nowyczas2007/060/048

Page 1

Londyn-Rzeszów w eterze »4 We wtorek 4 grudnia zostanie nadana audycja „Most Londyn-Rzeszów”, która w całości zostanie poświęcona wymianie spostrzeżeń i komentarzy, ale również pozdrowień i życzeń pomiędzy polskimi londyńczykami a mieszkańcami Podkarpacia

NOWYCZAS NEW TIME – THE POLISH WEEKLY IN GREAT BRITAIN

Nr 48 (60) LONDON 30 November 2007

Dzieciaki w natarciu Gazeta Daily Mail po raz kolejny przytacza alarmujące dla Brytyjczyków statystyki. Wynikać ma z nich, że państwowa służa zdrowia – NHS, jak i system edukacyjny, przytłaczane są liczbą dzieci z Polski oraz innych wschodnioeuropejskich krajów, które przychodzą w Wielkiej Brytanii na świat, a następnie korzystają z dobrodziejstw tutejszego systemu opieki zdrowotnej oraz oświaty.

O

ISSN 1752-0339

FREE

»12

Zbrodnia i Kara

Helenę Wolińską dopada gniew bogów, żądających kary za zbrodnie, za butę, arogancję i bezprawie. A narzędziem tego Nemezis jest Maria FieldorfCzarska, córka generała, którego Wolińska skazała na śmeirć

MIKOŁAJ SKRZYPIEC/NowyCzas

Jak długo w Iranie będzie rządzić Liga Perskich Rodzin? »18

Mikołaj Skrzypiec m.skrzypiec@nowyczas.co.uk

d momentu wejścia Polski do Unii Europejskiej, liczba nowonarodzonych dzieci rodziców polskiego pochodzenia wzrosła w Wielkiej Brytanii ponad czterokrotnie. Jeśli utrzymają się aktualne trendy, co roku na Wyspach ma przybywać ponad 13 tys. polskich dzieci, co w rezultacie, kosztować może NHS około 20 milionów funtów. Suma niewielka, w porównaniu do szacunkowych ustaleń, według których wpływy finansowe z tytułu podatków i opłat od imigracji zarejestrowanej w Wielkiej Brytanii mają wynosić rocznie około 40 miliardów funtów. Tego niestety Daily Mail już nie uwzględnia, liczą się obciążenia, mniejsza o wpływy. W tym samym tygodniu pojawiły się dane o liczbie nowych uczniów z państw A8, którzy nadwyrężają brytyjski system edukacyjny, wszystko to w momencie, gdy rząd Gordona Browna konfrontuje się z kolejnymi zarzutami o niekompetencję.

Przedstawiciele Narodowego Stowarzyszenia Dyrektorów Szkół (NAHT), przedstawili we wtorek na forum Izby Lordów raport, z którego wynika, że wielki napływ imigrantów z grupy państw A8 poważnie nadwyręża budżety szkół, w których rejestruje się najwięcej dzieci nowo przybyłych na Wyspy imigrantów. Jak podkreślają autorzy owego raportu, nowi uczniowie szkół z reguły mają wielkie zdolności i doskonałe wyniki w nauce, problem leży jednak w niemożliwej do oszacowania co roku liczbie nowych uczniów,

»6

Przybysz zza morza czuje się w Iranie jak w Peerelu lat 80. Jak długo Iran będzie jeszcze państwem policyjnym?

Wyslij pieniadze do Polski od £4.99* c

*W odniesieniu do tej transakcji ma zastosowanie kurs wymiany ustalony przez MoneyGram lub jej agentów.

Na Wyspach przybywa coraz więcej dzieci, z czym jak się okazuje rząd oraz władze lokalne mają spore problemy. Czy rzeczywiście napływ imigrantów zagraża brytyjskiej oświacie?

KABARET STARSZYCH PANÓW • RENATA PRZEMYK • DARMOWE BILETY! STR. 26


NOWYCZAS 30 listopada 2007

2

nowyczas.co.uk

Wieczność kocha dzieła

DRUGA STRONA Poczta Szanowny Panie Redaktorze! Gratuluję artykułu o „naszym” ministrze z Londynu, Jacku Rostowskim, ale nie zgadzam się, że „był nieznany w społeczeństwie”. Był dobrze znany w „społeczeństwie” swoich rówieśników Polaków urodzonych w Anglii. Jacek Rostowski był członkiem wpływowego Information Centre for Polish Affairs w latach 70.i odegrał dużą rolę informacyjną w organizacji Polish Solidarity Campaign, która była pierwszą i czołową organizacją pro-

NOWYCZAS 63 King’s Grove London SE15 2NA Redakcja Tel.: 0207 639 8507 redakcja@nowyczas.co.uk Redaktor naczelny: Grzegorz Małkiewicz g.malkiewicz@nowyczas.co.uk Redakcja: Teresa Bazarnik t.bazarnik@nowyczas.co.uk Mikołaj Skrzypiec m.skrzypiec@nowyczas.co.uk Elżbieta Sobolewska, e.sobolewska@nowyczas.co.uk Zdjęcia: Piotr Apolinarski, Damian Chrobak Współpraca: Milena Adaszek, Andrzej Brzeski, Krystyna Cywińska, Justyna Daniluk, Piotr Dobroniak, Jolanta Drużyńska, Sławomir Fiedkiewicz, Stefan Gołębiowski, Mikołaj Hęciak, Wacław Lewandowski, Andrzej Lichota, Marek Kaźmierski, Andrzej Krauze, Aleksander Killman, Agata Kosmacz, Daniel Kowalski, Marek Kremer, Grzegorz Ostrożański, Łucja Piejko, Aleksandra Ptasińska, Marcin Piniak, Waldemar Rompca, Bartosz Rutkowski, Zofia Sołtys, Alex Sławiński, Anna Wendzikowska, Krzysztof Wojdyło

Dział Marketingu Tel./fax: 0207 358 8406 mobile: 0779 158 2949

solidarnościową w Wielkiej Brytanii w latach 1980-83. Był współautorem wraz z żoną Wandą i Johnem Taylorem broszury o „Solidarności”, która miała wielkie powodzenie w brytyjskim społeczeństwie, a szczególnie w związkach zawodowych. W jego mieszkaniu na Philbeach Gardens był główny ośrodek Grupy Roboczej członków „Solidarności za Granicą”. A więc na pewno nie Jacek „Nieznany”. Łączę wyrazy poważania, Wiktor Moszczynski •••

Sobota, 01.12 – Natalii, Eligiusza 1895 – Bracia Lumiere uruchomili pierwsze kino wyposażone w zbudowany przez nich kinematograf. 1999 – Zmarł Jerzy Waldorff, publicysta, krytyk muzyczny, inicjator Społeczego Komitetu Opieki nad Starymi Powązkami w Warszawie. Niedziela, 02.12 – Pauliny, Balbiny 1901 – King Camp Gillette otrzymał patent na maszynkę do golenia o wymiennych ostrzach. 1805 – Klęska wojsk austriackorosyjskich z armią Napoleona w bitwie pod Austerlitz. Poniedziałek, 03.12 – Franciszka, Ksawerego

Dwa razy byłem ostatnio w POSK-u i dwa razy miałem pecha: pierwszy raz znacznie większego, bo w ogóle na spotkanie, na które przyszedłem nie udało mi się wejść, bo okazało się, że wpuszczano tylko tych, którzy mieli wejsciówki. Było to spotkanie z naszym teraz premierem. W ostatni piątek znów poszedłem tam, na spotkanie z Władysławem Bartoszewskim.Tym razem miałem nieco więcej szczęścia, bo zostałem na salę wpuszczony, szkoda tylko, że nie na tę, gdzie był obecny Bartoszewski we własnej osobie. My na sali teatrealnej oglądaliśmy

1586 – Sir Thomas Herriot sprowadził z Kolumbii do Europy solanum tuberosum czyli... ziemniaki. 1857 – Urodził się w Berdyczowie Joseph Conrad, czyli Teodor Józef Konrad Korzeniowski Wtorek, 04.12 – Barbary, Krystiana 1927 – Duke Ellington otworzył Cotton Club w Harlemie. 1999 – Ślub następcy belgijskiego tronu księcia Philippe z Matyldą d'Udekem d'Acoz, córką hrabianki Anny Komorowskiej i belgijskiego barona. Środa, 05.12 – Sabiny, Krystyny 1933 – W USA zniesiono prohibicję. 1996 – Madeleine Albright jako pierwsza kobieta stanęła na czele dyplomacji zagranicznej Stanów Zjednoczonych. Czwartek, 06.12 – Mikołaja, Emiliana 1492 – Krzysztof Kolumb odkrył wyspę Haiti. 1953 – Zmarł Konstanty Ildefons Gałczyński, twórca Teatrzyku „Zielona gęś”, zbioru wierszy „Zaczarowana dorożka”.

marketing@nowyczas.co.uk Remigiusz Farbotko remi@nowyczas.co.uk Alicja Kwaśna a.kwasna@nowyczas.co.uk Maciej Steppa maciej@nowyczas.co.uk Wydawca: CZAS Publishers Ltd Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń oraz zastrzega sobie prawo niezamieszczenia ogłoszenia.

Waluty GBP 23.11 26.11 27.11 28.11 29.11

5.12 5.11 5.14 5.12 5.12

Euro 23.11 26.11 27.11 28.11 29.11

3.68 3.67 3.70 3.80 3.80

William Blake

Kartki z kalendarza Piątek, 30.11 – Andrzeja, Maury 1808 – Bitwa na przełęczy Somosierra w Hiszpanii z udziałem polskiego szwadronu szwoleżerów pod dowództwem Jana Kozietulskiego. 1931 – Urodził się Jan Himilsbach, pisarz, scenarzysta i aktor.

CZASU

Licznik 10 000

dolarów zgubił po drodze z banku mieszkaniec Biłgoraja. Pieniądze przypadkiem znalazła na ulicy policja.

20 000 bochenków chleba rozdali na ulicach Neapolu piekarze protestując przeciwko nowym zarządzeniom

Prenumeratę zamówić można na dowolny adres w UK,

Liczba wydań

UK

UE

bądź też krajach Unii. Aby dokonać zamówienia należy wypełnić i odesłać formularz na podany poniżej adres wraz z załączonym czekiem lub postal order na odpowiednią kwotę. Tygodnik wysyłany jest w dniu wydania.

13

£25

£40

26

£47

£77

52

£90

£140

go na dużym ekranie, trochę jak w telewizji. Nie mówiąc już o tym, że gdyby była taka możliwość – niestety organizatorzy jej nie stworzyli – to o zadaniu pytania nie byłoby mowy. A szkoda, bo myślę, że takie spotkania temu właśnie służą. Nie tylko samej prezentacji danej osoby, ale jakiemuś dialogowi, skoro już tutaj do nas przyjeżdżają. Krzysztof Maślarz ••• Dear Sirs, Please convey to Sławomir Fiedkiewicz our thanks for exposing the truth about PRL in London "Smród w eterze". Although the thought-provoking article was amusing, it might be worth adding that Jerzy Urban appears to now have a regular article in Cooltura magazine, and that Lech Walesa did not look especially happy shaking hands with Mr Witkowski on the cover of last week's Cooltura. Could it be because the background to Walesa was the billboard of PRL24? Or was that superimposed on poor Mr Walesa afterwards without his knowledge? We invite Nowy Czas and Mr Fiedkiewicz to visit the studios of Radio ORLA FM and to hear about

TOMEK PODGÓRCZYK nie dał znaku życia od ostatniego pobytu w Krakowie w lutym 2007 roku. Wyjechał potem z powrotem do Londynu. Jeżeli ktoś miał z nim kontakt od tego czasu prosimy w imieniu rodziny o kontakt z redakcją „Nowego Czasu”, tel.: 0207 639 8507 lub 07966577170, email: redakcja@nowyczas.co.uk a station which operated before PRL24. Unlike PRL24, we launched on a very positive date for Poles the birthdate of Pope Jan Pawel II, arguably the greatest ambassador of Poland at home and abroad. If sound matters, and in radio it does, we have tested our HI stream (128K bit rate) against PRL24. I am delighted to inform you that our motto "Best Polish Sound in London" is a fact. Our 128K stream sounds much better and brighter than PRL24 and for a lot less than the vast amount Cooltura paid to furnish their studio. With respect and best wishes, George Matlock Director Radio ORLA - Londyn

UWAGA • WAŻNE • PRZECZYTAJ!!! STOWARZYSZENIE TECHNIKÓW POLSKICH w Wielkiej Brytanii zamierza, wespół z innymi organizacjami, utworzyć centrum adaptacji zawodowej dla inżynierów i techników polskich przybywających do UK. Pomysł utworzenia tego centrum oparty jest na założeniu, że w Londynie znajduje sie wielu Polaków, którzy nie pracują w swoim wyuczonym zawodzie technicznym. Strona angielska jest zainteresowana pozyskaniem kadry technicznej potrzebnej dla realizacji dużej liczby projektów związanych z modernizacją londyńskiej infrastruktury transportowej, mieszkaniowej, usługowej, etc. Uważa się, że nasilający się w Londynie brak fachowców w dyscyplinach technicznych może również w poważny sposób zagrozić realizacji obiektów przygotowywanych na Olimpiadę 2012. Polscy inżynierowie i technicy mogliby więc okazać sie pomocni. Dla zweryfikowania liczby chętnych gotowych do skorzystania z planowanego centrum potrzebna jest wstępna deklaracji intencji ze strony potencjalnych uczestników. W tym celu zwracamy sie do inżynierów i techników pracujacych poniżej swoich kwalifikacji zawodowych i zainteresowanych podwyższeniem swojej szansy na powrot do zawodu poprzez wzięcie udziału w szkoleniach organizowanych przez Centrum, o kontakt z nami i podanie podstawowych informacji o sobie. Imię i nazwisko; wykształcenie ; specjalność; liczba lat praktyki zawodowej w wyuczonej specjalności; kontakt (telefon, e-mail) Informacje powyższe prosimy przesłać do 10 grudnia 2007 na adres: centrum@stpuk.org Informacje na temat STPwWB dostępne są na stronie: www.stpuk.org

Imię i nazwisko .............................................................................................

Czas Publishers Ltd. 63 Kings Grove London SE15 2NA

Rodzaj prenumeraty ...................................................................................... Adres .............................................................................................................. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Kod pocztowy.................................. tel. ........................................................ Prenumerata od numeru ................... (włącznie)

CZAS NA NOWE MIEJSCA ! Jeśli nie możesz znaleźć „Nowego Czasu”w sklepie lub nieopodal domu, gdziekolwiek mieszkasz daj nam znać – tel. 0207 639 8507 lub wyślij e-mail na dystrybucja@nowyczas.co.uk



nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 30 listopada 2007

4 CZAS NA WYSPIE PIOTR APOLINARSKI/NowyCzas

I ty możesz zostać Świętym Mikołajem – Zagramy dla Oli radośnie, tak jak zawsze, a potem cały koncert będzie mogła pooglądać na płycie dvd, którą dla niej nagramy. O niczym nie wie, chcemy, żeby zebrane pieniądze i ten film były dla niej niespodzianką – opowiada nam Sebastian Książek z zespołu Dei Trust. W niedzielę, 2 grudnia w kościele św. Andrzeja Boboli w Londynie odbędzie się koncert charytatywny, z którego całkowity dochód otrzyma ciężko chora dziewczynka z Zakopanego. – Taki pomysł od dawna chodził nam po głowie. Chcieliśmy zagrać dla kogoś i tym samym po prostu komuś pomóc. Powiedzieliśmy o tym pomyśle naszemu proboszczowi i okazało się, że jedna z jego parafianek ma chorą wnuczkę, która czeka na operację, która kosztuje 250 tys. dolarów. A potem okazało się również, że Ola jest z Zakopanego, skąd i ja pochodzę i nawet znam kogoś z jej rodziny. Ola Witkowska ma w tej chwili osiem lat, przeszła już szesnaście operacji. Cierpi na rzadką chorobę o nazwie kraniostenoza, którą opisuje się jako przedwczesne zamknięcie jednej lub większej ilości przestrzeni kostnych pomiędzy różnymi kośćmi czaszki. W wyniku błędnych diagnoz lekarzy, którzy badali i operowali Olę jej stan się pogorszył i pomogli jej dopiero leka-

rze ze szpitala w Filadelfii, którzy odwiedzili Szpital Dziecięcy w Krakowie. Zdecydowali się przeprowadzić operację, która poprawiła wygląd głowy i twarzy dziewczynki. Potem przywieźli dla niej specjalistyczną siateczkę z tytanu, która założona na głowę zabezpieczała ją przed urazami nie tylko samej czaszki, ale i mózgu. Dziewczynka rosła, a siatka stała się w końcu zbyt ciasna, więc krakowscy chirurdzy

usunęli ją zakładając nową. W grudniu zeszłego roku doszło niestety do zakażenia jej organizmu, operowano ją w dniu Świętego Mikołaja, ale jej stan na szczęście się polepszył. Wtedy jej mama postanowiła założyć fundację Pomoc dla Oli (www.fundacjapomocdlaoli.pl), aby zebrać pieniądze niezbędne do sfinansowania operacji, która rokuje nadzieje na całkowite wyleczenie dziewczynki. Przeszczep kości ma mieć miejsce w filadelfijskim szpitalu dla dzieci, gdzie na małą czeka dr Scott Bartlett. Lekarz zapowiedział już, że gotów jest zrezygnować ze swojego honorarium, jednak nie może tego wymagać od personelu szpitala, a pod uwagę nie wzięto samych operacji (ze względu na potężny ubytek kości będzie ich kilka), lecz długotrwałego okresu rehabilitacji, który będzie musiał przebiegać pod okiem lekarzy-specjalistów tego samego szpitala w Filadelfii. Tak pokrótce przedstawia się historia Oli Witkowskiej, która zostanie również „opowiedziana” obrazem podczas niedzielnego koncertu, gdzie muzycy wyświetlą film o dziewczynce i jej chorobie. – Nie jest to koncert biletowany, liczymy po prostu na wolne datki – mówi Sebastian, przekonany że ludzie nie zawiodą. W końcu każdy może być przecież Świętym Mikołajem. (es)

ODSZKODOWANIA POWYPADKOWE Roszczenia z tytu¡u szkód osobistych Roszczenia z tytu¡u szkód osobistych

Rozmowa w j∆zyku polskim

FREEPHONE

0800 018 3299 www.levenes.co.uk

.

W niedzielę, 25 listopada, odbył się mecz pomiędzy drużynami Polish Professionals i Ambasady RP w Londynie. Wygrał zespół Ambasady 6:1. Gratulujemy.

Polski szantażysta Na czetry lata więzienia skazano Leszka Burkiewicza, który szantażował swojego byłego pracodawcę. Został zatrudniony w firmie przetwórstwa mięsnego Dawn Pac w Cross Hands w Walii. Pracował w tej firmie od października 2005 roku. Leszek Burkiewicz sfabrykował 819 fałszywych zdjęć i 23 filmy wideo, które miały sugerować, że w firmie nie obowiązują podstawowe zasady higieny. Zagroził następnie pracodawcy, że jeżeli ten nie wypłaci mu 11 tys. 770 funtów – przekaże

zdjęcia konkurencji. Początkowo firma rozważała nawet wycofanie części ze swoich produktów z rynku, jednakże po wstępnych ustaleniach policji okazało się, że zdjęcia są fałszywe. Ewentualne straty, które firma poniosłaby wycofując swoje produkty wyniosłyby ponad 15 mln funtów. Przedsiębiorczego Polaka zatrzymano na granicy, kiedy wracał z urlopu w Polsce. Speaker’s Corner > str. 13


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 30 listopada 2007

CZAS NA WYSPIE 5 PIOTR APOLINARSKI/NowyCzas

Londyn-Rzeszów w eterze Na antenie Polskiego Radia Rzeszów, we wtorek 4 grudnia zostanie nadana audycja „Most Londyn-Rzeszów”, która w całości zostanie poświęcona wymianie spostrzeżeń i komentarzy, ale również pozdrowień i życzeń pomiędzy polskimi londyńczykami a mieszkańcami Podkarpacia. Słuchacze z Londynu będą mogli opowiedzieć o swoich doświadczeniach dotyczących kultury, rozwoju swojej kariery, praktyk religijnych czy planów na przyszłość. Dziennikarze regionalni Polskiego Radia Rzeszów z Przemyśla i Krosna przygotowali materiały, które przedstawią problem emigracji z tej drugiej strony, a więc z per-

spektywy tych, którzy zostali w kraju. Realizatorzy całodniowego programu zapowiadają rozmowę z konsulem, przegląd prasy, rozmowy na temat brytyjskiego rynku pracy. Planowane są wejścia na żywo ludzi, którzy opowiedzą o kursach języka angielskiego dla Anglików, o brytyjskiej i o polskiej kuchni, która jest w Londynie coraz bardziej popularna. Na antenie radia wystąpi również grupa The Poise Rite. Adres internetowy Polskiego Radia Rzeszów to: www.radio.rzeszow.pl. Pozdrowienia dla rodziny można wysyłać na adres: londyn@radio.rzeszow.pl.

Nagroda Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie Aleksandra Ziółkowska-Boehm została tegoroczną laureatką Nagrody Literackiej Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie, działającego w Londynie. Otrzymała ją za książkę „Kaja od Radosława czyli historia Hubalowego krzyża”. Jest to opowieść o losach uczestniczki Powstania Warszawskiego, która przez 54 lata przechowywała krzyż Virtuti Militari majora Henryka Dobrzańskiego. Hubal dał go swojej kurierce, by naprawiła go w Warszawie, następnego dnia zginął. Kurierka przekazała krzyż Kai.

Po upadku Powstania pojechała do Białegostoku, gdzie kilka godzin później została aresztowana i zesłana do obozu NKWD Nr 41 w Ostaszkowie. Krzyż Hubala ukryła w obcasie buta. Z Ostaszkowa wróciła w 1946 roku. Jako architekt brała udział w odbudowywaniu Warszawy. Aleksandra Ziółkowska-Boehm w latach 1972-74 była asystentką i sekretarką Melchiora Wańkowicza. Napisała m.in.: „Blisko Wańkowicza”, „Ulica Żółwiego Strumienia”, „Podróże z moją kotką”.

W

From There to Here

londyńskiej siedzibie wydawnictwa The Penguin Books przy Strandzie odbyła się w poniedziałek, 26 listopada, promocja książki-antologii szesnastu autorów, z których każdy wnosi swoją własną historię odmienności kulturowej, historycznych doświadczeń, bariery językowej, nieprzystawalności do realiów, tęsknoty za tym, co pozostało w miejscu utraconym, lęków, przed którymi nawet tutaj nie udało się zbiec. Szesnaście historii emigrantów,

którzy w różnym okresie życia, z różnych powodów znaleźli się na Wyspach Brytyjskich i nadal tutaj mieszkają. Większość z nich, nawet tych już tu urodzonych, wciąż żyje na pograniczu dwóch światów. Juliet Mitchell, reprezentująca Penguin Books, witając gości wieczoru powiedziała, że każda historia zawarta w tej antologii to potencjalnie nowa książka. Mówienie o odmienności jest stosunknowo łatwą rzeczą, nosić ją w sobie, przeżywać ją na co dzień, to coś zupełnie innego. Kiedy w lutym 2007 roku ogło-

szono konkurs na temat osobistych doświadczeń emigrantów, reakcja była zdumiewająca. Jurorzy, wśród nich Shami Chakrabart i pisarka Kate Mosse, przebrnęli przez setki zgłoszeń, spośród których wybrali szesnaście. Wśród nich znalazł się stały współpracownik „Nowego Czasu” Marek Kaźmierski, którego No Way Back Were znalazło się wśród wyróżnionych tekstów opublikowanych w prezentowanym zbiorze. (tb) Na zdjęciu kilku autorów antologii From There to Here: Vesna Maric, Marek Kaźmierski (w środku) i Zlatko Pranjic.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 30 listopada 2007

6 CZAS NA WYSPIE

Dzieciaki w natarciu Ciąg dalszy ze str. 1 a co za tym idzie, trudnościach w planowaniu wydatków przez szkoły, których budżety okazują się być nieadekwatne do potrzeb. Według danych z IPPR (Institut for Public Policy Research), niezależnego, pozarządowego ośrodka badań, istnieje poważne niebezpieczeństwo, że system edukacyjny zawiedzie całą generację uczniów, przez niewystarczające fundusze przeznaczane na ich dokształcanie (mowa tu w szczególności o środkach na naukę języka angielskiego).

Z próżnego w pełne Według słów Jill Rutter z IPPR, która przeprowadzała badania, fundusze, które co roku przeznacza się na naukę języka angielskiego w szkołach podstawowych, nie zwiększyły się od roku 1993. Kolejne rządy nie wzięły poprawki na zwiększającą się liczbę uchodźców, a następnie niedokładnie oszacowano liczby nowych imigrantów z państw Unii Europejskiej. – To sprawiło, że obecnie szkoły borykają się z poważnymi brakami w budżetach, co jest zagrożeniem dla najbardziej zainteresowanych, czyli dla samych dzieci – podkreśla Jill Rutter. Według opracowanych przez

IPPR danych, w angielskich szkołach uczy się aktualnie 170 tys. dzieci polskiego pochodzenia. To, jak w swoim wtorkowym oświadczeniu twierdzi NAHT, stanowczo za dużo w stosunku do aktualnie przydzielonych na ten cel środków. Mowa tu o środkach na nauczanie angielskiego jako drugiego języka. Szef NAHT

szkoły dla dziewcząt w południowym Londynie, placówka, którą zarządza otrzymała w zeszłym roku jedynie 1300 funtów na naukę angielskiego dla dzieci imigrantów. Potrzeby były jednak niewspółmiernie większe: szkoła musiała dołożyć kolejne 30 tys. funtów, by sprostać problemom. W przyszłym

W angielskich szkołach uczy się aktualnie 170 tys. dzieci polskiego pochodzenia. To, jak w swoim oświadczeniu twierdzi NAHT, stanowczo za dużo jak na aktualnie przydzielone środki na nauczanie angielskiego jako drugiego języka Mike Brookes powiedział, że pieniędzy brakuje przede wszystkim na prowincji, gdzie imigrantów przybywa coraz szybciej. Lincolnshire, gdzie większość miejsc pracy w rolnictwie zajmowana jest przez nowych imigrantów, boryka się z największymi problemami. W zeszłym roku w Bostonie do szkół zapisano 96 dzieci bez jakiejkolwiek znajomości języka angielskiego – to dwukrotny wzrost w porównaniu z poprzednim rokiem. Problem ten pojawia się również w dużych miastach. Jak powiedziała Clarissa Williams, dyrektorka

roku rząd przeznaczy na ten cel 179 mln funtów. Kiedy Polska i inne kraje Europy przystępowały do Unii, budżet na ten cel wynosił 160 mln. Do roku 2010, na ten cel wyasygnowane będzie około 206 mln funtów. Według ekspertów z IPPR, to ciągle za mało, jeśli aktualne trendy we wzroście liczby uczniów będą się utrzymywać.

Nowa jakość w cenie Jak ocenia szef NAHT Mike Brookes, dzieci imigrantów z nowych krajów UE uczą się dobrze i chętnie,

"I о ui±Àr¾ I¾Î¶ÒжÀ i¾7Î i¾ À±ÒiSÐn b¾ IÅ ¾ rÒÐ I¾b ¾ b ¶Òi I¾ ÎI u I[ `¾ISо b Î IbI о ¶ÀI bI±b ¾S±ÐÀÐ ¶

'ÀÎ ±Ò¾ ¶ r¾ I¾ ¶Å [i¶

EIbÒÎ ¾b ¾b ±IbÒÀÎI¾ÒIÎ b Îix ¾ iI± b ±i[À¾ I±ii±¶¾ bÍ [i¾ ÅÕ¾bÒ ·¾ ¾¶ ¶Å ÀÅ ¾¶ r¾ ¾ ¶ žҾ I¶ÒÐ ¾b ±Ib[N¥¾'À±ÒÐ I¶Ò¾ i i¾ u ± I[ i¾ ¾Î¶ IÒ Î `¾ À ±i¾ xN¾ ¾ ÀÎ ±ÒÐ\¾¶ r¾ I¾¶Å [i¶¥ I¾[ÒÐ I_¾ ibÒ I i ¾q¾ NÀi _¾ ¥ÖÖ¾q¾ »¥ÖÖ Ufi Ltd November 2007. All rights reserved. learndirect is a registered trademark of Ufi Ltd. All information correct at time of going to press. IH/509C/V01

0800 093 1114

to ich zbyt duża liczba może zmienić brytyjską „kulturę nauczania”. Ze względu na program nauczania np. w polskich szkołach, dzieci, które rozpoczęły edukację jeszcze w Polsce, nie mają najmniejszych problemów ze sprostaniem wymogom angielskiej oświaty. Problemem jest jedynie język. 31-letnia Ada, która samotnie wychowuje swojego synka Daniela, mówi, że gdyby nie to, że Daniel jest jednym z najlepszych uczniów w szkole, najpewniej miałaby problemy z racji jego frekwencji. Daniel często choruje, a nawet najkrótsze nieobecności łączą się z poważnymi konsekwencjami dla rodziców. No, ale że jest zdolny, to dyrektorka przymknie czasem oko – dodaje Ada. 28-letnia Magda, matka 5-letniego Joachima, ogólnie bardzo pozytywnie ocenia angielski system edukacyjny, pomimo tego że jest, jej zdaniem, zbyt mocno zinstytucjonalizowany. Rodzice nie mają najmniejszego wpływu na to, gdzie dziecko trafi i do jakiej szkoły, decyduje o tym miejsce zamieszkania. – Jako że Joachim dopiero rozpoczyna przygodę z edukacją, a my musieliśmy się przeprowadzić z Londynu do Oksfordu, trudno jest mi jeszcze ocenić jego nową szkołę. Wiem, że jest wielkie zapotrzebowanie na asystentki, które po polsku uczą dzieci angielskiego w ich najmłodszych latach – mówi Magda.

Kolejne dane, kolejny spór We wtorek ukazały się również nowe dane statystyczne z ONS (Narodowego Urzędu Statystycznego), które przewidują możliwe warianty dla wzrostu populacji Wielkiej Brytanii w najbliższych dekadach. Niepublikowane wcześniej dane sugerują, że w przypadku utrzymania dzisiejszych tendencji (przyrostu naturalnego, migracji ludności napływowej, przeciętnej długości życia), ludność Wielkiej Brytanii może w roku 2081 osiągnąć poziom przekraczający 100 mln osób. Szef Migrationwatch UK, sir Andrew Green jeszcze tego samego dnia skomentował te rewelacje, po raz kolejny posądzając rząd o brak spójnej polityki, regulującej imigrację. Według jego słów, par tia Browna i Blaira już sześć razy od 1997 roku musiała weryfikować swoje dane, co do liczby imigrantów. – Wielka Brytania nie może sobie już pozwolić na takie błędy w ocenie sytuacji – powiedział sir Andrew. Gordon Brown stoi w obliczu najostrzejszej krytyki polityki rządu od wielu lat. Po raz kolejny okołorządowe organizacje oraz bulwarowe media wykorzystują brak jednolitych danych co do liczby imigrantów i ich wpływu na sytuację kraju. Praktycznie co tydzień pojawiają się nowe dane, które w jeszcze większym stopniu komplikują ocenę sytuacji dla przeciętnego Brytyjczyka, wpływając na podsycanie nastrojów niechęci wobec imigrantów.

Mikołaj Skrzypiec

Zabił ją seryjny morderca

Mężczyzna skazany właśnie na dożywocie za zamordowanie Polki Angeliki Kluk w szkockim Glasgow jest – jak wszystko wskazuje – seryjnym mordercą. Już wiadomo, że ma na sumieniu trzy ofiary, ale policja przypuszcza, że może ich mieć więcej, nawet piętnaście. Angelika Kluk, 23-letnia studentka z Gdańska, zginęła z rąk niejakiego Petera Tobina ponad rok temu. Morderca zadał jej serię ciosów jakimś tępym narzędziem, a zwłoki zakopał pod posadzką kościoła św. Patryka w Glasgow. Brytyjscy sędziowie nie mieli wątliwości: ta bestia nie powinna już nigdy wyjść na wolność, jest zbyt groźna dla otoczenia. Już w czasie rozprawy okazało się, że w Tobin zamordował więcej osób. W ogródku jego domu w miejscowości Margate odkryto szczątki Vicky Hamilton. W chwili śmierci dziewczyna miała 15 lat. Za ten mord odpowiadał Tobin wspólnie z morderstwem jakiego dokonał na Polce. Kiedy proces zbliżał się do końca, znaleziono jeszcze szczątki kolejnej ofiary oprawcy, niejakiej Dinah McNicol. Zamordowana przez Tobina miała 18 lat. Inspektor Tim Willis z policji w Essex, który zabrał się za wyjaśnienie mrocznej przeszłości Tobina twierdzi, że może on mieć na sumieniu jeszcze wiele ofiar. – Seryjni mordercy sami z siebie nigdy nie przestają mordować. Dla nich to taka okrutna zabawa z ofiarami i policją. Dochodzi w pewnym momencie do tego, że zostawiają celowo ślady swych mordów, by naprowadzić na swój trop policję. Chęć zyskania ponurej sławy jest silniejsza od pozostania na wolności. I tak pewnie było w tej sprawie – twierdzi inspektor Willis. Rodziny wielu angielskich dziewczyn, które nie wiedzą, co się stało z ich pociechami z niecierpliwością czekają na wyjaśnienia przeszłości Tobina. 68-letni dziś ojciec Dinah McNicol przeszedł trzy zawały serca po tym, jak zaginęła jego córka. Mówi, że teraz czuje się nieco uspokojony, ale chciałby okoliczności śmierci swej ukochanej córki poznać do końca. Jak na razie Tobin nie zamierza jednak zdradzać szczegółów tego mordu.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 30 listopada 2007

CZAS NA WYSPIE 7

Oksford otwarty na Polaków Kilka tygodni temu zamieszkali w Oksfordzie Polacy dowiedzieli się, że są zaproszeni do ratusza na oficjalne przyjęcie powitalne. Może dziwić, czemu burmistrz miasta, John Tanner, wita polską społeczność właśnie teraz – czy wcześniej stanowiliśmy niezauważalną mniejszość? Zapytany o to burmistrz wyznał, że jego krótka (roczna) kadencja pozwala na zorganizowanie najwyżej trzech tego typu spotkań, toteż jedno postanowił poświęcić największej społeczności imigrantów z Europy Środkowo-Wschodniej. Na tę okazję uczynił też wysiłek nauczenia się kilku zdań w naszym języku, co – o dziwo – trzeba przyznać, wyszło mu nad wyraz dobrze. Burmistrz nie był jednak jedynym organizatorem spotkania. Sekundował mu przewodniczący Rady do spraw Równouprawnienia Rasowego (Oxfordshire Racial Equality Council) oraz grupa Polaków związana przede wszystkim ze Stowa-

ALEKSANDER KILLMAN/NowyCzas

Burmistrz Oksfordu John Tanner wśród Polek w czasie spotkania, które odbyło się w ratuszu

Burmistrz Oksfordu John Tanner na spotkaniu z polską społecznością w ratuszu nie omieszkał zagadnąć prawie każdego z przybyłych rzyszeniem Polskich Studentów. Nie obyło się oczywiście bez przemówień – zaczął gospodarz, podkreślając, że jest burmistrzem nie tylko Brytyjczyków, chciałby więc, aby również Polacy uważali go za swojego urzędnika. Następnie jeszcze bardziej żywiołowo przemówił przewodniczący OREC, występując w twardych słowach przeciw wszelkim pomysłom segregacji narodowościowej. Jego nawoływania nie spotkały się jednak ze zbyt emocjonalnym przyjęciem – najwyraźniej przybyli na spotkanie Polacy nie czuli się wcale dyskryminowani. Warto zresztą zauważyć, że do ratusza nie przyciągnęły tłumy – gości była może setka, przy czym

sala pomieściłaby niemal drugie tyle. Kto więc przyszedł? Wydaje się, że byli to generalnie ludzie w Oksfordzie już zadomowieni, postrzegający owo powitanie jako czystą kurtuazję, bardzo zresztą miłą, ale niekoniecznie coś wnoszącą. Ci, którzy i tak już udzielają się społecznie – czy to działając w

Citizens Advice Bureau, czy w stowarzyszeniach polskich – żadnego powitania nie potrzebowali. Ci natomiast, którym trudno zapuścić korzenie w obcym mieście, najwyraźniej nie mogli zdobyć się na wysiłek poświęcenia poniedziałkowego wieczoru. A szkoda, bo organizatorzy ze swojej strony stanęli na wysokości zadania i – nie przeciążając spotkania mowami, które trwały w sumie może 20 minut – dali przybyłym przede wszystkim możliwość bliskiego poznania się przy lampce szampana i przekąskach. Efekt tego był taki, że choć merytorycznie spotkanie nie wniosło zbyt wiele, z pewnością zmienił się sposób patrzenia gości na swoją rolę w społeczności oksfordzkiej. Na pewno osobiste podejście przedstawicieli władz, z burmistrzem na czele (który nie omieszkał zagadnąć każdego chyba z przybyłych) pomogło osiadłym tu Polakom uświadomić sobie, że są częścią Oksfordu – nie tyle gośćmi, ale mieszkańcami tego miasta. Warto przy tym dodać, że spotkanie było okazją do nawiązania wielu znajomości między tymi, którzy próbowali już pewnych oddolnych inicjatyw, ale na razie – na własną rękę. Istnieje duża szansa, że łącząc siły Polacy w Oksfordzie staną się bardziej twórczą i otwartą grupą. W tym miejscu brawa należą się Piotrowi Orłowskiemu, który był współorganizatorem spotkania i zarazem przystępuje do zakładania Stowarzyszenia Polaków w Oksfordzie – oby ta nowa organizacja przyniosła wiele dobrego. Jeżeli tak będzie, na pewno o niej jeszcze usłyszymy. A na razie cieszmy się tym, że władze miasta widzą w nas nie potencjalny problem, ale partnerów w dialogu o przyszłości Oksfordu. Obecność Polaków nie jest tutaj niczym nowym, a od pewnego czasu staje się powoli czymś oczywistym. Oksford jest zresztą miastem imigrantów – jak zauważył burmistrz Tanner – on sam pochodzi z północy Anglii. Wypada więc może zakończyć artykuł jego słowami: „Być może niedługo będziemy mieć radnego, albo i burmistrza – Polaka.”

Aleksander Killman

tydzień na wyspach Posłanka Gwyneth Dunwoody z Crewe w północnej Anglii wystąpiła w obronie polskich imigrantów na forum brytyjskiego parlamentu. Potępiła jej zdaniem niesprawiedliwą rozgrywkę polityczną, jaka toczy się wokół imigracji w mediach i w ostrych słowach zaatakowała przedstawicieli lokalnych władz, którzy według niej podsycają negatywną kampanię. Cudzoziemcy przez lata przyczynili się w ogromnym stopniu do koniunktury i świetnych wyników brytyjskiej gospodarki – argumentowała w parlamencie Gwyneth Dunwoody.

Szef Urzędu Miejskiego w Glasgow, Steven Purcell, ogłosił ambitny plan zapewniający dobry start nowo powstałym podmiotom gospodarczym w Glasgow – podaje serwis Glasgow24.pl. Inicjatywa ma polegać na zniesieniu czynszu dla biznesów korzystających z lokali użytkowych będących własnością urzędu na okres do dwóch lat.

Samotni rodzice być może będą musieli poddać się testowi „zdolności do pracy” dwa lata przed upływem ważności pobieranego Income Support. Obecnie rodzice samotnie wychowujący dzieci tracą prawo do Income Support przechodząc na Job Seekers’ Allowance, kiedy najmłodsze z dzieci ma 16 lat. Nowy projekt rządu proponuje zmniejszenie tego wieku do 12 lat w przyszłym roku. Test „zdolności do pracy” będzie dotyczył osób, które po sześciu miesiącach pobierania JSA nie poczyniły postępów w nauce bądź nie zwiększyły kwalifikacji zawodowych. Jeśli jednak skończyły w tym czasie jakiś kurs lub odbyły praktykę, mogą liczyć na dodatek w wysokości co najmniej 25 funtów do pobieranych świadczeń – podał serwis BBC News.

Na trzy lata więzienia sąd w Burnley skazał Piotra Racinowskiego, „recydywistę bez cienia skruchy”, jak oceniono go podczas rozprawy. Wyrok wydano w sprawie o podwójne pobicie i wymuszenie, jakiego skazany dopuścił się na dwóch innych Polakach. Po odbyciu wyroku w Anglii, Polak trafi do więzienia w Polsce. Jak podczas rozprawy przyznał – nie bez dumy – w Polsce jest notowany za ponad 50 przestępstw. Zamordowany w Wrexham w sierpniu br. Adam Michalski padł ofiarą ksenofobii i nienawiści. Według zeznań świadków w toczącym się o zabójstwo procesie, oskarżony Thomas Blue, przed zadaniem śmiertelnych ran nożem, krzyczał w stronę Polaka obraźliwe hasła o zabarwieniu rasistowskim. Po pierwszej konfrontacji, oskarżony udał się do pobliskiego domu po nóż, a następnie odszukał wracającego do domu Michalskiego, zadając mu trzy głębokie rany kłute. Polak zmarł w drodze do szpitala. Proces jest w toku.


NOWYCZAS 30 listopada 2007

nowyczas.co.uk

8 POLSKA

tydzień w kraju

T Prezydent Lech Kaczyński udał się z wizytą do Gruzji. Z tego powodu nie był w Sejmie w czasie expose premiera. Polacy usiłują pośredniczyć w konflikcie prezydenta Gruzji Saakaszwilego z opozycją. T Były premier Jarosław Kaczyński nazwał program rządu PPR-em, czyli Pacyfikacją, Petryfikacją i Restauracją. T Za przyjęciem expose i nowego rządu zagłosowało 238 posłów (PO i PSL), przeciw było 204, a dwóch wstrzymało się od głosu. T Donald Tusk składa swoją pierwszą wizytę zagraniczną na Litwie. Następne stolice, do których się uda to Bruksela i Rzym.

T Minister obrony, Bogdan Klich oznajmił, że do Iraku wyjedzie jeszcze tylko jedna zmiana żołnierzy, którzy zajmą się likwidacją misji.

TW Sejmie trwa spór o Antoniego Macierewicza. Najpierw PO zgodziła się na 4 członków komisji sejmowej ds. służb specjalnych (po jednym dla każdej partii), ale na wieść, że będzie to Macierewicz wróciła do wersji 5-osobowej. PiS znowu nie chce w takiej komisji miejsca.

TMinister zdrowia Ewa Kopacz będzie refundowała z kasy państwa zapłodnienia in vitro. Posłanka Jaruga Nowacka z LiD stwierdziła, że „już nową minister kocha”. T Minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbara Kudrycka zapowiedziała kontrolę Wyższej Szkoły Kultury Społecznej założonej przez o. Tadeusza Rydzyka. Redemptorysta uznał akcję za próbę odwetu i zaapelował o pisanie listów z protestami. Media przyjęły decyzję z aplauzem. Następnego dnia minister oznajmiła jednak, że żadnych skarg na tą szkołę nie ma i taka kontrola nie jest przewidziana. TW MSZ na 800 dyplomatów z licencjami połowa to nadal absolwenci moskiewskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych z lat 70 i 80. Nowy minister Sikorski przerwał wymianę kadr i postawił na „fachowców”, oraz brak dyskryminacji absolwentów tej uczelni. T Szefem sejmowej komisji ds. łączności z Polakami za granicą wybrano polityka lewicy Marka Borowskiego.

T W MEN trwa usuwanie śladów po Giertychu. Mundurki mogą zostać, ale będzie to decyzja szkół. Minister Krystyna Hall poinformowała, że ma pieniądze na tegoroczne podwyżki w wysokości 3,3 proc. Tusk w expose mówił o 10 proc. Trwa szukanie pieniędzy.

Tusk lubi być kochany

POLITYKA » Expose premiera

Piękny, młody, dynamiczny. Wielu w Polsce już porównuje premiera Donalda Tuska do Blaira czy Johna Kennedy ego. Już objął władzę, ma ogromne poparcie społeczne (59 proc.), jest medialny, dużo go w telewizji, a tylko opozycja przestrzega: po owocach będziemy go sądzili. W swoim expose mówił tak długo, jak żaden jeszcze premier w wolnej Polsce. Bite trzy godziny. Najwięcej mówił o zaufaniu, bo to ma być mottem jego ekipy. Mniej było konkretów jakie podatki, co z rewaloryzacją rent i emerytur, stawia na Unię bardziej niż na sojusz z Ameryką. Planowane podwyżki pracownikom dwóch ministerstw obniżył, co wywołało wściekłość kilkuset ludzi, ale przysporzyło Tuskowi sympatii zwykłych Polaków.

Pocisk koło premiera

Ma już za sobą Tusk groźny moment, kiedy w czasie remontu jednego z pomieszczeń urzędu Rady Ministrów znaleziono pocisk moździerzowy z czasów II wojny światowej. – Mamy nadzieję, że poprzednicy nie zostawili nam innych min – żartował Sławomir Nowak, jeden z najbardziej zaufanych ludzi Tuska.

Na starcie Tusk już ma problemy z prezydentem. Nie dość, że mianował szefem resortu spraw zagranicznych Radka Sikorskiego, którego nie cier pi Lech Kaczyński, to jeszcze podsekretarzem do spraw trudnych i beznadziejnych, jak to nazwano, mianował Władysława Bartoszewskiego. Ten ostatni nie zostawił w ostatniej fazie walki o głosy wyborców do parlamentu suchej nitki ani na Prawie i Sprawiedliwości, ani na byłym już premierze Jarosławie Kaczyńskim, ani na jego bracie prezydencie.

Mieliśmy jako Polska wielką szansę, by znów pokazać się światu.

tej poprzedniej ekipy, która niewiele zrobiła, by należycie promować w świecie Wrocław. A organizacja Expo to nie tylko splendor, ale także nowe inwestycje, nowy zastrzyk kapitału, nowe miejsca pracy. Premier Donald Tusk wspaniałomyślnie wziął winę za niepowodzenie na siebie, bo Polsce nie wyszło tym razem poza granicami kraju. – Nie może być tak, że to Wrocław naciska na ministra spraw zagranicznych i ministra kultury, by zechcieli jeździć za granicę i propagować Wro-

Czułości z Dodą

Premier lubi, gdy Polacy dają mu dowody sympatii. Kiedy więc w telewizji pojawiła się popularna piosenkarka Doda, by zaśpiewać co nieco Tuskowi, ten czule ją objął na oczach milionów Polaków, co wywołało furię złości u polityków opozycji i uznanie telewidzów Premier na każdym kroku podkreśla też, że jednym z jego priorytetów jest piłka nożna, konkretnie zaś Euro 2012. Stan przygotowań do tego wielkiego święta piłkarskiego jest katastrofalny, ale – jak zapewnia Tusk – niebawem roboty ruszą pełną parą. Premier chce mieć też w ręku służby specjalne, sam ma jej kontrolować i chce, by to jego rozliczano za ewentualne wpadki i potknięcia. Los szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusza Kamińskiego jest przesądzony, a walka z korupcją będzie teraz koordynowana u boku premiera, w jego kancelarii.

Cenzor Sikorskiego?

Oficjalnie Bartroszewski ma tylko doradzać, ale już wielu mówi, że będzie patrzył na ręce Sikorskiemu, który ponoć za kilka miesięcy i tak ma stracić fotel ministra. Premier ma do niego jakieś zastrzeżenia, ale nie wypadało szefowi Rady Ministrów uginać się przez sugestiami prezydenta, by nie robić Sikorskiego ministrem i za kilka miesięcy sprawa może mieć swój definitywny finał. Bartoszewskeigo nie cier pi pałac prezydencki, gdzie już powstaje specjalna grupa, na czele z byłą szefo-

Politycy pogrążyli Expo dla Wrocławia – Nie mamy do nikogo pretensji. Stało się, nie my będziemy gospodarzami Expo 2012, ale południowokoreańskie miasto – mówił w Paryżu, tuż po ogłoszeniu niekorzystnej decyzji dla stolicy Dolnego Śląska prezydent Wrocławia, Rafał Dutkiewicz. Ale taką pretensję mają za to jego zastępcy, głównie do strony rządowej,

wą spraw zagranicznych Anną Fotygą na czele, która będzie śledziła zagraniczne poczynania rządu.

cław - dodaje obecny szef resortu kultury, Bogdan Zdrojewski. Wrocław przegrał z kretesem, uzyskując zaledwie kilkanaście głosów na 140 możliwych. Dostaliśmy też karę za to, że polska delegacja naciskała, by nowi członkowie Biura Wystaw Międzynarodowych nie oddawali w tym głosowaniu swych punktów, by wstrzymali się tym razem z decyzją. Dla krajów głównie azjatyckich i afrykańskich było takie wezwanie niczym policzek. Stolicy Dolnego Śląska już po raz drugi nie wyszło Expo. A szkoda, bo w tej chwili jest to jeden z najbardziej dynamicznie rozwijających się ośrodków miejskich, gdzie zagraniczny kapitał ciągnie bardziej niż do Warszawy czy Łodzi. Mieliśmy jako Polska wielką szansę, by znów pokazać się światu. – Dobrze, że udało się chociaż nam wywalczyć Euro 2012 – twierdzą ludzie z otoczenia premiera Tuska. A opozycja złośliwie dodaje, że tak naprawdę Euro 2012 wywalczyli dla nas Ukraińcy, bez nich nie mielibyśmy żadnych szans. W przypadku Expo 2012 nie mogliśmy już na nikogo liczyć, tylko na siebie. I jaki był tego skutek, wszyscy wiemy.

Bartosz Rutkowski

Ani polscy, ani amerykańscy dyplomaci nie chcą tam jechać Bartosz Rutkowski

– Tylko nie do Iraku – mówią polscy dyplomaci, których centrala chce oddelegować do pracy w Bagdadzie. Wszyscy boją się o swoje życie. Niedawno o mało co w zamachu nie zginął nasz ambasador, generał Edward Pietrzyk. Centrala uważa, że taka odmowa może oznaczać koniec z wyjazdami na zagraniczne placówki. Nie pomaga nawet przykład Pietrzyka, który aż pali się do powrotu do Bagdadu. Polscy dyplomaci nie są jedynymi, którzy nie chcą jechać do ogarniętego wojną domową Iraku. Brytyjscy i amerykańscy – też. I to mimo tego, że zachodnie placówki są w tak zwanej zielonej strefie w Bagdadzie, chronionej w sposób szczególny. Ale w Iraku nikt nie może się czuć bezpieczny. Kiedy grupa amerykańskich dyplomatów wróciła niedawno z misji rozpoznawczej w Iraku, jedna z kobiet, która przebywała w rejonie Ba-

sry przeszła załamanie nerwowe, konieczna była pomoc medyczna. Inni uczestnicy tej misji, po której mieli jechać do Bagdadu spotkali się z wyższymi urzędnikami Departamentu Stanu i wyrazili niezadowolenie z powodu wysłania ich na wojnę. – Służba w Iraku, to jak wyrok śmierci – określił to jeden z uczestników tego spotkania, weteran służby zagranicznej, 46-letni dyplomata. – Dzięki za komentarz – starał się studzić nastroje dyplomatów Harry K. Thomas Jr., dyrektor generalny Służby Zagranicznej. Z 250 wybranych osób, które typowane były na wyjazd do Iraku, szkolenie przeszło niespełna 40. Ale nawet wśród nich nie było żadnego ochotnika. Jak ogłosił premier Donald Tusk w swoim expose, polskie oddziały pozostaną w Iraku do 2008 roku. Do tego czasu potrzebna będzie specjalna misja dyplomatyczna. (br)


Nasi chłopcy nie mordowali cywilów

nowyczas.co.uk

– Znam tych chłopaków, na pewno nie zrobiliby tego, co im się zarzuca. Nie, na pewno nie zamordowali cywilów w afgańskiej wiosce – mówił, zaraz po przylocie do kraju z misji w Afganistanie pułkownik Adam Stręk. – Wracamy z trudnej misji i myśleliśmy, że będzie to radosny dla nas czas, ale wracaliśmy z duszą na ramieniu, bo wiemy, co się w kraju o tym mówiło i pisało – dodaje.

Wyrok przed rozprawą

Przypomnijmy, w połowie sierpnia nasi żołnierze mieli ostrzelać z moździerza jedną z afgańskich wiosek. Było kilka ofiar śmiertelnych. Zabici zostali cywile. Jeszcze nie sprawdzono, co tak naprawdę się stało, a już w Polsce wydano na tych siedmiu chłopców wyrok. Mordercy, zbrodniarze wojenni. Takie tytuły prasy i takie komentarze padały przez kilka dni w kraju.

NOWYCZAS 30 listopada 2007

POLSKA 9

Starszy szeregowy Grzegorz Pustelnik też właśnie wrócił z Afganistanu. Też, podobnie jak Stręk jest z 18. batalionu z Bielska-Białej. Podobnie, jak ta „parszywa” siódemka. – Trudno mi cokolwiek powiedzieć. Przecież na nich już wydano wyrok, a my się wszyscy znaliśmy, teraz boję się o tych, którzy zostali tam, w Afganistanie.

Parszywa atmosfera

– Atmosfera w oddziałach jest zła. Dochodzą do nas informacje z kraju i chłopcy są przerażeni. Każdy się teraz boi, że strzelać do jakichś celów może oznaczać, że za chwilę stanie się przed prokuratorem. – Tak nie powinno być – powtarza major Mirosław Ochyra, który pozostał w Afganistanie. Dopiero teraz nowe kierownictwo resortu obrony mówi, że źle się stało, że w tak skandaliczny sposób, a więc żandarmi w kominiarkach, rzucanie

na ziemię, skuwanie kajdankami, zatrzymano tych siedmiu żołnierzy. Jeszcze gorzej, że od razu potraktowano ich jak morderców.

Bunt w polskiej armii

Nieoficjalnie mówi się już o buncie w wojsku. Wielu generałów w czynnej służbie mówi, że polscy politycy zawiedli. Skompromitowali się, dla jakiegoś taniego poklasku. – Zapewnimy całej siódemce pomoc prawną – mówią teraz w kancelarii ministra obrony narodowej Bogdana Klicha. – Z obrońcami nie będzie problemu. Chcielibyśmy, by ta sprawa odbywała się w Warszawie i wtedy miejscowi adwokaci bezpłatnie zajęliby się pomocą prawną. Szkoda, że polski żołnierz, który ryzykuje życiem na wojnie, nie ma obrońcy z urzędu – żali się jeden z najbardziej znanych polskich adwokatów, Jacek Kondracki.

Ameryka broni swoich

Przypomina się sprawę zbombardowania przez amerykańskie lotnictwo biesiadników na weselu w afgańskiej wiosce. Zginęło kilkadziesiąt osób. Sąd uznał, że żołnierze działali w stanie wysokiego stresu, nie chcieli zabić cywilów, ale takie są niestety prawa wojny. Wyrokiem sądu zostali uniewinnieni. – Nikt nie chce powiedzieć, że żołnierze to niewiniątka, nikt nie chce tuszować sytuacji, którą śmiało można nazwać zbrodnią – przypomina generał Sławomir Petelicki, twórca legendarnej grupy GROM. – Ale nie może być tak, że ci, którzy ryzykują życiem traktowani są w swojej ojczyźnie jak zdrajcy, mordercy, męty wszelkiej maści. I to zanim w ich sprawie wypowiedział się jakikolwiek sąd.

Bartosz Rutkowski

Czeczeni szturmują Polskę

To już ostatnia chwila przed zniesieniem naszych zachodnich i południowych granic. Wyjątkowo duża liczba Czeczenów szturmuje polskie granice. Jedni starają się dostać do Polski nielegalnie, inni zaś spieszą się, by przed świętami złożyć jeszcze wniosek o azyl. Potem, gdy nie będzie już zapór granicznych na zachodzie i południu Polski może się to stać bardzo trudne. Polskie ośrodki dla uchodźców pękają teraz dosłownie w szwach. Ludzi upycha się, gdzie tylko się da, w kuchniach, radiowęzłach, brakuje bowiem miejsca dla wszystkich. Kiedy przystępowaliśmy do Unii ponad trzy lata temu tych, którzy składali podanie o azyl było ponad osiem tysięcy. Teraz ta liczba przekroczy na pewno dziesięć tysięcy. Zdaniem Rafała Rogali, szefa Urzędu ds. Cudzoziemców zdecydowana większość tych, którzy chcą zostać w Polsce, to Czeczeni. W tej chwili w naszych ośrodkach dla uchodźców jest ponad 6500 Czeczenów i ciągle ich przybywa. (br)


NOWYCZAS 30 listopada 2007

nowyczas.co.uk

10 WIELKA BRYTANIA ŚWIAT SPOŁECZEŃSTWO » Nielegalni imigranci

tydzień na świecie Przedstawiciele 40 krajów zbierają się w amerykańskim Annapolis na konferencji dotyczącej pokoju na Bliskim Wschodzie. Gospodarzem spotkania jest prezydent George W. Bush. Przed wyborami w Rosji nasiliły się działania władzy przeciw opozycji. Milicja rozpędzała demonstracje i dokonywała aresztowań. Na pięć dni do aresztu trafił m.in. Garri Kasparow. Faworytem wyborów jest Jedna Rosja Putina. 7 proc. próg wyborczy mogą jeszcze przekroczyć komuniści Ziuganowa, liberalni demokraci Żyrinowskiego i lewicowo-populistyczna partia Sprawiedliwa Rosja. Na wyborach zabraknie obserwatorów z OBWE, których Rosja nie wpuściła. Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko z okazji Dnia Pamięci Ofiarach Wielkiego Głodu na Ukrainie zaapelował o uznanie komunizmu za system zbrodniczy. Rozmowy „ostatniej szansy” w sprawie Kosowa toczą się w Austrii. Prezydent Serbii Boris Tadić wyklucza jednak możliwość uznania przez Belgrad niepodległości tej prowincji. Prezydent Gruzji Saakaszwili poinformował, że razem ze styczniowymi wyborami prezydenckimi w tym kraju, zostanie zorganizowane referendum w sprawie wejścia Gruzji do NATO. W Afganistanie po serii nalotów lotniczych sił międzynarodowych „wyeliminowano” 76 talibów. Po wyborach w Australii krajowi grozi koniec monarchii. Wybory wygrała Partia Pracy, w której dominują republikanie. Chcą oni rozpisania referendum w sprawie dalszej zależności od brytyjskiej królowej. Trudna sytuacja panuje w Libanie. Ustępujący prezydent Lahud ogłosił stan wyjątkowy i przekazał władzę armii. Z decyzją tą nie pogodził się rząd. Prezydent Francji Nicolas Sarkozy złożył trzydniową oficjalną wizytę w Chinach. Śmierć dwóch złodziei w Villiers-le-Bel po zderzeniu z policyjnym radiowozem stała się powodem zamieszek w podparyskim Banlieu. 77 policjantów zostało rannych.

Surowe kary za zatrudnianie na czarno Rząd Gordona Browna postanowił zradykalizować metody walki z nielegalną imigracją. Przedsiębiorcom brytyjskim zatrudniającym na czarno będą grozić wysokie kary pieniężne. Nowy system kar za zatrudnianie imigrantów na czarno przewiduje do 10 tysięcy funtów grzywny w przypadku znalezienia w firmie takiego pracownika. Wysokość kary zwiększa się w stopniu nieograniczonym, jeśli pracodawca robi to świadomie. W tym przypadku grozi mu nawet kara więzienia. Jak poinformował rząd, nowe przepisy obowiązywać będą od lutego przyszłego roku. Jest to najbardziej radykalna zmiana w brytyjskiej polityce imigracyjnej od 40 lat. Jak powiedziała minister spraw wewnętrznych Jacqui Smith, rząd stara się zmienić postrzeganie Wielkiej Brytanii jako kraju „łatwego” dla imigrantów. Nowe kary, zdaniem minister, umożliwią agencjom rządowym skuteczniejsze kontrolowanie nieuczciwych pracodaw-

ców, którzy stosują metody rekrutacji wykorzystujące pracowników. Pracodawcy i szkoły nie będą mogły też występować w imieniu pracownika o wizę zezwalającą na legalną pracę. Do tego potrzebna będzie specjalna licencja. Nowe środki mają zapobiec nie tylko nielegalnemu zatrudnieniu, ale także usprawnić pracę agencji ds. kontroli granicznej i imigracji (BIA). W przyszłym roku BIA wprowadzi karty tożsamości dla cudzoziemców i system punktowy wzorowany na systemie australijskim, który preferuje imigrantów posiadających kwalifikacje zawodowe poszukiwane na rynku pracy. BIA regularnie prowadzi akcje przeciwko pracy na czarno. W 2006 roku w rezultacie ponad 5200 takich akcji wydalono ponad 22 tys. ludzi, niemniej dotychczasowa liberalna polityka rządu spowodowała niekontrolowany napływ nielegalnych imigrantów, co stało się najważniejszym tematem debaty publicznej. (gm)

Święta Anglików na polskiej ziemi Tysiące Brytyjczyków szykuje się do przyjazdu nad Wisłę na święta. Z takiego obrotu sprawy najbardziej cieszą się przewoźnicy lotniczy, którzy nie nadążają z przyjmowaniem kolejnych zamówień na loty do polskich miast. Przed samym Bożym Narodzeniem przyjedzie do Polski, jak się szacuje ponad 30 tysięcy Brytyjczyków. Kupno biletu lotniczego w tej chwili, to praktycznie marzenie ściętej głowy. Skąd taki pęd Brytyjczyków nad Wisłę? Przede wszystkim z faktu, że bardzo wielu Anglików przyjeżdża na święta do swoich polskich znajomych. Podoba im się ta tradycja, to wspólne spędzanie świąt. W Wielkiej Brytanii jest to zjawi-

sko mniej znane, jako że stosunki rodzice – dzieci na Wyspach są bardzo luźne. Bywa, że obie strony nie widzą się nie tylko miesiącami, ale nawet latami. Nie brakuje i takich opinii, że dla tych Brytyjczyków, którzy odeszli od kościoła anglikańskiego, nasza forma religijności jest atrakcyjna. Z sondaży przeprowadzanych wśród tych, którzy zamierzają spędzać święta w Polsce najwięcej emocji budzi pasterka. Sam fakt pójścia do kościoła i to dokładnie w środku nocy jest dla Wyspiarza niezwykle interesujący i podniecający.

Bartosz Rutkowski

Bułgaria ogłosiła, że jej armia jest już w pełni zawodowa. Służbę opuściło ostatnich 2400 żołnierzy z poboru. W Bułgarii wprowadzono też podatek liniowy w wysokości 10 proc. W przypadku podatku dochodowego, jest to najniższa stawka w całej UE. W Grecji miał miejsce ogólnokrajowy strajk dziennikarzy.

Dużą atrakcją jest też polska zima

Muszarraf ustępuje Sekretarz stanu USA Condoleezza Rice oceniła, że rezygnacja prezydenta Pakistanu Perveza Muszarrafa z funkcji szefa sztabu generalnego armii to dobry początek, ale należy jeszcze znieść stan wyjątkowy. – To dobry początek, pierwszy etap zobowiązań prezydenta Muszarrafa. Teraz trzeba podjąć decyzję o zakończeniu stanu wyjątkowego w celu przeprowadzenia wolnych i sprawiedliwych wyborów – powiedziała Condoleezza Rice telewizji NBC. Decyzja prezydenta, choć z

zastrzeżeniami, została dobrze przyjęta przez przywódczynię opozycji, Benazir Bhutto. Podkreśliła, że nie oznacza to, że jest teraz „prawowitym prezydentem”. – Jest to ważny etap w procesie przywracania konstytucyjnego porządku w kraju – powiedział premier Gordon Brown. Sprawa łączenia przez Muszarrafa dwóch stanowisk – szefa państwa i armii – leżała m.in. u podstaw wprowadzenia przez niego na początku miesiąca stanu wyjątkowego. (mn)

Kłopoty rządu Browna Sondaże przeprowadzone po ujawnieniu przez kanclerza Alistaira Darlinga (na zdjęciu) zaginięcia 25 mln danych osobowych wskazują na spadek poparcia dla rządu z 61 proc. na początku września, do do 28 proc. Uczestnicy ankiety przeprowadzonej przez ośrodek badawczy Populus dla „The Times” odpowiadali na pytanie, czy Partia Pracy będzie w stanie rozwiązać problemy gospodarcze. Zaginięcie dysków z danymi osobowymi postrzegane jest jako niekompetencja rządu. Kontrowersyjną decyzją kanclerza Darlinga było też wsparcie z pieniędzy podatnika banku Northern Rock, który w dalszym ciągu ma kłopoty finansowe. Najpoważniejszym kandydatem do przejęcia banku jest grupa Virgin Richarda Bransona. (gm)

Za gruba, by być z mężem Trzeba było widzieć zdziwienie pewnego Brytyjczyka, któremu władze nowozelandzkie oświadczyły, że jego żona nie może z nim, przynajmniej na razie mieszkać w tym kraju. Powód? Jest za ... gruba! To nie żart, Nowa Zelandia nie chce mieć u siebie grubasów, gdyż – jak twierdzą tamtejsze władze – rujnuje to miejscowy system opieki zdrowotnej. Chcesz więc mieszkać w tym pięknym kraju, odchudzaj się i to na potęgę. 35-letni Riche Trezise miał problemy z nadwagą i z osiedleniem się w Nowej Zelandii. Twardo jednak powiedział sobie, że musi zrzucić sporo kilogramów i udało mu się. Problemy zaczęły się, kiedy jego żona, Rowan postanowiła dołączyć do małżonka. – Jeśli do świąt nie pozwolicie mojej żonie osiedlić się w tym kraju, to ja stąd wyjeżdżam – zagroził Richie,

który jest w Nowej Zelandii od kilku tygodni. Richie jest specjalistą w układaniu podmorskich kabli i w Nowej Zelandii czekała na niego dobrze płatna praca. Niespodziewanie jednak na przeszkodzie jego szczęściu stanęły kilogramy jego ślubnej. Robyn Toomath, endokrynolog i szefowa organizacji, która w Nowej Zelandii walczy z otyłością u ludzi: – Przez ludzi otyłych cierpi nasza opieka medyczna, trzeba takich grubasom płacić zapomogi, zasiłki, a na to składamy się my wszyscy. Nie możemy sobie pozwolić na import ludzi, którzy będą stwarzali nam problemy. Tymczasem Nowa Zelandia dramatycznie potrzebuje specjalistów i to z różnych dziedzin. Dlatego wielkim ratunkiem jest ściąganie specjalstów z całego świata, w tym z Wielkiej Brytanii. (mn)


NOWYCZAS 30 listopada 2007

nowyczas.co.uk

WIELKA BRYTANIA ŚWIAT 11

Górników zabiła chciwość właścicieli To już koniec akcji ratowniczej, nie ma szans, by ktokolwiek jeszcze przeżył to piekło pod ziemią – oznajmili szefowie ukraińskiej kopalni w Doniecku i tym samym liczba śmiertelnych ofiar dramatu doszła do setki. To jedna z największych katastrof w historii ukraińskiego górnictwa. – Kiedy potężna fala ciepła uderzyła mnie w twarz, założyłem maskę. Temperatura była tak duża, tak dużo było gazów, że nie wiedziałem w którą stronę trzeba uciekać. Trzymałem się jakiejś rury i modliłem tylko, by wydostać się z tego piekła. Ale wielu moich kolegów nie przeżyło. Widziałem ludzkie pochodnie, gdy płonący metan uderzył na górników – wspomina piekło na głębokości ty-

siąca metrów Witalij Kwitkowski. Poparzony leży w szpitalu, ale Bogu dziękuje, że żyje. Kiedy doszło do eksplozji metanu w kopalni im. Zasiadko w Doniecku na Ukrainie, pod ziemią było 400 górników. Większość wydobyto na powierzchnię, ale setka nie przeżyła katastrofy. W kopalnianej poczekalni jęki mieszały się z płaczem i przekleństwami. Co chwila ktoś z dyrekcji wyczytywał uzupełnioną listę tych, którzy zginęli. – Natura okazała się silniejsza –mówił rodzinom ofiar ukraiński premier Wiktor Janukowycz. Ukraińskie kopalnie znane są z tego, że wydobywa się tam szybko, rabunkowo, byle tylko osiągnąć zysk. Człowiek nie liczy się zupełnie. Rok temu w tej samej kopalni był wybuch metanu. Zabił kilkunastu górników i nie zrobiono nic, by poprawić bezpieczeństwo pracy tych pod ziemią. – Harujemy za marne pieniądze, jak zginę, to kto zaopiekuje się moją rodziną – pieklił się Misza Waktorin, którego syn jest pod ziemią. Uznaje się go za zagionionego, a Misza miał iść na szychtę, kilka godzin po tym, jak w kopalni wybuchł metan. (rt)

„The Economist” o Tusku Rząd Donalda Tuska ma w swoim składzie kompetentnych ministrów, on sam jest politykiem o łagodnych manierach, choć bynajmniej nie miękkim, niemniej może być mu trudno wywiązać się z wyborczych obietnic – ocenił „The Economist”. Prestiżowy tygodnik wydawany w Londynie zwrócił uwagę na trudne zadanie, jakie czeka rząd Tuska, którymi są rozbudzone oczekiwania wyborców i inna wizja polityki wewnętrznej i zagranicznej prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Największe jednak wyzwanie stoi przed ministrem finansów Jackiem Rostowskim. Zdaniem tygodnika, nie będzie łatwo utrzymać w 2008 r. tempo rozwoju gospodarki, której wzrost PKB w tym roku osiągnął bardzo dobry wynik 6,5 proc. – Reforma finansów publicznych jest pilnym zadaniem dla rządu, podobnie jak spełnienie żądań płacowych nauczycieli i służby zdrowia na tle obecnej sytuacji na rynku pracy – pisze tygodnik. Najważniejszym zadaniem rządu będzie „sprostanie rozbudzonym oczekiwaniom wyborców w sprawie budowy dróg, budownictwa mieszkaniowego i rozwoju wsi”. (gm)

USA » Kolejna walka z żywiołem

Piekło wróciło do Malibu Piekło znów wróciło do południowej Kalifornii, konkretnie do Malibu. Przed ogniem uciekli już tacy aktorzy jak Matthew McConaughey i Minnie Driver, a dom gitarzysty basowego zespołu Red Hot Chili Peppers poszedł momentalnie z dymem. Malibu leży 30 kilometrów na zachód od Los Angeles i mają tam swoje posiadłości między innymi: Sting, Jennifer Aniston, Mel Gibson, Robert Redford, Barbra Streisand, Cher i Richard Gere. Ludzie pamiętają jeszcze koszmar październikowych pożarów, kiedy to ponad milion ludzi zostało zmuszonych do ewakuacji, a w płomieniach zginęło kilkanaście osób. Tym razem ostrzeżenia o silnym wietrze i możliwych ogniskach ognia strażacy podali wcześniej. Nie udało się jednak płomieni zdusić w zarodku i poza pół tysiącem strażaków z ogniem walczy kilka samolotów gaśniczych oraz śmigłowców. – Musieliśmy już ewakuować ponad 10 tysięcy ludzi, być może trzeba będzie zarządzić szerszą akcję – przewiduje Zev Yaroslavsky z lokalnego zarządu. - Na szczęście nie ma ofiar śmiertelnych, tylko lekkie podtrucia, kilku rannych, nic groźnego. – Sytuacja jest dynamiczna i bardzo trudna – przyznaje Yaroslavsky. – Nie wiadomo, co było przyczyną ognia. Na razie nie ma sygnałów, by doszło do niego przez

tydzień na świecie Ojciec św. Benedykt XVI wręczył na konsystorzu birety kardynalskie. Wśród 23 wyróżnionych duchownych znalazł się też abp Stanisław Ryłko. Jest on ósmym polskim kardynałem. Polscy rybacy protestowali w Brukseli przeciw ograniczeniu dla nich kwot połowu dorszy.

podpalenie. – Wiatr jest tak samo silny, tak samo groźny, jak wtedy w październiku – dodaje Mike Brown ze straży pożarnej w Los Angeles. – Z różnych sąsiednich mieiscowości ściągamy posiłki – dodaje szef tamtejszych strażaków Michael Freeman. Ta plaga pożarów w tej części Ameryki związana jest z bardzo słabymi opadami deszczu w tym rejonie w ostatnim czasie. Wystarczy powiedzieć, że od początku roku do końca czerwca zanotowano w rejonie Los Angeles zaledwie 18 centymetrów opadów. Do tego trzeba jeszcze dodać pozostawione bezpańsko śmieci na ulicach, które stanowią swoistą bombę oraz podpalaczy, którzy upodobali sobie ten rejon Ameryki.

„Suddeutsche Zeitung” twierdzi, że Bartoszewski nie wiele zdziała w Niemczech dla poprawy wzajemnych stosunków, bo od 2002 ciągle krytykuje projekt Centrum przeciw Wypędzeniom i wywołuje tym nieufność polityków CDU. Niedawno, już jako pełnomocnik Tuska, nie został przyjęty w Berlinie przez kanclerz Merkel. W Moskwie w wieku 83 lat zmarł były szef KGB Władimir Kriuczkow. Prezydent Wenezueli, Hugo Chavez może przegrać referendum w sprawie nowej konstytucji. Dawała mu ona możliwość „dożywocia” na fotelu prezydenckim. Wg niezależnego sondażu przeciw nowej konstytucji jest 49 proc. Wenezuelczyków, za 39 proc.

Bartosz Rutkowski

ŚĆ

O

W

BEZPŁATNE POWIADOMIENIE SMS

© 2007 WESTERN UNION HOLDINGS, INC. All rights reserved.

N

O

Ulepszyliśmy nasz serwis! Teraz otrzymujesz bezpłatnego sms-a z informacją, że pieniądze zostały odebrane.

FREE SMS Notification available here!

Usługa dostępna w wybranych punktach. Szukaj tego oznaczenia

© 2007 WESTERN UNION HOLDINGS, INC. All rights reserved.

lub dzwoń: 0800 833 833


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 30 listopada 2007

12 TAKIE CZASY

Kto trzyma dane Wielkiego Brata

M

Mikołaj Skrzypiec m.skrzypiec@nowyczas.co.uk

ija trzy tygodnie od momentu, kiedy okazało się, że zagubiono dane ponad 25 mln rodzin, które pobierają świadczenia child benefit. Zaginionych płyt CD nie udało się odnaleźć do dzisiaj, rząd brytyjski najpierw oskarżył przewożącą dyski firmę kurierską, później jednego ze swoich urzędników, który je wysłał. Teraz coraz częściej padają zarzuty pod adresem rządu i samego premiera. Za kadencji Blaira był on odpowiedzialny m.in. za nadzorowanie całego systemu zabezpieczeń, który miał chronić nasze dane osobowe. Nie dalej niż we wrześniu zaginęły dane około 15 tys. osób, które były przesyłane do firmy ubez-

Jeśli dzisiaj niemożliwe jest zabezpieczenie tylko cząstki danych, jaka jest szansa, że do kolejnych baz dostęp będzie trudniejszy? pieczeniowej Standard Life, przez Urząd Podatkowy (HMRC). Szum medialny szybko uciszono, rząd obiecał, że weźmie pod lupę zabezpieczenia i procedury, jakie towarzyszą przesyłaniu między urzędami danych osobowych obywateli. Wkrótce okazało się, że zabezpieczenia te w praktyce prawie nie istnieją i że na porządku dziennym jest przesyłanie poufnych danych pocztą kurierską, bez żadnych dodatkowych środków ostrożności. Około 80 tys. osób rocznie pada w Wielkiej Brytanii ofiarą kradzieży danych osobowych. Szacunkowe straty dla gospodarki z tego tytułu to około 1,7 mld funtów rocznie. Typowa cena podstawowego zestawu danych osobowych w internecie, to jedynie około jednego funta. W sieci działa wiele firm, które oferują pakiety najprostszych danych osobowych, zawierające przykładowo imię, nazwisko, adres e-mailowy. Nieco więcej trzeba zapłacić za adres zamieszkania lub dane pracodawcy. Wszystkie te dane można zupełnie legalnie nabyć w sieci. Zaginione płyty kompaktowe z danymi z HMRC, które wysłano do National Audit Office zawierały natomiast dane osobowe całych rodzin i ich dzieci, adresy zamieszkania, numery używanych kont bankowych oraz szczegółowe informacje o pobieranych świadczeniach socjalnych. Jeśli dane te wpadną w ręce oszustów, ich potencjalne zyski, jak przewidują eksperci, mogą sięgnąć kilkunastu milionów funtów. Trudno też powiedzieć, jak i kiedy zostaną wykorzystane, teoretyczne możliwości ich użycia są bardzo szerokie. Według przeprowadzonego przez reporterów Sunday Times śledztwa, zabezpieczenia w procedurach przesyłania danych osobowych między urzędami istnieją w praktyce tylko na papierze. A należy pamiętać, że istnieje wiele instytucji, które w swych bazach danych mają dziesiątki milionów plików zawierających informacje o każdym z nas. NHS, które w budowanym aktualnie nowym systemie archiwizacji ma mieć dane około 50 mln pacjentów, jeszcze przed jego ukończeniem jest posądzane o zbyt słabe

zabezpieczenia tychże danych. Od kilkunastu lat policja zbiera także dane zawierające indywidualny kod DNA wszystkich zatrzymanych, jak i podejrzanych o przestępstwo. W tej największej tego typu bazie danych na świecie jest aktualnie zgromadzone 4,25 mln osób, co miesiąc przybywa około 30 tys. W głównej bazie danych policji, znajduje się prawie 100 mln indywidualnych pozycji, mają do nich stały dostęp np. pracownicy Criminal Records Bureau czy funkcjonariusze policji. Ponadto, w bazie DVLA (Drivers and Vehicles Licencing Authority) umieszczonych jest 42 miliony wpisów z danymi kierowców w Wielkiej Brytanii – to jedna z najbardziej kontrowersyjnych baz danych, od momentu, w którym okazało się, że jej zawartość jest sprzedawana prywatnym firmom, a zyski z tego procederu sięgają milionów funtów. Obok tego funkcjonują też bazy danych HMRC, biura paszportowego czy samego systemu świadczeń socjalnych. Rząd brytyjski zaaprobował wprowadzenie następnych wielkich systemów ewidencyjnych, które mają na celu jeszcze dokładniejszą kontrolę obywateli. Jednym z takich systemów jest chociażby E-borders, którego zadaniem będzie monitorowanie wszystkich wyjeżdżających i wjeżdżających na Wyspy ludzi – objęci ewidencją będą zmuszeni ujawnić swoje dane osobowe, jak i numery telefonów, numery kont bankowych i adresy e-maili. NHS planuje wprowadzić Contact Point, który zawierać będzie dane wszystkich urodzonych na Wyspach dzieci, od ich urodzin aż po starość, łącznie z danymi o rozwoju seksualnym, zdrowiu psychicznym, stosowanych używkach, narkotykach itd. Dostęp do danych będą mieli pracownicy opieki społecznej i NHS. Do tego dochodzi jeszcze flagowy projekt rządu, czyli projekt kart identyfikacyjnych, które miałyby być odpowiednikiem naszego dowodu osobistego. Z tą jednak różnicą, że wprowadzany w życie system brytyjski ma obejmować m.in. unikatowe dane biometryczne (siatkówka oka, linie papilarne), numery paszportu, National Insurance Number, prawa jazdy i wszystkich innych dokumentów, które rząd uzna za stosowne do wprowadzenia systemu w życie. Jeśli dzisiaj niemożliwe okazuje się zabezpieczenie tylko cząstki z posiadanych przez system danych, które przesyła się w tekturowych kopertach na płytach CD pocztą kurierską – jaka jest szansa, że do kolejnych baz dostęp będzie trudniejszy? Niczym orwellowski Wielki Brat, administracja brytyjska szuka dostępu do coraz bardziej szczegółowych informacji o swych obywatelach, a następnie rozsyła je po kraju w pocztowych workach. Ile osób zostało poszkodowanych w wyniku niefrasobliwości rządu i jego urzędników, na dzień dzisiejszy nie wiadomo dokładnie. Zaginione dane 25 mln osób to najprawdopodobniej wierzchołek góry lodowej, a skandali tego typu nie zabraknie w niedalekiej przyszłości.

P

Zbrodnia i kara

Krystyna Cywińska

rawie dziesięć lat temu Sunday Telegraph z datą 6.12.1998 r., opublikował artykuł pod tytułem Three Lives of Helena Wolinska. Artykuł był próbą analizy kobiety, uwikłanej w czasie, przestrzeni i akcji ludzkiego barbarzyństwa. Napisała go Ann Applebaum. Wybitna dziennikarka amerykańska, laureatka Pullitzer Prize za książkę o historii Gułagu, żona ministra spraw zagranicznych Radka Sikorskiego. Zaczyna się ten artykuł-opowieść dramatycznie. Młoda Helena, wówczas Danielak, stoi nocą przed murem żydowskiego cmentarza w warszawskim getcie. Nie wie, czy za murem czekają na nią towarzysze z Gwardii Ludowej z aryjskimi papierami. Jeśli nie czekają, zginie w getcie. Więc skoczyć za mur? Będzie to jej drugi skok ku życiu. Niedawno wyskoczyła z pociągu wiozącego Żydów do Treblinki. Straciła tam rodzinę. Jest sama. Jej mąż, Włodzimierz Brus, zaginął. Nie wie, czy żyje. Zamyka oczy. Skacze. Towarzysze partyjni czekali z papierami. Przeżywa wojnę. Jest swego rodzaju bohaterką – pisze Ann Applebaum. To pierwsza faza życia tej, zdaniem Ann Applebaum, bohaterki. Druga faza to jej życie w mundurze prokuratora wojskowego, w randze pułkownika w Ministerstwie Obrony PRL-u. Jest czarny czas stalinowskiego terroru. Już jako Wolińska Helena staje się jego świadomym, lojalnym narzędziem. Zostaje kochanką stalinowskiego aparatczyka, siepacza Franciszka Jóźwiaka. Był szefem MO, jednym z założycieli bezpieki. „Zmarł w roku 1966”. Wolińska zaciekle tropi działaczy AK. Do dziś ich nazywa bandytami i wrogami ustroju. Preparuje z własnej woli sfałszowany akt oskarżenia generała AK Emila Fieldorfa. Jednego z bohaterów podziemnej walki z niemieckim okupantem. Podpisuje nakaz aresztowania go, postawienia przed sądem, żąda wymierzenia mu kary śmierci. Wyrok na generała wydaje jej towarzyszka partyjna, sędzia Maria Górowska. Nazwisko podobno przybrane. O takich wielbicielkach marksizmu-stalinizmu mówiono, że cierpią na wściekliznę marksicy, że dodam. Trzecia faza życia Wolińskiej, psychoanalizowana niejako w artykule Ann Applebaum, to tej bohaterki polityczne volte face. Zmiana twarzy politycznej pod wpływem czystek w partii, dokonywanych po rozruchach w kraju przez Gomułkę. I jego nagonki na żydowsko-stalinowskie elementy obarczane głównie za błędy i wypaczenia partyjnej przeszłości. Niektórzy kaci systemu stają się systemu ofiarami. Wśród nich Helena Wolińska. Pozbawiona stanowisk, rangi i wpływów. Uczy w podstawowej szkole. W roku 1968, zgorzkniała i rozczarowana opuszcza Polskę razem z odnalezionym mężem prof. Włodzimierzem Brusem. Był teoretykiem ekonomii marksistowskiej w Instytucie Nauk Społecznych przy KC PZPR. Oboje, jak można chyba sądzić, nawracają się na inne polityczne wyznanie w drodze do Anglii. Osiedlają się w Oksfordzie. Włodzimierz Brus zostaje profesorem w Wolfson College. Cenionym za jego wiedzę. Nawiązują stosunki z miejscową Polonią, grywają z nią w bridga, bywają na zebraniach. Działają nawet na rzecz Solidarności. A Helena Wolińska zostaje w latach siedemdziesiątych członkiem londyńskiego POSK-u. Ależ prosimy, prosimy ofiarę wrażego systemu. Emigracyjny establishment, różni prezesi i działacze niepodległościowi ani specjaliści zwiadowczy od spraw krajowych pojęcia nie mieli, kim Wolińska była w PRL-u.

Przygarniali ochoczo odpryski aparatu byłych politruków, kapusiów i inne indywidua, że przypomnę. Taka to była wtedy powszechna naiwność na emigracji. Bomba nad Wolińską wybuchła nagle w roku 1997, kiedy Prokuratura Wojskowa w Polsce rozpoczęła przeciwko niej postępowanie sądowe i wystąpiła o jej ekstradycję. Oskarżono ją nie tylko o bezprawne fałszowanie zarzutów przeciwko generałowi Emilowi Fieldorfowi, pseudonim „Nil”, ale i wielu innych niepodległościowych działaczy podziemia. Wśród nich prof. Władysława Bartoszewskiego. Mimo wielu starań i ponowień prośby o ekstradycję Wolińskiej, brytyjskie władze jej nie wydały. Bo stara, schorowana, cierpiąca na depresję, odmieniona i odwołująca się do polskiego zwierzęcego antysemityzmu. A poza tym nie możemy tu sądzić ani oddawać pod polski sąd brytyjskiej obywatelki. Żydowska diaspora w tym kraju ruszyła jej ze skuteczną pomocą. Ann Applebaum napisała natomiast, że władz brytyjskich ani Brytyjczyków ta sprawa nie dotyczy ani nie obchodzi. A Wolińska tymczasem wrzeszczała do dziennikarzy: „Łeb bym ukręciła prokuratorowi, który mnie oskarża. Mam to gdzieś! To kretyni! Niczego nierozumiejący. Jestem niewinna!”. Ale tymczasem zmieniły się czasy i zasady prawa też. Teraz wisi nad nią niczym miecz Damoklesa. Europejski czyli unijny nakaz jej aresztowania i wydania władzom polskim w określonym terminie. Dopada ją Nemezis, gniew bogów żądających kary za zbrodnię, za butę, arogancję i bezprawie. A narzędziem tego Nemezis jest Maria Fieldorf-Czarska, córka generała. W ubiegłą niedzielę ten sam Sunday Telegraph zamieścił artykuł właśnie o niej i jej ojcu. Tym razem to ona i jej rodzina są cichymi bohaterami tej opowieści. Opisała ją Olga Craig. Jest to opowieść tym razem o dwóch kobietach po dwóch stronach wrogich sobie światów. Bohaterska córka generała od lat domaga się ukarania Wolińskiej. W książce wydanej w latach 70. dokładnie opisała dzieje swego ojca. Oskarżenie go przez Wolińską o kolaborację z Niemcami. Jego, który z Niemcami do końca walczył. Osadzenie go w Więzieniu Mokotowskim, bicie, katowanie, poniżanie. Rozpacz bezradnej matki, wysiadującej w sądzie w czasie procesu ojca, błagającej o jego ułaskawienie. Dzieciństwo sieroce w nędzy i poniżeniu. Powieszenie ojca 24 lutego 1953 roku. Do dziś nie wiadomo, jak i gdzie go zakopano. A byli towarzysze generała z więziennej celi, wśród nich zaprzyjaźniony rabin, opisują hart jego ducha i godność, z jaką znosił tortury i od których chronił innych. Jeden z katów generała pisze, że śnią mu się po nocach rozwarte, przebaczające oczy generała przed egzekucją. Dzieje tych kobiet są niczym grecka tragedia. Są w niej Gorgony, demoniczne potwory skazujące ludzi na niebyt. Są i Erynie, mścicielki zbrodni popełnionych na ich bliskich. Szymon Wiezenthal, polski Żyd ścigający w Wiedniu zbrodniarzy niemieckich, winnych zagłady Żydów, walczyłby do upadłego. Instytut jego imienia nadal ich ściga, niezależnie od ich wieku. Wszelkimi metodami, nawet bezprawnymi. Aż do winnych ukarania. Czy polskie władze pójdą za jego przykładem i czy prof. Władysław Bartoszewski, ten dyplomowany święty od beznadziejnych spraw, będzie się domagał kary za śmierć generała? Zbrodnia przecież kary wymaga. Czy też koniec tej tragedii rozstrzygnie się na Sądzie Ostatecznym? Jak mniemam.


nowyczas.co.uk

Grzegorz Małkiewicz

Zarząd POSK-u, podobnie jak Brytyjczycy odpowiedzialni za różne instytucje użyteczności publicznej, może powiedzieć – jesteśmy nieprzygotowani na taką liczbę nowo przybyłych rodaków. A liczba, po raz kolejny szturmuje progi POSK-u licząc na przyjęcie. Niestety spora część odchodzi z kwitkiem. Jak rozwiązać ten problem?

M

ożna oczywiście odbić piłeczkę, i wzorem antyimigracyjnych aktywistów i wspierających ich mediów oskarżyć rząd za nieprzemyślane decyzje. Decyzje rządu, nie wolno o tym zapominać, były logiczne i konsekwentne, zarówno konserwatywnego, jak i laburzystowskiego. Wprawdzie otwarcia granic dokonał rząd laburzystowski, ale o Europę Wschodnią, oddaną po wojnie Sowietom, upomniała się Margaret Thatcher. To właśnie Żelazna Dama w ostatnim okresie swoich rządów stawiała warunki integracyjne Europy. Mogło wtedy dojść do zjednoczenia Niemiec i trzymania ubogich krewnych ze Wschodu na bezpieczny dystans. Mogło dojść do bezpiecznego dla Zachodu wydłużania okresu akcesyjnego, a członkostwo można było obwarować warunkami i restrykcjami. Jeśli nawet Margaret Thatcher chciała przede wszystkim zneutralizować

SPEAKER’S Corner

NOWYCZAS 30 listopada 2007

FELIETONY 13 powstawanie w ramach Unii Europejskiej niemieckiego giganta, to jednak kierowała się też poczuciem długu Zachodu wobec państw postkomunistycznych. I tak już w polityce brytyjskiej pozostało. Idea zjednoczonej Europy nie może być reglamentowana. Przyjęcie nowego kraju do Unii musiało się wiązać, bez względu na konsekwencje, z pełnym członkostwem, z wynikającymi z tego prawami i obowiązkami. Rząd Blaira realizował właśnie takie założenia. Jak każdy rząd, liczył na mniej kłopotów, na pewno nie zakładał takiej mobilności obywateli ze Wschodu. Doszło do niespotykanej wcześniej w Europie wędrówki ludów. Niejedna instytucja, w tym POSK, pęka w szwach. I stało się to nagle, prawie z dnia na dzień. Jeszcze wczoraj POSK świecił pustkami, a niejeden działacz emigracyjny zastanawiał się, po co taki ośrodek zmniejszającej się z powodów biologicznych polskiej społeczności?

Dziś POSK przeżywa swoisty renesans, bywają dni, jak w przypadku spotkania z Władysławem Bartoszewskim, że nie jest w stanie pomieścić wszystkich zainteresowanych. Nieubłagane przepisy dyktują brutalne działania. Młodych Polaków wyprasza się z ośrodka. A kiedy już znajdą się na ulicy, rozczarowani i wściekli, miarkę goryczy dopełnia szczytne motto: „Polsce i wolnym Polakom na pożytek”. I w tym momencie należy opanować emocje, co nie jest łatwe. Też znalazłem się na bruku, niejako wyłączony z tego zbioru „wolnych Polaków”. To boli. Czy jest to sytuacja bez wyjścia? Poszukajmy wspólnie jakiegoś rozwiązania. Organizatorzy spotkań, zarząd POSK-u, przedstawiciele młodej Polonii, razem mogą znaleźć wyjście. Może imprezy bezpłatne powinny być biletowane (?), a już na pewno organizatorzy powinni zaznaczać w ogłoszeniach, że liczba miejsc jest ograniczona.

KOMENTARZ ANDRZEJA KRAUZEGO

P

Wacław Lewandowski

Karta i fotki

rzejęła mnie historia pana Leszka, skazanego na cztery lata przez sąd w Swansea za szantaż pracodawcy. W walijskim oddziale mięsnych zakładów Dawn Pac pan Leszek zrobił fotografie, które potem ubarwił wmontowanymi dodatkami i zagroził firmie, że prześle to konkurencji, jeśli nie dostanie wynagrodzenia, konkretnie 11 tysięcy 770 funtów. W efekcie pracy fotomontażysty powstały fotki, na których po linii przetwórczej biegają myszy, z czego wynika, że zakład nie utrzymuje elementarnych standardów higieny. Panu Leszkowi nie powiodło się, zamiast żądanej forsy dostał wyrok. Mnie natomiast, który o szczegółach sprawy nic nie wiem, zastanawia wysokość żądanej przez szantażystę kwoty. Bo, przyznacie państwo, nie jest to tzw. okrągła suma, jakiej zwykle pragną tego rodzaju przestępcy. Pomyślałem nawet, że kwota jest wynikiem mnożenia liczby fotografii przez jakąś ustaloną przez pana Leszka cenę jednostkową. Ale nic z tego: 11 770 dzielone przez 819 nie daje „okrągłego” wyniku... Może zatem – i tu przestało mi być do śmiechu – pan Leszek w przestępczy sposób domagał się czegoś, co jego zdaniem słusznie mu się należało, na przykład wynagrodzenia za pracę? Może pracował w Dawn Pac rok czasu i uznał, że o tyle za mało mu wypłacono? Nie chcę, broń Boże, sugerować że firma nie wypełnia zobowiązań, lecz może pan Leszek, gdy się zatrudniał, nie znał języka i źle pojął oferowane mu warunki? Oczywiście, nie rozstrzygnę teraz, jak było naprawdę, pewnie nigdy się tego nie dowiem. Jakoś jednak przejmuję się tą sprawą, bo właśnie „niekrągłość” zażądanej sumy każe mi myśleć, że być może kryje się za tym jakaś dramatyczna historia człowieka zdesperowanego, którego na drogę przestępstwa pchnęła rozpacz... A może przesadzam? Może pan Leszek po prostu chciał mieć jakąś okrągłą sumkę w złotych i tak to sobie na funty przeliczył, a ja wcale nie powinienem mu współczuć? Możliwe, choć trudno o jakąkolwiek pewność. Zawsze to jednak smutne, jeśli ktoś, kto jechał do pracy, trafia za kraty i jakoś człowieka żal... Na osłodę mam jednak przypadek odwrotny. Oto na przejście graniczne w Gołdapi dotarła kartka pocztowa z Irlandii, podpisana przez pięciu mężczyzn, o treści: Serdecznie pozdrawiamy wszystkich celników. Tęsknimy za wami! Nadawcy podali nie tylko nazwiska, przypomnieli też markę i numer samochodu, jakim to przejście w przeszłości systematycznie pokonywali, wjeżdżając do rosyjskiego Obwodu Kaliningradzkiego. Nie byli turystami, lecz przemytnikami, którzy z Rosji przywozili tanią wódkę i papierosy, żeby to potem sprzedać z zyskiem na bazarze. Historia wygląda więc na taką z optymistyczną pointą. Pięciu ludzi było zmuszonych przez biedę i brak pracy do życia z przemytu. Teraz są w Irlandii, mają pracę i dawną działalność wspominają jako barwny, ale ostatecznie już zamknięty okres w ich życiu. Teraz już żyją uczciwie i nawet doceniają tych, którzy w imię prawa kiedyś im życie utrudniali – celników. Budujące, o ile założyć, że nadawcy karty nie żyją teraz z przemytu polskiej wódki i papierosów dla rodaków w Irlandii. Nie popadajmy jednak w pesymizm, trzymajmy się optymistycznego nakazu, by w ludzi wierzyć i nikogo nie przekreślać!

O BYC Z A J ÓW K A

C

Waldemar Rompca

zy ktoś powiedział, że będzie łatwo i przyjemnie? Że cała Unia Europejska to jedna zgrana rodzinka, w której wszystko układa się tak, że możemy naszym sąsiadom tylko pozazdrościć? Nasi europejscy sąsiedzi wcale nie są świętymi. Dla przykładu taka Belgia. Kiedy ostatnio ktokolwiek słyszał coś o tym, co dzieje się w belgijskiej polityce? No właśnie. A kto w ogóle wie, że w Belgii jest coś więcej poza siedzibami biur Unii Europejskiej? No właśnie. Tymczasem ten malutki kraj, w którym siedziby mają najważniejsze urzędy poszerzonej Unii Europejskiej jest w nie lada kłopocie, by nie powiedzieć tarapatach politycznych. Otóż w lipcu tego roku odbyły się tam wybory do parlamentu i do dzisiaj nie udało się tam powołać nowego rządu, co mniej więcej znaczy tyle, że co prawda z Brukseli eurobiurokraci kierują działaniami unijnymi, ale samą

Europejskie podwórko Belgią raczej nikt nie rządzi. Doszło nawet do tego, że samych Belgów coraz mniej to interesuje, a lokalni dziennikarze zmuszeni są pokazywać w telewizji zagranicznych reporterów akredytowanych w tym kraju i nadających relacje do swoich krajów na temat braku nowego rządu, gdyż tylko w ten sposób mogą przekonywać, że to naprawdę nie jest normalna sytuacja. Oczywiście w Polsce coś takiego jest nie do pomyślenia, gdyż do władzy rwie się każdy, kto może, bo wiadomo, że w naszym kraju władza to władza. Przyglądam się poczynaniom premiera Donalda Tuska i nie wiem, co mam myśleć. Przez chwilę też dałem się zwieść naiwnej nadziei, że zmiana premiera i nowy rząd coś zmieni. A teraz coraz częściej myślę, że jednak cudów w Polsce nie należy oczekiwać. Nie rozumiem zupełnie dlaczego dla faceta z Gdańska – premiera Tuska – nie ma znaczania Europejska Karta Praw Podstawowych, skoro o te same ideały walczono w 1980 roku w stoczniach. Widocznie przez ten czas prawa podstawowe zmieniły swoje znaczenie, być może. Ale to ciągle prawa podstawowe, panie premierze.

Nie wiem, czy jest to kwestia mojej naiwoności czy po prostu potrzeba szybkich zmian, ale przed gabinetem Tuska stoi cała masa trudnych i niepoprawnych politycznie decyzcji, których nie da się już odwlekać w nieskończoność. Od budowy autostrad (może wreszcie!) do organizacji Euro 2012, które – coraz bardziej się tego obawiam – może być największą kompromitacją w powojennej historii Polski. Nie będę już wspominał o tym, by ktoś w nowym rządzie premiera Tuska wreszcie przyjrzał się temu, jak działają polskie placówki dyplomatyczne za granicą, szczególnie w Londynie, o którym nawet Anglicy mówią, że jest polskim województwem. Na szczęście nie ma już minister Anny Fotygi, ale to niczego nie zmienia. Konsulaty jak działały tak działają, a przecież to urzędnik jest dla ludzi, a nie ludzie dla urzędnika. W Londynie tego oczywiście nie rozumieją, czego przykładem jest wysyłanie przez J. E. Ambasador PR zaproszeń na uroczystości w londyńskiej placówce dla naczelnego „Nowego Czasu” na adres firmy, w której nie pracuje od… dwóch lat. Polska nie Belgia, bez silnego, dobrze funkcjonującego rządu nie da rady.


NOWYCZAS 30 listopada 2007

nowyczas.co.uk

14 WYDARZENIA

Całkowicie normalny jegomość PIOTR APOLINARSKI/NowyCzas

Łucja Piejko

Szacunek rzecz nabyta

redakcja@nowyczas.co.uk

Piątkowe spotkanie z profesorem Władysławem Bartoszewskim, zorganizowane w londyńskim POSK-u to strzał w dziesiątkę. Wypełniona po brzegi Sala Malinowa okazała się zbyt mała. Ci, którym nie udało się dostać do środka, mogli obserwować transmisję w Sali Teatralnej. ło które jest w tej materii wiarygodne. To ci ludzie, dla których aktywny udział w walce z okupantem był nie tylko chlubą i powodem do dumy, ale oczywistą koniecznością, pokazali czym jest prawdziwy patriotyzm. Pokazali, co to znaczy naprawdę kochać ojczyznę. – Nie należy jednak zapominać, że nacjonalizm jest zupełnie czym innym, a oba pojęcia dzieli wielka przepaść. Że patriotyzm jest cnotą, nacjonalizm – grzechem – parafrazował słowa Jana Nowaka Jeziorańskiego Bartoszewski. Tylko ktoś, kto kocha swój kraj, może patrzeć z miłością na innych. W piątkowym spotkaniu w Sali Malinowej wzięli udział nie tylko przedstawiciele emigracji niepodległościowej, z Władą Majewską i prezydentem Ryszardem Kaczorowskim na czele, lecz także rzesza młodych ludzi. Jest to fakt nader wymowny. Po raz kolejny okazało się bowiem, że na trudne tematy trzeba rozmawiać, żeby nie powtarzać błędów z przeszłości. Że młode pokolenie szanuje dorobek swoich ojców. Wreszcie, że spotkania z takimi ludźmi jak Władysław Bartoszewski są bardzo potrzebne. – Jestem całkowicie normalny jegomość, tylko długo żyję – spuentował z uśmiechem swoje wystąpienie profesor Bartoszewski. I nie sposób nie przyznać mu racji.

PIOTR APOLINARSKI/NowyCzas

Spotkanie rozpoczęło się z kilkunastominutowym opóźnieniem, jednak warto było czekać. Władysław Bartoszewski jest bowiem postacią nietuzinkową. Historyk, polityk, publicysta, dyplomata. Żołnierz AK i czynny uczestnik Powstania Warszawskiego. Kawaler Orderu Orła Białego, obywatel honorowy Izraela. Dla wielu wzór do naśladowania i niekwestionowany autorytet moralny. I aż trudno uwierzyć, że ten uśmiechnięty, tryskający energią człowiek przeszedł piekło hitlerowskiego obozu zagłady w Oświęcimiu. Co więcej, że potrafi o tym spokojnie opowiadać. – Dla mojego pokolenia miłość do ojczyzny była rzeczą tak naturalną jak oddychanie. Tego nie trzeba nas było uczyć – przekonywał Bartoszewski. – Patriotyzm wysysało się z mlekiem matki. Spotkanie z profesorem, poświęcone zagadnieniom patriotyzmu i nacjonalizmu, było drugim z cyklu spotkań „Rozmowy o kulturze i wierze”. Wydaje się przy tym, że i tym razem ich pomysłodawca, organizator, a jednocześnie współprowadzący – redaktor naczelny Gazety Niedzielnej, Szymon Gurbin, perfekcyjnie dobrał zaproszonego gościa. Bo to przecież właśnie Władysław Bartoszewski i jego pokolenie – pokolenie naszych babć i dziadków, jak ma-

Pytania profesorowi zadawali Szymon Gurbin (z lewej) i Sławek Fiedkiewicz

Właściwie można było przewidzieć, że spotkanie z Władysławem Bartoszewskim zgromadzi tłumy. Od czasu wystąpienia profesora podczas konwencji PO w Krakowie, gdzie zaistniał jako twórca nazwy „dyplomatołki” zyskał sobie uznanie młodych, którzy poszli do urn, by rozprawić się z rządem Kaczyńskich i nieco stracił w oczach starszych, u których tego typu nazewnictwo wzbudziło niesmak. Na zasadzie pewne rzeczy, pewnym ludziom nie przystoją. Tydzień przed tym spotkaniem, zadzwoniła do mnie nasza czytelniczka, która poprosiła, by w jej imieniu zadać Bartoszewskiemu pytanie o przyczyny jego poparcia dla Platformy. Planowała zadać je sama, ale nie była pewna, czy zdobędzie się na odwagę, więc na wszelki wypadek zwróciła się do nas. Publiczności głosu jednak nie dano, a i sami prowadzący – Szymon Gurbin i Sławek Fiedkiewicz, ledwo wciskali się w wypowiedzi profesora z pytaniami dlań przygotowanymi. Szkoda, że ludzie, którzy ze sposobu prowadzenia poprzedniego spotkania wywnioskowali, że i tym razem będzie szansa na dialog, zawiedli się, bowiem przede wszystkim był to monolog, zakończony zresztą bardzo efektownie opowieścią profesora o krakowskiej konwencji PO, której wypadki przypomniał z iście kabaretowym zacięciem. Sprzed wejścia do zatłoczonej Sali Malinowej wiem, że na to spotkanie przyszli ludzie z gotowymi w głowie pytaniami. Jeszcze dłuższą chwilę po zamknięciu drzwi trwała licytacja na argumenty za i przeciw wpuszczeniu garstki pozostałych, które gwoli niebezpieczeństwa wybuchu pożaru przyjmuję do wiadomości. – Trzeba było przyjść wcześniej – trzeba było wynająć większą salę, dyskusja prowadząca donikąd. – Proszę iść na Salę Teatralną, tam jest transmisja ze spotkania – tłumaczył cierpliwie Szymon Gurbin. – Mam do profesora pytanie, nie zadam go przez telewizor, odpowiedziała dziewczyna. Trzeba było przyjść wcześniej, trzeba było... Równie późno przyszły dwie osobistości londyńskiej Polonii, jedną z nich z pewnością nasza garstka zapamięta – Władę Majewską. O drugiej z pewnością zapomni – Ryszard Kaczorowski. Tłumek ludzi bez głosu sprzeciwu ustąpił pani Władzie miejsca, która mogłaby wejść, usiąść i słowem się nie odezwać, tak jak to zresztą uczynił prezydent Kaczorowski. Bez mrugnięcia i krzty zainteresowania burzliwą sytuacją, wstępując między ludzi, niczym udzielny władca, przestąpił próg Malinowej. Oczywiście, że z racji jego wieku nie było i być nie powinno jakichkolwiek doń pretensji, a krzesło należało się i basta, nie o to chodzi. Chodzi o gest, chwilę uwagi, głupie, proste, potrzebne pytanie: – A co się tutaj dzieje. Chodzi o ludzką reakcję na zaistniałą sytuację. O coś takiego, co powiedziała i zrobiła Włada Majewska: – A dlaczego oni nie wchodzą? – Przepisy pani Włado, sala jest pełna, ale dla pani mamy zarezerwowane miejsce, tłumaczył Wojciech Płazak z Veritasu. – Jak oni nie wchodzą, to ja też nie wchodzę – powiedziała pani Włada, robiąc powoli zwrot w tył. Podziękowaliśmy jej brawami i bardzo chcieliśmy, żeby weszła. Pan Płazak wietrząc skandal, dwoił się i troił, żeby tylko sobie nie poszła, więc ostatecznie weszła, mówiąc jeszcze, że przecież jak będziemy w środku tak grzecznie stali to nic się nie stanie i żebyśmy próbowali. Potem statecznie wsączył się w tłum prezydent Kaczorowski, do którego ktoś tylko zawołał: – Panie prezydencie proszę im coś powiedzieć, nie chcą nas wpuścić! Ale gdzie tam, cisza w eterze. W Sali Teatralnej był kolejny tłum, więc sprawa oczywista, że spotkania przenieść nie można było. Trzeba jednak słuchać, co ludzie mówią na mieście, aby kolejnej wpadki organizacyjnej nie było. Bo na pomysł i ideę tych spotkań, to ja głosuję na dwie ręce.

Elżbieta Sobolewska


Lataj z Londynu Luton Londynu Gatwick Bristolu i Bournemouth

ceny od

£22.99 lot w jedna˛strone˛ z podatkami

Dem[ fe Yp[d_W0 8ekhd[cekj^ # AhWa m eZ )&$'&$(&&- 8h_ijeb ¸ =ZWÈia eZ )&$'&$(&&-

Nie wszystkie lotniska obsługuj powy sze trasy. Prosimy sprawdzi½ szczegóły na stronie internetowej www.‰.com


G

nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 30 listopada 2007

nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 30 listopada 2007

NASZE SPRAWY 17

16 NASZE SPRAWY

Ĺ ucja Piejko redakcja@nowyczas.co.uk

dyby załoşyć, şe wszelkie przejawy twórczej aktywności były, zgodnie z dyrektywami, zwierciadłem rzeczywistości, to moşna dojść do wniosku, şe mieliśmy nasze prawdziwe, ludowe Eldorado. ŝyliśmy w kraju samych zadowolonych obywateli, z zapałem i optymizmem budujących „lepsze dziś dla lepszego jutra�; w kraju powszechnej jedności, równości i braterstwa; wreszcie w kraju, którego przywódców (zza wschodniej, de facto, granicy), przepełniała nieopisana wręcz troska o dobro kaşdej jednostki. Pełne patosu artystyczne wyznania nie były zaś jedynie odosobnionym wołaniem ostatnich sprawiedliwych, lecz silnym głosem całego, zjednoczonego w nauce i pracy, społeczeństwa polskiego. Tak to juş jednak jest, şe literacka fikcja nijak się ma do rzeczywistości, a bajka zawsze była, jest i będzie tylko bajką. Utopijnym wizjom ludowej ojczyzny, z uporem maniaka powtarzanym przez, mniej lub bardziej wybitnych, kreatorów socrealistycznej wizji świata, zabrakło znamion geniuszu; z dzisiejszej perspektywy jawią się one jedynie jako kiepski şart historii. Jednego nie moşna im jednak odmówić – uchwycenia w najczystszej postaci wszystkich absurdów minionej epoki. Sztuka realizmu socjalistycznego to trwały pomnik tamtego ustroju; to reminiscencja ideologii, światopoglądu oraz unikatowego klimatu czasów PRL-u. Początków socrealizmu upatrywać naleşy w sztuce sowieckiej pierwszej połowy ubiegłego stulecia. Ówczesny przewodniczący oficjalnego Związku Pisarzy ZSRR – Maksim Gorki, proklamował, w 1934 roku w Moskwie, kierunek zwany realizmem socjalistycznym, nada-

jąc mu status „podstawowej i jedynej metody twórczości artystycznej�. Program socrealizmu stanowił eklektyczne połączenie wybranych elementów XIX-wiecznego realizmu (naturalizm odrzucono za zbytni indywidualizm i burşuazyjną dekadencję), twórczości akademickiej oraz przemyśleń i rozwaşań „wybitnych� estetyków komunistycznych (m.in. Anatolija Šunaczarskiego i Aleksandra Worońskiego). Impulsem wszelkich decyzji i ustaleń teoretycznych była praca Stalina O polityce partii w dziedzinie literatury pięknej. To właśnie pod jej wpływem ustalone zostało kluczowe załoşenie nowego kierunku – bezsprzeczna zgodność z ideami marksizmu i leninizmu, a więc, w sensie czysto praktycznym, połączenie realistycz-

Dominowały radosne, optymistyczne, pozytywne nastroje, poniewaş wywierały one prawdziwie „zbawienny� wpływ na serca, dusze i umysły obywateli. Słuşebną względem systemu rolę pełnił poprawny ideologicznie tekst. nej formy z socjalistyczną treścią. Nie dziwi zatem dominacja tematyki związanej z walką klasową, sojuszem robotniczo-chłopskim, historią ruchu robotniczego, a nadto mnogość rozmaitych haseł politycznych czy aksjomatów ideologicznych. Sztuka realizmu socjalistycznego była bowiem, po pierwsze i najwaşniejsze, ideowo-propagandowym narzędziem partii komunistycznej. Pojęcie autonomii przestało mieć w tym kontekście jakiekolwiek znaczenie. Sztuka

nie była juş wartością samą w sobie; nie była materialną inkarnacją metafizycznych objawień. Sztuka miała przede wszystkim słuşyć budowaniu nowego systemu, czego sztandarowa, socrealistyczna koncepcja artysty – „inşyniera dusz� moşe być najlepszym przykładem. Po II wojnie światowej socrealistyczny model sztuki narzucony został pozostałym państwom socjalistycznym. W Polsce stał się on jedyną obowiązującą i poprawną politycznie metodą twórczą dopiero w 1949 roku (pod presją ówczesnego wiceministra a następnie ministra Kultury i Sztuki – Włodzimierza Sokorskiego). Jednocześnie, zgodnie z odgórnym załoşeniem, rozszerzono pojęcie realizmu socjalistycznego na wszystkie dziedziny sztuki. Od tej pory juş nie tylko literatura, ale i malarstwo, rzeźba, architektura, film czy nawet muzyka były socrealistyczne. Na czym polegał ich socrealizm? W sensie literackim cechowała go typowość opisywanych sytuacji, ideologiczna motywacja rozwoju akcji, rewolucyjna romantyka, patos, a takşe wyraźna przesłanka dydaktyczna (np. Obywatele Kazimierza Brandysa, Władza Tadeusza Konwickiego, Poemat o Dzierşyńskim i Kantata o Bierucie Leopolda Lewina, Słowo o Stalinie Władysława Broniewskiego). W sensie plastycznym objawił się on realistycznym obrazowaniem rozmaitych scen batalistycznych, portretami przywódców, wizerunkami pracy i şycia ludu (np. Podaj cegłę Aleksandra Kobzdeja, Podziękowania traktorzyście Juliusza i Heleny Krajewskich, Towarzysz Bierut wśród robotników Włodzimierza Zakrzewskiego). W zakresie rzeźby, nieopisanym wręcz powodzeniem

cieszyły się gipsowe popiersia działaczy (pokaźna kolekcja znajduje się w Pałacu w Kozłówce koło Lubartowa), a takşe rzeźba pomnikowa (np. pomnik Lenina w Nowej Hucie autorstwa Mariana Koniecznego). Teoria realizmu socjalistycznego okazała się jednak ułomna, miejscami niekonsekwentna i wewnętrznie sprzeczna. Pewnych trudności zdawała się bowiem nastręczać architektura, a raczej realizacja socrealistycznych dyrektyw na jej polu. Zgodnie z doktryną, istotą była ekspozycja realistycznej formy i socjalistycznej treści. Choć rzeczywiście brzmi to dumnie, to jednak nikt, mimo najszczerszych chęci,

piero w połączeniu z tekstem literackim (gatunki wokalne i wokalno – instrumentalne) lub innymi dziedzinami sztuki (opera, balet, muzyka filmowa), moşe stać się ona nośnikiem pewnych konkretnych, dających się wyrazić w zrozumiałym dla mas kodzie językowym, treści. Naleşało więc tworzyć tylko taką muzykę, która, daleka od wszelkiego eksperymentatorstwa i awangardy, słuşyć będzie interesom wiodącej klasy społecznej. Doktryna realizmu socjalistycznego w muzyce zakłada-

takim właśnie znaczeniu pojęcie to zostało uşyte po raz pierwszy w Rezolucji Komitetu Centralnego sowieckiej partii w sprawie muzyki, z dnia 10 lutego 1948 roku. Uznawała ona kierunek formalistyczny za „antynarodowy i prowadzący do unicestwienia muzyki� oraz zalecała „podjęcie kroków zmierzających do skierowania muzyki na drogę realizmu�. Zgodnie z po-

u L R P k i n m o p y n z c y z Mu nie wiedział, czym w architekturze jest owa treść. I w zasadzie do dziś nie wiadomo. Substytutem braku logiki czy głębszego sensu ideologicznego uczyniono, w stricte technicznym aspekcie, nawiązujący do tradycji klasycznej, monumentalizm (symbol siły i potęgi systemu) oraz symetrię (sztandarowe przykłady socrealistycznej architektury w Polsce to Pałac Kultury i Nauki a takşe warszawski MDM). Równie wiele zamętu wprowadziła próba dostosowania autonomicznej, z natury, sztuki dźwięków do wymogów socrealistycznej teorii. Muzyka jest bowiem, w swej najczystszej postaci, asemantyczna; jest wartością i znaczeniem samym w sobie, bez adekwatnego odpowiednika w świecie pojęć, słów i definicji. Do-

ła więc jej semantyczność, ideologiczną poprawność oraz prawidłową tj. zgodną z odgórnym zamysłem, percepcję rzeczywistości. Muzyka miała wspierać siły postępu a takşe pomagać w transformacji ustrojowej. Chętnie przywoływanym przy tej okazji przykładem była twórczość jednego z trójki Klasyków Wiedeńskich – Ludwiga van Beethovena (ulubionego, notabene, kompozytora Lenina). Wedle komunistycznych, dyskusyjnych skądinąd, interpretacji, jego muzyka wspierała mieszczan w ich dąşeniach antyfeudalnych. Była więc, na miarę tamtej epoki, realistyczna i postępowa. Przeciwieństwem socrealistycznych ideałów była muzyka, w której rzemiosło artystyczne oraz najnowsze zdobycze techniki kompozytorskiej dominowały nad przesłaniem ideologicznym i społecznym. Zjawisko przerostu „formy nad treścią� określano mianem formalizmu. W

wyşszym, partyjną ekskomuniką objęta została twórczość tak wybitnych postaci sceny muzycznej jak Igor Strawiński, Olivier Messiaen, Paul Hindemith, Alban Berg, Beniamin Britten, Sergiusz Prokofiew czy nawet niektóre symfonie Dymitra Szostakowicza. Potępiono jednocześnie wszelkie nurty awangardowe jak punktualizm czy dodekafonię, uznając je za ideologicznie niepoprawne a wręcz „niebezpieczne i patologiczne�. Jedynym remedium na formalistyczną zarazę miał być realizm socjalistyczny, którego powstaniem, jeśli wierzyć opinii partyjnych ekspertów, zainteresowane było całe komunistyczne społeczeństwo. Muzyka socrealistyczna miała nieść „dobrą nowinę� w przystępny, zrozumiały dla kaşdego robotnika, sposób; miała odzwierciedlać codzienność oraz wyraşać ducha ustroju; miała cechować się zarówno zamierzonym uproszczeniem technicznym (nie prostactwem!) jak i niezaprzeczalnym artyzmem. Praktyczna realizacja teoretycznych ustaleń okazała się nieła-

twa. MetodÄ… wielu prĂłb i bĹ‚Ä™dĂłw udaĹ‚o siÄ™ jednak odnaleźć, w matni pomysĹ‚Ăłw i przeróşnych koncepcji, zĹ‚oty Ĺ›rodek. Realizm socjalistyczny w rodzimej muzyce wyróşniaĹ‚a wiÄ™c melodyjność, tonalność a takĹźe bezpoĹ›rednie nawiÄ…zanie do ludowoĹ›ci (ideaĹ‚ „narodowoĹ›ciâ€? formy). DominowaĹ‚y radosne, optymistyczne, pozytywne nastroje, poniewaĹź wywieraĹ‚y one prawdziwie „zbawiennyâ€? wpĹ‚yw na serca, dusze i umysĹ‚y obywateli. SĹ‚uĹźebnÄ… wzglÄ™dem systemu rolÄ™ peĹ‚niĹ‚ poprawny ideologicznie tekst. Tylko z jego pomocÄ… asemantyczna sztuka dĹşwiÄ™kĂłw mogĹ‚a bowiem nieść socjalistycznÄ… treść. Nobilitacji ulegĹ‚y rozmaite pieĹ›ni, kantaty oraz inne gatunki muzyki wokalno – instrumentalnej. PowstaĹ‚a ponadto popularna pieśń masowa (np. Na prawo most, na lewo most). Na gruncie tzw. muzyki powaĹźnej pojawiĹ‚y siÄ™ zaĹ› liczne dzieĹ‚a o patetycznie brzmiÄ…cych tytuĹ‚ach (Kantata o Stalinie Alfreda Gradsteina, ĹšlÄ…sk pracuje i Ĺ›piewa Jana Maklakiewicza, Symfonia Pokoju Andrzeja Panufnika). W warstwie muzycznej znamionowaĹ‚ je silny zwiÄ…zek z tradycjami rodzimego folkloru, umiarkowane wykorzystanie najnowszych zdobyczy muzyki europejskiej ( wynikajÄ…ce z obawy przed zarzutami „zbytniego formalizmuâ€?) oraz wzglÄ™dne uproszczenie formy. W warstwie tekstowej dokonywano zwykle (w przypadku utworĂłw wokalno – instrumentalnych) opracowaĹ„ popularnych tekstĂłw Ăłwczesnych poetĂłw socrealistycznych. Choć stworzenie socrealistycznego stylu w muzyce byĹ‚oby prawdziwym ukoronowaniem osiÄ…gnięć panujÄ…cej ĂłwczeĹ›nie wĹ‚adzy, okazaĹ‚o siÄ™ ono jednak zadaniem niewykonalnym – to, co powstawaĹ‚o jako prĂłby realizacji doktryny, nie miaĹ‚o, pod wzglÄ™dem stylistycznym, swego wyróşnika. Nie byĹ‚o niczym wiÄ™cej, jak tylko kiepskÄ… prĂłbÄ… Ĺ‚Ä…czenia wybranych elementĂłw róşnych stylĂłw i kierunkĂłw. Poza tym, byĹ‚o

mało oryginalne, tendencyjne, kiczowate. I choć kategorię kiczu w równym stopniu moşna by odnieść do dzieł Andy Warhola, figury Jana Pawła II powalonego meteorytem, wystawionej w 2001 roku w warszawskiej Zachęcie, co do socrealistycznych kantat, to jednak juş samo uşycie tego terminu wydaje się druzgocącą oceną estetycznych osiągnięć tamtego ustroju. Okres realizmu socjalistycznego trwał w Polsce stosunkowo niedługo. Juş w 1956 roku, na fali odwilşy politycznej, dokonała się powszechna, obejmująca swym zasięgiem wszelkie przejawy kultury i sztuki, kontestacja twórczości zaangaşowanej. Precedensowym wydarzeniem muzycznym była pierwsza edycja Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Współczesnej „Warszawska Jesień�, która odbyła się w dniach 10-21 października 1956 roku. Ku zaskoczeniu władz, koncerty propagujące nową, apolityczną, a więc wyzwoloną z okowów ideologicznej poprawności muzykę, przyciągnęły tłumy melomanów. Był to jeden z pierwszych symptomów nie tyle upadku realizmu socjalistycznego, ile jego totalnego oderwania od estetycznych oczekiwań zarówno twórców jak i odbiorców sztuki. Był to równieş czytelny wyraz tego, şe załoşenia socrealistycznych teorii tak naprawdę nigdy nie były bliskie większości polskiego społeczeństwa. Sześcioletni okres triumfu radzieckiej myśli estetycznej zdąşył jednak pozostawić pokaźną liczbę dzieł, doskonale oddających, zgodnie z komunistycznym załoşeniem, ducha czasu. I choć wielu artystów zalicza dziś tamten rozdział twórczości do „wstydliwych�, nazywając go często „czasem błędów i wypaczeń’, to złudzeniem byłoby sądzić, şe socrealistyczne wytwory na zawsze pozostaną archiwaliami. Juş choćby z uwagi na czekającą je karierę antykwaryczną, która od dawna stała się udziałem porcelanowych popiersi Lenina czy Stalina.

ĂˆĂŠĂąĂ› èãÂ’Ă­Ă´Ă› ĂŠĂŞ-ÛÎÛ

Ăą ÂŤÂŞ çãèïÎ äïÂ’ ĂŠĂž

Ă‘ĂłzÌãä ĂŞĂŁĂ&#x;èã+ÞôĂ&#x; ÞÊ

Ă‰ĂžĂœĂŁhÏ´ Ă”-ÊÎóŒ !ÂŚ ž

Ă‘Ăł.íÌãä Ă´

ÔÛÞôùÊb ĂŞĂŠĂž ÞÛÏçÊùó èïçĂ&#x;ĂŹ Ă†ĂŻĂœ ĂąĂ&#x;äĂžÂ? èĂ› íÎÏÊè0 ùùù¨çÊèĂ&#x;óåÏĂ›ç¨Ă?Êç ¤Ă‘ ĂŠĂžèãĂ&#x;Ă­ĂŁĂ&#x;èãï ÞÊ ĂŽĂ&#x;ä ĂŽĂŹĂ›èíÛüĂ?äã çĂ› ôÛíÎÊíÊùÛèãĂ&#x; ĂĽĂŻĂŹĂ­ ùóçãĂ›èó ĂŻĂ­ĂŽĂ›ÌÊèó ĂŞĂŹĂ´Ă&#x;Ă´ ÇÊèĂ&#x;óà ÏĂ›ç ĂŚĂŻĂœ äĂ&#x;ä ÛåĂ&#x;èÎhù¨ ÔåÊÞèãĂ&#x; Ă´ ĂĄĂŠĂžôãèĂ›çã ĂŞĂŹĂ›Ă?Ăł êÏôóäçïäĂ›Ă?Ă&#x;ĂĄĂŠ ÛåĂ&#x;èÎĂ› ĂŁ çãĂ&#x;äíĂ?Êùóçã ĂŞĂŹĂ´Ă&#x;ĂŞĂŁĂ­Ă›ç㨠4- ˆ -ONEY'RAM !LL RIGHTS RESERVED

Ă‰ĂžĂœĂŁĂ&#x;ĂŹĂ´ Ă´

ÌĂœĂŠ ùíô0ÞôãĂ&#x; åÞôãĂ&#x; äĂ&#x;Ă­ĂŽ ùãÞÊĂ?ôèó ôèÛü ÇÊèĂ&#x;óà ÏĂ›ç


NOWYCZAS 30 listopada 2007

nowyczas.co.uk

18 PYTANIA DOCIEKLIWE • PUNKT WIDZENIA

Jak długo rządzić będzie Liga Perskich Rodzin? WŁODZIMIERZ FENRYCH/NowyCzas

P

Włodzimierz Fenrych

ort Lotniczy im. Imama Chomeiniego to znakomita wizytówka kraju. Znakomita, bo ilustrująca już na wstępie zasady funkcjonowania republiki islamskiej. Jest to międzynarodowy port lotniczy zbudowany na pustyni, kilkadziesiąt kilometrów od Teheranu, na którym samoloty lądują do późna w nocy, ale który nie ma żadnego połączenia transportem publicznym z miastem. Wymiana pieniędzy w państwowym banku również powoduje wrażenie deja vu. Cała operacja wymiany trzydziestu funtów sterlingów trwa około pół godziny, wymagany jest podpis tu, podpis ówdzie, jeszcze tylko brak odcisku palca. Po półgodzinnym wypełnianiu papierków podróżny podaje urzędnikowi trzy banknoty z ukoronowaną głową kobiety, a w zamian dostaje gruby plik banknotów z głową brodatego imama. Przybysz zza morza czuje się jak w Peerelu lat osiemdziesiątych, kiedy za jeden banknot z głową kobiety dostawał gruby plik banknotów. Taki miły powiew swojskości już na samym wstępie. Nie trzeba było odcisku palca? W banku nie, ale przy wysyłaniu paczki za granicę trzeba było. Myślałby kto, że wysłanie kilku książek drogą pocztową to kwestia dziesięciu minut i drobnej opłaty za konieczny znaczek? W Iranie taka operacja trwa godzinę, wymaga kserokopii paszportu oraz odcisku palca, a także 180 000 riali (stu osiemdziesięciu tysięcy! – to nie tak dużo, około 10 funtów, ale i tak więcej niż wartość paczki). To oznaki tego, że Iran jest pań-

D

Przybysza zza morza uderza w Iranie niewiarygodna gościnność Irańczyków. Nawiązanie z nimi kontaktu nie stanowi żadnego problemu. Cudzoziemiec jest natychmiast rozpoznawany i zaczepiany na ulicy: „Hallo mister! What country you come from?”. stwem policyjnym. Jest ich więcej. Takich jak regularne kontrole dokumentów na drogach między miastami. Ot tak, po prostu: droga asfaltowa (cał-

kiem dobrze utrzymana, trzeba przyznać) przez nieziemski krajobraz pustynnych gór, ale przed wjazdem do miasta policyjna kontrola, i to wcale

nie lotna, tylko stała, o czym świadczą zabudowania jak na przejściu granicznym. Albo takich jak kontrola dokumentów na dworcach przy wejściu na pociąg z miasta do miasta. Wygląda to wszystko tak, jakby rząd kraju obawiał się własnego narodu. Gdzieś to oczywiście widziałem. A także tę niewiarygodną nieefektywność państwowych instytucji. Kupno biletu na pociąg graniczy z cudem. Pomiędzy stolicą a miastem Yazd (wielkości Poznania) kursują dwa pociągi na dobę. Nie można biletów kupić zawczasu, a tylko w dniu odjazdu. Przy kasach dantejskie sceny, policja ławkami barykaduje wejście do hallu, odsyła przybysza do komitetu kolejkowego. W tym właśnie momencie wydarza się to, co graniczy z cudem: kolejkowicze biorą w obronę przybysza zza morza i zwracają policjantowi uwagę, że jest on turystą i powinien wejść bez kolejki. Policjant to bez słowa akceptuje i uchyla ławkę, tłum się rozstępuje, a przybysz zza morza kupuje bilet bez kolejki, za okazaniem paszportu. Bowiem drugą rzeczą uderzającą przybysza zza morza w Iranie jest niewiarygodna gościnność Irańczyków. Nawiązanie z nimi kontaktu nie stanowi żadnego problemu. Cudzoziemiec jest natychmiast rozpoznawany i zaczepiany na ulicy: „Hallo mister! What country you come from?”. Zakutane kobiety są wprawdzie nieco mniej zaczepne, ale tylko nieco, zdarza się, że zza czadoru mruga jedno oko: „Hallo mister!” Zdarza się, że z takiego spotkania wywiązuje się ciekawa rozmowa, w rezultacie której przybysz zza morza zaproszony jest tego wieczoru na kolację. A na pewno przybysz zza morza będzie zaproszony na posiłek, jeśli z jakiegoś względu jest takowego świadkiem. Na przykład w górskim szałasie przy szlaku na górę Damavand. Właściwie nie szałasie, ale budyneczku zbudowanym specjalnie po to, żeby turyści mogli sobie w nim rozłożyć śpiwór i spać. Jeśli przybysz zza morza rozkłada swój śpiwór w momencie, kiedy obok perskie górołazy pichcą sobie jakąś strawę, to przybysz zza morza na pewno będzie do tej strawy zaproszony.

czesnym przestrzeganiu zasady miłości nieprzyjaciół, czyli niestosowaniu przemocy wobec przeciwników. Może więc różne religie różnią się czymś czesnym przestrzeganiu zasady miłości nieprzyjaciół, czyli niestosowaniu przemocy wobec przeciwników. Może

REWERS

Persowie to górołazy w nie mniejszym stopniu niż Polacy. Damavand, najwyższa góra kraju mierząca drobne 5671 metrów, latem oblężona jest jak nie przymierzając Giewont. W dodatku te perskie górołazy zachowują się w zadziwiającym stopniu tak jak Polacy: śpiewy, żarty, sposób formowania się grupy na szlaku. Dziewczyny na szlaku muszą się odziewać w przymusowy strój kobiecy z chustką na głowie, ale zachowaniem do złudzenia przypominają polskie dziewczyny. Znajome skądyś jest także powszechne narzekanie na polityków. A także uwagi zwracane przybyszowi zza morza, żeby uważał, bo nie ze wszystkimi można sobie tak swobodnie rozmawiać. W kraju objęła władzę Liga Perskich Rodzin i złoci meczety, a także buduje nowe, jeszcze wspanialsze, wśród nich gigantyczne mauzoleum imama Chomeiniego. Mauzoleum imama Chomeiniego znajduje się na pustyni pod Teheranem, ale tam można dojechać metrem. Kwitnie transport samochodowy, ale brakuje benzyny. Kraj produkujący ropę złoci meczety, dlatego nie starcza pieniędzy na budowę rafinerii i benzynę trzeba importować. Niestety brak na to pieniędzy, bo na ten cel nie można dodrukować banknotów z głową brodatego imama. Na użytek wewnętrzny można, a rząd prezydenta Ahmadinadżada korzysta z tej możliwości bez ceregieli. Dlatego też przybysz zza morza czuje się trochę jak w Peerelu lat osiemdziesiątych. Peerelu już nie ma, a jak długo jeszcze potrwa to państwo policyjne w kraju, w którym mieszkają najzupełniej normalni ludzie? Dziesięć lat? Dwadzieścia? Na dzień przed powrotem za morze, przybysz pił sobie kawę w kawiarence na piętrze progresywnej księgarni. Przy sąsiednim stoliku siedział miejscowy literat. Jak to często bywa w Iranie, nawiązana została rozmowa, w trakcie której przybysz zza morza dzielił się swoimi przeczuciami na temat tego, jak długo Liga Perskich Rodzin będzie jeszcze rządzić. Słysząc to znany literat żachnął się: „Dziesięć lat? Ja raczej myślę, że jeden rok. Ale ja mieszkam tu i widzę od wewnątrz co się dzieje...” Czy to możliwe, żeby miał rację?

MIKOŁAJ SKRZYPIEC

czyli deja vu z ubiegłego tygodnia zięki naszym jak zwykle dociekliwym i spostrzegawczym czytelnikom dowiedzieliśmy się, iż nasi koledzy z Polish Expressu postanowili opublikować pierwszy i do tego ekskluzywny wywiad z nowym konsulem RP, Jackiem Rusieckim. Pomysł skądinąd świetny, taki ekskluzywny wywiad i u nas by się przydał – pomyślałem, przerzucając strony Polish Expressu. Że też na to nie wpadłem, gdy sam miałem przyjemność rozmawiania z panem Rusieckim. Że też nie wpadłem na to, żeby napisać gdzieś w nagłówku, że to pierwszy wywiad. Nie wspominając o tym, że kiedy prosiłem konsula o autoryzację rozmowy, słowo „ekskluzywny” nawet nie przemknęło mi przez głowę. Ale, jak wi-

dać, czasy są marketingowe, a nawet promocyjne, tak więc każdy tekst należy jakoś sprzedać. Nawet, jeśli jego treść nie różni się zbytnio od tego, który jakaś konkurencyjna gazetka opublikowała bez mała pięć dni wcześniej. – Jesteśmy pierwsi i ekskluzywni. No i świetnie, o to chodzi – powiedziała redaktor naczelna Polish Express – przecież tego Nowego Czasu to i tak nikt nie czyta. Jak wynika z „ekskluzywnego” wywiadu w Expressie, redaktor Ziemba rozmawiał z konsulem 16. listopada, czyli wtedy, gdy w punktach dystrybucyjnych był już dostępny Nowy Czas, w którym wydrukowaliśmy nasz „nie-ekskluzywny” wywiad. Oczywiście nie można winić zabieganych dziennikarzy, prze-

cież takie drobnostki każdemu mogą umknąć. No i „pierwszy, ale drugi”, to już nie brzmi tak dobrze. Zostańmy więc przy pierwszym. Z całą pokorą mogę oddać palmę pierwszeństwa znamienitym kolegom z Polish Express, ktoś przecież musi być pierwszy. Natomiast w imieniu Polaków przebywających na Wyspach Brytyjskich nie mogę podarować panu Ziembie słowa „ekskluzywny”. Słownik wyrazów obcych definiuje „ekskluzywny” jako „wyłączny” oraz „przeznaczony dla grupy uprzywilejowanych, wybranych; odgradzający się od ogółu”. Należy pogratulować tego zgrabnego słownego zawłaszczenia osoby konsula redakcji Expressu. Miejmy jednak nadzieję, że pan Rusiecki nie podpisał żadnej deklaracji wy-

łączności, bo jeszcze jemu się oberwie za rozmowy z konkurencją. Osoba konsula staje się niemal towarem. Ekskluzywnym, rzecz jasna, a przez to w cenie. A my naiwnie myśleliśmy, że konsul jest dla wszystkich. Może się czepiam, podczas gdy dziennikarze Expressu uświadamiają jedynie swoim czytelnikom, jak bardzo są uprzywilejowani, mogąc przeczytać pierwszy i ekskluzywny wywiad z konsulem. Wywiad z Wałęsą w tym samym numerze Polish Expressu już nie jest ekskluzywny, bo nie wiadomo jeszcze, kto ma wyłączność na Lecha. Takie życie, polecam zatem ekskluzywne dziewczyny w Laifie i jego pierwszy program telewizyjny.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 30 listopada 2007

PROMOCJA 19

Prowadzisz jedną firmę? Załóż drugą… Zaczynał pan u progu lat 90. Chyba nie można było lepiej trafić, jeśli chodzi o początek biznesu?

…mógłby doradzić początkującemu przedsiębiorcy Jacek Bachalski. Od kilkunastu lat właściciel sieci szkół językowych JDJ Bachalski, od ośmiu lat penetruje polski rynek nieruchomości – z zyskiem oczywiście, bo jak mówi: – Pieniądz rodzi pieniądz. Nie jest w Londynie „ nowy”. Studiował tu w latach 80., a później zakładał filie swoich szkół i chodził na mecze, bo jest zawołanym fanem futbolu. Teraz King Street na Hammersmith ma kolejny polski szyld – JDJ Bachalski Properties. Z JACKIEM BACHALSKIM rozmawia Elżbieta Sobolewska

– Rzeczywiście, chyba jestem dzieckiem szczęścia [śmiech]. Szkoły językowe były moim pierwszym pomysłem, później m.in. sprzedawałem informacje, gdzie i co można kupić w Europie, z podziałem na branże. W pierwszym roku zarobiłem tyle, że kupiłem dom i zainwestowałem w JDJ – wtedy przedstawicielstwo zagranicznych szkół językowych. Rynkiem nieruchomości na poważnie zająłem się w 1999 roku, wtedy „postawiłem” swój pierwszy bloczek w Gorzowie Wielkopolskim – około 60 mieszkań. Później: Zielona Góra, Pruszków, Komorów pod Warszawą, Słubice. Teraz będę promować polskie nieruchomości również wśród Anglików.

Ale chyba przede wszystkim chce pan dotrzeć do Polaków. Może własny dach nad głową skłoni ich do powrotu? – Z naszych badań wynika, że 25 proc. Polaków myśli o powrocie, ale dopiero wtedy, kiedy kupi nieruchomość. Zdobyte tu doświadczenie też wróci do Polski i będzie ją zmieniało. Tu jest lepsza kultura organizacji pracy, inaczej traktuje się pieniądze – pieniądz musi pracować na pieniądz, a fakt, że ktoś je zarabia, nie oznacza, że jest mu obojętna polityka społeczna, wręcz przeciwnie. Bliska jest mi ta anglosaska myśl dotycząca kultury i organizacji pracy oraz podejścia do pieniądza, chciałbym zaszczepić ją w Polsce.

Brytyjsko-Polska Izba Handlowa zaprasza na

SPOTKANIE ŚWIATECZNE POLSKICH PRZEDSIĘBIORCÓW PIĄTEK 14 GRUDNIA, godz.19.00 Jazz Cafe, POSK 240 King Street Hammersmith Londyn W6 0RF

Impreza, zorganizowana dla uczczenia rozkwitu polskich biznesów na Wyspach, będzie kolejną okazją do nawiązania kontaktów z partnerami biznesowymi, a także zapoznania się z kalendarium imprez BPCC w nowym roku. W Spotkaniu udział zapowiedział Kazimierz Marcinkiewicz – były Premier RP. Będą również obecni przedstawiciele biznesu, organizacji polonijnych, władz lokalnych oraz mediów. W programie recital fortepianowy Janusza Kohuta, kompozytora i pianisty oraz kolędy jazzowe Mai Szymczyk, a także lampka wina i bufet świąteczny oraz niespodzianka od Partnera BPCC Wschodnioeuropejskiego Klubu Przedsiębiorców. (EEBC). Wstęp 30 funtów + VAT od osoby (20 funtów +VAT dla członków BPCC). Ze względu na ograniczoną liczbę miejsc zalecamy wcześniejszą rezerwacje. Informacja pod numerami: 078 0970 5363 oraz adresem: HYPERLINK "mailto:mira.faber@bpcc.org.pl" mira.faber@bpcc.org.pl. Uwaga! Niespodzianka świąteczna od EEBC

Uczestnicy Spotkania Świątecznego Polskich Przedsiębiorców, którzy spełniają określone kryteria, będą mogli otrzymać refundację kosztów udziału w imprezie 14 grudnia oraz dodatkowe długoterminowe wsparcie biznesowe. Oferuje je jeden z Partnerów BPCC Wschodnioeuropejski Klub Przedsiębiorców (East European Business Club) – dysponent środków finansowych z Unii Europejskiej. Dofinansowanie jest dostępne dla firm zlokalizowanych w wybranych obszarach Londynu (lista obejmuje ponad 10 tys. kodów pocztowych). Dodatkowym warunkiem jest co najmniej 15-miesięczny okres prowadzenia działności gospodarczej. Przedsiębiorcy zainteresowani tą opcją mogą kontaktować sie z Iwoną Kuszpit pod numerem: 078 5356 8390, a także podczas imprezy na stanowisku EEBC. Główny Sponsor:HSBC Bank Polish Business Unit

Czy stworzył pan sobie profil Polaka, do którego kieruje pan swoją ofertę? – Generalnie oferta JDJ Bachalski skierowana jest do Polaka, który chciałby albo wrócić do Polski i mieć to swoje umowne „M”, albo za moim pośrednictwem kupić działkę np. nad morzem, którą zabuduje dopiero po powrocie. Anglikom będziemy sprzedawali również duże kawałki ziemi pod inwestycje. Są w Polsce miejsca, które nie mają jeszcze aż tak wysokiej ceny za metr kwadratowy, jak w największych miastach, a fachowcy przewidują, że ceny te wzrosną nawet o sto procent w ciągu dwóch lat. Mam tu na myśli takie miasta jak Zielona Góra. Jeśli chodzi o wielkość i tempo rozwoju, tam jeszcze nie nastąpił boom, a koszt wybudowania mieszkania jest na poziomie trzech tysięcy za metr – cena sprzedaży to pięć tysięcy. Za trzy lata, będzie to już dziesięć tysięcy. Gospodarka państwa, a na pewno w Anglii tak jest, zależy bardzo od koniunktury na rynku nieruchomości. Ja chcę być na tym rynku pierwszy.

8 i 9 grudnia odbędą się pierwsze, na taką skalę, targi polskich nieruchomości. Czego możemy się spodziewać? – Na pewno ponad 50 wystawców. Będziemy mieli oferty, umowy, propozycje korzystnych kredytów bankowych. Transakcję będzie nawet można zawrzeć na miejscu. W tej chwili mamy podpisane w Polsce umowy z kilkoma instytucjami bankowymi i nasz klient ma wybór. A jeśli bank nie będzie

umiał pozyskać sobie mojego klienta, to ja nie będę go do danego banku odsyłał.

W jaki sposób dokonał pan wyboru developerów? – Są to wyłącznie firmy zrzeszone w Polskim Związku Firm Developerskich. Aby tam należeć, należy spełniać wysokie standardy zawodowe i etyczne, członkowie związku muszą wykazać się określonym poziomem obrotów. Ludzie mieszkający w Londynie będą mieli z czego wybierać. Można zainteresować kupnem mieszkania czy działki nawet tych, którzy mają mniejsze zarobki, bowiem ich zdolność kredytowa jest i tak większa niż Polaków w Polsce. Polskie banki, instytucje już są przygotowane na klientów, którzy mieszkają w Anglii. Wcześniej była to duża bariera.

Wstęp na targi – darmowy? – Oczywiście, pod warunkiem że odwiedzający wypełni naszą ankietę, która będzie dla nas jakąś wskazówką, jakiego rodzaju nieruchomości najbardziej Polaków czy Anglików interesują. Nie są to targi skierowane wyłącznie do polskiego odbiorcy, choć ich promocja odbywa się przede wszystkim w polskich mediach. Innymi sposobami pozyskujemy odbiorcę brytyjskiego, docieramy do różnych stowarzyszeń, instytucji bankowych, funduszy inwestycyjnych. Jest to więc raczej docieranie do zorganizowanych grup.


NOWYCZAS 30 listopada 2007

D

nowyczas.co.uk

20 LUDZIE, MIEJSCA, ZDARZENIA

Porno Devil Blues

by Marek KaĹşmierski

oes the world need any more artists? When you have computer games, why bother with actors? With Photoshop installed, who needs photographers? When synthesisers cost so little, why bother with musicians? Why, I ask myself, suffering with fever and tiredness and huge disappointment, why the hell did I expect anything special from Pidzama Porno’s London gig last week? There are three concerts I shall never forget being at. In 1991, The Pixies were headlining Glastonbury. The night before, I saw them play a top-secret warm-up show in a tiny community hall in Windsor. The Pixies, in case you missed them, were a rock band which inspired everyone from Nirvana to Blur. PidĹźama too, I suspect. I snatched the set list from their minuscule stage at the end. Over twenty songs in less than an hour. Mind-blowing. Then there was Prince in 1992. The massive crowd, the flying bed he played on, the surprise jazz jam on top of three encores. But the moment that will live with me always was the opening of Purple Rain. I’ve never been a fan of the song. Too rich for me somehow. Over-orchestrated. But the way it sounded that night‌ Stripped down. Purer. It had me crying within seconds, a shocking reaction, but perfectly fulfilling. The power of live music moving me within and without. And last, but not least, PidĹźama Porno in 2003, their first ever gig in the UK. Everything went wrong on the night. The tickets were misprinted. Habakuk, the support band, were turned back at Dover. The gig hall was almost empty. But, probably because of all of that, PidĹźama played like the devil himself was in the audience, looking to strip them of their punk souls. Even though I had quit cigarettes a few months earlier, I was snatching them from friends’ pockets and chain smoking, out of sheer amazement, sheer delight at hearing familiar songs played with such fresh, perfectly tuned venom. Now PidĹźama are “splitting upâ€?, because GrabaĹź, their leader, thinks they should do so “while still at the top of their gameâ€?. Buch told me they would be playing

No Way Back Where

their last-ever concert in London, so I reserved my ticket straight away. Then I heard they were going to play another show later, for the home-town fans in Poznan. Fair enough, I thought, but then read an interview with Grabaz, in which he said they were only “suspending operations indefinitely�, and would reform any time they felt like it. Regardless of what their fans had been told, or felt like believing. By the time the actual gig came along, I was worried. King’s Cross is an unpleasant place at the best of times. That night, the rain fell in painful sheets, the streets cold and ugly, the hours slow to move. I waited in the queue with friends, watched a couple of drunk Poles get racist with a black doorman, then get punched to the ground for their trouble. Justice was done, but in a way nobody felt good about. Once inside, we sat down in an upstairs bar, a glass wall between us and the stage. Not punk at all. The place was full, but the sound mix in the main hall was so bad, the only way to listen was through that transparent partition. I felt like I was watching them on MTV. The songs, coming through the bar’s speaker system, sounded just like they did on CD, only slower, more muted. I wondered if the reason they were “splitting up� was because they had ran out of steam. Then, after another item of fans’ clothing was thrown up onto the stage, I heard Grabaz say “Go easy on us, we have another five concerts left to play�. I left before the end, in sad disgust. I had been cheated out of a promise. The promise of honest passion. If you love language, your writing should honour that. If you paint, you should try to outdo the world for beauty. And if you live for music, play like death was the only other option. I know musicians have to cover the same songs, night after night, year in, year out, but if they’re playing live, they should sound like it. Live like a grenade. Like a power cable. Like themselves, not zombies lying through their teeth, and to a backing track at that. To hell with such art.

W

Anna Wendzikowska

Granice tolerancji

spółczujÄ™ Anglikom. Stolica ich kraju w tak ogromnym procencie opanowana jest przez mniejszoĹ›ci narodowe. Nie mam naturalnie nic przeciwko mniejszoĹ›ciom narodowym – sama siÄ™ do mniejszoĹ›ci narodowej zaliczam. Ale jak pomyĹ›lÄ™, jak bardzo przesadni w swej delikatnoĹ›ci, Brytyjczycy muszÄ… siÄ™ naginać, by zadowolić imigrantĂłw, to trochÄ™ mi ich Ĺźal. Wczoraj w wiadomoĹ›ciach telewizyjnych widziaĹ‚am, jak dzieci w pewnej szkole gdzieĹ› na Wyspach uczÄ… siÄ™ polskich kolÄ™d. BÄ™dÄ… je wykonywać na corocznych jaseĹ‚kach. Wszystko to dlatego, Ĺźe tak wiele jest w tej szkole polskich dzieci. Moja patriotyczna dusza ulegĹ‚a fali emocjonalnej egzaltacji. MĂłj pragmatyczny umysĹ‚ myĹ›li, Ĺźe to jednak trochÄ™ dziwne. Cóş, taka jest cena bycia potÄ™gÄ… kolonialnÄ…. Taka jest cena bycia gospodarczo zamoĹźnym krajem. Z drugiej strony Brytyjczycy nie robiÄ… ani nam, ani innym „przybyszomâ€? Ĺźadnej Ĺ‚aski. To starzejÄ…ce siÄ™ spoĹ‚eczeĹ„stwo potrzebuje imigrantĂłw. Potrzebuje rÄ…k do pracy, potrzebuje wykwalifikowanej siĹ‚y roboczej, potrzebuje pĹ‚acÄ…cych podatki, potrzebuje dobrze wyedukowanej mĹ‚odzieĹźy. Lista jest dĹ‚uga, a

wniosek prosty: imigranci pobudzajÄ… angielskÄ… gospodarkÄ™. Nikt wiÄ™c ich wyganiać nie bÄ™dzie. Mamy wiÄ™c do czynienia w Wielkiej Brytanii, szczegĂłlnie zaĹ› w Londynie, z niespotykanÄ… mieszankÄ… narodowoĹ›ci, kultur, jÄ™zykĂłw, religii‌ Ma to mieć ze spoĹ‚ecznego punktu widzenia tylko plusy. Ale jak powiedziaĹ‚ kiedyĹ› nasz byĹ‚y prezydent: sÄ… plusy dodatnie i plusy ujemne. Tak wiÄ™c z jednej strony ten tygiel jest inspirujÄ…cy, rozszerza spoĹ‚eczne horyzonty, uczy tolerancji. Z drugiej jednak przejawĂłw nietolerancji uniknąć siÄ™ nie da. Nierzadko imigranci obarczani sÄ… winÄ… za caĹ‚e spoĹ‚eczne zĹ‚o. StajÄ… siÄ™ takim chĹ‚opcem do bicia. TrÄ…bi siÄ™ w prasie: „polscy budowlaĹ„cy/hydraulicy/robotnicy zabierajÄ… Anglikom pracÄ™â€?, zamiast „Polacy sÄ… lepiej wykwalifikowani, bardziej pracowici i wygrywajÄ… rywalizacjÄ™ o posadyâ€?. Generalnie jednak jesteĹ›my przez AnglikĂłw witani raczej z sympatiÄ… niĹź zniecierpliwieniem. Polak jest uczciwy, Polak cięşko pracuje. PrzeczytaĹ‚am niedawno w Timesie, ktĂłry to powoĹ‚ywaĹ‚ siÄ™ na pewien raport, Ĺźe polscy pracownicy sÄ… lepiej traktowani przez angielskich szefĂłw, bo sÄ… biali. Raport przytacza sĹ‚owa PolakĂłw, nie AnglikĂłw. I teraz jestem w kropce. KomuĹ› tutaj musi zostać przypiÄ™ta Ĺ‚atka rasisty. Komu? Polacy twierdzÄ…, Ĺźe rasistami sÄ… Anglicy. Cóş, jeĹ›li to prawda, to dobrze siÄ™ kamuflujÄ…. Rasistowski komentarz w ustach Anglika to rzadkość. Polacy sobie natomiast uĹźywajÄ…, a jakĹźe! Wszyscy sĹ‚yszeliĹ›my okreĹ›lenia: bambus, ciapaty, maĹ‚pa i jeszcze inne mniej eufemistyczne. KiedyĹ› szĹ‚am ulicÄ… z moim kolegÄ… Hindusem. Za sobÄ… usĹ‚yszaĹ‚am komentarz po polsku: „Wkurza mnie to, kiedy fajna dziewczyna siÄ™ z takim brudasem zadajeâ€?. ZrobiĹ‚o mi siÄ™ jakoĹ› tak niewyraĹşnie. Najdziwniejsze jest to, Ĺźe my Polacy nie jesteĹ›my tu przecieĹź u siebie. JesteĹ›my imigrantami korzystajÄ…cymi z cudzej goĹ›cinnoĹ›ci. MoĹźe wiÄ™c najwyĹźszy czas powĹ›ciÄ…gnąć swoje nacjonalistyczne zapÄ™dy. Polska dla PolakĂłw? Ziemia dla ziemniakĂłw. A stanowienie o populacji Wielkiej Brytanii zostawmy Brytyjczykom.

qpmuby EXUQ WUR .LO H P 7 % %HOVL]H 5RDG /RQGRQ 1:

3DUN

‡ 52=/,&=(1,$ 32'$7.2:( VHOI HPSOR\HG &,6

‡ =:527< 32'$7.8 ‡ 3HâQD NVLÄ‹JRZRÄ&#x;Ă˝ 9$7 3D\UROO VSyĂĄNL /WG

‡ %(1(),7< ‡ ((& 5HVLGHQFH 3HUPLW UH]\GHQWXUD

‡ 2'=<6. 'à 8*�:

) 7 $ 'OD 7ZRMHJR EH]SLHF]HĔVWZD 3ROWD[ QDOHĪ\ GR )HGHUDWLRQ RI 7D[ $GYLVHUV

f f f _^[cP g R^ dZ

' #$ '"' "(&


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 30 listopada 2007

KULTURA 21 PIOTR APOLINARSKI/NowyCzas

siążka From There to Here, o której promocji piszemy na str. 5, to zbiór opowieści imigrantów, ludzi którzy z różnych powodów skądś wyjechali czy jako potomkowie, tych którzy wyjechali mieszkają w Wielkiej Brytanii. Na zawsze, nie na zawsze. Gdzie jest mój kraj, wybieram go sam, czy je-

stem jego spadkobiercą za sprawą przodków, co to znaczy mój kraj? – zdaje się pytać Marek Kaźmierski, autor jednej z nowel, której tytuł brzmi No way back where. – Są tu ciekawe historie, nieciekawie napisane i nieciekawe historie napisane ciekawie, są też takie, które łączą w sobie jedno i drugie – recenzuje ogólnie, zapytany o in-

nych, Marek. W jego przypadku nie była to pierwsza próba prozatorska i z pewnością nie ostatnia. Wybiera się w objazdową podróż do Polski. Kraj dzieciństwa zna właściwie tylko z perspektywy Warszawy, znajomych i książkowo-gazetowej wiedzy. Po drodze będzie notował, z notatek powstanie książka. Był dzieckiem, kiedy przyjechał z rodzicami do An-

należytym porządku, a ja po prostu taki nie jestem. Marek Kaźmierski często powtarza: nie jestem Polakiem, nie jestem też Brytyjczykiem. Jestem produktem dwóch miast. Jadę do Polski, bo nie chcę by była dla mnie tylko sentymentem. To stamtąd chcę wracać tutaj, nie na odwrót. Inni bohaterowie tego zbioru, to na przykład Zlatko Pranjic, który był dziennikarzem w Zagrzebiu, zanim nie został aresztowany za „nieprawomyślność” w 1993 roku. Przyjechał do Anglii dzięki pomocy ONZ. Mieszka w Londynie. Menaka Raman urodziła się w Indiach, a że jej rodzina praktykowała styl życia Nomadów, mieszkała już w Madrasie, Hong Kongu, Abu Dhabi i Londynie. Pracowała jako copywriter, ale przed rokiem zostawiła swój dobrze płatny fach, by pracować jako wolontariusz dla Action Against Hunger i pisać opowiadania. Xenia Crockett ma 73 lata. Jej ojciec uciekł z bolszewickiej, porewolucyjnej Rosji do Niemiec, gdzie poznał jej matkę. Kiedy Xenia miała 15 lat, cała rodzina przeprowadziła się do Londynu. Dziadkowie Toni Jackson opuścili Litwę na początku XX wieku, po trwającej dwa tygodnie podróży dobili do brzegów Szkocji. Toni urodziła się w Glasgow, gdzie mieszka do dzisiaj. Szesnaście punktów widzenia, które oscylują wokół pytania: gdzie jest mój dom.

Elżbieta Sobolewska

DZWOŃ DZW WOŃ DO D DOMU z kkażdej ażdej d komórki komórki w TT-Mobile -Mobile Dzwoń do przyjaciół aciół i rodziny rodziny w Polsce Pollsce za tylko tylko 3p/min, pr prosto o o z kkażdej ost ażdej komór komórki ki w T-Mobile. Teraz możesz ożesz dzwonić dzwonić do domu omu za mniej niż gdyb gdybyś yś dz dzwonił wonił na ttelefony elefony w UK UK! K

WYBIERZ WY BIERZ NUMER DOSTĘPU DOS STĘPU

WYBIERZ WY BIERZ TWÓJ TWÓJ POLSKI LSKI NUMER

z ttelefonu eleffonu T-Mobile T-Mobile (i nac naciśnij iśnij 'zadzwoń') 'zadzwoń')

na kt który óry chc chcesz esz za zadzwonić adzwonić

3p p 07755 22 48 03 0 10p 10 p 07755 20 48 03 0

POLSKIE TELEFONY TELEFONY ST STACJONARNE TACJONARNE

Wybierz W yb bierz międzynarodowy międzynarodowy numer num mer na który który chcesz zadzwonić chcesz zadz wonić w Polsce Polsce rrozpoczynając ozp poczynając od krzyżykie em (#) 0048 i kończąc krzyżykiem

POLSKIE KO KOMÓRKI OMÓRKI

BEZ OPŁATY Z ZA A POŁ POŁĄCZENIE ĄCZENIE E

BEZ MINIM MINIMALNEJ A ALNE J OPŁ OPŁATY ATY Z ZA A POŁ POŁĄCZENIE P ĄCZENIE

SPRAWDŹ, SPR RAWDŹ, JAK POR PORÓWNUJEMY ÓWNU UJEMY ST STACJONARNE TACJONARNE K KOMÓRKI OM MÓRKI

Vodafone V oda afone

5p

15p 15p

IIDT DT

7p

14p 14p

12p

25p 2

3p

10p 1

Orange O ran nge

Wszystkie W szystkie ceny ceny podane podane są za minutę minutę połacz połaczenia enia

K

Produkt dwóch miast

glii, teraz jest dojrzałym mężczyzną, który uważa, iż bycie uchodźcą jest rzeczą niezwykłą. – Bycie outsiderem jest zdrowe, nie smucę się, lecz jestem zadowolony z faktu, że tak a nie inaczej potoczyło się moje życie. W tym opowiadaniu tłumaczę dlaczego muszę wyjechać do Polski i dlaczego mieszkając w Londynie chcę również mieszkać w Polsce. Bo ile można mieć domów? Nie wiesz tego, jeśli życie spędzasz w jednym miejscu. – Czy nie czujesz się londyńczykiem? – pytam. – Natychmiast jak stąd wyjadę, Londyn mnie zastąpi – odpowiada Marek. Nie ma w nim krzty rozgoryczenia. Jest to stwierdzenie faktu przez człowieka, który nie potrzebuje być skądś, by czuć swoją tożsamość. Sam ją sobie kształtuje, przez doświadczenia, lektury, wybory, przyjaźnie i wyciąganie wniosków. Bo myślę, więc jestem. Kaźmierski nie poszukuje łatwej odpowiedzi, nie usiłuje też jej sobie wmówić: „Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań”. – Nie boisz się rozczarowania Polską, w której chcesz mieszkać, a której nie znasz, która nie jest twoją? – Nie mam iluzji co do Polski, o to bałem się kiedy byłem młodszy, znam jej minusy, bo mieszkałem tam. Kilka lat temu pojechałem do Warszawy, w której zostałem dwa lata. To miejsce, ten kraj jest bardziej jak ja. Londyn, Wielka Brytania nie jest lustrem mojego życia, bo tu jest spokojnie, wszystko poukładane, w

Działa z każdego telefonu T-Mobile

WWW.POLSKATEL.COM WWW WW.POLSKA LSKA ATEL.COM L.COM Ws z y s t k i e p Wszystkie podane o d a n e cceny e ny ssąą aaktualne k tualne p przy r z y rrozmowach oz m o w a c h wychodzących w yc h o d z ą c yc h z UK U K z sieci s i e c i T-Mobile, T- M o b i l e , dostępne d o s tę p n e również r ó w n i e ż w innych i n ny c h wybranych w y b r a nyc h ssieciach. i e c i a c h . Warunki Wa r u n k i dostępne d o s tę p n e w internecie. i nt e r n e c i e . © Co Core r e Co Communications. mmunic ations . P Polskatel, o l s k a te l , aagent g e n t Yourcall Yo u r c a l l


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 30 listopada 2007

O

22 KULTURA

Polish DeConstruction

statnio w kinach i na You Tube pojawiła się ciekawa reklama. W Londynie, na Borough Market aktor Jude Law kupuje rybę na straganie, jest szary jesienny dzień. Real Time Movie – przyjdź, zobacz, przeżyj – zachęca gwiazdor. Ale nie jest to zapowiedź najnowszego filmu, reklama zachęca nas do przyjścia 30. listopada na Borough Market. Autorem pomysłu jest polski artysta Paweł Althamer. Wydarzenie jest związane z trwajacą w Tate Modern wystawą The World as a Stage, która między innymi eksploruje zacieranie się granic między sztuką, a życiem codziennym. Artysta chce wciągnąć widza do udziału w przedsięwzięciu artystycznym. W piątek o godz. 11:30 scena z Judem Law ma być powtórzona na żywo, bez kamer w dokładnie taki sam sposób, jak na kinowej reklamówce. Sam Althamer, obecnie jeden z najbardziej znanych na świecie polskich artystów będzie brał udział w inscenizacji w przebraniu (?) polskiego robotnika.

Drobny, ale znaczący szczegół: artysta polski wchodzi w rolę najczęściej kojarzoną z Polakiem w Wielkiej Brytanii. Sprzeczność pomiędzy stereotypem polskiego robotnika a rzeczywistością nieco barwniejszą zainspirowała nazwę grupy artystycznej Polish DeConstruction. Inicjatorki Agata Smuzniak i Marzena Żołądź organizując spotkania polskich artystów w Londynie chcą zachęcić ludzi, bardzo często istniejących już w brytyjskim kręgu artystycznym lub dopiero studiujących, do pokazania się i poznania nawzajem. A ludzi tych potencjalnie jest mnóstwo. Pomysł jest prosty – dziewczyny chcą organizować raz na miesiąc spotkania, na których prezentowne będą prace artystów polskich. Pierwsze spotkanie miało miejsce we wrześniu w Ognisku Polskim, gdzie między innymi zaprezentowły się założycielki – obie zajmują się fotografią. W ubiegły wtorek odbyło się spotkanie drugie, w wynajętej sali przy Waterloo. – Ognisko nie zaproponowało nam już lokum, gdyż

niektórzy z gości – wiadomo artyści – palili przed szacownym budynkiem podejrzanie pachnące papieroski, co nie podobało się klienteli bądź co bądź ekskluzywnego w Londynie miejsca. Jak na to, że spotkanie, oprócz maili do znajomych i wzmianki na łamach „Nowego Czasu” nie miało praktycznie reklamy, zainteresowanie było ogromne. – Przyszło ponad pięćdziesiąt osób. Mimo pewnych niedociągnięć technicznych – brak dźwięku przy jednej z prezentacji – wszystko się udało i sądząc po ilości pytań do artystów zapotrzebowanie na tego typu wymianę myśli jest ogromne. Tym razem prace przedstawiło troje artystów zajmujących się fotografią: Ola Ostaszewska, Ania Wawrzkowicz i Klaudiusz Zembrzuski, który jest też artystą video. Zdjęcia Oli, zainspirowane snami, są bardzo poetyckie, momentami surrealistyczne. Ania, w jednej z serii wraca do swoich wspomnień z dzieciństwa, fotografując miejsca i przedmioty (nigdy ludzi). Świetne są zdjęcia

starej szkoły, typowej polskiej „podstawówki”, dokładnie takiej samej czy to w Krakowie, czy w małym mieście na Podlasiu. Polskie bloki zainspirowały też jedną z serii pokazanych przez Klaudiusza. Grupa Polish DeConstruction ma bardzo ambitne plany. Po pierwsze chce przyciągnąć jak największą liczbę ludzi zajmujących się sztuką, stworzyć prawdziwy network. Wypracować formułę spotkań taką, by dać możliwość artyście pokazać prace w jak najszerszym kontekście. Wielu z nas, artystów bez większego doświadczenia, nie zdaje sobie sprawy jak trudną rzeczą jest zorganizowanie takiego przedsięwzięcia, jednak Marzena i Agata widzą całą sprawę optymistycznie. Marzena dokształca się, jak i gdzie zdobywać fundusze. Wsparcie ofiarował Instytut Kultury Polskiej. Ideałem byłoby oczywiście posiadanie własnego miejsca, a może z czasem organizowanie spotkań promujących polską sztukę wśród Anglików.

Katarzyna Depta-Garapich PIOTR APOLINARSKI/NowyCzas

PS. Wracając do Real Time Movie na Borough Market – pójdę tam, nie żeby zobaczyć Juda Law, ale polskiego robotnika.

Czy napotykacie problemy z realizacją waszych spotkań? – Cieszę się, że o to pytasz. Tak, obecnie napotykamy problemy wszelakiej natury, jest to jeszcze jak gdyby raczkująca forma spotkań. Najpoważniejszym problemem jest miejsce. Miejsce, które pozwala w poważny sposób zaprezentować swoją twórczość. Ciekawym rozwiązaniem byłoby posiadanie czegoś w rodzaju np. małej sali teatralnej. Jest możliwość wynajmu, ale wiąże się to z kosztami.

Młodzi polscy artyści Z Piotrem Różańskim z Polish DeConstruction rozmawia Piotr Apolinarski Co kryje się pod tą nazwą waszego ugrupowania? – Polish DeConstruction to chęć pokazania wyższej kultury, rekonstrukcja obrazu Polaka wykonującego wyłącznie prace fizyczne. Chcemy skupić grono ludzi, którzy wyrażają się w sposób artystyczny. Na pewno dekonstrukcji nie można osiągnąć po jednym spotkaniu, natomiast wierzymy w to, że z czasem uda nam się zebrać taką grupę artystów, która będzie mogła wnieść do kultury londyńskiej czy

brytyjskiej inny obraz Polaków.

Jak narodził się pomysł tego projektu? – W Londynie żyje mnóstwo ludzi, którzy przyjechali z Polski i nie mają możliwości zaprezentowania swojej twórczości. Chcieliśmy stworzyć platformę dla indywidualnej prezentacji, gdzie każdy bez względu na to, jakimi technikami, jakim językiem artystycznym się wyraża, może przyjść i pokazać swoje prace oraz zdobyć doświadczenie w prezentacji swojej twórczo-

ści, bo to jest rzecz której trzeba się nauczyć. Staramy się raz w miesiącu organizować spotkania, na których trzech, czterech artystów może zaprezentować swoje prace. To może być wszystko: fotografia, malarstwo, muzyka czy poezja. Na razie nie ma ograniczeń. W przyszłości chcemy te spotkania prowadzić w bardziej profilowany sposób, prezentując prace tematycznie. Jest to drugie nasze spotkanie, więc forma i rodzaj prezentacji wciąż pozostają swobodne.

Czy na podstawie wcześniejszych działań uważasz, że są szanse na rozwój Polish de Construction? – Myślę, że tak, ponieważ póki jest zainteresowanie, to takie rzeczy powinny się dziać. Na pierwsze spotkanie przyszło około 60 osób, dzisiaj jest podobnie. Ludzie się z nami kontaktują, po spotkaniach często pytają czy mogą przyjść na następne. To dobrze rokuje na przyszłość. Jakie macie plany? – Chcielibyśmy mieć stałe miejsce spotkań, to na pewno. W przeciągu trzech tygodni ruszy strona internetowa, na której będziemy publikować portfolia wszystkich artystów prezentujących się na naszych spotkaniach. Dodatkowo na stronie powstanie forum, które pozwoli na wymianę poglądów, opinii, a także ułatwi utrzymanie stałego kontaktu pomiędzy zainteresowanymi. Chcemy także pod koniec stycznia zorganizować trzydniowy wyjazd w plener, aby oderwać się od zgiełku dnia codziennego i skoncentrować się na swoich pasjach.

Baśka – czyli sarmatyzm Witkowskiego „Barbara Radziwiłłówna z Jaworzna-Szczakowej” była książką bardzo wyczekiwaną. Jej autor, Michał Witkowski, jest jednym z najlepiej zapowiadających się pisarzy młodego pokolenia To już czwarta książka Witkowskiego, ale największą sławę i szacunek, a także opinię skandalisty zyskał sobie dzięki drugiej powieści – „Lubiewo”. Między innymi dzięki tej powieści o tematyce gejowskiej na nowo zaczęto mówić o tego typu literaturze. Kolejna książka Witkowskiego, zbiór opowiadań „Fototapeta”, niestety nie dorównał poziomem „Lubiewie”, dlatego z wielkim niepokojem i niecierpliwością oczekiwałam jego kolejnej powieści. Witkowski ogólnie lubuje się w bohaterach dość nietypowych. W swojej ostatniej powieści Witkowski angażuje „biznesmena” lat 90., „krótko z przodu długo z tyłu i wąsy na przedzie”, jak zapewne słusznie by skomentował Kazik Staszewski. Hubert, stary lichwiarz, pan na włościach (pół domu-bliźniaka), posiadacz lombardu, naszyjnika z pereł i dwóch Ukraińców (!), których brutalnością, siłą i męskością jest odurzony, pisze wspomnienia, pamiętnik w stylu sarmackim. Od naszyjnika, który zwykł przymierzać w chwilach słabości, nazywany jest Barbarą Radziwiłłówną. Hubert alias Barbara R. przelewa na papier swoje niecodzienne przemyślenia, wypadki, które mu się przydarzają oraz targające nim, a nieuświadomione do końca, namiętności. Naturalnie największą namiętnością Barbary R., oprócz oszczędzania i nocnego okładania się sztabkami złota czy wachlowania dolarami, jest wspomniany Ukrainiec – Sasza. Prof. Maria Janion o „Barbarze Radziwiłłównie…” pisała jako o „udanej trawestacji gawędy szlacheckiej”, natomiast o Hubercie – jako o „zachłannym kolekcjonerze z czasów naszego przełomu kapitalistycznego” z czym nie można się nie zgodzić. A jednak… Jako czytelniczka uwielbiająca wprost styl, rytm, a także poczucie humoru Michała Witkowskiego, poczułam się trochę zawiedziona. Zagadana zostałam tą gawędą szlachecką i sarmatyzmem, gwarą z JaworznaSzczakowej, lecz czułam jakby ta powieść zmierzała donikąd. Futro jest puste, bo Ukrainiec wymyślony, a homoseksualizmu w latach 90. „jeszcze nie było”, nie wspominając o biznesmenach… Tym zdaniem-zagadką zakończę moją recenzję. Odpowiedź na nią każdy znajdzie w książce Witkowskiego. A ja, niezrażona czekam na kolejną jego książkę

Justyna Daniluk


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 30 listopada 2007

KULTURA 23 KRZYSZTOF OPALIŃSKI

Starsi Panowie z pamięci

Z

dzieciństwa lat 80. pamiętam kilka telewizorów. Każdy był kiepski, nieprawdopodobnie wydłużał czarno-białych kowbojów w westernach i ni z tego, ni z owego wchodził w fazę migania. Rzeczywiście wystarczyło wtedy w niego porządnie stuknąć, od góry, najlepiej pięścią. Z telewizji lat 80. pamiętam konika Pegaza, jak fikał koziołka tuż przed rozpoczęciem kulturalnych dywagacji na tematy niezrozumiałe, których więc ze zrozumiałych względów nie pamiętam. Pamiętam za to odgrzebane kandelabry, divertimenta i szapoklaki w dwóch wydaniach – niemego kina i Kabaretu Starszych Panów. Jak dobrze, że z braku programowego laku kabaret ów powtarzano. A teraz słów kilka o jego twórcach w kolejności alfabetycznej, podług nazwiska. Jeremi Przybora to przedwojenny warszawianin. Już w latach 30. pracował w Polskim Radiu, a styl Kabaretu, który stworzył już jako dojrzały mężczyzna z pewnością zakorzeniony był w atmosferze „hemarowskiej” stolicy: Qui Pro Quo, Cyganerii, Adrii. Po wojnie znowu trafił do radia, a w latach 50. na falach polskiej rozgłośni stworzył Teatrzyk Eterek, dający przedsmak jego późniejszej twórczości. W latach 50. poznał Jerzego Wasowskiego. Absolwent elektromechaniki Politechniki Warszawskiej również trafił do Polskiego Radia jeszcze przed wojną. Z tą różnicą, że zainteresowania i wykształcenie skierowały go do pracy w działach obsługi technicznej rozgłośni. Duch nieco lżejszej muzy rozpanoszył się w nim zaraz po wojnie. Najpierw pracował dla Miejskich Teatrów Dramatycznych w Warszawie, gdzie był taperem, aktorem, wreszcie zaczął pisać muzykę. I tak to się zaczęło. Pierwszy raz na wizji Kabaret Starszych Panów ukazał się w 1958 roku. W pierwszej edycji wystąpili: Kalina Jędrusik, Iga Cembrzyńska, Barbara Krafftówna, Irena Kwiatkowska, Bogumił Kobiela, Mieczysław Czechowicz, Jan Kobuszewski i dwóch Wiesławów: Gołas i Michnikowski. Kolejne przedstawienia powstawały systematycznie do roku 1966, a prawie dziesięć lat później jeszcze starsi panowie Przybora & Wasowski powrócili na ekrany w kolejnej odsłonie swojego kabaretu, któremu łaskawie pozwolono istnieć dwa lata – w 1980 roku zdjęto go z anteny. Śmiertelnej minuty ciszy jednak nie było. Piosenki się zapamiętały, a potem wzięła je na tapetę Magda Umer i tak trwają do dzisiaj. Tyle o Kabarecie Starszych Panów prawie z pamięci. Bez zaglądania do cudzych wspomnień, choć nie bez udziału encyklopedii na litery P i W. .

Elżbieta Sobolewska

Pani Monika, Romeo i ten trzeci Z Magdą Umer, Piotrem Machalicą i Zbigniewem Zamachowskim o Kabarecie Starszych Panów, repertuarze, z którym wystąpią w londyńskim POSK-u, rozmawia Elżbieta Sobolewska – Ja na pewno zaśpiewam „Inwokację” – powiedział mi Zbigniew Zamachowski. I zaraz potem, albo przedtem dodał: – Po latach, kiedy już zawodowo pracowałem na scenie, Magda Umer zaproponowała mi udział w przedstawieniu „Zimy żal”. Jednym z wykonawców był zresztą pan Jeremi Przybora i to było nieprawdopodobne spotkanie z jego piosenkami w jego obecności. Było to oczywiście jakieś obciążenie mając w pamięci genialne wykonania Kwiatkowskiej, Michnikowskiego. Pamiętam jak po raz pierwszy na jednej z prób zaśpiewałem w obecności pana Jeremiego „Inwokację”, głęboko wierząc w przekaz i werbalny, i muzyczny tej twórczości, a on powiedział: „Ale mam nadzieję, że coś pan jeszcze z tego zrobi....”

Mężczyzna jesienny Mężczyzna niezmienny Mężczyzna z chryzantemami Jako pierwsza z tej trójki poznała Przyborę Magda Umer, kiedy zaczęła w latach 80. pracować w telewizji. Była wtedy, ni mniej ni więcej osobą w telewizji „ogólnie przydatną”, czyli do wszystkiego, przynajmniej na początku. Po latach stała się strażniczką niebieskiego płomienia nie tyle pamięci, co życia, żywego istnienia tych piosenek, które zresztą nagrane na płytę przez „jej” artystów stanowią teraz gratkę dla kolekcjonerów buszujących w zbożu aukcji Allegro. – Przywieźć płyty? Ależ my ich już nie mamy – odpowiada Magda Umer – przynajmniej tych z przedstawienia „Zimy żal”. – Pamiętam tylko, że miały taką złotówkę na okład-

ce, nie ma ich już dawno – rozczarowała mnie i zaraz potem albo przedtem dodała: – Jeremiego Przyborę poznałam właśnie w telewizji. On był starszym redaktorem, a ja początkującą, młodą dziewczynką, która zaczynała swoją pierwszą pracę. Byłam redaktorem, szukałam jakichś rzeczy, pomagałam ludziom, którzy pracowali nad programami, obserwowałam ich i dość szybko sama zaczęłam robić swoje. A poza tym przecież śpiewałam, również w telewizji. Z Jeremim się zaprzyjaźniliśmy i to był dla mnie wielki dar od losu.

Zima trudna zima brudna zima nudna żaden bal Zima ziębi zima gnębi ale zimy, zimy żal Piosenki duetu Wasowski-Przybora po raz pierwszy Magda Umer przypominała swojemu pokoleniu i trochę młodszym w 1989 roku, reżyserując przedstawienie „Zimy żal”, wystawione z wielkim szykiem na Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. Tak było zresztą szykowne, że potem nie bardzo w pełnym składzie aktorskim chciano grać je gdzie indziej. Stąd pomysł trio. – Ale najpierw Jeremi nie chciał się na to przedstawienie zgodzić! – opowiada magda Umer. – Mówił tak: „A po co komu takie starocie, kto będzie chciał tego słuchać?” I nagle jak ludzie usłyszeli młodziutkiego Zbyszka i Piotrka [Zamachowskiego i Machalicę – przyp.red.] to po prostu oszaleli i powróciła moda na te piosenki. W kręgu inteligencji czy ludzi starszych to było zawsze, ale nie wśród młodszego pokolenia. Ta twórczość została przywrócona

młodym, to było wspaniałe. Parę lat temu Raz Dwa Trzy podarowało drugie życie piosenkom Agnieszki, niedawno piosenkom Młynarskiego, może więc jacyś młodsi panowie zrobią to samo dla Starszych? Ja głęboko wierzę, że narodzą się ludzie, którzy zaśpiewają je na swój sposób i właśnie po to, by mieli możliwość dostępu do tej twórczości potrzeba, aby ona była w ciągłym obiegu, by żyła. – I wie pani co? – spytał mnie później Machalica. – Po każdym naszym graniu mam poczucie, że ludziom będzie się żyło lżej, lepiej i świat będzie lepszy. Po prostu. Zaczęliśmy przecież w latach 90., a gramy te piosenki nieprzerwanie do dziś. I zaraz potem albo przedtem dodał: – Są to piosenki niosące refleksję i melancholię, a przy tym wszystkim tyle ciepła. Każda jest osobną opowieścią, a ile kto z niej wyniesie dla siebie, to sprawa wrażliwości każdego z nas, każdego poszczególnego ich słuchacza. Na ile go rozbawi, na ile wzruszy. Przecież to są historie ponadczasowe! A gdyby Wasowski zaistniał w innym kra-

ju i w innym czasie, byłby bardzo znanym kompozytorem. W 1968 roku, kiedy oglądałem w telewizji Kabaret Starszych Panów, miałem dwanaście lat. Piosenki te towarzyszą mi od momentu, kiedy zacząłem cokolwiek rozumieć. Dlaczego akurat ci dwaj: Zamachowski i Machalica? – spytałam strażniczkę, która przed laty znając całą masę młodszych i starszych aktorów, zaprosiła do swojej Zimy właśnie ich. – Zbyszek i Piotrek to moi ukochani aktorzy śpiewający. Obaj mają nadzwyczajną barwę głosu i pewien rodzaj kultury i wrażliwości, które pozwalają im na śpiewanie tych tekstów. A poza tym właśnie nimi Jeremi był po prostu najbardziej zachwycony.

Dobranoc mężczyzno, zbiegany za groszem jak mrówka dobranoc, niech sny Ci się przyśnią porosłe drzewami w złotówkach – W trójkę zaśpiewamy „Już czas na sen”, „Rodzinę”, zobaczy Pani... Szczegóły na str. 26


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 30 listopada 2007

mANIA gotowania

24 CZAS NA RELAKS

Żółty żonkil czów swą delikatnością i urokiem. A szczęśliwcy mogą zobaczyć nawet delfiny w turkusowych wodach zatoki. Z wybrzeżem owym wiąże się też legenda o walijskiej Atlantydzie. W tym miejscu miało leżeć legendarne królestwo „Cantre'r Gwaelod”, zatopione przez morze.

Skoro ma już za sobą występ z Dodą, powinien jeszcze zapytać Kazimierza Marcinkiewicza, jak się lepi bałwana i będziemy mieli premiera marzeń. JOACHIM BRUDZIŃSKI, o medialnych talentach Donalda Tuska

Na naturalnym „haju” Milena Adaszek

Golonka w sosie z zielonej pietruszki

Mikołaj Hęciak redakcja@nowyczas.co.uk

est jeszcze jeden symbol Walii, o którym nie wspomniałem wcześniej. A jest to żółty żonkil, czy narcyz. Botaniczna nazwa tej rośliny pochodzi z łaciny narcissus jonquilla. W mitologii greckiej „narcyz” odnosi się do imienia pewnego młodzieńca, który uważał siebie za nad podziw urodziwego. To zapatrzenie w swoją urodę stało się przyczyną jego śmierci, banalnej w takich przypadkach. Młodzian przeglądając się w lustrze wody, wpadł do niej i utonął. W miejscu jego śmierci żonkile miały wyrosnąć po raz pierwszy. W Walii żonkil jako narodowy symbol przeżywał rozkwit w XIX wieku. W obecnych czasach nadal można spotkać Walijczyków noszących te żółte kwiaty w dzień św. Dawida, czyli 1 marca. Ciekawostką typową dla Walii są małe łódki zwane coracle. Łódeczka taka jest mała i tak lekka, że jedna osoba z łatwością może ją przenieść na swoich ramionach. W rzeczy samej jest ona jednoosobowa. Już w pierwszym stuleciu przybyli do Walii Rzymianie zwrócili uwagę na ich wyjątkowość i wykorzystali w swojej kompanii na terenach Hiszpanii, jako środek transportowy i ochrona przed pociskami dla lekkich jednostek zbrojnych. Obecnie spotkać je można tylko w rejonie rzek Teifi, Tywi czy Taf, jak i na terenach zachodniej Anglii graniczących z Walią. Tradycyjnie łódeczki te służyły rybakom do połowu ryb w lokalnych rzekach. Połów taki odbywał się przy współpracy dwóch rybaków używających sieci. Wśród najpopularniejszych ryb królował łosoś i pstrąg w licznych odmianach. Inną ciekawostką dla zwiedzających, szczególnie plaże południowej Walii, mogą być dwukółki zbieraczy morskich skorupiaków, zwanych sercówkami. W ostatnim numerze wykorzystałem jeden przepis z tymi owocami morza. Do dzisiaj są zbierane ręcznie na piaszczystych wybrzeżach podczas odpływów morza. Na targach w Cardiff i Swansea można je dostać zarówno świeże w szczelnie zamkniętych muszlach, jak i uprzednio ugotowane i obrane. Cała plejada innych owoców morza z wielkim powodzeniem wraca na lokalne rynki. Dzieje się tak za sprawą różnych programów pomagających odrodzić zanikające zasoby. Mówimy tutaj o małżach i muszlach w okolicy Menai Strait, czy homarach w zatoce Cardigan. Wzdłuż tej zatoki rozłożone są liczne piaszczyste plaże, nęcące plażowi-

J

Cytat tygodnia

Na dzisiaj przygotowałem przepis, który szczególnie niektóre panie może odstręczyć, ale zapewniam, że panowie poproszą o dokładkę. Przepis ten ukazuje prostotę i ekonomiczność walijskiego gotowania również. Głównym składnikiem dzisiejszego dania jest golonka. W sklepie możemy znaleźć różne odmiany boczku, a najpopularniejszym jest boczek wieprzowy. Tutaj w Wielkiej Brytanii najczęściej na półkach znajdziemy boczek już pocięty na plastry, zwany streaky bacon, albo back bacon – wycinany z tylnej części świni. Do naszego przepisu potrzebujemy jednak cały kawał mięsa. Chodzi nam o takie części jak z ang. collar, czy forehock. A właśnie hock znaczy golonka.Możemy do tej potrawy użyć szynkę wieprzową, czyli gammon. Jest on droższy, ale zawiera więcej mięsa. Na 6-8 porcji potrzebujemy: około 1.4kg boczku lub golonki lub szynki; 2 cebule, 2 marchewki, 2 łodygi selera naciowego, liść laurowy, kilka ziaren ziela angielskiego, tyle samo masła, co mąki, powiedzmy po15g, 300ml mleka, sól, pieprz i 2 uczciwe łyżki posiekanej natki pietruszki. Ponieważ w dzisiejszych czasach wieprzowina jest konser wowana różnymi solankami, zawiera ona sporo soli, co daje się łatwo odczuć w smaku. By pozbyć się słoności, całość mięsa wkładamy do wystarczająco dużego naczynia, zalewamy wodą i na wolnym ogniu doprowadzamy do zagotowania. Wodę wylewamy. Dodajemy pokrojone warzywa, liść laurowy i ziele angielskie. Zalewamy zimną wodą i ponownie doprowadzamy do wrzenia. Zbierające się podczas gotowania na powierzchni szumowiny wyławiamy. Naczynie przykrywamy i gotujemy . Czas gotowania obliczając w następujący sposób: 20 minut na każde 450g mięsa plus dodatkowe 20 minut. W międzyczasie zabieramy się za sos pietruszkowy. W rondlu rozpuszczamy masło, dodajemy mąkę, łączymy w jednolitą masę, dodajemy mleko tak, by nie było grudek, mieszamy, aż sos się zagęści, doprowadzamy do zagotowania i przez około 2 minuty trzymamy na małym ogniu. Doprawiamy do smaku i na koniec dodajemy pietruszkę. Ugotowaną golonkę, tudzież boczek lub szynkę, podajemy natychmiast z dodatkiem sosu, z gotowanymi lub pieczonymi ziemniakami i najlepiej polskim chrzanem (horseradish). Jeżeli pozostaną nam jakieś resztki z posiłku, za radą walijskiej tradycji możemy wykorzystać je w następnym posiłku z jacket potatoes i prostą surówką, bądź sałatką. Pieczone ziemniaki typu „jacket” można przygotować na kilka sposobów: z grilla, mikrofali, czy piekar nika. Pieczenie w piekar niku to sprawa na ponad godzinę. Korzystając z kuchenki mikrofalowej możemy ten czas znacznie skrócić. Najprościej chyba będzie, gdy w licznych miejscach ponakłuwamy ziemniaki i na 8 minut włożymy do mikrofalówki. Następnie w nagrzanym piekar niku przez następne 15-20 minut pozwolimy, by środek się upiekł, a skórka dostatecznie wypiekła i nabrała kruchości. Przy jemnego gotowania!!!

redakcja@nowyczas.co.uk

Wciąż zaskakuje mnie, jak przedstawiciele niektórych narodowości to robią. Już na samą myśl, że jest piątkowy, czy sobotni wieczór mają tzw. „odlot”. Po samym wejściu do klubu czują się i zachowują tak, jakby wypili już parę kolejek lub uraczyli się silniejszym środkiem. Na twarzach radość, wulkaniczna energia i pełen luz, którego wielu nie doświadcza nawet w samym środku trwania imprezy. To musi być niesamowite uczucie. Przeciętny, często flegmatyczny człowiek nagle przeobraża się w wulkan energii, z poważnego nauczyciela, czy bankowca wychodzi nagle największy imprezowicz – podkreślam NAGLE, bo przemiana nadchodzi wraz z myślą o ulubionym w tym kraju „going out”. Wprawdzie po chwili za naturalnym „hajem” idzie często chęć zastąpienia go tym nienaturalnym, ale to dziś taktownie przemilczę. Ważne jest teraz to, że wiele narodowości potrafi „wrzucić na luz” z minuty na minutę. Zazdroszczę im tej umiejętności. Dlaczego? Ponieważ wydaje mi się, że podatność na stres u wielu wynika właśnie z tego, że nie potrafią oni wyjść z powagi swej postaci i odprężyć się. Nie sądzę, by właśnie to miał na myśli Gombrowicz pisząc o „gębie”, przed którą nie da się uciec, ale ja tu jednak dostrzegam analogię. Ciągłe trzymanie się szablonów bowiem – nieumiejętność stanięcia z boku, zdystansowania się, nie mówiąc już o „wrzuceniu na luz” powoduje, że człowiek jest wciąż jakby „upupiony”. Ale jest i druga strona. Bo naturalny „haj” raz na jakiś czas jest tym, co pomaga uśmiechać się non stop, nawet jak wykonuje się znienawidzoną pracę, umożliwia nieprzejmowanie się małymi problemikami, zdystansowanie się, a nawet uniknięcie irytacji podczas stania w długiej kolejce do sklepu. Bez niego, człowiek w kolejce przeklina na sprzedawcę, a sprzedawca na niego, bo przecież tak samo jak tamten kolejek, ten nie lubi swej pracy i nie ma siły i ochoty, by to ukrywać. Hmmm, tak więc źle i tak niedobrze. A do złotego środka każdemu daleko. Jednym, bo nie potrafią się wyluzować, a innym, ponieważ luz zabija często wszelkie normy i zasady.

Pamiętam, że William Wharton w książce „Niezawinione śmierci” wspominał o osiąganiu stanu maksymalnej radości i euforii bez używek – konsekwencjami tego stanu w jego ujęciu miały być tu duże zapasy siły do działania, realizowania marzeń, ogólnie ujmując – ogrom sił witalnych, entuzjazm w codziennym życiu – trochę się więc to różni od „naturalnego haju” różnych nacji, który najczęściej nie służy niczemu poza zabawą. I zastanawiam się teraz, komu bliżej do tego stanu upojenia, bez upojenia, komu bliżej do entuzjazmu, który nie łączyłby się jednak z zapominaniem o kodeksie moralnym: osobom „drętwym” z ciągłym wyrazem powagi na twarzy i nadszarpniętym systemem nerwowym, czy jakiemuś niezwykle rozbawionemu, ale łamiącemu przy tym normy kodeksu moralnego osobnikowi? I prawdę powiedziawszy myślę, że dla większości przedstawicieli grupy pierwszej taka przemiana byłaby drogą nie do przebycia, nawet jeśli zapragnęliby w nią wyruszyć. Pojawia się więc pytanie, czy drugiej grupie do tego stanu blisko? Cóż, wątpię, czy wielu z nich w ogóle chciałoby taką podróż odbyć. Szczególnie, że już wkroczenie na nią wymaga ciężkiej pracy i ogromnej dyscypliny wewnętrznej…Dla mnie niewielu z nich wygląda na poszukiwaczy, ale to tylko moja, mocno subiektywna opinia. Oczywiście są tacy, którzy w swoim życiu zachowują równowagę między luzem a przestrzeganiem zasad, ale jako że nie jest to większość, więc chyba można posunąć się do stwierdzenia, że są małe szanse by ludzie – jako ogół - kiedykolwiek osiągnęli wymarzony, idealny aurea mediocritas, by poznali czym jest prawdziwy entuzjazm w życiu osiągnięty tylko siłą woli, a służący udoskonalaniu nas samych i naszej rzeczywistości. By ten naturalny „haj” nie towarzyszył tylko weekendowym wieczorom i by skutkował czymś więcej niż dobra zabawa. Marzy mi się (jak mawia nasz premier), by zgodnie z wizją Whartona ludzie chcieli zadać sobie trud życia na „haju” bez wspomagaczy… Na takim „haju” dzięki któremu ma się siłę, by dzielić się entuzjazmem i radością z tymi, którzy nas otaczają. Zostawiam jednak marzenia dla innych i wychodzę do ludzi, by uchwycić jakiś „zaraźliwy” uśmiech.


nowyczas.co.uk

2

5

5 4 7 4

CZAS NA RELAKS 25 1 3 9

9

7 9 8

1

2

5 6 1

9

średnie

9

3

5 2 6

2 9 4 7 6

7 4 3

1

8 9 6 8

5 6 7 4

1

5

trudne

4 2

2 5 3 6

5 4 1 5 7 3 6

3

6

8 8 7 2 5 3 4 1 8 3 5 6 4 5 3 9 1 6 9 5 7 6 1 3 2 7 3 6

Rozwiązania sudoku z nr 47

łatwe

krzyżówka

Wypełnij diagram w taki sposób, aby w każdym poziomym wierszu, w każdej pionowej kolumnie i w każdym dziewięciopolowym kwadracie 3x3 znalazły się cyfry od 1 do 9. Cyfry w kwadracie oraz kolumnie i wierszu nie mogą się powtarzać.

sudoku

łatwe

NOWYCZAS 30 listopada 2007

średnie

BARAN 21.03 – 20.04 Zaczniesz odkrywać w sobie nowe talenty, na przykład do gotowania . Przestaniesz trzymać się kurczowo starych przepisów. W ogóle, przestaniesz kurczowo się trzymać czegokolwiek. Może pojawić się mały kryzys, o którym koniecznie z kimś porozmawiaj, będziesz wiedzieć, komu o tym powiedzieć. Dbaj o zdrowie. BYK 21.04 – 20.05 Prawdziwe życie porwie Cię i zachwyci bez reszty. Ludzie, wydarzenia, tysiące spraw. Jedna szczera rozmowa sprawi, że poczujesz przypływ energii, o jaką nikt Cię nie podejrzewał. Musisz czuć, że ktoś Cię kocha, by działać. To, co jeszcze wczoraj Cię przerastało, wyda się wyzwaniem w sam raz dla Ciebie. Odważne posunięcia szybko zostaną docenione. BLIŹNIĘTA 21.05 – 21.06 Samotność przestanie Ci doskwierać. Odkryjesz, że przyjaciele nie są tylko na czas, kiedy wszystko idzie dobrze. Zwykła rozmowa wystarczy, żeby inaczej spojrzeć na swoje sprawy. Będziesz tańczyć, śmiać się i przyjmować gości, nawet jeśli na początku tygodnia humor nie będzie Ci dopisywać. Złe nastroje będziesz przeganiać działaniem. RAK 22.06 – 22.07 Zaczniesz tęsknić za tym, żeby wreszcie zacząć normalnie żyć. Nie tak z dnia na dzień, jak do tej pory. Coś zaplanować, a potem zrealizować, spotkać się z przyjaciółmi i kochać. Tak podziała na Ciebie jesień, która także nakłoni Cię do refleksji. Zniknie strach przed odpowiedzialnością. Ukochana osoba poczuje, że ma w Tobie oparcie. LEW 23.07 – 23.08 Nawet nie musisz palcem kiwnąć, żeby uwodzić. Gdziekolwiek się pojawisz, będziesz w centrum uwagi. Tę nową sytuację przyjmiesz z zakłopotaniem. Ale ona tylko doda ci wdzięku. Jeśli szybko uodpornisz się na komplementy, unikniesz rozczarowań. Pamiętaj, jak łatwo się zakochujesz. Teraz zanim pozwolisz sercu zgubić rytm na czyjś widok, odczekaj. PANNA 24.08 – 22.09 Sport, sport i sport. Twoje ciało się tego domaga. Odpoczniesz jak nigdy, gdy zaczniesz pływać, biegać, grać w siatkówkę, a nie wylegiwać się całymi dniami i rozmyślać w kółko o tym samym. Zamiast wciąż szukać odpowiedzi w przeszłości, dasz się wciągnąć w to, co tu i teraz. To zrobi Ci lepiej niż pobyt w najbardziej ekskluzywnym spa świata.

WAGA 23.09 – 23.10 Zdaje się, że cały świat jest w Tobie zakochany. Dlatego łatwo nie będzie. Ani zdecydować, gdzie i z kim chcesz być, ani do kogo wrócić. Najtrudniej Ci będzie pożegnać się z nowymi znajomymi. W planach kilka całkiem nowych rzeczy: naukę języka, może kurs prawa jazdy. Dokończysz to co niedokończone i zaczniesz na serio planować swoją przyszłość. SKORPION 24.10 – 22.11 Ukochana osoba zechce dotrzymać Ci kroku, jeśli nawet na początku Twoje postępowanie będzie ją niepokoić. Jeśli w pracy poczujesz, że przeszkadza Ci brak pewności siebie, zaraz pojawi się ktoś, kto doda Ci odwagi swoim poparciem. A jeśli się nie pojawi, Ty go znajdziesz. A nic bardziej Cię nie uskrzydla, niż świadomość, że ktoś w Ciebie wierzy STRZELEC 23.11 – 21.12 Wszystko, co ważne, zdarzy się poza słowami. Ktoś, komu nie masz odwagi opowiedzieć o swoich uczuciach, wreszcie Cię zauważy. Uznasz być może, że to cud. Zanim wpadniesz po uszy, przyjrzyj się uważnie tej drugiej osobie. Ty szukasz miłości, ona może mieć ochotę na przelotny romans. Porywający, ale przelotny.. KOZIOROŻEC 22.12 – 20.01 Zrozumiesz nagle, że trudniejszy czas w Twoim związku był po to, abyście odkryli nowe powody do bycia razem. Stan zawieszenia w pracy też minie. A Ty zrozumiesz, jak bardzo Ci na niej zależy. Pojawią się nowe zadania. Jak powietrza potrzebujesz by być z tymi, których kochasz. A jeśli ciągnąć Cię będą w siną dal, nie daj się zatrzymać. WODNIK 21.01 – 19.02 Samotność zacznie dawać się we znaki nawet Tobie. Zwolnisz tempo, zechce Ci się posiedzieć przy kominku, niekoniecznie w towarzystwie psa. Bez żalu zawiesisz na jakiś czas programową niepodległość. Nie będzie łatwo. Ale pojawi się ktoś, kto choć równie niezależny, nauczy Cię cieszyć się wolnością we dwoje. Uważaj na wydatki! RYBY 20.02 – 20.03 Życie kusi Cię jak nigdy dotąd. Ciągnąć Cię będzie do ludzi, a ludzi do Ciebie. Będą przychodzić, kiedy im dobrze, i wtedy, kiedy im gorzej. Ale nie dasz sobie wejść na głowę. Dzięki temu, radość z nowych znajomości trwać będzie długo. W pracy daj sobie czas na naukę nowych rzeczy. Przekonasz się, że nie musisz szukać nowej, żeby się nie nudzić.

humor

horoskop tygodniowy

Hasło krzyżówki z nr 47: Nie dowie się, kto nie wysłucha.

horoskop

trudne

absurd tygodnia Brytyjska nauczycielka angielskiego została aresztowana w Sudanie, pod zarzutem obrażania uczuć religijnych, podsycania nienawiści oraz okazywania jawnej pogardy dla wiary. Powodem zatrzymania 54-letniej Gillian Gibbons, był pluszowy miś. Nieostrożna nauczycielka pozwoliła bowiem swym podopiecznym wybrać imię, a następnie nazwać nim klasową maskotkę. Nieświadome konsekwencji dzieci, wybrały dla misia imię Muhammad, a to nie uszło uwadze przedstawicieli władz. Ta zupełnie niewinna pomyłka Brytyjki, szybko przerodziła się w jej koszmar: co gorliwsi rodzice niektórych z jej uczniów zaalarmowali ministerstwo edukacji Sudanu, a jego urzędnicy natychmiast wysłali na miejsce policję. Według prawników, złamanie artykułu 125. sudańskiego prawa kryminalnego, może nieść ze sobą karę pół roku więzienia, 40 uderzeń biczem bądź karę pieniężną, jeśli sąd wyda wyrok o winie. Prokuratorzy zebrali materiał dowodowy, i zamierzają wnosić o pełen wymiar kary.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 30 listopada 2007

26 CO SIĘ DZIEJE Film Fred Claus Komedia, 2007 r. reż. David Dobkin Odeon Tottenham Court Road Central Cross, 30 Tottenham Court Road, W1T 1BX 30 listopada – 4 grudnia, godz.: 12:40 15:25 18:10 20:55 Fred Claus, odkąd pamięta, żyje w cieniu swojego brata. Pomimo wielu starań nie udało mu się dorosnąć do poziomu, jaki reprezentuje sobą jego młodszy brat Mikołaj, który jest po prostu...święty a Fred pracuje jako egzekutor długów. Mikołaj zgadza się pomóc bratu pod warunkiem, że przyjedzie na biegun północny i zarobi potrzebne mu pieniądze. All About Eve Dramat, 1950 r. reż. Joseph L. Mankiewicz BFI Southbank, Belvedere Road, South Bank, SE1 8XT 30 listopada – 3 grudnia, godz.:14:30 17:40 20:20 Ewa tylko pozornie jest niewinna i nieśmiała. Jej celem jest sukces na scenie kosztem swojej przyjaciółki Margo. Kiedy udaje się jej w końcu wystąpić na scenie zamiast Margo, jej kosztem zamierza wypłynąć inna młoda aktorka. Tym razem Ewa pada ofiarą intrygi. The Magic Flute Muzyczny, 2006 r. Reż. Kenneth Branagh Barbican Centre, Silk Street, EC2Y 8DS 1 grudnia, godz. 15.00, 18.00, 20.45 Filmowa adaptacja opery „Czarodziejki flet” Wolfganga Amadeusza Mozarta. Książę i jego kompan walczą ze złem, by ocalić księżniczkę. This Christmas Familijny, 2007 r. reż. Preston A.Whitmore II Vue Shepherds Bush West 12 Shopping Centre, W12 8PP 3,4 grudzień, godz.: 15:10 17:50 20:40 Wszyscy bracia i siostry z rodziny Whitfieldów zjechali się do rodzinnego domu po raz pierwszy od czterech lat. Po ozdobieniu choinki i zawieszeniu lampek, wszystkie sekrety zostają ujawnione, a rodzinne więzi wystawione na próbę. Wraz z wymianą życiowych opowieści Whitfieldowie pomagają sobie odkryć prawdziwe znaczenie i wartość słowa „rodzina”.

Kompozytor ten przyzwyczaił już swoich słuchaczy do dzieł monumentalnych z potężnym głosem orkiestry, chóru i wokalistów – tym razem jego gościem będzie Teresa Salgueiro z portugalskiego zespołu Madredeus. Towarzyszyć jej będzie The London Symphony Orchestra i Crouch End Festival Chorus. Za pulpitem dyrygenta stanie sam autor – Zbigniew Preisner. Usłyszymy również jego kompozycje filmowe z „Trzech kolorów” i „Podwójnego życia Weroniki” Krzysztofa Kieślowskiego. Steve Waterman Quintet 3 grudnia, godz. 20.30 Coach & Horses Isleworth, 183 London Rd, TW7 5BQ Wstęp wolny! Collette O'Leary 3 grudnia, godz. 20.00 Hootananny, 95 Effra Rd, SW2 1DF Wstęp wolny! Koncert tradycyjnej muzyki Szkocji. Michael Nyman Band 6 grudnia, godz. 19.30 Barbican Hall, Silk Street, EC2Y 8DS Wstęp: £10, £20, £25 „50,000 Pairs of Feet Can't Be Wrong” to tytuł nowego projektu Micheala Nymana, który polskim słuchaczom chyba najbardziej znany jest jako kompozytor ścieżki dźwiękowej do „Fortepianu” Jane Campion. Michael Nyman Band powstał w 1976 roku. Skład zespołu na ogół tworzą: kwartet smyczkowy, trzy saksofony, puzon basowy, gitara basowa oraz fortepian. Jednak przy każdej nowej kompozycji tego autora, instrumentarium nieco się zmienia, zawsze więc można spodziewać się nowych brzmień, kompletnie odmiennych od tego co już znamy. Mega Yoga zaprasza: Yammin Night 7 grudnia, godz 21.00 Southampton – The Lick, Trinity Road, SO14 0BE

Zbigniew Preisner 2 grudnia, godz. 19.30 Barbican Hall, Silk Street, EC2Y 8DS Wstęp: £15, £20, £30, £35

Bilety: £7, do kupienia w kasie klubu 8 grudnia, godz. 20.00 Londyn – Tune Inn, Acton High Street W3 6LG Bilety: £8 (tylko 150 biletów w sprzedaży!) Można kupić na: www.ticketweb.co.uk lub w klubie. Zagrają: Dj Feel-X (Kaliber 44, Mad Crew, Siła-Z-Pokoju version records), Grubson (Wspólny Mianownik Soundsystem, SiłaZ-Pokoju), Herbsman Sound Dj Kula, Dj Shclash (MegaYoga, Wspólny Mianownik) plus goście. Info: www.megayoga.co.uk, www.djfeelx.pl. Buch zaprasza: Renata Przemyk 9 grudnia, godz. 19.00 Cargo 83 Rivington Street, Shoreditch, EC2A 3AY Bilety: £12, £14 www.buch.co.uk

Wystawy

Będzie to koncert premierowy nowej płyty Preisnera „Silence, Night and Dreams”.

The Turner Prize: Retrospektywa Tate Britain,Millbank,SW1P 4RG Codziennie: 10.00-17.50, pierwszy piątek miesiąca do 22.00 Bilety: £11 Turner Prize jest prestiżową nagrodą przyznawaną corocznie przez Tate Modern młodym artystom brytyjskim. Jest przekrój przez wszystkie prace nagrodzone w latach 1984-2006. Między innymi: Damien Hirst, Richard Long, Tony Cragg, Simon Stirling.

Teatr Ewa Becla prezentuje: piosenki Kabaretu Starszych Panów 8 grudnia, godz. 19.00 9 grudnia, godz. 16.00 Sala Teatralna w POSK-u Wstęp: £19, £16, £13 Bilety do kupienia w kasie POSK-u, w biurze Bogdan Travel przy Acton Town, oraz pod numerami telefonów: 077884190122, 02089973629, 02089926004 Piosenki Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego zaśpiewają: Magda Umer, Piotr Machalica i Zbigniew Zamachowski. Othello Donmar Warehouse, 41 Earlham Street, WC2H 9LX Do 23 lutego 2008 r. Pn-sb, godz. 19.30 Wstęp: £15-£29 Współczesna wersja szekspirowskiej tragedii. Maur Otello (Chiwetel Ejiofor) poślubia Desdemonę (Kelly Reilly). Demoniczny Jago (w tej roli świetny Ewan McGregor!) zaczyna podsuwać Otellowi myśl o zdradach Desdemony. Zarzuty są bezpodstawne, ale Jago umiejętnie roznieca zazdrość Otella, który dręczony nieustannymi podejrzeniami, nie wierzy w wierność Desdemony. Dusi żonę, po czym popełnia samobójstwo.

Imprezy

Muzyka Dei Trust 2 grudnia, godz. 18.00 Kościół św. Andrzeja Boboli 1 Leysfield Rd. W12 9JF Wstęp wolny! Cały dochód z tego koncertu zostanie przekazany na rzecz ośmioletniej Oli Witkowskiej. Jej rodzice muszą zebrać 250 tysięcy dolarów na operację, która przywróci zdrowie ich córce, chorej na kraniostenozę.

Jest to otwarty konkurs dla profesjonalistów i amatorów, a tegoroczna edycja przyciągnęła wyjątkowo dużą liczbę uczestników. Spośród 2700 zdjęć wybrano 60 najciekawszych fotografii. Główną nagrodę zdobyło zdjęcie Jonathana Torgovnika, za portret kobiety z plemienia Tutsi i jej dwójki dzieci. Jest to niewątpliwie możliwość prawie darmowego (!) obcowania z arcydziełami fotografii.

Photographic Portrait Prize 2007 National Portrait Gallery St Martin’s Place, WC2 Codziennie 10.00-18.00, czw. i pt. do 21.00 Wstęp: £1

Duszpasterstwo Akademickie w Londynie zaprasza na: Andrzejki 1 grudnia, godz. 19.30-24.00 Kawiarenka przy parafii św. Andrzeja Boboli 1 Leysfield Road, W12 9JF Wstęp:£6 Zabawę bez alkoholu poprowadzi duet Wodzirejów Dwóch, będzie tanecznie, ale organizatorzy przewidzieli też mnóstwo gier i zabaw, na pewno nie zabraknie też okazji do wróżb. Mikołajki 1 grudnia, godz. 14.00 – 16.00 Salvation Army 24, Lymington Avenue Wood Green N22 Wstęp: £2 (konieczna wcześniejsza rezerwacja) W programie: rozmowa o tym jak poprawić swoje samopoczucie, kolędy, opowieść o tradycjach bożonarodzeniowych, wizyta Świętego Mikołaja i poczęstunek. Miejsce można zarezerwować pod numerami tel.: 07882890671 Ewa lub 07956574274 Gosia Spotkanie z Mikołajem 2 grudnia, godz. 15.00-17.00 Sala Malinowa w POSK-u 238-246 King Street, W6 0RF Wstęp: £1 (dorośli) £4 (dzieci) W cenie biletu dla dzieci sok i słodka niespodzianka Prezenty od rodziców organizatorzy przyjmują do godz. 14.30. Będzie grzane

wino, pączki, kawa i domowe ciasto. Lodowisko w Hyde Parku Winter Wonderland 1 grudnia – 6 stycznia Codziennie 10.00-22.00 Wstęp: rano £10, dzieci do lat 12 - £7.50 wieczorem £12.50 Lodowisko mieści się między Hyde Parkiem a the Serpentine, zajmuje powierzchnię 1,400 metrów i jest największe w Londynie.

Kiermasz Wyprzedaż książek w POSK-u 2 grudnia, godz. 10.00-18.00

Bilety: £10 (kwota przeznaczona będzie na realizację kolejnej sztuki, „Otello” w marcu) £15 – cena za dwa bilety w wypadku wcześniejszej rezerwacji kontakt: sturdybeggars@gmail.com „Iwona, księżniczka Burgunda” to pierwszy, napisany w 1935 roku, dramat Gombrowicza. Sceniczna groteska i zarazem satyryczny obraz społeczeństwa, które krępuje i obezwładnia jednostkę. Gombrowicz opisał tu mechanizmy społeczne i konwenanse, a przede wszystkim wyszedł poza społeczne uwarunkowania i spróbował zdiagnozować sytuację człowieka uwikłanego w relacje z innymi.

Chiswick School Monthly Car Boot 2 grudnia, godz.: 7.00-13.00 Wstęp: 50p. Chiswick School, Burlington Lane, W4 Doskonała możliwość kupna mikołajkowych lub bożonarodzeniowych prezentów.

Już wkrótce Princess Ivona według Witolda Gombrowicza 19-22 grudnia, godz. 20.00 Workhouse Theatre 242 Pentonville Road, King's Cross, N1 9JY

NOWY CZAS ROZDAJE BILETY 5 wejściówek na RENATĘ PRZEMYK 5 wejściówek na KABARET STARSZYCH PANÓW, 5 wejściówek na JAMMIN NIGHT Aby wygrać zaproszenie na interesującą Cię imprezę, wyślij SMS na numer 87070 o treści: NC NAZWA IMPREZY (w zależności od tego, którą jesteś zainteresowany). Bilety do wygrania również na stronie internetowej www.nowyczas.co.uk Konkursy będą rozwiązywane na trzy dni przed datą wydarzenia. Koszt wyslania SMS to £1.50 + standardowa stawka operatora.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 30 listopada 2007

JOB VACANCIES OGĹ OSZENIA 27

ABY ZAMIEŚCIĆ OGŠOSZENIE DROBNE w dziale dam pracę, szukam pracy, kupię, sprzedam mieszkanie, mieszkanie do wynajęcia, wyślij sms o treści: NC + treść ogłoszenia, (np. NC oddam kota...) na numer 87070 Otrzymasz wiadomość zwrotną – odpowiedz wpisując słowo CORRECT. Koszt ogłoszenia £1,50 (plus opłata operatora).

Northfields, W5. Duşy, jasny pokój 2osobowy, własna łazienka, umeblowany w czystym, zadbanym domu, spokojna okolica. 10 min. od Piccadilly line oraz South West trains. Dostępny od 01-12-2007. £140/tydz. plus 2 tyg. depozytu. Tel. 07957472193 Leytonstone. Dwie jedynki w umeblowanym i wyposaşonym (internet, cyfra+), czystym domu z ogrodem. 5min. do stacji. £70 i £75/tydz. (duşa). Rachunki wliczone. Tel. 07904546630. Westferry, Limehouse, Mile End, 2 strefa, 20 min .od centrum. Miejsce dla chłopaka £55. Dwojka-£110 i jedynka £60/tydz. Rachunki wliczone. 5-10min. do stacji. Tel. 07904546630.

Aby zamieścić ogłoszenie komercyjne skontaktuj się z Działem Sprzedaşy pod numerem 0207 358 8406 Ogłoszenia komercyjne do 15 słów – £10 • do 30 słów – £15 W ramce, kolorowe do 15 słów – £20 • do 30 słów – £35 Ogłoszenia ramkowe juş od £10. TANIO I WYGODNIE ! – ZAPŠAĆ KARTĄ

West Acton. Duşa, umeblowana jedynka do wynajęcia dla osoby niepalącej. 10 min. do Central Line, 10 min. supermarket. Czyste, schludne mieszkanie. Iwona, tel. 07747081353 Stratford, pokój 3-ososobowy, najchętniej dla dziewczyn. Dom w pełni wyposaşony, blisko basen. Tel. 07742614350 Hendon, duşy 2 os. pokój do wynajęcia. 5 min. do stacji metra. Wszystkie wygody i rachunki wliczone. Tylko £120/tydz. Tel. 07818415748

my. Jeşeli nie posiadasz uprawnień mamy kurs. Więcej info: www.wilmowski.com Tel. 07738671579

ZATRUDNIĘ ÂŁ100 dziennie dla kierowcy z vanem! Masz vana i wolny tydzieĹ„ przed Ĺ›wiÄ™tami? Praca od 19 do 23 grudnia. Wymagania: van wielkoĹ›ci Transit lub wiÄ™kszy, telefon, GPS bÄ™dzie dodatkowym atutem. DzwoĹ„ pod nr. 07821676596 w godz. 10-18

SZUKAM PRACY Pani w Ĺ›rednim wieku, stateczna podejmie siÄ™ opieki nad domem i/lub osobÄ… starszÄ…, ewentualnie sprzÄ…tania, pomoc w kuchni itp. Tylko powaĹźne oferty. GraĹźyna 07518115473 Zaopiekuje siÄ™ Twoim dzieckiem w moim domu na Neasden, gwarantuje smaczne posiĹ‚ki, gry, zabawy oraz róşnorodne atrakcje. Cena do uzgodnienia. Ania, tel. 07724919246

Avon – łatwa, ciekawa, dochodowa dodatkowa praca na super zasadach, lepszych jak w Polsce. Przekonaj się sama! Złap za telefon i sprawdź! Magda, tel. 07727062239

MIESZKANIE do wynajęcia

Zostań konsultantką lub sales leaderem w firmie Avon. Praca dodatkowa lub jako główne źródło dochodu. Tel. 07742897875

PokĂłj dwuosobowy w czystym, przytulnym domu z ogrodem, w nowo wyremontowanym domu. Blisko stacji Tooting. ÂŁ120/tydz. 2 tyg. depozytu, rachunki wliczone. Tel. 07863210132

Potrzebny dekarz, cieśla i blacharz z własnymi narzędziami. Praca w zachodnim Londynie. Nie wymagana znajomość angielskiego. Tel. 07944963786 152x160_TTV_NowyCzas_4029.ai 14/09/2007 15:06:15 Elektryków z 16th edition NICEIC poszukuje-

W OD S R K F W\ \ U N X ] H

%

(NVWUD PLQXW\

]D C

M

Y

'$502

ÄŞ\WNRZQLNĂ?Z FK XÄŞ 7HUD] GOD ZV]\VWNL GRĂĄDGRZQLD ÄŠFLD 'DWD Z\JDÄžQLÄŠ SURPRFML

']ZRĂ? GR GRPX ] ] .RPĂ?UNL

CY

CMY

K

=DG]ZRÄ” Ä” QD

7(5$=

Wybierz 1 aby doladowac konto ÂŁ5. Otrzymasz smsa potwierdzajacego pobranie oplaty. Rozmawiaj godzinami wykorzystujac swoje darmowe minuty.

3ROVND tel. stacjonarny 3ROVND tel. komĂłrkowy 1LHPF\ tel. stacjonarny 6Â?RZDFMD tel. stacjonarny

2p/min 9p/min 1p/min 2p/min

Infolinia: 020 8497 4698 I www.auracall.com

Pokój 2-os. £90 lub jako jedynka £80. Thornton Heath 10min od stacji. Dom duşy z ogrodem, łazienką, kuchnią. Spokojni mieszkancy. Iwona tel.07724546469 North Finchley. Jedynka w umeblowanym, czystym mieszkaniu z internetem. 7min.do stacji. 1min. przystanki autobusowe i sklepy. £70/tydz. Rachunki wliczone. Tel. 07904546630 Muswell Hill. Dwie dwójki £105 i 95/tyg. Duşa jedynka, £80 w umeblowanym czystym mieszkaniu. Rachunki wliczone. 5 min. Tesco. 2 min. przystanki autobusowe. Tel. 07904546630 Willesden – pokój 1-osobowy, £80 pw., opłaty wliczone, 3 min. do stacji metra, b. dobra lokalizacja, internet, polska TV. Tel. 07894014391 ,07851390346 Manor House – wolne miejsce dla dziewczyny w pokoju 2-os. Podłączony internet. Mieszkanie w pełni wyposaşone, blisko metro. Tel. 07742614350

MIESZKANIA szukam Pokój dla męşczyzny lub miejsce w pokoju, południowo-wschodni Londyn, cena do £65/tydz. Tel. 07947731242, Robert

SPRZEDAM Sprzedam fotelik samochodowy od 0 do 13kg (miesiÄ…c uĹźywany, kolor jasny niebieski) ÂŁ50. Tel. 07862237692 Sprzedam dwa bilety lotnicze katowice-bournmouth na 5 styczen.80 funtow sztuka 07889976989

CM

MY

Leytonstone. DuĹźa jedynka w umeblowanym i wyposaĹźonym (internet, cyfra+), czystym domu (ogrĂłd), 5min. do stacji. Wszystkie rachunki wliczone Tel. 07904546630.

To proste‌ Spróbuj teraz!

*Terms & conditions: Ask bill payer’s permission. Calls charged per minute. Charges apply from the moment of connection to the service. Calls to the 020 number cost your mobile standard rate to a landline or may be used as part of your inclusive mobile minutes. Calls made to mobiles may cost more. Connection fee varies between 1.5p to 15p, depending on destination. To avoid auto recharge, hang up within 30 seconds of the warning. To stop auto recharge when credit is low, text AUTOOFF to 81616 (standard SMS rate). Information may be used for future marketing and updating purposes by Auracall & other selected companies & affiliates. You can opt out at anytime. This service is provided by Auracall Ltd. Agents required, please call 084 4545 3788.

OFFICE JUNIOR Location: PINCHBECK SPALDING LINCS Hours: 37.5 PER WEEK MONDAY - FRIDAY 9.00AM - 5.00PM Wage: ÂŁ10,000 - ÂŁ12,000 PER ANNUM Work Pattern: Days Employer: ASAP Personnel Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Required to work at busy transport desk within a recruitment agency. Will require excellent written and oral English and Polish. Will be required to undertake translation and general admin duties as required. How to apply: You can apply for this job by telephoning 01775 712212 and asking for Mike Riddell.

ASSEMBLY WORKER Location: BIRMINGHAM Hours: Monday to Friday, 8am to 4:30pm Wage: ÂŁ6.08 per hour Work Pattern: Days Employer: Negotium Employment Consultancy Ltd Pension: No details held Duration: TEMPORARY ONLY Description: Our Winster Grove client is seeking 4 assembly workers to join their team on the day shift. Duties to include the assembly of systems with the use of machinery. This is a diverse workforce and the knowledge of Polish would be advantageous. How to apply: You can apply for this job by telephoning 01242 577423 and asking for Martin Clark. CUSTOMER ASSOCIATES Location: BOSTON, LINCOLNSHIRE Hours: 16 HOUR WEEK, 4 DAYS FROM 7, BETWEEN 8.30AM AND 5.30PM. Wage: MEETS NATIONAL MINIMUM WAGE Work Pattern: Days , Weekends Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Retail experience is preferred but not essential. Duties include assisting customers, cashiering, housekeeping as well as any other related duties as and when required. The ability to speak Polish would be desirable however not essential. Some heavy lifting involved. How to apply: For further details please telephone Jobseeker Direct on 0845 6060 234. Lines are open 8.00am - 6.00pm weekdays, 9.00am 1.00pm Saturday. All calls are charged at local rate. Call charges may be different if you call from a mobile phone. The textphone service for deaf and hearing-impaired people is 0845 6055 255. Alternatively, visit your local Jobcentre Plus Office and ask for job reference BTN/4051. POLISH SPEAKING INTERPRETER Location: TYNE AND WEAR Hours: CALL-OFF BASIS, NO SET WORKING PATTERN, Wage: ÂŁ19,683- ÂŁ25,424 PRO RATA Work Pattern: Days Closing Date: 30/11/2007 Pension: No details held Duration: TEMPORARY ONLY Description: 8 month contract. We provide interpreters in over 40 languages to assist people who have limited English proficiency, to access health and social services in the North East of England. We are looking to recruit interpreters who can speak fluent English and Polish to work on a sessional basis to interpret for clients in a health and social services setting. You will be working mainly in Tyne and Wear but the service also covers Northumberland and County Durham, almost all appointments take place between 8 am and 6 pm weekdays and you should be available to accept appointments during these times. Payment is on an 'as

and when' basis with minimum payment of one hour for any appointment. No guarantee of hours can be made. Successful applicants are required to provide an enhanced disclosure. Disclosure expense will be met by employer. How to apply: For further details please telephone Jobseeker Direct on 0845 6060 234. Lines are open 8.00am - 6.00pm weekdays, 9.00am - 1.00pm Saturday. All calls are charged at local rate. Call charges may be different if you call from a mobile phone. The textphone service for deaf and hearing-impaired people is 0845 6055 255. Alternatively, visit your local Jobcentre Plus Office and ask for job reference WAC/11203.

RECEPTIONIST / ADMINISTRATION Location: WALSALL WEST MIDLANDS Hours: 37.5 MONDAY - FRIDAY BETWEEN 9.00AM -5.00PM Wage: ÂŁ6.00 PER HOUR Work Pattern: Days Employer: A to Z Travel Closing Date: 21/12/2007 Duration: PERMANENT ONLY Description: Previous experience required. Must be able to demonstrate fluent English and have a good knowledge of the Polish language. Must be able to use all appropriate computer systems. Duties will include liaising with both English and Polish staff. Pay can be negotiable depending on experience. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Shaz Ali at A to Z Travel, admin@a2ztraveluk.com. Advice about completing a CV is available from your local Jobcentre Plus Office. May also apply by post. No phone calls accepted. SITE ADMINISTRATOR Location: BIRKENHEAD, MERSEYSIDE Hours: 40 HOURS PER WEEK, 5 DAYS OVER 7, BETWEEN 8AM - 6PM Wage: MEETS NAT MIN WAGE Work Pattern: Days , Evenings , Weekends Employer: Orion - Project Services Duration: PERMANENT ONLY Description: Polish speaking administrator required. Must also have relevant proven experience with RSA Stage 1 and 2 in Typing or Word Processing Qualifications. Duties include all administration tasks for the Site Office. You can contact Julia Ciesielska for further details on 02890 454723. This position is temporary for approx. 15 months Excepted vacancy Race Relations Act 1976 (RRA). How to apply: You can apply for this job by telephoning 02890 454723 and asking for Julia Ciesielska. POLISH SPEAKING TEACHING ASSISTANT Location: LONDON, W7 Hours: 35 HOURS, MONDAY TO FRIDAY, 8.30AM TO 3.30PM Wage: MEETS NATIONAL MINIMUM WAGE Work Pattern: Days Employer: Empower Teachers Limited Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Must have relevant teaching assistant experience and speak Polish. Duties include supporting classroom teacher and children and translating where necessary How to apply: You can apply for this job by e-mail to info@empowerteachers.co.uk sending a CV/written application to Mahmuda Khanom at Empower Teachers Limited, 107-109 The Grove, London, E15 1HP. Advice about completing a CV is available from your local Jobcentre Plus Office. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Daniel Cooper at The Spirit Group (London), c/o 1-3 Denmark Street,, London, WC2H8LP, or to verseasadventures@thespiritgroup.com.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 30 listopada 2007

28 OGŁOSZENIA USŁUGI

DEAN MANSON SOLICITORS Tel: 020 8767 5000 Mon-Fri 09:30-17:30, Sat 12:00-17:00

KANCELARIA PRAWNA Kontakt: Katarzyna Bogucka (Trainee Solicitor) Solicitors: M. Mansoor, E. Baig, S. Bhatti Sprzedaż, kupno domów i mieszkań wynajem sklepów, biur etc Prawo pracy Prawo rodzinne Odzyskiwanie długów Prawo imigracyjne (pobyt stały, obywatelstwo) Prawo handlowe (kontrakty, biznes, spółki) Landlord and Tenant (spory, konrtakty) Odszkodowania powypadkowe (No win no fee) Odwołania od decyzji urzędowych Prawa człowieka i obywatela Testamenty, prawo spadkowe Spory/sprawy sądowe Prawo karne 243-245 MITCHAM ROAD, LONDON SW17 9JQ www.dmansonsolicitors.com Regulated by the Solicitors Regulation Authority

152x160_STD_NowyCzas_4029.ai 08/08/2007 12:06:07

GRPX GR G ']ZRÍ G

GR 3ROVNL

S PLQ MX RG

] WHO VWDFMRQDUQHJR

Po prostu wybierz 084 4831 4029

C

M

Y

CM

QDVWÆSQLH Z\ELHU] QXPHU GRFHORZ\

MY

CY

CMY

K

3ROVND tel. komórkowy /LWZD tel. stacjonarny 6 RZDFMD tel. stacjonarny ,UODQGLD tel. stacjonarny

7p/min - 087 1412 4029 5p/min - 084 4545 4029 3p/min - 084 4988 4029 3p/min - 084 4988 4029

Infolinia: 0870 041 4029 I www.auracall.com

To proste… Spróbuj teraz!

*Terms & conditions: Ask bill payer’s permission. All prices are per minute & include VAT. Calls billed per second. Minimum call charge 5p by BT. Cost of calls from non BT operators & mobiles may vary. Check with your operator. Charges apply from the moment of connection to the service. Calls made to mobiles may cost more, unless specifically mentioned in the destination list. Prices are subject to change without prior notice. Information may be used for future marketing and updating purposes by Auracall & other selected companies & affiliates. You can opt out at anytime. This service is provided by Auracall Ltd, Nicholas Peters Business Centre, 7b High Street, Barnet Herts EN5 5UE. Agents required, please call 0844 5453 788.

Podłączamy do Internetu. Odwirusowywanie. Skup-sprzedaż. Nowe i używane komputery i laptopy od £250. Odzyskiwanie danych. Wireless powiększanie zasięgu. WWW i inne. Dojazd gratis. www.startuj.co.uk; 0778 352 4096 Wróżka Sebila, przepowie Ci przyszłość, wskaże Ci szczśliwą gwiazdę, która będzie oświecała twoją ścieżkę życiową. Wróży z kart tarota i z ręki. Zdejmuje złe fatum. Tel. 07988553378

„Pogotowie komputerowe” £10/1h. Naprawa komputerów (desktopów/laptopów) i rozbudowa, instalacja Windowsa i innych programów, usuwanie wirusów, odzyskiwanie danych. Leszek 079 80 72 48 48

Trans-Pol Wywóz śmieci przeprowadzki pomoc drogowa 24/7 auto laweta. Tel. Andrzej 07862278730 lub 29

Laboratorium medyczne: THE PATH LAB Kompleksowe badania krwi na zawartość narkotyków, badania hormonalne, nasienia oraz na choroby przenoszone drogą płciową, EKG, USG. Tel.: 020 7935 6650, lub po polsku: Iwona 0797 704 1616

Profesjonalne ustawianie, usuwanie zakłóceń, sprzedaż polskich zestawów: 24h/24h, 7d/7d. Anteny telewizyjne. Polskie ceny. 0751 526 8302

Ustawianie anten satelitarnych. Tanio, szybko i dokładnie. Southampton i okolice Rafał Tel. 07845130500 rafbialy@o2.pl

Lotniska, całodobowy transport osobowy. Rozsądne ceny, punktualność, doświadczenie. Promocyjne ceny na kursy nocne. 0787 158 8072.

Dezynfekcja. Gryzie? Masz pluskwy? Bed-bugs? Dobre, skuteczne preparaty. Masz problem, dzwoń! 07928086070 Włodek.

Kręgarstwo, rehabilitacja, manualna Terapia, Diagnoza, Bioenergoterapia, porady Skutecznie i szybko Tel. 0795 867 7615


Były pretendent do tytułu WBO w wadze junior ciężkiej, Amerykanin Bobby Gunn chce spotkać się w kolejnej walce z byłym mistrzem świata WBC w kategorii półciężkiej, Tomaszem Adamkiem.

Boruc – Lewandowski 2:1

PIŁKA NOŻNA » Liga Mistrzów

Daniel Kowalski

Niezwykle dramatyczny przebieg miał „polski” mecz w grupie D. W piątej rundzie spotkań Celtic Glasgow, po bramce w ostatnich sekundach meczu, wygrał z Szachtarem Donieck 2:1.

mocnym strzałem pokonał Dmitrija Pjatowa. Zwycięski gol dla mistrzów Szkocji padł w ostatnich sekundach meczu, a gola na wagę trzech punktów strzelił Massimo Donati. W drugim meczu tej grupy lider AC Milan zremisował na wyjeździe z Benficą Lizbona 1:1. Tym samym podopieczni Carlo Ancelottiego zapewnili sobie awans do fazy grupowej rozgrywek.

Celtic Glasgow – Szachtar Donieck 2:1 (1:1). Bramki: Jiri Jarosik (45), Massimo Donati (90) - Brandao (4) Celtic: Artur Boruc; Gary Caldwell, John Kennedy (41-Steven Pressley), Stephen McManus, Lee Naylor (16Massimo Donati); Aiden McGeady, Paul Hartley, Scott Brown, Jiri Jarosik; Jan Vennegoor of Hesselink (79-Chris Killen), Scott McDonald. Szachtar Donieck: Andrij Pjatow; Darijo Srna, Oleksandr Kucher, Dmytro Czygrynski, Razvan Rat; Ilsinho (83-

TYPY piłkarskie

Ponownie witamy po kilkumiesięcznej przerwie w dziale typów-pewniaków tygodnia. Na łamach naszego tygodnika będziemy państwu doradzać jak ogrywać i doprowadzać do rozpaczy zakłady bukmacherskie. Tak więc do dzieła! 1. SUNDERLAND – DERBY typ: 1 kurs 7/10 Paddy Power

Mecz o tak zwane 6 „oczek” pomiędzy dwoma beniaminkami. Oba biedactwa odniosły zwycięstwa ponad dwa miesiące temu! Goście od 7 tygodni nie strzelili nawet gola w lidze. Stąd zmiana na stanowisku trenera, lecz wątpliwy jest sukces w debiucie Paula Jewella w starciu z podopiecznymi Roya Keane. Gracze z północno-wschodniej Anglii mają w końcu na rozkładzie Tottenham oraz Reading. Powinni zatem wykorzystac atut własnego boiska pomimo braku w składzie podstawowego obrońcy Słowaka Stanisława Vargi oraz pomocnika Kierana Richardsona i usadowić w ogonie tabeli „Baranów” z Derbyshire. 2. PORTSMOUTH - EVERTON typ: poniżej 2,5 bramek kurs 8/11 Paddy Power

Spotkanie bardzo trudne do trafnego typowania, gdyż oba zespoły są ostatnio na fali. Szczególnie gracze z Liverpoolu po fantastcznym zwycięstwie 7:1 z Sunerlandem znajdują się w wysokiej formie, także w rywalizacji na europejskich boiskach. "Portowcy" natomiast są niespodzianką tego sezonu i od września nie doznali porażki. Drużyna świetnie poukładana przez Harrego Redknappa powinna powalczyć w tym roku o miejsce w pierwszej szóstce. Do meczu z goścmi przystąpią jednak bez super snajpera Nwanko Kanu. Trudno więc będzie o gole w tym spotkaniu, mając na przeciw solidną defensywę Evertonu z reprezentacyjnym doświadczeniem: Lescott, Yobo, Valen.

Grzegorz Ostrożański

Dramat faworyta Norweg Aksel Lund Svindal, obrońca alpejskiego Pucharu Świata i wielki faworyt rozpoczętego niedawno sezonu, nie wystartuje w zawodach przez dłuższy czas – powiedział jego trener Marius Arnesen. Svindal uległ we wtorek groźnemu wypadkowi podczas treningu przed pucharowym zjazdem w amerykańskim Beaver Creek. Narciarz doznał podwójnego złamania nosa, ma pękniętą kość policzkową, a przede wszystkim piętnastocentymetrową ciętą ranę z tyłu uda. – Rana cięta jest bardzo, bardzo głęboka. To bardzo poważna kontuzja ocenił Arnesen. Nie chciał jednak sprecyzować jak długo potrwa przerwa w

startach jego podopiecznego. Jak podali organizatorzy Svindal stracił panowanie nad nartami podczas lądowania po skoku o nazwie „Golden Eagle”, uważanego za najtrudniejszy fragment trasy zjazdowej w Beaver Creek. 24-letni norweski narciarz objął prowadzenie w tegorocznej edycji Pucharu Świata w niedzielę, po wygraniu supergiganta w kanadyjskim Lake Louise. Zawody pucharowe w Beaver Creek rozpoczynają się w czwartek superkombinacją, a zjazd zaplanowano na piątek. Na wtorkowym treningu kontuzji doznał także Austriak Andreas Buder. Jego absencja w zawodach potrwa trzy tygodnie. (dako)

Londyn zarobił 123 mln!

29

SPORT

Władimir Jezerski), Tomas Hubschman, Mariusz Lewandowski, Jadson; Brandao, Cristiano Lucarelli (87-Oleksander Gładki). Ciekawy mecz obejrzeli kibice w Liverpoolu. Podopieczni Rafaela Beniteza w meczu o wszystko rozgromili FC Porto aż 4:1. Przy honorowej bramce dla gości asystował Przemysław Kaźmierczak. W drugim meczu tej grupy Besiktas Stambuł pokonał olimpique Marsylia 2:1. Szanse na awans mają wszystkie cztery zespoły, co sprawia, że w ostatniej kolejce czekają nas nie lada emocje. W grupie B Chelsea Londyn bez najmniejszych problemów rozgromiła na wyjeżdzie Rosenberg Trondheim aż 4:0, a pojedynek Valencii z Schalke zakończył się bezbramkowym remisem. Pewny awans przed ostatnią rundą spotkań mają tylko londyńczycy. Niespodziewanej porażki doznał Real Madryt, który przegrał w Bremie z tamtejszym Werderem 2:3. Olmipiakos Pireus wygrał drugie wyjazdowe spotkanie tej grupy z Lazio Rzym 2:1. W tej grupie teoretyczne szanse na awans również mają wszystkie zespoły. Niezbyt udany występ w bramce Manchesteru United zaliczył Tomasz Kuszczak. ManU wprawdzie pokonało Benficę 2:1, zapewniając sobie awans do dalszych gier, ale spory udział przy straconej bramce miał właśnie nasz reprezentacyjny bramkarz.

redakcja@nowyczas.co.uk

W bramce gospodarzy zagrał nasz reprezentacyjny bramkarz, Artur Boruc, a szeregi „jedenastki” z Doniecka wzmocnił Mariusz Lewandowski. Obaj zaprezentowali się przyzwoicie, choć występ tego pierwszego już od kilku dni stał pod wielkim znakiem zapytania. Zdaniem szkockich dziennikarzy Boruc nabawił się bowiem grzybicy palców, co bardzo przeszkadzało mu w grze. Szachtar bardzo szybko otworzył wynik meczu. W czwartej minucie Artura Boruca pokonał Brazylijczyk Brandao. Pięćdziesięciometrowego podania z głębi połowy Szachtara nie wybił John Kennedy i piłka trafiła pod nogi Brandao, który pewnym strzałem nie dał szans Borucowi. Celtik doprowadził do wyrównania tuż przed przerwą. W polu karnym Szachtara zderzyli się dwaj piłkarze ukraińskiej drużyny i nie zdołali zatrzymać Jiriego Jarosika, a Czech

NOWYCZAS 30 listopada 2007

Londyn, który w tym roku po raz pierwszy gościł Tour de France, zarobił na wyścigu 123 mln funtów (171 mln euro) - poinformował Transport for London (TFL), zarząd komunikacji stolicy Wielkiej Brytanii. Kibice, ekipy kolarskie i organizatorzy wyścigu wydali łącznie 88 mln funtów (122,5 mln euro), a reszta - to zysk z obsługi medialnej. Londyn zapłacił organizatorom wyścigu 1,5 mln funtów (2 mln euro) za prawo przeprowadzenia prologu i pierwszego etapu. Według szacunków władz miasta rywalizację kolarzy w ciągu dwóch dni obejrzało ponad dwa miliony kibiców.

bieg na przełaj

T Koszykarze Górnika Wałbrzych przegrali ze słowackim zespołem Spisska Nova Ves 93:99 (26:23, 18:30, 26:20, 23:26) w meczu 4. kolejki grupy B Środkowoeuropejskiej Ligi Koszykarzy (CEBL).

T 49-letniego mężczyznę, podejrzewanego o udział w tzw. "ustawianiu" wyników meczów piłkarskich, zatrzymali w środę dolnośląscy policjanci na terenie województwa mazowieckiego. Zatrzymany jeszcze w środę ma być przywieziony do Wrocławia.

T Mistrz olimpijski w zjeździe z igrzysk w Turynie (2006), Francuz Antoine Deneriaz nie wystartuje w konkurencjach szybkościowych podczas zawodów alpejskiego Pucharu Świata, które od czwartku do niedzieli będą rozgrywane w amerykańskim kurorcie narciarskim Beaver Creek. T Członkowie sejmowej Komisji Kultury Fizycznej i Sportu rozpatrzyli i zaopiniowali w środę dla komisji Finansów Publicznych projekt ustawy budżetowej na 2008 rok, w części dotyczącej kultury fizycznej i sportu. Na posła sprawozdawcę wybrano Macieja Płażyńskiego.

T Belgia pokonała w Szombathely Danię 3:0 (28:26, 25:22, 25:20) w pierwszym meczu preeliminacyjnego turnieju siatkarzy do igrzysk olimpijskich w Pekinie. T W wyniku nocnych opadów śniegu i ponad 20-centymetrowej warstwy świeżego puchu, jaki pokrył trasę narciarską w amerykańskiej miejscowości Beaver Creek, odwołano zaplanowany na środę trening zjazdu mężczyzn, przed zawodami alpejskiego Pucharu Świata. T Podczas zaplanowanego na 10 lutego 2008 roku Walnego Zgromadzenia, do statutu PZPN zostanie wpisany nowy organ związku, którego celem będzie walka z patologiami w polskim futbolu, m.in. korupcją i rasizmem.

T W piątek rozpoczyna się Rajd Wielkiej Brytanii, ostatnia, 16. tegoroczna eliminacja mistrzostw świata. Przez trzy dni kierowcy przejadą 1259,7 km w tym 359,5 km odcinków specjalnych. T Hiszpan Rafael Nadal ma poważne kłopoty ze stopami, co może wpłynąć na dalszy przebieg jego kariery - stwierdził w wywiadzie dla hiszpańskiej gazety "Diario de Mallorca" Toni Nadal, wujek i zarazem trener drugiego obecnie tenisisty świata.


NOWYCZAS 30 listopada 2007

30

SPORT I LIGA 1. Inko Team FC 2. Domax FC 3. Księgarnia Font 4. Janosiki 5. Olimpia 6. Kasa 7. D.P. Zibi&Jack 8. Piątka Bronka 9. Drink Team 10. KS 04 11. FC Archway 12. Kancelaria 13. Słomka B. 14. Varsovia 15. Anglopol

27 70 27 64 27 52 27 47 27 44 27 43 27 43 27 35 27 35 28 34 27 31 27 28 27 24 26 22 26 12

ZESTAW PAR OSTATNIEJ KOLEJKI:

Piątka Bronka – D.P Zibi&Jack, Anglopol – Domax FC, Janosiki – Słomka Builders Team, Kasa – Eco Build Olimpia, Varsovia FC – Dzikie Konie, FC Archway – Drink Team, Kancelaria Tęcza – Inko Team FC, KS 04 – pauzuje.

II LIGA 1. Scyzoryki 2. JS Construction 3. Young Juve 4. FC Polmar 5. Londynek.net 6. Koziołek 7. Giants 8. Sajdersi 9. Biało-Czerwone 10. White Wings S. 11. Inter Team 12. FC Hunters 13. Cygan FC 14. MacCity 15. Inter Poland 16. No F.E.A.R.

29 73 29 71 29 63 29 62 29 57 29 55 29 54 29 47 28 47 29 38 29 29 29 24 29 23 29 18 29 10 30 9

ZESTAW PAR OSTATNIEJ KOLEJKI:

FC Polmar – Biało-Czerwone Diabły, White Wings Seniors – Koziołek, Sajdersi – BiałoCzerwone Diabły, Inter Team – JS Construction FC, Cygan FC – Giants, FC Darlo-Londynek.net – Young Juve, Inter Poland – MacCity, Scyzoryki – Hunters.

III LIGA 1. Old Stars 2. Loft Rooms 3. Zawiszaki 4. Zacier 5. Katalonia 6. Jaga 7. FC Polska 8. Jaqshemash FC 9. Biała Wdowa 10. Hey Now FC 11. Czarny Kot FC 12. Barca Londyn 13. FC Ossa 14. Bulaj FC 15. Viagra 35 16. GP Builders

29 73 29 67 29 67 29 64 29 61 29 58 29 56 29 44 29 41 29 32 29 32 28 24 29 22 28 15 26 12 28 6

ZESTAW PAR OSTATNIEJ KOLEJKI:

Loft Rooms – GP Builders, FC Bulaj – Czarny Kot FC, FC Polska – Polska Katalonia, Zacier – Old Stars Neasden, Jaqshemash FC – FC Ossa, Barca Londyn – Zawiszaki, Biała Wdowa – Jaga Viagra 35 – Radio Hey Now.

nowyczas.co.uk

Zarząd CrewCard Polish 5-A-Side Polish League prowadzi nabór nowych drużyn i sędziów piłkarskich, którzy chcą spróbować swoich sił w największej polonijnej lidze piątek piłkarskich na świecie. Zgłoszenia prosimy kierować na adres: zarzadligi@op.pl

Koniec z amatorstwem

PIŁKA NOŻNA »

CrewCard Polish 5-A-Side Polish League

CrewCard Polish 5-A-Side Polish League to największa polonijna liga piłkarska na świecie. W trzech klasach rozgrywkowych rywalizuje blisko pięćdziesiąt zespołów. W najbliższą sobotę rozegrana zostanie ostatnia kolejka bieżącego sezonu. Tytuł mistrzowski już kilka tygodni wcześniej zapewniło sobie Inko Team FC. Londyńska liga ma już trzyletnią historię. Założył ją i prowadził polski pracownik Royal Mail, Mariusz Stopa. Rozgrywki rozrastały się w ekspresowym tempie. W krótkim czasie w trzech ligach uzbierało się ponad czterdzieści drużyn. Wraz z ilością zespołów wzrosła też jednak ilość spraw organizacyjnych, z którymi trzeba się uporać. Ambitny działacz z miesiąca na miesiąc przestawał nad tym wszystkim panować. Liga miała hojnego sponsora, ale nie do końca wiadomo było jakie pod koniec sezonu czekają nagrody na zwycięzców. Podczas meczów nie było ani ochrony, ani też żadnej opieki medycznej. Praktycznie w każdy weekend na boisku docho-

dziło do chuligańskich ekscesów. Nie rzadko dochodziło do pobić. Dlatego też grupa osób uczestniczących w rozgrywkach postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Odsunięto od władzy Mariusza Stopę, a na jego miejsce powołano sześcioosobowy Zarząd ligi, który od teraz decyduje o wszystkim co się w lidze dzieje. A dzieje się bardzo wiele i w końcu wszystko rozwija się we właściwym kierunku. Wcześniejszego sponsora Western Union zastąpiła inna firma z branży usług finansowych – CrewCard. Na dobry początek podpisano osiemnastomiesięczną umowę, która obowiązywać będzie do zakończenia przyszłego sezonu. Mecze odbywają się z udziałem trzech arbitrów. Na bo-

iskach pojawiła się ochrona, jest obsługa medyczna, a sama organizacja wstąpiła w szeregi London Football Association. Teraz nie jest to już „dzika” liga, ale profesjonalnie prowadzona organizacja, która powoli wychodzi z finansowej zapaści (pozostałość po założycielu ligi) i ma bardzo ambitne plany na przyszłość. Kto ma ochotę bliżej poznać środowisko piłkarskie w Londynie zapraszamy na imprezę kończącą obecny sezon. Już za tydzień, 9 grudnia na stadionie Vale Farm Sports Centre rozegrany zostanie mecz sezonu: reprezentacja ligi kontra mistrz (początek meczu o godzinie 13:30). Trzy i pół godziny później w restauracji Łowiczanka w POSK-u odbędzie się ofi-

cjalne zakończenie sezonu. Nie zabraknie znakomitości piłkarskich z dużych boisk. Obecność potwierdzili m.in.: utalentowany bramkarz Arsenalu Londyn i reprezentacji Polski – Łukasz Fabiański, napastnik Lecha Poznań – Piotr Reiss oraz były trener kadry narodowej – Janusz Wójcik. Świat polityki i finansów reprezentować będzie premier Kazimierz Marcinkiewicz. Podczas imprezy odbędzie się aukcja charytatywna. Do wygrania sporo atrakcyjnych pamiątek sportowych. Bilety oraz wszystkie informacje uzyskać można pod numerem tel: 07912942809.

Daniel Kowalski

Powoli wszystko naprawiamy

Krzysztof Wiciak:

Z prezesem CrewCard Polish 5-A-Side Polish League, Krzysztofem Wiciakiem rozmawia Daniel Kowalski Na organizację ligi narzekano już od dawna. Większość skarżyła na bezpieczeństwo, ale zawsze na narzekaniu się kończyło… – Myśl o przejęciu ligi kłębiła się w naszych myślach już od pewnego czasu. Przecież jedna osoba nie jest w stanie okiełznać rozgrywek z udziałem kilkudziesięciu drużyn. Mariusz Stopa po prostu nie dawał sobie rady. Kulminacyjnym punktem był wypadek, który wydarzył się na początku marca tego roku. Podczas jednego z meczów, w wyniku zderzenia się dwóch piłkarzy, jeden z nich o mało się nie udusił. Główny organizator w tym momencie gdzieś się „zapodział”. Wtedy powiedzieliśmy sobie, że trzeba coś z tym zrobić. I od słów przeszliśmy do czynów. Jakie były pierwsze decyzje nowego Zarządu? – Pierwszą zmianą jakiej dokonaliśmy to sposób organizacji całych rozgrywek. Od marca tego roku na boisku mamy osobę która dba o bezpieczeń-

stwo, jest też z nami przez cały czas opieka medyczna. Mecze prowadzi trzech sędziów. To trzy najważniejsze cechy, które nas różnią od ligi Mariusz Stopy. Powoli wszystko naprawiamy.

Macie więc sukcesy, a czy są jakieś porażki? – Jest jedna kwestia, której nie do końca udało nam się załatwić. Otóż planowaliśmy w ramach wpisowego ubezpieczyć wszystkich zawodników. Nie udało się, ponieważ poprzedni organizator zostawił ligę z 14-tysięcznym długiem. Musieliśmy więc przede wszystkim myśleć o tym, aby zamknąć budżet. Na tą chwilę drużyny ubezpieczają się we własnym zakresie, a my pomagamy jedynie załatwić wszystko od strony formalnej. Z powodu debetu przy przejęciu ligi w tym sezonie nie przewidujemy super nagród. Na to przyjdzie czas w późniejszym czasie. Przyszłoroczny budżet nie będzie już obciążony żadnymi zobowiązaniami.

Czy planujecie ekspansję poza Anglię. Można przecież zarejestrować ligę w PZPN-ie i wziąć udział w corocznym Pucharze Polski? – Udział w Pucharze Polski to tylko jeden z pomysłów. Wiele wskazuje na to, iż mistrz ligi będzie nas też reprezentował na turnieju w Monachium pod koniec lutego przyszłego roku. Wszystko jest na razie w trakcie załatwiania. Reprezentację ligi czeka natomiast rewanż z dziennikarzami, tym razem w Warszawie. Podobno rezygnujecie z sezonu halowego? – Z powodu napiętego terminarza nie ma za bardzo czasu na regularne rozgrywki. Jeśli zgłosi się jednak odpowiednia ilość drużyn zorganizujemy jakiś mały turniej w hali, coś w rodzaju Ligi Mistrzów.

Już za tydzień uroczyste zakończenie tegorocznego sezonu. Dla kibiców przygotowaliście sporo atrakcji… – Chcemy aby był to stały punkt każdego sezonu. Jeśli ktoś zdecyduje się nas odwiedzić na pewno nie będzie żałował. Zaprosiliśmy znanych piłkarzy, trenerów, polityków. Organizujemy aukcje charytatywną. Serdecznie wszystkich zapraszam.

Dziękuję za rozmowę i życzę sukcesów i zrealizowania planów. Dziękuję.


NOWYCZAS 30 listopada 2007

Koniec wojny? Nowy minister sportu Mirosław Drzewiecki nieoczekiwanie pojawił się na środowym posiedzeniu zarządu PZPN w hotelu Sheraton i osobiście podziękował prezesowi Michałowi Listkiewiczowi oraz w ogóle całemu związkowi za „olbrzymie sukcesy sportowe i organizacyjne w ostatnich latach”.

Wisła liderem

PIŁKA NOŻNA » Ekstraklasa

Zakończyła się runda jesienna ekstraklasy. Jednak jeszcze w tym roku ze względu na mecze reprezentacji zostaną rozegrane awansem dwie kolejki już z wiosny. Na półmetku bezkonkurencyjna jest Wisła Kraków, która ma 10 punktów przewagi nad drugą w tabeli Koroną. Tak dobrego wyniku i tak dużej przewagi Wisła jeszcze nigdy nie miała. Zespół z Krakowa to pewny kandydat do tytułu mistrzowskiego, bo taką przewagę trudno roztrwonić. Wisła nie przegrała w lidze meczu! Tymczasem nadchodzą jeszcze wieści, że klub może zostać wzmocniony. Wisłę postraszyło w ostatniej kolejce Zagłębie. Sosnowiczanie zagrali po raz pierwszy w tym sezonie na własnym stadionie wyposażonym w nowe oświetlenie i murawę i trochę lidera postraszyli. Wisła szybko zdobyła prowadzenie, ale później padła bramka wyrównująca. Dopiero w końcówce Paweł Brożek zaaplikował Zagłębiu jeszcze dwa gole. Dzię-

ki temu został też samodzielnym liderem klasyfikacji najlepszych strzelców ekstraklasy. Ma na koncie 11 bramek i wyprzedza Jarka z Górnika i klubowego kolegę Zieńczuka – obydwaj po 10 goli. Obudziło się Zagłębie Lubin. Mistrz Polski wysoko pokonał wicelidera Koronę Kolportera. Nowy trener Ulatowski zdobył już z zespołem w czterech meczach 10 punktów. Po raz pierwszy od miesięcy w meczu wyjazdowym wygrała Legia. Kolejka była zresztą mało szczęśliwa dla gospodarzy. Nikt z nich swojego meczu nie wygrał.

Andrzej Brzeski

Wyniki 15 kolejki: Górnik – Widzew 1:1, Polonia B. – Legia 1:2, Jagiellonia – Ruch 1:1, Cracovia – Bełchatów 0:2, ŁKS – Lech 1:2, Groclin – Odra 0:0, Kolporter – Zagłębie L. 1:4, Zagłębie S. – Wisła K. 1:3.

POLACY ZA GRANICĄ Boruc pauzował na trybunach, bo odmroził sobie w Chorzowie palce u stóp. W Szkocji zagrał tylko 90 min Szamotulski. W Bundeslidze 74 minuty grał Krzynówek, a cały mecz Mięciel, który strzelił dla Bochum 2 gole. 63 minuty zagrał Piszczek, a 90 Wichniarek (obydwaj Hertha), 46 min. Błaszczykowski (Borussia), a Zdebel z Bochum zaliczył żółtą kartkę (46 min w Bochum). W Holandii cały mecz zagrał dla Heerenveen Matusiak. Nieźle zagrał w Lidze mistrzów Janczyk (cały mecz w CSKA). Kuszczak stanął w bramce Manchesteru United, ale gol dla gości padł po jego błędzie. Bramki strzelili: Fojut dla Luton Town w Pucharze Anglii i Ślusarski w Championship dla Blackpool FC.

1. Wis∏a Kraków

15 41

2. Kolporter Korona Kielce

15 31

3. Legia Warszawa

15 31

4. Lech Poznaƒ

15 29

5. Groclin Grodzisk Wlkp.

15 26

6. Zag∏´bie Lubin

15 25

7. Górnik Zabrze

15 24

8. GKS Be∏chatów

15 23

9. Jagiellonia Bia∏ystok

15 20

10. MKS Cracovia Kraków

15 16

11. Ruch Chorzów

15 14

12. Polonia Bytom

15 14

13. Widzew ¸ódê

15 13

14. Odra Wodzis∏aw Âlàski

15 13

15. ¸KS ¸ódê

15 8

16. Zag∏´bie Sosnowiec

15 3

O tym jak dumni są Anglicy, od dawna wiadomo. Co więcej, często z góry spoglądają na rywali oraz zawsze wymieniają siebie w roli bezdyskusyjnego faworyta na przodownictwo w grupie. Tym razem skończyli na najniższym z podium, za Chorwatami i Rosjanami. Nie tylko duma narodowa i wieczne poczucie wyższości ucierpiały. Wszyscy wokół mówią już o stratach finansowych – liczonych w miliardach funtów – z powodu niezakwalifikowania się do gry na boiskach Austrii oraz Szwajcarii. Oczywiście zwolniono trenera, lecz to jest uniwersalna zasada, a nie tylko synów Albionu. Trener jak zawodzi to pierwszy przecież leci z posady, szczególnie w przypadku drużyny narodowej. Tak jest wszędzie. Angielskie mass media szukają jednak innych ofiar, gdyż głowa Steve McClarena to z pewnością za mało. Owszem pod-

czas weekendowej kolejki Premiership wygwizdano – i dobrze – najlepiej opłacane na świecie gwiazdy angielskie, które zawiodły 90-tysieczną widownię na Wembley oraz miliony rodaków zasiadłych w pubach, czy przed domowym ekranem. Rozczarowani fani dali więc w sobotę oraz niedzielę trafny upust złości bucząc na angielskich reprezentantów. Niestety władze Angielskiej Federacji Piłkarskiej wraz z wysoko nakładowymi gazetami na wyspie obwinili za niepowodzenia zbyt dużą ilość imigrantów grających na codzień w Premiership. Dziwne, zarabiają przecież zdecydowanie mniej – poza kilkoma super gwiazdami – niż choćby przeciętny angielski piłkarz. To właśnie piłkarze spoza Wysp od lat prowadzą swoje angielskie drużyny klubowe do sukcesów na arenie międzynarodowej, podnosząc tym samym pre-

SPORT bieg na przełaj

T W przełożonym meczu naszej grupy eliminacyjnej do ME, który już nie miał znaczenia dla kolejności zespołów, Serbia pokonała 1:0 Kazachstan. Serbowie zagrali w rezerwowym składzie. Ostatecznie zajęli 3 miejsce za Polską i Portugalią.

W Pucharze Ekstraklasy Legia Warszawa i Cracovia Kraków są niepokonane od pięciu kolejek. Bez wygranej jest ŁKS Łódź. Grupa A: Ruch Chorzów – Legia Warszawa 0:1 (0:0), ŁKS Łódź – Groclin Dyskobolia Grodzisk Wlkp. 2:3 (2:1). Grupa B: Odra Wodzisław Śląski – Lech Poznań 2:0 (1:0), Zagłębie Lubin – Polonia Bytom 1:0 (1:0). Grupa C: Cracovia Kraków – Jagiellonia Białystok 1:0 (1:0), Korona Kielce – Widzew Łódź 2:0 (2:0). PUCHAR ULEB KOSZYKARZY Koszykarze PGE Turowa Zgorzelec i ASCO Śląska Wrocław pokonali silne zespoły z Rosji i Francji w meczach 4. kolejki Pucharu ULEB. Po zaciętej walce i dogrywce wyższość lidera grupy D Chimki Moskwa musieli uznać koszykarze Anwilu Włocławek (99:102). Zespół ze Zgorzelca pokonał na wyjeździe wicemistrza Rosji UNIKS Kazań 80:75, a wrocławianie we własnej hali wygrali z wiceliderem tabeli ligi francuskiej ASVEL Villeurbanne różnicą 13 punktów (78:65). Rywalizacja w pierwszej fazie ULEB Cup w dziewięciu sześciozespołowych grupach potrwa do 22 stycznia 2008. Do 1/16 finału awans wywalczą po trzy najlepsze drużyny z każdej z dziewięciu grup oraz pięć kolejnych z najlepszym bilansem punktów. Anwil jest czwarty, a Śląsk i Turów prowadzą w swoich grupach.

Wyspiarska panika

stiż Premiership, czyniąc ją ligą generującą najwięcej zysku spośród wszystkich na świecie. Nawet League One (II liga) znalazła się w pierwszej dziesiątce tego zestawienia. W dodatku stranieri podnoszą poziom najbogatszej i urozmaicają jedną z najsilniejszych piłkarsko lig świata. Angielska młodzież jak najbardziej powinna się właśnie na nich wzorować , a nie na rozkapryszonych rodzimych gwiazdach futbolu wydających swe pseudo-autorskie wspomnienia w wielotysięcznych nakładach co kilka lat. Wystarczy przyjrzeć się naszym zachodnim sąsiadom. W Bundeslidze rodzimych piłkarzy jest także poniżej 50 proc. Podobnie więc, jak w Premiership. Ale Niemcom jakoś udało się awansować do mistrzostw Europy . W dodatku na kilka kolejek przed końcem rozgrywek grupowych. Uważam, że rywale: Czechy

31

oraz Irlandia nie ustępują bynajmniej piłkarsko graczom Chorwacji czy Rosji. Presja awansu na austriacko-szwajcarski turniej też była tam olbrzymia. Awansowali zasłużenie, nie licząc na prezenty – jak w przypadku podopiecznych McClarena – w postaci pośrednich gier pomiędzy rywalizującymi przeciwnikami z grupy. Wyspiarze więc powinni zacząć winić najpierw siebie, szukając jednocześnie sposobów na podwyższenie własnych kwalifikacji. Choćby np. niedawny pomysł z wydłużeniem okresu edukacyjnego do 18 lat, a nie ograniczaniem ilości emigrantów nad Tamizą. Porażka piłkarskiej drużyny narodowej Anglii jest więc, kolejnym elementem-przykładem kryzysu dosięgającego rodzime społeczeństwo zamieszkałe na Wyspie. Szkoda tylko, że kilka najbardziej popularnych gazet stara się kolejnym niepowodzeniem obarczyć winą cudzych zostawiając swoich w spokoju, są ich klientami.

Grzegorz Ostrożański

T W RPA dokonano losowania grup eliminacyjnych do Mistrzostw Świata. Polska trafiła do grupy 3. Naszymi przeciwnikami będą Czechy, Słowacja, Słowenia, Północna Irlandia, i San Marino. Bezpośredni awans na mistrzostwa uzyskają najlepsze zespoły z grupy, zespoły z drugich miejsc zagrają w barażach. Zadowoleni mogą być kibice, którzy mają wszędzie blisko na mecze wyjazdowe (w Irlandii już są). Niektórzy mówią nawet o grupie marzeń.

T Maciej Żurawski nadal negocjuje z Los Angeles Galaxy. Żurawski grał w Celticu tylko końcowe 13 minut w meczu z Aberdeen. O Polaka zabiega też Chicago Fire, które chciałoby przyciągnąć na swój stadion polskich kibiców. Bramkarz ŁKS Wyparło otrzymał ofertę gry w PGE GKS Bełchatów. Z Łodzi może także odejść kolejny ulubieniec miejscowych kibiców Madej. Damian Gorawski był na testach w Ipswich Town i spodobał się podobno menedżerowi zespołu. Jerzy Dudek może wrócić do polskiej ligi. Trener Beenhakker uważa, że „jak chce grać w kadrze, niech wraca”. Wisła chce podpisać kontrakt z Frankowskim, który od kilku tygodni trenuje w Krakowie. T Pele twierdzi, że odkrył wielki talent i to Polaka. W turnieju jego imienia wystąpił w młodzieżowym zespole Sheffield Zeyn Alabidin S-Latef. Urodził się w Szwecji, gra w Anglii i ma polskie obywatelstwo. Jest powoływany do kadry U-17. T Towarzyskie mecze bokserskie Polaków z Irlandczykami zakończyły się dwoma wygranymi naszych reprezentantów 14:6 i 10:6. Był to test przed turniejami kwalifikującymi do olimpiady w Pekinie.

T Belgia i Dania to konkurenci naszych siatkarzy w prekwalifikacjach olimpijskich. Wygrany spotka się z najlepszym zespołem grupy, w której grają Węgry, Finlandia i Estonia. Zwycięzca zyska prawo do dalszych gier na turnieju w Izmirze. W ramach sprawdzianu do turnieju Polska przegrała dwukrotnie z Czechami 0:3 i 1:3.



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.