Wroclife 5/2016 (7) Listopad

Page 1

Magazyn aktywnych w wyjątkowym mieście nr 5/2016 (7)

listopad egz. bezpłatny

10

Życie jest w parkach!

18

Kupujesz mieszkanie we Wrocławiu?

28

Pokolenie Y



nr 5/2016 (7) listopad

Wydawca: Wroclife sp. z o.o. ul. A. Czechowa 25, 52-231 Wrocław www.wroclife.pl Prezes zarządu: Artur Heliak, artur.heliak@wroclife.pl Reklama: reklama@wroclife.pl Redakcja: redakcja@wroclife.pl Małgorzata Burnecka (redaktor naczelna), Sławomir Czarnecki, Artur Heliak, Maciej Leśnik (sekretarz redakcji), Tomasz Matejuk, Maciej Skwara Korekta: Magdalena Korytowska Infografiki: Maciej Kisiel @ MamyTo, www.mamytowroc.com Współpraca: Anita Bańdziak, Monika Bratek-Milian, Wiktor Fisz, Bartosz Jungiewicz, Lena Knicka, Wiktor Lewandowski, Beata Piskorz, Jacek Pluta, Przemysław Szawłowski, Jędrzej Szelc, Igor Waniurski, Aleksander Wenglasz, Tomasz Woźny, Piotr Zajączkowski, Kamila Zalińska-Woźny

Spis treści NASZE MIASTO Wroclife Foto Open 4 Wrocław polską Doliną Krzemową? 6 TOMASZ MATEJUK

Życie jest w parkach! 10 JACEK PLUTA

Podsumowanie WBO 2016 14 BARTOSZ JUNGIEWICZ

Alfabet World Games 2017 – cz. 1 25 MACIEJ LEŚNIK

We mgle: Mehl auf dem Himmel 38 ALEKSANDER WENGLASZ

KARIERA I BIZNES Kupujesz mieszkanie we Wrocławiu? 18 TOMASZ MATEJUK

Skład, łamanie i projekt graficzny: Mateusz Pichniarczyk @ d!zajn42 www.inteligentnydizajn.pl

Pokolenie Y 28

Druk: drukarnia UNIQ POLIMEDIA, www.uniq.media

Trendy z Wrocławia 30

Zdjęcia: Adobe Stock, Blockpol, Lokum, Magdalena Kanoniak, NZOZ Creator, wroclaw2016.pl, Agnieszka Zastawna

Polska szkoła rehabilitacji 32

Projekt okładki: Maciej Kisiel Zdjęcia Foto Open: Aleksandra Abdurashytova, Maciej Basel, Elżbieta Dudek Nakład: 10 000 egz.

LENA KNICKA

MONIKA BRATEK-MILIAN

SŁAWOMIR CZARNECKI

CZAS WOLNY Kadry Wrocławia 34 Wrocław ogarnia piwna rewolucja 35 SŁAWOMIR CZARNECKI

Wenders, Lem i mistrzowie gitary 40 IGOR WANIURSKI

Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń ani nie zwraca materiałów niezamówionych. Zastrzegamy sobie prawo do skracania i adjustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów.

ISSN 2450-9655

Zapowiedzi 42


obserwuj nasz fanpage:

facebook.com/WroclifePL może i Ty wygrasz sztabkę złota?

FOT. ELŻBIETA DUDEK

FOT. MACIEJ BASEL

FOT. ALEKSANDRA ABDURASHYTOVA

FOT. ALEKSANDRA ABDURASHYTOVA

FOT. ALEKSANDRA ABDURASHYTOVA


Za długo czekacie na spełnienie marzeń o dziecku? Zapiszcie się już teraz na wizytę u specjalisty w InviMed

Klinika leczenia niepłodności InviMed we Wrocławiu pomaga parom w spełnianiu ich marzeń o dziecku. Przeprowadzamy niezbędne badania oraz dobieramy odpowiednie metody leczenia. Wasze szczęście jest dla nas priorytetem.

DĄBROWSKIEGO 44, WROCŁ AW

500 900 888

INVIMED@INVIMED.PL


NASZE MIASTO

Wrocław polską Doliną Krzemową? Stolica Dolnego Śląska sukcesywnie umacnia swoją pozycję na start-upowej mapie Polski, a o sukcesach takich firm, jak Brand24 czy LiveChat mówi się w całym kraju. Jeśli dodać do tego prężnie rozwijającą się w naszym mieście branżę IT, w której globalne koncerny idą ramię w ramię z rodzimymi firmami, stwierdzenie, że Wrocław to polska Dolina Krzemowa, staje się coraz bardziej adekwatne. TEKST TOMASZ MATEJUK INFOGRAFIKA MACIEJ KISIEL

W

Polsce działa około 2,7 tys. start-upów – to dane z tegorocznego raportu przygotowanego przez fundację Startup Poland. Z tego samego badania wynika, że we Wrocławiu jest zarejestrowanych 7% polskich start-upów. Najwięcej, 27%, ma swoją siedzibę w Warszawie, mocnymi lokalizacjami są też Kraków (11%), Poznań i Trójmiasto (po 9%). - Wrocław to świetne miejsce do tworzenia i rozwijania start-upów – mówi Grzegorz Trubiłowicz, wrocławski przedsiębiorca od lat działający w branży IT, założyciel wielokrotnie nagradzanej aplikacji mobilnej Cooklet. Jedną z przyczyn, wskazuje Trubiłowicz, jest różnorodność kulturowa – na wrocławskich ulicach, w pubach i restauracjach słychać na co dzień język angielski, często też niemiecki i inne języki obce. - Mnóstwo młodych ludzi z całego świata przyjeżdża tu na studia, a potem rozpoczyna karierę. Przypomina mi to, oczywiście zachowując odpowiednią skalę, to, co działo i dzieje się w San Francisco i Dolinie Krzemowej – podkreśla start-upowiec. Również Łukasz Solarski, wrocławski ambasador fundacji Startup Poland, przyznaje, że stolica Dolnego Śląska jest jednym ze start-upowych zagłębi w naszym kraju. - Wrocław na tle innych miast jest zdecydowanie w czołówce. Możemy pochwalić się zarówno dojrzałymi projektami, takimi jak Brand24, TimeCamp czy LiveChat, jak również wschodzącymi gwiazdami, takimi jak np. ZMorph, RightHello czy Ada – wylicza Solarski.

6

wroclife.pl Nr 5/2016


NASZE MIASTO Świetne pomysły są, a co z marketingiem? Zdecydowanie najwięcej wrocławskich start-upów skupia się na rozwoju oprogramowania, jednak pojawiają się również takie, które bazują na nowoczesnych technologiach, jak druk 3D czy Internet of Things. - Mocnym atutem Wrocławia jest jeden z najbardziej zaawansowanych parków technologicznych w Polsce. Warto skorzystać z jego możliwości podczas testowania nowych technologii czy choćby podczas syntezy nowych materiałów – tłumaczy Łukasz Solarski. Solarski podkreśla, że we Wrocławiu mamy wiele projektów bazujących na łączeniu już

istniejących technologii w nowy, innowacyjny sposób. - Niestety, często brakuje im dobrego marketingu. Przykładem może być np. projekt silnika napędzanego sprężonym powietrzem - wyjaśnia Łukasz Solarski. Grzegorz Trubiłowicz z Cookleta zwraca uwagę, że o ile w przypadku start-upów konsumenckich (B2C) odniesienie sukcesu na międzynarodowym rynku, stacjonując we Wrocławiu, wymaga tyle samo wysiłku, co w innych miastach, o tyle w przypadku usług B2B (business-to-business), lokalizacja ma olbrzymie znaczenie. - Jeśli Twój produkt jest bardziej biznesowy, to Warszawa, Berlin czy Londyn będą o wiele lepsze, bo tam w jednym miejscu znajdziesz

rzeszę potencjalnych klientów i każdego dnia możesz mieć kilka spotkań, dynamicznie posuwających swój biznes do przodu – radzi Trubiłowicz.

Wrocław eventami stoi Zakładaniu start-upów we Wrocławiu sprzyja pokaźna liczba wydarzeń branżowych i konferencji, podczas których można wymienić się wiedzą czy doświadczeniem, albo poszukać inwestora dla swojego przedsięwzięcia. - Szczególnie polecam dwie inicjatywy. Pierwsza to comiesięczne spotkania społeczności start-upowej TechSaturdays - spotkania te są prowadzone w języku angielskim i mają charakter wymiany doświadczeń i kontaktów


NASZE MIASTO oraz interaktywnych warsztatów. Drugą godną wymienienia inicjatywą jest klub mówców 1st Million Toastmasters. Klub co tydzień organizuje spotkania, które doskonalą umiejętności miękkie, czyli to, co w start-upie niezbędne: kompetencje liderskie oraz występowanie na scenie, w tym tzw. pitchowanie do inwestorów – wyjaśnia Łukasz Solarski. Lokalni przedsiębiorcy z branży start-upowej regularnie spotykają się też choćby na organizowanej przez magistrat konferencji Smart Wrocław: Startup Południe, a także na cyklicznych eventach – m.in. Wrocław Business Starter, Startup Weekend Wrocław czy StartUp Mixer AIP Wrocław.

Biurko i mentoring w pakiecie Początkujący przedsiębiorcy we Wrocławiu bez problemu znajdą też takie miejsce na biuro, które nie zrujnuje ich portfeli, a w którym przy okazji będą mogli liczyć na biznesowe wsparcie. W sukurs przychodzą bowiem liczne inkubatory przedsiębiorczości, akceleratory czy przestrzenie co-workingowe działające w naszym mieście.

8

wroclife.pl Nr 5/2016

Te najbardziej znane to AIP Wrocław, Dolnośląski Akademicki Inkubator Przedsiębiorczości, Idea Place czy Business Link Wrocław. Niedawno do tego grona dołączył też Idea Hub przy ulicy św. Mikołaja. - Do rozwoju firm potrzebny jest cały ekosystem składający się nie tylko z przestrzeni biurowej, ale także z konkretnych usług, doradztwa w zakresie pozyskiwania finansowania czy możliwości networkingu – wylicza Tomasz Gondek, współpracujący z Deloitte Polska. Marek Kotiuszko, współtwórca Snow Motion, czyli wrocławskiego start-upu organizującego wyjazdy na narty i snowboard, podkreśla, że ważną rolę odgrywa również lokalizacja. - Miejsce do pracy i spotkań biznesowych w samym centrum Wrocławia, to zawsze wartość dodana. Nie mówiąc już o możliwościach wymiany doświadczeń z innymi przedsiębiorcami korzystającymi z Idea Hub – mówi Kotiuszko. W przestrzeniach co-workingowych, oprócz biurka, drukarki czy dostępu do internetu, młodzi start-upowcy mogą też korzystać z porad profesjonalnych doradców czy warsztatów i szkoleń z udziałem ekspertów.

Pierwszy polski jednorożec narodzi się we Wrocławiu? Czy to właśnie Wrocław będzie miastem, w którym pojawi się pierwszy polski „jednorożec”, czyli spółka technologiczna warta miliard dolarów? Wydaje się, że najbliżej do tego miana firmie LiveChat Software, czyli jednemu z trzech największych na świecie dostawców oprogramowania typu live chat dla biznesu. Z usług wrocławskiego start-upu korzysta już kilkanaście tysięcy klientów z całego świata. Spółka w kwietniu 2014 roku zadebiutowała na rynku głównym Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie, a w listopadzie 2015 roku jej kapitalizacja przekroczyła poziom miliarda złotych. Patrząc na kreatywność młodych, wrocławskich przedsiębiorców i rosnącą liczbę zakładanych start-upów, o przyszłość lokalnego rynku IT możemy być spokojni. Jeszcze niedawno sformułowanie „polska Dolina Krzemowa” zdawało się być nieco na wyrost. Dziś to już nie tylko marketingowy slogan, ale coraz bardziej adekwatna diagnoza stanu rzeczy.



NASZE MIASTO

Życie jest w parkach! Poważna wyprawa na czterokołowym rowerku, jesienny spacer z dziadkiem za rękę, pierwsza w życiu randka... Któż tego nie pamięta? A potem - wprowadzanie własnych dzieci w przestrzenie z dzieciństwa, przeżywanie starych wspomnień, ale jednocześnie - budowanie na nowo naszej relacji z przyrodą i z innymi ludźmi. Niepostrzeżenie, to właśnie parki są tłem bardzo wielu scen z naszego życia. TEKST JACEK PLUTA INFOGRAFIKA MACIEJ KISIEL

Niezmienne parki We Wrocławiu wyróżnić można aż 45 dużych zespołów urządzonej zieleni miejskiej. Parki, bo o nich mowa, obok małej zieleni miejskiej – skwerów, ulicznych trawników, drzew itp., stanowią element zielonego krajobrazu miasta, do którego wrocławianie przywiązują coraz większą wagę. Ich łączna powierzchnia, według szacunków z 2015 r., wyniosła 557,66 ha. Największy i najstarszy z nich - Park Szczytnicki - zajmuje 103 ha. Mimo widocznych efektów inwestycyjnego wysiłku ostatnich lat, dzięki któremu coraz większe przestrzenie publiczne miasta przestają być obszarami zdegradowanymi, powierzchnia parków nie zmienia się, a proces ich dostosowywania do potrzeb i gustów mieszkańców pozostaje wciąż sprawą otwartą.

Zielony krajobraz miasta Dlaczego zieleń miejska jest ważna? Trywialna odpowiedź na to pytanie byłaby następująca: taka przestrzeń łączy się z przyjemnymi doznaniami z naszego dzieciństwa. Parki są przecież miejscem, do którego chodziliśmy z rodzicami i dziadkami, by spędzić ze sobą czas i doświadczyć przyrody o różnych porach roku. Warto zwrócić uwagę na to, do czego „używamy” parków, i co stanowi o ich atrakcyjności – wtedy zdecydowanie lepiej zrozumiemy ich znaczenie.

10

wroclife.pl Nr 5/2016



12

wroclife.pl Nr 5/2016


NASZE MIASTO Przestrzeń, która łączy Chyba najważniejszą cechą parków jest to, że są one odwróceniem idei miasta, a tym samym - naszej codzienności. Zdajemy sobie z tego sprawę, gdy przekraczamy łatwo uchwytną granicę parku, wchodząc z ulicy wprost do zupełnie „innego” wnętrza. Park stanowi najważniejszy element naturalnego otoczenia – choćby był tylko jego imitacją. Jest zieloną architekturą, tak inną niż brudna, kolorowa, jarmarczna, atakująca natura miasta. Jest przestrzenią, w której nie chcemy niczego załatwiać, w której chcemy po prostu przebywać i odpocząć, zostawiając miasto i nasze codzienne sprawy za sobą. Park to przede wszystkim otwarta przestrzeń publiczna. Miejsce dostępne każdemu, choć tak, jak w przypadku Parku Staromiejskiego, bywają parki zamykane na noc. Możemy poczuć się tu przyjemnie, nie będąc jednocześnie pod kontrolą oka kamery. W parku można spotkać każdego: starego i młodego, samotną osobę czytającą książkę, rodzinę z dziećmi, rowerzystę czy po prostu przechodnia. Wreszcie, park jest miejscem spędzania naszego wolnego czasu. Najczęściej idziemy do parku wówczas, kiedy mamy chwilę dla siebie lub rodziny – chcemy wypocząć, powiedzmy wprost: nie robić absolutnie nic. To właśnie bierny wypoczynek jest wskazywany przez badaczy społecznych najczęściej jako powód przychodzenia do parku, kiedy słyszą odpowiedź na pytanie: po co tam chodzimy? Parkowe nic-nie-robienie jest zgoła inne, niż to domowe. Możemy tu siedzieć, spać, słuchać muzyki, leżeć (polegiwać), jest więc miejscem na luzie – w którym nic nie robiąc, dostajemy jednak bardzo wiele.

Nowoczesna przestrzeń publiczna Bez wątpienia te parki, z których chcemy korzystać w sposób przyjemny, są dobrze zaprojektowaną przestrzenią publiczną. We Wrocławiu najlepszym takim miejscem jest Park Staromiejski, który został w pełni wyremontowany w 2010 roku. Stanowi on przykład kompaktowej przestrzeni łączącej pierwiastki naturalne otoczenia z przemyślnymi elementami miejskich mebli, jak plac zabaw, ptaszarnia, oświetlenie czy scena. Łatwo zatem wyobrazić sobie popularność tak urządzonego miejsca, w którym każdy może znaleźć coś dla siebie, miejsca niemal w samym centrum miasta. Przekonanie o tym, że parki są jedną z najpopularniejszych przestrzeni publicznych, nie jest gołosłowne. Jeśli jako dowód przywołamy badania z udziałem mieszkańców, to okaże się, że bez mała 15% wrocławian pytanych w 2014 roku deklaruje, że spędza w nich czas przynajmniej kilka razy w miesiącu, co jest drugim w kolejności wynikiem po jakże popularnym wrocławskim Rynku. Wysoka pozycja parków na liście miejsc, w których chętnie spędzamy czas wolny, wydaje się zrozumiała w kontekście zauważanych ich cech. Nieco zaskakujące może się wydać natomiast to, że są to miejsca popularne bez względu na różnice sytuacji ekonomicznej, wykształcenia czy statusu społecznego. Park jest zatem przestrzenią egalitarną - to raz, atrakcyjną dla wszystkich, to dwa. Cytowane badania wskazują, że do parków chętnie (nieco częściej niż ogółem) chodzą osoby w wieku 65-80 lat, o wysokim statusie społecznym, którym się żyje bardzo

Spędzasz długie godziny przed urządzeniami mobilnymi? Przyjdź na „siłownię wzrokową” – wzmocnimy Twoje mięśnie oczu! Kup okulary z powłoką LED Control

20%

taniej i odbierz 3 darmowe sesje terapii wzrokowej! tel.

dobrze, chętnie chodzi młodzież, jak też osoby z rodzinami.

Co dalej z naszymi parkami? Potencjał i znaczenie parków jako przestrzeni wypoczynku czy kreacji stylu życia są znaczące, bo w sensie społecznym są to miejsca bardzo „pojemne” – inkluzyjne. Dla osób gorzej sytuowanych park jest miejscem ważnym, gdyż łatwo dostępnym, dla tych dobrze sytuowanych - staje się modnym. Patrząc z szerszej – miejskiej perspektywy wydaje się, że uwaga poświęcona zieleni miejskiej będzie stale rosła. Dowody troski mieszkańców o parki znajdujemy w złożonych projektach WBO 2016, w których zielona architektura miasta, w tym także rewitalizacja zaniedbanych obszarów parkowych, konkuruje o publiczny grosz z rewitalizacją chodników czy zdegradowanych przestrzeni przydomowych. Troska o przywracanie miejskiej funkcji parków, poprzez odnawianie ścieżek, nasadzenia drzew, remonty ławek czy oświetlenia, świadczy o stopniowej zmianie naszego podejścia do miasta jako takiego. Interes mieszkańców i samorządu stopniowo będzie się łączył, w miarę zmniejszania się roli rozwoju infrastruktury miasta związanej z układem drogowym, a wzrostem znaczenia obszarów, które kojarzone są z jakością życia czy - mówiąc nieco górnolotnie - rozwojem zrównoważonym. Z pewnością elementy zielonej architektury w takim sposobie myślenia odgrywają ważną rolę.


NASZE MIASTO

Podsumowanie WBO 2016 Analizując przebieg kolejnych edycji Wrocławskiego Budżetu Obywatelskiego, warto zwrócić uwagę nie tylko na wyniki poszczególnych projektów, czy ankiety przeprowadzane wśród liderów i mieszkańców, ale przyjrzeć się też, jak Wrocław wypada na tle innych miast. Wielu mieszkańców może mieć wrażenie, że Budżet Obywatelski to wrocławski wynalazek, choć Wrocław nie jest tutaj liderem pod żadnym względem: ani wysokości budżetu, ani liczby zgłaszanych projektów, a tym bardziej - liczby głosujących. TEKST BARTOSZ JUNGIEWICZ INFOGRAFIKA MACIEJ KISIEL

14

wroclife.pl Nr 5/2016



NASZE MIASTO

Wysokość budżetu przeznaczanego na WBO Edycja WBO 2016 pozwala na rozdysponowanie wśród wszystkich zwycięskich projektów 25 mln zł. Warto zauważyć, że jest to wzrost o 5 mln w stosunku do roku poprzedniego oraz radykalny wzrost w porównaniu z edycją pilotażową w 2013, w której można było walczyć o projekty w ramach pul 3 mln zł. Spoglądając na wielkość budżetu rozumianego jako udział w budżecie miasta, Wrocław wygląda na średniaka - dość powiedzieć, że jesteśmy daleko w tyle za Łodzią, często podawaną jako przykład miasta przegranego. Według nieoficjalnych zapowiedzi osób związanych z Urzędem Miasta, Budżet Obywatelski na 2017 wzrośnie o 1 mln zł. Miasto z takim potencjałem jak Wrocław stać na zdecydowanie więcej.

Projekty czy luźne pomysły? Wrocław próbuje rywalizować z innymi miastami w kategorii liczby zgłaszanych czy też poddawanych pod głosowanie projektów. Miasto organizuje maratony pisania projektów, zrezygnowało także z wymogu zgłaszania projektu wraz z listą z poparcia określonej liczby mieszkańców. W tym roku wrocławianie zgłosili 791 projektów, spośród których pozytywnie zweryfikowano 445. Z tej puli zrealizowanych zostanie 65 projektów. Tak długa lista nie ułatwia mieszkańcom rozeznania się we wszystkich propozycjach. Dla przykładu, mieszkaniec rejonu nr 10 obejmującego Grabiszyn-Grabiszynek, Klecinę, Oporów i Krzyki i Partynice mógł wybierać łącznie spośród 91 projektów. Poświęcenie choćby 20 sekund na zapoznanie się z każdym z nich oznaczało spędzenie minimum pół godziny na podjęcie decyzji. Można było też odnieść wrażenie, że niektóre projekty są po prostu nieprzemyślane i często oderwane od realiów.

16

wroclife.pl Nr 5/2016

Spośród niewybranych do realizacji jest wiele takich, które nie dostały nawet 50 głosów. Są też i takie, które mają jedynie kilka-kilkanaście głosów, co pozwala sądzić, że ich liderzy nie wysili się za bardzo, żeby zająć się promocją. Czy zatem jest sens poddawania pod głosowanie wszystkiego, co spełnia wymogi formalne? Może lepiej - wzorem innych miast - przywrócić wymóg dołączenia do projektu listy poparcia z minimalną choćby listą podpisów. Z góry wyeliminuje to zgłaszanie pomysłów, za którymi nie stoi nic i nikt.

Przebieg głosowania i dostępność punktów do głosowania Wrocław, podobnie jak inne miasta, udostępnia mieszkańcom dwa sposoby głosowania: przez internet i za pomocą kart do głosowania. W 2016 wprowadzono nowość - weryfikację głosu oddanego przez internet sms-em. Sprawiło to, że liczba oddanych w ten sposób głosów spadła ponad dwukrotnie. Czy głosujący w poprzednich edycjach nie mieli telefonów? Czy może wyniki były nie do końca uczciwe i pojedyncze osoby, mające dostęp do danych innych mieszkańców, głosowały wielokrotnie? Tego się pewnie już nigdy nie dowiemy, pociesza jedynie fakt, że miasto zareagowało i postanowiło coś z tym zjawiskiem zrobić. Problemem natomiast pozostaje głosowanie papierowe. Miasto zorganizowało w tym roku zaledwie 13 punktów, głównie w bibliotekach, w których mieszkańcy mogli oddać swój głos. Na tle innych miast jest to stanowczo za mało. Fakt, że Warszawa czy Łódź mają więcej takich punktów, można jeszcze jakoś wytłumaczyć, ale Katowice i Lublin? Jest to o tyle istotne, że brak miejsc do głosowania przerzuca wysiłek organizacji zbierania głosów na liderów: powstają nieoficjalne punkty wyborcze w sklepach, przy kościołach czy szkołach. Takie zjawisko stwarza poważ-

ne zagrożenie w kwestii dostępnu do danych osobowych zawartych na kartach (pesel, imię i nazwisko, kod pocztowy) ze strony osób nieuprawnionych. We Wrocławiu, podczas 10 dni głosowania, w marketach i na ulicach można spotkać dzieci z własnoręcznie zrobionymi „urnami”. Łatwo sobie wyobrazić, co stałoby się, gdyby taka urna trafiła np. do śmieci i została znaleziona przez kogoś, kto wiedziałby, jak te dane wykorzystać. Miasto na razie wydaje się nie dostrzegać problemu. Urzędnicy zadeklarowali, że liczba punktów do głosowania w 2017 roku zostanie zwiększona o 1 w związku z otwarciem nowej biblioteki na Psim Polu.

Rejonizacja - 14 czy 48? Tegoroczna edycja WBO wprowadziła nowość - podział miasta na 14 rejonów i projekty rejonowe. W założeniach miał to być sposób na bardziej równomierne rozłożenie lokalizacji wybranych projektów w całym mieście. Rejony zostały wytyczone opierając się na granicach osiedli, łącząc ze sobą często osiedla bardzo duże z małymi. Efekt był łatwy do przewiedzenia. Mieszkańcy często nie wiedzieli, w którym są rejonie, i projekty rejonowe dostały dużo mniej głosów niż ogólnomiejskie. Natomiast wśród dużych projektów rejonowych wygrały przede wszystkim duże osiedla. Przykładem są zwycięstwa osiedli Karłowice-Różanka, Grabiszyn-Grabiszynek, Osobowice-Rędzin, Psie-Pole-Zawidawie. W szeregu przegranych staną zaś takie osiedla, jak Kleczków, Oporów, Lipa Piotrowska czy Pawłowice. Trudno się dziwić, osiedle kilkutysięczne łączone jest z kilkudziesięciotysięcznym. W wielu miastach, które organizują swoje budżety partycypacyjne, podział na rejony jest bezpośrednio powiązany z podziałem administracyjnym miasta na tzw. jednostki pomocnicze, czyli osiedla lub dzielnice. Nie tworzy się sztucznych podziałów, tylko wykorzystuje istniejące. Wrocław składa się z 48 bardzo różnej wielkości osiedli (wg. kryterium liczby mieszkańców). Proporcjonalny podział budżetu na tak dużo rejonów sprawi, że każde osiedle będzie się mogło czuć zwycięzcą. Z drugiej strony, na jednym osiedlu pula dostępnych środków pozwoli na remont dużej ulicy, na innym postawienie kilku ławek. Wracamy tutaj do punktu pierwszego, czyli adekwatności środków przeznaczanych na WBO wobec potrzeb całego miasta.


NASZE MIASTO

wroclife.pl Nr 5/2016

17


KARIERA I BIZNES

Kupujesz mieszkanie we Wrocławiu? Sprawdź, co radzą eksperci. Kupując mieszkanie musisz wziąć pod uwagę szereg czynników, poczynając od wyboru pomiędzy lokalem nowym a używanym, poprzez własne możliwości finansowe i oczekiwania co do miejsca zamieszkania, na bezpieczeństwie ulokowanych pieniędzy kończąc. TEKST TOMASZ MATEJUK

J

ak wynika z danych REAS, firmy doradczej zajmującej się rynkiem mieszkaniowym, w ciągu ostatniego roku deweloperzy sprzedali w stolicy Dolnego Śląska ponad 10 tys. mieszkań. To dane rekordowe – tak dobrych wyników jeszcze nie notowano. Równie imponująco wygląda podaż – przez ostatnie cztery kwartały na wrocławski rynek trafiło 9,7 tys. nowych mieszkań. Jeśli więc myślisz o kupnie własnego M, jest w czym wybierać, a do tego dochodzi jeszcze rynek wtórny. Zapytaliśmy ekspertów branży deweloperskiej o kilka aspektów, które trzeba wziąć pod uwagę, podejmując decyzję o zakupie mieszkania.

Mieszkanie nowe czy używane? - Od kilku lat rynek mieszkań deweloperskich kwitnie, a mieszkania i domy z „pierwszej ręki” są wybierane zdecydowanie chętniej, niż te

18

wroclife.pl Nr 5/2016

z rynku wtórnego – mówi Marta Mikulska z biura JOT-BE Nieruchomości. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest fakt, że olbrzymia podaż ze strony deweloperów pozwala wybrać mieszkanie lub dom dopasowane do naszych wyobrażeń o idealnym lokum. - Liczba inwestycji obecnie oferowanych do sprzedaży we Wrocławiu i w jego najbliższych okolicach przekracza 325 – od niewielkich osiedli domów jednorodzinnych po olbrzymie inwestycje obejmujące kilkaset mieszkań. Wśród nowych mieszkań sporo jest gotowych do odbioru lub na końcowym etapie budowy – zatem dostępnych od ręki, podobnie jak mieszkania na rynku wtórnym – wyjaśnia Marta Mikulska. Z drugiej strony – podkreśla ekspertka w przypadku najbardziej atrakcyjnych osiedli, takich jak Biskupin czy Borek, oferta deweloperska jest węższa niż popyt. Eryk Nalberczyński, dyrektor ds. sprzedaży

w Lokum Deweloper, tłumaczy, że kupno mieszkania to inwestycja i obecnie jedna z najlepszych lokat kapitału. - Dlatego już na samym początku trzeba rozważyć, czy lepiej zainwestować środki w nowoczesną substancję czy w starą, niejednokrotnie niedoskonałą tkankę. Mieszkania na rynku pierwotnym powstają na podstawie nowoczesnych rozwiązań, spełniających restrykcyjne normy w zakresie izolacyjności cieplnej czy akustycznej, dzięki czemu kupujący zyskuje pewność, że jego przyszłe lokum jest realizowane przez solidnego dewelopera – podkreśla Nalberczyński.

Jakość, cena, bezpieczeństwo Zgadza się z nim Marcin Zieliński, dyrektor generalny Blockpol-Developer, który zaznacza, że nowe mieszkania mają zazwyczaj znacznie lepszą jakość wykonania, nowoczesne tech-


KARIERA I BIZNES

POŚWIĘCKA 22 - II ETAP

nologie i zaawansowane materiały budowlane – coś, o czym deweloperzy kilkadziesiąt lat wstecz mogli tylko pomarzyć. - Na rynku pierwotnym spotykamy się też z licznymi udogodnieniami, jak windy, duże tarasy, podziemne parkingi, idealnie równe ściany, piękne klatki schodowe czy monitoring – wylicza Zieliński. Z kolei mieszkania używane, z tzw. wielkiej płyty, cechuje ograniczony czas żywotności, brak spełnionych norm akustycznych, cieplnych czy problem z indywidualnym rozliczeniem mediów. - Bardzo często mieszkańcy mają kłopoty ze znalezieniem miejsca parkingowego lub atrakcyjnej strefy do odpoczynku. Istotnym problemem jest także brak ocieplenia budynków, co zimą wpływa na zwiększone koszty ogrzewania mieszkania, a latem obniża komfort w jego wnętrzu – wylicza Eryk Nalberczyński. Eksperci przypominają, że bez względu na pierwotny cel zakupu mieszkania, łatwiej wynająć jest mieszkania z rynku pierwotnego - najemcy są skłonni zapłacić więcej za ładne, nowocześnie urządzone lokum na deweloperskim osiedlu, zwłaszcza jeśli jest dobrze zlokalizowane. Liczy cię też cena. Statystycznie ceny metra kwadratowego mieszkań w tzw. stanie deweloperskim oraz wykończonych lokali na ryn-

ku wtórnym są do siebie zbliżone. Średnia dla Wrocławia waha się od kilku miesięcy w okolicy 6000 zł za metr kwadratowy i jest nieco wyższa na rynku deweloperskim - im mniejsze i bardziej atrakcyjnie zlokalizowane mieszkanie, tym droższy metr kwadratowy. - Po bardziej wnikliwym porównaniu ofert widać jednak wyraźnie, że cena ofertowa mieszkań z rynku wtórnego, ale w standardzie pozwalającym w nich zamieszkać bez ponoszenia nakładów na wykończenie, jest co najmniej o kilkadziesiąt tysięcy złotych wyższa od identycznego metrażu kupionego u dewelopera. Większość klientów woli zatem w zaoszczędzonej kwocie wykończyć nowe mieszkanie „pod klucz”, według własnych potrzeb i upodobań – tłumaczy Marta Mikulska. Ważne są też koszty utrzymania, a konkretnie – czynszu. Na nowych osiedlach jest on zdecydowanie niższy lub nawet nie ma go wcale. - Różnica może sięgać nawet 600-800 zł miesięcznie dla mieszkań w identycznym metrażu, dlatego chętniej wybierane są mieszkania nowe – podkreśla Marta Mikulska. Warto także przyjrzeć się kwestiom formalnym związanym z zakupem nieruchomości. - Klientów dokonujących transakcji na rynku pierwotnym chroni tzw. ustawa deweloperska, która reguluje cały proces zakupowy – m.in. obowiązek podpisywania umowy w formie aktu notarialnego, przygotowania prospektu informacyjnego dla każdej inwestycji i gromadzenie środków klientów na specjalnych rachunkach powierniczych. W przypadku rynku wtórnego brak podobnych procedur – wyjaśnia Eryk Nalberczyński. Marta Mikulska tłumaczy, że szczególnie w przypadku rachunków powierniczych zamkniętych, klienci, kupując przysłowiową „dziurę w ziemi”, są zabezpieczeni przed skutkami ewentualnej plajty dewelopera. To jednak nie znaczy, że na lokale z rynku wtórnego popytu nie ma. - Widać wyraźnie, że mieszkania „z drugiej ręki” są niezmiennie bardzo chętnie wybierane przez osoby, które kupują lokal w celach inwestycyjnych. 2-3-pokojowe, używane mieszkania zlokalizowane w centrum Wrocławia, szczególnie w pobliżu uczelni wyższych, dają niemal gwarantowaną stopę zwrotu inwestycji w ciągu kilkunastu lat – wylicza Marta Mikulska. Atutem mieszkań z rynku wtórnego jest też to, że doskonale wiemy, co kupujemy. Możemy porównać nasze lokum z sąsiednimi, porozmawiać z sąsiadami o jakości życia w danym miejscu, a okolica najczęściej jest bardzo dobrze zagospodarowana i wprowadzając się mamy od razu dostęp do pełnej infrastruktury.

- Jednak to mieszkanie z rynku pierwotnego pozwala w miarę możliwości ustalić rozmieszczenie ścian, pomieszczeń – a deweloperzy często idą klientom na rękę i obniżają cenę metra kwadratowego. Kupując mieszkanie nowe czekają na nas niższe koszty transakcyjne – brak podatku czynności cywilno-prawnych, brak kosztu pośrednictwa – podkreśla Marcin Zieliński.

Na co zwrócić uwagę? Kupując mieszkanie trzeba – jak podkreślają eksperci – wziąć pod uwagę przede wszystkim własne oczekiwania i możliwości finansowe. - Warto zastanowić się nad preferowanym metrażem, liczbą pomieszczeń, lokalizacją. Równie ważny dla komfortu życia jest preferowany rodzaj zabudowy – to, czy lepiej czujemy się na osiedlu z wysokimi blokami, czy niską zabudową, a może preferujemy ogrodzone kamienice. Należy przeanalizować wiek bloku, użytą technologię, materiały, ogólny stan – elewacji, dachu, klatek schodowych, wind – radzi Marcin Zieliński. Wybierając swoje wymarzone lokum, nie zapominajmy o kwestiach mających największy wpływ na komfort codziennego życia – standard wykonania i lokalizację osiedla. - Sprawdźmy, jak osiedle jest skomunikowane z najważniejszymi punktami w mieście, czy w pobliżu znajdują się przystanki komunikacji miejskiej, czy są dobre drogi dojazdowe, ciągi piesze, jaki jest dostęp do zaplecza handlowo-usługowego, edukacyjnego, sportowego, opieki medycznej oraz do instytucji kultury – wylicza Eryk Nalberczyński. Idealne połączenie to osiedle samowystarczalne, ale jednocześnie dobrze skomunikowane z całym miastem. - To zapewni nam właściwy city-life balance – swobodę życia codziennego i niezależność w zarządzaniu własnym czasem. Osiedla ze słabo rozwiniętą infrastrukturą, budowane na obrzeżach miasta w niskim standardzie, dla samych mieszkańców mogą okazać się w przyszłości pułapką, z której wychodzimy rano i wracamy wieczorem – dodaje Eryk Nalberczyński.

Sprawdź, zanim kupisz Jeżeli wybieramy mieszkanie z rynku pierwotnego, sprawdźmy informacje o deweloperze i generalnym wykonawcy. - Wiele negatywnych opinii powinno nas zaalarmować, ale pamiętajmy o uniwersalnej prawidłowości, że komentarze w sieci wystawiają przede wszystkim klienci niezadowoleni. Zatem pojedyncze niepochlebne opinie mogą

wroclife.pl Nr 5/2016

19


BLOCKPOL OSIEDLE INSPIRACJE NOWE ŻERNIKI

BLOCKPOL POŚWIĘCKA 22 - II ETAP

LOKUM DI TREVI -DZIEDZINIEC OSIEDLA

się zdarzyć nawet najlepszym firmom – tłumaczy Marta Mikulska. Dowiedzmy się, jaka jest kondycja finansowa spółki, której zmierzamy powierzyć swój kapitał, co mówią o niej sprawozdania finansowe i dokumenty KRS. - Przyjrzyjmy się posiadanym certyfikatom, wyróżnieniom i nagrodom. Zapoznajmy się z dokumentacją dotyczącą samej inwestycji, porozmawiajmy z klientami, którzy już dokonali zakupu bądź z mieszkańcami osiedli. Pamiętajmy, że kupno mieszkania to lokata naszego kapitału, która ma procentować, a nie tracić na wartości – radzi Eryk Nalberczyński. Z kolei w przypadku zakupu mieszkania z rynku wtórnego, warto skorzystać z usługi doświadczonego biura nieruchomości, które przeprowadzi nas bezpiecznie przez wszystkie aspekty formalne, sprawdzi księgę wieczystą i uchroni przed kosztownymi pomyłkami. - Kupując jakikolwiek lokal, szczególnie na obrzeżach miasta, sprawdźmy koniecznie plany zagospodarowania miejscowego i w miarę możliwości poszukajmy informacji o planach właściciela sąsiednich działek. Może się okazać, że zamiast cieszyć się „zaciszną okolicą”, przez kilka lat będziemy sąsiadować z hałaśliwą budową – wyjaśnia Marta Mikulska. Warto też odwiedzić mieszkanie lub teren inwestycji w różnych porach dnia. Dzięki temu sprawdzimy, jak wygląda rzeczywisty czas dojazdu do centrum i naszego miejsca pracy w godzinach, kiedy rzeczywiście się przemieszczamy. Sprawdzimy też przy okazji, jaki jest poziom hałasu. Gdy już podejmiemy decyzję, warto - podczas odbioru technicznego nowego mieszkania lub ostatecznych oględzin mieszkania z rynku wtórnego - skorzystać z usług doświadczonego rzeczoznawcy, który wyszuka za nas usterki. - Przy zakupie nowego mieszkania trzeba pamiętać, że powierzchnia projektowa i powierzchnia powykonawcza z zasady różnią się między sobą. To naturalne, natomiast różnica może sięgać nawet kilku metrów kwadratowych w przypadku dużych lokali. Warto zatem przed odbiorem technicznym samodzielnie wymierzyć nowe mieszkanie, a jeżeli pomiar znacząco odbiega od wymiarów powykonawczych zrealizowanych przez dewelopera - zlecić dodatkowy pomiar uprawnionemu geodecie – radzi Marta Mikulska.

Warto negocjować Przy zakupie nowego mieszkania, można też spróbować ponegocjować z deweloperem. - Nie jest to łatwe zadanie, ale warto się go podjąć. Jest możliwe, aby zejść z ceny za metr

LOKUM DA VINCI

kwadratowy mieszkania, a także uzyskać dodatkowe bonusy. Wszystko zależy od argumentacji kupującego, a także od zasadności jego uwag, które potencjalnie miałyby obniżyć wartość mieszkania – podkreśla Marcin Zieliński. Zgadza się z tym Marta Mikulska, która podkreśla, że negocjować zawsze warto, choć wszystko zależy od polityki i renomy dewelopera. - Przy obecnym nasyceniu rynku pierwotnego, deweloperzy mocno konkurują już cenami ofertowymi i większość upustów nie przekracza kilku tysięcy złotych, szczególnie w przypadku najbardziej atrakcyjnych lokali. Warto negocjować bonusy, takie jak parapety, wideodomofon oraz rabaty na powierzchnie dodatkowe – miejsca postojowe i komórki lokatorskie – wylicza Mikulska. Eksperci zwracają również uwagę, że sprzedaż oferty deweloperskiej podlega wahaniom sezonowym. - Dlatego istnieje prawdopodobieństwo, że łatwiej będzie nam negocjować warunki w styczniu lub podczas wakacji, niż w ostatnim kwartale roku. Natomiast możliwość gotówkowego sfinansowania zakupu, zasadniczo wzmacnia naszą pozycję negocjacyjną na rynku wtórnym – dodaje Marta Mikulska. Eryk Nalberczyński tłumaczy, że cena zakupu mieszkania jest wypadkową wielu czynników, spośród których najistotniejsze to lokalizacja inwestycji i jej standard. - Osiedla o ponadprzeciętnych parametrach zawsze będą się cieszyć zainteresowaniem klientów, bez względu na promocje czy sezonowe upusty, które niejednokrotnie mają przyciągnąć naszą uwagę do mniej atrakcyjnego produktu. Ważne, aby cena była adekwatna do lokalizacji i oferowanego standardu – podkreśla Nalberczyński. Sezonowe promocje nie powinny więc przesłonić ewentualnych niedogodności. - Sprawdźmy, czy osiedle ma drogi dojazdowe, chodniki, komunikację miejską czy zaplecze handlowo – usługowe zamiast skupiać się na okazyjnych upominkach, które nie zrekompensują nam jego wad, jak np. brak tramwaju w pobliżu osiedla – dodaje Eryk Nalberczyński. Kupno mieszkania to jedna z najważniejszych decyzji w życiu, często związana z zaciągnięciem kredytu na kilkadziesiąt lat. Warto więc dobrze zastanowić się, czego oczekujemy od naszego wymarzonego M, na co możemy sobie pozwolić i co jest dla nas najważniejsze, jeśli chodzi o komfort życia. Eksperci podkreślają, że decyzji nie należy podejmować pochopnie i warto sprawdzić każdy, nawet najdrobniejszy szczegół. Wtedy ryzyko, że wybór okaże się błędny, znacznie spada.




,


(przy Wejściu Tumskim)


NASZE MIASTO

a

Akrobacje szybowcowe W trakcie akrobacji szybowce obracają się o 360º, wykonują spirale w locie opadającym, albo zaczynają ostro pionowo lecieć w górę. Te i inne figury zapierają dech w piersiach. Wystarczy pokonać kilkanaście kilometrów z centrum Wrocławia do lotniska w Szymanowie, aby zobaczyć prawdziwy podniebny spektakl. Maszyny wzbijają się w powietrze na wysokość 1200 m. Szybowiec nie ma silnika, dlatego przed każdą figurą musi zanurkować i nabrać prędkości. Każdy pokaz składa się z trzech programów, z których jeden, pilot pozna dopiero przed startem.

Alfabet World Games 2017 Tak dużych sportowych zawodów jak The World Games ani we Wrocławiu, ani w Polsce jeszcze nie było. Igrzyska sportów nieolimpijskich odbywają się co cztery lata, rok po letniej olimpiadzie. Są szansą rozwoju oraz promocją – nie tylko dla mniej znanych dyscyplin, które mogą stać się olimpijskie, ale również dla naszego miasta. TEKST MACIEJ LEŚNIK RYSUNKI WIKTOR LEWANDOWSKI

T

ransmisje telewizyjne w ponad 120 krajach, tysiące fanów i turystów w samym mieście, zawodnicy rywalizujący w 31 dyscyplinach, wyremontowane obiekty, z których będą mogli na co dzień korzystać mieszkańcy. Od 20 do 30 lipca 2017 roku oczy kibiców z całego świata

cz.1

będą zwrócone w kierunku Wrocławia. Do jubileuszowych, dziesiątych Światowych Igrzysk Sportowych pozostał mniej niż rok. Poznajcie pierwszą część naszego alfabetu The World Games 2017. Pozostałą część alfabetu opublikujemy w przyszłomiesięcznym magazynie Wroclife.

B

Bule

Około 600 tysięcy, z czego ponad 300 tysięcy we Francji – tylu zawodników jest oficjalnie zarejestrowanych w Światowej Federacji Petanque. Wszystkich, którzy grają w bule, nie sposób zliczyć. Istnieją aż trzy odmiany tej gry. W petanque rzuca się bulami o średnicy 8 cm, w lyonnaise - nieco większymi (9-11 cm), a celem obu konkurencji jest umieszczenie buli jak najbliżej małej drewnianej kulki. Raffa polega natomiast na wybijaniu buli przeciwnika z punktowanego obszaru. Sport wymyślił Jules Le Noir, który ponad 100 lat temu w Prowansji grał w podobną grę z przyjaciółmi, ale ze względu na swój reumatyzm nie mógł im dorównać. Zamiast z rozbiegu, rzucał więc z miejsca, stając wewnątrz narysowanego koła. Stąd tajemnicza nazwa petanque oznaczająca „stopy razem na ziemi”.

C Cali

To kolumbijskie miasto gościło The World Games w 2013 roku jako pierwszy kraj z Ameryki Południowej. Igrzyska odbyły się już łącznie na czterech kontynentach. W Azji imprezę organizowały miasta: Akita (Japonia) i Kaohsiung (Tajwan), w Europie: Londyn, Karslruhe, Haga, Lahti, Duisburg i teraz - Wrocław. Pierwsze miały miejsce w Santa Clara w USA. Do Stanów sportowcy przyjadą na następne igrzyska, które odbędą się w 2021 roku.

wroclife.pl Nr 5/2016

25


NASZE MIASTO

D

Dolny Śląsk Nie tylko Wrocław będzie gościł Światowe Igrzyska Sportowe 2017, ale i cztery inne miasta naszego województwa. We wspomnianym Szymanowie zobaczymy akrobacje szybowcowe, motoparalotnie oraz skoki ze spadochronem (patrz: litera P). W Świdnicy odbędą się mecze hokeja na rolkach oraz zawody w jeździe figurowej. W Jelczu-Laskowicach sportowcy zmierzą się na ergometrach, a w Trzebnicy wystartują w biegu na orientację.

e

Ergowiosła Dyscypliny, których światowe federacje nie należą do IWGA (patrz: litera I), co do zasady nie są reprezentowane podczas World Games. Kolejni gospodarze mogą jednak zaproponować, aby podczas igrzysk odbyły się rozgrywki w kilku dodatkowych dyscyplinach, które są w ich regionie szczególnie popularne. Jako „sporty na zaproszenie” Wrocław wyróżnił wioślarstwo halowe (czyli „wyścigi” na ergometrach), żużel, kickboxing i futbol amerykański. W 2016 roku szczególnie ten ostatni stał się wizytówką miasta. Drużyna Panthers Wrocław została mistrzem kraju, a potem triumfowała w Europie, w Lidze Mistrzów.

F

Fistball Wiele osób nigdy nie słyszało tej nazwy, tymczasem jest to jeden z najstarszych znanych sportów. Po raz pierwszy wspomina o nim… rzymski cesarz Gordian III w 240 roku, a zasady gry spisano w 1555 roku. Fistball łączy elementy tenisa i siatkówki. W każdej z drużyn występuje 5 zawodników. Boisko o wymiarach 20x50 m (prawie cztery razy większe niż pole kortu do debla) przedziela siatka zawieszona na wysokości 2 m. W przeciwieństwie do siatkówki, piłka może odbić się raz od podłoża, po czym trzeba ją przebić na drugą stronę albo podać do członka drużyny otwartą dłonią lub pięścią (ang. fist, które dało nazwę dyscyplinie).

g Golf

Kilka razy w historii zdarzało się, że sport początkowo reprezentowany tylko podczas World Games, stopniowo zyskiwał na uznaniu, stawał się dyscypliną pokazową Igrzysk Olimpijskich, aż wreszcie włączano go na stałe do programu olimpiady. Taką drogę przeszły: taekwondo, triathlon, rugby i właśnie golf. Za cztery lata w Tokio w olimpijskich rolach zobaczymy karate oraz wspinaczkę sportową. Póki co, na tych najważniejszych igrzyskach nie wystąpią jeszcze sportowcy grający w kręgle i squasha, choć te dyscypliny również brano pod uwagę.

H

Hala Stulecia W maju, w Hali Stulecia, odbyły się Mistrzostwa Europy, podczas których mogliśmy oglądać w akcji najlepsze pary w tańcach standardowych. Oprócz nich, podczas World Games zobaczymy na parkiecie również tańce latynoamerykańskie, salsę oraz rock’n’roll. To kolejna sportowa impreza europejskiej lub światowej rangi, która będzie miała miejsce w Hali Stulecia. W 2009 roku kibicowaliśmy we Wrocławiu polskim koszykarzom podczas Mistrzostw Europy. Po meczu otwarcia w Warszawie, polscy siatkarze rozpoczynali tutaj swoją drogę po złote medale Mistrzostw Świata w 2014 roku Z kolei szczypiorniści meczem w Hali Stulecia kończyli swój udział w tegorocznych Mistrzostwach Europy, a po meczu ze Szwecją zajęli ostatecznie siódme miejsce.

I

IWGA

International World Games Association istnieje od 1981 roku. To właśnie ona organizuje co cztery lata Światowe Igrzyska Sportowe. Kiedy rozpoczynała swoją działalność, skupiała 12 międzynarodowych federacji, dziś jest ich 37, co przekłada się na różnorodność dyscyplin i atrakcyjność igrzysk. IWGA jest również uznawana przez Międzynarodowy Komitet Olimpijski, z którym współpracuje.

Ciąg dalszy alfabetu World Games - już za miesiąc w grudniowym magazynie Wroclife! 26

wroclife.pl Nr 5/2016


NASZE MIASTO

Basen i hala Orbita po remoncie - wizualizacja inwestora

J

Ju-jitsu W tej japońskiej sztuce walki nie istnieje pojęcie zakazanych technik. Dopuszcza się nie tylko chwyty i rzuty, ale także dźwignie, uderzenia, duszenia, kopnięcia, łącznie z atakami na czułe punkty ciała. Tradycyjne ju-jitsu nie było wykorzystywane tylko do obrony. Miało skutecznie obezwładnić przeciwnika i do minimum zmniejszyć możliwość kontrataku. W dosłownym tłumaczeniu ju-jitsu oznacza... „sztukę ustępliwości”. Podczas World Games zobaczymy jeszcze cztery inne sporty walki, co ciekawe - wszystkie wywodzą się z Azji. To karate, kickboxing i sumo oraz muaythai (więcej pod literą M).

Stadion Olimpijski po remoncie - wizualizacja inwestora

K

Korfball Ośmiu zawodników w każdej drużynie, w tym cztery kobiety i czterech mężczyzn – to żelazna zasada tego sportu. Naprzeciwko siebie nie mogą jednak występować osoby tej samej płci. Kiedy zawodnicy podzielą się już na strefę obrony oraz ataku, może się rozpocząć gra. Jej celem jest wrzucenie piłki do kosza. Nie można jej kozłować ani podawać bezpośrednio z rąk do rąk. Co dwa punkty nastąpi zmiana strefy – osoby, które atakowały, wycofają się do obrony, a te, które broniły, ruszą do ataku. Grę wymyślił na przełomie XIX i XX w. holenderski nauczyciel wf-u, który w jednej grupie miał zajęcia z dziewczynami i chłopcami. W ten sposób stworzył najstarszą koedukacyjną grę zespołową.

Tor wrotkarski w Parku Tysiąclecia - wizualizacja inwestora

wroclife.pl Nr 5/2016

27


KARIERA I BIZNES

Pokolenie Y Nazywają ich różnie: pokolenie Y, generacja Z, millenialsi. W różny sposób datuje się lata, w których powinni urodzić się ich przedstawiciele i przedstawicielki: 1980-2000, 1981-1996. Najważniejszym wyznacznikiem są jednak podstawowe cechy demograficzne: edukacja w latach dziewięćdziesiątych i wejście na rynek pracy w późnych latach dwutysięcznych. TEKST LENA KNICKA INFOGRAFIKA MACIEJ KISIEL

28

wroclife.pl Nr 5/2016


KARIERA I BIZNES Pracują, aby żyć Doświadczenia przełomu wieków bardzo silnie ukształtowały charakter pokolenia Millenium. Ci młodzi ludzie, których jest w Polsce obecnie ok. 11 milionów, nie wychowali się w tym samym systemie, co ich poprzednicy. Mają inne umiejętności, inny bagaż edukacyjny, często biegle posługują się technologiami cyfrowymi, w związku z czym mają zupełnie inne oczekiwania i możliwości niż wcześniejsze generacje. Czy Wrocław jest w stanie zapewnić im szanse na rozwój, którego tak bardzo pożądają? Millenialsi mają specyficzne podejście do rynku pracy. Odwracają logikę poprzednich pokoleń: pracują, aby żyć. Dla ludzi starszych od nich życie zazwyczaj sprowadza się do pracy. Natomiast ci urodzeni w okolicach przełomu polityczno-społecznego oczekują, że zawód sprawi im satysfakcję, zapewni stabilność, dzięki którym będą mogli skupić się na życiu osobistym. Są zazwyczaj dobrze wykształceni w kierunkach technicznych, znają języki i mają za sobą doświadczenia pracy lub nauki za granicą. Nie chcą pracować w tradycyjnych biurach i coraz częściej mają wpływ na kształt swojego miejsca pracy.

Wrocławski rynek pracy czeka We Wrocławiu dwa sektory, w których millenialsi mogą się wykazać, a więc handel i nowoczesne technologie, stanowią blisko 40% całego lokalnego rynku pracy. Na terenie miasta swoje siedziby mają międzynarodowe korporacje i banki, funkcjonuje Wrocławski Park Technologiczny, a branża farmaceutyczna co miesiąc poszukuje od 100 do 200 nowych pracowników. Przy bardzo niskim, około pię-

cioprocentowym bezrobociu, możliwości rozwoju zawodowego we Wrocławiu wyglądają więcej niż obiecująco.

Pokolenie Y w biurze, administracji publicznej i zarządzaniu Przyglądając się bliżej tej sytuacji, można łatwo wskazać grupy zawodowe cieszące się popularnością wśród pokolenia Y, a jednocześnie wykazujące duże zapotrzebowanie na ich pracę. Pracownicy biurowi mogą być pewni swoich aplikacji – na jedną ofertę pracy przypada tu zaledwie 0,56 osoby. W związku z dużą reprezentacją fundacji, stowarzyszeń, korporacji czy dużych przedsiębiorstw w stolicy Dolnego Śląska, osoby potrafiące organizować biuro są na wagę złota dla pracodawców. Jest to też jedyny zawód, w którym panuje deficyt. W innych obszarach sytuacja również nie jest zła. Specjaliści po kierunkach ekonomicznych (także społecznych) i technicy po politechnice muszą walczyć o miejsce tylko z jedną osobą. Każda oferta pracy spotyka się z zainteresowaniem około 2-3 osób. Ponieważ miasto rozwija się dynamicznie, ten stosunek może się zmniejszać w przyszłości. Pracodawcy często podkreślają, że bliskość wyższych uczelni i ośrodków badawczych wpływa na decyzję o otwieraniu nowych oddziałów i zakładaniu firm właśnie we Wrocławiu. To właśnie tutaj absolwenci zaczynają szukać swojej pierwszej pracy. Mierzący wyżej także nie powinni narzekać. Przedstawiciele władz publicznych i administracja, jak również kierownicy wyższego szczebla należą do grupy zawodowej, która

cieszy się niemałym zapotrzebowaniem na ich usługi. Co prawda, nie mają tak komfortowej sytuacji, jak pracownicy biurowi, ale każdy millenials z ambicjami powinien czuć się usatysfakcjonowany. Na jedną ofertę pracy na kierowniczych stanowiskach (oraz w wyższej administracji publicznej) znajdzie się około 3,5 chętnych osób.

Pracodawcy wychodzą naprzeciw Gdzie w takim razie ambitni przedstawiciele pokolenia Y powinni szukać pracy? Lokalna oferta jest bardzo zróżnicowana. Z jednej strony mamy gigantów rynku: przedstawicielstwo Google na Polskę czy dostawców internetowej przeglądarki Opera, z drugiej strony - ogromną liczbę mniejszych przedsiębiorstw poszukujących specjalistów i techników. Ze względu na duży ośrodek władzy, praca w urzędach i związanych z nimi instytucjach również nie należy do najmniejszego sektora. W każdym z tych przypadków pracodawcy z coraz większym zrozumieniem podchodzą do potrzeb millenialsów – dostosowują biura i pozwalają na większą ingerencję we wspólną przestrzeń. Badania pokazują, że tego właśnie oczekują urodzeni po 1980 roku. Pod tym względem Wrocław nie jest wyjątkiem: CBOS podaje, że w miastach powyżej 500 tys. mieszkańców ludzie są bardziej zadowoleni ze swojej pracy, niż w mniejszych miejscowościach. Przyjazna atmosfera i docenienie wykonywanej pracy, stanowią te wartości, których należący do pokolenia Y najbardziej pożądają.

wroclife.pl Nr 5/2016

29


KARIERA I BIZNES

Trendy z Wrocławia Internauci spędzają coraz więcej czasu oglądając filmy na YouTube. Serwis ten stał się alternatywą dla tradycyjnej telewizji. Daje on możliwość pokazania się niezależnym i dotychczas nieznanym twórcom, dzięki czemu mamy prawdziwy wysyp talentów tworzących ciekawe formy video z najróżniejszych dziedzin. Z VLOGERKĄ RADZKĄ ROZMAWIA MONIKA BRATEK-MILIAN

i płacą podatki w Polsce. Dlatego też z radością wspieram młode polskie marki, które proponują coś fajnego.

Często przedstawiasz konkretne marki – czy to one zapraszają Cię do współpracy?

To zależy. W większości przypadków firmy zgłaszają się do mnie, często dają mi wolną rękę do nakręcenia odcinka w ich salonie i wtedy mogę zaproponować moje pomysły. Czasami to ja zgłaszam się do konkretnej marki, jeżeli mam pomysł na super projekt.

Jesteś osobą rozpoznawalną. Czy ludzie zaczepiają Cię na ulicy?

FOT. MAGDALENA KANONIAK

M

agdalena Kanoniak jest specjalistką od stylu i wizerunku, twórczynią pierwszego w Polsce popularnego modowego vloga oraz autorką książki Radzka radzi: Tobie dobrze w tym!. Od ponad 5 lat, jako Radzka, opowiada o modzie, trendach, stylizacjach i przygotowuje poradniki sylwetkowe. Jej youtubowe filmy oglądają dziesiątki tysięcy internautów. Jak twierdzi: „Ubrania mają duży wpływ na to, jak się czujemy we własnej skórze, co osiągamy dzięki swojemu wizerunkowi – to potężna energia, którą można w pełni wykorzystać”.

Jak się zaczęła Twoja przygoda z modą?

Od zawsze się nią interesowałam, początkowo prowadziłam bloga modowego, ale czułam, że ta forma nie oddaje mnie i tego, co chcę przekazać. Zainspirowana przez mojego chłopaka oraz filmy pierwszych youtuberek kosmetycznych zaczęłam prowadzić vloga.

Skąd tak szeroka wiedza na ten temat?

To są lata interesowania się modą, połączone oczywiście z pasją. Skończyłam też wrocław-

30

wroclife.pl Nr 5/2016

ską szkołę wizażu, która dała mi podstawową wiedzę na temat proporcji, typów sylwetek i zasad stylizacji, natomiast całą resztę zgłębiałam sama.

Stworzyłaś wiele ciekawych serii tematycznych na YouTube np.: trendy, stroje dla konkretnych sylwetek, „Męskim okiem”, ikony. Czy to wszystko Twoje pomysły?

Tak. Nie lubię kogoś naśladować - staram się wymyślać coś nowego i swojego. Kilka pomysłów na nowe serie podpowiedziały mi widzki – powiedziały, co im się podoba i czego chciałyby więcej. Wiele wyniosłam też ze spotkań autorskich po wydaniu książki. Staram się odpowiadać na te sugestie.

W swoich filmach często promujesz polskie marki – z czego to wynika?

Uważam, że mamy bardzo duży potencjał modowy. Już w czasach PRLu mieliśmy sporo ciekawych zakładów odzieżowych. Chciałabym, aby ludzie mieli większą świadomość zakupową. Doceniajmy fakt, że są zakłady, które jednocześnie produkują, dają pracę

To, co robię, gromadzi wokół mnie bardzo zaangażowaną społeczność kobiet. Za każdym razem, gdy wychodzę z domu, ktoś mnie rozpoznaje i zagaduje. Kiedyś widzka napisała mi, że widziała mnie, ale nie sprawiałam wrażenia, jakbym miała ochotę rozmawiać. Zastanawiałam się nad tym... Widzki oglądają moje filmy, sporo o mnie wiedzą i spotykając mnie reagują tak, jakby widziały dobrą koleżankę, natomiast ja widzę je po raz pierwszy. W takich chwilach jestem zazwyczaj początkowo zdezorientowana - to są emocje i nie jestem w stanie ich kontrolować.

Czyli osiągnęłaś sukces.

Myślę, że nie :) Sukces będzie wtedy, gdy za 10 lat Radzka stanie się dużą firmą, będę miała swoją szkołę mody, firmę produkcyjną, albo markę…

Wydajesz się zadowolona z tego, co już osiągnęłaś. Jak sądzisz, co jest podstawą do osiągnięcia sukcesu: pracowitość, kreatywność czy może szczęście? To pewnie kombinacja wszystkich cech, ale w 90% to po prostu praca. Działanie freelanserskie jest dla ludzi bardzo dobrze zorganizowanych. Możesz mieć pomysły, możesz być kreatywną osobą, ale jeśli ich nie zrealizujesz, nic z tego nie będzie. Gdy ktoś mnie pyta, jaka jest recepta na sukces, to mówię: „działać, działać, działać”.


KARIERA I BIZNES Jesteś aktywna w social media, dostajesz sporo komentarzy. Jak reagujesz na ewentualną krytykę?

Myślę, że dobrze. Krytyki jest sporo, bo video to forma bardziej angażująca odbiorcę, niż zdjęcia czy tekst. Nie mam nic przeciwko konstruktywnej krytyce czy wyrażaniu swojego zdania, natomiast jeśli ktoś zachowuje się w sposób chamski, agresywny – przeklina, wyzywa, to taki komentarz usuwam, gdyż nie chcę tego na mojej stronie. Największym krytykiem samej siebie jestem ja. Jeżeli coś wyszło nie tak, to doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Oczywiście, nie są to rzeczy, które dyskwalifikują film, tylko zazwyczaj detale. Jestem profesjonalistką, staram się je minimalizować, powtarzać ujęcia, ale czasem się nie da. Wiadomo - video się nie wyretuszuje.

Jesteś bardzo pozytywną i aktywną osobą – nazywasz siebie życiową optymistką. W jaki sposób ładujesz akumulatory?

Mam dwa tryby – albo działam, albo leżę. Śmieję się, że wypoczywam w pozycji horyzontalnej: nie muszę spać, mogę czytać książkę czy oglądać film, nie znam natomiast czegoś takiego, jak aktywny wypoczynek. Potrzebuję dużo snu, zatem odpowiednio planuję tydzień – przed intensywnym dniem muszę mieć czas także na odpoczynek.

Kiedyś pracowałaś w korporacji. Czy wyobrażasz sobie powrót do „normalnej” pracy?

Nie, mam taką osobowość, że muszę być sama sobie szefem. Nie czuję się dobrze w strukturach, w których ktoś nade mną mówi mi, co mam robić. Poza tym bardzo cierpiałam modowo, ponieważ musiałam się trzymać konkretnego dress code’u. Jednak dzięki tym doświadczeniom jest mi łatwiej doradzać dziewczynom, które borykają się z podobnym tematem. System pracy, który mam w tej chwili, bardzo mi odpowiada. Trzeba jednak zauważyć, że teraz pracuję o wiele więcej niż wtedy.

Często współpracujesz z innymi youtuberami. Czy jest coś takiego jak „społeczność youtuberów modowych”?

Twórców video modowych jest mało, natomiast youtuberki jako takie raczej się znają. Lubimy się, spotykamy się przy okazji różnych projektów i wydarzeń. Z częścią utrzymuję bliższe relacje, np. z Anią z „CoZa Szycie” znamy się od lat, przyjaźnimy i tworzymy wspólne projekty, jak np. Do It Yourself. Dawida z „Secondhand Dandy” też znałam wcześniej, nato-

miast pomysł nakręcenia serii „Męskim okiem” podpowiedziały mi widzki.

Czy youtuberki modowe konkurują ze sobą?

Myślę, że nie ma tutaj typowej konkurencji. Każda z nas robi coś swojego i tyle. Fajnie jest zobaczyć się z ludźmi, którzy robią podobne rzeczy, niezależnie od formy – mamy wspólne tematy, wspólne bolączki i radości. Dobrze się rozumiemy.

Jakie masz dalsze plany zawodowe i marzenia?

Radzka ma dopiero 5 lat, ale tyle się wydarzyło, że trudno mi przewidzieć, co będzie w trakcie kolejnych pięciu. Chciałabym kiedyś mieć swoją markę, ale to łączy się z dużym nakładem finansowym i z dużymi problemami natury adekwatności jakości do ceny. Teraz nie jest dla mnie dobry moment na stworzenie czegoś takiego.

Życzymy Ci spełnienia najskrytszych marzeń oraz dalszych sukcesów zawodowych i prywatnych. Dziękujemy za rozmowę, a naszych Czytelników zapraszamy do oglądania filmów Radzkiej na kanale YouTube.

Pytanie zawodowe: czy bycia stylistką można się nauczyć?

Niektórych rzeczy można się nauczyć, ale - jak w każdym zawodzie - istotne są predyspozycje. Stylista to osoba pracująca z ludźmi, ważne jest więc odpowiednie przygotowanie psychologiczne - trzeba być towarzyskim, miłym, cierpliwym... Spędzasz cały dzień z klientką i musisz ją dobrze poznać - ubrania, których szukamy, mają być dostosowane do jej stylu życia i pracy. Ta osoba musi się w nich dobrze czuć. Istotne jest również doświadczenie. Doświadczony stylista oszczędza czas i dokładnie wie, czego szuka - po prostu bierze właściwe ubranie z wieszaka i nie musi męczyć klientki dwugodzinnym mierzeniem.

6

lat 162 dni

Czy nadal można „wynająć Radzką”?

Nie, nie mam już na to czasu. Dostaję bardzo dużo maili z takim pytaniem, ale oficjalnie powiedziałam już w jednym z filmów, że niestety się nie rozdwoję. Zamiast iść z jedną osobą na zakupy, wolę poświęcić ten czas na nakręcenie dobrego video, które wiem, że obejrzy 20 tys. osób.

45 lat 9 dni FOT. MAGDALENA KANONIAK


KARIERA I BIZNES

Polska szkoła rehabilitacji Rozmowa Sławomira Czarneckiego z Tomaszem Kabałą, zastępcą dyrektora NZOZ CREATOR. Co czyni Ośrodki Medyczne Creator unikalnymi w skali nie tylko polskiej, ale europejskiej?

Nasza unikalność polega na łączeniu polskiej szkoły rehabilitacji z nowoczesnymi metodami leczenia schorzeń układu mięśniowo-szkieletowego. Przykładem takiego łączenia rodzimej myśli ze światowymi trendami jest równoczesne zastosowanie krioterapii ogólnoustrojowej z metodą DBC.

Czy może nam Pan opowiedzieć o polskiej szkole rehabilitacji?

Polską szkołę rehabilitacji, rozumianą jako sposób podejścia do problemów pacjenta, zaproponował nieżyjący już profesor Wiktor Dega. Opiera się ona na kilku filarach. Jednym z nich była tak zwana wczesność, czyli jak najszybsze rozpoczęcie rehabilitacji. Wczesność ma na celu zapobiegać wtórnym następstwom unieruchomienia czy choroby. Wiadomo, że bezruch jest wrogiem zdrowia. Ważnym elementem polskiej szkoły rehabilitacji jest również kompleksowość, czyli współdziałanie specjalistów z różnych dziedzin medycznych, w celu przywrócenia pacjentom sprawności. Niezwykle istotna jest również ciągłość, czyli następowanie po sobie kolejnych etapów rehabilitacji. Trudna do realizacji w dzisiejszych czasach jest powszechność – wedle polskiej szkoły, rehabilitacja powinna być powszechnie dostępna dla każdego.

Czy istnieją nasze wrocławskie tradycje?

Oczywiście - to przede wszystkim wrocławska szkoła krioterapii. W latach osiemdziesiątych podwaliny pod polską szkołę krioterapii powstały właśnie we Wrocławiu. Mam tu na myśli przede wszystkim działalność inżyniera Zbigniewa Raczkowskiego, który był twórcą pierwszej kriokomory w Polsce. W środowisku fachowym mówi się nawet o wrocławskim typie kriokomory.

Wiemy, że stan kręgosłupów wrocławian niestety nie jest najlepszy. Jak wygląda sytuacja z naszymi sercami? Pytamy o to, gdyż Ośrodki Creator zajmują się również opieką kardiologiczną.

Problemy kardiologiczne to współcześnie jedna z grup schorzeń o wymiarze społecznym. Niestety, podobnie jak z układem ruchu, tak samo w przypadku układu sercowo-naczynio-

32

wroclife.pl Nr 5/2016

wego problemy są bardzo powszechne. Wynika to z naszego trybu życia, który nie zawsze bywa zdrowy. Stres, brak aktywności fizycznej czy niewłaściwa dieta również dokładają swoje trzy grosze. Nie bez znaczenia są też nasze predyspozycje genetyczne. Rehabilitacja kardiologiczna, którą na co dzień zajmujemy się w ośrodkach Creator, proponowana jest pacjentom po ostrych epizodach kardiologicznych, na przykład po zawałach serca. To, co robimy, to najlepsza praktyka wynikająca z aktualnego stanu badań naukowych. Warto wiedzieć, że rehabilitacja kardiologiczna polega na aktywności ruchowej. Oczywiście, ściśle regulowanej i kontrolowanej przez lekarza oraz przez zespół fizjoterapeutów. Najbardziej optymalne jest połączenie jej z ogólnym poradnictwem medycznym, psychologicznym i dietetycznym. W efekcie osoby, które przeszły ostre epizody kardiologiczne, znacznie szybciej wracają do zdrowia, są też bardziej świadome tego, jak zadbać o siebie w przyszłości. Takie właśnie podejście, które zakłada rozwijanie świadomości pacjenta, wdrażamy i cenimy najbardziej.

Wspomnieliśmy o kompleksowości, jako elemencie polskiej szkoły rehabilitacji. Czy jest ona charakterystyczna dla metody stosowanej w Ośrodkach Creator?

Całym sercem wierzymy w kompleksową opiekę nad pacjentem. Często jest to wręcz opieka nad pacjentem oraz jego rodziną, gdyż choroba dotyka wszystkich. Stąd u nas obecność poradni psychologicznej. Kompleksowe podejście stosujemy również w naszym ośrodku rehabilitacji dla dzieci. Oprócz lekarzy, pracują tam fizjoterapeuci, logopedzi, pedagodzy, psycholodzy, terapeuci zajęciowi oraz specjaliści od integracji sensorycznej. Poprawę stanu zdrowia dać może dopiero wspólna praca całego zespołu.

Zajmujecie się Państwo między innymi dziećmi z zaburzeniami neurologicznymi. Czy Państwa działania polegają na współpracy z rodzicami?

Jak najbardziej. Rodzice mają prawo, ale i obowiązek uczestniczenia w zajęciach. Bardzo wiele elementów terapii jest powtarzanych i następnie kontynuowanych w domu. Dobrze przeszkolony rodzic czy opiekun jest bardzo

FOT. CREATOR

ważnym członkiem zespołu rehabilitacyjnego. Sam zespół rehabilitacyjny to grupa specjalistów, która ściśle ze sobą współpracuje. Pacjent jest podmiotem, a nie przedmiotem jej działań. Razem z rodziną, on sam też jest członkiem zespołu rehabilitacyjnego. Jeśli uda nam się przekonać pacjentów, aby wzięli odpowiedzialność za swoje własne zdrowie, mamy połowę sukcesu. Pacjenci w ośrodku przebywają raptem kilka godzin, natomiast doba ma 24 godziny. Systematyczna kontynuacja działań jest konieczna dla powodzenia całego procesu. Do tego przygotowujemy naszych pacjentów.

Podejście holistyczne prezentuje też Państwa poradnia bólowa. Czy ból można leczyć bez środków farmakologicznych?

Ból jest objawem wielu schorzeń, jednakże gdy przybiera charakter przewlekły i długotrwały, sam staje się schorzeniem. Uniemożliwia nam funkcjonowanie, zaburza nasze relacje z innymi. Stąd narodził się pomysł na poradnię leczenia bólu prowadzoną przez wybitnego specjalistę, doktora Sylwestra Mordalskiego. W zależności od tego, co jest przyczyną bólu, stosujemy różne metody – zarówno farmakologiczne, jak i niefarmakologiczne. Ciekawą terapią jest zabieg kriolezji polegający na zamrażaniu nerwów czuciowych, które między innymi przewodzą bodźce bólowe. Po takim zabiegu pacjent odczuwa ulgę, która trwa nawet kilka tygodni.Osoby, którym doskwiera stały i przewlekły ból, bardzo sobie chwalą te zabiegi, gdyż mają charakter ambulatoryjny, a po nich niemal od razu można wrócić do domu.



CZAS WOLNY

KADRY WROCŁAWIA 4. Przegląd archiwalnych filmów o Wrocławiu

W

FOT. ARCHIWUM

FOT. ARCHIWUM

Ceny biletów:

Karnet (wszystkie bloki):

Bilet normalny: 22 zł

Karnet normalny: 72 zł

Bilet ulgowy: 18 zł (uczniowie i studenci, seniorzy)

Karnet ulgowy: 64 zł

Bilet specjalny (kupon): 18 zł Bilet grupowy: 16 zł (od 15 osób) Bilet grupowy szkolny: 12 zł (opiekunowie bezpłatnie)

dniach 24-27 listopada 2016 r. w Kinie Nowe Horyzonty odbędzie się już 4. Przegląd archiwalnych filmów o Wrocławiu – Kadry Wrocławia. Będzie to kolejne wyjątkowe wydarzenie w ramach Europejskiej Stolicy Kultury 2016. W programie znajdzie się m.in. pokaz „Bitwy wrocławskiej”, filmu dokumentalnego Beaty Januchty. Opowiada on o genezie, przebiegu i skutkach największej w Polsce manifestacji ulicznej stanu wojennego, która odbyła się właśnie we Wrocławiu w sierpniu 1982 roku. W obrazie tym zaprezentowane są archiwalne nagrania, z których część nigdy wcześniej nie była publikowana. Z uwagi na niesłabnące zainteresowanie Festung Breslau, powtórzony zostanie również zestaw filmów poświęconych tematyce Twierdzy Wrocław. Będzie to już trzeci pokaz tego bloku filmowego. Na dotychczasowe projekcje bilety zakupiło ponad 2,6 tys. widzów! Zaprezentowane tu filmy, choć powstały w różnych latach, bazują na materiałach archiwalnych kronik niemieckich, polskich i radzieckich z czasów bitwy o Wrocław oraz na innych źródłach historycznych i wspomnieniach uczestników tamtych wydarzeń (np. marszałka Koniewa). Przed pokazem odbędzie się prelekcja prof. Tomasza Głowińskiego, wybitnego znawcy tematyki Festung Breslau. Również w listopadzie zaprezentujemy Kadry Wrocławia – The Best, czyli wybór najciekawszych filmów zaprezentowanych w dotychczasowych przeglądach. Tym razem wyświetlimy je z angielskimi napisami, dzięki czemu historię Wrocławia będą mogli poznać także obcokrajowcy. W zestawie tym znajdą się filmowe świadectwa skali wojennych zniszczeń Wrocławia oraz kolejne dekady podnoszenia miasta z gruzów. W ramach przeglądu znajdzie się m.in. „Wrocław 1959” (reż. Jadwiga Plucińska, 1959) - film, w którym Wrocław roku 1959 jest miastem kontrastów. Z jednej strony pulsujące życiem, nowoczesne śródmieście, z drugiej zaniedbane, ciągle jeszcze leżące w ruinach przedmieścia. Bilety do kupienia w kasach Kina Nowe Horyzonty oraz na stronie www.kinonh.pl

Więcej informacji na stronie www.kadrywroclawia.pl


CZAS WOLNY

PUB POD LATARNIAMI, ZDJĘCIE Z FANPAGE LOKALU

Wrocław ogarnia piwna rewolucja Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że piwo to napój znacznie starszy od wina. Pijali go już Sumerowie 4000 lat przed naszą erą w Mezopotamii, choć niewykluczone, że piwna historia jest jeszcze dłuższa. Przez lata niedoceniane i traktowane jako trunek dla „plebsu”, dziś wraca do łask. TEKST SŁAWOMIR CZARNECKI INFOGRAFIKA MACIEJ KISIEL

R

ocznie statystyczny Polak wypija około 100 litrów piwa, z czego 85% jest produkowane przez koncerny, których gros produkcji to tak zwane „eurolagery”. Piwa regionalne i rzemieślnicze stanowią zdecydowaną mniejszość, jednakże ich rynek stale się rozwija. Wygląda na to, że otwarcie browaru rzemieślniczego jest biznesem, który nie może się nie udać. Rynek praktycznie na pniu wchłania całą produkcję.

Rewolucja piwna w każdym mieście Moda na piwa kraftowe przywędrowała do nas zza oceanu - ze Stanów Zjednoczonych, wraz z tamtejszymi chmielami. Browary rzemieślnicze w Polsce przeżywają gwałtowny rozwój i oblężenie smakoszy. Znawcy piwa nie mają wątpliwości, że rewolucja dopiero się zaczyna. Coraz częściej w dużych miastach pojawiają się tak zwane „multitapy” - puby, w których można spróbować jednocześnie kilku lub kilkunastu piw kraftowych. Dla miłośników piwa powstała specjalna strona i aplikacja ontap.pl. Znajdziemy dzięki niej wszystkie multitapy w danym mieście, liczbę kranów i dostępne piwa, a na podstawie naszego położenia wskaże nam najbliższy pub z piwami rzemieślniczymi.

Piwo rzemieślnicze jest co prawda droższe, ale to droga w jedną stronę. Kto raz go spróbuje, nie będzie chciał wrócić do piw koncernowych. Te ostatnie muszą smakować wszystkim, ich smak jest więc spłaszczany. To ustandaryzowany, międzynarodowy lager - piwo jasne, pełne, dolnej fermentacji i choć pijemy piwa pochodzące z różnych koncernów, mamy wrażenie, że wszystkie smakują tak samo.

Piwa rzemieślnicze a koncernowe Miłośnicy piwa zgadzają się, że w przypadku piw rzemieślniczych mogą one smakować lub nie. Każde ma charakterystyczny smak i aromat. W zależności od tego, jakie piwo wybierzemy, możemy spodziewać się większej lub mniejszej goryczki, odmiennych nut smakowych i zapachowych. Nie można trafić na dwa piwa kraftowe, które smakowałyby tak samo. Czym odróżnia się piwo rzemieślnicze od koncernowego? Oficjalna definicja przyjmowana przez amerykańskich piwowarów mówi, że musi ono pochodzić z małego browaru, który jest niezależny – międzynarodowe koncerny nie mogą mieć w nim więcej niż 25% udziałów. Ostatnim obostrzeniem jest stosowanie tradycyjnej metody produkcji. Nie jest to jed-

nak definicja idealna i większość miłośników piwa ma jej wiele do zarzucenia. W środowisku piwoszy uważa się, że aby piwo mogło zyskać etykietę rzemieślniczego, musi tworzyć je rzemieślnik. Konieczny jest więc znany z imienia i nazwiska piwowar, który warzy piwo według ściśle opracowanej receptury. Większość z nich zaczynała od domowej produkcji piwa, nie jest to jednak regułą. Piwowarskie tajniki niektórzy poznają dopiero w browarach rzemieślniczych.

Piwo wraca na mapę Wrocławia Sam Wrocław ma bardzo bogatą tradycję piwowarską. Historia złotego trunku w naszym mieście liczy sobie blisko 800 lat. Pierwsze zapisane wzmianki o warzeniu piwa pojawiały się już w 1255 roku, w dokumentach Henryka III Białego, wrocławskiego księcia z dynastii Piastów. Jeszcze w początkach XX wieku na terenie miasta funkcjonowało ok. 80 browarów, w tym mieszczący się przy ulicy Krakowskiej słynny „E. Haase Lagerbierbrauerei” należący do rodziny Haase, będący wówczas największym browarem wschodnich Niemiec. Potem nastały dla piwa zdecydowanie gorsze czasy. Ostatni miejski browar – Browary Dolnośląskie Piast przy ulicy Jedności Narodowej – zaprzestał produkcji w 2004 roku.

wroclife.pl Nr 5/2016

35


36

wroclife.pl Nr 5/2016

TARGOWA CRAFT BEER AND FOOD, AUTOR ZDJĘCIA: ZASTI FOTO - AGNIESZKA ZASTAWNA


CZAS WOLNY

Obecnie sytuacja mocno się zmieniła i tradycje piwne we Wrocławiu zaczęły powoli odżywać. W stolicy Dolnego Śląska działa sześć rzemieślniczych browarów. To między innymi Profesja, Warsztat Piwowarski czy Browar Stu Mostów. Zapotrzebowanie na specjalistów od warzenia piwa jest tak duże, że Uniwersytet Przyrodniczy od tego roku uruchomił studia podyplomowe z piwowarstwa. Cieszyły się one sporym zainteresowaniem - kandydatów było znacznie więcej, niż oferowane 30 miejsc. Rynek piwa rzemieślniczego w naszym mieście rozwija się coraz prężniej. Pojawia się ono nie tylko w specjalnych sklepach dla piwoszy, ale też w marketach czy sklepikach osiedlowych. Zdecydować się na zakup piwa z browaru rzemieślniczego można nawet podczas codziennych zakupów. Właściwie trudno już znaleźć sklep z piwem, w którego ofercie nie byłoby piwa przynajmniej z jednego browaru rzemieślniczego.

Gdzie smakować piwo? Dobrze we Wrocławiu wygląda też sytuacja z pubami - powstaje coraz więcej takich, w których można spróbować piwa kraftowego. Za najbardziej znane multitapy uważa się Targową, Szynkarnię czy Kontynuację. Ich ideą jest możliwość spróbowania wielu różnych piw w jednym miejscu. Zarówno piwosze, jak i obsługa zgadzają się, że piw kraftowych nie pije się na akord. Chodzi o rozsmakowanie się nimi w przyjemnej atmosferze.

Co ważne, piwa rotują. To znaczy, że zmieniają się rodzaje piwa, jakie można znaleźć w konkretnych multitapach. Fakt, że trafiliśmy na jakieś piwo w jednym tygodniu, wcale nie oznacza, że w kolejnym też je spotkamy. Dzięki temu można próbować coraz to nowych smaków. Zmienia się też podejście obsługi - osoby pracujące w multitapach to już nie zwykli „nalewacze”. Potrafią doradzić klientowi rodzaj piwa i dopasować je do indywidualnego gustu. To pomocne szczególnie w sytuacji, gdy ktoś po raz pierwszy chce spróbować produktu któregoś z browarów kraftowych. W multitapach niepowtarzalny jest też klimat, który nadają im rozmaite gadżety. Nie trafiamy już do typowych barów, ale do stylowych piwiarni. Plakaty, etykiety piw z całego świata, specjalne podstawki czy otwieracze stają się obowiązkowym elementem wystroju. Obraz wrocławskiej „piwolucji” dopełniają piwne imprezy. Największa z nich to czerwcowy Festiwal Dobrego Piwa organizowana przez CK „Zamek” już po raz siódmy. Impreza rozrosła się na tyle, że od 3 lat odbywa się na Stadionie Miejskim. Uczestnicy mogli spróbować ponad 400 piw ze 150 małych i średnich browarów, a oprócz degustacji organizatorzy przygotowali również warsztaty z warzenia piwa. Kolejną interesującą imprezą jest Beer Geek Madness w Zaklętych Rewirach, mieszczących się w budynkach wspomnianego wcześniej browaru Haase. Podczas kolejnych edycji można próbować piw kraftowych nie tylko

z Polski - to doskonała okazja, do spróbowania np. wyrobów amerykańskich. Wszystko odbywa się przy ciekawej oprawie muzycznej. W tym samym miejscu organizowane są sezonowo mniejsze imprezy - Beer Geek Summer, w czasie których zdarzają się premiery nowych piw kraftowych. Miłośnicy piwa powinni wybrać się również na odbywający się dwa razy do roku Wrocławski Szlak Piwny. To inicjatywa wrocławskich multitapów i browarów regionalnych. Organizatorzy zapraszają zarówno fanów złotego trunku, jak i tych, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z produkcją rzemieślniczą. Co ważne, smakiem piwa Wrocław przyciąga nie tylko mieszkańców, ale również turystów. We wrocławskich pubach szczególnie chętnie goszczą Czesi i Niemcy. W skali Polski śmiało możemy konkurować z Krakowem. Wrocławska rewolucja piwna ogarnęła na razie przede wszystkim Rynek - to tutaj znajduje się większość multitapów. Na szczęście sytuacja nie jest tak zła, jak według obiegowej opinii. Poza centrum miasta znajduje się sporo sklepów z piwami rzemieślniczymi. Dalej od Rynku trafimy też do kilku dobrych pubów. Możliwość napicia się piwa oferują również siedziby samych browarów, np. Stu Mostów czy Prost. Jeśli rewolucja piwna będzie trwała dalej – a nic nie wskazuje, żeby miała wyhamować – możemy się spodziewać powstawania coraz większej liczby miejsc z piwem rzemieślniczym w różnych rejonach Wrocławia.

wroclife.pl Nr 5/2016

37


NASZE MIASTO

WE MGLE

Mehl auf dem Himmel TEKST ALEKSANDER WENGLASZ GRAFIKA ANITA BAŃDZIAK

W

idzę ją, jak stoi na końcu pasa startowego. Widzę, jak w dłoniach ściska samolot, którym odlatuje jej młynarz. Nie potrafię przestać myśleć o Milenie i Karlu, o ich wspólnej historii z wrocławskim lotniskiem w tle. Historia nie jest długa. W kategoriach czasowych liczy niespełna cztery lata. W kategoriach przestrzennych - półtora kilometra długości i trzysta metrów szerokości. Dokładnie tyle, ile odcinek pasa startowego, który w 1945 roku powstał między mostami Grunwaldzkim a Szczytnickim.

T

uż przed końcem drugiej wojny światowej zapadła decyzja, aby wybudować w centrum miasta lotnisko. Miało ono być alternatywą dla zajętego przez Rosjan flugplatz na Gądowie. W ekspresowym tempie Niemcy oczyszczali teren, wysadzali w powietrze budynki, rozważali także wyburzenie Mostu Grunwaldzkiego, ale ostatecznie tylko obniżyli jego wieże. W trakcie prac zginęło trzynaście tysięcy ludzi, którzy podczas sowieckich nalotów mieli zakaz uciekania i mogli skrywać się jedynie wśród gruzów. Z lotniska wystartował tylko jeden samolot – awionetka typu Storch, na pokładzie której uciekał Kat Breslau.

K

arl Hanke urodził się w 1903 roku w Lubaniu. W wieku 25 lat wstąpił do NSDAP, w 1932 roku został osobistym sekretarzem Josepha Goebbelsa. Miał wgląd w jego finanse, a nawet w korespondencję. Goebbels ufał mu bezgranicznie, był dla niego pełen podziwu. Pytany o to, kim z wykształcenia jest jego sekretarz, Goebbels odpowiadał, że młynarzem. Karl ukończył bowiem w Saksonii Technikum Budowy Młynów, a w Berlinie studia dające uprawnienia do nauczania młynarstwa. Jednak dopiero w strukturach partii zrobił karierę, której kulminacyjnym punktem była nominacja na stanowisko nadprezydenta Dolnośląskiej Rejencji Rzeszy. W 1941 roku,

38

wroclife.pl Nr 5/2016

w Hali Stulecia, odbyła się uroczystość. Karl Hanke został wówczas gauleiterem Wrocławia. Wydarzenie zarejestrowały kamery.

N

ie potrafię przestać myśleć o okolicznościach pierwszego spotkania Karla i Mileny. Poznali się w 1942 roku podczas jednego z cyklicznych przyjęć wydawanych przez Hankego pod pałacem Hatzfeldów, w dzisiejszej Galerii BWA. Gauleiter dbał, żeby gościom niczego nie brakowało. Przede wszystkim, żeby nie brakowało kobiet. Za każdym razem panie były inne, chyba że któryś z mężczyzn poprosił o ponowne tête-à-tête z tą samą damą. Osobą, która organizowała obecność dziewcząt, był komendant Breslau, generał Krause. To on przedstawił Milenę Karlowi. Miał podobno o niej powiedzieć, że jest Czeszką i że mówi po niemiecku. Karl nie chciał w tamtej chwili jednak pytać o szczegóły. Zmierzył kobietę wzrokiem, spojrzał na ciemne włosy, na zielone oczy, czerwone usta, zerknął na biodra. A kiedy wymieli ze sobą kilka zdań po niemiecku, Karl chwycił ją za rękę i opuścili przyjęcie. Milena Horák zamieszkała z Karlem w jego willi przy alei Akacjowej 17, na Krzykach. Hanke rozkazał jej, żeby usta zawiązywała sobie opaską i ściągała ją tylko wtedy, gdy miała powiedzieć coś po niemiecku. Milena przyszła do niego na służbę. Podobno miała się cieszyć z posady u mężczyzny, bo - jak mówiła - besser eins als viele. Lepiej, jeśli jeden niż wielu, powtarzał jej słowa pod nosem Karl, po czym wskazywał na biblioteczkę. Milena sięgała po książkę, zdejmowała opaskę i, siedząc w fotelu, czytała leżącemu na kanapie gauleiterowi jego ulubioną Czarodziejską Górę Thomasa Manna.

O

tym, co działo się przy Akacjowej 17, miała wiedzieć Magda Goebbels. Karl pisał do niej listy, ale nie oczekiwał odpowiedzi. Będąc sekretarzem Goebbelsa, znał szczegóły romansu Josepha z czeską ak-

torką Lidą Baarovą, o czym na bieżąco informował żonę ministra propagandy, tym samym wchodząc z nią w zażyłą relację. Interweniował wówczas sam Führer, który rozkazem zakończył obydwa romanse. Hanke nadal jednak wysyłał listy do Magdy. Może czerpał dziwną przyjemność z faktu, że jego Milena, tak jak Lida, również była Czeszką? Opisywał jej służbę - to, w jaki sposób prowadzi dom, co przygotowuje na śniadania i jak owija sobie opaską usta, zanim otworzy drzwi gościom. Krzyki zamieszkiwali również inni niemieccy notable. Jednym z odwiedzających był generał Johannes Krause – ten sam, który zapoznał Hankego z Mileną. Kiedy w grudniu 1944 roku przyszedł porozmawiać z gauleiterem o zbliżających się do miasta radzieckich wojskach i przekonać go do wydania pozwolenia na ewakuację dwustu tysięcy mieszkańców Wrocławia, Karl krzyknął do generała, że Sowieci ratusza nie zdobędą nigdy, bo prędzej ja go spalę. Czeszka spojrzała w tamtej chwili na Krausego z pogardą, a Karl miał potem napisać do Magdy, że gdyby generał na swoim mundurze miał błyskawice, to Milena by je oderwała i wbiła mu w oczy. Niedługo później, 19 stycznia 1945 roku, Hitler wydał rozkaz, aby ludzie opuszczali miasto. Rozpoczęła się ofensywa Armii Czerwonej. W środku mroźnej zimy odgrywało się we Wrocławiu piekło. Uciekający w popłochu mieszkańcy pakowali się do pociągów, przerażone ciężarne kobiety przedwcześnie rodziły na dworcu kolejowym i w tłoku gubiły własne dzieci. Inni, którzy uciekali na piechotę, umierali z wycieńczenia. W „pochodach śmierci” zginęło niemal sto tysięcy osób. Milena zaczęła dostrzegać w oczach Karla obłęd, bo nadprezydent Dolnośląskiej Rejencji Rzeszy musiał robić wszystko, żeby bronić się przed wchodzącymi do miasta Rosjanami. Tamtego wieczora sięgnęła po Czarodziejską Górę, odwiązała z ust opaskę, ale zamiast czytać książkę, tylko udawała, że czyta. Ze wzrokiem skierowanym na kartki, opowia-


dała wymyśloną historię o młynarzu, który za nieposłuszeństwo pracowników w swoich młynach karał śmiercią. Kilka dni później Hanke wydał rozkaz przymusowej pracy fizycznej dla osób w wieku 12-60 lat pod groźbą rozstrzelania wszystkich, którzy nie mieli pieczątki na karcie pracy potwierdzającej danego dnia obecność. Gauleiter zyskał przydomek Kata Breslau. Kiedy zaś usłyszał, że młynarz postanowił zniszczyć swoje wiatraki, Karl zarządził wysadzać w powietrze wrocławskie ulice w celach obronnych. I nie liczył się nawet z zabytkami. W ten sposób zniszczono kościół św. Pawła znajdujący się wówczas na terenie dzisiejszego Dolmedu. Pewnego dnia Milena powiedziała, że młynarz postanowił wyrównać gruzowisko po swoich młynach i wybudować w tym miejscu drogę do nieba. Hanke zlecił wówczas budowę pasa startowego, a w ostatnim liście do Magdy napisał, że lotnisko będzie gotowe, zanim na jego ulicy zakwitną akacje.

1

maja 1945 roku Magda i jej mąż Joseph popełnili samobójstwo, mordując wcześniej sześcioro swoich dzieci. Listy od Karla trafiły w ręce Rosjan. Jakiś Rosjanin przepisał je do zeszytu, a same listy w niewyjaśnionych okolicznościach zniknęły. Czy przepisał je zgodnie z treściami? Nie wiadomo. Nie ma także pewności co do okoliczności śmierci Karla Hankego. Jedna z wersji mówi, że zginął w Argentynie, gdzie po wojnie do niewoli trafiło wielu Niemców. Inna, że zabili go czescy wartownicy pod Chomutovem, gdzie był internowany. Pewne jest natomiast to, że w nocy z 5 na 6 maja Karl Hanke odleciał awionetką z pasa między mostami Grunwaldzkim a Szczytnickim, który – jak się okazało – został zbudowany tylko dla tego jednego startu.


CZAS WOLNY

Wenders, Lem i mistrzowie gitary Listopad i grudzień, czyli dwa ostatnie miesiące obchodów Europejskiej Stolicy Kultury, pokażą pełnię bogactwa oferty artystycznej. Jeśli ktoś nie uczestniczył dotąd w imprezach sygnowanych przez ESK, ma na to ostatnią szansę. Zapowiada się jesień pełna artystycznych emocji! TEKST IGOR WANIURSKI

FOT. WWW.WROCLAW2016.PL

Najlepsze spektakle, nagrodzone filmy 14 października rozpoczęło się we Wrocławiu mieście Jerzego Grotowskiego - wielkie święto teatru. Podczas trwającej miesiąc Olimpiady Teatralnej swoje spektakle prezentują najwybitniejsi twórcy światowych scen. Jest wśród nich pomysłodawca wydarzenia - Theodoros Terzopoulos, jak również współpracownicy i następcy Jerzego Grotowskiego: Eugenio Barba i Peter Brook. Zobaczymy też premiery i legendarne przedstawienia Romeo Castellucciego, Pippo Delbono czy Tadashiego Suzuki. Olimpiada Teatralna to także wiele innych wydarzeń i spektakli, w tym Dolnośląska Platforma Teatru. W programie tej szerokiej prezentacji życia teatralnego Dolnego Śląska znalazło się aż 37 przedstawień teatrów dramatycznych, muzycznych, dziecięcych, teatru ruchu, pantomimy i sceny eksperymentalnej z całego województwa. Karnety na 6 zestawów spektakli ułożonych w specjalne ścieżki kosztują... 2016 groszy. Z kolei Kino Nowe Horyzonty od września przypomina najlepsze europejskie filmy ostatnich 27 lat. A wszystko to z okazji gali wręcze-

40

wroclife.pl Nr 5/2016

nia Europejskich Nagród Filmowych, która po raz pierwszy w historii zawita do Polski. 10 grudnia na ulicach Europejskiej Stolicy Kultury będzie można spotkać najlepszych reżyserów, aktorów i innych twórców kina europejskiego. Z okazji ESK tegoroczny American Film Festival (25-30.10.2016) poświęcony będzie „europejskim snom” amerykańskich reżyserów, którzy kręcili swoje filmy na starym kontynencie.

Jazz i inne brzmienia w mieście gitary Dzięki corocznemu festiwalowi Thanks Jimi Festival i tysiącom gitarzystów, którzy pojawiają się na Rynku, Wrocław jest nazywany miastem gitary. Na to miano zasłużył także dzięki jesiennemu festiwalu gitarowemu, który w tym roku zamienił się w Guitar Masters 2016. Międzynarodowe wydarzenie z udziałem światowych mistrzów gitary, połączone z największym na świecie konkursem dla gitarzystów, który w tym roku potrwa od 21 października do 16 listopada, to gratka dla fanów muzyki. Na wiosnę Wrocław był gospodarzem Światowego Dnia Jazzu i Jazzu nad Odrą. Nie trzeba

było jednak długo czekać na kolejne spotkanie z najlepszymi jazzmanami świata. Dzięki Jazztopadowi, miesiącem jazzu we Wrocławiu stał się także listopad. W tym roku ESK zaprasza m.in. na koncerty Jasona Morana, który wspólnie z wrocławskimi artystami wykona kompozycję specjalnie zadedykowaną naszemu miastu. To jednak nie koniec premier: legendarny Wayne Shorter napisał dla Jazztopadu specjalny utwór, który wykona wraz z Lutos AirQuintet. Muzycznych emocji zapowiada się jeszcze więcej: pełna gwiazd będzie 13 edycja największego halowego festiwalu muzyki reggae w Europie, czyli One Love Sound Fest. 19 listopada fani reggae, roots, dub, ragga, hip-hopu czy world music spotkają się we wrocławskiej Hali Stulecia. Kilka dni wcześniej, od 3 do 6 listopada, w Synagodze Pod Białym Bocianem, Starej Piwnicy i Starym Klasztorze kilkadziesiąt zespołów świętować będzie jubileuszową, piętnastą edycję Wroclaw Industrial Festival.

Jesień nie tylko dla melomanów Wielbiciele sztuk wizualnych aż do stycznia będą mogli wybrać się do otwartego Pawilonu Czterech Kopuł na wspaniałą wystawę Kolekcji Marxa. Zbiory jednej z najwspanialszych kolekcji sztuki współczesnej, na co dzień prezentowane w Berlinie, przez kilka miesięcy mają swoją Letnią Rezydencję w oddziale wrocławskiego Muzeum Narodowego. Z kolei niezwykły wybór artystycznych fotografii opowiadających o narodzinach nowej sztuki i jej roli w kulturze, będzie można oglądać podczas startującej 17 listopada wystawy Photography Never Dies. Wrocław, miasto z niezwykłą historią, ale niewątpliwie także patrzące w przyszłość, nie mogło zapomnieć o przypadającej w tym roku 10. rocznicy śmierci Stanisława Lema, najbardziej znanego w świecie polskiego pisarza. Na cześć autora Kongresu Futurologicznego, będziemy świadkami Kongresu Lemologicznego, czyli międzynarodowych spotkań ze znawcami jego dzieł literackich i filozoficznych, ale również astronomów, matematyków, informatyków, biologów czy genetyków.


LISTOPAD W EUROPEJSKIEJ STOLICY KULTURY WROCŁAW 2016


CZAS WOLNY

WYDARZENIE

24.10-24.11.2016 – Warsztaty „Zrób sobie książkę” Dział Literacki Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016 przeprowadza projekt pt.: „Zrób sobie książkę”. Jest to cykl warsztatów prowadzony przez instruktorów i specjalistów z różnych dziedzin dotyczących poszczególnych etapów tworzenia i produkcji książek: od historii pisma i druku, poprzez typografię, sztukę ilustrowania, aż po nowe technologie i futurystyczne podejście od rozwoju książki. Projekt adresowany jest do dzieci i młodzieży w czterech grupach wiekowych: przedszkolaki, uczniowie szkół podstawowych, gimnazjaliści i uczniowie szkół średnich. W listopadzie realizowany będzie kolejny etap poświęcony tworzeniu książki w formie audio. Warsztaty z produkcji audiobooków prowadzić będą wspólnie Adam Mielczarek, dyrektor Dolnośląskiej Akademii Realizacji Dźwięku (www.ard.edu.pl) oraz Marek Dziedzic, realizator studia nagrań Uniq Sound Studio (www.uniq-sound.com). Zajęcia odbywać się będą w profesjonalnym studiu nagrań, dzięki czemu uczestnicy będą mogli prześledzić każdy etap powstawania audio-książki. unIQ Sound Studio, ul. Krakowska 100 zgłoszenia: studio@uniq.media

KONCERT

3.11.2016, godz. 20:00, Koncert LAO CHE Listopad rozpoczyna się koncertowo – na Scenie Głównej Narodowego Forum Muzyki wystąpi zespół Lao Che, obecnie jeden z najbardziej oryginalnych i niezwykłych polskich wykonawców. Lao Che, założony siedemnaście lat temu w Płocku, wydał już 6 albumów, z których niemal każdy zapisał się na kartach historii polskiego rocka alternatywnego. Muzycy wyróżniają się nieustannym poszukiwaniem nowych form muzycznego wyrazu, łączeniem elektroniki z analogowym brzmieniem, ale także – kunsztem i oryginalnością tekstów, których autorem jest Hubert Dobaczewski (Spięty). Gra formą obecna jest zatem nie tylko w warstwie muzycznej, ale i tekstowej, stawiającej intelektualne, często filozoficzne wyzwania przed odbiorcą. Najbliższy wrocławski koncert Lao Che z pewnością dostarczy słuchaczom bardzo wielu emocji, połączonych z charakterystycznym dla zespołu profesjonalizmem i dbałością o dopracowanie każdego szczegółu. Sala Główna, Narodowe Forum Muzyki, pl. Wolności 1 Bilety: 120 zł – I miejsca, 90 zł – II miejsca, 70 zł - III miejsca Bilety dostępne w sieci salonów Empik, Saturn i MediaMarkt w całej Polsce oraz w serwisach: www.biletin.pl, www.ticketpro.pl, www.ebilet.pl, www.eventim.pl, www.biletyna.pl, rezerwacje: bilety@o2.pl

KONCERT

6.11.2016 r., godz. 15:30, Koncert „Rzeczpospolita Śpiewająca” Już od maja 2016 r. młodzi, wrocławscy artyści przygotowują dla mieszkańców koncert z okazji Święta Niepodległości. Będzie to program, na który składa się kilkanaście autorskich aranżacji piosenek żołnierskich i legionowych. Podczas koncertu publiczność pozna przepiękne, choć nieco zapomniane utwory patriotyczne w wykonaniu chóru i solistów. Będzie też możliwość wspólnego zaśpiewania z młodymi artystami znanych i lubianych piosenek żołnierskich. Projekt realizowany we współpracy z Duszpasterstwem Akademickim „Maciejówka”, dzięki wsparciu PKO Banku Polskiego oraz Posła Kazimierza M. Ujazdowskiego. Sala Koncertowa Polskiego Radia Wrocław, ul. Karkonoska 10 Wstęp z darmowymi wejściówkami. Rezerwacja: kontakt@mlodarp.pl, tel. 724 133 316 Więcej informacji o koncercie na stronie: www.mlodarp.pl

KONCERT

6.11.2016, godz. 17.00, Koncert charytatywny „Nie Oddamy Wam Kultury” Zagrają: „Wolność Jest w Jazz” (Karolina Micuła, Natalia Beza Pancewicz, Marcin Luter Lutrosiński, Żenia Betliński, Sebastian Skrzypek), członkowie Stowarzyszenia Art Clinic, zespół „Para Wino”, „Cali na Biało”, Artyści Teatru Polskiego oraz Wrocławska Samba Podwórkowa. Podczas koncertu będziemy przeprowadzać licytacje przedmiotów ofiarowanych przez znanych Wrocławian. Biletem wstępu na koncert jest zakupiona na miejscu „cegiełka”, z której dochód w całości przeznaczamy na rzecz organizacji pomagających dzieciom: Fundacji „Król i Smok” oraz Fundacji Siepomaga: facebook.com/krolismok oraz siepomaga.pl/staslenda Pracownia Projektów Międzykulturowych ZAJEZDNIA (Stowarzyszenie Tratwa), ul. Legnicka 6

TEATR

7.11.2016, godz 19.00, Dingo. The Musical Musical to wyjątkowe charytatywne wydarzenie realizowane już po raz czwarty przez Fundację Jaśka Meli „Poza Horyzonty” oraz pracowników firmy UBS. Dzięki wielkiemu zaangażowaniu, pasji i zapałowi osób biorących udział w poprzednich edycjach, muzyczne spektakle odniosły wielki sukces. Tym razem nie będzie inaczej! Tegoroczna edycja Musicalu odbędzie się 7 listopada w Teatrze Muzycznym Capitol we Wrocławiu oraz 17 i 18 października w Teatrze Variété w Krakowie. Teatr Muzyczny Capitol, ul. Marszałka J. Piłsudskiego 67 bilety dostępne online

42

wroclife.pl Nr 5/2016


KADRY WROCŁAWIA 24-27 listopada, Kino Nowe horyzonty ul. kazimierza wielkiego 19a-21 4. Przegląd archiwalnych filmów o Wrocławiu



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.