Panorama Silesia nr 4 2017

Page 1

NR 4(70)/2017

ukazuje się na terenie WOJEWÓDZTWA ŚLĄSKIEGO I KRAJU MORAWSKO-ŚLĄSKIEGO

ISSN 2082-1417

M AG A Z Y N B E Z P Ł AT N Y

JEŚLI ŻYĆ TO Z PASJĄ str. 3

TNM – muzyczny narkotyk str. 10-11

JEŚLI UDAŁO MI SIĘ TAM, UDA MI SIĘ WSZĘDZIE Rozmowa z Rafałem Olbińskim

str. 12-14 WWW.PANORAMASILESIA.PL

znajdź nas w sieci

facebook.com/panoramasilesia

www.panoramasilesia.pl


Z drugiej strony

W SIERPNIU NIE MA NAS W DOMU Jesteśmy na półmetku wakacji. Prognozy pogody na sierpień są dobre, a nawet bardzo dobre. Sprzyjają kąpieli, plażowaniu, spacerom i wszelkiej aktywności, która powoduje, że weekend możemy spędzić jak najbardziej poza domem. Na wieczory przy ciepłej herbatce będzie czas jesienią lub zimą. Teraz po prostu szkoda siedzieć na kanapie w kapciach, gdy wokół tyle ciekawych rzeczy się dzieje.

Dzień wcześniej, w piątek warto się wybrać do chorzowskiej Sztygarki na monodram w wykonaniu Rafała Rutkowskiego „Żołnierz polski”. Dowiemy się między innymi: jak dostać się do wojska, jak rozpoznać, że wybuchła wojna lub jakie produkty warto zgromadzić, w razie konfliktu zbrojnego. O tym wszystkim opowie nam weteran i patriota pułkownik Gazda. Spektakl odbywa się w ramach projektu Chorzowski Teatr Ogrodowy. FESTIWAL NA ZAMKU W BĘDZINIE LUB REBEKA W FABRYCE PORCELANY W kolejny weekend warto wybrać się na Zamek w Będzinie, gdzie jak co roku, spotkają się pasjonaci kultury celtyckiej. To największy w środkowej Europie FESTIWAL MUZYKI CELTYCKIEJ

02

To największy w środkowej Europie FESTIWAL MUZYKI CELTYCKIEJ „ZAMEK”. Przyjeżdżają na nią muzycy oraz tancerze z całej Europy. W trakcie festiwalu można też zobaczyć prace polskich artystów inspirowane pejzażem Szkocji, Bretanii i Irlandii.

»

DOMOWE MELODIE I ŻOŁNIERZ POLSKI Kontenery kultury w Parku Chorzowskim pojawiły się już po raz czwarty. Tradycyjnie już zostały ustawione na wyspie Kanału Ragatowego. Z jednej strony mamy strefę kontenerową, a z drugiej wielki namiot, stanowiący scenę wydarzeń muzycznych. Są one organizowane w każdy wakacyjny weekend. W najbliższym czasie pojawi się w tym miejscu zespół wyjątkowy. Domowe Melodie to oryginalne trio, które zdobyło serca słuchaczy bez medialnego szumu i reklamowej promocji. Justyna „Jucho” Chowaniak, autorka tekstów i muzyki wraz ze Staszkiem Czyżewskim i Kubą Dykiertem, nie chodzą na kompromisy. Grają i śpiewają to, co rodzi się w nich z potrzeby serca. Dzielą się swoją uważnością w codziennym życiu. A wszystko zaczęło się w 2012 roku od opublikowania w internecie fragmentu próby zespołu i piosenki „Zbyszek”. Dość szybko kapela zaczęła być rozpoznawalna, a jej utwór „Grażka” trafił rok później na 1 miejsce legendarnej Listy Przebojów Trójki. W Kontenerach Kultury będziemy mogli zobaczyć Domowe Melodie już w sobotę 12 sierpnia.

Festiwal Celtycki, fot. Zamek w Będzinie

»

Parapetowka, fot. Teatr Żelazny

Domowe Melodie, fot. zazyjkultury.pl

„ZAMEK”. Przyjeżdżają na nią muzycy oraz tancerze z całej Europy. W trakcie festiwalu można też zobaczyć prace polskich artystów inspirowane pejzażem Szkocji, Bretanii i Irlandii. Jeszcze nie przebrzmiały dźwięki festiwalu Taurona Nowej Muzyki, w trakcie którego mogliśmy zobaczyć ceniony na całym świecie duet Rebeka, a już możemy zaplanować kolejne spotkanie z tym zespołem. Rebeka wystąpi 18 sierpnia w Fabryce Porcelany w Katowicach. Ich koncert jest wydarzeniem towarzyszącym imprezie Targ Nocny, który odbędzie się na Dziedzińcu. Sam Dziedziniec to przestrzeń imprezowa zaadaptowana na potrzeby ciepłych miesięcy. Jest połączeniem industrialnego klimatu i nowoczesnego dizajnu. Kino w plenerze, Parapetówka lub prawdziwie Męskie Granie W ostatni weekend lata na Śląsku i Zagłębiu dużo się zadzieje i z przytupem.

2017 nr 4


PASJA

www.panoramasilesia.pl / Rek lama LUDZIE Z PASJĄ Są tacy, którzy nie potrafią usiedzieć na miejscu. Gdzieś ich ciągnie, coś muszą robić, co tłucze im się w duszy i się z niej wyrywa. To takie mentalne czy intelektualne ADHD powoduje, że czasem przypadkiem, a czasem na zasadzie prób i błędów trafiają w życiu na coś, co ich całkowicie porywa. Staje się jak narkotyk. I odtąd każdą wolną chwilę, każdy moment, w którym można się wyrwać z codzienności, poświęcają właśnie temu czemuś. Co to jest? Pasja, zainteresowanie, hobby. Jest jeszcze piękniej, kiedy to wyjątkowe zainteresowanie staje się sposobem na życie. Gdyby nie pasja Jurka Owsiaka Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy nie zebrałaby w ciągu 23 lat prawie 780 mln zł, dzięki którym w tysiącach polskich szpitali znalazł się sprzęt ratujący życie i zdrowie nas wszystkich. Gdyby nie ogromne zaangażowanie Marka Kotańskiego nie powstałoby w Polsce 135 placówek Monaru, którego historia zaczęła się w 1981 roku od pierwszego ośrodka w Głoskowie. Przykłady pasji, dzięki której wszyscy korzystamy, można mnożyć. ILUSTRACJE W THE NEW YORK TIMES I MAJTKI Z SOSNOWCA Ale są też inne pasje i zainteresowania. Wynikają one z wrodzonego talentu lub wyjątkowej kreatywności. O ludziach, którzy je w swoim życiu odnaleźli, piszemy w tym wydaniu „Pa-

noramy Silesia”. Między innymi zachęcamy do przeczytania rozmowy z Rafałem Olbińskim, polskim malarzem, grafikiem i twórcą plakatów i znanym na całym świecie ilustratorem najpoważniejszych czasopism, jak „The New York Times”, „Newsweek”, „BusinessWeek” czy „Der Spiegel”. Warto też poznać specyficzny sposób na biznes, który zrodził się przypadkiem, w trakcie realizacji street galery czyli zamieszczenia instalacji artystycznej w formie majtek

JEŚLI ŻYĆ TO Z PASJĄ

Do zwykłej egzystencji wystarczy trochę pieniędzy, tak żeby starczyło od wypłaty do wypłaty. I żeby coś do gara włożyć. Można się rozerwać przed TV, w końcu tyle jest przeróżnych programów. Albo pójść z kumplami na piwo. Można jeszcze wpaść od czasu do czasu do kina, pospacerować po parku, albo po lesie. No i wielu z nas taka forma relaksu zupełnie wystarczy. Ale nie wszystkim.

Woodstock – Jerzy Owsiak, fot. pl.wikipedia.org

wykonanych z kartonu na witrynie jednego ze sklepów w Katowicach. Majtki z Sosnowca tak się spodobały, że przerodziły się w biznes prowadzony przez pomysłodawców tego przedsięwzięcia. ŻYCIE LEPIEJ SMAKUJE Ludzie, którzy mają jakieś zainteresowania i je realizują, mniej narzekają. Nie mają chyba po prostu na to czasu. Wypełniają go wciąż nowy-

mi wyzwaniami. Większości brakuje dnia, by zrealizować wszystkie swoje pomysły. Wszyscy, do których dotarliśmy opisując ich hobby, zgodnie twierdzą, że dzięki niemu życie im lepiej smakuje. Mają przyjemne poczucie spełnienia. Tego nie można zastąpić najlepszym programem telewizyjnym czy znakomitym spotkaniem towarzyskim. To też jest ważne, ale dla ludzi z pasją najważniejsze jest, by aktywnie uczestniczyć, a nie tylko obserwować. I tego też życzymy wszystkim naszym czytelnikom. Marek Szeles reklama

Okładka – foto Rafał Olbiński PANORAMA SILESIA Adres redakcji: ul. Szpitalna 3, 41-250 Czeladź, redakcja@panoramasilesia.pl Redaktor Naczelny: Marek Szeles / redakcja@panoramasilesia.pl / Zespół: Alicja Szostek, Lidka Gawlak, Rafał Barteczko, Sebastian Zamiejski / Fotoreporter: Daniel Dmitriew / Skład: Edyta Bagińska / Wydawca: Panorama Silesia Sp. z o.o. / ul. Szpitalna 3/ 41-250 Czeladź / Reklama i Promocja: reklama@panoramasilesia.pl, / tel. 668 355 248 / Druk: POLSKA PRESS Sp. z o.o., Oddział Poligrafia, Drukarnia Sosnowiec

2017 nr 4

03


Reklama

KATOWICE przyjazne rodzinom

»

RODZINNA REKREACJA Kajaki, rower, rolki, spacer w lesie – to wszystko jest możliwe w Katowicach. Infrastruktura Doliny Trzech Stawów pozwala wypocząć i skorzystać z wszystkich tych atrakcji. To także miejsce, w którym odbywają się wydarzenia kulturalne i ekologiczne, m.in. Leśny Piknik Ekoodpowiedzialnie. Równocześnie jest to miejsce,z którego zarówno do centrum, jak i do południowych dzielnic miasta prowadzi niedawno zmodernizowana droga rowerowa.

»

NOWE INWESTYCJE W DZIELNICACH

Katowice to miasto przyjazne rodzinom. Mamy bogatą ofertę niedrogich mieszkań i jako pierwsza gmina w Polsce podpisaliśmy porozumienie dotyczące powstania 1000 lokali w ramach rządowego programu Mieszkanie Plus, których budowa niedługo ruszy. Dzięki sprawnemu przyciąganiu inwestorów i tworzeniu atrakcyjnych miejsc pracy mamy jeden z najniższych w Polsce poziomów bezrobocia. Bardzo poważnie traktujemy także tzw. Przemysł czasu wolnego – Katowice to dziś modne miasto, atrakcyjne dla fanów wielkich wydarzeń sportowych, muzycznych i kulturalnych. Nie każdy wie, że połowa powierzchni Katowic to tereny zielone – parki, lasy, gdzie można spędzać czas wolny np. jeżdżąc na rowerze, czy pływając kajakiem. By wspierać młodych rodziców tworzymy ciągle nowe miejsca w żłobkach i przedszkolach. Zapraszamy do Katowic! Marcin Krupa, Prezydent Katowic

»

W Katowicach realizowana jest inwestycja budowy trzech 25-metrowych basenów ze strefą dla dzieci oraz spa lub salą gimnastyczną. W ramach budżetu obywatelskiego zrealizowano blisko 200 projektów, które zgłosili i wybrali mieszkańcy Katowic, m.in. stacje rowerowe, boiska sportowe, place zabaw, siłownie oraz budowany pierwszy w mieście wodny plac zabaw. Od 2015 roku jest to kwota 20 mln zł rocznie, w przeliczeniu na jednego mieszkańca jest to najwyższa kwota w Polsce wśród miast wojewódzkich. Budżet obywatelski pozwala zmieniać każdą dzielnicę.

NOWE MIEJSCA W ŻŁOBKACH I PRZEDSZKOLACH

Nie każdy rodzic ma możliwość zostawienia swoich dzieci pod opieką dziadków. Z myślą o nich tylko w 2016 roku utworzono 170 nowych miejsc w żłobkach, które pomogą w powrocie rodziców na rynek pracy. Obecnie w Katowicach mamy 789 miejsc w żłobkach, a do 2018 roku będzie ich blisko 900. Aktualnie trwa rozbudowa przedszkoli, która zapewni ponad 150 dodatkowych miejsc jeszcze w 2017 roku. fot. UMK

04

2017 nr 4


»

Reklama

Światowy Kongres Antydopingowy To doskonała okazja, by promować stolicę ponad 2-milionowej metropolii w skali globalnej – mówi Marcin Krupa, prezydent Katowic.

– W 2019 roku Międzynarodowe Centrum Kongresowe w Katowicach stanie się światowym centrum antydopingu. To niezwykle prestiżowe wydarzenie dla Polski, miasta Katowice i całego środowiska sportowego oraz kolejny ważny krok w walce o czysty sport! To właśnie w naszym kraju zapadną kluczowe decyzje wyznaczające globalny kierunek walki z dopingiem – powiedział minister Witold Bańka tuż po przyznaniu przez Światową Agencję Antydopingową (WADA) Katowicom organizacji Światowej Konferencji Antydopingowej. O kandydaturę stolicy województwa śląskiego wspólnie zabiegali w połowie maja w Montrealu minister Witold Bańka wraz z Marcinem Krupą, prezydentem Katowic. Światowa Konferencja Antydopingowa jest organizowana przez WADA - najważniejszą organizację zajmującą się zwalczaniem dopingu w sporcie. Jej zadaniem jest wyznaczanie standardów walki ze stosowaniem niedozwolonych substancji i metod w sporcie oraz jej monitorowanie. Podczas Konferencji Antydopingowej Katowice odwiedzi około 2 000 przedstawicieli wszystkich środowisk zaangażowanych w walkę z dopingiem w sporcie z całego globu, którzy m.in. wybiorą nowe władze WADA oraz zatwierdzą zmiany w Światowym Kodeksie Antydopingowym. Wydarzenie organizowane w Polsce będzie piątą edycją cyklicznej imprezy. Poprzednie odbyły się w Lozannie, Kopenhadze, Madrycie i Johannesburgu.

w Katowicach

»

– Przed nami duże wyzwanie. Jestem dumny, że Katowice znalazły uznanie w oczach WADA i zorganizujemy tak prestiżowe wydarzenie. To doskonała okazja, by pokazać stolicę ponad 2-milionowej metropolii najważniejszym osobom światowego sportu i promować cały nasz region w skali globalnej. Konferencja Antydopingowa oznacza też wymierne zyski dla naszych hotelarzy, restauratorów, taksówkarzy, czy firm obsługujących wydarzenia kongresowe – powiedział prezydent Katowic Marcin Krupa, który wspólnie z ministrem Witoldem Bańką prezentował w Montrealu polską kandydaturę.

fot. UMK

Katowice do tej pory gościły liczne wydarzenia o zasięgu międzynarodowym – m.in. Europejski Kongres Gospodarczy, Mistrzostwa Świata w Piłce Siatkowej, czy finały rozgrywek Intel Extreme Masters – największej imprezy biznesowej w Polsce.

Katowice to miasto, w którym prężnie rozwija się turystyka biznesowa. W 2016 roku w stolicy woj. śląskiego odbyło się łącznie 6 317 spotkań biznesowych, wydarzeń konferencyjnych i targowych, w których wzięło udział 762 tys. osób. Przeciętnie uczestnik konferencji korzystający z noclegu „zostawia” w Katowicach 534 zł, a nie korzystający 161 zł. Według ekspertów jednym z kluczowym czynników sukcesu jest ogromny potencjał oddanego do użytku w 2015 r. Międzynarodowego Centrum Kongresowego, które jest największą zadaszoną powierzchnią konferencyjną w Polsce.

fot. Adela Sznajder

2017 nr 4

05


Panorama literatur y

Konrad Zalas: Czy czytanie towarzyszyło Ci od dziecka? Adam Szaja: Czytaniem nasiąknąłem jeszcze zanim przyszedłem na świat. Moja mama pracowała w bibliotece, więc bywałem tam jeszcze w jej brzuchu. Jednak całkiem serio, to właśnie mama strasznie dużo mi czytała już od

»

»

Śląscy blogerzy też czytają! – Patryk Obarski Na Śląsku prężnie działają również książkowi blogerzy, którzy cały czas się rozwijają, a swoja działalność w literackim świecie rozpoczynają w sposób spontaniczny, co potwierdza Patryk Obarski, p.o. naczelnego grupy „Śląscy Blogerzy Książkowi”.

»

Kto czyta książki, żyje podwójnie – mawiał Umberto Eco. Trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić, ale postanowiłem sprawdzić, czy w naszym regionie są pasjonaci książek i czytelnictwa. Co ich ciągnie do książek? Spotkałem dwie różne osobowości, ale jedno łączy ich na pewno – pasja do książek i pokazywanie, że czytanie wciąż jest w modzie!

fot. archiwum grupy "Śląscy Blogerzy Książkowi"

ŚLĄSKIE SIĘGA PO KSIĄŻKĘ!

Książkowy profesjonalista – Adam Szaja

Patryk Obarski: Nigdy nie przypuszczaliśmy, że nasza grupa będzie cokolwiek znaczyła w środowisku blogerskim i literackim. Zaczęliśmy w maju 2013 roku i to dość nieoficjalnie, bo od kawowego spotkania paru znajomych. Znajomych blogerów, oczywiście. Dziś wiemy, jakie mamy cele. Chcemy sprawić, że więcej osób dowie się, że czytanie wcale nie jest nudne! Konrad Zalas: Skąd w Was taka pasja do czytania książek i blogowania? PO: Wydaje mi się, że na chęć czytania książek ma wpływ naprawdę wiele czynników. Najważniejszy to oczywiście wychowanie w domu, w którym jest miejsce na regał z książkami. A jeśli nie regał, to przynajmniej jedną półkę. Inna sprawa to styl życia jaki prowadzimy – czy lepiej wydać nam trzydzieści złotych na książkę, czy może wybrać się do kina na ekranizację. KZ: Czy każdy może zostać książkowym blogerem? PO: Jeśli zabieramy się za tworzenie w sieci, musimy być świadomi, że wszystko przychodzi z czasem. Nikt z naszej grupy nie zaczynał od razu z tysiącem wyświetleń. Blogując, trze-

Dziennikarz literacki, założyciel i redaktor portalu www.smakksiazki.pl, a także współpracownik Newsweeka, Gazety Wyborczej, Radia Chilli ZET oraz Radia EM, konferansjer.

fot. prywatne archiwum Adama Szai

małego. Potem wziąłem się za książki już na „własny rachunek”. Trwa to do dzisiaj i oby jak najdłużej – wspomina. KZ: Czyli wiek w tym wszystkim ma znaczenie, a może liczy się podejście? AS: Im szybciej zaczynamy czytać, tym lepiej. Jednak nic na siłę. Często słyszę historie, że syn, córka nie czytają. Nie można ich zmuszać, bo to przynosi odwrotne rezultaty. Jest taka kapitalna książka „Szwecja czyta. Polska czyta”. Okazuje się, że w tym skandynawskim państwie, rodzice przychodzą z najmłodszymi do biblioteki, a tam na dzieciaki czeka szereg zabaw. Nie czytania, zabaw. W ten sposób Szwedzi oswajają małych Svenssonów z książkami, a kilkanaście lat później zbierają tego żniwa. KZ: Czy dla rozwijania pasji warto postawić wszystko na jedną kartę? AS: Obawiałem się, że gdy zrezygnuję z pracy etatowej i postawię wszystko na jedną kartę, czyli poświęcę się w 100% blogowi, to czytanie stanie się pracą i straci swój urok. Na szczęście tak się nie stało i mam nadzieję, że nie stanie. W czytaniu kapitalne jest to, że nie wstając z fotela możesz być kosmonautą, żołnierzem, gangsterem, marynarzem. Możesz być kim chcesz. Książki dają absolutną wolność i układają wiele spraw w głowie. Książki uczą też pokory. Dzięki nim mogłem spotkać się z Umberto Eco i zadać

06

fot. pixabay.com fot. archiwum grupy "Śląscy Blogerzy Książkowi"

mu kilka pytań. Podobnie z Amosem Ozem, który, mam nadzieję, dostanie w końcu literackiego Nobla, a jesienią pewnie będę miał okazję porozmawiać z Danem Brownem. KZ: Dziennikarz literacki to człowiek, któremu czytelnicy ufają? AS: Super jest czytać komentarze: „ta książka, którą poleciłeś jest super”. Bo o to chodzi. Wiadomo, że działam komercyjnie, ale nie mogę sobie pozwolić na to, że będę polecał książkę, która mi się nie podoba tylko dlatego, że wziąłem za to pieniądze. Staram się być jak najbardziej autentyczny. Jeśli jakiś tytuł mnie kręci, to

fot. prywatne archiwum Adama Szai

o tym mówię, często za darmo. Staram się robić dużo materiałów wideo, bo przez 10 lat byłem dziennikarzem telewizyjnym, więc myślę też obrazem. Od początku chciałem, aby smakksiazki.pl był wyjątkowy. KZ: Ile czytamy i dokąd zmierzamy? AS: Nie chcę zanudzać i nie będę kopiował badań Biblioteki Narodowej, z których wynika, że szału nie ma, bo to wszyscy wiemy. Z drugiej strony, jeśli pojedziemy, np. na Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie, to nie wetkniemy szpilki, bo jest tak dużo ludzi. Nikt ich tam nie zwozi autobusami, nikt nie zmusza. Więcej, oni jeszcze płacą za wstęp, więc aż tak bym nie dramatyzował. Póki ludzie przychodzą z własnej woli, to książka nie zginie. Bez względu na to, czy w wersji papierowej czy elektronicznej. Co zrobić żeby ludzie pokochali czytanie? Tak jak w związku między kobietą i mężczyzną. Musi po prostu zaiskrzyć. A zaiskrzyć może wszędzie: na targach, przechodząc obok księgarnianej wystawy, czy oglądają reklamę jakiejś nowości w metrze.

ba być przygotowanym na to, że na początku będzie bardzo ciężko. Naszą pracę zobaczy dwadzieścia osób, w tym 15 wyświetleń będą należały do nas, bo odświeżaliśmy witrynę, a pozostałe pięć będą od znajomych, których poprosiliśmy o wejście. Kolejny ważnym aspektem jest ciągła praca nad sobą. Trzeba być świadomym tego, że nikt nie jest idealny i wszyscy popełniamy błędy. Tworząc w sieci, będziemy pod ostrzałem czytelników. KZ: Literacka blogosfera ma się w Polsce dobrze? PO: Polskich blogów jest obecnie naprawdę mnóstwo, w tym tych książkowych. Wiadomo, niektóre blogi są prowadzone nieco lepiej, inne troszkę gorzej, mimo to myślę, że w sieci znaleźć możemy naprawdę wiele wartościowych stron. I choć czasem pomiędzy nami, blogerami, zdarzają się drobne sprzeczki, to raczej nie jesteśmy grupą, która między sobą rywalizuje – dodaje Patryk Obarski. Konrad Zalas

2017 nr 4


NA WAKACJE SUBIEKTYWNIE ŚLĄSK

Panorama wak acyjna

PARK 12 C W ZABRZU Jeśli od jakiegoś już czasu planujesz dla swoich kreatywnych dzieci wizytę w Centrum Kopernika w Warszawie lub w Ogrodzie Lema w Krakowie, a wyjechać nie możesz, odwiedź na początek Zabrze. Park 12 C to część kompleksu Sztolni Królowa Luiza, gratka dla ciekawskich najmłodszych, możliwość poznania zagadnień związanych z żywiołami ziemskimi, technikami wydobywania węgla i energią w przyrodzie. Park jest niewielki (wygląda jak duży plac zabaw), ale za to na jego terenie znajdziesz wszystko, co potrzebne dzieciakom, by mogły poeksperymentować i dobrze się bawić. Zabawy starczy na kilka godzin. Na terenie Parku 12 C znajduje się m.in. BajtelGruba, zabawkowa mini kopalnia, pełna ruchomych urządzeń, które obsługują dzieci, Śruba Archimedesa, dzięki której dowiesz się jak działa najprostsza pompa wodna, Słoneczna zapalniczka, dla zainteresowanych energią słońca, Labirynt, który niełatwo przejść oraz wiele innych atrakcji, które na pewno docenią maluchy. Jeśli starczy wam czasu tuż obok znajduje się Park Techniki Wojskowej, a tam pojazdy gąsiennicowe, wojskowe samochody ciężarowe, wyrzutnia rakiet i czołgi. Dodatkową atrakcją Parku 12 C jest duża plaża z palmami, wodny tor do skimboardu oraz basen. Plaża dostępna jest przez całe wakacje, więc masz jeszcze trochę czasu.

Słynna topola Tekla w Chudowie, fot. zachcialo-mi-się-pisac-blogspot.com

Masz tydzień wolnego? Nie wyjeżdżasz? Nie musisz. Na Śląsku znajdziesz wszystko, co pozwoli ci odpocząć, zjeść dobrze, powłóczyć się po małych uliczkach lub gdzieś przy wodzie i poczuć się naprawdę jak na wakacjach.

Strefa 12 C, fot. Agnieszka Wróblewska

Zamek w Chudowie, fot.pl.wikipedia.org

ZAMEK WE WSI CHUDÓW Nie spodziewaj się wielkiego zamczyska, bo w Chudowie go nie znajdziesz. Znajdziesz za to piękną, odrestaurowaną wieżę, którą możesz zwiedzić, bo w środku mieści się muzeum. Pozostałości po zamku to historia z początków XVI wieku – najprawdopodobniej najpierw powstała tu drewniana warownia, potem kolejni właściciele wznieśli zamek murowany. W Chudowie możesz trafić na turniej rycerski, zawody łuczników, Festiwal Błota, zlot starych samochód czy organizowany corocznie i hucznie w sierpniu Jarmark Średniowieczny. Jeśli chcesz to zobaczyć, spodziewaj się, że będzie raczej tłoczno. Możesz również wybrać spokojniejszy czas, poza imprezami, bo to miejsce urokliwe, spokojne, w sam raz na spacer i przyjemne leniuchowanie pod drzewem. Jeśli zapomniałeś piknikowego kosza, możesz zjeść na miejscu. Tuż obok zamku znajduje się „Oberża Czarny Koń”.

Strefa Kultury w Katowicach, foto: pelniakultury.pl

Jazz w Ruinach, fot. jazzwruinach.pl

STREFA KULTURY W KATOWICACH Jeśli nie miałeś dotąd czasu, by sprawdzić jak bardzo w ciągu kilku lat zmieniły się Katowice, zrób to teraz, najlepiej zapraszając przyjaciół spoza Śląska. W samym centrum miasta tuż obok Spodka na terenie dawnej kopalni KWK „Katowice” mieści się dziś naprawdę niezwykła Strefa Kultury. Spacer rozpocznij od porośniętego trawą dachu MCK-u, bo to znakomity punkt widokowy na całe miasto, i jednocześnie dowód pięknie

mówiący o jego architektach. Dalej spektakularna już z zewnątrz siedziba Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia oraz jej sala koncertowa, której warunki akustyczne są ponoć jednymi z najlepszych w Europie. Możesz przysiąść na leżaku tuż obok fontanny albo iść dalej w stronę dawnej wieży szybu Warszawa II (odnowionej i zaadaptowanej na wieżę widokową), która zapowiada wizytę w niezwykłym Muzeum Śląskim. Jeśli będziesz głodny, zjesz dobrze w restauracji lub bistro Moodro, znajdującym się na terenie muzeum.

GLIWICKI JAZZ W RUINACH Latem nie możemy narzekać na moc koncertowych atrakcji, dostępnych w naszym regionie. Jeśli na twoich śląskich wakacjach przeoczyłeś dwie duże imprezy w Katowicach – OFF Festiwal oraz Tauron Nowa Muzyka, a lubisz jazz, zdążysz jeszcze na jeden z ciekawszych muzycznych festiwali, który odbywa się w Gliwicach zawsze w dwa pierwsze weekendy sierpnia, w niezwykłym, magicznym miejscu – w Ruinach Teatru Victoria. To już

13. edycja festiwalu, który z założenia ma propagować młode wschodzące gwiazdy muzyki jazzowej i improwizowanej. Od 2008 roku festiwal ma charakter międzynarodowy, goszcząc muzyków z całego świata. Jazz w Ruinach to również miejsce łączenia sztuk, bo corocznie odbywa się tutaj również wystawa grafiki i plakatu, realizowana przy współpracy z Wydziałem Artystycznym Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie. W tym roku po raz pierwszy pojawił się również nowy element. Po koncertach w gliwickim klubie 4Art (ul. Wieczorka) odbywa się jam session.

ZESPÓŁ PRZYRODNICZO-KRAJOBRAZOWY „ŻABIE DOŁY” Jeśli nie znasz tego miejsca, możesz, delikatnie mówiąc, być zdziwiony. Na styku trzech miast Bytomia, Chorzowa i Piekar Śląskich, trzy kroki od ruchliwej drogi, znajduje się niezwykły rezerwat przyrody (od 1997 roku zespół przyrodniczo-krajobrazowy „Żabie Doły”). Aż dziw bierze, że na terenie tak mocno kiedyś zdegradowanym przez człowieka, przyroda odrodziła się na nowo i to tak spektakularnie. Przez stulecia działały tu kopalnie i huty, a nieużytki wykorzystywano jako wysypiska odpadów przemy-

część 2

słowych. I choć w wielu miejscach widać jeszcze pamiątki po przeszłości, dziś prym wiedzie tu przyroda. „Żabie Doły” to gratka przede wszystkim dla miłośników ptaków. Ponad 120 gatunków, w tym 70 to ptactwo lęgowe, to również sporo innych zwierząt, woda i przestrzeń w sam raz na piękny wakacyjny spacer. I to dość długi – „Żabie Doły” to 226 hektarów przyrody w samym sercu Śląska, ubierz więc wygodne buty i maszeruj.

Żabie Doły, fot. Artur Wójtowicz (źródło: wikipedia.pl)

2017 nr 4

07


Reklama

Gorące wakacje w Nemo – Świat Rozrywki

Dąbrowski Aquapark to jedno z nielicznych miejsc w okolicy, w którym bez wątpienia można odnaleźć opisane powyżej wakacyjne klimaty. Każda chwila spędzona w tym miejscu pozwoli nam przenieść się w inny wymiar, a niewątpliwym plusem tego, będą naładowane baterie i powiew świeżości w codziennym działaniu. Zatem, czego możemy się spodziewać rezerwując w naszym grafiku miejsce, aby wpaść z wizytą do Nemo? Zarówno dla najmłodszych miłośników wodnego szaleństwa, jak i dla tych trochę starszych przygotowano moc atrakcji, tak aby każdy mógł znaleźć coś dla siebie i w pełni wykorzystać potencjał tego szczególnego miejsca. Osoby, które lubią dawkę dobrej adrenaliny mogą skorzystać z trzech typów zjeżdżalni, o różnym stopniu trudności. Oprócz tego, Ci którzy stawiają stricte na aktywność fizyczną moją do dyspozycji dwa baseny sportowe – z czego jeden w otwartej przestrzeni pod gołym niebem – oraz w pełni wyposażoną siłownię. W upalne dni, w specjalnych strefach na wielbicieli odrobiny lenistwa czekają leżaki, na których można oddać się błogiemu lenistwu i zaczerpnąć promieni słonecznych. W wakacje Nemo przygotowało gry i zabawy dla najmłodszych, do tego konkursy z nagrodami, skoki na trampolinach, grill, lekcje nurkowania – to idealna okazja do integracji i zawierania nowych znajomości. Nie może zabraknąć również rywalizacji sportowej. Wakacje pożegnamy… wyścigowo. W ostatni weekend sieprnia każdy będzzie mógł wystartować w wyścigach… kajaków w zewnętrznym basenie sportowym. Tutaj nie liczą się umiejętności, a przede wszystkim dobra zabawa.

, FREE*

za u dziennie n e s a b Górniczej y y in w z o r d b o ą g 2 yzD i młodzież i c ie z d la d ty, ku do sobo poniedział e 14.00), kolnej, od ałego t o godzini itymacji sz a zamieszk ie na obiek ważnej leg un jśc iem iek we an op nie az p * Za ok .00 (ostat 21.00. Wstę jącego ch 9.00 - 16 i od 9.00 przysługu am ie un taw w godzina iek ds op i na po rodzicami % zniżki. odbywa się a dzieci z Górniczej nieniem 20 Dąbrowy z uwzględ na terenie rmalnego ego lub no ow ulg biletu

www.nemo-swiatrozrywki.pl

Grono ekspertów Nemo codziennie ciężko pracuje, aby wyjść naprzeciw i sprostać oczekiwaniom swoich klientów. Dlatego na okres wakacyjny został wprowadzony szereg różnych udogodnień: od poniedziałku do soboty, w ramach akcji „Lato w mieście”, dla dzieci i młodzieży uczącej się i zamieszkałej na terytorium Dąbrowy Górniczej przewidziano dwugodzinny wstęp gratis. Zorganizowane grupy (min. 10 osób), które pojawią się w Aquaparku mogą liczyć na promocje w cenie biletów. Mało tego, we wtorki i czwartki możemy dłużej cieszyć się licznymi atrakcjami, bowiem w te dni godzina trwa 90 minut. Dotychczas tego lata Nemo odwiedziło już niemal 50 000 osób. W Nemo każdego dnia sporo się dzieje i od ilości wrażeń może zakręcić się w głowie, dlatego nie sposób opisać wszystkich atrakcji na raz. Zachęcamy do odwiedzania na bieżąco strony internetowej (http://www.nemo-wodnyswiat.pl) i śledzenia fanpage na facebooku (https://www.facebook.com/NemoSwiatRozrywki).

Okres wakacyjny budzi w naszej świadomości bardzo pozytywne emocje: długie letnie wieczory, spotkania ze znajomymi przy grillu, wędrówki po górach, dalekie podróże do ciepłych krajów, wylegiwanie się na rozgrzanym piasku w panoramie z nadmorskim krajobrazem, a przede wszystkim jest to czas, kiedy choć na moment, możemy zapomnieć o codziennych zmartwieniach i dać się ponieść oczom wyobraźni. W związku z tym, Nemo – Świat Rozrywki w Dąbrowie Górniczej przygotował na wakacyjne dni szeroki wachlarz atrakcji dla swoich klientów.

08

2017 nr 4


Reklama

Bańki mydlane kojarzą nam się przede wszystkim z beztroskim dzieciństwem i pięknymi, mieniącymi się barwami, które można zaobserwować w trakcie ich puszczania. Są jednak ludzie, którzy poszli o krok dalej i połączyli pasję do baniek z podróżowaniem. To połączenie okazuje

się bardzo atrakcyjne, gdyż można zwiedzać, zarabiać i dać innym wiele radości. Jak się okazuje, atrakcja ta bardzo przypadła do gustu mieszkańcom wielu miast w Europie. Jak twierdzi Paweł Kościelniak – podróżnik, „bańkostopowicz”, bańki są dla niego walką dobra ze złem, gdzie dobro zwycięża, przyciąga i daje wiele pozytywnych chwil oraz wspomnień. fot. Paweł Kościelniak

Konrad Zalas: Skąd pomysł na połączenie pasji do podróżowania z kreatywnym tworzeniem baniek mydlanych na ulicach całego świata? Paweł Kościelniak: Wszystko zaczęło się 8 lat temu w technikum. Razem ze znajomym wymyśliliśmy, że chcemy zwiedzić Włochy. Szybko się okazało, że na taką wakacyjną podróż nas nie stać. Postanowiliśmy więc pojechać bez pieniędzy, na stopa. Przy okazji wpadliśmy na pomysł, że można zacząć zarabiać w sposób kreatywny na ulicy. Piotr, mój współtowarzysz, postawił na akordeon, a ja zobaczyłem w jakimś amerykańskim filmie duże, piękne bańki mydlane. Zakochałem się od razu i postawiłem na bańki, co z resztą zdało egzamin.

2017 nr 4

się nigdy nie znudzi. Uważam, że bańki mydlane są głównie dla dzieci. Na podstawie wielu doświadczeń mogę również stwierdzić, że ludzie z różnych krajów reagują na nas inaczej, np. azjaci prawie nigdy nie niszczą baniek, tylko próbują im nadać pęd. K.Z.: Czy masz może jakieś ciekawe wspomnienie związane z bańkami mydlanymi w roli głównej? P.K.: Oczywiście mam takich wspomnień dużo, ale szczególnie jedno zapadło mi w pamięci. Podczas pewnego weekendowego wyjazdu autostopem do Wenecji. Na placu Campo S. Giacomo di Rialto, jak zwykle zebrała się duża grupa obserwujących, wraz z dziećmi, które biegały za bańkami jak szalone. W tłumie tych dzieci zaobs e r wowa ł e m dziewczynkę, która stała na uboczu. Widać było że nieśmiałość nie pozwala jej biegać za bańkami z innymi dziećmi. Zrobiłem kilka baniek dla wszystkich, po czym podszedłem do tej dziewczynki i specjalnie dla niej zrobiłem jedną, dużą. Myślałem, że jak wszystkie inne dzieci zechcę ją zniszczyć. Ona jednak uklękła i zaczęła na nią dmuchać od dołu, sprawiając,

Podróż za bańkę

K.Z.: Jak reagują na „bańkostopowiczów” przechodnie, szczególnie w innych krajach? P.K.: Generalnie ludziom się to podoba i są ciekawi jak to robimy. Jednak zauważyłem, że gdy ja zaczynałem tworzyć bańki mydlane to generalnie ludzie tego nie znali. Chętniej wtedy z nami rozmawiali i mieli wiele pytań. Teraz, kiedy praktycznie w każdym dużym mieście jest ktoś, kto zajmuje się bańkami, ludzie stali się bardziej obojętni. Inna sprawa, że dzieciom to

że jej bańka poleciała praktycznie do nieba. To była jedna z bardziej wzruszających chwil podczas bańkowania w podróży. Mam nadzieję, że jeszcze wiele przede mną! K.Z.: Idea połączenia podróżowania ze sztuką tworzenia mydlanych baniek ma szansę przetrwać w przyszłości? P.K.: W najbliższej przyszłości na pewno przetrwa. W grupie „bańkostopowiczów”, na facebooku, mamy już prawie 800 osób, z czego kilkaset czynnie łączy podróże i bańkowanie. Czy w klimatach zmieniającej się Europy ta praktyka przetrwa? Nie wiem. Wiem za to, że w trzech Amerykach moi przyjaciele z pozytywnym skutkiem uprawiają „bańki”, dzięki czemu zwiedzają i zarabiają w sposób kreatywny. Mam nadzieję, że obecny trend będzie się u nas wciąż utrzymywać. Konrad Zalas

09


Panorama wydarzeń

TNM

– muzyczny narkotyk To były dobre dni w katowickiej Strefie Kultury! Tauron Nowa Muzyka w tym roku odbywał się w nowym, lipcowym terminie. Dzielnie zniósł jednak konkurencję ze strony innych festiwali. Szczególnie sobota była zdecydowanym frekwencyjnym sukcesem. Publiczność, choć rozproszona na wielkim terenie festiwalowym, zawsze potrafiła stworzyć całkiem pokaźny tłum pod każdą ze scen. Tegoroczny TNM przede wszystkim w końcu obronił się okazałym line-upem! Gwiazdy festiwalu potwierdziły muzyczną klasę a mniej znani artyści świetnie wkomponowali się w różnorodny program. fot. l. Nazdraczew

ROISIN MURPHY Największą gwiazdą festiwalu była Roisin Murphy, która na przełomie wieków potrząsnęła sceną elektroniczną jako głos projektu Moloko. I to ona wywołała największe emocje wśród zgromadzonej w Katowicach publiczności. Było ryzyko, że część fanów nie wejdzie do zatłoczonej sali Międzynarodowego

Centrum Kultury. Sytuację musiała opanować ochrona, która przez dłuższą chwilę nie wpuszczała nikogo na koncert. W końcu jednak przepuściła sympatyków artystki, którzy entuzjastycznie zareagowali na niezwykłe show swojej idolki. Tej, przez lata udało się zachować charakterystyczną, głęboką i matową barwę głosu. Podczas występu kilkanaście razy zmieniała image, zakładając kolejne kostiumy, maski i peruki, co miało w zamierzeniu korespondować z odgrywanymi utworami. Wśród nich nie zabrakło hitów z repertuaru jej macierzystego zespołu.

»

Katowicki TNM to festiwal, który dla wielu fanów muzyki szeroko-alternatywnej zawsze był najmocniejszym i ostatnim punktem okresu festiwalowego. Tym razem organizatorzy postanowili przenieść wydarzenie na początek lipca co nie wpłynęło na klimat, ale zawiesiło wysoko poprzeczkę następującym po nim festiwalom i wydarzeniom muzycznym. Jak co roku Tauron przeszedł lekkie zmiany co do położenia scen, dwie główne mieściły się w centrum kongresowym dzięki czemu rozłożenie ludzi na terenie festiwalu zmniejszyło kolejki, ale z drugiej zwiększył się czas dojścia pomiędzy scenami. Nie pomogła też rozpiska czasowa, gdyż były momenty, że nakładało się na siebie aż 4 istotnych artystów, przez co trzeba było dokonywać niełatwych wyborów. W ostateczności jednak wszystko to jest dowodem potęgi tegorocznego line-upu!

fot. D. Kramski

fot. l. Nazdraczew

Tym, co wyróżnia Festiwal Tauron Nowa Muzyka na tle pozostałych letnich imprez jest bez wątpienia różnorodna muzyka. Tutaj każdy znajdzie coś dla siebie.

WHO MADE WHO Z czego słynie Dania? Na to pytanie większość respondentów jednym tchem odpowie: rowery, Syrenka, piwo Carslberg. Po ostatniej edycji festiwalu do listy należy dopisać jeszcze jedną pozycję – zespół Who Made Who. Na kilka minut przed występem duńskiego trio pod sceną główną zaczął kłębić się tłum. Ci, którzy postanowili odwiedzić Scenę Miasta Muzyki i z bliska obejrzeć Who Made Who musieli być lekko zawiedzeni… chętnych do wysłuchania rockowego grania zręcznie łączonego z muzyką pop było tak wielu, że pojemna sala wypełniła się niemal po brzegi. Muzycy spełnili oczekiwania fanów – chemia między nimi a tłumem wytworzyła się od razu. To nie był poprawny

10

fot. l. Nazdraczew

fot. D. Kramski

występ – to był występ wybitny. Muzykom chciało się grać, a publika odwzajemniła się chęcią do zabawy. REBEKA Kolejnym odkryciem tegorocznej edycji jest bez wątpienia Rebeka. Duet miłośnikom ambitnej, offowej a jednocześnie tanecznej muzyki jest dobrze znany. Czym więc zaskoczył? Energią, jaka emanowała od muzyków podczas ich występu. Godzina solidnych, melodyjnych a przy tym bardzo oryginalnych dźwięków. Serce rośnie, że taką muzykę tworzy się w Polsce. Z poziomem jaki reprezentuje Rebeka zespół może konkurować z wieloma zagranicznymi bandami, parającymi się podobnymi dźwiękami.

2017 nr 4


»

Panorama wydarzeń

fot. D. Kramski

Od O d kobiecego, twardego rapu przez techno z najlepszych berlińskich clubów, po ballady rodem z zadymionych londyńskich czy nowojorskich pubów koncertowych. Tegoroczny festiwal Tauron Nowa Muzyka zaoferował uczestnikom niespotykany rozstrzał gatunkowy.

fot. l. Nazdraczew

PLAYLISTY TNM CIĄG DALSZY Tym, co wyróżnia Festiwal Tauron Nowa Muzyka na tle pozostałych letnich imprez jest bez wątpienia różnorodna muzyka. Tutaj każdy znajdzie coś dla siebie. Za dobry przykład niech posłużą koncerty Fisza i Taco Hemingwaya w zestawieniu z gigami Hercules And Love Affair czy Rosin Murphy. To zupełnie odległe muzycznie światy, a jednak publiki pod sceną na wspomnianych koncertach nie brakowało. Wracając jednak do reprezentacji hiphopowej… O ile Fisza ciężko zaszufladkować, o tyle Taco reprezentuje dobry polski hip-hop nowej fali. Koncerty obu artystów można zaliczyć do bardzo udanych. Łączy ich sceniczny luz i bardzo dobry warsztat, którego wyraz dali na scenie. Każdy z nich stworzył dobrze rozpoznawalną markę, choć Filip Szcześniak ma zdecydowanie mniejsze muzyczne doświadczenie. Nie przeszkodziło mu to w tym, by porwać publikę. Od kobiecego, twardego rapu przez techno z najlepszych berlińskich clubów, po ballady rodem z zadymionych londyńskich czy nowojorskich pubów koncertowych. Tegoroczny festiwal Tauron Nowa Muzyka zaoferował uczestnikom niespotykany rozstrzał gatunkowy. Organizacyjnie i muzycznie katowicki festiwal bardzo poprawił się względem zeszłego roku i potwierdził łatkę europejskiej imprezy z pierwszego zdarzenia. Choć niestety nie brakowało ‘przypadkowej’ publiczności, która częściowo popsuła klimat niektórych koncertów, ale te względy trzeba podpiąć pod te ‘trudne do przewidzenia’. Tauronie – do zoba za rok!

fot. l. Nazdraczew

fot. R. Kazmierczak

SOHN Na szczęście na największej ze scen nie zabrakło też miejsca dla artystów, którzy dopiero mają nadzieję na dorobienie się statusu Roisin. Ten poziom ma szansę osiągnąć SOHN, czyli Chris Martin Taylor. Swój debiut wydał niemal dwie dekady po wokalistce Moloko. Różnica generacji nie była jednak najistotniejsza. Koncert brytyjskiego artysty przypominał bardziej formułę MTV Unplugged – było statecznie, a zespół SOHNA skupiony na odgrywaniu kolejnych utworów siedział przy swoich instrumentach. Podobnie zresztą sam artysta. Ubrany w kapelusz z szerokim rondem i długi płaszcz przypominał chasyda, który wpadł na festiwal prosto ze zwiedzania krakowskiego Kazimierza. PRINCESSA NOKIA Prawdziwym odkryciem muzycznym festiwalu dla wielu była Princess Nokia. Kryjąca się pod tym pseudonimem Destiny Frasqueri przedstawiła swoją wersję kobiecego rapu, zupełnie odbiegającą od hip-hopu w wydaniu Iggy Azaleii czy Nicki Minaj. Na scenę wyszła w zwykłej sukience i zwiewnej, kolorowej koszuli. W głosie i energii… prawdziwy muzyczny dynamit. MaRaDze

2017 nr 4

11


Panorama osobowości

O Ł A D , U I M L A Ś T E J I SIĘ M

, m i ńsk tracji

iwórcą ilus b l O m, t ie.

a mow

c ie m e afik ym świe r ł g , aalarzemch na cał f a R z kim m nany ols wz

Roz

p kató i pla

E I Z D

A D U Co Pana skłoniło do powrotu do Polski po 30 latach w Stanach Zjednoczonych? - Przede wszystkim stwierdziłem, że za długo jestem w jednym miejscu. Nowy Jork jest wyczerpującym miastem. Tam cały czas trzeba być na najwyższych obrotach, zasuwać. A po drugie w Polsce stał się cud, weszliśmy do Unii Europejskiej. Uważam, że jest to niesamowitym zdarzeniem w naszej historii. Wydawało mi się, że tu nareszcie, po kilkuset latach, dzieją się rzeczy bardzo pozytywne. Chciałem być tego świadkiem i uczestnikiem. No ale niestety, pewnie będę musiał to przewartościować i zastanowić się czy nie wrócić. W moim przypadku trudno nawet mówić o powrocie. W każdej chwili mogę wsiąść w samochód lub samolot i znaleźć się, gdzie tylko chcę. No właśnie, wyjechał Pan z komunistycznej Polski w 1981 roku. A dokąd tak naprawdę Pan wrócił? - Mam wrażenie, że dziś kółko się zamyka i komunizm wraca. Pamiętam, jak było. Te wszystkie rzeczy, prawidłowości, które się teraz dzieją, są jak odbicie w lustrze tamtych starych czasów. Mimo, że się to wszystko inaczej nazywa, to wygląda tak samo.

12

Ę Z S W IĘ

S I M

Czyli zmieniły się jedynie sztandary, a mechanizmy są te same? - Wydaje mi się, że gdyby komuniści nie popełnili błędu i się nie skonfliktowali z kościołem, to rządziliby cały czas. A to dlatego, że znaczna część naszego społeczeństwa jest totalnie nieprzygotowana do demokracji. Zresztą nie ma się czemu dziwić. Demokracji w Polsce nigdy nie było. Pierwsze próby jej wprowadzenia były szybko zdławione. Nie mam też na myśli tej demokracji szlacheckiej, w której 10% ludzi było właścicielami 90% społeczeństwa. Nie było też nigdy w Polsce mieszczaństwa, które jest podstawą demokracji i tworzenia się klasy średniej. Mieszczaństwo było zawsze napływowe albo takie szczątkowe. Zawsze mieliśmy społeczeństwo folwarczne. A takie nie wie, co znaczy wolność. Bo wolność zobowiązuje, trzeba sobie samemu dawać radę. Jak widać, większość Polaków jest do tego totalnie nieprzygotowana. Zawsze był jakiś proboszcz, wójt czy pan. Wszystko dostawano na tacy. Oczywiście pracowano ciężko, wręcz niewolniczo, ale wszystko było załatwione. A zatem podawano na talerzu gotowe regułki na życie, które zwalniały z myślenia? - Dokładnie. Dzisiejsze społeczeństwo tak naprawdę tęskni za tym, żeby był jakiś jeden wódz. Przecież kiedy do Polski przyjechał Donald

»

Nawet, kiedy ktoś mówi do mnie „artysta”, to co to znaczy? Ja chcę być Rafałem Olbińskim. Chcę robić najlepiej, jak potrafię to, co robię, niezależnie czy piszę coś, czy robię scenografię, czy projektuję plakat lub maluję jakiś obraz.

2017 nr 4


Panorama osobowości

Urodziny Natalii

Pokoj z widokiem III

Rzeczywiście można było odnieść wrażenie, że Ci Polacy, którzy przyjechali na spotkanie z prezydentem Trumpem, bardziej go kochają, niż sami Amerykanie. Ta grupa ma te same cechy, co wyborcy Trumpa w Stanach Zjednoczonych. Głosował na niego środek Stanów, gdzie dominują niewykształceni, roszczeniowi ludzie, którzy pojęcia nie mają o świecie. W życiu paszportu nie mieli, bo go nie potrzebują. Uważają, że Ameryka jest najpiękniejszym krajem, najlepiej rządzonym na świecie. Totalne kołki po prostu. Jak tutaj.

jestem. Nie miałbym pewności siebie, a Nowy Jork daje tę pewność. Tak jak w piosence Franka Sinatry ,, If I can make it there, I’ll make it anywhere” (Jeśli uda mi się tam, Uda mi się wszędzie). I to jest prawda. Zresztą parę razy to sprawdzałem. Kiedy byłem w Japonii i mówiłem, że jestem z Polski, nie robiło to żadnego wrażenia. Ale kiedy powiedziałem, że jestem z Nowego Jorku to od razu „czapki z głów” i wszyscy zainteresowani. Czy to jest fair czy nie, to już inna sprawa, ale tak jest.

»

Dlatego dziś waham się czy pozostać w Polsce czy też wyjechać. Wydawało mi się, że cud się stał w Polsce. Bo się stał naprawdę. Ale krótko trwał? - No tak, podobnie, jak Konstytucja 3 Maja też krótko trwała …

Tworzyć artysta może w zasadzie wszędzie. Ale czy atmosfera Nowego Jorku, w jakiś sposób wpłynęła na Pańską twórczość? Czy równie dobrze mógłby Pan schować się w jakimś miasteczku na Mazurach i robić to samo, co tam? Przypuszczam że nie. Nie bez przyczyny wybrałem Nowy Jork. Tam mogłem spotkać ludzi z całego świata. Artystów, którzy stanowili dla mnie wielką konkurencję. A sukces twojego adwersarza stymuluje i powoduje twój sukces, bo sprężasz się i chcesz coś jeszcze lepiej zrobić. Nowy Jork to także natychmiastowa weryfikacja czy to co robisz, jest dobre czy nie. Jest to oceniane przez najtrudniejszy rynek na świecie i najbardziej surowych sędziów.

Trump, to było coś niesamowitego. Nie wierzyłem własnym oczom, widząc ten głupi naród, który witał go, jak jakiegoś cara. Mam wrażenie, że większość społeczeństwa w naszym kraju potrzebuje właśnie takich ludzi bogatych, święcących. Jak był car to i był biskup i oni mówili, jak należy myśleć.

Czy może Pan powiedzieć, że po pobycie w Nowym Jorku czuje Pan wewnętrzną satysfakcję? Na pewno tak, ponieważ brałem udział w konkurencji, która dotyczy tego, co robię. Zarówno, jeśli chodzi o ilustrację, design, projektowanie plakatów czy jakichś innych rzeczy. Miałem okazję konfrontować się z najlepszymi na świecie. Czasami te konfrontacje przegrywałem, czasami wygrywałem, ale to była walka jak równy z równym. Na pewno daje mi satysfakcję fakt, że jestem uznawanym przez swoich konkurentów twórcą. To daje także poczucie spełnienia. Jest Pan zaliczany do grona najlepszych polskich przedstawicieli magicznego realizmu. Jak się Pan czuje w takim gronie? Prawdę mówiąc bardzo nie lubię takich etykietek, szufladkowania w realizm magiczny czy nie magiczny. Ja po prostu robię swoje. Nawet, kiedy ktoś mówi do mnie „artysta”, to co to zna-

czy? Ja chcę być Rafałem Olbińskim. Chcę robić najlepiej, jak potrafię to, co robię, niezależnie czy piszę coś, czy robię scenografię, czy projektuję plakat lub maluję jakiś obraz. To nie ja, lecz inni wciskają mnie na półkę z napisem magiczny realizm. Czy faktycznie tam akurat jestem, to sporna sprawa i specjalnie się tym nie podniecam. A nawet niespecjalnie to lubię. Dlatego, że człowiek tak naprawdę całe życie tworzy siebie w różnych aspektach. Dlatego fajnie nie być nazywanym magicznym realistą czy tam artystą lub piekarzem. Tylko być właśnie nazywanym po nazwisku. Pan Józef Nowak, który przy okazji piecze coś, ale również na przykład gra dobrze w siatkówkę, jest świetnym ojcem itd. itd. Każda z tych rzeczy jakoś nas określa. Również ja, gdybym w tym momencie przestał malować i zajął się pisaniem - a mam już dwie książki wydane – mógłbym powiedzieć, że jestem pisarzem. I teraz jakim pisarzem? Napisałem baśnie, opowiadania, ale mogę także - co mnie bardzo kręci - napisać powieść kryminalną. Czyli po prostu trzeba sobie stawiać jakieś tego typu zwariowane cele, żeby sprawdzać czy ten Józek Nowak lub Rafał Olbiński to jest osobowość. To jest jedyna w swoim rodzaju osoba, a nie jakiś tam numer statystyczny, który z kolei w jakiejś tam klasyfikacji mieści się w realizmie magicznym. Czyli zostawia Pan sobie większą swobodę? Tak to po prostu widzę. Nie bardzo wiem, co to znaczy realizm magiczny i specjalnie w to nie wnikam. Moje ideały czy moje wzorce są totalnie inne. Owszem, lubię malarstwo symboliczne XIX w. Lubię Watts’a, Bocklina, z Polski Malczewskiego, ale czy oni są przedstawicielami realizmu magicznego? No chyba nie. A jednak też malują różne zabawne sceny, mitologiczne - jak się mówi o Bocklin’ie – i również grają emocjami. A to, co ja robię … no czasami są to portrety, czasami także jakieś emocjonalne obrazy. I dlatego może ktoś mnie tak klasyfikuje. Je jednak tego bardzo nie lubię. Uciekam od tego. Jeżeli uda mi się stworzyć siebie i będę to ja, to będzie cudownie. A jeżeli będę jednym z tych magicznych realistów… no to wtedy będzie klęska. Mimo wszystko będę się upierał, że rodzaj fantastyki w sztuce, malarstwie, w filmie w tej chwili zdobywa coraz więcej zwolenników. Oczywiście ma Pan rację. Ta fantastyka w sumie zaczęła się od tego, że Ci malarze byli ilustratorami książek fantastyczno-naukowych. To był niesamowicie wielki rynek. Pamiętam, bo też robiłem

ą

k Bez tego prawdopodobnie nie sztu reą n a odkryłbym siebie. zw żo, ale f tuk a t Dopiero bowiem z A du eów ną jest t słaba. po z w tego typu u M czes to es e k s t r e m a l n yc h o ich j tnie, bo eciw n w o w n z sytuacjach poznaje ncja z odwro zi, na pr gólnie e w się właściwe wartości, k od ręc zcze swoje cechy charakteru. taj w tu wych niom, s Ktoś powiedział, że szczęście pros resowa dzieży. e to jest życie na swój potencjał. mło aint z Ale w jaki sposób możemy żyć na miarę swojego potencjału, jeśli go nie znamy. Możemy go tylko poznać w konfrontacji, w walce i konkurencji. Nowy Jork w tym kontekście był dla mnie bardzo ważny. Bez tego nie byłbym tu, gdzie

Perceptual Judgment II ciąg dalszy na str. 14

2017 nr 4

13


»

Panorama osobowości

ciąg dalszy ze str. 13

zasa c o n ak ę … asami t zy. i b o ra ja r , cz , co ortrety alne ob o t A n p ą to emocjo s i m kieś że ja

Trzeci wymiar czasu 2

zwala na swobodną interpretację, każdy może sobie dopowiedzieć historię przedstawioną na obrazie. Szczególnie młodzież jest bardzo na to otwarta. Dlatego takie muzeum ma absolutną rację bytu. Uważam, że to świetny pomysł, że coś takiego powstało. Muzeów z tak zwaną sztuką nowoczesną jest dużo, ale frekwencja w nich jest słaba. A tutaj wręcz odwrotnie, bo to po prostu wychodzi naprzeciw zainteresowaniom, szczególnie młodzieży. A wszelkiego rodzaju współczesne komiksy czy filmy w pewnym sensie podpierają te trendy. Pana prace znajdowały się na okładkach „The New York Times”, „Newsweek”, „BusinessWeek” czy „Der Spiegel”. Jest Pan chyba najbardziej znanym na świecie polskim ilu-

stratorem? Czy jest ktoś, kto w tym obszarze mógłby z Panem konkurować? Sądzę, że był. Mam na myśli Władysława Teodora Bendę. Odkryłem go kilka lat temu, kiedy w Stanach Zjednoczonych ukazało się wydawnictwo poświęcone ilustratorom. Cała historia tej dziedziny podzielona została na dekady. Znalazłem się w dekadzie 1990-2000 jako zaledwie jeden z kilku. Nagle zobaczyłem nazwisko Bendy w dekadzie 1910-20. Został opisany jako jeden z pierwszych, najważniejszych ilustratorów tamtej epoki. Był też współzałożycielem fundacji kościuszkowskiej, bardzo aktywnym patriotą, przyjacielem Paderewskiego. Ponadto fantastycznym ilustratorem. Znalazł się w gronie tych, którzy wyznaczali trendy epoki bardzo popularny w Stanach, a jego ilustracje znajdowały się na okładkach najważniejszych ilustrowanych magazynów. Był super gwiazdą. A to nie jest proste, by zostać super gwiazdą amerykańskiej ilustracji w jej złotej erze. Muszę przyznać, że znalezienie się w gronie tych największych nazwisk amerykańskiej ilustracji było fantastyczne. Szkoda, że w Polsce tak mało się mówi o ludziach, takich jak Władysław Benda, o naukowcach, jak Julian Ochorowicz, lekarzach czy artystach. Dużo natomiast mówi się o piłkarzach i bokserach… Co w tej chwili robi Rafał Olbiński? Czym się zajmuje? W tej chwili przygotowuję się do wystawy jubileuszowej, która odbędzie się w listopadzie. Robię serię obrazów, duży katalog. Znajdą się w nim nie tylko ilustracje i obrazy. Będą tam również szkice, jakieś moje komentarze pseudo-filozoficzno-poetyckie. Mam też bardzo dużo zamówień na obrazy. Dlatego nie mogę się oderwać, nigdzie nie chodzę i nie oglądam prac kolegów. To jest jedyny powód. Dziękuję za rozmowę Marek Szeles

Retrospektywna tożsamość II

coś takiego na zamówienie. To byli świetni ludzie, technicznie genialni, mieli fantastyczny warsztat, dzięki czemu te okładki tak dobrze się sprzedawały. A później ci sami ludzie zaczęli prezentować swoje prace w galeriach. Ja zupełnie przypadkiem znalazłem się w tym towarzystwie i było mi bardzo miło w tym fantastycznym gronie. A czy zna Pan współczesnych, młodych polskich malarzy? Wie Pan, uczciwie powiem, że nie bardzo. Nie dlatego, że nie chcę czy mnie to nie interesuje. Po prostu mam mało czasu, jestem przywiązany do stołu. Jeżeli już mam chwilę i szukam inspiracji czy odejścia od codzienności, jadę do jakiegoś muzeum ważnego na świecie. I oglądam dzieła malarzy, chociażby tych dziewiętnastowiecznych. To jest ogromnie fantastyczne malarstwo, w pewnym sensie zapomniane. A to dlatego, że impresjonizm zabił całe akademickie malarstwo tamtego okresu. Ale jest to malarstwo genialne. Wystarczy iść do muzeum d’Orsay czy gdzie indziej na świecie. Z całym

14

szacunkiem dla moich kolegów, malarzy, tych właśnie z magicznego realizmu, polecam im takie podróże. Uważam, że dla każdego z malujących jest to świetna inspiracja. W pewnym sensie są oni odniesieniem w stosunku do tych mistrzów, których wielu już zapomniało. Są oczywiście także żyjący malarze, których bardzo lubię i którzy mi imponują. Którzy tworzą coś, co można nazwać magicznym realizmem. Ale to jest bardziej zbliżone do symbolistów: mroczne, fajne i genialnie technicznie wykonane. Nie tak dawno w Wiśle powstało Muzeum Magicznego Realizmu „Ochorowiczówka”, gdzie można takie prace zobaczyć, również i te wykonane przez Pana. To bardzo dobrze. Uważam, że to genialna sprawa. Jak już mówiłem, to jest bardzo ciekawy nurt. Trochę go liznąłem w Stanach Zjednoczonych, gdzie parę razy brałem udział w tego typu wystawach. To jest również ogromny rynek, bo ludziom się to podoba, jest przystępne. Pozwala wejść w świat fantazji w sposób bardzo przekonywujący. Po-

Powierzchowna analogia

2017 nr 4


Panorama sztuk i Magiczny Lechistan Cykl „Moja Sarmacja” powstał jedenaście lat temu, chciałem zobaczyć, jak w takim świecie fantasy, w magicznym realizmie mogą się pomieścić te historie naszych przodków. Magiczny realizm jest doskonałym miejscem, w którym można rzeczywistość, nawet tą historyczną skonfrontować z fantazją. To kierunek, który nie tylko czerpie z neo-surrealizmu, ale też mieszczą się tam elementy romantyzmu, pewnej symboliki, jest tam wiele miejsca dla fantasy czyli heroizacji i mitoligizacji postaci. Ma też on w sobie miejsce na alegorię. W ten rodzaj sztuki wprowadziłem i sprawdziłem, jak nasi antenaci, sarmaci mogliby zaistnieć, walczyć z mitologicznymi demonami, z wymyślonymi stworami. Moi łowcy potworów w tamtym cyklu złamali protokół czasowy na zasadzie, że wszystko może się wydarzyć.

MOJA SARMACJA

Pojmanie Gorgony

malarstwo Dariusza Kalety

Rzadko już dziś spotyka się artystów, którzy swoim warsztatem malarskim nawiązują do historycznego dziedzictwa i poszukują, analizują rzemiosło dawnych mistrzów. Do tego grona z pewnością należy Dariusz Kaleta, znany także pod pseudonimem Dariuss. W jego obrazach widać echa fascynacji malarstwem Rembrandta, Rubensa, Matejki czy Malczewskiego. To nie jedyny wyróżnik jego twórczości. Kolejnym jest bardzo szerokie spektrum podejmowanej przez artystę tematyki. Na wielu jego obrazach możemy zobaczyć jeźdźca na koniu, a także sarmatów. Malarz stworzył nawet cykl prac, które nazwał „Moja Sarmacja”. To z pewnością wyraz zamiłowania dla tego fragmentu polskiej historii, w której nasi przodkowie jawią się jako bohaterscy, prawi rycerze walczący ze złem pod każdą jego postacią. Nie jest to jednak jedyny motyw występujący na obrazach Dariusza Kalety. Dość często pojawia się tam także pełen fantazji, baśniowy świat, w którym historia przeplata się z fantastyką. Obrazy te można śmiało zaliczyć do nurty magicznego realizmu. Pojawiają się na nich często kobiety w całym wachlarzu najprzeróżniejszych wcieleń: księżniczki, niewolnice, wojowniczki, boginie czy nawet jawnogrzesznice.

2017 nr 4

W 2009 roku w ramach wystawy zorganizowanej przez Sopocki Dom Aukcyjny, a noszącej tytuł: „Czar kobiet, urok kwiatów”, obrazy Dariusza Kalety pojawiły się obok płócien takich polskich twórców jak Jacek Malczewski, Stanisław Wyspiański, Wojciech Weiss, Jan Styka, Henryk Siemiradzki. Dariuss ma na swym koncie wiele wystaw indywidualnych i zbiorowych. Wynika to częściowo z jego sporej aktywności jako członka różnych grup artystycznych, jak choćby Grupa Apellesa, londyńska Society Art of Imagination czy duńska grupa DANTE. Dariusz Kaleta jest również od 2002 roku dyrektorem Galerii Sztuki Współczesnej w Kołobrzegu. W tym czasie zorganizował wiele ciekawych wystaw, dając zwiedzającym możliwość kontaktu z dziełami takich mistrzów jak Władysław Hasior, Zdzisław Beksiński, Józef Szajna czy Antoni Fałat. Marek Szeles

Moja sarmacja – epizod 4

Teraz jestem na etapie kontynuacji, tworzę nowy cykl, który nosi nazwę „Magiczny Lechistan”. Lechistan sięga głęboko poza nasz polski chrześcijanizm. Z badań DNA wynika, że jesteśmy tu, na tym skrawku Ziemi, już od ponad trzech tysięcy lat. Określenia „Polska”, „polonia” pojawiły się dopiero pod koniec XVIII wieku. Wcześniej dla wszystkich byliśmy Lechami. W cyklu, który tworzę, pokazuję Polskę przed chrześcijaństwem i po. Na tych obrazach spotykają się wszystkie polskie formacje bojowe, które kiedyś były i które są dziś. Obok husarii występuje żołnierz z „Gromu”. To są moi bohaterowie, którzy przeżywają różne przygody wywodzące się zarówno z klasycznej mitologii, jak i tej mitologii współczesnej budowanej przez książki Tolkiena czy Sapkowskiego. Oprócz wielkiej przyjemności malowania, czy to kolczug, czy broni, którą posługuje się nasza elitarna jednostka „Grom” cały czas opowiadam w tych obrazach o wojownikach Lechistanu. To są bohaterowie, których młode pokolenie uwielbia. Widzi je w „Wiedźminie”, w „Grze o tron” czy we „Władcy pierścienia”. Ja tych samych bohaterów znajduję w Lechistanie. Dumnych, walecznych i niezłomnych. I mam nadzieję, że ten sposób obrazowania, bliski obecnym trzydziestolatkom, spowoduje, że sięgną oni do tej naszej klasycznej historii. Zechcą ją lepiej poznać. Na moich obrazach husaria walczy z orkami, pojawia się snajper z „Gromu” lub też rycerze. Chodzi o to, żeby mówić o naszej historii, heroizmie, ale w sposób bardziej poetycki, symboliczny. Obecne młode pokolenie, w którym jest między innymi Sapkowski czy Komuda tworzy taką nową mitologię. W końcu świat mitów tych starożytnych czy judeo-chrześcijańskich po to został stworzony, żeby zwykły śmiertelnik, gdy spotyka się z jakimś fatum, wiedział, jak powinien się zachować, jaką przyjąć postawę. I teraz też tak się dzieje, mity tworzone w „Wiedźminie”, „Grze o tron”, „Władcy pierścieni” podają nam takie wartości właśnie poprzez literaturę czy malarstwo. Stąd właśnie ten mój nowy cykl „Magiczny Lechistan”, który – myślę, że jesienią tego roku – ujrzy światło dzienne. Dariusz Kaleta

15


Reklama

erwonej (980 mecz ), w ró et m 0 10 (1 h ieskic kolej ać na: 2 trasach nieb ow us sz ło by Skolnity Ski & Bike – ki na rs oż ia m rc e na zi k gd de ie ro m zi oś rów), Po udanej a maluchów (70 met dl – IŚ LN O SK gu ią yc trów) i małym w a sezon letni. n za s ra p ) za w – ró et ierzęcy. m 0 0 dla dzieci, folwark zw ee linowa 4 osobowa (8 ng bu ro eu y, zn ic nom widokowe, bar gastro sy ra ta ę: si ją towa. du aj zn tball, Strzelnica spor in Na szczycie góry Pa y, ow lin – rk Pa Przygoda Na terenie Ośrodka:

INFO WYCIĄG

+48 731 323 711 Kolejowa, 43-460 Wisła

16

2017 nr 4


Panorama osobowości / Rek lama

MAJTKI Z MAKULATURY

Niezwykła popularność sprawiła, że bielizna z tekturowej zamieniła się w bawełnianą. W ofercie marki After panty znajdziemy majtki damskie i męskie. Są też takie z autorskimi grafikami Raspazjana i klasycznym logo. Najnowsze posiadają kieszonkę na przodzie i są idealne na imprezy!

– CZYLI JAK PRZERODZIĆ SZTUKĘ W BIZNES

Początkowo żart i instalacja artystyczna, która pojawiła się przy ul. Kościuszki 33 w Katowicach. Teraz jedna z najbardziej rozpoznawalnych lokalnie marek. Majtki z Sosnowca, bo o nich mowa, wzbudziły niemałe zainteresowanie. Pomysłodawcami akcji jest Weronika Twardowska i streetartowiec Raspazjan. Weronika to dziewczyna wielu talentów, fotograf, studiowała projektowanie graficzne na katowickiej ASP. W swoim mieszkaniu które nazywa Dziuplą, organizuje imprezy w majtkach pod hasłem ,,The panty is over’’. Z kolei Raspazjan to jeden z najbardziej rozpoznawalnych śląskich artystów. Malarz, muralista, fotograf, grafik i animator kultury.

Produkowane są na Śląsku, w 100% handmade przy użyciu dzianiny bambusowej.

ARKADIUSZ DMITRUK Założyciel concept store’u ,,BAZAR’’. Znana na polskim rynku marka – pierwszą siedzibę otworzyli w Bielsku-Białej, aktualnie znajdziecie ich przy ul. Chorzowskiej w Katowicach. Bazar łączy butik, kulturę, muzykę i design. Wystawiają się m.in. na festiwalu Tauron Nowa Muzyka.

Zapytaliśmy Weronikę o plany na przyszłość i dalszy rozwój marki. Czy w najbliższym czasie pojawi się nowa kolekcja? – Tak, w przeciągu 2-3 tygodni będą nowe majtki. Będą to ,,majtki stołeczne” ponieważ przeprowadziłam się do Warszawy. Robimy też krótką edycję GRYFNE BATKI. fot. Piotr Grabski

Czyli planujecie ekspansję na inne miasta? – Zdecydowanie, myślimy o innych miastach. Planujemy tutaj, w Warszawie dalej rozwijać markę, możliwe że pojawią się majtki z Radomia.

Połączyła ich pasja do sztuki i zamiłowanie do streetartu. Stworzyli razem m.in. mural ,,AFTER’’. Inspiracją do stworzenia instalacji, były dla nich różnorodne szyldy sklepowe. Wymyślili, że stworzą własną witrynę. Wykorzystali do tego niezagospodarowaną witrynę remontowanego wówczas lokalu. Niespotykana dotąd forma, połączenia części garderoby z witryną sklepową, wywołała zaciekawienie wśród przechodniów i burzę w internecie.

LUDZIE Z PASJĄ

Wielu myślało że jest to zapowiedź butiku, jak mówi Weronika – to był zwykły żart.

fot. Anna Mika

W jaki sposób mogą być odbierane Majtki z Sosnowca w Warszawie? – Rozwój firmy jest bardzo dynamiczny, często się zmienia. Majtki z Sosnowca całkowicie się wyprzedały i teraz startujemy z nazwą AFTER PANTY. Mamy w planach zmianę nazwy, tutaj w Warszawie ludzie nie do końca rozumieją, o co chodzi z tym Sosnowcem.

Kolekcję After Panty można było znaleźć na OFF Festiwalu oraz na Śląskich Markach 4-6 sierpnia.

MILENA BEKALARSKA Stylistka z Katowic, obecnie w Warszawie – na stażu w magazynie Glamour. Inżynier, absolwentka Politechniki Śląskiej, prowadzi swoją firmę i bloga. Asystowała Paulo Macedo przy sesji do Vogue Portugal. Realizuje wiele różnych projektów np. stylizuje Jarosława Kuźniara.

TADEUSZ GWÓŹD Projektant pochodzący ze Śląska, założyciel marki TDE. Pierwszą kolekcję zaprezentował mając 17 lat. W swoim dorobku ma liczne publikacje zarówno w polskich, jak i międzynarodowych magazynach. Kolekcje prezentował na blisko 60 pokazach. Jest absolwentem Krakowskich Szkół Artystycznych oraz Wyższej Szkoły Technicznej w Katowicach. reklama

Hotel · SPA · Ustroń

Odchudzanie i Odnowa Biologiczna Rehabilitacja – innowacyjne metody leczenia i wykwalifikowana kadra medyczna Nowoczesna Strefa Wellness & SPA Mazowsze Medi SPA

www.mazowszemedispa.com 2017 nr 4

ul. Stroma 6 Ustroń Tel. 33/ 854 26 59 m azows ze @mazows ze me dis pa. co m

17


Panorama kultur y SKANDAL CZY PERFORMANCE Lista zespołów tegorocznego OFF Festiwal to kilkadziesiąt zróżnicowanych muzycznie kapel. Trudno opisać je wszystkie, oddając tym samym właściwy klimat tego zdarzenia. Można natomiast pokazać, jak bardzo różnią się poszczególne projekty prezentowane na scenie. Bo to na przykład SIKSA, której koncert naprawdę był wyjątkowy. Nie tylko dlatego, że swoje zaangażowanie przepłaciła zdartymi do krwi kolanami. I nie dlatego, że punk w jej wykonaniu ma jakieś szczególne muzyczne wartości. SIKSA stworzyła jednak ze swojego występu coś w rodzaju performance i poruszyła publiczność. Widać to wyraźnie w komentarzach na fejsie. Pobudziła dyskusję, jak daleko sięga swoboda artystycznego wyrazu i czy mieści się w nim jeszcze to, co pokazała artystka. Mówiła ostro i bez ogródek o pedałach, seksie, gwałcicielach i wszelkiej maści stereotypach. Robiła to w sposób szczególnie wulgarny. Trochę w tym było intelektualnego masochizmu, ale i czasy mamy takie, że aby dotrzeć z komunikatem, trzeba krzyczeć głośno, ekspresyjnie. Przekrzyczeć cały ten szum, w którym jesteśmy zanurzeni. Czy jednak występ SIKSY był już skandalem? Niejedna osoba mogłaby tak stwierdzić, jednak na OFF Festiwalu i dla takich wydarzeń jest miejsce. MROK JESZCZE WIĘKSZY Zupełnie innych charakter miał koncert, który rozbrzmiał w Dolinie Trzech Stawów pod koniec drugiego festiwalowego dnia. Na scenie pojawił się Kwadrofonik z Arturem Rojkiem. W tej konstelacji można było wysłuchać „Industrial Symphony No 1” skomponowaną przez Angelo Badalamenti do filmów Davida Lyncha. Te dźwięki i w takim wykonaniu pod ciemnym katowickim niebem zabrzmiały niebywale. Z pewnością pozostawiły w słuchających głęboki ślad. Wielu zanurzyło się w tym mroku, każdy indywidualnie i bardzo intymnie. To był zupełnie inny biegun, niż ten, na którym wystąpiła SIKSA. I to zróżnicowanie to główny atut OFF Festiwalu, gdzie zawsze znajduje się miejsce dla wielogłosu wykonawców, nurtów muzycznych i form przekazu. PSYCHODELICZNIE I BIOGRAFICZNIE Tradycją już jest, że OFF Festiwalowi towarzyszy Kino Legalna Kultura, gdzie prezentowane są filmy bardzo odległe od tego, co możemy zobaczyć w kinie czy TV. Między innymi chętni mogli obejrzeć film „I tak nie zależy nam na muzyce”, ukazujący japońską scenę muzyki niezależnej. W tym obrazie mieszają się dźwięki noise-u, industrialu, minimalu, a nawet avant-

OFF-EM o OFF-IE FESTIWAL KOLORÓW Off Festiwal to tak naprawdę festiwal kolorów, w którym barwy są malowane różnorodnością odbioru i kreowania muzyki, myśli i poglądów. Miejsce, w którym mogą się spotkać twórcze kreacje z zupełnie innych kontynentów dosłownie i mentalnie. - Muzyka undergoundowa, offowa – powiedział w jednym z wywiadów Artur Rojek – to coś, co łamie przyjęte standardy, zasady, przełamuje pewne estetyczne przyzwyczajenia. Coś, co ma inspirować, uczyć, ma wzbogacać dotychczasowe wartości poprzez swoją jakość artystyczną.

Ten festiwal nie ma się podobać. Ma intrygować, zadawać pytania, pobudzać do dyskusji i pokazywać wszystko to, co stanowi alternatywę dla utartych ścieżek muzycznych, myślowych, mentalnych. I taki właśnie jest OFF Festiwal, który poprzez muzyczne, filmowe, literackie impulsy tworzy w ciągu kilku dni wyjątkową atmosferę w Dolinie Trzech Stawów w Katowicach.

-popu z opowieściami muzyków i dźwiękami miasta. Chwilami są to sceny wręcz psychodeliczne, które zmuszają widza do poddania się swego rodzaju synestezji różnych bodźców. Zupełnie inny charakter miał film dokumentalny Jimmiego Jarmusha „Gimme Danger” z 2016 roku. Jest to obraz, w którym Iggy Pop i muzycy z „The Stooges” opowiadają o początkach swojej wspólnej przygody muzycznej, zdradzają wiele nieznanych wątków ze swojego życia, często bardzo niebezpiecznych i nietypowych. Mówią o tym, jak powstawały pomysły na ich największe prowokacje.

»

I właśnie taki jest OFF Festiwal. Miejsce, które nie ma się podobać, ale inspirować. Wyspa, na której w muzykę, słowo, w obraz wszczepiona jest twórcza wolność, barwna i wykraczająca poza schemat. Parafrazując Stachurę można powiedzieć, że dla wszystkich starczy tam miejsca pod wielkim dachem nieba, na ziemi, którą na co dzień ja i ty też zamieniliśmy w morze łez.

I znów, podobnie jak w sferze muzycznej, offowicze na plenerowym ekranie mogli zobaczyć filmy, które w żaden sposób ze sobą nie korelują, a jedynym ich łącznikiem jest pojęcie alternatywy. W ŚWIECIE FANTASTYKI I BEZ ZAHAMOWAŃ W Kawiarni Literackiej prowadzonej przez Sylwię Chutnik można było pogadać lub przysłuchać się rozmowie pisarzy, poetów, dziennikarzy. Między innymi swoją fascynacją postacią Stanisława Lema podzielili się Szymon Kloska i Wojciech Orliński, który napisał „Życie nie z tej ziemi”, biografię autora „Milczącej gwiazdy”. – Moje zainteresowanie Lemem narodziło się w dzieciństwie – powiedział Wojciech Orliński – To był pierwszy dorosły pisarz, którego czytałem. A zacząłem od „Dzienników gwiezdnych”, które są bardzo zabawne, więc najpierw poznałem Lema jako humorystę. Na pytanie „dlaczego fantastyka” Lem miał bardzo fajną odpowiedź. Poświęcił się jej właśnie dlatego, żeby nie zajmować się tym, co się dzieje na naszej planecie. Pisząc jego biografię, poznając straszne zdarzenia z jego życia, bardzo dobrze rozumiałem, dlaczego właśnie tak postąpił.

18

Zupełnie inny charakter miało spotkanie z Małgorzatą Halber, Natalią Fiedorczuk i Robertem Rientem. Pod hasłem „Wszyscy płaczemy” ta trójka autorów opowiadała o popełnionych przez siebie książkach o własnym cierpieniu. Małgorzata Halber w „Najgorszym człowieku świata” mówi o swoich problemach alkoholowych. Natalia Fiedorczuk w „Jak pokochać centra handlowe” zwierzyła się ze swojej traumy po urodzeniu dziecka, a Robert Rient w „Świadku” pokazał konsekwencje decyzji opuszczenia związku wyznaniowego świadków Jehowych. W świecie nastawionym na sukces mówienie o cierpieniu i porażkach nie jest z pewnością trendy. Autorzy przyznali, że dla nich był to rodzaj autoterapii, którą sobie zaaplikowali, stając się narratorem siebie samych. Dzięki temu mogli znaleźć dystans do spraw, które ich bolały i łatwiej opanować to cierpienie. I znów można dyskutować czy to właściwa forma i kierunek. Kolejny obszar, w którym ścierają się różne poglądy. tekst i foto: Marek Szeles

2017 nr 4


Panorama zainteresowań zanie aktywne spęd a n u b so o sp na wyukając y spędzaliśmy z Sosnowca sz d n ch e y k e m e jo W a . zn e e aGrupa wała się frisb . Dzięki Ultim so w re jó te ra k in y za cz , o st g nych mia poczasu wolne – opowiada o aringach do in i sp śc , o d ch ra ja ie ło a rn d cieli nam to jazdach, tu z Ojców założy Europę i dużo n e łą d ca je y r, e śm n li g zi a Jacek W te zwied liny w Polsce, p y sc y d j te ch czątka Lemon. wcu, Spirit on o sn o S w y n druży Amatorskie uprawianie tego sportu nie wymaga

Frisbee – sport dla każdego fot. Jacek Wgner

Idea powstania Fresbee Ultimate narodziła się w 1968 roku w Stanach Zjednoczonych. Grupa amerykańskich uczniów szukając sposobu na spędzanie wolnego czasu, opracowała nowe rozgrywki, polegające na precyzyjnym rzucie dyskiem do partnera z zespołu, tak aby w jak najkrótszym czasie dostać się do strefy przeciwnika i zdobyć punkt. Obecnie gra ma ponad sześć milionów zwolenników na tym kontynencie. – Kolebką polskiego Frisbee Ultimate jest Poznań, to właśnie tam się wszystko zaczęło za sprawą Geoffa Schwartza, nauczyciela filologii angielskiej na jednej z poznańskich uczelni. Zaszczepił on w studentach pasję do tego sportu i tak powstała pierwsza drużyna w Polsce – Uwaga Pies. Grono sympatyków systematycznie rosło, czego owocem były kolejne zespoły w innych miastach: Wrocław, Sosnowiec, Warszawa, Łódź, Gdańsk. W pierwszych zawodach (2007/2008) wzięły udział trzy drużyny, aktualnie jest ich ponad pięćdziesiąt. Na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat obserwujemy dynamiczny rozwój

HETMAN W BIŻUTERII fot. archiwum prywatne

Chciała podróżować po świecie więc kupiła kampera i została filologiem, w międzyczasie skończyła kurs zarządzania nieruchomościami i pośrednictwem, potem chciała otworzyć pub albo serbską restaurację. Kilka lat temu odważyła się postawić wszystko na jedną kartę i ukończyła Akademię Sztuk Pięknych. Katarzyna Hetman – założycielka marki Hetman Jewelry udowodniła, że na spełnienie marzeń nigdy nie jest za późno. Biżuteria i złotnictwo od zawsze były obecne w jej życiu, ale dopiero pierwsze kursy z zakresu metaloplasty-

2017 nr 4

Ultimate, pokazał to dobitnie turniej Mistrzostw Sportów Dni Olimpijskich, który dał potężny impuls zainteresowania tą dyscypliną, a samo wydarzenie można było zobaczyć w ogólnopolskiej telewizji – powiedział Jacek Wagner – Spirit on Lemon był pierwszym polskim zespołem, który reprezentował nasz kraj w turnieju rangi mistrzowskiej w Londynie (XMCF). Zadaniem zawodów było wyłonienie najlepszej klubowej drużyny Europy. - Faktycznie z racji tego ze zdobyliśmy najwięcej punktów w poprzednich rozgrywkach, decyzją całej ekipy w Polsce pojechaliśmy na turniej do Londynu i tam mieliśmy możliwość zobaczyć jak to wygląda na dużym światowym poziomie. Wydarzenie to dało nam dodatkowej energii i podjęliśmy działania o stworzeniu sekcji młodzieżowej, gdzie w szkołach prowadziliśmy sks-y do 2015 roku – dodaje. Odmiana Ultimate w grze Frisbee łączy w sobie elementy futbolu amerykańskiego, koszykówki oraz innych gier zespołowych. Zawody rozgrywane są w dwóch formułach: odbywają się na

świeżym powietrzu lub na hali. W zależności od rozmiaru nawierzchni składy liczą od pięciu do siedmiu zawodników złożonych z kobiet i mężczyzn. Turnieje podzielone są na trzy dywizje: MIX (mieszana), OPEN (mężczyźni) i WOMEN (kobiety). Za rozprowadzanie akcji odpowiadają tzw. handlerzy (3 os.), natomiast za odbiór i zdobywanie punktów czuwają cutterzy. – Z dyskiem nie można biegać, nie można się przemieszczać. Łapiąc dysk należy zatrzymać się do tzw. naturalnego wyhamowania (2-3 kroki). W zależności od rangi turnieju gra się do 15 punktów lub na czas stu minut. Punkt zdobywa drużyna, która jako pierwsza umieści dysk w końcowej zonie przeciwnika. Charakterystyczną cechą podczas rozgrywek jest brak sędziów, wszelkie kwestie sporne zawodnicy rozpatrują między sobą, jeżeli nie zostanie osiągnięte porozumienie gra wraca do poprzedniej akcji. To jest sport bezkontaktowy, który uczy szacunku do przeciwnika. Zawodnik łapiący po złapaniu dysku musi jak najszybciej zatrzymać się i staje się rzucającym. Niezłapany dysk, który uderzy w ziemię, wypadnie na aut oznacza stratę. Każdy kontakt fizyczny jest niedozwolony, kwestie sporne należy rozstrzygnąć w ciągu 30 sek, w przeciwnym wypadku gra zostanie cofnięta do poprzedniej akcji – opowiada o zasadach gry Wagner.

– Jestem ogromnie szczęśliwa, że moje projekty się podobają. Na targach podchodzą do mnie obcy ludzie i mówią, że trzymają kciuki. Fajnie jest wiedzieć, że to co robię ma sens. Mam mnóstwo pomysłów, a jedynym moim ograniczeniem jest czas.

od osób zainteresowanych konkretnego przygotowania. Wystarczą dwie osoby i jeden dysk, żeby fajnie spędzić czas. Gra na wyższym poziomie również nie wymaga od kandydatów szczególnych umiejętności. Tutaj przede wszystkim liczy się duch sportu, a dopiero potem rywalizacja. (Spirit of the game) – Spotykamy się raz w tygodniu w czwartki o godzinie 19:00 na terenie obiektów sportowych Zagłębia Sosnowiec. Aktualnie przygotowujemy się do turnieju plażowego, który odbędzie się pod koniec sierpnia, dlatego teraz jest nacisk na treningi na plaży. Jedziemy w składzie ponad 25 osób, a do samej rywalizacji mamy oddelegowanych 15. Na plaży gra się po 5 zawodników, po dwie zmiany jest optymalnie. – A jak wyglądają treningi? – Treningi na piasku czy na trawie odbywają się według podobnych schematów. Mianowicie, w pierwszej części cała grupa ćwiczy dorzucanie bo to podstawa. Istotne jest dobre ułożenie ręki, bez tego nie złapiemy czucia dysku. Potem jest rozgrzewka, drille czyli sety boiskowe, które mają za zadanie jeszcze bardziej rozruszać organizm, tylko już w układzie boiskowym. Biegamy po pewnych trajektoriach i w konkretnych strefach należy oddać dysk. I na koniec dla przyjemności gramy mecz między zawodnikami, którzy są gotowi do treningu – zakończył Wagner.

i sklepów. Dzisiaj ma już własną markę i dwie autorskie linie biżuterii. Kolekcja minimalistyczna to odpowiedź na powrót do klasycznych wzorów. Prawdziwym hitem stałą się kolekcja śląska, znajdziecie tutaj nie tylko kielichy, ale także naszyjnik przypominający hałdę Szarlotę, kolczyki w kształcie klusek śląskich, wagonik z węglem czy najbardziej rozpoznawalną na śląsku żyrafę sprzed chorzowskiego ZOO. Kolekcja powstała z ogromnego sentymentu

ki i podstaw złotnictwa przekonały ją, że to właściwy kierunek. Musiała jednak mocno zakasać rękawy i pokazać, że nie boi się ciężkiej pracy. Złotnictwo to nie tylko kunszt i precyzja, ale również zawód wymagający siły fizycznej. – Pana Edmunda poznałam przypadkiem, to dosłownie złoty człowiek, dzięki któremu mam dzisiaj własną markę. To on przekazał mi swoją wiedzę, pokazał tajniki zawodu i przede wszystkich nie pozwolił mi się poddać, kiedy miałam chwilę zwątpienia. Kiedyś robił łańcuchy dla sędziów, dziś zajmuje się biżuterią hobbystycznie. Wiem, że zawsze mogę zwrócić się do niego o radę. Taki nauczyciel to skarb. Katarzyna Hetman nie ukrywa, że złotnictwo to zawód, który jest bardzo zamknięty. Najczęściej tradycje jubilerskie są przekazywane z pokolenia na pokolenie, gdyby nie doświadczony na-

uczyciel posiadający własny zakład ciężko byłoby jej zdobyć praktyczną wiedzę i przygotować się do egzaminu na czeladnika.

autorki do śląskich symboli, a okazała się strzałem w dziesiątkę. Znajdziecie ją w księgarni Bookiersta, Tam gdzie zawsze oraz w Geszefcie.

Praca z palnikiem, walcowanie czy młotkowanie to codzienne aspekty pracy nad biżuterią. Katarzyna śmieje się, że dzisiaj bez problemu rozpozna kobietę złotnika – krótkie, najczęściej niepomalowane paznokcie to nasz znak rozpoznawczy.

Na oficjalnym profilu Hetman Jewelry znajdziecie nie tylko zdjęcia jej kolekcji, ale także indywidualne projekty robione na zamówienie: młotkowane obrączki, spinki w kształcie królika czy kolczyki przypominające mikrofon. Autorka sama mówi, że ogromnie cieszą ją takie zamówienia. Biżuteria powinna nas określać i pokazywać kim jesteśmy.

Katarzyna Hetman nie boi się jednak wyzwań i zadań, które są uznawane za typowo męskie. Zaczynała od małych projektów dla znajomych

KD

19


Panorama wielk ich pieniędz y / Rek lama

Pasja warta miliardy i polscy milionerzy Cała transakcja Neymara i kwoty za jakie dzisiaj kluby piłkarskie wydają na piłkarzy po raz kolejny uruchomiły fale dyskusji na temat pieniędzy. Informacje z wielkimi transferami zbiegły się z publikacją danych Izby Administracji Skarbowej dotyczącej przychodów Polaków. Zobaczmy, ile osób w naszym województwie stać na choć 1/222 Neymara. Dobra informacja. Liczba osób deklarujących dochody przekraczające 1 mln złotych w województwie śląskim po raz kolejny wzrosła - podała Izba Administracji Skarbowej w Katowicach. Jak wynika z zaprezentowanych danych, takie dochody wykazało 2057 podatników. Łącznie wszyscy śląscy milionerzy z PIT za 2016 roku

Jesteśmy świeżo po największej w historii piłki nożnej transakcji transferowej. Nawet osobom, które na co dzień średnio interesują się futbolem, trudno było uciec od informacji, że brazylijski piłkarz Neymar opuszcza Barcelonę na rzecz PSG za… 222 miliony euro! 12 mln zł na miesiąc, blisko 3 mln zł na tydzień, co daje… zaledwie 17 tysięcy zł za godzinę! Tak według doniesień będą wyglądały zarobki nowego piłkarza Paris Saint-Germain, klubu zarządzanego przez Prezesa Nassera Al-Khelaifiego, katarskiego szejka.

fot. pixabay.com

Miejsce 5: Zbigniew Jakubas (1,43 mld zł). Jeden z czołowych polskich inwestorów giełdowych. Absolwent Politechniki Częstochowskiej. 16 miejsce w Polsce. Miejsce 4: Jarosław Pawluk (1,6 mld zł). Twórca CTL Logistics, największej spółki kolejowej na rynku przewozów towarowych po PKP Cargo (siedziba w Katowicach). Studiował na Politechnice Śląskiej. 15 miejsce w Polsce. Miejsce 3: Arkadiusz Muś (1,86 mld zł). Jeden z największych w Europie producentów szyb zespolonych. Właściciel spółki Press Glass z Poczesnej. Do niego należy też pole golfowe Rosa w Konopiskach. 13 miejsce w Polsce Miejsce 2: Tomasz Domogała (2,19 mld zł). Najmłodszy polski miliarder. Właściciel Famuru, największego w kraju producenta maszyn górniczych. 11 miejsce w Polsce. Miejsce 1: Bogusław Cupiał (2,35 mld zł). Właściciel Tele-Foniki, największej w Europie fabryki kabli, pochodzi ze Sławkowa, a technikum kolejowe kończył w Sosnowcu. 9 miejsce w Polsce.

zapłacili ponad zapłacili ponad 949 mln zł podatku, to 45 mln zł więcej niż rok temu. Najwięcej milionerów rozlicza się w Bielsku-Białej i na terenie powiatu bielskiego. W tym roku łącznie 252 podatników z pierwszego i drugiego Urzędu Skarbowego w Bielsku-Białej oraz US w Czechowicach-Dziedzicach wykazało dochód przekraczający 1 mln zł. Na drugim miejscu są katowickie urzędy skarbowe. W tym roku rozliczyło się w nich 231 podatników wykazujących dochody przekraczające 1 mln złotych. Na trzecim miejscu są urzędy częstochowskie, w których 229 podatników wykazało takie dochody. Na ostatnim miejscu znalazły się Piekary Śląskie, gdzie rozliczyło się zaledwie siedemnastu milionerów. W sumie zeznaniach podatkowych za rok 2016 dochody powyżej miliona złotych wykazało 2057 podatników, to 81 osób więcej niż w ze-

znaniach za rok 2015. Kobiety stanowią 20 proc. „śląskich milionerów” i jest ich o 39 więcej niż rok temu. Najmłodsi śląscy milionerzy urodzili się 1996 roku, a najstarsi w 1934 roku. Najwięcej, bo 81 milionerów urodziło się 1972 roku. Jak śląscy milionerzy wyglądają na ogólnopolskiej liście? Tu z pomocą przychodzi Magazyn „Forbes”, który opublikował swój coroczny Ranking Najbogatszych Polaków. W setce milionerów (często miliarderów) znalazło się 14 biznesmenów pochodzących, bądź związanych z województwem śląskim. Na pierwszym miejscu śląskiej stawki (9. miejsce w Polsce) jest Bogusław Cupiał (2,35 mld zł), właściciel Tele-Foniki. Przed rokiem najwyżej w śląskim rankingu, a na 31. miejscu ogólnopolskiej listy, byli Teresa i Kazimierz Mokryszowie (854 mln zł).

reklama

n o c le g i i re s tauracja

Komfortowe pokoje, klimatyzacja, parking, Internet, 9 km do centrum Katowic

W ceny wliczone jest śniadanie 1-os. – 99 zł 2-os. – 139 zł Pokoje Superior – 169 zł (dwuosobowy) i 199 zł (trzyosobowy)

Kontakt: 660 443 981 ◦ rezerwacja@teklimaty.pl Czeladź ◦ ul. Wojkowicka 13

20

www.teklimaty.pl 2017 nr 4


Panorama futbolu

PIŁKARSKI RAPORT ŚLĄSKICH DRUŻYN PRZED NOWYM SEZONEM NICE 1 LIGA GKS KATOWICE W zeszłym sezonie nastroje kibiców z Katowic zmieniały się wraz z porami roku. Najgorsza była jednak końcówka sezonu, w której zawodnicy GieKsy przekreślili swoje szanse na awans do najwyższej ligi rozgrywkowej. W tym roku kibice mają nadzieję, że zawodnicy do samego końca będą grać na sto procent i w końcu ziści się ich sen o Ekstraklasie. Drużyna z Katowic jest w tym roku aktywna w trakcie okienka transferowego, a do klubu przybyli: Wojciech Kędziora, Dawid Plizga, Jakub Yunis, Tomasz Midzierski, Ma-

GKS KATOWICE, fot. gkskatowice.eu

teusz Mączyński, Rafał Kuliński, Tomasz Mokwa, Lukas Klemenz, Wojciech Słomka, Kamil Witkowski, Wojciech Kochański, Kamil Główka. Zawodnicy, którzy opuścili klub z Katowic to Maciej Bębenek, Olivier Praznovsky, Wojciech Kochański, Sławomir Duda, Krzysztof Wołkowicz, Alan Czerwiński, Łukasz Pielorz, Dawid Abramowicz, Tomasz Wisio, Igor Sapała, Kamil Jóźwiak, Mikołaj Lebedyński. GKS TYCHY Tyszanie zeszłego sezonu z pewnością nie zaliczą do udanych. Pomimo, że udało im się uciec ze strefy spadkowej to 14 miejsce w tabeli z pewnością nie ucieszyło kibiców i samych piłkarzy. W tym sezonie zespół z Tychów zapowiada walkę o miejsce w górnej części tabeli. W tym okienku transferowym do klubu przybyli: Kamil Zapolnik, Piotr Ćwieląg, Michał Fidziukiewicz, Marcin Biernat, Adrian Łuszkiewicz, Łukasz Bogusławski, Dawid Rogalski, Łukasz Matusiak, Rafał Dobroliński, Dawid Abramowicz, Piotr Fortuna, Artur Płaskowski, Łukasz Krzczuk, Daniel Duda, Bartosz Rutkowski. Z tyskiego klubu odeszli: Mateusz Mączyński, Erik Tornros, Tomasz Gorkiewicz, Konrad Zacharski, Artur Płaskowski, Mateusz Bukowiec, Tomasz Boczek, Jakub Świerczok, Jaroslav Machovec, Paweł Florek, Eugen Zasavitchi, Radoslaw Pruchnik, Daniel Mikolajewski.

GKS TYCHY, fot. gkstychy.info

TS PODBESKIDZIE BIELSKO BIAŁA Klub z Bielska Białej w zeszłym sezonie był w gronie zespołów do awansu, do Ekstraklasy. Niestety, ta sztuka się nie udała i zawodnicy zakończyli sezon na 8 miejscu z dorobkiem 53 punktów.

2017 nr 4

Ruszyła LOTTO Ekstraklasa oraz Nice 1 Liga! W tym roku w najwyższej lidze rozgrywkowej zobaczymy w akcji zawodników Górnika Zabrze oraz Piasta Gliwice. Interesująca dla mieszkańców Śląska będzie również N i c e 1 liga, gdzie wystąpi, aż 6 zespołów z naszego regionu. Jak zmieniły się po wakacyjnej przerwie śląskie kluby?

W tym roku klub zapowiada poważne wzmocnienia oraz walkę o awans. Kibice mają nadzieję, że zawodnicy dotrzymają słowa. Do klubu doszli tacy zawodnicy jak: Rafał Leszczyński, Dimitar Iliev, Krystian Kujawa, Paweł Tomczyk, Kamil Wiktorski, Marcin Sierczyński, Miłosz Kozak, Wojciech Fabisiak, Adrian Rakowski, Szymon Sobczak, Mateusz Janeczko oraz Konrad Kareta. Z klubu odszedł natomiast Dariusz Kołodziej, Jozef Dolny, Sebastian Madejski, Robert Demjan, Martin Baran, Mateusz Janeczko, Peter Sladek, Maciej Flesch, Adam Deja, Jozef Piacek, Marek Sokołowski, Michał Janota, Gustavo Busatto, Rafał Leszczyński, Szymon Szymański, Robert Gumny i Robert Lewicki. RAKÓW CZĘSTOCHOWA Po znakomitym sezonie 2016/2017, gdzie drużyna z Częstochowy wygrała II ligę oraz z 71 punktami awansowała do Nice I ligi, kibice mają nadzieję na dobrą postawę swoich zawodników oraz utrzymanie się w lidze. Władze beniaminka zadeklarowały się również do modernizacji stadionu w Częstochowie, co znaczenia uatrakcyjni kibicowanie. Do klubu z Częstochowy przybyli: Daniel Boateng, Paweł Paceluk, Andrzej Niewulis, Bartosz Szczaber, Krystian Wójcik, Jose Embalo, Gracjan Kuśmierek, Hubert Tomalski, Aghvan Papikyan, Igor Sapała, Jakub Łabojko, Jakub Górski, Daniel Rumin, Adrian Klepczyński oraz Damian Warchoł. Z Rakowa Częstochowy odeszli: Tomasz Płonka, Kamil

LOTTO EKSTRAKLASA GÓRNIK ZABRZE W zeszłym sezonie Górnik Zabrza zaliczył kapitalną końcówkę sezonu. Bardzo dobre wyniki pozwoliły na awans, po rocznej absencji, do Lotto Ekstraklasy. W czasie okresu przygotowawczego zespół nieco się odmłodził, ponadto do klubu przybyło wielu młodych zawodników z naszego regionu. Do Górnika przybyli: Damian Kadzior, Michał Koj, Mateusz Wieteska, Wojciech Hajda, Szymon Skrzypczak oraz Daniel Barbus. Zawodnicy, którzy odeszli to: Bartosz Kopacz, Aleksander Kwiek, Mateusz Szukała, Mateusz Kuchta, Dawid Plizga, Szymon Skrzypczak, Rafał Kosznik, Adam Danch oraz Denis Janco. PIAST GLIWICE Piast Gliwice o słabym sezonie 2016/2017 oraz złej postawie w eliminacjach do Ligi Europy chce jak najszybciej zapomnieć. W tym roku klub z Gliwic zapowiada walkę o górną część tabeli, tak jak w sezonie 2015/2016, gdzie Piast miał szanse na zdobycie Mistrzostwa Polski. W trakcie letniej przerwy klubu z Gliwic mocno się przegrupował. Do klubu dołączyli: Martin Konczkowski, Aleksander Jagiełło, Bartosz Walencik, Konstantin Vassilijev, Joel Valencia, Rafał Leszczyński, Piotr Kwaśniewski, Dominik Budzik, Cezary Demaniuk, Jakub Kuzdra, Sebastian Musiolik, Kornel Osyra, Mateusz Długolecki, Karol Angielski, Igor Sapała. Z klubu odeszli natomiast: Radosław Murawski, Rafał Leszczyński, Patrik Mraz, Sebastian Musiolik, Tomasz Mokwa, Jakub Kuzdra, Edvinas Girdvainis, Aleksander Sopel, Michał Masłowski, Lukas Cmelik, Łukasz Sekulski.

Wojtyra, Peter Mazan, Adrian Klepczyński, Łukasz Kmieć, Tomasz Margol, Filip Kowalczyk, Norbert Misiak, Łukasz Siedlik, Karol Żmijewski i Kamil Czapla. RUCH CHORZÓW Długi, braki kadrowe, a w konsekwencji spadek z Ekstraklasy. Tak w skrócie można podsumować zeszły sezon w wykonaniu piłkarzy Ruchu Chorzów. Kibice i trenerzy nie tracą jednak wiary i mają nadzieję na szybki powrót do Ekstraklasy 14 krotnego Mistrza Polski. Niestety już na początku Nice 1 ligi klub z Chorzowa musi odrobić pięć punktów ujemnych do swoich rywali. W letnim okienku transferowym do Ruchu Chorzów doszedł Bartosz Nowak, Santiago Villafane, Mateusz Zawał, Michał Rutkowski, Vilim Posinkovic, Mello, Bojan Markovic, Nikolay Bankov, Mateusz Hołownia, Artur Balicki, Paweł Starzyński, Dominik Małkowski, Kewin Paszek i Łukasz Siedlik, a odszedł Przemysła Bargiel, Łukasz Moneta, Michał Koj, Mateusz Cichocki, Michał Helik, Martin Konczkowski, Łukasz Surma, Jakub Miszczuk, Marcin Kowalczyk, Rafał Grodzicki, Bartosz Nowak, Milen Gamakov, Jarosław Niezgoda oraz Eduards Visnakovs. ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC Zawodnicy Zagłębia Sosnowiec pokazali w zeszłym sezonie, że są głodni awansu do Ekstraklasy. Pomimo, że rok temu ta sztuka im się nie udała, bo zespół z Sosnowca ostatecznie zajął trzecią lokatę, to w tym z pewnością będą się liczyli. Pomóc w tym mają przede wszystkim dobre transfery, a także liczna obecność kibiców na stadionie. Do drużyny z Sosnowca w tym okienku transferowym doszli: Mateusz Cichocki, Adam Banasiak, Rafal Makowski, Arkadiusz Jędrych, Arkadiusz Najemski, Robert Sulewski, Szymon Lewicki, Dawid Kudla, Matko Perdijic, Nuno Malheiro, Alexander Christovao, Konrad Wrzesinski, Tomasz Nawotka, Krystian Dudala, Maksymilian Dikof, Adrian Czaplak, Dariusz Maciejowski, Slawomir Mu-

Górnik Zabrze www.gornikzabrze.pl

W pierwszych swoich meczach Górnik Zabrze wygrał 3:1 z Legią Warszawa oraz 3:2 Wisłą Kraków i przegrał 2:1 z Jagiellonią Białystok. Zawodnicy Piasta Gliwice zremisowali 1:1 z Cracovią, a także przegrali 2:1 z Pogonią Szczecin oraz 5:1 z Lechem Poznań.

Piast Gliwice eurosport.onet.pl

GKS TYCHY, fot. zaglebie.eu

siolik, Patryk Mularczyk, natomiast z klubu odeszli: Konrad Budek, Lukasz Matusiak, Kamil Wiktorski, Marcin Sierczynski, Michal Fidziukiewicz, Kamil Wiktorski, Wojciech Fabisiak, Wojciech Skaba, Jovan Ninkovic, Konrad Michalak, Dominik Boettcher, Jakub Szumski, Lukasz Boguslawski oraz Robert Bartczak. W pierwszej kolejce Nice 1 Ligi, zespół GKS Katowice przegrał 1:2 z Pogonią Siedlce, Zagłębie Sosnowiec przegrało 1:0 z Olimpią Grudziądz, Raków Częstochowa zremisował 1:1 z Miedzią Legnica i takim samym wynikiem zakończył się mecz pomiędzy Podbeskidziem Bielsko Biała, a Chrobrym Głogów. Jedyną zwycięską drużyną z naszego regionu, w pierwszej kolejce Nice 1 ligi, jest GKS Tychy, która pokonała 2:1 Wigry Suwałki. Konrad Zalas

21


»

Panorama spor towa

ich pojazdy zamiast świateł przeciwmgłowych mają system doświetlania lawety, tak naprawdę nic sobie z tego nie robią. I słusznie. Alfa Romeo to bowiem legenda motoryzacji, której nic nie odbierze należytego jej miejsca. I oni to wiedzą. A teraz gdy ich ulubiony producent zachwycił świat nowąGiulią Quadrifogli mogą chodzić z podniesionym czołem nawet wśród fanów BMW M3 i Mercedesa AMG C63.

fot. wikimedia.org

KASA NIE GRA ROLI Gwintowane zawieszenie, dedykowane obniżające sprężyny, większa turbosprężarka, modyfikacje elektroniczne – to tylko niewielka część wydatków jakie ponoszą motoryzacyjni maniacy. A jest tego znacznie, znacznie więcej. Kwoty jakie przeznaczają na swoje cztery kółka potrafią kilkakrotnie przekroczyć wartość samochodu. Ale dla nich to normalne. Bo samochód

Z pasji do motoryzacji się doświadczeniami z podobnymi nam „wariatami” to już szczyt marzeń. Ogólnopolskie zloty, wspólne wyjazdy na wakacje czy turystyczne rajdy to ich chleb powszedni. Spotykają się w każdej wolnej chwili. Czy to nad zalewem, na parkingu przy centrum handlowym czy nawet na stacji benzynowej. Byle tylko chwilę pogadać o swoich wozach. Trudno opisać wszystkie grupy, ale z pewnścią są takie, o których na-

fot. c1.staticflickr.com

fot. wikimedia.org

Dla jednych to tylko narzędzie, które pozwala przemieszczać się z punktu A do B, dla innych pasja i sposób na życie. Dla najbardziej zakręconych to miłość - jak do żony lub męża. Dla każdego miłośnika motoryzacji własny samochód to oczko w głowie. Dbają o nie, czyszczą i sprzątają częściej niż dom czy mieszkanie i nie żałują żadnego grosza wydanego na swoje „skarby”. Motoryzacyjnych „freaków” jest wśród nas mnóstwo.

»

PASJA, KTÓRA MOGŁA ZABIĆ JEST NIEŚMIERTELNA

W dniu, w którym oddajemy Panoramę do druku fani motoryzacji i sportów motorowych na całym świecie żyją niesamowitą historią chyba największego motoryzacyjnego „freaka” w Polsce, a może i na świecie. Robert Kubica – bo o nim właśnie – mowa wziął udział w oficjalnych testach Formuły 1 na Węgrzech. Dla niego to kolejny krok drodze do powrotu do miejsca, o które walczył całe życie. Jeszcze kilka miesięcy temu nikt chyba nie wierzył, że Robert Kubica, 7 lat po tragicznym wypadku w rajdzie samochodowym, zasiądzie w kokpicie bolidu F1. Życie pokazało jednak, że miłość do motoryzacji jest w nim tak wielka, że pasja, która mogła go zabić okazała się w nim nieśmiertelna. To pasja, która F1 mu odebrała i być może znów mu ją da…

Wszystko z miłości do motoryzacji!

to ich wizytówka, duma i coś co chcą pokazać innym. Dlatego też motoryzacyjnych „freaków” często można spotkać na wszelkich zlotach, targach motoryzacyjnych i wszelkich imprezach z motoryzacją w tle. Są teżtacy, którzy swoje cacka wolą sprawdzić w warunkach bojowych. Startują w rajdach, KJS-ach, rally-crossach i różnego rodzaju wyścigach, np. na ¼ mili. JEDYNA SŁUSZNA MARKA To zdanie doskonale opisuje większość zakręconych na punkcie motoryzacji. Bo przecież ich samochód jest najlepszy… Ile marek samochodów, tyle klubów miłośników. W grupie zawsze raźniej, a móc porozmawiać i wymienić

22

leży wpomnieć. Miłośnicy Saabów to bardzo specyficzna grupa. Tę markę podobno kiedyś wybierali tylko lekarze, prawnicy, architekci i… miłośnicy lotnictwa. Saab zanim zaczął prodkować samochody, produkował samoloty. Robi to zresztą do dziś. Samochodów niestety już nie. Fani tej kultowej marki chyba jako jedyni pozdrawiają się na drodze, a swoje samochody cenią za dynamikę i niebywały wręcz poziom bezpieczeństwa, który do dziś jest wyższy niż u niejednego konkurenta. Żartują nawet, że dachowanie w Saabie to czysta przyjemność. Inną ciekawą grupą bez wątpienia są fani Alfy Romeo. Obśmiewani przez wielu, że więcej czasu spędzają w warsztacie niż na drodze i że

fot. f1fanatic.co.uk

fot. wikimedia.org

mj

2017 nr 4


Panorama kulinariów Jedzenie stało się modne: jedzenie fit, jedzenie zagraniczne i przede wszystkim jedzenie smaczne. Lubimy dobrze zjeść, w dobrej atmosferze, w fajnym miejscu i przede wszystkim stawiamy na dobre jakościowo składniki. Na ulicach miast otwierają się wciąż nowe punkty gastronomiczne, od małych budek typu „fast-food” z burgerami i zapiekankami, przez nowoczesne bary mleczne z domową kuchnią i eleganckie restauracje z bogatym menu obfitującym w najwyższej jakości produkty trudno dostępne na rynku. To jest fajne. Nie tylko mamy bogatą ofertę wyboru miejsca, gdzie i co chcemy zjeść, ale możemy również spróbować innych rzeczy tak odmiennych od popularnej i lubianej rolady śląskiej z kluskami. Eksperymentujemy, zarówno my klienci, jak i kucharze. Ci drudzy nieustannie ścigają się, tworząc nowe menu, stawiając na nowoczesność, kreatywność, prostotę, niekoniecznie za niską cenę. Za pomysł i wykonanie trzeba zapłacić, nawet jak jest to przysłowiowa bułka z mięsem i warzywami albo ziemniak z farszem. Jedzenie

dzają. Jeden z nich - Johnny, mieszkający na co dzień w Holandii, prowadzący blog www.injohnnyskitchen.com trafił ostatnio do Katowic i opisał swoją kulinarną wycieczkę. Największe wrażenie wywarły na nim zapiekanki, przygotowywane na kilkanaście sposobów, proste i niezwykle smaczne. Korzystając z okazji postanowiliśmy zadać mu kilka pytań:

babcia pochodziła ze Śląska, dlatego ta wycieczka jest sentymentalna, gdyż mogłem zobaczyć skąd pochodzą potrawy, które tak dobrze znam z dzieciństwa. Śląska kuchnia pełna kapusty i kiełbasy przypomina mi trochę Niemcy, gdzie się wychowywałem. Moim ulubionym daniem są „Kulebele kluski śląskie”. Moja mama co roku na Święta przygotowuje roladę z kluskami i modrą kapustą.

Czy możesz nam coś powiedzieć o swoim projekcie i blogu, który stworzyłeś? Zacząłem gotować 12 lat temu, co natychmiast stało się moją największą pasją i trwa aż do teraz. Moim życiowym marzeniem było napisanie własnej książki kulinarnej. Skupiłem się na kompozycjach dań i ich dokumentacji fotograficznej. Chciałem podzielić się ze światem swoimi recepturami i zdjęciami i tak powstał blog injohnnyskitchen.com. To miejsce, gdzie ludzie z całego świata mogą zerknąć na to, co dzieje się w mojej kuchni. W międzyczasie postanowiłem więcej podróżować, zbierać nowe doświadczenia, inspirować się i poznawać regionalne dania. Naturalnie, doku-

Zdziwiło mnie również jak popularne są w Polsce pierogi i jak można je przyrządzić na wiele sposobów. Przysmak, który najbardziej zapamiętałem z tego pobytu i który ubóstwiam to Zapiekanka. Kiedy wróciłem do domu starałem się odtworzyć te dania i smaki, które poznałem i zamieściłem na blogu przepis na zapiekankę.

mentowałem każdą taką kulinarną podróż. Jak trafiłeś do Katowic i co najbardziej utkwiło Ci w pamięci z lokalnej kuchni? Pierwszy raz w Polsce byłem 5 lat temu. Moi znajomi wybierali się do Sopotu na wakacje. Spędziliśmy tydzień w Trójmieście i właśnie wtedy zakochałem się w polskiej gościnności. Obiecałem sobie wtedy, że wrócę do Polski i udało mi się spełnić tę obietnicę w czerwcu tego roku. Moja

Jaki jest Twój następny kierunek na podróż kulinarną? Zawsze, kiedy jestem w danym kraju, staram się spróbować lokalnych przysmaków. Moim następnym przystankiem będzie Budapeszt, Węgry z końcem sierpnia i planuję również podróż

Fot.: www.injohnnyskitchen.com

Kopalnia kulinarnych smaków

Hashtag pornfood

»

stało się popularne także w mediach, nie tylko tradycyjnych dzięki programom kulinarnym, ale i w mediach społecznościowych. Na Instagramie powstają nowe profile, które chwalą się swoimi kulinarnymi wyczynami, a odwiedzający wrzucają do sieci zaserwowane w lokalach dania.

Swoją pasją zaraża również innych, motywując ich do zakładania własnych biznesów i pomagając zgłębić tajniki gotowania. Jednak to, co robi na nim największe wrażenie to ludzie. Śląsk ma licznych przedstawicieli tego trendu. Jednym z nich jest Daniel Wanke, gastroseksualny hedonista, jak sam siebie określa, który prowadzi swój fanpage i warsztaty kulinarne. O gotowaniu i niesamowitych połączeniach smakowych może mówić i pisać godzinami. A my możemy nie tylko spróbować jego specjałów, ale również nauczyć się to robić i zostać masterchefem we własnej kuchni. Jako region stajemy się prawdziwą kopalnią kulinarnych smaków. Doceniają to nie tylko mieszkańcy, którzy coraz chętniej wychodzą zjeść w mieście, ale także turyści, którzy nas odwie-

2017 nr 4

Jesteśmy bogatsi i wygodniejsi. Jeśli mamy więcej pieniędzy to chętniej wydajemy je na przyjemności. Te przyjemności to nie zawsze drogie zegarki, biżuteria i markowe ciuchy, ale czasem po prostu dobrze spędzony czas. Lubimy zapłacić za dobre rzeczy. Tak samo jak lubimy dobre jedzenie. A Ci, którzy nam to dostarczają to najczęściej ludzie z pasją, dla których gotowanie i zgłębianie tajników kulinarnych to nie tylko praca i zarabiane na życie, ale również dobra zabawa i satysfakcja. do Ljubljany, stolicy Słowenii. Szukanie miejsc, które chcę odwiedzić to największa frajda w planowaniu wycieczek. A najlepszym sposobem na zasmakowanie lokalnej kuchni jest poznanie jej mieszkańców i zebranie ich opinii na temat najlepszych punktów gastronomicznych. Nie wiem co przyniesie przyszłość, ale na pewno będzie to związane z jedzeniem. Dlatego nie mogę się już doczekać! (tłum. Red.) Johnny jest w trakcie pisania swojej drugiej książki. Pierwsza jest zbiorem jego osobistych refleksji ze wszystkich przebytych wypraw. Druga to raczej opisy połączenia smaków, których celem jest zainspirowanie ambitnych kucharzy do wypróbowania nowych kombinacji, które za pierwszym razem wydają się do siebie nie pasować. Swoją pasją zaraża również innych, motywując ich do zakładania własnych biznesów i pomagając zgłębić tajniki gotowania. Jednak to, co robi na nim największe wrażenie to ludzie. Tak jest, że za każdym dobrym jedzeniem stoi jakiś człowiek, który wkłada w to całe swoje serce i to właśnie sprawia, że po pierwszym kęsie wpadamy w zachwyt. patsop

23


Jarosław Jaśnikowski, „Rynek po burzy”

Reklama

Godziny otwarcia

wtorek-niedziela godz. 11.00-18.00

Muzeum Magicznego Realizmu Ochorowiczówka jest największą tego typu instytucją w Polsce. Stworzone w miejscu, w którym stoi willa zbudowana przez jedną z najwybitniejszych postaci polskiej nauki XIX w. – Juliana Ochorowicza. W muzeum goście mogą zobaczyć ponad 300 eksponatów czołowych polskich twórców magicznego realizmu – obrazów, rzeźb, grafik.

www.ochorowiczowka.pl Juliana Ochorowicza 6, 43-460 Wisła

24

2017 nr 4


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.