nowyczas2008/077/012

Page 1

Mur

Teka Pełna kina

Żydzi i Palestyńczycy zabijają niewinnych ludzi, robią to i znajdują wygodne dla siebie usprawiedliwienie. Muszą to tłumaczyć sobie i innym, żeby funkcjonować, by nie dostrzec przypadkiem bezsensu tej wojny.

Będziemy mieli nasze filmy w najbardziej kulturalnych miejscach stolicy. A nad całą tą filmową radością będą się unosiły opary wódki, bo wódka, czy to się komuś podoba czy nie, jest mecenasem kultury.

lONdON 28 MARcH 2008 12 (77) nowyczas.co.uk FRee

IRlANdIA PółNOcNA

NeW tIMe

tHe POlISH WeeKly

›› WyStAWA „ORdINARy lIveS”

UWAGA KONKURS

Ci dobrzy imigranci Aleksandra łojek-Magdziarz

Ju sty na Pers przy je cha ła do Ir lan dii po po by cie w Lon dy nie, w któ r ym ży cie pę dzi ło zbyt szyb ko. Z Pol ski nie wy je cha ła w po go ni z pie niędz mi, szu ka ła zmia ny, od kryć, do świad czeń. Jest jed ną z bo ha te rek wy stawy Ordinary Lives zor ga ni zo wa nej przy współ udzia le rzą du Ir lan dii Pół noc nej i pół noc no ir landz kie go od dzia łu Bri tish Co un cil.

Wystawa prezentowana w siedzibie parlamentu irlandzkiego, Stormont, w Belfaście, pokazuje poplątane, ale i dość podobne losy imigrantów z Estonii, Polski, Czech, Litwy, Portugalii, Hiszpanii. Zdjęcia Christophera Tribble’a przedstawiają imigrantów, którzy szukają wyzwań, owszem, również stabilizacji finansowej, ale żyją nie tylko nadzieją spełnienia materialnego. Na wystawie prezentowane są zdjęcia z ich ojczystych krajów, zatrzymane na kliszy fotograficznej fragmenty ich życia, książki, kawiarnie, zwykłe dni codzienne, dni spędzane w dwóch krajach. Przedstawione obok zdjęć biografie, spisane również przez Tribble’a, oparte na rozmowach z imigrantami, pokazują, jak wiele łączy przemieszczających się współczesnych wędrowców, a jak niewiele ich dzieli. Te same lęki, problemy asymilacyjne, konflikty wewnętrzne, tęsknoty, rozdarcia, nieznajomość niepisanych reguł, rządzących nową rzeczywistością. Choćby to, że w Irlandii Północnej nie rozmawia się głośno

Nagrody w konkursie „Nowego Czasu” ufundowała firma Lebara Mobile. Na zwycięzcę konkursu czeka teLefon koMórkowy o wartości £100.00 z Lebara Pay-As-You-Go SIM Card o wartości £20. Dziesięć pozostałych nagród to LeBArA SIM Card o wartości £10 każda. Warunkiem konkursu jest… SzCzegóŁy nA Str. 7 RAPORt Z PRZeBIeGU WydARZeń

Pomysł Historia, którą Państwu opowiem zdarzyła się całkiem niedawno w Londynie. Zdecydowałem się na publikację tego, w swoim rodzaju, raportu zdając sobie sprawę z burzy, jaką może on wywołać tak w kraju, jak na emigracji, ale według mojej oceny sprawa jest warta ryzyka. W tym opowiadaniu znajdą też Państwo w tle wizerunek niektórych polskich organizacji czy to rządowych czy emigracyjnych, z całą przerażającą inercją i niewydolnością ich biurokracji. Chciałbym, aby słowa rzucone na papier wywołały dyskusję, aby dodały sił i wskazały możliwe do osiągnięcia cele młodej polskiej emigracji w Londynie oraz w całej Wielkiej Brytanii. Już w następnym numerze „Nowego Czasu” relacja Dariusza Tereszkowskiego-Kamińskiego z czternastomiesięcznych starań o utworzenie polskiej szkoły w Londynie.

››

Justyna Pers w konfrontacji ze swoim zdjęciem na wystawie Ordinary Lives prezentowanej w siedzibie parlamentu irlandzkiego, Stormont, w Belfaście. Fot. Christopher Tribble

w środkach transportu publicznego o niedawnej historii, czyli o kwestiach konfliktu zakończonego Porozumieniem Wielkopiątkowym w 1998 roku. Za świeże rany, za dużo jeszcze w ludziach buzuje emocji, więc w autobusie

czy pociągu jest to temat tabu, czego mogą nie wiedzieć imigranci. Często przewijającym się tematem były rozważania dotyczące powrotów. Justyna Pers, tłumaczka, chce wracać, a powody swojej decyzji widzi w typie

osobowości. – Życie tutaj nie jest walką, jak życie w Polsce, które obserwowałam, patrząc na rodziców, ale chcę wracać, choć tu, w Irlandii, po przeniesieniu się z Londynu, odzyskałam spokój – opowiada.

deZeRteR IZRAel FISZ dARMOWe BIlety! StR. 21


2|

28 marca 2008 | nowy czas

” Piątek, 28 marca, Jana, SykStuSa 1939 1976

Wojska generała Franco zajęły Madryt, wojna domowa w Hiszpanii dobiegała końca. Polska żeglarka, Krystyna Chojnowska-Liskiewicz, rozpoczęła samotny rejs dookoła świata. Zakończyła go dwa lata później. Jest pierwszą kobietą na świecie, której udało się tego dokonać.

Sobota, 29 marca, Wiktoryna, euStachego 1848 1951

We Włoszech z inicjatywy Adama Mickiewicza został podpisany akt zawiązania Legionu Polskiego. Rozdanie Oscarów w Hollywood, najlepszym filmem został „Wszystko o Ewie” Josepha Mankiewicza.

niedziela, 30 marca, Jana, amelii 1664 1981

Jan Heweliusz jako pierwszy Polak został przyjęty w poczet członków Royal Society w Londynie. W dwa miesiące po zaprzysiężeniu na urząd prezydencki Ronalda Reagana przeprowadzono nieudany zamach na jego życie.

Poniedziałek, 31 marca, gWidona, balbiny 1959 1892

Przywódca duchowy Tybetańczyków Dalajlama, został zmuszony do emigracji, wyjechał do Indii. Urodził się Stanisław Maczek, generał; w latach 1938-39 dowódca X bryg. kawalerii zmotoryzowanej, a w latach 1945-47 I Korpusu Poskiego w Wielkiej Brytanii. Odznaczony Orderem Orła Białego. Żył 102 lata.

W Londynie uruchomiono linię oświetleniową ulic lampami gazowymi. W roli Pasterza w „Mężu doskonałym” w Starym Teatrze w Krakowie zadebiutował Tadeusz Łomnicki, jedna z najwybitniejszych postaci polskiego teatru.

Środa, 2 kWietnia, FranciSzka, urbana 1744 1982

W Szkocji miał miejsce pierwszy turniej golfowy. Zwyciężył John Rattray. Wojska argentyńskie zajęły wyspę Falklandy. Początek 75-dniowego konfliktu wojennego pomiędzy Argentyną a Wielką Brytanią.

Stanisław Jerzy Lec

listy@nowyczas.co.uk Do red. Elżbiety Sobolewskiej Witam serdecznie i bardzo dziekuję za artykuł w „Nowym Czasie”. Z podziwem czytałam, że udało się Pani z tej telefonicznej rozmowy zbudować taki ciekawy wywiad! Dziękuję bardzo za tę promocję mojej skromnej osoby i myślę, że może ten pokaz w Londynie będzie pomocny w moich zabiegach, aby doprowadzić do emisji w polskiej telewizji. Przecież zrozumiałe, że jeśli się nad czymś pracuje, to chce się to opublikować, pokazać ludziom, bo inaczej ta praca nie ma sensu. Wcale to nie musi podobać się wszystkim, bo wtedy jest nijakie, ale pobudzać do dyskusji, zamyślenia i być profesjonalnie zrobione. Jeszcze raz bardzo dziękuję, sprawiła mi Pani dużą radość.:-) Serdecznie pozdrawiam i życzę dużo radości! ALiNA CZErNiAkoWSkA

Wtorek, 1 kWietnia, teodory, grażyny 1814 1945

Duch Czasu straszy nawet ateistów.

Szanowna redakcjo, Dziękuję za wydrukowanie mojego listu. Tym razem chciałem wam tylko przesłać to, co u nas w Strood niedawno wrzucono mi do skrzynki pocztowej. To tak w nawiązaniu do artykułu p. Stefana Gołębiowskiego pt. „To MY wybierzemy... kogo?” Chodzi mi o to, abyście ewentualnie przedstawili sylwetki innych kandyda-

tów, a nie tylko tych trzech, o których wspomina p. Gołębiowski. Niekoniecznie oni muszą być najlepsi. Ten z British National Party chyba nas nie lubi jako „economic migrants” – ale ma inne pozytywne punkty programu, jak granica dochodów 15 tysięcy funtów, od których powinno płacić się podatki; likwidacja congestion charge itp. Może zechce wam udzielić wywiadu? A może odmówi z uwagi na polski akcent? Nie wiem – ale po prostu bądźcie obiektywni. Z szacunkiem i pozdrowieniami MiChAł BoBoWiCZ Minęły już dwa miesiące, jak Wielka orkiestra Świątecznej Pomocy zagrała po raz szesnasty. Tym razem dla dzieci ze schorzeniami laryngologicznymi. Duża to pomoc i dla polskiej służby zdrowia, i dla dzieci, którym ona ma służyć. Są jednak dzieci, które wymagają nie tylko świątecznej opieki, ale opieki przez cały rok. Są dzieci, których nie obejmują żadne fundacje. Jednym z takich dzieci jest Paulinka Jędrzejczak z Jarosławia. Dysplazja kostna typu Smidt, hipercalcemia czy hypofosfatenia dla przeciętnego człowieka są mało rozpoznawalnymi chorobami, ale wada serca czy wada wzroku już bardziej. Te wszystkie choroby dotykają Paulinkę. Dziewczynka objęta jest opieką

pięciu poradni i wymaga nieustannej opieki instytutu „Pomnik-Centrum Zdrowia Dziecka”. rok temu dzięki życzliwości gazet „Cooltura” i „Nowy Czas” udało się doraźnie wspomóc rodziców Paulinki. rok minął, troski pozostały. kontakt prywatny: Małgorzata i Zbigniew Jędrzejczak os. 1000-lecia 3/2, 37-500 Jarosław tel. 0048 (0-16) 621 39 51 konto, na które można wpłacać pieniądze dla Paulinki: BANk PEkAo S.A. ul. Grzybowska 53/57, Warszawa SWiFT code: PkoPPLPWXXX Nr konta: 67124025711789001012965532 Sprostowanie W artykule „Tęgie głowy”( NC nr 75) podaliśmy błędną informację, że roczna opłata za naukę w prestiżowym Cheltenham Ladies College wynosi 200 tys. funtów. Tyle kosztuje utrzymanie uczennicy w tej szkole w ciągu całego okresu nauki. I nie jest to tylko koszt czesnego, ale ogólny koszt utrzymania. Przepraszamy za nieścisłość. ELżbIETa SoboLEWSka

czWartek, 3 kWietnia, rySzarda, Pankracego 1968 1849 twórca

Premiera filmu Stanleya Kubricka „2001: Odyseja kosmiczna”. Zmarł Juliusz Słowacki, jeden z najwybitniejszych poetów i dramatopisarzy polskich, obok Adama Mickiewicza największy epoki romantyzmu.

tysięcy funtów to cena najstarszej na świecie poczty mieszczącej się w szkockim miasteczku Sanquhar, którą wystawiono na sprzedaż.

230

Pokażcie Się MaCieJ Kot ma trzynaście lat, ale wygląda znacznie młodziej. Mieszka w redakcji „Nowego Czasu”. Mógłby być naszym sekretarzem, ale jeśli chodzi o gazety, to woli raczej na nich spać. Lubi sobie pogadać, ale dłuższa rozmowa go nudzi. Jest leniwym domatorem, szanuje myszy. Na zdjęciu podczas jednego z nielicznych wypadów na konar drzewa.

euro grzywny dostała meksykańska turystka, którą policja przyłapała na „żartobliwym” fotografowaniu się w Monachium z ręką uniesioną w hitlerowskim pozdrowieniu.

450

czaS na noWe mieJSca! Jeśli nie możesz znaleźć „Nowego Czasu” w sklepie lub nieopodal domu, gdziekolwiek mieszkasz – daj nam znać!

Zdjęcia wraz krótką informacją o prezentowanej postaci prosimy przesyłać na adres e-mailowy redakcji „Nowego Czasu”: redakcja@nowyczas.co.uk, lub pocztą: 63 King’s Grove, London SE15 2NA

0207 639 8507 dystrybucja@nowyczas.co.uk

63 King’s Grove, London SE15 2NA Redakcja: tel.: 0207 639 8507, redakcja@nowyczas.co.uk, listy@nowyczas.co.uk RedaktoR naczelny: Grzegorz Małkiewicz (g.malkiewicz@nowyczas.co.uk) Redakcja: Teresa Bazarnik (t.bazarnik@nowyczas.co.uk), Marcin Piniak (m.piniak@nowyczas.co.uk), Elżbieta Sobolewska (e.sobolewska@nowyczas.co.uk) zdjęcia: Piotr Apolinarski (p.apolinarski@nowyczas.co.uk), Damian Chrobak, Agnieszka Mierzwa WspółpRaca: Milena Adaszek, Krystyna Cywińska, Justyna Daniluk, Włodzimierz Fenrych, Sławomir Fiedkiewicz, Wojciech Goczkowski, Stefan Gołębiowski, Mikołaj Hęciak, Wacław Lewandowski, Andrzej Lichota, Marek Kaźmierski, Andrzej Krauze, Aleksander Killman, Przemysław Kobus, Daniel Kowalski, Grzegorz Ostrożański, Łucja Piejko, Anna Rączkowska, Bartosz Rutkowski, Michał Sędzikowski, Mikołaj Skrzypiec, Aleksandra Solarewicz, Alex Sławiński, Tomasz Tułasiewicz, Przemysław Wilczyński

dział MaRketingu: tel./fax: 0207 358 8406, mobile: 0779 158 2949 marketing@nowyczas.co.uk

Prenumeratę zamówic można na dowolny adres w UK, bądź też w krajach Unii. Aby dokonać zamówienia należy wypełnić i odesłać formularz na podany poniżej adres wraz z załączonym czekiem lub postal order na odpowiednią kwotę. Tygodnik wysyłany jest w dniu wydania.

Imię i nazwisko........................................................................... Rodzaj Prenumeraty................................................................. Adres.............................................................................................

PłatnoŚć ........................................................................................................ liczba wydań

uk

ue

13

£25

£40

26

£47

£77

52

£90

£140

Alicja Kwaśna (a.kwasna@nowyczas.co.uk), Maciej Steppa (maciej@nowyczas.co.uk) WydaWca: CZAS Publishers Ltd. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń oraz zastrzega sobie prawo niezamieszczenia ogłoszenia.

Formularz

czaS PubliSherS ltd. 63 kings grove london Se15 2na

Kod pocztowy............................................................................ Tel................................................................................................. Prenumerata od numeru .................................. (włącznie)



4|

28 marca 2008 | nowy czas

czas na wyspie

Możliwości, jakie daje olimpiada inżynierowie, konstruktorzy i architekci. Jestem niezwykle dumna ze swoich rodaków, mamy dobrą opinię, cechuje nas pracowitość, poświęcenie i talent, a to jest bardzo poszukiwane – mówi pani Urszula. – Udało nam się nawiązać współpracę z gigantami przemysłu budowlanego w Anglii, m.in. z firmą Balfour Beatty, która jest jednym z największych z podwykonawców budowy parku olimpijskiego. Każdy z Polaków ma szanse na pracę oraz możliwości rozwoju przy realizacji tych projektów. Dostępna jest duża liczba programów, dzięki którym możemy na olimpiadzie niezmiernie skorzystać. Należy też pamiętać, że organizacja igrzysk to nie tylko budownictwo, to również sektor usług, czyli catering, transport, ochrona, itd. To wielkie możliwości! – podkreśla Urszula Bowdler.

Mikołaj Skrzypiec

W środę, 26 marca, na Lyric Square w dzielnicy Hammersmith, odbył się pokaz pod hasłem: Get set London, Go!, mający na celu promocję Olimpiady 2012 oraz związanych z tym możliwości rozwoju dla lokalnych społeczności, w tym polskiej, która w zachodnim Londynie jest szczególnie liczna.

PrzEłaMać BariEry W dwóch ustawionych na Lyric Square namiotach zwiedzający je goście mieli okazję zapoznać się bliżej z każdym z aspektów ogromnego przedsięwzięcia, jakim jest przygotowanie igrzysk olimpijskich, związanych z tym szans i wyzwań. Obok prezentacji całego projektu, gości uraczono też muzyką azjatyckich bębniarzy i zespołów. W jednym z namiotów każdy mógł sprawdzić swoją kondycję fizyczną i refleks: przy pomocy kilku przyrządów do ćwiczeń, przetestować i porównać swoje wyniki z wynikami np. profesjonalnych sportowców. Można też było zapoznać się z ofertami pracy, kursami i szkoleniami, jakie funduje państwo w toku przygotowań do olimpiady. Prezentację uświetniła obecność medalistów olimpijskich oraz lokalnych władz.

PoLaCy Są za Podobne imprezy mieszkańcy Londynu mają okazję odwiedzać już od stycznia – co tydzień olimpijski Road Show gości w innej dzielnicy. Tym razem jednak organizatorzy postanowili skierować szczególną uwagę na

›› Pre zen ta cja Set Lon don. Go! Joe Le wan dow ski (pierw szy z pra wej) oraz Ur szu la Bow dler (pierw sza z le wej, obok niej olim pij czyk Joh na tan Edwards i Cllr Fran ces Sta in ton. Fot. Mi ko łaj Skrzy piec

70 tySięCy Etatów polską i azjatycką społeczność – dwie z najliczniejszych grup mniejszości w zachodnim Londynie. Na Lyric Square zaproszono polskich honorowych ambasadorów olimpijskich, którymi są Joe Lewandowski z Eastern European Business Club oraz Urszula Bowdler, dyrektor New Europe Personnel Limited. Ich rolą jest promowanie wśród polskich organizacji i biznesów możliwości rozwoju, jakie niesie ze sobą organizacja igrzysk w Londynie. – Olimpiada jest wielką szansą dla każdego Polaka, niezależnie od tego, ja-

ką zajmuje się działalnością. To wielkie przedsięwzięcie, w każdym jego aspekcie – mówi Joe Lewandowski. – Od przemysłu budowlanego do drobnych usług, pracownicy praktycznie każdego sektora gospodarki mają możliwość skorzystać z całej gamy dostępnych programów pomocy. Polacy mają wielkie pole do popisu, biorąc pod uwagę naszą przedsiębiorczość i elastyczność. Olimpiada i jej organizacja to również możliwość zdobycia doświadczenia, które jest dla każdego przedsiębiorcy wprost bezcenne – dodaje.

To tylko szacunkowa liczba pracowników potrzebnych do przygotowania Olimpiady 2012. W praktyce liczba ta może być dużo większa, równolegle do olimpiady powstaje bowiem wielki projekt budowlany pod nazwą Thames Gateway, czyli budowa tysięcy domów, centrów biznesu i przemysłu wzdłuż ujścia Tamizy. Rekrutacją pracowników do budowy obiektów olimpijskich zajmuje się New Europe Personnel, którego dyrektorką jest druga z ambasadorów – Urszula Bowdler. – Polacy są niezwykle cenioną siłą roboczą, coraz częściej poszukiwani są

Organizatorzy Road Show podkreślają, że Polacy, jako bardzo liczna grupa londyńczyków, powinni przezwyciężyć swoje obawy i aktywnie włączyć się w budowę tego kolosalnego projektu. Bariery językowe nie będą problemem, formularze zgłoszeniowe można wypełnić na stronie internetowej w języku polskim, tam też znajdziemy wiele informacji o tym, jakie są dostępne formy współpracy i jaką pomoc możemy uzyskać, niezależnie od skali naszej działalności. Podczas samej prezentacji na Hammersmith, Polaków zwiedzających namioty nie było zbyt wielu, najpewniej wynika to z faktu, iż większość z nas w dzień po prostu pracuje. Nie oznacza to, że Polacy olimpiadą nie są zainteresowani, natomiast z pewnością istnieje potrzeba częstszego informowania o tym, jak polska społeczność może skorzystać na jej przygotowaniu. Rodacy już pracują przy wstępnych etapach budowy, jednakże potrzeba wielu więcej, tak by już za cztery lata każdy Polak mógł z dumą kibicować polskim sportowcom we wschodnim Londynie. wię cej na: www.lon do n2012.com oraz www.com pe te for.com


|

nowy czas | 28 marca 2008

czas na wyspie

Hackney dla Polaków Władze dzielnicy Hackney organizują kolejne już spotkanie informacyjne dla Polaków. Tym razem będzie się można dowiedzieć wszystkiego o sprawach mieszkaniowych.

Ci dobrzy imigranci ciąg dalszy ze str. 1 Justyna podejmuje temat, który jest transnarodową bolączką imigranta, czyli wyjście poza własną tożsamość. W swoim kraju nagle imigrant staje się z lekka obcokrajowcem, na obczyźnie nie jest i pewnie nigdy nie będzie tubylcem. – Ludzie pokazywani na zdjęciach nie są stereotypowymi emigrantami, to ambitni, bardzo medialni i intelektualnie rozwinięci Polacy – powiedziała miesz-

kająca od 12 lat w Irlandii Grażyna. – Wybrano osoby, które dekonstruują wizerunek biednego, zdesperowanego emigranta. Laitmotivem wystawy i narracji bohaterów zdjęć jest zdecydowanie spokój. Widać, że nowi emigranci czują się w Irlandii dobrze i bezpiecznie. – Irlandia daje dużo wytchnienia – mówi jeden z gości wernisażu, Irlandczyk. – Nie czuje się tu biegu za sukcesem i nikt nie przygląda się kolorowi skóry czy pochodzeniu. Być może dlatego, ze my sami jesteśmy narodem

emigrantów, więc rozumiemy tych, którzy przyjeżdżają do nas. Co więcej, dobrze, że przyjeżdżają, bo wprowadzają trochę świeżości do naszego świata. Na otwarcie wystawy przyszło wielu Polaków, ale i Irlandczyków. Atmosfera wernisażu była bardzo nieformalna mimo obecności komisarzy UE i przedstawicieli rządu irlandzkiego. W kącie dwóch młodych mężczyzn grało na gitarze. Było tak spokojnie, jak na zdjęciach – ciepło i domowo. W parlamencie. Aleksandra Łojek-Magdziarz

Jak kupić lub wynająć dom samodzielnie lub z innymi osobami (również współwłaścicielami); jak uniknąć problemów z depozytem, sytuacji kiedy landlord nie chce nam go zwrócić; jak dostać w banku pożyczkę na zakup nieruchomości – to tylko kilka z najważniejszych problemów, które doradcy i specjaliści od zasad obrotu i zarządzania mieszkaniami, będą mogli objaśnić mieszkańcom Hackney. Ponadto, jak zwykle przy tego rodzaju spotkaniach, nie zabraknie również przedstawicieli policji i urzędników, którzy poinformu-

ją kto może ubiegać się o zasiłki; co robić w przypadkach stosowania przemocy w rodzinie, objawów rasizmu czy uzależnienia od narkotyków. Spotkanie odbędzie się 2 kwietnia, w godz. 12.00-18.00, w Ocean Music Venue, 270 Mare Street, E8 1HA na Hackney. Nie zabraknie oczywiście polskiego tłumacza. Pod koniec dnia będzie szansa wygrania voucherów na kwoty 30 i 50 funtów, które ufundował Marks & Spencer. Więcej informacji na temat tego spotkania można uzyskać dzwoniąc

Coraz gorsza opinia Do brytyjskiego urzędu ochrony praw konsumenta wpływa miesięcznie kilkanaście skarg na robotników z Polski. Wygląda na to, że opinia o Polakach-pracownikach się pogarsza. Potwierdzają to dane głównych bry-

tyjskich organizacji poświadczających jakość usług firm budowlanych. W Federacji Majstrów Budowlanych jest zarejestrowanych tylko pięć polskich firm, a w Narodowej Federacji Budowlanej – ani jednej.


6|

28 marca 2008 | nowy czas

czas na wyspie

tydzień na wyspach W radiu BBC 4 w audycji The Investigation znowu poruszono temat powrotu Polaków do Polski. Danny Sriskandarajah z Institute for Public Policy Research uważa, że jest to problem, na którym powinny skupić się działania rządu i przedsiębiorstw. W jednej z firm budowlanych w Anglii, 30 proc. pracowników nie wróciło do pracy po świętach spędzonych w Polsce. Może dojść do sytuacji, że zacznie brakowaćtutaj rąk do pracy. Wielka Brytania straciła swoją tożsamość – twierdzi minister sprawiedliwości w rządzie Gordona Browna. Michael Wills uważa, że winny temu jest masowy napływ imigrantów. Jak podał Daily Express, dwa tygodnie wcześniej podobne w treści oświadczenie wygłosił doradca Gordona Browna do spraw obywatelskich. Brytyjski rynek opanowały pol-

skie odmiany roślin ozdobnych – podał dziennik The Times”. Jednym z przykładów są powojniki, których odmiany wyhodowane przez jezuitę Stefana Franczaka, zdominowały brytyjskie sklepy. Podobnie jest z drzewami, większość sprzedawanych w Wielkiej Brytanii sadzonek dębów pochodzi ze Europy Środkowo-Wschodniej, a głównie z Polski. Brytyjskie Stowarzyszenie Nauczycieli i Wykładowców alarmuje, że napływ imigrantów, w tym z nowych państw Unii Europejskiej, komplikuje naukę w szkołach podstawowych i średnich. Obecnie w Anglii ponad 13 proc. dzieci w szkołach podstawowych i ponad 10 proc. w średnich pochodzi z rodzin imigrantów. W ubiegłym roku szkolnym w Anglii przybyło aż 66 tys. dzieci, które dopiero uczą się angielskiego. Plaga antypolskich graffiti w Trowbridge, niedaleko Bath. Na znakach drogowych, reklamach ulicznych i budynkach pojawiły się rasistowskie i obraźliwie hasła pod adresem Polaków. Często pojawiającym się wyrażeniem jest „Polish Out”. Na budynkach na Duke Street pojawiło się zdanie: „Spadajcie, mamy komplet”. Policja z Trowbridge prowadzi dochodzenie w sprawie graffiti. Ktokolwiek ma jakieś informacje dotycczące tej sprawy, proszony jest o kontakt pod nr tel. 0845 4087000. Z badań Bartłomieja Walczaka

z Wyższej Szkoły Pedagogiki Resocjalizacyjnej w Warszawie wynika, że w Polsce może być nawet 130 tys. dzieci, które na skutek fali emigracji w latach 2004 i 2005 straciły przynajmniej jednego z rodziców. Z jego analiz wynika, że połowa tych dzieci ma w domu jednego rodzica; jedna czwarta mieszka z dziadkami; ponad 10 proc. wychowuje pełnoletnie rodzeństwo, a 3 proc. dalsi krewni. Polska do tej pory nie przeprowadziła pełnych badań dotyczących tego zjawiska, nie zaproponowała też żadnej akcji uświadamiającej.

Zjednoczenie Polskie nie odpuszcza Zjednoczenie Polskie w Wielkiej Brytanii (Federation of Poles in Great Britain) czyli największa organizacja polonijna w Wielkiej Brytanii podtrzymuje swą skargę na „Daily Mail”, którą miesiąc temu wystosowała do Press Complaints Commission. Press Complaints Commission (PCC) to instytucja rozpatrująca wszelkie skargi dotyczące brytyjskiej prasy. Zjednoczenie Polskie zarzuciło dziennikowi Daily Mail celowe budowanie negatywnego wizerunku Polaków mieszkających w Wielkiej Brytanii. List uzupełniający tę skargę o analizę 96 artykułów prasowych opublikowanych na łamach Daily Mail od listopada 2006 roku otrzymały w środę, 26 marca, wszystkie największe tytuły prasowe w Polsce oraz polonijna prasa na Wyspach. Wiktor Moszczyński pełniący funkcję rzecznika prasowego Zjednoczenia, powołał się na podstawę prawną i oskarżył dziennik o prowadzenie „systematycznej

kampanii nastawionej na wywołanie negatywnych emocji” wobec Polaków. Ponadto w liście tym Zjednoczenie podkreśliło fakt naruszenia przez Daily Mail kodeksu postępowania wydawców prasowych (Editor's Code of Practice) w artykułach i ich nagłówkach. Kodeks ten nakazuje redaktorom wyraźne rozróżnienie między komentarzem a faktem czy domysłem oraz niepublikowanie doniesień nie sprawdzonych, które powodują wyciąganie przez czytelnika fałszywych wniosków. List Zjednoczenia oskarża gazetę o złamanie dwóch prawnie sankcjonowanych zakazów: angażowania się dziennikarzy w szykanowanie i prowadzenie systematycznej nagonki, a także podkreślania czyjejś rasy, religii, ułomności fizycznej lub orientacji seksualnej, jeśli elementy te nie są istotne dla publikowanego artykułu. Wiktor Moszczyński w liście do PCC sugeruje, iż rzeczywistym celem ataków ze strony Daily Mail mogą być polityka imigracyjna rządu brytyjskiego oraz Unia Europejska, która traktuje swobodny przepływ ludności jako jedną ze swoich podstawowych wartości. (es)

›› Wiktor Moszczyński z torbą wypchaną artykułami Daily Mail kreującymi negatywny wizerunek Polaków. Fot. ze zb. prywatnych

Pełną treść listu można przeczytać na stronie: www.nowyczas.co.uk/subpages/6_1.html


|7

nowy czas | 28 marca 2008

KONKURS

czas na wyspie

Lebara MobiLe to wysoka jakość i niskie ceny. za 4 pensy za minutę możesz telefonować do Polski, uSa i większości krajów europejskich, a za 10 pensów wysłać SMS na cały świat.

Firma Lebara MobiLe przeznaczyła nagrody w konkursie dla czytelników „nowego czasu”. na zwycięzcę konkursu czeka telefon komórkowy o wartości £100.00 z Lebara Pay-as-You-Go SiM card o wartości £20. Dziesięć pozostałych nagród to Lebara SiM card o wartości £10 każda. warunkiem udziału w konkursie jest prawidłowa odpowiedź na pytanie: gdzie znajduje się najstarszy polski kościół w Londynie? odpowiedzi z podaniem imienia, nazwiska oraz adresu i telefonu prosimy przesyłać do wtorku 15 kwietnia na adres: redakcja@nowyczas.co.uk lub listownie: nowy czas, 63 King’s Grove, London Se15 2na. zwycięzcy konkursu zostaną wyłonieni w drodze losowania i będą poinformowani o wygranej telefonicznie. nagrody zostaną wysłane pocztą. Listę zwycięzców będzie można też uzyskać po 30 kwietnia dzwoniąc na numer: +44 (0)20 8203 5011. Lebara zastrzega sobie prawo wyboru marki telefonu o wartości £100,00. nie ma możliwości zamiany wygranej na gotówkę. adres organizatora konkursu: Lebara Mobile, 100 Leman Street, London e1 8ueu. w konkursie nie mogą brać udziału osoby współpracujące z „nowym czasem” i Lebara Mobile.

Festiwal nowej Europy

Jak to na wojence ładnie…

W Edynburgu odbędzie się przegląd kina z nowych krajów Unii Europejskiej, w tym z Polski. Liczbowo, filmy polskiej produkcji będą stanowiły mocny akcent festiwalu, który rozpoczyna się już 4 kwietnia i potrwa do 13. Poza Polską zostaną zaprezentowane kinematografie Czech, Litwy, Słowenii, Estonii, Węgier i Rumunii. Zobaczymy „Jestem”, przedostatni film Doroty Kędzierzawskiej z 2005 roku; „Korowód” Jerzego Stuhra, który na zeszłorocznym festiwalu w Gdyni wyróżniono nagrodą za najlepszy scenariusz; „Środa, czwartek rano” Grzegorza Packa, film również wyróżniony na gdyńskim festiwalu; słynny już „Rezerwat” Łukasza Pałkowskiego opo-

Brytyjscy wojskowi zastanawiają się, czy zmienić zasady poboru do wojska tak, aby także Polacy mogli się zaciągnąć. Powodem jest coraz większa liczba młodych mężczyzn deklarująca chęć służby w armii Zjednoczonego Królestwa, która nie może wylegitymować się brytyjskim paszportem. Obecnie obcokrajowcy mogą zaciągnąć się do wojska dopiero po co najmniej pięcioletnim pobycie w Wielkiej Brytanii i otrzymaniu obywatelstwa. Obywatele Wspólnoty Brytyjskiej mogą wstąpić do armii w każdej chwili. Zwierzchnicy brytyjskich sił zbrojnych skłonni są rozważyć zmiany w przepisach prawnych ze względu na wysoki stopień zainteresowania ze strony polskich imigrantów. Okazało się także, że brytyjska ar-

wiadający o współczesnej, warszawskiej Pradze a także polsko-słoweński film dla dzieci „Teah” w reżyserii Hanny Slak. Impreza odbędzie się w renomowanym kinie studyjnym Edinburgh Filmhouse przy Lothian Road. Wszystkie filmy zostaną wyświetlone w wersjach oryginalnych z angielskimi napisami. Tegoroczny festiwal otwarty zostanie koncertem bałkańskiego zespołu folkowego, Paprika Balcanicus i będzie gościł filmowców z Rumunii. W foyer kina zostaną wyeksponowane prace polskiej malarki mieszkającej w Edynburgu, Grażyny Dobrzelackiej. (es) szczegółowy program festiwalu na stronie: www.neweuropefilm.com

mia wprowadziła właśnie kosztowny program rekrutacji do wojska. Tylko jeden kandydat na dziesięciu jest przyjmowany na przeszkolenie. Pomysł liberalizacji przepisów ma raczej niewielkie szanse na realizację. Ewentualne zmiany przyczyniłyby się także do tego, że obcokrajowcy mieliby również dostęp do wywiadu wojskowego. Pułkownik Paul Meldon, szef werbunku do armii w Londynie potwierdził, że znaczna liczba Polaków pyta o możliwość zaciągnięcia się do armii, jednak podkreślił równocześnie, że „mogą oni wstąpić do wojska tylko wtedy, jeżeli mieszkali tutaj przez co najmniej pięć lat i otrzymali brytyjski paszport. Według niego „tych zasad nie potrzeba zmieniać.” (es)

Ujęto sprawcę zabójstwa? Nie ustaje praca irlandzkiej policji poszukującej zabójców dwóch Polaków, Pawła Kality i Mariusza Szwajkosa, którzy kilka tygodni temu stali się ofiarami gangu nastolatków w Dublinie i obaj ponieśli śmierć w wyniku obrażeń. Siedemnastoletni mieszkaniec dublińskiej dzielnicy Inchicore podejrzany o zabójstwo jednego z Polaków został ponownie aresztowany. Zgodnie z wolą sądu dla młodocianych w Dublinie, siedemnastolatek trafił do więzienia, w którym będzie przebywał do końca marca. W tym czasie policja będzie kompletować materiał dowodowy. Oskarżony był już wcześniej dwukrot-

nie zatrzymywany na 24 godziny w związku z trwającym śledztwem. Zeznania świadków obciążają nastolatka o zadanie ran śrubokrętem także Mariuszowi Szwajkosowi – drugiej ofiarze „bandytów z Drimnagh”, jak nazywają gang mieszkańcy dzielnicy, w której doszło do tragedii. Jeżeli przypuszczenia znajdą potwierdzenie w dowodach i zeznaniach świadków, zostanie on oskarżony o podwójne morderstwo. Evening Herald napisał, że jeśli dojdzie do takiego oskarżenia, zostanie ono odnotowane jako jedno z najcięższych przestępstw dokonanych w Irlandii w ciągu ostatnich pięciu lat. (es)

{{ wwvsp{ rh vsp{ rh n 8´ ¶¶w w n 8´ ¶¶w ´ w ´ s ­ s ­

¸ ¸ I I j j r |r | NN y y ¸¸ À n N9 n N9 ¶w ´ ¶w ´ A 8 A 8

Duchowe uzDrawianie poprawia zdrowie i kondycję psychiczną, wspomaga równowagę emocjonalną.

Kurs Duchowego uzDrawiania w LonDynie i st. 12-13 kwietnia 2008 iii st. 26-27 kwietnia 2008 Prowadzi antoni Przechrzta nauczyciel nFSh i prezes PSDu Techniki uzdrawiania i samouzdrawiania, relaksacji, wizualizacji, medytacji. Dyplom national Federation of Spiritual healers. również sesje indywidualne. Tel. 0797 144 7342; +44 600 587 848 biuro@uzdrawianie.com www.uzdrawianie.com

u X ± u X ± ¢¢©© ¡¡¥­ªª ¥­ªª v w v w ¥¥¥¥ ll y ± y ± z ~§ ¢¢wu­ wu­ z~§ ~ A ~ A ± ± A A ® Í ­ ­ ­ Í ­ ­ ­ ® ­ ­

r r t t q q k8 k8  l l j à j Ã

ww ® ® ll ~ À w w ~ h r r À h ­ ­ ­ ­ ;BQSBT[BNZ


8|

28 marca | nowy czas

polska tydzień w kraju Wizytę w Polsce prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy’ego wyznaczono na 23 kwietnia. Marszałek Senatu Bogdan Borusewicz zaprosił w imieniu parlamentu Dalajlamę do złożenia wizyty w Polsce. Zaproszenie zostało przyjęte. Ma to być gest solidarności z Tybetem. Chiny już zaprotestowały... Prezydent Lech Kaczyński skrócił o jeden dzień wizytę na Węgrzech, ponieważ chciał się spotkać z premierem Donaldem Tuskiem w sprawie impasu wokół Traktatu z Lizbony. Okazało się, że premier ma zajęty kalendarz. Tzw. „Biały szczyt” poświęcony służbie zdrowia zakończył się klapą. Wynegocjowanej umowy nie podpisały m.in. OZZL, związek pielęgniarek i położnych oraz lekarska Solidarność. „Wprost” zajęło się sondażem popularności polityków. Wg ankiety tygodnika PO może liczyć na 50 proc. głosów, PiS – 25 proc., LiD na 8 proc., PSL na 6. Do parlamentu weszła by też Samoobrona z poparciem 5 proc. W wyborach prezydenckich ankietowani najchętniej głosowaliby na Tuska – 41 proc. Lech Kaczyński zbiera 18 proc., Pawlak i Olejniczak po 4 proc. USA zaproponował Rosji kontrolowanie elementów tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach. Premier Tusk oświadczył, że wyklucza stałą obecność rosyjskich wojskowych w Polsce. PSL zaproponował 1000 zł dodatku na dzieci. Platforma Obywatelska zachowuje wobec propozycji „dystans”. Raport Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy domaga się m.in. od Polski liberalizacji aborcji i eutanazji. Szef PKOl Piotr Nurowski chce dyskwalifikować zawodników, którzy podczas ceremonii otwarcia lub zamknięcia olimpiady w Pekinie mogliby manifestować swoje poglądy. Rzecznik praw obywatelskich Jan Kochanowski twierdzi, że jest to zamach na wolność słowa. W związku z wydarzeniami w Tybecie pod placówkami dyplomatycznymi komunistycznych Chin odbyły się pikiety. Prasa ujawnia, że minister spraw zagranicznych Radek Sikorski przywiózł sobie z podróży dyplomatycznej do Chin afrodyzjak w postaci sproszkowanego rogu jelenia. Jeśli w tym wieku potrzebuje tego typu specyfiku, to chyba polityka rzeczywiście wypala... Prezes IPN Janusz Kurtyka otrzymał ukraiński medal zasługi. W wieku 45 lat zmarł na serce senator PiS Tadeusz Mazurkiewicz, m.in. współzałożyciel KPN, a także były wiceburmistrz Jarosławia.

Wojsko

Wydaliśmy ponad 800 milionóW złotych

Warto było jechać do Iraku Bartosz Rutkowski

W Iraku jesteśmy od początku wojny, czyli równe pięć lat. W kampanii tej uczestniczyło w sumie 15 tysięcy polskich żołnierzy. I więcej już ich nie będzie, bo rząd Donalda Tuska zdecydował, że jesienią wycofujemy się z Iraku, wracamy do kraju. To już ostatnie święta, jakie polscy żołnierze spędzili w obozie w Diwaniji. – Naprawdę warto było uczestniczyć w tej operacji. Pamiętajmy, że tylko mocarstwa i kilka innych państw na świecie mogło tak naprawdę sprawdzić swoje wojska w warunkach prawdziwej wojny. A tak właśnie było od samego początku w Iraku. Takich doświadczeń, jakie tam zyskali nasi dowódcy i żołnierze nie zapewniłyby żadne, najlepsze nawet poligony – twierdzi z całym przekonaniem generał Stanisław Koziej, kiedyś wiceminister obrony, dziś do-

radca szefa tego resortu, Bogdana Klicha. Generał Bolesław Balcerowicz też jest przekonany, że „ostrzelanie” polskiego żołnierza mogło tak naprawdę wypaść najlepiej tylko w warunkach bojowych. W zamian za wsparcie w kampanii antyterrorystycznej Stany Zjednoczone pomogły nam unowocześnić armię. Tak naprawdę polskie wojsko przed operacją iracką i teraz, to dwie zupełnie różne armie. Ta operacja była dla nas kosztowna, jak się bowiem szacuje, dotychczasowy pobyt w Iraku kosztował nas ponad 800 milionów złotych. W zamian uzyskaliśmy kontrakty na mniej więcej połowę tej sumy. Ale kiedy tam ruszaliśmy, czołowi politycy prawie wszystkich partii nie mówili o materialnych korzyściach, tylko o tym, że stając się partnerem Ameryki w tej wojnie zyskujemy dużo więcej. Ameryka może na nas liczyć. – Bo teraz Amerykanie wiedzą, że mogliby na nas liczyć, gdyby zaszła konieczność działania w innych strefach kuli ziemskiej – twierdzą polscy generałowie, którzy byli na misjach w Iraku. Zwykli żołnierze nie wypowiadają się, czy warto było. Żołnierz dostaje rozkaz i jedzie, tam gdzie go poślą.

22 naszych żołnierzy poległo w Iraku, do tego trzeba doliczyć dziennikarza Waldemara Milewicza i jego operatora, których cztery lata temu zabili w Iraku terroryści. Profesor Janusz Danecki, znany arabista ubolewa, że przy okazji tej misji nie udało się zaprowadzić spokoju w Iraku. Ale to zadanie okazało się o wiele trudniejsze, niż zakładali Amerykanie i ich sojusznicy.

Jesienią tego roku ostatni polski żołnierz wróci z Iraku do Polski. Nie wiadomo, jak wielu z tych, którzy zdobyli tam doświadczenie pojedzie potem na misję do Afganistanu. Ale już teraz dowódcy poszczególnych jednostek są zasypywani pytaniami, prośbami i petycjami. Żołnierze chcą jechać na niebezpieczne misje, bo – jak sami mówią – to jest przecież ich zawód.

Czarterowe wizyty Premier Donald Tusk złożył kilkugodzinną wizytę roboczą w Słowenii, która przewodniczy pracom UE. Jednodniową wizytę w Estonii złożył z kolei prezydent Lech Kaczyński, który omawiał przygotowania do szczytu NATO. Później prezydent Lech Kaczyński udał się na Węgry wyczarterowanym samolotem, ponieważ obydwa rządowe TU-154 są w remoncie. Z tego samego powodu z rządowego samolotu nie mógł skorzystać udający się na Ukrainę premier Donald Tusk.

Impas w resorcie W komisji ds. weryfikacji funkcjonariuszy WSI leży 1300 wniosków, które nie mogą się doczekać rozpatrzenia. Jej przewodniczący Jan Olszewski twierdzi, że prace komisji są sparaliżowane decyzjami MON. Tymczasem szef tego resortu Bogdan Klich ubolewa, że ze służby odchodzą najlepsi, którzy nie mogą doczekać się weryfikacji. Jego zdaniem to właśnie komisja opóźnia weryfikację aby „uniemożliwić dużej części spośród byłych żołnierzy WSI powrót do służby w wojsku”.


|

nowy czas | 28 marca 2008

polska PolSkA-UkrAinA

wAżne rozmowy dwUStronne

Donald Tusk w Kijowie Adam Stefański

W trakcie dwudniowej wizyty premiera Donalda Tuska zostaną poruszone takie tematy jak szczyt NATO w Bukareszcie, przygotowania do Euro 2012, polsko-ukraińska umowa o małym ruchu granicznym oraz współpraca gospodarcza. Z punktu widzenia stosunków dobrosąsiedzkich ważnym przełomem będzie podpisanie polsko-ukraińskiej umowy o małym ruchu granicznym, która upoważni mieszkańców strefy przygranicznej do przekraczania granicy na podstawie wydanych zezwoleń, a nie wiz. Umowa ta była już parafowana na początku marca w Warszawie przez ministrów spraw zagranicznych Polski i Ukrainy.

Na umowę czekają przede wszystkim Ukraińcy, którzy po przystąpieniu Polski do strefy Schengen stracili prawo do wielorazowych i bezpłatnych wiz. Dotyczy to głównie mieszkańców z ponad 1500 miejscowości z obwodów: wołyńskiego, lwowskiego i zakarpackiego (ok. 1,5 mln mieszkańców, ale bez Lwowa). W podobne zezwolenia będą się mogli zaopatrzyć również Polacy z przygranicznych miejscowości. Umowa obejmuje ponad 1800 miejscowości z województw lubelskiego i podkarpackiego (ok. 800 tys. mieszkańców). Polska liczy się z wydaniem od 300 do 500 tys. zezwoleń, chociaż jak zapewnia MSZ, jeśli będzie taka potrzeba jesteśmy przygotowani na wydanie większej liczby zezwoleń. Pewne zastrzeżenia do umowy o ruchu granicznym zgłosiła Komisja Europejska. Dotyczą one usług zdrowotnych dla osób przekraczających granicę, kwestię odpłatności za te usługi oraz szerokość pasa przygranicznego, z którego mieszkańcy będą mogli przekraczać granicę. Polska jest zobowiązana w najbliższym czasie wyjaśnić te zastrzeżenia, ale nie wpłynie to na podpisanie umowy.

Równie ważne dla strony ukraińskiej są jej aspiracje przystąpienia do NATO i UE. Polska od lat popiera te dążenia. Ukraina jak również Gruzja liczą, że podczas 59. szczytu NATO w Bukareszcie (2-4 kwietnia) zostaną zaproszone do Planu Działań na Rzecz Członkostwa (ang. MAP). Jest to pierwszy krok na drodze do członkostwa w Sojuszu. Polska będzie popierać Ukrainę i Gruzję na szczycie NATO. Kandydaturę Ukrainy popiera również ambasador USA w Kijowie, William Taylor. Stanowiska polityków ukraińskich na temat przystąpienia do NATO nie są jednolite. Wejście Ukrainy do NATO jednoznacznie popiera prezydent Juszczenko, natomiast premier Tymoszenko często zmienia opinię. Zdecydowanym przeciwnikiem akcesji jest przywódca prorosyjskiej Partii Regionów Wiktor Janukowycz, z którym polski premier również się spotka. Polska z kolei liczy na lepszą koordynację przygotowań do Euro 2012. W tej sprawie ma też być podpisana umowa dotycząca bezpieczeństwa kibiców, pomocy medycznej, transportu i ochrony własności intelektualnej.

Ratyfikacja Traktatu możliwa Po ostatnim spotkaniu premiera Tuska z prezydentem Lechem Kaczyńskim wszystko wskazuje na to, że w najbliższych dniach może dojść do ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego. Prezydent przedstawił swoje wątpliwości, które premier rozumie, ale nie podziela. Rozmowy dotyczyły również wycofania projektu prezydenckiego z parlamentu. Zdaniem ekspertów rządowych jest on sprzeczny z konstytucją. Prezydent poprosił o kilkadziesiąt godzin zwłoki. Swoją pomoc w negocjacjach zaproponował były minister zdrowia w gabinecie Jarosława Kaczyńskiego, prof. Zbigniew Religa. – Sądzę, że pewien postęp został osiągnięty – powiedział prezydent Lech Kaczyński na spotkaniu z dziennikarzami. – Uważam, że traktat został wynegocjowany dobrze i jestem za jego ratyfikacją – oświadczył i zapowiedział dalsze rozmowy. Prezydent podkreślał, że chodzi o kompromis możliwy do przyjęcia przez większość posłów i senatorów, a nie przez niego. (mn)

tydzień w kraju Polskiemu muzeum w Raperswilu w Szwajcarii grozi zamknięcie. Władze miasta uznały, że w muzeum niewiele się dzieje, a zajmuje ono cenny budynek w centrum miasta. Warszawa proponuje pomoc. O losie muzeum zadecyduje miejskie referendum, które ma się odbyć latem. Posłanka LiD Joanna Senyszyn z okazji Wielkanocy wydała swoje „orędzie”, w którym twierdzi, że ludzie „nie chcą zmartwychwstania, ale nieumieralności, bo po co im niepewne i nieznane jutro”. Prokuratura zatrzymała Petera Vogela, zwanego „skarbnikiem lewicy”. W latach 70. zamordował on staruszkę i został skazany na 25 lat więzienia, ale jako syn współpracownika SB otrzymał przepustkę, a nawet wyjechał na Zachód. Pracował w szwajcarskich bankach i miał pomagać w finansowej transformacji PZPR w SdPl. Zatrzymany w Polsce został ułaskawiony przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Według „Gazety Wyborczej” 65 proc. Polaków popiera Traktat Lizboński. Przeciw ma być 15 proc. ankietowanych.


|

28 marca 2 8 | nowy czas

wielka brytania świat tydzień w skrócie Brytyjski rząd chce jeszcze bardziej ograniczyć palenie papierosów, zakazując ich eksponowania na półkach sklepowych i likwidując maszyny do ich sprzedaży w miejscach publicznych. W sprzedaży bardziej dostępne będą antynikotynowe plastry i gumy do żucia. Podczas wizyty w Czechach, premier Litwy Kirkilas poparł ideę rozmieszczenia w Czechach i Polsce tarczy antyrakietowej. Według oficjalnych danych Pekinu, podczas zamieszek w Tybecie wywołanych przez „klikę dalajlamy” zginęło 19 osób. Według źródeł tybetańskich, ofiar było 130. Do protestów mnichów buddyjskich dochodziło także w sąsiednim Nepalu i w Indiach. W ramach solidarności protestowano także przed ambasadami Chin. Coraz bardziej dyskusyjna staje się organizacja Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. Białoruskie KGB „zdemaskowało” siatkę szpiegowską CIA. Stało się to w 90 rocznicę Dnia Niepodległości tego kraju. Nieuznawana przez prezydenta Łukaszenkę rocznica była okazją do manifestacji opozycji. Tymczasem relacje Mińska z Waszyngtonem weszły w fazę krytyczną. USA wstrzymały wydawanie wiz dla Białorusinów i zredukowały personel swojej ambasady. Minister spraw zagranicznych Ukrainy, Wołodymyr Ohryzko oświadczył w Tokio, że zbliżenie jego kraju z NATO nie jest zagrożeniem dla Moskwy. Polsko-litewski list z poparciem dla Ukrainy i Gruzji starających się o członkostwo NATO podpisało dotąd dziewięć państw Paktu Atlantyckiego.

Bliski wschód

czteRy tysiące AmeRykAnów poległo w iRAku

Atak w zielonej strefie Bartosz Rutkowski

Kiedy czterech amerykańskich żołnierzy zginęło w niedzielę niedaleko Bagdadu liczba śmiertelnych ofiar wojska USA w Iraku osiągnęła już cztery tysiące. Amerykanie zginęli w tak zwanej zielonej strefie, tej najbardziej strzeżonej. Żołnierze byli akurat na patrolu, kiedy dosięgły ich pociski wystrzelone przez szyitów z granatnika. Najczęściej – jak podał amerykański Departament Obrony – w Iraku

giną żołnierze zwykłych jednostek liniowych, 72 proc. Co czwarty poległy amerykański żołnierz w tym kraju to marines, a tylko 2 proc. ofiar pochodzi z sił marynarki wojennej. Najbardziej niebezpiecznym regionem dla wojsk Stanów Zjednoczonych jest Bagdad i jego okolice. Tam od początku operacji irackiej, czyli od pięciu lat zginęło już 1107 żołnierzy. Drugą najbardziej niebezpieczną prowincją jest Anbar, tam poległo 1099 żołnierzy USA. Najczęściej śmierć ponoszą żołnierze nie w bezpośrednich starciach z siłami wroga, ale w wyniku wybuchu min pułapek. W roku 2007 takie ładunki uśmierciły 44 proc. wszystkich amerykańskich ofiar, w tym roku jest jeszcze gorzej, bo 55 proc.Giną przede wszystkim młodzi ludzie, do 25 roku życia.

W operacji irackiej, o czym mówi się niewiele, poległo już 98 kobiet, służących w armii Stanów Zjednoczonych. Trzy czwarte poległych żołnierzy to biali, z grupy języka hiszpańskiego to 11 proc. śmiertelnych ofiar, czarnoskórych było 9 proc. i 2 proc. to żołnierze pochodzenia azjatyckiego. Największą ofiarę krwi poniosła jak do tej pory Kalifornia, bo aż 429 poległych żołnierzy pochodziło właśnie z tego stanu. Na drugim miejscu 370 poległymi znalazł się Teksas, a następnie Nowy Jork – 173 zabitych i Puerto Rico – 33 ofiary. Biorąc jednak pod uwagę liczbę mieszkańców największy wskaźnik śmiertelnych ofiar zanotował stan Vermont, następnie Nebraska, Alaska oraz Montana.

Prezydent Sarkozy z wizytą w Londynie Prezydent Francji Nicolas Sarkozy, złożył dwudniową oficjalną wizytę stanu w Wielkiej Brytanii. W pierwszym dniu wizyty spotkał się z królową Elżbietą II, oraz odwiedził obie izby parlamentu brytyjskiego, gdzie wygłosił 40. minutowe przemówienie. Podczas swojego wystąpienia w języku francuskim, które nagrodzono owacją na stojąco,

Sarkozy mówił m.in. o historycznych więzach między krajami, wspominając wyzwolenie Francji przez Aliantów podczas dwóch wojen światowych; co dało podwaliny dozgonnej przyjaźni angielsko-francuskiej. Podczas przemówienia, prezydent Francji wielokrotnie wskazywał na wspólne interesy i politykę obu krajów, w tym m.in. wybór energii

Biała Wielkanoc

Deputowani rosyjskiej Dumy podpisali oświadczenie domagające się niepodległości Południowej Osetii i Abchazji. Gruzja uznała to za ingerencję w swoje wewnętrzne sprawy. W Pakistanie zaprzysiężono rząd premiera Yousafy Razy Gilaniego. Jego pierwszą decyzją było zwolnienie z aresztu domowego członków Sądu Najwyższego. Na Cyprze uzgodniono datę rozpoczęcia negocjacji pomiędzy tamtejszymi Turkami i Grekami. Rozmowy rozpoczną się za trzy miesiące. Niemiecki rząd zaakceptował projekt budowy centrum „Widomego znaku” upamiętniającego wysiedlenia po II wojnie światowej. Projekt forsował Związek Wypędzonych Eriki Steinbach. Słowacja opóźnia przyjęcie traktatu lizbońskiego. Przeciw formie uznania dokumentu jest opozycja. W starciach Kurdów i policji tureckiej, rany odniosło kilkanaście osób. Turcy zbombardowali także kurdyjskie obozy w Iraku. Fot. Włodzimierz Fenrych

nuklearnej czy polityki proekologicznej rządów, o zamiarze większego zaangażowania Francji w Afganistanie, oraz walki z irańskim programem nuklearnym. Podkreślił też istotną rolę Brytyjczyków, w kształtowaniu przyszłości zjednoczonej Europy. Tradycyjnie królowa Elżbieta II wydała na cześć swojego gościa uroczysty bankiet. (mik)

Brytyjczycy wynoszą się do Australii Tylko w ubiegłym roku około 400 tysięcy rodowitych mieszkańców Wysp Brytyjskich postanowiło opuścić kraj, a najbardziej popularnym miejscem, gdzie teraz osiedlają się Brytyjczycy jest Australia. W ubiegłym roku, jak się szacuje, ponad 25 tysięcy Anglików postanowiło na stałe osiedlić się w Australii. Być może liczba ta jest znacznie wyższa, bo dokładnymi danymi nie dysponują jeszcze odpowiednie służby australijskie. 38-letni Anglik Troy Webb osiadł w Australii osiem lat temu i twierdzi, że żałuje, iż nie zrobił tego wcześniej. Jako pilot śmigłowca zarabia znacznie więcej niż na Wyspach. Był policjantem w Oxfordshire, co niezbyt dobrze wspomina. Ale sami Anglicy mówią też, że Australia to nie tylko niebo. To także problemy systemu emerytalnego, rosnąca liczba narkomanów, powodzie i pożary buszu, zjawiska niespotykane zupełnie na Starym Kontynencie. Z jednej strony powodzie, z drugiej zaś drastyczne braki wody w wielu regionach tego wielkiego kraju. Jeśli do tego doda się chroniczną korupcję wśród miejscowych polityków, to pojawia się coś, co nieco przypomina zwyczaje europejskie. (br)

Michaił Gorbaczow chrześcijaninem – Tak jestem chrześcijaninem – oznajmił zdumionym dziennikarzom włoskim Michaił Gorbaczow, były komunistyczny przywódca Związku Sowieckiego, gdy modlił się przy grobie św. Franciszka z Asyżu we Włoszech. Razem z nim była jego córka i oboje klęczeli przed grobem dobre pół godziny. Jak potem powiedział Gorbaczow była to dla niego duchowa pieriestrojka. – Święty Franciszek jest dla mnie ołtarzem Chrystusa, drugim Chrystusem – mówił dziennikarzom Gorbaczow i dodał, że odgrywał on w jego życiu fundamentalną rolę. Od pewnego czasu pojawiały się pogłoski, że Gorbaczow, zapiekły komunista przeszedł na chrześcijaństwo. Nigdy jednak nie widziano go modlącego się. Tym razem dziennikarze mieli szczęście, widząc byłego władcę Imperium Zła, jak nazywano Związek Sowiecki na kolanach przed grobem świętego. Kilka lat temu Gorbaczow wspomniał, że po spotkaniu z polskim papieżem, Janem Pawłem II w roku 1989 zaczął inaczej patrzeć na życie. Nigdy nie krył fascynacji polskim papieżem, choć był – jak sam przyznał – po drugiej stronie barykady.

77-letni dziś Gorbaczow przyjął chrzest w rosyjskim kościele ortodoksyjnym. Jego rodzice byli chrześcijanami. Rodzice żony Gorbaczowa, Raisy, która nie żyje od wielu lat, też byli ludźmi głęboko wierzącymi i zostali zabici w czasie II wojny światowej za to, że mieli w swoim domu ikony. Zaraz po modlitwie przed Grobem Gorbaczow udał się do bazyliki św. Franciszka i tam pokazano mu ikonę świętego, który żył w XII wieku i pomagał biedakom. Rozdał żebrakom wszystkie pieniądze, jakie miał. Potem pomagał też ciężko chorym. – Dlatego byłem przy grobie takiego świętego, on naprawdę odegrał wielką rolę w moim życiu – mówił po wyjściu z bazyliki Gorbaczow. – Jestem bardzo zadowolony z tych odwiedzin. to jest miejsce ważne nie tylko dla chrześcijan, ale dla całej ludzkości. Ojciec Miroslavo Anuskevic, który towarzyszył w tej niecodziennej wizycie Gorbaczowowi powiedział, że widział w nim nie byłego przywódcę wielkiego mocarstwa, ale człowieka, który inaczej patrzy na świat. – Gorbaczow powiedział mi, że będzie zajmował się teraz pomocą dla dzieci chorych na raka. (br)


|

nowy czas | 28 marca 2008

wielka brytania świat Wielka brytania

kontroWersyjna ustaWa

tydzień w skrócie

Embriony w parlamencie Gordon Brown ogłosił w tym tygodniu, iż parlamentarzystów Partii Pracy nie będzie obowiązywała dyscyplina głosowania w kwestii ustawy o badaniach embrionów ludzkich i połączonej z tym legislacji. Zostało to przyjęte z entuzjazmem, zarówno przez zwolenników i przeciwników kontrowersyjnego zbioru przepisów, którego niektóre części są nazywane igraniem nauki z prawami natury. Zgoda premiera oznacza w praktyce, że każdy z posłów Partii Pracy, będzie mógł sam podjąć decyzję podczas głosowania, niezależnie od polityki rządzącej partii. Wolność głosowania

obejmować będzie trzy z najbardziej kontrowersyjnych zapisów ustawy o embriologii i ludzkiej płodności: kwestie ojcostwa w związkach homoseksualnych, tworzenie krzyżówek embrionów ludzkich i zwierzęcych, oraz wykorzystywanie komórek dzieci w celu przeszczepów, które mogą uratować chorego dawcę materiału genetycznego. Niektóre z zapisów ustawy, która trafi pod głosowanie za kilka miesięcy, są nazywane (głównie przez środowiska religijne) „igraniem z naturą” i „eksperymentami rodem z Frankensteina”. Zwolennicy projektu twierdzą, iż postęp nauki wymaga jak najszybszego przyjęcia nowych przepisów. Wolność głosowania uspokoi opinię publiczną, że w tej ważnej sprawie każdy z parlamentarzystów może podjąć decyzję w zgodzie z własną etyką i moralnością. Najprawdopodobniej, ustawa zostanie i tak przyjęta, chociaż podzieli wszystkie ugrupowania polityczne w parlamencie. W praktyce, ustawa spowoduje, iż zniknie obowiązek rejestrowania biologicznego ojca w przypadku związków homoseksualnych, co ma ułatwić wychowywanie potomstwa w takich

(legalnie uznanych) związkach. Aktualne przepisy wymagają rejestrowania ojcostwa, nawet jeśli dziecko pochodzi z probówki. Ponadto, przepisy będą regulować krzyżowanie ludzkich i zwierzęcych komórek, w celu badań naukowych, co może być przydatne w badaniach nowych leków, np. na choroby Alzheimera i Parkinsona. Komórki te są najczęściej w 99.9 proc. ludzkie. Autorzy ustawy oraz Gordon Brown w specjalnym liście skierowanym do posłów, zapewniają iż użycie takich komórek w celu tworzenia nowych, żyjących istot będzie niemożliwe, co mają regulować ścisłe przepisy. Ustawa umożliwi również przeszczepy tkanki lub narządów chorym dzieciom, które pochodzić będą od ich genetycznych odpowiedników. Powstaną w probówce z genotypu biorcy tych tkanek. Drugie czytanie projektu odbędzie się w maju tego roku. Niektóre części ustawy wciąż pozostają kontrowersyjne, tak jak np. rejestracja homoseksualistów jako rodziców na akcie urodzenia dziecka ze sztucznego zapłodnienia. Ten punkt ustawy ma być objęty dyscypliną głosu, pomimo tego,

Bułgarski rząd zezwolił na pobyt na swoim terytorium 500 żołnierzy USA i 18 samolotów. Kontyngent ten ma zabezpieczać obrady szczytu NATO w sąsiedniej Rumunii. Rosja i Izrael zniosły wzajemny obowiązek wizowy.

›› Gordon Brown obawiając się buntu, w tym utraty kilku ministrów, zmienił swoją wcześniejszą decyzję że ponad 50. posłów laburzystowskich, wciąż sprzeciwia się popieraniu tego zapisu. Pomimo rozluźnienia w Partii Pracy dyscypliny głosowania, przedstawiciele Kościoła, wciąż sprzeciwiają się wielu przepisom z ustawy, która ich zdaniem narusza „podstawy człowieczeństwa”. Głosowania odbędą się w tym roku.

komentarz » 3

Strajk generalny paraliżuje Grecję. Protesty wywołała zapowiedź zmian systemu emerytalnego. Serbski pływak Carić, który pobił na ME rekord kontynentu na dystansie 50 m został zdyskwalifikowany za założenie koszulki z napisem – „Kosowo to Serbia”. W Mińsku doszło do rozmów w ramach ZBiR-a, czyli Związku Białorusi i Rosji. Dyskutowano o cenach gazu i trudnościach w wymianie handlowej. W Wilnie ma powstać muzeum poświęcone Stanisławowi Moniuszce.

DZWOŃ DZW WOŃ DO DOMU D z kkażdej ażdej d komórki komórki w TT-Mobile -Mobile Dzwoń do przyjaciół aciół i rodziny rodziny w Polsce Polsce za tylko tylko 3p/min, prosto prost o o z kkażdej ażdej komór komórki ki w T-Mobile. Teraz możesz ożesz dzwonić dzwonić do domu do omu za mniej niż gdybyś gdybyś dz dzwonił wonił na ttelefony elefony w UK UK! K

WYBIERZ WY BIERZ NUMER DOSTĘPU DOSTĘPU

WYBIERZ WY BIERZ TWÓJ TWÓJ POLSKI LSKI NUMER

z ttelefonu eleffonu T-Mobile T-Mobile (i nac naciśnij ciśnij 'zadz 'zadzwoń') woń')

na kt który óry chc chcesz esz zzadzwonić adzwonić

3p p 07755 22 48 03 0 10p 10 p 07755 20 48 03 0

POLSKIE TELEFONY TELEFONY ST STACJONARNE TACJONARNE J

Wyb Wybierz bierz międzynarodowy międzynarodowy num numer mer na kt który óry chcesz zadzwonić Polsce chc esz zadz wonić w P olsce rrozpoczynając ozp poczynając od 0048 i kończąc kkrzyżykiem rzyżykie em (#)

POLSKIE KO KOMÓRKI OMÓRKI

BEZ OPŁATY Z ZA A POŁ POŁĄCZENIE ĄCZENIE E

BEZ MINIM MINIMALNEJ A ALNE J OPŁ OPŁATY ATY Z ZA A POŁĄCZENIE POŁ P ĄCZENIE

SPRAWDŹ, SPR RAWDŹ, JAK POR PORÓWNUJEMY ÓWNU UJEMY STACJONARNE ST TACJONARNE K KOMÓRKI OM MÓRKI

Vodafone V odafone

5p

15p 1

O2

7p

30p 3

12p

20p 2

3p

10p 1

Orange O ran nge

Wszystkie W szystkie ceny ceny podane p są za minut minutę ę połaczenia połaczenia

Mikołaj skrzypiec

Chorwacja, Bułgaria i Węgry to kolejne kraje, które uznały niepodległość Kosowa. Na Chorwacji do dymisji podał się wicepremier tego kraju, który jest z pochodzenia Serbem.

Działa z każdego telefonu T-Mobile

WWW.POLSKATEL.COM WWW WW.POLSKA LSKA ATEL.COM L.COM Ws z y s t k i e p Wszystkie podane o d a n e cceny e ny ssąą aaktualne k tualne p przy r z y rrozmowach oz m ow a ch w wychodzących ych o d z ąc ych z U UK K z ssieci i e c i T-Mobile, T- M o b i l e , d dostępne o s tę p n e rrównież ó w n i e ż w iinnych n ny c h wybranych w y b r a nyc h sieciach. sie ciach. W Warunki arunk i d dostępne o s tę p n e w iinternecie. nt e r n e c i e . © Co Core r e Communications. Co m m u n i c a t i o n s . P Polskatel, o l s k a te l , aagent gent Y Yourcall ourc all


|

8 marca 008 | nowy czas

felietony opinie

redakcja@nowyczas.co.uk 0207 639 8507 63 Kings Grove London SE15 2NA

Wyspa ludów Krystyna Cywińska

W kościołach tłok, przed kościołami tłumy. Ogonki do święcenia koszyczków. Księża ręce zacierają! Alleluja! A jeszcze kilka lat temu? Pomór starej emigracji. Księża sposępniali. I co zrobić z emigracyjnym dobytkiem? Z domami? Klubami?! Archiwami? Zbiorami? Nikt nie przewidział nowej fali pielgrzymstwa polskiego.

Zajrzałam do „Ksiąg narodu i pielgrzymstwa polskiego” Adama Mickiewicza. Romantyczne i polityczne banialuki. Nie do strawienia dla dzisiejszego człowieka. A kończą się te poetycko-patriotyczne wzdychania zdaniem: „O wojnę powszechną prosimy Cię, Panie”. Bo tylko wojna powszechna, zdaniem wieszcza, mogłaby przywrócić Polsce niepodległość. I zakończyć nasze męczeńskie pielgrzymowanie. Mickiewicz rozdzierał też szaty nad niezgodą i waśniami emigracji. Ach, gdybyż zgoda była w tym wygnanym narodzie, wolność byłaby bliższa. Brzmi to jak suplikacje rycerza smętnego oblicza, czyli donkichoteria. Ale poeci, szczególnie romantyczni, nie grzeszą wizją ani rozsądkiem politycznym. Pierwsza wojna światowa przyniosła wprawdzie Polsce wolność, ale wkrótce, po dwudziestu latach, druga wojna tę wolność jej odebrała. No i znowu, mimo wojny, a właściwie przez nią, zaczęło się polskie pielgrzymowanie. Wojenne i powojenne. To wtedy Wielka Brytania stała się magnesem przyciągającym Polaków. Rajem, niby obiecanym, choć politycy brytyjscy nam tego raju nie obiecywali. A niektórzy z nich, jak Ernest Bewin, przywódca związków zawodowych i ówczesny minister spraw zagranicznych czule Polaków z tego kraju wypraszał. Wracajcie, skądżeście przyjechali.

Problem był w tym, że nie mieli gdzie wracać. Większość Polaków przyjechała tu z różnych stron świata. Wywiezieni przez Sowietów z zagrabionych przez nich ziem, wysiedleni przez Niemców, rozrzuceni po wojnie po całym świecie. I przygnani tu w czasie wojny. To oni, ci pierwsi wojenni pielgrzymi, ustanowili tu pierwsze zręby polskich instytucji, organizacji i rządów. Kiedy napłynęła tu pierwsza polska fala, ruszyli w teren polscy dziennikarze. Do tworzonych tu tymczasowych obozów przesiedlenia. Między innymi wyruszył na rozeznanie wybitny pisarz i dziennikarz Karol Zbyszewski. Zajechał do jednego z obozów opieki społecznej pod Yorkiem. – A pani skąd? – zapytał młodą kobietę. – Ja? Z Afryki. Sześć lat tam spędziłam z Murzynami Masajami. – A zna pani angielski? – A od kogo się miałam nauczyć? Od Masajów? – To pewnie zna pani masajski? – No, trochę znam. – A jak się mówi po masajsku dzień dobry? – Good morning, przecież. – A dziękuję? – No, zenk you! – No to zenk you very much. W innym obozie rodziny przywiezione z ówczesnej Tanganiki [dzisiejsza Tanzania – red.]. Z sowieckich łagrów przez Egipt, Liban do Afryki. W obozie prawie sama młodzież. Wojenne sieroty. O Anglii nigdy przedtem nie słyszeli. – A kto z was poza polskim, zna jakiś obcy język? – zapytał dziennikarz. Młodzież z Wo-

łynia na to: – Kiswahili. Mówimy biegle po kiswahili. Czyli w narzeczu ludności ówczesnej Tanganiki. –A jak się w tym języku mówi dzień dobry? – No, good morning, przecież! – A dziękuję? – No, zenk you. – No to zenk you very much. Ale w obozowej świetlicy już leżały numery sześciu pierwszych emigracyjnych pism. Była też obozowa gazetka. Były polskie książki, były też kursy angielskiego zenk very much. Kilka lat potem obozy opustoszały. Młodzież z Kenii, Tanganiki, Niemiec, a nawet z Australii ruszyła na roboczy podbój Anglii. Tego kraju, przez nikogo nieobiecywanego, ale obiecującego dla pielgrzymów. Po dziś dzień. – Jak się pani tu podoba? –pytam panią w średnim wieku. Niedawno tu przyjechała. Pracuje w szpitalu. – A bo ja wiem? Chamy jakieś. Nikt tu ręki nie podaje – mówi. – Bez żadnego obycia. Podawała rękę parę razy to nie wiedzieli, co z rękami zrobić. – Tu nie ma zwyczaju podawania i potrząsania rąk – mówię. Dłońmi potrząsają publicznie głównie kandydaci na posłów. Mają w tym swój interes wyborczy. Końce palców podaje obyczajowo królowa swoim gościom i osobom odznaczanym. Przeczytałam, że ręka obślizgła czy podana bezwładnie nazywa się po angielsku „dotknięcie krowiego wymiona”. Czyli cows udder. Lepiej nie ryzykować podawa-

nia rąk. – No tak – powiedziała na to moja rozmówczyni – to dlatego ręce trzymają w kieszeniach. Chamstwo i brak wychowania. Poza tym Anglicy to brudasy, obdartusy i pijusy. – A jak pani sobie daje radę z angielskim? – Jakoś sobie daję radę. – No to zenk you very much. Podobnie mówili wojenni i powojenni polscy pielgrzymi. A dziś podobnie mówią raczej o nowych tu przybyszach. Tych z Karaibów, Afryki, Azji czy postkomunistycznych krajów. Z latami przestaną się i na nich wybrzydzać. A tutejsi wszystko przetrwają. Kiedyś, przez 300 lat, mur Hadriana w Anglii był rubieżą Cesarstwa Rzymskiego. Pełnili na nim służbę Rzymianie, Gallowie, Germanowie, Afrykańczycy, a także Słowianie. Anglia była przedmurzem Rzymu. I wielu z tego Rzymu wchłonęła. Dziś nie jest przedmurzem niczyim. Jest krajem otwartym, wchłaniającym fale w wędrówkach ludu. Mamy nowy rozdział w księdze pielgrzymstwa nie tylko polskiego. I nikt już o wojnie nie marzy. Mickiewicz byłby zdziwiony i zawiedziony. – Uhuru, uhuru! – wrzeszczy mały chłopak z Kenii. Czarny, dokopał białemu koledze. – Uhuru, uhuru! – czyli okrzyk zwycięstwa. Good morning i zenk you very much. Bo wszyscy jesteśmy pielgrzymami. Na tej wyspie ludów. Alleluja!

Samotność felietonisty Przemysław Wilczyński

„Oskarżam ośrodkowy układ nerwowy, że cynicznie, w porozumieniu z wątrobą moją i żołądkiem – doprowadziły kręgosłup mój w odcinku lędźwiowym do stanu nieużywalności, czyniąc dalsze sięganie po stojące na świątecznym stole potrawy niemożliwym, i powodując niedające się usunąć z pamięci upokorzenia”.

Jest wieczór, poniedziałek wielkanocny. Właśnie usiadłem do pisania. Wcześniej też siedziałem, ale żeby znowu usiąść, musiałem wstać, co – proszę mi wierzyć – nie było łatwe. Usiadłem do pisania nie tylko, by coś napisać, ale też by się trochę poruszać. Siedzenie to słabe ruszanie, ale w obecnej sytuacji to wszystko, na co mnie stać. Moja sytuacja wygląda zaś tak: kończą się Święta, a ja ledwo chodzę. Nawet nie wiem, czy zdołam podjąć zasygnalizowane cytatem kroki prawne. Jeśli oskarżenie skieruję, będę domagał się (od wątroby, żołądka i ośrodkowego układu nerwowego) odszkodowania w wysokości 50 tys. złotych i przeprosin w dwóch co najmniej dziennikach ogólnopolskich. Jeśli dojść do sądu nie zdołam – skończy się na felietonie; na pierwszym mam nadzieję w historii felietonistyki pamflecie na własne organy wewnętrzne. Zarzuty nie dotyczą zresztą tylko organów. Dotyczą prawie całego świata

(między innymi moich rodziców i wszystkich innych głosicieli kulinarnej poprawności). Występuję przeciw nim, na swoje usprawiedliwienie podając, iż oni – wątroba, żołądek, ośrodkowy układ nerwowy, matka moja i ojciec – wystąpili przeciwko mnie pierwsi. Oskarżam ich o to, że doprowadzili do mojego unieruchomienia i wyrzutów sumienia graniczących z pomieszaniem zmysłów. Po kolei jednak: unieruchomienie to efekt zbyt energicznego sięgania po wielkanocne potrawy; energiczne zaś sięganie i wyrzuty sumienia to efekt traumy, jaką przeżyłem w dzieciństwie. Szczegóły starałem się wymazać z pamięci. Wszystko na nic – pamiętam: kotlety sojowe, pasztet sojowy, siemię lniane, kaszę gryczaną, kiełki pszenicy, otręby. Krótko mówiąc: całą znaną wówczas światu zdrową – za przeproszeniem – żywność. Może nawet wszystko by przeszło bez echa; może pozostałbym normalny, gdyby nie pewność, że inni mieli lepiej: że u nich na stole stały kotlety (prawdziwe) i

pasztet (prawdziwy) a także – jak śpiewał Kabaret Otto – pyzy z frytkami z ziemniakami, z chlebem, a do tego zasmażka. U mnie tego nie było, bo u mnie była podstępnie udająca mięso, godna pożałowania soja i cały wspierający ją, używany przez moich rodziców, godny pożałowania aparat pojęciowy: „łączenie”, „mikroelementy”, „oczyszczanie”, „przeżuwanie” dieta taka, dieta owaka. Teraz przychodzą Święta, podchodzę do stołu (tym razem, wyjątkowo, co chwalebne, zastawionego również niezdrowymi potrawami) i energicznie po potrawy sięgam (ta energiczność to efekt podświadomego lęku: jedz, do cholery, bo zabraknie; szybko, na litość boską, bo jutro zostanie tylko soja). Sięgam więc i jem, a jedząc staram się zażegnać wyrzuty sumienia, że sięgnąłem. Staram się zapomnieć o historii rodzinnej; staram się zapomnieć o wczorajszym kazaniu księdza, który – mówiąc z ambony, by życia swego „nie marynować w occie seriali telewizyjnych i wygody” – wystąpił

odważnie nie tylko przeciw serialom, ale też przeciw marynacie; staram się zapomnieć, i co? Sięgam po schab, pstrąga w galarecie, schab, pstrąga i po którymś z kolei sięgnięciu czuję, jak odmawia mi posłuszeństwa – nieoczekiwanie – kręgosłup w odcinku lędźwiowym. Siadam więc, jem ostrożnie to, co zostało z ostatniego sięgnięcia i myślę: to wątroba moja przeciążona i żołądek wysłały sygnał do ośrodkowego układu nerwowego, by ten – unieruchamiając kręgosłup – udaremnił dalsze sięganie. Myślę sobie: trudno o wyraźniejszy przykład małostkowości niż ten, przez wątrobę moją i żołądek zaprezentowany; trudno o bardziej wyraźny przykład egoizmu i dbania o własny interes. Siedzę bezsilny i myślę: zostają sądy, a jak nie sądy (jestem wszak unieruchomiony) to papier. Wraz z nim zostaje gorzka świadomość, że w walce z wątrobą, żołądkiem i ośrodkowym układem nerwowym jestem sam. Sam jak felietonista.


|13

nowy czas | 28 marca 2008

felietony i opinie

Na czasie

KOMENTARZ ANDRZEJA KRAUZEGO

Grzegorz Małkiewicz

XXI wiek będzie niewątpliwie wiekiem biologii. To w tej dziedzinie czekają nas największe odkrycia. Dzięki nim wydłuży się ludzkie życie, ale powstanie też niebezpieczeństwo, już powstaje, nadużyć jeśli chodzi o osiągnięcia naukowe.Takim najbardziej kontrowersyjnym polem jest inżynieria genetyczna. Nieodpowiedzialne majstrowanie przy kodzie genetycznym słusznie niepokoi. Łatwo jest poruszyć wyobraźnię przywołując znane z literatury monstrualne wizje, które mogą się spełnić. Gorzej z merytoryczną dyskusją, a przecież stoimy przed dylematami moralnymi, które nie przytłaczały naszych przodków. Jesteśmy jedynie świadkami działań instrumentalnych – ustawodawców i obrońców wartości. I jedni, i drudzy prawdopodobnie mają dobre intencje. Ustawodawca, czyli rząd, zdaje sobie sprawę z tego, że istniejące prawo jest niewystarczające i nie zabezpiecza przed nadużyciami, które mogą pojawić się wraz z postępem nauki. Nad nowymi projektami ustaw pracują nie politycy, bo to przekracza ich kompetencje, lecz specjaliści biegli w danej dziedzinie. Nawet premier Gordon Brown wypowiadając się publicznie na temat przygotowywanych ustaw zgubił się w terminologii, co musiało być prostowane przez jego współpracowników. Zwykłym śmiertelnikom pozostaje wierzyć specjalistom albo przywódcom duchowym, którzy ostrzegają przed „eksperymentami rodem z Frankensteina”. Gdzie są granice ludzkiego poznania? Czy w ogóle istnieją granice ludzkiego poznania? Grzech pierworodny człowieka wynikał właśnie z

potrzeby poznania, ale jej realizacja ujawniła ludzką ułomność poznawczą. Tyle historii biblijnej, a historia ludzkości jest ciągłym poszukiwaniem, drogą porażek i sukcesów, przybliżania się do prawdy i oddalania od niej zarazem. Człowiek nigdy nie będzie demiurgiem i każdy naukowiec to rozumie, jak również i to, że osiągnięcia nauki mogą być bronią obosieczną. Dlatego tak ważne są przepisy umożliwiające rozwój nauki, ale będące jednocześnie zabezpieczeniem. I ta sprawa powinna być przedmiotem debaty publicznej. Nawet najtrudniejsze zagadnienia można przedstawić w przystępny sposób, na tyle żeby hybryda człekopodobna nie zastępowała argumentów. Do tego potrzebna jest jednak dobra wola, otwartość i wiara w inteligencję posłów i społeczeństwa. Dyscyplina partyjna zamiast dyskusji jest wyjściem połowicznym. Ale też zrezygnowanie z dyscypliny, jak w przypadku ustawy dotyczącej embrionów, wygląda na kalkulację polityczną wynikającą z przeliczenia głosów poparcia. I tak wygramy, więc ten gest nic nas nie kosztuje, a cały pakiet i tak będzie objęty dyscypliną, bo jak ktoś zauważył, posłowie do końca nie zdają sobie sprawy nad czym głosują, więc trzeba im oddanie głosów nakazać. Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek.

absurd tygodnia Wszystko zależy od definicji. Można ją tak sformułować, że nawet oczywiste braki będą zaletami. Można zmniejszyć stopień trudności egzaminów, co podniesie średnią i zwiększy liczbę uczniów opuszczających szkołę z widocznym analfabetyzmem. Można zatrudnić armię ludzi uzbrojonych we właściwą definicję, którzy przedstawią dowody na prawie stuprocentową punktualność pociągów w Zjednoczonym Królestwie. Statystyka punktualności jest rzeczywiście imponująca. 88,8 proc. pociągów przyjeżdża punktualnie. Jeden z najbardziej punktualnych przewoźników był nawet jeszcze lepszy – 94,1 proc, co przewyższa rządowe ambicje (92,6 proc. do roku 2014). Jak to możliwe? – dziwi się statystyczny pasażer, któremu przyszło nie raz czekać na spóźniony pociąg, a z powodu opóźnienia czekać jeszcze dłużej na kolejne połączenie. Przewoźnikom pomogła ustalona przez nich granica tolerancji: pociągi dalekobieżne traktowane są jako opóźnione dopiero po 10 minutach od planowanego przyjazdu, pociągi lokalne po 5 minutach. Dla porównania pociąg w Japonii na trasie Tokyo-Osaka średnio spóźnia się 18 sekund.

Wacław Lewandowski

Nordic Walking Prosty wynalazek, który zrobił światową karierę – kijki wspomagające, przeznaczone do marszu sportowego. Przypominają narciarskie, ale służą do długich, pieszych wędrówek. Wyposażone w amortyzatory antywstrząsowe odciążają kręgosłup i stawy kolanowe wędrowca, w trosce o to, by długi marsz nie nadszarpnął jego zdrowia. Niby nic nowego pod słońcem – w dawnych czasach, gdy ludzie przemierzali pieszo długie odległości, nie dla sportu, a kierowani koniecznością, wędrowcy wspierali się zwykle na solidnym kiju, kosturem zwanym, który wprawdzie nie był skomplikowany konstrukcyjnie i technologicznie, ale dawał wsparcie na takiej samej jak kijki zasadzie... Postępu jednak ignorować się nie da – chodzić o nordyckich kijkach – to wygląda dobrze i nowocześnie, chodzenie o kosturze – anachronicznie i kojarzy się, co tu kryć, z dziadostwem. Nie o sporcie chciałem jednak mówić i jeśli pomyślałem o kijkach i kosturze, to tylko porównawczo, gdy zastanawiałem się nad zasadami prowadzenia kampanii wyborczych w nowoczesnych demokracjach. Wiadomo – polityk ruszający w wyborczy marsz,

musi się wesprzeć na „nordyckich kijkach” w postaci wspierających go zacnych postaci, autorytetów, na które on się powołuje i które godzą się na status duchowych przewodników kandydata. Im „kijek” bardziej technologicznie wysublimowany i nowoczesny, tym lepiej dla kandydata, ba! – czasem para dobrych „wsporników” zdejmuje z kandydata koszty połowy wyborczego wysiłku. W ostatnich wyborach w Polsce Tusk wsparł się na Wałęsie i Bartoszewskim i, jak widać, wielu Polaków uznało, że tak dobrane „kijki” świadczą o dobrym wyborze taktyki marszu. Łatwo jednak dokonać złego wyboru i zdziwić się, gdy coś, co kandydat uważał za przydatny i nowoczesny kijek okaże się starym, nadgniłym kosturem, którego widok zniechęca do kandydata, stawiając go po stronie anachronizmu i „dziadostwa”. Barak Obama, zrazu jednający sobie sympatię Amerykanów w rekordowym tempie, wsparł się w swym marszu do Białego Domu na jednym, jak mu się zdawało, bardzo solidnym i świetnej konstrukcji kijku – ogłosił mianowicie, że jego przewodnikiem duchowym był i jest Jeremiah Wright,

wielebny z Chicago, popularny pastor, pozujący na następcę Martina Luthera Kinga. Początkowo wszystko zadziałało – „kijek” wydawał się prawidłowo dobrany, a słupki poparcia rosły wraz z każdym krokiem wędrowca-polityka. Kłopot zaczął się, gdy „kijek” zapragnął usamodzielnić się, przestać być narzędziem wspomagającym wędrowca i zajął się zdobywaniem rozgłosu kosztem wędrującego, obciążając go coraz bardziej. Wielebny Wright ogłosił, że 11 września był dla Ameryki sprawiedliwą karą, że AIDS to wynik „spisku białych przeciw czarnym”, zaś „czarny Jezus został zgładzony przez białych”. Oczywiście, zyskał tymi sugestiami i rozgłos, i nagłośnienie, jakiego dotąd nie miał, skupił też na sobie wzrok wyborców. Ci, przyjrzawszy się kijkowi, spostrzegli, że to zaśmierdły i nadgniły dziadowski kostur, po który nie sięgnąłby rozumny człowiek wybierając się w drogę. Obama zaczął tracić poparcie i wyraźnie ustępować pola innym kandydatom, co będzie chyba lekcją dla wszystkich, którzy kiedykolwiek w przyszłości staną przed zadaniem wyboru odpowiednich kijków.


14|

28 marca 2008 | nowy czas

takie czasy

Mur Marcin Piniak

Jedno z gazetowych zdjęć – centrum Tel Awiwu, na placu Rabina leżą dziesiątki trumien. W czarnych są zwłoki Palestyńczyków, w białych Izraelczyków. W dużych dorośli, w małych dzieci.

Mur – namacalny symbol tej wojny. Dlaczego ziemia po obu stronach muru oddycha krwią tylu ofiar? Bo każdy z tych narodów uzurpuje sobie prawo do tej ziemi. Może wynika to z ignorancji, obopólnego braku zrozumienia. Niemożliwości dialogu z powodu kulturowych, religijnych i cywilizacyjnych różnic? Z ideologii, z którą dzieci izraelskie i palestyńskie obcują już od narodzin. Z interesów międzynarodowych, a może z boskiego planu, który póki się nie wypełni, jest jedynie zagadką? Z miliona innych przyczyn, których kombinacja wytworzyła paranoję przemocy z obu stron. „Pierwsza faza tej wojny była bezplanowa i chaotyczna. Tłum atakował tłum” – jak pisał Ryszard Kapuściński w swej książce na ten temat. Pierwsi zorganizowali się syjoniści. Jeszcze w latach 20. ubiegłego wieku powstała podziemna armia Haganah. Ci ludzie walczyli o utworzenie państwa Izrael. W jej szeregach działała zbrojna organizacja terrorystyczna Palmah. Następną, bardziej radykalną był Irgun. Przez pewien czas na jej czele stał Manachem Begin, póź-

niejszy lider skrajnie prawicowej opozycji w Knesecie, parlamencie izraelskim. Kolejną była Grupa Sterna, która jako pierwsza jawnie zabijała ludność palestyńską dając tym samym inspirację innym grupom syjonistycznym. Zasadę zabijania zakładników po nieudanych negocjacjach jako pierwsza zastosowała bojówka Irgunu w czerwcu 1947 roku, kiedy to Brytyjczycy nie chcieli wydać ich kompanów skazanych na karę śmierci za działalność terrorystyczną.

Po powstaniu państwa Izrael powołano do życia regularną armię. Dzięki niesamowitemu zdyscyplinowaniu, obowiązkowej służbie wojskowej, pomocy USA i całej diaspory żydowskiej, wojsko izraelskie jest prawdziwą potęgą. Ich oddziały specjalne i wywiad należą do najlepszych na świecie, podobnie jest z wyposażeniem. Armia to „oczko w głowie” Izraela. Rząd Izraela sformułował podstawowe zasady walki z terroryzmem palestyńskim: terrorystom nie

można ustępować. Należy ich likwidować wszędzie, wszelkimi dostępnymi metodami, pomijając prawo międzynarodowe i wszystkie zasady. Należy wyprzedzać ich działania i zabijać „zanim coś się wydarzy”. Izraelski Mossad (po hebrajsku „instytut”) to elita elit wśród wywiadów. Wsławił się uprowadzeniem z Argentyny w 1960 roku zbrodniarza II wojny światowej Adolfa Eichmanna (odpowiedzialnego za zorganizowanie Holocaustu). Przygotowania do tej operacji trwały wiele miesięcy, a rząd argentyński w zasadzie nie wiedział o całej sprawie. Po procesie w Jerozolimie Eichmann został powieszony. Podobnie po masakrze w Monachium (w trakcie Olimpiady 1972 palestyńscy terroryści z organizacji Czarny Wrzesień zamordowali jedenastu izraelskich sportowców) specjalny oddział Mossadu zlikwidował ludzi odpowiedzialnych za tamte wydarzenia. Media eksponują zamachy na żydowskich cywilów w Izraelu, a o ofiarach zamachów izraelskich służb specjalnych niewiele się mówi. Izrael nie lubi chwalić się takimi osiągnięciami na polu „walki z terroryzmem”. Dla mediów wystarczą pokazy siły izraelskiej armii podczas interwencji w obozach uchodźców palestyńskich. To ma odstraszać i uczyć, że „nie ma pobłażania i litości dla wrogów Izraela”. Wielu Żydów z Mossadu infiltruje organizacje palestyńskie. Szpieg Eli Kohen przez wiele lat skutecznie działał w Damaszku, gdzie mieściły się kwatery Naifa Hałatmy i George’a Habasza, liderów ruchów polityczno-terrorystycznych, które były w opozycji do Arafata. Spenetrował nie tylko wymienione organizacje, ale także środowisko armii i rządu. Został rozpoznany i powieszony na jednym z głównych placów syryjskiej stolicy. Pierwsze palestyńskie grupy zbrojne powstały w latach sześćdziesiątych w odpowiedzi na nieustające zamachy żydowskich osadników i grup terrorystycznych. W 1962 roku powstała w Kuwejcie Al-Fatah – organizacja wojskowo-terrorystycz-

na. Miała duże wpływy w Organizacji Wyzwolenia Palestyny nieżyjącego już przywódcy Jasera Arafata. OWP było wynikiem połączenia wielu organizacji w celu koordynowania działań wojskowych i politycznych. Miało poparcie ONZ i Ruchu Niezaangażowanych (nieformalnego ugrupowania politycznego skupiającego głównie państwa Trzeciego Świata). ONZ pozwoliło na proklamowanie Państwa Palestyńskiego na Uchodźstwie. Z drugiej strony w OWP istniały zawsze zapędy terrorystyczne. Hamas, Czarny Wrzesień, Ludowy Front Wyzwolenia Palestyny, Al Kasam – wojskowe skrzydło Hamasu, Brygady Męczenników al-Aksa związane z Fatah czy szyicki Hezbollah to jedynie kilka najważniejszych palestyńskich organizacji.

LUDZIE-BOMBY Młodzi „bojownicy” urodzili się w obozach, nie widzieli na oczy mitycznej Palestyny, znają ją jedynie z opowiadań. Nie mają zawodu, wykształcenia, jednym słowem żadnej przyszłości. Nie mają ojczyzny, obywatelstwa i dokumentów. Szahid znaczy człowiek-bomba. Pierwszym był 22-letni aktywista Hamasu Sachar Tamam Nabusi. Wysadził się w powietrze w mikrobusie wyładowanym materiałami wybuchowymi. Ranił ośmiu Izraelczyków. Każdy szahid uznawany jest przez Palestyńczyków za bohatera, otaczają go czcią i kultem. Połowa palestyńskich dzieci marzy o tym, aby zostać człowiekiem-bombą. Z reguły samobójcy mają od 14 do 20 lat. Izraelczycy przywykli do zamachów i ataków terrorystycznych mają wręcz obsesję wyszukiwania w otoczeniu „potencjalnych zamachowców”, a jak wiadomo, przy tym łatwo się pomylić. Łatwo kogoś zabić czy uwięzić, nie będąc pewnym jego winy. Żydzi i Palestyńczycy zabijają niewinnych ludzi, robią to i znajdują wygodne dla siebie usprawiedliwienie. Muszą to tłumaczyć sobie i innym, żeby funkcjonować, by nie dostrzec przypadkiem bezsensu tej wojny. I każda ze stron

Angielski wyciekający z Tamizy Tomasz Tułasiewicz

Jeszcze dwadzieścia lat temu rzecz była prosta: każdy, kto chciał podszkolić swój angielski, jechał do Londynu. Miasta – o ironio – założonego przez starożytnych Rzymian na podbitych przez siebie ziemiach Brytanii.

Dziś Londyn roi się od imigrantów. W pewnym sensie imigrantem jest także mój brytyjski kolega pochodzący z malutkiego miasteczka w Kornwalii, wcześniej znający stolicę swojego kraju tylko z filmów i opowieści. Andy tak wyraził swoje pierwsze wrażenie: – Czy ja ciągle jestem w Anglii? Przyzwyczajony do tego, że angielska prowincja jest nie tylko biała, ale i anglojęzyczna, był po prostu zszokowany tym, co zobaczył. W podobnym tonie wypowiada się mój daleki kuzyn Eddie, Polak z pochodzenia, lecz londyńczyk z urodzenia. Jakieś dwadzieścia lat temu pojechał do Stanów Zjednoczonych. – Kim jest rodowity Amerykain? – pyta, nie mając oczywiście na myśli Indian, określanych tu mianem amerykańskich Indian. Mnogość ras i kultur, ja-

kie wtedy zobaczył, zrobiła na nim duże wrażenie. Teraz widzi wyraźnie, że tamta rzeczywistość zapukała do jego domu. I doń weszła. – Mnie to nie przeszkadza – mówi Eddie. Należy jednak pamiętać, że w Eddiem więcej Anglika niż Polaka, a na moje stwierdzenie, że Anglicy są zbyt polite, by wprost powiedzieć, że taki obrót sprawy może im się nie podobać, tylko się uśmiecha. Poza tym jako bardzo dobrze wykształcony i inteligentny człowiek, syn profesora uniwerytetu w Cambridge polskiego pochodzenia, kwestię imigracji może postrzegać nieco inaczej niż Anglik, którego, dla uproszczenia, nazwiemy statystycznym. O ile ten „statystyczny” Anglik zamieszkujący małe miasta zalane od paru lat Polakami, którzy – bądźmy

szczerzy, bo hipokryzji nienawidzę – diametralnie zmienili owych miast charakter jest niekiedy naszym rodakom wrogi, to „statystyczny” londyńczyk podejście do imigrantów ma o wiele bardziej luźne. Nie, żeby wychodził do nich z ideą lub chęcią integracji. Nauczony doświadczeniem, po prostu ich akceptuje, tak jak wszystkich innych imigrantów. Akceptuje ich z musu. Londyńczycy płci męskiej bardzo chętnie integrują się z młodymi Polkami, które często sens życia widzą w stabilizacji swojej sytuacji materialnej; prawdopodobnie z tych samych, finansowych, względów związki Polaków z Brytyjkami należą do rzadkości. Czyżby taka była kobieca natura? A wszystko to wiąże się z problemem języka, o którym wspomniałem we wstępie, a który pozostaje podstawowym

warunkiem tak mocno podkreślanej przez media integracji. – Ju must du dat – usłyszałem w moim pierwszym angielskim miejscu pracy, pod Liverpoolem, od tamtejszego autochtona. Celowo użyłem polskiej pisowni. Ten człowiek powiedział must, nie mast. Tak samo było na przykład z pieczarkami, uporczywie nazywanymi przez tamtejszych Anglików muszrums. Cóż, regionalizm, rzecz naturalna także i w Polsce. Proszę wyobrazić sobie zatem angielszczyznę pracujących tam Polaków i Portugalczyków – praktycznie jedynych zatrudnionych w tym „obozie pracy” narodowości! Jako ciekawostkę podam tylko, że Polacy klęli po portugalsku, a Portugalczycy po polsku. Nie zagrzałem pod Liverpoolem długo miejsca, z czego bardzo się cieszę. Dzięki uprzejmości rodziny mo-


|15

28 marca 2008 | nowy czas

takie czasy ma swoje racje, swoje ofiary i winę. I swoje argumenty na rzecz kolejnej rzezi. Tutaj osobną rolę grają media. Armie cenzorów filtrują każdą informację, zarówno w Izraelu jak i Autonomii Palestyńskiej. Redakcje bez żenady przeinaczają fakty, przemilczają niewygodne dla siebie „szczegóły”. Propaganda wypełnia ramówki i szpalty, a przede wszystkim umysły odbiorców. Izraelskie gazety przemiennie używają słowa „Palestyńczyk” i „terrorysta”, tak jakby były synonimami. Podobne „zabiegi edytorskie” stosują Palestyńczycy. Dla przykładu w 2000 roku palestyńskie gazety podały, że armia izraelska zamęczyła na śmierć Issama Dżudeha, w rzeczywistości jednak zginął on w wypadku samochodowym, czego już nie sprostowano. Dla odmiany gazeta izraelska podała, iż zgładzono czterech terrorystów, a w rzeczywistości zabito jednego działacza palestyńskiego i trzy niewinne osoby cywilne. Ta informacja obiegła cały świat, powtarzana bezmyślnie dalej przez międzynarodowe media. Izrael znany jest także z odmawiania reporterom akredytacji bez podawania jakiejkolwiek przyczyny. Żołnierze izraelscy nie lubią dziennikarzy. Przykładem może być historia reportera francuskiej telewizji TF1 Bertranda Aguirre’a. Izraelski żołnierz z papierosem w ustach spokojnie wycelował i strzelił do nadającego relację dziennikarza. Warto wspomnieć, że TF1 pokazała śmierć dwunastoletniego chłopca i jego ojca zastrzelonych przez izraelskich żołnierzy. Relacja ta wstrząsnęła całym światem. Reporter przeżył dzięki kamizelce kuloodpornej.

skich nie uznaje państwa Izrael. Żydzi nie dotrzymali umowy i w Palestynie w latach pięćdziesiątych pojawił się problem setek tysięcy uchodźców. Za to proklamowano powstanie nowego państwa Izrael. Palestyńczycy byli zmuszani do opuszczania swoich siedzib. Część z nich jest rozsiana po sąsiednich państwach muzułmańskich, reszta po całym świecie, jeszcze inni wiodą nędzny żywot w obozach dla uchodźców. Uchodźcami palestyńskimi zajmuje się Agencja Narodów Zjednoczonych do spraw Uchodźców Palestyńskich UNRWA. ONZ w rezolucji nr 242 nakazała Izraelowi opuszczenie terenów zajętych po wojnie siedmiodniowej w 1967 roku. Jednak jak wiadomo, Izrael ignoruje tego typu nakazy organizacji międzynarodowych. Obozy uchodźców to najsmutniejszy widok na Bliskim Wschodzie. W tych miejscach żyją wciąż podsycane wspomnienia o utraconej ojczyźnie. Obrazy i nazwy nieistniejących już domów, ulic,

sadów. Przekazywane z pokolenia na pokolenie niczym największy skarb. Dziedzictwo. Wszystko podszyte niedającą się opisać goryczą i żalem. Każda z dwóch intifad bierze swój początek z tych obozów. Wywodzi się z poczucia zapomnienia i obojętności.

Żydzi i Palestyńczycy od czasów I wojny światowej walczyli o tę ziemię. Jedni o jej zdobycie, drudzy o jej utrzymanie. Pomysł utworzenia „osady narodowej” zaoferowała Żydom Wielka Brytania w deklaracji Balfoura. Palestyńczycy po upadku Imperium Ottomańskiego również zdani byli na łaskę i niełaskę Brytyj-

czyków, gdyż solidarność pomiędzy narodami muzułmańskimi pozostawia wiele do życzenia. Anglicy zwodzili jednych i drugich, dbając przede wszystkim o własne interesy, np. o poparcie w wojnach z Turcją i Niemcami. Jednak w czasach powstania Ligi Narodów okazało się, że pomysł utworzenia „osady żydowskiej” w Palestynie nie podoba się głównym siłom politycznym tego regionu. Tym bardziej że Żydzi rozumieli „osadę” jako państwo i w taki sposób przedstawiali ten pomysł na łamach swych gazet. A warto przypomnieć, że wedle ówczesnej umowy z władzami brytyjskimi Żydzi mieli uszanować zamieszkałą na tych terenach ludność, ich obyczaje i kulturę, co jak wiemy, się nie stało. Z jednego palca wyszła cała dłoń. Z osady – państwo. Po wygaśnięciu mandatu brytyjskiego w 1948 roku ONZ uchwaliło podział Palestyny na część arabską i żydowską. Państwo Palestyńskie nie powstało do dziś, a większość państw muzułmań-

głem przenieść się do Londynu, od którego oczekiwałem nie tylko pracy, ale i pogłębienia znajomości języka Szekspira. No, może w bardziej współczesnej formie. Pierwsze tygodnie nie zawiodły mnie. Mieszkałem z Anglikami na najwyższym poziomie, zarówno intelektualnym jak i językowym. Piękna, wyraźna angielszczyzna wartkim potokiem wlewała się w moje uszy, rzeźbiąc odpowiedzialne za to zwoje mózgowe. Jakiś czas potem zacząłem pracę z Andym, którego wcześniej wspomniałem. Kontynuował on londyńską tradycję uczenia mnie dobrego angielskiego, za co jestem mu bardzo wdzięczny, pozostając cały czas świadomym, że tak naprawdę niewiele w tym jego zasługi – zwyczajnie mówił w swoim ojczystym języku, który nie miał naleciałości, że się tak wyrażę, cockneyowskich. Cockney dopadł mnie później. Początkowo myślałem, że ten dziwny rodzaj angielskiego z wszechobecnym innit jest dla mnie po prostu za szybki. Stopniowo zacząłem go odróżniać. Ło-a – woda. Be-a – lepiej. Laj-

-a – zapalniczka. O ile bardzo sobie cenię mądrość ludową, która mówi po polsku: „Jeśli wejdziesz między wrony, musisz krakać jak i ony”, a po angielsku: If you can’t beat them join them, tym razem z całą świadomą stanowczością postanowiłem się jej sprzeciwić. Jeśli już tu jestem, to nie dla cockneya, a dla angielskiego. Kolejna moja praca opierała się na kontakcie z samymi Polakami i z językiem wyłącznie polskim – zostałem korektorem jednego z większych polonijnych tygodników wydawanych w Wielkiej Brytanii. Nie powiem, bardzo mnie to cieszyło, w końcu studia polonistyczne właśnie temu miały służyć. Jednak co z angielskim? Później musiałem wrócić do Polski. Półroczny pobyt w ojczyźnie zaowocował wprawdzie kilkoma językowej natury spostrzeżeniami dotyczącymi slangu budowlańców, aczkolwiek mój angielski leżał w tym czasie odłogiem. I znowu Londyn, znów nowe nadzieje. Tymczasowa praca w sklepie z elektroniką na Ealingu. Rodowici Anglicy, nawet ci posługujący się cockney-

em, nie stanowili chyba nawet połowy kupujących. To samo ze sprzedawcami. Jeśli tylko jeden z polskich klientów usłyszał, że mówię po polsku, daleko ruszyć się nie mogłem. – Przepraszam, pan mówi po polsku! Mam pytanie... – zwracał się do mnie co chwilę inny klient. Na równi z innymi polskojęzycznymi pracownikami często służyłem za tłumacza. Drugim zawodem, którym w tamtym czasie się parałem, był zawód... kucharza, mimo że z kuchnią wiele wcześniej do czynienia nie miałem. Pizzeria, jeden z oddziałów wielkiej kompanii. W kuchni dwóch Polaków, Chińczyk i Syryjczyk. Kelnerzy to Polki, znów Syryjczyk, Iranka, urocza, wielojęzyczna Mołdawianka, Słowaczki, Ukrainka, Rosjanka, a główny supervisor to Azerbejdżanin urodzony w Iranie – zresztą bardzo kompetentny i uczciwy gość. W podziemiu, czyli na cleanerce znów Chińczycy i Syryjka. Żadnego Anglika. Ani jednego. Czy tego typu praca w tętniącym sercu Anglii jest w stanie w jakikolwiek sposób poprawić nasz angielski?

Przewrotnie odpowiem, że tak, zastrzegając przy tym, że jednocześnie nie. Argumentując za „tak”, posłużę się przykładem wspomnianego wyżej Chińczyka, który sam porzucił pracę w chińskiej restauracji, by nauczyć się po angielsku mówić. Bo czytać i pisać umie, studiuje w końcu chłopak w Londynie informatykę (może chce zostać hakerem – twierdzi, że chiński rząd to very nice guys), jednakże jego akcent jest, jak to się mówi na Wyspach, strong. Bardzo nawet strong – któregoś dnia ze śmiechem zakomunikował mi, że ma nowe zadanie: musi print the stockroom. – Print??? – dopytywałem z niedowierzaniem. – Wy/za/drukować magazyn? – Yes, print – odpowiada, imitując z uśmiechem ruchy pędzla na ścianie. On nie pomylił słów. Chciał powiedzieć paint, czyli pomalować. Takie właśnie doświadczenia wzbogacają nasz język, bowiem uczą nas czujności i otwartości na różne akcenty. Wydaje mi się, że nie ma na świecie kraju, ba – nawet narodu, który by nie miał swojego reprezentanta w Londy-

KrótKa historia terroru

eduKacja nienawiścią Wszystko zaczyna się już w dzieciństwie. Arabskie i żydowskie dzieci od najmłodszych lat wychowuje się zgodnie z jednostronną wersją historii. Dzieci od rodziców i nauczycieli dowiadują się, jak przebiegli i źli są ci, z którymi muszą żyć w granicach jednego państwa. Do tego dochodzi cała martyrologia przeszłości, niezapomniane krzywdy, poniżenia i niesprawiedliwość. Żydowskie dziecko od najmłodszych lat słyszy, że Żydów od wieków chciano zniszczyć, unicestwić i zniewolić. Jest w tym duma i przekonanie o

wyjątkowości całego narodu. Teoria wybrańców, którzy mają boskie prawa i nie muszą liczyć się z innymi. Holocaust, pogromy, masakry – większość świąt żydowskich jest ich upamiętnieniem. Dziecko uczy się, że świat nie jest przyjazny jego narodowi. Tak naprawdę chce go unicestwić. Podobnie „nauczane” jest palestyńskie dziecko. Przybyli źli Żydzi, których przecież cały świat nienawidzi i panoszą się w jego ojczyźnie. Zabrali mu dom, mają helikoptery, karabiny i czołgi. Są źli i chcą zabić jego rodziców. Od wieków Żydzi i Krzyżowcy chcą narzucić muzułmanom inną religię i przekonania. A kiedyś to oni byli potęgą, rządzili ogromnym imperium. Allach jest z nimi i po Świętej Wojnie znów będą rządzić światem. Bo zachodnie wartości to Zło. Bo Zachód jest prożydowski i nauki Allacha ma za nic. Dziećmi łatwo manipulować, straszyć je i przekonywać. To kwestia zaufania. Tak się produkuje wrogów. Dziecko nie rozróżnia, kto przed kim był na tej ziemi. Do kogo ona należy. Dla dziecka słowo rodziców jest prawdą absolutną. I to zostaje na całe życie, kształtuje podświadome myślenie i potęguje stereotypy i uprzedzenia. Później robią to media i politycy. Rzadko kiedy dwie strony potrafią się porozumieć poza uprzedzeniami i pretensjami. Każda ze stron widzi tylko siebie. Tylko swoje racje. Kolejne pokolenia powielają błędy swoich poprzedników. Od myślenia do słów i czynów droga krótka. Ta niestety wyścielona jest trupami. Ju dah Pas sow, Shat te red Dre ams – Isra el and the Pa le sti nians HOST Gal le r y, 1 Hon du ras Stre et. EC1Y 0TH Od 25 mar c a moż na og lądać fo to g ra f ie uka zu ją ce pa le st yń sko -izr a el sk i kon f likt . Au to rem zdjęć jest wy bit ny fo to graf Ju dah Pas sow czte ro krot nie na g ra dza ny w konkursie World Press Pho to. Wy st a wa czynna do 25 k wiet nia w godz. 10.0018.00 (pn-pt) i 11.00-16.00 w sobotę. Redakcja „Nowego Czas” dziękuje Jonowi Levy z Host Galler y za udostępnienie zdjęć Judaha Passowa .

nie. Co kraj, to obyczaj, ale i sposób artykulacji angielskich głosek. A argument na „nie”? Przyjechaliśmy tu również po to, by uczyć się języka. Cudze błędy mogą wzbogacić naszą wiedzę, owszem, ale tylko pod warunkiem, że je dostrzegamy. A co, jeśli nie? Odpowiedź jest prosta – bierzemy je za dobrą monetę, włączając automatycznie do naszego idiolektu, czyli zasobu słów i nawyków językowych. W takim przypadku Londyn służyć nam nie może, a i my specjalnie mu się nie przydamy. Mowa ciągle o angielszczyźnie, nie o pracy, jak pamiętamy. Nasuwa mi się skojarzenie z narodowym sportem Anglików – polowaniem na lisy. Został on niedawno zakazany i to raczej nie z pobudek humanitarnych. Kuriozum i przewrotność – dziś łatwiej o pięknego lisa w londyńskiej metropolii niż na wsi, a w Londynie trudniej niż na wsi o piękny angielski. Czyż nie mieli racji rzymscy założyciele miasta zwanego wówczas Londinium mówiąc, że fortuna kołem się toczy?


16|

28 marca 2008 | nowy czas

podróże w czasie i przestrzeni

Czy może istnieć miasto bez księgarń? Czy może prawidłowo funkcjonować kraj, którego czteromilionowa stolica nie posiada księgarń z prawdziwego zdarzenia? Czymoże istnieć kraj bez literatury?

››

W Tanzanii architektura kościołów, zwłaszcza tych nowych, kojarzy się z architekturą magazynów fabrycznych (na wsiach są to często posklecane wiaty), natomiast absolutnym zaskoczeniem jest muzyka wykonywana w tych murach. Na dole członkowie jednego z przykościelnych chórów.

Włodzimierz Fenrych

Mam zwyczaj zaglądania do księgarń gdziekolwiek się znajdę, każdy nowy kraj zwiedzam najpierw pod kątem księgarń. Bardziej mnie to zazwyczaj ciekawi, niż słynne atrakcje turystyczne. Nawet jeśli język znam tylko pobieżnie, to przeglądając książki na półkach dowiaduję się, co ludzie w danym kraju czytają, co tam się publikuje, jakie tematy interesują myślącą część społeczeństwa. A zważywszy, że angielszczyzna jest językiem urzędowym w bodaj połowie krajów na świecie (czasem jednym z dwóch urzędowych, obok lokalnego języka dawnej kolonii), nierzadko można

tam znaleźć informacje na temat tego kraju w ilości znacznie większej, niż jest to możliwe w Anglii. Tanzania, dawna kolonia brytyjska, należy do tych krajów, gdzie angielski jest jednym z języków urzędowych. Drugim jest kiswahili, język miast na wybrzeżu Afryki Wschodniej, dawniej używany w głębi lądu jako lingua franca – język handlowy, służący do porozumienia pomiędzy różnymi plemionami. Po ogłoszeniu niepodległości prezydent Julius Nyerere zdecydował, że będzie to urzędowy język kraju. Obecnie uczy się go w szkołach i powoli staje się on językiem ulicy wszystkich miast Tanzanii (a także Kenii). Największym z tych miast jest czteromilionowa metropolia Dar es-Salam, w której wylądowawszy wyruszyłem, jak zwykle, na poszukiwanie księgarń. I myślicie, że znalazłem? Owszem, znalazłem cztery małe księgarenki zajmujące się praktycznie wyłącznie sprzedażą podręczników szkolnych. Znalazłem też jedną, rów-

nie malutką, zajmującą się praktycznie wyłącznie sprzedażą książek wydanych w Anglii i bez wątpienia przeznaczonych dla Łazungu (białych turystów). Były tam albumy ze zdjęciami zebr i żyraf oraz Masajów w ludowych strojach, trochę wspomnień z podróży z Afryki Wschodniej oraz trochę ostatnich brytyjskich bestsellerów. W dodatku (żeby nie było wątpliwości) wszystkie ceny były podane w funtach i oczywiście tak wysokie, że dla miaszkańca kraju Trzeciego Świata praktycznie niedostępne. Tylko jedna księgarnia sprzedawała książki w języku kiswahili, a to zaledwie parędziesiąt tytułów pokrytych grubą warstwą kurzu. Więc jak to jest? Czy może istnieć czteromilionowa metropolia, gdzie w księgarniach sprzedaje się tylko podręczniki? Czy ci ludzie nie czytają książek? Gdzie się przejawia tysiącletnia kultura ludu Swahili? A może to ja czegoś tu nie rozumiem, czegoś nie dostrzegam? Moja córka, która pracowała w szkole na przedmieściach Dar es-Salam jako wolontariuszka, potwierdza: – Tanzańczycy, nawet wykształceni, nie czytają książek. Również nauczyciele z mojej szkoły tego nie robią, najwyraźniej nie ma tego zwyczaju. Choć trzeba Tanzańczykom oddać sprawiedliwość – czyta się tu gazety. W obu językach. W Dar moża je kupić praktycznie wszędzie, na co trzecim rogu stoi rozstawiony stragan z gazetami, kilka tytułów po angielsku, kilkanaście w kiswahili.

Mam również zwyczaj zaglądania do gazet wszędzie gdzie jestem i muszę stwierdzić – anglojęzyczne gazety w Tanzanii są na całkiem dobrym poziomie. Może to niewiarygodne, ale wcale nie ma (przynajmniej po angielsku) wciskających jakieś bzdury brukowców w stylu Fakt. Dyskurs felietonistów prowadzony jest z pomyślunkiem. Od osób znających biegle kiswahili słyszę, że gazety w tym języku są nawet lepsze. No tak, ale to nie są powieści, wspomnienia, podróże, ksążki o historii albo o dinozaurach. Oczywiście również nie jest to literatura przez duże L. Czy może istnieć kraj bez literatury? Czy może istnieć kraj bez pulsującej sztuki? Czego tu nie dostrzegam? Oczywiście trudno dostrzec wszystkie nurty kultury, wciąż obcej po kilku dniach pobytu, a nawet po kilku tygodniach. Ale jeden nurt znalazłem w miejscu, gdzie się tego nie spodziewałem. Otóż byłem w Tanzanii w okresie gwiazdkowym, w dodatku moja córka pracowała w szkole prowadzonej przez irlandzkie zakonnice, wobec czego byłem na sześciu mszach w czterech różnych kościołach. W Europie sztuka kościelna była wiodącym nurtem sztuki od średniowiecza do baroku, ale dziś raczej dogorywa, nawet ten polski kato-rock to wtórna adaptacja formy, która naprawdę pulsuje gdzie indziej. Ciekawa jest, to trzeba przyznać, architektura nowych polskich kościołów, ale nie jest to w

żadnym razie główny nurt architektury, nawet w Polsce. W Tanzanii architektura kościołów, zwłaszcza tych nowych, kojarzy się z architekturą magazynów fabrycznych, z kiczowatymi świętymi obrazkami na ścianach, natomiast absolutnym zaskoczeniem jest muzyka wykonywana w tych murach. Każdy kościół ma kilkudziesięcioosobowy chór do każdej mszy, przy czym muzyka niewiele ma wspólnego z kościelną muzyką Europy. Niewiele ma również wspólnego z tradycyjną muzułmańską muzyką Zanzibaru, śpiewaną w tym samym języku. Jak ją opisać? Bardzo odległe porównanie, ale dające pewne wyobrażenie: calypso na kilka głosów męskich i żeńskich z jodlującą Yoko Ono w tle. Śpiewane w kiswahili z akompaniamentem kościelnej fisharmonii, ewentualnie też jakieś grzechotki. Przy czym każda parafia ma ambicję komponowania własnych utworów; dziesiątki płyt sprzedawanych jest po mszach przed kościołami. Kupiłem kilka tych płyt i po ich przesłuchaniu doszedłem do wniosku, że natrafiłem na nowy pulsujący nurt sztuki, o którym mało kto wie. Na pewno nie wiedzą o nim biali turyści, którzy przyjeżdżają do Tanzanii pooglądać dzikie zebry i żyrafy, ewentualnie kupić rzeźbioną cepeliadę w sklepie z pamiątkami. I pewnie tak pozostanie. Bariera jest nie tylko językowa. W kulturze Zachodu minęły już czasy, kiedy dzieła sztuki kościelnej traktowane były poważnie.


|17

28 marca 2008 | nowy czas

reportaż

Parafia To ksiądz Aleksander Ożóg czuwający nad duchowością parafii pw. Jezusa Miłosiernego w Croydon powiedział nam o kaczaniu jajek. Podobnie jak innych księży, zapytałam go o „wielkanocne atrakcje”. Myślalam, że usłyszę to samo: „Co tu organizować, wszyscy wyjeżdżają”. A ksiądz Ożóg mnie zaskoczył. Na kilka godzin stałam się więc jego parafianką.

Elżbieta Sobolewska – Po tej stronie jaja kaczają dzieci, a po drugiej dorośli – kierował ruchem wielkanocnej zabawy „Stary Wilniuk” Zdzich Nowakowski. – Jednak po obu stronach tylko dzieci, dorośli nie chcą kaczać – dodał po krótkiej analizie sytuacji. Na scenie domu parafialnego przy polskim kościele Croydon-Crystal Palace, rozsiadły się na krzesłach pluszaki, Kaczka i Królik. Królowa loterii i król. Grunt to wygrać cokolwiek. Każde takie „coś” to wybuch radości: czy butelka piwka, ptasie mleczko, czerwone korale nieznajomej parafianki czy król Królik, którego przytulił do twarzy potężny mężczyzna. – Ma troje dzieci, będzie dla kogo – uśmiechnęła się pani Ewa. Co miesiąc przygotowuje parafialny biuletyn, gazetkę „Bez Tytułu” – dla nas..., o nas... przez nas... I co miesiąc powtarza się ta sama historia. Żeby ktoś zechciał coś napisać, opowiedzieć, bo ogłoszenia są, ale ogłoszenia to przecież za mało. – O, idzie pani Ewa, a ja mam dla niej tekst – mówi pan Tadeusz Stachowski, który przyszedł, trochę posiedział i wyszedł. Widać nikt go nie znał, skoro nie zagadał. On pisania się nie boi. Czyni to od lat, czy to na stronach „Dziennika Polskiego” czy od jakiegoś czasu w parafialnym biuletynie. Jego listy to historia wojennej tułaczki nie-kombatanta i powojennych losów nie-Anglika, to refleksje i pytania człowieka ciekawego wszystkiego, któremu pisanie wypełnia samotność. Swe listy wystukuje na maszynie, bo komputeryzacja jest mu obca, przybliżyła nawet koniec jego urzędniczej kariery. – Coś ich nie chcą wszystkich drukować, może gdybym wykupił prenumeratę, to by drukowali, ale ja sobie wolę codziennie pójść po gazetę do sklepu – mówi pan Tadeusz. Przy parafialnych stolikach w wielkanocny poniedziałek zgromadziły się całe rodziny i znajomi. Dzieci zawzięcie toczyły kolorowe jaja i plątały się pod sceną, gdzie Kaczka i Królik czekały na właścicieli, a obok nich leżało mnóstwo loternianych wspaniałości. Kiedy cichła muzyka, wchodził na scenę pan Zdzich i zapowiadał, czasem objaśniał wreszcie losował. Jakiś pan zawiesił więc na szyi czerwone korale nieznajomej parafianki, a inny schował czy też wypił na miejscu butelkę piwka. – A ja gdzieś zgubiłam swój los na loterię. Marzyło mi się to wielkie, cze-

koladowe jajo – westchnęła z rozczarowaniem pani Ewa. – And where have you been – w tym samym czasie irytowała się jakaś matka, której łatwiej było po angielsku, niż po staropolsku uświadomić swemu nastoletniemu synowi niestosowność niebycia na jej oku. Tradycja była mu jednak nieobca, oto jego pisanka doszła do finału. Bo gdy jedne jaja toczyły się po podłodze, na scenie w koszykach inne stawiły się do konkursu. Swoją nagrodę syn wyciągnął zwycięsko w górę, a sięgający mu do kolan maluch usiłował dojrzeć czym różni się zawartość reklamówki z Morrisona należącej do wielkoluda od jego własnej. Mała aniołkowata Oliwka, poproszona o ukłon w zamian za prezent, pokazała pupę, czego zresztą wszyscy radośnie od niej oczekiwali. Oliwia ma lat kilka, ale już okrasza swoją obecnością programy chóru Ave Verum, który od lat muzycznie prowadzi Jurek Pockert, a artystycznie Ewa Kwaśniewska. Chór ten ma bogatą historię wielu występów, a za rok w czerwcu będzie świętował swoje dziesięciolecie. Jedną z jego solistek jest Jola Nowakowska, córka „Starego Wilniuka”, a Oliwka jest jego wnuczką i pewnie za parę lat też będzie chórzystką. Taka tradycja. – Spotykamy się tu co poniedziałek. Ćwiczymy, a potem idziemy na górę do klubu na pogaduszki, drinka i w domu jesteśmy o północy – opowiada pani Ewa. – Kiedyś przyniosłam Jurkowi piosenki: Osieckiej, Rynkowskiego, Krajewskiego, on tych rzeczy kompletnie nie znał. Chwycił od razu, przearanżował i też je teraz śpiewamy. Repertuar poważny to jedno, ale nie wszystko. Nasze programy zawsze mają też jakiś wymiar teatralny. Przebieramy się, szyjemy sobie stroje, a wszystko dzieje się tutaj, na tej sali. W karnawale robimy tu przebierane zabawy. Gra nam Krzysztof Konys, który ma też wspaniały głos. Rybak z Darłówka. Kiedy jego rybołóstwo padło, przyjechał do Anglii i teraz pracuje w firmie przewożącej meble. – Skąd mają pieniądze na organizację koncertów? – Piszę mnóstwo listów żebraczych – mówi pani Ewa – m.in. do PAFT-u [Polonia Aid Foundation Trust – red.] i jakoś zawsze się udaje. W każdą niedzielę w sali parafialnej swój kram z polskimi produktami rozkłada Paweł Morawski, który prowadzi sklep Kacper w Anerley, dzielnicy sąsiadującej z Crystal Palace. Oczywiście, że

››

Komisyjne liczenie pensówek (z lewej „Stary Wilniuk” Zdzich Nowakowski) – słoik pomieścił 53 funty i 28 pensów. W kaczaniu wielkanocnych jaj najlepsze okazały się dzieci. Fot. ze zbiorów parafii

polskie ogórki można kupić na rogu u Hindusa, tylko czy nie lepiej dać zarobić swojemu? – mówią parafianie. – Ale co z tego, skoro młodzi w ogóle tu nie zaglądają, idą na mszę i tyle. Ani do klubu nie wejdą, bo palenie się skończyło, ani u Pawła nie kupią, bo nie wiedzą, że tu jest. Jak będzie ciepło, to może by drzwi na oścież otworzyć...

– Albo ksiądz żeby z ambony powiedział – zamruczał ktoś inny pod nosem i poszedł kulnąć jajem. Na samym końcu świętowania na rzecz polskich dzieci na Litwie, odbyło się komisyjne liczenie pensówek wypełniających słój, który stoi w klubie Polonia. Słój zmieścił 53 funty i 28 pensów, a kto zgadł kwotę najbliższą wyliczonej,

zgarnął dziesięć procent „obrotu”. Tegoroczne kaczanie przyniosło ponad czterysta funtów na rzecz polskich dzieci na Litwie. Bawili się przede wszystkim „starzy” parafianie, chociaż nie zabrakło też nowicjuszy. A z „Harmonogramu zajęć w Parafii" wynika, że samotność Polaka w Croydon to wybór, a nie brak możliwości.


18|

28 marca 2008 | nowy czas

redaguje Konrad Szlendak

londoncalling

Pożegnanie kapitana reggae!

Nowojorski ogień

15 marca 2008 w swoim rodzinnym domu w Connecticut, w Stanach Zjednoczonych, z tym światem pożegnał się Mikey Dread. Urodzony w 1954 w Sant Antonio na Jamajce jako Michael George Campbell, aż do swojej śmierci pozostawał jednym z najwybitniejszych producentów reggae na świecie i jeszcze większym jej popularyzatorem. Do jego największych hitów należą takie utwory, jak: „Roots and Culture”, „Bank Robber” czy słynny „African Anthem” oraz mniej znane, tj. „(Only Rasta Know The) Voice of Jah”. Swoją sławę wypracował na rodzinnej Jamajce dzięki pracy jako DJ i prezenter muzyczny dla Jamaica Broadcasting Corporation (JBC), którą podjął w 1976. To dzięki niemu na antenie stacji, która promowała w tym czasie głównie amerykański pop, po raz pierwszy zaczęły gościć dźwięki rodzimego reggae. Audycja „Dread At The Controls”, którą prowadził w sobotnie noce szybko stała się jedną z największych tub muzyki jamajskiej, dzięki jego pokaźnej kolekcji płyt winylowych.

W 1979 odszedł ze stacji na dobre i skupił się produkcji, z której zasłynął już w międzyczasie wycinając kilka tune’ów dla Lee Perry’ego, Carltona Pattersona i Sonii Pottinger. Pod skrzydłami jego talentu rozwijać się szybko zaczęli tacy artysci, jak: Sugar Minott, Junior Murvin, Earl Sixteen, Wally Bucker, Sunshine, Jah Grundy i Rod Taylor. Dzięki pracy w studiu jego sława zaczęła się także przedostawać poza Jamajkę, szczególnie do Wielkiej Brytanii, gdzie londyńskie skupiska imigrantów odchodziły powoli od tradycyjnego calypso upowszechniając, szczególnie w południowym Londynie, imprezy reggae. W tym samym czasie jego działalnością zainteresował się legendarny zespół The Clash, który zdążył już nagrać cover znakomitego tune’a Juniora Murvina, „Police & Thieves” i namówił do produkcji swojego singla, „Complete Control” samego Lee Perry’ego. Mikey Dread przyjął zaproszenie i tak powstał „Bank Robber” z jego charakterystycznym, natchnionym toastingiem. Dalszą część współpracy stanowiło wyprodukowanie albumu „Sandinista”, uważa-

Kokolo to jeden z najlepszych bandów zza Oceanu, idących niepokorną ścieżką Czarnego Prezydenta, Feli Kutiego, który niesie z dumą pochodnię rewolucyjnego afrobeatu. W dialekcie latynoskich imigrantów z Nowego Jorku „Kokolo” znaczy tyle, co fanatyczny wyznawca muzyki afrykańskiej i jest to nazwa, która zgadza się w stu procentach ze stylem grania tego siedmioosobowego kolektywu. Jako że albumy Kokolo wydawane są najczęściej przez londyńskie Freestyle Records, w piątkową noc mieliśmy wielką przyjemność wybrać się do Jazz Cafe na Camden Town, najprawdopodobniej jednej z najlepszych miejscówek, serwujących czarną muzę na świecie. Wyszliśmy z niej, jak z fińskiej sauny. Ogień

nego bardzo często za najlepszy album The Clash. Stało się to zaczątkiem stylu punky reggae party, który zwerbalizował w utworze o tym samym tytule Bob Marley. Podczas swojego pobytu w Wielkiej Brytanii Mikey Dread stał się osobowością znanego cyklu telewizyjnego „Rockers Roadshow” oraz wielce popularnego „Deep Roots Music”, dzięki czemu dał możliwość znacznego rozwinięcia się rynku muzyki jamajskiej na Wyspach. Niedługo później z audycją „Rockers in the Morning” pojawił się w Holandii, by dalej kontynuować swoją popularność medialną poprzez stację MTV, która poświęciła mu odcinek „Yo! MTV Raps” oraz Caribbean Satellite Network, gdzie zajął stanowisko dyrektora programowego. Do jego najbardziej znanych albumów należą „Evolutionary Rockers” (1979) czy zwracający się bardziej ku dancehallowi „Pave The Way” (1982). Jego śmierć pozostawiła w smutku wielu fanów reggae na całym świecie, którzy jeszcze przez wiele lat będą wracali do jego znakomitych tune’ów.

strawił nasze ciało do tego stopnia, że trzeba je było gasić, ale on ciągle pali się w sercu... niepokonany. Jazz Cafe do złudzenia przypomina mi gdyńskie Ucho, które kiedyś często odwiedzałem z racji pracy w pewnym magazynie, klub jest jednak znacznie mniejszy. Mimo tego akustyka, wystrój i przestrzeń są łudząco podobne, co już na wstępie zadziałało na mnie pozytywnie. W środku jest drogo, ale gig Kokolo był warty nawet dwa razy więcej. Na szczęście mój francuski przyjaciel stawiał piwo, więc nie puściłem majątku. Chłopcy wyszli na scenę koło 23:45 na dobrze rozgrzaną przez didżeja publikę, który swój set, składający się z old skul funk, ska i afrobeat wypośrodkował idealnie, żeby nie zmęczyć ludzi za szybko. Zaczęło się intensywnie od „Love International”, a następnie poleciał absolutny hicior „Mama Don't Want No Gun” i parkiet zaczął nabierać kolorów. Niektórzy powoli, a inni trochę szybciej zaczęli przebierać nogami w takt dynamicznego afrobeatu, który mi osobiście zrobił z mózgu sieczkę, tak że bez opamiętania rzuciłem się w taneczny trans. Następna godzina sprawiła, że nagle obok zrobiło się gęsto od kobiecych nóg (chwała kobietom, które lubią płonąć), a wkrótce także męskich, czarnych i białych. Niesamowite conga pobudzały wydzielanie endorfin, gdy afrobeatowy narkotyk pulsował w żyłach z prędkością światła. Gdy Kokolo zagrało hiszpańskojęzyczny hit „Candela”, salę ogarnęło szaleństwo. Chłopcy bisowali długo i namiętnie. Długo będziemy wspominać jeszcze ten gig, oby takich było więcej!

Wybuch bomby gWoździoWej Breakcore to jeden z najbardziej skrajnych gatunków, jaki wytworzyła europejska elektronika klubowa XXI wieku. Początków stylu dopatrzyć się można w podbitych tempach drum'n'bass późnych lat 90., które pojawiły się dzięki wpływom drill'n'bassowych eksperymentatorów w stylu Squarepushera i króla Digital HC, Aleca Empire'a. Jednak dopiero indywidualności takie, jak wielce kochany w Polsce Aaron Spectre sprawiły, że breakcore zaistniał jako osobny gatunek. „The Haunter of the Dark” jest dziełem doskonałym, które pokazuje szerokie możliwości, jakie daje łączenie breakcore'owej agresji z energetycznym rytmem w stylu gabba. To płyta długo oczekiwana przez scenę i moim zdaniem będzie jednym z najlepszych albumów tego roku. Nailbomb Cults użył do jego stworzenia zarówno ostrego, breakcore'owego pazura, jak i muzycznej inteligencji. Wysamplował Apollo 440, kankana i dialogi z horrorów, a wszystko ze zwinnością leśnego elfa. Otrzymujemy więc zmasowany atak szybkich jak petarda bitów, zapętlonych w dzikie układy, które nagle z bezlitosnej młocki przechodzą w psychede-

liczną zabawę dźwiękiem. Zanim zdążymy się spostrzec, z gabby lądujemy w old skul jungle z wiodącym nas za rączkę Amen breakiem, by za chwilę dostać porcję kwaśnych zamiataczy trawiących nasz mózg. To dzieło, którego słucha się doskonale. Nie nurzy lecz wciąga, jak sen o wojnie robotów. Na deser, na płycie umieszczone zostały trzy remiksy w wykonaniu Hellboya, Jakecore'a i Kragle'a. Pozycja obowiązkowa dla wszystkich maniaków gatunku! The Nailbomb cults – The haunter of the dark – ciTV mashup crew Records, uK - cd/LP/mp3 marzec 2008


|19

28 marca 2008 | nowy czas

kultura świat kulturalnie Dramat Łukasza Rippera „Zabić superwajzora jak 14 tysięcy kurczaków” o emigracji młodych Polaków, przeszedł do finałowego etapu konkursu o Gdyńską Nagrodę Dramaturgiczną. Spektakl Rippera, który opisał w dramacie własne doświadczenia z pracy w Szkocji, miał premierę w Teatrze im. Stefana Żeromskiego. Regulamin konkursu zabrania jednak wcześniejszego wystawiania nadesłanych dramatów, dlatego sztuka Rippera została wyłączona z konkursu. „The Cosmos Rocks” – tak brzmi nazwa nowego albumu Queen, który ukaże się 1 września. Z oryginalnego składu w nagraniu wzięli udział gitarzysta Bryan May i perkusista Roger Taylor wspomagani przez Paula Rodgersa, byłego wokalistę Free i Bad Company. Pod projektem nie podpisał się basista John Deacon. Ostatni album zespołu z udziałem Freddiego Mercury „Made in Heaven” ukazał się w 1995 r. i został nagrany przed jego śmiercią w 1991 r. Trwają prace nad pełnometrażowym filmem animowanym, który będzie adaptacją komiksów „Jeż Jerzy”. Tworzą je od 1996 r. Rafał Skarżycki (scenariusz) i Tomasz Lew Leśniak (rysunki). Muzykę do filmowej wersji przygód Jeża Jerzego skomponuje formacja Pogodno. Głosy będą podkładali Maciej Maleńczuk oraz Maria Peszek Każdy częstochowianin może nadesłać swoje zdjęcie i wziąć udział w projekcie „Autoportret częstochowian”. Fotografie będą zbierane do wakacji, a we wrześniu akcję zakończy plenerowa wystawa w centrum miasta. Zdjęcia są gromadzone na stronie internetowej www.czestochowianie.pl. Mogą je nadsyłać nie tylko obecni mieszkańcy miasta lecz również ludzie pochodzących z Częstochowy. Warunek jest taki, by fotografia przedstawiała twarz. Im bardziej oryginalne zdjęcie, tym ciekawsza będzie planowana wystawa – podkreślają organizatorzy. W Warszawie w wieku 64 lat zmarł dziennikarz muzyczny Janusz „Kosa” Kosiński. Doskonale znany słuchaczom radiowej Trójki, wieloletni współpracownik Polskiego Radia i ostatnio – Antyradia. Swoją przygodę z Polskim Radiem rozpoczął na początku lat 60. jako współtwórca listy przebojów Rozgłośni Harcerskiej, a potem dziennikarz muzyczny radiowej Trójki. Był autorem lub współautorem wielu audycji muzycznych – „Odkurzone Przeboje”, „Lista Przebojów dla oldboyów”, „Winien i ma” (za którą otrzymał Złoty Mikrofon) czy „Nocna Polska”.

paweł potoroczyn, stephen Quay, marlena Łukasiak i Timothy Quay wznoszą toast za udany festiwal

Teka pełna kina czyli KINOTEKA Elżbieta Sobolewska

Szósty festiwal polskiego filmu z wódką Wyborową w tle rozpocznie się w Londynie 10 kwietnia. Czy to kwestia wybornej gorzałki, która rozgrzała głowy pracowników Instytutu Kultury Polskiej i dodała impetu w realizacji znakomitych pomysłów; czy po prostu Polish Film Festiwal rozwija się, bo wreszcie rozwija się polskie kino?

Odpowiedzi nie będzie. Będziemy za to mieli nasze filmy w najbardziej kulturalnych miejscach stolicy, będziemy mogli z pooglądać wybitnych reżyserów, będziemy wreszcie mogli nawet zobaczyć co nieco za darmo. A nad całą tą filmową radością będą się unosiły opary wódki. Bo wódka, czy to się komuś podoba czy nie, jest mecenasem kultury i pewnie gdyby nie wódka, festiwal nie byłby taki, jaki ma być. Wyborowy. Więc pijmy!

ToasT za andrzeja KlimowsKiego Wypijmy więc najpierw za genialny plakat Andrzeja Klimowskiego, nawiązujący do stylu najlepszych plakacistów na świecie, twórców tzw. polskiej szkoły tego gatunku spod znaku Jana Lenicy, Waleriana Borowczyka, Jana Młodożeńca. Klimowski, który mieszka w Londynie i kieruje Wydziałem Ilustracji w Royal College of Art, będzie miał podczas festiwalu swoją wystawę w Riverside Studios na Hammersmith. Jego twórczość zilustrowała kawał historii współczesnego kina, obwieszczał filmy Jimiego Jarmuscha, Carlosa Saury, Roberta Altmana, Martina Scorsese. Działo się to jednak wtedy, kiedy plakat był formą sztuki, istniał jako autorska wypowiedź, kreślony ręką człowieka, a nie komputerową myszką nakładającą na siebie cyfrowe obrazki. Klimowski wymyślił parę dobrych lat temu plakat dla braci Quay do ich pełnometrażowej i nieanimowanej produkcji pt. „Instytut Benjamenta" (1995 r.).

ToasT za braci Ci wybitni twórcy animacji, Timothy i Stephen Quay nakręcili trailer, który będzie witał widzów przed pokazem każdego filmu. Po raz pierwszy zobaczymy go więc w dniu otwarcia festiwalu, przed „Korowodem” Jerzego Stuhra.

Jörg Tittel, spec od międzyludzkiej komunikacji w Instytucie Kultury Polskiej, zapytany jak doszło do współpracy z braćmi, żartobliwie odpowiedział tylko: – Connections. Podobno do Instytutu można sobie, ot tak, wpaść na kawę z ulicy (– Serwujemy wspaniałe espresso – twierdzi dyrektor Instytutu Paweł Potoroczyn), więc i bracia Quay też mogli wpaść, bo są wielkimi admiratorami polskiej kultury filmowej i literackiej, zwłaszcza Brunona Schulza.

oficjalną premierę będzie miał „Katyń”, film, który powinien być, jak nigdzie indziej, tu pokazany już dawno. Projekcja będzie miała godną oprawę – odbędzie się w BFI Southbank. A oprócz Wajdy do Londynu przyjadą Istvan Szabo (m.in. „Mefisto”, „Hanussen”) i Jiri Menzel (m.in. „Pociągi pod specjalnym nadzorem”) i wezmą udział w dyskusji na przewrotnie sformułowany temat – cenzury jako siły kreatywnej. Tym razem miejscem spotkania będzie Barbican (25 kwietnia).

ToasT za Kinową biblioTeKę

ToasT za przesTrzeń

Bo tak określił nazwę festiwalu Jörg Tittel, a na półkach z filmami będzie w czym wybierać, bo zostaną pokazane i głośne, i ciche produkcje ostatnich dwóch lat, dla przykładu: „Rezerwat” Grzegorza Pałkowskiego; „Ballada o Piotrowskim” Rafała Kapelińskiego, którego „Emilka płacze” była hitem zeszłorocznego festiwalu i zostanie teraz powtórzona; „It’s a Free World” Kena Loacha; „Jutro idziemy do kina” Michała Kwiecińskiego; „Nadzieja” Stanisława Muchy i kontynuacja dobrodusznych historii z białostockiej wsi – „U pana Boga w ogródku” Jacka Bromskiego. I oczywiście porcja retrospektyw: Andrzej Wajda i Jerzy Kawalerowicz. Wajda przyjedzie jako gość festiwalu, bowiem nareszcie w Londynie swoją

Bo przestrzenie, w których filmy te zaistnieją, będą znakomite. Do wymienionych należy jeszcze dodać Tate Modern; Prince Charles Cinema – kameralne i tanie kino, które zna już polskie filmy oraz jeszcze mniejsze i w przypadku festiwalu darmowe: Roxy Bar & Screen w sercu Londynu przy Borough High Street.

przepis na ToasT Bo skoro już pić, to przecież nie byle jak. Prezes Wyborowej, Andrzej Szumowski, zarzekał się, że drink „Kinoteka” powstał na cześć festiwalu. A robi się go tak: 50 ml wódki, dwie łyżki cukru, trzy łyżki konfitur z wiśni, sok z połowy cytryny, odrobina białka świeżego jaja i dużo bryłek lodu. A potem marsz do kina!


20|

28 marca 2008 | nowy czas

czas na boku

No Way Back Where by Marek Kaźmierski

With gods on our sides How scary is god? In modern times, it is OK to talk about how depressed we are, our sexual lives, even to openly discuss the various elections we are continually forced to endure. But religion? Now there is dangerous territory.

Michał Sędzikowski

Córy księżyca Wychodzę z domu i widzę, że za mną tłucze się po schodach biedaczka z wielkim rowerem. Angielka. Robi mi się jej żal i chociaż leciałem właśnie na złamanie karku do pracy, cofam się i przytrzymuję drzwi. Dziewczyna mija mnie, szorując mi po brzuchu rowerem i nawet nie odwraca głowy w moją stronę. Zupełnie jakby ktoś mi płacił, żeby trzymać jej drzwi. Gorzej, bo nawet odźwiernemu wypada skinąć głową. Uwalany smarem patrzę, jak odjeżdża i czuję się, jakbym w pysk dostał. Gdyby nie fakt, że równie niemiła sytuacja parę razy przydarzyła mi się już wcześniej, pomyślałbym, że rowerzystka wychowała się w rodzinie z tradycjami egipskich faraonów. Córek boga słońca jednak w Anglii nie ma, przynajmniej baraniogłowy Amon Ra oficjalnie się do żadnej nie przyznaje. Za to damskiego chamstwa na ulicach jest więcej niż krokodyli w Nilu. W kontraście do dziewcząt z Europy Środkowej ich zachodnie koleżanki wydają się masowo wpasowywać w psychologiczny rys osobowości granicznych – border line. Nastawione roszczeniowo, gotowe w każdej chwili się obrazić, tudzież wpaść we wściekłość, sprawiają wrażenie, jakby od ręki

chciały odbić sobie pięć tysięcy lat męskiej dominacji. Przy dworcu autobusowym Victoria uwagę osłupiałych pasażerów przykuła szokująca scena, gdy młody mężczyzna wił się pod kipiącym furią atakiem dwóch elegancko ubranych pań – matki i córki. Przemawiając głównie gardłowym rykiem panie wyjaśniały nieszczęśnikowi, dlaczego z racji bycia bezużyteczną małpą, ów nie nadaje się na męża i ojca. Ujawniały postronnym jego kazirodcze skłonności oraz wyrażały spore rozczarowanie mizernością jego intymnych części ciała. – To oni ciągle tutaj tak traktują służących? – zapytała ze zgrozą goszcząca w Anglii moja matka. Wyjaśniłem jej, że ów mężczyzna jest mężem jednej z dam. A rozgniewały się na niego, bo za długo stał w korku. Skoro do takich zachowań są zdolne przedstawicielki klasy średniej, to czego można oczekiwać po tych gorzej sytuowanych? Mniej więcej dwa razy w tygodniu budzi mnie jazgot tak zdziczały, że gdyby nie był złożony głównie z kobiecego sopranu, pomyślałbym, że to załoga samego pirata Barbarossy walczy właśnie o prawo do ostatniej beczki rumu. Kiedyś nawet chciałem zwrócić uwagę dwóm krzykaczkom, ale zniechęcił mnie fakt, że te zadarły spódnice i właśnie wypróżniały się na środek chodnika. Pozostając w zgodzie z teoriami badaczy dzikich kultur uznałem, że jako przedstawiciele skrajnie odmiennych poglądów na cywilizację, nie będziemy w stanie stworzyć wspólnej płaszczyzny dialogu. Choć wiele feministek powiesi na mnie psy, poważę się na stwierdzenie, że płeć piękna na Zachodzie przechodzi obyczajowy kryzys. Poprzez zaślepienie w zmienianiu litery prawa tak, by broniło pozycji kobiet w społeczeństwie, dostały one do ręki potężną broń, która zamiast wyrównać szanse płci, od-

Beliefs are fascinating things. In some ways, even more so than art. More than sex even. Art is just the drive to reshape the world to our liking. A purely evolutionary mechanism. Sex? Great between lovers, rubbish between people who don’t care about each other. Full stop. But belief in a “god”? The idea that there is a being so powerful that they can create and destroy whole worlds is so colourful, so important, it must be looked into, regardless of whether Easter is still here or not. Last week, Nowy Czas published two interesting articles, on pages facing each other. The heading on the left – “Roots are important”, on the right – “A different world around the corner”. Both expressed valid points of view, although both in some ways opposed each other. The first article related to our situation here in the UK, to national identity and the problems suffered by migrants. The second covered travel, freedom and the wonder of discovering new cultures. There was another clear difference between them. The first article related to our old, Catholic system of beliefs. The second to the faith most likely to generate heated debate today – Islam. At university, in Strawberry Hill, Twickenham, alongside English Literature, I studied Comparative Religion. One of the Doctors of Theology who

wróciła rolę kata i ofiary. Wskazuje na to choćby notowany istotny spadek liczby zawieranych małżeństw. Wielu Anglików po prostu boi się żenić, bo prawna ratyfikacja związku sprawi, iż będą zdani na łaskę rozwydrzonych małżonek. Natomiast oskarżyć faceta o gwałt w Anglii to obecnie bułka z masłem. Jakiś czas temu miała miejsce afera, kiedy to Angielka poszła do hotelu z pięcioma kolegami w wiadomym celu. Po konsumpcji owych pięciu „ciasteczek”, udała się prosto na policję i oskarżyła ich o gwałt. Mężczyźni zostali natychmiast zatrzymani, uwięzieni. Nie pomogły żadne tłumaczenia. Z aresztu wypuszczono ich dopiero, gdy jeden z nich przypomniał sobie, że po pijaku zarejestrował całe zajście na komórce. Ostatecznie kobieta dostała pouczenie i pół roku w zawieszeniu. Gdyby nie szczęśliwy traf, mężczyźni po dziś dzień siedzieliby za kratkami. Szokującą w tym kontekście wydaje się być wypowiedź jednej z feministycznych działaczek, która z ubolewaniem stwierdza, iż w ostatnich latach spadła liczba wyroków skazujących za gwałt. Według niej implikuje to fakt, iż należy rozszerzyć kryteria gwałtu, tak by liczba skazanych pasowała do jej osobistych kalkulacji. Ku memu osłupieniu, jej uwaga została przyjęta przez audytorium w studiu z pełną powagą. W ten sposób prawa społecznej równości zmieniają się w bat płciowego terroru. I nie chodzi tu o to, że Angielki mają w sobie pierwiastek bestii, który każe im owego bata używać. Jak uczy historia, ludzie jako tacy mają w sobie pierwiastek kata, który gotowy jest się ocknąć, gdy bezmyślny lub zbrodniczy system wkłada im bat do ręki. Problem potęguje fakt, iż dzięki polityce wyrozumiałości dla zdeprawowanej młodzieży szkoły borykają się z bulingiem – falą przemocy. To, w połączeniu z konsumpcyjną orientacją,

lectured there, a Catholic priest, was a huge fan of Islam. Comparing the histories of Christian and Muslim expansion around the world, he always sided with the latter. He taught us that Christian soldiers would usually destroy the temples and kill the priests of any other religion they encountered. Islamic armies, on the other hand, in establishing an empire which stretched from Portugal to China, and deep into middle Africa, let the buildings and the priests stand, as long as they submitted to the ruling influence of the “new bosses”. A grand and probably inaccurate generalisation, but I have never forgotten this strange man and his passion for two systems of belief – one he had been born and trained into, the other which he had learnt to admire from afar. Still, in three years of studying, I failed to find god. I simply can’t see why anyone would choose to put faith in, rather than logically explore, the most important aspects of our reality – moral values, the forces behind nature, the truth about love. But god is one thing, and religion another. University did help me invent a model for understanding most religions. It is based on a simple cartwheel. The central hub/truth, around which the spokes/religions revolve, is the same for all; “Love that which created everything and

love the creation itself”. Simple. But then people build theories around that core. Rituals, laws, sins. With each new variation on the central truth, the spoke of each religion grows longer. And as the distance from the centre becomes greater, so does the distance between individual spokes/religions. Therefore, the more advanced and complex a faith, the more separate it becomes from both god and god’s creation. And therefore, the more absurd. The more at odds with its original purpose. Who cares that the Vatican recently reinvented the Seven Deadly Sins? Or the difference between Islam and Islamism? If there is a god, we really should focus on how far our society is from any kind of spiritual path. Xmas? Easter? At least Ramadan has a powerful and purifying effect on Muslim communities. And the obligation to pray five times a day a real manifestation of faith. For the rest of us, what is there apart from spending and eating? In a post-existentialist, quantum century, what new directions are religions going to go in? How far from the centre? Love all. And leave it at that. If you’re not sure how, or why, I don’t think even prayer will help. And if you don’t approve of my point of view, in the words of the great, late Bill Hicks – forgive me. And leave it that too.

Rys. Piotr Jagodziński

ugruntowuje w mentalności dziewczynek przeświadczenie, iż najważniejszymi atrybutami społecznej pozycji jest pieniądz i siła pięści. Bijące się w szkołach uczennice są podobno zjawiskiem na porządku dziennym. Nie uważam też, żeby płeć piękna wychodziła korzystnie na tym nieporozumieniu. Raz, że ich archetyp mężczyzny grawituje coraz bardziej w kierunku bogatego chama. Jeśli więc facet nie wpasowuje się w te kryteria, może być pewien, że zostanie potraktowany gorzej niż pusta przestrzeń, bo zasłania krajobraz. Dwa, sztuczne i nachalne wdrażanie w życie politycznej poprawności, tak naprawdę konfuduje je do tego stopnia, że niewiasty zamiast oddychać wolnością pełną piersią, obyczajowo dziczeją. Te, które nie rozumieją istoty równouprawnienia, upatrują je w piciu na umór, wszczynaniu bójek, załatwianiu się na środku ulicy. Córki dawnych fe-

ministek, odchodzą od modelu życia i wizerunku kobiety, o który walczyły ich matki, na rzecz modelu „pustej idiotki” zainteresowanej głównie makijażem i zakupami. Z wyzwolenia i równouprawnienia pozostał jedynie model życia seksualnego. Dodatkowym problemem, z którym muszą się borykać jest to, iż poprzez emancypację, odrzuciwszy standardowe, wypracowane przez wieki schematy relacji damsko-męskich, mają poważny problem z określeniem swojej płciowej asertywności. Z jednej strony, uznają za obowiązujący strój wieczorowy kreację typu „Lolita po przejściach”, z drugiej gotowe są zrobić awanturę jeśli nieznajomy mężczyzna dłużej zawiesi na nich wzrok. Natomiast w ich spojrzeniu brakuje mi, jako facetowi, czegoś niezwykle istotnego – zwykłej życzliwości. Za rozmowy o problemie i błyskotliwe uwagi dziękuję programiście Jackowi Wójcikowi.


28 marca 2008 | nowy czas

|21

co się dzieje film David Bovie w kinie: The Man Who Fell to Earth sci-fi, 1976 r. reż. Nicolas Roeg 29 marca, godz. 15.45 Barbican Centre Silk Street, EC2Y 8DS Bilety: £8.50 Na Ziemi ląduje przybysz z odległej planety. Pod postacią człowieka wtapia się w społeczeństwo. Musi znaleźć sposób, by zaopatrzyć w wodę swą obumierającą planetę. Belle de jour (Piękność dnia) dramat, 1967 r. reż. Luis Buñuel 30 marca, godz. 17.05 Riverside Studios Cinema Crisp Road, W6 9RL Severine kocha swego męża, ale nie może przemóc się, by uprawiać z nim seks. Zamiast tego oddaje się wyrafinowanym marzeniom erotycznym i wreszcie zaczyna pracować jako prostytutka. Sing-a-long-a Rocky Horror musical, 1975 r. reż. Jim Sharman 1 kwietnia, godz. 19.30 Prince Charles Cinema 7 Leicester Place, WC2 Bilety: £4 Jedna z najcenniejszych zdobyczy musicalowych w historii kina, choć po premierze nie myślano, że film o śpiewających transwestytach z kosmosu zrobi taką karierę. You, the Living dramat, 2007 r. reż. Roy Andersson Ponure szwedzkie miasto to scena, po której porusza się kilkunastu oryginałów. Absurd i groteska – będziemy wewnątrz chaotycznego, obłąkanego świata zagubionych ludzi.

Russian Art and Music 1 kwietnia, godz. 18.30 Royal Academy of Arts, Picadilly St James's Church, 197 Piccadilly, W1J 9LL Bilety: £28 (wystawa i koncert) / £13.50 (koncert) Połączenie malarstwa i muzyki. Początek o 18.30 w Akademii – wystawa „From Russia”, następnie koncert w kościele św. Jana. W programie utwory Borodina, Rachmaninowa, Prokofiewa i Czajkowskiego zagra Philharmonia Orchestra Chamber Ensemble.

skiego, Lucka, Izabelle Bocienko Cosmic Queen przedstawi swoje rysunki, Maja Dąbrowska malarstwo, Kyzber sztukę ulicy. Zagrają DJ: Robert, Biniu, Colinsick.

Bilety: £10-£41 Debiut Jeremy Ironsa na deskach National Theatre. Występuje w roli byłego premiera Wielkiej Brytanii – Harolda Macmillana.

Instytut Józefa Piłsudskiego przedstawia:

The Man Who Had All The Luck

Mapy historyczne i wojskowe Galeria POSK 238-246 King Streer, W6 0RF Wstęp wolny! Otwarcie wystawy w niedzielę, 30 marca o godz. 15.00

Donmar Warehouse, 41 Earlham Street, WC2H 9LX Pn-sb, godz. 19.30 Bilety: £15-£29 Wczesna sztuka Artura Millera, jednego z najważniejszych współczesnych pisarzy i dramaturgów amerykańskich. Młody chłopak z małego miasteczka szybko osiąga zawodowy sukces, cierpi na tym jego życie prywatne.

Judah Passow Gogol Bordello 2 kwietnia, godz. 19.00 Brixton Academy, 211 Stockwell Rd, SW9 9SL Bilety: £16 Urodzony na Ukrainie frontman zespołu bywa porównywany do Joe Strummera. Jego zespół gra punk rocka z mocnym wpływem muzyki bałkańskiej. Carmen 2 kwietnia, godz. 19.00 oraz: 5, 9,12,14 kwietnia Royal Opera House, Bow Street, WC2E 9DD Bilety: £7-£165

HOST Gallery, 1 Honduras Street, EC1Y 0TH Zdjęcia reporterskie ukazujące palestyńsko-izraelski konflikt. Daniel Pflumm

Salon Polityki

Od 2 kwietnia! Whitechapel Gallery, 80-82 Whitechapel High Street, E1 7QX śr-nd 11.00-18.00, czw. do 21.00 Filmy-kolaże zrobione z fragmentów telewizyjnych wiadomości i reklam.

29 marca, godz. 15.00 Ognisko Polskie 55 Exhibition Road, SW7 2PN Wstęp wolny zgłoszenia na: info@polacyglosuja.org.uk. Spotkanie w ramach kampanii „Polacy Głosują”. Dyskutować będą Kazimierz Marcinkiewicz, Joanna Dąbrowska (radna z Ealing Council), Ewa Winnicka („Polityka”) i Adam Komarnicki („Polacy Głosują”).

Derek Jarman

O Sole Mio 5 kwietnia, godz. 19.00 Sala pod kościołem Matki Boskiej Częstochowskiej i św. Kazimierza 2 Devonia Road, Islington, N1 8JJ Bilety: £ 8.00 Koncert mezzo-sopranistki Iwony Januszajtis, przy fortepianie Przemysław Salamoński. Zostaną wykonane utwory takich kompozytorów jak: Luigi Boccherini, Giuseppe Verdi, Giacomo Puccini, Gaetano Donizetti. MegaYoga przedstawia: Fisz Emade & Tworzywo

27 dresses komedia, 2008 r. reż. Anne Fletcher Jane jest romantyczna i pozbawiona egoizmu. Kiedy jej młodsza siostra zdobywa serce jej szefa, w którym Jane od dawna się kocha, postanawia jednak walczyć „o swoje”.

Headjam, DJ Ella Bella, DJKula HerbsmanSound i goście 28 marca, godz. 20.00-02.00 Klub Mass, Brixton, SW2 1JP Bilety: £12 przed koncertem EastWestRockers to Modern Roots ze Śląska, połączenie reggae i dancehall. Headjam to mieszanka metal dub punk.

6 kwietnia, godz. 19.00 Klub Cargo 83 Rivington St., EC2A 3AY Bilety: £12 (przedsprzedaż ), £15 (w dniu koncertu ), na stronie: www.ticketweb.co.uk i w polskich sklepach

Jarosław Śmietana

Out of Control prezentuje:

28 i 29 marca, godz. 20.00 Jazz Cafe POSK 238-246 King Streer, W6 0RF Bilety: £8 / £10 Gitarzysta zagra z zespołem trębacza Tomasza Nowaka, zaśpiewa Dominika Zachman.

Group Show 29 marca, godz. 19.00 Jamboree, 566 Cable Street, E1W 3HB Bilety: £2 Fotografie Kasi Znanej, Pawła Piątka, Michała Kulczyńskiego, Piotra Ścigal-

wystawy

13 kwietnia The Underwold 174 Camden High Street, NW1 0NE Bilety: £13 (ticketweb.co.uk) i w oficjalnych punktach sprzedaży Buch-a. Ewa Becla zaprasza: Kabaret OTTO 12 kwietnia, godz. 19.00 13 kwietnia, godz. 20.00 POSK 238-246 King Street London W6 0RF Bilety: £13, £15, £18, dostępne w kasie POSK-u, rezerwacja: 07788410122; 02089973629; 02089926008 Institute of Undefined Arts zaprasza: Juniormatograph – filmy dla dzieci w kinie Vue

30 marca, godz. 13.00-16.00 Wood Green Central Library, High Road, N22 6XD Wstęp wolny Ania Dykczad opowie dzieciom bajkę „Przyjazd do Angli”. Będzie jej towarzyszyć zespół Bogusława Maślaka. Zostaną podane polskie zakąski. Serpentine Gallery, Kensington Gardens, W2 3XA Codziennie 10.00-18.00 Wystawa poświęcona kontrowersyjnemu brytyjskiemu artyście, który w Europie najbardziej znany jest ze swoich filmów, m.in. „Caravaggio”. Zobaczymy jego wczesne filmy oraz instalacje, obrazy oraz film „Derek” z Tildą Swinton w roli głównej.

Tate Modern, Bankside, SE1 9TG Codziennie: 10.00-18.00, pt. i sb. do 22.00 Bilety: £11 Wystawa, która odkrywa wzajemne relacje i inspiracje, które łączyły trójkę tych wybitnych artystów z początków XX wieku.

EastWestRockers

Buch zaprasza: Dezerter

Ania Dykczad dla dzieci

Duchamp, Man Ray, Picabia

muzyka

spotkania

Mass St. Matthews Church, Brixton Hill, SW2 1JF Bilety: £17 ( przedsprzedaż ), £20 w dniu koncertu Gośćmi Izraela będą: Włodek „Kinior” Kiniorski, Makaruk oraz Mad Professor

teatr

Rozmowy o kulturze i wierze Wojciech, Bartosz i Piotr Waglewscy – między synami a ojcem 4 kwietnia, godz. 19.30 Jazz Cafe POSK 238-246 King Street, W6 0RF Wstęp wolny, za okazaniem wejściówek, które można odebrać w księgarni Veritas – 63 Jeddo Road, W12 9EE

już wkrótce MegaYoga przestawia: Izrael i goście 12 kwietnia, godz. 21.00 Klub Mass

Awantura o Basię obycz. 1959 r. reż. Maria Kaniewska Vue Cinema West 12 Shopping and Leisure Centre Shepherds Bush Creek, W12 8PP Bilety: £5,50 (zniżki dla grup!) www.ioua.org Film oparty na motywach książki Kornela Makuszyńskiego. Po tragicznej śmierci matki Basia przeżywa mnóstwo przygód, kiedy próbuje odnaleźć się w swojej nowej rodzinie

nowy czas darmowe bilety

Confessions of a Dancewhore

Po 5 wejściówek na:

Od 26 marca Oval House, 52-54 Kennington Oval, SE11 5SW wt. i śr. godz. 20.00, czw.-sb. godz. 21.00 Bilety: £12 Po troszę jest to komedia, burleska i kabaret, którego fabuła obraca się wokół brytyjskiej polityki i kultury popularnej.

Dezerter, Izrael, Fisz

Never So Good National Theatre, Lyttelton, South Bank, SE1 9PX

Aby wygrać zaproszenie na interesującą Cię imprezę, wyślij SMS na numer 87070 o treści: NC NAZWA IMPREZY (w zależności od tego, którą jesteś zainteresowany). Bilety do wygrania również na stronie internetowej

www.nowyczas.co.uk Konkursy będą rozwiązywane na trzy dni przed datą wydarzenia. Koszt wysłania SMS to £1,50 + standardowa stawka operatora


22

28 marca 2008 | nowy czas

czas na relaks

Polacy coraz częściej sięgają po lepiej płatne, renomowane posady zarezerwowane kiedyś wyłącznie dla Anglików. Jednak za granicą trzyma ich tylko praca. Informuje goniec.com powołując się na tygodnik „Linia Otwocka”

Z TEKI ANDRZEJA LICHOTY

Podróż Sentymentalna

» Chociaż opisuję potrawy krajów

mania Gotowania

anglojęzycznych, gdzie wypadło mi przebywać, nie znaczy to wcale, że zapominam o swojej ojczystej kuchni. Ta więź „przez żołądek do serca” jest trwała.

Nie dzieje się tak tylko dlatego, że ostatnio dostępność polskich produktów spożywczych na Wyspach Brytyjskich jest banalnie łatwa. I już nie tylko polski pasztet czy „Kubusia” można dostać w sklepach off-licence prawie na każdym rogu. Coraz więcej rodaków podejmuje walkę z konkurencją otwierając polskie delikatesy. O tym, że supermarkety zwąchały interes nie będę wspominał, choć bardzo smuci mnie fakt, że wykorzystując swą ekonomiczną siłę skutecznie podcinają skrzydła prywatnym przedsiębiorcom (tekst o panu Mleczko, kilka tygodni temu w „Nowym Czasie”). Nasze częste podróże do macierzy czy to samochodami, czy tanimi przewozami, bądź przelotami powodują, że smakowita fala polskich produktów nieustannie płynie na Wyspy. Tak się złożyło, że po dłuższej nieobecności i ja miałem okazję odwiedzić rodzinne strony i domowe kąty. I to w czasie Świąt Wielkanocnych. Gdy piszę ten tekst sprawdza się staropolskie przysłowie: „W marcu, jak w garncu” – właśnie zacina śnieg, ale za chwilę śladu po nim nie będzie. Będąc tutaj, w Polsce, trudniej jakoś proponować angielskie przepisy na cottage pie czy carrot cake. W tym roku Wielkanoc w naszej rodzinie zbiegła się w czasie z chrzcinami mojego pierworodnego syna Franka. Ponieważ nasi rodzice, a szczególnie moja teściowa o wszystko zadbała, co na stole pojawić się miało, nie pozostało mi nic innego jak tylko pomóc w nakrywaniu do stołu. Zasiadając do tego wielkanocnego stołu, próbując różnych potraw i rozsmakowując się w nich, zacząłem dochodzić po nitce do kłębka, kto co upiekł i co ugotował, aby zdobyć te kilka przepisów i z Państwem się nimi podzielić.

Do ciasta potrzebujemy: 2,5 szklanki mąki pszennej (plain flour), 1,5 szklanki mąki ziemniaczanej, 1 szklankę cukru pudru, jajka, 250 g masła bądź margaryny, ½ szklanki śmietany (double cream), 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia, 1 opakowanie cukru waniliowego, 3 łyżki bułki tartej. Aby przygotować nadzienie potrzebujemy: 2 kg jabłek (mogą być Bramley’s lub Granny Smith), cynamon do smaku. Na lukier: 1 szklanka cukru pudru, 3 łyżki wrzącej wody, 1 cytryna. Na stolnicy lub blacie przesiać mąkę pszenną i ziemniaczaną, dodać pokrojone w kosteczkę masło, połączyć razem, dodać śmietanę, zagnieść. Dodać cukier puder, proszek do pieczenia i cukier waniliowy, jajka. Ciasto wyrabiać aż do połączenia składników. Na 30-60 minut przykryć i odłożyć do lodówki. W tym czasie obrać jabłka, pokroić drobno, wymieszać z cynamonem i krótko przesmażyć na maśle, ostudzić. Prostokątną blachę wysmarować tłuszczem i posypać mąką. Schłodzone ciasto podzielić na połowę. Każdą połówkę rozwałkować na wielkość blachy. Na dno położyć pierwszy placek i posypać go bułką tartą. Bułka wchłonie wilgoć z jabłek. Następnie układamy masę jabłkową i przykrywamy drugim plackiem. Pieczemy około 1 godziny w piekarniku rozgrzanym do 1800C. Z odrobiny wody, soku z cytryny i cukru pudru ucieramy lukier, polewamy nim upieczone ciasto i odstawiamy, aby lukier zastygł. Alternatywnie możemy posypać je cukrem pudrem.

Sałatka Joanny

mazurek z wiśniami

Błyskawiczna sałatka nie tylko na święta. Na cztery osoby potrzebujemy: 200 g szynki, 160 g selera marynowanego lub 3 łodygi świeżego (celery), 1 puszkę czerwonej fasoli, 1 puszkę kukurydzy, 2-3 łyżki majonezu, sól i pieprz do smaku. Szynkę kroimy w kostkę, seler odsączamy z zalewy lub kroimy świeży, pamiętając o obraniu go z podłużnych włókien, odsączamy kukurydzę i fasolkę. Łączymy wszystkie składniki, dodajemy przyprawy i majonez. W mniej kalorycznej opcji część majonezu możemy zastąpić jogurtem naturalnym albo dla większej ostrości smaku majonez wymieszać z musztardą bądź chrzanem.

Na ciasto: 500 g mąki, 250-300 g masła bądź margaryny, jeżeli to tylko możliwe 2 łyżki smalcu – zdecydowanie poprawia jakość ciasta, 2 jajka, 100 g cukru pudru, ½ łyżeczki proszku do pieczenia, 10 g świeżych drożdży, skórka z jednej cytryny. Na polewę czekoladową: ½ szklanki śmietany (double cream), niecałe 2 szklanki cukru pudru, 1 łyżka masła, 1 łyżka kakao. Nadzienie mazurka: zależnie od naszego upodobania (w dowolnych proporcjach): rodzynki, wszelkiej maści orzechy, migdały, suszone morele, brzoskwinie, wiórki kokosowe, pestki dyni bądź słonecznika. Drożdże rozpuszczamy w małej ilości przegotowanej i ostudzonej wody z łyżeczką cukru

Szarlotka teścioweJ

i odrobiną mleka. Podobnie jak w przepisie powyżej, mąkę zagniatamy z tłuszczem, dodając następnie jajka i cukier puder, proszek do pieczenia, potem skórkę z cytryny, a na koniec zaczyn z drożdży. W razie potrzeby podsypujemy mąką. Zagniecione ciasto wałkujemy na grubość około 1 cm i wykładamy na natłuszczoną blaszkę. Ze ścinków ciasta formujemy wałek, który układamy dookoła brzegów foremki tworząc niewysoki brzeg ciasta. Ciasto pieczemy około 15 minut w 1800C. Na ostudzone ciasto wykładamy przygotowane bakalie, wzbogacone o wiśnie albo z konfitury, albo z kompotu, dobrze odsączone. Na wierzch nadzienia wylewamy polewę czekoladową. Otrzymujemy ją przez zagotowanie śmietany, dodanie cukru, masła i kakao. Okaże się tutaj pomocna trzepaczka, by sprawnie rozprowadzić grudki kakao. Czekamy aż polewa zastygnie. Serdecznie pozdrawiam!!!


|23

nowy czas | 28 marca 2008

czas na relaks sudoku

średnie

łatwe

6 2 7 1 5 7 6 1 2

9 3 2 8 2 9 4 1

7

trudne

9 6

7 5

5

6

9 6 3 8 2 7 7 9 4 2 5

6 9 2 3 5 7 9 7 8

3 2 7 4 6 1

3 4

8 1

2 7

4 2 6 9

7 2 8 7

5 4 1

3 8 5

9 1 7 5 2 9 4 6

1

5

4 2 6 8 1

6

5 9

4

1 6 9 4 2 2

3

krzyżówka

horoskop

BARAN 21.03 – 19.04 Ten tydzień okaże się najłaskawszy dla osób pracujących w handlu, podróżujących służbowo, a także posiadających własne firmy. Korzystny układ planet ześlą ciekawe kontakty zawodowe, a także nowe szanse na sukcesy. Wiele Baranów może snuć ambitne plany, analizować dotychczasowe sukcesy i niepowodzenia.

BYK

20.04 – 20.05

Kończy sie już okres Twojego dopasowania sie do świata. Z tej próby wyjdziesz zwycięsko. W tym pospiesznym okresie wagi dla ciebie nabierze rodzina. Nie będzie konieczne poszukiwanie spełnienia i oparcia w świecie zewnętrznym. Pod koniec tygodnia dla osób wolnych pojawi się realna szansa na zmianę stanu cywilnego.

NIĘTA BLIŹ 21.05 – 21.06

Dla stabilnych par wzmocnienie. Twoje działania wobec partnera zacznie cechować oryginalność i twórcza ekspresja. Pogodzisz przeciwności w swoim związku, a dzięki pomyślnym splotom okoliczności i sile woli doprowadzisz do pogłębienia wzajemnej bliskości. Ujarzmienie niesfornych stron Twojej natury umożliwi Ci największe sukcesy.

RAK 22.06 – 22.07

Twoja intuicja, a przede wszystkim rady życzliwych osób pomogą Ci wybrać najkorzystniejszą drogę zawodowego rozwoju. Będziesz mieć wiele okazji finansowych, od których zależy ich powodzenie. Możesz śmiało ubiegać się o kredyt czy lepsze warunki pracy. Jeśli skromność nie pozwala Ci rozmawiać o pieniądzach, nie wykluczone, że one same do Ciebie przyjdą.

LEW 23.07 – 22.08

Generalnie obecny tydzień będzie korzystny dla finansów. Nie ulegaj tylko nadmiernemu apetytowi na luksusy, a także hazardowi i chęci ryzykownego wzbogacenia się. Poza tym będzie to czas zbierania owoców z wcześniejszych posunięć finansowych, trafnych lokat i inwestycji. Uważaj w tym tygodniu również na zdrowie.

PANNA 23.08 – 22.09

Wiele zodiakalnych Panien swoje sukcesy zawdzięczać będzie innym ludziom oraz korzystnym splotom okoliczności. Będziesz człowiekiem, który w odpowiednim czasie znajdzie się w odpowiednim miejscu! Bez żadnych obaw zawieraj umowy, finalizuj transakcje, podejmuj wyzwania.

GA WA 23.09 – 22.10

ZIOROŻEC

KO 22.12 – 19.01

Nie wchodź w tym tygodniu w ryzykowne interesy, nie zaciągaj kredytów na luksusowe przyjemności. Fortuna nie będzie sprzyjać nawet takim szczęściarzom jak Ty. Po 2 czerwca, kiedy Słońce zaświeci odczujesz znaczną poprawę finansów. Pojawią się konkretne szanse zawodowe, zabłyśniesz licznymi talentami, co poprawi Twój zawodowy prestiż.

Warto zabezpieczyć swój majątek, karty kredytowe i czeki przed „amatorami” cudzej własności. Unikaj hazardu i ryzyka w interesach. Wiele Koziorożców będzie się cieszyć znakomitą formą intelektualną, prawdopodobne są również dodatkowe źródła zarobków. Jednak pod koniec tygodnia warto krytycznie przyjrzeć się wydatkom i zaplanować pewne oszczędności.

Będziesz w tym tygodniu niezwykle gościnny. Być może sytuacja zmusi Cię, troszeczkę wbrew Twojej woli, do zorganizowania większej, rodzinnej uroczystości dla bliższych i dalszych krewnych. Mimo, że Ci to nie na rękę, zadbaj o miłą atmosferę przy biesiadnym stole, by spędzić sympatyczny wieczór.

Otrzymasz ciekawą propozycję w sprawie, która jest dla Ciebie ważna, ale jednocześnie towarzyszyć temu będą jakieś niejasności. Możesz na przykład nabrać podejrzenia, że intencje Twojego wspólnika czy kolegi z pracy nie są czyste. Twoje przypuszczenia mogą być niestety słuszne, dlatego daj sobie wystarczająco dużo czasu do namysłu.

PION SKOR 23.10 – 21.11

LEC STRZE 22.11 – 21.12

Zawodowym sukcesom zdecydowanie będzie sprzyjać pierwsza połowa tygodnia. Niektórym Strzelcom właśnie odporność na stres i stalowe nerwy bardzo w tym miesiącu się przydadzą, szczególnie w bataliach z biurokracją i urzędami. Nie wykluczone, że w Twojej firmie zajdą jakieś zmiany, pojawi się widmo restrukturyzacji, albo redukcji personelu.

NIK WOD 20.01 – 18.02

BY

RY 19.02 – 20.03

Ten tydzień zapowiada się na wysokich obrotach co spowoduje, że czasami będziesz wprost padać ze zmęczenia. Wiele Ryb będzie miało w tym czasie skłonność do wydawania wprost astronomicznych sum na nowe kosmetyki i zabiegi upiększające i relaksujące. Nie poddawaj się temu i uważaj na zbędne wydatki.


24|

28 marca 2008 | nowy czas

jak drobne? ja k zzamieszczać amieszczać oogłoszenia głoszenia d r o b ne ? AbY ZAMIeścIć OGłOSZeNIe KOMercYJNe skontaktuj się z

OGłOSZeNIA ZwYKłe Aby zamieścić ogłoszenie drobne w dziale: „Zatrudnię”, „Szukam pracy”, „Kupię”, „Sprzedam”, „Mieszkania do wynajęcia”, „Oddam za darmo”, „Towarzyskie” wyślij SMS: NC + treść ogłoszenia (np. NC oddam kota...) na numer 67070. Otrzymasz wiadomość zwrotną – odpowiedz wpisując słowo CORRECT.

ia Ogłoszen e w o k ram 0. 1 £ d już o O I N A T NIE! I W YGOD rtą! Zapłać ka

działem Sprzedaży pod numerem 0207 358 8406 ogłoszenia komercyjne

w ramce kolorowe

do 15 słów

£10

£15

do 30 słów

£15

£25

Koszt ogłoszenia £1,50 (plus opłata operatora)

MIeSZKANIe dO wYNAJęcIA

SPrZedAM

POKOJe dwUOSObOwe w czystym, przytulnym domu z ogrodem, w nowo wyremontowanym domu, okolice Sutton, Wallington, Morden, hickbridge. £120/tydz. Dwa tygodnie depozytu, rachunki wliczone.

OKAZJA! Kraków – Azory. Mieszkanie umeblowane sprzedam. Ulica Stachiewicza, dwa pokoje – 37m2. tel. 001-708-4601-995 (USA).

Tel. 07863210132

Sprzedam rewelacyjny pas odchudzajacy oraz preparaty na odchudzanie i potencję. Promocja – wyjazd do Chin za darmo. Tel. 0798 528 4791 po godz. 15.00. Email:lurum@poczta.fm

PLAISTOW. 5 min. do stacji. Dwójki £90-120/tyg. Jako jedynki – £8090/tyg. W umeblowanym domu z dużym ogrodem. Internet. Dwie łazienki. Rachunki wliczone. Tel. 0790 454 6630. Limehouse, Mile End (druga strefa). Dwuosobowy pokój dla pary lub dziewczyn. Duza kuchnia. 5 min. stacja. 20min. do centrum. £105/tydz. Rachunki wliczone.Tel. 0790 454 6630. PLAISTOW. 5 min do stacji. Dwie linie metra. Duża jedynka £75/tyg. Dwójka £90/tyd. W umeblowanym domu z dużym grodem. Internet. Rachunki wliczone. Tel. 0798 5296253. Stratford, Leyton. Pokoje 1- i 2-osobowe w domu do wynajecia. Cena £75 i £115 tyg. + 2-tyg. depozyt. Tel. 0781 171 6601

ZATrUdNIę

KIerOwcA AUTObUSU kontrakt na stałe do £8,80 na godz. 24 dni płatnego urlopu, opłacamy składki emerytalne. lokalizacja: cała Anglia Tel: 0145 382 9785 lub 08453017333, anna.rudynska@omegaresource.co.uk

NOwY cZAS POSZUKUJe PrAcOwNIKów dO dZIAłU SPrZedAżY. Wymagany dobry angielski i zdolności negocjacyjne marketing@nowyczas.co.uk tel. 0207 6398507

Avon poszukuje konsultantek i sales liderów w UK. Bezplatna dostawa, wysokie zniżki, specjalne oferty dla reprezentantów, darmowe zwroty. Tel. 0774 289 7875, gg 3050263 Pracuj i zarabiaj z Avon. Firma kosmetyczna poszukuje konsultantek i sales leaderów na terenie Londynu i UK. Praca łatwa i ciekawa! Kontakt: 0774 289 7875.

SZUKAM PrAcY

Poszukuję dorywczej pracy przy drobnych remontach, wiosennych porządkach w domu i ogrodzie. Mogę malować, sprzątać, wykonyać drobne prace naprawcze. Jestem solidny i odowiedzialny. Mariusz tel. 0798 526 7329.

Sprzedam pas odchudzajacy oraz preparaty na odchudzanie i potencję. Tel. 0798 528 4791 po godz. 15.00.

USłUGI

„Traffic 24” POLSKA-ANGLIA, małe paczki, duże ładunki. Pewnie, szybko, solidnie. Od drzwi do drzwi. +44 775590222; +48 663211000; traffic24@onet.eu

wróżKA MILeNA wróży z kart Tarota, zdejmuje złe fatum, wyprowadzi Cię na szczęśliwą gwiazdę. Tel. 0-7961816736

ANTeNY SATeLITArNe Profesjonalne ustawianie, usuwanie zakłóceń, sprzedaż polskich zestawów: 24h/24h, 7d/7d. Anteny telewizyjne. Polskie ceny. Tel. 0751 526 8302

KręGArSTwO, rehAbILITAcJA, Manualna terapia, diagnoza, bioenergoterapia, Porady. Skutecznie i szybko. Tel. 0795 867 7615

wróżKA SebILA, przepowie Ci przyszłość, wskaże Ci szczęśliwą gwiazdę, która będzie oświecała Twoją ścieżkę życiową. Wróży z kart tarota i z ręki. Zdejmuje złe fatum. Tel. 07988553378

PAZNOKcIe akryl, żel, manicure, pedicure, heNNA z regulacją, depilacja woskiem. Przyjmuję w domu, w londynie, Greenford. Pięć lat doświadczenia. Monika 07835412859,

MALUJeMY POrTreTY z natury lub ze zdjęć – akwarelą £70,00, olejną £200,00. Tel. 0-7884155281; www.zojka.com

KOrePeTYcJe GCSE, A lEvEl – EnGliSh, GCSE, A lEvEl – POliSh KONTAKT: 07719111043

ZATrZYMAJ NAJPIęKNIeJSZe chwILe żYcIA w KAdrZe fotografia ślubna, portretowa, dziecięca, okolicznosciowa, sesje do portfolio. ewA 0-7946850788; www.myspace.com/fotoewa

FIZJOTerAPIA, masaż leczniczy, bóle kręgosłupa, nerwobóle, aromaterapia; Małgorzata Mobile: 0793 338 8935

TrANS-POL Wywóz śmieci, przeprowadzki, pomoc drogowa 24/7, auto laweta. Tel. Andrzej 07862278730 lub 29

LAbOrATOrIUM MedYcZNe: The PATh LAb Kompleksowe badania krwi na zawartość narkotyków, badania hormonalne, nasienia oraz na choroby przenoszone drogą płciową. EKG, USG. Tel.: 020 7935 6650, lub po polsku: Iwona 0797 704 1616

deAN MANSON SOLIcITOrS KANceLArIA PrAwNA Tel: 020 8767 5000 Mon-Fri 09:30-17:30, Sat 12:00-17:00 Kontakt: Katarzyna Bogucka (Trainee Solicitor) Solicitors: M. Mansoor, E. Baig, S. Bhatti Sprzedaż, kupno domów i mieszkań wynajem sklepów, biur etc Prawo pracy Prawo rodzinne Odzyskiwanie długów Prawo imigracyjne (pobyt stały, obywatelstwo) Prawo handlowe (kontrakty, biznes, spółki) landlord and Tenant (spory, konrtakty) Odszkodowania powypadkowe (no win no fee) Odwołania od decyzji urzędowych Prawa człowieka i obywatela Testamenty, prawo spadkowe Spory/sprawy sądowe Prawo karne 2 43-245 MITchAM rOAd, LONdON Sw17 9JQ www.dmansonsolicitors.com Regulated by the Solicitors Regulation Authority


|25

nowy czas | 28 marca 2008

ogłoszenia

job vacancies

rency transfer company. Previous experience an advantage. Must have a good standard of education must be computer literate and have a confident telephone manner. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Jon Anderson at Now Transfer Ltd, 1 Swan Alley, ORMSKIRK, Lancashire, L39 2EQ. Advice about completing a CV is available from your local Jobcentre Plus Office.

TRANSLATOR/TECHNICAL ADMINISTRATOR

SALES EXECUTIVE

Location: BURY ST. EDMUNDS, SUFFOLK Hours: 40 HOURS OVER 5 DAYS Wage: £400+ PER WEEK Work Pattern: Days , Evenings Employer: Right Spec Recruitment Ltd Closing Date: 19/06/2008

Location: MARLOW, BUCKINGHAMSHIRE Hours: 40 HOURS PER WEEK, MONDAY TO FRIDAY, DAYS Wage: £20,000 PER ANNUM Work Pattern: Days Closing Date: 23/04/2008

Description: Translation and preparation of Technical Documents such as Operation manuals, parts list, drawings etc in German/Polish/English. Translation Polish and German to English, ideally with Engineering experience/background. Good computer skills. Able to read drawings. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to JOHN CURTIS at Right Spec Recruitment Ltd, 1st Floor Offices, The Coach House, 43/45 Churchgate Street, Bury St. Edmunds, Suffolk, IP33 1RG, or to enquiries@rightspecrecruitment.co.uk.

Description: The candidate should have high level of accuracy, be well organized, computer literate and able to communicate well verbally and in writing in Polish and English. It is desired for the candidate to have experience in customer focused shipping administration; previous work in petrochemical industry an advantage. The primary purpose of the position is to ensure that the company provides an effective management and handling of customer enquiries via the company's network of Supplier's and Principals. How to apply: For further details about job reference HWY/16758, please telephone Jobseeker Direct on 0845 6060 234. Lines are open 8.00am - 6.00pm weekdays, 9.00am - 1.00pm Saturday. All calls are charged at local rate. Call charges may be different if you call from a mobile phone. Alternatively, visit your local Jobcentre Plus Office and use the customer access phones provided to call Jobseeker Direct. The textphone service for deaf and hearing-impaired people is 0845 6055 255.

CUSTOMER SERVICES/ADMINISTRATION ASSIST Location: ORMSKIRK LANCS Hours: 40 HOURS PER WEEK 5 DAYS FROM 7 BETWEEN 8AM -6PM Wage: £13,000 PER ANNUM Work Pattern: Days , Weekends Employer: Now Transfer Ltd

Description: Polish speakers required to work in a customer service department of an cur-

BILINGUAL SECRETARY/P.A. Location: LONDON, SW1W Hours: 40 PER WEEK, 9AM-5PM Wage: £29,000 PER ANNUM Work Pattern: Days , Weekends Employer: Halbrook

Description: The ability to speak Russian or Polish is an advantage. Must be available to travel overseas. Good communication skills & computer skills are essential. Will facilitate the purchasing of purchasing coal, petroleum & raw materials. Will liase with overseas clients and accompany them to various venues, meetings and tours. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Richard Ruston at Halbrook, Aran 134, Grosvenor Gardens Ho, 35-37 Grosvenor Gardens, London, SW1W0BS or email to halbrookltd@hotmail.com. Advice about completing a CV is available from your local Jobcentre Plus Office. ADMINISTRATOR Location: MIDDLESBOROUGH, CLEVELAND Hours: 22.5 HOURS PER WEEK, 8,30AM-1.30PM, MONDAY TO FRIDAY Wage: MEETS NATIONAL MINIMUM WAGE Work Pattern: Days Employer: Taylor Marine Engineering Ltd Closing Date: 17/04/2008

Description: Previous experience is preferred. Must have good IT skills with knowledge of Microsoft excel. Word and PowerPoint would be an advantage. The ability to speak Polish would be an advantage. A good telephone manner. You will include assisting the supervisor with the general running of the site office. Duties will include managing time sheets, data entry, accommodation and job tracking and other administrative tasks. How to apply: You can apply for this job by

telephoning 02920 481456 and asking for Bernadette Day. RECEPTIONIST/VIEWER Location: EAST HAM, LONDON Hours: 40 PER WEEK, 5 DAYS OVER 7, DAYS Wage: COMPETITIVE RATE OF PAY Work Pattern: Days , Weekends Employer: Swayam Property Service

Description Applicants must have administration or customer service experience. A full driving licence is essential. The ability to speak Polish or another Eastern European language would be an advantage. Duties include dealing with tenant/landlord requests and booking viewings. Other duties are dealing with telephone enquiries and general administration. The wage is negotiable and will be discussed at interview. The role may involve working evenings on occasion. possible work trial for suitable clients How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Swayam Property Service, 473 Barking Road, East Ham, London, E6 2LN. Advice about completing a CV is available from your local Jobcentre Plus Office. Send a covering letter and CV to Vrinda or Lily at East Ham Jobcentre, 473 Barking Road, East Ham, London, E6 2LL to apply. RECEPTIONIST/ ADMINISTRATOR Location: TROWBRIDGE, Wiltshire Hours: Monday to Friday Wage: £14k Per annum Work Patter: Days Employer: Direct Response Employment Service

Description: Candidate will be dealing with the public answering the telephone, induc-

tions dealing with customers be able to communicate at all levels have a good standard of education IT literate Exel Word Outlook be able to speak fluent polish.20 days holiday + paid bank holidays. How to apply: You can apply for this job by telephoning 01225 776500 and asking for Diane Mills. FREELANCE INTERPRETER AND TRANSLATOR Location: GREATER LONDON Hours: MIN 15 PER MONTH, BETWEEN MONDAY - FRIDAY, BETWEEN 9AM - 7PM Wage: £30.00 PER HOUR INCLUDING TRAVEL EXPENSES Work Patter: Days , Evenings Employer: Spencer and Syed LLP

Description: A driver licence would be advantageous. Must have previous experience. Must be able to speak Urdu, Bengali, Syhleti, Hindi, Gujurati, Punjabi, Kurdish, Pashtoon, Somali, Mandarin, Russian or Polish as you will be helping interpret at interview and translate documents. You will be visiting clients in the Greater London area. Applicants must be able to provide evidence of their qualifications and their right to work in the U.K. Self-employed people are responsible for paying their own National Insurance contributions and Tax. For information on how benefits are affected, and whether entitlement may be lost, speak to a Jobcentre Plus Adviser. Successful applicants are required to provide an enhanced disclosure. Disclosure expense will be met by the applicant. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Nusrat Jahan at Spencer and Syed LLP, 207 Cranbrook Road, ILFORD, Essex, IG1 4TD, or to sbm@sbminc.co.uk.


26|

nowy czas | 28 marca 2008

port fRANCiSzeK SMuDA

Redaguje Daniel Kowalski info@sportpress.pl

tReNeR LeCHA PozNAń

Murawski nigdzie nie odejdzie Lech po przegranej z Wisłą Kraków zamierzał „poszukać” kompletu punktów w Bełchatowie. Zadanie te wydawało się trudne, zważywszy, że w tym tysiącleciu „Kolejorz” nie wygrał w Bełchatowie! Mimo to, mecze pomiędzy GKS-em a Lechem zawsze przynosiły wiele emocji. Wróćmy na chwilę do meczu z Wisłą. Lech wcale nie musiał przegrać...

– Zasłużyliśmy przynajmniej na remis. Gdybyśmy na początku spotkania wykorzystali „milionowe” sytuacje, nie musielibyśmy martwić się o wynik. A tak rzuciliśmy się na rywala. Nie udało się. Po meczu powiedział Pan, że trzeba teraz „szukać” punktów w dwóch wyjazdowych meczach, by zmniejszyć stratę do wicelidera. Połowa drogi już za Panem.

– Oczywiście i jestem z tego powodu

zadowolony. Pokonam całą drogę. Do meczu z GKS przygotowywaliśmy się cały tydzień i w pełni zrealizowaliśmy zadania taktyczne. Dzięki temu wygraliśmy. W meczu z GKS-em interesowało mnie tylko zwycięstwo. W końcu trzeba gonić Legię i Groclin. Mam nadzieję, że obie drużyny do końca sezonu pogubią jeszcze wiele punktów, bo inaczej będzie ciężko je dogonić

Lecha. Tym bardziej, że widzę go w składzie. Podobno Anderson Cueto ma być niedługo Pana największą bronią?

– Kto panu to powiedział? To bardzo młody chłopak, więc nie jest jeszcze gotowy do gry od pierwszych minut. Na razie to on musi popracować nad przygotowaniem fizycznym i nauczyć się gry. Jak się nauczy, to będzie wielką gwiazdą w naszej lidze.

Czy to pańska zasługa, że Hernan Rengifo został powołany do reprezentacji Peru?

Czy w Poznaniu marzą jeszcze o europejskich pucharach?

– No mam w tym jakiś udział, ale w głównej mierze jest to zasługa piłkarza. Na boisku wymagam dużo, a Hernan na razie mnie nie zawodzi. To profesjonalista pod każdym względem i jeden z najlepszych moich piłkarzy. Zawsze dostaje na boisku trudne zadania. Jeśli pan widział nasze mecze, to pewnie wie, że teraz walczy nie z jednym lecz z dwoma obrońcami. To dowód na to, jak jest dobry. Cieszy się Pan na pewno, że do zdrowia wraca Maciej Scherfchen?

– Na razie to on przechodzi rehabilitację. Upłynie wiele jeszcze czasu nim zagra na boisku. Maciej musi teraz zadbać o przygotowanie fizyczne, bo w jego przypadku jest to najważniejsze. W Lechu piłkarze zarabiają dużą

– Każdy o tym marzy, ja też. Patrząc jednak realistycznie, to takim składem nie mamy szans. By grać w pucharach, trzeba zespół poważnie wzmocnić. Inaczej nie da się zakwalifikować. Na koniec zapytam o Rafała Murawskiego.

– To postać, która z dnia na dzień robi niesamowity postęp. Gdybym miał w składzie kilku takich piłkarzy, walczylibyśmy o mistrza. kasę, więc on sam musi zadbać o to, by jak najszybciej wrócić do gry.

Jeśli latem Murawski odejdzie, Pan również?

Co z Manuelem Arboledą?

– Rafał nigdzie nie odejdzie i ja też nie. Daję na to gwarancję.

– A co ma być? Rozmowy w dalszym ciągu się toczą. Od nowego sezonu raczej powinien być zawodnikiem

WeeKeNDoWe tyPy PiłKARSKie Po krótkiej, trwającej tydzień przerwie ponownie wracamy do prognoz. Chwilowy odpoczynek był jak najbardziej pożądany szczególnie po ostatnich niepowodzeniach. Posiadając zaledwie 21 funtów, odświeżeni wakacyjnym relaksem, gramy dalej. opcja nr. 1 Manchester United-Aston Villa typ 1 (zwycięstwo gospodarzy) sobota 17.15. kurs 1/3 Derby-Fulham sobota 15.00. kurs 5/4 (zwycięstwo gości) zakład bukmacherski: Boylesport „Czerwone Diabły” po pięciu pod rząd zwycięstwach, w których stracili jednego gola śmiało kroczą ku obronieniu tytułu zdobytego w maju poprzedniego roku. Przewaga pięciu punktów nad stołeczną Chelsea jest dość bezpieczna, kiedy do końca rozgrywek zostało tylko siedem kolejek. Gracze z Old Tratford w meczu z Aston Villą nie powinni jej roztrwonić. Tym bardziej, że przybysze z Birmingham od prawie dwustu minut nie potrafią skutecznie zakończyć akcji choćby jednym skromnym golem. Fakt, ich czołowy napastnik Gabriel Agbonlahor doznał kontuzji, lecz „the Villians” wciąż mają w czym wybierać: L. Moore, J. Carew czy T. Harewood. Odnośnie drugiego meczu, można otwarcie postawić pytanie – Jak nie teraz, to kiedy? „Wieśniacy” staną przed wyjątkową okazją odniesienia pierwszego wyjazdowego zwycięstwa w obecnej edycji. Pojedynek dwóch outsiderów ligi zapowiada się więc interesująco. Tym bardziej, że

londyński Fulham po wygraniu nawiąże kontakt z resztą potencjalnych spadkowiczów: Bolton, Birmingham City, Sunderland. W dodatku wśród graczy Derby County zabraknie aż pięciu obrońców leczących przewlekłe urazy oraz reżyser, pomocnik R. Savage. opcja nr. 2 Birmingham-Manchester City typ 2 (zwycięstwo gości) sobota 15.00. kurs 21/10 zakład bukmacherski: Expekt Goście po fatalnej dwumiesięcznej grze (jedno tylko zwycięstwo 10.02. 2:1 w derbach Manchesteru) ponownie dzięki wygranej 2:1 z Tottenham oraz bezbramkowym, wyjazdowym remisie z Bolton powrócili do walki o udział w europejskich pucharach. Tak więc nie ma żartów i „The Citizens” jadą do przemysłowego Birmingham po trzy punkty. Tam niestety widmo spadku jest coraz bardziej realne. Gracze szkockiego trenera od trzech kolejek pozostają bez zwycięstwa. Pechowa, po dość wyrównanym meczu porażka 1:2 (wyjazd) z Reading spowodowała, iż gospodarze znajdują się tuż nad spadkową strefą. Sobotnia potyczka odbędzie się więc pod olbrzymią presją. Brak leczącego uraz, podstawowego obrońcy F. Queuedrue tym bardziej kłopotów oraz napięcia nie zmniejszy. Genialny strateg Goran Sven Eriksson doskonale znając sytuację przeciwników, będzie wiedział jak wrócić do domu z kontem trzech punktów.

Rozmawiał Mariusz Gudebski

Koniec kariery Choć jeszcze niedawno mówił o tym głośno, środowa decyzja dla wielu była zaskoczeniem. Znakomity fiński skoczek narciarski Jane Ahonen zakończył karierę sportową. Znakomity Fin aż pięć razy zwyciężał w prestiżowym Turnieju Czterech Skoczni (1998/99, 2002/03, 2004/05, 2005/06, 2007/2008). Zdobył również dwa srebrne medale igrzysk olimpijskich i pięć złotych medali mistrzostw świata. W szesnastoletniej karierze Jane Ahonen aż 34 razy triumfował w konkursach Pucharu Świata, a 105 razy był na podium. Jest też rekordzistą pod względem wygranych konkursów w jednym sezonie. Na przełomie 2004 i 2005 roku uczynił to aż dwanaście razy. Na brak pracy po zakończeniu kariery Ahonen narzekać jednak nie będzie. Już w kwietniu tego roku skoczek po raz drugi zostanie ojcem. Od dawna jest też zagorzałym fanem wyścigów samochodowych. Sam zresztą startuje w zawodach terenowych quadów. Poza tym prowadzi też sklep z motocyklami.

Grzegorz ostrożański Daniel Kowalski

bieg na przełaj Krakowska policja poprosiła o pomoc komendy z Lublina, Wodzisławia Śląskiego i Warszawy w sprawie incydentu podczas sobotniego meczu Orange Ekstraklasy Wisły Kraków z Odrą Wodzisław. Jeden z fanów "Białej Gwiazdy" rzucił nóż na murawę. Dla działaczy z Krakowa może to oznaczać koniec marzeń o roli gospodarza w ME 2012. Niemcy zaczynają doceniać Roberta Kubicę. W najnowszej kolekcji ubrań BMW Sauber F1 Team obok nazwiska polskiego kierowcy pojawiła się również biało-czerwona flaga. Dawid Murek, najlepszy siatkarz polskiej ligi nie pojedzie na igrzyska w Pekinie (jeśli wywalczymy awans), bo nie chce grać wcześniej w Lidze Światowej. W pierwszym meczu turnieju kwalifikacyjnego do mistrzostw Europy juniorów w siatkówce w niemieckim Kienbaum reprezentacja Polski wygrała z Ukrainą 3:0 (25:15, 25:19, 25:16). W jedynym środowym meczu 17. kolejki Ligi Siatkówki Kobiet Muszynianka Fakro Muszyna pokonała GCB Centrostal Bydgoszcz 3:0 (25:12, 25:16, 25:16). Polscy tenisiści; Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski zmierzą się z Argentyńczykami Jose Acasuso i Juanem Monaco w pierwszej rundzie rywalizacji deblistów w turnieju Masters Series ATP na twardych kortach w Miami (z pulą nagród 3,77 mln dol.). Marta Domachowska awan-

sowała do drugiej rundy silnie obsadzonego turnieju WTA w Miami. Polka po niezwykle emocjonującym spotkaniu pokonała doświadczoną reprezentantkę gospodarzy Jill Craybas 6:4, 0:6, 7:6 (8-6). Mecz trwał 2 godziny i 17 minut. Pierwszy dzień mistrzostw świata kolarzy torowych w Manchesterze przyniósł najważniejsze rozstrzygnięcie dla polskiej ekipy. W eliminacjach sprintu drużynowego Polacy wyprzedzili o dwa miejsca Czechów, co oznacza, że pojadą na igrzyska olimpijskie w Pekinie. Chroniczny uraz lewego kolana zmusił 35-letniego Chrisa Webbera do zakończenia kariery w najlepszej koszykarskiej lidze świata NBA. Webber, pięciokrotny uczestnik Meczu Gwiazd, spędził na parkietach NBA 15 sezonów. W lidze NBA Charlotte Bobcats niespodziewanie pokonali LA Lakers 108:95.


|27

nowy czas | 28 marca 2008

sport

Polonijny Klub Piłkarski White Wings ogłasza nabór chłopców urodzonych w przedziale od 1 września 1995 do 31 sierpnia 1997. Wszystkich chętnych prosimy o kontakt pod numerem telefonu: 0791 521 9133, bądź email: white-wings.fc@fsmail.net

MECZ TOWARZYSKI

POLSKA - USA 0:3 (0:2)

bieg na przełaj

Tylko kibice nie zawiedli Beenhakker. Selekcjoner „biało-czerwonych” pochwalił natomiast kibiców, którzy zaprezentowali się o niebo lepiej i zmazali nieco plamę z ostatniego incydentu z meczu Wisła Kraków-Odra Wodzisław.

Z Krakowa pisze Daniel Kowalski

– Przegraliśmy wysoko, ale nie robię z tego tragedii – mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener, Leo Beenhakker. – Na razie w lepszej formie są kibice. „Biało-czerwoni” zagrali poniżej oczekiwań. Byli gorsi praktycznie w każdym elemencie piłkarskiego rzemiosła. Amerykanie wyróżniali się dużą dyscypliną, byli szybsi, realizowali zadania taktyczne. Pierwsze minuty nie wskazywały na tak wysoką porażkę. Podopieczni Leo Beenhakkera starali się wprawdzie atakować, ale nie bardzo im to wychodziło. Goście ograniczali się do kontrataków, które były niezwykle groźne. Wszystkie trzy bramki nasz zespół stracił po stałych fragmentach gry, co nie świadczy dobrze o naszej defensywie. Zawiódł piłkarz Herthy Berlin, Łukasz Piszczek, niezbyt widoczny był też Maciej Żurawski. Na ich tle dosyć dobrze prezentował się Jacek Krzynówek, który w pierwszej połowie był bliski sko-

REPREZENTACJA POLSKI

POLSKA – USA 0:1 13 min. 0:2 35 min. 0:3 73 min.

POLSKA: Artur Boruc - Marcin Wasilewski, Jacek Bąk, Arkadiusz Radomski (od 63 min. Michał Goliński), Grzegorz Bronowicki - Łukasz Piszczek (od 46 min. Wojciech Łobodziński), Dariusz Dudka, Mariusz Lewandowski, Jacek Krzynówek (od 46 min. Euzebiusz Smolarek)- Maciej Żurawski (od 46 min. Łukasz Garguła), Paweł Brożek (od 46 min. Radosław Matusiak). Trener: Leo Beenhakker. piowania swojego wyczynu z pamiętnego meczu z Portugalią w Lizbonie. Tym razem jego strzał nie znalazł drogi do bramki. W drugiej odsłonie obraz gry praktycznie nie uległ zmianie. Wyłącznie dzięki słabej dyspozycji strzeleckiej gości przegraliśmy tylko 0:3. Postawa naszych piłkarzy dziwiła, tym bardziej, że dla niektórych była to ostatnia szansa zaprezentowania się przed ogłoszeniem szerokiej kadry na mistrzostwa Europy.

Słaby występ naszych futbolistów dziwił wszystkich, poza Leo Beenhakkerem. Na pomeczowej konferencji prasowej tłumaczył swoich zawodników trudnościami w rodzimych klubach. — Mecz ten pokazał jak wiele jeszcze przed nami pracy — mówił na po meczowej konferencji holenderski trener. — Wiemy teraz jakie są nasze braki i jakie najczęściej popełniamy błędy. Choć przegraliśmy wysoko, z wyniku nie robię tragedii, bo w tym momencie nie ma to najmniejszego sensu – zakończył Leo

LIGOWE SUKCESY KADROWICZÓW

Kadrowicze lepiej spisali się w rozgrywkach ligowych. Przed towarzyskim meczem w Krakowie pokazali całkiem wysoką formą. Czwartego gola dla Racingu Santander strzelił Ebi Smolarek. Bohater kilku ostatnich meczów naszej kadry zagrał w końcu pełne dziewięćdziesiąt minut i właśnie w ostatnich sekundach spotkania wpisał się na listę strzelców. W meczu z Recreativo Huelva, Ebi ustalił wynik meczu na 2:0. Racing zajmuje aktualnie piąte miejsce, co daje prawo startu w Pucharze UEFA. Maciej Żurawski zaliczył asystę w meczu AE Larisa z Arisem Saloniki. W 84 minucie meczu „Żuraw” zgrał piłkę głową do Fakoundo, a ten pięknym strzałem nie dał szans bramkarzowi rywala.

Kolejną asystę na swoim koncie ma też Artur Wichniarek. Napastnik Arminii Bielefeld w meczu z Werderem był jednym z najlepszych na boisku. Miał kilka okazji na strzelenie gola, ale w decydujących momentach zabrakło szczęścia. 110 gola w historii występów w lidze cypryjskiej strzelił Łukasz Sosin. Jego Anorthosis wygrał z Famagustą 2:0, a Polak wpisał się na listę strzelców tuż po przerwie w 46 minucie meczu. Problem w tym, że Sosin na razie jest jednak poza zainteresowaniem naszgo selekcjonera. Pewne zwycięstwo w lidze szkockiej odniósł Celtic Glasgow. Nasz bramkarz, Artur Boruc rozegrał dobry mecz i nie pozwolił na utratę nawet jednej bramki. Rewelacyjnie spisał się kolejny nasz bramkarz, Tomasz Kuszczak. Golkiper Manchesteru United nie wystąpił w wygranym meczu z Liverpoolem, ale kilka dni wcześniej z Boltonem kilka razy uratował swój zespół od utraty gola. Do składu Austrii Wiedeń powrócił

USA: Tim Howard - Heath Pearce (od 85 min. Benny Feilhaber), Carlos Bocanegra, Oguchi Onyewu, Steve Cherundolo (od 72 min. Jonathan Spector),, Clint Dempsey, Landon Donovan (od 64 min. Eddie Lewis), Ricardo Clark, Michael Bradley-Eddie Johnson, Brian Ching (od 64 min. Josh Wolff). Trener: Bob Bradley. Sędziował: Anders Hermansen (Dania). Widzów: 22.000

FORMUŁA 1

110 bramek Sosina! Daniel Kowalski

0:3 (0:2) Carlos Bocanegra Oguchi Onyewu Eddie Lewis

Arkadiusz Radomski. Ostatni raz w pierwszym składzie zagrał tam blisko rok temu. Na początku trapiły go kontuzje, a później popadł w niełaskę u trenera Georga Zellhofera. Niedawno klub zmienił jednak szkoleniowca, więc Radomski ma nadzieje, że w końcu jego karta się odwróci. Najbardziej martwi absencja Jacka Krzynówka, który jest jednym z filarów naszej kadry. W Wolfsburgu w dalszym ciągu nie może znaleźć uznania w oczach swojego trenera. W Szachtiarze Donieck nie zagrał Mariusz Lewandowski, w Crvenej Zvezda Belgrad Grzegorz Bronowicki, a w Olimpiakosie Pireus Michał Żewłakow. Poza kadrą na derbowy mecz z Chelsea był też bramkarz Arsenalu, Łukasz Fabiański. Pozostali nasi „zagraniczni” kadrowicze, jeśli w ogóle zagrali, spisali się w miarę przyzwoicie. Tak czy owak po ostatnim meczu z USA, ustalając skład szerokiej kadry na ME 2008, trener Beenhakker i tak będzie miał spory orzech do zgryzienia.

Crewcard 5-A-Side Polish Football League poszukuje sędziów piłkarskich. Wszyscy chętni proszeni są o kontakt pod numerem telefonu: 0791 538 4203. PGE Turów pokonując u siebie Atlas Stal Ostrów Wielkopolski 87:71 zapewnił sobie pierwsze miejsce przed play off. Jak spekulują media, mistrz Tur-

cji, a zarazem ćwierćfinalista tegorocznej Ligi Mistrzów, Fenerbahce Stambuł, planuje dokonać największego w historii klubu transferu. Do klubu miałby trafić sam Ronaldinho. Niewiele jest osób, które w to wierzą, ale podobno Turcy zaproponowali Barcelonie dziewięćdziesiąt milionów euro!

Cracovia po raz siódmy zdobyła

tytuł mistrza Polski w hokeju na lodzie. W finale play-off CracoviaComarch pokonała GKS Tychy stosunkiem 4 – 2, wygrywając ostatni mecz 2:0 .

„Polacy zatopieni w Eindho-

ven” to tytuł podsumowujący występy naszych pływaków w ME. Z Holandii z medalami wrócili tylko Korzeniowski (srebro i rekord Polski) i Sawrymowicz (brąz). Otylia Jędrzejczak nie awansowała nawet do finału swojej koronnej konkurencji 200 m „motylkiem” i nie uzyskała kwalifikacji olimpijskiej.

GP MALEZJI

Kubica na podium Wielkim sukcesem Roberta Kubicy zakończył się drugi tegoroczny start w wyścigu Formuły 1. Nasz rodak zajął drugie miejsce, przegrywając jedynie z aktualnym mistrzem świata, Kimi Raikkonenem. Kubica od początku wyścigu znajdował się w ścisłej czołówce. Po pierwszym okrążeniu był trzeci, a po drugiej serii pit stopów nawet prowadził. Ostatecznie dzięki błędowi, który na trzydziestym okrążeniu popełnił Felippe Massa, Kubica wjechał na metę jako drugi. To jak na razie największy sukces Polaka. – To fantastyczny dzień dla zespołu, dla firmy Petronas i dla mnie — mówił Kubica zaraz po zakończeniu wyścigu. – Po sukcesie na Monzie w 2006 w końcu udało mi się zdobyć kolejne pudło. Chcę podziękować wszystkim w zespole, którzy pracowali ciężko przez ostatnie dwa miesiące nad poprawą bolidu. Nie miałem dobrego startu z powodu buksowania kół i walczyłem z Nickiem i Jarno Trullim. Obrałem brudny, wewnętrzny tor jazdy i o mały włos nie

straciłem kontroli nad bolidem, ale jakoś udało się przejechać przez zakręt i wyprzedzić ich. Od tego momentu jechałem własnym tempem. Ferrari były zbyt szybkie, ale byłem w stanie zwiększyć przewagę nad bolidami za mną. Po drugim pit stopie zredukowałem obroty, aby oszczędzić silnik i jechałem spokojnie. Nie czułem się dobrze w ciągu całego weekendu, a było bardzo gorąco w bolidzie, tak więc ostatnie 10 okrążeń było całkiem ciężkie. Drugi z kierowców stajni BMW Sauber, Nick Hetfield, był szósty. Tym samym w Malezji polsko-niemiecki duet zarobił dla swojego teamu aż jedenaście punktów. Faworyzowany przez niektórych Lewis Hamilton był dopiero piąty. Wyniki GP Malezji: 1. K. Raikkonen (Ferrari) 1:31:18.555, 2. R. Kubica (BMW Sauber) +19,570, 3. H. Kovalainen (McLaren) +38.450, 4. J. Trulli (Toyota) + 45.832, 5. L. Hamilton (McLaren) +46.548.

Daniel Kowalski



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.