Notes.na.6.tygodni#77

Page 85

Jaka jest dziś sytuacja sztuki na Słowacji? Mam na myśli liczbę galerii, aktywność artystów, ich pozycję w społeczeństwie.

Jeżeli chodzi o instytucje, to sytuacja jest tragiczna. Mogę powiedzieć ze swojego doświadczenia, że prawie nie ma ciekawych miejsc, w których można byłoby zorganizować wystawę. Mieszkam w Pradze czeskiej, w której po roku 2000 powstały małe galerie komercyjne, prowadzące działalność na bardzo dobrym poziomie. Założyli je ludzie sfrustrowani funkcjonowaniem Galerii Narodowej w Pradze. Natomiast na Słowacji Galeria Narodowa posiada niewykorzystane 3000 metrów kwadratowych przestrzeni — ta część budynku jest od roku 2000 zamknięta.

W latach 90. powstało wiele rzeźb, które artyści nazwali „kiczami turystycznymi”. Są produkowane przez absolwentów i w jednym przypadku przez profesora Akademii, ponieważ jest z tego niemała kasa

Jak to?

W latach 70. architekt Vladimir Dedeček dobudował do starego budynku nową część. Niestety jakość wykonania spowodowała jego niefunkcjonowanie od początku i doprowadziła do zamknięcia w roku 2000. To prawie zagłada sztuki na Słowacji! Inne instytucje w regionach nie funkcjonują, nie odbywają się w nich ciekawe wystawy, które wnosiłyby coś nowego. A co z przestrzenią publiczną w słowackich miastach?

Z nią jest jeszcze gorzej. W latach 90. powstało wiele rzeźb, które artyści nazwali „kiczami turystycznymi”. Pojawiły się one bez przyzwolenia społecznego oraz bez zgody miasta. W tym wypadku nie liczył się głos społeczeństwa, które pewnie chciałoby zupełnie inaczej urządzić miasto, tylko kaprys prywatnych przedsiębiorców. Co najgorsze — są one produkowane przez absolwentów i w jednym przypadku przez profesora Akademii, ponieważ jest z tego niemała kasa. Czyli co się pojawiło?

Na przykład obok restauracji Paparazzi stoi rzeźba fotoreportera. Za rogiem z kanału wychodzi Čumil, czyli robotnik, który patrzy na ulicę. To wszystko dzieje się w historycznym centrum Bratysławy. Turyści robią sobie zdjęcia, interes się kręci. Przez takie rozwiązania tworzy się obraz sztuki współczesnej. Poza tym rzeźba na Słowacji w przestrzeni publicznej zawłaszcza przestrzeń symboliczną i polityczną. Są to zazwyczaj bohaterowie dziewiętnastowiecznej Słowacji. Dwa lata temu na zamku bratysławskim powstała rzeźba z inicjatywy prezydenta, premiera i szefa parlamentu, która przedstawiała słowiańskiego króla Svatopluka. Panował on w królestwie Wielkich Moraw, czyli w VIII wieku, kiedy to Słowacji na pewno nie było na mapach świata, a Bratysława nie była jego stolicą. I przez to nazwano go królem starych Słowaków, co, jak wiadomo, jest manipulowaniem historią. Odsłonięcie rzeźby odbyło się na dwa tygodnie przed wyborami parlamentarnymi. Słowacy mają niskie poczucie własnej wartości, ciągle mają wrażenie skolonizowania. Dlatego, kiedy pojawia się mityczny król, społeczeństwo może być dumne. Autorem rzeźby był jeden z głównych dogmatyków socrealizmu słowackiego Jan Kulich. Przez dwadzieścia lat był rektorem ASP, gdzie skutecznie gnębił najzdolniejszych studentów. To dlaczego stworzył nacjonalistyczną rzeźbę?

Ponieważ był kolegą prezydenta. Sama rzeźba jest po prostu brzydka. Widać, że autor nie miał czasu. To nawet nie jest dobry socrealizm. Najsmutniejsze dla nas, rzeźbiarzy, jest to, że ludzie, którzy w 1989 roku z opuszczonymi głowami opuszczali szeregi władzy, po 20 latach wstępują na piedestały sławy, a ludzie, którzy robią coś naprawdę ciekawego, nadal pozostają niedocenieni. Jeżeli nie jesteś kolegą rządzących, na Słowacji nic nie osiągniesz.

Czyli na Słowacji musi być wiele monumentów upamiętniających dziewiętnastowiecznych bohaterów.

Mamy jeszcze Budzicieli Narodu. W różnych częściach kraju są figury mężczyzn zmierzających na koniu do miasta. Zupełnie innym przykładem interweniowania w przestrzeń publiczną jest pomnik Marii Teresy, w którego tle nie ma polityki, tylko biznes. W Bratysławie jest Plac Ľudovíta Štúra, który był jednym z budzicieli — zalegalizował język słowacki w połowie XIX wieku. Plac znajduje się w samym centrum miasta, obok Galerii Narodowej. Stoi też tam rzeźba wielkiego komunistycznego artysty Tibora Bártfaya zrobiona w latach 70., która moim zdaniem jest lepsza niż proponowana replika Marii Teresy. Ale wcześnie był to plac Marii Teresy, gdzie była górka koronacyjna. Po ustanowieniu pierwszej republiki czechosłowackiej pomnik był symbolem monarchii i przeszłości, więc postanowiono go zniszczyć. Została z niego tylko głowa konia. Pokazuje to tylko, jak protekcjonalnie traktuje się przestrzeń publiczną, która ostatecznie służy tylko i wyłącznie do załatwiania celów politycznych. Kilka lat temu powstało Stowarzyszenie Dekoracyjne Bratysławy, którego źródła sięgają XIX wieku, działające na rzecz odbudowy pomnika Marii Teresy. Stoją za tym bardzo bogaci, młodzi ludzie, którzy opanowali na przykład przemysł turystyczny w Tatrach. Zagadką są powody nagłego utożsamiania się z cesarzową Austro-Węgier. Model starej/nowej rzeźby poleciał do Carrary, gdzie zostanie wykonany w marmurze, materiału, z którego wykonany był także zniszczony oryginał. W ten sposób przestrzeń publiczna staje się sprywatyzowana. Firma, która ma dużo pieniędzy, jest partnerem do rozmowy z burmistrzem miasta. Nawet jeżeli grupa młodych artystów protestuje, ich głos trafia w próżnię. W związku z tymi przykładami uważam, że trudno jest obecnie na Słowacji obronić status artysty. Taki człowiek poświęca sześć lat na studiowanie, staje się ekspertem w danej dziedzinie, a następnie zdobyta wiedza nie jest przez nikogo wykorzystywana. Opinia środowiska w tych dwóch sprawach się nie liczyła, ponieważ istniały tzw. nadrzędne cele. Czy wobec tej sytuacji organizujecie inicjatywy oddolne?

Stworzyliśmy, z Daliborom Bačom, Mišom Moravčíkom i Martinom Piačekom, fundację Verejný podstavec. Naszym celem jest rozpoczęcie dyskusji na temat przestrzeni publicznej oraz stworzenie alternatywy do obecnej sytuacji. Chcemy wykorzystać opuszczone place, cokoły z epoki socrealizmu do prezentacji współczesnej sztuki. Pierwszą akcję zrobiliśmy na Trnavskom mýte w Bratysławie, z którego zostaliśmy wyrzuceni. To był test przestrzeni publicznej — na ile zniesie krytykę władzy. Na opuszczonym cokole Dalibor Bača

No77 / czytelnia

166—167


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.