NOTES.NA.6.TYGODNI#71

Page 84

Jestem przekonany, że słuchanie ekstremalnego noise’u i muzyki improwizowanej w czasie, kiedy byłem nastolatkiem, w znaczący sposób zmieniło mój sposób myślenia 164

spraw, które nie łączą się za bardzo ze sobą, a potem coraz bardziej nabierała przekonania, że są one jednak ściśle ze sobą powiązane na bardzo głębokim poziomie. Producent David G. Marks powiedział kiedyś coś bardzo ważnego: że ten film ma strukturę spiralną: zaczyna się od narysowania linii, które zdają się nie stykać ze sobą, ale z czasem zbliżają się do siebie coraz bardziej, by wreszcie osiągnąć punkt, w którym splatają się w bardzo mocny węzeł. Co więcej – rozmawiając z widzami, nie spotkałem się dotąd ze zgodną opinią dotyczącą tego, które części najlepiej do siebie pasują. To działa w ten sposób, że każdy odbiorca musi samodzielnie skompletować te puzzle, dodając do tego swoje własne życiowe doświadczenie. Sam jesteś muzykiem. Jaki to miało wpływ na powstawanie filmu?

To raczej powstawanie filmu miało wpływ na moje bycie muzykiem. Bo kiedy poświęcałem czas na pracę za kamerą, nie miałem już szansy na granie czy pisanie muzyki. W tym sensie film mocno spowolnił mój rozwój jako muzyka. Ale z drugiej strony – spędzanie czasu z tak dużą liczbą bardzo oryginalnych i kreatywnych artystów w bardzo mocny sposób wpłynęło na moje rozumienie tego, czym jest i czym może być muzyka. A więc w dłuższej perspektywie odłożenie instrumentu na bok, żeby poznać tych wszystkich twórców i móc się inspirować ich pomysłami, może być dla mnie, jako dla muzyka, dużo bardziej korzystne.

za grosz doświadczenia. Bardzo się martwiłem, że film nie zdołał przekazać tego, o co mi chodziło, mimo że od samego początku byłem bardzo pewien, co chciałem w nim zawrzeć. Pocieszało mnie tylko jedno – po kilku minutach krytykowania samego filmu wszyscy widzowie testowych pokazów zaczynali raczej rozmawiać o tym, jak sami odpowiedzieliby na pytania, które się w nim pojawiają, opowiadać o swoich własnych doświadczeniach. I nikt nie mówił o filmie samym w sobie. Wiedziałem więc już wtedy, że udało mi się osiągnąć chociaż jeden z zamierzonych celów: widzowie po projekcji zaczynali myśleć o swoim życiu. A to przecież jeden z głównych tematów tego obrazu – pytanie o to, w jakim stopniu sztuka może zmienić sposób, w jaki komunikujemy się z innymi ludźmi i w jaki reagujemy na otoczenie, w którym się znajdujemy. Te rozmowy były więc dla mnie o wiele ważniejsze niż ewentualne poklepywanie po plecach i stwierdzenia: tak, to ciekawy film. Po pokazach w Los Angeles i Toronto dotarło do mnie coś jeszcze: film powoduje, że ludzie zadają sobie pytania, o których wcześniej nawet nie pomyśleli. To dało mi pewność, że jest on zrozumiały i znajdzie się publiczność, która będzie chciała go zrozumieć. Steve Elkins (ur. 1979) – ukończył produkcję filmową na Uniwersytecie Chapmana w Kalifornii. Prywatny detektyw, gondolier, pisarz, muzyk i kompozytor. Wystawiał swoje fotografie w wielu galeriach na całym świecie. Album The Grammar of Fire relacjonujący sytuację, kiedy został poproszony o stanięcie na czele zamieszek w slumsach Bombaju, opublikowało wspólnie wydawnictwo Warner Brothers i Ad Astra Books. Elkins poświęcił większość pierwszej dekady XXI wieku na przeprowadzanie wywiadów i zbieranie materiałów na temat twórczości awangardowych muzyków, które złożyły się na jego debiutancki film The Reach Resonance. Kolejny dokument Elkinsa jest w fazie przygotowań i na razie wiadomo, że będzie realizowany w Szwajcarskim Ośrodku Naukowym CERN, gdzie znajduje się Wielki Zderzacz Hadronów. www.steveelkins.net

Jakie były pierwsze reakcje na twój film?

Po pierwszym oficjalnym pokazie, na Angel City Jazz Festival w Los Angeles w październiku 2010 roku, widzowie zgotowali nam owację na stojąco. Potem obraz zdobył nagrodę dla najlepszego eseju filmowego na festiwalu filmów o sztuce w Toronto. To była dla mnie prawdziwa ulga: wcześniej pokazywałem film tylko na kilku zamkniętych pokazach i publiczność była raczej niezadowolona. Po pierwsze widzowie mieli trudności z tym, żeby dźwięki pojawiające się w filmie w ogóle uznać za muzykę. Po drugie – byli mocno zdezorientowani ze względu na niespodziewaną i nieprzewidywalną strukturę filmu. Nietypowy sposób prezentacji tematu sprawił, że większość widzów wychodziła z założenia, że w ogóle nie wiedziałem, co tak naprawdę chciałem powiedzieć. Tym bardziej, że był to mój pierwszy film i nie miałem

notes 71 / 10–11.2011 / czytelnia

notes 71 / 10–11.2011 / czytelnia

165


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.