Panorama Silesia 06/2014 r.

Page 1

silesia NR 6 5 (42) (41) / 2014 (maj) (czerwiec)

Śląska i Zagłębia Śląska i Zagłębia ukazuje sięukazuje na terenie się na terenie

Śródlądowe i morskie jachty z Siemianowic Śląskich Jak wygląda praca w biurze podróży? obozowy dekalog rodzica. o czym pamiętać?

Forrest gump ze Śląska

www.panoramasilesia.pl

ISSN 2082-1417

MAGAZYN BEZPŁATNY


Z drugiej strony zdjęcia: Instytucja Kultury Katowice – Miasto Ogrodów

Rośnie śląski szlak murali Katowice Street Art Festival już od czterech lat zmienia pejzaż śląskich miast. Przede wszystkim w Katowicach, ale i Piekarach Śląskich czy Chorzowie po każdej edycji zostają wyjątkowe, bo uliczne dzieła sztuki. Pomału szlak murali staje się śląską atrakcją turystyczną. Czwarta edycja skończyła się 25 maja, ale tylko oficjalnie. Kilka prac – w tym przewrotny „Ogród kijowski” Vovy Vorotniova (nawiązujący do ulubionych miejsc spotkań kijowian – obstawionych oponami piaskownic, wokół których palą papierosy i zawzięcie dyskutują), powstanie w ciągu najbliższego miesiąca. Już teraz można jednak przejść się po ulicach Katowic, żeby obejrzeć najnowsze realizacje. Najbardziej spektakularne są, jak zawsze, murale, czyli wielkoformatowe malarstwo. Jeśli jednak poprzednie edycje skutkowały ozdobnymi, cieszącymi wzrok malowidłami (na cze-

le ze słynną już „kurą” Aryza na ul. Mariackiej Tylnej), to tegoroczne prace to street art w czystej postaci – nieposkromiony, bezkompromisowy i drapieżny. Najlepszym przykładem jest mural Cleona Petersona pod wiaduktem przy ul. Damrota. Peterson znany jest ze swoich malowideł nawiązujących do sztuki naskalnej. Jego pełne przemocy sceny mogą z początku przerażać, ale Amerykanin ma jasny cel – pokazać, że przemoc i agresja stały się częścią naszej kultury, spowszedniały. Niektórzy artyści sięgali też po wątki polityczne. Ukrainiec Sasha Kurmaz wykonał wśród mieszkańców Katowic sondę, pytając, jaki jest ich stosunek do agresji rosyjskiej na Ukrainę. Wyniki w formie wielobarwnych brył naniósł na ścianę bloku przy ul. Załęskiej. Wielki biały prostokąt to oczywiście głosy popierające Ukrainę.

Ar tyści zaproszeni na tegoroczny Street Art Festival, dzięki kilkudniowym rezydencjom artystycznym, dostali szansę lepszego poznania miasta, w którym przyszło im tworzyć. Efektem jest choćby płaskorzeźba wspomnianego już Vovy Vorotniova, który na fasadzie kamienicy w katowickich Szopienicach zostawił gór niczy symbol – pyrlik i żelozko. Szlak katowickich murali ma już ponad 20 przystanków rozrzuconych po całym mieście. Dla wielu gości przyjeżdżających do Katowic, szczególnie na letnie festiwale, to już obowiązkowy punkt zwiedzania miasta. Instytucja Kultury Katowice – Miasto Ogrodów, organizator festiwalu, zaprasza wtedy często na rowerowe wycieczki szlakiem katowickiego street artu. instytucja kultury katowice – miasto ogrodów

„Panoramę Silesia” znajdą Państwo w takich miejscach, jak:

Matras poleca 6. Czy wiesz co jesz, Katarzyna Bosacka 7. Najdłuższa podróż, Nicholas Sparks 8. Długi film o miłośc,i Jacek Hugo-Bader 9. Malowcznie. Wymarzony czas. Magdalena Kordel 10. Gwiazd naszych wina, John Green

ma a r o Pan leca po „Malownicze. Wymarzony czas” Magdalena Kordel Każdy ma swój wymarzony czas. To czas na miłość, na szczęście. Czas radości, ale i zmian. Magda ma już swój wymarzony dom i cieszy się na myśl o tym, że już wkrótce stworzy prawdziwą rodzinę dla Marcysi i Ani. Wie jednak, ile przeszkód musi jeszcze pokonać, zanim nadejdzie ich wymarzony czas. Przed Michałem też niełatwe zadanie: czy jego miłość do Magdy wystarczy, by ją przekonać? Czy tych dwoje odważy się myśleć o wspólnej przyszłości? Kacper, ojciec Julki, za wszelką cenę chce ją odzyskać i pokazać pewnej kobiecie, jak bardzo się kiedyś pomyliła, odrzucając jego uczucie... „Malownicze. Wymarzony czas” to piękna opowieść o tym, że choć przeszłości nie można już zmienić, to przyszłość jest w naszych rękach. Każdy ma szansę przeżyć swój wymarzony czas.

www.matras.pl

www.matras.pl

1. Syn, Jo Nesbo 2. Pan Mercedes, Stephen King 3. Antologia 100/XX, Mariusz Szczygiel 4. Ten jedyny, Emily Giffin 5. Przepis na sukces, Ewa Chodakowska

„Gwiazd naszych wina” John Green Światowy fenomen, bestsellerowa powieść, na podstawie której powstał film – w polskich kinach od 6 czerwca 2014. Szesnastoletnia Hazel choruje na raka i tylko dzięki cudownej terapii jej życie zostało przedłużone o kilka lat. Jednak nie chodzi do szkoły, nie ma przyjaciół, nie funkcjonuje jak inne dziewczyny w jej wieku, zmuszona do taszczenia ze sobą butli z tlenem i poddawania się ciężkim kuracjom. Nagły zwrot w jej życiu następuje, gdy na spotkaniu grupy wsparcia dla chorej młodzieży poznaje niezwykłego chłopaka. Augustus jest nie tylko wspaniały, ale również, co zaskakuje Hazel, bardzo nią zainteresowany. Tak zaczyna się dla niej podróż, nieoczekiwana i wytęskniona zarazem, w poszukiwaniu odpowiedzi na najważniejsze pytania: czym są choroba i zdrowie, co znaczy życie i śmierć, jaki ślad człowiek może po sobie zostawić na świecie. Wnikliwa, odważna, pełna humoru i ostra „Gwiazd naszych wina” to najambitniejsza i najbardziej wzruszająca powieść Johna Greena. Autor, pisząc o nastolatkach, ale nie tylko dla nich, w błyskotliwy sposób zgłębia w niej tragiczną kwestię życia i miłości. „Inteligentniejsza, mocniejsza Love Story dla pokolenia Internetu”. FAMILY CIRCLE „Powieść o życiu i śmierci oraz o ludziach złapanych w ich pułapkę. (…) Śmiejesz się, płaczesz i wracasz po więcej”. Marcus Zusak

Altus, Katowice, ul. Uniwersytecka 13 Energomontaż-Południe, Katowice, ul. Mickiewicza 15 Biuro Centrum Katowice, ul. Mickiewicza 29 Rektorat Uniwersytetu Śląskiego, Katowice, ul. Bankowa 12 Rektorat Uniwersytetu Ekonomicznego, Katowice, ul. 1 Maja 5 Cogitatur, Katowice, ul. Gliwicka 9a Jazz Club Hipnoza, Katowice, pl. Sejmu Śląskiego 2 MG Centrum, Katowice, ul. Kolejowa 54 Hotel Arsenal Palace, Katowice/Chorzów, ul. Paderewskiego 35 Centrum Informacji Turystycznej, Katowice ul. Rynek 13 Lorneta z Meduzą, Katowice, ul. Mariacka 5 Flow Club, Katowice, ul. 3 Maja 23 Kato Bar, Katowice, ul. Mariacka 13 Tommed, Katowice, ul. Fredry 22 Oko Miasta, Katowice, Rondo im. Gen. Jerzego Ziętka 1 Śląski Urząd Wojewódzki, pl. Sejmu Śląskiego 1 Biuro ESK 2016, Katowice, pl. Sejmu Śląskiego 2 Quality Hotel Katowice, ul. Szybowcowa 1A WSZMOiJO Gallus, Katowice, ul. Gallusa 12 Bawaria Motors, Katowice, al. Roździeńskiego 204 Teatr Śląski, Katowice, Rynek 10 Biblioteka Śląska, Katowice, pl. Rady Europy 1 Lexus, Katowice, al. Roździeńskiego 208A Autokopex, Katowice, al. Roździeńskiego 208 B.Fit, Katowice, ul. Dąbrówki 10 Cyferblat, Katowice, ul. Damrota 6 Centrum Sztuki Filmowej, Katowice, ul. Sokolska 66 Galeria Szyb Wilson, Katowice, ul. Oswobodzenia 1 Renault Pietrzak, Katowice, ul. Bocheńskiego 125 Pro-Moto, Katowice, ul. Rzepakowa 6 Regionalna Izba Gospodarcza, Katowice, ul. Opolska 15 Fundusz Górnośląski, Katowice, ul. Sokolska 8 Filharmonia Śląska (Hala Gallus), Katowice, ul. Pszczyńska 6 Tauron PE, Katowice, ul. Lwowska 23 Księgarnia Matras, Katowice, Stawowa 10 Księgarnia Matras, Katowice, pl. Wilhelma Szewczyka 1 (dworzec PKP)

Księgarnia Matras, Katowice, Chorzowska 107 (Silesia City Center) Geszeft, Katowice, Morcinka 23-25 Złoty Osioł, Katowice, Mariacka 1 Longman, Katowice, Gliwicka 10 Dentim Clinic, Katowice, ul. Opolska 7 Dębowe Tarasy, Dentim Clinic, Katowice, ul. Baildona 12 Centrum Kultury Katowice, Katowice, pl. Sejmu Śląskiego 2 WSZOP, Katowice, ul. Bankowa 8 Dobra Karma, Katowice, ul. Św. Jacka 1 Urząd Miejski, Bytom, ul. Parkowa 2 Auto-Boss, Chorzów, Drogowa Trasa Średnicowa 51 teKlimaty, Czeladź, ul. Wojkowicka 13 Opera Śląska, Bytom, ul. Moniuszki 21/23 Peugeot Lubos, Bytom, ul. Strzelców Bytomskich 82C Renault Bamarko, Bytom, ul. Strzelców Bytomskich 51 Centrum Działalności Podwodnej „Nurek-Bytom”, Bytom, ul. Chorzowska 28A Jazz Club Fantom, Bytom, ul. Żeromskiego 27 Music Republic Museum, Bytom, pl. Jana III Sobieskiego 2 Agora Bytom, pl. Kościuszki Hala na Skarpie, Bytom, ul. Frycza Modrzewskiego 5a Teatr Dzieci Zagłębia, Będzin, ul. Teatralna 4 Urząd Miejski, Będzin, ul. 11 Listopada 20 Zamek, Będzin, ul. Zamkowa 1 Centrum Handlowe Pogoria, Dąbrowa Górnicza, ul. Jana III Sobieskiego 6 Nemo, Dąbrowa Górnicza, Aleja Róż 1 Galeria Secesja, Gliwice, ul. Grodowa 5A Siłownia Dublet, Gliwice, ul. Warszawska 35 Squash Ball Club, Gliwice, ul. Robotnicza 2 Biurowiec GZUT, Gliwice, ul. Kościuszki 1C Autostrada A4, Punkt Obsługi Klienta, Mysłowice, ul. Piaskowa 20 Śląski Klub Golfowy, Siemianowice Śląskie, ul. Sowia Hotel Vacanza, Siemianowice Śląskie, ul. Olimpijska 4 Renault Pietrzak, Świętochłowice, ul. Bytomska 39 Urząd Miasta, Piekary Śląskie, ul. Bytomska 84

MBP w Rudzie Śląskiej, ul. Dąbrowskiego 18 Centrum Informacji Miejskiej, Sosnowiec, pl. Stulecia Agencja Rozwoju Lokalnego, Sosnowiec, ul. Teatralna 9 Salon Berendowicz & Kublin, Sosnowiec, ul. Warneńczyka 2 Urząd Miasta Sosnowiec, al. Zwycięstwa 20 EXPO SILESIA, Sosnowiec, ul. Braci Mieroszewskich 124 Środula, Sosnowiec, ul. Zuzanny 24 Urząd Miasta Radzionków ul. Męczenników Oświęcimia 42 Centrum Kultury Karolinka Radzionków, pl. Jana Pawła II 2 Muzeum Chleba, Radzionków, ul. Z. Nałkowskiej 5 Zamek Tarnowice Stare, Tarnowskie Góry, ul. Pyskowicka 39 Muzeum Miejskie, Tychy, ul. Katowicka 9 Tyskie Browarium, Tychy, ul. Mikołowska 5 Mera, Tychy, ul. Przemysłowa 70 Kopalnia Guido, Zabrze, 3 Maja 93 Muzeum Górnictwa Węglowego, Zabrze, ul. 3 Maja 19 Panorama trafia także do najlepszych szkół średnich w regionie: LO Filomata, Gliwice, ul. Bojkowska 20A II LO, Gliwice, ul. Wróblewskiego 9 Technikum nr 1, Gliwice, ul. Chorzowska 5 III LO, Katowice, ul. Adama Mickiewicza 11 I Społeczne LO, Katowice, ul. Mikołowska 26 I LO, Katowice, ul. Sienkiewicza 74 Centrum na Mariackiej, Katowice, ul. Mariacka 10 Zespół Szkół Plastycznych, Katowice, ul. Ułańska 7A Śląskie Techniczne Zakłady Naukowe, Katowice, ul. Sokolska 26 Technikum nr 1, Katowice, ul. Techników 7 Technikum nr 2, Katowice, ul. Raciborska 3 Katolickie LO, Zabrze, ul. Tarnopolska 3 III LO, Zabrze, ul. Sienkiewicza 33 IV LO, Sosnowiec, pl. Zillingera 1 I LO, Chorzów, ul. Dąbrowskiego 36 I LO, Bytom, ul. Strzelców Bytomskich 9 IV LO, Bytom, pl. Sikorskiego 1 Technikum nr 2, Bytom, ul. Powstańców Śląskich 10 Technikum nr 8, Radzionków, ul. Knosały 113 Kolejnej Panoramy szukajcie pod koniec lipca

PANORAMA SILESIA Adres redakcji: ul. Szpitalna 3, 41-250 Czeladź, redakcja@panoramasilesia.pl

2

Książki są dostępne w sieci Księgarni Matras, Katowice: ul. Stawowa, Dworzec PKP, Silesia City Center i Galeria Katowicka

Redaktor naczelny: Marek Szeles / m.szeles@panoramasilesia.pl / Zespół: Monika Pacukiewicz, Adrian Karpeta, Tomasz Adamiec, Łukasz Respondek, Dawid Kwiecień / Fotoreporter: Łukasz Kaliszewski, Adrian Larisz / Skład: emildesign / Wydawca: Panorama Silesia Sp. z o.o. / ul. Szpitalna 3/ 41-250 Czeladź / Reklama i Promocja: Rafał Bura, reklama@panoramasilesia.pl, / tel. 668 355 248 / Kolportaż: Erwin Sławik / Druk: Polskapresse Sp. z o.o. Oddział Poligrafia / ul. Baczyńskiego 25a, 41-203 Sosnowiec

czerwiec 2014 nr 6 (42)


www.panoramasilesia.pl Nagroda Art FroNt - kolejny sukces

Panoramy silesia

„Tego dnia w warszawskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej odbyła się gala GrandFront, podczas której wyłoniono zwycięzców i wręczono nagrody” Mieszko Piętka/AKPA

Nie było to łatwe zadanie, bo w tej kategorii o zwycięstwo walczyły aż 62 strony tytułowe. Miejsce drugie zajął Tygodnik Siedlecki, a trzecie Kurier Poranny Obserwator. Podobnie jak w innych kategoriach, tu również jury zdecydowało się na przyznanie wyróżnień. Te zdobyły: Kalisia Nowa, Nowiny Raciborskie oraz Gazeta Śremska. Panorama Silesia do konkursu GrandFront 2013 zgłosiła trzy okładki. Zwycięską okazała się ta z numeru 5., która ilustrowała artykuł „Porwali mnie Talibowie”. Opracował ją Emil Kłosowski na podstawie zdjęcia por. Kamili Kreis-Tomczak. Nagrody przyznawano nie tylko w poszczególnych kategoriach. Redakcje biorące udział w konkursie rywalizowały ze sobą również o nagrodę główną – GrandFront. Ta trafiła do dziennika Rzeczpospolita za numer 36/2013, którego okładka dotyczyła abdykacji Benedykta XVI. Autorem projektu był Bartosz Krzyżaniak-Gumowski, a współtworzyli go: Maciej Ślusarczyk, Bartosz Węglarczyk oraz Tomasz Sobiecki. Laureatami nagród ArtFront zostali natomiast: Puls Biznesu, Polityka, Viva! Moda, Wróżka, Press,

pogłoski o niechybnej śmierci prasy drukowanej są co najmniej przesadzone – przyznał Kuczborski.

12 edycJa konkursu

Beethoven Magazine, Herito oraz oczywiście Panorama Silesia. Uroczystą galę konkursu, który został objęty honorowym patronatem przez Bogdana Zdrojewskiego, Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, poprowadziła Marta Kuligowska – dziennikarka związana od kilkunastu lat ze stacją TVN 24. O tym kto mógł odebrać tego wieczoru nagrody, decydowało zaś trzydziestoosobowe jury. W jego składzie znaleźli się między innymi dyrektorzy artystyczni, pracownicy uczelni pla-

stycznych, fotograficy oraz wydawcy. O zgłoszonych do tegorocznej edycji okładkach wypowiedział się jeden z jurorów, Tomasz Kuczborski. – Poziom prac w poszczególnych kategoriach się różnił – w niektórych był niższy niż w latach ubiegłych, lecz w innych zdecydowanie się poprawił, dzięki czemu ożywiła się rywalizacja między okładkami, a wytypowanie kolejności zwycięzców niektórych kategorii stanowiło prawdziwe wyzwanie. Wybór laureata nagrody GrandFront upewnił mnie, że

GrandFront to konkurs organizowany przez Izbę Wydawców Prasy, w którym wybierane są najlepsze okładki gazet i czasopism opublikowanych w danym roku. Jego celem jest promowanie kreatywności i profesjonalnego podejścia do grafiki prasowej. Tegoroczna edycja konkursu była już dwunastą, a po raz pierwszy nagrody przyznano w 2002 roku. W ostatnich latach miejscem, gdzie odbywały się uroczyste gale, był Zamek Królewski w Warszawie. Tym razem zdecydowano jednak, by wyłonienie zwycięzców i wręczenie nagród odbyło się w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. – Bardzo cieszę się ze współpracy przy organizacji tegorocznej edycji nagród Grand Front. Mam nadzieję, że kontekst sztuki okaże się inspiracją dla świata mediów – ich twórcy to pokrewne nam dusze – znamy ich wrażliwość, wyczulenie na obraz i wagę odpowiedzialności za przekazywane treści.

Chcemy, by instytucje takie jak nasza, zajmujące się kulturą współczesną i animowaniem debaty publicznej wokół istotnych zjawisk współczesnego świata, były dla prasy sojusznikiem, bo nasza misja wobec odbiorców jest dziś bardzo zbliżona – powiedział wicedyrektor Muzeum, Marcel Andino Velez.

koleJne osiągnięcie panoramy silesia Nie jest to pierwsza edycja konkursu GrandFront, która okazuje się szczęśliwa dla naszego zespołu. Pierwszy sukces miał miejsce 3 lata temu, gdy jurorzy zdecydowali o przyznaniu nam wyróżnienia. Kolejna edycja okazała się dla nas jeszcze lepsza. GrandFront 2011 przyniósł nam II miejsce oraz wyróżnienie. W 2013 roku oprócz wyróżnienia wręczono nam nagrodę główną. 26 maja okazało się, że jurorzy konkursu po raz kolejny docenili nasze starania, dzięki czemu otrzymaliśmy statuetkę ArtFront. Tak więc kolekcja sukcesów Panoramy Silesia się powiększa, a my wierzymy, że następne edycje GrandFront również będą dla nas owocne. dawid kwiecień

reklama

czerwiec 2014 nr 6 (42)

3


Panorama rekreacji

klub fitness sezonowa moda czy stały trend? Rozmowa z instruktorem fitness KaRoliNą DziwaK zdjęcia: K.Dziwak/archiwum

– dlaczego kluby fitness powstają ostatnio jak grzyby po deszczu? – Jesteśmy bardziej świadomi aktywności fizycznej w codziennym życiu. Ze względu na siedzący tryb życia odczuwamy bóle kręgosłupa, zmęczenie, a sport to doskonała odskocznia i sposób na rozluźnienie. Nowe kluby fitness to także odpowiedź na brak wystarczającej ilości parków, ścieżek rowerowych czy miejsc do jazdy na rolkach. Ludzie mieszkający w centrum miasta najczęściej nie mają wyboru – jedyną alternatywą jest klub fitness.

czy jest to stały trend, czy chwilowa moda? Kluby powstają systematycznie. To efekt mody na bycie „fit” oraz

kampanii promujących zdrowy tryb życia. Uważam, że doskonałym pomysłem jest promowanie w programach śniadaniowych osób starszych, które mimo wieku są w doskonałej formie właśnie dzięki ćwiczeniom.

Jak duża jest rotacja uczestników zajęć? inaczej – jak wielu osobom wystarczy samozaparcia? Na przestrzeni roku zauważyć można skoki zainteresowania zajęciami fitness. Najwięcej chętnych jest wiosną, gdy pojawia się wizja zbliżających się wakacji. Niestety bardzo wielu ludzi szybko rezygnuje, mając poczucie niespełnienia czy wręcz porażki. Mimo to, coraz więcej osób uczestniczy w zajęciach przez cały rok – bez względu na pogodę

czy zbliżające się święta. Zdrowy tryb życia i aktywność fizyczną mają już we krwi, a wielu z nich przyznaje, że tydzień bez treningu jest tygodniem straconym.

czy fitness klub to opłacalny biznes? Jest to biznes bardzo zmienny. Co jakiś czas przychodzi moda na określone typy zajęć i to one są najbardziej oblegane. Tej branży towarzyszy sezonowość, ale i tak zawsze będzie ona „żywa”. Zakładając klub fitness, należy pamiętać o odpowiedniej lokalizacji. Najbardziej sprawdzone są duże osiedla, gdyż większość z nas chce ćwiczyć blisko domu. Coraz więcej nowo powstających klubów to sieciówki, czy kluby „duże”, jed-

nak klimat, który tam panuje, diametralnie różni się od tego na małej siłowni, gdzie wszyscy się znają i są dla siebie życzliwi.

Jaka grupa wiekowa przeważa w fitness klubie? Ćwiczą zarówno osoby młode jak i starsze. Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie na siłowni starszy pan, który przychodził codziennie, bo jak mówił „w jego wieku nie ma już czasu na obijanie się”. Jeszcze niedawno w klubach dominowała grupa osób dojrzałych, świadomych potrzeb swojego ciała i upływającego czasu – dzisiaj coraz częściej na zajęciach pojawiają się również ludzi młodzi. To niezwykle zaskakujące w dobie niechęci do zajęć WF-u w szkole.

siłownia z wolnym sprzętem kojarzy się z miejscem zbiórek „łysych” i „grubych karków”. czy tak jest nadal? To oczywiście stereotyp. Dzisiaj dbają o siebie wszyscy, bez względu na grupę społeczną czy poglądy. Nadal istnieją siłownie w piwnicy, a ich trening jest jedną z inspiracji w zajęciach crosfitu. Nawet jednak tam klimat jest bardzo pozytywny i nie należy obawiać się odrzucenia. Osoby ćwiczące na siłowni bardzo chętnie udzielają rad początkującym i dzielą się swoją wiedzą.

czy grupa +50 w fitness klubach jest coraz większa, czy też starsi wolą kijki do nordic walking? W niektórych klubach są specjalne zajęcia dla osób starszych, które nazywają się właśnie 50+,

ale z doświadczenia wiem, że osoby w tym wieku nadal czynnie uczestniczą w bardziej dynamicznych formach.

czy wiążesz z tą działalnością swoją przyszłość zawodową? Ze względu na kierunek studiów, który skończyłam, fitness jest dla mnie jedynie dodatkiem. Traktuję go hobbystycznie, ale mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała z niego rezygnować – jest bowiem moją pasją i daje mi ogromną satysfakcję. Należy też pamiętać, że bycie instruktorem na „pełen etat” bywa bardzo trudne i sama znam kilka dziewczyn, które z nadmiaru pracy skrajnie wyczerpały swój organizm. marek szeles

okazja czyni złodzieja… Jak zabezpieczyć się przed kradzieżą w czasie urlopu? freeimages.com

4

Gdy długo wyczekiwany urlop w końcu nadchodzi, nie chcemy myśleć o niczym innym niż o wypoczynku. Choć to zrozumiałe, to niezbyt rozsądne. Przez ten często popełniany błąd, wakacje pozostają w pamięci na bardzo długo, ale niekoniecznie są to pozytywne wspomnienia. Lato bowiem jest nie tylko sezonem turystycznym, ale również przestępczym, z którego korzystają zarówno kieszonkowcy, jak i włamywacze. Najczęstszym problemem podczas wakacyjnych wyjazdów są kieszonkowcy. Im mniejsza czujność i większy tłum, tym lepiej dla nich. Turyści są więc idealnym i łatwym celem. Okolice popularnych zabytków, kawiarnie czy też plaża – to miejsca, w których najczęściej dochodzi do kradzieży. Chociaż kieszonkowcy są bardzo sprytni i zręczni, to możemy utrudnić im zadanie. Nie powinniśmy trzymać portfela czy też telefonu komórkowego w tylnej kieszeni spodni, pieniądze przechowujmy w różnych miejscach i nigdy nie zabieramy ze sobą większej ilości gotówki! Czujnym należy być również na plaży. Świetną okazją dla złodzieja są pozostawione przy ręcznikach rzeczy, których właściciele właśnie bawią się w wodzie. Niczego nie stracimy, jeśli pozostawimy jedną osobę do pilnowania. W samochodach nasze rzeczy także nie są bezpieczne. Wybicie szyby nie stanowi dla złodzieja żadnego problemu, gdy ma świadomość, że ryzyko jest tego warte. Dlatego w wielu przypadkach sami jeste-

śmy sobie winni. W widocznych miejscach pozostawiamy laptopy, torebki, aparaty fotograficzne oraz inne cenne przedmioty, ponieważ szkoda nam kilku minut na schowanie ich pod fotel czy też do bagażnika. Niestety właśnie takie okazje czynią złodzieja. Może się także zdarzyć, że po powrocie z udanych wakacji nie zastaniemy domu w takim stanie, w jakim pozostawialiśmy go przed wyjazdem. Sezon urlopowy to idealny czas dla włamywaczy. Jak można uchronić się przed nimi, gdy jesteśmy daleko od domu? W takiej sytuacji przydają się sąsiedzi. Włamywacze zazwyczaj obserwują wcześniej swój potencjalny cel. Jeśli zobaczą, że w domu często ktoś się pojawia i regularnie zabiera pozostawione w skrzynce ulotki i listy, to raczej zaczną szukać innego domu. Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, że włamanie może dotyczyć również wynajmowanego na wakacjach pokoju. Niestety nie jest to rzadkością. Niezamknięte na klucz drzwi lub uchylone okno to świetna okazja na to, by ten wyjazd pozostał w naszej pamięci jako jeden z najgorszych. Stu procentowy sposób na uchronienie się przed kradzieżą czy włamaniem nie istnieje. Wystarczy jednak zwiększyć czujność i pamiętać o wymienionych wyżej zasadach, a ryzyko takich kłopotów będzie dużo mniejsze. dawid kwiecień

czerwiec 2014 nr 6 (42)


Panorama gospodarcza zdjęcia: Archiwum Targów w Krakowie

Tłumy na moto show kraków 2014! Światowa premiera niesamowitej modyfikacji Lamborghini Galardo war tej milion złotych, prezentacja nowych modeli aut, które jeszcze nie trafiły do salonów samochodowych, najlepiej stuningowane pojazdy, spotkania z rajdowymi mistrzami i pokazy championów kierownicy, m.in. Bar tosza Ostałowskiego – jedynego kierowcy rajdowego, który prowadzi samochód stopą. Za nami prawdziwe święto fanów motoryzacji. Premierową edycję MOTO SHOW Kraków 2014 odwiedziło ponad 20 tysięcy osób!

spotkaJ niespotykane To, co przyciągnęło do hali EXPO Kraków tłumy pasjonatów motoryzacji, to przede wszystkim wyjątkowego samochody. Zgodnie z ideą Moto Show Kraków 2014 każdy uczestnik tego unikatowego w skali kraju wydarzenia zobaczył to, czego nie można spotkać na co dzień na polskich drogach. – Najbardziej ciekawiły nas modyfikacje samochodów marki BMW, bo na co dzień takimi właśnie jeździmy. Jesteśmy zachwyceni poziomem tej wystawy – mówił Marek Janas, który na MOTO SHOW Kraków wybrał się z grupą znajomych. Prawdziwą perełką strefy Tuning Show, która została zorganizowana po raz dwunasty, było

zmodyfikowane niesamowite Lamborghini Galardo, którego światowa premiera odbyła się pierwszego dnia Targów. Milion złotych i 1,5 roku ciężkiej pracy kosztowało ekspertów z firmy Suchorovsky Design przerobienie salonowego modelu. – Wybraliśmy MOTO SHOW w Krakowie na miejsce premiery, gdyż uznaliśmy, że czas pokazać w naszym kraju, że potrafimy modyfikować samochody klasy światowej – mówił Dariusz Domagała, wiceprezes Suchorovsky Design.

nicy. Na najwyższym stopniu podium stanął Arkadiusz Kabaj – który na Targach zaprezentował Nissana 350 Z. To, co wzbudziło zachwyt ponad 320konnym autem, poza niezwykłą dbałością o każdy szczegół, to felgi cargraphic oraz pneuma-

naJlepsi z naJlepszych W 12. edycji Tuning Show wzięła udział ponad setka najlepiej zmodyfikowanych aut. Co ważne, aż 30 aut przyjechało z zagra-

w zgodzie z naturą Centralny system kontroli, nowa generacja energooszczędnych urządzeń, modernizacja komór fermentacyjnych – to tylko niektóre z wielu zmodernizowanych elementów oczyszczalni Ścieków „Centrum” w Dąbrowie Górniczej

materiały prasowe

czerwiec 2014 nr 6 (42)

tyczne zawieszenie pozwalające podnieść auto o 8-10 cm. – Pracowałem w pocie czoła pół roku, wczoraj zrobiłem nim pierwsze kilometry, a dzisiaj jestem bardzo szczęśliwy, widząc reakcje uczestników MOTO SHOW – powiedział Kabaja.

Nowością MOTO SHOW był salon samochodów rodzinnych, miejskich, dla młodych kierowców. W jednym miejscu i czasie można było sprawdzić ofertę krakowskich dealerów, m.in. salonów Japan Motors. Wyjątkowe atrakcje czekały także na pasjonatów rajdów. Mogli oni spotkać swoich idoli w premierowym salonie Racing Show – Michała Kościuszko, Mateusza Lisowskiego (gość na stoisku Autospektrum dealera Renault) czy Bartosza Ostałowskiego, jedynego kierowcę na świecie, który prowadzi samochód stopą (obie ręce stracił w wypadku samochodowym), udowadniając, że niemożliwe staje się możliwe. – To były dwa niezwykłe dni w EXPO Kraków. Za nami pierwsza impreza z kalendarza Targów w Krakowie w nowym obiekcie. Jego nowoczesne wnętrza zostały wypełnione wspaniałymi samochodami, budzącymi podziw blisko dwudziestu tysięcy uczestników MOTO SHOW. Cieszy nas, że nowe wydarzenie zostało tak znakomicie przyjęte przez pasjonatów motoryzacji. Już szykujemy dla nich niespodzianki na przyszłoroczną edycję – podsumowuje Grażyna Grabowska, prezes Targów w Krakowie. paweł cyz, rzecznik prasowy targów w krakowie – kom. 660 430 577

wakacje z naturą

oczyszczanie

Modernizacja Oczyszczalni odbyła się w ramach programu uporządkowania gospodarki wodno-ściekowej w Dąbrowie Górniczej, a jej przebudowa zajęła 2,5 roku i kosztowała 34,9 mln zł (w tym dofinansowanie z WFOŚiGW w Katowicach to 19,6 mln zł). Inwestycja ta pozwoliła na przejęcie ścieków z uporządkowanego zbiorczego systemu kanalizacji, w tym ze zlikwidowanej wyeksploatowanej Grupowej Oczyszczalni Ścieków w Strzemieszycach. Dziś Oczyszczalnia „Centrum” spełnia najwyższe ekologiczne normy europejskie i prawne w zakresie jakości ścieków, osadów oraz emisji zanieczyszczeń do powietrza atmosferycznego. Potwierdzeniem tych faktów, są regularne wizyty zwierząt:

wyJątkowe Święto motoryzacJi

w obrębie obiektu gniazdują rzadkie ptaki (np. zimorodki) oraz przebywają lisy, zające, bażanty i kuropatwy. Kompleksowa modernizacja obejmowała również przygotowanie zaplecza dydaktyczno-konferencyjnego, pozwalającego na prowadzenie edukacji ekologicznej społeczności lokalnej. Jedną z największych atrakcji jest ścieżka ekologiczna w formie innowacyjnej makiety interaktywnej, wykorzystującej urządzenia audiowizualne. Prezentacja będzie oddziaływała na wszystkie zmysły poprzez obraz oraz przestrzenny mapping zaprezentowany na elementach statycznej makiety. materiały prasowe

4 jeziora, parki i lasy, wszystko doprawiane pasją ludzi oraz zaangażowaniem organizacji pozarządowych i miejskich instytucji to gotowy przepis na wakacyjny i rekreacyjny sukces. Grzechem byłoby niewykorzystanie potencjału, jakim są Pogorie, Park zielona i nowa infrastruktura rekreacyjna wokół Od lat w Dąbrowie stawiają na ruch i rekreację na świeżym powietrzu, bez względu na wiek i zainteresowania dlatego, że tutaj naprawdę nie można się nudzić! Zwłaszcza w wakacje, kiedy niemal każdego dnia coś ciekawego będzie czekało na wypoczywających nad Pogorią czy w Parku Zielona. Chętni będą mogli wziąć udział w zajęciach fitness, warsztatach windsurfingowych i nordic walking czy treningach biegowych. Dla amatorów wodnych i słonecznych kąpieli nad Pogorią I oraz III w okresie wakacyjnym dąbrowski magistrat przygotował strzeżone kąpieliska, zabezpieczane przez ratowników

WOPR. Wodniacy mogą skorzystać z bogatej oferty wypożyczalni sprzętu wodnego. Do wyboru są łódki, kajaki, rowerki wodne, a także większe jachty. W Parku Hallera na uwagę zasługują treningi na siłowni pod chmurką połączone z gimnastyką w ramach projektu Letnia Akademia 50+ czy wieczorne Latino Solo dla każdego. Tegorocznym hitem będą zajęcia tai-chi prowadzone na łonie natury. Również w Parku Hallera, tradycyjnie już, w sobotnie wieczory spotykać będą się fani Kina Plenerowego i dobrego filmu.

Marcin Wróblewski

Dla wszystkich, którzy chcą uciec od zgiełku, proponujemy wyprawę do Parku Zielona. Na aktywnych czekają tu ścianka wspinaczkowa, skatepark lub spływ kajakowy Czarną Przemszą. 67 ha zalesionego terenu to doskonałe miejsce do rodzinnego wypoczynku, siatkarskich spotkań ze znajomymi oraz relaksu urozmaiconego weekendowymi koncertami w ramach Muzycznej Sceny Parku Zielona. Wakacyjna oferta Dąbrowy Górniczej na www.dabrowa-gornicza.pl

5

materiały prasowe


Panorama wakacyjna

rodzica

obozowy dekalog

zdjęcia: ARC\Anna Poraj

6

dzieci podczas obozów mają okazję przeżywać różne przygody i zdobywają cenne doświadczenia

droższe od wypoczynkowych są obozy specjalistyczne np. żeglarskie

zastanawiasz się, czy posłać swoje dziecko na obóz lub kolonie? Nie wiesz, czy jest już na to gotowe? Masz sporo obaw? Przeczytaj ten tekst. wspólnie z anną Poraj, byłą zastępczynią naczelnika związku Harcerstwa Polskiego, prowadzącą szkolenia dla wychowawców i opiekunów kolonijnych, a w końcu współautorką praktycznego poradnika dla rodziców i dzieci „Na koloniach bez mamy”, przygotowaliśmy dziesięć najważniejszych porad dla dorosłych, którzy zamierzają wysłać swoje pociechy na letni, zorganizowany wypoczynek 1. WyJAZD Z RODZICAMI MA ZAWSZE INNE WARTOŚCI NIż WyJAZD SAMODZIELNy Przed dokonaniem wyboru, czy wysyłasz dziecko na obóz lub kolonie albo zabierasz je nad morze, pamiętaj, że warto zrobić i jedno, i drugie. Samodzielny wyjazd daje bowiem dziecku możliwość sprawdzenia się w różnych życiowych, „samoobsługowych” sytuacjach. – Im dziecko wyjedzie wcześniej, tym lepiej, bo uwierzy w swoje możliwości – podkreśla Ania Poraj. – Poza tym samo doświadczenie tęsknoty jest bardzo cenne. Dziecko powinno zatęsknić za rodzicami, tak samo, jak rodzic powinien zatęsknić za dzieckiem. To pokazuje wtedy, jak mocno można cieszyć się z tego, że jest się razem. 2. DUżO WIęCEJ ZALEży OD CIEBIE NIż OD DZIECKA Zdarza się, że dziecko przyjeżdża z trzytygodniowego obozu z nieodpakowanym mydłem. Ale to nie znaczy, że źle się bawiło. Ważne jednak, aby przygotowywać swoją pociechę na kilka miesięcy przed wyjazdem. Rozmawiaj z nią o tym i objaśniaj różne sprawy. Każ dziecku czasem wyprać sobie skarpetki, nalać sobie soku z butelki, pokroić kotleta. Nie stawiaj też dziecka przed faktem dokonanym i absolutnie nie pokazuj mu swoich lęków. Każdy się boi, czy jego dziecko za pierwszym razem sobie poradzi, ale jeżeli damy to po sobie poznać, to ono na pewno nie da sobie rady, bo będzie wiedziało, że jest taka opcja. 3. ZAWSZE SPRAWDZAJ KOMPETENCJE OPIEKUNóW Zawsze sprawdzaj organizatora. Można to zrobić nieformalnie: popytać znajomych, kto wysyłał z nim już dziecko i jak było, albo formalnie: każdy organizator musi się zarejestrować w kuratorium oświaty, jeżeli tego nie zrobi, to działa nielegalnie. Warto też wybrać się na spotkanie organizacyjne przed wyjazdem i o wszystko dokładnie wypytać. Każdy wychowawca kolonijny musi mieć ukończony kurs. Jest on standaryzowany, wiadomo, jakie treści są na nim przekazywane, ile godzin powinien przerobić. Ale ludzie są różni. Jeden ma predyspozycje do dzieci, a drugi chce być wychowawcą, bo chce rządzić, trzeci, bo chce zarobić. Motywacje i ich efekty są różne. Nie każdy się nadaje do pracy z dzieckiem w wakacje. – Nawet czasem nam się wydaje, że znamy kogoś np. panią, która pracuje z naszym dzieckiem w ciągu roku. Najprawdopodobniej będzie świetnym wychowawcą. Ale trzeba też pamiętać, że ona po całym roku pracy może być zmęczona. Jeżeli już w maju jest nerwowa, to nie inaczej będzie w lipcu. Trzeba zachować czujność – zaznacza Anna Poraj i poleca kadrę harcerską. – Ci ludzie od maleńkości wychowują się na obozach i mając lat 18 mają na pewno większą praktykę niż studenci pedagogiki, którzy pierwszy raz pracują z dziećmi. Dobrze, żeby wychowawcami byli ludzie, którzy sami jeździli na obozy. Mają większą wiedzę i potrafią sobie wyobrazić, co może się wydarzyć. Potrafią też lepiej zapełnić czas. 4. NIE REALIZUJ SWOICH AMBICJI WBREW SWOJEMU DZIECKU. Jeżeli chciałeś być kiedyś żeglarzem, to wcale nie oznacza, że Twoje dziecko też zamierza nim zostać. Nie dokonuj wyboru obozu bez konsultacji z dzieckiem. Ono wcale nie musi chcieć jechać na obóz żeglarski, artystyczny, czy językowy. – Oferta musi być tak dostosowana, żeby dziecko wróciło zadowolone. Gdy zrazi się pierwszy raz, to drugi lub trzeci już nie pojedzie – podkreśla A. Poraj. 5. WARUNKI TO SPRAWA DRUGORZęDNA Ważne, żeby było sucho i bezpiecznie. Kolonie w pokojach dwuosobowych z telewizorem to gruba przesada! Na obozach najważniejsze jest dostarczenie możliwości przeżywania różnych, aktywnych rzeczy. Aby dzieci były właśnie w pokojach pięcioosobowych, czego nie mają na co dzień.

6. IM DłUżSZy I BARDZIEJ SPECJALISTyCZNy OBóZ, TyM WyżSZA CENA Coraz popularniejsze w ostatnich latach są obozy jednotygodniowe. To właśnie długość turnusu jest największą pochodną ceny. Więcej będzie kosztował też wyjazd specjalistyczny – obóz żeglarski zawsze jest droższy od normalnego obozu wypoczynkowego. Sama kwestia sprzętu, ale też egzaminu na patent żeglarza rodzi dodatkowe opłaty. Dobra cena za trzytygodniowy obóz żeglarski to 1200 złotych. Taniej jest pod namiotami i kampingami, drożej w hotelach i pensjonatach. Warto też zwrócić uwagę na program. Czasem w cenie jest masa dodatkowych atrakcji i wycieczek, a niekiedy jest to obóz w środku lasu. – Ja na przykład wysyłam swoje dzieci w środek lasu. Zwiedzanie Krakowa jestem im w stanie zapewnić sama – tłumaczy A. Poraj. – Moim zdaniem latem dzieci powinny zbierać jagody, nauczyć się rozpoznawać kierunki świata, posiedzieć nocą przy ognisku i patrzeć w gwiazdy. To są przeżycia, których nie możemy im zapewnić w ciągu roku. Czasem dziecko przez dwie godziny leży na trawie i może się wydawać, że nic nie robi. Okazuje się potem, że pierwszy raz w życiu ma taki chillout, że może sobie popatrzeć na roślinki i poskubać trawę. Jaki w tym problem? 7. NIE KUPUJ DZIECKU NA OBóZ NOWyCH UBRAń Są teraz takie czasy, że dzieci na obóz lub kolonie jadą w zupełnie nowych ubraniach. To błąd. W trackie trwania turnusu bardzo często się zdarza, że żadne dziecko do tych ubrań się nie przyznaje, a bank rzeczy znalezionych urasta do dwóch szczelnie wypełnionych szaf. – Zdecydowanie lepiej dać dziecku stare ciuchy i powiedzieć, że jak się zniszczą, to nie musi ich nawet przywozić – mówi A. Poraj i podkreśla, że wówczas dziecko lepiej się czuje na takich koloniach, bo nie musi się martwic, że zniszczy nowe ubranie. 8. Siedmiolatek może już jechać na kolonie Są obozy, które tak małych dzieci nie przyjmują, ale generalnie siedmiolatek może już spokojnie sobie poradzić. Trzeba jednak sprawdzić, czy oferta jest do niego adresowana. Żeby nie okazało się, że w programie jest np. wejście z plecakami na Babią Górę, a większość uczestników to piętnastolatkowie i nasz siedmiolatek będzie ich gonił. 9. DZWOń DO DZIECKA TyLKO O OKREŚLONEJ GODZINIE Dzieci powinny żyć koloniami, a nie sprawami domowymi. Ale obecnie telefony komórkowe są wszechobecne. Dobrze, jeżeli dziecko będzie miało dostęp do telefonu w określonych godzinach. – Na swoich kursach uczulam wychowawców, aby wydawali telefony tylko na czas poobiedni – zaznacza pani Ania. – Aby każdego dnia była taka godzina, gdy dziecko może skontaktować się z rodzicami, a rodzice z dzieckiem. Jest to też luka w programie i nie odrywa się dziecka od innych atrakcji. Potem telefony zawsze radzę zabrać, aby np. wieczorem smutne dziecko nie zadzwoniło do swojej mamy, bo wtedy cały kamping smutnych dzieci zacznie dzwonić do swoich mam. Albo żeby problem ze zgubioną pidżamą nie wyeskalował do takiego stadium, w którym rodzic wsiada w samochód i przyjeżdża szukać tej pidżamy. Rodzic zawsze powinien mieć numer do organizatora i w razie problemu dzwonić właśnie do niego. O każdej porze. 10. ODWIEDZAJ DZIECKO TyLKO Z INNyMI RODZICAMI Rodzic ma prawo zawsze odwiedzić swoje dziecko, ale najlepiej sugerować się tym, co mówi organizator. Warto dostosować się do dnia, w którym wskaże on termin i godzinę odwiedzin. – To będzie dzień, w którym wszystkie inne dzieci będą miały odwiedziny i aby naszemu nie było smutno, warto przyjechać właśnie wtedy – radzi A. Poraj. – Z drugiej strony, jeżeli będziemy swoją pociechę odwiedzać co trzy dni, to tym innym będzie smutno, poza tym utrudniamy organizację programu, bo któreś dziecko nie weźmie udziału w grze terenowej. I żebyśmy się potem nie zdziwili, gdy nie jest szczęśliwe, że przyjechała mama, tylko wolałoby iść na grę, do której z kolegami przygotowywało się przez trzy dni. Kolonia i obóz są też po to, żeby była rozłąka. Łukasz respondek

czerwiec 2014 nr 6 (42)


Panorama ludzkich pasji Był już praktycznie wszędzie. W Chinach, Etiopii, Laosie, Birmie, Ekwadorze, Kolumbii, Boliwii, Rosji, Kazachstanie, Armenii, Gruzji, Iranie. W Singapurze budował krematoria, w Indonezji był rybakiem, w Indiach pracował jako pomocnik mleczarza. Spotkał się z Dalajlamą, a w tym roku jako pierwszy Polak na rowerze wjechał do Murmańska. Nie, to nie jest charakterystyka kolejnej części przygód Forresta Gumpa – to Mieczysław Bieniek – Hajer z Katowic.

zeszŁoroczna podróż na rowerze

wczeŚnieJ byŁ też dalaJlama Spontaniczny pomysł powstał przed pięćdziesiątymi urodzinami. Jako że na Śląsku panuje zwyczaj, że mężczyzna powinien uczcić tę datę w sposób szczególny, pan Mieczysław zamarzył o spotkaniu z Dalajlamą. Tak daleka wyprawa wiąże się jednak ze sporym wydatkiem finansowym. Pan Mieczysław w poszukiwaniu funduszy poszedł na casting „Benka” Roberta Glińskiego. Do obsady poszukiwany był górnik do trumny. Na miejscu poznał Pawła Wysoczańskiego, który naj-

pierw nie uwierzył w jego historię przyszłej wycieczki, ale później sam postanowił nakręcić o nim film. Tak powstał dokument „W drodze”, o ich wspólnej podróży do Dalajlamy. O samo spotkanie z najwyższym z przedstawicieli szkoły gelug – jednej z czterech największych szkół buddyzmu tybetańskiego – nie było łatwo. Bieniek jednak nie odpuścił. Biegał po wszystkich urzędach, biurach, prosił i błagał, aż w końcu los się do niego uśmiechnął. Jako jedyny dostał pozwolenie na uczestnictwo w prywatnej modlitwie Dalajlamy. – Zawsze wyobrażałem sobie, że to jest ktoś nietykalny, a tu stanął przede mną zwykły człowiek, uśmiechnął się i porozmawiał jak równy z równym. To było niesamowite przeżycie – czytamy w wspomnieniach dotyczących tego spotkania spisanych przez pana Mieczysława. W 2010 roku Bieniek wydał swoją pierwszą książkę „Hajer jedzie do Dalajlamy”, która stanowi opis zarówno całej wędrówki do Dalajlamy, jak

i wielu przygód z dzieciństwa, życia dorosłego, a przede wszystkim z innych podróży azjatyckich. Mieczysław Bieniek z pasją para się fotografią, robi też amatorskie filmy ze swoich podróży. Bez problemu można go znaleźć w internecie lub życiu… podczas częstych spotkań autorskich np. w Dolinie Trzech Stawów. Najważniejsze w tym wszystkim, że realizuje swoje marzenia, pokazując przy tym, że „Życie jest jak pudełko czekoladek; nigdy nie wiesz, na co trafisz...”. Biegnij, Mietku, biegnij! rafał bura

a ląsk ze Ś

Przejechał na rowerze dokładnie 12.384 kilometrów. Z Murmańska przez Sankt Petersburg, Moskwę, aż do Soczi i z powrotem do Polski. – Pomyślałem, że chciałbym zrobić coś wyjątkowego. Czas zobaczyć, czy w Rosji wciąż podróżuje się z cebulą, bimbrem i słoniną – wspomina były górnik. Pana Mieczysława nie na darmo określa się mianem Górnikopodróżnika. Jako prawdziwy hajer fedruje nowo poznawaną rzeczywistość, drąży w niej, a podczas swoich wypraw stara się przede wszystkim dotrzeć do ludzi, poznać ich świat, myśli i serca. – Tak więc wyruszałem w tą rowerową rajzę pełen nadziei i obaw, bo przecież przede mną była długa droga obliczona na kilka miesięcy. Co prawda miałem wstępny plan, ale zawsze lubię improwizować, więc sam nie wiedziałem, gdzie tak naprawdę się ta podróż skończy. W moich najśmielszych marzeniach widziałem siebie przemierzającego całą Rosję z zachodu na wschód, aż do Władywostoku, ale w końcu wybrałem „skromniejszy” wa-

riant – przemierzenie Rosji z północy na południe, czyli z Murmańska do Soczi – a to też dobrych kilka tysięcy kilometrów, czyli tak, jakbym przejechał Europę z najdalszej północy na samo południe. No i należało jeszcze do tej Rosji dojechać i wrócić rowerem, co w najskromniejszym wariancie dawało kilkanaście tysięcy kilometrów –wspomina pan Mieczysław. Powód? – Jak zwykle gnała mnie chęć przeżycia prawdziwej przygody, spotkania różnych ludzi, poznania tego świata, który jeszcze nie tak dawno przynajmniej w podręcznikach był malowany jako prawdziwy raj na ziemi. Jechałem zobaczyć wioskę olimpijską, to jakieś dwadzieścia kilka kilometrów od samego Soczi.

t s e r P r o m f Gu

zdjęcia: arc prywatne Mieczysława Bieńka

MIECZySłAW BIENIEK Urodzony w 1956 r. w Katowicach. Były górnik, który po ciężkim wypadku rozstał się z kopalnią i rozpoczął nowy, podróżniczy etap w swoim życiu. Ceniony prelegent, autor dwóch książek. Od 1971 roku, po ukończeniu technikum górniczego, pracuje jako górnik dołowy w kopalni KWK Wieczorek. Udziela się także jako ratownik górniczy. W sumie w górnictwie przepracował 27 lat. Za swoje osiągnięcia dla górnictwa został odznaczony m.in. dwukrotnie Złotym Krzyżem Zasługi. W 2000 roku uległ ciężkiemu wypadkowi górniczemu, w wyniku którego stracił wzrok w jednym oku. Oznacza to też koniec pracy na kopalni. W ramach swoistej terapii psychicznej wyruszył w świat. Najpierw do Indii, potem do kolejnych krajów azjatyckich, afrykańskich i Ameryki Południowej. W sumie odwiedził kilkadziesiąt krajów na czterech kontynentach. Z czasem wypracował własny styl podróżowania, w którym szczególnie ceni sobie docieranie do trudnodostępnych miejsc i celów, rzadko odwiedzanych przez brać podróżniczą. Wydania książkowe: Hajer jedzie do Dalajlamy; Wyd. Annapurna Z Hajerem przez Azję, 2010 r., – wydanie niskonakładowe Z Hajerem na Kraj Indii; Wyd. Annapurna Hajer jedzie do Soczi; Wyd. Annapurna źródło opisu: www.annapurna-info.pl

czerwiec 2014 nr 6 (42)

7


8

pracy w biurze podróży

o ile wakacje w Polsce organizujemy sobie sami, to w przypadku zagranicznych wyjazdów wolimy skorzystać z pomocy biur podróży. Czy współpraca klienta z biurem podróży jest zawsze satysfakcjonująca dla obu stron? Czy biura podróży znają miejsca, do których wysyłają swoich klientów? Czy nasze reklamacje są zawsze uzasadnione? o tym i o innych smaczkach zza kulis rozmawialiśmy z panią MiRoNą SuliGą z arcadia Travel dlaczego zdecydowała się pani na prowadzenia biura podróży?

życzyli, jedzenie nie takie jakby chcieli, dotyczące opóźnień wylotów, na co jednak biuro nie ma wpływu itp. W naszej branży krążą jednak coraz to nowe anegdoty dotyczące klientów. Przykłady? Piasek na plaży nie chciał się lepić i nie można było robić babek; brak kotletów schabowych w kraju arabskim; córka pewnej pani zaszła w ciążę podczas kąpieli w basenie hotelowym; inna pani nabawiła się przeziębienia z powodu otwartych okien w samolocie; morze było za słone, a osy za często latały. Ponoć był też turysta, który czuł się oznaczony, gdyż na ręku miał opaskę z all inclusive; inna podróżniczka nie chciała zapłacić za zakupy w sklepie, gdyż miała wykupiony all inclusive.

Jest to bardzo przyjemna forma połączenia pracy zawodowej z podróżami. Posiadam również wykształcenie w tym kierunku. Wielką satysfakcję daje zadowolenie klienta z wakacji i jego powrót do biura po zakup kolejnych wakacji.

czy tego typu interes to twardy orzech do zgryzienia? Jakie ten zawód przynosi korzyści? Korzyści to niewątpliwie możliwość zobaczenia świata podczas wyjazdów szkoleniowych, w jakich bierzemy udział w celu podniesienia naszych kwalifikacji. Czy to twardy orzech do zgryzienia…? Minusem jest ilość biur podróży i czasem niezdrowa konkurencja. Klienci nie zdają sobie sprawy, że cena wycieczki narzucona jest przez biuro, które wakacje organizuje. Dlatego też sprzedawca, czyli agencyjne biuro podróży, zgodnie z umową zawartą z touroperatorem, nie ma prawa manipulować ceną: nie może jej podwyższać z chęcią większego zarobku, ani też obniżać. Cena danej wycieczki powinna być taka sama w każdym biurze działającym na terenie Polski.

wydaje się, że praca w biurze podróży wiąże się z wielką odpowiedzialnością wobec klientów. najczęściej bywa przecież tak, że sprzedawane jest im coś, czego nie mogą obejrzeć przed podjęciem decyzji. na ile przedstawiciele biura znają wszystkie miejsca z oferty? Nie jest możliwe, aby sprzedawcy znali w stu procentach ofertę, bo zamiast pracować, musieliby cały czas latać po świecie. Znajomość oferty staram się zdobywać zarówno ja, jak i pracownik mojego biura podczas wyjazdów szkoleniowych tzw. study tour. Staramy się odbyć kilka takich wyjazdów w roku. Wiedza zdobyta podczas tych wyjazdów jest najcenniejsza, ponieważ na własne oczy widzimy i mieszkamy w hotelach, które później oferujemy.

biura podróży w ostatnim okresie nie cieszą się za dobrą prasą. wiele z nich upadło, media informują o coraz to nowych zaległościach wobec klientów. czy w dobie popularności portali internetowych, oferujących tanie loty po świecie, taki pośrednik turystyczny jak biuro będzie jeszcze spełniał swoją funkcję? Jeśli tak, to jak poprawić ich wizerunek?

czy także hotele zgłaszają czasami obiekcje dotyczące nieprawidłowych zachowań poszczególnych klientów? Hotele nie zgłaszają nam uwag o klientach, ale na pewno sobie je zapamiętują. Konsekwencją tych nieprawidłowych zachowań klientów może być brak chęci współpracy danego hotelu z polskimi biurami w kolejnych sezonach.

Jaka jest specyfika polskiej branży turystycznej? gdzie lubią spędzać urlopowy czas polacy? Jakie miejsca cieszą się największą popularnością? Myślę, że jest jeszcze wiele osób, które chcą mieć zorganizowane wakacje od A do Z. Jadąc na wakacje nie chcą liczyć tylko na siebie, ale zależy im na stałej opiece rezydenta, który w razie jakichkolwiek problemów czy pytań pomoże i doradzi. Zwłaszcza, gdy nie znają języka obcego, chcą mieć zapewniony transfer lotnisko – hotel – lotnisko, a nie wypożyczać samochód i poruszać się nim w nieznanym kraju. Często wybierając się na wakacje wolimy o nic się nie martwić, mieć wszystko załatwione z góry i tylko cieszyć się odpoczynkiem. Po fali upadków biur podróży nasi turyści częściej pytają, kto jest organizatorem ich wakacji. Każdy organizator musi posiadać ważną gwarancję ubezpieczeniową chroniąca turystów na wypadek upadku biura, która jest do wglądu na jego stronach internetowych. Można także sprawdzić organizatora w Urzędzie Marszałkowskim.

z jakimi „najciekawszymi” reklamacjami się pani spotkała?

Preferencje Polaków zmieniają się, ale do najczęściej odwiedzanych miejsc należą: Egipt, Turcja, Grecja, Bułgaria i Chorwacja. Największą popularnością cieszy się również opcja All Inclusive.

panuje powszechna opinia, że polak to wrodzony maruda, na wakacjach odzywa się jeszcze w nim szlachcic-sarmata, a wszyscy muszą kolokwialnie mówiąc – skakać wokół niego. czy biorąc pod uwagę zdobyte doświadczenia, zgadza się pani z takim sądem? Na pewno charakterystyczne jest to, że chcemy dostać jak najwięcej za jak najmniej. Problem polega jednak na tym, że płacąc za hotel trzygwiazdkowy nie możemy wymagać, iż „będą skakać wokół nas” jakbyśmy zapłacili za pobyt w hotelu pięciogwiazdkowym. rozmawiał rafał bura

W naszym biurze staramy się sprzedawać wyselekcjonowane oraz sprawdzone oferty i dlatego nie mamy zbyt wielu reklamacji. Jeżeli jednak są, to typowe: nie taki widok, jakby sobie klienci

czerwiec 2014 nr 6 (42)

zdjęcia: Mirona Suliga

kulisy i smaczki

Panorama turystyki


Panorama lata

quo vadis Czechy, Egipt, Hiszpania, Karaiby, a może polskie morze? wakacje to czas, w którym chętnie wykorzystujemy urlop na wyjazdy w dalekie strony. Dla jednych najlepszą formą wypoczynku jest opalanie się, kąpiele w morzu lub basenie, podczas gdy inni lubią wędrówki z plecakiem, odkrywanie nowych miejsc i poznawanie obcych zwyczajów. Nasze preferencje dotyczą także miejsca, w którym chcemy spędzić wakacje. Gdzie lubimy wypoczywać?

wakacje w kraju czy za granicą?

Jeśli wakacje, to zdecydowanie za granicą. Do Hiszpanii, Grecji czy Włoch nie musimy pakować skarpet i kurtek przeciwdeszczowych, bo tam słońce jest przez większość czasu. Argument „nie stać mnie na wakacje za granicą” w erze promocji biur turystycznych i linii lotniczych też zdaje się być słaby. Nieraz za dwa tygodnie w ciepłych krajach zapłacimy tyle samo, co za hotel nad polskim morzem. Jedyną barierą może być język, ale i z tym bez problemu można sobie poradzić, korzystając z usług polskich animatorów – Marta

W zasadzie miejsce wakacji jest dla mnie rzeczą względną. Dziś ceny i czas dojazdu nie stanowią żadnej przesłanki dla wyboru konkretnej opcji, gdyż różnice się trochę pozacierały. Chyba najważniejszym czynnikiem w tym momencie jest chęć odpoczynku. Wybierając się na dłuższe wakacje chciałbym uciec od tego, co mnie otacza na co dzień, czyli pracy, internetu, telefonu, ale także ludzi mówiących i rozumiejących po polsku, żeby czuć się swobodnie. Wyjeżdżając na dłużej chcę po prostu uciec od tego, co mi będzie przypominało o codziennych obowiązkach – Michał

Wakacje wolę spędzać za granicą. Czasem lepiej dołożyć pieniędzy – pojechać dalej, zobaczyć i przeżyć więcej, a do tego mieć gwarancję pogody. Ceny nad Bałtykiem są śmiesznie wysokie, a oferowana za nie jakość (noclegi, wyżywienie) pozostawia wiele do życzenia – Anika

Relaks i odpoczynek to dla mnie plaża, słońce, miłe towarzystwo i kompletne lenistwo. Być może dlatego cenię sobie zagraniczne wyjazdy, które dają mi pewną i piękną pogodę. Obce kraje to także nowe doświadczenia, możliwość poznania innej kultury, kuchni i ciekawych miejsc – Dominika

Wybieram wakacje za granicą. Europa jest najtańszym kontynentem, jeśli chodzi o podróże. Liczba połączeń lotniczych, kolejowych i autobusowych jest bardzo duża, a do tego dochodzą atrakcyjne promocje. Muszę też wspomnieć o tanich hostelach. Nie zawsze oferują one cudowne warunki, ale są w zasięgu naszej kieszeni. Każde miejsce, które wybierzemy, ma swój urok i kulturę. Warto zobaczyć to z bliska, a nie tylko na ekranach telewizorów czy zdjęciach znajomych. Europa jest bogata w niezliczone atrakcje i przeżycia, a przygody z tych podróży pamięta się do końca życia – Piotr

dawid kwiecień

GPa - czyli lato za pasem UM Dąbrowa Górnicza

Górnośląskie Pojezierze Antropogeniczne, obszar około 7 tysięcy kilometrów kwadratowych pomiędzy Kotliną Oświęcimską a Wyżyną Śląską, gdzie występują 4773 zbiorniki wodne. Trudno w to uwierzyć, ale tuż pod ręką mamy największe w Polsce pojezierze antropogeniczne. Na Śląsku i Zagłębiu zbiorników wodnych jest niemal tyle samo, co w najbardziej obfitujących w jeziora regionach kraju. Co prawda są to zbiorniki zaporowe, groblowe, czy też poeksploatacyjne, ale latem na wielu z nich można wypocząć, wykąpać się, popływać żaglówką lub połowić ryby. Oby tylko pogoda dopisała.

roślach znaleźć można raki i małże, a woda roi się od różnego rodzaju ryb. Dodatkową atrakcją tego miejsca jest wspaniały kompleks pałacowo-parkowy, który przy okazji można zwiedzić wraz z rodziną czy znajomymi.

na żagle w rybniku

pogoria nocą pogoria – dla każdego co innego Jednym z najczęściej odwiedzanych w Zagłębiu miejsc w porze letniej jest Pogoria. Kompleks czterech zbiorników wodnych, z których każdy spełnia obecnie nieco inną funkcję rekreacyjną. Pogoria I to najstarsza baza żeglarska w tej części regionu. Wychowało się tu wielu dobrych żeglarzy. Trenował tam nawet Waldemar Marszałek, nasz polski mistrz sportów wodno-motorowych. Funkcjonują tu cztery kluby żeglarskie, można też popływać na łódce czy kajaku. Nurkowania nie polecamy ze względu na słabą przejrzystość wody. Można to jednak swobodnie robić na Pogorii III, która w tej chwili stała się centralnym punktem wypoczynkowym czerwiec 2014 nr 6 (42)

ze względu na rozbudowaną bazę rekreacyjną. Poszerzony został obszar samego kąpielska, powstało też atrakcyjne molo i zaplecze gastronomiczne. Wokół całego zalewu biegnie asfaltowa ścieżka, raj dla rowerzystów i rolkarzy. Jest jeszcze Pogoria II i IV, ale tam obowiązuje zakaz pływania. Można natomiast pospacerować nad wodą czy połowić ryby.

chechŁo – nakŁo koŁo Świerklańca Z kolei w okolicach Tarnowskich Gór do dyspozycji spragnionych wodnych atrakcji pozostaje zbiornik wodny Chechło – Nakło. Na jego brzegu powstało wiele ośrodków wypoczynkowych

i kempingów, są wypożyczalnie kajaków, rowerów wodnych, a także trasy spacerowe i rowerowe. Latem przy słonecznej pogodzie teren jest wręcz oblegany, co może powodować pewne problemy z zaparkowaniem samochodu. Zresztą jest to odwieczny problem każdego miejsca nad wodą w porze letniej.

micznym. Można wypożyczyć kajaki lub rowery wodne. Na terenie ośrodka znajdują się także boiska do gry w siatkówkę lub koszykówkę. Latem zarządzający ośrodkiem MOSiR organizuje wiele imprez plenerowych i festynów, co dodatkowo uatrakcyjnia pobyt w tym miejscu.

Jezioro paprocańskie koŁo tychów

pŁawniowice koŁo gliwic – woda i zabytki

Również mieszkańcy obszaru w pobliżu Tychów mają swój mały kurort nad Jeziorem Paprocańskim położonym w otoczeniu bujnego lasu. Od strony miasta istnieje tam ośrodek wypoczynkowy z strzeżonym kąpielskiem i zapleczem gastrono-

Zalew Pławniowicki położony jest kilkadziesiąt kilometrów od Katowic i kilkanaście od Gliwic. I właśnie dla gliwiczan stanowi najbliższą bazę wodnej rekreacji latem. Piasek w tym miejscu jest czysty, a woda przejrzysta. W przybrzeżnych za-

Zalew Rybnicki koło Rybnika jest wyjątkowy. Jego wody nie zamarzają przez cały rok. Dlatego z powodzeniem rozwinęły się tam sporty żaglowe, bowiem sezon na Zalewie Rybnickim trwa od kwietnia do października. To miejsce to także swoisty raj dla wędkarzy. Co prawda, w zalewie kąpać się nie można, ale w tym roku w Rybniku otwarty został nowoczesny kompleks kąpielowy „Ruda”, który mimo, że to dopiero początek sezonu, już cieszy się ogromną popularnością wśród rybniczan. Miejsc do pływania, żeglowania, kąpieli w regionie śląsko-dąbrowskim jest mnóstwo. Niektóre przez swoją popularność są niesamowicie oblegane, szczególnie w wakacyjne weekendy. Inne, jak choćby Zalew Porajski, Rogoźnik, Sosina w Jaworznie, Przeczyce koło Siewierza dają nadzieję na znalezienia kawałka wolnej przestrzeni na wypoczynek. A zatem trzymajmy jedynie kciuki za dobrą pogodę i ruszajmy nad wodę.

9

marek szeles


szewc

Panorama sztuki fotograficznej

Analogowi Ludzie w Cyfrowym Świecie Nazywa się Piotr, Piotr Krysik i z zawodu jest szewcem. Wbrew panującej opinii, jakoby szewc : e fi a bez butów chodził, Panu Piotrowi to nie grozi. r g to Tekst i fo Nawet gdyby absurdalnym dekretem nakazano W IE R DMIT zamknięcie wszystkich sklepów obuwniczych DANIEL od bieguna do bieguna, jak świat długi i szeroki. m itriew.co To oczywiste! Pan Piotr buty Dlaczego? m ld ie n www.da produkuje sobie sam. Niebywały przykład obuwniczego utylitaryzmu. Samodzielnie wytworzone buty są przez szewca noszone, następnie zużywane i oczywiście naprawiane, znów wkładane i tak dalej i tak dalej i tak…. Nie każdy but ma jednak „szczęście” bycia noszonym. Istnieje bowiem pewna grupa poparowanych, sznurowanych prawych i lewych przyjaciół, którym nie będzie już dane wdepnąć w psią niespodziankę, przemoknąć lub zgubić fleki. Buty te egzystują na dwóch całkiem dużych regałach. Stanowią zbiór o wspólnej nazwie „nieodebrane po naprawie”. Widziałem tam buty do garnituru, poklejone adidasy, a nawet korki, w których jakiś podwórkowy Messi strzelał gole rywalowi z sąsiedniego osiedla. Następnego hattrica już w nich nie ustrzeli – pewnie ma kolejną parę. – A daj Pan spokój, ludzie teraz wolą kupować nowe, niż stare naprawiać, co ja mogę, za 10 złotych bym sprzedał od pary, ale kto kupi takie używane – odpowiada szewc na pytanie o te dwa wielkie regały. Coś w tym jest, ale mimo wszystko szkoda. Skupmy się na samym warsztacie. Co rzuca się w oczy? Raczej nie w oczy tylko w nos. Jak w każdym zakładzie szewskim zapach kleju jest wszechobecny. Pan Piotr już go nie czuje. Pewnego dnia, podczas jazdy pociągiem maszynista powiedział mi, że od wielu lat nie słyszy już tego, co dzieci określają onomatopeją „totakto, totakto”, czyli odgłosu kół jadącego pociągu. Zasada chyba podobna. Jak tam jest? Jedno słowo: „Kingsajz”, kto zna film, ten już to widzi. Tysiące małych przedmiotów, gwoździ, gwózdeczków, młotków i młoteczków, słoików, pudełek, tubek i szufladek. Sama powierzchnia warsztatu również potęguje jego przytulną aurę. Niewielką przestrzeń wypełnia głównie stół, na którym „operowane” są przypadki czasem praktycznie beznadziejne. Jednak rokowania na ogół są dobre, gdyż specjalista jest wybitny. Oto jego skrócone CV: Piotr Krysik, start nauki szewskiego fachu – rok 1957. Krótki epizod w kopalni. Zakup motocykla Pannonia – cudu węgierskiej myśli konstrukcyjnej i spełnione marzenie o wolności młodego chłopaka. Dziś preferuje inną „jazdę”. Bezpieczniejszą, … po kanałach telewizyjnych odpoczywając przy głosie Krystyny Czubówny, opowiadającej o dalekiej tajdze tudzież tundrze. To po pracy, w ciągu dnia czasu mało. Żona dbająca, obiad w termosie zawinięty w kraciasty kuchenny ręcznik, a wszystko jeszcze w foliowej torbie. Pan Piotr je przy stole operacyjnym. Jest i pies, podrzutek, imię klasyczne – Reksio. Wszystko na swoim miejscu i każdy miejsce to zna. Konkurencja duża, a jednak klienci dalej przynoszą zniszczone obuwie, z którym trudno im się rozstać. Powyższe dossier tylko do wiadomości ogółu, ponieważ Pan Piotr swej pracy nie zamieniłby na żadną inną. Tak właśnie wygląda codzienność szewca, który pochylony nad kolejną parą butów od czasu do czasu staje za ladą, witając uśmiechem następnego klienta, tak jak powitał mnie podczas naszego pierwszego spotkania.

10

czerwiec 2014 nr 6 (42)


Panorama sztuki fotograficznej

czerwiec 2014 nr 6 (42)

11


Panorama oświaty

Czy gimnazja to dobry pomysł? fot. KO w Katowicach

Miały być formą wyrównania szans edukacyjnych. Miały wzbogacić możliwości wychowawcze poprzez wyselekcjonowanie grupy dzieci w najtrudniejszym wieku dorastania. Miały być milowym krokiem w rozwoju polskiej edukacji. Po piętnastu latach od reformy oświatowej coraz częściej pojawiają się głosy, że gimnazja kompletnie nie spełniły swojej roli. Tak twierdzą nauczyciele i wtórują im rodzice. Przedstawiciele oświaty są jednak innego zdania.

aby na koniec do liceum mieszczącego się w tym samym obiekcie trafiła młodzież przygotowana do zdobywania tytułów finalistów czy laureatów przeróżnych olimpiad. A zatem argument przemawiający za wyrównaniem szans w wieku gimnazjalnym kompletnie został wypaczony.

Fachowa opieka wychowawcza

równi i równieJsi Jednym z argumentów za stworzeniem gimnazjów miało być wyrównanie szans edukacyjnych dzieci w wieku 13-15 lat. Reformatorzy chcieli, aby zgodnie z rejonizacją, po 6 latach nauki w szkole podstawowej dzieci trafiały do innej placówki, innego środowiska, w którym wykwalifikowana kadra umożliwi im zdobywanie wiedzy na odpowiednim poziomie. W rzeczywistości praktyka rozminęła się z teorią. Najczęściej gimnazja mieszczą się w tym samym obiekcie, gdzie jest szkoła podstawowa. Tyle, że teraz nazywa się taki twór zespołem szkół. Czasem nawet na tym samym piętrze dziesięciolatki kształcą się z piętnastolatkami. Czyli

stanisław Faber, śląski kurator oświaty w zasadzie nic się nie zmieniło. Co więcej, jest sporo szkół ponadgimnazjalnych, które postanowiły stworzyć w swojej strukturze gimnazja. Najczęściej są to licea. Powody są dwa. Pierwszy przyziemny – w ten sposób placówki zapewniają sobie większą ilość oddziałów czyli klas i mają większe pieniądze na nauczycielskie pensje. Drugi powód,

szczególnie w przypadku liceów o wysokiej renomie, to „hodowla” olimpijczyków już na poziomie gimnazjum. O ile w przypadku zwykłego gimnazjum obowiązuje rejonizacja, o tyle takie placówki nie muszą przyjmować każdego. Wybierają najlepszych, najzdolniejszych. Przez trzy gimnazjalne lata prowadzą bezwzględną selekcję,

Inną ideą przyświecającą stworzeniu gimnazjów była lepsza opieka wychowawcza w trudnym wieku dorastania. Nauczyciele gimnazjalni mieli przejść profesjonalne szkolenia w zakresie wsparcia młodych ludzi w trudnym wieku, gdy stykają się oni po raz pierwszy z negatywnymi aspektami życia, jak alkohol, papierosy, sex czy narkotyki. Z badań przeprowadzonych w 2013 roku przez studentów Wyższej Szkoły Bankowej na terenie woj. śląskiego wynika, że 51% gimnazjalistów choć raz sięgnęło po papierosa, z czego 14% pali je regularnie. 53% uczniów gimnazjów piło już alkohol, a 9% z nich co najmniej raz się upiło. Trudno to nazwać sukcesem wychowawczym. Z drugiej strony nauczyciele zmuszeni do realizacji ścieżki awansu zawodowego zwyczajnie nie mają czasu na specjalne do-

szkalanie się w kwestiach wychowawczych.

w obronie gimnazJum Mimo przytoczonych faktów, przedstawiciele oświaty bronią gimnazjów. – Wyniki egzaminów zewnętrznych, w tym także gimnazjalnych, oceniamy globalnie w skali województwa i w skali kraju. Uważam, że nasze województwo, które jest największe w kraju pod względem liczby uczniów, zdecydowanie trudniej może osiągnąć tak dobry wynik, jak województwa dużo mniejsze. Wynik jest zadowalający, ale można osiągnąć więcej. Dla mnie nieważne jest uśrednienie, ale to, aby jak największa liczba osób uzyskała wynik powyżej średniej. Należy podkreślić, że mamy także bardzo ważne narzędzie, jakim jest edukacyjna war tość dodana. Kalkulator EWD pozwala dzięki egzaminom zewnętrznym pokazać, jaki jest przyrost wiedzy i umiejętności uczniów w pozostałych etapach kształcenia. Uważam, że to narzędzie, bardzo u nas rozpowszechnione, stwarza możliwość podnoszenia wyników uczniów. Ale co najważniejsze, nie byłoby tak dobrych wyników, gdyby nie wprowadzenie nowej podstawy programowej pisanej językiem

wymagań – twierdzi Stanisław Faber, śląski Kurator Oświaty. – Istotą nowej podstawy programowej jest to, że nie powtarza się tych samych treści. Liceum to nie rozwinięcie, a dopełnienie tego, czego uczeń uczy się w gimnazjum. Podstawa programowa, która nie powtarza treści nauczania ze szkół niższego typu, a stanowi pewną kontynuację, wskazuje na to, że gimnazja powinny funkcjonować. Takie rozwiązanie się przyjęło – dodaje jednocześnie. Zapewne zawsze będą zwolennicy i przeciwnicy gimnazjów. Trzeba jednak przyznać, że ich wyeliminowanie to zbyt duży koszt przede wszystkim dla samorządów. To miasta i gminy, a nie państwo odpowiedzialne są za szkolnictwo podstawowe i gimnazjalne. Nie oznacza to jednak, że obecna sytuacja jest dobra. Trzeba naprawić polskie gimnazja, by nie tylko w miarę czegoś nauczały, ale również, aby miały szansę wychowywać młodych ludzi. Trudno jednak przypuszczać, by przed serią wyborów czekającą nas w tym i przyszłym roku, ktokolwiek za ten problem wziął się i to poważnie. A szkoda, bo problem jest poważny. marek szeles

Pomaturalne dylematy Może to i proste frazesy, ale XXi wiek to czas szybkiego rozwoju, wielkich zmian oraz wiecznego przemieszczania się, zarówno tego przestrzennego jak i zawodowego. Jeśli nie chcesz pozostać w tyle, musisz iść za potrzebą ciągłego dokształcania a nawet przekwalifikowywania. zatem jeśli stoimy przed wyborem nowego zawodu, a nie mamy sprecyzowanego pomysłu, warto sprawdzić, jakich pracowników najbardziej brakuje na rynku obecnie oraz będzie brakować w najbliższej przyszłości sxc.hu

technologia inFormatyczna, internet To dziedziny nieustannie się rozwijające, dlatego już teraz potrzeba wielu specjalistów z branży. Z roku na rok zapotrzebowanie to będzie rosło, wraz ze wzrostem nowych specjalizacji. Każda firma będzie zatrudniała informatyków, specjalistów, analityków.

nauki przyrodnicze, ochrona Środowiska, biotechnologia, zdrowie

12

Należy pamiętać, że rynek pracy nieustannie się zmienia, zapotrzebowanie na dane zawody to wzrasta, to maleje. Jedne zawody kończą swój żywot, inne dopiero się rodzą. Istotną cechą jest elastyczność. Musimy umieć dopasować się do trendów na rynku. Dziś normą jest posiadanie wykształcenia wyższego, znajomość języków, ciągłe podwyższanie swoich kwalifikacji, zdobywanie kolejnych certyfikatów. Robimy to wszystko po to, by nie wypaść z rynku. Pytanie tylko, w jakim kierunku iść. Każdy dobry psy-

cholog podpowie, że pierwszą rzeczą, jaką powinniśmy rozważyć w przypadku wyboru nowego zawodu, są nasze predyspozycje oraz zainteresowania a nawet pasje. Jednak czy to faktycznie dobre kryterium? Najlepiej, kiedy udaje się połączyć przyjemne z pożytecznym, choć to niestety rzadki przypadek. Jeśli w dalszym ciągu nie mamy pomysłu, a musimy się na coś zdecydować, warto wybrać zawód, który może dać nam perspektywy na przyszłość. Jak się okazuje, jest ich całkiem sporo.

Coraz bardziej rozbudowana świadomość ekologiczna sprawiła, że powstają nowe miejsca pracy, a nowe technologie oraz rozwój badań naukowych przyczyniają się do powstania coraz to nowych etatów dla biotechnologów. W modzie jest dbanie o zdrowie. Analitycy wróżą przyszłość takim zawodom jak dietetyk, rehabilitant, psycholog, psychoterapeuta, lekarz domowy. Nasze społeczeństwo szybko się starzeje, dlatego rośnie zapotrzebowanie na pracowników ochrony zdrowia, w tym psychologów, którzy będą pomagać osobom

starszym w odnalezieniu równowagi psychicznej i fizycznej.

turystyka i rozrywka Szybkie tempo życia naszego społeczeństwa, ciągła pogoń za karierą i pieniędzmi sprawiają, że ludzie mają coraz mniej czasu. Dlatego pole do popisu będą mieli zarówno animatorzy czasu wolnego czy organizatorzy podróży, jak i osoby świadczące różnego rodzaju usługi.

doradztwo i trenerzy Potrzeba ciągłego kształcenia się, wieczne zmiany na rynku pracy, spowodują powstanie nowych etatów dla trenerów szkoleniowych, doradców zawodowych. Bardzo trudno dokładnie określić, które zawody mają przyszłość i przetrwają powiedzmy 20 lat. Ciągle się rozwijamy, technika na każdym kroku nas zaskakuje. Nie wiemy, co będzie za 10, 20 lat. Możemy tylko przypuszczać i być gotowymi na zmiany, które zagwarantują nam sukces zawodowy na kolejnych kilka lat. rafał bura

czerwiec 2014 nr 6 (42)


Panorama wiary zdjęcia: Krzysztof Wodecki

znana kostarykanka

gościła w Rybniku

Podczas kanonizacji Jana XXIII i Jana Pawła II była jedną z najbardziej widocznych osób. Obecnie jest najbardziej znaną Kostarykanką. Floribeth Mora Diaz, której uzdrowienie z tętniaka mózgu zostało uznane za cud w procesie kanonizacyjnym Jana Pawła II, gościła w kościele pw. Królowej Apostołów w Rybniku. Floribeth Mora Diaz przebywała w Polsce od 2 maja do 17 czerwca. W tym czasie spotykała się z ludźmi głównie w parafiach, w tym w rybnickiej parafii pw.

Królowej Apostołów. Jedną z osób, która mogła wysłuchać tego, co powiedziała Floribeth Mora Diaz w Rybniku była Aleksandra Ziębacz. – Bardzo mi się podobało. Wcześniej oglądałam tą panią w telewizji, gdy wypowiadała się właśnie na ten temat. Byłam bardzo szczęśliwa, widząc ją na żywo. Całe to spotkanie bardzo na mnie wpłynęło – mówiła. Floribeth Mora Diaz miała swoje wystąpienie w czasie kazania. Krótko zapowiedział ją ojciec Franciszek Filar pracujący jako misjonarz

w Kostaryce (o. Franciszek tłumaczył także to, co mówiła). – Przywitajmy ją oklaskami. W Ameryce Środkowej i Południowej, jeśli kogoś się nie wita oklaskami, to on mógłby sobie pomyśleć, że się go nie chce – powiedział na końcu. – Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus – Kostarykanka rozpoczęła swoje wystąpienie po polsku. Opowiadając o tętniaku mózgu, z którym się zmagała, od razu opowiedziała o najważniejszym dniu w jej ży-

ciu. – Wszystko się zmieniło 1 maja 2011 roku podczas beatyfikacji Jana Pawła II. Tego dnia, o ósmej rano usłyszałam głos, który mówił do mnie: „Podnieś się, nie lękaj się”. I od tamtego dnia do dzisiaj jestem zdrowa. Te słowa „Podnieś się, nie lękaj się” mam zapisane w głowie i sercu. Od tamtego dnia prowadzę normalne życie. Po opisie choroby i niewytłumaczalnego z punktu widzenia medycyny uzdrowienia mówiła m.in. o kulisach spotkań z przed-

Pielgrzymka

stawicielami komisji, która przygotowywała kanonizację Jana Pawła II. – Od początku byłam poproszona, żebym zachowała w tajemnicy wszystko, co będzie się działo. I po tym raz jeszcze musiałam poddać się wielu badaniom, w tym w Poliklinice Gemelli. – Żegnam się z Wami, dziękując Bogu, że mogłam się podzielić z Wami moją historią. Wszędzie proszę o to, żebyśmy się wspólnie modlili i w tej chwili także chciałbym Was poprosić, żebyśmy zakończyli to krótkie spotkanie wspólną modlitwą – zakończyła swoje wystąpienie Floribeth Mora Diaz. Po tych słowach wszyscy w kościele złapali się za ręce, a goszcząca w Rybniku Kostarykanka

wraz ze swoim mężem odmówiła modlitwę „Ojcze Nasz” w języku hiszpańskim. Oprócz wspomnianych wcześniej oklasków był to drugi element, który zazwyczaj nie występuje w polskich kościołach. Na ten aspekt, który można spotkać w kościołach Ameryki Południowej czy Afryki, zwrócił uwagę Andrzej Kuśka, który mieszka obecnie w Rybniku – Kamieniu, ale wcześniej należał do parafii pw. Królowej Apostołów. – Nie byłem na tych terenach, ale tam kwestie mszalne, jeżeli mogę tak to nazwać, są ujęte w bardziej rozrywkowo. Uważam, że jest to bardziej przystępne dla ludzi. krzysztof wodecki

zdjęcia: archiwum parafii pw. Matki boskiej Częstochowskiej w Nowinach)

od 30 lipca do 3 sierpnia odbędzie się 69. Piesza Rybnicka Pielgrzymka na Jasną Górę, która jest największym tego typu wydarzeniem w województwie śląskim. Każdy, kto chce wspólnie z innymi wyruszyć do Częstochowy, może zapisać się już teraz Osoby zainteresowane udziałem mogą zgłosić się w czterech miejscach: w biurze San Antonio (w Domu Handlowym „Hermes”), w kancelarii Bazyliki św. Antoniego i parafii św. Jadwigi Śląskiej na Nowinach. Oczywiście, zapisy prowadzi także parafia pw. Matki Boskiej Częstochowskiej na Nowinach, gdzie proboszczem jest ks. Marek Bernacki – kierownik pielgrzymki. Jak sam podkreśla, parafia ma pełnić rolę duchowego centrum pielgrzymki. – U nas jest to centrum bardziej związane z duchowością pielgrzymki, z jakąś formacją pielgrzymów, bo tutaj mamy, w pierwsze soboty miesiąca, wieczory maryjne, czuwanie popielgrzymkowe i msze za pielgrzymów i dobrodziejów. Natomiast ta organizacyjna część jest obecna w różnych punktach w centrum Rybnika. W 2013 roku w rybnickiej pielgrzymce uczestniczyło pięć tysięcy osób. W tym roku ksiądz proboszcz spodziewa się podobnej ilości. – Ta liczba pięciu tysięcy, którą podajemy, to jest czerwiec 2014 nr 6 (42)

liczba ogólna. Wszystkich, którzy idą, jadą, przyjeżdżają na sobotę, kiedy wchodzimy na Jasną Górę – jest więcej. Co roku na pewno pojawiają się jakieś nowe twarze. Zgłaszają się, np. parafie, które organizują wyjazd autokarowy – dodaje. Z Rybnika podąża największa piesza pielgrzymka na Jasną Górę w województwie śląskim, która jest równocześnie pielgrzymką archidiecezji katowickiej. Z tego powodu ks. Marek Bernacki zaprasza do udziału nie tylko mieszkańców Rybnika i okolic. – Zaproszenie kierujemy do wszystkich diecezjan i widzimy, że powoli ci diecezjanie gdzieś tam dołączają, np. ci, którzy idą z nami z różnych miast (Chorzów, Katowice, Mysłowice,

Łaziska), ale więcej jest takich, którzy sami się organizują i dojeżdżają do nas w sobotę na Jasną Górę. W tym miejscu warto też wspomnieć, że coraz więcej osób przyjeżdża przywitać pielgrzymów na Jasną Górę. – Jeżeli chodzi o rodziny pielgrzymów to, oczywiście, tutaj nie ma problemu, bo oni jakby czują to sami, że tam ktoś z naszych idzie, to my przyjedziemy w sobotę i będziemy tam na przywitaniu, na Mszy Świętej. A potem wracamy razem już do domu. Mam jednak świadomość od kilku lat, że są tacy ludzie, którzy właśnie chcieliby pojechać, a nie mają tej możliwości. Dlatego my im to umożliwiamy, organizując wyjazd autokarowy w sobotę rano – mówi ks. Marek Bernacki.

Na koniec war to dodać, że proboszcz parafii pw. Matki Boskiej Częstochowskiej, oprócz bycia kierownikiem pielgrzymki, będzie także odpowiedzialny za przygotowania do Światowych Dni Młodzieży na terenie Rybnika. Ten temat będzie obecny także podczas rybnickiej pielgrzymki. – Na pewno na pielgrzymce pojawi się młodzież, która przygotowuje Światowe Dni Młodzieży w rejonie rybnickim i na pewno w czasie pielgrzymki skieruję apel do młodych, zachęcający do udziału w Światowych Dniach Młodzieży – kończy kierownik rybnickiej pielgrzymki. krzysztof wodecki

13


Panorama edukacji

mam zawód mam pracę w regionie „Mam zawód – mam pracę w regionie” to projekt, którego celem jest podniesienie atrakcyjności szkolnictwa zawodowego i przekonanie młodych do podjęcia właśnie takiej ścieżki kariery zawodowej. Od kwietnia 2011 roku prawie 15 tys. uczniów dzięki udziałowi w projekcie zdobyło nowe umiejętności, które pomogą im rozpocząć wymarzoną pracę. Do projektu, którego całkowita wartość to ponad 60 milionów złotych, przyłączyło się 258 szkół. Niemal 15 tysięcy uczniów zasadniczych szkół zawodowych i techników w woj. śląskim skorzystało nie tylko z pomocy doradców zawodowych, ale także wzięło udział w bezpłatnych kursach (między innymi AutoCAD, grafika komputerowa, księgowości, operatora wózków widłowych, spawania TIG/MAG oraz CNC), uczestniczyło w zajęciach pozalekcyjnych i skorzystało z platformy e-learningowej. Ta umożliwia uczniom przygotowywanie się do egzaminów, wyrównanie dysproporcji edukacyjnych oraz zdobycie dodatkowej wiedzy. – Bodźcem do uruchomienia platformy e-learningowej były słabe wyniki egzaminów maturalnych – powiedział Stanisław Faber, śląski kurator oświaty. W ramach projektu uczniowie odbywali także wizyty studyjne w zakładach pracy, a szkoły zostały doposażone w materiały dydaktyczne. Do Zawodowców dołączył Maciej Kleszcz, uczeń na kierunku technik elektronik w ZSEiI w Sosnowcu. – Udział w projekcie pozwolił mi bardziej poznać siebie. Chciałem też podnieść moje umiejętności, które wykorzystam. Zdobyte dzięki projektowi certyfikaty i doświadczenie pozwolą mi znaleźć lepszą, dobrze płatną pracę – mówi. Starosta Cieszyński – Jerzy Nogowczyk jest zadowolony z efektów uruchomienia projektu. – W ubiegłym roku liczba chętnych do szkół zawodowych i techników była po raz pierwszy większa niż do liceów ogólnokształcących – zauważył. Mówił również o zmieniającym się wyposażeniu placówek. – Widzę, że nasze szkoły w pełni podążają za nowinkami technologicznymi – stwierdził. To, że szkolnictwo zawodowe to dobry wybór po gimnazjum, potwierdzają analizy Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Katowicach, z których wynika, że jest i będzie istniało bardzo duże zapotrzebowanie na pracowników legitymujących się wykształceniem średnim zawodowym, a także zasadniczym zawodowym. Już teraz wśród zawodów, w których brakuje rąk do pracy są: spawacz, murarz – tynkarz, posadzkarz, zbrojarz, pracownik opieki osobistej, pielęgniarka itd. marcin nowak

14

czerwiec 2014 nr 6 (42)


Panorama kreatywności

nadeszły wakacje, a co będzie po? jak dobrą szkołę wybraliście dla waszych dzieci? Stowarzyszenie „Nasza Dobra Szkoła”

kompetencji, umiejętności i postaw: poczucie własnej wartości; ufność wobec świata, ludzi i własnej przyszłości; radość życia; ciekawość świata; otwartość; wola i determinacja w działaniu oraz umiejętności społeczne. Podczas zajęć nauczyciele zgodnie z metodami waldorfskimi starają się angażować serce, ręce i głowę uczniów. To dlatego, by dziecko nie czuło się zaangażowane jednostronnie (tylko intelektualnie), ale też w sferze wrażeń, doznań oraz w sferze woli. To pierwsza szkoła z elementami pedagogiki waldorfskiej w naszym regionie. Najbliższe tego typu placówki znajdują się w Krakowie, Warszawie i Poznaniu.

z inicJatywy rodziców… Co mają zrobić rodzice, którym zależy na holistycznym podejściu do dziecka gwarantującym nie tylko jego rozwój intelektualny, fizyczny, ale również rozwój emocjonalny? Mogą wziąć sprawy w swoje ręce i sami zadbać o ich edukację! W Katowicach rodzice razem z nauczycielami postanowili połączyć posiadaną wiedzę, umiejętności i zaangażowanie i 11 czerwca 2013 r. powołali do życia stowarzyszenie „Nasza Dobra Szkoła”, które prowadzi szkołę podstawową. Spontanicznie wy-

patronat i kadra

myślona nazwa, w pełni oddaje zarówno kierunki działalności stowarzyszenia, jak i charakter nowej szkoły.

czym różni się od innych? Oferta edukacyjna Naszej Dobrej Szkoły jest inspirowana metodami pedagogiki waldorfskiej i re-

alizuje założenia modelu kompetencji społecznych Godiego Kellera. Stawia on na rozwój 7 kluczowych dla szczęśliwego życia

Stowarzyszeniu udało się nawiązać współpracę z norweskim nauczycielem, pisarzem i wykładowcą Godim Kellerem, który zgodził się objąć „Naszą Dobrą Szkołę” patronatem pedagogicznym i zezwolił na wykorzystywanie swojej autorskiej koncep-

cji budowania kompetencji społecznych. Stowarzyszenie współpracuje również z nauczycielkami, które mogą poszczycić się nie tylko wysokimi kwalifikacjami zawodowymi, ale i bogatym doświadczeniem w pracy z dziećmi zarówno w Polsce, jak i za granicą.

dziaŁalnoŚć i misJa Stowarzyszenie wierzy, że każde dziecko nosi w sobie potencjał spełniania swoich marzeń. Zależy mu na podarowaniu dzieciom latawcy, by zamiast pod nogi zawsze patrzyły w niebo, kroczyły przez życie z podniesionymi główkami, z nieustającą ciekawością zachwycały się światem i wyrosły na szczęśliwych oraz spełnionych dorosłych. „Nasza Dobra Szkoła” została wpisana do ewidencji Prezydenta Miasta Katowice, uzyskując uprawnienia szkoły publicznej z dniem rozpoczęcia działalności od 1 września 2014 roku. rafał bura

tematyka nurkowania okiem jana P. matuszyńskiego

„Deep love” to poruszający dokument produkcji HBO opowiadający historię miłości nieznającej granic, pasji większej niż strach i determinacji, by ponownie zacząć żyć. Główny bohater, sparaliżowany nurek, pragnie spełnić swoje marzenie – zanurkować w legendarnym i niebezpiecznym Blue Hole w Dahab w Egipcie. Cel jest ryzykowny, ale to on pomaga bohaterowi ponownie wrócić do życia. Solarz to postać nietuczerwiec 2014 nr 6 (42)

zdjęcia arc portalu: www.seawave-nurkowanie.pl/

w tym numerze Panoramy Silesia w artykule dotyczącym nurkowania przyjrzeliśmy się miejscom podwodnych wędrówek na morskiej mapie Śląska. Dla prawdziwych pasjonatów tego sportu może okazać się to za mało. Podobno prawdziwego wzrostu adrenaliny można doznać nurkując m.in. w legendarnym Blue Hole w Egipcie. Emocji związanych z tym miejscem dostarcza za to film „Deep love” w reżyserii Jana P. Matuszyńskiego

lew. Do coraz lepszej sprawności wraca dzięki swojej determinacji i pomocy partnerki. 58-letni Janusz wspólnie z przyjacielem Arturem postanowił powtórzyć najgłębsze zejścia sprzed wypadku. Mimo paraliżu połowy ciała, ryzyka śmierci, sprzeciwu lekarzy i strachu najbliższych podejmuje próbę, bo miłość do nurkowania jest silniejsza. Jako pierwszy człowiek na świecie po udarze nurkuje tak głęboko. Niezwykły film HBO „Deep Love” pokazuje jego wyczyn w Blue Hole w Dahab. rafał bura

NAGRODy ZA „DEEP LOVE” 2014 Kraków (Krakowski Festiwal Filmowy Konkurs Polski; do roku 2000 Ogólnopolski Festiwal Filmów Krótkometrażowych) – Srebrny Lajkonik dla najlepszego filmu dokumentalnego

zinkowa. Choć jego życie od lat 70-tych podporządkowane było podwodnej pasji, całą resztę również charakteryzowała nieustająca aktywność. Będący z wykształcenia ekonomistą i prawnikiem Solarz kierował między innymi Studiem

Filmów Animowanych w Krakowie, oddziałem TVP w Krakowie, Działem Personalnym centrali TVP w Warszawie, Międzynarodowym Festiwalem Filmów Krótkometrażowych i Dokumentalnych w Krakowie, jednocześnie wspinając się

po szczeblach naukowej kariery i działając w polityce. Zatem ekonomista, prawnik, zapalony nurek i instruktor – Janusz Solarz żył na pełnym obrotach i swoją pasją do nurkowania zarażał innych. Jego życie wywrócił do góry nogami wy-

2014 Kraków (Krakowski Festiwal Filmowy Konkurs Polski; do roku 2000 Ogólnopolski Festiwal Filmów Krótkometrażowych) – Nagroda Jury Studentów miasta Krakowa

15


Panorama ludzkich pasji zdjęcia: Robert Dłużniewski

czas Ponurkować

na Śląsku

Pogorie w Dąbrowie Górniczej, Tarnowskie Góry, a nawet a centrum Katowic. Pomimo że Śląsk leży kilkaset kilometrów od morza, to jednak oferuje miejsca do nurkowania leżące w zasięgu ręki (niedługiej jazdy samochodem) gwarantujące niezapomniane, podwodne wrażenia. a podobno 90 proc. osób, które raz spróbowały nurkowania, wraca do tego archiwum centrum nurkowe prodiVing, ul. żeromskiego 8, sosnowiec dąbrowskie nurkowanie – W zależności od pory roku mamy tu do czynienia z lepszą lub gorszą jakością wody. Na naszych terenach nie jesteśmy uzależnieni od pogody, która może nam jedynie utrudnić nurkowanie, ale nie przeszkodzić w nim. My nurkujemy tutaj w specyficznych miejscach. Są to w 90% wyrobiska pokopalniane. Jak na przykład Pogoria III i IV w Dąbrowie Górniczej. To są typowe zbiorniki eksploatacyjne, gdzie wybierano piasek. Jest to na pewno atut tych miejsc, ponieważ te zbiorniki swoją strukturą przypominają jeziora, a jednocześnie mają bardzo mało na dnie mułu. Woda jest bardziej przejrzysta– tłumaczy Jakub Koncytowicz z Centrum Nurkowania Scuba w Katowicach. Pogoria III jest sztucznym zbiornikiem

wodnym powstałym w 1974 r. Zbiornik ten został utworzony przede wszystkim jako rezerwowe źródło wody na potrzeby kombinatu Metalurgicznego „Huta Katowice”. Istnieją także zbiorniki Pogoria II, który jest ostoją dzikiej przyrody oraz zbiornik Pogoria I, który jest rajem dla amatorów wędkowania. Aktualnie jednak największym i najbardziej dzikim jest Pogoria IV, która powstała w 2005 r. Również Nurkowie korzystają z zalewu, jednak częściej nurkują na Pogorii III. Do głębokości około 7-8 metrów dno pokrywa kobierzec roślin, wśród których bardzo często spotkać można liczne gatunki ryb: okonie, szczupaki, węgorze, amury, sumy, płocie, leszcze, ukleje, karpie oraz małże. Nie sposób poznać cały zbiornik w ciągu jednego nurkowania.

Potrzeba na to wiele czasu, a i Ci, którzy nurkują tu od lat, raz po raz odkrywają coś nowego.

bowanie nowego sprzętu lub zanurzenie się po dłuższej przerwie w nurkowaniu.

zalew chechŁo koŁo tarnowskich gór

problemy w Jaworznie

Zalew ma obecnie powierzchnię 90 ha i oznaczony został I klasą czystości. Woda jest krystalicznie czysta i bez obaw możemy się w niej kąpać i nurkować. Na piaszczystym dnie zalewu znajdują się ujścia czterech źródeł. Średnia głębokość to około 6 m. Pod wodą często spotyka się kar pie, szczupaki, okonie i leszcze. Brzegi zalewu to piaszczyste plaże lub trawniki. Cały zbiornik ogrodzony jest lasami o powierzchni około 300 ha. Ze względu na małą głębokość to wspaniały akwen na rozpoczęcie sezonu, wypró-

Jeszcze do niedawna nikogo nie trzeba było przekonywać, że nurkowanie w Kamieniołomie „Gródek” w miejscowości Jaworzno – Szczakowa należało do jednych z najciekawszych w południowej części naszego kraju. Baza Koparki powstała w 1999 roku, od początku istnienia należała do przedsiębiorstwa nurkowego Orka Group, znanego wcześniej jako Centrum Nurkowe Orka. Maksymalna głębokość waha się tam od 15 do 17 m. Jednak niedawno wszystkich płetwonurków zasmuciła wiadomość, że Orka Group nie będzie już zarządzała

terenem bazy Koparki. Prawo wieczystego użytkowania Gródka zostało sprzedane za 1,9 mln zł. Nabywcą jest Konsorcjum Inwestycji Gospodarczych. Jak na razie nie wiadomo czy w Jaworznie będzie można jeszcze nurkować. – Do tego mało kto wie, że w centrum Katowic jest zbiornik, w którym się nurkuje. Jest on specyficzny, ponieważ powstał po zalaniu wodą glinianki. Staw Grunfeld, to jakby przedłużenie pasa startowego lotniska Muchowiec. Wprawdzie widoczność wody jest tam słaba i już rzadziej w tym miejscu się nurkuje, ale też znajdziemy tam ciekawe widoki – dodaje pan Jakub z Centrum Nurkowania Scuba. rafał bura

baza nurkowa „koparki”, Jaworzno, marzec 2014

16

czerwiec 2014 nr 6 (42)


Panorama sztuki

spacerkiem po wyobraźni arc

hotel-montmartre Jan Stokfisz Delarue to katowicki artysta malarz, który kiedyś na miesiąc wyjechał do Paryża i pozostał tam na... trzydzieści lat. Nie tylko poznał i przesiąkł atmosferą paryskiej bohemy. Pobyt w światowej stolicy sztuki zmienił jego inspiracje malarskie. Patrząc na obrazy artysty trzeba jednak przyznać, że była to zmiana, która dziś pozwala nam podczas obcowania z jego obrazami powędrować uliczkami, których nawet w samym Paryżu nie znajdziemy, bowiem jest to Paryż z wyobraźni artysty. Jan Stokfisz urodził się w 1950 roku w Katowicach. Studiował w Poznańskiej Akademii Sztuk Pięknych. Jego obrazy znajdują się w wielu kolek-

delarue, paris rooftops cjach prywatnych, między innymi prezydenckiej rodziny Kennedych czy światowej sławy aktora Charlie Chaplina. Malarstwo artysty zdominowała architektura miejska, w dodatku nie ta odrestaurowana czy nowoczesna, ale pejzaże pełne wąskich, starych uliczek i zaułków, w których tkwi dusza Paryża, Wenecji, a ostatnio także Katowic. „Delarue” to artystyczny pseudonim malarza wymyślony przez jego agenta, albowiem dla Francuzów nazwisko Stokfisz brzmi nie tylko kompletnie obco, ale jest trudne do wypowiedzenia. Pseudonim w wolnym tłumaczeniu oznacza „z ulicy”, co jeszcze bardziej podkreśla artystyczne inklinacje malarza. W roz-

mowie z Julią Oleś artysta sam przyznaje, że „Istotnie jeszcze na studiach i zaraz potem malowałem zupełnie inaczej. Starałem się znaleźć własny styl, zaistnieć jako dojrzały artysta. Myślę, że w jakimś sensie mi się to udało. Inaczej niż znakomita większość moich poznańskich kolegów, świetnych zresztą malarzy, nie rozwijałem się w konwencji nowej figuracji. Dalej eksplorowałem moje ponure terytoria. Teraz myślę, że moje śląskie korzenie były moim drogowskazem. Po tym, jak zainstalowałem się w Paryżu, mieście kolorowym, bardzo rozwibrowanym, dekadenckim i tak mocno innym od mojej poprzedniej rzeczywistości, wszystko się we mnie pozmieniało. Nie malowałem

GaleriaFox.pl

arc

nikiszowiec przez kilka miesięcy. Wolałem spacery, spotkania, życie kawiarniane, rozmowy. Później za jakiś niezapłacony rachunek namalowałem knajpiarzowi jego kafejkę, co mu się spodobało. Ktoś inny też chciał coś podobnego i tak się zaczęło.” Od 2007 roku Jan Stokfisz Delarue ponownie mieszka i żyje w Katowicach. Stworzył cykl obrazów poświęconych katowickiej dzielnicy Nikiszowiec, która w jego malarstwie ma mniej koloru, więcej spokoju i trochę smutku, ale taki – zdaniem artysty – jest właśnie Śląsk. marek szeles

reklama

czerwiec 2014 nr 6 (42)

17


Panorama wodnych fascynacji

Śląska firma produkuje jachty Turystyka motorowodna jest bardzo popularną formą na spędzanie wolnego czasu w całej Europie. Dla niektórych jest to nawet sposób na życie – często słyszy się historie o sprzedaży domu i pomieszkiwaniu na barce. W Polsce taka forma turystyki zaczyna się rozwijać, powstają szlaki motorowodne, zdjęcia: arc firmy Dalpolyacht z siedzi

są budowane przystanie. Na południu Polski warto odbyć wycieczkę na trasie Gliwice – Wrocław. Najlepiej własnym jachtem. Dobrą renomą dotyczącą produkcji motorowodnych może pochwalić się firma Dalpol Yacht z Siemianowic Śląskich. Buduje ona jachty żaglowe o długości

od 6 do 10 metrów. – Praktycznie co sezon wprowadzamy do oferty nowe modele jachtów żaglowych. Używamy sprawdzonych rozwiązań i technologii, a montowane wyposażenia są markowe i mają odpowiednią jakość. Budujemy jachty zarówno w wersji śródlądowej z mieczem uchylnym, jak

i w wersji morskiej z falszkilem. Armatorom dajemy do wyboru wiele wyposażeń dodatkowych i możliwości zabudowy wnętrza – wyjaśnia pan Tomasz, właściciel firmy Dalpol Yacht. rafał bura

bą w Siemianowicach Śląskich

phenix 800 – premiera ro ku 2014 Phenix 800 to spacerowy jacht motorowy adresowany do osób cen iących sobie komfort i wygodę. Wyróżnia się now oczesnym designem oraz funkcjonalnością. Jac ht przeznaczony jest do pływania po jeziorach, rzekach i kanałach. Model dostępny jest z silnikiem zaburtowym montowanym „w studzience” lub na paw ęży, jak również stacjonarnym montowanym pod kokpitem.

phobos 29 – duży Jacht żaglowy Klient, zwłaszcza ten użytkujący jachty w czarterze, staje się coraz bardziej wymagający. Prywatni armatorzy również. Chcą jachtów coraz większych, coraz lepiej wyposażonych. Dalpol yacht, współpracując z doświadczonym konstruktorem dr inż. Jerzym Pieśniewskim, po opracowaniu precyzyjnych założeń projektu, buduje taki optymalny jacht nie tylko do żeglugi po śródlądziu, ale i po słonych wodach. Załoga ma do dyspozycji wszystkie niezbędne urządzenia i wyposażenie hotelowe: obszerne pomieszczenie sanitarne z WC chemicznym lub typu morskiego, umywalką i licznymi schowkami na lewej burcie, po przeciwnej stronie kambuz z kompletnym wyposażeniem (lodówka na życzenie armatora), tym co się w kambuzie „wyprodukuje” można zastawić dwuskrzydłowy składany stół, zamocowany na skrzynce mieczowej.

phobos 24 – uniwersalny Jacht Śró dlądowy

Jacht uniwersalny, zarówno do czar teru jak i dla prywatnych armatoró w, musi spełniać wiele sprzecznych warunków . Udało się to w przypadku Phobosa 24, uniwersalnego cruisera do żeglugi zarówno po śródlądziu jak i po mor skich wodach wewnętrznych. W nowocze snej, ale umiarkowanej stylistycznie formie doskonale wykonanego kadłuba jak i pokładu, zawarto obszerne i kom pletne wnętrze z 6 kojami, pomieszczeniem sanitarnym, kambuzem z wodą czys tą i zaburtową, szafą, licznymi bakistam i i jaskółkami na rzeczy osobiste zało gi. Zabudowa może być wykonana w dowolnym, wybranym przez armatora gatunku drewna. Jacht sprawia przy tym przyjemność załodze, żeglując szybko i łatwo manewrując przy każd ej sile wiatru. Przyjemność tę pogł ębia łatwa obsługa dzięki wyposażeniu w nowoczesne urządzenia pokładow e jak np. roler foka, lazy jack, winda do kładzenia masztu.

Jumper 19 –

więceJ n Ten niew iż micro ie i stylisty lki cruiser naw iązuje n ką do Ju ie tylko mpera 5 zwycięz naz cy 50 pozornie Mistrzostw Św , jachtu klasy M wą, ale iata z 20 icro cru nieduża is 00 , okazuje się znac tylko 35 cm, ale r. Różnica dłu er, gości zą na wygo w tak nie spodaro ca, pozwoliła b w ielkiej łó owiem wanie w turystom dce ięk , gabaryto oprócz sporej d szego wnętrza . żeglarz awki ad m i mas renaliny om ie, da sz położon , dz an yc przewie h poza portem sę na eksplorac ięki niewielkim ma źć je średnioli , bez problemu cierzystym. M akwenów ożna go holując trażowy bowiem k m samo chodem ażdym osobow ym.

18

czerwiec 2014 nr 6 (42)


Panorama gastronomiczna

panorama gastronomiczna powstaje we współpracy z portalem

Kaprys Linguiniego

Kaprys Linguiniego ul. Małachowskiego 2 Sosnowiec tel. 792 781 398 zdjęcia: Kaprys Linguiniego

zaczęło się od kaprysu. Damian Twarduś wraz ze swoją żoną chcieli otworzyć w Sosnowcu kawiarnię. Gastronomicznych lokali o nazwie „Kaprys” jest jednak wiele, więc trzeba było nazwę dopracować. Małżeństwo zdecydowało się na wykorzystanie pseudonimu branżowego pana Damiana – „linguini”, który jest jednocześnie nazwą jednego z rodzajów włoskiego makaronu. w ten sposób powstał „Kaprys linguiniego” i choć kawiarnia istnieje dopiero od roku, to już zdołała wyrobić sobie markę i stała się ważnym miejscem dla miłośników pyszności W menu znajduje się wiele pozycji, które cieszą się szczególnym zainteresowaniem gości. Carbonara, pierogi meksykańskie z salsą pomidorową, tiramisu z malinami oraz tarty na słono (zwłaszcza szpinakowa) to tylko część z nich. Do tego należy dodać kawy, zarówno klasyczne jak i smakowe. Goście bardzo chętnie zamawiają latte z amaretto i prażonymi migdałami, kawę malinową, z pina coladą oraz adwokatową. W kawiarni możemy ponadto spróbować przysmaków, których nie znajdziemy w karcie. To tak zwane „Kaprysy na dziś”. Każdego dnia próbuje się tu wprowadzić coś innego, co urozmaici i tak już interesującą ofertę lokalu. Poszukiwane są nowe połączenia smakowe, a niektóre z kaprysów dnia są fotografowane i umieszczane na fanpage’u bądź stronie internetowej kawiarni. Co jeszcze różni „Kaprys Linguiniego” od wielu innych kawiarni? Właściciele organizują rozmaite

Dobra Karma ul. św. Jacka 1, Katowice – codziennie od 9.00 do 22.00.

wydarzenia specjalne. Można więc było spędzić tu walentynki, dzień dziecka czy wspólnie świętować urodziny lokalu. Oprócz tego kawiarnia uczestniczyła w Festiwalu Kulinarnym „Zasmakuj”. Na uczestników imprezy czekały nie tylko słodkości „Kaprysu Linguiniego”, ale również pokaz umiejętności Damiana Twardusia. Warto wiedzieć, że właściciel kawiarni jest również specjalistą od food carvingu, czyli sztuki dekorowania jedzenia. Choć w natłoku codziennych obowiązków często brakuje mu czasu na wycinanie nowych fantazji w owocach i warzywach, to gdy tylko znajdzie wolną chwilę, oddaje się swojej pasji, dzięki czemu klienci mogą zachwycać się nie tylko smakiem potraw, ale również ich wyglądem. dawid kwiecień

Dobrze Karmią w Katowicach!

Kolorowo i przytulnie, nowocześnie a zarazem z zachowaniem starodawnej folkowej siły spokoju i harmonii. wygodne pufy, regały zastawione książkami i drewniane stoły o różnorakich kształtach, ceglane ściany i stare drewno łączone kolorowymi akcentami. Brzmi jak przepis na nietuzinkowe cztery kąty? Posiada go restauracja „Dobra Karma” w Katowicach. a to z całą pewnością nie jedyny przepis w jej garści

zdjęcia: arc restauracji „Dobra karma”, Przemysław Czernikarz i Tomasz Borucki

Restauracja mieszcząca się na ulicy św. Jacka 1 to obowiązkowy punkt na kulinarnej mapie miłośników kuchni wegetariańskiej. Swego rodzaju nowością jest fakt, że właściciele restauracji „Dobra Karma” piastują idei gotowania według filozofii Pięciu Przemian. Taki rodzaj przyrządzania potraw opiera się na starej jak świat chińskiej medycynie, która szczegółowo opisuje zachodzące w przyrodzie procesy i przemiany. Według teorii z niej płynących każdy produkt, który spożywamy, można zaklasyfikować do jednego ze smaków: kwaśny, gorzki, słodki, ostry, słony oraz przypisać mu określone właściwości energetyczne i oddziaływanie na nasze narządy wewnętrzne. – Smaki powinny być tak po-

czerwiec 2014 nr 6 (42)

łączone i zharmonizowane, by żaden z nich nie przeważał; teoria i filozofia odżywiania wg Pięciu Przemian pozwalają zrozumieć rządzące życiem i naszymi organizmami prawa, spojrzeć na kwestię diety całościowo. Jednak przede wszystkim zachęcamy do tego, by na własnej skórze doświadczyć jakości, które niesie ze sobą ten sposób na życie. Dlatego właśnie zapraszamy do Dobrej Karmy oraz zachęcamy do eksperymentów i smakowej rewolucji we własnej kuchni – oznajmia właścicielka restauracji. Interesującą pozycją w menu jest tzw. „pizza przemianowa” z mąki razowej, przygotowywana zgodnie z sycylijskimi recepturami. Znacząco różni się od tej tradycyjnej, chociażby kolorem ciasta

(jest żółte). Podawana jest ze świeżym chlebem wieloziarnistym, masełkiem czosnkowym i oliwą z ziołami. Kulinarną siłą są makarony, m.in. wstążki z tuńczykiem, pomidorami i cebulą. W restauracji codziennie można spróbować innej zupy np. jarzynowej z koledrą, pomidorowej z brązowym ryżem czy barszczu ukraińskigo lub kremu z cukinii (wszystkie w granicy 7 zł.). Pobyt dodatkowo może umilić herbata Marrakesh Mint (7 zł), podana w eleganckich, śnieżnobiałych filiżankach czy biała gorąca czekolada Vergnano z cynamonem i skórką cytrynową (6,90 zł). Restauracja tworzy doskonałą harmonię dobrej atmosfery i dobrego smaku. – Dobra Karma powstała z potrzeby ser-

ca, ducha i brzucha. Z potrzeby serca, bo u jej podłoża leży idea gościnności i otwartości. Chcemy tworzyć miejsce przyjazne, wierzymy, że „Gość w Dom, Bóg w Dom”. Z potrzeby ducha, ponieważ organizowanie warsztatów i spotkań, zapraszanie ludzi inspirujących i twórczych, sprzyja szeroko pojętemu rozwojowi i odnajdywaniu własnej drogi. Wierzymy, że każdy człowiek ma wpływ na swoją Karmę i może przyczyniać się do tego, by była ona Dobra. I wreszcie, z potrzeby brzucha, bo nade wszystko lubimy jeść – jak zaznacza właścicielka. rafał bura

19


Panorama świata

rdzenni mieszkańcy Filipin, szczególnie plemiona górskie, nadal żyją zachowując tradycyjne zwyczaje, stroje, praktyki religijne. ifugaos zasłynęli budową tarasów ryżowych

Jedna z największych atrakcji turystycznych Filipin to całodzienne wycieczki tradycyjną łodzią z miasteczka el nido (wyspa palawan) na pobliskie wysepki. po drodze odwiedza się bajecznie piękne plaże i laguny

w wielu rejonach praca przy uprawie ryżu odbywa się wciąż w sposób bardzo tradycyjny

filiPiny najbardziej wyspiarski kraj na świecie

ksów zdjęć i te Autorem ASZ KRóL, jest TOM unastu lat kilk który od i fotografuje je u ta. ż podró tki świa ze zaką dzi js le g le najod i z Czela Pochodz już niemal ił z i odwied rajów. 100 k

Filipiny to ponad 7000 wysp, w tym prawie 900 zamieszkanych. Religia katolicka w dalekiej azji, wpływy hiszpańskie i amerykańskie, ponad 100 grup etnicznych, piękne wybrzeża i górskie krajobrazy. Filipiny to raj dla podróżnika i dla obiektywu

Jedną z pozostałości po czasach obecności amerykanów na wyspach są tzw. „jeepney” – autobusy stworzone z przerobionych wojskowych jeepów pozostawionych przez amerykańską armię po ii wojnie światowej

obok ciekawej kultury, spektakularnych górskich krajobrazów i egzotycznej kuchni Filipiny to także świetne miejsce na relaks na jednych z najpiękniejszych plaż na świecie

20

tarasy ryżowe w prowincji ifugao były budowane niezmienną techniką od 2000 lat, a dzisiaj znajdują się na liście Światowego dziedzictwa unesco czerwiec 2014 nr 6 (42)


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.