nowyczas2008/081/016

Page 1

Druga stroNa meDalu: mariaNie oDpowiaDajĄ Na zarzuty w zwiĄzku z koNtrowersyjNĄ sprzeDaŻĄ Fawley Court

london 25 aPRil 2008 16 (81) nowyczas.co.uk FRee

posk to DuŻa Firma – rozmowa z przewoDNiCzĄCym tej ukoChaNej przez starszyCh, NielubiaNej przez mŁoDyCh »17 poloNijNej iNstytuCji

new tiMe

tHe PoliSH weekly

1 maja wybory do władz lokalnych! – jeśli zarejestrowałeś się i jesteś na liście wyborczej, poczuj się częścią tutejszej społeczności i oddaj swój głos! Felietony

Bessa i hossa W okresie kryzysów kiedy ta niewidzialna opiekuńcza ręka usycha, mnożą się złote rączki. Zdolne do napraw, przeróbek domowej produkcji. Kto przeżył wojnę i ocet w PRL-u dobrze zna smak tych chałupniczych radości.

Punkt widzenia

Trochę cooltury „Nowy Czas” to jedyna polska gazeta, która swoim zasięgiem obejmuje nawet kraje azjatyckie.

Wybory w Londynie, skutki w kraju? Mikołaj Skrzypiec

To być może najważniejsze w ostatnich latach wybory lokalne w Wielkiej Brytanii. Ich wyniki mogą zapoczątkować odwrócenie trendów i preferencji wyborczych w całym kraju.

W aktualnych sondażach premier Gordon Brown jest najmniej popularnym premierem od czasów Nevilla Chamberlaina, premiera w latach 30.

Wybory lokalne w Londynie mogą być dowodem na wciąż malejące poparcie dla obecnej władzy. Laburzyści powoli tracą w kraju poparcie, polityka gabinetu jest obiektem nieustających ataków konserwatystów, liberałów oraz mediów. Kanclerz Alistair Darling przyznał, że elektorat się oddala, a to nieoczekiwana samokrytyka z niezwykle ważnej pozycji. Krytyka również niefrasobliwa, gdyż jej autor sam został ostro potraktowany po niezbyt udanym debiucie budżetu, zaprezentowanym przez gabinet w marcu. Podobną wypowiedź (ostrożniejszą jednakże), wystosował również minister spraw zagranicznych David Miliband. Zupełnie wyraźne już widmo kryzysu ekonomicznego, spadek wartości nieruchomości w całym kraju, do tego

ewidentne potknięcia w polityce międzynarodowej Browna, (jak np. niezbyt udana wizyta w Ameryce) sprawiają, że zaufanie do premiera „z nadania Blaira” szybko spada. Brytyjczycy mogą zechcieć odwrócić kartę, zarówno w Londynie, jak i na całej Wyspie, np. w wyborach parlamentarnych. Te odbędą się nie później niż za dwa lata, jednakże wiele głosów sugeruje, iż może stać się to dużo szybciej – również w zależności od wyników w wyborach lokalnych. Londyn i jego zawiłe reformy dla wielu symbolizują brak szerszej wizji wśród ludzi Gordona Browna dotyczącej przyszłości kraju. Jaki wpływ na sytuację mogą mieć wybory na burmistrza Londynu? Greater London Assembly i urząd burmistrza to młode instytucje, utworzone

Nagrodzone podczas konkursu literackiego wiersze padały jak pijane konie. Dla mnie osobciśie – kpina. Do wyników z prozy nie wytrzymałem. Z Sali Malinowej pobiegłem do sklepu po piwo.

przez laburzystów po tym, jak odnieśli zwycięstwo nad Margaret Thatcher. Ken Livingstone (już wtedy kontrowersyjny polityk lewicowego skrzydła Partii Pracy), zasiadał za rządów torysów w GLC (Greater London Council), któremu również przewodniczył. GLC została rozwiązana przez Margaret Thatcher. Kiedy tworzono podstawy prawne nowego układu administracji, Livingstone oczekiwał nominacji na kandydata w wyborach na stanowisko burmistrza. Jednakże poglądy „Czerwonego Kena”, jak ochrzciła go prasa jeszcze za Thatcher sprawiły, iż nominacji mu nie udzielono. Obrażony Ken opuścił wtedy szeregi partii, odnosząc zdecydowane zwycięstwo w pierwszych wyborach na urząd burmistrza Londynu w roku 2000, jako kandydat niezależny.

History Military live Sokół & Pono tymański & Pink Freud daRMowe Bilety! StR. 25


2|

25 kwietnia 2008 | nowy czas

Są takie odwieczne prawdy, które już sam czas uświęcił.

” Piątek, 25 kwietnia, Jarosława, Marka 1920

1946

Rozpoczęła się wojna polsko-bolszewicka, zakończona traktatem w Rydze, który wytyczył granicę polsko-sowiecką obowiązującą do agresji ZSRR na Polskę w 1939 r. Urodził się Andrzej Seweryn, aktor teatralny i filmowy. Zagrał w takich filmach jak: „Ziemia obiecana”, „Dyrygent”, "„Danton”, „Prymas. Trzy lata z Tysiąclecia”.

sobota, 26 kwietnia, Marii, Marzeny 1970 1986

Samobójstwo popełnił Paul Celan, austriacki poeta; autor wierszy o tematyce okrucieństwa wojny i martyrologii Żydów. Na skutek błędów operatora i wyłączenia systemów awaryjnych utracono kontrolę nad reaktorem bloku IV w elektrowni atomowej w Czernobylu.

niedziela, 27 kwietnia, zyty, teofila 1792

1997

W Petersburgu, pod okiem rosyjskich władz, polscy magnaci przeciwni reformom Sejmu Wielkiego zawiązali konfederację, ogłoszoną potem w Targowicy. Zmarł Piotr Skrzynecki, twórca krakowskiego kabaretu Piwnica pod Baranami.

Poniedziałek, 28 kwietnia, Pawła, witalisa 1904 1939

Urodził się Jan Sztaudynger, poeta i satyryk; organizator i propagator teatrów lalkowych. Niemcy wypowiedziały ponownie pakt o nieagresji wobec Polski, zażądały zwrotu Gdańska.

wtorek, 29 kwietnia, Piotra, bogusława 1707 2001

Połączenie parlamentów Anglii i Szkocji. Powstanie Wielkiej Brytanii. Z kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie wystartowała rakieta z pierwszym „turystą kosmicznym”, amerykańskim multimilionerem Dennisem Tito.

Środa, 30 kwietnia, katarzyny, Mariana 1945 1947

Przywódca III Rzeszy, Adolf Hitler popełnił samobójstwo. Wraz z nim życie odebrała sobie Ewa Braun – jego żona. W Polsce wyprodukowano pierwszy traktor typu Ursus.

Czwartek, 1 MaJa, Święto PraCy 1951 1956

Rozpoczęła się emisja programu Radio Wolna Europa dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej. W Warszawie powstał pierwszy w Polsce ośrodek telewizyjny. Program nadawany był początkowo przez pięć dni w tygodniu.

tysiący listów znaleziono w domu byłego listonosza, który nie dostarczał przesyłek przez kilka lat, zanim został zwolniony z pracy.

8

tysiące funtów zapłacono za wystawiony na aukcji bilet okrętowy jednej z ocalałych pasażerek z Titanica, która zmarła w 2006 roku.

33

Czas na nowe MieJsCa! Jeśli nie możesz znaleźć „Nowego Czasu” w sklepie lub nieopodal domu, gdziekolwiek mieszkasz – daj nam znać!

0207 639 8507 dystrybucja@nowyczas.co.uk

Mikołaj Gogol

listy@nowyczas.co.uk angielskie świeżo upieczone ciasto nie dla polskich emigrantów

Po przeczytaniu „Raportu o stanie niemożności” poczułam się w znajomej, polskiej atmosferze biurokracji i wszechwładzy urzędników. Sakramentalne urzędnicze: proszę przyjść za… tydzień, miesiąc, trzy miesiące (można wstawić co komu pasuje, po za zwrotem - proszę chwilę poczekać, zaraz załatwię). Niemal wszyscy to zaliczyli i większość wyjeżdżając do Anglii między innymi od tego uciekła. Mam wrażenie że Polacy obecni teraz w Londynie są jeszcze zbyt młodą generacją, nie dojrzałą do tworzenia własnych społecznych organizacji a te istniejące nie są w stanie porozumieć się z „nową Polonią”. Nowi przybysze znad Wisły są ukierunkowani na razie na usadowienie się w Anglii, sprawy systemu szkolnictwa są dalekie. Za jakiś czas ich, obecnie maluchy, wejdą w wiek szkolny i siłą rzeczy zetkną się z problemem angielskiego systemu oświaty. Sobotnie szkoły polskie zapewne są jednym z elementów pielęgnacji polskości, ale czy wystarczającym? Jedna polska szkoła średnia zapewne też nie rozwiąże całego problemu edukacji polskich dzieci, ale może stać sie pierwszym krokiem do większego przedsięwzięcia – może sieci szkół? Zważywszy londyńskie odległości, lokalizacja szkoły w zachodniej częsci znacznie ograniczyłaby możliwości dojazdu dzieci z innych części miasta. Autora pomysłu stworzenia polskiej szkoły należy wspierać i dodać otuchy, bo szkoda by zaprzepaścić inicjatywę i stracić ludzi, którym „chce się chcieć coś zrobić dla innych”. Jestem z natury optymistką i wierzę, że autor nie zrezygnuje i dalej będzie szukał możliwości realizacji swojego pomysłu. I oby się udało! Fragment publikacji dotyczący angielskich możliwości tworzenia akademii pokazuje kierunek współpracy. Panie Dariuszu! Proszę nie rezygnować, na pewno spotka Pan na swojej drodze ludzi, z którymi uda się wpólnie zrealizować ten pomysł. Życzę powodzenia i trzymam kciuki za powodzenie idei powołania dobrej, polskiej-angielskiej szkoły w Londynie. JOANNA NOWAK czytelniczka z nowej emigracji

63 King’s Grove, London SE15 2NA Redakcja: tel.: 0207 639 8507, redakcja@nowyczas.co.uk, listy@nowyczas.co.uk RedaktoR naczelny: Grzegorz Małkiewicz (g.malkiewicz@nowyczas.co.uk) Redakcja: Teresa Bazarnik (t.bazarnik@nowyczas.co.uk), Marcin Piniak (m.piniak@nowyczas.co.uk), Elżbieta Sobolewska (e.sobolewska@nowyczas.co.uk) zdjęcia: Piotr Apolinarski (p.apolinarski@nowyczas.co.uk), Damian Chrobak, Agnieszka Mierzwa WspółpRaca: Milena Adaszek, Krystyna Cywińska, Justyna Daniluk, Włodzimierz Fenrych, Sławomir Fiedkiewicz, Wojciech Goczkowski, Stefan Gołębiowski, Mikołaj Hęciak, Wacław Lewandowski, Andrzej Lichota, Marek Kaźmierski, Andrzej Krauze, Aleksander Killman, Przemysław Kobus, Daniel Kowalski, Grzegorz Ostrożański, Łucja Piejko, Anna Rączkowska, Bartosz Rutkowski, Michał Sędzikowski, Mikołaj Skrzypiec, Aleksandra Solarewicz, Konrad Szlendak, Tomasz Tułasiewicz, Przemysław Wilczyński

dział MaRketingu: tel./fax: 0207 358 8406, mobile: 0779 158 2949 marketing@nowyczas.co.uk

Sza now na Re dak cjo, przy znam szcze rze, że nie mia łam po ję cia o ist nie niu wa sze go ty go dni ka. Kie dy wpadł mi w rę kę, za bra łam się do lek tu ry i od ra zu mo ją uwa gę przy kuł ar ty kuł pt. „RA PORT O STA NIE NIE MOŻ NO ŚCI’’. Już daw no nie czy ta łam tak traf ne go i rze czo we go ar ty ku łu. Bra wo dla au to ra, gdy by tyl ko mógł usły szeć owa cję ze stro ny mo jej jak i mę ża! (gra tu lu ję cier pli wo ści i de ter mi na cji w dą że niu do ce lu). Treść ar ty ku łu po wa la nie tyl ko fak ta mi, ale i ję zy kiem, ja kim po słu gu je się au tor. Dzię ki wa sze mu ty go dni ko wi po wró ci ła we mnie wia ra w to, że moż na na pi sać coś wię cej po za oglo sze nia mi, kto ko mu wy naj mie, sprze da etc. Ar ty kuł przy wo łał wspo mnie nia z cza sów, kie dy to mój mąż bez sku tecz nie sta rał się uła twić Po la kom zdo by cie an giel skich kwa li f i ka cji w ich ro dzi mym ję zy ku. Od dwóch lat pro wa dzi on na te re nie An glii i Ir lan dii cen trum szko le nio we z za kre su Traf f ic Ma na ge ment, ma nu al han dling. Po nie waż na an giel skim ryn ku ist nie je spo ra licz ba cen trów szko le nio wych, po sta no wi li śmy roz sze rzyć dzia łal ność i ob jąć nią Po la ków. Od po cząt ku zda wa li śmy so bie spra wę, że głów ną prze szko dą w zdo by ciu wyż szych kwa li f i ka cji bę dzie zna jo mość an giel skie go, a ra czej jej brak. Głów nym atu tem mę ża by ła je -

z teki andrzeJa liChoty

PrenuMeratę zamówic można na dowolny adres w UK, bądź też w krajach Unii. Aby dokonać zamówienia należy wypełnić i odesłać formularz na podany poniżej adres wraz z załączonym czekiem lub postal order na odpowiednią kwotę. Tygodnik wysyłany jest w dniu wydania.

forMularz Imię i nazwisko........................................................................... Rodzaj Prenumeraty................................................................. Adres.............................................................................................

PłatnoŚć ........................................................................................................ liczba wydań

uk

ue

13

£25

£40

26

£47

£77

52

£90

£140

Alicja Kwaśna (a.kwasna@nowyczas.co.uk), Maciej Steppa (maciej@nowyczas.co.uk) WydaWca: CZAS Publishers Ltd. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń oraz zastrzega sobie prawo niezamieszczenia ogłoszenia.

go wie lo ję zycz ność oraz moż li wość wy kła da nia w ję zy ku pol skim. Mu szę przy znać, że za in te re so wa nie an giel skich jak i ir landz kich or ga ni za cji rzą do wych by lo ogrom ne – więk szość za trud nia nych lu dzi w fa bry kach, rol nic twie, przy ro bo tach dro go wych, na lot ni skach to wła śnie Po la cy, któ rych pra co daw cy chcie li by wy szko lić, ale kur sy po an giel sku mi ja ją się z ce lem z wia do mych po wo dów, a wy na ję cie tłu ma cza na dzień szko le nio wy to du ży koszt i wy dłu ża nie szko le nia. Mąż roz po czął więc roz mo wy, stwo rzył biz nes plan, prze tłu ma czył kurs ma nu al han dling na pol ski i po pro wa dził go w Ir lan dii. Or ga ni za cje i za przy jaź nio ne cen tra li czy ły na po da nie im wszyst kie go na ta cy, ocze ki wa li wszyst kie go dla sie bie, a nic w za mian, kur sy mia ły być wła sno ścią jed ne j z głów nych an giel skich or ga ni za cji zrze sza ją cych in ne cen tra, a mój mąż miał by być tyl ko wy kła dow cą. My wi dzie li śmy to ina czej, ja ko roz sze rze nie za kre su kur sów w na szym cen trum i do star cza nie ich do szer szej rze szy Po la ków. Nie ste ty oni sa mi nie jed no krot nie nie ma ją fun du szy na pod no sze nie kwa li f i ka cji, nie zda ją so bie spra wy, że to pra co daw ca po wi nien im za pew nić przy naj mniej pod sta wo we szko le nie. Pró bo wa li śmy do trzeć do Po la ków za po mo cą pol skich me diów w Lon dy nie. Nie ste ty, ich nie ob cho dził cel

Czas Publishers ltd. 63 kings grove london se15 2na

Kod pocztowy............................................................................ Tel................................................................................................. Prenumerata od numeru .................................. (włącznie)


|3

nowy czas | 25 kwietnia 2008

ludzie listy piszą naszych starań, tylko wyciagnięcie od nas pieniędzy na reklamy lub artykuly sponsorowane. Wykorzystaliśmy kontakty prywatne, by sprawą zainteresować polskie mnisterstwo, ale jak już się Czytelnicy sami przekonali, załatwienie czegokolwiek drogą oficjalną graniczy z cudem (a znajomy minister zakończył swoją kadencję), tak więc nie mam już nadziei na jej realizację. Zdaję sobie sprawę, że nasza idea jest nieporównywalnie mniejszym przedsiewzięciem w stosunku do planów stworzenia polskiej akademii, ale myślę, że przyświeca im jeden wspólny cel – podnoszenie wiedzy i zdobywanie wykształcenia. My bierzemy pod uwagę osoby dorosłe, które potrzebują kwalifikacji w chwili obecnej, a idea akademii idzie o krok dalej (nawet bardzo duży krok). Pisząc ten list cały czas nasuwa mi się pytanie, gdzie są rodzice??? W końcu wykształcenie naszych dzieci będzie ich kapitałem na całe życie. Mój synek ma trzy lata i nie ukrywam, że już od dawna myślę, że jeżeli nie będę miała środków na prywatną secondary school, to wykształcenie mojego synka będzie pozostawiało wiele do życzenia, dlatego pomysłodawcy nieodpłatnej polskiej akademii powinni być wspierani i popychani do dalszych działań, a wylewanie na nich pomyj przez środowisko starej Polonii i calej reszty jest ABSURDEM. CZYŻBY BYLI ZAZDROŚNI, ŻE MIELI TYLE LAT WIĘKSZE MOŻLIWOŚCI, A JEDNAK NIE UDAŁO IM SIĘ STWORZYĆ NIC POZA SOBOTNIMI SZKÓŁKAMI? Mam nadzieję, że uda nam się kiedyś pokonać ową niemożność i że przesłanie – pozwolę sobie zacytować słowa z jednego ze sztandarowych filmów: „Moja jest tylko racja, i to święta racja. Bo nawet jak jest twoja, to moja jest mojsza niż twojsza” – zejdzie na drugi plan. Z poważaniem JOANNA OLBRYChT

Szanowny Panie Redaktorze, ciekawa historia z tym oburzeniem się w związku z felietonem dotyczącym Muzeum Polskiego w Rappersvilu Wacława Lewandowskiego (NC13/78, 4.04), który powiedział, że skoro władze szwajcarskie chcą zamknąć to muzeum, widocznie jest ono źle prowadzone, a jego dyrektorka ma tam niezłą synekurę. Swoją drogą słownik języka polskiego słownikiem, a we współcze-

snej polszczyźnie synekura to po prostu „ciepła” posadka, nie wymagająca specjalnego wysiłku i tyle. Pani Szmidt, jak mi wiadomo kierowniczka Biblioteki Polskiej w POSK-u pisze, że teraz nie ma już felietonistów dżentelmenów. Tego nie wiem, nie wiem też, jak autorka listu, obeznana z zawodu z literaturą, nazwałaby wypowiedź wybitnego pisarza Stefana Żeromskiego, który w Rappersvilu był przez jakiś czas sekretarzem. Wraz z przyjacielem „chcieli zwalić sparciały ustrój biblioteczny” uporządkować bibliotekę, zmienić katalog, który był tak uporządkowany, że „historię kołka w płocie” Kraszewskiego zakwalifikowano jako dzieło historyczne”. Żeromski tak się wyraził o ówczesnym kustoszu tego muzeum, Włodzimierzu Rużyckim [nie ma błędu ortograficznego – red.] de Rosenwerth. Natknąłem się na taki cytat w książce Barbary Wachowicz „Malwy na lewadach”, str. 350: „Najgłupszy i najobrzydliwszy infamis ze wszystkich żyjących Polaków”. A henryk Bukowski, członek Rady Muzealnej, dodał: „Wielki dureń, kustoszem zwany, (...) przywiązany, ale tylko jak pies do Muzeum, ale za to głupi jak twoje pantofle, przy tym jako osioł z inteligentnymi młodymi ludźmi nie umie obchodzić się”. Czy dziś zdobyłby się ktoś na taki język, opisując nawet najbardziej zmurszałe nasze instytucje i organizacje? Oceńcie Państwo sami… Z poważaniem ADAM ŚWIąTEK Fawley Court

Szanowny Panie Redaktorze, sprawa sprzedaży Fawley Court wywołała szereg bardzo nietypowych komentarzy zamieszczonych na łamach Pana poczytnego pisma. Po pożarze gmachu w 1974 roku bylem inicjatorem apelu do lokalnego społeczeństwa, który spotkał się z przychylną odpowiedzią. Załączam listę osób, które wsparły odbudowę polskiej szkoły. Sadzę, że wymienieni darczyńcy, jeśli jeszcze żyją, będą niemile zaskoczeni likwidacją tej polskiej placówki, która w naszych sercach zaskarbiła sobie wielu przyjaciół. Łączę wyrazy poważania ZBIgNIEW MIECZKOWSKI ••• „Bierz pieniądze i w nogi”

Chciałbym złożyć oficjalny protest przeciwko planom sprzedaży Fawley Court przez Zgromadzenie. Uwa-

żam, że jest to decyzja szkodliwa, nieodpowiedzialna i samolubna. Podyktowana tylko żądzą pieniądza. Polska nie potrzebuje więcej kościołów, ale szkół, szpitali i ludzi mądrych. Szczególnie tego ostatniego zawsze brakowało. Nikt nie zapytał ludzi, którzy w przeszłości łożyli na ten budynek, pomagali, przez lata byli z nim związani. Nikt nie zapytał się starej emigracji, co o tym sądzi. Jakkolwiek wygląda na to, że budynek wraz z gruntami prawnie należy do Zgromadzenia, to jednak nie zostały w pełni spełnione założenia postanowienia testamentu o roli tego budynku. Zachodzi więc uzasadnione podejrzenie, że zostało złamane lub zmanipulowane prawo, nieważne że minęły lata od zakończenia działalności szkoły. Spadkobierca jasno wyraził się na temat przeznaczenia tego budynku, a Ojcowie się do tego zobowiązali i nie do końca się z tego wywiązali. Teraz wygląda na to, że już jest to nieważne. Otóż tak moim zdaniem nie jest. Nawet jeżeli budynek zostałby sprzedany, Ci którzy inwestowali w niego, powinni otrzymać zadośćuczynienie za włożone środki i pracę. Nic nie ma o tym mowy, gdy czytam reportaże gazet polonijnych. Uważam również, że nie dano tutejszej Polonii wystarczającego czasu, na próbę uratowania tego budynku i ośrodka polonijnego. Oczywiście suma 20 mln. funtów, które podają środki masowego przekazu, jest nie do pogardzenia dla misjonarzy. Jest tylko jedno ważne pytanie: – Czy tego właśnie oczekiwał od was, Ojcowie, ten który przekazywał wam tę posiadłość, co on by dzisiaj powiedział na wasze działania? Chyba przekręca się teraz w grobie, gdy to widzi, bo przecież uczycie, że istnieje życie po śmierci, czyż nie? Jest to również przestroga na przyszłość, aby nie przekazywać wam żadnych zapisów testamentowych. Możliwe że stara emigracja powie na końcu coś w stylu: „łatwo przyszło, łatwo poszło” co jest typowe dla nas Polaków, ale ja nie zamierzam stać tak bezczynnie i przyglądać się tej wyprzedaży (zdaje się, że Anglicy mówią na to „sale”). Skoro nie posiadacie wystarczającej wiedzy na to, aby zarządzać tym budynkiem, to dlaczego ktoś bardziej obyty z finansami nie został dopuszczony do próby ratowania tego obiektu? Czy nie jest aby tak, że łatwo jest sprzedać i wziąć kasę? Kiedy tu przyjechałem 7 lat temu, jeden mało moralny Polak powiedział kiedyś do mnie takie powiedzenie o dniu wypłaty, które krą-

26 MAJA DZIEŃ MATKI Już dziś pomyśl o niespodziance dla swojej Mamy w Polsce. Weź udział w konkursie Western Union i „Nowego Czasu”! Wystarczy wysłać do dnia 21 maja SMS (NC + treść życzeń na numer 87070, otrzymasz wiadomość zwrotną – odpowiedz wpisując słowo CORRECT) z życzeniami z okazji Dnia Mamy oraz danymi kontaktowymi. W drodze losowania wyłonimy pięć osób, które wraz z życzeniami będą mogły wysłać swojej Mamie kosz pięknych kwiatów*). Lista zwycięzców zostanie opublikowana w „Nowym Czasie” 23 maja. Kosze kwiatów wraz z życzeniami doręczone zostaną 26 maja przez kwiaciarnię Flora. www.kwiaciarnia-flora.com.pl

*) W konkursie nie mogą brać udziału osoby współpracujące z „Nowym Czasem” i Western Union

żyło wśród polskich emigrantów w tym kraju wtedy, a którego nigdy nie zaakceptowałem i nie zapomnę, bo jest to właśnie bardzo typowe – „bierz pieniądze i w nogi”. To dość wyraźnie pokazuje sytuację obecną wokół Fawley Court. Nie chce mi się wierzyć, że dziś już nie żyje żaden Polak w tym kraju, który mógłby tę posiadłość uchronić od upadku i przejęcia przez, jak mniemam tutejszych – dzikich. Ale jak już powiedziałem, najważniejsze to zgarnąć kasę i w ... To zresztą nie pierwszy taki przypadek próby sprzedaży polonijnego mienia. Pod koniec tamtego roku wyrósł skandal wokół próby sprzedaży budynku przy Polskiej Misji Katolickiej, jednak zdecydowana postawa tamtejszych parafian otrzeźwiła władze kościelne. Ten budynek potrzebny jest Polonii, nie wam, Ojcowie. W kraju jest chyba więcej kościołów niż szpitali, takie miałem zawsze odczucie. Ten ośrodek powinien służyć jako przyszła szkoła, która potrzebna jest tutaj i właśnie poprzedni właściciel chciał aby była. Jeżeli nawet nie może powstać taka instytucja, to może mógłby powstać ośrodek spotkań młodzieży europejskiej pod patronatem rządów obcych państw jeżeli Polski na to nie stać a tylko lepiej wszystko wyprzedawać. Ja mam taki pomysł i taką wizję: jedyne czego trzeba, to czasu i cierpliwości. Wygląda na to jednak, że wam już cierpliwości brakuje Ojcowie Marianie, a może jest to ta zaraźliwa choroba która atakuje co rusz Polaków, a którą zidentyfikował jeden z redaktorów „Nowego Czasu” – legendarna „Niemożność”? Kiedy się ktoś otrzeźwi i kiedy zaczną pracować szare komórki? Bo jeśli nie, to trzeba będzie rzeczywiście modlić się do Boga o cud, jak wieszczy na łamach tego samego pisma list Pani Danuty Reutt. Z poważaniem PAUL BONOWICZ Ps. Treść tego listu została wysłana do Ojców Marianów 17.04.2008 ••• Szanowny panie Redaktorze, Z wielką przykrością odebrałem wiadomość o sprzedaży Fawley Court. Duszę mą ogarnął niewymowny żal, że serce emigracji przestaje bić. Kiedy byłem agentem mieszkaniowym – estate agent – w ówczesnych latach miałem kontakty z setkami klientów i przyjaciół, którzy niejednokrotnie stawiali takie i podobne pytania: I cóż mam robić? Mam osiem batorówek – szabli historycznych o wielkiej wartości. Nie namyślając się wiele, kierowałem petentów do Fawley Court, udzielając rady, aby się zwracali do solicitora Farrena, który był perłą polskiej adwokatury w Londynie, walcząc o sprawy polskie. Darczyńcy mieli w zamian obiecane trzy tygodnie urlopu z pełnym wyżywieniem. Dobre rady solicitora często były pomijane, a chętni pozbycia się szabli byli kierowani do adwokata na Warren Street nieprzychylnego Polakom. Obiecane urlopy nie były nigdy realizowane. Byłoby niepowetowaną stratą, gdyby ten narodowy majątek dostał się w obce ręce. Wspominam jak to na Zielone Świątki spotykaliśmy się z całej Anglii. Wprawdzie auta nasze grzęzły w mokradłach, lecz duch był

młody, silny i pozwalał na przyjmowanie takich niedociągnięć z pełną dozą humoru. Wszystko działo się na zielonej trawce. Nad piękną Tamizą odbywały się wspaniałe festyny, a w regatach brały udział nasze dzieci. W te piękne okolice wysyłaliśmy swoje dzieci na kolonie letnie, a wokół jak na Bielanach, brzmiała polska mowa. Piękno pałacu i otaczających go terenów ożywiało życie emigracji, która była pracowita, ofiarna i bardzo hojna. Nie mogąc wrócić do Ojczyzny, budowaliśmy nasz dom za granicą chcąc odtworzyć piękno Polski, za która tak bardzo tęskniliśmy. Dziś patrząc z perspektywy czasu widzę, jak zakupione piękne posiadłości z publicznych pieniędzy znikały. Dla przykładu podam Orła Białego na hyde Park Corner oraz wille znajdujące się poza słynnym Barkersem na tyłach high Street Kensington. Malowniczo polożony Fawley Court mogłby służyć emigracji jako nursing home. Wiemy, jakie sumy za to się płaci – £550 tygodniowo. I co nam przyszło na stare lata – dogorywać w dalekiej Walii w Penhors. O tempora o mores!!! Pozostaję z poważaniem S. A. RAYMOND Szanowny Panie Redaktorze, W artykule „Pochowałem wreszcie tatę” Bartosza Rutkowskiego (NC, 18.04) zauważyłem nieścisłości we fragmencie opisującym przewiezienie czaszki kpt. Ludwika Szymańskiego z Katynia oraz ujawnienia jej w Kopenhadze. Otóż, dr helge Tramsen, duński specjalista medycyny sądowej i członek Międzynarodowej Komisji Specjalistów Medycyny Sądowej zabrał czaszkę i szereg innych dokumentów z miejsca zbrodni z całkowitym przyzwoleniem Niemców. Czaszka przebyła jawnie w bagażu dr. Tramsena trasę z lasu katyńskiego do Smoleńska, gdzie Komisja kwaterowała, dalej do Berlina i Kopenhagi. Tutaj została złożona w Instytucie Medycyny Sądowej Uniwersytetu Kopenhaskiego. Dostęp do czaszki i innych dokumentów przywiezionych z Katynia w 1943 r. miał tylko dyrektor Instytutu oraz dr h.Tramsen. Dzięki życzliwości dyrektora Instytutu udostępniono mi w 1995 r. materiały i czaszkę, która była przechowywana z należytym szacunkiem. Na tej podstawie, razem z moim współpracownikiem, duńskim historykiem, wydaliśmy książkę w języku duńskim, pt. „Tajemnice lasu katyńskiego”, z ilustracjami dotąd nigdzie nie opublikowanymi, w tym czaszki (Kopenhaga, Instytut Polsko-Skandynawski, 1996). Po kilku latach, dziejami członków Międzynarodowej Komisji Specjalistów Medycyny Sądowej i ich rodzin zainteresowała się duńska dziennikarka, która zrobiła z tego film i zasłużyła się m.in. w odnalezieniu syna kpt. Szymańskiego, zamieszkałego w Australii. Dzięki duńskiej telewizji czaszka została w 2006 r. przekazana do Polski, a finał nastąpił w dniu 14 kwietnia 2008 w katedrze polowej WP w Warszawie. Cała sprawa nie ma więc nic wspólnego z „cudem”, „ukrywaniem” i „przypadkowością”, ale to już zupełnie inna historia. Łączę wyrazy poważania, PROF. DR hAB. EUgENIUSZ S. KRUSZEWSKI Polski Uniwersytet na Obczyźnie


|

25 kwietnia 2008 | nowy czas

czas na wyspie W związku z artykułami o sprzedaży Fawley Court, listami, które nadeszły w tej sprawie od czytelników oraz licznymi telefonami do redakcji „Nowego Czasu”, publikujemy wywiad z ojcem Wojciechem Jasińskim ze Zgromadzenia Ojców Marianów, który przeprowadziliśmy 22 kwietnia, tuż po rozpoczęciu oficjalnej procedury sprzedaży.

DRUGA STRONA MEDALU A więc stało się, w poniedziałek, 21 kwietnia, Fawley Court oficjalnie został wystawiony do otwartej sprzedaży. Cena – 22 miliony funtów. Czy musiało do tego dojść?

– Myślę, że poświęciliśmy wystarczająco dużo czasu obserwując to, co się dzieje w Fawley Court. Przyglądaliśmy się od wielu lat temu, kto przyjeżdża, do czego służy w dzisiejszych czasach ośrodek, zastanawiając się, jaka jest w związku z tym nasza misja. Koszty utrzymania ośrodka są bardzo duże, a dochody od grup polonijnych, które przyjeżdżają do ośrodka, to może około 7 proc. całości wpływów w skali ostatnich 10 lat. Te polskie grupy religijne, które przyjeżdżają, na palcach jednej ręki można wymienić: Polska Misja Katolicka (dwa razy w roku,) księża Chrystusowcy (pięć-sześć razy w roku) Polska Macierz Szkolna (raz w roku), Zespół Pieśni i Tańca Tatry (jeden-dwa razy w roku), czasami harcerze, raz do roku korzysta z terenu kilka szkół sobotnich: z Ealingu, Reading, Slough organizując spotkanie na zakończenie roku szkolnego. Oczywiście organizujemy wciąż Zielone Świątki, trochę osób spędza z nami Boże Narodzenie i Wielkanoc. Kilka razy w roku przyjeżdża z grupą około 50 osób ks. Darek Kwiatkowski z Ealingu. Raz w miesiącu organizujemy dzień skupienia, zwany Szkołą Modlitwy, w którym bierze udział około 15-20 osób. Oczywiście są jeszcze angielskie katolickie i chrześcijańskie grupy, ale i tak stanowi to w sumie tylko około 40 proc. dochodów z wynajmu domu rekolekcyjnego. Na mszę świętą w niedziele uczęszcza tylko około 120-150 osób, a w ostatnią niedzielę na mszy świętej o godz. 12.00 było tylko około 70 osób. Trudno w takiej sytuacji prowadzić działalność duszpasterską, stąd też nasza decyzja o sprzedaży. Takie były założenia działalności ośrodka: prowadzenie szkoły i muzeum, kontynuacja jakiejś misji. Czy zdaniem Ojca można by coś o podobnym kształcie dalej prowadzić w Fawley Court?

Szkoła owszem, funkcjonowała przez ponad 30 lat, jednakże od ponad 20 lat szkoły nie ma, a zamknięcie jej spowodowane było brakiem zainteresowania ze strony Polaków posyłaniem do niej swoich synów i poważnymi problemami finansowymi. Oczywiście, np. taki dom rekolekcyjny to była dobra próba znalezienia nowego celu. Trzeba jednak wyraźnie zaznaczyć, że w przeciągu ostatnich 10 lat około 60 proc. dochodów z wynajmu pomieszczeń domu rekolekcyjnego pochodzi od grup niereligijnych. Widać wyraźnie, że jeśli byśmy chcieli zrobić czysto katolicki czy też polski ośrodek, to finansowo po prostu nie jesteśmy w stanie

funkcjonować. Nie wolno też zapominać, że dom rekolekcyjny znajduje się w większości w drewnianych, powojennych barakach, których za niedługi czas, ze względu na ich postępujące niszczenie, nikt nie będzie w stanie używać. Nowa inwestycja to milionowe nakłady i olbrzymie wymagania ze strony konserwatora zabytków. Biorąc pod uwagę to, co powiedziałem wcześniej, trudno mówić o jakimś masowym uczestnictwie wiernych w życiu ośrodka. Jeśli mielibyśmy co niedzielę np. tysiąc osób, to można powiedzieć o jakimś wyzwaniu duszpasterskim, zakładając, że te osoby przyjeżdżają regularnie. Szkoła nie działa od dwudziestu lat, ten ruch masowy skończył się tu dawno. Nawet na Zielone Świątki, nie ma już jak kiedyś dziesięciu, piętnastu tysięcy ludzi, jak za czasów szkoły. Jak odpowiedziałby ksiądz na zarzuty niektórych osób co do jawności informowania o planach sprzedaży ośrodka? Wiele osób poczuło się dotkniętych tym, iż nie wiedzieli o planach sprzedaży.

– Cóż, myśmy niejednokrotnie informowali o możliwym zakończeniu działania i w rezultacie sprzedaży ośrodka, a i wcześniej o tym dyskutowaliśmy. To nigdy nie było ukrywane! Rozumiem, że taki temat poruszony na łamach „Dziennika Polskiego i Dziennika Żołnierza” w kilku artykułach na temat otwarcia szkoły, czy później w wywiadzie ze mną opublikowanym w „Gazecie Niedzielnej” w kwietniu 2007, mógł przejść bez większego echa, to było ponad rok temu. To są gazety o stosunkowo małym nakładzie, ale jak widać, mówiliśmy o tym oficjalnie, także w wielu rozmowach z osobami, które in-

teresowały się przyszłością ośrodka. Oficjalnie ogłosiliśmy także podczas Zielonych Świątek w ubiegłym roku, że w przeciągu 2-3 lat Fawley Court zostanie wystawiony na sprzedaż. Smuci mnie natomiast fakt, że tyle osób rozpoczęło przeciwko nam taką krucjatę, padło wiele słów. Trudno nam ustosunkować się do każdego z pomysłów, który nagle pojawił się co do przyszłości ośrodka. Rozmawialiśmy z wieloma osobami, w tym np. z panem prezydentem Ryszardem Kaczorowskim, panem Janem Tarczyńskim, sekretarzem pana Kaczorowskiego, Polską Misją Katolicką, z władzami kościelnymi w Polsce i w Anglii. Absolutnie nie można mówić, że ukrywaliśmy informację o ewentualnej sprzedaży, co więcej, takich rzeczy się nie ukrywa i nigdy nie próbowaliśmy. To było transparentne od samego początku, czekaliśmy jedynie na decyzję Stolicy Apostolskiej. A jak ustosunkowałby się Ojciec do zarzutów, że nie został skierowany apel do Polonii o pomoc finansową?

– Po pierwsze, po prostu nie wierzę w skuteczność takich apeli. Po drugie: wynika to z czystej uczciwości. Najpierw musiałbym wiedzieć na co potrzebuję pieniądze. Ogólnie na funkcjonowanie? Funkcjonowanie czego? Trzeba pamiętać, że apele wystosowane do Rodaków w czasie istnienia szkoły dotyczyły funkcjonowania tejże szkoły, kształcenia uczących się tam chłopców. Był jasny, konkretny cel. Czy teraz miałbym prosić o kilkaset tysięcy funtów na wymianę centralnego ogrzewania w głównym budynku, a co miesiąc o kilka tysięcy na ogrzanie obiektu podczas zimy albo o kilkanaście tysięcy

na utrzymanie terenu i parku? Kilka lat temu wystosowaliśmy apel związany z wyremontowaniem jednego z budynków na potrzeby Apostolatu

Miłosierdzia Bożego. W ciągu ponad dwóch lat zebraliśmy kilkanaście tysięcy, co jest sporą sumą, a potrzebowaliśmy ponad 300 tysięcy. >>


|5

nowy czas | 25 kwietnia 2008

czas na wyspie Rzecz jasna nie byliśmy w stanie tego remontu rozpocząć. Zresztą każdy, kto nieco zajmuje się ekonomią wie, że każda instytucja, aby właściwie funkcjonować, musi mieć solidne podstawy finansowe, źródła stałego dochodu pokrywające bieżącą działalność, itd. Apele, spontaniczne zbiórki nie zapewnią tych podstaw i możliwości funkcjonowania ośrodka aż do końca świata. A apeli do rządów polskich i angielskich, Unii Europejskiej i wszystkich ludzi dobrej woli nie będę komentował. Ludzie rozumiejący realia sami takie pomysły skomentują. Według zapisów w akcie własności, kwestie działalności ośrodka są jasno określone: na terenie Fawley Court miała działać polska szkoła dla chłopców, ośrodek religijny. Jest tam też kościół. Czy to nie nie stoi na przeszkodzie sprzedaży ośrodka? Wiele osób uważa również, że Zgromadzenie Marianów nie ma prawa moralnego, by posiadłość sprzedać. Co Ojciec o tym sądzi?

– Tu trzeba chyba sprostować te informacje. Po pierwsze, jak wynika z zapisów tego aktu, co konsultowaliśmy niejednokrotnie z prawnikami, zapisy te obowiązują tak długo, jak ten ośrodek jest w naszych rękach. To nie jest zakaz sprzedaży i tu musi być jasność. Nasze działania jako organizacji charytatywnej muszą być ujawnione, podlegamy Charity Commission, która kontroluje legalność wszystkich naszych rozliczeń i działań. Zakup ośrodka został dokonany z pieniędzy Zgromadzenia Marianów.

Częściowo tylko wspierali nas wierni, częściowo został nabyty dzięki pożyczkom, które zostały przez nas, Marianów, spłacone z biegiem lat. Jak potraktować wolne datki i pomoc w utrzymaniu i funkcjonowaniu szkoły, domyślam się, że chyba nie jako pożyczkę? Ośrodek, owszem, zaistniał przez lata w świadomości wielu Polaków, jednak funkcje szkolne przestał pełnić już dawno! Po drugie, zapisy w tym akcie odnoszą się jedynie do części posiadłości, cała posesja nabywana była w czterech etapach, głównie z funduszy Marianów z USA i Anglii, to nie jest tak, że obowiązuje nas tu jakiś zakaz. Ponadto Stolica Apostolska wyraziła zgodę na alienację majątku kościelnego. Byłbym wdzięczny, gdyby także pamiętano, że przez te wszystkie lata ofiarnie i bezinteresownie pracowali w Fawley Court Marianie i to oni kierowali ośrodkiem i o jego utrzymanie i rozwój się troszczyli. Myślę, że z czystej uczciwości warto pamiętać choćby o braciach zakonnych, którzy za darmo pracowali w gospodarstwie, hodowali świnie, uprawiali ziemniaki, dbali o teren. A co z prawem moralnym? Czy nie uważa Ojciec, że wielu ludzi poświęciło zbyt wiele, by ten ośrodek teraz sprzedawać za, było nie było astronomiczną w porównaniu do kosztów zakupu, kwotę? – Nie zaprzeczam, że wiele osób jest ja-

kimś sentymentem z Fawley Court związane, ale pytam: gdzie były te osoby, kiedy likwidowano szkołę ze względu na

brak chętnych? Gdzie były, kiedy przenosiliśmy muzeum do Polski? Dlaczego wtedy nikt nie wyszedł z jakąś ideą, jakimś pomysłem? Teraz to wydaje mi się jest taki trochę głos rozpaczy w listach osób, które same dawno w Fawley Court nie były, nie przejawiały większego zainteresowania tym, co tu się działo. Obserwuję sprawę i szczerze szanuję wszystkie głosy od czytelników „Nowego Czasu”. Czytałem z uwagą gazetę i moim zdaniem np. list od pani Igi Szmidt czy też pana Grzegorza Pisarskiego najlepiej obrazuje całą sprawę: wiadomo o zamiarze sprzedaży nie od dziś, więc skąd nagle ta nagonka na nas? Te pieniądze nie trafią do naszych kieszeni.. A gdzie trafią? Mówi się, że do Lichenia.

– To od razu też zdementuję, bo są to jedynie plotki. Licheń nigdy nie był brany pod uwagę. Natomiast sporą część z uzyskanych środków przeznaczymy na przeniesienie naszej działalności do Londynu. Chodzi tu o koszta przeprowadzki na Ealing oraz koszta remontu budynku przy Courtfield Gardens. Tam też jest ogród, może nie tak wielki, ale nasza działalność tam będzie kontynuowana, by służyć dalej polskiej społeczności, szczególnie tej związanej z kościołem na Ealingu. Część, podejrzewam, że trafi do Polski, ale na pewno nie do Lichenia, a na przykład na fundację wsperającą ubogą młodzież w zdobyciu wykształcenia. Oczywiście Marianie działają na całym świecie, nie mogę więc spekulować dokładnie, ile z tych środków

się znajdzie i gdzie. Będziemy starali się zachować przejrzystość. Czy agent pobierze za sprzedaż prowizję? I ile dokładnie?

– Tak, taka jest po prostu praktyka, że agenci mają zapisaną w umowie prowizję od wartości sprzedaży, ale nie mogę ujawnić, ile to dokładnie będzie: obowiązuje mnie tutaj zasada poufności. Jedynie na uspokojenie mogę powiedzieć, iż ta kwota jest relatywnie niska w stosunku do obowiązujących stawek – od samego początku jasno określiliśmy nasze warunki. Można zatem założyć, że część z uzyskanych ze sprzedaży funduszy zostanie z Polonią? Czy wesprą one działalność polskich instytucji?

– Tak, bierzemy pod uwagę wsparcie polskich instytucji, choć na dzień dzisiejszy trudno jest nam powiedzieć, które instytucje i jakie działania możemy i chcielibyśmy wesprzeć. Niewątpliwie muszą być one zgodne z założeniami naszej organizacji charytatywnej, której celem jest przede wszystkim szerzenie wiary katolickiej. Tutaj znowu musimy brać pod uwagę prawo Charity Commission. Ale jak najbardziej, każda inicjatywa warta wsparcia i zgodna moralnie z naszą dotychczasową działalnością, zostanie wzięta pod uwagę. I nie będą to dziesiątki czy setki tysięcy: jestem przekonany, że będzie to dużo więcej. Chodzi jednakże o jasne, konstruktywne pomysły: bo powiedzmy sobie szczerze, czytając niektóre z wypowiedzi czytel-

ników waszego pisma, mam poważne wątpliwości, czy proponowane rozwiązania mogłyby być rzeczywiście zrealizowane w przyszłości. Mówienie w dzisiejszych czasach o jakiejś szkole z internatem, międzynarodowym uniwersytecie czy podobnych akcjach w Fawley Court, to są niestety tylko pobożne życzenia. Ale o okolicznościach i powodach sprzedaży chcielibyśmy porozmawiać podczas Zielonych Świątek. Planujemy spotkanie dla chętnych z ks. Prowincjałem oraz ks. Przełożonym z Fawley Court, aby wyjaśnić wątpliwości i zastanowić się, jak dziedzictwo związane z Fawley Court, w jakiejś innej formie może być kontynuowane, zarówno na Wyspach, jak też w Polsce, czy w innych miejscach. Posiadłość trafiła na rynek w ostatni poniedziałek. Czy są już jakieś konkretne oferty?

– Chwilowo nie ma żadnych konkretów, swoje wstępne zainteresowanie zgłosiło około 70 osób i rozmaitych organizacji. Nie ma jeszcze żadnych ofert. Na pewno nie sprzedamy tego nikomu, kto w naszych oczach przekreśli lata historii tego miejsca swoją moralnością albo jej brakiem. Zapraszam jeszcze raz, 11 maja, kiedy po południu, po mszy świętej i posiłku chcielibyśmy wysłuchać pomysłów i opinii Polonii oraz odpowiedzieć na pytania i wątpliwości, porozmawiać. Rozmawiał

Mikołaj Skrzypiec


6|

25 kwietnia 2008 | nowy czas

czas na wyspie

Kursy AutoCAd

›› Zespół muzyczny „Pojednanie” z kościoła polskiego na Devonii Fot. Elżbieta Sobolewska

W stronę gospel II Festiwal Piosenki Religijnejm, który odbył się w sobotę, 19 kwietnia, był lepszy niż premierowy. Wystąpiło więcej zespołów i większa też była publiczność. Z poziomem zespołów było różnie, ale najważniejsze, że pojawiły się takie, które mają pomysł na ten repertuar, starają się zabrzmieć oryginalnie. To dobrze rokuje na przyszłość.

Elżbieta Sobolewska Wystarczy chwila, aby przebój piosenki religijnej przypomniał się temu, kto przerobił systematyczną praktykę mszy świętej. „Madonno, czarna Madonno” śpiewają starsi, „Uwielbiajcie Pana, ludzkich serc bijące dzwony” śpiewają młodsi. Muzyka w kościele też ulega przeobrażeniom, a Festiwal Piosenki Religijnej, pokazał nam, że niektóre pieśni trącą już myszką, więc w repertuarze nie było dla nich miejsca. Z wyjątkiem „Modlitwy o wschodzie słońca” Natana Tenenbauma, którą tak pięknie przed laty zaśpiewało trio Kaczmarski-Gintrowski-Łapiński, a w sobotę wykonała ją grupa z kościoła w Goodmayes. a było to podczas drugiego spotkania z twórczością przykościelnych zespołów, zorganizowanego przez grupę dei Trust, muzykującą przy parafii św. andrzeja Boboli na Shepherd’s Bush w Londynie. Usłyszeliśmy dziesięć zespołów, które zagrały i zaśpiewały, zgodnie z polską odmianą stylu gospel, przede wszystkim piosenki oazowe, a więc radosne, pełne rytmu i ruchu, czasem nawet i bluesa, choć to jeszcze rzadkość, oznaczająca wyższy stopień umiejętności prowadzenia muzycznej ewangelizacji. Zespół z polskiego kościoła w Balham zagrał w konwencji bluesa i rocka piosenkę anny Marii Jopek i „Hołd” Tadeusza Nalepy oraz medytacyjną pieśń „W lekkim powiewie”. Udowodnił tym samym, że chwalić Pana można nie tylko zgodnie ze spisem powszechnie obowiązujących pieśni z kościelnego śpiewnika. Prawdziwie gospelowa werwa towarzyszyła dużej grupie, z devonii, którą wspomagały gitary, kongo i skrzypce. Kościół na Shepherd’s Bush, w

którym odbył się festiwal, pełen był nie tylko miejscowych parafian, lecz również Polaków z innych części Londynu, którzy albo przyjechali oklaskiwać swoich kolegów, albo byli po prostu ciekawi imprezy, jakże odmiennej od wszystkich, które niemal co tydzień oferuje polski Londyn. Zaletą festiwalu był krok w stronę różnorodności. Byli soliści, był zespół, który już dawno przekroczył oazową nastoletniość, byli ludzie, którzy świetnie śpiewają i którzy po prostu lubią śpiewać, lepiej lub gorzej, ale na chwałę Pana. Był też nie jeden ksiądz, ale jeden, który podśpiewywał sobie pod nosem prawie każdą piosenkę i szczerze uradowany wydarzeniem bez przerwy się uśmiechał. Był to ksiądz

Krzysztof Tyliszczak, kanclerz Polskiej Misji Katolickiej. aż miło było popatrzeć na tę jego „niedostojność”. Sebastian Książek z dei Trust mówi, że było lepiej niż w zeszłym roku, zarówno jeśli chodzi o poziom występów, jak i liczbę słuchaczy. – a kiedy na końcu wszystkie zespoły zaśpiewały wspólnie... tego nie da się opisać. Festiwal chyba wpisze się na stałe w kalendarz polskiego Londynu, a z czasem może przerodzić się w prawdziwie ekumeniczną imprezę, przekroczyć nie tylko granice Londynu, co już się w jakimś stopniu udało (zespoły ze Slough, Bognor Regis, Goodmayes), lecz granice narodowości i wyznań. Zgodnie z przesłaniem papieża Jana Pawła II, który jest patronem festiwalu.

›› Zespół z kościoła polskiego na Balham Fot. Elżbieta Sobolewska

26 kwietnia, Polski Uniwersytet na Obczyźnie, rozpoczyna kolejną edycję kursu obsługi systemu Cad. Warto wziąć w nim udział. Na tutejszym rynku pracy istnieje duża nisza, jeśli chodzi o inżynierów i operatorów Cad. a zapotrzebowanie na nich będzie wzrastać z uwagi na olimpiadę i budowę obiektów jej towarzyszących oraz realizację dużych projektów transportowych w Londynie. Kiedyś Cad służył do robienia rysunków – taka cyfrowa deska kreślarskaobecnie funkcjonuje jako zintegrowany system danych do projektu. autoCad, bardzo powszechnie tu stosowany, jest też bazą wymiany informacji między programami inżynierskimi. Wykładowcami na kursie autoCad, który rozpoczyna się już w najbliższą sobotę, są inżynierowie i architekt, którzy na co dzień wykorzystują Cad w swojej pracy. Szefem Pracowni Komputerowego Wspomagania Projektowania na Polskim

Uniwersytecie na Obczyźnie jest inżynier Paweł Krysiak. Po raz pierwszy wykorzystał Cad do rysowania części maszyn, potem w projektach architektonicznych i instalacji elektrycznych, pracując na lotniskach Heatrow i Gatwick, czy przy budowie wieżowca w City. Na kursie, oprócz wykładów z teorii Cad, będzie się można również dowiedzieć, jak w praktyce wykorzystać zdobytą wiedzę. Chodzi tu jednak nie tylko o naukę, lecz również o stworzenie forum wymiany informacji i wzajemnego wspierania się Polaków pracujących w środowisku Cad w Wielkiej Brytanii. Zespół wykładowców Polskiego Uniwersytetu na Obczyźnie rozpoczął również przygotowania do kursu Microstation oraz kursu inżynierskiego 17 Edycji dla Elektryków, ale są to plany na następny rok akademicki. Kursy komputerowe, dostosowane do potrzeb polskiej emigracji, odbywają sie na PUNO od 1995 roku. W lecie ubiegłego roku sprawę w swoje ręce wzięli Małgorzata i Jerzy Nowiccy, kierujący Instytutem Technologii Komputerowej i na bazie istniejącej pracowni od jesieni ruszyły zajęcia i już trzy grupy studentów ukończyły kurs. W tym semestrze, planowana jest organizacja dwóch następnych kursów, dla początkujących, i dla zaawansowanych. (es) [na podst. tekstu inż. Pawła Krysiaka] In for ma cje na te mat kur sów moż na uzy skać w se kre ta ria c ie PU NO, c zyn nym w po nie dział ki i śro dy, w godz. 15.00-19.00, tel./ fax. 020 8846 9305. (es)

Więcej dzieci, mniej pieniędzy Liczba polskich dzieci uczących się w szkołach w Northamptonshire wzrosła ponad dwukrotnie w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy – wynika z danych opublikowanych przez Northamptonshire County Council. Zgodnie z nimi na koniec 2007 roku w szkołach podstawowych i pondpodstawowych w Northamponshire uczy się 824 polskich dzieci. Statystyki z końca 2006 mówiły o 394 polskich uczniach. Niestety, pomimo tak dużego wzrostu, urząd ten otrzymał o 7 tys. funtów mniej rządowego dofinansowania niż w roku ubiegłym, a to właśnie po części z tych dotacji finansowany jest proces integrcji dzieci emigrantów w szkołach w Northamptonshire. W rekcji na dotację w wysokości 612 tys. funtów na rok szkolny 2008/09 rzecznik prasowy Northampton County Council powiedział: „Obecne nakłady na wspieranie integracji dzieci z Europy Środkowo-Wschodniej w naszych szkolach są tylko częścią dłuotrminowego programu. Integracja polskich dzieci w szkołach Northamptonshire jest wspierana rownież przez polską spoleczność tego regionuę, w rezulatcie czego wielu polskich uczniów zanotowało znaczący progres w edeukacji. (pr)

Co to znaczy wybierać? Na ile kryteria wyboru zależą od naszych potrzeb, a na ile od potrzeb ogółu? Na ile bycie Polakiem ma wpływ na wybór kandydata na burmistrza Londynu? Czy najlepszy kandydat dla Polaków, będzie najlepszym kandydatem dla londyńczyków? Czy jest różnica między dobrem jednostki a dobrem ogółu? Czy jest sens w ogółe wybierać? Ocenia się, że 1 maja ok. 60 tys. Polaków mieszkających w Londynie będzie głosować na burmistrza Londynu. Na ile te wybory będą zależeć od polskości, a na ile od potrzeb Londynu. Miejsca limitowane i tylko za potwierdzeniem. Prosimy o email: info@ioua.org Prosimy o nadsyłanie pytań i komentarzy na ioua.org. Wykorzystamy je podczas debaty.

30 kwietnia 2008, godz. 19.00 – 19.45 siedziba mBanku, Shebourne House, 6th Floor, 119 Cannon St., EC 4N 5AT


|7

nowy czas | 25 kwietnia 2008

czas na wyspie

Livingstone dla Polaków W niedzielę, 20 kwietnia, ubiegający się ponownie o urząd burmistrza Londynu Ken Livingstone przybył na spotkanie przedwyborcze do Klubu Orła Białego na Balham. Spotkanie pod patronatem Polacygłosują.org.uk poprowadził Wiktor Moszczyński, rzecznik prasowy Zjednoczenia Polskiego. Pomimo dużej liczby miejsc, frekwencja nie dopisała – przyszło około 50 osób, z czego ponad 20 to przedstawiciele mediów. Livingstone udzielił im krótkich wywiadów i z niewielkim opóźnieniem rozpoczęto spotkanie. Wiktor Moszczyński, rzecznik prasowy Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii po krótce przedstawił dotychczasowe osiągnięcia i dokonania dwóch kadencji burmistrza. Z kolei Ken zaprezentował swój program wyborczy. W kilkunastominutowym wystąpieniu starał się przybyłym na spotkanie Polakom przypomnieć swoje zaangażowanie w nasze sprawy. Do podstawowych postulatów Kena Livingstone’a, kandydata Partii Pracy w majowych wyborach, należy walka o bezpieczniejszy Londyn, tani i dobrze funkcjonujący transport publiczny, bezpieczeństwo na ulicach (w ogólnym zarysie – nie widać tu specjalnej różnicy od podstawowych postulatów jego oponen-

tów). Ponadto Ken obiecał 50 tysięcy niedrogich, nowych mieszkań, współfinansowanych przez sektor prywatny. W toku debaty postulował też wprowadzenie London Living Wage (stołecznej stawki minimalnej, która miałaby wynosić 7,20 na godz.), darmowe kursy angielskiego dla obcokrajowców. Do tego obiecał Festiwal Kultury Polskiej w Londynie na Trafalgar Square wiosną 2009 roku oraz więcej inicjatyw gospodarczych i inwestycji w polski biznes. Ken Livingstone wspomniał też o wielkim sentymencie, jaki zawsze łączył go z Polską i Polakami. Mówił o tym, jak aktywnie działał w polskiej sprawie podczas wydarzeń lat osiemdziesiątych i solidarności z nami, wbrew ówczesnej linii jego partii. W momencie, kiedy to powiedzial, wiszący za nim baner polacyglosuja.org.uk spadł na podłogę. – To może taka zemsta – powiedział po spotkaniu pan Antoni, który czasy

„Solidarności” dokładnie pamięta. – Ja nie przypominam sobie pana Livingstone’a, ani jego rzekomego „wsparcia” dla Polaków. Pamiętam, że było o nim już wtedy głośno, ale nic konkretnego w naszej sprawie nie robił. Szkoda więc, że nie powiedział, jak ta pomoc wyglądała – dodaje 66-letni Polak. Kiedy trwało spotkanie, w barze obok grupa polskich kibiców oglądała przy piwku mecz Wisły z Cracovią. Niektóre komentarze były dosyć głośne, dlatego audytorium Kena kilkukrotnie musiało się wsłuchiwać w to, co kandydat na burmistrza Londynu ma do powiedzenia. Koniec spotkania zbiegł się w czasie z końcem pierwszej połowy meczu. – Spotkanie, z kim? Nie, nie, nic o tym nie wiedziałem. W sumie i tak mnie to nie interesuje, a głosować nie będę – powiedział Krzysiek,

budowlaniec z Krakowa. Polacy palący podczas przerwy w meczu papierosy przy wejściu też nic o spotkaniu nie wiedzieli. – A kto to ten burmistrz? – zastanawiali się ogoleni na łyso jegomoście. A tymczasem przed Klubem Orła Białego aktywiści z obozu Borisa Johnsona rozdawali ulotki. Ulotki w języku polskim, jeśli trzeba było, również się znalazły. Kibiców to nie obchodzi. – Panie, na co to komu, czasu nie mam, pracuję tu tylko… *** Red Ken – tak Livingstone z powodu kontrowersyjnych wypowiedzi i nieukrywanych, socjalistycznych poglądów został ochrzczony przez media jeszcze za czasów Margaret Thatcher. Ale swoim działaniem niejednokrotnie wywoływał gniew również swoich partyjnych

przełożonych, a w 1999 roku Gordon Brown, teraz premier, mówił o Livingstonie, iż jest „zły dla biznesu, zły dla Londynu”. Dzisiaj Brown mówi o nim jako o burmistrzu z poczuciem misji, który odważnie i konsekwentnie reformuje miasto. Ken cieszy się oficjalnym poparciem Partii Pracy, chociaż jego program wyborczy nie do końca pokrywa się z jej założeniami. Ale to nie jest istotne, tak długo jak londyńczykom, w tym również i nam, uda się po wyborach rozliczyć zwycięzcę z tego, co obiecywał. Czy to polski karnawał, czy to wsparcie i pomoc dla naszego biznesu, czy wszystko inne, jeśli pójdziemy głosować, to pamiętajmy o tych coraz odważniejszych obietnicach. Tekst i fot:

Mikołaj Skrzypiec


8|

25 kwietnia 2008 | nowy czas

czas na wyspie PoSlkie organizacje SPołeczne w Uk

tydzień na wyspach

Fundacja Barka

Polski rząd planuje masową

kampanię reklamową w brytyjskich mediach, której zadaniem będzie ściągnięcie Polaków do rodzinnego kraju – podał na swoich internetowych stronach „The Guardian”. Kampania obejmie między innymi całostronicowe reklamy w brytyjskich gazetach. Rząd planuje też wydać broszurę pod tytułem „Podręcznik dla reemigranta”, w którym zamieści porady mieszkaniowe, informacje o zakładaniu własnych firm lub wskazówki, gdzie uzyskać najlepszy kredyt. Dziewięciu policjantów z Avon i Somerset zamieszkało w Krakowie z polskimi rodzinami, aby po powrocie do Anglii lepiej porozumiewać się z Polakami. Wyjechali na kilka tygodni do Polski by wziąć udział w intensywnym kursie językowym Były narzeczony 20-letniej Moniki

Szmecht, Anthony Clark, oskarżony o morderstwo Polki, zaprzeczył, że jest sprawcą zbrodni. Przed Sądem Królewskim w Liverpoolu od kilku tygodni toczy się jego proces. Przed śmiercią, kobieta, która została podpalona, zdążyła wskazać Clarka jako sprawcę zbrodni. Zmarła dwie godziny później. Coraz bardziej popularne stają się lekcje języka polskiego dla policjantów. Tym razem grupa mundurowych z Huddersfield uczy się polskiego, aby poprawić swoje relacje z polskimi imigrantami. Dwunastu policjantów z Kirklees Neighbourhood Policing Team zgłosiło się na pięciotygodniowy kurs na Huddersfield University. Języka używanego potocznie, którego nie można nauczyć się na tradycyjnych kursach, uczą ich polscy studenci tego uniwersytetu. Prezes Sądu Okręgowego z Poznania wysłał do Sądu Koronnego w Exeter zapytanie o stan sprawy Jakuba T., skazanego przez ten sąd na dożywocie za gwałt i brutalne pobicie 48-letniej Brytyjki. Sąd chce się m.in. dowiedzieć, czy wyrok już się uprawomocnił i kiedy skazany zostanie odesłany do Polski

Johnson z premierem Kandydat na burmistrza Londynu Boris Johnson spotkał się w środę z byłym premierem Kazimierzem Marcinkiewiczem i przedstawicielami polonijnych mediów. Obecni byli też członkowie Polish City Club, którzy zorganizowali spotkanie. Były premier Polski udzielił swojego oficjalnego poparcia kandydatowi konserwatystów, angażując się w ten sposób w kampanię wyborczą. W siedmiu punktach przedstawił dlaczego według niego, Polacy w Londynie powinni poprzeć Borisa Johnsona. Następnie sam Johnson zaprezentował swoje pomysły na nowy Londyn. Wśród nich znalazły się również obietnice darmowych kursów języka angielskiego (ESOL), więcej policji na ulicach, oraz wspieranie pomysłu karnawału polskiego na Trafalgar Square. Przybyli na spotkanie przedstawiciele środowisk biznesowych (bankierzy, prawnicy) oraz mediów, mieli również szansę popytać kandydata na burmistrza o szczegóły jego planów. Podczas spotkania w sali konferencyjnej hotelu Park Plaza County Hall, Boris Johnson przekonywał o swoich racjach, ale i zaatakował (co jest już normą) odchodzącego burmistrza. W charakterystycznym dla siebie stylu nawoływał do odchudzenia ratusza oraz transparentności jego budżetu, który za

rządów Livingstone’a ogromnie, zdaniem Johnsona, się rozrósł. Sposoby na poprawę bezpieczeństwa to m.in. budowa klubów dla młodzieży, które zapewnią jej zajęcie i będą miały na celu odciągnięcie jej od gangów, to silniejsza policja, która oczyści ulice Londynu z broni. Johnson sprzeciwia się też ekspansji lotniska Heathrow i budowy kolejnego pasa startowego. Chce walczyć z korkami na ulicach miasta, które jego zdaniem powstały w wyniku działań człowieka, który nigdy nie jeździł ani samochodem, ani motorem. Motocykliści zaś, zgodnie z postulatami kandydata, uzyskaliby prawo używania pasów dla autobusów. Krótkie spotkanie przebiegło w dobrej atmosferze, a Boris Johnson został przyjęty dosyć entuzjastycznie. Trudno powiedzieć, czy obecność i poparcie od Marcinkiewicza, miały na to wpływ. Tekst i fot:

Mikołaj Skrzypiec

Fundacja Barka działa w Polsce od 1989 roku. Przyczyniła się do powstania sieci wielu samopomocowych i usługowych fundacji, przedsiębiorstw społecznych i samorządów (60 partnerów) na rzecz rozwiązywania problemów osób bezrobotnych i znajdujących się w krańcowych sytuacjach socjalnych. W latach 2001-2004 Fundacja Barka utworzyła modelowy system prawny dotyczący form wsparcia osób długotrwale bezrobotnych i bezdomnych. System składa się z czterech ustaw zaakceptowanych przez Rząd i Parlament RP. Fundacja była wielokrotnie nagradzana (m.in. I miejsce w Konkursie Globalnej Sieci Rozwoju Banku Światowego w Pekinie; Grand Prix Pro Publico Bono (2007); Ewa Sadowska – członek zarządu Fundacji Barka otrzymała tytuł Młodego Globalnego Lidera 2008). Od czerwca 2007 Fundacja Barka prowadzi program Sieć Centrów Integracji Migrantów w Londynie i Dublinie wspierający migrantów zarobkowych w Anglii i Irlandii. W jej ramach, powstała m.in. Barka UK oraz Barka Migrants’ Support Ireland. Fundacja Barka od wielu lat prowadzi szeroką akcję promocyjną na rzecz integracji społecznej grup zagrożonych wykluczeniem społecznym zarówno w mediach polskich jak i zagranicznych. Współpracuje z Komisją Europejską i Parlamentem Europejskim oraz organizacjami: European Coordination Committe CEC, European Action Service ECAS, FEANTSA, European Anti Poverty Network, Internation Network of Street Papers INST.

W Londynie jej działalość rozpoczęła się w ramach konsultacji z lokalnymi organizacjami oraz samorządem dzielnicy Hammersmith&Fulham i na ich zaproszenie. Wynikło to z powodu coraz większej liczby osób poszkodowanych, które zgłaszały się np. do stowarzyszenia Upper Room czy Centrum Dziennego Broadway z prośbą o wsparcie – mówi Ewa Sadowska z Barki. – To sprawiło, że rozpoczęliśmy działania w partnerstwie z tymi właśnie organizacjami. Początkowo działaliśmy jedynie w zachodnim Londynie, niedawno udało nam się rozpocząć działania również w Tower Hamlets oraz City. Planujemy rozszerzyć program wsparcia migrantów w innych rejonach Anglii i Irlandii w oparciu o istniejące tu instytucje i centra dzienne. Pomoc, jakiej udziela Fundacja Barka nie sprowadza się jedynie do wysyłania bezdomnych Polaków do programów Sieci Barka w Polsce. To również pomoc, jakiej udzielamy na miejscu – kontynuuje pani Ewa. W zeszłym roku otrzymaliśmy środki z Senatu RP, które przeznaczyliśmy w głównej mierze na udzielanie informacji i doradztwa w sprawach prawnych, tłumaczeniach itd. Aktualnie oczekujemy

na decyzję od Prezydium Senatu, dotyczącą kontynuacji wparcia programu integracji migrantów w bieżącym roku, co pozwoli na dalsze rozszerzanie działalności, by pomagać i tym, którzy są tu na stałe, a borykają się z problemami. Koszta wysłania busa Barki z Polski w celu zabrania grupy migrantów z Londynu do kraju to ok. 4 tys. złotych, jednorazowo udaje się przewieźć 6 do 10 beneficjentów w jednym kursie busa do kraju. Poszkodowanym migrantom w 20godzinnej podróży do Polski zawsze toworzyszy przedstawiciel Barki, ze względu na uzależnienie większości z nich od alkoholu oraz często krytyczny stan zdrowia. Wszystkie te działania inicjowane są przez Fundację Barka w ramach Sieci EuroMI (European Migrants’ Integration Network – www.euromi.info), która skupia organizacje społeczne kościoły i instytucje publiczne z całej Europy, w celu koordynowania działań międzynarodowych. Skala migracji w nowej Unii Europejskiej sprawiła, iż konieczne jest niesienie pomocy na większą skalę i wspólne działania na rzecz integracji migrantów w wielu krajach. (mik)

W Trowbridge, w hrabstwie

Wiltshire, wybito cegłami dwa okna polskich delikatesów. Incydent zarejestrowały kamery przemysłowe. Policja zatrzymała dwóch 18-latków i 16-latka. Jej zdaniem w Trowbridge narasta napięcie rasowe, czego dowodem jest m.in. dwukrotna napaść na ten sklep w ciągu tego samego tygodnia. Znaki w języku polskim ostrzegające by nie pić alkoholu w miejscach publicznych, zostały zamontowane w Pilrig Park w Edynburgu – podał serwis „The Scotsman”. Okoliczni mieszkańcy narzekali, że nie mogą spać przez hałas, który powodują pijani Polacy.

Zmarł redaktor Wałaszewski 19 kwietnia zmarł w Londynie Zdzisław Eugeniusz Wałaszewski, wieloletni redaktor naczelny ukazującego się na emigracji tygodnika katolickiego „Gazeta Niedzielna”. Humanista, literaturoznawca, autor licznych artykułów i opracowań krytycznych oraz rektor Polskiego Uniwersytetu na Obczyźnie. Zdzisław Eugeniusz Wałaszewski urodził się 30 grudnia 1922 roku w Lipnikach Szlacheckich. W czasie II wojny światowej został przymusowo wcielony do jednostki Wermachtu, z której zbiegł i walczył następnie jako

żołnierz II Korpusu Polskiego. Po wojnie osiedlił się w Wielkiej Brytanii, gdzie po studiach lingwistycznych oddał się pracy pedagogicznej i dziennikarskiej. Od 1984 roku wykładał historię literatury polskiej na Polskim Uniwersytecie Na Obczyźnie, którego w latach 1998-2002 był rektorem. Współtworzył również historię dziennikarstwa polonijnego na Wyspach Brytyjskich. Od 1958 do 1959 roku był redaktorem miesięcznika „Życie”. Następnie objął funkcję redaktora naczelnego katolickiego tygodnika „Gazeta

Niedzielna” wydawanego przez Katolicki Ośrodek Wydawniczy Veritas. Obowiązki te pełnił do 2007 roku. Był także autorem licznych opracowań krytyczno-literackich, artykułów i książek, m.in. poświęconych prozie i poezji religijnej Marietty Martin oraz Beaty Obertyńskiej, a także redaktorem materiałów z międzynarodowych sympozjów biografistyki polonijnej. Za swoje zasługi został odznaczony m. in. Papieskim Orderem św. Grzegorza Wielkiego.



10|

25 kwietnia 2008 | nowy czas

polska KoALIcjA

tydzień w kraju Prezydenci Polski i Litwy Kaczyński i Adamkus zamierzają wspólnie pojechać do Gruzji, by wesprzeć ten kraj w jej konflikcie z Rosją. W Polsce przebywał premier Danii Anders Rasmussen. Rozmawiano o bezpieczeństwie energetycznym Gruzji i przygotowywanej w Polsce i Danii konferencji klimatycznej. Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski składał wizytę w Berlinie. Dyskutowano m.in. o wzajemnych relacjach, upamiętnieniu Solidarności w dziele obalania komunizmu i o gazociągu północnym. Polska jest przeciw, ale nie jest to, wg słów Marszałka, „problem nieprzekraczalny”. Cokolwiek by to miało znaczyć. W wieku 97 lat zmarł Andrzej Pomian historyk i publicysta, b. współpracownik m.in. Wolnej Europy. Od 1955 roku Andrzej Pomian mieszkał w USA.

Będą zMIANY W RządzIE

Rząd nie chce reform Bartosz Rutkowski – Nie miałem poparcia premiera, może nie zależy mu na szybkim wprowadzeniu wielu reform, bo z tym wiązałyby się duże koszta polityczne – twierdzi teraz były wiceminister finansów, prof. Stanisław Gomułka, którego dymisja nadal jest komentowana nie tylko w Polsce, ale całej Europie. Zdaniem profesora, rząd Donalda Tuska nie ma ochoty na reformę służby zdrowia, podobnie jak na reformę finansów publicznych, bo na tym można sobie połamać zęby, czyli po prostu stracić wiele politycznych punktów. A zdaniem Gomułki, kiedyś

Ewa Sowińska odchodzi ze stanowiska Rzecznika Praw Dziecka. Dlaczego? Ze względu na naciski polityczne i medialne, choć nie tak dawno Sowińska lała krokodyle łzy wyrażając żal, że nie nawiązała bliższych kontaktów z mediami innymi, niż te związane z Radiem Maryja. – Odchodzę, bo wytworzona przez media i polityków atmosfera uniemożliwiła mi normalne pełnienie funkcji. Zaznałam wielu kłamstw, pomówień – mówiła Sowińska na środowej konferencji prasowej. Dzień wcześniej na zwykłej kartce papieru, odręcznie napisała dymisję. W takiej postaci przekazała ją Marszałkowi Sejmu, Bronisławowi Komorowskiemu. Politycy bodajże wszystkich opcji, po obwieszczeniu dymisji Sowińskiej, odetchnęli z ulgą. Jak pamiętamy,

Posłowie PO opracowali projekt prawa, które odetnie Centralne Biuro Śledcze od dostępu do danych różnych instytucji. Później uda się wyrzucić Mariusza Kamińskiego za to, że CBA nie ma osiągnięć? Funkcjonariusze służb specjalnych otrzymali od rządu podwyżki.

„Le Figaro” ujawnił, że powodem odwołania wyjazdu do Polski prezydenta Sarkozy’ego, premiera Fillona i sześciu ministrów były wewnętrzne tarcia kompetencyjne w Warszawie. Szczyt się nie odbył, ponieważ premier Tusk miał uznać, że najważniejsze rozmowy i spotkania przypadły prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. Sarkozy ma ostatecznie przyjechać 9 maja. Ministerstwo Sprawiedliwości zaleciło sądom i prokuraturom, by nie ujawniały narodowości przestępców jeśli są nimi Romowie. Pewien obywatel RP napił się po stronie polskiej, a obudził po ukraińskiej. Zatrzymany przez tamtejszych pograniczników okazał się zwolennikiem zniesienia granic.

przypuszcza, by to był powód do dymisji. Z kolei ministra obrony narodowej Bogdana Klicha wymienia się jako tego, który może stracić fotel, bo za często... występuje w telewizji. Sami zainteresowani tłumaczą, że to tylko dziennikarska giełda, że to plotki, a rzeczniczka rządu powtarza, że ministrowie pracują ciężko, jak nigdy do tej pory. – Ten rząd, to zlepek przypadkowych ludzi, którzy nie kryją nawet, że trudno im grać w jednej drużynie – ocenia Przemysław Gosiewski, jeden z liderów opozycyjnego Prawa i Sprawiedliwości i dodaje, że czeka nas kolejna kosmetyka, czyli wymiana ministrów, która tak naprawdę nic nie zmieni.

Z każdym rokiem rośnie liczba Polaków studiujących w Wielkiej Brytanii. W jednym z prestiżowych stołecznych liceów w klasie maturalnej na 28 osób tylko trzy oświadczyły, że idą na studia w Polsce, reszta wybrała Wielką Brytanię. W roku 2004 podania na studia w Wielkiej Brytanii złożyło niespełna 700 Polaków, rok później było ich dwa razy więcej, a w roku 2006 ponad 2500. Zainteresowanie studiowaniem wyrażają nie tylko maturzyści, ale także ci, którzy mają już dyplom polskiej uczelni w kieszeni i chcieliby podyplomową naukę kontynuować właśnie na Wyspach. Wzrost zainteresowania brytyjskimi uczelniami potwierdzają pracownicy British Council. (rt)

Teletubisie mówią pa, pa, czyli Ewa Sowińska odchodzi

Rozpadł się LiD. Najpierw SLD wyrzuciło z niego Demokratów, a później z koalicji wystąpiła SdPl Marka Borowskiego. SLD uznał, że Borowski „zdradza” lewicę po raz drugi. W samym SLD szykuje się walka o przywództwo pomiędzy dotychczasowym szefem Wojciechem Olejniczakiem a kandydującym na jego stanowisko Napieralskim. Notowania lewicy pogorszyły się.

Minister Sportu Mirosław Drzewiecki nie pojechał do Lwowa na organizowaną przez prezydenta Juszczenkę konferencję Euro 2012. Konferencję organizowali prezydenci, więc rząd się obraził. Tusk zabronił jazdy do Lwowa także podkarpackiemu wojewodzie, bo MSZ nic o konferencji nie wie. Jak nie wie to czemu zabrania?

dobra koniunktura dla Polski skończy się i bez tych reform trudno będzie przechodzić przez kryzys. Profesor sugeruje coś, o czym coraz częściej mówi opozycja: że rząd Tuska unika reform, trudnych zadań, bo to zwykle oznacza spadek poparcia i niepokoje społeczne. Przyjęto więc zasadę chowania głowy w piasek. Aby jednak pokazać, że coś się robi puszczono informację, że premier jest z pracy wielu ministrów niezadowolony i w związku z tym w sierpniu będą dymisje. Chodzi prawdopodobnie o trzech ministrów. Na celowniku ma być minister odpowiedzialna za polską szkołę, Katarzyna Hall. Jej lista lektur wzbudziła ogromne kontrowersje, ale mało kto

Studia w Anglii

polski Rzecznik Praw Dziecka zasłynęła w kraju bynajmniej nie z racji szczególnych zasług związanych z piastowaniem tego stanowiska, ale z wielu innych nietypowych przedsięwzięć. Wśród nich najbardziej spektakularnym okazały się prace nad ustaleniem preferencji seksualnych jednego z Teletubisiów. Za ten „wyczyn” Sowińska otrzymała trzecie miejsce w konkursie na „Idiotę Roku”, prowadzonym przez jednego z dziennikarzy „The Wall Street Journal”. Poza tym o Ewie Sowińskiej stało się głośno, gdy podjęła się działań legislacyjnych zmierzających do wprowadzenia w Polsce całkowitego zakazu uprawiania seksu „z Polakiem poniżej 18 roku życia”. Lista niezwiązanych ze stanowiskiem RPD wystąpień Ewy Sowińskiej jest znacznie bogatsza.

Stan zdrowia Lecha Kaczyńskiego Wszyscy Polacy będą mogli zapoznać się ze stanem zdrowia prezydenta, Lecha Kaczyńskiego. Raport w tej sprawie niebawem powinna opublikować prezydencka kancelaria. Wszystko to dlatego, że ostatnimi czasy polscy politycy o zdrowie prezydenta wyjątkowo często się pytali, podejrzewając go o pewną niedyspozycję. Ilu Polaków chciałoby znać ogólną kondycję zdrowotną prezydenta, nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że sprawa ta zapoczątkowana przez posła Platformy Obywatelskiej, Janusza Palikota, nurtowała wiele środowisk politycznych i co rusz kolejny lider jakiejś partii pytał się o zdrowie prezydenta. Natomiast otoczenie prezydenta milcząc bądź zbywając dziennikarzy i polityków, dawało tylko pożywkę do kolejnych spekulacji.

Poseł Palikot – chyba nie zdając sobie sprawy z afery, jaką wywołał – zapytał kilka miesięcy temu, czy częste pobyty Lecha Kaczyńskiego w szpitalach mają związek z terapią antyalkoholową. Padło jeszcze kilka

kontrowersyjnych pytań, ale to sprawa alkoholu wywołała ożywioną dyskusję nt. czy prezydent powinien ujawniać stan swojego zdrowia. Temat podgrzewany notorycznie przez media, ostatecznie zakończył się „kapitulacją” prezydenta, Lech Kaczyński wyraził zgodę na opublikowanie raportu ws. samego siebie. Raport taki ma ujrzeć światło dzienne już niebawem, ale kiedy dokładnie, tego nie wiadomo. Prezydencki minister, Michał Kamiński zapewnił tylko, że będzie to raport o dobrym zdrowiu prezydenta. Na marginesie dodajmy jeszcze, że raport na temat swojego zdrowia jest też w stanie opublikować premier, Donald Tusk. Stan zdrowia – co warto wyjaśnić w obu przypadkach – będzie się odnosił do sfery cielesnej, nie psychicznej. (pk)

Gdy Platforma Obywatelska złożyła w Sejmie wniosek o odwołanie jej ze stanowiska, Sowińska zorganizowała konferencję prasową, na której ze łzami w oczach poprawiała relacje z dziennikarzami. Miała żal sama do siebie, że nie nawiązała z przedstawicielami mediów bliższych kontaktów. Te natomiast utrzymywała z mediami związanymi z „koncernem” ojca Tadeusza Rydzyka [TV Trwam, Radio Maryja-red.] Ostatecznie Sowińska zdaje się, że nie wytrzymała „medialnej nagonki” i jak stwierdziła, „pod wpływem impulsu” napisała rezygnację. Rzecznikiem Praw Dziecka Ewa Sowińska będzie jeszcze do 30 czerwca. Wtedy poznamy nazwisko nowego reprezentanta praw dzieci.

Przemysław Kobus

ANKIETY największy rozgłos Polsce Przynosi

Robert Kubica 40 proc. Andrzej Małysz 30 proc. Lech Wałęsa i miasto Kraków 20 proc. źródło PENTOR

Na liście 100 najcenniejszych polskich firm w pierwszej trójce znalazły się banki

Pko sa Pko BP oraz zUs.


|11

nowy czas | 25 kwietnia 2008

polska eksPeRci znaleźli PRzyczynĘ

Polityczny Głódź do Gdańska

Zawinił moździerz, nie polscy żołnierze Moździerz użyty w sierpniu ubiegłego roku przez polskich żołnierzy w Afganistanie, w wyniku czego zginęło kilku cywilów mógł być niesprawny. Rozrzut pocisków mógł być tak duży, że to właśnie ta wada spowodowała dramat. Tak twierdzą nieoficjalnie eksperci od balistyki, którzy w Afganistanie przeprowadzili eksperyment. Te informacje potwierdza polski prokurator wojskowy, stacjonujący w Afganistanie, ppłk Tomasz Narłowski. – To może oznaczać przełom w dotychczasowej sprawie – komentuje te informacje minister obrony Bog-

dan Klich. Z ulgą orzeczenie ekspertów przyjął też dowódca żołnierzy gen. Waldemar Skrzypczak. – Mam nadzieję, że sprawa niebawem ruszy z kopyta i to w innym kierunku, niż do tej pory była prowadzona – twierdzi prof. Piotr Kruszyński, obrońca jednego z żołnierzy. – Może chłopaki wyjdą zza krat i wreszcie zobaczę swego syna – nie kryje emocji Władysław Bywalec, ojciec jednego z siedmiu żołnierzy, których oskarżono o najcięższe zbrodnie, i grozi im nawet dożywocie. Ten dramat poruszył wszystkich. W połowie sierpnia ub. roku polski patrol został zaatakowany w Afganistanie. Ruszył w pościg za napastnikami i z moździerza ostrzelano pozycje talibów. Okazało się jednak, że pociski spadły też na wioskę, zginęło kilku cywilów, wielu było rannych. Po dwóch miesiącach żołnierze trafili do aresztu. Zatrzymano ich w domach, hotelach, u znajomych. Skutych kajdankami, jak najgorszych przestępców,

Nuncjatura Apostolska ogłosiła decyzję papieża Benedykta XVI w sprawie mianowania arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia metropolitą gdańskim. Ta nominacja od wielu dni wzbudzała ogromne kontrowersje w Polsce. Obecny arcybiskup gdański Tadeusz Gocłowski napisał nawet list do papieża Benedykta XVI, w którym sugerował, że nominacja Głódzia nie jest fortunna. Krytyczny był również Lech Wałęsa. Abp. Głódziowi zarzucano m.in. eurosceptycyzm, sympatię dla Radia Maryja i upolitycznianie Kościoła Już po ogłoszeniu papieskiej nominacji Wałęsa i inni krytycy Głódzia nie wypowiadali się w tak ostrym tonie. A sam Głódź na specjalnie zwołanej konferencji mówił, że przyjmuje decyzję Ojca Świętego Benedykta XVI w duchu posłuszeństwa. Uspokajając tamtejszych wiernych oznajmił, że będzie w Gdańsku kontynuował dzieło swojego poprzednika abpa Tadeusza Gocłowskiego. (br)

w świetle kamer upychano do pojazdów żandarmerii. Na nic zdały się prośby generałów, profesorów i prawników, by umożliwić im odpowiadanie z wolnej stopy. Prokuratura poznańska nie zgodziła się i polscy żołnierze siedzą za kratami. Przez długi czas tłumaczono, że eksperymentu w Afganistanie nie można przeprowadzić, bo panują tam złe warunki atmosferyczne. Wreszcie pięciu polskich specjalistów wyjechało do Afganistanu. Wykonano eksperyment, którego wyniki – jak się okazuje – pokrywają się z próbami wykonanymi na polskim poligonie. Testowano moździerz podobny do tego, który wyrządził tyle krzywdy w Afganistanie. Na przełomie kwietnia i maja raport ekspertów będzie już gotowy. Czekają na niego rodziny żołnierzy, ich obrońcy, a przede wszystkim sami zainteresowani, którzy twierdzą, że nie chcieli w Afganistanie nikogo zabijać. Bartosz Rutkowski

tydzień w kraju Platforma zrezygnowała z pomysłu jednomandatowych okręgów wyborczych do Sejmu. Pomysł odrzucił koalicjant, czyli PSL. Nie będzie też uwłaszczenia działkowców, co wydawało się pomysłem wyjątkowo dobrym. Kierownictwo PO wyjaśniło, że taka ustawa to tylko „prywatna inicjatywa” jednej z posłanek tego klubu. Szef PiS Jarosław Kaczyński stwierdził, że ustąpi miejsca innym jeśli w 2011 jego partia po raz drugi przegra wybory. A podobno do trzech razy sztuka? Według GUS bezrobocie w Polsce spadło do poziomu 11,1 proc. Niepokojące wyniki dotyczą natomiast także spadku, ale produkcji. Jeden obywatel RP ubył, jeden przybył. Znany satyryk i podróżnik Wojciech Cejrowski zrezygnował z polskiego obywatelstwa, bo nie podoba mu się wstąpienie do UE i zostaje Ekwadorczykiem. Z kolei obywatelstwo Polski przyjął przebywający w naszym kraju zaledwie dwa lata piłkarz Legii Roger. Roger nie zna języka, ale podobno przyda się Beenhakkerowi.

DZW WOŃ DO D DOMU DZWOŃ z kkażdej ażdej d komórki komórki w TT-Mobile -Mobile Dzwoń do przyjaciół komórki aciół i rodziny rodziny w Polsce Polsce za tylko tylko 3p/min, prosto prost o o z kkażdej ażdej komór ki w T-Mobile. Teraz możesz gdybyś dzwonił UK! ożesz dzwonić dzwonić do domu omu za mniej niż gdyb yś dz wonił na ttelefony elefony w UK K

WYBIERZ WY BIERZ NUMER DOSTĘPU DOSTĘPU

WYBIERZ WY BIERZ TWÓJ TWÓJ POLSKI POL LSKI NUMER

z ttelefonu eleffonu T-Mobile T-Mobile (i nac naciśnij ciśnij 'zadz 'zadzwoń') woń')

na kt który óry chc chcesz esz zzadzwonić adzwonić

3p p 07755 22 48 03 0 10p 10 p 07755 20 48 03 0

POLSKIE TELEFONY TELEFONY ST STACJONARNE TACJONARNE J

Wyb Wybierz bierz międzynarodowy międzynarodowy num numer mer na kt który óry chcesz zadzwonić Polsce chc esz zadz wonić w P olsce rrozpoczynając ozp poczynając od 0048 i kończąc kkrzyżykiem rzyżykieem (#)

POLSKIE KO KOMÓRKI OMÓRKI

BEZ OPŁATY Z ZA A POŁ POŁĄCZENIE ĄCZENIE E

BEZ MINIM MINIMALNEJ A ALNE J OPŁ OPŁATY ATY Z ZA A POŁĄCZENIE POŁ P ĄCZENIE

SPRAWDŹ, SPR RAWDŹ, JAK POR PORÓWNUJEMY ÓWNU UJEMY STACJONARNE ST TACJONARNE K KOMÓRKI OM MÓRKI

Vodafone V odafone

5p

15p 1

O2

7p

30p 3

12p

20p 2

3p

10p 1

Orange Oran nge

Wszystkie W szystkie ceny ceny podane p są za minut minutę ę połacz połaczenia enia

PRzełom w śledztwie

Działa z każdego telefonu T-Mobile

WWW.POLSKATEL.COM WWW WW.POLSKA LSKA ATEL.COM L.COM Ws z y s t k i e p Wszystkie podane o d a n e cceny e ny ssąą aaktualne k tualne p przy r z y rrozmowach oz m ow a ch w wychodzących yc h o d z ą c yc h z UK U K z ssieci i e c i TT-Mobile, - M o b i l e, dostępne d o s tę p n e rrównież ó w n i e ż w iinnych n ny c h wybranych w y b r a nyc h sieciach. sie ciach. W Warunki arunk i d dostępne o s tę p n e w internecie. i nt e r n e c i e . © Co Core r e Communications. Co m m u n i c a t i o n s . P Polskatel, o l s k a te l , aagent gent Y Yourcall ourc all


12|

25 kwietnia 2008 | nowy czas

wielka brytania świat tydzień w skrócie Ukraina grozi Rosji wyprowadzeniem Floty Czarnomorskiej z Krymu jeszcze przed rokiem 2017. Powodem są rosyjskie groźby wobec Kijowa po ujawnieniu atlantyckich aspiracji Ukrainy. Prezydent Putin mówił nawet, że „to państwo przestanie istnieć”. Na granicy Gruzji i zbuntowanej Abchazji koncentrowane są wojska. Rosja wspiera separatystów. Jej myśliwce strąciły bezzałogowy samolot gruziński, a prezydent Putin stwierdził, że takie loty bezzałogowe... wzmagają napięcie w regionie. Wcześniej armia rosyjska twierdziła, że jej myśliwce nie miałyby co robić nad Gruzją. Tbilisi przedstawiło jednak film z nagraniem ataku. Prasa światowa dość pozytywnie oceniła wizytę Benedykta XVI w USA, pisząc m.in., że Ojciec św. „rozbudził Amerykę”. W Nowym Jorku papież przemawiał w ONZ i odprawił Mszę św. na stadionie Yankee. Islamscy terroryści spalili dwie szkoły w okolicach Kabulu. Talibowie nadal trzymają się mocno... Irak poprosił o darowanie mu spłat odszkodowań za agresję na Kuwejt w 1990 roku. W wyborach prezydenckich w Paragwaju wygrał były biskup tego kraju Fernando Lugo, zawieszony za uprawianie polityki i popieranie teologii wyzwolenia. Do wyborów poszedł z hasłami wprowadzania „sprawiedliwości społecznej”. Prezydent Rosji Putin złożył wizytę w Libii. Darował Trypolisowi 4,5 miliona dolarów długu w zamian za podpisanie nowych, miliardowych kontraktów, m.in. dla Gazpromu. Według sondaży przyspieszone wybory w Serbii wygra ponownie Vojislaw Kosztunica. Obecny premier oznajmił, że propozycja układu stowarzyszeniowego z UE to próba przekupstwa ze strony Brukseli w zamian za uznanie Kosowa. Element kampanii wyborczej? Na Słowacji miejscowa prasa krytykuje bpa Trnavy ks. Jana Sokola, który odprawił Mszę św. w intencji premiera Słowacji z 1939 roku ks. Józefa Tiso. Komisja zdrowia rosyjskiej Dumy podała, że w 2006 roku przeprowadzono w całym kraju 1,582 miliona aborcji. Dalajlama otrzymał tytuł honorowego obywatela Paryża. Prezydująca UE Słowenia zadecydowała jednak, że duchowy przywódca Tybetu, by nie drażnić Chin, nie zostanie zaproszony na spotkanie z MSZ w Brukseli. Tymczasem pod sklepami Carrefoura odbyły się w Chinach antyfrancuskie demonstracje. Władze w Pekinie rozpoczęły dwumiesięczną akcję „reedukacji patriotycznej Tybetu”.

podatki

Rząd pRoponuje nowe Rozwiązanie

Gordon Brown pod ostrzałem Pierwszy poważny kryzys w parlamencie dotknął gabinetu Gordona Browna. Parlamentarzyści Partii Pracy wymogli na nim obietnice dofinansowania najbardziej poszkodowanych jego polityką finansową grup społecznych (z czasów, kiedy jako kanclerz w rządzie Blaira, zlikwidował najniższy próg podatkowy, co wchodzi w życie w tym roku). Spodziewana rewolta w szeregach Partii Pracy została uniknięta tylko i wyłącznie przez ogólne, jak na razie, zobowiązanie, do doraźnej pomocy najuboższym przed końcem roku. Początkowo, premier Brown i kanclerz Alistair Darling sugerowali, iż do żadnych ustępstw nie dojdzie. Pod presją ich własnej partii, stopniowo zmieniali zdanie, kolejno uginając się pod

presją niezadowolonych posłów. Chociaż obietnice gabinetu ciągle nie są sprecyzowane, wiadomo, iż pomoc dla objętych wyższym progiem podatku grup (którego wprowadzenie pod tym warunkiem przegłosowano), będzie kosztować budżet setki milionów funtów. Niezadowolenie posłów jest bezpośrednim efektem polityki finansowej i budżetu Browna jeszcze z roku 2007. To pierwsza poważna próba dla autorytetu Browna w obrębie jego własnej partii. Następny kontrowersyjny projekt ustawy, pod głosowanie trafi w poniedziałek. Chodzi o 42. dniowy okres zatrzymania podejrzanych o terroryzm. Około 40 posłów partii Browna, będzie głosować przeciwko niemu. (mik)

›› Niespodziewana interwencja premiera Browna w parlamencie

Głód zagląda światu do oczu Kiedy na uliach miast Haiti pojawiły się zbrojne bandy, które plądrowały sklepy i magazyny z żywnością wszyscy sądzili, że to kolejny akt kryminalny. Ale gdy podobne sceny zarejestrowano w Bangladeszu, czy Indonezji nagle okazało się, że świat stanął na skraju głodu. Ludzie nie mają w wielu regionach naszej planety co jeść, a żywność drożeje w zastraszającym tempie. Od połowy ubiegłego roku ceny żywności na świecie zdrożały o 40 proc. Dla tych najbiedniejszych, którzy muszą przeżyć za jednego dolara dziennie to dramat, a takich jest na naszym globie ok. 1.2 miliarda. I to oni zaczęli się buntować. Nie tylko na Haiti, ale i w Pakistanie składów z żywnością pilnują żołnierze. Podobnie jest w Egipcie, Kamerunie wielu innych krajach. Rządy wielu krajów skupują pszenicę, ryż i soję, bojąc się kolejnych podwyżek cen. To z kolei napędza spiralę wzrostu cen. A do tego dochodzą jesz-

cze spekulanci, którzy zwietrzyli idealny czas na zwiększenie swych zysków oraz ograniczanie upraw np. pszenicy, kosztem roślin wykorzystywanych do produkcji biopaliw. I błędne koło się zamyka. Zdaniem ekpertów organizacji FAO, rezerwy żywności na świecie wystarczyłyby dziś tylko na dwa miesiące. Tak skromnie w składach jeszcze nie było, a będzie coraz gorzej, bo bogacące się Chiny i Indie domagają się coraz większych ilości jedzenia. Problem dotyczy już nie tylko egzotycznych krajów, ale tych bardzo zamożnych. Raporty międzynarodowych ekspertów mówią o tym, że w krajach tzw. bogatej Unii, gdzie emeryt dostaje 700-800 euro również zdarzają się już przypadki kradzieży jedzenia. W Polsce o takich stawkach emeryt czy rencista może sobie tylko pomarzyć. A ceny jedzenia w Polsce rosną w zastraszającym tempie, głównie mięsa i przetworów

Clinton powraca Ko lej ne pra wy bo ry De mo kra tów w Sta nach Zjed no czo nych przy nio sły zwy cię stwo Hil la ry Clin ton. W jej rodzinnym stanie Pennsylwania udało jej się pokonać Baracka Obamę, który wciąż jednak prowadzi w ogólnych wynikach. Przewaga głosów dla jego kandydatury z ramienia Demokratów na urząd prezydenta jest jednak za mała względem Clinton, by Obama został wyłoniony jako oficjalny kandydat już w tym momencie. Do końca plebiscytu zostało jedynie 9 stanów, jednakże prawybory w stanie In-

diana 6 maja najprawdopodobniej zadecydują o ostatecznej kandydaturze Demokratów. Wybrana osoba stawi czoła senatorowi Johnowi McCain, kandydatowi partii republikańskiej, w coraz szybciej zbilżających się oficjalnych wyborach na urząd prezydenta USA. Aktualne sondaże preferencji wyborczych w 9 pozostałych stanach pokazują, iż największe szanse na startowanie do walki z Republikanami ma Obama. Komentatorzy tego bardzo długiego plebiscytu Demokratów wskazują jednakże na niebywały talent do niespodziewanych powrotów pani Clinton. Wcześniej kilka razy zastanawiano się, czy jej dalsza walka o nominację ma w ogóle sens. (mik)

mlecznych. Do tego dochodzą coraz większe opłaty za prąd, który zdrożał niedawno kilkanaście procent, podobnie jak opłaty za gaz. Wydatki na jedzenie w najbiedniejszych krajach świata pochłaniają trzy czwarte dochodów, w Polsce ponad 30 proc. i rosną w miarę, jak rodziny w niektórych warstwach społecznych, stają się liczniejsze i mniej zamożne. Rynkiem żywnościowym zaniepokojony jest rząd brytyjski, tutaj też można zaobserwować szybko rosnące ceny. Braki na rynku produktów żywnościowych sprawiają, iż ceny wielu z nich wzrosną o kolejne kilkanaście procent, ostrzegają eksperci rządowi (w skali ostatniego roku wzrosły średnio o 15 proc.). Ceny zbóż na rynku w ciągu roku wzrosły natomiast dwukrotnie. Podobnie rzecz ma się w przypadku jajek, ryżu, produktów mącznych, oraz olejów spożywczych. Jak zapowiedział premier Gordon Brown, rząd zweryfikuje swo-

je wcześniejsze plany, co do upraw pod rzepak (wykorzystywany w produkcji biopaliw), by udostępnić więcej miejsca pod zasiew zbóż. Obiecano również inwestycję 400 milionów funtów w badania nad bardziej wydajnymi formami upraw. Kolejne 30 mln. funtów trafi bezpośrednio do najbardziej potrzebujących krajów trzeciego świata, następne 25 do Etiopii, gdzie sytuacja jest katastrofalna. Dalsze działania gabinetu Browna przewidują rozmowy z rządami najbogatszych państw, o wspólnej polityce ekonomicznej. Chodzi przede wszystkim o pomoc państwom Afryki, zniesienie dotacji eksportowych na produkty Unii Europejskiej oraz specjalnych taryf, które faworyzują je względem upraw z krajów trzeciego świata. Walka z głodem, to moralny obowiązek obywateli świata – powiedział Gordon Brown.

Bartosz Rutkowski

Pomoc dla banków Kanclerz Alistair Darling poinformował o podjęciu przez rząd kroków, w celu udzielenia doraźnej pomocy bankom. Ma to na celu poprawienie sytuacji na rynku kredytowym. Decyzję spowodował kryzys trwający na rynku pożyczek mieszkaniowych (tzw. mortgage crunch). Udzielenie gwarancji rządowych pomoże zdaniem rządu w utrzymaniu płynności w angielskim systemie finansowym, przy pomocy obligacji Bank of England. Ogłoszona w poniedziałek suma obligacji udzielonych bankom ze środków banku centralnego, wynosi 50 miliardów funtów. Kwota ta może się jednak nawet podwoić, jeśli jej wysokość okaże się niewystarczająca. Ma to na celu zatrzymanie wzrostu kosztów pożyczek

hipotecznych w Wielkiej Brytanii oraz uspokojenie sytuacji na rynku kredytów mieszkaniowych. Decyzję podjęto po tym, jak jedna z największych grup bankowych w kraju zdecydowała się pozbyć części swoich aktywów, by utrzymać swą płynność finansową. Royal Bank of Scotland (RBS) sprzedaje część ze swoich udziałów w kilku spółkach, do tego, rozważana jest decyzja o sprzedaży grup ubezpieczeniowych m.in. Churchill’s. Decyzja kanclerza została entuzjastycznie przyjęta przez banki, jednakże niektórzy z komentatorów zastanawiają się, czy pomoże ona w utrzymywaniu dostępności pożyczek dla klientów indywidualnych, szczególnie tych, którzy po raz pierwszy biorą kredyt hipoteczny. (mik)


|13

nowy czas | 25 kwietnia 2008

wielka brytania świat ZiMabwe

KryZyS trwa

Mugabe wciąż u władzy Mikołaj Skrzypiec

W Zimabwe wciąż nie ma oficjalnych wyników wyborów. Komisje wyborcze w ponad 20 okręgach ponownie liczą głosy. Pomimo wcześniejszych wyników, które wskazywały na zwycięstwo opozycji, sytuacja polityczna kraju jest niejasna. Do tego, wierne prezydentowi Mugabe

Niewidzący odzyskują wzrok! W londyńskim Moorfields Eye Hospital dokonano pionierskiej operacji wszczepienia ślepym „bionicznych oczu”, które w przyszłości mogą takim ludziom pozwolić odzyskać widzenie. Te sztuczne oczy, to specjalne implanty, która mają specjalną wideo kamerę, wielkości groszku, która mieści się w oku człowieka. Kamera jest połączona z nerwem i przekazuje obraz poprzez optyczny nerw do mózgu człowieka. Specjalne elektrody stymulują pracę tego urządzenia. Poprzednie tego rodzaju próby polegały na umieszczaniu małej kamery i przekaźnika obrazu w okularach. Ta próba idzie znacznie dalej. Zdaniem naukowców trzeba jeszcze trzch lat, by tego rodzaju urządzenia można wszczepiać pacjentom na większą skalę. Profesor Mark Humayun specjalista od budowy biomedycznego sprzętu z Doheny Eye Institute w Los Angeles, w Kalifornii, który pracował nad doskonaleniem tej technologii uważa, że za kilka lat ta technologia będzie jeszcze bardziej zaawansowana i pozwoli na przesyłanie do mózgu więcej informacji, dzięki zainstalowaniu większej liczby, i bardziej precyzyjnych elektrod. Model z 60 elektrodami (użyty w Londynie) pozwala na uzyskanie przez niewidomego bardziej jasnego obrazu. W Kalifornii pracuje się już nad modelem z tysiącem elektrod, co pozwoli na rozpoznawanie rysów twarzy. – Moorfields jest dumne, że jako jeden z niewielu ośrodków na świecie dokonuje takich zabiegów. Mogę w tej chwili powiedzieć tylko tyle, że operacje wszczepienia implantów dwójce pacjentów udały się – powiedział Lyndon da Cruz, konsultant, który uczestniczył w tych pionierskich operacjach. Okres rekonwalescencji potrwa kilka tygodni. (mn)

oddziały wojska i policji prowadzą regularne zastraszanie działaczy MDC (Movement for Democratic Change). W kraju szerzy się przemoc. Pierwsze nieprawidłowości obserwatorzy wyborów zgłaszali jeszcze podczas ich trwania. Teraz otwarcie mówi się o tym, iż ponowne liczenie głosów przez komisje, ma na celu przechylenie szali zwycięstwa na rzecz partii Roberta Mugabe, Zanu – PF, która wybory według pierwszych wyników przegrała. Na kilka tygodni po głosowaniu, lojalni wobec prezydenta Mugabe urzędnicy, mają szansę zmienić ostateczny rezultat głosowania, tym samym doprowadzić do

zmiany układu sił w parlamencie. Mugabe kurczowo trzyma się władzy. W Zimbabwe od kilku lat jest kryzys ekonomiczny, w kraju szaleje hiperinflacja. Do tego, liczne próby wywierania presji na opozycję przez wojsko i służby bezpieczeństwa, destabilizuje i tak pogrążone w chaosie państwo. Na porządku dziennym są pobicia i bezpodstawne zatrzymania, szantaże i groźby ze strony aparatu politycznego prezydenta. Przyglądają się temu politycy innych państw afrykańskich, którzy podczas obrad na ostatnim regionalnym szczycie politycznym, potraktowali kłopoty w jakich znajduje się Zimabwe jako ważną kwe-

stię, której rozwiązanie należy zostawić jego obywatelom. Mimo tego, związki zawodowe w RPA oraz inne ugrupowania społeczne, zdecydowanie potępiły stan rzeczy w Zimabwe. To zaowocowało m.in. zawróceniem transportu broni pochodzącego z Chin, który miał trafić do stolicy Harare, dla sił bezpieczeństwa. Jego rozładowania odmówili pracownicy portów wszystkich ościennych państw, samo Zimbabwe nie posiada bowiem portu. Władze państw europejskich oraz kościół, apelują o zdecydowane działania, w celu uniknięcia rozlewu krwi w kraju który znajduje się nad przepaścią.

Pierwszy ślub w kosmosie Ogłaszam was kosmicznym mężem i żoną. Tak niebawem przemówi do tych, którym marzy się ślub w kosmosie szef firmy Virgin Galactic, Sir Richard Branson. 58-letni brytyjski miliarder chce dokonać takiej ceremonii 70 mil nad Ziemią i to już w przyszłym roku. Wtedy to wyśle pierwszych pasażerów na pokładzie swojego statku kosmicznego Galactic. – Mamy już potwierdzone dwie rezerwacje na lot w

kosmos naszą maszyną. Jedna para chce tam się pobrać, druga zaś spędzić miesiąc miodowy – mówi rzecznik Virgin Galactic Tą pierwszą parą, która wykupiła już bilet za sto tysięcy funtów są doradca firmy Virgin Galactic, George Whitesides i Loretta Hidalgo. Powoli spełnia się kolejne marzenie Bransona, by umożliwić zwykłym ludziom lot w kosmos. I choć bilety na taką przejażdżkę nie są tanie, to

jednak w porównaniu z 20 milionami dolarów, jakie pobierają Rosjanie w tej chwili wydaje się to niewinną sumą. Jak na razie 200 osób jest zainteresowanych takim lotem w kosmos. Na liście oczekujących jest między innymi księżniczka Beatrice, której partner, Dave Clark pracuje w jednym z oddziałów firmy Virgin Galactic. Przed lotem ochotników czeka trzydniowy trening. (mn)

tydzień w skrócie Rosja nie dała zgody na przelot delegacji, którą prezydent RP Lech Kaczyński wysłał do Gruzji. Polecieli trasą okrężną. Pakistan przeprowadził udane próby z nową rakietą balistyczną. Jej zasięg wynosi 2 tys. km. Etiopia zerwała stosunki dyplomatyczne z Katarem. Emirat został oskarżony o finansowe wspieranie rebeliantów z Erytrei. Prezydent Władmir Putin zdementował pogłoski o swoim bliskim ślubie z gimnastyczką Aliną Bałujewą. Jeden z rosyjskich dzienników, który przedrukował taką informację z włoskiej prasy stracił dofinansowanie z kręgów biznesu i upadł. Według nieoficjalnych informacji przyszłym szefem europarlamentu może zostać Jerzy Buzek. Takie porozumienie miały zawrzeć dwie największe frakcje PE – chadecy i socjaliści. Buzek w parlamencie zajmował się ostatnio kwestami ocieplania klimatu. Widać, że ten problem przynosi popularność nie tylko dla Ala Gore’a. Mody na ekologię pozazdrościł też b. prezydent Kwaśniewski, którego fundacja ma wspierać segregację śmieci. Komisja Europejska opowiedziała się przeciw wspólnemu potępieniu zbrodni nazizmu i komunizmu. Podczas debaty w Strasburgu polski poseł Wojciech Roszkowski z PiS ripostował, że „skoro UE uważa się za kompetentną do osądzania rasizmu i ksenofobii, powinna znaleźć też odwagę do potępienia komunizmu”. We Lwowie odbyła się narada przedstawicieli miast organizujących Euro 2012. Z jej uczestnikami spotkał się prezydent Wiktor Juszczenko. Następne takie posiedzenie ma się odbyć w Gdańsku. Komisarka UE Danuta Huebner oznajmiła, że Polsce grozi utrata milionów euro pomocy z UE, jeśli nasz kraj nie dostosuje prawodawstwa w dziedzinie ochrony środowiska. Na Litwie powstała partia żmudzka. Domaga się uznania narodowości i języka żmudzińskiego. Potomkowie Żmudzinów mają liczyć około miliona osób. Prezydująca UE Słowenia odrzuciła propozycję Berlina przyznawania w specjalnym trybie azylu w Unii dla prześladowanych irackich katolików. W Nieświeżu na Białorusi rozebrano jedno ze skrzydeł pałacu Radziwiłłów. Według Mińska zabytku nie dawało się już uratować. Polscy architekci uważają, że wpisany na listę UNESCO pałac można było wyremontować w całości. Radni Lwowa uchwalili nadanie nazwy jednej z miejskich ulica Bohaterów UPA.


14|

25 kwietnia 2008 | nowy czas

felietony opinie

redakcja@nowyczas.co.uk 0207 639 8507 63 Kings Grove London SE15 2NA

Bessa i hossa Krystyna Cywińska

Moi złoci! Podobno wszystkiemu winne jest złoto. Złoto, podobno, jest źle rozmieszczane. Podobno w różnych bankach brakuje sztab złota. Piszą o tym alarmująco gazety. Ludzie na gwałt skupują złoto, jak mają złote na zbyciu. Sztabki chowają pod łóżkami. Biżuterię pod podłogą, a inne kosztowności zakopują w ziemi.

Panie przestały się złotem obwieszać, bo byle obwieś może się na nie rzucić. No, nie na panie, ale na ich złoto. Choć złota się nie ugryzie, ani głodu nie zaspokoi. Nikt go przecież nie je, nikomu nie jest potrzebne do żołądkowej konsumpcji. Chociaż moja babcia powiadała, że dziadek całe złoto przejadł. Dodawała, że pewnie w jakimś burdelu czy w jakimś Bristolu. A przecież trzeba, żeby złoto było, choćby dla widoku, dla serca pokrzepienia. A tu pisma o złocie piszące wywołują panikę na giełdach, w bankach i w domach zamożnych. I złoto drożeje i kryzys się wzmaga, funt szterling spada, dolar tanieje, złotówka drożeje. Dewaluacja wisi mieczem Damoklesa nad głowami społeczeństw. Może dojść do rozruchów. A wszystkiemu winne złoto. W Ameryce sztaby złota w Fort Knox już się trzęsą. A Zagłębie Ruhry, Birmingham i inne zagłębia przestają dymić. Recesja, depresja, kryzys. Tak pisano w dawnych latach, kiedy złoto było podstawą parytetów, czyli określania wartości walut. Dziś już nie jest. Waluty gwarantują skarby państw. Ale wtedy ludzie przynajmniej mogli na złocie wieszać psy za kryzys. A teraz za kryzysy psy wieszają na politykach. Kiedyś wszystko zdawało się jasne. Dziś nie ma żadnej jasności w kwestii przelewów międzynarodowych pieniądza i technologicznych nimi manipulacji. I wszyscy jesteśmy zdani na opinie i wyroki ekono-

mistów. Na ich sprzeczne ze sobą wypowiedzi. I sprzeczne ze sobą teorie. Ekonomia jest jedną z bardziej mglistych i zawiłych nauk. Nie do zrozumienia dla przeciętnego człowieka. A im bardziej nieprzeciętnie uczony ekonomista, tym większy zamęt w przeciętnych głowach. Czy światu grozi teraz recesja? Nie po raz pierwszy w jego dziejach? A jeśli grozi, no to co? Będzie bezrobocie? A jeśli będzie, to w jakiej mierze? Żaden ekonomista jakoś nie potrafi dać na to odpowiedzi. Kiedy ponad 200 lat temu nowator ekonomista, Adam Smith, torował drogę swobodnemu rozwojowi kapitalizmu rynkowego, przepowiadał, że gwarantem sprawiedliwości społecznej będzie „niewidzialna ręka rynku”. A co będzie, jak ta ręka zacznie usychać? Już dziś widzimy oznaki jej pewnego bezwładu. Bo ten cudowny kapitalizm gospodarki rynkowej wytwarzający masowo dobra, także i zło czyni wytwarzając podziały społeczne. Polaryzację i masowe ubóstwo, głównie w Trzecim Świecie. Serce zamiera na widok tej ludzkiej nędzy. Podobno wzrost gospodarczy opiera się na wydajności pracy i na wyposażeniu kapitałowym. W coraz większym stopniu na kapitale wiedzy. A kto tego nie uznaje, ten się na niczym podobno nie zna. Na niczym się nie znając, piszę o tym co przeczytałam w różnych artykułach ekonomistów. Z coraz większym

zamętem w głowie. Przeżyłam kilka recesji, kilka inflacji, kilka okresów bessy i hossy, zniżkowania i zwyżkowania cen. W tym domów i mieszkań. Przeżyłam i nadal nieźle sobie żyję. W żadnym z tych okresów, jak powiada pewna stara emigrantka, nie trzeba było wyrywać sobie złotych zębów, żeby przeżyć. Ani włosów z głowy z powodu jutra. Jutro nigdy nie okazywało się aż tak straszne. Przeciwnie. Dawało człowiekowi oddech w pogodni za pieniądzem na niepotrzebne potrzeby. Technologiczne, spożywcze czy ubraniowe. Cztery garnitury? A dwa nie wystarczą? Wędzone łososie? A śledź może śmierdzi? Spazmy z powodu plazmy? A stary telewizor może już zły? I co rok nowy samochodowy prorok? W okresie kryzysów, kiedy ta niewidzialna opiekuńcza ręka rynku usycha, mnożą się złote rączki. Zdolne do napraw, przeróbek, domowej produkcji. I jakaż z tego radość! Kiedy zdychający motor ożywa, maszyna do szycia furkocze, a stare ciuchy zadają szyku. Kto przeżył wojnę i ocet w PRL-u, dobrze zna smak tych chałupniczych radości. I czuje niewidzialną więź między tymi, którzy razem tego i owego nie mają. I byle czym się cieszą. Już dziś media zapowiadają zaciskanie pasa. I zalecają na to różne sposoby. Gdzie na czym oszczędzić, co ukrócić, z czego zrezygnować. I życie toczy się dalej, od bessy do kolejnej hossy. A rodziny sie-

dząc za kryzysowym stołem wcinają zacierkę na mleku wspólnie mlaszcząc z apetytem. Bo wszystko przemija. A small is beautifull, jak twierdzi mój ulubiony ekonomista Schumacher. A jeśli kryzysu nie będzie, to znaczy, że różni ekonomiści brali duże pieniądze za dawanie fałszywego świadectwa. Jak kaznodzieje, straszący czyśćcem, którego już nie ma. A co do systemów – żeby mnie nikt nie posądził o skrajną lewicę przed wyborami burmistrza Londynu – mam takie zdanie: W kapitalizmie człowiek eksploatuje człowieka. W komuniźmie jest odwrotnie. A liberalizm to zawracanie głowy obu systemom. Moi złoci! Wszystko z czasem śniedzieje, z wyjątkiem złota. A skoro od złota nie zależy parytet pieniądza, to jednak na pewno zależy dobre samopoczucie. Pieniądz nie jest z natury złotem. Ale złoto jest pieniądzem. I tyle moi złoci o tej hecy od bessy do hossy i odwrotnie. I niech to wszyscy diabli. Wsiadam w samolot i wyruszam w nieznane, w poszukiwaniu Eldorado!

PS. W zeszłotygodniowym felietonie chochlik zamienił mi pensy na procenty. Ekonomiczny wpływ imigrantów na brytyjską gospodarkę to 59 pensów rocznie dochodu na głowę mieszkańca, a nie 59 proc. rocznego dochodu. Oby ta pomyłka okazała się prorocza, mielibyśmy wtedy naprawdę nowe czasy!

Protestuję! Przemysław Wilczyński

Protesty schodzą na psy… Gdzie podziały się wyniszczające głodówki i łamiące kariery dymisje, o romantycznych samospaleniach nie wspominając? Gdzie związane z protestami ryzyko: publicznego ostracyzmu czy zawodowej banicji?

Właśnie wstałem od komputera, by zaprotestować. Poszedłem do kuchni i – pogryzając kanapkę z serem – zaprotestowałem przeciw olimpiadzie w Pekinie i biedzie w Republice Somalijskiej. Że co? Bez sensu? Nic nie ryzykuję? Przepraszam najmocniej – protest wygłosiłem podniesionym głosem. Może trochę niewyraźnie, ale za to było otwarte okno. Gdyby podwórzem przechodził, dajmy na to, chiński aparatczyk, na przykład Hu Jintao szedłby z delikatesów „Żabka”, albo prezydent Republiki Somalijskiej ze spaceru z jamnikiem – co wtedy? Zresztą wiele jest ostatnio podobnych przedsięwzięć: istny wysyp protestów nic nikogo nie kosztujących. Politycy protestują przeciw olimpiadzie, choć sami o niej zdecydowali. Himalaje obłudy. Niektórzy posuwają się do tego, by do protestów zachęcać sportowców (sami usiądą z popcornem przed telewizorami, a sportowcy zrzekać się będą medali – oto szczyt odwagi niektórych mężów stanu). Nastąpił też w Polsce wysyp dziwacznych protestów indywidualnych. Zaprotestował poseł Cymański. Nie spodobała

mu się obecność w telewizyjnym studio innego posła – Palikota. Zdenerwował się więc i sobie poszedł. Zanim poszedł, trochę jeszcze pogadał (po kilku dniach znowu zjawił się zresztą w TVN). Od razu przypomniała mi się podobna akcja dwóch egzotycznych kandydatów na prezydenta z 2000 bodaj roku. Jeden z nich (nazwiska, proszę wybaczyć, nie pomnę: głosowała nań tylko najbliższa rodzina i kilkoro przyjaciół) w połowie telewizyjnej debaty wyszedł – w ramach protestu – ze studia. Drugi czym prędzej zapowiedział, że zaraz też wyjdzie, jednak, zanim to uczyni, chciałby coś jeszcze powiedzieć. Do historii przeszedł protest posła Samoobrony Łyżwińskiego. Ów dobrze odżywiony mąż stanu, przebywając w łódzkim areszcie, ogłosił głodówkę, po czym niezwłocznie – bez specjalnego już dbania o rozgłos – przystąpił do konsumpcji zakupionych za 200 złotych w więziennym sklepie produktów. Ostatnio modne stały się też protesty tych, którzy nie chcą – z rozmaitych przyczyn – być Polakami. Kowboj Cej-

rowski powiedział, że nie chce być Polakiem, bo za wysokie są u nas podatki. Powiedział też, że wybiera Ekwador, ale – jak dotąd, o ile mi wiadomo – do Ekwadoru się nie wybrał. Podobną deklarację złożył były opozycjonista Czesław Kłosek (poszkodowany podczas pacyfikacji kopalni „Manifest Lipcowy” w grudniu 1981 r.). Oburzony przyznaniem obywatelstwa polskiego brazylijskiemu piłkarzowi Rogerowi, Kłosek zapowiedział, że odda nadany mu przez Prezydenta RP Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski. Takie oto protesty – w słusznej sprawie, bez wychodzenia z domu i z pominięciem wszelkich innych poświęceń i przykrych niedogodności – zaprzątają umysły Polaków oglądających ostatnio telewizory i czytających gazety. Jakże inaczej w tym świetle wygląda protest pani Pauliny Zajęczej, 20-letniej studentki psychologii University of Derby. Właśnie przeczytałem, że pani Paulina przejdzie pieszo trasę z Bełchatowa do Derby. Uczyni to, jak mówi, w geście protestu przeciw traktowaniu Polaków na

Wyspach jako taniej siły roboczej. Jakże romantyczny i inny niż inne jest ten protest! Bo choć jest kompletnie pozbawiony sensu – pani Paulina mogłaby równie dobrze protestować przeciw zaleganiu w powietrzu azotu, zwycięstwu bolszewików w 1917 roku, albo wyrostkowi robaczkowemu (do ostatnich dwóch protestów byłbym nawet skłonny się przyłączyć) – to zakłada nie lada poświęcenie. Co do mnie, chciałbym połączyć dwa wspomniane typy protestów i raz jeszcze zaprotestować. Protestuję zatem przeciw nie mającemu według mnie uzasadnienia, a uporczywemu pozostawianiu redakcji „Nowego Czasu” w Londynie. Kategorycznie żądam przeniesienia jej do Krakowa, gdzie mieszkam i pracuję. W razie niespełnienia postulatu, zaprzestanę pisania felietonów. Przez najbliższe siedem dni, ma się rozumieć. Od redakcji: Przeprowadzimy referendum, najpierw w zespole redakcyjnym, a potem wśród naszych czytelników (część redakcji już wyraziła zgodę!).


|13

nowy czas | 25 kwietnia 2008

felietony i opinie

Na czasie

KOMENTARZ ANDRZEJA KRAUZEGO

Grzegorz Małkiewicz

Jest pewien styl rządzenia, który najlepiej charakteryzuje jedno ze wspomnień prezydenta Clintona z młodości. Palił i nie zaciągał się. Nieważne, co palił, i nie trzeba przywoływać pozostałych przykładów… już z Białego Domu. Chodzi o postawę i wyobraźnię, że można coś robić, a jednak nie robić. Przy odrobinie intelektualnego zaangażowania można podeprzeć się nawet mądrością Arystotelesa. W końcu polityka, zdaniem mistrza, to sztuka zdobycia i utrzymania władzy. Wszystko inne nie liczy się. Państwo, społeczeństwo, gospodarka? Teatralne atrapy, sceniczne tło. A dla konsekwentnych liberałów, takich którzy doprowadzają zasady liberalizmu do absurdu, to samoregulujące się mechanizmy, takie perpetum mobile. Same siebie napędzą. No i mamy konsekwencje takiego rządzenia, to znaczy nierządzenia, a może nierządu? Zamiast raportu o stanie państwa, politycy koalicji (która zdobyła władzę i wie jak ją utrzymać) domagają się raportu o stanie zdrowia prezydenta. Czyli nie korzystają tylko z nauk filozofa, opanowali również, jak widać, mądrości ludowe. Ryba psuje się od głowy. A co będzie, jeśli okaże się, że głowa jest w porządku? Co wtedy? Czym się zajmą rządzący? Opracowaniem kolejnej broszury? Kiedyś politycy wydawali manifesty, dzisiaj broszury. Takie czasy. Koniec historii, ideologii, mamy wiek prawdziwego racjonalizmu, szkoda tylko, że trochę jest on postawiony na głowie. Już niedługo po fali emigrantów Wyspy zaleje fala rządowej broszury z ojcowskim przesłaniem – wracajcie.

Rząd oczywiście zakłada, że każdy z nas ma grubą sakiewkę, więc broszura zawiera między innymi oferty mieszkaniowe w kraju. Wracamy na swoje. Czy broszura była sponsorowana przez agentów nieruchomości? Troska o zakwaterowanie przysłoniła rządowym autorom (w liczbie 30) sprawy najważniejsze: nie ma w niej słowa o zwolnieniach z PIT, nic o preferencjach kredytowych, warunkach zatrudnienia czy stanie gospodarki. Ustawa o abolicji podatkowej nadal jest projektem, chociaż w Sejmie niewiele się dzieje. Do czego wracać? Na wątpiących rząd ma podobno też sposób. Przekona ich kampanią reklamową w prasie brytyjskiej. W taki oto sposób rząd wywiązuje się ze swoich obietnic wyborczych. Nieważne, że z rządzeniem niewiele ma to wspólnego, nieważne, że taka metoda była wcześniej sprawdzana (z wynikiem negatywnym) przez Irlandczyków. Były też inne skuteczne inicjatywy, jak na przykład włoska (zwolnienie zainwestowanych pieniędzy z podatku). Włosi wracali, Irlandczycy też, po tym, jak ruszyła gospodarka. Ale stworzenie takich warunków wymaga rządzenia, a rządzenie jest ryzykowne i można utracić władzę. Palenie bez zaciągania też szkodzi zdrowiu, to, że Clintonowi udało się, nie jest żadną gwarancją.

absurd tygodnia Karczma „Bazyliszek” nieopodal łódzkiego rynku „Górniak”. Wygłodniały emigrant, spragniony polskiej tradycyjnej kuchni wbiega do środka z burczącym brzuchem i cieknącą śliną. Dopada do lady w stylu zakopiańskim i z miejsca wykrzykuje zamówienie: – Kotlet schabowy, ziemniaki i surówka! – jego wygłodniała wyobraźnia natychmiast wyświetla w mózgu obraz pachnącego ogromnego kotleta w panierce, okraszonych kartofelków i soczystej suróweczki. Pani blond o wyrazistych walorach kobiecych i porażającym znudzeniu w twarzy tonem zawodowego trepa warczy: – Ziemniaki z wody? No, z wody, no jak inaczej... 27 PLN i czekać! Sporo – pomyślał emigrant. Wtem zza jego pleców wynurzyła się widocznie znajoma konsumentka z pobliskiego bazaru i uśmiechając się przykro mówi: – Zestawik dnia proszę, dziś zdaje się: kotlet schabowy, ziemniaki i surówka! Blondyna przytakuje i mówi: – 9,90 proszę. Jak piorun z łódzkiego nieba to w emigranta uderzyło! Pozwoli pani, że spytam... Czym się różni to, co ja zamówiłem od tego, co zamówiła ta pani? Brzmi identycznie, choć z „drobną” różnicą w cenie – blisko 200 procent?! Blondyna nic, wzruszając ramionami cedzi przez zęby: – Przykro mi, ale nie powiedział pan, że jest pan zainteresowany zestawem dnia... [łodzianin z NC]

Wacław Lewandowski

Nasz człowiek w Ekwadorze Telewizyjny showman i znany podróżnik Wojciech Cejrowski ogłosił, że wystąpił do sądu z wnioskiem o uznanie zrzeczenia się przez niego polskiego obywatelstwa, gdyż zamierza zostać obywatelem Ekwadoru. Przy okazji dawny gospodarz „WC-kwadransa” poinformował swoją publiczność, że jego decyzja ma polityczną motywację. Ma być protestem przeciwko premierowi Tuskowi, który nie spełnił wyborczej obietnicy obniżenia podatków oraz protestem przeciw polskiej przynależności do Unii Europejskiej. – Nie chcę być obywatelem UE – powiada Cejrowski, bo jako przynależny do Unii nie mogę swobodnie podróżować po świecie, gdyż prawie wszędzie muszę starać się o wizę. Nie chcę też być obywatelem kraju, który stracił suwerenność i w którym trzeba płacić 40 proc. podatku, a w praktyce nawet 45 proc. – oświadczył „naczelny kowboj RP”. Dodał także, że Ekwador jest wspaniałym, mlekiem i miodem płynącym krajem, którego mieszkańcy cieszą się dobrobytem i wolnością w Polsce nieznaną, mogą podróżować gdzie chcą, bez żadnych ograniczeń, nie potrzebują nawet wizy, by wjechać do USA. Nic mi do tego, dokąd wybiera się Cejrowski i gdzie pragnie żyć. Ma

prawo do każdej decyzji. Razi mnie natomiast hałas, jaki robi wokół swoich poczynań w celach najoczywiściej autoreklamiarskich. Lubiłem podróżnicze filmy Cejrowskiego, ceniłem fachowość i rzetelność jego opowieści, zwłaszcza tych z obszaru Ameryki Łacińskiej i trudno mi zrozumieć, jak ich autor może teraz wmawiać publiczności bzdury i kłamstwa na temat Ekwadoru, który przecież nie jest ani rajem ziemskim, ani państwem szczególnie porządnym. Wielu, bo

ponad 10 proc. Ekwadorczyków żyje w skrajnej nędzy. Obywatele tego kraju dokądkolwiek chcą jechać, muszą starać się o wizy, bo w przeciwieństwie do Polaków nie korzystają z żadnego przywileju ruchu bezwizowego. Do USA też nie są wpuszczani – potrzebują wizy i bardzo trudno jest im ją od Amerykanów uzyskać. Jest natomiast faktem, że w Polsce płaci się wysokie podatki, choć nie tak

wysokie, jak mówi Cejrowski. Podatek czterdziestoprocentowy (najwyższy) płaci się tylko od zarobionej nadwyżki ponad 85 tysięcy 528 złotych. Rozumiem, że nasz kowboj zarabia znacznie więcej niż te głupie 85 tysięcy i od nadwyżki płaci taki podatek, czym jest zirytowany. Rozumiem, że chciałby nadal równie sporo zarabiać i nie zamierza przestać pracować dla polskiej telewizji. Po prostu podatki chciałby płacić w Ekwadorze, a nie w Polsce. I z czego tu robić polityczną manifestację? Po co ta sugestia, że niby jest się bojownikiem jakiejś ważnej sprawy, „ofiarą systemu”? Ludzie powojennej emigracji politycznej byli dumni, gdy władze komunistyczne wypowiadały im prawo do polskiego obywatelstwa, bo to był znak, że ich postawa jest solą w oku tych władz, że ich uporczywe pozostawanie na stanowisku walki o wolność dla Polski i Polaków jest realnie dostrzegane. (Przypominam sobie genialną satyrę Hemara na ten temat.) Cejrowski chce nam wmówić, że on także walczy o jakąś ważną dla naszej zbiorowości sprawę, że jest w tej walce harcownikiem, który wyskoczył przed szeregi. Niestety, żadnego szeregu za plecami harcownika nie ma. Cejrowski walczy samotnie, ale i tylko o swoje konto i portfel.


16|

nowy czas | 25 kwietnia 2008

Ludzie • miejsca • zdarzenia

Nie szok tylko talk Od lat, firma British Airports Authority, organizuje dla swoich pracowników działających charytatywnie, konkurs pod hasłem Star Volunteer. Nagradza w nim projekty indywidualne i zespołowe. W tym roku do komisji wpłynęło 450 podań od osób, które lubią pomagać innym. Jedno z nich wypełniła Krytyna Dulak-Kulej, autorka projektu „Dobre słowo”, mini słowniczka polsko-angielskiego.

Elżbieta sobolewska Podczas gali w jednym z londyńskich hoteli, tę językową „ściągę” nagrodzono pierwszą nagrodą, a panią Krystynę uznano najlepszym wolontariuszem roku. Wręczono jej kryształową kostkę z wygrawerowanym napisem Shining Star, a z nią przydział na pięć tysięcy funtów. – Przyznane mi pieniądze pozostają w rękach BAA Communities Trust, ale zostaną przeznaczone na koszty związane z uruchomieniem portalu językowego o nazwie Lingvasos czyli Lingva S.O.S. Krystyna Dulak-Kulej pracuje na lotnisku Heathrow już ponad dwadzieścia lat. Pełniła różne funkcje, była m.in. stewardessą, a przez ostatnie pięć lat pracuje w informacji na terminalu czwartym lotniska Heathrow. Kiedy rozmawiamy, co chwilę ktoś nam przerywa, a pani Krystyna spokojnie tłumaczy, w którą stronę

się kierować lub jak rozwiązać jakiś podróżniczy problem. Mieszka w Slough i już kilka lat temu prowadziła przy polskiej parafii zajęcia z podstaw języka angielskiego, które odbywały się w niedzielę wieczorem po mszy. – Pamiętajcie, że angielski jest waszym chlebem – powtarzała swoim uczniom. Pochodzi z nowosądeckiej Piwnicznej, więc gdzie jak nie tam powtarza się po góralsku: „Uc sie uc, a nie bedzie cie bida tłuc”... – Wyspecjalizowałam się w kompilowaniu mini słowniczków. Na papierze formatu A3, można umieścić około 600 słów, dwujęzycznie, z wymową. Taka „ściąga” nic nie waży, nie zajmuje miejsca, mieści się w kieszeni, notesie, pod czapką. Można ją powielać, powiększać, mieć za lustrem przy goleniu i wkuwać słówka. Wymowa dla Polaków zapisana jest metodą Ratzingera, czyli polskimi dźwiękami, a dla Anglików, międzynarodowym zapisem fonetycznym. Pani Krystyna już dwukrotnie była

wyróżniana w konkursie BAA. – Kilkaset funtów z poprzednich nagród w konkursie pracy wolontariackiej I – Volunteer pozwoliło mi na wydrukowanie i rozprowadzenie około czterech tysięcy różnojęzykowych ściąg na lotniskach i wśród Polaków. Dużą popularnością cieszy się ,,Budowa-Konstrakszn’’, a w opracowaniu jest ,,Dom-Domestic’’. Poparcia na piśmie, bardzo przydatnego przy uzasadnieniu mojego zgłoszenia do tegorocznej nagrody, udzielił mi dr Olgierd Lalko, [prezes Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego w Londynie – red.] czego niestety nie mogę powiedzieć o innych osobistościach rządowych i kościelnych, którym ten projekt rozdawałam i przedstawiałam. Wierzę, że teraz się coś odmieni. Na poszerzenie jej działalności wpłynęła również tragiczna śmierć Roberta Dziekańskiego na lotnisku w Vancouver, który kompletnie nie znając języka, nie potrafił odnaleźć się w po-

Ułani na żywo Mi li ta r y Hi sto r y Li ve to po tęż na multimedialna prezentacja mi li ta riów, któ rą bę dzie moż na zo ba czyć w pierw szy ma jo wy week end w cen trum wy sta wo wym Olym pia na Ham mer smith. Jak twierdzą jej organizatorzy, wszyscy pasjonaci historii i militariów znajdą tam coś dla siebie. Zarówno miłośnicy gier wojennych, jak i znawcy danej epoki czy wydarzeń, kolekcjonerzy medali, symboli i wszelkich militariów je upamiętniających, wyjdą z Olympii usatysfakcjonowani. Jednym z głównych punktów programu tej wystawy, będzie odtworzenie napoleońskich batalii upamiętniających rocznicę bitwy pod Samosierrą. Przybędą więc polscy szwoleżerowie. Na stoisku będzie można zobaczyć mundury oraz wyposażenie ułanów, jak i sprawdzić, czy przypadkiem ktoś z naszej rodziny nie brał udziału w bitwach napoleońskich, które rozegrały się w latach 1807-1815.

Przede wszystkim jednak odbędzie się pokaz, który ma przybliżyć zwiedzającym styl i sposób walki toczonej podczas słynnej napoleońskiej bitwy. Pokaz ten został poprzedzony długimi przygotowaniami przy współpracy z Instytutem i Muzeum gen. Sikorskiego w Londynie oraz Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, aby odzwierciedlić jak najdokładniej całą bitwę. Słynny trzeci szwadron szwoleżerów Jana Kozietulskiego dokonał jednego z największych wyczynów kawalerii polskiej – zdobył w listopadzie 1808 roku wąwóz Samosierra, który został sforsowany zaledwie w ciągu ośmiu minut, Napoleon miał wolną drogę na Madryt. Wystawa ta przybliży nam życie żołnierzy dawnych armii, będzie można znaleźć informacje na temat swoich krewnych, którzy służyli w armii brytyjskiej, marynarce lub siłach lotniczych Francji. Na jednej przestrzeni zostaną zgromadzone rzadkie eksponaty wojenne, wojskowe pojazdy, m.in. niszczyciel czołgów M10, ciężarówka Bedford QL czy brytyjski samochód pancerny Ferret MK2. Pełną listę atrakcji i ponad dwustu wystawców, można zobaczyć na internetowej stronie wystawy: www.whodoyouthinkyouarelive.co.uk. (es) Szczegóły na str. 25

›› Krystyna Kulej i jej koleżanka po fachu, Elżbieta Malanowska, która przed dwoma laty otrzymała drugą nagrodę w konkursie Star Volunteer, za projekt integrujący dzieci emigranckie w nowym miejscu zamieszkania. Dwa tysiące funtów nagrody przeznaczono wtedy na rzecz Polskiej Szkoły Sobotniej w Slough. Fot. z archiwum prywatnego tężnej przestrzeni kanadyjskiego lotniska, wpadł w panikę, a jego dziwne zachowanie spowodowało ingerencję policji. Panika przerodziła się w agresję, a policja nie mogąc się z nim porozumieć, użyła paralizatora by go obezwładnić. Czekański zmarł. Wstrząśnięta tym wypadkiem, postanowiła działać jeszcze szybciej i radykalniej. Do serii poprzednich mini-słowniczków

dołączyła zatem ściągę ,,Travel-Podróż’’, którą nadal udoskonala i modyfikuje tak, aby mogła również służyć policji. Na potrzeby lotniska i Polaków z nowej fali emigracji powstało już dziesięć projektów w ośmiu językach. – Dzięki dobrej woli esperantystów rozsianych po całym globie, wiem że możliwa jest globalna pomoc językowa. Aby już nie szok, tylko talk.

Jak głosować 1 maJa Wybory na burmistrza Londynu oraz przedstawicieli do London Assembly odbędą się 1 maja. Osoby, które wybierzesz będą miały wpływ na to, jak będzie wyglądał Londyn jutra. Decydować oni będą o transporcie publicznym, szkolnictwie, podatkach czy pomocy społecznej, a to przecież problemy, z którymi masz do czynienia na co dzień. 1 maja otrzymasz trzy karty do głosowania.

Różowa kaRta wyborcza to karta do głosowania na burmistrza miasta Londyn, na którego wyborca oddaje dwa głosy: głos pierwszego wyboru i głos drugiego wyboru. W przypadku pierwszego wyboru pojedynczy krzyżyk, X, należy postawić w jednym z pól pierwszej kolumny, obok nazwiska osoby, na którą wyborca chce oddać głos. W przypadku drugiego wyboru pojedynczy krzyżyk, X, należy postawić w jednym z pól drugiej kolumny obok nazwiska osoby, na którą wyborca chce oddać drugi głos.

żółta kaRta wyborcza to karta do głosowania na członka London Assembly w okręgu wyborczym, który będzie reprezentować region wyborcy. Pojedynczy krzyżyk, X, należy postawić w polu obok nazwiska osoby, na którą wyborca chce oddać głos.

PomaRańczowa kaRta wyborcza to karta do głosowania na partię polityczną lub kandydata do London Assembly. Pojedynczy krzyżyk, X, należy postawić w polu obok nazwy partii lub nazwiska kandydata, na którego wyborca chce oddać. Jeśli zarejestrowałeś się do wyborów, Twoje lokalne władze prześlą Ci kartę informacyjną, z adresem lokalu wyborczego, do którego powinieneś się zgłośić. Lokale wyborcze będe otwarte, w czwartek, 1 maja, od godz. 7.00 do 22.00. ,,Przed wyborami, każdy zarejestrowany do wyborów otrzyma broszurę pocztą, w której znajdzie informacje na temat tego, jak głosować oraz prezentację kandydatów. Warto więc zajrzeć do do broszury i wziąć ją ze sobą do lokalu wyborczego” – powiedział Matt Bright z London Elects. ,,Chcemy być pewni, że nic nie powstrzyma Cię przed głosowaniem. Jeśli nie głosowałeś wcześniej, możesz nie wiedzieć gdzie znajduje się Twój lokal wyborczy, o której godzinie jest otwarty, czy też w jaki sposób wypełnić karty do głosowania. Nie chcemy stwarzać barier dla tych, którzy chcą wziąć udział w wyborach. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej, odwiedź stronę www.londonelects.org.uk lub przeczytaj borszurę, którą wysłaliśmy do Ciebie” – powiedziała Nina Ziaullah z Electoral Commission.


|17

25 kwietnia 2008 | nowy czas

rozmowa na czasie

POSK to duża firma… są wynajęte, dzięki czemu POSK jest w lepszej sytuacji finansowej. Nie znaczy to jednak, że nowy przewodniczący, wybrany 10 maja, będzie miał latwe życie. Wydatki POSK-u są zawsze większe niż dochody i różnicę trzeba z czegoś pokryć. Z pomocą przychodzi Fundacja POSK-u, której zasoby kapitałowe w dalszym ciągu zwiększają darczyńcy, czyli Polacy, którzy nadal wierzą w przyszłość tej instytucji. Fundacja może jednak zgodnie ze swoim statutem przeznaczać na sprawy bieżące odsetki bez naruszania kapitału, a wysokość odsetek nie jest wystarczająca by pokryć wszystkie potrzeby.

Z przewodniczącym Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego Olgierdem lalKO rozmawia grzegorz małkiewicz dobiega końca pięcioletnia kadencja dr. Olgierda lalko na stanowisku przewodniczącego Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego. 10 maja odbędą się kolejne wybory. Przewodniczącego POSK-u (trzeba dodać, że jest to funkcja społeczna) wybiorą członkowie POSK-u w demokratycznych wyborach. O stanowisko przewodniczącego ubiegać się może każdy członek rady POSK-u. Zwyczajowo Walne Zebranie wybierało kandydata proponowanego przez Zarząd. Kandydat Zarządu znał mechanizmy funkcjonowania dużej w końcu organizacji, był na bieżąco ze wszystkimi rozpoczętymi projektami, nie tracił więc czasu na tak zwane wdrażanie w rytm pracy.

Spojrzenie w tył Koniec kadencji – dobry czas na chwilę refleksji, tym bardziej że kandydować ponownie nie można, trzeba się sprawdzić w ciągu pięciu lat. To długi okres, czy krótki z punktu widzenia początkowych planów i ich realizacji? – pytam przewodniczącego. Wcześniej przez dłuższą chwilę dostrajaliśmy się do rozmowy. W takiej rozmowie potrzebne jest wzajemne zaufanie, otwartość i porozumienie. Odnoszę wrażenie, że zapominamy o włączonym magnetofonie, i o to chodzi. – Pięć lat to krótki okres – z uśmiechem odpowiada przewodniczący lal-

zostały do użytku, najmłodsza jest Sala Teatralna, ale też już obchodziła swoje 25-lecie. Najdroższa jest oczywiście wymiana systemu wentylacyjnego. Stary jest nie tylko zużyty, ale nie odpowiada też współczesnym wymogom. W wielu miejscach wpuszczony był w mury, nie ma do niego dostępu, dlatego te prace są tak kosztowne. Pełną modernizację przeprowadziliśmy w pomieszczeniach Jazz Cafe. – Czy dlatego przystosowanie tych pomieszczeń kosztowało aż 200 tys. funtów? Na ile został przekroczony początkowy budżet? – pytam. Zwykle w realizacji takich projektów wstępne obliczenia są w dużej dysproporcji do kosztów końcowych. Podaję najbardziej wymowny przykład British library, oczywiście projekt gigantyczny, chodzi tylko o różnicę w kosztorysie i niedotrzymywanie terminów. – W POSK-u takich dysproporcji – jak zapewnia Olgierd lalko – nie było. – Zwykle jest to różnica 10 proc. W przypadku Jazz Cafe zaczęliśmy od projektu, który przedstawił Zarządowi marek greliak, dopiero potem, po uzyskaniu zgody rady, przystąpiliśmy do kalkulacji finansowej i zmieściliśmy się w tym 10 proc. błędzie. Przyjęta formuła sprawdza się. W ciągu tygodnia wynajmujemy odpłatnie salę na próby, spotkania, w weekendy organizowane są imprezy muzyczne, tak więc inwestycja przynosi dochód.

Dla kogo poSk?

ko. – Nie sposób zrealizować wszystkich planów. – a jakie były najważniejsze – drążę temat. Nie uzyskuję jednoznacznej odpowiedzi, pan lalko unika priorytetowego uporządkowania, chociaż z dłuższej wypowiedzi wynika, że jest kilka spraw, o których mówi z satysfakcją i zaangażowaniem. do nich należała sprawa niewdzięczna, mało spektakularna, kosztowna i najpilniejsza. – Budynek POSK-u wymagał modernizacji. Proszę pamiętać, że minęło już 40 lat od czasu, kiedy pierwsze pomieszczenia oddane

– a może należałoby spróbować wypromować kawiarnię jako miejsce spotkań w ciągu całego tygodnia? W końcu to też może być źródłem dochodu? Takiego rozwiązania – przyznaje przewodniczący – nikt dotąd nie brał pod uwagę. a szkoda, może wtedy powstałaby szansa większego otwarcia POSK-u na młodszych Polaków, którzy bardzo często czują się obco odwiedzając ośrodek przy okazji różnych występów artystycznych z kręgu ich zainteresowań. – W POSK-u nie możemy organizować wielkich koncertów – żali się przewodniczący. Sala Teatralna pomieści zaledwie 300 osób, a to za mało na zorganizowanie koncertu, powiedzmy Budki Suflera. ale jesteśmy otwarci, zaznacza, na inne formy działalności ludzi młodych. Pytam dalej, jak widzi przyszłość POSK-u? – Pozytywnie – pada krótka odpowiedź.

na kilku frontach entuzjazm w tej pracy jest niezbędny. Przewodniczący odpowiada nie tylko za organizację społeczną, dochodzą również obowiązki menedżerskie związane

kolekcja poSk-u

z prowadzeniem działalności gospodarczej i zarządzanie samym obiektem. Jest to, jakby nie było, duża firma, o rocznych obrotach rzędu jednego miliona funtów. W firmie o podobnych rozmiarach zatrudniony jest menedżer z odpowiednim wynagrodzeniem. – Nie wszystko robię sam. Są zatrudnieni na etatach ludzie – odpowiada skromnie przewodniczący. Nie chce też przyznać, że jego kadencja była wyjątkowa. Wyjątkowość polegała na tym – staram się doprecyzować swoje określenie – że w tym czasie Polska została członkiem Unii europejskiej. do Wielkiej Brytanii, do londynu, przyjechało tysiące Polaków. Ta fala imigracji rodaków, której nikt nie przewidział, jakościowo i liczebnie zmieniła oblicze polskiej diaspory. Są wieczory, że POSK dosłownie pęka w szwach. Tak było w trakcie przedwyborczego spotkania z donaldem Tuskiem i na spotkaniu z Władysławem Bartoszewskim. duża grupa ludzi nie została wpuszczona. – Niestety obowiązują nas brytyjskie przepisy i chociaż dobrze żyjemy z lokalnymi władzami (wynajmowali nawet u nas całe piętro), jeśli chodzi o przepisy, nie ma taryfy ulgowej. inspektor może pojawić się niezapowiedziany w każdej chwili i często się pojawia. rzeczywiście liczba nowo przybyłych zaskoczyła nas wszystkich. Na pytanie, jaki zakres działalności POSK-u jest z jego punktu widzenia najważniejszy, przewodniczący odpowiada wymijająco, jak dobry ojciec rodziny, który nie chce faworyzować żadnego dziecka. W odpowiedzi wraca jednak często Biblioteka Polska, która, jak wynika z krótkiej historycznej dygresji, była jedną z pierwszych przyczyn narodzenia się pomysłu zbudowania

polskiego ośrodka w Hammersmith. – W latach 60. XX wieku wspomina Olgierd lalko – zbiorom bibliotecznym groziło rozproszenie. gromadzono je już w czasie wojny i służyły żołnierzom i ich rodzinom. W pewnym momencie władze brytyjskie, które opiekowały się tymi bibliotekami, zapowiedziały wycofanie swojego poparcia. Należało te zbiory zabezpieczyć i znaleźć – co było najtrudniejsze – odpowiedni lokal. Takiego lokalu nie było. Kiedy powstał pomysł zbudowania POSK-u, biblioteka stała się priorytetem. Centralizacja zbiorów nie pozbawiła czytelników mieszkających dalej możliwości wypożyczania książek. Współpracujemy od początku z bibliotekami brytyjskimi. Wystarczy zgłosić w nich zamówienie na polską książkę. resztę załatwi wewnętrzny system międzybiblioteczny. dzięki tej wymianie Biblioteka Polska zarabia część pieniędzy na swoje utrzymanie. W pozostałej części finansowana jest przez POSK, jest jego integralną częścią.

Działalność charytatywna i goSpoDarcza inne polskie organizacje społeczne, które znalazły swoją siedzibę w gmachu POSK-u, korzystają z minimum 50procentowego upustu za wynajem pomieszczeń. Biorąc pod uwagę ceny rynkowe za wynajem powierzchni biurowej jest to niewątpliwie poważna pomoc, na czym również korzysta POSK podtrzymując polski charakter swej siedziby. Wynajmowanie pozostałej powierzchni biurowej to podstawowe źródło dochodu. Jak zaznaczył Olgierd lalko, w chwili obecnej wszystkie biura

Za swojej kadencji Olgierd lalko nie tylko zadbał o unowocześnienie wejścia do ośrodka, remont holu, galerii i piwnic, gdzie powstała kawiarnia jazzowa. Zrealizował jeszcze jeden projekt – z którego chyba jest dumny, bo jak sam powiedział – kolekcja POSK-u powstawała od samego początku, nie miała tylko stałej sali z wystawionymi eksponatami. – Przez te wszystkie lata dostawaliśmy od naszych członków różne pamiątki, często o dużej wartości historycznej. Są to świadectwa obecności Polaków na Wyspach, sporo poloników zbieranych przez lata. Bardzo często pamiątki rodzinne otrzymujemy wraz z zapisem testamentowym z prośbą o umieszczenie ich w POSK-u. Uważałem więc, że była to sprawa ważna, żeby nasza kolekcja była w końcu dostępna. W związku z tym do celów ekspozycyjnych dostosowaliśmy Salę Orłów.

Na moją prośbę, po zakończeniu rozmowy, idziemy do Sali Orłów. Kolekcja robi wrażenie, mniejsze eksponaty zostały umieszczone w specjalnych gablotach, zakupionych po niskich cenach na eBay (POSK też powoli wchodzi w XXi wiek!). – Nie wszyscy – przyznaje przewodniczący lalko – uważają, że był to dobry pomysł, podobnie było z innymi projektami. Cóż, najłatwiej zawsze o krytyków. 40 lat istnienia to wynik pracy kilku pokoleń, POSK jest taki jaki jest, będzie z pewnością się zmieniał, bo tylko zmiana zagwarantuje mu przetrwanie.


18|

25 kwietnia 2008 | nowy czas

ważne sprawy

Czy Polacy będą wracać?

Biorąc pod uwagę ciągły ruch na linii Polska-Wielka Brytania, ciężko chyba dokładnie określić nastroje Polaków i ich odczucia względem własnego państwa lub obczyzny. Eksperci opierają się na statystykach, a te wskazują właśnie na zbliżającą się falę powrotów.

Dla ekspertów jednak to sygnał świadczący o opadaniu fali przyjazdów, a co za tym idzie, do wyciągania wniosków dotyczących przyszłości. A ta – według ekspertów i ankiet – wskazuje na słabnące zainteresowanie pracą na Wyspach. Polacy mają też – jak wynika z badań – częściej w tym roku decydować się na powrót do kraju. Interaktywny Instytut Badań Rynkowych ustalił, że chęć powrotu w tym roku zadeklarowało 12 proc. badanych. Przed rokiem odsetek ten wynosił zaledwie 6 proc. Co to oznacza? W gruncie rzeczy nic specjalnego, przynajmniej dla brytyjskich pracodawców. Ci nie mogą jeszcze wpadać w panikę, że stracą – nie ukrywajmy – tanią siłę roboczą. Sytuacja przedstawia się bowiem tak, że połowa badanych nie zamierza wracać do Polski w najbliższej przyszłości. Nie planują tego ani w tym roku, ani w przyszłym. Poza tym, pamiętajmy, że odsetek ten [12 proc. – przyp. red.] już w przyszłym roku, jak nie pod koniec obecnego może się zmienić. Wszystko zależy przecież od sytuacji na rynku pracy, od wykonywanego zajęcia, od standardów, podług których żyją Polacy na Wyspach.

Słupki i tabele

kto chce wracać?

Głównym źródłem wiedzy na temat obcokrajowców pracujących na terenie Anglii i Irlandii są dane Working Registration Scheme. Wynika z nich, że w drugiej połowie ub. roku zarejestrowało się 38 tys. rodaków. W porównaniu z poprzednimi okresami to drastyczny spadek, ale bierzmy pod uwagę to, że fala wyjazdów nie może ciągle wzrastać.

Przede wszystkim ludzie młodzi, którzy w Dublinie czy Londynie zdołali zarobić, zaoszczędzić i w kraju zamierzają realizować swoje marzenia. To ludzie bez długiego stażu na Wyspach. Pamiętajmy jednak, że zdania tych ludzi mogą się szybko zmienić. – Przyjechałem do Londynu w 2004 roku. Miałem tu z dziewczyną zostać rok,

Przemysław Kobus

Dwa razy więcej Polaków niż przed rokiem zadeklarowało, że w tym roku opuści Wielką Brytanię i wróci do Polski. Z przeprowadzonych na Wyspach i w Polsce badań wynika, że Anglia i Irlandia nie stanowią już dla nas „raju na Ziemi”, ale czy rzeczywiście?

najwyżej dwa. Planowaliśmy zarobić pieniądze na mieszkanie w Poznaniu. Potem jakoś tak wyjazd się odwlekał, aż w końcu zdecydowaliśmy się zostać – opowiada 31-letni Tomasz. W Londynie zapisał się na studia, doszlifował język, został informatykiem w jednej z czołowych brytyjskich firm zarządzających serwerami. Jego partnerka również osiągnęła więcej niż się spodziewała. Tacy ludzie nie stanowią jednak całej, licznej rzeszy Polaków w Anglii czy Irlandii. Gros z nich nie zna języka zbyt dobrze, nie potrafi się odnaleźć w innej rzeczywistości, początki w Wielkiej Brytanii przyprawiają ich o zawrót głowy i prawdopodobnie stąd wśród dwudziestoparolatków rodzą się zamiary dotyczące jak najszybszego powrotu. Gdy jednak sytuacja zacznie im się poprawiać, prawdopodobnie zdecydują się na przedłużenie pobytu. Z 12 proc. chcących wracać, kilka procent pewnie ubędzie.

osiągną. Do tego dochodzi prosta kalkulacja dotycząca wartości walut. Euro i funt wobec złotówki notują ciągłe spadki, na Wyspach pracodawcy nie szarżują z podnoszeniem stawek wynagrodzenia, do tego jeszcze konkurencja ze strony Litwinów czy też Łotyszy. W prostych pracach fizycznych Polacy mają silną konkurencję. Czasem bardziej opłaca się zadomowić z powrotem w kraju, z rodziną, a nie zarabiać podobne pieniądze na obczyźnie. Oczywiście nie należy zapominać, że funt w porównaniu do złotówki to dalej wielokrotność naszej waluty, ale już nie siedmiokrotna jak przed kilkoma laty, ale czterokrotna. Spadek o blisko 50 proc. to bardzo dużo. Na Wyspach tymczasem koszty życia odpowiadają warunkom brytyjskim, nie polskim. Zaoszczędzone pieniądze powoli trzeba dokładać do bieżących wydatków. Ogólny bilans staje się niekorzystny.

atmoSfera Do Dzieci, Do żony... Inną grupę chcących wracać do Polski stanowią ludzie, którzy zostawili rodziny w kraju i sporadycznie pojawiają się w domu. Mają dość. Grupa ta liczy 35 proc. respondentów. – Nieliczne powroty do kraju sprawiają, że małżeństwa nie mają wspólnych tematów, dzieci stają się jakby obce, a nawet kochany pies zaczyna szczekać na swojego pana – mówi socjolog, prof. Jacek Wódz z Uniwersytetu Śląskiego. To ludzie, którzy poza Polską spędzili od dwóch, do trzech lat. Co mieli zarobić, już zarobili. Jeśli udawało im się tylko zaspokajać podstawowe potrzeby rodziny w kraju, prawdopodobnie niczego więcej nie

Na decyzje o powrotach wpływają też często zwykłe, międzyludzkie relacje, a dokładnie ich kultura. Nowo przybyli Polacy – o czym nie trzeba chyba wielu przekonywać – starają się żyć w swoim gronie, nie próbują, najczęściej z powodu niedostatecznej znajomości języka i poczucia tymczasowości, asymilować się w nowym środowisku. Spędzają czas z Polakami, pracują z Polakami, bawią się w domach, co ogólnie w Europie Zachodniej jest zjawiskiem nietypowym. Od hucznych zabaw są puby, kluby, ogródki piwne, itd. Ale nie domy. W Polsce jednak do dzisiaj „najlepsze” imprezy robi się w domach, przy stołach. Zwyczaj ten kultywujemy w innych krajach.

co robić po powrocie Do kraju? 64 proc. pytanych Polaków stawia na rozwój kariery zawodowej – mowa oczywiście o młodszych, wykształconych bądź znajdujących się w trakcie edukacji wyższej. Wielu zastanawia się nad otwarciem własnego biznesu (co w Polsce dzisiaj wydaje się być aktem samobójczym, szczególnie przy niewielkim kapitale startowym). – Chciałabym wrócić, ale jeszcze nie teraz. Zaoszczędziłam trochę pieniędzy, jednak za mało, by wystartować z prężnym przedsięwzięciem w Polsce. Ale chcę wrócić – mówi Katarzyna, od dwóch lat na Wyspach, jako instruktorka fitness. Podobny biznes chciałaby prowadzić w Polsce; własny klub, sale ćwiczeń. Do przezwyciężenia jest jednak biurokracja i usłana przeszkodami ścieżka fiskalno-administracyjna w Polsce. Czekamy przecież na zmiany, na abolicję podatkową. Mariusz, pracownik w jednym z dużych podlondyńskich magazynów też marzy o powrocie, ale – jak podkreśla – jeszcze nie teraz. Kupił mieszkanie w małym miasteczku na Opolszczyźnie i najpierw wolałby spłacić kredyt, zanim zdecyduje się na powrót. Podejmuje więc w wolnych chwilach różne prace dorywcze, żeby odłożyć jak najwięcej i spłacić kredyt. Niektórzy – jak się okazuje – czekać nie chcą, ale czy rzeczywiście można już mówić o fali powrotów? Można odnieść wrażenie, że uzyskane w ankietach dane nie odzwierciedlają do końca rzeczywistego stanu rzeczy.

Wybory w Londynie, skutki w kraju? dokończenie ze str. 1 Za laburzystów głośno negował politykę międzynarodową rządu, jak choćby wojnę w Iraku. Krytykował premiera Tony'ego Blaira za jego „przyjaźń” z Georgem W. Bushem, ale i za obcinanie funduszy dla miasta. Przyjęto go ponownie do Partii Pracy na początku 2004 roku, następnie londyńczycy wybrali go na drugą kadencję. Livingstone zasłynął z wizyty w Wenezueli, gdzie z Hugo Chavezem negocjował program taniej, subsydiowanej ropy dla londyńskich autobusów – w zamian za „pomoc i ekspertyzę” brytyjskich urbanistów w rozwoju wenezuelskich miast. Niecodzienne, do tego leżące w oczywistych kompetencjach rządu negocjacje, udały się. W lutym 2007 roku Ken wymanewrował premiera, podpisując umowę. Bezrobotni w Londynie dostali zniżki na transport, a cała Anglia osłupiała. Tymczasem osiem lat urzędowania Kena w ratuszu upłynęło pod znakiem utarczek burmistrza z politykami gabi-

netu. Teraz Livingstone podkreśla w wypowiedziach, że konsoliduje siły laburzystów, by zabezpieczyć wygraną z Borisem Johnsonem. Niezwykle świadomi i często dumni ze swoich demokratycznych procesów Anglicy, w Londynie mają najwięcej powodów do narzekania. Z jednej strony astronomiczne ceny nieruchomości (wciąż najdroższe w kraju, pomimo ogólnego spadku cen) z drugiej przestępstwa i przemoc wśród nieletnich, którzy wydają się być bezkarni. Niejasne kompetencje „plastikowych policjantów”, jak nazywa się ustanowioną nie tak dawno Police Community Support, do tego dręczące miasto korki i parkingowi. Stolica Wielkiej Brytanii to jedno z największych miast w Europie, jego mieszkańcy chcą zmian. Przewiduje się, iż frekwencja może wynieść powyżej 50 proc. (w porównaniuz ok. 37 proc. w 2004.) Przewidywane wyniki i scenariusze są różne, ale efekty decyzji londyńczyków może poczuć cały kraj. Jeśli wygra Johnson, torysi mają wiel-

ką szansę na wsparcie jego działań w stolicy i wykorzystanie ich w parlamencie. Większość punktów jego programu pokrywa się bowiem z odgórną polityką konserwatystów. Coraz częściej spekuluje się, iż w takiej sytuacji bardzo ambitny Livingstone postanowi powalczyć o wyższe stanowiska w rządzie, bowiem, jak sam przyznał, lubi władzę. Politycy ubiegają się jak mogą o poparcie ze strony mniejszości etnicznych i narodowościowych Londynu, a walkę o głosy prowadzą ze szczególnym wigorem, gdyż różnica w sondażach jest niewielka. Do tego odbyła się ogromna kampania, mająca sprawić, iż Londyn zagłosuje jeszcze liczniej. Akcje te finansuje państwo. Każda przekonana do udzielenia poparcia grupa może teoretycznie przeważyć szalę zwycięstwa. Polacy są jedną z takich grup, do tego w takiej liczbie zupełnie nową. Poparcie tak licznej Polonii jest obiektem zabiegów polityków. Ken Livingstone zaczął podchody w stronę Polaków w 2007 roku, więc mógł

się zorientować, co chcemy usłyszeć. Spotkał się z przedstawicielami polskich mediów i organizacji społecznych już wiosną ubiegłego roku. Również konserwatywny Boris Johnson czarował kilka tygodni temu w POSK-u zgromadzoną licznie polską publiczność, starszą i młodszą. Skutecznie, jak się zdaje, bo głośne oklaski słychać było niejednokrotnie. W iście teatralnym stylu zaprezentował próbkę retoryki w najlepszym wydaniu. Na spotkanie przybył ponadto przygotowany: ku uciesze audytorium poznał wcześniej kilka polskich słówek: (np. wódka, pierogi, bigos). Nie ma żadnych badań wskazujących na to, jak zagłosujemy, nie można przewidzieć, jaka będzie wśród Polaków frekwencja. Wiele osób może potraktować rejestrację jedynie jako okazję do uzyskania mocnego potwierdzenia miejsca zamieszkania, wymaganego np. w bankach. Mimo to politycy walczą również o nas. A nam zdaje się to podobać, i to bardzo. Chociaż kandydaci używają wielu słów, które mogą później po

prostu zapomnieć, obiecują rzeczy, które czasami nie leżą nawet w kompetencjach urzędu burmistrza Londynu i ich programy są bardzo podobne. Każdemu z polityków udało się obiecać Polonii coś, co nie może być zrealizowane przez burmistrza – czy są to sprawy dotyczące mieszkalnictwa, czy np. obowiązku rejestracji nowych pracowników przybywających do Anglii (WRS). Jeśli to ma być szansa na wywalczenie lepszego losu Polonii teraz i w przyszłości, to pozostaje wierzyć, że na obietnicach się nie skończy. Jeśli to ma być szansa na obudzenie jakiejś świadomości demokratycznej, to trzeba mieć nadzieję, że przestaniemy traktować polityków angielskich z nabożeństwem. Że jednym głosem będziemy wymagać, a później egzekwować. Trzeba mieć też nadzieję, że zagłosujemy. Jeśli nie, to Polonia sama sobie spłata największego figla, jako że nikt nie będzie się z nami w przyszłości poważnie liczył w Wielkiej Brytanii, tak jak to miało miejsce dotychczas. Mikołaj Skrzypiec


|19

nowy czas | 25 kwietnia 2008

redaguje Roman Waldca

czas

pieniądz biznes media nieruchomości

Mamy coraz mniej grosza Zauważyliście? Nie? Przecież coraz mniej kasy zostaje nam w portfelach. Dlaczego? To długa historia… Od ja kie goś cza su me dia bom bar du ją nas do nie sie nia mi o kry zy sie. Dla jed nych jest to chwi lo wa za dysz ka, z któ rej – jak z prze zię bie nia – z cza sem się wy cho dzi. Dla in nych jest to po wód do tro ski: zwal nia ją pra cow ni ków i za sta na wia ją się, co po wie dzą swo im udzia łow com na naj bli ższym spo tka niu. Są rów nież i ta cy, któ rzy spo koj nie przy go to wu ją się na fin an so we tsu na mi, któ re nie oszczę dzi ni ko go. Kto ma ra cję? Trud no po wie dzieć. War to jed nak od cza su do cza su przyj rzeć się fak tom i za sta no wić, co to ozna cza dla nas: prze cięt nych zja da czy chle ba, któ rzy na to, co się dzie je na świa to wych ryn kach nie ma ją żad ne go wpły wu.

JEST DROŻEJ? Wy da wać by się mo gło, że w do bie kry zy su ce ny po win ny spa dać, a nie ro snąć. Tym cza sem, jak prze ko nu ją fir my zaj mu ją ce się ana li zą ryn ku kon sump cyj ne go, jest zu peł nie od wrot nie. Tyl ko na ryn ku ar ty ku łów po wszech ne go użyt ku, ta kich jak mle ko czy chleb, w cią gu ostat nie go ro ku ce ny dra stycz nie wzro sły. Dla przy kła du: śred nia ce na ma ka ro nu mię dzy kwiet niem ubie głe go ro ku a te raz wzro sła aż o 81 pro c. Nie le piej spra wa wy glą da z mle kiem – wzost o 17 pro c. czy ry żem – wzrost o 61 pro c. Ser? – 26 pro c. droż szy jest dzi siaj niż przed ro kiem. Ma sło – 62 pro c. a jaj ka – 47 pro c. Li sta pro duk tów, któ rych ce na w cią gu ostat nie go ro ku wzro sła jest dłu ga

i nie spo sób wy mie nić wszyst kich po zy cji. Co cie ka we, ce ny w su per mar ke tach rosną sied mio krot nie szybciej niż inflacja przewidziana w bu dże cie. Czyż by rząd Gor do na Brow na się prze li czył? A mo że ko rzy sta on z in nych da nych po trzeb nych do ob li czeń? Mi mo iż w prze ło że niu na ce ny wzrost ten wa ha się w gra ni cach kil ku do kil ku na stu pen sów, to jed nak w cią gu ro ku nie spo strze że nie ucie ka nam z port fe li znacz na su ma pie nię dzy. Jak do nio sła w śro dę bry tyj ska pra sa – sta ty stycz na ro dzi na w UK wy da je wię cej o po nad 800 fun tów rocz nie, a prze cież jest to je dy nie do pie ro po czą tek. Oprócz żyw no ści dro że je bo wiem wie le in nych produktów: we wto rek wie czo rem ce na ro py na świa to wych gieł dach po bi ła ko lej ny re kord – za ba rył kę pła co no 120 do la rów, naj wię cej w hi sto rii. A gdy ro śnie ce na ro py, ci cha czem ro śnie nie mal wszyst ko, co w ja kimś stop niu uza leż nio ne jest od cen trans por tu. Dro żej też po dró żu je się sa mo lo tem, au to bu sem czy jeź dzi au tem. Ce ny ro sną wszę dzie, nie tyl ko w Wiel kiej Bry ta nii.

NIEPEWNOŚĆ Jak za uwa ża ostat nia Świa to wa Pro gno za Eko no micz na (WEO) Mię dzy na ro do we go Fun du szu Wa lu to we go, „świa to wa go spo dar ka we szła na no we i nie pew ne te ry to rium”. Być mo że naj bar dziej zna czą cy jest w tym kon trast po mię dzy bo omem na ryn -

ku su row ców, a za ła ma niem na ryn ku kre dy to wym i po mię dzy dy na micz nym roz wo jem go spo da rek wscho dzą cych i kieł ku ją cą re ce sją w USA. WEO pro gno zu je, że ame ry kań ska go spo dar ka mo że się skur czyć o 0,7 pro c. po mię dzy czwar tym kwar ta łem ubie głe go ro ku i czwar tym kwar ta łem 2008. To zna czą ca zmia na w po rów na niu do 0,9-pro cen to we go wzro stu w tym okre sie, ja ki pro gno zo wa no w stycz nio wej ak tu ali za cji WEO. Co wię cej, wzrost w ko lej nych czte rech kwar ta łach ma wy nieść je dy nie 1,6 pro c. Tym cza sem wzrost w stre fie eu ro ma wynieść za le d wie 0,9 pro c. mię dzy czwar tym kwar ta łem 2007 i czwar tym kwar ta łem 2008. Co cie ka we, go spo dar ki wscho dzą ce by ły mo to rem wzro stu przez ostat nie pięć lat: na Chi ny przy pa da ła jed na czwar ta, na Bra zy lię, In die i Ro sję pra wie ko lej na jed na czwar ta, a na wszyst kie kra je wscho dzą ce i roz wi ja ją ce się oko ło dwóch trze cich (mie rzo nych we dług pa ry te tu si ły na byw czej) świa to we go wzro stu go spo dar cze go. Co wię cej, za uwa ża WEO, na go spo dar ki te „przy pa da po nad 90 pro c. wzro stu kon sump cji pro duk tów naf to wych i me ta li i 80 pro c. wzro stu kon sump cji zbóż, li cząc od 2002 ro ku” (za resz tę w prze wa ża ją cej mie rze od po wia da skan da licz nie mar no traw czy pro gram roz wo ju bio pa liw). Go spo dar ki wscho dzą ce by ły rów nież wiel kim eks por te rem ka pi ta łu. W ubie głym ro ku chiń ska nad wyż ka na ra -

chun ku ob ro tów bie żą cych wy no si ła 11,1 pro c. pro duk tu kra jo we go brut to. Wyż sze ce ny ro py tak że na pę dza ły do cho dy kra jów o wy so kiej sto pie oszczęd no ści. MFW pro gno zu je, że nad wyż ka w ob ro tach bie żą cych w kra jach wscho dzą cych i roz wi ja ją cych się wy nie sie w tym ro ku 729 mld do la rów. A to nie jest do bra wia do mość dla wa lu ty ame ry kań skiej, któ ra no tu je co raz to więk sze spad ki na świa to wych gieł dach.

ZACISKANIE PASA Po kil ku mie sią cach me dial nych spe ku la cji o zbli ża ją cym się kry zy sie spe cja li ści przy zna ją, że za uwa ży li znacz ną zmia nę przy zwy cza jeń kon sump cyj nych prze cięt ne go miesz kań ca Wiel kiej Bry ta nii. Co raz rza dziej ko rzy sta on z kar ty kre dy to wej (liczba trans ak cji płat ni czych przy uży ciu kart spa dła w cią gu ro ku o 25 pro c.), czę ściej pła ci go tów ką, mniej wy da je na codzienne potrzeby, wię cej pła ci za kre dyt miesz ka nio wy. W za ist nia łej sy tu acji co raz mniej osób stać na za kup no we go miesz ka nia – spa dek licz by no wych kre dy tów w okre sie mię dzy mar cem 2007 a mar cem 2008 wy no si po nad 46 proc., co jest naj wyż szym spad kiem w hi sto rii kre dy tów miesz ka nio wych. Rząd za po wie dział przy go to wa nie spe cjal ne go pro gra mu, któ ry ma po móc ro dzi nom w trud nej sy tu acji fi nan so wej w wy wią zy wa niu się z kre dy to wych zo bo wią zań, ale już wia do mo, iż nie wej dzie w ży cie wcze śniej niż za rok.

Lotniska niemocy Po mie sią cach kło po tów na lon dyń skich lot ni skach spra wą za in te re so wa ła się Com pe ti tion Com mis sion, któ ra po sta no wi ła zba dać sy tu ację i wy da ła opi nię: dzie je się źle i czas, aby ope ra tor BAA – wła ści ciel lot nisk – sprze dał co naj mniej jed no. Dla cze go? Tyl ko zła ma nie mo no po lu mo że pop ra wić sy tu ację. Pod mło tek praw do po dob nie tra f i lot ni sko w Ga twick, któ re go ce na mo że wy nieść na wet 3 mld fun tów. Ga twick to dru gie po He ath row naj więk sze lot ni sko Lon dy nu, z któ re go już te raz ko rzy sta po nad 35 mld pa sa że rów każ de go ro ku. Com pe ti tion Com mis sion do szła do wnio sku, że tyl ko w ten spo sób mo że zła mać mo no pol BAA i spra wić, że sy tu acja na lot ni skach się po pra wi. Pó ki co nie wy glą da to do brze: set ki ty się cy za gu bio nych ba ga ży, ty sią ce od wo ła nych lo tów od prze szło ro ku paraliżują ruch lot ni czy na He ath row.

migawki LIDL UCIEKA Z POLSKI Niemiecki Lidl ma w Polsce 260 sklepów, ale nie dał rady utrzymać się na rynku. Chce sprzedać swoją sieć za 250 milionów euro. Teraz szuka chętnych. Jednym z nich jest, także niemiecki, Aldi, który niedawno otworzył w naszym kraju swoje pierwsze sklepy. DO USA BEZ LAPTOPA Amerykański Sąd Apelacyjny orzekł, że kontrola danych zapisanych w pamięci komputera oraz na innych nośnikach cyfrowych nie różni się od rewizji bagażu i jako taka nie wymaga specjalnego uzasadnienia. Kontrowersyjna decyzja może wiązać się z naruszeniem prywatności podróżnych, ale ułatwi amerykańskim służbom granicznym kontrolę wwożonych i wywożonych informacji. DROGI NIE BĘDZIE Od stycznia nie podpisano w Polsce żadnego dużego kontraktu na budowę dróg. A rząd chce zmieniać przyjęty zaledwie pół roku temu program inwestycji drogowych. ALITALIA PADA Linie Air France wycofały swą ofertę zakupu udziałów pogrążonej w kryzysie finansowym Alitalii. BANK RATUJE BANKI? Bank of England planuje potężną interwencję finansową, aby tchnąć życie w podupadły rynek nieruchomości. Wielkie i małe brytyjskie banki padły ofiarą światowego kryzysu kredytowego, straciły do siebie wzajem zaufanie i przestały udzielać sobie wielkich, tanich pożyczek. Aby uzdrowić sytuację, Bank of England utworzył specjalną rezerwę, z której mogą czerpać banki prywatne. Jak zapowiedziano, ten fundusz zasili teraz suma 50 miliardów funtów. MALUCH WRACA DO TYCH Włoski Fiat zapowiedział nową wersję popularnego Fiata 126p, czyli „malucha”. Nowy model pojawi się w 2010 roku i będzie produkowany w Tychach. GUBIĄ BAGAŻ, GUBIĄ W ubiegłym roku w pasażerskiej komunikacji lotniczej zagubiono 42 mln sztuk bagażu, co w porównaniu z rokiem 2006 oznacza wzrost o 25 proc. donosi opublikowany w czwartek raport spółki usług informatyczno- łącznościowych dla branży lotniczej SITA.

GBP

Na początku kwietnia samoloty na Gatwick przez wiele godzin czekały na odśnieżenie. BAA nie przedłużył bowiem umowy z firmą, która się tym zajmuje, gdyż... nie spodziewał się opadów śniegu.

Otwar cie no we go ter mi na lu Bri tish Air ways mia ło po ka zać, że fir ma jest jed nak w sta nie tak za rzą dzać lot ni skiem, tym cza sem wy buchł skan dal, któ re go koń ca nie wi dać. Do szło do te go, że fir -

my ubez pie cze nio we od ma wia ją ubez pie cza nia ba ga żu, je śli po dró żu je się przez lotnisko He ath row. Spra wą za jął się też rząd, któ ry już za po wie dział, że przyj rzy się prze pi -

som praw nym re gu lu ją cym pra cę lot nisk w Wiel kiej Bry ta nii. Co kol wiek się sta nie, z pew no ścią po pra wi to sy tu ację, bo wiem jak pod kre śla ją spe cja li ści – już go rzej być nie mo że.

EURO

18.04

4,29 zł

21.04

4,29 zł

3,42zł

22.04

4,24 zł

3,41 zł

23.04

4,25zł

3,40 zł

24.04

4,25 zł

3,40 zł

3,42 zł


20|

25 kwietnia 2008 | nowy czas

punkt widzenia

ROzStRzyGniĘcie KOnKURSU LiteRAcKieGO iM. zbiGniewA HeRbeRtA

Trochę cooltury... Są pewne granice, których nie sposób przekroczyć bez paszportu. Są pewne paszporty, które wstydzę się kupić. W przejściu podziemnym literatury są pewne miejsca, w których sprzedają płynne przepustki, grymasy uśmiechów, tanie komplementy. Tam warto się męczyć, tam warto nie trzeźwieć. Wojciech Brzoska

Mar cin Pi niak Ko cham to – to na głe smyr gnię cie po etyc kie go trans cen den tu. Ten bły sko tli wy mo no log ab so lu tu pi sa ny rę ko ma bo skich śmier tel ni ków. Wiel bię ich, mło dych du chem, We rgi liu szy. W pie kle nie biań ski sko wyt. A już szcze gól nie, wy bit nie kocham kon kur sy li te rac kie. Olim pia dy sło wa. Ma ra to ny prze no śni i za wo dy la nia wo dy. Fra zy, aka pi ty, zgrab ne cią gi smu kłych li ter. Ci po eci, ich de li kat ne dło nie. Te po et ki, co w chiń skich piór ni kach no szą ży let ki. Pol -

rewers czyli déjá vu z ubiegłego tygodnia Mikołaj Skrzypiec

ska tra dy cja ro man tycz na. Kult wiesz cza – pół mu tan ta, pół bo ga. W weł nia nym sza lu na wie trze, czar nym płasz czu z no te sem pod pa chą i z wier szem w gło wie i w ka pe lu szu. I nie opi sa nym mi stycz nym bły skiem ge niu szu w le wym oku. Żar to wa łem. Nie bie rze mnie to. Zu peł nie. Po ezja by ła by lep sza bez po etów. Po eci to za ka ła, ban da mi to ma nów. Nie lu bię ich. Sza nu ję pi szą cych do bre wier sze, któ re – jak to po wie dział kie dyś Ta de usz Ró że wicz – na le żą wów czas do wszyst kich. Na gro dzo ne wier sze pod czas ga li Kon kur su Li te rac kie go im. Zbi gnie wa

Her ber ta upa da ły jak pi ja ne ko nie (pi sa nie o po ezji wy mu sza beł kot). Dla mnie oso bi ście – kpi na. Dru ga na gro da dla po ety o go dle Co gi to. Za baw ne. Do wy ni ków z pro zy nie wy trzy ma łem. Z Sa li Ma li no wej po bie głem wprost do skle pu po pi wo. Akt de spe ra cji, je den bro war za Co gi to, dru gi za cia ło kon kur so wej ko mi sji. Na tych wszyst kich kon kur sach oni za wsze wy glą da ją tak sa mo, ni czym mo de le pro duk cji ta śmo wej. Na gra ni cy wy trzy ma nia był pan re cy tu ją cy na gro dzo ne dzie ła. To wszyst ko jak w sa li PGR -u – ko ta ry, ob ru sy, a spod nich wy cho dzą ce ra chi tycz ne nóż ki złą czo nych w pre zy dial ny stół sto licz ków. Ab sur dal ne na masz cze nie i ten na boż ny ton zie ją cy z gło śni ków. Upu dro wa ny kosz mar. Or ga ni za tor im pre zy, Brand Bo ok, na swo jej stro nie in ter ne to wej napisał: Na konkurs nadesłano 231 zestawów wierszy. Wiersze się pisze. Chwała Bogu. Wszystkim próbującym napisać wiersz należy się nagroda w wysokości choćby dobrego słowa, uznanie za próbę wyłuskania, jeśli nie diamentu, to jedynego kamyka z niepowtarzalną inkluzją łuskającą z tajemnego wnętrza żywą iskierkę. Je że li z te go oce anu wier szy wy ło wio no ta kie „dia men ty” czy też „ka my ki”, czy mo że ra czej to piel cze ka mo le to ja uwa żam, że wier sze się nie ste ty pi sze. Szko da cza su i ma ra su. Szko da pió ra i pa pie ru w do bie tak mod nej eko lo gii. Le piej go prze zna czyć na eko lo gicz ne pam per sy wie lo ra zo we go użyt ku. Ży wa iskier ka mar twych słów. To nie jest obiek tyw na oce na, gdyż ta kie nie ist nie ją. Je dy nie zwrot z mo jej wą tro by. Sza nu ję swój czas, tym bar dziej że po dob no w 2012 ma być ko niec świa ta i mam ta kie prze sła nie: Je że li już kto kol wiek de cy du je się za bie rać in nym czas swo ją sztu ką, to ja żą dam, że by dał z sie bie wszyst ko. Nie in te re su ją mnie pre zen ta cje grup wza jem nej ad o ra cji, kół ka ró żań co we sym pa ty ków li te ra tu ry i ich ona ni stycz ne skłon no ści gra fo mań skie. Al bo wcho dzisz w coś na mak sa i je steś szcze ry do bó lu, al bo za osz czędź nam utra ty tych kil ku cen nych od de chów.

Kampania wyborcza kandydatów na urząd burmistrza Londynu, dla wielu z polonijnych mediów okazała się być prawdziwym skarbem. Rozmaite gazety, rozgłośnie radiowe, a nawet stacje telewizyjne, postanowiły przybliżyć temat zbliżających się wyborów swoim odbiorcom, oraz z właściwym sobie profesjonalizmem przedstawić kandydatów. Oto w kolejnych numerach największych z pism pojawia się wywiad za wywiadem. Oto radiowcy ganiają z mikrofonami za kandydatami, a kamery towarzyszą im na każdym kroku gonitwy – od wyjścia z samochodu, poprzez kroki po schodach, przez korytarze, na salę, w której odbywa się spotkanie z wyborcami, polskie media wszystko rejestrują z godnym podziwu zapałem. Po spotkaniu trwa przepychanka, kto przejdzie, kto wyjdzie, kto lepiej uchwyci kolejne pięć sekund wizyty szanownych panów politykierów w polonijnych ośrodkach, kto trafi lepsze zdjęcie. Niestety, w całej tej gonitwie brakuje rzeczy, które byłyby o wiele przydatniejsze, niż każda sekunda spotkania przedwyborczego, zarejestrowana z siedmiu różnych stron. Brakuje pytań, które nie zawierałyby odpowiedzi. Brakuje refleksji i zastanowienia, dlaczego politycy ci kłopoczą się, przychodzą i opowiadają o swoich programach. Dlaczego są skłonni, by obiecać wszystko, o co poprosimy? Nie ma pomysłu na to, jak kandydatów zapytać o konkrety, ani na to, jak interpretować ich nagłe zainteresowanie polskim elektoratem. Jest za to wiele nabożnego szacunku, nieskrywanego uznania już wcale nie bezstronnych mediów, które kandydatów traktują jak świętych niemalże mężów. Te bóstwa, które wyświadczyły nam zaszczyt, pochylając się nad naszym mikrokosmosem na pewno się z tego cieszą. I zapamiętają. Ale kiedy już pojawi się okazja, w dużym wywiadzie, takim jak tydzień temu w Coolturze, popytać o jakieś konkrety Kena Livingstone’a, wi-

Nie gram w gry ta nich kom ple men tów i po kle py wa nia po ple cach. Po ga li kon kur su szpa ko wa ty dżen tel men pod su mo wał kon kurs bły sko tli wym py ta niem skie ro wa nym do pa na re cep cjo ni sty: – Czy nie są dzi pan, że te raz po ezja i pro za to to sa mo? Uwa gę na to miast zwró ci ła Mo ni ka Tho mas, pre zen tu ją ca swo ją mu zycz ną twór czość. By ła tą tak zwa ną „ży wą iskier ką” na ba lu ma ne ki nów. Or ga ni za to rzy kon kur su do tar li do niej dro gą in ter ne to wą pi sząc w swo im li ście: Trafiliśmy na Twój profil i pomyśleliśmy: czy nie chciałabyś zaśpiewać na Gali Wręczenia Nagród, w części artystycznej programu? Niestety nie możemy zaoferować ci wynagrodzenia, ale na spotkaniu pojawią się przedstawiciele londyńskich gazet, tygodników. Impreza będzie rejestrowana również przez TV Polonia, więc choć nie jest to korzystne z punktu materialnego, daje możliwość poznania wielu ciekawych ludzi, laureatów konkursu, którzy wysyłali teksty na konkurs z różnych stron świata. Przy kro mi, Pa ni Mo ni ko, że ja ko tzw. przed sta wi ciel „lon dyn skch ga zet” mam od mien ne zda nie na te mat moż li wo ści, ja kie dał ten mię dzy na ro do wy kon kurs. Ewi dent nie nie dla mnie to miej sce. POSK – mek ka pol skiej kultury i sztu ki w Lon dy nie. Choć kon cert Je rze go Po łom skie go, na któ rym po ja wi łem się z racji za wo do wych obo wiąz ków miał kli mat i choć nie jest to twór czość dla mnie – bez po rów na nia był cie kaw szą im pre zą od ga li Brand Bo ok. W kon kur sie li te rac kim nie wziąłem udziału, ale... pra gnę za pre zen to wać po za kon kur so we ha iku: PO SKu ltura

Na ścianie logo głowa w kwadracie To wszystko w temacie.

PS. Je że li no wy pol ski mie sięcz nik li te rac ko -ar ty stycz ny jest za in te re so wa ny pu bli ka cją po wyż sze go wier sza to pro szę bar dzo, od da ję pra wa au tor skie.

dać ewidentnie, jak rozmówca jest hołubiony. Jak się przedstawia jego wielkie zasługi dla miasta, ile starań się czyni, by wypadł jak najlepiej. Do tego jaskrawe błędy rzeczowe autorki, jak np. to, gdzie dokładnie stanął pomnik Nelsona Mandeli, świadczą o jej zupełnej niewiedzy. Zapewniam panią Biszewską, że na pewno nie było to „na północ na Trafalgar Square”. Jeśli już wprowadzać takie kuriozalne określenie, to na zachód, a dokładnie na Parliament Square. Zapewniam też, że umieszczenie pomnika Mandeli przed parlamentem wywołało wiele kontrowersji wśród Anglików. Skoro w lidzie popełniane są takie byki, to czy można liczyć, że w dalszej części wywiadu dowiemy się czegoś konkretnego, co więcej, zgodnego z prawdą i zasadami rzetelnego dziennikarstwa? Ken dostał szansę na nieprzerwaną w żaden sposób jednostronną opowieść o swoich dwóch kadencjach sukcesu, a pani Biszewska mu to umożliwiła. Ale między reklamami wygląda zupełnie nieźle. Brakuje jedynie nagłówka „ogłoszenie wyborcze”. A tacy zawodowcy jak Johnson czy Livingstone wiedzą dokładnie, jak to wykorzystać. Jeśli jakakolwiek kampania wyborcza ma być rzetelnie przedstawiona, to na pewno nie z takim czołobitnym stosunkiem dziennikarzy do polityków. Jak czytelnik ma się czegoś dowiedzieć, skoro po konferencji prasowej dziennikarze niektórych pism robią sobie pamiątkowe zdjęcia z politykami albo proszą ich o autograf? To nie tylko o polityków angielskich chodzi, również o polskich, podczas ostatnich wyborów. Skąd to wynika, trudno powiedzieć, ale wiadomo za to, czemu służy. Służy np. temu, by móc się później pokazać w internecie. Lansować się jak się tylko da, albo chwalić pięciuset „znajomym”, bo tak to fajnie będzie wyglądać na www.naszaklasa. To nie jest dziennikarstwo, to jest zwyczajna żenada.


|21

25 kwietnia 2008 | nowy czas

redaguje Konrad Szlendak

londoncalling

Japoński budda końca czasów asami Akita aka Merzbow to jeden z najwybitniejszych, współczesnych artystów tworzących muzykę, określaną w skrócie jako noise. Idea niszczenia umysłów dzikimi dźwiękami zrodziła się w jego głowie podczas studiów w zatłoczonym Tokio, na skutek zetknięcia się z surrealistycznymi koncepcjami otwierania wrót podświadomości – spuścizną twórczości Kurta Schwittersa, Hansa Arpa czy Tristana Tzary. Jego londyński koncert odbył się w auli ULU, miejscu w którym miło słucha się muzyczki popijając piwko lub ciderka. Merzbow supportowały dwa angielskie projekty, laptopowo-power elektroniczny Satori, skupiający się manipulowaniu samplami na żywo oraz harsh noise'owy, sado-masochistyczny Sutcliffe Jügend. Duet nr 2 sprawił, że świdrujący noise stał się hostią gwałtu, która w bezkompromisowy sposób włamywała się w każdą komórkę systemu nerwowego niosąc chaos i zniszczenie. Główną taktyką Sutcliffe Jügend stało się bazowanie na wysokich częstotliwościach, które wraz z zaloopowanymi okrzykami, szarżowały po uszach, jak nagłe zrywy

M

sztormu. Pozbawione litości, pełne furii przekleństwa mieszały się z przesterowanymi piskami, a scenę opanowywało postindustrialne vodoun, które z każdą kolejną minutą koncertu stawało się coraz intensywniejsze. Kiedy Kevin Tomkins drżał i wił się

po scenie podkręcając jednocześnie głośność, niektórzy wymiękali i uciekali spod sceny. Krótko po tym, jak angielscy artyści zakończyli swój występ, na scenie pojawił się laptop ze słynnym wegańskim przesłaniem: „Meat is Murder”

Hip hop blink on Black Myth If you have ever thought of hip hop lifestyle as nothing but hanging on the street with homies, smoking weed or even pushing the crack all night, then you're obviously wrong or omit the real knowledge about what rapping has all become about now. Fasten your seat belts then and prepare for the journey into the real source of hip hop power – The Black Myth dimension. The Black Myth has been one of the most present on „the market” for the last 30 years, but hidden in a niche explored mainly by freaky jazz musicians, afrobeat prophets and dub poets. It has been until today, when we're facing the next stage – this time hip hop subculture brings on The Black Myth into sort of pop vodoun, which is just a taste of what could be coming. Let me introduce you The Black Dot, the most profound rapper you could imagine, straight from Harlem, NY, author of disconcertingly mad book Hip Hop Decoded: From its Ancient Origin to its Modern Day Matrix and DVD series 5 Bloodlines of Hip Hop czy Hip Hop Is Dead. Watching the 5 Bloodlines of Hip Hop we're acknowledged with the real Black Myth trace. The Black Dot introduces his vision, in which black ancestors had stepped to Earth long time ago through Five Bloodlines,

which can be identified by sci-fi freaks as something like Stargate stuff. These five would be: Earth identified by The Black Dot with Hierogliphs, Water identified with Dance (shake that booty thing), Fire identified with Griot (praise singer and wandering musician among few nations of Western Africa) or Oracle, Air identified with Sacred Drum (for instance could be haitian Asotor Drum) and Ether identified with Knowledge. This was the way black people gained their precious culture and original indentity. However, happiness hadn't lasted long, the troubles had come in forms of deadly and vile vampire-mutants, which sucked up the whole bloodlines and seized the spiritual connection with ancestors leaving black nations in long lasting despair. As The Black Dot claims, redemption was long to be received for the black people, which were supressed and abused during all that time waiting for reclaiming their lost Wisdom. It came eventually in 1973 largely due to hip hop, when the superheroes appeared such as Afrika Bambaataa (founder Of The Universal Zulu Nation) and Grandmaster Flash (one of the best Djs ever), who revitalized the lost bloodlines and brought them back to life. The old ancestors' manifestations

have been transformed then into B-boying, Rap, Graffiti and Turntablism, joined together by Knowledge. Although the new battle was to begin, vampire-mutants quick started to spread their agendas again, creating deadly style known as gangsta rap, which was a nail in the coffin. The Black Dot has found, however, the leader of this turmoil, which is Jay-Z, being mounted amongst many other pop rappers by the forces of evil. In spite of such difficulties our Harlem's activist has been still irreconcilable optimist believing that real hip hop is going to win this war in 2012, when it will approach an Omega Point and tune in to the rhymes and beats from the highest dimensions. In his book The Black Dot also writes about the reasons of starting his mission explaining why hip hop is dead: I started this story by saying there's a war going on. It's more than just a rhyme war, or a mind war. It's also a spiritual vs. a material war with many other factors involved. Everyone knows that rhyme pays including the "Government". So when they couldn't shut it down in the early days because of its high demand, they made sure they got paid a very high percentage before the product even hit the streets. Yeah mon, gimme mo' of this shit!

i na scenę wszedł sam Masami Akita. Jeden z najwybitniejszych artystów naszych czasów, bojownik o prawa zwierząt i mistrz mentalnego fetyszyzmu, głoszący potrzebę zniszczenia cywilizacji i zbudowania jej od nowa, zaczął ostro. W publikę poleciała fa-

la wściekłego noise'u na prostych, niemal siermiężnych bitach, ładujących we wszystkich porcję basu. Już po kilku minutach pojawiło się zrozumienie idei, które w swojej muzyce głosił Masami Akita. To pozytywne przesłanie ludzkiej kreatywności, prawdziwej miłości w czasach zagłady i degeneracji. Czysta świadomość rozkoszy istnienia była niemalże wyczuwalna, kiedy ekstremalny, noise'owy terror przepływał przez wszystkie komórki mojego ciała. Zamknąłem oczy i odpłynąłem do magicznej krainy, w której czas nie ma znaczenia stając się pierwotnym dźwiękiem wszechświata, bezosobowym, prymordialnym OM. Koncert trwał długo, ale tylko niewielu zdawało się odkrywać podczas niego, że kosmiczny rytm, pokrewny haitańskim, rytualnym polirytmiom, który został na nim wykorzystany przez Masami Akitę, tworzył niecodzienną jakość stając się wszechobecnym nawoływaniem do duchowej przemiany. Jak mówili niektórzy, w jego muzyce wyczuwalna była tak głęboka czystość, że po prostu przepływała przez ciało, jak fale promieni X. Dziękujemy ci Masami za tak wspaniały wieczór.

OBRONA HELMOWEGO JARU Pamiętam, że kiedy słuchałem pierwszych płyt z metalcore'owego worka, mówiłem sobie, że skądś znam ten riff, a potem puszczałem płytę starego, dobrego Death i nagle doznawałem olśnienia. Protest The Hero to jednak kapela nieco ciekawsza, z jednej strony blisko muzycznie do wyjętego z kreskówki o He-Manie, zespołu Manowar, a z drugiej nieobojętna pozostaje jej fascynacja wirtuozami z The Dillinger Escape Plan, Meshuggah czy badziej mainstreamowego, System Of A Down. Inspiracje te układają się jednak na nowej płycie w strzałkę, wskazującą coraz bardziej Killswitch Engage, Unearth czy 3 Inches Of Blood (ziomki z Kanady) z pewną domieszką math. Jednym słowem, kiedyś punki, a teraz kombinujące metaluchy odwalają swoją robotę sprawnie i miło dla ucha z nutką lirycznej fantazji. Na „Fortress” usłyszeć można zarówno szybkie przejścia z delikatnymi zwolnieniami, co i diabelskie przyśpieszenia, wykonane z doskonałą, techniczną sprawnością. Wszystko zaś niezbyt ciężkie i ułożone pod śliczny wokal Rody'ego Walkera, który pokazuje swoje możliwości zarówno w tradycyjnym zawodzeniu, jak i w dzikim screamingu, które używane są ze schizoidalną

pewnością siebie. W tle mamy też od czasu growlingowe chórki. Jeśli chodzi o przesłanie, to rewolucji nie ma, smoki, miecze, pogańskie bóstwa, skute łańcuchami demony oraz oczywiście niezdobyte zamki tworzą pełną namiętności otoczkę. Wobec stylu fantasy, który dzięki metalowi przeżywa wielkie odrodzenie, należy przy okazji spytać, kiedy wreszcie na londyńskiej ulicy popularny stanie się styl Conana Barbarzyńcy? Protest The Hero – Fortress – Underground Operations, Canada – CD/LP/MP3 – luty 2008


22|

25 kwietnia 2008 | nowy czas

kultura świat kulturalnie W czwartek, 17 kwietnia, w wieku 58 lat zmarł Danny Federici, klawiszowiec wspierającej Bruce'a Springsteena E Street Band. Muzyk od trzech lat zmagał się z chorobą nowotworową.

Świat wokół nas

Dawnych wspomnień czar

Ponad stu didżejów i 30 zespołów muzycznych ze wszystkich krajów Unii Europejskiej wystąpiło w berlińskich klubach w ramach 2. Europejskiej Nocy Klubowej. Polskim akcentem Nocy był koncert Marii Sadowskiej oraz występ didżeja Hiro Szyma w klubie Pfefferberg V.U.P. Takie czasy. W muzeum Hamaland w miejscowości Vreden można oglądać dwa tysiące pustych torebek po chipsach ze zbiorów Bernda Schikory uznanych przez wydawców Księgi Rekordów Guinnessa za największą tego rodzaju kolekcję na kuli ziemskiej. 23 kwietnia bibliofile z całego świata spotykali się aby uczcić Światowy Dzień Książki i Praw Autorskich, który UNESCO ustanowił w 1995 roku. Wokalista AC/DC Brain Johnson poinformował, że legendarna formacja po kolejnej trasie koncertowej zniknie ze sceny.

abcinych opowieści mogę słuchać godzinami. Przy filiżance aromatycznej kawy i drożdżowego ciasta po cichu marzyć i jeszcze bardziej po cichu zazdrościć, że i ja wówczas nie byłam młoda. Gdy w powietrzu unosił się słodki zapach radości, panowie w eleganckich garniturach spacerowali pod rękę z wybrankami serca, a stary kataryniarz niezmiennie grał tę samą melodię. Z tego, co mówi babcia, a babci wierzę – świat był prosty i szczery, bezpretensjonalny i prawdziwy. Chyba nawet słońce świeciło jaśniej, a kwiaty mocniej pachniały. I ludzie jakby bardziej życzliwi i uśmiechnięci. I chociaż zdarzyła się wojna, to tamte czasy i tak były kolorowe. Zawsze chciałam przeżyć tę babciną młodość. Z jej jaśniejszej strony. Choć na chwilkę przenieść się w czasie o kilkadziesiąt lat wstecz, do tamtego świata. W ubiegłą sobotę wreszcie się udało...

B

Najlepsze w tym wszystkim jest to, że moja prywatna muzyczna podróż wcale nie była planowana. Wydawało się, że ot, kolejny koncert, kolejni artyści, kolejny zestaw ładnych piosenek. A jednak tym razem naprawdę było inaczej. Powodów mogłabym wymienić co najmniej kilka. Jerzy Połomski, świętujący właśnie pięćdziesięciolecie artystycznej działalności, to niekwestionowany król polskiej piosenki rozrywkowej, a akompaniujący mu znakomicie Jerzy Sent, autor licznych szlagierów, to mistrz muzycznego towarzyszenia. Można więc wyobrazić sobie czego da się doświadczyć, mając obu panów na jednej scenie w jednym czasie. Jeżeli dodać do tego płynące z tej sceny dźwięki – okraszone łatwo wpadającą w ucho melodią i ciekawym tekstem piosenki, znakomity akompaniament fortepianu, estradową elegancję i kulturę wykonawczą obu artystów, a nade wszystko ciepły, aksamitny głos pana Jerzego, rzeczywiście można dać się ponieść. Tym

bardziej że to, co zaproponowali obaj panowie, którzy przyjechali do Londynu na zaproszenie Jurka Jarosza, to w końcu sztuka, a ta tak bardzo odstaje od muzycznej papki, jaką raz po raz raczą odbiorców współczesne media – zamiast artysty pojawia się żywy produkt marketingowy, zamiast utworu – zlepek dziwnie poukładanych dźwięków, a zamiast ciekawych słów – stek bzdur i banałów. Nic dziwnego, że taki misz-masz zwykle kończy się zgagą. Jerzy Połomski to na pewno ulubieniec naszych babć i dziadków. Na pewno z chęcią i sentymentem słuchają go nasi rodzice. I chociaż muzyczne gusta późniejszych pokoleń z zasady dryfują w trochę innym muzycznie kierunku, to na pewno i młodzi potrafią docenić walory jego sztuki. Bo piosenki Jerzego Połomskiego to w końcu klasyka – stara płyta, która choć tyle razy grana, w dalszym ciągu świetnie się sprawdza.

Łucja Piejko

Dźwiękami miniatur fortepianowych Fryderyka Chopina zainaugurowano w ubiegły czwartek wystawę „Świat wokół nas” w kościele św. Trójcy przy Sloane Square. W londyńskiej „katedrze sztuki” będącej już od lat liczącym się ośrodkiem kulturalnym na mapie miasta, tym razem wystawiono prace dziewiętnastu brytyjskich artystów. Wśród plejady tutejszych twórców pojawiły się również dwa polskie nazwiska. Swoje obrazy, inspirowane dorobkiem dawnych mistrzów, zaprezentowała polska malarka Krystyna Dankiewicz, a także znakomita rzeźbiarka, a zarazem organizatorka imprezy, urodzona w Polsce choć od lat mieszkająca na Wyspach – Marysia Jaczyńska. Wystawa połączona jest ze sprzedażą wystawianych eksponatów. Można oglądać ją do 27 kwietnia.

Medale Więźniowie giną strzałem w tył głowy. Ich zwłoki niszczy maszyna. Zostają tylko złote zęby. Trafiają do kotła, a potem do foremek. Zimne już krążki polerują robotnice, nawlekają na tasiemki, pakują. Na potężnym stadionie, bardzo ważny Chińczyk i jego urocze towarzyszki zawieszają na szyjach zwycięzców medale. Tłum wiwatuje. Olimpiada made in China. Film animowany Made in China powstał według scenariusza i na zamówienie organizacji Reporterzy bez Granic (RBG). Zrealizował go Tomasz Bagiński. W internecie i na stronie RBG można obejrzeć zwiastun.(es)

Amy Winehouse zdobyła drugie miejsce w rankingu bohaterek Brytyjczyków. Piosenkarkę pokonała tylko księżna Diana, a tuż za nią uplasowała się Angelina Jolie. Panie znalazły się w rankingu wyżej od Matki Teresy i królowej Elżbiety II.

Rzecz o „Promieniowaniu”

Zakończył się 41. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Houston, gdzie duży sukces odniósł film Wiesława Saniewskiego „Bezmiar sprawiedliwości”. Zwyciężył film hindusko-amerykański „Before the Rains” w reżyserii Santosha Sivana, epicka opowieść sięgająca 1937 roku.

A jednak teatr na emigracji może żyć. Może mieć scenografa, plastyka, dramaturga i muzyka. I może spakować się do walizek, by z jednej emigracji pakować się w drugą, by dać jej szczyptę emigracyjnej rozrywki we własnym języku.

W Chicago rozpoczęły się targi sztuki wschodzącej NEXT, które zorganizowano na powierzchni 150 tysięcy stóp na siódmym piętrze Merchandise Mart. Zaprezentuje się 160 wystawców z najważniejszych centrów kulturowych. Więcej o Targach na stronie: www.nextartfair.com

Elżbieta Sobolewska

Taki teatr przyjedzie do nas w sobotę ze sztuką o Marii Skłodowskiej-Curie. Jedyna polska zawodowa scena w Kanadzie – Salon Poezji, Muzyki i Teatru Polsko-Kanadyjskiego Towarzystwa Muzycznego. Stworzyła go

aktorka, Maria Nowotarska, kilkanaście lat temu, szybko po swoim przyjeździe do Toronto. Bo kto raz zasmakuje tego dziwnego rzemiosła, chce pozostać w jego cuglach. Choć na moment, choć na jeden wieczór stawać na scenie, wiedzą to ci aktorzy, którym nie dane jest żyć pełnią swojej pasji. Obok Marii Nowotarskiej (Skłodowska), wystąpi jej córka, Agata Pilitowska. Specjalnie dla tego aktorskiego duetu, autor, reżyser i znawca teatru, Kazimierz Braun, napisał kilka dramatów. Należy do nich również „Promieniowanie”. Pilitowska zagra w nim Ewę Curie, która napisała pierwszą biografię Marii Skłodowskiej i wokół jej zabiegów o stworzenie prawdziwego portretu matki, toczyć się będzie akcja tej sztuki. Powoli wydobędzie z matki wspomnienia i też ją samą, ukrytą za szkiełkiem nauki. Nie lubiła mówić o sobie i nie chciała również, by robili to inni. Prawdziwą Ewę prosiła: „Po-

wiedz im o mnie jak najmniej”, gdy do drzwi jej domu pukali dziennikarze. Maria Skłodowska zmarła na raka w 1934 roku. W tym ostatnim okresie jej życia toczy się akcja sztuki. Reżyser spektaklu, Kazimierz Braun, był zawodowo mocno związany z Wrocławiem. Teatr Współczesny pod jego zarządem był jedną z najlepszych scen w kraju. Reżyserował „Dziady”, sztuki Norwida i Wyspiańskiego, a także Różewicza, Gombrowicza i Mrożka. Wykładał na Uniwersytecie Wrocławskim i w szkole teatralnej, lecz po inscenizacji „Dżumy” Camusa, w której oddał atmosferę stanu wojennego, został wyrzucony z pracy i zmuszony do wyjazdu za granicę. Maria Nowotarska była niegdyś etatową aktorką Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Maliczewska w „Pannie Maliczewskiej”, Elwira w „Don Juanie”, Hrabina w „Weselu Figara”, Lulu w „Skizie”, Katarzyna w „Czarującym Łajdaku”. W „Nad Nie-

mnem” zagrała Andrzejową Korczyńską, w „Między ustami a brzegiem pucharu” — Teklę Ostrowską. W Salonie, prócz tej głównej, założycielskiej, pełni wiele ról. Jest nie tylko aktorką, lecz również dyrektorem artystycznym, scenarzystą i reżyserem. Na scenie i w życiu spotyka się z córką, która odziedziczyła po matce aktorską smykałkę. Skończyła Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Krakowie, potem występowała m.in. w Starym Teatrze i Teatrze im. Juliusza Słowackiego. W Toronto mieszka od połowy lat 80. Kazimierz Braun ma misję. Bohaterami swoich sztuk uczynił Marię Skłodowską, Helenę Modrzejewską, Ignacego Paderewskiego, Tamarę Łempicką — ludzi, którzy wywierali wpływ na swoją epokę i żyli poza Polską. Wiemy kim byli, nie wiemy, jacy byli. A to właśnie próbuje przekazać nam Kazimierz Braun. szczegóły na str. 25


|23

25 kwietnia | 22 lutego 2008

kultura polska kulturalnie Kenny Garrett, Pat Metheny Trio i Charlie Haden wystąpią w lipcu podczas Warsaw Summer Jazz Days 2008. Wstępny program imprezy przedstawił w Warszawie Mariusz Adamiak, właściciel Agencji Akwarium, organizującej festiwal. Wystąpią znani i uznani, raczej bez niespodzianek, m.in. Branford Marsalis Quartet, Chick Corea, Stanley Clark, Al Di Meola, Lenny White, Bobby McFerrin z Anną Marią Jopek i Leszkiem Możdżerem.

›› W ubiegły czwartek w Ambasadzie RP w Londynie odbyła się promocja książki oraz wystawa rysunków, z których książka powstała. Słynne dzieło Michaiła Bułchakowa „Mistrz i Małgorzata” zaprezentwano w wersji… komiksowej. Pomysłodawcami i realizatorami była para grafików : Andrzej Klimowski i jego żona Danusia Schejbal. Na zdjęciach od lewej: główni bohaterowie wieczoru: Andrzej Klimowski i Danusia Schejbal; zawirowania wokół autografów ; w czasie promocji książki można też było obejrzeć oryginalne rysunki wykorzystane w publikacji

20. rocznica śmierci Jonasza Kofty minęła w sobotę, 19 kwietnia. Debiutował na początku lat 60. w klubie studenckim Hybrydy. Był współzałożycielem kabaretu „Pod Egidą” i autorem piosenek wiecznie zielonych: „Wakacje z blondynką”, „Radość o poranku”, „Jej portret”, „Pamiętajcie o ogrodach”. Grand Prix jego imienia przyznaje jury Ogólnopolskiego Przeglądu Piosenki Autorskiej.

notebook Jarosław i Anna Justyna Daniluk

Dość niekonwencjonalnie poznałam tę parę, odwrotnie niż wszyscy, najpierw Annę, później Jarosława Iwaszkiewiczów. Jako dziecko czytałam wydaną w 1978 roku książkę Anny Iwaszkiewiczowej „Nasze zwierzęta” i w ten sposób, oprócz atmosfery Stawiska, poznałam Jarosława. Dopiero w szkole dowiedziałam się, że Jarosław nie był bratem pisarki, ale jej mężem i to daleko od niej sławniejszym. Wkrótce o Annie Iwaszkiewiczowej zapomniałam, bo w naszej literaturze liczył się jedynie jej mąż. Dziwna to była para, twierdzono. Na pewno się kochali, jakąś trudną, lecz czułą miłością. Jarosław Iwaszkiewicz napisał: „Zostaje we mnie uczucie radości i wdzięczności dla Hani [Anny], która stała się taka nudna i nieznośna, ale jest taka jedyna na świecie, gdybym jej nie spotkał, to co bym ja robił?” (25 III 1974). W 1922 roku Anna Iwaszkiewiczowa, z domu Lilpop, wyszła za młodego i nieznanego jeszcze poetę, zrywając kilkuletnie narzeczeństwo z Krzysztofem Radziwiłłem. Iwaszkiewicz świetnie dawał sobie radę (chociaż na początku, gdy przyjechał do Warszawy, zarabiał dając korepetycje) i jeszcze w tym samym roku wydał drugi tom wierszy „Dionizje”. Poza tym pisał do „Kuriera Polskiego”, współpracował z grupą Skamander, był sekretarzem Marszałka Sejmu Macieja Rataja, jednym słowem małżeństwo panny Lilpop z Iwaszkiewiczem otworzyło jej drzwi do życia literackiego i artystycznego. W 1927 roku Iwaszkiewiczowie osiadają w Podkowie Leśnej, w części, którą pisarz nazywa Stawiskiem i zostają już tam do końca życia. W czasie wojny Stawisko było schronieniem dla wielu pisarzy, a także miejscem ocalenia, Iwaszkiewiczowie bowiem ukrywali Żydów. Również w Stawisku doszło do spotkania pisarza z młodym Miłoszem, kiedy to litewski poeta oznajmił: „Ja pana uwielbiam”, a co Iwaszkiewicz uwiecznił w jednym ze swoich wierszy. Długo później, w 1951 roku, napisał drugi wiersz o Miłoszu, już nie tak przychylny, tuż po tym jak Czesław Miłosz wypowiedział posłuszeństwo władzom PRL i poprosił o azyl polityczny we Francji. Pogodzili

się tuż przed śmiercią Iwaszkiewicza. Jarosław Iwaszkiewicz uważał się za poetę, lecz oprócz poezji uprawiał także eseistykę („Petersburg” 1976), prozę, z czego najbardziej znana jest powieść „Sława i chwała”, czy opowiadanie „Panny z Wilka”. Pisał także dramaty („Kochankowie z Werony” 1928), zajmował się przekładami z języka francuskiego, rosyjskiego i duńskiego. W ubiegłym roku zostały wydane także „Dzienniki” Iwaszkiewicza, w których zawarte są przemyślenia poety, jego komentarze rzeczywistości, gdzie wydarzenia sfery prywatnej przeplatają się ze zdarzeniami politycznymi. Był bardzo wrażliwy na piękno muzyki, chciał zostać kompozytorem, lecz za zachętą swego przyjaciela Karola Szymanowskiego, zajął się pisarstwem. W wielu jego dziełach muzyka zajmuje ważne miejsce, a nawet zbiór „Opowiadania muzyczne” został skomponowany przez autora na podstawie budowy utworów muzycznych. Anna Iwaszkiewicz zajmowała się głównie tłumaczeniami z języka francuskiego (Marcel Proust, Michel Butor, Alain-Fournier, Thomas Marton i Alfred Whitehead), pisała też eseje o twórczości Prousta, Manna czy Conrada. Bardzo długo promowała i adorowała twórczość Antoniego Słonimskiego, do czasu, gdy poeta poróżnił się z Iwaszkiewiczem. Właściwie całe jej życie było skryte w jego cieniu. Anna, tak wrażliwa, przeżyła załamanie nerwowe, gdy dowiedziała się o homoseksualizmie męża. Iwaszkiewicz nie miał przed żoną tajemnic i w listach sam opowiadał jej o towarzyskich zajściach, by nikt go w tym nie uprzedził. Bardziej skomplikowane uczucia targały jednak samą Anną Iwaszkiewiczową. Interesowała się kobietami, lecz katolickie wychowanie nie pozwalało jej na rozwinięcie żadnych związków, opisywała jedynie swoje, nimi, fascynacje. Cierpiąca na depresje, szukała pocieszenia w katolicyzmie, którego stała się żarliwą wyznawczynią. Przez wiele lat pisała dziennik, który został opublikowany w 2000 roku jako „Dzienniki i wspomnienia”. Zmarła 23 grudnia 1979 roku w Stawisku, trzy miesiące później, 2 marca 1980 roku zmarł

18 kwietnia, podczas Międzynarodowego Dnia Ochrony Zabytków, ogłoszono decyzję o uznaniu za pomnik historii zespołu klasztornego Kongregacji Oratorium św. Filipa Neri w Gostyniu-Głogówku. To 34. obiekt na liście najcenniejszych polskich zabytków. Zostaną też podjęte starania o umieszczenie świętogórskiego zespołu klasztornego na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Szpiegowie PRL bohaterami? W maju na antenie TVN zadebiutuje serial „Szpieg” o Marianie Zacharskim, który podczas zimnej wojny wykradł Amerykanom dokumentację supernowoczesnej broni wartą ponad dwa miliardy dolarów. Spektakl „Sprawa Dantona” w reżyserii Jana Klaty otrzymał główną nagrodę 33. Opolskich Konfrontacji Teatralnych Klasyka Polska 2008. Przedstawienie z Teatru Polskiego we Wrocławiu uhonorowano też za scenografię, kostiumy i dwie pierwszoplanowe role męskie: Wiesława Cichego jako Dantona oraz Marcina Czarnika jako Robespierre’a. Nagrodę za reżyserię zdobyła Barbara Wysocka za „Klątwę” wg Wyspiańskiego wystawioną w Starym Teatrze w Krakowie. Minister kultury Bogdan Zdrojewski udzieli dotacji na budowę Muzeum Historii Polski. Gmach ma stanąć nad Trasą Łazienkowską przy Zamku Ujazdowskim, choć władze Warszawy rozważają też inne lokalizacje. – Dobrze oceniam postęp prac w sprawie Muzeum Historii Polski – powiedział na konferencji prasowej minister kultury.


24|

25 kwietnia 2008 | nowy czas

czas na boku

No Way Back Where by Marek Kaźmierski

Sex, drugs and screaming girls It’s one of those Warsaw night bus scenes you know is a permanent threat. Like the gangs of mean-looking ticket inspectors hunting for bribes. Or drunken students making noise, like it was just quantity of volume that made the times of their lives.

Michał Sędzikowski

Cień niedźwiedzia Kevin popatrzył bardzo krytycznie na barszczyk marki Winiary, który mu podsunąłem pod nos. Żal mi się go zrobiło, że przy panującym na zewnątrz chłodzie oziębi się dodatkowo podejrzanymi napojami o kolorze radioaktywnych wycieków. – Z czego to jest? – zapytał krzywiąc się na wszelki wypadek. – Z cebuli i buraków, tak mi się zdaje – odpowiedziałem. – Ohyda! Czy wy w Polsce jecie coś poza kapustą, cebulą, burakami? – zapytał złośliwie. – Chociaż byś spróbował, ty rozwydrzony angielski pudelku. Nie tylko chipsem i colą człowiek żyje! – odciąłem mu się. Zwymyślaliśmy się następnie od rasistów zapowiedzieliśmy obopólne złożenie donosów na siebie i zmieniliśmy temat. Nie było wyjścia, musieliśmy znieść swoje ociekające rasizmem i uprzedzeniami towarzystwo do końca nocnej zmiany. Sprawa bowiem tak wyglądała, że od czasu jak się zaprzyjaźniliśmy, ogarnął nas straszny patriotyzm i prze-

ścigaliśmy się w wyliczaniu historycznych zasług naszych narodów. Pomimo mojej znajomości historii, w punktacji niestety prowadził Kevin, nacierając na głównej linii elektrycznością i prawem ciążenia. Moja husaria obładowana głowami Turków, w której położyłem główną nadzieję, musiała się wycofać pod naporem tych argumentów. W odwodach miałem ciągle Kopernika z rewolucyjną teorią. Na niego jednak nacierały wszystkie pojazdy mechaniczne wyposażone w silniki spalinowe oraz parowe. Zdekonspirowanie planów wroga poprzez złamanie Enigmy też niewiele mi dało, tym bardziej że Kevin mi ciągle tej Enigmy odmawiał, wykłócając się głupio, że to Anglicy ją złamali. W desperacji wygrzebywałem z grobu napromieniowane kości Marii Skłodowskiej, wskrzeszałem Piłsudskiego i z rozmachem rozprawiałem o latyfundiach magnackich. Kevin patrzył na to wszystko z góry, wygodnie usadowiony w pierwszym aeroplanie. Uparcie twierdził, że bracia Wright byli Anglikami ,ponieważ według niego połowa Amerykanów to tak naprawdę Anglicy, tylko o tym zapomnieli. Pogadanki na temat kulinariów oraz glorii narodów utwierdziły mnie w przekonaniu, że pomimo ogólnie w miarę przyjaznego stosunku jesteśmy przez Anglików postrzegani jako niższa kultura. Oczywiście to wynik ignorancji i stereotypów ugruntowywanych durnymi i nieodpowiedzialnymi filmami w rodzaju „Borata” czy „Hostelu”, w którym to filmie słowackie miasteczko przypomina świat po katastrofie nuklearnej. Kiedy Kevin wzdrygnął się na barszczyk, uświadomiłem sobie, że już wiele razy wcześniej spotkałem się z podobną reakcją. Najbardziej jaskrawo przypomniał mi się pewien urzędnik

I’m two stops from home, reading, trying to make my eyes focus against the noise of the engine and the drink in my veins, when a muscle-mountain skinhead gets on with a freshly lit cigarette. He drops into the seat in front of me, seems high on something, starts talking to a group of silent twenty year olds. They do their best to ignore him, but he won’t let it go. One of the group sits alone, right in front of the thug, smoke getting in his eyes. Thug asks whether it’s bothering him. The kid says nothing. Thug moves closer, arms over the back of kid’s seat, asks for an ashtray. Kid stays silent. Thug takes the cigarette out of his mouth, tips ash over kid’s hat. In view of everyone in the back of the bus, kid does nothing. His mates look on, trying to work out exactly how this thing got started, if the point they’re at now is already past recovery or whether everything can still be wished away. Thug continues smiling and spouting crap until kid snaps, tired of waiting for the next taunt, tells him he’s not interested. Thug asks if a smack in the mouth would be preferable. Kid looks far off, like he hasn’t the patience for this, before a lightning-fast punch draws blood. Kid’s eyes close. Thug asks if he’d like another, fist hanging in mid-air. Kid’s eyes open. His friends jump, shoving the cigarette out of the way. The beating is strangely silent. I can’t hear any voices, only the sound of fabric and flesh cla-

UE Welcome, zajmujący się wdrażaniem polskiej emigracji w angielską rzeczywistość. Przez dwie godziny goszcząc u nas w domu nie tknął nawet postawionej przed sobą herbaty. Gdyby miał pełnić rolę mediatora wśród dzikich plemion, jego kariera skończyłaby się po pierwszej misji, w trakcie której obrażeni tubylcy podaliby go do stołu zaraz po napojach gorących. Wyspiarzy, dobrze zakonspirowanych polityką antyrasistowską i dobrymi manierami, zdradzają drobne gesty w odwiecznym, ponadkulturowym języku wymiany pożywienia i usług. Z jedzeniem zawsze jakoś tak było, że w kontakcie międzykulturowym odgrywało niezwykle istotną rolę. Odrzucenie poczęstunku było wyrazem braku zaufania i symbolicznym odrzuceniem całej społeczności. Nawet najdziksi ludzie dobrze to rozumieli i ich dyplomaci konsumowali podawane im dobra, nawet gdy podejrzewali, iż zawierają truciznę. Jak jednak widać, zmanieryzowane, nowoczesne społeczeństwo wytłumiło naturalną empatię sztucznymi uśmiechami, upierdliwymi zapytaniami o stan zdrowia i prawnymi regulacjami politycznej poprawności. Z drugiej strony, czy Polacy kiedykolwiek mieli opory przed spożywaniem zachodnich produktów? Wręcz przeciwnie. Pamiętam jak sam pałaszowałem obiady u pewnego zaprzyjaźnionego angielskiego małżeństwa. Nasza przyjaźń rozwijała się wspaniale, dopóki pewnego dnia nie popsuł im się komputer. Przypomniawszy im, że przez trzy lata prowadziłem w Polsce własny serwis komputerowo-internetowy, zaproponowałem, że zerknę co się mogło stać. Gospodarze zareagowali z wyraźną niechęcią, a ostatecznie wytrąciło mnie z równowagi to, iż podskakiwali,

shing. Thug’s trainer kicks out through the crush, kid’s eyes staring blankly. The driver pulls over, kills the engine, lights inside dimming, doors folding open with a pneumatic sigh. The largest of the group reaches in, pulls at the enemy, receives a head-butt in reply. In the heat of battle, it doesn’t register. As they drag the struggling body outside, the face appears for a split second, the eyes trying to recover some thought to cling to. I follow kid and the others outside. It’s not snowing anymore, but there’s a fresh white blanket on the lawn to break the fall. Mates scramble over each other to get stuck in. They try kicking, but feet clash, so fists come into play again. Thug never once makes a noise, as if none of what is being done to him deserved comment or reply. Kid too is speechless, watching the proceedings from a careful distance. Then, one by one, as if in prearranged order, they fall back. I see them struggling not to show tiredness or temper. The diesel engine behind us starts up again and waits a few seconds. No one moves. The doors slam, roll away with a hiss of air-fed suspension. The baggy jeans and baseball jacket on the ground look remarkably unaffected, if a little twisted in places. No one seems to know what to say or do next. The moment needs character to finish in style, character none of them have. Kid lights a cigarette. Thug just looks tired. A mo-

ment later, they move away, break into a little jog, then slow back down, tired shoulders shifting in the distance, asserting pride in a bad battle well won. I hold onto my book like it was a badge of immunity, feeling like an observer without presence, even though I know it’s philosophically impossible. I consider turning Samaritan, calling for help, but don’t. Don’t know what to do next myself. Violence jumps me, the fights, the crashes, the breakages of my life. I know that the right thing those few moments ago would’ve been to join in, same as the right thing now is to go get help, but if I wasn’t mad enough to hate then, I’m not calm enough to care now. Back in the comfort of my flat, I watch 1970’s documentary footage of US Marine jets on cable TV. With the sound off, the terrible beauty of Blackbirds, Hellcats and Phantoms parades before me. The blues of sea and sky. White smoke trails and proud teeth. Burning reds of nose cones and jet exhausts. The film is old, the colours washed out like memories of childhood, but the images are so glamorous, it’s hard to tell whether they were made as archive or art. I sit still and stare and think. Muscles thawing, mouth twisted in a smile, I find myself wondering why I’m not watching the Wildlife or Fashion or Playboy Channel, but this deadly show instead, loving every hell-bent shot.

Rys. Piotr Jagodziński

pokrzykiwali i łapali mnie za ręce za każdym razem, gdy dotknąłem klawiatury. Zupełnie jakby obawiali się, że zaraz zacznę walić w nią pięściami. Wielomiesięczny proces obopólnego łamania międzynarodowych barier wziął w łeb po tym jednym wydarzeniu. Pomimo licznych weekendów wypełnionych intelektualnymi dysputami, gdzie w obcym języku dawałem pola gospodarzom, okazało się, że w ich oczach ciągle chodzę w futrze, a mój cień ma kształt niedźwiedzia. Wiedziałem, że to było silniejsze od nich, ale co zrobić. Nie potrafię występować w roli dzikusa. Martwi mnie jednak, że wielu Polaków nie tylko świetnie opanowało tę sztukę, ale znajduje w tym jakąś służalczo-poddańczą satysfakcję. Jest mi wstyd, gdy widzę starszych, wąsatych jegomościów, którym w kraju

zwykłem mówić na pan, jak merdają ogonami, radzi choćby i zaaportować na skinienie Anglika. Robi mi się nieswojo, gdy widzę ludzi w moim wieku tak bardzo starających się podlizać tubylcom, że zaczynają się zachowywać jak żałośni kolaboranci, uważający, że staną się bardziej angielscy, jeśli będą wszem i wobec odcinać się od swoich rodaków. Owi zakompleksieni prostacy nie pojmują, że zajmując zaszczytną niszę donosiciela i przydupasa, który używa własnego języka tylko po to, by podsłuchiwać rodaków, jedynie pogłębiają podziały. Anglicy to w gruncie rzeczy zdolni do refleksji ludzie, skłonni z czasem uwierzyć, że istotnie nie jesteśmy niższą kulturą. Przynajmniej należy im dać szansę i przez najbliższe lata zachowywać się z godnością.


25 kwietnia 2008 | nowy czas

|25

co się dzieje film 6. Festiwal Polskiego Filmu Kinoteka przedstawia The Barbican Silk Street, EC2Y 8DS Bilety: £8,50 26 kwietnia, godz.15.00:

reż. Andrzej Wajda BFI Southbank Belvedere Road, SE1 8XT Bilety: £5-£8,60 Debiut reżysera. 1942 rok, warszawska Wola. Stach poznaje związanego z Gwardią Ludową robotnika Sekułę, a przez niego działaczkę Związku Walki Młodych, Dorotę.

Człowiek z marmuru

dramat, 1977 r. reż. Andrzej Wajda Rok 1976. Na korytarzu gmachu Telewizji, Agnieszka przekonuje redaktora, że warto zrobić film o Mateuszu Birkucie, przodowniku pracy, którego błyskotliwa kariera skończyła się nagle około roku 1952. 27 kwietnia, godz.19.00: I served the King of England

dramat, 2007 r. reż. Jiri Menzel Spotkanie z reżyserem Jiri Menzlem przy okazji projekcji jego najnowszego filmu nakręconego na podstawie prozy Hrabala. 28 kwietnia, godz. 18.45: Taking Sides

dramat, 2001 r. reż. Istvan Szabo Jeden z największych niemieckich dyrygentów staje przed amerykańskim komitetem denazyfikacyjnym. Po objęciu władzy przez Adolfa Hitlera postanowił pozostać w Niemczech. 30 kwietnia, godz.19.00: Larks on the String (Skowronki na uwięzi)

obycz. 1969 r. reż. Jiri Menzel Film inspirowany doświadczeniami Hrabala z odlewni stali, opisuje życie intelektualistów i właścicieli sklepików, którzy w latach 50. w ramach tzw. reedukacji zostali zmuszeni do pracy na złomowisku.

Cykl filmów „Behind the Iron Curtain” Lambeth Road, SE1 6HZ Wstęp wolny na wszystkie pokazy! 28 kwietnia, godz.11.00 The Struggles for Poland: in this life

dok.,1988 r. reż. Paul Robinson Wpływ Kościoła Katolickiego na polską politykę i społeczeństwo. godz. 14.00 Prymas. Trzy lata z tysiąca

dramat, 2007 r. reż. Teresa Kotlarczyk Rok 1953. Gdy prymas Wyszyński protestuje przeciw bezprawnym atakom na ludzi w liście „Non possumus”, komuniści go aresztują. Urząd Bezpieczeństwa przygotowuje prowokację. 29 kwietnia, godz.11.00 30 kwietnia, godz.14.00: Cwał

obycz. 1995 r. reż. Krzysztof Zanussi Tragikomedia – czasy stalinowskie w Polsce oglądane oczami chłopca wychowywanego przez ekscentryczną ciotkę, która ignoruje ponurą rzeczywistość.

muzyka Pere Ubu/The Brothers Quay

Bilety: £12 Kobiecy zespół śpiewający a capella autentyczne melodie bułgarskiego folku oraz rosyjskie i macedońskie pieśni. Pub Classics 28 kwietnia, godz. 20.00 The Yorkshire Grey, 29-33, Grays Inn Rd, WC1X 8PN Wstęp: wolne datki www.pubclassics.com Na pierwszym piętrze pubu wystąpi sopranistka Lucy Bailes, która zaśpiewa słynne arie operowe. Wesoła wdówka 29 kwietnia, godz. 19.30 English National Opera, St Martin's Lane, WC2N 4ES Bilety: £10-£87, rezerwacja tel. 0871 472 0600 www.eno.org

30 kwietnia, godz. 19.00 Roxy Bar & Screen 128-132 Borough High Street, SE1 1LB Wstęp wolny Ważki

reż. Justyna Nowak, 2007 r. Fabularna etiuda przedstawia Tolę bardzo zakochaną w swoim chłopaku. Ich miłosne perypetie rozgrywają się w scenerii nadmorskiego miasteczka. Emilka płacze

reż. Rafal Kapeliński, 2006 r. W Katowicach trwa stan wojenny. Bohater filmu zakochuje się w Emilce, ale bez wzajemności. Zdesperowany zaprasza ją na kurs tańca. Miasto ucieczki

reż. Wojciech Kasperski, 2006 r. Tomek stawia światu ultimatum, albo jego ukochana drużyna piłkarska utrzyma się w I lidze, albo kogoś zabije. Obraz polskich hooligans. Sezon na kaczki

reż. Julia Ruszkiewicz, 2006 r. Znakomicie sfotografowana i opowiedziana historia tragicznego wypadku. Świetnie podpatrzony świat dzieci. Film zdobył nagrody na festiwalach w Lille i Aubegan (Francja), Zilinie (Czechy), w Los Angeles.

25 kwietnia, godz. 19.30 Bilety: £22.50, £20, rezerwacja tel. 08703 800 400, www.southbankcentre.co.uk Queen Elizabeth Hall, South Bank Centre, SE1 8XX Premiera adaptacji „Króla Ubu” Alfreda Jarry'ego: słowo, muzyka, animacja. Wystąpi Pere Ubu, post-punkowy zespół założony w Cleveland, w 1975 r. Animację stworzyli ekscentryczni Bracia Quay.

Pokolenie

dramat, 1954 r.

Ostatnia szansa, do 27 kwietnia! Tate Britain, Millbank, SW1P 4RG Codziennie 10.00-17.50 Ponad pięćdziesiąt obrazów jednego z najwyżej cenionych malarzy współczesnych, nominowanego do Nagrody Turnera. Juan Munoz Ostatnia szansa, do 27 kwietnia! Tate Modern, Bankside, SE1 9TG Codziennie, godz.10.00-18.00, pt, sb do 22.00 Bilety: £8 Retrospektywna wystawa hiszpańskiego rzeźbiarza, grafika, publicysty i pisarza.

teatr Promieniowanie 29 kwietnia, godz. 19.45 Purcell Room, South Bank Centre, SE1 8XX Bilety: £17.50-£14 Wokalistka śpiewa piosenki z pogranicza kultury muzycznej krajów arabskich, Izraela i Andaluzji. Wykona utwory z debiutanckiej płyty „The Beauty and the Sea”.

Rzecz o Marii Skłodowskiej Curie 26 kwietnia, godz. 18.30 27 kwietnia, godz. 16.00 Sala Teatralna POSK 238-246 King Street, W6 0RF Bilety: £12, £10, pod nr tel. 020 8741 0398/1887 (kasa teatru)

spotkania Orchestral Shakespeare 30 kwietnia, godz. 19.30 BBC Maida Vale Studios, Delaware Road, W9 2LG Wstęp wolny, rezerwacja miejsc, tel. 0870 901 1227 www.bbc.co.uk/tickets Orkiestra symfoniczna BBC i sopranistka Elizabeth Watts, wykonają m.in. suitę „Sen nocy letniej” Mendelssona oraz suitę „Romeo i Julia” Prokofieva.

wystawy

Discussion: Cenzorship as a creative force Agnieszka Holland/Istvan Szabo/Jiri menzel Ucieczka z kina wolność dramat, 1991 r. reż. Wojciech Marczewski 25 kwietnia, godz. 19.00 The Barbican Silk Street, EC2Y 8DS Wybitni reżyserzy kina europejskiego okresu komunizmu opowiedzą po filmie Wojciecha Marczewskiego o swoich doświadczeniach z cenzurą. Wykłady PUNO POSK, 238-246 King Street, W6 0RF Wstęp wolny Wykłady wygłosi profesor dr hab. Eugeniusz S. Kruszewski 28 kwietnia, godz. 19.00 „Struktura społeczeństwa w okresie PRL”

30 kwietnia, godz. 19.00 „Próba zmiany osobowości człowieka i tworzenie nowego społeczeństwa w PRL”

imprezy Dj Taks oraz Dj Maniana w Peterborough 3 maja The Park Nightclub 30-32 Park Rd, Peterborough Bilety: £8 (przedsprzedaż), £10 (przy wejściu) do nabycia w polskich Delikatesach „Frykas” oraz „U Zoki” i na stronie: www.thepark4music.com Impreza taneczna, którą poprowadzą najlepsi Dje. Military History Live Grand Hall Olympia 380 Kensington High Street, W14 8NL 2 i 3 maja. godz. 10.00-18.00 4 maja godz. 10.00-17.00 Bilety: £18 przedsprzedaż: www.whodoyouthinkyouarelive.co.uk £5 dzieci (6-15 lat)

już wkrótce MegaYoga przedstawia:

POLISH NEW JAZZ: TYMON TYMAŃSKI YASS ENSEMBLE & PINK FREUD 11 maja, godz. 19.00 Cargo 83 Rivington St, EC2A 3AY Bilety: £12 na www.ticketweb.co.uk, £15 przed koncertem W składzie Yass Ensemble m.in. Antoni „Ziut” Gralak i Aleksander Korecki. Pink Freud gra nowoczesny, rozrywkowy i mocno „zadziorny” jazz. X-Side Music przedstawia:

Sokół (WWO) & Pono (ZiP) 16 maja, godz. 21.30 Mass, St Matthews Church, Brixton Hill, SW2 1JF Bilety: £15 na www.ticketweb.co.uk, www.hip-hop.pl Info: 07834194884 / dmd@o2.pl Projekt Sokoła i Pono pt. „Teraz Pieniądz W Cenie”. Afterparty poprowadzi Dj Deszczu Strugi.

Fleur De Paris 27 kwietnia, godz. 19.00 Le QuecumBar, 42-44 Battersea High Street, SW11 Bilety: £12 Wokalista Lo Polidro, akordeonista Christian, skrzypek Kirsten i gitarzysta Martin – kwartet z Paryża, który odtwarza atmosferę i elegancję swingującego, powojennego Paryża. Depot Quintet 27 kwietnia, godz. 19.30 Troy Bar, 10 Hoxton Street, N1 6NG Bilety: £3 Jam session zespołu grającego jazz z silną domieszką rytmów bałkańskich. Perunika Trio

2 maja, godz. 20.45

Peter Doig

Mor Karbasi

„Bring Me The Head Of Ubu Roi”

Etiudy filmowe

m.in. Micka Jaggera, Jima Morrisona i Janis Joplin.

28 kwietnia, godz. 19.00 Le QuecumBar, 42-44 Battersea High Street, SW11

nowy czas Aleksander Rodchenko Ostatnia szansa, do 27 kwietnia! Hayward Gallery South Bank Centre, SE1 8XZ Codziennie 10.00-18.00, pt-sb do 22.00 Bilety: £9 Rodchenko był rzeźbiarzem, fotografem i designerem, jednym z twórców rosyjskiego konstruktywizmu. Linda McCartney James Hyman, 5 Savile Row, London, W1S 3PD pn-pt, 10.00-18.00, sb. 10.00-14.00 Fotografie zmarłej niedawno żony Paula, które zrobiła nie tylko Beatlesom w latach 1960-2000. Portrety

darmowe bilety Wejściówki na: History Military Live Sokół & Pono, Tymański & Pink Freud Aby wygrać zaproszenie na interesującą Cię imprezę, wyślij SMS na numer 87070 o treści: NC NAZWA IMPREZY (w zależności od tego, którą jesteś zainteresowany). Bilety do wygrania również na stronie internetowej

www.nowyczas.co.uk Konkursy będą rozwiązywane na trzy dni przed datą wydarzenia. Koszt wysłania SMS to £1,50 + standardowa stawka operatora


26

25 kwietnia 2008 | nowy czas

czas na relaks

Niech pan mówi za siebie, bo pan tak jakby za dwóch mówił od razu. Andrzej Leper do Jarosława Kaczyńskiego

VICTORIA TRAVEL (UK) LIMITED Acton, 245 High Street, London W3 9BY tel: 02030 512 640, 07925 587 674 info@victoria-travel.eu www.victoria-travel.eu

kraina mlekiem płynąca

» Kornwalia, Devon i Dorset słyną z produkcji

mania GotoWania Generalnie chodzi o to, by podgrzewać śmietanę około 40 minut, a następnie ją słodzić. Śmietana nabierze wtedy żółtawego koloru i będzie bardzo gęsta, wyglądem może przypominać delikatne, pomarszczone masło. Zawartość tłuszczu dochodzi do 55 proc. Może nas to dziwić, ale jest to specjał tego regionu. Sławę swoją ta śmietanka zawdzięcza wyśmienitemu mleku i jego dużej podaży na lokalnym rynku południowo-zachodniej Anglii. Mleko jest tutaj produktem mocno faworyzowanym. Warto wspomnieć, że clotted cream jest dostarczany w wielu smakach, podobnie jak lody, popularnie zwane dairy ice cream. Wielu producentów przetworów mlecznych oferuje też całą gamę słodyczy, z popularnymi „krówkami” na czele. Pozostając jeszcze chwilę przy samym mleku możemy wyróżnić wholemilk – mleko pełnotłuste, semiskimmed milk – mleko półtłuste i skimmed milk – mleko chude. Według obecnych przepisów mleko w Anglii jest poddawane procesowi sterylizacji. Zapobiega to skutecznie namnażaniu się drobnoustrojów chorobotwórczych, ale zabija też pożyteczne bakterie kwasu mlekowego. A to oznacza, że nie mamy szans z takiego mleka otrzymać tzw. mleka zsiadłego. Na pocieszenie dodam, że na sklepowych półkach można znaleźć przynajmniej kwaśną śmietanę (soured cream). Otrzymuje się ją ze śmietanki z dodatkiem odpowiednich kultur bakterii. Tak więc i bakterie muszą mieć swoją kulturę, by kwaśna śmietana się udała. Wyliczając rodzaje śmietany dostępnej w Anglii, zacznijmy od half cream. Ma ok. 12 proc. zawartości tłuszczu i jest szczególnie dobra jako dodatek np. do kawy. Ogólne zastosowanie w kuchni ma single cream o zawartości 18 proc. tłuszczu. O soured cream już wspominałem. Następny w kolejności będzie whipping cream. Tutaj ilość tłuszczu to 35 proc. i jak nazwa wskazuje, nadaje się do ubijania. To odpowiednik naszej polskiej kremówki. Podczas ubijania podwaja swą objętość. W sklepach dostępna jest też jest gotowa wersja whipped cream, odpowiednio osłodzona. Rodem z Francji jest creme fraiche. Powstaje z połączenia mleka z maślanką. Dzięki temu ma kwaskowy posmak, jest trochę mniej gęsty, niż soured cream i tłusty nie mniej niż kremówka. Do wszystkich rodzajów gotowania najlepiej nadaje się double cream, pod warunkiem, że nikomu nie przeszkadza jej 45 proc. tłuszczu, jaki posiada. Tłustszy od niej jest tylko extra thick double cream, który nie można już ubijać, bo jest za gęsty i wspomniany na początku clotted cream.

clotted cream. W niektórych farmach nadal pielęgnuje się tradycyjne sposoby otrzymywania tej wyjątkowej, gęstej śmietany. Ale większość producentów stosuje bardziej nowoczesne metody.

bilety autokarowe bilety lotnicze bilety promowe

transfery na lotniska wycieczki i wczasy hotele w całej Europie

tłumaczenia dokumentów ubezpieczenia podróżne karta EURO<26

KUP BILET PRZEZ TELEFON!!! REZERWUJ ON LINE!!! GulaSz z dorSet Ta oryginalna potrawa z okolic Dorset, często była przygotowywana, gdy w okolicy pojawiał się festyn. Na wolnym ogniu wołowina nabierała odpowiedniej kruchości, czekając, aż domownicy wrócą na posiłek. Ciekawe jest to, że oprócz wołowiny, pod koniec gotowania dodawano mięsne kulki przygotowane z farszu do wieprzowych kiełbasek. Dla 4 osób potrzebujemy: 700 g mięsa wołowego na gulasz, 25 g mąki (plain wholemeal flour), 1 cebulę, 4 goździki, sól i pieprz do smaku, 150 ml porto, 450 ml rosołu wołowego, 225 g kiełbasek wieprzowych, 50 g świeżej bułki tartej z ciemnego pieczywa, 2 łyżki świeżej, pociętej natki pietruszki, 1 łyżka galaretki z czarnej porzeczki (redcurrent jelly).

Mięso kroimy w grubą kostkę. Ponieważ duszenie mięsa zajmie około trzy godzin, jeżeli chcemy skrócić ten czas, pokrójmy mięso drobniej, ale większa jest przyjemność z wgryzania się w większe kawałki mięsa. Obtaczamy mięso mąką i przekładamy do brytfanny. Cebulę obieramy i tniemy w grube piórka. Razem z goździkami, solą i pieprzem dodajemy do mięsa. Wlewamy porto i zalewamy wołowym rosołem, aż zakryjemy mięso. Przykrywamy nasze naczynie i pieczemy na 170C około trzy godziny, aż mięso będzie kruche. Mając wolny czas zabieramy się za przygotowanie klopsików. Wyjmujemy mięso z kiełbasek i mieszamy ze świeżo pokruszonym, ciemnym pieczywem. W tym celu możemy użyć blender. Dodajemy posiekaną zieloną pietruszkę i formujemy osiem klopsików. By mięso nie przywierało za bardzo do dłoni, możemy oprószyć je mąką. Na 30-40 minut przed spodziewanym końcem gotowania, dodajemy dżem porzeczkowy i wkładamy klopsiki. Odkrywamy naczynie i czekamy cierpliwie, aż mięsne kulki będą gotowe. Podajemy na gorąco z duszonymi lub młodymi ziemniakami. Z dodatkiem gotowanych

warzyw albo surówką. Czas gotowania około 3-3,5 godziny (można skrócić do 2 godz.), cena porcji ok. 3-4 funty. Teraz jeszcze jeden przepis dla naszych jaroszy.

Słodki ziemniak duSzony z ciecierzycą Proponuję odżywczą potrawę z wykorzystaniem bogatej w białko cieciorki, zwanej też ciecierzycą czy grochem włoskim, a z angielskiego chickpeas. Choć pochodzi z Półwyspu Indyjskiego, to już w czasach Imperium Rzymskiego podbiła tamtejszą gastronomię. Stąd nawiązanie do grochu włoskiego, a cieciorka jest pochodną łacińskiej nazwy Cicer arietinum. Dla 4 osób przygotujmy: po 2 łyżeczki nasion kolendry (coriander seeds), cumin (kminek) i sproszkowanej papryki, 2 łyżki oliwy, 2 cebule, 4 ząbki czosnku, 3-4 słodkie ziemniaki, 800 g chickpeas, 800 g pomidorów z puszki, 4 średnie marchewki, świeża pietruszka do przybrania.

Nasiona kolendry i kminku rozgniatamy w moździerzu. Rozgrzewamy oliwę w garnku lub dużym rondlu i podsmażamy delikatnie cebulę pokrojoną w piórka. Dodajemy czosnek lekko rozgnieciony, przyprawy i mieszamy. Wcześniej obieramy ziemniaka i kroimy go w grubą kostkę. Podobnie czynimy z marchewką, krojąc ją w grube paski. Do garnka wkładamy słodkie ziemniaki, chickpeas, pomidory i marchew. Doprawiamy do smaku. Przykrywamy i na małym ogniu gotujemy około 30-40 minut, aż warzywa zmiękną. Podajemy z ryżem albo ziemniakami z wody, dekorujemy świeżą pietruszką. Czas gotowania do godziny, koszt na jedną osobę 1 funt. Smacznego!!!


|27

nowy czas | 25 kwietnia 2008

czas na relaks sudoku

średnie

łatwe

3 6 9 8 5 7 1 6

4

6 1 9 1 4 3 2

1 2

9 4

1 5 2 6 8 6 9 8

trudne

2

9

1 9 5 1 4

6 7

7 3

1 9

8 2 3 8 1 9 4

5 4

6 5

7

8

1 6

9 5 8 2 1

9 5 7 7

3 1

8 4

2

1 9 5

2 6

4 9 5

5 6

8

5

7

3

4 6 9

1 5

8

4

3

5 6 8

9

krzyżówka

horoskop

BARAN 21.03 – 19.04 Zanim coś zrobisz przemyśl to dwa razy. Nie popełniaj głupich, błędnych decyzji. Tydzień pełen starć. Możesz wpaść w konflikt z kimś bliskim bądź szefem. Uran podżega cię do złamania wszystkich zasad w imię miłości – poddaj się, gra warta świeczki. Barany w związku powinny zdobyć się na rozsądny kompromis.

BYK

20.04 – 20.05

Koniecznie zmień swoje myślenie. Pozbądź się złego przyzwyczajenia a nie będziesz się za siebie oglądać. Zaproś do siebie osobę, która już od dawno wpadła ci w oko. Namiętny mars doradza potajemną schadzkę. Nie wierz bezkrytycznie w każde słowo ludzi. Koniecznie wybierz się na zakupy. Poświęć więcej uwagi domowym problemom.

BLIŹNIĘTA 21.05 – 21.06

Nie wdawaj się w żadne kłótnie. Rozerwij się. Idź potańczyć lub do kina ze znajomymi. Gwiazdy sprawią, że w tym tygodniu będziesz w centrum zainteresowania. Nie daj się wciągnąć w podsłuchiwanie prywatnej rozmowy. Pod koniec tygodnia, twoja ciepliwość może zostać wystawiona na próbę. Wolne popołudnie spędź z ukochaną osobą.

RAK 22.06 – 22.07

Będziesz mieć możliwość wykręcania się urokiem osobistym z trudnej sytuacji. W pracy będzie sporo zmian na lepsze – wykaż się wrodzonym talentem organizacyjnym. W tym tygodniu wygospodaruj trochę czasu i poświęć się dla kogoś, kto potrzebuje twojej pomocy.

LEW 23.07 – 22.08

Zrób sobie przerwę. Naucz się odmawiać ludziom. W przeciwnym razie w wydawaniu rozkazów gwiazdy zasypią cię zobowiązaniami. Czekają cię bardzo miłe wiadomości. To będzie bardzo miła niespodzianka. Poproś o kilka wskazówek trenera na siłowni. Ukochana osoba nie poskąpi Ci komplementów.

NA PAN 23.08 – 22.09

Ugryź się w język. Zrób użytek ze swojego wrodzonego taktu i dyplomacji, w przeciwnym wypadku twoja brutalna szczerość będzie miała nieprzyjemne konsekwencje. Oczekuj zmiany przyjaźni platonicznej w coś znacznie większego. Koniecznie unikaj sytuacji konfliktowych, za każdą cenę. Czas sprzyja umocnieniu partnerskich związków.

GA WA 23.09 – 22.10

ZIOROŻEC

KO 22.12 – 19.01

Pamiętaj, aby pilnować swoich spraw. Jeśli masz remont, patrz na ręce ekipie, nie dowierzaj mechanikowi w warsztacie, kiedy mówi, że twoje auto jest bez zarzutów. Partnera nie zamęczaj zmiennymi humorami i nastrojami. Naprawdę trudno za tobą nadążyć. Poświęć więcej uwagi domowym problemom.

Możesz mieć problemy z wymianą informacji – wyjaśnij szczegóły, zanim coś się zapętli. Około dwudziestego połącz wysiłki ze swoim przyjacielem, a to na pewno zostanie Ci wynagrodzone. Koniecznie zapisz się na kurs samoobrony lub na zajęcia fitnessu. Koziorożce w związku powinny dać partnerowi więcej wolności.

Będziesz mieć w tygodniu trochę gorsze dni. Nie daj sobie wmówić, że jesteś do niczego, bądź głuchy na złośliwości innych, a nowych znajomych traktuj z rezerwą. I trzymaj się – pokażesz, co potrafisz. I pamiętaj, nie porywaj się z motyką na słońce, stracisz tylko energię. W miłości raczej bez zmian. Zapisz się na lekcje samoobrony.

Zmień swoją garderobę, która zaimponuje nawet znawcom mody z twojego grona przyjaciół. Pod koniec tygodnia uważaj na nową znajomość. Osoba, którą chcesz poderwać, nie ukrywa obrączki. Gwiazdy popychają Cię do zmiany kariery w kierunku bardziej zgodnym z twoimi ambicjami. Uważaj, ulegniesz czyjemuś urokowi.

Poważny saturn skłoni cię, żebyś spojrzał na to, co do tej pory osiągnąłeś w życiu. Nie ma potrzeby robienia pierwszego kroku, bo Wenus sprawi, że nikt ci się nie oprze. Z kolei powolny Mars sprawi, że dwudziestego ósmego możesz być nieco zdekoncentrowany. Sprawy uczuciowe będą miały korzystny przebieg.

Zrób sobie przyjemność i nie licz kalorii, więc odłóż dietę na przyszły tydzień. Wybierz sie na kaloryczny wieczór. W tym tygodniu także zadzwoń do lekarza i umów się na wizytę. Gwiazdy twierdzą, że przez ciebie gwałtownie podskoczy ciśnienie doktorka. Koniecznie zrób porządki w szafie i na biurku.

PION SKOR 23.10 – 21.11

LEC STRZE 22.11 – 21.12

NIK WOD 20.01 – 18.02

BY

RY 19.02 – 20.03


28|

25 kwietnia 2008 | nowy czas

jak drobne? ja k zzamieszczać amieszczać oogłoszenia głoszenia d r o b ne ? aby zamieścić ogŁoszenie komeRcyjne skontaktuj się z

ogŁoszenia zWykŁe Aby zamieścić ogłoszenie drobne w dziale: „Zatrudnię”, „Szukam pracy”, „Kupię”, „Sprzedam”, „Mieszkania do wynajęcia”, „oddam za darmo”, „Towarzyskie” wyślij SMS: nc + treść ogłoszenia (np. nc oddam kota...) na numer 87070. otrzymasz wiadomość zwrotną – odpowiedz wpisując słowo correcT.

ia Ogłoszen e w o k ram 0. 1 £ d już o O I N A T NIE! I W YGOD rtą! Zapłać ka

działem sprzedaży pod numerem 0207 358 8406 ogłoszenia komercyjne

w ramce kolorowe

do 15 słów

£10

£15

do 30 słów

£15

£25

koszt ogłoszenia £1,50 (plus opłata operatora)

mieszkanie do Wynajęcia

HAcKney cenTrAl, clapton (druga strefa). Jedynka £70/tyd. Duży dwuosobowy pokoj £110/tyg. rachunki wliczone. 7 min. do stacji. Tel: 0790 454 6630. PlAISToW. 5 min do stacji. Duża jedynka £75/tyd. Dla dwóch osób £90/tyg. W umeblowanym domu z interentem i dużym ogrodem. Dwie łazienki. rachunki wliczone. Tel. 0790 454 6630.

Avon – zostań konsultantką w UK i dołącz do mojej polskiej grupy! Super zasady współpracy, praca łatwa i dochodowa od zaraz, bez ryzyka – sprawdź! Magda, 0772 7062239

szukam pRacy

PIelęgnIArKA z wieloletnim doświadczeniem zaopiekuje się starszą osobą. Tel. 07727027464

ToWaRzyskie

PlAISToW. Duże pokoje dwuosobowe do wynajęcia. 5 min. do stacji, w umeblowanym domu. cena od £55/os./tyg., rachunki wliczone. Tel. 0780 947 2556

nIeśMIAły brunet, 34 lat, 176 cm, szczupły, pozna Panią, z dzieckiem również, cel – stały związek. Tylko poważne oferty, sms na nr 07973825112

MIle enD (druga strefa, 5min. do stacji, trzy linie metra). Dwuosobowy pokój w umeblowanym, czystym mieszkaniu z internetem. £55/os/tyg. rachunki wliczone. Tel. 0790 454 6630.

Jeśli czujesz się samotna, masz kompleksy z powodu nadwagi, lubisz gotować i miałabyś ochotę wypić lampkę wina z 50-latkiem, zapraszam na flirt smsowy, tel. 0751 497 7801.

WeSTferry, MIle enD. Miejsce dla chłopaka £55/tyg. Duża dwójka z balkonem, w umeblowanym mieszkaniu z internetem. £115/tyg. rachunki wliczone. Tel. 0790 454 6630.

usŁugi

leyTonSTone. Dwuosobowy pokój £120/tyg. i jedynka £75/tyg. W czystym, spokojnym mieszkaniu na 4 osoby. 7min do stacji. rachunki wliczone. Internet. 0796 9618349. KIlbUrn PArK /Swiss cottage. 2osbowy duży pokój na Abbey rd, nW6, druga strefa. Komfort , Tv, internet. od 1 maja. rachunki wliczone. £130/tyg. Tel. 0797 6354 659 PerIvAle. Miejsce w pokoju dla niepalącego mężczyzny w spokojnym domu. bardzo dobre warunki, blisko stacji. Tel. 0778 352 8784.

dwa pokoje do wynajęcia dla kobiet w Edmonton, w nowo umeblowanym domu. 2 min. do najblizszej stacji kolejowej, centralna lokalizacja na High Street. kontakt po angielsku: 0752 577 3557

zaTRudnię

WaiTRess needed for a coffee shop in Enfield, EN2. conTacT 0-7886856478

PrAcA w ochronie dla każdego. organizujemy kursy ochrony specjalnie dla Polaków. Dla swoich kursantów praca. Panie mile widziane. Tel. 0793 144 2707

kompleksoWe RemonTy kuchni i łazienek (hydraulika, kafelki, panele, elektryka). 0777 455 8445

paznokcie akryl, żel, manicure, pedicure, henna z regulacją, depilacja woskiem. Przyjmuję w domu, w Londynie, Greenford. Pięć lat doświadczenia. monika 07835412859,

kRęgaRsTWo, RehabiliTacja, Manualna terapia, diagnoza, bioenergoterapia, Porady. Skutecznie i szybko. Tel. 0795 867 7615

TŁumacz pRzysięgŁy szybko, niedrogo. Adres: Suite 103, 20 Lavington Street, London SE1 0NN (London Bridge). Tel. biuRo: 0207 9282 558; komóRka: 0789 4802 777. email: inFo@TRaducTio.co.uk

Rozliczenia podatkowe, konta, NIN, zasiłki, rezydentura, tłumaczenia, pożyczki, zakładanie firm i działalności gospodarczej. Profesjonalnie i tanio!!! Tel.: 0207 388 0066 0795 442 5707

pRoFesjonalne FRyzjeRsTWo, strzyżenia damsko-męskie, baleyage, pasemka, trwała ondulacja, fryzury okolicznościowe. iza, West acton, tel. 0786 2278729

WyWóz śmieci przeprowadzki, przewóz materiałów i narzędzi. Pomoc drogowa auto-laweta, złomowanie aut – free TRanspol 0786 227 8730 lub 29 andRzej

monTaż, napRaWa oraz wszelkie przeróbki instalacji wodnokanalizacyjnych oraz centralnego ogrzewania. 0777 455 8445

anTeny saTeliTaRne Profesjonalne ustawianie, usuwanie zakłóceń, sprzedaż polskich zestawów: 24h/24h, 7d/7d. Anteny telewizyjne. Polskie ceny. Tel. 0751 526 8302

WRóżka sebila, przepowie Ci przyszłość, wskaże Ci szczęśliwą gwiazdę, która będzie oświecała Twoją ścieżkę życiową. Wróży z kart tarota i z ręki. Zdejmuje złe fatum. Tel. 07988553378

mechanika, elektryka samochodowa oraz diagnostyka komputerowa. Tel 0-7881552350

maluję poRTReTy z natury lub ze zdjęć – akwarelą £70,00, olejną £200,00. Tel. 0-7884155281; www.zojka.com

laboRaToRium medyczne: The paTh lab Kompleksowe badania krwi na zawartość narkotyków, badania hormonalne, nasienia oraz na choroby przenoszone drogą płciową. EKG, USG. Tel.: 020 7935 6650, lub po polsku: iwona 0797 704 1616

dean manson soliciToRs kancelaRia pRaWna Tel: 020 8767 5000 mon-Fri 09:30-17:30, sat 12:00-17:00 Kontakt: Katarzyna Bogucka (Trainee Solicitor) Solicitors: M. Mansoor, E. Baig, S. Bhatti Sprzedaż, kupno domów i mieszkań wynajem sklepów, biur etc Prawo pracy Prawo rodzinne Odzyskiwanie długów Prawo imigracyjne (pobyt stały, obywatelstwo) Prawo handlowe (kontrakty, biznes, spółki) Landlord and Tenant (spory, kontrakty) Odszkodowania powypadkowe (No win no fee) Odwołania od decyzji urzędowych Prawa człowieka i obywatela Testamenty, prawo spadkowe Spory/sprawy sądowe Prawo karne 243-245 miTcham Road, london sW17 9jQ www.dmansonsolicitors.com Regulated by the Solicitors Regulation Authority


|29

nowy czas | 25 kwietnia 2008

ogłoszenia TEAM LEADER Location: BRISTOL Wage £24,546 - £30,597 Work Pattern: Days Employer: Barnardos Closing Date: 09/05/2008

job vacancies ADULT EDUCATION TUTORS Location: YORK, NORTH YORKSHIRE Hours: 2-3 PER WEEK Wage: £19 PER HOUR Work Pattern: Days Employer: City of York Council Closing Date30/04/2008

Description: the City of York Council Adult & Community Service needed appropriately qualified and experienced people to teach the following courses: British Sign Language, French, Greek, Italian, Polish, Spanish, Soft Furnishings & Upholstery, Drawing and Painting (traditional bias), Silver Jewellery, Mosaic, Contemporary Textiles/Quilt making, Pilates, Ballroom and Latin Dancing, GCSE/A level Psychology, ECDL and Complementary Therapies at various locations. How to apply: You can apply for this job by telephoning 01904 554262 and asking for Recruitment. COORDINATOR PERSONAL ASSISTANT Location: LONG SUTTON, SPALDING, LINCS Hours:12-16 HOURS PER WEEK MONDAY TO FRIDAY SEE INFORMATION Wage: MEETS NATIONAL MINIMUM WAGE PLUS BONUS Work Pattern: Days Employer: Alliance Partnership

Description: Working from long Sutton, applicant must have good telephone skills. Experience an advantage but not essential. The ability to speak Russian or Polish is an advantage but not essential. Position involves contacting company directors and management within companies based in Warsaw, Poland and in Moscow, Russia, using the internet to dig for fresh names to call in order to make fresh appointments and any other related tasks as required. This job is suitable for applicants who feel confident picking up a telephone and making appointments. A bonus scheme is to be discussed with employer at interview stage. Hours are flexible and are to be discussed and agreed with employer to suit business needs. How to apply: You can apply for this job by telephoning 07917 115 265 or 0140 6365243 ext 0 and asking for Vincent Coppard.

Description: The opportunities for making a difference to children s lives have never been greater. Bristol is a diverse community and we are keen to develop an experienced staff group with language skills that reflect our community. We would welcome Somali or Polish speaking applicants. The current opportunities within the service is for a Team Leader to work with the Community Family Work Service in Central Bristol. If you have experience in working with vulnerable children and families, experience of supervising staff, volunteers or students, motivation and ability to develop new skills and want first class support and professional development we would love to hear from you. For more information please contact Jendayi Serwah on 0117 0551703 or call our HR team on 0117 937 5500 to request an application pack. How to apply: You can apply for this job by obtaining an application form from, and returning it to Human Resources at Barnardos, Verona House, Filwood Road, Bristol, BS16 3RY, or to HRrecruitSWEN@barnardos.org.uk. FOOD PROCESSING OPERATIVE Location: GLASSHOUSES,HARROGATE, Hours: 40 HOURS PER WEEK, BETWEEN 6AM-10.30PM, BETWEEN MON-SAT Wage: £5.52 PER HOUR Work Pattern: Days , Evenings , Weekends Employer: Bleiker's Smokehouse Ltd

Description: The ability to speak Polish would be advantageous. No previous experience is required, as full training will be provided. Working at Glasshouses, duties include preparing fish products as required. How to apply: you can apply for this job by telephoning 01423 711411 and asking for Paul Palmer or email CV to ppalmer_bleikers@yahoo.co.uk CHEF Location: LEAMINGTON SPA, WARWICKSHIRE Hours: 16 PER WEEK, 2 DAYS OVER 7, BETWEEN 4PM AND 10PM. Wage: £6.50 PER HOUR Work Pattern: Days , Evenings , Weekends Employer: NS Restaurant Cafe Bar

Description: Previous experience is essential and applicants must have a basic Food Hygiene Certificate. Candidates must have experience in the preparation and cooking of Polish style dishes. Duties will include menu planning, ordering stock, preparation and cooking of Polish style meals,

keeping the kitchen clean and tidy and other associated tasks. How to apply: You can apply for this job by telephoning 0750 6721967 ext 0 and asking for Eddie Spoor. CASHIER Location: SOUTHAMPTON, HAMPSHIRE Hours: 35-37 HOURS PER WEEK, BETWEEN MONDAY - SATURDAY, DAYS Wage: £12,000 PER ANNUM Work Pattern: Days , Weekends Employer: Hays Banking

Description: This is a Hays Banking vacancy who are operating as an employment agency. We are looking for a results focused individual who consistently delivers a high level of customer service and quality sales to meet the needs of our customers. My client is looking for someone who can speak English and the ability to speak Polish is desirable. The role entails a variety of responsibilities ranging from recommending products, right the way through to cash transactions. Will be expected to identify sales opportunities to meet targets. How to apply: You can apply for this job by telephoning 01202 789191 and asking for Lisa Hopkins. BUS DRIVER Location: MARDEN, HEREFORD HEREFORDSHIRE Hours: 48 PER WEEK OVER 7 DAYS, INCLUDES EVENINGS AND WEEKENDS. Wage: £6.00 PER HOUR Work Pattern: Days , Evenings , Weekends Employer: S and A Produce (UK) Ltd

Description: Temporary contract duration unknown. Must be qualified to drive Class D vehicles and Class C and E an advantage but not essential. Duties are to provide a safe, comfortable transportation of Company employees at all times. You will ensure buses are checked daily and complete daily defects form. Ensure Company and Health and Safety Rules are adhered to. Shared accommodation is provided on site. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Elaine Tustin at S and A Produce (UK) Ltd, Brook Farm, Marden, Hereford, Herefordshire, HR1 3ET or email to recruitmentpl@sagroup.co.uk. Advice about completing a CV is available from your local Jobcentre Plus Office. OCCUPATIONAL NURSE Location: MARDEN, HEREFORD HEREFORDSHIRE Hours: 40 PER WEEK 5 OVER 7 DAYS Wage: £6.00 PER HOUR Work Pattern: Days, Weekends Employer: S and A Produce (UK) Ltd

Description: RSCPHN School Nurse required. Main duties to include carrying out daily surgeries for the purpose of making diagnostic assessments of workers for referral to external medical organisations, such as local hospitals and local GPs. You will be required to carry out daily surgeries and administer first aid prior to referrals. Other duties to include keeping medical reports on patients, purchasing and the maintenance of medical supplies and equipment, and make recommendations regarding workers health and safety. The ability to speak Polish would be beneficial. How to apply: ALL APPLICANTS SEND CV TO viktoria.tolmats@sagroup.co.uk Temporary position from April-October

2008. You can apply for this job by sending a CV/written application to Sally Childs at S and A Produce (UK) Ltd, Brook Farm, Marden, Hereford, Herefordshire, HR1 3ET. Advice about completing a CV is available from your local Jobcentre Plus Office.

experience or interest you have bought a broad technical knowledge. Ability to write interoperate and understand technical documentary. How to apply: You can apply for this job by telephoning 01788 579500 and asking for Jackie McLellan.

EAL SUPPORT

RECEPTIONIST

Location: COVENTRY, WEST MIDLANDS Hours: 37 HOURS PER WEEK Wage: £14,492 - £16,536 PER ANNUM PRO RATA Work Pattern: Days Closing Date: 24/04/2008

Location: SOUTHAMPTON, HAMPSHIRE Hours: 15-37 PER WEEK, MONDAY-FRIDAY, BETWEEN 10AM-6PM FLEXIBLE Wage: £5.65 PER HOUR Work Pattern: Days Employer: B Fluent Communications Ltd

Description: We are looking to appoint enthusiastic and energetic teaching assistants to join the learning support team. To work with students for whom English is not their first language. Not essential but the ability to speak Polish or French would be desirable. Successful applicants are required to provide an enhanced disclosure. Disclosure expense will be met by the employer. How to apply: For further details about job reference CFA/18088, please telephone Jobseeker Direct on 0845 6060 234. Lines are open 8.00am - 6.00pm weekdays, 9.00am - 1.00pm Saturday. All calls are charged at local rate. Call charges may be different if you call from a mobile phone. Alternatively, visit your local Jobcentre Plus Office and use the customer access phones provided to call Jobseeker Direct. The textphone service for deaf and hearing-impaired people is 0845 6055 255.

Description: Polish speaker is preferred. Sales experience would be an advantage but is not essential. Duties will include answering the telephone, meeting customers dealing with enquiries and all other general duties as required. This is a temporary position for 3 weeks but could be extended for the right applicant. How to apply: You can apply for this job by telephoning 07765280153 or 02380 678500 ext 0 and asking for Alistair Cooke.

TRAVEL ASSISTANT Location: ETERBOROUGH, CAMBRIDGESHIRE Hours: 37 PER WEEK, DAYS AND TIMES TO BE CONFIRMED Wage: £14,197 - £15,153 PER ANNUM Work Pattern: Days, Weekends Employer: Peterborough City Council Closing Date05/05/2008

Description: You will provide travel information and handle cash. The job involves some Saturday working on a rota. You should be customer focused with a knowledge of public transport, numerical and computer skills. The ability to speak Polish would be an advantage but is not essential. How to apply: You can apply for this job by obtaining an application form from, and returning it to Human Resources Department at Peterborough City Council, Manor Drive., PETERBOROUGH, PE4 7AP. To apply call 01733 747474 between 9.00am 5.00pm Monday - Friday. At all other times, please call 01733 296327 quoting job ref in either case.

TECHNICAL ADVISOR Location: RUGBY WARWICKSHIRE Hours: MONDAY - FRIDAY SHIFT PATTERN TO APPLY Wage: £18.000 - £25.000 PER ANNUM Work Pattern:Days, Evenings, Weekends Employer: Brook Street Agency

Description: Must be Polish or Russian speaking as well as English. working as part of the technical support team giving technical support and solving technical problems for internal and external customers. assisting dealers in your language area with parts quires, service, electronics and diagnostics Must be from a technical background (auto mechanic’s /electro mechanics) or by

LIVE IN HOUSEKEEPER Location: OSWESTRY, POWYS Hours: 48 PER WEEK, BETWEEN 7.30AM10PM, MONDAY-SUNDAY Wage: MEETS NATIONAL MINIMUM WAGE Work Pattern: Days , Evenings , Weekends Employer: Kennel Shop

Description: Previous housekeeping experience would be an advantage. Duties include cleaning, ironing, some cooking of Polish cuisine and any other associated tasks. This is a live in position in which all cost are included. Hours are varied and to be agreed. How to apply: You can apply for this job by telephoning 07854 856693 ext 0 or 01691 831518 ext 0 and asking for Richard Hill. CLEANING SUPERVISOR Location: LONDON, E11 Hours: 15 PER WEEK, MONDAY TO FRIDAY 3PM-6PM Wage: £7-£7.50 PER HOUR Work Pattern: Days , Evenings Employer: Sodexho

Description: Applicants must have previous supervisory experience and experience of using a buffing machine. You will be looking after a team of Polish cleaners so it would be an advantage if you possess a knowledge of the Polish language. Duties include supervising the cleaners, stock taking, and some cleaning to cover illness. Wage is dependant on experience. Successful applicants are required to provide a standard disclosure. Disclosure expense will be met by the employer.

OGŁOSZENIA 0207 358 8406

Ogłoś się w Nowym Czasie nie zginiesz w tłumie OGŁOSZENIA 0207 358 8406


30|

nowy czas | 25 kwietnia 2008

port LiGa mistrzóW

redaguje Daniel Kowalski info@sportpress.pl

1/2 finału

bieg na przełaj

Do trzech razy sztuka? Wyrównanie padło już w doliczonym czasie gry, a autorem gola był... obrońca Liverpoolu John Arne Riise.

Daniel Kowalski

W ostatnich czterech edycjach Ligi Mistrzów aż trzy razy los zetknął jedenastki Liverpoolu oraz Chelsea. Dwa razy górą byli The Reds. W tym roku bliżej celu są podopieczni Avrama Granta.

BARCELONA - MAN UTD 0:0 FC Barcelona: Victor Valdes – Gianluca Zambrotta, Rafael Marquez, Gabriel Milito, Eric Abidal – Xavi, Yaya Toure, Deco (od 77 min. Thierry Henry) - Lionel Messi (od 62 min. Bojan Krkic), Samuel Eto'o, Andres Iniesta. Manchester United: Edwin van der Sar - Owen Hargreaves, Rio Ferdinand, Wes Brown, Patrice Evra Cristiano Ronaldo, Michael Carrick, Paul Scholes, Park Ji-sung - Carlos Tevez (od 85 min. Ryan Giggs), Wayne Rooney (od 76 min. Nani).

LIVERPOOL – CHELSEA 1:1 1:0 1:1

Dirk Kuyt (43) John Arne Riise (90 sam.)

FC Liverpool: Pepe Reina - Alvaro Arbeloa, Jamie Carragher, Martin Skrtel, Fabio Aurelio (od 62 min. John Arne Riise) – Xabi Alonso, Javier Mascherano, Steven Gerrard, Dirk Kuyt - Ryan Babel (od 76 min. Yossi Benayoun), Fernando Torres. Chelsea Londyn: Petr Cech – Paulo Ferreira, John Terry, Ricardo Carvalho, Ashley Cole – Frank Lampard, Claude Makelele, Michael Ballack (od 86 min. Nicolas Anelka) – Florent Ma-

louda, Didier Drogba, Joe Cole (od 63 min. Salomon Kalou). Mecz nie był może szczególnie ciekawy, ale jego końcówka za to niezwykle emocjonująca. W pierwszej odsłonie oba zespoły więcej czasu poświęciły na wzajemne badanie swoich możliwości. Do takiego obrazu z udziałem tych klubów jesteśmy jednak przyzwyczajeni. Z każdą minutą gospodarze osiągali coraz wyraźniejszą przewagę.

Najczęściej swojej szansy szukał Fernando Torres, ale przegrał wszystkie sytuacje „sam na sam” z Cechem. W 43 minucie Liverpool wyszedł w końcu na prowadzenie. Autorem gola był Dirk Kuyt, który w podbramkowym zamieszaniu strzelił z bliska między nogami bramkarza Chelsea. W drugiej połowie gra się ożywiła i kibice w końcu mogli się emocjonować kilkoma wspaniałymi zagraniami. Sporo było też okazji bramkowych, do 90 minuty bramki jednak nie padły.

Pojedynek w Barcelonie mógł się podobać. Brakowało jedynie bramek, czyli tego co w piłkarskim widowisku najważniejsze. Oba zespoły stworzyły po kilka wyśmienitych okazji bramkowych, ale bardzo dobrze spisywali się bramkarze. Już na początku spotkania Manchester mógł prowadzić 1:0. Za zagranie ręką w polu karnym sędzia podyktował „jedenastkę”, jednak Cristiano Ronaldo wyraźnie zlekceważył Victora Valdeza i piłka wylądowała na słupku.

W piątek rozpocznie się w Łodzi drugi turniej 77. mistrzostw Polski w piłce wodnej. W rywalizacji udział biorą cztery drużyny: ŁSTW Łódź, Arkonia Szczecin, UKPW 44 Warszawa i WTS Bytom. Liderem tabeli jest broniący tytułu zespół ŁSTW. Dawid Murek podpisał w środę dwuletni kontrakt z PGE Skrą Bełchatów – poinformował prezes mistrzów Polski w siatkówce Konrad Piechocki. Aleksander Hleb nie zagra już w tym sezonie w Premiership. Białorusin został ukarany przez angielski związek ukarany zakazem gry w trzech meczach, a tyle pozostało do końca sezonu. Hleb w spotkaniu z Reading uderzył w twarz Graeme Murty'ego, ale czerwonej kartki nie dostał, gdyż sędzia tej sytuacji nie widział. Łukasz Kubot pokonał Rosjanina Michaiła Kukuszkina 6:4, 6:4 w pierwszej rundzie tenisowego challengera w Cremonie (suma nagród 30 tys. euro). Udział kierowców zespołu

Super Aguri w Grand Prix Hiszpanii, które w najbliższy weekend odbędzie się na torze Circuit de Catalunya, stoi pod znakiem zapytania – poinformowały agencje. Dwukrotny mistrz świata

WeeKenDOWe typy piłKarsKie Nasze prognozy sprawdziły się idealnie. Gracze Arsene Wengera już w pierwszych 45 minutach zapewnili sobie zwycięstwo nad dotkniętym kryzysem Reading, zaś walczący o pozostanie wśród najlepszych Bolton pokonał w wyjazdowym meczu słabo spisujące się na własnym boisku Middlesbrough. Mamy obecnie 139 funtów na koncie. Oby tak dalej. Przedstawiamy kolejne propozycje.

Opcja nr 2 zakład podwójny Manchester City – Fulham typ 1 (wygrana gospodarzy) sobota 15.00 kurs 17/20 Everton – Aston Villa typ 2 (wygrana gości) niedziela 16.00 kurs. 11/5 zakład bukmacherski VCbet.

Opcja nr 1 zakład pojedynczy Birmingham – Liverpool typ 1 (wygrana gospodarzy) sobota 15.00 kurs 15/8 zakład bukmacherski: Tottesport

„The Citizens” zagrają ostatni mecz w tym sezonie przed własną publicznością. Zasługują na plus w obecnej edycji, w której wciąż posiadają szanse na występ w letnim pucharze Inertotto. Dodatkowo właściciel klubu – były premier Tajlandii – obiecał kolejne milionowe inwestycje np. pozyskanie Ronaldinho.Wygląda na to, iż świetnie spisujący się u siebie gospodarze godnie pożegnają się z swymi kibicami. Współczuję natomiast fanom Fulham, gdyż sobotnie spotkanie prawdopodobnie urzeczywistni degradację klubu z Premiership. Niedzielne zmagania zakończy mecz pomiędzy Evertonem a Aston Villą. Podopieczni Garego O`Neilla mają fantastyczną końcówkę. Trzy pod rząd zwycięstwa, 15 strzelnych bramek przy tylko jednej straconej! Kompletnie inaczej jest z formą „The Thoffies”, przez co walka o piątą pozycję w lidze gwarantującą bezpośredni udział w pucharach UEFA chyba im przepadnie kosztem gości. Widać gołym okiem jak niezmiernie ważną rolę w drużynie stanowi niezdolny do gry playmaker Tim Cahill.

Zespół z przemysłowego Birmingham ma przysłowiowy „nóż na gardle” w przeciwieństwie do gości, którzy mają prawie zagwarantowane czwarte miejsce w lidze dające prawo udziału w przyszłorocznej Lidze Mistrzów. Ponadto w obecnej, po pechowo straconej bramce – 94 minuta – Rafael Benitez z pewnością głowi się i trudzi jak awansować do tegorocznego moskiewskiego finału, a nie zajmuje się taktyką zwykłego ligowego pojedynku z beniaminkiem. Pewnie na boisko wypuści głębokie rezerwy, by oszczędzić sił i zdrowia chłopakom z podstawowej jedenastki. Okazja jest więc wyjątkowa, tym bardziej, że do składu z St. Andrews powraca napastnik Sebastian Larsson, a wśród przyjezdnych zabraknie obrońcy Daniela Aggera. Zresztą gracze z „The Kop” mieli już w tym ligowym sezonie wpadkę np. 8 Grudnia 1:3 z Reading na wyjeździe.

Grzegorz Ostrożański

FC Poland gromi rywali W kolejnym meczu rozgrywek amatorskiej ligi AM Junior Division One, FC Poland Southampton rozgromił wicelidera – Masters At Work aż 5:2. To już ósme zwycięstwo polskiego teamu w tym sezonie. Po dwunastu kolejkach nasz zespół zajmuje trzecie miejsce w tabeli i traci do lidera siedem punktów. Warto zaznaczyć, iż z czterech pozostałych do rozegrania meczów, aż trzy FC Poland rozegra na własnym boisku. FC POLAND – MASTERS 5:2 Bramki: Rafał Kryczka (6 min.), Rafał Sommerfeld 2 (51 min. i 58 min.), Szymon Włosek (81 min.), Piotr Szafirowski (83 min.). FC Poland: Zdzisław Łuczynski – Rafał Kryczka, Arkadiusz Siarkowski, Grzegorz Orzechowski, Robert Miedźwiecki (od 56 min. Paweł Fester) – Rafał Sommerfeld, Michał Sajewicz, Krzysztof Janiak (od 60 min. Tomasz Pogwizd), Dawid Ćwiekała (od 36 min. Piotr Szafirowski) – Szymon Włosek, Andrzej Walczak. (dako)

Formuły 1, Hiszpan Fernando Alonso, coraz częściej sugeruje, że po zakończeniu obecnego sezonu opuści zespół Renault. Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski przegrali w meczu III rundy turnieju ATP Masters Series rozgrywanego na kortach ziemnych w Monte Carlo (pula nagród 2,27 mln euro) z rozstawionym z numerem ósmym deblem Jonas Bjoerkmann (Szwecja) i Kevin Ullyett (Zimbabwe) 7:6(7), 5:7, 7-10. Mateusz Szczepaniak

(Włókniarz Złomrex Częstochowa) wygrał w Ostrowie Wielkopolskim półfinał eliminacji krajowych do indywidualnych mistrzostw świata juniorów na żużlu. Francuzi Stephane

Peterhansel w rywalizacji kierowców samochodów i motocyklista David Casteu prowadzą po czterech etapach Rajdu Środkowej Europy, który odbywa się na Węgrzech i w Rumunii. Jeśli Real Madryt zdobędzie mistrzostwo Hiszpanii w kolejnych meczach bramce zagra Jerzy Dudek – donosi hiszpańska prasa sportowa.


|31

nowy czas | 25 kwietnia 2008

sport

Jeden z najgorszych sezonów w całej historii włocławskiego Anwilu. Podopieczni Alesa Pipana przegrali decydujący mecz z Polpakiem Świecie (66:82) i nie zagrają w strefie medalowej.

Czwarta korona W miniony weekend MichaŁ ŻeWŁakoW po raz czwarty w swojej karierze został mistrzem kraju. Dwa razy świętował z anderlechtem, dwa razy z olympiakosem. Jak sam twierdzi, ten ostatni tytuł kosztował najwięcej sił.

– Graliśmy na kilku frontach. Konkurencja w lidze greckiej była większa i silniejsza niż przed rokiem. Do tego doszła Liga Mistrzów. Sam fakt, że wszystko rozstrzygnęło się w ostatniej kolejce, mówi praktycznie wszystko. Z drugiej strony niektórzy twierdzą, że mistrzem jeszcze nie jesteśmy i mogą nam odebrać tytuł. Moim zdaniem jest to mało realne, ale pewności nie mam. Dlatego cieszyliśmy się – na razie – na „pół gwizdka”. Nie było oficjalnej fety?

Iraklis wielkiej krzywdy wam w ostatnim meczu nie zrobił.

– Wygraliśmy pewnie, wynik powinien być wyższy. Po przerwie sam miałem „setkę” i powinienem wpisać się na listę strzelców. Moim zdaniem byliśmy najlepszym zespołem ligi, ale pewnie kibice AEK myślą inaczej. Gdyby zabrano nam trzy punkty, to oni byliby mistrzem. Dwa mistrzostwa z rzędu to chyba jest powód do satysfakcji?

– Zawsze trudniej bronić niż atakować. Rywale zupełnie inaczej podchodzą do meczów z mistrzem. Poza tym liga grecka, myślę o zespołach pierwszej szóstki, jest bardzo przyzwoita. Szczególnie trzy pierwsze kluby mają budżety i składy, którymi można już powalczyć w Europie.

meczu mogą dziać się różne rzeczy. Bylibyśmy faworytem, ale na pewno nie powiem, że Wisła nie miałaby żadnych szans na awans do Ligi Mistrzów. Akurat naszą największą słabością jest brak stabilnej formy. Czasami zdarzy się zagrać mecz, jaki drużynie z takim budżetem i naprawdę dobrymi piłkarzami trafić się nie powinien. Wisła w polskiej lidze tego problemu nie miała. Trudno jednak oceniać siłę mistrza Polski na podstawie wygranych meczów z Polonią Bytom czy nawet Zagłębiem Lubin.

– To prawda. Nie bardzo wiemy ile Wisła jest warta, skoro praktycznie żaden polski klub od lat nie zaistniał w Europie. Ważne, by nie popełnili błędów Lubina sprzed roku. Wtedy mistrz oddał Piszczka, nie bardzo się wzmocnił, nie grał meczów z silnymi rywalami. Chyba trochę ich ten sukces przerósł. Kilku piłkarzy Wisły o Ligę Mistrzów już grało, wiedzą jak to „smakuje”.

Na przykład z Wisłą?

– Myślałem nawet o lepszych klubach. Może być jednak tak, że w eliminacjach trafimy na mistrza Polski. Kto wygra?

– Mógłbym powiedzieć, że... lepszy. I pewnie tak będzie, choć w takim dwu-

ORaNGE EKSTRaKLaSa

Kraków nadal rozdaje karty Dla mistrzowskiej już Wisły szlagier z Legią, wbrew pozorom, ma niebagatelną stawkę. Prócz prestiżu wiślacy mają też inne motywacje. Uzbierali już tyle punktów, ile w tym momencie rozgrywek nigdy w historii żaden zespół!

Dlaczego?

– Wszystko ograniczyło się do zajęć w podgrupach. Mniej więcej za dwa tygodnie ma być oficjalny bankiet, gdzie wypijemy trochę greckich specjałów. Wtedy powinien już być znany werdykt UEFA. Czyli czy zabiorą nam trzy punkty przyznane za walkower w meczu z Kalamarią. Wierzę, że nie, bo Austriak Wallner nie powinien w tym meczu grać. Na teraz mistrzem jestem.

PIłKa NOżNa

Jest jeszcze losowanie.

– Na pewno w meczach z drużynami z Włoch, Niemiec, Anglii i Hiszpanii szanse Wisły będą niewielkie. Nawet jeżeli kupią 3-4 bardzo dobrych piłkarzy, co i tak jest konieczne, by choćby podjąć walkę.

Pana kontrakt z Olympiakosem kończy się za rok. Co potem?

– Bardzo chciałbym tutaj zostać. Podobnie rodzina. Nieoficjalnie coś się dzieje, ale najważniejszy jest papier. Tego na razie nie ma. Najbliższe plany?

– Grecy obchodzą teraz święta, więc trener dał nam wolne. Od wtorku do przyszłego tygodnia lecę do brata do Belgii. Potem wracam i zaczynam przygotowania do finału Pucharu Grecji. Gramy dopiero w połowie maja. To chyba nie jest dobry termin?

– Moim zdaniem bardzo dobry. Zakładając, że miałbym już wolne, musiałbym sam podtrzymywać swoją dyspozycję do zgrupowania przed mistrzostwami Europy. To nigdy nie jest proste. Tymczasem mam zorganizowane treningi, z zespołem, cały czas pod okiem trenera. I w perspektywie ważny mecz z Arisem. Potem porozmawiamy o kadrze. Sezon miałem bardzo udany, może nawet najlepszy w karierze, biorąc pod uwagę sukcesy i ważne mecze. Gdyby tak jeszcze dobry wynik na Euro... Byłoby pięknie.

Rozmawiał: Dariusz Czernik

Kusi rekord i chęć, by, jak 12 lat temu Widzew, przez cały sezon nie doznać porażki. Nie ma więc możliwości, by na Łazienkowskiej sobie odpuścili, choć ich głównym celem teraz jest Puchar Polski. O ile Wisła chce, o tyle Legia musi walczyć na obu frontach, bo nie sposób wyrokować, czy łatwiej jej będzie sięgnąć po puchar, czy zdobyć wicemistrzostwo. A tylko przez jedną z tych dróg może się pokazać w Europie. W pierwszym przypadku wszystko ma w nogach swych piłkarzy. W drugim nie dość, że sama ma być nieomylna, to jeszcze musi liczyć na potknięcie Lecha. A czai się jeszcze Groclin. Na razie nie może kalkulować – musi główkować, jak uporać się z niepokonaną od blisko roku Wisłą. A jest o czym myśleć, bo już od trzech lat legioniści nie mogą z nią wygrać. Wtedy będący o krok od mistrzowskiego tytułu wiślacy byli tak rozkojarzeni, że na Łazienkowskiej dostali tęgie lanie, przegrywając aż 1-5, a hat trickiem trafił ich Włodarczyk. Teraz na ich dekoncentrację nie ma co liczyć, a Zieńczuk, który jesienią załatwił Legię, i Brożek, autor w ub. sezonie goli zarówno w Krakowie, jak i Warszawie, już się szykują, by błysnąć. Chętnych, by trafić do siatki, jest wielu, bo dla Wisły, jak dla żadnego zespołu, bramki w tym sezonie strzeliło już aż 17 pił-

karzy. Trener Skorża ma w kim przebierać. A jak podbić Stadion Legii wie, bo ponad rok temu z Groclinem na nim wygrał. Na to liczy wielkopolski duet. Lech zaocznie przyklepał Wiśle złoto. Teraz sam oczekuje pomocy. Jednak najpierw sam musi wygrać, a to nie będzie łatwe. Na stadionie Cracovii tylko raz, i to 25 lat temu, odniósł zwycięstwo! Jeśli tym razem przy Kałuży przejedzie na sucho, to mając w perspektywie wizyty Jagi i ŁKS-u, a w międzyczasie wyprawę do Bytomia, po srebro będzie miał z górki. Trudniejszy rozkład jazdy ma Groclin. Ale nie w nadchodzący weekend. Z rozbitym Widzewem bez trudu winien sobie poradzić. Bo jak założyć, że będzie inaczej, jeśli w Grodzisku z ostatnich 28 przyjezdnych zespołów tylko Ruchowi udało się wygrać, a widzewiakom na wyjeździe już od roku nigdzie. Tymczasem zespoły z dołu tabeli sposobią się do ucieczki z zagrożonej strefy. Nakręcona zwycięstwem w Łodzi Polonia liczy, że skorzysta na bezruchu Ruchu, który przegrał aż cztery z ostatnich pięciu spotkań i podobnie jak przez minione 12 lat nie pozwoli mu wygrać w Bytomiu. Zysk na sąsiedzie planuje też ŁKS. Inwestować ma co, bo wiosną zdobył już więcej punktów, jak przez całą jesień, a podejmując dotąd Bełchatów 9-krotnie, tylko dwa razy wpadł w debet. Zaciekły bój o punkty spokoju kroi się w Białymstoku, gdzie obydwa zespoły gorączkowo szukać będą wyjścia z pułapki. Jesienią Jaga swą pierwszą w tym sezonie wyjazdową zdobycz przywiozła właśnie ze stadionu Odry. Ale czy teraz, z aż siedmioma porażkami w ośmiu ostatnich meczach, też zdoła odreagować? W pozostałych dwóch meczach, już bez presji, niepokonany od pięciu spotkań Górnik spróbuje po raz pierwszy ograć Koronę. A w Sosnowcu gościom z Lubina nie wypada nic innego, jak przerwać serię sześciu wyjazdów bez zwycięstwa.

Ryszard Drewniak

Szukanie talentów W Kolonii doszło do spotkania wiceprezesa PZPN Engela z grupą 40 młodych Polaków grających w klubach niemieckich. Była to zachęta do gry w barwach Polski i powstrzymanie ich przed karierą i losem Podolskiego i Klose. Daleko nam jednak do Turków, którzy mają w Niemczech specjalne biura wyszukujące w ligach niemieckich swoich zawodników. Polska inicjatywa wywołała złość niemieckich działaczy związku piłkarskiego, którzy uważają, że nie po to kluby wydają pieniądze na szkolenie zawodników, by później podkupywały ich zagraniczne reprezentacje. Niemcy chyba mają rację, powinniśmy pomyśleć o szkoleniu młodych piłkarzy w kraju.



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.