Gazeta Polonijna Scotland / marzec 2013

Page 1

Gazeta bezpłatna tworzona przez Polonię dla Polonii

Gazeta

Scotland

POLONIJNA.co.uk

GAZETA BEZPŁATNA

Wydanie nr 1 (marzec 2013)

www.gazetapolonijna.co.uk

Edinburgh Glasgow Aberdeen Dundee Perth Inverness Stirling Falkirk Ayr Hamilton Motherwell Livingston Bathgate Alloa Abroath Forfar Brechin Montrose Elgin

DLACZEGO POLICJANCI ZABIJAJĄ

Czytaj str. 18

PROJEKT "TATA W SZKOCJI" Lombok Skala problemów polskich ojców w Wielkiej Brytanii jest duża... Czytaj str. 10

ZESZKOTCONY, CZĘŚĆ PIERWSZA WYWIADU Z TOMKIEM BORKOWYM

Lombok położony jest zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od Bali - najpopularniejszej wyspy wchodzącej w skład archipelagu indonezyjskiego. Bliskie sąsiedztwo ze swą sławną siostrą, niestety nie przysparza Lombokowi popularności wśród turystów, z których tylko niewielki odsetek decyduje się tu na pobyt. Czytaj str. 33

Śladami Harrego Pottera

Czytaj str. 12

Spotkałam w Houston liczne rzesze mieszkających tam Polaków, którzy co weekend jechali do kościoła na Mszę św. jak do Polski… Z Wandą Gołębiewską – poetką, publicystą i podróżniczką, rozmawiał Leszek Skierski. . Czytaj str. 22


2

Gazeta

O nas

Uśmiechnięty parlament Partia Dobrego Humoru Good Humor Party Partia Dobrego Humoru sprawdzi, ilu jest polskich parlamentarzystów, którzy cenią uśmiech.

Wspomóż akcję Kimkolwiek jesteś - będziemy wdzięczni za rozpropagowanie niniejszej informacji wśród zainteresowanych oraz ludu pracującego (i bezrobotnych) miast i wsi. Mile widziane wszelkie publikacje oraz informacje na portalach społecznościowych, za które już teraz z uśmiechem dziękujemy! PDH na Twitterze - zobacz którzy posłowie już nas obserwują: http://twitter.com/Partia_Humoru Naszą akcję wsparli: • NaszSwiat.net (Włochy); • Wloclawskie24.pl

Gazeta POLONIJNA.co.uk

Uśmiech w dowodzie osobistym Czy na wszystkich dokumentach, jakie nosimy w portfelu (torebce), musimy być smutni?

Posłów mamy 460, senatorów 100. Razem 560 panów i pań o których wśród Polaków panuje opinia, ze to smutne mruki bez poczucia humoru. Czy tak faktycznie jest? To właśnie zamierza sprawdzić PDH. Poprzeczkę postawiliśmy niezbyt wysoko: zakładamy, że w podanej liczbie osób jest chociaż 2 procent osób, które... Szukamy przynajmniej dziesięciu polskich parlamentarzystów, którzy mają poczucie humoru i lubią się uśmiechać. Przynależność partyjna absolutnie obojętna. I nie ma tu żadnego "haczyka" - nie będziemy nikogo obśmiewać z tego tytułu, wręcz przeciwnie - będziemy chwalić. A jak już będzie dziesiątka "śmiałków", opublikujemy ich nazwiska. Już jesteśmy ciekawi, przedsta-wicieli której partii będzie najwięcej! Czy posłowie i senato-rowie mają chodzić po linie albo opowiadać kawały? Nic z tych rzeczy. Sprawa wygląda banalnie. Wystarczy, że tak jak Partia Dobrego Humoru obserwuje ich na Twitterze - oni zrobią to samo i staną się obserwującymi. To raptem sekunda, jedno kliknięcie. Wiemy, nie każdy parlamentarzysta ma konto na Twit-terze. W takim wypadku można wysłać do nas choćby króciutkiego e-maila, ze swojego oficjalnego konta e-mail, na adres: dobryhum@wa.onet.pl - serdecznie zapraszamy. Dajcie Polakom sygnał, że lubicie się uśmiechać i chcecie, aby Polacy częściej się uśmiechali.

Ten dylemat pojawia się zawsze, ile razy chcemy załatwić oficjalny dokument: dowód osobisty, paszport, prawo jazdy i nie tylko. Jak mamy wyglądać na zdjęciu? Czy każde zdjęcie jest odpowiednie, a jeśli nie - dlaczego? I czy na każdym zdjęciu musimy mieć grobową minę czyli smutny wyraz twarzy? Obowiązujące przepisy, w części gdzie jest mowa o zdjęciach, mówią o podstawowych wymogach związanych z wyglądem zdjęcia do określonego dokumentu. Jest pewne, że zdjęcie które zrobiliśmy do paszportu, nie zostanie przyjęte przez urzędnika przyjmującego od nas zdjęcie do dowodu osobistego, i odwrotnie. Wymagania w obu przypadkach są inne i tego nie zmienimy. Dlatego gdy chcemy od razu nowy dowód osobisty i paszport, musimy zrobić dwa inne ujęcia swojej twarzy. A teraz dobra informacja: foto do dowodu osobistego oraz do prawa jazdy może być to samo. Jak już wiemy, przepisy związane z naszym wyglądem (a dokładniej: ujęciem) inne są gdy chodzi o paszport, a inne jeśli chodzi o dowód osobisty. Na zdjęciu w dowodzie musimy pokazać lewy profil oraz ucho. Na zdjęciu do paszportu musimy być en face czyli mieć twarz na wprost. Wątpliwości pojawiają się w chwili foto-grafowania, a częściej w chwili, gdy odbieramy zdjęcia. Pal licho, że przez kolejne lata będziemy pokazywać innym swój dokument, z nie-

GAZETA BEZPŁATNA TWORZONA PRZEZ POLONIĘ DLA POLONII

Gazeta Polonijna Scotland Tel. 0203 3488 778 Mob. 07 851 871 891 Email: redakcja@gazetapolonijna.co.uk Nakład: 7000 egz., strony 36 Drukarnia: www.ulotki.co.uk Wydawca: Rafał Sawicki; 272 Abbeydale Road London HA0 1TW Dyrektor wydania: Sebastian Derwisiński Redaktor naczelna: Kinga Plich Wywiady Gazety Polonijnej: www.youtube.com/polonijnaTV Działy tematyc zne: Kultura: Zdrowie i Uroda: Psychologia: Dla dzieci: Kulinarny: Turystyka: Spo rt : Wędkarstwo: Współpraca PAP:

Wydanie nr 1 (marzec 2013)

POLONIJNA.co.uk

Sebastian Zuchowicz, Adrian Wiecha Anna Jaskiewicz Jarosław Kluczek Katarzyna Campbell Jasiek Kuron Kinga Plich, Sebastian Zuchowicz Oskar Papierz Dariusz "Kerad" Gorgon Alicja Brzeska, Szymon Szar

Dział Graficzny: Rafal Sawicki, Aga Werczynska, Dariusz Dalaszyński Rysują: Szczepan Sadurski, Cezary Krysztopa, Stanisław Kościesza

Fotografują: Sebastian Kuczyński, Zbyszek Bagniuk, Justyna Bartczak, Karolina Skorek, Karol Wyszyński, Wojciech Nowak, Artur Skorek, Sebastian Zuchowicz, Paweł Tomaszewicz, Janek Ptak, Beata Papierz, Oskar Papierz, Monika S. Jakubowska, Adrian Wiecha Piszą: Aga Werczyńska, Beata Papierz, Oskar Papierz, Szczepan Sadurski, Mariusz Ciużyński, Joanna Howe, Anna Galus, Klaudia Drozd, Wojciech Nowak, Sebastian Zuchowicz, Sebastian Horbacz, Katarzyna Campbell, Kinga Plich, Anna Jaskiewicz, Jarosław Jakubiak, Iwona Janas, Karol Wyszyński, Dorota Kordecka, Joanna Pawlak, Karol Nowak, Thomas Derach, Aneta Derach, Dariusz Gorgon, Jarosław Kluczek, Jasiek Kuron, Jacek Wąsowicz, Lidia Waszti Plenzler, Justyna Bartczak, Zbyszek Bagniuk, Łukasz "Lipson" Lipczewski ---------------------------------------------------------------------------------------------------Wydawca i Redakcja nie ponoszą odpowiedzialności za treść reklam i ogłoszeń. Reda kcja nie zwraca materiałów niezamowionych. Nadesłane materiały pr zechodzą na własnoś ć redakcji, co oznacza jednocześnie przeniesienie na redakcję Ga zety Polonijnej praw autorskich z prawem do publikac ji, skracania i przeredagowywania nadesłanych materiałów. Pr zedr uk tekstów, zdjęć, rysunków i reklam zamieszczonych w Gazecie Polonijnej jest niezgodny z prawem.

udanym ujęciem. Ale dlaczego musimy być na nim aż tacy smutni, czyli niezbyt sympatyczni? O ile przepisy mówią o uchu (musi być odsłonięte), okularach (nie przyciemnione i tylko wtedy, gdy mamy wadę wzroku), czy nawet nakryciu głowy związanym z wyznawaną religią, nie ma nic o wyrazie twarzy, o ustach i ewentualnym uśmiechu. Fotografowie w chwili wykonywania zdjęcia zwykle sugerują naturalny czyli nijaki, bezbarwny wyraz twarzy. Gdy się uśmiechniemy, niektórzy wręcz zwracają uwagę, aby się nie uśmiechać. Czy mają rację? I tak, i nie. Jak to zwykle bywa, wszystko zależy od konkretnego urzędu i urzędnika. Niektórzy mają w dowodzie osobistym swoje uśmiechnięte foto, gdyż urzędnik nie miał nic przeciwko temu. Zdarzały się niestety przypadki, gdy urzędnicy odrzucali takie zdjęcia i trzeba było z powrotem

wracać do fotografa, aby zrobić sobie zdjęcie ze smutną miną. Jedno jest pewne: bardzo szeroki uśmiech nie przejdzie. O ile na zdjęciu do dowodu osobistego możemy być nieco uśmiechnięci (bo urzędnik przyjmujący zdjęcie miał lepszy dzień), uśmiech w paszporcie jest wykluczony. Podsumowanie: zdjęcia w naszych oficjalnych dokumentach typu: paszport, dowód osobisty, prawo jazdy), niestety mają być nijakie i smutne. Jeśli chciałbyś spróbować powalczyć z urzędem (a nóż się uda) i dodać sobie kłopotu (ponowna wizyta u fotografa, ponowny koszt wykonania zdjęcia, ponowna wizyta w urzędzie), szczególnie jeśli szybkość wyrobienia sobie nowego dokumentu jest dla ciebie ważna - daj sobie spokój z uśmiechem. A szkoda, bo z uśmiechem każdy wygląda lepiej, nie tylko na zdjęciach... Szczepan Sadurski

Drodzy Czytelnicy! Z wielką przyjemnością oddajemy do Waszych rąk pierwszy numer wydania Gazety Polonijnej Scotland. Cieszę się bardzo, iż tak wiele fantastycznych osób entuzjastycznie przyłączyło się do nas, oferując swoją wiedzę, talent i umiejętności. Gazeta Polonijna Scotland jest miesięcznikiem tworzonym przez wielkich pasjonatów, ludzi będących blisko spraw ważnych i wartych pokazania szerszemu spektrum. Specjalnie dla Was przemierzamy setki kilometrów, rozmawiamy z ciekawymi osobami, śledzimy wydarzenia, które następnie zamieniamy w osobliwe artykuły, reportaże i felietony. Gazeta jest tworzona z myślą o Was – Polakach mieszkających na emigracji. Dlatego też mocno zachęcamy osoby marzące o karierze dziennikarskiej, do spróbowania swych sił i nadsyłania do nas swoich publikacji i zdjęć. Chcemy otworzyć przed Wami świat pełen barw, dać przepustkę do realizacji swych pragnień. Szczególnie zapraszamy do aktywności twórczej młodzież, która często mieszkając z dala od ojczyzny, zapomina jak piękny jest język polski i jak wiele wspaniałych kombinacji stylistycznych można osiągnąć bawiąc się słowami. Zapraszam serdecznie czytelników do lektury oraz współpracy, firmy zaś do promocji swej działalności poprzez skuteczną formę reklamy oferowanej przez gazetę. Jestem przekonana, iż nasze wspólne działania przyniosą wiele pozytywnych aspektów dla Was – wspaniałej Polonii mieszkającej w Szkocji. Kinga Plich Redaktor Naczelna Gazeta Polonijna Scotland



4

Wiadomości ze Świata

u Meksyk wprowadza nowe postanowienia w sprawie walki z przestępczością i przemocą.

Prezydent Enrique Pen Niero zamierza przywrócić znaczenie praw człowieka w kraju, który od lat zmaga się z wciąż rozwijającym się narkotykowym półświatkiem. Założenia programu odnowy opierają się na sześciu filarach mających na celu uporządkowanie strefy bezpieczeństwa. Należą do nich przede wszystkim likwidacja głodu oraz skutecznej ochronie praw człowieka.

u Tragiczne w skutkach lądowanie samolotu pasażerskiego we Wschodniej Ukrainie, zginęło 5 osób. Samolot przełamał się na dwie części zaraz po tym jak zjechał z pasa startowego przy lądowaniu. Powód katastrofy nie jest jeszcze znany, przypuszczenia padają na awarię jednego z silników. Na pokładzie samolotu znajdowało się 36 pasażerów wraz z załogą.

u Nowe stawki we francuskich kolejach państwowych zostały przedstawione szczególnie dla mieszkających poza Paryżem, stolica kraju.

Koszty biletu rozpoczną się od 10 euro. Oferta będzie dostępna tylko przez internet, a w pociągu nie będzie wagonu barowego jak to było dotychczas. Bagaż zostanie zredukowany tylko do jednej sztuki bagażu oraz torby podręcznej. Nadbagaż będzie kosztował 5 euro.

u W stolicy Grecji od wczesnych godzin porannych rozpoczął się strajk . Nie ukażą się żadne gazety, a telewizja i radio nie wyemitują żadnych wiadomości.

Dziennikarze przez dobę będą strajkować przeciw szykującym się zwolnieniom, ogromnym zaległościom w wypłatach i szerzącemu się wciąż bezrobociu. Głowy państwa nie popierają akcji manifestacyjnej i zamierzają obciążyć konsekwencjami Koalicje Radykalnej Lewicy, która jest blisko związana ze związkiem dziennikarskim w kraju.

Gazeta

POLONIJNA.co.uk

Wydanie nr 1 (marzec 2013)

Benedykt XVI zakończy świadomie ośmioletni pontyfikat 28 lutego w czwartek o godzinie 20 papież Benedykt XVI zakończy świadomie ośmioletni pontyfikat w Stolicy Apostolskiej ku zaskoczeniu całego świata. Jest to pierwsza dobrowolna abdykacja papieża od XIII wieku. Decyzja świadczy przede wszystkim o ogromnej trosce o Kościół. Powodem ustąpienia papieża jest brak sil i zaawansowany wiek. ' Po wielokrotnym rozważeniu w moim sumieniu w obliczu Boga, nabrałem pewności, ze moje siły z powodu zaawansowanego wieku nie wystarcza by pełnić w odpowiedni sposób posługę Piotrowa'- jak sam powiedział. 86-letni papież dodał również: „Jestem świadom tego, ze posługa z powodu swojej natury duchowej musi być pełniona nie tylko poprzez czyny i słowa, ale również w cierpieniu i modlitwie (.)”. Sede Vacante z lac. przy nieobsadzonej stolicy rozpocznie się tego samego dnia i potrwa aż do zakończenia wyborów nowego papieża przez konklawe. Kolegium kardynalskie obejmie na ten czas władze w stolicy Apostolskiej. Nowy papież zostanie wyłoniony do końca marca bieżącego roku. W Warszawie kardynał Stanisław Dziwisz wyraził swoje wielkie uznanie dla papieża Benedykta XVI oraz jego życzliwość dla narodu polskiego i beatyfikowanego Jana Pawła II. 'Kierował Kościołem Chrystusowym po odejściu papieża Jana Pawła II z wielka rozwaga i

mądrością, które wypływały z jego zdolności intelektualnych, a także głębokiej wiary'- powiedział. Dnia 11.02 prezydent Rzeczpospolitej Polskiej dołączył się do wyrazów szacunku dla Benedykta XVI „(...)Chciałbym podziękować za wiele papieskich slow, gestów i decyzji świadczących o tym, ze Polska i polski Kościół miał i ma nadal szczególne miejsce w jego sercu”- wygłosił Bronisław Komorowski. Alicja Brzeska

Projekt zniesienia wiz dla Polaków do USA trafił do ponownego rozpatrzenia Pozwoli to przyspieszenie włączenia Polski do programu ruchu bezwizowego do USA . W ubiegłym roku ustawa została odrzucona mimo poparcia prezydenta Baracka Obamy. Dokument po raz kolejny trafił na stół do obu Izb Kongresu. Ustawa Visa Waiver program Enhanced Security and Reform Act jest sponsorowana przez senatora i kongresmenów z obu partii ze stanu Illinois. Dołączenie do programu będzie umożliwiało przyjazd do Stanów Zjednoczonych na 90 dni. Według amerykańskiego senatora Mark Kirk nadszedł czas by poprzeć Polskę jako sojusznika USA. Włączenie Polski do bezwizowego programu ma być korzystne dla obu stron. Alicja Brzeska


Gazeta

Wydanie nr 1 (marzec 2013)

POLONIJNA.co.uk

Szyickie ugrupowanie Hezbollah domniemanym organizatorem zamachu

Wiadomości ze Świata

5

u Omyłkowe przejście indyjskiego żołnierza na stronę granicy w Kaszmirze kosztowało go utrat życia.

ciło życie wraz z zamachowcem. 'Mamy podstawy do przypuszczeń, że dwóch zamachowców było finansowanych przez Hezbollach i związanych z ta organizacją”, jak skomentowała Rada Bezpieczeństwa Narodowego. Kraje europejskie zostały wezwane do podjęcia wszelkich potrzebnych kroków by prześwietlić strukturę libańskiego ugrupowania Hezbollah.

Pojawił się na tzw. linii kontroli, pomiędzy Indiami a Pakistanem. Został postrzelony, gdy strona wroga zobaczyła poruszająca się postać w miejscu niedozwolonym. Strony zorganizowały zwrot ciała do kraju.

Szyickie ugrupowanie Hezbollah domniemanym organizatorem zamachu terrorystycznego w izraelskich turystów na

lotnisku w lipcu ubiegłego roku.

u Prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama apeluje do Republikanów o kompromis w sprawie redukcji deficytu.

Ponad 30 osób zostało rannych, a 5 osób stra-

Motio Proprio będzie ostatnim dokumentem ogłoszonym przez papieża Benedykta XVI Motio Proprio będzie ostatnim dokumentem ogłoszonym przez papieża |Benedykta XVI, który będzie miał na celu przyspieszenie zwołania konklawe zebranego do wyboru nowego papieża. Jak podaje dokument Jana Pawła II ' Elektorzy Biskupa Rzymskiego' 'Od chwili, w której Stolica Apostolska byłaby zgodnie z prawem wakująca, obecni kardynałowie elektorzy powinni poczekać piętnaście pełnych dni na nieobecnych kardynałów'. Jak postanawia Watykan konklawe rozpocznie się na początku marca, jeśli wszyscy wyznaczeni kardynałowie przyjadą do Rzymu. W tym samym czasie toczy się postępowanie w sprawie niewyjaśnionego medycznie cudu uzdrowienia dokonanego przez Jana Pawła II. Ali-

Według głowy państwa jakiekolwiek redukcje nie będą miały pozytywnego wpływu na gospodarka podnosząca się dopiero z kryzysu. Może to tylko pogłębić wzrost bezrobocia. 1 marca ma dojść do ciec gospodarczych w USA. Zdaniem Obamy polepszenie stanu finansów publicznych musi potrwać dłużej, a ewentualne ciecia powinny obejmować programy opieki zdrowotnej, podwyżkę podatków dla najzamożniejszych oraz redukcje ulg podatkowych dla korporacji.

u Na 21 lat więzienia został skazany rwandyjski imigrant, który dopuścił się uczestniczenia w zabiciu 2000 osób podczas ludobójstwa w Rwandzie w 1994 roku.

Anulują 415 rejsów Iberia hiszpańskie linie lotnicze w dniach od 18-22 lutego anulują 415 rejsów w związku ze strajkiem przeciwko planowanym zwolnieniom. Powodem zwolnień są problemy ekonomiczne. Iberia wraz z British Airways należy do International Airlines Group. Ok.4 tysięcy pracowników ma zostać bez pracy. Alicja Brzeska

Norweski sąd wykazał, że Bugingo jest winny współudziału i zabiciu około 2000 ludzi, pochodzących z ludu Tutsi. To nie była pierwsza masakra, w której uczestniczył. Skazany przewoził ofiary w swoim rodzinnym mieście na miejsce egzekucji.


6

Wiadomości z Polski

u Strefa euro w Polsce to kwestia lat, jak podkreślił premier Donald Tusk .

Gazeta

Ustalenia na szczycie UE sukcesem Polski Według ustaleń budżetu UE 105,8 mld euro ma otrzymać Polska w tym 72.9 mld euro na politykę spójności i 28,5 mld na politykę rolna. Ustalenia na szczycie UE sukcesem Polski, jak oświadczył prezydent Bronisław Komorowski.

Prezydent już zapowiedział debatę Rady Gabinetowej, która będzie miała na celu ustalenie zasad przyjęcia przez Polskę europejskiej waluty. Władze kraju zapewniają jednak, ze decyzja zostanie podjęta w momencie, gdy kraj będzie odpowiednio przygotowany na zmiany waluty.

u Ponowna debata sejmowa w sprawie paktu fiskalnego. Dyskusji została poddana propozycja premiera Polski Donalda Tuska o nowym budżecie UE oraz ratyfikacja paktu fiskalnego. Zdania partii są głęboko podzielone. Według niektórych przyjecie paktu fiskalnego nie będzie wiązało kraju nowymi postanowieniami, jedynie otworzy możliwość zasiadania przy stole decyzyjnym.

u Ustawa zezwalająca na ratyfikacje paktu fiskalnego została zaakceptowana przez Sejm. Stosunkiem głosów 282 do 155, tylko jeden wstrzymał się od głosu. Według premiera społeczeństwu zależy na bezpieczeństwie całej Europy o czym świadczy duże poparcie dla tego projektu. Pakt fiskalny ma postawić Polskę w dobrym świetle sceny Europejskiej szczególnie w trakcie obrad nad strefa euro. Prezes partii PiS zapowiedział zaskarżenie paktu fiskalnego do Trybunału Konstytucyjnego jako ograniczenia suwerenności kraju.

u Bartłomiej Sienkiewicz został nomi-

nowany na kandydata nowego szefa MSW.

Premier Donald Tusk zapowiedział, ze choć Sienkiewicz jest osoba dalece z poza polityki bieżącej to byl jednym z organizatorów Urzędu Ochrony Państwa. Premier ma zaproponować przejecie kompetencji dotyczących służb specjalnych w miejsce pełniącego tej funkcji do tej pory Jacka Cichockiego.

u W Polsce pojawiła się nowa lista leków refundowanych, do której zostało dodanych 70 nowych pozycji. Na liście pojawiły się leki stosowane w chorobie Wilsona, gruźlicy oraz obrzęku gardła, krtani i jamy brzusznej. Nowe leki refundowane wejdą do obiegu od 1 marca 2013 roku. Na liście występują również leki używane przy padaczce, wczesnym raku piersi, zaawansowanego raka jajnika, raka płuc i w hormonoterapii.

u Obecny Minister Finansów Polski Jacek Rostowski zostanie powołany na wicepremiera. Zmiana ma dotyczyć przede wszystkim dobra wspólnego į działaniami na rzecz finansów publicznych.

Wydanie nr 1 (marzec 2013)

POLONIJNA.co.uk

Jego zdaniem Polska w latach 2014-2020 otrzyma więcej funduszy niż w poprzedniej perspektywie finansowej. Stanie się to dzięki pozytywnym relacjom z Niemcami i Francja. Prezydent wspomniał jak wielkie znaczenie ma także wspólny front z krajami doga-

niającymi najbogatszych członków Unii Europejskiej. „Dla mnie to wielka lekcja polityki

europejskiej, w której warto budować sojusze, a nie warto się awanturować w sposób jałowy (…),- powiedział Bronisław Komorowski, prezydent Polski. Według szefa sejmowej komisji finansów fundusze dla Polski są o wiele większe niż w poprzednich latach. Środki budżetowe między innymi maja zostać przeznaczone na wzrost gospodarczy i zatrudnienie, a również na program stypendialny Erasmus. Premier Polski Donald Tusk ma zamiar wesprzeć osoby bezrobotne, jak poinformował w mediach. Alicja Brzeska

Na linii Polska- Litwa Na linii Polska- Litwa szykują się ocieplenia, jak obustronnie oświadczyli premier Polski Donald Tusk oraz premier Litwy Algirdas Butkiewiczus. Premierzy obu krajów spotkali się w Warszawie by przedyskutować i ustalić kwestie wspólne dla obu narodów. Na spotkaniu poruszono miedzy innymi problemy polaków

mieszkających na Litwie. „Obywatele Litwy, niezależnie od narodowości powinni czuć się dobrze w swoim kraju”-jak powiedział. Polacy mieszkający na Litwie maja szczególne problemy ze szkolnictwem, zwrotem ziemi w Wilnie a także nie mogą stosować podwójnych polskich i litewskich nazw ulic i miejscowości w regionach w których zamieszkują w większych skupiskach. Polakom szczególnie zależny na pisowni polskich nazwisk w litew-

skich dokumentach. Przedmiotem dyskusji była również chęć połączenia gazowego pomiędzy Polska, a Litwa. Na ten cel miałyby być wykorzystane środki z Unii Europejskiej. Alicja Brzeska

'TERAZ RODZINA' TEMATEM DEBATY 'Teraz rodzina' tematem debaty na czele z przewodniczącym Jarosławem Kaczyńskim, która miała miejsce w zeszły piątek .

Prezes PiS zwrócił uwagę na demograficzny niż w Polsce i apelował o przeciwdziałanie. ' Problem ogromnego braku dzieci jest dla przyszłości |Polski najważniejszy. Rożna może być jakość społeczeństwa, (..) jego pozycja wśród innych narodów, ale przede wszystkim to społeczeństwo musi być, musi istnieć, a żeby istniało to muszą być dzieci. Musi nastę-

pować następstwo pokoleń'- przekonywał Jarosław Kaczyński. Była to już kolejna debata organizowana przez Prawo i Sprawiedliwość. Wcześniejsze dotyczyły dyskusji na temat spraw gospodarczych, zdrowia, zatrudnienia, samorządach, rolnictwie, a także o bezpieczeństwie i sprawnym państwie. Alicja Brzeska

Małe upojenie alkoholowe może korzystnie wpływać na ludzka kreatywność Według najnowszych badan amerykańskich naukowców małe upojenie alkoholowe może korzystnie wpływać na ludzka kreatywność. Osoby pod wpływem alkoholu szacowanym na 0,8 promila alkoholu we krwi potrafią w krótszym czasie niż osoby trzeźwe zauważyć zmiany na obrazkach, informują naukowcy z Uniwersytetu w Chicago. Osoby pod wpływem upojenia alkoholowego charakteryzują się większą spostrzegawczością oraz widocznością ogólną niż osoby trzeźwe, które zwracają uwagę na szczegóły. Jak poinformowali naukowcy po przeprowadzeniu eksperymentu osoby pod nieznacznym wpływem alkoholu maja większą zdolność do wymyślania różnych słownych skojarzeń. Alicja Brzeska


Gazeta

Wydanie nr 1 (marzec 2013)

POLONIJNA.co.uk

19 edycja nagród 'Fryderyk 2013' 25 kwietnia bieżącego roku w Warszawie odbędzie się 19 edycja nagród 'Fryderyk 2013' Gala jest jednym z najważniejszych wydarzeń muzycznych w roku. Jak ogłosiła Akademia

Fonograficzna rozdanie przyznanych 18 statuetek odbędzie się w Polskim Teatrze w Warszawie. Tym razem statuetki zostaną przyznane w dziesięciu kategoriach, m. in takich jak muzyka rozrywkowa, poważna oraz jazzowa. Do nominowanych zespołów należą

Wiadomości z Polski

7

u Śledztwo w sprawie śmierci 1,5 rocznego dziecka rozpatrywane przez Szczecińska prokuraturę.

Brodka, Hey, T.Love, Maria Peszek oraz Luxtorpeda. Jak każdego roku uhonorowani zostaną również twórcy zasłużonych dla polskiej muzyki.

'ŚMIERĆ WROGOM OJCZYZNY'

Postanowiono zarzut jednej osobie, a kilka osób zostało zatrzymanych. Prokuratura na tym etapie śledztwa nie ujawnia okoliczności śmierci dziecka oraz szczegółów dotyczących śledztwa.

u Tytuł doktora Honoris Causa Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego otrzymał w czwartek abp Józef Michalik . W uroczystości wzięło udział ważnych osobistości, m. in marszałek Senatu Bogdan Borusewicz oraz Prezes Trybunału Konstytucyjnego Andrzej Rzepliński. Abp Michalik urodził się w 1941 roku w Zambrowie. Kapłańskie świecenia otrzymał 23 lata później w 1964 roku.

u Pas startowy na lotnisku w Modlinie ma szanse zostać naprawionym w ciągu 67 dni.

'Śmierć wrogom ojczyzny' to jeden z napisów na elewacji gdyńskiego biura posłanki Joanny Senyszyn. Policja szuka winnych zajścia.

Okno I drzwi biura zostały oblane czerwona farba, a na tablicy informacyjnej pojawiły się cyfry '666'. Policja zabezpieczyła wszelkie ślady I wszczęła natychmiastowe śledztwo.

Immunitet Stefana Niesiołowskiego Immunitet Stefana Niesiołowskiego nie został uchylony przez Sejm. Za wnioskiem opowiedziało się 187 posłów, przeciwko głosowało aż 239 posłów. Wniosek dotyczył oskarżenia przez Zuzannę Kurtykę w związku z wypowiedzią posła. Pociągnięcie posła do odpowiedzialności karnej może być uznane w drodze uchwały podjętej bezwzględną większością głosów ustawowej liczy posłów, w przeciwnym razie uchwała nie zostanie podjęta.

Polskie PKB w tym roku wzrośnie Polskie PKB w tym roku wzrośnie o 1,2 procent, a w przyszłym będzie podwójne. Według najnowszych przewidywań do ożywienia w Polsce dojdzie dopiero w przyszłym roku. Ten rok nie zapowiada się najlepiej i ma być trudny dla kraju. Komisja Europejska przewiduje 10 procentowe bezrobocie.

Prawdopodobnie jest to reakcja na udział posłanki w manifestacji, która miała miejsce w Krakowie zorganizowanej z okazji Dnia Ofiar Kościoła Katolickiego. Zniszczenia mogą zostać naprawione w technologii betonowej przez firmę Erbud, generalnego wykonawcę pasa startowego. Modlińskie lotnisko jest wyłączone z ruchu od niespełna dwóch miesięcy. Wszystkie loty zostały tymczasowo przeniesiono na główne lotnisko Chopina. Wizz air, węgierskie linie lotnicze będą obsługiwane do końca października na głównym lotnisku. Firma Erbud przekonuje, ze pęknięcia na pasie kołowania nie lezą po ich stronie.

u 'Cztery razy SWIAT' to tytuł najnowszej wystawy w Warszawskim muzeum Narodowym. Głównym motywem wystawy będą fotografie ku pamięci powojennej Polski. Wystawa zostanie otwarta od najbliższej soboty, tj. 23 lutego.

u Ponad połowa społeczeństwa ocenia dobrze prezydenta polski Bronisława Komorowskiego, tym samym premier Donald Tusk nie zebrał tak dobrych notowań. Sondaż został przeprowadzony w pierwszej połowie lutego na około 1000 mieszkańców Polski.


8

Wiadomości z Wielkiej Brytanii

u Budżet Wielkiej Brytanii wzbogacił się o 18 mln funtów szylingów w ubiegłym roku za sprawą zagranicznych turystów.

Powodem tak nagłego wzrostu były dwa znaczące wydarzenia, Jubileusz panowania Elżbiety II i Olimpiada w Londynie.

u Prezydent Wielkiej Brytanii David Cameron odwiedził w środę Indie by wyrazić swój zal z powodu masakry jaka miała miejsce w 1919 roku w mieście Armitsor.

Gazeta

Wydanie nr 1 (marzec 2013)

POLONIJNA.co.uk

3700 stanowisk w brytyjskim banku Barclays 3700 stanowisk w brytyjskim banku Barclays zostanie zredukowanych w ramach strategicznej reformy banku jak ogłosił prezes Antony Jenkis. Redukcja obejmie dział bankowości korporacyjnej i inwestycyjnej w oddziałach banku w kontynentalnej Europie. Obecnie dla banku Barclays pracuje 140 tysięcy osób. Działania te maja przede wszystkim na celu poprawę wizerunku banku po skandalu jaki miał miejsce w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Barclays zapłacił grzywnę w wysokości 290 mln funtów. Dopuszczono się manipulacji stopy procentowej Libor. Jest to dzienna stopa oprocentowa-

nia kredytu międzybankowego ustalana przez korporacje Thomson Reuters na podstawie danych dostarczonych przez banki zrzeszone w Brytyjskim Stowarzyszeniu Bankowości

(BBA). Barclays również został zobowiązany do wypłacenia odszkodowań klientom, którym sprzedał nie posiadające żadnej wartości ubezpieczenia. Alicja Brzeska

MAŁŻEŃSTWA HETEROSEKSUALNE Doszło tam wtedy do ostrzelania cywilnych ludzi przez brytyjskie wojsko. W kolejna rocznice ataku Cameron wybrał się z wita pokojowa by upamiętnić tragiczne wydarzenie. Złożył wieniec pod pomnikiem, a w książce pamiątkowej wyraził swój zal słowami- Jest to głęboko zawstydzający epizod w historii Wielkiej Brytanii, który Winston Churchill podkreślił jako okropny“. Według strony indyjskiej w masakrze zginęło 1000 osób.

u Nowy prezes banku Anglii Mark Carney, który obejmie stanowisko za kilka miesięcy rozważa wymianę banknotów na polimerowe.

Małżeństwa heteroseksualne wstępnie zaakceptowane przez Izbę gmin w Wielkiej Brytanii. Premier Wielkiej Brytami David Cameron uznał wynik glosowania za ważny krok w projekcie ustawy i tym samym zapoczątkował szczegółowa debatę, która wkrótce będzie miała swój początek. Partia Pracy jak i Liberalni Demokraci wyrażają swoje poparcie nad zmianami w stosunku 400 do 175 głosów. Minister finansów George Osborne i Theresa Hague ze spraw wewnętrznych wyrazili swoje poparcie dla projektu. „Pojecie małżeństwa ewoluuje. Otwarcie go dla Par tej samej płci wmotani je, a nie osłabi”- zgodnie oświadczyli. Konserwatyści stojący po przeciwnej stronie barykady twierdza ze istota małżeństwa zostanie zachwiana, jako ze to kobieta i mężczyzna powinni stanowić dopełnienie

u Brytyjskie służby geologiczne

wstępnie szacują, że północnozachodnia Anglia posiada aż 48 bln m sześciennych gazu łupkowego.

Ma to uchronić przed szybszym ich zużyciem į łatwym podrobieniem. Jak powiedział ' bank Anglii zastanawia się nad różnymi opcjami wprowadzenia nowych banknotów do obiegu. Banknoty polimerowe lepiej spisują się w obiegu, są czystsze, bardziej przyjazne środowisku, tańsze w druku'. Przyjecie ich w Kandzie wiązał sił z podzielonymi zdaniami.

Specjalny raport dotyczący gazu został przekazany do rządu w grudniu ubiegłego roku i ma się ukazać w ciągu najbliższych miesięcy. Planowane są poszukiwawcze odwierty, które będą miały na celu określenie jaka część zasobów będzie możliwa do wydobycia na powierzchnie.

u 'Moja ojczyzna jest polska mowa, słowa wierszem wiązane. Gdy umrę, wszystko mi jedno gdzie, Gdy umrę, w niej pochowają mnie I w niej zostanę'.

i filar w celu wychowywania dzieci jako naturalnej kolei rzeczy. Kościół nie będzie zmuszony do udzielania ślubów, mimo braku przeszkód w zakresie prawnym. Alicja Brzeska

To słowa Mariana Hemara, polskiego poety, który po wojnie pozostał na emigracji w Wielkiej Brytanii. 17 lutego ze spektaklem pod tytułem ' Hemar-semper fidelis' wystąpił warszawski 'Nasz Teatr', który znacznie podbil polskie serca w Ognisku Polskim w Londynie.

dzie dostępny tylko dla tych, którzy sąmieszkańcami Wielkiej Brytanii.

kolejnej wielkiej fali imigrantów z Rumuni i Bułgarii.

Tylko 40% społeczeństwa dalej robi zakupy w tej sieci. Klienci skarżą się na niemiłą obsługę, wysokie ceny,słabej jakości towarów i przede wszystkim wątpliwej świeżości. Rzecznik Tesco przekonuje, ze cały czas starają się poprawić jakość swoich usług. Mimo to od zakupów w Tesco odchodzi coraz więcej klientów. Wpływ na tak nagły spadek miała również afera z konina, która odsunęła wielu klientów od wielkich sieci handlowych i skłoniła do zakupów w małych, sprawdzonych sklepach mięsnych.

u Wielka Brytania obawia się

Premier David Cameron zwołał specjalne posiedzenie w celu ustalenia nowych ograniczeń dla przybywających obcokrajowców. Podkreślił, ze wszyscy Ci którzy płacili podatki w Anglii będą zawsze mile widziani w tym kraju. Obostrzenia maja przede wszystkim dotyczyć świadczeń socjalnych, takich jak Child Benefit, który jest pobierany nawet na dzieci nie mieszkające na terenie Wielkiej Brytanii. Ten przepis ma ulec zmianie i bę-

u Według najnowszych rankingów Tesco uplasowało się na ostatnim miejscu wśród sieci handlowych.



10

Wiadomości ze Szkocji

Gazeta

POLONIJNA.co.uk

Wydanie nr 1 (marzec 2013)

KIERMASZ KSIĄŻKI W EDYNBURGU W niedzielę 17 lutego w bibliotece mieszczącej się przy MacDonald Road w Edynburgu, już po raz kolejny odbył się Kiermasz Książki, którego organizatorem było Polish Community in Scotland. Podczas wystawy można było zakupić książki nowe, używane oraz wyprzedać własne egzemplarze. Wystawcy mogli przynieść każdy rodzaj książek, począwszy od tych dla najmłodszych poprzez popularne powieści dla kobiet aż po pozycje naukowe czy historyczne perełki. Impreza była wolna od wszelkich opłat, a organizatorzy częstowali przybyłych gości pyszną kawą. Nowe książki, ze specjalną 20% zniżką, oferowała Polska Księgarnia z Glasgow. Z myślą o najmłodszych pociechach przygotowano specjalny kącik z wieloma atrakcjami. Dzięki temu dorośli spokojnie przeglądali publikacje, a dzieci świetnie się w tym czasie bawiły. Kulminacyjnym punktem programu były warsztaty literackie przeprowadzone przez grupę POL-UK Writers, która specjalnie na tą okazję przyjechała z Inverness. - Celem sesji kreatywnego pisania było pokazanie, ile radości można czerpać z tej aktywności. Jak łatwo jest wzbudzić w sobie pozytywne wibracje. Chcemy uświadomić, że wszyscy posiadamy twórczą wyobraźnię i potrafimy zrobić przysłowiowe "coś z niczego". Udowodnić, że każdy z nas jest indywidual-

W ostatnią sobotę karnawału w The Vale w Glasgow odbyła się pierwsza impreza z cyklu HOUSE EVOLUTION, której organizatorami byli Maciej Jasiński oraz Maciej Tomczyk.

nością, idzie swoją własną, niepowtarzalną drogą - mówią członkowie grupy. Kiermasz Książki jest imprezą cykliczną, której następne wydanie odbędzie się w połowie kwietnia. Tekst i foto: Kinga Plich

Panowie doskonale dobrali kluby i djów grających muzykę, jak sama nazwa wskazuje, house charakteryzującą się tanecznym rytmem, śpiewanymi wstawkami i linią melodyczną opartą na brzmieniu instrumentami muzyki poważnej. Dj Ciar McKinley - rezydent kilku klubów w mieście zagrał dla nas jako pierwszy. Następnie zaprezentowali się Dj PIXEL – Kamil Kielar, Dj Macytom– Maciej Tomczyk oraz Dj MasterG – Grzegorz Pindelski grający mieszankę wszystkich rodzajów muzyki house łącznie z deep, funky i vocal. Usłyszeliśmy największe hity z najlepszych klubów granych na całym świecie. Nie brakowało chętnych do zabawy. Zarówno panie, jak i panowie w różnym wieku czuli się świetnie na parkiecie. Nawet Ci, którzy przyszli zobaczyć co to za „polska impreza” i co się będzie działo, nie byli rozczarowani. House Evolution trwała do północy. Następnie wszyscy przenieśli się na afterparty do ”sekretnego miejsca” ujawnionego tuż przed końcem imprezy, którym okazała się Gala Casino w centrum Glasgow. Duża grupa gości bawiła się wyśmienicie, zaś atmosfera tam panująca była prawie tak gorąca, jak w niejednym klubie na Ibizie. A wszystko to dzięki naszym Dj-om oraz klubowiczom. Chociaż nikomu nie chciało sie wracać do domu, klub opuściliśmy o godzinie 3 rano. House Evolution będą imprezami cyklicznymi. Każdy kto chociaż trochę lubi dobrze się pobawić i potańczyć powinien zjawić się na następnej, która odbędzie się już niedługo. Tekst i foto: Justyna Bartczak

PROJEKT "TATA W SZKOCJI" Skala problemów polskich ojców w Wielkiej Brytanii jest duża. Wielu z nich jest pozbawionych kontaktów z dziećmi i nie mają gdzie się zwrócić po pomoc. System prawny jest inny niż w Polsce. A to z kolei powoduje niemoc. Dlatego teraz Polacy postanowili wspierać ich prawnie, psychologicznie i merytorycznie. Projekt "Tata w Szkocji" jest jednym z celów działalności polonijnej organizacji "Polish Community in Scotland CIC". Został zainspirowany przez prywatne doświadczenia twórcy PCS Marka Sołtysiaka. Coraz szersze działania wspiera Konsulat Generalny w Edynburgu. W założeniu jest to projekt samopomocowy. Chodzi o to, by ojcowie, na podstawie własnych doświadczeń pomagali innym ojcom. Chodzi przede wszystkim o obronę prawa dziecka do widzeń z tatą. - Podkreślamy jak bardzo ważna jest rola ojca w wychowaniu dziecka, również po rozpadzie związku małżeńskiego. Dziecko, które utrzymuje stały kontakt z ojcem, sprawia mniej kłopotów wychowawczych oraz osiąga znacznie lepsze wyniki w nauce. To jest bardzo ważne dla prawidłowego rozwoju psychiki dziecka. Trzeba wiedzieć, że to dziecko jest głównym beneficjentem projektu – tłumaczy Marek Sołtysiak. Skala problemów polskich ojców w Wielkiej Brytanii jest szeroka. Wielu z nich jest pozba-

wionych kontaktów z dziećmi i nie ma gdzie się zwrócić o pomoc. System prawny jest inny niż w Polsce. A to z kolei powoduje niemoc w radzeniu sobie z wieloma problemami. - Swoje dzieci widziałem ostatnio osiem miesięcy temu. Mimo, że mieszkają w tym samym mieście w Szkocji co ja. Dzieci mnie kochają i ja je kocham. Ale ich nie widzę, bo była żona się na to po prostu nie godzi. Po-

trzebuję pomocy prawnej a pracując od rana do wieczora nie wiem, jak się do tego zabrać – opowiada jeden z ojców, który zgłosił się tu po pomoc. Projekt "Tata w Szkocji" uzyskał już merytoryczne wsparcie działających w Szkocji specjalistów, którzy gotowi są pomagać polskim ojcom w uzyskaniu stałych i regularnych kontaktów z dziećmi. Ci, którzy zgłoszą się po pomoc do "Tata w Szkocji" i uzyskają rekomendację, mogą już teraz liczyć na następujące wsparcie: 1. Pomoc prawna Projekt "Tata w Szkocji" nawiązał współpracę

ze specjalizującą się m.in. w sprawach rodzinnych kancelarią prawniczą MBS Solicitors w Edynburgu. Każdy rekomendowany ojciec otrzyma tu pierwsza poradę za darmo. A dodatkowo możliwość finansowania usługi poprzez Legal Aid oraz rozłożenie płatności na raty. 2. Pomoc psychologiczna Została nawiązana współpraca z polskim psychologiem z poradni "Dom Szkoleniowy" Joanna Szarwińską. Jest to bardzo istotne, bo odzyskać dziecko drogą prawną to jedno, a drugie to odzyskać więzi łączące dzieci z ojcem. 3. Pomoc brytyjskich organizacji Została nawiązana współpraca z brytyjskim portalem www.separateddads.co.uk skąd pobierane są interesujące artykuły. Na język polski tłumaczy je Zofia Nielsen. Baza materiałów dostępna na stronie polishcs.co.uk. 4. Pomoc w tłumaczeniach Projekt w tym zakresie wspierają studenci prawa z Glasgow oraz Edynburga a także wolontariusze. 5. Pomoc w kontaktach z Social Service oraz innymi urzędami zajmującymi się rodzinami Niezbędna jest współpraca z różnymi rządowymi komórkami do spraw rodziny. Pracownicy Social Service przychylnie podchodzą do polskiego projektu i chętnie współpracują. Możliwe są też mediacje rodzinne by ograni-

czyć role sądów i prawników. Planowane są profesjonalne szkolenia mediacyjne i ścisła współpraca z "Family Mediation Network". 6. Wsparcie Konsulatu w Edynburgu Projekt popiera Konsul Anna Dzięciołowska. Jej zdaniem problem jest istotny, bo do konsulatu zgłasza się wielu ojców, którzy nie wiedzą jak ułożyć relacje z dziećmi po rozpadzie związku. Niemoc prowadzi do frustracji i pogłębia zapaść w relacjach ojciec-dziecko – tłumaczy Marek Sołtysiak. - Planujemy wiele akcji uświadamiających wagę ojcostwa. Zarówno wśród naszej społeczności jak i innych organizacji i lokalnych urzędów zajmujących się problematyką rodzinną. Szykujemy broszurkę informacyjną o naszym projekcie i w najbliższym czasie chcemy dostarczyć ją do wszystkich placówek pomocowych Citizen Adivce i Social Service. Zapraszamy wszystkich, którzy merytorycznie i materialnie chcą nas wesprzeć. Aby uzyskać pomoc, prosimy o kontakt mailowy z Polish Community in Scotland events@polishcs.co.uk


Gazeta

Wydanie nr 1 (marzec 2013)

POLONIJNA.co.uk

Wiadomości ze Szkocji

11

Szkocja – Kraina kiltu, whisky i tartanu – Glengoyne Distillery W południowej części Szkockich Highland’ów, pośród malowniczych wzgórz, skryta jest Glengoyne Distillery. Początki jej działalności sięgają roku 1833, kiedy oficjalnie powołano do życia jedną z niewielu już działających destyl arni w tym rejonie Szkocji. 200 lat temu, kiedy prowadzone były działania zbrojne przeciwko Francji, rząd brytyjski nałożył na producentów wyrobów spirytusowych bardzo wysokie podatki, które miały pomóc w dofinansowaniu działań wojennych. Zbyt duże obciążenia zmusiły wytwórców whisky do nielegalnej produkcji. W latach dwudziestych XIX wieku, rozporządzeniem Parlamentu zostały zniesione gigantyczne taksy, jakimi byli obciążeni wytwórcy i tym samym położono kres nielegalnej działalności. Obecnie Glengoyne szczyci się jedną z najlepszych whisky na świecie. Jej wielką koneserką była Królowa Matka, na prośbę której na królewskiej stoły trafiała wyborowa whisky, produkowana z najdoskonalszego jęczmienia i klarownej wody pobieranej ze strumienia górskiego. Tajemnica perfekcyjności whisky kryje się w jej unikalnej recepturze przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Pomimo, iż nic nie zostało zapisane, nic nie zostało zapomniane. Metoda produkcji na przestrzeni wieków pozostała ta sama, a jej sekret odnaleźć można w bardzo,

bardzo powolnym procesie destylowania. Specyficzny, niepowtarzalny smak i aromat uzyskiwany jest poprzez przechowywanie whisky w dębowych beczkach, uprzednio do

tego celu skrupulatnie przygotowywanych. Drzewo, z których buduje się z beczki pochodzi z północy Hiszpanii. Po 3 letnim okresie suszenia, w beczkach przechowuje się sherry

przez 28 miesięcy, następnie dokonuje się procesu wypalania. Po przyjęciu do swego wnętrza wyselekcjonowanego, doskonalej jakości trunku, beczki “ śpią” od 10 do 40 lat pozwalając whisky wchłonąć z siebie wszystko co najlepsze. Glengoyne Distillery jest zdecydowanie warta odwiedzenia. Podczas eskortowanej wycieczki można szczegółowo poznać proces produkcji whisky, począwszy od ziarenka jęczmienia, kropli wody, aż po finalny produkt z dumą prezentowany przez przewodnika. Destylarnia oferuje peregrynację w cenie od £7.50 (zwiedzanie), £10.00 (zwiedzanie wraz ze smakowaniem 10 i 18 letniej whisky) aż po luksusowe wibracje w cenie £150 połączone z degustacją 40 letniej whisky, której litr wyceniony jest na kwotę £3750. Osoby, które rozkochają swe smaki w Glengoyne whisky mogą zakupić ten szlachetny trunek w sklepie prowadzonym przez wytwórnię. Glengoyne Distillery znajduje się zaledwie 14 mil na północ od Glasgow, otoczona malowniczymi górami w bliskim sąsiedztwie Loch Lomond. Dojazd z Glasgow zajmuje 40 minut, ze Stirling zaś tylko pół godziny. Godziny otwarcia: marzec – listopad: 10.0017.00, grudzień – luty: 10.00-16.30. Czynne 7 dni w tygodniu. Więcej informacji: Autor: Kinga Plich www.glengoyne.com Foto: Dzięki uprzejmości Glengoyne Distillery

ABERDEEN RELOAD Trzecie co do wielkości miasto w Szkocji, nie poddaje się kryzysom. Wręcz przeciwnie, nastawione jest na rozwój i prężnie do niego dąży. Obok międzynarodowego lotniska w Dyce prężnie powstaje nowe centrum biznesowe ABZ Business Park. Projekt ten zajmuje powierzchnię 21 hektarów. Koszt projektu wyniesie ponad 100 milionów funtów szterlingów i stworzy około 2000 nowych miejsc pracy. Do większych atutów położenia nowego centrum biznesowego można wliczyć bezpośrednie połączenie z drogą A96 przy głównym skrzyżowaniu z lotniskiem oraz korzystną lokalizację stacji kolejowej umożliwiającej podróż do centrum w przeciągu 10 minut. Projekt ABZ oferuje klientom dzierżawę lub wykup działek albo gotowych budynków wraz z ich obsługą. W planie jest wybudowanie hoteli, biurowców, warsztatów i magazynów dla firm z branży energetycznej, nafty i gazu. W lutym 2013 została rozpoczęta budowa pierwszej inwestycji. Projekt obiektu biurowego o powierzchni ponad 2300 metrów kwadratowych i wartości 3.5 miliona funtów, złożyła firma Bowtech Products Ltd. Oprócz biurowca firma Bowtech złożyła również zamówienie na wybudowanie punktu rozwoju technologii podwodnych oraz hali z przeznaczeniem na magazyn i produkcję. Bowtech zajmuje się produkcją i rozwojem przemysłowych systemów wizyjnych, przeznaczonych do pracy w trudnych warunkach środowiskowych, w obszarach niebezpiecznych, oraz podwodnych. Są to między innymi

kamery, czy oświetlenia typu LED. Nowa inwestycja firmy Bowtech zapowiada podwojenie ilości pracowników do końca roku 2013. To nie jest jedyny projekt, który zostaje realizowany. Developerzy potwierdzają ukończenie do maja 2013 biurowca i magazynu pod wynajem o łącznej wartości 2 milionów funtów. 25 milionowa inwestycja czyli wybudowa dwóch hoteli, to największe wyzwanie dla ABZ Development Ltd. Pierwszy czterogwiazdkowy hotel ma zawierać 140 pokoi, drugi trzygwiazdkowy 112 pokoi. Hotel czterogwiazdkowy zostanie wyposażony w apartamenty o wysokim standardzie, w zaplecze rekreacyjne, luksusowe SPA oraz kursy golfowe. Ze względów na niedobór pokoi w szczególności na północy miasta Aberdeen w parku ABZ powstaje drugi hotel trzygwiazdkowy, specjalnie na potrzeby dla osób podróżujących służbowo. Oba hotele to inwestycja firmy Prestige Hotel Management Ltd. Hotele mają zostać oddane do użytku latem 2015 roku. Główny dyrektor ABZ Development Ltd Paul Stevenson powiedział, że projekt ABZ jest ciągle aktywny i ciągle rośnie zainteresowanie wśród inwestorów. Kolejne firmy składają propozycje budowy nowych nieruchomości, co spowoduje rozbudowę obecnej powierzchni o kolejne 6 hektarów i wzrost wartości parku biznesowego o 30 milionów funtów. Oprócz inwestycji biznesowych jest jeszcze jedna dobra wiadomość. W Aberdeen, jak i w okolicach miasta w ekspresowym tempie powstają nowe domy, a także kompleksowe ECO

wioski. Jest jednak ciemna strona tego medalu. Ceny nieruchomości na rynku w Aberdeen są najwyższe w całej Szkocji. W czołówce trzech największych miast Aberdeen nie ustępuje miejsca ani Edynburg, a Glasgow pozostawia daleko w tyle. Dla przykładu za dom wolnostojący w Aberdeen trzeba zapłacić £356,987 w Edynburg £345,614. W Glasgow za taki sam dom zapłacimy jedynie £230,588.1 Dodatkowo wszystkie te inwestycje Urząd Miasta Aberdeen planuje otoczyć obwodnicą, którą nazywają The Aberdeen Western Peripheral Route (AWPR). Projekt wybudowania obwodnicy powstał w latach dziewięćdziesiątych. Do publicznej wiadomości plan trafił w 2005 roku i od tamtej pory rozpoczęły się spory, którędy nowa droga powinna przebiec. Dopiero pod koniec 2012 roku Sąd Najwyższy Wielkiej Brytanii dał zielone światło na roz-

poczęcie budowy. Ruszyły już pierwsze prace wiertnicze, badające grunt. Rozpoczęcie budowy zaplanowane jest na jesień 2013 roku, a całkowite zakończenie prac na wiosnę 2018 roku. Budowa obwodnicy stworzy kolejne miejsca pracy, niektórzy twierdzą, że będzie ich około 14000. Obwodnica poprawi bezpieczeństwo w ruchu drogowym oraz komunikację z międzynarodowym lotniskiem w Aberdeen. Przypuszcza się, że użytkowanie obwodnicy w ciągu następnych trzydziestu lat ma przynieść dodatkowe 6 bilionów funtów do budżetu lokalnej gospodarki. 1 Zestawienie cen zostało przeprowadzone w oparciu o Rejestr Agencji Wykonawczej w Szkocji, według średnich cen za dom jednorodzinny w okresie od października do grudnia 2012 roku. Tekst & foto: Łukasz "Lipson" Lipczewski


12

Wywiad

Gazeta

POLONIJNA.co.uk

Wydanie nr 1 (marzec 2013)

ZESZKOTCONY część 1

Tomek Borkowy urodził się 17 września 1952 roku w Warszawie. W roku 1977 ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną im. Ludwika Solskiego w Krakowie. Jeszcze w szkole zadebiutował w wyreżyserowanym przez Andrzeja Konica, telewizyjnym filmie „Broda”. W roku ukończenia studiów pojawił się na dużym ekranie jako „Długi” w filmie Mieczysława Waśkowskiego „Nie zaznasz spokoju”. Jako aktor filmowy i telewizyjny zagrał w wielu produkcjach, zarówno polskich jak i zagranicznych, jednak największą popularność przyniosła mu błyskotliwie zagrana rola Andrzeja Talara w znakomitym serialu „Dom”. Podczas Stanu Wojennego wyemigrował do Wielkiej Brytanii, gdzie, jako wykładowca akademicki uczył w londyńskiej Academy the Drama School. Od wielu lat mieszka w Szkocji, w Edynburgu, gdzie wraz z żoną, Laurą Mackenzie Stuart prowadzi firmę Universal Arts i współorganizuje największy na Świecie festiwal teatralny. Jako aktor i reżyser, człowiek pracowity, twórczy i kreatywny zawsze stara się patrzeć w przyszłość i z zapałem realizować swoje pomysły. Obecnie Tomek Borkowy przygotowuje się do kontynuacji „Domu” i o tym miedzy innymi jest ten wywiad. Oskar Papierz – Będąc w Wielkiej Brytanii podjął Pan naukę w szkole telewizyjnej. Jest Pan absolwentem wydziału operatorskiego, montażu, reżyserii i produkcji telewizyjnej. Jako artysta potrzebował Pan nowych środków wyrazu? Tomek Borkowy – Jeszcze będąc w Polsce chciałem zajmować się reżyserią telewizyjną. Nawet w czasie kręcenia serialu „Dom” starałem się robić rzeczy z tym związane, ale było to na innych zasadach. Natomiast, kiedy przyjechałem do Wielkiej Brytanii to British Refugee Council, który był wtedy bardzo mocny, przygotował dla nowych, polskich emigrantów pewną propozycję. Pomysł polegał na tym, żeby takich ludzi jak my, artystów dokształcić w czymś innym, żeby mogli funkcjonować w tym kraju. Trzeba przy tym pamiętać, że w czasie trwania i po zniesieniu w Polsce stanu wojennego, na wyspach brytyjskich było bardzo dużo Polaków. W odpowiedzi na pomysł British Refugee Council, grupa aktorów i reżyserów, artystów scenicznych doszła do wniosku, że byłoby fajnie zrobić jakiś kurs techniki telewizyjnej. Specjalnie dla nas, w South Thames College został więc zorganizowany dwu lub trzymiesięczny kurs na temat robienia filmów i operatorki. Spodobał mi się ten pomysł, ponieważ od dawna chciałem to robić. Zdawałem nawet wcześniej do Narodowej Szkoły Filmowej w Beaconsfield i doszedłem do ostatniego etapu. Na reżyserii filmowej zostało nas sześciu na cztery miejsca. Ponieważ w tej grupie ja byłem najstarszy, miałem już chyba 35 czy 36 lat, to Rektor szkoły wziął mnie na rozmowę i powiedział tak – „Tomek, Ty masz w filmie takie doświadczenie, tyle już zrobiłeś, że ja Ci radzę, żebyś poszedł prosto do przemysłu filmowego. Na pewno sobie poradzisz.” Ponieważ również na wydział operatorski zdawali wtedy dwaj Polacy - to uczelnia doszła do wniosku, że nie może przyjąć w tym samym czasie dwóch Polaków, jednocześnie na reżyserie filmową i na operatorkę. Niestety, odrzucono właśnie mnie. Nie znałem wtedy ani nikogo w branży, ani fachowego, angielskiego słownictwa. W związku z tym zacząłem szukać, wróciłem do South Thames College i skończyłem, wspomniany wcześniej kurs robienia filmów. Następnie, w tej samej szkole zapisałem się na sześciomiesięczny kurs montażu filmów i operatorki. Ukończyłem go i wtedy stworzono jeszcze jeden nowy kierunek, stu-

dyjnej reżyserii i produkcji telewizyjnej. Nauka trwała dwa lata a ja niestety musiałem zrezygnować 2 miesiące przed jej zakończeniem, ponieważ pracowałem wtedy nad dużym filmem. Mimo wszystko, to, czego się nauczyłem dało mi olbrzymie podstawy do pracy zarówno w filmie jak i w telewizji a co najważniejsze pozwoliło mi stworzyć własną firmę usługowo-telewizyjną. Ponieważ wcześniej prowadziłem już stworzony z moich studentów Ab’Ovo Theatre, w związku z tym zdecydowaliśmy się powołać do życia Ab’Ovo Films, firmę, której założeniem było robienie filmów o sztuce i dla sztuki. Na początku lat dziewięćdziesiątych jednak Ab’Ovo Films przekształciło się w Eastern European Media Services. Robiliśmy usługi dla telewizji wschodnioeuropejskich, w tym również dla Telewizji Polskiej, miedzy innymi dla Waldemara Dzikiego i serialu „Sukces”. W dalszym ciągu robiliśmy także filmy o sztuce i dla sztuki. Będąc już w Edynburgu wyspecjalizowaliśmy się w zapisie telewizyjnym spektakli teatralnych. To jest o tyle trudne, że używając techniki telewizyjnej do zapisu teatru, trzeba naprawdę wiedzieć jak to robić, bo czasami wychodzi to bardzo płasko i wtedy teatr ucieka, albo wychodzi z tego po prostu telewizja. Myślę, że doszliśmy w tym do sporej wprawy i robiliśmy naprawdę dużo tego typu usług. O.P. – Od wielu lat mieszka Pan w Szkocji, w Edynburgu. Co takiego urzekło Pana w tym mieście, że postanowił zamieszkać w nim na stale? T.B. – Pierwszy raz przyjechałem do Edynburga z wyreżyserowanym przez siebie spektaklem „Dialogue with a Dying Man (Rozmowy z Umierającym)”. Była to adaptacja książki Markiza de Sade „The Death of Marquis de Sade (Śmierć Markiza de Sade)”, napisana przez Michaela Almaz, jednego z filarów dramatu izraelskiego. W latach 50-tych wyemigrował on z Izraela, osiadł w Londynie i tam w dalszym ciągu nie tylko pisze, ale prowadzi również własny teatr. Z tą właśnie sztuką przyjechałem do Edynburga, przyjechałem na tydzień i po prostu zakochałem się w tym mieście. Pokochałem Edynburg, ponieważ bardzo przypomina mi Kraków. Jest w atmosferze krakowski, jest bardzo podobny, jeżeli chodzi o podejście do sztuki, ma taki sam zamek na górze, no i ma największy festiwal teatralny na Świecie. Mało tego, nie ulega wątpliwości, że

miasto to jest kulturalną stolicą Wielkiej Brytanii. W Edynburgu odbywa się dwanaście różnych festiwali, z czego 9 to festiwale międzynarodowe. Poza tym jest to po prostu piękne miasto, nawet jak jest zimno i pada. Jest to tak piękne miasto, że ja na przykład lubię jeździć po tym mieście w niedzielę, późnym popołudniem, w deszczu, kiedy jest pusto na ulicach. Jest to coś cudownego, atmosfera jest przepiękna i wspaniała. Zakochałem się zresztą nie tylko w samym Edynburgu, poznałem tu również swoją obecną żonę, pochodzącą ze znanej i bardzo ważnej szkockiej rodziny, Laurę Mackenzie Stuart. Tak więc tu się osiedliłem i to jest moje miasto, to jest na pewno moje miasto. Mam też dom na południu Hiszpanii i spędzam tam bardzo dużo czasu, szczególnie zimą. Piszę, pracuję, mam tam również biuro. Obecnie staramy się nawet otworzyć niedaleko, w Marbelli, międzynarodowy teatr. Niemniej, są tylko dwa miasta, które kocham: jedno w Polsce – Kraków, drugie tutaj – Edynburg. Dosyć często jeżdżę do Krakowa i cały czas mam nadzieje, że uda mi się nawiązać mocniejszą współpracę między tymi dwoma miastami, które zresztą, nomen omen są miastami bliźniaczymi. O.P. – Od 20 lat związany jest Pan głównie z teatrem. W 1998 roku, wspólnie z żoną Laurą Mackenzie Stuart powołał Pan do życia Universal Arts. Skąd wzięło się tak wielkie zamiłowanie do teatru i czym zajmuje się pańska firma? T.B. – Jak już wcześniej wspomniałem, do Edynburga pierwszy raz przyjechałem z wyreżyserowanym przez siebie spektaklem w roku 1983. W 1989 roku, studenci ze szkoły teatralnej, w której uczyłem zdecydowali, że po skończeniu nauki chcą stworzyć własny teatr. Zaprosili mnie do tego projektu, jako dyrektora artystycznego. Zgodziłem się i jednocześnie od razu zapowiedziałem, że w pierwszym roku działalności pojedziemy do Edynburga. Przyje-

chaliśmy tam z teatrem, który nazywał się AB OVO, czyli „od początku”, lub „z jajka”. Ab Ovo oznacza, że w teatrze wszystko zaczyna się od akcji, bez przygotowania i bez prologu. Taki właśnie był teatr szekspirowski. Tak wiec teatr AB OVO, rzeczy, które robiliśmy w Edynburgu, nasze spektakle, wszystko to miało miejsce jeszcze przed zmianą nazwy z Eastern European Media Services na Universal Arts. Wtedy właśnie poznałem moją obecną zonę. Laura była wicedyrektorem Festiwalu Fringe, wiec ja ją z tego wyrwałem i razem zaczęliśmy prowadzić Universal Arts. Jest to międzynarodowa agencja, która między innymi współorganizuje największe i najstarsze na Świecie targi sztuki, Edynburg Fringe Festiwal. Produkujemy również spektakle, z którymi jeździmy później nie tylko po całej Europie, ale również po Azji czy Ameryce Południowej. W samym Edynburgu prowadzimy także kilka teatrów festiwalowych. Teatr jest moim życiem, ale film jest moją miłością i ja cały czas balansuje pomiędzy. W Wielkiej Brytanii, z moim doświadczeniem zaistnieć w teatrze było łatwiej i dlatego to jest moje życie. Jako twórca poświęcałem i poświęcam teatrowi bardzo dużo czasu, bo z tego żyłem i żyje nadal. Jako aktor filmowy miałem swoje pięć, może nawet dziesięć minut. Zagrałem w tym kraju w trzydziestu filmach; dużych, małych, bardziej interesujących, mniej interesujących, ale to było bardzo pasywne. Natomiast w momencie, kiedy chciałem zajmować się filmem, jako twórca to, jeżeli chodzi o fabułę, było to bardzo trudne. Teraz jest łatwiej, bo jestem już na innym etapie, mam inne możliwości niż kiedyś, ale wtedy był to naprawdę duży problem. Tym niemniej jeszcze raz podkreślam, że teatr to moje życie, film to moja miłość. O.P. – Jesteśmy w Edynburgu, w Hill Street Theatre. To bardzo wyjątkowe miejsce. Dla-


Wydanie nr 1 (marzec 2013)

Gazeta

POLONIJNA.co.uk

miejsc do maleńkiej sceny dla dzieci na 25 miejsc, przeznaczonej dla teatru lalkowego. W przyszłym roku wracamy tam ze zmienionym, zupełnie nowym programem. Uważam, że dotychczasowy, szeroki i bardzo międzynarodowy profil trzeba zmienić na bardziej szczegółowy. Chcemy się specjalizować głownie w teatrze fizycznym, musicalach i muzyce, tym bardziej, że do dyspozycji mamy świeżo wyremontowane, olbrzymie organy. Koszt ich renowacji wyniósł ćwierć miliona funtów, wiec, kiedy 3 miesiące temu, zaraz po remoncie usłyszałem jak grają to stwierdziłem, że na pewno będziemy ich używać. Chcemy robić zarówno spektakle do muzyki organowej jak i koncerty, które będą grane na tym wyjątkowym instrumencie, tym bardziej, że w Edynburgu jest kilku świetnych organistów, grających wspaniały jazz organowy.

czego? T.B. – Hill Street Theatre objęliśmy, wraz z moimi studentami w 1990 roku, zaraz na początku naszej działalności w Edynburgu. Jest to najstarszy teatr festiwalowy, działający nieprzerwanie od 37 lat. Ja jestem tutaj już dwudziesty trzeci rok, w związku z tym jest to jak gdyby moje dziecko, moje miejsce. Szefową tego teatru jest Martyna Dargiewicz, córka mojego wielkiego przyjaciela i przyszywanego brata, Edwarda Dargiewicza. Edward obecnie prowadzi The English Theatre Company of Poland, który stworzyliśmy wspólnie 16 lat temu. Martyna natomiast wychowała się w Hill Street Theatre. Przyjeżdżała tutaj od ósmego roku życia a kiedy skończyła lat 16 zaczęła z nami współpracować i robi to do dzisiaj. W ciągu 23 lat mojego pobytu w Edynburgu, był taki moment, że nasza firma prowadziła 9 teatrów z trzynastoma, czy czternastoma scenami. W tym roku prowadzimy już tylko Hill Street Theatre i teatr na wolnym powietrzu, który nazywa się Old College Quad. Jest to bardzo piękne, uniwersyteckie miejsce, w którym występują obecnie dwa znakomite, polskie teatry, Teatr KTO z Krakowa i Teatr Biuro Podroży z Edynburga. Przedstawienia te są częścią tegorocznej, Londyńskiej Olimpiady Kulturalnej. Moim „flag ship” natomiast, jeżeli można użyć takiego sformułowania, czyli głównym teatrem, który w tym roku odpoczywa jest The New Town Theatre. Znajduje się on niedaleko Hill Street, na jednej z głównych ulicy Edynburga, pełnej wspaniałych sklepów i drogich restauracji, porównywanej do londyńskiego Bond Street, jak mówią Anglicy, „posh”, czyli ulica reprezentatywna, na wysoki połysk. Tam właśnie mieści się budynek, który wynajmuję od ciągle działającej, Głównej, Szkockiej Loży Masońskiej. Po przekształceniu na teatr staje się on jednym z najpiękniejszych budynków festiwalowych. Mamy tam trzy, a nawet czasem cztery sceny, od dużej, z widownią na 360

O.P. – Czy w natłoku zajęć i obowiązków ma Pan jeszcze czas na granie w filmach? T.B. – Tak, oczywiście. Powiem tak, jeżeli chce Pan zrobić cos nowego, interesującego, wymagającego rzetelności i dokładności to niech Pan znajdzie człowieka, który jest bardzo zajęty, on to na pewno dobrze wykona. Tak samo jest ze mną, im więcej mam pracy, tym więcej chcę robić. Ja pracuje 7 dni w tygodniu, bardzo często 12 miesięcy w roku. Ostatnio miałem dwa dni wolnego w kwietniu. Byłem wtedy na Trynidadzie, na ślubie mojego syna. Pracowałem przed ślubem i pracowałem po ślubie, na odpoczynek wykroiłem sobie tylko te dwa dni. Ja naprawdę bardzo lubię to, co robię. W takim cichym, spokojnym okresie praca zajmuje mi około 60 godzin tygodniowo, w okresie gorącym, kiedy odbywa się festiwal, jest to 80 godzin w tygodniu. Pyta Pan o granie w filmie. No wiec tak. Poznałem w Edynburgu młodego człowieka, Polaka, studiującego tutaj reżyserię filmową. Nazywa się Filip Syczyński. Jest to jeden z najzdolniejszych młodych ludzi, jakich poznałem w ciągu ostatnich lat. On zaprosił mnie do zagrania w jego dyplomowym filmie. Miał to być bardzo ostry i wulgarny film o wojnie. Nie zgodziłem się, ponieważ nie podobał mi się ten pomysł. Powiedziałem Filipowi – „Ty jesteś zbyt inteligentny, żeby robić takie kino, ja nie chcę w tym grać.” Pół roku, czy rok później przysłał mi scenariusz filmu, który po prostu mnie zachwycił. Dwa miesiące temu zrobiliśmy ten film, jako „trzydziestkę” w Studiu Munka. Oczywiście nie było łatwo wyrwać te 10 dni po to, żeby pojechać do Polski i u niego zagrać, ale poradziłem sobie. Po prostu w tym samym czasie robiłem swoją robotę, jednocześnie grając w filmie. Myślę, że będzie to znacząca „trzydziestka”, znaczący debiut, a właściwie przed-debiut. Muzyka do tego filmu, zatytułowanego „Jak głęboki jest ocean?” została nagrana w Danii. Filip nawet dostał propozycję zrobienia tego filmu w Londynie. Niestety, Polacy dosyć dziwnie potraktowali możliwość tej współpracy i chcieli dostać 75% wartości filmu w zamian za 30% wkładu własnego. Oczywiście w tej sytuacji Anglicy bardzo szybko wycofali się z tego projektu. Jeżeli chodzi o Polskę to moim zdaniem Filip Syczyński ma takie myślenie, że będzie to następny Krzysztof Zanussi. Natomiast na skalę światową, wizualnie to może być nawet Bertolucci. To jest nieprawdopodobny facet, trzeba naprawdę zapamiętać to nazwisko. On nie chce robić filmów komercyjnych, takich, jakie kreci się w Polsce w ostatnich latach. Filip chce robić kino artystyczne. O.P. – Czyli może mieć on problem z finansowaniem swoich produkcji. T.B. – Cały czas mu o tym mówię. Mam jednak

nadzieję, że sobie poradzi. Dostał w Cannes nagrodę za film dokumentalny zrobiony w Rosji, myślę więc, że ma dojścia do pieniędzy. Wiem nawet, jaki będzie jego następny film, choć na razie wygląda na to, ze beze mnie. Filip jednak wie, bo sam mu o tym powiedziałem, że za każdym razem, kiedy się do mnie zwróci to ja zrobię wszystko, żeby znaleźć czas i zagrać w jego filmie. Ja często dostaję różne propozycje, ale one są mało interesujące. Ja już nie jestem głodny i dlatego zawsze mówię moim agentom – „To musi być albo wspaniała rola albo wspaniale pieniądze.” Czas na to zawsze znajdę. Ostatnią interesującą rzeczą, jaką zrobiłem w Wielkiej Brytanii był serial telewizyjny „Doctors (Lekarze)”, było to dwa i pół roku temu. Teraz jestem ciekawy, co wyjdzie z mojego pomysłu na „Dom”. O.P. – No właśnie, nie jest tajemnicą, że od jakiegoś czasu przymierza się Pan do kontynuacji serialu „Dom”. Skąd wziął się ten pomysł? T.B. – Kontynuacja „Domu” chodziła za mną od momentu, kiedy w 1989 roku pierwszy raz wróciłem do Polski. Wtedy, wspólnie z Andrzejem Mularczykiem i nieżyjącymi już, Janem Łomnickim i Jerzym Janickim doprowadziliśmy do tego, że powstała następna seria. Później to jakoś umarło, umarł również Janek (Łomnicki). Ja nawet starałem się w pewnym momencie wykupić od Telewizji Polskiej prawa do „Domu”. Byłem na paru rozmowach, ale nikt nie wiedział jak się do tego zabrać, jak prywatnemu człowiekowi sprzedać prawa do jednego z najpopularniejszych, polskich seriali. To były lata dziewięćdziesiąte, wtedy nikt w Polskiej Telewizji nie myślał o tym w ten sposób, w sposób komercyjny. Odpuściłem więc ten temat i zająłem się swoimi sprawami, głównie budowaniem mojej firmy i teatru. Później natomiast nie miałem żadnej motywacji, żeby się tym zając. Teraz sytuacja się zmieniła. Powstała możliwość koprodukcji pomiędzy Wielką Brytanią, głównie Szkocją a jedną z Polskich telewizji. Doszedłem więc do wniosku, że trzeba wskrzesić serial „Dom”, ale trochę inaczej. Najbardziej interesuje mnie pokazanie mojego nowego domu, domu ponad miliona Polaków, domu poza domem. Chodzi mi o nową emigrację, która w moim pokoleniu zrodziła się z konieczności, obecnie natomiast jest to świadomy wybór, bo ludzie mają możliwość wyboru. Oczywiście jest to bardzo często wybór ekonomiczny, ale również wybór większych możliwości. Znam bardzo wielu Polaków, którzy w swoim zawodzie zrobili tu prawdziwą karierę, którzy nie mieli by możliwości zrobić tej kariery w Polsce albo mieliby znacznie trudniej. Znam również wiele strasznych historii. Naprawdę, ja się zetknąłem z wieloma przypadkami życia na emigracji, zarówno pozytywnymi jak i bardzo negatywnymi. Doszedłem więc do wniosku, że trzeba to pokazać. Mam 60 lat, z czego 30 lat spędziłem na emigracji i chciałbym opowiedzieć o tym nowym domu, który dla Polaków jest i zawsze będzie bardzo ważny. Przecież największym, polskim miastem jest Chicago, tam mieszka dwa miliony Polaków, w Warszawie tylko półtora miliona. Nigdy nie popatrzono na emigrację, jak na coś bardzo pozytywnego. Ja po tych 30-stu latach, jako emigrant ciągle nie czuję, że dla Polski jestem kimś ważnym. Kiedy ja, jako Polak-emigrant, przedstawiciel własnej firmy dzwonię do firmy w Polsce to traktowany jestem obcesowo, kiedy dzwoni moja żona to rozmowa jest zupełnie inna. My, będąc poza granicami Polski nie lubimy siebie nawzajem a Polacy w Polsce nie traktują rodaków przebywających na emigracji na tym samym poziomie. To jest tragedia.

Wywiad

13

O.P. – Jaki więc będzie ten nowy „Dom”? Zdradzi Pan jakieś szczegóły? T.B. – Mój pomysł na ten serial jest taki, żeby stworzyć film o robieniu filmu. Rzecz będzie się działa w telewizji. Polska telewizja w koprodukcji z telewizją Szkocką robi program dokumentalny o Polakach mieszkających w Szkocji, w Wielkiej Brytanii. To jest ogólny zarys fabuły. Każdy odcinek natomiast będzie o jakimś innym problemie lub wspaniałości tutejszego, polskiego domu. Tak to widzę i mam zamiar zrobić to w ten właśnie sposób, bo nie chcę popełnić błędu twórców serialu „Londyńczycy”. Chcę uniknąć zamkniętej opowieści zrobionej tylko dla Polaków i tylko przez Polaków rozumianej, w dodatku rozumianej nie najlepiej. Ludziom, którzy robili tamten serial zabrakło niestety doświadczenia emigracyjnego. Było, co prawda kilka ciekawych odcinków, generalnie jednak twórcy zaprezentowali bardzo jednostronny punkt widzenia. Ja natomiast chcę pokazać obie strony, polską i brytyjską. Chcę opowiedzieć o tym, jak postrzegają nas Brytyjczycy, jak my odbieramy ich i jak to wpływa na nasze, wspólne, codzienne życie. Od początku założenie jest takie, żeby zrobić serial na dwa rynki, dlatego właśnie planuję go zrobić w koprodukcji pomiędzy Polską a Wielką Brytanią. W Szkocji mam możliwość otrzymania na ten cel bardzo poważnych dotacji finansowych, jest to kraj bardzo otwarty na tego typu tematykę. W tej chwili staram się rozpisać konkurs dla Polaków, piszących i mieszkających w Wielkiej Brytanii. Chodzi mi o opowiadanie, o krótką historię na temat sprawy polskiej w kontekście życia na emigracji. Wszystko wskazuje na to, ze konkurs ten ruszy już jesienią. Wybierzemy z tego później 4, 6, może 10 prac, które ostatecznie staną się podstawą do epizodów w serialu. Myślę, ze dla autorów, pisarzy będzie to bardzo poważna nagroda, ponieważ staną się oni niejako współtwórcami tego nowego „Domu”. Oczywiście, muszę zrobić coś, żeby jak gdyby zakończyć stary serial i wprowadzić go w nowy. Napisałem już nawet pomysł na taki łącznik. Andrzej Talar, razem z Rajmundem Wrotkiem przyjeżdża do Edynburga gdzie na festiwalu filmowym pokazywana jest retrospektywa filmów Wrotka. Trafia miedzy polską emigrację i spotyka swoją byłą kochankę, Nikę. Nika jest wdową, samotnie wychowującą dziecko. Chciałbym w pewnym sensie pokazać zakończenie postaci Andrzeja, która zawsze musiała dokonywać wyborów, często była pomiędzy dobrem a złem. Matka Talara zawsze mówiła – „Pamiętaj synu, żyj tak, żeby nikt przez ciebie nie płakał.” Zycie jednak bardzo często zmusza nas do tego, że wykonujemy pewne kroki, które doprowadzają do tego, że ludzie przez nas płaczą. Czasami po prostu nie mamy na to wpływu. To będzie takie moje zakończenie i pożegnanie z tamtym „Domem”. Będzie to także podziękowanie i ukłon w stronę Łomnickiego, Janickiego i Mularczyka. Nowy serial natomiast będzie o Polakach na emigracji, o połączeniach polskich, o tym, jak dużo nas jest poza granicami naszego kraju i o ludziach, którzy mając polskie korzenie nie zdają sobie sprawy jak te korzenie są silne i jaki mają wpływ na ich codzienne życie. Interesują mnie dwie strony, zarówno Polacy napływowi jak i ci, którzy z Polską po prostu mają jakieś rodzinne powiązania. Przy okazji serialu chciałbym również pokazać bardzo silne więzi łączące Polskę i Szkocję. Poczynając od XIII wieku, można stwierdzić, że związki miedzy tymi dwoma krajami były i są nadal wręcz nieprawdopodobne. Tekst: Oskar Papierz Zdjęcie: Arnold Ochman


14

Wiadomości ze Szkocji

Sylwetki Polaków mieszkających w Szkocji

Bruno Lohengren – niezwykle utalentowany muzyk , kompozytor i gitarzysta. Tytułujący swą twórczość pięknym określeniem “Polskie tchnienie na brytyjskiej scenie”. W każdym brzmieniu doszukać się można melancholicznej nutki docierającej do najmniejszego skrawka naszego umysłu. Największą pasją i miłością Bruno od najmłodszych lat była muzyka, wokół której wiruje całe jego życie, wypełnione namiętnością, bólem czy nostalgią. Każdy dźwięk unoszący się ze strun gitary, jakże zręcznie manewrowanej przez muzyka, jest doskonałym polaczeniem perfekcjonizmu, talentu i wrażliwej duszy, radującym wszystkie zmysły. Urodził się na Pomorzu, w Gdańsku. Jego pierwsze doświadczenia muzyczne związane były z udziałem w warsztatach organizowanych przez Dom Kultury. Pomimo pragnienia grania na gitarze, nie udało mu się dostać do wymarzonej klasy. Zaczął od gry na trąbce, a następnie na mandolinie. W międzyczasie, Bruno zaczął samodzielnie uczyć się gry na wymarzonym instrumencie, który przyniosła do domu jego młodsza siostra, również zafascynowana muzyką. Oprócz edukacji muzycznej Bruno rozwijał swoją wyobraźnię jako kompozytor, namiętnie czytając dzieła literatury pięknej i poezję. Mając 23 lata wyjechał do Krakowa, przekazując swe umiejętności młodych ludziom. Po dwóch latach Lohengren postanowił nagrać płytę. Jego upodobania muzyczne koncentrowały się na muzyce angielskiej. Będąc wielkim fanem Beatlesów, spakował gitarę i wyjechał do Londynu, gdzie początkowo grał na ulicy. Szybko jednak przeniósł się do Manchesteru, w którym imał się różnych zajęć, by móc się utrzymać, zawsze pamiętając o swojej olbrzymiej pasji. W Wielkiej Brytanii znalazł nowe inspiracje muzyczne, takie jak Elgar, Kevin Ayers, Nick Drake, Ralph McTell. Jednocześnie tworzył materiał na debiutancki krążek i poszukiwał muzyków do zespołu. Przesłuchał kilkudziesięciu wokalistów i perkusistów, ale niestety nikt nie rozpalił jego wrażliwości muzycznej. Współpraca z Szymonem Kołodziejczykiem – producentem krótkich form fabularnych, zaowocowała realizacją wideoklipu do utworu „True Love Is Endless”. Bruno przeprowadził się do Edynburga, gdzie znalazł wyjątkowego wokalistę, a także aktora Lecha Boronia – Polaka urodzonego w Wielkiej Brytanii. Wspólnie artyści nagrali album zatytułowany „Loneliness On The Red Sky” będący najnowszym dziełem muzyka, zawierającym 13 utworów. Więcej informacji na temat twórczości Bruno Lohengren dostępnych jest na www.brunolohengren.co.uk Autor: Kinga Plich, Foto: Agni Kliczka

Gazeta

POLONIJNA.co.uk

Wydanie nr 1 (marzec 2013)

Na początku lutego w Szkocji gościł jeden z najbardziej zapracowanych polskich rapowych artystów, a mianowicie "DonGura lesko", znany również jako "Gural" bądź "GDE". Sławetny koncert odbył się dnia 03.02.2013 w edynburdzkim klubie The Jam House. Wydarzenie to promowało na jnowsza płytę rapera „Projekt : jeden z życia moment” . Impreza wystartowała o 19.00. Bilety były do nabycia on-line, w polskich sklepach oraz bezpośrednio przed wejściem do klubu. Cena wejściówki w przedsprzedaży to £15 funtów, w dniu koncertu: £18. Przed występem głównego artysty zagrało kilka polskich i szkockich supportów. Prowadzeniem imprezy zajął się Mogieł, który niejednokrotnie udowodnił, iż czuje się w tej roli, jak ryba w wodzie. Działo się od samego początku .Jako pierwsze z głośników popłynęły dobre klasyczne kawałki rapowe, potem pierwsze freestyle przy akompaniamencie mistrzowskich scratch’ów lokalnych Dj'ów . Publiczność powoli gromadziła się na parkiecie. Około 20-stej mikrofony przejęli Mogieł i sMo. Zaraz po nich na scenie pojawił się I’ll Papa Giraffe. Oba projekty wspomagane były przez Dj’a Konnsky’ego. Paraletic Universe wzbogacił swój występ o krótkie wstawki klasycznych hip-hop'owych polskich refrenów. Kolejny artysta, Silvertounge, dał popis rap’u na wysokim poziomie. Ostatnim supportem był Syndycut Sound System: pełna profeska i spory hałas to definicja ich występu. Supporty przeplatane były freestylowymi zapowiedziami, które dodatkowo rozgrzewały publikę. Główna atrakcja wieczoru - występ Gurala - miał miejsce przed 23.00. Nie jest nowiną dla osób biorących aktywny udział w życiu Hip-Hop’u, że Gural przyzwyczaił swoją publiczność do jednych z najlepszych koncertów w skali polskiej muzyki. To fakt! Gdy artysta wkroczył na scenę przekonaliśmy

"DonGuralesko" się o tym na własnej skórze. Rapera wspierał znakomity DJ Soina, znajdujący się w ścisłej czołówce polskich Dj'ów. Najnowsze kawałki przeplątały się z produkcjami z poprzednich krążków. Wyraźnie rapowane teksty, mocne bębny, bity najlepszych polskich producentów, cała masa skill'ów, punch'y i flow, którego nie jeden może pozazdrościć. Dodatkową atrakcją wieczoru były kręcone ujęcia do kolejnego odcinka z serii Follow the Rabbit, którego raper jest pomysłodawcą i producentem (dostępne na YouTube). Po koncercie Donguralesko rozdawał autografy i robił pamiątkowe zdjęcia z fanami. Całość złożyła się na świetne show i koncert pełen emocji, który byłoby grzechem przegapić. Ukoronowaniem wieczoru był występ Dynamic Pad

Duo, czyli Dj Pryzmat wraz z Konnsky'm, którzy zaprezentowali swoje umiejętności na MPCs (beat maszynach). Świetne break'i, mistrzowskie sample, wszystko własnej produkcji. Warto pochwalić organizację koncertu. Ludzie zajmujący się tym dołożyli wszelkich starań, aby stworzyć niepowtarzalną atmosferę. Pozostało serdecznie podziękować za wspaniały koncert i zaprosić wszystkich na kolejne muzyczne wydarzenie, już 22.03.13 koncert Miuosh’a w Edinburghu. Wiecej info: www.facebook.com/#!/events/52562097748327 0/ Peace ! Autor: Mogieł

Jazzowy wieczór “Pod Niebieską Lampą” Jazz narodził się w Nowym Orleanie na początku XX wieku. Jego charakterystyczną cechą jest towarzyszący mu rytm synkopowany, jak i wolna interpretacja, aranżacja oraz przede wszystkim improwizacja . Dlatego też niektórzy muzycy uważają, że jazz jest bardzie j formą interpretacji muzycznej aniżeli stylem muzycznym.

W ostatnim dniu stycznia tego roku, miałem okazję się przekonać, czy jazz to bardziej gatunek muzyczny, czy też sceniczna improwizacja. W Aberdeen odbył się koncert jazzowy, którego głównymi gwiazdami byli Jim Rotondi oraz Eric Alexander. Jim grający na trąbce jest mieszkańcem Nowego Jorku, gdzie w środowisku jazzowym jest łatwo kojarzony ze swoim fachem. Eric natomiast zalicza się do ścisłej czołówki saksofonistów tenorowych. Wspólnie z Renato Chicco grającym na klawiszach oraz austriackim perkusistą Berndem Reiterem zagrali świetny koncert. Pub „Pod Niebieską Lampą”, który każdemu mieszkańcowi Aberdeen kojarzy się z jazzem, wypełnił się po brzegi długo przed koncertem. Świetna atmosfera, niepowtarzalny klimat, wystrój oraz znakomite trunki to niemalże perfekcyjne uzupełnienie dla wszystkich fanów tego ga-

tunku muzyki - przepraszam “interpretacji muzycznej”. Przedstawienie trwało dobrze ponad dwie godziny. Niestety pełniąc tam rolę “szpiega” nie zaznajomiłem się ze szczegółami organizacyjnymi, tym samym cena biletów jest mi nieznana. Jestem wszakże pewien, iż każdy funt wydany na wejściu był wart przeżycia ów doświadczenia, bynajmniej na to wskazywały twarze tam zebranej widowni. Muszę przyznać, że popisowe solówki na instrumentach dętych były lekko długie i nudne, jednak proszę wziąć pod uwagę, iż nie jestem ekspertem muzycznym, może właśnie dlatego odniosłem takie wrażenie. Pomimo, iż sam czuję się lepiej w klimatach rocka muszę przyznać, że wieczór jak najbardziej zaliczam do udanych. Ucho cieszyło się płynącymi falami profesjonalnego dźwięku. Po powrocie do domu miałem okazję przeanalizować wszystko raz jeszcze, wszystko co zostało uwiecznione na zdjęciach za pomocą optycznego oka. Autor: Zbigniew Bagniuk Zdjecia: Codex Photography (www.codexphotography.co.uk)



„JUŻ CZAS” 16

Powieść

Zdarzenia minionego poranka pojawiały się w jej głowie jak przewijany film, pakowanie, zamęt, rozgardiasz, śmiech i pożegnalne łzy. Nie chciała dopuścić do siebie myśli, że to już trwa. Nastąpiło, to co zamierzała od tak długiego czasu. Wyjechała do kraju królowej by w innym świecie odnaleźć siebie, swoje marzenia i stać się niezależną. Jednak wątpliwości co do słuszności swojej decyzji kąśliwie atakowały jej umysł. Choć starała się wierzyć że od teraz wszystko się zmieni, że jest na nowej drodze do przyszłości nieznanej, której tak się obawiała to jednak uczucie niejasności potęgowało się bez jej przyzwolenia. Mimo wątpliwości, myśl o nowych wydarzeniach sprawiała, że nie mogła doczekać się by poznać tajemnicę nowego lądu na który zmierzała. Starała się ukryć sama przed sobą swój lęk przed lataniem, zagłuszyć wszystko o czym myślała i choć na moment znaleźć się poza zasięgiem swojego szalejącego umysłu. Dźwięki, które słyszała wokół niej przyprawiały ją o lodowate dreszcze. Nigdy wcześniej nie miała okazji lecieć samolotem, w jej błyskotliwej głowie nie mieściło się jak tak potężna machina może unosić się w powietrzu. Sama myśl o tym wywoływała w niej skrajne uczucia, chciała uciec jak najdalej, cofnąć się do momentu pożegnania i podjąć odmienna decyzję. Wiedziała, że jest za późno na wszelkie zmiany, jednak podświadomość nie dawała za wygraną. Podsuwała jej najróżniejsze scenariusze, obejrzane sceny z filmów, drastyczne obrazy i opowieści. Starała się wrócić wspomnieniami do najpiękniejszych momentów, wydarzeń które właśnie w tej chwili miały pojawiać się przed jej oczami. Nie potrafiła. Nie mogła złożyć niczego z elementów układanki swojego życia, niczego co by mogło choć na chwilę odwrócić jej uwagę. Walczyła tak jeszcze sama ze sobą przez długi czas, mając nadzieję że upragnione lądowanie nastąpi w krótkim czasie. Nagle poczuła, jakby powoli spadała w przepaść, ręce zaczęły się pocić, serce kołatało niczym rozpędzone dzikie zwierzę. Kompletnie obce uczucie dopadało ją w swoje sidła i nie chciało wypuścić. Strach przed otworzeniem oczu był tak silny, że zacisnęła je jeszcze bardziej mając nadzieję, że to tylko sen, z którego za chwilę się obudzi. Było jeszcze gorzej, poczuła że słabnie, a do oczu napłynęły jej

Gazeta

Wydanie nr 1 (marzec 2013)

POLONIJNA.co.uk

łzy. Chciała w tej chwili z powrotem stać się małą dziewczynką, usiąść w kącie swojego pokoju z pluszanym misiem i choć przez chwilę poczuć się bezpiecznie, tak jak kiedyś gdy była blisko swoich rodziców. Przywoływała twarze najbliższych, by choć odrobinę otulić się ich wyrazem. W duchu karciła siebie najsurowiej jak tylko potrafiła za pomysł wyjazdu, który wiązał się z lotniczą podróżą. Obiecała sobie, że jeśli przeżyje, to nigdy więcej nie da się namówić samej siebie na tak egzotyczne w jej mniemaniu eksperymenty. Strach minionego lotu wyczerpał ją na tyle, że musiała usnąć. Stan letargu w który zapadła nie trwał długo, po chwili poczuła jak cała machina przechyla się na bok. Serce stanęło jej w gardle i była pewna, że teraz to już na pewno samolot spadnie, albo gorzej że zostali porwani. Zastanawiała się tylko jakie jest prawdopodobieństwo takiego wydarzenia i szybko ocknęła się, otwierając przy tym nieświadomie oczy. Przestraszyła się. Powoli, w zwolnionym tempie rozkazała swojej szyi i głowie poruszyć się w jakąkolwiek stronę. Nie było to jednak proste, wcześniejsze napięcie mięśni pod wpływem silnych emocji dało o sobie znać w postaci bólu jaki teraz skutecznie jej o tym przypominał. Skupiła cała swoją siłę i odważyła się obrócić. Zobaczyła wokół siebie ludzi spokojnie siedzących na swoich miejscach, zajętych rozmowami, czytaniem książek i spokojnym oczekiwaniu. Nie mogła uwierzyć, że reszta podróżujących wydaje się być niczym nieporuszona. Zaczęła stopniowo oswajać się ze światłem wpadającym przez malutkie okienka i ujrzała niebywały pejzaż malujący się poza nimi. Słońce radośnie wznosiło swe nieśmiałe promienie poza białe, puszyste obłoki złudnie przypominające mleczną bajkową krainę. Urok tego obrazu ogrzał jej serce i po raz pierwszy poczuła się odrobinę szczęśliwsza. Uśmiechnęła się. Od tego momentu swobodniej już oparła się w fotelu i pozwoliła swoim jeszcze zaciśniętym pięściom na rozluźnienie. Wylądowała. Zaczęła powoli zmierzać do wyjścia, próbując przedostać się przez resztę oczekujących. Nie wiedziała właściwie czy jest już gotowa na wielki krok w nieznane, lecz nogi same kierowały ją we właściwym i jedynym w tym momencie kierunku. Kiedy wyszła poczuła

Zamknęła oczy. Zdawało się jej, że unosi się na skrzydłach anioła. W jej głowie wciąż wirowały słowa wypowiedziane przed paroma chwilami. Pożegnanie z najbliższymi było dla niej momentem, który wolałaby przespać. Jeszcze chwilę chciała pobyć w stanie błogiej nieświadomości.

świeży podmuch wiatru na swojej wciąż gorącej od wrażeń twarzy. Odetchnęła z ulgą i podążyła przed siebie. Podążała śladem innych, nie chcąc się zgubić, nigdy przedtem nie wyjeżdżała sama w tak dalekie podróże. Nim zdążyła się obejrzeć znalazła się w hali przylotów. Tłum oczekujących na przepustkę do nowego świata wydawał jej się największym jaki do tej pory widziała. Usłyszała dźwięk głośników i niezrozumiały głos, który się stamtąd wydobył. Wiedziała, że nieunikniony nastał początek, który zupełnie nie współgrał z jej wcześniejszym życiem. Była następna w kolejce do odprawy paszportowej, podskórnie czuła że tylko ułamki sekund dzielą ją od nowych, całkowicie odmiennych przeżyć. Wcześniej o życiu emigranta mogła tylko czytać w gazetach i oglądać w telewizji. Nie wiedziała tak naprawdę co czeka na nią za tym murem. Chciała się łudzić, że życie na obczyźnie będzie jej wyśnionym marzeniem. Jeszcze nie mogła wiedzieć jak wielce się myliła. Patrząc na historie emigrantów w telewizji chciała być jedną z nich, marzyła wręcz by stać się częścią tego świata. Oczyma wyobraźni widziała siebie wśród tłumu pełnego ludzi. Nosiła w sobie ogromne pragnienie by tak jak oni być jedną z wielu. Anonimowość miała stworzyć jej ochronny parasol i dodać pewności siebie. Marzyła o podążaniu przed siebie w tylko sobie znanym kierunku. Chciała poczuć smak wolności, móc być odpowiedzialną za swoje wybory i działania. Z natury była wyjątkowo uparta, zawsze dążyła skutecznie do swojego celu. Jej upór był konsekwencją którą sama sobie narzuciła. Rozsądek nie należał do jej mocnych stron toteż zawsze gubiła go gdzieś po drodze, tak skutecznie że nie mógł jej odnaleźć. Taka już była, nieco niepokorna, nie uznająca szablonowych wzorców. Jedni uważali, że to wada a drudzy traktowali jako wielką zaletę. Mimo to miała wielkie serce. Stanęła oko w oko z celnikiem, spłoszona jego wnikliwym spojrzeniem. Nie przywykła do tego. Chciała już mieć odprawę za sobą, bała się pytań, nie znając jeszcze dobrze obcego jak dla niej języka. Postawiła na przepraszający uśmiech, który w jej przypadku miał dobroczynny wpływ na każdego. Udało się. Przeszła do hali bagażowej z uniesioną głową na znak swojej pierwszej małej wygranej. Sprawnie odebrała bagaż i wyszła na zewnątrz budynku. Zmrużyła lekko oczy. Delikatny powiew wiatru musnął jej twarz, a poranne jeszcze nie tak gorące słońce powoli wznosiło się za

budynkiem. Świat, który ujrzała w niczym nie przypominał tego, z którego właśnie przyjechała. Różnorodność, która malowała się przed nią przyprawiła ją o lekki zawrót głowy. Chciała zapamiętać wszystko co działo się dookoła niej. Odgłos latających samolotów, ogromne bilbordy, ludzie mówiący w wielu językach, wielokulturowość. Fascynacja tym miejscem pogłębiała się z każdym mrugnięciem oczu. Była przekonana, że to dopiero wspaniały początek i wszystko w niej tańczyło na myśl o poznaniu reszty tajemnic tego miejsca. Przy tym wszystkim co widziała, nigdy wcześniej nie czuła się taka malutka. Niezauważalna. Każdy przemieszczał się w szybkim tempie, jedni spieszyli się do hali odlotów, drudzy serdecznie witali z dopiero co przybyłymi. Nie daleko siebie spostrzegła grupkę młodych ludzi, żwawo poruszonych rozmową między sobą. W oddali sznur samochodów, hałas klaksonu, każdy próbował znaleźć miejsce do zaparkowania. Wszystko wydawało jej się jakby ktoś nacisnął przycisk przewijania w przód. Nie było miejsca na spokojne myśli czy chwilę zapomnienia. Rejestrowała każdą sekundę , chciała zapamiętać każdy szczegół by móc odtwarzać te chwile w przyszłości. Zdała sobie sprawę, że właśnie tutaj pośród tętniącego życiem lotniska, miał ktoś na nią czekać. Będąc jeszcze w swoim kraju znalazła biuro pośredniczące w wyjazdach młodych ludzi. Była pewna, że czeka w dobrym miejscu. Na wszelki wypadek zajrzała do swojej torebki by odnaleźć w niej dokumenty z ewentualnym adresem pod który miałaby się udać. Zorientowała się, że musiała zgubić gdzieś po drodze wszystkie dokumenty. Posmutniała, nie była pewna czy sobie poradzi w obcym kraju, bez potrzebnych informacji, a tym bardziej z językiem który jeszcze tak uroczo kaleczyła. Nawet nie pomyślała by przygotować sobie plan awaryjny. I tym razem była na siebie zła. Nie po raz pierwszy działała szybciej niż myślała. Cały wcześniejszy entuzjazm uleciał z niej jak przekłuty balon. Usiadła na walizce i rozpaczliwie usiłowała wymyślić plan, który już przed wyjazdem powinna była mieć dopracowany w najmniejszym szczególe. Ku jej radości w oddali ujrzała sylwetkę wysokiej kobiety zmierzającej w pospiesznym kierunku w jej stronę. Trzymała w ręku tabliczkę, jak się okazało z jej imieniem. Nie posiadała się z radości. Pomachała odważnie w stronę swojej wybawczyni i z ogromnym impetem wstała by się przywitać. Alicja Brzeska


Wydanie nr 1 (marzec 2013)

Gazeta

POLONIJNA.co.uk

Wiadomości ze Szkocji

17

XXI FINAŁ WOŚP W GLASGOW Dla ratowania życia dzieci oraz godnej opieki medycznej seniorów – 13 stycznia 2013

Po kilkuletniej przerwie Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy ponownie zagrała w Glasgow. Szkocki XXI Finał rozpoczął się w samo południe happeningiem “Przyjdź z babcią, przyjdź z dziadkiem” w Domu Polskim im. Gen. Sikorskiego zlokalizowanym w popularnej części miasta West End. Rodziny z dziećmi zachęcone bogatym programem przygotowanym przez organizatorów licznie przybyły, aby wspólnie celebrować zbiórkę pieniędzy na wsparcie terapii noworodka i niemowlaka oraz na wyposażenie w sprzęt oddziałów geriatrycznych i zakładów opiekuńczo-leczniczych. W tym roku fundusze zebrane podczas finału mają po raz pierwszy pomóc również seniorom cierpiącym na choroby przewlekle. Rozmowa z Mateuszem Pregiel, szefem sztabu WOŚP w Glasgow. Jak oceniasz przebieg pierwszych kilku godzin Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Glasgow? MP: W założeniu organizatorów miał to być event rodzinny z udziałem dzieci oraz osób starszych. Najwięcej rodzin przybyło około godziny 14.00, kiedy mieliśmy kumulację gier i zabaw. We współpracy z Katarzyną Campbell oraz Polską Szkołą w Glasgow przygotowaliśmy szereg atrakcji dla dzieci, takich jak konkurs na malowanie plakatu o tematyce WOŚP, czytanie polskich bajek, malowanie twarzy oraz wiele innych gier i zabaw grupowych. Z myślą o starszych osobach zaprosiliśmy polskich lekarzy pracujących w Szkocji, którzy udzielali porad medycznych, natomiast aktorzy z teatru Gappad przeprowadzili warsztaty teatralne dla rodziców. O godz. 15.00 rozpoczęła się lekcja argentyńskiego tango, zakończona pokazem tanecznym. A po niej odbył się japoński pokaz sztuk walki Kendo w wykonaniu szkockich studentów przybyłych na zaproszenie polskiej grupy akademickiej. Wielki finał nie mógłby się odbyć bez licytacji unikalnych gadżetów WOŚP przekazanych przez sztab główny w Warszawie. Czy oprócz stand ardowych przedmiotów ud ało Wam się pozyskać inne cenne “zdobycze”, które poszły pod młotek? MP: Osoby, do których się zgłosiliśmy, bardzo chętnie reagowały na nasze zaproszenie do współpracy. Otrzymaliśmy między innymi vou-

Kasia Jaworska i Mateusz Pregiel – Szefowie sztabu XXI Finału WOŚP w Glasgow.

chery na naukę jazdy, komplety pościeli z wełny wielbłąda, książki dla dzieci, obrazy, koszulkę z autentycznymi podpisami członków zespołu ZAKOPOWER oraz co ciekawe mamy nawet kask noszony w akcji przez chińskich pilotów śmigłowców bojowych, a także jedyny w swoim rodzaju chleb w kształcie serca, podarowany przez polską piekarnię w Livingston. Skąd wzięła się idea zorganizowania finału Orkiestry w Glasgow? Czy to był Twój pomysł czy wspólna inicjatywa kilku osób? MP: Idea wzięła się z potrzeby. Orkiestra nie grała już w Glasgow od 3 lat. WOŚP to chyba najbardziej utożsamiana w Polsce akcja charytatywna. Ludzie w głębi serca oczekują, iż będą mogli przyjść i wspomóc szczytne cele pomagania innym. Wspólnie z Kasią Jaworską podjęliśmy decyzję o zorganizowaniu Orkiestry w Glasgow. Uzyskaliśmy olbrzymią pomoc od Domu Polskiego, a w szczególności jego managera, Piotra oraz Macieja, który zajął się całą oprawą muzyczną finału, zarówno w Domu Polskim, jak również w Ivory Blacks. Ponadto współpracuje z nami grupa ponad 20 wolontariuszy, którzy bardzo chętnie nam pomagają. Gdzie prowadzona jest zbiórka pieniędzy? Czy wolontariusze kwestowali także na ulicach, tak jak to zwyczajowo odbywa sie w Polsce? MP: Sytuacja w Wielkiej Brytanii wygląda inaczej. Niestety regulacje prawne nie pozwoliły

nam na prowadzenie zbiórki na ulicach. Jedynie uzyskaliśmy pozwolenie na kwestę w Domu Polskim oraz w Ivory Blacks. Niemniej jednak puszki Fundacji znalazły się również w polskich sklepach oraz punktach usługowych. Wolontariuszki zbierały także pieniądze do puszek po polskiej mszy w Motherwell. Jak odbywa się liczenie pieniędzy podczas zbiórki oraz jak przebiega współpraca z głównym sztabem WOŚP w Warszawie? MP: Pieniądze zbierane do puszek liczone są na bieżąco. W momencie, gdy wolontariusz zgłasza potrzebę wymiany puszki, ponieważ jest ona pełna lub zbyt ciężka, aby móc ją nosić. Osoby odpowiedzialne wchodzące w skład lokalnego sztabu, komisyjnie wraz z wolontariuszem dokonują otwarcia puszki oraz przeliczają jej zawartość. Raporty z podaną kwotą przekazywane są za pomocą formularzy. Regularnie w ciągu dnia na specjalnie uruchomiony numer do kontaktu ze sztabem głównym w Warszawie, wysyłamy za pomocą smsa informację z kwotą, którą udało nam się dotychczas uzbierać. Jeśli chodzi o współpracę ze sztabem głównym, muszę przyznać, iż jestem pod dużym wrażeniem przygotowania i organizacji ludzi pracujących dla WOŚP. Wieloletnie doś-

wiadczenie i perfekcjonizm sprawił, iż nasze działania i koordynacja całego procesu przebiegają bez najmniejszych zakłóceń. Jakie są Twoje osobiste odczucia pojawiające się podczas pracy przy tak ważnym wydarzeniu? MP: Osobiście jestem bardzo szczęśliwy i spełniony, iż udało nam się wspólnie przygotować tak udane przedsięwzięcie. Z pewnością pomogło mi w tym moje poprzednie doświadczenie w organizacji koncertów w Polsce. Połączenie pracy z działalnością charytatywną bardzo pozytywnie wpływa na rozwój osobisty. Jest to niejako odskocznia od codziennych obowiązków. Czasami oczywiście, jak to w życiu, występują wątki, które mogą denerwować czy irytować, ale sam cel uświęca środki, więc człowiek potrafi się bardzo szybko uspokoić. Myślę, ze było warto podjąć się takiego wyzwania i zdecydowanie zachęcam wszystkich do działania. Zwłaszcza takiego, które czynione jest w dobrej wierze i przynosi wymierne korzyści. Oczywiście całe przedsięwzięcie nie byłoby możliwe bez pomocy wielu ludzi o wielkich sercach. Chciałbym szczególnie podziękować Kasi Jaworskiej, Piotrkowi oraz dwóm Mackom, z którymi organizowałem imprezę, Jarkowi i Joli oraz dziewczynom z restauracji "U Jarka" za ogrom pracy, jaki włożyli w obsługę, Zarządowi Domu Polskiego za udostępnienie lokalu, chłopakom z firmy Print Fleks za zaprojektowanie oraz druk wszystkich materiałów reklamowych, Kubie Hiterskiemu z firmy Justycja za pomoc prawną oraz tłumaczenia, Darkowi i Joannie z ALLon Discos za nagłośnienie imprezy, Pani Lucynie Gil z Polskiej Szkoły oraz Ani Jantos z C.D.N. za zorganizowanie zajęć dla dzieci w godzinach popołudniowych, wolontariuszom, a przede wszystkim - Wam, którzy byliście w tym dniu z nami, żeby grać dla ratowania życia dzieci oraz godnej opieki medycznej seniorów. SIE MA! Dziękujemy! Z Mateuszem Pregiel podczas Finału WOŚP w Glasgow rozmawiała Kinga Plich. Tekst: Kinga Plich Zdjęcia: Justyna Bartczak


18

Gazeta

Publicystyka

Wydanie nr 1 (marzec 2013)

POLONIJNA.co.uk

DLACZEGO POLICJANCI ZABIJAJĄ? Mowa o samobójstwach wśród policjantów. Dlaczego policjant zabija sam siebie lub członów własne j rodziny? Tragedie ostatnich tygodni każą zastanowić się nad tym problemem. Do dramatycznych wydarzeń doszło na Pradze Północ. W jednym z bloków zamieszkałych przez policyjne rodziny doszło do awantury. Pokłócili się małżonkowie: 42-letni policjant i 37-letnia strażniczka miejska. Podkomisarz służył w Komendzie Stołecznej Policji od 19 lat. Pracował w służbach kryminalnych. Mężczyzna zadał kobiecie kilka ciosów nożem w plecy i klatkę piersiową, udało jej się jednak uciec na klatkę schodową i wezwać pomoc. Policjant zamknął się w mieszkaniu, gdzie popełnił samobójstwo, strzelając sobie w skroń ze służbowej broni. Obecni na miejscu antyter-roryści, mimo podjętej akcji, nie zdążyli temu zapobiec. Dzieci państwa M. nie było w domu. 14-letnim synem i 3-letnią córką zaopiekowali się najbliżsi. Prawdopodobna przyczyna - problemy rodzinne. Media są winne? Policjant nie jest od tego, aby zabijać. Jego zadaniem jest przeciwdziałać zabijaniu. Jeśli dzieje się inaczej, muszą zaistnieć ku temu poważne powody. Seryjność takich zdarzeń znajduje swoje wytłumaczenie w psychologii. Raz na jakiś czas zdarza się poruszająca tragedia, która elektryzuje całą Polskę. Media to nagłaśniają i zaczyna się cała seria podobnych zdarzeń. Tak właśnie było w przypadku podwójnej tragedii w Sanoku (woj. podkar-packie). Syn byłego policjanta, znany w okolicy gangster, zabija swojego dłużnika a zarazem bliskiego znajomego. Kiedy pod dom sprawcy podjeżdża nieoznakowany policyjny samochód - zaczyna się dramat. Bezwzględny gangster barykaduje się z zakładniczką - młodocianą partnerką - we własnym mieszkaniu. Nego-cjacje policyjnych negocjatorów nic nie dają. Kiedy do mieszkania wchodzi grupa anty-terrorystyczna, oboje już nie żyją. 17-latka została zastrzelona a sprawca popełnił samo-bójstwo. Mówi o tym cała Polska a media prześcigają się w spekulacjach na ten temat. Trzy dni później dochodzi do podobnej tragedii w Warszawie. Dlaczego? Może właśnie dlatego, że ktoś wcześniej dał przykład? Zadziałał czynnik psychologiczny. Historia znajduje swoich naśladowców. Dane statystyczne są porażające. Rocznie co najmniej kilkunastu policjantów popełnia samobójstwo, a drugie tyle usiłuje odebrać sobie życie. W ostatnim dziesięcioleciu z własnej ręki zginęło ponad dwustu fun-kcjonariuszy. Problemy osobiste lub nieporo-zumienia rodzinne stanowią główną przyczynę tak desperackiego kroku. Zdarza się jednak, że policjant odbiera sobie życie czując się mobingowany przez przełożonego. Pod ręką jest także środek do uzyskania celu - służbowa broń. Samobójstwo popełniają głównie mężczyźni w wieku 30-50 lat, ze średnim wykształceniem, ponad dziesięcioletnim stażem służby, najczęściej z pionów kryminalnego i prewencji, z korpusu podoficerów. Krasnystaw. 38-letni mł. asp. Piotr W. z sekcji kryminalnej miejscowej KPP zastrzelił się we własnym samochodzie. Osierocił dwoje dzieci. Lublin. Izabela T. z przyczyn osobistych popełniła samobójstwo. 34-letnia komisarz zabiła się w styczniu ub.r. w swoim pokoju służbowym, w KWP w Lublinie. Strzał trafił w serce. W 2007 roku samobójstwo popełniło czternastu policjantów - najwięcej, bo aż trzy osoby, właśnie w województwie lubelskim. Siedmiu funkcjonariuszy usiłowało odebrać sobie życie. Warszawa. 34-letni sierż. Robert G. z wydziału

dochodzeniowo-śledczego jednej z komend rejonowych zabił się strzałem w głowę w mieszkaniu. Wcześniej sygnalizował swoje zamiary. Wągrowiec. Sierż. Marcin K. po odprawie służbowej poszedł do szatni, gdzie strzelił sobie w głowę. Zginął na miejscu. Miał 26 lat. Tarnów. 44-letni nadkom. Bogdan C. ze służby kryminalnej powiesił się w garażu na teren i e swojej posesji. Zostawił syna i córkę. Poznań. Pierwszego dnia 2008 roku w Poznaniu, na osiedlu, na którym mieszkał, strzelił sobie w klatkę piersiową 35-letni sierżant. Był informatykiem, miał za sobą cztery lata służby. Osierocił 12-letniego syna. 20 stycznia w KMP w Olkuszu zastrzelił się 32-letni policjant. Osierocił dwoje dzieci. Rola psychologa Siedmiu na dziesięciu potencjalnych samobójców wysyła wcześniej sygnały. Wołają o pomoc. Dlaczego ich nie słuchamy? Wina stereotypów. Przecież nie wypada wtrącać się w

życie drugiego człowieka. Należy jednak to robić, byle taktownie, byle z wyczuciem. Jeśli nie uda się nakłonić taką osobę do rozmowy, należy zawiadomić psychologa. W policji od kilku już lat kładzie się nacisk na umiejętność słuchania i reagowania w takich przypadkach. Prowadzone są zajęcia w ramach szkolenia zawodowego, które uczą - jak rozpoznać osobę, która planuje popełnić samobójstwo. Do z a d a ń przełożonych, kolegów czy rodziny należy właśnie ocena stanu psychicznego kolegów z pracy czy ojca, męża - policjanta. Nie bez wpły-wu pozos-taje też potrzeba poddawania pracowników policji regularnym badaniom psy-chologicznym.

Akt łaski czy wyrok śmierci? Coraz częściej i więcej mówi się o eutanazji. Zwolennicy przedstawiają argumenty za jako akt łaski. Uważają, że każdy ma prawo stanowić o sobie. Tylko w całym tym problemie umykają nam najistotniejsze sprawy. Mianowicie, że wykonanie eutanazji nie jest czynem decy-dującego, bo inaczej byłoby to samobójstwo. Powstaje zatem problem, bo ktoś chce, a ktoś ma wykonać. Zwolennicy eutanazji zapominają, że życie nie polega na tym, że mamy to co chcemy, a na tym, że żyjemy tak jak nam los wyznaczył. Od pojawienia się na świecie żyjemy w gąszczu nakazów, zakazów i tak kierujemy naszym życiem jak doświadcza nas los. Za wszystko co czynimy ponosimy również odpowiedzialność. Dlaczego zatem uzurpujemy sobie prawo do przejęcia tej odpowiedzialności za innego człowieka wtedy kiedy postanawia on odejść?

Uporczywa terapia, a eutanazja Wiele osób ze środowiska zwolenników uśmiercenia powołuje się na Jana Pawła II. Twierdzą, że Jego decyzja o zaprzestaniu uporczywej terapii ma znamiona eutanazji. Ta granica pomiędzy męczącą i nieskuteczną terapią, a uśmierceniem jest tak widoczna, że aż trudno zrozumieć pomieszanie tych pojęć. Każdy z nas rodzi się i umiera. Gdyby przyjąć, że podjęcie decyzji o zaprzestaniu uporczywego, nieskutecznego leczenia jest na równi z uśmierceniem to należałaby uznać, że medycyna ma prawo do przekraczania wszelkich granic. Terapia jest wkroczeniem i działaniem, jej zaprzestanie brakiem działania, a eutanazja wykonaniem. Dlatego każde z tych wyklu-czających się słów obala mit, że decyzja Błogosławionego Jana Pawła II otwiera wrota dla zwolenników uśmiercania.

Cierpienie jest niehumanitarne To prawda, ale zwolennicy eutanazji nie pokazują gdzie tak naprawdę tkwi problem. Zastanówmy się ilu z nas wie, gdzie jest naj-

Tymczasem ma to miej-sce - jak dotąd - podczas przyjmowania do służby, aby ocenić przydatność zawo-dową. Później z psycho-logiem policjant nie ma już kontaktu. Tak jest w Polsce. W Niemczech i Hiszpanii cykliczne wizyty u specjalistów są obowiąz-kowe. Grupa wysokiego ryzyka Służby policji ze względu na charakter wykonywanej pracy codziennie są narażone na ogromny stres. Bardziej niż cywile, stąd skłonność do samobójstw w tej konkretnej grupie zawodowej jest wyższa. Kontakt z przes-tępcami, zagrożenie życia i zdrowia, uczest-nictwo w skutkach katastrof, wypadków, zabójstw i samobójstw z natury rzeczy jest stresujące i wymaga niezwykłej odporności psychicznej. Nie może być mowy o rutynie bo nie da się uodpornić na widok czyjejś śmierci. Warunki oraz organizacja pracy, sposób trak-towania przez przełożonych, również pozosta-wiają wiele do życzenia. Warunki oraz organizacja pracy, sposób trak-towania przez przełożonych, również pozostawiają wiele do życzenia. Dane statystyczne z 2006 roku przeprowadzone w Polsce wykazują, że samobójstwo popełniło 4090 osób (3444 mężczyzn i 646 kobiet). Statystyki nie obejmują danych z ubiegłego roku. Na dzień dzisiejszy już wiadomo, że przewyższą te z 2006 roku. Przyczyny ekonomiczne, uwarunkowania społeczne i kulturowe zawsze będą po-wodować falę sa-mobójstw tak więc samobójstw funkcjonariuszy nie da się zupełnie wyelimino-wać. Należy dążyć przynajmniej do wyeli-minowania poziomu stresu oraz być czujnym na wołania o pomoc. Aga Werczyńska Opracowanie na podstawie statystyk gazeta.policja.pl

bliższa poradnia leczenia bólu, skąd można wezwać zespół terapii i ile jest w Polsce ośrodków paliatywnych? I tu pokazuje się wa z opieki nad przewlekle chorymi, często nieświadomymi pacjentami. Minister zdrowia też milczy, bo taniej jest podjąć temat eutanazji niż znaleźć środki na rozwiązanie systemowe. Od stycznia szpitale w Polsce mają zabrane, bądź okrojone środki z NFZ na rehabilitacje. Czy wzmożony krzyk wokół jednej dawki specyfiku wysyłającego na tamten świat nie jest w zasadzie przykrywką dla bezradności państwa? Jest też dużo tańszym rozwiązaniem. Czy chcemy się na to dalej godzić? Dlatego nie skaczmy sobie do oczu dla spokoju resortu zdrowia, bo eutanazja nie jest aktem łaski, ale jest w istocie wyrokiem śmierci. dramatyczny obraz nieporadności systemu opieki zdrowotnej. Dlatego tak spora grupa jest zwolennikiem eutanazji. Wielu z nich nawet nie wie, że odchodzić można godnie, że medycyna tak daleko poszła do przodu, że potrafi stanąć na wysokości zadania. Tylko o tym się nie mówi, bo to kosztuje. Jak grzyby po deszczu wyrastają fundacje, które wyręczają państwo z dbałości o godne życie i śmierć obywatela. Anna Dymna, Ewa Błaszczyk i wielu innych nie porusza tematu eutanazji, ale zbiera środki na wyręczenie państwa z opieki nad przewlekle chorymi, często nieświadomymi pacjentami. Minister zdrowia też milczy, bo taniej jest podjąć temat eutanazji niż znaleźć środki na rozwiązanie systemowe. Od stycznia szpitale w Polsce mają zabrane, bądź okrojone środki z NFZ na rehabilitacje. Czy wzmożony krzyk wokół jednej dawki specyfiku wysyłającego na tamten świat nie jest w zasadzie przykrywką dla bezradności państwa? Jest też dużo tańszym rozwiązaniem. Czy chcemy się na to dalej godzić? Dlatego nie skaczmy sobie do oczu dla spokoju resortu zdrowia, bo eutanazja nie jest aktem łaski, ale jest w istocie wyrokiem śmierci. Ewa Gutek Źródło: Pressmix.eu



20

Gazeta

Publicystyka

Wydanie nr 1 (marzec 2013)

POLONIJNA.co.uk

Seria problemów Dreamlinera Na pokładzie samolotu nie ma paniki. Wszyscy w skupieniu opuszczają pospiesznie maszynę. Ktoś przytomnie nagrywa sceny z wnętrza Boeinga telefonem komórkowym. Obraz trzęsie się niemiłosiernie, późnie j trafia na You Tube. Ostatnia sekwencja nagrania to opuszczający pokład piloci. Schodzą ostatni. Tak wyglądała ewakuacja pasażerów Boeinga 787 linii Nippon (ANA) zaraz po lądowaniu awaryjnym w Bostonie. Dla pasażerów skończył się koszmar. Boeing 787, którego awaryjne lądowanie zostało nagrane i trafiło do YouTube, został zbudowany przed ukończeniem procesu certyfikacji całej konstrukcji maszyny przez FAA. Zszedł z linii produkcyjnej jako dziewiąty. Wszystkie maszyny musiały być przerobione już po opuszczeniu fabryki. Powód? Niebezpieczne akumulatory. Wadliwe akumulatory Amerykańska Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) testowała zastosowane w Dreamlinerze akumulatory litowo-jonowe już od 2007 roku. Testy wypadły pozytywnie i zamontowano je we wszystkich nowoczesnych samolotach. Są w nich niezbędne. Stanowią część APU czyli systemu odpowiedzialnego za podtrzymanie zasilania systemów elektronicznych w przypadku awarii, aby umożliwić bezpieczny start czy lądowanie. W samolotach Boeing 787 zastosowano dwa takie akumulatory. Jeden znajduje się na dziobie, drugi w części ogonowej. Wykonany jest z lekkich materiałów i charakteryzuje go duża wydajność. A zapotrzebowanie na energię Dreamlinera jest ogromne. Elektryczny system tego typu samolotów generuje 1,5 megawata mocy, czyli ilość potrzebną do uzbrojenia w energię kilkaset domów, całe osiedla. Waży niewiele bo tylko 28,57 kg i jest dwa razy większy od typowego akumulatora samochodowego. Cztery kontrolery kontrolują moc, temperaturę i ciśnienie, dbając aby nie doszło do przegrzania. Konstruktorzy zadbali również o miejsca, w których aku-mulatory są zlokalizowane. Wykonano je w taki sposób, aby - jeśli już dojdzie do pożaru- zminimalizować jego skutki i nie dopuścić do zniszczenia krytycznych systemów maszyny. LOT ma ostatnio pecha Firma jest na krawędzi bankructwa, zagraża jej wchodząca na rynek konkurencyjna flota tanich linii lotniczych Emirates, na dodatek zakupiła dwa amerykańskie buble. Pierwszy egzemplarz, który miał odlecieć z pasażerami do Budapesztu, zawrócono z pasa startowego. Przyczyna “usterka techniczna”. Drugi egzemplarz o numerach rejestracyjnych SP-LRB przyleciał prosto z fabryki Boeinga z Eve-

rett w USA w styczniu. Miał ponownie wzbić się w powietrze do Wiednia. Nie poleciał. W Dreamlinerze stwierdzono poważną usterkę. To drugi felerny egzemplarz, który znalazł się we flocie LOT-u a zamówiono ich łącznie osiem. Odwołano lot Dreamlinera także do Londynu, Wiednia i Monachium. Powodem odwołania pierwszego było uszkodzenie mechaniczne samolotu, które zauważono po przylocie ma-szyny z Pragi. Odwołano też loty szkoleniowe. Zabrakło w Polsce urządzenia potrzebnego do wyregulowania jednego z elementów podwo-zia. Szukano go tam, gdzie są już te samoloty czyli w Eeattle i Tokio. Ostatecznie udało się dokonać regulacji na miejscu, własnymi siłami. Polski technik potrafi... Wiednia i Monachium. Powodem odwołania pierwszego było uszkodzenie mechaniczne samolotu, które zauważono po przylocie ma-szyny z Pragi. Odwołano też loty szkoleniowe. Zabrakło w Polsce urządzenia potrzebnego do wyregulowania jednego z elementów podwo-zia. Szukano go tam, gdzie są już te samoloty czyli w Eeattle i Tokio. Ostatecznie udało się dokonać regulacji na miejscu, własnymi siłami. Polski technik potrafi... Boeing 787 SP – LRB jest samolotem dalekiego zasięgu (12 000 km) o maksymalnej prędkości przelotowej 875 km/h, długości 57,72 m oraz rozpiętości skrzydeł 60, 13 m. Na jego pokładzie znajduje się 252 miejsc pasażerskich. Loty komercyjne i zadymione kabiny Inauguracja lotów komercyjnych miała miejsce pod koniec 2011 r. Do końca ubiegłego roku amerykański koncern dostarczył odbiorcom 49 maszyn, które okazały się awaryjne. Dreamliner należący do ANA awaryjnie lądował na lotnisku w Takamatsu, na zachodzie Japonii, po tym jak w kabinie pilotów pojawił się dym. Według komunikatu przewoźnika, przyrządy wskazywały na awarię jednej z baterii zasilających aparaturę pokładową. Po wylądowaniu - wszystkich 129 pasażerów i 8 członków załogi ewakuowano. Nikt nie doznał obrażeń. Na lotnisku w Bostonie w Boeingu 787 Japońskich Linii Lotniczych zapaliła się instalacja elektryczna i wybuchł akumulator. Była to już kolejna awaria tego typu maszyny, pierwszej zbudowanej częściowo z lekkich kompozytów węglowych. W Dreamlinerach dochodziło już do wycieków paliwa, pożaru baterii, problemów z przewodami elektrycznymi i awarii komputera pokładowego, a nawet do pęknięcia szyby w oknie kabiny pilotów. Z Dreamlinera należącego do przewoźnika Japan Airlines (JAL) wyciekło paliwo. Wcześniej na pokładzie japońskiego Dreamlinera stojącego na płycie lotniska w Bostonie doszło do pożaru. W akcji gaśniczej został ranny jeden strażak. Ogień pojawił się w środkowej sekcji kadłuba. Na szczęście samolot stał pusty - za kilka godzin miał lecieć do Tokio. Gęsty dym wypełnił pokład samolotu zaledwie kilka minut po tym, jak maszynę opuścili pasażerowie. Na pokładzie samolotu lądującego w Bostonie było 173 pasażerów i 11 człon-ków załogi. Japonia była dotych-czas największym rynkiem zbytu dla Dreamlinerów. Dwaj japońscy przewoźnicy - ANA i Japan Airlines (JAL) - posiadają łącz-nie 24 samoloty tego typu z 50 dotychczas sprzedanych. Mechaniczna usterka maszyny na pokła-dzie Boeinga 787 wymusiła lądowanie samolotu lecącego z Houston do Newark. Ze zgłoszenia pilotów wynikało, że problemy dotyczyły instalacji elektrycznej. Eksperci są optymistami

Eksperci są zdania, że taka częstotliwość usterek w dopiero wypuszczonym na rynek typie samolotów to nic niezwykłego. Jednakże Japończycy jako pierwsi wycofali z użycia 17 sztuk dopiero co zakupionych Dreamlinerów zalecając szczegółową ich kontrolę. W ślad za nimi poszli Amerykanie. Amerykański sekretarz transportu Ray Lahood wyraził przekonanie, że Dreamlinery są bezpieczne i że sam nie bałby się latać tymi samolotami. Podkreślił jednak, że ostatnie awarie wymagają przeprowadzania komplek-sowej kontroli Boeinga 787. Szef wydziału samolotów cywilnych Boeinga, Ray Conner, zapowiedział wszechstronny przegląd głównych systemów 787 pod kątem ich niezawodności i bezpieczeństwa, ze specjalnym uwzględnieniem układu elektrycznego. Conner podkreślił, że podobne problemy techniczne pojawiają się z każdym samolotem w początkowej fazie jego eksploatacji - było tak m.in. z wprowadzonym na rynek w latach 90. Boeingiem 777. Po usunięciu występujących masowo usterek w tym modelu, samolot spisywał się doskonale, zgodnie z

oczekiwaniami i założeniami projektu. Moment wdrożeniowy jest zazwyczaj bardzo trudny. Dreamliner jest obecnie najnowo-cześniejszym, najbardziej zaawansowanym tech-nologicznie produktem Boeinga. Dużo w nim elektroniki, która odpowiada za wszystkie zadania wykonywane przez maszynę. Akumu-latory jonowo-litowe, zbudowane z lekkich materiałów kompozytowych, zastosowano po raz pierwszy. Liczne pożary akumulatorów wywołały jednak niepokój czy system elektroniczny nie jest przypadkiem przeciążony. Najświeższe donie-sienia pokazują, że problem nie jest ważki. Uziemiono wszystkie samoloty Dreamlinera aż do odwołania. Awaryjność dotyczy jednak całej instalacji elektrycznej, która jest do wymiany we wszystkich samolotach Boeing 787. Inspektorzy prowadzą dochodzenia bezpośrednio u producenta samolotów. Straty spowodowane bezczynnością jednej maszyny w skali dziennej to kilkadziesiąt tysięcy dolarów. Wymiana instalacji potrwa miesiące. Aga Werczyńska

KALENDARIUM AWARII Źle było już na etapie testów Pierwsze usterki w Dreamlinerze odkryto już kilka lat temu, w czasie testów. Gdy zaczęły się komercyjne loty, było tylko gorzej. l Listopad 2010 - w czasie testowego lotu zapłonęły podzespoły samolotu, konieczne było awaryjne lądowanie. l 6 lutego 2012 - Informacja o usterkach i konieczność naprawy kadłubów niektórych samolotów podaje do mediów sam Boeing. Lipiec 2012 - Produkowany przez General Electric silnik psuje się w czasie testu l Lipiec 2012 - Psują się silniki Rolls-Royce. Konieczna jest naprawa usterek w pięciu 787 należących do All Nippon Airways. Dym i awarie instalacji elektrycznej l Wrzesień 2012 - Z silników 787 linii japońskich linii ANA wydobywa się biały dym, prawdopodobnie była to usterka systemu hydraulicznego. l 4 grudnia 2012 - samolot linii United ma problemy z układem elektrycznym, konieczne jest lądowanie. l 13 grudnia 2012 - Dreamliner linii Qatar Airways uziemia maszynę po kłopotach z instalacją elektyczną. uziemia maszynę po kłopotach z instalacją elektyczną. l 17 grudnia 2012 - kolejny 787 linii United ma problemy z elektryką. Sypie się już wszystko? l 7 stycznia 2013 - zapalają się akumulatory samolotu Japan Airlines stojącym na lotnisku w Bostonie. l 8 stycznia 2013 - z baków samolotu Japan Airlines wycieka 150 litrów paliwa. l 8 stycznia 2013 - w samolocie linii United odnaleziono wadliwie zamontowane okablowanie. l 9 stycznia 2013 - szwankują hamulce w Dreamlinerze linii ANA. W końcu wszystkie 787 uziemili l 10 stycznia 2013 - pęka szyba w kokpicie samolotu linii ANA. l 11 stycznia 2013 - wycieka paliwo z baku kolejnego 787 linii ANA. l 15 stycznia 2013 - w kabinie pilotów Dreamlinera samolotu ANA pojawia się dym. l 16 stycznia 2013 - z powodu awarii akumulatorów (groźba wycieku i pożaru) w USA uziemione zostają wszystkie 787.


Gazeta

Wydanie nr 17 (luty 2013)

Gdyby nie Miss Euro 2012 - do dziś nikt nie wiedziałby, że istnieje maść na wybielanie odbytu

Pani, która od kilku miesięcy wyskakuje Polakom nawet z lodówki, nagle zaczęła się krępować z faktu, że jest ładna. Że jest modelką i że pozuje do rozbieranych zdjęć. Czy to wstyd, że ma się cycki i wszystko inne na miejscu i to takiej jakości, że panie zazdroszczą, a panowie chcą podziwiać?

Okiem satyryka

POLONIJNA.co.uk

Wszystkiemu winien produkt, który podobno wybiela to, co niektórzy chcieliby mieć jaśniejsze: srom i odbyt. Czyli produkt, który mógłby z powodzeniem reklamować Michael Jackson, gdyby tylko żył. Ponieważ wszystko jest kwestią ilości zer po dowolnej cyfrze, piękna pani, okrzyknięta kilka miesięcy wcześniej tytułem "miss Euro 2012", zapowiada walkę w sądzie. Dziwne to, bo ta pani już zainkasowała swoje za sesję fotograficzną i jej rozbierane zdjęcia są w internecie ogólnodostępne. Każdy z nas może je kupić za 1 dolara (czyli mniej niż jedno piwo) na kilku portalach. I dodajmy, trochę ludzi już z tej możliwości skorzystało. A ponieważ pieniądze, w przeciwieństwie do wybielonego odbytu i sromu nie śmierdzą, jestem ciekaw ile pani Natalia zechce pieniędzy od firmy, którą tak fantastycznie zareklamowała, wymieniając ją z nazwy. Jedno jest pewne: obojętnie jak się sprawa zakończy, dawna Miss Euro 2012 już zawsze pozostanie twarzą (dupą?) kremu, o którym jeszcze tydzień wcześniej nikt nie słyszał.

21

RYSUNEK MIĘSIĄCA

KATE BLIŹNIAKI

Komisja Europejska zaaprobowała kontrowersyjny pomysł. Będzie dyskryminacja?

Tekst i rysunek: Szczepan Sadurski

W wyborach do senatu stanu Wirginia (USA) trzecie miejsce zajął... kot imieniem Hank Nieoczekiwanie zakończyły się wybory do senatu w amerykańskim stanie Wirginia. Trzecie miejsce zajął... kot Hank, mieszkający w Springfield. Zaskoczenie jest tym większe, że ów kot nie był umieszczony na kartach do głosowania. Do kart wyborczych dopisało go własnoręcznie prawie 7 tysięcy wyborców. To wystarczyło, aby uzyskał trzeci wynik, zostawiając w tyle kilku dwunożnych kandydatów.

Skąd tak duża popularność kota wśród wyborców stanu Wirginia? Zadbali o to jego właściciele. Kot miał swój wyborczy blog, konto na Facebooku, Twitterze i Youtube, a także profesjonalnie nagrany spot wyborczy. Historia kota przygarniętego ze schroniska dla zwierząt, którego wyborczym hasłem było: "Lepsza Ameryka, jaśniejsza przyszłość", jak widać, chwyciła za serca wyborców. Niestety, kot Hank nie zasiądzie w senacie stanu Wirginia. Według ordynacji wyborczej, musiałby mieć co najmniej 30 lat, a tak długo

Niektórym urzędnikom Unii Europejskiej od jakiegoś czasu nie podobała się (rzekoma) dyskryminacja kobiet w biznesie. Chodzi o to, że w radach nadzorczych wielkich firm z krajów Unii Europejskiej podobno jest za mało kobiet (czyli za dużo mężczyzn).

koty nie żyją. Jak by tego było mało, ordynacja zabrania zwierzętom zasiadania w senacie. Właściciele kota wierzą jednak w polityczną przyszłość swego pupila. Skoro pies został burmistrzem jednego z miast w stanie Kentucky...

Tą bulwersującą sprawą zajęła się komisarz ds. sprawiedliwości i praw obywatelskich, pani Viviane Reding. I właśnie postawiła na swoim. Komisja Europejska przyjęła propozycję legislacyjną i jeśli zostanie ona demokratycznie przegłosowana, za kilka lat każda rada nadzorcza spółki zarejestrowanej w krajach Unii Europejskiej, będzie musiała składać się w 40. procentach z kobiet. - To historyczny dzień - cieszy się pani komisarz Viviane Reding, choć nie każdemu pomysł się podoba. A mnie się podoba i już wieszczę, co będzie w niedalekiej przyszłości. Najpierw zacznie protestować środowisko LGBT (czyli mniejszości seksualne), żądając 10 procent w radach nadzorczych dla gejów i lesbijek. Unia zgodzi się

na 5 procent. Wtedy do natarcia przystąpią organizacje praw człowieka, żądając równych praw dla wszystkich, niezależnie od koloru skóry. Parlament Europejski zgodzi się na 10 procent dla Murzynów, pardon: Czarnoskórych. Wtedy obudzi się lobby żydowskie, występując z żądaniem 10 procent osób dla narodowości żydowskiej. W 2020 roku rada nadzorcza każdej spółki w Unii Europejskiej (a więc i w Polsce) będzie musiała składać się nie z tych, którzy znają się na biznesie, lecz nadzielonych według parytetu. Zakładając, że średnio rada nadzorcza spółki liczy 10 osób, w jej skład będzie musiało wejść: czterech mężczyzn, trzy kobiety, jeden Murzyn, jeden Żyd, 0,25 procent geja i 0,25 procent lesbijki. Oczywiście pod warunkiem, że wcześniej nie upomną się o swoje oczywiste prawa rudzi, leworęczni, Muzułmanie i osoby niepełnosprawne. I módlmy się, aby jakiś Murzyn nie okazał się Żydem-homoseksualistą, który wcześniej był kobietą, bo wtedy parytety Unii Europejskiej się porypią.


22

Wywiad

Gazeta

Wydanie nr 1 (marzec 2013)

POLONIJNA.co.uk

Spotkałam w Houston liczne rzesze mieszkających tam Polaków, którzy co weekend jechali do kościoła na Mszę św. jak do Polski…

Śladami Harrego Pottera Z Wandą Gołębiewską – poetką, publicystą i podróżniczką, rozmawiał Leszek Skierski. To zadziwiające, że w kraju nad Wisłą, w cichym i przytulnym zakamarku niewielkiego, bo 150 -tysięcznego miasteczka, mieszka poetka, która ko respondowała z : Joanne Kathleen Rowling – autorką Harrego Potte ra, Czesławem Miłoszem, Paulo Coe lho, i ks. Janem Twardowskim… Zanim zapytam Panią o twórczość poetycką, proszę zdradzić nam sekret swojej korespondencji. Ile w niej poezji, a ile ludzkie j ciekawości świata? Gdy ludzie pytają mnie, dlaczego prowadzę korespondencję ze znanymi pisarzami, to zawsze odpowiadam, że w ten sposób zdobywam nowe horyzonty. A tak naprawdę listy piszę od 12 roku życia, od kiedy poczułam, że na świecie jest mi za ciasno, że muszę wyjść poza ramy codzienności. Pierwsze moje listy docierały najpierw do: dalekiej i górzystej Kirgizji, na Litwę i Ukrainę, Jakucji, Niemiec, USA, Australii, Kanady… Wspomina pan wielkich pisarzy, których zawsze podziwiałam za ich twórczość. Zawód pisarza uważam za najciekawszy i najwspanialszy na świecie, jednak największą rolę w moim życiu twórczym odegrał „Dziennik” Anny Frank. Co sprawiło, że nawiązała pani kontakt z autorką Harrego Pottera? Głównym powodem była oczywiście twórczość literacka pani Rowling, w której odnajdywałam bogactwo treści i zdarzeń. Tak, jak bym czytała „Akademię Pana Kleksa” Jana Brzechwy. Każde zdanie to nowa przygoda, nowe zdarzenie. I trudno się temu dziwić, pani Rowling jest osobą pełną energii, podobnie jak jej bohater, Harry Potter. Zawsze interesowało mnie to, jak przebiega proces twórczy, jak powstają np. takie dzieła,

jak np. „Harry Potter”. Dlatego napisałam do Joanne Kathleen Rowling mając przeczucie, że dostanę odpowiedź. I dostałam. A skąd adres? Proszę wybaczyć, ale nie pamiętam. Z pewnością nie był dokładny, ale na pewno wystarczający, by list dotarł do adresatki. O czym panie pisały ze sobą? Kontakt z panią Rowling nawiązałam po moim powrocie z trzymiesięcznego pobytu w Australii. W tym czasie, kiedy pisarka do mnie pisała, opiekowała się nowonarodzonym dzieckiem, Dawidem, któremu poświęcała większość czasu i energii. Myśląc o swoim dziecku wyraziła nawet zdziwienie, że osoba zajmująca tak mało przestrzeni, może tak bardzo przewrócić świat do góry nogami. Wspominała, że zaczęła pisać szóstą książkę, której nie nadała jeszcze tytułu, i to, że pisanie sprawia jej trudność. Pisała, cyt.: […] Czuję się dziwnie – jakbym była przeniesiona wstecz w czasie – przypomina to pisanie Kamienia filozoficznego […]. Za to z radością odpisuje na listy, bo bardzo lubi wiedzieć, co myślą o niej czytelnicy. Potwierdza to maksymę, że – podróże zbliżają. Podróże zbliżają ludzi do siebie, ale i zachęcają do czytania, powodują niezatarty dialog czytelnika z autorem. Choćby, nie wymienili ze sobą nawet jednego listu. A jak zaczęła się pani przygoda korespondencyjna z Czesławem Miłoszem? W grudniu 1980 r. Czesław Miłosz otrzymał Nagrodę Nobla. Byłam wtedy nauczycielką języka polskiego w szkole podstawowej w Borowiczkach. Wspólnie z uczniami klasy IVc postanowiliśmy napisać do niego list z życzeniami. Nie wiedziałam wtedy, że będzie to początek naszej kilkuletniej korespondencji.

W ten sposób chciałam zaszczepić w młodzieży pasję pisania listów i zamiłowanie do poezji. Dopiero po latach dostrzegłam, po rozmowie ze swoimi

dawnymi uczniami, że miało to głęboki sens edukacyjny i pedagogiczny. W ten sposób przekazywała pani młodzieży oprócz wiedzy z języka polskiego, także perspektywę przyszłości? W pewnym sensie ma pan rację. W jednym z wywiadów Czesław Miłosz powiedział, że […] całe życie stałem twarzą do rzeki […]. Czyżby chciał przez to powiedzieć, że życie upływa bezpowrotnie, że nie da się zatrzymać jego nurtu, cofnąć czas, lub wskrzesić go na nowo? Wtedy pomyślałam, przecież ja też

stoję twarzą do rzeki, do Wisły. Zrozumiałam pragnienie wolności, ale i potrzebę budzenia pasji życiowych, wspomnień o miłości, o najbliższych, i Ojczyźnie, która często daleko. W 1999 roku odbyłam podróż do Teksasu. Spotkałam w Houston liczne rzesze mieszkających tam Polaków, którzy co weekend jechali do kościoła na Mszę św. jak do Polski. Czułam, że w tę pamiętną niedzielę, ostatnią niedzielę adwentu, spadłam im z Polski, tak, jak bym spadła z nieba. Nie zapomnę spotkania z Polonią w Houston i tego wzruszenia, które w pewnym momencie stało się tak trudne, że wybiegłam z sali na rozjaśniony teksańskim słońcem dziedziniec. Proszę powiedzieć, czy spełniły się Pani największe marzenia? Tak, zostałam nauczycielką i byłam nią trzydzieści jeden lat. Piszę wiersze, wydałam sześć tomików. Dzięki poezji poznałam świat i wspaniałych ludzi. Teraz marzę, żeby świat był lepszy, żeby ludzie byli lepsi. Papież Benedykt XVI powiedział kiedyś podczas modlitwy na Anioł Pański, że „świat może uratować eksplozja dobra”, więc marzę o tej eksplozji. To proszę na koniec powiedzieć – czego Pani życzy Czytelnikom „Gazety Polonijnej”? Moim miłym Czytelnikom życzę jak najlepiej i jednocześnie pragnę, by po przeczytaniu tego wywiadu mogli stanąć twarzą do rzeki, a w jej lustrze spotkać siebie. Nie ważne, jaka będzie to rzeka. Ważne, by rozpoznali w niej swoją twarz. Dziękuję za rozmowę.

WANDA GOŁĘBIEWSKA – polonistka, poetka i podróżniczka. Urodziła się 23 grudnia 1945 roku w Płocku, w rodzinie o silnych tradycjach wodniackich – dziadek pływał na przedwojennej „Berlince”, a ojciec był kapitanem słynnego bocznokołowca „Traugutt”. Absolwentka płockiej „Jagiellonki” (1963) i Studium Nauczycielskiego (1966). W latach 1972–1976 studiowała filologię polską na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Autorka sześciu tomików wierszy. Ważnym elementem rozkwitu jej twórczości byli wielcy pisarze i poeci, z którymi prowadziła korespondencję, dzieląc się poetycką wrażliwością, między innymi z: laureatem Nagrody Nobla Czesławem Miłoszem, Paulo Coelho, ks. Janem Twardowskim, Julią Hartwig, Joanne Kathleen Rowling – autorką Harrego Pottera, Ludmiłą Marjańską, Anną Frajlich-Zając (USA, New York), Markiem Baterowiczem (Australia, Sydney), Ziną Iwanowną Kopyłową (Syberia) i Sargyłaaną Golderową (Jakucja), a także z Ruth K. Ziołkowski – żoną Korczaka Ziółkowskiego, znanego amerykańskiego rzeźbiarza polskiego pochodzenia – autora rzeźby w skale (Crazy Horse) w Południowej Dakocie. Wanda Gołębiewska jest laureatką wielu prestiżowych polskich i międzynarodowych nagród literackich. Więcej informacji nt. twórczości i korespondencji Wandy Gołębiewskiej z polskimi po etami na emigracji, będzie moż na przeczytać w przygotowywane j do druku książce „Gdyby nie Anna Frank…”.


Wydanie nr 1 (marzec 2013)

Gazeta

POLONIJNA.co.uk

EMIGRACYJNY KRÓLIK DOŚWIADCZALNY

Autor: Szczepan Sadurski

Ze świecą szukać Polaka tułacza, który jeszcze nie dostrzegł, iż kraj mlekiem, miodem i funtami płynący “opływa” również w niezliczone pułapki, w które my emigracyjne króliki doświadczalne - wpadamy na porządku dziennym. Jednak nie demonizujmy narodu naszych Gospodarzy. Wszystkie one - wierzymy w to święcie - zaprojektowane są tak naprawdę po to, by wlać choć odrobinę humoru, a nawet blasku, do zazwyczaj szarego żywota zwykłego śmiertelnika (w szczególności emigranta) na jego ziemskim, wyspiarskim padole. Oto już z samego rana, emigracyjny królik nowicjusz doświadczy tutejszej unikalnej dbałości o swoje bezpieczeństwo, objawiającej się w braku gniazdek w łazienkach. Wagę owej praktyki docenią szczególnie króle samce, walczące z nadmiarem sierści dzień w dzień. Niemniej, ponieważ nikt bardziej od Wyspiarzy nie dba o równowagę, królik nie znajdzie co prawda żadnego gniazdka, ale znajdzie za to dwa krany. A jeśli już o kranach mowa… Wiadomo aż nadto dobrze, że brytyjska łazienka stawia wysoko poprzeczkę przed każdym świeżo upieczonym emigrantem. Już

niejeden z nich, po pierwszej wizycie w XXI wiecznym brytyjskim ustępie urządzonym na XIX wieczny styl, z wypiekami na twarzy robił komórką zdjęcia tutejszych okazów Hydrauliki Wyższej Stosowanej – po to tylko, by poprawić humor rodzinie lub znajomym w Kraju Ojców, ewentualnie zabić im ćwieka “kto zgadnie co to jest?”. Mamy więc oto królika nowicjusza, skikającego za potrzebą w kierunku brytyjskiej toalety, a tam co? A tam ciemność! Dopiero po instruktażu przeprowadzonym przez doświadczonego króla, nasz skikający (od pełnego pęcherza) nowicjusz dowie się, że sznur zwisający z sufitu to nie rekwizyt dla samobójców, a włącznik światła, zaś klamka na spłuczce wbrem pozorom nie oznacza, że należy do spłuczki wchodzić, a jedynie popychać nią wodę. Lecz wytłumacz to zafrapowanemu kicajowi, który - starając się ogarnąć otaczające go techniczne nowinki - nie zauważy, iż w międzyczasie brudnymi buciorami uwalił całą wykładzinę dywanową. To nie wiedział, cham, że nie po to wprowadzają tu rozwiązania bardziej zaawansowane, by nadal używać przestarzałą terakotę!? Z coraz większym poczuciem winy, królik dokica wreszcie do umywalki, a tam zaczną dopadać go omamy: “Czyżbym wypił aż tyle soku marchewkowego z prądem, że aż dwoi

mi się przed oczami?”. Popatrzy więc dalej, przetrze ślipia, lecz nadal na zlewie widzieć będzie dwa krany. Powoli akceptując swą wątpliwą trzeźwość, odkręci pierwszy lepszy kurek – aaa, paaarzy! Z pochlapanym futerkiem, odruchowo rzuci się do drugiego kurka. I rzeczywiście, na Wyspiarzach można polegać: druga woda będzie kojąco mroźna; jak znalazł na poparzone królicze łapki. Lekko podbudowany, pojętny królik w mig opracuje optymalną technikę mycia, tj. “na pożyczkę”. Co prawda, szybkimi ruchami w te i we wte ochlapie sobie futerko jeszcze bardziej oraz utworzy na wspomnianej wykładzinie małe błotko. I dopiero na drugi dzień, bardziej doświadczony król poinformuje królika nowicjusza o geniuszu zatyczki na łańcuszku, a także o wyższości oznaczeń ‘C’ (od Cold) i ‘H’ (od Hot) nad głupim oznaczaniem kurków kolorami – co nadal ma miejsce w zacofanych krajach, chociażby w ojczyźnie królika. A przecież UK to kraj równości społecznej, więc oznaczenia z klucza kolorów byłyby wysoce dyskryminujące wobec daltonistów. Notabene, jeśli myślisz, Drogi Czytelniku, że jesteś “do przodu” myjąc się pod bieżącą wodą, ustawioną na idealnie co do Twojej zachcianki temperaturę – wiedz, że moda na mycie w misce wraca! Wraca, a w przypadku UK nigdy tak naprawdę z mody nie wyszła. I co z tego, że takie mycie widziałeś ostatnio wiele lat temu u swojej prababki na zabitej dechami wsi, ewentualnie w “Konopielce”? Czas przestać być mięczakiem, czas odrzucić zniewieściałe nawyki i do misek marsz! Przyjdzie jednak taki moment, gdy nasz niedoświadczony królik wreszcie dokona porannych oblucji. Wtedy nastanie czas, by wypuścić się na miasto po swoją porcję marchewki. Tam, tj. na brytyjskim straganie, spotka się z kolejnymi pułapkami, zbudowanymi z etykiet cenowych, na których - nie wiedzieć czemu - każdy szanujący się English badylarzman zaciekle ćwiczy sztukę Kaligrafii

Felieton

23

Ozdobnej. Coraz bardziej świadom swego zachamienia, królik spróbuje rezolutnie poczekać aż sprzedawca da głos i marketingowo się wydrze. Jednak i to niewiele pomoże, bo cóż Autor - Jacek Wąsowicz może oznaczać zagadkowe “four pound a pound”? “Który funt za który, co za co?” – podrapie się za uchem skołowany emigracyjny kłapouch. A gdy nawet uda mu się jakoś nabyć co trzeba, badylarzman wyda królikowi należną mu resztę. Nie rzuci mu jej jednak na przestarzałą, ograniczającą międzyludzkie kontakty podstawkę na monety, o nie! Oto grzeczny sprzedawca wprost na króliczej łapce zbuduje piramidę z paragonu, banknotów oraz drobnych on the top. Z otwartym portfelem w drugiej łapce, królik ściśnie tę budowlę w poręczną kulkę, by dopiero po odejściu od kasy uporządkować zawiniątko po swojemu. Co dalej? Dalej królik może np. zechcieć zatankować bak. Tam zagada go ciekawski Wyspiarz o spalanie jego bryki, jednak gdy dostanie odpowiedź “tyle i tyle litrów na 100km”, zdębiały spyta królika “A ile to wyjdzie mil do galona?” Jak byk, królik znowu wyjdzie na osła. Aż wreszcie, po dniu pełnym wrażeń, królik zechce zalec w swej emigracyjnej klatce. Tutaj jednak, gdy do wieczornej lektury zechce włączyć sobie tutejszą lampkę, znów padnie ofiarą wyspiarskiego eksperymentu, tym razem z funkcjonalnym przełącznikiem w roli głównej. Bidakowi pozostanie zastosować jedną z dwóch technik: albo wsunąć łapkę w klosz od A) góry (czytaj ‘po omacku’), ewentualnie od B) dołu, co też będzie po omacku, lecz dodatkowo zaowocuje zaświeceniem sobie po ślipiach. I tak dobrze, i tak przepięknie. I tutaj wreszcie pora na poradę od króla bywalca: z dwojga dobrego, proponuję Ci, Drogi Króliku, opcję B), bo - oślepiony - przynajmniej pójdziesz od razu grzecznie spać. Wyśpij się więc porządnie – przecież jutro czeka Cię kolejny dzień pełen emigracyjnych wrażeń. Jacek Wąsowicz

Otwory w butelce wycięła i zdjęcie zrobiła: Kasia Maj


24

Gazeta

Psychologia

Wydanie nr 1 (marzec 2013)

POLONIJNA.co.uk

Psychologia: DUC IN ALTUM pod redakcja Jaroslawa Kluczka

Rodzina – czym tak na prawdę jest w XXI wieku?

? Z jakim XXI wieku w t s e j ę czyhają wd tak na pra zagrożenia u m j y a z z a c d – o r a o n i kieg rodzinne, Rodz zmaga? Ja szczęście ę i y s z i C ? i o m a c g ś e m z o js proble zeczywist ście dzisie zisiejszej r ych, szczę m mi wia s a s s a y n na nią w d m e go? Jak szczęści e m m a y s m o a g s tym iczyć go od nie Czy ogran eży tylko l ? a y z n i , z a k d o e i r sne j wowej ko człow ko podsta z współcze a j a r b d i o j u c i r y t n i f e m i dz j de Wiel do ogólne ś więcej? o o c k l o y t t a y n i m z może zy też rod zątek . łecznej? C jak na poc mórki spo nych pytań

Dzisiejszy świat, dzisiejsza Europa, coraz bardziej zagubiona i odcinająca się od swoich korzeni, woła donośnym krzykiem swoich dzieci o pomoc. Prawodawstwa wielu „oświeconych państw” zamiast dbać o rodzinę, czynią z niej karykaturę. Nie chce jednak podejmować w tym miejscu kwestii politycznych, nie temu ma służyć ten dział pod tajemniczym tytułem DUC IN ALTUM. Słowa WYPŁYŃ NA GŁEBIĘ, to nie tylko nazwa, ale i misja, ale o tym nieco później. Pod tym hasłem, w szeregu kolejnych artykułów podejmować będę tematy trudne, ale potrzebne. Od problemu alkoholizmu, narkomanii, przemocy fizycznej i psychicznej w rodzinie, poprzez uzależnienia od internetu, gier komputerowych czy hazardu, po depresję, lęki i fobie. A więc zostaniemy w kręgu rodziny, ponieważ wszystkie te problemy rozpatrywać będziemy właśnie jej kontekście. Dzisiejszy człowiek, „człowiek oświecony” twierdzi, że jest wolny. Wolność gwarantuje mu prawo. Ale czy tak naprawdę jest wolny? A może jeszcze bardziej niż kiedykolwiek, jak nigdy dotąd, zniewolony i ograniczony? Czy nałogi, z którymi nie możemy sobie poradzić, które niszczą rodzinę, tak na prawdę nie zniewalają człowieka. Współczesna cywilizacja, za cenę fałszywie pojętej wolności, traci swoją tożsamość. Jestem wolny mogę pić! Jestem wolny mogę grać! Jestem wolny mogę psychicznie i fizycznie znęcać się nad bliskimi! Jestem wolny mogę zabijać! Jestem wolny mogę robić, co zechcę! A jeśli tylko będę chciał mogę przestać, bo jestem wolny! Nie! Ty już nie możesz przestać bo jesteś zniewolony. Czasami, zadaję moim pacjentom, szczególnie parom, zwłaszcza takim, które gdzieś już podziały ten swój zapał, ten płomień jaki był miedzy nimi, proste zadanie. Siądźcie naprzeciw siebie, przy stole, chociaż pół godziny dziennie i porozmawiajcie ze sobą. Proste, prawda? Otóż jak się okazuje, nie jest to wcale proste. Usiąść, patrzeć sobie w oczy i spokojnie powiedzieć co się czuje. Bez kłótni, ciepło i ze zrozumieniem, a zwłaszcza z szacunkiem. Tutaj jawi nam się kolejny istotny problem - brak dialogu. Świat współczesny niesie nam wiele zła. To zło tkwi w naszym

egoizmie. Tak! Ja, Ty mamy być wolni! Tak! Ja, Ty – jesteśmy wolni! Ale wolność to też odpowiedzialność. Czasem odpowiedzialność za nas samych. Bo wolność to też zadanie, a nie tylko przywilej. Ktoś pomyśli, że zaprzeczam sam sobie. Tutaj pisze o egoizmie jako złu, a teraz odpowiedzialności za siebie. Nie to nie jest zaprzeczenie. Człowiek odpowiedzialny za siebie, w sposób twórczy i mądry, będzie odpowiedzialny za otaczającą go rzeczywistość. Model rodziny jaki jawi mi się przed oczyma, kiedy obserwuję otoczenie to przede wszystkim rodzina, w której w imię nowoczesności zapomina się o tradycji, zapomina się o korzeniach i nie podtrzymuje, albo podtrzymuje na pozór, tak ważnych wartości jak Miłość, Prawda, Uczciwość czy Wierność. Rodziny te, mimo iż, na pierwszy rzut oka wydawać by się mogło - szczęśliwe, w gruncie rzeczy są głośnym wołaniem współczesnego człowieka o pomoc. Wołaniem nad jego bezgraniczną samotnością. Czyż człowiek, który w imię postępu, oświecenia umysłu, czy też nowoczesności, odcina sam siebie od korzeni, z których wyrasta, nie staje się człowiekiem, przez tą nowoczesność, zniewolonym? Rodzina, jako szczególna wspólnota stołu i łoża, w dzisiejszym zabieganym świecie spychana zostaje do szybkiego dania zakupionego w supermarkecie i odgrzanego w kuchence mikrofalowej, a łoża do mechanicznego, pozbawionego uczucia, odartego z tajemnicy i piękna seksu jako zaspokojenia własnego egoizmu? Człowiek bezgranicznie samotny, bez celu wyższego staje się pusty. Coś jednak tę pustkę musi wypełnić. I tutaj mamy genezę uzależnień, samo źródło, choć nie jedyne niestety – bezgraniczna samotność. Uciekamy w świat alkoholu, narkotyków czy internetu. Alkohol pozwoli nam na chwile zapomnieć, narkotyk – odpłynąć, a w sieci nawiążemy takie relacje, które do niczego nie zobowiązują, staniemy się kimś, kto jest doskonały, stworzymy własny ideał siebie samego. I tak z każdym dniem budujemy swój własny świat, świat pozbawiony sensu. Kolos, chwiejący się na kruchym fundamencie. On przez chwilę przetrwa, a my będziemy się łudzić, że przecież jestem wolny, w każdej chwil mogę - Przestać! Odstawić! Odejść!

- Nie! Już nie możesz sam tego zrobić, potrzebujesz pomocy! Nie obejrzysz się - tracisz rodzinę, tracisz oddanych i wiernych przyjaciół, za cenę wyimaginowanego szczęścia, apetytu który w miarę jedzenia rośnie… Co dalej??? Człowiek musi wrócić do tych wartości i korzeni z których wyrósł. Tam na nowo odnaleźć siebie. Na nowo nauczyć się kochać i żyć pełnią życia. Nie jest to łatwe, ale możliwe. Nie jest to prosta droga, ale niejednokrotnie skalista i niebezpieczna, pełna upadków, ale cel wart wszelkiego poświęcenia. W tym wszystkim trzeba zawsze pamiętać, że rodzina ludzka, zbudowana na solidnych fundamentach jest nośnikiem przyszłości. Naszej wspólnej przyszłości. Jest jednak promień wiosennego słońca, są rodziny, które pielęgnują piękne wartości, żyją nimi, niosąc nadzieję dla współczesnego świata. Dostrzegajmy je i stawiajmy sobie przed oczy. To jest możliwe! W swoim życiu szukałem, jak każdy z nas swojego miejsca. Zajmowałem się wieloma rzeczami, które bardziej lub mniej dawały mi satysfakcję. Zawsze jednak zastanawiałem się jaki mam cel, po co jestem??? Po co gromadzę takie, a nie inne doświadczenia??? Czasem trudne i bolesne, czasem piękne i wzniosłe. Zawsze jednak niosące jakieś przesłanie i naukę. Odkryłem w sobie marzenie jakiego dotąd nigdy nie miałem, marzenie to nazywa się DUC IN ALTUM – Wypłyń na głębię. To nie tylko słowa, pełne treści i wymowy, wzywające do zaufania, wyzbycia się lęku i strachu, ale i DOM, który pragnę stworzyć, DOM który w wielu aspektach będzie podejmował tematy współczesnej rodziny, DOM, w którym rodzina znajdzie wsparcie i pomoc. To marzenie, ale trzeba marzyć by móc te marzenia realizować. „Wierzę, że im bardziej się kocha, tym więcej się czyni, gdyż miłości, która nie jest niczym więcej niż uczuciem, nie mógłbym nazwać miłością.” Przepraszam za ten taki bardzo refleksyjny charakter mojej wypowiedzi, ale moim pragnieniem jest, by kolejne były w podobnym tonie. Chciałbym pisać w nich z serca i doświadczenia, zachowując mądre zwroty i pojęcia dla naukowców. Nie chciałem w pierwszym już artykule, podejmować ważnych tematów, a jedynie wprowadzić w klimat refleksji, stąd też bardzo ogólny wstęp. Czekam na Państwa sugestie co do podejmowanych w przyszłości tematów pod adresem e-mail. Wypłyńcie na głębię… Dział redaguje mgr Krzysztof Jarosław Kluczek, psycholog małżeństwa i rodziny info@ducinaltum.co.uk psychoterapeuta chrześcijański


Pc Tech Garage,Naprawiamy: komputery - telefony komórkowe - tablety.Świadczymy pełny zakres usług audio - wizualnych (obsługa konferencji, bankietów, prezentacji). Greg Pindelski IT engineer Pc Tech Garage 07922 227 166 info@pctechgarage.co.uk

PRACA - PRACA - PRACA GAZETA POLONIJNA ZATRUDNI SPRZEDAWCÓW POWIERZCHNI REKLAMOWEJ. Nienormowany czas pracy w dowolnym miejscu w UK. Na początek dostajesz : - telefon służbowy - wysokie wynagrodzenie prowizyjne przez pierwsze 3 mce okresu próbnego - po trzech miesiącach stała pensja + prowizja od sprzedaży (dla najlepszych)

JUST BE PHOTOGRAPHY

Centrum Pomocy i Wsparcia Feniks w Edynburgu zaprasza na

Po więcej informacji dzwoń pod numer: 07 851 871 891

Justyna Bartczak fotografia artystyczna, reklamowa, reportażowa, imprezy okolicznościowe oraz sesje fotograficzne email: jbartczak.photo@gmail.com tel. 07514 099653

Dni Otwarte W dniach 3-8 marca odbędą się darmowe warsztat y i konsultacje. Szczegółowy program znajduje się na stronie www.feniks.org.uk. Zapisy przyjmowane są drogą elektroniczną rejestracja@feniks.org.uk lub telefonicznie pod numerem: 0751 012 2425


26

Gazeta

Rozrywka dla dzieci

Wydanie nr 1 (marzec 2013)

POLONIJNA.co.uk

UWAGA KONKURS! Zapraszam dzieci do udziału w I Międzynarodowym Konkursie Plastycznym „Ptaki Cudaki� organizowanym przez Rzeszowski Dom Kultury. Więcej informacji moşna uzyskać dzwoniąc pod numer- (0048) 017857 13 17, 502 073 221. Regulamin i karta do pobrania na stronie www.rdk.rzeszow.pl

Tajemnicza panienka Czy ktoś widział tą panienkę, co kwiecistą ma sukienkę? Z mgiełki szalik ma utkany, złotem słońca przeplatany. A na głowie piękny wianek, upleciony jest z sasanek, pantofelki ma wygodne, turkusowe, bardzo modne. List wysłała do skowronków, po magicznym dała dzwonku, dzwonka głosik juş rozbrzmiewa, ze snu wstały: kwiaty drzewa. Zaprosiła ptaki w gości, bocian swoje gniazdko mości, kleją domki juş jaskółki, przyleciały wdzięczne sójki.

Wielkanocna Wykre lanka SĹ‚owa do odszukania: PISANKA, BARANEK, ZAJ CZEK, KOSZYCZEK, WIERZBA, ZMARTWYCHWSTANIE, PALMA, MAZUREK, WI CONKA, BUKSZPAN, KURCZACZEK, JAJKO ! # ! "

"

"

Zagadki *** Gniazdo na dachu buduje, na Ĺźabki z pasjÄ… poluje. MoĹźe ktoĹ› zna tego pana?

"

!

#

"

Tak, to chodzi o‌

*** Wysoko w niebo wzlatuje, o wiośnie trele wyśpiewuje, w gardziołku chyba ma dzwonek. Wiesz, co to za ptak? ‌

Ponoć ją widziały pliszki, gdy budziła szare myszki, obudziła juş borsuka, do świstaka drogi szuka. Wczoraj zieleniła trawki, tęczą dziś maluje kwiatki. o tej porze jest zajęta, - ta panienką jest Wiosenka.

ŝyczę wszystkim czytelnikom: na kaşdy dzień Nowego Roku uśmiechu od ucha do ucha! Katarzyna Campbell

Wielkanocne przygotowania Ciasno w norce u zajączka, przygotowań jest gorączka, dziś od rana, złote kurki dekorują juş mazurki. Czekoladą polewają i wiosennie przystrajają, z lukru białe z wierzby kotki - z marcepana şonkil słodki! Przyszły rankiem teş owieczki - te malują pisaneczki, tu kwiatuszek, tam kropeczka, kolorują w mig jajeczka. Małe gąski i kaczuszki, dziś wysiały garść rzeşuszki a zajączki i baranki, dzieciom robią niespodzianki. Z wszystkim zdąşyć chcą przed Świętem, bardzo teraz są zajęte, bo Wielkanoc jest tuş, tuş czas şyczenia złoşyć juş: Zdrówka i duşo pyszności, radość niech w sercach zagości, poniedziałku, brr‌. mokrego i wszystkiego najlepszego!

Czy wiesz, şe‌ Śmigus-dyngus, czyli lany poniedziałek jest jedną z tradycji świąt wielkanocnych? Pierwsze wzmianki o śmigusie-dyngusie pochodzą z XV wieku. Wtedy były to dwa odrębne obyczaje: w czasie śmigusa oblewano panienki wodą i smagano je rózgami po łydkach. Dyngus zaś oznaczał chodzenie i zbieranie datków. Z biegiem lat te dwa obyczaje zostały połączone i nazwane śmigusem-dyngusem. Lany poniedziałek, zwany jest teş (w zaleşności od regionu) oblewanką, oblejem, czy lejkiem. Dzień św. Lejka, jak şartobliwie nazywa się Śmigus-dyngus, nikomu nie moşe ujść na sucho. Takie oblewanie - to frajda dla dzieci. Bawmy się i cieszmy się tym szczególnym dniem, pamiętając o tym, aby nie polewać wodą w nadmiarze tych, którzy sobie tego nie şyczą. „Staropolski to obyczaj, şebyś wiedział i nie krzyczał, gdy w Wielkanoc, w drugie święto będziesz kurtkę miał zmokniętą.�


Wydanie nr 17 (luty 2013)

Gazeta

POLONIJNA.co.uk

27

2. W treść e-mail należy wpisać: imię i nazwisko autora wierszy, wiek oraz kraj. 3. Wiersze (wszystkie w jednym pliku tekstowym) należy dołączyć do treści e-maila w formie załącznika. 4. Termin nadsyłania wierszy upływa 30 kwietnia 2013.

Głos Polskiej Kultury z siedzibą w Birmingham oraz International Polish Artists Association (IPAA) z siedzibą w Londynie ogłaszają I Ogólnoświatowy Konkurs Poetycki o statuetkę szklanego pióra pod hasłem "MŁODZI POECI".

Organizowany jest konkurs poetycki o charakterze otwartym - mogą w nim brać udział dzieci do 14 roku życia. 1. Na Konkurs należy nadesłać zestaw 3 wierszy własnych, nigdzie dotąd niepublikowanych i nienagrodzonych w innych konkursach, na adres e-mail: ... teksty@e-sztuka.com z dopiskiem – młodzi poeci.

Konkurs przebiegać będzie w dwóch etapach. W I etapie konkursu, zostanie wyłonionych 50 najlepiej piszących młodych poetów, spośród których w II etapie, jury wybierze 5-zwycięzców. W konkursie, za pierwsze pięć miejsc zostaną przyznane nagrody rzeczowe dostosowane do wieku zwycięzców oraz publiczne ogłoszenie nazwisk zwycięzców na literackich stronach internetowych oraz w prasie. Główną nagrodą za miejsce pierwsze będzie Statuetka Szklanego Pióra, której fundatorem jest Gazeta Polonijna (UK) Pozostałe nagrody ufundowało Stowarzyszenie Autorów Polskich O/Warszawski II (lista fundatorów może się powiększać, napływają nowe propozycje, o czym na bieżąco będziemy informować) Zwycięskie teksty i sylwetki zwycięzców ukażą się również w Kwartalniku artystycznym E=SztukaDoKwadratu Planowane jest wydanie antologii "Młodzi

poeci", w której znajdą się wszyscy młodzi literaci wyłonieni w I etapie konkursu, w zależności od poziomu nadesłanych prac. Wyłonione osoby, zostaną również zaproszone do wzięcia udziału w publicznym konkursie poezji szkolnej, który w przyszłości odbędzie się w Birmingham (UK). Jurorami w konkursie będą poeci: Anna Mickiewicz, Katarzyna Campbell, Piotr Kasjas, Frederick Rossakovsky-Lloyd

Z mojego okna śmieszne rzeczy widzę - Nastolatek w Szkocji Kolejny pochmurny dzień. Z trudem przychodzi mi poranne wstawanie. Za oknem znowu deszcz . Ciemno i ponuro. Chciałbym móc dłużej śnić, zostać w moich snach, ale mama po raz kolejny przypomina mi, iż jest już 8.15 i najwyższa pora podnieść się z łóżka. Zakładam koszulę i prawie z zamkniętymi oczami idę zjeść śniadanie. Dwie minuty zajmuje mi dojście do szkoły. Pomimo krótkiego dystansu, prawie zawsze

wita mnie dzwonek wchodzącego w pośpiechu na lekcje. Dziś wszystko się rozstrzygnie. Być albo nie być. Wróciłem po przerwie noworocznej do szkoły i pędzę do nauczyciela, aby dowiedzieć się wynik testu. Pełny humoru nauczyciel zwodził mnie ponad 2 tygodnie, mówiąc, iż wynik jest tajny i nie może mi go zdradzić. W końcu wybiła godzina zero i Mr X z zakłopotaniem stwierdził, iż mój test gdzieś wyparował i mam teraz wielką rozterkę, bo jak się nie znajdzie, będę musiał zgłosić to na policję…. Żartuję oczywiście Niestety będę musiał jeszcze raz go napisać,

a strasznie nie chce mi się znowu uczyć. Zaangażowałem mamę, może uda jej się przekonać nauczyciela, żebym jednak nie rozwiązywał tego testu ponownie. Ale po rozmowie mojej wybawczyni, okazało się, że nic z tego. Test musi być napisany, bo potrzebna jest dokumentacja. Trudno, zaczynam przygotowania. Miałem się uczyć tydzień, ale te dni tak szybko biegną, że tylko znalazłem czas 2 godziny w dniu poprzedzającym moje wyzwanie. Co za szczęście, test o dziwo miał te same pytania i wszystkie doskonale pamiętałem. Może dobrze, że jakieś dziwne stwory uprowadziły mój poprzedni sprawdzian. Teraz wkraczam jako Robiniuss Zwycięzca ze stuprocentowym sukcesem. Oddałem moje dzieło nauczycielowi i przypominam mu, żeby

schował ten skarb do sejfu. Poszedłem zabrać moje rzeczy z klasy, wracam a Mr Wesołek mówi z przerażeniem, że znowu zgubił mój test. Dobre żarty, ale teraz moja kolej odegrać się na zabawnym Mr X. Autor: Robin, 13 lat OD REDAKCJI: Kochani nastolatkowe zachęcamy do wspólnej zabawy pisania. Z pewnością spotyka Was wiele pełnych humoru przygód czy sytuacji, którymi warto podzielić się z innymi. Chwytajcie za pióra, a raczej za komputery i piszcie do nas na adres: gazetascotland@ymail.com. Najciekawsze artykuły zostaną opublikowane w naszym miesięczniku. Miłego pisania!


28

Gazeta

Zdrowie i Uroda Zdrowie i Uroda pod redakcją Anny Jaskiewicz

www.feelbeauty.eu

Skóra wrażliwa często mylona jest z objawami alergii. Efekty mogą być podobne, ale bodźce przyczyniające się do ich powstania nie są uznawane powszechnie za alergeny. Jak reaguje skóra wrażliwa na te drażniące czynniki? O czym należy pamiętać by nie narażać się na czasem nieładnie wyglądające efekty podrażnienia? Podamy zasady o których warto pamiętać i wskazówki co robić by je zniwelować. Skóra wrażliwa nie jest jak większość z nas sądzi sucha, cienka i blada. Nadwrażliwość dotyczy każdego rodzaju cery od tłustej po dojrzałą i nie ma nic wspólnego z jej nawilżeniem ani wiekiem. Co prawda bardziej narażone na podrażnienia są osoby z cerą suchą i silnie unaczynioną. Skóra taka jest bardziej podatna na przepuszczanie naskórka a co w efekcie daje możliwość wystąpienia podrażnień. Skłonność do alergii często mylona jest z występowaniem skóry wrażliwej, która nadmiernie reaguje na drażniące bodźce m. in 1. zmiany temperatury 2. wiatr 3. silny stres 4. dym tytoniowy 5. zmiany hormonalne 6. klimatyzację itd... Objawy podrażnienia skóry wrażliwej występują natychmiast po kontakcie z czynnikiem drażniącym a jeśli chodzi o alergię to obawy

Wydanie nr 1 (marzec 2013)

POLONIJNA.co.uk

Skóra wrażliwa nie oznacza alergii, ale obniżenie progu tolerancji na różne bodźce po zetknięciu z alergenem pojawiają się od kilku godzin do kilku dni.

Co jest powodem występowania skóry wrażliwej ? - nieprawidłowa funkcja naskórka, który nie zabezpiecza w rezultacie głębszych warstw skóry - wnikanie czynników drażniących w głąb skóry - nadmierna produkcja wolnych rodników w efekcie złego zabezpieczenia przez naskórek - nadmierna produkcja cytokin ( działanie prozapalne )

- w wielu przypadkach za wrażliwość skóry odpowiedzialne są stany chorobowe - przebyte choroby skóry takie jak trądzik zwyczajny, różowaty lub łojotokowe zapalenie

- zbyt silnie unaczyniona skóra - zbyt sucha skóra - zbyt mała produkcja gruczołów łojowych, które dają warstwę ochronną naskórkowi Częstym objawem podrażnienia skóry wrażliwej jest zaczerwienienie, obrzęk oraz świąd. Odpowiedzialność za nie spada na układ nerwowy skóry, który tak reaguje uwalniając neuropeptydy doprowadzające do tzw. neurogennego stanu zapalnego. Dobry dermatolog przepisze specjalne neurokosmetyki, które zablokują taką reakcję skóry. Pielęgnacja skóry wrażliwej jest szczególna, ponieważ polega na odpowiednim dobraniu kosmetyków pielęgnujących, które w swoim składzie nie posiadają czynników drażniących oraz działają ochronnie. Polecamy kosmetyki wzmacniające i ochronne z dużą zawartością - pantenolu - alantoiny Odradzamy kosmetyki z zawartością barwników i innych substancji aktywnych, które

działają również przeciwzapalnie na powierzchnię skóry.

Najważniejsze to 1. unikać alkoholu,, kawy, mocnej herbaty, ostrych przypraw. 2. unikać solarium, sauny, bardzo gorącej lub bardzo zimnej wody 3. unikać stresu 4. zwracać uwagę na skład kosmetyków używanych do codziennej pielęgnacji ( unikaj kwasów owocowych, retinolu ) 5. nawilżać i natłuszczać skórę! Przyjrzyj się dokładnie swojej skórze a jeśli masz z nią wyżej wymienione problemy to wizyta u dermatologa jest jak najbardziej wskazana. Anna Jaskiewicz FeelBeauty.eu

Pozbądź się chrapania Chrapanie to zmora słuchającego. Miliony w osób co noc chrapie nie dając spać innym doprowadzając do bezsenności otoczenie. Mając chrapiącego partnera jest się przemęczonym, nerwowym i nie wpływa to dobrze na stosunki w związkach. Mało osób wie, że istnieje zabieg dzięki któremu można pozbycia się tego jakże uciążliwego zjawiska jakim jest chrapanie. Zabieg Celon jest bardzo skuteczny.

W bardzo ciężkich przypadkach występuje ponad 600 razy w ciągu 7-8h snu taki stan bezdechu. Chrapanie to nic innego jak zjawisko chwilowej niedrożności dróg oddechowych co jest wynikiem zapadania się ścian gardła środkowego. Następuje chwilowe ustanie oddechu czyli tzw. bezdech podczas snu. Zjawisko chrapania dotyczy mężczyzn, kobiet oraz również dzieci. Najczęściej występuje u ludzi z nadwagą, chorobami układu sercowo-naczyniowego.

Każdy z nas słyszał chrapiącą osobę, Wiemy jak jest to denerwujące kiedy zaczynamy wpadać w objęcia Morfeusza gdy nagle obok nas lub z innej części domu dochodzi do nas dźwięk chrapania. Jest monotonny i bardzo regularny. Czasem zanika i kiedy ponownie zasypiamy, słyszymy go ponownie. Nie ma nic bardziej irytującego.

Jakie są przyczyny chrapania ?

Czym jest chrapanie ? Chrapanie jest skutkiem zapadania się ścian gardła środkowego co powoduje chwilową niedrożność dróg oddechowych. Bardzo niebezpieczny bezdech chrapiącego może doprowadzić do wybudzania śpiącego, niedotlenienia, senności w ciągu dnia oraz nadciśnienia tętniczego prowadzącego do przerostu prawej komory serca.

Upośledzenia układu oddechowego - deformacje szkieletu nosa - polipy - przerost migdałka zwłaszcza u dzieci - przerost masy języka Każdy z nas widział i słyszał chrapiącego. Zazwyczaj osoba chrapiąca leży na plecach, ale nie zawsze ponieważ w zaawansowanych przypadkach pozycja śpiącego nie jest ważna by powstał charakterystyczny dźwięk. Usta uchylone, język cofnięty a kanał gardła oraz nosogardła zostaje zwężony i powoduje powietrze z ledwością przedostaje się do płuc. Tym sposobem mamy gotowy przepis jak nie usnąć przy osobie chrapiącej. Zmierzono siłę dźwięku chrapania i dochodzi

czasem do 70 (dB) decybeli co w rezultacie jest męczące dla słuchającego, zmęczenie, frustracja i ciągłe nasłuchiwanie kolejnej fali chrapania wprowadza w stan poddenerwowania. Musimy wspomnieć również o naszym biednym chrapiącym, który co noc jest narażony na kuksańce od partnera. Negatywny wpływ chrapania na zdrowie człowieka to pojawienie się zmęczenia, niedotlenienie organizmu, bóle głowy, nerwowość, senność, kłopoty z koncentracją. Mogą wystąpić również zaburzenia takie jak nadciśnienie tętnicze, przerost prawej komory serca.

Jak pozbyć się chrapania ? Ludzie cierpiący z powodu chrapania szukają różnych metod uwolnienia się od tej uciążliwej przypadłości. Niestety wiele z nich dają krótkotrwały dobry efekt po czym chrapanie powraca. Istnieje tzw. System leczenia RFITT czyli energia bipolarna Celon, najczęściej wystarcza jeden zabieg by uciążliwe chrapanie zanikło.

Jak wygląda zabieg Celon ? Nie obawiajmy się tego zabiegu. Jest bezkrwawy i nie wymaga hospitalizacji i długiej rekonwalescencji. Specjalną elektrodą koaguluje w temperaturze (około 80°C) falami o częstotliwości wysokiej określone miejsce. Znieczulenie jest miejscowe, więc pacjent nie odczuwa bólu, ale jest świadomy podczas całego zabiegu, który trwa od 20 do 40 minut. Elektroda zostaje kilka razy wprowadzona w miejsce znieczulonego podniebienia miękkiego i pozostawiona na kilka sekund. Pacjent po zabiegu wraca do normalnego funkcjonowania. Może być odczuwalny lekki ból i dyskomfort' , ale do około 4 dni. Czasem zaleca się brać leki przeciwbólowe. Efekt końcowy zabiegu Celon można ocenić po około 4-5 tygodniach po zabiegu. Jeśli masz problem z chrapaniem nie czekaj dłużej i zlikwiduj je zabiegiem! Anna Jaskiewcz FeelBeauty.eu


Wydanie nr 1 (marzec 2013)

Gazeta

POLONIJNA.co.uk

Zdrowie i Uroda

29

SAMOKOTROLA PIERSI TO TWÓJ OBOWIĄZEK. NIE WPĘDZAJ SIĘ DO GROBU ! Samodzielne badanie piersi należy wykonywać, począwszy od 25 roku życia, raz w miesiącu, najlepiej tydzień po miesiączce, gdy piersi nie są wrażliwe lub obrzmiałe. Kobiety, które przeszły okres przekwitania powinny wykonywać badanie w te same dni każdego miesiąca.Samokontorla piersi jest ważna !!! Wiele kobiet, które zanidbały badanie piersi przypłaciły to swoim życiem. Postaw na profilaktykę! Samodzielne badanie piersi należy wykonywać, począwszy od 25 roku życia, raz w miesiącu, najlepiej tydzień po miesiączce, gdy piersi nie są wrażliwe lub obrzmiałe. Kobiety, które przeszły okres przekwitania powinny wykonywać badanie w te same dni każdego miesiąca.

Jak prawidłowo badać swoje piersi ? A . W pozycji stojącej 1. Stań przed lustrem i dokładnie obejrzyj piersi trzymając ręce wzdłuż ciała 2. Powtórz oględziny, trzymając ręce uniesione w górę 3. Obejrzyj piersi z rękami mocno wspartymi na biodrach. W tych pozycjach zwróć uwagę na: -zmiany w kształcie piersi lub w ich położeniu (np. uniesione piersi ku górze) -symetrię obu piersi -zmarszczenia, wciągnięcia lub zmiany koloru skóry piersi -wciągnięcie, zaczerwienienie lub owrzodzenie brodawki sutkowej, a także jej pomarańczowe zabarwienie; ogólnie wygląd otoczek i brodawek 4. Unieś zgiętą w łokciu arekę prawą, połóż dłoń z tyłu głowy. Lewą rękę badaj pierś prawą. W celu zbadania piersi lewej unieś zgiętą w łokciu lewą rękę, połóż dłoń z tyłu głowy, a prawa ręką badaj lewą pierś 5. Badając piersi trzymaj palce płasko i lekko

naciskając zataczaj koła na piersi, jakby na tarczy zegara, zgodnie z ruchem wskazówek. Zacznij od miejsca, gdzie mogłaby być godz.12, zakreśl pełne największe koło, a następnie dwa mniejsze coraz bliżej środka. W trakcie tego badania zwracaj uwagę, czy nie występuje w piersi guzek lub stwardnienie, które różni się wyraźnie swoją konsystencją od otoczenia 6. Zbadaj brodawkę sutkową, delikatnie ściskając ją kciukiem i palcem wskazującym, obserwuj czy nie wydobywa się z niej wydzielina surowicza lub zabarwiona krwią B. W pozycji leżącej 1. Połóż się na wznak i włóż poduszkę lub złożony ręcznik pod prawy bark, a prawą rękę pod głowę. Trzymając palce lewej ręki płasko i lekko naciskając, zataczaj koła na prawej piersi, jak gdyby na tarczy zegara, zgodnie z ruchem wskazówek. Zacznij od miejsca, gdzie mógłby być godz. 12; zakreśl pełne największe koło, a następnie dwa mniejsze coraz bliżej środka (tak jak w pozycji stojącej 5). Zbadaj każde miejsce z brodawką sutkową włącznie (tak jak w pozycji stojącej 6). W celu zbadania piersi lewej włóż poduszkę lub złożony ręcznik pod lewy bark, lewą rękę pod głowę. Prawą ręką badaj pierś lewą, w taki sam sposób jak poprzednio pierś prawą. W trakcie tego badania zwracaj uwagę, czy

nie występuje guzek lub stwardnienie piersi, które różni się wyraźnie swoją konsystencją od otoczenia. 2.Na koniec sprawdź stan węzłów chłonnych pod pachą. W pozycji leżącej na wznak połóż prawą rękę wzdłuż ciała, a lewą zbadaj prawą pachę. Następnie wykonaj to samo w odwrotnym ułożeniu, tzn. z lewą ręką wzdłuż ciała zbadaj prawą rękę lewą pachą. Zwróć uwagę, czy węzły nie są powiększone.

Kiedy należy zgłosić się do lekarza ? Zaobserwujesz następujące objawy: -zmiany w kształcie piersi (asymetrie)lub ich położeniu, np. uniesieniu piersi ku górze -zmarszczenia, wciągnięcia brodawki sutkowej, zaczerwienienie lub owrzodzenie, a także pomarańczowe zabarwienie (skórka pomarańczowa) -wydzielinę z brodawki sutkowej (surowiczą

lub zabarwioną krwią) -guzek lub stwardnienie w piersi, które różni się konsystencją od otoczenia -powiększenie węzłów1) chłonnych pod pachą -nietypowy ból -wystąpił obrzęk Często wykryta zmiana podlega natychmiastowemu badaniu poprzez zrobienie biopsji Czytaj więcej na temat Biopsja piersi z implantami Należy podkreślić, że nie każdy guzek, stwardnienie lub zmiany skóry są rakiem, zawsze jednak należy zasięgnąć pomocy lekarza. Często są to zmiany zapalne lub nowotwory łagodne, zmiany hormonalne, a leczenie zapobiega ich przekształceniu w nowotwory złośliwe. Anna Jaskiewicz FeelBeauty.eu


30

Gazeta

Kulinaria

Wydanie nr 1 (marzec 2013)

POLONIJNA.co.uk

Kuchnia Kuronia

Jajka faszerowane

Jajka faszerowane

– zestaw 1-szy. 4 Jajka

– zestaw 2-gi

Składniki:

Jajka faszerowane szynką i starym olędrem

Jajka faszerowane serem i szczypiorem - 2 łyżki sera gorgonzola - 1 – 2 łyżki posiekanego szczypiorku - 1 łyżeczka masła - sól, pieprz Żółtka utrzyj z masłem i serem na puszystą masę. Dodaj przyprawy oraz posiekany szczypiorek. Powstałą masą napełnij połówki obranych ze skorupki jajek.

Jajka faszerowane wędzonym łososiem - 70 g wędzonego łososia - 2 serka mascarpone - 1 łyżeczka masła - 1/2 łyżeczki posiekanego koperku - 1 cytryna - pieprz Łososia drobno posiekaj, po czym dodaj do gładko utartych żółtek z mascarpone, masłem oraz koprem. Całość wymieszaj i dopraw pieprzem. Nałóż do połówek jajek obranych ze skorupki. Możesz udekorować trójkącikami z cytryny,

- 100 g szynki - 2 serka mascarpone - 1,5 łyżki startego starego olędra - kilka plasterków kiszonego ogórka - czarny pieprz Szynkę, śmietanę i żółtka zmiksuj, dodaj utartego sera lub posyp nim napełnione powstałym farszem białka. Na każdej połówce jajka ułóż bardzo drobno posiekanego ogórka.

Pikantne jajka faszerowane - 1 matjas śledziowy - kromka razowego chleba (najlepiej czerstwy) - 1 cebula - 1 łyżeczka musztardy - pieprz czarny Śledzia mocz kilka godzin w zimnej wodzie. Następnie siekaj go drobno, dodaj starty razowy chleb, łyżeczkę musztardy i drobno pokrojoną cebulę. Dopraw pieprzem. Całość wymieszaj z żółtkami i nałóż do połówek jajek.

Pasztet z kaczki z żurawiną oraz porto Składniki:

300 g boczku + kilka plastrów do wyłożenia formy 2 cebule Pęczek włoszczyzny + 5 liści laurowych i 5 ziaren angielskich 4 ząbki czosnku Garść suszonej żurawiny 2 jajka 1 czubata łyżka suszonego majeranku 1 łyżka suszonego tymianku 1 łyżeczka soli ˝ łyżeczki pieprzu 3 czubate łyżki tartej bułki 70 ml Porto Kaczkę umyj i podziel na mniejsze części. Nastaw na niej wywar. Dodaj do niego obraną włoszczyznę oraz ziele angielskie i liście laurowe. Gotuj do miękkości (około 2,5 godziny), tak by mięso dało się łatwo oddzielić od kości. Oddzielone mięso wraz z włoszczyzną przełóż do dużego naczynia. Dodaj przesmażone: boczek, posiekaną w kostkę cebulę i czosnek. Całość zmiel, co najmniej dwukrotnie, w maszynce do mielenia o małych oczkach. Do powstałej

masy dodaj surowe jajka, zioła, sól, pieprz oraz porto. Wszystkie składniki dla pewności zmiksuj ręcznym blenderem. Na koniec dodaj żurawinę i wyrabiaj pasztet rękoma przez 5 – 10 minut. Naczynie żaroodporne wysmaruj od środka tłuszczem (np. smalcem lub oliwą) i obsyp tartą bułka (nadmiar odsyp). Na wszelki wypadek, na dno naczynia ułóż kilka plastrów boczku. Przełóż do formy masę pasztetową, wyrównaj i piecz przez 50 – 60 minut w temperaturze 180 stopni. Po upieczeniu pasztet wystudź i schłodź w lodówce przez kilka godzin. 1. Aby pasztet nabrał lekkości i był bardziej kremowy możesz dodać do niego podrobów, takich jak wątróbka drobiowa lub wieprzowa albo płucka drobiowe. Podroby nie będą wyczuwalne w smaku, jednak zmienią delikatnie konsystencję pasztetu. 2. Świetnym sposobem na urozmaicenie smaku pasztetu jest dodanie do niego zamrożonych wcześniej pieczeni. 3. Polecam świetną i prostą praktykę: za każdym razem gdy piekę mięsa, zlewam i zamrażam tłuszcz oraz powstały sos. Jeżeli dodasz je do pasztetu, nadadzą mu charakteru i pozwolą upiec pasztet z chudszego mięsa. 4. Możesz zaszaleć z dodatkami. Do pasztetów pasuje ich mnogość, m.in. grzyby, pieprz, morele, pistacje, śliwki itd.

Gotuj z Kur oniem

Ziemniaki faszerowane | Polędwiczki wieprzowe faszerowane masłem chrzanowym | Pasztet z kaczki z żurawiną oraz porto | Jajka faszerowane

Polędwiczki wieprzowe faszerowane masłem chrzanowym Składniki:

- 6 polędwiczek wieprzowych po 300 g - 120 g masła - 3 ząbki czosnku - 4 łyżki tartego chrzanu - 2 łyżki suszonej żurawiny - Pęczek natki pietruszki - sól - Odrobina czerwonego wina do namoczenia żurawiny MARYNATA: - 30 ml oleju - 50 ml sosu sojowego - 2 łyżki suszonego majeranku - 2/3 łyżki suszonego tymianku - sól, czarny pieprz Przygotuj farsz. W misce zmieszaj miękkie masło, chrzan, drobno pokrojony lub starty czosnek, posiekaną natkę pietruszki

oraz namoczoną przez kilkanaście minut żurawinę. Dopraw solą, możesz użyć pieprzu ale pamiętaj, że chrzan doda nam ostrości. Aby zdecydowanie ułatwić sobie umieszczenie farszu w polędwiczkach uformuj z przygotowanej masy wałeczki małego palca. Następnie zawiń je w folię spożywczą i wstaw na kilkanaście minut do zamrażarki. W polędwiczkach utwórz „kieszeń”. Od grubszej strony wbij palec uważając by nie przedziurawić mięsa. Umieść stężały farsz w mięsie i zawiąż końcówkę sznurkiem gastronomicznym. W sporym płaskim naczyniu wymieszaj składniki marynaty, obtocz w nich polędwiczki. Naczynie zafoliuj i wstaw do lodówki przynajmniej na kilka godzin. Proponuję co jakiś czas je przekładać tak by mięso lepiej przeszło marynatą. Po marynowaniu polędwiczki obsmaż na złoty kolor z każdej strony. Umieść w naczyniu żaroodpornym i piecz około 20 min.

Ziemniaki faszerowane Składniki:

- 12 dużych ziemniaków - 10 dag świeżych lub suszonych leśnych grzybów - 2 małe cebula - 3 łyżki masła - 2 łyżki oliwy - 10 dag żółtego sera - 10 dag sera typu rokpol - 10 dag bryndzy - 10 sera białego - 2 ząbki czosnku - pół pęczka: natki pietruszki, szczypiorku, koperku - sól, pieprz Sposób przyrządzania:

Ziemniaki gotujemy do 3/4 ich miękkości i obieramy ze skórki. Ścinamy ziemniakom cienki plaster a większą część ziemniaka drążymy łyżeczką. Do ziemniaka wkładamy nasz farsz. Przy-

krywamy "czapeczką", lekko smarujemy oliwą. Farsz opiera się na tym co wydrążyliśmy, nie wyrzucajmy więc miąższu z kartofla. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 15-20 minut.

I. Farsz grzybowy: Drobno posiekane grzyby dusimy na maśle do miękkości, pod koniec dodając pokrojoną w kostkę cebulę. Solimy i pieprzymy. Na końcu sypiemy odrobiną utartego sera.

II. Farsz serowy: Na patelni szklimy drobno pokrojoną cebulkę. W misce ucieramy: masę ziemniaczaną(z drążenia),ser rokpol ,ser biały. Dodajemy ostudzoną cebulkę i ząbek posiekanego czosnku .Doprawiamy solą, pieprzem oraz odrobiną oliwy.

III. Farsz ziołowy Siekamy nasze zioła czyli: natkę pietruszki, szczypiorek, koperek. Mieszamy z utartą bryndzą i oliwą. Doprawiamy solą i pieprzem.



Gazeta

Zwiedzamy Europę

POLONIJNA.co.uk

Barcelona

Witam Drodzy czytelnicy i miłośnicy podróży. Za oknem zimowa aura, warto więc przybliżyć Wam miejsce na ogół kojarzące się z piękną i słoneczną pogodą. To jedno z najczęściej odwiedzanych miast na starym kontynencie. I to nie tylko ze względu na przyjemny klimat panujący tam praktycznie przez cały rok . Ma ono do zaoferowania zdecydowanie więcej. Przepiękna architektura, zabytki, urokliwe uliczki i parki oraz piaszczyste szerokie plaże sprawiają, że miasto przeżywa niesłabnący przez cały rok najazd turystów. Barcelona, bo o niej mowa jest stolicą Katalonii i drugim co do wielkości miastem Hiszpanii. Leży w półncnowschodniej części kraju nad Morzem Śródziemnym. Z Wielkiej Brytanii do stolicy Katalonii najprościej dotrzeć drogą lotniczą. Barcelona posiada dwa porty lotnicze: El Prat, oddalony o 10 km od centrum oraz port lotniczy Girona leżący około 90 km od miasta. Mimo że tanie linie oferują loty do Barcelony, znalezienie biletów w rozsądnej cenie nie jest łatwe. Bez wątpienia mniej zapłacimy za bilet do Girony, jednak do ceny biletu musimy dodać koszt dotarcia do centrum. Z lotniska do Barcelony najlepiej jest się dostać autobusem firmy Barcelona Bus, podróż zajmie nam jakieś 70 minut, a bilet w dwie strony to wydatek 21 euro. Jeśli chodzi o nocleg, najlepiej pomyśleć o tym jeszcze przed wyjazdem i dokonać rezerwacji przez Internet, zwłaszcza gdy mamy ograniczony budżet na wyjazd. Wprawdzie hoteli i miejsc noclegowych w Barcelonie nie brakuje, jednak niedrogie hostele są często przepełnione, szczególnie w okresie letnim i przy okazji ważnych meczów piłkarskich. Po Barcelonie najwygodniej i najszybciej jest się poruszać metrem. W mieście znajduje się dziewięć linii oznaczonych innymi kolorami. Metrem dotrzemy praktycznie do każdej turystycznej atrakcji. Warto zaopatrzyć się w bilet wieloprzejazdowy T10, ważny na dziesięć przejazdów lub TDia - bilet jednodniowy. Barcelona nieodzownie kojarzy się z genialnym architektem Antonim Gaudim. Dlatego zwiedzanie proponuję rozpocząć od miejsc

pięknymi dachami i wieżyczkami zostało wybudowanych. Nieco wyżej znajduje się Główny Pawilon, czyli Sala Kolumnowa, która miała służyć jako targ. Na dachu Pawilonu jest okrągły plac, na którym znajduje się taras widokowy z pofalowaną najdłuższą ławką świata. Z góry rozciąga się niesamowity widok na miasto. Około 1,5 km od parku możemy podziwiać kolejne dzieło Gaudiego, a zarazem symbol Barcelony, bazylikę Sagrada Familia. Widok dźwigów i rusztowań wokół świątyni psuje nieco ogólne wrażenie, ale bez wątpienia jest to niezwykła budowla, pełna fantazyjnych form, kształtów i zdobień. Jej budowa rozpoczęła się w 1882 roku i trwa do tej pory. Ostatnie lata swojego życia Gaudi poświęcił tylko temu przedsięwzięciu, a prace nad dokończeniem dzieła pochłonęły go do tego stopnia, że zamieszkał we wnętrzu kościoła. To właśnie tu, wedle życzenia jest też pocho-

związanych z tym artystą. Na północy miasta istnieje słynny Park Guell, w którym znajdują się różne przedziwne formy architektoniczne stworzone przez Gaudiego. Już na wejściu wita nas kolorowa, wykładana mozaiką salamandra z ust której leci woda. Kiedy wejdziemy po schodach dotrzemy na górę parkową. W pierwotnym założeniu miało tam powstać osiedle dla zamożnych. Zamysł

ten nigdy jednak nie został zrealizowany, ale kilka bardzo ciekawych domów z

wany. Kilkaset metrów od głównego placu miasta, Placa de Catalunya znajdują się kolejne ”cudeńka” architektury. To Casa Mila i Casa Batllo, dwa domy zaprojektowane przez Gaudiego na zamówienie bogatych przedsiębiorców. Oba można zwiedzać, a dodatkowo w Casa Mila znajduje się galeria sztuki współczesnej. Plac Kataloński to serce miasta, miejsce gdzie przecinają się główne aleje. To tu swój początek ma słynna ruchliwa ulica La Rambla, która prowadzi do pomnika Krzysztofa Kolumba na nabrzeżu. Ulica tętni życiem przez

Wydanie nr 1 (marzec 2013)

całą dobę. Dziesiątki straganów, kawiarenek na świeżym powietrzu oraz mnóstwo ulicznych artystów, tancerzy czy mimów sprawia, że atmosfera jest tu niepowtarzalna. Jest to jedno z popularniejszych miejsc zarówno wśród turystów jak i miejscowych. Warto zwrócić baczniejszą uwagę na własny portfel i inne kosztowności, ponieważ, ze względu na panujący tu tłok, jest to ulubiony teren działalności kieszonkowców i drobnych złodziejaszków. Kiedy skierujemy swoje kroki na lewo od Kolumny Krzysztofa Kolumba znajdziemy się w dzielnicy La Barceloneta. Niegdyś był to stary rybacki obszar o niezbyt dobrej reputacji, jednakże na potrzeby Igrzysk Olimpijskich został on zaprojektowany i przebudowany na nowo. Dziś jest jednym z najbardziej popularnych miejsc wśród zamożnych mieszkańców miasta. Na terenie tej dzielnicy znajduje się najsłynniejsza barcelońska plaża. Kolejnym miejscem które warto odwiedzić jest wzgórze Mountjuic. Najciekawszą opcją na dotarcie tam jest podróż kolejką linową, która zabierze nas z Barcelonety do Castell de Mountjuich. Przejazd zawieszonymi nad wodą wagonikami kolejki to niezwykła i niezapomniana podróż, a jego koszt to 15 euro za bilet w dwie strony. Ze wzgórza rozciąga się niesamowita panorama na miasto. Znajduje się tu również wiele atrakcji turystycznych m.in. Palau Nacionale, który jest siedzibą Narodowego Muzeum Sztuki Katalońskiej, Stadion Olimpijski, wesołe miasteczko oraz kilka malowniczych parków i ogrodów. Wszystkich kibiców piłki nożnej zachęcam do odwiedzenia największego stadionu Europy, siedziby słynnej drużyny piłkarskiej FC Barcelona, Camp Nou. Stadion, mimo iż nie należy do najnowocześniejszych, to swoim ogromnym rozmiarem na pewno zrobi wrażenie na każdym. Barcelona to cudowne miasto. Przepiękna architektura, mnóstwo różnorodnych atrakcji turystycznych, każdy powinien znaleźć tu coś interesującego dla siebie. Ja przedstawiłem Wam tylko niektóre ciekawe miejsca, gdybym miał opisać wszystkie, zapewne nie starczyłoby miejsca w tym wydaniu Gazety. Tekst i Foto: Sebastian Zuchowicz

32


Wydanie nr 1 (marzec 2013)

Gazeta

POLONIJNA.co.uk

Zwiedzamy Świat

33

Zwiedzamy Świat – LOMBOK Autor tekstu Kinga Plich

Lombok położony jest zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od Bali - najpopularniejszej wyspy wchodzącej w skład archipelagu indonezyjskiego. Bliskie sąsiedztwo ze swą sławną siostrą, niestety nie przysparza Lombokowi popularności wśród turystów, z których tylko niewielki odsetek decyduje się tu na pobyt. Na tą uroczą i jakże odmienna wysepkę można dostać się na kilka sposobów.

Najszybszym z nich jest lot samolotem trwający zaledwie 30 minut, licząc podróż ze stolicy Bali, Denpasar do Mataram na Lomboku. Najpopularniejszą formą transportu są łodzie motorowe zabierające jednorazowo kilkudziesięciu pasażerów. Podroż trwa około 1,5 godziny, a koszt waha się w przedziale 50-100 USD od osoby w obie strony i uzależniony jest głownie od naszych umiejętności negocjatorskich. Osoby o szczupłym budżecie mogą zdecydować się na całodzienną podróż promem publicznym, kupując bilet w cenie około 10 dolarów w jedną stronę. To, co najbardziej kusi na Lomboku to wciąż niezniszczone, śnieżnobiałe plaże zatopione w lazurze doskonale czystego oceanu. Słaby rozwój masowej turystyki uchronił dziewicze tereny, których podobieństwo na Bali można było podziwiać 20 lat temu. Jedna z najpiękniejszych plaż znajduje się na południu wyspy i nosi identyczną nazwę, jak jej balijska imienniczka - Kuta. Niemniej jednak są one zupełnym przeciwieństwem. Wzdłuż plaży nie znajdziemy popularnych resortów, tłumów turystów, ani towarzyszącemu temu gwaru. W zamian możemy oddać się błogim kąpie-

lom w czystym oceanie, z którego dna przebija biały piasek. Plaża ciągnie się kilometrami. Jak sięga wzrok, nigdzie nie widać życia ludzkiego. Jedynie w godzinach popołudniowych, nieliczne gromadki dzieci przybiegają z okolicznych wiosek, aby pobawić się nad brzegiem. To jest jedno z miejsc na ziemi, które oczarowuje magią swej wyjątkowości. Na Lomboku zdecydowanie warto obejrzeć tradycyjne wsie Sasaków, z których szczególnej uwagi warta jest osada o ciekawej nazwie Rembitan, nie będąca skansenem prowadzonym na potrzeby turystyki. Pomimo, iż najstarszy dom liczący ponad 400 lat rozpadł się przed kilku laty, to zdecydowanie warto się tu wybrać, aby przyjrzeć się codziennemu życiu i pracy jej mieszkańców. Trudnią się oni głównie plecionkarstwem, oferując niekiedy bardzo ciekawe wyroby. Każdy dom wybudowany jest według stałego schematu. Wewnątrz znajduje się izba służąca jako sypialnia oraz kuchnia. Kobiety z dziećmi śpią wewnątrz budynku, zaś mężczyźni zajmują posłanie na werandzie przed domem, pokrytym strzechą z liści sięgającym niemal do ziemi. Wyznawana przez Sasaków religia Wektu-Telu podobna jest do islamu, jednakże

różni się wieloma cechami. Ciekawostką są obrządki, zwłaszcza związane z wydawaniem córek za mąż, nieco przypominające cygańskie obyczaje, gdzie dziewczyna musi zostać porwana przez zalotnika. Sasakowie niestety nie stworzyli wielkiej kultury i nie znajdziemy tam zabytków na skalę światową , ale warto wybrać się do świątyni w Narmadzie oraz w Pura Lingsar, gdzie w grudniu odprawiane są ceremonie związane z deszczem. Widokowo bardzo ładne są okolice Tetebatu w centrum wyspy, na południowych stokach Rinjani znajduje się rezerwat z pięknymi tarasami spacerowymi oraz dwoma wspaniałymi wodospadami. Największą popularność wyspie przynosi produkcja pereł uznawanych, tuż obok czarnych pereł z Tahiti, za najdoskonalsze na świecie. Wody wokół Lomboku z wielu powodów są idealnym miejscem do ich hodowli. Dzikich pereł praktycznie już nie ma. Hodowlane są sprzedawane w galeriach strzeżonych przez uzbrojonych strażników. Jedna z lepszych hodowli znajduje się w Cakranegara koło Mataram. Specjalnością Lombok są perły żółte, od bladozłotych po ciemny brąz i nieprawdopodobnej urody srebrzyste. Tylko pierwsza perła

wyprodukowana przez małża ma prawo do nazwy South Sea Pearl. Ceny zaczynają się od 100 USD i mogą sięgać nawet kilkunastu tysięcy dolarów. Druga i kolejne to Salt Water Pearls są nieco tańsze. Perła rośnie nie dłużej niż 3 lata, po tym okresie zwiększa się procent skaz, co wpływa na niższą wartość. Kupujący otrzymuje certyfikat ze zdjęciem perły i jej charakterystyką według parametrów międzynarodowych, uwzględniających kolor, kształt, blask oraz średnicę. Najdroższe są te idealnie okrągłe lub owalne. Niekształtne, tzw. barokowe są znacznie tańsze. Najbardziej poszukiwany kolor to biały z leciutkim odcieniem różu. Osoby decydujące się na zakup muszą pamiętać, aby zrobić to w autoryzowanych punktach sprzedaży. Aby uniknąć rozczarowania i nie stać się właścicielem marnej imitacji, zdecydowanie nie warto kusić się na okazyjne ceny pereł oferowanych przez ulicznych sprzedawców, których licznie można spotkać na plażach, targach czy w hotelach. Tekst i zdjęcia: Kinga Plich Szczególnie podziękowania dla Pani Ewy Witkowskiej za udostępnienie informacji na temat pereł.


34

Wędkarstwo

Gazeta

Wydanie nr 1 (marzec 2013)

POLONIJNA.co.uk

Jak zgodnie z prawem wybrać się na ryby na angielskie łowiska?

Jak zgodnie z prawem wybrać się na ryby na angielskie łowiska? Sprawa jest bardzo prosta, jeżeli chodzi o zdobycie potrzebnych dokumentów. Najważniejszym dokumentem jest Natinal Fishing Licence - odpowiednik naszej karty wędkarskiej. Nie musimy wkuwać żadnych regulaminów, wymiarów czy okresów ochronnych ryb, wystarczy udać się na pocztę i poprosić o w/w dokument. Pracownik poczty poprosi nas o nasze dane osobowe i rodzaj licencji jaki chcemy wykupić. Możemy ubiegać się o jednodniową, tygodniową albo całoroczną licencję. Zostaniemy poproszeni również o podanie typu licencji. NonMigratory Trout & Coarse - ta licencja pozwala nam wędkować różnymi metodami i łowić wszystkie ryby oprócz łososia i troci wędrownej (wersja tańsza). Salmon&Sea Trout - tu możemy się już cieszyć połowem w/w rybek. Przy zakupie tych pierwszych rachunek będzie naszym dokumentem upoważniającym do wędkowania. W przypadku całorocznej licencji rachunkiem będziemy się legitymować do dnia - kiedy pocztą na wasz adres przyjdzie licencja w formie karty kredytowej z waszymi danymi. Wystarczy podpisać i jesteśmy pełnoprawnym wędkarzem na wodach Environment Agency, (Agencja Ochrony Środowiska). No i tu zaczynają się schody. Environment Agency większość rzek dzierżawi Klubom Wędkarskim i praktycznie każdy klub

ma swoje przepisy, z którymi musimy się zapoznać przed rozpoczęciem wędkowania. Należy również wykupić bilet jednodniowy (dodatkowa opłata na rzecz klubu). Nie jest drogo, takie bilety kosztują 4-6 funtów. Większość klubów sprzedaje takie dodatkowe zezwolenia nad brzegiem łowiska, ale zdarzają się również sytuacje, gdzie w pozwolenie musimy zaopatrzyć się przed rozpoczęciem wędkowania. O zasadach panujących na danym łowisku możemy się dowiedzieć z internetu, dobrym miejscem informacji będzie sklep wędkarski. Można spotkać się z tablicami informacyjnymi na brzegu łowiska. Ważne jest, aby przed rozpoczęciem wędkowania zapoznać się zasadami, aby nie spotkała nas niemiła niespodzianka podczas kontroli. W najlepszym wypadku zostaniemy poproszeni o opuszczenie łowiska i nie pojawianie się w tym miejscu nigdy więcej. Kluby wędkarskie mają zapisane zasady, które wydawać by się mogły uciążliwe dla nas lub niedorzeczne, ale musimy pamiętać, że jesteśmy tu gośćmi i albo dostosujemy się do nich albo musimy zmienić łowisko. Licencja wędkarska kosztuje 27f i jest

ważna od 30 marca do 30 marca następnego roku. Od 15 marca do 15 czerwca obowiązuje sezon zamknięty na rzekach angielskich. Nie jesteśmy jednak skazani na odstawienie sprzętu w kąt w tym terminie. Możemy wędkować na kanałach, których w Anglii jest całkiem sporo. Zakazem wędkowania również nie są objęte jeziora. Tak jak pisałem wcześniej - jest bardzo mało łowisk pozbawionych opiekuna i w przypadku, kiedy wybieramy się nad kanał czy jezioro, powinniśmy się dowiedzieć czy przypadkiem opiekun łowiska nie wprowadził także zakazu wędkowania w sezonie zamkniętym. Jest również wiele łowisk komercyjnych, czy - jak kto woli - łowisk specjalnych. Najwięcej (chyba) jest łowisk karpiowych, ale znajdą się też łowiska pstrągowe, na których przeważnie wolno łowić tylko na muchę. W Anglii szanujące się kluby wędkarskie mają zapisane w swoich regulaminach bezwzględne stosowanie metody C&R i pewnie dlatego jest tu mnóstwo rekordowych okazów, którymi mogą się cieszyć kolejne pokolenia wędkarzy. Może wydać się Wam to śmieszne, ale wiele klubów prowadzi kursy prawidłowego obchodzenia się z rybą, aby w jak najlepszej kondycji trafiła z powrotem do wody. Nie powinien Was dziwić widok spiningującego wędkarza poruszającego się z ogromnym podbierakiem i matą do odhaczania złowionych ryb. Nie ma tu organizacji, która ma pod opieką wszystkie wody. Praktycznie w każdym większym mieście istnieje klub wędkarski, który opiekuje się rzekami i kanałami. Nie ma czegoś takiego jak wymiar ochronny i wierzcie mi - świadomość ekologiczna wśród ludzi wędkujących (i nie tylko) sprawia, że w angielskich wodach pływają naprawdę piękne okazy szczupaków, sandaczy, okoni, brzan, płoci, itd. itd. Doceńmy zasobność tutejszych łowisk, szanujmy tradycje wędkarskie wypracowane przez lata, dostosujmy się do nich a napewno nie będziemy odbierani jak „ barbarzyńcy”. Dariusz „Kerad” Gorgoń


Wydanie nr 1 (marzec 2013)

Gazeta

POLONIJNA.co.uk

Sport

35

IRLANDIA – POLSKA (fotorelacja)

6 -tego lutego 2013 na Aviva Stadium w Dublinie, w meczu towarzyskim spotkały się piłkarskie reprezentacje Irlandii i Polski. Dl a podopiecznych Waldemara Forna-

lika był to ostatni sprawdzian przed meczem eliminacyjnym do Mistrzostw Świata z Ukrainą. Niestety nie wypadł on najlepiej. Ani gra a tym bardziej wynik nie mógł usatysfakcjonować prawie 30 - stu tysięcy polskich kibiców, którzy tego wieczora zasiedli na trybunach, tworząc atmosferę prawdziwego, piłkarskiego święta. Po golach Clark’a i Hoolahan’a Irlandczycy pewnie pokonali Biało-Czerwonych 2 : 0. Robert Lewandowski, który w Bundeslidze zdobywa bramkę za bramką po raz kolejny pokazał reprezentacyjną indolencję strzelecką. Swoją grą, Marcin Wasilewski unaocznił wszystkim, dlaczego w Anderlechcie Bruksela nie znajduje on miejsca nawet na ławce rezerwowych. Ludovic Obraniak po prostu prze-

szedł obok meczu a na koniec powiedział: „To był tylko mecz towarzyski, w eliminacjach nie przegrywamy, wiec o co chodzi.” Zarówno Artur Boruc jak i Wojciech Szczęsny pokazali, że daleko im do formy, jaką prezentowali jeszcze kilka lat temu. Pozostaje tylko mieć nadzieję, ze spotkanie to zostanie przez trenera dokładnie przeanalizowane, a wyciągnięte wnioski, przed meczem z Ukrainą pozwolą skutecznie wyeliminować wszystkie błędy i niedociągnięcia. Tekst: Oskar Papierz Zdjecia: Beata i Oskar Papierz

Giovanni Trapattoni (trener Irlandii) - Polska nie jest tak silna jak Niemcy, które w październiku na tym stadionie strzeliły nam sześć bramek. Z dzisiejszego zwycięstwa jednak się cieszę, bo każda wygrana dodaje pewności siebie, której nam dzisiaj brakowało, szczególnie w pierwszej połowie. Do momentu zdobycia bramki mieliśmy za dużo niedokładnych podań. Nie mam piłkarzy klasy Bońka, Platiniego czy Tardelliego - z nimi, prowadząc Juventus, mogłem grać pięknie jak na skrzypcach. Tutaj patrzę, jakich zawodników mam do dyspozycji i dlatego najczęściej gramy pressingiem oraz długimi podaniami.

Waldemar Fornalik (trener Polski) – Moim zdaniem był to mecz, którego nie powinniśmy przegrać. Mam na myśli przede wszystkim pierwszą połowę, w której wydaje mi się, że spotkanie toczyło się przy naszej przewadze. Mieliśmy przynajmniej dwie sytuacje do strzelenia bramki, ale niestety to Irlandczycy byli skuteczniejsi. Druga polowa w naszym wykonaniu nie była podobna to pierwszej. Piłkarze Irlandii z każdą minutą byli coraz groźniejsi a my graliśmy zdecydowanie gorzej. Przeprowadzone zmiany miały zwiększyć siłę ofensywną zespołu, niestety jak widzieliśmy nic one nie dały i mecz zakończył się naszą porażką. Piłka nożna jest grą, w której liczą się zdobyte bramki a dzisiaj skuteczniejsi byli Irlandczycy, którym chciałbym pogratulować zwycięstwa.


*

SZYBKO

NIEZAWODNIE

WYGODNIE

Więcej informacji o innych promocjach cenowych znajdziesz w naszych placówkach agencyjnych! Odwiedź placówkę Western Union lub zadzwoń pod numer 0800 833 833

*Oprócz opłaty za przekaz Western Union pobiera prowizję za wymianę walut. Opłata £4.90 £ dotyczy przekazów do £ 300 wysyłanych do Polski jako Przekaz Następnego Dnia. Przekazanie środków może być opóźnione lub usługi mogą być niedostępne w zależności od określonych warunków przekazu, w tym wysłanej kwoty, kraju przeznaczenia, dostępności waluty, kwestii regulacyjnych oraz wymogów dotyczących identyfikacji, godzin urzędowania placówek agencyjnych, różnic w strefach czasowych, wyboru opcji o opóźnionym starcie. Zastosowanie mogą mieć również dodatkowe ograniczenia. Aby uzyskać więcej szczegółów, zobacz Formularz nadania przekazu. Nowe ceny na przekazy obowiązują od 31 stycznia 2013. Authorised by the Central Bank of Ireland and regulated by the Financial Services Authority for the conduct of payment services business in the UK.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.