NOTES.NA.6.TYGODNI#71

Page 60

Teraz faktycznie najlepiej jest być Arturem Żmijewskim, co tu dużo mówić…

Wysoko ustawiona poprzeczka, ale jakoś tak płytko. Czy ma zabierać głos w sprawach publicznych? Europejski Kongres Kultury, podczas którego rozmawiamy, odbywa się pod hasłem Kultura dla zmiany społecznej. Czy artysta ma zajmować stanowisko wobec bieżących wydarzeń? Czy jego obecność ma się ograniczać do prezentowania dzieła i przyjmowania honorarium?

Joanna Mytkowska uważa, że artysta powinien brać udział w debatach publicznych. Wiele razy usłyszałem od niej: „Czy wiesz, że minister boi się ciebie bardziej niż ty jego?” Może udałoby się zrobić w tym kraju tak, żeby artysta miał autorytet publiczny, co w wielu krajach jest nie do pomyślenia. Mam głos, głos słyszalny w przestrzeni publicznej. A skoro już go mam, to powinienem go odpowiednio wykorzystywać. Z drugiej strony jestem coraz bardziej sceptyczny wobec sztuki zaangażowanej politycznie, powiedziałbym, takiej, która przebiera się w piórka działaczy społecznych. Wiele razy mówiłem już o tym, że sztuka nie powinna tego robić, bo tylko wyrządza ludziom krzywdę. Sztuka bowiem zawsze myśli tylko o sobie. Tak, jest w tym też egotyzm artysty, ale tu chodzi o coś większego – my, istniejąc, ciągle podtrzymujemy istnienie idei sztuki. Nawet jeśli jest to jak w przypadku Oskara Dawickiego – ciągłe sprawdzanie, czy to jeszcze sztuka, czy też już nie. Idea sztuki się tego domaga i przemawia przez artystę. Chyba jednak bliżej mi do koncepcji Jacques’a Ranciera – polityczność sztuki to jest co innego niż zaangażowanie się w sprawy, które właśnie pojawiły się w mediach. Bo jeśli tylko nawiązujesz do bieżących wydarzeń, to nic nie zmieniłeś. Polityczność sztuki byłaby tym, że w obraz świata wprowadzasz coś, czego wcześniej w nim nie było. A przecież to nie musi być sprawa związana bezpośrednio z polityką, to może być… nie wiem co. Jak bym wiedział, tobym natychmiast zrobił. Przecież jako artysta nic innego nie robię, tylko wypatruję, gdzie są te sprawy, których nie widać, o których nikt nie wie, nie są reprezentowane. To jest właśnie polityczność sztuki. Jeśli chcesz się zajmować polityką skutecznie, podkreślam „skutecznie”, to sztuką przestań się zajmować, zajmij się polityką czy działalnością społeczną. A sztuka jednak ma swoją autonomię i to pieprzenie o zrezygnowaniu z autonomii jest raczej mało poważne. Sztuka ma swoją autonomię, co widać, słychać i czuć. Podczas wrocławskiego Kongresu brałeś udział w jednym z paneli o tym, czy i jak państwo powinno wspierać kulturę…

Państwo musi wspierać! Nie ma innego wyjścia, jeśli nie chce się do reszty skompromitować i doprowadzić do absolutnej nienawiści do niego, a zatem też jego zbędności, to musi coś robić dla ludzi. Państwo teraz ograniczyło się do roli policyjnej – pilnuje porządku. Państwo odczuwam najbardziej, jak się spotykam z przemocą policji czy skarbówki. A jak się odbywają targi międzynarodowe, to co Polska prezentuje? Chopina, Pendereckiego i Wajdę. Zaś tak na co dzień to nie chciałaby dawać na kulturę. Państwo musi dbać, żeby była tu kultura, to jedno z niewielu dóbr, które Polska dziś produkuje. A nie widzisz zagrożenia, że ta dbałość zamieni się w jałowość?

W tezach Paktu dla Kultury jest to wyraźnie sformułowane, że państwo ma dbać o to, żeby była kultura, ale nie ma jej organizować. To ludzie mają ją 116

notes 71 / 10–11.2011 / czytelnia

notes 71 / 10–11.2011 / czytelnia

117


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.