Magazyn Wroclife (listopad)

Page 1

LUDZIE

PRACA

NAUKA

BIZNES

MODA

KULTURA

DOM

ŚWIAT

WROCŁAW

Nr 1

listopad 2014 EGZ. BEZPŁATNY

Magazyn aktywnych w wyjątkowym mieście Złoty sposób na ślub str.22

4

POLITYKA TAK, PARTIA NIE

10

MBA to atrakcyjna alternatywa… str.14

GDY WINDYKATOR PUKA DO DRZWI…

28

TEATR MUZYCZNY CAPITOL

32

ALFABET MASZYN


Miejsce na reklamę. Renoma

Que

en’s Sch ool of E ul. K ngli ości sh uszk i 14

pl.

Ko śc

ius

zki


Wstęp

Spis treści

Żyjemy w wyjątkowym miejscu. Wrocław jest bardziej europejski niż większość stolic naszego kontynentu To prawdziwa radość mieszkać właśnie tutaj, w mieście pod którego wrażeniem są przyjezdni z całego świata. Najpiękniejsze we Wrocławiu jest to, że dla masowej turystyki pozostaje nadal nieodkryty, nieznany – tłumaczył mi kiedyś pewien Grek. Nasze miasto zrobiło na nim niesamowite wrażenie, pomimo tego, że mieszkał już w ponad 30 krajach. Nie oznacza bynajmniej, że nie ma czego poprawiać. Nadal za dużo tramwajów w wakacyjne dni bez włączonej klimatyzacji, wciąż więcej oczekujemy od stanu technicznego wypożyczanych rowerów miejskich. Ilość kąpielisk to ponury żart, a finanse miasta zdają się być tykającą bombą z opóźnionym zapłonem. Jest jednak faktem to, że porównując nas z resztą Polski możemy pokusić się o połechtanie własnej próżności i przyznać, że w naszym kraju jesteśmy synonimem sukcesu. – Od wrocławian musimy się jeszcze wiele nauczyć – usłyszałem kiedyś w warszawskim tramwaju. Coś w tym chyba jednak jest... Właśnie oddajemy do druku pierwszy numer naszego magazynu. Wrocław nigdy nie śpi, tutaj zawsze coś się dzieje. Będziemy się starać dotrzymać mu kroku. Wierzymy, że zechcecie do nas dołączyć.

LUDZIE

4–9

Polityka tak, partia nie 4 6

JOW-y to zmiana na lepsze Sapere aude

7 8

Crowdfunding, czyli miliony z tłumu

PRACA NAUKA BIZNES Gdy windykator puka do drzwi…

10 –20 10

MBA to atrakcyjna alternatywa dla doktoratu…

14

Federacja małych i średnich przedsiębiorstw

16

Magister prawa… I co dalej? 18

DOM STYL MODA Złoty sposób na ślub

22–23 22

24–26

ŚWIAT Polska oaza na krańcu świata Artur Heliak Redaktor naczelny

KULTURA I CZAS WOLNY

Wydawca: Fundacja Instytut Studiów Obywatelskich Obywatele24.pl ul. Legnicka 65 54-206 Wrocław

Teatr Muzyczny Capitol

Redaktor Naczelny: Artur Heliak

Alfabet Maszyn

Reklama: reklama@obywatele24.pl

Recenzje 34

Stała współpraca: Mateusz Jabłoński, Igor Waniurski, Michał Tropper Korekta: Izabela Hudziec Projekt graficzny: d!zajn42, www.inteligentnydizajn.pl Skład i łamanie: Wiktor Lewandowski, Mateusz Pichniarczyk @ d!zajn42 Druk: drukarnia UNIQ POLIMEDIA www.uniqpolimedia.pl Zdjęcia: dollarphotoclub, iStock Redakcja nie odpowiada za treść ogłoszeń i ani nie zwraca materiałów niezamówionych. Zastrzegamy sobie prawo do skracania i adiustacji tekstów oraz zmiany ich tytułów.

Przyjaciele Wrocławia

2 8 30

32

Palce lizać! Trzy restauracje… 36 Wydarzenia 38

24

28–38


LUDZIE

Polityka tak, partia nie Z dr hab. Aldoną Wiktorską – Święcką, kandydatką w wyborach na prezydenta Wrocławia rozmawia Michał Tropper.

Michał Tropper: W wyborach na prezydenta Wrocławia faworyt jest jeden. Dlaczego zdecydowała się pani kandydować? Dr hab. Aldona Wiktorska – Święcka: Nie podzielam poglądu, że faworyt jest jeden. Ale jeśli przyjąć, że tak jest, to jest on wyjątkowo mało zainteresowany wyścigiem, w którym uczestniczy. Kampania wyborcza powinna polegać na przedstawianiu jak najlepszych pomysłów na rozwój miasta, a nie zastanawianiu się nad partyjnymi koalicjami i roszadami. Ponieważ wspomniany przez pana faworyt jest ostatnio zainteresowany karierą polityczną bardziej niż codziennymi sprawami wrocławian, postanowiłam wypełnić tę lukę. Po drugie grozi nam powtórka z wyborów sprzed 4 i 8 lat, kiedy – podobnie jak teraz – uznano, że faworyt jest tylko jeden. Obniżyło to jakość kampanii, a sam faworyt nie uczestniczył w publicznej debacie. Swoją potęgę zbudował wyłącznie na kampanii wizerunkowej. Uczestniczę w tegorocznych wyborach, żeby zwrócić uwagę mieszkańców na sposób, w jaki rozwija się Wrocław i w jakim kierunku zmierza. I wreszcie kandyduję na najwyższy urząd w samorządzie lokalnym z powodów pragmatycznych: 12 lat piastowania urzędu przez jednego lidera obniża jakość usług, powoduje mniejszy wysiłek o szukanie jak najlepszych rozwiązań dla mieszkańców. Osłabia też lokalną demokrację. Po 12 latach pełnienia funkcji w sposób naturalny niezbędna jest zmiana. Nowy prezydent Wrocławia nada dotychczasowym kierunkom nowe akcenty, które mogą okazać się zbawienne w momencie, kiedy nastąpiło wypalenie dotychczasowego lidera. Jakie będą Pani pierwsze decyzje w razie wyborczego zwycięstwa? Zupełnie standardowe w momencie wejścia do nowej organizacji, tj. przegląd dotychczaso-

4

Obywatele24.pl listopad 2014


LUDZIE

wych działań oraz najważniejszych zadań jakie są realizowane lub czekają na realizację. Przejęcie funkcji powinno przebiegać w sposób płynny i nie może zakłócać funkcjonowania miasta. W sposób szczególny zwracać uwagę będę na problemy, które można rozwiązać „tu i teraz”. Mam na myśli problemy, które wydają się niewielkie, ale istotnie usprawnią funkcjonowanie w określonej części miasta. Przykład? Remont wiaduktu przy ulicy Chociebuskiej. Zasadniczy kierunek prac, który podejmę, związany będzie z uważnym przeglądem dużych projektów zaplanowanych na lata 2016 i 2017 – ESK i World Games. Chcę mieć pewność, że każda wydana złotówka z budżetu miasta będzie służyć wprost jego mieszkańcom, a efekty tych projektów na trwale poprawią jakość życia we Wrocławiu. Z kwestii bieżących dokonam modyfikacji sposobu zarządzania miastem. Na jakich obszarach chce się pani szczególnie skoncentrować jako prezydent Wrocławia? Na tych, które dotychczas – już od kilkunastu lat – nie były priorytetem włodarzy miasta, tj. na rozwoju społecznym jako podstawie do dalszego rozwoju gospodarczego Wrocławia. To właśnie kwestie związane z codziennym życiem, a nie wielkie spektakularne wydarzenia na skalę europejską i światową, stanowią istotę samorządu. Zatem te obszary, z marketingowego punktu widzenia są może mało interesujące i przyciągające uwagę mediów, ale są niezbędne dla budowania marki Wrocławia jako „miasta przyjaznego mieszkańcom”. Moje priorytety to lokalne miejsca pracy, edukacja, transport, czas wolny. W moim programie odnaleźć można kwestie związane ze zrównoważonym rozwojem dostosowanym do warunków, w jakich rozwijają się europejskie miasta. Główne kwestie, na których się skoncentruję to: kształtowanie przestrzeni, partycypacja, transport i mobilność miejska, rewitalizacja, polityka inwestycyjna, rozwój gospodarczy, ochrona środowiska i wyzwania demograficzne. Jakie pani dotychczasowe osiągnięcia lub doświadczenia będą szczególnie przydatne po objęciu prezydenckiego fotela? Posiadam wiedzę, doświadczenie praktyczne i kompetencje, które przydadzą się w zarządzaniu Wrocławiem. Pracowałam w jednostkach samorządowych pełniąc funkcje kierownicze.

Znam się na sposobie funkcjonowania samorządu w warunkach ciągłej zmiany, nacisków politycznych i postępującej trudności finansowania zadań. Potrafię również zarządzać metodami partycypacyjnymi, co jest dzisiejszym wymogiem stawianym samorządom. Od kilkunastu lat doradzam samorządom w Polsce i w Niemczech w budowaniu i wdrażaniu strategii rozwojowych. Na swoim koncie mam również sukcesy w zarządzaniu jedną z największych organizacji pozarządowych w Polsce. Dodatkowo szkolę samorządowców z całej Polski w zakresie zarządzania rozwojem lokalnym. Wiem, gdzie są bariery i słabości, co można a czego nie da się zrobić. Specjalizuję się w zarządzaniu publicznym, a nauki w tym zakresie pobierałam w najlepszych ośrodkach w Niemczech. Moja codzienna praca polega na badaniu sposobów zarządzania europejskimi miastami. Wiem, które z rozwiązań możemy zastosować w naszym mieście, a które się nie sprawdzą. Uczyłam się tego od najlepszych. Zaobserwować można zwiększenie liczby kobiet ubiegających się o ważne stanowiska polityczne. Skąd taka tendencja? Jest to konsekwencja pewnej rewolucji społecznej na zapleczu polityki, którą obserwujemy od kilku dekad. Kobiety w Polsce powoli dojrzewają do podejmowania działalności publicznej. Wspiera je prawodawstwo i standardy Unii Europejskiej oraz zmiany kulturowe, które zachodzą na świecie. Mam nadzieję, że za kilkanaście lat udział kobiet w polityce będzie jeszcze większy. W polityce znacznie łatwiej zaistnieć zapisując się do partii politycznej. Może lepiej przyjąć legitymację którejś z nich? Będzie łatwiej. Może będzie łatwiej, jednak moim celem nie jest po prostu „zaistnieć”. W sensie zawodowym i społecznym ja już „zaistniałam”. Nie jestem zainteresowana działalnością partyjną. Moim celem jest silny samorząd i lepszy rozwój Wrocławia. Polskie partie nie dbają o samorząd. Nadal nie jest dokończona reforma ustrojowa. Brakuje ustawy metropolitalnej, tak ważnej dla naszego miasta. Z moich obserwacji wynika, że to bezpartyjni samorządowcy najintensywniej zabiegają o interesy mieszkańców. Zgadzam się, że droga „niepartyjna” jest trudniejsza, ale w moim odczuciu właściwa.

Jak ocenia pani brak jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do rad największych miast i sejmików województw? Jakie jest pani zdanie na temat JOW-ów? Jestem zdecydowaną zwolenniczką jednomandatowych okręgów wyborczych. Bardzo mocno wspieram wprowadzenie tego systemu w wyborach do rad największych miast i sejmików województw. O wyborze powinna stanowić wola większości obywateli. Tylko w takim modelu można mówić o przejrzystości, a wybrani kandydaci ponoszą osobistą odpowiedzialność za swoje działania. W tym numerze piszemy o MBA. Pani takie studia skończyła. Warto było? Zdecydowanie warto! Polecam ten kierunek kształcenia osobom, które już mają pewne doświadczenie zawodowe, a nie tym będącym u progu kariery. Studia MBA to nie są zwykłe studia podyplomowe, ich celem nie powinno być wyłącznie uzyskanie dyplomu ukończenia. Studia MBA porządkują dotychczasowy sposób działania, wzmacniają kompetencje osobiste i społeczne oraz dostarczają bardzo specyficznej wiedzy z zarządzania. Łączą „twarde” umiejętności zarządcze z „miękkimi” sposobami kierowania. Wpływają na osobowość uczestnika kursu, jego sposób postrzegania organizacji, w której działa oraz ludzi, którzy ją tworzą. Polityka to brutalna gra. Nie boi się pani konsekwencji jakie niesie ze sobą? Obawa i strach to naturalne ludzkie uczucia. Dowód na to, że różnimy się od komputerów. Proszę pamiętać, że polityką zajmuję się zawodowo od 20 lat. Nawet jeśli to była jedynie aktywność na zapleczu wielkiej polityki to funkcje, które pełniłam, pozwoliły mi poznać jej mechanizmy. Zanim podjęłam decyzję o kandydowaniu na prezydenta Wrocławia rozważyłam wszystkie „za i przeciw”. Dzisiaj bałabym się nie podjąć tej próby, nie stanąć do rywalizacji wyborczej. Chcę mieć możliwość wpływania na rozwój Wrocławia w taki sposób, abyśmy skutecznie gonili czołowe miasta w Europie.

Obywatele24.pl listopad 2014

5


LUDZIE

JOW-y to zmiana na lepsze Rozmowa z Jerzym Michalakiem, wicemarszałkiem województwa dolnośląskiego. Anna Nowacka: Przez kilka lat był pan wrocławskim radnym, teraz jest wicemarszałkiem województwa. Można te funkcje porównać? Jerzy Michalak: Funkcję radnego sprawowałem przez 4 lata. Uważam, że moja praca na rzecz Wrocławia była bardzo owocna. Przygotowała mnie do pracy na obecnym stanowisku. Różnica pomiędzy funkcją radnego a wicemarszałka jest ogromna. Teraz jestem częścią władzy wykonawczej, a Rada Miejska jest organem stanowiącym i kontrolnym. Ze zmianą wiąże się przede wszystkim większa odpowiedzialność za sprawy całego województwa. Wrocławski Budżet Obywatelski to w dużej mierze pana dzieło. Co się udało, a co trzeba jeszcze poprawić? Zainicjowałem i prowadziłem projekt Wrocławskiego Budżetu Obywatelskiego, który jest nastawiony na aktywizację mieszkańców. Daje im możliwość decydowania o ważnych dla nich inwestycjach. Wrocławski budżet partycypacyjny ma budować społeczeństwo obywatelskie i wzmacniać dialog pomiędzy wszystkimi stronami biorącymi udział w projekcie WBO. I to nam się udało osiągnąć. Uważam, że budżet obywatelski powinien być stałym elementem budżetu Wrocławia i być wpisany w coroczny proces jego tworzenia. Wrocławskie organizacje pozarządowe... Czy można powiedzieć, że trzeci sektor jest w Polsce niedoceniany? Organizacje pozarządowe w Polsce mają coraz większy potencjał i coraz lepiej sobie radzą. Ja sam wywodzę się z III sektora i mogę stwierdzić, że są narzędzia do udziału organizacji pozarządowych w życiu społecznym, ale niestety czasami brak determinacji w ich wykorzystywaniu. Nie da się odgórnie zadeklarować aktywności społecznej i obywatelskiej. Taką aktywność należy budować. I właśnie takie inicjatywy jak Wrocławski Budżet Obywatelski tworzą dobry klimat do budowy i rozwoju III sektora.

6

Obywatele24.pl listopad 2014

FOT: URZĄD MARSZAŁKOWSKI

Ma pan aspiracje polityczne? Nie ukrywam, że mam pewne aspiracje polityczne. Czas pokaże, czy będę startował do parlamentu. Na razie skupiam się na pracy w zarządzie Dolnego Śląska. I chciałbym podobną pracę wykonywać po tegorocznych wyborach samorządowych. Na czym się pan skupia w Urzędzie Marszałkowskim? Najbliższe miesiące to czas wytężonej pracy. Jednak nie mam zamiaru zwalniać tempa, wręcz przeciwnie. W kwestii służby zdrowia w najbliższych miesiącach do najważniejszych zadań należeć będzie uporządkowanie spraw w Dolnośląskim Centrum Zdrowia Psychicznego oraz zakończenie budowy szpitala na Stabłowicach oraz sprawne przeprowadzenie istniejących jednostek do nowej placówki. Kolejnym ważnym zadaniem jest podjęcie ostatecznej decyzji lokalizacyjnej szpitala onkologicznego. W mojej opinii nowy szpital powinien funkcjonować jako odrębna i samodzielna jednostka. Jego działalność nie powinna opierać się na strukturze innego, działającego już szpitala.

W kwestii infrastruktury drogowej i kolejowej bardzo ważne jest dla mnie dbanie o zakończenie inwestycji obecnie trwających realizowanych z Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007-2013. Istotnym zadaniem stojącym przede mną jest przygotowanie kolejnych inwestycji, które będą realizowane w ramach nowej perspektywy unijnej 20142020. Z głównych, konkretnych zadań, które są dla mnie bardzo istotne, muszę wymienić rozwój pasażerskich przewozów regionalnych na terenie Dolnego Śląska. Tak, aby coraz więcej pasażerów mogło i chciało korzystać z kolei. Ponadto współpraca ze stroną rządową w przygotowaniu dużych inwestycji, które powinny zostać zrealizowane na terenie naszego regionu. Mam tu na myśli drogę S3. Chciałbym, aby rozpoczął się proces budowy zintegrowanego transportu publicznego na Dolnym Śląsku. Równie ważnym dla mnie wyzwaniem jest zakończenie dużych projektów informatycznych realizowanych przez Samorząd Województwa. Wkrótce wybory samorządowe. W większości oparte o jednomandatowe okręgi wyborcze. Zabraknie tego tylko w dużych miastach. Co pan sądzie o JOW-ach, czy wprowadzenie takiego typu wyborów we Wrocławiu by coś zmieniło? Mogę zaryzykować stwierdzenie, ze byłaby to zmiana na lepsze. Jestem realistą i będę twierdził, że nie ma dobrych pomysłów, które pozwoliłyby rozwiązać wszystkie problemy. Również JOW-y nie są w stanie przeciwstawić się m.in. upartyjnieniu życia politycznego, swoistego braku decyzyjności poszczególnych posłów i ich oderwania od realnych problemów okręgów w których byli wybrani. Uważam jednak, że większa dostępność do startowania w wyborach „spoza układu” jest potrzebna.


LUDZIE

Sapere Aude F

undacja Sapere Aude powstała w kwietniu 2012 roku z inicjatywy jej prezesa Piotra Wojtyczki. Od początku naszej działalności postanowiliśmy kierować się dewizą łacińskiej sentencji: „Odważ się być mądrym”. Misją fundacji jest upowszechnianie postaw obywatelskich, prowadzenie dialogu społecznego na tematy polityczne, kulturalne i naukowe oraz propagowanie poglądu, że wspólnymi siłami jesteśmy w stanie tworzyć wielkie rzeczy. Działalność Fundacji Sapere Aude to przede wszystkim regularne spotkania z najważniejszymi osobami życia społecznego, kulturalnego, politycznego oraz sportowego we Wrocławiu. W ciągu dwóch lat naszej działalności gościliśmy u nas między innymi prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza oraz senatora Jarosława Obremskiego. Wiele z naszych idei udało się wdrożyć w życie. W październiku 2013 roku zorganizowaliśmy akcję upamiętniającą we Wrocławiu Generała Augusta Fieldorfa „Nila”. W wyniku uchwały rady miejskiej, imieniem tego legendarnego dowódcy Kedywu nazwana została ulica na osiedlu Stabłowice, przy której powstaje nowy szpital wojewódzki.

W odpowiedzi na wydarzenia na kijowskim Majdanie, którymi od listopada 2013 roku żyła opinia publiczna na całym świecie, Fundacja Sapere Aude wysłała Ukraińcom, walczącym o podstawowe prawa i wolności obywatelskie, jasny sygnał solidarności. W lutym tego roku zorganizowaliśmy dwa marsze wspierające naszych sąsiadów, którzy przeciwstawili się autorytarnym rządom Wiktora Janukowycza i zajęciu przez Rosjan Krymu. Z wielkim zaangażowaniem uczestniczyły w nich setki wrocławian oraz przedstawiciele miasta oraz województwa. W ciągu ponad dwóch lat naszej działalności wielokrotnie współpracowaliśmy z innymi organizacjami pozarządowymi z całej Polski. Wspólne działanie procentowało. Nasz głos skuteczniej przebijał się do opinii publicznej, a propagowane wartości stawały się wyznacznikiem działań wielu młodych ludzi. W związku z tym, wraz ze Stowarzyszeniami: Młodzi dla Polski oraz Studenci dla Rzeczypospolitej, we wrześniu tego roku zorganizowaliśmy we Wrocławiu I Forum Organizacji Młodzieżowych „Wspólnie dla Przyszłości”. Przez trzy dni we Wrocławiu uczyło się, dyskutowało i inte-

growało ponad 170 reprezentantów około 40 organizacji. Jednym z głównych tematów zjazdu była diagnoza sytuacji ludzi młodych w naszym kraju. W czasie wielu ciekawych paneli dyskusyjnych, szkoleń oraz wykładów mogliśmy dowiedzieć się o utrudnieniach, na jakie trafia w Polsce ta grupa społeczna. Pomimo przeszkód w prowadzeniu działalności gospodarczej, problemów z zaistnieniem w życiu politycznym oraz systemu edukacji, który nie zawsze odpowiada oczekiwaniom i potrzebom studentów, konkluzje były bardziej optymistyczne. Organizatorzy oraz uczestnicy zjazdu jednoznacznie zadeklarowali wolę pozostania w naszym kraju i podjęcia wszelkich działań, aby opisaną sytuację zmienić. Dlatego też w najbliższym czasie będziemy kontynuować rozpoczętą współpracę, a za rok z pewnością zorganizujemy kolejny zjazd. Tekst przygotowało stowarzyszenie Sapere Aude

I Forum Organizacji Młodzieżowych „Wspólnie dla Przyszłości”. Na zdjęciu członkowie Fundacji Sapere Aude.

Obywatele24.pl listopad 2014

7


LUDZIE

Crowdfunding, czyli miliony z tłumu Dziś sieć staje się główną platformą wyrazu ludzkiej kreatywności. Każdy innowacyjny pomysł, zanim przyjmie postać gotowego produktu, wymaga jednak odpowiednich funduszy. Jak je zdobyć? Rozwiązaniem tego problemu może być crowdfunding – nowatorski mechanizm pozyskiwania środków pieniężnych dla pomysłowych projektów, którego powstanie niemożliwe byłoby bez dobrodziejstw współczesnego Internetu. PIOTR ZAJĄCZKOWSKI

FOT. POLAKPOTRAFI.PL

8

Obywatele24.pl listopad 2014


LUDZIE

D

la osób będących pomysłodawcami innowacyjnych, choć ryzykownych z ekonomicznego punktu widzenia koncepcji, zapoczątkowany około 2008 r. globalny kryzys finansowy oznaczał gwałtowne pogorszenie dostępu do tradycyjnych źródeł finansowania przedsięwzięć biznesowych, takich jak np. kredyty bankowe. Równolegle coraz większą popularność zyskiwały portale społecznościowe, których użytkownicy dzielili się ze sobą najnowszymi wieściami, wymieniali spostrzeżenia dotyczące interesujących ich produktów czy wspólnie organizowali czas, umawiając się na udział w wydarzeniach kulturalnych w swojej okolicy. Na styku opisanych wyżej zjawisk ukształtowała się nowa forma ofiarowania i pozyskiwania środków pieniężnych, którą znamy dziś pod pojęciem finansowania społecznościowego (z ang. crowdfunding).

Dawno temu w Ameryce Sama idea stworzenia platformy komunikacji między kreatywnym i przedsiębiorczym pomysłodawcą a osobami potencjalnie zainteresowanymi sfinansowaniem jego planu, nie jest nowa. Już w 1886 r. z inicjatywy Josepha Pulitzera, na łamach należącej do niego nowojorskiej gazety codziennej The New York World, ogłoszono zbiórkę datków na rzecz pokrycia kosztu prac budowlanych związanych ze wzniesieniem Statuy Wolności. W ciągu zaledwie 5 miesięcy, w efekcie zachęty kierowanej codziennie do Amerykanów w kolejnych wydaniach The New York World, udało się zebrać ponad 100 tys. dolarów (co stanowiłoby dzisiaj ekwiwalent około 2,3 mln dol.), przy czym liczba darczyńców wyniosła 120 tys. osób, a 80 proc. z nich wpłaciło mniej niż 1 dolara. To, co dziś nazywamy finansowaniem społecznościowym, stanowi więc rozwinięcie znanej już idei, z wykorzystaniem jednak dostępnych dopiero na początku XXI w. środków technicznych.

Od Pulitzera do Kickstartera Obecnie narzędziem komunikacji między innowatorem a grupą darczyńców, zamiast codziennego wydania gazety, są specjalistyczne portale społecznościowe, poświęcone prezentacji nowatorskich pomysłów i zbiórce środków na ich realizację. Ich mechanizmy pozwoliły na wprowadzenie elementu interakcji oraz znaczne przyspieszenie wymiany informacji między

FOT. POLAKPOTRAFI.PL

obiema stronami. Jednym z najpopularniejszych serwisów internetowych poświęconych finansowaniu społecznościowemu jest amerykański portal Kickstarter, w ramach którego w samym tylko 2011 r. udało się zebrać w sumie niemal 100 mln dolarów Warto przy tym zauważyć, że portale o podobnej efektywności koncentrowania uwagi darczyńców powstają na całym świecie, a od niedawna także w Europie Zachodniej i Polsce Wśród tych ostatnich wymienić można np. beesfund.com, wspieram. to czy polakpotrafi.pl. Z pewnością więc rosnącą popularność crowdfundingu uznać można za istotny trend, nie tylko w kontekście zjawisk internetowych, ale i ściśle ekonomicznych.

Wsparcie od serca W przypadku tradycyjnych metod finansowania przedsięwzięć biznesowych, fundusze na ich realizację pozyskuje się najczęściej od dużych, jednostkowych podmiotów gospodarczych. One uzależniają swoje wsparcie od racjonalnej kalkulacji ekonomicznej. Finansowanie społecznościowe opiera się jednak na innej zasadzie, w jego bowiem przypadku kluczem do sukcesu jest dotarcie ze swoją ofertą do jak najszerszych rzesz zwykłych osób. Uiszczane przez grono sympatyków drobne kwoty, w przypadku najefektywniejszych inicjatyw tego typu, składają się finalnie w pokaźne sumy, umożliwiając tym samym realizację założonego przez pomysłodawców celu. Osoby wspierające projekt motywują często swoją

pieniężną pomoc sympatią lub sentymentem, jaki wobec niego żywią, a nie chłodną analizą finansową. Ten mechanizm zyskał uznanie wśród podmiotów sektora NGO, których działania bywają nieatrakcyjne z punktu widzenia czysto ekonomicznej opłacalności, jednak są bardzo ważne w świetle uwarunkowań społecznych.

Finansowanie w czasach kryzysu Uwzględniając negatywną kondycję dzisiejszej gospodarki światowej, powodującą utrudnienia w dostępie do tradycyjnych form finansowania przedsięwzięć biznesowych, gromadzenie środków pochodzących od członków internetowej społeczności jawi się jako zjawisko ekonomiczne i społeczne warte szczególnej uwagi w oczach osób przedsiębiorczych, ale nie posiadających gotowych funduszy na realizację swoich pomysłów. Duża liczba zakończonych sukcesem, innowacyjnych projektów, których koszty pokryto ze środków zebranych metodą crowdfundingu, dowodzi, że jest to skuteczna alternatywa dla tradycyjnych form pozyskiwania funduszy na rzecz realizacji nowatorskich koncepcji. Może warto więc pójść w ślady Josepha Pulitzera, poszukując wsparcia właśnie wśród bywalców cyfrowej agory?

Obywatele24.pl listopad 2014

9


PRACA NAUKA BIZNES

Gdy windykator puka do drzwi…

„Dzień dobry, dzwonię z firmy…. w sprawie Pani/Pana finansów. Informuję, że rozmowa jest nagrywana, proszę o podanie nr PESEL, w celu weryfikacji danych osobowych...” MATEUSZ JABŁOŃSKI

10

Obywatele24.pl listopad 2014


PRACA NAUKA BIZNES

N

awet jeśli ktoś z nas nie słyszał tych słów bezpośrednio ze słuchawki telefonu, to o takiej introdukcji słyszał na pewno z opowiadań lub z telewizji. Wystarczy przecież spóźnić się ze spłatą karty kredytowej. Co zrobić, gdy windykator puka do naszych drzwi? To jest przybliżony model przywitania właśnie windykatora, czyli osoby, która w sposób polubowny chce doprowadzić nas do spłaty zadłużenia. Wydzwanianie jest formą windykacji miękkiej, twarda jest prowadzona przed sądem. Wspominana „miękkość” rzadko znajduje odzwierciedlenie w atmosferze konwersacji, której daleko do pluszu. Co zatem zrobić, aby po odebraniu takiego połączenia nasze kolana też nie stały się miękkie?

decydujących o tym, że takie działanie jest legalne. Ponadto musi dopełnić obowiązku zgłoszenia zbioru do rejestracji w prowadzonym przez GIODO ogólnokrajowym, jawnym rejestrze zbiorów danych osobowych i obowiązku informacyjnego, a ponadto we właściwy sposób zabezpieczać zgromadzone dane, dbać o interesy osób, których dane dotyczą i respektować ich prawa gwarantowane ustawą o ochronie danych osobowych. Oczywiście i od powyższego obowiązku rejestracyjnego są wyjątki. W kwestii dochodzenia danej należności, trzeba zauważyć, że jedną z podstaw przetwarzania danych osobowych jest dochodzenie

roszczeń z tytułu prowadzonej działalności gospodarczej. Podmiot, który w ramach swojego przedsiębiorstwa udzielił nam pożyczki jest zatem uprawniony do przetwarzania naszych danych. Idąc dalej, zgodnie z art. 31 ustawy, administrator danych może powierzyć innemu podmiotowi, w drodze umowy zawartej na piśmie, przetwarzanie danych, a tenże „pełnomocnik” będzie uprawniony do przetwarzania danych w zakresie i celu wskazanym w rzeczonej umowie. Zatem firma, której reprezentant do nas dzwoni, też jest uprawniona do przetwarzania naszych danych, ale w ograniczonym zakresie. Jak zwykle, są jednak pewne wyjątki.

Pacta sunt servanda i rzecz o danych osobowych. Umów należy dotrzymywać – to nie ulega wątpliwości. Na zwerbalizowanej przez Rzymian zasadzie opiera się dziś całe prawo zobowiązań. Niestety, tak samo jak faux pas, tak i niedotrzymanie warunków umowy może zdarzyć się każdemu. Konsekwencje tego mogą być różnorodne, ale ograniczmy je dzisiaj do konieczności spłaty określonej kwoty na rzecz wierzyciela, pozostawiając też tytuł takiego rozporządzenia na boku. Co więcej, wezwanie do zapłaty możemy również otrzymać w wyniku poręczenia niespłaconego do dziś kredytu. Dług można też odziedziczyć. Ba, nie są wykluczone sytuacje, gdy próba jego odzyskania wynika z czystej pomyłki!

Rozmówca chce nasz PESEL, a najchętniej jeszcze aktualny adres. Czy podawać? Na początku trzeba zaznaczyć, że nasze dane osobowe podlegają ochronie. Ustawa zawiera katalog przesłanek uzasadniających przetwarzanie danych, czyli zbieranie ich, utrwalanie, przechowywanie, opracowywanie, zmienianie i posługiwanie się nimi w określonym celu. Zasadą jest zakaz przetwarzania danych osobowych, dopiero spełnienie danych przesłanek zwalnia z tego zakazu. Art. 23 wspomnianej ustawy wskazuje na podstawy przetwarzania danych. Wymienianie ich wszystkich wydaje się w tym miejscu niecelowe, zainteresowanych odsyłam do samej ustawy. Generalnie administrator danych, aby przetwarzać dane osobowe, musi spełnić jeden z warunków

Łączna kwota zaległych płatności klientów podwyższonego ryzyka, odnotowanych w Rejestrze Dłużników prowadzonym przez BIG InfoMonitor oraz w Biurze Informacji Kredytowej, na koniec czerwca 2014 roku wyniosła 40,89 miliardów złotych. Kwota zadłużenia zwiększyła się na przestrzeni ostatnich trzech miesięcy o 0,43 miliarda złotych. ŹRÓDŁO: INFODŁUG - BIG INFOMONITOR

Obywatele24.pl listopad 2014

11


PRACA NAUKA BIZNES

Wszyscy jesteśmy konsumentami! I często też to ze stosunku, w którym występujemy jako konsument właśnie pojawiają się późniejsze problemy. W kontekście legalności udostępniania danych osobowych podmiotom trudniącym się windykacją należności należy również zwrócić uwagę na przepisy kodeksu cywilnego, a szczególnie na art. 509 odnoszący się do cesji wierzytelności. Przepis ten stanowi, iż wierzyciel może bez zgody dłużnika przenieść wierzytelność na osobę trzecią (przelew), chyba, że sprzeciwiałoby się to ustawie, zastrzeżeniu umownemu albo właściwości zobowiązania (§ 1). Wraz z wierzytelnością przechodzą na nabywcę wszelkie związane z nią prawa, w szczególności rosz-

12

Obywatele24.pl listopad 2014

czenie o zaległe odsetki (§ 2 ww. artykułu). Jednocześnie jednak z art. 3853 pkt. 5 Kodeksu cywilnego wynika, iż w razie wątpliwości uważa się, że niedozwolonymi postanowieniami umownymi są te, które w szczególności zezwalają kontrahentowi konsumenta na przeniesienie praw i przekazanie obowiązków wynikających z umowy bez zgody konsumenta. Istotny w tym przedmiocie, rozstrzygający wątpliwości, dotyczące legalności przetwarzania danych w związku z cesją wierzytelności, jest wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z dnia 6 czerwca 2005 r., (sygn. akt I OPS 2/2005), z którego wynika, że można przekazywać firmom windykacyjnym dane dłużników bez ich zgody, ale trzeba wyważać między

ochroną ich praw i wolności obywatelskich oraz prywatności a interesami wierzycieli. Niestety, są to mało skonkretyzowane określenia, przez co oceniając, czy w danej sytuacji zostały naruszone nasze prawa, musimy każdorazowo poważnie się zastanowić. Jeśli jednak uważamy, że nie jesteśmy winni nic, bo zadłużenie dawno zostało spłacone, bo nie jesteśmy w kręgu osób dziedziczących po dłużniku, bo ostatecznie ani my, ani nikt z naszych bliskich nigdy takiego zobowiązania nie zaciągał, to bez chwili wahania należy złożyć skargę do Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Po przeprowadzeniu postępowania w sprawie GIODO – o ile doszło do naruszenia przepisów - w drodze decyzji administracyjnej nakazuje przywrócenie stanu zgodnego z prawem, całkowicie niezależnie od ewentualnego wszczęcia postępowania dyscyplinarnego lub karnego wobec osoby przetwarzającej dane. Stan zgody z prawem zaś oznacza, że dany podmiot musi usunąć ze swoich rejestrów nasze dane osobowe. A jak już ich nie będzie miał – to nie będzie miał jak do nas wydzwaniać, ani nękać listami. Czy zatem podawać PESEL i swój adres? Jeśli podamy, to przetwarzający nasze dane osobowe uzyska je niejako za naszą zgodą. Teoretycznie bowiem już posiada te informacje, a od nas je pobiera tylko w celu weryfikacji czy rozmawia z poprawną osobą. Ale czy ma je na pewno? Zza słuchawki nie da rady tego sprawdzić. Decyzja należy ostatecznie do odbierającego telefon, ale należy podkreślić, że nikt nie może nikogo zmusić do odbycia takiej rozmowy i podawania przez telefon swoich danych. A chociażby sam brak adresu zamieszkania może skutecznie zniechęcić wierzyciela do dochodzenia należności. Dodatkowo, czy naprawdę po odbyciu rozmowy telefonicznej poczulibyście się zobligowani do dokonania wpłaty na rzecz osoby trzeciej? Czy mamy chociaż pewność, z kim rozmawiamy? Pamiętajmy, że uporczywe nękanie nas telefonami mimo naszego sprzeciwu może zostać zakwalifikowane jako „złośliwe nękanie”, a zatem czyn zabroniony z art. 190a kodeksu karnego.

Przezorny zawsze ubezpieczony. Kolejnymi elementami windykacji są pisma. W praktyce spotyka się listy zarówno „zwykłe”, jak i polecone, a od kancelarii prawnych często za zwrotnym potwierdzeniem odbioru. O ile


PRACA NAUKA BIZNES ŹRÓDŁO: INFODŁUG - BIG INFOMONITOR

W ocenie polskich firm w ciągu ostatnich trzech miesięcy poziom bezpieczeństwa prowadzenia działalności gospodarczej, wyrażany Wskaźnikiem BIG spadł o 5 pkt. i obecnie wynosi 14,32 pkt. Wpływ na to miały przede wszystkim negatywne opinie wśród badanych przedsiębiorców. zwykły zostawiony w skrzynce list możemy pominąć, bo nie ma żadnego dowodu, że został do nas wysłany, a tym bardziej, że został odebrany. Nie odbieranie pozostałych pism jest już jednak działaniem krótkowzrocznym. Jeśli podmiot dochodzący od nas spłaty należności nie bawi się nawet w rozmowy telefoniczne, a od razu przesyła pismo polecone, to warto je odebrać jak najprędzej. O ile przy zwrotnym potwierdzeniu odbioru termin do spełnienia świadczenia zazwyczaj jest liczony właśnie od odebrania wezwania, to przy zwykłych poleconych, gdzie wierzyciel dysponuje jedynie potwierdzeniem nadania pisma, przyjmuje się bliżej nieokreślony termin, po którym podejmowane są dalsze działania – często już na drodze sądowej. Odbierajmy zatem, aby wiedzieć na czym stoimy. Po przeczytaniu takiego wezwania możemy zaś sami skontaktować się z wierzycielem, w celu uzyskania dalszych informacji. Należy dokładnie określić sprawę, aby móc ocenić nasze możliwości. I w tym miejscu, jeszcze przed wdaniem się w spór przed sądem, jeśli coś

pozostaje dla nas niezrozumiałe, to naprawdę warto skonsultować się z prawnikiem. Naiwnością byłoby twierdzić, że wierzyciel, który wzywa nas do zapłaty, jednocześnie wyjaśni nam wszystkie elementy możliwego sporu. Pamiętajmy o tym gruntownym podziale ról i nie czekajmy do ostatniego momentu, może już odpowiedź na wezwanie do zapłaty skierowana z kancelarii prawnej będzie skutecznym panaceum. Dlatego nie szukajmy porad na formach internetowych, nie polegajmy na swojej intuicji. Każda sprawa jest indywidualna i tak też powinna być potraktowana. Tylko bezpośrednia konsultacja umożliwia pełne zrozumienie sprawy i obranie taktyki postępowania. A jeśli skorzystanie z profesjonalnej porady prawnej jest dla nas zbyt dużym obciążeniem finansowym – skorzystajmy z punktów darmowej pomocy prawnej, takich jak np.: Uniwersytecka Poradnia Prawna lub Biuro Porad Obywatelskich. Pamiętajmy też, że po spłacie danego zobowiązania zawsze mamy prawo domagać się zaświadczenia od wierzyciela. Zdecydowanie

polecam skorzystanie z tego uprawnienia. Moc dowodowa takiego dokumentu jest nie do przecenienia przez pryzmat późniejszych prób dochodzenia od nas kolejnych należności z tego samego tytułu, a tak się niestety zdarza. Szczególnie wyjątkowo rozbudowani przedsiębiorcy, świadczący usługi na terenie całej Polski wobec setek tysięcy osób, mogą borykać się z losowymi przypadkami nieprawidłowości, kiedy najpierw oświadczają nam, że wszystko zostało uregulowane, a po roku doliczą się kolejnych zaległości. Odróżnijmy tym samym potwierdzenie dokonania przelewu od zaświadczenia o spłacie! Pierwsze potwierdza nam bowiem jedynie fakt dokonania transferu środków pieniężnych o danej wysokości, nie zaś całościowej spłaty zobowiązania. Pilnujmy więc wydania zaświadczenia o spłacie i jego odpowiedniej treści, tak, aby nie pozostawiać żadnych możliwości interpretacyjnych. Bądźmy uporządkowani. Pilnujmy podpisywanych przez nas umów, trzymajmy ich zapasowe kopie, dokładnie tytułujmy przelewy, a jeśli dokonujemy wpłat w kasie – zachowujmy potwierdzenia ich dokonania. Wszystkie pisma pomiędzy stronami umowy powinny być pieczołowicie gromadzone. Jeśli to tylko możliwe to zeskanujmy tę dokumentację i dodatkowo przechowujmy na komputerze! Ordo ab chao. Porządek bowiem może nas uratować, a dobry materiał dowodowy dla obrony naszych racji wynika z wcześniejszego przygotowania. Niezależnie, czy prowadzimy działalność gospodarczą, czy jesteśmy zwykłym obywatelem – w sytuacji, gdy druga strona stosunku prawnego chce dochodzić od nas pieniędzy, musimy być w stanie szybko zweryfikować zasadność tego żądania. Zagubienie, zniszczenie lub nawet nieczytelność naszej dokumentacji może skutecznie pozbawić nas argumentów do obrony. Odmiennie, gdy w papierach panuje porządek a ktoś do nas zadzwoni lub napisze złowrogie pismo, po skonsultowaniu sprawy z prawnikiem i przejrzeniu z nim dokumentów, jesteśmy często w stanie powiedzieć: „Nie dziękuję, nie wyrażam zgody na nagrywanie rozmowy, nie podam moich danych osobowych. Proszę do mnie więcej nie dzwonić. Do widzenia.”

Obywatele24.pl listopad 2014

13


PRACA NAUKA BIZNES

MBA to atrakcyjna alternatywa dla doktoratu i szansa na wyższe zarobki

Paweł sprzedał kawalerkę w rodzinnej miejscowości, by w Barcelonie ukończyć studia MBA. - To była życiowa decyzja, trochę jak postawienie wszystkiego na jedną kartę. Ale było warto. Patrząc z perspektywy czasu najcenniejsza nie okazała się nabyta wiedza merytoryczna, ale nawiązanie nowych znajomości. Moi koledzy z kursu to osoby decyzyjne w spółkach. Poznając ich bliżej łatwiej jest o dobrą pracę – mówi. Po studiach nie wrócił do Polski, pracuje w hiszpańskiej firmie zajmującej się obsługą mikropłatności. ARTUR HELIAK

A

by skończyć studia MBA nie trzeba wyjeżdżać z Polski. Wrocław to również bardzo atrakcyjne miejsce, by zdobyć ten rozpoznawalny na całym świecie dyplom. Na co zwracać uwagę wybierając studia?

Cena Koszt studiów MBA jest niesamowicie zróżnicowany. Możemy na nie wydać 5 tys., ale również grubo ponad 100 tys zł. Średnio to wydatek rzędu 30 tys. zł. Należy pamiętać, że istnieje bardzo bezpośredni związek pomiędzy tym ile płacimy, a tym ile za to dostaniemy. Im cena wyższa, tym wyższej jakości nauczania i prestiżu mamy prawo oczekiwać.

14

Obywatele24.pl listopad 2014

Akredytacja

Uczelnia partnerska

Profesjonalna ocena programu MBA dokonywana jest przez niezależną organizację, która ustala standardy jakości w dziedzinie edukacji menedżerskiej. W Stanach Zjednoczonych Ameryki Płn. oraz Kanadzie główną organizacją jest AACSB, w Europie Associattion of MBAs (AMBA) oraz EQUIS.

Studia najczęściej odbywają się we współpracy z zagranicznymi partnerami. W zależności od oczekiwań warto upewnić się, że poziom intensywności tej współpracy koresponduje z tym, czego oczekujemy. Warto także sprawdzić renomę partnerskiej uczelni.

Język Wykłady są prowadzone po polsku lub w języku obcym, w różnych proporcjach. To ważne, aby studia dopasować do swoich lingwistycznych umiejętności.

Jak podał portal wynagrodzenia.pl mediana wynagrodzeń osób posiadających tytuł MBA wynosiła w 2013 roku 15 tys. zł. Co czwarty menedżer zarabiał ponad 23 tys. zł. Zarobki 25% osób zajmujących stanowiska kierownicze i dyrektorskie nie przekraczały 9 550 zł. Płace osób posiadających tytuł MBA różniły


PRACA NAUKA BIZNES

się w zależności od zajmowanego przez nie szczebla zatrudnienia. Pracownicy na stanowiskach kierowniczych, którzy ukończyli magisterskie studia menedżerskie zarabiali przeciętnie 11 tys. zł. Wynagrodzenia dyrektorów i osób zasiadających w zarządzie były znacznie wyższe. Mediana ich płac wynosiła 18 tys. zł. Dane pochodzą z XI Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń. Wzięło w nim udział 1320 dyrektorów i kierowników, którzy ukończyli Magisterskie Studia Menedżerskie. Badanie wykonała firma Sedlak & Sedlak. Mediana zarobków dla woj. dolnośląskiego wynosi 13 tys. zł, czyli 2 tys. mniej niż wartość środkowa dla Polski. Najwięcej zarabia się w przemyśle. Jeszcze atrakcyjniej kształtują się perspektywy dla tych wszystkich, którzy władają językami obcymi. Posiadając dyplom MBA lepiej jest pracować w zagranicznym koncernie – te ustalając politykę płacową, większą wagę przywiązują do takiego dyplomu. Firmy polskie mają w tej kwestii jeszcze sporo do nadrobienia.

MBA most wanted 1. MBA - Poznań-Atlanta 2. Polsko-Amerykański Program Studiów Executive MBA 3. Executive MBA - Uniwersytet Warszawski 4. Franklin University MBA (FUMBA) 5. Executive MBA - Wyższa Szkoła Zarządzania - Polish Open University Wg użytkowników www.mbaportal.pl 1. Executive MBA - Międzynarodowy Program GFKM 2. Polsko-Amerykański Program Studiów Executive MBA 3. MBA - SGH 4. Executive MBA - Uniwersytet Ekonomiczny w Poznaniu 5. Canadian Executive MBA (CEMBA) Czy dyplom MBA automatycznie oznacza podwyżkę? Nie ma takiej reguły, czasem trzeba na to poczekać. - Na chwilę obecną ukończenie studiów MBA nie spowodowało jakichś natychmiastowych zmian w mojej karierze. Zresztą nigdy nie oczekiwałem takich szybkich zmian zaraz po ukończeniu studiów. Traktowałem i traktuję studia MBA jako długoterminową inwestycję – przyznaje Waldemar Lisek, absolwent MBA-SGH. W tym roku osoby chętne do podjęcia studiów MBA w Polsce mają do dyspozycji 52 programy (tyle samo co w 2013 roku).

Obywatele24.pl listopad 2014

15


PRACA NAUKA BIZNES

Federacja Małych i Średnich Przedsiębiorstw Małe i średnie firmy w naszym kraju, choć stanowią o sile polskiej gospodarki, wciąż muszą walczyć o przetrwanie. Głównie z powodu fatalnej jakości stanowionego prawa. SEBASTIAN BRAŃSKI

S

ytuacja sektora małych i średnich przedsiębiorstw w Polsce niestety nie przedstawia się zbyt dobrze. Mimo obietnic kolejnych rządów, że przedsiębiorcom w Polsce będzie łatwiej prowadzić biznes, od wielu lat obserwujemy tylko stałą inflację przepisów prawa regulujących zasady prowadzenia działalności gospodarczej. Ponadto suma danin publicznych nakładanych na przedsiębiorców

i opodatkowanie pracy w stosunku do średnich zarobków i cen produktów w sklepach jest niewspółmierna. Z tego między innymi powodu firmom z sektora MSP bardzo trudno jest utrzymać się na rynku. A często są to firmy rodzinne. Jeśli chodzi o przepisy dotyczące prowadzenia działalności gospodarczej, to mamy ogromną liczbę wszelkiego rodzaju regulacji, które

Jacek Kozłowski (Federacja MSP), Anna Żurek (Instytut INTL), Elżbieta Wiener (Federacja MSP), Sebastian Brański (Federacja MSP) podczas III Europejskiego Kongresu MSP w Katowicach, 2013.

FOT. MSP–24

16

Obywatele24.pl listopad 2014

nakładają na małe biznesy ogromną liczbę obowiązków i warunków do spełnienia, aby mogły one legalnie prowadzić działalność. Po prostu w naszym kraju wolność gospodarcza jest w bardzo słabej kondycji. Obserwując obecną sytuację gospodarczą Polski, zastanawiam się, czy powrót do liberalnej ustawy o działalności gospodarczej z 1988 roku (obowiązywała do 2000 roku), autorstwa


PRACA NAUKA BIZNES

Mieczysława Wilczka, nie byłby w tym przypadku najlepszym rozwiązaniem. W ostatnich latach w Polsce nie wdrożono w sposób efektywny takiego programu, który znacząco przyczyniłby się do wsparcia sektora MSP. A to powoduje, że polscy przedsiębiorcy stale muszą borykać się z nieznanymi w innych krajach europejskich, wielorakimi problemami i przeszkodami w prowadzeniu działalności gospodarczej. Kiedy spojrzymy w dane statystyczne, to staje się jasne, że mikro-, małe i średnie przedsiębiorstwa stanowią filar, koło zamachowe krajowych gospodarek. Zresztą wiadomo to od wielu lat. Dlatego tym bardziej zaskakuje polityka kolejnych rządów w Polsce, która nie jest ukierunkowana na ułatwienie rozwoju firmom z tego sektora. Małe i średnie przedsiębiorstwa nie tylko w Europie, lecz także na całym świecie odgrywają kluczową rolę w budowaniu wzrostu gospodarczego i innowacyjności we wszystkich branżach. Zrównoważony rozwój sektora MSP ma kluczowe znaczenie dla rozwoju gospodarki każdego państwa. Małe i średnie firmy w Polsce stanowią 99,8 proc. wszystkich przedsiębiorstw, tworzą ponad 70 proc. wszystkich miejsc pracy oraz generują 67 proc. PKB. Myślę, że te dane mówią same za siebie. Należy oczywiście pamiętać, że nie wliczają one tzw. szarej strefy, której udział znacząco podwyższa zarówno poziom zatrudnienia, jak też wpływu sektora MSP na wskaźnik PKB. To właśnie mali i średni przedsiębiorcy wykazują się pomysłowością i zaangażowaniem, co też bardzo często owocuje wypracowaniem nowych, zaawansowanych technologii. Firmy z tego segmentu gospodarki przyczyniają się także do rozwijania rynku globalnego. MSP są bardzo podatne na negatywne wpływy otoczenia gospodarczego i politycznego. Nielicznym przedsiębiorcom udaje się przetrwać na rynku dłużej niż pięć lat. Dlatego władze wielu państw, dostrzegłszy znaczenie i potencjał gospodarczy MSP, tworzą programy wsparcia, spółki i instytuty badawcze zajmujące się analizą rozwoju i działania tego sektora. Wsparcie udzielane przez państwo pomaga utrzymać, a nawet zwiększyć zatrudnienie. Niestety, w Polsce obserwujemy sytuację odwrotną. Sektor MSP jest zatomizowany. Nie ma organizacji zrzeszającej liczną grupę małego

i średniego biznesu, która mogłaby być autorytatywna dla polskiego rządu do tego stopnia, by rządzący musieli się z nią liczyć. Większość izb rzemieślniczych lub pozostałości po cechu ma stare struktury, przez co wspomagają one swoich członków w bardzo wąskim zakresie. Dodatkowo są bardzo rozdrobnione i trudno jest się im zjednoczyć. Z tego powodu przedsiębiorcy z sektora MSP są pomijani i dyskryminowani przez Ministerstwo Finansów, które stale podnosi podatki, biorąc coraz więcej od najaktywniejszych przedsiębiorców. Z powodów, o których mówiłem, zdecydowaliśmy się założyć Federację MSP, żeby dbać o interesy polskiego sektora małych i średnich przedsiębiorstw oraz chronić jego prawa. Chcemy, żeby głos MSP był nie tylko donośny, lecz także słyszalny dla polskiego parlamentu i – co najważniejsze – słuchany. Sektorowi MSP w rozwoju i bezpiecznym funkcjonowaniu mogą pomóc przede wszystkim odpowiednie przepisy prawa gospodarczego oraz przejrzyste i stabilne prawo podatkowe. Niestety, dzisiejszy stan prawny w Polsce nie sprzyja prowadzeniu małego biznesu. Przede wszystkim powinno się wprowadzić fundamentalne zasady dla rozwoju przedsiębiorczości, postulowane m.in. przed Federację MSP. Poza tym powinno się ograniczyć przerośniętą biurokrację, która toczy polskie życie gospodarcze. Ważne jest także, żeby zmieniło się nastawienie urzędników pracujących w administracji. Oczywiście swoje piętno na polskich przedsiębiorcach odciska również skomplikowany i zagmatwany system podatkowy. Proszę sobie wyobrazić, że w rankingu „Paying Taxes 2013”, szczegółowo analizującym systemy podatkowe 185 państw świata, Polska znajduje się na 114. miejscu! Przecież to jest skandal, że największe w centralnej Europie państwo osiąga tak zatrważająco słaby wynik. I to się odbija na naszej gospodarce. Federacja Małych i Średnich Przedsiębiorstw jest pozarządową organizacją non-profit o zasięgu ogólnopolskim i stanowi swego rodzaju ruch społeczny, mający na celu zjednoczenie środowiska przedsiębiorców, głównie z sektora MSP, oraz zainicjowanie zmian w systemie podatkowym i prawie dotyczącym prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce. Jako założyciele organizacji chcielibyśmy, aby głos sektora MSP był nie tylko donośny, lecz także słyszalny dla polskich władz. Przede wszyst-

kim postulujemy wprowadzenie fundamentalnych zasad dla rozwoju przedsiębiorczości w Polsce. Zaliczamy do nich jasność i czytelność zasad naliczania podatku dla każdego przedsiębiorcy, bez względu na stopień wykształcenia i doświadczenia biznesowego. W przypadku niejasności przepisów prawo zawsze będzie interpretowane na korzyść przedsiębiorcy i obywatela, który nie może ponosić konsekwencji za luki prawne. Wreszcie uważamy, że ważne jest przeniesienie kompetencji do rozstrzygnięć w sprawach podatkowych z izb skarbowych na sądy, bo tylko one mogą karać. Obecnie działania Federacji MSP skupiają się na popularyzowaniu naszej idei wśród polskich przedsiębiorców. Głównym celem Federacji jest poprawienie sytuacji społeczno-gospodarczej naszego kraju, która z roku na rok pogarsza się. Z tego właśnie powodu postanowiliśmy, że koniecznym jest powołanie organizacji, która wyrosła ze środowiska przedsiębiorców, nie jest zależna od żadnej instytucji i na poważnie zajmie się poprawą sytuacji gospodarczej w naszym kraju. To zapewne powód, dla którego z każdym dniem poszerza się grono członków oraz sympatyków Federacji MSP. Wspieramy naszych członków wielozakresowo, m.in. zapewniamy im bezpłatne porady prawne. Na obecnym etapie naszej działalności bardzo ważne jest zebranie jak najszerszego poparcia wśród przedsiębiorców, jak również organizacji pozarządowych i środowisk gospodarczych. Dlatego też każdego tygodnia mamy bardzo wiele spotkań – zarówno z przedsiębiorcami, jak i politykami, od których w największym stopniu zależy kształt stanowionego prawa. Zachęcamy wszystkich, którzy widzą konieczność przeprowadzenia zmian w polskim prawie podatkowym i gospodarczym, do poparcia naszej inicjatywy oraz przyłączenia się do nas na Portalu Polskich Przedsiębiorców MSP-24 (www.msp-24.pl). Pamiętajmy, że wspólnie możemy wiele. Jesteśmy głosem wszystkich przedsiębiorców i każdego z osobna. Jeśli zjednoczymy się w dużą, silną grupę, będziemy mieć realny wpływ na sytuację prawną sektora MSP w Polsce. Potwierdza to m.in. sukces Federacji MSP w walce o prawa przedsiębiorców z branży trwałych zabudów meblowych. Sebastian Brański Rzecznik Federacji MSP

Obywatele24.pl listopad 2014

17


PRACA NAUKA BIZNES

Magister prawa… I co dalej? Trzymając w ręku świeżo uzyskany dyplom magistra prawa chciałoby się krzyczeć hurra! i w podskokach pobiec świętować. Lata spędzone nad książkami, kodeksami, ustawami, zarwane noce i kolejki do dziekanatu – wszystko to odchodzi szybko w niepamięć, a zostaje… No właśnie, czy coś więcej niż tylko ozdobny papier? MATEUSZ JABŁOŃSKI

18

Obywatele24.pl listopad 2014


PRACA NAUKA BIZNES

M

ożliwości jest wiele, warto jednak zdać sobie z nich sprawę jeszcze przed ukończeniem studiów. Zderzenie z rynkiem pracy potrafi być bolesne. Wiele stereotypów przywarło do tytułu magistra, a w szczególności do magistra prawa. Stereotypów, które powstawały w czasach diametralnie różnych od obecnych. Poruszany temat znacznie, wykracza poza ramy tego artykułu i nie da rady w formie tak krótkiej zmieścić chociaż opisu i oceny nawet jednej z możliwych form wykonywania pracy prawnika. Kto wie, może jednak pomoże to zorganizować większą i bardziej miarodajną ku temu debatę?

Bez aplikacji mgr prawa nic nie daje! To w zasadzie podstawowy problem i pierwsze błędne założenie, z którego wynikają dalsze. Faktem jest, że przejście aplikacji otwiera nowe możliwości, chociażby poprzez nadanie kompetencji właściwych dla poszczególnych organizacji samorządowych. Bez wątpienia przez czas profesjonalnego szkolenia zawodowego nasz obszar praktyki i umiejętności zostaje znacznie pogłębiony. Czy zatem warto? Pewnie, że tak! Nie jest to jednak żaden przymus ani warunek konieczny podjęcia interesującej i dobrze płatnej pracy. Co do samych aplikacji, to już w tym miejscu jest w czym przebierać. Na wstępie należy zatem dokładnie zastanowić się, czy zmierzamy w stronę Krakowa i aplikacji ogólnej (na którą nabór zależy od decyzji Ministra Sprawiedliwości) oraz później specjalistycznej. Jeśli interesuje nas droga adwokata, radcy prawnego, notariusza lub komornika, to szkolenie jest regionalne. Z każdą z ww. form szkoleń wiążą się inne wymagania, zakazy i nakazy. Zwróćmy więc szczególną uwagę na koszty danej aplikacji, możliwość zatrudnienia podczas jej trwania i perspektywę zatrudnienia po jej ukończeniu oraz ewentualny patronat. Dobrze jest też być na bieżąco z aktualnym trendem ustawodawczym. Przykładem jest dyskusja prowadzona obecnie nad kwestią aplikacji odbywającej się w Krajowej Szkole Sądownictwa i Prokuratury. W czerwcu 2014 r. Sejm przegłosował skrócenie aplikacji sędziowskiej z 48 do 30 miesięcy, a zmiana podyktowana była brakiem możliwości zagwarantowania wszystkim egzaminowanym aplikantom sędziowskim zatrudnienia na stanowiskach referendarskich. Likwidacja

stażu referendarskiego wynikała też z braku możliwości pozyskania środków finansowych na utworzenie nowych etatów referendarskich. Z pustego bowiem i Salomon nie naleje, a etaty niestety w sądach same się nie stworzą. Ciężko jest o wolne miejsce w sądownictwie, co już na etapie magistra prawa powinno mieć się na względzie. Sytuacja przedstawia się nieco lepiej, gdy analizujemy perspektywę obrania ścieżki prokuratorskiej. Odnosząc się głównie do aplikacji adwokackiej oraz radcowskiej, trzeba na wstępie obalić kolejny mit, wykorzystywany chętnie przez polityków do nabijania słupków poparcia: aplikacja jest zamknięta, a każdy samorząd to hermetyczne grono wzajemnej adoracji. Otóż nie, dostęp do profesjonalnego szkolenia zawodowego został otwarty już w 2005 r. Wystarczy zatem być magistrem prawa, przysiąść do nauki i przystąpić do ministerialnego egzaminu. W ten sposób też co roku aplikację na terenie struktur wrocławskich rozpoczyna około setka aplikantów adwokackich i jeszcze więcej aplikantów radcowskich. Na nic tu znajomości, próżno szukać kolesiostwa i nepotyzmu – piszemy przecież szyfrowany test, jesteśmy anonimowym numerkiem na karcie przypominającej totolotka. Kolejne zrywy deregulacji zawodów prawniczych dotyczyły już niestety nie tyle dostania się na aplikację, co ograniczenia samego szkolenia i skrócenia koniecznego wymiaru praktyki, aby móc przystąpić do profesjonalnego egzaminu bez tego szkolenia w ogóle. Tym samym obiektywnie rzecz biorąc skutkowałyby one nie tyle

dalszym ułatwieniem dostępu do zawodu, co obniżeniem poziomu osób go wykonujących. Ale to już zupełnie inny temat. Sama aplikacja wiąże się z opłatami. To miesięczna składka członkowska oraz opłata za szkolenie. Wartości te są zmienne, ale łatwo można je sprawdzić na stronach internetowych poszczególnych jednostek terytorialnych danego samorządu. I chyba najważniejsze: mitem jest przekonanie o bogactwie. Oczywiście, najlepsi w danej korporacji prawniczej mogą poszczycić się godziwym wynagrodzeniem, ale dokładnie ta sama zasada funkcjonuje w każdym zawodzie. Otwarcie aplikacji prawniczych z 2005 r. spowodowało skokowy wzrost liczby osób świadczących profesjonalnie usługi prawne i tendencja ta utrzymuje się. Aby to zobrazować warto przypomnieć, że jeszcze parę lat temu aplikację adwokacką rocznie kończyło paręnaście, może dwadzieścia osób. Obecnie ta liczba jest bliższa stu lub ją przekracza, co daje wyobrażenie o prędkości nasycania się rynku. A mówimy wyłącznie o młodych adwokatach, do których trzeba dodać radców prawnych, osoby wpisujące się na listę adwokatów z pominięciem aplikacji, czy ostatecznie doradców prawnych, do których jeszcze wrócimy poniżej. Jednocześnie nowych spraw tak szybko nie przybywa. Gospodarka musiałaby rozwijać się w tempie tak zawrotnym jak przyrost liczby prawników, aby zapewnić każdemu z nich zajęcie, a tak, jak wiemy, nie jest. O pracę i zawrotne pieniądze z tego tytułu będzie zatem coraz trudniej. I nie wynika to z zachowa-

Obywatele24.pl listopad 2014

19


PRACA NAUKA BIZNES

nia jakiejś kliki doświadczonych adwokatów czy radców, którzy nie dopuszczają młodych do wykonywania zawodu. Wynika to z zasad popytu i podaży. Obecnie wydaje się, że najwięcej luzu, czy też miejsca na zagospodarowanie, pozostaje przy aplikacji komorniczej. Rynek ten nie stanowi jeszcze roztworu tak zagęszczonego, że aż nieprzyswajalnego. Myliłby się też ten, kto upraszczałby zawód komornika sądowego do odbierania ludziom ich oszczędności. Faktem jest za to, że specyfika tego zawodu wymaga odpowiedniego charakteru. Komornik jest wyspecjalizowanym prawnikiem, a samo postępowanie egzekucyjne potrafi być bardziej złożone niż proces przed sądem. Oblicze wykreowane przez media dalekie jest od rzeczywistości i nie można dać mu się złudzić.

Bez aplikacji to żaden prawnik! Powyższe sformułowanie tylko w części pokrywa się z poprzednim podtytułem. Ma jednak znaczenie o wiele szersze i odnoszące się do podstawowej zasady. Otóż trzeba się zgodzić z definicją przedstawioną nawet w wikipedii (sic!), zgodnie z którą prawnik to osoba naukowo lub zawodowo zajmująca się prawem. A to bardzo szeroka grupa. W jej zakres wchodzą między innymi: doradcy podatkowi, rzecznicy patentowi, specjaliści, począwszy od tych zatrudnionych w bankach, urzędach, firmach konsultingowych, przez specjalistów do spraw celnych, zarządzania procesami w kancelariach, compliance, prawników w organach ścigania, a zatem chociażby policji i ABW, po mile widzianych mgr prawa w Wojsku Polskim... Nie wspominając nawet o możliwych karierach prawniczych w polityce, na każdym jej szczeblu oraz karierze naukowej! Zresztą, zaraz po obronie tytułu magistra, chociaż tak naprawdę nawet bez niego, możemy świadczyć usługi doradcze na podstawie ustawy o swobodzie działalności gospodarczej. Nasze kompetencje będą znacznie ograniczone, ale radzić innym może każdy. Jak widać możliwości jest mnóstwo, a prawnik niejedno ma imię. Co więcej, praca ww. osób może być naprawdę bardzo ciekawa i naprawdę dobrze płatna. Przy tylu możliwych opcjach mamy komfortową możliwość wyboru drogi zgodnej z własnymi zainteresowaniami. We Wrocławiu możliwy jest rozwój w firmach świadczących usługi na arenie międzynarodo-

20

Obywatele24.pl listopad 2014

wej, gdzie komunikować będziemy się głównie po angielsku lub niemiecku. Dla zagranicznego inwestora brak adw. lub r. pr. przed nazwiskiem o niczym nie świadczy. To nasza praca i nasze umiejętności decydują o tym jak jesteśmy postrzegani. Przedstawione powyżej zawody są jedynie przykładami. Ilustrują one w dobitny sposób, że nieznajomość prawa szkodzi, a zatem, a contrario, znajomość prawa pomaga i to w każdym niemal aspekcie życia. Dlatego prawnicy byli, są i pozostaną potrzebni. Praca więc również będzie, tylko nie warto ograniczać się do ścieżek najmocniej wydeptanych. Otwarta głowa na różne ewentualności i zwykła ciekawość mogą przyczynić się do naszych przyszłych sukcesów i samorealizacji. Nie jest przy tym hipokryzją, że pisząc to sam jestem aplikantem adwokackim. Po prostu zawsze konkretnie o tym marzyłem, bo sala sądowa, jak scena, jest moją pasją. A i tak nie omieszkałem uprzednio przeżyć przygody w bankowości.

Magister mądry po szkodzie? Gama możliwości wyjątkowo szeroka, a zdolności poznawcze przecież ograniczone! Dokonanie słusznego wyboru nie jest łatwe. Ba, nie jest łatwym dokonanie wyboru w pełni świadomego. Pięć lat studiów może zlecieć wyjątkowo szybko, zostawiając nas jedynie z papierem w dłoni i dylematem w głowie. Aby do tego nie dopuścić, powinniśmy zacząć interesować się naszą przyszłością wcześniej. W istocie im wcześniej tym lepiej, bo tym więcej zdołamy się dowiedzieć, tym więcej nauczyć. Tylko z perspektywy poważnej refleksji i spróbowania swoich sił w interesujących nas dziedzinach będziemy w stanie ze spokojem obrać właściwy dla nas kurs. Rozwiązaniem idealnym byłoby planowanie swojej kariery już na etapie aplikowania na studia prawnicze, aby potem w pełni wykorzystać ich czas. Oferta praktyk, staży czy kursów jest bogata, wystarczy sięgnąć ku niej i skorzystać. A już dzięki temu będziemy w stanie dokonać pewnego wartościowania, co bardzo nam pomoże w przyszłości. Niestety bez tej bazy tytuł magistra może oznaczać jedynie pustą deklarację podstawowej wiedzy, bez żadnego poparcia jej w praktyce. A wtedy znów słychać grzmiące głosy o braku perspektyw dla młodych, wykształconych ludzi. Perspektywy są…



KULTURA DOM STYLI CZAS MODAWOLNY

Złoty sposób na ślub Wśród podarunków ślubnych często goszczą te o bezpośrednim wymiarze finansowym. Choć wiele osób poszukuje pomysłów na coś więcej niż tylko podarowanie gotówki. Trendem ostatnich lat jest przekazywanie w prezencie sztabek złota i srebra. Najmniejsze z nich można kupić już za mniej niż 200 zł. Co ciekawe sztabki złota kupują również narzeczeni jeszcze przed ślubem. Wszystko po to, by obniżyć koszt obrączek…

W

ofercie niektórych sklepów znajdują się sztabki np. z wizerunkiem Matki Boskiej lub tzw. medali okolicznościowych. W przypadku takich przedmiotów zapłacimy jednak wielokrotnie więcej niż wynosi sama wartość srebra lub złota z jakiego wykonany jest przedmiot. W takiej sytuacji warto zwrócić uwagę na ofertę profesjonalnych dilerów złota i srebra. - Jako prezenty bardzo popularne są sztabki od 1 do 5 gram. To wydatek od ok. 150 do 800 zł, w zależności od gramatury i dodatkowych elementów na sztabce, takich jak np. hologram. Sztabki o większych gramaturach to już wydatek kilku, a nawet kilkuset tysięcy złotych – tłumaczy Robert Śniegocki, dyrektor sprzedaży w Mennicy Wrocławskiej. Na rynku coraz częściej pojawiają się też tradycyjne sztabki uznanych producentów ale w specjalnie zaprojektowanych opakowaniach certipack, czyli plastikowych kartach, w których umieszczone są sztabki. – Obserwujemy również coraz większe zainteresowanie monetami z największych mennic świata, które wzbogacane są motywami tematycznymi. W tym roku hitem jest moneta Drzewo Życia z mennicy kanadyjskiej, która wykonana jest ze srebra, ma elementy platerowane złotem, wtopione kryształki Swarovskiego i oczywiście obowiązkowy wizerunek Królowej Elżbiety II – opowiada Robert Śniegocki. Jeśli zdecydujemy się na zakup tego typu monety trzeba uważnie sprawdzać jej pochodzenie i czy faktycznie jest monetą. Rynek zalewają numizmaty nie posiadające często dużej wartości, sprzedawane w wygórowanych cenach. Tymczasem moneta jest monetą tylko wtedy, gdy jest pełnoprawnym środkiem

22

Obywatele24.pl listopad 2014


DOM STYL MODA

płatniczym w kraju z którego pochodzi. Czyli posiada np. nominał. Monety są oficjalnym środkiem płatniczym. Oczywiście najczęściej wartość wybita na monecie jest znacząco niższa niż wartość samej monety, niemniej jednak stanowi potwierdzenie rzetelności instytucji, która daną monetę wybiła. Medale do złudzenia przypominają monety, jednak nie mają wartości wybitej na awersie lub rewersie i nie stanowią oficjalnych środków płatniczych. Ciekawym przypadkiem jest krugerrand, który nie ma przypisanej wartości na stemplu, ale stanowi oficjalny środek płatniczy w RPA.

Sztabka na obrączki Rośnie również popularność przetapiania własnych sztabek na obrączki. Okazuje się, że może to obniżyć koszt zakupu biżuterii ślubnej nawet o 40%. Koszt dwóch trzygramowych obrączek próby 585 to ok. 2 tysięcy złotych. Z kolei pięciogramowa sztabka złota próby 999 kosztuje ok. 800 zł. Ze sztabki o takiej wadze możemy otrzymać dwie obrączki próby 585 o wadze ponad 4 gram. Jak to możliwe? Wielu jubilerów chętnie przyjmuje zlecenia przetapiania sztabek z czystego złota na biżu-

terię, w tym obrączki ślubne. Jak wiadomo biżuterii nie wykonuje się z czystego złota, więc 5 gram kruszcu pozwala na uzyskanie np. 8,5 gram materiału na obrączki. Jeśli zdecydujemy się na obrączki o większej wadze nie jest problemem zakup zestawu 5 gramowej i 2 gramowej obrączki. W przypadku, kiedy zużyjemy tylko 6 gram kruszcu, wielu złotników oferuje odkupienie pozostałych resztek szlachetnego metalu. Tego typu możliwości oferuje coraz więcej niewielkich zakładów jubilerskich, które musza funkcjonować w warunkach silnej konkurencji ze strony dużych, sieciowych salonów. Warto zwrócić uwagę na fakt, że obrączki przetopione z własnej sztabki to także szansa na biżuterię wg. własnego wzoru. To kolejny atut małych jubilerów, możemy uzyskać niższą cenę dzięki własnej sztabce i unikalny wygląd biżuterii ślubnej.

Dlaczego złoto? Złoto doskonale przechowuje wartość i jest odporne na inflację, czyli wzrost cen połączony ze spadkiem realnej wartości papierowego pieniądza, co z pewnością stawia go ponad gotówką i lokatami bankowymi. W ciągu ostatnich 10 lat wartość tego kruszcu wzrosła ok. czterokrotnie.

Niezależnie od tego, jakie będą perspektywy i prognozy gospodarcze dla świata, złoto może być jedną z nielicznych lokat odpornych na wszelkie zawirowania. Nawet kiedy papierowe waluty słabną, złoto to realny pieniądz. Warto podejść do kupowania złota jak do formy ochrony oszczędności. W takiej sytuacji bieżąca cena złota nie jest najważniejsza. Królewski metal ma się sprawdzić w „czarnej godzinie”. Powstaje oczywiście pytanie, czy jeśli kryzys się skończy to osłabnie też rola złota? Wartość królewskiego kruszcu rośnie nie tylko od wspomnianych 10, a nawet od 30 lat. Jest w pewnym stopniu reakcją na słabnący system finansowy, ale czy ktokolwiek jest w stanie powiedzieć kiedy i czy w ogóle kryzys się skończy? Coraz bardziej egzotyczne pomysły i bezradność polityków tylko utwierdzają w przekonaniu, że zakup fizycznego złota to naprawdę dobry pomysł. Dziś dostęp do złotych sztabek i monet lokacyjnych w Polsce nie jest problemem. Duża rozpiętość cen pozwala na wybór sztabki praktycznie na każdą kieszeń. Tekst przygotowany przez Mennicę Wrocławską

Obywatele24.pl listopad 2014

23


ŚWIAT

Polska oaza na krańcu świata Haiti. Państwo wyspiarskie na Morzu Karaibskim w archipelagu Wielkich Antyli, o którym Polacy usłyszeli ostatnimi laty więcej informacji z powodu tragicznego w skutkach trzęsienia ziemi w styczniu 2010 roku. Mało kto jednak zdaje sobie sprawę, że z tym oddalonym o wiele tysięcy kilometrów miejscem, łączą nas głębokie relacje, które sięgają już ponad dwustu lat. MIŁOSZ WĘGRZYN

FOT. BARBARA KAJA KANIEWSKA

N

a przełomie XVIII i XIX wieku Saint Do- syn angielskiej arystokratki Marii Dealire i jej mingue (jak ówcześnie nazywano wy- czarnoskórego lokaja - kolega szkolny Napospę Haiti) było najbogatszą francuską leona i uczestnik insurekcji kościuszkowskiej. kolonią, ale nasilający się bunt czarnoskórych Doświadczony żołnierz – zwany Murzynkiem niewolników stanowił nie lada problem w jej – skusił się na wyjazd na drugi koniec świata sprawnym administrowaniu. Wprawdzie wy- głównie ze względu na konieczność podratosłana w 1801 roku przez Napoleona Bonapar- wania swoich nadwątlonych finansów. Plany te ekspedycja karna pod dowództwem jego pokrzyżowała wspomniana już żółta febra, szwagra generała Leclerca zdołała brutalnie na którą Jabłonowski zmarł kilka tygodni po stłumić powstanie, lecz wkrótce została zdzie- przypłynięciu na wyspę. Co ciekawe, jego nazwisko zostało wspomniane przez Mickiewicza siątkowana przez żółtą febrę. Do opanowania w pierwszej księdze Pana Tadeusza: wciąż napiętej sytuacji przywódca Francuzów postanowił wysłać kolejne oddziały żołnierzy, a wśród nich około 5 tysięcy polskich legio- Jak Jabłonowski zabiegł, aż kędy pieprz rośnie, nistów. Gdzie się cukier wytapia i gdzie w wiecznej wiośnie Pachnące kwitną lasy; z legiją Dunaju Tam Jak odróżnić Polaka od Francuza? wódz Murzyny gromi, a wzdycha do kraju. Pierwszym polskim żołnierzem na Haiti był generał Władysław Jabłonowski - przygarnięty Warto zadać pytanie, dlaczego nasi rodacy przez Konstantego Jabłonowskiego nieślubny znaleźli się w tak odległym miejscu świata?

24

Obywatele24.pl listopad 2014

Odpowiedź nasuwa się sama – ze względów politycznych. Generał Jan Henryk Dąbrowski, znany ze słów hymnu narodowego głównodowodzący Legionami Polskimi we Włoszech,upatrywał szans na odzyskanie przez Polskę niepodległości w bezgranicznym wspieraniu militarnym wojsk Napoleona. Zupełnie innego zdania był kierujący Legionem Naddunajskim gen. Karol Kniaziewicz, obawiający się traktowania polskich żołnierzy jako typowego „mięsa armatniego”. Biorąc pod uwagę ekstremalnie ciężkie dla Europejczyków warunki do toczenia bitew, stanowisko gen. Kniaziewicza było bardziej trafne. Cienia złudzeń nie miał gen. Henryk Dembiński, który w swoim pamiętniku napisał: Gdy jednak sam Bonaparte postanowił włożyć sobie na głowę koronę francuską, a widząc w nas twardych republikanów, przeznaczył nam na grób San Domingo, ponieważ każde wojska wysłane na tę wyspę za karę, tam ginęły. W istocie, wojna na Haiti była niezwykle okrutna. Obydwie strony brutalnie obchodziły się z jeńcami – powstańcy obdzierali Francuzów ze skóry, na co Ci rewanżowali się tzw. „kąpielami siarkowymi”, w czasie których czarnoskórych mieszkańców duszono gazem. Polscy legioniści nie mieli ochoty brać udziału w „rywalizacji” na wyszukiwanie nowych sposobów masowych morderstw, czemu dawali wyraz w listach wysyłanych do swoich rodzin. Szczególnie mocne wrażenie na tubylcach zrobiło pojawienie się plotki o odmowie udziału Polaków w masakrze w Saint Marc, podczas której zostali zadźgani bagnetami służący w wojskach Napoleona czarnoskórzy żołnierze i Mulaci. Był to zasadniczy powód, dla którego powstańcy zaczęli odróżniać naszych rodaków od Francuzów, co przejawiało się łagodniejszym traktowaniem po schwytaniu. Co więcej, zdarzały się przypadki dezercji – zdaniem


ŚWIAT

haitańskich historyków po stronie rebeliantów walczyło około 150 polskich legionistów.

Cazale – polska wioska na drugim krańcu świata. Krwawa wojna zakończyła się klęską Francuzów. Powstańcy wspierani (m.in. dostawami broni) przez brytyjską flotę i nienajgorzej wyszkoleni (część z nich służyła wcześniej we francuskiej armii kolonialnej) zmusili wojska Napoleona do opuszczenia wyspy na przełomie 1803 i 1804 roku. Polskie legiony zostały kompletnie rozbite – w walkach i na skutek chorób tropikalnych zginęło ponad 4 tysiące żołnierzy. Część z nich wróciła do Europy, kilku oficerów zajęło się piractwem na wodach Karaibów (najbardziej znani to Ignacy Blumer i Kazimierz Lux), natomiast około czterystu zdecydowało się pozostać na wyzwolonej wyspie. W ramach wdzięczności gen. Jean-Jacques Dessalines, przywództwa powstania i zarazem pierwszy prezydent Republiki Haiti, nadał Polakom obywatelstwo oraz ofiarował ziemię, m.in. w położonej 70 kilometrów na wschód od Port-au-Prince miejscowości Cazale. To właśnie tam znajduje się największe skupisko potomków legionistów, których można wciąż rozpoznać po jaśniejszej karnacji, niebieskich oczach i wywodzących się z naszego języka sfrancuszczonych nazwiskach (np. Belno od nazwiska Belnowski). Zachowały się niektóre zwyczaje, np. taniec nazywany „polką”; w użyciu funkcjonują również powiedzenia takie jak Lá-bas en Pologne (Tam w Polsce) czy M-ap Fe Krakow (Robię, jak w Krakowie - czyli bardzo porządnie). Elementy kultu wywodzące się z polskiego katolicyzmu przeniknęły zaś do haitańskiego voodoo, głównie za sprawą przywiezionej przez żołnierzy kopii obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej. To intrygujące połączenie zafascynowało Jerzego Grotowskiego, znanego reżysera i twórcę teatralnego, za którego sprawą w latach 80-tych we Wrocławiu występowali haitańscy tancerze voodoo i artyści związani z grupą Saint Soleil. Niestety, wiele śladów obecności polskich legionistów na Haiti zniknęło bezpowrotnie. Zniszczono drewniane domki z charakterystycznymi gankami przypominające szlacheckie dworki z Kresów Wschodnich. Nie zachowały się także żadne dokumenty, książki czy fotografie z poprzednich wieków. Liczba ludności polskiego pochodzenia zmniejszyła

FOT. PIOTR KRAUZE

FOT. PIOTR KRAUZE

Obywatele24.pl listopad 2014

25


ŚWIAT

się drastycznie na skutek czystek etnicznych w latach 60-tych XX wieku, a ponadto przepadł konstytucyjny zapis gwarantujący Polakom możliwość uzyskania obywatelstwa. Głównym winowajcą takiego stanu rzeczy był wybrany w 1957 roku na prezydenta Francois „Papa Doc” Duvalier – zwolennik powrotu kraju do afrykańskich korzeni, co objawiało się prześladowaniem Mulatów za ich rzekomą nielojalność i uprzywilejowaną pozycję w społeczeństwie.

lem Faustynem II. Miało to stanowić spełnienie legendy o Polaku, który będzie rządził Królestwem Gonave w miejsce zmarłego Faustyna I. Co ciekawe, sam zainteresowany propozycję przyjął! Zapewne na jego wyobraźnię zadziałała kusząca wizja posiadania okazałego haremu Mulatek o znajomo brzmiących nazwiskach (jak chociażby Maria Korzel i Andrea Rybak) oraz możliwość wcielania się w rolę kapłana voodoo. Sielanka trwała cztery lata i zakończyła się skandalem dyplomatycznym, w wyniku którego Wirkusa wydalono z amerykańskiej marynarki wojennej. Nie narzekał on jednak na obniżenie statusu materialnego - po powrocie do ojczyzny napisał bestsellerową książkę White King of La Gonave (1931) o swoich przygodach na Antylach, a następnie nakręcił pierwszy film dokumentalny o karaibskich obrzędach voodoo.

Jak zostać królem? Bardzo interesujący wątek historii o potomkach legionistów na Haiti wiąże się z okresem okupacji wyspy przez Stany Zjednoczone w latach 20-tych XX wieku. W 1925 roku Faustin Wirkus, amerykański sierżant, syn polskiego górnika z Pensylwanii, został wysłany na położoną naprzeciw Port-au-Prince wyspę La Gonave, gdzie miał zorganizować lokalną administrację. Gdy miejscowi odkryli jego pochodzenie, natychmiast został obwołany króFOT. PIOTR KRAUZE


KUPNO SPRZEDAŻ WYNAJEM ZAMIANA

ZADZWOŃ DZISIAJ 660-121-202 BIURO@SABLIK.PL WWW.SABLIK.PL POWOŁAJ SIĘ NA WROCLIFE PRZYGOTOWALIŚMY SPECJALNE RABATY.

SPA Medical Dwór Elizy

W zaciszu natury budzimy piękno...

ul. Zdrojowa 22 57-520 Długopole Zdrój www.dwor-elizy.pl recepcja@dwor-elizy.com

tel. Recepcja 74 81 20 840


KULTURA I CZAS WOLNY

Teatr Muzyczny Capitol przygotował na jesień prawdziwą repertuarową ofensywę

28

Obywatele24.pl listopad 2014

FOT. ŁUKASZ GIZA


KULTURA I CZAS WOLNY W październiku pokaże musical „Nine” Maury’ego Yestona i Arthura Kopita w reżyserii Pii Partum. Fabuła musicalu nawiązuje do słynnego dzieła filmowego „8 ½”, autobiograficznej opowieści w reżyserii Federico Felliniego. Głównym bohaterem jest reżyser filmowy Guido Contini. W przeddzień 40. urodzin doświadcza kryzysu wieku średniego, zagubienia i blokady twórczej. Kobiety, które go otaczają: matka, żona, kochanka, producentka, gwiazdy filmowe, nie ułatwiają mu życia. Próbując ukryć się przed nimi i przed oczekującymi na nowy scenariusz producentami filmowymi, ucieka do Wenecji. W warstwie muzycznej spektakl składa się z kilkunastu znakomitych utworów, w części solowych, w części zbiorowych, które dadzą pole do popisu zespołowi aktorskiemu Capitolu. Musical wystawiono po raz pierwszy na Broadwayu w 1982 roku. Zagrany został prawie 800 razy i zdobył prestiżową Nagrodę Tony w pięciu kategoriach, w tym za najlepszy musical. Spektakl wznawiano później wielokrotnie, grany był w USA i w Europie, dwa lata temu

nakręcono na jego podstawie film pod tym samym tytułem.

ogromne emocje. W ubiegłym sezonie spektakl obejrzało ponad 31 tysięcy widzów.

W listopadzie kolejna premie- Na Scenie Ciśnień w październiku ra – tym razem na Scenie Ciśnień zobaczymy „Umwukę”. w podziemiach teatru – „Życie Ma- Spektakl przenosi widzów do Kigali Memorial riana” według „Helges Leben” Sy- Center w Rwandzie. Scenariusz przedstawiebille Berg. nia osnuto na kanwie reportażu Wojciecha Spektakl wyreżyseruje Agnieszka Olsten. To rzecz o świecie, nad którym władzę przejęły zwierzęta. Tapir, Sarna i Chomik zamawiają dla rozrywki sztukę teatralną o życiu człowieka. Muzykę do spektaklu pisze Wojciech Orszewski.

Na afiszu nie zabraknie „Mistrza i Małgorzaty”. Musical w reżyserii Wojciecha Kościelniaka stał się hitem frekwencyjnym i swego rodzaju fenomenem socjologicznym: we Wrocławiu zapanowała „mistrzomania”, bilety na spektakle wyprzedawały się z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Każdemu ogłoszeniu kolejnych terminów spektaklu i sprzedaży towarzyszyły

Tochmana „Dzisiaj narysujemy śmierć”. Sztuka opowiada o ludobójstwie w Rwandzie – bez egzaltacji i patosu. Teatr zaprasza do strefy relaksu muzycznego na zielonym tarasie, gdzie na pół godziny przed wieczornymi spektaklami widzowie mogą spocząć na wygodnym leżaku i zrelaksować się, kojąc wzrok zielenią żywych roślin, a słuch – specjalnie na ten cel zaaranżowanymi tematami muzycznymi ze spektakli Capitolu. Tekst powstał we współpracy z Teatrem Muzycznym Capitol

FOT. ŁUKASZ GIZA

Obywatele24.pl listopad 2014

29


KULTURA I CZAS WOLNY

Przyjaciele Wrocławia Wratislaviae Amici to stowarzyszenie prowadzące portal internetowy dolnyslask.org.pl, który skupia miłośników Wrocławia i Dolnego Śląska. Jego historia rozpoczyna się w 2001 roku, kiedy Piotr Herba, wówczas student Wydziału Informatyki na Politechnice Wrocławskiej, stworzył wirtualny album pocztówek i zdjęć dawnego i nieznanego Wrocławia. PIOTR POPOW i ich potomkowie zaczęli dzielić się prywatnymi zbiorami oraz wspomnieniami. Od tej pory popularność serwisu zaczęła rosnąć w imponującym tempie. W celu lepszego zarządzania platformą pojawił się pomysł powołania Stowarzyszenia Wratislaviae Amici. Zebranie założycielskie odbyło się w czerwcu 2005 roku, jego formalna rejestracja nastąpiła trzy lata później. Stowarzyszenie, oprócz prowadzenia portalu, współpracuje z Muzeum Miejskim Wrocławia, m. in. przy organizacji cyklu wystaw poświęconych przedmieściom dawnego Wrocławia, a także promuje wydawnictwa oficyny Via Nova. W 2009 roku działalność organizacji uhonorował Rafał Dutkiewicz Nagrodą Prezydenta Miasta. Dawny Sonnenplatz, dzisiejszy plac Legionów, pocztówka z obiegu 1914 r.

W

okół strony internetowej szybko zgromadziła się grupa kilku pasjonatów miasta, którzy podjęli zespołową pracę nad jej tworzeniem i funkcjonowaniem. Już na pierwszym spotkaniu w 2002 roku grupa uzgodniła, że formuła strony będzie miała charakter otwarty, umożliwiający bezpłatne udostępnianie zarówno materiałów własnych, jak i znajdujących się w domenie publicznej. Skromny początkowo zbiór zaczął się wzbogacać o bezcenne materiały.

Już rok później znalazło się w nim kilkanaście tysięcy archiwalnych fotografii oraz pocztówek. Serwisem zaczęło zarządzać dwunastu administratorów czuwających nad jego technicznym i merytorycznym działaniem. Wtedy też, ze względu na szybki rozwój Wrocławia

30

Obywatele24.pl listopad 2014

FOT. DOLNY-ŚLĄSK.ORG.PL

i mnogość nowych inwestycji, portal poszerzono o galerię fotografii współczesnej, która ma na celu pokazanie przyszłym pokoleniom wrocławian, jak kiedyś wyglądało miasto ich rodziców i dziadków. Przełom w historii portalu nastąpił w 2005 roku, gdy rozszerzono jego tematykę o materiały spoza granicy miasta. Dzięki temu twórcy mogli gromadzić archiwalia i współczesne fotografie z całego regionu Dolnego Śląska. Jednocześnie znacznie powiększono grono administratorów tworząc dodatkową funkcję administratora regionalnego. Portal dostrzeżono również poza granicami Polski – głównie w Niemczech, skąd przedwojenni mieszkańcy Dolnego Śląska

Czasem można usłyszeć potoczną nazwę prowadzonej przez Stowarzyszenie strony – Hydral. Wywodzi się ona od serwera firmowego spółki PZL-HYDRAL, na którym funkcjonował do końca 2011 roku dzięki uprzejmości prezesa Adama Młyńczaka. Od momentu przeprowadzenia modernizacji i przeniesienia portalu na profesjonalny serwer zapewniający bezpieczeństwo i wysokie parametry transferu danych, znany jest on pod nową nazwą dolny-slask.org.pl. Powodem stale rosnącego zainteresowania stroną, oprócz zawartości ikonograficznej, jest jej społeczny charakter. Użytkownicy platformy mają możliwość dzielenia się zainteresowaniami, wspomnieniami i przemyśleniami o historii i współczesności w kontekście własnej tożsamości lokalnej. Z tych powodów portal dolny-slask.org.pl jest tematem prac, analiz i artykułów z zakresu badań socjologicznych, m.in. nad rolą i zna-


KULTURA I CZAS WOLNY

czeniem „historii mówionej”. Z bogatego materiału fotograficznego zgromadzonego w bazie portalu korzystają nie tylko amatorzy, ale także studenci, naukowcy, deweloperzy, inwestorzy, a także dziennikarze, urzędnicy miejscy, konserwatorzy oraz wydawnictwa. Obecnie w bazie portalu zarejestrowanych jest ponad 25 tysięcy osób, a zgromadzone do stycznia 2014 roku zbiory sięgają już ponad pół miliona fotografii, artykułów oraz filmów dokumentujących historię Wrocławia i całego Dolnego Śląska. Piotr Popow Prezes Stowarzyszenia Wratislaviae Amici

Wratislaviae Amici Celem Stowarzyszenia jest odkrywanie i pielęgnowanie wizerunku miasta Wrocławia i regionu Dolnego Śląska w jego historycznych granicach, a w szczególności popieranie i prowadzenie wszelkich badań naukowych mogących przybliżyć historię miasta i regionu jego mieszkańcom oraz osobom zainteresowanym.

FOT. DOLNY-ŚLĄSK.ORG.PL

Stowarzyszenie w oparciu o swoją działalność prowadzi portal internetowy mający na celu zobrazowanie i opisanie przemian historycznych, przestrzennych, urbanistycznych i architektonicznych w regionie poprzez zgromadzenie i prezentację fotografii archiwalnych, map i rysunków kartograficznych, artykułów jak również udokumentowanie stanu obecnego regionu poprzez prezentację zdjęć współczesnych oraz zilustrowanie i opisanie historii Wrocławia oraz Dolnego Śląska. Portal dostępny jest pod adresem: dolny-slask.org.pl

FOT. DOLNY-ŚLĄSK.ORG.PL

Obywatele24.pl listopad 2014

31


KULTURA I CZAS WOLNY

Alfabet maszyn Choć nie wygląda na to, aby miały ziścić się wizje przyszłości rodem z Matrixa czy Terminatora, w których ludzkość została zdominowana przez myślące maszyny, to jednak nie sposób zaprzeczyć, że roboty wywierają coraz większy wpływ na nasze życie. Już w październiku wrocławskie dzieci będą miały okazje same się o tym przekonać i stworzyć własne roboty. PIOTR ZAJĄCZKOWSKI

W

szyscy stykamy się na co dzień z przedmiotami, których wyprodukowanie byłoby niemożliwe bez udziału zautomatyzowanych maszyn. Warunkiem zapanowania nad nimi jest przyswojenie sobie specyficznego języka - języka programowania. O ile w przypadku zmotywowanych i zdyscyplinowanych dorosłych nie powinno to nastręczać większych trudności, tak jeśli chodzi o dzieci i młodzież problemem może być inspiracja do nauki. W przypadku dziedzin ścisłych, do których niewątpliwie zalicza się konstrukcja nowoczesnych maszyn i związane z nią programowanie, szczególnie istotne jest przybliżenie młodym ludziom praktycznego wymiaru zagadnienia. Zadania tego podjęła się grupa nauczycieli i fascynatów robotyki z Wrocławia, którzy ruszają z serią warsztatów edukacyjnych dla dzieci i młodzieży w wieku 5-16 lat. Wrocławscy miłośnicy robotów, sięgając do idei „uczyć bawiąc”, pragną przybliżyć uroki inżynieryjnych zmagań przy pomocy popularnych klocków Lego. Ich specjalne, edukacyjne zestawy posłużą uczestnikom warsztatów do przygotowania inteligentnych konstrukcji, dynamicznie reagujących na otoczenie. Zanim jednak młodzi adepci robotyki, dobrani w dwuosobowe zespoły, sprawdzą swoje maszyny w praktyce, będą musieli odpowiednio je zaprogramować. Młodsi uczniowie wykorzystają przy tej okazji intuicyjną aplikację w graficznej postaci, starsi natomiast język C++. Testem sprawności gotowych robotów będzie ich konfrontacja z torem przeszkód. Być może niektóre układy wymagać będą lepszego

32

Obywatele24.pl listopad 2014

WYKORZYSTANO ZA ZGODĄ,® 2014 THE LEGO GROUP


KULTURA I CZAS WOLNY

wyważenia, a inne zmian w sterującym nimi oprogramowaniu. Finalne wersje wehikułów wezmą udział w rywalizacji między zespołami. Aby uniknąć nudy, prowadzący zajęcia oferują poszczególnym grupom wiekowym odmienne warianty tematyczne warsztatów. Młodsi konstruktorzy (5-9 lat) przygotują np. głodnego aligatora, ryczącego lwa czy grającą na bębnach małpkę. Ich starsi koledzy (10-16 lat) złożą z klocków m.in. trackera z gąsienicowym napędem, śmigłowiec albo robo agenta. Zdaniem organizatorów dzieci biorące udział w zajęciach pozbywają się niechęci do przedmiotów ścisłych. Dzieje się tak dzięki praktycznemu wykorzystaniu elementów matematyki, fizyki i informatyki, Ponadto uczestnicy warsztatów przyswajają sobie podstawy programowania. Uczą się, że kontakt z komputerem to nie tylko gry i Internet. Co równie ważne, zajęcia wyrabiają u młodych konstruktorów zdolność logicznego myślenia, która będzie przydatna w przyszłości niezależnie od obranej ścieżki edukacji. Udział w warsztatach to także doskonała okazja do rozwoju myślenia kreatywnego oraz twórczego podejścia do rozwiązywania problemów. Uczestnicy mogą korzystać z gotowych instrukcji albo konstruować roboty według własnego pomysłu. W trakcie

zajęć dzieci uczą się również pracy w grupie. Dobierając się w dwuosobowe zespoły prezentują różne pomysły wykorzystania klocków, które finalnie składają się na rozwiązanie kompromisowe. Oprócz tego udział w warsztatach pobudza rozwój wyobraźni przestrzennej i intuicji technicznej, które z pewnością przydadzą się każdemu młodemu człowiekowi. Cena udziału w zajęciach kształtuje się zależnie od ich ilości i wieku uczestników. Za pojedyncze warsztaty rodzic zapłaci 25 zł, natomiast blok ośmiu spotkań z robotami to koszt od 320 (młodsze dzieci) do 400 zł (starszaki). Pierwsza seria zajęć rusza już 4, a kolejna 18 października. Jeśli myślicie o ciekawym uzupełnieniu szkolnych zajęć swojej pociechy, to z pewnością warto zainteresować się ofertą wrocławskich warsztatów robotyki. Nie tylko w ciekawy sposób rozwiną one treści przedstawiane w ramach przedmiotów ścisłych na szkolnych lekcjach, ale także pozwolą Waszemu dziecku obudzić w sobie kreatywność, która zaprocentuje na dalszych etapach życia. Po więcej szczegółów na temat zajęć zapraszamy na ich stronę internetową - www.roboty-dla-dzieci.pl.

WYKORZYSTANO ZA ZGODĄ,® 2014 THE LEGO GROUP

Obywatele24.pl listopad 2014

33


KULTURA I CZAS WOLNY

Dlaczego narody przegrywają Dlaczego niektóre narody są bogate, a inne biedne, dlaczego tak je różnicują majętność i ubóstwo, zdrowie i choroba, dostatek i głód? Co o tym decyduje: kultura, klimat, położenie geograficzne? A może wiedza, jak uprawiać politykę? Otóż nie. Żaden z tych czynników nie jest determinantą wyznaczającą los społeczności, gdyby bowiem tak było, czym wyjaśnić to, że na przykład Botswana stała się jednym z najszybciej rozwijających się krajów świata, podczas gdy inne afrykańskie narody, takie jak Zimbabwe, Kongo, Sierra Leone grzęzną w bagnie nędzy i przemocy? Daron Acemoglu i James Robinson przekonująco dowodzą, że u podstaw gospodarczego sukcesu leżą tworzone przez ludzi instytucje polityczne i gospodarcze (lub ich brak). Argumentację swą wspierają niezwykle bogatym, zebranym w trakcie piętnastoletnich badań materiałem historycznym, sięgającym od cesarstwa rzymskiego przez królestwa Majów, średniowieczną

Wenecję, Związek Sowiecki, Amerykę Łacińską, Anglię, Europę kontynentalną, Stany Zjednoczone i Afrykę. To nie tylko ważna i inspirująca książka, wzbogacona wieloma przykładami, ale i błyskotliwa lektura, od której nie sposób się oderwać. Daron Acemoglu jest profesorem ekonomii, wykłada w Massachusetts Institute of Technology. W 2005 roku Amerykańskie Stowarzyszenie Ekonomiczne przyznało mu Medal Clarka (wyróżnia tą nagrodą, porównywalną pod względem prestiżu z Nagrodą Nobla, ekonomistów przed czterdziestym rokiem życia, którzy wnieśli największy wkład w rozwój myśli ekonomicznej). James A. Robinson, politolog i ekonomista, profesor na Uniwersytecie Harvarda, zajmujący się problematyką sprawowania władzy. To światowej sławy ekspert w dziedzinie kwestii dotyczących Ameryki Łacińskiej i Afryki. Obecnie prowadzi badania w Demokratycznej Republi-

Mózg Polityczny Mózg polityczny to przełomowa analiza roli emocji w życiu politycznym. Autor stawia pytania rzadko zadawane przez komentatorów politycznych czy politologów: W jaki sposób kandydaci na urzędy publiczne prowadziliby swoje kampanie, gdyby kierowali się tym, jak naprawdę działają umysły i mózgi wyborców? Jak formułowaliby hasła i obietnice wyborcze, gdyby wiedzieli, co i jak ludzie mówią, robią i czują? Ze współczesnych badań neurobiologicznych, w tym badań rezonansem magnetycznym przeprowadzonych przez zespół naukowców pod kierunkiem Westena wynika, że w wyborze polityków nie jesteśmy racjonalni. Nie analizujemy programów i obietnic wyborczych, tylko kierujemy się emocjami i dajemy się uwieść zagrywkom speców od public relations. Pragnienia, strach i wyznawane wartości to trzy główne motywy podejmowania decyzji politycznych, a dla każdego z nich kluczową rolę odgrywają emocje. Jeśli ktoś tego

34

Obywatele24.pl listopad 2014

nie zrozumie – podkreśla Westen – przegra wybory. Drew Westen uzyskał licencjat na Harwardzie, magisterium z politologii na Uniwersytecie Sussex (Anglia) i doktorat z psychologii klinicznej na Uniwersytecie Michigan, gdzie później wykładał przez sześć lat. Przez kilka lat był głównym psychologiem w szpitalu w Cambridge i adiunktem Akademii Medycznej w Harwardzie. Obecnie jest gościnnym blogerem „Huffington Post”, komentatorem stacji radiowej NPR i założycielem Westen Strategies, firmy konsultingowej doradzającej politykom i przedsiębiorcom.

ce Konga, Sierra Leone, Haiti i Kolumbii, gdzie przez wiele lat wykładał latem na Uniwersytecie Andyjskim w Bogocie.


KULTURA I CZAS WOLNY

Sherlock Holmes t.3 Arthur Conan Doyle, pod naciskiem czytelników, przywraca słynnego detektywa do życia. Z opowiadania Pusty dom dowiadujemy się, że Holmes tak naprawdę nie spadł do wodospadu Reichenbach, gdyż wykorzystał swoje nieprzeciętne umiejętności w zakresie sztuki walki zwanej baritsu i zrzucił w otchłań profesora Moriarty’ego. Detektyw postanawia wykorzystać fakt, że wszyscy myślą, że on również wpadł w otchłań alpejskiego wodospadu, i z ukrycia wyłapać pozostałych zbrodniarzy z szajki Moriarty’ego. Pierwszym zadaniem jakie sobie wyznacza, jest schwytanie pułkownika Morana, bliskiego współpracownika profesora, który poza jego bratem Mycroftem jako jedyny wiedział, że detektyw żyje... W pozostałych opowiadaniach tomu Sherlock Holmes rozwiązuje zagmatwane sprawy kryminalne, wykorzystując swoje słynne metody dedukcji. Kolejna porcja skomplikowanych zagadek kryminalnych rozwiązywanych przez genialnego detektywa. Pewnego

razu do domu doktora Watsona przybiega gospodyni Sherlocka Holmesa, mówiąc, że Holmes jest ciężko chory i umiera. Gdy Watson dociera do przyjaciela, ten mówi, że to gorączka sumatrzańska i zaraził się nią w porcie. Holmes wściekły i przerażony, prosi Watsona, by ten pojechał po niejakiego Calvertona Smitha, który jest lekarzem i jako jedyny zna się na gorączce sumatrzańskiej... W innej z opowieści doktor Watson, przebywający w kurorcie, jest świadkiem, jak lady Frances Carfax szokuje wszystkich gości swoim nietypowym dla damy zachowaniem. Zauważa też, że w pobliżu lady Frances kręci się jakiś tajemniczy mężczyzna z brodą. Pewnego dnia lady Frances znika. Holmes i Watson ruszają na jej poszukiwania... Ostatni tom opowiadań o najsłynniejszej parze detektywów wszech czasów. Kiedy Sherlock Holmes wyjeżdża na wakacje, podczas jego nieobecności doktor Watson przyjmuje zlecenie od dwóch starszych pań. Chcą one przekonać swojego brata, że człowiek, który

opowiada mu o możliwości spadku, to oszust. W tym samym czasie starszy brat Sherlocka, Mycroft Holmes, rozpoczyna poszukiwania skradzionego klejnotu kardynała Mazarina, który został przekazany British Museum... W innej z opowieści Holmes otrzymuje dwa dziwne listy, które dotyczą podejrzenia o wampiryzm. Niejaki Robert Ferguson, który przybywa na Baker Street następnego ranka, twierdzi, iż jego peruwiańska żona wysysała krew ich synka. Kilka razy została na tym przyłapana przez pielęgniarkę, która na początku wahała się, czy powiedzieć o tym panu domu. Holmes, zdając sobie sprawę, iż jest to niezwykle delikatna sprawa, przystępuje natychmiast do śledztwa... Pod koniec swojej detektywistycznej kariery Holmes, podczas pobytu w Sussex, jest świadkiem śmierci w konwulsjach na brzegu zatoki uchodzącej do kanału la Manche profesora Fitzroya McPhersona. Sekcja zwłok wykazuje, że przyczyną śmierci są liczne rany na plecach. Ostatnie słowa jakie wypowiedział zmarły brzmiały: „lwia grzywa”...

Pożegnanie z jałmużną Dlaczego pewne regiony świata są zamożne, a inne bardzo ubogie? Dlaczego w osiemnastowiecznej Anglii nastąpiła rewolucja przemysłowa? Dlaczego uprzemysłowienie nie zapewniło zamożności całemu światu, lecz pogłębiło biedę niektórych regionów? W Pożegnaniu z jałmużną Gregory Clark odpowiada na te pytania, stawiając prowokacyjną tezę, że o zamożności i ubóstwie państw nie decydują wyzysk, czynniki geograficzne czy posiadane zasoby, lecz kultura. Gregory Clark wykazuje, że tylko społeczeństwa o długiej historii osiadłego życia i tradycji instytucji zapewniających bezpieczeństwo wykształciły umożliwiające rozwój gospodarczy cechy kulturowe i siłę roboczą. Dla wielu innych państw i społeczności uprzemysłowienie nie okazało się błogosławieństwem. Pożegnanie z jałmużną, doskonałe i trzeźwiące wyzwanie rzucone przekonaniu, że ubogie społeczeństwa mogą

osiągnąć wzrost gospodarczy dzięki interwencji zewnętrznej, może zmienić sposób myślenia o gospodarczej historii świata.

publikacjom z dziedziny finansów, inwestycji i ekonomii przez pismo „Independent Publisher”.

„Kolejna przełomowa i ogromnie popularna publikacja z dziedziny ekonomii. […] Być może nie rozgryźliśmy tajemnicy postępu zachodzącego w ludzkim świecie, ale Pożegnanie z jałmużną powoduje, że jesteśmy bliżej tego celu”. Tyler Cowen, „New York Times” „Każda książka równie odważna, fascynująca i z równie rzetelną argumentacją, a przy tym tak niepoprawna politycznie wymaga tego, aby ją przeczytać”. Clive Crook, „Financial Times” Gregory Clark kieruje Wydziałem Ekonomii Uniwersytetu Kalifornijskiego w Davis.Książka została nagrodzona w 2008 roku złotym medalem przyznawanym

Obywatele24.pl listopad 2014

35


KULTURA I CZAS WOLNY

Palce lizać! Trzy restauracje we wrocławskich hotelach We Wrocławiu przybywa amatorów dobrej kuchni. Nie brakuje też miejsc, które spełniają wysokie oczekiwania. Dziś odwiedzamy trzy miejsca, które w naszej ocenie reprezentują najwyższe restauracyjne standardy. IZA HUDZIEC

Z

ałożenia Brasserie 27, restauracji Hotelu Europeum, są proste - serwować wspaniałe jedzenie w gościnnej atmosferze i sprawić, aby goście czuli się swobodnie. Mamy wrażenie, że się udaje. Wnętrze przyciąga designerskim wystrojem i profesjonalną obsługą. Na przystawkę można spróbować krewetek tygrysich w sosie maślano - winnym z czosnkiem i pieczonymi pomidorami koktajlowymi. Na danie główne nie potrafiliśmy oprzeć się wołowinie rodem z Argentyny, która zgodnie z zapowiedzią – rozpłynęłą się w ustach. Na deser można rozpieścić się szarlotką z migdałami i cynamonem, podawaną z lodami własnej produkcji. Choć kolacja z winem nie należy do tanich przyjemności, to dla próby warto wybrać się na ul. Kazimierza Wielkiego 27A na lunch – za dwudaniowy posiłek, np. hiszpańską, chłodną zupę gazpacho i smażonego łososia zapłacimy niewiele więcej niż w zwykłej knajpce za rogiem. Kolejną restauracją, która przykuła naszą uwagę jest Mennicza Fusion w pięciogwiazdkowym, luksusowym Hotelu The Granary – La Suite Hotel. Nie każdy wie, że hotel mieści się w budynku z XVI wieku – starym spichlerzu Herren – Malzhoff. Do 1904 roku w tej majestatycznej budowli produkowano słód, ale w czasie II Wojny Światowej budowla mocno ucierpiała, a ostatecznie zniszczył ją pożar w 1970 r. Dopiero w 2005 roku obiekt na Menniczej gruntownie odrestaurowano i przekształcono w butikowy hotel. I chociaż z zewnątrz budowla nie rzuca się w oczy, to w środku okazuje się luksusową i kameralną przestrzenią dla najbardziej wymagających. Do tego dochodzi świetna lokalizacja – od Rynku

36

Obywatele24.pl listopad 2014

dzieli ją dosłownie 5 minut piechotą. Czego skosztujemy w tej niewielkiej restauracji z kilkoma stolikami? Konkursowe dania 2014 roku to terrina z foie gras, rabarbarem i orzechami laskowymi, wołowina Hereford z sosem bearnaise i pyszna biała czekolada z czereśniami. Ciekawa jest też propozycja menu tasting, czyli skosztowania siedmiu dań, skomponowanych za każdym razem inaczej. W Mennicza Fusion mamy okazję stać się obserwatorami mistrzowskiego przygotowania dań przez Szefa Kuchni – wystarczy zapytać przed wizytą w restauracji o możliwość live cooking. W legendarnym hotelu Monopol znajdują się dwie restauracje, które serwują dania kuchni polskiej i śródziemnomorskiej. Menu włoskie w Acquario przygotowywane jest zawsze

z sezonowych produktów, a selekcja potraw to wybór spośród dwunastu dań. Carpaccio wołowe z marynowanym sercem palmowym i świeżym ananasem, łosoś w ziemniaczanym papilocie z cukinią i musem z sera Ricotta, a na deser suflet truskawkowy z lodami z gorzkiej czekolady – to tylko jedne z nielicznych propozycji Szefa Kuchni, Łukasza Budzika. Natomiast A’la Carte restauracji Monopol to kuchnia polska w nowatorskim ujęciu. Karta dań zmienia się wraz z porami roku i nawiązuje do staropolskich receptur. W gorące dni warto pokusić się o kolację przy świecach pod gołym niebem na tarasach hotelu. W samym sercu Wrocławia, tuż przy gotyckim kościele i pięknej operze. Czego chcieć więcej?



KULTURA I CZAS WOLNY

WYSTAWA

5.11. – 31.12 2014 Mistrzowie światła Na tej wyjątkowej wystawie zostanie pokazanych około 100 witraży powstałych w okresie od średniowiecza do początków XX wieku. Dzieła pochodzą z dawnych kolekcji wrocławskich i z dolnośląskich pałaców. W zbiorach znajduje się m.in. zespół średniowiecznych kwater z Grodźca z przedstawieniem sceny Zwiastowania i świętych, śląskie renesansowe witraże herbowe i cechowe (m.in. z kościoła św. Krzysztofa we Wrocławiu), szwajcarskie, niderlandzkie i nadreńskie witraże gabinetowe z XVII i XVIII w. z kolekcji pałacowych.

Muzeum Narodowe we Wrocławiu Pl. Powstańców Warszawy 5 50-153 Wrocław

TEATR

Paternoster Paternoster Helmuta Kajzara to dramat o poszukiwaniu samego siebie, o zmaganiu się z własną tożsamością. Główny bohater, Józio – „światowej sławy” artysta – wraca we śnie do rodzinnej wsi, by zadać sobie pytanie: czy tradycja, kulturowe dziedzictwo i wiara ojców pomogły mu w życiu, były podporą w mozolnym trudzie pięcia się po szczeblach kariery, czy też były raczej obciążeniem, odrzuconym wreszcie po latach balastem? Czy istnieje w nim jeszcze więź ze światem, który go ukształtował, czy też będąc już zakorzenionym w „wielkim świecie”, ale ciągle przecież tam obcym – pozostanie na zawsze obcym dla wszystkich. Wrocławski Teatr Współczesny im. Edmunda Wiercińskiego ul. Rzeźnicza 12, 50-132 Wrocław

FESTIWAL

American Film Festival W USA powstaje mnóstwo ambitnych filmów. Nie zawsze mamy szansę do nich dotrzeć. Tym bardziej interesująca wydaje się oferta piątej już edycji American Film Festival, która odbędzie się w dniach 21-26 października. Tegoroczny program ucieszy wielbicieli Orsona Wellesa, którego retrospektywa przedstawiona zostanie podczas festiwalu. To świetna okazja, aby przypomnieć sobie nie tylko słynnego “Obywatela Kane’a”. W sekcji konkursu dokumentów zobaczymy m.in. “The Winding Stream” i “Bronx Obama”.

Więcej na www.americanfilmfestival.pl

TEATR

2014 Gałgan Spektakl jest inspirowany książkami Douwe Draaismy. Siostra z niewidomym bratem snują muzyczno-kryminalną opowieść o domu rodzinnym. O mamie, która pewnego dnia została znaleziona na kuchennej podłodze martwa i tacie, który pojawił się, aby opiekować się osieroconymi dziećmi. Był dla nich kimś obcym, znanym tylko z nazwy, nie z imienia. Rodzeństwo nieustannie konstruuje opowieść o przeszłości. Z czasem tracimy rozeznanie czy traumatyczna relacja jest prawdziwa – czy to gra fantazji uruchomiona po to, aby sprawdzić na nas własną wiarygodność, umiejętność przeforsowania istotnej dla siebie wersji przeszłości. Wrocławski Teatr Współczesny im. Edmunda Wiercińskiego ul. Rzeźnicza 12, 50-132 Wrocław

38

Obywatele24.pl listopad 2014


K R A KO W S K A

BIG BANG FILM produkcja filmowa, wynajem sprzętu, produkcja akcesoriów filmowych

LABORATORIUM ŚPIEWU I MOWY treningi indywidualne, warsztaty, szkolenia metodą „Technika Naturalnego Głosu”

Miejsce na reklamę. unIQ Sound Studio realizacja nagrań dźwiękowych, miks, mastering, produkcja muzyczna

MULTIFILM STUDIO realizacje audio, foto, wideo, produkcja reklam i filmów

DOLNOŚLĄSKIE CENTRUM DŹWIĘKU I OBRAZU ul. Krakowska 100, 50-427 Wrocław - dcdo.pl - facebook.com/dcdo.k100



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.