Prestiż | magazyn gliwicki | nr 7(17)2018

Page 1

nr 7 (17) 2018

m a g a z y n

g l i w i c k i

MARIA KUJAWSKA Herstoria - Śląski Szlak Kobiet

JANUSZ I MAREK BOROWIEC Boskie smaki

HANNA ŁAPA Biel inspirująca i artystyczna

ALEKSANDRA STOLARSKA ALICJA ZAKRZEWSKA-CIESEK Rozmowa to podstawa

DARIUSZ TRZEŚNIOWSKI Gleiwitz-Großformat-Kunstkammer

PIOTR WOJCIECHOWSKI Sex i tatuaże

KATARZYNA

BOSACKA Jestem jak górnik z kopalni odkrywkowej

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

1


2

PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI


JESIENNA PROMOCJA!

Zapytaj o szczegóły w biurze sprzedaży: ul. Lutycka 6, Gliwice

MIEJSCE POSTOJOWE PIERWSZYCH KLIENTÓW GRATIS DLA

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

3


SPIS TREŚCI /

14

26

16

32

MIASTO

LUDZIE

06 | KLIMATY: CMENTARZ 08 | KLIMATY: POMNIK 10 | FELIETON / ZDANIEM NURKA: OT I CO 12 | FELIETON / ROZWYDRZENIE KULTURALNE: KARTKA ZE STOLICY 14 | FELIETON / WYTWORY: A JESIENIĄ DRZEWA SIĘ KOCĄ... 16 | WYDARZENIA

ADRES REDAKCJI: ZWYCIĘSTWA 41/43, 44-100 GLIWICE TEL. 662 225 009

REDAKTOR NACZELNY: JAROSŁAW SOŁTYSEK, TEL. 601 53 71 73

EMAIL: REDAKCJA@PRESTIZGLIWICE.PL REKLAMA@PRESTIZGLIWICE.PL MARKETING@PRESTIZGLIWICE.PL PRENUMERATA@PRESTIZGLIWICE.PL

DZIAŁ MARKETINGU: MAŁGORZATA KATAFIASZ, TEL. 662 225 009

WWW.PRESTIZGLIWICE.PL

Okładka: Katarzyna Bosacka Foto: mat. prasowe TVN

4

20 | BOSACKA: JESTEM JAK GÓRNIK Z KOPALNI ODKRYWKOWEJ 26 | BOSKIE SMAKI: MAREK I JANUSZ BOROWIEC 30 | ŚLĄSKI SZLAK KOBIET: MARIA KUJAWSKA 32 | LIDERZY SPOŁECZNI GLIWIC 2017 38 | 3 PYTANIA DO... AGENCJI: ROZMOWA TO PODSTAWA

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

DZIAŁ REKLAMY: ANNA LISZEWSKA, TEL. 505 505 988

WSPÓŁPRACOWNICY: JOANNA STAR CZUPRYNIAK KRZYSZTOF KRZEMIŃSKI MARCIN KOMAR BARANOWSKI MARCIN KURA KORCZAK WOJCIECH NUREK AGNIESZKA SKOWRONEK ADRIANA URGACZ-KUŹNIAK ANTONI WITWICKI JUSTYNA WYDRA


LIFESTYLE

44

58

54

64 SZTUKA

40 | ZDROWIE: ZGRABNA FIGURA Z PUDEŁKA 44 | MODA: BARBEROWNIA 46 | PREMIERA: SHOWCAR REANAULT ARCANA 50 | MOTO: GOTOWE NA KAŻDE WYZWANIE 54 | STYL ŻYCIA: SEKS I TATUAŻE

58 | GLEIWITZ GROSSFORMAT KUNSTKAMMER 64 | DIZAJN: PRACOWNIA ARTYSTYCZNA BIELHANI 68 | RECENZJA: MIŁOŚĆ W LENINGRADZIE 70 | CZYTELNIA: DEBIUTANCKI KRYMINAŁ Z GLIWIC 74 | RELAKS: DATOWNIK... 76 | KRONIKA TOWARZYSKA

WYDAWCA: ARTE MEDIA JAROSŁAW SOŁTYSEK 44-100 GLIWICE, UL. KRUCZA 4/19 DRUK: DRUKARNIA KOLUMB UL. KALINY 7, 41-506 CHORZÓW INFOLINIA +48 801 641 691 WWW.DRUKARNIAKOLUMB.PL

m a g a z y n

g l i w i c k i

Materiałów niezamówionych Redakcja nie zwraca. Na anonimy Redakcja nie odpowiada (każdy zgłoszony tekst musi być podpisany pełnym imieniem i nazwiskiem Autora). Redakcja zastrzega sobie prawo skracania materiałów i redagowania ich zgodnie z przyjętymi zasadami. Proces redagowania nie wpływa na merytoryczność tekstu Autora, lecz zmierza do ulepszenia jakości tekstu.

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

5


KLIMATY

6

PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI


zdjęcie: arch. Pres�ż gliwicki

CMENTARZ Żydowski cmentarz przy ulicy Poniatowskiego to jedno z najpiękniejszych miejsc w Gliwicach. Pełne zadumy i tajemniczości. Zwykle zamknięte, ale 1 listopada otwiera swoje podwoje. Warto wybrać się na spacer.

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

7


KLIMATY

8

PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI


zdjęcie: arch. Pres�ż gliwicki

POMNIK Pomnik Józefa Piłsudskiego w Gliwicach wzorowany jest na pomniku warszawskim. Jego autorem jest Tadeusz Łodzian. Monument powstał z inicjatywy ówczesnego posła Janusza Steinhoffa. Jego odsłonięcie miało miejsce dnia 11 listopada 1998 roku. Odsłonięcia dokonał premier Jerzy Buzek w towarzystwie wnuczki marszałka, Joanny Onyszkiewicz. Fundatorem pomnika i wykonawcą był GZUT S.A.

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

9


felieton / ZDANIEM NURKA

OT I CO W tym roku mija 31 lat mojego niegolenia się. Zwykle nie zastanawiam się nad swoim niegoleniem się. Bo i po co. Nie golę się i już. Nie golę się zupełnie bezrefleksyjnie. Podobnie nie wnikam w głąb siebie, by zrozumieć z jakich to powodów nie uprawiam szermierki, ani też dlaczego nie gram na wiolonczeli. Po prostu nie i koniec. Wystarczyło jednak, że do mojego niegolenia dołączyłem posiadanie dłuższej brody, a już zmuszono mnie do rozważań nad sensem lub bezsensem brody. Czynię to dlatego, że zarówno znajomi jak i osoby świeżo napotykane zagadują mnie dość często na temat mojej brody. Zauważam, że broda wywołuje zaciekawienie, a czasem wręcz zdziwienie. Zdziwienie to nie dziwiłoby mnie gdybym był kobietą. A przecież kobietą ewidentnie nie jestem. Stwierdzam, że nikt przecież nie wykazuje podobnego zdziwienia, gdy kobieta ma dłuższe włosy. Zwykle jest to sprawa całkowicie indywidualna. Jedna z pań woli tak, a inna inaczej. Paniom nie zdarzają się raczej takie rozmowy na targu: – Ale ma pani długie włosy! Moja babcia też miała takie włosy, ale żona to jakoś nie chce się dać namówić! Mnie analogiczne rozmowy na temat brody się zdarzają. Sprawa wydała mi się na tyle ciekawa, że postanowiłem ją zgłębić. Szczęśliwie pan Christopher Oldstone-Moor napisał niedawno książkę "Historia brody – zaskakujące dzieje męskiego zarostu". Wyczytałem tam między innymi, że wbrew pozorom broda wcale nie jest przejawem atawizmu. Otóż bowiem szympans bonobo, najbliższy nam ludziom krewny ze świata zwierząt, zaskakująco nie posiada owłosienia podbródka i górnej wargi. Zadziwiające jest więc skąd wziął się zarost u nas ludzi i dlaczego posiadają go akurat mężczyźni, a kobiety już nie. We wspomnianej książce wyczytałem, że skoro już zarost stanowi ludzko-męską cechę, to na przestrzeni dziejów raz bywał modny, a innym razem wręcz przeciwnie. Był też wykorzystywany do jako narzędzie do uzewnętrzniania poglądów lub postawy życiowej. By dociec istoty męskiego zarostu podejmowano badania wpływu posiadania brody na kobiety. Ku mojemu rozczarowaniu okazało się, że nie ma dostatecznych dowodów na to by stwierdzić, że mężczyzna brodaty wywołuje u pań większe zainteresowanie niż mężczyzna wygolony do cna. Że wszystko jest w znacznie większym stopniu kwestią gustów i mód niż biologii. A moda na brody zmienia się w czasie niemal jak moda odzieżowa. Raz preferowany jest taki fason, innym razem sugerowany jest inny. W jednym okresie brodowi modyści sugerują zapuszczać, a w innym ciąć brody. Coraz to pojawiają się coraz bardziej naturalne pomady do bród o coraz bardziej wymyślnych nazwach i coraz bardziej

10

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

frapujących zapachach. Myślę, że skoro przetrwałem to wszystko przez 31 ostatnich lat to i przetrwam prawdopodobnie następnych 31. Jeśli tylko dobry Bóg da przetrwać. Filozofię posiadania czy nieposiadania męskich zarostów i bród dobrze charakteryzuje pewna anegdota. Idąc niedawno Raciborską natknąłem się na mojego wieloletniego kolegę. I na nim moja broda musiała zrobić jakieś wrażenie skoro zagadnął mnie: – Dlaczego masz taką brodę? – Lepiej mi powiedz, czemu się golisz? – zapytałem – Golę się, bo golił się mój ojciec, a ojciec się golił, bo golił się też jego ojciec – odpowiedział. Następnie przywołał następującą anegdotę: Pewna żona wsadzając szynkę do brytfanny odcinała rytualnie końcówki szynki z obu stron – tzw. dupki. Dziwiąc się temu mąż spytał: – Dlaczego odcinasz końcówki szynki przed umieszczeniem jej w brytfannie? – Robię tak dlatego, że zawsze tak robiła moja mama. – A dlaczego tak robiła twoja mama? – Nie wiem, spytam. – Mamo! Dlaczego przed umieszczeniem szynki w brytfannie odcinasz końcówki z obu stron? – Robię tak zawsze, bo tak robiła moja matka, a twoja babcia – A dlaczego tak robiła babcia? – Nie wiem, sama spytaj babci, skoro cię to nurtuje. – Babciu! Dlaczego przed włożeniem szynki do brytfanny odcinasz zawsze końcówki szynki z obu stron? – Robię tak, bo tak czyniła zawsze moja mama, a twoja prababcia. – A dlaczego tak robiła? – Ano dlatego, że moich rodziców stać było tylko na niewielką brytfankę, w której szynka się zwykle nie mieściła. Ot i co. Wojtek Nurek

Wojtek Nurek, gliwiczanin – mąż, ojciec, dziadzio i kolega. Miłośnik Gliwic, filmu, malarstwa, fotografii, książki, sensu i logiki. Piszący i niepalący rzeczoznawca majątkowy. W firmie realexperts.pl pracuje nad systemami ułatwiającymi Polakom dostęp do wiarygodnych wartości nieruchomości. Saper, operator koparki, starszy szeregowy. Przeniesiony do rezerwy.


PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI

11


felieton / ROZWYDRZENIE KULTURALNE

JAK PRZYGODA TO, TYLKO W WARSZAWIE, W WARSZAWIE…

KARTKA ZE STOLICY

Justyna Wydra, gliwiczanka - od zawsze kocha się w słowach. Szczególnie tych pisanych, śpiewanych i wypowiadanych na kinowym ekranie. Pracuje z nimi jako copywriter i autorka artykułów dla prasy drukowanej oraz internetowej. Po godzinach czyta i pisuje książki, prowadzi bloga, słucha muzyki i stara się nadrobić filmowe zaległości. Autorka powieści Esesman i Żydówka oraz Ponieważ wróciłam. Z zawodu jest biologiem/ zoologiem/entomologiem.

12

W minione wakacje turystycznie odwiedziłam Warszawę. Miasto, które mnie nieustannie zaskakuje. Z każdą wizytą odkrywam coś nowego. W tym roku na przykład – trupy i kontrasty. O europejskiej metropolii, która trupem stoi, trupa czci i trupem się karmi napiszę „inną razą”, bo muszę się przemóc, w sobie zebrać, dziś o kontrastach. Warszawski sierpień, Stary Mokotów. Niby blisko centrum, a cisza, spokój, sielsko, zielono. Wychodzisz z hotelu, przechodzisz przez szeroką arterię i już – jesteś w parku. Psy biegają, dzieci igrają. Na ławce po lewej zaległ pan z kacem, na ławce po prawej kilku panów wytrwale pracuje nad kacem przyszłym. To Warszawa biedna. Ale Warszawa bogata jest tuż obok. Wystarczy lekko podnieść głowę, by ją zobaczyć. Oto na górującym nad mokotowskim parkiem balkonie siedzą pan z panią. Balkon klasy wyższej, z chromowanego metalu i szkła, przyrośnięty do pasującego stylem apartamentowca, pan z panią też niczego sobie: markowi od stóp do głów, wyprasowani, fryzjer, manikiury, pedikiury i maleńki piesek rzadkiej rasy na dodatek. High class po warszawsku też pracuje nad kacem, sącząc z rżniętych kieliszków idealnie schłodzone prosecco i spoglądając w dół z mieszaniną rozbawienia i… Nie wiem… Współczucia? Zażenowania? Trudno powiedzieć, twarze bogaci państwo mają młode botoksem, więc mimikę mało wyrazistą. Nie to, co panowie z dolnych ławek – u nich same zmarszczki, a każda aż krzyczy emocją. Idę dalej, docieram do skraju parku, a tam kolejna szeroka arteria, za nią znowu park. Łazienki. Nim jednak one, następny apartamentowiec. Tym razem wysoki, że ho-ho i w tej swojej wysokości samotny, że joj. Dumnie pręży się na tle wieczornego nieba, bezwstydnie bijąc po oczach architektoniczną mieszanką stylu nowoczesnego z niby-mauretańskim… Skąd wzięło się tutaj to dziwo? A to już tylko czort, developer i główny architekt miasta wiedzą.

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

Nawet ładny jest ten niepasujący do niczego wytwór ludzkiej fantazji, tylko właśnie… Jak on się ma do pijaków w parku? Nijak się ma! A do po sąsiedzku ukrytej w zieleni rosyjskiej ambasady? Niskiej, przysadzistej parodii greckiej świątyni? No nijak. Nijak! Robię parę kroków w lewo, odwracam głowę. Za plecami mam ambasadę i park, z którego przed chwilą wyszłam, przed sobą – niespodzianka – znowu park. Patrzę i oczom nie wierzę. Między drzewami, nad sztucznym stawem pan z panią i wędką na dodatek. U niego robociarskie spodnie, podkoszulek i zawadiacki kaszkiecik, u niej sukienka-podomka. Oni raczej nie zwykli umilać sobie wieczorów włoskim musującym winem. Zamiast tego – rybki sobie łowią. W środku miasta, tuż obok rosyjskiej ambasady i apartamentowca po milionie złotych za metr w kwadracie, pan z panią łowią sobie rybki w parkowym stawie! Szybko – telefon, zdjęcie, proszę bardzo: oto dowód, że mi się to nie śni! Mam dość. Wracam do hotelu. Może nie przez park, może inną drogą? Dobrze, niech będzie tędy. Robię kolejne dwa kroki i znikają mi z oczu ambasada, szeroka ulica, mauretański wieżowiec, wędkarz i jego małżonka… Robi się cicho, spokojnie, wieczornie. Zero samochodów. Wspinam się po schodach, starając się bezboleśnie wyminąć ich rezydentów. Trzech panów w różnym wieku pracuje nad kacem, sącząc bezpośrednio z butelek rodzime wino, takie swojskie prosecco. Panowie nawet grzeczni, problemu nie robią, nawet kłaniają mi się na powitanie. Na pożegnanie, gdy jestem już hen-hen wysoko nad ich głowami, dobiega mnie głośne i dobitne „błeeeeee”. Widać alkohol był zwietrzały, skoro organizm go nie przyjął. Ależ gorąco! Muszę się napić. Wstępuję do lokalnego sklepiku po piwo. Bezalkoholowe.

Justyna Wydra


www.torusmeble.pl

TWOJA SYPIALNIA: NASZE WYZWANIE Odwiedź Studio TORUS w Gliwicach i pozwól, aby oczarowały Cię nasze meble na zamówienie. My zajmiemy się resztą – doradzimy, zaprojektujemy, dobierzemy odpowiednie oświetlenie, podłogi – pokochasz swoje wnętrza – będą jedyne, piękne i niepowtarzalne. TWOJE.

Od ponad 20 lat wysoka jakość i najlepsze rozwiązania to istota naszych działań. Sprawdź:

STUDIO MEBLI KUCHENNYCH I WNĘTRZ Gliwice ul. Dojazdowa 1 BIURO PROJEKTOWE Tychy ul. Wodna 15 PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

13


felieton / WYTWORY

A jesienią drzewa się kocą... Joanna „Star” Czupryniak - gliwiczanka. Za pomocą tuszu i wielowątkowej kreski opowiadam historie, których nie ma. Widzę świat oczami dziecka, które obudziłam w sobie parę lat temu. Wierzę w siłę intuicji i moc wyobraźni. Jestem autorką kolorowanek dla dzieci i dorosłych. Z zamiłowania do kreowania rzeczywistości stworzyłam też markę modową Miso.

14

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


-

-

-

-

-

-

Ciotka Hilda zaniemo�wi�la w roku 1945. . Ro�wnocze�snie przesta�la tez� goda�c... . Do kon�ca �zycia porozumiewal�a si�e tylko po niemiecku. . Ta ksia�zka przedstawia okoliczno�sci, kt�ore sprawil�y, . �ze milcza�la i po polsku, i po sla�sku. -

-

-

-

-

-

-

-

-

-

-

-

Najnowszej powies�ci JUSTYNY WYDRY szukajcie w dobrych ksie�garniach oraz na stronie: https://zysk.com.pl/ PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

15


wydarzenia /

foto: mat. prasowe High Flyers

Skonstruowany przez drużynę High Flyers politechniczny dron wywalczył 5. miejsce w międzynarodowych zawodach UAV Challenge Medical Express, które odbywały się od 24 do 28 września w Australii, w miejscowości Dalby. Drużyna z Politechniki Śląskiej okazała się najlepsza spośród wszystkich polskich i europejskich drużyn! Zawody polegały na zaprojektowaniu i zbudowaniu bezzałogowego samolotu, który musiał przeprowadzić misję poszukiwawczo-ratowniczą na australijskim odludziu. Misja polegała na przetransportowaniu próbki krwi chorego z odległego gospodarstwa odciętego od świata do laboratorium w sposób jak najbardziej autonomiczny. Podczas wykonywania misji ratunkowej dron musiał przelecieć z bazy do farmy i z powrotem, pokonując dystans 44,5 km, omijając przy tym zakazane obszary, które można interpretować jako wysokie zabudowania lub inne poruszające się obiekty bezzałogowe. – Po pierwszym dniu zawodów, obejmującym szczegółowy przegląd techniczny i prezentację, nasza drużyna zajmowała

wysokie 3. miejsce. Po trzech dniach lotów konkursowych okazało się, że stopień trudności misji był na tyle wysoki, że żadna z drużyn nie wykonała całego zadania w pełnej autonomii. Ostatecznie w klasyfikacji generalnej zwyciężył zespół Monash UAS z Australii, a nasza drużyna zajęła wysokie 5. miejsce. Była to najwyższa lokata spośród polskich i europejskich drużyn startujących w tegorocznych zawodach – opowiada kapitan zespołu High Flyers Zbigniew Gorol. Udział w zawodach jest jednym z elementów projektu pt. „System autonomicznych platform latających dedykowanych do zadań szybkiego reagowania" wykonywanego pod kierunkiem opiekunów koła naukowego High Flyers: dr. inż. Romana Czyby oraz dr. inż. Marcina Lemanowicza, w ramach projektu MNiSW pt. „Najlepsi z najlepszych! 2.0.” współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój. Info: portal www.polsl.pl / autor: Katarzyna Wojtachnio

REKLAMA

10 LISTOPADA ARENA GLIWICE (MAŁA ARENA) UL. AKADEMICKA 50

TARGI TRENDS 4 KIDS Targi mody, akcesoriów dla mamy i dziecka, zabawek są dedykowane rodzicom oczekującym dziecka oraz rodzinom z dziećmi w wieku 0-9 lat, które cenią nowoczesny design oraz oryginalne produkty hand made od polskich twórców. Wydarzenie jest okazją do poznania i zakupienia najnowszych kolekcji i propozycji jesienno-zimowych dla najmłodszych. Na targach będzie można znaleźć odzież, dekoracje do pokoików dziecięcych, zabawki edukacyjne, książki, buciki oraz akcesoria dla mam. Na ten jeden dzień hala widowiskowo-sportowa ARENA GLIWICE zamieni się jednocześnie w wyjątkową galerię handlową dla

16

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

dzieci z niepowtarzalnymi produktami oraz centrum edukacyjne dla rodziców i zabaw kreatywnych dla najmłodszych. Goście wydarzenia będą mogli korzystać ze specjalnie wyznaczonych stref: Zabawy, Świadomego Rodzica, Shoppingu oraz Chilloutu, gdzie czekają na nich rabaty i prezenty za dokonanie zakupów, konsultacje ze specjalistami, bogaty program prelekcji dla rodziców oraz aktywności dla dzieci.

Szczegóły na: www.trends4kids.pl web.facebook.com/Trends4KidsFair/


PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI

17


wydarzenia /

foto: materiały prasowe OSOM Gliwice

29 września przy ulicy Ziemowita w Gliwicach Stowarzyszenie Ośrodek Studiów o Mieście OSOM Gliwice oficjalnie zainaugurowało działalność Ogrodu Społecznego. To był dzień pełen atrakcji, niespodzianek, nowych doświadczeń i wrażeń, które na długo pozostaną w pamięci niejednego uczestnika. „Ogrodu serce mocniej zabiło” i ludzi do siebie zaprosiło powiedział Paweł Harlender, jeden z organizatorów wydarzenia. - Świętowaliśmy oficjalne otwarcie ogrodu społecznego. Każdy tutaj odnalazł coś dla siebie. Zarówno dzieci jak i dorośli – dodał. Ogród Społeczny to miejsce otwarte dla każdego. Jest to przestrzeń idealna do nawiązywania nowych znajomości czy wzmocnienia relacji sąsiedzkich i międzypokoleniowych. Ogród Społeczny to źródło wiedzy o przyrodzie, środowisku, ekologii. Jest miejscem wymiany doświadczeń oraz okazją do poznania zasad "zero waste" i "slow food". To zakątek, w którym odbywać się będą wydarzenia edukacyjne i integracyjne. Poza tym, każdy ogród to świetne miejsce do relaksu i spędzania wolnego czasu wśród zieleni! W ramach imprezy również Stowarzyszenie Forum Ceramików zorganizowało po raz 16. wydarzenie na cześć św. Michała. Patron ceramików zagościł na dobre w ogrodzie. Pełen emocji dzień inauguracji Ogrodu zakończył koncert Velveteve oraz KSW4BLUES. Całemu wydarzeniu przypatrywał się i wspierał je Urząd Marszałkowski.

18

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

zdjęcia: Grzegorz Celejewski / mat. prasowe Teatru Miejskiego

21 066 złotych i 46 groszy zebrano na rzecz gliwickiego Hospicjum Miłosierdzia Bożego w trakcie charytatywnego koncertu znakomitego chóru Trzecia Godzina Dnia, który wystąpił 30 września o godz. 17.00 w kościele pod wezwaniem św. Bartłomieja w Gliwicach. 19 września oficjalnie rozpoczęła się długo oczekiwana rozbudowa Hospicjum. Pierwsze cegły wmurowane, budowa ruszyła - powiedziała Magdalena Budny, jedna z organizatorek koncertu - wciąż jednak potrzebne są pieniądze i dlatego zbiórka w trakcie takiego koncertu jest znakomitą okazją do wspomożenia budżetu Hospicjum. W ramach modernizacji, na działce przy ul. Daszyńskiego 29, zostanie wybudowany trzeci budynek. Połączy on dwa już istniejące. – Nowy budynek umożliwi nam podniesienie standardu opieki nad chorymi. Po modernizacji będziemy dysponowali 30 łóżkami, a nie jak dotychczas – 24 – powiedział dr Artur Pakosz, dyrektor Hospicjum Miłosierdzia Bożego w Gliwicach. Zespół Trzecia Godzina Dnia powstał w 1982 roku z połączenia kilku grup wokalnych, tworząc niemal stuosobowy chór. Organizatorami tego wydarzenia byli: Magdalena Budny, radna Rady Miejskiej, Teatr Miejski w Gliwicach, Waldemar Niemczyk, proboszcz Parafii p.w. Św. Bartłomieja. Koncert objęty był honorowym patronatem Prezydenta Gliwic. Partnerami byli: Hotel Qubus Gliwice, Radio CCM, PRUiM S.A., PEC, PWiK, PKM i Marco.


PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI

19


temat z okładki / BOSACKA

20

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


JESTEM JAK GÓRNIK

Z KOPALNI ODKRYWKOWEJ Uważa, że jedzenie bezglutenowe smakuje jak dętka do roweru, uwielbia zupy, a etykietki na produktach spożywczych to jej lektura obowiązkowa w trakcie zakupów. Od kilku lat mówi Polakom w telewizji TVN, co powinni jeść i czego nie warto kupować. Z KATARZYNĄ BOSACKĄ, prowadzącą programy „Wiem, co jem”, „Wiem, co kupuję” i „Co nas truje”, rozmawialiśmy o grzechach żywieniowych Polaków, diecie cud i rodzinie.

zdjęcia: materiały prasowe TVN Style

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

21


temat z okładki / BOSACKA

CZY ZAWSZE W TRAKCIE ZAKUPÓW JEDZENIA WIE PANI, CO KUPUJE? W zasadzie tak. Proszę pamiętać, że zanim powstał program „Wiem, co jem” razem z prof. Małgorzatą Kozłowską-Wojciechowską napisałyśmy poradnik traktujący o codziennych zakupach spożywczych. Sklep jest więc dla mnie drugim domem. Na pamięć znam ustawienia Lidlów czy Biedronek. Często mąż dziwi się, że znów idę do sklepu, choć zakupy zrobiłam wczoraj. Kochanie – mówię wtedy – ja idę do sklepu do pracy! Spędzam tam godziny na dokumentacji. Robię zdjęcia, spisuję etykiety i hasła, sprawdzam cenę za kilogram, porównuję produkty tej samej kategorii od różnych producentów. Muszę jednak przyznać, że zdarzają mi się wpadki, zwłaszcza kiedy wrzucam coś do koszyka w pośpiechu. Ostatnio kupiłam ketchup bio, a w domu okazało się, że on jest z cukinii, co nie było napisane wyraźnie na etykiecie. Nie mam nic przeciwko cukinii, ale dla mnie keczup powinien być przede wszystkim z pomidorów. „WIEM, CO JEM” I „WIEM, CO KUPUJĘ” TO PROGRAMY, KTÓRE NIE BAWIĄ SIĘ W SENTYMENTY I MÓWIĄ CZĘSTO NIEWYGODNĄ PRAWDĘ O PRODUKCIE. GROŻONO PANI? Aż tak źle nie było, ale mieliśmy kłopoty. Wyrzucono nas po pierwszym sezonie ze sklepu, w którym kręciliśmy program, bo jak przyznał potem rzecznik tej sieci „dzwonili z wielkich firm i mówili, że nie życzą sobie takiego programu”. Protestowali producenci wody źródlanej, że ośmieliłam się powiedzieć, że jest czasem gorsza

22

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

niż kranówka, producenci jaj klatkowych, kurczaków. Nikt jednak nigdy nie wytoczył mi procesu o zniesławienie czy szerzenie nieprawdy. Jestem bowiem polonistką z wykształcenia, ale dziennikarzem z wyboru. Moim zadaniem jest wiedzę, często mocno naukową, przełożyć na język zwykłego śmiertelnika, za jakiego sama się uważam. Jestem jak górnik z kopalni odkrywkowej – zdobywam wiedzę od profesorów, doktorów, biotechnologów, chemików, lekarzy i przekazuję ją w swoim programie. Zresztą, odkąd dostaliśmy za „Wiem, co jem” kilkanaście nagród, w tym Telekamerę, kłopoty się skończyły. CZY WIDZOWIE NA ULICY OKAZUJĄ PANI JAKIEŚ EMOCJE ZWIĄZANE Z PROGRAMEM? Bardzo często i to zazwyczaj miłe. Postawy zasadniczo są dwie, albo radośnie pokrzykują na mój widok, proszą o zdjęcia, autografy, chcą mnie przytulać, sadzają mi na kolana lub dają na ręce psy i dzieci (to lubię najbardziej), albo biją się w piersi i przepraszają, jak przyłapię ich np. w fast foodzie na jedzeniu paskudnego hamburgera i frytek. Jest jeszcze reakcja mężów, którzy często mówią z wyrzutem: „przez panią nie mogę oglądać meczu w telewizji, a w dodatku żona karmi mnie jak kurę tylko kaszą”, ale zwykle mówią to z uśmiechem. PODOBNO MA PANI OBSESJĘ NA PUNKCIE POLSKIEJ KUCHNI. CO W NIEJ JEST TAKIEGO FASCYNUJĄCEGO? Wszystko. Sezonowość, produkty, nieskończona liczba dań, fantastyczne kulinarne zwyczaje świąteczne niespo-


tykane nigdzie na świecie. Kuchnia polska to także jedna z najszybciej zmieniających się kuchni w Europie. Proszę spojrzeć na polskie restauracje – jest ich coraz więcej i są coraz lepsze. Oczywiście nadal mamy problem z zasmażkami, tłustością potraw, przewagą dań mięsnych nad rybnymi i wegetariańskimi, ale mam wrażenie, że nawet w domach gotujemy dzisiaj trochę lżej i finezyjniej. Gdybyśmy jeszcze tylko wyrzucili te kostki rosołowe, wegetki, jarzynki i kucharki, jadłoby nam się o wiele lepiej. PANI ULUBIONA POTRAWA? Zupa. Uwielbiam krem z pomidorów, ogórkowa to moja miłość od dzieciństwa, barszcz czerwony na zakwasie nie ma sobie równych, pikantna rybna czy chłodnik latem – zastępują mi cały obiad. Gdy pięć lat temu byłam w ciąży z Frankiem, w zasadzie żywiłam się niemal tylko kapuśniakiem. Potrafiłam zjeść dwa talerze na obiad. Zupa to porcja zdrowia – rozgrzewa albo chłodzi, leczy kaca i przeziębienie, wzmacnia organizm. To porcja witamin i składników mineralnych ważnych dla tych, którzy warzyw nie lubią, np. dla dzieci. Nie wyobrażam sobie bez niej życia. JAKI JEST NIEWYBACZALNY GRZECH ŻYWIENIOWY NASZYCH RODAKÓW? Są trzy grzechy główne. Jemy za dużo cukru, soli i tłuszczu zwierzęcego, a przecież kiedyś cukier był na specjalne okazje schowany w kredensie, sól była bardzo droga, więc też nie stała na stole, a mięso czy skwarki jadło się bardzo rzadko, najwyżej dwa razy w tygodniu. A my cukru jemy prawie pięć razy więcej, a soli i mięsa trzy razy więcej niż

powinniśmy. Stąd zabójcą numer jeden Polaków nie są nowotwory, ale choroby układu krążenia – nadciśnienie, miażdżyca, choroby serca, udary, zawały, otyłość i powodowana nią cukrzyca. Dieta w tych wszystkich schorzeniach jest kluczowa. W ogóle od tego, co jemy zależy aż ¼ naszego dobrostanu zdrowotnego – reszta to warunki życiowe, narażenie na stres, na smog, na substancje toksyczne, nasz styl życia, uprawianie sportów, geny, używki. CZY OBŻARSTWO MA PŁEĆ? Nie ma. Nie ma też znaczenia rodzaj pokarmów. Utuczyć się można i zdrowym jedzeniem – ja np. uwielbiam domowy chleb pełnoziarnisty na zakwasie, do tego wiejskie masło i ogórek małosolny, a przecież to sporo kalorii! JAKA PRYWATNIE JEST KATARZYNA BOSACKA? Normalna kobieta ciężko pracująca, co żadnej pracy się nie boi, czasem marudna, za bardzo wybuchowa, ale zawsze otwarta na ludzi. Oboje z mężem jesteśmy bardzo towarzyscy, mamy mnóstwo przyjaciół, znajomych, dobrych sąsiadów. Drzwi naszego domu jak w saloonie z amerykańskiego westernu otwierają się i zamykają, bo przecież nasze dzieci też mają swoich gości albo goszczą się u innych. MA PANI CZWORO DZIECI. RODZIŁA PANI MAJĄC JUŻ 40 LAT. CZY ODBIŁO SIĘ TO NA PANI FIGURZE? BO TERAZ JEST NIENAGANNIE. Oj, odbiło się, odbiło. I nawet pal sześć tę figurę, bardziej chodzi o zdrowie. Posypałam się hormonalnie po urodze-

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

23


temat z okładki / BOSACKA

niu Frania, ale – nic to Baśka, jak mówił Pan Wołodyjowski – trzeba walczyć! Uważam na dietę, od wielu lat nie jem słodyczy, chodzę na siłownię, jak tylko mam czas i jest piękna pogoda biegam od 6 do 10 km, ale nie jestem typem, który wytrzyma na listku sałaty. WEDŁUG STATYSTYK, CO TRZECI POLAK MA NADWAGĘ. JAK GO ZACHĘCIĆ DO ZADBANIA O SIEBIE? Pamiętam moje intensywne odchudzanie przed zajściem w ciążę z ostatnim dzieckiem – Frankiem. Przez trzy miesiące jadłam głównie kaszę, warzywa, chude mięsa, nabiał i ryby. Schudłam 14 kilogramów, ale nie to było najlepsze. W wieku 40 lat poziom glukozy, cholesterolu czy trójglicerydów miałam na poziomie zdrowej dwudziestolatki! ZNA PANI JAKĄŚ DIETĘ CUD? Znam. To po prostu zdrowa dieta. Głównie warzywa, kasze, produkty pełnoziarniste, do tego trochę ryb, jaja, nabiał, trochę pestek i orzechów i waga powinna spadać. DIETA EKO CZY BEZGLUTENOWA? Jeśli miałabym wybierać – zdecydowanie eko. Dieta bezglutenowa jest głupim wymysłem masowej wyobraźni lansowanym przez celebrytów, którzy nie mają pojęcia, o czym mówią. Gluten rzeczywiście jest zabójczy, ale dla osób chorych na celiakię, którzy stanowią około 1 procenta w całej populacji, ale nie dla ludzi zdrowych. Gluten to nośnik smaku i naturalny spulchniacz. To dlatego produkty bezglutenowe są bardzo przetworzone, mają mnóstwo chemicznych spulchniaczy, tłuszczu, cukru i innych dodatków. Często też smakują jak dętka do roweru. W MAGAZYNIE PISZEMY O LUNCH BOXACH, DIECIE PUDEŁKOWEJ. CO PANI O TYM SĄDZI? Jeśli dieta nie jest na poziomie głodu, a wręcz przeciwnie bogata w składniki odżywcze i dobrze zbilansowana, jestem jej wielką orędowniczką. Jeśli miałabym do wyboru pojechać na wczasy all inclusive albo na odchudzające, zawsze wybiorę te drugie, bo to inwestycja w zdrowie. CZY PANI PASJA PASTWIENIA SIĘ NAD TYM CO JE I KUPUJE PRZENOSI SIĘ NA RODZINĘ? Wszyscy lubimy dobrze i zdrowo zjeść, dzieci sporo gotują. Najstarszy syn uprawia wiele sportów, buduje masę mięśniową, więc studiuje etykiety w poszukiwaniu białka i zdrowych składników. Dziewczyny – jak to nastolatki – dbają o figurę i starają się unikać słodyczy. Zresztą 14-let-

24

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

nia Zosia nie może jeść wielu słodyczy, bo jest alergiczką. Najmłodszy Franek uwielbia chodzić na grzyby, a potem je jeść. Kocha owoce morza, zwłaszcza kalmary. Wszystkiego spróbuje, choćby było mocno pikantne. Nic dziwnego, nasze życie kręci się wokół jedzenia. My nie wyrzucamy dzieci z kuchni, wręcz przeciwnie. Z pewnością więc są bardziej wyedukowane kulinarnie i żywieniowo niż ich rówieśnicy, a w dodatku przyzwyczajone do zdrowego, domowego jedzenia, bo przecież ja non stop gotuję. MIESZKALIŚCIE Z RODZINĄ W KANADZIE. CZY DIETA EUROPEJCZYKA RÓŻNI SIĘ OD DIETY KANADYJCZYKA? Dieta przeciętnego Kanadyjczyka podobna jest do amerykańskiej – w sklepach wszystko jest słodsze, bardziej słone i bardziej przetworzone niż w Europie. Chleb i bułki są gorszej jakości, jogurty mają w sobie mnóstwo cukru, więcej jest też sztucznych barwników – w ciastkach, lodach, napojach. Więcej je się produktów smażonych w głębokim tłuszczu, więcej chipsów i frytek. JAKIE POLSKIE POTRAWY MOGŁYBY PODBIĆ PODNIEBIENIA OBCOKRAJOWCÓW? Do rana mogłabym wymieniać, więc mogę powiedzieć, co stawialiśmy na stole w rezydencji ambasadora RP w Kanadzie, kiedy mój mąż sprawował ten urząd. Śledź w jogurcie z koprem podany w połówce zamrożonej cytryny z kawiorem (tak, tak, mało kto wie, że Polska to drugi w Europie po Hiszpanii producent kawioru) budził zachwyt. Kolorowe pierogi – żółte, zielone, bordowe, czekoladowe, nakrapiane natką pietruszki, piegowate od maku – były uwieczniane na zdjęciach. Chłodnik z jajkami przepiórczymi, krem z buraków z porto, dyniowa z Żubrówką – zawsze smakowały obcokrajowcom. Jeśli do tego dołożymy cudowne polskie desery – sernik z różą, makowiec z bezą czy sernik na zimno z malinami lub truskawkami – czyż nie brzmi to jak niebo w gębie?

KATARZYNA BOSACKA

Prowadząca w TVN Style programy „Wiem, co jem” „Wiem, co kupuję” i „Co nas truje”

8 października Katarzyna Bosacka była gościem spotkania z cyklu „Śląskie. Dla młodych”, które miało miejsce w Centrum Kultury Studenckiej Mrowisko w Gliwicach, a zorganizowane zostało przez Marszałka Wojciecha Saługę i Młodzieżowy Sejmik Województwa Śląskiego.


PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI

25


ludzie / BO GRILL & RESTAURANT

SKIE SMAKI

Zawsze lubiliśmy gotować. Nasza mama zaszczepiła w nas tę pasję, która rozwinęła się podczas naszych biznesowych podróży. Chcieliśmy się tym zamiłowaniem do dobrego jedzenia podzielić z innymi - mówi JANUSZ BOROWIEC, a brat MAREK dodaje - i tak właśnie narodził się pomysł na otwarcie restauracji BO znajdującej się przy ul. Plebańskiej w Gliwicach.

26

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


Marek Borowiec

Janusz Borowiec

PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI

27


ludzie / BO GRILL & RESTAURANT

BO Grill & Restaurant. Wewnątrz bar z wysokimi hokerami, przy którym można zamówić i zjeść. Obok wiszą udźce z długo dojrzewającą szynką. W tle wysmakowane wnętrze z okrągłymi i kwadratowymi stołami. Za szybą kucharze wyciągają z pieca kawałek grillowanego mięsa. A jednak nie czuję znajomego zapachu palonych węgli, którym zazwyczaj cuchną ubrania po ogrodowym party. Punkt dla właścicieli! Jeden z nich podchodzi do mnie, serwuje tapas. Nie, nie jestem traktowana wyjątkowo. W tym lokalu zainteresowanie właścicieli gośćmi jest normą. BO STWORZYLI RESTAURACJĘ… Jeśli mamy wysublimowany gust kulinarny, cenimy jakość jedzenia i celebrujemy każdy dobrze przygotowany posiłek, a do tego nie potrafimy znaleźć w naszym otoczeniu miejsca, które pod tym względem zaspokajałoby nasze potrzeby - gotujemy w domu. Jeśli na dodatek mamy duży stół, przy którym zasiąść może gromada biesiadników - dzielimy się naszą pasją do gotowania z przyjaciółmi i rodziną. A skoro już gotujemy dla licznych gości, zaczynają nam do głowy przychodzić kolejne pomysły, takie, jak otwarcie restauracji. Tak przynajmniej - w wielkim uproszczeniu - było w przypadku rodzeństwa Janusza i Marka Borowców, właścicieli restauracji BO znajdującej się przy ulicy Plebańskiej w Gliwicach. - Zawsze lubiliśmy gotować. Nasza mama zaszczepiła w nas tę pasję, która rozwinęła się podczas naszych biznesowych podróży. Chcieliśmy się tym zamiłowaniem do dobrego jedzenia podzielić z innymi. I tak właśnie narodził się pomysł na otwarcie restauracji - mówi dziś Janusz Borowiec. Choć od momentu, w którym po raz pierwszy o tym pomyśleli, do chwili, w której zaserwowali swoje pierwsze restauracyjne danie minęło kilka lat, gwiazdy im sprzyjały. Idealne miejsce na tego typu działalność znalazło się niemal samo - był to dom przy ul. Plebańskiej 5, który udostępnił im na ten cel serdeczny przyjaciel. Miejsce to niezwykłe, spinające ze sobą dwie ulice. Wewnątrz spora przestrzeń, zagospodarowana z dbałością o kameralną atmosferę spożywania posiłków. Restauracyjna sala przenika się z podwórzem, które zamienione zostało w atrium.

28

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

Aranżacja restauracji jest pełnym klimatu tłem dla serwowanych w niej potraw. A w menu to, co zdaniem samych gospodarzy, najlepsze. BO Z NIEJEDNEGO PIECA JEDLI… … ale na jeden piec się zdecydowali. Hiszpański Josper. Konkretny, jak ich podejście do smaku. - Trafiliśmy na ten piec podczas jednej z naszych wizyt w Hiszpanii. To mercedes wśród pieców! – zachwala Janusz Borowiec. - Opalany jest węglem drzewnym, a temperatura, jaką można w nim uzyskać sięga 400 stopni Celsjusza. To pozwala na osiągnięcie optymalnych warunków do przygotowania wszelkich potraw, a przede wszystkim mięs. W ich przypadku w krótkim czasie uzyskujemy zamknięcie się porów mięsa, a wewnątrz uwięziony zostaje oryginalny smak i soczysta konsystencja – dodaje. Piec był idealnym punktem wyjścia do opracowania menu marzeń. Problemem okazało się jednak znalezienie odpowiedniego kucharza. Specyfika kuchni, jaką zamierzali serwować właściciele w połączeniu z deficytowym rynkiem otwartych na takie wyzwania kucharzy, stawiała przed BO kolejne schody do pokonania. Wspięli się na nie sami gospodarze, sprawnie i z pasją ucząc się tego, jak wyciągnąć z hiszpańskiego pieca to, co najlepsze. Przez pierwsze 2-3 lata restauracja serwowała dania przygotowane przez Janusza i Marka. Tak kształtował się charakter tego miejsca. Właściciele nie ukrywają bowiem, że serwują takie potrawy, które im najbardziej smakują. Od początku zresztą właśnie tymi swoimi kulinarnymi gustami chcieli się z nami podzielić. BO NA PIĄTKĘ W październiku mija 5 lat od otwarcia restauracji. Dziś za dwoma już hiszpańskimi piecami stoją dwaj ormiańscy kucharze. Przyjechali do Gliwic z kraju, w którym grillowanie doprowadzono do perfekcji. Są mistrzami tej kuchni, co w połączeniu z pasją właścicieli jest gwarantem doskonałości potraw. Nie mniej ważne od chęci i zaangażowania są jednak produkty, z których przygotowane zostają posiłki. Wzorem najlepszych restauratorów, właściciele BO stawiają sobie za punkt honoru, by składniki ich dań były najwyższej jakości. W hiszpańskim piecu pieką się zatem


WWW.BOGRILL.PL

hiszpańskie papryki. Oliwki oferowane w sześciu gatunkach, niedrylowane i prosto z solanki, sprowadzane są z Grecji, Turcji i Włoch. Grill nie wybacza złej jakości, zatem doskonałe musi być również mięso. I tu prawdziwym wyzwaniem okazała się wołowina, która jest headlinerem w restauracji BO. BO POLACY SĄ JAK WILKI - KOCHAJĄ MIĘSO Niestety, w Polsce niemal nie istnieją hodowle ukierunkowane na sprzedaż dobrej jakości mięsa wołowego, z tzw. ras mięsnych - oceniają nasi rozmówcy. I wyjaśniają, że rasy mięsne mają inne proporcje kości i mięsa, a w fazie wzrostu są inaczej karmione. W naszym kraju na około 5,5 mln sztuk bydła, ponad 90% stanowi bydło mleczne. Zatem zaledwie 30 tys. bydła zakwalifikować można do ras mięsnych. Jednak mięso z nich, podobnie jak mięso z tzw. ras mieszanych, mleczno-mięsnych, właściwie nie trafia na rodzime stoły. Na pniu wykupują je importerzy. W sklepach natomiast króluje wołowina ze starego bydła, a dokładniej - z krów, które przestały już dawać mleko. Dlatego właśnie właściciele BO oferują wołowinę pochodzącą z cenionych argentyńskich hodowli. Marzy im się jednak (a marzenie to właśnie zmieniają w rzeczywistość), by serwować polską, ale dobrą wołowinę. Podjęli w tym zakresie rozmowy z rodzimymi rolnikami. Także pozostałe produkty - warzywa, ryby, a nawet chleb, muszą być najwyższej jakości. Sprostanie tym warunkom zaopatrzenia ułatwiają delikatesy przy ul. Krupniczej, które również należą do rodziny i w których kupić można produkty z Hiszpanii, Francji, Grecji czy Włoch. Pieką tam i sprzedają również szoti – pieczywo z wody, mąki i soli, bez żadnych zbędnych dodatków. Ten wypiek serwowany jest także w ich restauracji. BO MAJĄ JUŻ STAŁYCH KLIENTÓW - i to uznają za jeden z wielu sukcesów osiągnięty uporem i ciężką, 5-letnią pracą. Wśród stałych bywalców BO jest sporo rodzimych i zagranicznych przedsiębiorców z gliwickiej podstrefy KSSE. To oni pierwsi docenili jakość serwowanych tu posiłków i powtarzalność smaku. Wiedzą, że w BO i stek i flaczki (przygotowywane przez mamę właścicieli) zawsze smakować będą tak samo dobrze. Zagraniczni goście nie ukrywają też, że służą im potrawy przygotowane w piecu o tak dużej skali temperatur. Przychodzą tu po prostu po jakość. - Czego życzyć restauracji BO z okazji jej piątych urodzin? – pytam kończąc rozmowę i szykując się do wyjścia. - Wielu fajnych klientów. Wszystkich, oprócz tych, którzy przychodzą i mówią: właściwie, to jesteśmy po obiedzie - żartują właściciele. I dodają, że tak naprawdę chcieliby przy swoich stolikach oglądać więcej rodzin. BO dzieci, jak alfabetu, trzeba uczyć smaku. rozmawiała Adriana Urgacz-Kuźniak

Bo Grill & Restaurant Plebańska 5, Gliwice 44-100 tel. 32 332 41 41 kom. 606 641 841

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

29


Śląski Szlak Kobiet grafika: Marta Frej

Poczet Posłanek Śląskich 1922-1939

Wydawcą pocztówek z wizerunkami posłanek autorstwa Marty Frej jest Muzeum Powstań Śląskich w Świętochłowicach. Pocztówki można kupić w kompletach lub pojedynczo w Muzeum Powstań Śląskich. Cytowanie i publikowanie – koniecznie z podaniem źródła: Śląski Szlak Kobiet, Katowice 2009-2022.

30

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


śląski szlak kobiet / KUJAWSKA

Zapraszamy na kolejny, trzeci przystanek na ŚLĄSKIM SZLAKU KOBIET – spacerze śladami aktywnych, ale wciąż pozostających w cieniu wielkiej historii, kobiet z przedwojennego Górnego Śląska. Autorką idei Śląskiego Szlaku Kobiet jest dr Małgorzata TkaczJanik, memy-portrety posłanek stworzyła Marta Frej. Po starcie w Sali Sejmu Śląskiego, gdzie „spotkaliśmy” się z Janiną Omańkowską i „odwiedzeniu” Elżbiety Korfantowej w jej domu przy katowickiej ulicy Powstańców zatrzymujemy się dosłownie kilka kroków dalej, na ulicy Wita Stwosza 5, gdzie pomieszkiwała pierwsza śląska lekarka, zwana "Aniołem z Ravensbrück" Maria Kujawska. Maria Kujawska (1893 – 1948) z domu Raida (Rajda) urodziła się w Raciborzu w niemieckojęzycznej rodzinie śląskiej. Ojciec był mistrzem szewskim, matka gospodynią domową. Raidowie mieli ośmioro dzieci, siedmiu synów i jedną córkę. Choć rodzice byli ludźmi prostymi, doceniali rolę wykształcenia – czworo z ich dzieci wstąpiło na uniwersytety. Ukończenie średniej szkoły Fräulein Pruss kształcącej nauczycielki umożliwiło Marii podjęcie studiów uniwersyteckich. Wybrała wydział medyczny na Uniwersytecie we Wrocławiu, gdzie była jedną z pierwszych studentek. W tym czasie we Wrocławiu (Breslau) studiowało wielu Polaków. Maria zaprzyjaźniła się z nimi, a szczególnie z jednym z nich – Kazimierzem Kujawskim, pochodzącym ze Śremu. Obydwoje zaangażowali się w działalność polskich tajnych organizacji studenckich: Grupy Narodowej i "Zetu". Przyjaźń zamieniła się w gorące uczucie i Maria postanowiła nauczyć się języka polskiego. Kiedy Maria zdobywała wiedzę medyczną, kończyła się pierwsza wojna światowa i Polska odzyskiwała niepodległość, a w Ślązakach rodziła się nadzieja na przyłączenie Górnego Śląska do Polski. Niezadowolenie wywołane decyzjami dotyczącymi podziału terytorialnego ziem zaboru pruskiego doprowadziło w sierpniu 1919 roku do wybuchu pierwszego powstania śląskiego, a rok później drugiego. Maria ukończyła studia w 1920 roku i jako pierwsza Ślązaczka uzyskała tytuł doktora medycyny. Z dyplomem wyższych studiów i świetną znajomością języka polskiego wróciła na Śląsk i w czasie przygotowań do plebiscytu zaangażowała się, między innymi w rodzinnym Raciborzu, w działalność propagandową na rzecz głosowania za Polską. Wynik plebiscytu i w jego rezultacie podział terytorialny Górnego Śląska spowodował, że w nocy z 2 na 3 maja 1921 r. Ślązacy po raz trzeci chwycili za broń, by wymusić na Lidze Narodów i Radzie Ambasadorów korzystniejszy niż proponowano po plebiscycie podział Górnego Śląska. Trzecie powstanie zastało Marię w Szopienicach, w jednym z wielu punktów sanitarnych. Rannych z frontu walki odwoziły do szpitali pociągi sanitarne. Jeden z nich, pociąg sanitarny grupy „Wschód” do szpitala w Sosnowcu prowadziła dr Maria Rajda. Była jedyną kobietą lekarką biorącą udział w III powstaniu śląskim. W tym czasie ukształtował się jej światopogląd: otwarty, polski patriotyzm i postępowe poglądy społeczne zbliżone do socjaldemokratycznych.

6 sierpnia 1921 roku zawarła związek małżeński z kolegą ze studiów Kazimierzem Kujawskim. Z czasem rodzina powiększyła się, na świat przyszły cztery córki (wszystkie też zostały lekarkami). W 1932 r. po objęciu przez Kazimierza stanowiska lekarza powiatowego Kujawscy przeprowadzili się do Katowic i zamieszkali przy ul. Wita Stwosza 5. Maria został kierowniczką przychodni przeciwgruźliczej przy PCK w Katowicach. Jak większość inteligencji w okresie międzywojennym Maria Kujawska angażowała się w budowę nowej Polski poprzez działalność społeczno-polityczną. Należała do związanej z sanacją partii Narodowo-Chrześcijańskiego Związku Pracy. Działała społecznie w wielu organizacjach, od 1931 roku pełniła funkcję wiceprzewodniczącej Towarzystwa Polek, największej organizacji kobiecej na Śląsku, zasiadała też w ławach Sejmu Śląskiego drugiej i trzeciej kadencji. Podczas jednego z posiedzeń Sejmu doszło do słownej utarczki pomiędzy Kujawską i Korfantym. Wybuchł skandal obyczajowy, bo za obrażenie żony Kazimierz Kujawski kilka dni później spoliczkował Korfantego w hotelu Savoy w Katowicach. Wydarzenie opisywała prasa. Od 1935 roku była członkinią Śląskiej Rady Wojewódzkiej. W 1936 roku została odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. W czasie wojny Maria Kujawska była więźniarką obozu koncentracyjnego Ravensbrück – dzięki bezgranicznemu oddaniu chorym zyskała przydomek „Anioł z Ravensbrück”. Zasłużyła na niego. Leczyła chore więźniarki nieprzyjęte do „Rewiru”, często odbywając wizyty po godzinie policyjnej (zakazie opuszczania baraków po zmroku) co łączyło się z ryzykiem represji. Najbardziej znane zdarzenie miało miejsce w lutym 1945 roku, kiedy to Niemcy tuż przed kapitulacją dokonywali selekcji i chore, nieprzydatne do niewolniczej pracy więźniarki uśmiercali w komorach gazowych. Maria Kujawska przekonała wówczas komisję SS do odstąpienia od przeprowadzenia selekcji w kierowanym przez nią 11. bloku szpitalnym. Zdołała wytłumaczyć komisji, że ten blok przeznaczony jest dla rekonwalescentek, wobec czego nie ma w nim ciężko chorych, a selekcja byłaby stratą czasu. Maria nakazała kobietom, którymi się opiekowała, wstać z prycz, ubrać się, uczesać, uśmiechać. Tak opisuje to wydarzenie w „Przeglądzie Lekarskim” była więźniarka, Irena Kiedrzyńska: „Gdy przyszła komisja, zastała w otwartych oknach kobiety roześmiane, o dobrym wyglądzie. Dr Kujawska z pogodną twarzą wyszła naprzeciw niemieckich lekarzy i mocnym, spokojnym głosem oświadczyła, że w tym bloku poważnie chorych nie ma”. Po wojnie Maria Kujawska zamieszkała z rodziną w Pszczynie. Zmarła nagle 23 maja 1948 roku na zawał serca. Przy przygotowaniu artykułu korzystano z nagrodzonej na IV Konkursie Dziennikarskim im. Agnieszki Wojtali pracy autorstwa Aliny Bednarz.

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

31


ludzie / LIDERZY SPOŁECZNI

LIDERZY To był piękny wieczór, jubileuszowe święto gliwickich liderów. 28 maja w Kinie Amok Scena Bajka odbyła się uroczysta gala, zorganizowana przez Gliwickie Centrum Organizacji Pozarządowych, podczas której już po raz dziesiąty przyznano nagrody Prezydenta Miasta Gliwice w konkursie „Liderzy Społeczni Gliwic” dla najaktywniejszych stowarzyszeń, społeczników i biznesowych dobroczyńców działających w naszym mieście. Natomiast po raz piąty gliwicki fotograf Michał Mrozek przygotował fotogramy laureatów. W dużym formacie, jako plenerową wystawę podziwiać je można na gliwickim Rynku.

32

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


“NIE MOŻNA ZGODZIĆ SIĘ NA PEŁZANIE, KIEDY CZUJEMY POTRZEBĘ LATANIA” HELEN KELLER

Stowarzyszenie Rodzin Zastępczych Pod Skrzydłami powstało z potrzeby serca. Jednoczymy siły gliwickich zawodowych rodzin zastępczych w trosce o lepsze jutro dla naszych podopiecznych. Od początku było dla nas jasne, że rozwijanie skrzydeł dzieci to priorytet, któremu chcemy podporządkować całą naszą działalność. Stawiamy na rozwijanie zainteresowań, na sport, a także na wyrównywanie szans edukacyjnych i udział w wydarzeniach kulturalnych. Pomagamy dzieciom budować poczucie własnej wartości i głęboko wierzymy, że dzięki temu będą w stanie w przyszłości spełniać swoje najskrytsze marzenia.

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

33


ludzie / LIDERZY SPOŁECZNI

W FP INSTRUMENTS Z PASJĄ TWORZYMY LEPSZĄ PRZYSZŁOŚĆ FP Instruments zajmuje się projektowaniem dedykowanych urządzeń elektronicznych i systemów wbudowanych dla klientów z innowacyjnymi pomysłami. Dla nas społeczna odpowiedzialność biznesu to również odpowiedzialny sposób zarządzania i funkcjonowania naszej firmy w przestrzeni społecznej. Dlatego nasz zespół często uczestniczy w akcjach o charakterze dobroczynnym czerpiąc z tego ogromną satysfakcję. Nagrodę otrzymaliśmy za wsparcie Gliwickiego Centrum Edukacyjno-Rehabilitacyjnego. Nasza pomoc dotarła do ok. 130 dzieci w postaci pomocy dydaktycznych, sprzętu rehabilitacyjnego i zabawek. Zaangażowaliśmy się także w bieg Św. Goara, podczas którego byliśmy nie tylko sponsorami nagród, ale i czynnymi uczestnikami.

34

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


„W ŻYCIU ISTNIEJE TYLKO JEDEN SPOSÓB NA TO, ABY BYĆ SZCZĘŚLIWYM: ŻYĆ DLA INNYCH” LEW TOŁSTOJ

Jako Przewodnicząca Zarządu Rady Osiedla Zatorze, Wiceprezes Fundacji „W to mi graj”, twórca i koordynator Kawiarenki Seniora na Zatorzu oraz streetworker aktywizuję i integruję społeczność od tzw. „juniora do seniora”. Staram się, aby mieszkańcy angażowali się w życie wspólnoty, dbając o jej rozwój i wizerunek. Chciałabym, żeby już od najmłodszych lat towarzyszyło nam poczucie odpowiedzialności za naszą małą, lokalną ojczyznę.

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

35


ludzie / LIDERZY SPOŁECZNI

KAŻDY GEST MA ZNACZENIE, JEŚLI PODAJESZ DALEJ COŚ DOBREGO! Wszystko zaczęło się od damskiej torebki! Udało się zgromadzić torebki i najprawdziwsze skarby: kolczyki, bransoletki, naszyjniki i pierścionki. A wszystkie te drobne akcesoria każdej damy zostały oddane innym kobietom, potrzebującym troski, wsparcia i pewności, że ktoś o nich myśli. Potem była włóczka i druty - z rąk do rąk przekazywano kłębki, by następnie na wspólnych, międzypokoleniowych spotkaniach stworzyć kolorową dekorację drzewa przy Hospicjum. Wprowadziliśmy do Gliwic ogólnopolską akcję Wymiany Ciepła. W mieście pojawił się wieszak z zimowymi ubraniami, z którego każdy potrzebujący mógł zabrać coś dla siebie. Tak często w naszych domach są zbędne przedmioty, które można ponownie wykorzystać - tak często te małe dary potrafią odmienić czyjeś życie!

36

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


ZAWSZE GOTOWI, BY NIEŚĆ POMOC! Nie tylko gasimy pożary i ratujemy ludzi oraz ich dobytek, ale też angażujemy się w działalność kulturalną, edukacyjną i charytatywną. Uczymy wszystkich, w każdym wieku, jak pomagać innym. Organizujemy Strażacki Piknik Sportowy dla Dzieci, zajęcia z pierwszej pomocy i pożarnictwa dla młodzieży, akcje krwiodawstwa czy zbiórki dla potrzebujących. Przy tym nasza jednostka brała udział w aż 121 akcjach ratowniczo-gaśniczych w 2017 roku. Strażacy włączają się we wszelkie działania w swoim wolnym czasie. Mają wielkie serce, nie tylko dla dzielnicy Gliwice-Brzezinka!

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

37


ludzie /3 pytania

ROZMOWA TO PODSTAWA Początki nawiązywania kontaktu i współpracy z agencją reklamową mogą wydawać się trudne – jak się przygotować do spotkania? Na czym się skupić? A jeśli pojawią się problemy? – Jesteśmy po to, by je rozwiązywać – twierdzą ALEKSANDRA STOLARSKA i ALICJA ZAKRZEWSKA-CIESEK z gliwickiej agencji reklamowej Gr8studio. Jak zatem powinny wyglądać początki relacji klient – agencja?

Bywa, że realizacja projektu reklamowego wydaje się wiązać z kłopotami – a to z powodu terminów, trudności napotykanych po drodze, czy ze względu na samo określenie celu, który pragniemy osiągnąć. Co zrobić, aby uniknąć niepotrzebnego stresu, a współpraca agencji i klienta była udana? Rozmowa to podstawa, a do rozmowy warto się przygotować. Najprostszy sposób to opracowanie odpowiedzi na trzy kluczowe pytania, dzięki którym powstanie brief firmy, czyli prosty, ale szalenie istotny dokument, zawierający zestaw danych niezbędnych w procesie planowania działań reklamowych. Odpowiednie jego przygotowanie zaowocuje tym, że nasze cele i wymagania zostaną poprawnie zrozumiane przez agencję. W takim razie, co powinien podstawowy brief zawierać?

1 2

Po pierwsze – opis firmy, gdzie powinny się znaleźć najważniejsze informacje o prowadzonej działalności: Czym się firma zajmuje? Jakie prezentuje wartości? Gdzie się znajduje? Jak długo istnieje na rynku? Jaki ma charakter? Jakie produkty lub usługi ma do zaoferowania swoim klientom? Uzyskane odpowiedzi stworzą obraz, na podstawie którego agencja przygotuje propozycje działań marketingowych. W briefie można także zaproponować podpisanie porozumienia o poufności. Po drugie – określenie grupy docelowej. Jest to niezmiernie ważne, gdyż nasze działanie, by było efektywne, musi być dostosowane do klienta, z którym się komunikujemy. Zlecający najlepiej zna swoją branżę, dlatego też zleceniobiorca, czyli agencja, powinien dostać jak najwięcej informacji na temat oczekiwanej grupy docelowej, do

38

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

której przekaz ma być skierowany. Grupę odbiorców możemy określić ze względu na różne aspekty, na przykład aspekt społeczno-demograficzny (wiek, płeć, dochód), geograficzny (miejsce zamieszkania, pracy), psychograficzny (styl życia, przekonania, osobowość) czy inne, charakterystyczne dla danej grupy cechy.

3

Po trzecie, najważniejsze – sprecyzowanie celu. Dobrze zdefiniowany cel, to jasno określone oczekiwania zleceniodawcy. Cele mogą być różne: kształtowanie wizerunku, budowanie marki, zwiększenie sprzedaży, badanie opinii lub inne, wynikające z indywidualnych potrzeb firmy. Czasem mamy świadomość potrzeby działań promujących firmę lub produkt, ale z precyzyjnym określeniem celów mamy problem. I tu znów wracamy do rozmowy, w trakcie której konkretne pytania zadane przez fachowców z agencji pozwolą nam na przemyślenie i uporządkowanie naszych zamierzeń.

Przygotowany w ten sposób brief oraz rozmowa z agencją pozwolą na określenie budżetu oraz harmonogramu prac. Prawda, że to proste? Zatem do dzieła! Czekamy na Twój brief! rozmawiała Małgorzata Katafiasz

798 719 059


PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI

39


lifestyle / LUNCH BOX

40

PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI


ZGRABNA FIGURA Z PUDEŁKA tekst Adriana Urgacz-Kuźniak

Diety pudełkowe, zwane też cateringiem dietetycznym lub fit cateringiem, od dawna znane były w świecie gwiazd i celebrytów. W Polsce uzyskały popularność zaledwie kilka lat temu.

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

41


lifestyle / LUNCH BOX

WYMARZYŁAM SOBIE TO ROZWIĄZANIE. ZAMIAST PRZEKOPYWAĆ SIĘ PRZEZ STERTĘ PRZEPISÓW TEJ CZY INNEJ DIETY, KOMPLETOWAĆ PRODUKTY I PRZYRZĄDZAĆ (NIE ZAPOMINAJĄC O ODMIENNYCH POTRZEBACH RESZTY RODZINY), PO PROSTU DZWONIĘ, ZAMAWIAM I MAM JEDZENIE NA CAŁY DZIEŃ. W LUNCH BOXACH. CZYM TO SIĘ JE? Diety pudełkowe, zwane też cateringiem dietetycznym lub fit cateringiem, od dawna znane były w świecie gwiazd i celebrytów. W Polsce uzyskały popularność zaledwie kilka lat temu. O tym, że szturmem zdobyły rynek świadczy liczba firm, które zaczęły dostarczać dietetyczne posiłki w pudełkach. Klienci szybko zweryfikowali ich jakość – zostały najlepsze. Dieta pudełkowa to dieta kompleksowa. Nie trzeba kupować produktów, aby przygotować posiłki, nie trzeba gotować i liczyć kalorii. Wystarczy wybrać dietę odpowiednią do naszego zapotrzebowania kalorycznego oraz upodobań lub taką, którą doradzi dietetyk, zamówić zestaw poprzez stronę www lub telefonicznie i oczekiwać dostawy w kolejnym dniu roboczym. - Nasz zestaw składa się z trzech pełnowartościowych dietetycznych posiłków, skomponowanych z naturalnych składników – wyjaśniają dietetycy z LikeEat Gliwice. – Możliwe jest również przygotowanie posiłków zgodnie z indywidualną dietą – dodają. FIT CATERING Są cztery główne grupy klientów korzystających z cateringu dietetycznego. Pierwsza to osoby, które chcą zrzucić zbędne kilogramy. Początkowo to oni właśnie stanowili większość zwolenników diet pudełkowych. Druga, zataczająca coraz szersze kręgi, to osoby, które chcą się zdrowo odżywiać, a nie mają czasu na samodzielnie przyrządzanie posiłków. Do trzeciej grupy należą Ci, którzy mają specjalne potrzeby żywieniowe i poszukują np. diety bezglutenowej, ewentualnie są wegetarianami, więc w sklepie, kantynie biurowej czy restauracji mają ograniczony wybór. Czwarta to sportowcy, których dieta ma określone wymagania np. co do ilości potraw wysokobiałkowych. Posiłki przygotowywane są zgodnie z założeniami określonej diety. Możliwy jest zarówno wybór spośród tych planów żywie-

42

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

niowych, które są obecnie najbardziej popularne, jak i indywidualne, skonsultowane z dietetykami menu. Obecnie sporym zainteresowaniem cieszą się Dieta Paleo (uwzględnia ona wszystkie składniki, do których mógł mieć dostęp człowiek w okresie paleolitu - bazę diety paleo tworzą ryby, warzywa, owoce, orzechy, jajka oraz mięsa) i Dieta Samuraj (połączenie diety paleo z bezglutenowymi źródłami węglowodanów). Posiłki w poszczególnych planach żywieniowych przygotowywane są w różnych wariantach kaloryczności. Na liście diet pudełkowych znajduje się również propozycja Wege. GRATKA DLA SPORTOWCÓW Diety przygotowywane są nie tylko z myślą o osobach chcących zredukować masę ciała. W ofercie znajdują się również zestawy dla osób aktywnych fizycznie, a nawet dla sportowców. Osoby aktywne, które dopiero zaczynają swoją przygodę ze sportem, potrzebują wszystkich niezbędnych kwasów tłuszczowych, białka, węglowodanów oraz witamin i minerałów. Sportowcy wybierają najczęściej zestaw sześciu posiłków. Wyjątkowość tej diety polega na uwzględnieniu posiłków przed i potreningowych oraz możliwość zmiany kolejności posiłków w zależności od pory treningu. CZY WARTO? Diety pudełkowe nie są tanie. Jest to jednak doskonałe rozwiązanie dla osób zapracowanych, które jednocześnie prowadzą aktywny tryb życia i chcą utrzymać zdrową dietę. Popularne są zarówno wśród singli, jak i w rodzinach, w których tylko jedna z osób chce się żywić według określonej diety. Fit catering daje możliwość wyboru posiłków zgodnych z zapotrzebowaniem kalorycznym oraz gustami smakowymi. Co więcej, możemy wykreślić z diety te produkty, na które jesteśmy uczuleni lub których nie lubimy. ZANIM ZDECYDUJEMY SIĘ NA ZAKUP KONKRETNEGO PLANU ŻYWIENIOWEGO, WARTO SPOTKAĆ SIĘ Z DIETETYKIEM, KTÓRY POMOŻE NAM W DOKONANIU OPTYMALNEGO WYBORU. Adriana Urgacz-Kuźniak


PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI

43


YOUR LOCAL BARBER -SINCE 2014DUNIKOWSKIEGO 4/2 GLIWICE

BARBEROWNIA.PL FB/LucjansBarbershop/

44

PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI


PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI

45


lifestyle / moto

PREMIERA:

SHOWCAR RENAULT ARKANA tekst i zdjęcia: media.renault.com.pl

Moskwa, 29 sierpnia 2018 r. - Renault w ramach światowej prapremiery zaprezentowało showcar ARKANA, unikatowy crossover coupe, będący zapowiedzią nowego modelu przeznaczonego na światowe rynki. Innowacyjny w tej kategorii samochodów design będzie mocnym atutem w bardzo konkurencyjnym segmencie C.

46

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI

47


lifestyle / moto

SHOWCAR RENAULT ARKANA JEST ZAPOWIEDZIĄ ZUPEŁNIE NOWEGO MODELU RENAULT Z SEGMENTU C PRZEZNACZONEGO NA ŚWIATOWE RYNKI. PO DEBIUCIE NA RYNKU ROSYJSKIM W 2019 ROKU SAMOCHÓD TRAFI NA RYNKI WIELU INNYCH KRAJÓW.

48

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


SHOWCAR RENAULT ARKANA TO UNIKATOWY CROSSOVER COUPE, KTÓRY ŁĄCZY KLASYCZNĄ ELEGANCJĘ Z SOLIDNOŚCIĄ SUV-A. NOWY MODEL W GAMIE RENAULT MA PRZYCZYNIĆ SIĘ DO MIĘDZYNARODOWEJ EKSPANSJI GRUPY, W SZCZEGÓLNOŚCI NA STRATEGICZNYM RYNKU ROSYJSKIM. Segment C jest obecnie najbardziej dynamicznie rozwijającym się segmentem na rynku motoryzacyjnym i jednocześnie najbardziej konkurencyjnym, w szczególności jeśli chodzi o SUV-y. Potrzeby klientów stają się coraz bardziej zróżnicowane. Renault ARKANA odpowiada na nie, łącząc w sposób doskonały elegancję coupe z solidnością SUV-a. Samochód wyróżnia się przyciągającym wzrok designem, który sprawia wrażenie siły. Solidność obrazuje zwiększony prześwit, poszerzone nadkola i 19-calowe obręcze kół, które sugerują duże możliwości terenowe. To solidny samochód, gotowy stawić czoła trudnym warunkom drogowym i klimatycznym. Wysoką dolną część nadwozia i łagodnie opadającą górną linię wzbogacają chromowane boczne listwy i panoramiczny dach.

Showcar ARKANA jest unikatowym crossoverem coupe, który idealnie łączy klasyczną elegancję z siłą SUV-a. Wyposażyliśmy go we wszystkie atrybuty właściwe marce Renault, obdarzając go muskularną stylistyką, siłą i zmysłowością we francuskim stylu. Laurens van den Acker - dyrektor ds. designu przemysłowego Renault

Nowy model będzie produkowany i sprzedawany w wielu krajach, w pierwszej kolejności w Rosji już w 2019 roku. W dalszej kolejności Renault ARKANA będzie produkowane i dystrybuowane na terenie Azji i w innych częściach świata. Ten sam unikatowy design zostanie odpowiednio dostosowany do oczekiwań lokalnych rynków. W ramach strategicznego planu Drive the Future (https://drivethefuture.groupe. renault.com/en/ ) Grupa Renault zamierza zwiększyć tempo ekspansji na światowych rynkach poprzez poszerzenie gamy produktów i zwiększenie sprzedaży do pięciu milionów samochodów w roku 2022. Renault ARKANA odegra pierwszoplanową rolę w realizacji tego celu. W 2017 roku Grupa Renault sprzedała niemal jedną trzecią samochodów na rynku rosyjskim (448 270 egzemplarzy, 28% udziału w rynku). Rosja obecnie jest drugim rynkiem zbytu dla Grupy Renault z możliwością zajęcia pierwszego miejsca po realizacji planu strategicznego Grupy.

Pomysł tego innowacyjnego modelu powstał w Rosji i cały projekt był realizowany przy silnym zaangażowaniu Renault Rosja. ARKANA wychodzi naprzeciw oczekiwaniom rosyjskich klientów, jak również klientów z wielu innych krajów świata, pozwalając Grupie Renault zwiększyć tempo ekspansji na światowych rynkach w ramach strategicznego planu Drive the Future. Nicolas Maure - wiceprezes Grupy Renault, prezes regionu Eurazja.

Spółka RENAULT została oficjalnie założona 25 lutego 1899 r. jako Société Renault Frères (Spółka Bracia Renault) przez Louisa, Marcela oraz Fernanda Renault. Pierwszy warsztat przedsiębiorstwa mieścił się w szopie na narzędzia na terenie rodzinnej posiadłości w Billancourt (niedaleko Paryża). Po roku przedsiębiorstwo zatrudniało 110 pracowników i produkowało 76 aut, a po dwóch latach powstało pierwsze logo firmy. Koncern Renault zatrudnia dziś około 141 tys. pracowników, obecnie produkuje samochody we Francji i w swoich filiach w Hiszpanii, Belgii, Turcji, Słowenii, Portugalii, Argentynie, Brazylii oraz montuje w Rosji, Kolumbii, Urugwaju, Maroko, Malezji i w Chinach. Renault wyspecjalizowało się nie tylko w produkcji samochodów osobowych, sportowych i użytkowych, ale także jest dużym producentem ciągników rolniczych, wagonów kolejowych i innego sprzętu, w tym obrabiarek specjalnych i urządzeń potrzebnych do seryjnej produkcji samochodów. Urządzenia do produkcji samochodów z firmy Renault pracowały m.in. w radzieckich zakładach Moskwicza.

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

49


lifestyle / moto

GOTOWE

NA KAŻDE WYZWANIE tekst i zdjęcia: www.skoda-auto.pl

W momencie wejścia na rynek SUV-y cieszyły się popularnością głównie dzięki łączeniu cech samochodu osobowego i terenowego, będąc przeznaczonymi dla kierowców prowadzących aktywny tryb życia. Obecnie modele z tego segmentu to nie tylko pojazdy dostosowujące się do zmiennych warunków drogowych, „górujące” nad innymi samochodami na drogach. SUV-y oferowane przez ŠKODĘ to przede wszystkim auta wyposażone w wysokiej klasy praktyczne innowacje technologiczne, podnoszące poziom bezpieczeństwa oraz zapewniające kierowcy i pasażerom poczucie komfortu i przyjemności z jazdy.

50

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


TECHNOLOGIA W SŁUŻBIE BEZPIECZEŃSTWA Tym co wyróżnia modele ŠKODA KODIAQ i KAROQ jest zapewnienie wysokiego poziomu bezpieczeństwa poprzez zastosowanie szeregu najwyższej jakości rozwiązań technologicznych, zarezerwowanych zazwyczaj dla samochodów klasy premium. BLIND SPOT DETECT – czujnik martwego pola wykrywa pojazdy znajdujące się poza zasięgiem lusterek samochodowych i informuje o nich kierowcę w trakcie wyprzedzania lub zmiany pasa ruchu, a TRAFFIC JAM ASSIST wykorzystuje aktywny tempomat i asystenta pasa ruchu, pomagając uniknąć kolizji spowodowanej utratą koncentracji

kierowcy w trakcie długiej jazdy. Funkcja wykrywania zmęczenia, na podstawie monitorowania zachowań kierowcy, ostrzega go o potrzebie odpoczynku i zrobienia przerwy w podróży. Dodatkowo funkcjonalności ŠKODA Connect obejmują rozwiązania takie jak Infotainment Online, wskazujące kierowcy lokalizacje najbliższych stacji benzynowych, dostępne w pobliżu miejsca parkingowe oraz na bieżąco przedstawiające informacje na temat korków czy remontów na drogach i wprowadzające aktualizacje tras w systemie nawigacyjnym. Pakiet usług Care Connect zaś umożliwia automatyczne wezwanie pomocy drogowej w razie wypad-

SKODA KODIAQ

Produkowany od roku 2016 crossover SUV klasy średniej (segment I) był, po niewielkim Yeti, pierwszym pełnoprawnym modelem Skody w segmencie SUV. Pierwowzorem koncepcyjnym auta był, przedstawiony w roku 2015, prototyp noszący nazwę Vision S. Skoda Kodiaq powstała na platformie podłogowej Volkswagen Group MQB Platform, podobnie jak m.in. VW Tiguan II generacji oraz Seat Ateca. Model został zaprojektowany przez głównego stylistę Skody, Jozefa Kabana. Nazwa Kodiaq wywodzi się od niedźwiedzia kodiackiego, który zamieszkuje wyspę o nazwie Kodiak położoną u wybrzeży Alaski. Z początku brano pod uwagę także takie nazwy auta jak Snowman oraz Polar.

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

51


lifestyle / moto

ku, podając lokalizację pojazdu i wszelkie niezbędne informacje. HOTEL NA KÓŁKACH Przestronność i możliwość dostosowania wnętrza auta do aktualnych potrzeb kierowcy to jedna ze sztandarowych cech samochodów z segmentu SUV. Model KODIAQ, który może być wyposażony w 7 miejsc, pojemny bagażnik, dochodzący nawet do 2 065 litrów idealnie nadaje się do długich, rodzinnych podróży. Dodatkowa możliwość przesuwania tylnej kanapy w przód i w tył pozwala dostosować pochylenie oparcia. Dostępny w wyposażeniu auta opcjonalny Pakiet Komfortowego Snu, zawiera m.in. specjalne, rozkładane zagłówki dla pasażerów w drugim rzędzie siedzeń, umożliwiając odbywanie długich podróży w komfortowych warunkach.

52

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

W modelu ŠKODA KAROQ standardowa pojemność bagażnika wynosi 521 l, a system Vario Flex z niezależnymi fotelami umożliwia powiększenie go do 1 630 l. WSPÓŁCZEŚNI KIEROWCY, PROWADZĄCY ZRÓŻNICOWANY TRYB ŻYCIA, MOGĄ SPONTANICZNIE WYRUSZYĆ NA WEEKENDOWĄ, ZAMIEJSKĄ WYCIECZKĘ ZABIERAJĄC ZE SOBĄ RODZINĘ I WSZYSTKIE POTRZEBNE RZECZY, NIE MARTWIĄC SIĘ PRZY TYM O KOMFORT JAZDY CZY BRAK ODPOWIEDNIEJ ILOŚCI MIEJSCA WEWNĄTRZ POJAZDU. JAZDA W RÓŻNYCH WARUNKACH Dzięki adaptacyjnemu zawieszeniu DCC, ŠKODA KAROQ dostosowuje się do indy-

SKODA KAROQ

Produkowany od roku 2017 kompaktowy crossover SUV (segment I). W gamie czeskiego producenta Karoq zastąpił model Yeti. Tak jak jego większa siostra - Skoda Kodiaq, model pod względem stylistycznym bazuje na rozwiązaniach przedstawionych w prototypie z roku 2016 o nazwie Vision S Concept. Skoda Karoq powstała także na tej samej platformie podłogowej Volkswagen Group MQB Platform (podobnie jak m.in. Volkswagen Tiguan drugiej generacji oraz Seat Ateca). Nazwa auta wywodzi się z zespolenia słów „kaar’raq” (samochód) oraz „ruq” (strzała) w języku ludu zamieszkującego wyspę Kodiak położoną u wybrzeży Alaski.


widualnego stylu podróżowania kierowcy. Ustawienie jednego z trzech dostępnych trybów jazdy: Normal, Sport lub Comfort odbywa się za pomocą uruchomienia jednego przycisku, który nadaje jednostce sterującej odpowiednie parametry przy nieustannej analizie informacji ze wszystkich czujników samochodowych. Jeśli jeden z czujników wykryje gwałtowne zachowanie kierowcy, np. nagły manewr spowodowany ominięciem przeszkody, DCC dostosuje odpowiednie ustawienia, zapewniając bezpieczeństwo kierowcy i pasażerów, a następnie powróci do wcześniej ustawionego trybu. SUV-Y MARKI ŠKODA MOGĄ BYĆ WYPOSAŻONE W NAPĘD 4X4, KTÓRY CHARAKTERYZUJE SIĘ ODPOWIEDNIM ROZDZIAŁEM MOMENTU OBROTOWEGO NA OBIE OSIE, A TAKŻE PO-

TRAFI SZYBKO REAGOWAĆ NA KAŻDĄ ZMIANĘ WARUNKÓW NA DRODZE. Samochody dodatkowo wyposażone w tryb Offroad dla napędu 4x4 zachowują pełną kontrolę i efektywność przenoszenia napędu również poza drogami asfaltowymi. Zastosowanie międzyosiowego sprzęgła napędu 4x4, który w trudnych warunkach drogowych jest płynnie rozdzielany pomiędzy koła przedniej i tylnej osi powoduje, że podróżowanie zarówno po wyboistych trasach górskich terenów, jak i wąskich uliczkach miejskich jest zawsze bezpieczne i ekonomiczne.

ŠKODA AUTO

Pierwsza z firm, która związana jest z początkami Skody, powstaje w 1859 roku w Pilznie. Początkowo są to zakłady przemysłu metalowego, które następnie zajmują się wytwarzaniem broni. Na stanowisku kierowniczym pracuje w nich Emil Skoda, który przejmuje przedsiębiorstwo w 1869 roku. Skoda umiera w 1900 roku, a pierwsze auta zaczynają się pojawiać po zakończeniu I wojny światowej. Z taśmy w 1924 roku zjeżdża Skoda 25/100 produkowana na licencji Hispano-Suizy.

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

53


lifestyle / MUZEUM TATUAŻU

SEKS I TATUAŻE tekst: Adriana Urgacz-Kuźniak / zdjęcia: z kolekcji Muzeum Tatuażu w Gliwicach

Czy tatuaż to fetysz? Czy wytatuowana kobieta jest bardziej otwarta na przygody seksualne? Czy mężczyzna z tatuażem jest bardziej pewny siebie w kontaktach damsko-męskich? O tych i o innych aspektach erotyki zdobionego ciała rozmawiamy z PIOTREM WOJCIECHOWSKIM, właścicielem Muzeum Tatuażu w Gliwicach.

54

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


MIEĆ TATUAŻ = SZUKAĆ OKAZJI NA SEKS? Inspiracją do napisania tego tekstu był pewien eksperyment, jakiego dokonali naukowcy z Université de Bretagne-Sud. Wybrali 11 najpiękniejszych kobiet na plaży i poprosili je, by podczas opalania się nakleiły na swoje ciało tymczasowe tatuaże. Panie pojawiły się na plaży 20 razy: 10 razy z tatuażem “nad pupą” i 10 razy bez niego. W dni z tatuażem kobiety były znacznie częściej zagadywane (“podrywane”) przez mężczyzn. Naukowcy orzekli zatem, że panowie uważają, iż mają wówczas większe szanse na seks. - Ja bym tego tak nie upraszczał - śmieje się Piotr Wojciechowski. - Myślę, że dla potwierdzenia tej tezy potrzebne by były rzetelne badania, a takich nie ma. A co wynika z mojego doświadczenia? Cóż, miałem kiedyś klienta, mężczyznę, który dziękował mi, mówiąc “stary, ale mam branie u kobiet, odkąd zrobiłeś mi tę dziarę”. Tłumaczyłbym to jednak tym, że tatuaż jest wabikiem, elementem, o który można zagadnąć, oczywistym pretekstem do pierwszej rozmowy. Faktem jest natomiast, że osoby, które decydują się na tatuaż, mają prawdopodobnie większy dystans do siebie. Być może zatem statystycznie w środowisku osób wytatuowanych otwartość seksualna jest wyższa niż w innych środowiskach. To jednak rozważania czysto akademickie, zwłaszcza, że obecnie tatuaż dotyczy wszystkich grup społecznych, jest mainstreamowy i każda próba kategoryzowania bądź szufladkowania osób wytatuowanych, może być karkołomna... Wszak wytatuowani dziś osobnicy to nie tylko kryminał, motocykliści i subkultury, którym o wiele łatwiej przypinać łatki. Skąd zatem te stereotypy? Zapewne z historycznych zaszłości. W czasach purytańskich, kiedy nie do pomyślenia był tatuaż na ciele tzw. porządnej kobiety, z chęcią naznaczały się w ten sposób kurtyzany. Z jednej strony pozwalało im to na zaznaczenie przynależności do określonej grupy zawodowej, z drugiej - było zaproszeniem

dla potencjalnych klientów. W tym kontekście tatuaż był zatem specyficznym znakiem, trudno jednak doszukiwać się w tej symbolice jedynie treści erotycznych. GOTOWE NA WSPÓŁŻYCIE A jednak tatuaż od zawsze silnie związany był z seksualnością i… religią. Pisze o tym R.W.B. Scutt i Christopher Gotch w książce pt. „Art, Sex and Symbol”, poruszającej problem seksualności tatuażu, dowodząc, że zdobienie ciała jest genialnym przykładem nietrwałości granicy między sacrum i profanum. - Ta publikacja wydana została w latach 70. - wyjaśnia gospodarz Muzeum Tatuażu. - Książka powstała w erze hipisów, w atmosferze kultywowanej przez nich wolności, a co za tym idzie, eksperymentów narkotykowych i seksualnych. Tatuaże w tamtym czasie miały się dobrze, były fetyszem, choć nie zdążyły wypracować jeszcze swojego fetyszowego języka. Dziś treść tej książki może się wydawać archaiczna, ale autor znakomicie ukazał w niej temat seksualności tatuaży w kontekście historycznym, opisując m.in. związane z tym zwyczaje starożytne i plemienne. Choć wydaje się to niemożliwe, istnieją udokumentowane przykłady zdobienia ciała np. w Egipcie z czasów wielkich faraonów. Zachowały się mumie, a wraz z nimi fragmenty zakonserwowanej wytatuowanej skóry. Co ciekawe, te tatuaże wykonane są w miejscach intymnych i trudno znaleźć dla nich znaczenie inne, niż to wynikające z ich umiejscowienia. Jest to poszlaka, która może wskazywać na to, że w tamtych czasach zdobienie ciała było, podobnie jak dzisiaj, fetyszem i mogło także dotyczyć stref intymnych. - Bliższy naszej kulturze przykład, opisany w innej książce, związany jest z historią ożenku czeskiej księżniczki Dobrawy z Mieszkiem I – kontynuuje Wojciechowski. Zachowała się lista posagowa, a jedną z jej pozycji są igły do makijażu. W ówczesnych czasach wykonywano zabiegi

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

55


książka //PIOTROWSKI lifestyle MUZEUM TATUAŻU

56

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


bliskie makijażowi permanentnemu. Dobrawa wiozła zatem narzędzia do pokrewnych tatuażowi zabiegów kosmetycznych, które miały ją uczynić atrakcyjniejszą w oczach męża. Wspomnieliśmy również o tym, że świadectwo seksualności tatuaży dają pewne rytuały plemienne. W wielu tego typu kulturach mężczyźni preferują kobiety wytatuowane, a zdobienie ciała związane jest często z dojrzałością płciową. - Tatuaż jest elementem zarówno kultury patriarchatu jak i matriarchatu, w którym kobieta spełniała bardziej istotną rolę – mówi nasz rozmówca. Symbolika zdobienia ciała ma tu silny związek z płodnością, która gwarantuje przetrwanie. Na przykład w wielu plemionach obu Ameryk, podczas pierwszej miesiączki naznaczano młode Indianki, gdy były już zdolne do rozrodu. Nie tylko tatuaże, ale i skaryfikacje mogą być wstępem do seksualnych rozkoszy. Ten fakt również wykorzystywany był przez kultury plemienne. Kobieta miała na swoim ciele blizny w różnych, również intymnych miejscach. Miało to wymiar zarówno symboliczny, jak i namacalny i wywoływało podniecenie mężczyzn. Znane jest też tatuowanie różnymi miksturami. W Japonii udokumentowano przypadki tatuowania preparatem, który ujawniał wzór dopiero pod wpływem zaczerwienienia się skóry (np. po delikatnym klapsie). BEZ GRANIC Na pytanie, do jakiego wieku powinno się zdobić ciało, Piotr Wojciechowski odpowiada grymasem.

- Nie ma takiej granicy – ucina dobitnie. - Miałem klientki, które były grubo po 60. Starszych natomiast miałem klientów. Swojego ojca tatuowałem, gdy miał 73 lata. Moim zdaniem wytatuowani staruszkowie wyglądają znacznie ciekawiej. Mają do siebie widoczny dystans, są otwarci i pewniejsi siebie – ocenia. SEKSUALNE TATUAŻE Stereotyp czy nie – tatuaż na kobiecie może mieć bardzo sensualny charakter. A jeśli ma być erotyczny, to gdzie go umieścić? - To zależy – z lekkim wahaniem odpowiada Wojciechowski. - Można umieścić go w strefach erogennych, które dla każdego są indywidualne. Wtedy nawet ucho bądź wnętrze nadgarstka może się okazać doskonałym miejscem. Można też w miejscu pożądania: na pośladku, pod lub nad piersią, na łonie. Tatuaż może też rozpoczynać się w widocznym miejscu i niknąć tam, gdzie dotrze tylko kochanek. Nie tylko miejsce, ale i wzór może mieć charakter erotyczny, wyjaśnia dalej. Seksualny może być ornament, zdjęcie kwiatów, czy też róża, która ma bardzo waginalny kształt. Erotyczny może być nawet kolor, jeśli towarzyszy mu pewna gra skojarzeń. Pamiętać jednak należy, że tatuaż sam w sobie nie byłby fetyszem, gdyby nie towarzyszyło mu skojarzenie, o jakie nam chodzi. To my nadajemy znaczenie symbolom. To my wkładamy je w ramy rozpoznawalnych powszechnie kodów kulturowych.

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

57


foto: Jaroslaw Sołtysek

sztuka / TRZEŚNIOWSKI

58

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


Gleiwitz-

GroßformatKunstkammer Dariusz Trześniowski, gliwicki fotograf opowiada o sobie i swojej sztuce

DLACZEGO TAKA NAZWA? Oprócz tego, że jestem fotografem, jestem również tłumaczem, a zatem moim naturalnym środowiskiem życia i pracy jest wielokulturowość i wielojęzyczność. Przez dziesięć lat mieszkałem w Brukseli, pracowałem w Komisji Europejskiej i na co dzień miałem okazję pracować z osobami z wszystkich możliwych państw członkowskich UE, czy to starych, czy nowych. Zdarzyło się tak, że z powodów rodzinnych wróciliśmy do Polski, a ponieważ moja żona pochodzi właśnie z Gliwic, bardzo ucieszyłem się, że będę mieszkał w takim ciekawym mieście. NAZWA JEST NAWIĄZANIEM DO HISTORII MIASTA I REGIONU, DO JEGO POLSKO-NIEMIECKO-CZESKICH KORZENI, WYNIKA RÓWNIEŻ Z MOJEJ FASCYNACJI ŚLĄSKIEM I ŚLĄSKOŚCIĄ. Czyli Gleiwitz – wiadomo, Großformat – bo używam zasadniczo tylko aparatów wielkoformatowych, a Kunstkammer – to swoista galeria osobliwości, odchylamy kotarę i każdy zobaczy za nią coś innego, coś egzotycznego, coś intrygującego. Czyli głównie czarno-białe portrety! JEST PAN DOŚĆ WYBREDNYM FOTOGRAFEM, APARAT „METR NA METR”, CZARNO-BIAŁE ZDJĘCIA, PO CO SOBIE TAK UTRUDNIAĆ ŻYCIE? Paradoksalnie – ja sobie życia nie utrudniam, ja je sobie ułatwiam. Wyobraźmy sobie taką sytuację: spotykam się z kimś, robimy zdjęcia. Masę ujęć, każde naciśnięcie migawki to kilkanaście klatek, strzelam z automatu, właściwie nie muszę się zastanawiać nad tym, co robię, bo wiem, że i tak jakieś zdjęcie się wybierze. Pod koniec mam w aparacie kilkaset zdjęć, z których muszę wybrać to jedno, może kilka. Wolę sobie nawet nie wyobrażać, ile musiałbym stracić na to czasu, moje cenne życie jest za krótkie, żeby je marnować na fotografię cyfrową! To oczywiście żart, fotografia cyfrowa ma uzasadnienie komercyjne i doskonale to rozumiem. Na szczęście mam ten komfort, że robię tylko to, co ja chcę i jak chcę, poza tym wybór analogowej fotografii wielkoformatowej jest świadomym wyborem estetycznym, który kształtował się we mnie przez wiele lat. Przywołam sytuację z Brukseli, gdzie studiowałem fotografię w Académie Constantin Meunier. Myślę, że moja droga rozwoju w pewien sposób była typowa. Zaczynałem od małego for-

matu, moim idolem był Robert Capa, jeden z najsłynniejszych reporterów wojennych. Chciałem być taki jak on, fotografować konflikty, być w centrum akcji, jeżeli będzie taka potrzeba – nie stronić od sytuacji niebiezpiecznych i być zdanym tylko na siebie, żeby wyjść z nich cało. Brukselę zamieszkują wszystkie możliwe narodowości. I kiedy tylko na świecie wybucha jakiś konflikt – mieszkający w Brukseli przedstawiciele tych narodowości protestują, a więc protestują Gruzini przeciwko Rosjanom, protestują Arabowie przeciwko Żydom, protestują francuscy rybacy, walońscy rolnicy, polscy stoczniowcy... i wszyscy oni organizują swoje protesty przy rondzie Schumana, przy którym mają swoje budynki instytucje unijne. Pracując w pobliżu mogłem chodzić na te wszystkie manifestacje w przerwie obiadowej! Niektóre z nich przeradzały się w regularne zamieszki, trzeba było uważać, umieć dogadywać się z ludźmi i mieć oczy dookoła głowy, bo w takich sytuacjach fotograf najczęściej nie jest mile widziany. I tu jedna uwaga techniczna: nie używam obiektywów z zoomem, jedynie ze stałą ogniskową, dlatego, żeby zrobić dobre zdjęcie, muszę być w centrum wydarzenia, bardzo blisko ludzi, właściwie wtykać im obiektyw w twarz. Moją największą „zdobyczą” z tego czasu jest zdjęcie młodych Arabów palących flagę Izraela. SYTUACJA BYŁA TAK NAPIĘTA I NIEBEZPIECZNA, ŻE ŻADEN Z ZAWODOWYCH FOTOGRAFÓW NIE ZBLIŻYŁ SIĘ, ABY ICH SFOTOGRAFOWAĆ, POLICJANCI TEŻ WOLELI NIE INTERWENIOWAĆ. WTEDY KIEROWAŁEM SIĘ ZASADĄ CAPY – „JEŻELI TWOJE ZDJĘCIE NIE JEST WYSTARCZAJĄCO DOBRE, TO ZNACZY, ŻE NIE PODSZEDŁEŚ WYSTARCZAJĄCO BLISKO”. A ja wtedy podszedłem, postawiłem wszystko na jedną kartę, w sekundzie spojrzeniem porozumiałem się z chłopakiem trzymającym zapalniczkę i – udało się! Potem bieganie po ulicy znudziło mi się, zaczęły mnie interesować zdjęcia portretowe i coś, czego do tej pory absolutnie nie akceptowałem, czyli praca w studio fotograficznym. Kupiłem mój pierwszy aparat średnioformatowy i zacząłem fotografować mniej akcji, bardziej skupiłem się na człowieku i kompozycji obrazu. Wciągnął mnie portret, praca z modelem, rozmowa z nim, fotografia jako poznanie obcego i

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

59


sztuka / TRZEŚNIOWSKI

Izabela Baran, aktorka Teatru Miejskiego w Gliwicach wymiana słów, emocji, wrażeń. I na tym pewnie bym poprzestał, ale w naszym atelier stał aparat wielkoformatowy, zawsze mnie intrygowało – co to jest, do czego się go używa, co można dzięki niemu osiągnąć. Na pierwszym roku mieliśmy zajęcia poświęcone wielkiemu formatowi, ale ja wtedy podchodziłem do fotografii dość ortodoksyjnie i wielki format mnie nie interesował. Ale przy okazji wymiany zdjęć między członkami jednego z fotograficznych forów internetowych poznałem kolegę z Sandomierza. Pojechałem go odwiedzić, razem poszliśmy do jeszcze innego kolegi, który miał swoje atelier w średniowiecznej piwnicy przy sandomierskim rynku. I tam doznałem olśnienia – zobaczyłem kolodiony, ferrotypie i inne prace tego człowieka, zobaczyłem na jakich aparatach pracuje – właśnie wielkoformatowych i zadałem mu dokładnie to samo pytanie: dlaczego tak? Jego odpowiedź była dla mnie punktem zwrotnym: „TO, CO WY ROBICIE, TE WSZYSTKIE WYJAZDY, REPORTAŻE, DOKUMENTY, TO JEST NIC NIE WARTE.

60

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

Zobacz, ja nad jednym zdjęciem zastanawiam się pół roku. Wybieram miejsce, wybieram człowieka, zastanawiam się co chcę pokazać. Trwa to długo, poświęcam temu wiele pracy konceptualnej, ale jak już zrobię to jedno zdjęcie, to jest miażdżące”. I rzeczywiście, za każdym razem, kiedy odwiedzam go w Sandomierzu, mam mozliwość oglądać jego niesamowite prace. To, co mi powiedział, bardzo mnie zaintrygowało. Opowiedziałem o tym spotkaniu mojemu profesorowi, a ten pożyczył mi swój aparat wielkoformatowy i opowiedział mi dużo o samej fotografii tego rodzaju. Wciągnęło mnie! Nagle otworzył się przede mną zupełnie nowy świat, zacząłem eksperymentować ze światłem w studio, z możliwościami technicznymi, które daje tylko kamera wielkoformatowa, a przy okazji bardzo zwolniłem. Tu kolejna uwaga techniczna – w aparacie małoformatowym na filmie jest 36 klatek. W średnim formacie można zrobić już tylko 12 zdjęć, więc trzeba dobrze się zastanowić, co chcemy fotografować. W wielkim formacie musimy przemyśleć zdjęcie jeszcze bardziej – w kasecie są tylko dwie klisze!


Izabela Baran, w gliwickim teatrze możemy podziwiać ją m.in. w „Damach i huzarach”, „Norze” i w „Tramwaju zwanym pożądaniem” DLATEGO KAŻDA SESJA MUSI BYĆ POPRZEDZONA SOLIDNĄ PRACĄ KONCEPTUALNĄ, MUSZĘ ZASTANOWIĆ SIĘ, CZEGO DOKŁADNIE CHCĘ, W JAKI SPOSÓB UŻYĆ ŚWIATŁA, JAK USTAWIĆ MODELA, JAK GO POKIEROWAĆ, SŁOWEM, SESJA MUSI BYĆ PERFEKCYJNIE PRZYGOTOWANA OD POCZĄTKU DO KOŃCA, ŻEBY WYKORZYSTAĆ MOŻLIWOŚCI WIELKIEGO FORMATU, UZYSKAĆ ZAMIERZONY EFEKT I DOBRZE WYKORZYSTAĆ CZAS. Chodzi również o sam styl pracy. Często wychodzę z wielkim formatem na ulicę, obecnie realizuję duży projekt portretowy w trójmieście (Gliwice, Zabrze, Bytom) i taki duży aparat z jednej strony utrudnia, bo jest ciężki i nieporęczny, a z drugiej strony ułatwia, bo stanowi świetne zaproszenie do rozmowy. Zawsze ktoś się zatrzyma, zapyta „Panie, a po co to kamerować?” i mamy jakiś początek. Najczęściej udaje mi się kogoś takiego namówić

na zdjęcie i wtedy rozstawiam sprzęt. Zaczyna się ustawianie modela, ustawianie ostrości, mierzenie światła, wkładanie i wyciąganie kaset, cały proces robienia zdjęcia potrafi trwać nawet kilkanaście minut. I wtedy oczywiście trzeba o czymś rozmawiać, bo osoby, które pozawalają mi się sfotografować, chcą też mi coś powiedzieć. Dlatego mój projekt polega nie tylko na zbieraniu twarzy, ale również na gromadzeniu opowieści. W zasadzie każdy, kogo sfotografowałem na ulicy, opowiedział mi fascynującą historię swojego życia, dzięki temu bardzo dużo dowiedziałem się o Gliwicach, regionie i jego mieszkańcach. Wszystkie te opowiadania składają się na najciekawszą historię, bardzo subiektywną, a przez to wyjątkową – bo opowiedzianą przez zwykłych ludzi, dzielących się swoimi prywatnymi przeżyciami. To jeszcze nie koniec: pamiętajmy, że sam moment zrobienia zdjęcia jest tylko jednym z etapów powstawania fotografii.

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

61


Karol Kadłubiec, aktor współpracujący z Teatrem Miejskim w Gliwicach KIEDY MAMY JUŻ PORTRET, TRZEBA WYWOŁAĆ NEGATYW. ŻEBY GO DOBRZE WYWOŁAĆ, TRZEBA WIEDZIEĆ CZEGO CHCEMY, JAK MA WYJŚĆ OSTATECZNE ZDJĘCIE, TRZEBA ZNAĆ SIĘ NA MATERIAŁACH CHEMICZNYCH, RÓŻNYCH WYWOŁYWACZACH, UTRWALACZACH ITD., WIEDZIEĆ JAKIE STOSOWAĆ MIESZANKI, JAKICH UŻYĆ CZASÓW, JEST TO SPORA WIEDZA. Następnie obraz na negatywie przenosimy w ciemni pod powiększalnikiem na papier. I tu kolejna porcja wiedzy – pracujemy na specjalnym papierze, tzw. barytowym, którego istnieją różne rodzaje, dające różne efekty z różnego typu odczynnikami… nie pokazuję większości moich zdjęć w internecie. Kolejnym krokiem jest zorganizowanie wystawy – kiedy zdjęcia są już wywołane na

62

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

barycie, trzeba je oprawić w passepartout, odpowiednie ramy i przygotować wystawę. Trzeba znaleźć odpowiednie miejsce, bo nie można „wieszać się” byle gdzie, trzeba zaplanować wystawę, rozwiesić zdjęcia, zorganizować wernisaż i kiedy mamy gotowe to wszystko – dopiero wtedy możemy oglądać zdjęcia i dopiero wtedy taka fotografia jest piękna. JAKIE TEMATY PODEJMUJE PAN NAJCZĘŚCIEJ? Oprócz portretu interesuje mnie dokument. Mogę już się nawet pochwalić pierwszym sukcesem w tej dziedzinie – w zeszłym roku mój cykl dokumentujący prace nad spektaklem „O Józku, który grał bigbit” przygotowywanym przez Teatr Miejski w Gliwicach zakwalifikował się do finału Konkursu Fotografii Teatral-


Karol Kadłubiec, obecnie występuje w spektaklu „Romeo i Julia” nej, organizowanego przez Instytut Teatralny im. Z. Raszewskiego w Warszawie. Samo wejście do finału w tym konkursie to już spore osiągnięcie. Poza tym lubię patrzeć, jak coś zmienia się w czasie, mogę czekać nieraz po kilka lat, aż dany temat uznam za skończony. Mam kilka miejsc w Polsce, gdzie jeżdżę w miarę regularnie co roku, fotografuję zwyczaje wielkanocne, pracuję też nad kilkoma tematami ściśle gliwickimi. Lubię sobie sam wychodzić wszystkie ścieżki, sam otworzyć wszystkie drzwi i sam przekonywać ludzi, że warto dać się przeze mnie sfotografować. Mam kilka bardzo ciekawych tematów i mam nadzieję, że za jakiś czas moje cykle dokumentalne ujrzą światło dzienne.

O CZYM PAN, JAKO FOTOGRAF, MARZY? O kilku nowych aparatach wielkoformatowych i o tym żeby pewnego dnia moje prace zaczęły osiągać zawrotne ceny na aukcjach w Sotheby’s albo chociaż w Desie… a tak poważniej? O indywidualnej wystawie w jednej z najlepszych na świecie galerii fotografii. Nie powiem, w której, ale znajduje się ona… oczywiście w Gliwicach!

z Dariuszem Trześniowskim, Gleiwitz-Großformat-Kunstkammer rozmawiał Jaroslaw Sołtysek

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

63


dizajn / BIELHANI

BIELHANI Jest takie miejsce w Gliwicach, które spowija niewinność bieli. Jest tam niemal tradycyjna, jeśli przyjąć, że wcześniej wnętrza tego miejsca wypełniał pub Mleczarnia. Dziś klimat Pracowni Artystycznej Bielhani budują stare meble w stylu schabby chic, dopełnione wonią kwiatów. Miejsce to inspiruje. Oczarowuje. Wciąga. Nieco ukryte przed wzrokiem przypadkowych przechodniów, jest niczym tajemniczy ogród różnorodności w sercu mało atrakcyjnej części miasta.

64

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


– Wszystko zawdzięczam porankom. Są dla mnie najcenniejszym momentem całego dnia. To z nich czerpię swoją siłę i dobrą energię, to na nie zniecierpliwiona czekam, a kiedy nastają, pełna zachwytu, otulona ciszą, po prostu smakuję każdą mijającą sekundę. I oczywiście biel! Kolor przewodni w moim życiu. Ściany, meble, sofy, tekstylia, takie chcę, by były i niech właśnie one królują – mówi Hania, właścicielka Pracowni Artystycznej Bielhani. Znaleźć tu można idealną oprawę dla ślubów bądź niebanalnych sesji fotograficznych dla dzieci i zakochanych. Meble i akcesoria zbudują scenografię każdego wydarzenia, którego tematem są romantyczne, nastrojowe i tajemnicze chwile. Na życzenie właścicielka wykonuje lampy z abażurami z kwiatów. W każdą ostatnią sobotę miesiąca organizowana jest tu sprzedaż podwórkowa, która przyciągają osoby o podobnej do właścicielki Bielhani wrażliwości. Przedmioty z Pracowni łączą miłośników staroci w nieprzypadkową społeczność. To ich magiczne właściwości.

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

65


foto: Jaroslaw Sołtysek

dizajn / BIELHANI

66

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


Najstarszym i najważniejszym meblem w galerii jest szafa barokowa od frontu zdobiona malunkami. Towarzystwem dla niej są pochodzące z tego samego okresu świeczniki i równie cenne stare zegary szwedzkie Mora z połowy XIX wieku. Tu i ówdzie rozpościerają się koronki i delikatne tkaniny. – Odkąd pamiętam moją pasją było wyszukiwanie starociowych perełek. Potem odnawianie ich i… wisienka na torcie – komponowanie tego, co powstanie z tym, co już tworzy moją przestrzeń – wyznaje właścicielka Bielhani. Dynia, orzechy, stara suknia, a nawet kuszące jabłka leżące na stole. Wszystko tu do siebie pasuje, także tworzący to miejsce ludzie. www.facebook.com/bielhani/ zdjęcia: Jaroslaw Sołtysek

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

67


recenzja / MIŁOŚĆ W LENINGRADZIE

NAJLEPSZY

MELANŻ W MIEŚCIE? W TEATRZE MIEJSKIM! wciąż żywe wspomnienie gliwickiej odsłony „Miłości w Leningradzie” w reżyserii Łukasza Czuja, Teatr Miejski w Gliwicach

Wiele oczekiwać można po premierze spektaklu, którego wcześniejsza wersja urosła w mieście takim jak Wrocław do miana kultowej, zdobywając rzesze fanów, a nawet psychofanów. Na przykład, że swoją energią poderwie nas z krzesła, wywoła dreszcze, które sprawią, że zadrżymy niczym ksylofon. Można oczekiwać bólu mięśni brzucha, spowodowanego nadmiernym śmiechem. I, oczywiście, do tego garści refleksji, które pozostaną z nami na dłużej. A co, jeśli spektakl przerósł te oczekiwania? Spektakl „Miłość w Leningradzie”, będący pierwszą premierą sezonu w Teatrze Miejskim, mocno podniósł poprzeczkę. Poza samą treścią, która miała wielowymiarowy charakter, nie sposób nie zauważyć mistrzowskiej precyzji, z jaką przygotowane zostało to widowisko. Muzycznie blisko mu do mocnego, energetycznego koncertu wyjątkowo dobrego punkowego bandu. Koncertu dekadenckiego, ale i takiego, na którym rwie się w zapamiętaniu włosy z głowy, tańczy pogo i wznosi w górę płomienie zapalniczek. Była to zatem impreza muzyczna rozegrana aktorsko. Albo teatr zagrany koncertowo – naprawdę trudno się zdecydować. Gdy umilkły już dźwięki muzyki i opadła kurtyna, na usta cisnęły się bardzo niesalonowe słowa. „Totalna rozpierdu-

68

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

cha” to bodaj najłagodniejsze z nich. Faktem jest, że klimat swobody językowej (bo na takich imprezach mówi się jak jest…), pozostał we mnie nie bez powodu. Przez cały spektakl miałam wrażenie, że nie jestem widzem, a uczestnikiem tego melanżu. Scena wciągała, klimat się udzielał, była zabawa, wiele się działo… Niezwykły – w rzeczywistości i na scenie jest lider grupy „Leningrad” – Sergey Shnurov brawurowo zagrany przez Mariusza Kiljana. Postać to niezwykle charyzmatyczna, rozczarowany życiem artysta, który swoim cynizmem może porwać tłumy. (Ech, jakże to prawdziwe, że porywając je zbacza jednocześnie z drogi punkowej anarchii w kierunku obśmiewanego mainstreamu!) To z jego niewesołych refleksji rodzą się uczestnicy imprezy w petersburskim klubie „Lyubov”. Sterany życiem na krawędzi poeta i bard sprawnie wciąga nas w swoją rzeczywistość, z której wychodzimy jakby bardziej… pognieceni. Bo przecież reżyserowi, Łukaszowi Czujowi, nie tylko o to chodziło, by zabawić publiczność. Raz gorzkie jak piołun, to znowu podszyte ironią słowa piosenek ilustrują współczesną rosyjską rzeczywistość. Czy jednak jedynie rosyjską? Sztuka ma już to do siebie, że lubi być uniwersalna, dzięki


zdjęcie: Jeremi Astaszow JerBa Studio / TMG

czemu każdy z nas przegląda się w niej jak lustrze. W tym konkretnym, leningradzkim zwierciadle zobaczyć mogliśmy tandetny blichtr konsumpcyjnego świata, w którym liczy się władza i pieniądze oligarchów. W którym polityka wlewa nam się w żyły niczym trucizna, a puste głowy celebrytów zabierają miejsce należne prawdziwym autorytetom. Czy to nie brzmi znajomo? Ogromną siłą spektaklu jest doskonała aranżacja muzyczna. Nie ma się zatem co dziwić, że tuż po premierze, w kuluarach padały pytania o możliwość nagrania w oparciu o nią płyty. Pierwszy krok w tym kierunku został już chyba poczyniony – Teatr Miejski opublikował na swojej stronie teledysk do piosenki „Pij, pij, będziesz długo żył”. Zamykając wątek „Leningradu”, przypomnę o kolejnej budzącej spory apetyt premierze Teatru Miejskiego, która zapowiedziana została na 23 listopada. Będzie to opowieść o Zdzisławie Najmrodzkim, związanym z Gliwicami i obrosłym legendą uciekinierze z więzienia (również z Aresztu Śledczego na Wieczorka). „Prasa nazywała go mistrzem ucieczek, królem złodziei. W Księdze rekordów Guinnessa odnotowano jego 29 ucieczek z sądów, aresztów, więzień, konwojów. Wyspecjalizował się

w okradaniu sklepów należących do sieci Pewex (ponad 70 razy) i kradzieży samochodów marki Polonez (100 samochodów), wyłącznie tej marki” – czytamy w zapowiedzi. I niecierpliwie zrywamy kartki z kalendarza w oczekiwaniu na ten spektakl. Twórcom przypominamy przy tym, że poprzeczka ustawiona jest już bardzo wysoko… Adriana Urgacz-Kuźniak

Miłość w Leningradzie, premiera 6 września 2018 Spektakl dla widzów 16+

scenariusz i reżyseria: Łukasz Czuj, teksty piosenek i muzyka: Sergey Shnurov, tłumaczenie piosenek: Michał Chludziński, scenografia i kostiumy: Elżbieta Rokita, ruch sceniczny: Maciej Cierzniak, kierownictwo muzyczne: Remigiusz Hadka, kierownictwo wokalne: Ewa Zug, produkcja: Patrycja Wróbel, obsada: Karolina Olga Burek, Mariusz Kiljan (gościnnie), Łukasz Kucharzewski, Aleksandra Maj, Dominika Majewska, Tomasz Mars (gościnnie), Małgorzata Pauka (gościnnie), Katarzyna Dworak (gościnnie), Maciej Piasny, Michał Wolny, Mirosława Żak, zespół muzyczny: Damian Drzymała (perkusja), Remigiusz Hadka (gitary, akordeon, piano), Michał Sosna / Robert Kamalski (saksofon tenorowy i barytonowy), Bartłomiej Stuchlik (kontrabas, bas, piano)

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

69


czytelnia / PIOTROWSKI

Seryjne morderstwa dzieci w Gliwicach dokonywane przez psychopatycznego zabójcę. Policja gubi się w domysłach, a miasto ogarnia panika. Czy nietypowy duet detektywów odkryje tożsamość przestępcy i zapobiegnie kolejnej tragedii? Oto Kołysanka, debiutancki kryminał Bartłomieja Piotrowskiego ze Śląskiem w tle!

DEBIUTANCKI KRYMINAŁ GLIWICZANINA Pracując nad Kołysanką, kierowałem się prostą zasadą: żeby napisać książkę, którą sam chciałbym przeczytać. I wiem, że przynajmniej ten cel udało mi się osiągnąć.

70

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


P R EM IE R A zdjęcie: Jacek Piotrowski

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

71


czytelnia / PIOTROWSKI

Premiera: 7 sierpnia 2018 Wydawca: editioblack

Bartłomiej Piotrowski: urodziłem się w 1989 roku w Gliwicach — i tam się wychowałem. Chociaż dorastałem w domu, w którym dużo się czytało, przez lata stawiałem kino przed literaturą. Jednak przyszedł czas, że odkryłem tę magię, która drzemie w dobrych książkach — odnalazłem miłość, która tak długo, cierpliwie na mnie czekała. Po ukończeniu nauki w Liceum Ogólnokształcącym Filomata w Gliwicach zacząłem studia na Politechnice Śląskiej, ale szybko przeniosłem się na Uniwersytet Ekonomiczny w Katowicach. Po licencjacie z ekonomii rozpocząłem studia magisterskie na Wydziale Radia i Telewizji im. Krzysztofa Kieślowskiego Uniwersytetu Śląskiego, zakończyłem je obroną pracy magisterskiej poświęconej rzeczywistości wirtualnej w filmie. Obecnie specjalizuję się w PR branży nowych technologii i startupów, wcześniej byłem specjalistą ds. marketingu w branży IT. Mimo to moje życie podporządkowane jest pisaniu. Już w trakcie studiów pisałem scenariusze filmowe — wraz z

72

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

moją narzeczoną przygotowaliśmy projekt serialu Czarna Wołga, dzięki któremu trafiliśmy do finału konkursu Script Fiesta; nagrodzono nas stypendiami w Warszawskiej Szkole Filmowej. Wkrótce potem kilka moich opowiadań pojawiło się w serwisie Spider’s Web. Od dawna myślałem o napisaniu powieści, i kiedy w mojej głowie narodziły się postaci Gai i Oskara, poczułem, że nadszedł właściwy moment. Obecnie wielu ludzi patrzy na świat pomijając jego złożoność, próbując go określać prostymi, czarno-białymi schematami. Ja chciałem stworzyć bohaterów, którzy będą w kontrze do tej tendencji, nie dadzą się wpisać w jakiekolwiek stereotypy. Z czasem Gaja i Oskar zaczęli żyć własnym życiem — i wywalczyli sobie stałe miejsce w moim. Pracując nad Kołysanką, kierowałem się prostą zasadą: żeby napisać książkę, którą sam chciałbym przeczytać. I wiem, że przynajmniej ten cel udało mi się osiągnąć.


8 Spokój ulicy LeŁnej by¯ cyklicznie zak¯ócany. Zazwyczaj mia¯o to zwi§zek z meczami Piasta Gliwice na pobliskim stadionie albo z dniem Wszystkich ŀwi«tych, kiedy ludzie próbowali dostaú si« na Cmentarz Lipowy. Tym razem jednak powodem tego zamieszania by¯ dramat jednej z mieszkanek. Przed domem Doroty Wolf sta¯o kilka radiowozów. Gaja chcia¯a zaparkowaú swoj§ czarn§ fiest« na chodniku, co okaza¯o si« wyj§tkowo trudne. Wi«kszoŁú miejsc by¯a zaj«ta przez wozy transmisyjne, wokó¯ których t¯oczyli si« dziennikarze. — Pieprzone hieny — mrukn«¯a pod nosem. Wysiad¯a z samochodu i ruszy¯a w kierunku domu, przedzieraj§c si« przez t¯um. Kiedy tylko zbliŠy¯a si« do bramy, zosta¯a zatrzymana przez jednego z policjantów. — Jestem z rodziny — wyjaŁni¯a. — Gaja Wolf. — Mog« zobaczyú pani dowód? Po potwierdzeniu toŠsamoŁci policjant wpuŁci¯ j§ do Łrodka. Dorota siedzia¯a skulona na kanapie w salonie, opieraj§c blad§ twarz o kolana. Gaja chcia¯a do niej podejŁú, ale drog« zablokowa¯a jej starsza kobieta. Nie mia¯a ona nic wspólnego ze stereotypow§ poczciw§ babci§. O, nie, Marzena ®uczaĮska by¯a pot«Šn§, energiczn§ osob§, budz§c§ raczej skojarzenia z comiesi«cznymi zgromadzeniami na Krakowskim PrzedmieŁciu niŠ babcinymi pierogami. — Masz tupet… WynoŁ si« albo policja ci« st§d wywali na zbity pysk! — Mamo, prosz«… — Dorota podnios¯a si« z kanapy, ledwo trzymaj§c si« na nogach. — Gaja jest naszym goŁciem. Starsza pani zgromi¯a j§ wzrokiem. — Moim goŁciem — doprecyzowa¯a jej córka. — W jej Šy¯ach p¯ynie ta sama krew co u tego pederasty.

21

Kup książkę

Od wielu miesięcy policja na Górnym Śląsku bezskutecznie próbuje złapać tajemniczego Pana Kołysankę, który porywa i zabija dzieci, a ich ciała podrzuca na śląskich placach zabaw. Kiedy znika sześcioletnia Zuza, jej ciocia rozpoczyna prywatne śledztwo, w którym pomaga przyjaciel ojca dziewczynki. Od tej pory Gaja Wolf i Oskar Krul, mimo wzajemnej niechęci, muszą się nauczyć ze sobą współpracować, żeby powstrzymać mordercę, który może być bliżej, niż się wydaje. Korzystając z wojskowego doświadczenia i lekceważąc przepisy prawa, nietypowy duet odkrywa, że rodzice

Poleć książkę

wszystkich zabitych dzieci byli ze sobą powiązani. Czy to dlatego giną ich pociechy? - Nie ma gorszej zbrodni od skrzywdzenia dziecka, więc wybór „ofiar” od początku był dla mnie oczywisty. Największym wyzwaniem było stworzenie „Pana Kołysanki”. Pracując nad jego postacią próbowałem odpowiedzieć na pytanie, czy sprawca tych zbrodni może wierzyć, że to on jest „tym dobrym”? - przyznał autor książki.

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

73


relaks /datownik

Najmrodzki Premiera: 23 listopada 2018 r. Prasa nazywała go mistrzem ucieczek, królem złodziei. W „Księdze rekordów Guinnessa” odnotowano jego 29 ucieczek z sądów, aresztów, więzień, konwojów. Wyspecjalizował się w okradaniu sklepów należących do sieci Pewex (ponad 70 razy) i kradzieży samochodów marki Polonez (100 samochodów), wyłącznie tej marki. Urodzony w Stomorgach, małej wsi w Świętokrzyskiem, związany z Gliwicami. Jeszcze dziś jest bohaterem niejednej anegdoty. Zbigniew Najmrodzki był celebrytą swoich czasów, pisał wiersze, rozdawał autografy. Jego biografia to doskonały materiał na scenariusz. Spektakl z Mariuszem Ostrowskim w roli głównej już w listopadzie na Dużej Scenie przy ul. Nowy Świat. Wystąpią: Karolina Olga Burek, Przemysław Chojęta (gościnnie), Mariusz Galilejczyk, Aleksandra Maj, Dominika Majewska, Mariusz Ostrowski (gościnnie), Krzysztof Prałat (gościnnie), Michał Wolny, Mirosława Żak

Ziemia

Scenariusz i reżyseria: Michał Siegoczyński

Lorenzo Castore Wystawa w Czytelni Sztuki

Ziemia jest zapisem tegorocznego pobytu autora: już nie hałdy dominują w śląskim pejzażu, ale miasto, aglomeracja. Wystawa dostępna dla publiczności

do 16 grudnia 2018

Datownik...

więcej informacji na plakacie na str. 83

PAŹDZIERNIK 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 TEATR / WYKŁAD KONCERT WYSTAWA Muzeum w Gliwicach: Młodzi badacze kontra historia. Wykład trzeci: Z czego śmiano się w średniowieczu? Średniowiecze wcale nie było tak ponurą epoką, jak nam się powszechnie wydaje. Aleksandra Niedźwiedź odkryje przed nami tajemnice… poczucia humoru w wiekach średnich.

Festiwal PalmJazz: Pierwszy koncert w ramach Festiwalu. Kurt Elling to jeden z najwybitniejszych wokalistów jazzowych naszych czasów. Po raz pierwszy zaśpiewa przed palmjazzową publicznością. Dziewięciokrotnie nominowany do nagrody Grammy.

COK Studzienna 6: Wernisaż wystawy RETROSPEKCJA - 40 lat pracy twórczej Teresy Pawłowskiej. Malarka, członkini ZPAP Okręgu Gliwicko-Zabrzańskiego. Artystka uprawia malarstwo, pastele, olej, akryl. Prace swe prezentowała na 9 wystawach indywidualnych.

Piątek, 26 października 2018, Willa Caro, godz. 17.00

Sobota, 20 października 2018, Teatr Miejski w Gliwicach godz. 19.00

Wtorek, 24 października 2018, COK, godz. 18.00, wystawa trwa do 11 listopada 2018

74

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


foto: Radosław Kaźmierczak

Kino AMOK: 31 października | 19:15

Frankenstein retransmisja NT London sztuka teatralna | Danny Boyle | Wlk. Brytania | 150 min.

Herbert TEATR MIEJSKI: Trzy spotkania poświęcone twórczości Zbigniewa Herberta. 7 listopada o godz. 17:00 w kawiarni teatralnej o Herbercie-dramaturgu opowie Jacek Kopciński, historyk literatury i krytyk teatralny. Podczas spotkania fragmenty dramatów Herberta zaprezentują aktorzy Teatru Miejskiego. 15 listopada o godz. 17:00 w kawiarni teatralnej usłyszymy o Herbercie podróżniku, podczas spotkania z Markiem Zagańczykiem, pisarzem i eseistą, zastępcą redaktora naczelnego „Zeszytów Literackich”.

LISTOPAD 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30

Teatr Miejski w Gliwicach: Miłość w Leningradzie Spektakl złożony z piosenek rosyjskiej grupy Leningrad. Lider zespołu Sergey Shnurov, pierwowzór głównego bohatera, jest jedną z najbardziej znienawidzonych i kochanych postaci w Rosji.

Festiwal PalmJazz: Koncert SHINKARENKO QUARTET. Leonid Sinkarenko jako basista, kompozytor i lider grupy jest jedną z kluczowych postaci litewskiego jazzu. Jego wirtuozerska gra na basie wyróżnia się wyjątkową zmysłowością i bogactwem melodycznym.

Galeria Atrium: Wernisaż wystawy ŚWIATŁOCZAS - malarstwo - 45 lat pracy twórczej Marii Bereźnickiej -Przyłęckiej. Urodzona i mieszkająca w Gliwicach malarka studia skończyła w Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi na wydziale Tkaniny Dekoracyjnej i Unikatowej.

śr/czw/pią/ 7, 8, 9, listopada 2018, Duża scena, godz. 19.00

Sobota, 17 listopada 2018, CK Jazovia, godz. 18.00 Gliwice, Rynek 10

Czwartek, 22 listopada 2018, Technopark Gliwice, godz. 18.00, wystawa trwa do 20 stycznia 2019 PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

75


1 września odbyła się XXIV Gala Regionalnej Izby Przemysłowo-Handlowej w Gliwicach, która zgromadziła ok. 500 gości. Po raz pierwszy to spotkanie biznesowe miało miejsce na terenie obiektu widowiskowo-sportowego „Arena Gliwice” w Gliwicach. Podczas Gali nastąpiło rozstrzygnięcie IX edycji Konkursu „Marka-Śląskie”, który jest współfinansowany ze środków województwa śląskiego. Nagrody przyznano w 14 kategoriach.

zdjęcia: Krzysztof Krzemiński

76

zdjęcie: Antoni Witwicki PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


KRONIKA TOWARZYSKA zdjęcia: Krzysztof Krzemiński

7 października w Teatrze Miejskim odbyła się 25. gala rozdania nagród Prezydenta Miasta Gliwice w dziedzinie twórczości artystycznej i upowszechniania kultury. Laureatami XXV edycji konkursu zostali: malarz i scenograf Jacek Ukleja, pisarz i fotograf Maciej Kaliszan, poeta i krytyk literacki Krzysztof Siwczyk, prezeska ZPAP i aktywna artystka Anna Zawisza-Kubicka, manager kultury Beata Mendyka-Sokołowska oraz muzyk i nauczyciel Grzegorz Gutowski. – Myślę, że kultura w każdym mieście jest wyjątkowo ważna. U nas takie przeświadczenie pojawiło się już 25 lat temu, kiedy zostały ustanowione nagrody w dziedzinie kultury. W tej edycji większość nagród została przyznana za całokształt twórczości, szczególnie osobom, które na co dzień w swojej pracy są mniej widoczne, a bardzo zasłużone. Myślę, że cieszą się nie tylko laureaci, ale i wszystkie osoby, które kibicują gliwickiej kulturze – powiedział podczas gali Zygmunt Frankiewicz, prezydent Gliwic. Po uroczystości wręczenia nagród odbył się koncert „El amor brujo” („Czarodziejska miłość”) w ramach XI Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Dawnej Improwizowanej All’improvviso.

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

77


6 września w Teatrze Miejskim w Gliwicach odbyła się premiera muzycznego spektaklu pt.: Miłość w Leningradzie w reżyserii Łukasza Czuja złożonego z piosenek rosyjskiej grupy Leningrad. Lider zespołu Sergey Shnurov, pierwowzór głównego bohatera, jest jedną z najbardziej znienawidzonych i kochanych postaci w Rosji. Zaskakujące aranżacje, brawurowe interpretacje piosenek oraz wciągający, hipnotyczny klimat całości składają się na spektakl, który utwierdzi nas w przekonaniu, że Rosja to nie jest po prostu państwo. Rosja to stan umysłu. zdjęcie: Michał Ramus

78

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

zdjęcia: Jeremi Astaszow JerBaStudio


KRONIKA TOWARZYSKA zdjęcia: Michał Buksa

5 i 6 października to była prawdziwa muzyczna uczta i wielkie widowisko dla fanów muzyki. Festiwal Radzimira Dębskiego, który odbył się w Arenie Gliwice okazał się wielkim sukcesem. Zgromadzona publiczność świetnie odebrała zróżnicowany repertuar festiwalu i z dużym uznaniem podeszła do oryginalnego pomysłu na to widowisko.

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

79


19 września Galeria w przyziemiu w COK przy ul. Studziennej gościła debiutującą w szeregach ZPAP młodą absolwentkę Katedry Rzeźby Instytutu Sztuki Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie – Annę Zimę, która zaprezentowała zestaw rzeźb o znaczącym tytule „KONTRASTY”. Drewno, szkło barwione, metal, ceramika – to materiały dominujące na tej interesującej wystawie. W Galerii Atrium do 20 listopada trwa wystawa „KONTEKSTY mebel i wnętrze” dwójki artystów, pracowników Katedry Sztuk Pięknych i Projektowych Wydziału Architektury Politechniki Śląskiej w Gliwicach: dr inż. arch. Katarzyny Rosłon i dr sztuki Krzysztofa Gronia, członków Okręgu Gliwicko-Zabrzańskiego ZPAP. Autorzy podkreślają, że wzajemna koegzystencja Architekta Wnętrz i Projektanta Form Użytkowych powoduje wzajemne uzupełnianie się. Dom, który powstał w okolicy Gliwic zainspirowany został tradycyjną zabudową dawnego Schőnwaldu (dzisiejszego Bojkowa), a ornamentyka mebli – krzeseł oraz elementów wyposażenia wnętrza domu zaczerpnięta została z tradycyjnego haftu szynwaldzkiego. zdjęcia: Antoni Witwicki

80

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


KRONIKA TOWARZYSKA zdjęcia: AP Studio FullFrame Patryk Posacki Daria Grudziądz Fotografia

15 września Centrum Kultury Studenckiej „Mrowisko” w Gliwicach opanowała FashionMania. Hasło czwartej już edycji tej modowej imprezy to „Sztuka – forma bez granic”. Mariola Turbiarz, Tymoteusz Mierzwa, Miso, Ewa Stepaniuk, Piotr Popiołek, Mindless to marki, których kolekcje pojawiły się na tegorocznym wybiegu. Zobaczyliśmy modę tworzoną przez projektantów, dla których wyobraźnia nie ma granic! 6 pokazów mody, 6 projektantów, 6 cudownych kolekcji pojawiło się i zachwyciło swoją formą, odwagą, nietuzinkowością i aranżacją. Organizatorem FashionManii jest Fundacja PRIMO KOBIETA i Gosia Hatalska. Wydarzenie każdorazowo powstaje przy wsparciu Miasta Gliwice.

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

81


miejsca / prestiżowe miejsca, w których znajdziesz Prestiż magazyn gliwicki Jeżeli na liście nie ma Państwa firmy - prosimy o kontakt na adres: reklama@prestizgliwice.pl KAWIARNIE Bezova, Daszyńskiego 16, BOBO love, Bankowa 7, Cafe & Colla�on, pl. Inwalidów 5, Coffeina Cafe, Grodowa 18, Cukiernia Karmel, Zwycięstwa 41, Czekoladziarnia, Krupnicza 12, Grand Cafe, Rynek 18, Gelateria Veneta lodziarnia, Siemińskiego 18, Ja cię kręcę, Górnych Wałów 30, Kafo Kawiarnia, Siemińskiego 14, Kawiarnia na Wyspie, Mikołowska 4a, Klapec Lody Mistrzowskie, Wysoka 6, Klapec Lody Mistrzowskie / Łabędy, Strzelców Bytomskich 4, Lody Grycan / Europa Centralna, Pszczyńska 315, Loka Lody & Kawa, Siemińskiego 25, Minka cafe, Zawiszy Czarnego 22, Słodkie Życie, Zwycięstwa 38, So! Coffee, Zwycięstwa 10, Wyspa łakoci, Grodowa 6 RESTAURACJE/PUBY/KLUBY 4art Klub Muzyczny, Siemińskiego 22, Art Sushi, Długosza 2, Bistro Cafe & Salad, Daszyńskiego 20, Bo Grill & Restaurant, Plebańska 5, Chaczapuri, Krupnicza, Chata Polaka, Kozielska 297, DESA gastro bar, Rynek 22, Di Vino, Gro�gera 58, Dobra Kasza Nasza, Rynek 3, Dobry Zbeer, Górnych Wałów 30, Dworek u Hrabiego, Świętokrzyska 6, Gabriella, Łabędzka 39a, Gospoda Pod Wiązem, Dolnej Wsi 40, Hemingway Club, Rynek, Raciborska 2, La Perla Ristorante, Zygmunta Starego 23, Luminoso Restorante, Jasna 31, Magnes, Plebańska 9, Mała Gruzja, Bankowa 8, Luzuj Krawat, Bednarska 11, Micha Zupa Bar, Barlickiego 15, Mihiderka, Kaczyniec 13, Mini Browar Majer, Studzienna 8, Orient Ekspres, Lutycka 27, Ormiańska, Zygmunta Starego 11A, Pałac Większyce, Kozielska 15, Większyce, Paris Paris Cafe Bistro, Krupnicza 19, Park Szwajcaria, Łabędzka 4f, Pataya, Bankowa 5, Pederoxe, Kozielska 135, PKP Pyszne Kurcze Pyszne, Jasnogórska 14a, Polsko Włoski Pasta-Expres, Dworcowa 26, Portowa, Portowa 4, Progress, Bojkowska 37 A, Przystanek Shausha, Sosnowa 2, Qchnia, Dworcowa 45, Sapori Divini Pizza, Górnych Wałów 22, Siedlisko, Łabędy, Jaracza 13, Stary Browar, Piwna 1b, Stek Chata, Daszyńskiego 357, Sushi Arigato, Wodna 5, Szamma, Krupnicza 1, Szynk na Winklu, Średnia 1, TITO TITO, Plebańska 7, Tra�oria la rus�ca, Daszyńskiego 540, Trzy Światy, Kilińskiego 14a, Wanilia, Aleja Korfantego 36, Wine Bar Lo�y, Zygmunta Starego 24 A HOTELE Hotel Arsenał, Anny Jagiellonki 68, Hotel Diament, Zwycięstwa 42, Hotel Malinowski, Portowa 4, Hotel Malinowski Economy, Karola Chodkiewicza 33, Hotel Mikulski, Dąbrowskiego 24, Hotel Modrzewiowy Dwór, Mazowiecka 44, Hotel Qubus, Dworcowa 27, Hotel Royal, Jana Matejki 10, Hotel Silvia Gold, Studzienna 8, Hotel Trzy Światy, Kilińskiego 14a, Zajazd Zodiak II, Tarnogórska 12 KLINIKI I GABINETY LEKARSKIE EuroMed stomatologia / ortopedia, Głowackiego 1, Akai Med Wielospecjalistyczne Centrum Medyczne, Tarnogórska 213, Arte Clinic - Stomatologia i Medycyna Estetyczna, Zygmunta Starego 31/1, Augmed Centrum Okulistyczne, Łabędzka 20d, Centrum Medyczne Chemiczna, Chemiczna 3, Centrum Medyczne BM Quality Med, Kozielska 141 d, Centrum Stomatologii Sobieski, Sobieskiego 12, Centrum Zdrowia i Urody Aleksandra, Zawiszy Czarnego 4a/1, Dental medicine, Czajki 5, Dentalclinic, Zawiszy Czarnego 5a, DecuMed, Bednarska 6A/3, Fizjofit Centrum Fizjoterapii, Szparagowa 19, Gabinet podologiczny, Zygmunta Starego 13/9, Gabinet podologiczny Elżbieta Jaworska, Al. Przyjaźni 11, Green Clinic, Jasnogórska 14, Klinika Implantologii i Estetyki Stomatolog. Hercka Dent, Malinowskiego 11, Klinika Kosmetologii Natalia Sudoł, Gen. Berbeckiego 2, Klinika Medycyny Estetycznej - Ikona City, Aleja Przyjaźni 7/1, Kosmo Dental Clinic, pl. Piłsudskiego 9, Laser Skin Care, Nowy Świat 9b, MARTDENT stomatologia & medycyna estetyczna, Kozielska 70E/1, Medical Dent Klinika Stomatologii Rodzinnej, Jasna 14a/64, Medicus, Lelewela 1/1, Optyk Gasz, Rybnicka 207, Plombex, Raciborska 17, Poradnia Dietetyczna Dobra Forma, Częstochowska 1/3, Poradnia Psychologiczna PARTNER, Siemińskiego 22, Radan-Med Przychodnia, Basztowa 3, Salus Poradnia Ortodontyczna, Powstańców Warszawy 3, Saw-Dental Gabinety Stomatologiczne Rembrandt, Nowy Świat 9c/II, Serafin Clinic, Daszyńskiego 34, Stamina Centrum Terapeutyczne, Kilińskiego 6, Stomatologia Szewczyk, Lekarska 2 KLUBY FITNESS Akademia Zdrowego Wyglądu, Grodowa 7, Centrum Tańca i Ruchu 3arte, Wyszyńskiego 14D, Club Crea�ve, Kozielska 115, Cross Fit HellWood, Pszczyń-

82

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI

ska 197, Jasna Sport i Rekreacja, Jasna 31, Korty Tenisowe Pol. Śląskiej, Akademicka 29, Korty Tenisowe, Kosynierów 6, Open Sport, Górnych Wałów 29, Shausha Sport Club, Sosnowa 2, Squash Mania, Kozielska 33a, Stary Hangar Fitness & Wellness Club, Toruńska 1, Tenis Arena, Kozielska 33B, Time4Tenis, Knurowska 6, Xtreme fitness, Żwirki i Wigury 66 SALONY SAMOCHODOWE Auto Centrum Lellek Group, Portowa 2, BMW GANINEX Gazda Group, Pszczyńska 322, Bracia Pietrzak, car detailing 360, Pszczyńska 192, Citroen MAKROCAR, Toszecka 137a, Ford City Car, Dąbrowskiego 26, Ganinex Group / Fiat / Alfa Romeo, Pszczyńska 306, Her-Gum Mistubishi Motors, Myśliwska 2, Zabrze, Honda Ha-Mol, Tarnogórska 114b, Keller Gliwice / Renault Dacia Hyundai, Daszyńskiego 546, Mad Mobil / Nissan Suzuki, Daszyńskiego 277, Mercedes-Benz, Gliwicka 20, Pyskowice, Opel Wawrosz, Tarnogórska 188, Toyota JA’NOW’AN, Knurowska 8, Zabrze SALONY FRYZJERSKIE I KOSMETYCZNE Abacosun, Bytomska 9, Alter Ego pracownia wizerunku, Zygmunta Starego 2, Bea, Zygmunta Starego 12, Bella Salon Fryzjerski, Jasna 31, Biarritz salon fryzjerski, Kochanowskiego 2, Bosko Kosmetologia Medyczna, Zygmunta Starego 31/2, Cosmo Center, Pszczyńska 12, Crazy Head, Ziemowita 8a, Depil Concept, Wrocławska 7, Embellir, Plebańska 8, Este�ca Point / II p., Barlickiego 1, Fabryka Gentlemenów, Studzienna 3, Farma Piękności, Zwycięstwa 44/1, Fryzjerstwo Łukasz Ludwig, Bytomska 11-13, Galatea Centrum Odnowy, Sztabu Powstańczego 6, Galatea Centrum Odnowy, Barlickiego 1, Glamour Day Spa, Kozielska 80, Idealnie Klinika Depilacji, Zygmunta Starego 10, Instytut Komfortu Fizycznego i Urody, Zygmunta Starego 24/a, Instytut Zdrowia i Urody Yasumi, Świętokrzyska 1c, Jakki, Dolnych Wałów 1, Kemon, Krupnicza 10, Lucjan’s Barbershop, Wrocławska 15, Przystanek Uroda, Ks. Marcina Strzody 3, Salon Fryzjerski Amalia, Chudoby 5, Sick Boy Barbershop, Toszecka 116B, Studio 11, Jasna 11, Studio Anna Jaremko, Pliszki 22, Studio fryzjerskie Figaro, Wyszyńskiego 12, Studio Fryzjerskie Kinga Napiórkowska, Młyńska 4, Studio Fryzur Bartosz Wolak, Zwycięstwa 49/7, Studio Fryzur Ekspresja, Chudoby 2, Studio Fryzur LUDWIG, Wysoka 6, Studio Fryzur LUDWIG, Zygmunta Starego 10, Studio Jata, Zwycięstwa 32, KHAI THAI masaż tajski, Dworcowa 28, Trendy Hair Fashion, Krótka 2, Tu� Beauty, Zygmunta Starego 24/2, Vres Med, Studzienna 3/5, Wellness & Medical Ins�tute Victoria Day Spa Luxury, Rynek 3/2, Wilkosz Fryzjerstwo Męskie, Kościuszki 26, ELILAH, Fornalskiej 10, O Mały Włos, Fornalskiej 16, Revolu�on, Żwirki i Wigury 68 SALONY/SKLEPY/BUTIKI Ambiente Bou�que by Mackiewicz, Dworcowa 40, Concept Story, Plebańska 11, Design D10, Dunikowskiego 10, Domino Bu�k, Dworcowa 38, Galeria Wnętrz ReFroma, Pszczyńska 192, Halupczok Kuchnie i Wnętrza, Pszczyńska 192, Kaprys - firany / zasłony, Zwycięstwa 44, Komitywa, Siemińskiego 14-16, Kwiaciarnia OLGA & TULI PAN, Studzienna 3/5, Polityka Stanika, Zygmunta Starego 29, Salon NAP, Zygmunta Starego 24, Sanimex Salon Łazienek i Mebli, Łabędzka 24, SixSilver jubiler, Zwycięstwa 1 INNE Biurowiec FLUOR, Wyszyńskiego 11, Biurowiec KOPERNIK, Toszecka 101, Bank Spółdzielczy w Gliwicach, Dworcowa 41, Czary Mary Bawialnia, Pszczyńska 197, DigiFoto by Kura, Studzienna 3, Dom Pamięci Żydów Górnośląskich, Ks. J. Poniatowskiego 14, Frudzia - Salon Pielęgnacji Zwierząt, Zygmunta Starego 12, Future Cars Transport, Daszyńskiego 144, Galeria Sztuki Maria Wójciak, Rynek 15, Gizell - Salon Pielęgnacji Zwierząt, Fornalskiej 14 U-2, Gliwicki Klub Sportowy „Piast” S.A., Okrzei 20, Gliwicki Teatr Miejski, Nowy Świat 55/57, Katowicka Specjalna Strefa Ekonomiczna, Podstrefa Gliwice, Kino Amok, Dolnych Wałów 3, Lecznica weterynaryjna, Żwirki i Wigury 68, Ogólnopolskie Biuro Tłumaczeń, Wyszyńskiego 12/4, Pracownia Rzeczoznawcy Jubilerskiego, Pszczyńska 44A, Profi-lingua, Szkoła Języków Obcych, Wyszyńskiego 12, Salon ZPAP / C.H. ARENA, Aleja Jana Nowaka-Jeziorańskiego 1, Stacja Kontroli Pojazdów Ponicki, Chorzowska 50d, Strefa Silesia, Lotników 44, Szkoła Języków Obcych Angmen, Wolności 154, Zabrze, Szkoła Międzynarodowa, pl. Warszawski 6, Zabrze, Szyb Maciej, Zabrze, Srebrna 6, Willa Caro / Muzeum w Gliwicach, Dolnych Wałów 8a


PRESTIÅ» MAGAZYN GLIWICKI

83


ZAMIESZKAJ ZE STYLEM

BIURO SPRZEDAŻY: GLIWICE, UL. LUBLINIECKA 66 | TEL. 505-075-412

84

PRESTIŻ MAGAZYN GLIWICKI


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.