Panorama Silesia nr 2 2017

Page 1

NR 2(68)/2017

ukazuje się na terenie WOJEWÓDZTWA ŚLĄSKIEGO I KRAJU MORAWSKO-ŚLĄSKIEGO

ISSN 2082-1417

M AG A Z Y N B E Z P Ł AT N Y

Wspólnie możemy osiągnąć więcej str. 7

COLOURS - OFF - TAURON, CZYLI WIELKA TRÓJKA LETNICH FESTIWALI str. 12-13

NAJWIĘKSZE MUZEUM MAGICZNEGO REALIZMU W POLSCE JUŻ OTWARTE! str. 18-19 WWW.PANORAMASILESIA.PL

znajdź nas w sieci

facebook.com/panoramasilesia

www.panoramasilesia.pl


Z drugiej strony

INDUSTRIADA

2017

– ponad 500 wydarzeń na Szlaku Zabytków Techniki

Festiwale i igrzyska czyli wiosna i lato w regionie

Industriada 2016 w Świętochłowicach

Przedpremierowe zwiedzanie sztolni Królowa Luiza, powrót (po dwuletniej przerwie) wydarzeń do Elektrociepłowni Szombierki czy teatralna Podniebna podróż w Nowych Gliwicach - to niektóre z 537 punktów tegorocznej Industriady, święta Szlaku Zabytków Techniki Województwa Śląskiego, które odbędzie się 10 czerwca br. Motywem przewodnim całego przedsięwzięcia (47 obiektów w 28 miastach regionu) będzie „rytm maszyn”. Ma to być punkt wspólny dla prezentowanych tego dnia opowieści o zmianach technologicznych, ekonomicznych i społecznych, jakie zaszły w regionie wskutek industrializacji - napędzanej przez upowszechnianie się różnych maszyn. Szczegóły programu tegorocznego święta oraz wydarzeń poprzedzających i towarzyszących (w tym m.in. kwestie opłat i rezerwacji) znajdują się na stronie www.industriada.pl

DNI MIASTA DLA KAŻDEGO Za nami już pierwsza z cyklu tego typu imprez – Dni Dąbrowy Górniczej, zorganizowane z rozmachem. Przez trzy dni na dwóch scenach w Fabryce Pełnej Życia i w Parku Hallera wystąpiło 14 zespołów, a wśród nich SMOLIK and KEV FOX, VARIUS MANX czy NATALIA NYKIEL. Przed nam z kolei Dni Sosnowca o zupełnie innym muzycznie charakterze. Park Solecki zostanie bowiem zdominowany przez muzykę disco polo i pop reprezentowaną przez Shazzę, Sami, Cleo, ale pojawi się także dla równowagi T.Love i Lady Pank. Natomiast 10 i 11 czerwca w Będzinie zobaczymy zespoły Kombii, Wilki, Lemon czy Michała Szpaka. Z goła inny charakter będą miały Dni Miasta w Chorzowie. Obok muzyki reprezentowanej przez Natalię Szreder czy Wilki miasto przez dwa dni zostanie opanowane przez bractwa rycerskie z całego kraju, które spotkają się w ramach VII Zjazdu Rycerstwa Chrześcijańskiego.

Michał Szpak fot. wikipedia.pl

Przed nami najpiękniejsze miesiące w roku, nie tylko ze względu na coraz piękniejszą pogodę i bujną zieleń każdego skweru, parku czy lasu. Maj, czerwiec i w zasadzie całe lato to także czas wielu wydarzeń plenerowych.

FESTIWALE WARTE UWAGI Inną, atrakcyjną formą zdarzeń muzycznych są różnego rodzaju festiwale. Niezwykle ciekawie zapowiada się między innymi Młyn Jazz Festiwal w Wadowicach. To już będzie siódma edycja tego wydarzenia. Przed laty w obiekcie, gdzie zadomowiło się to wydarzenie, mełło się i walcowało zboże na mąkę. Dziś Młyn Jacka Hotel & Spa w podwadowickich Jaroszowicach to miejsce, gdzie „produkuje się” jeden z najbardziej ciekawych festiwali muzyki jazzowej w południowej Polsce. W ostatnich latach koncertowali tu m.in.: Basia Trzetrzelewska, Michał Urbaniak, Urszula Dudziak, Candy Dulfer czy Richard Bona. W tym roku niekwestionowaną gwiazdą będzie Herbie Hancock z zespołem. W dniach 6-8 lipca br. pojawią się także tacy wykonawcy, jak Stanisław Soyka i Wojciech Ka-

rolak, Chris Botti, Maria Sadowska, The Brand New Heavies czy John Scofield Uberjam Band. 8 lipca br. rozpoczyna się też w Poznaniu trasa niezwykle elektryzującego projektu, jakim jest Żywiec Męskie Granie. To marka, pod którą kryją się niepokorni i niepowtarzalni. Oryginalni i niekonwencjonalni. Artyści z krwi i kości, którzy mieszają style, łączą gatunki, szukają własnej drogi. Muzycy, którzy nie oglądają się na innych, lecz sami tworzą trendy. Już wiadomo, że na trasie Męskiego Grania pojawią się Brodka, Organek, Rogucki. Pozostałych wykonawców poznamy wkrótce. Ale już dziś wiadomo, że Męskie Granie zagra w Katowicach 22 lipca, a finał trasy będzie miał miejsce tradycyjnie w Żywcu 26 sierpnia.

Żywiec Męskie Granie fot. P.Wierzgacz Młyn Jazz Festiwal 2016 fot. mlynjazzfestiwal

02

2017 nr 2


www.panoramasilesia.pl / Rek lama Mieszkańcy województwa śląskiego czy ludzie żyjący w kraju północno-morawskim mają bliżej do siebie, niż do swoich stolic. Dzieli nas granica państwowa. Dziś to już umowny pas ziemi rozdzielający dwa różne państwa. Ale nawet i ona dla zwykłych ludzi jest tylko umowna. To, że ją przekroczyliśmy poznajemy po napisach na tablicach drogowych. Praktycznie zatem nic nas nie dzieli, Czechów z północnych Moraw i Polaków ze regionu śląsko – dąbrowskiego.

POLAK Z CZECHEM Czy wiesz, gdzie jest najbliższy park techniki? Gdzie znajduje się słynna ulica Stodolni? Jaką atrakcję możemy znaleźć w Ołomuńcu? Jeśli wiesz, to dobrze, ale nie dla każdego mieszkańca Śląska i Zagłębia są to łatwe pytania. Podobnie, jak wielu Czechom mieszkającym w Ostrawie czy Cieszynie, trudno jest zgadnąć, co to jest Spodek, albo gdzie znajduje się kopalnia Guido.

mi sąsiadami, aby lepiej się poznać i więcej o sobie dowiedzieć.. Chcemy, by w „Panoramie Silesia” i w „Panoramie Moravia” – bo tak się nazywa czeska wersja magazynu – znalazły się materiały opowiadające o życiu po obu stronach granicy, o wydarzeniach społecznych i kulturalnych. Chcemy stać się platformą do wymiany myśli pomiędzy sąsiadami po obu stronach granicy. Jesteśmy bowiem przekonani, że lepsze wzajemne poznanie może jedynie służyć rozwojowi całego naszego regionu.

I to wpisuje się w ideę tworzenia Europy Regionów. A jednak można odczuwać pewien niedosyt w tych naszych wzajemnych relacjach. Nie wynika on z braku wzajemnych kontaktów, bo te na płaszczyźnie zakupowej czy turystycznej dzieją się. Również kontakty bardziej oficjalne pomiędzy samorządami po polskiej i czeskiej stronie są. Ale mało jest w nas wiedzy wzajemnej o sobie, która powoduje większe zrozumienie. Dlatego też postanowiliśmy rozszerzyć formułę naszej gazety, a jednocześnie obszar jej oddziaływania. Trzymacie Państwo w ręku magazyn, który w tej samej treści, z tymi samymi artykułami ukazuje się w regionie śląsko – dąbrowskim w języku polskim oraz w regionie północnych Moraw w języku czeskim. Jest to z naszej strony pewien eksperyment, którego efektu sami jesteśmy ciekawi. Podejmujemy współpracę z naszymi czeski-

DWA BRATANKI

Zapraszamy Was zatem do lektury magazynu o sprawach polskich i czeskich. Zapraszamy też do współpracy wszystkich chętnych po obu stronach granicy, jeśli chcą spróbować swoich sił w dziennikarstwie i pisać o sprawach ważnych, istotnych i bliskich sercu. W tej sprawie prosimy o kontakt na adres e-mail: redkacja@panoramasilesia.pl Mariusz Szczygielski reklama

Okładka – projekt graficzny Grupa PRC Sp. z o.o. PANORAMA SILESIA Adres redakcji: ul. Szpitalna 3, 41-250 Czeladź, redakcja@panoramasilesia.pl Redaktor Naczelny: Mariusz Szczygielski / redakcja@panoramasilesia.pl / Zespół: Alicja Szostek, Lidia Gawlak, Rafał Barteczko, Mariusz Szczygielski, Sebastian Zamiejski / Fotoreporter: Daniel Dmitriew / Skład: Edyta Bagińska / Wydawca: Panorama Silesia Sp. z o.o. / ul. Szpitalna 3/ 41-250 Czeladź / Reklama i Promocja: reklama@panoramasilesia.pl, / tel. 668 355 248 / Druk: POLSKA PRESS Sp. z o.o., Oddział Poligrafia, Drukarnia Sosnowiec

2017 nr 2

03


Panorama regionu

RODZINNY

PARK ROZRYWKI – jedyne takie miejsce w Polsce

Kilkanaście zróżnicowanych atrakcji dla wszystkich pokoleń. Kilka kilometrów różnorodnych ścieżek dla tych, którzy lubią spędzać czas aktywnie oraz dla tych, którym bliska jest rodzinna rekreacja. Dużo zieleni i miejsc, jakich nie sposób znaleźć nigdzie indziej w promieniu kilkudziesięciu, a nawet kilkuset kilometrów. Jedno z najwyższych, a z pewnością najwyżej położone w Polsce linarium, największa w Polsce pagórkowata powierzchnia pokryta bezpiecznym poliuretanem. Do tego tory rowerowe, największy na Śląsku skatepark, wspaniały plac zabaw, kompleks niespotykanych labiryntów, park linowy, tory wraz z wypożyczalnią modeli jeżdżących, profesjonalne tory do gry w bule, wydzielone wybiegi dla psów. To wszystko, a nawet o wiele więcej, tak blisko siebie tylko w jednym miejscu – Rodzinnym Parku Rozrywki „Trzy Wzgórza” w Wodzisławiu Śląskim.

Dla całej rodziny Dzięki inwestycji niegdyś niemal nieużytkowany teren stał się rekreacyjnym sercem miasta, całego powiatu wodzisławskiego oraz jego okolic. Dziś Rodzinny Park Rozrywki można uznać za największą atrakcję. Ten wyjątkowy obiekt powstał z myślą o stworzeniu miejsca nietuzinkowego, pozwalającego na rozrywkę i rekreację całym rodzinom. Top inwestycja Wodzisławia Śląskiego – Rodzinny Park Rozrywki – została ulokowana przy ul. Matuszczyka, pomiędzy trzema największymi wodzisławskimi osiedlami, zamieszkiwanymi łącznie przez ok. 10 tys. osób, m.in. rodziców z dziećmi.

WYPOŻYCZALNIA SPRZĘTU OTWARTA CODZIENNIE Ofertę „Trzech Wzgórz” doskonale uzupełnia wypożyczalnia zlokalizowana w budynku kontenerowym. W sezonie letnim przez cały tydzień za niewielką opłatą można tutaj wypożyczyć rowery, gokarty dla dzieci, łyżworolki, longboardy, piłki, kije Nordic Walking, bule czy

04

sprzęt do badmintona. O godzinach otwarcia wypożyczalni przeczytamy na stronie internetowej www.trzywzgorza.pl. NOWA ATRAKCJA: CHATA SOLNA Jedną z ostatnio uruchomionych atrakcji Rodzinnego Parku Rozrywki jest chatka solna. Mieszkańcy Wodzisławia Śląskiego polubili ten obiekt jesz-

cze w pierwszych dniach po jej otwarciu. Dlaczego właśnie grota solna? Z pewnością chodzi o wypoczynek, relaksującą muzykę i – przede wszystkim – bardzo dobry wpływ na zdrowie odwiedzających. To miejsce najlepsze dla każdego, kto chciałby skorzystać z leczniczej siły tężni inhalacyjno-solankowych i właściwości różnych rodzajów wykorzystanej tu soli. Atrakcja „Trzech Wzgórz” otwarta jest codziennie, od 11:00 do 19:00. Bilet wstępu można kupić w wypożyczalni. Istnieje też możliwość rezerwacji na seans. Na jeden może zapisać się maksymalnie dwanaście osób. DUŻA STREFA REKREACYJNO-GRILLOWA Można tu znaleźć to, co większości z nas kojarzy się ze słowami: wypoczynek, piknik na świeżym powietrzu... Mowa o strefie rekreacyjno-grillowej w RPR. Jej główną częścią są boksy, w których zostały zainstalowane zarówno stanowiska grillowe dla kilku osób, jak również miejsca, które pomieszczą większe grupy. Grille, wydzielona przestrzeń, w której można urządzić ognisko, ławy – to nie wszystko. Na zamontowanych stołach zagramy tu także w szachy i warcaby, a na specjalnie przygotowanym torze będziemy mogli pograć w kapsle. Po takim odpoczynku warto odwiedzić niedaleko położone boiska i arenę do gry w chowanego. NAJWIĘKSZY NA ŚLĄSKU SKATEPARK Skatepark na „Trzech Wzgórzach” to coś dla miłośników mocnych wrażeń. Na 1700 metrach

kwadratowych parku ulokowany jest dwupoziomowy skatepark. To specjalny tor przeznaczony do uprawiania sportów ekstremalnych: jazdy na rowerze BMX, deskorolce, hulajnodze czy wyczynowej jazdy na rolkach. Jest jednym z lepiej doposażonych obiektów nie tylko na Śląsku. Półki Londona, bowle, grindebox, wulkan... Dobra wiadomość dla dopiero rozpoczynających swoją przygodę z nimi jest taka, że z konstrukcji można korzystać przy trzech stopniach zaawansowania: początkującym, średniozaawansowanym i wysokozaawansowanym. Potrzebny sprzęt udostępnia wypożyczalnia. JEDYNE TAKIE MIEJSCE W POLSCE Rodzinny Park Rozrywki to wyjątkowa przestrzeń do wypoczynku i rekreacji oraz idealne miejsce dla różnego rodzaju festiwali, pikników i imprez sportowych: półmaratonów, zawodów biathlonowych czy rajdów rowerowych. Od momentu uruchomienia obiektu w 2015 roku odbyło się już ich naprawdę wiele. Niesłabnąca popularność parku dowodzi z kolei, że Wodzisław Śląski to miasto otwarte nie tylko na mieszkańców i inwestorów, ale także na gości, turystów. Do zobaczenia na „Trzech Wzgórzach” – w jedynym takim miejscu w Polsce!

Sprawdź: www.trzywzgorza.pl www.facebook.com/trzywzgorza www.instagram.com/trzywzgorza

2017 nr 2


Reklama

2017 nr 2

05


Panorama prz ygranicza CO WARTO NA ŚLĄSKU I ZAGŁĘBIU? Nie ma sensu zachwalać Czechom polskich marketów, bo każdy sam najlepiej wie, co warto kupić po tej czy po drugiej stronie granicy. Warto natomiast podpowiedzieć, co jest atrakcyjnego w regionie śląsko-dąbrowskim. A jest takich miejsc mnóstwo. A wśród nich Kopalnia Guido w Zabrzu, chyba najbardziej wyjątkowe podziemne, górnicze muzeum w Polsce, gdzie nie tylko można zjechać 350 metrów pod ziemię i wziąć udział w czterogodzinnej „szychcie”. Można napić się piwa w najniżej w Polsce położonym lokalu. Jest jeszcze Nikiszowiec w Katowicach, Sztolnia Czarnego Pstrąga w Tarnowskich Górach, dwa największe w Polsce parki rozrywki w Chorzowie i Zatorze. Jest też Dziki Zachód w Żorach, do których mieszkańcy Ostrawy mogą dojechać w pół godziny autostradą. A później warto podjechać do katowickiej strefy kultury. To taki trójkąt katowicki wyznaczony przez ul. Mariacką, NOSPR i Spodek. Tam się dużo dzieje kulturalnego, a siedziba Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia to perełka architektoniczna w skali europejskiej. Może to wydawać się dziwne, ale wielu naszych czeskich sąsiadów nie wie, czym jest Spodek. Coś, co dla mieszkańców województwa śląskiego, a nawet wszystkich Polaków jest jasno rozpoznawalnym symbolem, niekoniecznie jest znane Czechom. A przecież imprezy, które tam się dzieją są przede wszystkim … międzynarodowe. Koncerty, rywalizacje sportowe, a nawet Sylwester pod katowickim Spodkiem. I tylko 100 kilometrów z Ostrawy, żeby tam się znaleźć.

DOTKNĄĆ I POCZUĆ NOWOŚCI Jedną z ogromnych zalet MOTO SHOW w Krakowie jest możliwość poznania modeli aut różnych producentów w jednym miejscu i czasie. To szczególnie ważne dla osób, które noszą się z zamiarem zakupu nowego auta. Mogą porównać oferty, sprawdzić zalety prezentowanych samochodów, wsiąść do środka, wychwycić – subtelne czasem – różnice w wykończeniu. Na tegorocznych Targach nie zabrakło również absolutnej premiery. W tym aspekcie gwiazdą wystawy był pojazd terenowy SPORTSMAN® XP 1000 ATV firmy POLARIS.

SYMBOL MOCY Gościem Specjalnym Targów był Mariusz Pudzianowski, który podczas kilku rozmów odbywających się na Scenie Moto Show w Krakowie opowiadał m.in. o swojej pasji do samochodów i sporej kolekcji aut, wśród których są Mercedes CL 63 AMG, Hummer H2 i Lamborghini Murcielago. POPRZECZKA CORAZ WYŻEJ Tym, co rokrocznie elektryzuje Zwiedzających Targi MOTO SHOW w Krakowie, jest bez wątpienia pokaz driftu. Fani kontrolowanej jazdy bokiem z pewnością nie powinni czuć się zawiedzeni. Na parkingu przed EXPO Kraków, w specjalnie przygotowanej strefie pokazów, zaprezentowali się najlepsi zawodnicy serii Drift Open. Wystawcy i Zwiedzający oczekują od organizatorów, że Targi MOTO SHOW w Kra-

06

fot. wikipedia

NIBY SIĘ ZNAMY fot. wikipedia

CO WARTO NA MORAWACH? Polacy też nie do końca wiedzą, jakie atrakcje mają tuż pod nosem. Wśród nich Park Techniki w Ostrawie, który z powodzeniem może rywalizować z Centrum im. Kopernika w Warszawie. Ostrawski ma przewagę, bo jest zdecydowanie bliżej. Z kolei w pobliskim Żlinie znajduje się niesamowite osiedle domków zbudowanych przez właściciela Baty, firmy produkującej buty znane na całym świecie. Co więcej, można też odwiedzić biurowiec tej firmy zbudowany w 1938 roku i wsiąść do windy, w której urządzone było biuro właściciela, który chciał w ten sposób nadzorować działania swoich pracowników. Ze Żlina jest zupełnie blisko do Kromeriża, gdzie znajduje się kompleks pałacowy czeskich biskupów. Ale wróćmy jeszcze do Ostrawy, gdzie znajduje się fantastyczne ZOO. Jego zaletą jest fakt, że ślązakom i zagłębiakom bliżej do niego niż do Wrocławia, gdzie znajduje się porównywalny, co do wielkości i atrakcji ogród zoologiczny. Jednym słowem warto poznawać się nawzajem, Czechom bywać w Katowicach, a Polakom w Ostrawie. I warto bardziej zaznajomić się z atrakcjami, które mamy w tym naszym wspólnym regionie w zasięgu ręki. Tym bardziej, że nie ma już między nami granic oprócz jednej – granicy niewiedzy.

Jest mnóstwo mieszkańców Śląska i Zagłębia, którzy wczoraj, przedwczoraj lub w ogóle odwiedzili naszych sąsiadów w przygranicznych Czechach. Czasem cel wizyty był bardzo konkretny – zakupy. Lentilki, piwo i cokolwiek, co można taniej kupić, niże w Polsce. Ale i na wycieczki jeździmy do południowych sąsiadów, do Ostrawy na słynną ulicę Stodolni czy do ZOO, albo do Ołomuńca, aby podziwiać zamek, w którym zamordowany został ostatni z Przemyślidów, król Wacław III. To działa też w drugą stronę. Mieszkańcy Moraw północnych przyjeżdżają na Śląsk, do Katowic, albo do Raciborza czy Wodzisławia Śląskiego, gdzie im zdecydowanie bliżej. I też robią zakupy, zwiedzają. Się odwiedzamy, ale chyba nie do końca się znamy.

ŻYWIOŁOWE MOTO SHOW

W KRAKOWIE

MOTO SHOW w Krakowie nie są zwykłym targowym spotkaniem – to wielkie święto motoryzacji. W tym roku w dniach 20-21 maja celebrowała je imponująca liczba około 28 000 Zwiedzających! Miłośnicy samochodowej mocy, wyjątkowych aut tuningowanych i motorsportów otrzymali solidną dawkę emocji. 4. edycja MOTO SHOW w Krakowie została dodatkowo wzbogacona o niezwykle ciekawą prezentację pojazdów i maszyn: latających, pływających i off-roadowych.

fot. materiały prasowe Targów w Krakowie

fot. materiały prasowe Targów w Krakowie

kowie będą się nadal rozwijać, utrzymując status największego święta motoryzacji na południu Polski. Po zakończonej wczoraj wystawie tworzący ją zespół nie ma wiele czasu na odpoczynek. Rozpoczęły się bowiem przygotowania do kolejnej, 5. już edycji. Wszystko po to, by w jeszcze większym stopniu urozmaicić program i zadowolić nawet najbardziej wymagających Gości. Kolejna edycja Targów MOTO SHOW w Krakowie odbędzie się w dniach 18-20 maja 2018 r.

2017 nr 2


Panorama opinii W jakich obszarach Województwo Śląskie współpracuje z Północnymi Morawami? W ubiegłym roku obchodziliśmy mały jubileusz, piętnastą rocznicę podpisania porozumienia o współpracy między Województwem Śląskim i Krajem Morawsko-Śląskim. Obecnie strony realizują projekty głównie w oparciu o Europejskie Ugrupowanie Współpracy Terytorialnej TRITIA. To szczególne porozumienie, pierwsze tego typu w Polsce, Czechach i na Słowacji, którego członkami są władze regionalne. Jego celem było i jest wspieranie oraz promowanie współpracy międzynarodowej przez regiony założycielskie, a także realizacja wspólnych projektów i działań w zakresie ułatwiania wspólnego życia mieszkańców pogranicza. Wśród najważniejszych obszarów współpracy znajdują się na pewno transport i infrastruktura, ruch turystyczny, gospodarka i energetyka.

i kulturalnego. ���������������������������������� Te relacje miały różne fazy, oblicza i mają wpływ na postrzeganie siebie nawzajem. Myślę, że naszym zadaniem jest podkreślanie elementów, które nas łączą i mogą stać się na lata osią współpracy, czy to w zakresie gospodarczym, czy promocyjnym. Wspólnie możemy osiągnąć więcej, mamy atuty pozwalające nam się rozwijać, uczyć od siebie nawzajem i korzystać ze wspólnych doświadczeń. Jesteśmy w Unii Europejskiej, nie ma już fizycznych granic i dzieli nas coraz mniej w coraz szybciej globalizującym się świecie. Widać to na rynku pracy, w turystyce czy w handlu. Spotykamy się na górskich szlakach, w sklepach, po jednej jak i po drugiej stronie granicy, przemieszczamy się wspólnymi drogami, często te����������������������������� ż pracujemy razem.����������� Przez długie lata mogliśmy o to tylko zabiegać. Unia Europejska to przede wszystkim unia regionów. Co zatem należy zrobić, by współpraca między województwem śląskim a krajem północnomorawskim była jeszcze lepsza. Nasze regiony łączą ambitne plany rozwojowe, chęć zmiany wizerunku i pozyskania nowych inwestorów. Realizując te cele wspólnie, łatwiej będzie wykorzystać drzemiące tu atuty, m.in. położenie geograficzne, zaplecze naukowo-badawcze i edukacyjne, kapitał ludzki, a także walory turystyczne. Myślę, że nie trzeba nikogo przekonywać, że to także szansa na unijne wsparcie przy realizacji wspólnych przedsięwzięć. Dla przykładu, dwa miesiące temu w ramach programu Interreg dla Europy Środkowej przyznano 90 mln euro z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego właśnie na projekty transnarodowe, a wśród nich m.in. na projekt Trans TRITIA zakładający lepsze planowanie i koordynację transportu na obszarach przygranicznych. To realna szansa na poprawę systemu transportowego w naszych regionach.

Czy ta współpraca w ocenie władz urzędu marszałkowskiego jest satysfakcjonująca? Ta współpraca jest przede wszystkim potrzebna. Głównym wyzwaniem, jakie stoi przed nami w obecnym roku, jest sieciowanie organizacji i wydarzeń na obszarze funkcjonowania porozumienia i promocja samego ugrupowania. Ten obszar ma ogromny potencjał i bardzo ważne jest zaangażowanie wielu działających na nim

WSPÓLNIE MOŻEMY

OSIĄGNĄĆ WIĘCEJ

podmiotów do współpracy, przekonanie ich do niej. To wymaga wielu spotkań na różnych szczeblach, tworzenia specjalistycznych platform i działań promocyjnych, ale może przełożyć się na realne korzyści, choćby przy aplikowaniu do transgranicznych programów operacyjnych. Korzyści dają też niewątpliwie wspólne projekty realizowane na tym obszarze, są to m.in. kursy językowe, projekty turystyczne, konkursy i działania edukacyjne dla dzieci i młodzieży. Czy nie jest tak, że na poziomie instytucjonalnym współpraca ze stroną czeską jest zadowalająca, ale w wymiarze indywidualnym, ludzkim integracja między mieszkańcami regionu przygranicznego wymaga jeszcze czasu i dodatkowych działań? Specyfika pogranicza zawsze jest wyjątkowa. Na tym obszarze od wieków ścierają się różne wpływy i różne kultury, co odbija się na wielu aspektach życia społecznego, gospodarczego

Rozmowa z Wojciechem Saługą Marszałkiem Województwa Śląskiego fot. materiały prasowe Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach

2017 nr 2

Jak często bywa Pan po czeskiej stronie i co szczególnie mógłby Pan polecić do zobaczenia, zwiedzenia mieszkańcom Śląska i Zagłębia? Oba regiony mają sporo do zaoferowania turystom, a przemysłowy charakter idzie w parze z bogactwem przyrodniczym i turystycznym. Jestem miłośnikiem górskich wypraw i uważam, że tereny pograniczne między Polską, Czechami i Słowacją są doskonałym miejscem, żeby podziwiać piękne widoki i odkrywać różnorodność i bogactwo tych miejsc. Beskid Śląski, szczyty Pradziada i Łysej Góry to punkty obowiązkowe dla osób, które kochają wędrować po górach. Są tu fantastyczne zabytki: zamki, pałace czy historyczne centra miast. Warto też odwiedzić samą Ostrawę, czyli centru������ m kulturalne regionu i docenić potencjał obiektów poprzemysłowych, które u nas w regionie odzyskały drugie życie i są oblegane w ramach Szlaku Zabytków Techniki. Nie sposób nie wspomnieć też o walorach kulinarnych i tradycjach browarniczych, które rozwijały się w obu regionach przez wieki. Czy polsko-czeska gazeta może mieć wpływ na lepsze i wzajemne poznanie się, zrozumienie i integrację między nami a Czechami? Każda ciekawa inicjatywa, która przybliża mieszkańcom ich wspólną historię, dziedzictwo kulturowe, ale też otwiera nas na innych i pozwala poznać się w ten sposób lepiej, jest godna uwagi. Wiele nas łączy i mamy sobie sporo do zaoferowania. Żyjemy w innej rzeczywistości niż nasi przodkowie, a granice tkwią wyłącznie w naszej mentalności i warto uczyć się od siebie, otwierać się na drugiego człowieka i poznawać swoje mocne i słabe strony. Działając wspólnie, jesteśmy w stanie zyskać podwójnie.

07


Panorama integracji

Nie sztuką być Polakiem wśród Polaków Polsko - czeskie małżeństwa mieszane w Republice Czeskiej to znaczy dobrze, czy niekoniecznie dobrze? Nigdy nie wartościowałem tego zjawiska w takich kategoriach. Generalnie można powiedzieć, że w pewnych kręgach nie jest ono pozytywnie odbierane. Jednak jest to jakiś znak czasu i dziś nie można się dziwić, że przedstawiciele dwóch narodów tworzą mieszane rodziny. Zresztą, sam też jestem poniekąd tego przykładem, bo ożeniłem się nie z tutejszą Polką, bo żonę, że tak powiem, mam "z importu", z Polski. Bywa jednak tak, że rodziny mieszane to wybór tradycji, wartości. Posłać dzieci do polskiej szkoły, czy do czeskiej? Czy być katolikiem czy ewangelikiem? Jednym zdaniem: w rodzinie mieszanej małżonkowie mają o wiele więcej dylematów niż w rodzinie polskiej. Możliwe jest oszacowanie zjawiska w jakimś statystycznym ujęciu? Nie znam takich danych. Nie dotarłem do nich. Powiedziałbym, że co drugie małżeństwo zawierane przez Polkę lub Polaka z Zaolzia zawierane jest z Czechem lub Czeszką. Skąd ta teza? Buduję je na podstawie spotkań klasowych, co jakiś czas organizowanych. I jakie są z nich spostrzeżenia? Na jednym z takich spotkań poprosiłem kolegów i kole-

08

żanki, by podnieśli ręce ci, których wnuki chodzą do polskiego przedszkola. Dużo więcej było tych, którzy posyłają dzieci do czeskiego przedszkola. Czy moje szacunki są dobre, czy złe? Trudno powiedzieć, ale – powtarzam – nie wiem, czy ktokolwiek naukowo badał to zjawisko. Rodzina pani Magdy Tomeczkowej, o której piszemy na str 14 i 15, wydaje się być taką, która może być pożądanym wzorem dla rodzin mieszanych w Republice Czeskiej. Ona Polka, on Czech, a dzieci chodzą do polskiego przedszkola i ich rodzice chcą, by później chodziły do polskiej szkoły… Różnie to jest. Nie zawsze tak, jak w rodzinie pani Tomeczkowej... W Jabłonkowie mamy małżeństwo czeskie, on Czech, ona Czeszka, których młodsze dziecko chodzi do polskiego przedszkola., a starsze – do polskiej szkoły. To nie wyją-

ROZMOWA Z JANEM RYŁKO, prezesem Zarządu Głównego Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego w Republice Czeskiej fot. Andrzej Leśniewski

tek, bo w Jabłonkowie jest kilka takich rodzin czeskich. Co zdecydowało, że dokonali takiego wyboru? W ich opinii w polskich przedszkolach kadra pedagogiczna bardziej przykłada się do pracy z dziećmi. To jest wybór podyktowany wyłącznie pragmatyzmem. Kiedy na taki wybór decyduje się rodzina polsko-czeska, to w grę wchodzą nie tylko kwestie pragmatyczne... To także, tak uważam, ale mogę mylić się, pewna manifestacja. Nie chcę używać górnolotnych określeń, ale to chyba jest nieskrywanie polskich korzeni… Patriotyzm w Polsce i patriotyzm na Zaolziu przyjmuje różne oblicze. Ono wynika z miejsca i czasu jego okazywanie. U nas dla mnie jego przejawem jest to, że

gdy Polak idzie do sklepu, to mówi „dzień dobry” zamiast „dobrý den”. U nas patriotyzm jest też kwestią tego, co nazywa się „odwagą cywilną”. Niestety, w wielu przypadkach ludzie wstydzą się pokazywać, że są Polakami, szczególnie poza wsiami, gdzie wiadomo, kto jest Polakiem, kto Czechem, a kto jest innej narodowości. Nie sztuka być Polakiem wśród Polaków, ale być Polakiem wśród Czechów! Fakty są jednoznaczne. Polska mniejszość w Republice Czeskiej kurczy się. Pańskim zdaniem jaką będzie za dwadzieścia lat? Jeśli PZKO będzie wówczas działał, a już teraz są zakusy na to, by, że tak powiem, rozwalić Związek, to jest nadzieja, że na Zaolziu będą Polacy, że żyć będzie polska kultura i tradycja. Są narzędzia, które pozwalają na prognozowanie przyszłości, na określenie czegoś, co nazywa się punktem zero. Myślę, że za dwadzieścia lat tego punktu jeszcze nie będzie i polskość na Zaolziu będzie istniała! Rozmawiał: Andrzej Leśniewski

2017 nr 2


Panorama ż ycia

NIGHT LIVE IN: Stodolni/Mariacka

fot. Wikimedia Commons

»

Mają swój własny, niepowtarzalny charakter, są ulubionym miejscem spotkań młodych osób. To towarzyskie serca Śląska i Moraw, przeżywające swój prime time w weekendy. Dla mieszkańców swoich regionów, głównie młodych osób, są tym, czym dla Londynu Soho, a dla Hiszpanii Ibiza. Katowice i Ostrawę łączy wiele. Oba mają lotnisko, status centrum kulturalnego, ekonomicznego i oczywiście administracyjnego swoich regionów. Jednak długo mieszkańcy aglomeracji śląskiej spogląda-

li na swoich południowych sąsiadów z zazdrością. Nie było bowiem takiego miejsca na Śląsku, które jak Stodolni w Ostrawie, byłoby centrum tętniącym imprezowym życiem.

W woj. śląskim była tak duża potrzeba stworzenia towarzyskiego centrum dla młodych osób, że ci, zamiast zadowolić się dość ograniczoną ofertą miast w regionie, jeździli weekendami często właśnie na Stodolni. Powstała nawet cała sieć połączeń: koleje uruchomiły pociąg do Ostrawy, potrzebę transportu zapełniły też specjalne busy wożące na wieczory kawalerskie i panieńskie, w tym znany wielu rybniczanom stylizowany na strażacki pojazd.

2017 nr 2

KURS NA NIESKOŃCZONOŚĆ Życie, zwłaszcza to imprezowe nie lubi jednak próżni. Decyzją władz Katowic tutejszym odpowiednikiem Stodolni miała być ul. Mariacka, mająca już w dwudziestoleciu międzywojennym niechlubną sławę miejsca spotkań, których symbolem była latarnia i nędzna brama śląskiej kamienicy. Wielu się to nie spodobało, a poza garstką osób mało kto wierzył, że ten projekt może się udać. I choć bywalcom, zwłaszcza tym młodym może wydawać się, że Mariacka, zawsze pękała w szwach, to jednak początki były mało optymistyczne. Mariacka nie zasypia nigdy… dopiero od kilku lat. Wcześniej,

w 2008 roku niewielu chciało inwestować w miejsce z nowym brukiem i starymi problemami. Była jednak grupa ryzykantów, która wierzyła w ideę stworzenia towarzyskiego serca regionu. Lorneta z Meduzą, KATO.Bar i jeszcze kilku starych znajomych pamiętających brudną i pełną samochodów ulicę, jak właściciel pubu Śruba i Przyjaciele. Historia zatoczyła koło. Obecnie Mariacka jest na etapie, na którym Stodolni była kilka lat temu. W weekend, mimo, że jest tu kilkadziesiąt pubów, restauracji i klubów ciężko znaleźć wolny stolik. To miejsce modne, w którym warto bywać. I choć dzieje się tu sporo: koncerty, imprezy plenerowe, rajdy, heppeningi itd. to nie one stanowią o jej niezwykłym statusie. Za to odpowiadają kultowe już miejsca i niezwykła energia, z którą powstają kolejne puby i kluby. Zaś Stodolni, swój szczyt popularności ma już za sobą, albo jak powiedzieliby specjaliści od marketingu: cykl życia produktu jest w fazie schyłkowej…

09


Panorama wydarzeń

Piękno leży w prostocie Jubileuszowa edycja Art Naif Festiwalu fot. materiały Art Naif Festiwal

Danuty Bruyère i Marie Claire Faucouit, a w katowickim Bahnhofie kongijskie plakaty w ramach Afrykamery. ART JARMARK NA NIKISZU Sztuka, nawet ta najprostsza to także produkt. A skoro mowa o produkcie to należy wspomnieć o Art Jarmarku na Nikiszu. Coroczne święto sztuki rękodzielniczej przyciąga na Nikiszowiec ponad setkę wystawców i ogromne rzesze odwiedzających. Zakupy, uliczne spektakle, gry i zabawy dla dzieci to coś co z pewnością przyciągnie na Nikiszowiec.

Najbardziej skuteczne jest to co proste. Takie stwierdzenie znajduje potwierdzenie w wielu dziedzinach życia – nawet w sztuce. Choć może się to wydawać dziwne, prostotę w sztuce również można kontemplować. Doskonałą okazją do tego będzie jubileuszowa 10 edycja Art Naif Festiwalu, która potrwa przez najbliższe dwa miesiące. Jak co roku w świątynię sztuki naiwnej zamieni się Galeria Szyb Wilson. Efektowne pomieszczenia zgromadzą w tym czasie dzieła artystów z ponad 40 krajów całego świata, wśród których znajdą się obrazy, rzeźby i instalacje. Festiwal rozpocznie się 9 czerwca. W dniu wernisażu oprócz setek dzieł będzie można także porozmawiać i poznać artystów. Wieczór uświetni występ francuskiego zespołu Barrio Populo – uświetni nieprzypadkowo… VIVE L’ARTE Gościem specjalnym festiwalu będzie Francja i to właśnie przedstawiciele tego narodu będą przewodniczyli wystawie. We francuskim duchu przeprowadzone zostaną warsztaty, a nawet… turniej w petanque, czyli popularne bule. Oprócz obcowania ze sztuką wszyscy uczestnicy będą mogli wziąć udział w zajęciach językowych oraz

zapoznać się z wyśmienitą kuchnią pod okiem meastro Juliena Sechera. AFRYKANIE NIE GĘSI I SWOJE KINO MAJĄ Art Naif Festiwal to także mnóstwo wydarzeń towarzyszących. Bardzo ciekawie zapowiada się przegląd filmów afrykańskich w ramach Afrykamery. Oprócz tego organizatorzy przygotowali mnóstwo warsztatów dla dzieci i dorosłych, wystawy towarzyszące w Galerii Sztuki Współczesnej „Elektorwnia” w Czeladzi oraz w Muzeum Śląskim. Muzeum Śląskie zaprezentuje Sztukę wyobraźni Jeana-Louisa Cerisier – francuskiego malarza naiwnego, który za pomocą sztuki wyrażał samego siebie, swoje przemyślenia i stosunek do świata, natomiast w „Elektrowni” wszyscy będą mogli podziwiać dzieła polskiego malarza Kazimierza Adamca. Dodatkowo w Domu Miasta Saint Etienne w Katowicach zobaczyć będzie można obrazy

fot. materiały Art Naif Festiwal

FINISAŻ Wyjątkowy festiwal zakończy 19 sierpnia finisaż. Jak co roku publiczność wyłoni nazwisko artysty, który namaluje obraz będący wizytówką następnej edycji festiwalu. Art Naif Festiwal na stałe wpisał się w życie mieszkańców Śląska. Co roku przybywa mu zarówno publiczności jak i uczestników licznych warsztatów, które są dla nich zupełnie darmowe. Tego typu wydarzenia przez kulturę i sztukę od lat prowadzą rewitalizację społeczną oraz aktywizują mieszkańców. MJ fot. materiały Art Naif Festiwal

TO JEST MIEJSCE NA TWOJĄ REKLAMĘ

WYRÓŻNIJ SIĘ! ZADZWOŃ: 728 851 276

10

2017 nr 2


Panorama ekonomiczna / Rek lama

Czeskie ulgi dla Polaków wadzenia kasy fiskalnej oraz coraz częściej stosowana komunikacja elektroniczna z urzędami.

Działalność wyłącznie pod własnym imieniem i nazwiskiem, dużo wyższe ulgi podatkowe i dodatkowe ulgi dla studentów. To tylko niektóre korzyści płynące z rejestracji firmy u naszych czeskich sąsiadów.

fot. crowmedia

Bardzo wielu Polaków zastanawia się nad założeniem własnej działalności, niestety koszty tego przedsięwzięcia, a czasami również spełnienia najskrytszych marzeń, mogą być bardzo wysokie. Nieprzychylne prawo podatkowe w Polsce sprawia, że większość z nas woli pracować na kogoś niż podjąć wyzwanie i założyć własny biznes. Nic więc dziwnego, że osoby odchodzące z korporacji i otwierające swoje firmy, które są odwzorowaniem ich pasji i zainteresowań często postrzega się jako swego rodzaju bohaterów. Zdecydowanym minusem dla polskich przedsiębiorców są składki ubezpieczeniowe uzależnione od wysokości dochodów. Dla osób najlepiej zarabiających

taka składka emerytalna może osiągać poziom nawet 5 tysięcy złotych. Czy jesteśmy zatem zmuszeni do wyboru między wysokimi opłatami a rezygnacją z marzeń? Dla wielu osób dobrym rozwiązaniem jest przeniesienie firmy do naszych sąsiadów. Wielu naszych rodaków rejestruje swoją działalność w Czechach. Ale czy rzeczywiście dla wszystkich jest to opłacalne? Najbardziej korzystne jest przeniesienie działalności, która równocześnie nie przynosi dużego, czystego dochodu wymagając przy tym sporych nakładów środków wyższych niż 60% przychodu. Przenieść działalność opłaca się tym, których kosz-

tem jest czas. Czeski system podatkowy pozwala na odliczenie od 40 do 60% przychodu jako kosztów działalności, nie dokumentując ich. Dopiero po zakończeniu roku podatkowego możemy podjąć decyzję czy uwzględnimy w rozliczeniu wydatki rzeczywiste czy ryczałtowe. Dużym udogodnieniem jest fakt, że w kolejnym roku tę decyzję można zmienić. Dla kogo jest to najlepsze rozwiązanie? Bez wątpienia skorzystają na tym np. artyści, informatycy, tłumacze czy doradcy. Sporym ułatwieniem jest również płaska stawka podatku dochodowego. Podatnik nie musi już pilnować czy czegoś nie przekroczy. Niewątpliwie dużym ułatwieniem jest fakt, że nie ma tu obowiązku pro-

Co zatem powstrzymuje naszych rodaków przed rejestracją firmy w Czechach? Zapewne wpływ ma tu szereg powielanych mitów. Jednym z nich jest konieczność posiadania czeskiego numeru bankowego. Rejestracja firmy poza granicami nie sprawia, że nie możemy korzystać z polskiego systemu bankowego. Trzeba jednak mieć na uwadze, że nie każdy bank prowadzi takie rachunki. Kolejnym mitem jest konieczność płacenia podatków w Polsce. Mimo, że tutaj mieszkamy, to dzięki umowie międzyrządowej dochody z pracy najemnej podlegają opodatkowaniu tylko w tym kraju, w którym są uzyskiwane. Jednak jedną z najczęściej powtarzanych wątpliwości jest konieczność mieszkania na stałe w Czechach. Trzeba pamiętać, że aby prowadzić działalność gospodarczą przez obywateli innych krajów UE trzeba mieć miejsce prowadzenia działalności gospodarczej w Republice. To miejsce częściowo odpowiada polskiej definicji firmy. W związku z tym konieczne jest jego potwierdzenie umową najmu lokalu lub jego części lub aktem własności wraz z umieszczeniem siedziby firmy w danym miejscu. 160 zł – tyle kosztuje założenie firmy w Czechach, jak widać jest to niewielki koszt biorąc pod uwagę oszczędności i ulgi, które na nas czekają. KD reklama

Hotel · SPA · Ustroń

Odchudzanie i Odnowa Biologiczna Rehabilitacja – innowacyjne metody leczenia i wykwalifikowana kadra medyczna Nowoczesna Strefa Wellness & SPA Mazowsze Medi SPA

www.mazowszemedispa.com 2017 nr 2

ul. Stroma 6 Ustroń Tel. 33/ 854 26 59 m azows ze @ma zows ze me dis pa . co m

11


Panorama muz yczna

fot. materiały prasowe

Colours

Katowice od Ostrawy dzieli niecałe 100 km. Biorąc pod uwagę infrastrukturę drogową pokonanie tego odcinka nie powinno zająć więcej niż 1 h z kilkunastoma minutami. Nic więc dziwnego, że coraz więcej Czechów zagląda na Śląsk i w drugą stronę – coraz więcej mieszańców Górnego Śląska szuka atrakcji po południowej stronie granicy. Atrakcji wszelakich: turystycznych, kulinarnych i… muzycznych. Rokrocznie w okolicach wakacji w promieniu 100 km odbywają się bowiem 3 wyjątkowe festiwale: Tauron Nowa Muzyka, OFF Festiwal i Colours Of Ostrava. Dzisiejszy świat nie ma granic – można się o tym przekonać miedzy innymi odwiedzając wspomniane imprezy. W Katowicach z roku na rok przybywa fanów dobrej muzyki z Czech. W Ostrawie z kolei język polski można usłyszeć równie często jak czeski.

– czyli Wielka Trójka festiwali wakacyjnych

fot. www.off-festival.pl

12

OFF

Tauron

fot. Radosław Kaźmierczak

2017 nr 2


Panorama muz yczna TAURON NOWA MUZYKA Czterodniowe święto muzyki, najciekawsi debiutanci i najwięksi klasycy elektroniki oraz artyści jazzowi, rockowi i hiphopowi. Trzykrotny zdobywca nagrody European Festival Awards dla Najlepszego Małego Festiwalu w Europie – w ten sposób organizatorzy promują katowicki festiwal Tauron Nowa Muzyka na stronie www wydarzenia. Tym, co wyróżnia Tauron Festiwal na tle konkurencyjnych imprez plenerowych jest – podobnie jak w przypadku Colours Of Ostrava – rewelacyjna lokalizacja. Nie chodzi tutaj o łatwość dojazdu i miejsce w samym centrum miasta. Liczy się przede wszystkim nieprawdopodobny klimat, który tworzy postindustrialny krajobraz. W przypadku Katowic pozostałości po kopalni, w przypadku Ostrawy – po hucie. Dodatkową zaletą katowickiego festiwalu jest jego organizacja w tzw. Strefie Kultury. Nie jest to pusty frazes, bowiem część koncertów odbywa się w jednej z najnowocześniejszych sal koncertowych, w których na co dzień rezyduje Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia. Organizatorzy jako pierwsi odkryli KWK Katowice dla popkultury i na trzy dni oddali kopalnię w jej władanie. Lokalizacją i samym miejscem zachwycali się nie tylko przyjezdni, ale też mieszkańcy Katowic i okolicznych miast. Nikt z nich nie spodziewał się, że w Katowicach będą mogli tak świetnie bawić się na plenerowej imprezie z ambitną muzyką. I że niemal w samym środku szarego miasta na kilka dni wyrośnie kolorowa, muzyczna oaza. Festiwal z roku na rok się rozwija: odwiedza go coraz więcej fanów dobrej muzyki, puchnie również lista artystów. Do grona tegorocznych wykonawców dołączyli w ostatnich dniach m.in. charyzmatyczna diwa amerykańskiej alternatywy, nowojorski zespół łączący postpunk z muzyką taneczną oraz czołowi przedstawiciele polskiej sceny alternatywnej i elektronicznej. Nowo ogłoszeni goście powiększają lineup do 65 artystów, którzy przez 4 dni wystąpią aż na 8 scenach! W malowniczej przestrzeni postindustrialnej od 11 lat prezentują się najciekawsi debiutanci i najwięksi klasycy współczesnej elektroniki, ale także artyści jazzowi, rockowi i hiphopowi. Festiwal cieszy się ugruntowaną pozycją na rynku, a Nowa Muzyka to marka będąca synonimem najwyższej jakości, rozpoznawanej i docenianej także poza granicami Polski. Jak zapowiadają organizatorzy, między 6-9 lipca 2017 roku katowicka Strefa Kultury ponownie zamieni się w pulsującą dźwiękiem strefę festiwalową.

ALTERNATYWA MA SIĘ DOBRZE. BARDZO DOBRZE! Najłatwiej płynie się z prądem, ale - jak podkreślają organizatorzy OFF festiwalu – to nie dla nich. OFF Festival powstał w 2006 roku nie po to, by się wszystkim podobać, ale po to, by intrygować, zadawać pytania, oburzać, prowokować do dyskusji, inspirować. Historia OFF Festival Katowice to dziesiątki, setki, tysiące dowodów na to, że muzyka zmienia ludzi. A ludzie zmieniają świat. Na OFF Festival Katowice przyjeżdża się, by odkryć nową fascynującą muzykę lub po raz pierwszy w Polsce zobaczyć legendy światowej muzyki alternatywnej. Do tej pory na festiwalu wystąpili m.in. Iggy Pop, Patti Smith, The Smashing Pumpkins, Primal Scream, The Flaming Lips, The National i Public Image Limited. Na 12. edycji OFF Festivalu w Dolinie Trzech Stawów pojawią się m.in. PJ Harvey, Feist, Swans, Shellac, Talib Kweli Live, Beak>, The Black Madonna i Jessy Lanza, a Polskę reprezentować będą m.in. Kwadrofonik + Artur Rojek i PRO8L3M. Na czterech scenach wy-

fot. Radosław Kaźmierczak

stąpi kilkudziesięciu artystów – absolutnie wyjątkowych, unikalnych, poszukujących. Jak co roku warto będzie zwrócić uwagę na Wydarzenia Towarzyszące, w tym spotkania i dyskusje z autorami książek w Kawiarni Literackiej czy na PiaskOFFnicę - specjalną strefę dla najmłodszych, położoną w najcichszym zakątku festiwalowego terenu, w której pod okiem opiekunów i animatorów dzieci biorą udział w warsztatach i wspólnych zabawach. Odważne decyzje programowe i konsekwencja przy równoczesnej otwartości na wyzwania zmieniającego się świata sprawiają, że OFF Festival Katowice cieszy się przychylnością fanów, mediów i branży muzycznej. Impreza zdobyła wiele nagród, w tym prestiżową nagrodę European Festival Award w kategorii Najlepszy Festiwal Średniej Wielkości. Znalazła się również w elitarnym gronie kilku festiwali nominowanych do nagrody za najlepszy program. W kwietniu 2014 roku prestiżowy TIME Magazine zamieścił OFF Festival Katowice na liście 14 najciekawszych festiwali na świecie.

fot. www.off-festival.pl

CAŁA PALETA MUZYCZNYCH BARW Colours of Ostrava to festiwal muzyczny, gromadzący corocznie artystów i fanów z całego świata. Na ������������������������� trwające cztery dni wakacyjne święto muzyki w Ostrawie składają się przede wszystkim koncerty małe i duże - w sumie to ponad 200 zespołów występujących na 16 scenach. Jednocześnie festiwalowy klimat nie jest ograniczony gatunkowo, a muzyka, która króluje wśród postindustrialnego otoczenia to zarówno rock jak i pop, electro i ambient, folk, jazz, country, world music, a także muzyka klasyczna. Czas pomiędzy koncertami uprzyjemniają atrakcje dodatkowe, których zarówno w Ostrawie, jak i na terenie Dolnych Witkowic nie brakuje. Przedstawienia teatralne, cyrkowe show, wystawy artystyczne, panele dyskusyjne, atrakcje Witkowic i miasta Ostrawy – to tylko niektóre z propozycji spędzania czasu podczas festiwalu Colours of Ostrava. Co roku line-up – poza topowymi artystami – stanowią także zespoły, których muzyczna droga tak naprawdę dopiero się zaczyna, ale już zdołali podbić serca fanów na całym świecie. W ubiegłych latach byli to m.in. The XX, Aurora, HVOB, Vök, MØ, Dillon, czy Oscar and The Wolf. Nie tylko polscy fani odwiedzają ostrawski festiwal. Również artyści z kraju nad Wisłą chętnie występują na scenach Colours Of Ostrava.

2017 nr 2

Do tej pory na festiwalu pojawili się m.in. Monika Brodka, Artur Rojek, Anna Maria Jopek, BOKKA, Fismol, Kapela Ze Wsi Warszawa, Maria Peszek czy The Freeborn Brothers. Tym, co łączy ostrawskie święto muzyki z katowickim festiwalem Tauron Nowa Muzyka jest – jak już wcześniej wspomniano – magia miejsca. Będąc pierwszy raz w Dolnych Witkowicach, obszarze na terenie którego odbywa się festiwal, nie sposób przejść obojętnie obok starego kompleksu hut i kopalni. Zlokalizowany w centrum Ostrawy kompleks stanowił niegdyś jeden z największych na Morawach obszar przemysłowy, pochodzący z XIX wieku. W 2008 r. teren został wpisany na listę Europejskiego Dziedzictwa Kultury. Rozpoczęła się również zakrojona na szeroką skalę rekonstrukcja tzw. Dolnego Obszaru Vítkovic. W jej trakcie ogromny pojemnik gazu wielkopiecowego (o szerokości około 70 metrów i wysokości 33 metrów) został przebudowany na salę koncertową, mogącą pomieścić nawet 1500 osób, połączoną z galerią sztuki i kawiarnią. Autorem projektu jest wybitny czeski architekt Josef Pleskot. Wielki piec (nazywany VP1) zmienił się w centralny punkt trasy zwiedzania, z tarasem widokowym na szczycie, a szósta centrala energetyczna zwana U6 - w muzeum przemysłu.

Fani dobrej muzyki, mieszkający w województwie śląskim i na Północnych Morawach mogą nazywać siebie szczęściarzami. Nie muszą jechać setki kilometrów na Open’r Festiwal, by zobaczyć na żywo największe gwiazdy, m.in. Jamiroquai czy Norah Jones. Topowych artystów na scenę zapraszają organizatorzy Colours Of Ostrava. Z kolei wielbiciele alternatywy i ambitnych elektronicznych dźwięków zawsze znajdą coś dla siebie na scenach katowickich festiwali. Aż grzech z oferty nie skorzystać skoro mamy tak wiele i tak blisko! PIPI

fot. Materiały prasowe

13


Panorama prz ygranicza

POLACY NA ZAOLZIU SĄ JAK INDIANIE W AMERYCE PÓŁNOCNEJ Kiedy po raz pierwszy byłem w siedzibie Polskiego Związku Kulturalno-Oświatowego (PZKO) w Czeskim Cieszynie, a było to pod koniec istnienia socjalistycznej Czechosłowacji, spytałem ówczesnego prezesa o to, w jakiej kondycji jest Polonia na Zaolziu. Prezes, to było widać i czuć, z nieukrywaną irytacją odpowiedział: „Polonia, proszę pana, to jest w Chicago i w Kazachstanie! My tu jesteśmy u siebie, od wieków, zapomniani przez Warszawę!”.

»

Po prawie trzydziestu latach jestem w tym samym miejscu, by porozmawiać o tym, w jakiej kondycji dziś jest polska mniejszość etniczna żyjąca na Zaolziu. Umówiłem się na rozmowę z Magdą Tomeczek. Księgowa Zarządu Głównego PZKO już na wstępie zaznaczyła:

fot. Andrzej Leśniewski

Zaolziu są jak Indianie w Ameryce Północnej. I jedni i drudzy byli u siebie od wieków, a dopiero później dotarli do nich koloniści… MÓWIĘ PO POLSKU, JESTEM POLAKIEM Na początku XX w. Polacy stanowili ponad połowę zaolziańskiej społeczności, dziś zaledwie,

– Jestem Polką z dziada pradziada. Moje dzieci wychowuję jak Polaków, chociaż wyszłam za Czecha. Dlaczego nie za Polaka? Proszę pan, pan wie, miłość nie wybiera…

Jak żyje się zaolziańskim Polakom? Jak tutaj patrzą na tych, którzy nie pobierają się „między swoimi”? Czy łatwo być tu Polakiem? Dlaczego w Polsce lubią Czechów, a Czesi się podobną sympatią nie rewanżują? Czy Polocy, jak tu mówią w swej gwarze, powinni zakładać rodziny mieszane? Czy za dwadzieścia lat mowa polska na Zaolziu będzie pobrzmiewała? MY TU JESTEŚMY JAK INDIANIE Magda (z domu Zawadzka) ma 30 lat i w 2008 r. wyszła za Czecha, Romana Tomečka. Nie dość, że dwie nacje i dwa wyznania. Ona – katoliczka, on luteranin – wierny Śląskiego Kościoła Ewangelickiego Augsburskiego Wyznania. Pokazuje album ze ślubnymi zdjęciami. Z męża jest zadowolona, z fotek już nie. – Mam tolerancyjnych rodziców i mój mąż również – uprzedza cisnące się na usta pytanie. – Moja starsza siostra Jolanta też wyszła za Czecha. Młodszy brat Lech ożenił się z Polką, a czy najmłodszy Michał będzie miał za żonę naszą czy Czeszkę, to się okaże. Takie czasy. Pan pyta jak długo nasza rodzina żyje na Zaolziu? Kiedyś zadałam sobie trudu i wyprowadziłam drzewo genealogiczne ze strony rodziny matki. Doszłam do 1798 r. I nie skończyłam rysować tego drzewa. Trochę boli, jak Czesi, wcale to nie jest takie rzadkie, pytają się mnie, pytają Poloków: co wy tu robicie w Republice Czeskiej. To tłumaczę im, że były czasy, gdy na Zaolziu Czechów nie było tylko my i Niemcy. Niemców już nie ma. Nie do wszystkich trafia to, że Polacy na

14

albo jeszcze, 12 proc. Na przełomie lat 20. i 30. w Czechosłowacji do polskości przyznawało się ok. 160 tys. osób. W 2001 r. w spisie powszechnym w Republice Czeskiej 51968 osób zadeklarowało narodowość polską. Najwięcej, bo 38908 osób określiło się tak w czeskiej części Śląska Cieszyńskiego zwanego przez Polaków Zaolziem. W 2011 r. za Polaków uważało się 39269 osób, z czego 28138 na Zaolziu. Dla porównania: w polskim spisie powszechnym z 2002 r. jako Czesi zadeklarowało się 386 obywateli Polski, w tym 61 mieszkających w województwie śląskim, a 1226 osób oświadczyło, że w domu używa języka czeskiego. Na Zaolziu niepisane kryterium polskości jest jasne i proste: mówię po polsku, więc jestem Polakiem. – Część ludzi, którzy używają w domu gwary cieszyńskiej, a nie czują związków z polskimi, czeskimi lub morawskimi korzeniami, identyfikują się z narodowością śląską, bo czeskie prawo na to zezwala. Zapewne w jakimś tam wymiarze wpływa to na liczebność mniejszości polskiej na Zaolziu – uważa Tomasz Wolff, redaktor naczelny „Głosu Ludu”, gazety wydawanej przez Kongres Polaków w Republice Czeskiej, skupiający 30 polskich organizacji i stowarzyszeń – w tym (założony w 1947 r.) PZKO zrzeszającym obecnie ponad 13 tys. zaolziańskich Polaków. NASZE DZIECI SĄ DWUJĘZYCZNE Drzewiej rodziny mieszane na Zaolziu były swego rodzaju ewenementem. To już przeszłość. – Nie ukrywam, że w takiej rodzinie, by zachować polskość, przywiązanie do narodu, z które-

2017 nr 2


»

Panorama prz ygranicza go jeden z jej członków pochodzi, jest trudniej niż w małżeństwach polskich, choć w jednym i drugim przypadku, różnie to bywa. U mnie sprawa jest jasna. Ustaliłam z Romanem, że nasze dzieci będą chodziły do polskiego przedszkola i skończą polską szkołę. Mówimy do nich w domu i po polsku, i po czesku. Jak się chce, to można – kwituje konkretnie Magda Tomeczek, która swoje nazwisko pisze z „cz” a nie z „č” w środku, bo może tak pisać, gdyż gwarantuje jej to ratyfikowana przez Pragę w latach 90. konwencja ramowa o ochronie mniejszości narodowych. Magda poszła na kompromis z mężem i ich 4,5-letnia córka ma na imię Noemi, ale synowi, dziś ma 3 latka, dali na imię Sebastian. Noemi i Sebastian chodzą do polskich przedszkoli. – Mąż odbiera jedno dziecko, ja drugie. Coraz więcej widzę Czeszek przychodzących po swoje dzieci do przedszkoli. Nasze dzieci pójdą do polskiej szkoły, u nas są dziewięciolatki. Będziemy je dowozić, chociaż tam, gdzie mieszkamy, to od domu do czeskiej szkoły i czeskiego przedszkola mamy ze dwieście metrów… DOPÓKI NA ZAOLZIU SĄ POLSKIE SZKOŁY Oczywiście Magda ukończyła polską szkołę podstawową, i średnią – handlową w Czeskim Cieszynie. Wyższych szkół polskich w Republice nie ma. Skończyła więc zarządzanie i marketing na czeskiej uczelni. Na Zaolziu działa prężnie sieć polskiej oświaty. To temat na inną okazję. Dość powiedzieć, że najstarsza polska szkoła we wsi Łomna Dolna (Dolni Lomna) obchodziła 140. rocznicę istnienia. A tablic ze zdjęciami absolwentów Polskiego Gimnazjum im. J. Słowackiego naliczyłem w Czeskim Cieszynie więcej niż ze szkół czeskich. „W roku szkolnym 2011/2012 do pierwszej klasy w polskich szkołach podstawowych zapisano 186 dzieci, rok później było to już

237 dzieci. Podobna liczba dzieci została zapisana do szkoły na rok szkolny 2015/2016. Natomiast w roku szkolnym 2016/2017 zapisano 265 dzieci. Najwięcej zapisów do klasy pierwszej na bieżący rok szkolny było w Czeskim Cieszynie (42 dzieci), Jabłonkowie (28 dzieci), Trzyńcu I (20 dzieci)” – informuje w „Głosie Ludu” red. Małgorzata Bryl. To jedna strona medalu. Jest i druga: kiedyś polskich szkół i uczniów w nich było więcej. Czechizacja. Globalizacja. Paradoksalnie odkąd Czechy i Polska stały się członkami Unii, okazało się, że dwujęzyczni mogą się mieć lepiej niż jednojęzyczni. Kongres Polaków z pomocą m.in. „Głosu Ludu” prowadzi akcję promującą takie postawy. Magda Tomeczek (Tomeczkowa, jak to się mówi w czeskim) prowadzi ją w swej rodzinie bez czyjejkolwiek zachęty. W ŻYCIU TRZEBA IŚĆ CZASEM NA KOMPROMIS Noemi i Sebastianowi ich matka czyta polskie bajki, bo jej rodzice też jej czytali, gdy była w wieku swoich dzieci. Roman, jak było powiedziane, nie ma nic przeciwko temu, by jego dzieci były dwujęzyczne, bo Czesi, jak to Czesi. Naród to pragmatyczny jest. Jeśli dzieci będą mówiły po polsku, to kiedyś niekoniecznie muszą studiować w Republice. Mogą w Polsce. Świat jawi się szerszym przed takimi, co mówią w dwóch i więcej językach. Polska i mniejszość polska też na tym skorzysta, bo wejście w mieszany związek małżeński na Zaolziu wcale nie musi się wiązać z oderwaniem od korzeni, od tego skąd nasz ród…

– Mogliśmy wziąć również ślub w obrządku katolickim, ale uznaliśmy, że przed Bogiem można tylko raz przysięgać. – A gdy przyjdzie kolejny spis powszechny, to… – To napiszę o sobie, że jestem narodowości polskiej. – A co pani napisze o swoich dzieciach? – One również są narodowości polskiej.

Zgodnie z prawem europejskim jeśli w danej miejscowości żyje co najmniej 10 proc. mniejszości narodowej, to państwo, w którym żyją ma określone obowiązki, choćby i takie, że nazwy ulic i urzędów, by na tym poprzestać, mają być dwujęzyczne. Idzie o to, by w miejscowościach Zaolzia utrzymać co najmniej tę 10-procentową obecność. Magda Tomeczek swoje w tej materii czyni. Andrzej Leśniewski

Magda przyznaje, że o ile nie było w jej rodzinie większych zgrzytów, gdy wychodziła za Czecha, o tyle nie wszystkim podobało się to, że wzięła ślub ewangelicki i z tym kościołem jest teraz związana. Życiowy kompromis wynikający ze złożoności istoty tzw. mieszanego małżeństwa? Nie chce odpowiadać na to pytanie.

Wyniki Spisu Powszechnego 2011 r. / Výsledky Sčítání lidu 2011 REPUBLIKA CZESKA / ČESKÁ REPUBLIKA • narodowość czeska / česká národnost – 6 711 624, • narodowość polska / polská národnost – 39 096, • narodowość śląska / slezská národnost – 12 214.

Zgłaszający dwie narodowości / hlásící se ke dvěma národnostem: • czeska i polska / česká a polská – 2 804, • śląska i polska / slezská a polská – 250, Język ojczysty / mateřský jazyk: • język polski / polský jazyk – 33 597. Narodowość polska – wyznanie / Polská národnost – vyznání: • narodowość polska / polská národnost: 39 096, z tego / z toho: • wierzący nie zgłaszający żadnego kościoła / věřící nehlásící se k žádné církvi: 2 799, • wierzący zgłaszający kościół / věřící hlásící se k církvím: 20 607, z tego / z toho: – Kościół Adwentystów Dnia Siódmego / Církev adventistů sedmého dne – 43,

2017 nr 2

– Kościół Czechosłowacki Husycki / Církev československá husitská – 5, – Kościół Greckokatolicki / Církev řeckokatolická – 75, – Kościół Rzymskokatolicki / Církev římskokatolická – 12 458, – Czeskobraterski Kościół Ewangelicki / Českobratrská církev evangelická – 120, – Kościół Ewangelicki A. W. w RC / Evangelická církev a. v. v ČR – 1 403, – Świadkowie Jehowy / Svědkové Jehovovi – 131, – Kościół Prawosławny na Ziemiach Czeskich / Pravoslavná církev v českých zemích – 18, – Śląski Kościół Ewangelicki A. W. / Slezská církev evangelická a. v. – 2 716 • bez wyznania / bez náboženského vyznání – 3 668 • wyznanie nieokreślone / vyznání neuvedeno – 12 021. Wyniki Spisu Powszechnego 2011 r. / Výsledky Sčítání lidu 2011 WOJEWÓDZTWO MORAWSKO–ŚLĄSKIE / MORAVSKOSLEZSKÝ KRAJ:

• narodowość czeska / česká národnos – 766 300, • narodowość polska / polská národnost – 28 138, • narodowość śląska / slezská národnost – 11 050. Powiat Frydek–Mistek / Okres Frýdek–Místek: • narodowość czeska / česká národnost – 135 164, • narodowość polska / polská národnost – 13 586, • narodowość śląska / slezská národnost – 1 690. Powiat Karwina / Okres Karviná: • narodowość czeska / česká národnost – 157 659, • narodowość polska / polská národnost – 13 234, • narodowość sląska / slezská národnost – 2 403. W 30 gminach Zaolzia liczba Polaków przekracza 10 procent ogółu mieszkańców. Najwięcej Polaków jest w gminie Gródek stanowią oni 42,9 proc. jej populacji. W Czeskim Cieszynie polską narodowość określiło 16,3 proc. mieszkańców.

15


Reklama

Mieszkanie Plus w Katowicach nabiera tempa W przyszłym roku ruszy budowa 500 mieszkań na Nikiszowcu Kluczowe dokumenty umożliwiające realizację programu Mieszkanie Plus w Katowicach zostały podpisane w kwietniu tego roku przez przedstawicieli władz Katowic, BGK Nieruchomości oraz Katowickiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego Sp. z o.o. (KTBS). Przypomnijmy, że w październiku 2016 r. w Katowicach, jako pierwszej gminie w Polsce, program Mieszkanie Plus oficjalnie zainaugurowali premier Beata Szydło, wicepremier Mateusz Morawiecki, minister budownictwa Andrzej Adamczyk oraz prezydent Katowic Marcin Krupa.

»

– Katowice przyciągają nowych mieszkańców wysoką jakością życia i atrakcyjnymi miejscami pracy. Uzupełnieniem tego musi być dobra oferta mieszkaniowa. Dlatego cieszę się, że to właśnie w stolicy powstającej ponad dwumilionowej metropolii tak wiele osób znajdzie nowe lokum. Mieszkanie Plus to rozwiązanie atrakcyjne dla obecnych i przyszłych mieszkańców naszego miasta, dla młodych ludzi, dla rodzin. Program będzie impulsem dla osób, które już wybrały Katowice jako miejsce pracy – by tutaj także zamieszkały, założyły rodziny, wychowywały dzieci – mówi Marcin Krupa, prezydent Katowic.

Inwestorem przedsięwzięcia będzie Spółka Celowa, do której KTBS przystąpi, wnosząc wkład niepieniężny w postaci prawa gruntu przeznaczonego pod inwestycję, wcześniej przekazanego do KTBS przez miasto Katowice, o pow. 54 tys. m2. Kapitał Spółki Celowej ma być nie mniejszy niż 30 mln zł. Natomiast wartość całej inwestycji jest szacowana na ok. 100 mln zł. Planowana powierzchnia użytkowa mieszkań

to około 30 tys. m2. Przy obecnie obowiązującym planie zagospodarowania przestrzennego zostanie wybudowanych około 500 lokali. Po ewentualnym dokonaniu zmian w planie będzie możliwe zwiększenie liczby powstających mieszkań. – Cieszę się, że to właśnie tutaj w Katowicach startuje program, który jest doskonałą odpowiedzią

fot. Konior Studio

16

na potrzeby mieszkaniowe młodych Polaków. Pomoże on w realizacji ich marzeń o własnym domu, który jest podstawą udanego startu w dorosłe życie. Realizacja programu Mieszkanie Plus to efekt bardzo dobrej współpracy z samorządem Katowic – mówi Grzegorz Tobiszowski, sekretarz stanu w Ministerstwie Energii, który reprezentował stronę rządową podczas uroczystego podpisania dokumentacji. Architekt Tomasz Konior z Konior Studio przedstawił wstępną koncepcję urbanistyczną nowego osiedla. – W przedstawianym pomyśle nie skupiamy się na projektowaniu osobnych budynków. Skoncentrowaliśmy się na planie urbanistycznym, bowiem jesteśmy przekonani, że to urbanistyka jest tym, co stanowi właściwą bazę do tego, by w przyszłości na sprawdzonym planie tworzyć dobrą architekturę. W odległości około 4 km od ścisłego centrum Katowic znajduje się Nikiszowiec i Mrówcza Górka. Świetny plan Nikiszowca oparty jest o klasyczne wzorce kwartałów

»

fot. UMK A. Zmełty

zabudowy, które definiują przestrzenie publiczne i strefy mieszkańców. To była dla nas bardzo silna inspiracja, jak myśleć o przyszłości zabudowy Mrówczej Górki w Katowicach – podkreśla Tomasz Konior.

– Planujemy, by najpóźniej do końca tego roku uzyskać decyzję o pozwoleniu na budowę, by roboty w terenie, które potrwają maksymalnie 48 miesięcy, mogły ruszyć w 2018 roku – mówi prezydent Marcin Krupa i podkreśla, że kolejne budynki będą sukcesywnie oddawane do użytkowania nowym mieszkańcom.

fot. Konior Studio

2017 nr 2


Reklama KATOWICE NA ROWERY

Komunikacyjna rewolucja w Katowicach Warte kilkaset milionów złotych inwestycje, w tym budowa centrów przesiadkowych, przebudowa kluczowych fragmentów Drogi Krajowej 81, czy też budowa nowych dróg rowerowych i rozwój sieci wypożyczalni rowerów, w perspektywie kilku lat odmienią Katowice. - Zrealizowanie wszystkich naszych zaplanowanych działań przyniesie odczuwalną poprawę jakości życia poprzez możliwość bezpiecznego i sprawnego przemieszczania się po mieście z wykorzystaniem różnych rodzajów transportu, wzajemnie zintegrowanych i tworzących jednolity zrównoważony system. W Katowicach kładziemy nacisk na tzw. transport zrównoważony, którego zasadą jest dbanie o interesy wszystkich uczestników ruchu – pieszych, rowerzystów, osób korzystających z komunikacji publicznej, ale także kierowców – zapowiada Marcin Krupa, prezydent Katowic.

fot. UMK

Rowery w Katowicach pełnią funkcję zarówno rekreacyjną, ale też transportową. Pokazują to liczby - w zeszłym roku rowery wypożyczono u nas 38 tysięcy razy i aż 9 tysięcy mieszkańców miasta jest wpisanych do systemu. W tym roku sieć wypożyczalni została mocno rozbudowana i mieszkańcy mogą korzystać z 30 stacji wypożyczalni rowerów miejskich. Ponadto Katowice to miasto, które z każdym ro-

kiem jest coraz bardziej przyjazne dla rowerzystów. Inwestowane są tutaj środki w rozbudowę infrastruktury rowerowej – w tym roku za ok. 6 mln zł zostanie utworzonych 11 km nowych dróg rowerowych oraz 40 km zostanie zmodernizowanych.

NOWOCZESNE CENTRA PRZESIADKOWE

PRZEBUDOWA „WĄSKICH GARDEŁ” DROGOWYCH

Węzeł Brynów, fot. UMK

Zawodzie, Brynów, Ligota – to w tych dzielnicach w pierwszej kolejności powstaną katowickie węzły przesiadkowe. Miasto uzyskało dofinansowanie z Unii Europejskiej na realizację Katowickiego Systemu Zintegrowanych Węzłów Przesiadkowych. Kolejne zaplanowane węzły to: Sądowa, Podlesie, Piotrowice, Kostuchna, Jana. Poprzez budowę węzłów przesiadkowych

z systemami typu Park&Ride, możliwe będzie pozostawienie prywatnych środków transportu w wybranych miejscach i kontynuowanie dalszej podroży środkami transportu zbiorowego. Na węzły przesiadkowe w Brynowie, Ligocie i Zawodziu Katowice uzyskały dofinansowanie w wysokości ponad 120 mln zł (co stanowi 85% kosztów tych inwestycji).

INWESTYCJE TRANSPORTOWE fot. Marian Drygas

W Katowicach będzie realizowana przebudowa węzłów drogowych na trasie DK81. Na te inwestycje miasto pozyskało 450 mln zł dofinansowania, a ich realizacja znacząco podniesie komfort życia mieszkańców Katowic i regionu, niesie ze sobą szereg korzyści i ułatwień. Po pierwsze, oddzieli ruch wewnętrzny od tranzytowego, a po drugie upłynni ruch w dwóch wąskich gardłach ko-

2017 nr 2

munikacyjnych Katowic, z których jedno jest zlokalizowane na skrzyżowaniu autostrady A4 i DK 86 – a więc węźle o największym natężeniu ruchu samochodowego w Polsce. Realizacja dwóch projektów zwiększa także dostępność komunikacyjną nie tylko dla mieszkańców Katowic i regionu, ale też obszarów położonych przy dalszych odcinkach dróg DK81 i DK86.

Zakup 50 nowych autobusów do 2018 roku Każda dzielnica połączona drogą rowerową z centrum do 2019 roku Tramwaj na południe Katowic do 2020 roku

17


Panorama kultur y

Największe Muzeum Magicznego Realizmu w Polsce otwarte!

fot. Jacek Twardowski

Na początku maja zainaugurowała działalność „Ochorowiczówka” - Muzeum Magicznego Realizmu w Wiśle. Na kilkuset metrach powierzchni wystawienniczej prezentowanych tu jest ponad 300 surrealistycznych obrazów i rzeźb polskich twórców z pogranicza snu i fantazji. Tym samym jest to jedyna w Polsce i bodaj największa w Europie stała wystawa dzieł tego nurtu w sztuce. Muzeum mieści się w byłej willi Juliana Ochorowicza, jednego z najbardziej znanych w Europie polskich wynalazców i naukowców przełomu XIX i XX wieku. Jemu poświęcona jest też specjalna, stała wystawa.

śmy starań, by w obiekcie utrzymać charakterystyczne i zabytkowe elementy, ale jednocześnie połączyć je z nowoczesną zabudową. Projekt konsultowany był również z konserwatorem zabytków. Plan obejmował pojawienie się elementów architektury drewnianej, wyeksponowanie elewacji, podkreślenie pierwotnego wyglądu budynku. – tłumaczy Mateusz Górnik z Górnik Architects. I dodaje: - Pierwotna bryła została połączona z nową, przeszkloną częścią, gdzie na dwóch kondygnacjach – naziemnej i podziemnej – znajduje się część ekspozycji. JEDYNE TAKIE MUZEUM W POLSCE Tak powstało jedno z największych w Europie i jedyne w Polsce Muzeum Magicznego Realizmu. Nurtu w malarstwie, który jest obecnie bardzo popularny, a wywodzi się z surrealizmu reprezentowanego przez Salvadora Dali, Jean’a Miró czy Giorgio Chirico. Elementy magicz-

W podziemiach Ochorowiczówki cyklicznie odbywają się wykłady, fot. mj

W Ochorowiczówce, korzystając ze zbiorów prywatnych kolekcjonerów, zgromadzono imponującą liczbę ponad trzystu dzieł najbardziej znanych współczesnych malarzy polskich reprezentujących nurt magicznego realizmu. Wśród nich znajdują się między innymi prace: Zdzisława Beksińskiego, Tomasza Sętowskiego, Krzysztofa Izdebskiego-Cruza, Jarosława Kukowskiego, Grzegorza Michałka, Mariana Michalika, Dariusza Kalety, Marcina Kołpanowicza, Katarzyny Adamiak-Jaśnikowskiej, Jarosława Jaśnikowskiego, Artura Kolby, Artura Szołdry, Edwarda Szuttera, Krzysztofa Wiśniewskiego, Jacka Yerki, Marty Julii Piórko czy Jacka Szynkarczuka. Dzieła te stanowią podstawowy zbiór muzeum, stałą ekspozycję. Pojawią się też wystawy czasowe, na których będą prezentowane dzieła artystów tworzących współczesną sztukę polską. DRUGIE ŻYCIE OCHOROWICZÓWKI Jednak jeszcze 4 lata temu mało kto wierzył, że podupadła willa ma szansę na drugie życie. Jej losy były od początku zawiłe. Po opuszczeniu jej przez Juliana Ochorowicza budynek podupadał. Przez pół wieku funkcjonowały tam mieszkania socjalne, aż do stycznia 2014 roku, kiedy wybuchł w obiekcie pożar. – W tym czasie szukaliśmy miejsca na stałą wystawę dużego zbioru dzieł współczesnych polskich malarzy, rozważane były lokalizacje w Katowicach i Krakowie. Jako mieszkaniec Wisły znałem legendę Ochoro-

18

wiczówki, magicznej, przepięknej secesyjnej willi stworzonej przez wyjątkowego budowniczego. Nie mogłem pozwolić, by to miejsce zniknęło, wtedy zapadła decyzja, że powstanie tu muzeum dzieł magicznego realizmu – mówi Sebastian Chachołek, pomysłodawca i fundator Muzeum. Przywrócenie do życia willi i nadanie jej nowych funkcji nie było zadaniem łatwym: - Projekt był niezwykle trudny ze względu na pożar, który uszkodził konstrukcję stropu i ścian. Wykonaliśmy szereg ekspertyz technicznych, dołożyli-

Konferencja prasowa podczas otwarcia Ochorowiczówki, fot. mj

2017 nr 2


Panorama kultur y

INFORMACJE PRAKTYCZNE DLA ZWIEDZAJĄCYCH

Muzeum można odwiedzać od wtorku do niedzieli od godz. 11:00 do 18:00. Ceny biletów: 8 zł (ulgowy), 12 zł (normalny), 28 zł (bilet rodzinny), ceny biletów grupowych są ustalane indywidualnie. Adres: ul. Juliana Ochorowicza 6, Wisła W „Ochorowiczówce” zwiedzający znajdą unikalne dokumenty Juliana Ochorowicza, jego maskę pośmiertną, pamiątki, rękopisy, ponad sto książek, których był autorem lub do których przygotował słowo wstępne, listy pisane z Wisły i zdjęcia, które potwierdzają tak szerokie spektrum zainteresowań naukowca i wynalazcy. Prezentują go one także jako znakomitego dewelopera i budowniczego, który osobiście projektował wiele domków letniskowych w Wiśle, a następnie sprzedawał je lub wynajmował. W kolekcji dzieł Ochorowiczówki znajdziemy nie tylko obrazy, ale także grafiki i rzeźby, miedzy innymi twórców z Wisły i Ustronia, fot. mj

nego realizmu odnaleźć można także w scenografiach współczesnych filmów fantasy, np. „Grze o tron” lub „Władcy pierścieni”. W Ochorowiczówce prezentowana jest również stała wystawa poświęcona życiu, twórczości, badaniom i wynalazkom Juliana Ochorowicza. To właśnie tutaj prowadził on swoje badania

powiązane z hipnozą, swojego przyjaciela – Juliana odwiedzał Bolesław Prus, który pisał tu „Faraona”. W przygotowanie wystawy włączył się Igor Stojecki, prawnuk cioteczny Ochorowicza: - To miejsce od samego początku związane było ze sztuką. Tu Władysław Reymont po namowach Ochorowicza podarł i spalił pierwszą wersję „Chłopów” i zaczął pisanie od nowa.

fot. mj

NOWE MIEJSCE NA KULTURALNEJ I TURYSTYCZNEJ MAPIE POLSKI Powstanie Muzeum Magicznego Realizmu w Wiśle to promocja dla Perły Beskidów. Dzięki tej inwestycji miasto może przyciągać turystów nie tylko stokami narciarskimi i kurortami, ale również wyjątkową ofertą kulturalną. Powstanie nowoczesnego obiektu, który wykorzystuje historyczne dziedzictwo, czyni Wisłę ważnym miejscem nie tylko dla koneserów sztuki. – To miejsce zasługuje na to, żeby być perełką naszego regionu. Po przebudowie Ochorowiczówka stanowi doskonałe uzupełnienie kulturalnej oferty naszego regionu. Dzisiaj nie trzeba nikogo przekonywać, że pomysł połączenia tego magicznego miejsca z sztuką wysokich lotów okazał się strzałem w dziesiątkę – mówi Tomasz Bujok, burmistrz Wisły. – Losy budynku, w którym się dzisiaj znajdujemy są piękne i tragiczne zarazem. Jestem zachwycona rozmachem i efektem końcowym całego przedsięwzięcia - tym bardziej, że jest to w małej części ukoronowanie działań Towarzystwa Miłośników Wisły, które przez wiele lat dbało o to, żeby pamięć o postaci Juliana Ochorowicza i tego miejsca nigdy nie zaginęła. – opowiada Grażyna Pruska, prezes zarządu Towarzystwa Miłośników Wisły, która podczas uroczystego otwarcia wręczyła Sebastianowi Chachołkowi Medal im. Juliana Ochorowicza. Medal od 1997 roku jest wręczany osobom i instytucjom, jako uhonorowanie nakładu pracy dla społeczności miasta i dowartościowanie ludzi mu oddanych, którzy podnoszą rangę Wisły.

Więcej informacji na stronie:

Kontak telefoniczny:

www.ochorowiczowka.pl

690 044 214

oraz na profilu Otwarciu Muzeum towarzyszył zjawiskowy pokaz tańca z ogniem, fot. Jacek Twardowski

2017 nr 2

https://www.facebook.com/ochorowiczowka

19


Panorama wybitnych postaci / Rek lama

JULIAN OCHOROWICZ

– WYBITNA POSTAĆ Z WISŁY Ostatnio w Wiśle otwarte zostało Muzeum Magicznego Realizmu „Ochorowiczówka”. Mieści się ono w wyjątkowym miejscu. Willa powstała ok. 1903 roku za sprawą jednej z najwybitniejszych postaci w Polsce przełomu XIX i XX wieku. Ideologa polskiego pozytywizmu, naukowcy, wybitnego wynalazcy, który stworzył teoretyczne podstawy telewizji i skonstruował telefon lepszy od urządzenia Bella. Julian Ochorowicz był człowiekiem renesansu o wielu zainteresowaniach, szczególnie cenionym za granicą, zwłaszcza we Francji. Był też przyjacielem Bolesława Prusa, a Władysław Reymont stworzył w „Ochorowiczówce” pierwszą część „Chłopów”, za którą otrzymał nagrodę Nobla. Ochorowicz posłużył także jako pierwowzór dla postaci Juliana Ochockiego w „Lalce” Prusa. W Wiśle Julian Ochorowicz pojawił się w 1899 roku. Był już wtedy znanym naukowcem i wynalazcą, który wrócił z Francji. Tam jako wybitny psycholog współpracował z noblistą Charlesem Richetem, Thèodulem Ribotem, prekursorem francuskiej psychologii naukowej czy Jeanem Charcotem, jednym z twórców psychiatrii. Julian Ochorowicz był pomysłodawcą i organizatorem I Międzynarodowego Kongresu Psychologii Fizjologicznej, który odbywa się do dziś. W 1906 roku został wybrany na sekretarza generalnego Międzynarodowego Instytutu Psychologii w Paryżu.

W Paryżu kontynuował też działalność jako wynalazca. Jego dwumembranowy telefon elektromagnetyczny oraz termomikrofon okazał się wówczas najsilniejszym przetwornikiem elektroakustycznym. Został on zaprezentowany na Wystawie Elektryczności w Paryżu w 1885 roku. Eksperci ocenili ten telefon znacznie wyżej, niż wynalazek Bella. Aparaty telefoniczne Ochorowicza były w użyciu w wielu krajach Europy przez kolejne dwadzieścia lat. Jego osiągnięcia były bardzo cenione przez rząd francuski i prawdopodobnie dzięki temu, Ochorowicz ocalił przed zburzeniem wieżę Eiffla. Została ona zbudowana z okazji wystawy międzynarodowej i po 20 latach miała być zdemontowana. Nie chciał się z tym pogodzić jej twórca Alfred Eiffel, ale dopiero wstawiennictwo Juliana Ochorowicza oraz fakt, że na wierzy zamontował on nadajnik telegrafu, który potrafił na dziesiątki kilometrów nadawać sygnał przesądziły o zachowaniu wieży. Julian Ochorowicz był miłośnikiem Wisły, w której mieszkał przez 12 lat. Propagował jej walory wypoczynkowe wśród społeczeństwa. Zapraszał znamienitych gości m.in. Bolesława Prusa. To na jego cześć, jedną z willi nazwał Placówką. Był też budowniczym innych domków letniskowych w beskidzkim kurorcie, które sprzeda-

wał lub wynajmował, a zdobyte w ten sposób środki przeznaczał na badania w zakresie mediumizmu. Willa „Ochorowiczówka” powstała w wyjątkowym miejscu, na czakramie mocy. Wszystko po to, aby przeprowadzane w niej eksperymenty w zakresie hipnozy odbywały się w jak najlepszych warunkach. Ochorowicz przeprowadzał je w Wiśle wraz z medium Stanisławą Tomczykiewiczówną. W żadnym jednak wypadku jego działania na tym polu nie były związane z okultyzmem. Naukowiec był z krwi i kości pozytywistę, który do wszelkich zjawisk podchodził w sposób empiryczny i dopiero na bazie doświadczeń budował swoje naukowe teorie. Julian Ochorowicz zmarł w maju 1917 roku w Warszawie. W tym roku, w setną rocznicę jego śmierci willa „Ochorowiczówka” w Wiśle odzyskała swoją świetność. Została gruntownie wyremontowana, a w jej wnętrzach zagościła sztuka magicznego realizmu. Tym samym rozpoczął się kolejny, ciekawy i wyjątkowy okres w historii tego obiektu, z czego budowniczy willi byłby z pewnością bardzo rad. Mariusz Szczygielski

reklama

20

2017 nr 2


Reklama

erwonej (980 mecz ), w ró et m 0 10 (1 h ieskic kolej ać na: 2 trasach nieb ow us sz ło by Skolnity Ski & Bike – ki na rs oż ia m rc e na zi k gd de ie ro m zi oś rów), Po udanej a maluchów (70 met dl – IŚ LN O SK gu ią yc trów) i małym w a sezon letni. n za s ra p ) za w – ró ęcy. et m 0 0 dzieci, folwark zwierz a dl linowa 4 osobowa (8 gi an rb eu y, zn ic nom widokowe, bar gastro sy ra ta ę: si ją towa. du aj zn tball, Strzelnica spor in Na szczycie góry Pa y, ow lin – rk Pa Przygoda Na terenie Ośrodka:

INFO WYCIĄG

+48 731 323 711 Kolejowa, 43-460 Wisła

2017 nr 2

21


Panorama sztuk i

ARTUR SZOŁDRA

fot. MJ

Z wykształcenia jest elektronikiem. Nie ukończył żadnych studiów artystycznych. Jest absolutnym samorodnym talentem rzeźbiarskim, który z tej sztuki stworzył swój sposób na życie. To jego klucz do świata. Często w jego rzeźbach pojawia się dziurka od klucza lub sam klucz. To znak rozpoznawczy Artura Szołdry, artysty z Ustronia Śląskiego.

Klucz

W POSZUKIWANIU WŁAŚCIWEGO KLUCZA – Moja twórczość opiera się na kluczu – opowiada Artur Szołdra – To swego rodzaju metafora. Każdy z nas czegoś takiego poszukuje, jakiegoś wytrycha, którym może otworzyć swój własny, najprawdziwszy świat. Ja wciąż poszukuję tego właściwego klucza. Każda moja praca, każdy projekt jest jak szlifowanie jego ząbków, które w końcu będą idealnie pasować do tych jedynych drzwi, za którymi poczuję się w pełni szczęśliwy artystycznie.

22

Jedną z form tych poszukiwań jest udział w różnych plenerach rzeźbiarskich. A wśród nich najbardziej mile Artur Szołdra opowiada o plenerach organizowanych przez Miejski Dom Kultury w Ustroniu Śląskim czy Fundację im. Zofii Kossak w Górkach Wielkich, gdzie panuje pełna twórcza swoboda, tematyka nie jest w jakiś sposób ograniczana, nie ma blokad.

do zwierciadła duszy

CHCIAŁEM SPRÓBOWAĆ COŚ PODZIUBAĆ – Kiedyś poznałem Zbyszka Hławiczkę, który już nie żyje, ale przez czterdzieści lat prowadził pracownię rzeźbiarską w tym regionie – opowiada Artur Szołdra – Akurat nie miałem innego zajęcia i pomyślałem sobie, że u niego coś sobie w tym drewnie dziubnę. Ale jakoś mnie nie pociągało rzeźbienie tylko samych kwiatków. Mało w tym było ekspresji i dynamiki, więc szybko stamtąd uciekłem. Później pracowałem trochę w Ustroniu, ale tam też było przede wszystkim rzeźbiarstwo użytkowe, jakieś gonty, domki, bo takie były zlecenia. Ja chciałem czegoś więcej. I wtedy stwierdziłem, że albo zacznę robić to, co naprawdę mnie w rzeźbie pociąga, albo będę musiał znaleźć inny sposób na życie. To było piętnaście lat temu i nadal zajmuję się rzeźbiarstwem. Wiem, że to ryzyko opłacało się. Czuję, że robię to, co lubię i chcę. Artur Szołdra wypracował swój indywidualny styl. Jego rzeźby wpisują się w obszar magicznego realizmu. Są to głównie rzeźby pełne, monumentalne, ale też płaskorzeźby. Najczęściej przedstawiają różne postacie, twarze. Twórczość ta wpisuje się znakomicie w nurt magicznego realizmu i w sztukę „fantasy”. W każdej rzeźbie wyczuwa się pewną ekspresję i magię. W wyłaniających się z kawałka drewna postaciach drzemie jakaś dynamika, twarze powstają na samym końcu. Rzeźbiarstwo artystyczne jest tym, które najbardziej pociąga twórcę. Okazuje się bowiem, że ludzie potrzebują takiego realizmu połączonego z magią. Choć od sztuki użytkowej Artur Szołdra też nie stroni. Jego wizytówką są drewniane owieczki do złudzenia przypominające żywe stworzenia.

2017 nr 2


Panorama sztuk i fot. MJ

– Udało mi się tam nawet zdobyć pierwszą nagrodę – śmieje się Artur – W pobliskich ruinach znalazłem kamień, który wręcz zaadoptowałem do głowy rzeźbionej przeze mnie postaci. Stworzyłem też wewnątrz takie kanaliki, które przewierciłem na wysokości oczu. Kiedy padał deszcz, to po kamieniu spływał on niżej, a w oczach pojawiały się łzy. Większość rzeźb Artura Szołdry znajduje się w kolekcjach prywatnych. Wyjątkiem jest Muzeum Magicznego Realizmu „Ochorowiczówka” w Wiśle, gdzie znalazła się między innymi seria masek artysty oraz swego rodzaju oryginalny kolaż rzeźby i obrazu stanowiący integralną całość. PRZEDE WSZYSTKIM LUDZIE Artysta wykorzystuje w swojej twórczości przede wszystkim drewno, choć stara się je łączyć z metalem i kamieniem. Jest to zarówno lipa, jak i jesion. Wszystko jednak zależy od pewnej wizji, która rodzi się, gdy Artur Szołdra spogląda na kawałek dziewiczego drewna. – Unikam tworzenia rzeźb pod jakieś określone gusty – mówi – głównie są to ludzie, postacie. Czasami wchodzę do warsztatu i nie mam żadnego planu. Gdzieś w kącie stoi rzeźba i „odpoczywa”, nabiera atmosfery tego miejsca. Biorę wtedy do ręki kawałek odpadu i nagle powstaje twarz, bo gdzieś spotkałem kogoś, kogo spojrzenie było tak wyjątkowe, że utkwiło mi w pamięci. Zwykle sama rzeźba może powstać nawet w miesiąc, ale to jest ta fizyczna część jej wykonania. Czasami poprzedzają ją długie chwile zanurzania się w myśli, tworzenia najbardziej odpowiedniej koncepcji. Potrafię twarz wyrzeźbić w piętnaście minut, ale uzmysłowienie sobie, jaki wyraz ma mieć ta twarz, wymaga o wiele więcej czasu.

Swoją pasją Artur Szołdra zaraził też syna Gabrysia, który – choć ma dopiero 7 lat – uczestniczy wraz z ojcem w plenerach, tworzy własne dzieła. Od trzech lat pracuje nad jednym z nich. Wybrał sobie przy tym twardy i trudny materiał, jakim jest jesion. Ale to tylko stanowi dla niego dodatkowe wyzwanie. W sumie był to kawałek drewna do spalenia, opał. Gabryś się nim zainteresował i poświęca mu swój czas, a efekty są coraz bardziej widoczne. – Zabieram syna na plenery, bo sam tego chce. Uważam, że dziecka nie można zmuszać do jakichś zainteresowań. Na jednym z takich spotkań Gabryś odniósł nie lada sukces. Jego rzeźba, jako pierwsza znalazła nabywcę – śmieje się tata młodego artysty. Gabryś nie pamięta dokładnie, kiedy zaczął rzeźbić, bo był wtedy mały. Początkowo tata pozwalał mu tylko szlifować drewno, a od dwóch lat może używać dłuta. Najbardziej podoba mu się, że może wtedy zrobić wszystko, co mu tylko do głowy przyjdzie. – Ale kiedy biorę do ręki kawałek drewna – mówi Gabryś – jeszcze nie wiem, co z niego będzie. Ten kawałek materiału sam mi podpowiada, co mogę z niego zrobić. Siedmiolatek ma na swoim koncie kilka dyplomów z warsztatów artystycznych Miejskiego Domu Kultury Prażówka, wyróżnienie z pleneru rzeźbiarskiego w Górkach Wielkich i dyplom za zajęcie pierwszego miejsca w konkursie plastycznym „Moja ulubiona postać literacka”. Ale rzeźba to nie jedyne zainteresowania Gabrysia. Przyznaje, że kiedyś chciałby zostać architektem. Już teraz projektuje różne rzeczy w popularnej, kreatywnej grze komputerowej Minecraft. Buduje stadiony, baseny, próbuje tworzyć nowoczesną architekturę. fot. MJ

GABRYŚ

Niedawno w Suchej Górze podczas kolejnego tematycznego pleneru trzeba było wykonać rzeźbę jakiegoś zwierzęcia. Artysta miał do wykonania sowę. Nie lubi jednak takich narzucanych zadań. Technicznie uporał się z tym zadaniem w dwa dni. A później wziął do ręki kawałek drewna i wyrzeźbił popiersie. Natychmiast znalazło ono nabywcę. Artur Szołdra opowiada o tym na potwierdzenie tezy, że jedynie to, co robimy z sercem i zaangażowaniem ma swoją prawdziwą wartość.

DŁUTO I MUZYKA – Ludzie to czują – dodaje artysta – wiedzą doskonale, w której rzeźbie jest ta prawdziwa energia włożona przez autora w jej stworzenie. Dlatego lubię na przykład rzeźby Władka Ligockiego czy Grzegorza Michałka. Jest w nich dynamika i prawda. Właśnie ta energia, która różni dzieła artystyczne od sztuki użytkowej czy tej wykonywanej na zamówienie. Z kolei wśród nieżyjących artystów wciąż podziwiam dzieła Wita Stwosza, które zawsze robią na mnie ogromne wrażenie. Ten podziw wynika z docenienia dokładności, z jaką są wykonane prace dawnych artystów okresu renesansu czy baroku. Według Artura Szołdry mogli oni całkowicie poświęcić się swojej twórczości nie patrząc na czas i pieniądze. Dziś często w czasie plenerów są to wręcz wyścigi, w ciągu 20-30 minut trzeba wywiązać się z zadania, albo w dwa dni wykonać rzeźbę, którą się robi dwa tygodnie. Artysta z Ustronia raczej unika takich speed carvingów. Podobnie, jak jest zwolennikiem tradycyjnego dłuta, a nie szybkich szlifierek. – Dla mnie dłuto jest podstawowym narzędziem – mówi Artur Szołdra – a także muzyka. Ona ma niesamowity wpływ na uderzenie w dłuto, jego moc i szybkość. Bywa, że jeśli rzeźba znajduje się w określonym oświetleniu, to zależnie czy słucham szybkiej, rockowej muzyki czy też jest to jakiś chillout zupełnie inna rodzi się relacja z materiałem. Wpadam wtedy czasem w taki trans, w którym nie liczy się czas

czy konieczność zjedzenia posiłku. To są te najpiękniejsze momenty tworzenia. SPECULUM ANIMA Na pytanie, jakie plany Artur Szołdra ma na przyszłość, odpowiedź jest rozbrajająco szczera: – Nie planuję niczego nawet na miesiąc do przodu. Życie toczy się niezależnie od jakichkolwiek planów i dostosowuję się do niego. Choć jest jedna rzecz, o której myślę. To dziś jeszcze projekt w fazie koncepcji. Nazywam go „zwierciadłem duszy” - „speculum anima”, gdzie oko jest owym zwierciadłem. Ten projektem dostałem chyba … z góry. Początkowo wątpiłem czy cokolwiek z tego wyjdzie, ale zacząłem robić różne obliczenia i zaczyna się coś klarować. Będzie to niemal idealna rekonstrukcja prawdziwego oka wraz z jego kolorem. Zostanie ona zamontowana w specjalnym stelażu. Światło będzie wpadać od tyłu, odbijać się od środka, później przejdzie przez gwiazdozbiór urodzenia, który każdy z nas ma swój. Ostatecznie to światło ma naświetlać tęczówkę oka i oddawać ten jedyny, niepowtarzalny i wyróżniający każdego z nas błysk oka. Moim celem jest stworzenie takiej pamiątki po każdym z nas, która nawet długo po tym, gdy nas nie będzie, pozwoli zajrzeć innym w naszą duszę. To jedyny plan, który mam. Reszta to wielka niewiadoma i niespodzianka, którą dostarcza każdy dzień. I takie życie sobie cenię. Mariusz Szczygielski

fot. archiwum artysty

2017 nr 2

23


Panorama spor towa

21 lat

polsko-czeskiej zgody czyli GieKSa i Banik

Kibicowski świat kojarzy się większości z nas z rywalizacją, a nawet wrogością wobec przeciwnika. Przekazy medialne donoszą o kibicowskich ustawkach i wybrykach. A jednak w tym świecie zdarzją się przyjaźnie… nawet takie ponad granicami. Od ponad 20 lat taka więź łączy sympatyków GKS-u Katowice i Banika Ostrawa. A wszystko zaczęło się od pomyłki…

fot. legionisci.com

Banik Ostrawa Fotbalový Club Baník Ostrava – czeski klub piłkarski z Ostrawy. Występuje w czeskiej ekstraklasie. Największe osiągnięcia: » Mistrzostwo Czechosłowacji 1976, » 1980, 1981 Wicemistrzostwo Czechosłowacji » 1955, 1979, 1982, 1983, 1989, 1990 Puchar Czechosłowacji 1973, 1978, » 1991 » Mistrzostwo Czech 2004 » Puchar Czech 2005 Puchar Czech – drugie miejsce » 2004, 2006 » Puchar Mitropa 1989 1/2 finału Pucharu Zdobywców Pu» charów 1979 » 1/4 finału Pucharu Europy 1981 1/4 finału Pucharu UEFA 1975

24

chodniego Tomasz Kuczyński w jednym ze swoich artykułów. – „Czesi przyjechali kiedyś na Śląsk, a ponieważ ich klub ma podobne barwy jak Ruch Chorzów, zostali wzięci za sympatyków Niebieskich. W czasie potyczki kibice GKS-u odkryli, że rywale mówią po czesku. Od słowa do słowa doszło do zawarcia przyjaźni.” – pisał dziennikarz. Inna wersja mówi z kolei o tym, że wszystko zaczęło się od wakacyjnego wyjazdu do Czech sympatyków GieKSy. W jej efekcie kibice Banika odwiedzili stadion przy Bukowej w listopadzie 1996 roku. Wówczas GKS Katowice podejmował u siebie Górnika Zabrze. – „Pół roku później, podczas meczu reprezentacji Czech i Polski w Ostrawie kibica Banika i GieKSy siedzieli w jednym sektorze.” – pisał z kolei Grzegorz Lisiecki. 20 LAT MINĘŁO JAK JEDEN DZIEŃ Fani obu drużyn od ponad 20 lat wzajemnie się odwiedzają, zarówno podczas meczów GieKSy

i Banika, jak i nawet podczas wakacji. Katowicki klub wziął udział w meczu z okazji 90-lecia Banika. Czesi z kolei zagrali w Katowicach w „meczu przyjaźni” z GieKSą z okazji 20-lecia kibicowskiej sztamy. Sama zresztą polsko-czeska sztama wykracza już poza grunt tylko i wyłącznie kibicowski. Oba kluby współpracują ze sobą. – Współpraca GKS-u Katowice z Banikiem Ostrawa rozpoczęła się już w 1996 roku. Od tego czasu fani piłkarscy obu klubów wspólnie dopingują swoje drużyny, tworząc wspaniałą atmosferę na trybunach. Z okazji 20-lecia przyjaźni zorganizowano w Katowicach mecz towarzyski, z udziałem obu drużyn, który miał formę pikniku rodzinnego. Od wielu lat także grupy młodzieżowe obu klubów zapraszane są na turnieje, a trenerzy wymieniają się wiedzą i doświadczeniem. Współpraca na polu marketingowym ze względu na zmiany własnościowe w klubie z Ostrawy dopiero teraz nabiera nowego wymiaru. W ostatnim czasie GKS przeprowadził akcję promocyjną skierowaną do

fot. deviantart.com

fanów z Czech w ich ojczystym języku. – mówi Rafał Kędzior, Kierownik Działu Marketingu GKS GieKSa Katowice S.A. NAJLEPSZY BIZNES TO PRAWDZIWA PRZYJAŹŃ W obiegowej i stereotypwej opinii Czesi nie lubią Polaków, a Polacy z kolei z Czechów się śmieją. Jak pokazuje jednak przykład kibiców GieKSy i Banika, można stwierdzić, że Polak i Czech to dwa bratanki, a polsko-czeska współpraca to bardzo dobry pomysł, bo jak głosił jeden z transparentów wywieszonych na trybunach podczas meczu z okazji 20-lecia transgranicznej zgody: „Najlepszy biznes to prawdziwa przyjaźń”!

GKS GieKSa Katowice Polski klub sportowy z siedzibą w Katowicach. Uczestnik I ligi piłki nożnej. W tabeli wszech czasów polskiej Ekstraklasy GKS Katowice zajmuje 10. miejsce. Od sezonu 2010/11 klubem zarządza spółka akcyjna.

fot. sportowasilesia.pl

JAK TO SIĘ ZACZĘŁO? Wśród kibiców katowickiej drużyny krąży kilka wersji tego jak zaczęła się ta wyjątkowa przyjaźń. Jedna mówi o tym, że wszystko zaczęło się od pomyłki podczas kibicowskiej potyczki. Wspomina o tym dziennikarz Dziennika Za-

fot. pixabay.com

Największe osiągnięcia: » » Wicemistrzostwo Polski (1988, 1989, 1992, 1994) » Superpuchar Polski (1991, 1995) » Puchar Polski (986, 1991, 1993) » 1/8 finału Pucharu Zdobywców Pucharów (1986/87, 1991/92) 1/8 finału Pucharu UEFA (1994/95)

2017 nr 2


Panorama różnorodności / Rek lama fot. Kolejkowo

W sierpniu zeszłego roku w Centrum Handlowym Europa Centralna pojawiła się nowa atrakcja, która przyciąga i młodych i starszych. Kolejkowo to największa w Polsce makieta miniatur zajmująca powierzchnię 2100 metrów kwadratowych z jeżdżącymi pociągami, samochodami, wodą i deszczem. Dzięki niej możemy przenieść się do mikroświata i odbyć podróż w czasie. Na dziesięciu makietach znajdziemy między innymi świat dinozaurów, średniowieczny zamek, kopalnię, sceny z frontów II wojny światowej czy współczesne lotnisko. Kolejkowo to jednak nie tylko makieta z tysiącami postaci, setkami pojazdów i dziesiątkami budynków. To także tor do driftingu mini-samochodami sterowanymi radiowo. To wielka strefa rodzinnej zabawy, gdzie dorośli przychodząc z dziećmi z pewnością sami będą się bawić tak dobrze… jak dzieci.

Koleją przez mini świat Europa Centralna to jedno z najbardziej rodzinnych centrów handlowych w regionie. Organizowanych jest tam wiele wydarzeń skierowanych do całych rodzin. Z okazji dnia dziecka odbyła się akcja promująca rodzinną ofertę w Europie Centralnej w Gliwicach oraz nową atrakcję - Radiostację - w Kolejkowie. Przed nami kolejne imprezy: wystawa kotów (17-18.06) i event Smerfy: Poszukiwacze Przygód (24-25.06).

ŚLĄSK W MINIATURZE W Kolejkowie bardzo ważne miejsce zajmują makiety odzwierciedlające powszechnie znane miejsca na Śląsku. Jest tam między innymi dworzec w Gliwicach czy gliwicki rynek, na którym znajdziemy kawiarenki czy sklepy odwiedzane przez nas na co dzień. Jest też perełka w postaci pierwszej na świecie makiety, na której pada deszcz. Przedstawia ona dzielnicę Przez pięć dni po śląskich miastach poruszał się tajemniczy kabriolet.

Chebzie w Rudzie Śląskiej, gdzie ludzie chronią się pod parasolami, a samochody poruszają się z włączonymi wycieraczkami. Kolejny i najnowszy śląski symbol, który uzyskał swoją replikę, to czterometrowa makieta radiostacji w Gliwicach. Na tym jednak nie koniec. Twórcy Kolejkowa pracują nad następnymi atrakcjami, a ogranicza ich tylko wyobraźnia. reklama

n o c le g i i re s tauracja

Komfortowe pokoje, klimatyzacja, parking, Internet, 9 km do centrum Katowic

W ceny wliczone jest śniadanie 1-os. – 99 zł 2-os. – 139 zł Pokoje Superior – 169 zł (dwuosobowy) i 199 zł (trzyosobowy)

Kontakt: 660 443 981 ◦ rezerwacja@teklimaty.pl Czeladź ◦ ul. Wojkowicka 13 2017 nr 2

www.teklimaty.pl

25


Panorama kulinarna

KTO WARZY LEPSZE PIWO – POLACY CZY CZESI? fot. Andrzej Leśniewski

A może należy zapytać: gdzie warzą lepsze piwo – w Rzeczpospolitej czy w Czeskiej Republice? Pewne jest, że przez wiele, wiele lat piwo od naszego południowego sąsiada było dla polskiego piwosza wręcz wzorcowe. Nadal dla większości miłośników piwa z Republiki polskiemu trunkowi daleko do ideału. Tymczasem największe browary w Republice i w Polsce od dawna nie są ani czeskie ani polskie. Globalizacja i wolny przepływ kapitału nie liczą się z sentymentami piwoszy! Statystyczny obywatel Republiki wypił w 2016 r. 143 l piwa (o 9 l mniej niż w 2009 r.). W tym czasie Polak wypił 99,6 l (o 8,2 l więcej niż w 2009 r.). W 2016 r. uwarzono u naszego sąsiada nieco ponad 20 mln hektolitrów piwka, a w Polsce – uwaga Czesi i Morawiacy – produkcja sięgnęła 40 mln hektolitrów! Tak, tak. Trudno w to uwierzyć, ale Polska jest trzecim producentem piwa w Europie!

Beczkowe piwo (sudove pivo) to pojęcie czysto ekonomiczne. Lane piwo w Republice to čepované pivo. Napełnianie szklanicy trwa. Barman czyni to w trzech podejściach. Zajmuje mu to ok. 5 minut, a zwieńczeniem procedury jest główka pianki wystająca ponad brzegi naczynia, ale z niego niewypływająca! Polak zasadniczo pianki nie lubi, ale w Czechach nie ma wyboru. Czeskie čepované musi mieć piankę.

Polak adoptuje się do nowej, jak dla niego, rzeczywistości. Zauważa, że piwo jest tańsze niż w Polsce, że – choć jest w lokalu nienajwyższej kategorii – to nikt z tuziemców krzywym okiem na niego nie patrzy. I nawet dziwi się, że obcy ludzie zagadują do niego, chcą mu stawiać kolejne piwo i że w ogóle jest u tych Czechów OK, choć u niego w kraju mówi się, że oni Polaków nie lubią...

Czeskie piwo możemy kupić w Polsce w każdym sklepie. Nie ma problemu z wypiciem plzeńskiego beczkowego (nie słyszałem, by w Republice można było spróbować piwa z Polski). Ale czy raczenie się piwem czeskim w polskiej knajpie jest tym samym, co w czeskiej hospodzie (gospodzie)? Nie!

W końcu kelner przyniósł Polakowi, który pierwszy raz jest w czeskiej hospie, leżaka. Postawił mu na tekturowej podstawce, maznął kreskę na podłużnym papierku. Turysta zaskoczył, że jedna kreska, to jedno piwo. Z trudem przegryzł gorzką piankę, spróbował piwa i… I się zdziwił. Przecież w tym piwie prawie nie ma bąbli! Niepotrzebnie się dziwi. W Republice lane piwo wypycha się z beczki nie dwutlenkiem węgla (jak w Polsce), ale tlenkiem azotu. To dzięki temu piwo ma trwałą piankę i przez to tak długo się je polewa.

Tak na marginesie: z badań wynika, że Czechów darzy sympatią 59 proc. Polaków. Na drugim miejscu są Włosi – z 57-proc. sympatią badanych.

Można do Polski sprowadzić czeskie piwo, ale nie da się przenieść na nasz grunt tej całej atmosfery je otaczającej. To tak, mniej więcej, jakby zachwalać, że pizzeria we Włoszech i poza tym państwem, to jedno i to samo. POLAK W HOSPIE Pivnice (piwiarnia) lub hospoda (gospoda). Takie, jakie pamiętają nasi dziadkowie. W Czechach ich nie brakuje, w Polsce są na wymarciu. Wchodzi Polak Józef do hospy, gdzieś w Ostrawie, z dala od centrum miasta. Siada przy stole, masywnym, drewnianym. Albo zwykłym, zazwyczaj nakrytym ceratowym obrusem. Podchodzi kelner i jeszcze przed paru laty stawiał przed gościem piwo. W końcu przeszedł do piwiarni… To już rzadkość. Teraz kelner pyta się, które piwo chcesz. Lżejsze dziesiątkę (desitka) czy mocniejsze, dwunastkę (dvanáctka), czyli ležák (lager po niemiecku, a po polsku: full, albo pełne). Zasadniczo co do marek piwa, to tak samo, jak w Polsce, wybór jest ograniczony i sprowadza się do oferty jednego producenta (skutek systemu zniżek oferowanych restauratorowi). Zamówienie złożone. Polakowi cieknie ślinka. I… I musi poczekać.

26

CZECH W PIJALNI A teraz czeski turysta, który jeszcze nigdy nie był w polskim odpowiedniku pivnicy, postanawia nadrobić zaległości. Niech raczej nie idzie na to piwo, to jakiegoś lokalu podłej kategorii w szemranej dzielnicy. To nie Republika, w takich knajpach tolerują tylko swoich, choć piwo mają lepsze

PIWO ZGLOBALIZOWANE W czasach tzw. demokracji ludowej tak w Czechosłowacji, jak i w Polsce, piwo było dystrybuowane według prostego schematu. Parę marek miało status piwa ogólnokrajowego, reszta regionalnego. W CSRS wszędzie można było kupić Pilsnera Urquella. W Polsce – Żywca. A teraz wszystko można wszędzie kupić, bo piwo jest, jak to mówią fachowcy, koncernowe. Globalizacja. I wszystko jasne. Ani polskie Tyskie, ani czeski Urquell nie są polskie i czeskie, ale produkowane w Polsce i Republice od końca 2016 r. przez właściciela z... Japonii. Konkretnie przez koncern Ashai (słynny Radegast też jest też w portfelu koncernu). Czechom możemy zazdrościć, że mają wielki browar w swoich rękach. Mowa, o państwowych Budziejowicach. Republika Czeska. Drugi producent piwa Staropramen jest własnością amerykańskiego

koncernu Molson Coors. Do niego należy m.in. Ostravar (z Ostrawy). Marki Starobrno i Krušovice (browar królewski, tak jak nasze Tyskie było browarem książęcym) należą do Heinekena. Ostatnio znaczny pakiet akcji Lobkowicz Brewing Company przejęli… Chińczycy. Rzeczpospolita. Jak w Czechach. Wielkie browary w zagranicznym władaniu. Tyskie i Lech – Ashai. Żywiec i Warka – Heineken. Okocim – Carlsberg. Na szczęście zarówno i w Czeskiej Republice, i w Rzeczpospolitej coraz więcej jest browarów lokalnych, zwanych rzemieślniczymi, nie wspominając już o mini-browarach; instalacjach przeznaczonych dla piwiarni. Można powiedzieć, że w pewnym sensie mamy powrót do przeszłości. W końcu najsłynniejsza czeska piwiarnia U Fleku w Pradze, gdzie czepują czarnego flekowskiego leżaka (czternastka) to mini-browar z kilkusetletnią tradycją! I tak trzymać.

niż w lokalach urządzonych na modłę zachodnią. Josef, gdy już znajdzie coś, co w jakimś tam kształcie i treści jest zbliżone do czeskiej hospy, to zdziwi się nie mniej niż turysta Józef. Dlaczego? Wyjaśniamy. Josef nie będzie wierzył własnym oczom, gdy zauważy, że barman naleje szklankę piwa w 5 sekund, zanurzając kranik tzw. pipy w piwie. A jeszcze bardziej zdziwi się, gdy zobaczy, jak polewający będzie nadmiar piany usuwał z naczynia… łyżką. Jak już mu to piwo poda, to może mieć ono 7 stopni, albo 12, albo być bliskie temperaturze zamarzania wody. Josef nie uświadczy w jakiejkolwiek polskiej pijalni piwa termometru, z którego klienci odczytają, jak zimne jest owo piwo. Niech, nawet jak zna polski, nie pyta o dziesiątkę czy dwunastkę, bo to wiedza, którą mają nieliczni barmani. Tylko niech pyta, ile piwo ma w sobie alkoholu. I jeszcze jedno o czarnym piwie z pipy niech Josef zapomni. Może je dostać tylko z butelki. Jak pali, to w polskiej pijalni piwa nie pofajczy przy stole. 500 zł kary może dostać z złamanie zakazu „używania wyrobów tytoniowych” (notabene w Republice o 31 maja 2017 r. obowiązuje całkowity zakaz palenia w restauracjach). Jako, że u Czecha piwo wzmaga apetyt, to niech także zapomni, że w polskim odpowiedniku zwykłej czeskiej hospy można zamówić coś do zjedzenia. W restauracji, gdzie leją piwo, to i owszem. Tam, gdzie przychodzi się tylko na piwo, już nie. Nawet o utopencach (marynowanych w occie parówkach) też może zapomnieć. Cóż, co kraj to obyczaj. To więc, co takiemu Josefowi pozostaje, gdy już postanowił popróbować polskiego piwa w polskiej knajpie? Ano porównać, czym się różni czeskie piwo produkowane w browarach będących własnością światowego koncernu od polskiego piwa produkowanego przez tenże sam koncern. Andrzej Leśniewski

2017 nr 2


Panorama gastronomiczna fot. pixabay.com

Dietetycy z całą pewnością umieściliby wiele tradycyjnych dań znad Wisły i Wełtawy na cenzurowanym. Kuchnia czeska przypomina polską, bo jest dość ciężka, bogata w mięsne potrawy serwowane często z knedlikami i bramborami, a wszystko tonie w gęstych sosach. Trudno zatem o bardziej podobny model gastronomiczny niż menu polskie i czeskie. Jednak z tymi podobieństwami jest jak z naszymi językami. Wiele wspólnych słów, choć różnic nie brakuje. PO PIERWSZE - ZUPA! Czeski obiad podobnie jak polski zazwyczaj zaczyna się od polévki, czyli zupy, która w obu kuchniach stanowi bardzo ważny element karty. Najpopularniejsza w Czechach jest bramboraczka (kartoflanka), czesneczka (czosnkowa), a także rosół z kury i kapuśniak. W Czechach warto spróbować również cebulowej, gulaszowej, pomidorowej, które mimo tego, iż znane są w naszej rodzimej kuchni, przyrządzane są nieco inaczej niż w Polsce. Zupy często doprawia się zasmażką lub śmietaną. Największym wzięciem wśród Czechów cieszą się, lubiane także w Polsce flaczki (dršťková polévka). Bardzo ciekawą zupą, charakterystyczną tylko dla kuchni południowych Czech, jest kulajda. Przygotowuje się ją m.in. ze śmietany, jajek, ziemniaków i grzybów. Czesi mają także własny żurek – Kyselo, który też smakuje inaczej niż polski. że mamy podobieństwo w kuchni. W obu krajach popularny jest karp, który przyrządza się na ruszcie, gotuje z warzywami lub panieruje w bułce, mące i jajku i smaży na patelni. I tu i tu, często podaje się go na Wigilię.

SMAŽENÝ SÝR A SCHABOWY

Obiad czesko-polski 2017 nr 2

fot. pixabay.com

fot. pixabay.com

PO DRUGIE - MIĘSO! Wieprzowina, a do tego dużo dań mącznych i ziemniaków (brambory), to kanon czeskiego gotowania. Klasyka to Vepřo-Knedlo-Zelo czyli wieprzowina z kapustą i knedlíkami, które stanowią symbol kulinarnej tradycji. Przywędrowały z Bawarii i Śląska, ale tak silnie wrosły w Czechy, że stały się narodowym przysmakiem. To nic innego jak ciasto gotowane na parze i krojone w plastry. Na talerzu knedliki przypominają kromki bułki bez skórki. W smaku zresztą też, zwłaszcza houskové (bułczane). Wróćmy jednak do mięsa. Czesi uwielbiają wieprzowinę. Przed II wojną światową praska szynka była w świecie ceniona na równi z włoską parmeńską, hiszpańską serrano czy francuską bajońską. Dzisiaj na nowo odzyskuje renomę. Wspaniałym przysmakiem jest szynka pieczona w cieście chlebowym. Polska oczywiście też jest na szczycie Państw w Europie, jeśli chodzi o spożycie wieprzowiny. W tradycyjnym polskim menu nie może zabraknąć np. golonki w piwie, często serwowanej z chrzanem. Bardzo popularna w Polsce jest karkówka czy oczywiście schabowy: panierowany kotlet z mięsa wieprzowego (polski specjał, który zawsze się udaje). Polskiego schabowego pod względem popularności i częstotliwości jedzenia można porównać do kultowego w Czechach smażonego sera podawanego z żurawiną lub borówką bądź też z sosem tatarskim. Do smażenia wykorzystuje się ser edamski lub pleśniowy hermelin, który jest dokładnie panierowany. Każda ceniona się restauracja w Polsce musi mieć w karcie także smażone żeberka wieprzowe z dodatkiem miodu. Jeśli chodzi o ryby to tak-

PO TRZECIE – PIWO! Pisząc o obu kuchniach należy przede wszystkim wspomnieć o popularności piwa. Czesi to najwięksi piwosze na świecie. Wypijają rocznie około 160 litrów złocistego trunku w przeliczeniu na jednego mieszkańca, zostawiając w tyle Polaków (wypijających odpowiednio po ok. 90 i 80 litrów piwa rocznie w przeliczeniu na jednego mieszkańca). Do najbardziej znanych czeskich piw należą znane za granicą Plzeňský Prazdroj (Pilsner Urquell), Budějovický Budvar (Budweiser Budvar), a także Velkopovický Kozel, Staropramen czy Gambrinus. W Czechach bardziej niż w Polsce popularne są przekąski do piwa. W kartach restauracyjnego menu znajdziemy między innymi: marynowany hermelin – ser pleśniowy o intensywnym zapachu marynowany w oliwie z ziołami, papryką, cebulą, czasem czosnkiem. Ostrzejszy w smaku jest popularny ser z Ołomuńca. Pod nazwą „pivni syr” kryje się przekąska idealna do piwa. Miękki, intensywny w smaku i zapachu ser miesza się na talerzu z cebulą, musztardą, sproszkowaną słodką papryką, doprawia solą i pieprzem oraz dolewa się do niego nieco jasnego piwa, prosto z kufla. Utopence to marynowane w occie serdelki. Chrupiącą przekąską są topinky, czyli grzanki. Rafał Barteczko

fot. pixabay.com

27


Jarosław Jaśnikowski, „Rynek po burzy”

Reklama

Godziny otwarcia

wtorek-niedziela godz. 11.00-18.00

Muzeum Magicznego Realizmu Ochorowiczówka jest największą tego typu instytucją w Polsce. Stworzone w miejscu, w którym stoi willa zbudowana przez jedną z najwybitniejszych postaci polskiej nauki XIX w. – Juliana Ochorowicza. W muzeum goście mogą zobaczyć ponad 300 eksponatów czołowych polskich twórców magicznego realizmu – obrazów, rzeźb, grafik.

www.ochorowiczowka.pl Juliana Ochorowicza 6, 43-460 Wisła fot. Sławomir Rybok Wydział Promocji UM Katowice

28

2017 nr 2


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.