Notes.na.6.tygodni#70

Page 50

Fabryka Mebli jest swoistą metaforą. Może być odczytywana jako gest ironiczny wobec systemu produkcji w kulturze. Wobec kultury jako produktu.

Jak więc funkcjonujesz w tej rzeczywistości?

Rynek jest półwidoczny. O rynku dyskutują galerzyści, specjaliści od rynku. Nie zwykło się o nim dyskutować, omawiając idee artystyczne. Nie sądzę, żeby było łatwo odbyć dyskusję z artystką lub artystą, o tym, czy jego idee są w jakiś sposób fabrykowane i zrobione wedle rynku. To jest temat przemilczany, o tym się nie rozmawia. Czy sam fakt, że używasz nazwy „Fabryka” i pełnisz w niej wiele funkcji – od dyrektora do robotnika – pozwala demaskować mechanizmy rynku?

W 2009 roku dla Galerii Białej przygotowałem wystawę Firma – zaaranżowałem przestrzeń galeryjną jako firmę, namalowałem dwie sekretarki, infolinię, linię produkcyjną, dział transportu i spedycji, magazyn etc. Kupiłem wtedy kilka książek o marketingu. Zależało mi na tym, żeby zobaczyć, na ile funkcjonowanie firm przypomina działanie w świecie sztuki, na ile da się zabiegi marketingowe przykładać do tego, co dzieje się w sztuce. Na poziomie języka wydaje się, że te dwie sfery do siebie częściowo przylegają. W obu mówi się przecież o produkcie, strategii czy produkowaniu wiedzy. Język marketingu daleki jest oczywiście od języka teorii sztuki, jednak interesujący jest sposób, w jaki czasem się w nim pojawia. Pojawia się migotliwie: mamy frazę jak z podręcznika marketingu natychmiast kontrapunktowaną frazą poetycką, metaforą lub jakimś kontrsystemowym hasłem. Wertując książki o marketingu, znalazłem zupełnie niesamowitą pozycję: Marka 5 zmysłów. Napisał to Martin Lindstrom. Mówi ona o tym, że marki, które zdobędą rynek, będą markami odnoszącymi się nie tylko do wzroku, ale również do słuchu, dotyku, węchu i smaku. Logo dźwiękowe jest sprawą znaną. Identyfikacja marki poprzez zapach jest już większą nowością. Czy to nie jest sztuka sama w sobie? (śmiech)

Gombrich. Dzięki moim zabiegom można spojrzeć na rzeczywistość pokoju jako na scenografię i co się z tym wiąże, odkryć w niej sensy malarskie. W moich instalacjach używam dużej ilości „przeszkadzajek”, czyli obiektów prawdziwych, z którymi moje obrazy-meble mogą się konfrontować, np. listewki, deski, skrzynki, fragmenty palet drewnianych, klocki drewniane, draperie itp. W tej chwili pokazuję swoje prace w galerii Arsenał w Poznaniu (wystawa zbiorowa Miłość do tego, co naturalne). Podczas montażu, znalazłem dwie martwe muchy i przykleiłem je do elementów instalacji. Ten gest to gra z klasycznym motywem holenderskiego malarstwa iluzjonistycznego. W holenderskim malarstwie motyw muchy, która przysiadła na licu obrazu, dublował i zarazem demaskował iluzję. Malowano realistycznie bukiet pięknych kwiatów, na których liściach widoczne są doskonale uchwycone krople wody, a do tego hiperrealistyczną muchę, aby wyglądało to tak, jakby mucha usiadła na obrazie – zdarzenie dość niesympatyczne. Więc kiedy udało mi się znaleźć dwie martwe, zasuszone muchy, tym razem prawdziwe, to powstało doskonałe odniesienie do tego malarskiego mitu. O sprawach związanych z grami iluzji świetnie pisze warszawski historyk sztuki Antoni Zięba w swojej książce Iluzja a realizm. Gra z widzem w malarstwie holenderskim. W mojej pracy próbuję nieco reinterpretować zapomniane gatunki XVII-wiecznej sztuki holenderskiej. Powiedziałeś kiedyś, że twoim marzeniem jest namalowanie przezroczystego mebla, bo człowiek jest skazany na przedmiot i ciebie to nie bawi. Jak dzisiaj na to patrzysz?

Przezroczysty mebel został już zrobiony przez Philippe’a Starcka, który zaproJan Mioduszewski: Charles & Ray Eames D.A.R. by Furniture Factory, 2011, dzięki uprzejmości artysty

Powróćmy do produktów twojej Fabryki. Obrazy-meble często tworzone są z myślą o konkretnej przestrzeni. W cyklu Mebel z wizytą zaaranżowałeś gabinet Rektora warszawskiej ASP oraz pokój swojego dziadka. Zdarzyło ci się nawet wystawić swoje obrazy-meble pod osiedlowy śmietnik. Takie działania wymagają prowadzenia dialogu z przestrzenią zastaną. Na czym on polega?

Zestawiam werystyczne malarstwo z realnością przestrzeni. Te realizacje, o których wspominacie, były wyjściem z galerii, dla obrazu-mebla gabinet czy mieszkanie to przestrzeń idealna i naturalna. Zachodzi wówczas specyficzne iskrzenie pomiędzy tym, co rzeczywiste, a tym, co jest reprezentacją. Stawiam swoje obrazy-meble, czy to będzie etażerka, fotel czy komoda w codziennej scenografii mieszkania, obok prawdziwej wersalki i lampy z abażurem – chodzi mi o pokazanie bliskości pomiędzy tym, co namalowane, a rzeczywistością, to z kolei pozwala na odczytywanie rzeczywistości jako namalowanej. O podobnym problemie, to znaczy o tym, jak bardzo realny pejzaż widzimy poprzez jego reprezentację, setki obrazów, które znamy, pisze w Sztuce i złudzeniu E. H. 8

notes 70 / 09–10.2011 / czytelnia

notes 70 / 09–10.2011 / czytelnia

9


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.