nowyczas2007/054/042

Page 1

BASIL PAO

Michael Palin »12

Viva Bavaria »13

Góralskie wesela, Nowa Huta, Lech Wałęsa i Salman Rushdie, czyli Polska w „Nowej Europie” oczami sławnego podróżnika, pisarza i aktora, jednego z twórców legendarnego Monty Pythona

Wypito 6,7 mln litrów piwa, zjedzono 104 woły, niezliczoną ilość precli, prażonych orzechów oraz owoców w czekoladzie. A Bawaria stała się bogatsza o kolejny miliard euro.

NOWYCZAS NEW TIME – THE POLISH WEEKLY IN GREAT BRITAIN

Nr 42 (54) LONDON 19 October 2007

ISSN 1752-0339

FREE

Demokracja po polsku

W

„Nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym” – stanowi punkt 32 Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej. W 60-tysięcznym Mielcu na Podkarpaciu głosować można w 30. obwodach, w Wielkiej Brytanii utworzono ich jedynie 20. Niezależnie od spodziewanej frekwencji, wielu Polaków na Wyspach zostało pozbawionych prawa głosu. Mikołaj Skrzypiec

ne idee demokratycznego społeczeństwa – sprawiły, że podjęła decyzję: Polacy z Brighton muszą zagłosować. Tak zaczęła się kampania, która ma na celu porównaniu do wyborów w ro- uświadomienie polskiej społeczności istoty deku 2005, liczba utworzonych w mokracji i wyborów, oraz zaprowadzenie możtym roku punktów wyborczych liwie wszystkich chętnych do urn. Plakaty i i tak jest duża, wtedy dostępne ulotki po polsku, ogłoszenia i poczta pantoflobyły jedynie dwa. Nie zmienia wa – Claire wykorzystuje wszystkie sposoby, by to w żadnym stopniu faktu, iż na mapie zabra- choćby części Polaków powiedzieć, że nasz głos kło wielu miast, gdzie przebywa tysiące Pola- jest ważny. Szkoda, że dużej liczby tych ków i gdzie nie ma możliwości głosowania na potencjalnych głosów w wyborach powszechmiejscu. W Wielkiej Brytanii i Irlandii zareje- nych zabraknie. Claire przeprowadziła szybką strowało się 68,3 tys. chętnych do głosowania, zbiórkę pieniędzy na wynajęcie autobusu do Londynu, by zabrać każdego, kto wyrazi chęć dwa lata temu 5 tys. W efekcie, warunek powszechnych wybo- oddania swojego głosu w niedzielę. O swoim rów nie został uwzględniona na terenie Anglii, zamiarze poinformowała Ambasadę RP, najco teoretycznie mogłoby być podstawą do za- pierw faksem, później osobiście. Wraz z dokukwestionowania wyników zbliżającego się gło- mentami, listami polecającymi i kosztorysem za sowania – tak twierdzi Claire Dimyon, akty- autobus, złożyła na ręce urzędnika ambasady wistka i działaczka społeczna z Brighton, w pismo od władz Brighton and Hove Council, w którym zabrakło lokalnego punktu wyborcze- którym jasno stwierdza się, że miasto zapewni go dla polskich obywateli, chociaż mieszka tam pomieszczenia do głosowania dla Polaków. ponad 5 tys. Polaków. Jej wielka pasja i sympa- Konsulat musiałby jedynie przysłać kwestiona104320_Nowy Czas_50x50.qxd 24/8/07 9:00 am Page 1 tia dla Polski oraz jak mówi – silnie zakorzenio- riusze i komisję, resztę mogliby zorganizować m.skrzypiec@nowyczas.co.uk

Szybki, bezpieczny i zaufany sposób przesylania pieniedzy c do Polski.

TM & © 2007 MoneyGram. All rights reserved.

Anglicy. Taką samą odpowiedź uzyskaliśmy z londyńskiego Royal Borough of Cheslea & Kensington. Zdaniem ambasady było już oczywiście za późno na tworzenie dodatkowych okręgów, bo procedury są zbyt długie. Wszystko to jednak nie przekonuje pani Dimyon: – To absurd i komunistyczne myślenie o demokracji – mówi. – Kiedy w Brighton głosują np. Włosi, ich konsulat musi jedynie zadzwonić do urzędu i sprawa załatwiona, a podczas rozmowy w Ambasadzie RP, odniosłam wrażenie, że jej przedstawiciel nawet nie wiedział, że takie możliwości istnieją. Do wspomnianych wcześniej dokumentów Claire dołączyła również opinię prawnika, specjalisty w dziedzinie praw człowieka, która stwierdza, że sposób przeprowadzenia wyborów może być podstawą do zakwestionowania ich wyników, także ze względu na brak zastosowania dobrze znanych na Zachodzie metod: głosowania pocztowego lub elektronicznego. Sporo zastrzeżeń prawnik wyraził również co do obowiązku rejestracji i ochrony danych osobowych wyborcy. – W polskim podejściu często widać brak wiary

»3

Emigracja w fotografiach Markiewicza »4 Kolekcjoner ulicznych znalezisk trafił na pudło pełne zdjęć dokumentujących życie pierwszej fali polskiej emigracji. 1200 fotografii…

Jestem Baskiem

»8

O tym, czy trzeba urodzić się Baskiem, żeby nim być, czy terroryzm to sposób na niepodległość, co to jest patriotyzm – opowiada Jose Conde, Hiszpan z urodzenia, mieszkaniec kraju Basków.

PIF-PAF »17 W kinie Vue na Shepherd’s Bush, odbędzie się pierwszy festiwal polskiego kina niezależnego. Pif Paf – Polska i Film, Polska a Film.

Weź udział w konkursie!

RAZ DWA TRZY • ACID DRINKERS • PROLETARYAT• DARMOWE BILETY! STR. 17


NOWYCZAS 19 października 2007

2

Prawda jest zawsze tylko córką ZASU

DRUGA STRONA Poczta Szanowna Redakcjo, Bardzo dziękuję za artykuł „Człowiek z charakterem” Pana Marcina Piniaka z 12 października . Przeczytałam go naprawdę z ciekawością. Jak słusznie zostało zauważone, jego autor, Pan Marcin, ma talent, a przy tym jest odważny, a te dwie cechy są bardzo ważne i w połączeniu stwarzają niesamowite możliwości. Wyrażę to tak, sposób, w jaki artykuł został napisany, wzbudził moją uwagę i zainteresowanie dużo bardziej niż sam jego temat i bohaterowie. Gdyby więcej było takich „pismaków" jak Pan Marcin Piniak chętniej i ciekawiej

NOWYCZAS 63 King’s Grove London SE15 2NA Redakcja Tel.: 0207 639 8507 redakcja@nowyczas.co.uk listy@nowyczas.co.uk Redaktor naczelny: Grzegorz Małkiewicz g.malkiewicz@nowyczas.co.uk Redakcja: Teresa Bazarnik t.bazarnik@nowyczas.co.uk Robert Rybicki ryba@nowyczas.co.uk Elżbieta Sobolewska, e.sobolewska@nowyczas.co.uk Zdjęcia: Damian Chrobak, Daria Danowska Współpraca: Grzegorz Borkowski, Andzej Brzeski, Krystyna Cywińska, Piotr Dobroniak, Jolanta Drużyńska, Katarzyna Depta-Garapich, Stefan Gołębiowski, Mikołaj Hęciak, Agata Kosmacz, Marek Kremer, Grzegorz Ostrożański, Aleksandra Ptasińska, Marcin Piniak, Waldemar Rompca, Bartosz Rutkowski, Anna Alicja Sikora, Mikołaj Skrzypiec, Zofia Sołtys, Alex Sławiński, Anna Wendzikowska, Krzysztof Wojdyło

Dział Marketingu Tel./fax: 0207 358 8406 mobile: 0779 158 2949

czytałoby się londyńskie gazety. Brawo Panie Marcinie!!! Z wyrazami szacunku Agata Zienkiewicz Szanowny Panie, Zaskoczyło mnie to samą, ale pański artykuł (Człowiek z charakterem) wzbudził we mnie pozytywne emocje. Ucieszył mnie fakt, ze miałam niewątpliwą przyjemność czytania reportażu, którego celem było ukazanie prawdziwej rzeczywistości, nie takiej jak ją sobie wyobrażamy, lecz odartej w brutalny sposób ze słodkiej warstwy lukru kłamstwa i mdłych uogólnień. Jakże mi brakuje takiego języka we wszystkich polsko-londyńskich gazetkach… przesłodzonych, bez cienia

Sobota, 20.10 – Jana, Ireny 1632 – Urodził się Christopher Wren, angielski architekt, matematyk i astronom; projektant londyńskiej katedry św. Pawła. 1740 – Na podstawie sankcji pragmatycznej arcyksiężną Austrii, królową Czech i Węgier została Maria Teresa, córka cesarza Karola VI. Niedziela, 21.10 – Jakuba, Urszuli 1805 – Bitwa morska pod Trafalgarem; flota angielska pod dowództwem admirała Horacego Nelsona pokonała połączone floty hiszpańską i francuską. 1923 – Urodził się Walerian Borowczyk, grafik, reżyser filmowy. Twórca m.in. „Dziejów grzechu”.

krytyki, pomocnych do bólu, wiedzących wszystko na każdy temat. Wracając jednak do treści pańskiego artykułu, nasuwa mi się myśl, że choć opisana rzeczywistość jest prawdziwa, szczera i nie łechce, to jednak nie odkrywa przed nami niczego nowego. Jeśli w miejsce pana Adama Polaka, wstawilibyśmy Araba Ibrahima, Hindusa Rajiva lub Anglika Jamesa, obraz „London Reality” pozostałby niezmieniony. Ja się zachowaniem pana Adama nie oburzam, ale też nie pochwalam. Myślę, że udało się panu w świetny sposób opisać jednostkę ludzką, która dokonała wyboru: pieniądz ponad godność ludzką, wyzysk ponad uczciwość, fałsz ponad prawdę. I to jest

Poniedziałek, 22.10 – Filipa, Halki 1943 – Urodziła się Catherine Deneuve, francuska gwiazda filmowa. Wtorek, 23.10 – Marleny, Seweryna 1947 – Urodził się Kazimierz Deyna, najlepszy piłkarz Polski w historii, mistrz i wicemistrz olimpijski (1972, 1976); król strzelców turnieju olimpijskiego (1972). 1950 – Po raz pierwszy na warszawskie ulice wyjechała miejska taksówka. Środa, 24.10 – Antoniego, Marcina 1795 – Austria, Prusy i Rosja zawarły porozumienia dotyczące III rozbioru Polski. 1931 – W USA gangster Al Capone został skazany za przestępstwa podatkowe. Czwartek, 25.10 – Darii, Ingi 1952 – Uruchomienie polskiej stacji telewizyjnej. W Warszawie w studiu telewizyjnym został nadany pierwszy ogólnopolski program polskiej TV. 1965 – Pokojową Nagrodę Nobla otrzymał UNICEF (Fundusz Narodów Zjednoczonych Pomocy Dzieciom).

marketing@nowyczas.co.uk Remigiusz Farbotko remi@nowyczas.co.uk Anna Singh a.singh@nowyczas.co.uk Mikołaj Skrzypiec m.skrzypiec@nowyczas.co.uk Wydawca: CZAS Publishers Ltd Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń oraz zastrzega sobie prawo niezamieszczenia ogłoszenia.

Waluty GBP 12.10 15.10 16.10 17.10 18.10

5.33 5.32 5.33 5.32 5.32

Euro 12.10 15.10 16.10 17.10 18.10

3.73 3.72 3.72 3.71 3.71

Licznik

10 Tyle milionów szwedzkich

koron warta jest słynna Nagroda Nobla

16 Dni wystarczyło, by uczestnicy monachijskiego Oktoberfest wypili 6,7 milionów litrów piwa.

Prenumeratę zamówić można na dowolny adres w UK,

Liczba wydań

UK

UE

bądź też krajach Unii. Aby dokonać zamówienia należy wypełnić i odesłać formularz na podany poniżej adres wraz z załączonym czekiem lub postal order na odpowiednią kwotę. Tygodnik wysyłany jest w dniu wydania.

13

£25

£40

26

£47

£77

52

£90

£140

Imię i nazwisko .............................................................................................

Czas Publishers Ltd. 63 Kings Grove London SE15 2NA

Rodzaj prenumeraty ...................................................................................... Adres .............................................................................................................. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Kod pocztowy.................................. tel. ........................................................ Prenumerata od numeru ................... (włącznie)

C

Leonardo da Vinci

Kartki z kalendarza Piątek, 19.10 – Jana, Pawła 1984 – Jeden z najokrutniejszych mordów schyłkowej PRL. Funkcjonariusze SB porwali, a następnie zamordowali nad Zalewem Wiślanym w okolicach Włocławka księdza Jerzego Popiełuszkę. 1987 – Czarny poniedziałek na giełdzie przy Wall Street.

nowyczas.co.uk

smutne. Wiemy jednak też, że można się wyrwać z „determinizmu przynależności kastowej” nie gubiąc po drodze swojego człowieczeństwa, mając świadomość wyboru postępowania, możliwość myślenia poza schematami narzuconymi przez ogół. Mam nadzieję, że kiedyś przeczytam pański artykuł o takich ludziach: charakternych, z pasją, nieugiętych, odnoszących swoje małe duże sukcesy, napalonych na życie, odważnych jak Pan, piszący swój artykuł. Aga Od redakcji: Tekst „Człowiek z charakterem” nie jest reportażem, jest literacką etiudą na temat. Autor nie został zwolniony i nadal współpracuje z redakcją „Nowego Czasu”. ••• Szanowny Panie Redaktorze Z wielkim zdziwieniem przeczytałem informację zawartą w artykule Pani Teresy Bazarnik „Tusk na kartki", zamieszczonym w numerze 40 tygodnika „Nowy Czas” z 5 października, a będącym sprawozdaniem ze spotkania wyborczego Pana Donalda Tuska jakoby „Na salę wchodzą jedynie uprzywilejowani, z miną – jak to w takich przypadkach bywa – uprzywilejowanych, nie wiadomo tylko z jakiego klucza”. W następnym zdaniu autorka formułuje pytanie: „Skąd mają bilety, kto i gdzie je rozdawał? I po co?". Pragnę zaznaczyć, że nie jestem i nigdy nie byłem członkiem Platformy Obywatelskiej ani żadnej innej partii politycznej. Nie jestem więc zaangażowany w trwającą kampanię parlamentarną. Tego dnia przybyłem do POSK-u na kilka minut przed godziną 14, a więc na ponad godzinę przed planowanym rozpoczęciem spotkania. W holu w tym czasie nie było jeszcze zbyt wielu ludzi. W recepcji Pan rozdawał wejściówki na spotkanie wyborcze. Podszedłem więc i poprosiłem o nie. Usłyszałem pytanie: „Ile potrzebuję?". Po uzyskaniu odpowiedzi na tylko to jedno pytanie otrzymałem bez żadnych problemów darmowe bilety na spotkanie w Sali Teatralnej POSK-u. Następnie wyszedłem na zewnątrz budynku i o godzinie 14.30 wróciłem z powrotem. Na salę, gdzie już znajdowało się sporo osób, wszedłem bez żadnego problemu. Nie zauważyłem, żeby wchodził tam ktoś „z miną uprzywilejowanego”. Szkoda, że nie zamieszczono obok artykułu chociaż jednego zdjęcia na poparcie tego stwierdzenia. Rzeczywiście nikt przy wejściu nie sprawdzał biletów. Bilet okazał się niezbędny, kiedy chwilę później zauważyłem, że wszystkie miejsca na sali są numerowane. To w końcu teatr i nic dziwnego, że każdy z uczestników spotkania ma przyporządkowane miejsce tak jak widz na spektaklu teatralnym czy seansie filmowym w kinie, a informacja, gdzie ma usiąść podana jest na bilecie. Proste, prawda? Na początku spotkania Pan Donald Tusk poprosił organizatorów o wpuszczenie na salę również tych, co stoją przed drzwiami. Co też po chwili nastąpiło. Niektóre z tych osób zajęły miejsca na balkonie. Wśród nich znajdował się pan który, prawie przez całe spotkanie w sposób niezbyt kulturalny wykrzykiwał swoje racje zachrypniętym głosem. Czynił to na tyle skutecznie, że udało mu się kilkakrotnie przerwać na

chwilę toczącą się, gorącą dyskusję. Zniesmaczeni uczestnicy spotkania wołali w stronę tego pana „cicho”, „zamknij się”. Myślę, że warto w tym miejscu zadać pytanie, co Autorka artykułu miała na myśli formułując tezę, iż: „Ktoś postanowił wyreżyserować spotkanie, gorliwie – nie tylko na scenie, ale i na widowni”? „Z jakiego klucza”, zdaniem Autorki, został wpuszczony na salę wyżej wspomniany Pan? Na koniec pragnę powiedzieć, iż było sprawą oczywistą, że na to spotkanie przybędzie wielu naszych Rodaków i to nie tylko z Londynu. Wcześniejsze dotarcie na miejsce niewątpliwie zwiększało szanse na wejście do środka i uczestnictwo w spotkaniu. Na szczęście udało mi się dojechać w miarę wcześnie i to jest ten „klucz" do wejścia na salę. Przysłowie „Kto późno przychodzi sam sobie szkodzi" kolejny raz znalazło potwierdzenie. Jak widać dotyczy ono również rzetelności dziennikarskiej. Dziennikarze, którzy byli na miejscu wcześniej niż o godzinie 14.30 nie wysnuli prawdopodobnie takich „spiskowych wniosków" jak Autorka artykułu „Tusk na kartki". A przynajmniej nic mi na ten temat nie wiadomo. Z poważaniem. Andrzej Gajewski Od redakcji: Zdjęć dokumentujących to, co działo się przed wejściem do Sali Teatralnej POSK-u nie mamy, ma je natomiast TVN. Część wykorzystała w „Faktach” oraz udostępniła w internecie. Pozostałych uwag nie skomentujemy. ••• Sprostowanie: W ostatnim numerze „Nowego Czasu” (12.10, nr 41) na stronie informującej o wydarzeniach kulturalnych („Co się dzieje”) podaliśmy złą datę koncertu grupy Proletaryat. Odbędzie się on 28 października, a nie, jak podaliśmy, 29 października. Organizatorów koncertu przepraszamy. Redakcja

Szanowni Czytelnicy Tak jak co roku Stowarzyszenie „Poland Street” organizuje akcję sprzątania grobów Polaków pochowanych na cmentarzach w Londynie. W tym roku chcielibyśmy, aby akcja ta miała szerszy zakres i przyniosła większy oddźwięk niż do tej pory. Dlatego planujemy sprzątanie dwóch londyńskich cmentarzy: Gunnersbury i Brompton. Akcja planowana jest na ostatni weekend października. Chcielibyśmy najpóźniej do połowy miesiąca zebrać jak największą grupę osób. Serdecznie zapraszamy czytelników „Nowego Czasu” do współpracy. Zainteresowanych pomocą na cmentarzu Gunnersbury prosimy o kontakt z Jackiem Winnickim, nr telefonu: 07716013629. Jeżeli jest Wam bliżej na Brompton, prosimy o kontakt z Cezarym Jędrzyckim, nr telefonu: 07724516220. Stowarzyszenie „Poland Street”


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 19 października 2007

CZAS NA WYSPIE 3 LUDOMIR LASOCKI

Demokracja po polsku dokończenie ze str. 1

Mikołaj Skrzypiec

MIKOŁAJ SKRZYPIEC/NowyCzas

w demokrację, wybory, swoistą nieufność wobec państwa – przekonuje Clare. – Podejrzewam, że wynika to z doświadczeń ery komunistycznej, i nie dziwię się. Ale trzeba coś z tym zrobić, w czym nie pomagają wasze władze, ich działania wcale nie zachęcają do brania czynnego udziału w życiu politycznym, a gmachy instytucji w Londynie wręcz odstraszają, jak relikty minionej ery. Czy polska emigracja z Brighton da w niedzielę świadectwo znajomości swych demokratycznych praw, nie wiadomo. – Kiedy tylko zapełni się autobus, jedziemy od razu do Londynu – mówi organizatorka akcji. To polski rząd powinien dopilnować, by jak najwięcej ludzi głosowało –

śmieje się i dodaje: – Nie chodzi już o to, kto te wybory wygra. Ważne jest natomiast, ile osób zagłosuje. Poza zorganizowaniem wyjazdu na wybory do Londynu, rozprowadzamy formularze do głosowania w alternatywnej formie wyborów, którą nazwaliśmy Wyborami Moralnymi. Chcemy dotrzeć do wszystkich tych, którzy z rozmaitych przyczyn nie mają możliwości wzięcia udziału w głosowaniu. Polacy powinni uświadomić sobie, jak wielkim skarbem jest demokracja, o którą walczyli tak ciężko tyle lat i przez tyle pokoleń. Mam nadzieję, że w tym pomogę i że to właśnie emigranci, z bagażem swoich doświadczeń, będą kiedyś budować nową, lepszą Polskę. Bo na to zasługujecie.

Claire Dimyon przed wejściem do Ambasady RP w Londynie

W

Młode pokolenie w hołdzie Generałowi

sobotę 13 października w Katedrze Wastminsterskiej w Londynie odprawiona została uroczysta msza św. w intencji gen. Władysława Andersa oraz Żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, kończąca obchody Roku gen. Andersa ogłoszonego przez Senat Rzeczypospolitej. W mszy św. pod przewodnictwem ks. abp Szczepana Wesołego, wieloletniego duszpasterza emigracji z udziałem ks. bp Tadeusza Płoskiego ordynariusza polowego Wojska Polskiego, ks. prałata Tadeusza Kukli rektora Polskiej Misji Katolickiej w Anglii i Walii, ks. Mariana Łękawy rektora Polskiej Misji Katolickiej w Szkocji oraz polskich duszpasterzy, wzięli udział weterani Polskich Sił Zbrojnych, rodziny poległych i pomordowanych w obronie Ojczyzny, prezydent Ryszard Kaczorowski, pracownicy Ambasady i Konsulatu RP, ad-

miralicja oraz oficerowie Polskiej Marynarki Wojennej, żona gen. Andersa, Irena Anders oraz Polonia mieszkająca w Wielkiej Brytanii. W uroczystości brały udział poczty sztandarowe kombatanckie oraz harcerskie: Chorągwi Wielkobrytyjskiej Harcerek i Harcerzy oraz Hufców Londyńskich. Harcerki i harcerze pełnili służbę porządkową w czasie uroczystości. Po mszy św. mieli okazję do rozmów z żoną Generała p. Ireną Anders (na zdjęciu) oraz z premierem Kazimierzem Marcinkiewiczem. Gen. Anders był ojcem chrzestnym pierwszego sztandaru Hufca Harcerzy Warszawa w Londynie. W spotkaniu z p. Ireną Anders harcerze i ich instruktorzy zapewnili, że pamięć o Generale będzie przekazywana następnym pokoleniom.

Hm Krzysztof Jasiński

REKLAMA

Właśnie przyjechałeś do Wielkiej Brytanii? Szybki start z Paszportem – naszym serwisem bankowo-relokacyjnym. Paszport obejmuje: • Rachunek osobisty z gwarantowaną międzynarodową kartą debetową • Wielojęzykowy system doradczy dostępny przez telefon oraz internet • Karta SIM do Twojego telefonu z tanimi rozmowami • Konkurencyjne ceny na przelewy miedzynarodowe • Elastyczna lokata oszczędnościowa • Wszystko za jedyne £60 (lub £6 za miesiac ) Okres umowy – 12 miesiecy

Chcesz dowiedzieć się więcej, zadzwoń do nas, przyjdź do lokalnego oddziału lub odwiedź naszą stronę internetową hsbc.co.uk Zadzwoń na 0800 169 3366 Wyślij sms z treścią ‘Passport’ na numer 64722 A my oddzwonimy do Ciebie Publikacja HSBC Bank plc. O bliższych szczegółach powyższej oferty i innych objętych nią korzyściach proszę przeczytać w broszurze Passport. Produkt Passport i zawarte w nim usługi podlegają warunkom umowy, która zostanie Państwu przedstawiona przy składaniu podania. Oferta Passport wymaga założenia lokaty Flexible Saver i rachunku osobistego. Telefon tekstowy: 1800 10800 028 0126. Można dzwonić codziennie między 8:00 a 22:00 (z wyjątkiem 25, 26 grudnia i 1 stycznia). Dla bezpieczeństwa i usprawnienia naszych usług rozmowy telefoniczne mogą być monitorowane i nagrywane. AC6106


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 19 października 2007

4 CZAS NA WYSPIE tydzień na wyspach

Emigracja w fotografiach Markiewicza

Sześć miliardów funtów wyniósł w 2006 roku wkład imigrantów w rozwój brytyjskiej gospodarki – takie dane podał w środę, 17 października, Home Office komisji gospodarczej Izby Lordów. Liczba ta nie dotyczy tylko Polaków, lecz imigrantów z całego świata, którzy w 2006 roku pracowali i wydawali pieniądze w Wielkiej Brytanii. Home Office opublikował również dane dotyczące wpływu obywateli państw Europy Wschodniej na poszczególne regiony kraju, analizując sześć sektorów: ekonomia, wynagrodzenie, sprawy mieszkaniowe, edukacja, opieka zdrowotna, poziom przestępczości. Z badań wynika, że w siedmiu regionach na osiem wzrosło zapotrzebowanie na lokale mieszkalne, nastąpiło znaczne obciążenie placówek służby zdrowia, powiększyła się przestępczość. Ponadto Polacy okazali się najlepiej zmotywowani do pracy i najlepiej wykwalifikowani. Średnie wynagrodzenie imigranta wynosi 424 funty tygodniowo, Brytyjczyka – 395 funtów.

68,3 tys. Polaków zarejestrowało się do udziału w niedzielnych wyborach w 23 obwodach w Wielkiej Brytanii i Irlandii. Chęć wzięcia udziału w głosowaniu w punkatach wyborczych w Londynie wyraziło ponad 20 tys. osób – połowa z nich chce głosować w Ambasadzie RP i Konsulacie Generalnym. Około 8 tys. zamierza głosować w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym, a ponad 3 tys. w Klubie Orła Białego na Balham. Porównując – wybory w roku 2005 przyciągnęły do urn Anglii i Szkocji od 2,5 do 3 tys.

Film Andrzeja Wajdy „Katyń” wykorzystywany jest w kampanii wyborczej w Polsce, w której Niemcy i Rosjanie demonizowani są przez starających się ściągnąć na siebie uwagę polityków – napisał w sobotnim „The Times”, korespondent Roger Boyes, w artykule „Nacjonaliści wykorzystują wojenny film do wzniecania nienawiści z przeszłości”. Dalej Boyes m.in. pisze: „Przed dniem wyborów premier musi przekonać Polaków, że jego partia Prawo i Sprawiedliwość oferuje krajowi większe bezpieczeństwo niż jakiekolwiek inne ugrupowanie. Oznacza to kampanię przeciwko komunistycznemu kumoterstwu, bezwzględne wykorzystywanie informacji z akt tajnej policji, poparcie dla amerykańskiej tarczy antyrakietowej i zażartą, w stylu terriera, obronę polskiej suwerenności”.

W środę, 17 października w Ognisku Polskim w Londynie, odbyło się spotkanie autorskie z Kazimierzem Marcinkiewiczem. Były premier choć rządził niedługo i tak napisał książkę o tym, do czego wścibskie oko dziennikarskiej kamery na ogół nie ma wstępu – „Marcinkiewicz. Kulisy władzy”. Organizatorami spotkania byli Polish City Club oraz wydawnictwo Prószyński i S-ka.

J. S. MARKIEWICZ

E. SOBOLEWSKA/NowyCzas

Mieszkanie pełne rozmaitych znalezisk. Płyt, książek, obrazów – rzeczy, które ktoś wyrzucił na ulicę po to, by znalazł je Jean Marc de Bruel Debroglio. Na przykład fotografie. Ma ich sterty. – W tamtym pudle pełno jest zdjęć legitymacyjnych, paszportowych, popatrz na niego, wygląda jak George Michael sprzed dwudziestu lat, może to on... Nicole Tattersall, dziewczyna JeanMarc’a, jest w połowie Polką, w połowie Angielką. Pokazuję jej jedną z czarno-białych fotografii: – Rozpoznajesz tego mężczyznę? – Nie, czy to ktoś ważny? – To generał Anders, jego żona i córka – wyjaśniam. – Wyglądają na bardzo szczęśliwych – podsumowuje Andersa Nicole i wraca do swoich ulubionych zdjęć. Przed jedenastu laty Jean Marc znalazł je na ulicy. Tysiąc dwieście starych zdjęć, z lat 50. i 60, dokumentujących życie pierwszej fali polskiej emigracji – śluby, chrzciny i komunie, przedstawienia, występy dzieci w ludowych strojach, tłumne przyjęcia, kobiety w wytwornych toaletach i domowe spotkania. Tu polska flaga, tam godło, na niektórych zdjęciach polscy lotnicy i wspomniany generał Anders, czasem z żoną, czasem oficjalnie, jak wtedy, gdy odznacza podporucznika Jareckiego – jest to jedno z niewielu podpisanych zdjęć, zrobione 13 kwietnia 1953 roku. Z sygnatur umieszczonych na fotografiach wynika, że ich autorem jest jeden z dwóch najbardziej popularnych ówczesnych polonijnych fotografów – J. S. Markiewicz. Pośród zdjęć był także list adresowany do ich autora, napisany 7 maja 1950 roku przez pana I. G. Człowiekowskiego, który oglądając rodzinne zdjęcia państwa Harasimowiczów, był pod tak dużym wrażeniem, że również chciał umówić się na sesję. Takich listów było dużo więcej w kolejnym pudle leżącym obok zdjęć na ulicy. Jednak kilka lat temu Jean Marc podarował je któremuś ze swoich polskich znajomych, a kontakt z nimi się urwał. Teraz, kiedy widzi jak cenne są to pamiątki, postara się je odnaleźć. Nicole jest nauczycielką. Chodziła do polskiej szkoły, tańczyła w zespole i występowała w przedstawieniach w Klubie Orła Białego. Zastanawia się, czy nie pojechać do Polski, by uczyć języka angielskiego, na przykład w Krakowie. Nigdy nie była w Bydgoszczy, rodzinnym mieście jej mamy, która teraz mieszka w Paryżu, więc nie widują się zbyt często. Z tych znalezionych fotografii chciałaby zrobić wystawę. Pokazać zdjęcia, które są

dla niej zupełnie anonimowe. Nicole wierzy jednak, że żyją, jeśli nie bohaterowie tych zdjęć, to ich rodziny. – Mogliby się przecież rozpoznać. Są takie prywatne, pełne emocji, pięknych, bardzo eleganckich kobiet. No i wielopokoleniowe. Na tych imprezach są całe rodziny, przyjaciele. To jest dla mnie najcenniejsze, widzieć jak kilka pokoleń razem się ze sobą bawi. To jest wśród Anglików niespotykane. – Tobie pewnie najbardziej podobają się te zdjęcia z waszym generałem – śmieje się ze mnie Jean Marc, dla którego „nasz generał” nie ma zbyt REKLAMA

dużego znaczenia. Ceni i lubi fotografię, która go bawi – mężczyzn w strojach gimnastycznych. Przez lata oceniał te zdjęcia wyłącznie w kategoriach estetycznych, dopiero Nicole uświadomiła mu, że dla polskiej społeczności mogą być bardzo cenne. Opowiadają naszą historię zupełnie inaczej, językiem zwykłych, ludzkich emocji i zdarzeń jednego z sobotnich wieczorów, których darmo szukać w podręcznikach czy na murach kościoła św. Andrzeja Boboli.

Elżbieta Sobolewska

Poszukujemy osób, które mogą pomóc nam odnaleźć rodzinę fotografa J.S. Markiewicza. Jego zakład fotograficzny mieścił się przy 67 Gayville Road, na Battersea (SW11). Jeśli dysponujecie Państwo jakąkolwiek wskazówką,czy informacją, prosimy o kontakt z redakcją: 0207 639 8507, lub na telefon komórkowy: 0798 3479 749 lub za pośrednictwem maila: e.sobolewska@nowyczas.co.uk


Wskażemy Państwu sposób na założenie konta bankowego w Wielkiej Brytanii a bankowego Otwarcie konta w naszym bank jest bardzo łatwe. W większości przypadków wystarczy tylko jeden dowód tożsamości – paszport lub dowód osobisty. Za jedyne 2 funty miesięcznie przez pierwsze trzy miesiące można korzystać z wielu funkcji konta Silver pozwalających oszczędzić Twój czas i pieniądze. Są to na przykład karta debetowa Visa, której można używać we wszystkich placówkach akceptujących kartę Visa, całodobowy dostęp do pieniędzy i karta Money Transfer Card umożliwiającej szybkie i bezpieczne przesyłanie pieniędzy do domu. Po trzech miesiącach będzie stosowana normalna opłata w wysokości 7,95 funta. Zapraszamy na rozmowę jeszcze dzisiaj. Personel naszych oddziałów ułatwi Państwu dołączenie do grona naszych klientów.

2 Tylko ie i ę c zn s e i m sze f u nt y w r e i p pr zez siące 3 mie

Zapraszamy do odwiedzenia naszego oddziału www.lloydstsb.com/welcome

Oferta jest skierowana do nowych klientów oraz osób korzystających obecnie z kont Classic i Cash, które zdecydują się na zmianę typu konta do 31 października 2007 roku. Otwarcie konta jest uzależnione od naszej oceny Państwa sytuacji; aby złożyć wniosek o otwarcie konta, należy mieć ukończone 18 lat. Bank zastrzega sobie prawo do wycofania oferty w dowolnej chwili.

350x260_Pol_45624.indd 1

10/8/07 14:49:58


NOWYCZAS 19 października 2007

nowyczas.co.uk

6 POLSKA WYBORY 2007 » Brudne bomby przed polskimi wyborami

tydzień w kraju T Wśród tematów kampanii wyborczej znalazła się sprawa obecności polskich żołnierzy w Iraku. Nagle wszystkie partie, poza PiS, żądają ich wycofania. Minister obrony narodowej, Aleksander Szczygło apelował, by nie wykorzystywać tego tematu w kampanii wyborczej. T W Sopocie doszło do szczytu ministrów spraw wewnętrznych krajów grupy G-8. Tematem spotkania było zagrożenie terroryzmem. T Organizacje szyickie zagroziły Polsce atakami terrorystycznymi i wzięły na siebie odpowiedzialność za atak na polskiego ambasadora w Iraku. Odnotowano też dwa ataki na polską bazę. Tym razem obyło się bez ofiar wśród żołnierzy. T Prokuratura stawia Andrzejowi Lepperowi zarzuty molestowania seksualnego. Może za nie grozić kara do 10 lat więzienia. T Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego ostrzegła przed możliwością wrogiego przejęcia przez Rosjan akcji „Orlenu”. T CBA dokonała aresztowania rektora Wyższej Szkoły Zawodowej we Włocławku, podejrzewanego o wymuszanie łapówek. T Były poseł Samoobrony Piotr Misztal został zatrzymany na granicy niemiecko-szwajcarskiej z walizką pieniędzy. Poseł wiózł pół miliona dolarów w gotówce i próbował posłużyć się paszportem dyplomatycznym. Misztal tłumaczy, że chciał kupić narzeczonej na prezent apartament we Włoszech, ale transakcja nie wypaliła, więc wiózł pieniądze z powrotem do Polski.

Ostatnia runda polityków Walka wyborcza na ostatniej prostej. W zależności, kto przeprowadza sondaż, liderem jest albo PiS, albo PO. Niespodziewanie lider PO Donald Tusk pokazał się z jak najlepszej strony w debatach z Jarosławem Kaczyńskim i Aleksandrem Kwaśniewskim. Tego pierwszego niemal znokautował, z drugim poszło mu trudniej, ale też może się uznać za zwycięzcę. Kiedy w sztabie PO już cieszono się z rosnącego poparcia, wybuchła brudna bomba – jak określa się nieczyste metody w tej politycznej walce. Szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusz Kamiński przedstawił zapisy operacyjne jego ludzi, którzy namierzyli byłą już posłankę PO Beatę Sawicką. Sawicka, oskarżona o przyjęcie łapówki za ustawianie przetargu na Helu, mamiła też podstawionego agenta CBA – kiedy PO dojdzie do władzy można będzie „kręcić lody” na prywatyzacji służby zdrowia. Służba zdrowia,to temat drażliwy w Polsce. Ci, którzy mówią o prywatyzacji tego sektora, są na straconej pozycji. Po tej konferencji PO wydała

okrzyki oburzenia, tłumaczono, że Sawicką już wyrzucono z partii, że służby specjalne w rękach PiS robią politykę.

przeszedł szum niezadowolenia. Podobnie było z autostradami, gdy Kaczyński tłumaczył, że najpierw trzeba rozbić układ, by nie zarabiał jeden człowiek miliardów na autostradach.

Zemsta Kaczyńskiego? – To odwet Kaczyńskiego na Tusku, że przegrał z nim debatę telewizyjną – tłumaczył konferencję Kamińskiego senator PO, Stefan Niesiołowski. A było tak przyjemnie, niemal kulturalnie, kiedy politycy potykali się w studio telewizyjnym. Najpierw pierwszy pojedynek, czyli Tusk-Kaczyński. Powiało sensacją, gdy podczas debaty Tusk oświadczył, że Jarosław Kaczyński wiele lat temu chwalił mu się w windzie pistoletem, mówiąc, że zabić go, to dla niego jak splunąć. – Nie było takiego zdarzenia – odparował Kaczyński, zdumiony, że jego rywal sięga po taką taktykę. Ale to było na samym końcu debaty. Zaczęło się nudnie. Widać było, że obaj wiedzą, jak wiele mogą zyskać, ale ile też mogą stracić.

Tusk odrobił lekcje Najpierw gospodarka. Sztab przygotował Tuska dobrze do tej części. Kaczyński, czego nigdy nie krył – na ekonomii niespecjalnie się zna. Tusk atakował więc tym, że nie ma trzech milionów obiecanych mieszkań, nie ma autostrad. A Kaczyński, że od razu las mieszkań nie wyrośnie, ale są już przepisy, które przygotowały grunt pod masowe budownictwo. Na te słowa po telewizyjnym studio

A może, Panie Jareczku? – Panie Donaldzie – zwracał się Kaczyński do lidera PO i nawet pozwolił sobie na żart, jakby można było to imię zdrobnić. – Ja bym powiedział Jareczku – odparował Tusk. – No tak, panu jest łatwiej – kwitował z uśmiechem Kaczyński. Kiedy dochodziło do konkretów, gdy Tusk pytał, o ile zdrożały w ostatnich dwóch latach chleb, kurczaki, benzyna i inne produkty, Kaczyński wił się jak piskorz i unikał konkretnych odpowiedzi. – Zbudujmy tu Anglię i Irlandię, niech Polacy nie kochają polityki liberalnej poza Polską – apelował Tusk, konkretnej zaś odpowiedzi nie było. Widać było, że Kaczyński jest przygaszony, że publiczność Tuska, która zachowywała się głośno, peszyła lidera PiS. Potem była polityka zagraniczna. Tusk nie zostawił suchej nitki na tej działce premiera i na ministrze spraw zagranicznych. – Dyplomatołki – cytował Tusk słowa byłego ministra spraw zagranicznych Władysława Bartoszewskiego o stanie polskiej dyplomacji, a na twarzy premiera widać było konsternację. Tusk przypomniał jeszcze, że kancelaria obu braci ,a więc ta premierowska i ta prezydencka, kosztują po-

datnika rocznie ponad 300 milionów złotych. Tak trzysta milionów złotych! Po zakończonej debacie politycy PiS mówili: po co Kaczyński godził się na to spotkanie? Przegrał je, po prostu przegrał. Potem było kolejne starcie: Tusk-Kwaśniewski. Była to najlepsza debata przedwyborcza. Obaj walczyli o wszystko. Kwaśniewski chciał zmazać zaszargany wizerunek rzekomymi chorobami tropikalnymi. Tusk prze do przodu, bo – z powodu choroby Jarosława Kaczyńskiego – teraz to o nim się najwięcej w Polsce mówi.

Luz i błękit Obaj na luzie, Kwaśniewski w swojej ulubionej błękitnej koszuli. Ten kolor przynosił mu zwycięstwo. Czy przyniósł w debacie z Tuskiem? Politolog dr Marek Migalski twierdzi, że wygrał Kwaśniewski, gdy m.in. punktował Tuska za nieznajomości podatków w Irlandii, którą tak ukochał Tusk. Tym razem publiczność była kulturalna. Tylko oklaski, żadnych jęków, porykiwań, może tylko na końcu debaty. Tusk przypominał młodego zawodnika spragnionego zwycięstwa. Kwaśniewski momentami starego mistrza, który ma wszystkie puchary na półce i jest już tym wszystkim znudzony. Po debatach zwykle jest tak, że poparcie dla zwycięskiej partii idzie o parę punktów do góry. Jak będzie teraz – przekonamy się już 21 października.

Bartosz Rutkowski

REKLAMA

TTVN złożyła donos do prokuratury na KKRiTV za zmianę rodzaju koncesji dla TV Puls z religijno-społecznej na uniwersalną. Na inwestycję w TV Puls zdecydował się koncern Murdocha. TVN najwyraźniej obawia się konkurencji. T Prymas Polski ks. Józef kardynał Glemp podczas podróży ze Szczecina do Warszawy został poddany na lotnisku w Goleniowie osobistej kontroli. Podobno wzrosło zagrożenie terroryzmem, ale podejrzewać Prymasa to chyba przesada? T Abp Stanisław Wielgus zrezygnował z autolustracji. TSwoje prace zakończyła Kościelna Komisja Historyczna. Wyniki badań przedłożono Prezydium Konferencji Episkopatu. T Z archiwów IPN wynika, że SB przez wiele lat eksperymentowało z muszkami owocówkami, które starano się wyuczyć rozpoznawania niektórych zapachów.

ŁUKASZ FOLTYN


WIELKA BRYTANIA I ŚWIAT 7

NOWYCZAS 19 października 2007

nowyczas.co.uk

WIELKA BRYTANIA

UKRAINA » Rosja ponownie grozi

Liberalna walka o władzę

Pomarańczowi chcą rządzić Ukrainą

SIR MENZIES CAMPBELL nie jest już przywódcą Partii Liberalnych Demokratów. Został zmuszony do rezygnacji przez swoich partyjnych rywali, pomimo dobrze przyjętego wystąpienia na ostatnim zjeździe partii. Ustąpił w nietypowy sposób, nie wydał, jak jest przyjęte, oświadczenia, a o jego rezygnacji poinformował zebranych dziennikarzy kolega partyjny. Zdaniem obserwatorów świadczy to o brutalnej walce na górze partyjnej. (gm)

– Grozi nam powtórka wyborów. Oni znów będą psuli Ukrainę. Nie pozwolimy na to – grzmi lider Partii Regionów, Wiktor Janukowycz. Choć to jego ugrupowanie zdobyło najwięcej głosów, misja tworzenia rządu powierzona będzie partii Julii Tymoszenko. I to pewnie ona zostanie premierem. Współrządzić ma razem z partią prezydenta Wiktora Juszczenki. Janukowycz nie chce się z tym pogodzić. Przypomina, że kiedy Pomarańczowi utworzyli poprzedni rząd, po wygranej w roku 2004 rewolucji, rozpadł się on po siedmiu miesiącach. Powrót pięknej Julii, jak nazywa się Tymoszenko do rządów może oznaczać powtórkę sytuacji tuż po

Energetyczny sojusz W WILNIE odbył się szczyt energetyczny z udziałem prezydentów Litwy, Polski, Ukrainy, Azerbejdżanu i Gruzji. Podpisano umowę o powołaniu spółki Sarmatia, która ma się zająć budową i eksploatacją przedłużonego rurociągu Odessa-Brody-Gdańsk. Na szczycie zaiskrzyło w stosunkach polsko-litewskich. Polska nie podpisała umowy o budowie z tym krajem „mostu energetycznego”. Inicjatywa rozbiła się o wielkość dostaw prądu do Polski z elektrowni atomowej w Ignalinie. Prasa litewska pisze o „polskiej wielkomocarstwowości” i postuluje budowę mostu ze Szwedami. (ab) REKLAMA

rewolucji Pomarańczowych. – Pan Janukowycz nie potrafi się pogodzić z przegraną. Nie może się pogodzić z tym, że już nie będzie premierem. Ale takie są prawa demokracji – przypomina Tymoszenko i wzywa Janukowycza, by nie podburzał jednej części narodu przeciwko drugiej. Po zwycięskiej rewolucji Pomarańczowych Ukraina podzieliła się na dwie części. Wschodnia stała się bastionem Janukowycza, sojusznika Rosji, przeciwnika silnego wiązania się z Zachodem. Część wschodnia optowała za wejściem Ukrainy do Unii Europejskiej, za reformami demokratycznymi. Przez dwa lata jednak nie udało się Pomarańczowym

zmienić Ukrainy, nie udało się zakopać rowów. I dziś sytuacja zaczyna się powtarzać. Moskwa już zapowiedziała, że szykuje nowe ceny gazu. A takie deklaracje przed zimą wywołują u zwykłych ludzi dreszcze strachu. Co innego, gdyby premierem został Janukowycz – sugerują rosyjscy politycy. Pmarańczowi mają większość w parlamencie. – Ale my mamy większość na ulicach – straszą ludzie z otoczenia premiera Janukowycza. A to może oznaczać jedno: że naszego wschodniego sąsiada czeka wyjątkowo gorąca zima.

Bartosz Rutkowski

Kryzys na rynku mieszkaniowym? Wielka Brytania może być na krawędzi kryzysu cenowego na rynku mieszkaniowym, podobnego do tego który panuje w Stanach Zjednoczonych, ostrzega w raporcie Międzynarodowy Fundusz Walutowy (IMF). Eksperci IMF uważają, że w Wielkiej Brytanii i w kilku krajach europejskich może nastąpić wkrótce spora korekta rynku, a co za tym

idzie spadek cen nieruchomości. Ceny domów w Anglii wzrosły w ciągu ostatnich lat nieproporcjonalnie do wzrostu zarobków. Jednakże, jak wskazuje raport, w odróżnieniu od USA rynki europejskie są w nieco lepszej kondycji – w Europie nie istnieje za dużo firm udzielających ryzykownych kredytów (sub-prime mortgages). Ponadto w Wielkiej

Brytanii panuje deficyt nowych mieszkań, co również zapobiega jak na razie drastycznym spadkom cen. Szacuje się, że ceny na rynku brytyjskim są ponad 40 proc. wyższe, niż wartość nieruchomości. Raport opublikowano po dyskusjach Komitetu Polityki Monetarnej Banku Anglii, który planował ewentualne obniżenie stóp procentowych. (ms)

tydzień na świecie T Prezydent Rosji Władimir Putin złożył wizytę w Berlinie. Podobno powiało chłodem, ale kanclerz Merkel poparła ideę budowy gazociągu północnego i obiecała nakłonić do tego inne państwa unijne. Z Niemiec Putin poleciał do Iranu, pomimo pogłosek o szykowanym tam na niego zamachu. T Zgrzyt w stosunkach polsko-francuskich. Minister spraw zagranicznych Francji, Bernard Kouchner ogłosił, że Polska zwiększy swój kontyngent wojskowy w Czadzie do 350 żołnierzy. Warszawa przypomniała, że od ogłaszania tego typu komunikatów jest polskie MON. T Chiny grożą Ameryce „poważnym nadszarpnięciem wzajemnych relacji”. Chodzi o wręczenie Dalajlamie Złotego Medalu Kongresu USA. T Prezydent Lech Kaczyński rozmawiał w Berlinie z kanclerz Angelą Merkel na temat traktatu reformującego. Polska przed szczytem w Lizbonie chce zapisania ustaleń z Joaniny w protokołach dołączonych do tekstu traktatu. T 16 osób zginęło po serii wybuchów gazu w ukraińskim Dniepropietrowsku. Prezydent Juszczenko ogłosił żałobę narodową. T W Kijowie obchodzono 65-lecie powstania UPA. Odbyły się pokazy filmów, koncerty, konferencje. We Lwowie odsłonięto z tej okazji pomnik Stepana Bandery. T Władze wojskowe Birmy organizują na ulicach manifestacje prorządowe. Ma to zatrzeć wrażenie po zdławionych siłą protestach opozycji. W więzieniach junty przebywa około trzech tysięcy osób. T Wcześniejsze inwestycje kolejowe Chin w Tybecie, a obecnie rozwój sieci drogowej zaniepokoiły Indie. Hindusi przedstawili projekt budowy własnych dróg przy granicy z Chinami. T Wśród laureatów tegorocznych Nobli z dziedziny ekonomii znalazł się także mieszkający w USA profesor polskiego pochodzenia Leonid Hurwicz, absolwent prawa Uniwersytetu Warszawskiego. T Białoruskie kolegia skazały na karę grzywny szefową Związku Polaków Andżelikę Borys za... przeklinanie. Redaktor naczelny Magazynu Polskiego Bancer został skazany na 10 dni aresztu za drobne chuligaństwo. T Prezydent Francji Nicolas Sarkozy i jego żona Cecylia podjęli decyzję o separacji małżeńskiej. T Tropikalne ulewy wywołały powodzie na Haiti. Zginęło już 36 osób.


G

nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 19 października 2007

8 TAKIE CZASY

Dzień Kolumba dy 12. października 1492 roku Krzysztof Kolumb odkrywał Amerykę, nie przypuszczał, że wiele lat później każda kolejna rocznica będzie dla Hiszpanii jednym z bardziej niebezpiecznych dni w roku. Nie po raz pierwszy i zapewne nie ostatni, baskijscy separatyści w specyficzny sposób świętowali odkrycie Nowego Świata. Już kilka dni wcześniej z francuskich laboratoriów chemicznych zniknęło ponad dwa tysiące litrów materiałów wy-

buchowych. W tym samym czasie hiszpańskie ulice zapełniły się patrolami policyjnymi, przygotowanymi do reakcji na ewentualne baskijskie fajerwerki. Niespodzianki w zasadzie nie było. Ubiegła sobota upłynęła pod znakiem wybuchających kontenerów, dewastowanych bankomatów i ulicznych manifestacji. I choć w przyszłym roku hiszpańskie ulice znowu będą pilniej strzeżone, jest raczej mało prawdopodobne, by ten szczególny dla wszystkich Hiszpanów dzień minął spokojniej. (łp)

Jestem Baskiem Rozmowa z Jose Francisco Martinez Conde, mieszkańcem Vitorii w kraju Basków– (Hiszpanem z urodzenia)

Podobno nie trzeba urodzić się Baskiem, żeby nim być. To prawda? – Baskowie uważają, że bycie jednym z nich jest kwestią duchowej przynależności. Jeżeli utożsamiasz się z tą kulturą, zwyczajami, sposobem życia, jesteś Baskiem. A ty? – Mieszkam w tej prowincji całe życie, i chociaż nie rozmawiam po baskijsku i nie mam baskijskich korzeni, to czuję się najprawdziwszym Baskiem. Jacy są Baskowie? – Nie chciałbym powielać stereotypów, które muszą pojawić się w odpowiedzi na takie pytanie. Jeśli jednak miałbym już coś powiedzieć, to na pewno jesteśmy gościnni i bardzo rodzinni. Jesteśmy też znani ze wspaniałej kuchni. A tak naprawdę, można spotkać tu różnych ludzi. Jak wszędzie. Czy Baskowie to terroryści? – A czy ja wyglądam na terrorystę? Nie chciałbym zrzucać całej winy na dziennikarzy, ale to niestety oni przyczynili się w dużej mierze do przypięcia nam tej etykiety. Zdecydowana większość Basków nie popiera działań ETA, więc ten stereotyp jest naprawdę krzywdzący. Sama najlepiej wiesz, jak bardzo uważnie trzeba odbierać to, co pojawia się w mediach. Gdyby przyjmować wszystko bezkrytycznie, to na podstawie tego, co usłyszałem w naszej telewizji powinienem sądzić, że całe polskie społeczeństwo uważa, że Tinkie Winkie jest gejem. A przecież to był pomysł tylko jednej pani. Czy Baskom należy się niepodległość? – To chyba nie jest odpowiednie słowo. Niepodległość nie może się „należeć”. To jest dużo bardziej złożone. Niepodległość powinna iść w parze z wolą większości społeczeństwa, a tego wśród Basków przecież nie ma. Co myślisz o sposobie, w jaki cześć z was o nią walczy? – Brak w nim jakiejkolwiek logiki. Terroryzm nie jest metodą walki o niepodległość. A przynajmniej nie powinien nią być. Niestety niektórzy wciąż uważają go za jedyne, skuteczne rozwiązanie. Co czujesz, gdy słyszysz o kolejnym, krwawym „ostrzeżeniu” ETA? – Złość, ból i poczucie strasznej bezradności. I za

Jose jest informatykiem. Całe życie mieszka w Vitorii – jednym z głównych hiszpańskich miast na terenie kraju BASKÓW każdym razem mam nadzieję, że to się więcej nie powtórzy...

A jak reaguje „hiszpańska ulica”? – To ciekawe, jak wielkie tragedie potrafią jednoczyć. Hiszpanie zawsze byli solidarni, jednak dopiero w tych trudnych momentach ujawniły się więzi, których istnienia nigdy byśmy nie podejrzewali. Te straszne zamachy pokazały i niestety dalej pokazują, jak wiele łączy wszystkie prowincje. Motto ostatnich manifestacji przeciw baskijskiemu separatyzmowi: „TAK dla Basków, NIE dla ETA” pokazuje, że nikt nie wini nas za to, czego dopuszcza się wąska grupa ludzi. Co robi rząd Hiszpanii, żeby wreszcie było spokojnie? – Rząd stara się być nieugięty w negocjacjach z ETA. Traktuje dialog jako jedyną metodę. Może gdyby Hiszpania dała Baskom niepodległość, wszystko byłoby inaczej? – Po pierwsze, nie ma na to wśród Basków powszechnej zgody. Po drugie, Euskadi jest jednym z siedemnastu regionów autonomicznych Hiszpanii. Jest jej integralną częścią. Niepodległość byłaby sprzeczna z konstytucją. Jesteś patriotą? – Jeżeli rozumieć patriotyzm jako miłość do ojczyzny, to jestem patriotą. Ale jeśli patriotyzm ma oznaczać dominację uczucia nad rozsądkiem, jeśli ma usprawiedliwiać przemoc i ludzką krzywdę, to ja się na to nie zgadzam. W rozumieniu baskijskich radykałów nie jestem patriotą.

Rozmawiała Łucja Piejko

DZIAŁ REKLAMY: 0207 3548 8406

B

Do urn!

Krystyna Cywińska

abcie do urn! I proszę bez żadnych chichotów. To poważny slogan wyborczy. Wymyśliła go Stefania Grodzieńska. Wdowa po satyryku Jerzym Jurandocie. Nie wiem, ile Jurandot miałby lat, gdyby żył. A ile lat ma po nim wdowa, nie powiem. Co ją skłoniło do wymyślenia tego sloganu? Elektroniczne nawoływania: „Zabierz babci dowód osobisty”. Po co? Po to, żeby babcia nie mogła głosować. A na kogo? No na PiS przecież. Jako że babcie przykładnie krzyżem leżą, różańce klepią i wsłuchują się w słowa ojca Rydzyka. Głosujcie na PiS! Na głowie moherowe berety, w uszach aparaty słuchowe, za uszami okulary, w rękach laski, na plecach szale. Przerażająca wprost wizja przy wyborczych urnach. Zabierzcie skretyniałym babciom dowody osobiste! – Co do mnie – orzekła zapewne praprababcia Stefania Grodzieńska – cała moja rodzina od dawna szuka mojego dowodu osobistego. Gdzie go schowałam? – pojęcia nie mam, zapomniałam. No cóż, zdarza się to osobom w pewnym wieku. Ja sama wchodzę do kuchni, staję pośrodku i myślę, po co tu weszłam. A po wyjściu zastanawiam się, dlaczego wyszłam. I wracam nie wiadomo po co. Okularów nigdy znaleźć nie mogę. Kiedyś je naszłam w lodówce. Kiedy indziej w pralce, a wczoraj w koszu na śmieci. Wołam męża, on nie słyszy, że wołam. A kiedy on woła mnie, ja nie słyszę. I tak sobie zgodnie żyjemy. I dobrze się z tym czujemy jak nigdy przedtem. Powiadają: „Starość jest okresem złotym. Kiedy spać się kładę, zawsze myślę o tym. Uszy mam w pudełku, zęby w wodzie studzę, oczy na stoliku, zanim się obudzę. Jeszcze przed zaśnięciem ta myśl mnie nurtuje, czy to wszystkie części, które się wyjmuje?”. To fragment wiersza Wisławy Szymborskiej. Starzy emigranci-weterani mają się komfortowo. Zbierają się w kołach, kółkach, stowarzyszeniach. W gminach i parafiach. Na żołnierskich opłatkach, jajkach i wspomnieniach. Na nabożeństwach ze sztandarami. Ściskają sobie zreumatyzowane ręce. Poklepują się po przygarbionych plecach, udają, że się poznają, gratulują sobie, że się nie zmienili. Rozglądają się za krzesłami, bo nogi bolą, a w stawach trzeszczy. I gwarzą. O czym? O chorobach. Ten po zawale, tamta przed. On o rozruszniku serca, ona o akupunkturze. On o homeopatii, ona o dziurawcu. Wszyscy o błogosławionych skutkach suszonych śliwek. I czyście słyszeli o leczniczym cudownym grzybku? I pewno by się rozeszli w stanie jeszcze większego zgrzybienia, gdyby nie działacze. Prawie stulatki, ale raźno od stolika wstają, sprawozdania zdają, nowe akcje zapowiadają. Nie czas jeszcze na laurach spocząć! Nowa imigracja nas potrzebuje. Kraj nas potrzebuje! Więc teraz idźcie do urn! Głosy oddawać! Ale większość z nas, starych emigrantów,, zapewne głosu nie ma. Bo się o polski

paszport nie postarała. Hasło „Babcie do urn” jest jednak dyskryminujące wobec dziadków. Czy dziadkowie już się nie liczą? Szczególnie ci suto dekorowani? Weterani wojen i „Solidarności”? Taki slogan np. w Stanach nie byłby możliwy. Uznano by, że jest to seksizm i ageizm. Politycznie i obyczajowo niepoprawny. Przecież żyjemy coraz dłużej, a płeć się przecież zaciera. Pewien pan, lat sto pięć mieszkający w stanie Wisconsin, wydziedziczył swoich praprawnuków ze schedy. Na rzecz konkubiny. A kiedy praprawnuki zagroziły mu sądem, jednego z nich prapradziadek ze schodów zrzucił. Doniosło o tym pismo „National Examiner”. Potem się rozeszło, że konkubina dziecka się spodziewa. Na co adwokat poszkodowanych w sądzie oświadczył: He should have his penis examined. I dowiódł, że inne organy dziadka, oprócz rzeczonego, nie grają tak bez pudła. Adwokat obrony wezwał wobec tego na świadków speców z Academy of Antiageism Medicine. A ci orzekli, że można odwracać proces starzenia się przez takie manipulowanie starych komórek, żeby się zachowywały jak młode. Znam kilku starszych panów, którym już się to wydaje. I co powiecie? Prapradziadek sprawę w sądzie wygrał. We Francji żyje madame, mająca 125 lat. I wciąż grymasi w sprawie toalet i konfitur. W Anglii, według sprawozdań, stulatki obu płci same sobie radzą. Tylko dwie trzecie mieszka w domach opieki. A było tych stulatków do niedawna w sumie około 35 tysięcy. I wszyscy otrzymali gratulacje od królowej. Tajemnica ich długowieczności? Ani w sałatkach, ani w kefirkach, ani w ząbkach czosnku, ani w celibacie. Po prostu genetyczna ruletka. Trzy czwarte stulatków przeżyło wojnę, popijało, kopciło, w dymach pracowało, tłustym bekonem się zajadało i nie odmawiało sobie żadnych cielesnych rozkoszy. Do dziś niektórzy piwka sobie chlupną, papierosa zapalą, w telewizorku po północy to i owo sobie obejrzą dla przypomnienia. Niedawno głośnym hitem były piosenki zespołu „The Zimmers”. Nazwa pochodzi od ramy na kółkach, pomagającej niesprawnym w chodzeniu. Ten zespół, fantazyjnie ubrany, grający na gitarach i bębnach, tańczący i śpiewający, ma w sumie lat – 1276! I już podobno przygotowuje nowy album. W Polsce nie do pomyślenia. Nikt by się z dziadków i babć na podobny wyczyn nie odważył. Wykpiono by ich, wyszydzono, wyzwano od żenujących staruchów. Wapno przemieniać w adrenalinę? To kpiny! – by krzyczano. Zabierzcie babciom i dziadkom dowody osobiste! Do urny z nimi, krematoryjnej. A my do mieszkań! Po dziadkach i babciach. Taka to jest różnica cywilizacyjna między nami a nimi. A ja rano sobie wstaję, części zbieram, wkładam, do urny się wybieram. Jakiej? A nie powiem. A jak zobaczę, że w nekrologu nie figuruję, to jeszcze wam podskoczę, ho, ho!


nowyczas.co.uk

Grzegorz Małkiewicz

Uczmy się demokracji, nigdy nie jest za późno, nawet wtedy, kiedy zostało kilkanaście godzin do głosowania. Demokracja jest czymś więcej, niż tylko deklaracją zawartą w konstytucji. Zaczyna funkcjonować, kiedy społeczeństwo staje się podmiotowością, a tego zadeklarować nie można. Warunkiem podmiotowości jest natomiast świadomość naszych praw.

U

W

ydaje się, że wszystko wiemy. Warunki demokracji są w Polsce od wielu lat spełnione, a jeśli ponad 50 procent społeczeństwa nie bierze udziału w wyborach, to winę za to ponoszą politycy. Za granicą do tej pory udział w wyborach traktowaliśmy w sposób symboliczny, z założenia uważając, że nasz głos niczego nie zmieni. Głosowali więc nieliczni, narzekając na trudności – symboliczna liczba okręgów, związane z tym odległości i bałagan rejestracyjny. Mało kto pomyślał, że za taki stan rzeczy odpowiedzialne są władze. Bo w zapisie konstytucyjnym jest wyraźnie powiedziane, że o powszechności wyborów decyduje nie tylko to, czy wszyscy obywatele dysponują czynnym prawem wyborczym, ale także i to, czy mają warunki, aby z tego prawa korzystać. Na Wyspach takie warunki nie zostały

NOWYCZAS 19 października 2007

FELIETONY 9 stworzone, nie ma przełożenia liczby uprawnionych do głosowania na liczbę okręgów. Ewidentne zaniedbanie władz, ale też bierność wyborców przyczyniła się do takiego stanu rzeczy. Najciekawsze jest to, że nikt specjalnie nie widział w tym problemu. Dopiero Anglicy zwrócili nam uwagę na to ważne niedopatrzenie. Milionowy elektorat nie jest grupą symboliczną, i nie powinniśmy być wdzięczni władzom za kilka dodatkowych okręgów wyborczych, bo nie stwarzają one warunków, żeby z prawa wyborczego mógł skorzystać każdy uprawniony do głosowania obywatel. Dzięki angielskiej inicjatywie w Brighton uruchomiony został prawdziwy mechanizm demokratyczny. W wyborach powszechnych najważniejsze jest społeczeństwo, które powinno zadbać o to, że wybór przedstawicieli do władz państwowych będzie przeprowadzony z zachowaniem wszystkich zasad.

Nawet jeśli w tym roku zapowiadana akcja nie dokona wyłomu w naszej świadomości, to jednak będzie to dobry początek. – Nie ważne kto wygra, ważne kto będzie głosował – podkreśla z przekonaniem Claire Dimyon. W tym celu chce zorganizować „Wybory Moralne” – czyli okręgi wyborcze tam, gdzie ich nie ma, i dać szansę może nie tyle oddania ważnego głosu w tym roku, ale złożenia podpisu w sprawie powszechności wyborów, jak sama nazwa wskazuje… powszechnych. Swoisty obywatelski plebiscyt, który ma pokazać, i powinien pokazać, że demokracja to przede wszystkim wolni obywatele bez terytorialnych ograniczeń. Wielokrotnie podkreślaliśmy na łamach „Nowego Czasu”, że przebywając na Wyspach zdobywamy nowe doświadczenia. Jest nim też obserwowanie z bliska społeczeństwa obywatelskiego. Tym bardziej należy być wdzięcznym Brytyjczykom za ich bezinteresowną, bezpłatną lekcję demokracji.

KOMENTARZ ANDRZEJA KRAUZEGO

Nie na dziewiątą

Robert Rybicki

siadłem sobie na murku. Zadarłem głowę w nadziei, że zobaczę coś innego niż helikoptery inwigilacji i zniżające lub zwyżające lot odrzutowe aeroplany, ale kolejny raz się zawiodłem. Tłum się przelewał rwącym strumieniem; skądinąd tłumiłem śmiech. Gardło Londynu pożera lub wypluwa ludzi. Ci, którzy się weń wpisują jak w okrąg i kwadrat zysku, pną się jak legwany po gałęziach. Ci, którym coś tu nie gra, zaszywają się w sobie, w domach, lub po prostu katapultują się poza obręb lub wpływy gardła. No więc zszedłem z murku, podreptałem w zaułek, jeszcze jeden, aż znalazłem się w miejscu, gdzie zakapturzeni jegomościowie skrywają w przepaścistych kieszeniach gnaty. Lubię tak iść, mając tę świadomość, że ktoś znienacka może zrobić ze mnie mielonkę. Ale najważniejsze: nie bać się. Mam tę świadomość, że nikt mi krzywdy nie zrobi. Wiem, że los płata psikusy, ale po co się nad tym rozwodzić? Pozostaje minuta ciszy dla tych, którym los poskąpił szczęścia. Jeśli zginęli, ale zostawili po sobie pozytywną energię, są wielcy. I schylam nad nimi swoją ześwirowaną głowę. Ostatni murek, który będę okupował, to ten niedaleko domu, w którym mieszkam, ale ciężko się w nim skoncentrować na pracy twórczej. Pozwólcie, że dopalę peta. Pozwólcie, że walnę się na wyro, z którego rano wstanę obolały, jak po całym dniu harówy. Niech mojemu obecnemu landlordowi i jego poplecznikom życie da pieniądze, ale nie moim kosztem. Jak wygląda nasze życie po serii porażek? Jak wyglądamy, gdy się podnosimy, pchani przez tłum? Jeden facet mi opowiadał podczas koncertu Kultu, gdy to w młodzieńczych czasach podczas pogo stracił glany i szukał ich przedzierając się przez tratujący wszystko, falujący jak morze, kręcący się strumień ludzi. Jeśli była wtedy transmisja telewizyjna, to ów nieszczęsny poszukiwacz był chyba jedynym nieuwiecznionym. Co czuł, gdy wracał do domu. Czy pytał siebie: gdzie są moje glany? Nie. Jak wspominał – to był jego najlepszy koncert w życiu. A ludzkie życie, siedzenie na murku, patrzenie na City jak na Zigguraty Babilonu zaczyna się kręcić jak pranie w bębnie pralki, wirować i wzlatywać, by opaść na muliste dno pamięci, które zarośnie wodorostami. Ja wiem, że niektórzy chcieliby tu widzieć krwiste fakty i dane rodem z urzędów statystycznych. Inni chcieliby mrożącą krew w żyłach sensację pełną huków i wystrzałów – aż do ogłuchnięcia. A ja niestety jestem Wam w stanie podać trochę szajby dla rozluźnienia. Wykręćmy sobie głowy, odkorkujmy – pyk! Ajej! Wyobraziłem sobie Kaczyńskiego po zażyciu LSD na Pustyni Gobi. Wyobraziłem sobie Kalisza ściągającego statystycznego buszka cannabis w kanałach Nowego Jorku. Wyobraziłem sobie Kwaśniewskiego obalającego flaszkę sajdera na Snowdonie, bez ochrony, w koszulce: f..k PZPR. Wyobraziłem sobie Tuska tańczącego w kwietnej opasce na biodrach na wyspach Samoa. Wyobraziłem sobie Millera jako kierowcę jeepa na rajdzie Paryż-Dakar, uśmiechniętego jak mały synek z podwórka. Wyobraziłem sobie Leppera przekładającego dzieło subkontynentu indyjskiego – Upaniszady – na hebrajski. Wyobraziłem sobie Giertycha świetnie bawiącego się w klubie gejowskim na Soho. Wyobraziłem sobie Gretkowską jako napakowanego miśka stojącego na bramce dyskoteki we Włoszczowej. Nie mam nic więcej do powiedzenia. Nie nadaję się na dziewiątą stronę.

O BYC Z A J ÓW K A

Z

Waldemar Rompca

nowu kupiłem nie tę gazetę, co trzeba. Na drugiej stronie „The Sun” redakcja donosi uroczyście swoim czytelnikom, że zalew Polaków na Wyspy może się niebawem skończyć, bo w Polsce wymyślono, że wyjazdów już za wiele i trzeba koniecznie młodych i wykształconych do kraju sprowadzić. Pomóc w tym mają specjalne fundusze przeznaczone dla powracających, tak by kalkulowało nam się zostawić brytyjskiego pracodawcę i wrócić do Polski. Ci bardziej przedsiębiorczy mogą liczyć nawet na dwuletnie zwolnienia podatkowe oraz ulgi w składkach ubezpieczeniowych, jeśli tylko zechce im się otworzyć firmę w kraju. O ułatwieniach biurokratycznych, rejestrowaniu firmy przez telefon lub internet, tak jak tutaj, w notatce ani słowa.

Wyborcza grochówka Czytelnik londyńskiej bulwarówki może nie do końca zdaje sobie sprawę, że zarówno w Polsce jak i na Wyspach trwa kampania wyborcza, w czasie której każdy mówi i obiecuje co chce. Jak tylko zostanie wybrany, i tak o tym zapomina i robi swoje. Takich obietnic Polacy słyszeli już tysiące, jeśli nie miliony, i nadal niewiele się w tym kraju zmieniło. Jak od dwudziestu lat próbujemy wybudować autostrady, tak dalej się w tych próbach ścigamy, podczas gdy cała Europa już śmiga nie tylko na dwu-, ale nawet na sześciopasmówkach. Teraz mowa o nowych funduszach, za które przecież i tak wszyscy będą płacili, bo liczba wyjeżdżających rośnie z dnia na dzień i niebawem może się okazać, że poza emerytami niewielu w kraju zostało. A gdzie byli ci świadomi sprawy politycy, gdy media w Londynie walczyły z podwójnym opodatkowaniem? Przez miesiące udawali, że sprawy nie ma, bo przecież były ważniejsze rzeczy do załatwienia. Teraz sobie o tym przypomnieli, bo to, co liczy się dla nich najbardziej, to każdy oddany na nich głos. Pojawiają się więc w Londynie jak grzyby po deszczu i mamroczą, co tylko przyjedzie im do głowy.

Wolałbym zamiast bezsensownych obietnic wyborczych jakieś międzypartyjne zapewnienie, że po tych wyborach polityczne rozgrywki zejdą na dalszy plan, a wybrany rząd zajmie się naprawą kraju: stwarzaniem miejsc pracy, usprawnianiem biurokracji, przepisów i gospodarki, tak by nie były potrzebne żadne specjalne fundusze i ułatwienia, by ludzi namówić do powrotu. Wolałbym taki rząd, który nie będzie musiał tłumaczyć, co robi i dlaczego, tylko robił swoje, by ludziom żyło się łatwiej i przyjemniej i żeby nikomu nie przyszło do głowy zastanawianie się nad wyjazdem innym, niż na słoneczne wakacje. Ale do tego potrzebne są nie wyborcze obietnice, ale chęć naprawy nie kraju, tylko samych siebie. Zapatrzonych w swoją pychę polityków, którzy wyborczymi obietnicami zapewniają sobie byt na kolejne cztery lata. Jeśli w Polsce pojawi się chociaż jeden polityk, jeden kandydat, który przekona mnie, by wierzyć w jego wyborze obietnice, to zapewniam, będę pierwszy, który wróci. I znowu zacznę wszystko od nowa. A do tego czasu, panie i panowie, nie zawracajcie mi proszę głowy.


NOWYCZAS 19 października 2007

nowyczas.co.uk

10 WYBORY POWSZECHNE 2007

D

Dokończyć zaczęte reformy

Spotkanie z KAROLEM KARSKIM, wiceministrem spraw zagranicznych, posłem PiS do Sejmu ostatniej kadencji o Londynu przyjechał w końcu też przedstawiciel Prawa i Sprawiedliwości – wiceminister spraw zagranicznych, Karol Karski. Ministra Karskiego zaprosił działający w Londynie Społeczny Komitet poparcia PiS w wyborach do Sejmu i Senatu. Spotkanie odbyło się w Sali Malinowej Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego, we wtorek 16 października Niestety organizatorzy spotkania nie znali odpowiednio wcześniej daty przyjazdu ministra Karskiego, więc nie zdołali szerzej poinformować o spotkaniu przedstawiciela Prawa i Sprawiedliwości z londyńskimi wyborcami. Spowodowało to, że spotkanie to było raczej kameralne, bez tej temperatury, która towarzyszyła wizycie Donalda Tuska. Szkoda, bo z pewnością było znacznie więcej zainteresowanych, niż tylko grono starszych osób, głównie reprezentantów emigracji niepodległościowej tym, co ma do powiedzenia przed wyborami partia do tej pory rządząca. Jakie planuje

reformy, jaki ma stosunek do Polaków wyjeżdżających lub już przebywających za granicą. Z drugiej strony nieliczni obecni mieli okazję uczestniczyć w bardzo bezpośredniej rozmowie z członkiem rządu Jarosława Kaczyńskiego. Jak się okazało, również rząd ma przygotowany plan pomocy Polakom pracującym za granicą, którzy zdecydują się na powrót. Zdaniem ministra opozycja przejęłą ten plan, w czym nie ma nic złego, bo świadczy to o atrakcyjności propozycji rządowej. Z pierwszej ręki mogliśmy też usłyszeć obronę krytykowanej polityki zagranicznej rządu. Minister Karski podkreślał, że politykę zagraniczną rządu wyznacza pojęcie suwerenności państwa. Bezkrytyczne podpisywanie układów stwarza wrażenie jedności, ale nic o pozycji Polski w świecie nie mówi. Nie można też zapominać, że Polska jest częścią Unii Europejskiej, która w sprawach polityki zagranicznej wobec państw trzecich, jak na przykład Rosja, powinna mieć wspólną politykę.

Ważną informacją dla Polaków mieszkających i pracujących w Wielkiej Brytanii było zapewnienie, że praca Konsulatu RP będzie

usprawniona. Już jest więcej stanowisk, a wprowadzany nowy system pozwoli załatwiać sprawy paszportowe na bieżąco. Minister Karski za-

pewniał zebranych, że rząd Prawa i Sprawiedliwości zrobi wszystko, żeby Polacy nie wyjeżdżali z kraju z powodów ekonomicznych. (gm)

CHRISTMAS & NEW YEAR

FESTIVE 4 NIGHT PARTY MINI CRUISES TO SANTANDER (NORTHERN SPAIN) CHRISTMAS FOUR NIGHT FESTIVE FUN PARTY CRUISE

Depart from Portsmouth on December 24th to Santander (Northern Spain)

PLUS

NEW YEAR

FOUR NIGHT BIG, BIG, BIG PARTY CRUISE

Join us for Cruise World’s annual festive Mini-Cruises to Santander, Northern Spain aboard the modern and luxurious Pont-Aven for a fantastic Christmas and New Year.

FARES START FROM ONLY

£115 PER PERSON

For more information and to explore the Pont-Aven, on a virtual tour of the ship, visit our website at: www.cruiseworldnews.co.uk Or, if you prefer, e-mail us at: cruiseworld@btinternet.com

Depart from Portsmouth on December 29th to Santander (Northern Spain)

Call CRUISE WORLD now on 0870 743 1000 We are open Monday to Saturday 9am to 5.30pm and Sunday 10am to 6pm. For more information please visit our website www.cruiseworldnews.co.uk


Lataj z Londynu Luton Londynu Gatwick Bristolu i Bournemouth

ceny od

£22.99 lot w jedna˛strone˛ z podatkami

Nowe poł czenia: 8ekhd[cekj^ # AhWa m eZ )&$'&$(&&- 8h_ijeb ¸ =ZWÈia eZ )&$'&$(&&Nie wszystkie lotniska obsługuj powy sze trasy. Prosimy sprawdzi½ szczegóły na stronie internetowej www.‰.com


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 19 października 2007

12 ROZMOWA NA CZASIE

Europa pełna optymizmu Podobno nie powinienem pytać o czasy Monty Pythona, z góry obiecuję nie zadawać żadnych pytań związanych z tym tematem... – [śmiech] Nie, nie, nie ma problemu. Proszę pytać, o co pan chce.

BASIL PAO

Czy zdaje pan sobie sprawę, jak popularny był i jest nadal kabaret Monty Pythona w Polsce? – Było to i jest dla mnie nadal wielkim szokiem. Wielokrotnie rozpoznawano mnie na ulicach, przede wszystkim w Warszawie, ale muszę powiedzieć, że Polacy okazali wiele wręcz angielskiej powściągliwości względem mojej osoby. Kiedy podróżuję, wolę nie być rozpoznawanym, nie być w centrum uwagi. Daje mi to możliwość podglądania świata. Wolę to zamiast świata, który patrzy się na mnie.

niosłem wrażenie, że to bardzo dobry człowiek.

Wszechstronny aktor, kabareciarzprześmiewca, podróżnik-pisarz. Jeden z twórców legendarnego kabaretu Monty Pythona.

Dobrze, wróćmy więc do książki. Co skłoniło pana do jej napisania? – Spędziłem bardzo wiele lat podróżując po całym świecie, robiąc materiały dla BBC. Byłem w Azji, Afryce, na Antarktyce; pomyślałem więc, że powinienem zrobić coś na własnym kontynencie. Przy czym, z powodu zmian zachodzących w tym rejonie, w jakiś sposób Wschód wydał mi się bardziej interesujący niż Zachód. Na mapie politycznej pokazały się nowe kraje, pojawił się pomysł nowej Europy, opartej na koncepcji unii, jedności, w odróżnieniu od podbojów; wszystko to jest powodem, dla którego wschód Europy jest wart poznania. Czy trudno było namówić na tę serię producentów BBC? – Jeśli wspomnieć tam komukolwiek o Europie, początkowo marszczą się nieco, jako że Europa, bardziej niż inne miejsca, wydaje im się pełna złożoności, mrocznej historii, problemów. Ten cykl musiał więc odbiegać od opisywania przysłowiowych jezior i górek. Ja chciałem natomiast udowodnić, że Europa Środkowo-Wschodnia, pomimo trudnego dziedzictwa, jest pełna pięknych, nieodkrytych miejsc, życia i optymizmu. Początkowo ciężko było o entuzjazm z ich strony, później jednak zdecydowali się na sześć odcinków. Wspierając ostatecznie projekt w jeszcze większym stopniu, z czasem powiększyli liczbę odcinków, ponieważ mieliśmy tak dużo dobrego materiału. Które z krajów na trasie pana podróży poleciłby pan najbardziej? – Staram się unikać tego typu pytań, bo łatwo o niesprawiedliwą ocenę. Na trasie podróży było niezmiernie wiele interesujących miejsc w przeróżnych krajach, jednakże przyznam, że największą niespodzianką była choćby Rumunia, jej północne i centralne obszary, nieprawdopodobnie piękne góry na północy kraju. Równie zaskoczony byłem Mołdawią, miejscami, o których nie pomyślałbym nawet wcześniej w kategoriach turystyki. Ogólnie, wszystkie z krajów na trasie mojej wędrówki ma-

Z MICHAELEM PALINEM o jego najnowszej książce „New Europe”, Polsce i Polakach, rozmawia Mikołaj Skrzypiec ją coś oryginalnego i pięknego do zaoferowania, jednakże te dwa były największym zaskoczeniem.

Co z całej podróży utkwiło panu najbardziej w pamięci? – Myślę, że wizyta w Sarajewie była jedną z takich chwil. Spotkałem się tam z dużym niepokojem, usłyszałem wiele poruszających historii, po obu stronach granicy. Miasta, takie jak Mostar, gdzie mnóstwo miejsc wciąż przywołuje na myśl obrazy wojny i zniszczenia, walące się ściany budynków i kawałki szrapneli w ich fasadach, pamiątki wciąż nieodległej wojny. Wiele rozmawiałem z tamtejszymi ludźmi, świadkami tych zdarzeń, rozmawiałem też z saperami, którzy po dziś dzień oczyszczają kraj z min. To niesamowite, ile lat potrwa jeszcze ich żmudna praca… Z pozytywnych wydarzeń z Rumunii bardzo miło wspominam tamtejszych drwali i ich społeczność. Natomiast w Polsce miałem przyjemność prowadzić parowóz na trasie Poznań – Wolsztyn. Było to tym większym wyzwaniem, że do lokomotywy doczepione były wagony… z pasażera-

mi! A mój instruktor-maszynista po angielsku nie mówił prawie wcale! Z początku było to nieco przerażające, muszę powiedzieć. Również spotkanie z Lechem Wałęsą. Ze wszystkich postaci, na które natknąłem się w czasie podróży po Polsce był niewątpliwie postacią największego kalibru. To wielka przyjemność i zaszczyt poznać kogoś, kto był współautorem historycznych przemian, żyjącą legendę.

I jakie odniósł pan wrażenia? – Początkowo był bardzo zdawkowy, sprawiał wrażenie bardzo zajętego, odpowiadał na pytania, jakby nie do końca był z faktu przeprowadzania tej rozmowy zadowolony. Dopiero kiedy na koniec spotkania wspomniałem o jego córce i jej występach w programie „Taniec z gwiazdami”, w polskiej telewizji, Wałęsa rozchmurzył się nieco, zaczął dziękować za zainteresowanie i przepraszać za może zbyt powierzchowne zachowanie, tłumacząc się natłokiem zajęć. To pozytywny akcent, jako że ujrzałem wtedy w nim normalnego człowieka, który po prostu ma za dużo na głowie, jak na porządnego, poczciwego elektryka. Od-

Jakie były najzabawniejsze momenty pobytu w Polsce? Jakiś aspekt w polskiej rzeczywistości, który rzucił się panu w oczy? – [śmiech] Dużo momentów było wyjątkowych w Polsce. W szczególności, gdy poznałem w Poznaniu ludzi z Kabaretu Ani Mru-Mru. Spotkanie zaowocowało wspólnym występem na scenie, gdzie grałem sześcioletnie dziecko – w wieku 64 lat – nie znając w zupełności waszego języka! Nie spodziewałem się tego. Wiem, że ludzie z kabaretu są wielkimi fanami Monty Pythona, znają wszystkie skecze. Również kiedy poznałem Kevina Aistona – podczas wizyty w telewizji prezenter wiadomości wykrzyknął na mój widok: – Hej, Monty Python, uwielbiam was! To bardzo miłe, szczególnie po tylu latach. A co sądzi pan o Polakach? – Bardzo lubię i podziwiam Polaków. Nieopodal miejsca gdzie mieszkam jest polski sklep, delikatesy. Pamiętam, jak właściciel zaczynał, z kilkoma towarami na półce, dziś świetnie prosperuje i doszedł do tego ciężką pracą. Zwykle nie mam problemów w obcowaniu z większością ludzi, tak i z Polakami. Ludzie, którzy tu przyjechali, są moim zdaniem wspaniali i wydaje mi się, że dobrze współżyją z Anglikami. Kiedy w Polsce rozmawiałem z Anglikiem, Kevinem Aistonem (który pracuje m.in. jako strażak), pod koniec wywiadu powiedział mi, że ma nadzieję, że Polacy, którzy emigrują do Anglii są przyjmowani tam równie dobrze, jak jego przyjęto w Polsce. Chciałbym, żeby tak działo się tutaj, może kiedyś, kto wie.. Które z miejsc podobały się panu najbardziej w naszym kraju? – Przełom Dunajca, gdzie znalazłem się pod koniec pobytu w Polsce to, jak sądzę, najpiękniejsze miejsce. Pamiętam też dobrze ten szalony ślub u górali, na który nas zaproszono. Nigdy nie widziałem ludzi, którzy mogą tyle wypić i stać o własnych siłach [śmiech]. Okolice Elbląga i żegluga rzeczna, urokliwe wsie, rezerwat krajobrazowy. Kolejnym miejscem, które otworzyło mi oczy na polską rzeczywistość była krakowska Nowa Huta. Jako że interesuję się zarówno architekturą jak i polityką, jestem w specyficzny sposób zafascynowany tym miejscem. Wielki projekt urbanizacyjny i idee przyświecające jego twórcom kontra ogrom zmian, jaki w ostatnich dekadach cechuje Polskę i ich wpływ na rozwój Nowej Huty i zamieszkujących ją ludzi. Kiedyś Plac Centralny, dziś rondo Ronalda Reagana, mój Boże! [śmiech] Bardzo podobał mi się Kraków, jego wszystkie, zupełnie różne elementy, nietknięte stare miasto i odradzająca się dzielnica żydowska. Myślę, że historia Żydów w Polsce jest naznaczona smutkiem i melancholią. Byliśmy oczywiście w Auschwitz, to też

przerażające świadectwo historii i jej ofiar. Poruszające doświadczenie. Jednakże życie toczy się dalej.

Jak ocenia pan nasz kraj? – To moja pierwsza wizyta w Polsce, poza krótką wizytą w Szczecinie kilka lat temu. Byłem świadomy polskiej historii, dziedzictwa, faktu, że przez stulecia Polska przeszła wiele, niknąc i odradzając się na nowo. Choćby to, jaki odsetek polskiej ludności zginął w wyniku ostatniej wojny, wydaje się nie do uwierzenia. Jednakże otuchą napawa fakt, że Polska odradza się na nowo, co widać w rozmowach szczególnie z młodszym pokoleniem, wykształconym, ciekawym świata – prawie każdy mówi po angielsku. Zauważyłem też wielki wpływ kościoła na życie w Polsce. Świątynie, wypełnione są co niedzielę po brzegi, to coś, czego nie widzi się w Anglii. Niesamowite jest również to, jak pięknie odrestaurowano niektóre miasta – choćby Gdańsk i jego centrum, czy odbudowana za komunizmu stolica. To robi wrażenie i bardzo mnie to zaskoczyło. Mam wrażenie, że Polska to miejsce, gdzie dopiero zaczął się wyraźny postęp i napawający optymizmem rozwój, że Polska niejako rozwija skrzydła. Chciałbym dowiedzieć się nieco więcej na temat polskiej historii, szczególnie okresie unii z Litwą, czytałem nieco Normana Daviesa, czytałem również fragmenty książki Radka Sikorskiego. Przykładem zmian cechujących wasz kraj może też być fakt, iż kiedy przebywałem w Warszawie, udało mi się przez zupełny przypadek spotkać Salmana Rushdiego. Ten przedstawił mnie Ryszardowi Kapuścińskiemu, który zawsze był moim wielkim idolem! To było zupełnie niespodziewane i piękne doświadczenie. Kapuściński był wielkim pisarzem i podróżnikiem, podziwiałem go. Przykro też, że został posądzony o współpracę z poprzednim ustrojem. To był wielki człowiek, zbyt dużego formatu, by sprowadzać go do komunisty. Miał na to zbyt otwarty umysł. Wielka szkoda, że już go z nami nie ma. Jakie plany na następne podróże i książki? – Jak na razie żadnych. Praca nad „New Europe” zajęła mi osiemnaście miesięcy, chcę trochę odpocząć, ale wciąż jeżdżę na spotkania w związku z książką. Jest wiele miejsc, które chciałbym jeszcze odwiedzić, ale na dzień dzisiejszy jedyne, o czym myślę, to odpoczynek z rodziną. Chcę spędzić trochę czasu z moim wnukiem, więc na podróże przyjdzie jeszcze czas. Bardzo dziękuję za rozmowę. – Ja również dziękuję i zachęcam do lektury, a przede wszystkim do obejrzenia odcinka poświęconego Polsce w serii New Europe. BBC1, niedziela 21 października, godz. 21.00. Książka Michaela Palina pt. „New Europe” ukazała się nakładem wydawnictwa Weidenfeld & Nicolson (£20).


P

nowyczas.co.uk

oczątki Oktoberfestu sięgają roku 1810, kiedy to 17. października z okazji ślubu księcia Ludwika I (później króla) i księżniczki Teresy von Hildburghausen, wydano na podmiejskich łąkach (dzisiejsza Theresienwiese) ucztę dla mieszczaństwa. To wydarzenie zapoczątkowało miły zwyczaj, który przekształcił się we wspaniałą tradycję. Z czasem zaczęto sprzedawać wyroby regionalne, organizować festyny, ustawiać karuzele, a w 1818 roku po raz pierwszy zaczęto sprzedawać piwo. Dziś na Theresienwiese ustawiane są dziesiątki budek z przekąskami, stragany z bibelotami, budowane jest ogromne wesołe miasteczko, ale oczywiście najważniejsze są namioty (14 dużych i 19 małych), w których rozlewa się piwo i podaje tradycyjne smakołyki. Mylić jednak może nazwa „Oktoberfest”, która dosłownie oznacza święto październikowe, a jak wiemy, impreza rozpoczyna się już w ostatni weekend września, a nawet wcześniej. Wytłumaczenie tej sprzeczności jest bardzo proste – październik bywa niekiedy bardzo chłodny, więc w roku 1872 zdecydowano się przesunąć datę rozpoczęcia festynu na wrzesień. Można to sobie tłumaczyć też inaczej – Niemcy może są zbyt niecierpliwi, więc żeby za długo się nie męczyć lubią sobie „poprzesuwać” daty. Oktoberfest co roku otwiera uroczyste wkroczenie gospodarzy i browarów, odbywające się zawsze w sobotę. Właściciele namiotów wraz z całymi rodzinami zasiadają na ukwieconych wozach i wjeżdżają wśród muzyki i oklasków na Theresienwiese. Następnie burmistrz Monachium otwiera pierwszą beczkę piwa i radosnym okrzykiem „O’zapft is!” daje znak do rozpoczęcia święta. Od tego momentu, a jest to zawsze 12.00 w południe, we wszystkich namiotach wolno rozlewać piwo. W niedzielę natomiast odbywa się uroczysty pochód orkiestr, strzelców i zespołów regionalnych, oczywiście w tradycyjnych strojach. Namiotów jest bardzo wiele, ale atmosfera w każdym z nich jest inna. W mniejszych (zdjęcie u góry) typu Schützen-Festzelt, spotyka się zwykle zamknięte towarzystwo (które po wypiciu kufla piwa robi się natychmiast otwarte na wszystko), różne związki i grupy, pracownicy firm itp. Zabawa w takim namiocie nie ustępuje tej w kolosach typu Augustiner-Festhalle, ale jest bardziej kameralnie, tradycyjnie i bawarsko. Wspaniałym, również bardzo oryginalnym namiotem, z najpiękniejszym wnętrzem i najlepszą atmosferą jest mieszczący 7 tys. osób Hacker-Festzelt (zdjęcie obok). To tam po raz pierwszy poznałam uroki Oktoberfestu i zakochałam się w tej tradycji. Nie polecam natomiast Hofbräu-Festzelt, w którym bawią się przede wszystkim turyści. Aby pomieścić maksymalną liczbę gości w namiocie ustawiono wysokie stoliki, przy których można tylko stać. Po kilku godzinach zabawy pod te stoliki wysypuje się trociny, alby zasypać pojawiające się bajorka rozlanego piwa i

NOWYCZAS 19 października 2007

REPORTAŻ 13 ZDJĘCIA:ALEKSANDRA PTASIŃSKA/NowyCzas

174. Oktoberfest dobiegł końca! Po raz kolejny zostały pobite rekordy z ubiegłych lat – m.in. w ilości wypitego piwa (6,7 milionów litrowych kufli), liczbie odwiedzających gości oraz udaremnionych (tych nieudaremnionych zapewne też) prób wyniesienia z namiotu pamiątkowego kufla (ok. 200 tys.). Ponadto biesiadnicy zjedli też 104 woły, niezliczoną ilość precli, prażonych orzechów i owoców w czekoladzie. A zamożna Bawaria stała się bogatsza o kolejny miliard euro.

VIVA BAVARIA

intonując jedną z bawarskich przyśpiewek, opanowuje pobliskie stacje metra. Nie muszę chyba wspominać o tym, że większość nie ma ważnego biletu. Następnego dnia historia się powtarza i tak te dwa tygodnie ciągną się dla Bawarczyka jak piękny, złocisty sen... Oktoberfest, nazywany potocznie świętem piwa, tak naprawdę jest przede wszystkim świętem radości i wspólnego biesiadowania. Złocisty płyn ma za zadanie łączyć ludzi i obdarzany jest w Bawarii prawdziwym kultem. Najwspanialsze jest to, że świętuje się wspólnie z rodziną i przyjaciółmi, że spotykają się całe grupy znajomych, że nawet szef potrafi przymknąć oko na niewyspanego pracownika, bo sam ma też ciężką głowę po wczorajszej zabawie. Wydaje mi się, że fenomen Oktoberfestu leży przede wszystkim w tym, że łamie on jeden z głównych niemieckich stereotypów – poważnego, gburowatego Niemca bez poczucia humoru, stawiającego na pierwszym miejscu pracę i porządek. Bycie na Oktoberfeście to dla każdego szanującego się Bawarczyka obowiązek, a poza tym również wspaniała okazja do oderwania się od codzienności, a dla turystów to przede wszystkim możliwość poznania mało znanego oblicza Niemiec i może do przełamania wielu uprzedzeń. Wszystkich, którzy w tym roku nie zdołali odwiedzić Monachium i napić się wspaniałego, niemieckie-

Aleksandra Ptasińska redakcja@nowyczas.co.uk

błota. Na suficie wisi tradycyjnie ogromy anioł Aloisius, który wraz z liczbą wypitych kufli zaczyna być traktowany haniebnie – upojeni turyści ściągają z siebie różne części ubioru, wycierają nimi spocone twarze lub moczą je w rozlanym piwie, po czym obrzucają nimi biednego anioła. Kto dopiero co wejdzie do namiotu i nieświadom zagrożenia wybierze akurat jeden ze stolików pod aniołem, może spodziewać się, że na głowę spadną mu mokre gacie lub do piwa wpadnie znienacka mało seksowny stanik. Większość turystów przyjeżdża do Monachium, żeby „pochlać” i niestety nie doświadcza Oktoberfestu takim, jaki jest naprawdę. Uczestniczą w jakiejś pseudozabawie, która nierzadko kończy się rozbitym na głowie kuflem lub ciężką pobudką na jednym ze skwerów otaczających namioty (niestety z przykrością muszę powiedzieć, że największą grupę takich turystów obok Włochów tworzą Anglicy, co przypomina sytuacje znane mi z krakowskiego Rynku). Dla tych, którym nie podoba się perspektywa kilkugodzinnego przesiadywania w namiocie, śpiewania szlagierów i tańczenia na ławkach (na stolikach niestety nie wolno), Oktoberfest oferuje jeszcze ogromne wesołe miasteczko, gdzie każdy – od chojraka po supermana – znajdzie coś

dla siebie. Supermenów naturalnie przybywa pod wieczór, po wypiciu kilku piw (a rekordziści piją nawet 7-9 litrowych kufli w kilka godzin), a wtedy amatorów przejażdżek na diabelskiej kolejce nie brakuje. Około godziny 23.00, kiedy zamyka

się namioty, a do pracy rusza cały sztab sprzątaczy, zamiataczy i innych speców od tej mniej przyjemnej roboty, kolorowy tłum biesiadników wylewa się na deptaki i wszelkie przejścia dla pieszych i co chwilę wybuchając śmiechem lub

go piwa pragnę pocieszyć jednym – na oficjalnej stronie Oktoberfestu rozpoczęło się już odliczanie do następnej imprezy. 175 Oktoberfest rozpocznie się 20. września 2008 – pozostało jeszcze około 335 dni. Prost!


NOWYCZAS 19 października 2007

L

nowyczas.co.uk

14 LUDZIE, MIEJSCA, ZDARZENIA

The Texture of Home by Marek Kaźmierski

A friend asked if I was excited about my plans to write a travel adventure book about Poland next year. Of course I’m excited. Three months of driving round my native lands, looking for people and places to tell tales about sounds fun. But at the same time I’m scared. Many adventures end badly. Some trips, especially those worth documenting, there’s no coming back from at all. A few years ago, I saw a TV programme about Jack Kerouac, the author of On The Road and godfather of modern travel writing. Having become an “over-night” phenomenon (after many years of living in New York and failing to get his novels published), Kerouac become the poster boy for the post-War, pre-Hippy Beat movement. World-wide celebrity did not suit him. He drank himself to death in his mother’s house some years later, but the documentary focused on a trip he took in his pre-fame days. In searching for his literary voice, Kerouac got off the road and spent a summer living alone on Desolation Peak, watching for forest fires in the high mountains between Canada and the US. Most of us have, at one time or another, dreamt of such a holiday. Unlimited landscapes. No television, no phones, no distractions from all the hobbies we’re always trying to pursue, be they writing or painting or just plain old thinking. But we make a mistake in believing only saints and gods live on mountain tops. In those few months of absolute solitude, Kerouac met something else up on the Peak. Call it what you will. A demon. A mortal truth. A death wish. The documentary wasn’t speculating. All we know is that over the next decade he wrote some of the finest literature known to our generation, then withdrew from public view and drank until his liver gave out. And seeing as I’ve just had my own drink-fuelled near-death literary experience, I’m more than ready to pay attention to those who went, and vanished, before me. Last week, I made London a promise. To go walking its streets, re-learning a city I’ve

No Way Back Where

known for decades, both as a means of practicing writing-on-the-go and of learning how to see the original in the world around us. Everyone knows London is a monster. Even if it fits who you are right now, a neighbourhood of ten million souls is too much. For anyone. But anywhere this strange and unique must have its share of hidden secrets, so I set off this week to try and find us some. I packed my usual creative cocktail – half a litre of Coke mixed with half a litre of vodka, a notebook and pens and the intention not to return until I’d learnt something new about my home town. I started drinking right after breakfast. The rest is as predictable as it is painful. A film premiere. Walking around the West End with a friend’s friend from Warszawa. Meeting some people from work in the evening. All of it involved alcohol. Free bars, generous rounds and my home-made brew to finish me off. Coming home, sober enough to still make notes, too drunk to make them make sense, I talked to everyone on the Tube, got off at the wrong station, then found more friends waiting in my flat, beers in hand. I tried opening a bottle of Budwar with a kitchen knife. It slipped, flew up and went into my eye. I was lucky. Half a centimetre to the left would have left me half-blind. A few centimetres further might have killed me. As it was, I made the trip to Moorfields Eye Clinic under my own steam, face covered in blood, but mostly in one piece. The surgeons assure me the eye itself is fine, but some repairs might be needed around the nose, lids and connected waterworks. Tomorrow, I’m going under general anaesthetic to have it all done, so excuse me if this week’s column feels a little rushed. Typing is difficult when your eyes don’t focus properly. But my real worry is the three months of driving round Polska still before me. In his 30 Essential Laws of Writing, Kerouac put “Try never to get drunk outside your own house” at number three. Considering his end, and my evident inability to drink responsibly, I fear even his wisdom too weak for the road ahead.

J

Anna Wendzikowska

Angielski bon-ton

adę sobie porannym metrem. Gorąco jak w saunie. Do tego ciasno jak w ulu. Nie mam nawet jak ściągnąć płaszcza. Pot ze mnie płynie. Nie mam się czego przytrzymać, z trudem utrzymuję równowagę. „Do you want to sit down?” – słyszę nagle i dość niespodziewanie. Patrzę w kierunku, z którego dobiega pytanie. Młody, nieco niedbale ubrany Anglik z ogromnymi słuchawkami na uszach patrzy wyraźnie na mnie. – „Excuse me?” – pytam dość idiotycznie, bo przecież doskonale wiem, co powiedział. Może chcę zarobić na czasie. W końcu propozycja jest dość niecodzienna. Nie bardzo wiem, jak zareagować. Koniec końców dziękuję i odmawiam. Mam wprawdzie 7-centymetrowe obcasy, ale dam radę! Nie o to jednak w całej historii chodzi. Ten młody człowiek jednym swoim pytaniem zburzył całą moją teorię o braku gentlemańskich odruchów u Anglików… Producent programu, dla którego robię korespondencję z Londynu poprosił mnie o komentarz do stosunków damskomęskich panujących w Wielkiej Brytanii. W telefonicznym wywiadzie streściłam swoją opinię w kilku zgrabnych zdaniach. Anglicy nie są tak szarmanccy jak Polacy. Żadnego całowania w rękę, podawania płaszcza czy otwierania drzwi. Powszechne równouprawnienie. Kobiety, pozbądźcie się złudzeń! Na Wyspach nikt nie będzie was

traktował jak damy. Raczej jak kumpelki. Albo jak „równorzędnych partnerów”, jak agitują feministki. Też coś, nawiasem mówiąc. Marzenie każdej kobiety – być odartą z kobiecości, być traktowaną na równi z mężczyzną… A po co, pytam się. Nieważne, zgubiłam wątek. A więc Anglicy… Skrytykowałam ich, odmówiłam im i manier rodem z czarnobiałych filmów. O jak się pomyliłam! Do tego publicznie. Młody Anglik w ogromnych słuchawkach pojawił się z samego rana niczym wyrzut sumienia i myślę o nim aż dotąd. Ba! Nawet felieton mu poświęciłam. Czas więc przyznać publicznie. Nie doceniłam Anglików, winna im jestem przeprosiny. Jak mogłam tak pochopnie stwierdzić, że naród Szekspira zupełnie pozbawiony jest gentlemańskich manier. Wstyd! Ciągnąc moje dywagacje dalej – analogiczna sytuacja w Polsce ociera się o granicę realności. W warszawskim metrze stoją i starsi ludzie, i matki z dziećmi. Siedzą ci, którzy są najszybsi (na ogół młode osiłki) – nie ma sentymentów. Mężczyźni w Polsce owszem podają mi płaszcz i przepuszczają w drzwiach. Ba, wstają, kiedy ja wstaję od stołu. Ale nie są to jacyś tam mężczyźni. To są mężczyźni, z którymi się umawiam, mężczyźni, z którymi pracuję. Mężczyźni, którzy z takich czy innych względów chcą zrobić na mnie wrażenie. A obcy mężczyźni? Na ulicy czy w autobusie? Bynajmniej nie ustępują mi miejsca, ale potrącają mnie i ani im się śni powiedzieć przepraszam. Kierowcy-mężczyźni trąbią i pokrzykują czasem tak, że nie godzi się przytoczyć. „Baba za kółkiem” – to jeden z delikatniejszych komentarzy. Jeśli są mili, to okazuje się, że chcą po prostu zdobyć twój numer telefonu. Tym bardziej rozczuliła mnie taka anonimowa grzeczność chłopaka z ogromnymi słuchawkami. Może więc pomyliłam się zupełnie. Może angielska grzeczność jest cenniejsza niż nasza polska. Cenniejsza, bo właśnie anonimowa.


P

nowyczas.co.uk

oczątki Oktoberfestu sięgają roku 1810, kiedy to 17. października z okazji ślubu księcia Ludwika I (później króla) i księżniczki Teresy von Hildburghausen, wydano na podmiejskich łąkach (dzisiejsza Theresienwiese) ucztę dla mieszczaństwa. To wydarzenie zapoczątkowało miły zwyczaj, który przekształcił się we wspaniałą tradycję. Z czasem zaczęto sprzedawać wyroby regionalne, organizować festyny, ustawiać karuzele, a w 1818 roku po raz pierwszy zaczęto sprzedawać piwo. Dziś na Theresienwiese ustawiane są dziesiątki budek z przekąskami, stragany z bibelotami, budowane jest ogromne wesołe miasteczko, ale oczywiście najważniejsze są namioty (14 dużych i 19 małych), w których rozlewa się piwo i podaje tradycyjne smakołyki. Mylić jednak może nazwa „Oktoberfest”, która dosłownie oznacza święto październikowe, a jak wiemy, impreza rozpoczyna się już w ostatni weekend września, a nawet wcześniej. Wytłumaczenie tej sprzeczności jest bardzo proste – październik bywa niekiedy bardzo chłodny, więc w roku 1872 zdecydowano się przesunąć datę rozpoczęcia festynu na wrzesień. Można to sobie tłumaczyć też inaczej – Niemcy może są zbyt niecierpliwi, więc żeby za długo się nie męczyć lubią sobie „poprzesuwać” daty. Oktoberfest co roku otwiera uroczyste wkroczenie gospodarzy i browarów, odbywające się zawsze w sobotę. Właściciele namiotów wraz z całymi rodzinami zasiadają na ukwieconych wozach i wjeżdżają wśród muzyki i oklasków na Theresienwiese. Następnie burmistrz Monachium otwiera pierwszą beczkę piwa i radosnym okrzykiem „O’zapft is!” daje znak do rozpoczęcia święta. Od tego momentu, a jest to zawsze 12.00 w południe, we wszystkich namiotach wolno rozlewać piwo. W niedzielę natomiast odbywa się uroczysty pochód orkiestr, strzelców i zespołów regionalnych, oczywiście w tradycyjnych strojach. Namiotów jest bardzo wiele, ale atmosfera w każdym z nich jest inna. W mniejszych (zdjęcie u góry) typu Schützen-Festzelt, spotyka się zwykle zamknięte towarzystwo (które po wypiciu kufla piwa robi się natychmiast otwarte na wszystko), różne związki i grupy, pracownicy firm itp. Zabawa w takim namiocie nie ustępuje tej w kolosach typu Augustiner-Festhalle, ale jest bardziej kameralnie, tradycyjnie i bawarsko. Wspaniałym, również bardzo oryginalnym namiotem, z najpiękniejszym wnętrzem i najlepszą atmosferą jest mieszczący 7 tys. osób Hacker-Festzelt (zdjęcie obok). To tam po raz pierwszy poznałam uroki Oktoberfestu i zakochałam się w tej tradycji. Nie polecam natomiast Hofbräu-Festzelt, w którym bawią się przede wszystkim turyści. Aby pomieścić maksymalną liczbę gości w namiocie ustawiono wysokie stoliki, przy których można tylko stać. Po kilku godzinach zabawy pod te stoliki wysypuje się trociny, alby zasypać pojawiające się bajorka rozlanego piwa i

NOWYCZAS 19 października 2007

REPORTAŻ 15 ZDJĘCIA:ALEKSANDRA PTASIŃSKA/NowyCzas

174. Oktoberfest dobiegł końca! Po raz kolejny zostały pobite rekordy z ubiegłych lat – m.in. w ilości wypitego piwa (6,7 milionów litrowych kufli), liczbie odwiedzających gości oraz udaremnionych (tych nieudaremnionych zapewne też) prób wyniesienia z namiotu pamiątkowego kufla (ok. 200 tys.). Ponadto biesiadnicy zjedli też 104 woły, niezliczoną ilość precli, prażonych orzechów i owoców w czekoladzie. A zamożna Bawaria stała się bogatsza o kolejny miliard euro.

VIVA BAVARIA

intonując jedną z bawarskich przyśpiewek, opanowuje pobliskie stacje metra. Nie muszę chyba wspominać o tym, że większość nie ma ważnego biletu. Następnego dnia historia się powtarza i tak te dwa tygodnie ciągną się dla Bawarczyka jak piękny, złocisty sen... Oktoberfest, nazywany potocznie świętem piwa, tak naprawdę jest przede wszystkim świętem radości i wspólnego biesiadowania. Złocisty płyn ma za zadanie łączyć ludzi i obdarzany jest w Bawarii prawdziwym kultem. Najwspanialsze jest to, że świętuje się wspólnie z rodziną i przyjaciółmi, że spotykają się całe grupy znajomych, że nawet szef potrafi przymknąć oko na niewyspanego pracownika, bo sam ma też ciężką głowę po wczorajszej zabawie. Wydaje mi się, że fenomen Oktoberfestu leży przede wszystkim w tym, że łamie on jeden z głównych niemieckich stereotypów – poważnego, gburowatego Niemca bez poczucia humoru, stawiającego na pierwszym miejscu pracę i porządek. Bycie na Oktoberfeście to dla każdego szanującego się Bawarczyka obowiązek, a poza tym również wspaniała okazja do oderwania się od codzienności, a dla turystów to przede wszystkim możliwość poznania mało znanego oblicza Niemiec i może do przełamania wielu uprzedzeń. Wszystkich, którzy w tym roku nie zdołali odwiedzić Monachium i napić się wspaniałego, niemieckie-

Aleksandra Ptasińska redakcja@nowyczas.co.uk

błota. Na suficie wisi tradycyjnie ogromy anioł Aloisius, który wraz z liczbą wypitych kufli zaczyna być traktowany haniebnie – upojeni turyści ściągają z siebie różne części ubioru, wycierają nimi spocone twarze lub moczą je w rozlanym piwie, po czym obrzucają nimi biednego anioła. Kto dopiero co wejdzie do namiotu i nieświadom zagrożenia wybierze akurat jeden ze stolików pod aniołem, może spodziewać się, że na głowę spadną mu mokre gacie lub do piwa wpadnie znienacka mało seksowny stanik. Większość turystów przyjeżdża do Monachium, żeby „pochlać” i niestety nie doświadcza Oktoberfestu takim, jaki jest naprawdę. Uczestniczą w jakiejś pseudozabawie, która nierzadko kończy się rozbitym na głowie kuflem lub ciężką pobudką na jednym ze skwerów otaczających namioty (niestety z przykrością muszę powiedzieć, że największą grupę takich turystów obok Włochów tworzą Anglicy, co przypomina sytuacje znane mi z krakowskiego Rynku). Dla tych, którym nie podoba się perspektywa kilkugodzinnego przesiadywania w namiocie, śpiewania szlagierów i tańczenia na ławkach (na stolikach niestety nie wolno), Oktoberfest oferuje jeszcze ogromne wesołe miasteczko, gdzie każdy – od chojraka po supermana – znajdzie coś

dla siebie. Supermenów naturalnie przybywa pod wieczór, po wypiciu kilku piw (a rekordziści piją nawet 7-9 litrowych kufli w kilka godzin), a wtedy amatorów przejażdżek na diabelskiej kolejce nie brakuje. Około godziny 23.00, kiedy zamyka

się namioty, a do pracy rusza cały sztab sprzątaczy, zamiataczy i innych speców od tej mniej przyjemnej roboty, kolorowy tłum biesiadników wylewa się na deptaki i wszelkie przejścia dla pieszych i co chwilę wybuchając śmiechem lub

go piwa pragnę pocieszyć jednym – na oficjalnej stronie Oktoberfestu rozpoczęło się już odliczanie do następnej imprezy. 175 Oktoberfest rozpocznie się 20. września 2008 – pozostało jeszcze około 335 dni. Prost!


NOWYCZAS 19 października 2007

ELŻBIETASOBOLEWSKA/NowyCzas

16 KULTURA

D

nowyczas.co.uk

WAPPING PROJECT

A

Wypieczony polski produkt artystyczny rtysta, który zgłasza się do Polskiego Instytutu Kultury, teraz już na Poland Street, a nie obok konsulatu, musi mieć dokładnie i szczegółowo przemyślany projekt prezentacji swojej sztuki, inaczej nie ma czego w Instytucie szukać. Powinien wiedzieć, jak chce swoją sztukę zaprezentować, w jakim miejscu, w jakim kontekście. Pytanie tylko, do czego jest mu wtedy Instytut Kultury Polskiej potrzebny? Pracowniczka Instytutu, Paulina Latham odpowiada na nie tak: – My dysponujemy kontaktami. Artysta musi być gotowy na pokazanie swojej pracy, musi mieć gotowy koncept, musi być w stanie dostarczyć swój produkt publiczności. Ludzie, którzy się do nas zgłaszają, mają jakiś pomysł, zarys, lecz ich projekty nie są gotowe, są na wpół upieczone. Wniosek z tego taki, że produkty artystyczne, jakie zaprezentowano pod sklepem z winylami na 51 Poland Street, są godne prezentacji i dopieczone. Rzeczywiście, byli tam artyści, którzy może poza duetem Aleks and the Drummer już w świecie sztuki, nie tylko polskiej, zaistnieli. Fabryczno-garażowe otoczenie galerii Phonica jak ulał pasowało do multimedialnych propozycji kilkunastu twórców sztuki, które londyńczycy mogli za darmo oglądać w minioną sobotę w ramach projektu Poland Underground. Grali polscy DJ’e oraz wspomniany duet i występujący ostatnio wszędzie gdzie się da zespół Poise Rite (angielska publiczność mogła posłuchać ich muzyki na tegorocznym Glastonbury Festival). Wizualną stronę imprezy Poland Underground zapewnili między innymi: Ilona Karwińska i jej warszawskie Neony, Tomek Bagiński, którego słynną animację „Katedra” wyświetlano na jednym z kilku ekranów, a do Londynu przyjechał Michał Madej, chief designer gry RPG – The Witcher, którą Bagiński narysował, bazując na „Wiedźminie” Sapkowskiego. W grę można sobie było pograć na miejscu. Interaktywny dywan Janka Simona rów-

nież stanowił rodzaj gry, a zmęczone wirtualną zabawą oko można było na moment zawiesić na projekcjach Izabelli Kay, wyświetlanych, a jakże, na dużym ekranie. Sztukę powstającą na gorąco i jedyną niewirtualną, poza muzyką, można było podziwiać na jednej ze ścian, na której powstawał tzw. mural, inaczej naścienny obrazek, prekursor graffiti, tworzony przez Iwonę Zając, mieszkającą – podobnie jak Rygalik, Karwińska i Kay – w Londynie. Tego typu imprezy mają być organizowane w Vinyl Factory Gallery co roku. Trudno nie zgodzić się z opinią jednej z uczestniczek, iż to, co najważniejsze w przypadku tego projektu, to fakt, że został on zorganizowany właśnie w centrum Londynu, nieopodal Soho, z dala od „poskowych klimatów”. Multimedialna forma prezentacji sztuki kojarzy się z nowoczesnością: – I tacy jesteśmy. Nie tylko cepelia i martyrologia, lecz również gry wideo, sztuka elektroniczna, interaktywna, graffiti. Cieszę się, że widzę tutaj Anglików, ludzi w naszym wieku, którzy nie przychodzą tylko na pięć minut i wychodzą znudzeni, lecz zostają dłużej. Bo dla nich „Katedra” czy muzyka Poise Rite to nowość, bo w ogóle polska sztuka może być dla nich nowością, jak kojarzymy im się tylko z hotelami i budowlańcami. Bodaj jednym z najważniejszych wydarzeń tego popołudnia była prezentacja gry „The Witcher”. Jej twórcy mają nadzieję, że gra będzie rozpoznawalna na Zachodzie, a „Wiedźmin” być może stanie się ikoną pop kultury. The Witcher jest połączeniem sztuki – świetnej kreski Tomka Bagińskiego z jednym z najbardziej wyrazistych elementów kultury pop, jaką są gry komputerowe. Czy umieszczenie gry w kontekście wydarzenia artystycznego jest słuszne, czy stanowi dla sztuki policzek, może być pretekstem do dyskusji. Zapraszamy na łamy „Nowego Czasu”.

Elżbieta Sobolewska

la miłośników galerii i wystaw Wapping Project (Wapping Hydraulic Power Station, Wapping Wall, E1W 3ST) może być zielonym światłem w kierunku odzyskiwania zrównoważonej przestrzeni wystawienniczej. Oto stara, wiktoriańska elektrownia wodna, typowy red-brick o wysokim sklepieniu jak w średniowiecznych katedrach, nabiera barw, żywotności: restauracja na pierwszym planie, stoliki między starymi turbinami, a w dali, jakby na zapleczu, do którego przechodzi się skromnym foyer, galeria o imponującej kubaturze. Wszystko promieniujące industrialem – unoszą się zapaszki smaru, a rury wiodą podsufitowy żywot. Wystawa Angusa Boultona „Eastern Europe – Feast or Famine", operuje przestrzenią jako narzędziem sztuki: obrazy rzucone na ekrany i ściany tętnią swoim utajonym życiem. Na ekranie jawi się kraina rozpadu postsowieckich lotnisk wojskowych z terenów byłego NRD z nałożonym stereofonicznym dźwiękiem-hałasem startujących odrzutowców – wrażenie piorunujące: oto w wyciemnionym poelektrownianym lochu rozlega się wizg silników odrzutowych i miażdżąca bębenki moc decybeli. Na ścianach z kolei wyeksponowane, statyczne i majestatyczne zdjęcia pustostanów byłych garnizonowych ośrodków kultury: hale, kina, teatry ze zwisającym liszajem plastrów odpadającej farby i tynku, gdzieniegdzie oczodoły okien, rozkradzionych lub wybitych, niszczejących, rozgryzanych i rozpracowywanych przez czas. Jest w tym jakiś dyskretny urok dla historyka, miłośnika architektury lub militariów XX stulecia. Sama sztuka, która się objawia, jest próbą uzyskania niemal klasycznego katharsis poprzez grę z obrazem, dźwiękiem i przestrzenią:

W

między hałasem, red-brickiem i obrazami o sporym formacie wytwarza się paradoksalna więź: sam kontekst polityczny staje się tylko sztafażem dla najzwyklejszego w świecie dumania o rozpadzie, przemijaniu, deja vu. Bo skąd my to znamy? Gdyby u Brytyjczyków przez prawie pięćdziesiąt lat stacjonowały (czyt. okupowały) niemile widziane wojska, odczytywany kontekst wzbogaciłby się o traumę. Skądinąd wystawa powstała z myślą o imigrantach ze „Wschodniej Europy”. Jedźcie tam, wystawa trwa do 2 grudnia! Robert Rybicki

Kim jest Doris Lessing? Polsce prawie nieznana, tutaj trochę zapomniana brytyjska pisarka dostała literackiego Nobla. Nominowana do tej nagrody była również para polskich pisarzy: Olga Tokarczuk i Adam Zagajewski. Nie jest tajemnicą, że od dawna czeka się na nominację dla Tadeusza Różewicza i Sławomira Mrożka, jednakże decyzje Akademii Szwedzkiej niekiedy są dość zaskakujące. Próba odgadnięcia, kto tym razem zostanie nagrodzony, jest jak „wróżenie z fusów” – twierdzi Jerzy Jarzębski, krytyk literacki. Olga Tokarczuk wypowiada się bardzo pozytywnie o twórczości tegorocznej laureatki, uważa że ma „nieprawdopodobną siłę pióra”. Ten głos popiera także Kazimiera Szczuka, która twierdzi, że Lessing jest pisarką uniwersalną, zdolną bez żadnych efekciarskich trików językowych zainteresować czytelnika swoją prozą. Książki Doris Lessing poruszają problemy konfliktów rasowych, politycznych, społecznych, a także odrębności płci. Pisarka przełamuje różnicę pomiędzy tym, co kobiece i tym, co męskie w literaturze, wnosząc nowy ogólnoludzki ton. Szczególna wrażliwość na jakiekolwiek przejawy dyskryminacji czy agresji przejawia się w jej

powieściach oraz w jej zaangażowaniu w życie polityczne (pod koniec lat 40. działała w Southern Rhodesian Labour Party – Partia Pracy Południowej Rodezji, w latach 52-56. była członkiem brytyjskiej partii komunistycznej oraz ostro występowała przeciw zbrojeniom nuklearnym). Zadebiutowała w 1950 roku powieścią The Grass In Singing opowiadającą historię miłości żony białego farmera i jej czarnego służącego na tle konfliktów rozgrywających się na południu Afryki. Stworzyła również serię powieści zainspirowanych jej własnymi doświadczeniami Children of Violence, które uważa się za jedne z pierwszych utworów o emancypacji kobiet. Podobnie w Golden Notebook autorka opisując relacje zachodzące między kobietami i mężczyznami pokazuje swoje sympatie feminizujące. Doris Lessing jest także autorką esejów na temat sufizmu – odłamu islamu (Sufizm in Time Bites), oraz powieści fantastycznych i thrillerów psychologicznych. W Polsce ukazały się jedynie cztery powieści tej autorki: Lato przed zmierzchem (1976), Pamiętnik przetrwania (1990), Piąte dziecko (1995) oraz Podróż Bena (2005). Doris Lessing urodziła się 22

października 1919 roku w Bakhtaran w Iranie. Jej ojciec był kapitanem armii brytyjskiej, matka – pielęgniarką. Dzieciństwo spędziła w Południowej Rodezji (dzisiejsze Zimbabwe). Autorka jest bardzo związana z Południową Afryką, jej ostra krytyka polityki wewnętrznej RPA w latach 50. spowodowała, że dostała zakaz wjazdu do tego kraju. Również w Zimbabwe nie była mile widziana w tym okresie. Rozwodziła się dwa razy. Po ostatnim rozwodzie w 1949 roku przeniosła się, z synem z drugiego małżeństwa, na stałe do Londynu, gdzie mieszka do dziś.

Justyna Daniluk


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 19 października 2007

CO SIĘ DZIEJE 17 Film Once Obycz. 2006 r. reż. John Carney Barbican Centre Silk Street, EC2Y 8DS 21 października, godz.: 18.15, 20.30 On jest ulicznym grajkiem, marzącym o nagraniu płyty z własnymi piosenkami. Dorabia naprawiając zepsute odkurzacze w sklepie ojca. Ona jest emigrantką z Czech, próbującą w Dublinie odmienić swoje życie. Ma kłopoty finansowe i zarabia na życie sprzątając domy i sprzedając na ulicy róże, jednocześnie tęskni za grą na pianinie, na które nie może sobie pozwolić. Ma również zepsuty odkurzacz… Plac Zbawiciela Dramat, 2006 r. reż. Joanna Kos-Krauze, Krzysztof Krauze BFI Southbank NFT3 Belvedere Road, SE1 24 października, godz. 20.45 Autentyczna historia ukazująca kryzys współczesnej rodziny. Utrata szans na nowe mieszkanie, brak zrozumienia między małżonkami i usilne starania bohaterów by zrealizować własne pragnienia – wszystko to prowadzi do rozpadu rodziny. Rzecz o konieczności szanowania potrzeb innych i o miłości, która jest w stanie pokonać najtrudniejsze sytuacje. Wszystko o mojej matce Dramat, 1999 r. reż. Pedro Almodovar Riverside Studios Cinema Crisp Road,W6 9RL 22 października, godz. 18.30 Bohaterką filmu jest pielęgniarka, której syn niespodziewanie ginie pod kołami samochodu. Zbolała bohaterka wyjeżdża do Barcelony, aby odnaleźć niewidzianego od lat ojca tragicznie zmarłego chłopca. Napotyka cały tłum gotowych pomóc jej kobiet: starą przyjaciółkę, transseksualistkę i prostytutkę w jednej osobie, opiekuńczą zakonnicę, teatralną gwiazdę...

Muzyka Kwartet Śląski – The Szymanowski Tour 22 października, godz. 19.30 St. John’s Smith Square Wstęp: £35 (bankiet po koncercie), £18/£15, £16/£13 (zniżki), on-line: www.sjss.org.uk

Kwartet Śląski powstał w roku 1978. Występował na wszystkich najważniejszych europejskich i światowych festiwalach muzycznych. Jest niezwykle wysoko oceniany przez znawców i recenzentów muzyki klasycznej. Na koncercie w Londynie Kwartet zagra utwory Karola Szymanowskiego, Andrzeja Panufnika, Franza Schuberta. Dochód zostanie przekazany na cele dwóch fundacji: Friends of the Lisiecki Homes in Poland oraz Medical Aid for Poland. Jazz Cafe zaprasza Joanna Gałka ze swoim zespołem 20 października, godz. 20.30 POSK, 238-240 King Street, W6 0RF Wstęp: £5 Joanna jest już szóstą wokalistką cyklu Polskie Damy Londyńskiego Jazzu. Przygoto-

wała wraz ze swoim brytyjskim zespołem program standardów i swych ulubionych utworów. Koncert zespołu L-Stadt 21 października, godz. 19.00 Zulus Klub, Leytonstone, 640 High Road E11--Wstęp: £5 L-Stadt to jeden z laureatów Off Festiwalu 2007, organizowanego przez radiową Trojkę, tygodnik „Przekrój” oraz portal Onet.pl. Nadesłano 374 nagrania, Jury nagrodziło cztery zespoły. Artur Rojek powiedział o L-Stadt: „ To jeden z najbardziej obiecujących młodych zespołów w Polsce. Świetny głos wokalisty, przypominający trochę Damona Albarna z Blur i beckowska aranżacja działają świetnie.” Posłuchaj: www.eventmusic.pl/lstadt. X-Side Music zaprasza: Koncert grupy Hey Oxford 28 października, godz. 19.00 Carling Academy 190 Cowley Road, OX4 1UE Bilety: www.ticketweb.co.uk Info: 07834 194 884 / dmd@o2.pl Megayoga przedstawia: All Night Jammin’ Jamal – Miód Frenchman i Cheeba (EastWestRockers), Dj. Frodo, Dj. Shclash 27 października, godz. 21.00 Rhythm Factory 16-18 Whitechapel Road, E1 1EW Bilety: £8 (przedsprzedaż) i £10 (w dniu imprezy) www.ticketweb.co.uk Impreza przy dźwiękach reggae, dancehall, hip-hop, funky, drum’n‘bass. Proletaryat 28 października, godz. 19.00 Zulus Bar, 640 High Road Leytonstone, E11 3AA Wstęp: £11 Bilety do kupienia przed koncertem, lub przez stronę: www.sanza.co.uk Info pod nr tel.: 0778352871 lub na stronach: www.proletaryat.com.pl, www.zulus.co.uk Proletaryat powstał w 1987 roku. W 1989 roku zespół wystąpił na festiwalu w Jarocinie gdzie zdobył nagrody publiczności i dziennikarzy. W latach 1990-91 ukazały się dwa albumy: Proletaryat i Proletaryat II. Zawarty na nich bezkompromisowy przekaz i setki koncertów zapewniły grupie miejsce w czołówce polskiej sceny rockowej. Po kilkuletniej przerwie Proletaryat w 2006 roku wydaje nowe albumy ReC i Recycling. Acid Drinkers 1 listopada, godz. 19.00 Underworld Club 174 Camden High Street, NW1 0NE Bilety: £14 i £16 w dniu koncertu, on line: www.ticketweb.co.uk, w polskich sklepach Info: 07817926907 Legenda polskiego rock metalu jest do dzisiaj najlepszym i najbardziej widowiskowym zespołem thrash metalowym w Polsce. Powstał w 1986 roku. Zadebiutował we Wrocławiu na Wyspie Słodowej. Występ ten otworzył kapeli drzwi do kariery. Powstały klasyczne już dziś albumy, m.in. „Are You A Rebel?”, „Vile Vicious Vision” czy najsłynniejszy krążek – „Infernal Connection”.

kami Agnieszki Osieckiej i „Trudno nie wierzyć w nic” zespół wyznaczył sobie kolejny, ambitny cel – przygotowanie piosenek wybitnego polskiego satyryka i poety piosenki – Wojciecha Młynarskiego. We Wrocławiu podczas 28. Przeglądu Piosenki Aktorskiej zespół premierowo wykonał piosenki z tekstami znakomitego twórcy. Teraz z tym repertuarem wystąpi w Londynie.

Wystawy Laura Pawela – Your Artist IMT, Unit 2/210 Cambridge Heath Rd, E2 9NQ Laura pochodzi z Rybnika. Tworzy obrazy, instalacje, filmy wideo, gry. W swych pracach tworzy ikonografię współczesnego świata poprzez wykorzystanie estetyki programów komputerowych czy wyświetlaczy telefonów komórkowych. W 2004 roku stworzyła grę komputerową Train Your Artist, w której jej postać wykonuje polecenia gracza – maluje, śpi, wygłupia się, przygotowuje wystawę... The World As a Stage 24 października –1 stycznia 2008 r. Tate Modern, Millbank, SW1P 4RG Wstęp: £7 Wystawa zbiorowa, na której swoje ekspozycje mają również Paweł Althamer i Cezary Bodzianowski. Althamer to rzeźbiarz, performer, akcjoner, twórca instalacji, filmów video. Zasłynął swoimi figurami z naturalnych materiałów (włosia, tkanin, wosku itp.), które konstruował na początku swej artystycznej ścieżki. Bodzianowski to artysta sytuacji, inscenizuje krótkie, podszyte absurdem historie i sceny, których sam jest głównym bohaterem. Louise Bourgeois Tate Modern, Bankside SE1 9TG Wstęp: £10 Bourgeois to wybitna rzeźbiarka urodzona we Francji, a mieszkająca i tworząca w Stanach Zjednoczonych. Uznanie i sławę zdobyła w późnym wieku, jako kobieta ponad siedemdziesięcioletnia, a jej triumfalny pochód przez światową scenę artystyczną rozpoczął się w 1982 roku, po wystawie retrospektywnej w nowojorskim Museum of Modern Art. Dziedziniec Tate Modern zdobi teraz potężny pająk autorstwa rzeźbiarki, który faktycznie rodzi pokusę by zobaczyć jakie zbiory kryje w sobie ten potężny gmach.

Teatr Pamięci Toli Korian Film „Teatr Toli Korian” reż. Mirosława Wazacz Spektakl wg „Małej Apokalipsy” i „Pod Mleczną Drogą” reż. Helena Kaut-Howson 21 października, godz. 17.00 POSK – Sala Teatralna 238-246 King Street, W6 0RF Wstęp: £6

Kabaret X-Side Music prezentuje: Raz, Dwa, Trzy 4 listopada, godz. 18.00 (otwarte drzwi) Klub Scala, 275 Pentonville Road, N1 9NL Bilety: £15 przedsprzedaż, £17 (przed koncertem), on line: www.ticketweb.co.uk Info: 07834 194 884 oraz dmd@o2.pl Nowy projekt zespołu Raz Dwa Trzy oparty jest na twórczości Wojciecha Młynarskiego.Po niebywałym sukcesie płyty z piosen-

Gwiazda show Szymona Majewskiego Aldona Jankowska 3 listopad, godz. 18.00, 4 listopad godz. 17.00 Klub Orła Białego 211 Balham High Road SW17 7BQ Bilety: £12 Aldona Jankowska w 1987 roku skończyła PWST w Krakowie. W 2006 roku przez casting trafiła do programu Szymon Majewski Show. W części „Rozmowy w tło-

ODPOWIEDZ NA PYTANIE I WYGRAJ WEJśCIOWKI NA FESTIWALOWE FILMY

Festiwal Pif-Paf to przede wszystkim filmy, lecz również wystawa fotograficzna i dyskusje. Jedna z nich będzie próbą odpowiedzi na pytanie: Czy praca polskiego reżysera różni się od pracy polskiego hydraulika i dlaczego polscy hydraulicy cieszą się większym powodzeniem niż polscy reżyserzy? Głos w dyskusji można zabrać już teraz, a najlepsze wypowiedzi zostaną nagrodzone. Prosimy o przesyłanie ich na adres: redakcja@nowyczas.co.uk Do wygrania bezpłatne wejściówki na projekcje festiwalowe. Zwycięskie wypowiedzi zostaną też opublikowane na łamach „Nowego Czasu”. ku” sparodiowała tam m.in.: Hannę Gronkiewicz-Waltz, Zytę Gilowską, Ojca Tadeusza Rydzyka, Annę Fotygę, Julię Tymoszenko.

Spotkania Salon Polityki 19 października, godz. 19.30 Klub Pan Tadeusz 181 Uxbridge Road Wstęp Wolny! „Czy wynik wyborów parlamentarnych będzie miał znaczenie dla Polaków z Wysp Brytyjskich?” – oto temat dyskusji, którą poprowadzą Jacek Żakowski i Ewa Winnicka. Gośćmi Polityki będą: Stefan Wagstyl – publicysta Financial Times, dr Michał Garapich – socjolog, Roehampton University, Paweł Ciacek – socjolog, współzałożyciel fundacji

Projekt: Polska i Paweł Potoroczyn – dyrektor Instytutu Kultury Polskiej w Londynie. Z cyklu Bones Poetry: Gosia Dobosz i Paweł Baranowski 21 października, godz. 19.00 The Bones Theatre 86 Leigham Vale, SW16 2JC Gosia Dobosz jest aktywną internetową poetycką rozrabiaczką. Jej poezja śmiało eksploruje zarówno język polski, jak i angielski, wszystko tworzy holistyczną całość, emanuje werwą, kontestacyjne zabarwienie dodaje jej smaku goryczy. Paweł Baranowski jest autorem zbioru wierszy. Jego poetyka oscyluje wokół zagadnień związanych z umysłowościa chrześcijańską, ale nie zamyka się całkowicie w jej siatce znaczeń. Spotkanie poprowadzi Robert Ryba Rybicki.

NOWY CZAS ROZDAJE BILETY 5 wejściówek na ACID DRINKERS, 8 wejściówek na ALDONĘ JANKOWSKĄ, 5 wejściówek na RAZ DWA TRZY Aby wygrać zaproszenie na interesującą Cię imprezę, wyślij SMS na numer 87070 o treści: NC NAZWA IMPREZY (w zależności od tego, którą jesteś zainteresowany). Bilety do wygrania również na stronie internetowej www.nowyczas.co.uk Konkursy będą rozwiązywane na trzy dni przed datą wydarzenia. Koszt wyslania SMS to £1.50 + standardowa stawka operatora.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 19 października 2007

Mikołaj Hęciak redakcja@nowyczas.co.uk

aździernik odlicza, ile dni zostało mu do spotkania z listopadem. Wieczory coraz dłuższe, a ostatnie partie ptaków, które zdecydowały się spędzić zimę w cieplejszym klimacie, odlatują na południe. My z ciekawego i barwnego serca Anglii kierujemy się na zachód. Ruszamy więc z bogatego w historyczne wydarzenia Warwick. Przejeżdżamy przez Malvern, gdzie kolejne butelki wody mineralnej zostały już napełnione i czekają na dostarczenie w najodleglejsze zakątki kraju. Dalej przez żyzne tereny Herefordu ze znakomitymi miejscami do połowu szczupaków i węgorzy, obok niedawno odkrytego miejsca, gdzie znajduje się tzw. Kamień Artura. Podobno można odczytać z jego powierzchni pewne imiona, nazwy czy ikony np. kielicha, które rzucają nowe światło na historię króla Artura. Tym bardziej że miejsce owo znajduje się w ruinach zamku Tintagel, czyli tam, gdzie Artur miał się narodzić. Nowe odpowiedzi, jeszcze więcej pytań. Ostatni przystanek w Midlands wypada nam w hrabstwie Shropshire. W pierwszej napotkanej miejscowości, zwanej Ludlow, możemy bez reszty zatracić się w licznych uciechach kulinarnych. Począwszy od wielu miejscowych festynów i festiwali gastronomicznych, raz po raz okupujących miejscowy zamek i centrum miasteczka, poprzez niemalże niezliczone gospody i restauracje czy specjalistyczne sklepy z żywnością, których pozazdrościć może sam Londyn. Podobno ta w sumie nieduża miejscowość ma największą w całym kraju liczbę restauracji odznaczonych gwiazdami Michellina. W 1900 roku po raz pierwszy Andre Michellin opublikował przewodnik po Francji dla automobilistów. Było tam o tym, jak dbać o samochód, gdzie znaleźć pomoc na drodze albo gdzie zjeść i przenocować. W 1926 roku zaczęto odznaczać gwiazdkami restauracje oferujące dobre jedzenie, a od 1931 roku wprowadzono system trzygwiazdkowy, obowiązujący do dzisiaj. Przewodnik ogranicza się głównie do restauracji w zachodniej Europie, ale od kilku lat obejmuje także miasta spoza Europy, np. Nowy Jork, czy Las Vegas. Jedna gwiazdka oznacza miejsce interesujące, natomiast trzy gwiazdki – miejsce wyjątkowe. Tak więc Ludlow jest jak firmament obfity w błyszczące gwiazdy Michellina. Nie jest to jedyny sposób oceny miejsc, gdzie można zjeść, ale chyba najbardziej poważany, nawet jeżeli nie pozbawiony kontrowersji. Innym ciekawym miejscem w tej okolicy jest Ironbridge, miejscowość uznawana za kolebkę Rewolucji Przemysłowej z jej ikoną – pierwszym metalowym mostem na świe-

P

cie. A przekraczając ów most dotrzemy do miasteczka Shrewsbury, gdzie urodził się inny sławny Anglik – Charles Darwin i, jak pamiętamy sprzed tygodnia, to stąd pochodzą znane kruche ciasteczka. Omijamy jeszcze miejsce (Nesscliffe Cave) związane z barwną postacią – Humpreyem Kynastonem. Na przełomie XV i XVI wieku tak jak Robin Hood, wyjęty spod prawa, zabierał bogatym i rozdawał biednym. Przez długi czas ukrywający się w okolicznych jaskiniach razem ze swoim wiernym towarzyszem przygody – czarnym rumakiem. Wielokrotnie Kynaston zawdzięczał mu swoje życie. Ów banita został ostatecznie ułaskawiony przez króla Henryka VIII. I stąd już tylko jeden krok do przekroczenia granicy z Walią. Patrząc na mapę można mieć wrażenie, że wkracza się na tereny rodem z powieści J.R.R. Tolkiena. Z całą plejadą dziwnych i trudnych do wymówienia nazw miejscowości. Spróbujmy tylko przeczytać nazwy hrabstw: Clwyd, Dyfed, Gwynedd, Powys, Gwent, West Glamorgan, Mid Glamorgan i South Glamorgan. Uff! Powodzenia. Oto kraina, która ma do zaoferowania jedzenie zdrowe i łatwe do przyrządzenia. Tak jak o Włoszech mówi się, że ma pomidora w herbie, tak o Walii można bez wątpienia powiedzieć, że jej herbowym warzywem jest por. A oprócz niego marchew z kapustą. Najpopularniejszym mięsem jest jagnięcina, słodka i delikatna. Górzyste tereny przysparzają dobrym zbiorom owsa i jęczmienia. Walijskie wybrzeże i dostęp do morza oferuje wszystkie dostępnie lokalnie gatunki ryb i owoców morza. Piękny krajobraz i mili ludzie. I jeszcze ta mgiełka tajemniczości chroniona starodawnym językiem...

Walijska zupa z pora

mówiąc praktycznie

Z porem w herbie

tworzymy overdraft – saldo ujemne. Nadużuwamy konta. We were overcharged – nadpłaciliśmy. Ale istnieje również over bardziej przestrzenne, zakreślające łuk czy parabolę. Gdy Judy Garland śpiewa Somewhere over the rainbow, przenosi nas nie nad tęczą, a poza tęczę. Come here to rozkaz, i takim pozostaje nawet przy dorzuceniu please. Come over here jest natomiast propozycją przyjazną, kreującą niejako pomost pomiędzy rozmówcami. Umówiamy się na rozmowę over the phone czy by phone? I jedno i drugie poprawne – ale over the phone jest bardziej friendly. Game over, to koniec gry. Widzę w tym wyrażeniu jakby zachód słońca: wstało, zatoczyło półkoło, teraz nadszedł zmierzch. Gra zakończyła swój cykl. Słowo over króluje w eterze. Stanowi zasadniczy znak przestankowy w dialogu Apollo – NASA, bądź radiowóz – centrala. Are you reading me – over? – pyta astronauta w setkach filmów science-fiction, prosząc, z drżeniem serca, żeby baza się odezwała. Rozmowy te kończą się zawsze słowami over and out – przekazuję i wyłączam. Ciekawe, po co to ostatnie over, skoro komunikacja w tym momencie się kończy? Czy po to, żeby rozmówca się nie obraził? Kalifornijskich cops, którzy chcą zatrzymać samochód, o taką wrażliwość podejrzewać nie należy: w wyrażeniu pull over jest po prostu zakreślony łuk, w postaci skrętu i zjazdu na krawędź szosy. No dobrze, a dlaczego pull? Dlatego, że kiedyś zatrzymywanie się polegało na pociągnięciu lejcami. Tak, tak. Wjeżdamy w super technologiczny wiek XXI, ale robimy to – z punktu widzenia językowego – na siodełku, z butami w strzemionach.

Piotr Szyszkowski

mANIA gotowania

18 MANIA GOTOWANIA

Konrad Brodziński redakcja@nowyczas.co.uk

Łuk Scena z filmu: szosa kalifornijska, pędzi samochód, dopada go drugi, policyjny, na sygnale. Miga niebieskie światło, policja jest już z boku, krzyczy: Pull over! Chodzi tu nie o typ swetra (pullover, z akcentem na pierwszą sylabę) – a o zjechanie na bok i zatrzymanie wozu. Przyimek over kojarzy się najczęściej z pojęciem „nad”, dosłownie lub w przenośni. Overheads to koszty prowadzenia biznesu: biuro, telefon, itp. – dosłownie, to co mamy nad głową. Jeżeli z konta wyciągamy za dużą kwotę,

Na dobry początek spróbujmy szybkiej i smacznej zupy, którą można uznać za wizytówkę Walii. Walijska nazwa to Cawl Cennin. Na 6 porcji potrzebujemy: 25g masła, 1kg pora, 2 średnie cebule, 2 łodygi selera, 1 litr rosołu z kurczaka, sól pieprz do smaku, 150g jogurtu naturalnego, posiekany szczypiorek do dekoracji. Masło rozpuszczamy w garnku i dodajemy umyty, pokrojony por. By skutecznie pozbyć się pozostałości ziemi w porze, najlepiej jest przekroić go na pół, następnie w półkrążki, zalać zimną wodą, odcedzić i jeszcze raz opłukać. Dodajemy pokrojoną cebulę i selera. Warzyw nie musimy kroić drobno, ponieważ zostaną one zmiksowane później. Dusimy je aż zmiękną, ale nie dłużej niż 10 minut. Dodajemy rosół, doprawiamy do smaku i doprowadzamy do zagotowania. Gotujemy na małym ogniu około pół godziny. Odstawiamy do lekkiego schłodzenia na chwilę i całość miksujemy. Dodajemy jogurt , sprawdzamy smak, jeżeli potrzeba, to doprawiamy bardziej i podgrzewamy, ale już nie zagotowujemy. Podajemy na gorąco, z przybraniem ze szczypiorku. Możemy podawać z grzankami lub groszkiem ptysiowym. Czas gotowania z przygotowaniem około 45 minut. Cena około 4 funty – zależy od pory roku. Smacznego!

UWAGA!!!! Zrzeszenie Nauczycielstwa Polskiego za Granicą (ZNPZ) i Polski Uniwersytet na Obczyźnie (PUNO), zapraszają na KURS: EUROPEJSKIE STUDIUM JĘZYKA POLSKIEGO JAKO OBCEGO Kurs rozpocznie się w sobotę, 27 października o godz. 13.30 w sali wykładowej PUNO, w niedzielę zajęcia rozpoczną się o godz. 10.00. Wykłady i warsztaty poprowadzą lektorki Uniwersytetu Jagielońskiego. Kurs jest bezpłatny! Dodatkowe informacje pod nr tel.: 0208 995 14 17


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 19 października 2007

CZAS NA RELAKS 19 łatwe

6 3

7

6 7 8

2 3

8

8

7 1 8 5 1 2

9 8 7

6

5 2

6

9 7

6 5 8 7 3 4

2 7 1 8 7 6

2 5 9

2

9 6

3 8 7 1

1

4

6 4

4 7 3

5

6 7 3 4 9 5 6

8

8 7

4

5

4 9 1 5

3

4 7 1 6 3 2

4 7 3 9 1

sudoku

4 1

9

trudne

średnie

1 7

Wypełnij diagram w taki sposób, aby w każdym poziomym wierszu, w każdej pionowej kolumnie i w każdym dziewięciopolowym kwadracie 3x3 znalazły się cyfry od 1 do 9. Cyfry w kwadracie oraz kolumnie i wierszu nie mogą się powtarzać.

krzyżówka

Rozwiązania sudoku z nr 41 łatwe

średnie

humor

Hasło krzyżówki z nr 41: Czyj zasiew, tego plon.

horoskop tygodniowy BARAN 31.03 – 20.04 W końcu nauczysz się mówić „nie” ludziom, którzy za bardzo chcą ingerować w Twoje życie, a z osobami pozytywnie nastawionymi do Ciebie podejmiesz nowy projekt. Będziesz pracować szybciej i efektywniej, dzięki czemu masz szansę zarobić pieniądze na rzecz, o której od dawna marzysz. Znajdziesz równowagę między pragnieniem pomagania innym, a swoimi potrzebami.

WAGA 23.09 – 23.10 Gwiazdy pomogą Ci nawet z skomplikowanej sytuacji wyjść teraz obronną ręką. Artyści i rzemieślnicy mogą w tych dniach liczyć na twórczą wenę i nowe zamówienia. Pisarze i tłumacze też będą mieć dobrą passę. Wszelkie sprawy finansowe i prawne będą szły teraz bardzo opornie.

BYK 21.04 – 20.05 Mając tyle siły, możesz przenosić góry. Jeżeli zwlekałeś z decyzją o wykonaniu zabiegu, teraz powinieneś się na nią zdecydować. W tej chwili Twój organizm jest silny, nie będzie więc problemów z jego samoregeneracją. W sprawach sercowych bez zmian. Powinieneś więcej czasu poświęcać rodzinie i domowym pieleszom.

SKORPION 24.10 – 22.11 Będziesz w tym tygodniu analizować swoje związki partnerskie pod względem materialnym, oceniać swojego partnera po zawartości portfela. W przypadku niektórych Skorpionów okaże się to tylko chwilowym kaprysem, jednak innym wręcz „wejdzie w krew". Ogarnie Cię detektywistyczna pasja i nic, co związane z finansami, nie ujdzie Twojej uwadze.

BLIŹNIĘTA 21.05 – 21.06 Wiele osób zacznie się do ciebie zwracać o wskazówki, jak postąpić w trudnej emocjonalnej sytuacji. Dasz krótkie rady i nie będziesz drobiazgowo roztrząsać cudzych losów. Życie jest piękne i zaczniesz z niego korzystać. Przyda ci się więcej cierpliwości i ostrożności w układach z najbliższymi. Zacznij dbać o zdrowie i kup karnet na siłownię czy do klubu fitness.

STRZELEC 23.11 – 21.12 Niektóre Strzelce mogą poczuć się rozczarowane statusem materialnym partnera, zapominając, że bogatych królewiczów spotyka się tylko w bajkach. Strzelce mogą też przeżywać rozterki. W romantycznych nastrojach będą bardzo młodziutkie Strzelce, które przeżywać będą platoniczne fascynacje, idealizować obiekt swoich westchnień, zamiast realnie spojrzeć na życie.

RAK 21.06 – 22.07 Uda ci się rozwiązać większość problemów partnerskich. Dom i rodzina będą dla Ciebie miejscem realizacji marzeń. Niedługo ugruntujesz to, co dotychczas zostało zdobyte. Pod koniec tygodnia znajdziesz równowagę wewnętrzną, ale musisz wytłumaczyć najbliższym, że myślisz o nich nieustannie, nawet gdy wyjeżdżasz w celach zawodowych.

KOZIOROŻEC 22.12 – 20.01 Jeśli umawiasz się z kimś na randkę, a potem przypominasz sobie, że masz już partnera, będą problemy... Warto więc trochę poskromić swoje uwodzicielskie talenty. W gronie rodziny i przyjaciół chętnie powrócisz wspomnieniami do przeszłości, odgrzebiesz zakurzone rodzinne fotografie, pamiątki po przodkach.

LEW 23.07 – 23.08 Jeśli jesteś osobą w wolnym stanie, może się zdarzyć, że jakieś uczucie pochłonie Cię bez reszty, ale równocześnie zaabsorbuje pasjonująca praca, która da ci niezależność. Musisz nauczyć się sterować swoją energią, aby się nie zagubić wśród nadmiaru możliwości.

WODNIK 21.01 – 19.02 Jeżeli jesteś zajętym wodnikiem, w związku przejmiesz ster. Partner przyzna ci rację, kiedy spełnią się Twoje przepuszczenia i wtedy logicznie uzasadnisz swoje decyzje. Cały tydzień będziesz dawcą energii, możesz się więc bardziej cenić. Działaj z rozmachem i ciesz się efektami. Nauczysz się korzystać z podarunków losu, które mogą na stałe zmienić Twoje życie.

PANNA 24.08 – 22.09 Wejdziesz na drogę samodoskonalenia, zwiększy się Twój potencjał intelektualny. Możesz wcielać w czyn oryginalne pomysły, które przyśpieszą sprawy zawodowe, ale rób to w konsultacji z kimś doświadczonym. A to nie będzie trudne, bo zawrzesz przyjaźnie z myślącymi osobami. Sprzyjające okoliczności do twórczych metamorfoz pojawią się w interesach i życiu codziennym.

RYBY 20.02 – 20.03 Odczujesz wyraźny, choć stopniowy wzrost swoich możliwości. Trwa pozytywna passa na robienie dużych interesów, które zaspokoją potrzeby Twoje i najbliższych. Niedługo Twoja pozycja zawodowa wzrośnie. Realna stanie się poprawa warunków pracy, trudne problemy w zespole rozstrzygną się. Odnajdziesz się w zupełnie nowej roli.

horoskop

trudne

absurd tygodnia Po palaczach kolej przyszła na wielbicieli świeżego mleka. Brytyjski rząd postanowił zmniejszyć konsumpcję tego, zdawałoby się, niewinnego trunku. Mleko szkodzi – doszli do wniosku państwowi urzędnicy. Tutaj należy dodać, że szkodzi nie nam, pijącym świeże mleko, tylko naszej biednej, ocieplanej planecie, zanim zostanie skonsumowane. Chodzi o przechowywanie świeżego mleka w lodówkach supermarketów i lokalnych sklepów. Zdaniem ekspertów doradzających rządowi, zmniejszenie liczby lodówek ograniczy emisję gazów wpływających na ocieplenie klimatu. Życie bez mleka? Wycofanie narodowego wręcz napoju – herbaty z mlekiem? Jeszcze nie, rozwiązanie jest kompromisowe. Domowe lodówki pozostają, bo mleko o długoterminowej ważności, po otworzeniu musi być przechowywane w lodówce. Pomysłodawcy uważają, że do roku 2020 konsumpcja świeżego mleka zmniejszy się o 90 proc. Najlepszym rozwiązaniem byłoby oczywiście mleko w proszku i… ekskluzywne bary mleczne dla koneserów.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 19 października 2007

JOB VACANCIES 20 OGŁOSZENIA DROBNE

Job Title BOOKING CLERK Reference: SOD/7409 Location: STONEHOUSE, GLOUCESTERSHIRE. Hours: MONDAY-SUNDAY 5.30AM-7.30AM, 10.30AM-11.30AM, 5.30PM 7.30PM. Wage: £6.00 PER HOUR Work: PatternDays, Evenings, Weekends Employer: Omega Workforce Closing Date: 31/10/2007 Pension: No details held Duration: TEMPORARY ONLY Description: Must be well organised and have excellent communication skills, as you will be dealing with managers and supervisors and the agency. As well as working with factory workers who the majority are English, Polish and Czech. You will organise and check in all factory workers, who work on a shift/rota basis. You will ensure all workers for each department turn up for work. Those workers who do not turn up, or call in sick you must find replacements. You must log all changes to staff and report to the recruitment agency, a company mobile phone will be provided. This is a temporary position exact duration not known. How to apply: You can apply for this job by telephoning 01452 883777 and asking for Suzanne Bennett. Job Title NIGHT DELIVERY DRIVER Reference: BSK/19413 Location: WOKING SURREY Hours: 40 HOURS PER WEEK, 5 DAYS OR 5 OVER 6 Wage: £380 PER WEEK Work: PatternNights Employer: West Horsley Dairy Closing Date: 01/12/2007 Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Delivery Drivers required for the Night Shift 23:30 to 08:30 NB. Friendly Team of UK, Slovak, Polish and Portuguese already work for our rapidly growing company. www.westhorsleydairy.co.uk Drivers need to have the C1 option on their driving licence as all the vehicles are only 7.5 tonnes. Full Training Given. Basic Pay = £380 Permanent position – Night Shift (we do not operate trucks on days). Full uniform & Training supplied. 29 days paid holiday per year. Overtime available. How to apply: You can apply for this job by obtaining an application form from, and returning it to Alan Hunt at West Horsley Dairy, West Horsley Dairy, Forsyth Road, Sheerwater, woking, RG24 8YQ. Job Title GOLD WORKER Refernce: HAF/46266

Location: HALIFAX, WEST YORKSHIRE Hours: 40 HOURS PER WEEK, MONDAY TO FRIDAY 8AM-5PM Wage: £15,000+ PER ANNUM Work: PatternDays Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Previous experience within a similar role is essential. Related qualifications would be an advantage. Duties to include preparing metal frame works for porcelain, inlays and onlays and all related tasks. The employer states that Russian and Polish speakers are welcome to apply. Overtime available. How to apply: For further details please telephone Jobseeker Direct on 0845 6060 234. Lines are open 8.00am - 6.00pm weekdays, 9.00am - 1.00pm Saturday. All calls are charged at local rate. Call charges may be different if you call from a mobile phone. The textphone service for deaf and hearing-impaired people is 0845 6055 255. Alternatively, visit your local Jobcentre Plus Office and ask for job.

Job Title STYLIST Reference: HNS/8669 Location: SOUTHALL, MIDDLESEX Hours: 37 PER WEEK, MONDAY-SATURDAY, BETWEEN 9AM-6PM Wage: £12,000 PER ANNUM Work: PatternDays , Weekends Employer: Scissor Hands Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Must have previous experience. Duties involve styling and cutting ladies and gents hair and keeping areas clean and tidy along with other associated tasks. Non-UK applicants to email CV to EURES Adviser shiraz.sakkaf@jobcentreplus.gsi.gov.uk How to apply: You can apply for this job by telephoning 020 85741997 and asking for Mr Krami. Job Title MORTGAGE ADVISER Reference: EAS/29646 Location: EAST LEIGH, HAMPSHIRE Hours: 40 PER WEEK, MONDAY TO FRIDAY, BETWEEN 12PM - 9PM Wage: £6.00 PER HOUR PLUS COMMISSION Work: PatternDays, Evenings Employer: Pink Personnel Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: No experience required as full training will be given. You must have a good command of the English Language, and be able to speak Polish as you will be {continuation page 21]

Jak zamieszczać ogłoszenia ? ABY ZAMIEŚCIĆ OGŁOSZENIE DROBNE w dziale dam prace, szukam pracy, kupię, sprzedam mieszkanie, mieszkanie do wynajęcia, wyślij sms o treści: NC + treść ogłoszenia, (np. NC oddam kota...) na NUMER 87070. Otrzymasz wiadomość zwrotną – odpowiedz wpisując słowo CORRECT. Koszt ogłoszenia £1,50 (plus opłata operatora).

Aby zamieścić ogłoszenie komercyjne skontaktuj się z Działem Sprzedaży pod numerem 0207 358 8406 Ogłoszenia komercyjne do 15 słów – £10 • do 30 słów – £15 W ramce, kolorowe do 15 słów – £15 • do 30 słów – £25

ZATRUDNIĘ

mi, prasowanie, sprzątanie, pomoc w kuchni). Tel. 07936183120

ZATRUDNIĘ MURARZY BEZ

Elektryk duże doświadczenie przy pracach w rozdzielniach, kablach, maszynach. Tel. 07864110344

ANGIELSKIEGO ORAZ POMOCNIKÓW

Duża słoneczna dwójka dla 1os/pary na South Harrow. Sky, broadband, centralne ogrzewanie, duży ogród, living room. £120130/tyg. Rachunki wliczone. Tel. 07865046699

TEL. 07933772313

MIESZKANIE do wynajęcia

Stoke Newington (2-ga strefa).Umeblowane dwupokojowe mieszkanie (duży livingroom). £230/tydz. 2 tyg. depozytu. 5min.do stacji,1min.przystanki autobusów. Tel. 07904546630.

Potrzebni przedstawiciele handlowi w całej Wielkiej Brytanii. Znajomość języka ang. komunikatywna. Praca dla ludzi ambitnych. Tel. kontaktowy: Tomasz 07891806723

West Acton. Duża, umeblowana jedynka do wynajęcia dla osoby niepalącej. 10 min. do Central Line, 10 min – supermarket. Czyste, schludne mieszkanie. Iwona, tel. 07747081353

Canning Town lub Enfield pokój: dwójka £112 lub jako jedynka £85. Jedynka £65-£75 i miejsce w dwójce - £60. TV, ogród, net, pralka, rachunki wliczone. Tel. 07859030418/

Fachowiec £100 – CIS / na cenę. Remonty, strychy, stal, dobudówki, łazienki, kuchnie. Bez angielskiego. Narzędzia. CIS, Konto. Wyślij SMS: Imię, wiek, fach. Tel. 07717706617

Muswell Hill. Dwie dwójki £105 i 95/tyg. Duża jedynka, £80 w umeblowanym czystym mieszkaniu. Rachunki wliczone. 5 min.Tesco. 2 min. przystanki autobusowe. Tel. 07904546630

Waiter/Waitress required for busy Covent Garden rest: well presented. To apply please call: 02073795353

Willesden – pokój 1-osobowy, £80 pw., opłaty wliczone, 3 min. do stacji metra, b. dobra lokalizacja, internet, polska TV. Tel. 07894014391,07851390346

BUDOWLANYCH Z ANGIELSKIM. WIĘCEJ INFORMACJI –

Potrzebny dekarz, cieśla i blacharz z własnymi narzędziami. Praca w zachodnim Londynie. Nie wymagana znajomość angielskiego. Tel. 07944963786 Elektryków z 16th edition NICEIC poszukujemy. Jeżeli nie posiadasz uprawnień mamy kurs. Więcej info: www.wilmowski.com Tel. 07738671579

Manor House – wolne miejsce dla dziewczyny w pokoju 2-os. Podłączony internet. Mieszkanie w pełni wyposażone, blisko metro. Tel. 07742614350 Dalston Kingsland – pokój dla pary. Mieszkanie w pełni wyposażone, dobre połączenia komunikacyjne. Tel. 07973621057

Zostań konsultantką lub sales leaderem w firmie Avon. Praca dodatkowa lub jako główne źródło dochodu. Tel. 07742897875

Canning Town lub Enfield – pokój: dwójka £110 lub jako jedynka £85, jedynka £65-£75 i miejsce w dwójce £56. TV, ogród, net, pralka, rachunki wliczone. Tel. 07859030418

Fachowiec £75+/Na cenę. Remonty, Strychy, Stal, Dobudówki, Łazienki, Kuchnie. Bez Angielskiego. Z Narzędziami. CIS, Konto. Wyślij SMS: Imię, wiek, fach. Tel. 07717706617

Stratford – wolne miejsce dla chłopaka w pokoju 3-os. Dom w pełni wyposażony, blisko basen, metro. Tel. 07973621057

Part-time shampooing + general duties. Hairdressing salon. Fulham SW6. Ann, tel. 02077365923 Hotel Hey Green w Marsden między Manchesterem a Leeds, stanowisko General Asistant. Zapewnione zakwaterowanie, wyżywienie i samochód oraz darmowy internet. £5,35/h. Znajomość języka angielskiego w stopniu średnim lub komunikatywnym. Tel. 07935924525

SZUKAM PRACY Kierowca wózków widłowych spal. elekt. obsługa akumulatorów + drobne naprawy. Tel. 07864110344 Odpowiedzialna i pracowita dziewczyna podejmie pracę w weekendy(opieka nad dzieć-

Tooting Broadway: Pokój 3-os., najchętniej dla dziewczyn. Mieszkanie w pełni wyposażone, blisko metro. Tel. 07973621057

MIESZKANIA szukam Szukam pokoju, lub miejsca w pokoju 2-osobowym, najlepiej okolice Millroad, cena do negocjacji, w zależności od miejsca i warunków mieszkalnych. Tel. 0793 936 5886.

SPRZEDAM KOMPLETNE ZESTAWY DO NAUKI JĘZYKAANGIELSKIEGO

SITA • podstawowy • średniozaawandowy •idiomy Certyfikat, gwarancja. Rozsądna cena. Julia: 07957472193


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 19 paĹşdziernika 2007

JOB VACANCIES

Sprzedam BMW 528i 1997 czarna perła szyber dach klimatyzacja,17 alufelgi,4 poduszki abs asc zm. płyt. Na polskich nr stan bdb. Cena £ 5200, Tel. 07878481207

USĹ UGI Ustawianie anten satelitarnych.

Job Title SALES REPRESENTATIVE Reference: BEG/31137 Location: BEDMINSTER, BRISTOL Hours: FULL TIME MONDAY-FRIDAY DAYS Wage: ÂŁ12,000 + BONUS Work: PatternDays Employer: Polish Food and Drink Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Sales experience preferred. Duties would be to promote polish food and drink products to retail outlets. How to apply: You can apply for this job by telephoning 0117 9665306 ext 0 and asking for Amanda Jones.

Tanio, szybko i dokładnie.

Southampton i okolice Tel. 07845130500 TRANS-POL Wywóz śmieci przeprowadzki pomoc drogowa 24/7 auto laweta. Tel. Andrzej 07862278730 lub 29

Job Title ACCOUNTS SALES CO COORDINATOR Reference: LEN/30623 Location: MELBOURN ROYSTON HERTS Hours: 37 HOURS PER WEEK MONDAYFRIDAY 9AM-5PM OR 8AM-4PM Wage: ÂŁ15,000-ÂŁ22,000 PER ANNUM DEPENDANT ON EXPERIENCE Work: PatternDays Employer: Manpower Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Must have excellent communication/ PC skills including Word and Excel. Fluency in Polish, French, Finnish or Scandinavian an advantage. Duties involve sales administration carrying out process of orders producing quotations and attending customer meetings which involves travelling abroad. How to apply: You can apply for this job by telephoning 01223 323133 and asking for Rosa Dos Santos.

W OD S R K F \ W \ U N X ] %H (NVWUD PLQXW\

]D

'$502

LFK XĪĪ\WNRZQLN�Z 7HUD] GOD ZV]\VWN GRååDGRZQLD ĊFLD 'DWD Z\JDĞĞQLĊ SURPRFML

']ZRĂ? GR GRPX

] .RPĂ?UNL

Ä” QD =DG]ZRÄ”

7(5$=

Wybierz 1 aby doladowac konto ÂŁ5. Otrzymasz smsa potwierdzajacego pobranie oplaty. Rozmawiaj godzinami wykorzystujac swoje darmowe minuty.

3ROVND tel. stacjonarny 3ROVND tel. komĂłrkowy 1LHPF\ tel. stacjonarny 6Â?RZDFMD tel. stacjonarny

2p/min 9p/min 1p/min 2p/min

Infolinia: 020 8497 4698 I www.auracall.com

To proste‌ Spróbuj teraz!

*Terms & conditions: Ask bill payer’s permission. Calls charged per minute. Charges apply from the moment of connection to the service. Calls to the 020 number cost your mobile standard rate to a landline or may be used as part of your inclusive mobile minutes. Calls made to mobiles may cost more. Connection fee varies between 1.5p to 15p, depending on destination. To avoid auto recharge, hang up within 30 seconds of the warning. To stop auto recharge when credit is low, text AUTOOFF to 81616 (standard SMS rate). Information may be used for future marketing and updating purposes by Auracall & other selected companies & affiliates. You can opt out at anytime. This service is provided by Auracall Ltd. Agents required, please call 084 4545 3788.

Laboratorium medyczne: THE PATH LAB

Kompleksowe badania krwi na zawartość narkotyków, badania hormonalne, nasienia oraz na choroby przenoszone drogą płciową, EKG, USG. Tel.: 020 7935 6650, lub po polsku: Iwona 0797 704 1616

Paznokcie!

Akryl • ŝel • Przedłuşanie Zagęszczanie rzęs Duşy wybór zdobień. Profesjonalne produkty. Moşliwość dojazdu. Katarzyna 07894014391

Job Title JUNIOR SALES REPRESENTATIVE Reference: SOM/12293 Location: SOUTHAMPTON HAMPSHIRE Hours: 40 PER WEEK MON - FRI 9AM 5PM Wage: ÂŁ12,000 PER ANNUM Work: PatternDays Employer: Elite Claims Closing Date: 30/11/2007 Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Must be fluent in written and spoken Polish as will be dealing with Polish speaking clients. Must have own car. Must be

able to work on own initiative.Must have previous sales experience. All expenses will be paid. Mobile phone supplied. Will be working from home. Duties to include meeting clients face to face. Some calling involved. Attending pre-arranged appointments and advertising the company, and picking up claims. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Mr Azar Khan at Elite Claims, 90 Bexley Street, Windsor, Berkshire, SL4 5BX, or to azar788@hotmail.com.

Job Title PRESS OPERATOR Reference: SHN/35442 Location: SANDYCROFT, DEESIDE, CLWYD Hours: 40 HOURS PER WEEK MONDAY FRIDAY 9AM - 5PM Wage: ÂŁ15000 PER ANNUM Work: PatternDays Employer: The Firm Holdings Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: Applicants must have experience of operating a power press or a brake press. The ablity to speak Polish is preferred as will be ordering stock from Eastern European clients. Duties will include operating presses, and ordering stock form overseas suppliers. Applicants can e-mail or telephone Marc on 0121 5509550 How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Marc Fisher at The Firm Holdings, 19 Hereward Rise, Halesowen, West Midlands, B62 8AN, or to marc.fisher@btconnect.com.

Sprzedam atrakcyjne mieszkanie – 46m. Warszawa stara Saska Kępa w kamienicy. Telefon, balkon, bezpośrednio. Tel. 07704619119 lub +48 667694104

liaising with our Warsaw office. Duties will be making sales calls from computer information provided and selling mortgages to customers. You will also be inputting data onto the company computer system. You will be working in the Chandlers Fort area. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Kevin Ellis at Pink Personnel, Brunswick Place, Southampton, Hampshire, SO15 2AP, or to southampton@pinkpersonnel.co.uk.

OGĹ OSZENIA DROBNE 21

qpmuby qpmuby

U N

UQ 3D X E LO . PHWUR %HOVL]H 5RDG /RQGRQ 1: %7

qpmuby

‡ 52=/,&=(1,$ 32'$7.2:( VHOI HPSOR\HG &,6

‡ =:527< 32'$7.8 ‡ 3HâQD NVLÄ‹JRZRÄ&#x;Ă˝ 9$7 3D\UROO VSyĂĄNL /WG

‡ %(1(),7< ‡ ((& 5HVLGHQFH 3HUPLW UH]\GHQWXUD

‡ 2'=<6. 'à 8*�:

) 7 $ 'OD 7ZRMHJR EH]SLHF]HĔVWZD 3ROWD[ QDOHĪ\ GR )HGHUDWLRQ RI 7D[ $GYLVHUV

f f f _^[cP g R^ dZ ' #$ '"' "(&


NOWYCZAS 19 października

nowyczas.co.uk

22

W eliminacjach do Mistrzostw Europy nie miała szczęścia Anglia. Przegrała z Rosją na stadionie w Moskwie 2:1. Do przegranej przyczyniła się też niska temperatura. Szanse na awans są coraz mniejsze.

SPORT PIŁKA NOŻNA » Polska – Kazachstan 3:1 (0:1)

Zemsta jest słodka Korespondencja z Warszawy Daniel Kowalski Chyba nikt nie spodziewał się aż tylu emocji związanych z tym meczem. Sporo ich było już na długo przed meczem, w trakcie, a także po jego zakończeniu. Najważniejsze jest jednak ostateczne zwycięstwo, które – jak nigdy wcześniej – przybliżyło nas do pierwszego w historii polskiej piłki awansu na mistrzostwa Europy. Przed meczem najwięcej emocji wywołała kwestia ceny biletów, trochę mniej samo miejsce jego rozegrania. W chwili obecnej, przy tak dużym popycie na oglądanie podopiecznych Leo Beenhakkera, najlepsze rozwiązania to stadion Lecha w Poznaniu, albo też sprawdzony już wielokrotnie Stadion Śląski w Chorzowie. Nie wiedzieć czemu Polski Związek Piłki Nożnej postawił jednak na Warszawę. Bardziej kontrowersyjne od wyboru miejsca, były jednak ceny biletów. Na krytą trybunę kosztowały

nawet czterysta złotych. – Na mecz chciałem się wybrać jak zawsze całą rodziną, ale tym razem musiałbym przeznaczyć na ten cel swoje całe miesięczne dochody – mówi zażenowany kibic z Warszawy. – Rozumiem, gdyby rywalem była Brazylia, ale na Kazachstan prawie sto euro to chyba spora przesada. Przecież ten zespół nie mieści się nawet w pierwszej setce klasyfikacji FIFA.To bez wątpienia ewenement na skalę światową. Jak sam przyznał prezes PZPN, Michał Listkiewicz, cena była podyktowana dużym popytem. Podobne zainteresowanie towarzyszy następnemu meczowi „biało-czerwonych”. Czterdzieści tysięcy wejściówek na listopadowy pojedynek z Belgią w Chorzowie rozeszło się w niespełna cztery dni! Sam mecz rozpoczął się po myśli naszej reprezentacji. Bardzo szybko osiągnęliśmy przewagę i wydawało się, że bramki to tylko kwestia czasu. Najpierw w 10. minucie strzałem głową próbował kapitan Jacek Bąk. Minutę później na listę strzelców próbował się wpisać Marek Saganowski, a

po kolejnych trzech przed tą samą szansą stanął późniejszy bohater meczu, Ebi Smolarek. Za każdym razem brakowało jednak precyzji. Tymczasem w 20. minucie na niespodziewany atak zdecydowali się goście. Po akcji prawą stroną boiska Siergiej Larin podał do osamotnionego Dymitra Biakowa, a ten skutecznie dokończył dzieła. Na trybunach konsternacja. Dwie minuty później zapachniało sensacją. Na szczęście Artur Boruc wykazał się sporym refleksem, wybijając na róg sprytny techniczny strzał Żumaskijewa. To podziałało na naszą drużynę jak zimny prysznic. Ponownie przejęliśmy inicjatywę, ale po raz wtóry raziliśmy nieskutecznością. Swoich szans próbowali kolejno: Saganowski, Bąk i Lewandowski, ale za każdym razem bez sukcesu. Na przerwę nasi piłkarze schodzili więc w minorowych nastrojach. Druga połowa rozpoczęła się od niespodziewanej awarii oświetlenia. Zaledwie trzy minuty po wznowieniu gry stadion przy ulicy Łazienkowskiej, wraz z pobliskimi osiedlami, zapadł w ciemnościach. Dalsze

losy tej potyczki stały pod sporym znakiem zapytania. Część obserwatorów na trybunach obstawiało, że to dzieło kibiców stołecznej Legii, którzy są w ostrym konflikcie z działaczami swojego klubu. Niektórzy z nich na mecze Legii mają zakaz stadionowy, nikt im jednak nie mógł zabronić kibicować reprezentacji. Tuż po meczu Michał Listkiewicz zdementował te pogłoski. Gdyby się bowiem okazało, że to kibice, organizatorzy mieliby wielki problem. Oprócz walkowera i sowitej kary finansowej przez dłuższy czas na tym stadionie nie odbyłby się żaden mecz reprezentacji. Po usunięciu awarii zobaczyliśmy odmienioną reprezentację Polski. W ciągu zaledwie jedenastu minut Ebi Solarek aż trzykrotnie pokonał bramkarza gości, a zrobił to z niesamowitym spokojem, łatwością i precyzją. Klasyczny hat-trick w reprezentacji nie zdarza się codziennie, więc tuż po zakończeniu meczu Ebi pognał w stronę bramki Kazachstanu i zabrał na pamiątkę piłkę, która – jak mówi – od teraz będzie na honorowym miejscu w jego hiszpańskim domu. Wszystkie gole Ebi zadedykował trenerowi Kazachstanu, z którym łączą go niezbyt miłe wspomnienia. Obaj panowie spotkali się już dużo wcześniej, jeszcze za czasów, kiedy młodziutki Smolarek szlifował swój talent w szkółce piłkarskiej Feyenoordu Rotterdam. Wtedy właśnie

usłyszał od Holendra, że „nic z niego nie będzie” i „lepiej, żeby zakończył swoją karierę”. Niewiele brakowało, a trener usunąłby go z kadry. Na szczęście do tego nie doszło, a golami strzelonymi swojemu byłemu trenerowi udowodnił jak bardzo się wtedy mylił. Zemsta jest słodka jak mówią niektórzy...

Polska - Kazachstan 3:1 (0:1) 0:1 Dmitrij Biakow (20 min), 1:1 Euzebiusz Smolarek (56 min), 2:1 Euzebiusz Smolarek (64 min), 2:1 Euzebiusz Smolarek (66 min) Żółta kartka – Siergiej Łarin Polska: Artur Boruc - Michał Żewłakow (od 46 min. Marcin Wasilewski), Jacek Bąk, Mariusz Jop, Grzegorz Bronowicki – Wojciech Łobodziński (od 79 min. Kamil Kosowski), Dariusz Dudka, Mariusz Lewandowski, Jacek Krzynówek – Euzebiusz Smolarek, Marek Saganowski (od 46 min. Maciej Żurawski). Trener: Leo Beenhakker. Kazachstan: Dawid Łorija – Dmitrij Liapkin, Aleksandr Kuczma, Samat Smakow, Kajrat Nurdauletow - Siergiej Skorych (od 80 min. Karpowicz), Rusłan Bałtijew, Siergiej Łarin (od 72 min. Sujumagabietow), Nurboł Żumaskalijew – Siergiej Ostapienko, Dmitrij Biakow (od 82 min. Aszyrbiekow). Trener: Arno Pijpers

']ZRÍ GR GRPX

To nie kibice

S PLQ L N OV R 3 GR MX RG

R

] WHO VWDFMRQDUQHJ

Po prostu wybierz 084 4831 4029

QDVWÆSQLH Z\ELHU] QXPHU GRFHORZ\

ZDANIEM części obserwatorów to nie zwykła awaria, a celowe działanie grupy kibiców Legii, było powodem kilkunastominutowego braku oświetlenia na stadionie przy Łazienkowskiej. Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, Michał Listkiewicz stanowczo temu zaprzecza. Gdyby się bowiem okazało, że to nie złośliwość rzeczy martwych, mógł nam grozić walkower oraz bardzo wysokie kary finansowe.

Co Pan pomyślał kiedy zgasły światła jupiterów? – Trochę się przestraszyłem, bo przecież nie wiadomo jak to się wszytsko mogło zakończyć. Sędzia nie chciał wznowić gry tylko przy dwóch czynnych masztach.

3ROVND tel. komórkowy /LWZD tel. stacjonarny 6 RZDFMD tel. stacjonarny ,UODQGLD tel. stacjonarny

7p/min - 087 1412 4029 5p/min - 084 4545 4029 3p/min - 084 4988 4029 3p/min - 084 4988 4029

Infolinia: 0870 041 4029 I www.auracall.com

DANIEL KOWALSKI/sportpress.pl

MICHAŁ LISTKIEWICZ:

I co wtedy by się stało?

To proste… Spróbuj teraz!

*Terms & conditions: Ask bill payer’s permission. All prices are per minute & include VAT. Calls billed per second. Minimum call charge 5p by BT. Cost of calls from non BT operators & mobiles may vary. Check with your operator. Charges apply from the moment of connection to the service. Calls made to mobiles may cost more, unless specifically mentioned in the destination list. Prices are subject to change without prior notice. Information may be used for future marketing and updating purposes by Auracall & other selected companies & affiliates. You can opt out at anytime. This service is provided by Auracall Ltd, Nicholas Peters Business Centre, 7b High Street, Barnet Herts EN5 5UE. Agents required, please call 0844 5453 788.

– Najpewniej mecz rozegrany został by następnego dnia, czyli w niedzielę przy świetle naturalnym. To nie był by jednak ciekawy scenariusz, bowiem większość kibiców przyjechała z dalekich zakątków Polski, a niektórzy nawet z zagranicy. Zmiana terminu była by z pewnością dla nich bardzo kłopotliwa.

A nie pomyślał Pan, że może to być pomysł kibiców Legii. Zaraz po zgaśnięciu świateł na tzw. „żylecie” rozwinięto ogromną kilkudziesięciometrowa flagę z napisem „Z dedykacją dla tych, którzy spisali nas na straty”? – Dostałem zapewnienie, że to tylko awaria, która zresztą pozbawiła prądu nie tylko sam stadion, ale również pobliskie osiedla. Owszem jest konflikt na linii kibic-właściciel Legii, ale z tego co wiem jest on rozwiązywany na płaszczyźnie dialogu.

Wielu kibiców narzekało z powodu wysokich cen biletów. Dlaczego wejściówki na mecz z Kazachami były aż tak drogie [miejsca na krytej trybunie kosztowały nawet 400 złotych - przyp. red.]? – To efekt czysto ekonomicznej kalkulacji. chciałbym po raz kolejny wszystkim przypomnieć, iż Polski Związek Piłki Nożnej jest jedynym związkiem sportowym w naszym kraju, który nie otrzymuje żadnych dotacji państwowych. proszę również pamiętać, że utrzymujemy także kadry młodzieżowe, juniorskie, kobiecą oraz futsalu.To wszystko kosztuje.

Dziś stadion wypełniony był prawie do ostatniego miejsca, więc sądzę, że cena nie była aż tak wygórowana. Na najbliższy mecz w Chorzowie ceny były dużo niższe, bo też jego pojemność jest dużo większa.

Były? To znaczy, że wszystkie już zostały wyprzedane? – Dla tych co przespali sprzedaż internetową mam niestety złą wiadomość. Czterdzieści tysięcy wejściówek sprzedaliśmy w trzy dni. Notował: Daniel Kowalski

sportpress.pl


NOWYCZAS 19 października 2007

nowyczas.co.uk

23

Bohaterem pozostaje w dalszym ciągu reprezentacja Anglii w rugby. Po zwycięskim półfinale z Francją (14:9) wszyscy czekają na sobotni finał z Republiką Południowej Afryki, który wygrała półfinał z Argentyną (37:13).

SPORT DANIEL KOWALSKI/sportpress.pl

DANIEL KOWALSKI/sportpress.pl

MACIEJ ŻURAWSKI:

DANIEL KOWALSKI/sportpress.pl

W porównaniu z ostatnim meczem w Ałma-Acie Kazachowie poczynili ogromne postępy. Generalnie niczym szczególnym nas nie zaskoczyli. W drugiej połowie nasza przewaga nie podlegała już dyskusji, a trzy szybko strzelone bramki ustawiły dalszy przebieg spotkania. Bardzo się cieszymy z tego zwycięstwa, bo znacznie przybliżyło nas ono do upragnionego celu.

ARNO PIJPERS:

bieg na przełaj

Wygrała drużyna lepsza. Po strzeleniu gola uzyskaliśmy wprawdzie pewną przewagę, ale nie potrafiliśmy jej udokumentować kolejnym trafieniem, choć były ku temu okazje. Tak czy owak przy stanie 1:0 bardzo wierzyłem w to, że stać nas na sprawienie niespodzianki. W drugiej połowie inicjatywa należała już do gospodarzy. Nie będę narzekał na przerwę spowodowaną brakiem światła, bo jej efekty były takie same dla nas jak i dla naszego rywala. Gramy jednak do końca. W przyszłości sprawimy pewnie jeszcze niejedną sensację.

T 13-letni Klimek Murańka zdobył brązowy medal na MP w skokach na średniej skoczni. Wygrał Adam Małysz. Murańka jest najmłodszym medalistą w historii tej imprezy.

LEO BEENHAKKER: Cieszę się przede wszystkim z kolejnych trzech punktów. Jak wszyscy widzieliście nie przyszły one łatwo. To jest też dowód na to, iż nie ma już słabych drużyn. Na każde trzy punkty trzeba ostro zapracować. W przerwie meczu było spokojnie. Powiedziałem swoim zawodnikom, żeby zagrali bardziej agresywnie. To przyniosło efekt. Bardzo dobry występ zanotował Ebi Smolarek, który jest teraz w wysokiej formie.

Bez niespodzianek w naszej grupie SPRAWA AWANSU do przyszłorocznych ME w piłce nożnej rozstrzygnie się dopiero w listopadzie. W naszej grupie niespodzianek nie było. Portugalia pokonała 2:1 Kazachstan, a Serbia 6:1 Azerbejdżan. Polakom do awansu potrzebne jest zwycięstwo nad Belgią w Chorzowie 17 listopada. Serbowie spekulują, że Polacy przekupili w poprzedniej kolejce Kazachów, a awaria światła była potrzebna do dokonania transakcji. Zespół to rzeczywiście niezły, który postawił wysoko poprzeczkę Portugalii. Portugalczycy czekali na pierwszą bramkę aż do 82. minuty. Z Ałma-Aty, ostatniego przystanku w długiej podróży po Azji, Portugalczycy zabrali dwa gole, trzy punkty, awansowali na drugie miejsce w grupie, ale i tak tego wieczoru nie będą wspominali miło. Czekanie na pierwszą bramkę przeciągało się w nieskończoność. Portugalia miała dużą przewagę i jeszcze większe kłopoty z jej wykorzystaniem. Jak reagował na to siedzący na trybunach Luiz Felipe Scolari, portugalskie gazety nie piszą, ale dyrektor sportowy Carlos Godinho zachowywał się na ławce rezerwowych na tyle źle, że sędzia musiał go z niej wyrzucić. Nastroje się zmieniły, gdy zastępujący Scolariego Flavio Teixeira wpuścił na boisko Naniego i Arizę Makukulę. W 82. minucie debiutujący w reprezentacji Makukula, piłkarz Maritimo Funchal uderzył piłkę głową po dośrodkowaniu Ricardo Quaresmy. Drugą bramkę strzelił Cristiano Ronaldo, Dmitrij Biakow, który strzelił gola także Polakom, zmniejszył rozmiary porażki na 1:2. Serbowie nie mieli takich trudności. Już do przerwy prowadzili 4:1 i wywieźli z Azerbejdżanu trzy punkty oraz nadzieję na dalszą walkę. Polacy i Finowie w tej kolejce pauzowali. Finowie zagrali jednak towarzysko z Hiszpanią remisując 0:0, a Polacy podjęli w Łodzi dość słaby zespół Węgier. Tutaj nie zawiedli tylko kibice. Dublerzy okazali się nieporadni. Zagrali głównie piłkarze grający na co dzień w lidze polskiej i aspirujący do kadry. Z meczu z Kazachstanem w składzie znalazło się tylko trzech graczy. Sprawdzian wypadł fatalnie. Tak bezbarwnego meczu reprezentacja nie rozegrała od dawna. (ab)

T Ostatnie zawody żużlowych GP, tym razem o Puchar Niemiec, wygrał Szwed Andreas Jonnson przed Hancockiem (USA) i Crumpem (Australia). Najlepszy z Polaków był Rune Holta – 6. Tomasz Gollob zajął dopiero 11 miejsce i pozbawił się szans na podium w klasyfikacji generalnej, gdzie zajął ostatecznie 4 miejsce. Cały cykl GP wygrał Duńczyk Pedersen. T W meczu barażowym o awans do elity żużlowej ZKŻ Zielona Góra pokonała Intar Ostrów Wlkp. 58:32 i awansowała po dwumeczu. Pierwszy pojedynek Zielonogórzanie przegrali 43:50. T Hokeiści Wojasa Podhale zagrali w Pucharze Interkontynentalnym. W II rundzie ich szanse na awans pogrzebała porażka z białoruskim klubem Junost Mińsk 3:8. Wcześniej „Szarotki” wygrały z mistrzem Kazachstanu Torpedo Ust-Kamienogorsk T W ekstraklasie hokeja: Stoczniowiec - Cracovia 1:2, Unia Oświęcim – KH Sanok 4:3, Naprzód – Polonia Bytom 3:4, GKS – Zagłębie S. 1:5. Po 14 kolejkach prowadzi GKS Tychy, przed Cracovią – po 28 punktów, a za nimi Zagłębie – 27, Stoczniowiec – 25 i TKH Toruń -23. 6 miejsce zajmuje Podhale z dorobkiem 21 punktów i 2 meczami zaległymi. T W 3 kolejce męskiej siatkówki padły następujące wyniki: Resovia - Politechnika W-wa 3:1, Jastrzębski Węgiel – Płomień 3:0, Wkręt Mex – Delecta 2:3, ZAKSA – Jadar 3:1, Mlekopol AZS – PGE Skra 2:3. Na czele tabeli znajduje się Resovia, przed Skrą Betów i Mlekopolem AZS Olsztyn. T Ruszyła liga koszykówki męskiej. Polonia – Prokom Trefl 91:95, Atlas Ostrów – Polpharma Starogard Gd. 86:68, Kotwica Kołobrzeg – Anwil 68:80, Energa Czarni – AZS Koszalin 65:58, Górnik Wałbrzych – PGE Turów 77:75 (beniaminek ograł wicemistrzów), ASCO Śląsk – Polpak Świecie 70:83. T Mistrzem Polski w futbolu amerykańskim została drużyna The Crew Wrocław, która w finale pokonała AZS Silesia Miners 18:0.



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.