Notes.na.6.tygodni #123

Page 1

ISSN 1730—9409 / wydawnictwo bezpłatne

notes na 6 tygodni / nr 123 / maj–czerwiec / 2019



okładka

Ręcznie malowana, drewniana kolumna, którą jako część wieloelementowej instalacji Totemy od 16 maja można oglądać w Przystani Sztuki, na placu pomiędzy Concordią Design a Bałtykiem, przy ul. Roosevelta 22 w Poznaniu. Więcej w wywiadzie z artystką na str. 98.

ALICJA BIAŁA Artystka wizualna, graficzka, projektantka. Ukończyła Via University College oraz The Copenhagen School of Design and Technology w Danii. Obecnie kontynuuje edukację na The Royal College of Art w Londynie. www.alicjabiala.com


Notes na 6 tygodni

nakład: 3000 egz. Wydawca

Fundacja Nowej Kultury Bęc Zmiana Adres redakcji

ul. Mokotowska 65/7, 00−533 Warszawa nn6t@beczmiana.pl Redaktorka naczelna

Bogna Świątkowska, bogna@beczmiana.pl

Redaktorka działu „Orientuj się”

Aleksandra Litorowicz, ola@beczmiana.pl

Redaktor działu badania i raporty:

Maciej Frąckowiak, nn6t@beczmiana.pl Reklama i patronaty

Bogna Świątkowska, bogna@beczmiana.pl korekta

Agnieszka Bresińska

Promocja i dystrybucja wersji drukowanej i elektronicznej

Łukasz Bagiński, lukasz@nn6t.pl Damian Makowski, damian@nn6t.pl

Wersja elektroniczna

issuu.com/beczmiana notesna6tygodni.pl nn6t.pl Projekt / skład

Laszukk+s / Hegmank+s Druk

Petit Skład-Druk-Oprawa ul. Tokarska 13 20–210 Lublin +48 81 744 56 59

Informacje i ilustracje w dziale „Orientuj się” pochodzą z materiałów prasowych promujących wydarzenia kulturalne. Drukujemy je dzięki uprzejmości artystów, kuratorów, galerii, instytucji oraz organizacji kulturalnych. Kontakt z redakcją: nn6t@beczmiana.pl

Prezeska Zarządu

Bęc Księgarnia Internetowa

Departament Publikacji

BĘC SKLEP WIELOBRANŻOWY

Bogna Świątkowska, bogna@beczmiana.pl Damian Makowski, damian@beczmiana.pl Departament Dystrybucji

Ignacy Krzemień, ignacy@beczmiana.pl zamówienia, kontakt z księgarniami i wydawcami: +48 515 984 508 magazyn@beczmiana.pl

Księgarnia Bęc (ul. Mokotowska)

Józefina Tomaszewska tel. +48 22 629 21 85, +48 516 802 843

Księgarnia Bęc Książki i Rzeczy (Hala Gwardii)

beczmiana.pl/sklep

Warszawa, ul. Mokotowska 65 wt.–pt. 11–19, sob. 12–18 +48 22 629 21 85 BĘC: KSIĄŻKI I RZECZY

Warszawa, pl. Żelaznej Bramy 1 pt.–sob. 11–21 niedz. 11–20 Znak FNKBZ

Małgorzata Gurowska

Tomasz Goliński tel. +48 515 985 146 zamowienia@beczmiana.pl

Lokal przy ul. Mokotowskiej 65 w Warszawie jest wykorzystywany przez Fundację Bęc Zmiana na cele kulturalne dzięki pomocy Dzielnicy Śródmieście m.st. Warszawy.


123 maj–czerwiec 2019

Ada Banaszak, Edwin Bendyk, Justyna Chmielewska, Ewa Dyszlewicz, Maciej Frąckowiak, Aleksander Hudzik, Imperium Ducha (Aleksandra Korzelska, Piotr Puldzian Płucienniczak, Łukasz Podgórni), Agata Kiedrowicz, Borys Kosmynka, Marta Królak, Aleksandra Litorowicz, Andrzej Marzec, Adam Mazur, Antoni Michnik, Nagrobki (Maciej Salamon, Adam Witkowski), Agata Nowotny, Adam Przywara, Agnieszka Sosnowska, Bogna Świątkowska, Paweł Wodziński

Tymek Bryndal, ilustracja na Międzynarodowy Dzień Kosmonautyki, więcej w #124 NN6T (lipiec–wrzesień 2019)


34. DNI SZTUKI


WSPÓŁCZESNEJ ASIA LIFE! SINGAPUR

NIGDY WIĘCEJ WOJNY

Ezzam Rahman / Natasha Wei / Justin Lee / Nicole Phua performans / Galeria Arsenał w Białymstoku

reż. Weronika Szczawińska / Komuna//Warszawa

DZIARY wystawa Maurycego Gomulickiego / kuratorka: Agnieszka Szewczyk

GŁÓD reż. Aneta Groszyńska / Narodowy Stary Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie

GRZECZNA reż. Maria Żynel / Teatr BAJ

HENRIETTA LACKS reż. Anna Smolar koprodukcja: Nowy Teatr w Warszawie i Centrum Nauki Kopernik

JEDEN GEST

TYDZIEŃ RADYKALNEJ OBFITOŚCI Adelina Cimochowicz / Tomasz Pawłowski / Galeria Arsenał w Białymstoku

POLO /UK/ + SONAR /PL/ koncerty

ROZDILOVI Żadan (UA) / Mychajluk (UA) /Worsoba (BY) / Sikora (PL) /Pilawec (UA) / Art Pole (UA)

SIEDZĄCY SŁOŃ reż. Hu Bo / MFF Nowe Horyzonty / pokaz specjalny

SIKSA performans / film / rozmowa

WRÓG LUDU

reż. Wojciech Ziemilski / Nowy Teatr

reż. Jan Klata / Narodowy Stary Teatr im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie

WOLNOŚĆ I CENZURA W CZASIE POSTPRAWDY

ZA-POLSKA

panel dyskusyjny, goście: Edwin Bendyk / Alex Freiheit / ks. Wojciech Lemański / Anda Rottenberg / Tomasz Sikora / Joanna Wichowska / Serhij Żadan, moderacja: Anna Łazar

reż. Agata Biziuk / Teatr Animacji w Poznaniu www.bok.bialystok.pl www.dsw.bialystok.pl /dsw.bialystok


Krzysztof Wodiczko

Galeria Miejska Arsenał Estrada Poznańska

www.arsenal.art.pl

Przybysze

wydarzenie w przestrzeni publicznej: Stary Rynek, Poznań 24_26.05.2019






Wystawa w Muzuem Emigracji w Gdyni 2.05 — 1.09.2019

Rozkosze rejsów „Stefanem Batorym” na fotografiach Hipolita Śmierzchalskiego Rozkosze rejsów „Stefanem Batorym” na fotografiach Hipolita Śmierzchalskiego

Więcej info: www.polska1.pl



Fotograficzna podróż przez powojenne dzielnice byłego bloku wschodniego; odkryj monumentalne ‘sypialnie’ Moskwy, Plattenbauten Berlina wschodniego, modernistyczne osiedla Warszawy, Brezhnevki Kijowa, panelház Budapesztu i betonowe monolity Sankt Petersburga.

Nowa książka od Zupagrafika Twarda Oprawa | Ponad 100 zdjęć w środku | 144 strony

– www.zupagrafika.com



architektura

sztuka miasto dizajn

życie

KSIĘGARNIA KSIĘGARNIA ONLINE ONLINE KSIĘGARNIA KSIĘGARNIA ONLINE ONLINE KSIĘGARNIA ONLINE KSIĘGARNIA ONLINE KSIĘGARNIA ONLINE

KSIĘGARNIA ONLINE www.beczmiana.pl/sklep



Chcesz przeczytać? Wydaj ją z nami!

35 PLN Kupujesz w przedsprzedaży – umożliwiasz wydanie! Dostajesz książkę lub zwrot pieniędzy.



Fundacja Bęc Zmiana poleca nowość SYSTEM DO MIESZKANIA. PERSPEKTYWY ROZWOJU DOSTĘPNEGO BUDOWNICTWA MIESZKALNEGO Zamów online: beczmiana.pl/sklep

Partnerzy wydania:

Patronat medialny:

Agata Twardoch









Lista współtwórców programu ZORGANIZUJMY SWOJĄ PRZYSZŁOŚĆ!, pierwszej edycji Biennale Warszawa, jest długa. Znajduje się na niej ponad 400 nazwisk. Każdego dnia zwiększa się ona o kolejne nazwiska. Są na liście badacze i badaczki, intelektualistki i intelektualiści, teatralni twórcy i twórczynie, artystki i artyści wizualni, kompozytorzy i muzycy, kuratorki i kuratorzy projektów performatywnych i wizualnych, reprezentanci i reprezentantki polskich i zagranicznych środowisk aktywistycznych, mieszkanki i mieszkańcy Warszawy, także dzieci i młodzież, cudzoziemcy i cudzoziemki pracujący i żyjący w Warszawie. W maju i czerwcu tego roku wszyscy ci ludzie, zaproszeni do kolektywnego przygotowania programu Biennale przez kuratorki i kuratorów poszczególnych bloków programowych, zorganizują i wezmą udział w 56 wydarzeniach: spektaklach teatralnych, koncertach, wystawach, wykładach, konferencjach, warsztatach, wycieczkach, pokazach filmowych, kongresach, konwencjach, które zostaną pokazane 108 razy w 16 miejscach w Warszawie. Miejscem prezentacji są zarówno przestrzeń Biennale Warszawa przy ul.Marszałkowskiej 34/50, jak i sceny i sale partnerskich instytucji kultury: Nowego Teatru, Muzeum Sztuki Nowoczesnej, Teatru Powszechnego, TR Warszawa, Centrum Sztuki Współczesnej U-jazdowski, Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, Muzeum Warszawskiej Pragi. Nasze działania odbędą się także w mniej oczywistych, z punktu widzenia odbiorców kultury, miejscach Warszawy: w pustej szkole na Skaryszewskiej, na bazarze na Namysłowskiej, na ulicy Kijowskiej, na trasie z Muranowa do Śródmieścia, na Placu Zamkowym i Trasie W–Z, na Placu Konstytucji. 41 z tych 56 wydarzeń powstało specjalnie pod kątem Biennale Warszawa. Przez ponad rok wspólnie zastanawialiśmy się jak powinna wyglądać nasza przyszłość, w jaki sposób może zostać zorganizowana, jakie formy instytucjonalne byłyby najbardziej odpowiednie, byśmy mogli wyjść poza apokaliptyczne wizje przyszłości, które zdominowały nasze życie polityczne, społeczne i kulturalne. W trakcie tegorocznej edycji Biennale stawiamy kolejny krok, zaczynamy – poprzez działania artystyczne – kolektywnie tworzyć alternatywne organizacje i instytucje, które będą w stanie zaproponować inną wizję przyszłości, opartą na takich wartościach jak demokracja, postęp, solidarność. Do listy osób współtworzących program oraz istniejących instytucji partnerskich, z którymi współpracujemy, należy zatem dołączyć listę nowoprojektowanych organizacji. Znajdą się na niej: nowa kooperatywa artystyczna, międzynarodowa organizacja ekofarmerek, inny uniwersytet, nowa placówka edukacyjno-społeczna, transnarodowa unia, organizacja współpracy między Europą Wschodnią a krajami Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, chór społeczny, oddolna instytucja kultury, transnarodowy zespół artystyczny, forum społeczne. Stworzenie całego szeregu organizacji zdolnych do ciągłej, stałej pracy w różnych obszarach naszego życia nie jest łatwe nawet dla interdyscyplinarnej instytucji jaką jest Biennale Warszawa. Powstaną organizacje, które trzeba podtrzymywać i rozwijać. Mała instytucja i niewielki zespół nie będą w stanie tego zrobić sami. Dlatego hasło programowe Zorganizujmy swoją przyszłość! jest równocześnie zaproszeniem do wspólnego działania.


DEMOKRACJA BEZPOŚREDNIA SZTUKA SPÓŁDZIELCZOŚCI WARSZTATY, WYKŁADY INNY UNIWERSYTET? DEBATA SOLIDARNOŚĆ. NOWY PROJEKT. PAWEŁ WODZIŃSKI SPEKTAKL POLSKIE FORUM SPOŁECZNE FORUM SOLIDARNOŚĆ 2.0, CZYLI DEMOKRACJA JAKO FORMA ŻYCIA. JAN SOWA PREMIERA KSIĄŻKI CZYM JEST DEMOKRACJA? OLIVER RESSLER POKAZ FILMU WIZJE LOKALNE. WYCIECZKI PO WARSZAWIE PRZYSZŁOŚCI. ALICJA ROGALSKA WYCIECZKA PRZEJMUJĄC SCENĘ: POLIFONICZNY MANIFEST DLA PRZYSZŁOŚCI. ZORKA WOLLNY I CHÓR POLIN KONCERT

GROSZOWE SPRAWY / OBROTY WYSTAWA WARIACJE NA GLOBALNY TŁUM. KAROL NEPELSKI I GOŚKA ISPHORDING KONCERT WOLNA POLSKA. CZARNE SZMATY AKCJA

DEMOKRATYCZNA EDUKACJA PRZESTRZEŃ BEZ KOŃCA INSTALACJA, MIEJSCE SZKOŁA EMPATII STOSOWANEJ WARSZTATY ŚWIAT EMPATII WEDŁUG MARSHALLA ROSENBERGA WYKŁAD LEKCJA 1. CZTERY KROKI DO POROZUMIENIA WARSZTATY LEKCJA 2. DO MOCY BEZ PRZEMOCY WARSZTATY LEKCJA 3. KLASA DŹWIĘKÓW WSPÓŁODCZUWANYCH WARSZTATY

LEKCJA 4. ARCHITEKTURA RELACJI WARSZTATY LEKCJA 5. USIĄDŹMY! WARSZTATY LEKCJA 6. RUCH EMPATYCZNY WARSZTATY LEKCJA 7. JAK TO JEST BYĆ RZECZĄ? WARSZTATY LEKCJA 8. MEDIACJA – SPOSÓB NA DOBRE RELACJE WARSZTATY LEKCJA 9. TY DOWNIE! WARSZTATY METODYKA PRZYSZŁOŚCI WARSZTATY KRYTYCZNE MYŚLENIE WARSZTATY TRUDNE TEMATY WARSZTATY RÓWNOŚĆ PŁCI WARSZTATY RÓŻNORODNOŚĆ WARSZTATY POSKROMIENIE ZŁOŚNICY. SIKSA KONCERT EDUKACJA TERAZ! PEDAGOGICZNA MYŚL SŁABA, NO FUTURE I ZWROT KU PRZESZŁOŚCI PANEL DYSKUSYJNY


TRANSNARODOTRANS- WA NARO- SOLIDOWA DARMETRO- NOŚĆ POLIA

SZKOLNA REWOLUCJA 1918−1939 POKAZ FILMU MAPA PRZEMOCY DEBATA

UCHODŹCZYNIE. KATARZYNA SZYNGIERA SPEKTAKL WYSTAWA ARTYSTÓW ZAGRANICZNYCH MIESZKAJĄCYCH W POLSCE. JANEK SIMON WYSTAWA KIJOWSKA. DIMA ŁEWYCKI AUDIOSPACER MODERN SLAVERY. BARTEK FRĄCKOWIAK SPEKTAKL STAFF ONLY. KATARZYNA KALWAT SPEKTAKL MAPOWANIE WIELOKULTUROWEJ WARSZAWY PREZENTACJA PROJEKTU BADAWCZEGO

W POSZUKIWANIU WSPÓLNEGO MIANOWNIKA – UNIWERSALIZM I PROGRESYWNA POLITYKA KULTURALNA SYMPOZJUM ZDECENTROWANA AWANGARDA: (SEMI)PERYFERIA KAPITALIZMU I HISTORIA POWSZECHNA SYMPOZJUM PAŃSTWO NARODOWE. CZTERY STRATEGIE UCIECZKI. NURIA GÜELL WYSTAWA FORUM WSCHODNIOEUROPEJSKO-PÓŁNOCNOAFRYKAŃSKOBLISKOWSCHODNIE ZGROMADZENIE RE-DIRECTING EAST / PROJEKTUJĄC PRZYSZŁOŚCI REZYDENCJA: WARSZTATY I KONFERENCJA

ZAPOMNIANY INTERNACJONALIZM. FILMOWCY ŚWIATA, ŁĄCZCIE SIĘ! TEREZA STEJSKALOVA POKAZ FILMÓW PIONIERZY GLOBALNEJ SOLIDARNOŚCI. CO NAM ZOSTAŁO Z SOJUSZU PRL I KRAJÓW BLISKIEGO WSCHODU? DEBATA GARNITURY, KTÓRE POSIADAMY W KRAJU, NIE NADAJĄ SIĘ DO NOSZENIA W TROPIKU. BARTEK FRĄCKOWIAK I MAX CEGIELSKI WYKŁAD PERFORMATYWNY REWOLUCJA NASZYCH CZASÓW. SUSAN BUCK-MORSS WYKŁAD KONWENCJA ROLNICZEK. MARWA ARSANIOS KONWENCJA KTO SIĘ BOI IDEOLOGII?. MARWA ARSANIOS POKAZ FILMÓW KOMPOST. KONCERT RASA I LAS. INTERPRT WYSTAWA TRANS-UNIE. STUDIO JONAS STAAL ZGROMADZENIE ORESTES W MOSULU. MILO RAU SPEKTAKL


W W W.BIE N N ALE W A RSZ A W A.PL


Komuna Warszawa

AGATA MASZKIEWICZ Taki pejzaż Premiera: 9–11.05.2019

WERONIKA SZCZAWIŃSKA Rozmowa o drzewach (tytuł roboczy)

Premiera: 7–9.06.2019 patronat


32

orien

nn6t

uj siÄ™ Strona zaprojektowana krojem pisma HARPAGAN / patrz s. 178


33

Projekt fotograficzny City of Gardens ukraińskiej pary fotografów, Eleny Subach i Viacheslava Poliakova, to owoc ich kilkumiesięcznego pobytu w Katowicach. Więcej na str. 80. Fot. dzięki uprzejmości Galerii Szarej.


34

orientuj się / sztuka i życie

Justyna Chmielewska dla NN6T:

#POLSKA Po miesiącach postu wreszcie nadszedł – wyczekany, wytęskniony, tylekroć śniony o późnym świcie, gdy budzik wydzwaniał już trzecią drzemkę, a za oknem wciąż ciemność – sezon wycieczkowy! Jeśli uważnie się przyjrzymy, może uda się dostrzec, jak zakurzone i wynudzone w piwnicznych kazamatach rowery przebierają pedałami i ostrzą zęby na nowe przygody, wciśnięta w kąt szuflady czołówka figlarnie mruga z myślą o tych wszystkich krzakach, które niebawem rozświetli, a śpiwór sam się kompresuje do niespotykanego dotąd minimum, by załapać się do plecaka, już wesoło merdającego troczkami. A więc w drogę, by po raz kolejny się przekonać, że większość z nich prowadzi nie do żadnego skolonizowanego przez turystów Rzymu, tylko w znacznie ciekawsze miejsca, w których jeszcze nas nie było.


orientuj siÄ™ / sztuka i Ĺźycie

35


36

orientuj się / sztuka i życie

Przestrzenie

słów

Stanisław Dróżdż jest jednym z najważniejszych przedstawicieli polskiej sztuki konceptualnej oraz twórcą poezji konkretnej. Punktem wyjścia jego prac były słowa, litery, znaki interpunkcyjne i symbole matematyczne. Tworzył wydruki, odbitki, maszynopisy, obiekty, instalacje oraz prace interaktywne. W tym roku przypada 80. rocznica jego urodzin i jednocześnie 10. rocznica śmierci. Z tej okazji można oglądać jego indywidualną wystawę, w całości złożoną z prac pochodzących z kolekcji MOCAK-u. Artysta często nadawał słowom i znakom formę przestrzenną, do czego nawiązuje tytuł wystawy Pojęciokształty, którą to nazwą artysta sam określał swoje prace. od 25.04 Kraków, Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK, ul. Lipowa 4 mocak.pl

Stanisław Dróżdż: bez tytułu [Coś – nic], Kolekcja MOCAK-u


orientuj siÄ™ / sztuka i Ĺźycie

37


38

orientuj się / sztuka i życie

30 lat

rozwoju

Ponad 1750 prac i propozycji programowych napłynęło z całego świata na 18. Biennale Sztuki Mediów WRO 2019, które obchodzi właśnie swoje 30-lecie. Jubileusz jest okazją do przyjrzenia się niewyobrażalnym zmianom, które zaszły w sztuce i technologii medialnej w ostatnich trzech dekadach. Wybrane do prezentacji prace łączy tegoroczne hasło: „Czynnik ludzki/ Human aspect”, odwołujące do złożoności współczesnych relacji człowieka i technologii. Swoje artystyczne rozwinięcie znajdują tu więc zagadnienia ze słownika współczesności (ale i archeologii) mediów: transhumanizm, sztuka cyfrowa, interaktywność, sztuczna inteligencja, emocje botów, video-art, live coding, komunikacja międzygatunkowa, środowiska cyfrowe, immersja. Program tworzą performansy, medialne koncerty, instalacje, interakcja, żywe obiekty, a także relikty (!) sztuki. Jego ważną częścią jest wystawa najlepszych dyplomów sztuki mediów Akces w BWA Studio. To debiuty młodych artystów i artystek, które wyróżniają się jakością i świeżością pomysłu. W programie również Małe WRO – wyjątkowa, rodzinna propozycja dla najmłodszych widzów. Od 15 maja do grudnia Wrocław, Centrum Sztuki WRO, Pawilon Czterech Kopuł – Muzeum Narodowe i inne lokalizacje wro2019.wrocenter.pl

Robot-zabawka mechaniczna produkcji ZSRR, dar Michała Machmutowicza Galeewa, przekazany w trakcie wizyty grupy Prometeusz z Kazania na pierwszym WRO w 1989 roku. Fot. materiały Fundacji WRO Centrum Sztuki Mediów


orientuj siÄ™ / sztuka i Ĺźycie

39


40

orientuj się / sztuka i życie

Nowe kierunki

Prace dwudziestu pięciu finalistek i finalistów 18. edycji konkursu Artystyczna Podróż Hestii są wyraźnym odbiciem współczesnych tematów i kontekstów. O tym, w jakim kierunku najmłodsza polska sztuka rozwija swoje poszukiwania, można przekonać się podczas wystawy finałowej. Tuż przed jej końcem poznamy laureatów konkursu, na których czeka miesięczna rezydencja artystyczna w Nowym Jorku i Wilnie. Wideorelacje z podróży rezydencyjnych dotychczasowych laureatów znajdziecie na stronie konkursu. Wystawa: 6–19.05 Gala finałowa i ogłoszenie wyników: 17.05 Warszawa, Muzeum nad Wisłą, Wybrzeże Kościuszkowskie 22 artystyczna podrozhestii.pl


orientuj się / sztuka i życie

41

Obrazy finalisty Jana Możdżyńskiego na wystawie finałowej zeszłorocznej 17. edycji Konkursu APH. Fot. Piotr Litwic


42

orientuj się / sztuka i życie

Artystyczne spojrzenie

Spojrzenia to konkurs dla młodych artystów, który od 2003 roku ukazuje najciekawsze zjawiska rodzimej sztuki. Jego inicjatorami są warszawska Zachęta oraz Deutsche Bank Polska. Konkurs odbywa się dwuetapowo. Artystów biorących w nim udział wyłania komitet nominujący, laureatów – w trakcie trwania wystawy konkursowej – międzynarodowe jury. Nagroda główna Deutsche Banku to 60 tysięcy złotych, a w ogólnym głosowaniu wybierany jest laureat nagrody publiczności. Tegoroczna, 9. edycja opiera się na ciekawym koncepcie: komitet nominujący tworzony jest wyłącznie przez artystów – dotychczasowych laureatów. Nominowali oni: Tomasza Kowalskiego, Gizelę Mickiewicz, Dominikę Olszowy, Lilianę Pis­ korską i Kem. Wszyscy oni stworzą nowe prace specjalnie na pokaz w Zachęcie. Kto wygra, dowiemy się 6 czerwca. Wystawa: 18.05–30.06 Warszawa, Zachęta – Narodowa Galeria Sztuki, pl. Małachowskiego 3 zacheta.art.pl


orientuj się / sztuka i życie

43

Dominika Olszowy: Happy End, 2016, darmowe konsultacje medyczne w ramach Kongresu Kultury, Pałac Kultury i Nauki, Warszawa. Fot. Anna Hatłas, dzięki uprzejmości artystki


44

orientuj się / sztuka i życie

Zwrot

zwierzęcy Dominika Kowynia: Manewry, 2018. Fot. dzięki uprzejmości Galerii Szarej

Relacje

Dominika Kowynia maluje obraz tak długo, aż przestaje ją irytować, a historia w nim zostaje „oswojona”. Maluje to, co właśnie ją interesuje – są to na przykład niepokojące przyszłe czasy, skutki zmian klimatycznych, kwestie feministyczne czy międzygatunkowe. Jej najnowsza wystawa Mąka olej farba skupia się na relacjach między kobietami – tymi kształtującymi się wewnątrz rodziny, jak i podpatrywanymi artystkami i pisarkami. Niektóre z obrazów są tajnymi hołdami, inne zapisem zmagania i niemal niezdrowej fascynacji odmiennością. Na pewno jest w tym działaniu próba odnalezienia własnego miejsca w kobiecym ciągu pokoleń czy też mierzenie się z białymi plamami na mapie własnej historii. do 2.06 Gorzów Wielkopolski, Miejski Ośrodek Sztuki, ul. Pomorska 73 mosart.pl

Zwierzęta są w sztuce od zawsze. Siła ich obecności uwidacznia się na wystawie Zooestetyka. Zwierzęta w sztuce, gromadzącej kilkadziesiąt prac współczesnych artystów i artystek. To aktualny wycinek z rozbudowanej i poddawanej rozmaitym interpretacjom rozbudowanej historii tej reprezentacji. Czym się charakteryzuje? Przede wszystkim zmianą w postrzeganiu zwierząt, a więc i w sposobie artystycznego ujęcia tej problematyki. Zwierzęta upodmiotowiają się, stają się znakiem samych siebie, a sztuka formą kontaktu z nimi. Jednak jak zrozumieć i oddać głos doświadczeniom niedostępnym dla ludzkich sposobów rozumienia? Może w tym pomóc odwiedzenie wystawy ze swoimi kulturalnymi pupilami – w każdą niedzielę mile widziane są psy, koty, króliki, chomiki, świnki morskie, myszki, szczurki, żółwie i leniwce, grzeczne małpy, papugi i kanarki. Zwierzęta nie płacą za bilet! do 30.06 Szczecin, Muzeum Narodowe – Muzeum Sztuki Współczesnej, ul. Staromłyńska 1 muzeum.szczecin.pl


orientuj się / sztuka i życie

Mariusz Marszal, z cyklu Anomalia, 2018

45


46

orientuj się / sztuka i życie

Koncepcje natury

Widok wystawy. Fot. Michał Szymończyk

Grecki

plac zabaw Tytuł wystawy Zuzanny Czebatul T-Kollaps, nawiązujący do słów temple (świątynia) i collapse (upadek), odnosi się do rozpadu Partenonu. Artystka w swojej instalacji przywołuje antyczne kanony. Zabudowuje wnętrze szkarłatnej przestrzeni galerii nadmuchanymi kolumnami­-zabawkami, niczym elementami starożytnych ruin znajdującymi się w stanie rozpadu. Przywołuje tym samym proces zmian, jakim uległa starożytna idea greckiego państwa, a także samo pojęcie demokracji. W trakcie rozkładania antycznych porządków na części i budowania z nich nowych konstrukcji, uchodzi z nich powietrze. Elementy stają się plastyczne, odkształcają się. Jesteśmy więc na wielkim nadmuchiwanym placu zabaw, na wesołym miasteczku idei. Czy bawimy się tu pod bacznym spojrzeniem wyniosłych posągów albo czczonych onegdaj bogów? do 18.05 Gdańsk, Gdańska Galeria Miejska 1, ul. Piwna 27/29 ggm.gda.pl

Przy naszym udziale w środowisku przyrodniczym dokonują się nieodwracalne zniszczenia. W ramach projektu Plastyczność planety, który ma nas z nimi skonfrontować, zainaugurowane są równocześnie dwie wystawy. Bezludzka Ziemia rozpoznaje problemy planety i zderza nas z nieodwracalnymi zmianami w środowisku naturalnym. Proponuje też radykalne rozwiązanie: nie uciekać od nich, ale w nich pozostawać. Centrum Natury Współczesnej to z kolei dział kolektywu badawczego Forensic Architecture, który zajmuje się badaniem relacji między naruszaniem praw człowieka a przemocą wobec natury. Jaka jest ich koncepcja natury współczesnej i co z niej wynika? do 22.09 Warszawa, Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, ul. Jazdów 2 u-jazdowski.pl


orientuj się / sztuka i życie

Wojna herbicydowa na granicy Strefy Gazy, Shourideh C. Molavi, 2018. Liść szpinaku trzy dni po opryskach, wschodnia część Gazy, 6 grudnia 2018. Praca prezentowana na wystawie Centrum Natury Współczesnej

W Bęc Radiu po wystawie oprowadza kurator ekspozycji Jarosław Lubiak i opowiada o tym, jakie rezultaty daje podejście naukowe sprzęgnięte z praktykami z pola sztuk wizualnych: soundcloud.com/bec_zmiana

47


48

orientuj się / sztuka i życie

Andrzej Dłużniewski: Rodzaj i cień, 1985. Z kolekcji PKO Banku Polskiego. Fot. Adam Gut

Z kolekcji

W 1998 roku Anda Rottenberg wybrała ponad siedemdziesiąt dzieł trzydziestu artystów do wystroju Centrum Finansowego przy ulicy Puławskiej. Ta kolekcja polskiej sztuki współczesnej jest po raz pierwszy prezentowana szerokiej publiczności w muzealnych przestrzeniach. Wystawa Sztuka to wartość. Z kolekcji PKO Banku Polskiego jest wynikiem wieloletniej współpracy Muzeum Narodowego w Warszawie z PKO Bank Polski, partnerem i mecenasem wielu muzealnych przedsięwzięć. To jednocześnie opowieść o kształtowaniu się komercyjnych kolekcji sztuki współczesnej w Polsce doby transformacji. Składają się na nią prace polskich artystów trzech pokoleń, między innymi Stefana Gierowskiego, Jana Tarasina, Łukasza Korolkiewicza, Zofii Kulik, Teresy Murak czy Olgi Wolniak. do 30.06 Warszawa, Muzeum Narodowe, Aleje Jerozolimskie 3 mnw.art.pl


orientuj się / sztuka i życie

49

Kamila Szejnoch: Falowiec Colour System, mat. CSW Łaźnia

Archiwum przestrzeni

Na swoje dwudziestolecie gdańska Łaźnia przypomina ważną część swojego programu, czyli działania w przestrzeni publicznej. Wystawa Archiwum vol. 1. Kontekst lokalny otwiera przed nami dokumentację tymczasowych prac artystycznych, które przez te lata odbywały się w ramach programu rezydencyjnego i programu wystaw, najczęściej w Nowym Porcie. Zaproszeni polscy i zagraniczni artyści i artystki mierzyli się z takimi tematami jak tożsamość, gentryfikacja, rewitalizacja czy praca twórcza w tytułowym kontekście lokalnym. Jak to rozumieć i jak się do tego odnieść? Jak odnaleźć się w miejscu i społeczności, w której jest się gościem tylko przez chwilę? W poszukiwaniu odpowiedzi warto dodać też coś od siebie – zachęca do tego otwarta formuła wystawy, która czeka na nasze opinie i oceny. Do 26.05 Gdańsk, Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia 2, ul. Strajku Dokerów 5 (Nowy Port) laznia.pl


50

orientuj się / sztuka i życie

Projekt plakatu: Grzegorz Laszuk

Ferment na trudne czasy

Organizowany od 1985 roku festiwal Dni Sztuki Współczesnej to jedno z ważniejszych wydarzeń Białostockiego Ośrodka Kultury oraz najstarsze i największe tego typu wydarzenie w regionie. Obserwując coraz bardziej przygnębiającą sytuację na świecie – na polu wartości, ekologii czy sytuacji społeczno-politycznej – bieżąca edycja za hasło przewodnie obiera „ferment”. On, wespół z niepokojem, niezgodą i oporem, rozpatrywany jest zarówno w szerokim, jak i intymnym, prywatnym ujęciu. W programie często niepokorni twórcy teatralni (m.in. Jan Klata, Anna Smolar czy Wojtek Ziemilski), post-punkowy performans grupy SIKSA, a także performansy artystów z Indonezji. Ponadto polsko-ukraiński projekt muzyczno-wizualny ROZDIlovl oraz spektakle dla młodszej publiczności.

20–26.05 Białystok, różne lokalizacje bok.bialystok.pl, dsw.bialystok.pl


orientuj się / sztuka i życie

51

Fot. dzięki uprzejmości Fundacji Witryna

Upamiętnienie

w mikroskali

Warszawska przestrzeń publiczna zyskała nowy pomnik. Chciałoby się powiedzieć: kolejny, jednak w czasach gorączki pomnikowej jest to raczej antypomnik, realizacja o niespodziewanym tytule i formie. Stworzony przez Fundację Witryna Pomnik neurotyków. Kałuża Oskara artysty Rafała Bujnowskiego, dedykowany jest wszystkim neurotykom, a jego patronem jest inny znany artysta, przyjaciel autora, Oskar Dawicki. Pod budowę Kałuży nie wyburzono żadnego budynku ani nie zmieniono planów zagospodarowania przestrzennego. W czasie deszczu natomiast pomnik – dzieło sztuki – będzie zmieniał się w okresowy zbiornik wodny. Warszawa, Aleje Ujazdowskie 4, pomiędzy ulicą Agrykola a wejściem do Ogrodu Botanicznego UW


52

orientuj się / sztuka i życie

Superkontynent Pangea to inaczej Wszechziemia – dawny kontynent, który istniał około 200–250 mln lat temu i łączył w sobie wszystkie obecnie rozdzielone bloki kontynentalne, które nadal noszą ślady dawnego związku. Wystawa Zjednoczona Pangea używa tej geologicznej metafory i zaprasza do wyobrażenia sobie ziemskiej wspólnoty jako jednego gospodarstwa domowego. Artystki i artyści podsuwają pytania, które pomagają uruchomić wyobraźnię ekologiczną. Czy logika użyta w przemysłowej hodowli zwierząt może doprowadzić do podobnie przedmiotowej produkcji życia ludzkiego? Jaki potencjał ekologiczny mogą mieć skromne działania, np. czyszczenie podłóg starymi ścierkami i sianie rzeżuchy w przestrzeni publicznej albo spotkanie grupy kobiet odkrywających wspólnie ciężar patriarchatu? Czego możemy nauczyć się od ludzi żyjących w zagrożonych wyniszczeniem tzw. kulturach rdzennych i ludowych? I w końcu – dlaczego granice, strefy i terytoria dzielące Ziemię są fikcją i będą zawsze nieszczelne? do 08.06 Łódź, ms1, ul. Więckowskiego 36 msl.org.pl


orientuj się / sztuka i życie

53

Anetta Mona Chisa i Lucia Tkacova: Rzeczy w naszych rękach, 2014. Dzięki uprzejmości artystek


54

orientuj się / sztuka i życie

Młodzi

Polskie w kosmosie dziewięćdziesiąte

Hip-hop na gruncie polskim pojawił się w latach 90. Nie stał się jednak pustą formą i sztuczną kopią swojego amerykańskiego pierwowzoru, mimo że początkowe efekty nierzadko przybierały karykaturalną formę. Wystawa Zajawka. Śląski hip-hop 1993–2003 opowiada o początkach polskich fascynacji hip-hopem i pokazuje pierwszą dekadę jego rozwoju i pierwsze próby tworzenia i zmagania się z problemami typowymi dla pionierów każdej nowej dziedziny. Dla wielu ówczesnych nastolatków był doświadczeniem kształtującym ich późniejsze wybory, gust i światopogląd. Kalendarium wydarzeń z lat 1993–2003 zostało jednak pokazane nie tylko przez pryzmat kodów subkulturowych, takich jak muzyka, strój, taniec, graffiti, ale i poprzez wydarzenia polityczno-społeczne i kulturalne, które w dużej mierze korespondują z tekstami polskiego hip-hopu. 8.06–1.09 Katowice, Muzeum Śląskie, ul. T. Dobrowolskiego 1 muzeumslaskie.pl

W 50. rocznicę pierwszego lądowania człowieka na Księżycu studenci Wydziału Sztuki Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie zmierzą się z tematyką kosmiczną w ramach Wydziału Sztuki w Mieście. To cykliczne święto, które pokazuje studenckie działania artystyczne poza murami uczelni. Młoda sztuka już po raz siódmy zawita do krakowskich galerii, muzeów oraz miejsc nieoczywistych, tym razem za hasło przewodnie obierając „Satelitę”. W programie kilkanaście multidyscyplinarnych wystaw i wydarzeń oraz finałowy piknik. 16–18.05 Kraków, wiele lokalizacji wydzialsztuki. up.krakow.pl


orientuj się / sztuka i życie

55

Po lewej: Kompozycja kół, 1969, kolekcja Wojciecha Fibaka. Po prawej: Kompozycja kół XLVI, 1969, kolekcja Wojciecha Fibaka. Fot. sopot.fotobank.pl

Pustka

filozoficzna

Wystawa Puste = prawie wszystko przypomina dorobek zmarłego pięć lat temu Jana Berdyszaka, klasyka polskiej sztuki współczesnej. Sposoby rozumienia przez artystę tytułowej pustki objawiają się w samej formie prac: fizycznym braku fragmentu dzieła, drążeniu w jego wnętrzu, rozsadzaniu ramy czy polaryzowaniu ich poszczególnych elementów. Prace zorganizowane w cykle (przede wszystkim Obszary koncentrujące, Anti nomos i Passe-par-tout) skupiają się na czasowości i nieskończoności, byciu i przemijaniu, ładzie i bezładzie – podstawowych i często wykluczających się kategoriach. do 12.05 Sopot, Państwowa Galeria Sztuki, plac Zdrojowy 2 pgs.pl


56

orientuj się / sztuka i życie

Na styku Auriea Harvey i Michaël Samyn poznali się przez internet, kiedy jeszcze coś to oznaczało. Jako Entropy8Zuper! tworzyli netart, później, jako Tale of Tales, używali gier komputerowych jako medium i badali ich artystyczny potencjał. Od kilku lat skupiają się na możliwościach wirtualnej rzeczywistości, projektowania, skanowania i druku 3D. W Cricoterie stworzyli symulację VR, wykorzystującą elementy teatru Tadeusza Kantora, która pozwala przetestować możliwości i charakter tej technologii. Artystów interesuje zarówno status i autonomiczność znajdujących się w symulacji VR przedmiotów i postaci, jak i punkty styczne rzeczywistości wirtualnej i materialnej. Interaktywność, która jest jedną z jej kluczowych cech, nadaje jej również w pewnym stopniu performatywny charakter. Praca powstała w efekcie ich rezydencji w domu Tadeusza Kantora w Hucisku. 24.05–7.06 Warszawa, Galeria Foksal, ul. Foksal 1/4 galeriafoksal.pl


orientuj się / sztuka i życie

Michaël Samyn & Auriea Harvey: Cricoterie, wersja robocza, 2018

57


58

orientuj się / sztuka i życie

Miejskie

atawizmy

Indywidualna wystawa Krzysztofa Franaszka Wszystkożercy składa się z rzeźb ze stali, serii fotografii w podświetlanych kasetonach oraz obiektów wykonanych techniką druku 3D. Odwołują się one do zasad funkcjonowania współczesnego społeczeństwa i jego problemów, takich jak na przykład skrajny indywidualizm naszych czasów i wynikająca z niego bezrefleksyjna dewastacja środowiska. Mieszkańcy miast, tytułowi wszystkożercy, żyją według zasad opartych na pierwotnych mechanizmach walki i rywalizacji, otoczeni jednak wszechobecną konsumpcją i nawołującą do niej reklamą. Czy przejrzymy się w przeszklonych modułach plenerowej galerii Art Walk? 30.05–9.08 Warszawa, galeria Art Walk, plac Europejski

Krzysztof Franaszek: Zalotka


orientuj się / sztuka i życie / RUCH

59

Projekt plakatu: Alicja Bielawska

Ruch

i abstrakcja Gdzie kształty mają szyje to najnowsza praca kolektywu Holobiont, który do współpracy zaprosił artystkę wizualną Alicję Bielawską i performerkę Danę Chmielewską. Ten interaktywny spektakl jest zaproszeniem do budowania rodzinnego doświadczenia w kontakcie z tańcem współczesnym. Oparty jest na ruchu, interakcji i integracji dzieci i dorosłych w przestrzeni instalacji. Poprzez ruchową pracę z abstrakcją i zabawę w od-nazywanie, zachęca do odkrywania na nowo alfabetu wyobraźni wizualnej i ruchowej wszystkich wchodzących do jego wnętrza. 29–30.05 Poznań, Art Stations Foundation by Grażyna Kulczyk, Stary Browar, ul. Półwiejska 42 artstationsfoundation5050.com


60

orientuj się / sztuka i życie

Obiekt dla wyobraźni IV, 1985-1988, własność autora. Zdjęcie pochodzi z albumu Maciej Szańkowski autorstwa Bożeny Kowalskiej (Galeria Sztuki Współczesnej Zachęta w Warszawie / Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku, Warszawa 1996)

Rzeźba w procesie Uniwersytet Artystyczny w Poznaniu w swoje setne urodziny przypomina dorobek Wydziału Rzeźby. Dyscyplina ta jako kierunek była obecna na uczelni od początku jej istnienia. Jubileuszowa wystawa 100Rzeźba. Miasto. Proces. Tożsamość pokazuje jej tradycje i kierunki rozwoju oraz zestawia je ze współczesnym procesem dydaktycznym. Jej przyszłość jest z kolei zakodowana w pracach studentów poszczególnych pracowni. Wystawa nie zapomina o powiązaniach rzeźby z architekturą miasta i kształtowaniu przez nią kontekstów otaczającej nas na co dzień przestrzeni. Chce również dociec, jaką rolę spełniła w procesach kształtowania ideowej i estetycznej tożsamości Poznania. Wydarzeniu towarzyszą międzynarodowa konferencja, działania performatywne i warsztaty.

Do 23.06 Poznań, Brama Poznania. ICHOT – Interdyscyplinarne Centrum Historii Ostrowa Tumskiego, ul. Gdańska 2 uap.edu.pl


orientuj się / Architektura i miasto

61

Gmach urzędu pracy (1928–29) autorstwa Waltera Gropiusa. Fot. Yvonne Tenschert, 2011, Stiftung Bauhaus Dessau ADAM PRZYWARA DLA NN6T:

BAUHAUS

po raz pierwszy Zapowiadałem już na łamach NN6T, że rok 2019 będzie rokiem Bauhausu. Dziś możemy zanotować konkretne daty w kalendarzu i zarezerwować bilety nach Dessau. To właśnie tam odbyło się niedawno jedno z inauguracyjnych wydarzeń zorganizowanych z okazji stulecia Bauhausu. Na pierwszym miejscu znalazła się edukacja – festiwal Schule FUNDAMENTAL swoją tematyką obejmował historyczne i współczesne doświadczenia eksperymentalnej edukacji. Kolejne wydarzenie to festiwal Architecture RADICAL. Biorą w nim udział tacy współcześni twórcy jak Frida Escobedo (Mexico City), Donatella Fioretti (Berlin), Ippolito Pestellini (Rotterdam) i Philippe Rahm (Zurich). Wydarzenia odbywają się w całym mieście, także w budynku projektu Waltera Gropiusa… jednak nie tym, który przychodzi nam do głowy. Otwarcie festiwalu zaplanowano bowiem w jednym z najmniej znanych budynków architekta i pierwszego dyrektora szkoły: budynku urzędu pracy, zrealizowanym w 1929 roku w jednej z industrialnych dzielnic Dessau. Zatem poza samym programem festiwalu zapowiada się dobra okazja do obserwacji napięć, jakie istnieją w mieście pomiędzy przedwojennym dziedzictwem modernizmu, powojenną architekturą socrealizmu i współczesnymi realiami życia w zunifikowanych, choć wciąż wschodnich Niemczech. 31.05–2.06 Dessau-RoSSlau, Muzeum Bauhausu (Mies-van-der-Rohe-Platz 1) oraz gmach urzędu pracy (August-Bebel-Platz 16) bauhaus-dessau.de


62

orientuj się / Architektura i miasto

ADAM PRZYWARA DLA NN6T:

BAUHAUS BAUHAUS ADAM PRZYWARA DLA NN6T:

po raz drugi

W drodze koleją z Polski do Dessau (patrz Bauhaus po raz pierwszy) konieczna jest przesiadka na Dworcu Głównym w Berlinie. To dobra okazja, żeby zrobić przerwę w podróży, odwiedzić Haus der Kulturen der Welt i obejrzeć monumentalną wystawę Imaginist Bauhaus. Definiuje ona na nowo historyczne idee Bauhausu, ukazując ich wielowątkowy i międzynarodowy charakter. Marion von Osten i Grant Watson, kuratorzy projektu, zebrali w murach HKW wyniki badań i wystaw, które odbyły się w ostatnich latach m.in. w Chinach, Japonii, Rosji, Brazylii czy Indiach. Jest to bez wątpienia projekt, który na stałe zmieni postrzeganie Bauhausu i przepisze historię modernistycznej edukacji i sztuki poprzez wyjście poza jej tradycyjnie eurocentryczne narracje. do 10.06 Berlin, Haus der Kulturen der Welt, John-Foster-Dulles-Allee 10 hkw.de

po raz trzeci

Obchody stulecia to także szereg publikacji, które jak wystawy (patrz Bauhaus po raz drugi) rzucają nowe światło na historię Bauhausu. Jedną z nich jest wydana niedawno Hannes Meyers neue Bauhauslehre. Von Dessau bis Mexiko (Nowe praktyki edukacji Hannesa Meyera. Od Dessau do Meksyku). Ten zbiór prac naukowych, esejów i materiałów archiwalnych pod redakcją Philippa Oswalta (byłego dyrektora Fundacji Bauhausu w Dessau), jest aktualnie najlepszym źródłem wiedzy na temat rzadko dyskutowanego i często (z premedytacją) zapominanego dyrektora szkoły z lat 1928–1930. Hannes Meyer stał u jej steru w momencie kryzysu ekonomicznego i politycznego w republice Weimarskiej, a jego skrajnie funkcjonalistyczna i lewicowa postawa spotkała się z krytyką tak wewnątrz, jak i na zewnątrz szkoły. Jednocześnie to za jego czasów szkoła przyniosła pierwsze zyski ze sprzedaży projektowanych w niej przedmiotów (sic!), a po jej zamknięciu to w jego ślady – do Związku Radzieckiego (a nie USA, gdzie udał się m.in. Walter Gropius) – wyjechała największa liczba nauczycieli i studentów Bauhausu. Pozostaje jedynie szlifować niemiecki i liczyć na polskie tłumaczenie. Premiera: czerwiec Wydawnictwo Birkhäuser (De Gruyter) degruyter.com


orientuj siÄ™ / Architektura i miasto

Takehiko Mizutani: Study on simultaneous contrast (class of Josef Albers), 1927, Bauhaus-Archiv Berlin

63


64

orientuj się / Architektura i miasto

Świątynie

poznania Architektura VII dnia to projekt badawczy o architekturze powojennych polskich kościołów. Składają się na niego setki fotografii, dziesiątki infografik, rozmowy z projektantami świątyń i badaczami architektury, a także szlak turystyczny po 408 najciekawszych obiektach w całym kraju. Jego kolejna, po Berlinie, Chicago, Londynie i Pradze, zagraniczna odsłona ma miejsce podczas hiszpańskiego festiwalu Concéntrico poświęconego architekturze i dizajnowi. Poprzez historię polskich kościołów zagraniczny widz będzie mógł zapoznać się z polską transformacją od socjalizmu do kapitalizmu. Niebawem ukaże się także anglojęzyczna wersja towarzyszącej projektowi książki przygotowana przez Wydawnictwo Bęc Zmiana we współpracy z DOM publishers oraz Instytutem Adama Mickiewicza. Autorami badań i książki są Izabela Cichońska, Karolina Popera i Kuba Snopek. 2–8.05 Logroño, Casa de la Imagen, Calle San Bartolomé, 3 concentrico.es, architektura7dnia.com


orientuj się / Architektura i miasto

Kościół Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski w Świdnicy. Fot. Igor Snopek

65


orientuj się / Architektura i miasto

66

AgAtA

twArdoch

s y s t e m d o

m i e s z k a n i a

SYStEM do MIESzKANIA PErSPEKtYwY rozwoju doStĘPNEgo BudowNIctwA MIESzKANIowEgo

AgAtA twArdoch

PErSPEKtYwY rozwoju doStĘPNEgo BudowNIctwA MIESzKANIowEgo

Sposoby

zamieszkania

Dostępne (czyli w rozsądnej cenie), wygodne, dobrze zaprojektowane mieszkanie to marzenie. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy rynek nowych mieszkań zdominowany jest przez inwestycje deweloperskie, a kupno mieszkania dla większości oznacza zaciągnięcie wieloletniego kredytu i zgodę na to, że wszystkie kolejne decyzje życiowe będą podporządkowane spłacie. Jakie są alternatywy? Jak może się rozwijać dostępne budownictwo mieszkaniowe? O tym w książce System do mieszkania. Perspektywy rozwoju dostępnego budownictwa mieszkaniowego pisze Agata Twardoch, architektka i propagatorka różnorodnych rozwiązań mieszkaniowych. Pokazuje, że sposobów zamieszkania jest znacznie więcej niż w utartych przekonaniach i że najwyższy czas zmienić sposób rozmowy o mieszkalnictwie. Wydawnictwo Bęc Zmiana beczmiana.pl

Posłuchaj również w Bęc Radiu: soundcloud.com/bec_zmiana


orientuj się / Architektura i miasto

67

Fot. SDFO

Podwórkowy

zoom

Szare Domy to osiedle na warszawskim Mokotowie z początku XX w. Poświęcony jest mu zainicjowany i tworzony przez Martę Surowiec Szare Domy Festiwal Otwarty. Jego czwarta edycja Remake modernizmu / pamięć jako proces kreacji, eksploruje zagadnienie procesu twórczego, ewolucji konceptów, pamięci i przemijania. Tłem i inspiracją dla tych poszukiwań są modernistyczne Szare Domy i wielopokoleniowa wspólnota kolonii, jej doświadczenia i tożsamość. W programie nie zabraknie tematycznych spacerów, inauguracji wystawy w przestrzeni publicznej, rozmów z gośćmi: Filipem Springerem, Mariuszem Szczygłem, Emilią Obrzut, tradycyjnej już Strefy Dobrej Książki, koncertu i innych atrakcji. Ponadto organizatorzy planują zapoczątkowanie zupełnie nowej tradycji pchlego marketu Szarych Domów. 29.06 Warszawa, podwórko Narbutta 82 fb.com/szaredomy


68

orientuj się / dizajn

Fot. Luca Privitera AGATA KIEDROWICZ DLA NN6T:

Grzybowy internet Jeden pozostawiony w spokoju osobnik może opleść siatką swych odnóży kilkukilometrowy las. I odwrotnie: w jednej łyżeczce od herbaty leśnej gleby mieści się kilka kilometrów jego strzępków. Grzyb – mediator doskonały, leśny Hermes, piewca życia i rozkładu. Przewodzi drzewom wieści o suszach, owadach, zagrożeniach. Fenomen podziemnej grzybowej autostrady: Wood-Wide-Web, badają naukowcy, doszukując się w niej wzorców międzygatunkowej komunikacji. Inspirując się biodizajnem i projektowaniem wokół materiału, twórcy instalacji MYKOsystem: Małgorzata Gurowska, Maciej Siuda i Agata Szydłowska, także zwrócili się ku grzybom, w ich działalności upatrując źródła życia i nieodzownie związanej z nim fermentacji. MYKOsystem, który zobaczymy podczas XXII edycji Triennale di Milano, zatytułowanej Broken Nature, pachnie, przyciąga i uczy. Jest swoistym laboratorium procesu projektowania: od pozyskania surowca, czyli drewna, poprzez dizajn, przemysł i utylizację. Pokazuje też nieantropocentryczną perspektywę: to wcale nie człowiek jest miarą wszechrzeczy. Grzyby, mistrzowie kooperacji, zainspirowały nas do testowania nowych, demokratycznych modeli tworzenia wystaw, bez sztywnych podziałów i tradycyjnych ról – mówi Gurowska. Wygląda na to, że by odbudować zerwane więzi pomiędzy człowiekiem i naturą, mamy sporo do przepracowania, zarówno w makro-, jak i w mikroskali. do 1.09 Mediolan, Viale Emilio Alemagna 6 brokennature.org, triennale.org


orientuj się / dizajn

69

Form Us with Love, IKEA, Odger

AGATA KIEDROWICZ DLA NN6T:

Rzeczy żyją

Zdaniem włoskiego filozofa Remo Bodei fakt ten nie ulega wątpliwości. Pytanie brzmi: Jak żyją? Sprawiają kłopoty, wyślizgują się z rąk, stają nam na drodze. Ale czynią też życie przyjemniejszym, łatwiejszym, przyjaznym. Żyjemy z przedmiotami i poprzez nie, zmagając się z materialną rzeczywistością. A relacja z nimi – niczym z Innymi, dostarcza nam kłopotów praktycznych i moralnych. Tegoroczna edycja Łódź Design Festival szuka przepisu na #DOBRE ŻYCIE. Jak mądrze projektować materię, być żyć z nią możliwie harmonijnie? Jak odpowiedzialnie korzystać z zasobów naturalnych, bezkolizyjnie moderować ludzkie nawyki? Jedna z wystaw głównych Miłosne reżimy pod kuratelą Adiego Zaffrana i Bine Roth bada, czy potencjał miłosnych gestów (także wobec własnego ciała) jest wciąż aktualny w świecie zdominowanym przez technologię. Z kolei międzynarodowy kolektyw Form Us with Love działający na styku kultury i przemysłu pokazuje, w jaki sposób dizajn może odpowiadać na realne potrzeby – rynku i ludzi. 17–26.05 Łódź, Centrum Festiwalowe: Art_Inkubator w Fabryce Sztuki, ul. Tymienieckiego 3 lodzdesign.com


70

orientuj się / dizajn

Warsztaty dla dzieci. Fot. Maurycy Stankiewicz AGATA KIEDROWICZ DLA NN6T:

Przestrzeń

bez końca

Czy mógłby istnieć taki świat, w którym możliwości dzieci nie byłyby ograniczane przez miejsce zamieszkania, klasę społeczną, kolor skóry, status polityczny? Czy świat stworzony przez dorosłych pozwala wierzyć, że dzieci doczekają swojej dojrzałości? Na ile przestrzenie, w których żyjemy, podważają lub reprodukują mechanizmy władzy i opresji? W ramach Biennale Warszawa i projektu RePrezentacje kuratorka Agata Siwiak skonfrontowała te pytania z rzeczywistością, zapraszając do współpracy dzieci i młodzież (między innymi z Ośrodka dla Cudzoziemców na Targówku Fabrycznym oraz Zespołu Małych Form Opieki i Wychowania „Chata”) oraz artystów (m.in. SIKSĘ, choreografkę Kayę Kołodziejczyk, reżyserkę Annę Smolar, architekta Macieja Siudę), którzy wspólnie doświadczali różnych form sztuki i projektowania. Efekty ich pracy: instalacje, performensy, archiwum eksperymentu, będzie można zobaczyć w zaadaptowanym przez dzieci i twórców, nieużywanym skrzydle szkoły na warszawskiej Pradze. Dzieci nazwały ją Przestrzenią bez Końca. Niech stanie się widzialna, nazwana, do pomacania i refleksji. 30.05–30.06 Warszawa, Zespół Szkół Specjalnych nr 89, ul. Skaryszewska 8 biennalewarszawa.pl/projekt-spoleczno-artystyczny-reprezentacje


orientuj się / dizajn

71

Gabriela Rybicka: EDD i EDDIE – zestaw mebli wielofunkcyjnych, Wydział Sztuk Wizualnych, AS Szczecin

Projektowanie środowiskowe

Wyzwania współczesności są tematem 9. edycji wystawy Design32, zbierającej najlepsze dyplomy projektowe w kraju. Swoimi propozycjami młodzi projektanci mierzą się z tym, co czeka człowieka i planetę. Nie bez powodu oficjalnym kolorem wydarzenia został „słoneczny koral” – kolor roku 2019 Instytutu Pantone. Eksperci słynnej amerykańskiej firmy uznali bowiem, że to właśnie on jest najlepszą odpowiedzią na potrzeby współczesnego świata, który jest coraz bardziej spragniony tego, co bliskie środowisku, naturalne, dotykające życia. Dlatego 9. edycja organizowanego przez Akademię Sztuk Pięknych w Katowicach wydarzenia poświęcona jest zarówno środowisku naturalnemu, jak i środowisku ludzkiego życia. Dla jakiego środowiska tworzą swoje projekty młodzi projektanci i jakiego środowiska pragną? 11.05–2.06 Katowice, Galeria ASP w Katowicach Rondo Sztuki, rondo im. Gen. Jerzego Ziętka 1 asp.katowice.pl


72

orientuj się / dizajn

Kreatywny czerwiec

Jakub Zasada

Dizajn

na co dzień Jak dobrze zaprojektować biurko? Czym jest designer toy? Z czego składa się nadwozie samochodu? Odpowiedzi na te i inne pytania, a także scenariusze działań zachęcających do przetestowania nabytej wiedzy, znalazły się na stronie internetowej dodizajnu.pl. To miejsce stworzone z myślą o dzieciach i ich bliskich – rodzicach, opiekunach, nauczycielach. Przechodząc przez kolejne pomieszczenia domu, a także zaglądając do garażu i ogrodu, poznamy dziedziny dizajnu i przykłady rzeczy zaprojektowanych, które znamy z codziennego otoczenia. Pomysłodawczynie strony – Magdalena Kreis i Natalia Romaszkan – wierzą, że warto poznawać ten proces, by lepiej rozumieć otaczającą nas rzeczywistość. Wierzymy i my! dodizajnu.pl

European Design Festival od 13 lat odbywa się co roku w innym mieście. Tym razem to Warszawa na kilka czerwcowych dni stanie się europejską stolicą projektowania graficznego. Wydarzenie nasycone będzie wykładami, wystawami, warsztatami, spacerami po studiach graficznych, pokazami filmowymi, a także uroczystymi galami dwóch konkursów dla projektantów graficznych – European Design Awards oraz Polish Graphic Design Awards. Organizatorzy czekają zarówno na profesjonalistów, jak i entuzjastów dizajnu. Częścią festiwalu jest konferencja Element Talks, czyli największa konferencja projektowa w Polsce z wykładami, praktycznymi warsztatami, targami i intensywną sesją networkingową. Jej przewrotny temat to „Portfolio is dead”.

6–9.06 Warszawa, różne lokalizacje elementtalks.com/pl/ edfestival


orientuj się / dizajn

73

Żyjnia – wizualizacja Buck.Studio

Miejskie sanatorium Galeria Dizajn BWA Wrocław zyskała nową przestrzeń: przygotowana przez Dominikę Buck i Pawła Bucka Żyjnia inspirowana jest nostalgiczną atmosferą dolnośląskich uzdrowisk i pałaców zdrojowych. To miejsce otwarte, które ma być oazą relaksu w centrum miasta. Można tu posiedzieć i odprężyć się, wziąć udział w wydarzeniu albo dorzucić swój pomysł do programu skupionego na projektowaniu i ekologii. Premierowej odsłonie Żyjni towarzyszy wystawa 5!, która jest pierwszą przekrojową prezentacją twórczości Buck.Studio. Na ekspozycji pokazują sześć realizacji, a tytułowa piątka z wykrzyknikiem nawiązuje do ich manifestu. Jak mówi Katarzyna Roj, kuratorka programu galerii Dizajn: „Projektują dla marzycieli. A mnie zależało, by Żyjnia na co dzień, czyli wtedy, gdy nie realizujemy w niej wydarzeń, nie była tylko efektownym wnętrzem, ale też miejscem witalnym, o przyciągającej energii”. Wystawa: 4.05–31.08 Wrocław, galeria Dizajn BWA, ul. Świdnicka 2-4 bwa.wroc.pl


74

orientuj się / film i fotografia

ANDRZEJ MARZEC DLA NN6T:

Kino geologicznego niepokoju

W tym roku festiwal Millennium Docs Against Gravity zaprezentuje dwa filmy o antropocenie, który w krótkim czasie skutecznie zainteresował sztuki wizualne geologią. Obydwa dokumenty przedstawiają człowieka jako najbardziej wpływową siłę geologiczną wszech czasów, w trwały sposób zmieniającą kształt powierzchni Ziemi. Nikolaus Geyrhalter w Ziemi nie porusza tematu zmian klimatycznych, lecz przygląda się przede wszystkim dynamicznym przeobrażeniom krajobrazu, który w jego filmie przypomina opustoszałą i napawającą grozą powierzchnię Księżyca. Oddaje głos ludziom, których praca polega na dosłownym „przenoszeniu gór”. Powstałe w ten sposób pejzaże nie mają już nic wspólnego z naturą, jaką do tej pory znaliśmy. Wydobywanie surowców oraz plastyczność globu interesuje również twórców refleksyjnego, apokaliptycznego dokumentu Antropocen: epoka człowieka. Film, w zdecydowanie bardziej katastroficznym tonie, charakteryzuje epokę szóstego masowego wymierania. Asteroidą, niosącą zagładę ziemskiego życia, jest tu sam człowiek. 10–19.05 (Warszawa, Wrocław, Lublin) 15–24.05 (Gdynia), 12–19.05 (Katowice), 11–18.05 (Bydgoszcz) mdag.pl


orientuj się / film i fotografia

Kadr z filmu Antropocen: epoka człowieka, reż. Jennifer Baichwal, Nicholas de Pencier, Edward Burtynsky. Fot. materiały prasowe

75


76

orientuj się / film i fotografia

Multimedialny labirynt

Gabinet doktora Caligari to jeden z najważniejszych filmów w historii światowego kina. Arcydzieło stylu ekspresjonistycznego obchodzi w tym roku swoje setne urodziny. Z tej okazji i w ramach jubileuszu powstania Republiki Weimarskiej Goethe-Institut przygotował Gabinet – mobilną instalację filmową. W pierwszej części gabinetu-labiryntu na ścianach pomalowanych przez Zdzisława Nitkę i Eugeniusza Minciela znajduje się szereg monitorów z programem multimedialnych prezentacji. Dwa pozostałe kontenery mieszczą galerię obrazów i plakatów oraz salę kinową, gdzie pokazywany jest odrestaurowany film Roberta Wienego ze ścieżką dźwiękową. Punktem centralnym jest film w wirtualnej rzeczywistości, wykonany pionierską na skalę światową techniką wolumetryczną, z Arkadiuszem Jakubikiem i Jakubem Gierszałem w rolach głównych. A w drzwiach przywita was multimedialna rzeźba autorstwa Sylwestra Ambroziaka. 26.06–14.07 Warszawa, plac przed Nowym Teatrem, ul. Madalińskiego 10/16 nowyteatr.org


orientuj się / film i fotografia

77

Kadr z filmu Ewa nie chce spać, reż. Pia Hellenthal. Fot. materiały prasowe ANDRZEJ MARZEC DLA NN6T:

Atencjuszka Ewa pochodzi z konserwatywnej włoskiej rodziny, lecz wiedzie niekonwencjonalne i przede wszystkim twórcze życie w Berlinie: jest modelką, feministką, a przypadkowy seks nie stanowi dla niej tematu tabu, lecz raczej źródło utrzymania w prekarnych czasach. W jej rzeczywistości prywatność jest staroświeckim, przestarzałym pojęciem, pochodzącym z epoki, gdy „dzielenie się posiłkiem” nie oznaczało jeszcze pokazania swojego śniadania całemu światu za pomocą mediów społecznościowych. Życie głównej bohaterki staje się ekshibicjonistycznym spektaklem, w którym podział na publiczne/prywatne, online/offline czy też fikcyjne/autentyczne zostaje skutecznie rozchwiany. Ewa nie chce spać (reż. Pia Hellenthal) to kontrowersyjny debiut, który w ciekawy sposób pokazuje, w jaki sposób wynaleźć siebie w epoce komentarzy, lajków, transmisji na żywo i nieustannego poszukiwania atencji. Zobaczycie go również na Millennium Docs Against Gravity. 10–19.05 (Warszawa, Wrocław, Lublin) 15–24.05 (Gdynia), 12–19.05 (Katowice), 11–18.05 (Bydgoszcz) mdag.pl


78

orientuj się / film i fotografia

ANDRZEJ MARZEC DLA NN6T:

Cierpię, więc jestem!

Choroba Morgellonów jest tajemnicza i jednocześnie dokuczliwa, a jej źródło nie zostało do tej pory ostatecznie wyjaśnione. Morgellonka charakteryzuje się nieznośnym świądem skóry oraz szpecącymi ranami pokrywającymi ciało pacjentów, którzy twierdzą, że odczuwają ruchy podskórnych pasożytów, i odnajdują w swojej skórze dziwne włókna. Amerykańska reżyserka Penny Lane tworzy intrygujący found footage złożony z dramatycznych relacji cierpiących ludzi, którzy prowadzą internetowe dzienniki przebytej choroby. Źródłem wiedzy o chorobie nie są tu specjaliści lub opracowania medyczne, lecz sami pacjenci, którzy stają się najbardziej autentycznymi świadkami własnego cierpienia. W Cierpieniu innych reżyserka nie daje odpowiedzi na to, czy choroba Morgellonów dotyczy umysłu, czy ciała, lecz raczej przygląda się współczesnemu obliczu cierpienia. 7.05 Poznań, Pawilon, ul. Ewangelicka 1 pawilon.org

Kadr z wideoinstalacji Józefa Robakowskiego Co jeszcze może się wydarzyć


orientuj się / film i fotografia

79

Obraz

niekontrolowany W latach 70. i 80. w swoich pracach filmowych Józef Robakowski krytycznie odnosił się do języka komunikacji wizualnej ówczesnych mediów. Na wystawie Co jeszcze może się wydarzyć w ten sam sposób przygląda się mediom społecznościowym. Artysta wybiera z nich i montuje materiały filmowe, które są zapisem wydarzeń w przestrzeni publicznej: parad, pochodów, demonstracji, akcji artystycznych czy kampanii społecznych. To najbardziej bieżąca współczesność, jak nigdy wcześniej rejestrowana i rozpowszechniana przez miliony nadawców i odbiorców. Jednocześnie to zapis z pola walki, która przy pomocy medialnych praktyk i retoryk toczy się o obrazy rzeczywistości. Przedpremierowy pokaz ma swoją premierę 7 maja w MAK Gallery Wenecji.

23.05–22.06 Warszawa, Fundacja Profile, ul. Franciszkańska 6 fundacjaprofile.pl


80

orientuj się / film i fotografia

NA TRIPIE EWA DYSZLEWICZ DLA NN6T:

Jak z czułością spojrzeć na klomb z opon? Charakterystyczna dla wschodnioeuropejskich społeczeństw estetyka radosnej bylejakości stała się głównym tematem twórczości ukraińskiej pary fotografów, Eleny Subach i Viacheslava Poliakova. Ich pełne dystansu prace pozwalają przepracować nasze wizualne kompleksy, a wciąż obecne w przestrzeni publicznej i prywatnej samoróbki stają się punktem wyjścia do fantazji na temat alternatywnej rzeczywistości, w której ujawnia się urok ogrodowego łabędzia. Na kuratorowanej przez Andrzeja Tobisa wystawie Heroic Trip znajdziemy fotografie z rodzinnych stron artystów – Chersonu i Czerwonogrodu, jak również


orientuj się / film i fotografia

81

Projekt City of Gardens. Fot. dzięki uprzejmości Galerii Szarej

projekt City of Gardens, owoc ich kilkumiesięcznego pobytu w Katowicach. W hołdzie Grupie Janowskiej pokazane są również obrazy pędzla Alexandra Zhukovskiego, malarza naiwnego ze Chersonu, który swoją wizję Śląska oparł właśnie na pracach Subach i Poliakova. 21.06–03.08 Katowice, Galeria Szara, ul. Misjonarzy Oblatów 4 galeriaszara.pl


82

orientuj się / film i fotografia

EWA DYSZLEWICZ DLA NN6T:

PEŁZAJĄCA

Liliana Piskorska, nominowana w tym roku do prestiżowego konkursu Spojrzenia, w sezonie wiosennym przygotowuje w bytomskiej Kronice Długi marsz przez instytucje. Artystka bada tam teorię marksizmu kulturowego na gruncie polskim, ujawniając pełzającą rewolucję, która od lat wprowadzana jest przez grupy wykluczone społecznie. W swojej praktyce korzysta często z medium fotografii i wideo, przede wszystkim jako dokumentacji swoich działań performatywnych. Obok części instalacyjnej na wystawie zobaczymy cykl You’re going to love the lavender menace, na którego potrzeby wykonane zostały ghillie suits – maskujące stroje wojskowe, które stały się punktem wyjścia do refleksji na temat lesbijskiej widzialności w przestrzeni publicznej. 25.05–28.06 Bytom, Centrum Sztuki Współczesnej Kronika, Rynek 26 kronika.org.pl

Liliana Piskorska: You’re going to love the lavender menace, 2018, cykl fotograficzny


orientuj się / film i fotografia

83

Joanna Piotrowska: Untitled, 2017. Dzięki uprzejmości Galerii Dawida Radziszewskiego EWA DYSZLEWICZ DLA NN6T:

DYSKOMFORT To było spotkanie wokół pierwszej książki Joanny Piotrowskiej, Frowst. Tytułowy zaduch wypełnił niewielką przestrzeń warszawskiej księgarni, w której autorka prezentowała cykl wyróżniony przez prestiżowe wydawnictwo Mack. To mogłyby być fotografie z czyjegoś albumu rodzinnego, jednak drobne przesunięcia w geście, spojrzeniu czy pozie postaci wywoływały głębokie poczucie dyskomfortu. Od tamtej pory Piotrowska kontynuuje badania nad kwestią psychofizycznych relacji człowieka z otoczeniem. Jej aktualna wystawa All our False Devices w Tate Britain jest kompilacją powstałych na przestrzeni ostatnich kilku lat projektów: Self Defense, gdzie bohaterki zdjęć odtwarzają figury pochodzące z podręczników do samoobrony dla kobiet, oraz Shelters, w którym artystka dokumentuje prowizoryczne schronienia skonstruowane na jej prośbę we wnętrzach domów w Warszawie, Londynie, Lizbonie i Rio de Janeiro. do 9.06 Londyn, Tate Britain, Millbank tate.org.uk


84

orientuj się /film i fotografia

Do zobaczenia Przed nami jeszcze kilka spotkań w ramach tegorocznego cyklu spotkań i projekcji filmowych skierowanego do miłośników fotografii Wszyscy Jesteśmy Fotografami. Podczas 11. edycji pojawią się tematy dotyczące fotografii politycznej, a także fotografii z okresu transformacji w Polsce po roku 1989. Tej wiosny wystąpią także dwaj goście zagraniczni. Holenderski fotograf Erik Kessels zachęci do przekuwania porażek fotograficznych w sukces, a z USA na rezydencję artystyczną przyjedzie Todd Hido, który spotka się z publicznością dwukrotnie: po raz pierwszy na wykładzie poświęconym swojej twórczości, po raz drugi na warsztatach portretowych skierowanych do młodych twórców. Na wszystkie wydarzenia wstęp jak zawsze bezpłatny. 13 i 20 maja oraz 3 i 10 czerwca Warszawa, barStudio w Teatrze Studio, Pałac Kultury i Nauki, plac Defilad 1 oraz Zachęta – Narodowa Galeria Sztuki, plac Stanisława Małachowskiego 3 wszyscyjestesmyfotografami.pl


orientuj się / ruch i dźwięk

85

Juliana Huxtable: Lil’ Marvel, 2015. Dzięki uprzejmości artystki i JTT w Nowym Jorku

AGNIESZKA SOSNOWSKA DLA NN6T:

Ciało na ekranie Jak kamery wideo, ekrany czy rzeczywistość wirtualna wpłynęły na to, jak postrzegamy własne ciało i tożsamość? To punkt wyjścia przekrojowej wystawy The Body Electric, którą otwarto w Walker Art Center i która gromadzi prace czołowych artystek i artystów tworzone od początku lat 60., w których świat fizyczny przenoszony jest na ekran i z powrotem. Znajdziemy tu między innymi prace Nam June Paika, Joan Jonas, Cindy Sherman, Laurie Anderson czy Wooster Group. Istotnym rozdziałem wystawy jest performans dokamerowy – sytuacja, w której kamera zostaje skierowana nie na świat zewnętrzny, żeby go rejestrować, a na samą/samego siebie po to, aby badać własną tożsamość. Warto pamiętać, że kamera wideo trafiła do szerszego, ogólnodostępnego obiegu dopiero w 1965 roku, kiedy firma Sony wprowadziła na rynek model Portapak. Artyści zareagowali na pojawienie się nowego medium błyskawicznie. Znikali w zaciszach własnych pracowni z nowym urządzeniem dłoni, aby tworzyć eksperymentalne działania performatywne, których często jedynym „widzem” był obiektyw kamery. do 21.07 Minneapolis, Walker Art Center, 725 Vineland Place walkerart.org


86

orientuj się / ruch i dźwięk

AGNIESZKA SOSNOWSKA DLA NN6T:

Fantazja

górą!

Kunstenfestivaldesarts (KFDA) jest stałym punktem Orientuj się już kolejny rok z rzędu. Nie bez powodu. Festiwal należy do jednych z najciekawszych programowo w Europie. Jego formuła pozostaje ciągle żywa, starając się łączyć w sobie zarówno spektakle teatralne, choreografię, sztuki wizualne, jak i eksperymenty na styku dyscyplin. Tegoroczna edycja jest jednak szczególna z dwóch powodów. Po pierwsze, kieruje nią dwójka nowych dyrektorów artystycznych (Daniel Blanga Gubbay i Dries Douibi). Po drugie, będzie można zobaczyć na niej polski spektakl, co jest absolutnym ewenementem – Fantazję w reżyserii Anny Karasińskiej. W Fantazji sześcioro aktorów znajduje się na pustej scenie. Nie ma rekwizytów ani tradycyjnej scenografii. Reżyserka z offu wydaje aktorom kolejne polecenia. „Dobromir gra teraz kogoś, kto wstydzi się tańczyć przy piosence, która mu się podoba” – mówi. Aktorzy, który występują pod własnymi imionami, pozostają w zasadzie pasywni. To widz ma wyobrazić sobie kolejne sytuacje. Fantazja uwidacznia konwencję, na mocy której aktorzy i widownia uznają istnienie teatralnej iluzji. Bliżej stąd do minimalizmu performansu czy eksperymentalnej choreografii w duchu Jérôme‘a Bela niż do teatru dramatycznego. 30.05–1.06 Bruksela, Zinnema, Rue Veeweyde 24-26 Veeweydestraat kfda.be

ANTONI MICHNIK DLA NN6T:

Rytmy

Wrzeszcza Od trzech lat w Gdańsku równolegle z Nocą Muzeów odbywa się Noc Wrzeszcza, organizowana przez Fundację Palma i poświęcona złożonej historii dzielnicy. Tegoroczna edycja zogniskowana jest wokół związanego z Wrzeszczem pisarza Günthera Grassa oraz jego powieści Blaszany bębenek. Głównym muzycznym elementem wydarzenia będzie seria koncertów perkusyjnych. Najpierw w przestrzeni publicznej dzielnicy Dominika Korzeniecka, Miłosz Pękala, Jacek Prościński, Aleksandra Rzepka oraz Hubert Zemler zagrają solowe koncerty o charakterze site-specific. Kulminację wieczoru będzie stanowić ich wspólny występ. Do tego warsztaty oraz wykłady, związane m.in. z audiosferą powieści oraz postacią Holgera Czukaya – muzyka niemieckiej formacji Can, który w dzieciństwie był sąsiadem Grassa. 18.05 Gdańsk-Wrzeszcz fpalma.pl


orientuj się / ruch i dźwięk

87

Alex Baczyński-Jenkins: Untitled (Holding Horizon), 2018, Frieze Artist Award na Frieze London. Fot. Spyros Rennt AGNIESZKA SOSNOWSKA DLA NN6T:

Performans na świeczniku

Coraz trudniej wyobrazić sobie dzisiaj progresywną instytucję sztuki współczesnej, która nie ma osobnego programu performatywnego. Podobnie jest zresztą z targami sztuki – niektóre z nich, jak Art Basel, LISTE, Frieze czy Fiac (z cyklem Parades), szybko poszły za przykładem muzeów i wzbogaciły swoją ofertę o działania o efemerycznym charakterze. Teraz przyszedł czas na Biennale w Wenecji, które zdaje się wyciągać konsekwencje z faktu, że Złote Lwy przypadły ostatnio artystom sztuk performatywnych (Tino Sehgal, Anne Imhof, Adrian Piper). Ralph Rugoff – kurator tegorocznego pawilonu głównego Biennale o tytule Obyś żył w ciekawych czasach – poszerzył wystawę główną o cykl działań performatywnych, do których zaprosił 14 artystów i artystek, w tym między innymi Alexa Baczyńskiego-Jenkinsa, Paula Maheke & Nkisi, Nástio Mosquito czy Zadie Xa. Alex Baczyński-Jenkins, doskonale znany już warszawskiej widowni zarówno z projektów indywidualnych, jak i działań kolektywu Kem, został zaproszony z pracą Untitled zrealizowaną w ramach nagrody Frieze Artist Award 2018 i pokazywaną podczas tegorocznych targów. 8–12.05 Wenecja, Teatro Piccolo Arsenale i inne lokalizacje labiennale.org


88

orientuj się / ruch i dźwięk

6

ANTONI MICHNIK DLA NN6T:

VI

Sześć Ponad cztery lata temu Krzysztof Kwiatkowski założył facebookowy profil Trzy Szóstki, gdzie zamieszczał rekomendacje muzyczne oraz playlisty. Inicjatywa rozrosła się najpierw w internetową stronę, następnie powstał netlabel, który nie tylko regularnie dostarcza różnorodnych wydawnictw, ale wchodzi też w różnego rodzaju współpracę, czego efektem jest choćby niedawna składanka Trzy Szóstki i Girls to the Front przedstawiają dziewczyński niezal. Teraz Trzy Szóstki robią kolejny krok, organizując środowiskowy minifestiwal. W programie oczywiście sześcioro wykonawców. Większość stanowią artyści bezpośrednio związani z labelem: Jakub Lemiszewski ze swą nieszablonową, postironicznie-konceptualnie-eksperymentalną twórczością oscylującą między wszelkimi odcieniami gitarowego i elektronicznego niezalu; Sky z nastrojową elektroniką łącząca dreampopo, shoegaze i różne barwy noisu; TUMØR tworzący hip-hop silnie inspirowany industrialem, noisem i techno; wreszcie Hanako, czyli najnowsza fala gitarowego, posthardcorowego DIY. Ale na tym nie koniec. Wystąpi też dwoje artystów, którzy są z Trzema

Szóstkami po prostu zaprzyjaźnieni. Z jednej strony Zaumne, czyli poznański producent Mateusz Olszewski, operujący na obrzeżach muzyki klubowej (outsider house? eksperymentalne techno? postambient?) i łączący ją z estetyką nagrań ASMR czy EVP. Z drugiej duet Lwstndrds uprawiający „lo-fi audio terrorism”, czyli intensywne sprzężenie energii punku spod znaku powerviolence oraz blackmetalu. Cały zestaw działa między kategoriami, szufladkami, estetykami, środowiskami, scenami – to samo dotyczy pozostałych wcieleń inicjatywy Kwiatkowskiego. 31.05 Warszawa, Pogłos, ul. Burakowska 12 facebook.com/3szostki

Nova ANTONI MICHNIK DLA NN6T:

w nowej odsłonie Program tegorocznej edycji Musica Electronica Nova ogłoszono jeszcze w zeszłym roku, wyznaczając standard przejrzystości w programowaniu festiwalu. Ten organizacyjny sukces nowego dyrektora artystycznego Pierre’a Jodlowskiego skłania jednak do pytań o możliwość reakcji wrocławskiego festiwalu na aktualne tendencje i zjawiska. Nowa edycja zastanawia dominacją prezentacji (a nie „wykonań”) kompozycji elektroakustycznych „z plików” w cyklu Akusma Forum – ułożonym głównie jako przegląd środowisk w poszczególnych państwach, ale też celebrującym jubileusz poprzedniej


orientuj się / ruch i dźwięk

89

dyrektorki, Elżbiety Sikory. Ów przegląd zogniskowany jest jednak wokół kompozycji najnowszych, z lat 2010–2018. Również na innych polach widać dążenie do utrzymania kroku współczesności, równoważone jedynie zachowawczym otwarciem (pokaz Odysei Kosmicznej 2001 z muzyką na żywo mnie osobiście trąci już myszką). Co zapowiada się najciekawiej? Na pewno koncert monograficzny Alexandra Szuberta, taneczny program Ply, new edit w wykonaniu Company CCNR z muzyką Ashley Fure, a także tradycyjnie towarzyszące festiwalowi (oraz Biennale WRO) instalacje dźwiękowe. Wielbicieli Pawła Mykietyna z pewnością przyciągnie jego Herr Thaddäus. Ale być może najciekawszy punkt programu to zestawienie kompozycji Davida Birda na skrzypce lub oktet smyczkowy oraz nowe me- Okładka dzięki uprzejmości wydawcy dia (wideo, elektronika lub światła) ADA BANASZAK DLA NN6T: z festiwalowym zamówieniem u Moniki Szpyrki. Kompozytorka zapowiada, że w are there hidden figures? przygląda się kwartetowi smyczkowemu jako strukturze społecznej, analizując mechanizmy dominacji i dyskryminacji. Lizzie O’Shea – pisarka, aktywistka i prawniczka – na łamach 17–25.05 książki Future Histories kreśli wiWrocław, Narodowe Forum Muzyki, plac Wolności 1 zję przyszłości rozwijających się nfm.wroclaw.pl dziś technologii w oparciu o zdarzenia z przeszłości. I to z tej dość odległej, odwołuje się bowiem m.in. do dokonań Ady Lovelace, autorki pierwszego programu komputerowego i córki lorda Byrona, do rewolucyjnego i wspólnotowego charakteru Komuny Paryskiej oraz do radykalnie antykolonialnej postawy filozofa, psychiatry oraz członka algierskiego Frontu Wyzwolenia Narodowego Frantza Fanona. Czego o potencjale nowych technologii możemy nauczyć się od rdzennych mieszkańców Ameryk

Powrót

do przyszłości


90

orientuj się / technologia i przyszłość

walczących z najeźdźcą? Czy Elon Musk, właściciel Tesli i Space-X, który chciałby zestarzeć się i umrzeć na Marsie, to wizjoner i geniusz czy raczej współczesny ekwiwalent poszukiwaczy Atlantydy? I wreszcie – czy my, nasze problemy i marzenia, tak bardzo różnią się od problemów i marzeń ludzi żyjących sto, dwieście, trzysta lat temu, czy może zmieniają się jedynie scenerie i narzędzia? Książka zapowiada się bardzo ciekawie i – co rzadkie w publikacjach dotyczących przyszłości świata – dość optymistycznie. Premiera: 14.05 Wydawictwo Verso versobooks.com

ADA BANASZAK DLA NN6T:

Daj głos Mozilla, o której pisałam na łamach NN6T nie jeden raz, to organizacja, której jako jednej z niewielu z chęcią udostępnię dane, o które mnie prosi. A tym razem chodzi o… głos. Celem projektu Common Voice jest stworzenie biblioteki, z której maszyny będą mogły uczyć się ludzkich języków, akcentów i dialektów. Takie kolekcje danych oczywiście już istnieją (i są imponujące) – trenują na nich m.in. programy-asystentki, takie jak Alexa czy Siri. Jednak Google, Apple czy Amazon, w przeciwieństwie do Mozilli, nie dzielą się ochoczo swoimi zbiorami i dążą do zmonopolizowania rynku systemów rozpoznających mowę. Jeżeli chcielibyście mieć możliwość korzystania z takiej technologii, a jednocześnie zachować prywatność (tak, Siri nas podsłuchuje), dajcie głos na stronie Common Voice. voice.mozilla.org/pl

ADA BANASZAK DLA NN6T:

TL;DR

Trzynasta edycja konferencji re:publica, jednego z największych europejskich wydarzeń poświęconych kulturze i społeczeństwu cyfrowemu, odbędzie się pod hasłem „tl;dr” (popularnie używany skrót od too long; didn’t read, służący do oznaczania rzeczy niewartych uwagi ze względu na objętość oraz stopień pogłębienia tematu przekraczający możliwości poznawcze cyfrowych tubylców). Organizatorzy nie proponują jednak, żeby uczestnicy swój udział w konferencji ograniczyli do omiecenia wzrokiem listy wykładów, by następnie, w duchu tl;dr, rozpocząć trzydniowy maraton scrollowania Instagrama. Wręcz przeciwnie, re:publica ma być okazją do wymiany prawdziwych informacji oraz merytorycznej dyskusji, czemu służy kilkadziesiąt wykładów i debat poświęconych problemom i wyzwaniom związanym z przetwarzaniem danych i dzieleniem się informacjami w cyfrowym świecie. W programie znalazły się wystąpienia poświęcone m.in. „nowemu duchowi kapitalizmu” rodem z Doliny Krzemowej, walce z cyfrowymi nierównościami, związkom sztucznej inteligencji i sztuki oraz emancypacyjnemu charakterowi onlajnowej erotyki. 6–8.05 Berlin, STATION Berlin, Luckenwalder Str. 4–6 19.re-publica.com


raport nn6t

Relacje i różnice. Uczestnictwo warszawiaków i warszawianek w kulturze Biuro Kultury m.st. Warszawy 2019


A2

Relacje i różnice. Uczestnictwo warszawiaków i warszawianek w kulturze

WPROWADZENIE W 118 numerze „NN6T” (lipiec–sierpień 2018) zamieściliśmy segmentację uczestników i uczestniczek warszawskiej kultury, zapowiadając w ten sposób większe opracowanie przygotowywane przez Biuro Kultury m.st. Warszawa. Niedawno ujrzało ono światło dzienne i jest okazja, by do tematu wrócić skupiając się na wątkach, które zainteresowały nas najbardziej. Pierwszy to wymiary uczestnictwa w kulturze. Owo „wymiarowanie” traktować można jako jeden ze sposobów na uporanie się z trudnościami, jakie w badanie, ale i – co ważniejsze – w planowanie rozwoju uczestnictwa w kulturze, wnosi poszerzone rozumienie tej aktywności, nieograniczające uczestnictwa do form ściśle zinstytucjonalizowanych. Zdecydowaliśmy się wybrać film i seriale, jako najpowszechniejszą zdiagnozowaną formę uczestnictwa, by pokazać, na czym polega próba badania już nie częstotliwości czy rodzajów, ale właśnie głębi czy intensywności uczestnictwa w kulturze. Przy okazji – do czego zachęcamy – zadać można oczywiście pytanie, jak owe koszty uczestnictwa, relacjonogenność czy inne krótkotrwałe efekty, przekładają się na bardziej dalekosiężne skutki. Kolejnymi zagadnieniami, które przykuły naszą uwagę są ograniczenia uczestnictwa oraz uczestniczenie w kulturze dzieci i z dziećmi. Zwłaszcza wyniki z drugiego obszaru mogą zaskoczyć. Trudno wpisać je w stereotypowe myślenie, że waloryzowanie kultury (wyrażające się także w uczestnictwie w kulturze wraz z dzieckiem) rośnie liniowo wraz z wykształceniem czy zamożnością opiekunów. Do myślenia nad przyszłością zachęca także ten wątek warszawskich badań, który dotyczy uczestnictwa offline i online. Po raz kolejny film i seriale okazują się w nim najważniejszą ze sztuk. Nie chodzi już nawet o ich popularność, ale o zdolność do hybrydyzowania rzeczywistości, a więc skutecznego łączenia tego, co w sieci i poza nią (czemu w dużej części swoją popularność zawdzięczają). Maciej Frąckowiak


Relacje i różnice. Uczestnictwo warszawiaków i warszawianek w kulturze

A3

WYMIARY UCZESTNICTWA W KULTURZE TOP 5 najpopularniejszych i najrzadszych praktyk kulturalnych

Najpopularniejsze Film

92% Przyjmowanie gości lub odwiedzanie

89%

Serial

82% Piknik, ognisko, grill

64%

Muzyka

57%

Najrzadsze Własna twórczość artystyczna

5%

Performance

6%

Zajęcia artystyczne lub dotyczące sztuki

6%

Przedstawienie cyrkowe, rewia

8%

Przedstawienie operowe, baletowe

8%

* Odsetek respondentów deklarujących uczestnictwo w wybranych typach praktyk w okresie 12 miesięcy poprzedzających badanie (N=8700). Redakcja NN6T wybrała pięć najpowszechniejszych i najrzadszych wskazań.


A4

Relacje i różnice. Uczestnictwo warszawiaków i warszawianek w kulturze

Co z nami robią filmy i seriale?

Dyskutowanie z innymi

Kolektywne uczestnictwo

65% 35%

47% 53%

Poruszenie emocji

Zmiana myślenia

23% 67%

43% 57%

Uczestnictwo kosztem snu

17% 83%

tak nie

* Odsetek respondentów deklarujących – odpowiednio – że w ciągu ostatniego roku przynajmniej raz dyskutowali z kimś o filmie lub serialu lub wspólnie je oglądali, a także że ich emocje zostały poruszone, zmianie uległ ich sposób myślenia albo przynajmniej raz w ciągu roku nie wyspali się z powodu filmu lub serialu (N = 8700). Autorzy raportu Relacje i różnice badali też w podobny sposób przedstawienia, muzykę, wystawy i literaturę, ale w NN6T decydujemy się zaprezentować film, jako dziedzinę kultury, w której warszawiacy i warszawianki uczestniczą najczęściej.


Relacje i różnice. Uczestnictwo warszawiaków i warszawianek w kulturze

OGRANICZENIA UCZESTNICTWA Co przeszkadza uczestniczyć w kulturze?

Brak czasu

47%

Zmęczenie

Brak osoby towarzyszącej

12%

37%

Brak informacji na temat oferty/ repertuaru

Za duże koszty

27%

Bardziej chciał(a) robić coś innego

21%

Brak interesującej oferty/ repertuaru

15%

Niedogodne terminy/godziny

10%

Konieczność opieki

9%

Komuś nie podobałoby się, że tak spędza czas

6%

Zbyt długi dojazd na miejsca wydarzenia w Warszawie

6%

Zbyt długi dojazd na miejsca wydarzenia poza Warszawą

15%

6%

Stan zdrowia

13%

Brak odpowiedniego sprzętu

5%

* Odsetek respondentów wskazujących na poszczególne bariery uczestnictwa w praktykach kulturalnych, które w ciągu ostatniego roku ograniczały możliwość ich uczestnictwa w kulturze tak często, jakby chcieli (co zadeklarowało 76% badanych, N = 8700).

A5


A6

Relacje i różnice. Uczestnictwo warszawiaków i warszawianek w kulturze

PUBLICZNOŚĆ DZIECIĘCA Praktyki kulturalne podejmowane przez dzieci

Obejrzał(a) film

71%

Czytał(a) książkę, komiks lub inną literaturę albo ich słuchał(a)

66%

Obejrzał(a) bajkę lub odcinek serialu

56%

Obejrzał(a) przedstawienie teatralne lub wysłuchał(a) sztuki teatralnej

34%

Wysłuchał(a) wybranych piosenek, albumów muzycznych lub koncertów

41%

Obejrzał(a) wystawę sztuki, inną wystawę muzealną lub naukową

29%

Obejrzał(a) przedstawienie taneczne inne niż opera lub balet

20%

Brał(a) udział w zajęciach lub kursach artystycznych lub dotyczących sztuki

19%

Obejrzał(a) przedstawienie operowe lub baletowe

15%

Obejrzał(a) performance

12%

* Odsetek respondentów wskazujących wybrane typy aktywności, którymi dzieci będące pod ich opieką zajmowały się co najmniej raz w ciągu ostatnich 12 miesięcy (N = 1867).


Relacje i różnice. Uczestnictwo warszawiaków i warszawianek w kulturze

A7

Sytuacja materialna rodziny a uczestnictwo dzieci w kulturze

Film Przedstawienia Muzyka Wystawy Literatura Zajęcia artystyczne

Bardzo dobrze

81% 56% 43% 37% 60% 29%

Raczej dobrze

69% 38% 43% 24% 63% 19%

Znośnie (średnio)

82% 46% 44% 30% 75% 20%

Raczej źle

72% 44% 43% 27% 62% 19%

* Zestawienie pytań dotyczących oceny obecnej sytuacji materialnej rodziny oraz uczestnictwa dzieci w wybranych aktywnościach w ciągu ostatniego roku (N=1676).

Wykształcenie opiekuna a uczestnictwo w kulturze razem z dzieckiem Wyższe Film Przedstawienia Muzyka Wystawy Literatura

Zajęcia artystyczne

57% 22% 28% 13% 41% 5%

Średnie Zawodowe Podstawowe

62% 20% 25% 12% 42% 7%

55% 12% 18% 5% 28% 2%

54% 3% 20% — 29% 3%

* Zestawienie pytań dotyczących wykształcenia respondenta oraz jego deklaracja o uczestnictwie wspólnie z dzieckiem w wybranych aktywnościach w ciągu ostatniego roku (N = 1867).


A8

Relacje i różnice. Uczestnictwo warszawiaków i warszawianek w kulturze

Wiek dziecka a zgoda opiekuna z wybranymi stwierdzeniami

Dziecko jest za małe, żeby z nim rozmawiać o filmach, przedstawieniach albo książkach 13-15 lat

10-12 lat

7-9 lat

4-6 lat

0-3 lata

14% 19% 23% 21% 53%

Smutne filmy, przedstawienia i książki nie są odpowiednie dla dziecka

31% 39% 42% 41% 58%

* Badani udzielali odpowiedzi na skali od 1 do 5. 1 oznacza „zdecydowanie się nie zgadzam”, a 5 „zdecydowanie się zgadzam”. Na potrzeby NN6T stosunek do obu stwierdzeń przestawiamy na jednym wykresie, pokazując jedynie odpowiedzi pozytywne (4 i 5) przedstawione łącznie (N = 1807).


Relacje i różnice. Uczestnictwo warszawiaków i warszawianek w kulturze

UCZESTNICTWO ONLINE Uczestnictwo on/offline

Filmy/seriale

Muzyka

Literatura

Teatr

Wystawy

32% 27% 5% 5% 3%

* Uczestnictwo w kulturze zarówno online, jak i offline, ze względu na dziedzinę (N = 8700).

A9


A10

Relacje i różnice. Uczestnictwo warszawiaków i warszawianek w kulturze

Korzystanie z rekomendacji online

15-29 lat

30-44 lat

45-59 lat

60 lat i więcej

51% 42% 25% 11%

* Odsetek respondentów korzystających z rekomendacji online, z podziałem na wiek (N = 8700).

Informacja o badaniu Badanie zostało przeprowadzone w ostatnim kwartale 2017 roku na zamówienie Urzędu m.st. Warszawy, w ramach Programu Rozwoju Kultury w Warszawie. Wielkość próby wyniosła 8700 osób. Na pytania odpowiadały osoby w wieku co najmniej 15 lat. Dobór próby był dwustopniowy: pod wylosowanym adresem ankieter losował respondenta lub respondentkę. Inicjator badań: Biuro Kultury Koncepcja badań: dr Michał Kotnarowski, Przemysław Piechocki, Tomasz Płachecki, prof. dr hab. Tomasz Szlendak Koordynacja badań: Biuro Marketingu Miasta Realizacja: Danae sp. z o.o. oraz Realizacja sp. z o. o. Autorzy raportu: dr hab. Maciej Gdula, dr Michał Kotnarowski, dr Mikołaj Lewicki, Zuzanna Maciejczak-Kwiatkowska, Ewa Majdecka, Marlena Modzelewska, Przemysław Piechocki, Tomasz Płachecki, prof. dr hab. Tomasz Szlendak, dr Alek Tarkowski, Tomasz Thun-Janowski Redakcja raportu: Tomasz Płachecki Pełna wersja raportu jest dostępna na stronie Miasta Stołecznego Warszawa: http://www.kulturalna.warszawa.pl/tmp/relacja_i_roznice.pdf.


raport nn6t

Kształtowanie krajobrazu i estetyki przestrzeni publicznych w gminach Narodowy Instytut Architektury i Urbanistyki 2018


A12

Kształtowanie krajobrazu i estetyki przestrzeni publicznych w gminach

WPROWADZENIE Raportem o kształtowaniu krajobrazu i estetyki kontynuujemy popularyzację w „NN6T” badań poświęconych polskiej architekturze, zwłaszcza w jej społecznym i organizacyjnym wymiarze. Unikalność opracowania, któremu przyglądamy się tym razem, polega na tym, że po pierwsze, na tematy związane z przestrzenią, ładem architektonicznym czy estetyką i zapisami dotyczącymi przestrzeni publicznych wypowiadają się nie praktykujący architekci, młodsi czy starsi, ani też szeroko pojęci odbiorcy polskiej architektury i przestrzeni (tzw. normalsi), ale przedstawiciele samorządów gminnych, którzy na co dzień tworzą zapisy, odpowiadają na skargi i wnioski, starają się jakoś planować to, co można, a co nie bardzo, w otaczającej nas przestrzeni. Głos urzędników jest często marginalizowany, a szkoda, bo przecież ich rola jest nie do przecenienia, zwłaszcza w kontekście niedookreślonych norm prawnych. Po drugie, raport zlecony przez Narodowy Instytut Architektury i Urbanistyki przypada na czas, w którym gminy mają do dyspozycji nowe narzędzia prawne. Pozwalają im one w większym niż dotychczas stopniu kształtować normy dotyczące chociażby estetyki przestrzeni. Cenna jest w tym kontekście możliwość zaobserwowania, jaki użytek robi się z tych narzędzi i co się o nich myśli. Wreszcie po trzecie, wartość prezentowanego opracowania bierze się z tego, że dotyczy ono nie tylko dużych miast – jak większość dyskusji na temat estetyki czy ładu polskiej przestrzeni – ale także mniejszych ośrodków oraz wsi. I dobrze, bo to właśnie gminy nie-wielkomiejskie stanowią w Polsce większość, o czym zdajemy się zbyt często zapominać, rozprawiając o chaosie wizualnym czy urbanistycznym. Skuszeni wspomnianymi cechami obrazowania NIAiU dla czytelników „NN6T” wybraliśmy odpowiedzi, które dotyczą stosunku przedstawicieli samorządu do narzędzi prawnych; stosowanych w gminach dokumentów i zapisów dotyczących estetyki krajobrazu i przestrzeni publicznych; a także doświadczeń z zainteresowaniem i aktywnością mieszkańców w tym zakresie. Łakomym kąskiem mogą być także rodzaje i zapisy dotyczące przestrzeni publicznych ujętych w studiach uwarunkowań. Zaskakująca, ale i trzeźwiąca może się okazać myśl, że odwrotnie niż w dyskusjach, które o przestrzeniach publicznych toczymy, we wspomnianych dokumentach częściej mowa jest o drogach niż placach czy parkach. Na koniec przytaczamy kilka wypowiedzi z otwartej części ankiety. Zachęcą (mamy nadzieję) do większej refleksji nad zagadnieniami ładu i estetyki przestrzeni publicznych poza dużymi miastami. Maciej Frąckowiak


Kształtowanie krajobrazu i estetyki przestrzeni publicznych w gminach

Stosunek do regulacji Jaki powinien być zakres regulowania spraw estetyki przestrzeni publicznych i krajobrazu?

Pow. 200 tys. mieszkańców Regulowanie estetyki jedynie w przestrzeniach publicznych (dostępnych dla wszystkich) Regulowanie estetyki także w tych częściach nieruchomości prywatnych, które są widoczne z przestrzeni publicznych

0 % 100 %

Od 40 do 200 tys. mieszkańców

16 % 84 %

Do 40 tys. mieszkańców

44 % 56 %

A13


A14

Kształtowanie krajobrazu i estetyki przestrzeni publicznych w gminach

Skuteczność narzędzi prawnych Ochrona dóbr kultury współczesnej

42% Kształtowanie i zachowanie większych układów (urbanistycznych, ruralistycznych)

36% Kształtowanie przestrzeni zgodnie z zasadą dostępności uniwersalnej

33% Kształtowanie harmonijnego stylu architektonicznego zabudowy

31% Dopasowanie przedsięwzięć do otoczenia na obszarach nieobjętych miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego

31% Udział eksperta (plastyk, architekt, urbanista, architekt krajobrazu) w kształtowaniu przestrzeni publicznych i krajobrazu

30%

Ochrona widoku, w tym poprzez ograniczanie zabudowy (osi widokowych, panoram, dominant krajobrazowych)

26% Przeciwdziałanie nadmiarowi i chaosowi reklam zewnętrznych

26% Przeciwdziałanie tzw. zanieczyszczeniu światłem rozumianemu jako nadmierne oświetlenie spowodowane przez jego sztuczne źródła

26% Tworzenie i utrzymanie nowych terenów zieleni na terenach niezarządzanych przez gminę

23% Regulowanie stosowania detali i elementów montowanych/ związanych z budynkami

23% Egzekwowanie poprawy estetyki nieruchomości, w tym usuwania szpecących reklam

23%

Regulowanie kolorystyki i rodzaju materiałów stosowanych w architekturze, w małej architekturze i ogrodzeniach

Udział społeczności lokalnych w procesach kształtowania i ochrony krajobrazu i przestrzeni publicznych

27%

11%

* Odsetek przedstawicieli samorządu gminnego, którzy oceniając skuteczność narzędzi prawnych do wskazanych zagadnień, wybrali odpowiedź: „Obecne narzędzia prawne ochrony krajobrazu i estetyki przestrzeni publicznych są wystarczające i nie ma problemów w ich stosowaniu”. Zagadnienia uszeregowano począwszy od tego, które uzyskało najwięcej pozytywnych odpowiedzi (N = 746).


Kształtowanie krajobrazu i estetyki przestrzeni publicznych w gminach

A15

OCHRONA KRAJOBRAZU W DOKUMENTACH GMINY Ochrona i kształtowanie krajobrazu oraz estetyka przestrzeni publicznych są ważne dla rozwoju gminy i zostały ujęte w dokumentach strategicznych i planistycznych * Odsetek przedstawicieli samorządu gminnego, którzy zgodzili się z tym stwierdzeniem (N = 746).

TAK nie nie wiem 66% 15% 19%

W jakich dokumentach ujęto te zagadnienia? Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego Strategia rozwoju gminy Gminny/lokalny program rewitalizacji Program ochrony środowiska Plan gospodarki niskoemisyjnej Opracowanie fizjograficzne Plan odnowy miejscowości Plan rozwoju lokalnego Program opieki nad zabytkami Uchwała rady miejskiej/ rady gminy Uchwała krajobrazowa Kodeks reklamowy

85,9% 78,6% 46,8% 34,4% 23,4% 20,8% 15,5% 12,0% 6,3% 0,8% 0,4% 0,2% 0,2%


A16

Kształtowanie krajobrazu i estetyki przestrzeni publicznych w gminach

Czy w gminie… Nie …podjęto jakieś prace nad tzw. uchwałą reklamową? …podjęto jakieś prace nad lokalnymi standardami urbanistycznymi? …istnieją opracowane analizy krajobrazowe, widokowe czy studia krajobrazowe?

Tak

83% 17% 92% 8% 87% 13%

* Łączne zestawienie zagadnień w oryginale przedstawianych osobno. Wysoki odsetek negatywnych odpowiedzi wynika z uśrednienia wyników pochodzących z różnych typów gmin. W miastach powyżej 200 tys. mieszkańców wymienione dokumenty albo istnieją, albo są w trakcie przygotowania (N = 746).

Zainteresowanie mieszkańców gminy sprawami estetyki przestrzeni publicznych i krajobrazu (w opinii przedstawicieli samorządów) Do 40 tys. mieszkańców Słabe

Średnie

Duże

Od 40 do 200 tys. mieszkańców

Pow. 200 tys. mieszkańców

49% 31% 50% 46% 63% 0% 5% 6% 50%

Czy w ostatniej kadencji do urzędu gminy wypływały wnioski/postulaty o podjęcie działań w zakresie estetyki przestrzeni publicznych i krajobrazu?

TAK nie 15,5% 84,5% * W miejscowościach pow. 40 i 200 tys. mieszkańców wnioski i postulaty wpływały znacznej częściej niż w mniejszych gminach (których przedstawiciele stanowili większość w próbie) – połowa przedstawicieli samorządów z liczniejszych miejscowości deklarowała, że taka sytuacja miała miejsce.


Kształtowanie krajobrazu i estetyki przestrzeni publicznych w gminach

PRZESTRZEŃ PUBLICZNA W DOKUMENTACH GMINY Rodzaje przestrzeni publicznych wyznaczanych w studiach uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego Drogi publiczne różnych klas

85% Tereny zieleni

66%

Przestrzenie usług publicznych

52% Drogi rowerowe 33% Parkingi

28% Reprezentacyjne przestrzenie publiczne

15% Bulwary i inne ciągi komunikacyjne z przewagą ruchu pieszego lub rowerowego

8% Nie wyznaczono przestrzeni publicznych

10%

A17


A18

Kształtowanie krajobrazu i estetyki przestrzeni publicznych w gminach

Ustalenia dotyczące przestrzeni publicznych w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego Szczególne warunki zagospodarowania terenów oraz ograniczenia w ich użytkowaniu (w tym zakaz zabudowy)

56%

Kształtowanie pierzei ulicznych (linie zabudowy), zasady kształtowania zabudowy (gabaryty, forma, kolorystyka obiektów)

56% Standardy rozwiązań architektonicznych, technicznych i materiałowych

36%

49%

Mała architektura (o ile gmina nie uchwaliła uchwały reklamowej)

33%

Nośniki reklamowe (o ile gmina nie uchwaliła uchwały reklamowej)

Rodzaj zieleni (wysokości, funkcja itd.)

22%

24%

Umożliwienie skutecznej ochrony walorów widokowych przestrzeni (w tym ochrona przed przesłanianiem wartościowych obiektów, panoram itp.)

21%

Zasady wyposażania przestrzeni publicznej

18%

Brak konkretnych ustaleń

29%

Lokalizowanie funkcji usługowych

Zasady umieszczania zieleni w przestrzeni publicznej

15%

Tymczasowe obiekty usługowohandlowe

13%


Kształtowanie krajobrazu i estetyki przestrzeni publicznych w gminach

A19

SPOSTRZEŻENIA Przedstawiciele samorządów gminnych na końcu ankiety mieli możliwość podzielenia się swoimi spostrzeżeniami. Redakcja „NN6T” wybrała kilka z nich.

Ustawa krajobrazowa jest zbyt skomplikowana jak na potrzeby małych i średnich gmin. To plan miejscowy winien być dokumentem, w którym regulowano by kwestie estetyki miejsc publicznych. A tymczasem ustawa krajobrazowa dodatkowo zakazała wprowadzania w planach ustaleń dotyczących reklam. Tworzenie dodatkowych opracowań, w chwili gdy obecnie mamy m.in.: strategie rozwoju, plany odnowy, studia uwarunkowań czy plany miejscowe, a teraz jeszcze uchwały krajobrazowe, nie poprawia sytuacji, przeciwnie – powoduje dodatkowy chaos prawny, czego skutkiem jest powszechny dyktat inwestora/ właściciela nieruchomości. Należałoby, poza wprowadzaniem dokumentów, zwiększać świadomość społeczeństwa odnośnie do estetyki i współdziałania w przestrzeni publicznej. Jeśli gminy borykają się z problemami finansowymi, trudno dbać o estetykę przestrzeni publicznej, bo to jest zawsze stawiane na końcu. Często też projektanci nie przywiązują wagi do estetyki, a wymogi, np. konserwatorskie, uważają tylko za utrudnienie w pracy. Niska świadomość i poczucie estetyki u władz gminy przekłada się na jakość zatwierdzanych rozwiązań projektowych. Szybkie tempo sporządzania dokumentacji przy ubieganiu się o środki zewnętrzne nie sprzyja podejmowaniu przemyślanych rozwiązań.


A20

Kształtowanie krajobrazu i estetyki przestrzeni publicznych w gminach

Informacja o badaniu Badanie zostało przeprowadzone w grudniu 2018 roku. Wykorzystano w nim kwestionariusz ankiety realizowanej telefonicznie lub za pośrednictwem strony WWW (w zależności od preferencji respondenta). Wielkość próby wyniosła 746 osób. Na pytania odpowiadali przedstawiciele samorządów gminnych. Zastosowano losowy dobór próby, uwzględniający podział na gminy miejskie (dwie wielkości), miejsko-wiejskie oraz wiejskie. Zamawiający: Narodowy Instytut Architektury i Urbanistyki Koordynacja badań: Izabela Pastuszko (NIAiU), Ilona Woźniak (NIAiU). Nadzór merytoryczny: Bogumiła Olkowska (MKiDN), Małgorzata Peters (MKiDN), Grzegorz Kmiecik (MKiDN) Realizacja i opracowanie badań: ASM – Centrum Badań i Analiz Rynku Pełna wersja raportu jest dostępna na stronie Narodowego Centrum Kultury: https://www.nck.pl/badania/raporty/badanie-na-temat-ksztaltowania-krajobrazu-i-estetyki-przestrzeni-publicznych-w-gminach-#.

W redakcji „Notesu na 6 Tygodni” utworzyliśmy minizespół badawczy. Pracowaliśmy nad stworzeniem bazy danych i narzędzi analitycznych, które ułatwią zrozumienie tego, od jakich czynników zależy podejmowanie decyzji o uczestniczeniu w kulturze. Naszym partnerem jest Biblioteka Publiczna m.st. Warszawy – Biblioteka Główna Województwa Mazowieckiego. Dzięki tej współpracy i danym pochodzącym z bibliotek działających na terenie Mazowsza przygotowaliśmy mikroopracowania dotyczące zainteresowań czytelników i czytelniczek – w samej Warszawie z ponad 190 bibliotek, czytelni i punktów bibliotecznych korzysta 250 000 osób.


Ta zmienność, migotliwość form jest również warunkiem produktywności semantycznej, generowania znaczeń – leksemem lub sekwencją narracyjną geostorii stają się amorficzne, gotowe do ukształtowania protoformy, które jeszcze nie zastygły w gotowe środki wyrazu. Aleksandra Ubertowska, Antropocen/strategie oporu. Geomorficzny projekt Renza Piano, „Prace Kulturoznawcze” 22, nr 1–2 | Wrocław 2018

nowy wyraz* to rubryka w NN6T, która ma charakter leksykonowy. Wraz z zaproszonymi autorami tworzymy spis słów, które mają znaczący wpływ na opisywanie lub rozumienie zjawisk zachodzących obecnie, albo takich, które „produkowane” są przez postępujące zmiany w układzie sił polityczno-ekonomiczno-społeczno-kulturalno-naukowo-technologiczno-obyczajowych. Pracę nad leksykonem pragniemy kontynuować do roku 2019. Propozycje haseł można nadsyłać na adres redakcji: bogna@beczmiana.pl

* Nazwa inspirowana jest czasopismem „Nowy Wyraz. Miesięcznik Literacki Młodych”, wydawanym w Warszawie w latach 1972–1981. Debiuty pisarzy, poetów i krytyków były tam ilustrowane pracami artystów młodego pokolenia. Nazwa miesięcznika nawiązywała do pisma międzywojennej awangardy „Nasz Wyraz” (1937–1939).

nr14


92

nowy wyraz / nr 14

„Żyjemy w antropocenie – epoce człowieka, w której gatunek ludzki zyskał dominującą moc kształtowania nie tylko swojej historii, ale także wpływania na rozwój globalnego ekosystemu i otaczającej Ziemię atmosfery. Nowa epoka wymaga nowego języka zdolnego wyrazić nieznane wcześniej wyzwania. Potrzebna jest nowa wyobraźnia, nowa kultura antropocenu. Debata na temat antropocenu stała się aktualnie nie tylko domeną geologii czy nauki o systemie Ziemi, klimatologii, historii środowiska, geografii społecznej, ale też antropologii, filozofii, socjologii, kultury i sztuki” – tak Edwin Bendyk, publicysta specjalizujący się w zagadnieniach cywilizacyjnych, pisał we wstępie do dyskusji, która pod hasłem Słownik antropocenu, odbyła się w marcu w Instytucie Goethego. Sztuka jest przestrzenią, w której ta debata toczy się od dawna. Prace odnoszące się do końca podziału na naturę i kulturę, którego jesteśmy nie tylko świadkami, ale i sprawcami, można obecnie oglądać w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie, gdzie znakomita podwójna wystawa pod wspólnym tytułem Plastyczność planety (konceptualna Bezludzka Ziemia oraz naukowe Centrum Natury Współczesnej zespołu badawczego Forensic Architecture) oraz Muzeum Sztuki w Łodzi na wystawie Zjednoczona Pangea. Utrata przyszłości jest istotą katastrofy naturalnej silnie związanej z systemem ekonomicznym, naturą pieniądza i obsesją wzrostu. Segregowanie śmieci nie wystarczy, kiedy zmiana ciężaru pokrywy Grenlandii w wyniku ocieplenia klimatu odchyla oś Ziemi. – Irytuje nas nasza wiedza, króluje wyparcie, denializm, prowizorka rozwiązań – mówiła podczas spotkania w Instytucie Goethego dr hab. Ewa Bińczyk, filozofka, wykładowczyni Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, kierująca Zakładem Filozofii Nauki, autorka książki Epoka człowieka. Retoryka i marazm antropocenu. – Dywestycje, odejście od transportu prywatnego, przepisanie na nowo reguł światowego handlu są konieczne. Mit czystego kapitalizmu społeczeństwa wiedzy to ściema, skoro serwery wielkich firm internetowych zużywają energię na gigantyczną skalę. Jak słownik marazmu zmienić jednak w słownik nadziei? Jak znaleźć wyjście z sytuacji, która jest nieodwracalna? Żeby wytworzyć odpowiedź trzeba przyznać, że problem istnieje – a z tym jest problem zwłaszcza na poziomie rządów. Dla wielu polityków antropocen to tylko nowy, dziwny wyraz. Poprosiliśmy więc Edwina Bendyka o przygotowanie kilku haseł wprowadzających w problemy epoki plastikocenu.


nowy wyraz / nr 14

Antropocen Antropocen, czyli epoka człowieka. Chemik noblista Paul Crutzen i biolog Eugene Stoermer uznali w 2000 r., że czas zmierzyć się z rzeczywistością i przyznać w końcu, że człowiek jest nie tylko głównym aktorem historii, ale także najważniejszą siłą sprawczą, kształtującą cały geoekosystem. Holocen się skończył, żyjemy w antropocenie, a spektakularną ilustracją tego faktu jest antropogeniczne globalne ocieplenie, czyli zmiany klimatu wywołane emisją gazów cieplarnianych. Propozycja Crutzena i Stoermera wywołała reakcję i temat podjęli geologowie. W 2009 r. w ramach Międzynarodowej Unii Geologicznej ruszyła Grupa Robocza ds. Antropocenu, która w 2016 r., podczas Kongresu Geologicznego w Kapsztadzie ogłosiła, że istnieją geologiczne argumenty za uznaniem antropocenu jako kategorii geologicznej. Grupa zarekomendowała, że za początek nowej epoki najlepiej przyjąć początek epoki atomowej – liczne próbne wybuchy jądrowe na zawsze naznaczyły warstwy geologiczne sztucznymi izotopami. Nie wiadomo, czy i kiedy geolodzy zdecydują się sfinalizować proces „legalizacji” antropocenu, a wątpliwości dotyczą głównie politycznych konsekwencji stanowiska naukowego. Uznanie, że żyjemy w antropocenie oznacza uznanie odpowiedzialności za niekorzystne konsekwencje antropogenicznych zmian w ziemskim ekosystemie, co otwiera drogę do rewizji historii, roszczeń prawnych i nieznanych jeszcze skutków. Niezależnie od ustaleń geologów musimy się pogodzić z tym, że niewinny czas holocenu to już przeszłość.

Ekobójstwo Ekobójstwo jest skrajnym wyrazem przemocy ekologicznej. Kategorie te analizują i rozwijają badacze i badaczki z Center for Modern Nature, które działa w ramach biura Forensic Architecture. W swej praktyce wykorzystują współczesną wiedzę kryminalistyczną oraz metody opar­te na analizie cyfrowych danych i eksploracji obrazów gromadzonych w mediasferze do rekonstrukcji wydarzeń, które są ukrywane przed opinią publiczną lub fałszowane ze względów politycznych lub biznesowych. Center form Modern Nature zajmuje się badaniem militaryzacji środowiska, czyli prowadzeniem świadomych działań przez aktorów politycznych – izraelskie siły zbrojne na pograniczu ze Strefą Gazy lub siły policyjne w Kolumbii wobec środowiska – by ich skutki miały wpływ na lokalne społeczności. Te działania to np. wykorzystanie herbicydów do likwidacji pól uprawnych na terenach uprawy koki w Kolumbii lub do usuwania roślinności z pasa granicznego, by odsłonić pole snajperom. Przemoc ekologiczną na wielką skalę stosowała armia amerykańska podczas wojny w Wietnamie. Praktyka ta jest systematycznie rozwijana jako rozszerzenie pola walki we współczesnych konfliktach. Przemoc ekologiczna może prowadzić – celowo lub w wyniku pojawienia się nieprzewidzianych konsekwencji działań – do ekobójstwa, czyli takich zmian i destrukcji lokalnego środowiska, że staje się ono przestrzenią niezdatną do zamieszkania przez ludzi. Z tego właśnie względu ekobójstwo i stosowanie przemocy ekologicznej powinny być traktowane jako akty przestępcze.

93


94

nowy wyraz / nr 14

Gramatyzacja Praca wyobraźni nie jest niewinnym zajęciem, odsłonięcie rzeczywistości nieodczarowanej grozi destrukcją ładu społecznego i powrotem do stanu natury, nawet w jego Hobbesowskim wariancie wojny wszystkich ze wszystkimi. Przed groźbą taką chronią dwa procesy: proces semiozy o wymiarze historycznym i proces gramatyzacji o charakterze metahistorycznym. Semioza to nic innego jak ujmowanie świata nieodczarowanego w ramy pojęć, redukcja jego złożoności poprzez dominujące narracje interpretacyjne tworzące wspólne, uspołecznione wyobrażenia rzeczywistości umożliwiające akty komunikowania się i koordynację działań indywidualnych i zbiorowych. Semioza jest odpowiedzią na historycznie osadzone kryzysy o charakterze strukturalnym, kiedy wyczerpuje się istniejąca rama pojęciowa legitymizująca istniejący ład. Równolegle do semiozy trwa metahistoryczny, kumulatywny proces gramatyzacji, polegający na „kawałkowaniu” nieodczarowanej rzeczywistości i zamienianiu jej na „zarządzalne” moduły – mowa z jej gramatycznymi regułami, pismo, kod genetyczny, kody programowania komputerowego, dane odwzorowujące rzeczywistość stają się coraz bardziej dyskretnym tworzywem dla kolejnych procesów semiozy. Kluczowym aspektem rozpoczynającego się procesu semiozy jest fakt, że gramatyzacja dosięgnęła z jednej strony poziomu mózgu i umysłu, z drugiej zaś odbywa się w kontekście antropocenu i eschatologicznej świadomości monogeizmu. Skutkiem narastającego napięcia będzie radykalna nieciągłość procesu dziejowego.

Hybrydyzacja Człowiek zawsze konstruował przestrzeń, którą społecznie zamieszkiwał – zawsze posługiwał się mapami, które nie były wyrazem obiektywnie istniejącego terytorium, tylko jego symboliczną reprezentacją. Wynalazek mediów umożliwiających porozumiewanie się na odległość w czasie rzeczywistym pogłębił proces odrywania od terytorium, doprowadzając do śmierci odległości. Telegraf elektryczny umożliwił synchronizację czasu, co umożliwiło rozwój kolei, integrację państw narodowych i konsolidację świata w ramach projektu imperialnego. Wynalazek i upowszechnienie mediów cyfrowych, z telefonem komórkowym i smartfonem, doprowadził do przemiany przestrzeni antropologicznej w sposób podobny, w jaki rewolucje w fizyce na początku XX wieku zmieniły rozumienie świata subatomowego. Człowiek opuścił przestrzeń trójwymiarową i zanurzył się w wielowymiarowej przestrzeni hybrydowej, w której jednym z parametrów lokalizujących osobę jest informacja. Najlepszą ilustracją tej przemiany są współczesne rewolucje. Ciągle wymagają mobilizacji i spotkania ciał w konkretnym miejscu, bo ciągle istota procesu politycznego polega na ucieleśnieniu wartości, w imię których podejmuje się walkę. Ta mobilizacja polegająca na uruchomieniu kaskady impulsów w sieciach neuronowych, które pobudzą do działania mięśnie, wymaga wcześniej mobilizacji sieci społecznych koordynowanych przez cyfrowe sieci zindywidualizowanej masowej komunikacji. Podczas współczesnych rewolucji ciała spotykające


nowy wyraz / nr 14

się na Majdanie lub Tahrir ucieleśniają wartości osób, które działają zdeterytorializowanej przestrzeni hybrydowej.

i jego zewnętrzem, które było przestrzenią ekspansji i ukrywania kosztów rozwoju. Ognia monoteizmu nie rozpalą już nawet bomby religijnych fundamentalistów wobec coMonogeizm raz bardziej oczywistego nieistniePlaneta B nie istnieje, uczyńmy Zie- nia Boga i coraz bardziej dojmującej mię ponownie wielką – tak prezy- świadomości istnienia Ziemi. dent Francji Emmanuel Macron zareagował na zapowiedź wycofa- Proletaryzacja nia się Stanów Zjednoczonych z Po- Problem proletaryzacji dostrzerozumienia Paryskiego w sprawie gał Karol Marks, zwracając uwagę, ochrony klimatu. Macron językiem że rozwój kapitalizmu przemysłopolitycznym wyraził myśl, jaką kilka wego opartego na maszynie polelat wcześniej sformułował niemie- ga na odwróceniu wcześniej relacji cki filozof Peter Sloterdijk: Ziemia, człowiek–narzędzie. O ile w epoten niewielki obiekt kosmiczny, je- ce przedmaszynowej człowiek jako den spośród nieskończonej liczby rzemieślnik był panem narzędzia, ciał niebieskich, którego kruchość którym posługiwał się w trakcie prai piękno pokazała słynna fotogra- cy, o tyle w kapitalizmie przemysłofia zrobiona z pokładu misji Apol- wym człowiek staje elementem sylo 8 w 1968 r., jest jednocześnie uni- stemu maszynowego, podlegając katem, ze względu na ukrytą w jej logice racjonalizacji i gramatyzageologicznej strukturze metafizycz- cji. W efekcie jego kompetencje są ną energię. Ta energia była źródłem wałkowane i kodyfikowane, tak by monoteizmu, religii jednego Boga, zyskały walor powtarzalności. Uniktóre okazały się niezwykle sku- katowe zdolności ulegają przemiateczne na czas ekspansji i „czynie- nie w sekwencje maszynowych pronia Ziemi sobie poddaną”. Ten czas cedur, w których człowiek staje się dobiegł końca, człowiek zderzył wymiennym trybem, pozbawionym się z granicami uniemożliwiający- indywidualności proletariuszem. mi dalszy rozrost. Monoteizm musi Marksowski opis proletaryzacji, ustąpić monogeizmowi, ostatniej wraz z rozwojem procesu gramatyi pierwszej jednocześnie uniwersal- zacji i upowszechnienia społecznenej religii łączącej ludzkość w prze- go systemu operacyjnego, rozciąga konaniu, że właśnie Planeta B nie się obecnie na sferę pracy intelektuistnieje, że żyjemy w antropocenie, alnej. Doskonałym jego przykładem i że jesteśmy w pełni odpowiedzial- jest fakt, że w Polsce, kraju o półpeni za losy „statku kosmicznego Zie- ryferyjnej strukturze gospodarczej, mia” (by z kolei użyć metafory za- można wykonywać pracę wymagaproponowanej przez Buckminstera jącą wyższego wykształcenia, która Fullera). Monogeizm – religia antro- jednak nie wymaga lektury książek pocenu – oznacza przyjęcie, że traci jako sposobu na reprodukcję indyważność nowoczesne rozgranicze- widualnych umiejętności i komnie między kulturą i naturą, mię- petencji. Aspektem proletaryzacji dzy społecznym wnętrzem systemu w późnym kapitalizmie cyfrowym

95


96

nowy wyraz / nr 14

jest – jak przekonuje Bernard Stiegler – destrukcja uniwersytetów i ich redukcja do postfordowskich fabryk, w których pracownicy stają się wiązkami dyskretnych parametrów wyrażanych indeksem Hir­scha i innymi wskaźnikami scjentometrycznymi, a nie wyjątkowością. W rezultacie, paradoksalnie, wraz z upowszechnianiem się dyskursu kreatywności i innowacyjności, wraz z destrukcją uniwersytetu, kreatywność i innowacyjność ulegają atrofii.

w ramach włączenia hiperracjonalności sieci do zarządzania społeczeństwem przez totalitarne państwo). Owa hiperracjonalność polega na nasycaniu sieci „inteligencją” i jej współuczestniczenia, wręcz przejmowania funkcji decyzyjnych z jej uczestników. Rozwój społecznego systemu operacyjnego przebiega poza demokratyczną kontrolą i podporządkowany jest racjonalności ekonomicznej podmiotów rozwijających platformy komunikacyjne oraz logice procesu gramatyzacji. Czy możliwe jest odzyskanie Społeczny system kontroli nad rzeczywistością hybryoperacyjny dową w inny sposób, niż proponują Pojęcie społecznego systemu ope- to Chiny? racyjnego zaproponował kanadyjski socjolog Barry Wellman, Dani- Wyobraźnia lo Martuccelli zaś pisze o systemie Wyobraźnia to pojęcie, które zajmotechno-społecznym – pojęcia te pró- wało najtęższe umysły, z Immanubują wyrazić fundamentalny fakt elem Kantem na czele. Lokuje się współczesnej kondycji społecznej. gdzieś między nieokiełznaniem baEpoka nowoczesna wyróżniała się rokowej fantazji i uporządkowanym procesem racjonalizacji, którego rygorem oświeceniowego rozumu. wyrazem było powstanie państwa Nie jest wszakże ani czystą fantanarodowego i gospodarki, jako ra- zją, ani tym bardziej w pracy wyobcjonalnych struktur organizacyj- raźni nie wyraża się czysty rozum. nych koordynujących działania Czym jest więc wyobraźnia, gdy pozbiorowe swoich obywateli. Rozwój wierzają jej władzę uczestnicy barynowych mediów komunikowania kad Maja 1968? Lub gdy pojawia się cyfrowego, opartych na internecie haśle „Wolność, równość, wyobraźi łączności mobilnej, spowodował nia” Forum Przyszłości Kultury? Ujrozwój platform komunikacyjnych, mując rzecz najprościej, wyobraźnia mających coraz większy udział to zdolność postrzegania alternatyw koordynowaniu działań indywi- wy w rzeczywistości, którą rządzi dualnych i zbiorowych mieszkań- reguła TINA (There Is no Alternaticów współczesności, przy jedno- ve). Nie chodzi przy tym o fantazję czesnej utracie znaczenia instytucji na temat możliwości alternatywy nowoczesnych. Racjonalność struk- dla np. neoliberalnego porządku, tury państwa ustępuje hiperracjo- tylko o zdolność postrzegania realnalności platform medialnych, któ- nie istniejących podmiotów, które re rozwijają się praktycznie poza w owym bezalternatywnym porządkontrolą struktur państwowych ku są niewidoczne i z tego punktu (lub, jak ma to miejsce w Chinach, widzenia nie istnieją. Wyobraźnia


nowy wyraz / nr 14

oznacza zdolność wyjścia poza żelazną klatkę nowoczesnej racjonalności i zdolność postrzegania świata nieodczarowanego, w całej jego różnorodności ontologicznej. To krok niezbędny do poszerzenia pola podmiotowości i sprawczości, na których można proponować realną i realistyczną alternatywę. Tak rozumiana wyobraźnia jest zaprzeczeniem wyobraźni chorej, która polega

na tworzeniu alternatywy poprzez mobilizowanie fantazji o najczęściej retrotopijnym charakterze, polegających na próbie rekonstrukcji wyimaginowanej, lepszej przeszłości, w czym specjalizują się dziś reakcjoniści zarówno prawicowej, jak i lewicowej proweniencji, przekonani, że można odzyskać przyszłość, rekonstruując naród i państwo narodowe.

Edwin Bendyk – dziennikarz, publicysta i pisarz. Kierownik działu naukowego tygodnika „Polityka”, zajmuje się tematyką cywilizacyjną oraz relacjami między nauką i techniką a polityką, gospodarką, kulturą, życiem społecznym. Autor wielu książek, w tym Zatrutej studni nominowanej do Nagrody Literackiej Nike w 2003 r. Kurator programu „Miasto przyszłości/Laboratorium Wrocław” podczas Europejskiej Stolicy Kultury Wrocław 2016. Wykłada w School of Ideas Uniwersytetu SWPS i Graduate School for Social Research Polskiej Akademii Nauk. Członek Polskiego PEN-Clubu. Prowadzi blog „Antymatrix”. https://antymatrix.blog.polityka.pl

97


98

biała

Alicja Biała, Rekinki. Fot. dzięki uprzejmości artystki


biała

Impreza dla wszystkich

Polaków Z artystką

A li cją B i a ł ą

o Polsce rozmawia

Al e ksa n d ra L i to row i c z

99


100

biała

Zacznijmy od tego, czego fragment pokazujesz na okładce NN6T. Przy okazji okładki chciałam pokazać szerszej publiczności projekt, nad którym teraz pracuję. To jest jedna z rzeźb, która mnie prześladuje, bo teraz cały czas przed nią stoję (śmiech). 16 maja zadebiutuję w przestrzeni publicznej jako twórca instalacji/rzeźb. To sześć totemów wysokich na dziewięć metrów, które mają stanąć w centrum Poznania, pomiędzy ulicą Bukowską a placem Przystań. Instalacja będzie nabudowana na istniejące słupy, na których opiera się przejście. Początkowo dostałam propozycję, żeby coś na nich namalować, ale to wydawało mi się zbyt nudne, już zbyt wiele murali powstaje w Polsce. Jest boom. Więc zaproponowałam, żeby na tych słupach zawiesić kolejną konstrukcję, na której zawisną drewniane, ręcznie malowane przeze mnie rzeźby. Od ponad roku siedzimy nad koncepcjami razem z architektem Iwo Borkowiczem. Było też wiele zabaw – już nudniejszych – jak pozwolenia, droga pożarowa i inne śmieszne rzeczy, o których nigdy wcześniej nie myślałam. A teraz już się czuję taka dorosła, bo już bardzo dobrze wiem, że istnieje kwestia prawna w tworzeniu sztuki (śmiech). Jestem niebywale przejęta, bo to ogromny projekt dla przestrzeni publicznej, pracuje przy nim mnóstwo osób, stolarze, prawnicy, inżynierowie, technolodzy, i bez współpracy, komunikacji, fundacji Vox, miasta Poznań i wielu, wielu osób nie udałoby się stworzyć tego projektu. Równocześnie zauważam, że młodej kobiecie w wieku dwudziestu czterech lat zaproponowano stworzenie tak skomplikowanej koncepcji (i pełną dowolność w tworzeniu narracji). To też pokazuje, że jednak coś się zmienia w mentalności społeczeństwa. O czym są te rzeźby? Ich proporcje odnoszą się do danych statystycznych mówiących o kryzysie klimatycznym. Każda z rzeźb może być zeskanowana i wtedy wyrzuca nas na stronę internetową, gdzie znajdują się informacje na temat znaczenia kolejnych rzeźb i ich proporcji. Założenie jest więc skądinąd edukacyjne, ma tworzyć przestrzeń do dyskusji na temat ludzkich zachowań i naszej relacji z planetą, na której żyjemy. Ale ma też wyglądać estetycznie, ciekawić, rozsadzać przestrzeń formalnie bardzo poważną. Chcielibyśmy, aby otwierały debatę o tym, gdzie się znajdujemy – również politycznie – w sprawie ochrony środowiska i naszej dalszej egzystencji. Pracowałaś wcześniej z obiektem? Pracowałam w szkole, ale też jestem dość ostrożna, jeśli chodzi o to, co i w jakim tempie pokazuję. Staram się nie pokazywać


biała

Alicja Biała i Iwo Borkowicz z częścią instalacji Totemy. Fot. dzięki uprzejmości artystki

101


102

biała

zbyt wielu rzeczy naraz. Pracuję chaotycznie, wielowątkowo i mam problem z tym, że rzucam się we wszystko równocześnie. Od wielu lat moi wykładowcy twierdzą, że robię zbyt wiele rzeczy naraz i żeby w jakichkolwiek sposób zaistnieć – a nienawidzę tego słowa – trzeba pokazywać jakiś jeden nurt, jedno „coś”. Nie zgadzam się z tym, ale ponieważ robiłam tekstylia, ilustracje, murale, po drodze video i fotografie, a później nagle wycinanki polskie, to może faktycznie w którymś momencie nie wiadomo do końca, co ja robię. Elevator speech1 to na pewno nie dla mnie. Czyli jako „młoda obiecująca artystka u progu kariery” słyszysz, żeby się określić? Jak to się ma do twojego podejścia do tzw. robienia kariery? W sumie nie wiem. Teraz na przykład kilka osób, studentów, robi u mnie praktyki i jestem bardzo zaniepokojona tym faktem (śmiech), ponieważ są to osoby często starsze ode mnie lub w moim wieku. To strasznie zabawne i równocześnie onieśmielające. I oni zadają mi takie właśnie podchwytliwe pytania o karierę. A ja nie wiem, co mam im odpowiedzieć. Męczę się trochę nad tym, ale nie mam żadnej dobrej odpowiedzi – być może przez to, że robię tak dużo rzeczy naraz. Ostatnio ludzie z zewnątrz łapią mnie na tym, że nie mam żadnego innego życia poza pracą. Żadnego „prywatnego”, cokolwiek to oznacza. I robię tyle rzeczy, że już przestaję nawet analizować, nie mam dobrych odpowiedzi. Spłynęło na mnie tyle propozycji i możliwości współpracy, a ja chcę je zrobić wszystkie. Rzucam się w to, ścigam sama ze sobą. Traktuję to, co robię, bardzo poważnie, nie potrafię odpuszczać. Co było tym momentem przyspieszenia? Największe przyspieszenie dopadło mnie w Polsce. Wcześniej robiłam ilustracje i projektowałam tkaniny i modę w Danii, potem zainteresowała się mną pierwsza galeria w Lizbonie i gdy miałam osiemnaście lat, zrobili mi pierwszą wystawę. Pokazałam rysunki i malarstwo. Później wyniosło mnie do Meksyku. Do dziś Portugalia i Meksyk są moimi ulubionymi krajami, i właśnie tam moje rzeczy zaczęły się sprzedawać. A w Polsce coś zaczęło się dziać dopiero przy okazji tej książki, którą zrobiłam ze Świetlickim w zeszłym roku. Czyli Polska. Znamienne. Tak, Polska mnie zauważyła, jak zrobiłam Polskę. Bo Polska tak ma, nie? Była ogólnie mną niezainteresowana, ale jak się zrobiło 1 Elevator speech (ang.) – krótka autoprezentacja, wypowiedź, która ma zachęcić do biznesowego kontaktu z nami.


biała

103

coś dedykowanego właśnie Polsce, to „ooooo, Alicja Biała, no cześć!” (śmiech). Chciałam o tej Polsce. W roku niepodległościowym wiele osób próbowało powiedzieć, czym jest ta polskość. Były wystawy, powstał nawet elementarz Polski dla Polaka. I wtem: poeta Marcin Świetlicki, który nie chce, żeby jego wiersze były na liście lektur, i ty, która w Polsce nie mieszkasz, a której minister kultury nie chciał dać stypendium, robicie książkę o Polsce. Jego wiersze i twoje kolaże. Byłam na twojej wystawie w Warszawie, gdzie pokazywałaś te kolaże. Widziałam dużą syntezę, ale i sublimację, bo ta Polska wychodzi, o dziwo, lekko i zabawnie. I z sympatią. Miało być zabawnie, inaczej się nie da. Inaczej wszyscy by musieli przyjść na tę wystawę i się powiesić. I koniec Polski. W którymś momencie dostałam od wydawcy kilka z tych wierszy Świetlickiego o Polsce, i jak próbowałam je ilustrować, to wychodziło ciężko i patetycznie. I wtedy mój wydawca Jarosław Borowiec chwycił się za głowę i powiedział: „Boże, tu nie ma Białej”. I nie dał mi więcej materiału do czytania. To była o tyle dobra decyzja, że ja się wtedy już nie przejmowałam, że to mój debiut w ojczyźnie, o ojczyźnie i do ojczyzny, pierwsza książka w Polsce i Świetlicki. Robiłam swoje rzeczy i działałam bardzo intuicyjnie. Nie robiłam nawet wersji. Miałam jakiś pomysł na żart, robiłam takie szkice mniej-więcej, a później szukałam zdjęć i układałam. No i to zadziałało, bo jest właśnie takie moje: sarkastyczne, lekkie, w gonitwie, na lotnisku. To wtedy wyszło lekko, nie jest przeintelektualizowane. Wyszłam z założenia, że skoro jestem z Polski i znam ten kraj, to nie muszę też specjalnie nad tym siedzieć i albo to ze mnie wyskoczy od razu, albo nie. I albo się do tego nadaję, albo nie. To też zabawne, bo ja nigdy wcześniej nie robiłam kolaży. I tak to mi się spodobało, że teraz odruchowo muszę zrobić jeden w tygodniu. Terapeutycznie. Z jakich materiałów zlepiałaś Polskę? Jest bardzo dużo rzeczy z internetu, ale też ode mnie z domu. U moich rodziców są pudła papierów, listów i gazet, też po moich pradziadkach. Ale też mój tak zwany wujek-stryjek, czyli starszy brat mojego ojca, zbiera rzeczy w niebywałych ilościach. I zawsze wszyscy się martwili o to jego rodzinne zbieractwo. Wpadłam na genialny pomysł, że trzeba to spieniężyć, i zaczęłam też z tego wycinać. I stało się to jednym z moich milszych okresów życiowych – zamiast się martwić, że trzeba sprzątać, teraz zbieram, wycinam, pokazuję, sprzedaję, tadam!


104

BIAŁA

Sprytne. A kolekcja twojego wujka dzięki temu ujrzała światło dzienne. I mój ojciec docenił swojego brata. A cenniejsze materiały, których nie dało się użyć w oryginale, fotografowałam, bardzo często telefonem, na bardzo szybko, drukowałam, naklejałam. To często były tylko szkice do pracy i miałam nadzieję to zmieniać, ale już zostawało. Trochę taka Polska właśnie, taka prawdziwa. „A ten murek to tu tylko na chwilę”. Potem, 40 lat później: „o-o”. Tak, prowizorki polskie są niebywałe. I tak to właśnie przypadkiem wszystko wyszło. Te wystawy też przypadkiem i też tak trochę ledwo, niczym polska walka o wolność. Z serii „zadzwońmy do wszystkich, może ktoś się zgodzi zrobić wystawę”. Na hop-siup, zróbmy coś, i wyszło. Jak na taki spontan to wyszła szeroko zakrojona akcja. Wystawa zaczęła podróżować po Polsce, tak samo jak wybrane obrazy, które w ramach cyklu Polska bez obrazy peregrynowały, tak jak święte ikony. To wszystko było poniekąd trzyosobową fantazją, która stawała się rzeczywistością. Założenia tej akcji były takie, że obrazy mają podróżować z domu do domu i mają się w każdej z lokalizacji zatrzymywać do trzech dni. Przez tydzień dostałam ponad trzysta zgłoszeń, więc już na dzień dobry było wiadomo, że prace nie są w stanie tego wszystkiego obskoczyć. Ale szło to swoim rytmem. Jednej pani, która przypadkiem trafiła na moją wystawę, a od wielu lat jest emigrantką, bardzo spodobała się praca pt. Róże. Jest złożona z dwóch zdjęć: z protestów, kiedy ZOMO atakuje tłum, i białych róż. Powiedziała, że obraz podsumowuje to, jak ona widzi obecnie Polskę. Wyjeżdżała, kiedy tamto się działo, ZOMO, a teraz wraca i widzi to dalej: róże. Zabrała tę pracę, mimo że nie była przeznaczona do peregrynacji. Róże podróżowały sobie z nią przez Szwecję i Norwegię przez dwa miesiące. Zrobiła kosmiczną robotę – chodziła do Polonii skandynawskiej z obrazem pod pachą i przekazywała go różnym ludziom, zrobiła mnóstwo zdjęć, i sądząc po relacji, dobrze się przy tym bawiła. Natrafiliście też na… blokadę sejmową. Rekinki, praca która przedstawia prezesa Kaczyńskiego na samotnej łódce i mnie dryfującą jako rekiny pod nim, najpierw była przez chwilę w redakcji „Gazety Wyborczej”, a później u Moniki Olejnik w „Kropce nad i”. Po programie dała tę pracę Adamowi Bielanowi, który ją przyjął i z wielkim uśmiechem na twarzy zrobił sobie z nią zdjęcie. Byłam w szoku i nie wiedziałam, co się dzieje. Potem nie mogliśmy tego obrazu odzyskać. Dzwoniła do niego Monika


BIAŁA

105

Alicja Biała, Róże. Fot. dzięki uprzejmości artystki

Olejnik, dzwoniłam ja, potem dzwoniła galeria Leica, pani kurator, Świetlicki popełnił wiele wpisów na Facebooku, wiele osób przez niego zachęconych pisało protesty do Adama Bielana, Świetlicki napisał wiersz na ten temat: Dlaczego rzeka Wisła płynie niekonstytucyjnie? Dlaczego dzieli, a nie łączy? Czemu Pan Adam Bielan nie oddaje dzieła Pani Alicji Białej, chociaż powinien? I czy je plugawi? I czemu mamy bać się Senegalu? (Było to przed meczem Polski z Senegalem).


106

biała

A później byłam w Tanzanii w obozie dla uchodźców, i nagle dostałam telefon od Moniki Olejnik, czy widziałam… Co? Bielan zrobił sobie radosne zdjęcie, jak wręcza Rekinki Stanisławowi Karczewskiemu. A że z każdą z prac podróżował zeszyt, to Karczewski wpisał: „Oby Polska była zawsze niepodległa”. Używając potocznego języka – trochę nas strollowali. Kto by się tego spodziewał (śmiech). Dużo historii z tą Polską. Skądinąd było mi smutno, bo jak obrazy zaczęły trafiać do Nosowskiej czy Jandy, to Świetlicki i pan wydawca powiedzieli, że to celebryctwo. I trochę się wycofali. Natomiast ja miałam oczywiście rozbuchane macierzyńskie instynkty wobec tych prac i musiałam pilnować, która gdzie jest, co do kogo jedzie, i organizowałam te przejazdy. Tak więc niespecjalnie się zajęłam poinformowaniem świata o tym, co to za akcja, albo żeby ktoś koniecznie nam zadał odpowiednie pytania. W związku z tym niestety ta epicka akcja ostatecznie zamknęła się bez jakiegoś większego przytupu. Bez refleksji. A szkoda, bo zrobił się taki przedziwny zryw społeczny. Obrazy przejechały całą Polskę, wyjechały do Berlina, Skandynawii. To niech ta rozmowa będzie okazją do podsumowania. Co z nie-celebrytami? Znanych nazwisk było z pięć, sześć, a miejsc w polskich domach ponad dwieście. Nikt z nas nie zabiegał o znane nazwiska, one się same pojawiły. Można się było albo zgłaszać, albo nominować kolejną osobę. Napisaliśmy dość zgrabny regulamin, w którym było jasno powiedziane, że zaproszeni są wszyscy Polacy. Nie zależało mi, żeby obrazy w pewnym momencie znalazły się w Sejmie, i nie mogłam powiedzieć tak jak Świetlicki: „A temu panu to ja bym nie dał”. Ogłosiliśmy, że to jest impreza dla wszystkich Polaków, to co ja mam mu teraz nie dać (śmiech). A ludzie robili niesamowite rzeczy – własne kompozycje z obrazami, ktoś w Krakowie zrobił swoją własną kapliczkę. Bardzo piękne są maile, które dostawałam, z długimi opisami życiorysów, propozycjami atrakcji dla tych prac, informacjami, co się będzie z nimi działo. Ktoś pisał, że marzy o tym, żeby z parą prezydencką sobie zjeść barszcz, ktoś że pojedzie do Lublina i zabierze obraz do rodziców. I potem dostałam zdjęcie pana, który siedzi i obiera ziemniaki, a obok ta para prezydencka. Było też dużo intymnych wyznań. Jakiś pan napisał, że pamięta, jak ważna była dla niego peregrynacja, gdy był małym chłopcem, i przez lata brał w niej czynny udział jako ministrant. A teraz jest po drugiej stronie i chciałby


biała

107

Alicja Biała, Kosmos. Fot. dzięki uprzejmości artystki

zrobić to po swojemu, w pewnym sensie już jako inna osoba. To było bliskie. W wielu przypadkach miałam do siebie żal, że nie jestem w stanie podtrzymać tych wszystkich korespondencji. A ciemniejsza strona? Przedstawiasz księdza Rydzyka, parę prezydencką, prezesa Kaczyńskiego. Na pewno miałaś też zwrot negatywny. Dostałam kilka dziwnych pogróżek, maili i wiadomości na Instagramie i Facebooku. Straciłam też tak zwany following (śmiech). Wykruszyło mi się (śmiech).


108

biała

Hejt dotknął cię też po występie w wideo Chóru Czarownic. To mnie zabolało, bo jest bardzo wiele osób, które deklarują się, że chcą wystąpić publicznie, ale nie są artystami, nie jest to ich zawód. Strasznie mnie wkurzało to, że te bardzo dzielne kobiety, które decydują się wyśpiewać ogólnie nam znane wkurwienie, dostają po głowie. Założenie Chóru Czarownic jest takie, że śpiewają tam zupełnie normalne, czyli prawdziwe, zwykłe – znowu same złe słowa – kobiety, które są radnymi, księgowymi, matkami. To nie są zawodowe artystki. To jest jednak społeczny projekt, który nie jest na „ha, ha”. Te moje kolaże były na „ha, ha”. A Chór Czarownic to już nie jest zabawa. Co by się musiało zdarzyć, żeby było mniej hejtu w domenie publicznej? Sztuka jest chyba najprostszym źródłem budowania spojrzenia innego niż nasze, budowania empatii i świadomości tego, co się wokół nas dzieje. Jej zadaniem jest pokazywanie innych perspektyw i wybijanie z pionu. Wydaje mi się, że społeczeństwa – takie jak skandynawskie – w których ta nienawiść jest też obecna, ale jednak mniejsza, wydają duże pieniądze z budżetu państwa na wspieranie sztuki. W momencie, w którym kultura sobie dobrze radzi, społeczeństwo też sobie lepiej radzi. Wracając do odważnych kobiet. Byłaś nominowana do tytułu Poznanianki Roku. Byłam zdziwiona, że w ogóle zostałam nominowana. W uzasadnieniu było napisane coś w stylu „Alicja Biała, obrończyni praw kobiet i szeroko pojętej równości”. Przeczytałam to na głos i mówię: „O mamo, ale co to znaczy szeroko pojęta równość?” (śmiech). Jestem oczywiście zaszczycona, że eksperci stwierdzili, że jestem godna takiej roli i zawiśnięcia w tramwajach w całym Poznaniu. Szczególnie że byłam jedyną osobą, która reprezentowała nie tylko młodsze pokolenie, ale też ideę. Wszystkie inne panie były nominowane za działalność stricte charytatywną, realną, fizyczną, pomoc, a ja byłam nominowana za te prawa i przekonanie o konieczności dążenia do równości. Więc też było mi trochę głupio, powiedziałam że się nie poczuwam, bo panie robią bardzo poważne rzeczy, a ja co – jakieś kolaże sobie wycinam, a ci od razu, że Poznanianka Roku. No i w końcu nie wygrałaś. Przegrałam z zakonnicą (śmiech). Przykra była dla mnie sama gala wręczania nagród. Zjechałam tam z krzesła i tak już zostałam przy podłodze. Przede wszystkim prowadził ją facet, który rzucał bon


biała

109

Alicja Biała, Maluch. Fot. dzięki uprzejmości artystki

motami trochę jak u cioci na imieninach: „No bo wiadomo, świat nie byłby taki sam bez kobiet”. Przez całe trwanie gali, czyli dwie godziny, na scenie stały dwie ładne dziewczyny, hostessy. Były tam tylko po to, by podać kwiatki panu wiceprezydentowi, który podał je nam. Zupełne uprzedmiotowienie. Niepotrzebnie. Już chociażby w ramach żartu mogłaby to prowadzić kobieta i niech tam stoi dwóch facetów. I niech oni ładnie wyglądają i podają kwiatki. To by była chociaż jakaś sprawiedliwość dziejowa. Jeszcze daleka droga przed nami.

Alicja Biała (ur. 1993) jest artystką wizualną, graficzką, projektantką. Ukończyła Via University College oraz The Copenhagen School of Design and Technology w Danii. Obecnie kontynuuje edukację na The Royal College of Art w Londynie. alicjabiala.com


110

warsza

Olaf Nicolai, Rara Avis in Terris, fot. Frank Zauritz, www.pam2018.de


Mo nu men ty warsza

O sztuce w przestrzeni publicznej i jej możliwościach, z J oa n n ą Warsz ą , kuratorką Public Art Munich 2018, rozmawia B o gn a Św i ątkows ka

111


112

warsza

W opasłym tomie A City Curating Reader podsumowującym program sztuki publicznej, który zrealizowałaś w 2018 roku w Monachium, piszesz, że tym, co wyróżnia twoje podejście kuratorskie jest to, że mierzysz sztukę nie na metry kwadratowe, a na minuty. Świetnie to zilustrował artysta Dan Perjovski na grzbiecie książki – przekreślił w słowie monuments, które zwykle kojarzy się z rzeźbą w przestrzeni publicznej, literki „nu” i wyłoniło z niego moments. Moje główne pytania podczas pracy nad PAM dotyczyły tego, jak właśnie ożywić sztukę publiczną w jej performatywnym, politycznym i społecznym wymiarze, jak ją odmonumentalizować. Zastanawia mnie, co tak naprawdę jest publiczne w sztuce, czy chodzi tylko o przestrzeń, czy też o to, że ta sztuka jest dla publiczności, operuje w sferze i domenie publicznej? W naszej części postkomunistycznej Europy relacja z tym, co publiczne, jest bardzo problematyczna. Bardzo długo to, co publiczne – transport, opieka zdrowotna – kojarzyło się i wciąż się kojarzy z czymś, co jest nieefektywne, nieciekawe, szare. Książka, zredagowana wspólnie z Patricią Reed, jest zbyt obszerna, żeby ją całą przeczytać. Ma więc kilka warstw i strony w trzech kolorach: białe to teoria sfery publicznej i sztuki, wywiady z artystami i inne; żółte to słowniczek sfery publicznej dziś, np.: kontrpubliczność, nieprzewidywalność, algorytmiczne zarządzanie przestrzenią; zielone to przewodnik po Monachium z punktu widzenia ponad dwudziestu artystów i ich projektów, m.in. Flaki Haliti i Markusa Miessena, Lawrence’a Abu Hamdana, Oli Wasilkowskiej czy Ari Benjamina Meyersa. Książka jest podsumowaniem ponad rocznej pracy z dużym zespołem artystów, współpracowników – na pewno była to praca kolektywna rozłożona na wiele etapów. Jak kształtujesz swoje otoczenie? Pracujesz z tematem, który oznacza pewną wspólnotowość, wspólne bycie w przestrzeni czy wspólne jej użytkowanie. Zarówno zarządzanie nią, jak i przeżywanie jej nie jest wcale takie proste. Jak sobie z tym dajesz radę w swojej praktyce kuratorskiej? Będąc kimś w rodzaju kuratorki miasta Monachium, wcale nie starałam się udawać, że to będzie to proces niehierarchiczny – wręcz przeciwnie. Zostałam wybrana przez bardzo duże gremium, zaproszona przez socjaldemokratyczny rząd miasta do pilotowania dużego miejskiego projektu z budżetem miliona euro i wykorzystałam to zaufanie do zbudowania silnej wizji artystycznej


warsza

113

Publikacja podsumowująca Public Art Munich 2018 pod redakcją Joanny Warszy i Patricii Reed dostępna jest w Bęc księgarni: www.beczmiana.pl/skle

i kuratorskiej. Głównym tematem PAM były pytania o to, jak dochodzi do zmian ideologicznych i jaką rolę może odgrywać w tym procesie sztuka, na przykład podczas przyjęcia uchodźców w 2015 roku, którzy symbolicznie wjechali na dworzec w Monachium. Był to oczywiście bardzo krótki moment, który Elżbieta Matynia nazwałaby demokracją performatywną, chwila, w której demokracja się przeobraża i wymyśla na nowo. Tysiące uchodźców przybyło koleją z Austrii i Węgier, wielu mieszkańców miasta witało ich na dworcu, a potem zmobilizowało się i stworzyło coś w rodzaju welcome center nazwane Bellevue de Monaco. Fakt powołania go był jednoznaczny z odzyskaniem dla społeczności budynku na ulicy opanowanej przez deweloperów, w mieście, w którym czynsze są już tak wysokie, że ciężko przeżyć za normalną pensję. Był to też sukces aktywizmu miejskiego – przekazanie budynku, który miał być kolejnym hotelem, na centrum dla uchodźców. Pracowaliśmy tam z artystami, którzy są uchodźcami, ale też z artystami monachijskimi, którzy stawiają sobie pytanie, jak można użyć narzędzi sztuki, żeby na przykład przygotować fotografie tak, by były pomocne w rozpatrzeniu aplikacji o przyznanie prawa pobytu. A jednocześnie była to inicjatywa kuratorska, nie miałam podczas realizacji tego projektu ambicji, żeby wycofać się z tej pozycji – razem z artystami wykorzystywaliśmy sztukę do czegoś, co uważamy za ciekawe i słuszne.


114

warsza

Dlaczego właściwie oczekujemy od sztuki, że będzie skuteczna? Na czym ta skuteczność ma polegać? Od czasów pracy nad 7. Berlin Biennale z Arturem Żmijewskim, a potem nad Manifesta 10 w St. Petersburgu, zajmuje mnie to, że polityczny i społeczny potencjał sztuki nie jest brany wystarczająco poważnie. Oto kolejny przykład z Monachium, ale aplikować można go w różnych miastach. Otóż znajduje się tam ikoniczny stadion olimpijski zbudowany specjalnie na igrzyska w 1972 r. Miały one pomóc Niemcom przybrać demokratyczne, transparentne oblicze, zamknąć rozdział koszmarów II wojny światowej. Jednak w czasie igrzysk doszło do aktu terrorystycznego dokonanego przez palestyńską organizację Czarny Wrzesień. Co nam się dziś może wydawać dziwne, to że policja była nieumundurowana, a podczas przygotowań odrzucono scenariusz jakiegokolwiek zamachu. Niesamowity pod względem architektury stadion i jego rozległy park oraz tereny sportowe zaprojektowali Otto Frei i Günter Benisch. Olimpiastadion to klasyka, nie został tak jak stadion X-lecia w Warszawie zrównany z ziemią, stał się zabytkiem, ale stracił jednak swoją tożsamość. Na jego utrzymanie wydaje się 300 tys. euro rocznie, podczas gdy futbol się wyprowadził i rozgrywany jest na Allianz Arena, o dużo bardziej korporacyjnym charakterze. Rozmawiałam o tym z przedstawicielami urzędu ds. inwestycji miasta Monachium. Zadają sobie pytanie, co musiałoby się stać z tym stadionem, żeby nie był obiektem, na którym organizuje się tylko targi czy występy drugorzędnych gwiazd popu. A co, gdyby artyści zostali zaproszeni do opracowania możliwej przyszłości tego obiektu? Kiedy pracowałam nad finisażem Stadionu X-lecia, było podobnie, sztuka była w stanie antycypować rzeczywistość1. Niestety artyści są zapraszani najczęściej na końcu, kiedy inwestycję można jakoś ozdobić, można kupić coś do kolekcji i powiesić na ścianie albo umieścić przy budynku. Dlaczego artyści nie są częścią ciał decydujących o możliwych sposobach projektowania miast? Dlaczego nie są zapraszani do zespołów projektowych jak architekci? PAM otworzyły dwie instalacje nawiązujące do tych projektów miejskich: Oli Wasilkowskiej w nielegalnym kościele, który zmienił plany architektoniczne całego stadionu, oraz Massima Furlana, który zorganizował odtworzenie zimnowojennego meczu NRD–RFN z 1974 roku, wygranego ku zdziwieniu wszystkich przez NRD. 1 Historia tego projektu realizowanego przez Fundację Laury Palmer i Fundację Bęc Zmiana w latach 2007–2012, którego pomysłodawczynią i kuratorką była Joanna Warsza: http://stadion-x-pl.blogspot.com.


warsza

115

Dr Hans-Georg Küppers i Joanna Warsza, Olympiastadion w Monachium, fot. Sandra Singh, https://pam2018.de

Właśnie! Często mówię przy okazji wystąpień publicznych, że te pieniądze, które dotychczas zostały wydane na działania artystów we wspólnej przestrzeni przez liczne samorządy, się marnują. Nasza wiedza, doświadczenie, umiejętności pracy w przestrzeni społecznej, są marnotrawione. Nie traktuje się artystów poważnie, nie zaprasza się ich jako ekspertów. Gdyby zsumować wszystkie środki, które zostały wydane na działania artystyczne w przestrzeni publicznej, okazałoby się, że to ogromne kwoty, które miałyby szansę „wrócić” w postaci wiedzy możliwej do wykorzystania w planowaniu i projektowaniu. A jednak samorządy jakoś nie chcą z tego korzystać. To jest pytanie o znaczenie sztuki w społeczeństwie. Z jednej strony sztuce poświęca się bardzo dużo uwagi i nadaje się jej wartości symboliczne, ale może nie tym etapie, na którym my byśmy sobie tego życzyły. Stosowana wobec sztuki ekonomia atencji powinna ulec przesunięciu. I oczywiście nie dla całej sztuki, bo zaraz się pojawi głos, że przecież sztuka musi być wolna i autonomiczna. Oczywiście, każdy potrzebuje wolności i dla takiej sztuki też będzie zawsze miejsce, ale dlaczego nie wykorzystać jej w realnych


116

warsza

procesach społecznych? Są tego dobre przykłady, jak często przywoływana Mierle Laderman Ukeles, artystka z Nowego Jorku, autorka słynnego Maintenance Art Manifesto 1969!, która w 1977 roku otworzyła swoje biuro artists in residence w zarządzie oczyszczania miasta w Nowym Jorku i prowadzi je zresztą do dzisiaj. Działanie to wiązało się z jej feministycznym manifestem, pytaniem o to, kto właściwie po nas czyści wszystkie brudy, kto utrzymuje miasto przy życiu, kto sprząta po rewolucji? To przykład autoinstytucjonalizacji i działania w służbie konkretnej idei, w ramach polityki emancypacji, długofalowo. Zastanawiam się, czy my jako producentki, kuratorki sztuki możemy pomóc sztuce mieć więcej do powiedzenia. Miasto jest także zasobem ukrytych treści. W książce i programie PAM były działania pokazujące nowe technologie, jak praca Andersa Eiebakke wykorzystująca dron Gołąbek pokoju, prace dotyczące monitoringu i miejskich narzędzi kontroli, dzięki którym mamy mieć do siebie więcej zaufania, chociaż mamy go mniej. W jaki sposób te fakty mogą być przez artystów przechwytywane i ujawniane w pracach? Niezwykle interesujące w pracy z przestrzenią publiczną jest to, że sztuka jest tam dużo bardziej narażona na posądzenie o to, że nie jest sztuką. W muzeum nie ma takich wątpliwości – wchodzę i wiem, że obiekty, które się tam znajdują, zdecydowanie są sztuką. W przestrzeni publicznej nie ma tej gwarancji. Bardzo wiele osób, które przechodzą, nie wie, że ma kontakt ze zdarzeniem zwanym na przykład performensem. Być może jest to ich pierwsze spotkanie ze sztuką w ogóle. Muszą zostać do niej przekonani. To mnie jako kuratorkę fascynuje – jak obronić sztukę wobec tych, którzy nie biorą jej za coś pewnego. To jest też misja pracy w przestrzeni publicznej – ty tę sztukę trochę ludziom narzucasz. Powiedzmy, że widzą taki dron, który nie wygląda jak dron, tylko jak jakiś taki gołąbek pokoju. W przypadku tej pracy urządzenie filmowało publiczność stojącą dokładnie w tym miejscu, gdzie stali ci, którzy proklamowali socjalistyczną Bawarską Republikę Rad w kwietniu 1919 roku. Użycie drona, jako połączenia między przeszłością a teraźniejszością, jest próbą konstrukcji żywego pomnika, nie jako monumentu czy statuy, ale jako narzędzia polityki pamięci. Bo ja stoję tu, gdzie ktoś stał 100 lat temu. Jesteśmy użytkownikami tego samego miasta, coś nas łączy – może te same sympatie ideowe, a może tylko miejsce geograficzne. Ciekawi mnie, jak można tych wszystkich elementów


warsza

117

w przestrzeni publicznej używać, żeby tworzyć coś, co się nazywa kontrpublicznością. Pisze o tym w naszym riderze, ale też w wydanej niedawno książce, Ewa Majewska1. Termin ten został użyty przez Aleksandra Kluge, znanego niemieckiego reżysera filmowego i myśliciela pochodzącego zresztą z Monachium. Poddał on krytyce proponowane przez Jürgena Habermasa ujęcie sfery publicznej, na którym opartych jest wiele instytucji publicznych i muzeów do dziś, a zwłaszcza ograniczenie jej do sfery dostępnej głównie mieszczaństwu. Pojęcie publiczności, które odziedziczyliśmy, jest więc oparte na wykluczeniu, ponieważ sfera publiczna zakładała obecność głównie jednej klasy. A właśnie w tamtym okresie budowano muzea, instytucje publiczne, które miały być teoretycznie dla wszystkich, a w praktyce były dla dużej, ale jednak tylko jednej grupy społecznej. I teraz się zmagamy z tym, jak je otworzyć dla mniejszości, innych klas i grup społecznych. Wiele osób, wchodząc do muzeów, ma poczucie onieśmielenia, bo w ich przestrzeń wbudowana jest hierarchia, monokultura i często heteronormatywne cele. Tę krytykę kontynuowali też m.in. Nancy Frazer i Michael Warner. Sztuka publiczna też umożliwia eksperymentowanie z rozbijaniem bańki sfery publicznej przynależącej do jednej dominującej wizji. Czym więc jest kontrpubliczność i jak ją tworzyć? Na przykład przez przypadkowe spotkanie, wypadek, narzucenie się, przetworzenie sytuacji, która jest niekomfortowa, ale musisz się do niej odnieść. Działając poza muzeami, musisz lubić tę niepewność i pewne niebezpieczeństwo, że ktoś może to, co robisz, zniszczyć czy obrazić. Kontrpubliczność tworzy się, gdy ktoś zastanawia się nad tym, z czym się zetknął, nawet wtedy, kiedy twoje artystyczne i kuratorskie intencje będą podważone i być może odebrane, jak to miało miejsce z Tęczą Julity Wójcik. A kolejne pytanie to, jak sprawić, żeby ta kontrpubliczność dostrzegła w sztuce coś wartościowego, bo proponującego inny zestaw wartości niż czysty neoliberalizm i konsumpcję? Dodam jeszcze trzeci rodzaj publiczności – bardzo szybko uczącą się sztuczną inteligencję, która nas obserwuje, monitoruje to, co się dzieje w przestrzeni publicznej. Miasto jest pod ciągłą obserwacją czegoś, czego nie rozumiemy, nawet jeśli to zaprojektowaliśmy, nie jesteśmy w stanie do końca dociec, w jakiej roli przed nią występujemy. I co tą nową publicznością? 1 Ewa Majewska, Kontrpubliczności ludowe i feministyczne. Wczesna „Solidarność” i Czarne Protesty, Instytut Wydawniczy Książka i Prasa, Warszawa 2018.


118

warsza

Publiczność czy kontrpubliczność to paradygmaty, które się bardzo przeobrażają. Nadchodzi zupełnie inna sfera publiczna, cyfrowa, która zmienia nas nieodwracalnie. Powinniśmy być jak najbardziej tego świadomi, żeby zrozumieć, kim w niej jesteśmy i kto kim steruje. I tu artyści też są pomocni. Na przykład Forensic Architecture czy Franz Waner to artyści, którzy pracują na rzecz upublicznienia wiedzy i informacji. Upublicznianie to też jest praca ze sferą publiczną, poprzez wydobywanie wiadomości na światło dzienne dla tak zwanego dobra publicznego. Robi to też oczywiście Janek Simon, z którym miałam przyjemność pracować nad jego retrospektywą Syntetyczny folklor w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie. Wśród stawianych przez Janka pytań są rozmaite kwestie: jak człowiek może iść w parze z procesami sztucznej inteligencji, machine learning, i jak może używać tych narzędzi w inny sposób niż jako narzędzi kontroli? Czy można myśleć o nich na przykład w sposób socjalistyczny? Czy sztuczna inteligencja może nam pomóc rozwiązać dylemat pomiędzy nowymi formami niezbędnego jednak uniwersalizmu a partykularyzmem? Czy kiedy pracujesz w przestrzeni publicznej z artystami, konfrontujesz ich z przyzwyczajeniami? Czy te metody obróbki treści, o których mówisz, nie są zagrożone wytwarzaniem schematów? Czy kontakt z tym żywiołem, którym jest przestrzeń publiczna, nie staje się nadmiernie usystematyzowany, tym razem po to, żeby sztuka mogła w niej zaistnieć na swoich warunkach? Jest taki niechlubny termin w historii sztuki publicznej jak plop art. Czyli rodzaj rzeźb, które nie wiadomo, skąd się wzięły, i tylko dlatego, że jakiś deweloper tak postanowił, wylądowały gdzieś na jakimś placu. Wydaje mi się, że praca w przestrzeni publicznej wzbudza u niektórych artystów niechęć, bo pokutuje właśnie taki jej negatywny obraz monumentalny. Chciałabym prowokować artystów do myślenia, że może być odwrotnie, że może to być ciekawsze niż w muzeum i na białych ścianach. Jako kuratorka lubię współpracować z artystami nad tak zwanymi commissions, czyli nowymi pracami umieszczonymi w kontekście, w który zaangażowanych jest wiele grup społecznych. Na przykład zaprosiłam Lawrence’a Abu Hamdana z zespołu Forensic Architecture, który zajmuje się polityką dźwięków i przecieków dźwiękowych, żeby nawiązał do historii Radia Wolna Europa. Bardzo niewielu monachijczyków wie, że przez 60 lat ta amerykańska rozgłośnia nadawała we wszystkich językach bloku wschodniego właśnie


warsza

119

Anders Eiebakke, Munich Dove, fot. Michael Pfitzner/Paul Valentin, https://pam2018.de

z centrum ich miasta. Lawrence nawiązał do głównego sloganu RWE, że żelazna kurtyna nie jest dźwiękoszczelna, i do m.in. polityki dzięków i przecieków dźwiękowych w Syrii. Wiele z projektów PAM było według mnie pięknych i ważnych. Jednak PAM to jest kolejne biennale: buduje wielkie oczekiwania, generuje krótką atencję, nadprodukcję i zmęczenie. Żeby kuratorowanie miasta miało sens, należałoby je rozłożyć na kilka lat, zwolnić i sprzęgnąć z miastem. Jako propozycję de-biennalizacji świata.

Joanna Warsza kuratorka niezależna, dyrektorka artystyczna Public Art Munich 2018, szefowa studiów kuratorskich CuratorLab na uniwersytecie Konstfack w Sztokholmie. Ostatnio kuratorka retrospektywy Janka Simona Syntetyczny folklor w CSW w Warszawie. Mieszka w Berlinie.


120

szczawińska

Krajobraz / Obraz / 2019, projekt: LGGL


szczawińska

121

ROZPOZNAWANIE

CHAOSU

Pejzaż mentalny, krajobraz jako oddech, rzeczywistość antropocenu, to tylko kilka z tematów, które tworzą realizowany w tym roku w Komunie Warszawa cykl wydarzeń performatywnych pod wspólnym hasłem „Krajobraz”. Z kuratorką cyklu We ron ik ą Szczawiń ską , reżyserką, dramaturżką, rozmawia B o g n a Św iątkowska


122

szczawińska

Jesteś kuratorką premierowej edycji cyklu wydarzeń performatywnych realizowanych przez Komunę Warszawa w formule, co ważne, społecznej instytucji kultury. Tegoroczna edycja, dość złożona w bogactwie różnych formatów: open call, rezydencje, spektakle, jest podporządkowana tematowi głównemu zaproponowanemu przez ciebie. Dlaczego wybrałaś krajobraz? Zanim odpowiem, chciałabym się odnieść do sytuacji, jaką są decyzje kuratorskie i działanie w pewnych założonych ramach tematycznych. Kiedy Komuna zaprosiła mnie do tego projektu, zrozumiałam, że jako artystka i potencjalna kuratorka jestem bardzo zmęczona częstym przerostem deklaracji kuratorskich nad tym, co realnie możemy w sztuce zrobić. Mówiąc krótko, zastanawiałam się, jak nie zbawiać świata tym sezonem, tylko czegoś się dowiedzieć od zaproszonych artystów. Zaczęłam myśleć o takim zadaniu, które mogłoby być skromne, ale również bardzo pakowne i „krajobraz” wyłonił się po jakichś rozmowach z Komuną, czyli z Grzegorzem Laszukiem, Aliną Gałązką, Tomkiem Platą. Oczywiście startowałam od bardzo podstawowego rozumienia krajobrazu, bo na początku myślałam o czymś związanym z naturą, żebyśmy rozpoznali się trochę w katastrofie klimatycznej, antropocenie, czy też w ogóle zobaczyli, gdzie jesteśmy w tym momencie świata. Ale im dłużej o tym z Komuną rozmawiałam, tym bardziej to hasło oddalało się od swojej pierwotnej naturalności, aby wreszcie osiągnąć dość wieloznaczną pozycję jaką ma krajobraz, który może być naturalny, ale naturalny być nie musi. Chodziło o to, aby zaproszeni artyści postarali się rozpoznać swoje miejsce w świecie czy rzeczywistości, przy czym świat i rzeczywistość są tu definiowane bardzo szeroko. To nie musi być pole, na którym stoi słup, chodzi o to, żeby zamiast mnożyć jakieś abstrakcyjne postulaty trochę się rozejrzeć i gdzieś się umiejscowić. To może być krajobraz bardzo konkretny, to może być krajobraz bardzo wewnętrzny, to może być krajobraz związany z ciałem, to może być krajobraz związany z ukształtowaniem terenu. Bardzo różnie zaproszeni twórcy i twórczynie na ten motyw zareagowali, ale chodziło o rozpoznanie rzeczywistości w tym całym vertigo, chaosie, który nas otacza, żeby czegoś się złapać i o tym opowiedzieć. Zaproszenie do obserwowania krajobrazu, czyli tego, co jest między horyzontem a nami, jest też wezwaniem do rozpoznania kontekstu, w którym działamy, w którym się poruszamy. Jest zaproszeniem do zauważenia


szczawińska

123

zewnętrza. Tych wszystkich rzeczy, które często odrzucamy, po to by sprawniej funkcjonować. Mamy tendencję do upraszczania rozumienia naszej własnej sytuacji. Czego się spodziewasz jako kuratorka cyklu z krajobrazem w roli głównej? Zdaję sobie sprawę, że temat na początku razi pozorną prostotą. Po chwili jednak okazuje się, że tak naprawdę to rozejrzeć się w krajobrazie nie jest tak łatwo. Rzeczywiście jest to zaproszenie do rozpoznania kontekstu. Wydaje mi się, że tego nam w tym momencie bardzo brakuje. Rozgrzani do czerwoności bieżącymi wydarzeniami, żyjemy w półabstrakcjach. To znaczy w dyskusjach, które – gdyby się na chwilę zatrzymać – wcale nie są nasze, w liniach podziału, które są uproszczone. Nie próbuję przemycić jednak takiego sympatycznego postpolitycznego komunikatu, że tak naprawdę wszyscy jesteśmy jednością, jeśli tylko się porządnie zastanowimy. Nie, uważam, że wyraziste poglądy to jest pewna wartość, ale coraz bardziej interesuje mnie nie postulatywność, tylko rzeczywiste rozpoznanie kontekstu w całej jego złożoności. Jeśli ktoś się zdecyduje na krajobraz bardzo wewnętrzny, na przykład krajobraz własnego ciała, to ciało jest jednak umieszczone w jakimś kontekście zewnętrznym, więc automatyczne zaczyna się sieciować z innymi agentami przebywającymi w tej przestrzeni i dowiadujemy się czegoś nie tylko o sobie, ale też o tym wycinku rzeczywistości, w którym funkcjonujemy. Krajobraz jakoś musi być wspólny z założenia. I nie musi być spójny, homogeniczny, wygładzony pod tezę. A czego się spodziewam? Wglądu w różne krajobrazy, artystycznie wytworzonej wiedzy, spodziewam się niespodzianki. Mam nadzieję, że wszyscy artyści i artystki, którzy zaczęli już swoją pracę w ramach Krajobrazu (jak Agata Maszkiewicz) lub dopiero ją rozpoczną (jak Rafał Urbacki, Komuna, artyści zaproszeni poprzez open call), wciągną widzów w jakieś pejzaże, których widzowie sobie nawet nie nazwali, nie wiedzieli, że istnieją, że tak można. Spodziewam się bardzo wielowymiarowego oglądu rzeczywistości, zaglądania do niej z różnych bardzo nieoczekiwanych stron. To ciekawe, co powiedziałaś o artystycznym gromadzeniu wiedzy. Jako metoda pracy często wykorzystywane jest w sztukach wizualnych, w krytycznych projektach architektonicznych, ale stosunkowo rzadko używane jest przez artystów performatywnych. Dlaczego? Znowu kluczową rzeczą jest kontekst, zwłaszcza kontekst polski, bo sztuki performatywne są dosyć mocno uzależnione od


124

szczawińska

kontekstu instytucjonalnego, w którym istnieją. Teatr się takim researchem w Polsce zajmował, ale nie wiem, czy z dobrymi skutkami. Mam wrażenie, że bardzo często dochodziło do takiej próby aplikowania teorii do praktyki, a nie prowadzenia tak naprawdę researchu jako obserwacji przeprowadzanej poprzez wprawienie w ruch specyficznie scenicznych procedur. Myślę, że sztuki performatywne, w tym dotychczasowa działalność Komuny Warszawa, bardziej się już w tym modelu mieszczą. Jak na przykład projekt Komuny sprzed kilku lat My, mieszczanie, mocno oparty na próbie zbadania, czy w Polsce jest mieszczaństwo. Spektakle, które wtedy powstały, były bardzo różne, ale jednak oparte na takim badawczym punkcie wyjścia. Trzeba było to mieszczaństwo w jakiś sposób przemyśleć. Wiedzy dostarczały także komunowe Remixy, format kopiowany później przez teatry repertuarowe i festiwale w całej Polsce. W tym naszym polskim kontekście to nie jest do końca powszechne i to nie jest dobrze obecne i umocowane, bo ludzie od razu sobie wyobrażają, że gromadzenie wiedzy to musi być jakieś naukowe poznanie się na jakiejś tematyce. A tymczasem to może polegać na zebraniu danych z jakiejś dziedziny albo przyjrzenie się wycinkowi rzeczywistości w bardzo drobiazgowy sposób, obrócenie sobie w głowie jakiegoś pojęcia, a przede wszystkim na odpowiedzeniu sobie na pytanie, jak poznać rzeczywistość poprzez procedury teatralne. Nasz Krajobraz także nie ma założenia naukowego, teoretyczno-dyskursywnego charakteru. Ale go nie wykluczamy. Oczywiście wśród zaproszonych artystów są osoby, którym na pewno takie podejście właśnie dyskursywne, filozoficzne będzie bliższe. Są też osoby, które się zupełnie tym nie zajmują, natomiast każdy będzie grzebał w bardzo specyficznie zdefiniowanym poletku. Mamy trójkę świetnych, młodych rezydentów: Dobrawa Borkała eksploruje krajobraz wspólnego powietrza i oddechu; Wojciech Grudziński poprowadzi performatywną wyprawę w złożonym krajobrazie RODOS, czyli rodzinnych ogródków działkowych, a Klaudia Hartung-Wójciak zaprosi nas do stworzenia kartografii nie-miejsc. Program Krajobrazu jest bardzo bogaty, zawiera wiele elementów prezentacji wyników waszej pracy. Jednym z tych elementów jest prezentacja twojego spektaklu, który poświęcasz drzewom. Nazwa robocza to Rozmowa o drzewach. Jego koncepcja jest tak samo prosta jak koncepcja Krajobrazu. Kiedy zastanawialiśmy się


szczawińska

Komuna Warszawa rezydencje 2019–2022 W 2019 roku Komuna Warszawa rozpoczyna nowatorski program rezydencyjny łączący wsparcie dla młodych artystów z merytoryczną opieką i bogatym programem prezentacji. Każdy sezon programu będzie miał swojego gościnnego kuratora, który określi temat wiodący sezonu, tworząc kontekst i inspirację merytoryczną dla nowych prac powstających w ramach programu. Kuratorami rezydencji 2019–2022 będą:

Weronika Szczawińska2019 Marta Keil / Grzegorz Reske2020 Markus Öhrn2021 Anna Smolar2022.

Rolą kuratora będzie opieka nad uczestnikami rezydencji i kursów mistrzowskich oraz przygotowanie własnego spektaklu mistrzowskiego. W ramach każdego z czterech sezonów powstaną spektakle połączone jednym tematem, ale opisywanym na różne artystyczne sposoby i z różnych pokoleniowych perspektyw. Celem programu jest nie tylko umożliwienie samodzielnej i swobodnej pracy twórczej, lecz przede wszystkim prezentacja jej efektów i pomoc we włączeniu do szerszego obiegu sztuki. Program będzie podzielony na trzy sekcje:

A Coroczne 8-tygodniowe letnie kursy mistrzowskie – dla

artystów (do 30. roku życia) wyłonionych w open call. Kursy mistrzowskie prowadzone pod opieką kuratora umożliwią stworzenie prac i ich publiczną prezentację. Jeden z projektów zostanie rozwinięty do pełnoformatowego spektaklu.

B Rezydencje dla zaproszonych przez Komunę i kuratora sezonu artystów (do 40. roku życia). Rezultatem każdej rezydencji ma być praca performatywna / spektakl.

C Spektakle przygotowane przez kuratora sezonu oraz przez Komunę Warszawa.

komuna.warszawa.pl

125


126

szczawińska

z dramaturgiem spektaklu Piotrem Wawrem Jr., jak krajobraz zinterpretować, to pomyśleliśmy, żeby zredukować go do jednego bardzo wyrazistego elementu. Krajobraz, a w tym krajobrazie drzewo. Oczywiście nie chcemy robić spektaklu naukowego o drzewach ani robić spektaklu „Dzień dobry, drzewa są zagrożone”, ale pomyśleliśmy, że w tym dziwnym biotopie politycznym, w jakim się teraz poruszamy, drzewo uzyskało szczególny status, bo jest na pierwszym froncie walki politycznej, jest symbolem arogancji, z jaką traktujemy naturę, ale też jest symbolem powrotu do natury, który w takim spóźnionym geście zaczynamy wykonywać. To drzewo z naszego spektaklu jest pewną potrzebą, fantazją i projekcją. Będziemy mówić nie tyle o drzewach, co o krajobrazie potrzeb i fantazji, w którym grupa ludzi zastanawia się, po co im są drzewa i jakie asocjacje na nie projektujemy. W sukurs przyszła nam tu poezja, ale poezja bardzo specyficzna: polityczna poezja Bertolta Brechta. Czytaliśmy książkę Andrzeja Kopackiego, badacza i tłumacza, która właśnie nazywa się Rozmowa o drzewach. Tytuł jest cytatem z wiersza Bertolta Brechta Do potomków. Pada w nim wspaniała fraza, którą analizuje Kopacki: „Co to za czasy, kiedy / Rozmowa o drzewach jest prawie zbrodnią / Bo zawiera w sobie milczenie o tylu niecnych czynach!”. Zaczęło nas interesować to Brechtowskie rozpięcie pomiędzy potrzebą napisania o drzewach i naturze, za którą stoi cały kompleks życia, przyjemności, zanurzenia w codzienności i ciągłego z tym problemu, że odciąga nas to od poważnych rzeczy, ale w jakiś sposób też koduje problemy polityczne. Zaczęliśmy czytać Brechta i okazało się, że u niego kryje się bardzo wiele drzew: orzechowców, śliw, które zalesiają jakoś tę jego poezję. Na pewno więc będziemy robić spektakl z fragmentami wierszy, co mnie bardzo bawi, bo takie połączenie teatru i poezji to jest coś, czym się nigdy nie zajmowaliśmy. Nie należy się spodziewać tutaj recytacji, tylko próby wytworzenia drzewiastego spektaklu poetyckiego. Książka Kopackiego jest dla nas sporą inspiracją – ale są nią też kreskówki, książki o shinrin yoku oraz inne wesołe leśne medytacje. Pracujecie kolektywnie czy w jakiś inny sposób? Czy jako kuratorka, czy reżyserka masz ostatni głos? Co to znaczy, że jesteś kuratorką cyklu? Nasz proces ma charakter bardzo zbiorowy. Podaliśmy z Piotrem jakiś punkt wyjścia, a teraz razem z Aleksandrą Gryką, Maćkiem Pestą, Gosią Pauką, Kasią Sikorą i Martą Szypulską omawiamy różne możliwości, obracamy pomysły. I chodzimy razem do parku. Jako reżyserka mam pewnie jakoś ostatni głos, bo to jest jednak


szczawińska

127

proces moderowany, ktoś musi być odpowiedzialny za strukturę i organizację pracy. Tworzymy jednocześnie autorski spektakl od podstaw. Czy jako kuratorka mam ostatni głos? No nie wiem, w krajobrazie kuratorskim jestem akurat nowicjuszką. Staram się robić w nim dla zaproszonych artystów jak najwięcej miejsca.

Weronika Szczawińska (ur. 1981) reżyserka, dramaturżka, kulturoznawczyni i performerka. Absolwentka Międzywydziałowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych na Uniwersytecie Warszawskim; obroniła doktorat w Instytucie Sztuki Polskiej Akademii Nauk. Reżyserię studiowała w warszawskiej Akademii Teatralnej. Współpracowała z licznymi teatrami w całej Polsce (m.in. Narodowym Starym Teatrem w Krakowie, warszawskim Teatrem Powszechnym, Komuną Warszawa, Wrocławskim Teatrem Współczesnym) oraz Slovensko Mladinsko Gledališče w Lublanie. Dwukrotnie nominowana do branżowej nagrody Paszport Polityki w dziedzinie teatru (2014, 2018), między innymi za „konsekwentne budowanie własnego języka artystycznego” oraz „dojrzałą wizję społecznej odpowiedzialności teatru”. Do jej najnowszych prac należą: Genialna przyjaciółka na podstawie powieści Eleny Ferrante (Wrocławski Teatr Współczesny, 2018), Lawrence z Arabii (Teatr Powszechny w Warszawie, 2018), Nigdy więcej wojny (Komuna Warszawa, 2018).


128

wodziński

Fragment identyfikacji graficznej dla Biennale Warszawa, projekt: Karolina Pietrzyk / DWA GRAPHIC DEPARTMENT


wodziński

129

Ciągnijmy

za włosy!

Biennale Warszawa rozpoczyna właśnie kulminacyjny punkt swoich progresywnych panplanetarnych działań pod hasłem Zorganizujmy swoją przyszłość! O programie wydarzeń tej instytucji powołanej przez Miasto Stołeczne Warszawa i o tym, dlaczego kultura nie daje rady sama siebie zreformować ani nawet niczego zmienić, pisze reżyser i kurator, dyrektor BW Paweł Wodziń ski


130

wodziński

Biennale Warszawa powstało jesienią 2017 r. na bazie niewielkiej miejskiej sceny impresaryjnej, działającej od lat 70. ubiegłego wieku w postindustrialnej przestrzeni Fabryki Norblina, która po zmianach własnościowych i przejęciu działki przez prywatnego dewelopera, została pozbawiona zarówno swojej sceny, jak i nawet własnej przestrzeni biurowej. Biennale jest finan­sowaną z budżetu Warszawy instytucją kultury, przekształconą dwa lata temu w interdyscyplinarny hub, pracujący w sposób ciągły na przecięciu różnych dyscyplin, o wyraźnym profilu społeczno-politycznym, współpracujący z innymi instytucjami kultury, organizacjami pozarządowymi i inicjatywami społecznymi, przygotowujący „interdyscyplinarne wydarzenie o charakterze biennale”. Używanie biennale jako narzędzia oraz krytyczne podejście do formatu biennale – w pełni zrozumiałe w kontekście debaty na temat celowości organizowania wielkich festiwali, wydarzeń i wystaw – wywołują nierzadko konsternację. Kłopoty ze zrozumieniem specyficznego modelu Biennale Warszawa, będącego zarazem pasożytowaniem na formacie biennale, jak i jego zakwestionowaniem, po części biorą się z braku punktu odniesienia w kraju, w którym nie istnieje żadne duże wydarzenie o tym charakterze. Po części wynikają z przyzwyczajenia do myślenia o kulturze w kategoriach utrwalonych i w jakimś sensie neutralnych politycznie formatów. Model instytucjonalny Biennale Warszawa staje się jednak o wiele bardziej zrozumiały, gdy zwróci się uwagę na założenia programowe instytucji, dla których najważniejszym punktem odniesienia jest współczesna polityka, wywołująca społeczne konflikty, pogłębiająca nierówności ekonomiczne, rekonstruująca autorytarne formy rządów. Jeśli dostrzeże się w modelu instytucjonalnym Biennale Warszawa oraz w realizowanym przez Biennale programie swoisty kontrprojekt polityczny, łatwiej będzie też zrozumieć, co łączy ludzi z różnych środowisk, którzy zdecydowali się porzucić swoje wąsko pojęte dyscypliny, swoje artystyczne i badawcze nisze, by zacząć wspólnie i aktywnie pracować

nad programem szkicującym perspektywę innej polityki. Najłatwiej byłoby uznać, że zaangażowanie instytucji jest spowodowane przede wszystkim sytuacją w Polsce i stanowi bezpośrednią reakcję na rządy Prawa i Sprawiedliwości, w tym także na ultraprawicową politykę Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, która (w skrócie) polega na wzmocnieniu prawicowej hegemonii w obszarze kultury oraz utrwaleniu narodowych i nacjonalistycznych narracji tożsamościowych – za pomocą przejętych bądź nowo utworzonych instytucji. Bezpośrednią reakcję na prawicową politykę kulturalną można dostrzec z pewnością w działaniach liberalnych władz Warszawy, które określając zadania dla nowej instytucji, wpisały w statut, iż „idea biennale opiera się na założeniu, że kultura i sztuka odgrywają kluczową rolę w budowaniu nowoczesnego, tolerancyjnego, krytycznego społeczeństwa, działającego w poszanowaniu demokracji i wolności obywatelskich, wielości poglądów, religii, orientacji seksualnych, pochodzenia”. Pomysł utworzenia nowej instytucji o społeczno-politycznym profilu, która w sposób jawny i otwarty ma działać na rzecz odmiennych od prawicowych wartości, bez trudu można zrozumieć jako gest polityczny przeciwnego obozu i odpowiedź na próby zdominowania obszaru kultury przez konserwatywną prawicę. Z punktu widzenia instytucji i jej zespołu kuratorskiego sprawa jest bardziej skomplikowana. Prawicowa polityka, używająca populistycznych haseł, dryfująca w stronę autorytaryzmu, narzucająca ultrakonserwatywne rozwiązania prawne w sferze światopoglądowej i napędzająca konflikty tożsamościowe, jest ważnym, ale nie jedynym czynnikiem, który został wzięty przez nas pod uwagę przy tworzeniu programu nowej instytucji. Równie ważne są: stale obecna w debacie publicznej, w polskim życiu politycznym i społecznym i w polskiej politycznej wyobraźni wiara w kapitalizm jako narzędzie modernizacyjne – która wcale nie zniknęła w wyniku światowego kryzysu finansowego – oraz towarzyszący jej bałwochwalczy, dogma-


wodziński

tyczny stosunek polskich liberalnych elit do osiągnięć trzech ostatnich dekad, do wytworzonego w tym okresie modelu ustrojowego. W Polsce, w kraju, którego scena polityczna od 30 lat jest zdominowana przez różne odłamy prawicy, w którym debata polityczna ogniskuje się wokół obsesji tożsamościowych i historycznych, a debatą ekonomiczną kieruje obsesja wolnorynkowa, nie ma w tej chwili ważniejszej sprawy od pracy nad rozwiązaniami, które mogłyby stanowić alternatywę dla opresyjnej polityki tożsamościowej z jednej strony i ekonomicznej z drugiej. Z tego właśnie powodu w założeniach programowych Biennale Warszawa tak wiele miejsca poświęcono przyszłości, odzyskiwaniu wyobraźni politycznej, która pozwoliłaby nam przemyśleć, a następnie stworzyć nowe ramy ustrojowe. Pierwszy, dwuletni cykl działań, zainaugurowany jesienią 2017 r. i zakończony w czerwcu 2019 r., został w dużym stopniu poświęcony tematom samoorganizacji, samozarządzania, autonomii, demokracji bezpośredniej, kooperatywizmu, municypalizmu, projektom politycznym, mogącym stanowić alternatywę wobec obecnego modelu ustrojowego. Tematy te były podejmowane zarówno w kontekście historycznym (w spektaklu Solidarność. Nowy projekt przypominaliśmy idee samorządnego społeczeństwa z deklaracji programowej I Zjazdu Solidarności z 1981 r.), jak i współczesnym (w ramach cyklu Jana Sowy Solidarność 2.0, czyli demokracja jako forma życia zaprezentowaliśmy inicjatywy, organizacje, instytucje zbudowane na ideach autonomii, demokracji bezpośredniej w różnych miejscach świata). Rozwinięcie tematów związanych z samoorganizacją i autonomią na poziomie lokalnym w programie Zorganizujmy swoją przyszłość! (pierwszej edycji Biennale), stanowi Polskie Forum Społeczne – 3-dniowe zgromadzenie aktywistów, debatujące nad projektami zmian w dziedzinie ekologii, praw mniejszości, praw kobiet, polityki miejskiej, praw pracowniczych, a także przygotowany równolegle blok działań artystyczno-aktywistycznych: Przejmując scenę. Polifoniczny manifest dla

131

przyszłości Zorki Wollny, którego celem jest stworzenie kolektywnego wielogłosu poprzez demokratyczną mikrowspólnotę w postaci 100-osobowego chóru społecznego; Wariacje na globalny tłum Gośki Isphording i Karola Nepelskiego – utwór muzyczny osadzony w kontekście zgromadzeń i okupacji przestrzeni publicznych w ostatnich latach, czy praca Núrii Güell, wychodząca od samozorganizowanych protestów w sprawie liberalizacji praw reprodukcyjnych w Polsce. Propozycjom alternatywnych, demokratycznych rozwiązań politycznych, społecznych, ekonomicznych, możliwych do wprowadzenia na poziomie lokalnym, od początku towarzyszyły także działania inicjujące i tworzące nowe mechanizmy międzynarodowej, translokalnej współpracy i solidarności. Ustawienie tematów politycznych w perspektywie translokalnej miało miejsce po raz pierwszy w trakcie dwumiesięcznego interdyscyplinarnego programu Atlas planetarnej przemocy, było obecne w spektaklach Globalna wojna domowa i Modern Slavery, w poświęconej populizmowi wystawie Skip the Line!. Niemalże od początku zespół Biennale uznał, że peryferyjnemu charakterowi polskiej polityki, karmiącej się mesjańskim mitem o wyjątkowym doświadczeniu historycznym Polaków oraz neosarmackim oczekiwaniom wobec sfery publicznej, podporządkowującym politykę, edukację, naukę, kulturę wąskim, lokalnym, egoistycznym celom, usuwającym z pola widzenia szerszy międzynarodowy kontekst społeczny i polityczny, trzeba przeciwstawić projekt innej polityki, opartej na międzynarodowej solidarności. W obliczu zjawisk o planetarnym zasięgu, dominacji globalnych oligopoli, migracji obywateli, kryzysu demokracji przedstawicielskiej, prawicowego populizmu, tendencji autorytarnych, zmian klimatycznych i zanieczyszczenia środowiska, odbudowywanie oraz tworzenie oddolnych sieci współpracy, międzynarodowych połączeń jest polityczną koniecznością. W ten sposób należy interpretować obecność w programie Biennale Forum Wschodnioeuropejsko-północnoafrykańsko-bliskowschodniego (East European-North


132

wodziński

African-Middle East Forum), którego celem jest namysł nad odbudową praktycznie zerwanych po 1989 r. relacji między Polską i Europą Wschodnią a regionem Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej; Konwencji Farmerek (Convention of Women Farmers) Marwy Arsanios, która zaprasza do Warszawy przedstawicielki ekofeministycznych kolektywów; Transunions Jonasa Staala – zgromadzenia reprezentantek i reprezentantów organizacji i instytucji działających w sferze międzynarodowej poza ramami państw narodowych. Tematyce translokalnej solidarności poświęcone są także projekty dyskursywne, wizualne i performatywne: wykład Susan Buck-Morss; konferencja Zdecentrowana awangarda: (semi)peryferia kapitalizmu i historii powszechnej; wystawa artystów zagranicznych mieszkających w Polsce, której kuratorem jest Janek Simon; Staff only Katarzyny Kalwat, Uchodźczynie Katarzyny Szyngiery i Kijowska Dimy Łewyckiego – projekty wychodzące od doświadczenia migrantek i migrantów mieszkających w Warszawie; a także spektakl Orestes w Mosulu w reżyserii Milo Raua, stworzony przez NTGent, belgijski teatr, który w swym manifeście podkreśla potrzebę tworzenia translokalnych relacji. W założeniach programowych Biennale Warszawa nie chodziło nigdy o stworzenie nowej instytucji artystycznej o krytycznym i politycznym profilu, która z własnych i jednoznacznie określonych pozycji byłaby w stanie odważnie i przekonująco reagować na negatywne zjawiska, związane np. z pojawieniem się populistycznych czy postfaszystowskich ideologii. Biennale Warszawa powstało jako instytucja działająca na rzecz pozytywnych zmian w obszarze kultury, edukacji, spraw społecznych, więc z natury rzeczy ani aspekt krytyczny, ani działalność artystyczna – choć stale obecne – nie odgrywają w programie decydującej roli. Biennale Warszawa zostało stworzone jako instytucja interdyscyplinarna, integrująca różne dyscypliny i działająca na wielu polach. Przy czym interdyscyplinarność jest tu rozumiana dość specyficznie, nie tylko jako możliwość wymiany wiedzy i doświadczeń

między dyscyplinami, stosowanie interdyscyplinarnych narzędzi do opisu złożonych problemów współczesności czy likwidowanie dystansu między kulturą i sztuką a rzeczywistością, przeciwdziałanie alienacji kultury i sztuki poprzez nadanie im „użytkowego” charakteru. Biennale Warszawa traktuje interdyscyplinarność jako szansę wyjścia poza dyscypliny, jako aktywistyczną praktykę pozwalającą na zjednoczenie ludzi z różnych obszarów, zawiązywanie partnerstw i tworzenie wielostronnych sojuszy wokół progresywnej polityki. Interdyscyplinarność (być może lepszym terminem jest w tym przypadku transdyscyplinarność) jest także strategią działania służącą zachowaniu minimum możliwości sprawczych w sferze publicznej, w sytuacji gdy kultura te możliwości utraciła. Wbrew opiniom wielu przedstawicieli polskiego środowiska artystycznego, którzy wciąż widzą w kulturze narzędzie zmiany społecznej, kultura w Polsce (ale także na świecie), stała się raczej jedną z gałęzi gospodarki, ramieniem promocyjnym państwa, wsparciem wizerunkowym miast. Na skutek procesów depolityzacji polityk kulturalnych, który osiągnął w Polsce swój szczyt w latach 2007– 2015, oraz deinstytucjonalizacji kultury, który trwa od początku lat 90. i doprowadził do polaryzacji ekonomicznej oraz trwałego oddzielenia twórców od instytucji, kultura co prawda zachowała niewielką możliwość oddziaływania na tzw. debatę publiczną, ale jej wpływ na procesy społeczne, polityczne czy ekonomiczne jest niewielki. Na domiar złego kultura traci także progresywny charakter, a w ostatnich latach staje się wręcz narzędziem uprawiania regresywnej polityki historycznej państwa, polem, na którym tworzy się ultraprawicowe mitologie i promuje religijny obskurantyzm. Uwikłań kultury (ale także innych dyscyplin szeroko pojętej humanistyki) w rynkowo-medialne zależności, we wspieranie reakcyjnych i konserwatywnych projektów ideologicznych nie uda się przezwyciężyć na polu samej kultury. Kultura nie stanie się drugim baronem Münchhausenem i nie wyciągnie się sama z bagna za włosy.


wodziński

Tegoroczna edycja Biennale Warszawa zatytułowana Zorganizujmy swoją przyszłość! idzie dalej, przenosi punkt ciężkości na działania praktyczne, na współtworzenie nowych społeczno-politycznych, ekonomicznych, edukacyjnych, artystycznych instytucji i organizacji. Michał Kuziak, kończąc cykl Humanistyka przyszłości, w debacie Inny uniwersytet, inicjuje pracę nad nowym kształtem akademii. Agata Siwiak, która w ramach dwuletniego cyklu RePrezentacje zajmowała się modelem edukacji, projektuje wspólnie z Maciejem Siudą, Agatą Kiedrowicz i warszawskimi dziećmi nową, demokratyczną szkołę. Kuba Szreder wraz z zaproszonymi przez siebie gośćmi w ramach warsztatów Sztuka spółdzielczości tworzy nową organizację artystyczną, zbudowaną na zasadach kooperatywy. Maja Demska prezentuje i rozwija model alternatywnej instytucji kultury – galerii (?) Groszowe sprawy, osadzonej w przestrzeni targowiska na Namysłowskiej. Marwa Arsanios, organizując w Warszawie kongres ekofeministycznych kolektywów z całego świata, projektuje międzynarodową sieć ekologiczną, chce poprzez umiędzynarodowienie wzmocnić jej polityczną agendę. Forum Wschodnioeuropejsko-północnoafrykańsko-bliskowschodnie jest zalążkiem nowej organizacji, łączącej Polskę z krajami Bliskiego Wschodu i Północnej Afryki. Transunions Jonasa Staala, podając w wątpliwość ramę państwa narodowego, spekuluje na temat możliwości stworzenia nowego forum współpracy międzynarodowej. Założone w wyniku działań Biennale organizacje mają szansę przetrwać,

133

stając się miejscem wytwarzania demokratycznych i progresywnych rozwiązań politycznych, społecznych, edukacyjnych, kulturalnych. Zawsze istnieje jednak niebezpieczeństwo, że ze względów politycznych i ekonomicznych projekty te mogą zostać ograniczone do jednorazowych akcji bądź zaistnieją jedynie jako ciekawe artystyczne prototypy. Chcąc uniknąć rozczarowań, tak charakterystycznych dla wszystkich inicjatyw zawiązanych w ostatnich latach, Biennale Warszawa przyjęło inne założenie: zasadę, na którą powoływała się podczas wykładu w styczniu 2019 r. w Warszawie hiszpańska filozofka Marina Garcés. Zaproponowała ona, by zamiast tworzenia wielkich, utopijnych, przez to trudno uchwytnych i mało realnych idei, przyjąć formułę in transition, przetestowaną przez ruchy miejskie, polegającą na stopniowym wprowadzaniu zmian. W oparciu o tę zasadę, obliczoną na skalę własnych możliwości, nie wykraczająca zbyt daleko na pole spekulacji, nienastawioną na tworzenie atrakcyjnych prototypów, ale posuwającą sprawę postępu dzień po dniu i krok po kroku, będzie przebiegać praca nad projektami organizacyjnymi i instytucjonalnymi Biennale. Nie należy się spodziewać efektu „wow”, cud nie nastąpi. Powstaną organizacje i instytucje, które trzeba będzie stale podtrzymywać i rozwijać. Nie jest to zadanie dla jednej małej instytucji i jednego małego zespołu. Dlatego hasło programowe Zorganizujmy swoją przyszłość! jest równocześnie zaproszeniem do wspólnego działania.

Paweł Wodziński reżyser, eseista, kurator. Dyrektor Biennale Warszawa. Założyciel i szef Towarzystwa Teatralnego – stowarzyszenia powołanego do promocji współczesnej dramaturgii oraz teatru społecznie zaangażowanego. W latach 2000–2003 dyrektor naczelny i artystyczny Teatru Polskiego w Poznaniu. W roku 2010 dyrektor programowy 5. Międzynarodowego Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych R@PORT w Gdyni. W latach 2014–2017 dyrektor Teatru Polskiego im. Hieronima Konieczki w Bydgoszczy oraz kurator Międzynarodowego Festiwalu Prapremier. Jest autorem kilkudziesięciu spektakli, m.in. Solidarność. Rekonstrukcja (2017), Solidarność. Nowy projekt (2017), Globalna wojna domowa (2018) oraz tekstów publikowanych m.in. w „Dwutygodniku”, „Dialogu”, „Teatrze”. Cały tekst przeczytać można w katalogu do tegorocznych wydarzeń Biennale Warszawa https://biennalewarszawa.pl


134

puchała-rojek

Wojciech Zamecznik, studium do plakatu Mondo Cane, 1964, © J. i S. Zamecznik / FAF Jeden z najlepszych projektów Zamecznika. Choć to dopiero studium przygotowawcze, a nie skończona praca, to jest w tym obrazie wszystko – jest Zamecznik. Prosty formalnie pomysł polega na namalowaniu szminką na policzku Haliny tytułu filmu i użyciu intensywnego koloru. W archiwum jest kilka zdjęć z tej serii, na których Halina uśmiecha się i pozuje, by ostatecznie zrobić to, co fotograf sobie zaplanował.


puchała-rojek

Zbieranie

135

rozproszonego O koncepcie Wirtualnego Muzeum Fotografii i pracy nad archiwami z Karol in ą P u chał ą- R o j e k z Fundacji Archeologii Fotografii rozmawia A dam Ma zur


136

puchała-rojek

Adam Mazur: Wydana właśnie przez was książka Wojciech Zamecznik. Projektowanie totalne opracowana graficznie przez duet Fontarte została nominowana do European Design Awards. Archiwum Zamecznika trafiło do archiwum Fundacji Archeologii Fotografii, chociaż to nie takie oczywiste – dlaczego właściwie przyjęliście prace grafika na stan? Karolina Puchała-Rojek: Najprostsza odpowiedź jest taka, że w tym archiwum jest ponad 10 tysięcy fotografii – negatywów, odbitek, szklanych płyt. Zamecznik po prostu używał fotografii nie tylko w swoich projektach graficznych, ale w ogóle się nią posługiwał. Był nowoczesny w każdym zakresie, wtedy kiedy projektował logo Biennale Plakatu, czołówkę filmową do Pasażerki czy Białego niedźwiedzia, wtedy kiedy uczył na warszawskiej ASP czy kiedy pisał scenariusz filmowy o Studiu Eksperymentalnym Polskiego Radia. To archiwum – dostępne, chociaż jednak nieuporządkowane, zabezpieczone przez Juliusza Zamecznika ale jednak nieprofesjonalnie chronione – jest fascynujące. My go nie przyjęliśmy, my zabiegaliśmy o nie od lat, zdobywając zaufanie spadkobiercy długotrwałą i rzetelną pracą. Zamecznik jako fotograf i grafik dość niespodziewanie odniósł w ostatnich latach międzynarodowy sukces, na który także zapracowaliście. Co w jego twórczości jest tak dziś znów świeżego? Twórczość Zamecznika jest uniwersalna – choć oczywiście powstała w konkretnym kontekście historycznym i społecznym, jakim była Polska Ludowa lat 50. i 60., to używany przez niego nowoczesny język i nieustanne eksperymentowanie sprawia, że jest odczytywany doskonale i rozumiany także dla tych, którzy tego kontekstu nie znają. Za międzynarodową widocznością Zamecznika stoi mrówcza praca wszystkich, którzy porządkowali archiwum, jak Ewa Jadacka, wspomagali nas od strony konserwatorskiej, jak niezastąpiona Monika Supruniuk, ale też odrobina szczęścia i wielka praca Karoliny Ziębińskiej-Lewandowskiej, która była współzałożycielką FAF, a od kilku lat pracuje w Centre Pompidou w Paryżu. Jej pozycja w międzynarodowym świecie fotograficznym była też gwarantem tego sukcesu. Książka Wojciech Zamecznik. Projektowanie totalne to przewodnik po nie-fotograficznej części archiwum: wystawiennictwie, projektowaniu wydawniczym oraz projektowaniu czołówek filmowych, jednak ta fotografia „wychodzi”, drażni i fascynuje w wielu momentach.


puchała-rojek

137

Działacie już jedenaście lat. Jesteście instytucją, która wyznacza kierunek badań w fotografii. Czy nacisk na wirtualność oznacza, że „analogowa” fotografia, muzea, archiwa stają się passe? Przeciwstawianie wirtualnego i analogowego świata nie ma sensu. To są rzeczywistości przenikające się, nieistniejące jedna bez drugiej. Udostępniając skany fotografii w internecie, nie można zapominać o ich źródle, czyli o oryginale. Te są dostępne do obejrzenia dla wszystkich chętnych – badaczy, kuratorów. Z drugiej strony jest wiele archiwów rozproszonych – w sensie materialnym, przechowywanych w różnych miejscach i instytucjach, a możliwych do obejrzenia w jednym miejscu – to znaczy w internecie. Możliwości sieci w kontekście pracy z archiwami są fascynujące. Czy wiesz, że dzięki projektowi Emory University i niewiarygodnej pracy informatyków i archiwistów można on-line przeglądać zawartość starego macintosha Salmana Rushdie, jego notatki, zbierane linki, korespondencję, nie wychodząc z domu. W ostatnich latach Fundacja Archeologii Fotografii zrealizowała wiele projektów badawczych i wystaw. Które były najważniejsze? Chyba to, co najmniej widoczne: ogromny rozwój zespołu FAF, jego profesjonalizacja w wielu obszarach, a co za tym idzie niezależność, którą wypracowaliśmy, oraz nasza działalność wydawnicza i nowoczesne myślenie o dostępności w internecie. FAF to instytucja pozarządowa, powstała w wyniku działań osób prywatnych, ale działa w interesie publicznym dzięki ogromnej, niskopłatnej pracy wielu osób. Zajmuje się obszarem szeroko rozumianej fotografii, opieki nad archiwami, digitalizacji i popularyzacji. To działanie w zakresie kluczowym, dodajmy, dla zachowania pamięci i historii fotografii, gdzie istniejące struktury państwowe czy samorządowe – jak archiwa czy muzea – nie spełniają wystarczająco swojej roli. Równocześnie to działanie wymagające znacznych nakładów finansowych i stabilizacji, którą w polskich realiach trudno osiągnąć. Do tej pory świat fotografii polskiej funkcjonował bez silnej, centralnej instytucji. W ciągu ostatniego roku, dwóch, widoczna jest zmiana nastawienia. Czy na pewno fotografii potrzeba dziś czegoś na kształt Narodowego Instytutu Fotografii? Jeśli chodzi o konieczność powoływania i wzmocnienia fotografii przez instytucje, to nie mam co do tego wątpliwości. Z jednej strony oczywiste jest, że wiele zadań, które taka konkretna instytucja


138

puchała-rojek

powinna wypełniać, jest realizowanych przez inne. Takie jak na przykład Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, które wystawia i kolekcjonuje fotografię współczesną, szczególnie tę w polu sztuki; Narodowe Archiwum Cyfrowe zbierające i udostępniające archiwa – choć nie zawsze autor jest tam najważniejszy; oraz oczywiście Muzeum Fotografii w Krakowie, przechodzące ogromną przemianę, której kibicuję. Są też instytucje badawcze, które zajmują się historią fotografii. Niemniej nadal myślę, że jest tak dużo do zrobienia i pole do działania jest ogromne. Myślę tu o rodzaju „miejsca dla fotografii”, jako budynku, kolekcji, magazynach, pionie badawczym. Co nie znaczy, że instytucja musiałaby myśleć o fotografii i jej historii w sposób tradycyjny. Pojawiają się różne pomysły odnośnie do formatu instytucji: instytut, muzeum, centrum, fundacja. To mogłaby być instytucja miejska, regionalna bądź narodowa, europejska, a może światowa. O statusie publicznym lub prywatnym. Czym powinna się wyróżniać i na co stawiać programowo? Jestem przekonana, że nie ma jednego modelu takiej idealnej instytucji. Jest wiele bardzo różnych rozwiązań. Czymś powszechnym na świecie jest sytuacja, że obok instytucji państwowej albo samorządowej funkcjonuje fundacja, która wspiera taką instytucję w obszarach badawczych czy też w zakresie zbierania funduszy na pozyskiwanie archiwów, prac do kolekcji. Oczywiście nam najbliższy jest drugi kierunek, kiedy fundacja może doprowadzić do powstania czy też powołania instytucji wspieranej samorządowo lub państwowo. Są takie przypadki w Polsce, jak na przykład sytuacja Karty i Domu Spotkań z Historią. Fundacja Ośrodka Karta – jedna z najstarszych organizacji pozarządowych w Polsce – doprowadziła do powstania instytucji samorządowej. Fotomuseum w Rotterdamie zostało stworzone dzięki inicjatywie stowarzyszenia fotografów i przekształcone w instytucję o statusie państwowym. Z całą pewnością tego typu sytuacje są możliwe, również w polskich warunkach. Ciekawy byłby model współpracy z sektorem publicznym, posiadającym przecież odpowiednie środki do zabezpieczania archiwów. Jeżeli chodzi o moje doświadczenie, to status fundacji ma plusy: jesteśmy bardzo blisko fotografów i fotografii; nie mamy dystansu, który tworzy duża instytucja; łatwo się do nas zwrócić i rzeczywiście kontaktują się z nami spadkobiercy bądź fotografowie z pytaniami i prośbami o opiekę nad archiwami. Jednak to też ogromne koszty, trudne do udźwignięcia dla NGOs-ów. Instytucja, o której mówimy, to budynek z salami ekspozycyjnymi,


puchała-rojek

139

Antoni Zdebiak, bez tytułu, 1981–84, © J., D., E. Zdebiak / FAF Z konwencjonalnego punktu widzenia zdjęcie jest nieudane, nieostre, a model źle wygląda, ma przymknięte oko, jest trudny do rozpoznania, odpychający. Mimo to zdjęcie jest autentycznie pociągające. Fotograf odlatuje przed aparatem. Traci kontrolę i tę utratę fotografuje. Zwykle w autoportretach fotografom zależy na kontroli wizerunku i osiągnięciu zamierzonego efektu, więc sytuacje odwrotne są tym bardziej ciekawe.

klimatyzowane magazyny, serwery i stabilność finansowa, czyli bezpieczeństwo w tych podstawowych i najbardziej kosztownych kwestiach. Dziś częściej niż o powoływaniu instytucji mówi się o digitalizacji zbiorów fotograficznych. Być może odpowiedzią na brak instytucji narodowej jest proponowane przez was Wirtualne Muzeum Fotografii? Niewątpliwie ciągle mało w dyskusjach podnoszony jest problem archiwów cyfrowych. Z jednej strony są to zbiory, które tworzy na przykład Fundacja Archeologii Fotografii, ale są też materiały tzw. born digital, czyli powstałe od początku w sposób cyfrowy. Nie mówię tutaj tylko i wyłącznie o fotografach, którzy fotografują cyfrowo i w związku z tym nie mają klasycznego papierowego archiwum. Mam na myśli wszystko to, co się dzieje współcześnie, o fotografach, którzy używają na przykład wyłącznie Instagrama i to jest ich archiwum, taka współczesna fotografia wernakularna. Na świecie bardzo powszechnie mówi się o problemie dotyczącym archiwizowania kolekcji i działalności współczesnych fotografów: twardych dysków, archiwizacji stron internetowych i projektów


140

puchała-rojek

istniejących jako programy on-line, co z dostępem do kont na portalach społecznościowych w wypadku śmierci autora. To jest problem wybiegający o krok dalej – już nie ma dyskusji, jak opiekować się archiwami, o których my tutaj rozmawiamy. Jak opiekować się archiwami powstającymi współcześnie? W jaki sposób wykorzystywać dane, które produkujemy cyfrowo? To są pytania, na które miałoby odpowiedzieć Wirtualne Muzeum Fotografii? Z jednej strony mamy bardzo dużo danych i jesteśmy przekonani, że digitalizacja jest drogą do zachowania dziedzictwa/spuścizny. To sposób konserwacji prewencyjnej, ale z drugiej strony nie chodzi tylko o zachowanie obrazu, ale też udostępnianie go, o to żeby był atrakcyjny i jak najszerzej wykorzystywany. Ekran, internet w pewnym sensie zrównują media. Fotografia staje się obrazem cyfrowym bez względu na to, czy źródłem tego obrazu jest negatyw, czy odbitka. Chodzi więc głównie o szerokie udostępnianie opracowywanych przez FAF archiwów, ale też zbiorów zaprzyjaźnionych instytucji, w internecie. Jest więc to rozbudowana baza on-line, gdzie można przeglądać ponad 60 tysięcy fotografii – do celów badawczych, hobbistycznych, ale też eseje, opracowania i artykuły o fotografii. Wirtualne Muzeum Fotografii docelowo ma być platformą, gdzie będzie można nie tylko znaleźć informacje o polskiej fotografii i o innych archiwach udostępnianych on-line. Wiemy, jak dużo jest na przykład archiwów po fotografach prasowych, które po prostu przepadają. Być może brzmi to odrobinę dramatycznie, ale znamy sytuacje, kiedy archiwa są wyrzucane. Wydaje się to niewiarygodne, ale nadal tak jest, że fotografowie aktywni w latach 1970., 1980., których sytuacja życiowa i transformacja z epoki analogowej w kierunku cyfrowej, postawiła w takim a nie innym miejscu, po prostu przechowują archiwa u znajomych, kolegów lub najzwyczajniej w świecie wyrzucają na śmietnik. Co ostatnio udało ci się wygrzebać w archiwach FAF? Ostatnio pracujemy intensywnie z archiwum niedawno zmarłego Andrzeja Georgiewa – stamtąd wyciągnęliśmy między innymi masę zdjęć polskiej sceny muzycznej z lat 90. Równolegle porządkujemy zbiory negatywów Marka Piaseckiego, czego wynikiem jest Anaklasis, rodzaj photobooka, którego Piasecki nie miał możliwości sam zrobić. Fascynujący jest zbiór zapomnianego Antoniego Zdebiaka – z tego archiwum wybrałam najwięcej zdjęć do pokazania. Gdyby nie brak miejsca i mimo ogromnego doświadczenia instytucji, ciągle niepewnej sytuacji finansowej, najchętniej w FAF


puchała-rojek

141

Wojciech Zamecznik, próby do plakatu VII Biennale de San Paulo, 1963, © J. i S. Zamecznik / FAF Fotografia bywa wykorzystywana jako narzędzie do osiągnięcia czegoś kompletnie innego, abstrakcyjnego. Zamecznika interesuje materialność. Uprzedmiotowienie fotografii i używanie jej do osiągnięcia zamierzonego celu jest u niego fascynujące. Tworzy obraz, rysując emulsję na szklanej płytce.

poszukalibyśmy archiwum pozostawionego przez fotografkę, bo w tym obszarze zdecydowanie mamy za mało równowagi. A jakie masz plany na przyszłość? Pracuję w FAF już jedenaście lat – to wspaniały, ważny czas, który pozwolił mi bardzo dużo się nauczyć i pracować z inspirującymi ludźmi. Jednak czas na zmiany – dla mnie osobiście, ale też dla fundacji. Znam potencjał tej instytucji i coraz bardziej mam poczucie, że powinien być on realizowany przez zespół FAF pod kierownictwem nowych osób, według nowych pomysłów. Karolina Puchała-Rojek historyczka sztuki i fotografii, współzałożycielka i od niemal sześciu lat prezeska Fundacji Archeologia Fotografii. Realizuje projekty digitalizacyjne, opierające się na cyfrowym zabezpieczaniu archiwów i na ich udostępnianiu, również międzynarodowe. Redaktorka i współredaktorka książek, m. in. Albumy fotografki. Zofia Chomętowska, Wojciech Zamecznik. Foto-graficznie (nagroda Aperture i Paris Photo w 2016 roku), razem z Agnieszką Szewczyk: Wojciech Zamecznik. Projektowanie totalne (2018). Autorka tekstów, ostatnio m. in. Against Archives? Living Archives by the Archeology of Photography Foundation, opublikowanego w zbiorowej pracy Why Exhibit (2018, red. Iris Sikking, Anna-Kaisa Rastenberger). Kuratorka i współkuratorka wystaw, m. in. Wojciecha Zamecznika (2016) oraz wystawy Polska na eksport (2019), obie w warszawskiej Zachęcie. Obecnie pracuje nad archiwum negatywów Marka Piaseckiego – jest autorką koncepcji książki Anaklasis ze zdjęciami tego fotografa (2018). Adam Mazur historyk sztuki i amerykanista, wykładowca Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu.


142

dąbek

St. Bartholomew’s Hospital, London źródło: https://bartscharity.org.uk/about-us/history/


dąbek

143

Przestrzeń jako instrument medyczny Z architektką

Agn ie szk ą Dą b ek ,

autorką pracy Oddział Warszawa, laureatką stypendium Praktyka – programu prowadzonego przez Fundację im. Stefana Kuryłowicza, rozmawia Maciej Fr ąckow i ak


144

dąbek

MACIEJ FRĄCKOWIAK: Skąd pomysł, by zająć się tematem starzenia się? Wszystkich nas to czeka, ale rzadko chcemy o tym myśleć. AGNIESZKA DĄBEK: Również nie myślałam o tej kwestii. Trafiłam kiedyś na archiwalne zdjęcie najstarszego szpitala w Londynie, szpitala św. Bartłomieja (St. Bartholomew’s Hospital). Budynek szpitala otacza ze wszystkich stron śródmiejski skwer, projektu Jamesa Gibba, z fontanną na środku. Na zdjęciu, o którym mówię, plac wypełniony jest pacjentami w szpitalnych łóżkach. Do końca XX wieku pacjenci tego szpitala wywożeni byli na plac miejski, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza, wygrzać się na słońcu oraz poobserwować miejskie życie. Tak to się zaczęło. Z jednej strony, przestrzeń miejska, którą znam, jest w pewnym stopniu ekskluzywna – trudno w niej funkcjonować osobom z osłabioną kondycją fizyczną czy zdrowiem, jak to jest w przypadku głownie osób starszych. Z drugiej strony, ośrodki opieki, które przystosowane są do ograniczeń osób starszych cierpiących na różne schorzenia, izolują je od życia społecznego i środowiska życia, które znają, co nie wpływa dobrze na ich samopoczucie czy zdrowie. MF: Jakie są kluczowe założenia twojego pomysłu? Zaproponowałaś rozwiązanie, które mocno wykracza poza standardowe planowanie miast przyjaznych starzeniu się. AD: W 1984 roku Roger S. Ulrich, profesor wydziału architektury w Chalmers, zajmujący się badaniami wpływu przestrzeni na stan zdrowia pacjentów w ośrodkach opieki medycznej, pisał o korzystnym wpływie na stan zdrowia pacjenta takich czynników jak widok z okna, obecność roślin czy dzieł sztuki w pomieszczeniach szpitalnych – wszystkich tych elementów przynależących do świata zewnętrznego. Obecne trendy w opiece nad osobami starszymi postulują starzenie się w miejscu, co oznacza, że osoby starsze pozostają w środowisku zamieszkania jak najdłużej, bez konieczności przenoszenia się do ośrodków opieki. Koncepcja ta odchodzi od opieki instytucjonalnej na rzecz małych mieszkań zintegrowanych z tkanką miejską, wspartych przez nowe technologie i elastyczny system opieki. Ta sytuacja stwarza możliwość integracji osób starszych z życiem miejskim oraz czerpania uzdrawiających korzyści wynikających z ich uczestnictwa w życiu społecznym czy kontakcie z przyrodą. Żeby jednak to było możliwe, miasto musi się do tego przystosować. MF: Zaprojektowałaś kilka wielofunkcyjnych urządzeń miejskich. W jaki sposób diagnozowałaś problem? Jak projektowałaś rozwiązania dla przyszłości?


dąbek

145

Oddział Warszawa, autorka: Agnieszka Dąbek

AD: Praca nad projektem nie polegała na diagnozowaniu problemu. Interesuje mnie ewolucja typologii budynków, w tym przypadku elementów infrastruktury miejskiej. Zaczęłam zastanawiać się, które rozwiązania występujące w budynkach opieki publicznej mogłyby zostać zastosowane w przestrzeni miejskiej. W jakim stopniu elementy infrastruktury miejskiej mogłyby rozszerzyć swój zakres funkcjonowania. Cokoły budynków mogłyby służyć jako poręcze, w latarniach ulicznych na przykład poza oświetleniem funkcjonalnym mogłyby być wykorzystane terapeutyczne właściwości światła. Może przestrzeń miejska w pewnym stopniu mogłaby też stać się instrumentem medycznym, tak jak to było np. w przypadku fińskiego sanatorium w Paimio, projektu Alvara Aalto. MF: W twojej wizji przerażać może sprowadzenie życia osób starszych do troski o własne zdrowie. Gdzie w twoim mieście miejsce na inne aktywności? AD: Nie sprowadzam życia osób starszych do troski o własne zdrowie. Oddział Warszawa to środowisko umożliwiające im wykonywanie tych „innych aktywności”. Środowisko, które jest wrażliwe


146

DĄBEK

1. COKÓŁ POMOCNIK W czasach, kiedy wszystkie twoje fanaberie mają opcję „z dostawą do domu”, a siła twoich rąk i nóg już nie jest taka sama jak dawniej, lubisz poranne spacery do pobliskiego kiosku po gazetę. Droga tam zwykle przebiega bezboleśnie. W drodze powrotnej od czasu do czasu przytrzymujesz się kamiennego cokołu budynku.

2. ŁAWKA SENIORA W Giropolii Warszawa (gr. giraskon – starzeć się, polis – miasto) przestrzeń miejska jest dostępna nawet dla tych, którzy nie lubią opuszczać swoich łóżek. W słoneczne dni mogą wyjechać łóżkami na skwer, podłączyć do miejskiej sieci gazów medycznych i obserwować toczące się życie.


DĄBEK

147

6. TERMICZNA SKRZYNKA POCZTOWA Są dni, kiedy zawartość twojej skrzynki pocztowej poinformuje cię, jaki jest lub za chwilę będzie stan twojego zdrowia. Dzienna porcja leków i posiłki dostarczone do twojego domu starannie uzupełniają braki w twoim organizmie. Dane z twojej elektronicznej karty zdrowia, prognozowany stan pogody i podatność na zakażenia zwizualizowane są na twoim talerzu.

7. LATARNIA TERAPEUTYCZNA Spacer w świetle latarni miejskich uzupełnia twoje dzienne zapotrzebowanie na światło słoneczne bez narażania na oddziaływanie szkodliwego promieniowania UV. Zwalcza sezonowe zaburzenia nastroju, zmęczenie i nadmierną senność.

9. CHWYTACZ ULICZNY Gdy spostrzegasz w oddali nadchodzącego znajomego ze szkolnej ławki, lepiej żebyś pozbył się towarzyszącej ci laski ortopedycznej. Po krótkiej rozmowie, podczas której zapewniasz, że czujesz się znakomicie, choć ledwo trzymasz się na nogach, nie musisz prosić przypadkowego przechodnia, aby podniósł twojego pomocnika z chodnika.


148

dąbek

na potrzeby osób starszych i dostosowane do ich sprawności fizycznej, jest zmedykalizowane, ale też zachowuje swoją miejską formę, fakturę i koloryt. Nie śmierdzi środkami dezynfekcyjnymi, chodniki nie są pokryte łatwo zmywalną wykładziną, mieszkańcy nie potykają się o stojaki do kroplówek. MF: Jedną z koncepcji, która może zmienić nasze miasta, jest wizja miast szczęśliwych. Zakłada ona, że rozwijać będą się tylko te przestrzenie, które sprawiają mieszkańcom radość, wiążą się z przyjemnymi doświadczeniami. Na ile jest do pogodzenia z twoją propozycją? AD: Czy wygrzewać się w słońcu na skwerze śródmiejskim, jednocześnie będąc we własnym łóżku, nie byłoby przyjemnym doświadczeniem? Nie znałam koncepcji miast szczęśliwych, ale mam wrażenie, że moja propozycja całkowicie się w nią wpisuje! W Oddziale Warszawa ludzie przykuci do łóżek nie nudzą się w zamkniętych pomieszczeniach, ale rozkoszują wolnym czasem. Z kolei rutynowy spacer po zakupy w świetle latarni terapeutycznych poprawia nastrój, zwalcza zmęczenie i nadmierną senność. MF: Na co dzień mieszkasz w Holandii. Jak z dystansu oceniasz obecne zmiany w przestrzeniach publicznych. Co nas przybliża, a co oddala od miasta przyjaznego przyszłym mieszkańcom? AD: W Holandii mogę na przykład dłużej spać ponieważ wszędzie jest blisko. Taka ocena jest zawsze subiektywna, to temat na dłuższą rozmowę. MF: To zapytam inaczej: rewolucyjność twojego pomysłu polega na niezgodzie na zamykanie pewnych wymiarów życia czy wręcz kategorii osób w odizolowanych przestrzeniach. Jego inkluzywność polega na przerabianiu całym miast tak, by te wymiary i osoby uwzględniały i wspierały. Ratunkiem dla przestrzeni publicznych może być właśnie ten ruch. Jakie inne fenomeny poza starzeniem się powinny być na nowo wprowadzone w naszą przestrzeń publiczną? AD: Jest takich wiele, na przykład niedorosłość czy niesamodzielność. Mam na myśli bezpieczeństwo dzieci w przestrzeni miejskiej. Mam wrażenie, że przestrzeń miejska, w której można pozostawić dzieci bez opieki, ogranicza się do wydzielonych placów zabaw. Poza osiedlowymi uliczkami nie ma miejsca na zabawę na ulicy. Wygrodzone place zabaw, które przypominają coraz bardziej klatki dla chomików z paroma zabawkami narzucającymi sposób ich wykorzystania, nie zachęcają do zabaw.


dąbek

149

MF: Narzędziem opowiadania uczyniłaś film, w którym wystąpiłaś w roli narratora. To była spekulacja, ale bardzo sugestywna, wręcz zachęcająca innych do jej uszczegóławiania. Jakie były powody tej decyzji – jesteś rozczarowana tradycyjnymi wizualizacjami? AD: Zupełnie nie! Nie jestem rozczarowana tradycyjnym rysunkiem architektonicznym. Projekt zwizualizowałam za pomocą rysunku aksonometrycznego izometrycznego, który jest powszechnie stosowany w rysunku architektonicznym. W filmie wykorzystałam w zasadzie tylko ten jeden rysunek, do którego dodałam narrację. Od pewnego czasu stosuję narrację jako narzędzie w procesie projektowym, ponieważ pomaga mi lepiej zrozumieć kontekst, w którym projektuję. Cieszę się, że film został tak pozytywnie przyjęty. Potwierdziło to fakt, że ruchomy obraz jest bardziej efektywny jako narzędzie komunikacji niż tradycyjny rysunek. Myślę, że szczególnie w tak złożonych procesach, jakim jest tworzenie miasta, w które zaangażowani są nie tylko architekci, ale też deweloperzy, zarząd miasta, urbaniści oraz jego mieszkańcy, ma on duży potencjał jako narzędzie komunikacji między nimi. Pozwala lepiej zrozumieć proces projektowy, wzbudza większe zainteresowanie i zachęca do zaangażowania się w projekt.

Agnieszka Dąbek architektka, absolwentka Wydziału Architektury Politechniki Warszawskiej oraz Politechniki w Delft. Obecnie mieszka i praktykuje w Rotterdamie. Sceny z filmu Oddział Warszawa można zobaczyć w całości na profilu FB Fundacji im. Stefana Kuryłowicza


150

włodek/martyniak

Polski Pawilon Tropikalny na targach sztuki niezależnej SUPERMARKET w Sztokholmie. Fot. dzięki uprzejmości artystów


włodek/martyniak

Tęsknota

za tropikiem O Polskim Pawilonie Tropikalnym i Swojskich Tropikach

z Karoliną Włod ek i A damem M art y n i aki e m rozmawia A l e ksa n dra L itorowi c z

151


152

włodek/martyniak

Łączymy się z Supermarketu, czyli sztokholmskich targów sztuki niezależnej. Jako duet Swojskie Tropiki prezentujecie tu bardzo ciekawy koncept, bo sięgacie do klasycznej dla świata sztuki sytuacji ekspozycyjnej, czyli pawilonu narodowego. Jednocześnie jest to pawilon mobilny, w wydaniu przyczepy kempingowej. Jak ten nasz polski pawilon się prezentuje? Karolina: Właściwie to Polski Pawilon Tropikalny, czyli PPT, a tropik był kluczem zapraszania do niego artystów i artystek. W Polsce funkcjonował po prostu jako Swojski Pawilon Tropikalny, czyli SPT. W zeszłym roku zakupiliśmy 45-letnią przyczepę Niewiadów N126 razem z tapetą w papugi. Jak dla mnie to jest przeznaczenie, bo zajmujemy się tropikami już od trzech lat. Adam: Właściwie to przekroczyło nasze wszelkie oczekiwania – dostaliśmy do rąk artefakt, który jest świetnym przykładem polskiej tęsknoty za tropikiem. Karolina: Niewiadówkę kupiliśmy już przy okazji wystawy Lepsze jutro w BWA we Wrocławiu, wtedy zrobiliśmy w nim food truck, a właściwie juice truck z sokami swojsko-tropikalnymi, na przykład z kapusty kiszonej i mango albo z kiszonego buraka i kiwi. Adam: Użyliśmy więc tak zwanej „zapiekanki” jako punktu gastronomicznego. Karolina: I pomyśleliśmy, że wyjazd na międzynarodowe targi jest świetną okazją do nawiązania do pawilonu narodowego. A że koncentrujemy się na swojskiej tropikalności, zaprosiliśmy do współpracy polskich artystów i artystki, którzy w swoich pracach również poruszają się w tematach wizualnie tropikalnych. Jednak pod tymi miłymi w odbiorze pracami często kryje się na przykład tęsknota za życiem we wspólnocie albo w lepszym kraju, w lepszym, bardziej tolerancyjnym świecie. Pod tropikami może się też kryć błyskotliwy żart albo gra wizualno-słowna. Adam: Można powiedzieć, że nasza koncepcja kuratorska pawilonu to był bardziej zaczyn niż konkretne uformowanie tej ekspozycji od początku do końca. I rzeczywiście, tak naprawdę tylko powierzchnia tych prac jest swojsko-tropikalna. Karolina: Poza tym nie ma co mówić o pozycji kuratora, bo jesteśmy samoorganizującym się duetem artystycznym, który zaprasza do współpracy innych artystów i artystki. Przy okazji podejmujemy też takie zadania jak praca nad merytoryką projektu, pisanie tekstów towarzyszących ekspozycji, promocja, montaż, logistyka… Przy okazji Pawilonu pracowaliśmy też z Asią Kobyłt, która napisała tekst towarzyszący wystawie pt. Byłe, niedoszłe polskie kolonie.


włodek/martyniak

153

Swojskie Tropiki w Fundacji Salony. Fot. dzięki uprzejmości artystów

Podczas targów bierzecie również udział w dyskusji na temat niezależnych galerii. Wy sami od dawna pracujecie nie na zasadzie stałego miejsca, ale idei miejsca, co widać chociażby w Wykwicie. Jak to jest z waszą samoorganizacją? Jak na co dzień działacie w domenie DIY? Karolina: Całe targi poświęcone są inicjatywom organizowanym przez artystów, którzy poza swoją działalnością artystyczną zajmują się samoorganizacją, prowadzeniem art space’ów, tak zwanymi artist-run iniciatives. Spotykamy się tu, żeby porozmawiać m.in. o tym, jak sobie radzić z różnymi problemami i z sytuacją bycia osobą od wszystkiego. Podstawowym problemem jest samoeksploatacja i umiejętność zdecydowania, do którego momentu ciągnąć tę pracę, bo siłą rzeczy zajmujemy się wszystkim. I nie ma podziału na kuratorów, osoby od social mediów, od montażu. W większości są to grupy artystów, którzy podejmują się współpracy. Adam: Można powiedzieć, że trendem na tych targach jest to, że są to grupy niehierarchiczne, które wspólnie podejmują wszystkie decyzje. To nie jest jednak obligatoryjne, bo wystawców jest tutaj około pięćdziesięciu. Reprezentują też przeróżne warunki ekonomiczne i polityczne, bo mamy zarówno Rosjan, Szwajcarów, jak i mieszkańców RPA.


154

włodek/martyniak

Myślę, że łatwo wymienić problemy, które muszą być dla was wspólne: granica między życiem prywatnym a artystycznym, finanse. A co was w tej samoorganizacji napędza? Karolina: Po pierwsze, dla nas jest to nasza współpraca i budowanie czegoś wspólnie – jesteśmy parą i gdybyśmy wspólnie nie pracowali, nie spędzalibyśmy razem zbyt dużo czasu (śmiech). Próba działalności artystycznej zajmuje tak wiele czasu, że po prostu nie ma już czegoś takiego jak czas wolny. Więc to jest takie nasze rozwiązanie – bycie razem (śmiech). Po drugie, to jest też niesamowite, jak projekt jest tworzony wspólnie, jak przepływa przez różne głowy, a nie przez jedną. Z jednej strony wymaga to więcej zaangażowania, bo nie można podjąć decyzji samodzielnie, tylko każdą decyzję autorską trzeba na tyle przerobić wspólnie, żeby obie osoby czuły się autorami. Czym są Swojskie Tropiki? Swojskie Tropiki to odkrywanie kolejnych warstw zjawiska, które zauważyliśmy i które do nas przemawia. Nie jesteśmy jego twórcami. Jego elementy odkrywamy w twórczości innych artystek i artystów, ale też outsiderów, działkowców, osób, które upiększają swoją najbliższą przestrzeń, działkę, podwórko, miasto. Nazwaliśmy je Swojskimi Tropikami, ale jest cała masa innych nazw – znajdziemy je np. na Biednale albo w takich publikacjach jak Niewidzialne miasto, Hawaikum, Dzieło-działka, Wyroby. Te idee są nam bliskie. Czyli wracamy do tematu samoorganizacji, tylko tym razem mieszkańców miasta. Miejskie samoróbki, majsterkowanie i pomysłowe brikolaże w przestrzeni publicznej utrwaliliście na zdjęciach z pobytu rezydencyjnego w Fundacji Salony w Zielonej


włodek/martyniak

155

Fragment filmu 3x Happy End w ramach rezydencji Architektura relacji (Generator Malta); Świerczewo, Poznań luty-czerwiec 2018. Fot. dzięki uprzejmości artystów

Górze. Od razu znaleźliście palmę, szyldy biur turystycznych, żyrafę i śpiącą królewnę. Co kryje się za tą polską tropikalną tęsknotą, którą odnajdujecie w niesprzyjających warunkach pogodowych? Adam: Tropikalna tęsknota – na pewno tak. Karolina: Należy szczerze powiedzieć, że prawie każdy zapytany o to, czy chciałby pojechać na tropikalną plażę i leżeć w ciepełku, powie: „Pewnie!”, szczególnie w zimę. Ta warstwa jest obecna i my się do niej całkowicie przyznajemy. Adam: A ozdabianie przez mieszkańców ich miast, wsi, działek, odzwierciedla pewne rzeczy, które przez tą estetyczną obserwację


156

włodek/martyniak

wyłapujemy. Jest to coś bardziej czytelnego niż metafory. Przede wszystkim chęć upiększenia swojego miejsca i wyrażenia swojej kreatywności, która naszym zdaniem jest dostępna dla każdego i obecna w każdym. To jest nasza największa inspiracja – że znajdujemy kreatywność nawet w drobnych przejawach, ale jest to taka duża radość, że najbardziej właśnie to chcemy to pokazać. Karolina: To nas najbardziej przyciąga – wszelkiego rodzaju kreatywne rozwiązania przy poradzeniu sobie z czymś, co może wynikać czasem z niemożliwości zrobienia tego inaczej z powodów np. ekonomicznych, ale nie musi. Bo może też być związane z chęcią zrobienia czegoś po swojemu, samemu, własnymi rękami. Te rzeczy oczywiście mogą być o tęsknocie za dobrobytem, ale niekoniecznie. Tam gdzie ten dobrobyt jest, też objawiają się tęsknoty za samorealizacją w przestrzeniach miejskich. Potrzeba kreatywności jest podstawowym powodem powstawania tych rzeczy. Rzeczywiście jest ciężko. Ledwo zaczęła się wiosna, a wszyscy chorzy. Myślimy o słońcu, piasku, palmach i owocach morza, a mamy zimny Bałtyk i co najwyżej mrożone paluszki rybne. Ta otucha i ciepło są nam potrzebne – jak wy aranżujecie tropiki? Karolina: Bardzo ważne jest to, żeby ludzie mogli się spotkać i pogadać. Tutaj, na targach, ludzie wchodzą do pawilonu i rozmawiają przez pół godziny, godzinę. Mają okazję, żeby sobie usiąść, bo w przyczepie nie da się za bardzo stać, jeśli masz powyżej metra pięćdziesiąt, jak my (śmiech). To jest okazja, żeby porozmawiać o tym, co wynika z prac albo nie z prac. Zależy nam na takich sytuacjach. Podobne wydarzały przy Bryzie w toalecie, gdzie ludzie paradoksalnie mieli ochotę spędzać czas właśnie w toalecie. Dla mnie to jest ważne, żeby ludzie mogli się zatrzymać i pobyć razem, bo nic się nie da zmienić ani wspólnie zdziałać, jeżeli się tego nie nauczymy i nie otworzymy na siebie na wzajem. Adam: Dążymy do tego, żeby nasze przestrzenie były przyjemne w odbiorze i nie miały ciężaru, który miewa sztuka współczesna. Żeby były w sensie odbioru dostępne dla każdego. To jest przynoszenie radości doraźnej, ale też takiej, która może zostawić fajny ślad, może chociaż na kilka dni (śmiech). Staramy się też w nieinwazyjny sposób przyciągać osoby, które nie są zainteresowane sztuką, otwierać tę tzw. sztukę współczesną na nieprofesjonalnego odbiorcę sztuki współczesnej (śmiech). Jest to również nawiązanie do tego, że twórczość jest przymiotem każdego człowieka, nie jest zarezerwowana dla profesjonalistów, tylko jest czymś, czym jak najbardziej można się dzielić.


włodek/martyniak

157

Wnętrze Polskiego Pawilonu Tropikalnego na targach sztuki niezależnej SUPERMARKET w Sztokholmie. Fot. dzięki uprzejmości artystów

Karolina: W czasie rezydencji w Zielonej Górze poszliśmy na targ, który był tuż pod Fundacją Salony, i zakupiliśmy brukselkę, która wygląda jak mała palma. Jak drzewko, które zamiast kokosów ma brukselki. Zrobiliśmy z nią parę grafik, plakat, napisaliśmy na nim, że to jest brukselka z plantacji państwa, u których ją kupiliśmy. Poprosiliśmy ich też, żeby umieścili ten plakat w swojej brukselce. To nie są wielkie ruchy mediacyjne, ale drobne kroki, które mogą sprawić, że gospodarze przyjdą na taką wystawę. Albo ludzie, którzy ich znają i u nich kupują. Czy w Polskim Pawilonie Tropikalnym pokazujecie jakieś rodzime zjawiska? Adam: Na przykład mamy słoik, w którym znajdują się ukiszone banany ukształtowane w delfiny. To praca ekipy Gangu Delfinów z Wrocławia, tworzonego przez artystów wizualnych, muzyków, kuratorki, działaczki i teoretyczki-praktyczki. Nie mogli przyjechać, ale mamy ich w słoiku, z którego wnętrzem się identyfikują. To jest w aranżacji, na styropianowej kolumnie, w baseniku. Mamy też od nich delfinią operę, która od czasu do czasu jest puszczana


158

włodek/martyniak

w środku przyczepki. Na zewnątrz pawilonu znajdziemy zjawisko wizualnie polskie, czyli klasyczną reklamówkę w kwiaty, wypełnioną koksem przez Pawła Marcinka, „na gorsze czasy”. Karolina: Są też odniesienia do twórczości oponiarskiej. Jest obraz Marka Rachwalika z kwietnikiem z opon, jest też film DIY jak zrobić palmę z opony. Jest też Gosia Goliszewska z wideoprzekazem od delfinów dla ludzi. To fragmentem jej Project Roomu Cześć i dzięki za ryby jest Muzealne Biuro Wycieczkowe ze swoją nową reklamą. Jest Piotr Flądro z oskórowanym królem Lwem, który śpiewa Jungle, Miłosz Flis z kapsułami, Rafał Żarski z Tujami dekoracyjnymi, Michał Znojuek z Cebuloananasem, Anna Raczyńska z krótkim urlopem (Kurzurlaub), Małgorzata Myślińska z publikacją Dworki i pałace, w której dokumentuje ręcznie malowane tła i inne artefakty z poznańskich fotolabów. Dominika Łabądź ustami taitańskiej śpiewaczki wyśpiewuje w nieskończoność „dla ciebie chcę być biała”. Jest też z nami na miejscu Agata Lankamer, która współtworzy jeden z niezależnych artspace’ów we Wrocławiu, JEST galerię. Agata w Pawilonie pokazuje serię animacji, w których brutalni bohaterowie naklejek z czipsów nieskutecznie atakują słodkie stworzonka. Jest też parę naszych prac, na przykład Orłopapuga i Tuje. We Wrocławiu znaleźliśmy hotel, który sąsiaduje ze złomowiskiem. Hotel postanowił się odgrodzić od tego szrotu, i to podwójnie – najpierw ogromnym banerem z tujami, a drugą warstwą były żywe tuje posadzone przed banerem. Zastaliśmy taką podwójną sytuację tuj i udało nam się przekonać administrację hotelu, żeby nam ten baner oddali. Mamy tutaj ze sobą jego fragment uformowany w drzewko. I mieścicie to wszystko w tej przyczepie? Jest bardzo kompaktowa. Oryginalnie była przeznaczona dla czteroosobowej rodziny. Tam jest bardzo dużo szafek. I bardzo wiele zakamarków.


włodek/martyniak

159

Polski Pawilon Tropikalny na targach sztuki niezależnej SUPERMARKET w Sztokholmie. Fot. dzięki uprzejmości artystów

Adam Martyniak ur. w 1988 r. w Kędzierzynie-Koźlu. Autor malarstwa bagiennego, konceptualnych, często humorystycznych obiektów i instalacji site-specific. Opiekun Galerii MD_S we Wrocławiu w latach 2013–2015. Kurator zewnętrzny 14. Przeglądu Sztuki SURVIVAL – Warsztat pracy (2016). Współzałożyciel Wykwitu (2015) oraz Warstw (2016), a od 2017 r. artystycznie spełniający się w duecie <3 Swojskie tropiki> Karolina Włodek ur. 1989 r. w Puławach. Autorka realizacji wizualnych posługująca się różnymi mediami. Pomysłodawczyni paru wydarzeń artystycznych, często pozainstytucjonalnych (m.in. DADA-baba, Czerwony Dworek 8 w Mysłakowicach, 2016; Kombinat Budowlany, BWA Zielona Góra, 2016; Letnia rezydencja w Gardzienicach, 2014; DomoFonia – instalacja domofonowa, jako przestrzeń działań artystycznych, Wrocław 2014). Współzałożycielka Wykwitu oraz współinicjatorka Warstw. Angażuje się w samoorganizację twórców. Często pracuje w duecie Swojskie Tropiki. Zainteresowana codziennością, lubi, kiedy prywata miesza się z pracą, ceni śmiech i żart. FB/Insta/youtube: swojskietropiki


160

współrzędne dizajnu

Dizajn bez nazwisk

Projektowanie jest zawsze zespołowe Agata Nowotny IDEA

Czasy star-dizajnerów, czyli gwiazd projektowania, mamy już za sobą. Nazwiska takie jak Philippe Stark czy Karim Rashid zakończyły pewien etap historii rozwoju dizajnu. Dziś ważne są zespoły, grupy, kolektywy. Projektowanie zawsze było, jest i będzie dziedziną pracy zespołowej. Podpisywanie się wyłącznie jednym nazwiskiem i niewspominanie o sztabie ludzi, który pracuje nad projektem, jest nie tylko nieeleganckie, ale i niemodne. Projektant oczywiście może mieć wizję, może wpaść na genialny pomysł, może inspirować powstanie jakiegoś produktu, ale do zaprojektowania, wykonania i wdrożenia go na rynek zwykle potrzeba kilku, jeśli nie kilkunastu osób. Mimo to na akademiach sztuk pięknych, gdzie nadal głównie kształci się projektantów, dominuje mit twórcy i etos autora. Dając studentom zadania indywidualne, uczy się ich i przyzwyczaja do tego, że dizajn

jest domeną twórczości autorskiej. W efekcie buduje się w nich oczekiwania, które rzeczywistość potem weryfikuje jako nierealne. Doskonale pamiętam opór, jaki towarzyszył studentom wzornictwa, gdy wszystkie ćwiczenia zadawaliśmy im do wykonania w zespole. Przez pierwsze dwa lata nie dostali ani jednego indywidualnego zadania. Marudzili, narzekali, że się nie dogadują, że to ich blokuje, że chcą sami, indywidualnie, że nie mogą się rozwinąć. Gdy na trzecim roku daliśmy im temat i możliwość wyboru: mogli zrealizować go w zespołach, w parach albo samodzielnie, nikt nie zdecydował się na pracę indywidualną. Nauczyli się, że praca w zespole to wsparcie, konieczność i pomoc, a nie zagrożenie dla twórczej inwencji czy autorskiej ekspresji. Dizajn to zawsze praca zespołowa. Nie zapominajmy o tym, nawet jeśli rzecz podpisana jest jednym nazwiskiem.


współrzędne dizajnu

Philippe Starck: Volteis, pojazd elektryczny, 2012, źródło: wikimedia.org

161


162

RZECZ

współrzędne dizajnu

Regał marki Tylko nie mają jednego autora. Gdy zobaczycie go na wystawie dizajnu, nie szukajcie podpisu z nazwiskiem projektanta. To bardzo dobry projekt i produkt – przemyślany od początku do końca, ładny, funkcjonalny, wyprodukowany w optymalnym procesie, sprytnie zapakowany i z przemyślaną dystrybucją. Pracował nad nim duży zespół ludzi: założyciele marki Tylko, projektanci i programiści. A za ostateczny dizajn odpowiada też klient, który konfiguruje wygląd, kształt, kolor i wielkość regału. Regał wymyślony jest tak, że powstaje w aplikacji internetowej, która pozwala na dużą dowolność konfiguracji. To zamawiający decyduje, ile półek będzie miał mebel, jak będzie wysoki i szeroki, jaki będzie miał kolor. Projektanci zadbali o to, żeby niezależnie od wyboru, zawsze był ładny, miał odpowiednie proporcje, żeby półki się nie uginały i żeby miał stabilne punkty podparcia. Programiści są twórcami kodu, który jest najcenniejszym zasobem firmy – to on pozwala wszystkie warianty projektowe przełożyć na rzeczywistość, i gdy tylko klient zdecyduje się na swój kształt i kliknie guzik w aplikacji, system generuje plik, który trafia do fabryki i regał jest produkowany. Tylko rewolucjonizuje rynek dizajnu i sprawia, że projektanci muszą się oduczyć wielu rzeczy, które wynieśli ze szkoły.


współrzędne dizajnu

Tylko założyli projektanci, arcjitekt, prawnik i programista. Dzisiaj firma zatrudnia kilkadziesiąt osób i mimo, że na stanowisku dyrektora kreatywnego widnieje nazwisko Krystiana Kowalskiego, meble są efektem działania zespołu ludzi, a nie jednego projektanta, fot. archiwum tylko.com

163


164

współrzędne dizajnu

LUDZIE

Twórczy tandem Nawet proste rzeczy wymagają złożonego wysiłku i specjalistycznej wiedzy. Duet UAU project łączy wiedzę o materiałach, znajomość technologii druku 3D, umiejętności projektowania i estetyczną wrażliwość. Justyna Fałdzińska i Miłosz Dąbrowski, założyciele UAU project, zaczęli wspólnie pracować, gdy byli parą jeszcze na studiach. Zaczynali od ilustracji, przeszli wiele faz i eksperymentów, a dzisiaj kojarzeni są z najwyższej jakości drukiem 3D. Od początku współpraca wydawała im się czymś naturalnym. Interesowały ich podobne kwestie, a razem mogli więcej osiągnąć. Choć rozwijali się osobno i zajmowali się też różnymi zagadnieniami, to wspólna praca pozwoliła im połączyć zainteresowania. Oprócz kilku sugestii na studiach, żeby za wspólne projekty dzielić oceny na pół, nigdy nie spotkali się z negatywnymi uwagami. W ich współdziałaniu ważny jest sensowny podział pracy oraz to, że każde z nich ma swój obszar, w którym się samodzielnie rozwija, choć ich zainteresowania w dużej mierze się pokrywają. Nauczyli się tego m.in. w Portugalii, gdzie byli na wymianie studenckiej i gdzie wszystkie projekty zadawane były do wykonania w grupach. Dzisiaj działają już jak jeden organizm – jako firma i jako rodzina. Od kiedy pojawiła się w ich życiu córka, musieli swoją pracę zorganizować jeszcze lepiej.

– Pracy kreatywnej nie da się zatrzymać, pomysły często wpadają nam, kiedy jedziemy samochodem na wakacje, przy śniadaniu czy wieczorem, gdy idziemy spać, ale wszystko inne staramy się zamknąć w pracowni, gdzie jesteśmy codziennie od rana do siedemnastej – mówi Justyna, opisując ich codzienny tryb. – Na świecie to częsta praktyka, ludzie twórczo współpracują, łączą się w tandemy twórcze, wieloosobowe zespoły i wspólnie wypracowują efekty – dodaje Miłosz, kiedy dopytuję się jak są w stanie łączyć życie prywatne i zawodowe. Jego zdaniem to brak współpracy jest zastanawiający. – Chyba tylko w Polsce to dziwi.

Agata Nowotny socjolożka, badaczka, wykładowczyni. Pisze i czyta o dizajnie. Współpracuje z projektantami, uzupełniając ich działania o badania społeczne i kulturowe. Założycielka Instytutu Działań Projektowych IDEPE i działającej w jego ramach czytelni z książkami o dizajnie i architekturze. Czytelnia IDEPE jest czynna od wtorku do soboty w godzinach 12—18, Fort Mokotów, ul. Racławicka 99, Warszawa.


współrzędne dizajnu

165


166

art-terapia

ART TERAPIA Subiektywnie o tym, jak sobie radzić z życiem w ciekawych czasach

MARTA KRÓLAK

Przyszła wiosna, ptaszki śpiewają, pod moim oknem na drzewie gniazdko wiją sobie sroki, a w sztuce coraz głośniej rozbrzmiewa synkretyzm. Tymczasem wystawa Strachy w warszawskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej, prezentująca starsze i nowsze prace Daniela Rycharskiego, zwróciła oczy całego (czyt. naszego) świata na kwestię kultury prowincji. W przestrzeni pawilonu MSN nad Wisłą zawisły między innymi krzyże, których wyjaśnienia domaga się minister Gliński. Te konstrukcje, przypominające jakieś queerowe totemy, odczytuję jako syntezę wieloletnich poszukiwań artysty. Rycharski bowiem porusza się na styku obszaru folkloru, obrządków religijnych i kultury społeczności LGBTQ+. Jego artystyczna aktywność w rodzinnym Kurówku obala też bardzo żywy w wyobraźni mieszczuchów mit o tym, jakoby mieszkańcy wsi kumali tylko imprezy w remizie i muzykę disco polo, niedziele spędzali w kościółku, a wieczory pijąc wódkę albo z sąsiadem, albo przed telewizorem. I to wydaje mi się najważniejszym aspektem twórczości Rycharskiego – jako człowiek „stamtąd” nie czuje on potrzeby edukowania lokalsów na modłę miejskiego oświecenia.

Wręcz przeciwnie, misją Rycharskiego jest raczej czerpanie pełnymi garściami z bogatej kultury wsi, angażowanie społeczności Kurówka w projekty i współpraca oparta na szacunku do wiejskiego stylu życia. W efekcie powstaje sztuka przede wszystkim dla społeczności z prowincji, która nie opiera się tylko na sielankowym obrazku agroturystyki, bo dotyka też tematów trudnych. Odkąd pamiętam, powtarzano mi, że człowiek jest istotą społeczną. Dawno temu, kiedy byłam studentką kulturoznawstwa, wykładowcy opowiadali różne historyjki o tym, jak ludzie bardziej pierwotni przeżywają różne wydarzenia w grupie i odprawiając jakieś rytuały, budują w sobie poczucie tożsamości zbiorowej. Z kolei odkąd byłam nastolatką wysłuchuję, jak to człowiek zachodni, współczesny jest wyobcowany, jaki z niego indywidualista, że po szczeblach kariery pnie się jak po trupach do celu, licząc tylko na siebie. Te jego relacje zapośredniczone przez social media są takie wymyślone, wyabstrahowane z naturalnej potrzeby przynależności do wspólnoty, złudne, kłamliwe, niebezpieczne – nie ma przecież pewności, kto siedzi po drugiej stronie!


art-terapia

Daniel Rycharski: Strachy, Kurรณwko, 2018. Fot Daniel Chrobak

Widok wystawy Daniel Rycharski. Strachy. Fot. Jakub Mozolewski

167


168

art-terapia

Na feju nigdy nie wiadomo, czy piszesz z człowiekiem, czy z botem. Wraz z poczuciem zagrożenia rośnie nienawiść do ludzi, którzy hipotetycznie mogą zagrozić naszej mniej lub bardziej dominującej pozycji. Dla niektórych to szokujące, że dziś nadal są na świecie mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet. Niedowiarkom proponuję poczytać o niedawno otwartej i rychło zwiniętej wystawie Chcę być kobietą w Galerii XX1, której kurator Sławomir Marzec wciąż usilnie stara się tłumaczyć, że nie jest przedstawicielem przebrzydłej konserwy, ale heloł, dlaczego nie widzicie, że kobiety mają lepiej i przez to masowo krzywdzi się mężczyzn?! Chciałabym się od pana Marca dowiedzieć, gdzie konkretnie według niego kobiety mają lepiej, bo na pewno nie na ASP, gdzie szanowny Marzec pracuje. Tam kobiety w ciele pedagogicznym są zjawiskiem raczej niespotykanym. Może warto by było zapytać, czy Sławomir Marzec w ogóle zna jakieś kobiety, bo nie uwierzę, że nie zaprosił ich do udziału w wystawie po prostu ze względu na swoją skromność. Jego internetowe tyrady na temat „przełomowego charakteru” zorganizowanej przez niego wystawy świadczą o tym, że nie dysponuje on żadnymi zdolnościami do tego, aby zorganizować chociaż trochę interesującą wystawę dotyczącą dynamiki relacji płci. Tymczasem na przekór typom na wiosnę kobiety rosną w siłę, zupełnie jak te unoszące się w powietrzu queerowe totemy. Chcę się z wami podzielić historią pewnej tajemniczej grupy na fejsie, do której trafiłam zupełnie przypadkiem. Chociaż należę do niej od mniej więcej roku, jej siła tak mnie onieśmiela,

że wstydzę się tam odezwać. Ponieważ dla wielu kobiet jest to przestrzeń bezpieczna i zaufana, nie podam jej nazwy, ale musicie mi uwierzyć na słowo, że jest to forum dla nowoczesnych czarownic, pasjonatek tematów astrologicznych, poszukujących związków między naturą kobiecą a cyklem Matki Ziemi. Jest to miejsce, w którym można sobie pogadać o menstruacji, a grupowiczki wymyślają różne rytuały, w ramach których mogą się połączyć raz w miesiącu nie tylko online, ale też na falach energii kosmicznej. Na forum raczej nie ma tematów tabu, chociaż niejednej dziewczynie sceptycznie nastawionej do igrania z pogańskimi siłami się dostało, głównie za bycie „niedowiarkiem”. Myślę sobie, że w kwestii celebrowania tej jedności z naturą nie jesteśmy jeszcze tak zaawansowani (w rozumieniu neoliberalnym) jak Gwyneth Paltrow, założycielka marki produkującej mazidła i kryształy, za które kosi grube miliony. U nas dominuje jeszcze stylówa na DIY, więc jak chcesz mieć kamień mocy, to musisz go sobie znaleźć sama, najlepiej na terenie Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Ale to będzie TWÓJ kamień. Magia jest raczej dla biednych, bogaci mają swoją spekulację rynkową. A ponieważ ja identyfikuję się raczej z biednymi, to po cichutku ściągnęłam sobie na smartfona appkę z tarotem. Fakt, czy te tajemnicze siły działają naprawdę, czy na niby, jest bez znaczenia. Ważne, że w jakimś wymiarze przynoszą pożądane efekty. O tym pisała Silvia Federici w swojej słynnej pracy Caliban and the Witch. Women, the Body and Primitive Accumulation. Identyfikowanie się z „wiedźmą” dodaje ca-


art-terapia

łej sytuacji dreszczyku emocji i buduje w uczestniczkach przekonanie o pewnej odwiecznej, niezniszczalnej sile, której czują się kapłankami. Według Federici polowanie na czarownice było ostatnim krokiem w długotrwałym procesie prowadzącym do odebrania kobietom niezależności ekonomicznej i władzy nad własnym ciałem. I chociaż dzisiaj nikt nie spali kobiety na stosie za to, że dokonała aborcji, to nadal znajdzie się cała rzesza ludzi gotowych uprzykrzyć jej z tego powodu życie. Przypadek czarodziejek z Facebooka oraz praktyki artystycznej Daniela Rycharskiego udowadnia nam, że sytuacje trud-

169

niejsze, ale też te lepsze, świąteczne nastroje uruchamiają działanie wspólnoty, i wtedy właśnie w sposób symboliczny przeżywa się życiowe wzloty i upadki. Dlatego właśnie, zgodnie z zapowiadaną w poprzednim odcinku Art -terapii inicjatywą, zakładamy grupę wsparcia dla ofiar art worldu, chociaż wychodzi na to, że nie tylko. Jeśli macie problem lub chcecie pogadać, napiszcie do mnie, a odwdzięczę się jakąś poradą. Totalna anonimowość gwarantowana! Nowej rubryki z problemami szukajcie na stronie internetowej „Notesu na 6 Tygodni”.

Marta Królak felietonistka, kuratorka, współpracowniczka NN6T. Pod adresem marta@beczmiana.pl udziela porad i rozwiązuje problemy. Anonimowość gwarantowana!


170

będzie tylko gorzej

Nigdy nie dorośnij

Żeby nie wygrać trzeba nie grać, czyli jak przegrać każdy konkurs artystyczny. Życie jest za krótkie na słabe konkursy artystyczne, pieniądze i prestiż. Znana maksyma wszystkich dandysów świata sztuki sprawdza się i tym razem. Oto kilka porad, jak nie dać się sukcesowi. Radzi Aleksander Hudzik, ekspert magazynu branżowego „Art & Suckces”.

Ta nasza młodość co z czasu kpi Co nie ustoi w miejscu zbyt długo Ona co pierwszą jest potem drugą Ta nasza młodość ten szczęsny czas. Zawsze miej tych 17 lat, nawet gdy już skończysz szkoły i akademie. Młodość to parasol ochronny przed sukcesem. Przecież i tak nie możesz wystartować w żadnych zawodach bez pisemnej zgody rodziców. Pomyśl tylko, ile cię ominie, żadnych tam dyplomów ASP, żadnych coming outów, nawet w Lotka nie zagrasz, jeśli mama nie wyśle ci kuponu! No i zawsze będziesz sobie mógł i mogła powtarzać, że przecież jest jeszcze czas.


będzie tylko gorzej

171

Zrób coś nieoczywistego Namaluj coś tak jak „jeszcze nigdy nikt”. Pokaż swoje prawdziwe ja, wy-

raź s i e b i e. Tego jeszcze nikt nie zrobił, a skoro nikt tego nie zrobił, to nie ma to żadnych współrzędnych, miar, sposobów, by to zważyć uznać i docenić. Pokaż, jaka jesteś empatyczna, jaki jesteś koncyliacyjny, że w zasadzie szczerość to jest twoje pierwsze, drugie imię i nazwisko. W skrócie SZCZ, jakże polskobrzmiące! To będzie najpiękniejsza artystyczna porażka i najszczerszy pokaz bezsilności.

Myśl wielce! Pomyśl w ten sposób. Po co ci te wszystkie konkursy, skoro możesz wy-

grać nagrodę z prawdziwego zdarzenia. Po co ci te domy plastyka, te Bęc Zmiany, skoro możesz więcej. Celuj tam, gdzie nikt nie sięga! Weźmy takiego Turnera (tu limitem jest wiek, ale wiek to, jak wiemy, nie problem), Prix de Rome (bo to nagroda wiekowa), albo idź na całość – rzuć się na Weneckiego Lwa. Jeśli się nie uda, próbuj dalej, zaciśnij zęby na tej statuetce, projektuj sobie ten wielki tryumf. Pomyśl tylko, Tino Sehgal, Jerry Saltz, Thelma Golden i Ty! Na jednej scenie, w blasku świateł. Wtedy żadne Spojrzenie cię nie ominie.

Żeby nie wygrać trzeba nie grać Wejżenia, Hostia, FANANA, konkursów artystycznych jest mniej wię-

cej tyle, ile dobrych seriali na Netflixie. Żeby w nich nie wygrać, wystarczy, że w nich nie zagrasz. Zrób wszystko, żeby uniknąć wychodzenia z domu! Zrób sobie długą listę must do not i places to skip. Wytrwaj w tym postanowieniu, choćby pokusa sukcesu wdzierała się do twojej spokojnej świadomości drzwiami, oknami i oczywiście powiadomieniami na Instagramie. Pamiętaj! Moralnie zwyciężysz nawet wtedy, gdy nie staniesz do walki! Okupując pozycję dystansu.

Ból jest nieunikniony Wielki pisarz japoński, myśliciel i przyszły noblista Haruki Murakami prawi mądrze w jednym z opowiadań: „Ból jest nieunikniony. Cierpienie jest wyborem”. Dokładnie „wyborem”, a my wiemy, jak to jest z frekwencją wyborczą w Polsce. Powiedz „nie” takim wyborom. I bądź szczęśliwym przegranym albo – jak mówią fachowcy od skoków narciarskich, polskiej dumy narodowej – bądź Luc Lucky Looser.

Alek Hudzik pisze o sztuce na FB i o kulturze w „News­w eeku”. Czasem też do innych gazet. Z NN6T związany od numeru 61, czyli od wielu, wielu lat.


172

usuń poezję

IMPERIUM DUCHA przedstawia

MAJÓWECZKA Życie codzienne świetnie sobie radzi bez wkładki artystycznej. Presja na koncept i estetykę zaburza spokój samozadowolenia. Odpowiedzią na te trendy może być czas spędzony w gronie przypadkowych, świeckich obiektów. Dział zawiera upcykling treści estetycznych w przygodę.

Pan Krecik jest szczęśliwym obywatelem Warzywnej Krainy. Skończył szkołę medyczną i pracuje jako dentysta. Żyje w zgodzie ze swoimi przyjemnymi przekonaniami. Nie wadzi nikomu i nikt nie wadzi jemu, co i Wam szczerze polecamy. Słoneczne niedziele spędza na spacerach z Kapuścianym Piesiem. Przemierzają razem rzodkiewkowe pola i ziemniaczane szosy. Listki machają do nich na wiosennym wietrze. W parku mnożą się bezpiecznie jajeczne myszki. W zaroślach wiją się niezbadane perypetie, które czekają na odkrycie spod darni. Co za wspaniały dzień! Niestety, dzisiejszą wycieczkę popsuł im groźny wypadek! Na skrzyżowaniu Jarskiej i Rzeżuchowej goście z Kiełbaskowa złamali przepisy ruchu drogowego. Takie wydarzenia burzą warzywny spokój i skład wypowiedzi. Mięsaki nie są mile widziane, a ich pojawienie się zawsze zwiastuje kłopoty. Unikajcie ich.


usuń poezję

173


174

usuń poezję


usuń poezję

175

Poezja nie jest już zakuta w tekstowe interfejsy. Dzięki osiągnięciom myśli ludzkiej materiał poetycki może dziś zostać przedstawiony w postaci obrazu, gałęzi, sampla albo ciosu. Chodzi o przybliżenie się do sedna, mniejsza o nośnik. W każdym numerze NN6T IMPRERIUM DUCHA i wskazuje metody (re)produkcji poezji poza poezją.


176

nagrobki dla nn6t


nagrobki dla nn6t

177


178

typografia XXI wieku

harpagan Projekt: Mateusz Machalski Wydawca: BORUTTA GROUP

W projektowaniu krojów pisma, podobnie jak w innych kreatywnych dziedzinach użytkowych, jest też miejsce na przedsięwzięcia eksperymentalne. Zwykle klasyfikuje się je jako projekty typu display, czyli mające funkcję w większym stopniu estetyczną. Wysokie wymagania techniczne i ograniczenia form liter przestają obowiązywać, a granicą staje się wyobraźnia projektanta. Krój Harpagan to projekt balansujący na granicy czytelności. Podczas gdy trudno zwrócić uwagę na pojedyncze charakterystyczne litery, gdyż prawie każda przybrała nietypową formę, tym co daje się zauważyć, jest sposób prowadzenia kontrastu. Jak pisze autor, inspiracją były wpływy pisma arabskiego na azjatyckie odmiany cyrylicy. Na załączonej fotografii można zaobserwować przykład takich wpływów.

Znaki mają raczej horyzontalny kontrast i kaligraficzne zakończenia. Takie proporcje w skryptach arabskich wynikają ze sposobu zapisu – narzędzie używane do pisania to zaostrzony w formę stalówki trzcinowy patyk ścięty na końcu pod kątem. Litery zapisuje się od prawej do lewej strony, a kąty ścięcia i trzymania odpowiadają za ostateczne proporcje ich cienkich i grubych elementów. Rodzina kroju Harpagan składa się z pięciu odmian – od monolinearnej wersji thin do wersji bold. Obejmuje nie tylko podstawowe znaki łacińskie, ale też znaki diakrytyczne charakterystyczne dla zachodniej i centralnej Europy, Turcji, krajów bałtyckich oraz języka rumuńskiego, cyfry i znaki matematyczne oraz ornamenty graficzne. Można go kupić na portalu myfonts.com.


typografia XXI wieku

179

Kazachstan, fot. Mateusz Machalski

W każdym numerze NN6T przedstawiamy inny krój pisma zaprojektowany przez polskich projektantów w XXI wieku. Zbierz wszystkie numery NN6T i posiądź mikroleksykon nowej polskiej typografii.


180

typografia XXI wieku

Harpagan Thin

aąbcćdeęfghijklłmnńoóqprsśtuwvxyzźż aąbcćdeęfghijklłmnńoóqprsśtuwvxyzźż

Harpagan Light

aąbcćdeęfghijklłmnńoóqprsśtuwvxyzźż aąbcćdeęfghijklłmnńoóqprsśtuwvxyzźż

Harpagan Regular

aąbcćdeęfghijklłmnńoóqprsśtuwvxyzźż aąbcćdeęfghijklłmnńoóqprsśtuwvxyzźż

Harpagan Medium

aąbcćdeęfghijklłmnńoóqprsśtuwvxyzźż aąbcćdeęfghijklłmnńoóqprsśtuwvxyzźż

Harpagan Bold

aąbcćdeęfghijklłmnńoóqprsśtuwvxyzźż aąbcćdeęfghijklłmnńoóqprsśtuwvxyzźż

Mateusz Machalski – ur. w 1989 r., studia na Wydziale Grafiki ASP w Warszawie (2009–2014) ukończył z wyróżnieniem rektorskim. Pięciokrotny stypendysta Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Laureat stypendium Młoda Polska. Członek rady programowej Międzynarodowego Biennale Plakatu. Członek zarządu Stowarzyszenia Twórców Grafiki Użytkowej. Dyrektor artystyczny magazynu „Newonce” i „Warsawholic”. Współzałożyciel grupy produkcyjno-kreatywnej BORUTTA.




Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.