Gazeta Polonijna Scotland / wrzesien 2013

Page 1

Gazeta bezpłatna tworzona przez Polonię dla Polonii

Gazeta

Scotland

POLONIJNA.co.uk

GAZETA BEZPŁATNA

Wydanie nr 6 (wrzesień 2013)

www.gazetapolonijna.co.uk

Edinburgh Glasgow Aberdeen Dundee Perth Inverness Stirling Falkirk Ayr Hamilton Motherwell Livingston Bathgate Alloa Abroath Forfar Brechin Montrose Elgin Broxburg Dunfermline

TARGI POLSKIEGO BIZNESU O.S.T.R I HADES ZAGRAJA W EDYNBURGU - JESIENNA EDYCJA Czytaj str. 28

Ural - wyprawa marzeń

Czytaj str. 12

LAUDER! - POLSCY LALKARZE

O TRAUMIE I STRACIE

Nie było spotkań pod osłoną nocy, narad, burzy mózgów, objadania i opijania kolejnych planów, ale po zeszłorocznej wyprawie w Karpaty, cała nasza piątka wiedziała, że będziemy chcieli to powtórzyć, na pewno w tym samym Czytaj str. 16 składzie.

Odzyskać córkę

Rozmowa z Aleksandrą I., matką małej Polki porwanej w Londynie i uprowadzonej przez własnego ojca do Egiptu.

Czytaj str. 5

Wielkie wyprawy

Czytaj str. 20

w małych grupach


2

Gazeta

Wiadomości

Wydanie nr 6 (wrzesień 2013)

POLONIJNA.co.uk

CZESŁAW NIEMEN – DROGA NA OLIMP

Na początku był szok. Wielkie dziwowisko. Usta otwarte jeszcze nie wiadomo czy w zachwycie. Powszechne, narodowe strzyżenie uszami. Ręce nieskore do oklasków przecierały oczy. Zjawisko czy szmira? Ołtarz czy śmietnik? Lincz czy wywyższenie? Niepowtarzalny styl – śpiewania, komponowania, pisania tekstów, istnienia na estradzie, ubierania się; styl bycia i życia. Ten styl przysporzył mu wrogów, ale i zjednał żarliwych zwolenników. Wszystko, co jest „jakieś”, określone, indywidualne, wyraziste – stanowi rzecz prowokującą do opowiedzenia się na tak lub nie, upominającą się o poklask lub negację. Zaciekawienie. Sprzeciwy. Połajanki. Zachwyty. Docinki. Kontrowersje. Nie przepuszczono nawet pseudonimowi artysty – Niemen. Satyryk głowiąc się, czy Niemen odmienia się przez przypadki, skonstatował: Niemen czy Niemna, skoro reszta ciemna… Fakt, artysta nie dawał się zbić z pantałyku i sprowadzić na udeptany trakt komercji i masowej kompetencji z obranej przez siebie drogi artystycznej. Nie obawiał się ośmieszenia, braku akceptacji. Rasowy samouk – przy całej swej ogromnej wrażliwości był na tyle twardy, nieustępliwy, wręcz apodyktyczny, żeby forsować swą awangardową sztukę i przekonywać do niej innych. Papuga wśród wróbli. Prekursor. Kontestator. Idol. Krzykacz… Swój pierwszy przebój – argentyńską malaguenę – zaśpiewał w finale I Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie w 1962 roku i od tej chwili przez następne lata rozdzierano szaty i gorąco dyskutowano na jego temat. Z reguły głos zabierano w

Gazeta POLONIJNA.co.uk

sprawach pozamerytorycznych. Bezpieczniej… Zgodnie z narodowym obyczajem rodzima husaria strzępi nogawki tych, co wyrastają ponad przeciętność. Tradycji stało się zadość… Zawsze oryginalny. Nie do podrobienia. Nie do zaszufladkowania. Świat muzyki Niemena wydawał się dziwny dla tak zwanej „opinii publicznej”. Dziwiono się, że Niemen śpiewa niezgodnie z nadwiślańską tradycją wokalistyki, że ubiera się jakoś dziwnie, że nosi długie włosy, że krzyczy – przeciwko komu i dlaczego?… Przebojem „Dziwny jest ten Świat” – wyśpiewał główną nagrodę na Festiwalu Piosenki w Opolu, w 1967 roku. I, o ile dziwił się, mając wówczas dwadzieścia kilka lat – jednocześnie wyrażając nadzieję i wiarę w tak zwaną dobrą wolę człowieka – to później jeszcze bardziej się dziwił, ale już z bardzo nikłą nadzieją… – „Wciąż wierzę w mądrość” – mówił – czy jednak człowieka?… Marlena Dietrich nazwała go rewelacyjnym artystą i nawet nagrała przebój „Czy mnie jeszcze pamiętasz?”. Już na początku swojej kariery zdumiewał wszechstronnością: pisał teksty, komponował piosenki, aranżował je, śpiewał, grał na wielu instrumentach. Zdolny, pracowity, ambitny i konsekwentny w swoich nieszablonowych upodobaniach artystycznych. Jednocześnie stał się obiektem napaści, autorem domniemanych i prawdziwych skandali, prowokacji artystycznych i obyczajowych. Obwołano go prekursorem ekstrawagancji na polskiej estradzie. Czy to on pierwszy i czy naprawdę zdjął spodnie przed gwiżdżącą publicznością w zakopiańskim teatrze? Fakt to, czy plotka? Złe zachowanie, arogancja zadufanego w sobie artysty czy rozpaczliwy akt bezsilności twórcy – wobec tych, co nie nadążają? Fałsze, pomówienia, preparowanie wypowiedzi wyrywanych z kontekstu – słowem historia zazdrościła i zazdrości polskich, w któ-

GAZETA BEZPŁATNA TWORZONA PRZEZ POLONIĘ DLA POLONII

Drodzy Czytelnicy!

Gazeta Polonijna Scotland

Wracamy do Was pełni wigoru po niesamowicie ciepłym lecie, które było tego roku dla nas wszystkich nadzwyczaj łaskawe.

Tel. 0203 3488 778 Mob. 07 851 871 891 Email: redakcja@gazetapolonijna.co.uk Nakład: 7000 egz., 28 strony Drukarnia: www.ulotki.co.uk Wydawca: Rafał Sawicki Redaktor naczelna: Kinga Plich Wywiady Gazety Polonijnej: www.youtube.com/polonijnaTV Wydania archiwalne Gazty Polonijnej Scotland: www.issuu.com/gazetapolonijna-scotland Działy tematyc zne: Kultura: Sebastian Zuchowicz, Adrian Wiecha Zdrowie i Uroda: Anna Jaskiewicz Psychologia: Jarosław Kluczek Dla dzieci: Katarzyna Campbell Kulinarny: Jasiek Kuron Turystyka: Kinga Plich, Sebastian Zuchowicz Spo rt : Oskar Papierz, Daniel Kowalski Wędkarstwo: Dariusz "Kerad" Gorgon Małgorzata Mroczkowska Mama na Wyspach: Dział Graficzny: Rafal Sawicki, Dariusz Dalaszyński Rysują: Szczepan Sadurski, Cezary Krysztopa, Stanisław Kościesza Fotografują: Sebastian Kuczyński, Zbyszek Bagniuk, Justyna Bartczak, Karolina Skorek, Karol Wyszyński, Wojciech Nowak, Artur Skorek, Sebastian Zu-

rej Niemen ma swój rozdział. Natchniony i bezkompromisowy, ekscentryczny i tradycyjny, zawsze broniący swoich racji mało miał wokół siebie akceptacji… Wreszcie sukces – Niemena? Czy też „Sukces” Marka Piwowskiego, który w swym filmie wyszydził jego sztukę i filozofię? Wet za wet. „Zło krzyczy na mnie, ja na zło…” Mijają lata. Emocje opadły. Przeciwnicy rozeszli się: nie pogodzeni… Rację ma Oscar Wilde, że prawdziwy artysta nie rozumie po prostu, że można pokazywać życie lub kształtować piękno w jakikolwiek inny sposób niż on to robi. Niemen uodpornił się na ciosy otaczającego świata, które nie zablokowały w nim ujścia potrzebnej energii twórczej. Po wielokroć on pierwszy wyznaczał kierunek, styl i mody. Nadal tworzył, eksperymentował, prowokował swoją innością, wciąż nie „pod”, a „nad” publiczką… Nastąpiła przemiana Niemena „zbuntowanego” – w Niemena „poszukującego”, który odszedł od żywiołowej ekspresji rockowej w kierunku zapewniającym mu swoistą nobilitację artystyczną i stwarzającym barierę ochronną przed atakami ideowymi i obyczajowymi: współpraca z wybitnymi i uznanymi muzykami jazzowymi, śpiewana poezja Norwida i Mickiewicza, komponowanie muzyki dla teatru, filmu, baletu. Samotne komponowanie w studiu, w zaciszu domowym, gdzie pracował nad formami szerzej pojętymi – tworząc muzykę elektroniczną, także obrazy i grafikę komputerową. Pointą tego wywodu może być sformułowanie, które Niemen użył w jednym ze swoich tekstów: „Gdy odlecę z kluczem żurawi, wtedy dopiero własnym śmiechem się udławi – ironia…” P.S. Zdaniem czytelników „Polityki” najlepszym wokalistą minionego stulecia został wybrany Czesław Niemen. Marek Rozycki jr

chowicz, Paweł Tomaszewicz, Janek Ptak, Beata Papierz, Oskar Papierz, Monika S. Jakubowska, Adrian Wiecha Piszą: Beata Papierz, Oskar Papierz, Szczepan Sadurski, Mariusz Ciużyński, Joanna Howe, Anna Galus, Klaudia Drozd, Wojciech Nowak, Sebastian Zuchowicz, Sebastian Horbacz, Katarzyna Campbell, Kinga Plich, Anna Jaskiewicz, Jarosław Jakubiak, Iwona Janas, Karol Wyszyński, Dorota Kordecka, Joanna Pawlak, Karol Nowak, Thomas Derach, Aneta Derach, Dariusz Gorgon, Jarosław Kluczek, Jasiek Kuron, Jacek Wąsowicz, Lidia Waszti Plenzler, Justyna Bartczak, Zbyszek Bagniuk, Monika Ciska Grzegorz Dąbek, Karolina Gradziel, Anna Dudek, Maciej Przybycień, Monika Ciska, Grzegorz Dąbek, Karolina Gradziel, Anna Dudek, Katarzyna Morawska-Jaworska, Maciej Przybycień, Karol Gruszczyński ---------------------------------------------------------------------------------------------------Wydawca i Redakcja nie ponoszą odpowiedzialności za treść reklam i ogłoszeń. Reda kcja nie zwraca materiałów niezamowionych. Nadesłane materiały pr zechodzą na własnoś ć redakcji, co oznacza jednocześnie przeniesienie na redakcję Ga zety Polonijnej praw autorskich z prawem do publikac ji, skracania i przeredagowywania nadesłanych materiałów. Pr zedr uk tekstów, zdjęć, rysunków i reklam zamieszczonych w Gazecie Polonijnej jest niezgodny z prawem.

Mam nadzieję, iż wydanie bieżące Gazety Polonijnej Scotland przysporzy Wam wiele radości i przyniesie powiew świeżych informacji zebranych skrupulatnie przez naszych dziennikarzy. Sierpień okazał się nieprawdopodobnie pracowity. Szczególnie odczuli to mieszkańcy Edynburga, którzy przez cały miesiąc „bombardowani” byli bogatą gamą wydarzeń muzycznych, teatralnych czy komediowych. Na Edinburgh Fringe Festival przybyło z całego świata kilka tysięcy artystów, nie pozwalających miastu zasnąć nawet na chwilę. Życzę miłej lektury! Kinga Plich Redaktor Naczelna Gazeta Polonijna Scotland



4

Wiadomości ze Szkocji

Gazeta

POLONIJNA.co.uk

Wydanie nr 6 (wrzesień 2013)

Subiektywna historia Rock’n’Rolla opowiedziana w odcinkach przez Antka Malewskiego – Kotłownia w „jedenastolatce” (2)

Pamiętnego wieczoru przy ulicy Cmentarnej Andrzej Śliwiński wypowiedział do mnie znamienny, egzotyczny termin, Rock’n’Roll. Był wówczas uczniem pierwszej klasy licealnej. Dla mnie, dla wielu moich kolegów i koleżanek z podstawówki mieszkających. w Starzycach i okolicach tej dzielnicy, powstanie klas licealnych miało znaczący wpływ na ich przyspieszony rozwój duchowy i intelektualny. Uczęszczała tu młodzież z innych dzielnic czy ze śródmieścia Tomaszowa. Dojeżdżała również młodzież z okolicznych miejscowości jak Ujazd, Niewiadów, Spała, Inowłódz, Wolbórz, Lubochnia czy Czerniewice. Starzyce przestały być peryferyjnym zaściankiem, „zadupiem” miasta. Kiedy po październiku 1956 roku doszło w Polsce do politycznej „odwilży”, która docierała również do szkół, odczuwalna przeważnie w szkołach średnich, my z klas podstawowych, podglądając starszą, licealną młodzież mogliśmy dostrzegać przemiany w panującej młodzieżowej modzie tj. ubieranie, strzyżenie włosów, czesanie fryzur, ich zachowania i zainteresowania (również muzyczne).

Miało to duży wpływ, jak patrzę dziś z dystansu czasu, na nasze przyśpieszone dojrzewanie. Dla mnie, znającego już znaczenie terminu „rock’n’roll”, oczytanego werbalnie w tym temacie z domowych czasopism (Dookoła Świata, Przekrój, później doszedł Sztandar Młodych). Dla mnie jednak najważniejszym miejscem w szkole była … kotłownia. Kotłownia znajdowała się poniżej parteru w piwnicach budynku. To tu uczniowie klasy 10/11, posiadający instrumenty muzyczne, późnymi wieczorami w tajemnicy przed Dyrekcją szkoły i Radą Pedagogiczną, spotykali się na muzycznych próbach, na których w sposób amatorski można było usłyszeć wydobywające się egzotycznie brzmiące dźwięki

jazzu czy jeszcze zakazanego w kraju rock’n’rolla. Bardzo ważną rolę dla przetrwania tych prób, miał woźny szkoły (mieszkał z rodziną na jej terenie), pan Jan Galwas, który w popołudniowych i wieczornych godzinach zabezpieczał grajków nie wpuszczając innych, postronnych osób na teren szkoły oraz zamykał bramę i furtkę wejściową do posesji. Nad bezpieczeństwem muzyków na próbach czuwał osobiście, stojąc na tak zwanym przysłowiowo posterunku. Można powiedzieć, że dzięki panu Galwasowi, jego milczeniu przed przełożonymi, szkolni instrumentaliści mogli doskonalić się muzycznie zakazanym owocem i przetrwać na próbach do końca istnienia liceum w tym budynku, to jest do czerwca 1958 roku. Od września 1958 roku liceum usamodzielniło się wychodząc z jedenastolatki, przeniosło się do budynku przy ulicy Św. Antoniego 29 (obecnie znajduje się tu tak zwany Elektronik). Mieszkałem jedną posesję za budynkiem jedenastolatki w narożnym domu przy zbiegu ulic Warszawska i Zawadzka. Właśnie Andrzej Śliwiński poinformował mnie o muzycznych, rock’n’rollowych próbach w kotłowni. Wiedziałem, że uczniowie klas licealnych nie pozwolą mi, chłopakowi z podstawówki, wejść do środka na ich muzyczne spotkania. Ciekaw muzycznych wydarzeń, często zachodziłem pod budynek szkoły, pokonując ogrodzenie, by przebywając na zewnątrz wysłuchiwać dochodzących z piwnicy, szczątkowych rytmów rock’n’rolla. Zauważyłem, że jedno z okienek wsypowych (na koks, węgiel) w kotłowni jest otwarte, a właściwie w jego prześwicie nie było skrzydła okiennego. Kiedy muzycy rozpoczęli głośne granie przymierzyłem się przez mały otwór, aby dostać się do środka. Wykorzystałem ten

moment wślizgując się do półciemnego pomieszczenia kotłowni. Po chwili znalazłem się na pryzmie koksu usypanego pod samo okienko. Niezauważony przez starszych, grających kolegów, w ciszy, powstrzymując głośne oddychanie w skupieniu słuchałem zakazanych rytmów. W ciemnościach kotłowni natknąłem się na stertę kartonów po opakowaniach, którymi nakrywając się byłem mniej widocznym. Mój wysiłek poniesiony w dostaniu się do kotłowni był niczym w porównaniu do przyjemności, którymi zostałem uraczony, gdy na żywo pierwszy raz w życiu usłyszałem Razzle Dazzle, Mambo Rock czy Rock Around The Clock z repertuaru Billa Haleya w wykonaniu szkolnego rockmana, Gienka Kowalskiego. Utwory te były wielkimi, światowymi, pionierskimi przebojami w Stanach i raczkującego w Polsce, rock’n’rolla. Zapamiętałem niektórych instrumentalistów, na trąbce grał Romek Guzik dojeżdżający z Niewiadowa, na kontrabasie Andrzej Suszkiewicz, była jeszcze perkusja, gitara i od czasu do czasu ktoś grał na saksofonie. Utkwiły w mojej głowie dwa utwory grane przez Romka Guzika na trąbce, dixlandowy Tiger Rag oraz z repertuaru Louisa Armstronga i Bobby Darina wielki hit, Mack The Knife. Przepiękne miałem ferie zimowe 1957-58 roku. W tym czasie w dni wolne od nauki zespół przygotowywał swój repertuar do grania na szkolnej, choinkowej zabawie dla licealnej młodzieży, w pierwszą sobotę po zakończonych feriach. Przychodziłem na wszystkie próby dostając się do kotłowni sprawdzonym sposobem. Dziś mogę powiedzieć, że na tych próbach w jedenastolatce krystalizowała się we mnie miłość do rock’n’rolla i pochodnych temu stylowi. Antoni Malewski


Wydanie nr 6 (wrzesień 2013)

Gazeta

POLONIJNA.co.uk

Wiadomości ze Szkocji

5

LAUDER! - POLSCY LALKARZE O TRAUMIE I STRACIE

Aktorzy, Marcin Bartnikowski i Marcin Bikowski, absolwenci Akademii Teatralnej im. A. Zelwerowicza wystąpili na edynburskim festiwalu dzięki wsparciu Instytutu Adam Mickiewicza. „Lauder” jest to opowieśc o Oskarze, który poszukuje prawdy o swojej rodzinie i korzeniach po stracie ojca w zamachu na World Trade Center w 2001 roku. Autorzy bezpośrednio nawiązują do filmu „Strasznie głośno, niesamowicie blisko”. Film, choć praktycznie nieznany w Polsce, dzięki doskonałej obsadzie, występują takie gwiazdy kina, jak Tom Hanks czy Sandra Bullock, mocno zdobył amerykański rynek w 2011 w dziesiątą rocznicę zamachu . Za pomocą szkaradnych masek i wymyślnych form audiowizualnych zaglądamy do głowy Oskara, przyglądając się jego traumatycznym wspomnieniom. Na scenie odbywa się swoisty wyścig myśli. Przez moment obserwujemy Oskara, jak buduje fantastyczne i straszne zarazem wynalazki, by zaraz przenieść się do pełnej bólu opowieści o przodkach. Motywem powracającym jest zaś strata ojca. Oskar staje się zakładnikiem bólu, rozpaczy i żałoby. Chwilowe ukojenie przynosi odnalezienie tajemniczego klucza. Próba rozwiązania zagadki tajemniczej pamiątki pochłania Oskara na długie miesiące, na moment odsuwając myśl o stracie. W ostatniej scenie Oskar uparcie ogląda odtwarzane od tyłu sceny z uderzenia samolotu w wieżę WTC, wsłuchując się w nagrania ostatnich połączeń swojego ojca. Bez wątpienia „Lauder” to sztuka nienależąca do lekkich, a wywołany temat trudny. Odbiór dodatkowo utrudnia, brak liniowej fabuły, który przywodzi na myśli puzzle rzucone bezładnie na ziemię. Na uwagę zasługuje doskonała gra aktorów oraz wspomniane już genialne wykorzystanie nowoczesnych technik audiowizualnych. Kreatywne zastosowanie projektora, komputera i kilku małych kamer, znakomite przywołanie panoramy No-

wego Yorku dzięki Google Street View, prowadzenie videorozmowy za pomocą Skype’a, czy choćby obraz płonącego w szufladzie zdjęcia starej kamienicy, dzięki małej kamerze, przeniesiony na ekran. Tekst: Karol Gruszczyński Zdjęcia: Sebastian Kuczyński

PO SPEKTAKLU Z MARCINEM BARTNIKOWSKIM ROZMAWIAŁ KAROL GRUSZCZYŃSKI Karol Gruszczyński: Przedstaw proszę naszym Czytelnikom historię waszego teatru. Marcin Bartnikowski: Teatr Hotel Malabar powstał w roku 2009. Jest tworzony przez absolwentów Wydziału Sztuki Teatralnej w

mysł, aby pokazać coś z perspektywy małego człowieka. Również temat jest bardzo uniwersalny – strata kogoś bliskiego. To, że akurat jest to World Trade Center, to nie jest najważniejsze. Ukazana jest także historia dziadków głównego bohatera, bombardowanie Drezna. Głównie chodzi o pokazanie, jak radzić sobie z Na tegorocznym festiwalu traumatyczną sytuacją, kiedy Fringe w Edynburgu, ktoś bliski odejdzie. warszawski teatr Hotel Malabar KG: Trzeba przyznać, iż spektakl był bardzo specyficzny. Z wystawił „Lauder!”. jakimi opiniami widzów spotykacie się po przedstawieniu? MB: Sztuka zrobiona jest na kształt puzzli, które samemu trzeba sobie poukładać. Kierujemy nasze przedstawienie do widzów lubiących układanki w teatrze. Oczywistą rzeczą jest, iż nie każdy spektakl jest dla wszystkich. Cieszę się bardzo, iż spotykamy się z entuzjastycznymi recenzjami. Pół roku temu dostaliśmy główną nagrodę największego Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Lalek w Warszawie oraz jesteśmy bardzo ciepło przyjmowani podczas naszych występów, co oczywiście bardzo cieszy. Spotkaliśmy się z bardzo dobrym przyjęciem krytyków podczas bieżącego festiwalu. Zostaliśmy nominowani do „Fringe Shortlist”, niestety nie udało się tym razem, ale jest to duże wyróżnienie, iż wśród ogromu spektakli byliśmy rozpatrywani do najważniejszej nagrody festiwalu. KG: Czy to był wasz pierwszy udział w EdinBiałymstoku. Zajmujemy się teatrem bardzo burgh Fringe Festival? I czy planujecie przyróżnorodnym. Jest to związane z naszymi za- jazd w przyszłym roku? interesowaniami oraz tym, iż kończyliśmy MB: Nie, jest to nasz drugi udział. Bardzo nam Wydział Lalkowy. Wykorzystujemy w naszych się tu podoba, szczególnie w miejscu Sumspektaklach bardzo dużo środków wizualnych, merhall, gdzie występujemy. Świetnie nam lalkowych, przedmiotowych. Natomiast się tu pracuje. Każdy, kto tutaj grał wie, że jest łączymy go z innymi typami teatrów starając to festiwal, na który przyjeżdża średnio ponad 2500 zespołów, gdzie niestety trzeba walczyć się robić coś własnego, oryginalnego. KG: Tematyka tego przedstawienia była dość o widza. My na szczęście jesteśmy wspierani szokująca. Skąd wziął się po mysł na taki przez Instytut Adama Mickiewicza, co w naszym przypadku było niesamowicie pomocne. spektakl? M B: Temat tego spektaklu to efekt długich Myślę, że w przyszłym roku z wielką przyrozmów z reżyserem. Jest to koprodukcja z jemnością tu wrócimy, ale to będzie zależeć teatrem z Niemiec, z którym pracujemy już po od instytutu, którego selekcjonerom bardzo raz trzeci. Michael Vogel szukał spektaklu, ufam i wiem, iż jeśli przygotujemy coś warktóry byłby opowiedziany z perspektywy tościowego, to z pewnością tu wrócimy. dziecka. Zainspirował się tym, iż lalki są nie- KG: Dziękuję za roz mowę. Życzę sukcesów i wielkie, podobnie jak dzieci i wpadł na po- do zobaczenia w przyszłym roku.


6

Zwiedzamy Świat - Kambodża

Gazeta

POLONIJNA.co.uk

Wydanie nr 6 (wrzesień 2013)

ZWIEDZAMY ŚWIAT - KAMBODŻA Kambodża - królestwo dzikiej dżungli, ekscytujących miast i barwnej , choć często tragicznej przeszłości, która zarówno inspiruje, jak i smuci. Kraj ten szczyci się jednym z najbardziej intrygujących cudów architektonicznych na naszej planecie o niezmiernie ważnym znaczeniu historycznym.

Są to uderzające świętości kompleksu Angkor będące od dawna głównym celem wypraw turystów, zarówno tych o skromnym budżecie, jak i tych szukających luksusów w kraju starożytnego dziedzictwa Khmerów. Choć naród był rzucony na kolana pod destrukcyjnymi rządami Pol Pota, przywódcy Czerwonych Khmerów w latach 70-tych, to jednak najnowsza historia pokazuje, iż kraj odzyskał swobodę na tyle, by stać się jednym z ważniejszych punktów na mapie Azji Południowo-Wschodniej. Kambodża położona jest w strefie tropikalnej na północ od równika, gdzie występuje klimat monsunowy zaczynający swą aktywność od

maja do października (pora deszczowa). Najbardziej przyjemny sezon dla przyjezdnych to zazwyczaj czas w porze suchej trwający od przełomu listopada i grudnia aż do kwietnia. Uderzająco piękny okres pod względem przyrodniczym obserwuje się zaraz po porze deszczowej, kiedy zieleń rozkwita i bujnie pokrywa rozlegle tereny. Na północy zimy są na ogół chłodniejsze, zaś w przeważającej części kraju temperatury utrzymują się na stałym poziomie i wynoszą średnio 28°C. Sezonowe powodzie często pojawiają się w Phnom Penh oraz w pozostałej części Kambodży na przełomie lipca i sierpnia, co może bardzo utrudniać podróżowa-

nie, ponieważ większość dróg staje się wówczas nieprzejezdna. Bezdyskusyjnie największą dumą Kambodży jest kompleks zabytków świątynnych Angkor. Tworzy je liczba około 200 kamiennych budowli: zespoły miejsc kultu religijnego, park archeologiczny, tereny leśne i zbiorniki wodne. Angkor we współczesnym języku khmerskim oznacza „stolicę" lub „święte miasto". Kiedyś było to jedno z najpotężniejszych cywilizacji świata z ponad milionową społecznością. Po wiekach świetności z tego wspaniałego miejsca pozostały już tylko najtrwalsze budowle tworzone od IX do XIII wieku przez khmerskich budowniczych. Stolica Kambodży Phnom Penh jest jednym z niewielu miast regionu absorbujących i pochłaniających odwiedzających dogłębnie. Podczas gdy gdzie indziej zniewalają swym pięknem parki narodowe, plaże i tropikalna przyroda, Phnom Penh fascynuje lakonicznie prowadzonym życiem wzdłuż rzek, bogatym i gwarnym stylem nocnym kultywowanym przez mieszkańców dumnych ze swego dziedzictwa oraz lokalnej kultury. Miasto jest podzielone na trzy sekcje: północną z atrakcyjnymi dzielnicami mieszkalnymi; francuską część południową z licznymi siedzibami ministerstw, banków i domów kolonialnych oraz część centralną z mnogą ilością wąskich uliczek, marketów, straganów oraz sklepów. W stolicy szczególnie warto zobaczyć: • Pałac Królewski znajduje się niedaleko od rzeki Tonle Sap. Zbudowany został w 1813 roku na miejscu cytadeli Banteay Kev. Kompleks pałacu składa się z kilku budynków: Sali Tronowej z Prasat Tevea Vinichhay używanej do koronacji królów, organizacji oficjalnych przyjęć i tradycyjnych ceremonii; Chan Chhaya Pavilion - miejsce taneczne; Khemarin - siedziba króla; Napoleon Pavilion oraz spektakularna Silver Pagoda, która jest warta szczególnego zainteresowania. Swoją nazwę bowiem zawdzięcza 5000 srebrnych płytek, każda o wadze 1 kilograma pokrywających całą podłogę świątyni. • Pomnik Niepodległości został zbudowany w 1958 roku, jako symbol niezależności i wolności Kambodży odzyskanej od Francji w 1953 roku. Francuzi w pełni odstąpili swoich interesów w Indochinach po porażce w bitwie w Wietnamie pod Dien Bien Phu. Święto Niepodległości obchodzone jest w Kambodży 9 listopada. Pomnik ma wyjątkowy i specyficzny styl mający uczcić pamięć patriotów poległych w walce za oj-

czyznę. • Muzeum Narodowe w Phnom Penh zostało wybudowane w latach 1917-1920 i znajduje się na północ od Pałacu Królewskiego. Czynne jest od wtorku do niedzieli od 8.00 do 11.00 oraz od 14.00 do 17.00. • Wat Phnom umiejscowiona jest na 30 metrowym wzgórzu w północno-wschodniej części miasta. Podaje się, że pierwsza pagoda została wybudowana w 1373 roku, do której przetransportowano drogą rzeczną cztery posągi Buddy. Lokalni mieszkańcy twierdzą, iż ta świątynia ma potężną moc. Każde życzenie tu wypowiedziane musi się spełnić. Nie jest zaskakującym zjawiskiem obserwowanie tłumnie przybywających tu ludzi modlących się o zdrowie, powodzenie w życiu czy też o uleczenie. • Tuol Sleng Muzeum. W 1975 roku szkoła Tuol Svay Prey została przejęta przez siły bezpieczeństwa Pol Pota, który przekształcił ją w więzienie, znane jako Security Prison 21 (S-21). Miejsce to wkrótce stało się największym ośrodkiem tortur w kraju. Ponad 17.000 osób przetrzymywanych w S-21 wywieziono do obozu zagłady w Choeung Ek, zaś więźniowie, którzy zmarli w czasie tortur zostali pochowani w masowych grobach na terenie więzienia. Battambang jest drugim co do wielkości miastem w Kambodży leżącym w samym sercu północno-zachodniej części. W okresie przedwojennym był czołowym producentem ryżu w kraju. Siem Reap zostało wybudowane na brzegach jeziora Tonle Sap (największy rezerwat słodkiej wody w całej Azji Południowo-Wschodniej). Ze względu na bliskość do słynnego kompleksu świątynnego Angkor zyskał sobie miano popularnego centrum turystycznego. Kinga Plich


od

ÂŁ 25,99


8

Wiadomości ze Szkocji

Gazeta

POLONIJNA.co.uk

Izba rzetelnych polskich firm W zeszłym roku w The Guardian ukazał się pozytywny artykuł o Polakach w Wielkiej Brytanii. Tekst wśród różnych pochwał zauważa, że mimo iż jesteśmy drugą co do wielkości mniejszością w UK , to w życiu publicznym tego kraju jesteśmy niewidoczni. Artykuł kończy się stwierdzeniem, iż to od samych Polaków zależy na ile i jak będą widziani w Wielkiej Brytanii. Jedną z inicjatyw, które są odpowiedzią na wnioski płynące z powyższego artykułu jest powstanie Polskiej Izby Biznesu w Szkocji (PIBwS). Izba działa na trzech płaszczyznach: 1. Jest platformą dla polskich przedsiębiorców w Szkocji; 2. Promuje polskie przedsiębiorstwa wśród mieszkańców tego kraju i 3. Oferuje pomoc szkockim firmom chcącym inwestować w Polsce oraz firmom z Polski chcącym inwestować w Szkocji. Głównym zadaniem Izby jest pomoc polskim przedsiębiorcom działającym w Szkocji. By urzeczywistnić ten cel stworzono portal, na którym oprócz skrótu wiadomości gospodarczych biznesmeni znajdą także porady prawne oraz porady dla początkujących przedsiębiorców. Każdy z członków Izby może zadać pytanie prawnikowi, a także korzystać z różnych zniżek oferowanych członkom Izby. Dodatkowo polskie firmy zrzeszone w PIBwS (niezależnie czy self-employed czy duże spółki)

wpisywane są do anglo- i polskojęzycznego katalogu polskich firm. Pomysł angielskiego katalogu zrodził się z prostej obserwacji, iż polscy fachowcy cenieni są przez Szkotów, ale trudno im ich odnaleźć w Internecie; na polskojęzyczne portale Szkoci nie wchodzą. Dlatego też PIBwS stworzyła katalog firm polskich na www.PolishBusinesses.co.uk i będzie go reklamować sloganem „Polish Business = Diligence and Good Quality”. Warto podkreślić, iż katalog PIBwS nie jest kolejną listą polskich firm, ale jest to katalog rzetelnych polskich przedsiębiorstw i jako taki będzie reklamowany wśród Szkotów i Polaków. Firmy ujęte w katalogu to firmy kompetentne i wiarygodne, które nawet w przypadku swojego niedociągnięcia na swój koszt poprawią popełniony błąd. W przypadku powtarzających się udokumentowanych skarg na słabą jakość produktów lub usług, firma przestaje figurować w katalogu. Takie działanie uwiarygadnia nie tylko sam katalog, ale również firmy w nim wymienione. Polska Izba Biznesu w Szkocji współpracuje także ze szkockimi izbami handlowymi i jej członkowie mogą korzystać z niektórych przywilejów oferowanych przez te izby swoim członkom. Ponieważ celem PIBwS jest pomoc polskiej przedsiębiorczości, roczne członkostwo wynosi jedynie 39 funtów, a pierwsze 3 miesiące są zupełnie darmowe. Robert J. Merecz

Wydanie nr 6 (wrzesień 2013)


Wydanie nr 6 (wrzesień 2013)

Gazeta

POLONIJNA.co.uk

Wiadomości ze Szkocji

9

„FUZJA-ILUZJA” - NIESAMOWITY POKAZ W GLASGOW I ABERDEEN Nadszedł czas potrojonej mocy! Mieszkańcy Aberdeen oraz Glasgow mieli niepowtarzalną okazję obejrzeć show iluzjonistyczno-komiczny „Fuzja-Iluzja”. Zawodowy iluzjonista Radek Makar oraz dwóch komików: Adrian Jonasik wcielający się w rolę Memphisto oraz Aleksander Kwiatkowski grający rolę Great Volare wystąpili w sztuce mikroiluzji i makroiluzji, transfuzji i konfuzji. Zamieniali

wodę w ciecz , truskawki w maliny, czytali w myślach, modernizowali, formatowali i kontemplowali. Radek Makar - Zaliczany do grona nowoczesnych iluzjonistów. Na co dzień zawodowy prestidigitator, iluzjonista i mentalista serwujący swoim widzom mieszankę nowoczesnego stylu, iluzji rodem ze spektakli telewizyjnych oraz klasycznej sztuki opisanej

setki lat temu w pierwszych publikacjach na temat sztuk magicznych. Jako jeden z niewielu iluzjonistów polskiego pochodzenia specjalizuje się w iluzji dla dorosłych. Great Volare - Komik, alchemik. Legenda mówi, że w górach posiadł wiedzę tajemną, pozwalającą mu nie tylko na znikanie, ale także na zatrzymywanie czasu. Ludzie powiadali, że stworzył eliksir młodości, który trzyma jego ciało w doskonałej formie do dnia dzisiejszego.

Targi Polskiego Biznesu BEST SHOW oraz Gazeta Polonijna Scotland zapraszają polskich przedsiębiorców działających na rynku szkockim do wzięcia udziału w Targach Polskiego Biznesu, które odbęda się w niedzielę 20 października w The Halls mieszczącej się przy Henderson Street w Edynburgu. Targi są dla wystawców wyjątkowym

miejscem spotkań z klientami i partnerami handlowymi, a także są wspaniałą okazją pozyskania nowych, wartościowych kontaktów biznesowych. To miejsce integracji polskiego środowiska biznesowego działającego na rynku szkockim. Bezsprzeczną zaletą jest możliwość kontaktu z klientem face-to-face, będąca nie-

zbędnym elementem strategii marketingowej dla przedsiębiorstwa. W chwili obecnej potwierdziły swój udział w targach firmy, które zapraszają n a: - Pokazy sztuk walk wschodnich - Lekcje nauki gry na gitarze - Warsztaty szybkiego czytania dla dzieci - Pokazy fryzjerskie i kosmetyczne - Porady biznesowe i doradztwo prawne - Rehabilitacje, terapie manualne – kon-

Memphisto - Hochsztapler, turysta. Szarlatan iluzjonistyczny, magiczny hochsztapler, kulturysta, playboy i turysta. Nikt nie zna daty jego urodzin. Nikt nie zna źródeł jego pochodzenia. Pojawił się nagle i znikąd, jak grom z jasnego nieba, jak jajecznica na śniadanie. Więcej informacji można znaleźć na stronie www.fuzja-iluzja.pl. Tekst: Kinga Plich Zdjęcia: Eva Czerwińska

sultację i diagnostykę - Warsztaty literackie i plastyczne - Konkursy z nagrodami - oraz wiele więcej.... Ponadto na scenie wystapi Zespół Bruno Lohengren oraz Show Iluzjonistyczno-Komiczny „Fuzja-Iluzja”. W celu rezerwacji miejsca podczas targów prosimy o kontakt pod numerem telefonu 07702 7985 33 lub za pośrednictwem e-mail: info@bestshow.biz


„Nie mamy skrzydeł by latać, a mimo tego to nasz cel” 10

Wiadomości ze Szkocji

Gazeta

POLONIJNA.co.uk

W tym numerze serdecznie zapraszam do lektury szybkiego wywiadu z Miłoszem Pawłem Boryckim, zwanym po prostu Miuosh’em. Raper ten jest obecny na scenie muzycznej od 2001 roku. Jednak pierwszym znaczącym sukcesem komercyjnym było ukazanie się solowego krążka artysty, zatytułowanego „Prosto Przed Siebie”, wydanego w Fandango Records, labelu którego założycielem i właścicielem jest właśnie Miuosh. W 2013 roku płyta ta sprzedała się w nakładzie ponad 30 tysięcy egzemplarzy i tym samym uzyskała status platynowej.

Gazeta Polonijna: Witam serdecznie. Mam nadzie ję, że zdążyliście trochę odpocząć po koncertach. Pierwszy raz w Szkocji? Zagrałeś tu dwa koncerty, jeden w Glasgow i drugi w Edynburgu. Które miasto bardzie j przypadło Ci do gustu? Gdzie się lepie j czułeś? Jakie wrażenie zrobili na Tobie ludzie, których tu spotkałeś/poznałeś? Miuosh: Tak, pierwszy raz... O wiele bardziej spodobał mi się Edynburg – widać tu historię, ma swój specyficzny klimat. Glasgow kojarzyło mi się z miastem przemysłowym – jednym z wielu. Ludzie w Szkocji są, moim zdaniem, specyficzni – nawet Polacy, którzy wyjechali już dobrych parę lat temu… trochę się zmienili, różnią się od tych, którzy zostali w kraju. To ciekawe... GP: Jedni zmieniają się na lepsze, inni na gorsze, niestety. Takie życie…Ok, teraz o czymś zupełnie innym, jaki okres w muzyce hiphopowej zainspirował Cię? Co w hip ho pie świato w ym/polskim wywarło na Tobie naj większe wrażenie?...wydarzenie muzyczne, polskie albo światowe, które naj bardziej utkwiło Ci w pamięci? Miuosh: Połowa lat 90-tych w amerykańskim rapie to zdecydowanie mój ulubiony i jak dla

mnie najważniejszy okres w tej muzyce. To co dzieje się teraz z reguły nie przypada mi do gustu, choć oczywiście są wyjątki. Jeśli chodzi o jakieś wydarzenia, to z reguły były to raczej prywatne niż światowe zajścia – moja obecność na paru fenomenalnych koncertach, premiery naprawdę wielkich albumów i to jak na mnie wpływały. GP: Kto jest Twoim ulubionym wykonawcą muzycznym? Miuosh: Zdecydowanie nie jeden, a paru MC... Od 2Paca, przez Biggiego, do Mos Defa i Talliba Kweli, zahaczając o ekipę Lost Boyz, NASa, duet Atmosphere. Jest tego sporo. Obecnie chyba numerem jeden i najczęściej słuchanym jest NAS. GP : A jak się zapatrujesz na w spółczesny rap brytyjski?... polską współczesną scenę hip hop? Miuosh: W ogóle tego nie śledzę, brytyjskiego hip hopu… a co do polskiej sceny – jaka jest, każdy widzi. Im więcej dobrych rzeczy, tym większa – a im większa tym więcej miejsca na słabe rzeczy. Taki paradoks. GP : Plany muzyczne na najbliższą przyszłość? Pracujesz nad kolejną solową płytą...kiedy wyjdzie? Kto zagra gościnnie? Miuosh: Płyta z Onarem, solowa płyta w 2014

W szarym mi do twarzy Bywa i tak, iż niespodziewanie dopadają mnie myśli. Jak wielka góra lodowa taranują wcześniej nienaruszony porządek rzeczy. Pewnego dnia, z samego rana, Mrówka powitała mnie okrzykiem: "Mamo! Jesteś najlepszą mamą na świecie!" Nie wiem czy pobudzona bardziej próżnością, czy też ciekawością, zaczęłam dociekać: "Dlaczego?" I po chwili zastanowienia usłyszałam odpowiedź. "No boooo masz ładne włosy, miękka skórę i fajne cycki" (!!!) Zalałam się spontanicznym chichotem, nie świadoma jeszcze jaką burze w mej głowie wywołają słowa sześciolatki. Początkiem tych przemyśleń była informacja podana przez Polskie Radio, iż góra lodowa wielkości Warszawy i Katowic razem wziętych oderwała się od lodowca Pine Island na Antarktydzie. W obliczu tej sytuacji oraz zbliżających się nieuchronnie kolejnych i już nie nastu urodzin, pobiegłam za ciągiem myślowym, który zrodził się w mojej głowie: góra lodowa - topnienie - przemijanie. Świadomość upływu czasu zawsze była mi bliska i oswojona. Jednak nie ma tego dobrego, w czym by nie dało się dziury wykopać. A, że na dodatek lusterko w aucie jakoś tak źle ustawione i jakby skupione na zmarszczkach na czole, nie sposób było już się nie poddać narastającej panice. No bo przecież, nie da się zatrzymać czasu, wiec może uda się zatrzymać efekt starzenia się? W takim nastroju wtargnęłam do przepastnej drogerii od razu kierując się ku regałom obleganym

roku, rozkręcanie Fandango... W sumie – jak zawsze. GP: Jakie j muzyki słuchasz, żeby się odprężyć, zrelaksować? Miuosh: Rapu... Tylko trochę lżejszego. I ostatnio Lany Del Rey. GP: Lato sprzyja podróżom…ludzie chcą pogrillować, odpocząć, popływać, że by podładować swoje „bateryjki”…masz jakieś ulubione miejsce na wakacje/wypoczynek? Mioush: Mazury są najlepsze. GP: Krótko i na temat . Zgadzam się. Bardzo dobre miejsce na odpoc zynek…tyl ko dużo komarów. Powiedz, czy z hip hopu da się wyżyć? Traktu jesz to co robisz jako pracę czy zabawę/hobby? Co bardzie j Ci się wkręca: bycie rape rem czy producentem mu zycznym...bo masz przecież swój label, założony w 2007 ‘Fandango Records’…

Wydanie nr 6 (wrzesień 2013)

Miuosh: To i to jest zaje*** satysfakcjonujące i nie da się ukryć, że da się z tego żyć, nawet na wysokim poziomie. Może nam jeszcze daleko do polskich celebrytów, ale moim zdaniem nie ma na co narzekać. GP: Super, dobrze słyszeć…i oby tak dalej. A kim chciałeś być gdy byłe ś mały? O d zawsze wie działeś, że będziesz robił w muzyce? Miuosh: Szczerze – chyba tak... Wszystko prowadziło mnie do tego miejsca, w zasadzie od ósmego roku życia. No i jestem. GP: Jesteś pomysłodawcą, organizatorem i pro wadzącym cykl imprez pod nazwą „Wo jna o Śląsk”, co to takiego, opowiedziałbyś coś może o tym? Miuosh: To coś co już się zakończyło, nie mam już niestety na to czasu... Więc nie ma o czym gadać. GP : W porządku. Twoj a poprzednia płyta nosi tytuł „Piąta strona świata”... to także tytuł po wieści Kazimierza Kutza. Jakie książki lubisz czytać? Co ostatnio przeczytałeś? Miuosh: Lubię biografie, szczególnie sportowców i muzyków, no i oczywiście powieści Puzo. To czytam. Rzadziej książki historyczne, a fantastyki nie dotykam się w ogóle... Ostatnio przeczytałem biografię Messiego i „Pięć lat kacetu” Grzesiuka. GP: I tak już całkiem na ko niec , przypadkiem znalazłam stronę Psa Miuosh’a, to Twój pomysł? Masz śliczną bullterrierkę, jak się wabi? To taka niby ‘niebezpieczna/gro źna ras a’, jakie jest Twoje zdanie na ten te mat? Zgadzasz się ze stwierdzenie m, że nie ma złych psów, są tyl ko źli właściciele? Miuosh: Fanpage „Psa Miuosh’a” to nie mój pomysł, nawet nie wiem kto to prowadzi... Bullterrierka wabi się Figa i ma 6 lat… a wszelkie wypowiedzi, że to groźna rasa są bzdurne. Nie lubię stereotypów, nawet mój pies je łamie. To stwierdzenie idealnie obrazuje moje podejście do tych psów. GP: Bardzo dziękuję za rozmowę. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś zawitasz w Szkoc ji i zagrasz kilka równie klimatycznych koncertów, jak ten ostatni. I oczywiście życzę kolejnych sukcesów. Z pewnością podpisze się pod tym cała Redakcja i nasi Czytelnicy. Zapraszamy ponownie. Pozdrawiam. I jeszcze raz dzięki. Rozmawiała: Monika Ciska (Sportinka) Zdjęcia: FreakyMonkeySequence

przez kremy przeciwzmarszczkowe +25? To już w tym wieku zaczęłam się starzec? Dlaczego tego nie zauważyłam? +30? Lepiej taki, czy może lepiej taki na wyrost +45? Na dzień, na noc, pod oczy i serum, maseczka liftingująca i ta odżywiająca szarą skórę ( dopiero w drogeryjnym lusterku zauważyłam jak szara się stałam). Krem do rąk odmładzający i do stóp, no i balsam do ciała i odżywka do włosów. Siwe włosy? Nie no tych jeszcze nie mam. Co jeszcze? Rozglądam się nerwowo po sklepie, jakby od tego zależało życie kolejnych pokoleń. Zagarniam jeszcze kilka ujędrniających specyfików i objuczona jak wielbłąd wracam do domu. W panice zatrzaskuje drzwi do łazienki i rozstawiam zakupy na podłodze. Sporo tego... Ile czasu będę potrzebowała każdego dnia, aby wytaplać się w tym wszystkim? Jakby w odpowiedzi na to pytanie odezwało się Babo, domagając się mleka, przewijania i pełnej uwagi. Porzuciwszy więc mój mały składzik biegnę czym prędzej pełnić swe obowiązki. Po 1,5 godziny truchtem, na palcach udaje się do łazienki, by przypadkiem nie wybudzić pięcio miesięcznej bestii. Spoglądam na zestaw butelek i kartoników. Od czego zacząć? Czytam kolejno wszystkie instrukcje. Ustawiam produkty w równym rządku. Spoglądam na swe odbicie w lustrze, już jakby mniej szare, ale co by nie było, wszelką domniemaną szarość trzeba zlikwidować. Nakładam na twarz zielonkawą maseczkę, kiedy z impetem do domu wpada Mrówka. "Mamo! Mamo!" Jeszcze Bobo obudzi! Wybiegam z łazienki. Mrówkę zamurowało. "Mamo, co Ci się stało?" No właśnie?! Co mi się stało? Zmywam papkę z twarzy. Spoglądam w lustro. Eeee... nie jestem jeszcze stara. Puszczam oczko do swego odbicia. W radiu informują, że naukowcy będą mieć Pine Island na oku... Waszti


Polski Warsztat Samochodowy Unit 3, 412 Swanston Street Glasgow G40 4HW, tel: 0141 550 1210 email: info@f1-garage.co.uk

Mechanika, Elektromechanika, Usuwanie DPF, MOT i wiele innych

WWW.F1-GARAGE.CO.UK

Trans Voyager

PRZEWÓZ PACZEK Z POLSKI DO SZKOCJI I ZE SZKOCJI DO POLSKI ZABIERAMY PACZKI, WALIZKI ORAZ TORBY PODRÓ NE DOWÓZ NA MIEJSCE I Z DOMU KLIENTA www.trans-voyager.pl, m.chudzik6@poczta.fm

Wyślij swój bagaż z nami!

Glasgow, Edinburgh: tel: 0780 962 0570

Aberdeen: tel: 0787 201 2525 Polska: tel: 0048 15 843 9245

7 lat na rynku


12

Gazeta

Wiadomości ze Szkocji

POLONIJNA.co.uk

Wydanie nr 6 (wrzesień 2013)

O.S.T.R i Hades zagrają w Edynburgu!

Dwóch świetnych raperów, jeden projekt. Ostry i Hades już we wrześniu zagrają jedyny koncert w Szkocji w ramach trasy koncertowej promującej wspólne wydawnictwo „Haos”. Słuchaczom polskiego rapu nie trzeba specjalnie przedstawiać sylwetki Adama Ostrowskiego. Łodzianin od lat zajmuje miejsce w czołówce polskich raperów i producentów. Hades z kolei, kojarzony bardziej ze składem Hi Fi Banda, to reprezentant młodszego nieco pokolenia, choć w swoim dorobku ma już

sporo osiągnięć i nagranych tracków. Wspólnie stworzyli płytę, która przez wielu uważana jest za jeden z najlepszych tegorocznych albumów, o ile nie najlepszy. Wydany w lutym krążek pt. 'Haos' z miejsca stał się bestsellerem, a koncerty tego duetu w Polsce biją rekordy popularności. Gościem specjalnym koncertu będzie Sensi. Raper z boom-bapowego składu Hurragun, od kilku miesięcy współpracuje z Ostrym, który wyprodukował w całości solowy album Sensiego, wydany w czerwcu „Full Flavour”. Nie zabraknie rzecz jasna również lokalnych akcentów. Na scenie znana ekipa EmigraczE SoundSystem, a za deckami na after party DJ Pryzmat. Fani będą również mogli zaopatrzyć się w płyty Haos i ubrania Tabasko. Warto więc już dziś zarezerwować sobie wolny wieczór w niedzielę 29 września.

LEGANDA ROCKA W SZKOCJI

Trasa organizowana przez promotora brytyjskiego artystów CAPTAIN TOM Ldt. obejmie kilka miast głównie na terenie Szkocji, choć nie wyłącznie. Trasa jest częścią kontaktu podpisanego przez CETI z wytwórnią FAT HIPPY RECORDS, która właśnie na październik przygotowuje nową odsłonę najnowszej płyty zespołu zespołu„ GHOST OF THE UNIVERSE BEHIND THE BLACK CURTAIN” , której brytyjska wersja pojawi się podczas trasy w ramach Tour Promotion.

Dziś wiemy , iż formacja podczas tourne odwiedzi Glasgow, Edynburg, Aberdeen , Inverness i Dundee . Grupę CETI gościć będą m.in. takie sale: „Nice’N’Sleazy” w Glasgow ( 5.10), „Bannermans w Edynburgu ( 11.10), „Lemmon Tree” w Aberdenn ( 12.10 – gdzie CETI będzie obchodzić swoje 24 urodziny ) i sala „Ironworks” w Inverness. Ostatnia z wymienionych sal czyli Ironworks, która na co dzień gości znanych artystów sceny brytyjskiej i światowej, już uruchomiła sprzedaż biletów na koncert CETI podobnie jak i pozostałe sale, a bilety kupować można i zamawiać również

przez TICKETMASTER. CETI to jedna z najwyżej w tej chwili notowanych grup hardrockowych w Polsce a Grzegorz Kupczyk, to nie tylko legenda polskiego Rocka, ale także pierwszy i jak dotychczas jedyny muzyk z obszaru tak zwanego ciężkiego brzmienia uhonorowany przez Prezydenta RP Złotym Krzyżem Zasługi za wybitny wkład w kulturę narodową. Niezwykły głos Grzegorza Kupczyka towarzyszy nam przecież od 30 lat m.in. w przebojach formacji Turbo, której liderem pozostawał do roku 2007 a z która stworzył kultowe przeboje jak "Dorosłe Dzieci" , "Smak ciszy" , „ Sztuczne Oddychanie „ "Jaki był ten dzień" „ Sam ze sobą”, „Cały czas uczą nas „ etc. i poprzez wielkie hity formacji CETI, takie jak "Miłość Nienawiść, Śmierć" , „ Lamiastrata” , "Na progu serca" czy "Anywhere", które okupowały wiele list przebojów rozgłośni radiowych i to nie tylko w Polsce, a którą artysta założył 24 lata temu wraz z Marią Wietrzykowską ( Marihuaną ) klawiszowcem CETI. Grupa CETI ma na koncie 15 albumów w tym dwa koncertowe i jest pierwszym zespołem hardrockowym w Polsce, który przygotował koncert ze swoją twórczością w wersji z orkiestrą symfoniczną i chórem pt. "Akordy Słów" utrzymaną w formie spektaklu muzycznego, który prezentowali m.in w Operze Poznańskiej , Filharmonii Poznańskiej czy też Amfiteatrze Sowińskiego w Warszawie. W ostatnim czasie muzycy CETI wydali również wersję winylową swojej najnowszej płyty w Niemczech z przeznaczeniem na rynki

europejskie , która jest wstępem do prezentacji brytyjskiej wersji albumu "Ghost Of The Universe Behind The Black Curtain" . Mariage dwóch zagranicznych wydawców CETI Legacy Records ( Niemcy) i Fat Hippy Records ( Szkocja) pozwolił na przygotowanie tych dwóch niezwykłych publikacji . Płyta ta podobnie jak i starsze publikacje CETI zachwyciły bowiem producentów brytyjskich i niemieckich swoim światowym poziomem. W sierpniu tego roku CETI zakończyła zdjęcia do najnowszego klipu formacji zrealizowanego na zamówienie wydawcy i promotora brytyjskiego zespołu Fat Hippy Records i Captain Tom Ldt. , jest to część szeroko zakrojonej kampanii promocyjnej podjętej na rzecz CETI na Wyspach przez MART. i jej brytyjskich partnerów.


Wydanie nr 6 (wrzesień 2013)

Gazeta

POLONIJNA.co.uk

Co, gdzie, kiedy?

13

"Ras Luta i Cheeba w Glasgow"

21 września 2013 w The Art School przy 468 Sauchiehall Street w Glasgow odbędzie się koncert wokalistów z popularnego od lat w Polsce zespołu reggae Eastwest Rockers. Artyści nie tylko zaśpiewają największe hity z trzech wydanych przez zespół płyt, ale również przedstawią solowe produkcje, bowiem jest to część trasy koncertowej promującej najnowszy album Ras Luty "Uratuj Siebie". Ras Luta to chyba najbardziej rozpoznawalny wokalista sceny reggae w Polsce. Od 8 lat związany z Eastwest Rockers, równolegle rozwija solową karierę. Na początku marca bieżącego roku ukazała się jego druga solowa płyta "Uratuj siebie". Wysoki poziom produkcji nie dziwi, gdyż na swoim koncie ma on już trzy świetnie przyjęte płyty wydane z Eastwest Rockers oraz udział w jednej z największych produkcji w polskim reggae - składance "Polski Ogień". Poprzedni album solowy "Jeśli słyszysz", który ukazał się pod koniec 2009 roku nakładem Prosto Label, przez pewien czas

utrzymywał się w pierwszej 30 najlepiej sprzedawanych płyt w Polsce. Cheeba, również wokalista Eastwest Rockers, aktualnie przygotowuje solową płytę , której premiera przewidziana jest jeszcze w tym roku. Oprócz pracy nad nagraniami, koncertami, graniem w klubach jako dj oraz produkcją muzyki, Cheeba prowadzi również imprezy i festiwale muzyczne, m.in "Wroc Love Summer Stage 2007", "Bielawa Reggae Festiwal" 2012 oraz Festiwal Najcieplejsze "Miejsce na Ziemi" w Wodzisławiu. Wystąpił również w tegorocznym XXI Finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Glasgow. Dużo ognia, energii i świetny kontakt z publiką to znak rozpoznawczy tego wykonawcy. Więcej informacji na temat koncertu oraz biletów dostępne są na portalu społecznościowym Facebook: www.facebook.com/PolishReggaeGlasgow, wydarzenie: www.facebook.com/events/5258551608010 62/, bilety online: http://t-s.co/raslu.


14

Wiadomości ze Szkocji

Gazeta

POLONIJNA.co.uk

Wydanie nr 6 (wrzesień 2013)

GITARA JEST COOL – lekcja druga

Witam ponownie wszystkich miłośników gitary. W dzisiejszym wydaniu mojego artykułu chciałbym skupić uwagę na piosence pod tytułem ”Kiedy byłem małym chłopcem” legendarnego zespołu bluesowo-rockowego „Breakout”.

Będziemy posługiwać się w tej piosence rytmem prostym 4/4 (cztery uderzenia w każdym takcie, każde równe wartości ćwierćnuty). Podstawą dzisiejszej lekcji jest poznanie progresu akordów w bluesie tzw. SYSTEMU NASHVILLE. Musimy poznać tylko trzy akordy ze skali np. A. Pierwszy, czwarty oraz piąty. Więc wycinamy ze skali AB (lub H) CDEFGA litery A D i E, a następnie budujemy na nich akordy. Mamy więc Am (Amol), Dm (mol) oraz E7 (dominant). Zobaczcie poniższy opis chwytów i postarajcie się od dziś posługiwać tymi zapi-

sami. Litera „X” obok struny oznacza, że nie gramy tej struny lub tłumimy, natomiast „O” oznacza „open” czyli otwartą strunę. Numery zatem przypisane są do progów gitary. Następnie zasadniczą zasadą muzyki blues jest

zachowanie złotego, nienaruszalnego cyklu ilości dwunastu taktów. Muzyka blues zawiera charakterystyczny numer taktów dla siebie, które nadają mu TWELTH BAR BLUES. W języku polskim oznacza to dwanaście taktów, gdzie każdy posiada cztery uderzenia, również w przypadku piosenki „Kiedy byłem małym chłopcem”. Teraz przypiszmy ilość taktów, tzw. barów dla każdego z wymienionych powyżej chwytów. Kolejno grając, będziemy mieć następującą sekwencję: BAR AKORD 1-4 Am 5-6 Dm 7-8 Am 9 E7 10 Dm 11-12 Am Powinniśmy skończyć na E7, lecz w tym przy-

JEZYK MIGOWY NA WYSPACH - część 5

Moi Drodzy, piąta lekcja miała być powiewem wakacyjnej laby, jedyne co mi zostaje to stwierdzić, iż jej czas dobiegł końca, końca wakacji, energetycznego słońca. Cóż to był za holiday, pełen wrażeń i ciekawych spotkań, przepełniony codziennymi konwersacjami w języku migowym w realu.

Choć nadszedł czas powrotu do szkół, pozwolę sobie w tym odcinku odstąpić od lekcji savoir-vivre Głuchych oraz wdrażania w tajniki języka miganego oraz migowego...

PRZEDŁUŻMY SOBIE WIĘC WAKACJE! Anna Dudek

padku prawdopodobnie kompozytor (Tadeusz Nalepa) postanowił naruszyć formę bluesa i nie rozwiązał (zakończył cyklu) całości na piątym akordzie. Może to i dobrze, bo to czasem jest dobrze zmienić podstawę dodając coś ciekawszego. Na koniec te chwyty tworzą formę koła, gdyż wracają od dwunastego baru do pierwszego. To jest również cecha niekończącej się podróży muzyki blues. Jeśli chcecie zobaczyć i nauczyć się całego utworu wraz z linią melodyczną, zapraszam na moją stronę internetową WWW.GUITARTUITIONEDINBURGH.CO.UK. Tam znajdziecie pełne opracowanie. Proponuję, abyście nauczyli się tych chwytów swobodnie a zobaczycie jak prosto można zagrać blueasa.

Pozdrawiam Aleksander Gadomski

SPEŁNIONE MARZENIA – odcinek czwarty - Masz wiadomość – pierwszą rzeczą, na jaką Amy zwróciła uwagę zaraz po wejściu do gabinetu, była ikonka z napisem „email” na ekranie komputera koleżanki. - Tak, widzę - Natalie odpowiedziała spokojnie, choć myślała, że jej serce wyskoczy. - Co ci napisał? Że nie przyjedzie i że jeszcze takich bzdur nie słyszał? - Nie. Odpisał, że chętnie po nas przyjedzie i ma nadzieję, że cieszę się na to spotkanie tak samo, jak on. I co teraz mam zrobić? Ty i te twoje pomysły! - Natalie nie mogła poskładać myśli; wcześniej zakładała, że uda jej się jakoś wykręcić, teraz żałowała decyzji i wysłanego maila. - Co ja mam mu napisać? - Jak to, co? Gdzie i o której. - Amy z uśmiechem zaczęła przekładać papiery. - Tylko daj mi znać, kiedy wyruszamy w tę podróż twojego życia. - To wcale nie jest śmieszne, przecież miał odmówić. - Ale tego nie zrobił, a to znaczy, że mamy wycieczkę do Londynu i najważniejsze, że naprawdę mu się podobasz. - Pocieszająca myśl... Natalie odpisała mężczyźnie; ustalili gdzie się spotkają i którego dnia. Czekając w umówionym miejscu, dziewczyny były zajęte rozmową, gdy nagle podjechał samochód. Wysiadł z niego przystojny brunet, niezbyt wysoki, bardzo zadbany, przyciągał wzrok budową ciała. Zaraz po nim, z drugiej strony, wysiadł blondyn, wyższy od kolegi, też ładnie zbudowany. Dziewczyny od razu zwróciły na nich uwagę. - Ty chociaż wiesz, jak ona wygląda? - Greg spytał Michaela. - Nie do końca – nie wiem, czy jest wysoka, czy niska, ale wiem, że jest brunetką i ma być ubrana w brązowy płaszcz. I będzie z koleżanką. - To chyba one. Chłopcy spostrzegli dwie dziewczyny, stojące z walizkami i przyglądające się im. - No, jeśli to one, to nawet niezłe - stwierdził Greg. Michael zaczął kierować się w stronę dziewczyn. Spojrzenia Michaela i Amy spotkały się; policzki dziewczyny pokryły się rumieńcem.

- Witam. Ty musisz być Natalie - Michael podszedł do Amy i wyciągnął rękę. Amy uśmiechnęła się, co sprawiło, że kolana się pod nim ugięły. - Niestety, nie. Jestem Amy. To jest Natalie wskazała na koleżankę. - Witam, miło mi wreszcie cię poznać – Michael zwrócił się w stronę Natalie z wielkim uśmiechem. - Przepraszam, że was pomyliłem, ale obie jesteście brunetkami i macie ciemne płaszcze. Natalie odwzajemniła uśmiech. - Witaj! Nie jesteś sam, pomyliłam cię z kolegą. - Świetnie, więc możemy się zbierać. Wezmę wasze walizki. A tak w ogóle, jesteś śliczna uśmiech zagościł na twarzach całej trójki. Greg czekał przy samochodzie. Nagle znalazł się na wprost Natalie. Zapomniał, co miał powiedzieć, bo ich wzrok się spotkał, a po jego plecach przeszedł dreszcz pożądania. - To jest Natalie, a to Amy – Michael przedstawił dziewczyny. - Witam śliczne panie - Greg otworzył drzwi przed Natalie. - Witam. Bardzo mi miło cię poznać. Pewnie to ty jesteś tym przyjacielem, na którego urodziny jedziemy - Natalie starała się ukryć zainteresowanie. Mężczyzna, którego przed chwilą poznała, sprawiał, że na jej policzkach pojawił się rumieniec, a nogi ugięły się pod nią. Nigdy dotąd nie doświadczyła czegoś podobnego. Zastanawiała się, czy któreś ze stojących obok przyjaciół zorientowało się, co właśnie się stało. Katarzyna Morawska-Jaworska POL-UK Creative Writers


Gazeta

Wydanie nr 6 (wrzesień 2013)

Kulinaria

POLONIJNA.co.uk

McKuroń

250 g mięsa miel onego wołowo – cielęcego (może wołowe) być 1 cebula

15

arpiem Ragout z k 2 filety

rpia lub 1 tusza ka 1 cebula 1 por o sn ku 2 zą b ki cz w ka 1 marche a 1 papryk o nacioweg ¼ selera u rk pe Pęczek ko idorowej

½ papryki Ząbek czosnku 2 pieczarki 6 plastrów surowe go boczku 4 plastry żółtego sera 2 liście sałaty mas łowej (ew. lodow ej) 2 ogórki konserwo we 2 gałązko świeżeg o tymianku 8 – 10 ziaren różo wego pieprzu Sól, pieprz

pom ki passaty 0% 3 Pół szklan y n ta ie ki śm 1/3 szklan przu ziołowego kiego pie la angiels Łyżeczka ziaren zie 5 Na początek przy i e w ro u gotuj kotlety. W m 3 liście la isce wymieszaj mielone mięs ½ cytryny o, dodaj różowy z k o S i czarny pieprz, pokrojoną w drob ną kostkę połowę rzem Sól, pieprz k cebuli oraz posiekane tymian solą, piep e ek i ypraw go cz W osnek. Całość m liwa z oliw rz i. P O k j. w około 4 – 5 minu tu ó d le ieszaj do lo i wyfi t. Uformuj 2 płask bułki, ugrilluj je po ół godziny wypatrosz y się p , ie kotlety szerokoś d k g m e u s lę łu u im 3 minuty z dwóch b z in e ęc ci am zyść try, talarki cebuli, stron. Cukinię po i odstaw n ną w kostk grube plastry. Karpia oc pieczarki i papryk krojoną w plasz cytryny aj pokrojo d ść m o o d ie d ę zamarynuj w nie k , k o w oliwek, soli, piepr s e ą z n ora gielskie wielkiej ilości oliwy ę z oliw zu i posiekanego pokrojo liw ę o k j e w z ziele an e rz h g ra z z rc o tymianku, a nastę a ro o stron. Na kotlety m g lu e z d w n ra io o ro pnie grilluj z obu połóż ser i wrzuć w romby ra nac o sn e k do piekarnika na pora i sele ch dodaj pokrojoną li dodaj cz na 3 – 4 minuty (d k y z tr s ść s e la z p gr j za nego do 180 stopn o rozpuszczenia t doda opraw cało tminuta sera). Na zgrillow i wszystkie składnik assatą. D kilku minu ych paru p ęs o jn g z P le z ra o s an k o o ą s o ą bu łkę układaj i. inut aż rowe. P śmietan u m j la le 0 a 1 ie z – c ć 5 ś liś a i cało i duś ostkę k rpaprykę i ziołowym w grubą k m e o g rz e p n (1x1 cm) ie jo p j pokro siekanym rzem oraz inuty doda stko szczodrze po m solą, piep 4 niakami. – 3 ą lub ziem p wszy ostatnie z y s s a a o (n k p z c je j ie ie u n on . Serw pia). Na k koperkiem

Hummus

ciecierzyca 500 gramów do ugotowa nia czosnek 5 ząbków kumin mielony 2 łyżki stołowe pieprz czarny sok z cytryny 0.25 szklanki sól natka pietruszki 1 pęczek Pasta sezamowa 2 łyżki stołowe

Cieciorkę zalej zimną wodą i zost aw na noc. Możesz od czasu do czasu ją zam ieszać

aby lepiej wchłonęła wodę. Następn ego dnia ugotuj ją w tej samej wodzie (45 minut). Odc edź ale nie wylewaj wody i odstaw do ostygnięcia, a następnie zmiksuj czy to w blenderze kielichowym, ręcznym lub malakserze. Podczas blendowania dolej oliwę z oliw ek oraz wodę z gotowania aby pasta była gładka. Nas tępnie dopraw przeciśniętym czosnkiem, sokiem z cytryny, kuminem, drobno posiekaną natką pietrusz ki, pastą sezamową oraz solą i pieprzem. Zawsze możesz dać więcej pasty sezamowej lub kuminu (tych dwóch składników dałem niec o zachowawczo, bowiem one są najbardziej dominują ce smakowo) czy czosnku. Wszystko zależy od gus tu. Smacznego

Brownie klasyczne

a, min. 70% (u czekolada 250 g ciemn mnie 85%) arnisty, do wypiecukier 250 g drobnozi ków jajko 3 szt. ieża laska wanilii 0.5 szt. św g 5 22 sło ma mąka pszenna 130 g sól 0.5 łyżeczki

na małym łe kawałki czekolady mów połamanej na ma gra 0 W misce 20 ć. , sło sza ma mie ść iu pu W rondelku roz przy rozpuszczan rto wa du spo od lić nili przypa k dodaj wa ę (ziaogniu, ostrożnie aby nie nożółtego koloru. Do jaje jas rą bio na aż rem cuk ubij jajka (w całości) z dodaniu masy, nilii). wszystko ze sobą. Po renka z połowy laski wa suj mik i ą ow ad kol cze mi masę do formy. Resztę Do jajek dodawaj partia kę i sól. Przełóż ciasto mą j da do ) żesz ach rot ob h łyc na wierzch ciasta. Mo wciąż miksując (na ma bniutko pokrój i posyp dro o rdz ba inę lub rob ce od tar ło pa czekolady zetrzyj na ł łyżeczki) aby ciasto zła ać chili (delikatnie! - pó to nie pozwoli. Będzie na mu a ad także delikatnie posyp kol cze , u! (nie będzie pikantne ostrzejszego charakter troszkę na 30 cm). Jeżeli masz bardziej wyraziste). oja foremka to ok. 20 (m h. iac minut. pn -30 sto 0 25 li 16 w czy Piecz 20 minut cz chwilę dłużej, wyjdzie wyższe, to pie sto cia li czy kę em mniejszą for

Pudding chlebowy z jabłkami i cynamonem

jabłka 7 szt. jajko 3 szt. dw a całe i jedno mleko 150 ml żółtko śmietana 30% 150 ml

chleb biały ps zenny 250 g cukier 4 łyżki stołowe cynamon 3 ły żeczki

Rozgrzej piek arnik do 180 stopni. Pokrój pieczy wo i wyłóż 2/3 do formy. Zmieszaj mle ko, jajka, cuki er i cynamon mie. w misce. Wle j 2/3 na pieczy Uprażone wcz wo w foreśniej kwaśne ja błka ułóż na za wić sobie 1/3 i wyłóżyć na w lanym pieczy wie (możesz ierzch puddin Połóż pozostał zostagu po upieczen e pieczywo i za iu). lej resztą mik Piecz wszystk stury. o przez 30-40 minut. Możesz upiec ze słodkiego pieczywa, wte Świetnie pasu dy zredukuj ilo ją tu także inne ść cukru w pr owoce - możes zepisie. z dodać bana ny, morele itd .


16

Wiadomości ze Szkocji

Gazeta

POLONIJNA.co.uk

Wydanie nr 6 (wrzesień 2013)

URAL – WYPRAWA MARZEŃ

Nie było spotkań pod osłoną nocy, narad, burzy mózgów, objadania i opijania kolejnych planów, ale po zeszłorocznej wyprawie w Karpaty, cała nasza piątka wiedziała, że będziemy chcieli to powtórzyć, na pewno w tym samym składzie. Kwestia miejsca pozostawała otwarta, do czasu... 28 grudnia 2012 zadzwonił do mnie Jacek. – Jedziemy na Ural? – zapytał. – Kiedy? W lipcu? – 3 sekundy zastanowienia z mojej strony. – Jedziemy! Rozmawiałeś z resztą? – Jeszcze nie, ale za chwilę porozmawiam. Wyprawa się odbyła, więc domyślacie się, że reszta oczywiście przystała na propozycję „kierownika” wycieczki. Na początku wydawało nam się, że spokojnie zdążymy ze wszystkimi przygotowaniami, ale już wkrótce mieliśmy się przekonać, że czas się kurczy jak "góralski sweterek po praniu", a drobiazgów do załatwienia cała masa. Dokąd tak naprawdę jedziemy? Ural Uralem, ale słowo to oznacza obszar o długości 2500 km i szerokości "jedynie" 150 km. Musieliśmy na początek sprecyzować nasze cele. Wszyscy byliśmy zgodni, że interesują nas szczyty bardziej nawet niż sam trekking. Wiedzieliśmy już, że chcemy wejść na Narodną (1895 m n.p.m.) i Manaragę (1820 m n.p.m. ). Teraz przyszła kolej na opracowanie transportu (Monika), zakwaterowania i wiz (Agata), zaplecza technicznego, typu baterie do sprzętu, kuchnia polowa, itp. (Andrzej), wyżywienia i apteczki (Magda). Koordynowaniem naszych działań i opracowaniem map zajął się Jacek. O ile znalezienie informacji na temat transportu i wiz było stosunkowo łatwe, o tyle znalezienie map okazało się już bardziej skomplikowane. Nie było mowy o ściągnięciu czy nawet obejrzeniu ich w internecie. Nikt ich nie udostępnił, a Google Maps też nie posiadało jakichkolwiek

zdjęć. Po prostu wielka, pusta plama. Znaleźliśmy kilka większych miast, takich jak Inta, Workuta czy Jekaterinburg, ale jeśli chodzi o same góry? Nic. To dodawało smaczku wyprawie. Zaczęliśmy szukać blogów, relacji z poprzednich wypraw, które wspominałyby o sposobie zdobycia map. Udało nam się znaleźć jeden porządny opis wyprawy z Tarnowa, ale ta grupa była skupiona na wejściu na Narodną i powrocie do bazy w kopalni Zelanna. Nie mieli więc wszystkich informacji, których szukaliśmy, nie wspominali też o mapach. Było kilka innych notatek mówiących o podroży koleją transsyberyjską, ale tam nie było z kolei mowy o wyjściu w góry. Z tych wszystkich informacji powoli wyłaniał się obraz trasy, którą mieliśmy pokonać. Początek w naszym ukochanym Edynburgu, przejazd do Londynu Gatwick, stamtąd wylot do Moskwy Domodiedowo. Z lotniska mieliśmy się dostać do dworca Jarosławskiego, potem do moskiewskiego metra, którym dojedziemy na Stary

Arbat. Jeszcze tylko nocleg w hostelu, a już kolejnego dnia: krótka wycieczka po mieście, powrót na dworzec Jaroslawski, skąd pociąg transsyberyjski zabierze nas do miasta Inty, które miało być prawdziwym początkiem przygody z Uralem. Po kolejnych dwóch czy trzech tygodniach Jackowi udało się w końcu znaleźć mapy. Musiał też dokupić za około £70 program do ich przeglądania. Usiadł zaobsorbowany przy komputerze, zabrał się do oglądania map...i zadzwonił do mnie. – Ty, coś jest z nimi nie tak, nie mogę ustawić skali. – Jak to nie tak? A skąd ten pomysł? – zapytałam. – No, według tego, co wyświetla się na moim monitorze, rzeka na naszej trasie ma dwa kilometry szerokości! Przecież to niemożliwe! Fakt, nie jest głęboka ale niemożliwe, żeby miała dwa kilometry szerokości! Za chwilę już sprawdzaliśmy opis tej "niemożliwej rzeki" i pozostawało nam potwierdzić proste

fakty. Tak, rzeki na Uralu miewają właśnie takie szerokości. Tak, teren, w który jedziemy jest ogromny i mimo, że jedziemy na trzy tygodnie, uda nam się przejść i zobaczyć tylko jego ułamek. Wkrótce dowiedzieliśmy się też, że kolej transsyberyjska jest jedyną opcją podroży w pobliżu Uralu, ponieważ droga, po której mogą poruszać się samochody osobowe kończy się około 800 kilometrów wcześniej! Chyba zaczynamy sobie zdawać sprawę w co się z własnej woli wpakowaliśmy. Kupienie biletów kolejowych na transsyberyjską było najwcześniej możliwe 60 dni przed planowanym dniem podróży. Do wyboru jest kilka wiarygodnych stron internetowych, które przyjmują bez problemów płatności kartą debetową i kredytową. Po zakupie otrzymaliśmy na maila elektroniczny bilet, który mieliśmy nadzieję wymienić na "prawdziwy" na dworcu w Moskwie. Pozostała kwestia wiz, o które mogliśmy aplikować w konsulacie Rosji w Edynburgu. Na miejscu dowiedzieliśmy się jeszcze, ku naszemu zaskoczeniu, że na wjazd do Rosji wymagane jest zaproszenie. Za niewielką dodatkową opłatą, możemy je otrzymać w tymże konsulacie, na I piętrze. Uffff. Spakowane plecaki ważyły średnio po 20-25 kilo, ale wiedzieliśmy, że w same góry, po dołożeniu prowiantu na 12 dni, przyjdzie nam dźwigać po10 kilo więcej. Jednak to nie ciężar plecaków był największym problemem, tylko ich zawartość. Co spakować, jeśli tak naprawdę nie wiemy jakiej pogody możemy się spodziewać? Informacje na temat temperatur były bardzo rożne. Podczas gdy jedno źródło mówiło o + 30°C w dzień, drugie wspominało o +10°C i 2°C w nocy. Ciąg dalszy nastąpi .... Autor: Monika Trojanowska


Polski Zakład Okulistyczno-Optyczny oferuje: l Bezpłatne badanie okulistyczne w ramach NHS l Badanie z uwzględnieniem jaskry, zaćmy, cukrzycy, zwyrodnienia plamki (AMD), dno oka, pole widzenia l Bezpłatne soczewki okularowe dla pacjentów uprawnionych do skorzystania z NHS Optical Voucher, l Soczewki kontaktowe (toryczne, kolorowe, progresywne, twarde), l Bezpłatne okulary dla dzieci w ramach NHS, l Markowe oprawy: Gucci, Dior, Prada, Oakley, Armani, Hugo Boss, Silhouette, Carrera, Ray Ban, John Rocha, Nike, Guess l Profesjonalna i przyjazna obsługa, l Atrakcyjne ceny.

Glasgow 111 London Road G1 5NN www.optyk .co.uk Numer Kontaktowy : 0141 237 3534

tel. 07701 037 264 Czynne 7 dni w tygodniu od 10:00 do 20:00 Zapraszamy

Promocja na solarium: od 4pm - 5pm opalanie za połowę ceny (0,25p/min)

Co 5-te męskie strzyżenie gratis 221 Leith Walk, Edynburg EH6 5DT


18

Gazeta

Zdrowie i uroda

Wydanie nr 6 (wrzesień 2013)

POLONIJNA.co.uk

Zdrowie i Uroda pod redakcją Anny Jaskiewicz

Sucha skóra początkiem problemów z cerą jakie czynniki wpływają na jej pogarszający się stan i je wyeliminować bądź zminimalizować.

www.feelbeauty.eu wysuszenia skóry.

JAK ROZPOZNAĆ SUCHA SKÓRĘ ?

Sucha skóra spotykana jest w każdym wieku u człowieka, ale nie zawsze jest ona spowodowana chwilowym problemem, niekiedy jest wynikiem długotrwałych problemów ze zdrowiem. Dermatolog jest specjalistą, który potrafi zdiagnozować przyczynę problemu z suchą skórą i pomóc ją wyleczyć. Kiedy zauważysz u siebie nasilony problem nie zwlekaj z wizytą u specjalisty by jak najszybciej określić diagnozę. Sucha skóra spotykana jest w każdym wieku u człowieka, ale nie zawsze jest ona spowodowana chwilowym problemem, niekiedy jest wynikiem długotrwałych problemów ze zdrowiem. Dermatolog jest specjalistą, który potrafi zdiagnozować przyczynę problemu z suchą skórą i pomóc ją wyleczyć. Kiedy zauważysz u siebie nasilony problem nie zwle-

kaj z wizytą u specjalisty by jak najszybciej określić diagnozę. Sucha skóra w dermatologii jest określana jako początek problemów z cerą. Jeśli masz tendencję do przesuszania skóry, musisz zadbać o jej ciągłe nawilżanie nie tylko przez stosowanie odpowiednich kremów, balsamów i olejków, ale również zwracać uwagę

Początek negatywnych zmian to zaczerwienienie, szorstkość co spowodowane jest utrata wilgotności co w dalszym etapie daje łuszczenie się skóry. Powodem jest nieprawidłowa produkcja tłuszczu, który działa głownie ochronnie oraz utrzymuje wilgotność skóry. Następny etap to świąd, rozwarstwianie skóry, która narażona jest podrażnienia, uszkodzenia nawet przez lekkie zadrapanie może powstać rana z przecięta powierzchnią skóry. Dalsze wysuszanie tylko potęguje objawy suchości, powstają w miejscach uszkodzenia krwawienia a to prosta droga do zakażenia bakteryjnego.

JAKIE SĄ PRZYCZYNY POWSTAWANIA SUCHEJ SKÓRY ? Sami doprowadzamy codziennymi czynnościami pielęgnacyjnymi lub rekreacyjnymi do nadmiernego łuszczenia i

1 . Zbyt ciepłe kąpiele - zbyt duża temperatura wody 2. Chlorowana woda ( korzystanie z basenów) 3. Opalanie - nadmierna temperatura, słońce 4. Wiek ma wielki wpływ na zawartość wilgoci w skórze, z wiekiem niestety tracimy ja szybciej. 5. Klimatyzacja w pomieszczeniach w których pracujemy lub przebywamy większość dnia. 6. Niektóre kosmetyki oraz środki chemiczne z zawartością rozpuszczalników organicznych, spirytusu salicylowego, detergenty źle wpływają na skórę. 7. Schorzenia skóry Leczenie suchej skóry rozpoczyna się od ustalenia przyczyny a następnie ustalenia metody leczenia i prawidłowej pielęgnacji. Anna Jaskiwicz

PRZYCZYNY I RODZAJE ŁYSIENIA Łysienie jest utrapieniem nie tylko mężczyzn. Kobiety również zmagają się z problemem utraty włosów. Wypadanie włosów może mieć wiele przyczyn, które nie zawsze są spowodowane chorobą czy predyspozycjami genetycznymi. Jeśli problem narasta to sygnał by szukać specjalistycznej pomocy by nie nastąpiło duże przerzedzenia włosów! W pierwszej kolejności trzeba znaleźć przyczynę by rozpocząć leczenie. Włosy to ozdoba , każdego człowieka. Oczywiście , każdy z nas ma inny rodzaj i kolor włosa i inaczej o nie dbamy. Jedni mają grube i lśniące inni cienkie i szybko przetłuszczające się. Rodzimy się z zakodowanym rodzajem włosa i niestety nie mamy nic do powiedzenia w tej kwestii. Zostaje nam pielęgnacja zewnętrzna (mycie, obcinanie) jak i wewnętrzna (zażywanie witaminy) ,żeby jak najdłużej pozostały na głowie. Codziennie wypada , każdemu z nas około 100 włosów. Gdy na na grzebieniu, na ubraniach i na dywaniku w łazience zauważymy więcej niż dotychczas włosów ,wtedy można powiedzieć ,że jest to łysienie !

PRZYCZYNY ŁYSIENIA: - choroby skóry głowy i włosów - niedobór odpowiednich witamin - drastyczna dieta - stres - zażywanie niektórych leków - łysienie dziedziczne

RODZAJE ŁYSIENIA: - łysienie anagenowe - łysienie androgenowe - łysienie bliznowaciejące - łysienie plackowate - łysienie telogenowe Łysienie androgenowe - jest najczęstszym spotykanym rodzajem łysienia. Jest to typ łysienia dziedzicznego. Łysieją kobiety i mężczyźni . Najczęściej mężczyźni łysieją w okolicach czoła tzw. zakola, a u kobiet występuję na czubku głowy. Łysienie anagenowe – występuję częściej po chemioterapii, radioterapii. Włos całkowicie obumiera i dochodzi do jego wypadnięcia. Łysienie telogenowe – duża liczba włosów przechodzi w stan spoczynku, co powoduję ,że dochodzi do utraty włosów w bardzo krótkim czasie. Przyczyną ,może być np. niedoczynność tarczycy, grzybica skóry głowy lub niektóre leki. Niektóre kobiety po porodzie również cierpią na ten rodzaj łysienia. Łysienie bliznowaciejące – ten rodzaj wypadania włosów występuje rzadziej niż inne rodzaje łysienia. Może pojawić się np. podczas zmian nowotworowych skóry , infekcji grzybiczych. Przyczyną ,może być również zetknięcie się z substancjami żrącymi. Łysienie plackowate – jedną z przyczyn tego łysienia jest reakcja układu autoimmunologicznego człowieka. Organizm nie wiadomo dlaczego, atakuję mieszki włosowe i na głowie tworzą się łyse placki. Jeśli zauważymy ,choć jeden z wyżej opisanych objawów u siebie to niezwłocznie udajmy się do dermatologa, który na pewno określi stan i przyczynę łysienia, a tak ,że dostosuję odpowiednie leczenie. Anna Jaskiewicz


Wydanie nr 6 (wrzesień 2013)

Gazeta

POLONIJNA.co.uk

OSTEOPOROZA CO O NIEJ WIESZ? Osteoporoza jest chorobą szkieletu, charakteryzującą się rosnącym ryzykiem złamań w następstwie obniżonej odporności mechanicznej kości. Przebiega przewlekle. Często jej pierwszym objawem jest złamanie kości w następstwie niskoenergetycznego urazu. Z uwagi na powszechność występowania, osteoporoza stanowi istotny problem społeczny. Złamanie jest przyczyną bólu i długotrwałego unieruchomienia. Często konieczne jest kosztowne leczenie operacyjne oraz długotrwała rehabilitacja. Wystąpienie złamania niesie za sobą również ryzyko powikłań zagrażających życiu: zapalenia płuc, zakrzepicy żylnej czy zatorowości płucnej. Najczęstsze postacie osteoporozy to pierwotna osteoporoza pomenopauzalna oraz osteoporoza starcza. Rzadziej stwierdza się postaci wtórne, spowodowane zaburzeniami metabolizmu kości, występującymi w przebiegu różnych chorób lub w wyniku stosowania niektórych leków. Istnieje szereg czynników, które mają wpływ na wystąpienie i przebieg osteoporozy. Część z nich to czynniki niemodyfikowalne, czyli takie, na które nie mamy wpływu. Należą do nich: wiek, płeć, rasa, wystąpienie osteoporotycznego złamania kości u rodziców, wczesna menopauza (przed 40 rokiem życia), BMI poniżej 18 kg/m˛. Pozostałe czynniki to czynniki modyfikowalne. Ich natężenie można zmienić, modyfikując swój stylu życia. Do tej grupy zalicza się: sposób odżywiania, aktywność fizyczną, palenie papierosów, alkoholizm, nadmierne picie kawy, częste upadki. Bezsprzecznie, wdrożenia leczenia farmakologicznego wymagają ci chorzy, u których doszło do złamania kośćca. Decyzje terapeutyczne w odniesieniu do pozostałej grupy pacjentów z osteoporozą podejmuje się na podstawie indywidualnej oceny przypadku. Strategię postępowania opracowuje się w oparciu o wielkość narażenia na czynniki ryzyka złamania osteoporotycznego oraz badanie densytometryczne gęstości mineralnej kości. Wynoszące około 10-20% ryzyko złamania jest wskazaniem do rozpoczęcia leczenia antyresorpcyjnego. Chorym na osteoporozę zaleca się zaniechanie palenia papierosów, picia alkoholu i kawy, właściwe odżywianie i aktywność fizyczną. Istotne jest również zapobieganie upadkom poprzez usuwanie barier architektonicznych w domu, zabezpieczenie łazienki (uchwyty, maty antypoślizgowe), korekcję wad wzroku oraz odpowiednie zaopatrzenie ortopedyczne. Zarówno w prewencji osteoporozy, jak i podczas leczenia, dzienne spożycie wapnia powinno wynosić 800-1500 mg. Jeśli dowóz tego pierwiastka w diecie jest niewystarczający, zalecana jest suplementacja – najlepszym źródłem są preparaty węglanu wapnia, zawierające 40% jonów Ca. Kluczowa rolę w gospodarce wapniem odgrywa witamina D i jej aktywne metabolity – alfa-kalcidiol i kalcitriol. Zalecana dzienna dawka witaminy D to 0,25-1 µg. Leki o udowodnionej skuteczności w zapobieganiu osteoporotycznemu złamaniu kości to: estrogeny, SERM (selektywne modulatory

receptora estrogenowego), kalcytonina donosowa, bisfosfoniany, ranelinian strontu i rekombinowany aktywny fragment 1-34 patarhormonu (PTH). Obecnie osteoporoza nie stanowi samodzielnego wskazania do włączenia terapii estrogenowej. Udowodniono jednak korzystny wpływ hormonalnej terapii zastępczej, stosowanej w okresie okołomenopauzalnym, na wielkość ryzyka złamania kości. Alternatywą dla estrogenów jest stosowanie selektywnych modulatorów receptora estrogenowego. Przykładem leku z tej grupy jest raloksyfen. Jego korzystne oddziaływanie na kościec i profil lipidowy jest podobne jak w przypadku estrogenów. Raloksyfen nie wywiera natomiast negatywnego wpływu na błonę śluzową macicy (endometrium) i gruczoł sutkowy. Kalcytonina, podawana w postaci aerozolu donosowego, działa antyresorpcyjnie, hamując aktywność i dojrzewanie komórek odpowiedzialnych za niszczenie kości – osteoklastów, oraz skracając czas ich przeżycia. Wywiera również efekt przeciwbólowy i przeciwzapalny. Jest łatwa w użyciu, daje mało objawów ubocznych, nie wchodzi w interakcje z innymi lekami. Terapia kalcytoniną jest jednak kosztowna, a w jej trakcie rozwija się oporność na lek. Ponadto po odstawieniu specyfiku nie utrzymuje się jego ochronny wpływ na kościec. Grupą leków, najpowszechniej stosowaną w leczeniu osteoporozy, są bisfosfoniany (np. alendronian, rizedronian, ibadronian). Są to analogi pirofosforanu, różniące się od niego wiązaniem między atomami fosforu, które jest trwałe (nie podlega hydrolizie). Bisfosfoniany odkładają się w miejscach resorpcji kości, blokując przyłączenie się osteoblastów, przez co uniemożliwiają ich niszczące działanie. Po odbudowie kości, cząsteczki leku wbudowywane są do macierzy kostnej i tracą swą aktywność, co powoduje konieczność ich ciągłego stosowania. Z podanej ilości leku wchłania się jedynie 1%, co determinuje specyficzny reżim jego przyjmowania. Bifosfoniany przyjmuje się rano, na czczo, co najmniej godzinę przed śniadaniem, popijając szklanką wody. Następnie przez godzinę trzeba utrzymywać postawę wyprostowaną. Utrzymanie takiego reżimu przy codziennym przyjmowaniu leku jest trudne do zaakceptowania przez większość pacjentów, szczególnie pracujących. Alternatywą dla codziennego przyjmowania bifosfonianów stały się formy doustne tych leków, podawane raz w tygodniu (tabletki alendronianu po 70mg). Ich skuteczność w zapobieganiu złamaniom jest większa. Rzadziej powodują też objawy niepożądane (głównie ze strony przewodu pokarmowego) oraz są lepiej akceptowane przez pacjentki. Nową opcją terapeutyczną, niestety – obecnie wciąż kosztowną, jest comiesięczna terapia ibadronianem (tabletki po 150mg). Jest to bisfosfonian trzeciej generacji. Jego działanie antyresorpcyjne jest od

Zdrowie i uroda

19

10 do 100 razy silniejsze od alendronianu. Stosowanie ibadronianu nie wymaga radykalnej zmiany trybu życia – reżim związany z przyjmowaniem leku musi być przestrzegany przez jeden dzień w miesiącu. Rzadziej powoduje on też działania niepożądane ze strony przewodu pokarmowego. Dla pacjentów z przeciwwskazaniami do stosowania formy doustnej opracowano formę terapii pozajelitowej – ibadronian (3 mg) w krótkich (trwających 15-30 sekund) iniekcjach dożylnych, stosowanych raz na 3 miesiące. Ta droga podania leku jest szczególnie wskazana u pacjentów, którzy nie są w stanie utrzymać przez 60 minut pozycji wyprostowanej, a także u chorych z zaburzeniami połykania, zapaleniem przełyku, owrzodzeniem przełyku lub żołądka. Wszyscy pacjenci otrzymujący bisfosfoniany, niezależnie od schematu stosowania, wymagają suplementacji wapnia i witaminy D. W ostatnich latach do leczenia osteoporozy wprowadzono także preparaty stymulujące osteogenezę (czyli tworzenie kości). Pierwszy z nich to ranelinian strontu, podawany codziennie w formie zawiesiny doustnej. Został on zarejestrowany do leczenia kobiet po menopauzie. Poprzez wielotorowe działanie (stymulacja syntezy kolagenu, aktywacja dojrzewania osteoblastów, hamowanie dojrzewania osteoklastów oraz zmniejszenie ich aktywności resorpcyjnej), powoduje on przesunięcie równowagi obrotu kostnego w stronę procesów odbudowy kości. Ranelinian strontu przyjmuje się wieczorem, przed snem, rozpuszczony w szklance wody. Należy go zażywać po upływie co najmniej 2 godzin od ostatniego posiłku oraz przyjęcia preparatów wapnia (związki wapnia oraz produkty mleczne zmniejszają wchłanianie renalinianu strontu). Drugi spośród preparatów osteogennych to rekombinowany aktywny fragment 1-34 parathormonu. Wiadomo, że stale podwyższony poziom parathormonu wywiera działanie osteolityczne. Ostatnio wykazano jednak, iż okresowy (pulsacyjny) wzrost stężenia parathormonu wywiera działanie odwrotne – dochodzi do wzrostu masy kostnej. Dzieje się tak na skutek wzrostu produkcji osteoprotegeryny (hamuje osteoklasty) oraz w wyniku nasilenia syntezy kolagenu. Rekombinowany aktywny fragment 1-34 parathormonu podaje się codziennie w formie zastrzyków podskórnych (20 µg). Lek osiąga szczyt stężenia w surowicy po 30 minutach, ale po 3 godzinach jest już w niej niewykrywalny. Terapia trwa od 18 do 24 miesięcy. Z uwagi na zarejestrowaną podczas badań klinicznych na szczurach zwiększoną zachorowalność na raka kości (osteosarcoma), producent zaplanował szeroki program kontroli bezpieczeństwa leczenia prowadzonego u ludzi. Jednak jak dotychczas nie ma doniesień o wzroście ryzyka zachorowania na osteosarcoma. Jednak z uwagi na wysoki koszt terapii oraz potencjalne ryzyko rozwoju nowotworu, preparat ten jest zarezerwowany dla pacjentów z ciężką osteoporozą, najwyższym ryzykiem złamań oraz doznających złamań, pomimo prawidłowego leczenia antyresorpcyjnego. Anna Jaskiewicz


20

Gazeta

Mama na wyspach

Wydanie nr 6 (wrzesień 2013)

POLONIJNA.co.uk

Mama na Wyspach pod redakcją Małgorzaty Mroczkowskiej

Rozmowa z Aleksandrą I., matką małej Polki porwanej w Londynie i uprowadzonej przez własnego ojca do Egiptu.

ODZYSKAĆ CÓRKĘ Zapraszamy na rozmowę, którą napisało samo życie. Sprawa, o której piszemy poniżej dotyczy niestety bardzo wielu rodzin, nie tylko z Polski. Zapraszamy do dyskusji. Twoja córka została uprowadzona ponad dwa lata temu. Dlaczego zdecydowałaś się opowiedzieć nam o tym dopiero teraz? Bo przez długie dwa lata walczyliśmy prawnie i legalnie o odzyskanie córki. Dziś wiem, że muszę spróbować innego sposobu. Legalnie, według prawa obowiązującego w Egipcie ojciec mojego dziecka miał prawo tak postąpić. To straszne, ale taka jest prawda. W Egipcie nie stosuje się prawa? Egipt to nie Europa, tam nie ma Interpolu i to jest kraj, który rządzi się własnymi, muzułmańskimi prawami, gdzie kobieta i dziecko to tylko przedmioty. Jak zaczęła się twoja znajomość z ojcem dziecka? Mustafe bo tak nazywa się ojciec Mony poznałam w supermarkecie "Marwa " w Slough pod Londynem w Wielkiej Brytanii. Robiłam tam codzienne zakupy. Co Cię w nim zauroczyło? Zaufałaś mu skoro zdecydowałaś się założyć z nim rodzinę. Przede wszystkim nigdy nie myślałam o nim jako o partnerze gdyż w tamtym czasie byłam w związku z tatą Oliwii, starszej córki. W dniu w którym ojciec Oliwii wyrzucił mnie z

domu i zabrał mi dziecko zapłakana poszłam do sklepu, w którym pracował Mustafa. Zapytał co się stało i gdzie jest moje dziecko. Opowiedziałam mu wszystko, a on zaoferował mi pomoc w zakwaterowaniu , poszedł ze mną na policję zgłosić to zdarzenie i był przy mnie przez 2 miesiące dopóki ojciec Oliwii mi jej nie oddał. Pomógł mi i Oliwii finansowo dopóki nie stanęłam na nogi . Wynajął dla nas mieszkanie i pomagał mi się utrzymać. Ja przez cały ten czas pracowałam ale brakowało mi na życie. Poza tym Oliwia była nim oczarowana , miała wtedy zaledwie 1,5 roku . Jak wyglądało Wasze codzienne życie? Nasz związek zaczął się dopiero po moim rozwodzie w lutym 2008, za który to on też zapłacił. Co do życia codziennego zanim pojawiła się nasza córeczka Mona, wszystko wyglądało całkiem normalnie: oboje pracowaliśmy i zajmowaliśmy się Oliwią. Czy Mustafe zmienił się po narodzinach córki i czy zaczął Cię traktować inaczej? Jego zachowanie było nienaganne wobec mnie jak i dzieci. Gdy na świat przyszła Mona nic nie zmieniło się w naszym życiu, byliśmy szczęśliwą rodziną jakich wiele. Czy byłaś wcześniej w jego kraju? Wiedziałaś w jaki sposób w jego kulturze traktuje się kobiety? W sierpniu 2010 polecieliśmy do Egiptu na wakacje i tam zobaczyłam jak wygląda życie w ich kulturze . On pochodzi z małego miasta Kafr El-Dawar. Kobiety w jego domu (siostra , bratowe i Mama) cały dzień spędzają na gotowaniu, praniu, sprzątaniu i opieką nad dziećmi. A przemoc? Raz byłam świadkiem kiedy jego brat uderzył swoją żonę za złą opiekę nad dzieckiem. Po powrocie do Anglii moje uczucia z lekka opadły ale nadal żyliśmy w zgodzie i byliśmy rodziną do lutego 2011. Pamiętasz dokładną datę rozpadu waszej rodziny? Oczywiście, bo wtedy pojawił się brat męża i zamieszkał z nami . Nasze dotychczasowe życie nagle przeistoczyło się w jedną wielką kłótnię. On, jako muzułmanin stawał po stronie brata, który zaczął

pogrążać nas finansowo i psychicznie. Postanowiłam więc postawić go przed faktem dokonanym i kazałam wybierać albo brat albo my. Czy kiedykolwiek dał Ci do zrozumienia, że planuje uprowadzenie córki? Nie. Nigdy nie przyszłoby mi to do głowy. Przecież byliśmy normalną rodziną. Jak wyglądał tamten dzień? Wiem, że to są trudne wspomnienia, ale czy cokolwiek przeczuwałaś? Co do samego dnia to nic nie dało mi do zrozumienia że utracę moją córkę . 06.07.2011 to był zwyczajny dzień. Jak co dzień zaprowadziłam Oliwię do przedszkola i po południu wraz z Moną poszłyśmy ją odebrać. W drodze powrotnej złapał nas deszcz i przeczekałyśmy go pod wiaduktem, Mustafe zadzwonił wtedy do mnie i zaniepokojony spytał, kiedy będę w domu. Powiedział, że chce zabrać dzieci do swojego znajomego, któremu właśnie urodziły się bliźniaki. Po powrocie do domu przebrałam dziewczyny w suche ubrania i około 17 postanowił jechać, jednak Oliwia zdecydowała się zostać. Była zmęczona, a poza tym właśnie przyszła do niej koleżanka. Mustafe wziął więc tylko Monę, butelkę z jej soczkiem, pampersa na zmianę i pojechali. Miał wrócić koło 21.00. W między czasie jego brat koło godziny 20.00 również wyszedł pod pretekstem że idzie kupić coś do zjedzenia . Położyłam starszą córkę spać i czekałam na Monę . Po godzinie 22 zaczęłam do niego dzwonić. Bezskutecznie. Nie odbierał, wyglądało na to, że ma wyłączony telefon. Pomyślałam, że może bateria padła i że zasiedzieli się u znajomego. Dopiero o godzinie 4 nad ranem po nieprzespanej nocy zorientowałam się, że jego brat również nie wrócił. Mój wzrok przykuła wtedy teczka, w której mąż trzymał papiery i dokumenty. Była pusta. W środku znalazłam jedynie paszport Oliwii i kwitek po odbiór paszportu Mony, na który czekaliśmy. Z miejsca zadzwoniłam na policję i po ich szybkim przybyciu spisali dane dziecka i uspakajali mnie że na pewno mała wróci i że nie wyjedzie z kraju bo przecież nie ma paszportu ... O godzinie 18.00, 07 lipca 2011 dostałam oficjalną wiadomość iż moja córka wraz z jej ojcem opuściła terminal 3 lotniska Heatrow w Londynie.

MAŁŻEŃSTWA MIESZANE Od kilku dni dużo myślę o małżeństwach mieszanych i specyfice ich sytuacji w całym procesie przekazywania języka, a raczej języków. Wiadomo, że dzieci dwujęzyczne mogą wychowywać się w różnego rodzaju domowych i międzynarodowych konfiguracjach - najczęstsze chyba są takie: rodzice mogą byc Polakami mieszkającymi za granicą, moga być Polakami przebywającymi w Polsce i decydującymi sie mówić do dziecka w języku obcym, mogą też dzieci te wzrastać w tzw. rodzinach mieszanych, gdzie każdy w rodziców jest innej narodowości. Malżenstwa, w których małżonkowie pochodzą z różnych krajów, różnych kultur mają długą historię. Wystarczy przypomnieć sobie takie pary jak Kleopatra i Marek Antoniusz, Ludwik XVI i Maria Antonina, George Sand i Fryderyk Chopin...ilu z nas mogłoby się dopisac do tej listy? Każdego roku z pewnością coraz więcej, gdyż mimo iż fenomen ten nie jest dzisiaj niczym nowym, wraz z procesem globalizacji nabrał o wiele wiekszego zakresu. A jak mawiał mój znajomy Holender "Polki, jako najpiękniejsze kobiety na swiecie" w skuteczny sposób zawyżają statystyki. Egzystencja małżeństw mieszanych jest bogata w różnorodne doś-

wiadczenia. Piszę: bogata, bo myślę, że te doświadczenia mogą naprawdę być ubogacające pod wieloma względami, przede wszystkim zaś uczą otwartości na to, co Inne. Przyjmując metaforę Emmanuela Lévinasa twarz Innego codziennie wzywa nas do wyjścia poza siebie, poza wąski krąg przywyczajeń, stereotypów, co pozwala na prawdziwe Spotkanie i Dialog. Oczywiście nie trzeba jechać na drugi koniec świata, żeby spotkać Innego, może nim byc także sąsiad z ulicy, paradoksalnie czasem wydający się nam jako bardziej odległy i różny niż nasz "innokulturowy" mąż. Takie to są tajemnice spotkań. Nie da sie jednak ukryć, że ta egzystencja jest także naznaczona trudem. Trudem pokonania (?) - zaakceptowania wolę powiedziećróżnic kulturowych, rozłąki z krajem i tęsknoty, znalezienia swojego miejsca w nowym społeczeństwie, przekazania korzeni swoim dzieciom będąc niejako od tych korzeni odciętym. No i oczywiście pozostaje kwestia języka, aby się móc skutecznie i dobrze porozumieć z małżonkiem i aby móc przekazać swój język dzieciom. Jeżeli rodzina mieszka w kraju jednego z rodziców (niekiedy tylko zdarza się, że małżonkowie wybierają kraj trzeci) to wiadomo, że język drugiego rodzica będzie językiem mniejszościowym. L1 używany jest przez jednego rodzica, ale także: przez kolegów, w

Dokładnie poprzedniego dnia o godz. 22.45 znajdowali się już na pokładzie Egypt Air i wylecieli do Egiptu. Okazuje się, że obywatel Egiptu może w ten sposób przekroczyć granicę ze swoim dzieckiem, nawet gdy ono nie posiada paszportu. Wtedy świat mi się zawalił, emocje wzięły górę i nie było słów czy gestów które by mnie uspokoiły ... To, że Oliwia została ze mną, nazywam cudem. Ona daje mi siłę do walki o Monę , nie wiem co by było gdyby jeszcze ona zniknęła , co by z nią zrobił. Jak zareagowała na to jego rodzina i Twoja rodzina w Polsce? Nasze rodziny zareagowały odmiennie. Moja kazała zająć się Oliwią i próbować żyć bez Mony, bo wiedzieli jakie są szanse na jej odzyskanie . Jego rodzina natomiast zapraszała i zaprasza mnie, abym do niego przyjechała i mieszkała z nimi. Według nich nic złego się nie stało, po prostu ojciec przywiózł swoją córkę do kraju. Nie interesuje ich, że stało się to bez mojej wiedzy i zgody. Mony za żadne skarby do Anglii mi nie oddadzą. Jak wygląda pomoc ze strony organizacji zajmujących się uprowadzonymi dziećmi? Organizacje, które zajmują się tego typu sprawami różnie zareagowały. Większość z nich od razu powiedziała, że nie pomoże mi i Monie, bo nie jestem Brytyjką i Mona ma też narodowość egipską. Jedyna organizacja, z którą mam kontakt do dziś to Reunite . Czy kontaktowałaś się z kimś z Polski w sprawie pomocy? Tak, ale odmówili. Dlaczego? Powiedziano, że mała została porwana z Anglii, a nie z Polski. Polska Ambasada w Kairze również odmówiła pomocy. Pisałam do BBC, Sky i innych telewizji. Bez odzewu. Bardzo dziękuję ci za rozmowę i życzę szybkiego odzyskania córeczki. Do sprawy będziemy powracać na łamach naszego portalu www.mumsfromlondon.com Rozmawiała Małgorzata Mroczkowska Miło nam poinformować, że mała Mona została szczęśliwie odzyskana I obecnie przebywa razem ze swoją mamą i siostrą.

szkole, na podwórku, przez dziadków, w sąsiedztwie, przekazywany przez cały sytstem kulturalny i medialny (literatura, kino, muzyka, teatr, też radio i telewizję, język oprogramowań komputerowych, etc.). Przekaźnikiem L2 jest najczęściej jedynie rodzic posługujący sie tym językiem. Od razu widać brak równowagi sił. Udało się Wam ją kiedyś odczuć? Mnie wieloktotnie... Przez długi czas zastanawiałam się jak wesprzeć wysiłki rodzica przekazującego język mniejszościowy, tak, aby jego trudy wydały owoce, a on sam by nie uległ wypaleniu (tak, niestety zjawisko burn-out zdarza sie nie tylko w pracy zawodowej). Na pomoc przeszedł mi Profesor François Grosjean, ktróry w czasie jednej z ostatnich konferencji w Paryżu podzielił sie z nami kilkoma sposobami, jak te siły choć trochę wyrównać. Opiszę je krótko, aby móc je rozwijać w dalszych artykulach: • stworzenie tzw "biegunów językowch", przyczolkow. gdzie dziecko ma okazję posługiwania się jedynie jednym językiem, w naszym przypadku L2, • opracowanie "projektu językowego rodziny", co wiaze sie niekoniecznie z metoda OPOL... • wspieranie dwujęzyczności przez pozytywne nastawienie otoczenia, a przede wszystkim pozytywne nastawienie samych rodziców! Czego Wam życzę :-) Faustyna Mounis


Wydanie nr 6 (wrzesień 2013)

Gazeta

POLONIJNA.co.uk

Mama na wyspach

21

DWUJĘZYCZNOŚĆ: PROWADZENIE DZIENNICZKA WYDARZEŃ

TECHNIKA POMOCNA W BUDOWANIU SYSTEMU JĘZYKA DZIECKA DWUJĘZYCZNEGO Jestem gorącą propagatorką techniki pisania dzienniczka wydarzeń/pamiętnika przez dzieci dwujęzyczne. Jest to niezwykła pomoc dla rodziców, prowadzących nauczycieli i wreszcie samych dzieci. U nas w domu funkcjonują już cztery dzienniczki, ale każdy z nich ma inną rolę, więc może damy radę. 1. Pierwszy dzienniczek czteroletniego Maksymiliana to dzienniczek prowadzony po niemiecku – jest on pomocny w sytuacjach „przedszkolnych”. Najogólniej mówiąc służy nam do nauki języka niemieckiego, w różnych, prostych sytuacjach komunikacyjnych. Poniżej opis jak to funkcjonuje. 2. Drugi to dzienniczek po polsku (Maksymiliana) – zapisujemy tam ważne i ciekawe wydarzenia. Służy nam tez do nauki czytania po polsku. 3. Aktualny „dzienniczek wakacyjny” (Maksymiliana) – służy nam do krótkich ćwiczeń czytania (dlatego poziom wpisów jest dostosowany do umiejętności Makusia) oraz podkreśla odmienność czasu wakacyjnego. Zabieramy go z sobą na różne wyjazdy. Piszemy po polsku. 4. „Mój pierwszy dzienniczek” - (Maksymiliana) – służy do czytania i uzupełniania. Jest to nowość, wydanie książkowe ułatwiające rodzicom prowadzenie takiego pamiętnika i wprowadzające konstrukcje języka polskiego. Powoli wypiera stary dzienniczek polski. Makuś lubi rysuneczki i rozmowy z tej książeczki. 5. Pamiętnik 16-miesięcznej Alicji – proste zdjęcia i opisy robione przez nas – rodziców.

Dlaczego dzienniczek wydarzeń? Dziennik zaczęliśmy pisać w październiku 2011. We wrześniu Maksymilian (2 lata, 3 miesiące) poszedł do przedszkola. Adaptacja przebiegała dość ciężko. Mieszkamy w Austrii, w pięknym, zacisznym, starym domu pod lasem. Postanowiliśmy zapisać synka do przedszkola, aby tę ciszę i spokój jednak nieco dziecku wypełnić …Oboje z mężem jesteśmy Polakami i Makuś mówił tylko po polsku - był ze mną w domu przez dwa lata. W naszym otoczeniu było niewielu Austriaków, a jeszcze mniej dzieci mówiących po niemiecku. Znajome dzieci, to tylko dzieci Polaków. Przedszkole wydawało się jedynym rozwiązaniem aby zapewnić Maksymilianowi kontakty społeczne z dziećmi. W przedszkolu jednak musiał się zderzyć z grupą dzieci niemieckojęzycznych. Przez pierwszy tydzień zostawałam z nim godzinkę a potem wychodziłam i każdego dnia miał dłużej zostać sam – 10 minut, 15, 20 itd. W przedszkolu podobało mu się bardzo, dopóki byłam ja i tłumaczyłam mu co się dzieje i co mówi pani lub dzieci. Płakał jednak bardzo, kiedy wychodziłam. Widziałam, jak to, że nie mówi po niemiecku uniemożliwiało mu funkcjonowanie w grupie dzieci. Dziennik zaczęliśmy pisać z Maksymilianem na drugi dzień po spotkaniu z rodzicami w przedszkolu – pani powiedziała, że możliwe jest, że Makuś jest za mały i nie uda mu się zaadaptować i będziemy musieli go zabrać! Jak to usłyszałam, to stwierdziłam, że muszę wziąć sprawę w swoje ręce, bo inaczej nie będą chcieli go w przedszkolu (nie mieli obowiązku – miał 2 lata 3 mies., dopiero od 3 lat jest obowiązek przyjęcia dziecka do przedszkola). Zależało mi bardzo na kontakcie Maksymiliana z dziećmi i jego rozwoju socjalnym w tym względzie. Ale oczywiste było: aby Makuś mógł w miarę normalnie bawić się z dziećmi tutaj musiał dostosować się językowo. W związku z tym postanowiłam pokierować nieco jego nauką niemieckiego - na tyle ile będzie to możliwe. Dziennik wydawał mi się najlepszym sposobem i jak się potem okazało spełnił swoje zadanie. Dzienniczki wydarzeń to sposób wprowadzania systemu językowego, jakiego nauczyłam się od pani Wacławy Zuziowej, pracując jako logopeda i terapeuta w Zespole Diagnozy i Terapii profesor J. Cieszyńskiej w Krakowie. Wykorzystuję go też w pracy - jestem terapeutą Szkoły Krakowskiej, a prowadzenie dzienniczka to jeden z elementów w tej terapii. Dzienniki dają wiele możliwości wprowadzania i udoskonalania umiejętności językowych dziecka, uczą komunikowania się w sytuacjach życia codziennego oraz wyrażania przeżyć i emocji. Dzienniczek wydarzeń pomaga w rozwoju mowy, umożliwia powtarzanie znanych już słów, daje możliwość wprowadzania konstrukcji zdaniowych, związków frazeologicznych, których dziecko może potem używać spontanicznie,„zatrzymuje” na piśmie to, co dziecko przeżywa i umożliwia po-

wtarzanie opisów do momentu, gdy dziecko zdolne będzie opowiedzieć to samodzielnie, przygotowuje dziecko do wydarzeń, które nastąpią, pomaga rozumieć związki przyczynowo-skutkowe i odczucia rozmówcy. Wiedząc to wszystko, postanowiłam wykorzystać ten sposób wprowadzania systemu językowego do otwierania mojemu synkowi ciężkich drzwi dwujęzyczności.

Jak prowadzić dziennik? – Sytuacje. Zaczęliśmy rysować i opisywać Maksymilianowi podstawowe sytuacje z przedszkola. Synek nosił swój pamiętnik do przedszkola i tam razem z panią pokazywali i czytali dany tekst w danej sytuacji (pani czytała, Maksymilian chętnie powtarzał – on sam nie czyta jeszcze po niemiecku). Zawsze razem czytaliśmy na przywitanie i pożegnanie te same teksty przy tych samych obrazkach. Każde charakterystyczne wydarzenie w przedszkolu – urodziny kolegi, przypadkowe „kopnięcie” pani, pyszna pizza na obiad - rysowałam i opisywaliśmy to prostymi słowami. Potem zaczęłam wpisywać to , czego akurat Maksiu się uczył (potrzebował) – nazwy zwierzątek, kolory, ubrania, jedzenie, itp. Wpisywałam też niektóre zdarzenia z domu – przyjazd babci, prezent od Mikołaja (gitara), żeby i on mógł coś opowiedzieć pani. Zapis w dzienniczku pozwolił mi przygotować synka na to, że kolejnego dnia będzie wycieczka do lasu, wyjście na plac zabaw, wyjście na wspólne zakupy z panią. Wiedział dlaczego pani ubiera go i gdzie wychodzą. Dzienniczek wydarzeń umożliwia naukę przekazywania informacji. Pierwszy dzienniczek powinien być tworzony wspólnie z dzieckiem pod kierunkiem dorosłych – rodziców, krewnych i pań w przedszkolu. Rodzice muszą nauczyć się działania sytuacyjnego – stwarzania powtarzalnych sytuacji, a potem opisu przy użyciu minimalnego kodu językowego (prostego języka). Wybierać należy dwie grupy sytuacji – sytuacje powtarzalne i sytuacje znaczące. Sytuacje powtarzalne to takie, z którymi dziecko spotyka się często, ważne są do społecznych zachowań komunikacyjnych – przywitanie, pożegnanie, przeprosiny, zwroty grzecznościowe, zapytania w sklepie, sytuacje powtarzające się ze względu na wykonywane obowiązki i czynności domowe. Narysowanie i zapisanie wypowiedzi w powtarzalnej sytuacji umożliwia powrót do niej, szybką naukę potrzebnych zwrotów i wykorzystywanie ich w naturalnych sytuacjach. Sytuacje znaczące to wydarzenia ważne dla dziecka, często wyjątkowe dla całej społeczności czy rodziny – święta, urodziny, prezenty, ważni goście, ciekawe wycieczki, nauczenie się czegoś nowego. Pamiętać należy, że dla dziecka ważną sytuacją może być pyszna zupa w przedszkolu lub przypadkowe kopnięcie pani lub rozlanie kompotu. Narysowanie i opisanie takich zdarzeń jest bardzo ważne – daje dziecku możliwość nauczenia się opowiadania o nich innym ludziom, dzielenia się informacjami i przeżyciami. Charakterystyczna dla dziennika powtarzalność sytuacji życiowych umożliwia wielokrotne powtarzalne sytuacji użycia tych samych struktur gramatycznych, co powoduje wejście takiej struktury w użycie, w język czynny dziecka. Dzieci zapamiętują całe zdania i zwroty. Szczególnie ważne jest to dla konwencjonalnych zachowań językowych. Wypowiedzenia te nie mają wywoływać żadnego efektu, tylko już same w sobie są efektem, ponieważ wynikają z wydarzeń, które poprzedzają akt mowy: np.: Dzień dobry, Cześć! Do widzenia! Smacznego!, Na zdrowie! oraz różne zwyczajowe powiedzenia. Najlepszą formą nauczenia się ich jest wielokrotne stwarzanie lub wykorzystywanie tych samych sytuacji, co umożliwiają zapisy w dzienniczku. Ciekawą i bardzo ważną funkcją zapisu w dzienniczku wydarzeń jest przygotowywanie dziecka na jakąś sytuację, która ma się wydarzyć. Dziecko jest poinformowane o czynnościach i wydarzeniach, które je czekają, nie zostaje postawione w niezrozumiałej sytuacji (ubiera się je i gdzieś idzie…). Wiedza o tym, co je czeka daje poczucie bezpieczeństwa. Na koniec zachęcam do pisania „dzienniczków wakacyjnych” - jest to fantastyczny sposób na: zatrzymanie wspomnień, ćwiczenia językowe, naukę postrzegania czasu, nudę dni deszczowych! Prowadzimy dziennik w tym języku, którego rozwój akurat wspieramy; np. w języku dziadków - kraju, do którego jedziemy na wakacje. Elżbieta Ławczys


22

Gazeta

Psycholog

Wydanie nr 6 (wrzesień 2013)

POLONIJNA.co.uk

Psychologia: DUC IN ALTUM pod redakcją Jarosława Kluczka

„Siła Wyższa”, o czymś co jest ponad nami „Rachunek sumienia jest jednym z najdonioślejszych aktów indywidualnej egzystencji: człowiek staju tu bowiem w obliczu prawdy o własnym życiu i dzięki temu dostrzega odległość, jaka dzieli jego czyny od ideału, który sobie wyznaczył” Jan Paweł II

Krok czwarty w naszej podróży ku trzeźwości to nic innego jak rachunek sumienia. Można powiedzieć, że jest to jeden z najtrudniejszych kroków do przejścia przez osobę uzależnioną, zresztą, nikt z nas nie lubi "GRZEBAĆ SIĘ" w rzeczach, o których wolałby zapomnieć. Jednakże bez tego, jakże ważnego etapu na drodze ku zdrowieniu, nie możemy iść dalej. Rachunek sumienia, to szukanie prawdy o własnym życiu. Tak jak życie w zakłamaniu odrywa od rzeczywistości, wprowadza w świat iluzji, obciążą i deformuje człowieka, tak odkrywanie prawdy o sobie naprowadza na właściwą drogę, a przez to wyzwala. Wyznanie grzechów nie tylko przed Bogiem, ale również przed sobą samym, a czasem i innymi (kapłanem) jest znakiem, że pod wpływem łaski dokonało się w nas nawrócenie. To wyznanie dowodzi, że potępiamy popełnione przez nas zło, że odwracamy się od niego i pragniemy rozpocząć nowe życie. Wyznając grzechy, zwracamy się do Boga z prośbą o ich przebaczenie. Krok czwarty jest wielką przygoda na drodze samopoznania. Przerobienie tego Kroku wymaga szczerego i dokładnego przyjrzenia się sobie. Możliwe że na samą myśl o tym, ogarnia nas lęk; czują go prawie wszyscy, którzy postanowili zdobyć się na najwyższą uczciwość wobec siebie. Niezależnie od tego, jak się czujemy, przez samą decyzję, że uczciwie patrzymy na siebie i zrobimy „rachunek sumienia”, już wykazujemy ogromną odwagę. Pomoże nam to odzyskać zdrowie. Pamiętajmy, im więcej wysiłku włożymy w ten proces, tym więcej zyskamy. Rachunek moralny, jaki podejmujemy się wykonać to nic innego jak spisanie wszystkiego tego, co do tej pory wydarzyło się w naszym życiu. Nie jest to odhaczenie, czy wypunktowanie zdarzeń, nie o to w tym chodzi, należy to głęboko przemyśleć, zasta-

nowić się co w nas z tych wydarzeń zostało. Nie raz namawiam swoich pacjentów, by spróbowali wyjść z siebie, stanąć obok i w Prawdzie spojrzeć na to kim są, gdzie są, jacy są? Wyzbyć się płaszcza, który mają na sobie, utkanego ze wstydu, lęku, różnych myśli czy doświadczeń. Mówię wtedy proszę spojrzeć na siebie i powiedzieć co Pan/Pani widzi??? Temu ma służyć rachunek, który mamy wykonać. To próba zobaczenia, jakie naprawdę było nasze życie w zestawieniu z tym, w co wierzymy. Podstawowe założenia naszego rachunku moralnego to gruntowność i odwaga. Wszystko to niesamowicie zazębia się z wcześniejszymi krokami, które mamy już za sobą. Patrząc trochę wstecz przypomnijmy sobie „Krok Pierwszy - Ja nie mogę. Krok Drugi - On może. Krok Trzeci - Ja Mu pozwolę.” W trzecim kroku powierzyliśmy swoja wolę i życie Bogu, jakkolwiek go pojmujemy. To w jakim stopniu potrafimy być odważni i gruntowni w naszej życiowej księgowości, zależy od tego, w jakim stopniu przerobiliśmy ten krok. Krok trzeci zatem staje się niejako fundamentem kroku czwartego. W nim badamy ogrom swojego życia, swojej całej przeszłości. Stojąc niejako u progu tej ciężkiej pracy musimy wiedzieć, że wkrótce poczujemy nieopisana i dotąd nie doświadczoną WOLNOŚĆ, wyznając wszystko i ufając, że Bóg towarzyszy nam przez cały czas. Możliwe że zadajemy sobie teraz pytanie: Czy naprawdę już się zdecydowałem odważnie spojrzeć na swą przeszłość i uwolnić od niej mówiąc o wszystkim drugiemu człowiekowi ? Tę trudną decyzję musimy podjąć teraz, zanim poważnie zabierzemy się do gruntownego i odważnego obrachunku moralnego. Rozpoczynając swoje nowe, bezalkoholowe życie, dysponujemy całą furą irracjonalnych

przekonań, a czasem wręcz absurdalnych wierzeń o sobie, o życiu, o świecie, o rodzinie, o ludziach, o pracy, o Bogu, o związkach, o domu, o dzieciach, o miłości i innych sprawach. Człowiek zdobywa umiejętności społeczne poprzez doświadczenia życiowe, które w sposób zupełnie naturalny stają się jego udziałem co dzień. Dzięki nim kształtuje się też jego świat wartości, system przekonań, świadomość, oceny i opinie. W wielu zwyczajnych życiowych wydarzeniach alkoholik nie bierze udziału, bo jest po prostu pijany. Zastępują go – najczęściej dlatego, że nie zostawiłem im żadnego wyboru – członkowie rodziny, znajomi, przyjaciele, współpracownicy, podwładni. A jeśli już uczestniczy w tych wydarzeniach to mało świadomie. Stąd można powiedzieć, że nie zdobywa doświadczeń, umiejętności, czy wiedzy. A jeśli już zdobywa to informacje te przekształca w niezbyt czytelną dla otoczenia karykaturę. Praca nad Krokiem Czwartym, jest niezawodnym sposobem na rozpoznanie, a nawet doraźną weryfikację, mylnych przekonań, „pijanego” myślenia i funkcjonowania (tj. zachowań). W tym kroku zaczynamy uczyć się samego siebie. Oczywiście dzięki pomocy innych i odpowiednim materiałom, warsztatom, czy spotkaniom. Zaczynamy powoli znajdować i wyodrębniać swoje dobre i złe strony, (taka życiowa analiza SWOT). Znajdujemy odpowiedź na najbardziej nurtujące nas pytania, co umiemy, co wiemy, a z czym sobie nie radzimy i co nas przerasta. To tak jakbyśmy znaleźli w błocie szlachetny kamień, oczyszczamy go z tego błota by wydobyć jego prawdziwe piękno, które będzie cieszyć nie tylko nas samych. W pewien sposób „odkłamywujemy” swoje dotychczasowe życie, zestawiając je z faktami i realnym światem, który nas otacza, a którego nie do-

strzegamy otępieni alkoholem. . Gruntownego obrachunku moralnego, wykonywanego w ramach pracy nad Krokiem Czwartym, pod żadnym pozorem nie wolno wręcz ograniczać tylko i wyłącznie do okresu destrukcyjnego picia. Byłoby to szalenie niebezpieczne, gdyż pogłębiałoby tylko rojenia i iluzje tworzone przez uzależniony umysł na własny temat. Nie jest bowiem prawdą, że przed uzależnieniem się od alkoholu, byliśmy ludźmi wolnymi od jakichkolwiek wad charakteru i nie jest prawdą, że do takiego idealnego stanu wrócimy po odstawieniu alkoholu. Ideał przed uzależnieniem, ideał po zaprzestaniu picia, a pomiędzy nimi… no, cóż… choroba, to ona wszystko tłumaczy, ja tu nie jestem niczemu winien – to bardzo wygodne, ale przecież zupełnie nierealne rojenia. Także niebezpieczne. Krótko mówiąc – obrachunek moralny ma dotyczyć całego życia. Chociaż w pracy nad Czwartym Krokiem koncentrujemy się przede wszystkim na swoich wadach charakteru, nie oznacza to, że należy lekceważyć, czy bagatelizować zalety. Gruntowny obrachunek moralny musi obejmować zarówno cechy pozytywne, jak i negatywne, zwłaszcza, że te pierwsze mogą zostać z powodzeniem wykorzystane do rozprawienia się z drugimi. Obrachunek to nie „dokopywanie sobie”, ale rzetelny bilans. Żaden człowiek nie składa się przecież z samych tylko wad! Obrachunek moralny, którego efektem jest tylko i wyłącznie lista wad, nie został wykonany rzetelnie. Nie jest wiarygodny. Ważne jest również to, aby podawać konkretne przykłady swoich zachowań. Jeżeli o czymś opowiadamy, ma to być opis prawdziwego zdarzenia z życia. Musimy być konkretni, to znaczy, podawać wszystkie imiona osób uczestniczących wraz z nami w danej sytuacji (KTO). Należy także, najdokładniej jak potrafimy podać daty (KIEDY) i miejsce (GDZIE) opisywanych faktów. I wreszcie, również dokładnie opisać swój postępek mówiąc, co zrobiliśmy (CO). Słowem, konkretny przykład składa się z czterech informacji: KTO, KIEDY, GDZIE i CO. Ale o tym szerzej za miesiąc. Tymczasem zachęcam do podjęcia próby weryfikacji swojego życia. Wypływamy na głębię, a więc musimy wiedzieć jaki ekwipunek mamy, a jakiego nam brakuje, no i w jakim stanie znajduje się ten, który posiadamy. Powtórzmy, Krok Czwarty jest wielką przygodą na drodze do samopoznania. Może cię czasami coś zaboleć, ale wstąpiłeś na drogę do odzyskania zdrowia i po zrobieniu tego obrachunku moralnego, czeka cię wiele radosnych przeżyć. Bądź uczciwy i szczery. Oddaj się bez reszty pracy nad gruntownym i odważnym obrachunkiem moralnym. Tymczasem zapraszam do zaglądania na naszą stronę na facebooku: https://www.facebook.com/pages/Duc-In-Altum. Wypłyńcie na głębię, pokonując swoje słabości. mgr Jarosław Kluczek psycholog małżeństwa i rodziny psychoterapeuta chrześcijański e-mail: info@ducinaltum.co.uk


Wydanie nr 6 (wrzesień 2013)

Gazeta

POLONIJNA.co.uk

Wędkarstwo

23

Jesienne wspomnienie

–Wstawaj , masz już kawę, zaraz jedziemy – budzi mnie głos żonki. Sobota, a ja muszę zawieźć połowicę do pracy, bo jak to kobitka wiecznie ma mało do wydania w sklepie, ale nie ma tego złego – myślę sobie – Ona do pracy, a ja na sandacza. Czuję świeżo parzoną kawkę, źrenice się powiększają, rzut oka na zegarek, o ku…. 4.30. Mój kochany pracuś wstał o godzinę za wcześnie. OK, nie denerwuj się – myślę sobie – Szybki prysznic załatwi sprawę. – Co ty wyprawiasz!? – słyszę głosik mojej połowicy – Zaraz wyjeżdżamy! Delikatnie, jak tylko może za wcześnie zbudzony chłop, poprosiłem, aby przyjrzała się zegarkowi. Ranną ciszę przecina szum wody z prysznica. Dalszą dyskusje pominę. Po powrocie zabrałem się do szykowania sprzętu. Z pudełka wylatują wszystkie blaszki. Na to miejsce lądują gumy różne, różniste, bo niewiadomo, co akurat spodoba się mętno-okiemu. Jako, że mam jeszcze godzinkę do świtu postanowiłem sobie umilić czas jakimś filmem. Do ręki wpada mi DVD z „Gwiezdnymi wojnami”. Raczej słuchając filmu przygotowuję taktykę. Dzień zapowiada się słonecznie, więc polowanie na sandacza ma sens tylko do jakiejś godziny po wschodzie słońca. Dosyć przejrzysta woda przepuszczająca zbyt dużo światła nie sprzyja sandaczom. Jest już późna jesień, woda dosyć chłodna, więc agresywne prowadzenie przynęty mija się z celem. Muszę być bardzo skoncentrowany. Brania mogą być bardzo delikatne i trzeba wyczuć, kiedy sandaczysko ma już przynętę w pysku czy tylko ją trąca. Nucąc „Marsz Imperialny” przekładam, zamieniam, przezbrajam. W kuchennym oknie widzę już pierwsze przebłyski budzącego się słońca. Spakowany, ładuje się do samochodu i ruszam na moje pewne łowisko sandacza. Zawsze tam stał, więc i dzisiaj

liczę na spotkanie. Dojeżdżając do łowiska, mijam kilku biegaczy. Słońce jeszcze nie wyjrzało zza horyzontu, ale widać już na wschodzie czerwieniące się niebo. Mam jakieś dwie do trzech godzinek biczowania wody. Wysiadam, łapię za sprzęt, zamykam samochód, obieram kierunek a tu – Good morning – mija mnie pierwszy z biegaczy i kieruje się na ścieżkę biegnącą brzegiem rzek. Odpowiadam i podążam za nim dochodząc do brzegu, rozwijam sprzęt, zaglądam do pudełka, wybieram białą gumę kopyto i wiążę na końcu zestawu. Kiedy zaciągam węzeł słyszę kolejnego biegacza, który się do mnie zbliża – How are you? Podnoszę wzrok, widzę mężczyznę może koło pięćdziesiątki, uśmiecha się do mnie grzecznie, odpowiadam odprowadzając go wzrokiem. Ta angielska uprzejmość. Może to i nieszczere, ale miło jest usłyszeć przyjazne pozdrowienie nawet od obcego człowieka. Niestety w kraju już mi się zdarzyło usłyszeć nad wodą – Eee, koleżko! Ja tu nęcę już trzy dni, może zmieniłbyś miejsce. – Chętnie zmieniłbym twój zgryz – myślę sobie, ale posłusznie ustępuje kolesiowi. Do mojego miejsca jest jeszcze jakieś 300m. Z kolejnym muzycznym tematem gwiezdno-wojennym przeczesuję kontrolnie wodę. Trzeci czy czwarty rzut, czuje delikatne szarpnięcie, kilka obrotów korbką następne. Ciekawe, co to? Ponownie zarzucam w to samo miejsce, mniej więcej na tej samej wysokości czuje ostre szarpnięcie, zacinam, pusto! – Cholera spóźniłem się – myślę sobie, wyciągam zestaw. Ponownie zarzucam, guma wpada do wody, opada na dno, podrywam zestaw i uderzenie. Siedzi, no w końcu. W rytm muzyki siedzącej w mojej głowie kręcę korbką. Już wiem, że na drugim końcu siedzi okoń, mały, ale co tam na dobry początek wystarczy. Podbieram rybę i widzę, że okonek jest może 2/3 mniejszy od kopyta, nawet nie sięgnął haczyka, po prostu zaklinował z rozdziawionym pyskiem na ogonie przynęty. Delikatnie pozbawiam go nieprzyjemnego ogona z pyska, buźka i do wody. Aż kusi, aby zmienić przynętę i pobawić się z okoniami, ale nie po to żonka mnie zbudziła tak wcześnie, żebym się bawił drobnicą. Od razu przypomniał mi się cytat Mistrza Yody „Przywiązaniu, by odeszło rycerz pozwolić musi”. Zasuwam więc na moje miejsce, pierwszy rzut, trzy obroty i siedzi. Ale mam szczęście. Po chwili moja radość pryska, to nie sandacz. Odczepiam szczupaka juniora i zabieram się do wymiany przynęty. Skubaniec tak ją poharatał, że nie nadaje się do użytku. – Cholera – myślę sobie – Jak tu siedzi szczupak, to z sandaczem może być krucho. Niestety te dwa gatunki nie przepadają za sobą, więc jeśli znajdą się na jednym terytorium, z

reguły sandacz wygrywa miejsce, które mu się podoba, a jeżeli łapie szczupaka na terytorium sandacza…? Dobra nie ma co się denerwować. Wchodzę głębiej w moje sandaczowisko, przecież to dopiero początek ich rewiru. W głowie ciągle jakieś tematy z filmu przeciągam przynętę, uderzenie. Cholera, spóźniłem się z zacięciem. Trzeba się pozbyć tej muzyki z głowy. Jestem pewny, że to był obiekt mojego dzisiejszego polowania, ale bierze skubaniec delikatnie i jeżeli nie będę skoncentrowany, nie uda mi się zaciąć w tempo. Yoda w mojej głowie powiada „Oczyścić umysł musisz, aby jasny pogląd na sprawy mieć” – Dobra ciebie też muszę się pozbyć mistrzu, bo inaczej d….a zbita – Ten gostek pewnie już nie poprawi, więc przenoszę się kilka metrów dalej, cholera nie pamiętam jak prowadziłem za pierwszym razem, pierwsza próba zarzucam i postanawiam przeciągnąć po dnie. Pierwszy raz, nic kolejne dwa to samo. Ok, teraz skokami posyłam kopyto na drugi brzeg, czekam chwilę i podrywam zestaw z dna. Kilka przeciągnięć bez skutku. Przemieszczam się dalej, powtarzam scenariusz. Po którymś razie kolejne branie z opadu, zacinam w tępo. Siedzi pewnie, jak mi się wydaje. Pierwsza faza według scenariusza, czuje na kiju jak bije głową, nie mogę go ruszyć z miejsca, hamulec gra piękną melodie, kiedy próbuje go podprowadzić bliżej. Albo taki duży albo zapomniałem wyregulować sprzęgło w kołowrotku. Jeszcze nie jestem pewny czy to sandacz, ale po chwili jestem już przekonany na 100%, że to obiekt mojego dzisiejszego pożądania. Rusza w moim kierunku, tylko jedna ryba może od-

stawić taki numer wędkarzowi. Teraz najważniejsze nie dać luzu, bo przy jego twardym pysku może się pozbyć haka, jeżeli tylko dam mu okazję. Nie ma, co liczyć na szczęście, że przynęta wbiła się w nożyczki, pełna koncentracja. Przerwał szarże w moim kierunku, zatrzymał się na chwilę i ruszył pod prąd. Po jakiś 5-6ciu metrach zmienił kierunek, ruszył pod przeciwległy brzeg i znowu w moim kierunku – Cwana bestia – myślę sobie, cały czas pilnując, aby nie powstał luz na żyłce. Świat wokół nie istnieje, jestem tylko ja i mój przeciwnik. Na środku rzeki zatrzymuje się i po chwili przewala się swoim cielskiem na powierzchni wody. Jestem już pewny, że to sandacz. Widzę jego podwójną płetwę i biały brzuch, kiedy znika pod wodą – Good morning –słyszę za plecami, adrenalina, która się podniosła podczas walki z sandaczem teraz o mało nie rozwaliła mi dekla. Chwila dekoncentracji i czuje luz na kiju. Podniecenie przeradza się w chęć morderstwa – How are you? – odwracam się teraz do następnego obiektu mojego polowania „piep…. angielską uprzejmość” – myślę sobie i odpowiadam – A jak myślisz? Właśnie straciłem rybę – nie wiem, co zobaczył w mojej twarzy, ale odwrócił się na pięcie i szybkim krokiem oddalił się zostawiając mnie samego z moją porażką. Na wschodzie widzę jak słońce wychyla się zza horyzontu, ręce się trzęsą. Zarzucam, ale to już nie to samo, w głowie słyszę Vadera „Chodź ze mną, a pokaże ci potęgę ciemnej strony mocy” – Lepiej wrócę do domu i dokończę oglądać Gwiezdne Wojny. Dariusz @Kerad Gorgoń


24

Gazeta

Sport

Wydanie nr 6 (wrzesień 2013)

POLONIJNA.co.uk

Wielki sukces młodych piłkarzy z Northampton

Tylko Fortuna Duesseldorf okazała się lepsza od młodych adeptów futbolu z klubu 303 Polish Soccer Club Northampton w piłkarskim turnieju o Puchar Pamięci Małego Powstańca, który odbył się na sta-

dionie warszawskiej Polonii. — Jesteśmy bardzo szczęśliwi z tego sukcesu, a wraz z całym sztabem szkoleniowym, dumny, że razem mogliśmy wychować i nauczyć chłopaków grać w

Mistrzowie Anglii z nowym sponsorem Siatkarski mistrz Anglii - Polonia Londyn kilka dni temu pozyskał strategicznego sponsora. Od teraz zawodnicy klubu mogą sie już koncentrować wyłącznie na rozwi janiu swoich umiejętności. Sponsorem klubu została największa polskojęzyczna firma księgowa w Wielkiej Brytanii, Capital Bussiness Link Ltd. Jak informują działacze klubu kontrakt opiewa na najwyższą kwotę w historii angielskiej siatkówki, dokładnej sumy jednak nie podano. Na czas trwania umowy zespół zmieni nazwę na CBL Polonia Londyn. Logo sponsora pojawi się również w hali, jak i na koszulkach. Siatkarski sezon w Anglii rozpoczyna się 28 sierpnia i potrwa do końca kwietnia przyszłego roku. Tymczasem już 31 sierpnia w Bełchatowie dojdzie do towarzyskiego meczu z drużyną PGE Skra Bełchatów. Spotkanie od-

będzie się w ramach Siatkarskiego Weekendu Mocy organizowanego przez PGE Skrę. Tydzień później siatkarskiego mistrza Anglii będziemy mogli oklaskiwać w Crystal Palace, gdzie w dniach 7 i 8 września odbędzie się międzynarodowy turniej Volleyfest. Daniel Kowalski

piłkę — mówi jeden z trenerów, Piotr Słonina. — Dziękujemy też wszystkim zawodnikom za osiągniecie tak wielkiego sukcesu, a firmom K Cars oraz Stagecoach za wsparcie w całym minionym sezonie — dodaje szkoleniowiec PSC. W finale zespół z Northampton uległ swoim niemieckim kolegom 0:3. Dla Fortuny Dusseldorf był to już drugi triumf w tej imprezie. Poprzednio wygrali turniej w Warszawie w roku 2011. W meczu o trzecie miejsce Karpaty Lwów wysoko, 5:0 wygrały z najlepszą krajową drużyną turnieju – Przyszłością Włochy. Najbardziej zaciekła rywalizacja toczyła się o przedostatnie, siódme miejsce. W spotkaniu pomiędzy zespołami Milanu Milanówek i FK Lwów padł rzadko spotykany w meczach tej kategorii wiekowej bezbramkowy remis. W rzutach karnych lepsi okazali się reprezentanci Milanówka. W uroczystości zakończenia VI edycji turnieju wzięły udział znane osobistości. Nagrody uczestnikom wręczali m.in.: były marszałek Sejmu RP Marek Jurek, były selekcjoner oraz główny organizator turnieju Jerzy Piekarzewski — honorowy prezes KS Polonia Warszawa. — W mojej ocenie zdecydowanie najlepszymi drużynami turnieju były Fortuna i Karpaty, które rozegrały też najciekawszy mecz zawodów, o zwycięstwo w grupie. Trzeba jednak docenić również wielki postęp, jakiego dokonali piłkarze z Northampton. Doszli do finału, ale na bardzo silną Fortunę okazali się jeszcze nieco za słabi. Polskie drużyny wypadły w tym roku słabiej, wyraźnie odstawały od zagranicznych rywali. Myślę, że trenerzy wyciągną wnioski z tych porażek. Możemy się pocieszać, że prawdziwą gwiazdą turnieju i królem strzelców był polskiego pochodzenia gracz Fortuny Eryk Surmański — podsumował rywalizację dyrektor turnieju Tomasz Płochocki. Impreza miała wymiar nie tylko sportowy, ale także edukacyjny. Pierwszego dnia turnieju młodzi piłkarze zwiedzili Muzeum Powstania Warszawskiego. 1 sierpnia o godzinie "W" uczestnicy zawodów tradycyjnie złożyli kwiaty pod pomnikiem Małego Powstańca na Podwalu. Po powrocie spod pomnika na dziedzińcu głównym stadionu Polonii odbył się Piknik Powstańczy, w którym wzięło udział kilkuset uczestników. Były gry i zabawy sportowe, wojskowa grochówka, zagrała Kapela Warszawska Sta-

nisława Wielanka, swoje radiowozy oraz motocykl udostępniła dla najmłodszych policja, a wóz strażacki straż pożarna. Adam Wójcik

KLASYFIKACJA KOŃCOWA: 1. Fortuna Duesseldorf (Niemcy) 2. 303 PSC Northampton (Anglia) 3. Karpaty Lwów (Ukraina) 4. Przyszłość Włochy 5. MUKS Kosa Konstancin 6. MKS Polonia Warszawa 7. Milan Milanówek 8. FK Lwów (Ukraina) Wyniki decydujących spotkań: Mecz o 1. miejsce: Fortuna Duesseldorf - 303 PSC Northampton 3:0 Mecz o 3. miejsce: Karpaty Lwów – Przyszłość Włochy 5:0 Mecz o 5. miejsce: Polonia Warszawa - Kosa Konstancin 1:2 Mecz o 7. miejsce: FK Lwów - Milan Milanówek 0:0 k. 1:2 Wyniki 303 PSC Northampton w fazie grupowej: Polonia Warszawa – 303 Polish Soccer Club Northampton 1:5 FK Lwów – 303 Polish Soccer Club Northampton 2:4 Przyszłość Włochy – 303 Polish Soccer Club Northampton 1:4 Tabela grupy A : 1. 303 PSC Northampton 3 2. Przyszłość Włochy 3 3. Polonia Warszawa 3 4. FK Lwów 3

9 6 3 0

13:4 8:6 9:7 4:17

303 Polish Soccer Club Northampton reprezentowali: Arkadiusz Różyczka Jr, Jack Cutler, Jakub Chyrc, Cezary Malec, Pedro Fernandes, Michał Wojtera, Alex Ciempa, Filip Frątczak, Kacper Basa, Christopher Michnikowski, Oskar Skuza, Karol Potomski, Gaspar Motowidło, Filip Mielniczyn, Daniel Kowalski, Kacper Różyczka. Trenerzy: Piotr Słonina, Arkadiusz Różyczka, Przemysław Instunajd, Krystian Pietrycha


Wydanie nr 6 (wrzesień 2013)

Gazeta

ZAGRALI DLA JULIANY

W miniony weekend na obiektach Venue360 w Luton rozegrano kolejny polonijny turniej piłkarski. To nie była zwykła impreza, bo cel był niezwykle szczytny. Cały dochód (blisko 2500 funtów) z tego przedsięwzięcia przekazano bowiem na leczenie Juliany, córki założyciela klubu piłkarskiego Jedenastka FC Luton.

Sport

POLONIJNA.co.uk

Do rywalizacji przystąpiło dwadzieścia drużyn m.in. z Londynu, Slough, Luton oraz Stevenage. Były też dwa angielskie kluby grające w rozgrywkach Luton District and South Beds League. O sprawidedliwość na boisku zadbało sześciu arbitrów. Pięciu z nich delegował Bedfordshire FA, a stawkę uzupełnił sędzia Polskiej Ligi Piątek Piłkarskich z Londynu, Tomasz Chajdecki. Mecze rozgrywano na czterech bo-

25

HISTORIA CHOROBY MAŁEJ JULKI Juliana urodziła się dwa lata temu, była zdrową dziewczynką i nawet w najgorszych snach jej rodzice nie przypuszczali, że może aż tak ciężko zachorować. Pierwsze objawy pojawiły się już w lecie 2012 roku, kiedy u małej Julii pojawił się widoczny guzek w okolicy brzuszka. Jej rodzice usiłowali dowiedzieć się co to może być wielokrotnie odwiedzając lekarzy pierwszego kontaktu. Ci jednak pełni ignorancji stawiali niewłaściwe diagnozy bagatelizując problem. Dopiero po licznych naciskach ze strony ojca Juliana została przyjęta na oddział i dokładnie zbadana. Niestety obawy rodziców co do powagi sytuacji sprawdziły się. Rak na nerce to okropna choroba, zwłaszcza, kiedy dotyka małego człowieka, który dopiero co pojawił się na tym świecie. Julka trafiła do kliniki w Cambridge w której pracują jedni z najlepszych na świecie fachowców w leczeniu chorób nowotworowych. Jedna z jej nerek na której był guz była już rozmiaru dwukrotnie większego niż u jej rówieśników. Lekarze zdecydowali, by operować i usunąć chorą nerkę. Niestety druga również była zainfekowana przez komórki rakowe. Julka jest obecnie poddawana chemioterapii, która jest jej jedyną szansą na pokonanie choroby. Potrzebuje specjalnej opieki nie tylko ze strony medycyny, ale również w domu, gdzie rodzice muszą być bardzo czujni na jakiekolwiek zmiany. Karmienie specjalistycznym urządzeniem, regularne obserwacje i pomiary oraz wyjazdy do szpitala, gdy tylko pojawi się coś niepokojącego, co niestety nie jest rzadkością w przypadku choroby Julki. Jej rodzice przeprowadzili się do nowego mieszkania, aby móc pogodzić opiekę nad Julką z zaprowadzaniem starszego syna do szkoły oraz pracą. Niestety stan wynajmowanego przez Council domu pozostawiał wiele do życzenia po przeprowadzce. Teraz własnymi siłami remontują go na ile tylko pozwala czas i domowy budżet. Mama jest przy Julce praktycznie non-stop 24 godziny na dobę, ojciec Juliany – zawodowy kierowca nie może pracować w pełnym wymiarze czasowym, ze względu na częste dojazdy do szpitala i opiekę nad nią. Nie przyspiesza to niestety remontu domu i marzenia o pokoju dla Julki przystosowanym do jej potrzeb. Chyba nikt nie mógłby spojrzeć na tę historię obojętnie. Tym bardziej jego koledzy. To Leon ojciec Julki był założycielem klubu FC Jedenastka i prowadził go przez dwa lata zanim urodziła się jego ukochana córeczka. Zrezygnował, aby spędzać jak najwięcej czasu z dziećmi, pracował też więcej, aby zapewnić im wspaniałe dzieciństwo. Nie miał więc już czasu na zajmowanie się drużyną. Teraz zarząd klubu chce pomóc choć trochę swojemu koledze organizując m.in. charytatywny turniej piłkarski.

iskach, a każdy z pojedynków trwał 12 minut. Podczas, gdy piłkarze walczyli o kolejne bramki i punkty wolontariusze zbierali datki do puszek, sprzedawali również okolicznościowe cegiełki. Nie obyło się również bez licytacji koszulek piłkarskich. Za trykoty Lecha Poznań, Korony Kielce, reprezentacji Polski oraz strongmanów uzykano łącznie 490 funtów. Ponadto zwycięskie ekipy zrzekły się finansowych nagród, co wzbogaciło charytatywne konto o kolejne 140 funtów. Podczas całej imprezy organizatorom udało sie zebrać 1823 funty i 71 pensów. Dodatkowo ligowcy z Londynu wsparli rodzinę chorej Julki kwotą 600 funtów. Jeśli chodzi o stronę sportową, turniej zdominowały ekipy z Londynu, które w komplecie awansowały do ćwierćfinału. Stawkę ośmiu drużyn uzupełniły drużyny Four Model Luton, FC Labamba Slough oraz No Name Luton. Poziom w fazie play-off był bardzo wyrównany, co potwierdzają rezulaty spotkań. Zwycięzców aż pięciu, z sześciu spotkań, wyłoniły rzuty karne. Turniej ostatecznie zakończył się zwycięstwem Scyzoryków Londyn, którzy w karnych okazali się lepsi od Four Models Luton. Mecz o trzecie miejsce również wyłoniły "jedenastki", ale była to już wewnętrzna sprawa drużyn z

Londynu. Na turnieju pojawiła się również chora Juleczka, jednak ze względu na stan zdrowia jej wizyta była bardzo krótka. Foto: Agata Kwiatkowka

WYNIKI FAZY FINAŁOWEJ 1/4 finału FC Polska Lndyn - FC Labamba 2:2 karne 2:1 Four Model Luton - No Name Luton 2:1 FC Scyzoryki Londyn - Joga Bonito 0:0 karne 2:1 White Wings Seniors Londyn - Inter Team Londyn 1:0

1/2 finału FC Polska - FC Scyzoryki 0:2 Four Model - White Wings Seniors 1:1 karne 2:1

Mecz o 3. miejsce: FC Polska - White Wings Seniors 1:1 karne 1:0

Finał: FC Scyzoryki - Four Model 1:1 karne 2:3 Daniel Kowalski

The Eagle Ely szuka trenerów W związku z szybkim rozwojem akademii piłkarskiej klub The Eagle FC poszukuje osób zainteresowanych współpracą z klubem na stanowiskach : trener koordynator grup młodzieżowych, trener piłkarski oraz kierownik drużyny młodzieżowej. The Eagle FC jest klubem odznaczonym certyfikatem Charter Standart. Zajęcia odbywają się w Newmarket (okres wiosenno – letni) koło Cambridge oraz w Soham ( sezon zimowy). Treningi odbywają się dwa razy w tygodniu, w kazdą środe i piątek od godziny 18:00. Więcej informacji udziela sekretarz klubu, Remigiusz Zalech, pod numerem telefonu 07544824883 lub drogą elektroniczna email: eagleclub@ymail.com


26

Gazeta

Najlepsze zamki w UK

POLONIJNA.co.uk

Wydanie nr 6 (wrzesień 2013)

WINDSOR CASTLE

Jedenastka Gazety Polonijnej – w tym wydaniu 11 zamków Pragniemy zapoznać naszych Czytelników z jednymi z najpiękniejszych zamków w Wielkiej Brytanii i jednocześnie zachęcić do zwiedzenia ich.

6) Caernarfon Castle Położony 250 mil od Londynu na walijskim wybrzeżu. Został zbudowany 800 lat temu, po tym jak angielski król Edward I podbił północną Walię. Edward I przyjął tytuł Prince of Wales. Od tego czasu najstarszy syn króla i królowej Anglii jest znany jako Prince of Wales. W 1969 roku, podczas ceremonii w Caernarfon, Prince Charles został uznany 21-ym Księciem Walii.

7) Leeds Castle

EDINBURGH CASTLE

1) Windsor Castle 900 Letni Zamek Windsor jest największym i najstarszym zamkiem zajmowanym jako oficjalna rezydencja królewska na świecie. Windsor to znacznie więcej niż tylko zamek. Posiadłość obejmuje kilka budynków, duży kościół i pałac królewski . Windsor usytuowany 20 km na zachód od Londynu, jest również domem weekendowym królowej Elżbiety II. Jedna z najstarszych tradycji monarchii Rycerzy Podwiązki, nadal honorowana jest w zamku Windsor. Mające swoje korzenie w średniowieczu, rycerstwo Podwiązki składa się z monarchy, Księcia Walii ( którego tytuł automatycznie kwalifikuje go jako rycerza Podwiązki ) oraz 24 rycerzy.Ponad milion osób odwiedza zamek każdego roku.

2) Hampton Court Położony kilka kilometrów od Londynu, wzdłuż Tamizy. Ten prestiżowy 1000 -pokojowy pałac był niegdyś zajmowany przez Henryka VIII, słynącego z posiadania 6 żon i ścięcia 2 z nich. Piąta żona, 15 -letnia Katarzyna Howard, oskarżona o cudzołóstwo została uwięziona. Po udanej ucieczce została jednak złapana i sprowadzona do Hampton Court. Została przeciągnięta przez galery, które teraz noszą nazwę Haunted Gallery. Hampton Court otacza 60 akrów ogrodów, które dostarczają spektakularne widoki na Tamizę oraz znajduje się tu słynny labirynt, który od ponad 300 lat przyprawia odwiedzających o zakłopotanie.

3) Zamek w Edynburgu Położony 400 km na północ od Londynu jest jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc w Europie, Edynburg, Szkocja. Edinburgh Castle przetrwał oblężenia, najazdy, walki o władzę. Przetrwał próbę czasu. Zamek jest teraz „obrońcą” i bezpiecznym miejscem dla szkockich klejnotów koronnych. 500 -letnia korona, miecz i berło były wykorzystywane w koronacjach królów i królowych Szkocji. Wraz z klejnotami koronnymi, zamek był „kustoszem” zegara. Codziennie przez 150 lat o godz.1-ej głośny wystrzał sygnalizował prawidłowy czas dla żeglarzy na morzu i dla mieszkańców, ponieważ wielu ludzi nie było stać na zegarek.Odwiedzający zamek mogą zobaczyć lochy używane do przetrzymywania przez lata tysięcy więźniów. Aby odzwierciedlić rzeczywiste tamtejsze warunki, w całym lochu umieszczone są modele woskowe.

4) St. Michael's Mount Znajduje się około 600 mil na południe od Londynu. St. Michael's Mount jest połączony z lądem groblą. Podczas przypływu góra jest odcięta od miejscowości Marazion. Przez wiele lat aż do dziś, Marazion służyło jako miejsce ucieczki dla mieszkańców na górze.Podróżni odwiedzają tę skalistą wyspę od V wieku. W XII wieku zbudowano tam Klasztor Benedyktynów. Co roku odbywają się do tego miejsca pielgrzymki wierzących.

5) Stirling Castle Stirling Castle Znajdujący się w odległości 450 km od Londynu, jest dobrze znany jako symbol Szkocji. Poza murami Stirling stoi pomnik wielkiego bohatera narodowego Szkocji Williama Wallace, który poprowadził małą armię przeciwko angielskiemu królowi Edwardowi I w bitwie pod Stirling Bridge w 1297. Pomnik do dzisiaj przypomina o zwycięskiej bitwie pod Stirling.

Mający 900 lat Leeds Castle, usytuowany jest 30 mil od centrum Londynu. Kiedyś był domem Henryka VIII. Pomimo swojej brytyjskiej lokalizacji, Leeds Castle ma wiele amerykańskich koneksji. Dwie rodziny, które posiadały zamek, były również właścicielami dużych obszarów ziemi w Culpeppera i Fairfax, Wirginia. William Randolph Hearst ( Hearst Corporation) prawie zakupił Leeds Castle, ale odkrył brakujące łazienki, brak energii elektrycznej. Innemu Amerykaninowi udało się „zdobyć” zamek. Po zakupie w 1926 roku, przeprowadzono remont zamku i wyposażono w brakujące instalacje i wszystkie niezbędne elementy.

8) Tintagel Castle Znany od imienia króla Artura i jego rycerzy Okrągłego Stołu . Tintagel Castle położony jest w Kornwalii, w północno-zachodnim rogu Anglii. Zamek został zbudowany 800 lat temu przez hrabiego Kornwalii. Uważa się, że zamek był siedzibą rządów króla Artura przez wiele lat. Każdego lata setki entuzjastów odwiedzają to miejsce, aby przyWARWICK CASTLE bliżyć się do czasów króla Artura i jego rycerzy.

9) Warwick Castle Znajduje się niespełna 100 mil od Londynu. Warwick Castle słynie z pięknego wnętrza i średniowiecznych rekonstrukcji. Jeszcze 25 lat temu pokolenia hrabiów Warwick przebywały w zamku. Na przełomie 20 wieku, Frances , Countess of Warwick, znana również jako Daisy, była sławna w całej Anglii ze względu na pochodzenie. Jej gośćmi między innymi byli Winston Churchill, Edward książę Walii i przyszły król Edward VII.Każdego roku tysiące ludzi przybywają do Warwick Castle, by oglądać konkursy potyczek w dawnym stylu.

10) Tower of London Od ponad 1000 lat Tower of London dominuje nad panoramą miasta. Jest siedzibą rodziny królewskiej i klejnotów korony, które zostały wystawione na widok publiczny od 350 lat. Ponad 2 mln osób rocznie odwiedza Tower.The Yeoman Warders, lepiej znani jako Beefeaters, opowiadają o przeszłości Tower chętnym słuchaczom. Tower of London ma mroczną przeszłość. Tortury, morderstwa i egzekucje; wszystko to miało miejsce w Tower w tym lub innym czasie jego istnienia.

11) Lincoln Castle Jest głównym zamkiem zbudowanym w Lincoln w Anglii w późnym 11 wieku przez Wilhelma Zdobywcę, w miejscu istniejącej wcześniej twierdzy rzymskiej. Pozostał w użyciu jako więzienie i sąd do dzisiejszych czasów i jest to jeden z lepiej zachowanych zamków w Anglii. Jest on otwarty dla publiczności jako muzeum.Lincoln Castle jest jednym z najbardziej imponujących normańskich zamków w Wielkiej Brytanii. Jest możliwość, aby podziwiać ogromne mury z XII wieku. Jego mury obronne zapewniają wspaniały widok na kompleks zamku wraz z widokiem na katedrę, miasto Lincoln i okolicę.Inną atrakcją jest okazja zobaczenia jednej z czterech zachowanych oryginałów Magna Carta, zaplombowanych przez króla Johna po spotkaniu z baronami w Runnymede w 1215, dokument, który obecnie mieści się w Zamku Lincoln. Części więzienia są otwarte również jako muzeum, także XIX-wieczna kaplica. Skrzydło więzienia dla kobiet zostało otwarte dla zwiedzających w 2005 roku. Ania Galus


Jo-Jo Flowers

Piękno jest w Kwiatach

www.jo-jo-flowers.co.uk Bukiety ślubne i dodatki Dekoracje: n stołów n samochodów n kosciołów i urzędów NA ŻYCZENIE KLIENTA REALIZUJEMY RÓWNIEŻ INNE ZAMÓWIENIA

tel. 0792 554 5734, e-mail: jojoflowers01@yahoo.co.uk

DIGI SAT

POLSKA TELEWIZJA W TWOIM DOMU

JUST BE PHOTOGRAPHY

Krzysztof, Tel. 07963 629 407 email: digisat@post.pl

Justyna Bartczak fotografia artystyczna, reklamowa, reportażowa, imprezy okolicznościowe oraz sesje fotograficzne email: jbartczak.photo@gmail.com tel. 07514 099653

emigracze syndycut sound system - album do ściągnięcia z fanpage’u

www.facebook.com/EmigraczeSyndycutSoundSystem PIRAMIDA STUDIO

THE WORLD IS

TOo SMALL FOR US

JAN WROBLEWSKI CZŁOWIEK MAGNES MISTRZ: bioenergoterapeuta radiesteta - magnetyzer

Kontakt: 15 St. Andrews Street, Aberdeen AB25 1BQ Tel: 01224 642 082 ,M: 07857 754 000, Jan: 07544 944 559

www.jwenergomag.com

303arts.com



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.