NOTES.NA.6.TYGODNI#71

Page 63

W roku 2009 i 2010 wydaliście serię nieautoryzowanych reklam – Unauthorized commercials. To była seria reklam produktów dobrze nam znanych marek, nieautoryzowanych przez producentów. Na czym polegało wasze podejście przy pracy nad tym projektem?

Graw Böckler, Three non narrative films by Graw Böckler

Dla niektórych reklama może być postrzegana jako narzędzie i gatunek raczej „niekochany”. Wybraliście go, rozwijając projekt Reklama dla konceptu (oryg. Commercial for a concept). Co próbowaliście zareklamować?

Podoba mi się wyrażenie „niekochany”. Filmy mają często naturę kontemplacyjną. Ale reklamy posiadają konkretny cel. To krótka i wizualnie uderzająca forma. „Krótka” oznacza dla indywidualnego producenta, że może być zrealizowana za bardzo małe pieniądze. To, co sprawia, że reklamy są nudne, to fakt, że celem reklamy jest promowanie produktu. Z tego powodu stają się raczej płytkie. Pomyśleliśmy więc, że byłoby świetnie promować coś interesującego, jak np. pomysły albo koncepty zamiast produktów. W ten sposób powstał projekt Reklama dla konceptu. A co dokładnie wtedy promowaliście? Jakiego rodzaju koncepty? Własne czy cudze?

Najpierw sami rozpoczęliśmy projekt, a potem zaprosiliśmy innych artystów czy reżyserów, aby się dołączyli. Pierwsza „reklama dla konceptu” promowała budowę publicznego basenu zamiast biura w centrum Kolonii. Jest zatytułowana Sugeruję: Friesenpool (oryg. I suggest: Friesenpool to gra słów odnosząca się do placu zwanego Friesenplatz w Kolonii). Factor 4 promuje kurczenie się ludzi za pomocą Faktora 4. Mniejsi ludzie zużywają mniej energii, przestrzeni, zasobów. Kolejną sugestią jest wysyłanie do wojska starych ludzi zamiast młodych. Nowoczesna broń wcale nie wymaga siły fizycznej. Starsi ludzie są bliżej śmierci niż młodzi ludzie. Kochają rozkazy i dyscyplinę. Jako że starsi ludzie są bliżej śmierci, potrafią bardziej szanować życie. Chcieliśmy promować pomy122

notes 71 / 10–11.2011 / czytelnia

To, co sprawia, że reklamy są nudne, to fakt, że ich celem jest promowanie produktu. Pomyśleliśmy więc, że byłoby świetnie promować coś interesującego, jak np. pomysły albo koncepty

sły, które wynikają z obserwacji codziennego życia. Nie jest do tego konieczna żadna konkretna wiedza. Po prostu trzeba znaleźć inny sposób podejścia do twojej własnej rzeczywistości i go wypromować.

W tym projekcie spojrzeliśmy na formę „reklamy” pod innym kątem. W naszym codziennym życiu jesteśmy otoczeni markowymi produktami. Ale tylko producenci konkretnych marek prowadzą medialny dyskurs na ich temat, produkując reklamy lub stosując tzw. product placement. Konsekwentnie produkt pojawia się tylko w kontekście uzgodnionym przez jego producenta. To producenci wyznaczają znaczenie produktów, które kształtują nasze codzienne życie. W Nieautoryzowanych reklamach chcieliśmy sformułować prawdziwie niezależny wizualny dyskurs na temat produktów, który odnosił się zarówno do wpływu tych produktów na nasze codzienne życie, jak i sposobu, w jaki wchodzimy z nimi w interakcje. Wasze podejście nie jest więc krytyką, ale raczej otwarciem granic dla swobodnego punktu widzenia i dyskursu. Rynek przyznał sobie lub przyznano mu pewne niepisane prawa, co często odczuwane jest jako represja. Uczucie represji częściowo znika, gdy zdajemy sobie sprawę, że właściwie mamy prawo swobodnie się wypowiadać, korzystając z jego narzędzi. Dla odbiorcy waszej sztuki to może być wyzwalające. Czy myśleliście kiedykolwiek, żeby zaprezentować ten projekt w komercyjnym środowisku jako eksperyment?

Tak, chcielibyśmy pokazać ten projekt podczas Cannes Lions 2012. To festiwal przemysłu reklamowego. Zrealizowaliście także bardzo interesujący film zatytułowany Zakazane obrazy (oryg. Forbidden Images), który był rozważaniem na temat obrazu, jak i pisanych oraz umownych praw, zgodnie z którymi obraz należy do fotografowanego podmiotu. Kto jest właścicielem obrazu waszym zdaniem, jeśli taki istnieje? I jak ta sytuacja powinna być wyregulowana?

Jeśli patrzę na rzeczywistość, powinienem mieć także prawo, żeby się nad nią zastanawiać, na przykład poprzez jej filmowanie i pokazywanie jej innym ludziom. To dziwne, że czegoś doświadczasz, a potem nie wolno ci o tym mówić publicznie. Niestety to jest totalitaryzm. Żyjemy w kulturze, w której obrazy coraz częściej zastępują słowa. Ale obrazy są postrzegane jako produkty, do których prawa są posiadane przez ludzi. Domagamy się wolności wypowiedzi dla obrazu i chcielibyśmy, aby każdy, kto czyta ten wywiad, przyłączył się do

notes 71 / 10–11.2011 / czytelnia

123


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.