nowyczas2007/031/019

Page 1

www.nowyczas.co.uk

II POLSKIE TARGI BUDOWLANE W LONDYNIE. NIE STRAĆ OKAZJI!!! szczegóły »5

NOWYCZAS THE NEW TIME – THE POLISH WEEKLY IN GREAT BRITAIN

Nr 19 (31) LONDON 11 MAY 2007

NA WYSPIE

SOLIDARNOŚĆ Z BLIŹNIM W POTRZEBIE

Londyńska międzynarodówka DARIA DANOWSKA/NowyCzas

W ulewny poniedziałek ulicami Londynu przeszło około 20 tysięcy osób domagających się równych praw dla imigrantów o nieuregulowanym statusie.

Z

ISSN 1752-0339

FREE

»3

Polskie kino wkracza do brytyjskich kin Już wkrótce w angielskich kinach będzie można obejrzeć polskie filmy. Projekt pod nazwą The Polish Connection startuje dziś, 11 maja, pokazem filmu „Testosteron”.

REPORTAŻ

»16

Ty mnie kochasz, a ja ćpam… Zawsze trzeba mieć nadzieję, to jedyne co pozostaje uzależnionym, a najbardziej potrzebna jest ona ich bliskim. Bo uzależnionemu z jego nałogiem jest zazwyczaj do-

Michał P. Garapich redakcja@nowyczas.co.uk

organizowany przez London Citizens – parasolowe zgrupowanie zrzeszające związki zawodowe, organizacje pozarządowe, związki wyznaniowe i społeczności lokalne – marsz odbywał się pod hasłem “Strangers into Citizen”. Marsz poprzedziła msza święta w Katedrze Westminsterskiej z udziałem biskupów Londynu i nuncjusza Watykanu, podczas której kardynał Cormac Murphy-O'Connor wygłosił kazanie, apelując do władzy brytyjskich o nowe spojrzenie na los setek tysięcy migrantów, żyjących obok nas, będących obywatelami drugiej kategorii. Polski kościół reprezentował rektor Polskiej Misji Katolickiej w Anglii i Walii ks. Tadeusz Kukla, który przypomniał, iż problem równych praw dla migrantów dotyczy także Polaków. „Jest to wyraz solidarności Kościoła i naszej, Polaków, z ludźmi, którzy przebywają w Anglii wiele lat, nie mają prawa do legalnego pobytu i znajdują się w wielkiej potrzebie (...). My też byliśmy kiedyś w takim samym położeniu i wielu z nas przebywało w Londynie nielegalnie. Teraz jesteśmy legalnie, ale chcemy okazać solidarność bliźnim w potrzebie i wesprzeć polityczne inicjatywy prowadzące do stopniowego uregulowania tego problemu” – powiedział ksiądz rektor.

»3

KULTURA

»18

Krauze w Shandy Hall Andrzej Krauze w „Guardianie”, Rzeczpospolitej i „Nowym Czasie” występuje w roli rysującego komentatora politycznego. Nie jest to jedyny aspekt jego twórczości.

CZAS NA RELAKS »24 Another time Mieliśmy niedawno awarię hydrauliczną. Gdzie mityczny Polak-hydraulik? „Zabukowany”: booked up, chyba do końca roku. Przyszli więc po kolei: Irlandczyk, Portugalczyk, Brytyjczyk afro-karaibskiego pochodzenia; a wreszcie Brytyjczyk-londyńczyk. Kogo najłatwiej było zrozumieć?


„C

NOWYCZAS 11 maja 2007

2

nowyczas.co.uk

ZAS

robi swoje, a Ty człowieku?

DRUGA STRONA

Stanisław Jerzy Lec

Poczta Droga redakcjo, Dostaję waszą gazetę z opóźnieniem, bo mieszkam poza Londynem, gdzie pracuję jako au pair. Kiedy chcę się oderwać od angielskiej rodziny, z którą spędzam praktycznie cały tydzień, wybieram się do znajomych do Londynu i od nich zabieram numery waszej gazety. Przeczytałam właśnie ten, gdzie piszecie, że polski fiskus zbiera dane na temat osób legalnie pracujacych na Wysapch i mających konto w banku. To jest po prostu skandal! Gdybym pracowała na czarno i dostawałabym gotówkę do ręki, nikt by ode mnie nic nie

» str. 28

NOWYCZAS 124 Whitechapel Road Third Floor London E1 1JE Redakcja Tel.: 0207 650 8725 redakcja@nowyczas.co.uk

Dział Ogłoszeń Tel./fax: 0207 247 0780

Redaktor naczelny: Grzegorz Małkiewicz g.malkiewicz@nowyczas.co.uk Redakcja: Teresa Bazarnik t.bazarnik@nowyczas.co.uk Elżbieta Sobolewska, e.sobolewska@nowyczas.co.uk Zdjęcia: Grzegorz Ciepiel, Daria Danowska Współpraca: Londyn – Krystyna Cywińska, Piotr Dobroniak Agnieszka Dale, Michał P. Garapich, Katarzyna DeptaGarapich, Stefan Gołębiowski, Marcin Piniak, Jędker Realista, Waldemar Rompca, Robert Rybicki, Kamil Stanek, Alex Sławiński, Robert Trojanowicz Warszawa – Bartosz Rutkowski, Zofia Sołtys Krak ów – Andzej Brzeski, Justyna Drath, Aleksandra Ptasińska, Michał Tyrpa

Kartki z kalendarza Piàtek, 11.05 – Lutogniewa, Mamerta 1573 – Henryk Walezy zosta∏ pierwszym elekcyjnym królem Polski. 1944 – Rozpocz´∏a si´ bitwa o Monte Cassino. Wzgórze zosta∏o zdobyte 18 maja przez 2 Korpus Polski dowodzony przez gen. W∏adys∏awa Andersa. Sobota, 12.05 – Pankracego, Dominika 1834 – Prapremiera „Zemsty” Aleksandra Fredry we Lwowie. 1926 – Przewrót majowy Józefa Pi∏sudskiego. Józef Pi∏sudski z popierajàcymi go oddzia∏ami wkroczy∏ do Warszawy. Niedziela, 13.05 – Ofelii, Roberty 1943 – Kapitulacja ostatnich oddzia∏ów niemiecko-w∏oskich w Afryce. 1981 – Ali Agca postrzeli∏ Jana Paw∏a II na Placu Êw. Piotra w Rzymie. Poniedzia∏ek, 14.05 – Macieja, Bonifacego 1943 – W Sielcach nad Okà (ZSRR) utworzono 1 Dywizj´ Piechoty im. Tadeusza KoÊciuszki. 1967 – Pod wp∏ywem wydarzeƒ marcowych zmie-

artysta konserwator Urodził się 7 marca 1950 w Krakowie, zmarł po ciężkiej chorobie 9 maja 2007 w Londynie. Pogrzeb odbędzie się w Polsce. Kochał życie i takiego Go zapamiętamy.

Przyjaciele z Londynu

POKAŻCIE SIĘ!

Âroda, 16.05 – Andrzeja, Szymonety 1929 – Pierwsze rozdanie nagród Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej (póêniejsze Oscary) w Hollywood. 1943 – Zakoƒczy∏o si´ powstanie w warszawskim gettcie. Czwartek, 17.05 – Brunona, S∏awomira 1954 – Sàd Najwy˝szy USA wyda∏ ustaw´ znoszàcà segregacj´ rasowà w szko∏ach. 1970 – Pierwsze nominacje generalskie kobiet w wojsku amerykaƒskim.

GBP 04.05 05.05 06.05 07.05 08.05 09.05 10.05

5,48 --------5,50 5,50 5,53 5,54

05.05 06.05 07.05 08.05 09.05 10.05

--------3,75 3,75 3,76 3,77

2000

Taka liczba widzów oglądała na Wembley pierwszy finałowy mecz o puchar Anglii w 1871 roku.

26 000

Tyle metrów wysokości ma wygasły wulkan o nazwie Olympus Mons, który znajduje się na Marsie. Jest najEuro wyższym wzniesieniem 04.05 3.75 Układu Słonecznego.

Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść zamieszczanych reklam i ogłoszeń oraz zastrzega sobie prawo niezamieszczenia ogłoszenia.

również na » www.nowyczas.co.uk

ZYGMUNT „ZYGI” CHEŁMIŃSKI

Wtorek, 15.05 – Zofii, Izydora 1858 – Po 7 miesiàcach intensywnych prac otwarto w Londynie po raz trzeci gmach opery Covent Garden. Poprzedni budynek opery ca∏kowicie zniszczy∏ po˝ar w 1856 roku. 1951 – Attache kulturalny ambasady polskiej w Pary˝u, Czes∏aw Mi∏osz, podjà∏ decyzj´ o pozostaniu na emigracji.

Wydawca: CZAS Publishers Ltd

Prenumerata Płatność Prenumeratę zamówić można na dowolny adres w UK, bądź krajach Unii. Aby dokonać zamówienia należy wypełnić i odesłać formularz wraz z załączonym czekiem lub portal order na odpowiednią kwotę (wystawionym na CZAS Publishers Ltd.). Magazyn wysyłany jest w dniu wydania - każdy piatek.

ŚP.

niono zasady rekrutacji na wy˝sze uczelnie. Zwi´kszono liczb´ punktów za pochodzenie (robotnicze lub ch∏opskie) oraz wprowadzono dodatkowe punkty za s∏u˝b´ wojskowà i prac´ zawodowà.

Dział marketingu i reklamy: Henryka Woźniczka henryka@nowyczas.co.uk Sylwia Dryps s.dryps@nowyczas.co.uk Remigiusz Farbotko remi@nowyczas.co.uk Ryszard Zdyb richard@nowyczas.co.uk

NOWYCZAS

chciał, bo nic o mnie by nie wiedział. Ja się zarejestrowałam, płacę podatki tu i dlatego będę musiała płacić podatek także w Polsce. To są rządy Prawa i Sprawiedliwości? Tak się traktuje ludzi, którzy żyją w prawy sposób? Nie mieści mi się to w głowie. Czuję się oszukana. Mam pozostać tu na przymusowej banicji siedem lat, żeby nie zapłacić podatku podwójnie? W Polsce ogólny płacz za tymi, którzy tam się wykształcili i teraz tu pracują, najczęściej poniżej swoich kwalifikacji, i w tak okrutny sposób zamyka się przed nimi drzwi? Proszę, żebyście ten list opublikowali, bo muszę wyrazić swoje, i z pewnością wielu takich jak ja, bezgraniczne oburzenie. Beata z Sevenoaks

384 000

Tyle kilometrów średnio pokonuje człowiek od momentu swoich narodzin do 60 roku życia. Jest to droga równa odległości Ziemi od Księżyca

Formularz

liczba wydań

UK

UE

13

£25

£40

26

£47

£77

52

£90

£140

Imię i Nazwisko Rodzaj Prenumeraty Adres

Kod pocztowy Prenumerata od numeru

Tel: (włącznie)

AGNIESZKA od dwudziestu pięciu lat mieszka w Poczdamie, jest studentką uniwersytetu w Berlinie. Do Londynu przyjechała zbierać materiały do pracy doktorskiej na temat stosunku młodego pokolenia do nowej lewicy. Spędzi tu kilka tygodni w Instytucie Polskim i Muzeum im. gen. Sikorskiego oraz wśród młodzieży polskiej i brytyjskiej. Zdj´cia wraz krótkà informacjà o prezentowanej osobie prosimy przesy∏aç na adres redakcji „Nowego Czasu” redakcja@nowyczas.co.uk


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 11 maja 2007

CZAS NA WYSPIE 3

Polskie kino wkracza do brytyjskich kin Już wkrótce w angielskich kinach będzie można obejrzeć polskie filmy. Projekt pod nazwą „The Polish Connection” startuje w piątek, 11 maja, pokazem filmu „Testosteron”. The Polish Connection to pierwszy projekt działający na tak szeroką skalę. Jego twórcy postawili sobie za cel otworzyć angielski i irlandzki rynek na polskie kino i telewizję. Na początek mają się skupić na promocji i dystrybucji polskich filmów w kinach Wielkiej Brytanii i Irlandii, ale projekt pomyślany jest dużo szerzej: wkrótce potem do filmów mają dojść telewizyjne seriale, filmy dokumentalne, a nawet programy rozrywkowe. Oprócz kin projekt ma bowiem objąć także dystrybucję płyt DVD i udostępnianie filmów i seriali w internecie. Za projektem stoi współpraca trzech instytucji. Pierwszym ogniwem jest Dogwoof Pictures – angielski dystrybutor kinowy specjalizujący się w promocji filmów niezależnych, znany m.in. z tego, że jako pierwszy w Europie wprowadził równoczesne premiery w kinie, na DVD i w internecie. Pomysłodawczynią i zarazem motorem całego przedsięwzięcia jest dyrektor firmy, Hiszpanka Anna Godas, której do współpracy udało się namówić dwie wpływowe polskie instytucje: londyński Polish Cultural Institute i warszawski Polski Instytut Sztuki Filmowej. – Bez ich pomocy byłoby nam o niebo trudniej, wsparcie tak uznanych instytucji jest dla nas bezcenne – cieszy się Anna i zabiera się do wyliczania, co udało im się już wspólnie zrobić. – Na spotkaniu w Warszawie

REKLAMA

przekonaliśmy do współpracy praktycznie wszystkich znaczących dystrybutorów filmów w Polsce, więc z dostępem do polskich filmów nie będzie większych problemów. Jeśli chodzi o partnerów na Wyspach, to współpracę zaczęliśmy z wieloma kinami, z dużymi sieciami Odeon czy Cineworld na czele. Resztą zajmiemy się my – rzuca szybko Anna i wraca do pracy, której im bliżej premiery, tym więcej. Projekt filmowy ma się skupić na dwóch obszarach. Po pierwsze w brytyjskich kinach mają być pokazywane ostatnie hity kasowe polskiego kina, i to grane w tym samym czasie co w Polsce. – Ta raczej komercyjna oferta skierowana jest do szerokiej, szczególnie polskiej publiczności – tłumaczy Maja Dębowska, która jako jedyna polskojęzyczna osoba w Dogwoof Pictures przejmuje większość obowiązków w kontaktach z polską prasą. Drugą częścią ofensywy kinowej będą seanse polskich filmów niezależnych. Tu organizatorzy liczą nie tylko na polskich, ale także na brytyjskich i irlandzkich widzów, coraz bardziej zainteresowanych niezależnymi produkcjami z całego świata. – Do tej pory polskie filmy można było obejrzeć na nielicznych festiwalach, a mamy nadzieję, że szerszy dostęp do polskiego kina umożliwi jego poznanie nie tylko Polakom, ale i Brytyjczykom i Irlandczykom – mówi Maja.

Londyńska… dokończenie ze str. 1

„The Polish Connection” startuje w piątek 11 maja filmem Andrzeja Saramonowicza i Tomasza Koneckiego „Testosteron” z plejadą świetnych aktorów w rolach głównych (m. in. Maciej Stuhr, Piotr Adamczyk, Borys Szyc, Cezary Kosiński). Tylko aktorów, bo pań w filmie prawie nie ma, choć to one są głównym tematem filmowych dyskusji. A wszystko to z powodu ślubu, który nie doszedł do skutku, bo panna młoda uciekła sprzed ołtarza. Siedmiu mężczyzn, połączonych w dziwny sposób przez te niecodzienne okoliczności, odprawia jednak wesele na swój własny sposób. A siedmiu mężczyzn może dojść do naprawdę zaskakujących wniosków… Seans odbędzie się w kinie Rex przy Leicester Square w piątek 11 maja o godz. 17.00 i będzie połączony z uroczystym otwarciem The Polish Connection, a specjalnymi gośćmi będą Andrzej Saramonowicz, Tomasz Konecki i Cezary Kosiński. Biletów kupić już nie można, mamy jednak zaproszenie dla dwóch osób, czytelników „Nowego Czasu”. Żeby je otrzymać wystarczy do piątku do godz. 15.00 wysłać SMS-a o treści NC (spacja) KINO, na numer 87070 (koszt SMSa £1,50 + standardowa opłata operatora). Informacje dotyczące odbioru biletu zostaną przekazane telefonicznie. Działa już strona internetowa www.thepolishconnection.co.uk, na której można sprawdzić, jakie tytuły będzie można obejrzeć. Dokładne informacje co do miejsca i czasu poszczególnych seansów mają zostać dołączone już wkrótce, kinomani mogą więc pomyśleć o dodaniu tej strony do „ulubionych”. Wśród filmów można znaleźć takie hity, jak „Samotność w sieci”, „Jasminum” czy „Oda do radości”. Można też podejrzeć tytuły polskich seriali, które mają być dostępne do ściągnięcia ze strony internetowej (choćby „M jak miłość”), bo w następnej kolejności po kinie The Polish Connection ma się skupić na innych środkach przekazu: dystrybucji DVD i internecie właśnie. Potencjał całego projektu wydaje się ogromny: liczy się, że na terenie

Wielkiej Brytanii mieszka już ponad milion Polaków, następne kilkaset tysięcy w Irlandii. Wielu z nich brakuje dostępu do polskiej kultury, a nawet jeśli uda się niektórym obejrzeć jakiś film na DVD czy komputerze, to jednak jakości seansu w kinie nie da się zastąpić. Nawet członkom „starej” emigracji może ta oferta się spodobać, bo dostęp do polskiego kina mieli przez lata w zasadzie żaden. Poza tym wraz z naszą inwazją na Wyspy zwiększa się zainteresowanie nami i naszą kulturą co bardziej otwartej części Brytyjczyków i Irlandczyków, dlatego i ta bardziej wyrafinowana część oferty może okazać się strzałem w dziesiątkę. Wypada tylko życzyć powodzenia

Jakub Sobik

Inicjatywa London Citizens (o której pisaliśmy szerzej w poprzednim numerze „Nowego Czasu”) proponuje otworzenie ścieżki regulującej pobyt i prawo do pracy dla około pół miliona osób przebywających w Wielkiej Brytanii nielegalnie. Osoby, które pracują i mogą wykazać, iż mieszkają w kraju od czterech lat, otrzymywałyby wizy na dwa lata, po upływie których specjalna komisja przyznawałaby im prawo stałego pobytu, a w konsekwencji obywatelstwo. Jak wskazują działacze London Citizens, powołując się na przeprowadzony w kwietniu sondaż, podobne rozwiązanie popiera ponad dwie trzecie Brytyjczyków. To najlepszy sposób na walkę z wyzyskiem, przemytem ludzi i zapobieganie tworzenia się przestępczego półświatka, żerującego na migrantach. Gdyby rząd zamierzał deportować wszystkich migrantów bez uregulowanego statusu, trwałoby to 25 lat i kosztowało blisko 6 mld funtów. Kampanię wspiera blisko 100 różnych organizacji londyńskich, 40 posłów Izby Gmin, Ken Livingstone oraz przedstawiciele większości wyznań. Marsz zakończył się wiecem na Trafalgar Square, gdzie wielobarwny tłum wysłuchał cytatów z Koranu, Biblii oraz wystąpień szefów głównych związków zawodowych. Rzucała się w oczy duża liczba flag brytyjskich, które podkreślać miały poczucie wspólnoty londyńczyków, niezależnie od pochodzenia. Wśród obecnych była również grupa parafian z Devonii, niemniej brak polskich organizacji był uderzający. Kiedy prowadzący wiec przez megafon prosił o zaznaczenie swojej obecności Litwinów, odpowiedziała mu kaskada okrzyków, kiedy zapytał o obecnych Polaków, odpowiedziała mu cisza. – To dziwne, cały wielokulturowy Londyn jest tutaj, a prawie zupełnie nie widać Polaków. Przecież walka z wysyskiem migrantów to również sprawa nas dotycząca – komentuje polski dziennikarz pracujący dla jednej z polskich stacji telewizyjnych. Wi´cej na temat kampanii: www.strangersintocitizens.org.uk


NOWYCZAS 11 maja 2007

nowyczas.co.uk

TOMASZ LIKUS

4 CZAS NA WYSPIE

Policyjna Poradnia dla Polaków Policja z dzielnicy Streatham, w porozumieniu z lokalnym samorządem Lambeth (Lambeth Council) organizuje policyjną poradnię dla Polaków. Pierwsze spotkanie odbędzie się w klubie Orła Białego, w niedzielę 13 maja, w godzinach od 11.30 do 15.00.

Polscy muzycy i brytyjskie związki zawodowe ZWIĄZKI zawodowe GMB mocno zainteresowały się prawami polskich pracowników zatrudnionych na Wyspach. Już od dłuższego czasu śledząc dokładniej artykuły w mediach można było zauważyć chęć nagłośnienia problemów polskich pracowników, nieznających swoich praw i z tego powodu często wykorzystywanych przez swoich angielskich pracodawców. Związek GMB jako jeden z czołowych sponsorów festiwalu Glastonbury zainicjował akcję sprowadzenia po raz pierwszy polskich zespołów na ten festiwal. Polskie zespoły mają w Glastonbury nagłośnić prawa związkowe. Centrala GMB, która ma polski oddział, chce w ten sposób nagłośnić swoją akcję poparcia dla polskich imigrantów, którym niektórzy pracodawcy stwarzają trudności, kiedy ci usiłują się organizować w związki zawodowe. Brytyjska centrala związkowa GMB, we współpracy z Instytutem Kultury Polskiej w Londynie i z po-

parciem Konsulatu Generalnego RP, sprowadziła z Polski dwa zespoły muzyczne, które wystąpią na dorocznym festiwalu muzycznym w Glastonbury. Zespoły, które wystąpią na tym prestiżowym festiwalu to Poise Rite, założony w Rzeszowie w 1997 roku, a od 2003 roku działający głównie w Canterbury, oraz Habakuk, który pochodzi z Częstochowy, a w lutym koncertował w kilku miastach Anglii i Szkocji. Obie grupy wystąpią na scenie Left Field podczas festiwalu w ostatnim tygodniu czerwca. Festiwal w Glastonbury, w hrabstwie Somerset w zachodniej Anglii, na czas festiwalu przyciąga około 150 tysięcy fanów muzyki jest wielkim świętem muzycznym na Wyspach. W Instytucie Kultury Polskiej przy New Cavendish Street w Londynie 8 maja o godz. 11.00 odbyła się konferencja prasowa oraz prezentacja grupy Poise Rite, która 23 czerwca wystąpi na Glastonbury Festival. Podczas konferencji na pytania dziennikarzy odpowiadali:

Anda MacBridge z Battersea & Wandsworth Trade Union Council) Paul Kenny, przewodniczacy Związku Zawodowego GMB, Janusz Wach, konsul generalny RP Goeff Martin, organizator sceny Left Field Glastonbury Festival, Paweł Potoroczyn, dyrektor Instytutu Kultury Polskiej w Londynie. Gośćmi konferencji byli przede wszystkim dziennikarze angielscy, a także grupa Poise Rite, która na koniec wykonała jeden utwór ze swojego najnowszego materiału (już w czerwcu ukaże się płyta wydana przez EMI). Utwór wykonany został w wersji akustycznej. Bez wyżej wymienionych osób polskie zespoły raczej nie miałyby szans zaistnieć na tak prestiżowym festiwalu.

Tomasz Likus Niezbędne informacje o Poise Rite dostępne są na ich stronach internetowych: www.poiserite.art.pl www.myspace.com/poiserite

Littlehampton czeka na akt oskarżenia Styczniowe zamieszki częścią szerszego zjawiska ksenofobii W minionym tygodniu policja w mieście Littlehampton w Sussex złożyła w prokuraturze materiały ze śledztwa w sprawie styczniowych zamieszek na tle rasistowskim. Crown Prosecution Service ma miesiąc czasu na podjęcie decyzji w sprawie postawienia uczestników zajścia w stan oskarżenia. 27 stycznia 2007 roku w okolicach Clifton Road doszło do publicznej bójki, w której brało udział ponad 40 osób. Według świadków tłum zaatakował butelkami sześć osób z Europy Wschodniej. Przedmiotem

agresji stał się także interweniujący patrol policji – dwóch funkcjonariuszy wraz z policyjnym psem zostało rannych. Skala burdy skłoniła policję do energicznych działań i jak stwierdził prowadzący śledztwo inspektor Mark Hammond, władza zrobi wszystko, by złapać „tych kretynów”, którzy sprowokowali atak. Hammond jednocześnie zapewnił, iż incydent nie odzwierciedla nastawienia mieszkańców Littlehampton do nowo przybyłych, a „lokalna społeczność była bardzo pomocna” w dostarczeniu kluczowych dowodów w śledztwie. „Działania mające na celu wyplenienie tego typu zachowań z naszych ulic to długofalowy proces, w którym zaangażowanie lokalnej społeczności jest priorytetem” – powiedział inspektor zaznaczając, że za burdami stoi jedynie mała grupa mieszkańców miasta. W rejonie Littlehampton miesz-

kają migranci z 77 krajów, jednak od czasu wstąpienia do Unii krajów Europy Wschodniej największą grupą stanowią Litwini, Łotysze i Polacy. Jak wskazuje raport prof. Chrisa Gaine z Uniwersytetu Chichister, mimo wykonywania prac kluczowych dla lokalnej gospodarki, 20 proc. migrantów bezpośrednio doświadczyło dyskryminacji i napaści. Wśród przypadków opisanych w raporcie dowiadujemy się o przypadkach obraźliwych napisów wyrysowywanych na samochodach z polskimi numerami. Lokalne władze nie pozostają wobec tych przypadków bierne. W marcu organizacja zrzeszająca społeczność lokalną Arun Cultural and Ethnic Diversity Forum wydało bruszurę pt. „Niszczenie mitów na temat migrantów”, w którym autorzy rozprawiają się ze stereotypami dotyczącymi nowych mieszkańców regionu.

W spotkaniu wezmą udział przedstawiciele zespołu Bezpieczne Środowisko (Safer Neighbourhoods) z Metropolitan Police i przedstawiciele Lambeth Council, a także osoby służące pomocą w przypadku bariery językowej. Będzie można oczekiwać odpowiedzi na pytania związane ze sprawami policyjnymi, edukacyjnymi, mieszkaniowymi, zatrudnienia itp. Lambeth Council skupia pod sobą dzielnice: Brixton, Streatham, Clapham, Norwood i Waterloo. Są to okolice zamieszkałe przez takie narodowości jak Hiszpanie, Portugalczycy czy Somalijczycy. Coraz więcej tam również Polaków. Cały czas samorząd Lambeth pracuje nad ustaleniem dokładnej ich liczby. Wiadomo już, że język polski stał się szóstym, najbardziej popularnym językiem w tym okręgu. Od dwóch lat w Lambeth Council, pracuje Beata Sakowska: – Osiemnaście miesięcy temu jeden z bloków na Kennington zasiedlili squotersi. Nielegalnie podłączyli prąd i wodę. W 64 mieszkaniach mieszkało 110 Polaków. Ich eksmisja odbyła się bardzo pokojowo. Większość nielegalnych mieszkańców bloku wyprowadziła się po otrzymaniu listów uprzedzających eksmisję, zostało tylko 40 osób. Jedna z rodzin otrzymała tymczasowe mieszkanie, dzięki spełnionemu obowiązkowi 12-miesięcznego okresu pracy. Samorząd Lambeth nawiązał współpracę z policją dzielnicy Streatham. Metropolitan Police jest bardzo otwarta na współpracę z Polakami, ponieważ boryka się z problemami dotyczącymi niestety właśnie na-

szej społeczności. – Swego czasu policja w Lambeth miała kłopot z Somalijczykami, którzy mają zwyczaj żucia liści rośliny Khat. Gromadzili się na ulicach, żując ten swój Khat, aż urosło to do rangi problemu. Policja również nie mogła z nim sobie poradzić. Wtedy zatrudniono ludzi z somalijskiego środowiska. Łatwiej było im do tych grup dotrzeć, by przekonać je do zaprzestania tego typu praktyk w miejscach publicznych, w dużym skupisku ludzi – powiedziała „Nowemu Czasowi” Beata Sakowska. W analogiczny sposób policja zamierza poradzić sobie z Polakami. Są plany zatrudnienia Polish Community Support Oficers. Jeśli chodzi o naszą społeczność, mówi się przede wszystkim o nadużywaniu alkoholu. Dochodzi do awantur, które zakłócają porządek życia społecznego. W konsekwencji, wiąże się to również z kwestią przemocy w rodzinie (domestic violence). Będzie ona jednym z tematów poruszonych na spotkaniu w klubie Orła Białego. Jeżeli poradnia wzbudzi zainteresowanie, takie spotkania będą organizowane cyklicznie.


NOWYCZAS 11 maja 2007

nowyczas.co.uk

STRONA SPONSOROWANA 5 II Targi Materiałów Budowlanych z Polski odbędą się w najbliższą sobotę i niedzielę 12-13 maja, w godzinach 10.00-18.00 18 Gorst Road Park Royal Londyn NW10 6LE Gość specjalny: Mariusz Pudzianowski

Polskie firmy w ofercie IBB • CEDAT Sp. z o.o. to Polski producent zapraw chemii budowlanej marki CEKOL. • Firma WKRĘT-MET to największy producent technik zamocowań w Polsce i w Europie Środkowo-Wschodniej. Od wielu lat tworzy produkty, które w dziedzinie technik zamocowań określają standardy branży budowlanej. • Firma DAGAT istniejąca od 1986 roku. Głównym profilem działalności firmy jest produkcja dekoracyjnych grzejników łazienkowych i pokojowych. • ARMATURA KRAKÓW S.A. to wiodący producent armatury na rynku polskim. Kluczową pozycję w ofercie Fabryki stanowią baterie łazienkowe. Wytwarzana przez KFA S.A. armatura sanitarna i łazienkowa daje gwarancję wysokiej jakości zbudowanej w oparciu o system ISO 9001. • BEFASZCZOT BIELSKO BIAŁA jest najstarszym i największym w Polsce producentem narzędzi malarskich i budowlanych oraz szczotek gospodarczych. 130 letnia tradycja w produkcji i sprzedaży stanowi gwarancję dostaw tylko sprawdzonych jakościowo wyrobów. • Przedsiębiorstwo Produkcji Materiałów Budowlanych IZOLMAT Sp. z o.o. w Gdańsku jest producentem pap asfaltowych zgrzewalnych nowej generacji, papy asfaltowej samoprzylepnej, papy wentylacyjnej perforowanej, pap asfaltowych na tekturze budowlanej, pap asfaltowych na welonie z włókien szklanych, dyspersyjnej masy asfaltowo-kauczukowej, itp. • Fabryka Styropianu ARBET to w 100% firma polska i jeden z największych producentów styropianu w Europie, o ugruntowanej pozycji na rynku. Początki firmy sięgają roku 1990. • STYL–BET s.j. producent elementów małej architektury, zawierających bogatą ofertę wyrobów służących do zagospodarowania wszystkich terenów zewnętrznych, oraz podnoszeniu estetyki i piękna naszego otoczenia. Przedsiębiorstwo specjalizuje się w produkcji betonowych prefabrykatów małej architektury z odsłoniętą warstwą kruszyw mineralnych na bazie żwirów i grysów marmurowych w technologii betonu płukanego. Firma oferuje również wyroby wykonywane metodą piaskowania. • STEED S.A. producent szerokiej gamy produktów chemii budowlanej, znajdującej zastosowanie zarówno w inwestycjach i realizacjach budowlanych jak i w gospodarstwie domowym. • PRIM Sp. z o.o. z Poznania, producent chemo-odpornych profesjonalnych systemów hydroizolacji Styrozol. Produkty Styrozol przeznaczone są do stosowania w budownictwie mieszkaniowym, przemysłowym i rolniczym. Z powodzeniem stosowany także w budowlach hydrotechnicznych. • Grupa WIM, która swoją działalność rozpoczęła w 1996 roku. W ofercie firmy znajdują się: kleje, fugi, silikony, hydroizolacje, chemo-odporne dylatacje, produkty do szybkiego przygotowania podłoża, skracające czas wykonania posadzek. WiM ściśle współpracuje z Polskim Zrzeszeniem Płytkarzy (PZP) organizując szkolenia, konferencje i kongresy branży budowlanej. • Firma KUBALA istnieje od 20 lat na rynku narzędzi budowlanych w Polsce. Początkowo firma z Ustronia produkowała jedynie kilka rodzajów narzędzi, obecnie jest ich ponad 450. Najważniejszym produktem firmy są oczywiście narzędzia budowlane najwyższej jakości. • KUŹNIA S.A. od 120 lat prowadzi swoją działalność produkcyjną oraz handlową. Technologia produkcji wyrobów firmy "KUŹNIA" S.A. oparta jest na procesie kucia matrycowego. Bardzo bogate doświadczenie jest zawarte w technologii produkcji wyrobów, czego efektem jest najwyższa jakość produkowanych przez firmę odkuwek, narzędzi rzemieślniczych oraz złącz budowlanych, zgodna z obowiązującymi przepisami i normami. • UNION Sp. z o.o. lider w produkcji papierów i narzędzi ściernych. Produkuje i eksportuje pełną gamę nowoczesnych, profesjonalnych papierów ściernych używanych w procesach produkcji wszelkich materiałów. • RYTM TRADE Sp. z o.o. producent pian poliuretanowych, uszczelniaczy, klejów, aerozoli technicznych, zapraw budowlanych, zapraw klejowych, zapraw do dociepleń. Zaawansowane technologie i sprawdzone receptury pozwalają na uzyskiwanie produktów o najwyższej jakości. Gwarancją sukcesu jest również doskonała jakość wyrobów produkowanych przez firmę. • MARCOPOL Sp. z o.o. producent śrub, wkrętów, kołków, gwoździ i narzędzi. W ciągu kilku lat firma stała się niekwestionowanym liderem w swej branży. Dynamiczny rozwój możliwy był dzięki najwyższej jakości produktom. Firma dostarcza swoje produkty przedsiębiorstwom z branży meblarskiej, budowlanej, elektrotechnicznej oraz motoryzacyjnej. Ponadto IBB prowadzi rozmowy z kolejnymi producentami oraz współpracuje z innymi polskimi firmami działającymi już na angielskim rynku budowlanym np. Mobil Invest UK Ltd.

Targi budowlane IBB POLISH BUILDING WHOLESALE LTD prowadzi działalność w Londynie od maja 2005 roku. Wcześniej, w Polsce, prowadzili dzialalność w zakresie usług budowlanych współpracując m.in. ze Skanska, Budimexem czy firmą Mitex. Od czterech lat prowadzą w Polsce portal branży budowlanej: www.informatorbudowlany.pl, na którym zarejestrowanych jest ponad 22 tysiące polskich firm budowlanych. Również w Wielkiej Brytanii, przenosząc swoje doświadczenia z kraju, prowadzą portal skierowany do polskich i brytyjskich budowlańców: www.IBBconstruction.co.uk. Celem portalu jest konsolidacja polskich firm budowlanych. Wzajemne wspieranie w zakresie marketingu oraz podnoszenia jakości świadczonych usług kosztorysowania jak i promocja polskich produktów i producentów. Hitem obu portali internetowych jest dwujęzyczna wersja kosztorysów budowlanych on-line. Wykonanie kosztorysu jest nieodpłatne. Kosztorysy proponują konkretne produkty, konkretnych producentów, ze wskazaniem danych adresowych, cen i opisów technicznych. Napisany kosztorys w wersji polskiej bez problemu można zamienić na wersje angielską i odwrotnie – angielską na polską. Portal to również hurtownia materiałów budowlanych on-line, gdzie można dokonać zakupu dostępnych materiałów budowlanych przez internet. Zamówiony towar zostanie dostarczony pod wskazany adres. W sierpniu zeszłego roku IBB otworzyła w Londynie Hurtownię Materiałów Budowlanych. Aktualnie posiada trzy składy budowlane. W ofercie mają ponad 1000 różnych produktów. W ramce obok umieściliśmy listę polskich producentów, których asortyment jest obecnie w ofercie hurtowni. Ostatnio wybudowali nową halę sprzedaży w przemysłowej dzielnicy Londynu – Park Royal. Przyległy teren pozwala na dalszą rozbudowę i stworzenie stałej ekspozycji materiałów z Polski. W przyszłości ma powstać w tym miejscu Centrum Polskiego Budownictwa. Już teraz IBB zaprasza wszystkich zainteresowanych do współpracy. Nową usługą hurtowni jest IBB Franchising. Zainteresowani usługą mogą stać się właścicielami własnego sklepu

lub hurtowni materiałów budowlanych. Nowy partnerski punkt hurtownia IBB zatowarowuje na kredyt a następnie wspomaga punkt kampanią reklamową. Również na Park Royal odbędą się II Targi Materiałów Budowlanych z Polski, których organizatorem jest IBB Polish Building Wholesale Ltd. Targi uświetni Strongman Mariusz Pudzianowski. Poza polskimi producentami swoje usługi będą również oferować nas targach angielskie firmy: Barclays PLC, CASTLE Timber & Building Materials, Travis Perkins – Building Merchant, Black Red & White –

excellent Guality Furnitures, Venato – Natural Stone Products, B&K – Rubbish Disposals, Crystal Windows & Conservatories, B&F Services, 1st Contact, VOTE Polish Professional Workers, Target Accounting, Service Legal claim insurance, MW Scaffolding & Cradles, Traductio – Experts in Polish Translations, Novol – Stone Wood and Floor Products i wielu innych. IBB Polish Building Wholesale inwestuje również w szkolenia dla swoich klientów. Począwszy od maja tego roku, rozpoczyna się cykl szkoleń z udziałem Polskiego Związku Płytkarzy. Po tym szkoleniu można będzie przystąpić do egzaminów mistrzowskich i czeladniczych

zgodnych ze standardami UE. Ponadto IBB rozpoczęła współpracę z firmami angielskimi w zakresie szkoleń, rekrutacji i wsparcia dla nowo przybyłych na Wyspy. IBB jest również inicjatorem powołania Polskiego Stowarzyszenia Budowlańców w Wielkiej Brytanii. Ze względu na to, że na rynku brytyjskim jest zapotrzebowanie na polskich specjalistów i ich usługi, IBB przygotowuje bazę zainteresowanych firm oraz tworzy giełdę pracy i usług dla polskich firm budowlanych. Przygotowywane są również mechanizmy weryfikacyjne.

Kontakt: 0770 766 73 77 020 8985 2244 IBB Polish Building Materials Wholesale Ltd 18-22 Gorst Road, Park Royal, London NW10 6LE www.IBBconstruction.co.uk (internet service for builders in UK) www.budowlany.pl (internet service for builders in Poland) www.informatorbudowlany.pl


NOWYCZAS 11 maja 2007

nowyczas.co.uk

6 CZAS NA WYSPIE

Mieszkaniowe przepychanki Spisujcie umowy. Przypominajcie o rejestracji depozytu i – nikt nie ma prawa wyrzucać was z mieszkania. Częściej niş się to wydaje, to, jakie mieszkanie wynajmujesz, nie zaleşy od najemcy, ale od wynajmującego i jego kaprysów. Wielu Polaków wynajmujących mieszkania innym Polakom uprawia działalność na granicy praktyk stosowanych przez półświatek. Przemoc i agresja są w tym wypadku w całej Wielkiej Brytanii na porządku dziennym; nie mówiąc o naduşyciach finansowych, brutalnych eksmisjach czy kradzieşach. Właśnie ci Polacy, którzy wynajmują mieszkania, są utrapieniem dla wielu krajan. Zabieranie ludziom pieniędzy w postaci depozytów to bardzo popularna metoda zarobku wynajmujących. Na szczęście miesiąc temu (6 kwietnia) weszło w şycie prawo, które nakazuje właścicielom wpłacać depozyt na specjalne konto lub go zabezpie-

czyć. Inaczej właściciel będzie musiał zapłacić karę opiewającą na trzykrotną wartość depozytu. Lecz co w takim razie z tymi, którzy podnajmują mieszkania i wyciągają depozyty albo kaşą się wynosić, bo coś im się nie spodoba? Depozyt, wedle przyjętego przez brytyjski rząd programu Tenancy Deposit Protection Scheme (Ochrona kaucji od wynajmu nieruchomości), ma być wpłacony przez wynajmującego w ciągu czternastu dni od daty wpłaty. Najemca po tym terminie moşe drogą sądową şądać wypłaty odszkodowania. Gdyby tak się stało, wynajmujący nie tylko moşe ponieść karę finansową, ale stracić na reputacji. Są dwie drogi wpłaty depozytu: custodial scheme i insurance scheme. W pierwszym wypadku landord deponuje bezpłatnie depozyt aş do wypowiedzenia najmu, w drugim zachowuje dla siebie depozyt, ale go ubezpiecza finansowo, płacąc odpowiednie składki. Znam kilka ciekawych przykładów, jeśli chodzi o tak zwane relacje wynajmujący-najemca. Gdy mieszkałem w Torquay, jeden ze znajomych, któremu pomogłem w znalezieniu mieszkania i pracy w Wielkiej Brytanii, zaproponował mi i

Samotna śmierć RODZINA Polaka, który odebrał sobie şycie w parku przy szpitalu w Ulsterze wskazała na aspekty migracji, o których wielu zapomina – samotność, stres i tęsknotę. Przemysław Sołtys powiesił się, gdyş – jak wskazała jego, równieş zamieszkała w Irlandii Półniocnej kuzynka – „czuł się samotny�. 34-letni Sołtys przybył ze Śremu w środkowej Polsce do Portadown w 2005 roku i podjął pracę w firmie budowlanej w Edenderry. Jego kuzynka, Joanna Bąk, powiedziała lokalnym mediom, şe „Przemysław miał juş problemy przed wyjazdem z Polski, ale miał nadzieję, şe nowe şycie w Irlandii, oraz fakt, şe będzie mógł posyłać pieniądze şonie i córkom w domu poprawi jego sytuację�. Przemysław przez dłuşszy czas pracował w firmie budowlanej posyłając co tydzień pieniądze rodzinie, jednak kiedy zamilkł, bliscy zaczęli sie niepokoić. Jak ustaliła policja, wyszedł z pracy pozostawiając paszport w schowku, poszedł do parku, po czym popełnił samobójstwo.

„Trudno jest migrantom nawiązywać nowe przyjaźnie, a on po prostu tęsknił za swoją rodziną i przyjaciółmi w domu� – powiedziała Bąk przypominając o problemach psychologicznych, z jakimi stykają się migranci. Samotność Przemysława uszła uwadze takşe Polakom zamieszkałym w rejonie, o czym przypomniał Stephen Smith prowadzący Craigavon Inter-Cultural Programme - lokalną organizację wspomagającą integrację mniejszości etnicznych. „Znam dobrze jego kuzynkę, ale większość osób w ogóle o nim [Przemysławie – red.] nie słyszała i to jest kolejny smutny aspekt sprawy. W Portadown mieszka około tysiąca Polaków i dopóki sprawa nie ujrzała światła dziennego, nikt o nim nie słyszał�. Według Smitha dla migrantów najgorszy jest pierwszy rok, kiedy nie wiedzą do kogo zwrócić się o pomoc. „Problemem jest takşe integracja z lokalną społecznością; chociaş migranci pracują z Brytyjczykami, poza miejscem pracy nie dochodzi do şadnych kontaktów� – mówi Smith.

Seminaria z polskiej kultury SZKOCCY policjanci bÄ™dÄ… poddawani specjalnym szkoleniom z kultury polskiej w celu poprawy relacji z Polakami, ktĂłrzy w ostatnich latach zamieszkali w Szkocji. Policjanci w rejonie Lothian i Borders szkolić siÄ™ bÄ™dÄ… w jÄ™zyku, zwyczajach i subtelnoĹ›ciach polskiego stylu Ĺźycia, w celu uĹ›wiadomienia Polakom róşnic miÄ™dzy oboma krajami. Szkoleniom zostanÄ… poddani nie tylko patrolujÄ…cy ulice funkcjonariusze, ale teĹź straĹźni-

cy wiÄ™zienni, pracownicy komisariatĂłw, parkingowi (traffic wardens?). Jak powiedziaĹ‚ szkockim mediom inspektor Moore McCartney, ktĂłry jest odpowiedzialny za relacje z Polakami, róşnice miÄ™dzy podejĹ›ciem do prawa i zwyczajami prowadzÄ… do czÄ™stych nieporozumieĹ„. Jako przykĹ‚ad podaĹ‚ fakt, iĹź w Polsce prawo nie zakazuje noszenia przy sobie noĹźy – w Szkocji jednak jest to traktowane jako przestÄ™pstwo.

mojej dziewczynie przeprowadzkę do domu, który jest własnością jego szefa. Otrzymaliśmy informację, şe ma być wpłacony depozyt. Uczyniliśmy to bez skrupułów. Po pewnym czasie okazało się, şe właściciel depozytu nie chciał. W tym czasie, w wyniku szeregu nieporozumień, zaczęliśmy być szantaşowani przez znajomego tym, şe z racji tego, şe jego szef jest właścicielem, to właśnie znajomy jest panem i władcą, a więc moşe nas wyrzucić. Przy próbie odzyskania depozytu ów znajomy wykręcił się rzekomymi wydatkami. Ot, Polak potrafi. W wyniku tego przeprowadziliśmy się do innego mieszkania, tam podpisaliśmy umowę z angielskim landlordem i sprawa zaczęła wyglądać lepiej. Zawsze ten papier mogliśmy wykorzystać w razie nieprzyjemnej sytuacji, a landlord mógł şądać odszkodowania w razie zniszczeń. Nic się na szczęście takiego nie wydarzyło. Gdy przeprowadzaliśmy się poza Torquay, zwrócił pokaźną część depozytu i rozstaliśmy

się bez spięć. Tak więc nauczyliśmy się, şe najlepiej sporządzić umowę na piśmie, tzn. şe mamy jakieś prawa. Na Plaistow mieszka jeden z moich znajomych, z którym kiedyś pracowałem. Tam landlord przyjeşdşa z obstawą i şąda natychmiastowego wypłacenia pieniędzy. Po prostu cwaniaczek chce się dorobić. Nie ma şadnych umów. Tu w Londynie znów „musimy� się wyprowadzać, w tym wypadku z mieszkania na Upton Park, poniewaş wynajmująca dom, Polka, şąda naszej natychmiastowej wyprowadzki, groşąc uşyciem siły. Ona równieş naleşy do podnajmujących mieszkania zaliczających się do panów i władców, którzy uzurpują sobie prawo do natychmiastowej, choć bezprawnej, ewikcji. Nie płaciliśmy depozytu, więc to zmartwienie nas nie obowiązuje. Z drugiej strony, wynajmująca nie zdaje sobie sprawy z tego, şe, aby wyrzucić najemcę, naleşy mu wręczyć

odpowiedni list, a ewikcję wykonuje się pod auspicjami lokalnego samorządu i bez uşycia siły. Dlatego moşe teş nie spisywała umowy najmu, şeby sobie ułatwić zadanie. Czy moşna pozwolić na tak niecywilizowane zachowanie w granicach Londynu? Dlatego naleşy spisywać umowy. Wiem, şe nasz przypadek nie jest odosobniony. Jest juş dosyć długa lista osób, które nie zamierzają wynajmować u Polaków chcących się po prostu dorobić na innych, uşywających cwaniaczkowatej kombinatoryki rodem ze straganu z podrzędnego targowiska. Szczerze mówiąc, mam juş dosyć tych şałosnych przepychanek swoich rodaków. Morał z tego taki: spisujcie umowy. Przypominajcie o rejestracji depozytu i – nikt nie ma prawa wyrzucać was z mieszkania. Trzymajcie się! A my z dziewczyną będziemy walczyć o swoje prawa.

Robert Rybicki

REKLAMA

.83 :Ă $61< '20 /8% 0,(6=.$1,(

‡

1,( 3Ă $Ăť =$

‡ SURIHVMRQDOQD REVå XJD

NUHG\WyZ

:<1$-(0

Z

PLHMVFX <RXU KRPH PD\ EH UHSRVVHVVHG LI \RX GR QRW NHHS UHSD\PHQWV RQ \RXU PRUWJDJH :H PD\ FKDUJH D IHH IRU RXU VHUYLFHV GHSHQGDQW RQ \RXU FLUFXPVWDQFHV 7KLV IHH ZLOO QRW H[FHHG RI WKH ORDQ

=DG]ZRÄ” PyZLP\ SR SROVNX +RPH DQG $ZD\ ,QWHUQDWLRQDO OWG OXE SU]\MGĨ %HOVL]H 5RDG /RQGRQ 1: %7


NOWYCZAS 11 maja 2007

nowyczas.co.uk

WIELKA BRYTANIA 7 IRLANDIA PÓŁNOCNA » Czas wojny, czas pokoju

Rządy katolików i protestantów DO NIEDAWNA, obecni obecni na sali członkowie parlamentu Irlandii Północnej byli skłonni się komunikować głównie za pomocą broni palnej i trotylu. Ian Paisley , przywódca unionistów i Martin McGuinnes, jeden z liderów Sinn Fein i były żołnierz IRA, niemal całe swoje życie dosłownie spędzili po obu stronach barykad dzielących wiele miast w prowincji. Od 9 maja pierwszy został szefem rządu regionalnego, drugi jego zastępcą. Jeśli jakiś moment historyczny można określić chwilą zakopania toporu wojennego konfliktu to właśnie wtorkowe zaprzysiężene nowych władz Irlandii Północnej. Po latach negocjacji, główne partie – Sinn Fein i Democratic Union Party – zgodziły się na utworzenie koalicyjnego rządu. Dotychczas zarówno brak woli z obu stron jak i nadal trwająca

na ulichach Belfastu i Ulsteru przemoc, utrzymywały rozpoczęty postanowieniami Wielkiego Piątku z 1993 roku proces pokojowy w politycznym pacie. Rewelacje dotyczące infiltracji brytyjskiego wywiadu w dowództwo IRA oraz współpracy w morderstwach politycznych tylko dolewały oliwy do ognia. Po rozwiązaniu parlamentu i zawieszeniu egzekutywy oraz przekazaniu władzy bezpośrednio do Londynu, wyglądało, że prowincja nie jest w stanie sama się rządzić. Dla uczestników inauguracyjnej sesji w Stormont trwający od 1966 roku konflikt, który pochłonił 3,5 tysiąca ofiar wydawał się jednak zamkniętym rozdziałem. Pastor Ian Paisley – który o IRA nie wyrażał się inaczej niż „mordercy” – podczas przemowy cytował Stary Testament i księgę Salomona: „Jest czas miłości, jest czas nie-

Do tej pory byli śmiertelnymi wrogami. Ian Paislay i Martin McGuinnes będą rządzić Irlandią Północną.

nawiści, jest czas wojny, jest czas pokoju”. Z kolei Martin McGiunnes podzielił się ze słuchaczami anegdotą o symbolicznym wymiarze. Jak opowiedział, w dniu wybrania go na posła do Stormont, zadzwoniła do niego stuletnia mieszkanka prowincji, która powiedziała jak bardzo chciałaby zoba-

Szkoccy posłowie zaprzysiężeni KAMPANIA WYBORCZA zwycięskiej partii w ostatnich wyborach do szkockiego parlamentu odbywała się pod hasłem pełnej niepodległości dla Szkocji, niemniej, jak na razie, wszystko pozostaje po staremu. Po ubiegłotygodniowych wyborach, w których Szkocka Partia Narodowa pozbawiła władzy Partię Pracy, posłowie złożyli przysięgę wierności królowej Elżbiecie II. Dla posłów, którym przysięga nie przeszłaby przez gardło, rytuał zaprzysiężenia przewiduje złożenie „afirmującej deklaracji”, która również wymienia królową jako suwerena. Historyczne wybory przejdą do pamięci potomnych nie tylko jako możliwy początek końca 300-letniej unii szkocko-angielskiej, ale także jako przypadek monumentalnego bałaganu w organizacji wyborów i edukacji głosujących. Po ostatecznym

policzeniu okazuje się bowiem, że 142.000 kart do głosowania jest nieważnych. Kilka organizacji monitorujących głosowanie zapowiedziało dochodzenia w tej sprawie. Niektórzy przegrani już zapowiadają oddanie sprawy do sądu, jak w przypadku Allana Wilsona, który przegrał różnicą 48 głosów na rzecz kandydata SNP. Za głównego winnego powszechnie uważa się skomplikowane karty do głosowania, na których należało zakreślić kandydatów w poszczególnych okręgach wyborczych na dwóch listach – okręgowych i regionalnych. Dodatkowo obywatele otrzymywali drugą kartę, na której należało zakreślić kandydatów do władz lokalnych, jednak nie tak jak na pierwszej -za pomocą krzyżyka, ale za pomocą numerów określających preferencje. (mg)

Morderca Angeliki skazany NA TEN WYROK czekały oba miejsca, z którymi zabita Polka była związana – Szkocja i Polska. 4 maja na sali sądowej w Edynburgu zapadł werdykt w sprawie morderstwa Angeliki Kluk, 23-letniej dziewczyny, która przybyła do Szkocji dwa lata temu. Jednomyślnym głosem ławy przysięgłych, Peter Tobin, 60-letni mieszkaniec Glasgow został uznany winnym zamordowania we wrześniu ub.r., pochodzącej ze Skoczowa Angeliki. Morderca zabił, po czym ukrył ciało Angeliki w kościele św. Patryka. Sedzia Lord Menzies skazał Tobiego na dożywotnie więzienie z zastrzeżeniem, iż morderca nie będzie mógł ubiegać się o warunkowe zwolnienie przed odbyciem 21 lat za kratkami. W trakcie rozprawy wyszło na jaw, iż Tobin był już karany za gwałt. Sędzia w uzasadnieniu wyroku powiedział do skazanego: „Jesteś złym człowiekiem, który wykazał pogardę dla życia dziewczyny mającej przyszłość przed sobą”. W chwili ogłoszenia werdyktu, obecna na sali siostra Angeliki krzyknęła: „Dziękuję!”.

Tragedia Angeliki > 14

czyć go przy boku pastora Paisley’a. Sesji przyglądali się premierzy Wielkiej Brytanii Tony Blair i Irlandii Bertie Ahern. Ich zaangażowanie w proces pokojowy nie jest jedynie formalnością. W przypadku Blaira chodzi o propagandowy efekt mogący w części przynajmniej zrównoważyć

kładący się cieniem na jego karierze konflikt iracki. Z kolei irlandzki premier sam może wkrótce znaleźć się w sytuacji konieczności dzielenia władzy z Sinn Fein – sondaże przed odbywającymi się 24 maja wyborami w Irlandii nie są dla partii premiera optymistyczne. (mg)

Tajemnicze zniknięcie dziewczynki JUŻ TYDZIEŃ trwają gorączkowe poszukiwania trzyletniej Madelaine, dziewczynki porwanej z portugalskiego kurortu w Praia da Luz. Rodzice dziewczynki, Kate i Gerry McCann wystąpili w telewizji z bezpośrednim apalem do porywaczy o oddanie dziecka i nieczynienie mu krzywdy. Jednocześnie pod coraz większą presją znajduje się policja portugalska, oskarżana przez media brytyjskie o nieprofesjonalizm i pominięcie szeregu istotnych kroków w śledztwie, takich jak niezabezpieczenie miejsca przestępstwa i brak ścisłej współpracy z mediami. Z kolei prowadzacy śledztwo Olegario Sousa broni się wskazując, iż jego podwładni sprawdzają ponad 350 różnych śladów oraz przesłuchali już 100 osób. Sprawa stała się przedmiotem rozmów

na wysokich szczeblach dyplomatycznych – w środę ambasador brytyjski w Portugalii John Buck rozmawiał na ten temat z premierem Jose Socratesem. Wszystko wskazuje jednak, iż współpraca obu policji ma miejsce – do kraju został wysłany specjalny zespół Scotland Yardu do spraw walki z pedofilią. Nie wyklucza się, że może mieć to związek z jedną z teorii lansowanych przez media portugalskie, iż za porwaniem mogła stać siatka brytyjskich pedofilów. Pomimo wzmożonych wysiłków nie udało się policji ustalić miejsca pobutu Madelaine. Inspektor Olegario Sousa uważa, że szanse znalezienia dziewczynki z każdym dniem maleją. – Czas działa na naszą niekorzyść – powiedział.


NOWYCZAS 11 maja 2007

nowyczas.co.uk

8 WIELKA BRYTANIA RZĄD » Premier ustąpi 27 czerwca

Koniec dekady Tony’ego Blaira WCZORAJ w Sedgefield, swoim okręgu wyborczym w północnej Anglii, Tony Blair ogłosił datę swojego ustąpienia ze stanowiska premiera. Po miesiącach spekulacji, presji i wewnętrznych walk partyjnych, jedna z najważniejszych postaci brytyjskiej polityki XX wieku, „teflonowy Tony”, odchodzi otwierając nową epokę w historii. 27 czerwca 2007 roku będzie jego ostatnim dniem urzędowania na stanowisku premiera Wielkiej Brytanii i lidera Partii Pracy. W tym dniu na ręce królowej Elżbiety II, złoży swoją rezugnację. Był premierem przez 10 lat. Władze partii mają wybrać jego następcę w przeciągu najbliższych dwóch miesięcy. Zanim premier ogłosił swoją decyzję publicznie, spotkał się rano z wszystkimi członkami swojego rządu w swojej siedzibie na Downing Street. Zgodnie z zapowiedziami, Tony Blair poinformował ich o swoich zamiarach. Tłumy dziennikarzy przed drzwiami domu premiera dowiedziały się o szczegółach spotkania od specjalnego wysłannika, który stwierdził, iż Blair po swoim oświadczeniu podziękował zebranym, zaś jego następca, Gordon Brown uroczyście wezwał obecnych do złożenia mu podziękowań za ostatnie dziesięć lat przywództwa. Z kolei Peter Hain, sekretarz ds Irlandii Północnej powiedział reporterom, że spokanie przebiegało w dobrym humorze, „było dużo śmiechu i dowcipów”, a zapytany o plany zawodowe premiera, Hein zażartował: „w końcu w wyniku naszej polityki mamy 600 tysięcy miejsc pracy do obsadzenia... a w zasadzie wskutek dzisiejszego oświadczenia o jedno więcej”.

Żart przykrywał jednak bardziej skomplikowane polityczne roszady. Sam proces ogłoszenia daty odejścia wlókł się w nieskończoność. Jeszcze rok temu Tony Blair odmawiał podania konkretnej daty zejścia ze sceny. Podczas zjazdu Partii Pracy zeszłego września, zapewnił zebranych o tym, że ogłosi datę swojego odejścia w przyszłym roku. Jednocześnie zakulisowe rozgrywki między zwolennikami premiera, a frakcją jego następcy Gordona Browna, pozwalały spekulować, iż bynajmniej odejście Blaira nie będzie pokojowe i może dojść do otwartej wewnątrz partyjnej wojny, przypominającej słynny rokosz w Partii Konserwatywnej w 1991 roku, który doprowadził do pozbawienia stanowiska Margaret Thatcher. W ogłaszaniu swojego odejścia było więc równie wiele polityki i wyrafinowanej gry. Jak głosi legenda warunki przekazania władzy i sukcesji zostały omówione w 1994 roku kiedy Partia Pracy była w opozycji, a nagła śmierć lidera, Johna Smitha postawiła laburzystów przed szansą modernizacji i generacyjnej zmiany warty. W restauracji Granita w dzielnicy Islington, Blair i Brown mieli ubić targu – Tony zostanie premierem przez dwie kadencje, po czym odda klucze do domu na Downing Street numer 10 Brownowi. Wybór okazał się politycznie słuszny. Pełen czaru, modernizacyjnych zapędów i chęci eliminacji starej gwardii wychowanej na ortodoksyjnym marksizmie, Tony Blair pod sztandarem New Labour nie tylko wygrał trzy razy wybory, ale także miał szczęście rządzić w trakcie czasów największej prosperity gospodarczej jaką przeży-

wają Wyspy Brytyjskie od dekad. Ostatnie lata to jednak okres, który może z łatwością przesłonić blaski rządów Blaira. Okazać się może, że kolejnym pokoleniom Brytyjczyków „blairyzm” może kojarzyć się z obrazkami krwawych łaźni w Faludży czy Bagdadzie niż z gospodarczym boomem. Wojna w Iraku bez mandatu ONZ, pod fałszywym pretekstem, wbrew opinii społeczeństwa i radom prawników i w świetle ofiar cywilnych, idących w dziesiątki tysięcy ludzi może okazać się dla premiera spuścizną trudną do udźwignięcia. Krytycy wskazują też na inne, ciemniejsze strony jego stylu rządzenia. Jednym z symboli jest fakt, iż Blair jest jedynym premierem, przesłuchiwanym w charakterze świadka w aferze korupcyjnej na najwyższych szczeblach władzy. Chodzi o aferę „gotówka za tytuł”, w której chodzi o nieformalny system nagradzania tytułami szlacheckimi i orderami prominentnych sponsorów Partii Pracy. W swoim publicznym przemówieniu w Sedgefield, Tony Blair podziękował społeczeństwu brytyjskiemu „któremu służenie było zaszczytem”.

Michał P. Garapich

– W głębi serca czyniłem to, co uważałem za słuszne. Mogłem się mylić, ale to już ocena dla was – powiedział Tony Blair

Wcześniej było Newbury POLSKA ROSPUDA w jednej chwili stała się sławna w całej Europie. Za sprawą protestu mieszkańców Augustowa, którzy mają już dość, jak przez ich miasto przejeżdża kilka tysięcy ciężarówek na dobę i przez ekologów, którzy zagrozili protestem, gdyby trasa miała przebiegać przez unikalne tereny przyrodnicze. Czy ktoś jednak pamięta, że tak naprawdę przykład Rospudzie dali mieszkańcy niewielkiego angielskiego miasteczka Newbury? Leży ono koło ruchliwej trasy do Bristol w południowej części Anglii. Pierwszą obwodnicę zbudowano tam w latach 60. ubiegłego wieku. Wtedy protestów nie było. Ale kiedy w latach 90. zaczął się projekt budowy trasy, która miała przebiegać

przez tereny unikatowe z punktu widzenia przyrody, zawrzało. Lokalne władze były za tym, by taka droga była wybudowana. Ale społeczny protest przeciwko niszczeniu przyrody przybierał na sile. W najbardziej dramatycznych momentach, bitwach – jak to po latach nazywano – brało udział po 6 tysięcy protestujących. Ta akcja skonsolidowała ekologów w całej Wielkiej Brytanii. Protesty były nie tylko na miejscu ale także w Londynie i innych większych miastach. Lobby ekologów było tak duże, że z każdym rokiem drogowcy wydawali coraz większe sumy, a to na zmianę przebiegu trasy, a to na taką budowę, by w jak najmniejszym stopniu kaleczyła przyrodę.

Kosztowne błędy w ulgach PARLAMENTARNA Komisja Rachunków Publicznych (Public Accounts Committee) ujawniła, iż błędy przy wypłacaniu ulg podatkowych kosztować będą skarb państwa niemal 3 mld funtów. Wprowadzony przez Gordona Browna system ulg podatkowych dla mało zarabiają-

cych oraz rodzin z dziećmi był pełen niedociągnięć, stał się też celem oszustów. Jak podają media, kilkudziesięciu pracowników brytyjskiego urzędu podatkowego jest przedmiotem dochodzenia, czy nie stoją za wielomilionowymi oszustwami wyłudzania ulg. Operatywność gan-

Jak potem podliczono, koszta tej inwestycji wzrosły przez to o jedną czwartą. Do tego trzeba dodać prawie tysiąc aresztowań protestujących, wojnę psychologiczną, jaką toczyły obie strony. Ekolodzy tak długo koczowali na polu bitwy, że poczta angielska dostarczała im nawet w to miejsce listy. Powstawały urazy, nienawiść, ale dziś już mało kto o tym pamięta. – To było symboliczne zwycięstwo ekologów i symboliczne zwycięstwo techniki – komentowali zakończony spór, po zakończonej budowie angielscy dziennikarze. I dodawali, że na Newbury będą się wzorowali ekolodzy w innych krajach, na wszystkich kontynentach. (ak) gów zmusiła urząd podatkowy w 2005 roku do zamknięcia ich strony internetowej. Inną przyczyną dziury w budżecie jest fakt, iż ubiegający się o ulgi mają obowiązek poinformowania urzędu o wzroście swoich zarobków. W przypadku niedopełnienia obowiązku, mają oddać pieniądze, co dla rodzin o niskich zarobkach okazało się niemożliwe. W ten sposób urząd spisał na straty 1.4 mld funtów.


NOWYCZAS 11 maja 2007

nowyczas.co.uk

ŚWIAT 9 FRANCJA » Niejasna przyszłość

spacerkiem po świecie T Ojciec św. Benedykt XVI udał się w podróż do krajów Ameryki Południowej. Weźmie tam m.in. udział w V Konferencji Episkopatów Ameryki Łacińskiej. T Prezydent Juszczenko i premier Janukowycz zawarli porozumienie dotyczące wyborów. Pozostało już tylko ustalenie terminu. T Amerykańska sekretarz Stanu Condoleeza Rice udała się z wizytą do Moskwy. Główne tematy rozmów to tarcza antyrakietowa i status Kosowa. T Sytuacja w Estonii uspokoiła się. Pomnik sowieckiego żołnierza został przeniesiony na cmentarz żołnierzy, a jego ponownego poświęcenia dokonano 8 maja. Parce w Moskwie wznowił też estoński konsulat, który był blokowany przez proprezydencką organizację młodzieżową. Na Litwie i Łotwie odbyły się demonstracje solidarności z Estonią. T Jedni symbole komunizmu usuwają, inni stawiają. Na Białorusi zafundowano popiersie gen. Żukowa, „wyzwoliciela kraju”. Gen. Żukow, poza zwycięstwami na frontach II wojny ma też na koncie stłumienie Powstania Węgierskiego w 1956 roku. Patron jak znalazł... T W pobliżu Kijowa wysadzono gazociąg tranzytowy. Dostawy rosyjskiego gazu przebiegają jednak bez zakłóceń. Ukraińskie MSW podejrzewa nieznaną grupę terrorystyczną. T Parlament Turecki nie wybrał prezydenta kraju. Deputowani zmienili ordynację, która pozwoli na wybór prezydenta w wyborach powszechnych. T Prezydent Bułgarii Sergiej Staniszew odwiedził Moskwę i zapewnił Putina, że w jego kraju żadne pomniki żołnierzy sowieckich nie będą ruszane. W zamian (?) Rosja rozważa tranzyt gazu przez Bułgarię do zachodniej Europy. Mówi się nawet o 4-krotnym wzroście, który mógłby zastąpić kierunek ukraiński. T W Iraku zginęło 6 żołnierzy USA i rosyjski fotoreporter. Zamachy miały miejsce także na żołnierzy irackich i ludność cywilną. T Zdenerwowany zwadą z Polakami w barze pijany Włoch zastrzelił 5-letnią Polkę, której rodzice nie mieli nic wspólnego z zajściem. Zabójcę dziecka oskarżono o zbrodnię z premedytacją.

Francja skręciła w prawo Paryskie przedmieścia rozszarpałyby go za jego nieprzejednaną postawę wobec nielegalnych imigrantów. Ale dla białych kołnierzyków, dla zdecydowanej większości klasy średniej był uosobieniem tego, że jak polityk powie, to słowa dotrzyma. Do tej pory Nicolas Sarkozy słowa danego dotrzymywał. I teraz to on będzie po drugiej stronie Kanału La Manche rządził Francją. Krajem, którego specjalnością są nie tylko wspaniałe wina i sery, ale także technika jądrowa, która pozwała większość energii elektrycznej uzyskiwać z siłowni atomowych, przemysłu zbrojeniowego oraz oddziałów specjalnych. Te ostatnie, podobnie jak Sarkozy, słyną z konsekwencji, żeby nie powiedzieć bezwzględności. Zwycięstwo Sarkozego nazwano odejściem, czy raczej próbą odejścia Francji od kraju opiekuńczego. Tylko, czy nowy prezydent przekona Francuzów, by więcej pracowali, aby konkurować dziś ze światem? Czy Francuzi zgodzą się pracować ponad 35-godzinny tydzień pracy? Czy będą w stanie zmienić swoje nastawienie, że pracuje się po to aby żyć, a nie żyć po to, by pracować– jak mawiają Amerykanie. Segolene Royal, wielka kandydatka socjalistów, przegrała. I pewnie przegra teraz walkę o przywództwo

J

swej partii. Tak naprawdę nigdy do końca nie była zaakceptowana przez starych partyjnych druhów, którzy widzą jeszcze Francję oczami ... Chiraka. Bo wraz ze zwycięstwem Sarkozy’ego odeszła pewna epoka w tym kraju. Epoka starszego pokolenia, które lubowało oglądać się za siebie, a nie patrzeć w przyszłość. Jeden z francuskich analityków Dominique Moisi twierdzi, że Francję czekają teraz tak naprawdę ciekawe ale i bardzo ciężkie czasy. Przychodzi czas na kurację chorego państwa, państwa opiekuńczego, słabego w czasie, gdy występują zagrożenia wewnętrzne. Wielu znawców francuskiej sceny politycznej przypomina jednak, że z Francuzami niestety jest tak, że owszem, są za reformami, pod jednym wszak warunkiem: że nie dotyczą one ich bezpośrednio. – Nieładnym gestem Royal było to, że nie potrafiła pogratulować Sarkozy’emu – wspomina Moisi i dodaje, że w takiej sytuacji trudno będzie

widziane z Paryża RADYKALNA ZMIANA est to bezsprzeczne zwycięstwo prawicy bardziej śmiałej, która odważyła się poruszyć tematy, które dotychczas tylko i wyłącznie rozwijała skrajna prawica: moralność, autorytet, selektywna imigracja, brak europejskości Turcji... Po ugodowych latach nieśmiałej, bliskiej demagogii polityki Chiraca, nowy kandydat centroprawicy przywłaszczył sobie wartości skrajnej prawicy,

Problem z komputerem?

Żaden problem!

T W kopalni węgla w Pudeng w Chinach zginęło w wybuchu metanu 28 górników. T W katastrofie kenijskiego samolotu Boeing 737, który rozbił się nad Kamerunem, zginęło 105 osób.

Znaleźli grób Heroda?

Zadzwoń

0792 229 7627

której głosy przeniosły się tym razem na jego kandydaturę. Od początku kampanii wyborczej, Nicolas Sarkozy przedstawiał się jako kandydat „przełomu”. Pomimo że za prezydentury Chiraca był ministrem ekonomii, a potem ministrem spraw wewnętrznych, Sarkozy nie jest żadnym wychowankiem Chiraca, którego porzucił w wyborach 1995 roku, aby wesprzeć rywala prawicy konserwatywnej, Edouarda Balladura. Prawdziwy przełom ma nastąpić także na płaszczyźnie reform ekonomicznych i społecznych. W przeciwieństwie do Wysp Brytyjskich, Niemiec i krajów skandynawskich, ekonomia Francji cierpi z powodu zastoju gospodarczego, posiadając jeden z najgorszych wskaźników bezrobocia pośród krajów Unii Europejskiej. Aby zdynamizować gospodarkę, Sarkozy obiecuje zreformować prawo pracy (koniec 35-godzinnego tygodnia pracy), wspierać przedsiębiorstwa i osoby prywatne przyjazną polityką podatkową, tworzyć dobre warunki inwestycyjne, zreformować państwo, zredukować liczbę urzędników państwowych i zmniejszyć dług Francji. Dzięki tej oryginalnej platformie, udało się Sarkozemu przekonać wyborców z klas średnich, sprzeciwiających się dotychczas zmianie 35godzinnego tygodnia pracy.

Sensacja w Izraelu. Grupa tamtejszych naukowców twierdzi, że odnalazła grób Heroda, króla Judei, który według Ewangelii św. Mateusza, rozkazał dokonać rzezi niewiniątek. Grób odnaleziony został przez profesora Ehuda Necera z Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie.

Przełom, który nastąpił w programie prawicowym, stawił czoło archaicznej partii socjalistycznej. Pomimo ciężkiej porażki w wyborach prezydenckich pięć lat temu, gdy lider socjalistów Lionel Jospin nie przeszedł pierwszej rundy wyborów prezydenckich, Partia Socjalistyczna nie była w stanie wybrać między komunistycznym negowaniem wolnego rynku i nowocześniejszym wyrazem socjalizmu, obecnym za granicą (Partia Pracy w Wielkiej Brytanii, SPD w Niemczech, itd). Część socjalistów proponuje zjednoczyć partię socjalistyczną z trockistami i Partią Komunistyczną. Inni znów proponują, aby stara PS przeobraziła się w partię socjaldemokratyczną. Porażka Royal, która używała retoryki skrajnej lewicy i zielonych, twierdząc jednocześnie, że chce rządzić z centrystą Francois Bayrou jako premierem, jest konsekwencją tej niezrealizowanej syntezy. Licznie uczestnictwo w wyborach wskazuje na to, że po raz pierwszy od dziesięciu lat, Francuzi ponownie uwierzyli w politykę i zgadzają się na niepopularne, choć niezbędne reformy. Sarkozy, który obiecał, że będzie prezydentem, który działa i dotrzymuje obietnic, nie może ich zawieść... Będzie to jednak trudna misja, z powodu presji związków zawodowych i urzędników państwowych.

O znalezisku, dokonanym w dawnym Herodium, zaledwie 12 km od Jerozolimy, uczelnia powiadomiła natychmiast po tym, jak przekazał jej tę informację profesor Ehud Necer. Herod I, zwany też Wielkim, od około 40 r. przed Chrystusem, panował nad Judeą z nominacji Rzymu. Według św. Mateusza, dowiedziawszy się od Mędrców ze Wschodu o narodzinach przyszłego króla żydowskiego, Herod kazał wymordować w Betlejem wszystkich chłopców do lat dwóch. „Rzeź niewiniątek” opisana jest tylko w jednej z czterech Ewangelii. Z przekazów historycznych wiadomo, że Herod był sprawnym, ale i despotycznym władcą. Upamiętnił się budową portu w Cezarei i rozbudową Drugiej Świątyni w Jerozolimie, jak i obsesyjnym lękiem przed spiskiem na swoje życie, pod wpływem którego kazał stracić swą żonę i trzech synów. Informacja o tym sensacyjnym znalezisku poszła w świat. Nie brakuje jednak sceptyków, którzy zarzucają profesorowi, jak to określono, zbytnią medialność, zbytnią chęć zabłyszczenia w świecie nauki. Za takimi odkryciami kryją się nie tylko pochwały, splendor, ale także duże pieniądze na kolejne projekty badawcze. Wielu sceptyków przypomina o niedawnym sensacyjnym odnalezieniu grobu Chrystusa. Wtedy donosiła ekipa kierowana przez kanadyjskiego reżysera Camerona, tego od „Titanica”. W tym wypadku chodziło o czystą promocję, bo kiedy niezależni naukowcy oznajmili, iż chcieliby się bliżej przyjrzeć znalezisku, nagle, ze strony Camerona, zaczęły piętrzyć się ogromne trudności. Ostatecznie sprawa została zawieszona i nie bardzo wiadomo, kiedy nastąpi oficjalne potwierdzenie tej sensacji. W przypadku Necera ma być inaczej. Sam naukowiec zaklina się, że jego prace mają na celu tylko i wyłącznie naukowy wymiar, a tania sensacja w tym przypadku nie ma miejsca.

Jean-Baptiste Ciet

Bartosz Rutkowski

Prezydent-elekt z żoną

nowemu prezydentowi dotrzymać słowa, że chciałby być głową państwa wszystkich Francuzów. Tymczasem w całej Francji twają zamieszki wywołane przez przeciwników prezydenta-elekta, palone są samochody, policja aresztowała ponad 1000 osób.

Artur Słomczewski


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 11 maja 2007

10 POLSKA SŁUŻBA ZDROWIA » Nowe protesty

spacerkiem po kraju T Jarosław Kaczyński nazwał inicjatywę „obrony demokracji” Lecha Wałęsy, Aleksandra Kwaśniewskiego i Andrzeja Olechowskiego „przerażającą farsą”. T Trybunał Konstytucyjny odrzucił prośbę Marszałka Sejmu o odłożenie debaty nad ustawą lustracyjną na późniejszy termin. T Przeciw ustawie lustracyjnej „w obecnej formie” wypowiedział się bp Tadeusz Pieronek. Jego zdaniem są „inne ważne rzeczy, jak budowa mieszkań”. Biskup czyta „Trybunę”? T W ministerstwie kultury powstała ustawa o ochronie dziedzictwa narodowego, która przewiduje m.in. dekomunizację pomników i miejsc pamięci. Chociaż ustawa jest jeszcze nie znana, w Moskwie zorganizowano już przeciw niej protest. T Ustawa dezubekizacyjna odbierze przywileje emerytalne ok. 23 tysiącom pracowników UB i SB. Ustawę popierają wszystkie partie poza SLD. T Zgodnie z uchwałą Senatu RP rozpoczęto obchody Roku Gen. Władysława Andersa. Pierwsze uroczystości odbyły się w Drohiczynie od Apelu Pamięci. Na uroczystości przybyła wdowa po generale, Irena Anders. T Ministerstwo pracy poinformowało, że bezrobocie w kraju spadło do 13,7 proc. Do końca roku ma wynieść 10 proc. Anna Kalata zaprzeczyła też masowości wyjazdów do pracy za granicą. Według ministerstwa pracę poza krajem podjęło 800 tysięcy Polaków. T Biuletyn IPN informuje o działaczach PZPR, którzy pomagali Kościołowi w latach PRL. Jedną a takich osób był sekretarz wydziału ds. wyznań w Katowicach Stanisław Woźniak. Usunięto go ze stanowiska po 2 latach pracy w 1958 roku. T „Nasz Dziennik” powołując się na naukowców z Instytutu Statystyki i Demografii SGH pisze, że w 2030 roku będzie żyło w kraju tylko 30 milionów Polaków i liczba ta będzie maleć. Polki rodzą najmniej dzieci w UE. T W Krakowie obchodzono 30. rocznicę zabójstwa działacza opozycji, studenta UJ, Stanisława Pyjasa. Ujawniono też nowe dowody, które mówią o świadku aresztowania Pyjasa i podrzuceniu jego ciała do bramy kamienicy przy ul. Szewskiej. T Zastępca redaktora naczelnego „Gazety Olsztyńskiej” Igor Hrywna ujawnił, że był współpracownikiem SB. Hrywna zachowa stanowisko.

Młodzi lekarze uciekają z Polski Polska służba zdrowia jest coraz bardziej chora. Już ponad sześć tysięcy lekarzy wyjechało do pracy w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Hiszpanii i innych krajów. W Polsce zaczyna brakować specjalistów.

Zapowiada się nowa fala protestów lekarzy

próg podatkowy. W Polsce ciągnie się w szeregu najgorzej zarabiających. Minister zdrowia, Zbigniew Religa stał się zakładnikiem układu politycznego. Sam kiedyś znakomity lekarz, dziś patrzy na problemy swojego środowiska z innej pozycji. I zdaniem opozycji nie rozumie tych problemów. Religa obiecuje, że na efekty reformy służby zdrowia trzeba poczekać siedem lat. Lekarze odpowiadają, że szkoda im życia i tak długo na poprawę, której skutków nikt nie

jest pewien, czekać nie będą. I błędne koło się zamyka. Przez Polskę przetaczać się będzie niebawem kolejna fala lekarskich protestów. – I tylko najstarsi w naszym zawodzie nie kwapią się do wyjazdów – mówią w szczecińskiej Izbie Lekarskiej. – Ale kto wie, skoro nasi seniorzy zapisują się już na kursy języka angielskiego, szwedzkiego czy norweskiego, to czemuś to jednak służy.

W POLSCE zaczyna brakować specjalistów. Rząd obiecywał lekarzom podwyżki, na obietnicach najczęściej się kończy. A żądanie polskich medyków na dziś, i to niewykonalne, to płaca na poziomie 5 tysięcy złotych brutto. Czyli nawet nie tysiąc funtów miesięcznie. Po naszym wejściu do Unii Europejskiej, prawie dziesięć procent polskich lekarzy pobrało z izb lekarskich zaświadczenia uprawniające do pracy za granicą. Jak tak dalej pój-

dzie, w polskich szpitalach nie będzie komu leczyć. I najgorsze jest to, że nie widać poprawy. Dyrektor szpitala w Kwidzynie zastanawia się, jak bezboleśnie zamknąć placówkę, czyli jak zapewnić pacjentom opiekę w innych placówkach. Ale bezboleśnie zrobić się tego nie da. Do zagranicznych ośrodków wyjeżdżają nawet ginekolodzy, rzecz niespotykana jeszcze nie tak dawno. W Anglii czy Irlandii polski lekarz niemal od razu wchodzi w najwyższy

Nowe prawo ma chronić „małych” sklepikarzy

Rocznica katastrofy lotniczej

CHOĆ proponowana ustawa jest sprzeczna z europejskim prawem, posłowie PiS zamierzaja ją poprzeć. Nowe przepisy będą wprowadzały utrudnienia nie tylko w otwieraniu sklepów spożywczych, ale również księgarni, aptek, salonów samochodowych czy meblowych. Ograniczenia, według Samoobrony są wprowadzane w trosce o drobny polski handel. Małe i średnie firmy nie mają szans w konfrontacji z wielkimi koncernami handlowymi. – Mówią, przecież to jest wolny rynek, to bardzo proszę: masz pan wolny ring i stań pan z Gołotą na tym ringu. Masz pan te same rękawice, to samo pole walki, tylko nie tę samą siłę, nie te same możliwości – mówi pomysłodawca projektu poseł Waldemar Nowakowski z Samoobrony.

O Polsce… – CI, CO BEZCZESZCZĄ pomniki bohaterów wojny, znieważają swój własny naród, siejąc waśń i atmosferę braku zaufania między państwami i narodami – powiedział Władimir Putin podczas defilady wojskowej z okazji Dnia Zwycięstwa w Moskwie. Słowa Putina to kolejne słowa krytyki Polski za poparcie Estonii w sporze o pomnik w Tallinie. Pomnik został przeniesiony na miejscowy cmentarz wojskowy, a jego odsłonięcie nastąpiło we wtorek. Premier Estonii złożył wtedy kwiaty pod pomnikiem, co można by odczytać jako gest pojednania. To, co robią władze Estonii i Polski obraża pamięć poległych rosyjskich żołnierzy – mówił również Aleksy II, zwierzchnik Kościoła Prawosławnego.

W UBIEGŁĄ środę minęła 20 rocznica największej katastrofy lotniczej w Polsce. 9 maja 1987 roku, rozbił się rejsowy samolot IŁ-62M, „Tadeusz Kościuszko”, rosyjskiej produkcji, który latał w barwach polskich linii lotniczych LOT. Samolot wystartował z Warszawy do Nowego Jorku. W wyniku awarii jednego z silników, która nastąpiła nad Gru-

dziądzem, piloci zawrócili maszynę na lotnisko Okęcie. Mimo podjętych prób awaryjnego lądowania, samolot rozbił się w lesie Kabackim. Zginęło 172 pasażerów i 11 członków załogi. Śledztwo wykazało, że wynikiem awarii była wada konstrukcyjna. Rosjanie długo nie mogli się pogodzić z tym werdyktem. W kilka minut po katastrofie, na miejsce

Bartosz Rutkowski

przybyli okoliczni mieszkańcy, zaraz po nich przybyło wojsko i funkcjonariusze ZOMO, teren został otoczony i nikogo nie wpuszczano w pobliże wraku. Wedle relacji świadków, na miejscu nie było żadnego całego ciała, same ludzkie spalone szczątki. Ostatnimi słowami zarejestrowanymi z kabiny pilotów były: „Cześć, giniemy”. (pb)


NOWYCZAS 11 maja 2007

nowyczas.co.uk

POLSKA 11 PRAWO » Dramatyczna walka Polaka o odszkodowanie

Niech Anglia zapłaci mi za żonę KIEDY wspomina swoją żonę łzy same cisną mu się do oczu. Ale zawziął się, powiedział sobie, że nie popuści i Anglicy muszą zapłacić mu godziwe odszkodowanie za tragiczną śmierć żony w zamachu z 7 lipca 2005 roku w Londynie. Arkadiusz Brandt z Wągrowca tamtego dnia stracił nie tylko najbliższą osobę. Także nadzieję na normalne życie, bo dziś ten schorowany mężczyzna potrzebuje pomocy i nie może pojąć jak Anglicy mogą być tak bezduszni. Za śmierć jego żony Anny chcą mu dać tylko 11 tysięcy funtów szterlingów. To mniej niż dawano angielskim rolnikom za kro-

wę, kiedy na Wyspach szalała plaga. Anna pojechała do Wielkiej Brytanii jak dziesiątki tysięcy Polaków, by zmienić swoje i rodziny życie. Miał być ich wspólny dom, który razem z mężem mieli zbudować w Wągrowcu. Anna pracowała, zarabiała i nic nie zapowiadało tragedii. Aż nagle ten terrorystyczny zamach. Stało się. Arkadiusz cierpliwie czekał, aż Anglicy uporają się z uprzątnięciem tego, co pozostało po zamachu. Potem były długie miesiące dochodzenia, poszukiwania terrorystów, i wtedy do Arkadiusza dotarła informacja o tej śmiesznej sumie odszkodowania.

Ocena rządów koalicji PREMIER podsumował rok istnienia koalicji. Zwrócił uwagę zwłaszcza na świetne wyniki ekonomiczne, w tym 19 proc. wzrost sprzedaży detalicznej. Według opozycji rządy koalicji i PiS to: „szalejący makkartyzm, polowania na czarownice, wojna z Trybunałem Konstytucyjnym, inwigilacja, podsłuchy, szczucie, Roman Giertych, państwo, które ma krew na rękach (samobójstwo Barbary Blidy), rządy zaściankowe, parafialne, skłócenie Polaków (tu można mieć wątpliwości wszak rząd pogodził nawet Kwśniewskiego z Wałęsą), afera ściekowa w Białymstoku, stacja Gosiewskiego we Włoszczowej, areszty wydobywcze (przetrzymywanie oskarżonych w aresztach), zawłaszczenie mediów,

Anglicy zapowiadali, że nie zapomną o żadnej z poszkodowanych rodzin. Niektóre brytyjskie rodziny dostały nawet po ćwierć miliona funtów odszkodowania. To i tak nic w porównaniu z liczonymi w milionach dolarów odszkodowaniami, jakie dostawali poszkodowani w zamachach z 11 września 2001 roku. Arkadiusz Brandt liczył, że Anglicy potraktują go z taktem i poważnie. Jakież było więc zdziwienie, kiedy dostał tak śmiesznie małą sumę. Zaczął pisać. Najpierw do brytyjskiej ambasady w Warszawie, potem do naszej placówki dyplomatycznej w Londynie. Nic. Głucho. Na

koniec dostał list od policji londyńskiej. Przetłumaczono mu, że do czasu aż nie zakończy się dochodzenie w sprawie sprawców zamachu, żadnego odszkodowania nie będzie. A przecież takie dochodzenie może trwać jeszcze lata całe, a i efektu nikt nie jest w stanie przewidzieć. Postanowił więc iść do polskiego sądu po sprawiedliwość. Zarzuca w swoim pozwie, że brytyjskie władze popełniły swoim działaniem, a raczej brakiem działania przestępstwo. I niech mu teraz za to zapłacą i to godziwie.

Bartosz Rutkowski

Nowy minister w rządzie W UBIEGłY WTOREK, Przemysław Gosiewski został ministrem bez teki w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. – Odciąży mnie w wielu obowiązkach – tłumaczył premier swoją nominację – Jest niebywale energiczny, efektywny, gotowy do poświęceń. Zasłużył na ten awans. Pracą, umiejętnościami, inteligencją – dodał. Sam Gosiewski pytany o awans odpowiada – Poseł, minister, wicepremier Przemysław Gosiewski to ten sam człowiek. Do polityka ustawiła się długa kolejka z gratulacjami, jednak zabrakło w niej dwóch najważniejszych osób – wicepremierów Giertycha i Leppera, którzy wyraźnie nie są zadowoleni z nominacji. Ostatnie awanse Dorna i Gosiewskiego są komentowane przez obserwatorów jako zwieranie szeregów przez Kaczyńskich i szykowanie się na ciężkie czasy. Ponadto premier pokazał drogę do awansu: jesteś wierny to awansujesz. Drugi kandydat, Kazimierz Ujazdowski, był bez szans, bo był niezależny. Politycy poproszeni o komentarz przez dziennikarzy Wiadomości odpowiadali: W PiS wygrywają najwierniejsi z wiernych. Kompetencje są o wiele mniej ważne – skomentował Bronisław Komorowski z PO. Jerzy Szmajdziński z SLD mówił – Z punktu widzenia opozycji im gorszy wicepremier, a takim jest Gosiewski, tym lepiej. Z punktu widzenia państwa – tym gorzej – skomentował Jerzy Szmajdziński z SLD .

likwidacja WSI (koniecznie z dodatkiem przymiotnika „skandaliczna”), ośmieszanie Polski za granicą, ciągłe kryzysy, nawet zmniejszenie się liczby przeszczepów narządów, aż do (za Parlamentem Europejskim) – wzrastającej w kraju homofobii, ksenofobii i antysemityzmu”. Uff. Sporo tego...

Śląska Alexis boi się o życie ŚLĄSKA bizneswoman, która obciążyła w swoich zeznaniach śp. Barbarę Blidę, boi się o swoje życie. Twierdzi, że ludzie z branży górniczej obarczają ja za śmierć Blidy i sugerują, żeby wycofała swoje zeznania. Jej strach wzmógł się po tym, jak w sejmie Zbigniew Ziobro oświadczył, że pomogła ona rozbić mafię węglową. Barbara K. (Alexis) poprosiła prokuraturę okręgową o przyznanie jej ochrony. (pd)

Telewizyjny tabloid „Superstacja” ma inwestora SPÓŁKA powiązana z Polsatem, wykupiła 50 proc. udziałów w spółce Superstacja. Jest to niedawno otwarta telewizja porównywana do gazetowego odpowiednika „Super Expressu”. Na jej falach m.in. wiadomości czytają roznegliżowane prezenterki. Stacja miała ostatnio kłopoty finansowe i cierpiała na brak pieniędzy potrzebnych na inwestycje. Zakup jest o tyle ciekawy, ze głośno się mówi o rewolucji w TV Puls, którą z kolei wykupił potentat mediowy Rupert Murdoch. Zapowiada się wojna mediowa.

spacerkiem po kraju T Radio Wrocław ujawniło, że tajnym współpracownikiem SB od początku lat 60-tych był twórca miejscowej Pantomimy Henryk Tomaszewski (zmarł w 2001). Okazuje się, że mim nie powinien brać się za słowo... T Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz zaprzeczył, by nowy supermarket miał „wchłonąć” historyczną bramę nr 2 Stoczni Gdańskiej. Supermarket stanie obok. T Bronisław Geremek utracił miejsce w kapitule Orderu Orła Białego. Powodem jest brak jego oświadczenia lustracyjnego. T Aleksander Kwaśniewski zamierza stanąć na czele rady programowej DiL-erów (Demokraci i Lewica). Po nieudanej karierze za granicą b. prezydent jest gotowy zadowolić się obecnie posadą premiera w kraju. Nazwa DiL-erzy na koalicję Demokratów i Lewicy wydaje się coraz lepiej uzasadniona. T Posłowie SLD przygotowują projekt legalizacji tzw. „miękkich narkotyków”. T Józef Oleksy nie stawił się przed sejmową komisją śledczą ds. prywatyzacji banków. Komisja zwróciła się do sądu o nałożenie na Oleksego „kary porządkowej”. T SLD przygotowało dla byłych agentów „ściągę” jak uniknąć lustracji. T Na „górze” patronat Kwaśniewskiego, na dole swary. Demokraci zerwali koalicję z SLD na Podlasiu, gdzie odbywają się wybory do sejmiku województwa. Poszło o obsadę i miejsca na liście. T Biuro analiz Sejmu uznało, że Bronisław Geremek, który nie złożył oświadczenia lustracyjnego, stracił mandat europosła. T Prasa krajowa donosi, że sędzia Trybunału Konstytucyjnego Marek Markiewicz, kiedy był jeszcze posłem SLD porównywał lustrację do ustaw rasistowskich III Rzeszy. Apolityczność TK raz jeszcze okazuje się fikcją. T Nie będzie ekstradycji poszukiwanego w aferze FOZZ Dariusza Przywieczerskiego z USA do Polski. Poszukiwany opuścił terytorium Stanów Zjednoczonych. T UE nakazała Polsce za 2 lata informować, że ryby z Bałtyku mogą być skażone dioksynami. Skąd ci z Brukseli tyle wiedzą o życiu np. bałtyckiego dorsza za dwa lata? T Majowe przymrozki spowodowały klęskę w sadownictwie. Zbiory jabłek spadną do 30 proc., mniej będzie truskawek i wiśni.


NOWYCZAS 11 maja 2007

nowyczas.co.uk

12 TAKIE CZASY SPOD ANGIELSKIEGO PARASOLA

Człowiek w lustrze Krzysztof Muszkowski

S

Krystyna Cywińska

redakcja@nowyczas.co.uk

d najdawniejszych lat, w młodości i w wieku dojrzałym, wyobrażałem sobie, że kiedy człowiek stoi przed lustrem, widzi tylko siebie i nic więcej. Cóż może widzieć innego? Jakieś tło? Tylko ścianę, czasem kawałek sufitu i okno. A na oknie firankę, dzięki której nikt go widzieć nie może. Dopiero w ostatnich latach, już na długiej emigracji, okazało się, że byłem w błędzie. Oto stoi człowiek przed lustrem i myśli, że go nikt nie widzi, ale jeśli się zastanowi, to sobie po jakimś czasie uprzytomni, że przecież inni go też widzą niemal codziennie, ale widzą go inaczej. Widzą go swoimi oczami. I czytają to, co widzą okiem krytycznym. To takie ludzkie. Co najważniejsze, widzą go tak jak chcą. Mogą nawet każdego dnia zaobserwować inne, nieznane dotąd cechy i walory albo wady charakteru. I tak to w demokracjach, albo krajach do demokracji zdążających, powstało lustro jako nowa broń polityczna. Broń, zdawałoby się, pojedynczego kalibru, jednostronna, niewypałowa. A jednak, jakże głęboko raniąca. Strzału nie słychać ani nie widać, przycisk cyngla nie daje odrzutu, ani strzelającemu, nawet zza węgła, nie przynosi żadnej ujmy, bo go nie widać gołym okiem. Trzask z lustra jest tak samo bolesny jak kula w łeb, tak samo rani, tak samo obniża postawę rannego, i tak samo odejmuje mu możność obrony, bo nie wie, skąd go dopatrzono. Wie tylko jedno: że stał się pionkiem niebezpiecznej gry,

Tere-fere kuku!

O

której pewnie nigdy nie wygra. Strzelającym właśnie o to chodzi. Jeśli ten człowiek stojący przed lustrem jest politykiem, tym gorzej, bo patrząc w swoje własne oczy w lustrzanym odbiciu, może nie wiedzieć, że w niego strzelają. Dowie się o tym dopiero rano, przy śniadaniu, kiedy otworzy poranną gazetę. Chorobą naszych nowych politycznych czasów jest brak wiary w uczciwość i prawość człowieka. Każdy jest o coś podejrzany. A ponieważ nie ma ludzi bez grzechu, milczenie nie pomaga, lecz odwrotnie. Lustrzana polityka wskazuje niezawodnie na odrzucenie wszelkich przepisów gry politycznej, odbierając ostateczny autorytet parlamentowi, gdzie lustro jest nie tylko przyjętą bronią ręczną. Operuje też w ścisłej tajemnicy, ujawnione post-factum, kiedy jest za późno, by odeprzeć zarzuty. Prasa, której wartość albo jej brak wyraża się w

oparach sensacji, podsyca atmosferę w miarę ważności osoby, która jest celem lustrzanego pocisku. I tak buduje się demokrację pozbywając się opozycji. Prawdziwej lub domniemanej. Gdyby to było takie proste! Niestety, tak się tradycyjnie dzieje, i tak uczy nas historia, że demokracja nie może egzystować w izolacji jednej partii, bo przestaje być demokratyczna. Musi żyć w ciągłej dyskusji, w ciągłej debacie, w ciągłej ewolucji myśli politycznej i społecznej. Każda warstwa społeczeństwa ma prawo do wypowiedzi w swoich sprawach jak i w sprawach narodu. Polska nie jest odosobniona wśród krajów europejskich i poza europejskich, w użyciu lustra jako broni ręcznej. Ale epidemia niekończących się lustracji w kraju jest dużo bardziej bolesna niż w innych krajach (gdzie lustro nie tyle jest bronią, ile raczej ilustracją), bo opiera się na bolesnej przeszłości. Nikt jej nie wymaże ani z historii, ani z pamięci. I nie chodzi o to, żeby cokolwiek wymazywać. Dokumentowanie różnic ideowych, teoretycznych i praktycznych jest istotne. Warunki debaty o równym głosie wszystkich partii są także istotne. Trzeba umieć dopuścić do głosu nawet tych, którzy patrząc w lustro nie muszą, ani nie powinni się spodziewać, że będą tym lustrem zaatakowani. Odeprzeć atak lustrzany nie jest łatwo. Słowa giną w szpaltach gazet. Toną w protokołach i zeznaniach adwokackich z obu stron, wreszcie jest ich tyle, że społeczeństwo zaczyna je ignorować. Ich ślady stają się chlebem powszednim teatrzyków komediowych, wesołych piosenek i kawiarnianych dowcipów. Może dopiero wtedy lustro stanie się znowu przedmiotem codziennego użytku, a nie źródłem strachu człowieka wiążącego przed nim z zadowoleniem rano krawat .

iedem lat temu to było, jak strzelił w kalendarzu. Najpierw był telefon z ambasady. – Czy to pani Cywińska? – We własnej, ziemskiej jeszcze – odrzekłam. – Pan prezydent przyznał pani Oficerski Order Zasługi! – Że co, proszę? Zasługi, a za jakie to? – Będzie w uzasadnieniu. Zaniemówiłam. Potem przyszedł oficjalny list z datą uroczystości wręczenia mi orderu. Prawie zasłabłam! Uroczystość odbędzie się w Ambasadzie RP, order wręczy pan ambasador. Prosimy o listę gości. – Może przyjdę z mężem i Kajtkiem? Naszym spanielem? Kajtek może czekać w holu, mąż niech wejdzie na salony – zaszemrałam. W końcu, pod przymusem, sporządziłam tę listę. I nadszedł uroczysty dzień! Zajechaliśmy. Witamy, witamy, witamy! Kwiatów oszczędnościowo nie dostałam. Po powitaniach w salonie, czekamy, czekamy, czekamy. Po dłuższym czekaniu, szmer na schodach. Pan ambasador nadchodzi! – oznajmia funkcjonariusz. Nadszedł, schodząc po pałacowych schodach w otoczeniu małej świty. W salonie szmer zachwytów! Ale przystojny, ale smukły, ale elegancki. I jaki młody! I rzeczywiście. Wyjątkowo atrakcyjny, ambasador Stanisław Komorowski. A z których to Komorowskich? Czy z hrabiów? Ktoś zapytał podnieconym szeptem. Bo właśnie następował czas odradzania i nagradzania za gnębienie naszej arystokracji. No, nareszcie właściwy człowiek na właściwym miejscu! Za czasów PRL-u ambasadą rządzili różni krępi, przysadziści przedstawiciele gminu, czyli proletariatu. Funkcjonariusze partyjni bez polotu. I roiło się w ambasadzie od esbeków i ubeków. Deubekizacja jeszcze wtedy nie była w takiej, jak dziś modzie. Ja stoję już przed kominkiem, ambasador podchodzi do stolika. Na stoliku moje dane i order w pudełku. – Witam państwa i panią – mówi ambasador i zawiesza głos. Wyraźnie zafrasowany. No jak jej tam? Jak jej tam – pewnie gorączkowo myśli. W sukurs szeptem przychodzi mu sekretarz. Ulga! Po czym, już z moim nazwiskiem i imieniem, następuje uzasadnienie przyznania mi orderu. Za wybitne zasługi dziennikarskie, na łamach poczytnej „Gazety Niedzielnej”! Zbaraniałam! W życiu słowa drukowanego nie zamieściłam w tym szacownym, katolickim, londyńskim piśmie. No i wyszłam teraz na bojowniczkę o wolność wyznaniową! Nic straconego, myślę. Może w zaświatach nią się stanę w „Słowie Niebieskim”. W tym momencie mój szef z polskiej sekcji BBC, Jan Krok-Paszkowski, nie wytrzymał! I donośnym szeptem doniósł: – Nie w „Gazecie Niedzielnej”, ale w BBC pracowała, jako dziennikarka. I jest także znaną felietonistką „Tygodnia”, sobotniego wydania „Dziennika Polskiego i Dziennika Żołnierza”. Pism, dla informacji, wychodzących na emigracji w Londynie, od emigracji niemal zarania. Organu niepodległościowego, walczącego z komuną. Ambasador szybko się poprawił, pomyłkę naprawił, różne mi zasługi przyprawił i przypiął order.

Wszystko można obrócić w żart. I prawie nie ma takiej sytuacji, której humorem nie da się rozładować. Więc dziękując za zaszczyt, który sobie cenię, odparłam, że nie wiem, czym na ten zaszczyt sobie zasłużyłam. –Nie pisząc do “Gazety Niedzielnej”, dodałam w myśli. Mąż mi potem zwrócił uwagę, że tego rodzaju stwierdzenie może być poczytane za aluzję szyderczą do naszej rzeczywistości. Bo najczęściej się dekoruje tych, którzy za zasługi pobierają. Ambasador to jednak przełknął z uśmiechem. Dodam też, ze kiedy większość czytelników się ze mną nie zgadza, wiem, że mam rację. Co mąż też uznał za wypowiedź perfidną wobec emigracyjnej rzeczywistości. Ale nie ma bezwzględnych racji, są tylko bezwzględne fakty. Bywa, że bezwzględnie przeinaczone. Co się okazało w „Dzienniku Polskim i Dzienniku Żołnierza” z okazji wręczenia Władzie Majewskiej Nagrody TV Polonia. Przeczytałam w „Dzienniku” (30.04.07) relację z tej uroczystości w Londynie. A czytając, przecierałam oczy! Że Włada Majewska wraz Leopoldem Kielanowskim przez 40 lat prowadziła Polską Sekcję BBC! Dla której nagrywała kwadransowe koncerty. Włada to czytając, też pewnie oczy przecierała! Bo nigdy w BBC jako dziennikarka, nie tylko szef, nie pracowała. Czytam też, dalej oczy przecierając, że Włada za jednym zamachem była także „szefem Biura Radia Wolna Europa w Londynie”. Jeśli te informacje przedrukowało w zaświatach „Słowo Niebieskie”, parę osób diabli wzięli! Głównie dr Leopolda Kielanowskiego, znanego reżysera, który przez lata był szefem biura Radia Wolna Europa w Londynie. Po nim szefem został dr Tadeusz Kryska- Karski. Władzie nie trzeba było dopisywać stanowisk. Była w Radiu Wolna Europa świetnym operatorem technicznym, reżyserem nagrań, opiekunką nagrywających wspomnienia i komentarze osobistości. Była muzą Hemara. Jest kustoszem jego dzieł. Była świetną aktorką, śpiewaczką. Autorką spektakli i własnej, fascynującej biografii. Była i jest dzielnym człowiekiem. I żywym srebrem emigracji. Wystarczy! Gorzej, bo „Dziennik Polski” z dodatkiem Żołnierza, nie zna widać jego bojowych dziejów! Czytam, że Włada do połowy 1945 roku, przeszła razem z Wesołą Lwowską Falą bojowy szlak 2. Korpusu! Bo ten zespół teatralny wchodził w skład 10 Brygady Pancernej gen. Maczka! Czytających to żołnierzy z tego bojowego szlaku, mógł trafić szlag! 2. Korpus gen. Andersa, że przypomnę, przeszedł innym szlakiem niż I Dywizja Pancerna gen. Maczka. Dwie odrębne jednostki bojowe. Obie legendarne. Co gorsze, podobne dezinformacje, dotyczące Włady, podała TV Polonia! Pytam: kto narobił tego historycznego bigosu? Nie do strawienia! To tak TV Polonia traktuje swoich widzów i słuchaczy? Z taką dezynwolturą i lekceważeniem? „Błagam was, trzymajmy się kupy”– zaapelowała Włada po wręczeniu jej nagrody. Różne są niestety kupy. W tym kupy ku pamięci. Nie każdej kupy należy się trzymać. Tere- fere kuku, strzela baba z łuku! I byłoby to śmieszne, gdyby nie było takie smutne!


nowyczas.co.uk

Grzegorz Małkiewicz

Powiedz mi, jaką macie opozycję, a ja będę wiedział, z jakiego jesteś kraju. Opozycja jest tym drugim, ważnym elementem, bez którego trudno mówić o demokracji. Podobno ludzie opuszczają obecnie Polskę z powodu rządów pisowskiej koalicji. Podejrzewam, że są tacy, którzy wyjeżdżają z powodu opozycji.

O

NOWYCZAS 11 maja 2007

FELIETONY 13

pozycję w Polsce mamy histeryczną, dodatkowo jeszcze wspomaganą przez histeryczne media. Nie trzeba większej wyobraźni, żeby przewidzieć następne wystąpienie rezerwowych polityków, których nie dopuszczono do rządzenia Polską. No właśnie, w tym momencie zaczął się podstawowy problem naszej opozycji. Oni nie przegrali wyborów, chociaż przegrali – ktoś, jakaś niejasna siła, pozbawił ich władzy. Polska dialektyka. Miało przecież być inaczej, karty były rozdane. Polsce potrzebny był rozsądek i ekspertyza. I nagle taka wywrotka. Zliczone głosy wyborców nie zgadzały się z liczeniem przedwyborczym. Władzę przejął ktoś inny, komu od pierwszego dnia należało dać do zrozumienia, że jest uzurpatorem, a nawet oszustem. Wyborcy zaczęli się przyglądać tej farsie z pewnym zdziwieniem.

JAZDA bez cugli

Opozycja, która nie potrafi przegrać, traci swój polityczny mandat. Z jakiego powodu patrzymy z pogardą i wyższością na polityków amerykańskich? Wprawdzie tam też pewne standardy życia politycznego straciły swoją dawną jakość, ale umiejętność przegrywania zachowała się w tym multimedialnym wrzasku. W kampanii wyborczej kandydaci potrafią powiedzieć sobie wszystko, co nie przeszkadza w przyjęciu z pokorą wyroku wyborców. Nowemu prezydentowi pierwszy gratuluje jego pokonany rywal. Nawet jeśli zwycięstwo, jak to było ostatnio, można było kwestionować. Stary Kontynent, który ciągle podkreśla, że jest kolebką demokracji, zapomniał o takich gestach. Nie tylko w Polsce, również we Francji mającej znacznie większy wkład w budowanie nowożytnego systemu demokracji niż my. Przegranej nie potrafiła zaakceptować Se-

golene Royal. Nie złożyła gratulacji prezydentowi-elektowi. Nie mogła zrozumieć, dlaczego przegrała, skoro była atrakcyjniejszą propozycją. Biedna pani Segolene, rzeczywiście jest atrakcyjna, więc może została skrzywdzona. Wróćmy jednak do Polski. Opozycja w denuncjacjach rządu wyczerpała już zasób negatywnych słów w języku polskim. Jest tak źle, że gorzej już chyba być nie może. „Rządy zaściankowe, parafialne, polowania na czarownice, inwigilacja, podsłuchy”. Sytuacja dramatyczna. Wymaga interwencji z zewnątrz, bo opozycja sobie z tym zaściankiem nie radzi. Szkoda, że państwa demokratyczne nie udzielają „bratniej pomocy”. Chyba z tego powodu zdesperowana opozycja w ostatnich wystąpieniach oskarżyła rząd o promowanie polityków za lojalność. Uwaga, powstaje nowy dekalog. Lojalność przestała być cnotą.

KOMENTARZ ANDRZEJA KRAUZEGO

I

Michał P. Garapich

Język i komunikacja

nformacja o brytyjskich policjantach, którzy dzięki znajomości języka polskiego będą skuteczniej walczyć z polskim przestępcami jest dość zabawna. Idea jest oczywiście słuszna, ale jej fundamenty dość grząskie. Zacznijmy od kontekstu, w jakim pojawiła się ta informacja – podlondyńskiego miasteczka Slough. Od razu z góry przepraszam mieszkańców tego miejsca za powielanie stereotypu; wiemy dobrze, że polskie siatki półświatka obejmują inne miasta, a nawet luksusowe dzielnice Londynu, o czym zaświadczy Marek Dochnal, siedzący obecnie w areszcie, podejrzany o korupcję polski lobbysta z brytyjskim paszportem. Ale tak się składa, że informacja o bobbych uczących się polskiego pochodzi właśnie ze Slough oraz że trzy lata temu ja sam miałem do czynienia z tamtejszą władzą w sprawie śledztwa prowadzonego przez Thames Valley Police. Byłem w tym procesie jednym ze świadków. Mimo sprowadzania Polaków do fikcyjnych prac, oszustw i przemocy od połowy lat 90., w 2004 roku policjanci brytyjscy wciąż nie mieli bladego pojęcia, co się tak naprawdę dzieje. Można uznać, że bardziej interesowały ich interesy somalijskich klanów niż jacyś Polacy. Pracował dla nich jeden kiepski tłumacz, który sam miał poważne kłopoty z językiem polskim. Dzisiaj, jak informują media, nakłady na polskich tłumaczy wynoszą 300 tysięcy funtów rocznie, sądzę więc, że jest lepiej. Inicjatywa nauki polskiego policjantów to już jednak czysta naiwność. Polski należy do najtrudniejszych języków świata i generalnie nie wynaleziono jeszcze hiper-szybkiej metody jego nauki, a najbardziej popularny sposób, czyli polska małżonka – to lata żmudnej praktyki. Po drugie, policjant ze Slough nie uczy się polskiego, żeby konwersować z Zenkiem o wyższości dwunastozgłoskowca nad prozą Żeromskiego, ale żeby wychwycić niuanse w użyciu słowa „kurwa”, co pozwoli mu rozpoznać, czy dany człowiek powodowany jest agresją, strachem czy próbuje go spławić. I tu jest oczywisty problem, bo język polski językiem homogenicznym bynajmniej nie jest. Miałem zaszczyt rozmawiać z niejednym przedstawicielem środowiska, które jest przedmiotem zainteresowania policji i miałem wrażenie, że sam potrzebuję tłumacza. Grypsera polskiego półświatka to nie jest język, którego można nauczyć Brytyjczyka. Niuanse w intonacji i gestach grają ogromną rolę, a tego żaden nauczyciel polskiego na studiach nie przerabiał. Weźmy na przykład takie popularne słowo jak „pies”. Dla jednych to oczywiście czworonóg, ale dla wielu osób to określenie stróża prawa. Przypuszczam, że niektórzy gangsterzy mają już swoje słowa na brytyjskich policjantów (foksterrier? baset?), ale chodzi o to, jak policjant pozna, czy Polak, z którym rozmawia, obraża go, czy mówi o psie sąsiada? Polski policjant wychwyci w mig aluzję, a pewność siebie gangstera zidentyfikuje jako blef. Brytyjski zrobi głupią minę, zajrzy do słownika i powie: do widzenia. Przykłady można mnożyć. Problem pozawerbalnej komunikacji i kontekstu, w jakim używa się słów czy związków frazeologicznych, stanowi problem każdej interakcji między ludźmi z różnych kultur. Dlatego w transkrypcjach wywiadów, jakie przeprowadzam z Polakami, większość językowych niuansów pozostawiłem w oryginalnym brzmieniu. Tworzy się z tego nadal rosnący polsko-angielski słownik etnograficzny, który jest narzędziem pomocniczym w analizie treści wywiadów. Myślę, że dla policjantów w Slough może się okazać przydatny. Jednocześnie za nauczycieli radziłbym nająć jakiś Polaków siedzących w więzieniach. Zawsze to jakaś forma resocjalizacji.

O BYC Z A J ÓW K A

P

Waldemar Rompca rzed tygodniem moja redakcyjna koleżanka skarżyła się na łamach „Nowego Czasu” na problemy, jakie spotkały ją, gdy chciała dostać się – jako dziennikarz, a nie osoba prywatna – na imprezę zorganizowaną w Ambasadzie RP w Londynie. Chciała tam pójść, by zdać naszym czytelnikom relację z ważnego i miłego wydarzenia, jakie tam się obywało, a nie po to, by się pokazać, wypić kieliszek wina i ładnie zatrzepotać rzęsami. Była w pracy. Wykonywała swoje służbowe obowiązki. Ambasada i konsulat to urzędy państwowe, a ich pracownicy państwowymi urzędnikami. Niestety, gdy zadzwoniła do konsula (nazwisko nieważne, nie chodzi przecież o konkretną osobę, ale o urzędnika piastującego konkretne stanowisko), dowiedziała się, że konsul nie ma nic do powiedzenia, bo to nie on jest organizatorem imprezy. Organizatorem była TV Polonia, będąca częścią Telewizji Polskiej SA, spółki akcyjnej Skarbu Państwa. Innymi słowy, na terenie urzędu

Wesele w ambasadzie państwowego odbywała się impreza prywatnej firmy (a takim podmiotem w stosunku do urzędu jest telewizja) i konsul, jako wysoki rangą urzędnik zarządzający placówką, nie miał nic do powiedzenia. Przyznam, że oburzyła mnie postawa konsula. Oburzyła i zaskoczyła. Czytam po raz kolejny relację mojej redakcyjnej koleżanki i nadal nie wierzę w to, co czytam. Rodzą się dziesiątki pytań. Po pierwsze, jak to się dzieje, że na terenie urzędu państwowego może odbyć się impreza lub uroczystość, nad którą konsul czy ambasador nie sprawują żadnej kontroli i nie mają nic do powiedzenia? Jak to jest możliwe, że prywatna firma (to nic, że jej właścicielem jest Skarb Państwa) wchodzi na salony placówki dyplomatycznej, a zarządzający nią urzędnik nie ma prawa zaprosić dziennikarza? Chciałbym się dowiedzieć, ile kosztuje wynajęcie sali w Ambasadzie RP w Londynie, bo jest to doskonałe miejsce na przykład na to, bym urządził tam swoje wesele. Gości zaproszę sam. Może również być tak, że konsul po prostu nie chciał widzieć na imprezie naszej dziennikarki. A jeśli tak, to rodzą się kolejne pytania. Konsul jest urzędnikiem państwowym, a ambasada czy konsulat państwowymi urzędami. Konsul osobiście może kogoś lubić lub nie. Może jednych darzyć sympatią lub niechęcią, ale nie może zapominać o tym, kim jest i po co jest w tym, a nie innym

miejscu. Jego osobiste odczucia lub sympatie nie mogą kolidować z wykonywanym przez niego zawodem. Bo jeśli kolidują, to czym prędzej powinien spakować walizki i wrócić do kraju, bo po prostu na konsula się nie nadaje. Uroczystości organizowane w polskiej placówce dyplomatycznej coraz częściej przypominają salonowe spotkania kółka wzajemnej adoracji, ale nie jestem przekonany co do tego, czy taka jest rola tego miejsca. Redakcja „Nowego Czasu” jest notorycznie pomijana, nie tylko jeśli chodzi o zaproszenia, ale nawet o zwykłe powiadamianie nas o odbywających się tam imprezach. Tak się stało choćby w przypadku święta 3 Maja i hucznej z tego powodu uroczystości w ambasadzie, o czym dowiadujemy się z jedynie słusznego tytułu – w opinii ambasady – „Dziennika Polskiego i Dziennika Żołnierza”. Są więc tytuły przez ambasadę faworyzowane, nie wiedzieć tylko z jakiego powodu. Jest to sytuacja nie do zaakceptowania, bo od tego jest rzecznik prasowy, by prasę – niezależnie od osobistych preferencji – na bieżąco informować. Przecież za to właśnie mu płacą i po to jest rzecznikiem prasowym. W londyńskiej ambasadzie – jak dowiadujemy się od rzecznika – od tego jest sekretarka, której zdarzyło się niedopatrzenie. Byłbym wdzięczny Pani Ambasador za zajęcie stanowiska w tej sprawie i odpowiedź na nurtujące mnie pytania.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 11 maja 2007

14 LUDZIE • MIEJSCA • ZDARZENIA

Entuzjazm na pokaz Anna Wendzikowska redakcja@nowyczas.co.uk

am raczej pogodne usposobienie, optymistycznie patrzę na świat. Zawsze mi się wydawało, że do życia podchodzę z entuzjazmem. Sądziłam, że nie brak mi go w kontaktach towarzyskich i zawodowych. Piszę o tym w czasie przeszłym, ponieważ przekonałam się, w jakim byłam błędzie po przyjeździe do Londynu. Tutaj okazało się nagle, że mój entuzjazm i mój optymizm są jakieś przygaszone w porównaniu z miejscowymi standardami. Czy zauważyliście, że Brytyjczycy nawet w najbardziej błahej rozmowie na każdą uwagę reagują radosnymi okrzykami: amazing, how wonderful czy brilliant? Moje „fajnie” na takim tle wypada raczej blado. Nie jestem na tyle cyniczna, żeby z góry zakładać, że ten brytyjski entuzjazm jest nieszczery. Podejrzewam jednak, że podobny poziom ekscytacji w polskim wydaniu mógłby być uznany za nieszczery, a nawet interesowny. Moje poszukiwania pierwszej pracy po studiach były długie i żmudne. Nie było łatwo. Zwłaszcza w takiej dziedzinie jak media, w Londynie jest duża konkurencja. Po kolejnych rozmowach kwalifikacyjnych często dostawałam ten sam komentarz: – Twój entuzjazm nas nie przekonuje. Stopniowo zaczęłam „podkręcać” poziom swojego entuzjazmu aż do poziomu, który wydawał mi się przesadzony i nienaturalny w sposób oczywisty. Dla Brytyjczyków zaś wciąż nie był wystarcza-

M

K

jący. Kiedy w końcu zaczęłam pracować dla ITV, rozmawiałam o tym z moim szefem. Długo tłumaczyłam mu, że mamy w Polsce inne standardy, że nie ekscytujemy się wszystkim aż tak bardzo na zewnątrz, co nie oznacza, że nie brak nam entuzjazmu. Tłumaczyłam, że przesadny zachwyt wszystkim wydaje mi się nieszczery, a nie chcę wypadać nieszczerze przed potencjalnym pracodawcą czy kimkolwiek innym. Mój szef wysłuchał mnie z uwagą i skwitował: – Rozumiem. Ty jednak mieszkasz w Londynie. Tu szukasz pracy. Musisz się więc stosować do miejscowych zasad gry. Racja, pomyślałam. Muszę wykrzesać z siebie więcej entuzjazmu! Niedługo potem, mój mąż rekrutował asystenta. Miał wielu dobrych kandydatów. Długo nie mógł się zdecydować. W końcu wybrał młodego Anglika, bo miał takie „entuzjastyczne” podejście do stanowiska i firmy. Ponad miesiąc szkolił go i wdrażał w zawiłości firmy. Po tym czasie nowy asystent, który na rozmowie kwalifikacyjnej był taki zachwycony perspektywą pracy dla mojego męża stwierdził, że ta praca zupełnie nie spełnia jego oczekiwań, i że od początku miał duże wątpliwości. Mąż był rozdrażniony straconym czasem. Zupełnie się tego nie spodziewał. Przecież chłopak był „taki entuzjastyczny”… Po tym epizodzie postanowiłam być jednak wierna sobie i nie rozdmuchiwać sztucznie swojego zachwytu na rozmowach kwalifikacyjnych. Z korzyścią dla wszystkich: ja nie będę odczuwać moralnego kaca, a potencjalni pracodawcy nie będą się czuli oszukani.

Z ŻYCIA WEST END-u: Shilpa Shetty pojawila się w ostatni wtorek na premierze najnowszej bollywoodzkiej produkcji –„Life in a Metro”, gdzie gra główną rolę. Hinduska gwiazda rozpoznawana jest na całym świecie, a wszystko przez ostatnią edycję brytyjskiego „Big Brothera”, gdzie doszło do konfliktów na tle rasistowskim. Wylane łzy Shilpy i antyrasistowska medialna kampania przyniosły aktorce lepsze dni i dużo rozgłosu, co widać było na premierze, która – jak każda na Leicester Square – zgromadziła tłumy gapiów. Fot. Grzegorz Ciepiel

W ZWOLNIONYM TEMPIE Tester

iedy przyjechałem do Wielkiej Brytanii, w sklepie spożywczym spędzałem godzinę. Pełzałem od półki do półki oglądając jedzenie z innych stron świata, czytając jego skład i zawarte przepisy. Sprzedawacy mieli mnie dość, kiedy ich wypytywałem o przeznaczenie i smak danego produktu. Może myśleli, że przyszedł chłop z kontroli i chce ich sprawdzić. Moi czarnoskórzy przyjaciele śmiali się ze mnie, że zawsze kupuje coś dziwnego, czego nikt nie zna. I pomimio że wyrzuciłem już dużo moich niecodziennych zakupów ze

względu na mocno niecodzienny smak, to wciąż się nie poddaję. Powiedziałem im: – Chłopaki, to nie to, że ja jestem dziwny, ja po prostu jestem odkrywcą!. Podróżując do innych krajów, chcę wchłonąć i poznać jak najwięcej, chcę skosztować smaku Azji, Afryki, Australii, Ameryki i innych części Europy. No bo jeśli jest okazja, to dlaczego nie? Nie muszę przecież przez całe życie jeść mięcha, zimnioków i kapuchy. Kupuję więc ahma drahma, cjin cjang cjong i bamba rabamba, a potem siedzę na „tronie“ przez godzinę;) Nie dość, że odkrywca, to jeszcze król, hehe. Na ulicy zachowuję się jak skaner. Stoję na przystanku i patrzę jak skonstruowana jest jego konstrukcja, wsiadam do autobusu i rejestruję jego wszystkie

elementy. Siedząc w metrze analizuję wymyślony życiorys każdej postaci, patrzę na ręce, na stopień zadbania paznokci, na sposób przycięcia włosów, na rodzaj makijażu, ubiór, minę, blizny i wszelkie znaki niewerbalne. Próbuję wejść do środka danej osoby i spojrzeć jej oczami. Idąc ulicą oglądam architekturę, rozplanowanie przestrzenne, oświetlenie, techniki reklamowe i wszelkie rozwiązania techniczne, które były mi dotąd obce. Staram się wszystko

zapamiętać i zarazem znaleźć wadę i ulepszenie. Pomimo moich eksperymentów i niezaspokojonej chęci poznania, mogę powiedzieć, że jestem szczęściarzem. Mój kolega z pracy nim nie był. Otóż eksperymentując z pożywieniem, wybrał parę puszek „ryb“, bo jakoś tak mu przyszła ochota na morskie. Pierwsza rybka zamarynowana w pieprzu okazała się być rarytasem, druga natomiast była jakaś... hmmm, słona... Tak w ogóle to nie wyglądała jak ryba, tylko jak jakieś

jej organy wewnętrzne typu skrzela, móżdżek, whatever. Kolega nie dokończył ze względu na potworne zasolenie jamy ustnej. Na puszce pisało/było napisane, że to cod, czyli dorsz, ale czemu taki jakiś dziwny? Odszukaliśmy więc w słowniku zaczenie kolejnych dwóch wyrazów, których nie rozumieliśmy, a które były w nazwie. No i jak się okazało to była sperma dorsza. Ups... Odkrywajcie świat ze słownikiem.

Marek Kremer


K

nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 11 maja 2007

REPORTAŻ 15

Teresa Bazarnik t.bazarnik@nowyczas.co.uk

ościół świętego Patryka znajduje się w środku cywilizacyjnej pustyni. Z jednej strony autostrada, z drugiej blokowiska, które nie zapewniają dachu nad głową wszystkim potrzebującym. Dla wielu kościół był ostatnią nadzieją – można było znależć tam nocleg i dostać łyżkę gorącej strawy. Proboszcz Gerry Nugent nie ograniczał swojej posługi do potrzeb duchowych. Pomagał potrzebującym, w czym wspierały go organizacje charytatywne działające z terenu parafii. Od kilku miesięcy kościół świętego Patryka w Glasgow przypomina złowrogie widmo, kryjące nie do końca wyjaśnioną tajemnicę, która wstrząsnęła lokalną społecznością. Kościół, który był nadzieją potrzebujących, stał się grobem brutalnie zamordowanej Polki, Angeliki Kluk. Do dziś przypomina grób, zamknięty, obwieszony wyschniętymi kwiatami, złożonymi przez parafian po ujawnieniu tragedii. Nic tej tragedii nie zapowiadało, przynajmniej na zewnątrz, bo jak się później okazało, życie parafii miało podwójne dno. Angelika przyjechała do Glasgow po raz pierwszy w 2005 roku. Przyjechała odwiedzić siostrę i pokochała Szkocję oraz jej mieszkańców miłością tragiczną. Słabość do krajów północnych nosiła w sobie od lat, dlatego jako kierunek studiów wybrała skandynawistykę na Uniwersytecie Gdańskim. – Angelika była skromną i pilną studentką – mówią jej znajomi w Gdańsku, gdzie studiowała. Inteligentna, znała cztery języki obce. Pozostawała zawsze na uboczu, nigdy nie była częścią grupy. Trudno w jej przypadku mówić o jakiejś przyjaźni czy studenckiej miłości. Była lubiana, ale nie angażowała się w życie towarzyskie. Miała cztery lata, kiedy jej matka rozstała się z ojcem i opuściła dom rodzinny. Wychowywał ją ojciec. To on był autorytetem, pierwszym przewodnikiem, źródłem ciepła rodzinnego i miłości. W rodzinnym Skoczowie też wspominają ją jako osobę, nieśmiałą, wycofaną. Konieczność dofinansowania studiów wpłynęłą na jej decyzję wyjazdu w czasie wakacji do Szkocji. Praca sprzątaczki nie zaspakajała jej ambicji, ala dawała szansę podreperowania studenckiego budżetu i zwiększała odkryte w trakcie pierwszego wyjazdu poczucie niezależności. Do tej pory jej starsza siostra, Aneta, nie potrafi odpowiedzieć, dlaczego Angelika postanowiła się od niej wyprowadzić. Samodzielny, bezpłatny pokój przy parafii, wydawał się dobrym i bezpiecznym rozwiązaniem. Parafia świętego Patryka nie

Tragedia Angeliki Od kilku miesięcy kościół świętego Patryka w Glasgow przypomina złowrogie widmo, kryjące nie do końca wyjaśnioną tajemnicę, która wstrząsnęła lokalną społecznością. Kościół, który był nadzieją potrzebujących, stał się grobem brutalnie zamordowanej Polki, Angeliki Kluk. Do dziś przypomina grób, zamknięty, obwieszony wyschniętymi kwiatami, złożonymi przez parafian po ujawnieniu tragedii. Morderca został osądzony.

była jednak zaciszną oazą. Jej proboszcz, 63 letni ksiądz Gerry Nugent, pomagał każdemu, kto tej pomocy potrzebował. Bezdomni, alkoholicy, prostytutki byli częstymi gośćmi księdza Nugenta, który sam, jak przyznał w czasie procesu, miał kłopoty z nałogiem alkoholowym. Czy właśnie z tego powodu rozumiał problemy innych? Jego oddanie i gościnność mogłyby być wzorem idealnej posługi pasterskiej, która nie ograniczała się do zaspakajania potrzeb duchowych parafian. Widział problemy dnia codziennego swoich wiernych i próbował im pomagać. Pochylał sie nad każdym poptrzebującym. Niestety sam także potrzebował pomocy jako człowiek uzależniony od alkoholu. Opieka, jaką roztoczył ksiądz Nugent nad Angeliką, nie była jednak tylko i wyłącznie bezinteresowną pomocą duchownego. Angelika zostałą kochanką księdza i, jak to bywa w romansach, korzystała finansowo ze związku z dużo starszym od siebie mężczyzną. Proboszcz między innymi podarował jej komputer wart 1500 funtów i udostępnił swoje karty kredytowe. Związek z księdzem nie trwał jednak długo, nie był też związkiem szczęśliwym. Kończą się wakacje 2005 roku i Angelika wraca do Polski na studia. Mimo wszystko, kiedy po roku ponownie przyjeżdża do Szkocji, wprowadza się znowu do gościnnego pokoju parafialnego. Wtedy w życiu Angeliki pojawia się inny mężczyzna, młodszy od księdza, ale również dużo starszy od niej, i również związany sakramentami, tym razem małżeńskimi. 40 letni Martin Macaskill jest właścicielem firmy taksówkarskiej (chauffeur business). Był prywatnym kierowcą zamożnej rodziny rosyjskiej, u której Angelika pracowała jako au pair. Z luźnych notatek Angeliki wynika, że znalazła w końcu swoją miłość. Jej katolickie wychowanie obudziło w niej jednak dylematy moralne, z którymi nie potrafiła sobie poradzić. „Sakrament to święta rzecz, ale czy moje uczucia się nie liczą? Dlaczego najwspanialsi mężczyźni należą już do kogoś innego?” – napisała w swoim pamiętniku. Pomimo wątpliwośc,i Angelika podtrzymuje związek z Martinem. O związku męża z młodą Polką dowiaduje się w końcu żona Martina, udziela mu jednak cichego przyzwolenia. – Tworzyliśmy „otwarty” związek małżeński – powie później Martin Macaskill. W tym samy czasie w życiu Angeliki pojawia się kolejny mężczyzna, również od niej dużo starszy. Jest nim szeryf z Aberdeen, 65 letni Kieran McLern, który postanowił nauczyć ją gry w golfa. Sześć tygodni przed śmiercią Angeliki do kościoła świętego Patryka przychodzi ostatni mężczyzna jej życia. Jest nim 60letni bezdomny Pat McLaughlin. W krótkim czasie staje się „złotą rączką” księdza. Nie trzeba już

wzywać pomocy z zewnątrz do najdrobniejszej usterki – McLaughlin naprawiał, malował, przykręcał… Pat robił wszystko, w czym chętnie pomagała mu Angelika. – Jest moim najlepszym pomocnikiem – zwykł mówił z dumą Pat. Po raz ostatni, 24 września ubiegłego roku, widziano Angelikę malującą z Patem szopkę znajdującą się na terenie parafii. – Była uśmiechnięta i flirtująca – zeznawali świadkowie. O jej zaginięciu policję powiadomił Martin Macaskill. Poszukiwania, w które zaangażowała się również żona Martina, Annie, nie naprowadziły policji na żaden ślad. Dopiero po pięciu dniach policja znalazła rozkładające się i zmaltretowane ciało Angeliki pod posadzką kościoła świętego Patryka. Młoda Polka za kilka dni miała wracać do kraju, za kilka dni rozpoczynał się bowiem rok akademicki. W Londynie policja aresztowała głównego podejrzanego, Pata McLaughlina, który tego samego dnia, kiedy zaginęła Angelika, opuścił Glasgow. Dopiero wtedy okazało się, że jego prawdziwe imię i nazwisko to Peter Tobin, który miał za sobą czternaście lat więzienia za gwałt. – Dobrze, że jesteście – powiedział policjantom w chwili aresztowania. Dowody przedstawione na procesie nie pozostawiły żadnych wątpliwości. Mordercą był Peter Tobin. Ciało dziewczyny, zgwałconej i zamordowanej uderzeniami drewnianą nogą od stołu i ciosami zadanymi nożem, ukrył pod posadzką niedaleko konfesjonału. – Nie spotkałem się z tak okrutnym morderstwem w całej mojej karierze prawniczej – mówił przed wydaniem wyroku lord Menzies. Ławnicy w ubiegły piątek jednogłośnie skazali Tobina na dożywocie. Skazujący wyrok nie jest zadośćuczynieniem, które pozwoli najbliższym i lokalnej społeczności pogodzić się z tragedią Angeliki. Angelika – mówił po procesie jej ojciec – została zamordowana dwukrotnie – w kościele i na sali sądowej.

Peter Tobin, wcześniej karany za gwałt, podejrzewany jest obecnie o popełmienie innych morderstw. Policja otwiera akta niewyjaśnionych dotąd spraw


NOWYCZAS 11 maja 2007

nowyczas.co.uk

nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 11 maja 2007

REPORTAŻ 17

16 REPORTAŻ

Ty mnie kochasz, a ja ćpam... Uzależniony musi zrozumieć, że jest dla niego miejsce w naszym świecie, pod jednym warunkiem – musi być czysty. Leczeniu musi się poddać sam. Z własnej, nieprzymuszonej woli. Do tego stopnia musimy być twardzi, że powinniśmy, a nawet czasami musimy posunąć się do ostateczności. – Do zerwania kontaktów z najbliższym otoczeniem, wyrzucenia z domu, odrzucenia przez przyjaciół itd. Jest to właśnie jeden z tych momentów, kiedy najbliżsi cierpią najbardziej.

Z

Piotr Dobroniak

redakcja@nowyczas.co.uk

takich sytuacji nie ma wyjścia. Jest to pętla, z której wyplątać się nie jest prosto. Rzekłbym nawet, że jest to niemożliwe. Historie ludzi, które zaraz opowiem, własne doświadczenia i obserwacje, skłaniają mnie do takiej właśnie pesymistycznej refleksji. Można to jedynie porównać do skończonego związku, gdzie miłość jeszcze nie wygasła. Gdzie przynajmniej jeden z partnerów pała miłością, której nie może „się pozbyć?. Wszystko w życiu porównuje do tego, co było w byłym związku. Rośnie pewnego rodzaju bluszcz, który oplata obie postaci byłych kochanków. – Jednak zawsze trzeba mieć nadzieję – mówi Paweł, specjalista do spraw uzależnień. – To jedyne, co pozostaje uzależnionym. A najbardziej potrzebna jest ona ich bliskim – dodaje. Bo uzależnionemu, z jego nałogiem jest zazwyczaj dobrze. Dlatego będę pisał o uzależnionych tylko w kontekście ich bliskich. Dzieci, rodziców, przyjaciół czy kochanków. Paweł ostrzega mnie przed pisaniem tego artykułu. – To nie jest nowy temat. Ameryki na pewno nie odkryjesz, a możesz narazić się na krytykę. – Ale czy ty nie narażasz się również na krytykę podczas terapii, które prowadzisz? – pytam. – Przecież czasem to, co robisz, może wydawać się kontrowersyjne dla zwykłego człowieka – dodaję. Paweł nie odpowiada, tylko się uśmiecha. Jakby wiedział więcej niż mówi. Tekst ten czekał trochę „w szufladzie”. Długo zastanawiałem się nad puszczeniem go do naczelnego. Przeszedł trochę korekt, dopracowań. Przeczytało go parę osób. Paweł od uzależnień, kilka osób z półświatka, nawet jeden z bohaterów –narkoman od paru lat. Chciałem, żeby ten tekst był jak najbardziej obiektywny. Chociaż jeden z dilerów, z którym rozmawiałem, powiedział mi: – Nie masz co się starać, i tak będziesz „ten niedobry”, bo w ogóle o tym piszesz. Narazisz się jednym i drugim. Bo to jest temat tabu. Bo to jest taka siatka narzucona nam przez uzależnionych. A my, nieuzależnieni, tej siatki boimy się najbardziej. To jest prawie jak fobia. Przekonałem się o tym już podczas zbierania materiału do tego artykułu. Czasem musiałem udawać, że robię zupeł-

nie, co innego, bo byłbym spalony już na wejściu i nie dostałbym istotnej informacji. Czasem wydawało mi się, że ludzie, którzy ze mną rozmawiają, odczuwają pewną ulgę. – To efekt spowiedzi – mówi Marek, franciszkanin z Legnicy. – Ludzie wyrzucają z siebie to, co ich uciska i potem czują ulgę, bo nie są już sami ze swoim cierpieniem… Bój się, a jak się nie boisz, to kuj się. Jesteś głupi narkusie. Zmuś się! Zbudź się! Spójrz, bo zaraz uśniesz. Wszyscy narkomani razem... – śpiewa na swojej nowej płycie Popek, hiphopowiec z południowej Polski. Popek kiedyś „wciągał” amfę. Nigdy się nie kłuł. Dzisiaj zastanawia się, jak mógł to robić. Kiedy rozmawiam z nim przez telefon, mówi do mnie: – Teraz już na sam zapach amfetaminy robi mi się niedobrze. Kłucie jest dla frajerów – dodaje z drwiną. Potem następuje krótki wykład na temat silnej woli, celów w życiu i determinacji, by je osiągnąć. Popkowi na razie się to udaje. – Proces stawania się uzależnionym w pierwszej fazie jest niedostrzegalny – rozwija swoją opowieść Paweł. – Gdy dostrzegamy pewne cechy w zmienionej osobowości, świadomie możemy nazwać taką osobę człowiekiem uzależnionym. Gdy zauważymy te zmiany, prawdopodobnie uzależniony znajduje się już w fazie tzw. „ronda” [w procesie uzależnienia jest to miejsce, w którym uzależniony powtarza czynność odurzania się – przyp. autora] – opowiada Paweł. – To, co powinni teraz zrobić najbliżsi – mówi marszcząc czoło – to wysłać bardzo czytelne komunikaty do uzależnionego: jesteś kimś wyjątkowym, kocham cię, zależy mi na tobie… Jest to proces negocjacji z uzależnionym. Przypominamy mu, że może na nas liczyć, że jest dla nas ważny, ale jednocześnie – kontynuuje Paweł. – Domagamy się poczynienia pewnych kroków. Uzależniony musi odczuć, że zależy nam na jego czystej świadomości. Negocjacje muszą być bardzo twarde, wręcz bezwzględne – kończy ciąg wypowiedzi. Uzależniony musi zrozumieć, że jest dla niego miejsce w naszym świecie, pod jednym warunkiem – musi być czysty. Leczeniu musi się poddać sam. Z własnej, nieprzymuszonej woli. Do tego stopnia musimy być twardzi, że powinniśmy, a nawet czasami musimy posunąć się do ostateczności. – Do zerwania kontaktów z najbliższym otoczeniem, wyrzucenia z domu, odrzuce-

nia przez przyjaciół itd. – mówi Paweł – Jest to właśnie jeden z tych momentów, kiedy to najbliżsi cierpią najbardziej – dodaje smutno. Uzależniony wtedy czuje najwyżej wściekłość i nienawiść do całego świata. Często też użala się nad sobą. To powszechne. Trzeba pamiętać, że uzależniona osoba zwykle staje się ekspertem od kłamstwa i manipulacji. Dla niego siostra, brat, matka czy kochanek to tylko jeden z mniej istotnych elementów życia. Najważniejsze jest to, często nieświadome, żeby doprowadzić się do stanu odurzenia. Po wstępnym stanie euforii, następuje – w zależności od siły narkotyku – przygnębienie i depresja czy nawet myśli samobójcze.

– Kiedyś byłem na imprezie w Londynie. Płynęliśmy statkiem, było trochę znajomych. Byłem ze swoją dziewczyną, ale w pewnym momencie jakbym stracił panowanie nad swoimi emocjami. Dziewczyna się nie liczyła, znajomy wepchnął mi do ust tabletkę, było fajnie – opowiada Maciek, uzależniony od tzw. lekkich narkotyków. – Moja dziewczyna wróciła sama do domu, ja obudziłem się u jakichś poznanych na imprezie dziewczyn w ich domu. Pierwszą myślą było to, żeby wyskoczyć przez okno. To taki stan po tabletkach – dodaje, zwieszając głowę. Nie pamięta, co się z nim działo. Trochę alkoholu, jonit i LSD doprowadziły do wybiórczej amnezji.

Piotrek ma trzydzieści lat. Jak sam mówi, jest obciążony dziedzicznie. Jego ojciec był alkoholikiem. On też ma zadatki na to, żeby pójść w ślady ojca. – Wiesz, mam jeszcze coś przed sobą. Nie jest ze mną tak źle, bo mogę zrobić, o, tak! – wylewa resztę wódki z butelki, którą przed chwilą rozpoczęliśmy – i nie czuję żalu. Nie mam tak, że gna mnie do alkoholu. Na razie nie chowam jeszcze butelek po szafach – śmieje się. Ten śmiech jest gorzki. Piotr wie, że jeden błąd i może się już nie podnieść. – Nie lubię jak ktoś pije, jara,czy wciąga amfę podczas pracy. Ja nie lubię być „na fazie” jak pracuję i tego wymagam od innych. Bo jeśli ktoś się „zfazuje”, to

ja będę musiał pracować za niego. To nie fair – kontynuuje. Inni, kiedy Piotrek protestuje i jest po prostu zły, uważają go za histeryka. Nie pozwala się dobrze bawić. – Leję na to. Wiem, co mówię i czasem podejmuję niepopularne decyzje – reaguje Piotr. Ostatnio rozstałem się ze swoim wspólnikiem. Kiedy pracowaliśmy na budowie, ten się „zwieszał” po spaleniu marihuany. Robota nie szła. Coraz częściej wolał zostawać na budowie, nie jeździł po materiał. Siedział, a roboty nie było widać. Potem zaczął oskarżać mnie o to, że kradnę mu pieniądze z naszego zarobku. Coś mnie tknęło. Rozstałem się z nim. Wiem, że zrobiłem dobrze. Przykre jest tylko to, że to był mój kumpel, który teraz mnie nienawidzi – kończy rozmowę i wraca do swoich zajęć. Szymon opowiada mi inną historię. – Niech mi nikt nie mówi, że marihuana nie uzależnia. Sam wymyślam takie historyjki, że to uzależnienie psychiczne – nie fizyczne, że trzeba się tylko czymś zająć i można rzucić. Oszukujemy sami siebie i innych – śmieje się sam do siebie. – Jakiś tydzień temu, postanowiłem sobie zrobić z kumplem detox. Postanowiliśmy, że nie będziemy jarać. Dwie pierwsze noce były straszne. Siedzieliśmy w salonie i nie mogliśmy zmrużyć oka. Prawie wpadałem w szał – zawiesza głos. – Jaram i będę jarał, bo czuję się po tym dobrze. Nie chcę kontynuować tego tematu – odwraca się i odchodzi. Marihuana jest bramą do uzależnienia. Zmienia twój stan świadomości. Gdy organizm się przyzwyczai, przyswaja sobie THC jak witaminy, przestaje nam się kręcić w głowie. Oczywiście wszystko zależy od organizmu. Z czasem palenie staje się czymś normalnym. Szuka się czegoś mocniejszego. Rzadko, ale się zdarza, że ludzie sięgają od razu po crack. Ironią w tym wszystkim jest to, że najbardziej stanem uzależnionych, przejmują się osoby postronne, które w jakiś sposób znają uzależnionych. Jeśli nie współuczestniczą razem z nimi w korzystaniu z używek, to mają problem, z którym nie mogą sobie poradzić i rzadko ktoś chce im pomóc. – Fakt pozostanie faktem. Samo zażywanie mało mnie obchodzi, ale stan, w jakim potem znajduje się mój chłopak doprowadza mnie do płaczu – mówi 24-letnia Matylda, której chłopak nadużywa marihuany, czasem sięga po inne lekkie narkotyki. – Jest już w takim stanie, że ubiera się jak lump. Zapomina o tym, że się ze mną umówił, spóźnia się albo nie potrafi się zorganizować i śpi cały dzień. Problem Matyldy polega na tym, że jest zakochana po uszy. Najlepszym rozwiązaniem byłoby zerwanie z chłopakiem. Tak mówią specjaliści. Ale rzeczywistość trochę to weryfikuje. Uczucia biorą górę. Brnie dalej w ślepą uliczkę, tłumacząc siebie i jego. W podobnej sytuacji jest Aśka. Tylko ona nie chce wiedzieć, co robi jej chłopak. Udaje, że nie wie. Bo sprawę z tego zdaje sobie doskonale. – Mamy dobry seks. Uwielbiam go. Nie chce sobie burzyć jego wizerunku. Jak się spotykamy, jest kochający. To mi wystarczy – mówi nieskrępo-

wanie. – Jest głupia – kręci z politowaniem głową jej koleżanka Kaśka. – Mojego też kochałam. Wiedziałam, ze bierze kokainę, ale udawałam, że nic nie widzę. Przynosił pieniądze, był dobry w domu. To prawda, od jakiegoś czasu stawał się bardzo nerwowy, ale tłumaczyłam to sobie tak, że to ja coś robię źle – na chwilę milknie, żeby dokończyć. – Dopiero jak kiedyś wrócił „na haju” i dostałam od niego lewym sierpowym… Zbyt późno do mnie dotarło, że już nigdy nie będzie tak jak kiedyś. Nigdy go takiego nie znałam. Zawsze był czuły, kochający, roztaczał wokół siebie aurę, na którą po prostu leciałam... – próbuje ukryć łzy. Paweł komentuje to w ten sposób: – Uzależnienie jest procesem skomplikowanym. Działa jak wirus. Potrafi zarazić całe otoczenie. Nie zrozum mnie źle. Jeśli ty bierzesz, to nie znaczy, że będą brali twoi bliscy. Mam na myśli współuzależnionych. Po wciągnięciu kreski amfy występują określone odruchy, po dłuższym zażywaniu skóra staje się papierowa, ma się światłowstręt, dłonie są ciągle zimne i wilgotne, no i charakterystyczne pociąganie nosem. Trudno tego nie zauważyć, mieszkając z takim człowiekiem pod jednym dachem. Proces współuzależnionego polega właśnie na tym, że on tego nie widzi. Tworzy różne argumenty usprawiedliwiające postępowanie biorącego. Kiedyś żona uzależnionego od kokainy chłopaka powiedziała, że przymykała na to oko. Tak ciężko pracował w tej agencji reklamowej. Tłumaczył mi, że to go odstresowuje. Brał tylko w sobotę. Myślałam, że jedni piją, inni biorą kokę. Działa tak samo. Otóż nie! To jest kolejny problem. Uzależnieni tworzą wokół siebie mit. Stwarzają historie, żeby przed samym sobą wytłumaczyć swoje irracjonalne czasem zachowania. Dla postronnych to są tylko opowiastki „na odczepkę”, żeby ktoś nie zawracał im głowy. Te historie są ważne dla nich samych. Czują się wtedy lepiej, bo mają przeczucie, że coś zawalili, a przecież cały czas się starają. Muszą podnieść w jakiś sposób swoje morale. Jeśli uda im się kogoś zmamić, czują ulgę i mogą żyć dalej swoim życiem. Heh. Ten artykuł nie jest peanem na cześć życia w abstynencji. Starałem się jak najmniej komentować, a wkładać jak najwięcej myśli ludzi, z którymi się spotkałem. Żeby było jasne. Autor tego tekstu nie jest przeciwny... Wszystko dla ludzi, ale z umiarem. Kiedy zbierałem materiał , spotykałem się z narkomanami, którzy wstrzykiwali sobie narkotyk w żyłę. Którzy wciągali biały proszek, a on przyklejał się do krwi w ich dziurkach w nosie. Jeden z nich kiedyś powiedział do mnie: – Powinieneś spróbować, jest bosko. W tym samym czasie próbował zatamować palcem krew, która wypływała mu spod igły. – Mój ojciec przekręciłby się w grobie, gdyby teraz mnie zobaczył – zdążył powiedzieć zanim odleciał w zupełnie inny świat…

Imiona niektórych osób zostały zmienione na ich wyraźne życzenie.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 11 maja 2007

18 KULTURA

Krauze w Shandy Hall Andrzeja Krauzego jako rysownika nie trzeba czytelnikom „Nowego Czasu” przedstawiać; jego rysunki ukazują się co tydzień od momentu powstania gazety. Występuje tu jednak, tak jak w „Guardianie” i „Rzeczpospolitej”, w roli rysującego komentatora politycznego. Nie jest to jedyny genre, jaki ten znakomity artysta uprawia.

N

Feliks Warszawski redakcja@nowyczas.co.uk

a skraju malowniczej wioski Coxwold, w północnym hrabstwie York, stoi niewielki dom o nazwie Shandy Hall. Jest to niegdysiejsze domostwo niezwykłego proboszcza z Yorku, Laurentego Sterne’a, który żył i pracował w tym domu od 1760 roku aż do swej śmierci w 1768. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że Sterne zasłynął jako autor dwóch wybitnych powieści („Tristram Shandy” i niedokończonej „Podróż sentymentalna”), uważanych do dziś jako dzieła dające początek współczesnej powieści i będące literackim pomostem pomiędzy XVIII i XX wiekiem. Ich oryginalność, dowcip i ekscentryczne meandry narracyjne przyniosły ich autorowi rozgłos jeszcze za życia, jak również jego kazania, których kolejne wydania ukazujące się drukiem w dużych nakładach były natychmiast rozchwytywane. Niezwykłe wyczucie absurdu i ironiczne spojrzenie na ludzką egzystencję sprawiają, że to arcydzieło angielskiej literatury należy do tej samej rodziny co twórczość Andrzeja Krauzego, którego prace pokazywane są od 6 maja w galerii Shandy Hall. Andrzeja Krauzego jako rysownika nie trzeba czytelnikom „Nowego Czasu” specjalnie przedstawiać; jego rysunki ukazują się co tydzień od momentu powstania gazety. Występuje tu jednak, tak jak w „Guardianie” i „Rzeczpospolitej”, w roli rysującego komentatora politycznego. Nie jest to jedyny genre, jaki ten znakomity artysta uprawia. Wystawa, która została właśnie otwarta w Yorkshire, pokazuje taki właśnie, mniej znany szerokiej publiczności, aspekt twórczości Krauzego. Wystawę można niejako podzielić na dwie części, gdyż ze 105 rysunków, 49 to ilustracje do książki Stuarta Kelly'ego „Księga zagubionych książek” („The Book of Lost Books”), i choć niewielkie w formacie i mające charakter przerywników raczej aniżeli ilustracji, to ważne są na wystawie o tyle, że te niewielkie rysunki, a szczególnie jeden z nich, dotyczący „Sentymentalnej podroży” Sterne'a właśnie, na tyle przykuły

uwagę i zachwyciły kuratora Shandy Hall, Patricka Wildgusta, że ten zaproponował Krauzemu zrobienie czegoś razem. Ale powróćmy do samej wystawy. Rysunki pochodzą w większości z ostatnich dwóch lat i są wynikiem, czy może wyrazem wrażeń, przeżyć, przemyśleń i całej tej sfery wizualnego odczuwania świata, która nie łączy się z tym „chlebem codziennym” Krauzego: polityką w dosłownym i szerokim tego słowa znaczeniu. Nie znaczy to, żeby Krauze daleko odszedł od metafory, gdyż literackie myślenie jest integralną częścią intelektualnej wrażliwości tego artysty, i nawet w tych rysunkach, gdzie dominuje aspekt estetyczny, nie cichnie jak gdyby szeptany komentarz do kondycji ludzkiej człowieka jako istoty społecznej – uwikłanego w swe własne absurdy, zależnego, często boleśnie samotnego i bezradnego w obliczu swego losu, ale jak mrówka mozolnie dźwigającego swój ciężar, swoje zadanie, swój los. Zaiste wiele w nich melancholii, żartu przez łzy, cierpkiego uśmiechu i zadumania. Rysowane czarną delikatną kreską, ręka Krauzego zda się mozolnie towarzyszyć nam wszystkim, aby uchwycić co dla nas wspólne, uniwersalnie dostępne i uniwersalnie nieuniknione. Jest tu więc poruszający „Taniec ze śmiercią” – seria figur tanecznych, gdzie człowiek musi swój taniec wykonać do końca – bo jakże inaczej! Jest człowiek zrobiony niejako z półek z książkami, jest Księżyc-dyrygent, samotny na plaży porusza łagodnie batutą w rytm szumu morskich fal w cichą, gwieździstą noc. Jest pokaz mody dla zniewolonych – na rysunku są to ptaki paradujące w klatkach różnego kroju, lecz nie o ptaki przecież tu chodzi! Jest i różowa dama o bujnych kształtach, dominująca obficie nad cienkim piórem, które ją wykreowało, jest i bajkowy pejzaż z chmurą, z której wyłania się sroga twarz, a zgięty wpół człowiek-pióro musi się wyspowiadać ze swych poczynań na tym ziemskim padole. Jest śliczny rysunek, jak z bajki dla dzieci, na którym kot tęskni do ryby uczepionej księżyca, są twarze-maski jak półbogowie, w pustym pejzażu, ze wzrokiem utkwionym ni to we wszystkie strony świata, a tak naprawdę zwróconym do wewnątrz, donikąd. Jest tez rodzina, rysunek monumentalny, gdzie wszystko zda się zakrojone na gigantyczny obraz, choć nie odbiega

formatem od innych. Na nim ocjecklown pokazuje matce-dziewczynie ich wspólne pisklę, małego grubego ptaszka w czapeczce, ale ten kot, który stoi za plecami ojca źle wróży losom tej prostej rodziny. Są ręce latające o skrzydłach motyli, odwołujące się do „Labiryntu”, przełomowego filmu Jana Lenicy, ale też do równie przełomowej „Żółtej łodzi podwodnej”. Ten wyjątkowo piękny rysunek łączy w sobie lekkość i żartobliwość, a także niepokój obu tych filmów, i wnosi jeszcze coś swoistego, jakieś spojrzenie z oddalenia, jakiś podmuch niepewności co do naszego własnego uniwersum i miejsca w nim widza. Jest też niezwykły rysunek do opowiadania Italo Calvino pod tytułem „Niewidoczne miasta”. Z rysunku tego, jak senne marzenie, tchnie spokój, misterium unosi się jak duch, uśmiech Gioccondy błąka się na twarzy śpiącego i trudno doprawdy nie poddać się poetycznemu nastrojowi tego obrazu. Jest wreszcie scena z nowojorskiej ulicy, na której kot-małolat pędzi na desce, a za nim ojciec-pies, surowy, groźny nawet, ale nie o morderczych zamiarach, a młody kot o wdzięcznych ruchach już czuje swoją silę, pędzi na podbój świata, nieustraszony i już nie do pochwycenia. Jest to rysunek o niezwykłej sile wyrazu, bo postać młokosa ma poruszający, indywidualny i ludzki wyraz, „oddaje głębię charakteru portretowanej osoby” – tak pisze się o mistrzach portretu i to określenie natrętnie pcha się pod pióro piszącemu te słowa. Niezwykłość rysunków Krauzego polega na jego syntetycznym spojrzeniu, i ten rodzaj przekazu bliższy jest literaturze, aniżeli sztukom wizualnym. Jest to rzadka cecha pośród rysowników, widoczna może jedynie u Goyi, wielkiego artysty hiszpańskiego, malarza, którego „Kaprysy” nie mają sobie równych do dziś. Wystawa w Yorkshire, której pomysł wyszedł od związku twórczości Krauzego z literaturą właśnie, jest swoistą narracją literacką, i zrealizowana w kontekście muzeum literatury jest wyjątkowo ponętnym kąskiem dla literacko wrażliwych widzów. Delikatne rysunki czarnym tuszem zostały oprawione przez kuratora i organizatora wystawy w piękne złote ramy, w jakie normalnie oprawia się malarstwo minionych wieków, i to niespodziewane zderzenie daje niezwykle korzystny efekt, nie nobilituje, ale unaocznia ogromne walory estetyczne tych pozornie skromnych rysunków. Wystawa wywołała ogromne zainteresowanie, na wernisażu spotkało się wiele osób ze świata akademickiego i kultury z całego niemal hrabstwa. Patrick Wildgust jest niezwykle miłym, energicznym i gościnnym człowiekiem. Oprócz wystawy Andrzeja Krauzego, do obejrzenia jest jeszcze dawne domostwo Sterne'a i pięknie utrzymany ogród. Godne największego polecenia.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 11 maja 2007

KULTURA 19

DO WYGRANIA! D L A C Z YT E L N I K Ó W „ N O W EG O C Z A SU ” P O L SK A K S I ¢G A R N I A F O NT UF UN DO W A ¸ A CZ T E RY KSIÑ˚KI. Wystarczy wys ∏aç SMS na n u m e r 8 7 0 7 0 w f o rm a c i e : N C (s pacja) KSIAZKA + dane adres ow e. (K o s z t S M S £ 1 . 5 0 + s t a n d a r d o w a stawka operatora). N a z g∏oszenia czekamy do czw artku 17 maja

ksià˝ki

naCZASIE

do nabycia w Polskiej Ksi´garni FONT www.polskaksi´garnia.co.uk Tash Aw FAKTORIA JEDWABIU Tash Aw jest 33-letnim pisarzem z Malezji, mieszka i pisze w Anglii. „Faktoria jedwabiu” jest jego pierwszą powieścią już przez Brytyjczyków uhonorowaną nagrodą za debiut. „Faktoria jedwabiu” to historia Johnny'ego Lima, kupca tekstylnego, drobnego oszusta i wynalazcy Cudownej Maszyny do Grogu oraz jego małżeństwa z piękną Snow Soong. Powieść ta, to właściwie trzy opowieści o latach poprzedzających wybuch II wojny światowej i czas inwazji japońskiej na Malaje. Inna Azja, niż ta, którą znamy z prozy Josepha Conrada czy Anthony’ego Burgessa. Joanna Chmielewska ZAPALNICZKA Zapalniczka to najnowsza powieść Joanny Chmielewskiej. Tytułowy przedmiot pojawia się w fabule już od pierwszego słowa i towarzyszy nam do końca. Niby nic dziwnego, bo tytuł na to wskazuje wszak sam. I oczywiście nic bardziej mylnego, bo zapalniczka jest tylko i wyłącznie pretekstem do przeprowadzenia szybkiej i przewrotnej akcji, co jak zwykle, Chmielewskiej wychodzi znakomicie. Akcja zaczyna się tajemniczym zaginięciem ze stołu Joanny przedmiotu, który dla niej samej okazuje się bardzo cenny. Ze względu na to, że w jej domu przeprowadzany jest remont, podejrzanych jest całe mnóstwo. Każdy oczywiście jest niewinny i każdy chce swoją niewinność udowodnić. Doprowadza to do komedii pomyłek i rozwija kryminalne wątki, które Joanna Chmielewska prowadzi doskonale przez całą powieść. Zakończenie tak zaskakujące, jak zwroty akcji. To wszystko składa się na to, że książkę czyta się „jednym tchem” i z całkowitą przyjemnością. Polecam.

S

Kobieta i mężczyźni w oczach Gretkowskiej

T

Elżbieta Sobolewska e.sobolewska@nowyczas.co.uk

a baba za każdym razem przedstawia facetów jako kretynów, debili i drani, a kobiety nawet jak zdradzają, to są idealne i dają z siebie wszystko, musząc żyć z takimi podludźmi jak faceci” – tak brzmi jeden z internetowych komentarzy ostatniej książki Gretkowskiej. Zacytowałam go, ponieważ stanowi stereotypowy ogląd jej twórczości, który dalej rozwija się na ogół w kierunku krytyki bujnego erotyzmu, stale obecnego na stronach jej fabuł czy para-pamiętników. Nie byłam nigdy wielką miłośniczką prozy Gretkowskiej, ale z całym przekonaniem mogę stwierdzić, że autorka się rozwija. Jest w niej coraz więcej spokoju, dystansu, który dobroczynnie wpływa na jej twórczość. W skrócie, coraz więcej treści, coraz mniej formy, która może zaciekawić, ale jest ulotna. Wzbudza zachwyt lub oburzenie, ale nie pozostawia śladu w pamięci. A dobra literatura tym się odznacza, że nawet jeśli nie pamiętamy po latach szczegółów fabuły, to pozostają odczucia, skojarzenia, nastrój i klimat opowieści. „Kobieta i mężczyźni” to rzecz rozgrywająca się w środowisku ludzi dość zamożnych, którzy na pewno nie mają problemu, jak początek miesiąca związać z jego końcem. Dlatego borykają się z kłopotami, na które zamożni mają czas. Klara leczy ludzi akupunkturą, jeździ do Chin, ma romans z beztroskim, romantycznym biznesmenem. Jej mąż to architekt, ma depresję, bo nie udało mu się sprzedać ludziom swojego marzenia, ekologicznych, lekkich domów. Joanna, prawniczka utknęła w domu z trójką dzieci, porzuca ją mąż – dziennikarz katolickiej telewizji, ale staje na własnych nogach i otwiera cukiernię, odnosi sukces. Książka Gretkowskiej to pozycja dla czytelnika, który albo doskonale rozumie rozterki dość zamożnych, bo sam nim jest, albo ma dystans do przedstawionych problemów i ocenia rzecz z punktu widzenia siły przekazu, lekkości języka, trafności spostrzeżeń. Trzy czwarte społeczeństwa, dylematami osób przedstawionych raczej się nie przejmie, bo z czym do ludzi, w głowach im się z nudy i dobrobytu przewraca. Zresztą nie zawsze chodzi przecież o identyfi-

Między sztukami

towarzyszenie Aparts-Art powstało całkiem niedawno i nawet nieźle sobie poczyna z działaniami skierowanymi do twórców. Jej założyciel i prowadzący, Marek Kaźmierski, myśli jednak nie tylko o Polakach mieszkających na Wyspie. Zamierza wprowadzić bardziej otwartą formułę, mając na myśli inne nacje, w których

łonie znaleźć można twórcze osoby. Wiadomo, że Londyn to wielki tygiel kultury i pod względem twórczym może zapładniać. Ale nie zawsze twórcom przybyłym do Londynu sprzyja koniunktura, a sytuacja życiowa wielu z nich zmusza do ciężkiej pracy fizycznej i nie pozwala się skoncentrować na działaniach artystycznych. To właśnie im, z zamierzenia, wychodzi naprzeciw

kację, w tym przypadku raczej o środowiskowy portret. Dość jednak płytki, ślizgający się po powierzchni problemu, jakim mógłby być moralny i duchowy stan dość zamożnego pokolenia około 40-letnich Polaków. Dobrze napisana, dobrze się czytająca powieść, która daje podstawy przypuszczać, że kolejna będzie lepsza, głębsza. A Kobiety? Rzeczywiście, lepiej sobie tutaj radzą, jedna zdradza, ale wraca, drugiej byle były mąż nie zmusi do poniżenia i bezradności. To chyba dobrze, nie? Książka dostępna w księgarni internetowej FONT (www.polskaksiegarnia.co.uk)

inicjatywa stowarzyszenia Apart Arts. Jednym z projektów jest założona w kwietniu strona poświęcona sztuce kreowanej przez Polaków żyjących w Wielkiej Brytanii, Mowa tu o www.art-dom, gdzie znajduje się dosyć miejsca, by każdy twórca mógł zaprezentować coś swojego, bez ograniczeń rodzjowych: bowiem Apart Arts zajmuje się literaturą, plastyką, filmem, mediami, teatrem i muzyką. Ambicją autorów strony jest stworzenie forum dla wszelkiego rodzaju twórczości tworzonej tutaj, znajduje się na niej również kalendarz imprez. Obecnie głównym medium działań stowarzyszenia jest

właśnie internet. Stowarzyszenie współorganizuje 18 maja bieżącego roku wystawę polskich plastyków w "The Titchy Gallery", pt. "Imaginery world". Apart Arts zamierza również doprowadzić do skutku happening grupy artystycznej "Kalamarsada", która zamierza "coś" zrobić na Lower Marsch Street od paru miesięcy. I kiedy to "coś" przestanie być tajemnicą? I właśnie wypada zaprosić wszystkich miłośników sztuki na piątek 18 maja, o godz. 20.00 do The Titchy Gallery, 64 Titchfield Street, W1W 7QH. (rr)


NOWYCZAS 11 maja 2007

nowyczas.co.uk

20 KULTURA

W

GRZEGORZ CIEPIEL/NowyCzas

GRZEGORZ CIEPIEL/NowyCzas

Jeśli jest nowe pokolenie, to jaki jest jego hymn? Piotr Dobroniak

redakcja@nowyczas.co.uk

Łona

A dokąd to? Jechałem wśród innych jak każdy inny Taki w ten dzień Autobusem o kolorystyce prostej Jeno biel i czerwień Stary Ikarus z długoletnią historią Z oknami, w których brak szyb ktoś zamaskował folią Miejsc 69, pasażerów 312 Doprawdy nie wiem jakim cudem taki tłum wlazł tu Ja-grzecznie w środku tej zbieraniny chorej Stałem i kurczowo trzymałem się za poręcz Przez okno było widać Choć brud widok nieco przyćmił 10 innych autobusów o podobnej kondycji Choć nadwozia w innych kolorach, To na tych bezdrożach koła Skrzętnie, toczyły się wszystkim w równym tempie A co gorsza – można głową w mur bić Ale to równe tempo było tempem żółwim Pasażerów wkurwił najwidoczniej taki pośpiech Bo najodważniejszy z nich Do kierowcy podszedł i rzekł Panie, pasażerowie chcą wiedzieć Co jest grane, że tak powolutku pan jedziesz? Wiesz pan, ja jeszcze po dobroci Ale zaraz będzie tu Ogniem i Mieczem Więc co się pan tak strasznie wleczesz? Kierowca nie spodziewał się takich odwiedzin Lecz po dłuższym milczeniu, raczył udzielić odpowiedzi Którą przytoczę w drugiej zwrotce bo przedtem Cały autobus śpiewał refren Nie pamięta nikt dokąd Ale pasażerów ogół Chciałby żeby szybciej jechał ten autobus choć Żeby zwolnić niektórzy mają pokusę a Wszyscy jedziemy tym samym autobusem Panie pasażer, wiem że osiągi mamy mało ambitne Ale ja tym rzęchem tu więcej nie wytnę Pytający posmutniał, lecz ożywił się kierowca Ale, ale, słuchaj tu panie kochany – jest opcja Po pokonaniu kilometrów paru Jest parking a tam 15 zajebistych autokarów Wszystko na niebiesko w białe gwiazdki Ale gdzie ta opcja? Jak to gdzie – dołączymy do tej 15 Oni tam mają warsztat pełen sprzętów wszelkich Przejrzą silnik, naprawią hamulce, wymienią uszczelki Panie pasażer idź pan innym to powiedzieć, Że wymienią szyby i zrobią renowację siedzeń Idź po ludzi i stała się piękna rzecz tu bo Propozycję napraw poparła większość lecz Wśród ogólnej aprobaty uwagę moją przykuł Jęk wydawany przez kolektyw sceptyków Najpierw cicho, a później coraz głośniej Żeby potem przerodzić się w zorganizowany protest Oo, z tymi siedzeniami toś pan za daleko zaszedł Co z tego że są brudne Ważne że są nasze To jest nasz silnik i to są nasze koła Jechać szybciej? – tak ale nie na obcych podzespołach I rozgorzał spór między gotowymi do współpracy A tymi którzy wolą suwerennie się ślimaczyć i Kłócą się zamiast iść ku porozumieniom A tu naprawdę najwyższy czas na remont Nie pamięta nikt dokąd Ale pasażerów ogół Chciałby żeby szybciej jechał ten autobus choć Żeby zwolnić niektórzy mają pokusę a Wszyscy jedziemy tym samym autobusem Łona

ubiegły piątek byłem na koncercie w Rythm Factory. XSidemusic, reprezentowany przez Daniela Małoszyca, zorganizował luźną imprezę: Łona, Fisz i jakaś angielska kapela hiphopowa, której nazwy nie pamiętam... Właśnie. Niby nic wielkiego. Ale właśnie przez tę „angielską kapelę”, zostałem zmuszony do pewnej refleksji. Zacząłem się zastanawiać, czy nasze pokolenie ma jakiś hymn? I właściwie nic mi do głowy nie przyszło. – To straszne! – pomyślałem początkowo. Ale potem stwierdziłem, że nie tylko jest to niestraszne, ale nawet korzystne dla nas. Teraz pewnie starsi zadmą resztką sił w trąby: – Jak to korzystne? Przecież my walczyliśmy o lepszą dla was Polskę! A wy teraz tak? – że niby bez sensu? Niestety, większość takich wypowiedzi pozbawionych jest sensu. A przynajmniej są niezrozumiałe dla nas, tego trochę młodszego pokolenia. Bo niektórzy z nas starają się żyć bardziej otwarcie. Bez zbędnej martyrologii, korzystając z multikulturowości, jaką dają nam wyjazdy za granicę, a właściwie brak granic w Unii. Jeśli dla kogoś rozszerzenie Unii jest zagrożeniem, to dla nas, młodych – szansą. Jeśli ktoś nie chce rozszerzenia Unii, to tylko dlatego, że mógłby wtedy nas spróbować zamknąć. Jeśli ktoś nie ma argumentu, żeby nas zatrzymać, właśnie do tego będzie próbował doprowadzić. Dlatego próbuje nam się grać na emocjach i uczuciach. Powątpiewając w nasz patriotyzm i poddając w wątpliwość nasze przywiązanie do kraju. Przepraszam Szanowne Starsze Grono, jestem patriotą poza krajem. Tak też można. I nie boli. W piątek wystąpiło kilka osób. Dwie formacje i jeden solista, tym razem nie śpiewał, a grał sety dj’skie. Dlaczego podczas tej imprezy naszły mnie takie refleksje? Powodów było kilka. Bowiem to, co zaobserwowałem w czasie koncertu, było inne od tego, co widziałem wcześniej. Łona, to facet, którego teksty są po prostu „zaangażowane”. Przeczytajcie tekst w ramce obok. Niezłe? A jak się doda muzykę, to już po prostu rewelacja. O czym? Oczywiście o wstąpieniu do Unii Europejskiej. To jest taka metafora, która jest niejako odzwierciedleniem zachowania naszego pokolenia. Bo to pokolenie stoi z boku pewnych zachowań i obserwuje. I tak to wygląda. Jeśli nie rozumiecie tego tekstu, będziecie mieli problemy z tym, żeby zrozumieć kolejne pokolenie. Jeśli chodzi o koncert to najpierw usłyszałem od organizatorów, że nie „mają ciśnienia”. Ma być dobry koncert i tyle. Potem moja redakcyjna koleżanka zameldowała mi, że przyszli tu jacyś dziwni Polacy. – Wiedzą, jak się zachować i podrywają dziewczyny zupełnie przyjemnie. Zupełnie nie jak nieokrzesani młodzi Polacy. – Mówiła z rumieńcami na twarzy. – Bo tutaj przyszła trochę inna publiczność – próbowałem być mądry. Więc i standardy są jakby inne – dodałem z uśmiechem. No i właśnie. Gdzie jest w tym wszystkim hymn pokolenia? Bo jeśli przyszli na ten koncert ludzie, którzy starają się być bardziej „zaangażowani” od reszty swoich rówieśników, to i może pokuszą się na jakiś hymn. No, ale na jaki? Czy on istnieje? A może z nowym czasem przyszła rów-

Łona nież nowa definicja „hymnu pokoleniowego”? Bo jeśli hymnem miałyby być słowa „nie ufajcie Jarząbkowi” – to byłaby to ironia historii, albo nawet pewnych czasów. Z resztą – jak się okazało – następnym zdziwieniem było to, że nie wszyscy wiedzą, kto to był Jarząbek. A jeśli dodać również to, że takie osoby występują częściej niż dwie na jeden metr kwadratowy, to można się pokusić o tezę, że brałem udział w serii zjawisk dziwnych i osobliwych. Jakie może nasuwać się skojarzenie, kiedy wchodzę do pubu jakiś czas temu, a w środku grupa „pięknych trzydziestoletnich” śpiewa słowa piosenki „przez łąki, przez pola, pędzi fasola…”, bawiąc się przy tym w najlepsze. To jeszcze nic. Następne w repertuarze były: „Okienko Pankracego” i „Różowe słonie”. Czy młode pokolenie właśnie takimi wartościami żyje? Bez stresu? Ciągła zabawa? Hm. Czy nie trzeba by przedefiniować pojęcie „hymn pokoleniowy”? Powtórzę raz jeszcze... Na koncercie, jako suport gra angielska grupa hiphopowa. Niezłe rymy, bity. I niespodzianka. Producentem bitów do całej płyty Anglików jest pochodzący z Łodzi O.S.T.R.’y. Jeden z czołówki polskich raperów. Podczas ich występu, cała sala bawi się w najlepsze. A przeważają Polacy. Kiedy na scenę wychodzi Łona, tłum szaleje dalej i bawi się setnie. Mało tego, ktoś z sali, wiedząc, że wszystkiemu przygląda się Fisz, który ma zaraz wystąpić jako dj i rozkręcać imprezę dalej, krzyczy: – Niebie-

ska sukienka – domagając się, aby Łona zaśpiewał właśnie teraz ten utwór. Jest to bardzo złożony żart. Po pierwsze w repertuarze Łony nie ma takiego utworu. Po drugie jest podobny („Czerwona sukienka”) w repertuarze nie śpiewającego dzisiaj Fisza. A sama „Niebieska sukienka” to tytuł piosenki z repertuaru popowego zespoliku „Łzy”. Podtekst żartu nasuwa się sam. A publika dalej setnie się bawi. Czy hymnem pokoleniowym jest właśnie pewnego rodzaju współpraca międzynarodowa najmłodszego pokolenia? Wyobraźcie sobie. Subkultura wyśmiewana często i traktowana jako przedpokój światka przestępczego, jest największym ambasadorem Polski na świecie. Przykłady? Proszę bardzo. Sokół z WWO nagrywa płytę na Kubie z Kubańczykami. Słowa i bity. Wcześniej były utwory z Francuzami, Słowakami i Czechami. I wspólne wspieranie projektów. Jędker z WWO od jakiegoś czasu pracuje w Londynie. Efektem są dwa albumy solowe (Jędkera i Popka) i współpraca z Hi-Jackiem, muzułmaninem z Manchesteru, Australijczykiem, Słowakami i.... produkcja bitów do dwóch utworów dla gościa z Jugosławii. DJ Feel-X pracuje w Londynie i uświetnia najlepsze imprezy na Wyspach, współpracując z najlepszymi w temacie. I można by tak jeszcze trochę wymieniać... Fisz zagrał świetnie. Znów połączył podskakującą młodzież z różnych krajów i kultur. No i gdzie jest ten „hymn”?


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 11 maja 2007

CZAS NIERUCHOMOŚCI 21

Kupować, czy nie? Waldemear Rompca redakcja@nowyczas.co.uk

Boom na rynku nieruchomości trwa. Wystarczy przejrzeć pierwszą z brzegu gazetę, rzucić okiem na program w telewizji: wszędzie głośno o rynku nieruchomości. Kupować więc, czy nie?

W

Polsce takiego problemu nie było. Mieszkaliśmy albo u rodziców, albo mieliśmy szczęście należeć do spółdzielni mieszkaniowej. Innymi słowy, wychodziło tanio. Mało kto z nas odważył się na wynajmowanie mieszkania, bo ceny wynajmu w Polsce od lat są już dość wysokie i nie każdego na to stać. Przyjeżdżając do Londynu często nie zdajemy sobie sprawy z tego, ile wynajmowanie mieszkania tutaj kosztuje i jak trudno na tutejszym rynku znaleźć coś za przyzwoitą cenę, co jednocześnie odpowiada naszym oczekiwaniom. Wielu z nas mieszka więc w kilka lub nawet kilkanaście osób w jednym mieszkaniu i to tylko dlatego, że tak jest po prostu taniej. Pobieżne przejrzenie ofert w „Loot” czy w internecie szybko pozbywa nas złudzeń co do własnego kąta, w którym nikt nie będzie okupował łazienki dokładnie w tym samym czasie, kiedy nas przygoni tam nagła potrzeba. Skoro z wynajmowaniem mieszkań jest tak źle, to po co w ogóle zaprzątać sobie głowę kupowaniem? Ledwo udaje się nam płacić czynsz za wynajem, a co dopiero spłacać raty z pewnością i tak drogiego kredytu? Otóż niekoniecznie. Może się bowiem okazać, ze zakup wymarzonego własnego kąta jest przedsięwzięciem kosztownym, ale w dłuższej perspektywie również dochodowym. Robert mieszka w Londynie od piętnastu lat. Nie narzeka. Ma dość dobrą posadę w banku, która pozwala nie tylko na spokojne życie od pierwszego do pierwszego, ale również wakacje od czasu do czasu. Swoje pierwsze mieszkanie kupił w połowie lat dziewięćdziesiątych. Miał dziewczynę, był zakochany po uszy i postanowił, że czas się usamodzielnić i przestać wynajmować. – Szukaliśmy własnego kąta przez prawie pół roku. Nie było tak łatwo jak teraz, kiedy mieszkań na rynku jest pełno – wspomina. Gdy już prawie stracili nadzieję na znalezienie czegoś odpowiedniego, przypadkiem trafili na ofertę małego biura nieruchomości w południowym Londynie. Miało to być ich ostatnie podejście. I udało się. Trzy miesiące później wprowadzili się do własnego, trzypokojowego mieszkania w małym, wiktoriańskim domku z dziedzińcem przerobionym na piękny ogród. – Podobała nam się okolica, porozmawialiśmy z ludźmi, którzy już tam mieszkali i zaskoczyło nas, że prawie wszyscy są w naszym wieku. Poczuliśmy się dobrze i kupiliśmy za straszną wówczas cenę siedemdziesięciu pięciu tysięcy funtów. Robert uważa, że był to bardzo dobry wybór. Mieszkanie co prawda wymagało małego remontu, ale nie były to aż tak poważne kwoty, na które nie mogliby sobie pozwolić. Życie Roberta jednak nie rozpieszczało. Po kilku latach mieszkania razem okazało się, że ze związku nic nie będzie, że jego partnerka bar-

dziej pochłonięta jest robieniem międzynarodowej kariery niż rodzinnym życiem, do którego on dążył. – Łączyło nas już coraz mniej, w końcu doszliśmy do porozumienia, że właściwie to już nawet nie jesteśmy parą, a jedynie mieszkamy razem – dodaje. I wyjaśnia, że to on podjął decyzję o sprzedaży mieszkania. Siedem lat spędzonych razem „zaowocowało” zerwaniem związku, ale także poważnym wzrostem ceny mieszkania, które sprzedali za prawie trzysta tysięcy funtów. Po spłaceniu kredytu i wszystkich kosztów rozszedł się ze swoją dziewczyną, zachowując w kieszeni ponad sto tysięcy funtów. – Gdybym przez ten czas jedynie wynajmował, nie miałbym nic, a teraz mogę sobie bez problemu pozwolić na zakup kolejnego mieszkania. Posiadając tak duży wkład własny, bez problemu dostanę kredyt w każdym banku – wyjaśnia Robert. Właśnie przegląda oferty, jakie otrzymał dziś pocztą od kilku agencji nieruchomości, w

których się zarejestrował. Interesują go jedynie nowo wybudowane mieszkania, z dobrym dojazdem do centrum, bo tam pracuje, i ze wszystkimi możliwymi udogodnieniami, takimi jak pralka, zmywarka do naczyń, lodówka i przynajmniej dwie łazienki. W nowych mieszkaniach to już standard, więc ma w czym wybierać. Robert nie kryje się ze swoimi planami. Tak jak poprzednio, ma zamiar pomieszkać w nowym mieszkaniu przez kilka lat, by potem sprzedać je z zyskiem. Nie wie, ile tego będzie, bo to wszystko zależy od tego, w jakim kierunku pójdzie rynek, ale póki co, nic nie wskazuje na to, by trend wzrostowy, jaki obserwujemy obecnie, miał się zatrzymać. Jak przyznaje, powodów jest kilka. Jednym z nich jest fakt, iż w centrum Londynu brakuje wolnych terenów pod budowę nowych domów, więc jest niemal pewne, że ceny w centrum będą jednak rosły. Drugim atutem jest Olimpiada 2012, która, gdziekolwiek się odbywa,

wszędzie przyczynia się do boomu budowlanego. – Jeśli nie boisz się nowych wyzwań, wówczas inwestycje w nieruchomości są najlepszym rozwiązaniem – dodaje. Nie zamierza jednak, jak niektórzy, kupować nowego mieszkania tylko po to, by później je wynajmować. – Nie mam na to ani zdrowia, ani ochoty. Chociaż przez chwilę również o takim rozwiązaniu myślałem. Tym razem Robert zdecydował się na zakup double bedroom flat. Dokładnie w takim samym mieszka w tej chwili, które wynajmuje od agencji nieruchomości płacąc tysiąc sto funtów miesięcznie plus rachunki i council tax. Mieszkanie, którym jest zainteresowany, będzie go kosztowało około 280 tysięcy, ale miesięczna spłata kredytu zaledwie 700 funtów (pożyczki wziął 180 tysięcy funtów, bo sto zostało mu z poprzedniej transakcji). – Zaoszczędzę ponad trzysta funtów miesięcznie mieszkając we własnym mieszkaniu, więc po co wynajmować? – pyta retorycznie.

Lista oczekujących Z awsze wydawało mi się, że najtrudniejsze jest podjęcie decyzji – przyznaje Przemek, który wraz ze swoim angielskim partnerem zdecydował się na zakup własnego mieszkania. – Niestety, to dopiero początek trudnej i męczącej drogi do wymarzonych czterech kątów! Do zakupu mieszkania namówił go Josh, jego partner, z którym jest już razem prawie trzy lata. Do tej pory mieszkali oddzielnie, kiedy jednak zdecydowali się na zawarcie związku partnerskiego (we wrześniu) rozmowa o zakupie własnego mieszkania była nieunikniona. Ale Przemka ta perspektywa po prostu przerażała. Nigdy nie brał kredytu w żadnym banku, nawet nie ma pojęcia, jak się to załatwia. Szybko jednak okazało się, że rozmowa o pieniądzach wcale nie jest w Wielkiej Brytanii aż taka straszna, gdyż wszystko załatwia broker. Czymś zupełnie innym okazały się bezpośrednie kontakty z agencją nieruchomości, poprzez którą chcą kupić mieszkanie. – To jest dopiero horror – przyznaje Przemek i opowiada o swoich doświadczeniach. – Gdy przekraczałem próg agencji, by obejrzeć pierwsze oferowane mieszkanie, które wypatrzyliśmy na witrynie biura, nie spodziewałem się, że za chwilę będę miał do czynienia z diabłem w ludzkim wcieleniu, dla którego nic się nie liczy poza zapachem pieniędzy. Twoich pieniędzy – mówi Przemek, którego przeraziło to, w jaki sposób agencje traktują klientów. Mieszkanie, które ładnie wyglądało na zdjęciu, w rzeczywistości okazało się małą klitką w zaniedbanej kamienicy, w której strach byłoby się pojawić wieczorem. Nie przeszkadzało to jednak agentowi, który jak tylko mógł, zachwalał okolicę i samo mieszkanie. Nie ukrywał, że

trzeba sporo wysiłku, by wszystkie usterki i zaniedbania poprzedniego właściciela doprowadzić do perfekcji. Ważne było, że mieszkanie jest dostępne od zaraz i to za wcale niewysoką cenę. – Potem było jeszcze gorzej – opowiada o swoim perypetiach mieszkaniowych Przemek. – Po obejrzeniu dwudziestu mieszkań zdecydowaliśmy, że wolimy zapłacić więcej, ale zdecydowanie chcemy nowe mieszkanie, dopiero co oddane, tak, byśmy mogli być pierwszymi lokatorami. – Nie interesowały nas już mieszkania z odzysku, gdyż przeważnie w rachubę wchodziło kilka, jeśli nie kilkanaście tysięcy funtów, które trzeba by dodatkowo wyrzucić na remont i doprowadzenie wszystkiego do ładu i porządku – dodaje Josh. Kupowanie mieszkania to dla niego nie pierwszyzna, ma już dwa duże mieszkania, które wynajmuje, by mieć dodatkowy dochód. Nie ukrywa tego, że inwestuje w nieruchomości. – Co innego jednak kupowanie pod wynajem, co innego kupowanie dla siebie – wyjaśnia. Po paru tygodniach oczekiwania okazało się, że jest wolne nowe mieszkanie, spełniające wszystkie ich oczekiwania. Bez wahania umówili się na spotkanie. Chcieli jak najszybciej obejrzeć lokum. Obu brakowało już powoli cierpliwości i nadziei na to, że coś odpowiedniego w końcu znajdą. – Przyszliśmy na spotkanie o czasie i początkowo nie zwróciliśmy uwagi na to, że oczekujący na nas agent odznaczył nasze nazwiska na długiej liście. Wskazał na drzwi i grzecznie oznajmił, że mieszkanie numer 17 jest na drugim piętrze, drzwi są otwarte, można iść obejrzeć – wspomina Przemek. Do dzisiaj nie ukrywa swojego oburzenia, gdy po wejściu okazało się, iż mieszkanie, którym są zainteresowani, właśnie ogląda już kilkanaście par. – Każdy patrzał na nas jak na intru-

zów, którzy przyszli ich obrabować – dodaje Przemek. Nie spodziewał się takiej sytuacji. Jedno mieszkanie wolne, a już tylu chętnych. – To była groteskowa sytuacja. Widać było, że wielu osobom mieszkanie się podobało, ale każdy siedział cicho, by nie zdradzić swoich intencji. Nikt więc nie zadawał pytań, jakie normalnie padają w takiej sytuacji, tylko patrzał innym na ręce. Gdy masz wydać taką furę pieniędzy, oczekujesz tego, że będziesz mógł przynajmniej ze spokojem obejrzeć towar zanim zdecydujesz się na jego zakup. Tymczasem nie było ani spokoju, ani komfortu, by wszystkiemu się przyjrzeć, tylko jakaś dzika atmosfera paranoi – skarży się Przemek. Dodaje, że widział jak niektóre pary starały się potajemnie dawać jakieś karteczki, tajemne znaki, że to oni chcą mieszkanie. Prawdziwa komedia. Wytłumaczeniem sytuacji mogą być statystyki, które mówią o ogromnym deficycie nowych mieszkań w Londynie. Publikowane przez brokerów liczby mówią o ponad 80 chętnych przypadających na każde nowo oddawane na rynek mieszkanie. Wszystko zależy od dzielnicy i biura nieruchomości, które zajmuje się jego sprzedażą. W niektórych przypadkach nawet sama możliwość obejrzenia mieszkania jest już traktowana jako przywilej, tylu jest chętnych. Największe agencje uprzedzają już potencjalnych kupców o tym, że decydując się na oglądanie lokalu będą w towarzystwie innych zainteresowanych. Cytowany przez „The Observer” Robin Chatwin, szef jednego z oddziałów agencji Chestertons podaje liczby, według których w jego agencji każdego tygodnia rejestruje się średnio 350 potencjalnych nowych kupców na jedynie 40-50 nowych lokali zgłaszanych do sprzedaży. Wśród nich coraz więcej jest również Polaków.


NOWYCZAS 11 maja 2007

nowyczas.co.uk

22

TO i OWO

Car Boot Sale – targowisko osobliwości

C

Elżbieta Sobolewska

e.sobolewska@nowyczas.co.uk

ar Boot Sale, czyli targowisko tym różniące się od typowego, że sprzedaje się tam rzeczy używane i wprost z samochodu, lub ze stoisk powstających tuż przy nim. Jeśli jest to „van”, zwiastuje obecność mebli, parawanów, lamp, luster, półek, łóżek i kufrów, w których gnieżdżą się wachlarze, kapelusze, rękawiczki, kapy i przeróżne materie, tudzież futra i etole, parasolki i klatka, w której niegdyś mieszkał kanarek. „Osobowy”, rzecz oczywista, oferuje towar drobniejszy więc wazonik, książki, winyle, zdarte buty i lale, biżuterię, wodę toaletową Burberry i szereg drobiazgów rangi nieokreślonej, jak flet, pawie pióro, czy pudełko po czekoladkach. Po carboocie należy chodzić długo, ze trzy razy dookoła, aby nasycić oko mnogością dóbr i rozkosznej tandety. Tu również znajduje swoich nabywców plastikowa głowa Nefretete obleczona srebrną farbką, w drewnianej ramce. Poszła za czery funty, oczywiście po fazie targowania. Bowiem na carboocie nie sprzedaje i nie kupuje ot tak, tam się handluje, a cechą przyzwoitego handlu jest element negocjacji ceny, niczym na bazarze w Indiach, nieładnie jest nie wdać się w dyskusję. No, chyba że kupuje się spodnie za funta, wypada posłużyć się logiką obyczaju.

Ostatnio spotkałam tam panią z papugą na ramieniu, która jednak papugi nie sprzedawała. – Popatrz, tu przyjeżdżają całe rodziny, coś sprzedadzą, spotkają znajomych, a ja przyjeżdżam z moją papugą, ona przyciąga ludzi do moich rzeczy. Zresztą, co, mam ją zostawiać samą? Jest przecież grzeczna.

W dzielnicy Chiswick odbywa się School Car Boot, zawsze w pierwszą niedzielę miesiąca. Należy do najciekawszych w zachodnim Londynie. Ostatnio spotkałam tam panią z papugą na ramieniu, która jednak papugi nie sprzedawała. – Popatrz, tu

przyjeżdżają całe rodziny, coś sprzedadzą, spotkają znajomych, a ja przyjeżdżam z moją papugą, ona przyciąga ludzi do moich rzeczy. Zresztą, co, mam ją zostawiać samą? Jest przecież grzeczna – powiedziała mi właścicielka małego, czerwonego samochodu

marki nieznanej. Sprzedawała drobiazgi – albumy na zdjęcia, kolczyki, widokówki. Carboot to dla niej okazja do rozmowy, sposób na nudę i samotność, a nie możliwość zarobku. Nieco dalej długi wieszak z ciuchami, markowe, niemal nienoszone. Py-

tam właścicielkę, dlaczego się ich pozbywa, a ona z lekkim żalem odpowiada – przez męża, powiedział mi, ileż można mieć ciuchów, połowy nie nosisz, wyrzuć je, oddaj do charity, albo jedź na carboot. A obok ciuchów stosy butów, torebek i drobnych damskich fatałaszków. Ze dwie szafy opróżnione. Bywa, że spotyka się stoliki w pełni wyspecjalizowane, na przykład z akcesoriami do końskiej jazdy: buty, dżokejki, uprzęże i przedmioty, których przydatność rozpoznają tylko wtajemniczeni. Zadziwiające są owe wyprzedaże często kompletnie zrujnowanych przedmiotów, podeptanych cylindrów, wypłowiałych dywanów, manekinów bez ręki. Carboot, jak każdy pchli targ, ma tę muzealną właściwość, że można go zwiedzać, a przy tym wszystkiego dotknąć. Jest jak wielka scenografia, jak obrazek do tekstu „Wyprzedaż teatru”, który pod koniec XIX wieku zamieścił w „Kurierze Warszawskim” pewien dyrektor teatru w mieście N: „Przedane będą przez publiczną licytację wyborne sprzęty jego pałaców (...) Flaszeczka z winnym spirytusem, przydatna do wprowadzania duchów, wydaje bowiem wyborny płomień błękitny. Róż do użytku aktorów i aktorek. Trzy urwiska skał dobrze wypchane włosiem końskim i dwa darniowe stołki z drzewa sosnowego. Wielki stos ze wszech stron podpalony i kilka lat już palący się. Piękny niedźwiedź obciągnięty nowym futrem farbowanym i dwie owce wypchane wiórem.


NOWYCZAS 11 maja 2007

nowyczas.co.uk

mANIA gotowania

PROSTO Z KUCHNI 23

Whisky – moja żono

Mikołaj Hęciak redakcja@nowyczas.co.uk

zy pamiętamy jeszcze słowa piosenki, popularnie niegdyś śpiewanej przy ogniskach i na imprezach „Whisky, moja żono jednak tyś najlepszą z dam, już mnie nie opuścisz, już nie będę sam...? Pisząc o Szkocji, trudno nie wspomnieć o tym napitku, który jest uważany za najpopularniejszy napój alkoholowy świata. Pochodzenie tego wyrazu znajdujemy w języku gaelickim, i uisge beatha znaczy tyle co: woda życia (już widzę uśmiech na twarzach wielu panów). Przez lata alkohol ten stal się narodowym napojem Szkotów. W produkcji tego trunku prym wiodły destylarnie na południu kraju (Lowlands), a szczególnie w Edynburgu.

C

Jednak oprócz podstawowego zastosowania jako napitek, whisky jest doskonałym dodatkiem do potraw i napojów. Wielu ze szkockich, współczesnych szefów używa tego alkoholu do tworzenia niezapomnianych i wciąż nowych dań. Można ją dodawać zarówno do zup, jak i dań mięsnych. Już kilka łyżek wystarczy by zmienić aromat marynat do przyrządzania mięs, drobiu, czy dziczyzny. Whisky ma szerokie zastosowanie w ciastkarstwie, np. przy nasączaniu owoców, nadawaniu zapachu ciastom, czy przygotowaniu ponczów, którymi można zwilżyć biszkopty. Pamiętam jak w restauracji, gdzie pracowałem, szef używał do nasączania najbardziej typowego włoskiego deseru Tiramisu, właśnie wysoko gatunkowej whisky. I był to strzał w dziesiątkę. Wytrawni znawcy uważają, ze whisky powinno pić się samą, bez żadnych dodatków, by w pełni rozkoszować się bogactwem jej bukietu. No, ewentualnie z lodem tzw. whisky on the rock. Osobiście nie przepadam za tego typu alkoholami, ale cenię je jako dodatek do potraw i napojów. A że do tej pory zamieszczałem tylko przepisy na dania główne (wyjątkiem były ciasta w pierwszym numerze), dlatego dziś mam coś nie tylko dla smakoszy whisky, ale i kawy.

razem trzeba dodać trochę więcej cukru. Ponieważ nie wszyscy z nas piją alkohol i aby takowych czytelników nie pozostawić w cieniu, mam jeszcze przepis na drink całkiem bezalkoholowy, ale bardzo odżywczy i smaczny.

Highland coffee

Cranachan smoothie

Do tej szczególnie kawy powinno użyć się malt whisky z tego regionu, czyli np. Glenmorangie. I tak na jedną porcję potrzebujemy 30ml, czyli 2 łyżki stołowe whisky słodowej, 1 łyżeczkę brązowego cukru i 50 ml lekko ubitej podwójnej śmietany (double). Ten rodzaj kawy oryginalnie należy podawać w wąskich kieliszkach do wina. Alkohol i cukier wlewamy do kieliszka. Następnie wkładamy łyżeczkę, co powinno zapobiec pęknięciu szkła przy nalewaniu gorącej kawy. Dodajemy przygotowaną kawę pozostawiając około 2-3 cm kieliszka niedopełnione. Najlepszy efekt otrzymamy zużywając kawę z kafeterii lub z ekspresu. Mieszamy dla rozpuszczenia cukru i pomagając sobie łyżeczką wlewamy na wierzch lekko ubitą śmietanę. Jeżeli śmietana nie utrzymuje się odpowiednio na powierzchni może to oznaczać, że następnym

Prawidłowo do tego napoju powinno użyć się malin, ja jednak tym razem użyłem truskawek. Na jedna dużą szklankę potrzebujemy 1-1.5 łyżki stołowej płatków owsianych, 150g owoców, 1-2 łyżeczki miodu i 45ml (3-4 łyżki stołowe) naturalnego jogurtu. Płatki namaczamy w gorącej wodzie przez około 10 minut, potem mielimy w blenderze. Dodajemy owoce, pozostawiając kilka do dekoracji. Następnie dodajemy miód oraz 2/3 jogurtu i miksujemy. Nasze smoothie przelewamy do dużej szklanki. Na koniec dodajemy resztę jogurtu, mieszamy łyżeczką, a na wierzchu układamy dekoracje z pozostałych owoców. Ponieważ truskawki i maliny zawierają malutkie pestki, które nie wszyscy tolerują, można zmiksowaną masę owocową przetrzeć przez drobne sitko, otrzymując bezpestkowe puree. Na zdrowie!!!


NOWYCZAS 11 maja 2007

24

nowyczas.co.uk

Cytat tygodnia Partia Marka Jurka ma takie same szanse na samodzielne przejście przez następne wybory, jak ja na to, żeby wygrać „Taniec z gwiazdami”

CZAS NA RELAKS horoskop tygodniowy

Roman Giertych

ANDRZEJ LICHOTA

Mirosława Krogulska i Izabela Podlaska BARANY mogą mieć dużo więcej obowiązków niż zazwyczaj. Lepiej wykonać wszystko bez skarg i nie mieć zaległości na później. Cierpliwość i intuicja pomogą wam w każdej trudnej sprawie. Weekend przeznaczcie na odpoczynek i unikajcie towarzyskich sporów. 15.05 planeta Mars wkroczy w wasz znak zodiaku i poczujecie wielki przypływ sił. Aura sprzyjać wtedy będzie nowemu spojrzeniu na sprawy zdrowia i diety oraz porzucaniu nałogów. BYKI zapomną o nieśmiałości, a dobry humor nie opuści ich przez cały tydzień. 11.05 jednak uważajcie, bo w pracy ktoś może spróbować zepchnąć na was swoje kłopoty. W weekend zapowiada się dobra passa w miłości. Samotne Byki wybiorą się na towarzyskie spotkanie, gdzie mogą zawrzeć ciekawą znajomość. Od 14.05 sprzyja wam powodzenie w zawodowych sprawach, ale 15.05 uważajcie, aby znów nie pokłócić się ze starym wrogiem. BLIENIĘTA przez cały tydzień będą złaknione czułości i pochwał. Niektóre Bliźnięta mogą jednak być zazdrosne, nawet bez wyraźnej przyczyny. Rozmowa z przyjacielem skutecznie poprawi wam humor. 11.05 planeta Merkury wkroczy w wasz znak zodiaku, poczujecie przypływ optymizmu. Różne stare pomysły i propozycje mogą nagle o sobie przypomnieć. 13.05 dbajcie o swoje zdrowie! Od 15.05 warto zająć się zaległymi sprawami. Uda się wam przekonać kogoś do pomysłu, na którym wam zależy. RAKI będą podobać się innym. Czeka was udany tydzień. Planeta Wenus przebywa w waszym znaku zodiaku i korzystnie wpływa na sprawy finansowe i miłosne. W pracy możecie więcej zyskać dzięki znajomościom i różnym towarzyskim układom. 13.05 planety radzą uważać na zdrowie, wystrzegać się samochodowych wyścigów i nie prowokować zazdrosnych wielbicieli. LWY będą egoistyczne i skoncentrowane na własnych sprawach. Radzimy patrzeć dalej niż czubek własnego nosa i nie uczestniczyć w sporach. Więcej dyplomacji i cierpliwości, a cały tydzień okaże się udany. Weekend sprzyjać będzie wyjazdom i zawartym podczas nich nowym znajomościom. Wielki przypływ sił i optymizmu poczujecie dopiero po 15.05. Warto wtedy walczyć o swoje wpływy, możliwy jest awans lub zdobycie dodatkowej gotówki.

WAGI czeka niespokojny tydzień. Uważajcie, bo ktoś leniwy może nie zrozumieć, dlaczego chcecie załatwić ważne sprawy w ostatniej chwili i bez konsultacji z bliskimi. 12 i 13.05 zadbajcie o swoje zdrowie i wygodę, unikajcie dyskusji z sąsiadami. Po 15.05 czeka was więcej zamieszania w zawodowych sprawach. Zmiany, o jakich zadecyduje szef, mogą was zaskoczyć. Jeśli nie będziecie z nich zadowoleni, możecie zacząć rozglądać się za ciekawszym zajęciem. SKORPIONY poczują potrzebę aktywnego działania w każdej dziedzinie życia. Trudno będzie wam skoncentrować się na jednej sprawie i spokojnie usiedzieć w jednym miejscu. Zaczniecie szukać lepszej posady, nowych znajomych, ciekawszego hobby. W weekend zajmiecie się poprawą kondycji, a energii wystarczy wam nawet na wielkie domowe porządki. 13.05 unikajcie dyskusji z rodziną, bo wasze nowe pomysły mogą być zbyt kontrowersyjne. 16.05 samotnym bardzo sprzyja powodzenie w miłości. STRZELCE czeka udany tydzień, jednak wasze plany mogą się niespodziewanie zmienić. W sprawach prywatnych coś się uda wyjaśnić lub zmienić zgodnie ze swoją wolą. 13.05 bądźcie ostrożni i nie słuchajcie plotek, bo możecie niepotrzebnie się zdenerwować. Po 15.05 poczujecie przypływ ambicji. Zapragniecie za wszelką cenę zdobyć wśród współpracowników posłuch i uznanie. Radzimy nie obiecywać zbyt wiele niż jesteście w stanie sami zrobić. Więcej humoru i dystansu, a wszystko skończy się dobrze. KOZIOROŻCE czeka udany dzień. Warto pogodzić się z nieprzyjaciółmi, wyjaśnić różne nieporozumienia.11 i 12.05 sprzyjają nowym pomysłom i ciekawym znajomościom zawodowym, a weekend także udanym zakupom. Przez cały tydzień sprzyjać wam także będzie powodzenie w miłości, a samotne Koziorożce rzucą się w wir flirtów i randek. Po 15.05 zwróćcie uwagę na sprawy rodziny. Ktoś oczekiwać będzie od was nie tylko dobrej rady, ale i pomocy. WODNIKI będą senne, a o niektórych sprawach mogą zwyczajnie zapomnieć. 11.05 nie jest dobrym dniem na poważne decyzje i deklaracje. Wizyta w kinie lub teatrze poprawi wam humor, a reszta weekendu sprzyjać będzie odpoczynkowi i zwiedzaniu pięknych miejsc. Po 15.05 zapragniecie od nowa przemyśleć i zorganizować wiele spraw dotyczących najbliższej rodziny. Zanim zabierzecie się za wprowadzanie rewolucji, lepiej zapytać bliskich o zdanie. RYBY przez większość tygodnia będą uprzejme i spokojne. Waszą uwagę zaprzątną sprawy uczuć. Wykażecie też talent pedagogiczny i psychologiczny. Będziecie godzić zwaśnione osoby i pośredniczyć w wyjaśnianiu różnych wątpliwości. Jeśli tylko się rozejrzycie, to nie dopuścicie do wielkiej sąsiedzkiej kłótni. Po 15.05 powodzenie sprzyjać będzie sprawom finansowym. Planeta Mars pomoże wam w walce o podwyżkę lub w odzyskaniu należności od dłużników.

praktycznie

PANNY będą nieco bardziej niż zwykle senne i romantyczne. Sny, intuicja i wspomnienia interesować was będą bardziej, niż wyścig po uznanie szefa. Odpocznijcie i zajmijcie się sobą. Nie warto na siłę angażować się w trudne sprawy. Szczególnie 13.05 bądźcie uważni, bo łatwo będzie o pomyłki. 16.05 sprzyja sukcesom i ważnym postanowieniom na przyszłość. Tego dnia warto szczerze rozmawiać z bliskimi o waszych planach i marzeniach.

mówiąc

M

Konrad Brodziński

Another time

ieliśmy niedawno w domu awarię hydrauliczną. Gdzie mityczny Polak-hydraulik? „Zabukowany”: booked up, chyba do końca roku. (Booked – OK; ale dlaczego up? To temat na inny tydzień.) Przyszli więc po kolei: Irlandczyk, Portugalczyk, Brytyjczyk afro-karaibskiego pochodzenia – na głowie skrzyżowanie turbana z koszem; a wreszcie Brytyjczyk-londyńczyk. I oto zagadka-quiz: kogo z powyższej czwórki najłatwiej było zrozumieć, gdy tłumaczył, dlaczego nie może odblokować zapchanych rur?

Portugalczyk kaleczył nieco wymowę, ale mówił klarownie i wolno. Afro-karaibczyk mówił szybciej, ale też wyraźnie. Nie rapował, hip-hopował czy gangstował: można go było zrozumieć. Gorzej Irlandczyk. Tu musiałem delikatnie przestroić swoje wewnętrzne, akustyczno-lingwistyczne radio, tak jak kiedyś w Polsce kręcono gałką radioodbornika, aby uchwycić Wolną Europę czy BBC. Freud-day? Aha – Friday. An udder toim? A, już rozumiem … another time. Dodam, że bywa jeszcze gorzej. Gdy dzwonię w sprawie telefonu komórkowego (call centre: Glasgow, Szkocja), to nie mowa już o niuansach radio-odbiorczych. Tutaj już muszę operować tak jak ktoś stojący na dachu w czasie burzy, ustawiający talerz satelitarny. Podaję numer: 86. Did you say hate sex? – No, eight six. – Oh, hate sex. I tu jest moje przesłanie dla nowo przybyłych na te Wyspy. Po pierwsze, nie przejmować się zbytnio nieumiejętnością zrozumienia innych. Inni też innych nie rozumieją. Po drugie: w wymowie angielskiego, mówić nie za szybko, a najważniejsze: nie za bardzo udawać Anglika. Bo Anglik jest często najgorszym modelem. To właśnie Anglik rozwiązał nam problem pralki. I coś tam nam tłumaczył. Ale co? Mówił z rodowitą wymową londyńską – cockney’em. Moja żona – Polka z Polski rodem – zrozumiała piąte przez dziesiąte. Ale tak się składa, że ja, w odróżnieniu od niej, oraz od przytłaczającej większości czytelników i korespondentów „Nowego Czasu” – urodziłem się i wychowałem w Londynie. I zrozumiałem … no, może szóste przez dziesiąte. W każdym razie też niewiele. I już na wszelki wypadek „bukuję” na wiosnę 2008 Polaka-hydraulika. Żeby mieć fachową naprawę – i aby coś zrozumieć.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 11 maja 2007

CZAS NA RELAKS 25 łatwe

trudne

średnie

5

3 4 7 2 6 9

7

4

4 3 5 7 1 2 5 2

3

6 7

6 4 2

5 1

6

9

8

5

4 1

3

5 6 3

2 9

4

6

4 2 3 1 2

8

4

6 9

3

1 8

8 3 4 5 9

6 9 1

1 7

8

9 3 4 9 5 1 2 9 1 7 4 8 6 5 3 5 4 2

Sudoku

3

6

Wypełnij diagram w taki sposób, aby w każdym poziomym wierszu, w każdej pionowej kolumnie i w każdym dziewięciopolowym kwadracie 3x3 znalazły się cyfry od 1 do 9. Cyfry w kwadracie oraz kolumnie i wierszu nie mogą się powtarzać. Rozwiązania sudoku z nr 18 – Nie twierdzę, że będzie lepiej, ale nie zdziwię się, jeśli będzie lepiej – powiedział premier Jarosław Kaczyński podczas nominacji Przemysława Gosiewskiego na ministra w swoim rządzie. – Niech lepiej zostanie dróżnikiem we

łatwe

średnie

trudne

Humor

Absurd tygodnia Włoszczowej – tak skomentował nominacje dla telewizyjnych Wiadomości Stefan Niesiołowski z PO. Sam Przemysław Gosiewski twierdzi – Poseł, wiceminister, minister Przemysław Gosiewski dalej będzie tym samym człowiekiem.

Hasło krzyżówki z nr 18: I na fizyków deszcz pada.

Krzyżówka

W

rybim okiem

rybim okiem ysiadając z autobusu byle jakiego, poklepując się po kieszeniach, czy wszystko jest, bo, może sie okazać, że nie ma nic, rozgląda się dookoła, zahaczając błędnym wzrokiem o architektoniczne detale i ludzkie twarze i – staje. Czy nie zna tego z obczyzny? Ale czy zna cokolwiek? Ten przebłysk światła spomiędzy chmur słów, zwieńczenie pseudoattyku w kształcie lwich głów, które otwierają paszcze i – ukazują wyblakłe perły w okolicach lwich migdałków? I ten wyimagowany lwi ryk, który uderza w bębenki jak rozdzierający jazgot piły tarczowej połączony z wydłużonym w czasie hukiem kafara! Ale co to za hałas!

Ale zaraz, zaraz, zaraza dźwięku nie rozpłata czaszki, bo oto w sukurs przychodzi zaśpiew imama, rozłupujacego orzeszki pistacjowe. I kojące nerwy pokrzykiwanie porażonych spadkiem obrotów przekupniów. Wir straganów wzbija się w powietrze, by osiągnąć status niebiańskich hipermarketów, w których sprzedawane są czaszki szamanów i ostentacyjnie rozpłatane ostrygi uśmiechów wylansowanych old boyów. Cyrk, oparty na absurdalnych przesłankach, przekracza nadir absolutnej halucynacji. Ale który dźwięk lepszy jest? Wyłapując uchem akustyczne smaczki miasta, kręci głową jak zdziwiony szpak. Stary volkswagen o urwanym tlumiku rozrywa

ciszę na strzępy, a za szybą postać w trendy ciuszku, którego facjata emanuje mantalnością woźnicy. Limuzyna, wydłużona w nieskończoność, skrywa za czarną szybą kontury postaci, której powierzchowność, przy nagłym zjechaniu w dół szyby, również odkrywa nam coś podobnego: urok zaułkowego rzezimieszka. Ileż tu typów i typków oscylujących między wytycznymi, jakimi są marki samochodów. I ta pospolitość nie ukrywanego za żadną fasadą prymitywnego cwaniactwa, hej! Hałas, z wyjątkiem sztuki hałasu, jest domeną osób, które nie mają zbyt wiele do powiedzenia. Ile to hałasu wokół siebie robi ten czy tamten. I te media, ile hałasu robią. Hałas realny mnożony przez hałas

medialny! Jest to hałas informacyjny, który przekroczył już próg wyporności ludzkiej świadomości. Stawiając swe pierwsze nieśmiałe kroki, zastanawia się, co jeszcze uczciwego zostało w międzyludzkich relacjach, gdy obsesje na punkcie marek samochodów, nabicia kieszeni i wdrapania się na kolejny szczebelek drabinki społecznej wyrugowują naturalne radości świata tego. Tego? A może to już tamten świat? I czy na którymś z tych światów jest jeszcze miejsce na ciszę? O czym marzy zaparkowany samochód? A o czym marzą pieniądze? Marzy o tym, aby poprzedni akapit był ostatnim w tym tekście. Marzy, choć wie, że działaniami marzeń są dodawanie i mnożenie.

Na odejmowanie i dzielenie nie ma czasu. Zbyt często się ono przytrafia. Ale nie bądźmy smutni: jeden odlotowy marzyciel to dużo. Dużo – ponieważ jego marzenia są wentylem bezpieczeństwa dla tego pędu życia. Strach pomysleć: dwóch marzycieli – to już dziura w dętce. Lepsza dziura w dętce niź dziura budżetowa. Nie wspomnę o dziurze ozonowej. Zagrajmy dalej: ze wschodu nadchodzi niż dziury budżetowej. A jak się wytwarza dziura mentalna w ludzkiej społeczności? I jak będzie wyglądał Dżyngis-Chan nowego tysiąclecia?

Robert Rybicki


NOWYCZAS 11 maja 2007

nowyczas.co.uk

26 CO SIĘ DZIEJE Film Wstr´t Dramat, 1965 r. re˝. Roman Polaƒski 12 maja godz. 15.30 Barbican Centre Silk Street, EC2Y 8DS

diowa∏a w Ecole Superieure du Spectacle oraz spó∏pracowa∏a jako piosenkarka i autorka tekstów z takimi zespo∏ami jak No Way!, Sharif M’Baw, Channel no Zinc. RównoczeÊnie studiowa∏a wokalistyk´ jazzowà. W Londynie mieszka od 2004 roku kontynuujàc jazzowe studia wokalne u Anity Wardell. Âpiewa w j´zyku polskim, francuskim i angielskim. W Kawiarni Jazzowej towarzyszyç jej b´dà: Ienne Hunter na gitarze, Nicholas Haseman na tràbce, Pharoah Russell na perkusji i Jerelle Jacob na kontrabasie. Mega Yoga zaprasza: Âcianka Live 16.05.2007 '93 Feet East 150 BrickLane E1 6QL Godz. 19.30 Bilety w cenie £9 przedsprzeda˝ £12 w dzieƒ koncertu dost´pne od 18 kwietnia na stronie www.ticketweb.co.uk oraz w polskich sklepach

Carol Ledoux (Catherine Deneuve), m∏oda Belgijka pracujàca jako manicurzystka, dzieli mieszkanie ze swojà siostrà Helenà. Niezwykle wra˝liwa dziewczyna jest zm´czona nieustannym przebywaniem w mieszkaniu kochanka siostry, Michaela. Po wyjeêdzie Heleny i Michaela do W∏och, Carol zaczyna traciç równowag´ duchowà, cierpieç na halucynacje. Zostaje zwolniona z pracy i zabarykadowuje si´ w mieszkaniu. Jest studium szaleƒstwa, jedno z najlepszych jakie do tej pory stworzy∏o kino. „Wstr´t” to pierwsza d∏ugometra˝owa fabu∏a, zrealizowana przez Romana Polaƒskiego po wyjeêdzie z Polski. Goya’s Ghosts Dramat, 2006 re˝. Milos Forman Hiszpania na prze∏omie XVIII i XIX wieku. Ojciec Lorenzo, cz∏onek Âwi´tego Oficjum, jest zafascynowany m∏odziutkà muzà s∏ynnego hiszpaƒskiego malarza Francisco Goi. Ines na skutek fa∏szywego oskar˝enia o herezj´ uwi´ziona zostaje w lochach Âwi´tej Inkwizycji. Obserwatorem i katalizatorem zdarzeƒ jest Francisco Goya, nadworny malarz królewski, który ˝yjàc z portretowania wp∏ywowych ludzi, „po godzinach” z pasjà uwiecznia zwyrodnienia Inkwizycji, okrucieƒstwa wojen, barbarzyƒstwo i g∏upot´ ludzkà. W kinach w ca∏ym Londynie. Bridge to Terabithia Fantasy, 2007 re˝. Gabor Csupo Kolejna produkcja Disneya dla ca∏ej rodziny. Kres marzeƒ 11-letniego Jesse`ego o zostaniu najszybszym cz∏owiekiem Êwiata nast´puje z chwilà, kiedy ch∏opiec w szkolnym wyÊcigu przegrywa z klasowà samotniczkà, Leslie. Nieoczekiwanie tak rozpoczyna si´ ich przyjaêƒ. Wkrótce przyjdzie im odkryç w pobliskim lesie zamieszkanà przez magiczne stworzenia krain´ Terabithii. Przyjaêƒ z elfami i trollami zaowocuje obj´ciem przez Jesse`ego i Leslie rzàdów w tym niezwyk∏ym królestwie. The Upside of Anger Komedia, 2005 re˝. Mike Binder Terry to ˝ona i matka czterech córek, która niespodziewanie zostaje opuszczona przez m´˝a. Swój gniew i frustracj´ topi w alkoholu, gdy pewnego dnia zakwita przyjaêƒ pomi´dzy nià a sàsiadem. Denny (Kevin Costner), dawna gwiazda baseballu, a obecnie DJ radiowy staje si´ najpierw wspania∏ym kumplem do picia, a nast´pnie ich za˝y∏oÊç przeradza si´ w coÊ wi´cej. Jak jednak Danny poradzi sobie z pi´cioma kobietami, które dobrze wiedzà czego chcà? W kinach w ca∏ym Londynie.

Muzyka Jazz Cafe zaprasza: Monika Lidke ze swoim zespo∏em POSK 238-246 King Street, Hammersmith, London W6 0RF 12 maja, godz.20.00 Wst´p: £5 W Polsce Monika studiowa∏a gitar´ klasycznà. W 1992 roku wyjecha∏a do Pary˝a gdzie stu-

Zespó∏ ÂCIANKA powsta∏ jesienià 1994 w Sopocie. Jest dzisiaj wyjàtkowo powa˝anym polskim zespo∏em alternatywnym, jednym z nielicznych, który mo˝e mierzyç si´ z czo∏ówkà Êwiatowych grup wyznaczajàcych nowe kierunki w muzyce. Cz∏onkowie zespo∏u wspó∏pracowali m.in. z Johnem Zornem, Andrzejem Smolikiem, Tymonem Tymaƒskim, Glennem Meyerem, czy Arturem Rojkiem. Z tym ostatnim wspó∏tworzyli projekt Lenny Valentino. Zespó∏ stworzy∏ Êcie˝ki dêwi´kowe do kilku spektakli teatralnych oraz niemych filmów. Ich muzyka grana na ˝ywo towarzyszy∏a takim klasykom jak „Pancernik Patiomkin” czy „Cz∏owiek z kamerà” prezentowanym podczas festiwalu Era Nowe Horyzonty czy na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. ÂCIANKA znana jest z ˝ywio∏owych koncertów ∏àczàcych ogromnà energi´ i spontanicznoÊç z nastrojem medytacyjnego stopienia z publicznoÊcià. EWA BECLA ZAPRASZ A: Viva Polonia! Viva Italia! Kocert Wies∏awa Ochmana i Aleksandry Stok∏osy 20 maja, godz. 16.00 i 20.00 POSK 238-246 King Street, W6 0RF Bilety: £15, £18 do nabycia w kasie POSK-u Wielki repertuar, wielkie gwiazdy i g∏osy oraz wiele muzycznych niespodzianek - tak zapowiada si´ koncert i jubileusz najwybitniejszego polskiego tenora - Wies∏awa Ochmana. By∏ Kiepura, jest Ochman. Zdoby∏ Êwiatowà s∏aw´, wyst´powa∏ na scenie nowojorskiej Metropolitan Opera i mediolaƒskiej La Scali. U jego boku wystàpi Aleksandra Stok∏osa, primadonna Opery Âlàskiej, o wspania∏ym g∏osie, temperamencie i urodzie. W programie koncertu hity operowe i operetkowe, pieÊni neapolitaƒskie oraz s∏ynne duety. Koncert oprawiony w anegdoty i ˝arty z ogromnà swadà poprowadzi sam mistrz, Wies∏aw Ochman.

CHARYTATYWNY KONCERT W DEVONII 16 maja godz. 20.00 KoÊció∏ M.B. Czestochowskiej 2 Devonia Road, N1 8JJ Bilety: £10 (dla dzieci bezp∏atny) W najstarszym polskim koÊciele wystàpi pianista i kompozytor Ryszard Bielicki. Wieloletni organista parafii zagra m.in uwory Ludwiga van Beethovena (32 Variations in C minor), Franciszka Liszta (Hungarian Rhapsody No.12) i Fryderyka Chopina (Mazurki). Koncert ma charakter charytatywny, pieniàdze uzyskane z biletów zostanà przeznaczone na remont przykoÊcielnej sali, w której b´dà si´ odbywa∏y rozmaite spotkania s∏u˝àce rozwojowi wi´zi spo∏ecznych ró˝nych pokoleƒ Polaków zamieszka∏ych w Londynie. Informacje i rezerwacje biletów: Marek Tomas, tel: 07956 365 168. DROGA NADZIEI – Oratorium OÊwi´cimskie 20 maja godz. 15.00 KoÊció∏ NMP Matki KoÊcio∏a na Ealingu godz. 20.00 KoÊció∏ M.B. Czestochowskiej 2 Devonia Road N1 8JJ. Bilety: £6, do nabycia w koÊciele przed koncertem i pod nr telefonu: 0791617 5356 oraz za poÊrednictwem maila: artforgenerations@hotmail.co.uk „Droga Nadziei” b´dzie prezentowana w szeÊciu polskich koÊcio∏ach a˝ do 17 czerwca. Wystàpià: autor Oratorium, pianista Janusz Kohut oraz Orkiestra Kameralna pod opiekà Andrzeja Matuszewskiego, Chór „4generations”, prowadzony przez dyrygenta Przemys∏awa Salamoƒskiego oraz soliÊci: Hanna Curran – sopran, Dominika Zachman – alt, Artur Galla – tenor. Utwór by∏ wykonywany mi´dzy innymi na placu Âw. Piotra w Rzymie w 2000 roku w czasie pielgrzymki narodowej, a tak˝e dla upami´tnienia 60 rocznicy wyzwolenia Obozu KL Auschwitz-Birkenau w KoÊciele Mariackim w Krakowie. „Droga nadziei” jest aktualnie t∏umaczona na j´zyk angielski i b´dzie zaprezentowana publicznoÊci angielskiej. Przedsi´wzi´cie zosta∏o obj´te Patronatem Honorowym przez Prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego. ANNA GONTA ZAPRASZA: The best of Ireneusz Krosny Teatr Jednego Mima & Janusz Kohut

BUCH I POLISH CULTURAL INSTITUTE PREZENTUJĄ: „Wrocław Radical” Klub Scala, 275 Pentonville Road, N1 9NL 13 maja, godz. 17.45 Bilety: £12 Wrocławscy artyści atakują: Lech Janerka (na zdjęciu), Husky i Karbido oraz grupa artystyczna Fakeart z projektem „Dekalog”. Indywidualne wizje przykazań – poezja, felieton, wlepka, fotografia, grafika, plakat, satyra, szablon i muzyka. Kontrowersyjnie, lecz nie obrazoburczo. Lech Janerka jest twórcą osobnym, któremu daleko do wszelkich efektów ułatwiających odbiór jego muzyki, albo się podoba, albo nie. Jeden z tych artystów, którego nie interesuje tani poklask. Husky czyli duet Patrycji Hefczyńskiej i Jacka Dojwy, istnieje od ponad pięciu lat. Jedna z oryginalniejszych propozycji polskiej sceny klubowej. Zespół Karbido wystąpił podczas 27 Przeglądu Piosenki Aktorskiej, dziennikarze jednogłośnie wskazali spektakl jako zwycięzcę nowo powstałego nurtu PPA OFF. Ich występ to raczej performance, bo w swoim projekcie „Stolik” wykorzystują...stół. Nie jest to jednak mebel, ale specjalnie wykonany obiekt muzyczny, wyposażony w aparaturę wychwytującą najmniejszą amplitudę drgań. Każdy z grających transponuje na stół partie wykonywane dotąd na zwykłym instrumencie.

Kluby The Boat Party 12 maja Bilety:£15 Do kupienia pod numerem tel.: 07904301368, 07960921340 lub przez email: piotrlondyn@yahoo.co.uk 26 maja godz. 19.00 27 maja godz. 16.00 Teatr POSK 238-246 King Street Bilety: £14 £16 £18 do nabycia w kasie POSK-u lub pod numerem telefonu: 0791617 5356 O sztuce Krosnego tak wypowiedzia∏ si´ Jerzy Stuhr: „Trudno jest przyznaç cz∏owiekowi, który ca∏e swe artystyczne ˝ycie poÊwi´ci∏ teatrowi s∏owa, ˝e bywa fenomen teatru, który to s∏owo pomija.” Bowiem Ireneusz Krosny to mim – komediant, operuje wy∏àcznie swoim cia∏em, jest jedyny w swoim rodzaju i to dos∏ownie. Nie ma w Polsce artysty tej miary, którego pantomima s∏u˝y∏aby rozÊmieszaniu ludzi. Jego debiut przyniós∏ mu cztery Grand Prix najwa˝niejszych festiwali kabaretowych w kraju. Na scenie towarzyszyç mu b´dzie pianista Janusz Kohut, którego ekspresyjna muzyka, pe∏na eksperymentów brzmieniowych idealnie wspó∏gra z pomys∏owoÊcià choreograficznych etiud.

ras widokowy. Na g∏ównym parkiecie rytmy funky-electro house. Nie zabraknie oczywiscie sta∏ych rezydentów Boat Party - dja Cavy oraz Pheel Kaya. Na dolnym pokladzie zabrzmi mieszanka electro house & twisted breaks w wykonaniu rosyjskiej djki Oksany. Wejdê na stron´: www.boatparty.uk.com, by zobaczyç jak bawiono si´ na poprzednich rejsach. T he Poison Party Klub Hidden Vauxhall SE11 5EQ 12 maja, godz.: 21:00 - 06:00 Bilety: £12, £10

Wystawy

Pierwsza w tym sezonie wiosenna edycja Boat Party, tym razem na statku Sundance. Do dyspozycji dwa poziomy statku z muzykà i ta-

Joachim Schmid Kolekcja Fotografii 1982-2007 Photographers’Gallery 5&8 Great Newport Street, WC2H 7HY Pn – Sb 11.00 – 18.00 Nd 12.00 – 18.00 Joachim Schmid jest kolekcjonerem fotografii. Projekt „Archiwum” rozpocz´ty w 1986 roku musia∏ przerwaç z powodu ogromnej iloÊci zdj´ç, które dostawa∏ i których nie by∏ w stanie przetworzyç. Z tego projektu zrodzi∏ si´ nast´pny „Statyka”, gdzie wykorzysta∏ wàskie paski fotografii poci´tych w maszynie do niszczenia dokumentów biurowych, tworzàc niemal abstrakcyjny kola˝.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 11 maja 2007

JOB VACANCIES Job Title: WELDER/FABRICATOR National Reference Number: GNT/3503 Location: GRANTHAM, Lincolnshire Hours: 45 per week Wage: £22,230 per annum Work Pattern: Days, Evenings, Weekends Closing Date: 21/06/2007 Duration: PERMANENT ONLY Description: 45 HOURS PER WEEK, DAYS, MONDAY TO FRIDAY. PERMANENT Applicants will have skills equivalent to NVQ 3 and/or 4 years technical and supervisory experience with the ability to work with various metals including stainless steel and aluminium. You will be capable of working to tight deadlines on a dynamic production system and be enthusiastic and self-motivated. The ability to TIG and MIG weld is essential. Equipment Maintenance Performing routine maintenance on equipment and determining when and what kind of maintenance is needed. Operation and Control -Controlling operations of equipment or systems. Handling and Moving Objects -Using hands and arms in handling, installing, positioning, and moving materials, and manipulating things. Controlling Machines and Processes -Using either control mechanisms or direct physical act. Due to health and safety candidates must able to communciate in English at least to a basic level. If applicable the employer may be able to offer re-location costs and help in finding suitable accommodation, further information avaliable at interview stage. How to apply: To apply send your CV and Covering letter, in English, to Mr Rodney Espindola at rodney@whplc.co.uk

Job Title: PICKING FRUIT National Reference number: LBH/22608 Location: WHOLE OF THE UK Hours: 5-6 DAYS A WEEK, USUALLY 7-8 HOURS A DAY Wage: £5.35/HR Work Pattern: Days, Evenings, Weekends Employer: Hops Labour Solutions Employer Ref: HOPS Fruit Picking Closing Date: 15/06/2007 Duration: TEMPORARY ONLY Description: The job: Picking soft fruit (Strawberries, Raspberries, Blackberries, Currants etc,) packing and husbandry work. 5-6 days a week, usually 7-8 Hours a day. Qualifications/Skills Required: Fruit picking is hard work and demands good health and general physical condition. Flexibility working in different weather conditions and some times long hours would be required. Determination to achieve targets. Basic knowledge of English language is useful but not always necessary. Benefits: Basic hourly

rate:£5.35 GBP. Most jobs paid on piece rate which gives a chance to earn much more for those most effective workers. Accommodation arranged by the employer at the cost of approximately £30 GBP/week. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Anna Rosa at Hops Labour Solutions, National Argicutural Centre, Stoneleigh Park, Kenilworth, Warwickshire, CV8 2LG, or to recruitment@nfyfc.org.uk.

Job Title POLISH/ RUSSIAN TRANSLATOR PRS/91768 Location: PRESTON Hours: 5 DAYS Wage: £6.00 PER HOUR Work Pattern: Days Employer: DSA Automotive Group Pension: No details held Duration: PERMANENT ONLY Description: We are looking for someone to liaise with our polish/Russian clients providing a professional service. You will need to be computer literate and be confident dealing with the public and our panel of solicitors. You will also be required to translate official documents. How to apply: You can apply for this job by sending a CV/written application to Sarah Robinson at DSA Automotive Group, DSA Automotive Group, Suite 1 Sanderosn House, Salter Street, Preston, PR1 1NT. Advice about completing a CV is available from your local Jobcentre Plus Office.

Job Title: EUROPEAN TELEMARKETERS BMC/65945 Location: BIRMINGHAM, WEST MIDLANDS Hours: 35 PER WEEK, MONDAY-FRIDAY, 8AM-4PM Wage: £6.50 PER HOUR Work Pattern: Days Employer: Brook Street (UK) Limited Pension: No details held Duration: TEMPORARY ONLY Description: Candidates must be fluent in one of the following eleven languages Hungarian, Slovakian, Lithuanian, Slovenian, Croatian, Latvian, Romanian, Bulgarian, Polish, Greek and Estonian in addition to English. Experience in telemarketing or customer service would be advantageous but not essential as training given. Working on the telephones duties will be making outbound calls to the banking sector in Europe booking appointments and any associated tasks as required. Immediate start required. How to apply: You can apply for this job by telephoning 0121 6333888 and asking for Natalie Mcloughlin.

OGŁOSZENIA DROBNE 27 MIESZKANIE do wynajęicia

Clapton, Brooke Rd, E5. Studio flaty po generalnym remoncie. Ceny od £135-£145. Council Tax, gaz wliczony. Tel. 0208 802 557.

Finchley Central. Studio flat. £135 tygodniowo, dostępne od 15 maja. Tel. 0208 802 5537 Kamila, 0772 706 0386 Tomek.

Mam do wynajęcia dużą, ładną, umeblowaną jedynkę (podwójne łóżko). Dom 3-pokojowy, 2 toalety, duża kuchnia, living room, ogródek, blisko stacji metra Victoria, sklepy, autobusy. £75 tyg. + 2 tyg. depozytu. Tel. 0781 700 1105.

Clapton, Brooke Rd, E5. Studio flat po generalnym remoncie. £135 tygodniowo. Council Tax, gaz wliczony. Tel. 0208 802 5537 Kamila, 0772 706 0386 Tomek.

Domy, mieszkania, kawalerki: sprawdź aktualne oferty www.bubletting.com

Szukam współlokatorki/a do czystego, spokojnego, wygodnego domu z 2 sypialniami, dużym salonem, jadalnią, wyposażoną kuchnią (pralka), łazienką, ogrodem, TV, internetem (hot spot for free!), 3 min. spacerkiem od Barking Station (District & Hammersmith Lines, C2C), opłaty wliczone (plus £9 miesięcznie za TV), w pobliżu ASDA, centrum handlowe, park. Kasia, tel. 0789 547 8737. Pokój z internetem, dużą szafą i podwójnym łóżkiem dla spokojnej, niepalącej osoby w mieszkaniu w bloku (łącznie 4 osoby). Poszukiwana osoba ceniąca spokój i czystość. Dobra komunikacja, blisko do kolejki Streatham Hill, dużo autobusów również nocnych. £75 + 2 tygodnie depozytu. Ania, tel. 0773 761 8883. Jeśli szukasz naprawdę bardzo ładnego pokoju to zobacz właśnie to mieszkanie po generalnym remoncie (wszystko nowiutkie). Mieszkanie znajduje się 10 min. od stacji metra South Harrow (Piccadili Lane). Tel. 0789 499 2960. Wynajmę pokój 2-osobowy w cichej dzielnicy, w spokojnym domu. Bardzo miła atmosfera. Dom z ogrodem i dużą kuchnią. £50 od osoby plus tydzień depozytu. Pokój dostępny od piątku (11.05.07). Agnieszka, tel. 0772 450 9803. Do wynajęcia ładny, umeblowany pokój w spokojnym, czystym i zadbanym domu z pięknym ogrodem, dostępem do internetu i sympatycznymi domownikami. Pełne wyposażenie. Dobry dojazd do centrum (2 strefa). Rachunki wliczone w cenę. Tel. 0789 416 1202. Posiadam wolne miejsca w pokojach lub całe pokoje. Miejsce w dwójce £50. Pokój dwuosobowy £100. Pokój jednoosobowy £65. Opłaty wliczone w cenę. Depozyt 1tygodniowy. Ania, tel. 0774 829 0758.

East Finchley. 2 bedroom flat po generalnym remoncie. 3 osobne pokoje. £240 tygodniowo. Tel. 0208 802 5537 Kamila, 0798 085 4663 Marek. Clapton. studio flat, £145 tygodniowo, gaz, woda, Council Tax wliczone. Tel. 0208 802 5537 Kamila, 0772 706 0386 Tomek.

Stamford Hill. 5 bedroom house z ogrodem. 6 osobnych pokoi, kuchnia połączona z jadalnią. £430 tygodniowo, dostępne od 15 maja. Tel. 0208 802 5537 Kamila, 0772 706 0386 Tomek. Seven Sisters. Studio flat. £130 tygodniowo, wszystkie rachunki z wyjątkiem elektryczności wliczone. Tel. 0208 802 5537 Kamila, 0772 706 0386 Tomek.

Clapton, Median Rd. Dwupoziomowe 3 bedroom flat. £250 tygodniowo. Tel. 0208 802 5537 Kamila, 0772 706 0386 Tomek.

White City. Podwójny pokój dla pary, blisko BBC, Tesco, metro, polski kościół i sklep. TV, DVD. Mieszkanie do dzielenia z parą. Tel. 0788 296 3494.

Seven Sisters, Roslyn Rd. 1 bedroom z ogrodem. £160 tygodniowo. Tel. 0772 706 0386 Tomek.

MIESZKANIA szukam

Clapton, Studio Flat. £120 tygodniowo. Tel. 0208 802 5537 Kamila, 0772 706 0386 Tomek.

Poszukujemy domu do wynajęcia oraz ambitnej rodziny lub małżeństwa do wspólnego zamieszkania w zachodnim Londynie. Tel. 0782 891 3140.

Seven Sisters, Studio flat. £150 tygodniowo, wszystkie rachunki wliczone. Tel. 0208 802 5537 Kamila, 0772 706 0386 Tomek. Tottenham. Higham Rd, N17. 3 bedroom flat, 4 osobne pokoje, panele. £250 tygodniowo. Tel. 0208 802 5537 Kamila, 0772 706 0386 Tomek. Stoke Newington. Studio flat z osobną kuchnią, £135 tygodniowo. Tel. 0208 802 5537 Kamila, 0798 085 4663 Marek. Stoke Newington, Tavistock Close. Dwupoziomowe 3 bedroom flat. £270 tygodniowo. Tel. 0208 802 5537 Kamila, 0772 706 0386 Tomek. Wood Green. Lyndhurst Rd. 2 bedroom flat, 3 osobne pokoje duża kuchnia, ogród. £210 tyg. Tel. 0208 802 5537 Kamila, 0798 085 4663 Marek. Stamford Hill. 5 bedroom house z ogrodem. 6 osobnych pokoi, kuchnia połączona z jadalnią. £430 tygodniowo, dostępne od 15 maja. Tel. 0208 802 5537 Kamila, 0772 706 0386 Tomek.

Plumstead, 1 bedroom z ogrodem. 2 osobne Dwa duże pokoje na Southall w nowo wypokoje. £125 tygodniowo. Dostępne od 15 remontowanym domu z dużym ogrodem i maja. Tel. 0208 802 5537 Kamimiejscem do parkowania na dwa samochoNowy Czas 150x104 19/3/07 19:05 Page 1 Tomek. la, 07727060386, dy. Robert, tel. 0787 816 7563.

Szukam pokoju do wynajęcia dla 2 osób do £130/tyg + internet, za który mogę dodatkowo dopłacać. Najchętniej pomiędzy Willesden Green Station a Cricklewood Bdy. Potrzebuję tego pokoju od 14 lub 21 maja. Kamil, tel. 0795 055 3183. Jesteśmy małżeństwem, oboje pracujemy. Pilnie poszukujemy do wynajęcia one bedroom flat w południowym Londynie. Tel. 0787 299 0590. Szukam 1 bedroom flat w cenie £160-£170 od 11 czerwca w okolicach Finchley, Barnet, Souget oraz Turnpike. Tel. 0788 988 0053.

ZATRUDNIĘ Przyjmę doświadczoną stylistkę paznokci (manicure, pedicure, żel, akryl) ze znajomością jęz. angielskiego od zaraz. Tel. 0789 433 1139. Praca na lotnisku Heathrow. £6.50 na godzinę, 10 godz. dziennie. Wymagana karta CSCS. Szukamy również hydraulików, murarzy, elektryków (JIB 16th edition). Jeżeli nie masz karty CSCS mamy również pracę dla labourers. Iwon, tel. 0178 425 0007. Pakowanie. Bliższe informacje pod nr tel. 0792 563 9391.

TANIE UBEZPIECZENIA

Domy, mieszkania, Domy, mieszkania, studio flaty flaty studio w północno-wschodnim Londynie w p ‚nocno-wschodnim Londynie

020 8802 5537 Kamila 077 2706 0386 Tomek 079 6112 5269 Marek

www.bubletting.com letting@bubletting.com

Samochody osobowe Pojazdy dostawcze Biznesowe Domy i mieszkania

0845 375 2544 Profesjonalna porada w jezyku polskim 153-155 Mitcham Road London SW17 9PG Authorised and regulated by the Financial Services Authority


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 11 maja 2007

JOB VACANCIES

28 OGŁOSZENIA DROBNE

Job Title: TELE MARKETER BMC/66112 Location: BIRMINGHAM CITY CENTRE Hours: 40 HOURS PER WEEK, MON-FRI, 8.30AM-5.30PM Wage: £6.50-£7.00 PER HOUR Work Pattern: Days Pension: No details held Duration: TEMPORARY ONLY Description: Must be fluent in either of the following languages, polish, Serbian, Bulgarian, Croatian, Romanian, Slovakian, Latvian, Lithuanian, Estonian, Spanish and Russian as will be dealing directly with people of these nationalities. Must also be computer literate and possess good communication skills. Duties include dealing with customer complaints. Employer states this position is temporary- ongoing. How to apply: For further details please telephone Jobseeker Direct on 0845 6060 234. Lines are open 8.00am-6.00pm weekdays, 9.00am-1.00pm Saturday. All calls are charged at local rate. Call charges may be different if you call from a mobile phone. The textphone service for deaf and hearingimpaired people is 0845 6055 255. Alternatively, visit your local Jobcentre Plus Office and ask for job reference BMC/66112.

Praca dla stolarza, murarza oraz ogólnobudowlańca. Mariusz, tel. 0797 414 8096. Poszukuję kierowców autobusów do pracy na terenie Essex. Wymagana jest dobra, komunikatywna znajomość angielskiego oraz czyste prawo jazdy kat. D. Maria Młynarska, tel. 0172 788 4678. Poszukuję doświadczonego cieślę, praca przy loftach i wykończeniach. Tylko konkretne oferty. Stała praca na dłuższy okres. Doświadczenie w Anglii. Mirek Prochacki, tel. 0784 035 5005. Potrzebuję rehabilitantki do małego dziecka. Wojtek, tel. 0773 746 5070. Oferta pracy w okolicy Haydock. Praca jest na taśmie produkcji lub tzw. Picker. Pilnie poszukiwane osoby z językiem angielski w stopniu podstawowym. W zamian oferuję pracę stałą w magazynie. Wynagrodzenie £5.35/godz. Proszę o kontakt: jon@advancepersonnel.co.uk lub tel. 0178 220 9567. Pomoc domowa liv in. Angielska rodzina, sprzątanie. Praca od zaraz dla dwóch dziewczyn. Po więcej informacji, tel. 0785 895 9021.

c.n.c. operator/stonemason required

To work in the Marble & Granite Industry based in North West Kent Must have a good level of English and be willing to work well with a Team of Stonemasons. Salary subject to experience. Apply in writing to: Apex Masonry Ltd Unit 5 Hulberry, Lullingstone Lane Eynsford Kent, DA4 4NA Tel 01322 860254 or Info@apexmasonry.co.uk

Skilled motor vehicle mechanics required. Must have own tools and be able to demonstrate basic mechanics abilitys such as battery testing, tyre fitting and balancing and be well versed in general servicing techniques. George Christopher. Tel. 0208 346 6040. Poszukuję osób do pracy, które mają doświadczenie w układaniu glazury i kładzeniu tapet (papieru). Tylko osoby z doświadczeniem. Adam Mielewczyk, tel. 0785 328 6469.

Praca na ręcznej myjni samochodowej. W sprawie myjni na Tolworth i Gatwick (Tesco Extra-Gatwick-Reigate Road-Hookwod-Horley-Sureey-KT20 5NX). Bogdan, tel. 0772 498 0948, 0793 444 7441. W sprawie myjni na EPSOM Azimem, tel. 0788 632 1916. Firma zatrudni hydraulika z minimum roczną praktyką w UK. Młody bez nałogów z uczciwym podejściem do pracy. Waldemar, tel. 0797 639 0830 lub 0788 885 4989. Poszukujemy serwisanta telefonów komórkowych, również podstawowa znajomość komputera mile widziana. Tel. 0785 901 1317. Poszukujemy murarza ze znajomością czytania planów i regulacji budowlanych angielskich do budowy EXTENTION (w tym przygotowanie ścian do montowania stali padstone, underpeining). Konsultacje z inspektorem councilowskim. Tel. 0794 768 9215.

SZUKAM PRACY 25-letnia, uczciwa, solidna szuka dodatkowej pracy: sprzątanie, prasowanie, babysitting. Jęz. angielski komunikatywny. Mieszkam N1. Małgorzata, tel. 0792 740 7914. Młoda, ambitna i pracowita dziewczyna szuka pracy na okres wakacji. Tel. 0792 243 6694. Jeśli potrzebujesz sprytnego, odpowiedzialnego i elastycznego pomocnika zadzwoń. Tylko poważne oferty. Tel. 0793 315 0298. Mam na imię Adam szukam pracy od zaraz mam doświadczenie (w Polsce) jestem pracowity, uczciwy i dokładny, lecz słabo znam angielski (jestem w trakcie nauki). Tel. 0792 759 2869.

SPRZEDAM Sprzedam świetne samouczki Buchmanna dla początkujących (2 CD) i zaawansowanych (3 CD), gramatykę serii SMS, słowniki i inne książki do nauki ang. Bezpłatne konsultacje. Tel. 0782 891 3140. Rover 414 n reg., Mot + Tax, ciemnozielony, zadbany. Tel. 0786 211 4322.

Sprzedam końcówkę LPC do tankowania gazu w UK z mapką stacji. Tel. 0786 533 6786 Sprzedam Nissana Primere 2002 r. Silnik 2.0 VSE, posiada pełne wyposażenie oprócz skóry, ma lekko wgniecioną tylną klapę. Ogólnie auto sprawuje się bardzo dobrze. Mało pali jak na taki samochód. Mirek, tel. 0798 885 7673. WV Passat kombi 1999r., 1,9 TDI, 80.000 mil, zielony, serwisowany £2,450. Tel. 0795 174 4870.

Job Title: SALES OFFICE ASSISTANT LUN/12859 Location: LUTON, BEDFORDSHIRE Hours: 40 HOURS PER WEEK MONDAY TO FRIDAY 9AM-5PM Wage: £5.75 PER HOUR Work Pattern: Days Closing Date: 31/05/2007 Pension: Pension available Duration: TEMPORARY ONLY Description: Previous administration experience is essential, preferably within a sales environment. Language skills in French,

Polish or Czech would be advantageous but not essential. The duties will include administration, filling, creating purchase orders, answering and making call to new and existing customers and any other related tasks. Temporary position for 10-12 months with a view to becoming permanent. How to apply: For further details please telephone Jobseeker Direct on 0845 6060 234. Lines are open 8.00am-6.00pm weekdays, 9.00am-1.00pm Saturday. All calls are charged at local rate. Call charges may be different if you call from a mobile phone. The textphone service for deaf and hearingimpaired people is 0845 6055 255. Alternatively, visit your local Jobcentre Plus Office and ask for job reference LUN/12859.

Job Title: FOOD PRODUCTION OPERATIVES KIR/21927 Location: LIVERPOOL Hours: 40 HOURS OVER 5 DAYS Wage: £5.65 DAYS £5.85 NIGHTS Work Pattern: Days Employer: Light Year Recruitment (Wigan) Limited Employer Ref: Food Production Closing Date: 31/05/2007 Pension: No details held Duration: TEMPORARY ONLY Description: Staff are required to work on busy production lines. You will trained to a high standard so you must be willing to stay on as long as possible. You will be required to work in a team. A basic understanding of Polish is an advantage but not essential. Mon-Fri Various shifts available. Must have own transport and be available for all possible shifts. How to apply: You can apply for this job by telephoning 01942 511159 or 01942 511384 and asking for Piotr Okroj.

OGŁOSZENIA DROBNE

0207 247 0780


NOWYCZAS 11 maja 2007

nowyczas.co.uk

OGŁOSZENIA DROBNE 29 USŁUGI Informatyk przyjmie zlecenia: serwis komputerów, konfiguracja, usuwanie wirusów, strony internetowe, sieci, podział internetu. Tel. 0789 562 4664. Dekoratorka, malowanie, remonty Tel. 0781 495 4735. Całodobowe przeprowadzki, przewóz narzędzi i materiałów budowlanych, GPS. Najtaniej w Anglii. Artur, tel. 0792 802 9361. Oferuję przewóz osób na lotniska i drobne przeprowadzki. Rozsądne ceny. Tel. 0792 551 6821. Profesjonalne sprzątanie i prasowanie. Gwarantujemy 100% zadowolenia. Referencje. Magda, tel. 0793 298 8432. SPRZEDAM piękną WŁOSKĄ SUKNIĘ ŚLUBNĄ, kolekcja Demetrios, kolor ecru, z tafty, jednoczęściowa, góra wyszywana perełkami, rozmiar 8-10, 164 cm, nowa. KOSZTOWAŁA £800. Tel. 0797 315 2927.

Sprzątamy ogródki po zimie. £50 za 1 ogródek. Mariusz Jackiewicz, tel. 7960 589 603.

Do sprzedania karty sim w sieci o2 nowe, zapakowane numery. Tel. 0792 846 9592.

TRANSPORT

Audi A4 1.8 benzyna 20V (125 KM), 96200 przebieg, ciemna zieleń, metallic, elektryka, klimatronic, alufelgi x 5, radio SONY + zmieniarka 10 CD. Właścicielem przez długi okres była kobieta. Zadbany. Stan techniczny idealny.12 miesięcy MOT. Tax się skończył. Tel. 0785 662 4372.

Wywóz Êmieci budowlanych i ogrodowych (tipper), przewóz wszelkich materia∏ów, ca∏odobowo!

Sprzedam telefony typu: nowa Nokia n95 (komplet), Nokia 8800 sirocco (komplet). Wojtek, tel. 0773 746 5070.

DAREK

TEL: 0771 728 9377

Sprzedam Vauxhall Vektra 1.6, 16v benzyna. P rej.1996. Stan techniczny bdb. Wyposażenie; ABS, A/C, PODUSZKA KIEROWCY. Nowy pasek rozrządu, nowa pompa wodna. Mot do grudnia, Tax do września. Tel. 0788 986 5449.

W R ÓŻK A S EB I LA przepowie Ci przyszłość, wskaże Ci szczęśliwą gwiazdę, która będzie oświecała Twoją ścieżkę życiową. Wróży z kart Tarota i ręki. Zdejmuje złe fatum.

Renault Scenic 1999r. 1,9 TDI, Uszkodzony, jeżdżący £1000, Tax, Mot. Tel. 0795 174 4870. Mercedes klasa C, nowy model, 2001 r. 1,8, benzyna, srebrny, idealny stan, Tax, Mot, serwisowany £5800. Tel. 0798 310 5805. Ford Galaxy 1,9 TDI, 1999r., Czarny, serwisowany, Tax, Mot. £2900. Tel. 0798 310 5805. Sprzedam opony używane w różnych rozmiarach w stanie bardzo dobrym. Ceny od £10 za sztukę. Możliwość montażu i wyważenia. Np. rozmiar 185/55 R 15 H-Continental Premium. Contact 7 mm bieżnika wraz z montażem £20/szt. Adrian, tel. 0778 337 0620.

KUPIĘ

wywoz smieci budowlanych i ogrodowych (tpiper),przewoz wszelkich materialow, calodobowo.Darek tel.07717289377(na czerwono)

TRANSPORT NA LOTNISKA •Przewozy • • Przeprowadzki • •GPS • Tel. 0787 146 6409

T e l. 07 9 8 8 5 5 33 7 8

Serwis komputerowy w Birmingham Nie naprawiony – nie płacisz!

Piotrek, tel. 077 8394 2023 www.mojkomputer.co.uk

TŁUMACZ JĘZYKA ANGIELSKIEGO. WPIS DO NRPSI SZYKO I TANIO 150x150_STD_NowyCzas_4029_polishPage 1 05/03/2007 17:59:29

TEL 0790 408 1656.

Dzwoę do Polski juİ od 3p/min*

Laboratorium medyczne:

z telefonu stacjonarnego

THE PATH LAB Kupię każde auto. Mogą być bez Tax i Mot, lekko uszkodzone, niekompletne radia i ipody, sprzęt komputerowy, telewizory, DVD, playstation, telefony komórkowe itp. Krzysiek, tel. 0770 427 5976. Kupię każdą ilość części samochodowych tj: maski, zderzaki, przednie wzmocnienia, chłodnice, lampy, airbagi, itp. BARDZO DOBRE CENY. Kontakt: PAWEŁ, tel. 0774 576 8185. Kupię wszystkie metale kolorowe, kable itp. Atrakcyjne ceny. Płatne gotówką. Odbiór całodobowy. Tel. 0791 286 7455. Kupię wszystkie metale kolorowe, kable itp. Atrakcyjne ceny. Płatne gotówką. Odbiór całodobowy, tel. 0791 286 7455. Kupię tanio samochód. Tel. 0208 747 0757.

Po prostu wybierz

Kompleksowe badania krwi na zawartość narkotyków, badania hormonalne, nasienia oraz na choroby przenoszone drogą płciową, EKG, USG. Tel.: 020 7935 6650, lub po polsku: Iwona 0797 704 1616 SZYBKA NAUKA JĘZYKA ANGIELSKIEGO Sprzedam zestawy do nauki języka angielskiego SITA na gwarancji. Dzięki Sita opanujesz język szybciej niż za pomocą tradycyjnych metod. Ceny już od £50. Nie przegap okazji! Tel. 0778 470 3296.

084 4988 4029 C

M

Y

CM

MY

Polska tel. stacjonarny 3p/min 084 4988 4029

CY

CMY

K

TRANSPORT PRZEPROWADZKI DU˚Y VAN • TANIO! TEL. 0787 501 4487 email: krzycho58@wp.pl

Polska tel. komórkowy 10p/min 087 1919 4029

DostĊpne 24/7 bez dodatkowych kosztów Helpline: 087 0041 4029

www.auracall.com/polska

To proste… spróbuj teraz

*Terms and conditions: Ask bill payer’s permission. All prices are per minute and include VAT. Calls billed per second. Minimum call charge 5p by BT. Calls from mobiles may vary. Check with your operator. Charges apply from the moment of connection to the service. Prices are subject to change without prior notice. This service is provided by Auracall Ltd, Nicholas Peters Business Centre, 7b High Street, Barnet Herts EN5 5UE. Agents required, please call 0870 0414 604.


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 11 maja 2007

30

bieg na przełaj T W Polsce nie milkną dyskusje na temat podjęcia przez trenera kadry Leo Beenhakkera dodatkowej pracy. Selekcjoner kadry będzie równolegle prowadził Feynoord Rotterdam, co nie wszystkim się podoba. T W ekstraklasie piłkarskiej nastąpiła 32 już zmiana w sezonie trenera. Korona zwolniła Wieczorka i zatrudniła Kaliszana. Rekordzistą zmian pozostaje Wisła. Krakowski klub interesował się ostatnio odchdzącym z Borussi Dormund Jurgenem Roeberem, ale prawdopodobnie podpisze umowę z byłym trenerem Cracovii, a obecnie Arki – Wojciechem Stawowym. Ciekawe, co na to kibice rywala zza miedzy? T Matusiak ma szansę pojawiać się częściej na murawie. Zespół US Palermo opuszcza jego napastnik Caracciolo. T Były selekcjoner Anglii Szwed Goran Eriksson został trenerem Dynama Kijów. T Grzegorz Sypniewski już się nie podniesie. Zawodnik ŁKS miał problemy z hazardem, alkoholem. Zmieniał kraje i kluby. Ostatnio rękę wyciągnął do niego ŁKS. Sypniewski po pijanemu poprowadził jednak atak kibiców na policję. Zatrzymany groził policjantowi, teraz jemu grozi kara do 5 lat więzienia. Sypniewski ujawnił, że w walce z alkoholem „zaszył się”, ale „zaszywkę przepił”, czyli, pomimo lekarstwa pod skórą znowu wpadł w alkoholowy ciąg. T Wisła Can Pack została mistrzem Polski w żeńskiej koszykówce. Wiślaczki pokonały w play-off Lotos Gdynia 4:3, wygrywając w ostatnim meczu 68:54. T W koszykówce męskiej znamy na razie jednego finalistę. Został nim zespól BOT Turowa Zgorzelec. W drugiej parze półfinałowej Prokom wygrywa z Anwilem Włocławek 3:2. T W siatkówce męskiej stan rywalizacji finałowej pomiędzy BOT Skrą Bełchatów a Jastrzębskim Węglem wynosi 1:1. Wśród pań 1:1 remisują Winiary z BKS Aluprof Bielsko. T Mistrzem Polski piłkarek ręcznych został zespół SPR Lublin, wicemistrzem – Piotrcovia, a brąz przypadł – Zagłębiu Lubin. Wśród mężczyzn Zagłębie Lubin prowadzi w finale 2:0 z Wisłą Płock.

Jeśli tylko Łukasz Fabiański przejdzie pomyślnie testy wydolnościowe i zaliczy test lekarzy, już od czerwca będzie bramkarzem w zasłużonej drużynie Arsenalu.

TENIS » Turnieje ATP

Na europejskich kortach ZBLIŻAJĄCE SIĘ rozgrywki francuskiego Rolland Gaross (start 28.05.2007) powodują, iż wszystkie główne turnieje ATP w maju odbywają się wyłącznie na Starym Kontynencie, by najlepsi tenisiści świata szlifowali swą formę nie przemęczając się zbyt długimi podróżami. W pierwszym tygodniu obecnego miesiąca ścisła czołówka rankingu odpoczywała przed Master Series w Rzymie (7.05), dlatego też turnieje w portugalskim Estoril czy niemieckim Monachium nie były zbyt silnie obsadzone. Drugim ważnym powodem z pewnością stała się skromna pula nagród. Monachijski BMW Open obiecał tylko 416 tysięcy dolarów do podziału, lecz na szczęście ze zmagań na „cegle” nie zrezygnował najlepszy współcześnie as niemieckiego tenisa Tommy Haas startujący w turnieju z nr.1 jako główny faworyt. Nie on jednak stał się bohaterem gospodarzy tej imprezy, a jego rodak Phillip Kohlschreiber, który zdobył tytuł przerywając długą (3-letnią) przerwę w osiągnięciach niemieckich sportowców w stolicy Bawarii. Fakt ten jest tym bardziej doniosły, że zwycięzca zagrał przed własną publicznością jako gracz nierozstawiony. Dla młodego Philipa był to zresztą absolutny debiut w roli finalisty. Jednak jak najbardziej zasłużony, ponieważ w drodze do niedzielnego końcowego roztrzygniecia Kohlschreiber pokonał trzech głównych

Na turnieju w Rzymie odpadli m.in. Argentyńczyk Guillermo Canas (na zdjęciu) i Roger Federer

murowanych pewniaków: Fina Jarkko Nieminena (nr 5), Cypryjczyka Marcosa Baghdathisa (nr 4) oraz w najtrudniejszym i najcięższym finałowym pojedynku 2:6 6:3 6:4 Rosjanina Michaiła Yużnego. Konkurencyjny, lepiej płatny

Biało-czerwoni z Southampton NIECH biało-czerwoni (barwy klubu) najpóźniej udadzą się na wakacje z pośród wszystkich drugoligowych klubów. Gdyż jedynie dzięki temu mogą po dwóch latach przerwy wrócić do Premiership. Ten najbardziej polski klub, gdzie gra aż trzech naszych rodaków: bramkarz Bartosz Białkowski oraz napastnicy Grzegorz Rasiak oraz Marek Saganowski, po sobotnim wysokim zwycięstwie nad zdegradowanym już do Ligue One - Southend United, zagwarantowało dalszy udział w grze wśród najlepszych. Tak więc przedłużone zostały nadzieje i oczekiwania zagorzałych kibiców Southamptonu na awans do Premiership. Pod nieobecność Marka Saganowskiego, Leon Best i Kenwyne Jones pokazali, że są godnymi następcami i oboje zakończyli mecz

z dwoma golami na koncie. Niestety gospodarze stracili w tym meczu swego kapitana – Norwega Klausa Lundekvama, który pechowo nabawił się kontuzji kolana i nie wystąpi w arcyważnych półfinałach play-off, o prawo gry na Wembley. Pomimo to popularni „Święci” są wciąż dla mnie faworytem rywalizacji z graczami Derby County. Z dwóch ważnych powodów. Mianowicie w osobach najlepszego strzelca Grzegorza Rasiaka i szkockiego trenera Craiga Burleya. Obaj Panowie znają od podszewki przeciwników, gdyż zaledwie sezon wcześniej byli związani z klubem ze środkowej Anglii. Niech najbardziej polskie miasto (10 proc. mieszkańców Southampton stanowią nasi rodacy) i klub skupi się by nie dać się „Baranom”.

(625 tys. dolarów), rozgrywany w portugalskim Estoril, przyciągnął więcej gwiazd światowego tenisa. Do nadmorskiego miasta, bardziej znanego jako kurort wypoczynkowy, zawitało kilku tuzów ze ścisłej czołówki rankingu ATP np. Nikolaj

Dawidenko, Tommy Robredo czy Nejad Djoković. Wygrał ostatni z wymienionych, pokonując w niedzielnym rozstrzygnięciu 20 –letniego Richarda Gasqueta 7-6 (7) 0-6 6-1.

Grzegorz Ostrożański

WEEKENDOWE ZAPOWIEDZI Ostatni weekend przyniósł nam kolejne zyski. Obie zapowiedzi sprawdziły się w stu procentach. Tak więc powiększyliśmy przewagę nad zakładami bukmacherskimi i wynosi ona obecnie 7:4. Czas na kolejne typy!

Awans do finału play-off na Wembley 12-16.05.07. Southampton-kurs 1/1 West Bromwich kurs 8/13 Coral

Sobota 15.00 Blackburn-Reading typ.1 Kurs 21/20 William Hill

Dość niecodzienny typ rozłożony na kilka dni. Warty jednak obstawienia. Za obiema wymienionymi drużynami przemawia kilka faktów. West Bromwich jest po prostu silniejszy kadrowo – z kilkoma byłymi, bądź obecnymi reprezentantami krajów. Co prawda w derbach wszystko może być możliwe, jednak podopieczni Mowbraya dość dobrze jak dotąd radzili sobie z lokalnym rywalem. Odnośnie „Świętych” upatruję w nich zwycięzców, gdyż ich znakomity strateg-trener oraz najlepszy strzelec znają doskonale słabości przeciwnika, gdyż zaledwie sezon temu pracowali w Derby Country.

Gracze Marka Hughesa będą walczyć do samego końca o prawo gry w europejskich pucharach. Jeśli nie uda im się bezpośredni udział w pucharze UEFA, to chcą dostać się przynajmniej do letniej edycji pucharu lata tzw. Intertoto Cup, dzięki któremu przedłużą sobie nadzieje na występy na Starym Kontynencie. Rywale, beniaminek Premiership, niespodziewanie też ma szanse zagrać na międzynarodowej arenie. Jeśli wygra w Blackburn. Nie daję im jednak szans przeciwko doświadczonym i obytym graczom walijskiego szkoleniowca, którzy złapali świetną formę pod koniec sezonu!

Grzegorz Ostrożański


nowyczas.co.uk

NOWYCZAS 11 maja 2007

31

Polski sternik Karol Jabłoński dowodzący jachtem Desafio Espanol jest w najlepszej czwórce jachtów regat pretendentów do bezpośredniej walki o Puchar Ameryki ze szwajcarskim teamem Alinghi.

SPORT PIŁKA NOŻNA » Premiership

Zasłużony tytuł mistrzowski DRUŻYNA Alexa Fregussona od zeszłej niedzieli jest już mistrzem Anglii, dzięki wymęczonemu, a zarazem szczęśliwemu remisowi 1:1, wicelidera Chelsea przeciwko lokalnemu rywalowi - Arsenal Londyn. Zdobyte przez „Czerwone Diabły”, trzy punkty w derbach Manchesteru zadecydowały że po raz 16-sty w swej historii mogli świętować zdobycie mistrzostwa Anglii. Do końca rozgrywek pozostała już tylko jedna kolejka, miniony sezon piłkarski na angielskich boiskach należy uznać za wyjątkowo udany. Przez ostatnie cztery lata, zespoły wygrywające ligę zapewniały sobie tytuł na kilka dobrych kolejek przed jej finiszem. Obecna edycja jest kompletnie inna, emocje mamy prawie do samego końca. Dobre to dla futbolu, jak i kibiców. Przemęczona Chelsea dostała zadyszki i w przeciągu zaledwie jednego tygodnia odpadła z rywalizacji w Champions Leauge oraz remisując, kolejno z Boltonem i Arsenalem, definitywnie straciła możliwość obrony mistrzowskiego tytułu. Nie ważne, czy ktoś z nas jest zwolennikiem Manchester United, czy jego zagorzałym przeciwnikiem. Fakt jest bezsprzeczny i musimy się zgodzić, iż gracze szkockiego szkoleniowca zasłużyli na koronę w 2007 roku. Przez cały rok utrzymywali doskonałą dyspozycję strzelecką, zdobywając najwięcej bramek pośród wszystkich drużyn ekstraklasy. Po 37 kolejkach gracze z Old Tradford mają aż 83 gole na koncie! Równo o 20 więcej niż pozostałe, najlepsze pod tym względem zespoły, czyli wspomniana Chelsea i Arsenal. Gdyby nie kontuzje podstawowych obrońców, „Czerwone Diabły” z

T MŚ w hokeju na lodzie. Do ćwierćfinałów awansowały zespoły Szwecji, Rosji, Finlandii, Szwajcarii, Kanady, USA, Słowacji i Czech. Do półfinału awansowała już Rosja, Szwecja i Kanada. T Polskie florecistki wygrały zawody Pucharu Świata w Seulu, pokonując w finale Węgierki 32:20. T Hokeiści na trawie rozegrali 2 mecze towarzyskie z Niemcami remisując 1:1 i przegrywając 0:3. T W meczu rugby z Łotwą zadebiutował w polskim zespole Jurij Buchało. Debiut nie byłby dziwny, gdyby nie to, że Buchało dopiero stara się o polskie obywatelstwo. Przepisy rugby zezwalają jednak na grę zawodnika związanego z daną federacją ponad 3 lata. T W bokserskim „meczu stulecia” o mistrzostwo WBC wagi junior średniej Mayweather pokonał na punkty Oscara De la Hoyę. Nowy mistrz oznajmił, że kończy już karierę. T Wśród tegorocznych maturzystów do egzaminów przystąpili też m.in. znana tenisistka Agnieszka Radwańska i piłkarz Wisły Jakub Błaszczykowski.

Edwin van der Sar z Manchester United broni karnego w 80 minucie meczu. Strzelał Darius Vassell. Mecz manchester City-Manchester United zakończył się wynikiem 0:1

pewnością także przodowałyby w statystykach straconych goli. Pomimo tego w tej klasyfikacji znaleźli się w pierwszej trójce. A przecież nie przeprowadzili żadnych spektakularnych transferów, poza kupieniem Michaela Carricka. Młode gwiazdy Manchesteru w postaci Ronaldo, Rooney'a, Fletchera, dzięki pomocy kilku doświadczonych graczy np. Gigg-

sa, Scholesa i pod wspaniałym okiem Alexa Fregussona po prostu dojrzała do osiągania największych sukcesów. Natomiast na dole tabeli poznaliśmy kolejnego spadkowicza, którym został, po poniedziałkowej porażce 0:2 z Tootenhamem stołeczny Charlton. Powinniśmy jednak poczekać, gdyż na posiedzeniu rady wykonaw-

czej Angielskiej Federacji Piłkarskiej toczona będzie rozprawa o odjęcie 10 punktów karnych wobec West Ham United. Wtedy to dokładnie przekonamy się, kto w następnym roku zagra w drugiej lidze. Jak widać futbolowe afery istnieją wszędzie, nie tylko w Polsce.

Grzegorz Ostrożański

PIŁKA NOŻNA » Ekstraklasa

26 kolejka

Liczy się BOT i Zagłębie

Do tytułu mistrzowskiego zbliżył się BOT GKS Bełchatów, który ma po tej kolejce dwa punkty przewagi nad Zagłębiem Lubin. Bełchatowianie pokonali w środę w Gdyni Arkę 3:1, a zespół z Lubina zremisował bezbramkowo w Krakowie z Wisłą. Niezwykle imponująco zaprezentował się Lech Poznań. „Kolejorz” rozgromił łódzki Widzew aż 6:1. Dwa gole w spotkaniu zdobył Piotr Reiss, który, jak wspominaliśmy, dołączył do elitarnego klubu „100”. Reiss zdobył dzisiaj swoją 100. i 101. bramkę. W Gdyni mecz ułożył się po myśli lidera. Goście objęli prowadzenie w szóstej minucie gry, a gola zdobył

W UBIEGŁYM tygodniu rozegrano 2 kolejki ekstraklasy. Lider Tabeli GKS BOT Bełchatów zebrał komplet punktów, Zagłębie Lubin tylko 4, remisując w Krakowie z Wisłą. GKS jest więc samodzielnym liderem. W 25 kolejce kibice oglądali na ogół słabe mecze. W Warszawie Legia pokonała Pogoń, ale mecz przypominał farsę. Bramki Pogoni bronił sklepowy subiekt z Brazylii, dla którego był to pierwszy zawodowy

bieg na przełaj

mecz w życiu. Majdan znajduje się w konflikcie z kierownictwem klubu. Portowcy strzelili sobie kuriozalną bramę samobójczą, a Legia nie starała się specjalnie dobijać zaprzyjaźnionego klubu. Widzew zaaplikował aż 3 bramki Górnikowi, ale był to raczej wynik wyjątkowo słabej postawy Łęcznej. Najciekawiej było w Wodzisławiu. Sędzia wyrzucił 2 Wiślaków z boiska, po meczu sędziowie opuszczali boisko

pod eskortą. Zdaniem Wisły sędzia oszukiwał ich. Wisła Kraków prowadziła do przerwy 1:0, by przegrać 1:2. ŁKS nie sprostał Lechowi, a Reiss strzelił w Łodzi swoją 99 bramkę w I lidze. Setną zdobył w następnej kolejce, kiedy to Lech rozstrzelał inny łódzki klub – Widzew. Zagłębie pokonało Kolportera, który po tym meczu zmienił trenera. Kontuzję odniósł jednak czołowy napastnik Lubinian – Michał Chałbiński.

T Rozgrywany w Warszawie turniej tenisowy J&S Cup wygrała Belgijka Justine Henin, pokonując gładko w finale Ukrainkę Alionę Bondarenko 6:1, 6:3. T W ekstraklasie żużlowej prowadzi po 6 kolejkach Unibax Toruń, przed Unią Leszno i zespołem Atlasu Wrocław. Wyniki: ZKŻ Kronopol Zielona Góra – Unia Tarnów 48:43, Marma Polskie Folie Rzeszów – Unia Leszno 49:41, Unibax Toruń – Polonia Bydgoszcz 60:32. Mecz Włókniarza z Atlasem został przełożony. pochodzący z Hondurasu Carlos Costly. Druga bramka padła także w szóstej minucie, ale ... po przerwie, a jej strzelcem był Jacek Popek. Nadzieje na remis odżyły wśród miejscowych w 87. minucie, kiedy Damian Nawrocik pokonał Piotr Lecha, który zachował czyste konto w czterech poprzednich spotkaniach. Wynik ustalił już w doliczonym przez sędziego czasie gry niezawodny Łukasz Garguła. Najlepszym meczem kolejki było spotkanie w Krakowie, gdzie Wisła zremisowała z Zagłębiem Lubin 0:0, choć dogodnych okazji do zdobycia goli piłkarzom obu zespołów nie brakowało. (ab)



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.