Prestiż | magazyn gliwicki | lipiec/sierpień nr 06/2017

Page 1

Bialik MY ZE STREFY

Chlipalski SUKCES

Badia KLUB BIZNESU

LUCJAN BORN TO CUT

MAGAZYN BEZPŁATNY

nr 6 / LIPIEC/SIERPIEŃ 2017

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI 1 www.prestizgliwice.pl


2

PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI


edytorial / DZIEŃ DOBRY

www.pres�zgliwice.pl

zdjęcie: Bożena Nitka

REDAKCJA: Pres�ż / magazyn gliwicki ul. Zwycięstwa 41/43, 44-100 Gliwice email: redakcja@pres�zgliwice.pl REDAKTOR NACZELNY: Jarosław Sołtysek, tel.: 601 53 71 73 e-mail: artemedia.soltysek@gmail.com STALE WSPÓŁPRACUJĄ: Natalia Aurora Ignacek, Krzysztof Krzemiński, Marcin KuRa Korczak, Bożena Nitka, Wojciech Nurek, Adriana Urgacz-Kuźniak, Antoni Witwicki, Mosquidron DZIAŁ REKLAMY: Anna Liszewska, tel.: 505 505 988 email: reklama@pres�zgliwice.pl DZIAŁ MARKETINGU: Małgorzata Katafiasz, tel.: 662 225 009 email: marke�ng@pres�zgliwice.pl DYSTRYBUCJA: Martyna Gorlin-Wasylenko WYDAWCA: arte media Jarosław Sołtysek 44-100 Gliwice, ul. Krucza 4/19

W tym numerze

jest wakacyjnie, kolorowo, lipcowo i sierpniowo

DRUK: Drukarnia Kolumb ul. Budowlana 15, 41-100 Siemianowice Śląskie infolinia +48 801 641 691 www.drukarniakolumb.pl

T

en numer miał być lekki i wakacyjny, dlatego sesja do okładki Lucjana była dla niego trochę jak droga przez mękę, bo przecież prawdziwy barber uznaje tylko kolor biały i czarny. Nie wiem jaki kolor lubi nowy prezes Podstrefy Gliwice, ale biorąc pod uwagę, że nie interesuje go rewolucja w firmie to znaczy, że na pewno nie jest zwolennikiem koloru czerwonego. Krążąc wokół kolorów, to na pewno artystyczne małżeństwo Ruminów nie oszczędza na farbach w trakcie pracy nad obrazami. Idąc tym tropem projektantka mody, która odkurzyła śląskie jakle, oprócz czarnego preferuje również modry czyli niebieski. Jej kolekcja stylizowanych marynarek wzbudza coraz większe zainteresowanie. Miało być kolorowo, a wciąż przewija się ten czarny, bo o historii kotów w takim właśnie kolorze opowiada kocia behawiorystka, czyli gliwiczanka, która o zachowaniu miauczących czworonogów wie praktycznie wszystko. Wakacje to znakomity czas na budowę i remonty domów. Dlatego pokazujemy jak pewna firma z Gliwic potrafi zrobić z drewna jedyne w swoim rodzaju okna i drzwi. Wprowadzamy również dwa nowe cykle zwierzeniowe: dyrektor gliwickiego Muzeum i Teatru opowiada o tym co jest jego ulubione, a młoda, dobrze zapowiadająca się wokalistka i multiinstrumentalistka odpowiada na pytania Kwestionariusza Pivota. A jak komuś będzie mało, to odsyłam do rozmowy z katalońskim kapitanem Piasta, który nie marudzi i w Gliwicach czuje się bardzo szczęśliwy.

Jarosław Sołtysek

redaktor naczelny

Materiałów niezamówionych Redakcja nie zwraca. Na anonimy Redakcja nie odpowiada (każdy zgłoszony tekst musi być podpisany pełnym imieniem i nazwiskiem Autora). Redakcja zastrzega sobie prawo skracania materiałów i redagowania ich zgodnie z przyjętymi zasadami. Proces redagowania nie wpływa na merytoryczność tekstu Autora, lecz zmierza do ulepszenia jakości tekstu.

Bialik MY ZE STREFY

Chlipalski SUKCES

Badia KLUB BIZNESU

LUCJAN BORN TO CUT

MAGAZYN BEZPŁATNY

nr 6 / LIPIEC/SIERPIEŃ 2017

www.prestizgliwice.pl

Okładka: Lucjan Wosiek, Lucjan’s Barber Shop zdjęcie wykonał Mateusz Bobola

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

3


spis treści /

24

18

30

54 4

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

62 FELIETON 03 / EDYTORIAL WYDARZENIA 06 / DRUGIE ŻYCIE KANAŁU 28 / NOWY PREZES PIASTA 56 / ZNÓW NA TOPIE 72 / BALLARIN NAGRODZONY KLIMATY 08 / GLIWICE WYPOCZYWAJĄ 10 / GLIWICE BAWIĄ SIĘ TEMAT Z OKŁADKI 12 / LUCJAN WOSIEK MY ZE STREFY 18 / JACEK BIALIK / STREFA MOJE/ULUBIONE 22 / GRZEGORZ KRAWCZYK SUKCES 24 / PIOTR CHLIPALSKI KLUB BIZNESU PIASTA 30 / GERARD BADIA ARCHITEKTURA 34 / REZYDENCJA VIRIDI NAUKA 38 / KATARZYNA LISOWSKA DIZAJN 40 / QUERCUS, OKNA I DRZWI

22 BIZNES 46 / FITNESS DLA SERCA MODA 48 / A. MALCZYK, JAKLE KWESTIONARIUSZ PIVOTA 54 / ERITH GALERIA 57 / RUMINOWIE PASJONACI 62 / M. BIEGAŃSKA-HENDRYK KSIĘGARNIA 65 / KOMIKS NA LATO TEATR MIEJSKI 70 / PODSUMOWANIE ROZRYWKI 73 / WAKACYJNE ROZRYWKI KRONIKA 76 / JAZZOVIA / FILHARMONIA 77 / PO PREMIERZE NORY 78 / ULICZNICY 2017 79 / FINISAŻ WYSTAWY NUREK NA KONIEC 80 / NO I MAMY WAKACJE REPERTUAR 82 / KINO AMOK 83 / PRESTIŻOWE MIEJSCA


PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI

5


wydarzenia / MIASTO

Port w Gliwicach

Załadunek węgla żurawiem dźwigowym

Barka załadowana węglem

DRUGIE ŻYCIE KANAŁU GLIWICKIEGO W piątek 14 lipca, po prawie pięcioletniej przerwie dwa żurawie w gliwickim porcie załadowały trzy barki węglem dostarczonym z kopalni w Sośnicy.

W planach ministerstwa gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej określonych w "Założeniach do planów rozwoju śródlądowych dróg wodnych w Polsce na lata 2016-2020 z perspektywą do 2030" zaplanowano, że na Kanale Gliwickim, w perspektywie krótkoterminowej zakończą się prace remontowo-modernizacyjne śluz, aż do przywrócenia ich sprawności i funkcjonalności w ramach istniejącej klasy drogi wodnej.

Operację przygotował i wykonał operator portu w Gliwicach, Śląskie Centrum Logistyki S.A. Jak poinformował w poniedziałek 10 lipca Robert Goc, dyrektor ds. rozwoju ŚCL, w ramach podjętych prób kilka dni temu do gliwickiego portu przypłynęły Kanałem Gliwickim trzy pierwsze puste barki o ładowności do 500 ton. Przedstawiciel gliwickiego portu wyjaśnił, że ze względu informacja: www.nettg.pl na stan Kanału Gliwickiego, w pierwszym próbnym transporcie zdjęcia: Łukasz Gawin, 24Gliwice.pl kapitanowie zaplanowali przetransportowanie do Wrocławia 2 tys. ton węgla, rozdzielonego na sześć barek o ładowności 500 ton. Oznacza to, że na każdą barkę załadowano po ok. 330 ton węgla.

6

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI

7


KLIMATY

8

PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI


zdjęcie: Antoni Witwicki / www.wirtualne360.pl

GLIWICE WYPOCZYWAJĄ Kąpielisko Leśne to cel letnich pielgrzymek spragnionych wody i słońca gliwickich mieszczuchów. Korzystający z kąpieliska mają do dyspozycji trzy różnej wielkości baseny, a także brodzik dla najmłodszych. Dodatkową atrakcją dla dzieci jest zjeżdżalnia o długości 73 m. Nad bezpieczeństwem wypoczywających czuwa profesjonalna grupa ratowników. Na aktywnie wypoczywających czekają cztery boiska do siatkówki plażowej.

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

9


KLIMATY

GLIWICE BAWIĄ SIĘ Jak co roku, koncert w ramach Nocy Świętojańskiej zgromadził na placu Krakowskim rzesze gliwiczan. 30 czerwca najpierw na scenie pojawił się Grzegorz Hyży, potem Anna Wyszkoni, a na deser wystąpili niezniszczalni panowie z Lady Pank! To była najkrótsza, a zarazem najbardziej intensywna noc w roku.

10

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


zdjęcie: www.mosquidron.pl

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

11


12

PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI


temat z okładki / LUCJAN WOSIEK

BORN TO CUT Do salonu może przyjść szef fabryki i jego pracownik, ale kiedy siedzą na kanapie są wobec siebie równi, mówi Lucjan Wosiek, najbardziej znany barber w Gliwicach Z pasji do fryzjerstwa powstał LUCJAN’S BARBER SHOP, najbardziej męski salon w mieście. BRODA Mężczyźni od zawsze mieli zarost i musieli jakoś o niego zadbać. W Indiach zawód golibrody jest bardzo popularny – do jego wykonywania wystarczy tam (oprócz umiejętności) krzesło i lustro oparte o ścianę. Korzystanie z takich usług jest bardzo popularne, a przecież nikt nie nazwie tego modą, nie powie o mężczyznach w Indiach, że są lumberseksualni. Podobnie jest na Zachodzie. Tam po prostu zawód golibrody nie przestał być popularny tak, jak to miało miejsce u nas. Kiedyś przecież przed każdym większym zakładem pracy był zakład golibrody. Niestety komuna zabiła rzemiosło: w szkołach przestano uczyć golenia, nie było komu wykonywać tego zawodu, ani wyceniać takich usług. Brzytwy poszły w odstawkę, bo potrafili ich używać tylko dawni fryzjerzy. Dlatego w Polsce do niedawna, dopóki nie było barberów, golibrodów czy cyrulików, którzy potrafią się profesjonalnie zająć zarostem, doradzić i pomóc w jego pielęgnacji, mężczyźni zazwyczaj zapuszczali brody, a kiedy zaczynały ich drażnić, albo przeszkadzać – golili. Na szczęście to się zmieniło. LUCJAN A jak to było ze mną? Pracuję w tym fachu 16 rok. Skończyłem technikum fryzjerskie w Gliwicach. Praktyki odbywałem w jednym z najpopularniejszych gliwickich salonów fryzjerskich, a fryzjerstwem męskim zaraził mnie pracujący właśnie tam wybitny mistrz. Z jego fotela schodzili szczęśliwi ludzie, on sam też był szczęśliwy i to mnie zainspirowało. Zauważyłem, że fryzjer ma z facetami zupełnie inną relację, może być w stu procentach sobą. Szlifowałem swój fach również za granicą. Kiedy wróciłem i zacząłem strzyc, bazowałem na Facebooku i krok po kroku razem z gliwiczanami budowałem „barberownię”. Pewnego razu strzygłem Mirka, który stwierdził „Ty nie masz strony, a ja nie mam Facebooka, więc zarezerwowałem Ci domenę barberownia.pl i daję Ci ją w prezencie”. Kolejny znajomy za flaszkę whiskey stworzył na tej domenie stronę, a reszta potoczyła się sama. Barberownię stworzyli gliwiczanie. To miejsce, w którym się znajdujemy jest sumą dobrych rad, prezentów i klimatu, który tworzą klienci. BARBEROWNIA Kultywujemy rzemieślnicze tradycje, ale w podejściu do klienta bliżej mi do modelu amerykańskiego. Od

The passion for barbering inspired us to establish LUCJAN’S BARBER SHOP - the most masculine barber shop in town. BEARD Men have always had facial hair and they had to find a way to take care of it. In India, the profession of barbering is very common - apart from skills, they don’t really need much, just a chair and a mirror - leaned against a wall. These services are very popular there and yet nobody would call it fashion or say that men in India are lumbersexual. It’s the same in the West, barbering has never stopped being popular there. Back in the old days in Poland, there was a barber shop near every big work place. Sadly, the brutal reality of communist era literally killed the craft of barbering. Schools stopped teaching future barbers, there was nobody who could do the job or estimate prices for services. Blades were put out to grass, because only old barbers knew how to use them properly. So, for a long time before the recent revival of barbering tradition, men used to grow beards, but without any barbers to be found (In Polish traditionally referred to as „golibroda” or „cyrulik”), they would shave off their beards as soon as they started to irritate the skin. Luckily, it has changed. LUCJAN And what’s my story? I’ve been putting hair on the floor for 16 years now. I graduated from a vocational high school of hairdressing in Gliwice, I had my vocational training in one of the most popular hairdressing places in town. It was there where I got my inspiration for barbering, thanks to a master barber who worked there too. Each time after he did his job, a client would leave the chair with a big smile on his face, he was happy too and that inspired me a lot. I noticed that barbers have a different relationship with their customers. As a barber you can be yourself 100%. I also gained my work experience abroad. When I came back and started my shop, the appointment system was a simple Facebook site and step by step, I built my barber place, together with people from this city. One day I was cutting Mirek’s hair and he said „you don’t have your own website and I don’t use Facebook, so I booked this domain for you barberownia.pl and it’s my gift to you”. Another friend of mine designed a website with this address, he did it for... a bottle of whisky. The rest is history. This place, I call it „Barberownia”, was made by good people from this city, it’s a combination of their advice and gifts. It also has this unique character, which is made by customers.

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

13


temat z okładki / LUCJAN WOSIEK

razu przedstawiam się i przechodzę z klientami „na ty”, bo zakładam, że nasza relacja powinna być swobodna, przyjacielska. Jeśli uda się stworzyć taką więź, to można być pewnym, że mamy klienta na następne dwadzieścia lat. Moja barberownia jest miejscem bez zadęcia i to się ludziom podoba. Do Lucjana wchodzisz jak do siebie. Miejsce przyjemne, przytulne dla każdego oznacza coś innego. Ja lubię schować się w garażu, pomajsterkować i wiem, że podobne potrzeby ma większość facetów - szukamy miejsc, gdzie mamy swoje szafki, klucze, narzędzia. I barberownia też ma być po to, żeby można było do niej uciec i się w niej schować przed natłokiem obowiązków, zdenerwowaną partnerką, problemami w pracy czy dziećmi, które potrafią zmęczyć (wiem, co mówię, bo jestem świeżo upieczonym ojcem). To miejsce, do którego możemy przed tymi wszystkimi rzeczami uciekać, być tu najlepszą albo najgorszą wersją siebie, spokojnie poprzeklinać, odreagować, napić się dobrej whiskey, piwka, porozmawiać albo pomilczeć. Używanie nazwy Barber zamiast napisu „Fryzjer Męski” to nie tylko zabieg marketingowy. Jesteśmy w sąsiedztwie Politechniki, gdzie przebywa wielu obcokrajowców. Widząc słowo „Barber” taki człowiek wie, że to miejsce, gdzie może obciąć włosy, zadbać o zarost i zostanie obsłużony po angielsku. Oswoiliśmy już słowo barber. Nie jest wcale tak odległe od spolszczeń do których się przyzwyczailiśmy, a poza tym w naszym ojczystym języku funkcjonuje bardzo podobne słowo - balwierz. LUDZIE Każdy z moich pracowników buduje swoje własne relacje z klientami, każdy z nich jest inny. Mamy Mariusza, który bardzo mało mówi i mało się uśmiecha, ale mamy też Jakuba, który ma ksywkę Brylant, bo tak jak brylant świeci w salonie. Każdy z tych chłopaków ma swoich stałych klientów – jedni wolą spędzić swój czas tutaj w ciszy, inni lubią show, które wokół siebie robi Jakub. Każdy z nich jednak musi wykonać taką samą dobrą robotę, bo tego wymaga rzemiosło. Wszystkich nas łączy jedno – mamy zajawkę na fryzjerstwo męskie i szeroko pojęty barbering. Najczęściej, kiedy pracujemy, fotele dla klientów odwrócone są w stronę salonu, a nie w stronę lustra. To nie przypadek – fotele są tak ustawione, żeby nie separować klienta od wszystkiego, co się wokół niego dzieje, pozwolić mu swobodnie rozmawiać z innymi osobami w salonie, a lustro jest tylko narzędziem dla fryzjera. Do salonu może przyjść szef fabryki i jego pracownik, ale kiedy siedzą na kanapie są wobec siebie równi. Zdarzyła mi się taka sytuacja, że strzygłem sześćdziesięcioletniego prezesa, który w tym czasie rozmawiał z osiemnastoletnim kolesiem o nartach na Słowacji, bo okazało się, że zjeżdżali na tym samym stoku. Najczęściej odwiedzają nas mężczyźni po trzydziestce, ale strzyżemy też małych chłopców i starszych, poważnych mężczyzn. Jest jedna reguła – strzyżemy tylko facetów. To miejsce jest dla nich, chociaż oczywiście kobiety też tutaj zaglądają. Mamy teraz dziewczynę, która terminuje w barberowni. Nie wiem czy zostanie barberem - to zależy tylko od niej, ale

14

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

BARBEROWNIA We cultivate old barber tradition, but my approach to customers is more American. I introduce myself straight away and with every customer we call each other by first names to have a friendly and relaxed relationship. Once a contact like this has been made, I can be sure that he is going to be my client for next 20 years. Barberownia isn’t one of these posh places and this is what customers like about us. When you open the door and go inside, you feel at home. A nice and cosy place, each of us has a place like that. I like going to my garage to repair things and I know that most guys have similar needs - we look for a place where we have our tools, spanners. And Barberownia is this kind of place that we look for, the one that you can run away to and hide from workload, an angry partner, problems at work or children, who can be tiring at times (and I know what I’m saying, because I’m a brand new dad). This is exactly the place you can run away to, be a better or worse version of yourself, swear in silence, relax, have a glass of good whisky or beer, talk or be silent. The fact that we use the word „barber” instead of „hairdresser for men” isn’t only a sales gimmick. We’re located very close to the Silesian University of Technology, where there are a lot of foreign students. When they see the English word „barber” they know that they can visit us and expect the English-speaking staff. We’ve made the word „barber” sound familiar to everybody here and actually it’s not really that far away from Polish, we have a similar word in our language - balwierz. PEOPLE Each guy in my team has his own way to build customer relationship. Each guy in my team is different. Take Mariusz for instance, he doesn’t say much or smile, but there is Jakub, who has a nickname „diamond”, because he’s the life and soul of this place and shines here like a diamond. Each of them has his own clients - some of them like to spend time in silence, whereas others love the show and choose Jakub. However all guys must do the same job, this is what barber craft is all about. We all share the same passion for this job and the place. When we work, clients who sit on chairs face not the mirrors but customers who are waiting. It is all intentional, we don’t want to separate clients from other people in the shop, so they can talk to each other, mirrors is just the tool for barbers. In Barberownia, a factory boss and his employee can sit and wait on the sofa and they are equal. Once I was cutting hair of a 60-year-old CEO and at the same time he was talking to another customer - an 18-year-old bloke, because it turned out that by coincidence they had been on a ski trip to the same slope. We are usually visited by men in their thirties, but we also cut children’s and elderly men’s hair. There is one rule - we only cut men’s hair. It’s a place for them, although women pop in here too. Right now we’re having a girl apprentice. I don’t know if she will be a barber - it’s only up to her, but for sure it won’t be easy, because this place


na pewno nie będzie to łatwe, bo w tym miejscu panuje bardzo specyficzna atmosfera, padają dosadne słowa i króluje ciężkie poczucie humoru. MODA Nie lubię słowa moda – modne jest to, w czym dobrze się czujesz. Nie namawiam zwolenników krótkich fryzur do zapuszczania włosów, ale oczywiście wszystko co tutaj robimy musi być też zgodne z naszą estetyką. W końcu podpisuję się pod swoją pracą, pod fryzurą każdego klienta, więc nie mogę wypuścić z mojego salonu kogoś, kto będzie źle obcięty. Zależy mi też na tym, żeby efekt wizyty u nas nie był tylko chwilową magią, która znika po umyciu głowy. Dlatego tłumaczymy też jak i czym pielęgnować i układać włosy, a zanim przejdziemy do cięcia przeprowadzamy wywiad z klientem. Każdy z nich to inny typ fryzury - nie ma dwóch osób o takim samym kształcie głowy, typie włosów. Każdy barber może też podejść do takiego zadania inaczej, ale najważniejsze są podstawy - na solidnym fundamencie można budować różne piękne domy. Czy wykonuję ten zawód dla pieniędzy? Bez hipokryzji - tak, ale to nie jest moja główna motywacja. Do strzyżenia potrzebna jest pasja. Ja urodziłem się, żeby strzyc. Czasem wychodzę z pracy o pierwszej w nocy i nie jestem zmęczony tylko zadowolony. I o to chyba w życiu chodzi.

has very special atmosphere, crude words are said sometimes and there is a lot of crazy sense of humour. FASHION I don’t like the word „fashion” - fashion is what you’re comfortable in. I’m not going to try to convince guys who like to keep their hair very short to grow it, however everything what we do must match our aesthetics. After all, it’s my name and my responsibility that no customer can leave this place unsatisfied with his haircut. It’s very important for me that the result of every visit in Barberownia is not just a brief magical moment that disappears with the first hair wash. That’s why we explain how to do and take care of hair and before cutting we always ask a client a few short questions. Each hair is different, no two people have the same shape of head and type of hair. Every barber may approach this task in a different way. but basics is the crucial thing here. It’s like building houses, the foundation must be good and when it’s good, the house is good too. Do I do this job for money? Honestly - yes, but it’s not the main motivation. You need passion to do it and I was born to cut. Sometimes I finish work at one in the morning and I’m not tired, I’m happy. And I think that’s what matters in life.

rozmawiał / talking: Jarosław Sołtysek foto: Mateusz Bobola, tel: 501-787-723 / tłumaczenie / translation: Grzegorz Wójcik, lektor języka angielskiego (SJO Britam)

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

15


Lucjan’s Barbershop przyjmuje chętnych sześć dni w tygodniu, po wcześniejszej rezerwacji przez internet. Z tej opcji można skorzystać od poniedziałku do soboty. Rezerwacja jest darmowa, wystarczy raz założyć konto w panelu rezerwacyjnym, a później tylko wybrać interesującą godzinę oraz usługę.

www.barberownia.pl 16

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

We’re open six days a week from Monday to Saturday. No walk-in service, sorry. You have to book. We have online appointment system. It’s free, all you need to do is to create an account and choose the time and service.


promocja /

Nastaw Ucho, to koncertowy projekt nieformalnej grupy Potencjometr. Nastaw Ucho to pomysł delikatnego łamania przyzwyczajeń i przybliżania się do muzyki, czyli w skrócie odkoncertowiania koncertów. Od lipca do października w Gliwicach będzie można posłuchać – w miejscach nie zawsze kojarzonych z koncertami – muzyki młodych twórców pochodzących w głównej mierze ze Śląska. Wydarzenia w zaplanowane w ramach projektu ominą mury filharmonii i sale koncertowe. 4 koncerty w różnych od siebie przestrzeniach to początek długofalowego cyklu, który planuje grupa Potencjometr – pomysłodawcy projektu. W planie koncertowym na lato i wczesną jesień są miejsca takie, jak między innymi dach, ulica, przestrzeń postindustrialna i mieszkanie. Każdy koncert pomyślany został na miarę przestrzeni w której się odbędzie.

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

17


18

PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI


zdjęcie: Krzysztof Krzemiński

my ze strefy / O budowę najnowocześniejszej na świecie fabryki amerykańskiego koncernu General Motors ubiegało się blisko sto miast. W połowie lat 90. XX wieku podjęto decyzję o budowie fabryki w Gliwicach, na obrzeżach Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego, w Podstrefie Gliwice Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Zakład został wybudowany bardzo szybko, ponieważ od chwili symbolicznego wbicia łopaty w październiku 1996 roku do uruchomienia produkcji w sierpniu 1998 roku minęły 22 miesiące.

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

19


my ze strefy / JACEK BIALIK

20

PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI


KONTYNUATOR

NIE REWOLUCJONISTA Nasze zadanie to tworzenie warunków do inwestowania i rozwoju tych terenów, mówi w swoim pierwszym wywiadzie prasowym Jacek Bialik nowy wiceprezes zarządu KSSE S.A. odpowiedzialny za Podstrefę Gliwice Jak przebiegała pańska dotychczasowa ścieżka zawodowa? W 1996 roku skończyłem Wydział Architektury na Politechnice Śląskiej. Moją pierwszą pracą było dwumiesięczne zatrudnienie w firmie Polskie Odczynniki Chemiczne w Gliwicach. Znalazłem się w komórce remontowej, bardziej jako budowlaniec niż architekt. Po tym krótkim epizodzie podjąłem pracę w Strefie, której jak widać, wierny jestem do dziś. Rozpocząłem ten rozdział zawodowego życia jako specjalista do spraw infrastruktury. Strefa zaczęła działać właśnie w 1996 roku, zatem jestem w niej zatrudniony prawie od samego początku. KSSE była drugą specjalną strefą ekonomiczną w Polsce, a zachęty dla inwestorów w formie zwolnień podatkowych były nowością. Dla nas wszystkich to była nowość i wyzwanie. Zdawaliśmy sobie sprawę, że mamy grunty, które powinniśmy sprzedać pod inwestycje przemysłowe dające nowe miejsca pracy. Tymczasem były to tereny rolnicze, dziewicze jeśli chodzi o infrastrukturę techniczną. Trzeba było wszystko zaplanować - jak powinny przebiegać drogi, w których miejscach powinny znaleźć się przyłącza elektryczne czy ciągi wodno-kanalizacyjne. Razem zdobywaliśmy doświadczenie - startująca Strefa i nasz zespół, w którym i ja się znalazłem rozpoczynając swoją zawodową karierę. Co wpłynęło na decyzję prezydenta Gliwic, że rekomendował pana na stanowisko wiceprezesa zarządu KSSE S.A. odpowiedzialnego za Podstrefę Gliwice? Myślę, że przede wszystkim perspektywa pewnej kontynuacji tego, co rozpoczął prezes Jerzy Łoik. Nie mam zamiaru konkurować z poprzednim prezesem, będę robił wszystko, żeby go godnie zastąpić, choć nie będzie to łatwe, bo przez tyle lat wypracował swoją wysoką pozycję. Przejmuję zatem tę schedę i mam nadzieję poprowadzić ją jako kontynuator, a nie rewolucjonista. Jak dziś zdefiniowałby pan rolę Podstrefy Gliwice w Katowickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej? Jesteśmy największą podstrefą Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Spoczywa na nas odpowiedzialność za rozproszone tereny w dwóch województwach, którymi zarządzamy w 14 gminach. Jeśli chodzi o Gliwice, prawie

wszystkie będące do dyspozycji działki zostały sprzedane. Dysponujemy jeszcze tymi w innych gminach. Naszą rolą jest jak najlepsze zagospodarowanie tych terenów, co nie zawsze jest łatwe. Inwestorzy są obecnie bardzo wymagający i kwestia infrastruktury technicznej należy do priorytetowych, zwłaszcza, że oferowany poziom pomocy publicznej jest w ostatnich latach niższy. Nasze zadanie to tworzenie warunków do inwestowania i rozwoju tych terenów, co wymaga współdziałania i zaangażowania także samorządów terytorialnych. Co oznacza obecnie określenie specjalna strefa? To interesujące tereny inwestycyjne oferujące dodatkowe wsparcie w postaci zwolnienia od podatku dochodowego. Ze względu na przepisy unijne pomoc jest tak skonstruowana, że wielkość wsparcia jest różna w zależności od wielkości firmy. Największe wsparcie oferowane jest przedsiębiorcom małym. Staramy się przede wszystkim działać długofalowo. Obecnie koniunktura jest tak dobra, że w pół roku wykonaliśmy plan roczny w pozyskiwaniu nowych inwestorów. Musimy przy tym pamiętać, że obecnie mamy do czynienia z rynkiem pracowników, a nie pracodawców. Wychodzimy temu wyzwaniu naprzeciw, ściśle współpracując ze szkołami i uczelniami, tworząc programy stażowe i wprowadzając do Strefy wykwalifikowane kadry, spełniające oczekiwania naszych inwestorów. Już niedługo przenosicie się do nowej, dużo większej siedziby przy ulicy Rybnickiej. Jaki ma pan pomysł na jej funkcjonowanie? Nasza nowa siedziba faktycznie będzie większa. Mamy tam do dyspozycji 4 kondygnacje. Pierwsza będzie przeznaczona dla gastronomii, druga to pomieszczenia pod wynajem na biura dla podmiotów zewnętrznych. Na trzeciej znajdą się biura naszej Podstrefy, a na czwartej zaplanowaliśmy uniwersalną salę konferencyjną. Pod koniec sierpnia mają zakończyć się prace budowlane i chcielibyśmy wprowadzić się tam jak najszybciej. rozmawiał Jarosław Sołtysek

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

21


moje / ULUBIONE

M/U KSIĄŻKA

M/U FILM

M/U OBRAZ

M/U MUZYKA

Cenię wiele książek. Bardzo lubię czytać je komuś na głos. W dzieciństwie „Robinsona Crusoe” Defoe i „Guliwera” Swi�a, w liceum „Lorda Jima” Conrada, powieści Dostojewskiego, Bułhakowa, Prousta. Na studiach „Podróż do kresu nocy” Céline’a, eseje Stempowskiego, wiersze Herberta, Kawafisa, Miłosza, Whitmana. Teraz Houellebecq, McCarthy i Ballard. Ale zawsze „Pan Tadeusz” Mickiewicza – książka źródło, dom mojego języka.

Tu mam (wskazując na ścianę) taki obraz Paolo Uccello z 1440 roku zatytułowany „Św. Jerzy walczący ze smokiem’. To reprodukcja obrazu z Na�onal Gallery w Londynie. Uccello to włoski malarz okresu renesansu. Lubię malarstwo włoskie, lubię po prostu jak obraz coś znaczy. Ten obraz można czytać na wiele sposobów, on do mnie przemawia, ale mam też tu na ścianie w gabinecie reprodukcję pracy Jerzego Lewczyńskiego zatytułowaną Nieznany z 1959 roku, takiego człowieka z łopatą. I to również lubię, bo mnie inspiruje.

Bardzo lubię „Siódmą pieczęć” Ingmara Bergmana z 1957 roku, bo cenię filmowe moralitety, a ten szczególnie, bo oparty jest na dobrej literaturze średniowiecznej. Teraz nie robi się już takich filmów. Ostatnio też spodobały mi się „Melancholia” i „Przełamując fale” Larsa von Triera, a z polskich filmów, najważniejszy dla mnie film to „Panny z Wilka” Andrzeja Wajdy i również jego „Ziemia obiecana”. To są produkcje nie do przebicia ze względu na klimat i nutę melancholii jak u Czechowa w „Wujaszku Wani”.

Lou Reed i New York Superstar z 1978 roku. To taki fajny, klasyczny rock. Uwielbiam tę płytę. Ale z przyjemnością słucham również „Wesela Figara” Wolfganga Amadeusza Mozarta i koncertów fortepianowych Rachmaninowa, bo ja w swoich wyborach jestem eklektyczny i dobrze mi z tym.

GRZEGORZ KRAWCZYK, menadżer instytucji kultury. Ukończył Filologię Polską na Uniwersytecie Jagiellońskim. Naukę kontynuował na tej samej uczelni na studiach podyplomowych w dziedzinie zarządzania kulturą w Instytucie Spraw Publicznych na Wydziale Zarządzania i Komunikacji Społecznej. Następnie ukończył międzynarodowe studia podyplomowe MPA (Master of Public Administration) na Akademii Ekonomicznej w Krakowie w katedrze Gospodarki i Administracji Publicznej.

MOJE /

22

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


M/U AKTORKA

M/U AKTOR

M/U SZTUKA

M/U MIEJSCE

M/U AUTO

M/U NARZĘDZIE

Obudzony w nocy o północy zawsze odpowiem Giulie�a Masina, włoska aktorka Federico Felliniego. Od kiedy zobaczyłem ją na ekranie, fascynuje mnie jej niesłychanie piękna mimika twarzy i oczy. Jako aktorka potrafiła za pomocą takich drobnych gestów, które wywodzę jeszcze z czasów kina niemego, pokazać bardzo dużo emocji w nieosiągalny dla innych sposób.

Bez wątpienia Kraków. To moje ukochane od zawsze miejsce na Ziemi. W tym mieście czuję się jak w domu. Kraków ma świetną historię i tradycje, tam się wychowywałem, studiowałem i wracam kiedy tylko mogę. A poza tym lubię Galicję.

Philip Seymour Hoffman, to według mnie najlepszy na świecie aktor średniego pokolenia. Przełomową w jego karierze była niewątpliwie rola pisarza Trumana Capote’a w filmie biograficznym „Capote” z 2005 roku w reżyserii Benne�a Millera. Niestety zmarł 2 lutego 2014 roku, prawdopodobnie z powodu przedawkowania narkotyków.

Tu się w ogóle nie będę zastanawiał. Moje wymarzone auto to Volkswagen California. To auto, którym podróżuje się. Pakuję się i wyjeżdżam, bo ja mam naturę ślimaka. Lubię mieć wszystko w jednym miejscu i pod ręką. Jakbym miał tyle pieniędzy, to bym go kupił i pojechał w świat.

Najważniejszą dla mnie sztuką teatralną jest „Wesele” Stanisława Wyspiańskiego. To znakomicie napisana sztuka i często do niej wracam. Poza tym „Wiśniowy sad” i „Trzy siostry” Antoniego Czechowa. To pięknie i prawdziwie napisane historie. Natomiast ze współczesnych sztuk nie widziałem takiej, która by mnie powaliła.

Kiedyś powiedziałbym, że długopis, a teraz moje ulubione narzędzie to rower. Bezdyskusyjnie i bez podtekstów.

W 2004 roku został zastępcą dyrektora Pawła Gabary w Gliwickim Teatrze Muzycznym, gdzie odpowiadał m.in. za stronę administracyjnoorganizacyjną oraz planowanie i wykonanie inwestycji. Pod koniec 2007 roku pełnił równocześnie obowiązki dyrektora naczelnego Teatru Dramatycznego miasta stołecznego Warszawy. Należy do Stowarzyszenia Dyrektorów Teatrów. Obecnie jest dyrektorem Muzeum w Gliwicach i Teatru Miejskiego w Gliwicach.

ULUBIONE

zdjęcie: Marcin Gołaszewski

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

23


sukces / PIOTR CHLIPALSKI

NACZELNY ULICZNIK GLIWIC To trochę, jak z przestrzenią negatywną na tegorocznym plakacie – to, czego nie ma, jest równie ważne, jak to, co jest, mówi Piotr Chlipalski pomysłodawca i dyrektor Festiwalu Ulicznicy Pres�ż: Wywodzisz się z gliwickiego, offowego, niezależnego Teatru A. Co dał ci czas spędzony tam? Piotr Chlipalski: Chyba przede wszystkim pewność, że „da się” – że jest taka ilość uporu, która sprawia, że rzeczy z pozoru niemożliwe (czy może bardziej – niekonieczne) mają szansę się stać. A jednocześnie świadomość, że czasem lepiej powiedzieć „stop”, niż na siłę robić coś, co nie będzie takie, jak wierzysz, że być powinno – i chyba stąd w pewnym momencie moje z „A” odejście, krótka przerwa i powrót na ulicę z Muzikantami. Jesteś człowiekiem, który nie potrafi usiedzieć spokojnie w jednym miejscu. To konieczność życiowa czy taki charakter? Konsekwencja wyborów? Mam wrażenie, że co parę lat w życiu przychodzi taki moment, kiedy musisz wybrać – zostaję tu, gdzie jestem, bo ciepło, wygodnie, bo wiem, czego się spodziewać albo próbuję czegoś nowego – bo tak Ci mówi przeczucie, bo inaczej nie wytrzymasz. Pierwsza opcja daje święty spokój, druga – niesamowity rozwój. Fes�wal Ulicznicy to już nastolatek. Jak oceniłbyś te 11 mijających edycji? Seria kompletnych niespodzianek. Za każdym razem, gdy wydawało się, że to już, że teraz wreszcie będzie z górki – działo się coś kompletnie odwrotnego. I vice versa. Po nagrodach ścinano budżet, w momencie, gdy wydawało mi się, że to już koniec – okazuje się, że to jakieś kolejne, nowe rozdanie. A trochę poważniej – jest coś, co pewnie ciężko byłoby zmierzyć, ale jest i cieszy – a określa się to mianem „publiczności festiwalowej”, czy trochę groźniej – „kapitałem festiwalu”. Ludzie, którzy przez te lata przychodzą (teraz już) niezależnie od pogody, dla których całe to zamieszanie coś znaczy, którzy na nie czekają. Mam poczucie, że np. w kwestii teatrów stopniowo przejmowaliśmy pałeczkę od Gliwickich Spotkań Teatralnych i że dekadę później, kolokwialnie rzecz ujmując – nie ma wstydu! Jest takie zdjęcie - mokry dyrektor Chlipalski na gliwickim rynku. Czy dynamicznie pogodowy lipiec to najlepszy czas na uliczny fes�wal? Deszcz chyba nie pomaga.

24

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

Czy chcesz powiedzieć, że jest jakiś stabilny miesiąc w naszym pięknym kraju? Z perspektywy festiwalu chyba nie możemy narzekać – na prawie czterysta zdarzeń ostatniej dekady z powodu deszczu byliśmy zmuszeni odwołać bodaj cztery. I choć będzie to całkiem sieriozny banał – jest takie cudne chińskie porzekadło o tym, jak to mędrzec nie dyskutuje z deszczem. No to nie dyskutuję i… czasem moknę. Daj Bóg – przy okazji mądrzejąc. Są tacy, którzy narzekają, że część imprez jest w parku Chopina, a przecież mamy Parkowe Lato. Ulice Gliwic są dla was za ciasne, niewygodne? Trochę mnie rozbraja argument, że skoro w nazwie jest ulica, to jednoznacznie predestynuje miejsca prezentacji. Z tej przesłanki wynika, że powinniśmy być festiwalem drogowców, zabijaków, albo… wędrownym zamtuzem. Wybieram miejsca na prezentacje, które sprzyjają spektaklom, a przede wszystkim sprzyjają widzowi. Jeżeli coś potrzebuje kameralnej atmosfery – prezentujemy to w parku. Jeśli będzie dobrze czuło się najeżdżając starówkę – pojawia się na Rynku. Z drugiej strony – cztery godziny warsztatów z dzieciakami na płycie Rynku, w pełnym słońcu, zaplanowałby chyba tylko sadysta. Park Chopina jest po prostu bardzo przyjazną przestrzenią. Ogłosiliście, że tegoroczny, 11. Fes�wal Ulicznicy będzie inny, czyli jaki? On chyba co roku jest „trochę inny”, bo ciągle szukamy, a jednocześnie ciągle zderzamy się z ograniczeniami – czasem, finansami, okolicznościami. W tym roku rozmowy z Miastem zajęły rekordową ilość czasu – co trochę zdeterminowało program, choć z drugiej strony – wzrósł budżet (dziękuję!), a do tego po raz pierwszy w historii podpisaliśmy umowę na dwa lata. Równolegle planuję już edycję 2018 i po raz pierwszy mogę zaprosić spektakle, na które zawsze było już za późno. Trochę, jak z przestrzenią negatywną na tegorocznym plakacie – to, czego nie ma, jest równie ważne, jak to, co jest. Taki na przykład ogień – zamiast na siłę „szyć” tegoroczne pokazy fireshow – planuję coś ekstra w przyszłym roku. Czy rozważaliście kwes�ę scalenia Fes�walu do tygodnia? Fes�wal Malta w Poznaniu trwa 9 dni i pokazuje blisko 300 wydarzeń w tym czasie.


PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

25 zdjęcie: Katarzyna Łopuszyńska / Grzegorz Galant / Studio Apalat


sukces / PIOTR CHLIPALSKI

Co roku rozważamy (śmiech)! To są trochę plusy ujemne i minusy dodatnie. Z jednej strony – siłą rzeczy jesteśmy antyfestiwalem (lub jak kto woli – festiwalem spaghetti) – niejako gubiąc energię co dnia i co dnia ją odbudowując. Z drugiej – zamiast mega-zgrupowania widzów, którzy oglądają dziennie po kilkanaście spektakli, serwujemy slow food, bardziej dla mieszkańców i tych, co akurat na Śląsku mają wolny wieczór. Mam wrażenie, że porównanie z Maltą mija się o grubo ponad rząd wielkości, gdy chodzi o budżet. Swoją drogą – jeśli mogę wybrać festiwal do porównań – wolałbym gdańską Fetę, mam wrażenie, że Malta lata temu zapodziała gdzieś teatr uliczny. Poświęciłeś się idei fes�wali ulicznych. Podobno firmujesz organizację takich imprez w innych miastach? To chyba wiadomość, jak z Radia Erewań – nie w

Moskwie a w Petersburgu, nie samochody a rowery, nie rozdają a kradną... Ja na tego typu imprezach w innych miastach albo występuję, albo oglądam, albo jedno i drugie. Owszem, zdarzyły się dwa najazdy uliczników na Katowice i był taki rok, w którym L’ombelico del Mondo pod naszym szyldem próbowało zdobyć Sochaczew, ale to raczej sympatyczne epizody. W ostatniej dziesięciolatce maczałem palce w powołaniu jednego stowarzyszenia festiwali ulicznych w Brukseli, jednego podobnego ciała w Słowenii i jednego w Warszawie, ale mam wrażenie, że jak dotąd więcej wyniknęło z naszych (organizatorów festiwali) spotkań to tu, to tam, niż ze zbrojnych działań zakotwiczonych formalnie. Ja chyba wolę coś zrobić, niż gadać i (za przeproszeniem) firmować.

rozmawiał Jarosław Sołtysek

zdjęcia: (1) Katarzyna Łopuszyńska / Grzegorz Galant / Studio Apalat / kontakt: 792682933 / studioapalat@gmail.com (2) Piotr Chlipalski, www.chlip.com

TANK - od lewej: Piotr Chlipalski i Jacek Dzwonkowski, formacja Muzikanty

Piotr Chlipalski, gliwiczanin, SP nr 5 i 4, V LO i matura oraz 10 lat bezowocnego studiowania - to tu, to tam. Fotograf, performer, twórca ruchomych obrazków (video, animacja, mapping); pomysłodawca i dyrektor festiwalu artystów ulicy Ulicznicy; współzałożyciel formacji Muzikanty. Autor 1,5 książki o Blenderze – szwajcarskim scyzoryku projektowania, grafiki i animacji. Zdecydowanie praktyk, raczej kreatywny.

26

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI

27


wydarzenia / SPORT

fot. Irek Dorożański / www.piast-gliwice.eu

PIAST GLIWICE MA NOWEGO PREZESA Decyzją Rady Nadzorczej Gliwickiego Klubu Sportowego "Piast" SA Paweł Żelem objął funkcję Prezesa Zarządu.

Związku Piłki Nożnej. W ostatnich dziewięciu latach Paweł Żelem pracował w strukturach piłkarskich. Zawodowo związany był ze Śląskiem Wrocław, Lechią Gdańsk, gdzie wchodził w skład zarządu klubu, a od listopada 2013 roku ponownie wrócił do Śląska Wrocław, gdzie pełnił funkcję prezesa zarządu.

W czwartek 13 lipca 2017 Rada Nadzorcza GKS Piast SA podjęła decyzję o powołaniu na stanowisko Prezesa Zarządu Pawła Żelema. - To dla mnie duże wyróżnienie i mobilizacja do - Pierwsze dni i tygodnie to dla mnie czas na wdrożenie się w pracy. Chciałbym swoją wiedzę i dotychczasowe wieloletnie doświadczenie spożytkować z korzyścią dla Piasta - skomentował sytuację spółki i bieżące kwestie, tak aby została zachowana ciągłość funkcjonowania. Znam specyfikę i wymagania pracy w swoją nominację nowy prezes Niebiesko-Czerwonych. klubie piłkarskim… Zatem wszystkie ręce na pokład - powiedział Paweł Żelem. Paweł Żelem jest absolwentem Wydziału Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego. Zasiadał w Radzie Nadzorczej Ekstraklasy SA oraz zarządzie Dolnośląskiego

28

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI

29


klub biznesu / GERARD BADIA

30

PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI


JESTEM SZCZĘŚLIWY Ten klub i to miasto dały mi wszystko, gdy ja nie miałem nic. Zawsze będę to powtarzał, mówi Gerard Badia, piłkarz Piasta Gliwice, katalończyk, który został gliwiczaninem i kapitanem Niebiesko-Czerwonych Dlaczego Gliwice? Co jest takie wyjątkowe w tym mieście, że chcesz w nim mieszkać? Cztery lata temu dostałem propozycję gry w Piaście, zaakceptowałem ją i odtąd mieszkam w Gliwicach. Jestem z tego zadowolony, bo to miasto bardzo odpowiada mojej rodzinie i mnie. Można powiedzieć, że zostałem tutaj nie tylko z powodu pracy. Jakie były twoje początki w Gliwicach? Pierwszy rok nie był łatwy, bo mieszkałem w hotelu. Wtedy w ogóle nie znałem Gliwic. Miałem swoją rutynę: hotel - trening - centrum handlowe - hotel - trening - hotel... To się jednak zmieniło, kiedy przeniosłem się do mieszkania. Od tamtego czasu z każdym kolejnym dniem poznaję i lubię to miasto coraz bardziej. Czy to nie było tak, że w poznawaniu miasta przeszkadzali ci inni Hiszpanie, którzy grali wówczas w Piaście? Tak, cały czas byliśmy razem. Czy to w hotelu czy w centrum handlowym... Bywało tak, że po trzy godziny dziennie siedzieliśmy np. na stacji benzynowej, gdzie piliśmy kawę. Tam był punkt spotkań z Rubenem Jurado i Carlesem Martinezem. To kiedy zacząłeś tak naprawdę poznawać Gliwice? W momencie, w którym kupiłem rower. (śmiech) Miałem samochód, ale korzystałem z niego tylko gdy jechałem na treningi. Później wszyscy kupiliśmy rowery... Pamiętam dzień, w którym byłem bardzo zmęczony, a Carles i Ruben pojechali na rynek. Powiedzieli mi, że jest tam bardzo przyjemnie, więc następnego dnia już musieliśmy udać się tam razem. Czy w Gliwicach jest gdzie pojeździć na rowerze? O to trzeba spytać Carlesa. (śmiech) W pierwszy dzień miał mały wypadek... Jechał rowerem i przednie koło wsunęło mu się pomiędzy szyny tramwajowe. Trochę poobijał sobie nogę. Teraz mogę o tym mówić, ale wtedy wyglądało to groźnie. A tak na poważnie - w Gliwicach jest sporo dróg rowerowych i przyjemnie się po nich jeździ. Wróćmy do tej wycieczki na rynek. Pojechaliście tam i co później? Byłeś tam po raz pierwszy? Tak, pojechaliśmy i gdy zobaczyłem rynek, od razu zadzwoniłem do mojej żony i powiedziałem, że wyprowadzamy się z hotelu, bo chcę mieszkać na starym mieście! To było niecały rok po przyjeździe. Szybko znaleźliśmy mieszkanie na Kaczyńcu. Od tego czasu przeprowadzaliśmy się trzy razy, ale wciąż do mieszkań w obrębie centrum. Ja chcę mieszkać blisko rynku, lubię towarzystwo

ludzi. Poza tym, uwielbiam, gdy rano idę na spacer i mam pod ręką wszystko: kawiarnie, restauracje i sklepy. Jest też targ, gdzie moja żona może zrobić szybko zakupy. Nie potrzebujemy dużego domu, bo najważniejsza dla nas jest lokalizacja. Kiedy dołączyła do ciebie Gemma, twoja żona? Przyjechała, gdy urodziła Valerię, czyli jakieś dwa i pół roku temu. Jestem z moją żoną już sześć lat, ale przed przyjazdem do Gliwic nie mieszkaliśmy razem. W Hiszpanii Gemma była w swoim mieście, a ja żyłem tam gdzie grałem. Widywaliśmy się tylko w weekendy. Narodziny Valerii wszystko zmieniły... Dlaczego? To był dla nas najtrudniejszy moment w życiu. Wszystko działo się już po tym, jak Valeria się urodziła. Żona leżała w szpitalu w Barcelonie i zaczęła ją boleć głowa. Lekarz stwierdził, że to normalne i żeby się tym nie przejmować. Trzy dni później wyleciałem do Polski, a Gemma wróciła do domu. Przed pierwszym treningiem po moim powrocie zadzwoniła do mnie mama i powiedziała: Gemma trafiła do szpitala i jest w śpiączce. Pamiętam, że byliśmy wtedy na zgrupowaniu. Poszedłem porozmawiać z Tomkiem Podgórskim, który był kapitanem i spytałem czy może pójść ze mną do trenera, bo muszę natychmiast wracać do Hiszpanii. A on na to, że nie musisz do nikogo iść, ja dzwonię do prezesa, a ty jedź na lotnisko. Widział moją twarz i zrozumiał, że coś się dzieje. Prezes stwierdził to samo. Poleciałem do Hiszpanii i spędziłem tydzień z moją żoną, aż wróciła do zdrowia. Od tego momentu patrzymy z Gemmą na życie z innej perspektywy. Było nam ciężko, ale przez tę sytuację nasze relacje stały się jeszcze lepsze. Nie tylko jako pary, ale również jako rodziny. Wiemy kto jest dla nas ważny, a kto nie, bo życie może się zmienić w ciągu jednej sekundy... Po tej historii zadecydowaliśmy, że musimy zamieszkać razem. Rodzina musi być blisko siebie. Twoja żona wyzdrowiała i razem z Valerią dołączyły do ciebie w Gliwicach. Jak wyglądały ich pierwsze chwile w naszym mieście? Na początku było ciężko... Dla nich czy dla was? Dla wszystkich... Dla nas to było coś nowego, bo pierwszy raz zamieszkaliśmy razem i mieliśmy już córkę. Dobrze, że moja praca wyglądała wówczas tak, że na treningach byłem tylko rano. Dzięki temu obiady jedliśmy wspólnie i popołudnia spędzaliśmy razem. Moja żona nie mówi po polsku, więc obawialiśmy się, że może być z tym kłopot.

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

31


klub biznesu / GERARD BADIA

Dogadywała się w języku angielskim i nie wiem dlaczego, ale gliwiczanie od razu ją zaakceptowali. Ludzie pozdrawiają ją na ulicy, pytają o Valerię. Czujemy, że wszyscy są do naszej rodziny przyjaźnie nastawieni. Dlatego też, gdy jadę na obóz czy na mecz wyjazdowy, to jestem o nią spokojny. Mamy tutaj wielu znajomych i przyjaciół. Wiem, że ktoś zawsze pomoże, gdy pojawi się jakiś problem. To jest dla nas bardzo ważne. A gdzie teraz mieszkacie? Mamy fajne mieszkanie na ul. Korfantego. Jestem z niego bardzo zadowolony. To ładna okolica, bo blisko parku i rynku. Jest bardzo przyjemnie. Wiesz, ja o Gliwicach mogę mówić tylko dobre rzeczy. Ten klub i to miasto dały mi wszystko, kiedy ja nie miałem nic. To był najlepszy prezent, który mogłem dostać. Od pierwszego dnia ludzie z Gliwic są dla mnie bardzo mili. Nie wiem dlaczego tak się dzieje... Może dlatego, że jestem otwarty i lubię rozmawiać z innymi. Lubię pozytywną energię i takimi ludźmi staram się otaczać. Kiedy jestem na spacerze i widzę starszą panią z pieskiem to podchodzę i zagaduję. Pytam się jak się czuje i co u niej słychać. Lubię takie pogawędki. Czasami wystarczy minuta lub zwykłe „cześć”. To są chwile, które dużo znaczą. W Gliwicach czuję się jak w domu, bo ludzie oddają mi tę pozytywną energię. Pytają mnie o moją córkę i inne rzeczy. Dla mnie to jest mega! Jeszcze przed twoim przedłużeniem kontraktu żartowaliśmy, że jeśli nie będziesz chciał podpisać nowej umowy to weźmiemy cię do marke�ngu, bo masz świetne pomysły. Chodzi o sytuację z chłopakiem, któremu postanowiłeś dać koszulkę lub o Mannequin Challenge Piasta, którego byłeś inicjatorem. No tak... Możesz zrobić Mannequin Challenge na różne sposoby. Siadasz sobie w szatni, jesteś spokojny i nagrywasz. Moje pytanie jest jednak takie: czy chcesz to zrobić, czy chcesz to zrobić bardzo dobrze? Ja wybrałem to drugie. Jeśli ma to wyjść, to trzeba pokazać szalone rzeczy, żeby ludzie cię zapamiętali. Nie miałem na sobie ubrania, ale to było zabawne. Nasz Mannequin Chalennge wyszedł super. A ty wystąpiłeś w nim nago… Wiedziałem, że gdy tak zrobię, to będzie zabawnie (śmiech). A co na to twoja żona? Gemma zna mnie od wielu lat. Od zawsze jestem taki sam... W Hiszpanii mówią na takich jak ja „klauni towyrzystwa” (śmiech). Taki mam charakter i nie będę się zmieniał. Oczywiście, gdy ubieram korki, koszulkę i wybiegam na boisko - zmieniam się. Wtedy nie żartuję, dużo nie mówię i jestem bardziej agresywny oraz cały czas skupiony. Mecz się kończy i kończy się „Gerard piłkarz”, a wraca „Gerard normalny człowiek”. Według mnie tak musi być. Pytałeś jednak, co na to moja żona. Bardzo jej się podobało jak zrobiliśmy ten film. Jej mama i wszystkie koleżanki pisały „co ten Gerard?” i „jaki on szalony!”. To jest miłe! Jesteś już tutaj kilka lat, ale zdecydowałeś się zostać i podpisać dwuletni kontrakt z Piastem. Dobrze się tutaj czuję. Nie tylko w zespole, ale także w

32

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

klubie. Mam ze wszystkimi świetne relacje. Czuję, że jestem ważnym zawodnikiem dla drużyny. Muszę to okazywać na boisku, bo to ogromna odpowiedzialność. Negocjacje nowej umowy były długie, ale pierwszego dnia rozmów byłem zdecydowany pozostać w Piaście. To właśnie w tym klubie przeżywam najlepszy okres w mojej karierze. Czuję się tutaj szczęśliwy, więc musiałem zostać w Gliwicach. Dopiero w tym mieście poczułem się jak piłkarz. Wcześniej w Hiszpanii tak nie było. Teraz lubię to co robię... Uwielbiam grać przy Okrzei 20. Wiem, że nie jest to może największy stadion w Polsce, ale czuję się na nim wyjątkowo. Jak przez te wszystkie lata kiedy tu jesteś zmieniła się drużyna? Poziom poszedł bardzo do góry. Gdyby teraźniejsza drużyna spotkała się z zespołem Piasta sprzed czterech lat to bez problemu wygra 3-0. W kadrze jest wielu dobrych piłkarzy. Widzisz jakiś podobieństwo pomiędzy miastem a klubem? Prawdą jest, że przez lata mojej bytności w klubie również Gliwice się zmieniły. To samo powiedział mi Carles, który grał tutaj wcześniej, wrócił do Hiszpanii i teraz po dwóch latach przyjechał do Gliwic na wakacje. Powiedział, że zarówno klub, jak i miasto bardzo się zmieniły. Gliwice z każdym dniem stają się ładniejsze i bardziej nowoczesne. Jak uważasz, co sprawiło, że Piast rozwinął się tak mocno w ciągu ostatnich lat? Myślę, że ze względu na świetną atmosferę panującą w tym klubie. My piłkarze jesteśmy takimi samymi pracownikami Piasta jak np. ludzie z administracji. Tutaj nie ma podziałów. Jeśli chcemy tworzyć dobry klub to wszyscy musimy trzymać się razem. Jestem w klubie już cztery lata i od pierwszego dnia traktuję wszystkich jak dobrych znajomych. Lubię przebywać w szatni z chłopakami, ale lubię też pójść na górę i rozmawiać z ludźmi w biurze. To, ile energii oni mają, jest naprawdę niesamowite! Między nami jest dobra komunikacja i każdy na tym korzysta. Bardzo miłe jest to, gdy pan ochroniarz pyta o moją córkę i żartuje jak tam się czuje moja wnuczka? (śmiech)! To jest super i to buduje coś wielkiego. Na pytanie czy pieniądze są najważniejsze w piłce Konstan�n Vassiljev odpowiedział: „Dla mnie najważniejszy jest szacunek drugiego człowieka”. Zgadzasz się z nim? To prowokacyjne pytanie, ale Kostia odpowiedział na nie idealnie. W naszej rozmowie użyłem więcej słów, a faktycznie miałem to samo na myśli. Pieniądze są ważne, ale gdyby były najważniejsze to myślę, że już nie grałbym w Piaście. Tutaj jestem szczęśliwy. Gdy gram dla Piasta to czuję radość. Powiem jeszcze raz - ten klub i to miasto dały mi wszystko, gdy ja nie miałem nic. To jest coś, co będę wciąż powtarzał. rozmawiali: Karol Młot i Maciej Smolewski / piast-gliwice.eu zdjęcia: Irek Dorożański / piast-gliwice.eu


Pieniądze są ważne, ale gdyby były najważniejsze to myślę, że już nie grałbym w Piaście. Tutaj jestem szczęśliwy. Gdy gram dla Piasta to czuję radość.

Gerard Badia, w Piaście Gliwice od rundy wiosennej sezonu 2013/2014. Do tej pory zagrał w 113 meczach w niebiesko-czerwonej koszulce. Strzelił 19 goli i zanotował 22 asysty (w statystyce uwzględniono mecze Ekstraklasy, Pucharu Polski i kwalifikacji do Ligi Europy).

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

33


architektura / www.rezydencjaviridi.pl

Wszystko

34

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

Zapraszamy Państwa na krótki spacer do miejsca w którym, według zapewnień właścicieli, jest wszystko czego potrzebujesz i to w jednym miejscu. Oczywiście spacer w wyobraźni, bo Rezydencję ViRiDi, najnowszy czego potrzebujesz w jednym miejscu. projekt firmy Sharin Estate, można na razie oglądać Tu mieszkaj i pracuj! w formie atrakcyjnych wizualizacji.


Viridi to po łacinie zieleń, której tu nigdy nie zabraknie

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

35


architektura / www.rezydencjaviridi.pl

36

PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI


Coraz głośniej o tej prestiżowej nieruchomości w Gliwicach. Przy ulicy Jasnogórskiej 3, w ścisłym centrum miasta powstaje niebanalny budynek, który niewątpliwie odmieni krajobraz tej części Gliwic. W sąsiedztwie pięknej klasycystycznej bryły sądu i kompleksu mieszkaniowego o znakomitej architekturze z lat 70. już jesienią tego roku rozpocznie się budowa Rezydencji ViRiDi. Nie bez powodu inwestorzy przyjęli tę nazwę. Viridi to po łacinie zieleń, której teraz nie brakuje wokół planowanego kompleksu. Specjaliści i projektanci z Sharin Estate w zrealizowanym już kompleksie mieszkaniowym City Park Gliwice przy ulicy Kłodnickiej dali się poznać jako ci, dla których istniejąca zieleń jest wyznacznikiem sposobu aranżacji inwestycji. Spoglądając na wizualizacje Rezydencji ViRiDi widzimy zasługujujący na uwagę biały fragment elewacji, który, jak się okazuje, jest ukłonem w stronę tradycji tego miejsca. Wybudowana po wojnie willa została w oryginalny sposób włączona do kompleksu i stanowić będzie biznesową część założenia. Całość projektu zapowiada się niezwykle atrakcyjnie. Na przyszłych właścicieli czeka 68 mieszkań (2-, 3- i 4-pokojowych) o powierzchni od 37 do 91 mkw. Mieszkańcy lokali na parterze budynku będą mieli do dyspozycji ogródek, pozostali zaś - tarasy lub balkony. Dopełnieniem tej oferty są 82 miejsca parkingowe usytuowane w podziemiu, dwie cichobieżne windy, monitoring oraz komórki lokatorskie na wszystkich piętrach. Dlatego, biorąc dodatkowo pod uwagę atrakcje jakie oferuje miasto wokół Rezydencji ViRiDi, można śmiało przyjąć, że to najlepsza lokalizacja biznesowomieszkaniowa w Gliwicach. Więcej informacji na stronie: www.rezydencjaviridi.pl

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

37


nauka / PROF. KATARZYNA LISOWSKA

38

PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI


NIE TAKIE GMO STRASZNE Kiedyś była dziura ozonowa. Jeszcze do niedawna smog. Teraz przyszła kolej na GMO. To kolejne słowo, które budzi nasze obawy, a nawet zbiorową histerię. Czy słusznie? Postanowiliśmy w tej sprawie zasięgnąć informacji u źródła – profesor Katarzyny Lisowskiej, która od lat zajmuje się GMO w gliwickim Instytucie Onkologii Zanim ktokolwiek na tej planecie wziął do ust kukurydzę GMO, już wcześniej istniały inne organizmy modyfikowane genetycznie. W społeczeństwie mało kto o nich słyszał, a więc i nie debatował, a tym bardziej nie protestował. GMO dotyczyło bowiem badań i eksperymentów dokonywanych w laboratoriach na mikroorganizmach lub na myszach. Dopiero 20-30 lat temu zaczęto modyfikować rośliny uprawne, czyli żywność. I tu zaczęły się kontrowersje. Czy rzeczywiście jest się czego bać? POGROMCA Zanim lawina krytyki przykryła, by nie powiedzieć, zmodyfikowała, pojęcie GMO, to określenie było dla profesor Katarzyny Lisowskiej synonimem postępu i dobrych intencji. Konkretnie – walki z rakiem. To właśnie tu, w Gliwicach, w Instytucie Onkologii już jako studentka zaczęła pracę nad poszukiwaniem przyczyny powstawania nowotworów oraz nowych leków na raka. To oznaczało jedno – musi zacząć klonować i modyfikować genetycznie organizmy. Brzmi nieco groźnie. De facto, wszystko dzieje się na mikroorganizmach czy komórkach hodowanych w inkubatorze i nie ma prawa wydostać się poza laboratorium. GMO jest tu jedynie narzędziem do tego, by badać co dzieje się z organizmem po wprowadzeniu np. onkogenu (genu powodującego raka). Można odkryć jakie zmienne mają wpływ na namnażanie się komórek rakowych. Albo też, że istnieje gen, który blokuje działanie chemioterapii. Czy można GMO jednak używać nie w laboratorium? I nie w celach eksperymentalnych, a w codzienności. Na roślinach uprawnych, a nawet… zwierzętach? SCIENCE, NIE FICTION To, co jeszcze do niedawna było scenariuszem hollywoodzkich superprodukcji dziś powoli staje się rzeczywistością. Transgeniczna kukurydza albo soja są już faktem. Od blisko 30 lat takie uprawy powstają na skalę masową, głównie w USA i Ameryce Południowej. Ich DNA modyfikuje się głównie w ten sposób, by były odporne na środki chwastobójcze i owady – szkodniki upraw. Ale są i inne modyfikacje, np. powodujące, że pomidor nie psuje się, leżąc w magazynie całymi miesiącami. A co, jeśliby spróbować takich mutacji na zwierzętach? I ta granica została już przekroczona. Firma AquaBounty wyhodowała łososia ze sztucznie wprowadzonym genem hormonu wzrostu,

który powoduje, że ryba rośnie znacznie szybciej i jest znacznie większa niż jej naturalni krewniacy. Mięso transgenicznego łososia jest już w amerykańskich sklepach i restauracjach. Reklama głosi, że smakuje wyśmienicie. Ale czy to rzeczywiście coś dobrego? NARZĘDZIE ZMIANY Jeszcze zbyt krótki czas upłynął by wyrokować o tym, czy rośliny oraz zwierzęta GMO mają szkodliwy wpływ na ludzkie zdrowie. Jak wynika z analizy różnych badań, które śledzi prof. Katarzyna Lisowska żywność transgeniczna może wpływać na organizm zarówno zwierząt (karmionych paszą z roślin modyfikowanych) jak i ludzi. Na pewno jednak nie mamy do czynienia z trucizną. Jak zaznacza pani profesor – ewentualne skutki mogą pojawić się dopiero po wielu latach (jak w przypadku papierosów). Zdaje się, że niekoniecznie są to jednak skutki jedzenia zmodyfikowanej żywności, ale tego, czym jest ona spryskiwana. Większość roślin GMO to takie, które dzięki modyfikacji genetycznej można bezkarnie opryskiwać herbicydami, a ich śladowe ilości często pozostają w roślinach. I przedostają się do żywności, a to na pewno nie jest zdrowe! Czyżby więc samo GMO nie było tak straszne jak je malują? Prof. Lisowska wciąż powtarza – GMO to jedynie narzędzie. To od nas zależy, jakie modyfikacje będą powstawać, a przez to, jak będzie się zmieniać rzeczywistość. Podczas, gdy niektórzy straszą obrazami mutacji, na świecie pojawiła się już np. transgeniczna koza, w mleku której zawarty jest lek przeciwzakrzepowy! Oby takich efektów GMO było jak najwięcej, a świat modyfikował się na coraz to lepszy! rozmawiała: Natalia Aurora Ignacek

GMO (ang. genetically modified organism) – organizm zmodyfikowany genetycznie. Czyli taki, którego genom został zmieniony metodami inżynierii genetycznej w celu uzyskania nowych cech fizjologicznych (lub zmiany już istniejących). Najczęściej modyfikacja polega na wszczepieniu z innego organizmu do genomu fragmentu DNA, który odpowiedzialny jest za daną cechę. Można też konkretny gen wyizolować lub pomnażać.

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

39


dizajn / QUERCUS

OKNA I DRZWI DO LUKSUSU tekst: Anna Liszewska / zdjęcia: Marcin KuRa Korczak

Od wieków drewno towarzyszy człowiekowi jako naturalny surowiec. Bardzo dobra izolacja termiczna, duża wytrzymałość i niska rozszerzalność cieplna to główne zalety drewna. Te doskonałe walory naturalnego materiału potrafią twórczo wykorzystać specjaliści z pewnej gliwickiej firmy. W 1980 roku, z zamiłowania do tego pięknego i szlachetnego materiału, Zygmunt Łoś założył Zakład Stolarski „Quercus”. Od tego czasu, nieprzerwanie, rodzinna firma tworzy najlepszą stolarkę okienną i drzwiową.

40

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


Piękne drzwi wejściowe z przyjaznego drewna to najlepsza wizytówka gospodarzy

Mamy ogromne doświadczenie, szanujemy tradycję, jednocześnie stosując najnowsze rozwiązania technologiczne. Dzięki pasji, zaangażowaniu, bogatej tradycji oraz wielopokoleniowemu doświadczeniu, nasza firma stała się jednym z liderów na rynku stolarki okiennej i drzwiowej. Nasze wyroby cechuje oryginalność, elegancja oraz ich niepowtarzalność – mówi Adam Łoś, który obecnie prowadzi zakład wraz z ojcem.

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

41


dizajn / QUERCUS

Luksusowy salon potrzebuje niezwykłych okien

Przedmiotem działalności firmy są wysokiej jakości drewniane okna i drzwi, ogrody zimowe, biblioteki, zabudowy balkonowe. Produkty ze znakiem Quercus można spotkać w każdym rodzaju budynku: w prywatnych mieszkaniach i domkach jednorodzinnych, obiektach użyteczności publicznej oraz budowlach zabytkowych.

42

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


Okna basenu to niecodzienne wyzwanie techniczne

Drewno to niezwykły materiał, ceniony ze względu na wyjątkową izolacyjność termiczną i akustyczną. Zachwyca właściwościami fizycznymi – dużą wytrzymałością, małą rozszerzalnością i odpornością na odkształcenia. Urzeka ciepłem, estetyką i dopasowaniem do każdej stylistyki. Jest przyjazne dla użytkowników i dla środowiska.

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

43


dizajn / QUERCUS

Quercus po łacinie znaczy dąb. Jak okazały dąb cały czas dążymy do doskonałości. Nieustannie inwestujemy w innowacyjne technologie, śledzimy najnowsze osiągnięcia w branży, co w połączeniu z doświadczoną, wysoko wykwalifikowaną załogą pozwala nam na realizację najbardziej śmiałych i unikatowych projektów.

Zakład Stolarski QUERCUS Zygmunt Łoś, Adam Łoś Biuro handlowe, zakład produkcyjny: 44-164 Gliwice - Brzezinka, ul. Bydgoska 11 tel.: 32 270 13 11, fax: 32 270 15 18

www.quercus.com.pl

44

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI

45


biznes / FITNESS DLA SERCA Pierwsza edycja ogólnopolskiej akcji charytatywnej Fitness dla serca w Szałszy, 2016r. fot. Aloft, Wojciech Jania

Wizytacja wolontariuszy z Fundacji Śląskiego Centrum Chorób Serca w maju 2017r. w Shausha Sport Club, fot. Antoni Witwicki

46

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


SPOŁECZNIE DOBRY BIZNES tekst: Michał Załuczkowski / zdjęcia: Aloft, Wojciech Jania i Antoni Witwicki

Każdy biznes ma na celu zyskanie zaufania klienta oraz nawiązanie jak najlepszej relacji z konsumentami. Każdy biznes może też kształtować styl bycia i sposób życia społeczeństwa. Ostatnio szerokie grono zwolenników zyskuje strategia budowania marki na zasadach Corporate Social Responsibility, czyli biznesu społecznie odpowiedzialnego. Już na etapie planowania misji i oferty przedsiębiorstwa uwzględnia się relacje z otoczeniem, zwłaszcza z grupami interesariuszy, które mogą wpływać na przedsiębiorstwo lub pozostawać pod jego wpływem. Działania podejmowana w duchu CSR, a także realizowane jako element marketingu społecznego, mają wzmacniać wizerunek danej marki oraz zmieniać szkodliwe zachowania społeczne. Do osiągnięcia tego celu służą między innymi wszelkie akcje charytatywne, pomocowe, promujące zdrowy styl życia, prewencję zachowań patologicznych. Gwarantują one obopólną korzyść – zarówno dla niosących pomoc, jak i ją przyjmujących. Przedsiębiorcy dopiero po wdrożeniu podobnych inicjatyw zdają sobie sprawę z siły ich oddziaływania społecznego. Współcześnie wiele osób kojarzy bowiem markę nie z produktami czy usługami, lecz z działaniami na rzecz i dla dobra społeczeństwa. Dla konsumentów bywają one kluczową motywacją przy wyborze oferty rynkowej. W zależności od profilu firmy ważny jest dobór rodzaju inicjatywy prospołecznej. Gdy zostanie ona już ustalona i gdy zarysowany jest plan działań, następuje etap przygotowań do jej realizacji. Wymaga to wiele wysiłku i zaangażowania zazwyczaj całego personelu firmy. Doświadczenia wielu podmiotów pokazują jednak, że motywacja u pracowników znacząco wzrasta, gdy mogą oni udzielać się na rzecz osób potrzebujących pomocy. Przy organizacji akcji pomocowej bądź charytatywnej bardzo istotne jest precyzyjne dobranie fundacji, za pośrednictwem której rozdysponowane zostaną środki pomocowe. Należy starannie prześledzić jej historię, aby uniknąć nieporozumień i komplikacji związanych z przejrzystym zarządzaniem zebranymi środkami. Istotne jest też mądre zorganizowanie przepływu pieniędzy – powierzenie księgowości i transferu funduszy jednej sprawdzonej firmie.

Wiele firm do realizowania działań prospołecznych zaprasza partnerów, zwykle o tym samym profilu branżowym. Połączone ogniwa zwielokrotniają nie tylko możliwości pomocowe, lecz także skalę promocji projektu i połączonych marek. Partnerów akcji można szukać na targach i kongresach branżowych, poprzez aktywność na portalach społecznościowych, np. na Facebooku. Warto również zaprosić do współpracy media, zachęcać je do obejmowania prospołecznych inicjatyw patronatem medialnym, dzielić się za ich pośrednictwem wypracowanym know-how i docierać w ten sposób do innych przedsiębiorców z przesłaniem, że prospołeczne projekty mają sens. Jednym z przykładów realizowania marketingu społecznego i koncepcji biznesu społecznie odpowiedzialnego jest ogólnopolska akcja „Fitness dla serca”, zapoczątkowana przez klub Shausha z Szałszy koło Gliwic. Idea akcji polega na udziale w biegu charytatywnym, z którego dochód trafia do osób potrzebujących – podopiecznych Fundacji Śląskiego Centrum Chorób Serca, prowadzącej projekt „Tak dla Transplantacji”. W pierwszej edycji biegu wystartowało 150 osób, po roku zintensyfikowanych działań promocyjnych i poszukiwania partnerów, w projekcie udział wzięło 700 osób, w tym 400 biegaczy. Bieg połączono dodatkowo z koncertem charytatywnym, by dotrzeć do większej liczy odbiorców. Akcja przyniosła oczekiwane rezultaty i w zamyśle organizatorów ma się rozrastać. Warto wspomnieć, że kilka klubów, uczestniczących w edycji „Fitness dla serca”, zaczęło organizować podobne akcje w swoich miejscowościach, dzięki czemu akcja pomocowa znacząco rozszerzyła promień swojego oddziaływania. Mimo, że praca nad projektem prospołecznym trwa nawet kilkaset godzin i wymaga załatwienia dziesiątek spraw, warto jest go wdrażać. Nie tylko dla korzyści wizerunkowych. Również dla satysfakcji, że nasze firmy są potrzebne. Niegdyś praktyka pomagania była najlepszym sposobem na powodzenie przedsiębiorstwa. Dobrzy gospodarze przyjmowali biznesowe założenie o przeznaczaniu 1/10 swojego zysku dla osób potrzebujących. Powrót do założeń tej starej szkoły wydaje się bardzo zasadny.

MICHAŁ ZAŁUCZKOWSKI - właściciel kompleksu sportowego Shausha Sport Club w Gliwicach, firmy szkoleniowej Profitness Szkolenia, Restauracji Przystanek Shausha, pomysłodawca ogólnopolskiej akcji charytatywnej Fitness dla serca, absolwent MBA na SGH w Warszawie i zarządzania przedsiębiorstwem na UE w Katowicach.

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

47


moda / ALEKSANDRA MALCZYK

JAKLE ODCZAROWANE tekst: Aleksandra Malczyk

Próba „odczarowania” śląskich jakli z negatywnych łatek przyklejanych im przez lata, była bardzo twórczym przedsięwzięciem, nie wyczerpującym jeszcze możliwości projektowych w tym temacie. Projektująca bardzo nowoczesną kolekcję współczesnych jakli Aleksandra Malczyk poprzedziła swoją pracę wnikliwą analizą dawnych strojów, zarówno na podstawie udostępnionych fotografii, dawnych jakli, jak i zasobów Muzeum Górnośląskiego oraz Górnośląskiego

Parku Etnograficznego. W kolekcji duży nacisk został położony na transformację dawnych tradycji na współczesną modę z dbałością o detale i jakość stworzonych projektów. Wykrój bazowy modeli powstał na bazie jakli jednej z dawnych mieszkanek Ornontowic. Według Słownika Języka Polskiego jakla to luźny kaftan, opadający poniżej stanu, z tyłu nieco dłuższy, będący częścią regionalnego stroju śląskiego.

Fotografie pochodzą ze zbiorów prywatnych mieszkańców Ornontowic oraz następujących publikacji: 1. Ratajczak Robert, Ornontowice w dawnej fotografii, Agencja Reklamowo-Wydawnicza „Vectra”, Czerwionka-Leszczyny, 2011 2. Ratajczak Robert, Gierałtowice w dawnej fotografii, Agencja Reklamowo-Wydawnicza „Vectra”, Czerwionka-Leszczyny, 2007 3. Ratajczak Robert, Zarzycka Sabina, Orzesze w dawnej fotografii, Agencja Reklamowo-Wydawnicza „Vectra”, Czerwionka-Leszczyny, 2008

48

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


dystyngowanej kobiety ubranej w śląską jaklę z wysoką stójką, ozdobioną rzędami finezyjnie przyszytych guzików, szeroką koronką, o ciekawym fasonie oraz specyficznych rękawach. Ponieważ od dziecka moją pasją jest szycie, w kolejnych zdjęciach zauważałam inne szczegóły krawieckie, które zaczęły burzyć zakorzeniony w mojej świadomości stereotyp, mówiący że „jakla to taki prosty strój kobiet, które ubierały się po chłopsku”. Jeszcze bardziej wykwintne okazywały się czarne jakle, które kobiety na śląsku ubierały stając na ślubnym kobiercu. Kolejne detale krawieckie i elementy zdobień widziane na zdjęciach, świadczyły o dużym kunszcie wykonania tych strojów, ale również o wysokiej jakości materiałów, z których były wykonane. Dzięki Pani Małgorzacie Nieradzik mogłam zetknąć się z kilkoma oryginalnymi jaklami, będącymi własnością jednej osoby. Okiem krawcowej pasjonatki od razu zauważyłam istotne różnice w sposobie szycia jakli w stosunku do współczesnych strojów. Stójka, rękawy tworzące naturalny łuk, cudowne koronki oraz teoretycznie prosty fason, który pomimo braku zaszewek, bardzo dobrze pasuje do kobiecej sylwetki. Wtedy po raz pierwszy pojawiły się pytania: jak uszyć współczesną jakle aby w niej modnie wyglądać? Jak wpisać to dawne dziedzictwo we współczesny design? Bo to właśnie design oparty na dawnych motywach daje szansę powrotu dawnych jakli do współczesnej przestrzeni publicznej.

na zdjęciu Aleksandra Malczyk oraz muzycy zespołu Krzikopa / foto: Grzegorz Lityński

Projekt Silesia Folk Design zakładał zidentyfikowanie dawnych elementów stroju śląskiego oraz związanych z nim motywów zdobniczych, które mogłyby być wykorzystywane we współczesnym dizajnie, zarówno w ozdabianiu strojów, jak i w ich szyciu. Doczekaliśmy czasów swoistej - mody na śląskość. Obserwujemy powrót do codzienności śląskiej godki. Jak mówi w jednym z wywiadów Klaudia Roksel – prowadząca portal gryfnie.com – „Godka jest taka fajna, że warto ją promować. To nie jest skansen, to godka starzyków, którą można opisywać to co się współcześnie dzieje.” Coraz powszechniejsza moda na „śląskość”, to jednak nie tylko gwara. Powstają tematyczne lokale i sklepy, jak chociażby katowicki „Geszeft”, który promuje region, śląskie marki, projektantów i twórców. Dzięki pracowni bro.Kat można kupić przepiękną biżuterię z węgla. W pięknej złożoności i różnorodności Śląska każdy może odnaleźć swój własny Śląsk, widziany z własnej niepowtarzalnej perspektywy. Od kilku lat zawodowo spotykam się ze śląskim dziedzictwem, konfrontując je z własnymi „śląskimi” doświadczeniami. Zadaję kolejne pytania i odkrywam piękno „rzeczy” popadających w zapomnienie. Zastanawiam się, czy mogłyby one funkcjonować we współczesnej rzeczywistości? Tak właśnie stało się w przypadku śląskich jakli. Kilka lat temu w trakcie realizowania projektu związanego ze śląskimi fotografiami wykonanymi przed 1945, przykuło moją uwagę zdjęcie portretowe Marii Owczarek z dziećmi z 1917 roku. To zdjęcie eleganckiej,

ALEKSANDRA MALCZYK

Pomysłodawczyni projektu Silesia Folk Design, dyrektorka ARTeria Centrum Kultury i Promocji w Ornontowicach

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

49


moda / ALEKSANDRA MALCZYK

KOLEKCJA JAKLI MODRY ŚLĄSK Aleksandra Malczyk: Śląskie modrzyńce w połączeniu z formą jakli raciborskiej, stały się inspiracją do stworzenia kolekcji „Modry Śląsk”. Tkaniną bazową, z której zostały uszyte jakle, jest powszechny dzisiaj jeans, nawiązujący swym kolorem do dawnych modrzyńców. W kolekcji zostały wykorzystane motywy biało granatowych pasków, powszechnych kiedyś w codziennych zopaskach. Elementy malowane na jaklach zostały zaczerpnięte z dawnych haftów, występujących zarówno na chustkach, jak i fartuchach. Noszone na śląsku chusty/ sztofki zostały symboliczne zaznaczone przez namalowane frędzle.

50

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


Dżinsowa jakla o klasycznym fasonie wykończona niebieską koronką wzdłuż zapięcia i rękawów oraz kryształowymi guzikami. Białe spodnie. Dżinsowa krótka jakla z wszytą u spodu białą tiulową koronką, ozdobiona białymi zatrzaskami. Spódnica – srebrna - Weronika Lipka. Dżinsowa jakla o klasycznym fasonie ze stójką wykończoną białą koronką. Zdobiona malowanymi motywami różanymi zaczerpniętymi z śląskich haftów oraz malowanymi frędzlami z dawnych chust. Spódnica w paski z malowanymi kwiatowymi motywami zaczerpniętymi z haftów na zopaskach.

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

51


moda / ALEKSANDRA MALCZYK

Dżinsowa jakla o krótkim przodzie z pasiastymi lamówkami wykończona kompozycją guzików. Spodnie dżinsowe z wysokim stanem - Aleksandra Malczyk Dżinsowa jakla o krótkim przodzie z wstawkami w paski zaczerpniętymi z śląskich zopasek. Spódnico-spodnie - Weronika Lipka Dżinsowa jakla o klasycznym fasonie zapinana na dwa białe szamerunki zbliżające stójkową górę do japońskich strojów, wykończona kompozycją guzików na rękawie. Spódnica - Weronika Lipka

52

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


Po stworzeniu damskiej kolekcji okazało się, iż panowie również są zainteresowani wersją marynarek nawiązującą w swej stylizacji do śląskich. W sprostaniu temu przedsięwzięciu z pomocą „przyszło” stypendium Marszałka Województwa Śląskiego w dziedzinie kultury, dzięki któremu mogłam pod koniec 2016 roku zaprojektować również męskie marynarki. Na zdjęciach prezentowane są już w mniej formalnej, wakacyjnej stylizacji. Odczarowane jakle mają coraz większą liczbę swoich zwolenników. Tak jak kiedyś każda z nich był niepowtarzalna, tak i dzisiaj najlepiej wyglądają uszyte na miarę, bo tak jak unikatowa jest każda osoba, tak wyjątkowa powinna być dla niej dobrze wyglądająca marynarka.

Zdjęcia współczesnych jakli wykonał w siedzibie Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach zespół w składzie: projekt jakli: Aleksandra Malczyk, jakla.pl fotografie: Marta Szczepaniak makijaż i stylizacje: Gosia Hatalska, hatalskadesign.pl fryzury: Iga Kuźnik, Iguana światła: Mateusz Orszulski, Maciej Gapiński asystent fotografa: Justyna Fryt wsparcie techniczne: Fotoedukacja modelki: Olivia Lesiak, Oksana Popiela, Marta Bugajska modele: Bartłomiej Łukasz, Błażej Tetla

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

53


kwestionariusz Pivota / ERITH

1. Jakie jest twoje ulubione słowo? Kumkać 2. Jakie jest najmniej lubiane przez Ciebie słowo? Stęchłe 3. Co cię pobudza? Scena 4. Co cię przygasza, hamuje? Kiedy bardzo czegoś chcę, ale muszę poczekać 5. Jaki dźwięk kochasz? Miauczenie moich kotów 6. Jakiego dźwięku nienawidzisz? Urządzeń dentystycznych 7. Jakie jest twoje ulubione przekleństwo? „Fuck” jest spoko 8. Jaki zawód chciałabyś wykonywać? Być muzykiem 9. Jakiego zawodu nie chciałabyś nigdy wykonywać? Psychologa 10. Jeśli Niebo istnieje, co chciałabyś usłyszeć docierając do jego bram? Że zrobiłam „to” dobrze

Kwestionariusz ten pochodzi z programu telewizyjnego o kulturze pt.: “Bouillon de Culture” prowadzonego przez Bernarda Pivota. Program nadawany był na francuskim kanale France 2 od 1991 do 2001 roku. Pytania w nim zawarte wykorzystywane są obecnie w znanym amerykańskim talk-show Inside The Actors Studio.

54

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


foto: HotHouse Concert Photography / Tomasz Kantyka

W Gliwicach tworzy i mieszka nadzieja polskiej muzyki alternatywnej. To Martyna Biłogan, czyli po prostu Erith. Absolwentka gimnazjum nr 14 i LO nr 3 studiuje dziennikarstwo w Katowicach na Uniwersytecie Ekonomicznym. Gra, śpiewa i komponuje electropop, psychodelic hippie czy Asian folk. Recenzje prasowe nie pozostawiają wątpliwości. Polskie Radio: Erith sama pisze teksty, sama komponuje. Nie potrzebuje wielkiego studia, sali prób, wystarcza jej własne mieszkanie. KręciołaTV: Erith to muzyczny wulkan, który za chwilę wybuchnie! Twórczość Erith, odkąd trafiła do internetu, skupia uwagę wielu ważnych osób ze świata muzyki. Dzięki temu młoda artystka szybko zagrała na tak prestiżowych imprezach, jak Spring Break, Alter Fest, Soundrive Festival, Ars Cameralis czy Samsara Festival Europe (HU). Pod koniec 2016 roku gliwiczanka otrzymała Nagrodę Marszałka Województwa Śląskiego dla młodych twórców za osiągnięcia w dziedzinie muzyki.

Erith PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

55


wydarzenia / BIZNES

fot. materiały prasowe Future Processing

FUTURE PROCESSING ZNÓW NA TOPIE Gliwicka firma Future Processing umacnia swoją pozycję wśród najlepszych pracodawców w kraju otrzymując nagrody w kolejnych konkursach. O atrakcyjności gliwickiej firmy jako pracodawcy świadczy niedawne zwycięstwo w konkursie HR Dream Team organizowanym przez Grupę Pracuj, właściciela serwisu Pracuj.pl. Future Processing otrzymał tu nagrodę za kampanię rekrutacyjno-wizerunkową „Better Future”, w kategorii skutecznej i przyjaznej rekrutacji kandydatów. „Celem kampanii była rekrutacja inżynierów-pasjonatów o wąskich kompetencjach z obszaru obrazowania medycznego. By dotrzeć do tak wymagających odbiorców, stworzyliśmy wideo rekrutacyjne, które w lekki i przystępny sposób przybliża tematykę projektu, podkreślając jednocześnie znaczenie IT w medycynie i dobroczynny wpływ technologii na człowieka.

56

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

Wykorzystaliśmy rozpoznawalny motyw, nawiązujący do słynnego obrazu „Lekcja anatomii doktora Tulpa” pędzla Rembrandta, a w przedsięwzięcie zaangażowaliśmy inżynierów pracujących w FP – mówi Patrycja Dobrowolska, Marketing Manager Future Processing. Firma została wyróżniona także przez organizację HRM Institute, która nagradza pracodawców wykazujących się kreatywnością, pomysłowością i efektywnością w działaniach skierowanych do pracowników. Rozdanie nagród i wyróżnień Employer Branding Excellence Awards HRM Institute odbyło się w ramach konferencji EB Management Summit, która zgromadziła przedstawicieli znanych, międzynarodowych marek oraz świetnych specjalistów z obszaru EB i HR.


galeria / RUMINOWIE

JOANNA I KRZYSZTOF

RUMINOWIE Mieszkają i tworzą w Gliwicach. Niezliczona ilość wystaw w kraju i za granicą potwierdza ich zawodowy kunszt. Obydwoje uprawiają zarówno malarstwo jak i grafikę. W naszej prestiżowej Galerii prezentujemy jednak tylko osiem wybranych prac malarskich.

KRZYSZTOF RUMIN

JOANNA HEYDA-RUMIN

Urodzony w 1960 roku w Gliwicach. Ukończył studia na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie - Wydział Grafiki w Katowicach. Dyplom uzyskał w 1987 roku w pracowni grafiki warsztatowej prof. Romana Staraka i w pracowni projektowania graficznego prof. Adama Romaniuka. Uprawia grafikę warsztatową i malarstwo sztalugowe. Prowadzi od 30 lat Klub Plastyczny “Pastel”, od 1996 do 2010 roku był nauczyciel rysunku i malarstwa w Liceum Sztuk Plastycznych w Zabrzu. Laureat Nagrody Prezydenta Miasta Zabrze i Nagrody Prezydenta Gliwic. Brązowy Krzyż Zasługi.

Jest absolwentką Wydziału Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie - filia w Katowicach. Dyplom uzyskała w 1994 roku w pracowni grafiki warsztatowej prof. Adama Romaniuka i w pracowni malarstwa prof. Romana Nowotarskiego.

więcej informacji na: www.rumin.eu

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

57


galeria / JOANNA HEYDA-RUMIN

58

PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI


PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI

59


galeria / KRZYSZTOF RUMIN

60

PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI


PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI

61


pasjonaci / MAŁGORZATA BIEGAŃSKA-HENDRYK

KOTY NIE ZAWSZE SPADAJĄ NA CZTERY ŁAPY Ludzie przebywający z kotami mają mniejsze problemy z wysokim ciśnieniem i tętnem, a także, że częstotliwość, w jakiej mieści się kocie mruczenie ma właściwości przeciwbólowe, twierdzi z przekonaniem Małgorzata Biegańska-Hendryk, kocia behawiorystka w rozmowie z Adrianą Urgacz-Kuźniak

62

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


Wiedziałam od czego zacznę naszą rozmowę. Od bajek, w których koty były nie mniej złymi od swoich właścicieli towarzyszami wiedźm i czarnoksiężników. Jednak gdy tylko zaczęłam googlować kocich bohaterów, natrafiłam na Filemona, Kota w Butach i Garfielda. Skąd zatem w naszej podświadomości to symboliczne przypisywanie kotom złych mocy? Tak naprawdę to wynika z wydarzeń, które miały miejsce na przełomie XV i XVI wieku. Kot zawsze traktowany był przez ludzi z rezerwą, ze względu na nocny tryb życia i sposób polowania. Pamiętaj, że to my nauczyliśmy te zwierzęta aktywności w ciągu dnia. Dawniej był to dla nich czas, gdy spały. Aktywne stawały się po zmroku. Nie bardzo widoczne ze względu na ciemne umaszczenie, pojawiały się znikąd, lub przemykały cieniem po wąskich uliczkach. Naturalnymi kolorami sierści kotów europejskich są bure i czarne. No i ta nieszczęsna wyściółka kociego oka, która odbija światło! Ludzie nie rozumieli tego zjawiska, więc bali się tych świecących kocich oczu. Do tego ruje – koty w ich trakcie się drą i biją. No właśnie. U żadnego innego gatunku funkcjonującego w otoczeniu ludzi nie obserwujemy podobnych zachowań. Wszystko to razem skumulowane powodowało, że koty były negatywnie odbierane i traktowane – w pewnym momencie tak samo, jak osoby posądzane o

czary. Je również palono, topiono, obdzierano ze skóry. W niektórych miejscach przeszło to nawet do tradycji. W pewnym mieście we Francji jeszcze do niedawna co roku wielkim wydarzeniem było publiczne palenie kotów. Na szczęście już się to skończyło. W epoce nowożytnej diabły i demony były inaczej rozumiane niż dziś – były elementami funkcjonowania świata, czymś z pogranicza przyrody. XVI wiek ugruntował tezę o demoniczności kota, jego konszachtach z diabłem i towarzyszeniu wiedźmom. To jednak także łatwo wytłumaczyć – współcześnie również najczęściej to panie są właścicielkami kotów. Być może zatem wtedy było tak samo – samotne kobiety opiekowały się kotami, a ciemny lud dopowiadał sobie do tego legendę... ... która dziś odbija się echem m.in. w wierze w to, że czarny kot ci przejdzie drogę i będzie źle... Takie legendy są bardzo mocno zakorzenione w ludziach. Z ich skutkami borykają się często osoby zajmujące się adopcją zwierząt. Statystycznie w schroniskach na nowych właścicieli czeka najwięcej czarnych kotów. Kto by pomyślał, że mamy XXI wiek... Ja mam czarnego kota, moja mama również i jakoś nie cierpimy na chronicznego pecha. Proszę, odłóżmy ten mit między bajki. Dobrze, ale zapytam o inny. Kotom przypisuje się bardzo dużo właściwości leczniczych. Czy słusznie? Nie tylko się przypisuje, ale są one nawet potwierdzone naukowo. Kot jest zwierzęciem bardzo spokojnym, jak już chce nawiązać kontakt z człowiekiem, robi to bardzo

W pewnym mieście we Francji jeszcze do niedawna co roku wielkim wydarzeniem było publiczne palenie kotów. Na szczęście już się to skończyło

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

63


pasjonaci / MAŁGORZATA BIEGAŃSKA-HENDRYK

subtelnie. Siądzie obok, pozwoli się pogłaskać, czasem wejdzie na kolana (choć nie każdy i nie należy tego od kota wymagać). Interakcja z kotem wymaga od nas spokoju. Jeśli my zaczniemy wykonywać gwałtowne ruchy, kot nie będzie chciał przebywać w naszym towarzystwie. Zatem koty nas wyciszają, koją nerwy. Stwierdzono również, że ludzie przebywający z kotami mają mniejsze problemy z wysokim ciśnieniem i tętnem, a także, że częstotliwość, w jakiej mieści się kocie mruczenie ma właściwości przeciwbólowe (również dla samych kotów) i wpływa na szybkość zrostu złamań kości. Więc jeśli mamy kota, który lubi mruczeć i kładzie się na naszą złamaną nogę, to cieszmy się, bo nas leczy. A robi to, bo chce nam pomóc, czy mruczy tylko dlatego, że taka jego natura? Wydaje mi się, że wiele kotów pomaga świadomie. Jest taki kocur, Rademenes, który na stałe mieszka w pewnej bydgoskiej lecznicy. Okazało się, że dogrzewa inne koty po zabiegach. Altruistycznie leży przy tych, jeszcze nie wybudzonych, nie czerpiąc z tego żadnej korzyści, a one dzięki temu szybciej dochodzą do siebie. Świat na

jego punkcie oszalał! Dlatego sądzę, że koty mogą mieć świadomość tego, że pomagają drugiemu stworzeniu – trzeba wiedzieć, że koty nie dzielą otoczenia na ludzi i nie ludzi, tylko na towarzyszy i nie towarzyszy. Bez względu na gatunek. Rozprawmy się zatem z ostatnim mitem. Czy kot ma 7 żyć i spada zawsze na 4 łapy? Kot nie ma 7 żyć i nie spada na 4 łapy. To prawda, że koty skaczą – jest to dla ich gatunku działalność właściwa. Dla kota też – ze względu na to, że on jest w naturze i drapieżnikiem i ofiarą – naturalnym kierunkiem ucieczki jest kierunek w górę. On nie jest dobrym długodystansowcem. On jest dobrym sprinterem. Jak musi uciekać - biegnie, ale szuka sobie wysokiej kryjówki, z której potem najczęściej musi zeskoczyć. I tu dochodzimy do sedna – kot ma naturalny mechanizm obracania się. Żeby kot obrócił się łapkami w dół, potrzebuje w minimalnych warunkach 30 cm. Ale to nie znaczy, że jest odporny na grawitację. Jego stawy i kościec mają swoją wytrzymałość. To, że koty wypadają z niezabezpieczonych okien i balkonów jest niedopatrzeniem ze strony właściciela, niedopilnowaniem zwierzęcia. Bo kot nie jest w stanie ocenić wysokości. Ocenia odległość tylko na tyle, na ile sam z tego dystansu korzysta. Jest w stanie ocenić wysokość, jaka jest ze stołu do podłogi. Ale nie potrafi określić, jak daleko jest z balkonu do ziemi. Dla niego to jest „mnóstwo”. Na tym, bynajmniej, nie skończyła się rozmowa z Małgorzatą Biegańską-Hendryk... O tym, czy koty powinny chodzić na smyczy i załatwiać potrzeby na ludzkich sedesach, a także o tym, dlaczego ludzie dzielą się na psiarzy i kociarzy (i czy zawsze), przeczytacie w kolejnym wydaniu Magazynu Prestiż Gliwice. Adriana Urgacz-Kuźniak

Małgorzata Biegańska-Hendryk, kocia behawiorystka, gliwiczanka, autorka książki „Co jest kocie”. Jej cenne rady w kocich sprawach znaleźć można na blogu kocibehawioryzm.pl

64

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


księgarnia / KOMIKS NA LATO

Miecz, naszyjnik, motyka – pilnie chronione, leżą dostojnie w szklanej gablocie. Jak tam trafiły? Jaką historię skrywają? Kto się nimi opiekuje? O tym wszystkim dzieci dowiedzą się z komiksu „Skąd się biorą zabytki?”, który opracowało Muzeum w Gliwicach. W komiksie najmłodsi znajdą średniowieczną historię rycerza Radomiła i jego giermka Spytka, a następnie przeniosą się w czasy współczesne, by przekonać się w jaki sposób (za sprawą pewnych drobnych przedmiotów) teraźniejszość może łączyć się z przeszłością. W zrozumieniu nie zawsze łatwej muzealnej terminologii dzieciom pomoże słowniczek na końcu zeszytu. Twórcą scenariusza i rysunków komiksu jest Mikołaj Ratka, historyk z Muzeum w Gliwicach, który inspirację czerpał ze swojej pracy i z twórczości legendarnego Papcia Chmiela, który już w 1977 roku w jednym z komiksów o przygodach Tytusa, Romka i A’Tomka podnosił problem konieczności ochrony zabytków. Prezentujemy fragmenty komiksu “Skąd się biorą zabytki?” Mikołaja Ratki, który można kupić w Muzeum w Gliwicach.

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

65


księgarnia / KOMIKS NA LATO

66

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


Komiks “Skąd się biorą zabytki?” Mikołaja Ratki można kupić w Muzeum w Gliwicach

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

67


księgarnia / KOMIKS NA LATO

CIĄG DALSZY NASTĄPI...

68

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


Komiks “Skąd się biorą zabytki?” Mikołaja Ratki można kupić w Muzeum w Gliwicach

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

69


teatr miejski / PODSUMOWANIE

SEZON NA SZÓSTKĘ BEZ PLUSA

Pierwszy sezon Teatru Miejskiego przebiegł całkiem gładko. Aż trudno uwierzyć, że instytucja, która rozpoczęła działalność w atmosferze skandalu, zamknęła pierwszy okres pracy falą pochlebnych recenzji. A jest za co chwalić – sześć różnorodnych gatunkowo premier w tak krótkim okresie to rozpusta, do której chcielibyśmy się przyzwyczaić. Nawet, jeśli nie wszystkie wszystkim przypadły do gustu (rzecz niemożliwa), każdy, kto interesuje się teatrem, prawdopodobnie znalazł w nim coś, co do niego przemówiło... W styczniu na scenę wszedł „Dom Spokojnej Młodości” (scenariusz: Michał Chludziński i Łukasz Czuj, reżyseria Łukasz Czuj). Na widowni, wśród entuzjastów zmian i osób, którym były one całkowicie obojętne, zasiadło sporo wciąż zagniewanej publiczności. Zobaczyli autorski spektakl muzyczny, który w sposób dowcipny opowiadać miał o czasach PRL. I choć nie wszystkim odpowiadało poczucie humoru twórców, ogólny wydźwięk publikowanych recenzji można by było zamknąć w stwierdzeniu „nie było źle”. Kolejne dwie premiery skierowane były do młodszej publiczności. Na początku lutego w cudowną podróż do bajkowej krainy kochanego w tym regionie Janoscha zabrał nas spektakl „Ach, jak cudowna jest Panama”, w reżyserii Laury Słabińskiej. Premiera przedstawienia była jednocześnie inauguracją działalności Małej Sali. Pomysł na bardziej kameralne spektakle był strzałem w dziesiątkę i kolejnym plusem dla młodego zespołu gliwickiego Teatru Miejskiego.

„Dom Spokojnej Młodości”, reż. Łukasz Czuj, premiera 22 stycznia 2017 / foto: Darek Trześniowski

Nie zdążyła jeszcze wyschnąć drukarska farba na afiszach zapowiadających pierwszy w nowym-starym teatrze spektakl dla dzieci, a na scenie pojawiła się kolejna opowieść przeznaczona dla nich – „Niezwykły lot Pilota Pirxa”, wg Stanisława Lema w reżyserii Jerzego Machowskiego. Na ten, podobnie jak na poprzedni spektakl, najmłodsi widzowie zareagowali niezwykle żywiołowo. Nieskażeni potrzebą porównywania nowego i starego teatru, robili to, co na widowni powinno się robić – przeżywali oglądaną opowieść. Ich prawdziwy entuzjazm udzielił się również rodzicom. Teatr Miejski w Gliwicach coraz skuteczniej zyskiwał przychylną publiczność. Przyszła zatem pora na ponowną konfrontację oferty teatru z gustami dorosłej widowni. „O Józku, który grał bigbit”, według scenariusza i w reżyserii Aliny Moś-Kerger, wszedł na scenę 31 marca. Rytmiczne dźwięki bigbitu nie porwały jednak publiczności. Spektakl o mało znanym dyrektorze Czerwono-Czarnych oceniony został dość chłodno, choć z pewnością miał kilka walorów. Małą pociechą dla samej

„Ach, jak cudowna jest Panama”, wg Janoscha, reżyseria: Laura Słabińska, premiera 4 lutego 2017 / foto: Bożena Nitka

70

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


sztuki jest jednak fakt, że publiczności najbardziej podobała się scenografia... Na rozwodzenie się nad jakością Józka zabrakło jednak czasu, bo ledwie tydzień po jego premierze Teatr Miejski zaprosił na „Psie serce” wg Michała Bułhakowa w reżyserii Krzysztofa Rekowskiego. Klasyka, odczytana przez reżysera na nowo, bardzo uniwersalnie prezentująca mechanizmy Zła, była tym, czego Teatr Miejski potrzebował. Spektakl, oderwany wreszcie od zgranych nieco klimatów retro, prowokował dyskusję, rodził refleksje i wstrząsał widzem. Wreszcie zdarzyło się to, na co gliwiccy widzowie czekali – ta sztuka stała się obietnicą powstania w naszym mieście przyzwoitego teatru dramatycznego. W tym kierunku podążyła również Judyta Berłowska, reżyserka „Nory” na podstawie sztuki Henryka Ibsena. Ponownie otrzymaliśmy klasykę, ale nie odgrzewaną, a przygotowaną na nowo. Współczesna, do bólu poruszająca opowieść o roli kobiety w małżeństwie i w świecie, po raz pierwszy zaprezentowana została widzom tuż przed zamknięciem sezonu, 22 czerwca. Na kolejne odsłony tego spektaklu trzeba będzie poczekać do września, jednak tym wszystkim, którzy nie mieli okazji zobaczyć efektów znakomitej pracy młodego zespołu w czerwcu, z pełną odpowiedzialnością mówimy, że czekać warto.

„Niezwykły lot pilota Pirxa”, wg S. Lema, reżyseria: Jerzy Machowski, premiera 25 lutego 2017 / foto: Bożena Nitka

„O Józku, który grał bigbit”, scenariusz i reżyseria: Alina Moś-Kerger, premiera 31 marca 2017 / foto: Patrycja Wróbel

Choć muzyczne spektakle mają w Gliwicach swoją stałą i wierną widownię, głód teatru dramatycznego był w naszym mieście odczuwany od dawna. Apetyt rośnie. A młody duchem Teatr Miejski zapowiada na początek kolejnego sezonu nowe premiery. Właśnie trwają próby do „Ich czworo”, spektaklu inspirowanego dramatem Gabrieli Zapolskiej, w reżyserii Julii Mark oraz do „Lekcji tańca w zakładzie weselno-pogrzebowym Pana Bampy” (scenariusz wg tekstów Buhumila Hrabala i Jaroslava Haška, reżyseria Łukasz Czuj). Jest to koprodukcja z Teatrem im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy. Dla porządku przypomnijmy, że Teatr Miejski, poza własnymi produkcjami, które najsilniej wpływają na jego ocenę końcową, zaprezentował widzom również spektakle innych teatrów w ramach zmienionej, bo rozciągniętej na cały sezon formuły Gliwickich Spotkań Teatralnych oraz skierowanego do młodszych widzów cyklu „Teatr LUBI Dzieci”. Ważnym elementem programu stały się projekty z dziedziny edukacji teatralnej, zwieńczone trzema premierami, zaprezentowanymi w czerwcu na Dużej Scenie.

„Psie serce”, wg Michała Bułhakowa, reżyseria: Krzysztof Rekowski, premiera 7 kwietnia 2017 / foto: Bożena Nitka

6 spektakli (tych nienajgorszych i tych bardzo dobrych), przygotowanych w jeden sezon, z nowym zespołem i pod obstrzałem nie zawsze przychylnych spojrzeń. Jako jedna z tysięcy jurorów w tym mieście, w swoim imieniu wystawiam minionemu, pierwszemu sezonowi Teatru Miejskiego najwyższą notę. Może odrobinę na wyrost... Ale na zachętę. I za odwagę. Adriana Urgacz-Kuźniak „Nora” Henryka Ibsena, w reżyserii Judyty Berłowskiej, premiera 22 czerwca 2017 / foto: Agnieszka Skowronek

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

71


wydarzenia / KULTURA

fot. Krzysztof Żuczkowski - MKiDN

fot. Krzysztof Żuczkowski - MKiDN

fot. Krzysztof Żuczkowski - MKiDN

PROFESOR BALLARIN NAGRODZONY PRZEZ MINISTRA 30 czerwca, podczas uroczystej gali w Teatrze Królewskim w Starej Oranżerii w Muzeum Łazienki Królewskie w Warszawie, odbyła się Gala wręczenia Dorocznej Nagrody Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Nagrody wręczone zostały twórcom, animatorom i mecenasom, których działalność w sposób szczególny przyczyniła się do rozwoju, upowszechniania i ochrony kultury. Profesor Jan Ballarin, przez lata związany z Gliwicami, jest laureatem tegorocznej edycji. Otrzymał statuetkę w kategorii Edukacja Artystyczna. Przez prawie 20 lat był czołowym solistą Operetki Śląskiej w Gliwicach, zaśpiewał kilkadziesiąt wybitnych partii operetkowych. Pracę pedagogiczną w szkolnictwie muzycznym rozpoczął w Państwowej Szkole Muzycznej I i II stopnia w Zabrzu, a od roku 1985 w gliwickiej Szkole Muzycznej, gdzie

72

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

pracuje do dziś, będąc w latach 1997-2009 dyrektorem tej szkoły. W latach 1989-1993 był członkiem Rady Miejskiej w Gliwicach oraz delegatem do Sejmiku Wojewódzkiego. Ponadto zarządzał Towarzystwem Przyjaciół Ziemi Gliwickiej, organizował plenerowe spektakle operowe i koncerty w ramach „Wiosny Gliwickiej”, był współorganizatorem i członkiem rady programowej Dni Muzyki Organowej, założył Gliwickie Towarzystwo Muzyczne, dzięki któremu rozpoczęła działalność Gliwicka Orkiestra Kameralna, jest też członkiem Rady Opery przy Operze Śląskiej w Bytomiu. Za swoją niezwykłą działalność został uhonorowany m.in. Złotą Maską, Złotym Krzyżem Zasługi, Medalem Komisji Edukacji Narodowej oraz wyróżnieniem Zasłużony dla Rozwoju Województwa Katowickiego. W 2006 eoku został „Człowiekiem Ziemi Gliwickiej” plebiscytu Nowin Gliwickich.


rozrywki / NIEZBĘDNIK

6

wakacyjnych rozrywek

UMYSŁOWYCH

Oto gliwicki niezbędnik rozrywkowy ułatwiający kulturalną obsługę wydarzeń w wakacje. Co warto zobaczyć, posłuchać, przeżyć, aby z czystym sumieniem powiedzieć - nieźle było! Frank Zappa przekonywał, że umysł jest jak spadochron. Nie działa, jeśli nie jest otwarty. Dlatego otwórz się na te 6 rozrywek w wolnym czasie w wakacje.

Zobacz, co możesz zrobić dla swojego umysłu:

Gliw ic god ki Ryne k z. 20 .30

Wędrujące Lalki Pana Pezo z Rosji w spektaklu pt.: „Mignone” zobaczymy na gliwickim rynku o 20.30. Mignone to historia nastolatki, ale jednocześnie opowieść o stracie i odnajdywaniu, o duszy i muzyce, o szczęściu i samotności. Dziwna, negatywnie do wszystkiego nastawiona dziewczynka mieszka w swoim zamkniętym, wyizolowanym świecie – w szafie, która jest jej klatką, pełną dziecięcych wspomnień, ale też magicznych, cudownych postaci, wytworów jej samotnej wyobraźni. Próbuje odnaleźć siebie, dowiedzieć się kim jest.

1

Wybierz się 30 lipca na finał ULICZNIKÓW

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

73


rozrywki / NIEZBĘDNIK

2

4

Warto zapamiętać 4 sierpnia w piątek godz. 19:00 w ramach Festiwalu Jazz w Ruinach

Otwarcie wystawy grafik i plakatów młodych artystów z całego świata, absolwentów, ale także studentów uczelni artystycznych spod niemal każdej szerokości geograficznej. W tym roku tematem zadanym artystom zgłaszającym swoje pracy jest hasło „Oblicza jazzu”. Zgłoszenia do 27 lipca.

Liczysz na wzruszenia? Nie zawiedziesz się. Niezapomniany Joe Cocker - Śpiewa Jacek Kawalec 19 sierpnia park Chopina W ramach Parkowego Lata organizatorzy proponują wyjątkowy, multimedialny koncert z muzyką na żywo - hołd dla wielkiego artysty, jakim był Joe Cocker. Podczas koncertu, na który składają się najbardziej znane i kochane przez wszystkich utwory Joe Cockera, zobaczymy także fragmenty wywiadów i materiały archiwalne w formie projekcji multimedialnej, ukazujące tę drugą, bardziej prywatną twarz artysty. Muzyka Joe Cocera to absolutny majstersztyk, a wyjątkowa, utkana z emocji osobowość wokalisty sprawia, że nie można pozostać obojętnym wobec jego twórczości.

74

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


3

20 sierpnia wybierz się na plenerowy “Otwarty Salon Muzyczny” Zespołu Muzyki Salonowej ELEGANZA

Niedzielne spacery przy muzyce na żywo w wiedeńskim klimacie, to propozycja muzyków Gliwickiej Orkiestry Kameralnej. Grają w różnych ciekawych miejscach, zawsze w niedzielę, od czerwca do września o godz. 12.00. Tym razem spotkamy ich pod gliwickimi Murami.

ieecckkoonnaa z d z r e i i z ab waannee ZZabjęieciraz rdeaalliizzoow nia a e zza,ję2c2i,a2r4ii2299ssiieerrppnia 7 , 24 diostacjjii 117, 22w Ra stac w Radio

5

tek ia ą i p śn rze

1w

6

Wybierz się do Czytelni Sztuki na wernisaż wystawy: Wojna nerwów. Nicholas Vaughan

Prezentowane w gliwickiej Czytelni Sztuki prace Nicholasa Vaughana powstały w ramach programu rezydencyjnego realizowanego na Śląsku przez bytomską Kronikę. Artysta odwiedził kraj pochodzenia swojego dziadka, który w czasie wojny wyjechał do Wielkiej Brytanii. W swoich pracach Vaughan eksploruje wizualne przejawy codzienności doby PRL. Szuka ich w zbiorze pamiątek rodzinnych, w którym zachował się klaser z zapałczanymi etykietami z lat 1945–1960.

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

75


kronika /

FILHARMONIA 2017 / MUZYKA W JAZOVII / LIPIEC

To festiwal, który łączy gatunki muzyczne i różne formaty artystyczne. Jest przedsięwzięciem, które nie ma granic.

6 lipca / Marian Opania "Moje fascynacje" / foto: Michał Buksa

7 lipca / Black String - Mask Dance / foto: Michał Buksa

9 lipca / Peter Katina / foto: foto: Michał Buksa

11 lipca / Dwight Trible / foto: Michał Buksa

15 lipca / Cafe Del Mundo / foto: Michał Buksa

16 lipca / Pol Belardi’s Force / foto: Michał Buksa

Główną cechą Filharmonii jest przedstawienie uniwersalnego piękna muzyki, w różnych jej zaawansowanych odmianach. Takie było założenie Krzysztofa Kobylińskiego, który przeszło trzy lata temu wprowadził ten projekt w życie. Każdy z kilku lipcowych wieczorów to był inny rodzaj emocji.

76

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


kronika /

POPREMIEROWE SPOTKANIE W TEATRZE MIEJSKIM W GLIWICACH zdjęcia: Bożena Nitka

22 czerwca w czwartek odbyła się premiera ostatniej z sześciu produkcji Teatru Miejskiego w Gliwicach w kończącym się już sezonie artystycznym. Spektakl „Nora” w reżyserii Judyty Berłowskiej stworzony na podstawie dramatu Henryka Ibsena nagrodzony został niekończącymi się brawami. Tradycyjnie wszyscy obecni spotkali się później z aktorami i twórcami w teatralnym foyer. Jeżeli organizujesz imprezę, jubileusz, spotkanie i chcesz, aby pojawiło się w Kronice zadzwoń do fotografa pod numer 504 090 055

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

77


kronika /

11. MIĘDZYNARODOWY FESTIWAL ARTYSTÓW ULICY ULICZNICY 2017 zdjęcia: materiały prasowe festiwalu, Prestiż Gliwice

1 lipca rozpoczął się 11. Międzynarodowy Festiwal Artystów Ulicy „Ulicznicy”, który od dekady jest największą imprezą artystyczną w Gliwicach i na stałe wpisał się w bogaty wachlarz propozycji kulturalnych miasta. Tegoroczna edycja festiwalu potrwa do 31 lipca.

78

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


kronika /

WERNISAŻ WYSTAWY POPLENEROWEJ MOJE MIASTO zdjęcia: Zdzisław Daniec

21 czerwca odbył się wernisaż poplenerowej wystawy X Międzynarodowego Pleneru Malarskiego „MOJE MIASTO” Gliwice 2017 zorganizowany przez Związek Polskich Artystów Plastyków okręg Gliwicko-Zabrzański. Uroczystość zaszczycili m.in. naczelniczka Wydziału Promocji i Kultury UM Katarzyna Łosicka-Chwastek i Grzegorz Krawczyk, dyrektor Muzeum w Gliwicach, współorganizatorzy pleneru. Jeżeli organizujesz imprezę, jubileusz, spotkanie i chcesz, aby pojawiło się w Kronice zadzwoń do fotografa pod numer 504 090 055

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

79


nurek na koniec /

NO I MAMY WAKACJE Wraz z nimi pojawiają się miłe okoliczności pozwalające dostrzec, że prócz mozolnej pracy zarobkowej istnieje cała paleta aktywności przynoszącej radość, zadowolenie i satysfakcję. Że wbrew temu, co mi się zaczyna wydawać w malignie codzienności, moją misją do spełnienia na tym ziemskim padole wcale nie jest zaharowywać się na śmierć. Jestem wdzięczny okresowi wakacyjnemu, że przynosi te ożywcze chwile opamiętania. Przy okazji pragnę też mu gorąco podziękować za naturalną ekspozycję piękna płci pięknej. Doceniam i proszę o jeszcze. Uprzytamnianie sobie uroków życia występujących poza obszarem pracy zarobkowej jest szczególnie potrzebne w dzisiejszym świecie niemal po brzegi skomercjalizowanym. Na wolniejszych wakacyjnych obrotach można lepiej zauważyć, że świat współczesny został zaprogramowany niczym gra komputerowa, w której jedynym wygrywającym jest zdobywca największej ilości pieniędzy. Moda na tę grę zatacza coraz szersze kręgi. Niesamowite jest to, że udaje się niemal wszystkich uczynić graczami. Część uczestniczy w grze czynnie, a część biernie. Gdzie nie sięgnąć okiem czy uchem, trwa nieustanny festiwal promocji, super okazji, zmiażdżonych cen czy ostatnich egzemplarzy czegoś. Zwykłe auto dawno już przestało pełnić funkcję środka transportowego służącego do pokonywania odległości. Sprzedawcy aut tak długo bili ich nabywców po głowach, aż w końcu wybili im z głów pierwotną funkcję samochodu. Obolałym ofiarom tego bicia coraz trudniej jest dziś zaparkować na mieście i coraz trudniej wejść po drabince do kabiny pojazdu. Podobnie skutecznie bici są po łbach użytkownicy telewizorów, gofrownic, zegarków, lokówek, fryżyderów i co tylko chcemy. Pionkiem w grze o kasę stało się dziś niemal wszystko: opiekacze, telefony, kabiny prysznicowe, tabletki na potencję, środki na komary, coraz mniej estetyczne zabiegi estetyczne, nie mówiąc już o jogurtach, parówkach czy też karkóweczce na grilla z grillem łącznie i dedykowanymi im szczypcami. Wszyscy chcą na czymś zarobić, a jak już zarobią to odpowiednio namówieni pragnęli by to wszystko kupić. Jako, że uszczuplony wydatkami budżet

80

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

trzeba stale uzupełniać, to na grę o kasę nakłada się zabawa „w koło Macieju”. Ale wracając do wakacji. Idę ci ja sobie po ścieżce za pochem, a tu nad polami unoszą się skowronki śpiewające pięknie i całkowicie nieodpłatnie. Stwierdzam, że za zupełne darmo staję się zadowolony, zrelaksowany i natchnięty optymizmem. Oczarowany spoglądam na owady zapylające bezgotówkowo piękne kwiaty rosnące w wakacyjnej promocji wyłącznie ku zadowoleniu własnym i stworzeń boskich. Obserwując zjawisko zapylania z sentymentem sięgam po swoją wiedzę biologiczną nabytą nieodpłatnie w LO nr IV na Kozielskiej. Leżąc na opotrzebowanym leżaku w przydomowym ogrodzie z podziwem obserwuję niebo, a na nim chmary zwinnych jaskółek konsumujących w powietrzu darmowe owady. Z życzliwością oglądam sobie kwiczoły wyżerające wiśnie z mojego drzewa. Fascynuje mnie u nich to, że w przeciwieństwie do ludzi biorą sobie tylko tyle ile jest im potrzebne do posilenia się. Prócz tego imponuje mi, że działalność gastronomiczna kwiczołów stacjonujących licznie na placu Grunwaldzkim jest, jak na razie, nieovatowana i nie wymaga żadnych ptasich kas fiskalnych. To tu, to tam dostrzegać zaczynam życie toczące się poza światem komercji. Natchniony tymi spostrzeżeniami zaczynam wyczuwać skłonność do wykonywania różnych czynności niezwiązanych z działalnością zarobkową. A to przytulę sobie żonę nie licząc na korzyści majątkowe, a to przeczytam sobie książkę z najczystszej przyjemności nie licząc zupełnie, na to, że będę mógł to przekuć na jakiś sprawnie działający biznes. Jak więc widać, przy sprzyjających okolicznościach zwykłe wakacje mogą być źródłem całej masy miłych doznań. Jedynym problemem jest to, że nie da się za bardzo tych doznań sfotografować i opublikować na fejsie pośród palm. Ale kto wie? Może i z tym problemem poradzi sobie technologia i kiedyś będzie można kupić sprytne urządzenie do rejestrowania miłych doznań na portalach społecznościowych? Wojciech Nurek


PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI

81


kino s t u d y j n e

W sierpniu na małej sali zobaczymy codziennie inny film D 15.30 SAMA PRZECIW WSZYSTKIM 16.06 M program 16.00 SIERANEVADA za jedyne 10 zł. Na złożyły się mini cykle, zbudowane ZWYCZAJNA DZIEWCZYNA pt D 18.00 wokół różnorodnych tematów. M 19.00 NAZYWAM SIĘ CUKINIA D 20.00 KRÓLOWA HISZPANII M 20.15 Z NURTEM ŻYCIA

RÓŻNE KLIMATY KINA 17.06

2017 czerwiec2017 sierpień

sob

W poniedziałki kino nieczynne, zapraszamy na tanie WTorKi

D M D M D M

15.30 16.00 18.00 19.00 20.00 20.15

SAMA PRZECIW WSZYSTKIM SIERANEVADA ZWYCZAJNA DZIEWCZYNA NAZYWAM SIĘ CUKINIA KRÓLOWA HISZPANII ZESTAW FILMÓW KRÓTKOMETRAŻOWYCH Lynchomania

ON.ONA.ONI.PL D 15.45 JUTRO BĘDZIEMY SZCZĘŚLIWI 2.06 M 16.00 Z NURTEM ŻYCIA 17.00 KOMUNIA pt M 04.08. WSZYSTKIE NIEPRZESPANE NOCE 16.15, 18.15, 20.15 D 18.00 SONG TO SONG

18.06 nd

05.08. ZJEDNOCZONE STANY MIŁOŚCI 16.15, 18.15, 20.15 D 15.45 JUTRO BĘDZIEMY SZCZĘŚLIWI 3.06 M 16.00 SIERANEVADA D 18.00 SONG TO SONG sob 06.08. KAMPER 16.15, 18.15, 20.15 M 19.00 Z NURTEM ŻYCIA

D M D M D M

15.30 16.00 18.00 19.00 20.00 20.15

SAMA PRZECIW WSZYSTKIM SIERANEVADA ZWYCZAJNA DZIEWCZYNA NAZYWAM SIĘ CUKINIA KRÓLOWA HISZPANII GŁOWA DO WYCIERANIA Lynchomania

20.06 wt

D D M D M D M

12.30 15.30 16.00 18.00 19.00 20.00 20.15

KRÓLOWA HISZPANII seans seniora SAMA PRZECIW WSZYSTKIM SIERANEVADA ZWYCZAJNA DZIEWCZYNA NAZYWAM SIĘ CUKINIA KRÓLOWA HISZPANII CZŁOWIEK SŁOŃ Lynchomania

21.06 śr

D M D M D M

15.30 16.00 18.00 19.00 20.00 20.15

SAMA PRZECIW WSZYSTKIM SIERANEVADA ZWYCZAJNA DZIEWCZYNA NAZYWAM SIĘ CUKINIA MIASTECZKO TWIN PEAKS. OGNIU KROCZ ZE MNĄ Lynchomania KRÓLOWA HISZPANII

22.06 czw

D M D M M D

15.30 16.15 18.00 18.15 19.15 20.00

SAMA PRZECIW WSZYSTKIM CARTE BLANCHE seans z audiodeskrypcją ZWYCZAJNA DZIEWCZYNA Z NURTEM ŻYCIA SIERANEVADA ZAGUBIONA AUTOSTRADA Lynchomania

23.06 pt

D M D M D M

16.00 16.30 18.00 18.30 20.15 20.15

ZWYCZAJNA DZIEWCZYNA TERAZ I W GODZINĘ ŚMIERCI KRÓLOWA HISZPANII MALI MĘŻCZYŹNI CZERWONY ŻÓŁW NAZYWAM SIĘ CUKINIA

24.06 sob

D M D M D M

16.00 16.30 18.15 18.30 20.15 20.15

ZWYCZAJNA DZIEWCZYNA TERAZ I W GODZINĘ ŚMIERCI MICHAŁ ANIOŁ. MIŁOŚĆ I ŚMIERĆ 10. Art Noc MALI MĘŻCZYŹNI CZERWONY ŻÓŁW NAZYWAM SIĘ CUKINIA

D M D M D M

16.00 16.30 18.15 18.30 20.15 20.15

KRÓLOWA HISZPANII TERAZ I W GODZINĘ ŚMIERCI MICHAŁ ANIOŁ. MIŁOŚĆ I ŚMIERĆ Wystawa na ekranie MALI MĘŻCZYŹNI CZERWONY ŻÓŁW NAZYWAM SIĘ CUKINIA

D M D M D M

16.00 16.30 18.00 18.15 20.00 20.15

ZWYCZAJNA DZIEWCZYNA MALI MĘŻCZYŹNI CZERWONY ŻÓŁW TERAZ I W GODZINĘ ŚMIERCI KRÓLOWA HISZPANII NAZYWAM SIĘ CUKINIA

28.06 śr

D D M D M D M

12.30 16.00 16.30 18.00 18.15 20.00 20.15

NAUCZYCIELKA seans seniora ZWYCZAJNA DZIEWCZYNA MALI MĘŻCZYŹNI CZERWONY ŻÓŁW TERAZ I W GODZINĘ ŚMIERCI KRÓLOWA HISZPANII NAZYWAM SIĘ CUKINIA

29.06 czw

D M D M D M

16.00 16.30 18.00 18.15 20.00 20.15

ZWYCZAJNA DZIEWCZYNA MALI MĘŻCZYŹNI CZERWONY ŻÓŁW TERAZ I W GODZINĘ ŚMIERCI KRÓLOWA HISZPANII NAZYWAM SIĘ CUKINIA

M D

D

18.30 SIERANEVADA 20.15 SAMA PRZECIW WSZYSTKIM

20.15 SAMA PRZECIW WSZYSTKIM

D 11.00 50. URODZINY REKSIA – DZIEŃ DZIECKA Dziecięcy Salonik Filmowy POLSKIE KINO SENSACYJNE JUTRO BĘDZIEMY SZCZĘŚLIWI 4.06 DM 15.45 16.00 Z NURTEM ŻYCIA nd M 17.00 KOMUNIA 08.08. KONWÓJ 16.15, 18.15, 20.15 D 18.00 SONG TO SONG M 18.30 SIERANEVADA D 20.15 SAMA PRZECIW WSZYSTKIM

09.08. PITBULL. NIEBEZPIECZNE KOBIETY 15.30, 18.00, 20.30 D 15.45 JUTRO BĘDZIEMY SZCZĘŚLIWI 6.06 M 16.00 Z NURTEM ŻYCIA 17.00 KOMUNIA ŚPIEWAJĄCE KOBIETY wt M D 18.00 SONG TO SONG M 18.30 SIERANEVADA

D 20.15 SAMA PRZECIW WSZYSTKIM 10.08. DALIDA 15.30, 18.00, 20.15 D

12.30 JUTRO BĘDZIEMY SZCZĘŚLIWI seans seniora

D 15.45 JUTRO BĘDZIEMY SZCZĘŚLIWI 7.06 11.08. AMY 16.00, 18.15, 20.30 16.00 Z NURTEM ŻYCIA śr M M 17.00 KOMUNIA D 18.00 SONG TO SONG M 18.30 SIERANEVADA D 20.15 SAMA PRZECIW WSZYSTKIM

AZJA W EROTYCZNYCH SMAKACH

D 15.45 JUTRO BĘDZIEMY SZCZĘŚLIWI 12.08. OSTROŻNIE, POŻĄDANIE 16.30, 19.30 M 16.00 Z NURTEM ŻYCIA 8.06 17.00 KOMUNIA czw M D 18.00 SAMA PRZECIW WSZYSTKIM M 18.30 SIERANEVADA 13.08. SŁUŻĄCA 16.30, 19.30 D

20.15

DKF TRANS: SHORT WAVES ON TOUR

ZATAŃCZ ZE SONG TO SONG MNĄ 9.06 DM 15.30 15.35 KOMUNIA pt M 17.00 NAZYWAM SIĘ CUKINIA 15.08. LA LASAMA PRZECIW WSZYSTKIM LAND 15.30, 18.00, 20.15 D 18.00

25.06 nd

M 18.15 Z NURTEM ŻYCIA M 19.30 SIERANEVADA

D MR. 20.15 GAGA ZWYCZAJNA DZIEWCZYNA 16.08. 16.15, 18.15, 20.15 ZWYCZAJNA DZIEWCZYNA 10.06 sob DM 20.15 Z NURTEM ŻYCIA 17.08. 20.15 BALERINA 16.15, 18.15, 20.15 D

15.30

27.06 wt

SONG TO SONG

11.06 M 16.15 JAK UKRAŚĆ PSA Kino Dzieci Prezentuje MĘŻCZYŹNI PŁACZĄ D 18.00 NIE SAMA PRZECIW WSZYSTKIM nd M 18.15 Z NURTEM ŻYCIA M 19.30 SIERANEVADA

D 20.15 ZWYCZAJNA DZIEWCZYNA 18.08. MOONLIGHT 16.15, 18.15, 20.15 D

12.30 ZWYCZAJNA DZIEWCZYNA seans seniora

D

18.00 SAMA PRZECIW WSZYSTKIM

D 15.30 SONG TO SONG 13.05 19.08. LION. DROGA DO DOMU 15.30, 18.00, 20.15 15.35 KOMUNIA wt M M 17.00 NAZYWAM SIĘ CUKINIA M MANCHESTER 18.15 Z NURTEM ŻYCIA 20.08. BY THE SEA 15.30, 18.00, 20.30 M 19.30 SIERANEVADA D 20.15 ZWYCZAJNA DZIEWCZYNA

CAŁYD TEN JAZZ 15.30 SONG TO SONG 14-15.05 M 15.35 KOMUNIA M 17.00 NAZYWAM SIĘ CUKINIA śr-czw 22.08. DAVIS I JA 16.15, 18.15, 20.15 D MILES 18.00 SAMA PRZECIW WSZYSTKIM M 18.15 Z NURTEM ŻYCIA M 19.30 SIERANEVADA

D – duża sala M – mała sala

D WHIPLASH 20.15 ZWYCZAJNA DZIEWCZYNA 23.08. 16.15, 18.15, 20.15

Kierownictwo kina zastrzega sobie prawo do zmian w repertuarze, które są podawane na stronie kina w aktualnościach

n Tani wtorek: Normalny: 12 zł, ulgowy: 10 zł, Rodzina 3+: 10 zł n Wystawa na ekranie: Michał anioł: Normalny: 25 zł, ulgowy: 20 zł, Rodzina 3+, szkoły: 15 zł

Biuro tel. 32-238-25-01 e-mail: biuro@amok.gliwice.pl Kasa tel.: 32-231-56-99 e-mail: kasa@amok.gliwice.pl (rezerwacja biletów)

26.08. KEDI - SEKRETNE ŻYCIE KOTÓW 16.15, 18.15, 20.15 n dziecięcy Salonik Filmowy: 8 zł

n kino dzieci prezentuje: 10 zł

n Seans z audiodeskrypcją: Normalny: 12 zł, ulgowy: 10 zł

27.08. KRÓLESTWO 16.15, 18.15, 20.15

Sprzedaż biletów on-line na:

n dkF TRanS Short Waves on Tour 10 zł

www.amok.gliwice.pl

n nazywam się Cukinia oraz z nurtem życia: Normalny: 14 zł, ulgowy: 12 zł, Rodzina 3+: 10 zł

ZŁOŻONA LEKKOŚĆ BYTU

n kominia: Normalny: 16 zł, ulgowy: 12 zł, Rodzina 3+: 10 zł

facebook.com/AMOK.KINO

n LynChoMania: krótkie metraże: 10 zł

29.08. PATERSON 16.00, 18.15, 20.30

Głowa do wycierania, Człowiek słoń: Normalny: 14 zł, ulgowy: 10 zł

TWin peakS, zaGUBiona aUToSTRada: Normalny: 16 zł (normalny), ulgowy: 12 zł

30.08. KLIENT 15.30, 18.00, 20.15

Retransmisja spektaklu z National Theatre w Londynie

26 maja (piątek), godz. 19.00

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI 82 www.amok.gliwice.pl 31.08. DOBRZE SIĘ KŁAMIE W MIŁYM TOWARZYSTWIE 16.15, 18.15, 20.15 duża sala kina AMOK

siEraNEVaDa zWyCzaJna dzieWCzyna kRÓLoWa hiSzpanii nazyWaM SiĘ CUkinia z nURTeM ŻyCia CzeRWony ŻÓłW MaLi MĘŻCzyŹni soNG To soNG TeRaz i W GodzinĘ ŚMieRCi ShoRT WaVeS on ToUR - dkF TRanS LynChoMania MiChał anioł. MiłoŚĆ i ŚMieRĆ – 10. aRT. noC

n Seans seniora: 10 zł lub 8 zł

25.08. BYŁ SOBIE PIES 16.15, 18.15, 20.15 44-100 Gliwice, Dolnych Wałów 3

SaMa pRzeCi WSzySTkiM

n Seanse filmowe zwykłe (2d) wtorek-niedziela: Normalny: 18 zł, ulgowy: 14 zł, Rodzina 3+: 12 zł

czerwiec 2017

24.08. EXCENTRYCY, CZYLI PO SŁONECZNEJ STRONIE LUSTRA 16.15, 18.15, 20.15 16.15, 18.15, 20.15 Ceny biletów PIES, KOT CZY INNE ZWIERZĘTA?


miejsca / PRESTIŻOWE MIEJSCA, W KTÓRYCH ZNAJDZIESZ MAGAZYN Jasna Sport i Rekreacja, Jasna 31 Open Sport, Górnych Wałów 29 Shausha Sport Club, Sosnowa 2 Squash Mania, Kozielska 33a Stary Hangar Fitness & Wellness Club, Toruńska 1 Tenis Arena, Kozielska 33B Time4Tenis, Knurowska 6 Xtreme fitness, Żwirki i Wigury 66 SALONY SAMOCHODOWE Auto Centrum Lellek Group, Portowa 2 BMW GANINEX Gazda Group, Pszczyńska 322 Bracia Pietrzak, car detailing 360, Pszczyńska 192 Citroen MAKROCAR, Toszecka 137a Ford City Car, Dąbrowskiego 26 Ganinex Group / Fiat / Alfa Romeo, Pszczyńska 306 Her-Gum Mistubishi Motors, Myśliwska 2, Zabrze Honda Ha-Mol, Tarnogórska 114b Inter Car II, Wolności 540 E, Zabrze Keller Gliwice / Renault Dacia Hyundai, Daszyńskiego 546 Mad Mobil / Nissan Suzuki, Daszyńskiego 277 Opel Wawrosz, Tarnogórska 188 Toyota JA’NOW’AN, Knurowska 8, Zabrze Young Cars Premium, Wolności 1, Zabrze SALONY FRYZJERSKIE I KOSMETYCZNE Abacosun, Bytomska 9 Alter Ego pracownia wizerunku, Zygmunta Starego 2 Bea, Zygmunta Starego 12 Bella Salon Fryzjerski, Jasna 31 Biarritz salon fryzjerski, Kochanowskiego 2 Cosmo Center, Pszczyńska 12 Crazy Head, Ziemowita 8a DepilConcept, Wrocławska 7 Embellir, Plebańska 8 Estetica Point / II piętro, Barlickiego 1 Farma Piękności, Zwycięstwa 44/1 Frudzia - Salon Pielęgnacji Zwierząt, Zygmunta Starego 12 Fryzjerstwo Łukasz Ludwig, Bytomska 11-13 Galatea Centrum Odnowy, Sztabu Powstańczego 6 Galatea Centrum Odnowy, Barlickiego 1 Glamour Day Spa, Kozielska 80 Idealnie Klinika Depilacji, Zygmunta Starego 10 Instytut Komfortu Fizycznego i Urody, Zygmunta Starego 24/a Instytut Zdrowia i Urody Yasumi, Świętokrzyska 1c Jakki, Dolnych Wałów 1 Joico Perfect Salon, Nowy Świat 3/1 Kemon, Krupnicza 10 Lucjan’s Barbershop, Wrocławska 15 Przystanek Uroda, Ks. Marcina Strzody 3 Salon Filomena, Daszyńskiego 34 Salon Fryzjerski Amalia, Chudoby 5 Salon TOMASZ, Chopina 7a Sick Boy Barbershop, Toszecka 116B STUDIO 11, Jasna 11 Studio Anna Jaremko, Pliszki 22 Studio fryzjerskie Figaro, Wyszyńskiego 12 Studio Fryzjerskie Kinga Napiórkowska, Młyńska 4 Studio Fryzur Bartosz Wolak, Zwycięstwa 49/7 Studio Fryzur Ekspresja, Chudoby 2 Studio Fryzur LUDWIG, Wysoka 6 Studio Fryzur LUDWIG, Zygmunta Starego 10 Studio Jata, Zwycięstwa 32 Trendy Hair Fashion, Krótka 2 Tutti Beauty, Zygmunta Starego 24/2 Vres Med, Studzienna 3/5 Wellness&Medical Institute Victoria Day Spa luxury, Rynek 3/2 Wilkosz Fryzjerstwo Męskie, Kościuszki 26 ELILAH, Fornalskiej 10 O Mały Włos, Fornalskiej 16 Revolution, Żwirki i Wigury 68 SALONY/SKLEPY/BUTIKI Ambiente Boutique by Mackiewicz, Dworcowa 40 Concept Story, Plebańska 11 Design D10, Dunikowskiego 10 Domino Butik, Dworcowa 38 Galeria Wnętrz ReFroma, Pszczyńska 192 Halupczok Kuchnie i Wnętrza, Pszczyńska 192 Kaprys - firany / zasłony, Zwycięstwa 44 Komitywa, Wieczorka 14-16 Kwiaciarnia OLGA & TULI PAN, Studzienna 3/5 Salon NAP, Zygmunta Starego 24 Sanimex Salon Łazienek i Mebli, Łabędzka 24 SixSilver, Daszyńskiego 40 INNE Bank Spółdzielczy w Gliwicach, Dworcowa 41 Czary Mary Bawialnia, Pszczyńska 197 Digi-Foto, Studzienna 3  Dom Pamięci Żydów Górnośląskich, Ks. Józefa Poniatowskiego 14 Gliwicki Klub Sportowy „Piast” S.A., Okrzei 20 Gliwicki Teatr Miejski, Nowy Świat 55/57 Katowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna, Podstrefa Gliwice Kino Amok, Dolnych Wałów 3 Lecznica weterynaryjna, Żwirki i Wigury 68 Ogólnopolskie Biuro Tłumaczeń, Wyszyńskiego 12/4 Profi-lingua, Szkoła Języków Obcych, Wyszyńskiego 12 Salon ZPAP / C.H. ARENA, Aleja Jana Nowaka-Jeziorańskiego 1 Spike Design, Młyńska 4 Stacja Kontroli Pojazdów Ponicki, Chorzowska 50d Szkoła Języków Obcych Angmen, Wolności 154, Zabrze Szkoła Międzynarodowa, pl. Warszawski 6, Zabrze Willa Caro / Muzeum w Gliwicach, Dolnych Wałów 8a extra miejsce

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

83

Jeżeli na powyższej liście nie ma Państwa firmy, prosimy o kontakt na adres: reklama@prestizgliwice.pl

KAWIARNIE Cafe & Collation, pl. Inwalidów 5 Coffeina Cafe, Grodowa 18 Cukiernia Marysieńka, Daszyńskiego 449 Czekoladziarnia, Krupnicza 12 Kafo Kawiarnia, Wieczorka 14 Kawiarnia na Wyspie, Mikołowska 4a Klapec Lody Mistrzowskie, Wysoka 6 Klapec Lody Mistrzowskie / Łabędy, Strzelców Bytomskich 4  Lody Grycan / Europa Centralna, Pszczyńska 315 Minka cafe, Zawiszy Czarnego 22 PINOCCHIO sweet baby cafe, Bankowa 7 Słodkie Życie, Zwycięstwa 38  RESTAURACJE/PUBY/KLUBY 4art Klub Muzyczny, Wieczorka 22  Art Sushi, Długosza 2 Bo Grill & Restaurant, Plebańska 5 Chaczapuri, Krupnicza Chata Polaka, Kozielska 297 Dobra Kasza Nasza, Rynek 3 Dobry Zbeer, Górnych Wałów 30 Dworek u Hrabiego, Świętokrzyska 6 Gabriella, Łabędzka 39a Gospoda Pod Wiązem, Dolnej Wsi 40 Hemingway Club / Rynek, Raciborska 2 L’avion / Lotnisko, Aeroklub Gliwicki La Perla Ristorante, Zygmunta Starego 23 Luminoso Restorante, Jasna 31 Magnes, Plebańska 9 Mihiderka, Kaczyniec 13 Mini Browar Majer, Studzienna 8 Orient Ekspres, Lutycka 27 Ormiańska, Zygmunta Starego 11A  Pałac Większyce, Kozielska 15, Większyce Paris Paris Cafe Bistro, Krupnicza 19 Park Szwajcaria, Łabędzka 4f Pataya, Bankowa 5 Pederoxe, Kozielska 135 PKP Pyszne Kurcze Pyszne, Jasnogórska 14a Polsko Włoski Pasta-Expres, Dworcowa 26 Portowa, Portowa 4 Prowansja, Młyńska 14 Przystanek Shausha, Sosnowa 2 Qchnia, Dworcowa 45 Quchnia B, Górnych Wałów 42 RibaRiba, Grodowa 5 Sapori Divini Pizza, Górnych Wałów 22 Siedlisko / Łabędy, Jaracza 13 Stary Browar, Piwna 1b Sushi Arigato, Wodna 5 Symfonia Smaku, Pszczyńska 197 Szamma, Krupnicza 1 Szynk na Winklu, Średnia 1 TITO TITO, Plebańska 7 Trattoria Castello, Wiejska 16B Trattoria la rustica, Daszyńskiego 540 Trzy Światy, Kilińskiego 14a Wanilia, Aleja Korfantego 36 Za Progiem, Górnych Wałów 11 HOTELE Hotel Arsenał, Gen. Zawadzkiego 68 Hotel Diament, Zwycięstwa 42 Hotel Malinowski, Portowa 4 Hotel Malinowski Economy, Karola Chodkiewicza 33 Hotel Mikulski, Dąbrowskiego 24 Hotel Modrzewiowy Dwór, Mazowiecka 44  Hotel Royal, Jana Matejki 10  Hotel Silvia Gold, Studzienna 8 Hotel Trzy Światy, Kilińskiego 14a  Zajazd Zodiak II, Tarnogórska 12 KLINIKI I GABINETY LEKARSKIE EuroMed stomatologia / ortopedia, Zygmunta Starego 14 Akai Med Wielospecjalistyczne Centrum Medyczne, Tarnogórska 213 Arte Clinic – Stomatologia i Medycyna Estetyczna, Zygmunta Starego 31/1 Augmed Centrum Okulistyczne, Łabędzka 20d B Dental, Chemiczna 3 Centrum Medyczne BM Quality Med, Kozielska 141 d Centrum Zdrowia i Urody Aleksandra, Zawiszy Czarnego 4a/1 Dental medicine, Czajki 5 Dentalclinic, Zawiszy Czarnego 5a Fizjofit Centrum Fizjoterapii, Szparagowa 19 Gabinet podologiczny, Zygmunta Starego 13/9 Gabinet podologiczny Elżbieta Jaworska, Wieczorka 22 Green Clinic, Jasnogórska 14 Klinika Kosmetologii Natalia Sudoł, Gen. Berbeckiego 2 Klinika Medycyny Estetycznej - Ikona City, Aleja Przyjaźni 7/1 Kosmo Dental Clinic, pl. Piłsudskiego 9 Medical Dent Klinika Stomatologii Rodzinnej, Jasna 14a/64 Medicus, Lelewela 1/1 Plombex, Raciborska 17 Poradnia Psychologiczna PARTNER, Wieczorka 22 Radan-Med Przychodnia, Basztowa 3 Salus Poradnia Ortodontyczna, Powstańców Warszawy 3 Saw-Dental Gabinety Stomatologiczne Rembrandt, Nowy Świat 9c/II Serafin Clinic, Daszyńskiego 34 Stamina Centrum Terapeutyczne, Kilińskiego 6 Stomatologia Szewczyk, Lekarska 2 Weiss Klinik, Zygmunta Starego 24 KLUBY FITNESS Akademia Zdrowego Wyglądu, Grodowa 7 Club Creattive, Kozielska 115 CrossFit HellWood, Pszczyńska 197


84

PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.