Lśnienie Magazyn, październik 2018

Page 1

PA Ź D Z I E R N I K 2018


fotograf: Julya Kapp modelka: Liza


Natura to specyficzny i kapryśny temat. W naszym drugim wydaniu przyglądamy się jej z uwagą - w różnych odsłonach i z różnych perspektyw. Mamy nadzieję, że i tym razem lektura Lśnienia Was nie zawiedzie! Po raz pierwszy publikujemy artykuł z nowej serii „Rośliny”, z uwagi na spore zainteresowanie tematem w ostatnim czasie. Ze względu na naturę, podjęłyśmy też tematykę roślinnej kuchni i jej różnych odmian - proponujemy wywiad z fascynatką weganizmu, Darią Pawlak oraz przepis na rozgrzewającą zupę dyniową, idealną na zbliżające się chłodne dni. W dziale urodowym będziecie mogli odkryć tajniki kosmetyki naturalnej. Spośród wielu dostępnych na rynku propozycji, wybrałyśmy dla Was wszystko to, co warte przetestowania i najlepsze dla pielęgnacji. Zwróćcie także uwagę na make up no make up nasz ulubiony rodzaj makijażu. W tym wydaniu zajmujemy się także naturą w sztuce i literaturze. Tym razem wzięłyśmy pod lupę Margaret Mee i jej amazońskie przewodniki oraz Tristana Gooleya i jego książkę o tym jak czytać znaki ukryte w wodzie. Nie zabraknie też naszych kulturalnych olśnień i lśniących słów.

od redakcji

NATURA Dla fascynatów mody przygotowałyśmy również coś specjalnego, rozmowę z młodą, utalentowaną projektantką - Anią Dymałą, która zdradza tajniki pracy nad najnowszą kolekcją. Zaś po lekturze artykułu o naturalnych materiałach, rzućcie okiem na nasze redakcyjne wybory. Zaprosiłyśmy do współpracy wielu fantastycznych fotografów, z Polski i zza granicy, którzy stworzyli dla nas piękne edytoriale. Po raz kolejny włożyłyśmy w magazyn nasze serca i wzięłyśmy pod uwagę wszystkie uwagi, teraz Wasza kolej - czytajcie!

Redaktorki Martyna Krzykacz i Maja Kubiaczyk

3


redaktorzy Maja Kubiaczyk Martyna Krzykacz

twórcy

Marceli Sobański Matylda Wolff Monika Wolna

współpraca Agnieszka Jarecka Aleksandra Michalik Aleksandra Popielska Anna Dymała Basia Furtak Daria Pawlak Dominika Zięba Iwo Jerzyk Joa Oleszek Julya Kapp Kamil Kmiecik Kasia Sporysz Lena Łojko Liza Magda Walczak Maja Sobańska Martyna Łysoń Mrs Nobody Noemi Stasiak Ola Koblańska Szymon Lisiak Wiktoria Solarska


spis treści str. 34-35

make up no make up

uroda

kultura

str. 18-19

str. 16-17 str. 38-39

Margaret Mee Jak czytać wodę?

glinka

styl życia str. 58-59 str. 60-61

str. 80-81

Lśnienie od kuchni str. 76-77

Rośliny

Must Have

wywiad z Anią Dymałą

moda



O N A, N A T U R A

EDYTORIAL

7


8




11


fotograf: Martyna Krzykacz | retusz: Matylda Wolff | modelka: Noemi Stasiak

12



fotograf: Julya Kapp modelka: Liza


kultura


jak czytać

wodę

„J

eżeli na naszej planecie istnieje jakakolwiek magia, to zawiera się ona w wodzie” - mówił antropolog Loren Eiseley i ciężko się z nim nie zgodzić. Woda, w całej swojej okazałości, jest niezmiernie tajemnicza i nieprzewidywalna. Podczas prób obserwacji, za każdym razem odkrywamy w niej coś nowego, a jej niezwyczajne właściwości często są dla nas nie do końca zrozumiałe. Jest bardzo silnym i niebezpiecznym żywiołem, a jednocześnie substancją, bez której nie istniałoby życie. Choć skrywa w sobie sekrety, wysyła nam też wiele znaków, które w swojej książce próbuje

odczytać Tristan Gooley, słynny brytyjski podróżnik i autor publikacji. Stworzył bardzo ciekawy przewodnik po świecie przyrody, otwierając nam oczy na otaczającą rzeczywistość. Pomaga lepiej zrozumieć wodę i zwrócić uwagę na - z reguły niezauważane – sygnały, które nam wysyła. „Przygotuje was to nie tylko do poszukiwania konkretnych znaków, ale również do kontaktu z wodą w całej jej kapryśności i we wszelkich przebraniach, w jakich zdecyduje się wam ukazać.” - pisze Gooley na wstępie swojej książki. Porusza każdy aspekt, opisuje i analizuje wszystkie jej postacie – od kropli deszczu, przez kałuże i rzeki, do wzburzonych fal oceanu. Przybliża czytelnikowi nie tylko fakty przyrodnicze, ale również historyczne, które przeplatają opowieści z życia autora. Do tego instruuje, jak wykonać ciekawe doświadczenia, by jeszcze lepiej zrozumieć fizykę wody. Co ciekawe, nie opisuje jej w sposób podobny do innych publikacji przyrodniczych - nie traktuje jako naczynia, w którym żyją istoty, lecz stara się wystawić ją

na pierwszy plan. Opowiada oczywiście o podwodnym życiu zwierząt i roślin, bo niemożliwym jest odseparowanie od siebie tych dwóch aspektów, jednakże wspomina o nich w kontekście wyjaśnienia nam zachowań wody - nie na odwrót. Tristan Gooley twierdzi, że zarówno fizjologiczny jak i filozoficzny czy nawet duchowy wpływ wody na nasze życie został już wielokrotnie przebadany w dotychczasowej literaturze, ale pociąga go teoria, że ludzka fascynacja tą substancją ma nie tylko charakter filozoficzny, a również biologiczny. Według niego ma korzystny wpływ na nasz umysł, ciało i duszę, dlatego też próbuje rozwiać jej tajemnicę poprzez dochodzenie sensu zjawisk z nią związanych. Książka idealna dla każdego, bez względu na to czy wasze umysły są romantyczne czy bardziej logiczne. Zarówno artysta jak i człowiek nauki mogą, stojąc ramię w ramię, wyczytywać przeróżne informacje z jej formy i czerpać z nich przyjemność.

tekst: Maja Kubiaczyk, Martyna Krzykacz

16


lśniącymi słowami natura Z zieleni wyrywa się jaskrawość, zostawiając po sobie pomarańczowo-żółto-brązowy blask, który już za moment ułoży się pod białą pierzyną do snu. Głośny krzyk czarnych wyznawców jarzębiny rozbrzmiewa pośród uciśnionych kolorem drzew. I ja, spacerowicz, który w bezdechu pędzi przed siebie z zamkniętymi oczyma, tnę nieświadomie tętniący organizm natury, który otulić chce mnie jedynie orzeźwiającym, wietrznym ramieniem. Biegnę ślepy, skacząc z kamienia na kamień, by przypadkiem nie dotknąć czystej wody, która jako życiodajny płyn daje naturze istnieć. I nie wiem, czy z obawy przed sobą, czy przed zachwytem. Lecz pewnego dnia pomiędzy moje zaciśnięte powieki wkradł się jasny promień słońca. Na początku nieśmiało, tak jak nieśmiało otwiera się kwiat pysznogłówki jesienią, potem nieco śmielej rozchylając zamknięte wrota, a potem już bez obaw, do końca. Olśnienie. Biedronka, skradająca się po zielonym jeszcze źdźble trawy w stronę światła. Jemiołuszka, która drobnymi nóżkami bada powierzchnię gleby. Kropla, sunąca po żółtym liściu po to, by spaść za chwilę na zmęczone, opuszczone głowy jesiennych spacerowiczów. Człowiek, który z zachwytu otwiera serce, zalewa je szczęściem, otula ciepłem, radością, rozkoszą. Och, cóż za błogość, która wyrywa z poszarzałych murów codzienności i lokuje pośród pięknej natury. “Dziękuję Ci, iż widzę, jak Twoje słońce wschodzi”.* Zatrzymaj się zatem drogi Czytelniku i daj sobie kątem oka zawadzić o lśniące fragmenty naszego świata, by doświadczać tego, czego nie da Ci nikt inny, prócz Ciebie samego wpatrzonego w szczegóły fauny i flory. *S. Żeromski “Walka z Szatanem”

tekst: Basia Furtak

17


MARGARET MEE

N

atura jest wspólnym mianownikiem dla otaczającej nas przestrzeni. Jej bliskie doświadczanie kształtuje naszą tożsamość, wrażliwość, dzięki której można przekraczać i na nowo ustawiać granice światów różnych gatunków. Twórczość Margaret Mee to balans między światem nauki, a sztuki. Próba zrozumienia międzygatunkowego, która odbywa się przez wnikliwą obserwację - sposób stworzenia bliskości. Pełne wykwintnego wyczucia formy obrazy roślinności amazońskich lasów, wymowne i precyzyjnie malowane wizje zanikającego lasu deszczowego, to istota twórczości brytyjskiej artystki. Jej dzieła stanowią żywe świadectwo walki między naturą, a postępującym światem. Mee Jest ucieleśnieniem artysty-eksploratora, z dodatkową cnotą społecznej świadomości. Pod tym względem jej twórczość pretenduje nie tylko do zasług artystycznych i rzetelności naukowej, ale jest także historycznym świadectwem zachowania środowiska bogatego w botaniczną różnorodność. Mee urodziła się w 1909 roku w Chesham na południu Anglii. Jej rodzinne miasteczko otoczone licznymi polami pasterskimi oraz lasami ukształtowało jej wrażliwość na przyrodę. Duży wpływ na rozwój artystyczny miała niewątpliwie jej ciotka, która zajmowała się ilustrowaniem książek dla dzieci. Pod jej czujnym okiem ukończyła uniwersytet artystyczny. Margaret Mee w asyście lokalnych przewodników wykonała piętnaście żmudnych podróży w dziewicze tereny amazońskich lasów. Podczas tych ciężkich wypraw cierpiała wiele trudów. Chorowała między innymi na malarię czy zakaźne zapalenie wątroby. Niejednokrotnie nękały ją również nocne ataki dzikich zwierząt, w tym nietoperzy-wampirów. Jako nieustraszona odkrywczyni poznała Indian, a później zwróciła międzynarodową uwagę na ich sprawę. Otwarte opinie na temat Indian i ochrony siedlisk Amazonii nigdy nie wpłynęły na jej popularność i prestiż jako artysty. Pomimo politycznej wrażliwości w tym kraju, została odznaczona brazylijską odznaką Orderu Krzyża Południa.

Jej twórczość to najwyższy poziom realizmu. Aby osiągnąć pożądany stopień odwzorowania rzeczywistego obrazu roślin w swoim malarstwie, musiała działać błyskawicznie - amazońskie kwiaty po zerwaniu więdną bowiem niezmiernie szybko. Czas obserwacji danego okazu często nie przekraczał trzydziestu minut. Większość okazów artystka przechowywała w przenośnej lodówce, by wydłużyć proces żywotności danego gatunku. Mimo utrudnionych warunków pracy, Margaret starała się maksymalnie wykorzystać każdy dzień. Zaczynała malować o świcie, a kończyła najczęściej po zachodzie słońca. Wszystko po to, by zaspokoić jej pragnienie odwzorowania naturalizmu.

“Nie można malować z kwiatów w ogrodzie botanicznym, nawet ożywionych okazów” mówiła. “Kwiaty uprawiane różnią się i wyglądają inaczej.”

W latach 80-tych Margaret Mee postanowiła stworzyć kolekcję amazońskich obrazów, by służyła ona jako zapis zanikającego świata natury. Zbiór składający się z 60 obrazów miał być stale dostępny dla publiczności. Mee zaprzestała więc sprzedaży swoich prac w ręce prywatnych kolekcjonerów i przekazała je kolekcji Kew Garden w Londynie. W 1988 roku, w przeddzień swojej wystawy „Amazon” w Kew, Margaret Mee zginęła tragicznie w wypadku samochodowym. Jednak jej dziedzictwo sztuki botanicznej nadal mówi światu o zachowaniu niesamowitego życia, które eksplorowała w amazońskich lasach.

tekst: Kamil Kmiecik

18


fot. materiały prasowe

19


co nas olśniło WYDARZENIE Kalisz Ambient Festiwal 2018 Dzięki kolejnej edycji Ambient Festiwal, w ostatni wrześniowy weekend w Kaliszu odbyło się święto muzyki eksperymentalnej i elektronicznej. Do naszego miasta zawitali artyści nie tylko z Polski (Armat Project, Mammoth Ulthana, Blokowisko, Ania Orthodox, Variété), ale również z Niemiec (Kriistal Ann, Paradox Obscur) oraz Austrii (Mia Zabelka). Odbył się także Muzyczny Rynek, poczas którego mogliśmy zakupić winylowe perełki oraz przyjrzeć się nieco bliżej sprzętom audio i studyjnym. Żałujemy, że nie ma częściej podobnych wydarzeń, pozostaje nam tylko niecierpliwie czekać na kolejną edycję!

fot. Patrycja Majerowicz

20

fot. materiały prasowe

WYSTAWA Patrycja Majerowicz „Od ściany”, Galeria Sztuki im. Jana Tarasina w Kaliszu Od początku października, w jednym z naszych ulubionych kaliskich miejsc, można oglądać szczególną wystawę, będącą wynikiem konkursu „40-orbita” zorganizowanego specjalnie z okazji jubileuszu galerii. „Od ściany” to zbiór fotografii wykonanych przez Patrycję Majerowicz – niezwykle zdolną kaliszankę, studentkę na wydziale Pedagogiczno-Artystycznym na UAMie. Przedstawiają wyjątkową architekturę naszego miasta, ukazując w kadrach zrujnowane fragmenty kaliskich obiektów, stawiając nacisk na wydobycie ich piękna, a nie ukazanie jakichkolwiek wad. Jeśli jeszcze nie widzieliście prac, spieszcie się, wystawa zaraz się skończy.


KULTURA

MUZYKA The Dumplings „Raj” Młodzi i zdolni, czyli Justyna Święs i Kuba Karaś, tworzący duet The Dumplings, we wrześniu wydali swój nowy album „Raj”. W przeciwieństwie do wcześniejszych krążków, ta płyta składa się z utworów, których teksty zostały napisane wyłącznie w języku polskim. To właśnie one i głos ich autorki - Justyny - sprawiają, że zostajemy wciągnięci w tytułowy Raj. W połączeniu z brzmieniami inspirowanymi latami 80, nadają całemu albumowi wyjątkowy klimat. Koniecznie musicie ich posłuchać - dajcie się oczarować olśniewającym dźwiękom.

fot. materiały prasowe

KSIĄŻKA Anja Rubik #sexedpl Po udanej kampanii internetowej z udziałem takich osób jak Robert Biedroń, Monika Brodka czy Maciej Stuhr, Anja Rubik zdecydowała się pójść krok dalej i stworzyć książkę, w której rozmawia ze specjalistami, łamiąc tematy tabu i poszerzając wiedzę seksualną w Polsce. W poradniku znajdziemy odpowiedzi na wiele nurtujących nas pytań, a także porady i cenne wskazówki. Warto przyjrzeć się bliżej zarówno temu projektowi, jak i fundacji #sexedpl, ponieważ zysk ze sprzedaży zostaje przekazany właśnie na jej cele.

fot. materiały prasowe

FILM

„DOGMAN” To nieco mroczny obraz w gangsterskim klimacie, przepełniony jednocześnie humorem i liryzmem. Ciepły charakter scen, w których pojawiają się słodkie pupile, zestawiony jest z realistycznym portretem życia w umierającym miasteczku. Ciężko tym samym przyporządkować „Dogmana” do konkretnego gatunku. Jest mieszanką dramatu i filmu sensacyjnego z czarną komedią, choć nie brakuje w nim licznych metafor i symboli. Opowiada o losach Marcella, psiego fryzjera na włoskiej prowincji, którego względny spokój życia zaburza znajomość z uzależnionym i agresywnym osiłkiem. Świetny scenariusz i doskonała gra aktorska Marcella Fonte (za którą nagrodzony został Złotą Palmą), idealnie budują wyjątkowy klimat filmu, uzyskującego wysokie noty wśród krytyków. fot. materiały prasowe

tekst: Agnieszka Jarecka pod redakcją Mai Kubiaczyk


niepokorna legenda polskiego jazzu

Jan „Ptaszyn” Wróblewski

S

22

aksofonista, kompozytor, dyrygent. Do tego publicysta i dziennikarz radiowy. Niepokorna legenda polskiego jazzu, która według władzy ludowej miała skończyć jako kierowca kombajnu po zakończeniu edukacji na wydziale mechanizacji rolnictwa. Urodził się w Kaliszu w 1936 roku, gdzie skończył Liceum Ogólnokształcące im. Adama Asnyka. Równolegle do edukacji w liceum, uczył się w Szkole Muzycznej, gdzie praktykował grę na pianinie. Choć pochodził z adwokackiej rodziny, wbrew oczekiwaniom i zgodnie ze swoim zamiłowaniem do muzyki postanowił zostać artystą. Ciekawostką jest, że na tę decyzję miała wpływ pewna jesienna podróż pociągiem na trasie Warszawa-Poznań, która zleciała mu na rozmowie z innym młodym pasażerem, Krzysztofem Komedą. W niedługim czasie odbył swój pierwszy koncert na własnym saksofonie w sekstecie Komedy, profesjonalny debiut podczas występu z okazji otwarcia poznańskiego ośrodka Telewizji Polskiej w 56’, a także spektakularny sukces na I Międzynarodowym Festiwalu Jazzowym w Sopocie. Stali się w tamtych czasach jazzowymi bohaterami. Współpraca z Komedą zaowocowała nie tylko licznymi osiągnięciami. Podczas prób, pionier Jazzowy wymyślił Wróblewskiemu pseudonim, który tak doskonale związany z jego nazwiskiem, przyjął się na stałe. Sam Ptaszyn śmieje się, że nazwa

jest na tyle integralna, by traktować ją jako imię. Wracając jednak do osiągnięć i historii, na początku 1958 roku został zaproszony do grupy Jazz Believers, w której w skład wchodzili ówcześni tytani jazzu, tacy jak: Trzaskowski, Dyląg, Komeda, Zylber, Kurylewicz. Niedługo potem, młodziutkiego Ptaszynę wybrano do orkiestry International Newport Band i jako pierwszy polski jazzman wystąpił na festiwalu jazzowym w Newport w USA. Choć aktualnie nie brzmi to tak nieprawdopodobnie - w tamtych czasach podróż za ocean była rzadkością. Tym bardziej nikt nie mógł uwierzyć, że ten dwudziestodwuletni chłopak zagrał u boku samego Louisa Armstronga. I choć Ameryka wydawała się być spełnieniem marzeń każdego, szczególnie młodego muzyka, Wróblewski nawet przez chwilę nie pomyślał, by tam pozostać. Po powrocie związał się z grupą Modernistów Andrzeja Kurylewicza, która to w 1963r. zmieniła nazwę na Polish Jazz Quarter, po tym jak w trakcie wyjazdu na francuski festiwal Juan les Pins, leader składu został zatrzymany przez polskie władze. Była to jedna z wielu kapel Ptaszyna, która przeszła do historii. Pod koniec lat 60. powołał big band Studio Jazzowe Polskiego Radia, którego był dyrygentem, a od 1970 r. prowadzi audycję Trzy kwadranse jazzu w Programie III Polskiego Radia.


fot. z archiwum Jana „Ptaszyna” Wróblewskiego, dzięki uprzejmości artysty

fot. z archiwum Jana „Ptaszyna” Wróblewskiego, dzięki uprzejmości artysty

Wróblewski, w przerwach w życiu jazzmana, od lat zajmuje się również kompozycją, napisał kilkanaście piosenek m.in. dla Agnieszki Osieckiej, Maryli Rodowicz, Andrzeja Dąbrowskiego, Ewy Bem czy Andrzeja Zauchy. Był wielokrotnie nagradzany za swoją działalność muzyczną i kulturową, został odznaczony m.in. Złotym Medalem „Zasłużony Kulturze - Gloria Artis, „Złotym Fryderykiem 2006” za całokształt twórczości, a także Paszportem „Polityki”. W naszym mieście jego twórczość również nie została pominięta. Już w roku 1999 został wyróżniony jako Honorowy Obywatel Kalisza, a dwa lata temu, z okazji 80tych urodzin muzyka, miasto umieściło wyjątkowy neon na kamienicy przy ul. Pułaskiego, gdzie Wróblewski dorastał. To z pewnością ogromna duma dla naszego miasta, w którym wychował się jeden z najsłynniejszych polskich muzyków. Również dzięki niemu, raz w

roku Kalisz zamienia się w stolicę jazzu, podczas Międzynarodowego Festiwalu Pianistów Jazzowych. To nie tylko jedna z najstarszych i najbardziej znaczących imprez w Polsce, ale także ogromne wydarzenie dla muzyków, zarówno z kraju, jak i z zagranicy. Festiwalowa scena gościła już najwybitniejszych jazzmanów, takich jak m.in. Dona Pullena, Johna Taylora, Kenny’ego Wheelera czy Normę Winston, którzy prezentowali najistotniejsze projekty jazzowego fortepianu. Ma wspaniałą tradycję, a do tego szczyci się ogromnym prestiżem i wysokimi notami krytyków na całym świecie. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji uczestniczyć choćby w jednej edycji - najwyższa pora. Festiwal odbędzie się po raz 45 pod koniec listopada, sprawiając, że Kalisz kolejny raz zabrzmi najwznioślejszymi dźwiękami, a rytm jazzu odbije się szerokim echem na naszych ulicach. tekst: Marceli Sobański pod redakcją Mai Kubiaczyk


woda

24


25


26



28



30


fotograf: Monika Wolna | retusz: Marceli Sobański I modelka: Maja Kubiaczyk | makijaş: Iwo Jerzyk

31


fotograf: Julya Kapp modelka: Liza


uroda


NATURALNY MAKIJAŻ Make-up no make-up to trend w makijażu, który zyskał niezwykłą popularność wśród kobiet na całym świecie. Pozwala na uzyskanie efektu nieskazitelnie gładkiej cery, nie tworzy maski, udowadniając, że mniej znaczy więcej!

N

ajważniejsze jest odpowiednie przygotowanie i nawilżenie twarzy. Ulubiony krem, a następnie baza, która wyrówna powierzchnię skóry oraz delikatnie ją rozświetli. Pamiętajcie, by dobrać bazę odpowiadającą wymaganiom naszej cery. Następny krok to nałożenie podkładu, choć najlepszym wyborem będzie krem BB lub CC, który nada cerze naturalny i promienny wygląd. Zwróćcie uwagę na dobranie odpowiedniego koloru - źle dopasowany będzie się nieestetycznie odcinał i postarzy twarz. W wielu drogeriach istnieje możliwość skorzystania z fachowej porady ekspedientek, które pomogą w doborze idealnego odcienia, dlatego nie bójcie się prosić o pomoc. Nie zapomnijcie o korektorze, odgrywa niezwykle istotną rolę w tego typu makijażu. Jest lżejszy od podkładu, dzięki czemu doskonale sprawdzi się w miejscach, w których skóra jest cieńsza i bardziej wrażliwa, szczególnie pod oczami. Korektor powinien być o ton jaśniejszy od podkładu. Ten zabieg zapewni delikatne rozświetlenie oraz zakryje cienie pod oczami. Dla wykończenia użyjcie pudru - najlepiej syp-

kiego i transparentnego. Zmatowi on przetłuszczającą się skórę oraz zapewni dłuższą trwałość, a jednocześnie nie spowoduje sztucznego efektu maski. Do podkreślenia atutów posłuży za to wspaniałe trio, czyli bronzer, róż i rozświetlacz. Nadadzą zdrowy koloryt oraz rozświetlą cerę i spojrzenie. Odpowiednio dobrany bronzer, nałożony pod kości policzkowe, optycznie wyszczupli twarz. Muśnięte różem policzki, sprawią, iż cera zyska rumiany i młodzieńczy wygląd, a nasz redakcyjny ulubieniec, czyli rozświetlacz – nada jej zdrowy i naturalny blask. Do podkreślenia brwi użyjcie żelu lub olejku rycynowego (rozczesując je szczoteczką), a w przypadku makijażu oka postawcie na minimalizm. Sięgnijcie po wcześniej użyty już bronzer i rozświetlacz- nabierając niewielką ilość bronzera na pędzelek rozetrzyjcie go w załamaniu górnej powieki, następnie mniejszym pędzelkiem nałóżcie rozświetlacz na wewnętrzne kąciki oczu. Na koniec użyjcie mascary i już prawie gotowe! Jeszcze tylko ulubiony balsam lub bezbarwny błyszczyk i możecie cieszyć się pięknym, naturalnym makijażem. tekst: Wiktoria Solarska pod redakcją Mai Kubiaczyk

34


fotograf: Szymon Lisiak modelka: Lena Ĺ ojko


W

obecnych czasach z a r ó w n o w pielęgnacji, żywieniu, jak i pozostałych aspektach życia ludzie stawiają na naturę, ekologię oraz minimalizm. Wybierają produkty pochodzące z ekologicznych upraw, które dbają o organizm od wewnątrz, a także od zewnątrz. Rozprzestrzeniająca się świadomość konieczności dbania o siebie, jak również o środowisko i planetę, przyczyniły się do zmiany nawyków sporej części społeczeństwa, które szuka coraz lepszych, alternatywnych produktów codziennego użytku. Firmy produkujące kosmetyki pielęgnacyjne i kolorowe nie pozostały obojętne na zachodzące zmiany, dzięki czemu koncerny kosmetyczne oferują swoim klientom bardziej naturalne i ekologiczne produkty. Jednymi z nich są kremy BB – zamienniki tradycyjnych podkładów, które zyskały rzesze wielbicieli na całym świecie.

Krótka lekcja historii

NATURALNY PODKŁAD - CZYLI WSZYSTKO O KREMACH BB I JEGO ODMIANACH.

36

Chcąc poznać genezę kremów BB musimy cofnąć się do roku 1967, w którym to niemiecka dermatolog, dr Christine Schrammek, stworzyła produkt mający niwelować zaczerwienienia powstałe w wyniku zabiegów z użyciem lasera oraz chronić skórę przed niekorzystnym działaniem promieni słonecznych. Następnie kremy BB zdobyły ogromną popularność w Azji, z uwagi na swoje właściwości oraz lekką formułę. Azjatki słyną z pięknej i wiecznie młodej cery, przez co kremy BB zostały nazwane „lekiem azjatek na piękną cerę”. W Europie kosmetyki te są znane stosunkowo od niedawna, lecz popularność zyskują w zawrotnym tempie.

Krem BB – wiedza w pigułce Krem BB ma kilka nazw, z czego naj bardziej rozpowszechnioną jest beauty balm, czyli krem, który koryguje niedoskonałości i zastępuje podkład, będąc jego lżejszą alternatywą. Od tradycyjnych p o d k ł a d ó w wyróżnia go: • l e k k a f o r m u ł a – d z i ę k i p o ł ą c z eniu kremu nawilżającego i podkładu, s ą one niemalże niewyczuwalne p o d c z a s codziennego stosowania. • Efekt rozświetlenia – dzięki del i k a t n e j k o n s y s t e n c j i p o z w a l a j ą skórze zachować jej naturalny blask. • Wyższy filtr UV – początkowo kremy BB miały chronić podrażnioną laserem skórę przed promieniami UV, tak jest i dzisiaj – kremy BB zawierają wysoki filtr, który chroni skórę przed słońcem.


URODA

• Zawartość naturalnych składników – kremy BB w swoim składzie posiadają oleje roślinne, witaminy A, C, D oraz E, a także substancje antybakteryjne.

Kosmetyczne abecadło – kremy CC, DD, EE?

Nie od dziś wiadomo, iż dobry marketing to klucz do sukcesu, w związku z czym koncerny kosmetyczne zaczęły prześcigać się w nowościach i ulepszonych wersjach kremów BB. Tak oto powstały jego następcy, czyli: • Krem CC – czyli colour correction. Kremy CC to ulepszone wersje, posiadające mocniejsze krycie oraz lżejszą formułę. • Krem DD – czyli daily defence lub dynamic do’all. Kremy DD uważane są za kremy, które robią absolutnie wszystko, włącznie z ochroną przeciwzmarszczkową, czyli makijaż i pielęgnacja w jednym produkcie. Przeznaczone dla skóry dojrzałej. • Kremy EE – czyli even effect. Kremy EE posiadają odblaskowe cząsteczki oraz więcej składników pielęgnacyjnych, które dodatkowo rozświetlają skórę i są doskonałe dla cery wrażliwej. Kremy BB, jak również CC znalazły miłośników, natomiast pozostałe nie przyjęły się na dłuższą metę. Gdzie wśród tych liter są kremy AA? Kremy AA istnieją na rynku od dawna i są niczym innym jak kremami anti-aging, czyli zapobiegającym starzeniu się skóry. Nie mają za dużo wspólnego z osławionymi kremami BB, gdyż ich głównym działaniem jest pielęgnacja, nie mająca nic wspólnego z makijażem i chwilowym niwelowaniem niedoskonałości.

Podkłady mineralne – lepsza alternatywa?

Najnowszym wynalazkiem kosmetycznym są podkłady mineralne, zawierające minerały, takie jak tlenek cynku, dwutlenek tytanu oraz mikę. W większości są w formie proszku, dzięki czemu nie posiadają szkodliwych lub przynajmniej sztucznych silikonów, a co za tym idzie – są w stanie pielęgnować skórę w jeszcze większym stopniu niż wspomniane wcześniej kremy. Przy następnych zakupach zwróćcie więc uwagę na to czym traktujecie swoją skórę podczas codziennego makijażu i pomyślcie nad lepszym wyborem. Wasza cera z pewnością odżyje i odpłaci się pięknym wyglądem, a przy okazji dalej będziecie mogły cieszyć się idealnym kolorytem oraz blaskiem.

tekst: Wiktoria Solarska pod redakcją Mai Kubiaczyk zdjęcia: Martyna Krzykacz


olśniewaj naturalnym pięknem Choć właściwości lecznicze glinki znane są od tysięcy lat, stosunkowo niedawno odkryto, że jest jednocześnie idealnym kosmetykiem naturalnym. Jej szerokie spektrum zastosowania i uniwersalne działanie sprawiły, że zyskała dużą popularność na rynku kosmetycznym, co w dobie chemicznych i sztucznych kosmetyków znacząco ją wyróżnia.

38


G

linki to jedne z najskuteczniejszych kosmetyków pochodzących prosto z natury. Ich największą zaletą jest wszechstronność. Są jednocześnie remedium na niedoskonałości skóry, a także ratunkiem dla poszarzałej i pozbawionej blasku cery. Charakteryzuje je działanie mineralizujące – zawierają wszystkie niezbędne makro- i mikroelementy w łatwo przyswajalnej formie, między innymi: krzem, wapń, magnez, potas czy żelazo. Dodatkowo posiadają niezwykłe właściwości oczyszczające, absorbują zanieczyszczenia, nadmiar sebum i produkty metabolizmu. Co więcej, usuwają martwe komórki naskórka, a wspomagając regenerację skóry – opóźniają jej procesy starzenia się. Koją, wygładzają i ujędrniają. Sprostają nawet oczekiwaniom alergików - są hipoalergiczne, dodatkowo bezpieczne dla cery wrażliwej. Możemy używać ich praktycznie do wszystkiego – maseczek, kąpieli pielęgnacyjnych, czyszczenia skóry głowy czy zębów (usuwają kamień i poprawiają stan dziąseł). MASECZKA UPIĘKSZAJĄCA 3 łyżeczki wybranej glinki 2 łyżeczki płynu - woda przegotowana lub wybrany napar ziołowy W miseczce wymieszać glinkę z wodą, można dodać kilka kropli ulubionego olejku (np. różanego). Nałożyć na twarz, odczekać 15 minut i zmyć letnią wodą. WAŻNE! Glinka traci swoje cenne właściwości, jeśli zetknie się ją z metalowymi przedmiotami. Dlatego do przygotowania maseczki polecamy akcesoria z drewna lub szkła.

Glinka zielona Zalecana najczęściej do pielęgnacji cery trądzikowej, dzięki wysokiej zawartości jonów żelaza, doskonale oddziałujących na ten rodzaj skóry. Wykazuje właściwości antybakteryjne, przez co pomaga w walce z wypryskami. Do tego dezynfekuje skórę, zmniejsza stany zapalne (dzięki dużej zawartości krzemu) i doskonale ją oczyszcza. Reguluje wydzielanie sebum i zamyka pory, dzięki czemu skóra jest lekko ściągnięta. Polecana szczególnie do cery mieszanej, tłustej i problematycznej. Glinka czerwona Ma podobne właściwości do glinki zielonej, jednak jest nieco łagodniejsza. Dokładnie oczyszcza skórę, poprawia koloryt i zamyka rozszerzone pory. Co więcej, wzmacnia i uszczelnia naczynia krwionośne, delikatnie je obkurczając, przez co poleca się ją dla cery skłonnej do zaczerwień. Do tego neutralizuje wolne rodniki. Odpowiednia cery naczynkowej. Glinka biała Zwana również porcelanową lub chińską – jest najdelikatniejsza ze wszystkich rodzajów glinek, dlatego też doskonale nadaje się do cery wrażliwej. Nie tylko koi podrażnienia, ale i nawilża, dzięki czemu twarz staje się wygładzona i aksamitna. Działa łagodząco i nie wywołuje reakcji alergicznych, a także pomaga w leczeniu stanów zapalnych i zabliźnianiu ran. Polecana szczególnie do cery suchej.

tekst i zdjęcie: Maja Kubiaczyk

39


OLEJEK RYCYNOWY

nasze naturalne odkrycie miesiąca

W

tym miesiącu pod lupę bierzemy olejek rycynowy. Znany od pokoleń, charakteryzuje się wszechstronnymi właściwościami pielęgnacyjnymi i leczniczymi. Odnajdziemy go przede wszystkim w przemyśle kosmetycznym jako środek kondycjonujący na włosy, skórę i paznokcie. Do tego sprawdza się wśród domowych apteczek, dzięki właściwościom przeczyszczającym oraz łagodzącym dokuczliwe bóle głowy i krzyża. Jest wszechstronny i naturalny, a do tego dostępny w każdej aptece za niewielką sumę!

czych i doskonale nawilża. Dodatkowo pobudza krążenie krwi, która intensywniej dopływa do mieszków włosów, jednocześnie przyspieszając ich wzrost. Sprawdzi się jako jeden ze składników maski na włosy lub nałożony bezpośrednio na końcówki. Pomoże również w walce z kruchymi i łamliwymi paznokciami. Intensywnie je odżywi, wzmocni oraz wygładzi skórki. Należy nanieść kropelkę olejku na dłoń, a następnie delikatnie rozetrzeć. Stosowany regularnie działa cuda. Również na twardą i szorstką skórę pięt oraz łokci. Oprócz tego coraz częściej zwraca się na niego uwagę W kosmetyce używa się go na wie- w makijażu, jest traktowany jako nale sposobów. Dobroczynnie wpływa turalny tusz do rzęs. Sprawia, że stają na włosy, rzęsy i brwi, do tego odżywia się ciemniejsze, grubsze i dłuższe. Dla i regeneruje skórę. Poza tym, że wyko- uzyskania najlepszych efektów powirzystywany jest do produkcji np. po- nien być nakładany za pomocą umytej madek, błyszczyków czy balsamów, szczoteczki po zużytym tuszu na całą doskonale nadaje się do użycia w do- długość rzęs lub pędzelka do eyelinemowym SPA. Stosowany jako krem ra wzdłuż ich linii, zwracając szcze– dzięki dużemu stężeniu kwasów gólną uwagę, by choćby kropelka nie tłuszczowych (łatwo przenikających miała styczności z okiem. przez naskórek) – działa nawilżająco, niwelując przesuszone partie skóry. Zanim więc obkupicie się w milioDo tego spłyca zmarszczki i rozstę- ny kosmetyków z drogerii, spójrzcie py, a dzięki właściwościom antybak- najpierw na wszechstronne skarby teryjnym niweluje niedoskonałości. wprost z natury. Nie dość, że sporo Ma również zbawienny wpływ na stan zaoszczędzicie, to jeszcze unikniecie naszych włosów. Dostarcza im od- rozczarowań. Nie ma na co czekać, powiednią ilość wartości odżyw- biegnijcie do apteki!

tekst: Maja Kubiaczyk zdjęcie: Monika Wolna

40


URODA

41


natura jest piÄ™ 42


ęknem


44




47



fotograf: Dominika Zięba | asystent: Martyna Łysoń | modelka: Aleksandra Michalik, Heroin Models makijaż: Kasia Sporysz | stylista: Joa Oleszek

49


styl życia


fotograf Julya Kapp modelka: Liza


mleko DIETA

Jak zbliżyć się do natury od strony kuchni? Odpowiedź brzmi naturalnie wybierając produkty roślinne!

52


S

pokojnie, nie trzeba zaraz przechodzić na specjalne diety, jeśli nie mamy na to ochoty. Nie warto kojarzyć słowa roślinne i kuchnia jako niesmaczne wyrzeczenia, a po prostu jako zdrowszy wybór. Najlepiej zacząć od podstaw, dlatego zastanówmy się nad produktem, który towarzyszy naszej diecie od samego początku. Pij mleko, będziesz wielki! Czy na pewno?

Mleko stanowi pierwszy pokarm człowieka, a jego skład jest idealnie dopasowany do naszych potrzeb w ciągu pierwszych miesięcy życia. Choć wyroby mleczne należą do podstawy w żywieniu współczesnego człowieka, coraz częściej mówi się o tym, że spożywanie nabiału w zbyt dużych ilościach może zaszkodzić zarówno dorosłym, jak i dzieciom, którym jest przecież tak bardzo polecany. Głównym powodem jest zawartość mikro- i makroelementów, które mogą zaburzyć całą gospodarkę mineralną organizmu. Mleko krowie zawiera około pięć razy więcej fosforu niż mleko ludzkie. Nadmiar tego pierwiastka w diecie wpływa niekorzystnie na stan naszych kości, ponieważ ogranicza wychwytywanie wapnia w jelitach i blokuje działanie witaminy D. Nawet 30% spożywanego fosforu to same substancje dodawane do żywności przetworzonej takiej jak fast-foody, konserwy, wędliny, czy sery. Zatem spożywając dużo produktów mlecznych, doprowadzimy do nadmiaru fosforu w naszej diecie. Co w konsekwencji może utrudnić wchłanianie wielu składników odżywczych i spowodować odwapnianie kości, a przecież paradoksalnie pijemy mleko, aby ten wapń uzupełniać. Należy w tym przypadku zadbać o to, by ilość fosforu w diecie była równoważna ilości wapnia. Jednocześnie warto zwrócić uwagę na to jakie kontrowersje budzi spożywanie mleka krowiego i pomyśleć nad wprowadzeniem innego źródła wapnia, które uzupełni naszą dietę. Jeśli się obawiacie, zaraz rozwiejemy wszelkie wątpliwości i udowodnimy, że istnieje naprawdę sporo interesujących i znacznie lepszych zamienników mleka!

Tylko bez laktozy, poproszę! Nawet 80% ludzi nie trawi prawidłowo mleka krowiego. Zawiera w sobie 25 różnych białek, gdzie popularnym jest beta-laktoglobulina, wywołująca uczulenia i kazeina, która ma działania alergizujące, a także sprzyja blokowaniu żył i tętnic. Tak samo dobrze znany jest zawarty w mleku i siejący postrach cukier - laktoza. Za jego trawienie odpowiada enzym laktaza. Jeżeli w naszym organizmie nie ma laktazy, laktoza nie może być strawiona i dochodzi do różnych reakcji ze strony układu pokarmowego. Już przed ukończeniem drugiego roku życia, u wielu ludzi enzym ten zanika całkowicie, skąd biorą się nietolerancje pokarmowe. Jednakowo zaleganie niestrawionej laktozy sprzyja namnażaniu się patogennej mikroflory jelitowej i uszkodzeniu ścian jelita. Nie dajmy się złapać na chwyt marketingowy! Popularne produkty „bez laktozy” tak czy inaczej laktozę zawierają, cała magia produktu polega na tym, że do ich składu dodawana jest po prostu laktaza, co na dłuższą metę może wyrządzić więcej szkody niż pożytku. Dlatego osobom, którym doskwierają alergie czy nietolerancje wywołane przez białka lub cukier zawarty w mleku, zaleca się po prostu odstawienie tego produktu.


Natura z pomocą! Oczywiście, najlepszym dla naszego organizmu byłoby świeże, nieprzegotowane mleko prosto od krowy wypasanej na łące. Niestety, trzeba liczyć się z tym, że dostępne w sklepach są bardzo przetworzone i nie mają zbyt wiele wspólnego z tym prawdziwym. Idealną alternatywą dla wzbogacenia naszej diety są mleka roślinne. Do ich głównych zalet można zaliczyć to, że posiadają wiele cennych składników odżywczych, korzystnych kwasów tłuszczowych, są źródłem witamin, wspomagają metabolizm, a co ważne, z łatwością można przygotować je w domu. Dzięki temu unikamy przetworzonej żywności i wiemy co trafia do naszego organizmu! Bez obaw, dzięki swojej popularności są również powszechnie dostępne w sklepach i to z bardzo dobrym składem! Najbardziej znanymi są: mleko kokosowe, migdałowe, ryżowe, sojowe, owsiane, ale można je przygotować również z sezamu, nasion słonecznika, a nawet z kasz, gdzie doskonale sprawdzi się kasza jaglana czy gryczana. Być może ciężko w to uwierzyć, ale i za najzwyklejszymi produktami kryją się niesamowite właściwości. Chodzi tutaj o ryż, a dokładnie mleko ryżowe! Charakteryzuje je wysoka zawartość witamin z grupy B, żelaza, magnezu, potasu, cynku i kwasu foliowego. Picie dwóch szklanek tego napoju w ciągu dnia dodaje energii, ponieważ zapewnia odpowiednią dawkę substancji odżywczych i nawadnia organizm! Mleko ryżowe doskonale poprawia trawienie, pobudza pracę jelit i wspomaga rozwój zdrowej flory bakteryjnej. Dodatkowo, spożywając je - zadbamy od środka o nasz wygląd! Wszystko dzięki zawartemu w nim składnikowi o nazwie inozytol, który pobudza regenerację komórek i krążenie krwi, dzięki czemu opóźnia starzenie skóry i nadaje jej elastyczność i zdrowy wygląd.

Mleko kokosowe w przeciwieństwie do wyżej wymienionego jest bardziej kaloryczne, jednak spożywanie go z umiarem pomaga zrzucić zbędne kilogramy, dzięki zawartości trójglicerydów, które przyspieszają metabolizm i spalanie tkanki tłuszczowej. Poza tym jest bogate w składniki takie jak witamina C, kwas foliowy, żelazo, magnez, potas, mangan oraz selen. Spożywanie go pozytywnie wpływa na gojenie ran, zmniejszanie obrzęków i łagodzenie stanów zapalnych. Zawiera także kwas laurynowy, który zwalcza namnażanie wirusów i bakterii w organizmie. Dodatkowo, dzięki temu, że to produkt pełnotłusty, jest świetnym substytutem kremówki. Po schłodzeniu puszki mleka koksowego, wytrąci się jego stała część, z której z łatwością można ubić śmietanę! Do popularnych napojów roślinnych należy również mleko owsiane. Uważane jest przez wielu za najbardziej podobne do mleka krowiego, ponieważ posiada słodkawy smak i co najważniejsze - jest bardzo dobrym źródłem wapnia. Jeden kubek mleka owsianego stanowi 36% dziennego zapotrzebowania na wapń. Zawiera nawet 15 witamin, w tym dwukrotnie więcej witaminy A, niż mleko krowie. Jest doskonałym źródłem błonnika, żelaza, kwasu foliowego, a także lecytyny, która przyczynia się poprawy pamięci i koncentracji. Znajdziemy w nim również roślinne substancje czynne, czyli fitochemikalia, które hamują rozwój komórek nowotworowych, zapobiegają udarom i chorobom serca, obniżają cholesterol i działają przeciwbakteryjnie. Podsumowując jest to doskonały produkt jako alternatywa dla mleka krowiego, jednak niewskazany dla osób z celiakią lub nietolerancją glutenu, ponieważ zawiera aveninę, która ma podobne działanie jak gluten.


STYL ŻYCIA

Największą popularność wśród roślinnych zamienników zdobyło mleko sojowe. Spożywanie tego napoju w dużych ilościach również budzi kontrowersje. Wpływa na to fakt, że większość soi, która jest obecnie produkowana to soja modyfikowana genetycznie, a wiadomo, im bliżej natury tym lepiej, dlatego warto zwracać uwagę na produkty sojowe typu non-GMO. Jednak jakie korzyści przynosi spożywanie mleka sojowego z umiarem? Zawiera wiele jedno- i wielonasyconych tłuszczy, dzięki czemu zmniejsza ryzyko wystąpienia chorób serca oraz obniża poziom złego cholesterolu LDL, łagodzi negatywne skutki menopauzy, a zawarte w soi fitoestrogeny zwiększają wchłanianie wapnia przez nasz organizm, co korzystnie wpływa na ograniczenie ryzyka wystąpienia osteoporozy oraz zachorowania na choroby nowotworowe. Na koniec warto wspomnieć jeszcze o mleku migdałowym, które stanowi źródło witaminy E, będącej naturalnym przeciwutleniaczem pomagającym zapobiec nowotworom. Zawiera także składniki takie jak witaminy D, A, B, cynk, żelazo, potas, wapń i kwasy tłuszczowe omega 6. Ponadto mleko migdałowe obniża (nawet dwa razy skuteczniej niż oliwa z oliwek) poziom złego cholesterolu, wzmacnia serce i jest niskokaloryczne, dzięki czemu pomaga przy odchudzaniu. Stanowi do tego doskonałe źródło błonnika i jest lekkostrawne. Wpływa także na nasz wygląd, ponieważ zawiera witaminę B2, która przyczynia się do poprawy kondycji włosów i paznokci. Warto zaznaczyć, że mleko migdałowe ma taką samą konsystencję jak mleko krowie, a to sprawia, że jest jego wspaniałym zamiennikiem w kuchni! Wszystkie mleka roślinne idealnie nadadzą się do wszelkich wypieków, koktajli, deserów, a nawet płatków śniadaniowych. Są więc świetnym zamiennikiem, dlatego mamy nadzieję, że wybór będzie dla Was naturalnie prosty i następnym razem sięgniecie po którąś z naszych propozycji!

tekst: Ola Koblańska pod redakcją Mai Kubiaczyk zdjęcie: Maja Kubiaczyk

55



STYL ŻYCIA

Skąd pomysł na wegańskie propozycje w Cafe.Calisia. pl?

WEGAŃSKI KALISZ śladami lśnienia

Kuchnia roślinna nie jest konwencjonalna. Pełno w niej świeżych produktów i ciekawych połączeń - nigdy nie jest nudno! Aby udowodnić wam, że warzywa i owoce mogą smakować cudownie, rozmawiamy z Darią - właścicielką restauracji i fascynatką wegańskich przepisów

Tak naprawdę wszystko zaczęło się w styczniu tego roku, kiedy braliśmy udział w Festiwalu Smaków organizowanym w Kaliszu i Ostrowie Wielkopolskim. Przygotowaliśmy wtedy weg a ń s k i z e s t a w o b i a d o w y i deser. W trakcie trwania Festiwalu okazało się, że nikt z pozostałych uczestników nie oferował wegańskiego menu. Nie jeste ś m y s t r i c t e w e g a ń s k i m miejscem ale od jakiegoś c z a su st a r amy się c o r a z częściej mieć coś odpowiedniego dla wegan. Dążymy do tego, aby w niedalekiej przyszłości specjalizować się przede wszystkim w ciastach i deserach wegańskich oraz odpowiednich dla osób, które są np. na diecie bezglutenowej. Dodam tylko, że z wykształcenia jestem dietetyczką i zdaję sobie sprawę z tego, jak wiele osób boryka się z nietolerancjami czy alergiami pokarmowymi, a w Kaliszu jest naprawdę niewiele miejsc, które wychodzą naprzeciw takim oczekiwaniom. Co jest najtrudniejszego w przygotowywaniu nie do końca tradycyjnych przysmaków? Zdecydowanie tworzenie receptur. Nie zawsze wszystko wychodzi za pierwszym razem tak jak powinno. Niestety ogromnym problemem jest również dostępność niektórych produktów

w naszym mieście. Skąd czerpiesz inspiracje? Jeszcze jakiś czas temu korzystałam z wielu książek, dzisiaj staram się sama tworzyć, korzystając ze zdobytej wiedzy i umiejętności. Masz jakiś swój ulubiony przepis? Który najbardziej przypadł do gustu Twoim klientom? Osobiście od dawna jestem fanką crumble i puddingu chia. Jeśli chodzi o Klientów to chyba najbardziej zasmakowało im brownie z czerwonej fasoli. Co gotujesz w domu, czy w codziennym życiu również stosujesz dietę wegańską? Nie, nie jestem weganką. Wegetarianką też nie do końca – stosuję fleksitarianizm. Niestety w domu w ostatnim czasie w ogóle nie gotuję – pracuję w zasadzie po 15 godzin na dobę i jedynym miejscem, w którym mogę coś przygotować jest kawiarnia. Cz y op róc z weg a ński c h i bezglutenowych słodkości planujesz w przyszłości rozszerzyć swoją działalność, np. otworzyć wegańską restaurację? Na ten moment moim głównym celem jest rozszerzenie oferty wegańskich i bezglutenowych słodkości. W następnej kolejności stworzenie gabinetu dietetycznego w obrębie kawiarni. Reszta pomysłów niech zostanie tajemnicą na ten moment. wywiad z Darią Pawlak zdjęcia: Martyna Krzykacz

57


lśnienie od kuchni Czas na przepis prosto z natury. Październik to czas dyni, warzywa pełnego wartości odżywczych, witamin i minerałów. Nadaje się do wielu potraw, choć naszym faworytem jest jesienny, rozgrzewający krem z dodatkiem jabłek i imbiru. Doskonałe połączenie smaków zachwyci nie tylko wegan, ale i mięsolubnych.

Składniki: dynia (ok. 1 kilogram) olej duża cebula dwa ząbki czosnku cztery jabłka świeży imbir bulion warzywny (1l) sól nasiona kolendry papryka mielona ostra

58


STYL ŻYCIA

C

ebulę pokroić w pióra, czosnek w plastry i zeszklić razem na patelni. Dynię obrać i pokroić w kostkę, następnie dorzucić do reszty i podsmażyć kilka minut. W garnku podgrzać dwie łyżki oleju, wrzucić drobno pokrojone jabłka i mieszać przez 5 minut, następnie wrzucić podsmażone wcześniej warzywa oraz dodać po łyżeczce startego imbiru, zmielonych ziaren kolendry i papryki. Całość zalać połową bulionu i gotować do miękkości. Na koniec doprawić solą i zblendować wszystko aż do uzyskania gładkiej konsystencji. W razie potrzeby można dolewać pozostałą część bulionu, jeśli krem wyjdzie zbyt gęsty. Podawać z plasterkami jabłka, czarnuszką i świeżą kolendrą. Smacznego!

tekt i zdjęcie: Maja Kubiaczyk

59


rośliny

rośliny

rośliny


moc roślin

R

ośliny działają na ludzi terapeutycznie, a ich obecność pozytywnie wpływa na nasze zdrowie i samopoczucie. Najprostszym sposobem na poprawę jakości życia jest więc wprowadzenie ich do otoczenia. Mają wpływ nie tylko na estetykę i harmonię wnętrza. Stanowią namiastkę natury w warunkach miejskich, a ich zielony kolor doskonale koi nerwy oraz uspokaja. Jednocześnie polepszają stan powietrza, którym oddychamy, poprawiając jakość życia w zamkniętych pomieszczeniach. Oprócz produkcji tlenu, niezbędnego nam do egzystencji, posiadają jeszcze jedną wyjątkową umiejętność. Potrafią likwidować tzw. smog elektromagnetyczny, czyli niezmiernie szkodliwe promieniowanie, emitowane przez urządzenia elektroniczne. Skoro rośliny mają tak ogromny wpływ na nasze życie, nic dziwnego, że często przywiązujemy się do nich i nawiązujemy pewnego rodzaju relacje. Naukowcy twierdzą, że mają na nas działanie terapeutyczne, wprowadzają aurę spokoju i naturalności, co znacząco wpływa na nasze samopoczucie. Od niedawna stosowana jest nawet nowa metoda terapii, wykorzystująca rośliny w celach poprawy zdrowia fizycznego i psychicznego pacjentów, jako uzupełnienie tradycyjnych form rehabilitacji dla osób z określonymi problemami zdrowotnymi. Z uwagi na coraz większe zainteresowanie kwiatami doniczkowymi, odbieganie od zimnych, minimalistycznych wnętrz i świadomą walkę ze smogiem, stworzyłyśmy specjalny cykl, w którym podzielimy się całą wiedzą na temat roślin. Spróbujemy przy tym zachęcić wszystkich do zrobienia kroku w kierunku natury, ukazując wiele uroków życia z zielonymi przyjaciółmi. Nie zabraknie praktycznych porad, ciekawostek i przydatnych informacji. Stwórzmy razem domową dżunglę. Choć wiele osób uważa, że pielęgnacja roślin nie jest najłatwiejszym hobby, wcale nie wymaga tyle czasu i środków, ile mogłoby się wydawać. Wystarczy tylko odrobina chęci i zaangażowania. Ważne, by nie były zwykłymi ozdobami, a bardziej domownikami, powinniśmy więc traktować je jako istoty żywe. Odwdzięczą się nie tylko pięknym

wyglądem, ale również zredukują nasz stres. Tutaj pojawia się pierwsza, podstawowa rada – zanim wybierzecie się do sklepów i zdecydujecie kupić konkretny gatunek, poszukajcie informacji na jego temat i poznajcie wymagania. Sprawdźcie najpierw, czy będziecie w stanie zapewnić mu wszystkie warunki niezbędne do prawidłowego rozwoju, czyli odpowiednią ilość światła oraz częstotliwość podlewania. Nie możemy przecież narażać rośliny cieniolubnej na bezpośrednie działanie promieni słonecznych i analogicznie, światłolubny kwiat nie przeżyje w ciemnym kącie naszego mieszkania. Podobnie jest z podlewaniem, musimy wiedzieć dokładnie ile wody potrzebuje dany okaz, by go nie przelać lub co gorsza – wysuszyć. Warunki domowe nie są naturalnym środowiskiem roślin, dlatego też nie będą w stanie przetrwać bez pomocy człowieka. Od momentu zakupu stajemy się za nie odpowiedzialni, a co za tym idzie – musimy pamiętać o ich potrzebach i starać się zapewniać jak najlepsze warunki. Kiedy zapoznacie się już z ich pochodzeniem i wymaganiami, czas ruszyć do kwiaciarni. Podczas zakupów warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną kwestię – kondycję roślin w sklepie. Chore osobniki mogą nie tylko szybko umrzeć, ale także zainfekować pozostałe okazy w naszych domach. Musimy więc sprawdzić ich ziemię – czy nie ma w niej pasożytów i szkodników. Nie powinien też występować biały nalot – pleśń, mogłoby to oznaczać, że korzenie rośliny gniją. Następnie przyjrzyjmy się łodygom, jeśli występują na nich charakterystyczne pajęczynki – mamy do czynienia ze szkodliwym przędziorkiem lub mszycą, co eliminuje roślinę. Zwróćmy również uwagę na liście, kupujmy okazy bez jakichkolwiek plamek, dziur czy intensywnych wybarwień. Pamiętajmy, że rozsądny zakup oszczędzi późniejszych problemów i nieoczekiwanych kłopotów. Kupujcie więc mądrze i nie pod wpływem chwili. Przemyślcie swój wybór przed wyjściem do sklepu, a w razie wątpliwości poproście o pomoc jego pracownika.

tekst: Maja Kubiaczyk zdjęcie: Martyna Krzykacz

61



SKÓRA, W KTÓREJ ŻYJĘ

sukienka: Mrs Nobody Concept Store

63



65


66



68


fotograf: Monika Wolna | modelka: Ewelina Janiak

69


fotograf: Julya Kapp modelka: Liza


moda


new look, muszkieterki

dr Martens, hardlife

72

tamaris, botki na słupku

pavement, evelin


BOTKI Jeden z największych jesienno-zimowy dylematów to kwestia wyboru odpowiednich butów. Waga sytuacji jestniekwestionowana, odpowiednio dobrane, stanowią klucz do perfekcyjnej stylizacji. Po przejrzeniu propozycji domów mody i ich kolekcji, wybrałyśmy dla was kilka wyjątkowych modeli, które podbiły serca stylistów i projektantów. Co będzie królowało na ulicach w tym sezonie?

P

odróż na dziki zachód - inspiracja Westernem powraca w wielkim stylu – światowe domy mody takie jak Versace, Louis Vuitton czy Celine w swoich najnowszych kolekcjach postawiły na frędzle, kolory ziemi oraz typowy znak rozpoznawczy dzikiego zachodu - kowbojki. Buty te są teraz absolutnym hitem! Można zestawiać je zarówno ze skórzaną ramoneską, długim beżowym płaszczem, jak również kolorową puchową kurtką.

Tej jesieni wszystkie chwyty są dozwolone. Postaw zatem na kolor – chociaż kowbojki kojarzą się z odcieniami czerni lub brązu, warto posiłkować się inspiracjami dostępnych na rynku marek oferujących nam obuwie w różnych kolorach i wzorach, z których najbardziej szałowa jest niewątpliwie panterka, dodająca szyku i pierwiastka ekstrawagancji każdemu outfitowi. Nieśmiertelny Dr. Martens - tych modeli nie trzeba nikomu przedstawiać - stanowią swego rodzaju klasykę gatunku - od lat 80 do dziś uważane są za absolutny must-have. Wysokie, niskie, w połysku, a może w macie? Nieważne! Każde z nich są ponadczasowe i pasują do większości stylizacji, do tego świetnie sprawdzą się na jesienne deszcze i pluchy. Są właściwie idealne na każdą pogodę i niemal niezniszczalne, dlatego też często nazywane wieloletnimi - będą służyć przez lata. Co ciekawe, dzięki owoc-

MODA

nym współpracom projektantów i artystów z firmą Dr. Martens, możemy kupić je z motywem naszego ulubionego obrazu czy okładki ukochanej płyty. Jeśli więc nie jesteście zwolennikami banałów i prostych rozwiązań, ta propozycja jest skierowana właśnie do Was! Codzienność z nutką elegancji - botki na słupku to jeden z tych trendów, który długo się nie nudzi. W różnych kolorach i wzorach, stanowią dopełnienie stylizacji. Możemy nosić je do puchowych kurtek, oversize’zowych swetrów i długich płaszczy, dzięki czemu dodadzą nieco elegancji i kobiecości codziennym lookom. Ostatnio stały się również bohaterem wariacji modowych - firmy takie, jak Rejina Pyo czy Uterque umieściły w obcasach kryształy, a ich zwykłe i proste kształty zastąpiły różnego rodzaju figurami sześciennymi, tworząc z butów prawdziwe arcydzieła. Nietypowe modele możemy znaleźć także w naj-

nowszych kolekcjach popularnych marek, które choć nie tak ekstrawaganckie, z pewnością wyróżnią Was z tłumu. Nieskazitelna biel - znienawidzone i uwielbiane zarazem, białe kozaki powracają w wielkim stylu. Na wybiegach projektanci zestawiają je z grubymi swetrami, zbyt dużymi bluzami i luźnymi spódnicami - takie połączenia prezentuje m.in. włoski dom mody Fendi. Zobaczymy je również w towarzystwie długich sukien i neonowych dodatków, gdzie idealnie współgrają z kolorowym beretem czy kaszmirowym kaszkietem. W codziennych stylizacjach musimy jednak uważać i zachować sporą ostrożność, by nie przesadzić. Same w sobie są mocnym akcentem i wzbudzają sporo kontrowersji, dlatego nie łączmy ich z miniówkami i krótkimi spodenkami. Zamiast tego wybierzmy oversizowe płaszcze i luźne sukienki, zagrają idealny duet!

tekst: Magda Walczak Pod redakcją Mai Kubiaczyk

73


must have miesiąca

według redakcji Lśnienia

Nago to nowa marka, która z pewnością zrewolucjonizuje nasz modowy rynek. Ponadczasowe ubrania, wykonane z najwyższej jakości ekologicznej bawełny są odpowiedzialnym podejściem do mody, Nie dość, że piękne, to jeszcze z myślą o środowisku. Takie marki trzeba doceniać! Nago - 199 zł

Czas szykować cieplejsze ubrania – krótkie sukienki zamienić na bluzy z długim rękawem. Nasz wybór padł na dziewczęcą wersję od Local Heroes. To propozycja z nowej kolekcji, której krój i miękki materiał zapewnią komfort noszenia, a także uchronią przed chłodem. Local Heroes - 239 zł


MODA

Sote Jewellery - 300 zł

Zostając przy temacie natury – co powiecie na biżuterię z naturalnymi kamieniami? Czarny onyx, głęboko niebieski lazuryt, a może obsydian srebrzysty? Wszystkie znajdziecie w ofercie jednej z naszych ulubionych, minimalistycznych marek – SOTE Jewellery. Choć najchętniej wykupiłybyśmy całą ich biżuterię, naszym must have są wyjątkowe pierścionki, które urzekają prostotą i elegancją.

Kto powiedział, że kapelusze są dobre tylko na lato? Październik to idealny czas, by swój look wzbogacić stylowym dodatkiem, najlepiej wełnianym nakryciem głowy. Mamy dla Was propozycję od marki Simple w pięknym, karmelowym kolorze, która będzie doskonale współgrać z jesiennym płaszczem. Simple -199 zł

Jeśli macie ochotę odrobinę odświeżyć swoją szafę, sprawdźcie ubrania od Oh Zuza!, nowej marki, na którą warto zwrócić uwagę. Tworzone w ruchu slow fashion ubrania i bielizna zachwycają wysoką jakością. Są zmysłowe, a jednocześnie praktyczne, do tego wykonane z dobrej jakości materiałów. My wybrałyśmy urocze jedwabne spodenki, są piękne!

Oh! Zuza - 199 zł

75


Naturalnie, tkaniny

Z

wykle wybierając ubranie, zwracamy uwagę na krój i kolor, niemniej to z czego jest wykonane powinno być dla nas najbardziej istotne. Czy chcemy nosić na sobie „plastikowe butelki”? Stawiajmy na jakość! Pomyślelibyście podczas zakupów, jak wielkie szkody wyrządza produkcja tekstyliów? Działalność ta wymaga dużych ilości zasobów naturalnych, wody i energii, mało tego - prowadzi do wymi era ni a ż yc i a w oko l i cach fabryk. Efekty uboczne produkcji w postaci toksycznych związków nie tylko d egra d uj ą ś rod owi sk o, a l e kancerogennie wyniszczają zdrowie zatrudnionych tam pracowników. Wyprodukowana z naturalnych surowców t k a ni na j est z d rowsz a d l a ś rod owi sk a , l ud z i p ra cu ją cych przy jej powstawaniu, a przede wszystkim przyjazna dla naszej skóry. Znane nam 100% bawełny może wydawać się najlepszą opcją, chociaż jest złudne. Materiały sztuczne (wiskoza, modal, lyocell, acetat) albo syntetyczne, których podstawowym składnikiem jest ropa naftowa (nylon, elastan, akryl, poliakryl, poliamid i poliester) - mogą p owod owa ć p o d r a ż n i e n i a , potliwość i elektryzować się. Zupełnie odwrotna sytuacja występuje w ubraniach produkowanych z surowców naturalnych - nie uczulają, są przewiewne - skóra pod nimi oddycha. Istnieje wiele przyjaznych materiałów, których wyszukiwanie na metkach ubrań powinno wejść nam w dobry nawyk. Szukajmy więc: bawełny organicznej, włókna konopii, lnu oraz jedwabiu.

76


Bawełna ekologiczna (organiczna) od zwykłej bawełny różni się przede wszystkim sposobem produkcji. Pochodzi z nasion niemodyfikowanych genetycznie, a pojawiające się w uprawach chwasty nie są usuwane poprzez stosowanie środków chemicznych. Co więcej - dopiero po trzech latach uprawy mogą ubiegać się o certyfikat tworzyw organicznych. Wytrzymała i odporna na wysoka temperaturę - przez co bardziej higieniczna. Dodatkowo jest idealnym materiałem dla alergików i osób z wrażliwą skórą.

Włókna konopii (Hemp) są jednymi z najbardziej przyjaznych środowisku roślin. Przez swoją odporność nie wymagają dużej ilości wody, a ich uprawa wpływa korzystnie na żyzność gleby. Ubrania z włókien konopii są wytrzymałe, a przy tym lekkie. Posiadają wyższą od innych materiałów ochronę na działanie szkodliwych promieni UV. Len to najstarsze włókno znane człowiekowi. Jest aż trzy razy bardziej wytrzymałe od bawełny. W starożytności używane do procesu mumifikowania - włókno chroni przed gniciem, dzięki jego chłon-

jących owadów, które po ich wykorzystaniu, mogą dalej żyć w naturalnym środowisku. Taki proces pozyskiwania tkaniny jest drogi, jednak jego właściwości są wykorzystywane w wielu dziedzinach życia, chociażby w kosmetyce. W każdej z odmian nie używa się niebezpiecznych środków chemicznych i są tylko minimalnie przetworzone przez człowieka. Tak uzyskana tkanina jest zwiewna i nie elektryzuje się. Noszona często poprawia elastyczność skóry, dzięki podobnej do niej strukturze, a do tego koi system nerwowy.

Przy następnych zakupach zastanówcie się więc dwa razy, nim sięgniecie po syntetyczną bluzę, której rozkład (po tym jak Wam się znudzi) będzie trwał jeszcze przez 300 lat. Postawcie na naturę! Bawełna Fairdtrade - uprawa bawełny jest znaczącym czynnikiem gospodarczym dla uboższych krajów. Chociaż produkcja została zdominowana przez Chiny, Indie i Stany Zjednoczone, to rolnicy z Zachodniej Azji oraz Afryki zmagają się z wieloma trudnościami, a niejednokrotnie czerpią z niej główny zarobek. Z uwagi na takie osoby powstał certyfikat Fairtrade, zwracający uwagę na ubogich rolników, wymusza to na producentach, aby nie stosowali pracy przymusowej, traktowali równo kobiety i mężczyzn, nie zatrudniali dzieci, a pośrednicy raz do roku wypłacali producentom „premię społeczną” oraz płacili im cenę minimalną. Bawełna ta jest również przyjazna dla środowiska przez ograniczenie użycia środków chemicznych.

- ności, stosowane było również jako materiał malarski. Uprawa lnu ma korzystny wpływ na gleby, co więcej, przyczynia się do rekultywacji skażonej ziemi. Tkanina ta posiada właściwości antyalergiczne i antybakteryjne, jest przewiewna, ponieważ chłonie wilgoć, a także przyczynia się do odpowiedniej termoregulacji organizmu. Do tego jest biodegradowalna. Jedwab jest włóknem pochodzenia zwierzęcego tzn. powstaje z kokonu jedwabników morwowych lub dębowych. Aby larwy nie zniszczyły kokonu, z którego próbują się wydostać, poddaje się je działaniu gorącej pary, skutkiem czego jest ich wymarcie, lecz w odmianie peace silk oraz vegetarian silk mają one możliwość opuścić kokon. Natomiast ”dziki jedwab” powstaje z kokonów dziko ży-

Choć w popularnych sieciówkach pojawiają się ubrania z naturalnych tkanin, często może my znaleźć różne mieszanki, wtedy starajmy się wybierać te, które zawierają jak największy skład tworzyw naturalnych. Po czasie będziemy w stanie sami rozpoznawać z czego został wytworzony materiał. Póki co warto sprawdzać metki, na których znajdziemy również informacje, jak dbać o ubrania z nich wytworzone. W ostatnim czasie temat świadomej i odpowiedzialnej mody staje się coraz bardziej na topie, co znacząco wpływa również na tkaniny, z których szyte są ubrania. Marki powoli stawiają na te pochodzące z recyklingu oraz wyprodukowane z włókien naturalnych. Dzięki temu i my możemy przyczynić się do ochrony naszej planety, wybierając świadomie i naturalnie. tekst: Monika Wolna pod redakcją Mai Kubiaczyk

77


WYWIAD

78


Ania Dymała i jej lśniąca kolekcja

Młoda, zdolna projektantka pochodząca z Ostrowa Wielkopolskiego. Studentka na kierunku Fashion Design w poznańskiej School of Form. Do sprzedaży trafia właśnie jej pierwsza poważna kolekcja, która składa się z jedwabnych szlafroków i piżam. Miałyśmy okazję stworzyć wspólnie specjalny edytorial, w którym możecie podziwiać jej doskonałe projekty. Idealne dla kobiet ceniących sobie klasę i szyk. Wykonane z najwyższej jakości jedwabiu, błyszczą i olśniewają, skradając nasze serca. Korzystając z okazji, zadałyśmy Ani kilka pytań, by opowiedziała nam nieco więcej o swojej twórczości.

79


80


81


Jak powstał pomysł na kolekcję i kiedy pojawił się w twojej głowie? Pomysł pojawił się ponad rok temu, aczkolwiek potr z e b owałam czasu , by n a s p ok oj ni e wszystko przemyśleć i krok po kroku spełnić dokładnie to, co zaplanowałam. Mam tu na myśli znalezienie dobrej jakości jedwabiu, ludzi do współpracy czy też dopracowywaniu detali w konstrukcji. Trudno mi powiedzieć jak powstał pomysł. W dużej mierze w wyniku własnych potrzeb, chyba to było głównym zap alnikie m do podjęcia s ię r ea l i z a c j i t e j kolekcji.

Cała kolekcja to efekt długotrwałych przemyśleń i konstrukcji, czy może jednak szał twórczy? Sam pomysł i jego realizacja przebiegła dość szybko, jednak dopracowywanie detali zajęło sporo czasu. Narysować projekt jest łatwo, ponieważ papier wszystko przyjmie. Jednak kie d y z acz y n amy praco wać z mat eri a ł em , często zaczynają pojawiać się przeszkody, o których wcześniej nie pomyśleliśmy.

Małymi krokami do celu, opowiesz nam jak to wszystko się zaczęło? Można powiedzieć, że projektowanie i szycie bielizny w moim przypadku wyszło przez przypadek. Zaczęło się około 4 lata temu, kiedy miękkie staniki koronkowe nie były jeszcze tak łatwo dostępne w sieciówkach, a ich ceny znacząco różniły się od tych aktualnych. Sama chciałam takie posiadać, jednak wysokie kwoty mocno zniechęcały do zakupu. Dzięki pomocy kilku tutoriali internetowych, zaczęłam szyć bielizn ę dla siebie. Pi erwsz e próby były raczej nieudane. Pamiętam, że za piątym razem wyszedł mi taki biustonosz, którym pochwaliłam się znajomym. Oczywiście wszystkie chciały bym uszyła im podobny, a przy okazji zachęcały mnie do pokazywania tego co tworzę w internecie, dzięki czemu moja bielizna zyskała fanów również z poza kręgów znajomych. Następnie zaczęły napływać pierwsze zamówienia i tak wszystko się zaczęło.

82

Narysować projekt jest łatwo, ponieważ papier wszystko przyjmie. Jednak kiedy zaczynamy pracować z materiałem, często zaczynają pojawiać się przeszkody.


„Narysować projekt jest łatwo, ponieważ

papier

wszystko

przyjmie. Jednak kiedy zaczynamy pracować z materiałem, często zaczynająpojawiaćsięprzeszkody.“



Co było w tym wszystkim najtrudniejsze? Zacząć realizować zamówienia od obcych mi osób. Stresowałam się do momentu, kiedy otrzymałam wiadomość zwrotną, że wszystko pasuje. Miałam wtedy bardzo małe doświadczenie w szyciu i konstrukcji, przez co często byłam niepewna, czy zrobiłam daną rzecz tak jak należy.

Jeśli miałabyś wybrać ulubiony element kolekcji to co by to było? Jasny, szary szlafrok. Od niego wszystko się zaczęło. Zobaczyłam w hurtowni cały regał pięknych jedwabi. Wykorzystanie ich do uszycia szlafroków było moją pierwszą myślą. A w tym konkretnym kolorze wiedziałam, że uszyję najpierw dla siebie.

Jaka jest filozofia marki? W wielkim skrócie marka Anne powstała z potrzeby tworzenia rzeczy dobrych jakościowo, ponadczasowych, które pomagają podkreślać kobiece piękno. Mimo, że mamy ogromny wybór na rynku odzieżowym, najtrudniej o klasykę.

Lubisz Lubisz chodzić na zakupy czy może wolisz sama projektować i szyć dla siebie ubrania? Bardzo lubię robić zakupy, dlatego ubrania, które noszę na co dzień są zazwyczaj kupne. Co innego, kiedy potrzebuję na przykład wyjściowej sukienki. Odkąd nauczyłam się szyć, nie wyobrażam sobie iść na wesele czy inną elegancką imprezę w czymś, czego sama nie uszyłam. Umiejetność projektowania i szycia ratuje mnie często wtedy, kiedy pożądam daną rzecz, a nie można znaleźć jej w sklepach.

Jesteś fanką szybkich instagramowych trendów czy wielbicielką klasyków? Zdecydowanie wielbicielką klasyki, ona nigdy nie wychodzi z mody i zawsze się sprawdza.

85



fotograf: Martyna Krzykacz | modelka: Aleksandra Popielska | makijaş: Maja Sobańska | asystent: Szymon Lisiak

87


paĹşdziernik 2018


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.