Notes.na.6.tygodni#73

Page 87

Twoja wystawa Po słowie, którą można było do niedawna oglądać w Bunkrze Sztuki, nie była typowa – pozostawała w nieustannym procesie pracy artystycznej. Czy to była konieczność?

Po słowie była podsumowaniem mojej pracy ze słowem i jego interpretacji. Całość była gotowa dopiero w momencie zakończenia wystawy. Zaprosiłam publiczność do rozmowy w cztery oczy. To zaproszenie przyjęło 30 osób. Punktem wyjściowym miały być rozmowy o sztuce, tak?

Myślałam, że tak będzie. Chciałam pytać ludzi o sztukę: co jest dla nich ważne, a co nudne. Zaczęłam jednak od pytania, czy ta konkretna osoba chce mnie o coś zapytać. I okazało się, że sytuacja się odwróciła. Ludzie mieli do mnie masę pytań. To była wręcz idealna sytuacja – ktoś zgłasza się do udziału w projekcie, bo ma w tym swój osobisty interes. I ja też go miałam. Pytania były bardzo różne: o haftowanie, sztukę... Przyszło wiele osób, które chciały poznać artystkę i porozmawiać z nią w cztery oczy. A kto przyszedł poznać artystkę?

— W SWOICH PRACACH POSŁUGUJĘ SIĘ NIE– MOIM SŁOWEM. ZAWSZE CYTUJĘ, NIGDY NIE WYPOWIADAM SIĘ SAMA —

Ludzie w różnym wieku, z różnych zawodów: artyści, studenci, nauczyciele. Nie da się ich sklasyfikować. Z nagrań tych rozmów wyciągnęłam potem wszystko, co działo się między słowami, czyli oddechy, sapnięcia, hapnięcia. I takie dźwięki, które nie mają reprezentacji wizualnej, bardzo abstrakcyjnie wyhaftowałam. Haftowałaś, opierając się na obrazie wizualnym z programu audio?

Tak, opierałam się na obrazie fali dźwiękowej, interpretowałam ją, poprzez kolor nadawałam jej temperaturę. Do każdej z rozmów dobierałam je tak, by najlepiej oddać sytuacje rozmowy. Dobór kolorystyki nie wynikał z żadnej konkretnej zasady, działałam, tak jak czułam. Rozmawiałam na przykład z mężczyzną, który opowiadał o swojej pracy w kulturze. Mówił, że ma już wszystkiego dość, bo totalnie nie ma kasy. Dobierałam kolory, żeby jak najlepiej oddawały tę sytuację. Interpretacja była bardzo subiektywna.

Monika Drożyńska: Pierdol lata 80. Walcz teraz! z serii Aktywności zimowe, 2011

odwracam wystawę do góry nogami. Ta wystawa nie jest zamknięta, kształtują ją realni ludzie. Oni są współtwórcami. Zwykle działam w przestrzeni miejskiej, rzadko zamykam się w white cubie galerii. Chciałam się wymknąć założeniom wystaw, gdy jest ona gotowa od początku, tym samym w pewien sposób martwa. Odwrócenie tego procesu i zaangażowanie w niego publiczności spowodowało, że ta „wystawowa sytuacja” stała się rodzajem żywej tkanki. Między słowami stało się czymś w rodzaju kolejnej warstwy dla serii moich prac z cyklu Aktywności zimowe oraz Haft miejski. Dlatego interesowało cię właśnie to, co jest między słowami?

Chciałam odwrócić sytuację galeryjną, że wszystko jest gotowe, zamknięte dla publiczności. Zależy mi na otwarciu się na odbiorcę. Projektując taką sytuację,

Właściwie zawsze mnie to interesowało. Robiłam wcześniej z Anią Grajewską projekt Auslander, który był prezentowany w Muzeum Narodowym w Krakowie i opierał się na podobnej zasadzie. W tym roku dla Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK w Krakowie zaprojektowałam biżuterię – punktem wyjścia był zapis fali dźwiękowej śmiechu przygotowuję indywidualne projekty na bazie śmiechu konkretnej osoby). Śmiech wykorzystywałam również w 2008 roku w instalacji Pomnik, zrealizowanej w ramach Survivalu w przestrzeni miejskiej we Wrocławiu. Więc ten motyw pojawia się już w mojej wcześniejszej twórczości. W swoich pracach posługuję się nie-moim słowem. Zawsze cytuję, nigdy nie wypowiadam się sama. Skupienie się na dźwiękach między słowami jest rodzajem cytowania, pokazaniem tego, co w nim jest. Tego, co słowo tworzy, co jest wypowiadane, a nie napisane. Emocji, które za nimi idą. Kiedy cytuję napisy z murów, pokazuję anonimowego wypowiadającego się. Darzę autorów tych słów wielką namiętnością. A tutaj ta sytuacja anonimowości stała się bardzo intymna i sfinalizowała się w czymś abstrakcyjnym. Tym samym wypowiedź

170

notes 73 / 12.2011–01.2012 / czytelnia

A w praktyce gdzie się spotykaliście?

W przestrzeni wystawy był przygotowany pokój nagrań, duże pomieszczenie, w którym przyjmuje się gości. Został zaaranżowany tak, aby można było się w nim poczuć komfortowo. Był stół, dywan, powstała przytulna atmosfera. Zależało mi, aby sytuacja spotkania dwóch obcych sobie osób była możliwe bezbolesna. A twój interes? Jaki był konkretnie?

notes 73 / 12.2011–01.2012 / czytelnia

171


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.