Notes.na.6.tygodni#70

Page 75

Uważam, że należy promować mniejsze, eksperymentalne organizacje, otwierać się na młodsze generacje, wspierać praktyki niekomercyjne i kameralne projekty, które są paliwem zmiany i nowych sposobów myślenia

ślenie. Mogę się domyślać – z krajów, gdzie kultura jest wysoce zinstytucjonalizowana i np. wysoce dotowana, tak jak we Francji, albo gdzie jest wysoce sprywatyzowana, jak w Stanach Zjednoczonych, i tak naprawdę muzeum jest przedsiębiorstwem częściowo dotowanym przez zamożnych ludzi, a system finansowania jest kompletnie inny. A my mówimy o kraju, w którym nie ma ani porządnego dofinansowania publicznego, ani też tradycji i możliwości podatkowych, które by zachęcały do darowizn. Boję się więc monopolizacji i koncentracji tych wpływów. Bo pamiętasz, już była taka próba, żeby ten procent od osób fizycznych zacharapcić? Tylko to się nie udało. Chyba w drugim czy trzecim roku funkcjonowania 1% dla Organizacji Pożytku Publicznego nagle powstał taki pomysł, że Minister Kultury to będzie dzielił, czy tam Minister Pracy i Polityki Społecznej. Na szczęście do tego nie doszło. Więc to jest jedna z moich obaw, czy 1% będzie mógł iść do instytucji bezpośrednio od darczyńców, lub jeśli będzie dzielony centralnie, to jakie będą procedury dzielenia tych środków. Czasem jestem zapraszana jako ekspert, więc wiem od wewnątrz, że to nie są procedury promujące kompetencję, bezstronność i sprawiedliwość. Nie może ta sama grupa ludzi dzielić pieniędzy na muzykę, sztuki wizualne i teatr. To bez sensu, ludzi trzeba dobierać do dziedziny. Uważam, że należy promować mniejsze, eksperymentalne organizacje, otwierać się na młodsze generacje, wspierać praktyki niekomercyjne i kameralne projekty, które są paliwem zmiany i nowych sposobów myślenia. Inaczej kulturowo zamrzemy w bolesnej nadprodukcji kosztownych, opłacalnych spektakli reprodukujących to, co znane, i utrwalających zastany porządek. Czy nie jest też tak, że bez względu na podwyższenie nakładów na kulturę zawsze istnieje pewne niebezpieczeństwo, że te środki, które się nazywają „na kulturę”, zostaną przeznaczone na utrzymywanie pewnej substancji, która jest np. rosnącą liczbą instytucji, na ich ogrzanie, a nie na działania?

Tak, i wtedy rzadko już może się tam znaleźć miejsce dla eksperymentu. Już nie pamiętam, jak to się nazywało, to prawo mówiące o dynamice rozwoju instytucji, gdzie nagle, w którymś momencie, środki, energia idą na utrzymanie samej struktury albo samych zasobów. I to nie jest wystarczające. Oczywiście ja jestem za tym, żeby ludzi utrzymywać i żeby im płacić za pracę i to jest jednym z głównych problemów mojej organizacji. Przez 17 lat, które tutaj przepracowałam, wynagrodzenie dostaję od 12 miesięcy. A i to z gwarancją na 2 lata. Przez całe lata nie mogłam w ogóle płacić ludziom za pracę i wszyscy robiliśmy to wolontariacko. Wolontariat jest oczywiście wspaniałą rzeczą, ja jestem za praktykami i wolontariatami, ale nie może być tak, że przez dziesięciolecia organizacja, która ma prawie 25 lat historii, utrzymuje się dzięki pracy nieodpłatnej. 58

notes 70 / 09–10.2011 / czytelnia

No bo ile można mieć entuzjazmu.

Free labour to jest po prostu inna forma wyzysku. Od pewnego poziomu zaangażowania i kompetencji trzeba zacząć płacić za pracę. Oczywiście są też i „niemonetarne” formy zwrotu zaangażowania: wiedza, kontakty, możliwości, prestiż. Ale to już odrębna sprawa. To wszystko, o czym mówimy: samowyzysk, dobrowolne pogłębianie degeneracji własnej sytuacji osobistej „na rzecz”…

...kto się komu poświęcił, kto ile dał… To jest jeden z tematów naszych warsztatów na temat free labour przeprowadzonych przez Carrot Workers Collective. Sprawy w Polsce nie wyglądają jeszcze jak w Londynie, gdzie jest kolosalna nadwyżka znakomicie wykształconych ludzi bez pracy. My nie cierpimy na nadmiar ludzi o wysokich kompetencjach, sprawa relacji pomiędzy systemem edukacji a rynkiem pracy ma w Polsce inny wymiar. Choć niewykluczone, że ludzie, których potrzebujemy do naszej nisko płatnej, acz rozwijającej pracy, podają właśnie do stołu w restauracji na Brick Lane. Czy macie w programie plany pozytywne, czyli jakąś samopomoc (śmiech)? Polegającą na wytwarzaniu wiedzy o tym, w jaki sposób można właśnie przechytrzyć czy przeskoczyć system, który jest niewydolny.

Byłoby idealnie, gdybyśmy doprowadzili do tego, żeby jednak powstało coś takiego jak w jakimś stopniu dofinansowywana grupa ludzi, którzy pracują bardzo profesjonalnie, skutecznie, precyzyjnie nad kolejnymi Alternativami. Powstaje więc taka quasi-instytucja, quasi-komórka, dzięki której ten projekt nie jest incydentalny, poprzez takie elementy jak Alternativa online, która ma być takim magazynem, rezerwuarem wiedzy produkowanej przez Alternativa, radio, archiwum czy badania i stypendia – żeby to trwało cały czas. Czyli znalezienie tej właśnie pośredniej, alternatywnej drogi, innej drogi do nadawania trwałości pewnym projektom, bez instytucjonalizacji, czyli bez powoływania instytucji publicznej. To jest w miarę tanie, nie ma tych wszystkich wad instytucjonalnych, a jednocześnie powoduje, że projekt działa dalej. Czy wyobrażasz sobie, co będzie po tych dwóch latach? Jaki będzie owoc Alternativ? Czy dokonają rzeczywistej zmiany w waszym najbliższym otoczeniu, w sposobie funkcjonowania waszej instytucji, a może w sposobie odbioru czy uczestniczenia w kulturze?

Nastawiamy się na wielostronne oddziaływanie, bo z jednej strony oczywiście interesuje nas to, żeby publiczność, która bierze udział w wydarzeniach sztuki współczesnej, rozrastała się. Wystawę, która będzie jeszcze trwała miesiąc, zobaczyło do tej pory dziesięć tysięcy osób, co jest chyba absolutnym trójmiejskim rekordem, jeśli chodzi o wystawy sztuki. Celujemy w powiększenie grona ludzi, którzy będą przychodzili zobaczyć sztukę w ogóle. To po pierwsze. Po drugie, chcielibyśmy, żeby zmieniła się długofalowa polityka miasta, jeśli chodzi o sztukę współczesną. Ona się oczywiście powoli zmienia – mamy dwie publiczne i jedną niepubliczną instytucję zajmujące się sztuką współczesną w Gdańsku. Ale to jest ciągle za mało i jest to zbyt rozproszone. Chcielibyśmy nadać Alternativom trwałość: zakładając, że po 2012 roku powstanie biuro or-

notes 70 / 09–10.2011 / czytelnia

59


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.