Panorama Silesia 03/2014 r.

Page 1

silesia (marzec) NR 3 (39) / 2014 (marzec)

Ś ukazuje się się na na terenie terenie Śląska i Zagłębia ukazuje

ISSN 2082-1417

M MAGAZYN BEZPŁATNY

Mąka

Cukierki

Cukier

Papierosy

1 000 g

250 g

500 g

6 pacz.

XI 82

XI 82

XI 82

XI 82

P. zbożowe 1 000 g

XI 82

Papierosy

W. Z. Nr

6 pacz.

25 lat

XI 82

minęło Proszek

W listopadzie 1988 roku Alfred Miodowicz, przewodniczący popieranego przez władzę komunistyczną OPZZ wbrew woli tejże władzy spotkał się w debacie telewizyjnej z Lechem Wałęsą. W tym roku mija 25 lat od tych wydarzeń

200 g

XI 82

Alkohol 1 but.

nazwisko i imi´

XI 82

Kto tęskni za Gierkiem? Proszek 100 g

– czyli czy w PRL żyło się gorzej czy lepiej? Co sądzą mieszkańcy oraz jak przemiany gospodarcze i ustrojowe w naszym regionie ocenia socjolog, architekt, ksiądz i ekonomista?

XI 82

Tłuszcze 375 g

XI 82 adres: gmina-miasto-dzielnica

Życie polega na ciągłym działaniu www.panoramasilesia.pl

Rozmowa z Andrzejem Rozpłochowskim

Lud pracujący na nartach

Czekolada 100 g

XI 82


Z drugiej strony

Wieczne pióra z całego świata, czyli

PEN SHOW w Katowicach

12 i 13 kwietnia w Kinie Kosmos spotkają się ci, którzy piszą wiecznymi piórami z tymi, którzy pióra kolekcjonują. Podczas dwóch dni będzie można pióra nie tylko oglądać, ale i uczyć się kaligrafii, poznawać historię i tajniki największych marek, oglądać kolekcjonerskie perły i brylanty – wśród nich m.in. pióra Nakaya, które wykonywane są ręcznie z ebonitu, pokrywane kilkoma warstwami lakieru urushi, produkowane tylko i wyłącznie na zamówienie przez zaledwie czterech specjalistów w Japonii

„Mroczny anioł” Virginia C. Andrews Drugi tom nowej sagi autorki bestsellerowych „Kwiatów na poddaszu”. Siedemnastoletnia Heaven Leigh Casteel przenosi się do babci Gillian i jej męża, Tony'ego Tattertona, właściciela zabawkowego imperium. Dla Heaven, obciążonej traumą dzieciństwa i koszmarem życia w przybranej rodzinie, nowe miejsce zdaje się rajem. Jednak posiadłość narzuca dziewczynie swój ponury, gotycki klimat. Pewnego dnia, w labiryncie ogrodu, natyka się ona na domek, jakby żywcem wyjęty z bajek. I spotyka tam swoją nową miłość – Troya, młodszego brata Tony'ego, samotnika i odludka. Dokąd zaprowadzą tych dwoje poplątane ścieżki? Po mistrzowsku opowiedziana współczesna baśń z zaskakującymi zwrotami fabuły. „The Times Magazine” Fenomen popularności V. C. Andrews trwa od czasu wydania „Kwiatów na poddaszu”. Jej książki siągnęły łączny nakład ponad 106 milionów egzemplarzy i zostały przetłumaczone na dwadzieścia dwa języki. „Mroczny anioł” to druga część cyklu, którego kolejne tomy ukażą się nakładem wydawnictwa Prószyński i Ska.

www.matras.pl

www.matras.pl

8. Amon. Mój dziadek by mnie zastrzelił Jennifer Teege, Nicola Sellmair 9. Pyszne 25 Anna Starmach 10. Zamień chemię na jedzenie Julita Bator 11. Zimowa opowieść Mark Helprin 12. Ja inkwizytor. Głód i pragnienie Jacek Piekara 13. Tajemnica pani Ming Eric Emmanuel Schmitt 14. Marcowe fiołki Sarah Jio 15. Jack Reacher. Nigdy nie wracaj LeeChild

ma a r o Pan leca po

Podczas PEN SHOW prezentowane będą pióra wintydżowe i współczesne – swoje zbiory udostępnią kolekcjonerzy ze Stanów Zjednoczonych, Francji, Austrii, Czech i Niemiec. Obecni będą także dystrybutorzy i przedstawiciele takich marek jak Pelikan, Scheaffer, Parker czy Pilot ze swoimi najznamienitszymi produktami. Pojawią się też przystępne cenowo pióra różnych firm oraz akcesoria: atramenty, kałamarze, papeterie, etui, etc. Osoby mniej wprawne w pisaniu będą mogły nauczyć się kaligrafii pod opieką Ewy Lewandowskiej, która zajmuje się tą niełatwą sztuką od 1999 roku. Dla odwiedzających przewidziano różnego rodzaju konkursy, w których nagrody stanowić będą m.in. wieczne pióra. Co ważne, posiadacze uszkodzonych egzemplarzy piór będą je mogli podczas Pen Show przywrócić do życia. Bilety na Pen Show kosztować będą 3 zł (młodzież, seniorzy) i 5 zł (dorośli), natomiast na warsztaty kaligrafii 40 zł (liczba miejsc ograniczona!). Szczegóły: www.kosmos.katowice.pl Organizatorem Pen Show 2014 w Katowicach jest Instytucja Filmowa SILESIA FILM we współpracy Forum o Piórach i Pracownią Piór Wiecznych „Memo”. Patronat Medialny nad wydarzeniem objęła Panorama Silesia.

„Panoramę Silesia” znajdą Państwo w takich miejscach, jak:

Matras poleca 1. Antologia 100/XX Mariusz Szczygieł 2. Masa o kobietach polskiej mafii Artur Górski, Jarosław Sokołowski 3. Beksińscy portret podwójny Magdalena Grzebałkowska 4. Pyszne 25. Nowa porcja przepisów Anna Starmach 5. Mroczny anioł Virginia C. Andrews 6. Sześć lat później Harlan Coben 7. Złodziejka książek Markus Zusak

Ewa Zielińska

ma a r o Pantronuje pa

„Amon. Mój dziadek by mnie zastrzelił” Jennifer Teege, Nikola Sellmair Historia wnuczki zbrodniarza hitlerowskiego. Jennifer Teege, mając 38 lat, przypadkiem znalazła w bibliotece książkę o swojej matce i dziadku Amonie Göcie. W „Liście Schindlera” Spielberga jest on brutalnym komendantem obozu koncentracyjnego. Göth odpowiadał za śmierć tysięcy osób. Został powieszony w 1946 roku. Ukochana babcia Jennifer, Ruth Irene, w 1983 roku popełniła samobójstwo. Jennifer, córka Niemki i Nigeryjczyka, wychowywała się w rodzinie zastępczej, studiowała w Izraelu. Odkrywając tę historię stawia jej czoło. Mierzy się z przeszłością. Wraz z dziennikarką Nikolą Sellmair bada historię rodziny, wyjeżdża do Polski i do Izraela. Krok po kroku tworzy historię własnego wyzwolenia. Jennifer Teege (ur. 1970) od 1999 roku pracuje jako copywriterka w branży reklamowej. Mieszka w Hamburgu. Nikola Sellmair (ur. 1971) od roku 2000 jest redaktorem tygodnika „Stern”. Nagrodzona między innymi Polsko-Niemiecką Nagrodą Dziennikarską 2013 za artykuł „Mój dziadek by mnie zastrzelił”.

Altus, Katowice, ul. Uniwersytecka 13 Energomontaż-Południe, Katowice, ul. Mickiewicza 15 Biuro Centrum Katowice, ul. Mickiewicza 29 Rektorat Uniwersytetu Śląskiego, Katowice, ul. Bankowa 12 Rektorat Uniwersytetu Ekonomicznego, Katowice, ul. 1 Maja 5 Cogitatur, Katowice, ul. Gliwicka 9a Jazz Club Hipnoza, Katowice, pl. Sejmu Śląskiego 2 MG Centrum, Katowice, ul. Kolejowa 54 Hotel Arsenal Palace, Katowice/Chorzów, ul. Paderewskiego 35 Centrum Informacji Turystycznej, Katowice ul. Rynek 13 Lorneta z Meduzą, Katowice, ul. Mariacka 5 Flow Club, Katowice, ul. 3 Maja 23 Kato Bar, Katowice, ul. Mariacka 13 Tommed, Katowice, ul. Fredry 22 Oko Miasta, Katowice, Rondo im. Gen. Jerzego Ziętka 1 Śląski Urząd Wojewódzki, pl. Sejmu Śląskiego 1 Biuro ESK 2016, Katowice, pl. Sejmu Śląskiego 2 Quality Hotel Katowice, ul. Szybowcowa 1A WSZMOiJO Gallus, Katowice, ul. Gallusa 12 Bawaria Motors, Katowice, al. Roździeńskiego 204 Teatr Śląski, Katowice, Rynek 10 Biblioteka Śląska, Katowice, pl. Rady Europy 1 Lexus, Katowice, al. Roździeńskiego 208A Autokopex, Katowice, al. Roździeńskiego 208 B.Fit, Katowice, ul. Dąbrówki 10 Cyferblat, Katowice, ul. Damrota 6 Centrum Sztuki Filmowej, Katowice, ul. Sokolska 66 Galeria Szyb Wilson, Katowice, ul. Oswobodzenia 1 Renault Pietrzak, Katowice, ul. Bocheńskiego 125 Pro-Moto, Katowice, ul. Rzepakowa 6 Regionalna Izba Gospodarcza, Katowice, ul. Opolska 15 Fundusz Górnośląski, Katowice, ul. Sokolska 8 Filharmonia Śląska (Hala Gallus), Katowice, ul. Pszczyńska 6 Tauron PE, Katowice, ul. Lwowska 23 Księgarnia Matras, Katowice, Stawowa 10 Księgarnia Matras, Katowice, pl. Wilhelma Szewczyka 1 (dworzec PKP)

Księgarnia Matras, Katowice, Chorzowska 107 (Silesia City Center) Geszeft, Katowice, Morcinka 23-25 Złoty Osioł, Katowice, Mariacka 1 Longman, Katowice, Gliwicka 10 Dentim Clinic, Katowice, ul. Opolska 7 Dębowe Tarasy, Dentim Clinic, Katowice, ul. Baildona 12 Centrum Kultury Katowice, Katowice, pl. Sejmu Śląskiego 2 WSZOP, Katowice, ul. Bankowa 8 Dobra Karma, Katowice, ul. Św. Jacka 1 Urząd Miejski, Bytom, ul. Parkowa 2 Auto-Boss, Chorzów, Drogowa Trasa Średnicowa 51 teKlimaty, Czeladź, ul. Wojkowicka 13 Opera Śląska, Bytom, ul. Moniuszki 21/23 Peugeot Lubos, Bytom, ul. Strzelców Bytomskich 82C Renault Bamarko, Bytom, ul. Strzelców Bytomskich 51 Centrum Działalności Podwodnej „Nurek-Bytom”, Bytom, ul. Chorzowska 28A Jazz Club Fantom, Bytom, ul. Żeromskiego 27 Music Republic Museum, Bytom, pl. Jana III Sobieskiego 2 Agora Bytom, pl. Kościuszki Hala na Skarpie, Bytom, ul. Frycza Modrzewskiego 5a Teatr Dzieci Zagłębia, Będzin, ul. Teatralna 4 Urząd Miejski, Będzin, ul. 11 Listopada 20 Zamek, Będzin, ul. Zamkowa 1 Centrum Handlowe Pogoria, Dąbrowa Górnicza, ul. Jana III Sobieskiego 6 Nemo, Dąbrowa Górnicza, Aleja Róż 1 Galeria Secesja, Gliwice, ul. Grodowa 5A Siłownia Dublet, Gliwice, ul. Warszawska 35 Squash Ball Club, Gliwice, ul. Robotnicza 2 Biurowiec GZUT, Gliwice, ul. Kościuszki 1C Autostrada A4, Punkt Obsługi Klienta, Mysłowice, ul. Piaskowa 20 Śląski Klub Golfowy, Siemianowice Śląskie, ul. Sowia Hotel Vacanza, Siemianowice Śląskie, ul. Olimpijska 4 Renault Pietrzak, Świętochłowice, ul. Bytomska 39 Urząd Miasta, Piekary Śląskie, ul. Bytomska 84

MBP w Rudzie Śląskiej, ul. Dąbrowskiego 18 Centrum Informacji Miejskiej, Sosnowiec, pl. Stulecia Agencja Rozwoju Lokalnego, Sosnowiec, ul. Teatralna 9 Salon Berendowicz & Kublin, Sosnowiec, ul. Warneńczyka 2 Urząd Miasta Sosnowiec, al. Zwycięstwa 20 EXPO SILESIA, Sosnowiec, ul. Braci Mieroszewskich 124 Środula, Sosnowiec, ul. Zuzanny 24 Urząd Miasta Radzionków ul. Męczenników Oświęcimia 42 Centrum Kultury Karolinka Radzionków, pl. Jana Pawła II 2 Muzeum Chleba, Radzionków, ul. Z. Nałkowskiej 5 Zamek Tarnowice Stare, Tarnowskie Góry, ul. Pyskowicka 39 Muzeum Miejskie, Tychy, ul. Katowicka 9 Tyskie Browarium, Tychy, ul. Mikołowska 5 Mera, Tychy, ul. Przemysłowa 70 Kopalnia Guido, Zabrze, 3 Maja 93 Muzeum Górnictwa Węglowego, Zabrze, ul. 3 Maja 19 Panorama trafia także do najlepszych szkół średnich w regionie: LO Filomata, Gliwice, ul. Bojkowska 20A II LO, Gliwice, ul. Wróblewskiego 9 Technikum nr 1, Gliwice, ul. Chorzowska 5 III LO, Katowice, ul. Adama Mickiewicza 11 I Społeczne LO, Katowice, ul. Mikołowska 26 I LO, Katowice, ul. Sienkiewicza 74 Centrum na Mariackiej, Katowice, ul. Mariacka 10 Zespół Szkół Plastycznych, Katowice, ul. Ułańska 7A Śląskie Techniczne Zakłady Naukowe, Katowice, ul. Sokolska 26 Technikum nr 1, Katowice, ul. Techników 7 Technikum nr 2, Katowice, ul. Raciborska 3 Katolickie LO, Zabrze, ul. Tarnopolska 3 III LO, Zabrze, ul. Sienkiewicza 33 IV LO, Sosnowiec, pl. Zillingera 1 I LO, Chorzów, ul. Dąbrowskiego 36 I LO, Bytom, ul. Strzelców Bytomskich 9 IV LO, Bytom, pl. Sikorskiego 1 Technikum nr 2, Bytom, ul. Powstańców Śląskich 10 Technikum nr 8, Radzionków, ul. Knosały 113 Kolejnej Panoramy szukajcie pod koniec kwietnia

PANORAMA SILESIA Adres redakcji: ul. Szpitalna 3, 41-250 Czeladź, redakcja@panoramasilesia.pl

2

Książki są dostępne w sieci Księgarni Matras, Katowice: ul. Stawowa, Dworzec PKP, Silesia City Center i Galeria Katowicka

Redaktor naczelny: Marek Szeles / m.szeles@panoramasilesia.pl / Zespół: Monika Pacukiewicz, Adrian Karpeta, Tomasz Adamiec, Łukasz Respondek, Dawid Kwiecień / Fotoreporter: Łukasz Kaliszewski, Adrian Larisz / Skład: emildesign / Wydawca: Panorama Silesia Sp. z o.o. / ul. Szpitalna 3/ 41-250 Czeladź / Reklama i Promocja: Rafał Bura, reklama@panoramasilesia.pl, / tel. 668 355 248 / Kolportaż: Erwin Sławik / Druk: Polskapresse Sp. z o.o. Oddział Poligrafia / ul. Baczyńskiego 25a, 41-203 Sosnowiec

marzec 2014 nr 3 (39)


www.panoramasilesia.pl

25 lat minęło

I tak naprawdę właśnie ten moment był początkiem lawiny zdarzeń, które doprowadziły do wyborów w dniu 4 czerwca 1989 roku. Wyborów, podczas których – jak stwierdził L. Wałęsa w swojej książce „Droga do prawdy. Autobiografia”: „... wybraliśmy nową Polskę. Komuniści dostali czerwoną kartkę. Tym razem ten kolor nie mógł ich cieszyć. W zasadzie zostali wyrzuceni z boiska. Od tego dnia miało być ich znacznie mniej w rodzących się na nowo instytucjach, w Sejmie, w Senacie. Nie było jednak wielkiego entuzjazmu, po latach doświadczeń, morderczej walki. Frekwencja w wyborach czerwcowych wyniosła 62 procent. To wydawało się niepojęte. Ale też uświadamiało, jak finezyjne było nasze zwycięstwo, że mimo takiego zmęczenia społeczeństwa, słabej organizacji, otworzyliśmy drzwi do wolności”.

W tym roku mija 25 lat od tamtych wydarzeń. Ćwierć wieku zmian. Otwierając owe „drzwi do wolności” ci, którzy brali udział w wyborach 4 czerwca 1989 roku z pewnością chcieli wybrać coś lepszego, niż system socjalistyczny z pustymi półkami i talonami na buty. Być może niektórzy myśleli o tym, co będzie za rok, za 10 lub 25 lat. Czy ta ich wizja się sprawdziła? Na pewno żyjemy dziś w innej Polsce, a nawet w innym świecie. W ciągu 25 lat przebyliśmy drogę od gospodarczej rewolucji zapoczątkowanej planem Balcerowicza, przez falę ogromnego bezrobocia i inflacji, która pokazała prawdziwe oblicze socjalistycznej gospodarki, przez morze korupcji lat dziewięćdziesiątych po czasy, gdy Śląsk i Zagłębie nie stoi już węglem, a w całej Polsce widać gołym okiem zmiany: nowe drogi, nowe firmy, zupełnie inny styl życia i mentalności. W niniejszym wydaniu „Panoramy” niektóre

z tych kwestii poruszyliśmy, starając się odpowiedzieć na pytanie co się zmieniło lub czy zmieniło się na lepsze albo gorsze. Nie sposób jednak w całości odnieść się do wszystkich mechanizmów, zdarzeń i sytuacji, które zapoczątkowały czerwcowe wybory w 1989 roku. Jednak w ciągu tych 25 lat uzyskaliśmy znakomite nowe narzędzie komunikacji – internet. Dlatego wszystkich, którzy chcą się podzielić swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi 25 lat III RP, zapraszamy na stronę „Panoramy Silesia” na Facebook-u. To doskonałe miejsce, by podzielić się opiniami. Skorzystajmy z jednej z największych zdobyczy czerwca 1989 – z wolności słowa i prawa do własnego zdania. Czekamy na Państwa wypowiedzi, a najciekawsze opublikujemy w czerwcowym wydaniu „Panoramy Silesia”. marek szeles

W listopadzie 1988 roku Alfred Miodowicz, przewodniczący popieranego przez władzę komunistyczną Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych wbrew woli tejże władzy postanowił spotkać się w debacie telewizyjnej z Lechem Wałęsą. Cała Polska zobaczyła odmienionego po siedmiu latach nieobecności Wałęsę, który mówił do rzeczy, pewnie i z pełnym przekonaniem

reklama

marzec 2014 nr 3 (39)

3


Panorama gospodarcza Fiat Auto Poland

Margański & Mysłowski

Margański & Mysłowski

samolot szkoleniowy em 11 orka

bez węgla

Wśród 18 firm z regionu śląsko-dąbrowskiego, które osiągają przychody ze sprzedaży powyżej 250 mln zł rocznie w najnowszym prestiżowym plebiscycie „Diamenty Forbes’a” nie ma ani jednej kopalni czy też koksowni. Co więcej, w tegorocznym konkursie na „Kopalnię Roku” organizowanym przez Górniczą Izbę Przemysłowo-Handlową ten zaszczytny tytuł nie przypadł żadnemu ze śląskich i zagłębiowskich zakładów górniczych. Zdobyła go Kopalnia Węgla Kamiennego – Lubelski Węgiel Bogdanka. Fakty te świadczą o jednym. W ciągu ostatnich 25 lat gospodarka regionu śląskiego przeżyła ogromną metamorfozę

Śląskie diamenty Dość powiedzieć, że w 1989 roku w górnictwie skupionym głównie w regionie śląsko-dąbrowskim zatrudnionych było około 415 tysięcy osób. Dziś pracowników tego sektora jest już czterokrotnie mniej. Eksperci z kolei twierdzą, że opłacalność wydobycia węgla na Śląsku i Zagłębiu skończy się w ciągu najbliższych dwudziestu lat.

Zagłębie motoryZacji Proces tworzenia nowych podstaw gospodarczych regionu śląskiego rozpoczął się wraz z przemianami politycznymi i gospodarczymi w 1989 roku. A już pod koniec lat dziewięćdziesiątych na śląskim rynku gospodarczym pojawili się między innymi tacy światowi potentaci, jak General Motors produkujący w Gliwicach opla czy japoński koncern Isuzu wytwarzający w Tychach silniki wysokoprężne. Generalnie zachodnio-południowy obszar województwa to obecnie regionalne zagłębie motoryzacyjne za sprawą zarówno wymienionych przedsiębiorstw, jak i producenta układów kierowniczych Nexteer Automotive, czy fabryki Fiat Auto Poland, która w zeszłym roku po audycie międzynarodowej grupy ekspertów sprawdzających metody zarządzania procesem produkcyjnym otrzymała złoty medal w klasyfikacji World Class Manufacturing i tym samym weszła do grona najlepiej zarządzanych fabryk samochodowych na świecie. Obecnie w fabryce produkowane są fiat 500, abarth 500, lancia ypsilon oraz ford ka. Nie można przy tym zapomnieć o bielskich zakładach Fiat Powertrain Technologies, które skupiają się

4

na produkcji silników 1.3 Multijet (diesel) oraz 0.9 TwinAir (benzyna). Ten ostatni w 2010 roku uznany został przez brytyjską redakcję branżowego miesięcznika TOP GEAR za Silnik Roku.

Śląskie centrum lotnicZe Nowoczesna gospodarka regionu śląskiego to obok motoryzacji także przemysł lotniczy, który tworzą 22 przedsiębiorstwa będące partnerem największych firm lotniczych na świecie, jak General Electric, Alenia Aeronautica i Empresa Brasileira de Aeronautica. Jednym z reprezentantów tej branży jest firma Avio Polska z Bielska Białej, która we wspomnianym rankingu „Diamentów Forbes’a” zajęła 3 miejsce w województwie śląskim i 23 w Polsce wśród firm, których przychody ze sprzedaży przekroczyły 250 mln zł. W tym przypadku w 2012 przychody te osiągnęły pułap prawie 420 mln zł, a zysk netto – 48 mln zł. Avio Polska to część międzynarodowego koncernu. W bielskiej fabryce tej firmy powstają elementy turbin silnikowych stosowanych w boeingach 747, czyli popularnych jumbo jetach. Na uwagę zasługują też rodzime przedsiębiorstwa lotnicze, wśród których najstarszym i najbardziej utytułowanym jest firma Margański & Mysłowski z Bielska Białej – dawny Zakład Remontów i Produkcji Sprzętu Lotniczego założony w 1986 roku przez inżyniera Edwarda Margańskiego. W tym przedsiębiorstwie między innymi narodziła się konstrukcja helikoptera czy samolotu szkoleniowego EM-11 Orka, który w 2011 roku otrzymał certyfikat wydawany przez

Europejską Agencję Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA). Za ten samolot firma otrzymała wiele nagród, między innymi przyznawany przez Instytut Wzornictwa Przemysłowego tytuł „Dobry Wzór”, nagrodę specjalną ministra gospodarki dla najlepszego produktu zaprojektowanego i wyprodukowanego w Polsce oraz wyróżnienie w konkursie PARP „Innowacyjny projekt”. Również Gliwice za sprawą firmy Flytronic produkującej bezzałogowy samolot obserwacyjny wykorzystywany choćby przez polską armię, są mocnym punktem na śląskiej mapie przemysłu lotniczego.

Diamenty Forbes’a – przychody powyżej 250 mln PLN Miejsce na liście regionalnej 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10

Miejsce na liście krajowej 7 16 23 25 43 44 45 51 89 92

Nazwa

Miasto

Ekoland Sp. z o.o. Stolzle Częstochowa Sp. z o.o. Avio Polska Sp. z o.o Moris Sp. z o.o. Tenneco Automotive Polska Sp. z o.o. Tauron Polska Energia SA Manuli Hydraulics Polska SA Fiten SA Famur SA Huta Łabędy SA

Tychy Częstochowa Bielsko-Biała Tychy Rybnik Katowice Mysłowice Katowice Katowice Gliwice

Najbogatsi ślązacy wg Forbes’a 2014 Diamenty Forbes’a beZ węgla Listę najlepszych według Forbes’a śląskich firm w 2014 roku otwiera przedsiębiorstwo z branży... spożywczej. Spółka Ekoland z Tychów osiągnęła w 2012 roku przychody ze sprzedaży w wysokości 495,4 mln zł oraz zysk netto 58,8 mln zł. Spółka należąca do Grupy Kapitałowej Maspex Wadowice zajmuje się przede wszystkim produkcją soków, nektarów i napojów. Na tej prestiżowej liście znaleźli się także przedstawiciele wyrobów hutniczych, lotnictwa, motoryzacji, energetyki. Dopiero na 9 miejscu w województwie śląskim jest firma po części związana z branżą górniczą, katowicki Famur produkujący maszyny i urządzenia stosowane w górnictwie podziemnym. Zarówno z tego zestawienia, jak i rankingu Forbes’a dotyczącego najbogatszych Polaków jasno wynika, że dominacja górnictwa w regionie śląskim już się skończyła. Na marginesie warto dodać, że wśród najbogatszych ślą-

Miejsce na liście regionalnej 1

Miejsce na liście krajowej 9

2

Imię i Nazwisko

Firma

Miasto

Majątek

Tomasz Domogała

Famur

Katowice

2,1 mld zł

11

Jarosław Pawluk

CTL Logistic

Sosnowiec

1,6 mld zł

3

14

Zbigniew Jakubas

ZNLE Gliwice

Gliwice

1,3 mld zł

4

20

Arkadiusz Muś

Press Glass

Tychy

950 mln zł

5

29

Krzysztof Jędrzejewski

Kopex

Katowice

695 mln zł

6

39

Teresa Mokrysz

Mokate

Ustroń

530 mln zł

zaków w 2014 roku są osoby związane z przemysłem górniczym, jak Jacek i Tomasz Domogołowie, właściciele Famuru czy Krzysztof Jędrzejewski, akcjonariusz Kopexu, ale ich kapitał budowany jest przede wszystkim na eksporcie produkowanych maszyn. Swego rodzaju symboliczny jest przykład Andrzeja Olszewskiego z Tychów, który wraz z żoną Zytą jest właścicielem większościowego pakietu akcji giełdowej hurtowni farmaceutycznej

Farmacol – jednego z największych w kraju dystrybutorów leków i środków farmaceutycznych. Jeszcze w czasach PRL Andrzej Olszewski pracował w górnictwie. Jednak tuż po przemianach gospodarczych w Polsce, w 1990 roku kupił aptekę. W kolejnych latach otwierał następne, a dziś dostarcza leki do niemal 5 tysięcy aptek i szpitali. Majątek małżeństwa Olszewskich szacowany jest na ok. 250 mln zł. Wiele osób związanych niegdyś z górnictwem musiało w ostatnich 25 la-

tach przekwalifikować się, znaleźć nowe rozwiązanie na życie zawodowe. Przykład państwa Olszewskich i wielu innych, choć może nie w tym wymiarze, wskazuje, że to im się udało. Siła ciężkości śląskiej gospodarki przeniosła się w znaczący sposób z przemysłu ciężkiego na szalę usług, a fakt, że należymy do obszarów z najmniejszą stopą bezrobocia świadczy o tym, że to był chyba dobry kierunek. marek szeles

marzec 2014 nr 3 (39)


Panorama gospodarcza

Kondycja polskiego górnictwa Z danych opublikowanych przez Agencję Rozwoju Przemysłu monitorującą kondycję polskiego górnictwa widać, że rok 2013 był trudny dla całego sektora. W ciągu całego 2013 roku widać było ciągły spadek cen wszystkich rodzajów węgla na każdym z rynków mających wpływ na handel tej kopaliny w Polsce. Dodatkowo, polskie górnictwo odczuwa ciągłą presję ze strony importerów. Poza tradycyjnym dla polskiego handlu węglem kierunkiem wschodnim, coraz korzystniejszy jest import z krajów zamorskich, spowodowany znaczną nadpodażą. Polska pozostaje importem węgla netto. Polskie górnictwo osiągnęło w 2013 roku przychody rzędu 22,7 mld PLN – o 3% mniej w porównaniu do 2012 r. W porównaniu do spadku zysków widać, że spadek marż był bardzo dotkliwy powodując działanie wielu podmiotów na granicy opłacalności.

ile wyDobycia, ile sprZeDaży Polskie kopalnie wydobyły w ubiegłym roku 76,5 mln ton węgla. To 4,5 proc mniej niż w roku 2012. Wydobycie węgla energetycznego wyniosło 64,4 mln t (o 3,1 mln ton mniej niż w 2012 r.),

marzec 2014 nr 3 (39)

natomiast węgla koksowego 12,1 mln ton (wzrost wydobycia o 400 tys.). Z tej wielkości na duże spółki węglowe: Kompanię Węglową, Katowicki Holding Węglowy, Jastrzębską Spółkę Węglową, Tauron Wydobycie i LW Bogdankę przypadło 74,9 mln Mniejsi producenci: ZG Siltech, PG Silesia oraz Eko-plus wydobyli łącznie 1,6 mln t węgla, czyli 2,1 procent krajowej produkcji. Jak wyjaśnia dyrektor katowickiej ARP Henryk Paszcza, charakterystyczną tendencją dla sytuacji polskiego węgla w ubiegłym roku był spadek wydobycia i zwiększona sprzedaż, która w 2013 r. wzrosła o 5,6 mln ton i wynosiła 77,5 mln ton. Z tego na rynku krajowym sprzedano 66,9 mln t, natomiast na wywóz i eksport 10,6 mln t. Sprzedaż krajowa utrzymała się mniej więcej na poziomie ubiegłorocznym, natomiast eksport wzrósł o 3,2 mln. Wzrost sprzedaży dotyczył sortymentów grubych (700 tys. t) i miałów (3,2 mln t). Największym odbiorcą węgla w minionym roku była energetyka zawodowa i przemysłowa, do której trafiło 38,2 mln t węgla (o 1,1, mln t więcej niż rok wcześniej). Ten wzrost sprzedaży praktycznie nie przełożył się na zwiększenie produkcji energii

Przez polskie media przechodzi fala spekulacji na temat kondycji polskiego węgla kamiennego. Nie brakuje opinii, że górnictwo przespało okres koniunktury, nie dostosowało się do zmiennych okoliczności i teraz przeżywa kłopoty. Jak poinformował katowicki oddział ARP, polski sektor górnictwa węgla kamiennego odnotował w całym 2013 roku 430 mln zysku. Jest to wynik o 75% gorszy w stosunku do roku 2012

elektrycznej z węgla kamiennego. O ile w 2012 r. elektrownie zawodowe wyprodukowały w oparciu o to paliwo 84,5 TWh energii, to w roku kolejnym jedynie o 0,1 TWh więcej. O 600 tys. t surowca więcej niż w roku 2012 kupiły także koksownie, do których trafiło 10,4 mln t węgla. Zbliżenie się poziomów wydobycia i sprzedaży przełożyło się na zmniejszenie zapasów węgla na zwałach kopalń, które pod koniec 2013 r. wynosiły 6,6, mln t, czyli o 2,2 mln t mniej niż rok wcześniej. Zapasy spółek węglowych wynoszą zaledwie 400 tys. t węgla koksującego i 6,2 mln t węgla energetycznego. Niestety, zapasy energetyki 31 grudnia 2013 r. wynosiły aż 7,5 mln t, a 20 lutego 7 mln t węgla. Tegorocznym problemem branży nie będzie wydobywanie węgla, ale dystrybucja, sprzedaż i alokacja surowca – podsumował tę sytuację Henryk Paszcza.

spaDek prZychoDów to brak płynnoŚci Przychody ze sprzedaży węgla wyniosły 22,7 mld zł i były niższe od osiągniętych rok wcześniej o 1,7 mld zł. Dyrektor Paszcza wyjaśnia, że to właśnie spadek przychodów wpłynął na brak płyn-

ności finansowej i kłopoty polskich producentów węgla kamiennego. Koszty operacyjne górnictwa pozostały praktycznie na tym samym poziomie co przed rokiem, a koszty jednostkowe sprzedanego węgla (czyli tzw. akumulacja) spadły o 8,28 zł/t do 301,36 zł/t. Mimo tego, przy drastycznym spadku cen, górnictwo na tonie sprzedanego węgla traciło w ubiegłym roku 6,41 zł. Jeszcze rok wcześniej zysk ze sprzedaży tej samej tony węgla przekraczał 30 zł.

pora na prZełamanie problemów Polska nie jest samotną wyspą na świecie. Inni mają podobne, albo i znacznie poważniejsze trudności. Trzeba to zauważyć, a o swoich sympatiach politycznych raczej zapomnieć. Potrzebni są w tej sprawie politycy nie tylko pragmatyczni, ale jeszcze aktywni i orientujący się w skomplikowanych zagadnieniach gospodarczych, choćby np. Wschodniej Azji, gdzie chcielibyśmy, aby nasze górnictwo znalazło się wśród światowej czołówki istniejących tam firm, kopalń i inwestycji górniczych. rafał bura

5


Panorama opinii

Czy tęsknimy za

PRL-em? Archiwum Muzeum PRL-u w Rudzie

Archiwum Muzeum PRL-u w Rudzie

Jak pokazały wyniki sondażu przeprowadzonego przez TNS Polska na zlecenie serwisu Tablica.pl, sentyment do tej epoki okazuje się na tyle duży, że co trzeci Polak chciałby choć na chwilę przenieść się do ostatnich dekad Polski Ludowej. Najliczniejszą grupę wśród osób, które zdecydowałyby się na powrót do przeszłości stanowiły osoby najstarsze, po 60 roku życia - 58 proc., wśród 40-latków 37 proc., a tylko co piąty trzydziestoparolatek chciałby cofnąć się znów do czasów komuny

1. Pan Mirosław – budowlaniec z Katowic Pewnie, że takie małe drobnostki, jak zapach goździków, smak waty cukrowej, ryk motocykli tamtych czasów pięknie się wspomina. Jednak trudno tęsknić. Wpływ na to mają popełnione błędy. PRL trzeba było modyfikować, a nie kasować do zera, jak to nastąpiło, nazywając przy tym pogardliwie realny socjalizm komuną. Bo przecież odebrano ludziom wszystkie zdobycze socjalne, sprzedano za bezcen lub zlikwidowano wiele zakładów pracy, odebrano godność robotnikom i doprowadzono do totalnego bezrobocia, spauperyzowano większość społeczną, dopuszczono do samowoli hierarchii kościelnej, uzależniono politycznie sądy itd. itp. A że nie było w Polsce kablówki, komórek i Internetu – bo te dobra zaistniały szerzej na całym świecie dopiero w latach 90-tych. Jak tak dalej pójdzie, to dzisiejszych włodarzy naszego kraju Naród w odpowiedniej chwili rozliczy i tyle.

2. Pani Ilona – emerytka z Sosnowca Nie opowiadajmy sobie bzdur, że w PRL było lepiej. Nie mogło być lepiej bo to był inny czas. Wróciłam w 1947 do Polski nie do komuny. Nie obchodziła mnie opcja polityczna rządzących. Trzeba było pomóc w odbudowie zniszczonej Ojczyzny, Warszawy. Żyłam w bardzo ciężkich czasach pełnych trudu i wyrzeczeń ale dziś z dumą patrzę na efekty walki, trudu i wyrzeczeń mojego pokolenia Kolumbów. Żal mi tylko tego, co w minionym 20-leciu bezmyślnie zmarnowano. Szczególnie na Śląsku. Ciągle mam wrażenie niewykorzystanego potencjału tego terenu... ale widocznie tak musiało być. 6. Pani Katarzyna – emerytka z Katowic Nadal elity PRL lub ich potomkowie rządzą polską, więc dlaczego PRL-u nie ma? Bo żeby ukraść majątek wypracowany przez naród, trzeba było zmienić ustrój i się na nim uwłaszczyć. Więc nie ma sensu żałować czegoś, co nie odeszło – PRL nadal trwa.

Wata cukrowa, woda z saturatora, smak oranżady – wiele wskazuje na to, że ćwierć wieku po upadku komunizmu – Polacy coraz bardziej tęsknią za PRL. O tym, że ta tęsknota jest silna, świadczyć może fakt, że praktyczne w co trzecim polskim domu znaleźć można jeszcze przedmioty „wystane” w kolejkach. Czy wtedy żyło się lepiej? Co myślą na ten temat mieszkańcy województwa?

Archiwum Muzeum PRL-u w Rudzie

3. Pan Krzysztof – handlowiec z Katowic Młodość zawsze się wspomina dobrze, co by nie było w tych czasach, a politykę jak zawsze: trzeba jak wódkę – lać w mordę. Ten kogo nie lubiliśmy, zawsze nazywaliśmy komuchem – bo to najgorsze słowo pod słońcem, nazywało się komuchem bez względu na to, co i jak robił w tamtych czasach, jakim był człowiekiem. Inne słowo, które utkwiło w mojej głowie to propaganda. Plotka była nośna. I łatwo było przekazać słowa z Gdańska: górnicy obudźcie się. To zadziałało nie tylko na Śląsk. Każdy kto te słowa usłyszał, pomyślał, czy teraz mnie zawołają, bym się obudził? Co do pochwały PRL dodałbym (i wcale nie sarkastycznie) migawkę z filmu – autentycznego zrobionego przez PRLowską telewizję – a była to już telewizja, w której także byli poplecznicy nowego. Brama stoczni i zgromadzeni przy niej ludzie. Pytanie redaktora (do kobiety): czego wam brakuje? Odpowiedź: Nie mamy pieniędzy, by wypocząć. Na wczasy jeżdżą tylko partyjni. Teraz pytając zwykłych pracowników, czy bym uzyskał podobną odpowiedź? Tak, tyle, że słowo „partyjni” zastąpiono by słowem „prezesi”. Zmieniła się tylko strona wpływów.

4. Małgorzata – stażystka z Katowic Te czasy znam tylko z opowiadań, internetu i telewizji. Nie kojarzy mi się ten okres pozytywnie. Pierwsze na myśl przychodzą kolejki i puste sklepy. Z pozytywnych rzeczy to duch wspólnoty. Jednak trudno odejść od stwierdzenia, że my Polacy potrzebujemy bata lub nieszczęścia, aby być razem. Wolność nam nie służy. Nie zależy to od ustroju – było tak przed wojną, za komuny i jest teraz, a szkoda, bo czas płynie i życie upływa.

5. Kamil – student z Raciborza Przykro mi, ale PRL kojarzy mi się tylko z palonymi oponami w środku miasta. No i z rozłożeniem na łopatki Stoczni, tylko po to, aby odciąć się od Wałęsy i zniszczyć korzenie prawdziwej „Solidarności”.

Archiwum Wiślańskiego Centrum Kultury, wystawa pt. „Życie w PRL-u”

7. Pani Małgorzata – nauczycielka z Mysłowic Żyło się tak samo – była chęć życia jak obecnie – może środki były skromniejsze, ale nadrabialiśmy to twórczą inwencją – mieliśmy marzenia, kochaliśmy, była zabawa. Na chwilkę bym wróciła.

8. Pan Bronisław – emeryt z Katowic W tym okresie bywało różnie. Jednoznacznie było tylko w jednej kwestii My i Oni. Paradoksów było wiele. Przeważnie było wesoło choć nie wszystkim zawsze. Lokalnym kolorytem byli smutni panowie w swoich szeleszczących ortalionach. Mogli się przyczepić do wszystkiego. Odreagowaniem był dowcip domowy i kabaretowy. Wtedy był jeden kodeks honorowy i wystarczył – wtedy szuja był szują. Wiadomo było kto jest człowiekiem. Za tym na pewno tęsknię. Dziś pozostały tylko cokoły budowane nowym autorytetom.

6

rafał bura marzec 2014 nr 3 (39)


Panorama opinii Łukasz Respondek

ARC\Park Śląski

Łukasz Respondek

wielka płyta to symbol architektury minionej epoki

ilość sklepów i dostępność towarów jest znacznie większa niż 25 lat temu

Socjolog, ekonomista, architekt i ksiądz wyjaśniają czym jest...

w prl-u społeczeństwo było zmuszone do czczenia jednej słusznej ideologii

Polska 25 lat

po Polsce Ludowej „Proszę Państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm” – słynne słowa Joanny Szczepkowskiej z Dziennika Telewizyjnego pamiętamy doskonale. 25 lat temu obradował Okrągły Stół. Wiele się od tego czasu zmieniło. Zamiast kartek na żywność mamy uginające się od produktów półki w dyskontach spożywczych, małego fiata zastąpiły wygodne zachodnie wehikuły, a wczasy w Juracie – wyprawa all-inclusive samolotem do Egiptu. Czy dzięki temu jesteśmy jednak szczęśliwsi? O to, jak zmieniła się Polska, zapytaliśmy socjologa, architekta, ekonomistę i duchownego Jak wyglądało życie ćwierć wieku temu? Sąsiedzi spotykali się na sobotnich seansach filmowych. Wypijali przysługujące pół litra wódki i rozmawiali po cichu o strajkach, „Solidarności” i Jaruzelskim. To były znaki czasu: nie było co do gara włożyć, o demokracji słuchało się tylko w Radiu „Wolna Europa”, milicja budziła strach i obrzydzenie. Każdy ciągnął jednak wózek o podobnej wadze, co niewątpliwe ułatwiało międzyludzkie relacje. Potem przyszły przemiany, kapitalizm. Każdy miał swój telewizor i tyle wódki, na ile było go stać. O demokracji słyszało się wszędzie, a policja uciekała ze stadionów przed kibolami. Od tego czasu minęło prawie półtorej pokolenia. W innej już Polsce żyjemy. Pytanie, czy w lepszej.

są i mankamenty Badania pokazują jednoznacznie, że żyjemy na dużo wyższym poziomie materialnym, niż 25 lat temu. Zmieniliśmy status społeczny i zwiększyliśmy swoje szanse na rozwój. Średnia krajowa pensja wzrosła trzykrotnie. Nikt nie zmumarzec 2014 nr 3 (39)

sza nas do czczenia jedynej słusznej ideologii. Jest lepiej. – Ogólnie rzecz ujmując, bo są grupy społeczne, które ledwo wiążą koniec z końcem – zauważa profesor Adam Bartoszek, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego i jednym tchem wylicza mankamenty obecnych realiów. – Na pewno spadła jakość produktów, które teraz są wzbogacane o chemię. Zwiększenie obciążenia pracą nie jest natomiast rekompensowane zarobkami. Ludzie pracują na umowach śmieciowych, zwiększyła się presja życia, a państwo nie daje poczucia bezpieczeństwa – mówi i dodaje: – Jeden z podstawowych okrągłostołowych postulatów nie został jeszcze spełniony: nie zbudowaliśmy społeczeństwa o kulturze obywatelskiej. Państwo dla obywateli przyjazne jest tylko formalnie – uważa profesor Bartoszek. Twierdzi też, że Polacy łatwo potrafią zbudować swoją niszę szczęścia, opartą głównie na aspiracjach materialnych. – I aby ją osiągnąć, kombinują wszyscy, od elit po masy. Czy są szczęśliwi? Szczęście jednostki wcale nie jest dobrym

kryterium do oceny więzi społecznych i obywatelskości – podkreśla naukowiec.

słusZna tenDencja Architektura Polski Ludowej – mimo kilku, stanowiących zresztą wyjątek od reguły, ciekawych obiektów – kojarzy się głównie z wielką płytą. A o wartości tych budynków najlepiej mogą się dziś wypowiedzieć ich mieszkańcy. Przełom w tej dziedzinie nie dokonał się z dnia na dzień. Koniec lat 80. i początek lat 90. spowodował w Polsce otwarcie na świat. Dotyczyło to również przemian w architekturze projektowanych i realizowanych obiektów. Piotr Franta, architekt tłumaczy, że wówczas zaczęły do Polski docierać nowe materiały, nowe technologie oraz nowe zasady finansowania budownictwa, również te komercyjne. – A z nimi również nowy sposób myślenia, estetyki i nowe standardy użytkowe – zaznacza. Początkowo zachodnie wzory estetyczne w wielu dziedzinach gospodarki, w tym również i w budownictwie, przyjmowano dość bezkrytycznie. Z czasem jed-

nak – na szczęście – wątki europejskie i pozaeuropejskie w architekturze coraz częściej były i są zastępowane rodzimymi, regionalnymi. Mają jednak współczesny wyraz architektoniczny – tłumaczy Franta. – Ten proces trwa do dziś i wydaje się słuszną trwałą tendencją architektoniczną – dodaje.

cytryny Z katowic Profesor Andrzej Barczak, ekonomista z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach: – Pamiętam jak 30 lat temu wyjeżdżałem na międzynarodowe sympozjum. Miałem w kieszeni 5 dolarów i suchą kiełbasę w walizce. Gdy koledzy szli na obiad, udawałem, że boli mnie brzuch, bo nie było mnie na niego stać – wspomina. Jak sam przyznaje, dziś taka sytuacja byłaby nie do pomyślenia. Polska w sferze ekonomicznej jest już w innej epoce, zrobiła ogromny krok do przodu – gospodarka jest rynkowa, dobra trwałego użytkowania są bardzo łatwo dostępne, inflacja utrzymuje się na rekordowo niskim poziomie. – Trochę nie doceniamy

tego, a przysłowiowy Kowalski ciągle chce mieć jeszcze więcej – przyznaje profesor. I dodaje, że boom ekonomiczny widać szczególnie podczas niedzielnych spacerów w Silesia City Center, gdzie ludzie kupują dużo produktów, i to wcale nie za najniższą cenę. – A przecież wcale nie tak odległe są czasy, gdy „krakusy” do Katowic za cytrynami przyjeżdżali – uśmiecha się Barczak. – Statystycznie zarobki wzrosły wielokrotnie, ale ci, którzy są przyzwyczajeni, że państwo powinno dawać, są rozczarowani, bo daje coraz mniej, a będzie dawać jeszcze mniej.

koŚciół realistów Nie trzeba nikogo przekonywać, jak wielką rolę w przemianach ustrojowych odegrał kościół, papież Jan Paweł II i jego pielgrzymki. Co zostało z tego po 25 latach? Jak tłumaczą duchowni, religijność jest dynamiczna i podlega różnym procesom. I tak np. na stałym poziomie pozostał odsetek osób, które deklarują swoją wiarę, ale aż o 10 procent spadła ilość uczestników niedziel-

nej mszy świętej. Na stałym poziomie pozostała akceptacja dla prawd wiary, ale zmniejszyła się ona w odniesieniu do nauczania moralnego i teologicznego Kościoła. Ksiądz doktor habilitowany Arkadiusz Wuwer z Uniwersytetu Śląskiego zaznacza, że zmieniający się kościół, musi przeciwstawiać się nowym problemom, które od czasów PRL-u ewoluowały. Laicyzację państwa, kryzysy w rodzinie, małą stabilizację zastąpiły konsumpcjonizm, wyzysk i bezrobocie, obojętność wobec dziedzictwa kulturowego, kryzys rodziny w ogóle. – Wydaje się jednak, że w tej przestrzeni religijno-kościelnej jesteśmy większymi realistami. Mesjanistyczny duch posłannictwa został zastąpiony świadomością wyzwań – uważa ksiądz Wuwer. Jego zdaniem to tak, jak z dostaniem, kiedy w pewnym wieku traci się bezpowrotnie rzeczy związane z dzieciństwem. – Dużą nadzieję widzę w młodzieży, w nowych formach duszpasterskich. W byciu nie urzędnikiem kościelnym, a świadkiem wiary.

7

łukasz respondek


Pub proletaryat

Muzeum PRL w Rudzie Śląskiej

Domdogorynogami.pl

Panorama wspomnień

Dom do góry nogami po prostu trzeba zobaczyć

Muzeum PRL w Rudzie Śląskiej

Muzeum PRL

gości poznańskiego pubu proletaryat wita włodzimierz ilicz lenin

w takich warunkach w prl mieszkała zdecydowana większość polaków

pomnik przyjaźni polsko-radzieckiej ze strzelec opolskich znalazł swoje miejsce w rudzkim parku pomników

gabinety partyjnych kacyków przypominały czasem królewskie komnaty

Tęsknota czy ironia? Muzea w Rudzie Śląskiej, Nowej Hucie, puby, kawiarnie we Wrocławiu, Warszawie, Poznaniu i wielu innych miastach. Nawet dom zbudowany „do góry nogami” w Szymbarku na Kartuzach symbolizujący, że w PRL wszystko było postawione „do góry nogami”. Czy wszystkie te miejsca, a także strony internetowe, jak „Born to PRL” to wyraz sentymentu, tęsknoty za czasami, które bezpowrotnie minęły po 1989 roku czy też forma ironii dotyczącej wszystkich nonsensów poprzedniej epoki. Nonsensów rodem z Kabaretu Tey Zenona Laskowika, który w roli dziennikarza TVP pytał pani Pelagii (Bohdan Smoleń)”: Czy może nam pani powiedzieć na terenie jakiego zakładu się znajdujemy? – Tego nie mogę powiedzieć, bo to jest tajemnica państwowa. Mogę tylko powiedzieć, że mam pięć złotych od bombki”. pijalnia wóDki i piwa W pobliżu poznańskiego rynku znajdują się dwa lokale o prostej nazwie „Pijalnia wódki i piwa”. Są one urządzone w bardzo prosty sposób. Długi bar, stoliki i wysokie stołki wokół. Na ścianach zamiast tapety gazety z czasów PRL. Do tego charakterystyczne dla lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych menu czyli proste przekąski, jak zimne nóżki, śledzik czy flaki, no i oczywiście piwo i wódka. „Pijalnia wódki i piwa” to sieciówka wchodząca w skład Grupy Kapitałowej Mex Polska. Podobne lokale znajdują się także w Katowicach, Gdańsku, Krakowie, Łodzi, Toruniu, Warszawie i we Wrocławiu. Wszystkie czynne są całą dobę. Również w Poznaniu i także w pobliżu Rynku znajduje się pub „Proletaryat”, jedna z najpopularniejszych klubokawiarni w tym mieście. Tu dominuje czerwień. Z obrazów na ścianach spoglądają na gości surowym wzrokiem bohaterowie ZSRR Włodzimierz Lenin i Józef Stalin. W jednej z wnęk znalazł też swo-

8

je miejsce słynny z komedii Barei wiklinowy, półtorametrowej wysokości miś. Lokal jest bardzo popularny, wyróżniany w różnych rankingach za wystrój i atmosferę. Chcąc spędzić tam wieczór z przyjaciółmi, trzeba rezerwować stolik.

peerelowskich wspomnień cZar Największym i najpoważniejszym miejscem upamiętniającym czasy PRL ma być Muzeum PRL-u w Nowej Hucie. Ma być, choć tak naprawdę istnieje już od kwietnia 2008 roku w dawnym kinie „Światowid”. Placówka zdążyła jednak zaliczyć falstart. Do grudnia 2012 była finansowana z budżetu centralnego i prowadzona jako oddział Muzeum Historii Polski. W styczniu 2013 Muzeum przejął Kraków. Pomysłodawcami muzeum byli Krystyna Zachwatowska-Wajda i Andrzej Wajda. Żona słynnego reżysera była też Przewodniczącą Rady Programowej Muzeum PRL-u. Mimo wielu ciekawych działań, jak organizacja wystawy „Wojna polsko-jaruzelska”, „PROjekt HardKOR” czy „Do prze-

rwy 0:1. Piłka nożna w PRL”, przewodnicząca Rady Programowej nie była zadowolona z tego, co się dzieje w placówce. Krystyna Zachwatowska-Wajda nie mogła dogadać się z ówczesnym kierownikiem muzeum Jadwigą Emilewicz. Rada programowa przestała istnieć i pojawił się problem dotyczący scenariusza stałej wystawy. Przejęcie muzeum przez Kraków zakończyło jednak ten niefortunny etap funkcjonowania placówki. Pomiędzy prezydentem Jackiem Majchrowskim, a ministrem Bogdanem Zdrojewskim podpisana została umowa, a Rada Miasta Krakowa, mimo finansowej bryndzy w budżecie, znalazła pieniądze na muzeum. W tym i w kolejnych trzech latach gmina przeznaczy na muzeum nie mniej niż 200 tys zł, a Ministerstwo Kultury nie mniej niż 1 mln zł. Trwają prace nad scenariuszem wystawy stałej i modernizacją obiektu kina „Światowid”. Miejmy więc nadzieję, że największe muzeum PRL-u w końcu zafunkcjonuje i będzie równie dużą atrakcją, jak krakowska Fabryka Schindlera.

Takich problemów nie ma jednak Muzeum PRL w Rudzie Śląskiej, które zostało otwarte w 2010 roku w 21 rocznicę czerwca 1989. Swoją działalność rozpoczęło w niemieckim folwarku z 1890 roku zbudowanym przez znaną rodzinę von Ballestren. Obiekt był całkowicie zrujnowany. Po odnowieniu mieści wiele ciekawych eksponatów z czasów PRL. Między innymi stworzona tam została „Kapsuła czasu”, w której można zobaczyć wystrój mieszkań lub urzędniczych biur. Prezentowane są one w całej okazałości i z dbałością o najmniejsze szczegóły. Również teren wokół obiektu został zagospodarowany i służy dziś choćby do prezentacji sprzętu wojskowego z tamtej epoki. Powstał także specjalny Park Pomników, gdzie znalazły swoje miejsce obeliski z minionej epoki, jak choćby Pomnik przyjaźni polsko-radzieckiej sprowadzony ze Strzelców Opolskich.

Świat Do góry nogami Największym symbolem nonsensów PRL-u jest pewien dom w Szymbarku

na Kartuzach, który został postawiony... do góry nogami. Wchodzi się do niego przez okno szczytowe, które jest na samym dole i spaceruje po suficie. Budynek wyposażony został w sprzęty z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Oprócz wrażeń wzrokowych dochodzą tam wrażenia związane z trudnością w utrzymaniu równowagi. Kiedy bowiem dojdzie się na samą górę czyli na parter, nie jednemu może się w głowie zakręcić. Okresu PRL nie da się i nie można wykreślić ani z pamięci, ani z historii. Z jednej strony jest to bowiem czas walki o ludzką godność i przyzwoitość, a z drugiej okres zadziwiających z dzisiejszego punktu widzenia paradoksów i nonsensów. I chyba dobrze, że obecnie są ludzie, którzy starają się zachować tę epokę od zapomnienia, a także tacy, którzy z przymrużeniem oka wykorzystują ją jako całkiem dobrze kręcący się biznes. marek szeles

marzec 2014 nr 3 (39)


Panorama wspomnień

ą

alFreD masZ wygrać i już Niektórzy twierdzą, że Alfred Miodowicz działał na własną rękę, że udzielił wywiadu „Trybunie Ludu” zapowiadając debatę z Wałęsą, że premier Rakowski tego zabronił, że w końcu do Miodowicza zadzwonił szef Radiokomitetu Janusz Roszkowski i stwierdził, że do telewizji Wałęsy nie wpuszczą, a Miodowicz zagroził, że spotka się z Wałęsą pod telewizją i będzie draka na cały świat. Trudno uwierzyć w taki przebieg wydarzeń. Ani wywiad w „Trybunie Ludu”, ani sama debata nie mogła się bowiem odbyć bez przyzwolenia ówczesnej władzy. Skoro Rada Ministrów decydowała o graficznej formie etykiety na słoiku ogórków konserwowych, tym bardziej musiała dać przyzwolenie na telewizyjną debatę z największym wrogiem socjalistycznego państwa – Lechem Wałęsą. Można przypuszczać, że Jaruzelski, Rakowski, Ciosek pragnęli, aby ta debata była gwoździem do trumny i Wałęsy i całej tej Solidarności, którą udało im się spacyfikować w stanie wojennym, a która nie ziarnem, ale głazem w oku była dla towarzyszy z ZSRR.

spin DoktorZy okresu prZełomu Zarówno Wałęsa, jak i Miodowicz mieli swoich Piotrów Tymochowiczów zanim przystąpili do debaty. Miodowicza trenowali Jerzy Urban oraz Stanisław Ciosek, sekretarz KC PZPR i przewodniczący Prawa i Praworządności oraz Zdrowia Moralnego KC PZPR. Sam ten tytuł z dzisiejszej perspektywy jest groteskowy, ale wtedy oznaczał głównego propagandystę czasów PRL-u. Ciosek przedstawiał Miodowiczowi marzec 2014 nr 3 (39)

3

4

6

7

5

8

9

10

ł „OKr

W 1988 roku ludzie mieli dosyć nieudolnych reform i kompletnego marazmu gospodarczego. Przez cały okres komunizmu czy też socjalizmu, Polakom wystarczyło cierpliwości jedynie na około 10 lat. Październik 1956, Grudzień 1970, Sierpień 1980 to symbole społecznych zrywów, ludzkiego veto wobec rozmywania się rzeczywistości z socjalistyczną propagandą. W 1988 roku po Polsce przelała się kolejna fala strajków i to dwukrotnie: na wiosnę i jesienią. Alfred Miodowicz wracał właśnie pociągiem z Gdańska, ze spotkania z działaczami OPZZ. Był zdruzgotany, bowiem ówczesny premier Mieczysław Rakowski ogłosił likwidację Stoczni Gdańskiej, system się chwiał, a władza nie wiedziała, co robić. W zakładach, choć nielegalnie, odradzała się Solidarność. Podobno właśnie podczas tej podróży z Gdańska do Warszawy ktoś rzucił, że może Miodowicz spotka się z Wałęsą i zmiażdży go na oczach całej Polski, zrobi z niego papkę i stanie się nowym bohaterem ludu pracującego. Pomysł spodobał się przewodniczącemu OPZZ.

2

argumenty, za pomocą których miał on zgnoić przewodniczącego Solidarności. Z kolei Urban, pewny zwycięstwa Miodowicza, był spokojny i jedynie potwierdzał, że lepsza ta debata, niż kolejne strajki w kraju. Lecha Wałęsę do debaty przygotowywał Bronisław Geremek i Janusz Onyszkiewicz. Włączył się także Andrzej Wajda, który, znając realia i sztuczki telewizji, chciał, aby: debata odbyła się w Stoczni Gdańskiej, Wałęsie towarzyszyła ekipa, która stworzyła „Człowieka z żelaza”, w studio umieszczona została kamera tejże ekipy rejestrująca debatę, Lech Wałęsa stał, a nie siedział, a pomiędzy uczestnikami debaty postawiony był zegar, aby widzowie mieli pewność, że przekaz odbywa się na żywo. Z tych wszystkich postulatów władza zgodziła się jedynie na zegar i na towarzyszenie Wałęsie w studio dwóch osób: sekretarza i kierowcy. Sekretarzem został Geremek, a kierowcą chciał być Wajda, jednak telewizja absolutnie się temu sprzeciwiła.

wystarcZył wałęsa Lech Wałęsa w prostych słowach i bez wielkich emocji, ale jako człowiek mówiący szczerze i prawdziwie, zrobił z Miodowicza... mar moladę. Podobnie jak w 1980 roku wzniesiony na ramionach stocz niowców w Gdań sku oznaj mił świa tu, że ko mu ni stycz na władza zgodziła się na wolne związki zawodowe, tak w debacie z li sto pa da 1989 ro ku oznaj mił swo im ro da kom i ca łe mu światu, że w Polsce kończy się dominacja PZPR. Alfred Miodowicz w znaczący sposób pomógł mu pogrzebać socjalizm. Okazał się bowiem cie niem swoje go ad wer sa rza. Nie przed stawił żad nych argumentów, które mogłyby przedłużyć agonię tego systemu. Czy zrobił to świadomie? A może zaskoczył go spokój Wałę-

wa

y S ł Tó g

1

ajstro

Zrobić Z wałęsy marmolaDę

K t ? o ” ł

zm

Po wprowadzeniu stanu wojennego w 1981 roku polityka komunistycznych władz była prosta. Systematycznie przysypywano piaskiem zapomnienia „Solidarność”. Lech Wałęsa był jej twarzą, władza robiła więc wszystko, aby ani jego twarz, ani nazwisko nie pojawiło się w publicznym obiegu. Z kapelusza wyciągnął go w 1988 roku członek Biura Politycznego PZPR, przewodniczący alternatywnego dla Solidarności związku zawodowego OPZZ Alfred Miodowicz, który zagrał vabank, a przynajmniej chciał tak zagrać. Chciał bowiem zastąpić w świadomości ludzi miejsce legendarnego przewodniczącego Solidarności. Zrobił to trochę na przekór Wojciechowi Jaruzelskiemu i pozostałym członkom kierownictwa PZPR. Czy jest zatem nieświadomym grabarzem epoki peerelowskiej? A może bohaterem zdarzeń, które doprowadziły do powstania III RP?

1. lech wałęsa Wikipedia.org 2. alfred miodowicz poznan.wika.pl 3. Debata PAP/Grzegorz Rogiński 4. bronisław geremek Projektpolska.pl 5. janusz onyszkiewicz Wiadomosci.wp.pl 6. andrzej wajda Pisf.pl 7. jerzy urban Wiadomości.wp.pl 8. stanisław ciosek PAP/Tomasz Czel 9. okrągły stół Wikipedia.org 10. wybory 1989 Blogiceo.nq.pl

sy, który tak naprawdę nie powiedział nic rewolucyjnego, a jedynie był wiarygodny?

rusZyła lawina Nic się nie dzieje bez przyczyny. Zawsze jest ktoś, kto rzuci maleńki kamyczek ze szczytu góry, a ten pociąga za sobą kolejne i zanim ktokolwiek się zorientuje, w dół leci cała lawina. Debata Wałęsa – Miodowicz ruszyła lawinę zdarzeń, których efektem był „okrągły stół”, quasi demokratyczne wybory 4 czerwca 1989 roku, a także stworzenie rządu pod wodzą Tadeusza Mazowieckiego. Z dzisiejszej perspektywy tamte wydarzenia są odległe jak szczyt Kilimandżaro. Co więcej, po nich wydarzyły się czerwcowe wybory, których data stała się symbolem przełomu między uniżoną podległością wobec Związku Radzieckiego, a wolną i demokratyczną III RP. Nieco przewrotnie znów można postawić pytanie, jaką rolę w tych przemianach odegrał Alfred Miodowicz. Dziś o nim mało kto pamięta. Wydaje się, że rzucił ów kamyk, aby lawina zmiotła Wałęsę i Solidarność. Stało się dokładnie odwrotnie. A może Miodowicz chciał, żeby tak się stało?

9

marek szeles


Panorama fotograficzna

„MET rOP Micha ła Cał y

10

marzec 2014 nr 3 (39)


Panorama symboli MICHAł CAłA Od czterdziestu lat dokumentuje różne przestrzenie Śląska i Zagłębia. Należy do Związku Polskich Artystów Fotografików. „Metropolia” to jego najnowsza wystawa, która była prezentowana w Muzeum Śląskim do stycznia tego roku. My przedstawiamy jedynie wybrane obrazy autora, którego „zamysłem prezentacji jest ukazanie skali i form transformacji, jaką przechodzi nasz region. Najbardziej dotyka to najstarszych elementów miast, bowiem ich przeobrażenia następują najszybciej. Zmienia się ich charakter, w miejsce dominujących w strukturze urbanistycznoarchitektonicznej elementów przemysłowych wkraczają nowe rozwiązania, akcentowane wizualnymi desygnatami. Autor zderzając na swych fotografiach różne elementy koegzystujące w tej niedookreślonej rzeczywistości, oddaje klimat czasu i miejsc. Jego przejawami są ślady wkraczającej zewsząd komercji, najdosadniej widoczne w postaci krzykliwych, dominujących natłokiem i wielkimi formatami reklam. Społeczny wydźwięk projektu akcentują prace obnażające proces pauperyzacji pewnych środowisk, ich ubożenie i wkraczanie tandetnych elementów konsumpcjonizmu. Dramatycznie sytuując w tym środowisku człowieka, nie jako podmiot, ale jako jego element, ujawnia socjologiczny charakter swych refleksji. Założenia „Metropolii” wpisują się we współczesną potrzebę i próbę redefinicji ikonografii regionu”. Muzeum Śląskie w Katowicach (www.muzeumslaskie.pl/metropolia-michal-cala.php)

POLia ”

marzec 2014 nr 3 (39)

11


Panorama wydarzeń sportowy pocZątek Wyjątkowy cykl zostanie zainaugurowany Maratonem Wolności, który odbędzie się w Dzień Dziecka. Zawodnicy będą mieli do pokonania dystans 42 kilometrów i 195 metrów, a trasa przebiega przez Chorzów, Siemianowice Śląskie oraz Katowice. Bieg rozpocznie się w Parku Śląskim i tu też zostanie zakończony. W jego organizację włączył się ultramaratończyk August Jakubik, który przez całe swoje życie przebiegł ponad 100 tysięcy kilometrów i ma na swoim koncie wiele sukcesów. Maraton to jednak nie jedyna atrakcja zaplanowana na 1 czerwca. Mniej wytrawni biegacze będą mogli zmierzyć się ze sobą na dystansie 5 kilometrów, a dla najmłodszych zostanie przygotowany specjalny bieg w okolicach Hali Wystaw Kapelusz.

Negocjacje znane jako Okrągły Stół to znaczący krok na drodze ku wolności i demokracji. Drugim były częściowo wolne wybory. W czerwcu minie 25 lat od tamtych niezwykle ważnych wydarzeń w najnowszej historii Polski. Mieszkańcy Śląska i Zagłębia będą mieli okazję do świętowania tej rocznicy, gdyż Park Śląski organizuje wielką akcję „Czerwiec Wolności”. Zaplanowana jest na cały miesiąc, a wśród atrakcji są koncerty, happeningi, debaty. Wydarzenie zostało objęte honorowym patronatem prezyprezydenta RP Bronisława Komorowskiego

taniec wolnoŚci na woDZie 4 czerwca na gości Parku Śląskiego będzie czekał pokaz Michała Kopaniszyna – Mapping H20. Mapping to sztuka wizualna, polegająca na umieszczaniu obrazów na wybranych obiektach. Najczęściej są nimi różne budynki. W Parku Śląskim za „podkład” posłuży jednak woda z tryskających fontann przy Kanale Regatowym, a wolność będzie przedstawiona jako taniec barw i figur.

wolnoŚci moja, ty Victorio – poDwójna okaZja Dżemu Do Świętowania Jednym z najważniejszych wydarzeń czerwca w Parku Śląskim będzie Koncert Wolności na Polach Marsowych. 7 czerwca na scenie pojawi się zespół Dżem, który ma dwa powody do świętowania. 25. rocznica wydarzeń czerwcowych zbiegła się bowiem z 35. urodzinami legendy śląskiego bluesa. – To miejsce dobrze mi się kojarzy. Do świętowania naszych urodzin nadaje się idealnie – uważa Maciej Balcar, wokalista Dżemu. Przypomina też, że zespół w Parku Śląskim grał wielokrotnie i zawsze były to udane imprezy. – Nie jest tajemnicą, że urodziny nie będą trwały dwie godziny, tylko znacznie dłużej. Takie „lecie” trzeba obchodzić hucznie. Reper tuar będzie rozszerzony o rzeczy, które rzadko gramy. Na pewno pojawią się też goście, z którymi obecnie ustalamy terminy. Wsparcie Taurona daje nam światowe możliwości do zorganizowania tego występu.

Śląski czerwiec

WOLNOŚci

nocne Świętowanie Na Śląsku i Zagłębiu Elki nie trzeba nikomu przedstawiać. Wszyscy mieszkańcy doskonale znają naziemną kolejkę, która od 1967 do 2006 roku przewiozła ponad 15 milionów pasażerów. W 2013 gościom Parku Śląskiego udostępniono nową Elkę, która obecnie jest najnowocześniejsza w Polsce. Z okazji obchodów 25. rocznicy 21 czerwca odbędzie się Noc Wolności, podczas której kolejka będzie kursować aż do godziny 3.00 nad ranem.

seanse, Debaty i gry terenowe

Park Śląski

W programie „Czerwca Wolności” znalazło się miejsce na kino plenerowe. Na wyspie na Kanale Regatowym w każdy piątek czerwca odbędą się pokazy polskich filmów, których tematyka związana jest z dążeniem do wolności w czasach PRL-u. Wśród ośmiu zaprezentowanych tytułów znajdą się między innymi „Człowiek z marmuru” oraz „Człowiek z żelaza” Andrzeja Wajdy. 13 czerwca w Hali Wystaw Kapelusz będzie okazja do wymiany poglądów, dyskusji na temat obecnej sytuacji i tego, jak wpłynęły na nią wybory sprzed 25 lat. Debatę poprowadzi Kamil Durczok, a jej Ambasadorem został Janusz Onyszkiewicz, który uczestniczył w obradach Okrągłego Stołu. 18 czerwca odbędzie się natomiast sesja popularnonaukowa „Droga do Wolności 19801989”. Tuż po niej organizatorzy zapraszają do udziału w grze terenowej.

to jesZcZe nie wsZystko? Choć program „Czerwca Wolności” wydaje się niezwykle atrakcyjny, to możliwe, że zostanie poszerzony o kolejne wydarzenia. – Mamy na razie sześć głównych wydarzeń, które oscylują wokół całej idei, ale nie wykluczone, że pojawią się kolejne – przyznaje rzecznik Parku Śląskiego, Łukasz Buszman i podkreśla, że organizatorom zależy na dotarciu do jak największej ilości odbiorców. – A im bogatszy program, tym łatwiej to osiągnąć – dodaje rzecznik.

ważna rocZnica Wybory do Sejmu kontraktowego, które odbyły się 4 czerwca 1989 roku, były pierwszą okazją, by do parlamentu trafiły osoby spoza „systemu”. W wyniku ustaleń Okrągłego Stołu dla osób bezpar tyjnych zagwarantowano 161 miejsc w Sejmie. Wybory do Senatu były natomiast wolne w całości. – Sukces z 4 czerwca 1989 roku przerodził się w stworzenie zupełnie innego kraju – mówi Arkadiusz Godlewski, prezes Parku Śląskiego. – Przygotowaliśmy z tej okazji cykl wydarzeń w duchu parkowym, zgodnym z naszymi statutowymi celami. To zresztą odpowiedź na apel prezydenta Bronisława Komorowskiego, który jest patronem tego święta – dodaje Godlewski.

12

Dawid kwiecień/współpraca: Dział pr i marketingu parku Śląskiego

marzec 2014 nr 3 (39)


Panorama ludzkich losów Rozmowa z ANDRZEJEM ROZPłOCHOWSKIM, który w trakcie strajków w 1980 stanął na czele protestu w swoim zakładzie pracy, został przewodniczącym Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego, następnie kierował regionalnymi organami powstającej „Solidarności”

archiwum Andrzeja Rozpłochowskiego

ŻyciE POLEga na ciągłym działaniu W latach 80. gigantyczna na te czasy inwestycja – Huta Katowice w Dąbrowie Górniczej niezłomnie stawiała opór komunistycznej dyktaturze. Historycy coraz częściej przychylają się do opinii, że droga do podpisania porozumień Okrągłego Stołu zaczęła się właśnie na początku tych lat. Andrzej Rozpłochowski niewątpliwie współtworzył Solidarność po sierpniowych strajkach i na zawsze pozostanie częścią tej historii. W tej chwili ma 64 lata, tryska energią, mówi wprost, że jest politykiem i zamierza aktywnie zmieniać Polskę.

jak wyglądał pierwszy dzień wiosny w czasach prl-u? Pogoda była chyba bardziej ustabilizowana. Jak przyszedł pierwszy dzień wiosny to było wiadomo, że to wiosna.

Za czym pan tęskni? Za młodością – jak zwykle. Żebym miał ten rozum, co dzisiaj, a mógł się cofnąć. W PRL-u ludzie byli smutni, brakowało różnorodności. Wtedy, żeby cokolwiek robić, trzeba było mieć zgodę władz, a one chciały socjalistycznych akcji, a nie knucia. Bardzo mało było aktywności na poziomie gminy, osiedla. Raczej te rzeczy ograniczały się do prywatnych działań. Jednak człowiek tęskni za takimi integracyjnymi inicjatywami u kogoś w domu, prywatkami, ale także mimo wszystko pełnymi ludzi i papierosowego dymu kawiarniami. Dzisiaj jest tyle lokali, a każdy z nich często bywa pusty. marzec 2014 nr 3 (39)

czy ma pan charakter buntownika? Bardziej inicjatora. Całe życie byłem aktywną osobą, ciekawą życia, zawsze chciałem robić coś publicznie, często wbrew wszystkim przeciwnościom. To chyba faktycznie taki charakter. W latach 70-tych w Inowrocławiu, gdzie zaczynałem swoją karierę zawodową, zainicjowałem konkurs wiedzy o regionie. Wszystko wbrew całemu kierownictwu, które odmówiło mi środków – ja się uparłem i się udało – zorganizowałem. Zawsze działałem w rejonie kultury, a to nie było na rękę władzy. Jako 17-latek – utworzyłem klub „Słońce” – chcieliśmy po prostu móc się spotykać w większym gronie i rozmawiać o otaczającym nas świecie. Dowiadywaliśmy się, że w żadnym wypadku nie uda się uzyskać zezwolenia. W roku 1969 mając 19 lat byłem w wojsku w Pile i odmówiłem przystąpienia do Partii Komunistycznej. Jako jedyny zrobiłem to w sposób demonstracyjny. W bardzo krytyczny sposób odniosłem się do władzy, co przyczyniło się do tego, że od tej pory byłem na jej celowniku. Zostałem wyrzucony, ukarano mnie karą aresztu, zadbano, żeby tej kary przypadkiem nie anulowano. W grudniu 1970 były protesty ludzi przeciwko podwyżkom komunistycznym. Przez przypadek znalazłem ulotkę z nawołaniem – przyjdź na rynek, trzeba coś zmienić. Udałem się z zaciekawieniem. Mimo dużej ilości obecnych – nic wielkiego się nie wydarzyło – nie pojawił się ktoś, kto byłby przywódcą, dlatego ludzie porozmawiali i się rozeszli. Ta kwestia jednak nie dawała mi

spokoju. Byłem później inicjatorem rozmów o tej ulotce. Nie minęło wiele czasu i zostałem wyrzucony za to z pracy. Oficjalnie zarzucono mi spożywanie alkoholu w miejscu publicznym. Nie mogłem znaleźć żadnej pracy przez 3 miesiące. Szedł za mną wilczy bilet. Groziła mi utrata całej ciągłości pracy.

jednak w sierpniu 1980 roku stanął pan na czele międzyzakładowego komitetu strajkowego huty katowice, który reprezentował 1200 zakładów pracy i milion ludzi w nich zatrudnionych. niespełna 30-letni maszynista lokomotywy spalinowej stał się przywódcą czegoś nieprzewidywalnego. Zanim trafiłem do Huty, zjeździłem całe południe Polski. Gdy podawałem nazwisko, pojawiała się szybko odpowiedź – nie mamy dla pana pracy. Po jakimś choć miałem wyższe kwalifikacje kwalifikacji, przyjąłem posadę pomocnika maszynisty w Hucie. Tam była praktyka, że w ciągu 2 lat dostaje się mieszkanie. W tamtym okresie ta możliwość stała się moim życiowym celem. Wcześniej z rodziną mieszkałem na strychu w domu kolejowym. Do szewskiej pasji doprowadzało mnie patrzenie jak przychodzili na hutę ludzie o mniejszym doświadczeniu i zdobywali wyższe stanowiska. Od wiosny 1980 roku stworzyłem z kilkoma kolegami w miejscu pracy opozycyjne kółko pracownicze, gdzie potajemnie kolportowaliśmy bibułę. Zaczęliśmy kombinować, żeby w Polsce było lepiej. Kiedy przy-

szedł lipiec, usłyszeliśmy o rozruchach na Lubelszczyźnie. Na początku sierpnia dowiadujemy się o kolejnych strajkach. Pewnego dnia przyszło mi na myśl marzenie ściętej głowy – strajk w Hucie Katowice, największym zakładzie przemysłowym w całej Polsce, będącym oczkiem w głowie komunistów polskich i sowieckich. Twardo zaczęliśmy mówić o wolnych związkach zawodowych. Ja wtedy ołówkiem zacząłem spisywać najważniejsze postulaty – m.in. prawo do tworzenia związków, zniesienie cenzury, wolne wybory. Zanieśliśmy je do dyrekcji. Wtedy nie wiedziałem, że to początek totalnej odmiany mojego życia. Nazajutrz przychodzę na nocną zmianę i dowiaduję się, że na którymś wydziale jest strajk. Zgłaszam do przełożonego, że na własną decyzję opuszczam stanowisko – przecież trzeba budować solidarność pracowniczą. Wszedłem w skład komitetu strajkowego. Później w wyniku moich dalszych działań stanąłem na jego czele. Tak dokonała się jedyna na te czasy zmiana komitetu strajkowego. To był najbardziej niepokorny komitet strajkowy – dlatego też najpóźniej podpisano z nami porozumienie.

Dziś jest pan autorem książek. ma pan zamiar kontynuować pisanie? może widzi pan siebie w polityce? Moje pierwsze dwie książki to wspomnienia z Solidarności. Nowa pozycja, która czeka na wydanie przez Instytut Pamięci Narodowej – „Byłem więźniem jednostki” przedstawia okres internowa-

nia i późniejszy – dalsze więzienie. Mam jeszcze materiały na dalsze książki – m.in. dotyczące emigracji czy zbiór mojej publicystyki. Widzę siebie także w polityce. Mam pomysł na Polskę. Do dzisiaj jestem konserwatystą, republikaninem. Chcę te koncepcje zaszczepiać w Polsce – to są uniwersalne wartości prowadzące do lepszego życia. W tym roku inicjuję ruch polityczno-społeczny, który będzie proponował kompletną odbudowę systemu, uzdrawiając wszelkie jego segmenty – m.in. ekonomiczne. W chwili obecnej przyjąłem zaproszenie Solidarnej Polski na śląską listę kandydatów do Parlamentu Europejskiego. Cały czas jeżdżę i spotykam się z młodzieżą. Opowiadam o mojej drodze, nawiązuję do dzisiejszej polityki. W Dąbrowie Górniczej uzyskałem zgodę władz miasta, aby w pięknej sali Rady Miasta młodzieży szkół dąbrowskich zaproponować lekcje historii w rocznicę sierpnia 80. Jestem też na dobrej drodze do budowy muzeum pamięci – żeby przybliżyć historię strajku na Hucie Katowice. Udało mi się już zorganizować pierwszą wystawę. Moje działania oscylują także wokół tzw. uchwały o status weterana – o to, aby zasłużonych ludzi Państwo objęto odpowiednią opieką zapewniając godne świadczenia. Udało mi się także przywrócić inicjatywę Porozumienie Katowice 1980 – wielką chwałą Huty Katowice,bo życie polega na ciągłym działaniu.

13

rafał bura


Panorama młodych

Ryszard Janowski

MłOdzi grają

Zainteresowanie muzeum tego okresu to przejaw peerelomanii, która w ostatnich latach ogarnia młode i średnie pokolenie Polaków. W całym kraju, jak grzyby po deszczu powstają nawiązujące do minionej epoki knajpy, w których można wypić setkę do zimnych nóżek. Socjalistyczny vintage święci też triumfy wśród młodych artystów i projektantów. Zarabianie na sentymentach? Aby zarobić na nostalgii za czasami PRL, nie trzeba mieć znanej marki z tamtych lat.

w PRL-owską kolejkę Dzisiejsze młodsze pokolenie całą wiedzę na temat PRL-u czerpie czy to od innych, czy poprzez symbole i znaki, które w mniejszym lub większym stopniu zachowały się lub odżywają teraz. Dla nich komuna nie ma złych konotacji, a panująca obecnie moda na retro, jest przejawem fascynacji czasami, w których nie było Internetu, telefonów komórkowych i galerii handlowych

Na aukcji Designu i Vintage w Desie Unicum w listopadzie 2012 r. plakat „Pamiętaj o mnie i o BHP!” z przełomu lat 70. i 80. sprzedano za 4200 zł (cena wywoławcza 100 zł). Takie zyski nie są czymś powszednim, ale zarówno sztuka, jak i przedmioty użytkowe, budzą niesłabnące zainteresowanie. Prawdziwym fenomenem społecznym jest gra planszowa „Kolejka”. Została opracowana przez Biuro Edukacji IPN, a jej fabuła toczy się w realiach gospodarczych ostatnich lat PRL. Gracze

wchodzą w rolę osób robiących zakupy w czasie kryzysu gospodarczego lat 80. Aby zbierać kolejne punkty muszą walczyć o towary dostępne w ograniczonych ilościach. Muszą też stosować taktykę ustawiając swoje pionki w odpowiednich kolejkach. Wygrywa ten, kto pierwszy wykona zadanie – czyli skompletuje listę zakupów. Pierwsza wersja gry „Kolejka” pojawiła się w sprzedaży w lutym ubiegłego roku. Duże zainteresowanie grą spowodowało kolejne dodruki. Informacje o opracowanej przez polskich histo-

ryków grze pojawiły się w kilku globalnych serwisach informacyjnych, między innymi w BBC, CNN, Fox News oraz AP. W styczniu obszerny reportaż o „Kolejce” wyemitowała japońska telewizja NHK. Spowodowało to znaczne zainteresowanie grą poza granicami kraju, dlatego nowe wydanie zostanie wzbogacone o karty do gry w językach: angielskim, niemieckim, hiszpańskim, rosyjskim i japońskim. Wprowadzenie do gry, które przybliży obcokrajowcom specyfikę historii Polski oraz realia go-

spodarcze PRL napisał prezes IPN dr Łukasz Kamiński. Skoro esencją mody na PRL jest odwołanie do wspomnień i doświadczeń, a istotnym dodatkiem – humor i zabawa, nie powinno dziwić, że trafiła ona też na rynek gier planszowych. Sukces „Kolejki” pokazał, że okres PRL wciąż budzi silne emocje. Umiejętne przywoływanie czasów minionych może stanowić całkiem dochodowy biznes. rafsł bura

Dobry grunt pod interesy Znajdująca się w upadłości likwidacyjnej Huta „Kościuszko” S.A. z siedzibą w Chorzowie dysponuje terenem o łącznej powierzchni 46 ha. W wyniku działań syndyka, zarządzającego majątkiem huty, stworzone zostały plany geodezyjne, umożliwiające sprzedaż obszaru nie w całości a w częściach. Nie lada gratką dla przyszłych inwestorów jest część obszaru położona przy ulicy Nowej. Przygotowanych pod inwestycje ok. 8 hektarów w samym centrum miasta ma szansę stać się atrakcyjnym centrum przemysłowo-usługowym. Cały poprzemysłowy obszar Huty Kościuszko znajduje się w bliskim sąsiedztwie centrum Chorzowa, a tym samym w centrum aglomeracji górnośląskiej. Największe zainteresowanie towarzyszy części terenu przy ulicy Nowej. Niewątpliwym atutem wyodrębnionego obszaru jest jego położenie. Na dogodną lokalizację składa się bardzo dobrze skomponowana sieć połączeń drogowych i kolejowych. Bliskość głównych szlaków ko-

14

munikacyjnych (szczególnie w perspektywie budowy obwodnicy miasta), około 150 metrów do ulicy Katowickiej, łączącej Chorzów i Bytom czy sąsiedztwo czynnej linii tramwajowej może okazać się skutecznym wabikiem dla inwestorów. Ważniejsze połączenia drogowe w okolicy potencjalnej inwestycji to także autostrada A1 i A4, łącząca teren z Krakowem czy Wrocławiem. – Podejmujemy wszystkie działania rewitalizacyjne, by teren inwestycyjny spełniał warunki sprzyjające przyszłemu zagospo-

darowaniu. Priorytetem jest zaspokojenie wierzycieli. Byłoby znakomicie, gdyby w parze ze sprzedażą nieruchomości za możliwie wysoką cenę, poszło także podtrzymanie przemysłowego ducha regionu i stworzenie nowych miejsc pracy dla jego mieszkańców – podkreśla Przemysław Zalewski, syndyk zarządzający majątkiem Huty Kościuszko.

Ziarnko Do Ziarnka, aż ZbierZe się miarka Stworzenie odpowiednich warunków dla powstania i rozwoju nowych firm

może pozwolić na podtrzymanie przemysłowych tradycji regionu. A na korzyści nie powinno się długo czekać. Poprzez rozwój funkcji usługowych, tworzenie nowych ciągów komunikacyjnych, a przede wszystkim poprawę jakości życia mieszkańców – ponownie może skorzystać całe miasto. Prócz atrakcyjnego położenia, mocną stroną oferty z punktu widzenia przyszłego inwestora są także już przygotowane, korzystne plany geodezyjne, dotyczące usługowo-przemysłowego zagospodarowania pra-

wie 8-hektarowego terenu. Szczegółowe informacje udzielane są w biurze Syndyka pod numerem telefonu 32 241-2221 wewn. 393 bądź mailowo: kosciuszko.zarzad@op.pl. W przeszłości huta była bardzo ważnym miejscem na przemysłowej mapie Chorzowa. Dziś został po niej pusty i niezagospodarowany teren. Istotny w perspektywie planów dla tego obszaru jest także pomysł utworzenia tzw. chorzowskiej podstrefy do Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. marzec 2014 nr 3 (39)


Panorama rekreacji Uzdrowisko PrL – kurort iii rP

Zdjęcia: Archiwum Willa Karola Stryji

Istebna, Wisła, Ustroń, Koniaków, Korbielów – w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych to miejsca wielkich turystycznych pielgrzymek organizowanych przez śląskie kopalnie, koksownie i inne liczne zakłady pracy. Beskid Śląski za sprawą decyzji komunistycznych władz stał się w tamtych czasach robotniczym kurortem na miarę przedwojennego Karlsbadu czy Marienbadu w Czechosłowacji

Archiwum

po modernizacji

Willa Karola Stryji w Wiśle

sanatorium w wiśle na narty Do koniakowa

przed modernizacją

witraż

Zorganizowany wypoczynek dla ludu pracującego był jednym z fundamentów socjalizmu. W konstytucji znalazł się nawet odpowiedni wpis: „Obywatele Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej mają prawo do wypoczynku. (...) Organizacja wczasów, rozwój turystyki, uzdrowisk, urządzeń sportowych, domów kultury, klubów, świetlic, parków i innych urządzeń wypoczynkowych stwarzają możliwości zdrowego i kulturalnego wypoczynku dla coraz szerszych rzesz ludu pracującego miast i wsi”. Nie ma więc nic dziwnego w tym, że także w Beskidzie Śląskim w tamtym okresie kawalkady autokarów zakładowych wiozły pracowników do Koniakowa, Zwardonia i innych miejsc, by choć przez jeden dzień zarówno oni, jak ich dzieci mogli zasmakować w „białym szaleństwie”. Co więcej, te jednodniowe wycieczki często były całkiem darmowe, finansowane z funduszu pracowniczego.

na wcZasy i Ferie Do ustronia lub wisły

Z pamiątkami po karolu stryji

arch. mateusz górnik

z pracowni Gornik architects www.gornikarchitects.com

Projekt przebudowy willi,, Karola Stryji”” w Wiśle był dla nas wyróżnieniem oraz dużym wyzwaniem projektowym. Budynek z przełomu lat 60-70 wzniesiony dla jednego z największych polskich dyrygentów Karola Stryji zachował cały charakter tamtych czasów, zwłaszcza jego wnętrza. K. Stryja był jednym z pierwszych dyrygentów, który po wojnie zdobywał muzyczny marzec 2014 nr 3 (39)

świat, szeroko i konsekwentnie propagując w nim dokonania polskich kompozytorów i muzyków. Dom w Wiśle został zaprojektowany jako dom rodzinny, z którym Karol Stryja był mocno związany. Każda ingerencja w architekturę oraz wnętrza była więc trudna. Prosta, modernistyczna bryła budynku z wieloma przeszkleniami otwiera częściowo dom na panoramę Wisły. Była wykończona szarym tynkiem oraz szarym kamieniem z elementami drewna. Z upływem czasu dom stał się smutnym, zapomnianym budynkiem z lat 70. Naszym zadaniem było przywrócenie pierwotnej estetyki budynku i utrzymanie jego charakteru wykorzystując współczesną technologie i możliwości rynku. Frontowa elewacja została wzbogacona dużymi przeszkleniami w postaci ogrodu zimowego na parterze, gdzie króluje zabytkowy fortepian oraz na piętrze, gdzie zlokalizo-

wana została główna sypialnia nowych właścicieli. Zarówno parter, jak i piętro otwierają się na panoramę gór. Elewacja została ocieplona i pomalowana w kolorze złamanej bieli, a istniejący szary kamień został oczyszczony i uzupełniony. Drewniane elementy stolarki okiennej, barierki tarasu oraz podbitka wzmocniła nowy charakter wiślańskiej Willi. Wiele ciekawych pomysłów powstało przy ścisłej współpracy z inwestorami, a ich zamiłowanie do sztuki pozwoliło nam wyeksponować np. witraże w oknach, które znakomicie podkreślają artystyczny charakter domu. Generalnie projekt przebudowy tej pięknej willi był dla nas ciekawym doświadczeniem projektowym oraz podróżą w czasie. Staraliśmy się utrzymać jego charakter, eksponując jego walory, które z upływem czasu straciły swój wdzięk. Więcej o Wilii Karola Stryji www.villastryji.pl

Nieco inaczej wyglądała sytuacja z większymi kurortami Beskidu Śląskiego, jak Ustroń czy Wisła. To miejsca, które szczególnie polubił zarówno gen. Jerzy Ziętek – największa postać Śląska i Zagłębia w PRL i Edwarda Gierka – najsłynniejsza postać PRL w Polsce. Zresztą ten ostatni właśnie tu postanowił spędzić ostatnie lata swojego życia. Z inicjatywy. Ziętka w Zawodziu w latach siedemdziesiątych powstał jeden z największych w Polsce kompleksów sanatoryjnych, który do dziś wyróżnia się wyjątkową architekturą piramid. Widoczne są z daleka i określają krajobraz tego miejsca. Na wprost wejścia do Sanatorium „Równica” stoi pomnik Jerzego Ziętka z podpisem „wskrzesiciel tradycji uzdrowiskowych Ustronia”. Nowe obiekty powstawały wśród wcześniejszej i często zabytkowej infrastruktury wypoczynkowej i sanatoryjnej, czasem nawet przedwojennej. Jak wszystko w socjaliźmie, tak i te obiekty odebrane zostały prywatnym właścicielom i przekazane największej organizacji turystycznej w PRL – Funduszowi Wczasów Pracowniczych. W pierwszej połowie lat 50. ubiegłego wieku fundusz mógł się pochwalić posiadaniem około 1500 domów wczasowych – pensjonatów, willi i hoteli zabranych dawnym właścicielom. To właśnie tam w towarzystwie kaowca, w otoczeniu zaśnieżonych gór następowała integracja włókniarki, górnika i stoczniowca.

wille prl-u W tym czasie obszar Ustronia i Wisły był też modny jako miejsce stawiania domów i willi przez socjalistycznych dygnitarzy, jak również znanych ludzi sztuki, kultury czy rozrywki. Jedną z takich postaci był Karol Stryja, znany kompozytor, który od 1953 roku do roku 1990 był kierownikiem artystycznym i dyrygentem Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Śląskiej. W swoim domu w Wiśle Karol Stryja spotykał się z wieloma prominentnymi działaczami okresu PRL, w tym również z Edwardem Gierkiem. Po 1989 roku zmienił się ustrój i zasady gospodarcze. Wiele obiektów w Beskidzie Śląskim zostało sprywatyzowanych, lecz nadal pełnią funkcję wypoczynkową i rekreacyjną. W Ustroniu nadal funkcjonuje Przedsiębiorstwo Uzdrowisk Ustroń S.A. zatrudniające ponad 500 pracowników, a Wisła rozkwita dzięki nowym pensjonatom i hotelom, a także modernizacji starych obiektów przy zachowaniu ich wcześniejszego klimatu, ale też zastosowaniu nowoczesnych technologii i rozwiązań. Dziś Beskid Śląski nadal jest atrakcyjny, choć zamiast włókniarki z Łodzi, stoczniowca z Gdańska czy górnika z Katowic przyjeżdża tam każdy, kogo na to stać i bez uwzględnienia odrębności klasowych. I tylko kaowców już brak.

15


Panorama sztuki

WPaTrzENia

Kajetan Pasztuła

W rysunki Kajetana Pasztuły trzeba się wpatrzyć. Znaleźć czas, aby odkryć drzemiące w nich pokłady emocji estetycznych. Dodatkowym ich atrybutem są z pewnością tytuły prac, jak choćby: „Dwa wielkie jaja”, „Kondensat piork” czy „Przystanek autobusowy” Artysta, który mieszka w Sosnowcu, pochodzi z artystycznej rodziny. Jego ojciec Krzysztof Pasztuła jest adiunktem na Wydziale Artystycznym Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie. Urodzony w 1981 roku w Katowicach ukończył ASP w Katowicach, broniąc dyplom z malarstwa pod kierunkiem prof. Ireneusza Walczaka oraz dyplom dodatkowy z rysunku u prof. Janusza Kar-

bowniczka. Brał udział w ponad dwudziestu wystawach zbiorowych w kraju i za granicą m.in. w Mons (Belgia), Sofii (Bułgaria), Bitoli (Macedonia), Brukseli (Belgia), Kolonii (Niemcy), Granadzie (Hiszpania), Katowicach, Gdańsku, Wrocławiu, Szczecinie. Ma na koncie osiem wystaw indywidualnych: Jastrzębie Zdrój, Zielona Góra, Katowice, Mikołów, Będzin, Tjoda-

lyng (Norwegia). Jego prace kilkakrotnie były licytowane na aukcjach charytatywnych. Współpracował z wydawnictwem Beck oraz Urzędem Marszałkowskim Województwa Śląskiego. Regularnie bierze udział w artystycznych plenerach. Zajmuje się rysunkiem, malarstwem i grafiką użytkową. Prowadzi zajęcia plastyczne dla dzieci młodzieży.

reklama

16

marzec 2014 nr 3 (39)


Panorama sztuki zdjęcia: autor

arka

maria na schodach horty

ŚWiaT jest dla mnie

wielką fascynacją Rozmowa z ARTUREM KOLBą, śląskim artystą malarzem w jakiej technice tworzy pan swoje obrazy? Głównie maluję w technice olejnej. Ona jest wymagająca i czasochłonna, bo po pierwsze każda warstwa musi obeschnąć, abym mógł położyć kolejną. Ale daje też wiele różnych możliwości i przede wszystkim jest wieczna. Jakoś jestem wierny tej technice od czasu studiów.

czy to był efekt samodzielnego wyboru, czy też czyjejś inspiracji? Studiowałem u prof. Jerzego Wrońskiego wywodzącego się z krakowskiej Grupy Pięciu, która w 1961 roku dołączyła się do Grupy Krakowskiej reprezentując nurt zwany malarstwem materii. Bardzo dużo mu zawdzięczam. Przede wszystkim wyjaśnił mi pojęcie artysty i poszukiwania swojej odrębności. Samo ukończenie uczelni nie oznacza, że jest się artystą. Kolejne 10 lat zajęło mi wypracowanie własnego malarskiego języka, co jest podstawą bycia artystą.

jak pan zatem określi ten swój autonomiczny język? W swoim malarstwie opowiadam różne historie. Jestem opowiadaczem. Jest to opowiadanie figuratywne z elementami symboliki, trochę magii, ale związane z realizmem, z konkretnymi przedmiotami, balonami czy samolotami. Wynika to stąd, że moje dzieciństwo i młodość to aerokluby, szybowce, samoloty. Zresztą mój ojciec był instruktorem latania. I prawdę mówiąc latanie to nadal moja największa pasja, choć zaniechana. Mam nadzieję, że do niej wrócę. A zatem wszystko zaczęło się od tych przeżyć w powietrzu, od huku emocji, które chciamarzec 2014 nr 3 (39)

łem w jakiś sposób wyrazić. Wtedy zacząłem malować, ale pierwszy obraz olejny stworzyłem na egzaminach na studia. I mimo bardzo dużej konkurencji, dostałem się na nie. A tam pojawili się ludzie, którzy otworzyli mi oczy na sztukę.

no właśnie, czy spotkał pan ludzi, którzy stali się dla pana inspiracją? Przede wszystkim był to prof. Wroński. Ale cała ekipa w Instytucie Sztuki Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie była inspirująca. Utworzono tam taki campus, na wzór brytyjskich, wszystko pod nosem, świetne pracownie. Koledzy, którzy później przenieśli się do Katowic na ASP, żałowali, bo tam już nie było tej atmosfery, co w Cieszynie. Ja przenosinami nie byłem zainteresowany, bo nie jest dla mnie ważne, jaką kończy się uczelnię, ale u kogo jesteś w pracowni. Studia są otwarciem własnego umysłu na świat, na siebie samego, są chwilą na poszukiwanie odpowiedzi, jak mam się znaleźć wśród tylu innych twórców, jak odszukać swój własny język. Moją metodą było odcięcie się od świata artystów, bardzo rzadko uczestniczyłem w wernisażach, aby nie chłonąć pewnych rzeczy, aby podświadomie nie podglądać innych, a jest wielu, którzy tworzą fantastyczne obrazy.

w takim razie, co według pana w sztuce jest najważniejsze? Prawdziwość. Ją widać w obrazach. Może ktoś malować abstrakcyjnie, może figuratywnie, ale i tak widać czy to jest jego własny i wyjątkowy język, czy odtwarzanie i wzorowanie się na innych. I to jest

dla mnie definicją dobrej sztuki – prawdziwość.

a jaka jest prawdziwość artura kolby? Dzięki czemu pana twórczość zyskuje tę indywidualną rozpoznawalność? Przede wszystkim przez metafizyczność historii, które opowiadam, a opowiadam blisko człowieka. To znaczy zawsze w moich obrazach pojawiają się relacje między kobietą a mężczyzną, między facetem a maszynami latającymi. Wyjątkiem są te dziwne elementy, jak okręty z jakimiś balonami, samoloty ze starych czasów. A to dlatego, że kocham secesję, art deco, czasy sprzed II wojny światowej. Staram się też niedopowiedzieć wszystkiego, żeby odbiorca mógł sobie sam stworzyć zakończenie. Podobno jest coś dziwnego w sposobie, w jaki opowiadam. I nawet nie chodzi o język malarski, bo techniczność mniej mnie interesuje, niż opowiedzenie jakiejś historii. Z natury jestem skrytym człowiekiem, można powiedzieć, że nawet mrukiem. Bardziej wyrażam się właśnie przez obrazy. Jestem w stanie lepiej i jaśniej opowiedzieć o swoim wewnętrznym świecie, swojej wrażliwości poprzez obrazy, niż poprzez słowa.

woli pan w jednym obrazie zamknąć jakąś opowieść czy rozciąga się ona na przykład na tryptyk czy dyptyk? Czasem maluję dyptyki lub tryptyki w zależności czy chcę coś więcej dopowiedzieć czy też jeden obraz wyczerpuje to, co mam do opowiedzenia, a po-

tem chcę coś jeszcze dodać, więc powstaje dyptyk. Jednak każdy obraz jest też jednocześnie pewnym zamkniętym światem. Nawet w tryptyku każdy obraz może zupełnie osobno funkcjonować jako jakaś historia.

a co pana najbardziej inspiruje w kontekście przekazywanych w obrazach treści? Z pewnością jest to ulotność. Ulotność życia, chwili i wynikająca z tego niezwykłość każdego zdarzenia. Nawet spotkanie zwykłego człowieka, przegadanie z nim paru fantastycznych zdań może bardzo dużo zmienić. Staram się przy tym nie oceniać. I to w moich obrazach pokazuję. Zarówno oberwańców, jak i szlachetnych ludzi, pięknie ubrane kobiety, ale też kur tyzany. Bo tak naprawdę dla mnie cały świat i wszystko to, co niesie ze sobą los, jest wielką i nieskończoną fascynacją.

17


Panorama motoryzacyjna

Prestiżowe dwa kółka lat Wielu znawców podkreśla, że najciekawszy okres, to lata 70. ubiegłego wieku, kiedy to Honda, wypuszczając na rynek w 1969 roku model CB750, zapoczątkowała nową tendencję w produkcji supermotocykli. Rok ten był przełomowy, ponieważ nowe konstrukcje japońskie, obfitujące w nowatorskie i dopracowane technicznie rozwiązania, zapoczątkowały zupełnie nowy trend w budowie motocykli. Choć inni producenci, tacy jak BMW czy Ducati, również mieli czym się pochwalić, to w ciągu dziesięciu lat Japończycy pokazali światu, jak budować motocykle.

honDa cb750 Honda CB750, ze swoim „czterogarowym piecem” o pojemności 736 cm³ otworzyła nowy okres w budowie motocykli. Była pierwszym seryjnie produkowanym motocyklem, który wyjechał z fabryki z silnikiem typu R4, do tego wyposażonym w elektryczny rozrusznik, pięciobiegową skrzynię biegów oraz, co dziś może nieco dziwić, hamulec tarczowy na przednim kole (wcześniej stosowano wyłącznie bębnowe). Najważniejszy był oczywiście osadzony w stalowej kołysce silnik, który powstał na bazie silników stosowanych w sportowych maszynach Hon-

70

Czasy produkcji motocykli wyposażonych w silniki chłodzone olejem i wiatrem to bez wątpienia jeden z najciekawszych okresów związanych z powstawaniem konstrukcji motocyklowych. Potrzebny był motocykl mocny, to zwiększano pojemność. Jeśli miał być wygodniejszy, zmieniano kanapę na szerszą i inaczej montowano podnóżki. To były czasy, które zapoczątkowały budowę tzw. supermotocykli dziś nazywanych muscle bike

dy. CB750 wyposażona jednak została w jeden wałek rozrządu oraz dwa zawory na cylinder (motocykle sportowe miały dwa wałki i cztery zawory). 736 cm³ pozwalało na wygenerowanie 67 KM przy 8000 obrotach na minutę i osiągnięcie prędkości maksymalnej 196 km/h. Honda CB750 ze swoimi nowinkami technicznymi, świetną jakością wykonania oraz fantastycznym silnikiem była tym, czego potrzebował ówczesny motocyklista. Wygodnego, niezawodnego i niezbyt drogiego motocykla.

honDa cbX1000 Ten motocykl wstrząsnął światem, kiedy w 1978 roku wyszedł z fabryki. Potężny, „sześciogarowy”, dwudziestoczterozaworowy piec osiągający 105 KM mocy przy 9000 obrotów na minutę gwarantował niebywałe wręcz przyspieszenie, aż do osiągnięcia prędkości maksymalnej wynoszącej 217 km/h. Sześć cylindrów w rzędzie umożliwiało bardzo gładką pracę pozbawio-

ną jakichkolwiek wibracji nawet na niskich prędkościach obrotowych. CBX 1000 miała być motocyklem bezkompromisowym i nowoczesnym. Przepiękny design, na który składał się podłużny, profilowany bak, pochylony pod kątem 33° silnik oraz subtelny ogon z wpasowaną w niego kanapą tworzyły niezapomniany widok. Najważniejsze były jednak osiągi. Poza mocą silnik oferował niespotykaną wręcz elastyczność, do tego pracował bardzo równo i pewnie. CBX 1000 w ciągu wszystkich lat produkcji nie ulegała zmianom. Jedynie w roku 1981 wprowadzono model w pełnych owiewkach, który był ukłonem w stronę podróżników. Ta wersja nie przyniosła już zakładanych zysków. Przyczyny niewielkiej popularności należy upatrywać w cenie. Nowa Honda kosztowała bowiem dwa razy tyle, ile konkurencja, a do tego zapewniała niewiele lepsze osiągi. Problemem było również serwisowanie, które do najtańszych nie należało. Nie da się jednak ukryć, że sześciocylindrówka Hondy była pokazem siły koncernu, a o samym motocyklu świadczyć najlepiej może zdanie wypowiedziane przez jednego z kierowców testowych: „Szóstka jest jedną z tych rzadkich maszyn, które nigdy nie ulegną zaarchiwum: Muzeum Zabytkowych pomnieniu. Dopóki ludzie będą jeździli Motocykli „Rdzawe Diamenty” szybkimi motocyklami nie można mieć o to obaw”.

AK Motor

SyrENa kabrio AK Motor International Corporation zaprezentowało nową AK Syrenę Meluzynę Kabri – pierwszy oficjalny samochód Syrena w wersji kabriolet, z serii nowych modeli legendarnej polskiej marki samochodowej „Syrena”

TORONTO, 20 marca 2014 – Czy kochasz wolność? To jest właśnie motywem przewodnim nowej AK Syreny Meluzyny Kabri. W tym dniu na powitanie sezonu wiosennego 2014, AK Motor International Corporation zaprezentowało nowy model auta. Kiedy można się bardziej cieszyć wolnością i słoneczną pogodą, jak nie podczas przejażdżki luksusowym, ale jednocześnie osiągalnym i praktycznym autem z otwartym dachem, oferującym najwspanialszą jazdę pod słońcem? Kabri jest pierwszym oficjalnym samochodem w wersji kabriolet, przeznaczonym do produkcji, w całej 60-letniej historii modeli aut Syrena. Nowa AK Syrena Meluzyna Kabri to luksus, na który można sobie pozwolić. Kabri oferuje ekonomiczne, praktyczne i bezpieczne rozwiązanie na samochód bez dachu. Aby osiągnąć niską cenę samochodu, zastosowany został prosty w obsłudze system do otwierania lub zamykania dachu. Wokół przedniej i tylnej szyby użyte zostały strukturalne ramy, które również funkcjonują jako stałe słupki A i C. Ramy strukturalne są na stałe zamontowanymi roll-barami, zapewniającymi najwyższe możliwe bezpieczeństwo podczas jazdy „pod chmurką”, w przypadku ewentualnego dachowania. Środkowa część dachu, wykonana ze specjalnego lekkiego materiału z łatwością się montuje, aby przykryć dach i może być równie łatwo zdejmowana, zwijana i jednocześnie przewożona w bagażniku auta. Twardy dach może być zainstalowany na porę zimo-

18

wą, także z możliwością montażu na dachu stelaża na deskę snowboardową lub narty. Nowoczesny design Kabri oferuje użytkownikom zarówno ekonomiczne, jak i funkcjonalne korzyści. Ponieważ w modelu Kabri nie ma żadnego nieporęcznego mechanizmu zwijania dachu, waga auta będzie zredukowana i nie będzie miało to wpływu na wielkość bagażnika. Pojemność bagażnika pozostaje więc taka sama, bez względu na to, czy dach jest otwarty czy zamknięty, w porównaniu do tradycyjnego, przytwierdzonego na stałe dachu standardowej Syreny Meluzyny. Tylne siedzenia również opadają w dół, dając wystarczającą, powierzchnię do praktycznego wykorzystania. AK Syrena Meluzyna Kabri jest idealnym rozwiązaniem dla ludzi, którzy kochają wolność otwartej przestrzeni nad głową, bez konieczności rezygnacji z jakichkolwiek praktycznych i ekonomicznych atrybutów jazdy modelem auta z trwałą konstrukcją dachu. Nowa AK Syrena Meluzyna Kabri prezentuje również powrót do klasycznych „Luksusowych Drzwi”, w które były wyposażone wszystkie modele Syreny z lat od 1955 do 1972. Trzymając się modularności plaftormy Syreny Meluzyny, w Kabri jest zastosowany całkowicie nowy mechanizm otwierania i zamykania drzwi. Luksusowe Drzwi są wspaniałą tradycją Syreny, która została wskrzeszona ponownie, specjalnie dla wersji kabriolet modelu Kabri. Drzwi mają zawiasy z tyłu, umożliwiając tym

samym otwieranie ich do przodu. Ten rodzaj konfiguracji drzwi jest zarezerwowany dziś tylko dla najbardziej ekskluzywnych aut na całym świecie. Współczesna technologia czyni je całkowicie bezpiecznymi. Klamki do drzwi Kabri są precyzyjnie wykonane, jako kontynuacja ozdobnego graficznego elementu, znajdującego się na przednim błotniku. Symbol mitycznej Syrenki, wykorzystanej jako ozdobny detal samochodu Syrena na przednim błotniku, może być zamieniony przez właściciela samochodu na inny element, podkreślający jego indywidualność, jak np. herb miasta, drużyny piłakrskiej, nazwisko, inicjały itp. Firma AK Motor International Corporation, wychodząc naprzeciw oczekiwaniom użytkowników umożliwia im personalizację ich auta. Z systemem Luksusowych Drzwi, zastosowanych w Syrenie Meluzynie Kabri, zawsze i wszędzie zrobisz wrażenie! Za każdym razem, otwierając te drzwi, możesz poczuć się wyjątkowo. Z szacowaną ceną rynkową w granicach około 60 -70 tys. złotych, AK Syrena Meluzyna Kabri realnie wpisuje się w model dostępnego luksusu. Kabri jest doskonałym, osiągalnym pod względem cenowym i jednocześnie luksusowym, stylowym autem, zaprojektowanym, aby cieszyć się wolnością nawet podczas długiej przejażdżki, bez jakichkolwiek kompromisów w praktyczności czy bezpieczeństwie.

O FIRMIE: AK Motor International Corporation to firma motoryzacyjna założona 14 lutego 2012 r. oparta na modelu zarządzania własnością intelektualną. Specjalizuje się w zarządzaniu kapitałem marki, technologicznych i biznesowych innowacjach, jak również monetyzacji własności intelektualnej oraz administrowaniu licencjami. W lutym 2013 r. firma AK Motor nabyła wyłączne prawa do produkcji, rozwoju i sprzedaży samochodów marki Syrena.

O MARCE SyRENA: Syrena jest najważniejszą polską marką samochodową, nazwaną na cześć polskiej legendy, symbolizującej stolicę, mitycznej warszawskiej „Syrenki”, której pochodzenie sięga XIV wieku. Pierwsze auto Syrena zostało zaprezentowane w Polsce podczas Międzynarodowych Targów Poznańskich w 1955 r. Produkcję samochodów rozpoczęto w 1957 r. w Fabryce Samochodów Osobowych (FSO) na warszawskim Żeraniu, gdzie wytwarzano samochody do roku 1972. W latach 1972-1983 Syrena była produkowana w Fabryce Samochodów Małolitrażowych (FSM) w Bielsku-Białej. Łącznie od roku 1955 w FSO i FSM wyprodukowano wówczas rekordową liczbę Syren w ilości 521 311 sztuk. Źródło: AK Motor International Corporation marzec 2014 nr 3 (39)


Panorama gastronomiczna

tuż obok patelni

zdjęcia: Magiel Kulinarny

Magiel Kulinarny

MAGIEL KULINARNy ul. Warszawska 5a, 41-200 Sosnowiec Telefon: +48 602 429 376

Bolączką centrów miast są wszędobylskie fast foody. Choć jak sama nazwa wskazuje, idealnie nadają się na szybką przekąskę, to trudno w nich o ambitną kuchnię i wielką przyjemność dla podniebienia. Na szczęście są jeszcze miejsca, gdzie można znaleźć potrawy inne niż kebab. Tak jest między innymi w Sosnowcu. W odległości kilkudziesięciu kroków od Placu Stulecia – którego nieoficjalna, a zarazem nawiązująca do jedzenia nazwa to Patelnia – znajdziemy Magiel Kulinarny, gdzie spróbujemy zarówno kuchni świata, jak i tej lokalnej, zagłębiowskiej Pierwsze co rzuca się w oczy, gdy tylko przekroczymy próg Magla Kulinarnego, to wyjątkowy wystrój. Wielki regał wypełniony książkami i masa niedużych obrazów na ścianach budzą skojarzenia z paryskim bistro. Różnica polega jednak na tym, że zamiast malowideł w ramach umieszczono płyty winylowe otoczone sztućcami. Jest tu również sala restauracyjna, a w sezonie możemy raczyć się potrawami w ogródku na zewnątrz. Na uwagę zasługuje jeszcze jedno pomieszczenie. To Fooding Room, gdzie goście sami wcielają się w mistrzów kuchni i przygotowują dania dla swoich znajomych. Oczywiście kucharze zawsze są skorzy do pomocy, by dzielić się swoją wiedzą i kulinarnymi tajnikami. W Fooding Roomie

teKlimaty, ul. Wojkowicka 13, 41-250 Czeladź Telefon: 795-427-853

odbywają się również rozmaite warsztaty, podczas których możemy poznać arkana kuchni włoskiej, owoców morza czy makaronów. Doznania wzrokowe to jedno, ale w restauracji najważniejsze są przecież smaki. Na te w Maglu Kulinarnym nie można narzekać. Chociaż menu jest stałe, to co jakiś czas znajdziemy w nim wkładki sezonowe z daniami z takich produktów jak nowalijki, szparagi, grzyby czy przetwory domowe. Dla właścicieli ważne są tradycje, w związku z czym na gości czekają także potrawy inspirowane smakiem kuchni zagłębiowskiej, a duża część produktów kupowana jest u lokalnych wytwórców. Na szczególną uwagę w menu Magla Kulinarnego zasługuje

zagłębiowska zalewajka. To wyjątkowa dla restauracji potrawa. W ubiegłym roku zorganizowano nawet święto poświęcone tej zupie. Goście raczyli się wtedy nie tylko tradycyjną zalewajką, ale również jej rozmaitymi wariacjami, wśród których znalazła się między innymi wersja z owocami morza. Odważne propozycje spotkały się z dużym zainteresowaniem. Nie trzeba jednak kulinarnych eksperymentów, by przekonać gości Magla Kulinarnego do skosztowania zalewajki. Przez rok działalności restauracji tych zup sprzedało się 2712! Oczywiście w menu znajdziemy znacznie więcej potraw. Oprócz zalewajki umieszczone są tam również rozmaite mięsa, makarony czy desery. Dzięki kucharzom goście Ma-

teKlimaty

Każdy z nas marzy o wielkich podróżach do różnych zakątków świata. Niestety rzadko kiedy mamy okazję, by wyruszyć w nieznane i odkryć nowy świat pełen innych widoków, zapachów, smaków. Nic jednak straconego. Zwiedzanie obcych krain można rozpocząć w Czeladzi przy Wojkowickiej 13, w restauracji „teKlimaty”, gdzie każdy podróżnik poczuje się jak w domu W tym miejscu już wcześniej, gdy działała tu restauracja „Marrakech”, można było poczuć klimat dalekiego świata. Na gości czekała próbka marokańskiej kuchni, a wystrój jednoznacznie kojarzył się z północną Afryką. Teraz jednak wszystko się zmieniło – począwszy od nazwy, przez dekorację wnętrz i na nowym menu skończywszy. Teraz panują tu „teKlimaty”, których specjalnością są naleśniki i placki. Nie należy jednak myśleć, że są to zwykłe potrawy, które doskonale znamy. Dzięki rozmaitym nadzieniom i dodatkom możemy uczestniczyć w wyprawie po różnych miejscach świata. Naleśniki są ser wowane zarówno na słono, jak i na słodko, a do wyboru mamy rozmaite nadzienia. Marzącym o podróżach do Ameryki Środkowej polecamy naleśniki meksykań-

marzec 2014 nr 3 (39)

skie, które pozwalają poczuć klimat tamtych rejonów. Sekret tkwi w nadzieniu, które składa się z mięsa wieprzowego, czerwonej fasoli, cebuli i kukurydzy, a to wszystko zostało zapieczone serem. War to również skierować swoje myśli ku gorącemu południu. Śródziemnomorską kuchnię reprezentują naleśniki toskańskie z cukinią i mozzarellą, a do tego pomidory, oliwki i kapary. Te z kolei kucharz zapieka pod beszamelem. Wśród propozycji na słono „teKlimaty” oferują również nadzienie ruskie, warzywa z sosem czosnkowym, ser camembert lub połączenie kurczaka i szpinaku. Kolejnym etapem podróży są naleśniki na słodko. Miłośnicy konfitur nie będą mieli powodów do narzekania. Mogą wybrać za-

równo naleśniki z dżemem truskawkowym, jak i śliwkowym. Swoich fanów mają naleśniki z owocami, które mogą być polane sosem czekoladowym lub bitą śmietaną. Kolejne warianty do wyboru to serek waniliowy ze świeżą pomarańczą oraz twaróg i mus malinowy. Jeśli natomiast lubimy egzotyczne klimaty, to będziemy mogli je poczuć, gdy zamówimy naleśniki z bananami w czekoladzie. „teKlimaty” to również cudowne placki, spośród których każdy znajdzie swój ulubiony smak. Oczywiście w menu znajduje się pyszny i uwielbiany przez większość placek po węgiersku z gulaszem wieprzowym i warzywami. Jeśli jednak zależy nam na kulinarnych podróżach i odkrywaniu smaków, war to spróbować innych wariantów. Do wyboru mamy

gla Kulinarnego mają w czym wybierać. Szczególnie polecamy golonkę, która zadowoli każdego miłośnika wieprzowiny. Magiel Kulinarny to nie tylko miejsce, gdzie można zjeść coś smacznego. To również wydarzenia specjalne, które łączą miłośników dobrego jedzenia. Oprócz wspomnianego Święta Zalewajki organizowane są również inne imprezy, jak na przykład Gęsina na świętego Marcina, Tydzień Kuchni Włoskiej, Dni Kuchni Łemkowskiej czy cykl „Kuchnie Świata”. Na brak urozmaiceń w Maglu Kulinarnym nie można więc narzekać. Dawid kwiecień

kulinarna podróż z naleśnikami

i plackami przez różne

zakątki świata

placki ze śmietaną, zapiekane z marchewką czy też z pieczarkami bądź czosnkiem. W pozycji wegetariańskiej natkniemy się natomiast na warzywa i sos czosnkowy. Podobnie jak w przypadku naleśników, część placków także odnosi się do konkretnych kuchni świata. Ten przyrządzony po meksykańsku zawiera gulasz drobiowy, kukurydzę, czerwoną fasolę i cebulę. Placek po toskańsku to natomiast sos pomidorowy, mozzarella, cukinia, oliwki i kapary. Do podróży nawiązują nie tylko ciekawe potrawy. Właściciele zadbali również o odpowiedni wystrój, od którego trudno oderwać wzrok. Ściany ozdobione są licznymi zdjęciami pochodzącego z Czeladzi podróżnika i fotografa Tomasza Króla. Dzięki zdjęciom i dołą-

zdjęcia: Tomasz Król

czonym do nich opisom odkrywamy zakątki z różnych stron świata. Fotografie to jednak nie wszystko. Znajdują się tu gabloty z piękną bronią palną i białą oraz aparatami, które sprawiają wrażenie jakby niejedno już widziały. Ozdobą są również gazety podróżnicze. Nie chodzi tu jednak o najnowsze numery, ale stare wydania, których historia sięga nawet pierwszej połowy ubiegłego wieku! „teKlimaty” pozwalają łatwo zapomnieć, że znajdujemy się w niedużym mieście południowej Polski. Czujemy się raczej jak odkrywcy, którzy właśnie wrócili z długiej i pełnej przygód eskapady, po której chcą spróbować czegoś pysznego, pożywnego i pachnącego cywilizacją. Dawid kwiecień

19


Panorama regionu

10 obrazów z Polski Ludowej

Ta nasza przaśna polska, ludowa rzeczywistość. Pełna absurdów, sprzeczności, trudna do wytłumaczenia. Z łyżkami na łańcuchach i talerzami na wkręty. Było jednak coś w tamtych czasach. Coś, co sprawia, że wspominamy je może nie z tęsknotą, ale na pewno z rozbawieniem. Dzieje się tak również dzięki filmom i serialom z lat 70. i 80. Kultowe sceny nie tylko przechodzą do historii, ale też tworzą jej obraz. Oto kilka niezapomnianych

KOLEJKA, STłUCZONE JAJKA, NIECHLUBNA GABLOTA „Co mi zrobisz, jak mnie złapiesz?”. Kolejka w sklepie. Jeden klient wciska się przed drugiego, ten protestuje. Awantura, stłuczone jajka, zmiażdżone kefiry. Kierownik sklepu (w tej roli Janusz Gajos) reaguje natychmiastowo: – Panie Sławku, panie Sławku, pan pozwoli panie Sławku – wzywa jednego z pracowników. Pan Sławek robi zdjęcia awanturnikom. W tle widać gablotę z napisem „Tych klientów nie obsługujemy”. Tam zapewne trafią fotografie pana Sławka. Chwilę później ten sam los spotyka zresztą starszego pana, który donosi kierownikowi, że kurczaka brudną ścierką podaje sprzątaczka.

20

JEZIORO, URBANIŚCI, ZAWODOWy DyREKTOR „Poszukiwany poszukiwana”. Planują nowe osiedle. Narada architektów i urbanistów. Zawodowy dyrektor (świetna rola Jerzego Dobrowolskiego) wprowadza poprawki na makiecie. Stawia tzw. spółdzielcze punktowce na jeziorze. Architekci zwracają mu uwagę. Dyrektor zamierza je uznać, ale ostatecznie podejmuje inną decyzję i... przesuwa akwen. – A nie, dobrze. To jezioro damy tutaj, a ten niech sobie stoi w zieleni.

LOTNISKO, BILET DO LONDyNU, SyN „Miś”. Okęcie. Główny bohater (niezapomniana rola Stanisława Tyma) wciska się do kolejki. Tłumaczy, że urodził mu się syn i chce kupić dla maleństwa jakiś bilet na dobrą wróżbę. Prosi o ten do Londynu. Stojący za nim mężczyzna mówi, że jest pediatrą i pyta, ile ważył noworodek. – 12 kilo – bez wahania odpowiada Ryszard Ochódzki. Doktor nie kryje zdziwienia. – Słuszną linię ma nasza władza – komentuje.

WIADRO, AFROAMERyKANIN, SCHODy „Alternatywy 4”. Klatka schodowa. Ciemnoskóry lokator szoruje podłogę. Nadzoruje go nieoceniony gospodarz domu Stanisław Anioł (fenomenalny Roman Wilhelmi). Kończący pracę mężczyzna wyzywa ciecia od kapitalistów. – Kurwa mać – klnie z akcentem. – Ja płacę za swoje mieszkanie. Pan żyje z wyzysku czarnego ludu – mówi. Na to Anioł z pełną powagą odpowiada: – A wie pan, że Polacy pod Grunwaldem walczyli za wolność naszą i waszą. A pan jest zameldowany w jednym pokoju, a zajmuje pan dwa. Ja nawet nie wiem, czy ma pan prawo korzystać z ubikacji – przekonuje stróż i umawia się z murzynem na kolejne sprzątanie.

PECH, PIESEK BELLA, TRAMWAJ „Nie lubię poniedziałku”. Włoch Francesco Romanelli gubi się w Warszawie. Spotyka starszą panią, która wyprowadza swojego pieska. Obcokrajowiec bierze Bellę na ręce, a jej właścicielka odpowiada mu o stolicy. – Dawniej się szło spokojnie, przez jezdnię, nie było asfaltu, nie było hałasu – wspomina. W tym momencie Bella wskazuje do tramwaju, drzwi się zamykają, a samozwańcza przewodniczka rusza w pościg.

WARSZTAT, ZAROBIONy, LODóWKA Z MIęSEM „Brunet wieczorową porą”. Warsztat samochodowy. Mechanik odprawia z kwitkiem klientów. Kolejnym jest Michał (Krzysztof Kowalewski). Fachowiec tłumaczy, że w wolną sobotę nic nie wie, nie zna się i żadnej roboty do końca roku nie bierze. Mówi, że jest zarobiony i chce wreszcie spokojnie zjeść. Michał pyta, czy będzie jadł do końca roku. – A co, nie starczy – odpowiada z ironią mężczyzna i otwiera szczelnie wypełnioną mięsem lodówkę.

KWIATy, FLAGA, PODłOŚć LUDZKA „Wyjścia awaryjne”. Prowincjonalne miasteczko. Naczelniczka Jadwiga (rewelacyjna Bożena Dykiel) w asyście komendanta milicji czeka na przyjazd I sekretarza. Są kwiaty, powitalny transparent, odświętne stroje. Jednak samochód z dygnitarzem tylko przejeżdża obok oczekujących, którzy po kilku minutach dowiadują się, że przyjechał on tylko do sanatorskim leczyć wrzody. Pani Kolędowa puentuje całą sytuację w swoim stylu: – Podłość ludzka nie ma granic – mówi z odrazą.

wszystkie kadry z filmów: youtube.pl

Dzięki tym scenom z uśmiechem wracamy do poprzedniego systemu

LEKCJA, PRZyGOTOWANI, DONOSICIEL „Nie ma róży bez ognia”. Klasa, lekcja języka polskiego. Nauczyciel Janek pyta uczniów, kto nie jest przygotowany. Zgłasza się rudy okularnik. Koledzy informują belfra, że jest nowy. Rudzielec informuje, że może odpowiadać. Nauczyciel pyta, po co więc się zgłasza. – Bo ja wiem, kto nie jest przygotowany. Nie jest przygotowany kolega Brzęczkowski, kolega Kopytniak i ten kolega z trzeci ławki, którego nie znam z nazwiska.

ALBAńSKI ASFALT, KONTROLER, DOBRA PAMIęć „Czterdziestolatek”. Otwarcie Trasy Łazienkowskiej. Pochód, flagi, tłumy ludzi. Dumny jak paw inżynier Karwowski, który pracował na budowie nowej drogi, pokazuje synowi Mareczkowi owoce swojej pracy. Zaczepia ich mężczyzna. Opowiada o technologiach zastosowanych przy powstaniu trasy, długości estakad, ilości wykorzystanych materiałów. Twierdzi, że kontrolował całą inwestycję oraz, że Karwowscy wyglądają na przyjezdnych. Nie dowierza, że inżynier brał udział w tym wiekopomnym przedsięwzięciu. – Nie pamięta mnie pan – grzmi zirytowany Stefan i podaje synowi parasolkę – To teraz mnie pan popamięta – i rzuca się na mężczyznę.

ZGUBA, BIMBER, GRUSZKI BERGAMUTKI „Wiosna panie sierżancie”. Odczyt o zgubnych skutkach picia alkoholu. Mowę wygłasza niejaki Wyderko. Początkowo wydaje się, że zrobi wszystko, zgodnie z wolą nadzorującego milicjanta. Ten niestety brnie w inną stronę i zaczyna... reklamować swój bimber. – Przecież można uczciwie, po chrześcijańsku. Wystarczy wziąć 2 kilo cukru, kilogram gruszek bergamutek, zalać to wszystko pięcioma litrami wody, przegotowanej naturalnie, w domu trzymałem, nie ma mowy, żeby kto wykrył.

łukasz respondek

marzec 2014 nr 3 (39)


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.