nowyczas2008/071/006

Page 1

Niebo możNa zNaleźć tu, Na ziemi Chociaż nie uratuję wszystkich ludzi to wiem, że mogę pomóc tysiącom, nie ukoję bólu całego świata, ale ważne jest, że mam świadomość tego bólu – mówi Janina Ochojska, szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej, która 22 lutego przyjedzie do Londynu.

LONDON 15 FEBRUARY 2008 ISSN 1752-0339 6 (71) nowyczas.co.uk FREE

NEW TIME

Szariat w wielkiej brytaNii Wprowadzenie elementów prawa islamskiego do brytyjskiego systemu prawnego jest nieuchronne – obwieścił arcybiskup Canterbury, Rowan Williams. Oburzył chrześcijan, polityków wszystkich opcji, nawet muzułmańskich reformatorów.

THE POLISH WEEKLY

Camden w ogniu Marcin Piniak

Dramatyczne wydarzenia jednoczą ludzi. Nagle rozmawiasz z obcym człowiekiem jak z przyjacielem, który opowiada ci o swoim życiu. Oderwani od tych wszystkich codziennych drobiazgów, w obliczu katastrofy zaczynamy się dostrzegać, słuchać nawzajem i – bezinteresownie pomagać. Nagle zauważasz, że naprzeciw ciebie wyrastają ogromne języki ognia. Temperatura jest tak wysoka, że choć jesteś dobre kilkadziesiąt metrów od żywiołu, czujesz jego ogromną moc. I jest w

tym coś urzekającego. Rodzaj hipnozy. Podobnie zareagowali ludzie pracujący w InSpiral Lounge, kafejce przy Camden Lock, z organiczną żywnością. Pożar wybuchł naprzeciw ich knajpy, po drugiej stronie kanału. Andrew, właściciel pływającej restauracji-barki w popłochu zdejmuje cumy mocujące barkę. Ktoś gorączkowo usiłuje wejść na dach, by z innej perspektywy ocenić pożar. Paul Bedson, który podaje drinki na górze, za kilka dni wystąpi w telewizji CNN mówiąc o tym, co właśnie się dzieje przed naszymi oczami. Ogień błyskawicznie trawi tablicę stojącej reklamy. Jej treść w ciągu kilku sekund przemienia się w proch. Ulica rozbłyskuje migającymi światłami wozów strażackich, policyjnych i ambulansów. Pierwsi strażacy zaczynają polewać wodą szalejący żywioł. To jest moment, kiedy płonie tylko jeden budynek. Do kafejki wkracza policja i nakazuje natychmiastową ewakuację. Odpowiedzialny za to jest menadżer Matthias Andersen, który natychmiast zarządza opuszczenie lokalu.

CZAS NA WYSPIE

REPORTAż

Mali piłkarze

Turecka herbata...

Na treningi polonijnej szkółki piłkarskiej – London Eagles FC przychodzi ok. 50 dzieci. Nad ich rozwojem czuwa pięciu profesjonalnie przygotowanych trenerów. Najlepsi zawodnicy trenują z drużynami młodzieżowymi klubu Premiership – Fulham FC.

Tutaj Niemka nosi nazwisko Gorecki, lecz nie zna ani słowa po polsku, księża od św. Kamila są Polakami, a Turek nazywa się Schmiede i ma niebieskie oczy. Wciąż napływają nowi tureccy tułacze. – My się nie chcemy asymilować, my się chcemy integrować.

TEDE ABRADAB MALEŃCZUK AND HIS POCKET BAND DARMOWE BILETY! STR. 28


2|

15 lutego 2008 | nowy czas

” kartki z kalendarza

listy@nowyczas.co.uk

PiąteK, 15.02 / józeFa, Faustyna 1867 „Walc nad pięknym modrym Dunajem” Johanna Straussa juniora został wykonany na dworze w Wiedniu. Stał się symbolem nie tylko Wiednia, ale i Austrii. 1979 W warszawskiej rotundzie PKO doszło do wybuchu gazu, w katastrofie zginęło 49 osób.

Szanowni Państwo! W imieniu społeczności polskich Romów mieszkających w Londynie oraz swoim własnym pragnę tą drogą wyrazić podziękowania polskim mediom w Londynie oraz uczestnikom koncertu, jaki miał miejsce 12 stycznia w Sali Teatralnej POSK w Londynie. Koncert zorganizowany został na rzecz XVI Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy i cały dochód został przekazany na ten szczytny cel. Koncert pokazał, że my, Polacy, nawet na obczyźnie potrafimy się szybko porozumieć, by wspólnie stworzyć coś, co doskonale wpisuje się we wspaniałe dzieło WOŚP. Londyński Finał był wyjątkowy nie tylko dlatego, że Orkiestra grała poza Polską, ale również dlatego, że miał charakter cygańskiego wieczoru, na którym bawili się Polacy, Romowie i Anglicy – ludzie różnych kultur, którzy w ten wyjątkowy wieczór poczuli jedność z tajemniczą kulturą polskich Romów. Nasza cygańska muzyka zagościła w Waszych sercach i głęboko wierzę, że za jakiś czas powrócicie na kolejny cygański koncert, by choć przez chwilę poczuć czar taboru… W tym miejscu pragnę rozliczyć przed Państwem finanse koncertu w POSK-u. Sprzedaż biletów przyniosła kwotę £239Ł. 30 biletów przekazaliśmy dla mediów i gości. W trakcie koncertu przeprowadziliśmy licytację, z której uzyskaliśmy kwotę £418, 29. Od wpływów z biletów odliczyliśmy koszty wynajęcia Sali Teatralnej w kwocie £900, co dało kwotę £1490. Łącznie, razem z pieniędzmi uzyskanymi z licytacji uzyskaliśmy więc kwotę £1908, 29. Ta kwota została publicznie pokazana pod koniec koncertu na wielkim czeku. Mam świadomość, że zasadą koncertów organizowanych na rzecz WOŚP jest to, że koszty wynajmu sali, oświetlenia, nagłośnienia etc. powinny być ponoszone z pieniędzy uzyskanych od sponsorów, a nie odliczane od sum uzyskanych np. ze sprzedaży biletów. Proszę mi wierzyć, że z taką myślą rozpocząłem organizację tego przedsięwzięcia, jednak na kilka dni przed koncertem, gdy okazało się, że sponsorzy mówiąc oględnie „nie pchają się drzwiami i oknami”, miałem do wyboru, albo odwołać koncert i rozczarować zarówno entuzjastów WOŚP w Londynie jak i organizatorów tej akcji w Warszawie, albo odliczyć pieniądze za wynajęcie sali od kwoty uzyskanej ze sprzedaży biletów. Zrobiłem to po kilku rozmowach z przedstawicielem WOŚP odpowiedzialnym za

sobota, 16.02 / julianny, danuty 1918 Turcy podpalili budynek biblioteki w Bagdadzie. Pożar pochłonął blisko 20 tysięcy książek. 1939 Urodził się Czesław Niemen, piosenkarz, kompozytor, instrumentalista; w piosenkach wykorzystywał m.in. teksty polskich poetów (np. Cypriana K. Norwida). niedziela, 17.02 / donata, juliana 1945 Wznowiła działalność Polska Akademia Umiejętności w Krakowie. 1949 Cheim Weizmann został zaprzysiężony na pierwszego prezydenta Izraela. PoniedziałeK, 18.02 / KonstanCji, szymona 1846 Rozpoczęła się rabacja, czyli bunt chłopów galicyjskich przeciw szlachcie, zakończona słynną rzezią galicyjską. Na czele stanął Jakub Szela. 1991 Premiera musicalu Janusza Józefowicza „Metro”, początki kariery Edyty Górniak, Katarzyny Groniec i wielu innych. wtoreK, 19.02 / Konrada, marCeleGo 1922 Urodził się Władysław Bartoszewski, współtwórca Rady Pomocy Żydom „Żegota”, minister spraw zagranicznych w latach 19952000. Początek fali strajków w służbie zdrowia, najpierw przystąpili 1999 do protestu anestezjolodzy, potem pielęgniarki. środa, 20.02 / leona, eustaCheGo 1530 Koronacja Zygmunta Augusta na króla Polski. Od tej chwili „król ojciec” nazywany jest Zygmuntem I Starym. 1894 Urodził się Jarosław Iwaszkiewicz, poeta, prozaik, dramaturg i eseista; współtwórca grupy Skamander; autor „Panien z Wilka”, „Matki Joanny od Aniołów”, powieści „Czerwone tarcze”, „Sława i chwała”. CzwarteK, 21.02 / FeliKsa, eleonory 1936 W Zakopanem uruchomiono kolejkę linową na Kasprowy Wierch. 1975 Premiera filmu Andrzeja Wajdy „Ziemia obiecana” nakręconego na podstawie powieści Władysława Reymonta.

lutego została uruchomiona pierwsza internetowa wyszukiwarka rekolekcyjna w Polsce, znajdująca się na portalu www.duchowy.pl.

10

tysięcy funtów zapłacono za portret modelki Kate Moss, przedstawionej przez Banksy’ego jako Marilyn Monroe ze słynnych serigrafii Andy’ego Warhola.

96

Czas na nowe miejsCa! Jeśli nie możesz znaleźć „Nowego Czasu” w sklepie lub nieopodal domu, gdziekolwiek mieszkasz – daj nam znać

0207 639 8507 dystrybucja@nowyczas.co.uk

63 King’s Grove, London SE15 2NA Redakcja: tel.: 0207 639 8507, redakcja@nowyczas.co.uk, listy@nowyczas.co.uk RedaktoR naczelny: Grzegorz Małkiewicz (g.malkiewicz@nowyczas.co.uk) Redakcja: Teresa Bazarnik (t.bazarnik@nowyczas.co.uk), Marcin Piniak (m.piniak@nowyczas.co.uk), Elżbieta Sobolewska (e.sobolewska@nowyczas.co.uk) zdjęcia: Piotr Apolinarski (p.apolinarski@nowyczas.co.uk), Damian Chrobak, Agnieszka Mierzwa WspółpRaca: Milena Adaszek, Krystyna Cywińska, Justyna Daniluk, Włodzimierz Fenrych, Sławomir Fiedkiewicz, Stefan Gołębiowski, Mikołaj Hęciak, Marcin „Cinos” Juziuk, Wacław Lewandowski, Andrzej Lichota, Marek Kaźmierski, Andrzej Krauze, Aleksander Killman, Agata Kosmacz, Daniel Kowalski, Grzegorz Ostrożański, Łucja Piejko, Anna Rączkowska, Waldemar Rompca, Bartosz Rutkowski, Michał Sędzikowski, Mikołaj Skrzypiec, Aleksandra Solarewicz, Alex Sławiński, Przemysław Wilczyński

dział MaRketingu: tel./fax: 0207 358 8406, mobile: 0779 158 2949 marketing@nowyczas.co.uk Remigiusz Farbotko (remi@nowyczas.co.uk), Alicja Kwaśna (a.kwasna@nowyczas.co.uk), Maciej Steppa (maciej@nowyczas.co.uk) WydaWca: CZAS Publishers Ltd. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń oraz zastrzega sobie prawo niezamieszczenia ogłoszenia.

Duch Czasu straszy nawet ateistów. Stanisław Jerzy Lec

koncerty zagraniczne – panem Maciejem Kuraszkiewiczem. Z posiadanych przeze mnie informacji wynika, że beneficjenci WOŚP, czyli polskie dzieci, na tej decyzji nie straciły ani pensa, bowiem Zarząd POSK po udanym koncercie przekazał pieniądze uzyskane za wynajem sali na konto Orkiestry. W tym miejscu mógłbym zakończyć swe rozliczenia, jednak muszę się w kilku słowach odnieść do spożytkowania pieniędzy, jakie uzyskaliśmy od sponsorów koncertu. Powszechnie wiadomo, że każde mniejsze lub większe przedsięwzięcie niesie ze sobą pewne koszty – dojazd, noclegi, wyżywienie itd. Te koszty pokrywane są właśnie przez sponsorów koncertu. Odróżnić jednak należy darczyńcę – anonimową osobę fizyczną lub prawną, która wrzuca do puszki WOŚP dar serca od podmiotu gospodarczego, który za swe pieniądze lub określone działania oczekuje reklamy w trakcie koncertu. Przed imprezą udało się nawiązać kontakt z potencjalnymi sponsorami, którzy zaoferowali swój finansowy lub organizacyjny udział w przygotowaniu i realizacji koncertu. I tak: MoneyGram zaoferowało £900, pub Windmill wpływy z biletów na dyskotekę w dniu 13 stycznia 2008 r., kawiarnia Knaypa zaoferowała poczęstunek dla artystów i zaproszonych gości a Salon Kosmetyczny Anna d’Auria zaoferował make-up dla artystów. Otrzymaliśmy również przejazd dwóch osób z Polski z przedsiębiorstwa Polonia Travel. Wymienione podmioty miały prawo do prezentowania swych bajerów i innych gadżetów reklamowych w Sali Teatralnej POSK. Wszystkie podmioty były też ze sceny wymieniane jako sponsorzy koncertu. W związku z doniesieniami niektórych gazet, dotyczącymi niejasnego rozliczenia pieniędzy uzyskanych od sponsorów informuję, że koszty imprezy zamknęły się w kwocie 1955£, na które złożyły się: – £40: przywiezienie i odwiezienie strojów i instrumentów z Polski do Londynu – £800: przyjazd i powrót 10 artystów z Polski (dwa prywatne samochody po 5 osób, 2 osoby przyjechały autobusem na koszt sponsora Polonia Travel) – £100: przejazdy oraz napoje dla 2 osób, które od 5 stycznia do 11 stycznia w godzinach 17.00-21.00 oraz w dniu 12 stycznia w godzinach 17.00-19.00 sprzedawaùy w POSK bilety na koncert – £40: koszt wynajmu samochodów

Prenumeratę zamówic można na dowolny adres w UK, bądź też w krajach Unii. Aby dokonać zamówienia należy wypełnić i odesłać formularz na podany poniżej adres wraz z załączonym czekiem lub postal order na odpowiednią kwotę. Tygodnik wysyłany jest w dniu wydania.

do plakatowania (firma zajmująca się tym chciała 300Ł) – £40: koszt wynajmu samochodów do rozwożenia biletów po polskich sklepach – £45: bilet dla 1 osoby na przelot Londyn-Bydgoszcz - 80Ł przyjazd 13-osobowego zespołu Gipsy Star plus napoje (bilety na metro) – £450: koszt wyżywienia 12 osób w dniach 10-14 stycznia wraz z zakwaterowaniem (dziennie na osobę £15). Łącznie jak na tego typu przedsiæwziæcie kwota £1955 jest naprawdę kwotą bardzo skromną. Za przykład „cięcia kosztów” niech wystarczą dwie pozycje w tym zestawieniu dotyczące warunków, w jakich artyści przyjechali z Polski – całodobowa podróż małymi samochodami oraz pobyt tj. nocleg wraz z wyżywieniem za £15 dziennie! Koszty koncertu już państwo poznali, czas więc na przedstawienie wpływów od sponsorów – pub Windmill oświadczył, że w dyskotece wzięło udział 200 osób, bilety były po £5, tak więc na pokrycie kosztów organizacji imprezy przekazano kwotæ £1000. Dodatkowo w trakcie dyskoteki przeprowadzono aukcję na rzecz WOŚP, z której dochód w kwocie £385 został przekazany wraz z kwotą £1908,29 na konto WOŚP. Pozostali sponsorzy świadczyli na rzecz koncertu usługi. Do dnia sporządzenia niniejszego rozliczenia nie wpłynęły obiecane przez MoneyGram pieniądze w kwocie £900 mimo, iż uczestnicy koncertu w POSK widzieli i słyszeli, że MoneyGram jest sponsorem imprezy. Podsumowując – na konto WOŚP przekazana została kwota wynikająca ze sprzedaży biletów na koncert w POSK, pomniejszona o pieniądze za wynajęcie sali. Na konto WOŚP przekazano również dochód uzyskany z aukcji zarówno w POSK jak i w Windmillu. Łącznie na konto WOŚP wpłacona została kwota £2293,29 pomniejszona o prowizje bankowe. Dodatkowo doliczyć wypadałoby pieniądze przekazane przez POSK za wynajem sali. Jeżeli MoneyGram nie wywiąże się z danego słowa i nie wpłaci obiecanych £900, koszty te staną się stratą organizatorów londyńskiego Finału, bowiem w trakcie organizacji wspólnie z właścicielem serwisu panem Janem Bernackim wyłożyliśmy swoje prywatne pieniądze na niezbędne wydatki. Z poważaniem Bogdan Trojanek

Formularz Imię i nazwisko........................................................................... Rodzaj Prenumeraty................................................................. Adres.............................................................................................

Płatność ........................................................................................................ liczba wydań

uK

ue

13

£25

£40

26

£47

£77

52

£90

£140

Czas Publishers ltd. 63 Kings Grove london se15 2na

Kod pocztowy............................................................................ Tel................................................................................................. Prenumerata od numeru .................................. (włącznie)


9UMCŖGO[ 2CģUVYW URQUÏD PC \CġQŖGPKG MQPVC DCPMQYGIQ Y 9KGNMKGL $T[VCPKK a bankowego 1VYCTEKG MQPVC Y PCU\[O DCPMW LGUV DCTF\Q ġCVYG 9 YKøMU\QĸEK RT\[RCFMÏY Y[UVCTE\[ V[NMQ LGFGP FQYÏF VQŖUCOQĸEK s RCU\RQTV NWD FQYÏF QUQDKUV[ <C LGF[PKG OKGUKøE\PKG RT\G\ RKGTYU\G VT\[ OKGUKäEG OQŖPC MQT\[UVCæ \ YKGNW HWPMELK MQPVC 5KNXGT RQ\YCNCLäE[EJ QU\E\øF\Kæ 6YÏL E\CU K RKGPKäF\G 5ä VQ PC RT\[MġCF MCTVC FGDGVQYC 8KUC MVÏTGL OQŖPC WŖ[YCæ YG YU\[UVMKEJ RNCEÏYMCEJ CMEGRVWLäE[EJ MCTVø 8KUC ECġQFQDQY[ FQUVøR FQ RKGPKøF\[ K /QPG[ 6TCPUHGT %CTF WOQŖNKYKCLäEC U\[DMKG K DG\RKGE\PG RT\GU[ġCPKG RKGPKøF\[ FQ FQOW 2Q VT\GEJ OKGUKäECEJ DøF\KG UVQUQYCPC PQTOCNPC QRġCVC Y Y[UQMQĸEK <CRTCU\CO[ PC TQ\OQYø LGU\E\G F\KUKCL 2TCEQYPKE[ PCU\[EJ QFF\KCġÏY RQOQIä 2CģUVYW FQġäE\[æ FQ ITQPC PCU\[EJ MNKGPVÏY

Q M N [ 6 \P K G E ø K U OKG GT YU\G RK RT \G\ UKäEG OK G

<CRTCU\CO[ FQ PCU\[EJ QFF\KCġÏY YYY NNQ[FUVUD EQO YGNEQOG

1HGTVC LGUV UMKGTQYCPC FQ PQY[EJ MNKGPVÏY QTC\ QUÏD RQUKCFCLäE[EJ QDGEPKG MQPVC %NCUUKE K %CUJ MVÏTG \FGE[FWLä UKø PC \OKCPø TQF\CLW MQPVC FQ ITWFPKC TQMW 1VYCTEKG MQPVC LGUV W\CNGŖPKQPG QF PCU\GL QEGP[ 2CģUVYC U[VWCELK #D[ \ġQŖ[æ YPKQUGM Q QVYCTEKG MQPVC PCNGŖ[ OKGæ WMQģE\QPG NCV $CPM \CUVT\GIC UQDKG RTCYQ FQ Y[EQHCPKC QHGTV[ Y FQYQNPGL EJYKNK +PHQTOWLGO[ ŖG YPKQUGM Q \CġQŖGPKG PQYGIQ MQPVC PCNGŖ[ Y[RGġPKæ Y Lø\[MW CPIKGNUMKO %CġC RT\[U\ġC MQTGURQPFGPELC \ DCPMKGO DøF\KG TÏYPKGŖ RTQYCF\QPC Y Lø\[MW CPIKGNUMKO


|

15 lutego 2008 | nowy czas

czas na wyspie społeczeństwo

piłka integRUje

Przyszłość małych piłkarzy Remigiusz Farbotko

Dzisiejsi napastnicy reprezentacji Niemiec to dwóch Polaków ze Śląska – Podolski i Klose, razem z rodzicami wyjechali z Polski w latach 80. i 90. W domu mówią po polsku i czują się Polakami, jednak problemy z tożsamością pojawiły się, kiedy musieli dokonać wyboru w życiu zawodowym. Podstaw przyszłego zawodu piłkarzy, uczyli ich niemieccy trenerzy, niemieccy zawodnicy byli ich idolami, koledzy z drużyny byli głównie Niemcami, no i niemiecki język był tym, którego używali ucząc się piłkarstwa. Być może za kilka lat będziemy świadkami sytuacji, kiedy utalentowany piłkarz polskiego pochodzenia ani przez moment nie zastanowi się, dla jakiej zagra reprezentacji, oczywistą i jedyną opcją będą występy w biało-czerwonych barwach. Nie będzie to tylko efekt różnic pomiędzy wcześniejszymi emigracjami a tą ostatnią, wielką falą wyjazdów na Wyspy po wstąpieniu naszego kraju do Unii Europejskiej. Nie tak wielkie znaczenie będą miały zdecydowanie lepsze niż przed laty możli-

wości szybkiego i taniego przemieszczania się czy o wiele łatwiejszy dostęp do informacji z kraju pochodzenia. Tym, co zbuduje tożsamość narodową nie tylko w życiu prywatnym, ale i zawodowym przyszłych gwiazd futbolu, ma szanse stać się polonijna szkółka piłkarska – London Eagles FC. Pomysł całej akcji zrodził się w głowach Dariusza i Ewy Zellerów, wiosną 2006 roku. W tym czasie byli już rodzicami pięcioletniego Julka i tak jak grono innych emigrantów, pomimo początkowych trudności w nowym otoczeniu, zastanawiali się, w jaki sposób mogą zapewnić swoim pociechom jak najlepszy życiowy start i prawidłowy rozwój. Odzew na ogłoszenie w prasie polonijnej potwierdził ich przypuszczenia o dużym zainteresowaniu taką właśnie formą rozwoju, integracji i podtrzymywania więzi z Polską wśród najmłodszego pokolenia emigracji. Klub zaczął działać i z tygodnia na tydzień zgłaszało się coraz więcej chętnych.

Szkółka jest zarejestrowana w FA – angielskiej federacji piłkarskiej. Przedsięwzięcie jest działalnością społeczną – dzięki sponsorom i symbolicznym składkom rodziców młodzi zawodnicy są ubezpieczeni, szlifują swoje talenty w świetnie wyposażonym kompleksie treningowym, gdzie mają do dyspozycji profesjonalny sprzęt. Na treningi odbywające się w każdą sobotę w Vale Farm Sports Centre na Wembley przychodzi regularnie ok. 50 dzieci, zarówno chłopców jak i dziewczynek. Nad rozwojem czterech grup wiekowych czuwa pięciu profesjonalnie przygotowanych i wykształconych trenerów. Trenerem U’7 jest Krzysztof Skarżyński, U’8 – Michał Nanus (na co dzień w Fulham FC), U’10 – Marcin Piela, U’12 – Dariusz Bochenek (były zawodnik Piasta Gliwice i Górnika Zabrze), a nad rozwojem bramkarzy czuwa doświadczony Paweł Podczerwiński. Treningi oraz mecze okazały się znakomitą okazją do wymiany doświadczeń oraz spotkań towarzyskich dla rodziców

młodych piłkarzy. Przychodząc na trening najpierw widzimy dzieci pracujące pod okiem trenerów, następnie rodziców, którzy traktują te cotygodniowe spotkania jak piknik ze starymi znajomymi. Dla niektórych przestaje to już być tylko i wyłącznie zabawą, dzięki umowie z klubem Premiership – Fulham FC, trójka najlepszych zawodników trenuje z drużynami młodzieżowymi tego właśnie klubu. Ich rozwój jest szczegółowo monitorowany przez skautów, którzy wyszukują piłkarskie perełki do najsilniejszej ligi świata. Miejmy nadzieję, że za kilka lat zobaczymy wychowanka London Eagles brylującego na boiskach Premiership oraz w reprezentacji Polski. Obecnie prowadzony jest nabór dla chłopców w wieku 6-12 lat oraz do nowo powstałej sekcji pływania. Szczegółowe informacje na stronie www.londoneaglesfc.co.uk lub pod numerem telefonu 0780 956 1695 (Darek).

Uwaga: bezpłatne szkolenia East European Business Club zaprasza na bezpłatne szkolenia, które odbędą się 23 lutego w University of East London. Szkolenia te skierowane są do pracowników firm oraz mogą być przydatne dla osób zatrudnionych jako self-employed, prowadzących swoją działalność na terenie Londynu minimum od października 2006 roku. Szkolenia odbędą się z zakresu: Telefoniczna obsługa klienta Skoncentrujemy się m.in. na wyzwaniach związanych z efektywną obsługą klienta bez kontaktu face-to-face; na umiejętności słuchania i zadawania pytań, aby efektywnie rozpoznać potrzeby, problemy i priorytety klienta; na strategiach radzenia sobie z trudnymi klientami oraz nauce i ćwiczeniu angielskich zwrotów przydatnych w kontakcie telefonicznym i emailowym. Jak motywować siebie – techniki NLP Podczas praktycznego warsztatu poznamy elementy wpływające na naszą wewnętrzną motywację, skuteczne techniki, które pomagają nam stawić czoło wyzwaniom w naszym życiu oraz otrzymamy narzędzia pozwalające skutecznie osiągać zamierzone cele. Business Funding & Grants Praktyczne szkolenie dla małych i średnich firm, a także dla osób zatrudnionych jako self-employed z zakresu zdobywania finansów na rozwój firmy. Omówimy typy wsparcia finansowego występujące na rynku oraz możliwości dostępu do finansów, jak również kluczowe elementy, na które warto zwracać uwagę, starając się o fundusze. Warsztat ten będzie miał formę dyskusji, podczas której skoncentrujemy się na omawianiu konkretnych przypadków oraz na wypełnianiu odpowiednich formularzy. Uwaga: liczba miejsc jest ograniczona! 23 lutego 2008 Miejsce: Knowledge Dock, University of East London, 4-6 University Way, E16 2RD Szczegółowe informacje i zapisy: tel. 02082234102 Zachęcamy także do skorzystania z bezpłatnego doradztwa biznesowego, które będziemy prowadzić do końca lutego w godz. 10.00- 19.00.


|5

nowy czas | 15 lutego 2008

czas na wyspie

Akcja wyborcza „Polacy głosują” Elżbieta Sobolewska

Celem akcji jest zmiana stereotypowego wizerunku Polaków jako taniej siły roboczej i zaprezentowanie nas jako aktywnych uczestników życia publicznego. 1 maja wybierzemy nowego burmistrza Londynu i radę miasta, a mieszkańcy większości miast Anglii i Walii wybiorą władze lokalne. Kampania rządowa zachęcająca Polaków do rejestrowania się na listach wyborczych już ruszyła. Niedługo ruszy również wspólna akcja Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii oraz stowarzyszenia Polish Professionals in London, której celem również będzie przekonanie Polaków do zarejestrowania się na listach wyborczych, a następnie zachęcenie ich do udziału w wyborach. Obecnie organizatorzy akcji „Polacy głosują” są w trakcie

rozmów ze sztabami wyborczymi polityków kandydujących na burmistrza Londynu oraz z lokalnymi organizacjami pozarządowymi, które odpowiadają za promocję tych wyborów. – Będziemy kontaktować się z polskimi mediami, zorganizujemy konferencję prasową, na której przedstawimy szczegółowy plan naszej akcji, po to, by również i one wsparły nas w dotarciu do polskiej społeczności – powiedział „Nowemu Czasowi” Adam Komarnicki, jedna z osób zaangażowanych w tworzenie tej akcji. – Dogadaliśmy się z Polską Misją Katolicką i będziemy mogli w kościołach dystrybuować formularze do rejestracji oraz ulotkę wyjaśniającą sens naszych działań. Formularz zostanie też umieszczony na stronie internetowej, nad którą jeszcze pracujemy – dodał. W listopadzie ubiegłego roku prezes Zjednoczenia Polskiego w Wielkiej Brytanii, dr Jan Mokrzycki, wystosował list do Hazel Blears, sekretarza stanu w Departamencie ds. Społeczności i Samorządów Lokalnych w Wielkiej Brytanii. List ten był odpowiedzią na „negatywny charakter debaty imigracyjnej”, którą dało się zauważyć m.in. w niektórych me-

diach. W liście tym zawarł też dziesięć postulatów. Ich rozpatrzenie i wprowadzenie w życie mogłoby przyspieszyć proces integracji i dać rzetelne podstawy do tworzenia precyzyjnych statystyk, które służą do formułowania sądów i opinii na temat m.in. Polaków mieszkających na Wyspach, nie do końca odpowiadających prawdzie. Postulaty te z pewnością mają większą szansę na realizację w momencie, kiedy weźmiemy aktywny udział w tych wyborach. Dotyczą bardzo konkretnych spraw, m.in. nałożenia na agencje rekrutacyjne i pracodawców prawnego obowiązku płacenia minimalnej stawki oraz możliwości organizowania związków zawodowych; zapewnienia bezpłatnych półrocznych kursów języka angielskiego dla tych, którzy mają National Insurance Number; wyższych dotacji rządowych dla władz lokalnych, mających na swym obszarze szczególnie dużą liczbę pracowników z krajów grupy A8 i dzieci w szkołach, których pierwszym językiem nie jest angielski; ułatwienie rejestracji w lokalnej przychodni (bez wymogu potwierdzenia miejsca zamieszkania). Początek realizacji kampanii zapowiadany jest na koniec lutego.

Nowy Czas w Brighton

››

Od ubiegłego tygodnia „Nowy Czas” dociera do punktów dystrybucyjnych również w Brighton! Na zdjęciu nasza czytelniczka, Kasia Łuczak, przegląda gazetę, która być może stanie się jej ulubionym tytułem: – Cieszę się, że w końcu i w naszym mieście można znaleźć „Nowy Czas” – mówiła Kasia. – Brighton to duże skupisko Polonii, i z pewnością brakowało nam dotychczas porządnego czasopisma, takiego jak to.


|

15 lutego 2008 | nowy czas

czas na wyspie

Teatralne amory Elżbieta Sobolewska

Walentynki zaczęły się, jak na romantyczne święto przystało, od poezji. I to już tydzień temu – w piątek 9 i niedzielę, 11 stycznia. Pierwszy wieczór najpiękniejszych miłosnych wierszy odbył się w Jazz Cafe. Drugi w Sali Malinowej POSK-u. Aktorki, zgodnie ze spostrzeżeniem Tuwima z „Colloquium niedzielnego na ulicy” – miały bardzo ładne czerwone usta. Takie też były świece, róże, serca balonów i atłasy krawatów. Poezję popijano winem. Publiczność wraz z aktorami i pianistką Marią Drue znowu wędrowała ciepłym krajem nastrojów i odcieni miłosnych perturbacji zaklętych w wierszach Petrarki, Mickiewicza, Puszkina, Świr-

czyńskiej, Poświatowskiej oraz kilku anonimów. Napisałam „znowu”, bowiem poetyckie wieczory w POSK-u odbywają się od dawna i mają swoich stałych uczestników. Kiedy zamilkły już brawa, jeden z nich krzyknął: – Oby częściej! I widać są takie spotkania bardzo ludziom potrzebne, bowiem wolnych krzeseł, przynajmniej w Malinowej prawie nie było. Tylko żeby tak zechcieli przyjść młodzi – o tym mówili i goście, i organizatorzy, ludzie związani z POSK-iem: Krystyna Raczyńska, Marek Greliak. I Helena Kaut-Howson, która „Walentynki Polskie” wyreżyserowała i na koniec zapytała publiczność: – Czego byście oczekiwali, jakich wierszy, jakich poetów jeszcze? Piszcie, zgłaszajcie, będziemy robić. Helena Kaut-Howson reżyseruje od lat. Była na ostatnim roku warszawskiej PWST, kiedy wyjechała do Wielkiej Brytanii. Dyplom jednak obroniła, a potem drugi, już tutaj, na Royal Academy of Dramatic Art. Wyreżyserowała ponad sto spektakli, w 1994 roku otrzymała Peter Brook Open Space Award za swoją pracę w walijskim Teatrze Clywd. Przyciągała na „swoją”

Film zakazanej dokumentalistki w POSK-u

scenę tak wybitnych aktorów jak Julie Christie czy Anthony’ego Hopkinsa. Jej „Jane Eyre” według Charlotte Brönte była w repertuarze londyńskiego Playhouse Theatre, a „Full Moon” Caradoga Pricharda w Young Vic. Scena poskowego teatru zawdzięcza jej przede wszystkim „Małą apokalipsę” Konwickiego. Do przygotowania „Walentynek Polskich” zaprosiła aktorów, z którymi już współpracowała, chociażby właśnie przy wspomnianej „Apokalipsie”: Dorotę Zięciowską, Wojciecha Piekarskiego oraz Joannę Kańską i Konrada Łatacha. Wszyscy występowali kiedyś w Teatrze Nowym, który w latach 80. i na początku lat 90. scalał ówczesną młodą emigrację i stwarzał szansę „świeżym emigrantom” – wykształco-

nym w Polsce młodym aktorom. Grali na tej scenie Wojtek Piekarski, Konrad Łatacha i Dorota Zięciowska z krakowskiej szkoły teatralnej, a z warszawskiej PWST Joanna Kańska. Nieczęsto już występują razem, nie tak jak za czasów Teatru Nowego. Zięciowska w połowie lat 90. wróciła do Polski, gdzie sporo występuje, głównie w serialach, a tutaj przyjeżdża od czasu do czasu. Pozostali wciąż mieszkają i pracują w Londynie. Kańska grywa w filmach, a Piekarski reżyseruje i opiekuje się małoletnimi aktorami Teatru Syrena. Walentynki w POSK-u jeszcze się nie skończyły. W piątek, 15 lutego znowu pojawią się w Jazz Cafe czerwone balony, a także muzyka i wino. Będą się bawić goście Stowarzyszenia Poland Street.

„Odkryć prawdę” – dokument Aliny Czerniakowskiej dotyczący lustracji zostanie pokazany 28 lutego o godzinie 19.00 w Sali Malinowej POSK-u. W filmie na temat problemu lustracji w Polsce wypowiadają się Jan Olszewski, historyk Leszek Żebrowski i dr Piotr Gontarczyk, znawca archiwów IPN. Reżyserka od dawna stara się o emisję dokumentu w TVP, niestety bezskutecznie. Kilkakrotnie pisała do prezesa telewizji Andrzeja Urbańskiego, do dyrektor TVP1 Małgorzaty Raczyńskiej i do kilku innych osób podejmujących decyzje programowe. Nie otrzymała żadnej odpowiedzi. W roku 2007 Program 2 TVP nie wyemitował żadnego z jej dokumentów. Jedynie film „Humer i inni” z 1994 roku został pokazany w Jedynce o godzinie 1.30 w nocy. Alina Czerniakowska jest dziennikarką telewizyjną, dokumentalistką, laureatką m.in. XV Międzynarodowego Katolickiego Festiwalu Filmów i Multimediów, gdzie nagrodzono ją za film „Papież Polak”, a na XVII edycji tego festiwalu otrzymała pierwszą nagrodę za dokument „W sprawie gen. Fieldorfa – Nila”, już w POSK-u pokazywany.


|

nowy czas | 15 lutego 2008

czas na wyspie

Londyńska premiera polskiej komedii Do Londynu zawitali aktorzy i reżyser filmu „Rozmowy Nocą” („Midnight Talks”). Uroczysta premiera odbyła się w Rex Cinema and Bar w poniedziałek 11 lutego. Jest to pierwsza polska produkcja, która w tym samym tygodniu weszła na ekrany kin w Wielkiej Brytanii, Irlandii i w Polsce (15 lutego). Reżyserem „Rozmów nocą” jest Maciej Żak, który wcześniej nakręcił „Ławeczkę” według popularnej sztuki Aleksandra Helmana, a na co dzień kręci filmy reklamowe. Odtwórczyni głównej roli, Magdalena Różdżka, nie mogła być w Londynie, ale jej koledzy z planu – Marcin Dorociński i Weronika Książkiewicz – spędzili z widzami i gośćmi premiery kilka godzin, rozmawiając o filmie i pozując do zdjęć. Do Londynu komedia przyjechała za sprawą The Polish Connection, projektu, który realizowany jest przez dystrybutora filmów Dogwoof Ltd. Celem The Polish Connection jest promowanie polskiego kina na terenie Wielkiej Brytanii. Widzowie mogli już zobaczyć takie obrazy jak „Wszyscy jesteśmy Chrystusami”, „Testosteron”, „Mój Nikifor” czy „Statyści”.

recenzja filmu na str. 20

tydzień na wyspach Polskie dzieci mieszkające w Cumbrii będą miały dostęp do polskich książek dzięki nowemu programowi wymiany literatury pomiędzy Polską a Wielką Brytanią – podał serwis BBC. Cumbria County Council’s Library Service będzie współpracował z biblioteką publiczną w Zielonej Górze. Wzamian za książki po polsku zielonogórska biblioteka otrzyma sto książek po angielsku dla dzieci i młodzieży. Wymiana jest możliwa dzięki pomocy Europe Direct Cumbria – punktu informacyjnego o Unii Europejskiej, uruchomionego przez Komisję Europejską. Ze zleconego przez Fife Partnership Group badania wynika, że jedna czwarta Polaków pracujących w Szkocji nie zarejestrowała się w Home Office, 16 proc. pracuje bez żadnej umowy, a 6 proc. nie otrzymuje obowiązkowych odcinków wypłat (tzw. pay slip) – podał „Sunday Herald”.

Rozpoczął się Rok Szczura Chiński Nowy Rok i Notting Hill Carnival to imprezy, które co roku wyciągają z domów na ulice tysiące londyńczyków. W niedzielę, 10 lutego, rozpoczęły się wyjątkowo w tym roku słoneczne obchody uczczenia Roku Szczura. Lwia, a raczej szczurza część tych uroczystości jak zawsze odbyła się na Trafalgar Square. Była parada, pokazy

sztuk walki, dostojne tańce smoków i czerwonych lwów, a wszystkiemu towarzyszyły nieco jazgotliwe, ale niezbędne podczas tej imprezy, dźwięki bębnów i cymbałów. – Podobno te smoki mają odstraszać złe duchy i przynosić dobrą energię – śmiała się spotkana w tłumie turystów i mieszkańców stolicy Agata – ale czytałam, że ten rok, który ma się teraz według Chińczyków zacząć, bę-

dzie kiepski, to znaczy pełno ma być katastrof i silne mrozy. Tymczasem uczestnicy noworocznej zabawy nie przejmowali się zbytnio przepowiedniami, kosztowali smakołyki, kupowali w sklepikach na Soho zieloną herbatę, fotografowali się z przebierańcami. Wieczorem wybuchły sztuczne ognie, a na uliczkach China Town zapłonęły lampiony. (es)

W polskich portalach internetowych, m.in. Gazeta.pl pojawiły się reklamy wykupione przez brytyjską instytucję TV Licensing, powołaną do pobierania opłat za abonament telewizyjny. Reklamy te informują Polaków uchylających się od płacenia abonamentu o karze w wysokości 1000 funtów. TV Licensing dzięki specjalnym detektorom wykrywa niezarejestrowane odbiorniki, a potem kieruje sprawy do sądu przeciwko ich właścicielom. 17-letni Irlandczyk stanie przed sądem dla nieletnich w Dublinie za pobicie Polaka i serię włamań do samochodów. Odpowie z wolnej stopy, bo został zwolniony z aresztu za kaucją – podał serwis breakingnews.ie. Polak wracał do domu, gdy grupa irlandzkich nastolatków zatrzymała go i poprosiła o zapalniczkę. Kiedy poprosił o jej zwrot, został pobity i skopany. Organizatorzy festiwalu muzycznego niedaleko Kirkcudbright w południowozachodniej Szkocji dodadzą polskie akcenty do imprezy, by zachęcić imigrantów do zabawy i integracji. W okolicach miejsca gdzie odbędzie się festiwal mieszka sporo imigrantów, głównie Polaków. W planach jest sprowadzenie polskiego zespołu i druk materiałów promujących imprezę po polsku. Czołowy doradca rządu brytyjskiego Lord Turner ostrzegł, że Wielka Brytania nie potrzebuje więcej imigrantów, a twierdzenia o ich korzystnym wpływie na gospodarkę tego kraju są mocno przesadzone i wręcz fałszywe. Jego zdaniem większy napływ imigrantów spowoduje nadmierny wzrost cen nieruchomości i grozi przeludnieniem.


|

15 lutego 200 | nowy czas

polska tydzień w kraju Polska i Litwa podpisały porozumienie o połączeniu systemów energetycznych. Inwestycja kosztuje 230 milionów euro i będzie gotowa najwcześniej w roku 2015. Udział w podpisaniu aktu wzięli prezydenci Lech Kaczyński i Valdas Adamkus. PO w tropieniu przestępstw swoich poprzedników ponosi porażkę za porażką, nie tylko w Sejmie. Najpierw lipą okazał się słynny raport Pitery w sprawie CBA, później okazało się, że wydatki ze służbowych kart kredytowych członków PiS nie były niezgodne z prawem, a najwięcej pieniędzy wydawał obecny szef MSZ, a wówczas MON... Radosław Sikorski. Nie wyszło też z popsutymi przez Zbigniewa Ziobrę laptopami. W ministerstwie uznano, że nie uszkodzono ich celowo, ale minister Ćwiąkalski zlecił badania uszkodzeń. Prokuratura nie znalazła też znamion przekroczenia przepisów przez CBA w sprawie korupcji posłanki PO Beaty Sawickiej. Jak tak dalej pójdzie, to PO udowodni ponad wszelką wątpliwość, że rządy PiS były... uczciwe. Spektakl jest kontynuowany. Radio RMF doniosło, że w czasie okupacji URM przez pielęgniarki premier wydał zgodę na zagłuszanie ich „komórek”. Sprawa znalazła się w prokuraturze, która bada legalność takiej decyzji. Jarosław Kaczyński oświadczył, że nie będzie komentował wybryków „niemieckiego radia”. Bronisław Komorowski twierdzi natomiast, że było to zaprzeczenie „staropolskiej gościnności”. PO tropi PiS, a w Sejmie posłowie nie mają nad czym pracować. Opozycja twierdzi, że rząd i koalicja nie przedstawiają projektów żadnych ważnych ustaw. W ciągu trzech miesięcy uchwalono tylko 28 ustaw. Aktualnie posłowie pracują przede wszystkim nad ustawą o mediach, która ma w zamierzeniu poddać publiczne media władzy ministra skarbu, czyli odsunąć od rządzenia ludzi związanych z PiS. Zbigniew Chlebowski wyjaśnia, że „nie liczy się ilość, tylko jakość”. Posłowie uchwalili przez aklamację rok 2008 Rokiem Niepodległości i jest to z pewnością najlepsza uchwała Sejmu tej kadencji. Inny przedmiot obrad Sejmu to sprawa zniesienia prohibicji w wagonach „Warsu”. Nic dziwnego, że później niektórzy politycy są zmęczeni... Ludwik Dorn zrezygnował z zasiadania w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego przy Prezydencie RP. Powodów nie wyjaśnił, ale prasa już stawia pytanie: „Czy koniec PiS?”. Za 224 tysiące euro Polska kupiła kolekcję listów poczty Powstania Warszawskiego, którą wystawiono na aukcję w Niemczech. Wzbogaci ona zbiory muzeum Powstania w Warszawie.

PoliTyka

ŻąDania Płacowe nie słaBną

17 miliardów za spokój Bartosz Rutkowski

Żeby zaspokoić roszczenia wszystkich, którzy domagają się w Polsce natychmiastowych podwyżek rząd, Donalda Tuska musiałby wydać od razu 17 miliardów złotych! Tak gigantycznych pieniędzy rząd nie ma i nie będzie miał do wydania nawet w najbliższych latach. A kolejka po pieniądze rośnie. Najbardziej niepokoją rządzących i pacjentów lekarze i pielęgniarki. Jeden z gdańskich szpitali ogłosił właśnie, że od poniedziałku nie przyjmuje zapisanych na zabiegi pacjentów, a tylko tych, których życie jest zagrożone. – Staramy się być elastyczni, ale niewiele możemy zrobić, bo brakuje nam personelu – mówią medycy z komitetu strajkowego szpitala Akademii Medycznej w Gdańsku. Ale jeszcze gorszy od braku personelu jest brak pieniędzy. Komornik wszedł na dwa ostatnie niezablokowane konta szpitala i w jednej chwili placówka utraciła płynność. Co to oznacza? Że może nie być nawet na pensje dla pracowników. Już nawet nie te wywalczone strajkami, ale te poprzednie, za które lekarze nie chcieli pracować. W Przemyślu pielęgniarki na sześć godzin odeszły od łóżek pacjentów. Oświadczyły, że nie mogą już dłużej czekać na pieniądze. Nie liczą na obiecany przez Tuska cud, tylko na kilkaset złotych podwyżki. Jeszcze gorzej jest w szpitalu w

Czerwonej Górze. Tam dramatycznie brakuje specjalistów od chorób płucnych. Jak tak dalej pójdzie, to trzeba będzie zamknąć cały oddział, a przywozi się tam pacjentów z kilku nawet województw. Lekarze jednak to nie wszystko. O ile udało się rządowi naciskami i strachem zmusić do powrotu do pracy celników, to takie zabiegi nie pomogą w przypadku pocztowców, których dramatycznie brakuje, hutników, którzy grożą, że ruszą nawet na Warszawę, czy łącznościowców. Zbigniew Chlebowski, szef klubu Platformy Obywatelskiej, który wygrał wybory, bo obiecywał Polakom ponad miarę w kampanii wyborczej tłumaczy teraz, że nie było mowy o tym, by od razu ludziom było lepiej. – Trzeba poczekać nie tylko miesiące, ale i lata. Taka jest przecież logika rozwiązywania problemów – zdaje się tłumaczyć coraz trudniejszą pozycję rządu Chlebowski. Ale tym razem, jak przewidują socjologowie, może być zupełnie inaczej. To prawda, że w kampanii wyborczej politycy obiecują złote góry, a potem zapominają o tym. Zapominali i wyborcy. Tym jednak razem kampania ludzi Tuska była tak wyrazista, tak obliczona na populizm, na zaspakajanie żądań niemal wszystkich, że Polacy powiedzieli: dość. Był obiecany cud, to chcemy go nie tylko zobaczyć, ale i skosztować. Biuro prasowe resortu finansów: – Nie ma absolutnie mowy, by w tym budżecie dokonywać jakiejkolwiek korekty, to znaczy przesuwać powiedzmy środki z policji dla lekarzy czy nauczycieli. To niemożliwe. I taki komunikat niebawem dotrze do społeczeństwa. W najgorszej sytuacji są teraz dyrektorzy tych szpitali, którzy w obawie przed ewakuacją swoich placówek podpisywali podwyżki dla personelu medycznego. Teraz okazuje się, że ich kasy są puste. Bomba z opóźnionym zapłonem znów zaczyna tykać.

100 dni rządu Donalda Tuska Zbliża się tradycyjne 100 dni rządu nowego gabinetu, a co za tym idzie, przyjdzie czas na pierwsze podsumowania. Tymczasem premier urlopuje, opozycja krytykuje premiera, a poparcie dla gabinetu Platformy Obywatelskiej spadło. Zdaje się, że kredyt zaufania jakim naród obdarował Tuska niebawem trzeba będzie spłacać. Przez kilka miesięcy rządy PO w kraju oceniane były bardzo wysoko, słupki zaufania dla premiera rosły. Jednak po serii swoistych niepowodzeń, przyszła pora na krytyczną ocenę. Według najnowszych sondaży poparcia przeprowadzonych przez CBOS, rząd Tuska jest oceniany dobrze przez połowę respondentów. W sumie dobrze, ale w porównaniu do stycznia to spadek o sześć punktów procentowych (!). Negatywną ocenę Tuskowi wystawiło 28 proc. respondentów – o połowę więcej niż w ubiegłym miesiącu. Spadła też popularność samego premiera i to o 8 proc. Na szczęście dla niego i tak znajduje się na wysokim poziomie (59 proc.).

Polacy opłacali rosyjską mafię! Brzmi to nieprawdopodobnie, ale każdy z Polaków płacąc rachunki za gaz dokładał swój grosik do konta przestępców, mówiąc zaś dokładniej, opłacaliśmy rosyjską mafię! Okazało się bowiem, że kilka lat temu został stworzony misterny plan schematu dostaw gazu do Polski, gdzie za legalnymi firmami stała potężna rosyjska organizacja przestępcza. A tak dokładniej – szef rosyjskiej mafii Siemion Mogilewicz, który został niedawno zatrzymany w świetle kamer w centrum Moskwy. Mogilewicza oskarża się o największe przestępstwa – defraudacje, pranie brudnych pieniędzy, handel bronią, a nawet materiałami nuklearnymi, które przemycał dla arabskich terrorystów.

Mogilewicz działał osobiście na terenie Polski. Pięć lat temu spółka, za którą stał podpisała z polskim rządem kontrakt na dostawy gazu. Cała konkurencja, różnymi sposobami, została wyeliminowana. Dochodziło nawet do strzelanin i prób zabójstwa. W ten sposób, przez wiele miesięcy do naszego kraju płynął gaz od rosyjskiej mafii. A my, płacąc rachunki, opłacaliśmy rosyjskich przestępców. Jakimś dziwnym trafem prowadziliśmy interesy z Mogilewiczem. Chociaż złożono korzystniejsze oferty, PGNiG wolał przepłacać i kupować gaz od mafii. Prokuratura w Katowicach bada podstawy tego kontraktu. Jak na razie jednak sprawa jest we wstępnej fazie i nie wiadomo, kiedy się zakończy.

Wielu świadków nie można przesłuchać, bo nie ma ich w Polsce. Mogilewicza ani innych rosyjskich i ukraińskich pracowników firm, które zajmowały się dystrybucją gazu przesłuchać też się nie uda. Kiedy polskie władze podpisywały kontrakt z firmami kontrolowanymi przez Mogilewicza wiedziały, kto jest kto, a mimo to nasze służby specjalne nie były w stanie wymusić na rządzących powstrzymania takiej decyzji. Być może zdecydowano się na ofertę wielkiego mafiosa, bo w grę wchodziły łapówki. Ale nie można też wykluczyć motywu politycznego, tego mianowicie, że nie chcieliśmy drażnić wschodniego sąsiada. Już teraz mówi się, że sprawą powinna zająć się komisja śledcza. A ta powstanie tylko

wtedy, jeśli taka będzie wola rządzących. Na razie jednak nie przejawiają oni zainteresowania tą sprawą. – On jeszcze namiesza i zaszkodzi niejednemu politykowi. I to nie tylko w naszym kraju, w innych też. I dodam jeszcze, że nie ma szans, by nasz kraj wydał Siemiona Mogilewicza – wyjaśniał dziennikarzom jeden z asystentów prokuratora generalnego Rosji. Główną przeszkodą w ekstradycji może być rosyjski paszport Mogilewicza – art. 61 Konstytucji Federacji Rosyjskiej zabrania wydawania własnych obywateli innym krajom, w których postawione mają zarzuty kryminalne.

Bartosz Rutkowski


|

nowy czas | 15 lutego 2008

polska

Odwilż na Kremlu, ale bez konkretów Jest wreszcie odwilż w stosunkach polsko-rosyjskich. Pierwsza od ponad sześciu lat wizyta polskiego premiera na Kremlu nie przyniosła konkretów. Zdania Rosjan i nasze w sprawie tarczy antyrakietowej i Gazociągu Północnego na dnie Bałtyku pozostały niezmienione. Ale nim doszło do tej historycznej wizyty, rosyjski prezydent przypomniał Polsce i światu, jakie zadania stoją przed Rosją. Władimir Putin oświadczył, że oto świat czeka nowy wyścig zbrojeń i bogata Rosja podejmie te wyzwania, będzie dysponowała arsenałami nie gorszymi od tych zachodnich. A jeszcze wcześniej, jak to już niejako jest w rosyjskiej tradycji, zagrała rosyjska prasa. Dodatek do dziennika „Niezawisimaja Gazieta” napisał, że to nie Rosjanie zamordowali polskich ofi-

cerów w Katyniu. To robota Niemców, którzy zabili oficerów naszej armii w 1940 roku. Pretekstem do publikacji jest nominowanie do Oscara filmu „Katyń” Andrzeja Wajdy. A artykuł ukazał się na kilka dni przed wizytą premiera Donalda Tuska w Moskwie. Gazeta ta uchodzi za sprzyjającą Kremlowi a Rosjanie lubią puszczać takie fajerwerki na „powitanie” gości. – Brak słów, w latach 40. pod Smoleńskiem dokonano potwornej zbrodni. Jednak czy rzeczywiście winę za tę tragedię ponoszą przywódcy ZSSR, jak twierdzi się w nowym dziele pana Wajdy? – pisze „Niezawisimoje Wojennoje Obozrienije”. Według pisma, powołującego się na ustalenia rodzimych historyków, NKWD nie używało ani takiej amunicji, jaką w Lesie Katyńskim strzelano do polskich oficerów, ani takiego sznurka, jakim krępowano im ręce. – Można tylko wysnuć przypuszczenie, że sprytni czekiści, mądrze przewidziawszy rychły wybuch wojny między ZSSR a Niemcami i okupację sowieckich ziem – choć za takie proroctwo nieuchronnie dostawało się karę śmierci – specjalnie przywieźli z III Rzeszy pistolety i sznurek, aby oszukać świato-

wą opinię publiczną – pisze „Niezawisimoje Wojennoje Obozrienije”. W NKWD – dowodzi moskiewskie pismo – inna była też technika egzekucji: jego kaci strzelali z mauzerów z góry w dół w pierwszy krąg szyjny ofiary, podczas gdy niemieccy oprawcy, używając broni osobistej, celowali w tył głowy. Pismo nie wyklucza, że przed rozstrzelaniem Niemcy mogli wykorzystać polskich oficerów przy budowie „Niedźwiedziego Barłogu” usytuowanego niedaleko Lasu Katyńskiego, na prawym brzegu Dniepru, wielkiego bunkra Adolfa Hitlera. Autorem publikacji jest niejaki Aleksandr Szirokorad, którego redakcja przedstawia jako historyka. To już co najmniej czwarty taki głos w rosyjskich mediach w ostatnich kilku miesiącach. 18 września, nazajutrz po uroczystościach żałobnych w Lesie Katyńskim z udziałem prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, rządowa „Rossijskaja Gazieta” napisała, że odpowiedzialność ZSSR za Katyń nie jest oczywista. Z kolei 22 października, w dzień po wyborach parlamentarnych w Polsce, powiązana z Kremlem „Komsomolskaja Prawda” doniosła, że polskich oficerów zamordowali hitlerowcy, którzy następnie zmusili grupę Rosjan do ze-

znania, iż Polaków rozstrzelało NKWD. Natomiast 4 listopada, w dniu nowego święta narodowego Rosji, upamiętniającego wypędzenie polskich wojsk z Kremla w roku 1612, jedna z największych stacji telewizyjnych w Rosji, kontrolowana przez burmistrza Moskwy Jurija Łużkowa – poddała w wątpliwość autentyczność dokumentów stalinowskiego Politbiura, na mocy których zginęli polscy jeńcy Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa. Katyń przez lata dzielił oba narody. Nieoficjalnie mówi się, że już w roku 1956 ówczesny sowiecki przywódca Nikita Chruszczow chciał, by Polacy poznali prawdę o Katyniu. Sprzeciwił się temu Władysław Gomułka, który uznał, że godziłoby to w nasze sojusze. Potem była głucha cisza przez długie lata i oficjalna propaganda, która wmawiała Polakom, że Katyń to robota hitlerowców. Dopiero za rządów prezydenta Jelcyna dostaliśmy dokumenty potwierdzające, że to jednak na rozkaz Stalina i Berii zlikwidowano kwiat polskiej inteligencji. Jednak w miarę upływu lat Rosja odchodziła od oficjalnego uznania swej winy za Katyń. Do tej pory Moskwa nie chce uznać tej zbrodni za ludobójstwo.

Bartosz Rutkowski

tydzień w kraju Rząd zamierza przyznać odszkodowania w wysokości 50 tys. zł rodzinom ofiar Grudnia 1979 r. Inny projekt mówi o możliwości rozszerzenia ustawy o kombatantach także na działaczy opozycji demokratycznej sprzed 1989 roku. Uprawnienia kombatanckie zyskałoby około 60 tys. osób. Rząd zmienia zasady przetargu na samoloty rządowe. Spowoduje to, że nowe maszyny nie pojawią się przed rokiem 2010, kiedy to większość samolotów rządowych trafi na złom. Nic dziwnego, że premier Tusk przyzwyczaja się do lotów samolotami rejsowymi. Minister rolnictwa Marek Sawicki oświadczył, że Rosja nie zniosła do końca embarga na polskie mięso i część produkcji jest sprzedawana za pośrednictwem firm z krajów trzecich. Były rektor UJ prof. Franciszek Ziejka udostępnił swoje pamiętniki, które skonfrontowano z archiwami SB. Ziejka został w 1978 roku zapisany jako kontakt operacyjny SB o pseudonimie „Zebu”. Oscypek otrzymał oficjalnie unijny certyfikat. Smak ten sam, cena poszła w górę.


0|

5 lutego 2008 | nowy czas

wielka brytania świat tydzień w skrócie Rosja zagroziła Ukrainie zakręceniem kurka z gazem. Poszło o ceny i dług sięgający 1,5 miliarda dolarów. Rząd Tymoszenko chce uregulować zadłużenie, ale żąda rezygnacji z „pośredników” handlujących tym surowcem. Opozycja ukraińska (Partia Regionów i komuniści) zablokowała parlament. Jest to protest przeciw pogłębianiu współpracy Kijowa z NATO. Przedłużają się negocjacje Polski z Ukrainą w sprawie wprowadzenia umowy o bezwizowym ruchu nadgranicznym. Strona polska kłóci się o szerokość pasa granicznego. Wybory prezydenta Czech zostały odłożone na dwa tygodnie. Prezydenta w tym kraju wybiera parlament. W ostatnim głosowaniu Vaclav Klaus uzyskał 139 głosów (wymagano 141). Przebywający z wizytą w Berlinie premier Izraela Ehud Olmert nie chce wykluczać „żadnej opcji”, która mogłaby powstrzymać Iran przed pozyskaniem broni atomowej. Grecję dotknął strajk powszechny. Związkowcy przeciwstawiają się reformom konserwatywnego rządu. Rząd chce m.in. zreformować system emerytalny, któremu za 15 lat grozi całkowite załamanie. Powiernictwo Pruskie pozywa rząd Niemiec, by zmusić go do zajęcia się sprawami sporów majątkowych Niemców z Polską. Władze Białorusi wyraziły zaniepokojenie wprowadzaniem Karty Polaka. Ich zdaniem taki przywilej może otrzymać ok. 900 tys. białoruskich obywateli i będzie to oznaczało „destabilizację przez Polskę stosunków narodowościowych w państwie trzecim”. W rządach Bułgarii po 1990 roku zasiadało 130 osób związanych z komunistyczną Służbą Bezpieczeństwa. Serbia szykuje reakcję na ogłoszenie przez Kosowo niepodległości. Jest ona utrzymywana w tajemnicy, ale wiadomo, że ma to być m.in. blokada gospodarcza Kosowa. Angela Merkel odmówiła Amerykanom większego zaangażowania armii niemieckiej na południu Afganistanu. Jej zdaniem „wojska niemieckie są już bardzo zajęte na północy”. Barak Obama pokonał Hillary Clinton w prawyborach Partii Demokratycznej w stanach Maryland, Maine, Wirginia i Kolumbia. W Nebrasce nieoczekiwanie wśród republikanów wygrał Huckabee. Urzędujący prezydent Zimbabwe Mugabe najpierw ogłosił wybory, a teraz zdymisjonował swojego ministra, który ośmielił się zgłosić swoją kandydaturę.

afganistan

UBoczne skUtki wojny

Opium czy demokracja? Bartosz Rutkowski W czasie sowieckiej inwazji na Afganistan produkcja opium wzrosła z 250 ton w 1982 r. do 2000 ton w 1991 r. CIA nie tylko tolerowała ten proceder, ale wręcz do niego zachęcała. Jeden z największych handlarzy narkotyków Gulbudin Hekmatyar, który chciał być prezydentem Afganistanu, a który siedział zwykle w swojej warownej willi na przedmieściach Peszawaru, dostawał połowę dostaw broni CIA przeznaczonej dla mudżahedinów. Hekmatyar był ściśle powiązany z pakistańskim wywiadem ISI oraz z Osamą bin Ladenem. Razem organizowali narkotykowe operacje. Rocznie bin Laden i ISI zbierali 100 mln dolarów haraczu

narkotykowego od handlarzy. W połowie lat 80. w ISI działała nawet specjalna komórka zajmującą się handlem narkotykami. Pieniądze prano w zaprzyjaźnionych bankach i wydawano je potem na broń przeciwko żołnierzom sowieckim. A ci ostatni byli skutecznie i masowo uzależniani od narkotyków. Doszło do tego, że wymieniali swoją broń na opium, a potem od tej broni ginęli. Narkotyki dały ISI ogromną władzę, ale też podbudowały gospodarkę Pakistanu. Handel nie ustał po wycofaniu się Rosjan z Afganistanu. Tym razem duża część heroiny trafiała na Zachód. Amerykańscy eksperci zajmujący się al-Kaidą szacują, że w połowie lat 90. bin Laden otrzymywał 15 proc. zysków z afgańskiego handlu narkotykami. A to oznacza, że do je-

Miejski rower Kena Działający od niedawna w Paryżu projekt „miejskiego roweru”, którym za niewielką opłatą można poruszać się po mieście, powstanie również w Londynie. Ken Livingstone ogłosił zakup sześć tysięcy takich rowerów, które mają zostać wprowadzone do użytku już w 2010 roku, do tego czasu ma również powstać infrastruktura potrzebna do właściwego funkcjonowania systemu, a więc gęsta sieć parkingów rowerowych, nowe drogi i ścieżki dla cyklistów. Cały projekt ma kosztować 75 milionów funtów, co pokryją głównie środki pochodzące z council tax'u londyńczyków. We Francji projekt sfinansowano ze środków prywatnych, w zamian za zyski z reklam. (ms)

go kieszeni trafiał rocznie okrągły miliard dolarów! Dużą część rynku przejęli talibowie. CIA ani inne służby nic nie zrobiły, by powstrzymać ten proceder. I nadal na tym interesie ogromne pieniądze zarabiają oficerowie pakistańskiego wywiadu wojskowego i ludzie bin Ladena. Po upadku talibów w Afganistanie, opium nadal liczy się najbardziej w agrobiznesie. Zbiory ciągle rosną. Prezydent Karzai zdelegalizował ten proceder i powołał specjalny program jego zwalczania. W jego ramach płacono wieśniakom 500 dolarów za każdy akr zniszczonej uprawy maku. Ale chłopi potrafią liczyć, z takiego kawałka uprawy maku dostają po 6400 dolarów. Program zresztą padł, bo brakowało funduszy.

Piraci zapłacą Zarys nowej legislacji, mającej na celu walkę z piratami internetowymi ma zostać ogłoszony w przyszłym tygodniu. Plany obejmują m.in. nałożenie prawnego obowiązku przeciwdziałania piractwu internetowemu na operatorów sieci internetowych. Każdy użytkownik sieci, który zostanie przyłapany na używaniu oprogramowania do ściągania z internetu filmów lub muzyki, zostanie umieszczony w bazie danych, a na jego adres e-mail zostanie wysłane ostrzeżenie. Drugie wykroczenie spowoduje zawieszenie kontraktu korzystania z internetu, a trzecie skończy się zupełnym odcięciem od sieci. Ponadto operatorzy będą zmuszeni udostępniać sądom listy piratów oraz ich dane osobowe. Według szacunkowych danych, co roku ponad sześć milionów internautów w Wielkiej Brytanii pobiera nielegalne pliki z sieci oraz nielegalne oprogramowanie to najczęściej sciągane typy plików. (mik)

ODSZKODOWANIA POWYPADKOWE Roszczenia z tytu¡u szkód osobistych Roszczenia z tytu¡u szkód osobistych

Więcej za spaliny Od października 2008 r. londyński Congestion Charge, czyli opłata za wjazd samochodem do centrum miasta, będzie naliczana według nowych zasad – obwieściło biuro burmistrza Kena Livingstone'a. Dotychczasową stałą opłatę w wysokości ośmiu funtów na dzień zastąpi nowy taryfikator, oparty na ilości emitowanych przez pojazdy zanieczyszczeń. Właściciele samochodów o największej pojemności silników będą płacić 25 funtów za wjazd do centrum Londynu. Dotyczy to np. samochodów terenowych, limuzyn i samochodów sportowych. Kierowcy pojazdów o niskim poziomie emisji spalin, zapłacą osiem funtów. Żeby spełnić ten warunek, emisja CO2 nie może przekraczać 185 g na przejechany kilometr. Ponadto, według nowych zasad, z opłat zwolnione będą samochody małolitrażowe, o emisji CO2 nie przekraczającej 120 g/km. Samochodów objętych największą stawką jest w Londynie około 35 tysięcy. (mik)

komentarz » 20

Rozmowa w j∆zyku polskim

FREEPHONE

0800 018 3299 www.levenes.co.uk

.


|11

nowy czas | 15 lutego 2008

wielka brytania świat SpoŁeczeŃStWo

RyzykoWne opeRacje

Botox jednak zabija Bartosz Rutkowski

Miał być cudownym sposobem na upiększanie głównie kobiecych ciał, a stał się śmiertelną trucizną. To Botox, którego użycie przez medyków i zakłady kosmetyczne wzięły teraz pod lupę amerykańskie władze. Okazało się bowiem, że w samej Ameryce w ostatnim czasie doszło do 16 przypadków śmierci właśnie po zastosowaniu tego rzekomo cudownego leku. Pacjentki miały po jakimś czasie od zabiegu problemy z oddychaniem, praca serca była przyspieszona i w tych kilkunastu przypadkach było już

za późno na jakąkolwiek pomoc.Do tego doszła jeszcze szokująca informacja, że praktycznie cały Hollywood może być sparaliżowany przez ten środek, bo oto okazuje się, że jeśli nie ma po nim tak tragicznych objawów, to występuje powszechnie apatia, znużenie, jednym słowem brak chęci do pracy. Jeden z hollywoodzkich producentów powiedział, że sam by chętnie udusił tych, którzy tak propagują Botox, bo aktorki w tej chwili są zupełnie na zwolnionych obrotach. Amerykańska agencja FDA już bada śmiertelne przypadki Botoxu. Zgłaszają się krewni kolejnych osób, którzy przypuszczają, że ich bliskim też mógł zaszkodzić ten środek. Do tej pory nikt praktycznie nie meldował, że Botox może mieć tak zabójcze działanie. Kiedy jednak pojawiło się kilka śmiertelnych przypadków, zaczęło się gruntowne sprawdzanie. Po kilkunastu wszczęto już alarm. Niewielkie ilości Botoxu są wstrzykiwane na przykład pod skórę na

twarzy, by niwelować zmarszczki. Ale teraz już wiadomo, że przy okazji kuracji upiększającej niszczy się poszczególne nerwy. Sprawa zatacza coraz szersze kręgi i choć na razie nie ma jeszcze oficjalnego zakazu stosowania tego środka, to kto wie, co przyniesie najbliższa przyszłość. Coraz częściej mówi się o chorobie powstającej po stosowaniu tego środka. Jest on groźny przede wszystkim dla układu oddechowego. Ten rodzaj choroby wywołany Botoxem nie jest jeszcze do końca rozpoznany przez lekarzy, stąd przerażenie wśród medyków, bo nie potrafią znaleźć skutecznego lekarstwa, jak i wśród potencjalnych pacjentek, które teraz nie wiedzą, czy to groźny środek, czy nie. Najgorsze jest to, że Botox jest też stosowany przy leczeniu wielu dziecięcych chorób. I dlatego też władze amerykańskie oraz brytyjskie biją na alarm. Botox – jak się teraz okazuje – nie tylko nie leczy i nie upiększa, ale może nawet zabić.

Baza danych brytyjskiej oświaty

tydzień w skrócie

Ogłoszony w czwartek projekt nowej krajowej bazy danych wzbudził wiele kontrowersji. Rozbudowany system ewidencji będzie obejmował każde dziecko w Wielkiej Brytanii, zawierał dane osobowe, indywidualny przebieg nauki oraz wyniki egzaminów. Każde dziecko w wieku 14 lat otrzyma swój własny numer, który będzie funkcjonował w systemie razem z innymi danymi, aż do momentu przejścia na emeryturę. Zdaniem rządu ma to usprawnić skomputeryzowanie szczegółowej bazy danych o obywatelach oraz zapobiec np. fałszowaniu życiorysów i CV przy ubieganiu się o pracę. Krytycy projektu są odmiennego zdania. Baza danych tego typu może stanowić próbę wprowadzenia numerów ewidencyjnych lub dowodów osobistych, co wciąż spotyka się z silnym sprzeciwem. Pozwalałaby też na inwigilację przez władze kolejnych sfer życia obywateli w kraju. (mik)

Norweski wywiad donosi, że kraj ten stał się areną gry wywiadów na skalę większą niż w latach zimnej wojny. Prym wiodą agenci rosyjscy.

Szariat w prawie brytyjskim ? Zagotowało się na Wyspach po oświadczeniu arcybiskupa Canterbury, dr. Rowana Williamsa, że powinno się pozwolić muzułmanom na częściowe stosowanie wobec nich szariatu. Chodzi o muzułmanów mieszkających w Wielkiej Brytanii. Zdaniem arcybiskupa, ich rodzime prawo lepiej do nich przemawia, tym samym byłoby skuteczniejsze od brytyjskiego common law. Jednak opinia innych liderów Kościołów brytyjskich jest zgoła inna: nie, absolutnie nie powinno się stwarzać takiego precedensu. Jeden z członków tak zwanego gabinetu, czyli Rady Arcybiskupów powiedział, że Williams powinien ustąpić, choć – jego zdaniem – do tego niestety nie dojdzie. Najbardziej zaciekły atak na Williamsa przyszedł ze strony urodzonego w Pakistanie arcybiskupa Rochester. Michael Nazir-Ali oświadczył, że niemożliwym jest włączenie szariatu do brytyjskiego systemu prawnego. Jest już pewne, że propozycja Williamsa była przysłowiowym włożeniem kija w mrowisko. Ale wielu patrzy na nią łaskawszym okiem, jako na próbę znalezienia przez Europę innego podejścia do islamu. Chodzi o łagodniejsze patrzenie na islamską tradycję, na wykorzystanie wszystkiego, by ludzie z tego świata mogli być naprawdę włączeni w nurt zachodnich społeczeństw. Jeszcze inni widzą w tym głaskanie islamu. Tak na przykład ocenia się pomysł władz szwedzkich, które zamierzają za państwowe pieniądze szkolić w swoim kraju imamów po to, by oni później nie siali w swych kazaniach nienawiści do ludzi Zachodu. (st)

Szariat w Wielkiej Brytanii » 14

Po zamachu na prezydenta Timoru Wschodniego ogłoszono w tym kraju stan wyjątkowy i wprowadzono godzinę policyjną. Australia zwiększy tam swój kontyngent wojskowy. Prezydent Hortha, laureat pokojowej nagrody Nobla, jest ranny.

Rosyjski Gazprom obchodzi 15 lecie istnienia. Prezydent Putin ogłosił, że koncern nie będzie nigdy prywatyzowany. Z okazji rocznicy zaproszono na koncert zespół Deep Purple. Dekret prezydenta Białorusi ogranicza dostęp do studiów na wydziałach dziennikarskich, stosunków międzynarodowych i prawniczych. Kandydaci muszą wcześniej zaliczyć test „profesjonalno-psychologiczny”. Na Ukrainie aresztowano b. ministra transportu Mykołę Rudkowskiego. Zarzuca mu się „przywłaszczenie środków państwowych”, a w rzeczywistości latanie samolotami po całym świecie za państwowe pieniądze w sprawach prywatnych. Władze Sankt Petersburga zawiesiły działalność w tym mieście tzw. Uniwersytetu Europejskiego. Powodem jest łamanie przepisów przeciwpożarowych. Nieoficjalnie mówi się, że może chodzić o „kursy dla obserwatorów” na wybory prezydenckie. Kongres Polonii Amerykańskiej potępił wyczyn 2-letniego Polaka, który przystąpił do Socjalistyczno-Narodowego Ruchu 88 i zdewastował cmentarz żydowski w Chicago. Rosja umorzyła 12 mld dolarów długu Irakowi. Rosyjskie firmy będą mogły działać w tym kraju, ale jak oświadczył rząd w Bagdadzie „bez specjalnych przywilejów”. Izrael jest kolejnym krajem, który wyraża zgodę na adopcję dzieci przez pary homoseksualne. Liczba obcokrajowców zatrudnionych w Wielkiej Brytanii przekroczyła 2 miliony osób. Na Tajlandii wprowadzono całkowity zakaz palenia tytoniu w barach, klubach i restauracjach. Liczba ludności palestyńskiej w Autonomii i Wschodniej Jerozolimie wzrosła w ciągu 10 lat z 2,84 do 3,76 miliona ludzi. We Włoszech wybuchła awantura po opublikowaniu listy 163 wykładowców uniwersyteckich pochodzenia żydowskiego. Większość pracuje na uniwersytecie La Sapienza. Gmina żydowska domaga się ukarania autorów listy. Ostra zima spowodowała kryzys energetyczny w Tadżykistanie. Władze kraju zwróciły się o pomoc międzynarodową.


|

5 lutego 008 | nowy czas

felietony opinie

redakcja@nowyczas.co.uk 0207 639 8507 63 Kings Grove London SE15 2NA

Pieska wizja wielojęzycznym Londynie nawet papugi językami władają. Wchodzę do petshopu, czyli sklepu dla zwierzaków w moje dzielnicy. W sklepie pusto. Na drążku siedzi wielka biała papuga. Wytrzeszcza na mnie oczy i skrzeczy: „Dupa masa! Dupa masa!”. Oniemiałam. – Że co proszę papugi? Na co z zaplecza wychynął owłosiony mężczyzna. Coś powiedział?do papugi, po czym mówi do mnie: – Dupa Masa after lunch, tzn. after lunch, po obiedzie. My jesteśmy ciuso. Zamknięte. Zizi, czyli papuga, przyjmuje klientów tylko po obiedzie. Pani Polka? Na co Zizi: „Polka, Polka”. – A?pan kto? – Ja? Rumun. Cygan, myślę. Zizi coś zaskrzeczała w romskim języku. I?ni z tego ni z owego wrzasnęła:„ Kurde! Kurde!”. Na co z zaplecza wyskoczył bladolicy młody pomocnik. – Cicho! – wrzasnął do Zizi po polsku. Zizi skwitowała to chrapliwie:?„Violatore! Violatore! Czyli gwałciciel. Zizi nie jest papuzim wyjątkiem władającym językami. W Księdze Rekordów Guinnessa figuruje kilka papug-poliglotek. Jedna z nich, zielona papużka, bije rekordy w angielskim. Opanowała aż 1728 angielskich wyrazów. Który z polskich tu przybyszy jej dorówna? Parę lat temu słynna była w Wielkiej Brytanii afrykańska papuga zwana Ziggi. Należała do speca od programów

W Krystyna Cywińska

Przemysław Wilczyński

Wprowadziłem się niedawno. Blok ładny, w dobrej okolicy. Do tego Sąsiadka z balkonu obok co tydzień opowiada dowcipnie o rzeczywistości. Dwa tygodnie temu też opowiedziała. Tym razem się nie śmiałem. Tym razem nie zrozumiałem.

komputerowych, Chrisa Taylora. Podsłuchiwała wszystko, a szczególnie rozmowy przez komórki. Chrisa i jego dziewczyny Suzi. Ile razy Suzi dzwoniła do Chrisa, Ziggi skrzeczała: „Garry! O Garry! Pewnego dnia, kiedy oboje czulili się na kanapie, Ziggi zaskrzeczała: „I love you Garry!” i zaczęła wydawać odgłosy westchnień i pocałunków. „Cmok, Cmok, I love you Garry!”. Okazało się, że zdradziła tajemnicę romansu Suzi z Garrym. No i skończyło się na rozstaniu kochanków. Dziennikarze opisywali szczegółowo ten incydent w mediach. Strzeżcie się gadających papug. Są jak niewyżyte plotkarki. Za to pies nigdy człowieka nie obszczeka. „If you want a real friend, get a dog” –?powiada angielskie porzekadło. Pies jest bezproblemowym obiektem miłości człowieka. Nie zdradzi go dla nikogo, ani nikomu nie zdradzi niczego. Przynajmniej do tej pory. – Czy pani mieszka sama? Spytał?znajomy znajomą. – Nie, mieszkam z psem. I tylko z nim sypiam –?odparła. Królowa Elżbieta I też podobno z psem dzieliła dziewicze łoże. Kiedyś, jak podają?zapisy, królowej spodobał?się pies jej nadwornego lekarza, doktora Beulleyn. – Oddajcie mi go, a w zamian żądajcie czego chcecie – rzekła królowa. Na co eskulap: – Pies jest własnością Najjaśniejszej Pani. – A czego waść w zamian żąda? – Psa z powrotem. Głową za to nie zapłacił. Wykorzystał?ten epizod Szekspir. W swojej sztuce

„Wieczór Trzech Króli” błazen na pewną?propozycję odpowiada: „To jakbyś waść psa mi darował, a potem prosił, żebym ci go dał?w prezencie. Taka to jest miłość człowieka do psa. – Odkąd mąż mi psa kupił, wiem co to miłość – stwierdziła pewna lady. Bo od nikogo nie doznaje się takich bezinteresownych czułości. A poza tym, jak powiada inne angielskie porzekadło: „When cold, put an extra dog on your bed”. A jak się dołoży i kota, sama rozkosz. I?pomyśleć, co by to było, gdyby nam groziła islamizacja. A psom i kotom, jako nieczystym zwierzakom, wstęp do domów byłby zakazany pod groźbą więzienia. Już sama tego świadomość mogła wzburzyć Brytyjczyków, zwierzaki kochających, z powodu propozycji anglikańskiego prymasa dr Rowana Williamsa dotyczących szariatu. Co to, to nie! Kamienowanie kobiet za małżeńską zdradę można by jeszcze znieść! Ale zdradzanie psów, przyjaciół? Bohaterów w Iraku w walce z terrorystami islamskimi? Nigdy! Nasz spaniel Kajtuś tego by nie przeżył. My też nie. Z Kajtkiem można sobie o wszystkim pogadać i o wszystko się dogadać. Psia mowa od dawna frapuje ludzi. Ostatnio, jak przeczytałam w tutejszej prasie, zajmują się?nią naukowcy węgierscy z Uniwersytetu w Budapeszcie. Co pies mówi, kiedy szczeka? Podobno opracowali komputerowy program, tłumaczący psie szczekanie na węgierski. Prowadzący te badania profesor Csabo Molnar

zamierza opracować dyskietki tłumaczące psi język na inne ludzkie języki. Czytam, że w przyszłości człowiek będzie mógł przy pomocy komputera prowadzić z psami różne dyskusje. Dojdzie i do tego, że psy będą mogły mieć własne laptopy. Pies łapą odpowiedni klawisz naciśnie i będzie mógł japać co mu ślina na język przyniesie. l łączyć się z innymi psami czy ludźmi, i nadawać. Zawsze podejrzewałam, że technologia to ryzykowny wynalazek. Bo nawet pies przyjaciel, w złości mógłby nas obszczekiwać na mieście. I zdradzać domowe tajemnice. Dziennikarze już się martwią o rodzinę królewską. Siedzi w pałacu sfora psów corgi, uszami strzyże, podsłuchuje, a potem na laptopie wszystko wyszczeka dziennikarzom za byle kość. Najbardziej intymne szczegóły z pożycia rodziny królewskiej czy innych osobistości. A jeśli rozszyfrują i kocie miauczenie? Każdy katzen-jammer, czyli kociokwik? No, wtedy to już?pies pogrzebany. Żadna prywatna tajemnica się nie uchowa. Ale w dziejach ludzkości różne psy szczekają a karawana idzie dalej. A psie głosy przecież nie idą pod niebiosy. W Biblii jest zapis, że kto kocha mnie, kocha i psa mego. A wszystko to na psa urok. Antropomorfizm. Czyli przypisywanie ludzkich cech naturze. Wszystkiemu co żyje. I w poszukiwaniu życia we wszystkim i ze wszystkimi porozumienia. Kajtuś z kotką i z mężem przysypiają przy telewizorze, a ja chyba pójdę pogadać sobie z fikusem.

Pytania z sąsiedniego balkonu Sąsiadka to Pani Krystyna Cywińska, która napisała felieton o „Strachu” i kwestii antysemityzmu. Felieton mnie zdziwił, muszę więc zadać kilka pytań, choćby dla lepszego samopoczucia. Pytam na łamach, czyli jakby przez balkon, po sąsiedzku. Wiem, że nieładnie tak wykrzykiwać, ale chcę, żeby usłyszało całe Osiedle. Pisze Pani o „Strachu” Grossa: „Im większe nasze protesty (…), im silniejsza w obronie argumentacja, tym silniejsze zarzuty (…) W tym pojedynku raczej nie wygramy. Nierówne siły”. Kto to jesteśmy „my”, szanowna Pani Krystyno? Czy ja też jestem „my”? Kto to są „oni”? Czy Gross to już „oni”? Jak Pani to mierzy? Analizując drzewka genealogiczne? Jakie to siły przeważają? Z kim nie wygramy? Dlaczego? „Bo mamy do czynienia z mistrzami jazgotu, propagandy”? Kto ma do czynienia? My? Czyli ja też mam do

czynienia? Pisze Pani o „łatce” i „etykietce” antysemityzmu. A może jest po prostu antysemityzm? Może stadionowe „zrobimy z wami, co Hitler zrobił z Żydami” (słyszałem!) to nie przypadek? Może napisy „Żydzi do gazu!” (widziałem!) to nie przypadek? Może antysemickie komentarze na przystanku (słyszałem!) to nie przypadek? Może poszczekiwania Jerzego Roberta Nowaka to nie przypadek? Może stąd „łatka”? Pyta Pani: „I w czym to Polsce fama antysemityzmu (…) zaszkodziła? W obaleniu komuny? (…) W pochodzie do kapitalizmu? Bożka żydowskiej finansjery. Do demokracji?”. Miałem kolegę w szkole: wykręcał kolegom ręce, pluł na nich, własną matkę wyrzucił z domu. I co? W niczym mu to nie przeszkodziło: ma wielką firmę i samochód. Należy do finansjery, polskiej finansjery (proszę

mi, młodemu, wyjaśnić: jakiego bożka mają inne finansjery – szwajcarska, niemiecka? Innego? Nie kapitalistycznego? Myślałem, że tu nie ma wojny religijnej). No więc antysemityzm nie przeszkodził. A może w czymś nie pomógł? Może nie pomógł w zdobyciu „etykietki” tolerancyjnego narodu? Pisze Pani: „Niemcy już skończyły z błaganiem na kolanach i ręką w kasie o przebaczenie”. A my błagamy? „I tylko przemysł Holocaustu, głównie w rękach żydowskich, zbija na tym nadal fortunę”. Co to jest przemysł Holocaustu? Na „tym” – czyli na czym zbija fortunę? Na wymordowaniu trzech milionów ludzi? I znowu – kto zbija? „Oni” zbijają? Czy ci co jazgoczą, łatki przyszywają, etykietki nadają, famę roznoszą, finansjerę wiadomej proweniencji współtworzą, przemysł Holocaustu rozkręcają – to są ci sami „oni”?

Czy mają siedzibę? A może są wszędzie? Za każdym węgłem? Już i w Londynie? Już i Heathrow – przez finansjerę wspierani – jęli opanowywać? I najważniejsze: czemu mamy o TYM nie mówić, skoro dopiero zaczęliśmy? „Wszystko zbladło, przeszło do historii”. Czy takie jest zdanie wybitnego świadka historii? Nie mówić? Cicho sza? W imię czego? Spokoju świętego? Snów słodkich? Pisze Pani, że podniecamy się antysemityzmem i jesteśmy do tego podżegani. Ale ja (i moi rówieśnicy) nie czujemy się podżegani. Pisze Pani, żebyśmy przestali się biczować. Ale my nie czujemy na plecach bicza. Może to brak obciążeń historycznych? Kompleksów? Nic na to nie poradzę. Pani Krystyno, proszę zrobić wyjątek. Proszę mi, młodemu, te kilka rzeczy wytłumaczyć. Do rozumu przemówić. Moresu nauczyć. Proszę nie zamykać balkonu.


|13

nowy czas | 15 lutego 2008

felietony i opinie KOMENTARZ ANDRZEJA KRAUZEGO

Wacław Lewandowski

Rosja bliżej Europy?

Na czasie Grzegorz Małkiewicz

Ken Livingstone nie schodzi z pierwszych stron gazet, więc i tym razem felieton będzie z Kenem w tle. Jedynym w swoim rodzaju politykiem. Sobie tylko znanymi metodami, jakąś dziwną alchemią z pogranicza socjotechniki, zaistniał w świadomości londyńczyków, komentatorów i polityków jako stały element londyńskiego krajobrazu. Londyn bez Kena wydaje się niemożliwy. Jest swojski, otwarty, przystępny, po prostu Ken. Ken – to już trademark, mało kto mówi o burmistrzu Londynu Mr Ken Livingstone. To też nie jest bez znaczenia. Nawet jego rywal w zbliżających się wyborach, Boris Johnson, powszechnie występujący jako Boris i posiadający równie ekscentryczny sposób uprawiania polityki, nie jest w stanie dorównać swojemu konkurentowi. Trudno przewidzieć jak będzie tym razem. Czy Ken pokona nieubłagane prawo polityki jakim jest zmęczenie materiału, czyli tęsknota elektoratu do nowej twarzy na najwyższym stanowisku? Czy elektorat ponownie wybaczy Kenowi ewidentne nadużywanie władzy? A lista jest długa. Najpoważniejszym zarzutem z punktu widzenia prawa jest doniesienie, że burmistrz ubiegający się o reelekcję wykorzystywał opłacanych przez podatnika pracowników magistratu w czasie swojej poprzedniej kampanii wyborczej. Dochodzenie trwa, ale już słyszałem w środkach masowego przekazu głosy bagatelizujące ten bądź co bądź poważny zarzut. Kena należy traktować z ulgą, a obywatel, który przez pomyłkę wymuszoną wprowadzonym objazdem przekroczy swoim samochodem granicę congestion charge musi zapłacić karę. Nie jednorazową opłatę, bo nie zdawał sobie sprawy, że znalazł się po płatnej stronie – właśnie karę w wysokości 120 funtów. Nie ma okoliczności łagodzących, jest obiektywność kamer i jednoznaczność przepisów, które działają w jedną stronę. Bo dlaczego burmistrz ma odpowiadać za złamanie przepisów, jeśli je złamał? W tym zestawieniu niestety wygrywa burmistrz, który jeździ metrem, a kierowca zatruwa powietrze i jest tym samym wrogiem społecznym. I w ten sposób urabia się opinię publiczną, a z przestrzegających prawo obywateli robi się przestępców. A kierowca należący do największej grupy wyborców godzi się pokornie na dyskryminującą go politykę. Takie przyzwolenie pozwala burmistrzowi na jeszcze bardziej radykalne kroki, i to w ramach rozpoczynającej się kampanii wyborczej. Chodzi o opłaty za wjazd do centrum Londynu. Wprowadzenie congestion charge w 2003 roku – jak sama nazwa wskazuje – miało zmniejszyć natężenie ruchu kołowego w centrum Londynu. W pierwszym roku odnotowano pewien sukces, kontrowersyjny początkowo plan zyskał poparcie społeczne wykorzystane później do poszerzenia płatnej strefy. Poszerzono, rewolucji nie było, więc teraz Ken i jego doradcy z trockistowskich czasów postanowili zaatakować najbardziej przez siebie znienawidzoną burżuazję, jeżdżącą dużymi samochodami. Nikt się tym specjalnie nie przejmuje, że nagle nie chodzi już o zmniejszenie ruchu, lecz o walkę z zanieczyszczeniem środowiska. Cel szlachetny. Walka klas w jakże pięknym opakowaniu. Wjazd do centrum Londynu tzw. Chelsea tractor, czyli 4x4, ma kosztować 25 funtów. Stać ich na to, niech płacą. I żeby było sprawiedliwie, mniejsze samochody zostaną zwolnione z opłat. To właśnie na ten elektorat liczy Ken, a że zanieczyszczenie utrzyma się na tym samym poziomie albo się zwiększy, to już sprawa drugorzędna.

Chciałem odpocząć od tzw. swojskich tematów i zająć się tym razem wielką polityką, ale okazuje się, że ta trąci ostatnio zapaszkiem swojszczyzny. Niezbyt, co prawda, miłym dla nozdrzy, ale znanym bardzo dobrze. Oto czytam, że wobec nieobecności obserwatorów OBWE podczas marcowych wyborów prezydenckich w Rosji, rolę żyrantów prawości demokratycznych procedur wyborczych przyjmie na siebie międzynarodowa grupa osobistości zaproszonych przez rosyjską Fundację na Rzecz Wolnych Wyborów. W skład tej grupy wejdzie zaś silna reprezentacja polska, głównie aktyw „Samoobrony” z Lepperem, Piskorskim i Sikorą oraz – najprawdopodobniej – Leszek Miller, obecnie lider kanapowej partyjki Polska Lewica. Wycieczka „Samoobrony” jest już postanowiona, Miller jeszcze się waha, nie dlatego, by miał jakieś polityczne opory, po prostu zastanawia się, czy obecnością w Moskwie nie urazi swego przyjaciela Kasjanowa, którego kandydatury rosyjska Państwowa Komisja Wyborcza nie zarejestrowała. Fundacja, która rzecz organizuje, jest niby organizacją pozarządową, jednakże tylko według pokrętnych

standardów rosyjskich – jej główną założycielką jest bowiem rzeczona Państwowa Komisja Wyborcza. Jak zwykle, prosty chwyt propagandowy – wprawdzie Rosja nie akredytowała obserwatorów OBWE, ale o cóż chodzi? Przecież zagranicznych obserwatorów takich jak Lepper czy Miller będzie skolko ugodno! Od roku 1990 Stany Zjednoczone lekceważyły Rosję, uznając że jest zbyt słaba, by znów stać się światowym mocarstwem. Europa wyciągała do Rosji dłoń, zakładając, że przyjęcie Rosjan do „europejskiej rodziny” to tylko kwestia czasu. Przyjęto zasadę, że „co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr”, świat zaczyna się na nowo, a z „odnowioną” Rosją można będzie budować trwały ład europejski. Efekt jest, jaki widzimy – Putin robi co chce i jak chce, ostatnio nawet ogłosił, że osławiony pakt Ribbentrop-Mołotow nie był sprzeczny z międzynarodowym prawem, co nie wzbudziło żadnej poważnej reakcji Zachodu. Teraz przygotowuje wybory, które legitymować będzie zaproszeniem do roli obserwatorów wielonarodowej mierzwy politycznej, ludzi zgranych

i skompromitowanych, którzy – by istnieć – nie odrzucą zaproszenia od samego diabła. Ktoś się specjalnie oburza? Nie bardzo... Lada moment w USA ster przejmą demokraci i zapewne zadbają przede wszystkim o umocnienie kulejącej amerykańskiej waluty. Jeśli dolar zostanie umocniony, zyski Rosji, która ma wieloletnie umowy handlowe na sprzedaż surowców właśnie w tej walucie, wzrosną niepomiernie. Będzie jeszcze więcej pieniędzy na modernizację armii i jeszcze więcej rosyjskiej buty w politycznych poczynaniach. W Europie mało kogo to obchodzi. W każdym razie mało kogo w Radzie Europy. Brak na kontynencie polityków, którzy – jak kiedyś Churchill – mieliby wizję Europy zjednoczonej jako europejskich stanów zjednoczonych, zdolnych przeciwstawić się Rosji. Jest to prawda wstrząsająca, bo wkrótce może okazać się, że zbliżenie Rosji do Europy postępuje. Na rosyjskich warunkach i bez pozorów partnerstwa. W awangardzie takiego zbliżenia kroczą dziś Lepper i jemu podobni. Oby nie okazało się, że ten margines europejskiej polityki jest zapowiedzią przyszłości Europy.

Waldemar Rompca

Twierdza Ameryka Wybierasz się do Stanów? To uważaj. Już niebawem może to być trudniejsze, niż się obecnie wydaje. W cieniu kampanii prezydenckiej rozgrywa się kolejna potyczka na linii Europa-USA. Amerykanie nazywają to „troską o bezpieczeństwo”, ale Europa nie jest przekonana. Do mediów wyciekł ciekawy, chociaż bardzo kontrowersyjny dokument nazywany przez stronę amerykańską „memorandum of understanding”, a określający nową listę postulatów, które powinny spełnić europejskie linie lotnicze latające do Ameryki. To już kolejne podejście strony amerykańskiej domagającej się coraz to nowych informacji. Tym razem jednak wcale nie jest pewne, że otrzymają to, o co proszą. Jest mało prawdopodobne, że kraje Unii zgodzą się, by na pokładach europejskich przewoźników znajdował się uzbrojony amerykański szeryf, gdyż takiej możliwości nie przewiduje żadne z praw obowiązujących w UE. Przedstawiciele Unii nazywają samą propozycję szantażem. Amerykanie grożą palcem, że wprowadzą wizy także dla tych, którzy w tej chwili z tego obowiązku są zwolnieni.

Na liście pojawia się również kolejna nowość mówiąca o tym, że już niebawem wybierając się za ocean będziemy zmuszeni rejestrować się na specjalnej stronie internetowej z prośbą o prawo do przylotu do kraju. Mamy to czynić jeszcze przed wykupieniem biletu lub jego zarezerwowaniem, a sama procedura odpowiedzi ma potrwać kilka dni. Wszystko to w celu umożliwienia stronie amerykańskiej dokładniejszej kontroli granic oraz tego, kto może przyjechać, a kogo tam po prostu nie chcą. Na długiej liście znajdują się również pytania o to, kto odprowadzał cię na lotnisko, lub czy może będziesz tylko przelatywać przez terytorium Stanów Zjednoczonych. Niestety, nikt nie wspomina o tym, kto będzie miał do tych wszystkich informacji dostęp oraz jakie są zabezpieczenia samego systemu. W Europie wszystko to jest dokładnie regulowanie przepisami o ochronie danych osobowych, w USA takich przepisów nie ma. W całej tej sprawie pojawia się jeszcze jeden, przerażający szczegół – że Amerykanie szczególnie zainteresowani są zgodą ze strony niektórych (niestety,

nie podano czy na liście jest Polska, są za to Czechy czy Grecja) krajów Unii Europejskiej, których mieszkańcy muszą posiadać wizę wjazdową. W zamian za podpisanie dokumentu i zgodę na nowe zaostrzenia obiecują im złagodzenie warunków wizowych i wprowadzenie ruchu bezwizowego. Czesi już wyrazili zainteresowanie rozmowami przyznając jednocześnie, że Unia do tej pory nie zrobiła niczego, by sprawę ruchu wizowego rozwiązać lub nawet wykazać jakąkolwiek pomoc w tej sprawie. A sprawa jest ciekawa, bo pokazuje, że mimo iż Ameryka żyje wyborami, administracja Busha nie marnuje czasu i stara się wprowadzić w życie jak najwięcej ze swoich planów walki z terroryzmem. Bez względu na to, co w tej samej sprawie mówią ci, którzy za chwilę zastąpią go na najważniejszym stanowisku na świecie. Sprawa budzi wiele kontrowersji od dawna. I zastanawia jedynie to, dlaczego nikt nie wpadł jeszcze na pomysł, by Amerykanom wprowadzić wizy w Europie. Wówczas każde rozmowy zaczynano by z zupełnie innego poziomu.


14|

15 lutego 2008 | nowy czas

takie czasy

Szariat w Wielkiej Brytanii Aleksandra Łojek-Magdziarz

Elementy prawa islamskiego nieoficjalnie są już stosowane w Wielkiej Brytanii. Ich wprowadzenie do brytyjskiego systemu prawnego jako rzecz nieuchronną, obwieścił arcybiskup Canterbury, Rowan Williams. Słowami tymi poraził niemal każdą stronę brytyjskiej sceny politycznej i religijnej, począwszy od lewicowców, skończywszy na samych zainteresowanych, czyli muzułmanach.

Przede wszystkim nie wiadomo, co tak naprawdę arcybiskup chciał przez to powiedzieć. Pojawiły się głosy, że wystąpienie Williamsa, honorowego zwierzchnika Kościoła anglikańskiego, świadczy o jego otwartości i rozumieniu istoty prawa islamskiego, ale też oskarżono go o wyjątkową naiwność. Nie tylko nie sprecyzował, o jakie aspekty prawa islamskiego miałoby chodzić, ale w dodatku nagle potraktował to prawo jako system homogeniczny i niemal równorzędny z sekularnym brytyjskim systemem prawnym, co wielu absolutnie nie mogło pomieścić się w głowie. Interesujące jest to, że przeciwko arcybiskupowi jednym niemal głosem przemówili chrześcijanie, lewicowcy, konserwatyści, liberałowie, muzułmańskie feministki, reformatorzy muzułmańscy, część publicystów „The Times”, „The Guardian”. Szczególnie gardłowały tabloidy. Taka była pierwsza reakcja na gorąco. Później zaczęły się jednak bardziej głębokie refleksje na ten temat (poza głosami, że arcybiskup powinien być odwołany ze swej funkcji, bo przynosi ujmę Kościołowi anglikańskiemu).

Ależ szAriAt już jest! Tymczasem elementy szariatu są już stosowane w Wielkiej Brytanii. Nie mają charakteru wiążącego z punktu widzenia prawa brytyjskiego, niemniej są ludzie i to jest ich wielu, którzy zwracają się do istniejących i działających najczęściej przy meczetach sądów muzułmańskich z prośbą o porady prawne, głównie w sprawach spadkowych, cywilnych, rodzinnych, ale i rytualnych. Wielożeństwo w Wielkiej Brytanii jest zakazane, ale gdy dojdzie do nie-

go poza granicami kraju (najczęściej w Pakistanie, bo też większość brytyjskich muzułmanów ma w sobie krew pakistańską), jest uznawane przez brytyjski system. Wielu brytyjskich muzułmanów uważa jednak wielożeństwo za przeżytek. Niektóre banki prowadzą islamską bankowość, zgodnie z zasadą, że w islamie zakazane jest zarabianie na czasie, czyli pobieranie odsetek. Islamska bankowość zatem rozwija się nie tylko w bankach islamskich, ale zwykłych brytyjskich bankach, np. w Lloydsie. Inne prawa religijne również są w użyciu. Prawo żydowskie w wydaniu ortodoksyjnym sto lat temu doczekało się uznania go przez brytyjski system prawny i służy do rozwiązywania sporów między zgadzającymi się na jego zastosowanie stronami, jeśli nie stoi w sprzeczności z brytyjskim systemem prawnym.

KAmienowAnie cudzołożniKów Prawo islamskie budzi silne kontrowersje, ponieważ jednoznacznie kojarzy się z kamienowaniem za cudzołóstwo (taka kara przewidziana jest w kodeksie karnym Iranu, przy czym kamienie używane do tego procederu mają, jak mówi przepis, nie być ani za duże, by nie zabić cudzołożnika od razu, ani za małe, by go zanadto nie męczyć), karami odzwierciedlającymi (oko za oko, ząb za ząb) czy obcinaniem dłoni za kradzież. Kary te, czyli elementy prawa karnego, nie są powszechnie przez muzułmanów uważane za nieodzowne, aczkolwiek ważne jest, że istnieją takie grupy, ba, całe państwa, które tak właśnie pojmują wymierzanie sprawiedliwości (Arabia Saudyjska,

Iran, Nigeria czy niektóre tereny Afganistanu). W krajach tych ta szczególna kara śmierci grozi też homoseksualistom i tym, którzy szkalują islam.

BrAK uniwersAlnego prAwA islAmsKiego Nadużyciem byłoby jednak stwierdzenie, że prawo muzułmańskie jest jedno, identyczne dla wszystkich wyznawców i nadużycie owo jest często popełniane zarówno przez muzułmanów, jak i badaczy zajmujących się szariatem. Za przykład może posłużyć apostazja, czyli porzucenie własnej wiary, która w powszechnym mniemaniu stanowi jedno z poważniejszych przestępstw – jest bowiem dla muzułmanów świadomym odrzuceniem prawdy, a zatem sprzeniewierzeniem się tejże. Koran nie przewiduje doczesnej kary za apostazję, zatem można wyciągnąć wniosek, że deleguje karanie odszczepieńców w ręce Boga, nie ludzi. Jednak, jak wyżej wspomniałam, w świadomości niektórych radykałów islamskich jest to najcięższy występek, jaki muzułmanin popełnić może. Dlatego niektórzy prawnicy muzułmańscy mnożą znamiona apostazji, np. dla nieżyjącego już muftiego Ibn Baaza z Arabii Saudyjskiej, którego fatwy (wyroki i decyzje prawne) są nadal respektowane przez wahhabitów (bardzo radykalnych muzułmanów z Arabii Saudyjskiej) – na przykład położenie Koranu w miejscu do tego nieprzeznaczonym jest już indykatorem apostazji. Tym bardziej, oczywiście, porzucenie islamu. Ibn Baaz był zwolennikiem jak najsurowszego karania apostaty. Kodeks karny Republiki Iranu za udowodnioną apostazję przewiduje

śmierć, natomiast w Sierra Leone, w Uzbekistanie czy Maroku odejście od islamu czy konwersja na inną religię uważana jest za rzecz jedynie ekstrawagancką (choć budzącą pewne podejrzenia).

sprzeczności w KorAnie Nawoływania przywódców rozmaitych grup, by wprowadzić prawo islamskie (czy też by założyć państwo islamskie) jest nawoływaniem niejasnym, ponieważ bezwzględnie domaga się odpowiedzi na pytanie, jakie miałoby być to prawo, na czym miałoby się ono zasadzać. Koran nie tylko nie reguluje wszystkich przypadków, ale jeszcze zawiera sprzeczne przepisy. Konieczne są zatem rozliczne narzędzia, które umożliwiają tworzenie i stosowanie prawa. Dlatego, aby móc wydać opinię prawną na dany temat, prawnicy muzułmańscy uciekają się jeszcze do hadisów (czyli zbiorów powiedzeń i udokumentowanych zachowań proroka islamu, Muhammada), następnie do różnego rodzaju wykładni prawniczych, które mają pomóc w interpretacji przepisów koranicznych i hadisowych, później jeszcze do szkół prawa, które różnią się od siebie geograficznie, ideologicznie, a na końcu do fatw, które sami mogą produkować, jeśli mają ku temu odpowiednie uprawnienia. Poza tym w islamie (zwł. większościowym, czyli sunnickim) nie ma hierarchy, nie ma zwierzchnika, który mógłby kontrolować proces ujednolicania prawa czy doboru przepisów. Gdyby zatem zdefiniowanie prawa islamskiego było proste, łatwo by było powiedzieć, jakie elementy prawa mogą zostać wprowadzone, a które nie powinny

być. W tej chwili muzułmanie brytyjscy sami decydują o tym, do czego się chcą stosować (być może niektórzy są zmuszani do respektowania takich, a nie innych elementów prawa), a to otwiera pole do nadużyć, a także niebezpiecznych manewrów, ponieważ prawo niekontrolowane może doprowadzić do tego, że w pewnych regionach Wielkiej Brytanii pieczę nad nim przejmą, na przykład, radykalni tradycjonaliści, będący pod wpływem wahhabitów, a nie zwolenników nowoczesnej interpretacji islamu. I wybiorą archaiczną, przednowoczesną, własną wersję prawa islamskiego. Sam Koran może być odczytywany dosłownie (czego chcą tradycjonaliści), kontekstowo (czego chcą zwolennicy nowoczesnej interpretacji) albo ahistorycznie. Coraz więcej muzułmanów, zwłaszcza żyjących na Zachodzie uważa, że Koran należy odczytać na nowo, ponieważ fakt, że został zesłany czternaście wieków temu, w sposób zasadniczy wpływa na jego aktualność. Jak bowiem regulować np. cyber crime w oparciu o Koran i hadisy? Jak ustosunkować się do kwestii fotografii, skoro w islamie ortodoksyjnym panuje ikonoklazm (choć znowu – trudno znaleźć na to dowód w Koranie), czyli zakaz przedstawiania postaci ludzkich i zwierzęcych? Każdy podróżujący muzułmanin ma ze sobą paszport z fotografią. Ale już w Arabii Saudyjskiej, gdy umarł wspomniany wyżej Ibn Baaz pod koniec lat dziewięćdziesiątych, w lokalnej gazecie pojawiły się zdjęcia z jego pogrzebu ze starannie zamazanymi twarzami tych, którzy przyszli pożegnać szejcha.

reformA, A potem implementAcjA? Zatem Rowan Williams najwyraźniej chciał tylko coś zasugerować, na coś zwrócić uwagę – że istnieje pewna duża mniejszość religijna, która bywa, że stosuje się do swoich nieujarzmionych jeszcze praw o różnym podłożu kulturowym (prawo Irańczyka będzie się bowiem różniło od prawa Marokańczyka czy Pakistańczyka) i że ważne jest przyjrzenie się temu, co się w środku tej bardzo niehomogenicznej masy ludzi dzieje także pod względem prawnym. Jak żyją, do czego się stosują i jak się integrują. Marginalizowanie ich prawnych potrzeb może bowiem być niedobre w skutkach, bo nie dojdzie nawet do prób ujednolicenia i, być może w wielu przypadkach, reinterpretacji i unowocześnienia prawa islamskiego. Dla obserwatorów zaistniałej sytuacji ciekawym faktem jest również to, że gdyby rzeczywiście w Wielkiej Brytanii doszło do skutecznego uporządkowania prawa islamskiego i ściślejszego jego zdefiniowania z uwzględnieniem osiągnięć prawa zachodniego z całą spuścizną praw człowieka, byłoby to historyczne wydarzenie na skalę światową, które niewątpliwie odbiłoby się szerokim echem na Bliskim Wschodzie.


|15

nowy czas | 15 lutego 2008

czas na rozmowę

Niebo można znaleźć tu, na ziemi

uskrzydlają, dodają energii czy przygniatają?

Wybitny filozof, duszpasterz, ks. prof. Józef Tischner,

– Te nagrody traktuję nie tylko jako wyróżnienia dla mnie, ale dla całego zespołu Polskiej Akcji Humanitarnej. Uskrzydlają i dodają mi energii, ale też obciążają poczuciem odpowiedzialności. Dostaję różne listy, w których ludzie proszą mnie o rzeczy niemożliwe. Sądzą, że prezydent jakiegoś miasta, prezydent kraju czy inne ważne osobistości na moją prośbę dadzą mieszkanie, większą rentę, załatwią jakąś zaległą sprawę. To są rzeczy, których nie mogę zrobić. Ale kiedy gdzieś zdarza się katastrofa, giną ludzie, to wiem, że mogę coś zdziałać, bo po to istnieje nasza organizacja. Nie mogę powiedzieć sobie pewnego dnia, że mam dosyć. To jest niemożliwe. Ta praca nadaje sens mojemu życiu.

będąc ciężko chory na raka krtani zauważył, że cier-

Ale wie Pani równocześnie, że dzięki akcjom Polskiej Akcji Humanitarnej udało się nakarmić wiele tysięcy głodnych dzieci.

Z JANINĄ OCHOJSKĄ, szefową Polskiej Akcji Humanitarnej, rozmawia Jolanta Drużyńska Podobno największy wpływ na nasze późniejsze życie ma pierwsze dziesięć lat. Te lata spędziła Pani z powodu polio (choroby Heinego-Medina) w szpitalach i sanatoriach. Czas dzieciństwa był więc naznaczony bólem i cierpieniem. Trudno w takim przypadku mówić chyba o szczęśliwym dzieciństwie?

– Można, bo moje dzieciństwo było szczęśliwe, mimo że byłam daleko od domu, że tęskniłam, że w szpitalach i sanatoriach czasami byli wychowawcy czy pielęgniarki, powiedziałabym, nawet okrutni. Ale i tak przeważają te dobre wspomnienia. Ośrodki, w których najdłużej przebywałam pomogły mi zaakceptować niepełnosprawność, przyjąć ją jako coś normalnego, a nawet więcej, jako dar. Dr Wierusz, który stworzył ośrodek w Świebodzinie zawsze mówił nam: „Macie więcej, a nie mniej. Wam dano, a nie odebrano”. Dziś wiem, że miał rację, bo moja niepełnosprawność jest darem, jest dobrem i to ona także zaprowadziła mnie do miejsca, w którym jestem i z którego mogę pomagać innym ludziom. Powinniśmy z siebie dawać jak najwięcej, bo jeśli człowiek coś dostał, to powinien też umieć dawać innym. 29 operacji, a jednak uważa Pani, że cierpienie daje szansę, by ujawniło się dobro. Czyżby bez tego doświadczenia nie mogło się ujawnić?

– Jak przychodzą trudne chwile, to ludzie różnie reagują. Niektórzy popadają w depresję, drugich ogarnia długotrwały smutek. Ale, wiem z doświadczenia, że po smutku zawsze przychodzi radość. Nawet jeżeli odejdzie najbliższa osoba czy stanie się w naszym życiu coś strasznego: dotknie nas kalectwo, ciężka choroba, to prędzej czy później przychodzą też wydarzenia radosne. Parę lat temu w drodze powrotnej konwoju Polskiej Akcji Humanitarnej z Afganistanu, miałam wypadek. Byłam bardzo połamana, czekało mnie wiele poważnych operacji. Kiedy leżałam w krakowskiej Klinice Ortopedycznej, dostałam wiele listów od ludzi, którzy pisali, że to, co mnie spotkało, jest niesprawiedliwe. A ja pomyślałam sobie wtedy, że wypadek paradoksalnie był dobry dla mnie, ponieważ doświadczyłam wtedy niezwykłej troski mojego męża i zyskałam pewność, że PAH potrafi działać beze mnie. Wiem, że akceptacja cierpienia nie jest łatwa, zwłaszcza w momencie, kiedy to cierpienie dotyczy kogoś bliskiego. Znam ludzi, którzy przeszli przez doświadczenie faktu zamordowania ich dziecka i potrafili znaleźć w sobie siłę do stworzenia grup wsparcia dla rodziców, których spotkała podobna tragedia. Cierpienie przerodziło się u nich w dobro, które można przekazać innym. W latach 1984-85 podczas wyjazdu do Francji na kolejne operacje, zetknęła się Pani ze stowarzyszeniem Amitie Pologne, potem EquiLibre, organizacją humanitarną pomagającą w tam-

tym czasie ludziom w Polsce. Dziesięć lat później, w 1994 roku, została oficjalnie zarejestrowana Polska Akcja Humanitarna. Pani „dziecko” zrodzone właśnie z cierpienia, ale jednocześnie z doświadczenia ludzkiej sympatii, życzliwości i solidarności.

– Nawet nie pomyślałam, że to było dokładnie dziesięć lat później, ponieważ zaczęliśmy działać już w 1992 roku, ale jako filia EquiLibre. Zetknięcie się z tą organizacją zmieniło moje życie. Pojechałam do Francji jako pracownik naukowy Pracowni Astrofizyki PAN, ale poznanie EquiLibre spowodowało, że zaangażowałam się, jako wolontariuszka, w rozdział darów przywożonych przez nich do Polski. Zobaczyłam wtedy, na czym polega pomoc humanitarna i jak wiele pracy musieli wykonywać ludzie z EquiLibre, żeby przekonać Francuzów do pomocy Polsce. Zrozumiałam, że istotą tej pomocy jest ogromne społeczne zaangażowanie. Wierzyłam, że jeżeli w Polsce mają zajść jakiekolwiek przemiany, to potrzeba właśnie takiego zaangażowania ludzi. Nie myślałam wtedy o pomocy dla innych krajów, ale o pomocy dla samych siebie. Taką możliwość wspólnego robienia czegoś dla dobra innych dawały organizacje pozarządowe i stąd wzięła się Polska Akcja Humanitarna.

– Tak, i dlatego te liczby, które podałam, nie przygnębiają mnie, tylko dodają mi skrzydeł, bo wiem, jak wiele jest do zrobienia. Myślenie o tym, co mogę zrobić, a nie o tym, czego zrobić nie mogę. To jest moja recepta na życie. PAH pomogła już dziesiątkom tysięcy ludzi. Daliśmy im szansę i nadzieję na przyszłość. Dotarliśmy do 26 krajów świata. Mamy misję w Czeczeni, Afganistanie, na Sri Lance. Od niedawna nasze misje są również w Sudanie i w Palestynie. Jesteśmy w Iraku, w Iranie prowadzimy sierociniec, a na Litwie opiekujemy się czeczeńskim domem dziecka. W Polsce pomagamy uchodźcom, a od 1998 roku prowadzimy akcję dożywiania dzieci „Pajacyk”. Mogliśmy uczynić wiele dobra dzięki ludziom, którzy nas w tych działaniach wspierali. Chciałabym im serdecznie za to podziękować i od razu prosić o dalsze wsparcie.

I wtedy Pani zrozumiała, że trzeba zmienić to słynne powiedzenie francuskiego myśliciela J. P. Sartre’a, że „piekło to inni”, na stwierdzenie, że „niebo to inni ludzie”?

– Chyba uważałam tak zawsze, chociaż nie zawsze miałam tego świadomość. Ci, którzy wspierali mnie w trudnych momentach, dali mi jednak wiele wewnętrznej siły pozwalającej robić rzeczy, które innym wydawały się niemożliwe. Mam więc doświadczenie nieba, które jest w innych ludziach. Nie oznacza to, że w tej pracy nie ma trudnych momentów. Jako chrześcijanka wierzę w niebo, miejsce, w którym może znajdę się po śmierci, ale wiem też, że to niebo można znaleźć tu, na ziemi. Ono jest pomiędzy ludźmi i w ludziach. Mogliśmy zrobić tyle dobrego dla innych, ponieważ w dziesiątkach tysięcy ludzi, którzy nas wspierali, było i jest dobro. Dzięki temu, że otrzymujemy pomoc materialną i intelektualną, że są z nami wolontariusze, możemy robić naprawdę wielkie rzeczy, możemy zmieniać ten świat na lepsze. To jest dowód na to, że niebo jest tutaj, tylko trzeba umieć je dostrzec. Jest Pani laureatką wielu nagród krajowych i zagranicznych, m.in. Nagrody im. Jana Karskiego, Orderu Uśmiechu, Nagrody Fundacji im. Romerów (Kanada), nagrody Pax Christi International Peace Award, Medalu św. Jerzego – przyznawanego przez „Tygodnik Powszechny”. W 1994 roku otrzymała Pani tytuł Kobieta Europy, a w w 2006 roku Nagrodę im. ks. prof. Józefa Tischnera. Czy te nagrody, te wyróżnienia

przesyłamy coś więcej niż tylko pieniądze

pienie nie uszlachetnia, niszczy, ale to, co dźwiga człowieka, to jest miłość i dobro.

– Bardzo przyjaźniłam się z ks. Tischnerem i jego doświadczenie cierpienia pod koniec życia było tym, co pozwoliło mu zrozumieć czym jest miłosierdzie, czym jest miłość. Nie chcę przez to powiedzieć, że on tego wcześniej nie rozumiał, ale wtedy doszedł do niezwykłej głębi rozumienia tych pojęć. Wszystkim polecam jego książki napisane w tym okresie. Jeżeli my, pomimo cierpienia, potrafimy wzbudzić w sobie miłość, to znaczy, że dokonaliśmy w sobie jakiejś niezwykłej pracy, która daje siły na znoszenie kolejnych cierpień i na przeżywanie kolejnych wzlotów, upadków, bo takie jest życie. Powiedziała Pani kiedyś: „Najchętniej wysłałabym pomoc do całego świata”. Nadal jest to aktualne?

Po to buduję Polską Akcję Humanitarną. Chciałabym, żeby w Polsce powstało więcej takich organizacji jak nasza, ponieważ nie zdołamy zrobić wszystkiego sami. Ale moim najgłębszym marzeniem, które wiem, że nie spełni się do końca, jest to, aby ludzie nie umierali z głodu, bo to jest coś, czego w XXI wieku nie powinno być. Chociaż nie uratuję wszystkich ludzi to wiem, że mogę pomóc tysiącom, nie ukoję bólu całego świata, ale ważne jest, że mam świadomość tego bólu.

Działania statutowe PAH można wspierać dokonując wpłat na konto: BPH 56 1060 0076 0000 4011 0000 1906 Numer SWIFT: BPHKPLPK


16|

15 lutego 2008 | nowy czas

reportaż

Turecka herbata i anioł skrzydlaty O wielokulturowości Niemiec Aleksandra Solarewicz

Tutaj Rosjanka ma rodziców Niemców, Niemka nosi nazwisko Gorecki, lecz nie zna ani słowa po polsku, księża od św. Kamila są Polakami, a Turek nazywa się Schmiede i ma niebieskie oczy.

Na pustym, lśniącym peronie nowego dworca Berlin Hauptbahnhof zauważyłam dwie panie. Jedna na oko trzydziestolatka, druga ma może około sześćdziesiątki. Podchodzę do nich, pytam o automat z biletami. – Niestety, nie wiemy, gdzie jest. Ale my mamy taki bilet na cztery osoby, może pani jechać z nami. Z wdzięcznością przycupnęłam koło obu kobiet, które przyglądają mi się z zainteresowaniem. – Skąd pani przyjechała? – pyta starsza z nich, słysząc wyraźnie obcy akcent. – Z Polski – odpowiadam już swobodniej. – Z Wrocławia – dodaję. Przytakują obie. Tak, słyszały o Wrocławiu. Wyjaśniam, że przybyłam na projekt dziennikarski Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej i Fundacji Genshagen. – A panie są tutejsze? – drążę, bo według mnie delikatnie różnią się od Niemek, i urodą, i skromnym strojem. – Ja już urodziłam się tutaj – odpowiada starsza z nich, widząc zainteresowanie. – Ale moich rodziców Stalin wypędził znad Wołgi w okolice Krasnojarska. – A więc Niemcy nadwołżańscy! – coś we mnie aż drgnęło. Pani tymczasem smutnieje. – Co to były za czasy i co to za ziemia – wzdycha, jak gdyby widziała je własnymi oczami. – Mój stryj opowiada, jak kopał tę zmarzniętą ziemię na Syberii. Tyle osób umierało z wycieńczenia. Tam jest grób na grobie. Najczęściej bezimienny – głos jej się załamuje. – A panie są już tutaj urodzonymi Niemkami? – myślę głośno. W odpowiedzi słyszę: – Ależ nie. My jesteśmy Rosjanki!

Bóg chrześcijan, Bóg nomadów Moment na chodzenie z wizytą wydaje się być najgorszy: z nieba leje się lodowaty deszcz, który siecze niemiłosiernie, zatapiając stare chodniki. Zostawiam za sobą Warschauerstrasse, z piękną stacyjką kolei miejskiej z początku wieku i okropnym, NRD-owskim blokowiskiem z drugiej strony torów. Razem z moją grupą zanurzam się w smutne zaułki Skalitzererstrasse, poszukując siedziby Gminy Tureckiej, gdzie mamy umówione spotkanie. Z trudem znajdujemy obskurny budynek-dziwo, z ciasną klatką schodową, gdzie mieści się biuro Gminy Tureckiej w Berlinie. Przez korytarz raz

po raz przemykają się cicho pracownicy, ciekawie przyglądający się gościom, którzy mówią miękkim, śpiewnym językiem. Mieszkanie jest skromnie urządzone, aneks kuchenny sąsiaduje ze stołem obrad, a okna pokoju wychodzą na betonowe podwórko. Z fotografii wiszącej nad stołem konferencyjnym spogląda Kemal AtatÜrk, który nasrożył krzaczaste brwi jak marszałek Piłsudski. Bekir Yilmaz, niedawno wybrany przewodniczący, jest wyraźnie onieśmielony grupą dziennikarzy z Polski. Kiedy mówi o działalności Gminy, kuli się w sobie, a oczy ma wbite w blat stołu. Właściwie nie tyle mówi, co czyta ulotkę informacyjną. – On się cały trzęsie – zauważa szeptem koleżanka. Ale Polacy nie byliby narodem emigrantów i wygnańców, gdyby nie potrafili znaleźć z niemieckim Turkiem wspólnego języka. Pan Yilmaz ożywia się i zaczyna opowiadać o tym, co boli przybyszów z Południa. Skarży się na przykład, że tylko Turcy muszą zdawać egzaminy językowe w Instytucie Goethego, gdy starają się o pobyt stały, podczas gdy inni cudzoziemcy nie muszą. Liczba imigrantów tureckich wynosi teraz 2,7 miliona,

co czyni ich największą grupą narodowościową po samych Niemcach. Wciąż napływają nowi tułacze, pojedynczo, rodzinami, całymi klanami. – Rząd niemiecki uważa, że najlepszą drogą do współpracy jest asymilacja. A my się nie chcemy asymilować. My się chcemy integrować – mówi z żalem w głosie. Popijamy herbatę turecką o kolorze ciemnego bursztynu, gorzkawą, pyszną .– Polska? Jasne, Turcy znają i lubią ten kraj. Z Polakami nigdy nie mieliśmy problemu – uśmiecha się przewodniczący. Faktycznie, od czasu bitwy wiedeńskiej nikt nikomu w drogę nie wchodzi. Pogodna gawęda kończy się oczywiście dyskusją o meczecie w Kolonii. Muzułmanie są zadowoleni z projektu, nad którym czuwa Hassan Schmiede z kolońskiej gminy (spotkam go kilka dni później). – To będzie coś na miarę naszych potrzeb – mówi pan Yilmaz. Protesty chrześcijan, których oprócz gabarytów budynku, niepokoi wizja śpiewu z 55-metrowej wieży, trochę go dziwią. – A czy w Stambule nie biją codziennie dzwony? Nikomu to nie przeszkadza.

Fakt – myślę. Chrześcijanie w Turcji nie budują jednak tak okazałych świątyń, a w ogromnej większości nie mają prawa własności do budynków sakralnych. Wychodzę na ulicę, mokrą od deszczu i złotych liści. Na środku skweru stoi kościół z czerwonej cegły. To znaczy, budowla, która kiedyś była kościołem. Bo teraz ma wymienione okna i drzwi na białe PCV, a tabliczka głosi, że mieści się tutaj szkoła. Poszłabym dalej, nie zatrzymując się, bo będąc w Anglii widziałam już świątynie zamienione na salony samochodowe i domy mieszkalne. Ale nad drzwiami tego budynku ostało się złociste malowidło, przedstawiające Chrystusa i Jego uczniów, a nad nimi słowa: Bleibe bei uns, Herr, denn es will Abend werden (Zostań z nami, Panie, gdyż ciemno już i ma się ku wieczorowi – ŁK 24,29). Widać wyraźnie: On, Mistrz odsunął się trochę na bok – jakby podjął decyzję, że odchodzi stąd, wybiera się w dalszą drogę. Oni stoją i proszą. Tak jakby wiedzieli, przewidzieli, jaki los spotka świątynię. Nie będzie już księdza i parafian, ale oni chcą Go tam za wszelką cenę zatrzymać. Czy zostanie tu? Czy może, jak pisze Staff w jednym z wierszy, zniechęcony, „beznadziejny – pójdzie… zbawiać ludy…”? Postacie zastygły na chwilę w bezruchu. Pięć dni później jestem już w Nadrenii. W niedzielę, ciemnymi ulicami Bonn idę do jednej z czynnych, jakby za dużych jak na dzisiejsze Niemcy, świątyń. W neoromańskiej przestrzeni kościoła St. Elisabeth modli się garstka wiernych, która u nas nazwana by była nie parafią, a co najwyżej kręgiem modlitewnym, pod przewodnictwem księdza, który w Polsce byłby już na zasłużonej emeryturze. Echo śpiewu i muzyki organowej niesie się po strzelistych murach. Pustka. Na kolumnę przy ołtarzu pada cień skrzydlatej postaci, trzymającej w ręce włócznię. Nie widać samej figury, ale cień trwa, nieruchomy, jak wierny rycerz swego Pana. W pustce, przerywanej dźwiękiem nieznanych mi pieśni, cień anioła mówi, że On – tam jest. Gdyby nie ten anioł, sądziłabym, że w kraju, gdzie Bóg nomadów buduje meczet-centrum dla dwu tysięcy wiernych, Bóg chrześcijan wycofuje się z własnych kościołów.

wszystkie groBy są nasze Nadrenia jest osnuta wiecznymi mgłami, nie darmo jest krainą legend i baśni. W Bonn, na tle tej szarości, widać pałacyki i ruiny twierdz. W bukowych lasach stoją budynki z grubo ciosanego kamienia, resztki średniowiecznego kościoła i wyludniający się klasztor. Tu i ówdzie można spotkać tablice z rzymskimi jeszcze inskrypcjami i pomniki lokalnych bohaterów, różne kolumny i płaskorzeźby. Czasami nawet nie ma potrzeby zastanawiania się, kto je postawił i kiedy. Gdybym była w ludnym Berlinie, dociekałabym kto, co i kiedy.

Tutaj wydaje mi się, że wszystko urodziło się w nieokreślonym „kiedyś”. Pałacyki, niegdysiejsze ambasady, są domami prywatnymi, a pałac prezydencki stoi ciemny i cichy. Widniejąca w oddali wieża już nie jest budynkiem parlamentu, tylko siedzibą poczty. Po cichym Renie czasem leniwie przepływa barka, poza tym srebrzysty nurt jest monotonny i chichy. – Mam za miedzą dwa cmentarze – pisze znajomy publicysta, który mieszka pod Kolonią. – Wszystkie narodowości, w tym Niemcy, Polacy i Rosjanie. Zapraszam na wyprawę. Zapalimy świeczkę symbolicznie, odmówimy stosowną modlitwę i starą tradycją wychylimy nad grobem kielonka za tych, co przed nami. Bo z latami wszystkie groby są nasze. Znajomy świetnie mówi po polsku, ale kiedyś wyrażał się z sympatią o Herbercie Hupce, więc pytam, czy jest Niemcem. – Ślązak z Sosnowca – odpowiada.– Taki żart historii.

Pod domem Beethovena Z zaplanowanych w ramach tego projektu spotkań nie wyszło tylko spotkanie z nadreńską Polonią. Gdyby nie moja własna inicjatywa, nigdy bym nie odkryła, że miejsce, w którym szukam śladów polskich, jest centrum Związku Wypędzonych. Tymczasem stoję właśnie pod domem Beethovena i wiję się w wygibasach, by zmieścić w obiektywie czerwoną kamienicę. – Sie studieren hier? (Czy pani tutaj studiuje?) – słyszę nagle z boku i spotykam wzrok wyfiokowanej sześćdziesięciolatki w różowym kostiumie i takiejże dzianinie. – Sie ist schon nach der Promotion (Ona zrobiła już doktorat) – uprzedza mnie stojąca obok koleżanka. Chcę dodać od siebie, że pochodzę z Wrocławia, ale Nadrenia to nie Berlin i ludzie tutaj czasem nie kojarzą nazw. – Ich komme aus Breslau (Jestem z Wrocławia) – stwierdzam więc męczeńsko. Starsza dama drgnęła. – Sie haben „Breslau” gesagt. Gut. Wir sind in Deutschland und hier spricht man Deutsch. Wir haben oft Misverständnisse mit Polen, denn sie nutzen nur polnische Namen. Absichtlich! (Powiedziała pani Breslau. Dobrze. Tu są Niemcy i tu się mówi po niemiecku. My mamy często nieporozumienia z Polakami, bo oni używają tylko polskich nazw. Robią to celowo!). – I ja się im nie dziwię – pomyślałam. – Aber jetzt sind wir zusammen in der Europäischen Union und das spielt keine Rolle mehr (Ale teraz wszyscy jesteśmy w Unii i to już nie gra roli) – podsumowała z błyskiem w oku. Zainteresowanie tej pani i jej argumenty dały mi do myślenia, że spotkałam przypadkiem jedną z ziomków. – O rety… Zapadła chwila ciszy, w której zrozumiałam, że utrwalam niemieckie nazewnictwo własnej krainy. Aż tu nagle – Also wie man sagt (Zatem, jak to się mówi…): szehokiej dhogi! – wypaliła radośnie dama i zanim otrząsnęłam się ze zdziwienia, dała nura w tłum.


|17

nowy czas | 15 lutego 2008

fotoreportaż

Camden w ogniu

ciąg dalszy ze str. 1 Na ulicy wyją syreny, policjanci nerwowo nakazują wszystkim opuszczenie zagrożonego odcinka Camden High Street. Dla tych, którzy wydają się mieć z tym problem, są szorstcy i stanowczy. Strażacy uwijają się jak w ukropie. Co chwila dołączają kolejne jednostki. Jakiś człowiek bije w okno pustego, unieruchomionego autobusu linii 31. Chwilę później ogień trawi już kilka budynków, a jego płomienie sięgają ponad dachy. Pożoga rozprzestrzenia się bardzo szybko. Przy Jamestow Road gromadzą się tłumy gapiów, sprzedawcy i pracownicy Camden Market. Dla wielu zgromadzonych to nie tylko praca czy miejsce, gdyż Camden Market to styl życia. Od 1974 roku market rozrastał się, w rezultacie tworząc czwarte najczęściej odwiedzane miejsce w Londynie. To alternatywny świat, pulsujący własnym, specyficznym życiem. Jego aura przyciąga reprezentantów wszelkich możliwych subkultur i trendów. Można tu kupić wszystko. Dla fanów niszowej muzyki to najlepsze miejsce

w Londynie. Podobnie jak dla alternatywnych zespołów, które na Camden regularnie grają koncerty. Jak szacuje gazeta „The Independent”, w każdy weekend odwiedza go blisko sto tysięcy turystów. Każdy, kto był na Camden wie, że to miejsce zdecydowanie osobne od całego Londynu, przyciągające nietuzinkowe osobowości i zjawiska. Tutaj rodzą się nowe trendy w modzie i zrywy londyńskiej kontrkultury. Teraz w kłębach gęstego, brunatnego dymu Camden Market wygląda jak scenografia do filmów Tima Burtona. Argentynka Padmini wszystkie swoje rzeczy zostawiła w pracy. Na szczęście pracownicy London Underground okażą się wyrozumiali i dojedzie do domu bez większych problemów. Podniecony tłum robi gorączkowo zdjęcia, aparatami, komórkami. Punk i elegancka pani po sześćdziesiątce stoją ramię w ramię i toczą rozmowę. Na Hawley Road gapiowie wspinają się na metalowe barierki przy ulicy, aby lepiej widzieć to niecodzienne, dramatyczne zjawisko. Pan z psem na ramieniu głośno gestykuluje wdając się w dywagacje na temat przyczyn pożaru. W tafli wody

odbija się rozświetlone czerwienią niebo. Większość rozmawia przez komórki zdając relację bliskim z tego, czego właśnie są świadkami. Chwilę potem policjanci nakażą zgromadzonym opuścić ulicę. Wszędzie wieszając policyjne taśmy. Tych samych taśm następnego dnia niektórzy bywalcy Camden używali jako krawatów i dekoracji rowerów. Chodzę przyległymi do Camden High Street uliczkami i czuję drapiący dym, a na maskach samochodów widzę osiadający coraz grubiej popiół. Co jakiś czas da się zauważyć przystępujących do pracy reporterów. Błyskają flesze, dziwnie korespondu-

jąc z mieniącymi się płomieniami i dymem. Z tej perspektywy wygląda to jak prawdziwa katastrofa. Pożoga osiąga kulminacyjny punkt, gdy płomienie sięgają ponad dziesięć metrów nad poziom dachów. Akcja gaszenia pożaru trwała kilka godzin i uczestniczyło w niej ponad stu strażaków. Nikt nie zginął. Na pytanie o przyczyny pożaru Nigel Hall z londyńskiej straży pożarnej powiedział: – Wiemy, gdzie to wszystko się zaczęło, a świadkowie mówią, że wszystko zaczęło się od ludzi. Ale to już robota dla śledczych – dodaje. Rzecznik Scotland Yardu jest powściągliwy: – Za wcześnie jeszcze mówić o przyczynach powsta-

nia tego pożaru. Specjaliści na pewno to wyjaśnią. Pożar przyniósł niepowetowaną stratę dla uroku i klimatu Camden Market. Wielu ludzi straciło dobytek i swoje ulubione miejsca. Rzecznik rady Camden przyznał: – Część ewakuowanych stoisk uda się otworzyć w Talacre Sports Centre i będą tam działały tak długo, jak to tylko będzie konieczne. A Ken Livingstone, burmistrz Londynu dodał: – Myślami jesteśmy z tymi, którzy mieli tam pracę. To miejsce bardzo ważne dla Londynu i mamy nadzieję, że szybko wróci do życia.

Marcin Piniak


18|

15 lutego 2008 | nowy czas

pociąg wiedzy

redaguje Tomasz Tułasiewicz

LEPKA SPRAWA

Synku, umyłeś ręce?

»

Statystyki uparcie twierdzą, że w kilka lat po upadku Muru Berlińskiego odsetek cierpiących na różnego rodzaju alergie mieszkańców dawnych Niemiec Wschodnich niemal dorównał procentowi alergików na terenie Niemiec Zachodnich, choć wcześniej był on nieporównywalnie niższy. Podobnie wzrosła po przełomie 1989 roku liczba uczuleń w Polsce. Czyżbyśmy tak „alergicznie” zareagowali na zmianę ustroju z tautologicznej w nazwie „demokracji ludowej” na demokrację „zwykłą”? Bynajmniej. Po prostu znacząco wzrósł poziom higieny, szczególnie w miastach. Coraz to większe i ohydniejsze zarazki straszą nas w reklamach, które wmawiają nam, że tylko detergentowi o nazwie, dajmy na to, Damokles zawdzięczamy, że nie pożarły nas jeszcze monstrualne szczęki kuchennych bakterii. Jak jest naprawdę? Jako główną przyczynę występowania reakcji uczuleniowych podaje się tzw. znudzenie układu odpornościowego. Jak to? – można zakrzyknąć – że dzieci się nudzą, wiadomo, ale żeby układ odpornościowy? A jednak – nudzi się, kiedy nie ma z czym walczyć, a walka to przecież jego jedyne zadanie. Dziecko wychowywane w warunkach niemal

sterylnych, nie mające kontaktu praktycznie z żadnymi (mniej czy bardziej niebezpiecznymi) bakteriami, wirusami czy grzybami nie tylko będzie mniej odporne na infekcje, ale jego układ immunologiczny będzie „rzucał się” na tak pierwotnie niegroźnych „intruzów” jak pyłek z wąchanego kwiatka. W świetle tych informacji łatwiej zrozumieć włoskich pediatrów, któ-

rzy na niedawnej konferencji dotyczącej alergii w Rzymie twierdzili, że włoskie dzieci są... za czyste! Dr Alberto Ugazio postulował nawet, by nie kąpać ich częściej niż dwa razy w tygodniu. Co na to mali Włosi? Pewnie się cieszą, przecież nie od dziś wiadomo, że dzieci dzielą się na czyste i... szczęśliwe.

Natrętne komarzysko No, chyba że przeszkodzi im niepozorny – wydawać by się mogło – wynalazek, który stał się na Wyspach... głośny. Mowa o „Mosquito”, prostym emiterze nieprzyjemnych, bardzo wysokich dźwięków, które odstraszają nastolatków z miejsc, gdzie nie są oni mile widziani. Nad zasadnością i zgodnością z prawem tego typu działań debatują brytyjscy politycy i tutejsze media, wielu z nas dziwi się jednak, w jaki sposób urządzenie działa w sposób tak wybiórczy, uprzykrzając życie właśnie nastolatkom, a na ich rodzicach nie robiąc wrażenia? Cały sekret tkwi w – trzeba nazwać

rzecz po imieniu – starzeniu się naszego narządu słuchu. Przeciętny zakres częstotliwości dźwięków (czyli ich wysokości) słyszalnych dla dorosłego człowieka to od ok. 16 Hz (niższe nazywamy infradźwiękami) do ok 20 000 Hz (wyższe to ultradźwięki, wykorzystywane m.in. w ultrasonografii). Pamiętajmy, dla dorosłego! Dzieci potrafią wychwycić nieco szerszy zakres częstotliwości, dzięki czemu piskliwe, balansujące na pograniczu słyszalności dźwięki wydawane przez „Mosquito” docierają do nich aż za dobrze. Niestety, słuch traci wiele ze swej czułości już po dwudziestym roku życia,

na co oprócz wieku mają wpływ miejski hałas oraz tak uwielbiane przez młodzież iPod-y. Dlatego właśnie właściciel sklepu, obok którego działa „Mosquito” może spokojnie pracować, ale podrostki długo w pobliżu nie wytrzymają. Podobnie jak i jego własna pociecha, którą chciałby wprowadzić w arkana handlu. Cóż, miecz ma dwa ostrza. A może to same dzieci sciągnęły sobie na głowę tego rodzaju kłopoty? Wszak w niektórych krajach stosowały ultradźwiękowe dzwonki w swoich komórkach – jaka to wygoda, kiedy nauczyciel ich nie słyszy...

Zamienisz się?

kiepsko sprawdzają się w odkurzaniu. Więc znów będę musiał sięgnąć do portfela... Otóż niekoniecznie, mogę sięgnąć do internetu. Mimo tego, że handel Europy zdominowany jest przez prastary fenicki wynalazek jakim jest pieniądz, to ktoś zatęsknił za poczciwym handlem wymiennym i założył w sieci stronę... No właśnie. Pierwsza tego typu strona powstała w Stanach Zjednoczonych i jest obecnie największą na świecie. Swoim zasięgiem obejmuje również Wyspy Brytyjskie, gdzie ist-

nieją setki lokalnych grup wymiany. W samym Londynie jest ich 38, a każda z nich posiada od kilkuset do kilku tysięcy (sic!) zarejestrowanych członków. Dodatkowo serwis oferuje bardzo praktyczną wyszukiwarkę, pozwalającą w szybki i łatwy sposób znaleźć najbliższą naszemu miejscu zamieszkania lokalną grupę, co pozwoli nam na zredukowanie kosztów ewentualnego transportu. Co takiego oferują więc użytkownicy freecycle.org? Chyba wszystko, co jest legalne, przeznaczone dla osób w każdym wieku (zatem alkohol i por-

Życie w Wielkiej Brytanii, a szczególnie w jej stolicy, do tanich nie należy i jestem pewien, że nikogo o słuszności tej tezy przekonywać nie trzeba. Na każdym kroku czyhają na nas wydatki – to metro, to jedzenie, to rachunki i jeszcze odkurzacz się zepsuł! I co z tego, że mam w domu dwa telewizory, z których jeden zimuje na strychu – telewizory bardzo

Wspomniane poniżej urządzenie nie powstrzyma jednak młodzieży przed żuciem gumy. – A czemu mielibyśmy ich przed tym powstrzymywać? – zdziwi się dentysta. – Sam zalecam żucie gumy jako środek ułatwiający utrzymanie higieny jamy ustnej, guma usuwa resztki jedzenia spomiędzy zębów, stymuluje wydzielanie śliny, która neutralizuje kwasy groźne dla zębów... Nie rozumiem! – A próbował pan kiedyś usunąć taką gumę z chodnika? – zabrzmi prosta riposta pracownika służb porządkowych. – W 2000 roku na samej Oxford Street naliczono ich ponad 250 tysięcy! O autobusach nie wspomnę!

Sęk w tym, że obaj mają rację, a kompromis jest zbyt trudny dla obu stron sporu. Jako przykład niech posłuży nam prawo obowiązujące w Singapurze: guma do żucia, wyłącznie bezcukrowa, jest dostępna tylko... w aptekach, i to na receptę. Na szczęście możliwy jest kompromis innego rodzaju i tu w sukurs przychodzi nam nauka. Historia gumy do żucia sięga co najmniej epoki kamienia łupanego, co potwierdzają odkrycia archeologiczne. Żuto wtedy żywicę brzozy (a niewykluczone, że i innych drzew), w starożytnej Grecji używano do tego celu żywicy mastyksowca, Indianie zaś hartowali szczęki żywicą świerkową. I właśnie od nich zwyczaj ten przejęli biali amerykańscy osadnicy na przełomie XVIII i XIX wieku. Eksperymentowano potem ze słodzonym woskiem parafinowym, jednak prawdziwe sukcesy zaczęła święcić guma do żucia, kiedy jako jej bazę zastosowano kauczukopodobną żywicę rosnącego w Ameryce Środkowej drzewa Achras zapata o nazwie chicle. Chicle to świetna baza dla gum smakowych, bowiem doskonale wiąże dodatki aromatyczne, ale Achras zapata rosną tylko dziko w dżungli i nie dają się hodować. Wraz z pojawieniem się nowych sztucznych polimerów w latach 40. XX wieku, niektóre z nich z powodzeniem zastosowano jako bazę gumy do żucia. Powstawało coraz więcej jej odmian o różnych smakach, kolorach i nazwach (np. Wrigley Spearmint ma już 102 lata!), słowem – guma do żucia stawała się hitem. Skutki tego widoczne są dziś, nie tylko na Oxford Street. Co więc takiego może zrobić nauka, by rozwiązać ten „gryzący” problem? Odpowiedź jest prosta: zmniejszyć lepkość gumy, by łatwiej odklejała się m.in. z chodników. I rzeczywiście, mimo że odpowiedź jest o niebo prostsza od wykonania, powstają już pierwsze takie gumy, które dają się zmyć z chodnika silnym strumieniem wody. To jednak jeszcze nie ostatnie słowo nauki: trwają prace nad stworzeniem gumy ulegającej biodegradacji, czyli rozkładającej się, podobnie jak papier, w środowisku naturalnym. Kłopot w tym, że w pewnym sensie nasze usta to też środowisko naturalne i trudne jest wynalezienie takiej substancji, która byłaby odporna na działanie enzymów i bakterii w nich obecnych, a rozkładała się w śmietniku. Pewnie będziemy musieli trochę poczekać, ale się doczekamy – w końcu „trudne” nie znaczy „niemożliwe”.

nografia odpadają) i, oczywiście, darmowe. Są to meble, artykuły gospodarstwa domowego, rowery, instrukcje obsługi do starych urządzeń i wszystko inne, co tylko może bezużytecznie leżeć u kogoś w domu. Wejdźmy zatem na www.freecycle.org i zalogujmy się tam pamiętając, że strona ta nie powstała tylko po to, byśmy mogli wymieniać się czy brać za darmo ale i po to, by dawać. Zajrzyjmy więc przedtem na stryszek... Freecycle nie jest jedyną tego typu stroną w internecie. Na terenie Wielkiej Brytanii funkcjonuje jeszcze ser-

wis www.giveortake.org, jednak zasięgiem, liczbą członków czy oferowanych dóbr znacząco ustępuje opisywanemu powyżej. Być może warto też wpisać w naszej wyszukiwarce adres www.free-stuff.co.uk, gdzie znajdziemy oferty darmowych lub „prawie darmowych” produktów oferowanych przez różne firmy i instytucje, choć muszę przyznać, że strona ta ma nieco komercyjny charakter i brakuje jej tego ducha bezinteresowności, jaki cechuje Freecycle. Jakie to miłe, że nie tylko za „Nowy Czas” nie trzeba płacić!


|1

nowy czas | 15 lutego 2008

redaguje Waldemar Rompca

czas

pieniądz biznes media nieruchomości migawki

DAB

KARAĆ PIRATÓW Brytyjski rząd pracuje nad ustawą, według której nielegalne ściąganie plików z internetu będzie karalne m.in. zablokowaniem dostępu do sieci. Operatorzy już protestują. Kolejna walka z wiatrakami?

– Dużego Audytorium Brak

LONDYN THE BEST Londyn jest najzamożniejszą częścią Unii Europejskiej – wyprzedza Luksemburg czy Brukselę. Najbiedniej jest w Rumunii. O Polsce ani słowa.

Czarne chmury wiszą nad DAB – Digital Audio Broadcasting. Wprowadzony kilka lat temu system miał zrewolucjonizować rynek radiowy. Stało się inaczej. Czy to koniec radiowej rewolucji?

Gdy wprowadzano nowy system cyfrowej transmisji DAB, wszyscy zachwycali się możliwościami, jakie niesie nowa technologia. Tańszy sygnał miał być znacznie lepszej jakości. Zapowiadano, że to jedyny sposób, by uratować stacje radiowe przed upadkiem. Największe rozgłośnie rozpoczęły ogromne inwestycje, a producenci nie nadążali z wprowadzaniem coraz to nowszych odbiorników do sprzedaży. Słuchacze, kochający wszelkiego rodzaju nowe gadżety, rzucili się do sklepów. Tylko w grudniu ubiegłego roku w Wielkiej Brytanii sprzedano ponad pół miliona nowych odbiorników DAB. Szacuje się, że do końca tego roku ponad 9 mln osób będzie posiadaczami takiego radia. Czy jednak za chwilę nie pozostaną z drogimi, nowoczesnymi i… zupełnie bezużytecznymi zabawkami? Obecnie odbiornik DAB jest przede wszystkim nowoczesnym radiem. Jego siła to czystość dźwięku, małe wymiary oraz lekkość – czyli mobilność. Skoro jest tak dobrze, dlaczego jest tak źle?

KALKULACJA Pierwsze czarne chmury pojawiły się w ubiegłym tygodniu, gdy największa w Wielkiej Brytanii komercyjna grupa radiowa ogłosiła, że rezygnuje z nadawania w systemie DAB. Ta wiadomość zaszokowała całe środowisko mediów. Każdy wiedział, że to właśnie GCap był dotychczas zwycięzcą na cyfrowym rynku radiowym, mógł się poszczycić ogromnymi, sięgającymi ponad 80 mln funtów inwestycjami. To do GCap należą najpopularniejsze brytyjskie stacje radiowe Capital Radio czy Classic FM. – Rezygnujemy z nadawania w DAB, zamykamy dwie stacje, które emitowały tylko w tym systemie: theJazz (365 tys. słuchaczy) oraz Planet Rock (ponad pół miliona słuchaczy). Stacje znikną z eteru z końcem marca – ogłosił Fru Hazlitt, szef GCap. – Po dziesięcu latach jedynie 10 proc. odbiorców słuchało radia w DAB, z czego większość w systemie przekładania analogowego sygnału na cyfrowy. W czystym DAB było to jedynie 4 proc. słuchaczy. To zdecydowanie za mało. Hazlitt powiedział również, że

oprócz tego firma zdecydowała się sprzedać swoje większościowe udziały w Digital One, jednym z dwóch właścicieli krajowej sieci DAB w Wielkiej Brytanii. Tłumaczył, że nowe medium nie było opłacalne i że firma będzie się koncentrowała na nadawaniu jedynie w dotychczasowych systemach na falach FM. Dodał, że to, co można osiągnąć w systemie DAB, bez problemu dostępne jest również w internecie, a przy tym koszty są zdecydowanie niższe. – Nie zapominajmy o nowych technologiach, dzięki którym już za chwilę sygnał radiowy dostępny będzie w iPodach oraz innych przenośnych odtwarzaczach muzycznych i z pewnością nie będzie to dzięki DAB – dodał Hazlitt. Decyzcja GCap pozwoli firmie zaoszczędzić prawie 10 mln funtów rocznie. Firma nie ukrywa, że przymierza się do przejęcia konkurencyjnej grupy Global Radio. Decyzja wywołała ogromne zainteresowanie mediów oraz analityków rynku radiowego. Pojawiły się spekulacje, że skoro największy nadawca rezygnuje z systemu DAB, to za chwilę jego śladem mogą pójść kolejni, a sam system stanie się przystanią dla małych, niszowych stacji, których nie stać na nadawanie w FM. Pojawiły się porówniania do Betamaxu, systemu, który swego czasu miał zrewolucjonizować rynek filmowy i telewizyjny, a ostatecznie nic z tego nie wyszło. Nie jest tajemnicą, że od tego, w jakim kierunku pójdą sprawy w Wielkiej Brytanii, zależy przyszłość cyfrowego DAB. To właśnie tutaj technologia ta jest najbardziej rozwinięta w całej Europie.

CO DALEJ? Analitycy przyznają, że sytuacja jest skomplikowana. Szacuje się, że w Wielkiej Brytanii znajduje się w użyciu około 100 mln analogowych odbiorników radiowych. Od dawna trwały dyskusje o tym, kiedy nastąpi przejście z systemu analogowego na cyfrowy. Teraz dyskusje te będą jeszcze trudniejsze. Jak powiedział Richard Menzies-Gow, analityk medialny z Dresdner Kleinwork: „z finansowego punktu widzenia to się nie stanie. DAB to koszty, ale zysków raczej nie widać”. Stacje radiowe są pod ogromną pre-

sją, by nadawać równocześnie w dwóch istniejących systemach: cyfrowym oraz analogowym, ale koszty są ogromne. Nie wolno zapominać, że rynek reklamowy, główne źródło dochodu, nie wygląda już tak dobrze jak przed laty. Swój udział w całym zamieszaniu ma również regulator rynku Ofcom, który przyznając licencje na nadawanie w nowym cyfrowym formacie gwarantował w zamian nadawcom, że ich dotychczasowe koncesje na nadawanie w „analogu” będą automatycznie przedłużane. Nie jest jasne, czy rezygnując z nadawania w systemie DAB nie stracą oni również prawa do nadawana w FM.

ROZCZAROWANIE Radiowcy nie kryją, że się zawiedli. Jeden z szefów anonimowo przyznaje w „The Guardian”, że gdyby tylko miał taką możliwość, zrezygnowałby z nadawania cyfrowego w DAB już jutro. I szybko przeniósłby się na inną, nowocześniejszą platfromę. Ma świadomość tego, że radio internetowe oraz słuchanie przez iPody czy telefony komórkowe, które korzystają z zupełnie innej technologii, będzie znacznie ważniejsze niż DAB. – Jestem przekonany, że będziemy słuchać cyfrowego radia, ale sposób, w jaki wszystko się dzisiaj zmienia bardziej wskazuje na to, że będzie to jednak internet a nie DAB – wyjaśnia Richard Wheatlew, szef Local Radio Company, który już wcześniej porównał publicznie DAB do Betamaxu. Dodaje, że DAB nawet nie jest dostępny we wszystkich odtwarzaczach samochodowych, a przecież nie pojawił się na rynku wczoraj. Również cyfry nie wyglądają zachęcająco. Ubiegłoroczne dane mówią, że 9,9 proc. badanych słuchało radia dzięki odbiornikom DAB, 3,1 proc. dzięki telewizji cyfrowej oraz 1,9 proc. przez internet. Oficjalnie ponad 88 proc. powierzchni Wielkiej Brytanii jest pokryte zasięgiem radia cyfrowego, ale nie znaczy to, że wszędzie jakość sygnału jest równie dobra. W wielu rejonach kraju synał po prostu ginie. Innego zdania jest Ashley Highfiled z BBC, przyznając, że w dotychczasowej technologii radio internetowe jest

YAHOO W MODZIE

nie do zaakceptowania. Istniejący protokół transmisji często urywa dźwięk i czasem przez sekundy lub minuty po prostu niczego nie słychać. – Z DAB nie ma tego problemu, po prostu wciskasz przycisk i słuchasz – dodaje Highfiled.

REPUTACJA Czarne chmury pojawiają się również gdzie indziej. Ashley Highfield przyznaje, że do tego, by DAB stał się popularniejszy, potrzeba nie tylko lepszych odbiorników i większej liczby stacji radiowych, ale przede wszystkim większego zainteresowania słuchaczy. Tymczasem sygnały z rynku pokazują, że rośnie rozczarownie i niezadowolenie z jakości emitowanych programów. Przeważnie stacje puszczają na okrągło muzykę licząc, że jest to jedyna rzecz, której słuchacze chcą słuchać. Tymczasem jest zupełnie inaczej. Pieniądze zarabiają ci, którzy oferują coś więcej, niż tylko powtarzane w nieskończoność hity. Istnieją niszowe stacje, które oferują ambitniejszy program, co przysparza im nie tylko słuchaczy, ale również wpływów z reklam. Jako przykład podaje Gaydar Radio, stację, która nadaje na żywo z jednego z klubów w centrum Soho i już po roku istnienia przynosi spore zyski. DAB nie pomogą z pewnością informacje nadchodzące od operatorów telefonii komórkowej. T-Mobile oraz Orange poinformowały przed paroma dniami, że razem pracują nad uruchomieniem nowej technologii umożliwiającej odbiór ponad stu kanałów telewizyjnych w telefonach komórkowych. Testy mają rozpocząć się jeszcze w tym roku – kilka tysięcy użytkowników dostanie nowe aparaty telefoniczne wyprodukowane przez LG, umożliwiające oglądanie na żywo programu telewizyjnego dotychczas dostępnego na platformie cyfrowej. Program ma być dostępny w wysokiej rozdzielczości razem z przynajmniej dziesięcioma stacjami radiowymi. I znowu wszystko odbywa się bez udziału DAB. Od ubiegłego roku w cyfrowym systemie DAB nadaje z Londynu polskojęzyczna stacja radiowa PRL-24…

Yahoo wraca do łask. T-Mobile wybrał ofertę Yahoo jako swojego partnera w interesach. Przeglądarka niebawem będzie dostępna dla 90 milionów użytkowników telefonów komórkowych w kilku krajach. RECESJI NIE MA Amerykańska gospodarka może rosnąć wolniej w pierwszej połowie tego roku, ale nie przechodzi recesji – to główna konkluzja ogłoszonego w poniedziałek raportu Zespołu Doradców Ekonomicznych Białego Domu. BEZROBOCIE SPADA W grudniu 2007 stopa bezrobocia na Wyspach spadła do poziomu 5,2 proc. z 5,3 proc. w listopadzie. W styczniu 2008 zanotowano również spadek o 10,8 tys. nowych wniosków o zasiłki. Od razu poprawił się kurs funta do dolara. MOSKWA-BERLIN Do 2014 r. z Moskwy do Berlina przez Warszawę mają kursować pociągi poruszające się z prędkością 160 km/h. Dzięki temu czas przejazdu ma ulec skróceniu z ponad 28 do 16 godzin. Czy się uda? MSN PO POLSKU Microsoft udostępnił wersję beta polskiej edycji międzynarodowego portalu internetowego MSN (beta.pl.msn.com). Oficjalna premiera polskiej wersji MSN odbędzie się wiosną. RANDKI W CENIE Co szósty polski internauta odwiedza serwisy randkowe; bywalcami takich stron są przede wszystkim osoby młode, w większości mężczyźni – wynika z badania firmy Gemius.

GBP

EURO

08.02

4,86

3,61

11.02

4,85

3,62

12.02

4,84

3,61

13.02

4,83

3,59

14.02

4,83

3,59


|

15 lutego 8 | nowy czas

kultura świat kulturalnie W Londynie przyznano brytyjskie nagrody filmowe i telewizyjne BAFTA. Zwyciężył dramat „Pokuta”. Zarazem stał się jednak wielkim przegranym, bowiem było to tylko jedno z dwóch wyróżnień dla tego filmu. Najlepszym aktorem został Daniel Day-Lewis („Aż poleje się krew”), aktorką Marion Cotillard za rolę Edith Piaf („Niczego nie żałuję”). „To nie jest kraj dla starych ludzi” braci Cohenów nagrodzono za najlepszą reżyserię. Zakończył się trwający czternaście tygodni strajk amerykańskich scenarzystów filmowych i telewizyjnych. Znakomita większość członków Gildii Scenarzystów Amerykańskich (WGA) zaakceptowała wstępne porozumienie zawarte przez szefów stowarzyszenia z przedstawicielami studiów filmowych. Główną przyczyną wybuchu strajku był spór wokół wynagrodzeń za twórczość wykorzystywaną w internecie. Według oficjalnych danych, w rejonie Los Angeles strajk spowodował utratę dochodów na ponad 2 mld dolarów. Ponad połowę tej sumy zarabiają zwykle przedsiębiorcy spoza przemysłu filmowego: firmy wynajmujące limuzyny, kwiaciarnie, restauracje. Z muzeum w Zurychu skradziono płótna warte 163 miliony dolarów: „Chłopiec w czerwonej kamizelce” Paula Cezanne’a, „Maki w Vetheuil” Claude’a Moneta, „Portret barona Lepica z córkami” Edgara Degasa oraz „Kwitnąca gałązka kasztanowca” Vincenta van Gogha.

MiDnight talkS (RozMowy nocą)

Szkoleniowy gniot Elżbieta Sobolewska Witam na zajęciach z komedii romantycznej. Na ostatnim spotkaniu dostaliście Państwo do obejrzenia „Rozmowy nocą”. Idealny przykład zmarnowanej taśmy, o czasie już nie wspominając. A jednak film ten ma ogromną zaletę, rzec by można zaletę jedności w wielości – jest nią mianowicie śliczny, tłusty, soczysty Schemat. Wielki Schemat, powstały z małych schemacików. Mamy miasto – nie wiadomo jakie i gdzie, niewątpliwie współczesne miasto nowoczesne, z McDonaldem, należycie bułą na ławę wyeksponowanym, jako product placement. W mieście X mieszka Matylda, która marzy o dziecku, bo z miłością jej nie wychodzi. Szuka więc mężczyzny, który da jej dziecko, lecz nie będzie chciał być jego ojcem. Trafia na Bartka – wolnego, przystojnego trzydziestolatka, kucharza. Rodzi się miłość. Pojawiają się perypetie. Miłość zwycięża. Zaręczyny. Akcja porodowa. Napisy Matylda jest drętwa i nudna, ma więc przyjaciółkę, postrzeloną nimfomankę, która marzy o miłości. Schematycznie topi smutki w winie, wygłaszając schematyczną sentencję:„W życiu każdej kobiety przychodzi taka chwila, kiedy nie cieszy jej nawet para nowych butów z przeceny”. Bartek jest drętwy i nudny,

notebook A gdzie jest Jezus? Justyna Daniluk

Zmarł Roy Scheider. Miał 75 lat. Najbardziej znany z głównej roli w „Szczękach” Spielberga. Przez kilka lat terminował w różnych mało istotnych produkcjach, przełomem była rola „Klute” Alana J. Pakuli. Potem partnerował Gene Hackmanowi w dramacie „Francuski łącznik” Williama Friedkina. Film zdobył pięć Oscarów, a Scheider otrzymał nominację dla najlepszego aktora drugiego planu. Drugą nominację, tym razem dla najlepszego aktora, dostał za rolę w musicalu „Cały ten zgiełk” Boba Fosse’a.

ma więc matkę, postrzeloną emerytkę, która marzy o synowej. Jest schematycznie wyluzowaną, starszą wersją przyjaciółki Matyldy. Są też postaci rutynowo charakterystyczne, których losy musiały się rutynowo sprzęgnąć: seksoholik Janusz, autor radiowej audycji „Rozmowy nocą” co wieczór słuchanej przez Bartka, zakochuje się z wzajemnością w seksoholicznej przyjaciółce; jest Misiek, chłopak kumpeli Bartka, duży, więc głupi, więc małomówny, więc szczery w uczuciach. Znajdziemy tu same tanie chwyty, oklepane mentalnie, zagrane nachalnie. Bartkowi trzęsą się przy gotowaniu ręce, bo się zakochał, a potem tryska energią, bo była randka. Do drzwi domu Matyldy dobija się absztyfikant z butelką, panna wyrzuca go, ten wraca. Wreszcie wściekła wyrywa mu tę butelkę i znów go wypycha. Za moment pukanie. Panna myśli, że to on, a głupio zrobiła z tym winem, więc otwiera, wciska mu wino, a wiadomo że to nie on, że przecież, jak na filmie, absztyfikant i kochanek wyminęli się na schodach, więc akurat zapukał ten właściwy. Kiedy oboje mają się już ku sobie, następuje krach, zawiązanie akcji wywołuje łańcuch reakcji, po prostu Matylda widzi, jak Bartek całuje swoją kumpelę, a to ona go całuje, bo chce zrobić na złość Miśkowi. Matylda jedzie taksówką i widzi te stosunki niekoleżeńskie, a Bartek wtedy wbiega do samochodu,

››

Odtwórcy głównych ról w filmie „Rozmowy nocą”: Weronika Książkiewicz i Marcin Dorociński oraz reżyser filmu Maciej Żak.

ale to na nic, bo ona nie wierzy, nie wierzy i już. I kłamie, w dodatku kłamie, że nie jest z nim w ciąży, że go nie potrzebuje i zachowuje zimną krew. A potem przyjaciółka po kryjomu zaprasza go na piknik, za miasto, żeby na łonie zeswatać od nowa. Przyjeżdża

Tak brzmi ostatnie „wypowiedziane” zdanie pochodzące z najnowszej książki Pawła Huelle. Problem w tym, że nie jest do końca pewne, gdzie… Huelle zadebiutował powieścią „Weiser Dawidek” w 1987 roku. Do tej pory wydał jeszcze dwie powieści: „Mercedes-Benz” (2001) i „Castorp” (2004), a także „Opowiadania na czas przeprowadzki” (1991) oraz „Pierwsza miłość i inne opowiadania” (1996). Najistotniejszą cechą jego pisarstwa jest dialog z innymi tworami kultury, rozmowa z rzeczywistością. Niejednokrotnie Paweł Huelle posługuje się pastiszem, aluzją, paralelą, gdzie cudze teksty literackie oraz znajomość pewnych faktów z dziedziny literatury, sztuki czy historii jest niezbędna do głębszego zrozumienia jego książek. „Ostatnia wieczerza” Pawła Huelle ukazała się wiosną zeszłego roku. Ponieważ autor ostro krytykuje w niej duchowieństwo polskie, a zwłaszcza jego pseudokatolicyzm czy pustotę duchową i mentalną, to spodziewano się skandalu. Skandalu nie było (przepraszamy), za to powstała wspaniała książka. Jej fabuła tworzy jakby zespół naczyń połączonych, strumień opowieści narratora przepływa ich tajemnymi kanalikami. Chociaż od początku może nie zdajemy sobie z tego sprawy, książka jest na wskroś nowoczesną kroniką wypadków, jest mailem do bliskiej narratorowi osoby. Narrator, uczestnik opisywanego zdarzenia, prowadzi jednocześnie cztery różne wątki, dla czterech różnych bohaterów. Kulminacją opisywanego dnia ma stać się sesja fotograficzna. Organizuje ją Mateusz, malarz. Na jej podstawie ma powstać monumentalne dzieło – „Ostatnia wieczerza”. Mateusz wybrał dwunastu „starych” znajomych na modeli apostołów, w tym narratora. Opisując czterech z dwunastu „apostołów”, narrator tworzy obraz życia duchowego Polaków oraz jego patronów (nie jest to wizja pocieszająca). Autor przybliża postać doktora Lewady – przebywającego na duchowym wygnaniu; Jana Wybrańskiego – seksoholika i nie tylko, który co niedziela wraz ze swoją żoną

więc na rowerze i widzi jak absztyfikant leży na łonie Matyldy, bo udaje że coś mu wpadło do oka i co ma sobie pomyśleć, a potem pada deszcz. Uff, ile można więcej, sami państwo widzieli, proszę nie pokazywać kolegom.

przystępuje do komunii (cóż z tego, że nie sypiają ze sobą); Antoniego Juliana Bredy – homoseksualisty, nauczyciela guru i przewodników duchowych, o ciekawej i bujnej przeszłości, acz krótkiej przyszłości. Historia, którą opowiada narrator, jest chyba jedynie pretekstem, choć bardzo interesującym, do wypowiedzenia tego, z czym się nie zgadza. Może po prostu wyraża poglądy autora? W książce pojawiają się kontrowersyjne postaci: ksiądz Monsignore produkujący wina i wyrażający tym samym swoją aprobatę dla alkoholizmu, czy krytycy, którzy w obawie przez posądzeniem ich o nienowoczesne podejście, byle kicz nazywają sztuką. Cechą charakterystyczną pisarstwa Pawła Huelle jest to, że wszystkie elementy powieści są szczegółowo rozplanowane. W jego książkach fabuła jest dokładnie przemyślana i skomponowana, nie ma miejsca na chociażby niepotrzebny przecinek czy kropkę. Dlatego każda z powieści tego gdańskiego pisarza to mała perełka, arcydzieło. Podobnie jest w przypadku „Ostatniej wieczerzy”. Akcja utworu toczy się w ciągu jednego dnia, ale dzięki magii narracji,czytelnik prowadzony jest krętymi ścieżkami pamięci, imaginacji, dedukcji narratora czy też jego wizji onirycznych. Jest to także utwór piętnujący bezduszność i brak uczciwości wobec siebie, gdzie autorytetami moralnymi mianowane są osoby niemoralne i nikomu to nie przeszkadza. Jeśli macie ochotę na odrobinę luksusu literackiego, to polecam „Ostatnią wieczerzę”, a także wszystkie pozostałe książki tego autora. PS. Możemy zapoznać się z najnowszą terminologią seksuologii, np. efebofilia – „jest to określenie najwybitniejszego seksuologa kraju, który wypowiadał się konkretnie na temat nieszkodliwości pocałunków księdza z ministrantami”, str. 205. Paweł Huelle, „Ostatnia wieczerza” Wydawnictwo Znak, luty 2007 r.


|21

nowy czas | 15 lutego 2008

kultura spotkAnie z joAnną RAjkoWską

polska kulturalnie

Komu bije palma...? Wojciech Goczkowski

W połowie stycznia przyznano po raz piętnasty paszporty „Polityki”. Organizatorom udało się w ciągu ostatnich kilkunastu lat uczynić z ogłoszenia decyzji jury jeśli nie jedno z najważniejszych wydarzeń kulturalnych w Polsce to z pewnością najbardziej nagłośnione medialnie. Symboliczny paszport otrzymują młodzi artyści jako dowód uznania ich artystycznej tożsamości i potwierdzenie międzynarodowej, europejskiej pozycji.

W dziedzinie sztuk plastycznych nagrodzona została tym razem Joanna Rajkowska. Stworzyło to okazję do ponownej dyskusji wokół jej najbardziej znanej i kontrowersyjnej pracy

Pozdrowienia z Alei Jerozolimskich. Okazuje się, że ta artystyczna akcja z 2002 roku nadal potrafi ogniskować uwagę publiczności i wywoływać emocje, czego dowodem było spotkanie artystki z publicznością w Muzeum Sztuki w Łodzi. Piętnastometrowa palma ustawiona na rondzie de Gaulleía ñ skrzyżowaniu Alei Jerozolimskich z Nowym Światem od samego początku wzbudziła zainteresowanie mediów. Rajkowska skojarzyła dzieło ze swoją podróżą do Jerozolimy. Sztuczna palma ma przywoływać wspomnienie tamtej podróży i jest jednocześnie fragmentem jerozolimskiego pejzażu przeniesionym w realia i atmosferę Warszawy. Palma mogłaby być jeszcze jednym obiektem, mniej lub bardziej przez przechodniów akceptowanym, ale stała się dla prasy pretekstem do rozpoczęcia dyskusji na temat otwartego i zamkniętego społeczeństwa oraz poziomu ksenofobii i antysemityzmu w Polsce. Absurdalne? Ale niestety wydarzyło się naprawdę. W sprawie palmy wypowiedzieli się prawie wszyscy: dziennikarze, przechodnie (poprzez zorganizowane badania opinii publicznej); dzieci w przedszkolach rysowały palmę, dając wyraz swojego poparcia dla artystki. W polemikę zaangażował się nawet ówczesny prezydent Warszawy Lech Kaczyński, który obawiał się, że palma zastąpi, tradycyjnie ustawianą w tym miejscu, bożonarodzeniową choinkę. Śmieszne? Pewnie tak, gdyby nie szerszy polityczny kontekst całego wydarzenia.

Grammy dla Amy Amy Winehouse zdobyła aż pięć statuetek Grammy. Te najbardziej prestiżowe wyróżnienia w światowym muzycznym showbiznesie przyznano w niedzielę, 10 lutego. Uznano ją za najlepszą wśród artystów, którzy wkroczyli na scenę dopiero niedawno, jej utwór „Rehab” ogłoszono nagraniem oraz piosenką roku 2007, album z którego pochodzi pt. „Back to Black” został najlepszą wokalną płytą pop minionego roku, wreszcie doceniono ją również za solowe wykonanie kobiece w muzyce pop. „Back to Black” o dziwo nie został jednak uznany albumem roku 2007, to wyróżnienie otrzymał Herbie Hancock za krążek „River: The Joni Letters”. Nagrody dla Amy Winehouse nie były dla nikogo zaskoczeniem. Jest nie tylko ulubienicą brytyjskich tabloidów, ale i krytyki, która z uznaniem wypowiada się o jej kompozycjach, charakterystycznym głosie i niewątpliwej charyzmie, która czyni jej koncerty wyjątkowymi. Głośno jest o Amy również z powodu jej kłopotów z narkotykami. Zresztą nie mogła być obecna na gali Grammy, bowiem nie została wpuszczona na teren Stanów Zjednoczonych. Władze nie przyznały jej wizy, ponieważ policja w Norwegii jakiś czas temu zatrzymała ją za posiadanie marihuany.

Artystka schwytała wszystkich w ideologiczną pułapkę, każąc uczestnikom dyskusji opowiedzieć się po stronie postępowców albo wsteczniaków, ciemnoty albo oświeconych, tolerancji albo ksenofobii. Jesteś przeciwko palmie należysz do obozu ciemnogrodu i moherowych beretów. Podoba ci się palma ñ witamy w drużynie postępu i nowoczesności. Nie mam nic przeciwko palmie. Natomiast z trudem przychodzi mi zaakceptowanie polityczno-ideologicznej ramy w jakiej próbuje się przedstawiać całe wydarzenie. W przeciętnym przechodniu palma nie wywołuje skojarzeń z miejskim pejzażem Jerozolimy, a tym bardziej z dawną obecnością Żydów w Warszawie. Nie znający kontekstu odbiorca traktuje ją raczej jako inspirację do marzeń o ciepłym, przyjaznym klimacie, plaży, urlopie, kolorowych, słonecznych widokach szczęśliwej, bezludnej wyspy. Widok palmy ustawionej w wielkomiejskiej przestrzeni może nawet pełnić funkcję terapeutyczną. Idąc za naturalnym tokiem skojarzeń horyzont politycznych i światopoglądowych różnic znika, pojawia się natomiast podział na zwolenników śródziemnomorskiego i kontynentalnego klimatu. Banalne, zabawne i płytkie? Możliwe, ale za to bardziej przyjazne ludziom. Dzieło Rajkowskiej traci swoją ideologiczną wymowę i propagandową agresywność, zyskuje jednak potencjał obiektu nasyconego pozytywną emocją i energią. Mam wrażenie, że nie o to jednak chodzi artystce i zwolennikom poli-

tycznej interpretacji jej pracy. Trudno zresztą odgadnąć ich intencje. W dyskusji przeplata się zbyt wiele wątków. Holocaust i polski antysemityzm. Ksenofobia i tolerancja. Prawo artysty do swobodnej wypowiedzi i próba redefinicji miejskiej przestrzeni symbolicznej Warszawy poprzez wprowadzenie nowych symboli i punktów odniesienia. Jestem za redefiniowaniem. Dlaczego jednak kosztem bożonarodzeniowej choinki? Jeśli sztuka takich artystów jak Joanna Rajkowska czy Artur Żmijewski ma być polem eksperymentu, na którym bada się zachowanie społeczeństwa, to projekt Pozdrowienia z Alei Jerozolimskich mógłby składać się z dwóch części. Ustawienie choinki w centrum Jerozolimy stworzyłoby doskonałą okazję do zmierzenia poziomu ksenofobii i otwartości w izraelskim społeczeństwie oraz dałoby możliwość porównania reakcji mediów w obu krajach. Jedno jest pewne. Ważniejsza od wskazania kto jest postępowy, a kto zacofany, jest próba zrozumienia innych ludzi i świata wokół nas. Wtedy dopiero możliwa jest rozmowa i porozumienie. Niestety, w wielu manifestacjach artystycznych, o podobnym temacie, trudno dostrzec próbę odnalezienia przyczyn wzajemnych uprzedzeń między Żydami i Polakami. Przy tej okazji nieodparcie narzuca się pytanie dlaczego, mimo, że obszar kultury wydaje się najlepszym terytorium do zainicjowania dialogu, pozostaje on nadal dzikim polem, na którym dochodzi do wymiany ciosów i prowokacyjnych gestów?

Sławomir Kulpowicz 1952-2008 Jazzowy pianista i kompozytor zmarł w czwartek, 7 lutego po długiej walce z rakiem. W 1968 roku wygrał konkurs na kompozycję jazzową zorganizowany przez magazyn „Jazz” prowadzony przez Jana Byrczka. Jego pierwszym zespołem był Big-Band Stodoła, z którym zadebiutował na Jazz Jamboree 1969. Później, już jako student katowickiej Akademii Muzycznej, zdobywał nagrody w konkursie Jazz nad Odrą, współpracował z zespołem Jazz Carriers (Henryk Miśkiewicz, Zbigniew Jaremko, Kazimierz Jonkisz) oraz z grupą Silesian Set. W 1976 roku otrzymał propozycję współpracy z kwartetem Zbigniewa Namysłowskiego. Przez dwa lata muzycy koncertowali na festiwalach i w klubach jazzowych prawie całej Europy. Z kwartetem Namysłowskiego Kulpowicz zagrał też po raz pierwszy w Indiach na Jazz Yatra

Festival. W latach 1977-1981 był członkiem formacji The Quartet Tomasza Szukalskiego. Później postanowił tworzyć własne składy i założył zespół In Formation, do którego zapraszał takich muzyków jak Tomasz Stańko, Czesław Bartkowski (perkusja), Witold Szczurek (kontrabas), Andrzej Olejniczak (saksofon tenorowy). W kolejnych projektach realizował swoje fascynacje muzyką Dalekiego Wschodu. Współpracował m.in. z Shujaatem Khanem i Burhanem Ocalem. Na koncerty i nagrania zapraszał też twórców luźno lub wcale nie związanych z jazzem: Barbarę Dziekan, Marka Bałatę, Czesława Niemena, Mieczysława Szcześniaka. W swoich kompozycjach często łączył elementy muzyki orientalnej z improwizacją, tworzył ilustracje muzyczne do spektakli baletowych i teatralnych.

Pianista Rafał Blechacz, triumfator ostatniego Konkursu Chopinowskiego oczarował publiczność w Rzymie swoim występem w Auli uniwersytetu La Sapienza. Zagrał sonatę D-dur Mozarta, „Estampes” Debussy’ego, wariacje b-mol op.3 Szymanowskiego oraz preludia Chopina. Kilka razy bisował i długo żegnał się z rzymską publicznością. Włoskie media nazywają go „zjawiskowym wirtuozem” i jednym z najwybitniejszych obecnie interpretatorów muzyki Chopina. Muzeum Narodowe w Krakowie pozyskało fundusze na remont i modernizację Galerii Sztuki Polskiej XIX wieku w Sukiennicach. Ponad pięć milionów euro, czyli 60 proc. kosztów tego projektu, pokryje Mechanizm Finansowego Europejskiego Obszaru Gospodarczego i Norweski Mechanizm Finansowy. Pozostałe 40 proc. dodał resort kultury. Pieniądze będą przeznaczone na cele edukacyjne, modernizację infrastruktury technicznej i dostosowanie obiektu dla osób niepełnosprawnych. Zbiory Muzeum Powstania Warszawskiego dotyczące powstańczej poczty podwoją się. Na aukcji w Düsseldorfie muzeum kupiło unikatową kolekcję znaczków, ostemplowanych kopert, kart pocztowych, listów i dokumentów. Na stronie internetowej muzeum (www.1944.pl) pojawiła się lista nazwisk nadawców i adresatów, których udało się odczytać z tej korespondencji. Kolekcję kupiono za cenę wywoławczą 190 tys. euro. W niedzielę, 10 lutego Jakub Rebelka, twórca komiksów, pomalował słup ogłoszeniowy w centrum Warszawy. Była to zapowiedź oficjalnej inauguracji Roku Herberta, która odbędzie się 18 lutego. Akcja Rebelki to element przygotowywanego przez Monikę Mike Grochowską multimedialnego widowiska „LIRYKOŻERCY. Herbert”, które zaprezentowane zostanie podczas inauguracji Roku Zbigniewa Herberta, w warszawskim Teatrze Narodowym. Rebelka będzie wtedy na żywo malował obrazy opisywane przez Herberta, słuchając odczytywanych na głos fragmentów prozy poety. Goście będą mogli m.in. pobrać wiersze poety w wersji „na komórkę”, nagrane w formacie mp3 przez Zbigniewa Zamachowskiego, obejrzeć nieznane dotąd szerokiej publiczności rysunki poety oraz zwiedzić multimedialne instalacje, opowiadające o jego życiu.


22|

15 lutego 2008 | nowy czas

czas na boku

No Way Back Where

King Kazmierski the First

by Marek Kazmierski

Some time back, I mentioned in this very column my plans to write a travel book about Polska. I had intended to start the trip in April, drive around for a few months, come back with a fantastic collection of drawings and anecdotes as a mosaic portrait of my motherland. Alas, those plans are now postponed. On the backburner (as the Brits say). I will go and write my book next year, but before then I have bigger fish to fry (as the Brits also say).

don’t know how you feel about literature. Maybe you’re not a big fan of reading and theatre and all that culture stuff. But I bet you’re interested in politics. Even if you say you are not. Even if you believe it. I’m not talking about the kind of politics discussed in serious newspapers or in universities, but about the everyday kind. Money. Crime. Housing. Wars. These are the things everyone cares about, because they have to. It’s just our ordinary reality. However, modern politics is profoundly unsexy. Tony? Ken? Hilary? Jeez, what a bunch of dull, power-hungry monsters. In the age of celebrity, we need some proper stars to be in charge of our lives, but politics in a democratic state is too messy and complicated to be truly glamorous. Too many policies and budgets and all that boring stuff. What we need is an original, revolutionary solution, and

I

this week two news events have helped me come up with a perfect answer. Firstly, Gordon has once again decided to mess with Britain’s drug laws. He will make cannabis a B class, instead of a C class, drug. What a waste of time. Anyone in their right mind knows all drugs are bad. Caffeine, cannabis, crack cocaine. They should all just be banned, end of story. But what kind of politician will be strong and clever enough to make such a move? None, because they are trying to please too many people too much of the time. They are servants of a civilisation which doesn’t know what’s good for it. Then there was Ewa Sowinska, the politico in charge of Poland’s children, making Washington Post’s 2007 Idiot of the Year shortlist. She took on the Teletubbies and lost. I don’t know if you were hoping for a new age with the election of Mr Tusk and his “new” government. I certainly wasn’t. Just listen to the man. Boring, hesitant,

and he looks like a secondary school maths teacher. The whole thing is embarrassing - the war on the Teletubbies, the twins that stole the moon, the orange-faced nightmare that is Lepper (look his name up in an English dictionary…). Poland really needs a new time, and where better to look for answers than to Britain, our favourite choice of travel destination. What makes Brits so strong as a nation? They manufacture little of value, have awful weather, even worse food, are not particularly charismatic (unlike the French) or hard working (unlike the Germans). The secret of their unity, I believe, is their Royal Family. Ask any Brit, regardless of their social, financial or educational status, if they would consider getting rid of the Windsors and they all pause. Smile. And say “Well, you know, why not, but then again, perhaps its best to keep them…” and so on. No logic, no reasoning, just the quiet, patriotic acceptance of the power of the Crown.

I therefore conclude that Polska needs a king. Or a queen. I don’t care which. A monarch can get things done quickly and with maximum drama. Parades. The giving of honours. Executions. Great TV, international publicity, lots to be proud of in a dark and difficult time. So, in the coming weeks, I shall present in this very column further reasons why I think appointing a monarch is the only way forward. And, while I’m at it, I’ll put myself forward for the job. A great sacrifice, you say? Yes, I know it will be hard, but somebody has to do it and of all the people I know (and I know a few), I have the finest credentials. The right name, the right character, and the right vision. Drugs, marriage, the army, the church, education, elections… you name it, I have answers for everything, and will present them here. So, as the Brits say, watch this space. I order you already.

GALERIA

nowy

czas DAMIAN CHROBAK


|23

nowy czas | 15 lutego 2008

takie czasy

Homo-social Michał Sędzikowski

– On ma taką małą plastikową rzecz, za którą może kupić różne rzeczy – wyjaśniał mój nowo poznany kolega z placu budowy innemu robotnikowi. Wszyscy byliśmy z agencji pracy i był to nasz pierwszy dzień. Dla Paula był to pierwszy i ostatni dzień od dwóch lat, a właściwie pierwsze sześć godzin w pracy, po których haniebnie dał nogę. Wcześniej za moją małą plastikową rzecz kupił sobie lunch, a ja jak ten osioł posłusznie wbiłem Pin, żeby pokazać, jaką jesteśmy bezinteresowną, przyjaźnie nastawioną rasą. Kiedy zaś mu wyjaśniłem tajemnicę darmowych minut zapytał, czy wobec tego może z mojego telefonu wykonać darmową rozmowę do mamy. Po dwudziestu minutach, kiedy ciągle wisiał na moim telefonie, zacząłem na serio rozważać, czy się na niego nie rzucić i mu nie odebrać siłą aparatu. Paulowi przestałem tłumaczyć, gdzie leży Polska, kiedy z pewnym oszołomieniem przyjął fakt,

że nie ma drogi lądowej Southampton-Tokio. Paul nie jest upośledzony, nie jest narkomanem ani alkoholikiem, nie jest też francuskim arystokratą, który przy pomocy maszyny czasu umknął w przyszłość przed gilotyną. Jest on klasycznym wytworem brytyjskiej administracji benefitowej i polityki socjalnej. istotą poniekąd rozumną, która żyje w przeświadczeniu, że otaczające go dwunogi chętnie dadzą mu różne przedmioty, a jeśli nie dadzą to należy zadzwonić do czarodziejskiego miejsca, zwanego Job Centre, w którym pracują ząbkowe wróżki. – Where is my money – pyta z oburzeniem typowy Paul moją dziewczynę. – nie wiem, w twojej kieszeni? Albo: trzech chłopów na kiju niosło. Albo: your money rąbnęła wielka ryba piła i poniosła je aż do Tokio. Takie odpowiedzi cisną się Marcie, urzędniczce Job Centre na usta, ale zgodnie z regulaminem musi podjąć żmudne śledztwo mające na celu wyjaśnienie, gdzie są pieniądze należące do tajemniczego głosu po drugiej stronie linii telefonicznej. Dochodzenie posuwa się niezwykle błyskotliwie, bo już po pierwszych dziesięciu minutach udaje się ustalić imię i nazwisko rozmówcy oraz jego numer ubezpieczenia. Zagadką przez chwilę pozostaje jego adres. Marta zdolności prorocze utraciła w momencie, kiedy rzuciła fuchę ząbkowej wróżki i zaczęła pracę w Job Centre, a gość po drugiej stronie upiera się, że nie posiada adresu, bo mieszka wszędzie, gdzie chce. Zaś stały adres zamieszkania to wymysł wrażego systemu, z którym on osobiście walczy słuchając rapu.

']ZRÍ GR GRPX

GR 3ROVNL

S PLQ MX RG

] WHO VWDFMRQDUQHJR

Po prostu wybierz 084 4831 4029

QDVWÆSQLH Z\ELHU] QXPHU GRFHORZ\

3ROVND tel. komórkowy /LWZD tel. stacjonarny 6 RZDFMD tel. stacjonarny ,UODQGLD tel. stacjonarny

7p/min - 087 1412 4029 5p/min - 084 4545 4029 3p/min - 084 4988 4029 3p/min - 084 4988 4029

Infolinia: 0870 041 4029 I www.auracall.com

To proste… Spróbuj teraz!

*Terms & conditions: Ask bill payer’s permission. All prices are per minute & include VAT. Calls billed per second. Minimum call charge 5p by BT. Cost of calls from non BT operators & mobiles may vary. Check with your operator. Charges apply from the moment of connection to the service. Calls made to mobiles may cost more, unless specifically mentioned in the destination list. Prices are subject to change without prior notice. Information may be used for future marketing and updating purposes by Auracall & other selected companies & affiliates. You can opt out at anytime. This service is provided by Auracall Ltd, Nicholas Peters Business Centre, 7b High Street, Barnet Herts EN5 5UE. Agents required, please call 0844 5453 788.

System ma sobie na szczęście za nic to, co Paul na jego temat myśli i usłużnie wyświetla na ekranie komputera wszystkie informacje na temat beneficjenta, które są Marcie potrzebne. System zna się z Paulem już od dziewięciu lat, czyli od czasu, gdy ten skończył siedemnaście lat i po raz pierwszy wystąpił o zasiłek, tłumacząc, że mama go wyrzuciła z domu. Mama, która zna się z Systemem jeszcze lepiej, przyniosła osobiście zaświadczenie, że wyrzuciła syna z domu, z uśmiechem tłumacząc, że jest wyrodną matką. System ma wrażenie, że ktoś robi z niego idiotę, ale co ma w końcu do gadania. Marta doszukuje się w końcu informacji, że zasiłek dla Paula został wstrzymany, bo ten dopiero co został zatrudniony przez agencję. – Czy pan pracuje, Sir? – upewnia się Marta, która już dawno przestała się czemukolwiek dziwić. – Pracowałem wczoraj. – A dla kogo Sir pracował? – Dla takiego grubego gościa Toma, na budowie. Sześć godzin. i ciągle nie zobaczyłem moich pieniędzy – dodał z wyraźną pretensją. – Aha – odpowiada Marta, a w jej głowie ciąg dotychczas powiązanych ze sobą procesów dedukcyjnych rozpada się w drobny mak. Po kolejnych piętnastu minutach, w trakcie których rozeźlony Paul upiera się, że chce rozmawiać z jakimś Anglikiem, udaje się Marcie wytłumaczyć „klientowi’, że w sprawie tych sześciu godzin powinien skontaktować się z grubym Tomem. Jeśli zaś chce wystąpić o odnowienie zasiłku, to musi złożyć ponownie wniosek. Paul oczywiście chce wystąpić o odnowienie zasiłku i tu zaczyna się kolejna potyczka Paula z

Systemem, który jak to mają w zwyczaju Systemy, domaga się dołączenia do wniosku jakiegoś dowodu tożsamości. Paul przysyła więc paszport na inne nazwisko – być może swojego kolegi. Manager radzi Marcie, żeby zrobiła to, co robią zwykle urzędnicy Job Centre w takich sytuacjach, to znaczy, by uznała, że Paul zmienił imię i nazwisko. Marta wyjaśnia, że nie może tego zrobić, bo facet złożył pisemne oświadczenie, że wszystkie, ale to wszystkie dokumenty potwierdzające jego aktualną tożsamość pożarł pies, który spłonął w pożarze. Urzędnicy dokładają wszelkich starań i dzwonią do Paula, by przy pomocy serii podchwytliwych pytań ustalić jego zagubioną tożsamość. W międzyczasie zachodzą dodatkowe komplikacje, bo Paul gubi swój telefon i żąda, by kontaktować się z nim przez budkę telefoniczną. Urzędnicy kolektywnie wydzwaniają na budkę, ale odbierają tylko jacyś menele, którzy mają już zasiłek, więc pozwalają sobie wyrazić wrogość wobec reprezentantów Systemu w po-

staci spazmatycznych bluzgów. W końcu Paul sam dzwoni z pretensjami, że go nie złapano na budce i daje do telefonu pracownika socjalnego, któremu zdążył się poskarżyć, że w Job Centre lecą sobie z nim w kulki. Wspólnie uzgadniają, że Paul przyśle jakieś rachunki na swoje nazwisko w zastępstwie dowodu tożsamości. Paul jednak, poza 26letnim długiem wdzięczności wobec ludzkości, nie posiada rachunków. nie słucha jednak wykłócających się w jego sprawie urzędników, bo „obczaił” właśnie „wypas” melodyjkę na nowej komórce. na koniec do Job Centre przychodzi jeszcze raz wypełniony przez pracownika socjalnego wniosek, oraz dołączona kartka z życzeniami świątecznymi od babci dla kochanego wnuczusia. Zgadnijcie. Czy dzięki wytężonej pracy urzędników udało się dać Paulowi zasiłek? nie takie rzeczy już się w Job Centre robiło! Tekst powstał w oparciu o opowieści Marty, urzędniczki Job Centre,

Paczka do 15 kg od 15 funtów!


|

15 lutego 008 | nowy czas

czas na relaks

Nie krzywię się, kiedy na festiwalach ktoś mi zrobi zdjęcie, jak pijany leżę pod barem. Jestem wtedy służbowo. Bogusław Linda

Z TEKI LICHOTY

zIemnIaczane króleSTWO

» Uprawa ziemniaków w Europie powoli się

manIa GOTOWanIa Mikołaj Hęciak hociaż ziemniaki pochodzą z Ameryki Południowej (a nie wszyscy się z tym zgadzają, np. Rosjanie uważają, że od zawsze produkowali wódkę z ziemniaków), to jednak od wieku XVIII na dobre zadomowiły się w Europie. I jak pamiętamy, przestały być produktem leczniczym czy ekskluzywnym warzywem, a stały się „chlebem powszednim” dla mas. Szczególnie dla najuboższych warstw społeczeństwa. I tak było przez ostatnie dwa stulecia. Było to możliwe dzięki łatwości produkcji i odporności kartofli na zarazy. Wyjątkiem była wielka zaraza ziemniaczana w Irlandii w połowie XIX wieku, kiedy to kraj opuściło około dwóch milionów ludzi, a Zielona Wyspa nigdy już nie była taka sama. Jeszcze jednym walorem ziemniakówjestkosztprodukcji–wporównaniu zezbożemprawietrzykrotnieniższy.Piszę o tym, by pokazać, że mimo iż czasy się zmieniają, to tendencja zapoczątkowanaprzezdawnycheuropejskichwładcówniezmieniłasię.Takjak200lattemu wEuropie,takobecnieziemniakiwkrajachrozwijającychsięsąszczególniepromowane. Z czterech najważniejszych upraw, a są to: ryż, zboża, kukurydza i ziemniaki, właśnie w tych ostatnich ONZ upatruje możliwości rozwiązania problemugłodunaświecie.Wielkatrójka w produkcji kartofli to Chiny, Rosja i Indie, a kraje azjatyckie konsumują niemal połowę zbiorów. Uprawa ziemniaków w Europie powoli się zmniejsza, nadal jednak są one ważną częścią naszej diety. I w Polsce, i w Irlandii również. W tym celtyckim kraju kartofle są przygotowywane na wszelkie możliwe sposoby. Zaczynając od zupy, przez placki, frytki, na zapiekankach kończąc. I rzeczywiście, przyglądając się najpopularniejszym irlandzkim potrawom dostrzegamy, że wiele z nich bazuje na ziemniakach.

C

Irlandzka zupa zIemnIaczana Każdy zakątek Ziemi może poszczycić się jakimś ziemniaczanym specjałem. W Irlandii jednym z nich jest zupa ziemniaczana. Używając lokalnych odmian ziemniaków jak Pentland Dell czy King Edward możemy ugotować gęstą i pożywną zupę. Jako pierwsze danie na początek posiłku (6-8 osób) potrzebujemy: 2 plastry boczku, 25 g masła, pół kilo ziemniaków i tyleż samo cebuli,

zmniejsza, nadal jednak są one ważną częścią naszej diety. I w Polsce, i w Irlandii również. Pozostańmy więc jeszcze przy tym temacie… 1 l rosołu z kurczaka, 300 ml mleka, sól i pieprz do smaku, 1 łyżkę posiekanej pietruszki, 150 ml śmietanki (single cream) oraz trochę maleńkich grzanek (croutons) do dekoracji. Boczek, drobno pokrojony podsmażamy w dużym rondlu lub garnku, aż tłuszcz zacznie się wytapiać, dodajemy masło, pokrojoną w piórka cebulę i posiekane w kostkę ziemniaki. Podgotowujemy całość około 10 minut na średnim ogniu, mieszając od czasu do czasu. Następnie wlewamy rosół i mleko. Doprowadzamy do zagotowania, zmniejszamy ogień, przykrywamy i powoli gotujemy 30 minut, aż warzywa będą miękkie. Odstawiamy na kilka minut bez pokrywki do lekkiego schłodzenia i całość miksujemy na zupę-krem. Wsypujemy pietruszkę, wlewamy śmietanę. Jeżeli potrzeba, podgrzewamy i podajemy gorącą. Do dekoracji używamy maleńkich grzanek. Do tego celu możemy użyć chleba tostowego lub bułki, albo innego pieczywa, jakim dysponujemy. Nie potrzebujemy tego dużo i możemy nawet wykorzystać resztki. Po prostu pieczywo kroimy w kostkę, układamy na tacy, posypujemy solą i pieprzem, skrapiamy oliwą i pieczemy w dobrze nagrzanym piecu przez kilka minut. Alternatywnie zupę możemy przygotować w mikrofalówce (opcja dla zapracowanych). Masło kroimy w kostkę i roztapiamy przez 30-45 s. (pozycja HIGH). Dodajemy pokrojony boczek, cebulę i ziemniaki, gotujemy ok. 5 minut, mieszając przez połowę tego czasu. Dodajemy rosół i mleko, doprawiamy do smaku i gotujemy nastepne 15-20 minut, aż warzywa zmiękną. I podobnie jak w tradycyjnym gotowaniu, miksujemy lekko ostudzoną zupę, po czym dodajemy pietruszkę i śmietanę. Podajemy gorącą zupę, jeżeli potrzeba podgrzewając 2-3 minuty bez zagotowywania. Smacznego!!!

Właśnie obchodziliśmy Walentynki. Dla wszystkich mających mało czasu, zapracowanych, ale którzy chcieliby zaskoczyć mile swoich ukochanych nie tylko od święta, prosty, lecz finezyjny deser. Na 4 porcje: 300 ml białego wina, 3 łyżki cukru, 15 g żelatyny, 45 ml mleka, 2 żółtka, 1 łyżka mąki ziemniaczanej, ½ łyżeczki esencji waniliowej (lub ½ laski wanilii), 150 ml śmietany (whipping cream), świeże truskawki do dekoracji. Połowę wina podgrzewamy z 2 łyżkami cukru i żelatyną w małym garnku. Gdy składniki się połączą, dodajemy resztę wina i odstawiamy na bok. Wlewamy do 4 wysokich szklanek (dobrze jak są ozdobne lub o ciekawym kształcie). I teraz ważna sprawa!!! Szklanki wstawiamy

do lodówki, pochylając je tak, by uzyskać kąt 45°, a wszystko po to, by po wyjęciu otrzymać niespotykany efekt skośnej galaretki. Gdy teraz włożymy krem, całość stworzy naprawdę niecodzienną kompozycję. Mleko podgrzewamy w średnim rondlu, prawie zagotowując. W osobnej misce średnich rozmiarów mieszamy żółtka, mąkę ziemniaczaną (albo kukurydzianą), pozostały cukier i waniliowy zapach. Jeżeli używamy swieżej wanilii, dodajemy ją do mleka. Następnie powoli wlewamy mleko do masy, nieustannie mieszając! Całość z powrotem przekładamy do rondla i powoli podgrzewamy, ciągle mieszając. Może to potrwać i 20 minut, aż masa się zagęści. Czy sos jest dość gęsty, można sprawdzić za pomocą łyżki. Zanurzamy łyżkę w masie i podnosimy. Jeżeli krem spływa bardzo leniwie, jest to dobry znak. Podgrzewając sos należy uważać, by go nie przegrzać, gdyż całość się zetnie. Gdy jest wystarczająco gęsty, odstawiamy do schłodzenia. Ubijamy kremówkę i łaczymy z sosem. Krem dodajemy na wierzch galaretki i pozostawiamy w lodówce do schłodzenia. Dekorujemy świeżymi truskawkami, możemy podawać z biszkoptami. Smacznego!!!

I życzę Państwu, by dzień zakochanych trwał cały rok.

absurd tygodnia przygotowania do wizyty premiera donalda Tuska w moskwie miały duży rozmach. premierowi ścieżki przecierał jego minister radosław Sikorski. miał nastąpić przełom w stosunkach z naszym sąsiadem. lista problemów była długa, a rozwiązanie, jak wynikało z oczekiwań, w zasięgu ręki… premiera. do moskwy, jak przystało na premiera nowoczesnego, dynamicznego państwa, donald Tusk zabrał śmietankę polskich biznesmenów. podobną reprezentację wystawiły też polskie media. dwustronne rozmowy premiera i prezydenta putina, jak doniosły media, były serdeczne i owocne, ale owoców nikt nie widział. Biznesmeni, poza jednym, swój czas spędzili w polskiej ambasadzie. donald Tusk dowiedział się, że jest człowiekiem putina w Warszawie. I sprawa najważniejsza – prezydent putin ucieszył sie z planów reaktywowania Festiwalu piosenki radzieckiej w zielonej Górze, pod zmienioną nieco nazwą. Już nie radzieckiej, a rosyjskiej. Władimir putin zasiądzie w jury? po wizycie premier pojechał na urlop do Włoch.


|

nowy czas | 1 lutego 008

czas na relaks sudoku

4 8 2 5 1 9 1 8 6 9 5 4 6 3 5 4 7 9 5 4 3 9 2

2 1 4 8 1 9 5 4 7

3 2 5

średnie

6 9 6 9 8

9 2 4

5 7

1 3 5

7 9 4

8 5

7 8 3

7 9 8

5

trudne

6 5

9 1 7

2 4 9 2 3 5

9 3 7 5 8 2 1

8 1 5

7 6 8 1

5 3

7 6 3 8

2

krzyżówka

horoskop

BARAN 1.03 – 19.04

RAK .06 – .07

GA WA 3.09 – .10

ZIOROŻEC

KO .1 – 19.01

Nie będziesz biernym obserwatorem spraw i wydarzeń. Zapragniesz odgrywać główną rolę i uda ci się to znakomicie. Pod koniec tygodnia wzrosną Twoje moce. Poczujesz gotowość do wielkich czynów, na początku następnego wieści z zagranicy dadzą Ci dodatkowy impuls. Jesli wystepujesz publicznie, możliwa nieoczekiwana popularność.

Poszerzają się Twoje horyzonty myślowe, choć wrażliwość na argumenty inne niż własne może być zmniejszona. Zaczniesz o wielu sprawach decydować samodzielnie, ale jeżeli przekroczysz granice przeznaczenia, czeka Cię rozczarowanie. W biznesie zaczniesz iść własną drogą. Nie poddasz się żadnemu kierownictwu.

Odezwie się w Tobie potrzeba osiągnięcia większej stabilizacji życiowej. Twoja uwaga będzie się silniej skupiać na domu i rodzinie. Możliwe, że zajmą Cię również sprawy związane z nieruchomościami. To dobry znak na świadomą pracę nad Twoim związkiem i wysiłki dla polepszenia zaniedbanych kontaktów.

Między 16 a 17 aż trzy planety jednocześnie będą w znaku raka, a to (właśnie dla koziorożców) oznacza najlepszy czas na podejmowanie ważnych decyzji dotyczących pracy lub finansów. W tym tygodniu nie zabraknie dni, kiedy wszystko ma szansę układać się po Waszej myśli. To najbardziej harmonijny tydzień miesiąca.

Sprzyjający czas na rozkręcenie biznesu. Uda ci się uciec od rutyny i zaczniesz działać w sposób niekonwencjonalny. Masz szanse znaleźć się w towarzystwie ludzi działających z rozmachem, którzy Cię docenią. Zawarta przyjaźń dostarczy Ci nie tylko emocjonalnej satysfakcji. Aktywność publiczna i zwiększona popularność przekonają cię do pokazywania się w innym świecie.

Związki, które Cie blokują, przestaną mieć takie znaczenie jak dotychczas. Świeżo zawarte przyjaźnie przemienią się w miłość. Aktywnie zaangażujesz się w rozwiązywanie problemów bliskich Ci osób. Uda ci się dyplomatycznie ominąć przeszkody. Jesli nie masz drugiej połowy, znajdziesz ukojenie w ramionach osoby, która pasjonuje się sportem samochodwym.

Jeżeli jesteś samotny, nie czekaj na ideał. Wyjdź z inicjatywą, nawiąż bliższy kontakt z interesującą osobą. U boku partnera zapomnisz o kłopotach, spędziecie wiele cudownych chwil. Będziesz mieć mało ochoty na nadmierne angazowanie się w sprawy zawodowe. Dojdziesz do wniosku, że pracowałeś na zbyt dużych obrotach.

To będzie bardzo pracowity, intesnywny tydzień. I nie bez efektów- możesz liczyć na nowe okazje do zarobienia pieniędzy. Być może otworzą się przed Tobą mozliwości dokonania ciekawych inwestycji. Po 20 lutego, gdy Słońce wejdzie w znak Lwa, poczujesz się nieco zmęczony codziennością, poczujesz potrzebę zmian.

Jest to tydzień, który stoi przed Tobą pod znakiem krótkich podróży, intensywnych spotkań i odnawiania starych znajomości. Będziesz w znakomitej formie, także strzelcy o nadwątlonej kondycji moga liczyć, że stan ich zdrowia wyraźnie sie poprawi. Będą Ci sprzyjać miłone uniesienia, flirty, randki.

Dla osób wolnych niespodziewane towarzyskie i miłosne przygody. Możliwe będzie zawarcie fascynującego związku uczuciowego z osobą, która ma dobrą prezencję i lubi podróżówać. To pewne, że znajdziesz swojego wybrańca. Jeśli jesteś w stałym związku, zaskoczysz swoją drugą połowę energią i wyrafinowaniem.

BYK 0.04 – 0.0

BLIŹNIĘTA 1.0 – 1.06

Jeżeli jesteś bliźniakiem w związku masz szansę zachwycić bliską osobę śmiałymi pomysłami. Odrobina niepokoju, jaką wzbudzisz, doda Twojemu związkowi uroku. Być może pojawi się nieuzasadniona zazdrość, ale partner zacznie się bardziej starać. Pod koniec tygodnia uważaj na brak koncentracji.

LEW 3.07 – .08

PANNA 3.08 – .09

Możesz mieć problemy z koncentracją. Możesz wtedy partnerowi powiedzieć jakieś niepotrzebne słowa. Fascynujący czas dla odważnych panien. Niemal przez cały tydzień zaskakiwać Cię będą niezwykłe sploty okoliczności, które zainspiruja Cię do łamania reguł i radykalnej zmiany planów życiowych.

PION SKOR 3.10 – 1.11

LEC STRZE .11 – 1.1

NIK WOD 0.01 – 18.0

BY

RY 19.0 – 0.03

Sudoku

3 6 8

łatwe


26|

15 lutego 2008 | nowy czas

jak drobne? ja k zzamieszczać amieszczać oogłoszenia głoszenia d r o b ne ? ABy ZAMIEśCIć oGŁoSZENIE KoMErCyJNE oGŁoSZENIA ZWyKŁE

skontaktuj się z Działem Sprzedaży pod numerem 0207 358 8406

Aby zamieścić ogłoszenie drobne w dziale “Dam pracę”, „Szukam pracy”, „Kupię”, „Sprzedam”, “Mieszkania do wynajęcia”, „Oddam za darmo”, „Towarzyskie” wyślij SMS: NC +treść ogłoszenia (np. NC oddam kota...) na numer 67070. Otrzymasz wiadomość zwrotną – odpowiedz wpisując słowo CORRECT.

ia Ogłoszen ramkowe już od £10. TANIO NIE! I WYGOD ą! rt Zapłać ka

ogłoszenia komercyjne

w ramce kolorowe

do 15 słów

£10

£15

do 30 słów

£15

£25

Koszt ogłoszenia £1,50 (plus opłata operatora)

MIESZKANIE Do WyNAJĘCIA

Pokoje dwuosobowe w czystym, przytulnym domu z ogrodem, w nowo wyremontowanym domu, okolice Sutton, Wallington, Morden, Hickbridge. £120/tydz. Dwa tygodnie depozytu, rachunki wliczone. Tel. 07863210132

Pokój dwuosobowy w czystym, przytulnym domu z ogrodem, w nowo wyremontowanym domu, blisko stacji Tooting. £120/tydz. Dwa tygodnie depozytu, rachunki wliczone. Tel. 07863210132

Upton Park . Miejsce w pokoju dwu-

osobowym dla pana. Polska telewizja i internet. Tel. 0787 264 8240 lub 0787 238 8865 Stratford, Maryland. Dwójki £100-120/tydz. Jedynki £70-75/tydz. Rachunki wliczone. Spokojny, umeblowany dom po remoncie, z ogrodem. Internet. Tel. 0790 454 6630.

ZATrUDNIĘ Holandia – pracownik fizyczny, £8/h Praca przy układaniu rurociągów. Kontrakt 12 miesięcy, pokrywamy 50% kosztów zakwaterowania, min. 50 godz. w tygodniu. Kandydaci muszą przebywać min. 6 miesięcy w UK i posiadać NIN. Kontakt: Anna Rudynska: 01453 827333, 08453 017333, anna.rudynska@omegaresource.co.uk

SZUKAM PrACy Drogi pracodawco, szukasz solidnego, dyspozycyjnego, lojalnego pracownika? Jeśli tak, to czekam na wiadomość! Podejmę każdą pracę od zaraz. Tel. 0752 321 0670 27 latek, dyspozycyjny, solidny podejmie każdą pracę dodatkową, stałą, zlecenia jednorazowe. Sprzątanie, ulotki, myjnia. Doświadczenie. Tel. 0752 321 0670, Rafał.

SPrZEDAM

Muswell Hill. Dwojka – 95 funtów (dla jed-

nej osoby – £80) w umeblowanym, czystym mieszkaniu (internet, tv) . Rachunki wliczone. Tesco – 5 min. Stacja Highate lub Bouds Green – 15 min. Tel. 0790 454 6630

„Anteny satelitarne. Profesjonalne ustawianie, usuwanie zakłóceń, sprzedaż polskich zestawów: 24h/24h, 7d/7d. Anteny telewizyjne. Polskie ceny. Tel. 0751 526 8302

Paznokcie: akryl, żel, manicure, pedicure, henna z regulacją, depilacja woskiem. Monika 07835412859, przyjmuję w domu, Greenford. Pięć lat doświadczenia.

TrANS-PoL Wywóz śmieci, przeprowadzki, pomoc drogowa 24/7 , auto laweta. Tel. Andrzej 07862278730 lub 29

USTAWIANIE ANTEN SATELITArNyCH. Tanio, szybko i dokładnie. Southampton i okolice rafał -Tel. 07845130500 rafbialy@o2.pl

Lubisz domowe wypieki? Masz urodziny, imieniny? Nie masz czasu? Zrobię to za Ciebie. Gwarancja jakości oraz niskiej ceny. AGATA Tel. 0795 7978398

78 International, Agencja tłumaczeń. • Tłumaczenia, przysięgłe i zwykłe. • Profesjonalne CV, listy motywacyjne oraz wnioski o benefity • Usługi dla firm. Telefon: 02081449785 Email: piotr@78international.com

„Pogotowie komputerowe” £10/1h. Naprawa komputerów (desktopów/laptopów) i rozbudowa, instalacja Windowsa i innych programów, usuwanie wirusów, odzyskiwanie danych. Leszek 079 80 72 48 48

DEAN MANSON SOLICITORS Sprzedam piękne ciuszki (0-6 m-cy) dla dziewczynki (Gap, Adams, Next). Stan bbardzo dobry. Leżaczek Fisher Price z wibracją i melodiami. Gratis czasopisma o dzieciach pl. lub ubrania ciążowe. Tel 0780 507 3397

Kręgarstwo, rehabilitacja, Manualna Terapia, Diagnoza, Bioenergoterapia, Porady Skutecznie i Szybko Tel. 0795 867 7615

Wróżka Sebila, przepowie Ci przyszłość, wskaże Ci szczęśliwą gwiazdę, która będzie oświecała Twoją ścieżkę życiową. Wróży z kart tarota i z ręki. Zdejmuje złe fatum. Tel. 07988553378

Tel: 020 8767 5000 Mon-Fri 09:30-17:30, Sat 12:00-17:00

KANCELARIA PRAWNA Kontakt: Katarzyna Bogucka (Trainee Solicitor) Solicitors: M. Mansoor, E. Baig, S. Bhatti

USŁUGI

Stratford / Forest Gate. W pełni umeblowa-

ny pokój dla pary z internetem i polską TV (cyfrowy Polsat) Miejsce parkingowe. Cena: 120/tyg. Tel: 0780 953 5197

Bussines for sale, established Polish shop in Sheffield (since 2005). Big shop. No competition £6000 taking per week (%35 profit) £12000 rent and rate per year Tel. 07859045885

LABorATorIUM MEDyCZNE: THE PATH LAB Kompleksowe badania krwi na zawartość narkotyków, badania hormonalne, nasienia oraz na choroby przenoszone drogą płciową, EKG, USG. Tel.: 020 7935 6650, lub po polsku: Iwona 0797 704 1616

Sprzedaż, kupno domów i mieszkań wynajem sklepów, biur etc Prawo pracy Prawo rodzinne Odzyskiwanie długów Prawo imigracyjne (pobyt stały, obywatelstwo) Prawo handlowe (kontrakty, biznes, spółki) Landlord and Tenant (spory, konrtakty) Odszkodowania powypadkowe (No win no fee) Odwołania od decyzji urzędowych Prawa człowieka i obywatela Testamenty, prawo spadkowe Spory/sprawy sądowe Prawo karne 243-245 MITCHAM ROAD, LONDON SW17 9JQ www.dmansonsolicitors.com Regulated by the Solicitors Regulation Authority


|27

nowy czas | 15 lutego 2008

ogłoszenia Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY

job vacancies ACCOUNTS PAYABLE ASSISTANT Location: EDINBURGH, MIDLOTHIAN Hours: 35 HOURS PER WEEK, MONDAY TO FRIDAY, 9AM - 5PM Wage: ÂŁ7.00 - ÂŁ8.00 PER HOUR Work Pattern: Days Employer: Hays Accountancy & Finance Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY

De scrip tion: Must be able to trans la te Po lish. Must be li te ra te and nu me ra te. Must ha ve wor ked in an Ac co unts Pay ables func tion or be able to de mon stra te that they are fa mi liar with the con cepts of sup plier in vo ices, du pli ca te pay ments and cre dit and de bit no tes. The ro le will in vo lve as si sting in the ana ly sis of ac co un ting trans ac tions li ke in vo ices, pay ments, cre dit and de bit no tes whe re the sup pliers' na me and ad dres ses and the trans ac tion de ta ils are re cor ded in Po lish. The suc cess ful can di da te will as sist in the iden ti fi ca tion of po ten tial du pli ca te pay ments by trans la ting de ta ils from Po lish to En glish. Will be as si sting in the pre pa ra tion of re gu lar ma na ge ment sum ma ries. How to ap ply: You can ap ply for this job by sen ding a CV/writ ten ap pli ca tion to He len Mac Bray ne at Hays Ac co un tan cy & Fi nan ce, 24 Char lot te Squ are, Edin burgh, Mi dlo thian, EH2 4ET, or to he len.mac bray ne@hays.com. ADMIN ASSISTANT Location:LOUGHTON, ESSEX Hours: 40 PER WEEK, MONDAY-FRIDAY, 9AM-5PM Wage: ÂŁ6-ÂŁ7 PER HOUR DEPENDING ON EXPERIENCE Work Pattern: Days Employer: Be Onsite (London)

De scrip tion: The abi li ty to spe ak flu ent Po lish or Por tu gu ese as well as En glish is re qu ired due to as si sting cu sto mers who spe ak the se lan gu ages with job se ar ches and re fer rals. Go od com mu ni ca tion skills and a frien dly na tu re is al so re qu ired. Du ties will in c lu de re so ur cing the va can cies, da ta en try, in te rvie wing can di da tes and ge ne ral cle ri cal ta sks. Full tra ining will be gi ven. How to ap ply: Y ou can ap ply for this job by sen ding a CV/writ ten ap pli ca tion to Ma ria Pa ice ma ria.pa ice@job cen tre plus.gsi.gov.uk or Be On si te (Lon don), Bi shops ga te 201, LON DON, EC2M3UG. Ad vi ce abo ut com ple ting a CV is ava ila ble from your lo cal Job cen tre Plus Of fi ce. LOCALISATION TESTER (VARIOUS LANGUAGES) Location: BRIGHTON AREA, EAST SUSSEX Hours: 40 PER WEEK, MONDAY-FRIDAY, FLEXIBLE HOURS Wage: MEETS NAT MIN WAGE Work Pattern: Days , Evenings Employer: JET Eastern Link Pension: No details held Duration: TEMPORARY ONLY

De scrip tion: So ny Com pu ter En ter ta in ment Eu ro pe de si gns and pro du ces Play Sta tion so ftwa re ti tles. The re is an im me dia te va can cy for a lo ca li sa tion te ster who is flu ent in French, Ger man, Spa nish, Dutch, Por tu gu ese, Swe dish, Da nish, Fin nish, Nor we gian, or Po lish.They will be ba sed in the Bri gh ton area on a 6 month rol ling con tract. The ma in du ties are: Pro of re ading and cor rec ting trans la tions pro vi ded by exter nal com pa nies for so ftwa re pro duct; Te sting so ftwa re on ce lo ca li sed text has be en im ple men ted, and re port any bugs fo und; Do ing in -ho use trans la tions. RE QU IRE MENTS: You sho uld ha ve: Flu en cy in lan gu ages li sted abo ve; Go od com mand of En glish, both oral and writ ten; Be able to play com pu ter ga mes and ha ve go od know led ge of them; Wor king know led ge of Word, Excel and Ac cess; A go od eye for de ta il; Fle xi ble ap pro ach to ho urs. How to ap ply: You can ap ply for this job by

sen ding a CV/writ ten ap pli ca tion to Lyn ne Deb ba zi at JET Eastern Link, 4 Tun nel Ro ad, Wa ver tree, Li ver po ol, Mer sey si de, L7 6QD, or to hrli ver po ol@scee.net. LGV DRIVER (CLASS 1) Location: MAIDSTONE, KENT Hours: DAY/EVENING/NIGHT SHIFTS Wage: ÂŁ9.75 PER HOUR (INCLUDING HOLIDAY PAY) Work Pattern: Days , Evenings , Nights , Weekends Employer: MILESTONE OPERATIONS LIMITED Pension: Pension available Duration: PERMANENT ONLY

De scrip tion: CLASS 1 LGV DRI VERS WAN TED; PO SZU KU JE MY PRO FE SJO NAL NYCH KIE ROW CĂ“W CIĘ ĹťA RĂ“ WEK; Sto re and Di stri bu tion Cen tre de li ve ries; Re fri ge ra ted & am bient work; ÂŁ9.75 per ho ur (incl ho li day pay); Gu aran te ed 48-50 ho urs a we ek; Long term, sta ble con tracts 6 mon ths to 1 year; Sup por ted by bi lin gu al (Po lish/Ro ma nian/En glish) Ac co unt Ma na gers; 24/7 Po lish/Ro ma nian/En glish Help desk. How to ap ply: You can ap ply for this job by te le pho ning 0207 7884888 ext 0 and asking for AGA TA MUSZ KIE WICZ. or ema il us on help desk@mi le sto ne ops.com This va can cy is co ve red by the Wor king Ti me Re gu la tions. For ad vi ce on this re gu la tion call ACAS or do wn lo ad Your Gu ide to the Wor king Ti me Re gu la tions from the BERR we bsi te Your gu ide to the Wor king Ti me Re gu la tions: sec tions 1 - 4. LGV DRIVER (CLASS 1) Location: CHARLTON, LONDON Hours: DAY/EVENING/NIGHT SHIFTS Wage: ÂŁ9.75 PER HOUR (INCL HOLIDAY PAY) Work Pattern: Days , Evenings , Nights , Weekends Employer: MILESTONE OPERATIONS LIMITED Pension: Pension available Duration: PERMANENT ONLY

De scrip tion: CLASS 1 LGV DRI VERS WAN TED; PO SZU KU JE MY PRO FE SJO NAL NYCH KIE ROW CĂ“W CIĘ ĹťA RĂ“ WEK; Sto re and di stri bu tion cen tre de li ve ries; Re fri ge ra ted and am bient work; ÂŁ9.75 per ho ur (incl ho li day pay); Gu aran te ed 48 50

ho urs a we ek; Long term, sta ble con tracts 6 mths to 1 year; Sup por ted by bi lin gu al (Po lish/Ro ma nian/En glish) Ac co unt Ma na gers; 24/7 Po lish/Ro ma nian/En glish Help desk. How to ap ply: You can ap ply for this job by te le pho ning 0207 7884880 and asking for An dre ea Stan ciu or ema il us on help desk@mi le sto ne ops.com This va can cy is co ve red by the Wor king Ti me Re gu la tions. For ad vi ce on this re gu la tion call ACAS or do wn lo ad Your Gu ide to the Wor king Ti me Re gu la tions from the BERR we bsi te Your gu ide to the Wor king Ti me Re gu la tions: sec tions 1 - 4. INTERPRETER Location: LOGIE, STIRLING, STIRLINGSHIRE Hours: 15-20 PER WEEK BETWEEN MONDAY-SUNDAY DAY TIME HOURS Wage: EXCEEDS NAT MIN WAGE NEGOTIABLE Work Pattern: Days , Weekends Employer: Global Voices Pension: Pension available Duration: PERMANENT ONLY

De scrip tion: Self em ploy ment. This po si tion is on an as and when re qu ired ba sis and the re may not be work eve ry we ek. Must be flu ent in Po lish. Du ties will in c lu de trans la ting from En glish in to Po lish both writ ten and ver bal. Self -em ploy ed pe ople are re spon si ble for pay ing the ir own Na tio nal In su ran ce Con tri bu tions and Tax. For in for ma tion on how be ne fits may be af fec ted, and whe ther en ti tle ment may be lost, spe ak to a Job cen tre Plus Ad vi sor. The Com pa ny has gi ven an as su ran ce that this va can cy ena bles wor kers to achie ve a wa ge equ iva lent to the Na tio nal Mi ni mum Wa ge ra te. How to ap ply: You can ap ply for this job by sen ding a CV/writ ten ap pli ca tion to Lu igi Ko echlin at Glo bal Vo ices, Scion Ho use, In no va tion Park, Stir ling, FK9 4NF. Ad vi ce abo ut com ple ting a CV is ava ila ble from your lo cal Job cen tre Plus Of fi ce. You can al so ema il your CV to Lu igi Ko echlin at in fo@glo ba lvo ices.co.uk or call 0845 1301170 for fur ther de ta ils. CONTRACTS MANAGER Location:HARLOW, ESSEX Hours: 15 HOURS A WEEK, 7.00 AM - 12 NOON, 3 DAYS FROM 7 Wage: ÂŁ6.50 PER HOUR + COMMISSION Work Pattern: Days , Weekends Employer: 24/7 Security UK Ltd Pension: No details held

Duration: PERMANENT ONLY

De scrip tion: Must po ssess a full dri ving li cen ce with own trans port es sen tial. A back gro und in sa les is es sen tial with know led ge of the bu il ding tra de an ad van ta ge. Will vi sit va rio us con struc tion si tes to in tro du ce com pa nies to la bo uring se rvi ces. Abi li ty to spe ak Po lish is an ad van ta ge. How to ap ply: You can ap ply for this job by te le pho ning 01279 412718 and asking for Be ver ley Wa ters. SALES PERSON Location: HOUNSLOW, MIDDLESEX Hours: 37.5 HOURS PER WEEK MONDAY FRIDAY BETWEEN 8AM - 5PM Wage: ÂŁ250.00 PER WEEK Work Pattern: Days Employer: ASAP Temporaries Limited Pension: Pension available Duration: PERMANENT ONLY

De scrip tion: Must ha ve pre vio us sa les expe rien ce with FMCG. Must hold a full dri ving li cen ce. The abi li ty to spe ak Po lish wo uld be pre fer red as will be de aling with Po lish spe aking clients. Du ties will be de aling with exi sting clients and ob ta ining new clients for the ir da ta ba se. Vi si ting fo od re ta ilers in north, west and east Lon don to ge ne ra te new bu si ness. You will be pro vi ded with a com pa ny car and mo bi le. How to ap ply: You can ap ply for this job by sen ding a CV/writ ten ap pli ca tion to Do re en Bur ke at ASAP Tem po ra ries Li mi ted, Wind mill Co urt, 200 Wind mill La ne, Gre en ford, Mid dle sex, UB6 9DW. Ad vi ce abo ut com ple ting a CV is ava ila ble from your lo cal ob cen tre Plus Of fi ce. BLACHARZ (PILNE!!!) Location:Birmingham, Nottingham, Aldershot, Salford Hours: 40 PER WEEK Wage: ÂŁ23.800 per annum Work Pattern: Days Employer:Omega International Resourcing Plc. Closing Date: 31/03/2008 Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY

De scrip tion: Na pra wa sa mo cho dów po wy pad ko wych. How to ap ply: cv pro sze prze sy lac z do pi skiem "bla charz" na ad res:an na.ru dyn ska@ome ga re so ur ce.co.uk lub za dzwoń An na Ru dyń ska 01453827333 lub 08453017333.

GRPX GR G ']ZRĂ? G

] .RPĂ?UNL S PLQ =DG]ZRÄ” QD

7(5$=

Wybierz 1 aby doladowac konto ÂŁ5. Otrzymasz smsa potwierdzajacego pobranie oplaty. Rozmawiaj godzinami wykorzystujac swoje darmowe minuty.

MX› RG

c!

Nowaolksdostepnyi. k T-T ra Te z wniez z Pols jest ro dzwon na 8 Za 69 497 4 020 8 owiedziec aby d wiecej. sie

5p/SMSV] Z\ lskiQXza Ă‚ Â?DĂ‚ SMSuj do G Po PHUX QD HV] Z\VVÂ?D \ F \ FKF KFH SROVNLHJR R QXPHUX QD NWĂ?U Ă‚ QD **

QLM R RG SROVNLHJ LM ZLDGRPRx F]]QLM ]DF :LDGRPRx ]D xO HOOR :\xOLM ZLDGRPRx QD R

:\ + +HOO S D QS 606D Q

3ROVND tel. stacjonarny 3ROVND tel. komĂłrkowy 1LHPF\ tel. stacjonarny 6Â?RZDFMD tel. stacjonarny

2p/min 7p/min 1p/min 2p/min

Infolinia: 020 8497 4698 I www.auracall.com

To proste‌ Spróbuj teraz!

*T&C’s: Ask bill payer’s permission. Calls charged per minute. Charges apply from the moment of connection. Calls to the 020 number cost mobile standard rate to a landline or may be used as part of inclusive mobile minutes. Calls made to mobiles may cost more. Connection fee varies between 1.5p to 15p. To stop auto recharge when credit is low, text AUTOOFF to 81616 (standard SMS rate). **Cost per SMS as stated in the advert + standard SMS rate or may be used as part of bundled SMSs, except T-Mobile which may cost more. Type the international mobile number at the start of your message. Total characters should not exceed 160. Your network operator may charge you for excess characters. Disclaimer: We cannot guarantee delivery to the destination. Sufficient credit in T-Talk and mobile accounts is needed. This service is provided by Auracall Ltd. Agents required, please call 084 4545 3788.


|

15 lutego 00 | nowy czas

co się dzieje film Polish Film Season Prince Charles Cinema 7 Leicester Place, W2CH 7BY Box office: 0870 811 2559 Testosteron komedia, 2007 r. reż. Tomasz Konecki, Andrzej Saramonowicz 18 lutego, godz. 20.30 Ślub Kornela z piosenkarką Alicją ma być atrakcją towarzyską sezonu. Nagle pojawiają się trzej mężczyźni i barykadują się w jednej z sal. Pierwsza polska „komedia hormonalna”. Midnight Talks (Rozmowy nocą) komedia, 2007 r. reż. Maciej Żak 14-16 lutego, godz. 20.50 Odeon Streatham 47-49 High Road, SW16 1PW Matylda pragnie mieć dziecko bez konieczności wiązania się z jakimkolwiek partnerem. Daje do gazety ogłoszenie. Odpowiada na nie kucharz – Bartek. There will be Blood dramat, 2007 r. reż. Paul Thomas Anderson Opowieść o początkach biznesu naftowego w Południowej Kalifornii i poszukiwaczach ropy, ogarniętych takim samym szaleństwem, jakiego doświadczali poszukiwacze złota.

mi pisze książkę o walce o sens życia. Za zdjęcia do tego filmu Janusz Kamiński dostał nominację do Oskara. Juno obyczajowy, 2007 r. reż. Jason Reitman Młodziutka Juno dowiaduje się, że jest w ciąży. Za radą najlepszej przyjaciółki postanawia znaleźć dla nienarodzonego dziecka bezdzietne małżeństwo.

muzyka Paolo Bassi Band 16 lutego, godz. 20.30 Jazz Cafe POSK 238-246 King Street, W6 0RF Bilety: £5 Zespół tworzą: Paolo Bassi (guit.), Sebastian Weis (piano) i Laurie Lowe (dr). Ich kompozycje to połączenie stylu funk i fusion. MegaYoga przedstawia: Happysad 17 luty, godz. 19.00 Klub Cargo 83 Rivington Street, EC2A 3AY Bilety przedsprzedaż: £11, w dniu koncertu: £14

The Diving Bell and the Butterfly dramat, 2007 r. reż. Julian Schnabel Redaktor naczelny Elle w wieku 43 lat doznał paraliżu całego ciała. Posługując się jedynie powieką do komunikowania się ze światem i bliski-

Muzyka zespołu to regresywny rock, dopełniony charakterystycznymi tekstami. Jeden z najpopularniejszych młodych, polskich zespołów. Support zagra The Poise Rite. Tribute to Garcia Lorca Keith James/Rick Foot 17 lutego, godz. 19.30 Greenwich Picturehouse, 180 Greenwich High Road, SE10 8NN Bilety: £12.50 Wiersze hiszpańskiego poety w oprawie muzycznej. Zostanie również wyświetlony dokument o życiu poety pt. „A Death In Granada”. Skrzypce i fortepian 17 lutego, godz. 15.00 Duke’s Hall Royal Academy of Music Marylebone Road, NW1 5HT Wstęp wolny! Maurice Hasson na skrzypcach i Tadashi Imai na fortepianie zagrają m.in. utwory Henryka Wieniawskiego, Niccolo Paganiniego oraz Habanerę Maurice’a Ravela. Madame Butterfly 17 lutego – 7 marca English National Opera, St Martin’s Lane, WC2N 4ES Bilety: £12-£87 Rezerwacja: Opera Giacomo Pucciniego opowiada historię tragicznej miłości amerykańskiego oficera i japońskiej dziewczyny. The Pirates of Penzance 18 lutego – 1 marca Gielgud Theatre, Shaftesbury Ave, W1D 6AD Box Office: 0844 482 5130 Bilety: £15-£49,50 Rezerwacja: www.delfontmackintosh.co.uk Opera komiczna w dwóch aktach, z muzyką Artura Sullivana i librettem W. S. Gilberta. Saxophone Quartet

nowy czas

19 lutego, godz. 13.05 Croydon Fairfield Halls, Park Lane, CR9 1DG Bilety: £5 / £4,50

rozdaje bilety

Tede

Po 5 wejściówek na:

Abradab, Tede, Maleńczuk and his pocket band

„Nastukafszy...” odniósł wielki sukces w świecie polskiego hip-hopu. W 2001 r. rozpoczął solową karierę. Po koncercie – after party przy dźwiękach hip-hopu, dnb i jungle.

wystawy Laughing in a Foreign Language Hayward Gallery, South Bank Centre, SE1 8XZ Codziennie 10.00-18.00, pt, sb do 22.00 Bilety: £7 Czy współcześni artyści mają poczucie humoru? Wśród 30 autorów rzeźb, obrazów, grafik, wideo są takie nazwiska jak Ugo Rondinone, Doug Fishbone, Jake i Dinos Chapman. Deutsche Börse Photography Prize Photographers’ Gallery, 5 & 8 Great Newport Street, WC2H 7HY Pn-sb 11.00-18.00, czw. do godz. 20.00, nd. 12.00-18.00 Wstęp wolny! W tym roku jury wyróżniło zdjęcia o tematyce społecznej i politycznej. Autorami prac są: John Davies, Jacob Holdt, Esko Mänikö i Fazal Sheikh. Modern Painters: The Camden Town Group Tate Britain, Millbank, SW1P 4RG Codziennie 10.00-17.50 Bilety: £9 Londyn, początek XX wieku – grupa artystów z Camden Town wprowadziła do Wielkiej Brytanii postimpresjonizm. Ich malarstwo utrwaliło życie ówczesnego Londynu. Sleeping & Dreaming Wellcome Collection, 183 Euston Road, NW1 2BE Wt-sb, 10.00-18.00, czw. do 22.00 Wstęp wolny! Dzieła wybitnych artystów, które powstały z fascynacji snem. Na wystawie m.in. Francisco Goya, Catherine Yass, Laura Ford.

teatr Panna Maliczewska

22 lutego, godz. 21.00-4.00 The Rhythm Factory 16-18 Whitechapel Road, E1 1EW Bilety: £13 (przedsprzedaż) www.hip-hop.pl

Aby wygrać zaproszenie na interesującą Cię imprezę, wyślij SMS na numer 87070 o treści: NC NAZWA IMPREZY (w zależności od tego, którą jesteś zainteresowany). Bilety do wygrania również na stronie internetowej

Sala Teatralna POSK 238-246 King Street, W6 0RF 15 i 16 lutego, godz. 19.15 17 lutego, godz. 17.30 Bilety: £10/£7 Sztuka Gabrieli Zapolskiej w języku angielskim. Występują aktorzy, wykładowcy i studenci Wydziału Teatralnego Reading University. Being Harold Pinter / Generation Jeans

www.nowyczas.co.uk Konkursy będą rozwiązywane na trzy dni przed datą wydarzenia. Koszt wysłania SMS to £1,50 + standardowa stawka operatora

Rapuje od wczesnych lat 90. Początki jego kariery to zespół 1kHz. Jako producent współpracował z grupą Warszafski Deszcz, ich krążek

Soho Theatre 21 Dean St, W1D 3NE Pn-sb, godz. 19.30 Bilety: £15/£12.50 Rezerwacja: 0870 429 6883 Białoruski Wolny Teatr po raz pierwszy w Londynie zaprezentuje dwie sztuki. „Being Harold Pinter” to połączenie zeznań białoruskich więźniów politycznych z fragmentami sztuk Harolda Pintera,

„Generation Jeans” to satyra na białoruską „demokrację”. The Death of Margaret Thatcher Courtyard Theatre 40 Pitfield Street, N1 6EU wt-nd godz. 20.00 Bilety: £15/£10 Słodko-gorzkie spojrzenie na śmierć… Margaret Thatcher, która wywiera wielki wpływ na cztery osoby całkowicie zmieniając ich dotychczasowe życie. Uncle Vanya Rose Theatre Kingston, 24-26 High Street, KT1 1HL Pn-sb, godz. 19.30 Bilety: £5-£29 Profesor Sieriebriakow i jego młoda żona przybywają do majątku odziedziczonego po pierwszej żonie i zarządzanego przez jej brata, Iwana. Ten kocha się skrycie w profesorowej, którą uwodzi dr Astrow. W dusznej atmosferze prowincji dojdzie do wybuchu skrywanych emocji. The Resistible Rise of Arturo Ui Lyric Hammersmith, King Street, W6 0QL Pn-sb, godz. 19.30 Bilety: £9-£27 Rezerwacja: 0870 050 0511 Sztuka powstała na podstawie „Kariery Artura Ui” Bertolta Brechta. Główną rolę gra czarnoskóry aktor Lucian Msamati.

imprezy Polish DeConstruction zaprasza: Damian Chrobak i Ewa Lis 18 lutego, godz. 19.00 Klub Cargo, 83 Rivington Street, EC2A 3AY Wstęp wolny!

już wkrótce Ewa Becla zaprasza: Teatr Buffo Tangata Quintet i Krzysztof Jakowicz 23 luty, godz. 19.00 24 luty, godz. 16.00 Sala Teatralna POSK 238-246 King Street, W6 0RF Bilety: £15/£18, rezerwacja: tel. 07788 410122 A Couple of Poor, PolishSpeaking Romanians 28 luty-29 marzec Soho Theatre 21 Dean Street, W1D 3NE Bilety: £10 Rezerwacja: 08704296883 „Pełen humoru i niekończących się gagów dramat. Teatr Syrena zaprasza: „Madejowe Łoże” 1 i 8 marca, godz. 16.00 2 i 9 marca, godz. 13.00 i 16.00 Sala Teatralna POSK 238-246 King Street, W6 0RF Informacje: 07770765983


|2

nowy czas | 15 lutego 2008

port

redaguje Daniel Kowalski d.kowalski@nowyczas.co.uk

TEnis

nowE TwarzE

bieg na przełaj

Tajska zdobycz Radwańskiej Grzegorz ostrożański

Po chwilowym zastoju w „tenisowym światku” spowodowanym rozgrywkami Davis Cup wśród pań odbyły się dwa turnieje z cyklu WTA. Jeden z nich okazał się dla nas radosny, ponieważ triumfatorką zmagań w egzotycznej Tajlandii została Agnieszka Radwańska. Po ubiegłorocznym sztokholmskim sukcesie, jest to jej drugi tytuł w profesjonalnej karierze. Kariera młodej, 18-letniej krakowianki przebiega więc pomyślnie. Co prawda rywalizacja w Pattaya (kategoria IV z pulą nagród 170 tys. dolarów) była zdecydowanie słabiej obsadzona w porównaniu z równolegle rozgrywanym, paryskim Gaz de France, gdzie czołówka „żeńskiego kortu” walczyła o 600 tys. dolarów. Nasza reprezentantka rozstawiona więc została z nr.1, będąc główną faworytką tajskiego turnieju. Nie zawiodła, lecz przyznać należy, iż wygrała z

pewnymi trudnościami. Niedzielny, finałowy pojedynek pokazał nierówną i mało stabilną grę Polki, na szczęście po ponad dwugodzinnym występie zakończył się pomyślnie. Dramatyczna, trwająca trzy sety walka 6:2 1:6 7:6 (4) przeciwko weterance kortów Jill Craybas obfitowała w mnóstwo niespodzianek i zaskakujących zagrań z obu stron. 33- letnia Amerykanka zaczęła od breakpointu łamiąc serwis Radwańskiej, lecz chwilę po tym podenerwowana takim obrotem sprawy młoda krakowianka odpowiedziała sześcioma pod rząd zdobytymi gemami, błyskotliwie kończąc pierwszy set. W drugiej odsłonie doświadczona przeciwniczka widząc brak stabilności w poczynaniach Radwańskiej wypunktowała ją bezlitośnie wygrywając 6:1. Nokaut autorstwa Craybas prognozował kryzys naszej reprezentantki. Nic z tego, gdyż w ostatnim decydującym secie nasza tenisistka powróciła do właściwej formy prowadząc już 5:1. Zapowiadająca się krótko finałowa tercja przybrała kompletnie inny obrót, ku zaskoczeniu wszystkich. Mianowicie Amerykanka walcząc do upadłego, zaczęła odrabiać straty doprowadzając do „loterii”, czyli tiebreku. W nim górą była młoda wychowanka Akademii Krakowskiej. Na nic więc się zdało aż 13-letnie ogranie Amerykanki na światowych kortach. Rozgoryczona z powodu nie wykorzystania szansy Jill oznajmiła: – Starałam się grać po swojemu, widząc lekką ner-

W ostatnim pojedynku pod-

czas zgrupowania w Hiszpanii Legia Warszawa przegrała z Realem Murcia 0:2. Inny nasz pierwszoligowiec, Korona Kielce pokonała trzecioligowy FC Ontinyent 2:0 (0:0).

wowość w jej (Agnieszki) grze. Tym bardziej jestem rozczarowana, ponieważ walczyłam strasznie ciężko dając z siebie 100 procent możliwości. Nasza zaś reprezentantka swój kończący turniej występ podsumowała: – Pierwsze dwa gemy przegrałam dość szybko, po czym zrewanżowałam się sześcioma pod rząd. Drugi bez dwóch zdań należał do Jill. Wiem, że to bardzo dziwne i trudne do wyjaśnienia, gdyż prowadząc przeciwniczka zdołała powrócić do rywalizacji. Byłam przez to bardzo nerwowa i wszystko mnie złościło. Walczyłam do ostatniego momentu gry, kończąc go zwycięsko. Dzięki czemu ponownie odżyłam oraz uwierzyłam w siebie. A to jest właśnie dla mnie najważniejsze. Pomimo dość nierównej postawy w finale Radwańska zasłużyła na ten triumf.

wEEKEnDowE Typy piłKarsKiE Zeszłotygodniowy cel przekroczenia progu pół tysiąca nie został osiągnięty. Na dzień dzisiejszy posiadamy na koncie tylko 240 funtów. Dlatego proponuję zostawić na chwilę ligę angielską, która zresztą i tak nie gra – piąta runda pucharów. Zajmijmy się natomiast rywalizacją w lidze szkockiej. Może wejdzie łatwo jak popularna whisky z lodem. Zapraszamy. Opcja nr. 1 – zakład potrójny Celtic-Hearts typ.1 Sobota 15.00 kurs 1/3 Gretna-Motherwell typ.2 Sobota 15.00 kurs 1/2 Kilmarnock-Rangers typ.3 Niedziela 14.00 kurs 4/11 Zakład bukmacherski PADDY POWER „Serca” zamiast walczyć o puchary i stanowić obok wielkich firm z Glasgow tzw. „trzecią siłę” borykają się od początku z problemami, których głównym autorem stał się właściciel, zbyt często i nerwowo zmieniając zarząd i kadrę w zespole. Gracze z Edynburga sprawiają się jednak ostatnio nadzwyczaj dobrze odnosząc trzy pod rząd zwycięstwa , przybliżając się tym do czołowej szóstki. Zauważalna jest też, poprawa gry defensywnej, czego wynikiem jest brak straconej bramki od ponad 270 minut. Drużyna

Po zwycięstwie nad Bułgarią 4:1 w swym pierwszym meczu drużynowych mistrzostw Europy, w środę polscy badmintoniści pokonali w holenderskim Almere Belgię 5:0. Ostatnim rywalem Polaków w grupie D będzie Portugalia. Do ćwierćfinałów awansują zwycięzcy ośmiu grup.

„Celtów”, również spisuje się wyśmienicie – pięć pod rząd wygranych. Szczególnie ubiegłotygodniowe, wyjazdowe w dodatku, 5:0 nad Aberdeen, pokazuje iż podopieczni Gordona Strachana zaczęli szturmować pierwszą lokatę w tabeli. Po drodze powinni więc zwyciężyć waleczne „Serca” z Edynburga. „Czerwona latarnia” w lidze traci coraz bardziej dystans do reszty. Różnica wynosi już dziewięć punktów. Podobnie jak Derby County w Premiership.Gracze Gretny, by mieć jakąkolwiek nadzieję powinni od pierwszych minut zaatakować rywali z Motherwell. Niestety tragiczna dyspozycja na tyłach zespołu – 2:4 w ostatnim meczu z Hibernian – spowoduje pewnie kolejną dotkliwą porażkę. Tym bardziej, grający bezkompromisowo na wyjazdach goście 6-0-5, po dwóch porażkach z rzędu powalczą o trzy punkty, by uplasować się tuż za zespołami z Glasgow. W trzecim ostatnim pewniaku tygodnia „Rangersi” pomimo ciężkiego, środowego meczu z Panathinaikosem 0:0 powinni szybko wrócić na drogę zwycięstwa w szkockiej Premier Leauge, gdzie od siedmiu spotkań odprawiają przeciwników z kwitkiem tracą w nich zaledwie trzy gole. Gospodarze są już tylko tłem z ubiegłego sezonu – trzecia pozycja w lidze. Spisują się fatalnie na własnym boisku 3-3-6. Z liderami za dużo do powiedzenia też nie będą mieli.

Nie tracąc ani jednego seta przed niedzielną potyczką. Mając jedyny kłopot w pierwszej rundzie, gdzie trzykrotnie obroniła set pointa przeciwko rodaczce Craybas, Vanie King 7:5 7:6 (5). Tak więc prognozy się sprawdzają. Nasza rodaczka atakuje pierwszą dziesiątkę WTA. Do elity światowego tenisa włącza się także nadzieja Węgrów, Agnes Szavay. Co prawda nie zdobyła ona tytułu w paryskim Bercy przegrywając po zaciętym pojedynku 6:3 2:6 6:2 z piękną Rosjanką Anną Czekwatadze. Nic w tym dziwnego, 21letnia triumfatorka halowego turnieju po raz siódmy z rzędu rozstrzygnęła finałowy pojedynek na swoją korzyść. Jest to absolutnym rekordem w historii rozgrywek żeńskiego tenisa. Nowe twarze, kolejne rekordy. Sezon nabiera tempa.

Zagraj na Camp Nou Na bardzo orginalny pomysł wpadli włodarze jednego z najsłynniejszych klubów świata, FC Barcelona. Za jedyne czterdzieści tysięcy euro każdy chętny może zagrać na słynnym stadionie Camp Nou w Barcelonie! Obiekt można wynająć w letniej przerwie tuż po zakończeniu sezonu. W cenie jest również sędzia, spiker oraz trzydzieści pięć koszulek FC Barcelona z napisem „Grałem na camp Nou”. Za kolejnych kilkaset euro kataloński klub wypożyczy autokar, którym piłkarze Barcy podróżują na ligowe mecze, a za następne sześć tysięcy spece od filmowania stworzą z całego wydarzenia efektowne DVD. Jak informują hiszpańskie media z oferty będzie można korzystać już od maja do połowy lipca. Jak na razie chętnych nie zgłosiło się wielu, ale pomysłodawcy są dobrej myśli, bowiem do zakończenia sezonu pozostało jeszcze trochę czasu.

Grzegorz ostrożański Daniel Kowalski

Sensacją 19. kolejki ekstraklasy koszykarzy była porażka mistrza Polski, dotychczasowego samodzielnego lidera tabeli, Prokomu Trefla Sopot z beniaminkiem zespołem Basketu w Kwidzynie 79:89. Była to czwarta przegrana drużyny z Sopotu. Real Madryt utrzymał pierwszą pozycję wśród najbogatszych klubów świata. Manchester United awansował o dwa miejsca i jest obecnie drugi. Chelsea Londyn jest czwarta, a Arsenal Londyn piąty. Asystel Novara, włoska drużyna, w której występuje polska atakująca Katarzyna Skowrońska-Dolata, pokonała pewnie w pierwszej rundzie play-off siatkarskiej Ligi Mistrzyń Eczacibasi Stambuł 3:0. Siatkarze Asseco Resovii Rzeszów przegrali na wyjeździe z Ortec Rotterdam Nesselande 0:3 (18:25, 20:25, 19:25) w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Challenge Cup. Nie było niespodzianki w pierwszym spotkaniu 1/6 finału Ligi Mistrzów. Wicemistrzowie Polski, siatkarze Jastrzębskiego Węgla gładko przegrali w Kazaniu z miejscowym Dynamem 0:3. Rewanż odbędzie się 20 lutego w Jastrzębiu. Australijczyk Mark Webber z zespołu Red Bull był najszybszy podczas drugiego dnia testów Formuły 1 na Circuito Permanente w hiszpańskim Jerez de la Frontera. Piąty czas uzyskał Robert Kubica (BMW Sauber) W wieku 89 lat zmarł ostatni żyjący uczestnik pierwszego wyścigu Formuły 1 z 1950 roku, Brytyjczyk Tony Rolt – poinformował Brytyjski Klub Kierowców (BRDC) na swojej stronie internetowej.


0|

sport

bieg na przełaj Piłkarze Anderlechtu Bruk-

sela z Marcinem Wasilewskim w składzie wygrali z Bordeaux 2:1 w pierwszym meczu 1/16 finału Pucharu UEFA. Rewanż zostanie rozegrany 21 lutego. Legia Warszawa osiągnęła

porozumienie z FC Sion, dzięki czemu Kamil Grosicki zostanie wypożyczony z opcją pierwokupu do szwajcarskiego pierwszoligowca do 31 grudnia 2008 roku - poinformował warszawski klub na swojej stronie internetowej. Dynamo Moskwa jest zain-

teresowane pozyskaniem Marcina Kowalczyka z PGE GKS Bełchatów. Menedżer zawodnika poinformował, że rosyjski klub zaprosił piłkarza na testy medyczne. Małgorzata Glinka zapowie-

działa, że po igrzyskach olimpijskich w Pekinie zamierza zakończyć karierę sportową! Sensacyjnie rozpoczęła się

druga faza rozgrywek Euroligi koszykarzy. W Stambule mistrz Euroligi i jedna z dwóch najlepszych ekip po pierwszym etapie rozgrywek - Panathinaikos Ateny uległ Efesowi Pilsen 64:74. AMD Chrobry Głogów po-

konał drugą w tabeli Wisłę Płock 29:28 w najciekawszym środowym meczu ekstraklasy piłkarzy ręcznych rozegranym awansem z 19. kolejki. Porażki czołowych drużyn ligi NHL. Detroit Red Wings przegrali w Nashville z Predators 2:4, a Ottawa Senators u siebie - z Buffalo Sabres 1:5. Kierownictwo Azjatyckiej

Konfederacji Piłkarskiej (AFC) sprzeciwia się planom zorganizowania kolejki ligi angielskiej za granicami W. Brytanii od sezonu 2010/11. Takie plany przed tygodniem przedstawiły kluby. Emmanuel Olisadebe strzelił

piątego gola w obecnym sezonie. 29-letni napastnik APO Péyias Kinýras zdobył honorową bramkę w przegranym przez jego drużynę wyjazdowym meczu 21. kolejki cypryjskiej ekstraklasy z AS Ethnikós Áchnas 1:2 (0:1). Rząd Donalda Tuska chce

forsować kandydaturę byłego premiera Kazimierza Marcinkiewicza na prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej – informuje „Wprost”.

15 lutego 2008 | nowy czas

Trener polskich skoczków, Hannu Lepistoe wybrał kadrę na turniej Pucharu Świata w Willingen. W sobotnio-niedzielnych zawodach wystąpią: Adam Małysz, Kamil Stoch, Stefan Hula i Maciej Kot.

piłkA noźnA

premier leAgue

Ucieczka Arsenalu daniel kowalski

W zaległym meczu dwudziestej szóstej kolejki Premier League, Arsenal Londyn pokonał Blackburn Rovers 2:0 i umocnił się na pozycji lidera. Kolejny mecz i kolejna bramka. W ostatnim meczu z Blackburn Rovers Emmanuel Adebayor strzelił już dziewiętnastego gola w tym sezonie i w klasyfikacji najlepszych strzelców pozycję lidera dzieli z Cristia-

piłkA noźnA

no Ronaldo (Manchester United). Reprezentant Togo już teraz kreowany jest na następcę słynnego Thierry Henry, który przed kilkoma miesiącami zasilił szeregi FC Barcelona. Czarnoskóry napastnik strzelił gola w dziewiątym z rzędu meczu. Tak dobrej passy pozazdrościć mu mogą największe gwiazdy Premier League. Po zwycięstwie nad Blackburn Rovers podopieczni Arsene Wengera mają już pięć punktów przewagi nad drugim w tabeli Manchesterem United, stając się tym samym najpoważniejszym kandydatem do tytułu mistrza Anglii. Tymczasem wspomniany Manchester United, po raz pierwszy od trzydziestu czterech lat przegrał u siebie z lokalnym rywalem z City. Zespół Tomasza Kuszczaka z mistrzostwa jednak

nie rezygnuje, ale na podobne wpadki pozwolić już sobie nie może. W dalszym ciągu nie wiadomo jaka będzie przyszłość Liverpoolu. Ta sportowa jest do przewidzenia, ponieważ The Reds po raz kolejny walczy o miejsce premiowane awansem do Ligi Mistrzów. Mistrzostwo jest już raczej poza zasięgiem. Złośliwi wytykają trenerowi Liverpoolu, że ten koncentruje się przede wszystkim na sukcesach na arenie międzynarodowej, zapominając przy tym o ligowym podwórku. Jeśli Steven Gerrard i spółka nie zajmą miejsca w pierwszej czwórce klub z Anfield Road najprawdopodobniej po raz kolejny zmieni właściciela. Sfrustrowani Amerykanie poważnie rozważają ofertę szejków z Dubaju. Spory pakiet akcji chce również wykupić stowarzyszenie kibiców.

1. Arsenal Londyn

26 63

2. Manchester United

26 58

3. Chelsea Londyn

26 55

4. Everton Liverpool

26 47

5. FC Liverpool

25 44

6. Aston Villa

26 44

7. Manchester City

26 44

8. FC Portsmouth

26 41

9. Blackburn Rovers

26 39

10. West Ham United

25 37

11. Tottenham Hotspur

26 32

12. FC Middlesbrough

26 29

13. Newcastle United

26 28

14. FC Sunderland

26 26

15. Bolton

26 25

16. Wigan

26 23

17. FC Birmingham

26 22

18. Reading

26 22

19. Fulham Londyn

26 19

20. Derby County

26 9

gwiAzdy premier leAgue

Steven Gerard (FC Liverpool) Steven Gerrard urodził się 30.5.1980r. w Whiston. Kibicem Liverpoolu był „od urodzenia”, przez lata grał w barwach drużyny Whiston Juniors, później trafił do szkółki „The Reds”, przez lata pokonując kolejne etapy kariery przybliżające go do pierwszego zespołu. Znalazł się w nim w sezonie 1997/98, ale na debiut musiał poczekać do kolejnej edycji mistrzostw Anglii. Miał on miejsce w listopadzie 1998r. podczas spotkania z Blackburn Rovers, a młodzian czynił na tyle duże postępy, że już w następnym sezonie był podstawowym zawodnikiem klubu z Anfield Road. „Od małego” był w orbicie zainteresowań trenerów reprezentacji, ogrywając się w zespołach juniorskich, a później – w ekipie under-21. W kolejnych latach zasłużył sobie na awans do najważniejszej drużyny w kraju, a debiut nastąpił 31.5.2000r. podczas towarzyskiej potyczki z Ukrainą w Londynie. Gospodarze wygrali 2-0, a wychowanek Liverpoolu spędził na boisku 81 minut. Szybko okazało się, że silny i dobrze zbudowany (188 cm wzrostu i 83 kg wagi) środkowy pomocnik jest wręcz niezbędny w kadrze Anglii, a Gerrard swoją przydatność udowadnia niemal w każdym meczu reprezentacji. Pojechał wraz z kolegami na finały ME 2000 (1 występ), ale już po meczach grupowych Anglicy wracali do domów. Na MŚ 2002 nie znalazł się tylko ze względu na kontuzję, a w ostatnim czempionacie Starego Kontynentu za-

liczył cztery występy (1 gol), a reprezentacja Albionu zakończyła udział w imprezie na ćwierćfinale. W niemieckich finałach MŚ (5 meczów, 2 bramki) znów dało znać o sobie „przekleństwo ćwierćfinałów”. Na dzień dzisiejszy jego bilans w kadrze to 64 spotkania i 11 trafień, a ma przed sobą jeszcze ładnych parę lat gry na wysokim poziomie. Cieniem na reprezentacyjnej karierze kładzie się porażka w eliminacjach Euro 2008, ale nowy selekcjoner - Fabio Capello chce doprowadzić synów Albionu do finału MŚ 2010. Jeśli tak się stanie, z pewnością spory udział w tym mieć będzie bohater niniejszego tekstu...

W reprezentacji Steven do dziś nie zanotował znaczącego sukcesu, ma za to w dorobku kolejne trofea zdobywane przez „Czerwonych”: Puchar Anglii (2001, 2006), Puchar Ligi (2001, 2003), Puchar Mistrzów (2005), Puchar UEFA (2001) i Superpuchar Europy (2001, 2005). W 2001 roku został Piłkarzem Roku w Anglii w kategorii młodzieżowej, 5 lat później zdobył podobne wyróżnienie wśród „dorosłych”, od paru lat jest kapitanem drużyny, a w tym roku został Członkiem Orderu Imperium Brytyjskiego. Można zatem stwierdzić, że z poważnych sukcesów na niwie klubowej brakuje mu tylko mistrzostwa Anglii,

co jest oczywiście marzeniem Gerrarda. Przez całe lata cierpiał widząc sukcesy znienawidzonego Manchester United, a także londyńskiej Chelsea, w obecnym sezonie również nic nie wskazuje na to, że tytuł trafi na Anfield Road. Być może to spowodowało, że już dwa razy był bliski przenosin na Stamford Bridge. W 2004 roku podobno przyjaciele i rodzina wybili mu pomysł z głowy, a rok później wydawało się, że londyńczycy jednak zapłacą za niego 32 mln funtów, ale sukces w Lidze Mistrzów sprawił, że związał się z LFC do lipca 2009 roku. Komentując rewelacje prasowe związane z jego osobą stwierdził, że ma zamiar pozostać w Liverpoolu tak długo, aż ktoś mu powie, że jest niepotrzebny. To ostatecznie przekonało fanów z Anfield Road o jego lojalności. Mimo wybuchowego charakteru i nie najlepszej opinii w przeszłości, kapitan Liverpoolu poukładał sobie zarówno karierę, jak i życie prywatne. Od ubiegłego roku jest mężem Alex Curran, z którą ma dwie córeczki: 4letnią Lily i 2-letnią Lexie. Jak już wspomnieliśmy, tytuł mistrzowski niemal na pewno nie przypadnie mu w udziale w tym sezonie, ale on sam i koledzy z drużyny wierzą w powtórzenie sukcesu w Lidze Mistrzów. Chyba tylko to mogłoby uratować pozycję menedżera „The Reds” – Rafaela Beniteza, która z dnia na dzień słabnie coraz bardziej.

Arkadiusz Jagieniak


| 1

nowy czas | 15 lutego 2008

sport

Podczas gdy Dariusz Michalczewski solidnie trenuje przed pojedynkiem ze Svenem Ottke, który 24 maja odbędzie się w Hanowerze w mediach pojawiły się informacje, że „Tygrys” otrzymał propozycje stoczenia kolejnych walk.

cREW cARD 5-A-sIDE PoLIsh LEAGUE

INAUGURAcJA sEZoNU

bieg na przełaj

Ma być profesjonalnie Daniel Kowalski

Po kilkutygodniowej przerwie na boiska powracają piłkarze największej polonijnej ligi na świecie. Pierwsza kolejka rozegrana zostanie już 24 lutego. Rozgrywki minipiłkarskie w Londynie już od kilku sezonów elektryzują całe polonijne środowisko sportowe. To bez wątpienia jedyna cykliczna impreza w całej Anglii, która każdego tygodnia skupia regularnie kilkuset naszych rodaków. Wielkie słowa uznania należą się w tym momencie głównemu pomysłodawcy i założycielowi ligi, Mariuszowi Stopie. Prowadził rozgrywki

WoJcIEch ŁoboDZIńsKI

przez kilka sezonów i chyba sam nie przypuszczał, że jego pomysł odniesie aż tak wielki sukces. Z biegiem czasu ten sukces zaczął go chyba jednak przerastać. Na boiskach dochodziło do bijatyk, a po jednej z nich sędzia o mało nie wylądował w szpitalu. Wtedy miarka się przebrała i kilka osób postanowiło wziąć sprawy w swoje ręce. Kiedy więc Mariusz Stopa przestał panować nad zarządzaniem ligi, kierowanie organizacją przejął nowy Zarząd, na czele którego stanął Krzysztof Wiciak (Inko Team FC). Oprócz niego w zarządzie zasiadają teraz: Piotr Zacharski (Piątka Bronka FC), Sylwester Jedynak (Scyzoryki), Marcin Sygnarowicz (Eco Build Olimpia), Tomasz Cisak (Sajdersi), Marek Gondink (Dar Puszczy Zibi&Jack) i Robert Gajc (Kancelaria Tęcza). To właśnie ta siódemka decyduje o aktualnym obliczu organizacji. Po zmianie władz zmienił się również główny sponsor przedsięwzięcia. Wester Union zamieniła in-

na firma z branży finansowej - CrewCard. Podpisano umowę, która obowiązywać będzie do końca rozpoczynającego się właśnie sezonu. Dzięki temu teraz liga ma stabilne podstawy finansowe, co ma się bezpośrednio przełożyć na profesjonalizację ligi. Teraz też wszystkie drużyny mają w końcu bezpośrednio odczuć, iż liga ma sponsora. Tytułu mistrzowskiego broni „piątka” Inko Team FC, która w końcówce minionego sezonu wyraźnie wyprzedziła FC Domax. Tuż za nimi uplasowała się Księgarnia Font i właśnie te trzy ekipy są wymieniane w gronie największych faworytów tego sezonu. Pozostałe drużyny zimy jednak nie przespały, tak więc należy oczekiwać wielu emocji od pierwszej do trzeciej ligi. Mecze tradycyjnie już rozgrywane będą w każdą niedzielę na boiskach Vale Farm Sports Centre na Wembley.

W przeniesionym z soboty

PIERWSZA LIGA: 12.30 Kasa – Olimpia, 13.20 Piątka Bronka – D.P. Zibi&Jack, 14.10 Scyzoryki – Domax FC, 15.00 Janosiki – Słomka Builders Team, 15.50 KS 04 – JS Construction, 16.40 FC Archway – Polmar Team, 17.30 Varsglopol – Księgarnia Font FC Darlo FC– Inko Team FC – mecz przełożony. DRUGA LIGA: 12.30 Sajdersi – FC Polska-Londynek.net, 13.20 White Wings Seniors – Old Stars Neasden, 14.10 Inter Team – Cygan FC, 15.00 Inter Poland – FC Polmar, 15.50 Biało-Czerwone Diabły – Katalonia, 16.40 Young Juve – Zacier, 17.30 Zawiszaki – MacCity, 18.20 FC Motor – Giants. TRZECIA LIGA: 10.00 Hey Now FC – Jaga, 10.00 Czarny Kot FC – FC Ossa, 10.50 GP Builders – FC Bulaj, 10.50 Barca Londyn – Kelmscott Rangers, 11.40 Biała Wdowa – Dream Team PL, 11.40 Vale Farm United FC – P&T Orły.

WIsŁA KRAKóW

Taktyka małych kroków Cała akcja była błyskawiczna. Wojciech Łobodziński spokojnie trenował z kadrą na Cyprze (by rozegrać znakomite spotkanie z Czechami), jego menedżer tymczasem negocjował warunki indywidualnego kontraktu „Łobo” w Krakowie. Z rozstaniem z Zagłębiem Lubin kłopotów być nie mogło. Wisła zdecydowała się bowiem wyłożyć 400 tys. euro, a taką kwotę odstępnego zapisaną miał w kontrakcie wychowanek bydgoskiego Zawiszy. Z Wyspy Afrodyty do Lubina wrócił więc tylko na chwilę; odwiedził żonę i córeczkę, by kilkanaście godzin później pomknąć pod Wawel. Tam przeszedł testy medyczne, i w sobotę rano na 5 lat związał się z „Białą gwiazdą”. Tego samego dnia wieczorem był już na zgrupo-

waniu wiślaków w Hiszpanii. Pięcioletni kontrakt z Wisłą to długi okres.

– Ale mnie daje stabilizację, a klubowi - pewność, że może uwzględniać mnie w planach budowy drużyny w dłuższej perspektywie. To bardzo ważne jeśli chodzi o stabilizację. Kiedyś powtarzał Pan, że z Lubina nie odejdzie Pan na pewno do żadnego innego polskiego klubu.

– W Wiśle widzę szansę rozwoju dla mnie. Do tej pory starałem się robić kroki może i małe, za to zawsze do przodu. Teraz też nadarzyła się szansa na takowy. Niemal w przeddzień związania się z krakowianami, zapragnęło Pana Dynamo Moskwa. I to za kwotę kontraktu trzy razy większą, niż ta oferowana przez Wisłę.

– Rosja to z pewnością nie jest mój kierunek. Jeżeli miałbym się jeszcze rozwijać sportowo, to na pewno nie w tej części Europy Rosyjskie kluby regularnie grywają w Lidze Mistrzów. Może trzeba było rozważyć propozycję? Przecież z Wisłą Kraków nawet Maciej Żurawski i Tomasz Frankowski do tych rozgrywek nie awansowali...

rodzinnej Bydgoszczy i podjęcie studiów. To był chyba ostatni znak, że jeśli chcę coś w piłce osiągnąć, muszę poważnie ją potraktować.

Kiedyś skutecznie czynił to Michał Globisz, prowadząc pańskie pokolenie do „srebra” i „złota” w mistrzostwach Europy juniorów. Ale z tej drużyny u Leo gra tylko Pan...

– Paradoksalnie to wcale nie był sezon, w którym miałem najwyższą formę. Lepiej grałem chyba rok wcześniej, a w rozgrywkach 2006/07 po prostu... wszystko nam wychodziło jako drużynie.

Na przykład?

– Byłem młodym chłopakiem i żyłem jak każdy młody chłopak. Mocno niedojrzale, biorąc pod uwagę wymogi zawodowej piłki. Nie byłem chyba do końca przekonany, że będę żyć akurat z piłki. Lubiłem się bawić. Kiedy Pan z tego wyrósł?

– Przełomem był chyba transfer z Wisły Płock do Zagłębia Lubin. Jeszcze w okresie mojej gry w Płocku rodzice zaproponowali mi... powrót do

We wtorek o północy za-

kończył się w Niemczech proces zamawiania biletów na tegoroczne piłkarskie ME. Łącznie zamówiono 2 630 027 wejściówek. Na trzy mecze fazy grupowej, w tym z Polską, zamówiono ponad półtora miliona kart wstępu, a rozlosowanych zostanie 14 400. Dotychczas Adam Małysz

kojarzony był z sukcesami osiąganymi na skoczni. Od niedawna pasją naszego skoczka stała się moda. W Wiśle zaprezentowano kolekcję sportowych ubrań, które firmuje nasz najlepszy zawodnik. Rozstawiona z numerem 5

Austriaczka Sybille Bammer przegrała z Rosjanką Jarosławą Szwedową 0:6, 6:3, 2:6 w pierwszej rundzie turnieju tenisowego w Antwerpii (pula nagród 600 tys. dolarów). Marta Domachowska odpa-

– Może nam się uda? Wielu z nas ma za sobą w ostatnich kilkunastu miesiącach „szkołę Leo Beenhakkera”. A on – jak żaden inny znany mi trener – potrafi natchnąć każdego wiarą w siebie samego. Dlatego też jestem dobrej myśli.

– Może miałem więcej determinacji od rówieśników? A może po prostu nie wszyscy bezboleśnie przeszli od wieku juniorskiego do piłki seniorskiej? Zresztą mnie też zajęło to ładnych parę lat. Wiele sobie mogę w tamtym okresie zarzucić.

na poniedziałek spotkaniu Ford Germaz Ekstraklasy koszykarki Wisły Can-Pack Kraków pokonały na wyjeździe Cukierki Odrę Brzeg 96:80.

Udało się chyba, skoro ukoronowaniem tej metamorfozy był tytuł mistrzowski...

Jesienią 2007 roku - już nie bardzo. Zwłaszcza Panu. Ławka rezerwowych bywała twarda?

– Miałem w okresie przygotowawczym kontuzję, trudno było bez właściwie przepracowanego lata mieć wysoką dyspozycję. Ale... i tak wydawało mi się, że na mojej pozycji byłem w drużynie najlepszy. Prawem szkoleniowca jest jednak ustalać taktykę i wybierać tych, którzy mają ją realizować. Nieporozumienia z Czesławem Michniewiczem – były takowe, choć nie na tle mojej nieobecności w jedenastce – już sobie jednak wyjaśniliśmy. Teraz patrzę wyłącznie w przód.

Rozmawiał Dariusz Leśnikowski

dła w trzeciej rundzie eliminacji tenisowego turnieju w chilijskim Vina del Mar (z pulą nagród 200 tysięcy dolarów). Polka przegrała w poniedziałek z Hiszpanką Marią Jose Martinez Sanchez 2:6, 5:7. Wiadomo już, że Polsat nie

zakupi sublicencji na pokazywanie meczów żużlowych ekstraligi w nadchodzącym sezonie. Oznacza to, że kibice speedwaya będą skazani wyłącznie na ofertę Telewizji Polskiej. Austriacki Związek Narciar-

ski poinformował we wtorek, że reprezentantka tego kraju Maria Holaus nie wróci na stoki przed końcem sezonu. 24-letnia alpejka miała w niedzielę groźny upadek na trasie supergiganta Pucharu Swiata w Sestriere. Katarzyna Karasińska oraz

Słowak Adam Zampa wygrali slalom specjalny podczas 76. Międzynarodowych Mistrzostw Polski w narciarstwie alpejskim w Zakopanem. W ostatnim meczu drugiej

rundy Pucharu Sześciu Narodów w rugby Anglia wygrała w niedzielę w Rzymie 23:19 z Włochami.



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.