Maciej Rawluk „Wszystko składane. Rower, aparat i przedmieścia"

Page 1





...dla Tymona


5

Maciej Rawluk

Wszystko składane

wsią i zmienia się w miasto, choć najczęściej jest jeszcze czymś innym, jakąś odrębną formą przestrzeni. Były to więc zarówno miejscowości podwarszawskie, jak i rubieże stołecznych dzielnic. Czasem też teren bardziej posadowiony w mieście, lecz o charakterze peryferii. Bemowo, Blizne Łaszczyńskiego, Niedźwiadek, Ursus, Opacz Kolonia, Raszyn, Paluch, Dawidy, Jeziorki, Pyry, Ursynów, Powsin, Natolin, Kabaty, Bielawa, Błonia Wilanowskie, Kępa Falenicka i Zawadowska, Zawady, Augustówka, Zerzeń, Wawer, Rembertów, Ząbki, Zielonka, Marki, Augustów, Białołęka, Tarchomin, Nowodwory,

Składany rower, składany analogowy aparat Voigtländer

Młociny, Bielany, Radiowo, Klaudyn. Tak poruszałem się,

667 oraz cyfrowy backup, czyli dyskretny Sony RX1R, to

realizując swój projekt. Okrążyłem Warszawę w kierun-

narzędzia pracy, z którymi wyruszyłem na blisko dwa-

ku odwrotnym do ruchu wskazówek zegara i w takiej

dzieścia wypraw po przedmieściach Warszawy.

mniej więcej kolejności pokazuję materiał w książce.

Suburbia to motywy oswojone w fotografii. Na mojej

Dlaczego wybieram takie celów wędrówek? My-

półce stoją albumy Aleksandra Gronskiego Pastoral, Pe-

ślę, że to nie tylko poriomania, ale też ciekawość i chęć

tera Bialobrzeskiego No Buddha in Suburbia i Alejandra

przygody. Może moje wybory wynikają z braku innych

Cartageny Suburbia Mexicana. Fotograficzne opowie-

możliwości, ale mam nadzieję, że wolę po prostu ob-

ści o peryferiach Moskwy, Mumbaju i Monterrey. Krań-

serwować miejsca otwarte, nieokreślone do końca, ta-

ce miasta są nieostre, trudne do precyzyjnego ustalenia.

kie, które nie dadzą się łatwo nazwać i poznać. Często

W moim przedsięwzięciu przyjąłem, że poruszam się

są to rejony niespektakularne, wręcz „gorsze”, „drugo-

po jego granicach z pewnym obszarem w głąb w obie

rzędne”, często „bez znaczenia”. Można to zobaczyć

strony. Chciałem poznać przestrzeń, która przestaje być

w moich poprzednich dokumentalnych działaniach


(Bałuty, sklepy z alkoholem, dawna droga krajowa nr 1,

jon eksploracji. Ale tylko tyle, bez wcześniejszego roz-

ogrody działkowe, przystanki autobusowe, kemping).

poznania w internecie, bez spisu miejsc do zobacze-

Przyglądając się granicom miasta, nie krytykuję, nie

nia. Jechałem rowerem i patrzyłem. Tak znalazłem się

szukam niedostatków, ale też nie koncentruję się na po-

na początku września na ulicy Dudziarskiej. Słyszałem

szukiwaniu estetycznych kadrów. Staram się być uważ-

o tym miejscu dawno temu w kontekście murali, które

nym obserwatorem wizualnej rzeczywistości i w mia-

nawiązywały do twórczości Malewicza. Wyleciało mi to

rę możliwości obiektywnie ją rejestrować. Oczywiście

zupełnie z głowy i nie jestem nawet pewien, czy wie-

przedstawione w książce fotografie to „wybór z wybo-

działem, że jest to w Warszawie. Kiedy poruszałem się

ru”, czyli dużo większego zestawu, który sam jest selek-

po granicy Grochowa i Rembertowa, zaczął wsysać

cją miejsc, które zobaczyłem, i tylko część z nich zde-

mnie rejon złożony w dużej części z ruder i krzaków.

cydowałem się fotografować. Przedmieścia, obszary

Tak trafiłem na baner „Dzwoń z aresztu. Najtańsze po-

peryferyjne dają mi inne możliwości niż sformatowane

łączenia w Polsce”. Zacząłem eksplorować okolicę i do-

centra miast. Lubię je.

jechałem do aresztu śledczego, potem przekroczyłem

Obserwowałem i rejestrowałem więc wizualną re-

tory i po przebrnięciu przez teren zdominowany przez

prezentację tego, co mnie otaczało. Socjolog, urbani-

infrastrukturę kolejową, śmiecie i przyrodę odzyskują-

sta, antropolog może dokonać analizy tego zebranego

cą swoje terytorium, dotarłem do trzech charaktery-

wizualnego materiału. Nie mając ich narzędzi, chcę we

stycznych bloków. Muszę wspomnieć, że wiedzę o tym

wstępie po prostu opisać kilka historii, które zapamię-

rejonie posiadłem dopiero po powrocie, więc pozna-

tałem wyraźniej. Ponieważ byłem przybyszem spoza

wanie tych miejsc pozbawione było jakichś możliwych,

stolicy, przyjąłem strategię, że nie będę się specjalnie

wstępnych uprzedzeń. Okolice Dudziarskiej to podobno

przygotowywał i robił szczegółowych planów działa-

najbardziej niedostępny obszar Warszawy. Doświad-

nia. Chciałem, by przypadek odgrywał tu pewną rolę,

czyłem tego osobiście, gdy zapuściłem się tam jeszcze

tak jak wpływa na krajobraz przedmieść. Oczywiście

dalej i próbowałem wydostać się inną drogą, niż przy-

danego dnia wyznaczałem kierunek poruszania czy re-

jechałem. Trzy bloki z czarnymi kwadratami na szczyto-

6


7

wych ścianach powstały w celu „rozwiązania problemu”

oprócz bocznic kolejowych i aresztu, były jeszcze zanie-

rodzin eksmitowanych z mieszkań znajdujących się na

dbane ogródki działkowe, które częściowo zamieniły

terenie dzielnic Śródmieście i Praga Południe. Zgroma-

się w schronienie dla bezdomnych. Ostatnią inwestycją

dzono w jednym miejscu znaczną liczbę osób „nieza-

w okolicy stała się spalarnia śmieci – kolejne utrudnie-

radnych” życiowo, uzależnionych czy po prostu zde-

nie dla lokatorów trzech bloków. W 2015 podjęto decyzję

moralizowanych. Powstało miejskie getto. Trudno w to

o likwidacji osiedla. Ostatni mieszkańcy wyprowadzili

uwierzyć, ale część lokali przeznaczono na mieszkania

się pod koniec 2019. Po zdjęciach na Dudziarskiej ruszy-

służbowe dla policjantów i ich rodzin. Uznano, że takie

łem dalej. Widoki nie były zachęcające, wyboista dro-

rozwiązanie pomoże w utrzymaniu porządku. Osiedle

ga z sześciobocznych betonowych płyt, śmiecie, krzaki,

wybudowano na pustym polu w najniższym standar-

dużo starych drzew owocowych i nieużytki. W zasięgu

dzie. Nie było centralnego ogrzewania, gazu ani ciepłej

wzroku nikogo oprócz dwóch mężczyzn. Nie budzili

wody. Mury budowano z mniejszą izolacją termiczną

zaufania, okolica bowiem sugerowała, że osoby, które

lub w ogóle jej nie zastosowano. W mieszkaniach było

mogę tam spotkać, to nie menedżerowie przyjeżdża-

bardzo zimno, co generowało problemy z kanalizacją

jący dobrymi samochodami wypuścić psy, by pohasały

w okresie zimowym. Początkowo nie było z osiedlem

w chaszczach, czy cykliści na karbonowych rowerach,

żadnego połączenia miejskiej komunikacji, w 2007 roku

jak to jest w Zawadach czy Augustówce. Od czasu do

uruchomiono autobus 137, który poza godzinami szczytu

czasu nieznajomi łypali na mnie zmęczonym wzrokiem.

kursował co półtorej godziny. Część mieszkańców do-

Nie da się ukryć, ja też łypałem na nich. Zastanawia-

stawała się szybciej do miasta nielegalnie, korzystając

łem się, czy brnąć dalej, bo droga nie sprawiała wraże-

z przysłowiowej dziury w ogrodzeniu i pokonując ponad

nia, że jeszcze gdzieś prowadzi. Nie można było uciec

40 par torów. Gdy ogląda się ten teren z góry, nietrudno

w bok – tylko do przodu albo z powrotem. Ta sytuacja

w to uwierzyć. Na tych torach stoją często składy po-

skończyła się chwilą strachu. Jednak nie mojego. Mia-

ciągów, idący piechotą musieli więc je dodatkowo ob-

łem rower, a oni byli pieszo, więc ich wyprzedziłem.

chodzić lub pod nimi się przeczołgiwać. W sąsiedztwie,

W pewnym momencie, stwierdziwszy, że przegapiłem


interesujący motyw, gwałtownie zawróciłem. Zrobiłem

wrotem. Wskazał mi kolejne krzaki i powiedział, żebym

momentalnie obrót o 180 stopni. Nieznajomi byli tuż za

szedł prosto przez tory, to wyjdę na dziurę w ogrodzeniu.

mną, wyraźnie przestraszeni, cofnęli się parę kroków,

Potem zasalutował i gromkim głosem przedstawił się

nie bardzo wiedząc, o co chodzi. Zrobiło mi się głupio,

jako podporucznik Ziemniak (czy jakoś tak, bo nie dosły-

przeprosiłem i wyciągnąłem aparat. Sytuacja się unor-

szałem). Odsalutowałem i złożyłem propozycję zrobie-

mowała, skręcili w bok i zaczęli zbierać opadłe, niczy-

nia portretu. Spotkałem się ze zdecydowaną odmową.

je jabłka do wielkiej torby z logo popularnego marketu

Wyraziłem wielki żal i ruszyłem przez tory. Jeden, dru-

budowlanego. Dotarłem do końca – to już nie Dudziar-

gi, trzeci, czwarty, piąty… przekraczałem kolejne z ro-

ska, bo na Google Maps zmienia nazwę na Kozią Górkę,

werem pod pachą, wypatrując sokistów. Odwróciłem

a potem na Wiatraczną. Widać było, że zbliżam się do

się, chaszcze, z których wyszedłem, oddaliły się tak, że

jakiejś granicy. Droga wbija się w teren industrialny, ale

gdybym zawrócił, to nie wiem, czy odnalazłbym miej-

nie jest w stanie go rozbić. Dalej pójść już się nie da,

sce, z którego wyszedłem. W takiej sytuacji oznaczałoby

a po bokach znajdują się potężne tereny kolejowe. Moż-

to, że błąkałbym się po nieprzyjaznym terenie. Pozo-

na to z łatwością zobaczyć na wspomnianych wcześniej

stało mi tylko wierzyć, że obietnica „podporucznika” się

mapach. Nie miałem ochoty zawracać. W tym miejscu

sprawdzi. Jedenasty, dwunasty tor… udało się.

są też szczątkowe ogródki działkowe typu ROD. Kiedy

Warszawskie suburbia w swym monotonnym krajo-

się patrzy na butwiejące domki wystające z chaszczy,

brazie dostarczyły mi wielu innych historii. Byłem przy

trudno uwierzyć, że ktoś z nich jeszcze korzysta. Widzia-

budowie mostu Południowego, na meczu Perła Zło-

łem wiele pracowniczych ogrodów działkowych (do-

tokłos kontra Przyszłość Włochy, na ostatnich przed

dam, że je lubię), ale to najnędzniejszy z nich. Właśnie

Warszawą polach uprawnych. Widziałem osiedla do-

miałem zawracać, gdy rozchyliły się gałęzie, ujrzałem

mów jednorodzinnych, do których prowadzi tylko polna

twarz i nagi tors starszego mężczyzny. Wyglądał jak

droga, miejsca, gdzie mur dźwiękoszczelnych ekranów

marynarz z krążownika Aurora po ciężkiej nocy. Spyta-

zastąpił horyzont, a z bilbordów, przy akompaniamen-

łem, czy można wydostać się stąd inaczej, niż idąc z po-

cie nisko lecących samolotów mówił do mnie Chrystus.

8


9

Byłem w miejscach, gdzie amazonki nie chciały pozo-

mały, czarny pies, a pomiędzy nimi, wprost na popęka-

wać do zdjęć, a wyrzucone bożonarodzeniowe choinki

nym chodniku leżała… duża ryba. Zakląłem w duchu, że

na mokotowskich błoniach nie nadawały się na opał

nie mam już czym fotografować. Na szczęście przypo-

nawet dla bezdomnych. Poruszałem się po terenie

mniałem sobie, że zdjęcia można robić też smartfonem,

mniej lub bardziej zabudowanym, wiele razy odkry-

i zawróciłem. Mężczyźni już się rozchodzili, namówiłem

wałem w chaszczach, na łąkach, obrzeżach osiedli czy

jednak człowieka ze złowionym przed chwilą w kanale

nieużytkach niepozorne ścieżki czy ślady obozowisk, ta-

elektrowni karpiem na pozowanie.

kie miejsca przetrwania, które powstawały poza wszelkimi planami. Każde ze zdjęć mogę powiązać z jakąś małą opowieścią. Pamiętam wszystkie okoliczności towarzyszące obrazom. Szczególnie kiedy fotografowałem ludzi, co od wiosny było utrudnione, gdyż realizacja projektu przypadła na specyficzny rok 2020. Dobrze więc pamiętam, jak sfotografowałem dużą rybę z panem Janem. Była to końcówka bezśnieżnej zimy, poruszałem się od kilku godzin rowerem po nadwiślanych terenach Kępy Zawadowskiej, Zawad i Augustówki. Skończyły mi się wszystkie negatywy, a w cyfrowym backupie wyczerpały baterie. Pedałowałem w kierunku samochodu. W okolicach elektrociepłowni Siekierki, w krajobrazie, który równie dobrze mogłem zobaczyć w małomiasteczkowej Rosji, pod mizernym sklepikiem kątem oka zauważyłem scenę. Trzech mężczyzn piło piwo z butelek, towarzyszył im




11


12

001 Chrzanów, Bemowo, Warszawa


13

002 Chrzanów, Bemowo, Warszawa


14


15

003 Blizne Łaszczyńskiego, widok w kierunku Bemowa

004 Chrzanów, Bemowo, Warszawa


MAPA





159

BIOGRAMY Maciej Rawluk

Tomasz Fudala

Urodzony w wieku XX obserwator rzeczy zwykłych, fotograf i filmowiec. Jest autorem siedmiu książek poświęconych długoterminowym projektom fotograficznym, m.in.: Przystanki polskie, Bałuty – palimpsest, Setka, Posta Romana, Ojczyzna, Jedynka. Pracuje w Akademii Sztuk Pięknych im. Władysława Strzemińskiego w Łodzi, gdzie w Instytucie Fotografii i Multimediów prowadzi Pracownię Dokumentu Fotograficznego.

Historyk sztuki i kurator wystaw, absolwent UW, pracuje w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Pracę zawodową rozpoczął, jako asystent Andy Rottenberg, w 2004 roku w Instytucie Adama Mickiewicza, przy dużym projekcie wystawienniczo-badawczym Warszawa-Moskwa/ Moskwa-Warszawa 1900-2000. Interesuje się architekturą i wystawiennictwem. Projektowaniu wystaw poświęcona była jego pierwsza wystawa w 2010 r. pt. Przestrzeń między nami, opowiadająca o projektancie Stanisławie Zameczniku. Kurator festiwalu poświęconego problemom miasta Warszawa w Budowie (2009-). Prowadzi projekt konserwacji Domu Hansenów w Szuminie. Autor artykułów w prasie i magazynach architektonicznych oraz artystycznych (m.in. „Artforum”, „Domus”, „Odra”, „Obieg”) oraz w katalogach wystaw. Otrzymał nagrodę krytyków im. Jerzego Stajudy oraz Nagrodę Architektoniczną Prezydenta Warszawy za wystawę Spór o odbudowę Warszawy.

Jakub Gondorowicz, Wojciech Hryszkiewicz, Aleksander Maciak ARCHIPOLO. W Archipolo przyglądamy się polskiej przestrzeni takiej, jaka jest. Obserwujemy i porządkujemy. Polska kultura budowlana nie trzyma się ścieżki wyznaczonej przez ekspertów. Pod nieuwagę architektów na własne potrzeby rozwinęła nieoficjalny katalog form i motywów. W Archipolo działamy na styku sztuki i architektury, aby zrozumieć otaczającą nas rzeczywistość. Wierzymy, że w takim podejściu tkwi klucz do mądrego projektowania. http://www.archipolo.pl


Wszystko składane. Rower, aparat i przedmieścia Maciej Rawluk © Autorzy, Fundacja Bęc Zmiana ISBN 978-83-66082-12-0 Teksty: Archipolo, Tomasz Fudala, Maciej Rawluk Korekta: Agnieszka Bresińska Projekt graficzny, skład: Norbert Trzeciak www.norberttrzeciak.com Autorem wszystkich zdjęć jest Maciej Rawluk Wydawca: Fundacja Nowej Kultury Bęc Zmiana ul. Mokotowska 67/5, 00-533 Warszwa www.beczmiana.pl



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.