Notes.na.6.tygodni#73

Page 83

Skąd się wzięło i co oznacza pojęcie „surrealizm stosowany”?

Ukuł je Jerzy Hryniewiecki, aby opisać architekturę i aranżację pawilonów wystawowych, które powstały na Wystawę Ziem Odzyskanych we Wrocławiu w 1948 roku. Brzmi jak oksymoron.

Bo nim jest, ale można powiedzieć, że cała ta impreza była „oksymoronem”: w założeniu propagandówka nowych komunistycznych władz, przygotowana z olbrzymim rozmachem i kontrolowana w każdym detalu; jednak z drugiej strony okazało się, że wobec braku funduszy zaproszeni artyści i architekci, którzy odpowiadali za plastyczną oprawę wystawy, mieli niemalże pełną wolność wyboru środków wyrazu. „Surrealizm stosowany” jest tu więc idealnym pojęciem: konstrukcje takie jak wieża z wiader czy fontanna z chłodnic samochodowych, ale przede wszystkim pawilony będące odważnymi propozycjami architektonicznymi, np. słynny pawilon Węgiel braci Stanisława i Wojciecha Zameczników, łączyły w sobie „czysty” artyzm i użytkowość/funkcjonalność. Według krytyczki sztuki Barbary Kowalskiej to we Wrocławiu nastąpiła erupcja zamrożonych na czas wojny awangardowych kierunków sztuki.

— NAUCZYLIŚMY SIĘ, ŻE ARCHITEKTURA CZY, SZERZEJ, KULTURA MATERIALNA PRL-U POWINNA BYĆ LEPIEJ CHRONIONA. WCIĄŻ JEDNAK INICJATYWA LEŻY W ODDOLNYCH, SPOŁECZNYCH RUCHACH, A NIE W ODPOWIEDNICH INSTYTUCJACH, KTÓRE NIE TYLKO BY CHRONIŁY, ALE I UPUBLICZNIAŁY ZBIORY I EDUKOWAŁY, ŻE WARTO DBAĆ O „ESTETYKĘ CODZIENNOŚCI” —

Gabriel Rechowicz, projekt basenu w Saint-Maur-des-Fossés, lata 70. foto © Pawel Giergon, sztuka.net. Dzięki uprzejmości Galerii Kolonie

Rechowiczowie bardzo często pracowali w przestrzeni publicznej. To znów współczesne pojęcie, które niezbyt pasuje do tamtych czasów, ale forma ich prac – mozaik i malowideł ściennych – była surrealizująca, z elementami arte povera czy wręcz informelu. Hanna Rechowicz w ogóle kwestionowała podział na sztukę użytkową i „czystą”. Deklarowała nawet, że wraz z mężem i Edwardem Krasińskim, który mieszkał u nich siedem lat, wyśmiewali to pojęcie. Dla Rechowiczów każde zlecenie było wartościowe, nie tylko ze względów finansowych, ale i czysto artystycznych. Najważniejsze dla nich było to, co z dzisiejszej perspektywy wydaje się zbyt proste, zbyt jednowymiarowe: rozwiązania kolorystyczne, kompozycyjne i formalne – a te mogli cyzelować w każdej pracy. Oni wynieśli to zresztą ze szkoły w Sopocie, która poza tym, że była założona i aż do lat 70. zdominowana przez postkapistów, słynęła z pracowni malarstwa w architekturze prowadzonej przez Jacka Żuławskiego.

We wspomnieniach studentów z tego okresu możemy przeczytać o „wypełnianiu gołego mięsa ściany malarstwem”, co doskonale pasuje także do Rechowiczów. Jednak pamiętajmy, że Rechowiczowie, podobnie jak wielu innych absolwentów państwowych uczelni, należeli do Związku Polskich Artystów Plastyków, byli tak zwanymi „artystami plastykami”. Dziś pojęcie „plastyk”, jak i w ogóle ten specyficzny gatunek twórcy, niemal zupełnie wymarło, zamiast „sztuki plastyczne” mówi się o „sztukach wizualnych”. Wówczas artyści byli postrzegani zupełnie inaczej, w ogóle przecież nie było rynku sztuki, a oni musieli z czegoś żyć. Dlatego np. Wojciech Fangor, Eryk Lipiński, Marian Bogusz czy Stanisław Zamecznik tworzyli sztukę użytkową – ilustracje, plakaty czy aranżacje wystaw. Pamiętamy o nich głównie dlatego, że albo byli najlepsi w tym, co robili, albo parali się też sztuką czystą. Praca plastyka miała specyficzny charakter, bo zakładała współpracę, dziś powiedzielibyśmy – interdyscyplinarną, na przykład z architektami. W PRL-u powszechna była dbałość o opracowanie przestrzeni zarówno wewnątrz, jak i na zewnątrz budynków: od kawiarni i sklepów po wielkie gmachy użyteczności publicznej. Dziś, o ile w ogóle, zajmują się tym raczej dizajnerzy, nie artyści. Nie szukając jednak daleko – na pierwszym piętrze tymczasowej siedziby Muzeum Sztuki Nowoczesnej przy ulicy Pańskiej zachowała się wielka mozaika autorstwa Kazimierza Gąsiorowskiego. Zresztą w zupełnie innym stylu niż mozaiki Rechowiczów, bo przecież każdy z tych artystów miał odrębny, indywidualny styl. Inaczej pracowała Maria Leszczyńska, która wykonała mozaikę na dziedzińcu NBP od strony ulicy Świętokrzyskiej, inaczej Gąsiorowski, który używał grubych, szklanych brył i eksperymentował z tworzywami sztucznymi, a jeszcze inaczej Rechowiczowie, którzy stosowali rodzaj „projektowania zrównoważonego”, czyli używali rozmaitych odpadów, co było zarówno tanie, jak i niezwykle

162

notes 73 / 12.2011–01.2012 / czytelnia

Jak to pojęcie odnosi się do sztuki Gabriela i Hanny Rechowiczów?

notes 73 / 12.2011–01.2012 / czytelnia

163


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.