Panorama Silesia nr 3 2017

Page 1

NR 3(69)/2017

ukazuje się na terenie WOJEWÓDZTWA ŚLĄSKIEGO I KRAJU MORAWSKO-ŚLĄSKIEGO

ISSN 2082-1417

M AG A Z Y N B E Z P Ł AT N Y

WAKACJE NA CEBULĘ str. 8

NA WAKACJE SUBIEKTYWNIE ŚLĄSK

str. 6

TO NIE JEST TYLKO OPOWIEŚĆ O ŻWIRCE I WIGURZE str. 10-11 WWW.PANORAMASILESIA.PL

znajdź nas w sieci

facebook.com/panoramasilesia

www.panoramasilesia.pl


Z drugiej strony

NIC SIĘ NIE DZIEJE?

WSZYSTKO SIĘ DZIEJE

Tauron Nowa Muzyka, Inwazja Sztukmistrzów i Marian Opania

Inwazja Sztukmistrzów 2015, fot. A.Płowski (Miasta Ogrodów)

Już w najbliższy czwartek zaczyna się jeden z najbardziej wyjątkowych festiwali Tauron Nowa Muzyka. Zaczyna się mocnym akcentem – koncertem The Cinematic Orchestra w siedzibie NOSPR, a w ciągu kolejnych dwóch dni na ośmiu scenach wystąpi 65 bardzo różnorodnych wykonawców, reprezentujących ciężkie techno, ambient, soul&RnB, a także pop, disco, house czy nowoczesny jazz. Wśród nich usłyszysz między innymi Róisín Murphy, Cat Power, !!!(chkchkchk), SOHN, RY X czy Hercules &

Love Affair, William Basinski, Max Cooper, Gold Panda. Zanim się jednak udasz do NOSPR-u na koncert otwarcia, koniecznie idź na rynek w Katowicach, gdzie także 6 lipca miasto ogarnie Inwazja Sztukmistrzów czyli fantastycznych artystów sztuki cyrkowej. Zobaczysz tam niesamowite akrobacje w wykonaniu niemieckiej grupy Omnivolant czy też włoski duet La Sbrindola, który żongluje, jeździ na rowerach, gra na perkusji, miota pochodniami i rozśmiesza do łez publiczność. Ale to nie wszystko. Jeśli wolisz bardziej kameralne klimaty, możesz się wybrać na autorski recital Mariana Opani do Centrum Kultury Jazovia w Gliwicach. Aktor charakteryzujący się ogromną autentycznością w odtwarzaniu swoich ról, równie autentyczny i szczery jest w trakcie bezpośrednich spotkań z publicznością. Na pewno będzie też tak podczas recitalu „Moje fascynacje”, bo – jak sami organizatorzy mówią – „wieczór z Marianem Opanią to jedna z niewielu sytuacji w Jazovii, w której to nie muzyka będzie najważniejsza, a człowiek i klimat, który potrafi on zbudować”. Calineczka dla dorosłych, fot. bialystok.naszemiasto.pl

Męskie Granie, najpiękniejsze rytmy na Ziemi i Calineczka dla dorosłych Pod koniec lipca czeka cię kolejna dawka wyjątkowych wrażeń. 22 lipca do Katowic zawita Męskie Granie, projekt w którym spotykają się najprzeróżniejsze osobowości polskiej sceny muzycznej. To już ósma trasa koncertowa organizowana przez Żywiec. Tym razem na scenie zobaczymy Brodkę, Łąki Łan, Korteza, Zalewskiego, Męskie Granie Orkiestrę, Tribut to Voo Voo – specjalny projekt, w którym wystąpią: Wacław Zimpel, Czesław Mozil, Gaba Kulka i Krzysztof Zalewski. Pojawi się także samo Voo Voo oraz XXANAXX. A niecały tydzień później, w piątek 28 lipca możesz się wybrać do Wodzisławia Śląskiego, który przez dwa dni w czasie Reggae Festiwalu stanie się Najcieplejszym miejscem na Ziemi. Dla miłośników słonecznych rytmów organizatorzy przygotują specjalne pole namiotowe i muzykę serwowaną na dwóch scenach: Głównej oraz Sound Systemowej. Jeśli tylko pogoda dopisze,

poczujesz się w Wodzisławiu tak, jakbyś wyjechał do radosnej Jamajki. Nie każdy jednak muzyką żyje. Wolisz dobry humor sceniczny? Nie ma sprawy. Udaj się do Sztygarki, gdzie także 28 lipca w ramach CHTO, Teatr Montownia z Warszawy i Teatr Papahema z Białego Stoku przedstawią „Calineczkę dla dorosłych”. Sztuka ukazuje to, co w tej baśni jest ukryte. Aktorzy z dwóch bardzo odmiennych teatrów i korzystając z różnych konwencji teatralnych oraz z języka dramatycznego i lalkarskiego w zabawny i bezpruderyjny sposób odkrywają to, co jest w sumie oczywiste, ale dotąd upraszczane i zinfantylizowane. Świeże spojrzenie na tekst Andersena, humor i lalki, które w nieobsceniczny sposób przedstawiają dwuznaczność zachowań Calineczki powodują uśmiech na twarzy widza. Ale także refleksję, że nawet to, co wydaje się nam doskonale znane, może mieć swój zupełnie inny, nowy kontekst.

Na stronie kiwiportal.pl w zakładce wydarzenia znajdują się zapowiedzi 408 najprzeróżniejszych wydarzeń, które dzieją się w lipcu. Tylko 1 lipca w naszym regionie odbyło się 68 imprez kulturalnych, sportowych, rekreacyjnych i rozrywkowych. A zapewne to nie jest jeszcze wszystko. Dlatego, jeśli ktoś mi mówi, że nic się nie dzieje, mogę tylko odpowiedzieć: dzieje się wszystko.

02

Często słyszę od znajomych, że nic się w tym ich mieście nie dzieje. Dochodzę wtedy do wniosku, że albo otaczam się wiecznymi malkontentami, albo osobami zaślepionymi życiem w trybie: praca – dom – praca. Tak naprawdę bowiem możliwości spędzenia czasu nie przed TV lub przy piwie w ogródku jest mnóstwo. Można się o nie potykać na każdym kroku, nawet specjalnie nie trzeba się rozglądać. Szczególnie teraz latem mamy wręcz nadmiar urodzaju.

Marilyn Moanson, fot. fandoms.pl

Muzyka z Nowego Orleanu, Marilyn Manson i Hanka spod Pszczyny Jeśli ci nadal mało, to 20 lipca jedź do Gliwic na Marinę i wybierz się z zespołem South Silesian Brass Band w rejs statkiem Foxtrot do … Nowego Orleanu. No może nie przepłyniesz 8 700 km, ale na pewno poczujesz klimat najbardziej jazzowego miasta na świecie. Zespół uwielbia i doskonale wykonuje jazz, który znamy z utworów Louisa Armstronga, Billie’go Holiday’a czy Duke’a Ellingtona. Biorąc pod uwagę wyjątkowe miejsce koncertu, może to być niezapomniana przygoda nie tylko wodna, ale przede wszystkim muzyczna. Już dzień później masz szansę wziąć udział w koncercie człowieka, którego w 2003 roku MTV uznało za jedynego prawdziwego artystę dzisiejszych czasów. Mowa o Marily-

nie Mansonie, który wystąpi jako headliner na Metal Hammer Festival w katowickim Spodku. Przygotuj się na wielki, szokujący czasem spektakl w wykonaniu człowieka uznanego za największego showmana XXI wieku. To już ósma edycja festiwalu, na której obok Mansona zobaczysz wiele innych metalowych kapel z Polski i zza granicy. A może jednak wolisz coś innego, na przykład nasze regionalne, śląskie klimaty? W takim razie 21 lipca udaj się do Chorzowskiego Centrum Kultury w Chorzowie, gdzie w ramach Chorzowskiego Teatru Ogrodowego zobaczysz spektakl Teatru Korez pt. „Mianujom mie Hanka”. Tytułowa Hanka, Ślązaczka spod Pszczyny snuje porażająco prostą i szlachetną, a także spokojną opowieść o Śląsku, ziemi przeklętej a zarazem świętej. Scenariusz Alojzego Łyski, dzięki znakomitej kreacji Grażyny Bułki ściska za gardło. Są to mądre, wzruszające, ale dalekie od sentymentalizmu opowieści górnośląskie.

South Silesian Brass Band – fot. southsilesianbrassband.weebly.com

Mariusz Szczygielski

2017 nr 3


www.panoramasilesia.pl / Rek lama

LETNIA PANORAMA REGIONU Przez lata panowała u nas w kraju opinia, że urlop w Polsce to strata czasu, że nie jest trendy. Pogodę mamy bowiem kapryśną, a ceny jak w kurortach na Lazurowym Wybrzeżu. Coś się jednak zmieniło. Miejscowości nadmorskie i atrakcyjne miejsca w górach czy nad jeziorami cieszą się rosnącą popularnością. Powód jest prosty. Na wyobraźnię wielu z nas podziałały wciąż powtarzające się informacje o zamachach, tłumach imigrantów koczujących w całej Europie. Wolimy więc chuchać na zimne i zmieniamy swoje palny wakacyjne, wybierając krajowy spokój i bezpieczeństwo zamiast europejskiej niepewności i nerwów. Czy są one uzasadnione? To temat na osobny artykuł. Efekt jest taki, że szukamy ciekawych miejsc w kraju na wypoczynek. My poszliśmy jeszcze dalej i pokazujemy wam miejsca, które mamy tuż pod nosem, na odległość przysłowiowego „rzutu beretem”. Można tam wypocząć i przeżyć nie jedną ciekawą chwilę. A a propos przeżywania, na drugiej stronie gazety pokazujemy wam, że nasz region to istne Zagłębie Wydarzeń. Dzieje się i na Śląsku i na Za-

głębiu. Szczególnie teraz w okresie wakacji każdy znajdzie coś ciekawego dla siebie: koncert, propozycję aktywnego wypoczynku, ofertę kinową lub teatralną. Dość powiedzieć, że tylko w lipcu w kalendarzu naszego regionu możemy znaleźć ponad 400 przeróżnych zdarzeń, dzięki którym lato w mieście stanie się o wiele bardziej atrakcyjne. Wracamy też w tym wydaniu do tematów sąsiedzkich, polsko – czeskich. Zastanawiamy się między innymi czy nasze wzajemne do siebie uprzedzenia to już tylko mity czy też tkwi w nich jakieś ziarno prawdy. Na fali sukcesów naszej piłkarskiej kadry narodowej dziś jesteśmy dumni z polskich orłów. Jednak nie zawsze tak było i każda passa zła czy dobra kiedyś się kończy. Pokazujemy to na zasadzie porównania dwóch reprezentacji: polskiej i czeskiej. Nasi sąsiedzi nie tak dawno dawali nam baty na boisku i należeli do światowej czołówki, dziś Polacy są na 5 miejscu w rankingu FIFA, a Czesi na 44.

noramie Silesia” bardziej są wakacyjne. Skupiliśmy się na kwestiach lekkich i przyjemnych. Między innymi przeprowadziliśmy wywiad z reżyserem Pawłem Bogoczem, który właśnie realizuje w naszym regionie film „„Chwała Bohaterom - wspomnienie Franciszka Żwirki i Stanisława Wigury”, poświęcony znakomitym polskim lotnikom. Pokazujemy także mało znaną historię obrazu Matki Boskiej z Jasnej Góry i jej morawski, bardzo ciekawy wątek. Pozostając przy tematach okołoreligijnych prezentujemy wam bardzo specyficzne wydanie Biblii – w języku śląskim.

Ponieważ jest lato i wakacje, także tematy w „Pa-

Mariusz Szczygielski

Mamy nadzieję, że wypoczywając nad jednym z wielu śląskich lub zagłębiowskich zbiorników wodnych, albo wdychając letni zapach lipy czy maciejki w parku, sięgniecie po „Panoramę Silesia”, w której każdy znajdzie na pewno coś ciekawego dla siebie.

reklama

Okładka – projekt graficzny Grupa PRC Sp. z o.o. PANORAMA SILESIA Adres redakcji: ul. Szpitalna 3, 41-250 Czeladź, redakcja@panoramasilesia.pl Redaktor Naczelny: Mariusz Szczygielski / redakcja@panoramasilesia.pl / Zespół: Alicja Szostek, Lidia Gawlak, Rafał Barteczko, Mariusz Szczygielski, Sebastian Zamiejski / Fotoreporter: Daniel Dmitriew / Skład: Edyta Bagińska / Wydawca: Panorama Silesia Sp. z o.o. / ul. Szpitalna 3/ 41-250 Czeladź / Reklama i Promocja: reklama@panoramasilesia.pl, / tel. 668 355 248 / Druk: POLSKA PRESS Sp. z o.o., Oddział Poligrafia, Drukarnia Sosnowiec

2017 nr 3

03


Reklama NAUKA PŁYWANIA DLA WSZYSTKICH Zajęcia w Nemo – Świat Rozrywki prowadzone są przez doświadczonych i wykwalifikowanych instruktorów oraz trenerów pływania z aż… 5 szkół tej formy aktywności fizycznej. Lekcje i treningi organizowane są w różnych stopniach zaawansowania, od absolutnych podstaw po doskonalenie techniki stylów pływackich. Kraul, żabka, motylek – każdy z tych stylów wymaga odpowiedniego przygotowania. Specjaliści zauważają jednak, że większość z nas pływa po prostu źle. A wystarczy trochę samozaparcia i regularności, by to

Spektrum wodnych możliwości w NEMO – ŚWIAT ROZRYWKI zmienić. Już 45 minut pływania pod okiem instruktora dwa razy w tygodniu pozwala zauważyć znaczące efekty już po dwóch miesiącach nauki. Lekcje pływania w Nemo to jednak nie wszystko. – Chcemy by w Nemo – Świat Rozrywki każdy znalazł coś dla siebie. Dlatego też oprócz zajęć pływackich, każdy z odwiedzających może skorzystać z zajęć aqua-aerobiku, aqua-cyclingu, skoków na trampolinach w wodzie, pool dance, a nawet nurkowania! – mówi Agnieszka Błaszkiewicz – koordynator ds. marketingu i PR w Nemo – Świat Rozrywki. ROWEREM DO WODY Nie ma chyba bardziej ogólnorozwojowych form aktywności fizycznej niż bieganie, jazda na rowerze i pływanie. Jak je połączyć? Wystarczy odwiedzić Nemo i spróbować aqua-cyclingu. Ta nietypowa forma ćwiczeń to doskonały trening cardio, dzięki któremu można – jak podkreślają specjaliści – spalić do 1200 kcal w ciągu 45 minut. Poza tym widok kilkunastu stacjonarnych rowerów w wodzie musi budzić spore zainteresowanie. Dla miłośników bardziej tradycyjnych form ćwiczeń nie mogło w Nemo zabraknąć zajęć z aqua-aerobiku. Tego typu działania doskonale wpisują się w wypełnianie przez Nemo polityki prozdrowotnej. Pływanie jest jednym ze sportów, który można uprawiać przez całe życie. Regularne pływanie pozwala rozwinąć harmonijnie całe ciało, wzmocnić kondycję,

04

a po urazach bądź operacjach, może pomóc powrócić do pełnej sprawności ruchowej. Warto dodać, że goście mają w Nemo do dyspozycji także Świat Saun o zróżnicowanym rodzaju (fińska, sucha, parowa, aromatyczna, domek alpejski i tepidarium), grotę solną, gabinet masażu i siłownię. PODWODNE TRAMPOLINY To prawdziwa rewolucja dla świata wodnego fitness. Nowe zajęcia na podwodnych trampolinach, które mają różnorodne zastosowanie to kolejna atrakcja w Nemo. Jeśli połączymy ćwiczenia na trampolinie z innymi sprzętami do aqua fitness daje to możliwość ćwiczenia całego ciała, a dodatkowo świetną zabawę. AQUA POOL DANCE Pole dance to forma fitnessowej aktywności, która ulega wciąż nowym transformacjom. Tańczyć na rurze można również w basenie. Ćwiczenie na rurze w basenie świetnie sprawdza się jako trening typu kardio, bo opór, jaki podczas ćwiczeń stawia ciału woda sprawia, że tłuszcz jest spalany znacznie szybciej. To ćwiczenia doskonale wpływające na mięśnie brzucha i obręcz barków. Świetnie modelują też uda i pupę. BASENOWE NURKOWANIE Większości z nas nurkowanie kojarzy się z egzotycznymi wyjazdami, kosztownymi przygotowaniami i drogimi kursami. Tymczasem, by poznać jego podstawy i wypróbować akwalung na własnej skórze wystarczy wybrać się do Nemo. Raz w miesiącu firma Vip Diver prowadzi tam profesjonalny instruktaż nurkowania. Instruktorzy opowiadają, pokazują i nauczają wszystkich zainteresowanych podstawowych zasad bezpieczeństwa, ubierania akwalungu i sprzętu do nurkowania oraz tego jak pływać pod wodą z profesjonalnym wyposażeniem. – Basen to idealne miejsce do wykonania pierwszych „kroków” w nurkowaniu. Sprzęt niejednokrotnie waży 20 kilogramów, jednak dzięki wyporności wody, nurek tego nie odczuwa. My nauczamy zasad oddychania pod wodą, zapoznajemy z technikami wyrównywania ciśnienia oraz przedstawiając podstawowe znaki nurkowe pokazujemy w jaki sposób komunikować się pod wodą. – mówi Jakub Bacia – instruktor nurkowania z firmy Vip Diver.

Pływanie to jedna z podstawowych aktywności fizycznych, której uczymy się już w dzieciństwie. Jednak jak każda umiejętność, którą nabywamy, powinna być stale doskonalona. Nemo – Świat Rozrywki daje odwiedzającym możliwość skorzystania z lekcji pływania, aquacyclingu, aqua-aerobiku, a nawet nurkowania. Na specjalnych kursach mogą uczyć się praktycznie wszyscy, od 3-latków po seniorów.

Zapraszamy do Nemo – Świat Rozrywki. 2017 nr 3


Reklama

Hotel · SPA · Ustroń

Odchudzanie i Odnowa Biologiczna Rehabilitacja – innowacyjne metody leczenia i wykwalifikowana kadra medyczna Nowoczesna Strefa Wellness & SPA Mazowsze Medi SPA

ul. Stroma 6 Ustroń Tel. 33/ 854 26 59

www.mazowszemedispa.com

m azows ze @ma zows ze me dis pa . co m

Cena już od

N a j w i ę k s za

8 - t o r ow a

zł/tor/h 5 3

A I N L E I G Ę R K w regionie

Rezerwacje pod nr tel. 32 639 05 96 ul. Aleja Róż 1, 41-300 Dąbrowa Górnicza (Park Hallera)

www.nemo-swiatrozrywki.pl

2017 nr 3

Kręgielnia

OŚMIORNICA 05


Masz tydzień wolnego? Nie wyjeżdżasz? Nie musisz. Na Śląsku znajdziesz wszystko, co pozwoli ci odpocząć, zjeść dobrze, powłóczyć się po małych uliczkach lub gdzieś przy wodzie i poczuć się naprawdę jak na wakacjach. MAŁE DZIERŻNO Jeśli na śląskim urlopie potrzeba ci naprawdę ciszy i spokoju odwiedź Małe Dzierżno. Jedyne kogo tam spotkasz to wodne ptactwo, urokliwe widoki i wędkarzy. Może się zdarzyć, że trafisz na imprezę zorganizowaną (obok jest ośrodek wypoczynkowo-szkoleniowy), zaplanuj więc, by pojechać tam w tygodniu. Wtedy maleńkie molo będzie najprawdopodobniej tylko dla ciebie. Małe Dzierżno jest wyjątkowo urokliwe, ciche i naprawdę ma się wrażenie, jakby się wyjechało gdzieś daleko. A to Pyskowice! Jeśli zgłodniejesz, zafunduj sobie lody z gorącymi malinami. Wtedy wakacje będą pełne. Woda/relaks/odpoczynek WILKOWICE BEZ GRILLA Jeśli na miniurlopie marzy ci się wszystko naraz , tzn. woda, plaża, miejsce do odpoczynku i jeszcze masz ze sobą dzieci, odwiedź Wilkowice (kierunek Tarnowskie Góry/Zbrosławice), spodobają ci się na pewno. Dla dzieci raj – parkowy zwierzyniec, park linowy, duży plac zabaw, fontanna i woda. Możesz też ściągnąć buty i przejść się „ścieżką bosych stóp” pełną trocin, szyszek, kamieni i piachu. Jak się znudzą wszystkie atrakcje, możesz wraz z całą dziatwą szybko przenieść się na piękną plażę (minuta i jesteście w Grecji – piasek jasny i czysty) i odpocząć, zażywając słonecznej kąpieli. Grilla na tej plaży nie zobaczysz. Woda/odpoczynek/atrakcje dla dzieci BYTOM I GÓRA MIŁOŚCI

Bytom, fot. Krzysztof Chrobak

A może Bytom? Wpadnij wieczorem na rynek i zobacz jak wygląda jedno z najstarszych śląskich miast. Zdziwisz się, ile kryje kamienic i zakamarków nie z dziś. Miejski Park im. Franciszka Kachla w samym środku miasta kryje Górę Miłości , stare drzewa i urokliwe stawy, które spacerując, odkrywasz zupełnie przypadkiem. Spotkasz tam też postaci z bytomskich legend rozmieszczone na całym terenie Ogrodu. A jeśli chcesz zjeść coś dobrego, wróć na rynek i koniecznie odwiedź maleńki „Wagon”, w którym wygląda, że ten co ciasto przygotowuje do pizzy, serce zostawił gdzieś we Włoszech.

06

NA WAKACJESUBIEKTYWNIE ŚLĄSK

Panorama wak acyjna

Paprocany, fot. Tomasz Zakrzewski

TYCHY I FALUJĄCA PROMENADA Miniwakacje nad jeziorem? Koniecznie odwiedź tyskie Paprocany. Jeśli nie rozsiądziesz się zbyt długo na pięknej drewnianej promenadzie przypominającej kształtem falę i pójdziesz dalej, masz szansę zobaczyć urokliwe jezioro z każdej strony. Możesz obejść je naokoło (długi spacer, jest też ścieżka rowerowa) Jeśli na urlopie towarzyszą ci dzieci, na pewno ucieszą je kwiatowe fontanny, którymi można lać się, ile wlezie. Jeśli urlop masz cały tydzień, odwiedź Paprocany raczej w tygodniu i rano. Unikniesz tłumów.

jak w nazwie, urokliwa atmosfera i przepysznie. Przez cały lipiec w Gliwicach trwają „Ulicznicy”, coroczny Międzynarodowy Festiwal Artystów Ulicy. Koncerty, spektakle, imprezy fotograficzne i projekcje filmowe. Pod gołym niebem, w samym środku miasta i bez biletów. Miasto/jedzenie/ imprezy

Woda/spacer/odpoczynek GLIWICE I ARTYŚCI ULICY Gliwice. Jedno z bardziej urokliwych śląskich miast. Możesz spokojnie zamienić z chorwackimi uliczkami. Na rynku znajdziesz małe kolorowe kamienice, miejski przyjemny gwar i knajpki, w sam raz by przysiąść i zjeść coś dobrego. Zgub się koniecznie w okolicach rynku i przypadkiem wejdź do „Ormiańskiej”. Smaki

Zamek w Będzinie, fot. Muzeum Zagłębia

MAGICZNY ZAMEK W BĘDZINIE Zamiast szukać zamków nad Loarą możesz poznać te na szlaku Orlich Gniazd, a wśród nich wznoszącą się nad Będzinem na wzgórzu warownię. Została ona

zbudowana przez Kazimierza Wielkiego i choć była wielokrotnie niszczona, zawsze ją odbudowywano. Jeśli będziesz miał szczęście, trafisz na turniej rycerski albo na jedyny w swoim rodzaju Festiwal Muzyki Celtyckiej. Jeśli nie ,i tak będziesz zadowolony zwiedzając zamek, a także pobliski park, bo jest tu naprawdę urokliwie zwłaszcza wieczorem. Znajdują się tam zrekonstruowane elementy średniowiecznych budowli, a także piętnaście wypoczynkowych miejsc zwanych magicznymi. Są one poświęcone ideom przyjaźni, miłości, zadumy i historii. Historia/rekreacja/odpoczynek

NADMORSKA PROMENADA W DĄBROWIE Jeśli chcesz wakacje ubrać w słoneczne popołudnie, wybierz się nad Pogorię do Dąbrowy Górniczej. Masz tu do wyboru Pogorię III, gdzie znajdziesz tłumy jak na nadmorskiej promenadzie (jeśli lubisz), weźmiesz udział w koncercie muzycznym na plaży lub bezpiecznie popływasz. Możesz też udać się nad Pogorię IV, która jest dwa razy większa, ale też jest to miejsce mniej „oswojone” i mniej zatłoczone. Tutaj pobiegasz, pojeździsz na rolkach lub rowerze. Możesz też położyć się na trawie, pogapić w niebo i na chwilę zapomnieć o zgiełku miasta, od którego dzieli cię tak naprawdę tylko kilka kroków. Poczujesz się przez moment identycznie, jak na jednym z pojezierzy gdzieś daleko w kraju.

część 1 Pogoria III, fot. UM Dąbrowa Górnicza

Woda/odpoczynek/relaks

Lidka Gawlak

2017 nr 3


Panorama relaksu

LUKSUSOWY WYPOCZYNEK

w Wiśle Eksperci od wypoczynku Apartamenty Bukowa Góra to inwestycja zrealizowana przez Kristensen Group - dewelopera specjalizującego się w nieruchomościach wakacyjnych. Właściciele apartamentów najczęściej decydują się na wynajem ich turystom, a żeby wszystko przebiegało sprawnie, oddają je pod zarząd profesjonalnej firmy. Dzięki temu mają pewność, że wypoczywający będą mieć zawsze dobrze przygotowany apartament i wsparcie osób, które doskonale znają okolice i mogą służyć radą, co warto zobaczyć, czy gdzie pójść na smaczny obiad. Apartamentami Bukowa Góra zarządza m.in. ApartView – firma powstała z inicjatywy pracowniczek Kristensen Group, które odpowiadały za Biuro Sprzedaży w Wiśle. Pracować w niej będą te same osoby, które zajmowały się sprzedażą wiślańskich apartamentów, więc bardzo dobrze znające produkt. – Byłyśmy na każdym etapie powstawania inwestycji, znamy nie tylko rozkład pokoi, ale nawet liczbę gniazdek elektrycznych w każdym pomieszczeniu – mówi Żaneta Strządała z ApartView, wcześniej pracująca w Kristensen Group.

WZBOGACENIE OFERT BIUR TURYSTYCZNYCH W CZECHACH

Kameralny charakter Wisły, jej uzdrowiskowy charakter, mnóstwo atrakcji, piękna okolica i niewielka odległość powodują, że Perła Beskidów jest często odwiedzana przez Czechów. W mieście dynamicznie rozwija się zaplecze noclegowe, a takie miejsca jak Apartamenty Bukowa Góra pozwalają wypoczywać w komfortowych warunkach. fot. Kristensen Group

Apartamenty Bukowa Góra to łącznie 119 apartamentów w dwóch postmodernistycznych budynkach. Unikatowe położenie na wzgórzu góry Bukowej powoduje, że są one widoczne zarówno z poziomu Wisły jak i górskich szlaków. Taka lokalizacja daje turystom dodatkową wartość – niezapomniany widok na panoramę Beskidów, a wieczorem na kaskadę świateł w samej miejscowości. – Często spotykamy się z opiniami wypoczywających, że oni mogą cały urlop spędzić na tarasie i delektować się widokami – dodaje Żaneta Kaczmarzyk z ApartView, również pracująca wcześniej w Kristensen Group. Apartamenty są w pełni wyposażone (w standardzie jest oczywiście zmywarka, pralka, suszarka, żelazko, zastawy kuchenne, kieliszki do wina) i przygotowane na przyjęcie zarówno rodzin z małymi dziećmi czy grup ludzi, którzy po prostu chcą ze sobą spędzić czas. Dostępne

są również apartamenty typu studio, wielkości ok. 30 m2 idealne dla par lub osób, które chcą wypocząć w pojedynkę. – Najchętniej wynajmowane są apartamenty z dwoma sypialniami i wspólnym salonem, ale i większe lokale cieszą się popularnością – mówi Żaneta Kaczmarzyk. – Zachęcamy do współpracy czeskie biura turystyczne. Tak komfortowe miejsce wypoczynku jak Apartamenty Bukowa Góra z pewnością wzbogacą ofertę dla turystów – twierdzi Żaneta Strządała. – Warto mieć solidnego partnera, który zapewnia produkt najwyższej jakości, bo komfort wypoczynku wpływa na satysfakcję klientów i ich opinie, jakimi się dzielą z innymi po powrocie z urlopu. Zainteresowanym przedstawicielom biur turystycznych proponujemy spędzenie jednego – dwóch dni w naszych apartamentach, by mogli sami przekonać się o wysokim standardzie – dodaje Żaneta Strządała.

Zapraszamy do kontaktu przedstawicieli biur turystycznych w Czechach – Żaneta Strządała, e-mail: zst@apartview.pl, tel. +48 519 075 026. 2017 nr 3

07


Panorama urlopowa To już kolejne lato, kiedy polskie morze będzie najważniejszym kierunkiem turystycznym dla Polaków. Popularność Bałtyku oparta jest na kilku ważnych elementach, z których niełatwo wybrać ten najważniejszy: budowa dróg i remonty torów, coraz większy strach przed terrorystycznym zagrożeniem za granicą, sentyment i patriotyzm turystyczny oraz last but not least Program 500 plus. Spróbujmy zatem te 4 elementy rozebrać na czynniki pierwsze. PO PIERWSZE: INFRASTRUKTURA W ostatnich latach powstały kluczowe odcinki dróg dla ruchu turystycznego w kierunku północy kraju. Gotowa jest autostrada A1 na południu od granicy z Czechami do lotniska w Pyrzowicach i dalej, od Piotrkowa Trybunalskiego aż do Gdańska. Brakujący odcinek od Pyrzowic do granicy z województwem łódzkim jest podzielony na mniejsze części, z których część jest w budowie, a część w procedurze przetargowej. Bardzo dobrze wygląda też sytuacja na zachodzie kraju dzięki sukcesywnie oddawanym do eksploatacji kolejnym odcinkom drogi ekspresowej S7 oraz autostradzie A4. To z perspektywy województwa śląskiego znakomite informacje. Duży skok jakościowy zanotowały wreszcie koleje. I tak, dzięki inwestycjom w tory i tabor, z Katowic do Gdańska możemy dojechać nawet w 5 godzin i 21 minut!

BAŁTYK

fot. pixabay.com

fot. pixabay.com

wało bankructwo 900 hoteli. Turcję w zeszłym roku wybrało aż o 80 proc. mniej Polaków niż w 2015 roku, kiedy to naszych rodaków wypoczywało tam prawie 0,5 mln. To efekt zagrożenia terrorystycznego, a także puczu wojskowego. Ruch natomiast niemal zamarł do niegdyś ulubionych przez Polaków kurortów wakacyjnych czyli do Tunezji i Egiptu. I choć polskie lotniska notują rekordy odprawianych podróżnych, to właśnie zagrożenie terrorystyczne spowodowało, że najbardziej konkurencyjne dla Bałtyku destynacje w ostatnich latach straciły najwięcej. PO TRZECIE: TURYSTYCZNY PATRIOTYZM Każdy to Polak powie, że nasze plaże najpiękniejsze w świecie! Ten swoisty patriotyzm turystyczny połączony z sentymentem przynosi efekty. Bo przecież wielu wciąż pamięta, że kiedyś konkurencją dla Bałtyku były tylko: węgierski Balaton, bułgarskie Złote Piaski, Jugosławia i robiący wtedy za tropiki Krym. Tak więc wracamy nad Bałtyk. PO CZWARTE: GRUBSZE PORTFELE Wracamy na polskie plaże, jednak nie sami, a z całymi rodzinami. Bez wątpienia, co było już przedmiotem wielu analiz, przyczynił się do tego Program 500 plus. Wreszcie na wakacyjne wyjazdy mogą sobie pozwolić także gorzej sytuowani Polacy, na co bez wątpienia wpłynęło rekordowo niskie bezrobocie oraz rosnące wynagrodzenia.

PO DRUGIE: ZAGROŻENIE TERRORYSTYCZNE Turcja w ostatnich dwóch latach straciła 16 milionów turystów. Jeszcze w 2014 roku odwiedziło ją rekordowe 41 mln osób, podczas gdy w 2016 roku już „tylko” 25,3 mln. To spowodo-

I tak właśnie nad Bałtyk wracamy nie z powodu braku alternatyw, ale z miłości, wyposażeni w grubsze portfele. MR

WAKACJE NA CEBULĘ

fot. pixabay.com

CZY KOMFORTOWY URLOP? POLSKIE STREFY HITEM SPRZEDAŻY Nietrudno było odgadnąć, gdzie na tegoroczne wakacje wybierze się większość Polaków. Jak donoszą statystyki – rekordy popularności budzą oczywiście… polskie plaże. Wydawać by się mogło, że ta mniejszość Polaków, która jednak zdecydowała się na wczasy zagranicą – robi to dla poznawania obcej kultury, chociażby z punku pięciogwiazdkowego, hotelowego leżaka… ale jednak. Tymczasem prawdziwym hitem tego lata są tzw. „polskie strefy turystyczne”, które napędziły ilość sprzedaży wyjazdów zagranicznych do Grecji i Chorwacji. W takiej strefie Polacy nie muszą czuć się skrępowani nieznajomością języka, zjedzą też tradycyjnego schabowego i posłuchają dobrych hitów znad Wisły. Janusz z Grażyną na wakacjach, typowy Sebix na all inclusive, Polaki cebulaki. Wydawać by się mogło, że wśród większości nas – Polaków - funkcjonuje dosyć niekorzystny wizerunek rodaka na urlopie. Kojarzymy krajan raczej z mało etycznym kodeksem zachowania i raczej nie przyznajemy się, gdy zagranicą usłyszymy znajome słowa znad Wisły. Prawdziwym hitem stały się jednak tzw. „Polskie Strefy” w hotelach w Grecji i Chorwacji – tegoroczny pomysł biura podróży Rainbow, które chciało w ten sposób zachęcić do zagranicznych wyjazdów tych Polaków obawiających się bariery językowej. Biuro podróży poinformowało, że sprzedało już ponad 72,1 tys. wycieczek na okres tzw. wysokiego sezonu wakacyjnego od czerwca do października. To o 21 tys. więcej sprzedanych wycieczek niż rok temu. Niebagatelny wpływ na wynik mają właśnie Polskie Strefy. To jedyna oferowana w Polsce idea wakacyjnej wioski, która dzięki szerokiemu wachlarzowi atrakcji, zabaw, gier, konkursów i imprez tematycznych znakomicie integruje, pozwala na zawarcie nowych, waka-

08

cyjnych znajomości oraz na spędzenie czasu w doskonałej, pełnej swobody atmosferze - informuje Rainbow. W specjalnych „Polskich Strefach” turyści z Polski mogą bez problemów porozumieć się w języku ojczystym - wykupić wycieczkę, wypożyczyć samochód lub skuter, a także dowiedzieć się, co warto zwiedzić w okolicy. Innymi słowy celem oferty jest zaspokoić oczekiwania tych, którzy pragną spędzić urlop za granicą, mimo że generalnie za zagranicą nie przepadają, nieswojo się tam czują, nie do końca akceptują panujące na zagranicznych plażach obyczaje oraz nie rozumieją, co się do nich na tych plażach mówi. Dzięki „polskim strefom” rozluźnieni polscy turyści będą się nareszcie mogli odgrodzić od smutnych przedstawicieli tych narodowości, którzy nie lubią i nie potrafią się bawić i tylko psuliby zabawę Polakom. Atmosfera w strefie przypomina trochę wczasy pracownicze. Ludzie, mijając się, mówią sobie dzień dobry, cześć – cześć. Idą na plażę, później coś zjedzą – w menu

m.in. schabowy. Potem potańczą, wezmą udział w konkursie wiedzy o ojczyźnie „Kocham Cię, Polsko” albo zabawie muzycznej „Jaka to melodia?”. Obejrzą film – po polsku, oprócz „Killera” i „Chłopaki nie płaczą”, też światowa kinematografia. Od dobrych kilku lat m.in. hiszpańskie wyspy jak Majorka czy Ibiza zostały zdominowane przez Niemców. Rynek lokalny na tyle dostosował się do takiej kolei rzeczy, że na głównych promenadach bez problemu zjemy tradycyjne bratwursty i usłyszymy niemieckie piosenki (częściej niż hiszpańskie). Kreta, Korfu, Rodos i Riwiera Olimpijska w Grecji, Split. Tak wyglądają destynacje tegorocznych, polskich stref. Jeśli faktycznie okażą się sukcesem marketingowym to z pewnością będzie ich przybywało. Może zatem nie ma się czego wstydzić i wzorem naszych zachodnich sąsiadów dobrze czuć się wszędzie tam gdzie nasza rodzima tradycja. Rafał Barteczko 2017 nr 3


Panorama ciek awostek

BIBLIA PO ŚLĄSKU W listopadzie tego roku ma się ukazać Nowy Testament… po śląsku. Jego autorem jest Gabriel Tobor, burmistrz Radzionkowa. To nie tylko efekt zamiłowania do języka śląskiego, ale także pasja, jaką stało się gromadzenie przez samorządowca różnych wydań biblii z całego świata. W swoich zbiorach posiada on 200 egzemplarzy biblii wydanej w 91 językach. To efekt 35 lat realizowania tego wyjątkowego hobby, które za kilka miesięcy zaprocentuje własną wersją bliblii po śląsku. fot. bibliaposlasku.pl

Śląski przekład powstaje na podstawie Nowego Testamentu Biblii Jakuba Wujka, a praca nad nim zajęła autorowi ponad półtora roku. W jednym z wywiadów Gabriel Tobor powiedział o zgromadzonym przez siebie zbiorze: - Są wśród nich przekłady Pisma Świętego na różne dialekty, nieraz używane przez kilka tysięcy osób. Nawet Kaszubi mają swoją wersję biblii od ponad 200 lat. Pomyślałem sobie, że brakuje wśród nich tłumaczenia na język śląski. Skoro nikt nie chciał tego zrobić, to sam się tym zająłem.

ła Marka Szołtyska, który w 2000 roku napisał „Biblię Ślązoka”. Była to jednak swobodna adaptacja opowiadań biblijnych, a i tak książka spotkała się z krytyką, między innymi Rady Języka Polskiego. - Z pewnością takie sprawy ułatwiłaby kodyfikacja języka śląskiego, której jak dotąd nie ma – mówi Gabriel Tobor. Biblię po śląsku będzie można nabyć jedynie drogą internetową na stronie www.bibliaposlasku.pl . Już dziś można się na tej stronie zapisać i otrzymywać fragmenty biblii po śląsku, a także otrzymać informację o rozpoczęciu przedsprzedaży po preferencyjnych cenach.

Autor przyznał, że spodziewa się, iż pojawią się krytycy jego tłumaczenia. Jest ono bowiem oparte na języku śląskim, którym posługują się mieszkańcy Radzionkowa i okolic, a wiadomo, że śląski różni się swoim dialektem w poszczególnych regionach. Podobna historia spotka-

Mariusz Szczygielski

Tekst biblii w różnych językach

EWANGELIA WEDŁUG ŚW. ŁUKASZA, 9, 12-17 – Gabriel Tobor (2017 rok)

Fragment przekładu na gwarę góralską – Maria Matejowa Tobiarz (2005 rok)

Fragmenty przekładu – Eugeniusz Gołąbk (1993 rok)

12 Juz sie zacynało poleku ćmić i prziszło do Niego dwunostu i godali: Łodprow ludzi, niych se idom do tutejszych mjastecek i wsi, kaj znojdom gospoda i cosik do jodła, bo sam tukej, my som na pustyni. 13 Ale łon pedzioł do nich: Wy dejcie jym jeś. Łoni łodpedzieli: Momy ino pjyć pecynkow chleba i dwje ryby, chyba, że pódymy i nakupjymy jodła dlo wszyskich tych ludzi. 14 A było koło pjyńciu tysiyncy chopa. I pedzioł do swojich uczniow: Kozcie jym siednonć we kupach po myni wjyncy pjyndziesiyńciu.15 I zrobjyli tak i posadziyli wszyskich. 16 A Łon wzion te pjyńć chlebow i dwje ryby, wejrzoł we niebo i pobogosławjoł je, i połomoł i dowoł uczniom, coby dowali ludziom. 17 Jedli i najedli sie wszyscy, i pozbjyrali co łostało, dwanoście koszykow konskow.

Ewangelia Łukasza:1:26-33 [26] W sóstym miesioncu posłoł Bóg janioła Gabryjela do miasta w Galeji, zwanego Nazaret, [27] do Dziewicy poślubionyj chłopu imiyniem Józef, s rodu Dawida: a Dziewicy było na imie Maryja. [28] Janioł weseł do Niyj i pedzioł: "Bydź pozdrowiono, pełnoś łaski, Pon s Tobom, ". [29] Óna sie zawstydziyła na te słowa i ozmyślowała, co mo znacyć toto zdrówkanie. [30] Ale janioł pedzioł Jyj: "Nie bójzesie, Maryjo, nalazłaś przecie łaske u Boga. [31] Pocnies i porodzis Syna, ftoremu dos imie Jezus. [32] Bedzie Ón wielgi i bedzie nazywany Synem Nowyzsego, a Pon Bóg do Mu tron Jego praojca, Dawida. [33] Bedzie panowoł nad dómem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie bedzie kóńca".

Ewangelia Łukasza 16:19-31 [19] Żił jeden bogati człowiek, co sę oblôkôł w purpurę ë drodżié płótno a dzéń w dzéń pëszno sę bawił. [20] Kol wierzejów jego pałacu leżôł obwrzodzałi prachôrz o mionie Łazôrz. [21] On bë sę rôd najôdł néżkama ze stołu bogôcza, , le psë przëchôdałë ë lizałë jego wrzodë. [22] Prachôrz umarł, a aniołowie przenioslë go na klin Abrahama. Umarł téż bogôcz ë béł pochowóny. [23] A cziej béł w Krôjnie Umarłëch ë cerpiôł mękę, podniósł oczë a uzdrzôł z daleka Abrahama i Łazarza kol niego. [24] Ë zawołôł: Ojcze Abrahamie, zmiłujce sę nade mną ë poslëceże Łazarza; niech kunôszk... [całość] [3]

2017 nr 3

09


Panorama wydarzeń

To nie jest tylko opowieść o Żwirce i Wigurze Rozmowa z Pawłem Bogoczem, reżyserem. fot. Andrzej Leśniewski

10

„Chwała Bohaterom - wspomnienie Franciszka Żwirki i Stanisława Wigury”. To tytuł filmu dokumentalnego, którego premiera przewidziana jest na 11 września tego roku. W 85. rocznicę śmierci tych Bohaterów. Dlaczego kręcisz ten film? Dlatego, by przypomnieć ich? Komu? Czy tylko Polakom? Czy Czechom również? Och, wiele pytań naraz. W każdym polskim mieście jest ulica imienia Żwirki i Wigury, ale przeciętny Polak kojarzy te nazwiska raczej z bohaterami czeskiej kreskówki o Żwirku i Muchomorku. To mi nie dawało spokoju, bo miejsce ich katastrofy pierwszy raz odwiedziłem z babcią już jako czterolatek. Miejsce to nazywane jest „Żwirkowiskiem” i znajduje się we wsi Cierlicko, 10 km od Cieszyna – po czeskiej stronie. Od zawsze jest zamieszkałe przez Polaków – których czasami nazywa się Zaolziakami. Jestem jednym z nich, bo choć urodziłem się w granicznych Zebrzydowicach, to wychowywałem się u dziadków w Karwinie. Babcia mówiła, że jedziemy złożyć kwiaty w rocznicę katastrofy na „Żwirkowisko”, co by tam spotkać Poloków, co my ich w kościele nie spotkomy – bo to teren bardzo religijnie urozmaicony… Patrzę więc na to miejsce, jak na wyjątkowy punkt styczny dla wszystkich tych, którzy tam do dziś przyznają się do polskości. „Żwirkowisko” łączy nasze narody, nie dzieli. Oni wtedy lecieli na zaproszenie czeskiego aeroklubu, w przyjacielskie odwiedziny. Dla kogoś takiego jak ja, u którego polsko-czeska rzeczywistość ma bezpośredni wpływ na rodzinne relacje, to niezwykły, bardzo osobisty temat na opowieść. A poza tym, to nie jest tylko opowieść o Żwirce i Wigurze. Komuś może wydawać się, że nakręcić film dokumentalny, to prosta sprawa. „Chwała Bohaterom” powstaje od roku. Dlaczego trwa to, ktoś może zapytać, tak długo? Od roku trwa produkcja filmu, ale prace nad nim trwają już tak naprawdę dwa lata i pomimo zapowiedzianej na wrzesień premiery – wcale nie ustaną w tymże wrześniu. Przeprowadziłem

2017 nr 3


Panorama ekonomiczna / Rek lama żmudną dokumentacje, tygodniami siedziałem w polskich i czeskich bibliotekach, pojeździłem po regionie autem, rowerem, rozmawiałem z dziesiątkami ludzi, zrobiłem setki fotografii. Pozwolę sobie też zauważyć, że nominowany do Oscara dokument Andrzeja Celińskiego „Dzieci z Leningradzkiego” powstawał pięć lat, a znakomity film „Nadejdzie piękny dzień” Hanny Polak – bodaj w czternaście – nie jestem więc jakimś rekordzistą. Dodam, że pracuję także nad książką o tej samej tematyce i nad edukacyjną grą komputerową „Challange 1932”. Mówi się studentom szkól filmowych na całym świecie, że w filmie trzeba unikać pracy pod gołym niebem, z dziećmi i ze zwierzętami. Ten film prawie w całości jest realizowany pod gołym niebem, są dziecięcy aktorzy i nie brakuje w nim zwierząt... Już tylko same te fakty mówią co nieco o naszej pracy. Duży stres, ale i satysfakcja z tej roboty większa niż przy jakiejkolwiek mojej wcześniejszej realizacji.

To duże przedsięwzięcie. Ty je reżyserujesz, a producentem wykonawczym, można to tak określić, jest Stowarzyszenie „Chwała Bohaterom” z Jastrzębia Zdroju we współpracy z Polskim Związkiem Kulturalno-Oświatowym. A wszystko to dzięki wsparciu transgranicznego funduszu unijnego „Olza”… PZKO, konkretnie jego oddział cierlicki, czyli „Dom Polski im. Żwirki i Wigury” we współpracy z „Chwałą Bohaterów” skorzystały z unijnego programu skierowanego do organizacji pozarządowych z dwóch stron granicy, które razem chcą zrobić coś wspólnego. Chcieli wspólnie zrobić film i zyskało to aprobatę urzędników. Bardzo chciałbym podziękować pracownikom biura „Olzy” za zrozumienie naszej idei, za całe ich wsparcie, jakiego nam udzielono, za serce jakie włożyli i oni w ten projekt . Całe życie pracuję z urzędnikami, ale tak kompetentnych, ideowych i kochających swój region - dotychczas nie spotkałem. Dzięki „Olzie” dwie grupy pasjonatów realizują projekt, który kierują nie do swoich najbliższych,

do królika i jego siedmiu braci, ale do Prażan i Warszawiaków. Mają coś ważnego za moim pośrednictwem do powiedzenia. I chciałbym, aby ten ich głos był usłyszany i zrozumiany. Dziś to unijne wsparcie umożliwia nam wyprodukowanie filmu w formacie tzw. telewizyjnym, czyli około 50 minut. Jednak temat jest tak mocny, że zrobię wszystko, aby powstał film pełnometrażowy, przynajmniej 75 minutowy, bo takie dokumenty, rzadko, bo rzadko, ale trafiają do kin, a taki jest mój cel. Z tego co wiem od producentów, właśnie trafia do kin mój pełnometrażowy debiut „Happy Olo” o podróżniku Aleksandrze Dobie – film który powstawał w jeszcze trudniejszych warunkach. Myślę, że prędzej czy później uda się też wprowadzić do kinowej dystrybucji film „Chwała Bohaterom”. Mam nadzieje ze będzie to ważny i dla Czechów, i dla Polaków film – dlatego będą dwie wersje językowe.

Jakieś szczegóły techniczne, ciekawostki, wieści z kuchni? Na pewno ciekawym jest to, że film zawiera elementy fabularne. Wiadomo że słynne RWD6 się nie przetrwało, ale zachowała się w USA jego techniczna dokumentacja. Na jej podstawie stworzyliśmy model 3D tego samolotu, także jego kabiny. Zorganizowaliśmy castingi aktorskie w kilku miastach – znalazłem zawodowych aktorów w wieku Żwirki i Wigury z 1932 r., bardzo do nich fizycznie podobnych. Pokazuję w filmie przemówienie por. Żwirko z Radia Wilno, jakie wygłosił dwa dni przed swoja śmiercią, pokazuję też ten ich ostatni, feralny lot. Od strony technicznej – nie ukrywam – to bardzo trudna realizacja. Prawie połowa zdjęć do filmu powstała w Czechach. Cierlicko bardzo się zmieniło od 1932 r. Powstało tam wielkie, sztuczne jezioro, część wsi została nim zalana. Zachował się jednak kościół Św. Wawrzyńca, obok którego się rozbili 11 września 1932 r., w niedzielę... Dzięki uprzejmości dzisiejszego proboszcza - Jřiego Sedlaczka - mogliśmy w nim popracować. Proboszcz zagrał w filmie tego ówczesnego, polskiego.

eł Bogocz h Krzysztof Paw dokumentalnyc t n ce u d ro p ena1969 r.) polski zesnej sztuce, sc h łc ó sp (ur. 26 lutego w h yc n klamowyc h poświęco owych form re form filmowyc lm fi r o at iz al , autor re T V, ji plastycznych ac e rz ysta i reżyser kr i ć ję zd órh, autor nt muzyczny, tw ce u d ro i promocyjnyc p r, to ek, kompozy czny. tekstów piosen ziennikarz muzy d k, zy u m , w ó ca wideoklip

To wielowątkowe kino, takie na jakie zasłużyła legenda tych dwóch młodych chłopaków – zdobywców przestworzy, którzy zginęli tuż po tym, jak ich sukces zadziwił cały świat. Nam współczesnym dość trudno wyobrazić sobie skalę ich zwycięstwa. Wyścig lotniczy „Challange” mógłbym w tym kontekście porównać tylko do zainteresowania światowej opinii publicznej zdobywaniem kosmosu z przełomu lat 60. i 70. Próbuję tym filmem nie tylko przypomnieć tamte czasy i ich bohaterów, ale tak ogólnie – zdefiniować takie pojęcia jak „bohaterstwo”, „bohater”, czy wreszcie „pamięć”. Dotychczas w Polsce byłeś znany z reżyserki wideoklipów. A co po „Chwale Bohaterom”? Kolejny dokument? Czy wracasz do muzyki? To nie jest mój pierwszy film, ani też nie przestałem robić wideoklipów, zmieniły się może tylko trochę proporcje. Chcę pracować, jestem już chyba za stary na to, żeby kopać rowy – sprawnie posługuję się kamerą, mikrofonem i jak każdy wolny strzelec w Polsce – nie będę miał emerytury i wykituję w pracy jak Łomnicki. Da się pracować, rozwijać także i w miejscu „kaj wszyndzie daleko, blisko ino do Czech”. Będę rozwijał w kilku kierunkach projekt „Żwirko i Wigura”, pracuję też już trochę nad następnym filmem dokumentalnym pt. „Pan Maleńczuk i ja”, myślę o projekcie poświęconym Zofii Kossak... Związałem się też od jakiegoś czasu z Zakładem Nowych Mediów Uniwersytetu Śląskiego; mam tam zajęcia ze studentami grafiki przestrzennej, co też jest dla mnie bardzo inspirujące. Przekroczyłem czterdziechę i cały czas się uczę. Nie każdy mój rówieśnik może to o sobie powiedzieć. Dopóki starczy sił na tę walkę, będę starał się ludziom opowiadać swoje historie, bo do tego zostałem stworzony. A czy to będą filmy, gry, komiksy czy książki, to już ma małe w sumie znaczenie. Do koncertowania już chyba nie wrócę, ale cały czas coś robię w sensie muzycznym. Jestem współautorem ścieżki dźwiękowej w filmie „Chwała Bohaterom”. Rozmawiał: Andrzej Leśniewski

autor wektoru freedesignfile.com

2017 nr 3

11


Panorama sztuk i „Modliszki” - fot. malarstwo-symbolizm.blogspot.com

MISTRZOWSKI WARSZTAT

I KONTROWERSJE

Jarosław Kukowski znany jest z tego, że w magiczny świat realizmu wplata tematykę społeczną, a nawet narodową. To jeden z najpopularniejszych współczesnych polskich surrealistów, który doskonale opanował warsztat rysunku i malarstwa olejnego. Jego twórczość można podzielić na trzy fazy. Każda z nich jest odrębną częścią artystycznego wyrazu i ma swoje określone znaczenie. W tej najwcześniejszej nazwanej „Sny” na jego obrazach pojawiają się zdeformowane postacie, często otyłe i z nieproporcjonalnymi głowami. Ich brzydota nie jest przypadkowa i nie odnosi się jedynie do fizyczności. Jest ona metaforą wyizolowania współczesnego człowieka w społeczeństwie, jego zagubienia i samotności.

Z kolei w kolejnej fazie „Nie-sny” twórca wplótł w swoje malarskie opowieści wątki narodowe z otaczającej go przestrzeni. Widać to wyraźnie na przykład w obrazie „Modliszki”, który jest alegorią społeczeństwa polskiego, a przynajmniej jego części. Na skromnie zastawionym stole, gdzie króluje wódka, pusty wazon, kilka kromek chleba, leży także bilet lotniczy. Nad stołem widnieje płaskorzeźba fragmentu godła. Postacie są bardzo wynaturzone, posiadają ogromne ciała, przypominające odwłoki, wielkie ramiona i dłonie, jak kończyny owadów. Postacie tkwią w jakiejś apatii i wegetują przy alkoholu. Ich rozmowy do niczego konstruktywnego nie prowadzą. Są jak prawdziwe modliszki żerujące na swojej ojczyźnie i rodakach. Swoje prymitywne żądze są w stanie zaspokajać nawet własnym kosztem.

„Polska” – fot. malarstwo-symbolizm.blogspot.com

Już ten obraz wzbudził wiele kontrowersji i dyskusji, bowiem wymyka się z wszechobecnej martyrologii naszego narodu, w której rzadko pojawia się miejsce na pokazywanie wad i ułomności. Dlatego również i obraz „Polska” spowodował nie małe zamieszanie nie tylko w świecie sztuki. Na pierwszym planie widzimy ni to pegaza, ni to konia z ludzką, brzydką twarzą, która wyraża niesamowity wysiłek i bezradność. Z grzbietu wyrastają mu miniaturowe skrzydła, które jednak nie pozwalają się wznieść na tyle wysoko, by sięgnąć jabłka. Nie jest to jednak owoc z drzewa poznania dobrego i złego, tylko symbol dobrobytu. Obraz powstał na przełomie wieków, gdy Polska wciąż jeszcze dźwigała się z niedostatku czasów komunistycznych, a wszelkie możliwości, będące udziałem innych krajów zachodnioeuropejskich, dopiero się przed nami otwierały.

„Polska” – fot. malarstwo-symbolizm.blogspot.com

Kolejny cykl obrazów Jarosław Kukowski nazwał „Freskami”. Jest on bardzo odmienny od poprzednich. Dominuje na nich ciepła i jasna tonacja kolorów, a tematem przewodnim są kobiece akty. Artysta zastosował przy tym ciekawy zabieg, polegający na pokryciu po-

staci kobiet charakterystycznymi dla fresków rysami czy odpryskami, co symbolizuje na jego obrazach przemijanie. Z pewnością twórczość Jarosława Kukowskiego nie pozostawia nikogo obojętnym. Niezależnie od interpretacji poszczególnych dzieł, wchodzą one w świadomość widza i goszczą tam jeszcze długo po opuszczeniu wystawy. A malarstwo tego artysty możemy między innymi podziwiać w Wiśle w nowo otwartym Muzeum Magicznego Realizmu „Ochorowiczówka”. Znajdziemy tam również prace wielu innych, znanych i cenionych polskich twórców, surrealistów. Warto tę wystawę odwiedzić i przekonać się o potędze wyobraźni tych, którzy postanowili wejść do świata magicznego realizmu. Mariusz Szczygielski

reklama

12

2017 nr 3


Reklama

erwonej (980 mecz ), w ró et m 0 10 (1 h ieskic kolej ać na: 2 trasach nieb ow us sz ło by Skolnity Ski & Bike – ki na rs oż ia m rc e na zi k gd de ie ro m zi oś rów), Po udanej a maluchów (70 met dl – IŚ LN O SK gu ią yc trów) i małym w a sezon letni. n za s ra p ) za w – ró ęcy. et m 0 0 dzieci, folwark zwierz a dl linowa 4 osobowa (8 gi an rb eu y, zn ic nom widokowe, bar gastro sy ra ta ę: si ją towa. du aj zn tball, Strzelnica spor in Na szczycie góry Pa y, ow lin – rk Pa Przygoda Na terenie Ośrodka:

INFO WYCIĄG

+48 731 323 711 Kolejowa, 43-460 Wisła

2017 nr 3

13


Panorama prz ygranicza fot. ?

Polak Węgier dwa bratanki i do szabli i do szklanki. A Czech i Polak? W relacjach między dwoma narodami (do Czechów dodaję roboczo Morawian) nie można ukuć takiego porzekadła. Co prawda z badań CBOS (głównego w Polsce ośrodka badań opinii społecznych) przeprowadzonych w 2016 r. wynika, że spośród 27 nacji Polacy najbardziej lubią Czechów (50 proc. deklaracji), to podobne sondaże przeprowadzone w ostatnich latach w Republice Czeskiej wykazują, że obywatele tego państwa najbardziej lubią Austriaków i Słowaków. A Polaków? Powiedzmy tak: nie są oni w czołówce narodów najbardziej poważanych w państwie, którego stolicą jest Praga.

MAŁY TRAKTAT

o w z a j emnych u pr zedzen iach Mam takie w sobie przekonanie, że Polacy i Czesi, przynajmniej we wzajemnych relacjach, są strasznie zakompleksieni. I stąd dla Czecha Polak to krętacz, handlarz, watażka i gość porywający się z motyką na słońce dla jakiegoś durnego honoru. A dla Polaka Czech, to hedonista, pacyfista, a wręcz i tchórz, któremu, jak plują w oczy, to powie, że deszcz pada. Taki jest stereotyp, czyli „konstrukcja myślowa, zawierająca komponenty poznawcze, emocjonalne i behawioralne, będące uproszczaniami dotyczącymi różnych zjawisk”. PEPIK, SZWEJK, TCHÓRZ Przeciętny Polak, tym bardziej ten, który w Czechach nigdy nie był, albo był na dwudniowej góra, wycieczce, postrzega Czecha, zwanego w Polsce mało wzniośle Pepikiem (Józkiem), jako kogoś, który marzy tylko o tym, by wypić kolejne piwo w świętym spokoju i niekoniecznie we własnym państwie. To, że europejskość Polski jako bytu państwowego przyszła z Czech za sprawą małżeństwa Dąbrówki z Mieszkiem w świadomości przeciętnego Polaka raczej nie istnieje, to inna sprawa. Zresztą, przeciętny Czech też ma o tym ograniczone pojęcie, bo gdyby miał większe, to w stereotypie, by to Polakom przypominano. Czech ma w sobie pragmatyzm, którego Polak mu jednocześnie zazdrości i za który go gani. Sprzeczność? A skądże. Po tym, jak Czesi zostali do imentu sprani przez Habsburgów w bitwie na Białej Górze (1620 r.), to im się na trzy wieki odechciało niepodległości. Czesi stwierdzili, że nie ma co mocować się ze znacznie silniejszym, bo to jest bolesne. I naród, który wcześniej w Europie był zaliczany do wojowniczych (jego król panował nad Polską, wszedł w posiadanie Śląska, rycerstwo walczyło pod Grunwaldem – po obu stronach itd.), przeszedł na pozycje pacyfistyczne. I nie dziwota, bo Austriacy wycięli w pień czeską szlachtę. Zresztą u nas „za króla Olbrachta wyginęła szlachta”, ale w Polsce się odrodziła, a w Czechach już nie. I tak się zaistniał Szwejk, który

14

nie był wcale takim kretynem, jak go przedstawiono w czechosłowackim filmie z lat 50. PRZYGANIA KOCIOŁ GARNKOWI Oj ci Czesi, tylko piją to piwsko i obżerają się kiełbaskami – biadolą Polacy, z mniej lub bardziej skrywanym poczuciem wyższości. Gdyby znali ciut historii południowego sąsiada, to wiedzieliby, że, gdy katolicy (Austriacy) rozpłaszczyli protestantów (Czechów), to pobici, jak nie chcieli być jeszcze bardziej bici (w przenośni i dosłownie) musieli podporządkować się silniejszemu. A że piwo jest dobre, to niech się Polacy nie dziwią, że to za Habsburgów stało się ono czeskim trunkiem narodowym. Natomiast dla Czecha poczuciem wyższości cywilizacyjnej było pić piwo (i wino, nie zapominajmy o winie, o nim w innym miejscu PS) niż żłopać wódę zwaną eufemistycznie okowitą, więc uznawano i uznaje się, że jak Polak, to opój. Chociaż to i dziś Czecha nie dziwi widok rodaka zamawiającego do piwa kielich borowiczki. Natomiast, gdy Polak to widzi, to się dziwi i uważa Czecha za mocno trunkowego. Bo prawda jest taka, że jedni i drudzy nie wylewają za kołnierz. Bo jak się przeliczy na statystyczny alkohol piwo wypite w ciągu roku przez statystycznego Czecha, to wyjdzie, że pije tak samo równo jak Polak. Co to za większa różnica, czy się wypije na imprezie dziesięć piw czy pół litra gorzałki, gdy jedno i drugie ma tyle samo w sobie tzw. czystego alkoholu? W kwestii „alkoholowych” stereotypów trzeba jednak uczciwie stwierdzić, że po wypiciu takiej ilości alkoholu bardziej skłonny do awantury będzie Polak niż Czech. W tym przypadku trzeba przyznać, że trzy wieki wychowania w duchu germańskim ma dobre strony. ŻOŁNIERZ WYKONUJE ROZKAZY Minęły trzy wieki od pogromu na Białej Górze. Powstało państwo, które nigdy nie istniało. Doszło do połączenie dawnej, historycznej części Węgier oraz Czech i Moraw. Powstała Czechosłowacja. I w tych czasach również należy

szukać genezy dzisiejszych uprzedzeń czesko-polskich. No bo kiedy Polska odpierała nawałę bolszewicką, to nasi słowiańscy pobratymcy zapędzili się aż pod Bielsko i chcieli nam zabrać, co uważali za swoje, a której to opinii nie podzielała Polska. Była ona jednak na tyle wtedy zaangażowana w walkę z komuchami, walkę o być lub nie być, że Wojsko Polskie odrzuciło agresorów tylko pod Cieszyn. Československá armáda zabrała sobie, to co było po drugiej stronie Olzy, gdzie Polaków było więcej wielokroć od Czechów, że o Niemcach nie wspomnę. W 1938 r. Wojsko Polskie odbiło Zaolzie, co do dziś II Rzeczypospolitej wypomina się częściej w Polsce niż w Republice Czeskiej, bo tam mało kto przywiązuje znaczenie do tak odległych zdarzeń. Ale Polakom nie wystarczyło, by wyrównać rachunki. I nie wiedzieć czemu zrodził się stereotyp o tchórzliwej armii czechosłowackiej. A to, za przeproszeniem, gówno prawda. Czesi byli pragmatyczni i bardziej, w swym nastawieniu do władzy, jako takiej, germańscy niż słowiańscy. Československá armáda była siłą liczącą się w Europie, bez porównania lepiej uzbrojoną niż Wojsko Polskie (choć w 1938 r. nieco odstawała od wymagań współczesnego pola walki). No tak, ale w polskim narodzie panuje przekonanie, że Czech to tchórz. A w tym tyle prawdy, ile w czeskim postrzeganiu, że Polak to warchoł. Armia czechosłowacka w 1938 r. chciała się bić, ale po tym, jak Adolf nieco wcześniej przyłączył do Rzeszy Austrię, to potężne fortyfikacje w Sudetach miały tyły odsłonięte i były przez to bezużyteczne, co zrozumiała czeska generalicja, a żołnierz niekoniecznie musiał pojmować. Należy jednak przyznać, że gdyby Polacy byli wówczas na miejscu Czechów, to nasza generalicja miałaby głęboko takie uwarunkowania i byśmy się bili. Ze skutkiem i następstwami tego wiadomymi. No i Polacy mają poczucie wyższości nad Czechami, bo jak Armia Krajowa powstała w Warszawie, a było to w czasach, gdy Niemcy jeszcze

byli przy sile, to choć Polaków wszyscy alianci wystawili do wiatru, walki trwały nieco ponad dwa miesiące. A gdy podobne powstanie w Pradze wywołał czeski ruch oporu (wbrew polskim wyobrażeniom istniał takowy), to nie dość, że zbuntowali się, gdy Rzesza już prawie skapitulowała, to gdyby nie pomoc armii Własowa i Armii Czerwonej, przez dwadzieścia lat musieliby rekonstruować od fundamentów królewskie Hradczany. KOMUNA NAS PORÓŻNIŁA Co tam agresja na Cieszyńskie, co tam zajęcie Zaolzia. Dopiero komuna dołożyła swoje najbardziej do powaśnienia tu i ówdzie dwóch narodów. Czesi, jak to Czesi. Propaństwowcy. Nawet jak państwo było bardziej komunistyczne od sowieckiego. Polacy rżeli ze śmiechu, gdy zobaczyli na własne oczy, że czerwonych gwiazd na czeskich latarniach jest więcej niż u Wielkiego Brata. Ale do śmiechu przestało być Polakom, gdy po raz kolejny pokazali wyższość ducha bojowego i w ramach Akcji Dunaj w 1968 r. pospieszyli ratować czechosłowacki socjalizm przed zachodnioniemieckimi rewizjonistami. Efekt tego jest taki, że starsze pokolenie ma wyrobione zadanie o takiej pomocy. I nie ma się co dziwić, że w 1980 r. Czechosłowacja gotowa była dać cztery dywizje do internacjonalistycznego korpusu, który miał przywrócić do porządku, a ściślej przewrócić na ziemię, kontrrewolucjonistów na żołdzie światowego imperializmu spod znaku Solidarności. ZAMIAST PUENTY Na szczęście to wszystko se nevrati. Ale nie czarujmy się, jakieś ślady tego są i jeszcze długo pozostaną w świadomości potocznej obu narodów. Mnie tylko dziś dziwi jedno: dlaczego czeskie piwo sprzedawane w Polsce jest dwa razy droższe niż w ichniejszym sklepie, skoro Unia Europejska zniosła cła i takie tam finansowe obciążenia? Czy dlatego, że Czesi nie lubią nas Polaków tak, jak my ich lubimy? Andrzej Leśniewski

2017 nr 3


Panorama prz ygranicza

Morawski ślad w historii cudownego obrazu?

Jasna Góra

fot. Andrzej Leśniewski

HISTORIA NIEOFICJALNA Jej kreatorem miał być węgierski król Andrzej II. W 1262 r. rozbudował kaplicę w Uherskim Brodzie do rozmiarów kościoła (w oficjalnej historii zasługę tę przypisuje się czeskiemu królowi Przemysławowi Otakarowi II i datuje się ją na ok. 1272 r.). To nie było jedyne votum, jakie złożył w podzięce za łaski Pańskie. W tym samym roku miał także podarować dominikanom, sprowadzonym do budowanego kościoła z Węgier, ikonę stworzoną, jak głosi chrześcijańska tradycja, na deskach stołu, przy którym siadywali Jezus, Maria i Józef. W średniowieczu było w zwyczaju, że od czasu do czasu jacyś rycerze łupili kościoły po to, by zabrać z nich relikwie do swoich świątyń. Przez tylko 40 lat ikona Czarnej Madonny tkwiła w ołtarzu kościoła w Uherskim Brodzie. Aż tu... W 1312 r. możnowładca Mateusz Czak Trenczański, zwany Panem Wagu i Tatr najechał klasztor dominikanów i ukradł im ich świętość. Obraz potem miał trafić via Opole do Częstochowy. Widać był to zbój prawego charakteru, bo na otarcie łez niedługo później sprezentował zakonnikom kopię świętej ikony. Ile w tym prawdy? Był Andrzej II, był Mateusz Czak. Byli. To skąd kopia ikony, której kult istniał, ale nie w takim wymiarze do jakiego dziś jesteśmy przyzwyczajeni? Z drugiej strony powściągliwość nakazuje morawska legenda o pochodzeniu dwóch blizn na twarzy Marii Panny. Zaprzecza ona poddanej wyżej wersji (para) historycznej. Otóż głosi ona, że ikona była w Uherskim Brodzie jeszcze do... lat dwudziestych XV w. Gdy rozpętała się wojna husycka, dominikanie chcieli uciec z relikwią do Polski. Obraz położyli na wozie, ale konie nie chciały ruszyć. Woźnica smagnął je dwa razy batem. Potem na twarzy Marii Panny ukazały się dwie szramy. Tymczasem, gdy w 1428 r. husyci puścili z dymem klasztor, Obrazu Czarnej Madonny już od dawno w nim nie było (zakładając, że Andrzej II ją podarował zakonnikom, a pan Czak ją ukradł) w Uherskim Brodzie. Zresztą dziś nie ma już śladu po kościele spalonym przez husytów. Dominikanie odbudowali go, ale w 1643 r. przyszli Szwedzi i zrobili to, co husyci. I teraz Ikona z Uherskiego Brodu zawieszona jest nad tabernakulum w barokowym, bocznym ołtarzu (podobnie jak Częstochowska). Patrząc na nią, kto chce, może zastanawiać się, czy przedstawiona historia to legenda, czy też jest w niej cząstka prawdy? HISTORIA OFICJALNA „O początkach Obrazu i jego dziejach do 1382 r., nie posiadamy pewnych i ściśle historycznych wiadomości - jedynie tradycję i różne pobożne podania” – przyznają oficjalnie ojcowie paulini. „W IV wieku św. Helena, matka cesarza

2017 nr 3

Konstantyna Wielkiego, miała przywieźć ze sobą ten Obraz do Konstantynopola (…). Około wieku IX czy X Obraz powędrował na północ, gdzie ostatecznie na stałe spoczął w zamku Bełzkim, na północny wschód od Lwowa, na Rusi Czerwonej. W roku 1382 Władysław, książę Opola, w imieniu króla Ludwika Węgierskiego sprawował rządy na Rusi. Książę chcąc zabezpieczyć Obraz przed ewentualnym zbezczeszczeniem ze strony pogańskich Tatarów (zapewne chodzi o Mongołów – przyp. AL), postanowił przewieźć Obraz do Opola na Śląsk. Kiedy w drodze zatrzymał się na krótki odpoczynek w Częstochowie u podnóża, kościółka na Jasnej Górze, Matka Boża miała mu dać poznać Swą wolę, iż chce tutaj właśnie pozostać. Opolczyk pozostawił więc Obraz na Jasnej Górze, oddając go pod opiekę białym Ojcom Paulinom, sprowadzonym z Węgier w 1382 r. (…)” – informują na stronie internetowej jasnagora.pl paulini. DLACZEGO MADONNA JEST CZARNA? Ani Jezus nie był czarnoskóry, ani Maria Panna nie była czarnoskóra. Gdyby poddać obraz gruntownej konserwacji zmierzającej do przywrócenia stanu pierwotnego, to… Wiadomo. Po prostu: farby użyte do rysowania ikon (obrazy się maluje, ikony się rysuje) mają to do siebie, że z czasem czernieją.

Co łączy morawskie miasteczko Uherski Brod z Częstochową? Historia. Historia niezwykłego obrazu (ściślej rzecz ujmując: ikony). Tu w kościele farnym pw. Wniebowzięcia Panny Marii ojców dominikanów wierni mieli czcić od 1262 do 1312 r. cudowny obraz zwany dziś Obrazem Matki Boskiej Częstochowskiej. To, jak głosi nie do końca zweryfikowana historia, z Uherskiego Brodu via Opole ikona, której autorstwo przypisywane jest ewangeliście św. Łukaszowi, trafiła do częstochowskiego klasztoru ojców paulinów. Ile w tym prawdy, nie wiadomo. Warto jednak poznać tę odmienną od oficjalnej wersję części historii Obrazu Czarnej Madonny.

Uherski Brod

A propos konserwacji. Od 1979 r. zajmuje się nią specjalna nadzwyczajna komisja ds. stałej opieki konserwatorskiej Cudownego Obrazu Matki Bożej Jasnogórskiej. Konserwację przeprowadza się co roku. Tegoroczną (zakończoną przed Wielkanocą) przeprowadził prof. Krzysztof Chmielewski, prodziekan Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki ASP w Warszawie. W przeciwieństwie do kopii z Uherskiego Brodu częstochowska ikona przechowywana jest w specjalnej, chroniącej ją od wpływów klimatycznych, pancernej kasecie monitorowanej na bieżąco przez system komputerowy. Konserwatorzy oceniają jej stan na dobry. W takim samym stanie jest „Czarna Madonna w stylu bizantyjskim” (tak się ją określa u naszych południowych sąsiadów). A jeśli ktoś chciałby wierzyć w kolejną legendę z Uherskiego Brodu, a wg niej św. Łukasz narysował dwie takie same ikony, to… To niech sam dokończy to zdanie. Andrzej Leśniewski

15


Panorama spor towa fot. pixabay

Czy to pokolenie czy to szkolenie?

21 lat temu reprezentacja Czech w piłce nożnej, zdobywając wicemistrzostwo Europy odniosła największy sukces w swojej historii. Wówczas cały piłkarski świat zachwycał się Pavlem Nedvedem, Patrikiem Bergerem czy Karelem Poborskim. A w polskiej kadrze…? Pod wodzą Władysława Stachurskiego „Orły” rozegrały cztery towarzyskie mecze bez zwycięstwa, przegrywając m. in. 0:5 z Japonią… ZMIANA WARTY Dziś Polacy są w pierwszej dziesiątce rankingu FIFA, a w składzie mają piłkarza klasy światowej, którego fachowcy stawiają w jednym rzędzie z Cristiano Ronaldo i Lionelem Messim. Czesi z kolei zajmują miejsce w czwartej dziesiątce i drżą o awans do Mistrzostw Świata w Rosji. Ich największymi gwiazdami są doświadczeni Petr Cech, Tomas Rosicky i Jaroslav Plasil… wszyscy grubo po trzydziestce. Biało-czerwoni to młody zgrany kolektyw. O Roberta Lewandowskiego, Wojciecha Szczęsnego, Kamila Glika, Piotra Zielińskiego czy Arkadiusza Milika bije się cała piłkarska Europa. Zmiana warty stała się faktem… fot. wikimedia.org fot. wikimedia.org

niesamowitego duetu napastników Juskowiak – Kowalczyk. Młodzi Polacy strzelali gole na zawołanie. Wydawać by się mogło, że podbój Europy będzie dla nich tylko kwestią czasu. Los chciał inaczej… choć ich kariery na pewno nie można nazwać niewypałem, to jednak nie zostali gwiazdami światowego formatu. Czy to właśnie pracy nad niebywałym talentem zabrakło? Historia dzisiejszych reprezentantów Polski pokazuje, że jest to stwierdzenie na wskroś prawdziwe.

TALENT CZY PRACA? Czy miarą sukcesu jest ogromny talent czy ciężka wytężona praca i poświęcenie? To pytanie zadaje sobie na pewno każdy kibic, zawodnik i trener. A odpowiedź… to na pewno życiowy komunał. Bez jednego i drugiego sukcesu po prostu nie ma… Czesi mieli w 1996 roku najlepsze piłkarskie pokolenie. Pavel Nedved to zawodnik, którego do tej pory wielu fachowców wymienia w swoich „jedenastkach wszechczasów”. Patrik Berger to

16

piłkarz, który przez lata stanowił o sile Liverpoolu. Karel Poborsky… jego podcinkę starały się naśladować dzieciaki na każdej szerokości geograficznej. Dusan Uhrin, ówczesny selekcjoner reprezentacji Czech potrafił stworzyć z tych niewątpliwych talentów mieszankę wybuchową. Dziś, choć Czesi mają w składzie niemniej utalentowanych piłkarzy, takich sukcesów póki co nie powtórzyli. W 1992 roku podczas Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie cały świat był pod wrażeniem

LEGIA GO NIECHCIAŁA Młody chłopak z podwarszawskiego Leszna. Jak każdy w tej okolicy marzył by grać dla Legii Warszawa. W jej rezerwach zdobywał wiele bramek. Poważna kontuzja jednak tę passę przerwała. Skauci Legii nie wiązali z nim większych planów. Czy nie widzieli jego talentu? Czy tego talentu nie było? Za 5000 złotych odszedł do Znicza Pruszków… To historia Roberta Lewandowskiego. W którym miejscu jest dzisiaj Robert? Chyba nie tylko zagorzali kibice to wiedzą. Czy to tylko i wyłącznie wynik ciężkiej pracy, poświęcenia i wyrzeczeń? Czy jednak Legia popełniła wielki błąd? Robert to piłkarz, który do

swoich obowiązków podchodzi niesamowicie profesjonalnie. Jest atletą stale doskonalącym swoje umiejętności. To zawodnik z typu tych, którzy pierwsi przychodzą na trening i ostatni go opuszczają. Tylko tacy piłkarze, umiejętnie „prowadzeni” przez odpowiednich szkoleniowców mogą osiągnąć sukces! Na szczęście dla polskich kibiców, dziś biało-czerwoni takie pokolenie mają. To nie tylko Lewandowski. To Kamil Glik, który z nieporadnego obrońcy stał się liderem defensywy AS Monaco. To Piotr Zieliński, który dziś uznawany jest za jednego z najlepszych rozgrywających włoskiej Serie A. To Kamil Grosicki, który wygrał z samym sobą, pokonująć nałóg hazardu. To wreszcie Wojciech Szczęsny, który talent odziedziczył po ojcu Macieju, ale ciężką pracą go przerósł. Dziś to Polacy cieszą się z pokolenia piłkarzy utalentowanych i pracowitych, podobnie jak Czesi ponad 20 lat temu. Wkrótce pewnie znów nastąpi zmiana warty. MJ

2017 nr 3


Panorama podróż y

twarzy 50 lotniska

w Pyrzowicach

Lotnisko prężnie rozwija też sieć regularnych linii. Łącznie jest ich już ponad 50, a z Pyrzowic można polecieć m.in. do Dubaju, Lanzarote, Tel Awiwu, Neapolu i Kutaisi czy najważniejszych europejskich miast jak Rzym, Barcelona, Londyn i Kijów. Obsługują je m.in. czołowe tanie linie lotnicze czyli Wizz Air oraz Ryanair. Dzięki temu latanie z Pyrzowic jest dostępne niemal dla każdego, bo najtańsze bilety to wydatek mniej niż 50 zł.

Lotnisko Katowice Airport rozwija się w niezwykłym tempie. Podczas tegorocznych wakacji podróżni mają do wyboru łącznie ponad 50 kierunków, w tym kilka nowych tras. Są to między innymi takie destynacje jak Lizbona, Amstardam, Malta, Sycylia, Reykjavik, Katania, Split, Ateny czy Mediolan. Nic zatem dziwnego, że w tym roku lotnisko pobije kolejny rekord liczby pasażerów, których w zeszłym roku odprawiło 3,2 mln! Lotnisko w Pyrzowicach, oddalone od Katowic o ok. 30 km swój najlepszy okres przeżywa w wakacje. A to za sprawą linii czarterowych, które przewożą wakacyjnych pasażerów. W samym tylko maju obsłużyło aż o 49 procent więcej pasażerów czarterowych w porównaniu do maja zeszłego roku! W Katowice Airport liczą, że trend utrzyma się przez całe lato. I mają ku temu konkretne powody.

NOWE DROGI I LINIA KOLEJOWA To nie jedyne dobre wiadomości dotyczące Katowice Airport. Niedawno Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa podało, że za kilka lat do Pyrzowic będzie można z północy i południa regionu dojechać bezkolizyjnymi drogami, a port stanie się jednym z najlepiej skomunikowanych lotnisk w Polsce. Od strony Częstochowy trwa budowa kolejnych odcinków autostrady A1, które docelowo zostaną połączone z oddanym kilka lat temu odcinkiem od granicy z Czechami do Pyrzowic. W planach jest też przebudowa odcinka drogi S1 w Dąbrowie Górniczej od Podwarpia. Po przebudowie będzie to droga ekspresowa z bezkolizyjnymi skrzyżowaniami, a S1 w kolejnych latach ma zyskać standard ekspresowej aż do Zwardonia. Niebawem ruszy również budowa drugiego pasa S1 między Pyrzowicami, a węzłem z drogami krajowymi nr 1 i 86 w miejscowości Podwarpie. W planach jest też budowa linii kolejowej do Pyrzowic. Będzie ona biegła po już istniejącej linii od Katowic do Zawiercia skąd zrewitalizowana zos tanie niedziałająca obecnie linia kolejowa 182 do Tarnowskich Gór. MR fot. pixabay

reklama

n o c le g i i re s tauracja

Komfortowe pokoje, klimatyzacja, parking, Internet, 9 km do centrum Katowic

W ceny wliczone jest śniadanie 1-os. – 99 zł 2-os. – 139 zł Pokoje Superior – 169 zł (dwuosobowy) i 199 zł (trzyosobowy)

Kontakt: 660 443 981 ◦ rezerwacja@teklimaty.pl Czeladź ◦ ul. Wojkowicka 13 2017 nr 3

www.teklimaty.pl

17


Panorama motor yzacyjna

NOSTALGIA, PRAGMATYZM, JAKOŚĆ INFORMACJE PRAKTYCZNE DLA ZWIEDZAJĄCYCH

CZYLI DLACZEGO POLACY KOCHAJĄ SKODY?

Skoda od wielu lat jest w czołówce sprzedaży w Polsce. Rywalizuje z nią tylko Toyota. Ale to producent z Mlada Boleslav częściej wychodzi z tej rywalizacji zwycięsko. Dlaczego Polacy tak upodobali sobie tę markę? Co takiego jest w Skodach, że zawładnęła sercami… i portfelami Polaków?

NOSTALGIA Skoda to marka, która towarzyszy Polakom od wielu lat. Polacy kojarzą ją z czasów PRL-u. A wielu jej ówczesnych właścicieli uznawało ją za synonim niezawodności i trwałości. Każdy marzył wówczas o 105-tce, Ci bardziej ambitni o 120-tce. Przy swojej konkurencji jaką były wówczas Fiat 125p, Dacia 1310, Wartburg, Zastava i Moskwicz, Skoda jawiła się jako pojazd ultranowoczesny… a przynajmniej tak wyglądała. Po latach na polskie drogi wjechał model Favorit – przednionapędowy hatchback pełną gębą. Skody woziły Polaków do pracy i na wakacje. Wszystko w czasach, do których wielu z Polaków, pomimo tego jak trudne i nawet absurdalne były, wracają z ogromną nostalgią. Dlatego dziś kochamy Skody… choć nie zawsze do tego się przyznajemy. fot. wikimedia.org

PRAGMATYZM Polak jest pragmatyczny. Pragmatyczna jest też Skoda. Skoda nie ma wyglądać! Skoda ma zawieźć bezpiecznie i sprawnie z punktu A do B. Skoda ma być tańsza od konkurentów! I Skoda taka właśnie jest. A, że konkurentów ma z najwyższej półki, toteż przez Polaków tak często jest kupowana. Bo Polak oprócz tego, że pragmatyczny to także wymagający. Ogromna rola PR-owców i marketingowców czeskiego producenta w tym, że to właśnie do Audi i swojego właściciela Volkswagena, Skoda jest porównywana. Choć to jednak liga niżej… W Polsce najczęściej kupowany model to Fabia – chyba szczyt pragmatyczności. Druga w rankingu jest Octavia – tak naprawdę hatchback z „wyciągniętym” bagażnikiem, a mylnie, albo też dzięki czeskim marketingowcom porównywana z Audi A4 czy Volkswagenem Passatem. To na Polaka działa…

fot. wikimedia.org

JAKOŚĆ Odkąd w 1991 roku Skodę przejęłą Grupa Volkswagena, w świadomości klientów obok słowa Skoda pojawiła się także jakość. Bo przecież taki jest Volskwagen. I choć pierwszy model Felicia już nawiązywał do Volkswagena Polo, to z jakością było jeszcze różnie. Dopiero Octavia i Fabia stały się miłością Polaków. Dodatkowo pojawiły się Roomster, Superb, Citigo, Kodiaq czy Yeti… dla każdego coś dobrego. Dla Polaka Skoda jest swojska. Zna ją od dawna, jest od sąsiada. Ma jakość, w końcu to, że należy do Grupy Volkswagena zobawiązuje. Cena na tle konkurencji (do której Skoda aspiruje) też jest atrakcyjna. Skody to samochody rodzinne i praktyczne. Dla większości Polaków zestawienie idealne… MJ fot. wikimedia.org

18

fot. wikimedia.org

2017 nr 3


Panorama gastronomiczna O ile w piwnym pojedynku polska ekipa nie była skazana na porażkę, o tyle w tym winnym… Cóż, na tym polu bardzo daleko nam do naszych sąsiadów. I nie ma co biadolić, ani napinać muskułów w urażonej dumie. W III w. naszej ery Rzymianie posadzili na terenie dzisiejszych Moraw winorośle, a na tym u Polan, Wiślan, Ślężan i innych ino miód pito i piwo. Zasadniczo, choćby z tej przyczyny, ten tekst jest adresowany przede wszystkim do Polaków, acz i Czesi też go pewnie, z nieskrywaną dumą ze swej winiarskiej potęgi, przeczytają. JAK Z CZECH, TO MORAWSKIE A zatem na wstępie kilka liczb obrazujących, która z nacji wiedzie prym w winiarstwie. W 2017 r. (wg portalu winogrodnicy.pl) w Polsce zarejestrowano 378 winnic zajmujących łącznie 413 ha (w województwie śląskim 20; 7,39 ha). Największa winnica, Lubuska, operuje na 30 ha, a najstarszą jest założona w 1980 r. winnica Magdalenka. Circa jedna czwarta z nich prowadzi działalność komercyjną, a nie na własny użytek. Jak widać liczby nie przytłaczają. CO INNEGO W CR. Nim przejdziemy do statystyk. Swego czasu gościwszy na przyjęciu z okazji święta narodowego RC u konsula generalnego w Katowicach Josefa Byrtusa, zobaczywszy na stole wina amerykańskie, zapytałem: „ A dlaczego nie ma morawskich win?”. Pan konsul odrzekł: „pierwszy raz widzę Polaka, który mówi morawskie, a nie czeskie wina!”. O co chodzi? Ano o to, że tylko 2–3 proc. produkcji win w RC pochodzi z regionu winiarskiego Czechy (dwa subregiony). Czeskim Bordeaux jest region winiarski Morawy (cztery subregiony).

fot. Andrzej Leśniewski

NO I CZYM CZESI I MORAWIANIE NAS MOGĄ ZAWSTYDZIĆ? Mieliśmy pecha, że za cesarza Probusa Rzymianie nie chcieli iść dalej i zatrzymali się na Morawach. Tam, w Palawie, założyli pierwszą winnicę. A potem z biegiem lat. I tak dalej. I dziś winorośl uprawia się na prawie 19 tys. ha., z czego w 96 proc. na Morawach. Tam też jest 1126 winnic, przy których zajęcie ma prawie 19 tys. winiarzy, a dzięki nim setki tysięcy (w tym parę w Polsce) może docenić kunszt ich pracy. Oj, przytłaczać mogą Polaków te liczby. Na pocieszenie: w Szampanii jest ładnych kilka tysięcy winnic, a wśród setek szampańskich marek nie ma ani jednej czeskiej, a jest jedna polska: „Jackowiak Rondeau” z orłem białym w koronie na etykietce (6 ha winnicy, byłem, piłem, polecam)!

W poprzednim wydaniu PS zastanawialiśmy się, które piwo jest lepsze: polskie czy czeskie? Może i czeskie jest lepsze, ale to Polska jest większym jego eksporterem niźli Republika Czeska. Można powiedzieć: remis w meczu piwowarskim ze wskazaniem na Polskę. A w pojedynku winiarskim? Tak się składa, że przeciętny Polak ma mizerną wiedzę o winiarstwie w Republice, a jej obywatele nie sądzą, że w Polsce też są winnice, o czym nawet wielu… Polaków nie wie!

»

fot. Andrzej Leśniewski

W GERMAŃSKIM SYSTEMIE

ZOBACZ I SPRÓBUJ Wino morawskie można kupić w czeskim sklepie, albo w polskim (przepłacając znacznie). Jednak lepiej jechać do któregoś z morawskich subregionów. Tam bez trudu można znaleźć winnicę, a jej gospodarz nam pokaże piwnice z beczkami. Tym chętniej, im więcej wina będziemy chcieli kupić (i da popróbować, by nie brać w ciemno). 50-80 kaczek za litr, to przeciętna cena wina kupowanego u producenta. A jak ktoś zagustuje w wyższych półkach, to może kupić archivne vino, czyli rocznikowe. Polecam Mikulov, pod austriacką granicą. Urokliwe miasteczko, ze wzgórzami pokrytymi winnicami, śliczną starówką i majestatycznie pnącym się zamkiem, w którego piwnicach (po czesku: sklepach) mają największą w Europie beczkę na wino; 1014 hl pojemności (była tylko raz napełniona, ale się rozszczelniła)! Niedaleko jest miasteczko Valtice, hlavni město vina (stolica). W połowie sierpnia warto pojechać tam na święto winobrania. Na ludowo i, ma się rozumieć, na wesoło. Tańczą, piją, lulki palą.

Zrobić dobre wino nie jest rzeczą prostą. Składa się na to cały proces: od uprawy winorośli przez zbiór po produkcję wina. A na końcowy efekt zawsze ma wpływ tzw. terroir, czyli mikroklimat, rodzaj gleby, wilgotność itp.

W tych krajach, w których terroir sprzyja uprawie winogron, winiarzy obowiązują odgórnie określone reguły produkcji wina. Okręgi winiarskie Na Morawach i w Czechach opierają się na prawodawstwie germańskim, ściślej austriackim. Jest on bardzo skomplikowany, śmiem twierdzić, że bardziej złożony niż romański (francuski) opierający się na systemie apelacji (Appellation d’origine contrôlée –AOC – kontrolowane oznaczenie pochodzenia). Zatem w szczegóły techniczne wgłębiać się nie będziemy. Dla znawców nie są obce. Kilka jednak ogólnych informacji przyda się Polakom, a i tym Czechom, którzy ograniczają się do konsumpcji wina w rodzaju „Kláštorné červené” za pięćdziesiąt parę kaczek, również. Víno stolní – wino stołowe (odpowiednik francuskiego vin de table). Najniższa kategoria jakościowa. Víno zemské – wino regionalne (vin de pays) – tu, jak we francuskich można znaleźć całkiem dobre i tanie trunki. I kolejne szczeble jakościowe (cenowe także) nie mają odpowiedników we francuskim systemie. Są to: • víno odrůdové jakostní – wino jakościowe gatunkowe, • odrůdové jakostní s přívlastkem – jakościowe gatunkowe z deklaracją (a w tej normie 7 kategorii określonych sposobem selekcji winogron oraz ich przygotowania do dalszego procesu produkcyjnego; np. víno ledové – wino lodowe, które wytwarza się się z winogron pozostawionych na krzewie winorośli aż do mrozu, a których zbiór i tłoczenie pro-

Wiem, że jest to bolesne dla Polaka, ale muszę przyznać, że morawskim winom (czeskich nie smakowałem) bliżej do (oczywiście nie tych z tzw. wysokich półek w rodzaju Petrusa) francuskich win, niż polskim do tychże. fot. Andrzej Leśniewski

2017 nr 3

VÍNO JEST ZRCADLO MYSLI*

wadzone jest w temperaturze minus 7 st. C i niższej). I ostatnio wprowadzona norma jakościowa, nie mająca związku z system austriackim, czyli VOC – víno originální certifikace, produkowane wg systemu romańskiego (stosunkowo rzadkie na rynku). Mętlik w głowie? Spokojnie. Na początek polecam złotą regułę francuskich winiarzy, którzy mawiają, że z dwóch dobrych win lepsze jest to, które jest tańsze. Z tym że w RC piją przede wszystkim wina białe, ale i czerwone (ze szczepu modrý portugal polecam) też są godne polecenia. W POLSCE WINIARSTWO MA PRZYSZŁOŚĆ Bez przenośni. To wielce kapitałochłonny (i ryzykowny) biznes. W takich Włoszech koszt założenia kilkunastohetarowej winnicy, to ok. 6 mln euro. Wojciech Bosak z Polskiego Instytutu Winorośli i Wina (a tak, mamy takowy!) szacuje, że u nas kosztuje to od 70 do 120 tys. zł za hektar., a średni koszt wytworzenia 0,75 l wina oscyluje wokół 8 zł. W rezultacie w detalu za butelkę polskiego wina trzeba zapłacić 40 do 160 zł (bywają droższe). Patriotyzm patriotyzmem, ale… Z całą pewnością polskie wina mają przed sobą przyszłość. Jeśli tylko producentom uda się zejść z cen przypisanych dziś francuskim i morawskim bardzo jakościowym winom! Andrzej Leśniewski *Wino jest lustrem myśli

19


Jarosław Jaśnikowski, „Rynek po burzy”

Reklama

Godziny otwarcia

wtorek-niedziela godz. 11.00-18.00

Muzeum Magicznego Realizmu Ochorowiczówka jest największą tego typu instytucją w Polsce. Stworzone w miejscu, w którym stoi willa zbudowana przez jedną z najwybitniejszych postaci polskiej nauki XIX w. – Juliana Ochorowicza. W muzeum goście mogą zobaczyć ponad 300 eksponatów czołowych polskich twórców magicznego realizmu – obrazów, rzeźb, grafik.

www.ochorowiczowka.pl Juliana Ochorowicza 6, 43-460 Wisła

20

2017 nr 3


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.