Wroclife nr 3/2018 (10)

Page 1

nr 3/2018 (20) marzec egz. bezpłatny wroclife.pl

Oscar blisko Wrocławia

Jan Urban: Kibic nie da się oszukać

Sposób na niedziele bez handlu

MPK Wrocław zostało w tyle

Czarne chmury nad miastem

Szkoła ucząca, jak się uczyć



SPIS TREŚCI FELIETONY

Zamiast wstępniaka

4

Artur Heliak, redaktor naczelny

K

to pamięta ostatnie obietnice wyborcze? Wrocławska kolej metropolitarna, metrobus na Nowy Dwór, parkingi park&ride oraz piątkowe spotkania władzy z mieszkańcami. Kolejny festiwal koncepcji, obietnic i wizualizacji właśnie rozkręca się na dobre. Co tym razem na tapecie? Smog. Setki milionów złotych na wymianę pieców oraz niewiele mniej na dopłaty do aut elektrycznych. Finanse. Redukcja liczby spółek miejskich, sprzedaż Śląska Wrocław. Osiedla. Lepsze chodniki, więcej drzew i zwiększenie znaczenia rad osiedli. I komunikacja – po trzykroć. Do tego podwyżki dla kobiet oraz specjalnie im dedykowany pełnomocnik, o dofinansowanym z budżetu miasta in vitro nie wspominając. Dla każdego coś miłego, a to przecież dopiero przedsmak. Lepiej, szybciej, za to raczej bez rewolucji. A obiecujących będzie teraz już tylko więcej. Wsłuchując się w ten festiwal, pamiętajmy, że ważniejsze od tego, co nam się obiecuje, jest to, kto to robi.

Przedsiębiorcom nie przeszkadzają podatki MICHAŁ TEKLIŃSKI

4

wroclife.pl

Pomimo tego, że... STANISŁAW SZELC

KARIERA I BIZNES

24

Nokia zadba o dzieci swoich pracowników TOMASZ MATEJUK

28

Szkoła ucząca, jak się uczyć ROZMOWA Z DR. ŁUKASZEM SROKOWSKIM

32

Pozytywnie nakręceni EDYTA SAMBORSKA

41

English in the workplace MICHAEL FORBES

NASZE MIASTO

5

Kibic nie da się oszukać ROZMOWA Z JANEM URBANEM

Wydawca Wroclife sp. z o.o. ul. Kwidzyńska 6e, 51-416 Wrocław www.wroclife.pl Prezes zarządu Artur Heliak, artur.heliak@wroclife.pl

10

Odlotowy Wrocław ROZMOWA Z DARIUSZEM KUSIEM

14

Reklama reklama@wroclife.pl

Czarne chmury nad miastem HANNA GALIK

Redakcja redakcja@wroclife.pl Redaktor naczelny Artur Heliak Sekretarz redakcji Paweł Pluta Korekta Sławomir Gruca Współpraca Tomasz Matejuk, Maciej Skwara, Maciej Kisiel, Jarosław Obremski, Stanisław Szelc, Owen Williams, Błażej Dubner, Paweł Wybierała, Sławomir Czarnecki, Michał Tekliński, Krzysztof Kucharski, Adrianna Machalica, Marcin Obłoza, Małgorzata Zdziebko-Zięba, Martyna Wąsik, Michael Forbes, Hanna Galik, Karolina Stachera, Oliwia Rybiałek Zdjęcia Adobe Stock, Envato, Pixabay.com Nakład 10 000 egz. Hosting Stermedia, www.stermedia.eu Zdjęcie okładkowe jeden z kadrów z filmu „Twój Vincent” – Robert Gulaczyk (w roli Vincenta van Gogha). FOT. lovingvincent.com/press-area

18

MPK Wrocław zostało w tyle PAWEŁ WYBIERAŁA

22

Rozliczam PIT 2018 we Wrocławiu BIURO PROMOCJI MIASTA I TURYSTYKI URZĘDU MIEJSKIEGO WROCŁAWIA

26

Wrocław dawniej i dziś MARCIN JĘDRZEJCZAK

CZAS WOLNY

8

Oscar blisko Wrocławia OLIWIA RYBIAŁEK

20

Sposób na niedziele bez handlu MARCIN OBŁOZA

34

Vertigo – z miłości do jazzu ROZMOWA Z PIOTREM KARWATEM

36 Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń ani nie zwraca materiałów niezamówionych. Zastrzegamy sobie prawo do skracania i adjustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów.

Kawiarenka, w której nie wypijesz, nie zjesz, a śpisz ADRIANNA MACHALICA

38

Romantyczne zakątki ADRIANNA MACHALICA

42

Czas zapłodnienia matki ziemi MAŁGORZATA ZDZIEBKO-ZIĘBA

45

We Wrocławiu pamiętają o przedwojennej Polonii TOMASZ MATEJUK

46

Z Wrocławia na weekend: Malta MAŁGORZATA ZDZIEBKO-ZIĘBA

50

Czy czerwone mięso jest zdrowe? AGNIESZKA CHĘCIŃSKA-MOSER


Przedsiębiorcom nie przeszkadzają podatki MICHAŁ TEKLIŃSKI Związek Przedsiębiorców i Pracodawców od kilku lat prowadzi regularne badania na temat barier prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce. Pytani o nie są oczywiście sami przedsiębiorcy. Lista największych barier powinna dać do myślenia nie tylko polskim politykom, ale też tym z nas, którzy nie są przedsiębiorcami. Przedsiębiorcy, zapytani przez firmę Maison & Partners na zlecenie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, wskazują w pierwszej kolejności na niestabilność prawa (76% przedsiębiorców uznaje to za największą barierę), nadmiar obowiązków biurokratycznych oraz koszty pracy (obydwa po 67% odpowiedzi badanych). Zbyt wysokie podatki, które niekiedy są kojarzone z narzekaniami przedsiębiorców, znalazły się dopiero na piątej pozycji. Co ciekawe, podobnie było w poprzednich edycjach tego badania. Zmianie uległa jedynie pozycja numer 1: w 2016 roku były to koszty pracy, w roku 2018 wspomniana niestabilność prawa. Jakie wnioski płyną z takich odpowiedzi? Być może wyłania się z nich obraz przedsiębiorcy, jaki nie pasowałby do modelu„krwiożerczego prywaciarza”. Otóż ów przedsiębiorca chciałby funkcjonować w przejrzystej i stabilnej przestrzeni prawnej, działać na jasnych, prostych zasadach, zatrudniać więcej pracowników oraz płacić im lepsze pensje, zamiast zasilać biurokratyczną machinę.

Warto też podkreślić, że przedsiębiorcy rozumieją, po co są podatki, i w zdecydowanej większości chcą je płacić. Wyniki wspomnianych badań potwierdzają to, co dla właścicieli firm jest oczywiste od lat. Nie zawsze jest to oczywiste dla pracowników, ale świadomość w tym obszarze systematycznie rośnie. Gorzej jest z politykami, którzy lubią myśleć, że przedsiębiorca to ten, który „kombinuje z podatkami”. Bez zmiany owej świadomości u rządzących (niezależnie od tego, kto rządzi) trudno będzie w Polsce o realne reformy. Warto zwrócić uwagę na fakt, że mimo prób uchwalania ustaw ułatwiających prowadzenie biznesu od 2016 roku odsetek przedsiębiorców narzekających na niestabilność prawa wzrósł o 10% (z 66 do 76%). To pokazuje, że stabilne prawo jest dla przedsiębiorców czymś więcej niż „konstytucją dla biznesu”. Pozostaje wierzyć, że politycy zechcą przedsiębiorców w końcu usłyszeć. Michał Tekliński, przewodniczący Rady Nadzorczej Dolnośląskiego Związku Przedsiębiorców i Pracodawców

Pomimo tego, że... STANISŁAW SZELC

Pomimo tego, że od pewnego czasu jestem posiadaczem porcelanowego kolana (moja żona twierdzi, że nareszcie jest we mnie coś cennego), powodowany ciekawością włóczę się po mieście, które mnie zadziwia co krok. Ten fragment jest bezczelnie skradzionym cytatem z piosenki o Warszawie. Reszta jest już moja. Nie jestem złośliwym zoilem, ale z konieczności muszę poruszyć temat, który mnie porusza. Jako namiętny wielbiciel hulaszczego trybu życia uzależniony jestem m.in. od palenia, że o innych uzależnieniach, ot, choćby czytania książek, nie wspomnę. Palę zatem gdzie tylko się da i jak na razie uchodzi mi to bezkarnie. Jednak nawet jeśli zdarza mi się zapalić papierosa na ulicy, to tzw. peta chowam do pudełeczka, które zawsze mam na podorędziu. Dlatego okropnie mnie denerwują zwłoki kiepów, które zaśmiecają miasto. Uważam, że służby za to odpowiedzialne powinny zająć się tym problemem, a mówiąc wprost, za zanieczyszczanie miasta karać brudasów stosownymi mandatami. W ciepłych porach roku, po nocnych zabawach, ulice wyglądają jak po przemarszach tatarskich czambułów. Czerepy potłuczonych butelek, resztki żywności i pety właśnie są wszędzie, na Starym Mieście zwłaszcza. Jeśli nie można metodą łagodnej perswazji, to należy zastosować wariant singapurski. W tym zapewne dzikim, bo azjatyckim państwie-mieście za wyrzucanie niedopałków płaci się 500 (słownie pięćset) dolarów. Byłem

w Singapurze i wiem, że jest tam oburzająco czysto. Czyli można? Można! Podobnie jest w równie dzikiej RPA. Tam w bardzo wielu miejscach widziałem na własne oczy specjalnie wydzielone skwerki dla psów, z których w celach wiadomych korzystają czworonogi. Parę lat temu usiłowano wprowadzić obowiązek sprzątania po naszych pupilach, ale że nikt tego nie przypilnował, to skończyło się jak zwykle – niczym mianowicie. Zastanawiam się też, czy uda się zlikwidować bohomazy tzw. grafficiarzy. Nie piszę tutaj o prawdziwych artystach, którzy ożywiają ulice swoimi muralami. To są prawdziwe dzieła sztuki. Nie sądzę, aby trzeba było stosować jakieś drastyczne środki – duże pole do popisu mają tutaj szkoły. Tym bardzo młodym w większości psujom należy uświadomić, że to jest również Ich miasto, że – bezmyślnie bazgrając – w pewnym sensie zapaskudzają wspólne dobro. Kiedyś w bardzo wytwornym domu (bo do takich mnie również czasami wpuszczają) zapytałem Gospodynię (wyższe wykształcenie, a jakże), gdzie jest ich prawie dorosły syn. „Marcin – powiedziała – związał się z grupą grafficiarzy i gdzieś w mieście malują”. „Haniu, a gdyby tak samo potraktowali Waszą wypieszczoną willę?” – zapytałem. Pani domu zaniemówiła i po chwili zażenowana szepnęła:„Cholera, wiesz, że o tym nie pomyślałam”. No właśnie, wielka szkoda, bo warto czasami pomyśleć. Jak pisał klasyk, myślenie ma przyszłość. Podobno...


NASZE MIASTO

Zdaniem Jana Urbana sukces w 2012 roku, kiedy Śląsk zdobył mistrzostwo Polski, nie został do końca dobrze wykorzystany. FOT. KRYSTYNA PĄCZKOWSKA

Kibic nie da się oszukać Co zmieniłby w Śląsku? Dlaczego unika spacerów po Wrocławiu? Co różni Śląsk od Lecha Poznań i Zagłębia Lubin? Skąd bierze się niska frekwencja na Stadionie Miejskim? Z Janem Urbanem, byłym trenerem piłkarzy Śląska Wrocław, rozmawiają Paweł Pluta i Artur Heliak. Pańskie ulubione miejsca we Wrocławiu?

Bardziej jestem domatorem. Wiem, że jestem rozpoznawalny i nie czuję się swobodnie, komfortowo, więc może wynika to też z tego, że nie lubię chodzić po mieście tu czy tam. Oczywiście sam chciałem i zobaczyłem np. Rynek, który we Wrocławiu jest bardzo ładny, czy przyjemny Ostrów Tumski. Zdarza się, że w odwiedziny przyjedzie ktoś z rodziny i wtedy też pokazuję przede wszystkim właśnie Rynek. Ponieważ jeszcze zostanę we Wrocławiu, to na pewno nadrobię stracony na zwiedzanie czas, bo wiem, że jest tutaj co oglądnąć i że jest to warte zobaczenia.

Co zmienił w Pańskim postrzeganiu Wrocławia ponadroczny pobyt w tym mieście?

Na pewno jest to fajne miasto do zamieszkania. Atmosfera na Rynku, dużo rzek, kanałów, parki – to naprawdę ładne miasto. Kolejną rzeczą, która dla przyjezdnego jest szalenie ważna, to dobre skomunikowanie Wrocławia. Samochodem można w miarę szybko dotrzeć np. do Pragi czy do Niemiec. Jeśli chodzi o lotnisko, to do dyspozycji są połączenia prak-

tycznie z całą Europą. Ostatnio nawet mam połączenie z Niemiec do Pampeluny (tam na stałe mieszka Jan Urban – przyp. red.), więc z Wrocławia lecę tam z przesiadką w sumie 5 godzin, co jest bardzo komfortowe. I co zauważalne we Wrocławiu – tutaj słońce częściej świeci i jest o parę stopni Celsjusza więcej niż w pozostałych regionach kraju.

pracowałem zarówno w Lechu, jak i w Śląsku. Jednym bardziej podobał się Poznań, innym Wrocław. Są to dwa nowoczesne miasta. Zarówno jedno, jak i drugie jest przyjemne do życia, do mieszkania. Poznań też jest dobrze skomunikowany, choć już stamtąd w moje strony znacznie dalej. Tak bym to ujął.

„Normalnie funkcjonujący klub, tym bardziej w tak dużym mieście, jak Wrocław, powinien mieć swój ośrodek treningowy”.

Bardzo dyplomatyczna odpowiedź.

Pracował Pan zarówno we Wrocławiu, jak i w Poznaniu. Jak porównałby Pan te dwa miasta, które bardzo często są obiektem porównań?

Często rozmawialiśmy na ten temat w gronie mojego sztabu szkoleniowego, z którym

Sam tak dobrze nie znam obu tych miast, bo moje codzienne życie zazwyczaj odbywa się na trasie klub – dom, dom – klub. Gdy zaś jest chwila wolnego, to jedzie się do rodziny czy zobaczyć jakieś nowe, ciekawe miejsce. A miasto, gdzie aktualnie człowiek pracuje, zostawia się sobie na później. Mówi się sobie: poznam je jeszcze, później, aż potem nagle nie ma już czasu, bo człowiek straci pracę i wszystkiego nie jest w stanie zobaczyć. Fajni ludzie mieszkają zarówno w Poznaniu, jak i we Wrocławiu. O poznaniakach mówią, że są bardzo oszczędni i to da się odczuć, ale czułem się dobrze w jednym i w drugim mieście. To zapewne można by powiedzieć też o Kra-

wroclife.pl Nr 3/2018

5


tak poważne urazy i u tylu piłkarzy, to już nie jest rzecz normalna. To odbiło się na potencjale i formie całego zespołu. Do tego doszły jeszcze lżejsze kontuzje plus absencje za kartki i trzeba było na siłę sztukować skład, przestawiać zawodników na inne pozycje, na których wcześniej nie grali.

Gdyby mógł Pan w Śląsku zmienić jedną rzecz, co by to było?

– Muszę się oswoić z obecną sytuacją, bo nie spodziewałem się, że zostanę zwolniony już po dwóch tegorocznych meczach, w tym z Legią – mówi Jan Urban. FOT. KRYSTYNA PĄCZKOWSKA

kowie i Gdańsku, bo są to także miasta, które warto zwiedzić, jeśli ktoś przyjeżdża do Polski.

Który z młodych piłkarzy Śląska wpadł Panu w oko, kto ma największy potencjał?

Fajnie wykorzystał swoją szansę Sebastian Bergier (18 lat – przyp. red.), gdy zagrał w Warszawie przeciwko Legii (Śląsk przegrał 1:4 – przyp. red.) od początku meczu. To nie jest łatwa sprawa w takim pojedynku, a przecież zaliczył asystę przy golu Roberta Picha. Miał też doskonałe podanie do Jakuba Koseckiego, po którym ten doszedł do sytuacji sam na sam z bramkarzem. To jest budujące, bo jeśli na tak trudnym terenie tak młody zawodnik jest w stanie zrobić takie

6

rzeczy, to znaczy, że dobrze kontroluje swoje emocje, potrafi zapanować nad presją czy odpowiedzialnością. Jeśli takie rzeczy się posiada, to znaczy, że można robić piłkarską karierę. To nie przypadek, że mówi się, iż w piłce najważniejsza jest głowa, bo rzeczywiście tak jest.

Co najbardziej Pana irytowało, przeszkadzało w pracy we Wrocławiu?

Pech, który nas prześladował. Zdawałem sobie sprawę, że mamy drużynę złożoną z wielu nowych zawodników. Nie miałem zamiaru prosić o więcej. Nie spodziewałem się jednak, że te kontuzje tak mocno nas przetrzebią. Oczywiście kontuzje to w piłce nożnej normalna rzecz. Ale

Zmieniłbym właśnie to, czyli… chciałbym mieć do dyspozycji wszystkich zawodników, a wtedy przekonalibyśmy się tak naprawdę o potencjale tego zespołu. Inaczej pracuje się, gdy ma się do dyspozycji wszystkich piłkarzy. Oczywiście z młodych zawodników można korzystać, ale gdy jest ich za dużo na treningach, to jego jakość spada. Brak rywalizacji powoduje, że piłkarz wie, że jest pewniakiem do składu. Natomiast gdy czuje, że ma konkurenta, to jest w stanie wykrzesać z siebie więcej. Natomiast w klubie nie zmieniłbym nic. On funkcjonuje jak funkcjonuje. Jest własnością miasta, a myślę, że próby sprzedaży w końcu się powiodą, bo tak powinien funkcjonować klub piłkarski. A takie miasto jak Wrocław powinno mieć mocny klub, w rękach prywatnego właściciela. Co oczywiście nie przeszkadza, że miasto zawsze może pomóc.

Pracował Pan m.in. w Zagłębiu Lubin, Lechu Poznań i Śląsku Wrocław. Jak porównałby Pan organizacyjnie te kluby? Jedyna różnica między nimi to przede wszystkim infrastruktura. Chodzi mi o możliwość tre-

wroclife.pl Nr 3/2018 FOT. KRYSTYNA PĄCZKOWSKA


powinien mieć swój ośrodek treningowy. Być może coś będzie można zrobić przy ul. Oporowskiej. Tam można by zagospodarować ten cały wał, być może powstanie boisko ze sztuczną murawą. Zobaczymy…

Czy ma Pan jeszcze zamiar pracować w Polsce, czy wraca do Pampeluny?

– Nie oszukujmy się: poziom naszej ekstraklasy nie jest najwyższy, choć rywalizacja jest wyrównana i ciekawa – mówi Jan Urban. FOT. KRYSTYNA PĄCZKOWSKA

ningów w jak najlepszych warunkach i wcale nie mówię tutaj tylko o pierwszej drużynie. Najlepszą bazę ma Zagłębie Lubin, bo to dość nowy ośrodek. Lech Poznań też ma dobre warunki, bo obok stadionu są dwa boiska trawiaste i jedno ze sztuczną murawą, no i nie zapominajmy o całej bazie, jaką mają w pobliskich Wronkach. We Wrocławiu zaczyna się mówić, choć nie wiem, na ile będzie to zrealizowane, że taka baza musi powstać. Teraz ta wrocławska młodzież, która chce trenować pod szyldem Śląska, musi jeździć po całym mieście, by trenować. A tych chłopaków będzie coraz więcej, bo praca Tadeusza Pawłowskiego w akademii piłkarskiej Śląska zaczyna przynosić efekty i myślę, że te działania będą kontynuowane.

Dlaczego we Wrocławiu na mecze Śląska przychodzi mniej kibiców (średnia 12 684) niż w Poznaniu na Lecha (średnia 18 968) i czy jest sens wydać prawie miliard złotych na stadion, a bić się o miejsca 9-16?

Polski kibic preferuje zwycięzców. Kibicuje tym, którzy walczą o najwyższe cele. Stąd małyszomania, stochomania czy kibicowanie siatkarzom albo piłkarzom ręcznym, gdy ci odnosili wielkie sukcesy. Jeśli więc drużyna będzie grała o najwyższe cele, kibiców będzie więcej, choć może nie aż tylu, by zapełnić tak duży stadion, jak we Wrocławiu (44 tysiące miejsc – przyp. red.). Nie oszukujmy się: poziom naszej ekstraklasy nie jest najwyższy, choć rywalizacja jest wyrównana

Trudno powiedzieć. Muszę się oswoić z obecną sytuacją, bo nie spodziewałem się, że zostanę zwolniony już po dwóch tegorocznych meczach, w tym z Legią. Myślałem, że jeszcze popracuję, bo nie poddałem się, jeśli chodzi o pierwszą ósemkę w lidze. Jakiś plan na to miałem. Stało się jednak tak a nie inaczej i trzeba się z tym pogodzić. Przecież wiadomo, że klub podjął taką decyzję tylko i wyłącznie po to, aby było lepiej. Postawił teraz na ludzi związanych z tym klubem (trenerem Śląska został ponownie Tadeusz Pawłowski – przyp. red.), którzy przeżyli w Śląsku wiele wspaniałych lat swojej kariery, którzy mieszkają tutaj na co dzień. Oby wszystko im się poukładało i poszło w jak najlepszym kierunku.

i ciekawa. Stąd na wielu nowych stadionach w Polsce atmosfera jest fajna, natomiast jeśli nie będzie wyniku, to kibic nie da się oszukać. U nas nie ma takiej mentalności, że kupię karnet na cały sezon, a jak nie idę na mecz, to dam go znajomemu czy komuś z rodziny. Bardziej preferuje się wyjście na jakiś konkretny mecz.

Ale przecież w 2012 roku stadion we Wrocławiu był gotowy na Euro, a Śląsk został mistrzem Polski. Czego więc zabrakło, by zapełnić trybuny?

Zgadza się. Ten sukces nie został do końca dobrze wykorzystany, a potem Śląsk zaczął spadać w tabeli coraz niżej. Pojawiły się jakieś długi, odbijało się to na potencjale drużyny. Kibic też jest świadom takich rzeczy i mówi sobie, że nie ma na co iść lub wybiera konkretny mecz w sezonie.

Wróćmy do akademii piłkarskiej Śląska. Czy to de facto tylko nazwa, czy akademia z prawdziwego zdarzenia?

To wszystko zaczyna funkcjonować normalnie. Drużyna w Centralnej Lidze Juniorów jest liderem. Natomiast tak blisko samej akademii nie byłem, bo te wszystkie inne drużyny, poza rezerwami, nie grały przy ul. Oporowskiej. One na co dzień trenują tam, gdzie mogą, jeżdżą po całym Wrocławiu w zależności od tego, gdzie są wolne boiska. Radzą sobie jak mogą. Jednak normalnie funkcjonujący klub, tym bardziej w tak dużym mieście, jak Wrocław,

Jan Urban – urodzony 14 maja 1962 roku w Jaworznie. Jako piłkarz trzykrotnie zdobył mistrzostwo Polski z Górnikiem Zabrze. Występował też w Victorii Jaworzno, Zagłębiu Sosnowiec, Osasunie Pampeluna (w 1990 roku strzelił 3 gole Realowi Madryt na jego stadionie, a jego zespół wygrał 4:0), Realu Valladolid, Toledo, VfB Oldenburg. 57 razy zagrał w reprezentacji Polski, dla której zdobył 7 bramek (uczestnik MŚ 1986). Jako trener pracował m.in. w Hiszpanii oraz w Polonii Bytom, Zagłębiu Lubin, Legii Warszawa (mistrzostwo Polski 2013), Lechu Poznań i Śląsku Wrocław (od 5.01.2017 r. do 19.02.2018 r.). Był też asystentem Leo Beenhakkera w reprezentacji Polski.

wroclife.pl Nr 3/2018

7


W Studiu Filmowym im. Wojciecha Hasa we wrocławskim CeTA kręcone były ujęcia z aktorami.

Oscar blisko Wrocławia 125 malarzy, 65 tysięcy obrazów, 10 tysięcy litrów farby olejnej… Tak powstawał, m.in. we Wrocławiu, pierwszy na świecie w całości namalowany film. „Twój Vincent” to absolutny fenomen gatunkowy produkcji polsko-brytyjskiej, który może poszczycić się nominacją do Oscara w kategorii najlepszy długometrażowy film animowany. OLIWIA RYBIAŁEK

V

incent van Gogh to znany na całym świecie holenderski malarz nurtu postimpresjonistycznego, którego twórczość silnie wpłynęła na późniejszą sztukę. Ten niedoceniany za życia artysta uznawany był powszechnie za szaleńca. W końcu jaki człowiek przy zdrowych zmysłach odcina sobie ucho lub sam postanawia zakończyć swoje życie? Nic więc dziwnego, że postać ta cieszy się dużym zainteresowaniem również wśród filmowców. Wielu reżyserów postanawiało przedstawić tragiczne losy van Gogha, często przez wykorzystanie jego wzruszających i obnażających prawdziwe oblicze listów do brata, jak na przykład w filmie „Vincent. Życie i śmierć Vincenta van Gogha” lub jak w produkcji z 2010 roku pt. „Van Gogh: Malowane słowami”, gdzie odtwórcą głównej roli jest znany brytyjski aktor Benedict Cumberbatch.

8

wroclife.pl Nr 3/2018

7 lat żmudnej pracy Twórcy „Twojego Vincenta” również przedstawiają sylwetkę malarza, która zarysowuje się nam dzięki postaci Armanda Roulina, starającego się rozwikłać sprawę śmierci van Gogha. Jednak to nie ta lekko kryminalna i wciągająca fabuła stanowi źródło fenomenu filmu, lecz sposób jego stworzenia. To pierwsza na świecie pełnometrażowa produkcja wykonana w technice animacji malarskiej. Proces tworzenia „Twojego Vincenta” był żmudny i długotrwały, ale przyniósł wyjątkowe efekty. – Prace nad filmem zajęły około 7 lat. Przez pierwszych kilka lat trwały intensywne przygotowania, podczas których reżyserzy – Dorota Kobiela i Hugh Welchman – przeczytali około 40 różnych publikacji na temat Vincenta van Gogha: biografii, opracowań naukowych, esejów i beletrystyki. Odwiedzili również 19 muzeów, w których obejrzeli około 400 obrazów artysty, a także rozmawiali

z pracownikami Muzeum Vincenta van Gogha w Amsterdamie. Po dopracowaniu koncepcji twórczej i stworzeniu ostatecznej wersji scenariusza rozpoczęła się produkcja filmu, czyli zdjęcia aktorskie, malowanie obrazów, a następnie postprodukcja – mówi Robert Banasiak, dyrektor wrocławskiego Centrum Technologii Audiowizualnych, gdzie realizowano część produkcji. Reżyserski duet miał nie lada zadanie, ponieważ by zrealizować swoją wizję, musiał zorganizować casting nie tylko na odtwórców roli w filmie, ale także na malarzy. – Obrazy do filmu tworzyło 125 malarzy z całego świata. Przy produkcji „Twojego Vincenta” pracowali m.in. artyści z Polski, Grecji, Ukrainy, USA, Hiszpanii, Indii, Japonii, Australii czy Meksyku. Proces rekrutacji malarzy trwał długo, bo poszukiwano osób, które posiadają zarówno solidny warsztat malarski, jak również umiejętność malowania w stylu van Gogha. Pierw-


CZAS WOLNY

– Otrzymałem od tego projektu największą nagrodę, jaką mogłem dostać: wzrosła moja pewność siebie – mówi Robert Gulaczyk, odtwórca roli Vincenta van Gogha.

szym etapem były kilkudniowe testy, na które twórcy zapraszali artystów wybranych na podstawie przesłanego portfolio. Ci, którzy przeszli je pomyślnie, rozpoczynali następnie kilkunastodniowe szkolenie, po którym twórcy podejmowali decyzję o wyborze malarzy do pracy przy filmie – dodaje Robert Banasiak.

Vincent z Wrocławia i Legnicy Wygląd aktorów starano się dopasować do aparycji postaci z obrazów van Gogha, które stworzyły fabułę filmu. Odtwórcą roli wielkiego mistrza został Robert Gulaczyk, który przyznaje, że był to jego debiut przed kamerą, gdyż na co dzień jest aktorem teatralnym. Gulaczyk jest absolwentem Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej we Wrocławiu. Od 2009 roku gra na deskach Teatru im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy. – Przede wszystkim jestem aktorem i jak większość ludzi wykonujących ten zawód próbuję swoich sił na każdym możliwym polu. To, że pracowałem głównie w teatrze, wynika oczywiście z mojej ogromnej miłości i wiary w niego. Natomiast fakt, że nie pracowałem w filmie, wynika już niekoniecznie z moich decyzji – mówi Robert Gulaczyk. – Zawód aktora jest niewdzięczny pod tym względem. Wymaga szczęścia. Ja je miałem w przypadku Vincenta. Nie zgłaszałem się na żaden casting. Nie wiedziałem nawet, że taki film powstaje. Pewnego dnia dostałem esemesa z mojej agencji z py-

taniem o znajomość języka angielskiego, ponieważ jestem brany pod uwagę do produkcji polsko-brytyjskiej. Odpowiedziałem, że komunikatywnie się dogaduję, ale nie podejmę się aktorskiej roboty w tym języku. Sprawa ucichła i mniej więcej po 10 dniach dostałem telefon z zaproszeniem na spotkanie z reżyserami Dorotą i Hugh. Po około 20 minutach rozmowy postawili mnie przed kamerą i kręciliśmy już pierwsze ujęcia. Tak to się zaczęło – opowiada Robert Gulaczyk. Z odgrywaną przez niego postacią połączyła go głęboka więź. – Każdy, kto wykonuje ten zawód na poważnie, utożsamia się ze swoimi rolami, innej możliwości nie znam. I każda istotna rola zostawia w aktorze ślad i w jakiś sposób go kształtuje. Z Vincentem jest podobnie. Zrozumiałem go po swojemu i wbrew powszechnej opinii bardziej niż szaleńca widzę w nim samotnego, piekielnie inteligentnego wrażliwca. Cieszę się, że mogłem tę swoją wizję wcielić w życie. Nie każdy dostaje taką szansę – mówi aktor. Obok Roberta Gulaczyka w filmie zagrali: Douglas Booth, Jerome Flynn, Helen McCrory, Saoirse Ronan, Chris O’Dowd, John Sessions oraz Eleanor Tomlinson.

Stenka, Stuhr, Więckiewicz, Bończak i Frycz Zdjęcia w całości odbywały się na blueboxie w studiu w Londynie oraz w Centrum Technologii Audiowizualnych (CeTA) we Wrocławiu, powstałym w 2011 roku przez przekształcenie się wrocławskiej Wytwórni Filmów Fabularnych. CeTA razem z Miastem Wrocław, Odra-Film i Polskim Instytutem Sztuki Filmowej jest koproducentem „Twojego Vincenta”. Nagrane ujęcia, gotowe po odpowiedniej obróbce do przeniesienia na płótno, otrzymali

malarze, w wyniku czego powstawało 12 obrazów na jedną sekundę filmu. Malowane były one w pracowniach we Wrocławiu, Gdańsku oraz Atenach. Reszta pracy pozostała animatorom, którzy musieli te dzieła poruszyć i skleić w jeden fabularny ciąg. W polskiej wersji językowej postaciom swoich głosów użyczyli tacy aktorzy, jak: Jerzy Stuhr, Danuta Stenka, Maciej Stuhr, Robert Więckiewicz, Jerzy Bończak, Olga Frycz, Józef Pawłowski czy Zofia Wichłacz. Bardzo istotną dla pełnego odbioru filmu ścieżkę dźwiękową skomponował Clint Mansell, autor muzyki do produkcji takich jak „Czarny Łabędź” i „Requiem dla snu”.

Powszechne uznanie Światowa premiera „Twojego Vincenta” miała miejsce 12 czerwca 2017 roku, a w polskich kinach film pojawił się 6 października. Został świetnie przyjęty przez środowisko, o czym świadczyła nominacja do Złotych Globów, a potem oczywiście do Oscara. „Twój Vincent” otrzymał także najbardziej prestiżową na kontynencie Europejską Nagrodę Filmową, którą uważa się za odpowiednik amerykańskich Oscarów. Jednak to nie nagrody i nominacje są najbardziej istotne, o czym zapewnia Robert Gulaczyk. – Oczywiście jestem z tego dumny i cieszę się, ale staram się nie ekscytować, bo to są rzeczy, które rządzą się swoimi prawami i na które nie mam wpływu. Ja otrzymałem od tego projektu największą nagrodę, jaką mogłem dostać: wzrosła moja pewność siebie. To niezwykle ważna cecha dla aktora i chyba już niezbywalna. Inne nagrody, z perspektywy wpływu na moją codzienność, są naprawdę mało istotne – podsumowuje odtwórca roli Vincenta van Gogha.

Nagrane ujęcia, gotowe po odpowiedniej obróbce do przeniesienia na płótno, otrzymali malarze, w wyniku czego powstawało 12 obrazów na jedną sekundę filmu.


Budowa hotelu przed lotniskiem ruszy i zakończy się na przełomie 2019 i 2020 roku. FOT. PORT LOTNICZY WROCŁAW

Odlotowy Wrocław O stale rozwijającej się siatce połączeń ze stolicy Dolnego Śląska, nowym rozkładzie lotów, który wejdzie w życie pod koniec marca, i planowanej rozbudowie wrocławskiego lotniska z Dariuszem Kusiem, prezesem Portu Lotniczego Wrocław, rozmawia Tomasz Matejuk. Pod koniec marca wejdzie w życie nowy rozkład lotów z Wrocławia. Co nowego czeka na pasażerów odlatujących ze stolicy Dolnego Śląska?

Jeśli chodzi o loty do hubów przesiadkowych, w nowym sezonie zostanie utrzymane – uruchomione jesienią – połączenie do Zurychu, obsługiwane przez linię Swiss. Dojdzie trasa do Stuttgartu, którą na przełomie marca i kwietnia otworzy Eurowings, czyli spółka-córka Lufthansy. A trochę później, bo 26 maja, wejdzie – moim zdaniem – największy hit i najważniejsza nowość tego roku, czyli połączenie Air France do Paryża, na lotnisko Charlesa de Gaulle’a.

Bo do tej pory z Wrocławia można było polecieć tylko pod Paryż.

Tak, w tej chwili mamy połączenie Ryanaira na lotnisko Beauvais pod Paryżem. A teraz pojawi się potentat, jedna z największych linii na

10

wroclife.pl Nr 3/2018

świecie, z codziennym lotem na główne lotnisko w stolicy Francji. To stwarza możliwości przesiadkowe na inne połączenia Air France na tym lotnisku, zarówno krajowe, jak i zagraniczne, a także możliwości podróży kombinowanej, czyli np. pociągiem TGV do różnych innych francuskich miast. Będziemy znacznie lepiej skomunikowani z Francją.

A nowości od tanich linii lotniczych?

Tutaj szczególnie bogata jest oferta Wizz Aira, który wraz z wejściem w życie nowego rozkładu lotów zbazuje, czyli pozostawi na noc we Wrocławiu, swój drugi samolot i uruchomi pięć nowych kierunków.

Nocowanie samolotów na danym lotnisku jest istotne?

Tak, liczba samolotów bazujących jest ważna, ponieważ one, po nocowaniu, w sposób

promienisty wykonują loty z Wrocławia w różnych kierunkach. Czyli samolot rano leci np. do Londynu, za kilka godzin wraca i tak wykonuje trzy, cztery loty dziennie, w większości na rzecz lotniska, w którym bazuje. Wracając do Wizz Aira. Dzięki powiększeniu bazy i możliwości operacyjnych ten przewoźnik urośnie u nas o ponad 50 procent, jeśli chodzi o liczbę przewiezionych pasażerów.

Czyli goni Ryanaira.

Jeszcze trochę drogi przed nim, ale rzeczywiście, to duży postęp. Będzie pięć nowych połączeń od tego przewoźnika: włoskie Bari, Porto w Portugalii, szwajcarska Bazylea, Göteborg w Szwecji i Kutaisi w Gruzji. One ruszą na przełomie marca i kwietnia. Z kolei Ryanair uruchomi trzy nowości: loty do Aten, Faro w Portugalii i Podgoricy w Czarnogórze.


NASZE MIASTO To będzie rekordowy rozkład, jeśli chodzi o liczbę połączeń?

Oczywiście. Niemal każdy kolejny rozkład jest rekordowy, bo wszystkie stare trasy zostają, a nawet – jak w przypadku Wizz Aira – liczba połączeń do dotychczasowych kierunków, jak Londyn czy Lwów, wzrasta. Do tego dochodzą nowe kierunki – w tym roku, jak łatwo policzyć, będzie ich aż 10.

Czyli połączenia raczej nie znikają. Nie. Dzieje się tak bardzo rzadko.

Wyjątkiem był chyba tylko Ryanair, który zlikwidował loty do Warszawy. To pokłosie ubiegłorocznych problemów tego przewoźnika?

Myślę, że to pokłosie tego, iż Ryanair czuł się źle traktowany na lotnisku Chopina w Warszawie. Faktem jest, że te samoloty – w trakcie krótkiego postoju w stolicy – były stawiane na bardzo odległych stanowiskach, przez co niemożliwe było przeprowadzenie całej operacji postoju w ciągu zakładanych 20-25 minut. Trochę ich rozumiemy, ale żałujemy, że to połączenie zniknęło.

Czyli na razie nie ma szans, żeby wróciło? Jak nie Ryanair, to może Wizz Air się skusi…

Namawiamy do tego obie linie. Widzimy duży potencjał: Ryanair przewoził na tej trasie więcej pasażerów niż przewoził i w dalszym ciągu przewozi LOT. Po zniknięciu tego połączenia statystyki w Locie drgnęły tylko nieznacznie.

Pewnie dlatego, że bilety są dużo droższe.

Oczywiście. Niskie ceny biletów powodowały, że wiele osób, do tej pory podróżujących samochodami, pociągami czy autobusami, przesiadało się na samolot, bo było szybko, wygodnie i tanio. Ale obserwowaliśmy też, że na tej trasie pojawiali się pasażerowie, którzy organizowali sobie choćby wyprawy do Afrykarium, tylko dlatego, że pojawiła się możliwość taniego przelotu i spędzenia fajnego dnia we Wrocławiu. I te osoby nie przesiadły się teraz do samolotów Lotu, bo bilety są po prostu za drogie. Na pokładach pojawiali się także tzw. newcomers, czyli pasażerowie, którzy pierwszy raz w życiu lecieli samolotem. Choćby dla samego faktu przelecenia się, czy żeby sprawdzić, jak w takiej podróży reagują dzieci. To byli ludzie, którzy „nawrócili” się na latanie i po wycieczce do Warszawy potem widzieliśmy ich na pokładach rejsów czarterowych do Grecji czy Bułgarii.

Wspomniał Pan na początku, że już nie tylko tanie linie uruchamiają nowe połączenia, ale przybywa też połączeń biznesowych. Czy to świadczy o tym, że pozycja Wrocławia na biznesowej mapie Europy rośnie? Że jesteśmy coraz ważniejszym ośrodkiem?

Zdecydowanie tak. Weźmy choćby Zurych – na Dolnym Śląsku mamy wielkie nasycenie firm szwajcarskich, albo Stuttgart – tu z kolei mamy stężenie firm z branży motoryzacyjnej, z flagową inwestycją Mercedesa pod Jaworem. To ewidentnie są kwestie ściśle ze sobą powiązane. To działa w dwie strony: biznes, który jest obecny we Wrocławiu, generuje potrzebę uruchamiania takich połączeń i vice versa: jeśli pojawiają się nowe połączenia lotnicze, to firmy, które chcą zainwestować w Polsce, zawsze chętniej wybiorą lokalizację, do której mają bezpośrednie połączenie.

„26 maja wejdzie najważniejsza nowość tego roku, czyli połączenie Air France do Paryża, na lotnisko Charlesa de Gaulle’a”. A jeśli chodzi o połączenia biznesowe, to czy jest kierunek, na którym szczególnie wam zależy, który chcecie przyciągnąć do Wrocławia, ale jeszcze się nie udało?

Takim przykładem przez pewien czas był właśnie Zurych – pracowaliśmy nad nim dwa lata. Jest jeszcze kilka takich kierunków. Na topie listy nieobsługiwanych bezpośrednio tras, a cieszących się dużą popularnością wśród pasażerów podróżujących z przesiadką, są Bruksela, Londyn-Heathrow czy Amsterdam.

Jakiś czas temu mówiło się, że loty do Amsterdamu pojawią się w naszym mieście. Tak, ale okazało się, że lotnisko w Amsterdamie na tę chwilę ma ograniczenia w liczbie wykonywanych w ciągu roku operacji i te plany musiały zostać zamrożone.

W zeszłym roku z usług wrocławskiego lotniska skorzystały blisko 3 miliony pasażerów, co było rekordowym wynikiem. W tym roku będzie jeszcze lepiej?

Dokładnie było to 2,85 mln pasażerów, a plany na ten rok mówią o 3,2 mln. I z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że zostaną zrealizowane. Potwierdzają to ogłoszone

plany przewoźników, dość dobrze rozwija się także sektor lotów czarterowych organizowanych przez biura podróży. Obserwujemy duży powrót zainteresowania lotami do Turcji, która ma znakomitą ofertę turystyczną.

Był taki moment, że ludzie nie chcieli tam latać.

Tak, rok czy dwa lata temu ten ruch uległ ograniczeniu, ale w tej chwili widzimy, że zainteresowanie wraca.

A jest jakaś granica, powiedzmy 5 mln pasażerów, której wrocławskie lotnisko nigdy nie przeskoczy?

Nie. W 2004 roku lotnisko przez cały rok obsługiwało 300 tysięcy pasażerów, teraz w najlepszym miesiącu mieliśmy około 315 tysięcy. To pokazuje skalę zmiany, jaka dokonała się w ciągu raptem dekady. Powiedzieć dziś, że coś się nie wydarzy za 5-10 lat, jest więc bardzo ryzykowne. Istotne jest to, żeby lotnisko było sukcesywnie przygotowywane do ewentualnego wzrostu ruchu. Rośniemy o kilka, kilkanaście procent każdego roku. Jeśli ten trend się utrzyma, przystąpimy do planów związanych z rozbudową.

Są już takie plany?

Każdy obiekt ma swoją przepustowość. My zakładamy, że nasze lotnisko ma przepustowość około 4 mln pasażerów. Wiemy już, jakie prace należy wykonać wewnątrz, gdy osiągniemy ten poziom, żeby przepustowość zwiększyć do około 5 mln pasażerów. A jednocześnie będziemy musieli zacząć planować i projektować rozbudowę, która w pierwszej kolejności obejmie część parkingu z obu stron terminalu. Po takiej rozbudowie możliwości operacyjne wzrosną dwukrotnie.

Kiedy rozbudowa może być konieczna?

Już około 2020 roku prawdopodobnie będziemy musieli ją zaczynać.

Już teraz prowadzicie rozbudowę parkingu. Jakie inne inwestycje planujecie na najbliższy czas?

Wkrótce zaczniemy inwestycję związaną z budową hotelu przed lotniskiem. Z analiz wynika, że przy tej skali ruchu znajdzie się na tyle dużo chętnych na nocleg, że to będzie opłacalne. Pojawi się tu jedna ze światowych marek sieci hotelarskich.

Kiedy ten hotel może powstać?

Zakładamy, że w tym roku inwestycja ruszy i zakończy się na przełomie 2019 i 2020 roku.

wroclife.pl Nr 3/2018

11


Na pewno porównujecie się także z innymi regionalnymi lotniskami w Polsce, jak Balice czy Pyrzowice. Jak wypadamy na tym tle? Jesteśmy w czołówce, czy musimy jeszcze gonić?

Od lat tworzymy czołówkę największych lotnisk regionalnych w Polsce. Lotniska regionalne obsługują około 60-65 proc. całego ruchu w naszym kraju, więc pełnią bardzo istotną rolę. To oczywiście nie jest wyścig. Wpływ na statystyki lotnisk regionalnych ma demografia, czyli liczba mieszkańców danego regionu, gospodarka i walory turystyczne. Jeśli chodzi o turystykę, liderem bezsprzecznie jest Kraków.

Z Wrocławia latają jednak nie tylko wrocławianie czy Dolnoślązacy, ale i mieszkańcy innych części kraju.

Mamy twarde dane na ten temat, które mówią, że wśród pasażerów naszego lotniska około 70 proc. to Polacy, a 30 proc. obcokrajowcy. Wśród Polaków około 6065 proc. stanowią Dolnoślązacy, reszta to mieszkańcy regionów ościennych: Wielkopolski czy Opolszczyzny.

– Zakładamy, że nasze lotnisko ma przepustowość około 4 mln pasażerów. Wiemy już, jakie prace należy wykonać wewnątrz, gdy osiągniemy ten poziom, żeby przepustowość zwiększyć do około 5 mln pasażerów – mówi Dariusz Kuś, prezes Portu Lotniczego Wrocław. FOT. PORT LOTNICZY WROCŁAW

Marzysz o niezapomnianych przygodach podczas majówki?

Zapraszamy do Dworu Elizy na Święta Wielkanocne. Dla naszych Gości przygotowaliśmy tradycyjne śniadanie wielkanocne oraz koszyk ze święconką. Nie zabraknie Śmigusa Dyngusa w zupełnie nowej odsłonie. Chcąc zadbać o Państwa pociechy tak aby nie miały czasu na nudę podczas Wielkanocnego wypoczynku przygotowaliśmy program animacji.

W pakiecie dla Państwa spływ pontonowy w pięknych wodnych trasach, które są wolne od zgiełku miast. Na zakończenie rodzinne ognisko z pieczoną kiełbaską.

już od 879 zł /os.

+48 748 120 840

Majówka w Górach

www.dwor-elizy.pl recepcja@dwor-elizy.com

Wielkanoc w Górach



Czarne chmury nad miastem Wrocław wciąż boryka się z ogromnym problemem, który dotyka w szczególności mocno zurbanizowane ośrodki miejskie. Smog nie jest już tylko uciążliwym utrudnieniem codziennego życia, ale także realnym zagrożeniem dla zdrowia. HANNA GALIK

FOT. VICK

Czarne chmury nad miastem Wrocław wciąż boryka się z ogromnym problemem, który dotyka w szczególności mocno zurbanizowane ośrodki miejskie. Smog nie jest już tylko uciążliwym utrudnieniem codziennego życia, ale także realnym zagrożeniem dla zdrowia. HANNA GALIK

N

owy rok nie przyniósł stolicy Dolnego Śląska dobrych wieści. Według portalu AirVisual.com, kontrolującego jakość powietrza, w piątek 9 oraz w sobotę 10 lutego odnotowano fatalne wyniki: ilość pyłu PM2,5 oraz PM10 ponad 8-krotnie przekroczyła dopuszczalne średnie dobowe stężenie. Rezultaty te potwierdziły niechlubną dominację Wrocławia nad Kalkutą, Hanoi czy Krakowem w rankingu najbardziej zanieczyszczonych miast świata. Skalę problemu potwierdza również fakt, że mimo upływu tylko dwóch miesięcy można już mówić o najbardziej zanieczyszczonym dniu 2018 roku.

Z czym mamy do czynienia? Smog to poważny problem, który nie pojawia się z dnia na dzień. Jest on zjawiskiem nienaturalnym, powstałym wskutek działań człowieka. Stan, w jakim aktualnie znajduje się Wrocław, to efekt kilkuletniego spalania niskiej jakości węgla, nieodpowiedniego drewna czy biomasy. W procesie palenia tych materiałów powstają szkodliwe drobiny, związki chemiczne oraz pyły, które unoszą się w powietrzu. W okresie od października/listopada

14

wroclife.pl Nr 3/2018

do zakończenia sezonu zimowego pojawia się tzw. smog klasyczny. Jest to bezpośrednio związane z niskimi temperaturami, gdy zapotrzebowanie na ciepło w gospodarstwach domowych jest największe. Według danych Urzędu Miejskiego Wrocławia piece, z których korzystają wrocławianie, generują ponad 62% zanieczyszczeń powietrza. Dla porównania, przemysł wytwarza tylko 12% (czyli 50% mniej niż domy). Do tego dochodzi trzeci sprawca, de facto również będący wpływem działalności mieszkańców – za pozostałe 25% obwinia się samochody wytwarzające trujące spaliny.

Koniec sezonu grzewczego to nie koniec problemu W okresie letnim sytuacja zmienia się, choć wcale się nie poprawia. – Problem smogu jest całoroczny. To nie tylko wynik palenia w piecach, ale też m.in. nadmiernej liczby samochodów – mówi dr hab. Tomasz Zatoński, zastępca kierownika kliniki otolaryngologii wrocławskiego Uniwersytetu Medycznego. Dlatego wiele miast decyduje się zwiększanie transportu miejskiego zasilanego energią

elektryczną, zmniejszając potrzebę używania aut i promując jazdę w kilka osób do pracy. W okresie letnim w produkcji zanieczyszczeń na pierwsze miejsce wysuwają się pojazdy i pojawia się smog tzw. komunikacyjny. Spaliny samochodowe zawierają szkodliwe związki, takie jak tlenki węgla, azotu czy siarki (pierwiastek ten przeważa w polskich miastach, co przyczyniło się do powstania smogu siarkowego), metale ciężkie, ozon czy pył. W godzinach szczytu komunikacyjnego, gdzie na ulicach samochodów jest najwięcej, produkty spalania paliwa w dużych ilościach w obecności światła wchodzą w reakcję chemiczną, w wyniku której wytwarzane są niebezpieczne przeciwutleniacze oraz ozon. Do tego dochodzi również gęsta zabudowa Wrocławia, która nie sprzyja tworzeniu się wiatrów.

Mieszkańcy winnymi zanieczyszczeń Niestety, to sami mieszkańcy przyczyniają się w głównej mierze do powstawania szkodliwych oparów. Aby zminimalizować koszty ogrzewania, spalają w piecach praktycznie


NASZE MIASTO wszystko: pocięte ubrania, lakierowane drewniane meble, plastikowe butelki, kolorowe czasopisma i wiele innych śmieci. W styczniu tego roku ekopatrol Straży Miejskiej Wrocławia przeprowadził 788 kontroli: nałożono 14 mandatów na sumę 3100 złotych, a w dwóch przypadkach sprawy zostały skierowane do sądu. W dniach od 12 do 18 lutego strażnicy sprawdzili 267 posesji: w ciągu tygodnia wystawiono 7 mandatów (w sumie na 800 złotych)), w jednym przypadku sprawę skierowano do sądu. Dziennie, szczególnie gdy temperatura spada, 30 pracujących w lutym strażników otrzymuje nawet do 100 zgłoszeń o spalaniu śmieci. Niektóre przypadki rozpatrywane są dzień później, ponieważ jest ich zbyt wiele. Po kilku dniach od kontroli strażnicy sprawdzają, czy mieszkańcy zastosowali się do zakazu i zaprzestali spalania śmieci. Za palenie śmieci grozi mandat nawet do 500 złotych.

Jak smog wpływa na zdrowie? Nawet krótkotrwały kontakt ze smogiem może mieć bardzo negatywne skutki. U osób zdrowych wywołać może stany zapalne, podrażnienia dróg oddechowych i spojówek, zmęczenie czy zapalenie płuc. W przypadku osób cierpiących na choroby przewlekłe, np. astmę, zanieczyszczenia mogą być nawet przyczyną śmierci. Według Europejskiej Agencji Środowiska z powodu smogu rocznie dochodzi do ponad 45 tysięcy przedwczesnych zgonów – to 15 razy więcej niż śmiertelnych ofiar wypadków samochodowych. Według Krzysztofa Smolnickiego, działacza Dolnośląskiego Alarmu Smogowego, w naszym regionie z powodu zanieczyszczeń powietrza rocznie umiera około 3000 osób, z czego 1000 w samym Wrocławiu. Statystycznie obywatel Polski żyje o 9 miesięcy krócej, bo oddycha zanieczyszczonym powietrzem.

Miasto kontra czarny olbrzym Na szczęście Wrocław rozpoczął walkę z trującymi czarnymi chmurami. 29 listopada sejmik województwa dolnośląskiego przyjął aż trzy uchwały antysmogowe. Pierwsza dotyczy stricte Wrocławia (pozostałe to uchwały dla uzdrowisk oraz pozostałych gmin regionu). W jej myśl od 1 lipca 2018 roku w mieście ma obowiązywać bezwzględny zakaz stosowania najgorszej jakości paliw oraz używania instalacji korzystających z nich. Mimo to nie zabrakło głosów krytyki. Błędy działań wytykają wrocławscy ekolodzy: – Cieszymy się, że prezydent Dutkiewicz wyraził swoje poparcie dla uchwały i zapowiedział

przeznaczenie 300 milionów złotych na wymianę pieców. Ale nie możemy czekać z realizacją tego ambitnego programu do 2028 roku. Nie stać nas na tysiąc zgonów rocznie – w ten sposób do uchwały odniósł się Krzysztof Smolnicki. Ekolog negatywnie ocenia długi okres realizacji najważniejszej części uchwały, czyli wymiany pieców – tzw. kopciuchy (piece poniżej 3. klasy) planowo mają zostać całkowicie zastąpione do 2024 roku, pozostałe (czyli piece 3., 4. oraz 5. klasy) do roku 2028.

Inwestycje w sieć ciepłowniczą Jednym z dobrych sposobów na walkę z zanieczyszczeniami jest rozbudowywanie sieci ciepłowniczej we Wrocławiu. Aktualnie jej długość to prawie 520 kilometrów. Pokrywa obecnie aż 62% zapotrzebowania na ciepło – 10 lat temu było to zaledwie 45%. W 2006 roku przejęta została przez firmę Fortum, która od tamtej pory przeznacza rocznie kilka milionów złotych na podłączanie do sieci nowych obiektów. W 2016 r. koszty wyniosły ponad 30 mln złotych, a Fortum dostarczyło wrocławianom ponad 6,1 mln GJ ciepła. Od stycznia do końca września minionego roku do sieci podłączono 50 budynków.

Program KAWKA W walce ze smogiem Wrocław zobowiązał się do pokrycia 70% kosztów związanych z likwidacją pieców węglowych. Jest to tzw. program KAWKA. W ten sposób miasto zamierza pomóc mieszkańcom, których nie stać na pokrycie w całości opłat za nowe, nieszkodliwe paleniska. Dotacja obejmuje trwałą likwidację systemu grzewczego opartego na paliwie węglowym, a w zamian zagwarantować ma podłączenie do miejskiej sieci ciepłowniczej, wymianę na ogrzewanie gazowe, elektryczne czy dostęp do odnawialnych źródeł energii. Modernizacja starych pieców jest rozwiązaniem problemu niskiej emisji. W programie udział wziąć mogą zarówno osoby prywatne, jak i przedsiębiorstwa. Wnioski o dotacje z programu składać można do 27 kwietnia 2018 r. w sekretariacie Wydziału Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miejskiego Wrocławia lub przesłać na adres: Wydział Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miejskiego we Wrocławiu. Program wymiany pieców to w teorii świetna idea, ale w praktyce już niekoniecznie. – Co z tego, że zaproponujemy biedniejszym mieszkańcom wymianę pieców, jeśli nie będzie ich stać na opłacenie rachunków za gaz czy prąd. W mojej opinii trzeba przygotować jakiś kom-

pleksowy program dopłat do ogrzewania dla najbiedniejszych. Musi się to odbyć we współpracy z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej, który już w tej chwili wspomaga mieszkańców, których nie stać na ogrzewanie, głównie przez dopłaty do zakupu węgla. Z jednej strony miasto chce walczyć z problemem, z drugiej kupuje mieszkańcom węgiel... – mówi Bartosz Jungiewicz, działacz społeczny, lider projektów Wrocławskiego Budżetu Obywatelskiego.

Kreatywna eko-edukacja najmłodszych Ważne, aby o problemach środowiska uświadamiać również najmłodszych. Dobrym sposobem na spopularyzowanie tematyki zanieczyszczeń wśród dzieci jest konkurs „Bądźmy eko dla Wrocławia”. Jego organizatorem jest fbserwis, a patronat nad nim objęli prezydent Wrocławia oraz Ekosystem. Celem konkursu jest edukacja uczniów szkół podstawowych, dotycząca segregacji śmieci. Dzieci, które w młodym wieku przyswoją właściwą wiedzę na temat odpowiedniego podziału odpadków, w przyszłości będą mogły uniknąć sytuacji, w jakiej obecnie znajduje się Wrocław.

Komentuje Bartosz Jungiewicz, działacz społeczny, lider projektów Wrocławskiego Budżetu Obywatelskiego: W mojej ocenie bardzo ważne jest informowanie mieszkańców o tym, jakie jest zanieczyszczenie w ich bezpośredniej okolicy. To motywuje ludzi do działania i np. wywarcia presji na sąsiadów, którzy palą paliwami niskiej jakości. W WBO 2016 i 2017, wraz z Moniką Glińską i Patrykiem Hałaczkiewiczem, próbowaliśmy składać projekty na montaż dodatkowych stacji monitoringu powietrza. Za każdym razem miasto nie dopuszczało możliwości poddania tego typu projektów pod głosowanie, uzasadniając to tym, że pokrywają się one z realizowanymi działaniami miasta. Zapewniano nas np., że gmina planuje rozmieszczenie w kilku punktach miasta dodatkowych tablic informacyjnych, podających aktualne stężenia zanieczyszczeń. Po dziś dzień się to nie stało. Jakiś czas na tablicach ITS pokazywane były informacje o stanie jakości powietrza, ale ostatnio znowu zniknęły.

wroclife.pl Nr 3/2018

15


INFOGRAFIKA MARTYNA WÄ„SIK (STUDIO MAMY.TO)


w tych miejscach znajdziesz Wroclife Academus Kiełbaśnicza 23 ActiveFitness ul. Grabiszyńska 281 ADD Motors al. Karkonoska 45 ADF Auto al. Karkonoska 45 Agencja Rozwoju Aglomeracji Wrocławskiej S.A. pl. Solny 14 Ahimsa sw. Antoniego 23 Akademia Intelektu Nankiera 17a Akropolis Tawerna Rynek 16/17 Al Taglio Pizzeria Piaskowa 17 ALE Browar Włodkowica 27 Alladin’s Pub & Restaurant Odrzańska 23 Ambasada św. Mikołaja 8 Ambasada Śledzia sw. Antoniego 35 American Dream Drukarska 32 Amorinio Wita Stwosza 1-2 Amrest sp. Z o.o. pl. Grunwaldzki 25-27 Angel River sp. Z o.o. sp. k. ul. Walońska 11/4U Antykwariat Szewska 64 Apartamentowiec Thespian Wrocław pl. Powstańców Śląskich 1/3 Arbet sp. Z o.o. sp. K. ul. Kwiatkowskiego 24; Siechnice Armine Bogusławskiego 83 Art Cafe Pod Kalamburem Kuźnicza 29A Art Hotel Kiełbasnicza 20 Art Of Living Kotlarska 32 Artzat Malarska 30 Astral Pool Al. Armii Krajowej 61 ASV Lider ul. Obrońców Poczty Gdańskiej 19 ATC Development ul. Prądzyńskiego 40A Ave Cargo ul. Jerzmanowska 19 Aventura ul. Sienkiewicza 47 Aviva Wrocław ul. Lotnicza 12 Awbud Deweloper ul. Szybka 1F/C Baku Lounge Więzienna 21 Balduno Manufaktura Wita Stwosza 15 Ban Thai Kotlarska 24 Bar Bazylia Kuźnicza 42 Bar Mekong Bogusławskiego 29 Bar Misz Masz Nożownicza 14-16 Bar Nadwaga Odrzańska 16 Barcelona Lunch Bar Odrzańska 11 Barka Cafe Purkyniego 9 Baudom ul. Karmelkowa 29 Baza Bogusławskiego 85 Bear Beer Bar Bogusławskiego 7 Beauty Balinese Boutique Szewska 18 BECTON DICKINSON POLSKA SP. Z O.O. ul. Legnicka 48F Bema Cafe Drobnera 38 Bernadetka Kuźnicza 25A Bernard Rynek 35 Biblioteka Wydz. Inż. Kształtowania Środowiska i Geodezji ul. Grunwaldzka 55 Biblioteka Wydziału Przyrodniczo- Technologicznego ul. Chełmońskiego 37B Bierhalle Ratusz 24 Bike Cafe Św. Antoniego 8 Bistro Kurzy Targ Kurzy Targ 3 Biuro Sprzedaży Witolda 43 ul. Księcia Witolda 43 BlackBeard ul. Tęczowa 57 Blockpol ul. Rynek 60/8 BLT & taps Ruska 58/59 Bobby Burger Szewska 27 Bohema Cafe Świdnicka 22 Bola Dosse Świdnicka 9 Bon Ton Łaciarska 29 Bookszpan Oławska 24 Boutique Hotel’s Wrocław ul. Kwiska 1/3 Brait Odrzańska 18 Brasserie 27 Kazimierza Wielkiego 27 Breadway Rynek 8 Browar Stu Mostów sp. Z o.o. ul. Długosza 2-6 Browar Złoty Pies Wita Stwosza 1-2 Budzik Cafe Plac Grunwaldzki 2/4 Bułka z masłem Włodkowica 8A Burger Love Więzienna 31A Burger Ltd. Psie Budy 7/9 Butchery Grill Sukiennice 6 Cafe Baroli Szewska 59/60 Cafe Borówka Świdnicka 38A

Cafe de France Ratusz 20/22 Cafe Etno Okrąglak Plac Kościuszki 1 Cafe Muzeum pl. Strzegomski 2A Cafe Targowa Piaskowa 17 Cafe Vincent Ruska Ruska 5 Campo Modern Grill Podwale 83 Capgemini Software Solutions Center ul. Strzegomska 42B Cegielnia Ofiar Oświęcimskich 19 Ceneo.pl sp. Z o.o. ul. Legnicka 48G Central Cafe sw. Antoniego 10 Centrum Historii ZAJEZDNIA ul. Grabiszyńska 184 Centrum Informacji Turystycznej Rynek 14 Centrum Kształcenia Ustawicznego ul. Kamienna 43 Centrum Kultury AGORA ul. Serbska 5A Centrum Kultury Wrocław Zachód ul. Chociebuska 4-6 Centrum Kultury ZAMEK pl. Świętojański 1 Centrum Optyczno-Optometryczne Terapia Widzenia ul. Komandorska 53 Centrum TMT ul. Horbaczewskiego 75 Centrum Zdrowia Medifemina ul. Kukuczki 5/8 Ceregiele Rzeźnicza 2 Cesarsko-Królewska Rynek 19 Charlotte chleb i wino Św. Antoniego 2/4 Chatka przy Jatkach Odrzańska 7 Cherry Lounge & Restaurant Kuźnicza 10 Cherubinowy Wędrowiec Nankiera 17A Chilli Cafe & Restaurant Rynek 45 Chimney Cake Bakery Oławska 4 Chinkalnia Wroclaw Sukiennice Sukiennice 3/4 Chleboteka Ruska 64/65 Chłopskie jadło Plac Solny 18/19 Chopper Kotlarska 42 Ciacho Cafe Kazimierza Wielkiego 25 City Golf Wrocław ul. Kulnickiego 26 City Hotel’s Wrocław ul. Trzemeska 10 CIŻ Włodkowica 9 Classic Cafe and Tapas Rynek 44 Clearcode ul. Św. Antoniego 2/4 Coctail Bar Max & Dom whisky Rzeźnicza 28-31 Coctail Bar Witaminka Rynek 52 Coffee Planet Rynek 7 Comarch S.A. ul. Długosza 2-6 Corso Italiano Szewska 19/21 Costa Coffee Świdnicka 3A Credit Suisse pl. Grunwaldzki 25 Credit Suisse ul. Szczytnicka 9 Cuda na kiju Bogusławskiego 69 Cukiernia Łomżanka Ruska 10 Cukiernia Marcello Więzienna 7 Czajownia Białoskórnicza 7 Czekoladziarnia Więzienna 31 Czeski film Kiełbaśnicza 2 D&D Honda al. Karkonoska 45 D&D Peugot al. Karkonoska 45 Darea Kuźnicza 43/45 Dedalus Ruska 2 Deichmann Obuwie sp. Z o.o. ul. Lotnicza 12 Deja vu Rynek 51 Delta Property sp. Z o.o. sp. K. ul. Sycowska 44 DIJO ul. Zabrodzie 28 Dinette Plac Teatralny 8 DIVANTE ul. Dmowskiego 17 Doctor`s Brew Św. Mikołaja 8 Dolby Poland sp. Z o.o. ul. Śrubowa 1 Dolnośląska Biblioteka Publiczna Rynek 58 Dolnośląska Izba Lekarska ul. Kazimierza Wielkiego 45 Dom Kredytowy NOTUS S.A. ul. Św. Mikołaja 7 Dom Kultury FORMATY ul. Samborska 3-5 Droids On Roids ul. Ruska 51B Elasbud ul. Arbuzowa 3/3 ELCAR sp. Z o.o. ul. Grunwaldzka 49/51 Ernst and Young ul. Strzegomska 36 Escape Room Wrocław ul. Odrzańska 24-29/4 Esspresso Bar na Antoniego św. Antoniego 27/29 ETO MAGNETIC ul. Kwiatkowskiego 7 Evergreen Szkolenia Michał Marciniak ul. Sadownicza 32 Expander Advisors sp. z o.o. ul. Krzywoustego 293 FAM SA ul. Avicenny 16 FANUC Polska sp. z o.o. ul. Tadeusza Wendy 2 FC Coffee Kuźnicza 30 FC Naleśniki Kuźnicza 63 Federacja Wina Szewska 24/26 Flamingo Bogusławskiego 93 Folgujemy ul. Kniaziewicza 16 Food Art Gallery Księcia Witolda 1 Food Regio ul. Dzierżoniowska 7/1a Foto AGA Kuźnicza 14 Frankie`s Wita Stwosza 57 Franz Kawka Więzienna 1/4 Fresenius Medical Care ul. Białoskórnicza 1 FU-KU Concept Store ul. Powstańców Śląskich 95 Fundacja Młoda RP Nankiera 17 Future Body ul. Robotnicza 66A G Cofffee Company Plac Konstytucja 3 maja 5 Galeria Italiana Więzienna 21 Galeria Krakowska 31 ul. Krakowska 31 Galeria Sztuki Socato pl. Solny 11 Galeria Wnętrz Domar ul. Braniborska 14 GAM salon samochodowy ul. Wrocławska 35; Długołęka Germaz sp. Z o.o. ul. Strzegomska 139 Gold Cafe pl. Piłsudskiego 1/1B GOLDENMARK CENTER ul. Strzegomska 55A Gorące Piece Włodkowica 21 Graciarnia Kazimierza Wielkiego 39 Grafton Recruitment Polska Sp. z o.o. ul. Św. Antoniego 2/4 brama C Grape Hotel ul. Parkowa 8 Greco Rynek 15 Grill & Bar Ember Ruska 61 Guiness Plac Solny 5 Gusto Pizza ul. Jedności Narodowej 77 Ha Long Piastowska 19

Halyna Tymoschuk ul. Kręta 7/6 Hasco Lek ul. Żmigrodzka 242E Hilton ul. Podwale 84 Hotel Dwór Polski Kiełbaśnicza 2 Hotel i Restauracja Bielany ul. Klecińska 3; Bielany Wrocławskie Hotel InVite ul. Hubska 52-54 Hotel Mercure pl. Dominikański 1 Hotel Podkowa ul. Wojszycka 8 Hotel Śląsk sp. Z o.o. ul. Oporowska 60 Hotel Tumski Wyspa Słodowa 10 HP Inc Polska sp. Z o.o. ul. Piotra Skargi 1/3 Hubertus Biskupia 1 Huśtawka Bogusławskiego 75 IBM Global Services Delivery Centre Polska sp. z o.o. ul. Muchoborska 8 Idea Fair Pay ul. Fabryczna 16H Idea Place pl. Solny 15 Im Motion Sklep Rowerowy ul. Kościuszki 34 IMPART ul. Mazowiecka 17 Impressa Krupnicza 13 Impwar ul. Wilanowska 2 Infopunkt Barbara ul. Świdnicka 8C Infor ul. Oławska 11 Inkubator Przedsiębiorczości i Technologii ul. Fabryczna 16H Intermotors Dolny Śląsk ul. Wrocławska 33B; Długołęka INTIVE / SMT Software ul. Kościuszki 29 Jaremko ul. Mińska 41A Jasek Premium Hotel Wrocław ul. Sułowska 39 JOT-BE Nieruchomości sp. Z o.o. ul. Piłsudskiego 8A Karavan Bar sw. Antoniego 40 Karczma Lwowska Rynek 4 Karczma Piastów Kiełbaśnicza 6 Kaufland Polska Markety sp. Z o.o. sp. K. al. Armii Krajowej 47 Kawiarnia Cocofli Włodkowica 9 Kawiarnia Dwie Małpy Ruska 10 Kawiarnia K2 Kiełbaśnicza 2 Kawiarnia Słodkie Figle ul. Mrągowska 80/3 KIM sp. Z o.o. ul. Łagiewnicka 13 Klub Bodyfit pl. Maksa Borna 1A Klub Bodyfit ul. Pretficza 37 Klub PRL Ratusz 10 Klub PROZA Przejście Garncarskie 2 Kociołek Nożownicza 2-4 Kombinat Plac Solny 6/7A Konspira Plac Solny 11 Krajowy Rejestr Długów Biuro Informacji Gospodarczej SA ul. Siedzikówny 12 Krasnal Info Sukiennice 12 Krzywy Komin Centrum Rozwoju Zawodowego ul. Dubois 33/35 Księgarnia Columbus Kuźnicza 57/58 Księgarnia Dedalus (Worcella) Świdnicka 28 Księgarnia Hiszpańska Szajnochy 5 Księgarnia International House Odrzańska 8 Księgarnia Podróżnika Wita Stwosza 19/20 Księgarnia PWN Kuźnicza 56 Księgarnia Taniej Książki Oławska 18 Księgarnia Via Nowa Włodkowica 11 Kuchnia Bogusławskiego 61 Kulka św. Antoniego 2 Kurna Chata Odrzańska 17 Kuźnia Dobrych Smaków Bogusławskiego 81 La Scala Rynek 38 Lamus Bogusławskiego 97 Le Bistroit Parisien Nożownicza 1D Le Chef Więzienna 31 Le Grand Salon Wita Stwosza 16 Le Miracle Jedności Narodowej 37 Literatka Rynek 56/57 Locus sp. Z o.o. ul. Poranna 43A Love & Chocolate św. Jadwigi 10 Mała Italia Apartments ul. Felzmanna 18 Małgosia Odrzańska 39/40 Mama Manousch Świdnicka 4A Mango Mama Rynek Św. Mikołaja 77 Manpower ul. Swobodna 3 Margaux Mleko i Miód Świdnicka 36 Masala Kuźnicza 3 mBank S.A. pl. Jana Pawła II MCM Car Travels ul. Mokronoska 4 Mercure Wrocław Centrum pl. Dominikański 1 Mexico Restaurant Szewska 61/62 Michiko Sushi Roll Odrzańska 1 Mleczarnia Włodkowica 5 MM Cars al. Karkonoska 50 Moaburger Plac Solny 10 Money.pl sp. Z o.o. pl. Grunwaldzki 23 Moto Team ul. Lotnicza 100 Motyla Noga Więzienna 6 MT Project ul. Legnicka 51-53 Nadodrze Cafe Resto Bar Drobnera 26A NAWROT sp. z o.o. ul. Wrocławska 33B; Długołęka Neon Shake ul. Zapolskiej 1/310 Netia S.A. ul. Strzegomska 142A Nokia Wrocław pl. Bema 2 Nokia Wrocław ul. Lotnicza 12 Nokia Wrocław ul. Strzegomska 36 Novotel ul. Wyścigowa 35 Objectivity Bespoke Software Specialists Wrocław ul. Strzegomska 142A Ognisko Kultury Plastycznej im. E. Gepperta pl. Wolności 9 Oh my! Concept store ul. Świdnicka 44-46 Opera Software pl. Teatralny 8 Ortho ul. Parafialna 57 Ośrodek Działań Artystycznych FIRLEJ ul. Grabiszyńska 56 Ośrodek Kultury i Sztuki Ratusz 24 Paka Pub Nożownicza 12 Pamiątki z historią Rynek 3 Pan Pedro Hala Targowa ul. Piaskowa 17 (stoisko 132) Papa bar Rzeźnicza 32 Papugarnia Ruska 62/63

Park Trampolin Jump World ul. Otmuchowska 15 Parker Hannifin sp. Z o.o. ul. Dubois 41 Partner Capital Group ul. Życzliwa 21 Patty Es Igielna 16 Pepik Pub Kiełbaśnicza 28/2 PFI Global ul. Św. Mikołaja 18-20 PhaThaThai Więzienna 5 Piec na Szewskiej Szewska 44 Piekarnia HERT Rynek 46 Pierogarnia Momos św. Mikołaja 16/17 Pijalnia Czekolady Wedel Rynek 59 Pijalnia wódki i piwa Ratusz 13/14 Piwnica Świdnicka Ratusz 1 Pizza Si Bogusławskiego 89 Pizzeria de Arturo Igielna 14-15 Platinum Center ul. Kazimierska 15 Platinum Palace ul. Powstańców Śląskich 204 Platinum s.j. ul. Księcia Witolda 49 Pociąg Bogusławskiego 77 Pod Gryfami Rynek 2 Pod Latarniami Ruska 3/4 Polish Lody Plac Bema 3 Pracownia Food Think Tank ul. Łokietka 6 Prawdziwe Lody Świdnicka 30/32 Przewozy Regionalne Oddział Wrocław ul. Ruska 46 Przychodnia Synexus Polska ul. Swobodna 8A Pub Cinema Paradiso Bogusławskiego 99 Pub za Drzwiami Bogusławskiego 65 QIAGEN ul. Powstańców Śląskich 95 Radisson Blu ul. Purkyniego 10 RAFIN sp. Z o.o. ul. Stawowa 13 Ragtime Plac Solny 17 Restauracja Ceska Świdnicka 8A Restauracja Dwór Polski Rynek 5 Restauracja Hortyca Więzienna 18 Restauracja Inspiracja Plac Solny 16 Restauracja Kres Ofiar Oświęcimskich 19 Restauracja Malarska Malarska 25 Restauracja Marina Księcia Witolda 2 Restauracja Novocaina Rynek 13 Restauracja Okrasa Igielna 8 Restauracja OkWineBar Księcia Witolda 1 Restauracja Patio Kiełbaśnicza 24 Restauracja Pochlebna św. Antoniego 35 Restauracja pod Fredrą Rynek 1 Road American Restaurant ul. Powstańców Śląskich 95 Rock Burger na Skale Szewska 27/27A Rowery OK ul. Wyścigowa 46 RST Software Masters ul. Racławicka 2-4 Ryanair Labs ul. Św. Mikołaja 18-20 Salon Fryzjerski al. Armii Krajowej 48F Selena FM S.A. pl. Strzegomski 2/4 Setka Leszczyńskiego 4 Shrimp House św. Mikołaja 13 Sielanka Bogusławskiego 67 SII Wrocław ul. Gwiaździsta 66 Siwy Dym Bogusławskiego 63 Skoda Gall-ICM Al. Armii Krajowej 46 Sky Bowling ul. Powstańców Śląskich 73 So! Coffee Świdnicka 3 Soczewka Rynek 21 Sofitel ul. Św. Mikołaja 67 SoftServe Poland Sp. Z o.o. al. Wiśniowa 1 Spółdzielnia Budowlano-Mieszkaniowa Maślice ul. Pilczycka 196D Stacja Pasibus Świdnicka 11 Starbucks Oławska 1 Starbucks Piłsudskiego 58 Stowarzyszenie IT Corner ul. Podwale 7 Stowarzyszenie Żółty Parasol ul. Wyszyńskiego 75A Strefa Treningu Funkcjonalnego ul. Bulwar Ikara 23 Submarine Pracownia ul. Wolbromska 12/1a Sushi Corner Włodkowica 12 Sushi Rolka Kuźnicza 25 Sygnity S.A. ul. Strzegomska 140 Szynkarnia sw. Antoniego 15 święta racja Odrzańska 6 Tacos Locos Cybulskiego 1 Tajne Komplety Przejście Garncarskie 2 Targowa Craft Beer and Food Piaskowa 17 Tasteria Szewska 29 Taszka Rynek 53/55 The Granary - La Suite Hotel ul. Mennicza 24 U Beatki Ratusz 13/14 U Gruzina Nożownicza 1 U-7 plac Uniwersytecki 7 UBS ul. Piotra Skargi 3/4 Unit4 Polska Sp. Z o.o. ul. Powstańców Śląskich 7A Vantage Development S.A. ul. Dąbrowskiego 44 Verso Nieruchomości sp. Z o.o. ul. Grabiszyńska 208 Vertigo ul. Łaciarska 4 Vincent Ruska 39 Vincent Oławska 8 Vinyl Cafe Kotlarska 34-36 Vivere Italiano Ofiar Oświęcimskich 21 Volkswagen Centrum Wrocław ul. Brucknera 54 Vorwerk Polska sp. Z o.o. pl. Strzegomski 2/4 Warka Świdnicka 8 WINGS PROPERTIES SP. Z O.O. ul. Podwale 83 Winoteka Kiełbaśnicza 2 Work Service S.A. ul. Gwiaździsta 66 Wrobud ul. Szczecińska 7 Wrocław Fashion Outlet ul. Graniczna 2 Wrocławska Szewska 59/60 Wrocławskie Centrum Rozwoju Społecznego pl. Dominikański 6 Wyższa Szkoła Handlowa ul. Ostrowskiego 22 Yammi Wraps Ratusz 15 Yellow Centrum Języków Obcych pl. Powstańców Śląskich 17 Zachodnia Izba Gospodarcza ul. Ofiar Oświęcimskich 41/43 Zaklęte Rewiry ul. Krakowska 100 Zorbas Ofiar Oświęcimskich 19 Żak Ratusz 10


MPK Wrocław zostało w tyle Miasto przygotowuje się do uruchomienia nowego systemu pobierania opłat w miejskiej komunikacji. MPK planuje zakupy nowych autobusów i tramwajów. Jednak liczby jasno pokazują, że inne duże miasta w Polsce łożą na komunikację zbiorową dużo więcej niż Wrocław. PAWEŁ WYBIERAŁA

T

rwają rewolucyjne zmiany w systemie poboru opłat we wrocławskim transporcie zbiorowym. Od 1 stycznia wszedł w życie nowy cennik. Podniesione zostały opłaty za bilety jednorazowe, jednocześnie zniesiono opłaty za przewóz bagażu oraz zwierząt. Pojawiły się również nowe ulgi, m.in. dla dzieci i uczniów, oraz bilety 15-minutowe. Jednak najważniejsze dopiero przed pasażerami: wkrótce ma zacząć działać nowy system poboru opłat. Na początku 2017 roku Wrocław wyłonił w przetargu operatora, który miał wprowadzić w mieście nowy system dystrybucji biletów. Została nim Mennica Polska S.A., a cały kontrakt wart jest 173,9 mln zł. Jeszcze w grudniu Mennica rozpoczęła montaż nowych urządzeń, a całość ma ruszyć 8 marca. Na ulicach pojawi się 170 automatów biletowych (1 lutego było ich 125), ma być więcej Biur Obsługi Klienta. System będzie pracował w trybie on-line, co pozwolić uruchomić nowe formy płatności, m.in. za pomocą mobilnych aplikacji. Ze wszystkich pojazdów zanikną automaty biletowe i stare kasowniki, a w ich miejsce pojawi się 3300 kasowników elektronicznych z opcją płatności.

18

wroclife.pl Nr 3/2018

I w tej sprawie pojawiło się już sporo kontrowersji. Niektórzy obawiają się trudności w obsłudze dotykowych paneli, ale przede wszystkim zastrzeżenia budzi możliwość opłaty za przejazd kartą płatniczą, ale wyłącznie w opcji zbliżeniowej. A przecież wiele z używanych dziś kart nie posiada takiej możliwości i do tej pory można było płacić nimi z wykorzystaniem PIN-u. Mennica Polska zapewnia, że takie są światowe trendy, a system zbliżeniowy zasadniczo skraca czas transakcji. To jednak nie przekonuje rzeszy protestujących. Pojawia się więc wątpliwość, czy zmiany nie są zbyt rewolucyjne.

Wymiana taboru i elektryczne autobusy Po Wrocławiu jeździ 296 niskopodłogowych autobusów i 225 tramwajów, w tym 104 z niską podłogą. MPK, miejska spółka zajmująca się na zlecenie miasta przewozami, planuje systematyczną wymianę taboru. – Obecnie spółka czeka na dostawę 60 autobusów marki Mercedes Citaro. Po mieście jeździ już 11 dodatkowych autobusów MAN Lion’s City podwykonawcy, firmy Michalczew-

ski. MPK jest w trakcie przetargu na zakup kolejnych 50 autobusów. Tym razem nie będzie to dzierżawa, jak w przypadku mercedesów, ale zakup – mówi Agnieszka Korzeniowska, rzeczniczka prasowa MPK. Środki na zakup pojazdów pochodzić będą w 63 proc. z unijnego dofinansowania przeznaczonego na obniżenie emisji szkodliwych gazów. Możliwe jest również uruchomienie linii elektrycznych. – MPK Wrocław wraz Miastem Wrocław podpisało trójstronne porozumienie z Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, w efekcie którego do Wrocławia mają trafić autobusy elektryczne. Na początek siedem sztuk, z opcją zakupu nawet 50 pojazdów. Warunkiem jest to, by rząd spełnił swoje obietnice opracowania wraz z producentami takiego autobusu, który będzie spełniał wymogi techniczne przewoźników i będzie dostępny cenowo. Jeśli rząd wywiąże się ze swojej części porozumienia, MPK może uruchomić pierwszą linię autobusu elektrycznego we Wrocławiu już w 2019 roku – deklaruje Agnieszka Korzeniowska. Prowadzone są również rozmowy dotyczące zakupu 39 nowych tramwajów z opcją rozszerzenia zamówienia do 87 sztuk, ale nie ma wyznaczonych żadnych terminów realizacji takiej inwestycji.


NASZE MIASTO Za mało pieniędzy

INFOGRAFIKA MARTYNA WĄSIK (STUDIO MAMY.TO)

Komunikacja zbiorowa to jedno z najważniejszych pól funkcjonowania dużego miasta. Żeby działała sprawnie, by możliwe były inwestycje i rozwój, potrzebne są pieniądze. I tu, niestety, Wrocław odbiega od innych dużych polskich miast. Spośród Gdańska, Krakowa i Poznania (Warszawa jest odrębną kategorią) to Wrocław zaplanował w tym roku najniższe wydatki na Lokalny Transport Zbiorowy: Gdańsk przeznacza na ten cel 489,39 mln zł, Kraków 520,24 mln zł, Poznań 668,64 mln zł, a stolica Dolnego Śląska jedynie 447,18 mln zł. Co gorsza, nie jest to tylko kwestia jednego roku, ale stały trend. Od roku 2015 do 2018, zgodnie z przyjmowanymi przez samorządy budżetami, Wrocław znalazł się na końcu tej listy. W planach finansowych Wrocławia zapisano łącznie 1 597 mln zł, Gdańska 1 602 mln zł, Krakowa 1 958 mln zł, a Poznania aż 2

312 mln zł. Czyli w okresie ostatnich czterech lat Poznań wydawał na komunikację zbiorową o 715 mln zł więcej niż nasze miasto! To ogromna różnica. Te pieniądze przekładają się

na jakość, a przecież od jakości transportu publicznego w ogromnej mierze uzależniony jest komfort życia mieszkańców czy atrakcyjność miasta dla przyjezdnych.

Patryk Wild

Radny Sejmiku Dolnośląskiego, pełnił funkcję wiceprezesa wrocławskiego MPK Sp. z o.o. Miasto powinno wydawać na komunikację zbiorową 12-15% swojego budżetu i powinno nadać jej prawdziwy priorytet. Trzeba uprościć przebieg linii tramwajowych (wyprostować je – tworząc tzw. ruszt – w celu przyspieszenie prędkości handlowej pojazdów) i dogęścić cykl ich kursowania w szczycie co 10 minut. Doprowadzić do całkowitego wydzielenia torowisk z jezdni oraz wybudować nowe, zwłaszcza na zachodzie Wrocławia. Należy też jeszcze szerzej włączyć kolej w obsługą miasta i aglomeracji, do czego potrzeba nowych przystanków i częściej jeżdżących pociągów. W niektórych miejscach, gdzie nakłada się na siebie kilka linii autobusowych, należy wydzielić też pasy dla autobusów, ale pod warunkiem że te autobusy będą również jeździły częściej (główne linie powinny mieć cykl taki jak tramwaje – w szczycie co 10 minut). To wszystko kosztuje, a Wrocław wydaje dziś na komunikację zbiorową zdecydowanie za mało – a nie ma możliwości budowania metropolii bez transportu zbiorowego. Na własnych samochodach to może opierać się transport na wsi, gdzie jest dużo przestrzeni, a mało ludzi, ale nie w kilkusettysięcznym mieście.


Pięć nowych wypożyczalni roweru miejskiego, które zostaną uruchomione na przełomie marca i kwietnia, to efekt współpracy firmy Nextbike z PKN Orlen. FOT. NEXTBIKE POLSKA

Sposób na niedziele bez handlu W myśl nowej ustawy o zakazie handlu w niedzielę pierwsze zmiany będziemy mogli zaobserwować już 11 i 18 marca. W tych dniach sklepy mają być nieczynne. Czekają nas również zmiany w funkcjonowaniu galerii handlowych. MARCIN OBŁOZA

P

omysły na taką zmianę w polskim prawie pojawiały się od kilku lat, ale dopiero w 2016 roku do Sejmu wpłynął pierwszy, obywatelski projekt ustawy. Jego autorzy zaproponowali, by zakaz obejmował każdą niedzielę, z wyjątkiem specjalnych niedziel handlowych. Co więcej, projekt obejmował również handel w internecie. Nieprzestrzeganie przepisów miało nawet wiązać się z karą pozbawienia wolności do 2 lat. Ostateczna forma ustawy zawiera liczne poprawki, z którymi nie zgadza się m.in. Piotr Duda, szef NSZZ „Solidarność”. Niedziele wolne od handlu, na wzór krajów zachodnich, były jednym z postulatów związkowców. Ustawa z 10 stycznia bieżącego roku przewiduje, że od 2020 roku sklepy będą

20

wroclife.pl Nr 3/2018

mogły prowadzić handel tylko w 7 niedziel w ciągu 12 miesięcy. Nowe prawo obowiązuje już jednak od 1 marca br. i zakłada, że w tym roku sklepy będą mogły być czynne w pierwszą i ostatnią niedzielę każdego miesiąca.

Galerie handlowe częściowo otwarte Jak ustawa wpłynie na nasze miasto? Możemy być pewni, że nie spowoduje ona większych zmian w funkcjonowaniu ścisłego centrum Wrocławia. Restauracje, kawiarnie czy piekarnie będą mogły działać bez żadnych przeszkód w każdą niedzielę. Możliwe więc, że

wrocławianie przeniosą się z galerii handlowych na Rynek i okoliczne ulice. Nowa ustawa nie dotyczy również urzędów pocztowych, aptek oraz kiosków. Ostatni przykład jest szczególnie ciekawy. Według artykułu 6 dokumentu otwarte będą mogły być placówki handlowe, w których „przeważająca działalność polega na handlu prasą, biletami komunikacji miejskiej, wyrobami tytoniowymi, kuponami gier losowych i zakładów wzajemnych”. Tak naprawdę na palcach jednej ręki będzie więc można policzyć placówki zlokalizowane na Rynku, które będą nieczynne z powodu nowo ustanowionego przepisu. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja galerii handlowych: niedziele ustawowo objęte zakazem


handlu nie przeszkodzą w częściowym otwarciu tych obiektów. – Będziemy wtedy działać na takich samych zasadach, jak dotychczas w dni świąteczne. Musimy jedynie ustalić, które z podmiotów nieobjętych ustawą o zakazie handlu zdecydują się na otwarcie swoich lokali – mówi Tomasz Waszkiewicz, dyrektor Magnolia Park. W galerii zostaną również wydłużone godziny pracy w piątki i soboty. Przedstawiciele Wroclavii zdecydowali się na podobny krok – wprowadzają dłuższe godziny otwarcia w wyżej wymienione dni. Od 9 marca będzie można robić zakupy od godziny 9 do 23. Tutaj strefa gastronomiczna, kino i kioski również mają być otwarte. Pasaż Grunwaldzki wydłuża godziny otwarcia w piątki i soboty: będzie wtedy czynny od 9 do 22. W niedziele objęte zakazem handlu w galerii otwarta będzie część restauracyjna i rozrywkowa.

Z wykorzystaniem sklepów online Możliwe, że niektóre firmy skorzystają z luk prawnych w nowej ustawie. Eksperci wymieniają kilka rozwiązań, dzięki którym w supermarketach można byłoby robić zakupy również w niedziele objęte zakazem handlu. Wykorzystując fakt, że ustawa nie dotyczy handlu online, sklepy mogłyby realizować zamówienia internetowe, które byłyby wydawane w punktach stacjonarnych. Sęk w tym, że transakcja musiałaby bazować na płatności online, a na miejscu zamówienie czekałoby do odbioru. W przypadku firm odzieżowych jednym z rozważanych rozwiązań jest wprowadzenie showroomów, w których można byłoby przymierzać ubrania. Możliwe również, że sklepy będą udostępniać stanowiska z dostępem do

internetu, tak by klienci nie byli zmuszeni do korzystania ze smartfona.

Jak spędzić wolny czas? Niedziela to dobry dzień na poświęcenie czasu rodzinie i znajomym. We Wrocławiu nie brakuje ciekawych wydarzeń, które mogą być alternatywą dla zakupów. W najbliższe niedziele objęte zakazem handlu – 11 i 18 marca – niebanalną serię spotkań organizuje Muzeum Współczesne. – Przygotowujemy warsztaty dla rodzin z dziećmi. W pierwszej części zajęć rodzice zwiedzają ze swoimi pociechami jedną z aktualnych wystaw. Następnie przechodzą do części manualnej, w której mogą wykorzystać rozbudzoną wyobraźnię – mówi Magdalena Skrabek, rzecznik MWW. Zajęcia rozpoczynają

We Wroclavii zostają wydłużone godziny pracy w piątki i soboty. Od 9 marca można tam zrobić zakupy od godziny 9 do 23. FOT. MATERIAŁY PRASOWE WROCLAVIA

się o godzinie 13:30 i trwają półtorej godziny. Są bezpłatne i odbywają się w trzy wybrane niedziele każdego miesiąca. Inne propozycje ma natomiast Kino Nowe Horyzonty. 11 marca o godzinie 10 zorganizowany będzie Filmowy Poranek dla dzieci i ich rodziców. Tego dnia po seansie warsztaty dla maluchów poprowadzi Wrocławski Teatr Pantomimy. Pokazy w ramach Filmowych Poranków odbywają się w każdą sobotę i niedzielę. 18 marca warto również zwrócić uwagę na „Powołanie” Javiera Ambrossiego i Javiera Calvo. Jest to adaptacja filmowa jednego z najpopularniejszych hiszpańskich musicali w rytmach reaggetonu i electro latino. Seans odbędzie się w ramach 18. Tygodnia Kina Hiszpańskiego. Niedzielę można także spędzić pod chmurką – szczególnie gdy nadejdzie wiosna i na zewnątrz zrobi się cieplej. 1 marca na wrocławskie ulice wróciły rowery miejskie. Do poprzedniego roku wrocławianie mieli do dyspozycji 810 jednośladów czekających na 81 stacjach. Już niedługo pojawią się w mieście nowe miejsca, w których będzie można wypożyczyć jednoślad. – Na przełomie marca i kwietnia zostanie uruchomionych pięć dodatkowych stacji. Będą znajdowały się na stacjach paliwowych Orlen – mówi Marek Pogorzelski, przedstawiciel Wrocławskiego Roweru Miejskiego. Na razie nie wiadomo, czy i jak handlowcy będą stosowali się do treści nowej ustawy. Pewne jest jedno: Wrocław otwiera przed mieszkańcami wiele interesujących i nietuzinkowych sposobów na spędzenie czasu w niedziele.

wroclife.pl Nr 3/2018

21


NASZE MIASTO

Rozliczam PIT 2018 we Wrocławiu BIURO PROMOCJI MIASTA I TURYSTYKI URZĘDU MIEJSKIEGO WROCŁAWIA

R

ozpoczyna się V edycja kampanii promującej rozliczanie podatku PIT we Wrocławiu pod nazwą „Rozliczaj PIT we Wrocławiu i wspieraj projekty poprawiające jakość powietrza w mieście”. Partnerem akcji są dotlenieni.org – organizacja działająca na rzecz ekologii. Celem akcji jest zachęcenie i przekonanie osób mieszkających we Wrocławiu do rozliczania rocznego podatku PIT właśnie w naszym mieście. To do nich chcemy dotrzeć z kampanią, razem z jej bohaterami – wrocławianami, których można bliżej poznać na stronie www.wroclaw.pl/pit oraz w specjalnie przygotowanym spocie filmowym.

Dlaczego to takie ważne, gdzie rozlicza się podatki? Duża część z podatku PIT wraca do miasta, w którym złożono deklarację. Aby rozliczyć PIT we Wrocławiu, nie trzeba być tu zameldowanym, wystarczy w swoim rocznym zeznaniu podatkowym wpisać aktualny wrocławski adres zamieszkania i złożyć go w jednym

22

wroclife.pl Nr 3/2018

z Urzędów Skarbowych. Nie ma konieczności składania oświadczeń aktualizacyjnych w poprzednim urzędzie. Dzięki wpływom z podatku PIT finansowane są m.in.: Wrocławski Budżet Obywatelski, transport publiczny, ochrona środowiska, projekty wspierające poprawę jakości powietrza w mieście, programy inwestycyjne, budowa tras rowerowych, edukacja dzieci, sport, kultura, itd.

Weź udział w loterii Dla wszystkich podatników zorganizowano loterię z cennymi nagrodami. W tym roku nagrodą główną jest samochód hybrydowy KIA NIRO croosover hybrid. Dodatkowo ufundowano skutery elektryczne oraz rowery miejskie. Do loterii można się zgłaszać aż do 6 maja br. poprzez stronę internetową: www.wroclaw.pl/pit lub wrzucając kupon do urny loteryjnej, zlokalizowanej w Centrum Obsługi Mieszkańca przy pl. Nowy Targ 1-8. Losowanie odbędzie się 12 maja br. w godz. 13.00 – 15.00 na Bulwarze Xawerego Dunikowskiego podczas miejskiej imprezy „Dzień Odry”.



KARIERA I BIZNES

Nokia zadba o dzieci swoich pracowników Już we wrześniu ruszy dwujęzyczne przedszkole, wraz ze żłobkiem, przeznaczone wyłącznie dla dzieci pracowników wrocławskiego oddziału Nokii. Koncern IT jest pierwszą firmą w regionie, która uruchomi taką placówkę. TOMASZ MATEJUK

W

rocławski oddział Nokii to jeden z kluczowych elementów w strukturze całej globalnej korporacji. Jest jednym z trzech największych centrów technologicznych tej firmy na świecie i jednocześnie największą instytucją badawczo-rozwojową w sektorze ICT w Polsce. W kilku biurach na terenie stolicy Dolnego Śląska pracuje już grubo ponad 3 tysiące inżynierów.

24

wroclife.pl Nr 3/2018

Nokia słynie nie tylko z zaawansowanych technologii, nad którymi pracuje we Wrocławiu (jak LTE czy 5G), ale też z wielu, często nietypowych benefitów, które oferuje nie tylko swoim pracownikom, ale też ich rodzinom. To choćby dofinansowania do żłobków, przedszkoli czy niań, dofinansowanie do wyprawki szkolnej dla dziecka czy samodzielnego wypoczynku pociechy. Firma zapewnia też prywatną opiekę medyczną dla całej rodziny, funduje mikołaj-

kowe prezenty i organizuje liczne wydarzenia z myślą o najmłodszych, jak Dzień Dziecka czy zwiedzanie firmy dla maluchów.

Pierwsze takie przedszkole w regionie Wkrótce pojawi się kolejne udogodnienie, które znacznie ułatwi życie zatrudnionym w Nokii


młodym rodzicom. Już we wrześniu 2018 roku w nowo wybudowanym biurowcu West Link zacznie bowiem działać dwujęzyczne przedszkole z oddziałem żłobkowym, prowadzone wyłącznie na potrzeby pracowników koncernu IT. W obiekcie znajdzie się miejsce dla 125 dzieci, a godziny funkcjonowania placówki zostaną dostosowane do czasu pracy rodziców. Na zewnątrz powstaną także dwa place zabaw dla najmłodszych. Bartosz Ciepluch, dyrektor Europejskiego Centrum Oprogramowania i Inżynierii Nokia we Wrocławiu, podkreśla, że firma od zawsze stawia mocny nacisk na politykę prorodzinną. – Cały czas wychodzimy naprzeciw oczekiwaniom naszych pracowników, których sporą grupę stanowią młodzi rodzice, dlatego postanowiliśmy wykorzystać potencjał nowego budynku i stworzyć przedszkole oraz żłobek. Tym bardziej cieszy nas fakt, że jesteśmy pierwszym pracodawcą w regionie, który podjął się realizacji tak dużej inwestycji – tłumaczy Bartosz Ciepluch. W całym przedsięwzięciu Nokii partneruje KiDS&Co. – ogólnopolski edu-operator, specjalizujący się w otwieraniu i prowadzeniu nowoczesnych przedszkoli i żłobków, a także Echo Investment, czyli deweloper, który wybudował West Link oraz sąsiedni West Gate. – Rozmowy na temat utworzenia przedszkola w West Link prowadziliśmy od chwili podpisania umowy z firmą Nokia, której bardzo zależało, aby zadania tego podjął się doświadczony operator. Stąd wybór KiDS&Co. – tłumaczy Katarzyna Kubicka, dyrektor regionalny w Dziale Biur Echo Investment. Jak dodaje, Echo od

lat dostarcza swoim najemcom nowoczesną, komfortową i funkcjonalną przestrzeń biurową w najlepszych lokalizacjach w mieście. – Jako doświadczony deweloper jesteśmy świadomi tego, że oczekiwania pracowników biur zmieniają się. Ludzie chcą dziś nie tylko pracować w wygodnym biurze, ale również mieć dostęp do nowych funkcji. Wiedzą też o tym najemcy, tacy jak Nokia, którzy dokładają starań, aby miejsce pracy było przyjazne. Przedszkole doskonale wpisuje się w ten schemat – podkreśla Katarzyna Kubicka.

Autorski program nauki angielskiego W przedszkolu Nokii firma KiDS&Co. wprowadzi autorski program, wykorzystujący metodę wczesnej immersji, czyli „zanurzenia” dzieci w języku angielskim. To sposób zbliżony do tego, w jaki niemowlęta i małe dzieci uczą się posługiwania językiem ojczystym. Przedstawiciele edu-operatora tłumaczą, że jest to także rozbudowany program rozwoju umiejętności społecznych i inteligencji emocjonalnej, pomagający w rozwijaniu u dzieci umiejętności słuchania i skupiania uwagi, kontrolowania zachowań i emocji czy budowania dobrych relacji z otoczeniem. – Dzięki współpracy z Nokią oraz Echo Investment mamy możliwość otwarcia kolejnej nowoczesnej placówki spełniającej wysokie wymagania naszego klienta – dodaje Karina Trafna, prezes zarządu KiDS&Co.

Nie tylko przedszkole, ale i garaż dla innowatorów West Link, czyli budynek, w którym powstanie przedszkole, to nowoczesny biurowiec klasy A przy ulicy Na Ostatnim Groszu, o łącznej powierzchni ponad 14 000 metrów kwadratowych. W całości wynajęła go Nokia, który jest głównym najemcą także bliźniaczego, stojącego tuż obok budynku West Gate. Oddanie biurowca do użytku planowane jest na koniec marca 2018 roku. W West Link, poza przedszkolem, znajdzie się też unikatowa na skalę ogólnokrajową powierzchnia dla innowatorów. Nokia Garage ma być przestrzenią z produktami powstającymi we Wrocławiu. Będzie można przyjść ze swoim pomysłem i zaprezentować go lub skorzystać z „narzędzi” dostępnych w Nokii. Swoje miejsce znajdą tam wszyscy zainteresowani rozwojem innowacji, czyli startupowcy, studenci, naukowcy czy inżynierowie. To tam będą mogli wymieniać się wiedzą i doświadczeniami, a także wspólnie prowadzić eksperymenty czy prace badawczo-rozwojowe. Projekty rozwijane pod skrzydłami Nokia Garage będą mogły liczyć na pomoc w przejściu przez wszystkie etapy budowania startupu, od prac koncepcyjnych, aż po produkcję. Nokia Garage ma być dostępny dla wszystkich zainteresowanych, którzy zgłoszą chęć udziału w programie i zaprezentują swój pomysł. Przestrzeń będzie czynna przez całą dobę i siedem dni w tygodniu.


NASZE MIASTO

WROCŁAW DAWNIEJ I DZIŚ

FOT. FOTOPOLSKA.EU

FOT. MARCIN JĘDRZEJCZAK

26

wroclife.pl Nr 3/2018


FOT. FOTOPOLSKA.EU

FOT. MARCIN JĘDRZEJCZAK

FOT. FOTOPOLSKA.EU

FOT. FOTOPOLSKA.EU

FOT. MARCIN JĘDRZEJCZAK

FOT. MARCIN JĘDRZEJCZAK

wroclife.pl Nr 3/2018

27


KARIERA I BIZNES

Szkoła ucząca, jak się uczyć O tym, czego nie uczy dzisiejsza szkoła w Polsce. O najlepszym systemie edukacji na świecie. I o tym, czego nauczą się dzieci w szkole, w której nie będzie ocen i zadań domowych, z dr. Łukaszem Srokowskim, socjologiem edukacji, założycielem NAVIGO – Autorskiej Szkoły Podstawowej we Wrocławiu, rozmawiają Małgorzata Burnecka i Karolina Stachera.

Spotkania z rodzicami odbywają się w siedzibie szkoły. Może się na nie zapisać każdy zainteresowany.

Zacznijmy od początku. Jak to się stało, że postanowiłeś założyć nową szkołę we Wrocławiu?

Trzy lata temu siedzieliśmy z przyjaciółmi i rozmawialiśmy o tym, co będzie za kilka lat z naszymi dziećmi. Nikomu z nas nie podobał się pomysł, że mielibyśmy oddać je w ręce obecnego systemu edukacji. Od słowa do słowa okazało się, że jedynym wyjściem jest założenie własnej szkoły. Zajmuję się edukacją od 15 lat, szkolę nauczycieli i postanowiłem podjąć wyzwanie.

A co jest nie tak z systemem edukacji?

System szkolny nie przygotowuje dzieci do życia w prawdziwym świecie. Nie chodzi tylko o to, czego się uczą, czyli np. słynnych nieprzydatnych wzorów skróconego mnożenia czy budowy komórki pierwotniaka – to jest do przeżycia. Szkoła nie uczy tego, co dzisiaj naj-

28

wroclife.pl Nr 3/2018

ważniejsze: kreatywności, pracy zespołowej, rozpoznawania swoich talentów… Mnóstwa rzeczy, które są potrzebne do pracy i życia w dzisiejszym świecie.

Z czego to wynika?

Dzisiejsza szkoła powstała jako odpowiedź na wyzwania pierwszej połowy XIX wieku. Miała pozwolić przygotować przyszłych żołnierzy do służby w armii pruskiej, urzędników do pracy w Imperium Brytyjskim i robotników do pracy w fabrykach. Doskonale nadawała się do tamtych celów. Ale świat się zmienił: dzisiaj potrzebne są zupełnie nowe kompetencje, a system oświaty nie jest w stanie za tym nadążyć. To nie wina nauczycieli – znam wielu fantastycznych pedagogów, którzy próbują zrobić coś więcej, ale są blokowani przez biurokrację i bezsensowne wymogi. Prowadząc niepubliczną szkołę, możemy

sami stworzyć naszym nauczycielom lepsze warunki.

Jaką szkołą będzie NAVIGO?

NAVIGO będzie przygotowywać dzieci do życia w dzisiejszym świecie – przede wszystkim będzie szkołą uczącą, jak się uczyć. Jesteśmy bardzo mocno nastawieni na rozwijanie kreatywności i samodzielności dzieci – przez projekty, pracę w grupach, samodzielne podejmowanie wielu ważnych decyzji. Na przykład każda klasa będzie miała swój kawałek ogrodu eksperymentalnego, dzieci będą wspólnie z nauczycielami planować swój dzień. I nie będzie zadań domowych!

Szkoła bez zadań domowych? Jak to możliwe?

Zadania domowe są tak naprawdę bardzo mało skuteczne edukacyjnie. Do 12.-14. roku


życia nie dają żadnych pozytywnych efektów, jeżeli chodzi o przyrost wiedzy, a w klasach 1-3 przynoszą negatywne skutki, zniechęcają i frustrują dzieci. My bierzemy odpowiedzialność za to, żeby całość edukacji dzieci mogły zamknąć w czasie ich pobytu w szkole.

Czyli w jakich godzinach?

Szkoła będzie czynna w godzinach 7.00-17.30 ze względu na to, że część rodziców wcześnie zaczyna albo późno kończy pracę. Ale zajęcia, na których wszystkie dzieci powinny być obecne, będą od 9.00 do 15.30. Wcześniej i później dzieci będą mogły spędzać czas wspólnie z nauczycielami, pracując indywidualnie, odpoczywając czy bawiąc się.

Inspirujecie się fińskim modelem edukacji. Co to znaczy w praktyce?

Finowie mają najlepszy system edukacyjny na świecie. Częścią ich sukcesu jest postawienie dużego nacisku na odpoczynek, kontakt z przyrodą i budowanie odpowiedzialności u dzieci. Wszystko to będzie u nas. Między zajęciami dzieci będą miały dużo czasu, żeby się zregenerować i utrwalić to, co zapamiętały. Kładziemy też duży nacisk na naukę języków – szkoła będzie w praktyce dwujęzyczna, od drugiej klasy połowa zajęć będzie prowadzona po angielsku. Każda klasa będzie miała także swoją klasę partnerską w Finlandii, z którą będzie mogła wspólnie realizować różne projekty – najpierw przez Skype’a, a czasem może także zaprosimy ich do nas albo sami pojedziemy z dziećmi do krainy reniferów.

„Jesteśmy bardzo mocno nastawieni na rozwijanie kreatywności i samodzielności dzieci – przez projekty, pracę w grupach, samodzielne podejmowanie wielu ważnych decyzji”. Szkoła inspirowana systemem fińskim, bez ocen, autorski program układany przez pedagogów… Czy to oznacza, że dzieci będą w takiej bezstresowej atmosferze?

Bezstresowej nie. W Polsce mamy taki błędny mit bezstresowego wychowania, w którym jest całkowity luz, gdzie można robić, co się chce. Tymczasem nam zupełnie nie o to chodzi. Były takie szkoły, które tak działały, ale to

NAVIGO – Autorska Szkoła Podstawowa we Wrocławiu – mieści się w willi przy ul. Sudeckiej. Do dyspozycji dzieci będzie ogród o powierzchni blisko 1000 metrów kwadratowych.

się po prostu nie sprawdza. Dzieci potrzebują różnego rodzaju bodźców do uczenia się, tylko niekoniecznie w postaci ocen. One nie są zbyt dobre dla rozwoju dziecka, bo dzieci koncentrują się wyłącznie na ocenach, a nie na tym, co potrafią. U nas dzieci będą miały listę kompetencji, które będą miały zdobyć, na zasadzie takiej mapy. Jak w grze komputerowej, gdzie bohater ma drzewko rozwoju kompetencji – musi opanować tę umiejętność, tamtą umiejętność. Każde z dzieci będzie miało swoje własne drzewko rozwoju i ono jest wyznaczane częściowo przez podstawę programową, plus każde będzie mogło budować swoje własne odgałęzienia według tego, co je interesuje. Odchodzimy od ocen, które nie są funkcjonalne. Bo co tak naprawdę mówi nam o dziecku, że jest trójkowiczem? To nie jest wiarygodna informacja. Zamiast tego koncentrujemy się na tym, co naprawdę dziecko potrafi oraz czego nie potrafi.

Czyli będzie to bardziej ocena opisowa, czego się nauczył. Dokładnie tak.

Ale jednak te oceny są, w postaci oceny końcowej.

Tak, one wynikają z kompetencji. Dzieci będą na bieżąco dokładnie wiedziały, co potrafią. Nie oszukujmy się: podstawa programowa jest tak skonstruowana, że jeżeli dobrze, metodycznie prowadzi się zajęcia, dzieci są w stanie opanować to naprawdę bardzo szybko.

A więc nie będzie tutaj żadnej straty? Dzieci będą umiały tyle samo, mimo innego rozłożenia przerw i czasu na naukę niż w tradycyjnych szkołach?

Będą umiały nawet więcej. Szkoła systemowa deklaruje potężny nacisk na wiedzę, a nie na umiejętności społeczne. Odwrotnie było w pierwszych szkołach alternatywnych, tych z bezstresowym wychowaniem, które była popularne w latach 90. XX wieku. Tam kładło się nacisk wyłącznie na umiejętności społeczne, bez wiedzy. To też jest niebezpieczne. Potrzebne jest i jedno, i drugie. Szkoły wychowujące bez nacisku na wiedzę dają ryzyko nauczenia bardzo pewnych siebie ignorantów. Z kolei szkoły kładące nacisk na wiedzę bez kompetencji społecznych tworzą ludzi często mających jakąś wiedzę, ale nieszczęśliwych. My chcemy, żeby z naszej szkoły wychodziły dzieciaki, które będą wiedziały, kim są, miały umiejętność radzenia sobie w tym świecie, ale i twardą, rzetelną wiedzę. Mamy teraz ogromny problem jako świat z plagą fake newsów. Naszym zadaniem, jako szkoły, jest ich przygotować do tego świata.

Przygotować, by nadążały za zmianami…

A nawet je wyprzedzały. To one będą musiały odpowiadać na problemy, które będą w tamtym świecie. Dziś mamy jako społeczeństwo pewną ilość problemów, z którymi się mierzymy; nasze dzieci będą się musiały mierzyć z innymi. Ale kiedy one będą się z nimi mierzyły, to muszą być na to przygotowane. I odpowie-

wroclife.pl Nr 3/2018

29


dzialność za to przygotowanie spoczywa na szkole. To jest właśnie nasza rola.

„Każda klasa będzie miała swój kawałek ogrodu eksperymentalnego. Dzieci będą wspólnie z nauczycielami planować swój dzień. I nie będzie zadań domowych!”. Również kiedy przejdą do szkoły wyższego stopnia – już nie gimnazjum, tylko liceum – to też powinny być przygotowane na wejście w ten system. Jednak w szkole średniej te oceny już się pojawią…

Przede wszystkim, w przyszłości otworzymy też liceum. To jest logiczny krok. Zwłaszcza że brakuje bardzo mocno szkół licealnych, które uczą krytycznego myślenia. NAVIGO jako całość jest to tak naprawdę grupa już dwóch w tej chwili podmiotów: NAVIGO Szkoła i NAVIGO Centrum Innowacyjnej Edukacji. W ramach Centrum zajmujemy się szkoleniem nauczycieli i różnymi programami dla szkół publicznych. Oprócz tego robimy program o nazwie Cogito

21, uczący dzieci rzetelnej analizy informacji dostępnych w internecie. Mamy generalnie misję zmieniania edukacji. Tutaj robimy szkołę prywatną, ale oprócz tego jednocześnie próbujemy zmieniać cały system publiczny. W ramach Cogito 21 uczymy dzieciaki krytycznego myślenia. Dostają od nas artykuły ściągnięte z sieci, w których jest część fałszywych informacji. Mają godzinę na analizę, z pełnym dostępem do telefonów czy tabletów, by odkryć, co jest prawdą, a co nie. Uczymy ich, jak rozpoznawać fałsz. Do tego potrzebna jest wiedza, nie wystarczą same kompetencje społeczne.

Szkoła podstawowa, a później prywatne liceum. Jednak czy dzieci, które po podstawówce zdecydują się na liceum tradycyjne, nie będą miały problemu z dostosowaniem się do panującego tam systemu ocen?

Będą przygotowane lepiej niż rówieśnicy. Dużo trudniej jest dzieciom w drugą stronę. Te, które są wychowane w systemie szkolnym z ocenami, a wchodzą w system, gdzie tych ocen nie ma, mają poczucie, że wszystko wolno i trudniej jest im się dostosować. Przygotujemy też nasze dzieci do radzenia sobie w systemie tradycyjnym – np. będziemy uczyli, że jest coś takiego, jak testy. Będziemy je nawet z nimi rozwiązywali, bo spotkają się w życiu z tym, że czasami jakiś test trzeba zdawać, gdyż jest częścią normalnego życia. Zechcą zdawać test na prawo jazdy czy jakiś inny, więc muszą sobie umieć poradzić z taką sytuacją. I to będzie część edukacji.

Tak, bo żyjemy w świecie, w którym jest jednak wartościowanie. Są osoby, które potrafią coś lepiej, inne gorzej i w szkole ma to przełożenie na oceny.

Tak, a u nas będzie świadomość, że ktoś jest w czymś lepszy, a ktoś inny jest lepszy w czymś innym. Przy czym jest tu takie ważne założenie, że każde dziecko jest w czymś potencjalnie dobre, każde ma jakąś swoją mocną stronę. I rolą szkoły jest odkryć, co to jest za mocna strona i wesprzeć dziecko, aby akurat w tym było dobre.

Żeby nie poczuło się gorsze niż rówieśnik, który potrafi coś innego.

Tak, to raz. A po drugie, każdy naprawdę ma jakiś talent, każdy z nas jest w czymś dobry, każdy coś potrafi. I to nie chodzi o to, że każdy ma talent muzyczny czy plastyczny. Ja, kiedy byłem dzieciakiem, lubiłem sklejać modele. I ktoś, kto popatrzyłby na mnie z boku, powie-

„Mamy generalnie misję zmieniania edukacji. Tutaj robimy szkołę prywatną, ale oprócz tego jednocześnie próbujemy zmieniać cały system publiczny”. Z tej szkoły mają wyjść dzieci, które będą wiedziały, kim są, oraz miały umiejętność radzenia sobie w tym świecie, ale i z twardą, rzetelną wiedzę.

30

wroclife.pl Nr 3/2018


W szkole duży nacisk kładzie się też na naukę języków obcych. W praktyce będzie ona dwujęzyczna, bo od drugiej klasy połowa zajęć prowadzona będzie po angielsku.

działby: „Kurcze, chłopiec skleja modele, pewnie będzie lotnikiem”. To jest takie strasznie naiwne myślenie o talencie. Tymczasem jak ja sklejałem te modele, to najbardziej mnie kręcił nie ten moment sklejania, ale moment, kiedy rozkładałem wszystkie plany, wyciągałem wszystkie części, patrzyłem i porównywałem – okej, to będzie pasowało, to będzie się składało tu, a to tam. Wyobrażałem sobie sklejenie całego modelu i kiedy miałem tę wizję w głowie, to właściwie mógłbym delegować sklejenie tego modelu na kogoś innego. I to okazało się być w dorosłym życiu moim talentem. Od

„Każdy człowiek ma jakąś swoją mocną stronę. I rolą szkoły jest odkryć, co to jest za mocna strona, i wesprzeć dziecko, aby akurat w tym było dobre”. sześciu lat prowadzę firmę, zarządzam dużymi projektami edukacyjnymi, w których moją rolą jest skonstruować wizję, opracować strategię działania, a potem znaleźć ludzi, którzy to ze mną zrobią. Gdyby ktoś mnie zdiagnozował lat temu 20 i zauważył ten talent, być może pomógłby mi go bardziej rozwinąć. Nikt tego nie zrobił – na szczęście to rozwinęło się samo-

czynnie w trakcie studiów, dzięki aktywności w organizacjach pozarządowych. Ale ile jest dzieciaków, które mają jakiś potencjał do robienia czegoś fajnego i tego nikt nie zauważa?

Jak wygląda u was rekrutacja?

Spotykamy się z rodzicami na spotkaniach informacyjnych w siedzibie naszej szkoły. Może się na nie zapisać każdy zainteresowany. Na spotkaniach tych odpowiadamy na wszystkie

pytania, rozmawiamy o zasadach działania szkoły, warunkach organizacyjnych i oprowadzamy wszystkich po budynku. Mamy piękną willę przy ul. Sudeckiej, z prawie tysiącmetrowym ogrodem, więc dzieci będą miały gdzie się wyszaleć. W tej chwili pojawiają nam się także partnerstwa z innymi organizacjami. Dużo ludzi, którzy zajmują się edukacją, szuka sposobu, żeby zrobić coś wspólnie z nami. Na Podkarpaciu buduje się teraz Lapońska Wioska, Kalevala, z prawdziwymi reniferami. Z nimi będziemy mieli współpracę i partnerstwo. Dzieci będą mogły tam jeździć i pomagać przy różnych rzeczach, my będziemy uczyli ich i pomagali od strony metodycznej. Będziemy nawiązywali współpracę z obserwatoriami astronomicznymi. Za parę lat, kiedy będziemy otwierali liceum, zechcemy wejść we współpracę z Politechniką, robić różne rzeczy wspólnie. Z różnymi firmami biznesowymi, gdzie często jest teraz coraz większa potrzeba CSR, robienia różnych relacji społecznych. Chcemy stworzyć szeroką sieć współpracujących ze sobą organizacji, które robią razem fajne rzeczy okołoedukacyjne.

A jakie są opinie rodziców?

Powiem tak: rodzice, którzy przychodzą na spotkanie, prawie zawsze są już po lekturze strony, po rozmowach, po przeczytaniu naszego fanpage’a, więc mniej więcej wiedzą, czego się spodziewać. Większość rodziców, którzy przychodzą na spotkania, decyduje się wysłać swoje dzieci do NAVIGO.

Komentuje Michał Głowacki, dyrektor III Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Mickiewicza we Wrocławiu, które w rankingu „Perspektywy 2018” zajęło 6. miejsce w Polsce i wiedzie prymat na Dolnym Śląsku. Generalnie zgadzam się z diagnozą co do systemu edukacji, także z wnioskami. Jednak clou pomysłu to, jak mówią Anglicy, „put the vision in action”, czyli budowa i realizacja programu operacyjnego. Tu zaczynają się schody. A te schody to wiele czynników: nawyki ludzi, przygotowanie kadry pedagogicznej, jej zaangażowanie... Jestem bardzo ciekawy, jaki będzie praktyczny rezultat tego eksperymentu, bo to jest eksperyment. Sama wola, przekonania i dobre chęci zdecydowanie nie gwarantują jeszcze sukcesu. A doświadczenie, które jest tu bardzo ważne – pracujemy wszak z ludźmi, z dziećmi – przychodzi stopniowo. Można tylko życzyć powodzenia. Jeśli mam być szczery – ja bym się bał odpowiedzialności. Dlatego nasza szkoła wybrała drogę odmienną. W stare ramy wpisujemy nową treść. Nie deklarujemy rewolucji – staramy się ją stopniowo wprowadzać. Zmiany wprowadzamy ostrożnie, krok po kroku, patrząc, jak „układ” uczy się, zmienia, ewoluuje w kierunku samorozwoju, jak my sami się zmieniamy.


Project Managerki w świecie IT, podczas kolejnej odsłony wydarzenia Women in Project Management.

Pozytywnie nakręceni Oddział wrocławski Project Management Institute od ponad 11 lat z sukcesem organizuje szereg inicjatyw promujących wysokie standardy zarządzania projektami, buduje bazę wiedzy oraz kontaktów w dolnośląskim środowisku kierowników projektów. EDYTA SAMBORSKA

P

roject Management Institute (PMI) to międzynarodowe stowarzyszenie zrzeszające kierowników projektów. PMI powstał w 1969 roku w Pensylwanii w USA, a jego głównym celem było budowanie społeczności profesjonalistów w dziedzinie zarządzania projektami. PMI zrzesza prawie 500 tysięcy członków w prawie 200 krajach, w których działa w ponad 250 oddziałach (PMI Chapter). W Polsce stowarzyszenie zapoczątkowało swoje istnienie w 2003 roku w Warszawie. Bardzo szybko do stolicy dołączyły kolejne miasta: Poznań, Gdańsk, Kraków i Wrocław. Każdy z oddziałów w ramach swojej działalności organizuje różnorodne wydarzenia, w ramach których promowane są dobre praktyki zarządzania projektami. Oddział wrocławski od ponad 11 lat z sukcesem organizuje szereg inicjatyw promujących wysokie standardy zarządzania projektami, buduje bazę wiedzy oraz kontaktów w dolnośląskim środowisku kierowników projektów. Wrocławscy wolontariusze organizują szereg wspólnych inicjatyw i projektów, realizując przy tym osobistą pasję oraz dbając o swój rozwój osobisty i zawodowy.

Konferencja Zarządzania Projektami Konferencja Zarządzania Projektami to największe wydarzenie na Dolnym Śląsku dla

32

wroclife.pl Nr 3/2018

osób związanych z zarządzaniem projektami, organizowane przez PMI Wrocław. W tym roku odbędzie się V edycja konferencji, podczas której jej uczestnicy będą mieli możliwość wymiany doświadczeń zawodowych, dzielenia się wiedzą oraz umiejętnościami. Konferencja Zarządzania Projektami to dwa dni pełne motywacji i inspiracji. Podczas merytorycznych prelekcji prowadzonych przez uznanych w Polsce praktyków zarządzania projektami oraz specjalistycznych warsztatów uczestnicy mają możliwość poszerzenia horyzontów i nabycia praktycznych umiejętności.

Konferencja Psychologia w Biznesie i Zarządzaniu Projektami Celem oddziału wrocławskiego podczas Konferencji Psychologia w Biznesie i Zarządzaniu Projektami jest wypełnienie przestrzeni między dobrymi praktykami zarządzania projektami i miękkimi aspektami rozwiązań biznesowych. Jest to wydarzenie dedykowane nie tylko kierownikom projektów, ale również członkom zespołów projektowym, kierownikom HR czy marketingu. Podczas wielu prelekcji poruszone zostaną takie tematy, jak psychologia w biznesie, motywacja, zaangażowanie, branding, storytelling czy elementy perswazji. Konfe-

rencja dedykowana jest wszystkim osobom pragnącym podnieść swoje kompetencje miękkie, zdobyć sporą dawkę motywacji i inspiracji.

PMI Connect PMI Connect to kolejna inicjatywa, w której PMI Wrocław stawia przede wszystkim na networking. To spotkania praktyków zarządzania projektami, których celem jest nawiązywanie nowych relacji biznesowych, dzielenia się wiedzą i spostrzeżeniami dotyczącymi codziennych wyzwań czyhających na kierowników projektów. PMI Connect to wydarzenie pełne pozytywnej energii, motywacji i inspiracji, które na długo pozostają z uczestnikami wrocławskich spotkań.

PMI Toastmasters Klub Toastmasters przy PMI Wrocław dedykowany jest kierownikom projektów oraz wszystkim osobom pracującym w obszarze zarządzania projektami. Celem klubu jest stworzenie przestrzeni dającej możliwość rozwijania umiejętności wystąpień publicznych, komunikacji w biznesie oraz umiejętności przywódczych, a wszystko to w pozytywnej atmosferze wspierającej rozwój osobisty. Podczas spotkania uczestnicy mają możliwość sprawdzić się w Sesji Mów Przygotowanych, Sesji „Gorących pytań” lub Sesji Ewaluacyjnej.


KARIERA I BIZNES swoich spostrzeżeń oraz nawiązania nowych relacji biznesowych.

Women in Project Management

Młodzi adepci programowania podczas warsztatów dla dzieci Robo Kids Zone.

Robo Kids Zone

Seminaria

Robo Kids Zone to wydarzenie cykliczne dedykowane dzieciom w wieku 8-10 lat, które ma na celu popularyzację robotyki i nauki programowania wśród najmłodszych. Przez zajęcia praktyczne z robotami dzieci mają okazję dobrze się bawić, nauczyć podstaw programowania oraz złapać przysłowiowego bakcyla do dalszego rozwijania się w kierunkach ścisłych. Celem spotkań jest wprowadzenie dzieci w świat IT oraz pomoc w zdobyciu kluczowych umiejętności dzisiejszego świata już od najmłodszych lat.

Seminaria organizowane przez PMI Wrocław to miejsce stwarzające możliwości dla lokalnej społeczności kierowników projektów, liderów technicznych czy specjalistów IT do wymiany wiedzy, doświadczeń i umiejętności. W trakcie dwóch merytorycznych wystąpień prezentowane są najnowsze trendy zaczerpnięte prosto z międzynarodowych organizacji, które skutecznie rozwijają się w obszarze zarządzania projektami. Co więcej, seminaria łączą część wykładową z możliwościami networkingowymi, aby dać uczestnikom możliwość wymiany

Women in Project Management (WiPM) to cykl spotkań dla kobiet, które chcą zdobywać wiedzę, podnosić swoje kompetencje i budować silną sieć networkingową. Celem projektu jest budowanie społeczności, która wspiera kobiece kariery, awanse, podnoszenie kwalifikacji oraz pomaga łączyć życie prywatne z zawodowym. WiPM jest inicjatywą cykliczną, a kwartalne spotkania to przede wszystkim zdobywanie wiedzy merytorycznej i praktycznej w atmosferze wsparcia i współpracy. To także rozwój kreatywności i inspiracje do dalszego działania.

Wolontariusze Zespół PMI Wrocław tworzą osoby pełne energii, angażujące się w pracę organizacji w swoim wolnym czasie. Ich motywację napędza chęć rozwijania swoich własnych pomysłów w zakresie zarządzania projektami. A wszystko dzięki pasji, motywacji i pracowitości. Sercem wrocławskiej organizacji są właśnie wolontariusze, dzięki którym odbywają się wszystkie lokalne wydarzenia. Oby to serce zawsze biło jak najmocniej!


Vertigo – z miłości do jazzu O niesamowitym miejscu przy ulicy Oławskiej, w którym można poczuć klimaty najlepszych klubów muzycznych z Nowego Jorku czy Chicago w latach 20. ubiegłego wieku, z Piotrem Karwatem, menedżerem artystycznym wrocławskiego klubu jazzowego Vertigo, rozmawia Małgorzata Burnecka. Jak to jest prowadzić najciekawszy muzyczny klub we Wrocławiu?

Dziękuję za tytuł najciekawszego klubu muzycznego we Wrocławiu – to dla nas bardzo miłe wyróżnienie. Pragnę podkreślić, że lokal prowadzony jest przez grupę menedżerską i każdy z nas wykonuje swoją pracę najlepiej jak potrafi, traktując obowiązki jak pasję. Na pewno duże znaczenie ma tutaj komunikacja między działami klubu i koleżeńskie podejście do podejmowanych wyzwań. Największą radością dla nas jest widok zadowolonych gości, muzyków występujących na scenie Vertigo, jak i każdego pracownika zaangażowanego w rozwój lokalu. Bardzo cieszy nas rozwój sceny muzycznej – przede wszystkim jazzowej – w mieście, której jesteśmy częścią, ale nie ukrywam, że ciągle chcemy więcej. Vertigo to wspaniałe miejsce i wspaniała, niekończąca się przygoda.

Co było inspiracją dla połączenia wykwintnej restauracji i miejsca stricte koncertowego?

To pytanie należy zadać „ojcom założycielom” Vertigo, jednak postaram się odpowiedzieć

34

wroclife.pl Nr 3/2018

w ich imieniu. Całość wzięła się z miłości do muzyki jazzowej i szerzenia jej w przestrzeni miejskiej Wrocławia. Vertigo ma być miejscem zrzeszającym muzyków, dając im przestrzeń twórczą. Cała koncepcja nawiązuje do lat 20. XX wieku. Ciekawostką jest to, że architekt tworzący wystrój Vertigo inspirował się obrazem Edwarda Hoppera „Night Hawks”, którego reprodukcja zdobi ścianę klubu. Lokal ma nawiązywać do najlepszych klubów muzycznych z Nowego Jorku czy Chicago. Już układ sali jest pokierowany właśnie takimi miejscami: mamy dużą, półokrągłą scenę zajmującą ¼ przestrzeni całego klubu, którą przeciwważy duży, drewniany bar. Lokal posiada również wiele wspaniałych zakamarków, jak choćby szatnia dla gości, gdzie staraliśmy się zagospodarować przestrzeń kolejnymi ciekawostkami, jak plakaty informujące o nadchodzących koncertach czy ostatnią nowość – Pocztę Vertigo. Można wysłać u nas kartkę pocztową z naszymi grafikami, wrzucając ją do skrzynki pocztowej, która znajduje się w lokalu. Kuchnia także nawiązuje do złotych lat ery jazzu prosto z Nowego Orleanu,

ale żeby się o tym przekonać, trzeba nas odwiedzić i spróbować oferowanych przez nas dań. Inspiracją dla Vertigo było wszystko to, co najlepsze i najbardziej charakterystyczne w muzyce jazzowej.

Czy obecny kształt klubu to pomysł, który od początku był zamierzony, czy też został wypracowany na przestrzeni waszej trzyletniej już praktyki?

Każdy z nas musiał „nauczyć” się Vertigo. Metodą prób i błędów dochodziliśmy do stanu, który mamy obecnie. Są to liczne zmiany w karcie dań, karcie naszych koktajli czy choćby wystroju lokalu, kończąc na planowaniu miesięcznego programu artystycznego. Widzimy, co podoba się naszym gościom, co cieszy się największym zainteresowaniem i reagujemy na to. Oczywiście wszystko staramy się utrzymywać w tonacji muzyki jazzowej. Rozwijamy się, szukamy nowych pomysłów, jesteśmy otwarci na współpracę z różnymi organizacjami i chyba to jest powodem, że obecny kształt Vertigo jest taki, a nie inny.


CZAS WOLNY Jesienią JazzBlaster wydaje „Night Out” – drugą, w pełni autorską płytę rewelacyjnego wrocławskiego kwartetu. Ponadto w sprzedaży pojawi się debiutancka płyta R/S Duo – młodych muzyków łączących jazz z elektroniką spod znaku Flying Lotusa. Propozycji płytowych jest więcej, np. projekt łączący hip-hop i jazz nowoorleański. V Records planuje także wydanie książki – ciekawej i niesztampowej historii Wrocławia, w anegdotach zebranych przez pewnego wybitnego wrocławskiego kompozytora i twórcę instrumentów.

Co nas czeka w Vertigo w tym roku?

Jakie cele stawiacie sobie w najbliższym czasie?

Ciągły rozwój lokalu i całej marki Vertigo. Szerzenie kultury muzyki jazzowej we Wrocławiu, a może i w całej Polsce. Organizowanie coraz większych, ciekawszych propozycji koncertowych w przestrzeni lokalu i dostępnych miejscach przestrzeni miejskiej, ale i nie tylko…

A w perspektywie długodystansowej?

Wiele projektów, które już wprowadzamy w życie, ale nie chcę jeszcze zdradzać szcze-

gółów. Proponuję obserwować nasz profil na Facebooku i stronę internetową klubu. Mamy nadzieję, że uda nam się zaskoczyć Wrocław nowymi pomysłami i inicjatywami.

Vertigo to również wydawnictwo. Jakie są plany wydawnicze V Records i kto może liczyć na współpracę z wami?

V Records stawia na artystów o jazzowych korzeniach, otwartych na eksperymenty np. z elektroniką, brzmieniami rockowymi czy hip-hopem, wykonujących muzykę na żywo.

Jesteśmy teraz po dużym wydarzeniu, mianowicie po trzecich urodzinach Vertigo. Były one obchodzone przez cały tydzień w pierwszej połowie lutego. Mieliśmy piękny koncert Wojciecha Waglewskiego i Mateusza Pospieszalskiego oraz serię znakomitych koncertów lokalnych muzyków. Pojawili się również muzycy z Pillip Lemm Trio, którzy na co dzień mieszkają w Nowym Jorku. Kolejne miesiące to kolejne koncerty, m.in. w marcu Wojtek Mazolewski wystąpi w Vertigo aż dwa razy: raz z Pauliną Przybysz, a raz z Johnem Porterem. Będziemy gościć również Mateusza Pospieszalskiego z nowym projektem. Każdy miesiąc w Vertigo to program ułożony dla naszych gości z myślą o ich preferencjach i pragnieniach słuchania muzyki jazzowej. Dużo przed nami: w końcu już za parę miesięcy mamy lato i kolejne wydarzenia na zewnątrz, czyli koncerty plenerowe i wiele dodatkowych niespodzianek.


Wewnątrz kawiarenki znajdziemy powieszone chusty, w których gość może się wygodnie ułożyć.

Kawiarenka, w której nie wypijesz, nie zjesz, a śpisz Do tej pory spaliśmy na kanapie lub we własnym łóżku, a w kawiarniach spotykaliśmy się ze znajomymi. Magdalena Filcek połączyła te czynności i stworzyła we Wrocławiu jedyny lokal w Polsce, w którym bez skrępowania możemy się… zdrzemnąć. Ba! Tam idzie się po to, by zasnąć. ADRIANNA MACHALICA

S

en to jedna z najprzyjemniejszych czynności. Zajmuje ok. 1/3 doby i jest potrzebny do prawidłowego funkcjonowania organizmu. Jednak nie tylko sen nocny jest ważny, lecz również ten w ciągu dnia. Najbardziej efektywne drzemki powinny trwać 20 minut. Dlaczego? Drzemka, aby była regeneracyjna– wg badań NASA – nie powinna przekroczyć 20 minut, gdyż wtedy nie napełni nas energią. Tę teorię potwierdza również badacz snu dr James B. Maas. Jest to czynność szczególnie ważna dla osób pracujących pod presją czy dla takich, na których ciąży duża odpowiedzial-

36

wroclife.pl Nr 3/2018

ność i od których kondycji psychofizycznej zależy jakość podejmowanych działań, np. lidera, menedżera, chirurga czy dowódcy. Na drzemki w pracy pozwala coraz więcej firm, m.in. Google czy Nike. Również we Wrocławiu powstało takie miejsce. Pomysłodawczynią „Vinci Power Nap – Kawiarenka Snu” jest architekt wnętrz Magdalena Filcek.

Oddziaływanie na zmysły – Wizyta w kawiarence będzie polegała na zapewnieniu sobie możliwości 20-minutowej drzemki w komfortowych warunkach. Tak

krótki czas pozwala na znaczącą regenerację organizmu – tłumaczy Magdalena Filcek. – Słowo „kawiarnia” jest tutaj użyte przewrotnie, gdyż zamiast pobudzającej kawy dajemy możliwość odzyskania energii przez sen. Nie jest to kolejny salon SPA, ale miejsce, w którym wykorzystano innowacyjny system regeneracji oparty na integracji sensorycznej – dodaje. Miejsce jest oazą spokoju. Całość została zaaranżowana przez Magdalenę Filcek, tak aby kojarzyła się z odpoczynkiem. Ważne jest oddziaływanie na zmysły, m.in. na dotyk (stąpanie po miękkiej trawie), wzrok (delikatny półmrok, kolor i tematyczna aranżacja prze-


strzeni), słuch (specjalnie skomponowana ścieżka dźwiękowa) czy zapach (kompozycje zapachowe wspomagające relaks). Wewnątrz pomieszczenia znajdziemy powieszone chusty, w których gość może się wygodnie ułożyć. Ma to się kojarzyć z uczuciem błogości, kołysaniem w czyichś ramionach czy z przytuleniem. Autorka pomysłu chce pokazać, że drzemka to ważny rytuał w ciągu dnia. Dzięki niemu organizm lepiej funkcjonuje i lepiej radzi sobie ze stresem. Z takiego rozwiązania korzystały nawet najwybitniejsze jednostki, jak Leonardo da Vinci, Thomas Edison, Albert Einstein czy Nikola Tesla.

Bez przekąsek i napojów – „Vinci Power Nap – Kawiarenka Snu” jest odpowiedzią na problem z zasypianiem, czyli np. z brakiem dostatecznego relaksu i poczucia bezpieczeństwa, pozwalającego na zaśnięcie oraz zapewnienie komfortowych warunków na drzemkę. To miejsce może służyć zarówno dorosłym, jak i dzieciom, jest idealne dla każdej osoby, która czuje się wypalona lub zmęczona – mówi Magdalena Filcek. Lokal nie oferuje żadnych przekąsek czy napojów – jedynie osoba korzystająca z drzemki będzie mogła wziąć butelkę napoju brzozowego.

To nie jest typowa kawiarnia, w której można się spotkać na rozmowę i kawę, lecz świątynia relaksu, w której najważniejszy jest sen. – Ważna jest muzyka w tle, zaprojektowana specjalnie na 20 minut. W razie dłuższej drzemki przewidujemy też delikatne budzenie. Jest to projekt wyprzedzający istniejące standardy, pierwszy tego typu pomysł ochrony zdrowia, oparty na odzyskiwaniu utraconej przez człowieka energii. Osoby stosujące drzemki dużo mniej się denerwują i o wiele częściej są radosne – tłumaczy pomysłodawczyni kawiarenki. Każdy będzie mógł odwiedzić to relaksacyjne miejsce. Otwarcie przewidziane jest na połowę marca. Na stronie internetowej: vincipowernap.pl będzie można sprawdzić dostępność miejsc, wykupić sesję drzemki i wtedy przyjść na zasłużony odpoczynek. Natomiast pracownicy firm, które wykupią miesięczne abonamenty, po prostu będą mogli zarezerwować bezpłatnie on-line określoną godzinę na sesje Vinci Power Nap dla siebie. „Kawiarenka Snu” znajduje się na wrocławskim Rynku (Sukiennice 1/2/5). Chwila drzemki jeszcze nikomu nie zaszkodziła, a tylko pomogła. Fanów snu nie brakuje, więc na pewno takie rozwiązanie okaże się skuteczne nie tylko w firmach, lecz w życiu wielu wrocławian.

– Wizyta w kawiarence będzie polegała na zapewnieniu sobie możliwości 20-minutowej drzemki w komfortowych warunkach. Tak krótki czas pozwala na znaczącą regenerację organizmu – tłumaczy Magdalena Filcek, pomysłodawczyni „Vinci Power Nap – Kawiarenka Snu” we Wrocławiu.


CZAS WOLNY

Romantyczne zakątki Wyjścia do kina czy do restauracji mogą się nam już znudzić. Gdzie zatem zabrać ukochaną osobę, żeby spędzić niezapomnianą randkę? We Wrocławiu znaleźliśmy kilka nietypowych propozycji na romantycznie spędzony czas. ADRIANNA MACHALICA

Czajownia Herbata ma bogatą historię, a ceremonia jej parzenia to już rytuał w wielu azjatyckich krajach. W takim miejscu jak Czajownia możemy dosłownie zagłębić się w ten aromatyczny napój. Jest to licencjonowana przez Towarzystwo Miłośników Herbaty marka herbat wysokogatunkowych oraz sieć ortodoksyjnych herbaciarni i profesjonalnych sklepów z herbatami, ceramiką oraz akcesoriami. W ofercie znajdują się tylko świeże i oryginalne herbaty sprowadzane prosto z plantacji na całym świecie. Do wyboru są napary starannie wyselekcjonowane, czyste, najwyższej jakości – bez sztucznych aromatów czy dodatków. To aromatyczne i klimatyczne miejsce jest zlokalizowane przy ul. Białoskórniczej 7. W środku można się poczuć niemal jak w Azji – Czajownia przypomina zarazem świątynię, jak i gospodę. Nawet jeżeli ktoś nie jest fanem gorącego, liściastego napoju, to do wyboru ma również liczne przekąski. W tej uroczej herbaciarni można nie tylko porozmawiać, ale również nauczyć się parzyć herbatę pod okiem mistrzów, co może być ciekawym doświadczeniem, zwłaszcza gdy wokół tyle różnych filiżanek i czajniczków. FOT. MARTA GRZYWNA

Papugarnia Jest to miejsce (ul. Ruska 62-63) zarówno rodzinne, jak i romantyczne. Zamknięcie w jednej klatce z kilkoma papugami to ciekawe przeżycie. Budynek ma dwa piętra. Na pierwszym mieszkają m.in. kakadu różowe, amazonki, lory, modrolotki czubate czy aleksandretty, natomiast na drugim spotkamy ary: chloroptera, ararauna, marakana i żółtokarka. Papugi na nas siadają, latają nad naszymi głowami, czasami nawet dziobią. Trzeba też uważać pod nogi, ponieważ ptaki są wszędzie, nawet na ziemi, pod naszymi stopami. Można je karmić i głaskać, ale buziaki są zakazane. Wśród skrzydlatych stworzeń można spędzić miłe chwile, oderwać się od codziennych problemów i poczuć się jak w Amazonii. Nie od dziś wiadomo, że zwierzęta mają pozytywny wpływ na ludzi. Do tego poczucie bycia w dżungli jeszcze bardziej zbliża nas do siebie, dlatego to miejsce nie tylko dla rodzin, lecz również dla par. W pierwszym momencie można obawiać się chaosu, jaki wywołują ptaki, jednak po pewnym czasie dobra zabawa będzie gwarantowana. Maksymalnie w Papugarni można spędzić 2 godziny. Normalny bilet kosztuje 19 zł, a ulgowy 15 zł + 2 zł opłaty za kubeczek z ziarnami, jeżeli chcemy dokarmiać papużki – a warto, bo wtedy ptaki same do nas przylatują, co jest bardzo miłe. Zdarza się nawet, że 3 lub 4 papugi naraz na nas usiądą. Zupełnie wyjątkowe miejsce, ciekawsze niż zwykłe zoo. Dodatkowo możemy sobie zrobić zdjęcie z papużką. Dla miłośników zwierząt to prawdziwa frajda.

38

wroclife.pl Nr 3/2018 FOT. DOMINIK KRAWCZYK


Pawilon Czterech Kopuł

FOT. PIXABAY.COM

Czy muzeum może być romantyczne? Do 1945 roku Pawilon Czterech Kopuł przy ul. Wystawowej 1 służył wystawom sztuki i ekspozycjom okolicznościowym. Od 1953 roku jego pomieszczenia zajęła Wrocławska Wytwórnia Filmów Fabularnych. W 2006 roku Pawilon trafił na listę światowego dziedzictwa UNESCO. To nie jest zwykłe muzeum. To nowoczesny, a zarazem urokliwy budynek. Wszechobecna biel na ścianach, podłodze i na suficie sprawia, że czujemy się jakbyśmy byli oderwani od rzeczywistości. Można tam trafić na bardzo interesujące wystawy. Takie, których nie zobaczy się nigdzie indziej, jak np. wystawa strojów ze znanych polskich filmów. Bilety są zazwyczaj w niskich cenach, do tego prezentacje są zazwyczaj opatrzone ciekawymi opisami i dodatkowymi materiałami. Nie tylko fani historii czy sztuki będą się nimi zachwycać. Obsługa Pawilonu dba, aby każdy znalazł coś dla siebie, trzeba tylko śledzić wydarzenia lub wybrać się na stałe wystawy i liznąć trochę sztuki. Jest w tym miejscu coś magicznego, coś, co zaczaruje nawet tych, którzy nie lubią zwiedzać i chodzić po muzeach. Atutem Pawilonu jest również sąsiedztwo innych obiektów, do których można się udać, m.in. Hala Stulecia, w której również często odbywają się różne wystawy i widowiska, wrocławska fontanna multimedialna oraz Ogród Japoński, który zachwyca roślinnością i magicznym klimatem.

Mostek Pokutnic

FOT. PIXABAY.COM

To jeden z najważniejszych mostów we Wrocławiu. Znajduje się na wysokości 45 metrów, między wieżami katedry św. Marii Magdaleny przy ul. Szewskiej 10. Legenda głosi, że zamykano tam kobiety, które prowadziły hulaszczy tryb życia. Miała to być ich pokuta. Jest ukryty, dlatego mało kto jest w stanie go zauważyć. To intrygujące miejsce, z którego rozciąga się przepiękny widok na całe miasto. Jest niewielki i przytulny dzięki temu, że znajduje się między wieżami. Aby zwiedzić Mostek Czarownic, trzeba wejść drzwiami głównymi katedry, kierując się w lewo, lub wejść bocznym wejściem od południowej strony świątyni. Punkt widokowy czynny jest codziennie od 10 do 19. Bilet normalny kosztuje 5 zł, a ulgowy 3 zł. Pieniądze ze sprzedaży przeznaczane są na renowację i utrzymanie katedry. Mostów w stolicy Dolnego Śląska jest naprawdę dużo, jednak ten jest jedyny w swoim rodzaju. Na pewno można tam zrobić niezapomniane zdjęcia.

Stary Cmentarz Żydowski Nadaje miastu pewnej egzotyki. Dosyć nietypowe miejsce na randkę, jednak po wejściu można poczuć się niczym w tajemniczym ogrodzie. Za murem porośniętym bluszczem czeka nas nie tylko historia ludzi, lecz także intrygujące miejsce z oryginalnymi pomnikami i niezwykłą roślinnością. Warto zwrócić uwagę przede wszystkim na sztukę, którą widać na każdej płycie nagrobnej – to dlatego dziś to miejsce funkcjonuje jako muzeum. Nie tylko ze względu na to, kto jest tam pochowany (m.in. nobliści, sławni lekarze, malarze, a nawet uczestnicy Wiosny Ludów), lecz właśnie ze względu na ciekawe i nietypowe nagrobki i budowle (kolumny, obeliski, kamienne pnie drzew, tumby – sarkofagi, kaplice – mauzolea, grobowce w formie portyków, baldachimów, portali itp.). To miejsce spokoju, refleksji i zadumy. Jest zupełnie czymś innym niż zwykły spacer po parku. To chyba najbardziej tajemnicza i intrygująca atrakcja na mapie Wrocławia. Sztuka cmentarna jest już dosyć ciekawym zjawiskiem, jednak jeżeli dołożyć do tego przykuwające uwagę rośliny, to możemy naprawdę poczuć się wyjątkowo. Stary Cmentarz Żydowski przy ul. Ślężnej 37/39 jest jednym z nielicznych zachowanych obecnie zabytków związanych z dziejami Gminy Żydowskiej we Wrocławiu. Można go zwiedzać codziennie – w okresie zimowym w godzinach 9-16, a w okresie letnim od 9 do 18.

FOT. PIXABAY.COM


Zamek w Leśnicy

FOT. PIXABAY.COM

Zamek i rezydencja książęca w Leśnicy (plac Świętojański 1). Powstały w 1132 roku jako gródek obronny, wielokrotnie niszczony i przebudowywany. Legenda głosi, że hrabia, który tam rezydował, pewnego dnia pchnął nożem lokaja i wypchnął go przez okno. Po tym wydarzeniu na posadzce komnaty, w której doszło do tragedii, zostały niezmywalne ślady krwi. Podobno jego ducha oraz ducha okrutnego hrabiego można spotkać w przypałacowym parku. Teraz to miejsce służy jako centrum kultury, oferując przestrzeń do rozwijania swoich pasji. Można tam pogłębić umiejętności m.in.: w sztukach plastycznych, ceramice artystycznej, tańcu nowoczesnym i klasycznym, balecie, grze na instrumentach (pianino, gitara), a także uczestniczyć w zajęciach rekreacyjnych, takich jak joga, pilates czy aerobik. Każdy więc znajdzie coś dla siebie. Ponadto takie zajęcia na pewno zbliżają ludzi do siebie i pozwalają nauczyć się czegoś nowego. Obiekt zachwyca również wyglądem. Sprawia wrażenie podniosłości i dostojności, a do tego jest otoczony pięknym parkiem przechodzącym w las, po którym można spacerować o każdej porze roku, gdyż widoki są zachwycające. W zamku są również organizowane czasowe wystawy malarstwa lub fotografii o różnej tematyce. Ponadto jest to miejsce spotkań z twórcami kultury. Centrum Kultury „Zamek” jest otwarte codziennie, w dni robocze w godzinach 10-20, a w weekendy w godz. 10-18. Jeżeli ktoś nie przepada za sztuką, to samo miejsce z tak bogatą historią i pięknym otoczeniem na pewno jest warte zobaczenia.

Kładka Siedlecka

FOT. PIXABAY.COM

Mówi się, że Wrocław to miasto mostów. Coś w tym jest. Większość z nich mijamy codziennie. Są zazwyczaj oblegane przez turystów i dlatego dla mieszkańców nie są już aż tak atrakcyjne. Jest jednak takie wyjątkowe i ukryte miejsce. Most, który jest równie piękny co inne tego typu budowle w centrum miasta. Atutem tego miejsca są cisza i spokój. To wydawałoby się zwykła kładka dla pieszych i rowerzystów, przerzucona nad rzeką Oławą, łącząca osiedla Wilczy Kąt i Siedlec. Mostek otoczony jest Lasem Rakowieckim i ogródkami działkowymi. Wieczorem można podziwiać gwiazdy na niebie, a w dzień przeglądać się w rzece. Romantycznie? Jeszcze jak. I to nawet zimą, gdyż oszronione drzewa mogą stworzyć magiczny klimat.

Hotel ARTUS Prestige SPA w Karpaczu

Hotel Artus Prestiege SPA to miejsce, gdzie nowocześnie urządzone wnętrza wspaniale komponują się ze 120 letnią historią obiektu. Cisza, bliskość gór, widok na Karkonosze sprawią, że pobyt naszych Gości zmienia się w wymarzony wypoczynek. Centrum Zdrowia oferuje zabiegi terapeutyczne oraz krio-komorę, Centrum Spa posiada bogatą ofertę zabiegów bazujących na kosmetykach marki Babor oraz Yonelle, nasz Klub Nocny z kręgielnią to miejsce rozrywki zarówno dla rodzin z dziećmi jak i grup zorganizowanych. Posiadamy bogatą ofertę konferencyjną oraz wypoczynkową - dla rodzin, par, przyjaciół oraz dla zdrowia. Serdecznie Państwa zapraszamy!

www.hotelartus.pl

Hotel ARTUS Prestige SPA 58 - 540 Karpacz ul. Wilcza 9 tel. +48 75 712 20 61 recepcja@hotelartus.pl


KARIERA I BIZNES

English in the workplace While Wrocław is an international city, home to many international corporations and with English widely spoken by people living and working in the city, it doesn’t mean that English is the language of the workplace. What do I mean? Read on, and see if you can identify with any of these situations… MICHAEL FORBES

Human Resources How many times have you received an e-mail in Polish concerning company policies? All the time, right? Even the biggest companies are guilty of this, with non-Polish speakers hastily resorting to Google Translate, Polish speaking colleagues or even simply deleting the e-mail on sight depending on their position in the company. Of course, the inevitable consequence is an angry e-mail from Human Resources demanding to know why the recipient hasn’t complied with the instructions in the e-mail.

Important Discussions If you work in an international team, this won’t apply to you. But what if you work in a team with Polish people? How often have you been left out of important discussions, or simply weren’t included, even unintentionally? This happens much more than people think, and can often lead to resentment from people that aren’t included in the discussion. Whether it’s during breaks, at the water cooler or even in the corridor, this follows on to…

Meetings in Polish We’ve all been there. The meeting should be in English, but halfway through, an argument

breaks out and the language switches automatically to Polish. Our non-Polish speaking colleague is left out in the cold, wondering what they’re talking about and why they don’t have the decency to use English in this situation. In the worst case scenario, the conclusions are never written down or even made in English, leaving our colleague completely in the dark.

Translations Bad translations are a fact of life, but this can be a particular problem. Official documents (such as contracts) are often poorly translated, and the rights and obligations of employees are poorly communicated. In extreme situations, it can be used as a lever against employees, with managers using the Polish version of the contract against the employee. This is particularly common with B2B relationships, and abuse of non-Polish speaking employees in the startup sector is widespread.

Integration Evenings The most difficult situation of all. People fall back into their own language during downtime, and in a Polish company, this means Polish. The company may have international am-

bitions, but as soon as the beers flow and the party begins, the comments, jokes, and quips begin in Polish. Our foreign worker is left sitting at the edge of the table, awkwardly smiling and feeling out of place as their colleagues struggle to translate the cultural references.

What next? What can be done about this situation? Well, it’s not enough to simply demand that the language in the workplace is English. Most companies simply dictate that the company language is English and leave it at that, but this rarely works in practice. To implement an English language policy, companies should look at the entire system – English should be widely used, with even service employees such as cleaners and security guards also having some knowledge of English. Documents should be produced only in English as far as is legally possible, with even contracts being drafted and agreed in the English language only. If a company professes to use English, then it must use the language as if it was located in London, Dublin or New York. Of course, the question remains – do we want English to rule? That’s a question for readers to answer, not me, but it’s a question worth asking.

wroclife.pl Nr 3/2018

41


FOT. PIXABAY.COM

Czas zapłodnienia matki Ziemi Zmęczeni długimi, mroźnymi wieczorami czekamy na nią z niecierpliwością. Dobra wiadomość: wiosna zbliża się do nas wielkimi krokami. Jeszcze tylko parę chwil i będziemy się nią mogli w pełni nacieszyć. MAŁGORZATA ZDZIEBKO-ZIĘBA

W

obecnych czasach, gdy jedynym zmartwieniem w okresie przedwiośnia są przydługie wieczory i wyższe koszty ogrzewania, nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, czym ta pora roku była dla naszych przodków. Przednówek jawi się dziś wyłącznie jako zapomniany, historyczny termin. To czas, kiedy rzadziej wychodzimy z domu, częściej spędzamy wieczory pod ciepłym kocem przy ulubionej książce lub wyjeżdżamy na wycieczkę do cieplejszych rejonów świata, żeby się trochę nacieszyć słońcem. Jednak jeszcze kilka pokoleń temu przednówek był najcięższą porą roku, która często wiązała się ze skrajnym głodem.

Przednówek – zapomniany termin Zaczynał się na między styczniem i lutym, a kończył na przełomie kwietnia i maja. Historycy nie są zgodni co do konkretnych dat, w których miał przypadać. Zwyczajowo przyjmowało się, że jego początek następował w momencie, kiedy zaczynało brakować zapasów żywności, a za koniec przyjmowano okres, kiedy można było korzystać z pierwszych zielonych plonów. Im mniejsze plony zebrano w danym roku, tym cięższy był przednówek. Głód mniej doskwie-

42

wroclife.pl Nr 3/2018

rał zamożniejszym, którzy mieli większe zapasy, oraz tym, którzy mogli się pochwalić posiadaniem żywego inwentarza. Mniej zamożni musieli ratować się tzw. roślinami głodowymi. Najbardziej pożądanym produktem był chleb. Aby poradzić sobie z widmem końca zapasów mąki, podczas jego wypieku, na przednówku, dodawano do niego szereg różnych zastępników, m.in. korę, mielone żołędzie, dębowe liście, słomę, groch, mielone igliwie sosnowe, a nawet glinę. Chleby pieczono również na bazie mietlicy, protoplastki naszej pszenicy, wysokiej trawy łąkowej oraz perzu. Dzisiaj pora roku ma mniejsze znaczenie. Choć na przednówku zaczyna nam brakować świeżych sezonowych warzyw i owoców, to bez problemu możemy się zaopatrzyć w te importowane. Warto jednak, narzekając na przedłużające się chłody, pamiętać, z czym wiązały się dla naszych przodków: zaparzyć aromatyczną herbatę, ukroić kromkę chleba z prawdziwej mąki i cierpliwie czekać na cieplejsze dni.

Żegnaj Marzanno, witaj Dziewanno Topienie Marzanny jest jednym z najpopularniejszych zwyczajów związanych z pierwszym dniem wiosny. Pogański rytuał, rozpoczynający obchody Jarych Godów, który tak głęboko

zakorzenił się w naszej kulturze, że jest praktykowany do dziś w ramach świeckiej tradycji. Historycy nie są zgodni co do funkcji Marzanny, która niewątpliwie była czczona jako boginka. Najczęściej możemy się spotkać z twierdzeniem, że była uosobieniem zimy, śmierci, ale i płodności. W tradycjach ludowych poświęconym jej drzewem miała być brzoza. Dawniej, aby móc rozpocząć obrzędy


CZAS WOLNY związane z powitaniem wiosny, wyczekiwano pierwszej burzy. a pierwszy piorun symbolizował zapłodnienie matki Ziemi. Kolejnym etapem było pożegnanie Marzanny. Kukłę symbolizującą boginkę należało podpalić, wrzucić do wody, po czym bez oglądania się za siebie uciec z tego miejsca. Istotne było jednak, żeby czynić to bardzo ostrożnie, ponieważ potknięcie wróżyło nieszczęście w bieżącym roku. Po symbolicznym utopieniu Marzanny rozpoczynano właściwe obchody Jarych Godów. Wznoszono gałęzie ozdobione w kolorowe wstążki (gaik), rozpalano święty ogień, wrzucano do niego zioła i żegnano dusze przodków, które miały towarzyszyć ludziom przez okres jesienno-zimowy. Wraz z nadejściem wiosny stery przejmowali kolejni bogowie. Warto wspomnieć, że w słowiańskich wierzeniach pojawiają się bóstwa, które były ściśle związane z okresem wiosennym. Zapomniana dziś Dziewanna – bogini wiosny i odradzającego się życia, oraz Jaryło – bóg wiosny, który miał nieść płodność polom, łąkom, a także ludziom. Jaryło według starowierców przybywał w kwietniu na białym koniu, trzymając kłosy zboża. Zarówno obrzęd topienia Marzanny, jak i pierwsze wiosenne ogniska są stałym elementem polskiej tradycji. Wrocławianie chętnie kultywują te zwyczaje, zatem nikogo nie dziwią pochody mieszkańców żegnających zimę ze strojnie przybranymi kukłami. Warto pamiętać, że przywiązanie do tradycji nie może się wiązać z zaśmiecaniem rzeki. Aby nie narazić się na mandat z tego powodu, należy Marzannę wykonać z naturalnych materiałów. Kukła ze słomy będzie zarówno przyjazna środowisku, jak i zgodna z pierwotnymi zwyczajami. Przy planowaniu ognisk naFOT. PIXABAY.COM

FOT. PIXABAY.COM

leży pamiętać, że można je rozpalać wyłącznie w miejscach do tego przeznaczonych. Jeśli chcemy zobaczyć, jak wrocławianie żegnają zimę, najlepiej odwiedzić tego dnia okolice Wyspy Słodowej.

Muzyka, wagary i zabawa Pierwszy dzień wiosny to również tradycyjne święto wagarowicza. Choć dorośli traktują wagary jak czyn naganny, w tym szczególnym dniu z reguły patrzy się na nie z przymrużeniem oka. Uczniowie uwielbiają dzień wagarowicza i często z wyprzedzeniem planują, jak go spędzą. Zatem najlepszym rozwiązaniem będzie zaplanowanie młodzieży wycieczki, która pozwoli im nacieszyć się luźniejszą atmosferą. Wrocław hucznie obchodzi to święto, zatem nie będzie problemu z pomysłem, jak spędzić aktywnie czas. Koncerty, ciekawe oferty muze-

ów i bibliotek miejskich to tylko część propozycji. Jeśli pogoda dopisze, warto wybrać się w okolice malowniczego Ostrowa Tumskiego, na pergolę lub odwiedzić wrocławskie zoo.



CZAS WOLNY

We Wrocławiu pamiętają o przedwojennej Polonii 80 lat po I Kongresie Polaków w Niemczech we Wrocławiu zorganizowano uroczyste obchody rocznicy tego wydarzenia. – Uchwalone w trakcie kongresu prawdy Polaków nic nie tracą na aktualności – podkreślają przedstawiciele Centrum Historii Zajezdnia. TOMASZ MATEJUK

W

ostatnich latach przed wybuchem II wojny światowej władze hitlerowskie nasiliły szykany w stosunku do społeczności mówiącej po polsku. Najbardziej ucierpiały polskie szkoły – rodzice posyłający tam swoje dzieci stracili dodatki dla rodzin wielodzietnych. Walczono także z czytelnictwem polskiej pracy i książek, m.in. zakazano rozpowszechniania „Krzyżaków” Henryka Sienkiewicza. To właśnie w tym niezwykle trudnym dla polskiej ludności momencie 6 marca 1938 roku w berlińskim Theater des Volkes zorganizowano I Kongres Polaków w Niemczech. Wzięli w nim udział m.in. Polacy ze Śląska Opolskiego, Babimojskiego, Kaszub, Warmii, Ziemi Malborskiej, Mazur, Ziem Połabskich, Westfalii i Nadrenii. Nie zabrało też licznej grupy przedstawicieli Polonii Wrocławskiej. Organizatorem był Związek Polaków w Niemczech. Mimo że kosztów podróży i pobytu nikt nie zwracał, w kongresie wzięło udział ponad pięć tysięcy osób reprezentujących półtoramilionową społeczność polską mieszkającą w Rzeszy. Była to największa w historii manifestacja narodowa Polaków w Niemczech, przypominająca, że także tam żyje aktywna, świadoma swojego miejsca na Ziemi i swojej narodowości ludność polska. Delegaci Związku Polaków w Niemczech ogłosili Pięć Prawd Polaków. Był to swego rodzaju drogowskaz dla ludności polskiej, który wraz z Rodłem stanowił ideowe podstawy działalności związku. Te pięć prawd to: jesteśmy Polakami, wiara Ojców naszych jest wiarą naszych dzieci, Polak Polakowi bratem, co dzień Polak Narodowi służy oraz Polska Matką naszą – nie wolno mówić o Matce źle!

Polak Polakowi bratem Dokładnie 80 lat po tych wydarzeniach, 6 marca 2018 roku, we Wrocławiu zorganizowano uroczystości rocznicowe. – Mimo tego, że prawdy Polaków uchwalone zostały przez Polonię mieszkającą przed wojną na terenach niemieckich, nic nie tracą na aktualności: Polska jest naszą matką, a Polak

Polakowi bratem – mówi Marek Mutor, dyrektor Centrum Historii Zajezdnia. Uroczystości rozpoczęły się mszą świętą w kościele pw. św. Marcina, w którym przed wojną zbierała się mieszkająca we Wrocławiu Polonia. Wydarzenie swoją obecnością uświetniła pani Elżbieta Neumann, ostatni żyjący świadek I Kongresu Związku Polaków w Niemczech. W programie obchodów znalazł się też panel dyskusyjny „Przedwojenna Polonia Wrocławska”, w którym udział wzięli m.in. prof. Teresa Kulak, prof. Krzysztof Miszczak oraz red. Piotr Sutowicz. W trakcie gali w Centrum Historii

Zajezdnia przy ulicy Grabiszyńskiej wręczono również nagrody w konkursach polonijnych dla szkół poświęconych mieszkającym w przedwojennym Wrocławiu Polakom. Na ulicy Świdnickiej stanęła wystawa plenerowa poświęcona losom Polonii Wrocławskiej. Ekspozycja przy Poczcie Polskiej będzie dostępna przez dwa tygodnie. Organizatorami obchodów były: Centrum Historii Zajezdnia, Wrocławskie Centrum Doskonalenia Nauczycieli oraz Związek Szkół Noszących Imię Dawnej Polonii Wrocławskiej: SP 25, SP 63 i SSP 72.


CZAS WOLNY

Z Wrocławia na weekend: Malta Jedno z najmniejszych na świecie państw wyspiarskich, usytuowane na Morzu Śródziemnym, jest popularnym kierunkiem wycieczek na kilkudniowy wypoczynek. Po niespełna trzech godzinach lotu z Wrocławia możemy wdychać tam czyste morskie powietrze i cieszyć się urokliwymi widokami. MAŁGORZATA ZDZIEBKO-ZIĘBA Blue Grotto – jeden z najpiękniejszych zakątków na Malcie. FOT. PIXABAY.COM

U

rokliwa wyspa ma powierzchnię 316 km², czyli jest zaledwie o 23 km² większa od Wrocławia. Jej stolica – Valletta – jest w tym roku Europejską Stolicą Kultury. Na tym podobieństwa do naszego pięknego miasta się kończą. Jednak zwykle podróżujemy po to, żeby poznać nowe miejsca, zatem ten fakt nie powinien nikogo rozczarować. Pobyt w takim magicznym miejscu, gdzie czas płynie wolniej, a ciepłe powietrze pach-

46

wroclife.pl Nr 3/2018

nie przygodą, pozwoli naładować baterie na długi czas. A więc ruszajmy.

Mdina – miasto ciszy Malta, ze względu na swoją niewielką powierzchnię, sprawia wrażenie miniatury państwa. Możemy bez problemu przejechać ją całą w dwie godziny. Dlatego tamtejsze większe miasta można porównać do wrocławskich

dzielnic, te mniejsze zaś do naszych wiosek. Pierwsza stolica Malty – Mdina – z oddali przypomina krakowski Wawel. Miasto, położone w centralnej części kraju, zamieszkuje kilkusetosobowa społeczność. To obowiązkowy punkt pobytu na Malcie – magiczne miejsce, w którym czujemy powiew historii. Nic w tym dziwnego, skoro ten teren zamieszkały był już na początku IV tysiąclecia p.n.e. Wyjątkowo wąskie uliczki są wyłożone kamieniem tak sta-


rym i „wyślizganym”, że przechodnie czują się jak na lodowisku. Czasem można nawet ulec złudzeniu, że rozgrzane mury delikatnie oddychają, niosąc echo każdego postawionego kroku. Zakazano tu ruchu drogowego, zatem wszystkie uliczki są dostępne dla pieszych. Warto przejść się nimi wieczorem, gdy nie są tak zatłoczone. Jeśli trafimy tam jeszcze przed zachodem słońca, będziemy mieć niepowtarzalną okazję, by podziwiać panoramę Malty z tarasów widokowych.

Valletta – Europejska Stolica Kultury Najbardziej wysunięta na południe, najmniejsza stolica w Europie. Od 1980 roku w całości jest wpisana na listę UNESCO. To niezwykłe miasteczko zgromadziło aż 310 zabytków na powierzchni 55 ha. Osobliwy, wyjątkowo nasłoneczniony skansen zdobędzie serca miłośników aktywnego spędzania wolnego czasu. Zwiedzając Vallettę, pośród wąskich, niezwykle urokliwych uliczek trzeba pokonać nieskończoną ilość schodów. To jedno z najpiękniejszych miast w Europie, choć zbudowano je w celu odstraszenia wrogów. Pierwotnie było twierdzą. Dziś jest niewątpliwą perełką architektury, łączącą w sobie wpływy wielu kultur. Jeśli komuś brakuje motywacji do odwiedzenia Malty jeszcze w tym roku, to warto nadmienić, że Valletta w 2018 roku piastuje funkcję Europejskiej Stolicy Kultury. A to znaczy, że miłośnicy wszelkich aktywności twórczych nie powinni być zawiedzeni.

Popeye Village – bajkowa wioska

WARTO ZOBACZYĆ

Niewątpliwy urok Malty sprawił, że jest bardzo lubiana przez filmowców. Kręcono tu zarówno hollywoodzkie superprodukcje, jak i ni-

Gozo – wyspa uchodząca za perłę Morza Śródziemnego. FOT. PIXABAY.COM

szowe projekty. Dzięki filmowym konotacjom w północno-zachodniej części wyspy znajdziemy urokliwy park rozrywki. Powstał pod koniec lat 70., w całości na potrzeby amerykańskiego musicalu „Popeye”. Film nie zdobył szczególnej popularności w odróżnieniu od jego scenografii, która stała się nietuzinkową atrakcją turystyczną, lubianą zwłaszcza przez najmłodszych. Nawet jeśli nie mamy ochoty na zabawę w wiosce, warto do niej podjechać, usiąść na skarpie i nacieszyć oczy magicznym, bajkowym klimatem. Jeśli jednak zdecydujemy się na odwiedziny tego osobliwego parku rozrywki, w cenie biletu czeka nas sporo atrakcji. Możemy m.in. liczyć na show nawiązujące do musicalu oraz kilkunastominutowy rejs po zatoce. Na terenie Popeye Village znajdują się również baseny oraz place zabaw dla dzieci.

Klify na końcu świata Malta to nie tylko zabytki i parki rozrywki, to przede wszystkim bardzo malowniczy zakątek na Ziemi. Tutaj możemy przycupnąć na krańcu lądu i podziwiać zapierające dech w piersiach widoki – dosłownie i w przenośni. Trzeba się

Klify Dingli – najwyższe klify południowej Europy. W niektórych miejscach ich wysokość dochodzi nawet do 250 metrów. Blue Grotto – jedno z najpiękniejszych miejsc na Malcie. Niestety, w sezonie można tu zanotować największe stężenie turystów na metr kwadratowy. Błękitna Laguna – bajeczne miejsce przy należącej do Malty niewielkiej wysepce Comino, którą zamieszkuje jedna rodzina. Niezwykły kolor wody w tym zakątku uczynił go jedną z większych atrakcji turystycznych malutkiego, śródziemnomorskiego kraju. Gozo – do Gozo dopłyniemy promem z Malty w niecałe pół godziny. Już sam rejs jest przyjemnym doświadczeniem, na miejscu czeka nas również wiele niespodzianek: piękne kościoły, malownicze plaże i zdecydowanie więcej spokoju.

liczyć z tym, że szukając linii horyzontu i szykując się do pamiątkowego selfie, będziemy mieć mocno rozwiany włos. Jednak nie ma się czego obawiać: powietrze jest ciepłe i przyjemne. Zatem nawet podczas krótkiego pobytu na Malcie warto przynajmniej jeden dzień przeznaczyć na podziwianie wyniosłych klifów i malowniczych plaż.

Saint Julian’s – miasto, które nigdy nie śpi Niewielka osada rybacka, która tętni życiem o każdej porze dnia. Miłośnicy nocnych eskapad pokochają Saint Julian’s miłością od pierwszego wejrzenia. Jak niemalże w każdym miejscu na wyspie, tu również znajdziemy zabytki. Jednak to miejsce szczególnie zachwyci młodzież: nagromadzenie nocnych klubów zapewni rozrywkę każdemu bez względu na płeć i gusta muzyczne. Dawny ośrodek militarny z lat 30. XX wieku dziś jest międzynarodowym centrum rozrywki. Ceny nie zrujnują kieszeni: są zbliżone do tych, z którymi możemy się spotkać we wrocławskich pubach. Na wracających z nocnych eskapad imprezowiczów czekają okienka z gorącymi kawałkami pizzy. Wystarczy mieć 1 euro w kieszeni, żeby przekąsić coś ciepłego nad ranem.

Tanio, niespieszno, ale wesoło Komunikacja na Malcie to temat rzeka. Na początku warto zaznaczyć, że ze względu na fakt, iż Malta dopiero w 1964 roku odzyskała niepodległość, „w spadku” po Wielkiej Brytanii panuje tu ruch lewostronny. Jeśli ktoś nie czuje się mistrzem kierownicy, lepiej niech nie

wroclife.pl Nr 3/2018

47


próbuje wypożyczać samochodu. Kierowcy na Malcie mają iście południowy temperament, do tego bardzo niefrasobliwie podchodzą do tematu przepisów ruchu drogowego. Rower odpada całkowicie. Wąskie drogi, brak ścieżek rowerowych, do tego wyżej wspomniana lekkość w podejściu do przepisów. Nic zatem dziwnego, że na Malcie panuje przekonanie, iż podróż rowerem jest jednoznaczna z myślami samobójczymi.

nych pasażerów. Mniejszy problem jest poza sezonem. Rozkład jazdy okazuje się zupełnie niezobowiązującą ozdobą przystanku. Jeśli autobus przyjedzie i do tego pojedzie zaplanowaną trasą, to już jesteśmy szczęściarzami. Z reguły przyjeżdża, kiedy uzna za stosowne, i jedzie trasą według uznania. Być może autochtoni znają jakiś tajemny klucz do reguł, którymi rządzi się tamtejsza komunikacja. Polacy jednak są, delikatnie ujmując, nieco zaskoczeni.

kach, to prywatne przewozy. W pobliżu najczęściej odwiedzanych atrakcji turystycznych stoi samochód. Sympatyczny kierowca macha do turystów i proponuje podwózkę za określoną kwotę. Można negocjować cenę. Jeśli grupa jest za duża, nie ma problemu: jest jeszcze miejsce w bagażniku. Podczas takiej wycieczki mamy z reguły doskonałego przewodnika, który chętnie opowie o lokalnych tradycjach, uprzedzeniach i zwyczajach. Zawiezie do

Tyle kilometrów kwadratowych Malta jest większa od Wrocławia. Mamy jednak do wyboru jeszcze cztery rozwiązania. Pierwsze to zorganizowane wycieczki. Koszt takiej przyjemności waha się między 12 a 40 euro. To opcja dla tych, którzy nie mają pomysłu na to, jak spędzić czas na Malcie i chcieliby mieć pewność, że zobaczą najatrakcyjniejsze miejsca. Dodatkowo kursy wycieczkowe dają poczucie, że jest szansa na punktualność. Zabawa zaczyna się przy następnych opcjach. Komunikacja miejska na Malcie jest dla Polaków kompletną zagadką. Jedynym atutem jest cena: za dwugodzinny bilet zapłacimy 1,5 euro. Autobusy w sezonie są bardzo często przepełnione na tyle, że po prostu nie zabierają kolej-

Pierwsza stolica Malty – Mdina – to punkt obowiązkowy pobytu w tym kraju. FOT. PIXABAY.COM

48

wroclife.pl Nr 3/2018

Trzecią opcją są prywatne busy. Tu już nie ma mowy o jakimkolwiek rozkładzie jazdy: po prostu na przystanek podjeżdża bus, kierowca mówi, że jedzie do miejsca X, po czym wpuszcza zainteresowanych pasażerów. Ta przyjemność kosztuje 2 euro, a w gratisie mamy dreszczyk emocji. Bardzo często kierujący busem je w czasie jazdy kanapki, bywa też, że równocześnie rozmawia przez telefon. A drogi są wąskie i kręte... Czasem nieoczekiwanie zmienia zdanie co do docelowego miejsca podróży... Słowem – wolna amerykanka, co jednak także ma swój urok. Ostatnia, najmniej oficjalna opcja, o której na próżno by szukać informacji w przewodni-

baru, w którym jadają miejscowi, podpowie, co jeszcze zobaczyć i co kupić. Jedynym minusem jest stan techniczny samochodów – może niektórych trochę niepokoić... Podczas pobytu na Malcie warto przynajmniej raz skusić się na taką przygodę, gdyż wrażenia są nie do przecenienia. Malta to miejsce niezwykłe. Tu czas płynie zupełnie inaczej, mieszkańcy są uśmiechnięci i bardzo przyjaźni. Lubią Polaków, ponieważ pochodzimy z katolickiego kraju, a Malta również do takich należy. Zdecydowanie warto ująć tę urokliwą wyspę w planach urlopowych – szczególnie w okresie wiosennym, przed wakacyjnym szczytem.

W Popeye Village kręcono zarówno hollywoodzkie superprodukcje, jak i niszowe projekty. FOT. PIXABAY.COM


patronat Wroclife i wydarzenia WYSTAWA

3 marca - 8 kwietnia. Raz około Wielkiejnocy W 1968 roku Muzeum Etnograficzne, Oddział Muzeum Narodowego we Wrocławiu, zorganizowało po raz pierwszy wystawę „Wiosenna plastyka obrzędowa”. W 2018 r. mija 50 lat od przygotowania tej ekspozycji i jubileusz będzie okazją do opowiedzenia wrocławianom o historii kolekcji plastyki obrzędowej i twórcach, których prace złożyły się na ten zbiór. Znajdująca się w zbiorach Muzeum Etnograficznego kolekcja liczy 950 eksponatów. Na wystawie można będzie zobaczyć pisanki zdobione techniką batikową, rytowniczą, oklejanki, nalepianki oraz artystycznie zdobione jajka. Pokazane zostaną także palmy i inne rekwizyty obrzędowości wielkanocnej. W czasie trwania ekspozycji (24 marca) zostanie zorganizowany kiermasz. Muzeum Etnograficzne, Oddział Muzeum Narodowego we Wrocławiu, ul. Traugutta 111/113. Bilety: normalny 10 zł, ulgowy 5 zł

WYSTAWA

POKAZY

16-22 marca. 18. Tydzień Kina Hiszpańskiego Kino Nowe Horyzonty zaprasza na coroczny przegląd najnowszych i najciekawszych tytułów, które prezentowane były na ekranach hiszpańskich kin. Największe filmowe przeboje, ambitne kino autorskie i głośne artystyczne eksperymenty – różnorodny program festiwalu zadowoli nawet najbardziej wymagających kinomanów. Kino Nowe Horyzonty, ul. Kazimierza Wielkiego 19a-21. Bilety: normalny 18 zł, ulgowy 16 zł

8 marca-22 kwietnia. Wystawa XIX- i XX-wiecznej fotografii kobiet „Cudowna kobieta” Z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet CK Zamek zaprasza na wystawę archiwalnych zdjęć kobiet. Fotografie (reprodukcje) pochodzą z prywatnych zbiorów kolekcjonerów i ukazują wizerunki kobiet z końca XIX wieku i pierwszych dekad XX stulecia. Centrum Kultury „Zamek” pl. Świętojański 1. Wstęp wolny

KONFERENCJA

CYKL SPOTKAŃ

1, 15, 22 marca. Spotkania Akademii Intelektu To projekt tworzony przez grupę studentów, którzy pragną poszerzać swoje horyzonty. W czwartkowe wieczory odbywają się spotkania z ludźmi świata kultury, nauki, sportu czy mediów. W marcu zapraszamy na pierwsze spotkania z cyklu „Technologiczne perspektywy”. 1 marca poruszymy temat fake newsów jako źródła cyberzagrożeń, 15 marca odbędzie się spotkanie „Wirtualna rzeczywistość – rzeczywiste pragnienia” o technologii VR. 22 marca rozpoczniemy cykl spotkań poświęconych dialogowi międzykulturowemu. Będzie to możliwość zapoznania się z trudnościami, możliwościami i nadziejami, jakie niesie za sobą dialog różnych kultur. Kościół Rzymskokatolicki pw. św. Macieja, CODA Maciejówka, pl. Nankiera 17.

Czwartek, 12 kwietnia, godz. 8:30-16:30. Konferencja „Wellbeing w praktyce” Celem konferencji jest dostarczenie wiedzy, inspiracji, innowacyjnych i praktycznych rozwiązań związanych z dobrostanem psychofizycznym pracowników. Organizatorami konferencji są Wyższa Szkoła Bankowa we Wrocławiu oraz Agnieszka Czerkawska, entuzjastka i praktyk psychologii pozytywnej. Goście specjalni: Wojciech Eichelberger, Ewa Foley oraz Beata Kapcewicz. WSB we Wrocławiu, ul. Fabryczna 29-31. Bilety https://expandio.pl/144

KONCERT

Wtorek, 3 kwietnia, godz. 19:00. Lizz Wright / Jazz Chilli Days Już jako mała dziewczynka śpiewała w kościele, akompaniując sobie na pianinie, wtedy też zainteresowała się bluesem i jazzem. Studiowała na Georgia State University, poznała r’n’b, rock i pop. Z tych wszystkich elementów Lizz Wright stworzyła swój własny muzyczny język: oryginalny, kobiecy i uderzający do głowy jak gorące i wilgotne powietrze nad deltą Missisipi. Współpracowała z wielkimi jazzmanami – na pierwszych płytach artystk „Salt” (2003 r.) i „Dreaming Wide Awake” (2005 r.) grali z nią m.in. saksofonista Chris Potter, pianista Danilo Pérez, gitarzysta Bill Frisell czy perkusista Brian Blade. Narodowe Forum Muzyki im. Witolda Lutosławskiego, pl. Wolności 1. Bilety od 109 zł


CZAS WOLNY Zdrowe odżywianie z Wroclife – cykl powstaje we współpracy z Swiezenatalerze.pl

Czy czerwone mięso jest zdrowe? Do czerwonych mięs zalicza się m.in. wieprzowinę, wołowinę i cielęcinę. Statystyczny wrocławianin zjada rocznie około 46 kilogramów czerwonego mięsa, w tym 41 kg wieprzowiny i 1,5 kg wołowiny. Czy spożycie takiej ilości czerwonego mięsa jest zgodne z zasadami zdrowej diety? AGNIESZKA CHĘCIŃSKA-MOSER

C

zerwone mięso jest bogatym i najbardziej kompletnym źródłem białka, bo zawiera wszystkie osiem niezbędnych aminokwasów potrzebnych do wzrostu organizmu i utrzymania go w zdrowiu. Chude mięso, z zawartością tłuszczu ok. 5-10%, jest doskonałym dodatkiem do zdrowej diety. Mięso jest jedynym dietetycznym źródłem witaminy B12, istotnej w tworzeniu krwi i regulacji pracy układu nerwowego. Jest źródłem łatwo przyswajalnego żelaza hemowego, więc zapobiega anemii z powodu jego niedoboru. Zawiera też niacynę, która reguluje metabolizm i może zapobiegać chorobom serca. Mięso zawiera substancje bioaktywne, np. kreatynę, która jest źródłem energii dla mięśni i pomaga utrzymać ich właściwą masę, a także taurynę – przeciwutleniający ami-

nokwas wspomagający funkcje serca oraz mięśni. Tak więc uwzględnienie czerwonego mięsa w diecie jest racjonalne i korzystne dla prawidłowego funkcjonowania organizmu. W takim razie dlaczego jego konsumpcja stanowi problem? Badania wykazały, że nieprzetworzone oraz przetworzone czerwone mięso zwiększa ryzyko wstąpienia raka, szczególnie jelita grubego. Przetwarzanie mięsa polega na zasalaniu, peklowaniu, fermentacji, wędzeniu lub poddawaniu innym procesom poprawiającym smak lub zapach. Według WHO spożywanie 100 g/dzień nieprzetworzonego albo 50 g/ dzień przetworzonego czerwonego mięsa zwiększa ryzyko wystąpienia raka jelita w obu przypadkach o ok. 18%. Spożywanie mięsa nieprzetworzonego i przetworzonego zosta-

TAGINE Z WOŁOWINY Z BURAKAMI I POMARAŃCZĄ Składniki na 4 porcje:

• 500 g chudej wołowiny • po 1 łyżeczce imbiru i kuminu • po ½ łyżeczki cynamonu, roztartych ziaren kolendry, kurkumy i pieprzu • po szczypcie ostrej papryki, gałki muszkatołowej, roztartych goździków i kardamonu • 2 łyżki oliwy • 1 czerwona cebula, pokrojona w piórka • 3 ząbki czosnku • 2 pomarańcze • 4 upieczone buraki • 1 garść uprażonych pistacji • 1 łyżka miodu • 300 ml wody • pietruszka

Wołowinę pokroić i wymieszać z oliwą oraz przyprawami, przełożyć do woreczka i marynować maksymalnie przez noc w lodówce. W żeliwnym garnku rozgrzać oliwę i partiami lekko obsmażyć mięso, odłożyć. W tym samym garnku zeszklić cebulę, dodać czosnek i przesmażyć. Dodać mięso i zalać wodą prawie całkowicie, gotować pod przykryciem na wolnym ogniu ok. 2-3 godzin. Na 15 minut przed końcem gotowania dodać upieczone i pokrojone w ćwiartki buraki, cząstki pomarańczy, miód i posolić. Podawać posypane pistacjami i pietruszką z kaszą kuskus.

Agnieszka Chęcińska-Moser – doktor nauk biomedycznych, biolog molekularny i szef kuchni. Absolwentka Wydziału Biotechnologii UWr. Doktorat uzyskała na uniwersytecie w Amsterdamie. Odbyła staże podoktorskie w USA, Hiszpanii i Belgii. Absolwentka paryskiej Le Cordon Bleu. Specjalizuje się w zakresie żywienia molekularnego. Mieszka w Paryżu.

ło sklasyfikowane odpowiednio jako twardy i prawdopodobny oraz twardy i przekonujący dowód zwiększający ryzyko wystąpienia tego nowotworu. W profilaktyce nowotworów zaleca się ograniczenie spożywania nieprzetworzonego czerwonego mięsa do dwóch razy tygodniowo i unikanie mięsa przetworzonego. Ponadto ważny jest sposób przyrządzania mięsa nieprzetworzonego, bo np. podczas grillowania lub smażenia w wysokiej temperaturze wytwarzają się szkodliwe węglowodory aromatyczne czy heterocykliczne aminy przyczyniające się do nowotworzenia. Dobrym sposobem na przyrządzenie mięsa jest jego powolne i umiarkowane gotowanie. Polecam przepis na tagine z wołowiny.

OD POLSKICH, MAŁYCH DOSTAWCÓW

SwiezeNaTalerze.pl ZOBACZ PEŁNĄ OFERTĘ PRODUKTÓW


NOW Y F ORD DNI OTWARTE 16-17 MARC A

Przyjdź i wygraj Forda EcoSport z pełnym bakiem na weekend! Świat czeka. Nie zwlekaj.

FordStore

GERMAZ

Wrocław ul. Strzegomska 139, 54-428 tel. 71 358 20 40 | www.germaz.pl



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.