Notes.na.6.tygodni #69

Page 51

odbiorcą działań organizacji. A idzie o to, żeby właśnie nie było beneficjenta, tylko współuczestnicy, którzy tworzą rzeczywistość. Ale nie oddziałują narzędziami władzy. Kluczowe jest przeciwstawienie, do którego Sorel przywiązywał bardzo wielką wagę: przemoc – siła. Siłą posługuje się każda władza, która lepi, formuje, kształtuje, organizuje, zarządza „zasobami”, także ludzkimi, określa cele i ocenia efektywność ich osiągania. Natomiast przemoc jest ruchem oddziaływania na rzeczywistość przeciwko sile. Jest ruchem autonomizacji. Sorelowskie rozumienie przemocy zostało zakłamane przez faszyzm, który zmienił je całkowicie. U Sorela konkretny przykład działania przemocowego to strajk generalny, strajk bez konkretnych celów politycznych, negujący całkowicie istniejący porządek, otwierający zupełnie nową jakość i zmieniający ludzi, którzy w tym uczestniczą. Bo w końcu strajk oznacza: wstanie z kolan. To nie jest tylko przerwanie roboty, ale również wytworzenie wspólnoty, która nagle mówi: odmawiamy tego, co zostało nam narzucone, i wytwarzamy zupełnie nową społeczność. Dla Polski ta myśl jest szczególnie wartościowa, ponieważ międlimy to dziedzictwo Solidarności, wzruszamy się ciągle, tylko niestety nie rozumiemy, co tam się stało. Gdyby Sorel zobaczył rok 1980, ujrzałby społeczeństwo, o jakie mu chodziło. Jak to się udało zrobić i komu, żeby społeczeństwo, które robi 10-milionowy ruch, całkowicie autonomiczny, heroiczny, przemocowy w sorelowskim sensie, a zarazem nieoperujący siłą, otwarty i na samorządność robotniczą, i na samoorganizację chłopską, i na Kongres Kultury, i na alternatywne projekty edukacyjne, nagle po 30 latach doszło do obecnego momentu? Polska, obok Barcelony z 1936 roku, jest miejscem, gdzie udało się przeprowadzić prawdziwą rewolucję, to znaczy ludzie poczuli moc do tworzenia społecznych warunków własnej egzystencji. Barcelonę rozumiemy – najpierw przyszli staliniści, potem faszyści i rozstrzelali ten świat. Możemy go opłakiwać, ale przynajmniej wiemy, co się stało. A w Polsce? Jak jest możliwe, że ludzie, którzy przecież w znacznej części tworzyli tamten świat prawdziwie demokratycznych wspólnot pracy, dziś nie widzą alternatywy dla zatrudnienia na śmieciowych umowach, dla dyktatury manedżerów w zakładach pracy, dla podporządkowania edukacji potrzebom rynku, dla likwidacji przedszkoli, wiejskich bibliotek, opieki zdrowotnej w zakładach pracy i szkołach. Naprawdę 21 postulatów gdańskich – gdyby ktoś dziś ośmielił się je wydrukować – miałoby moc rewolucyjną.

wzięli na 30 lat, bo CV jest do zrealizowania. Warto zwrócić na to uwagę, że dzisiaj nie ma życiorysu – czyli refleksji nad doświadczeniem, nad obrazami, które dziś na mnie wpływają – ale za to jest CV, które istnieje przed samym życiem. Szkoła, studia, praca, kredyt, fundusz emerytalny, wolontariat dobrze będzie wyglądał. Niekiedy nie chodzi już nawet o moje życie, lecz o dzieci, w które będę inwestował i które zrealizują to, czego ja teraz zrealizować nie mogę. Przyszłość zżera teraźniejszość, która nagle zmienia się w nieistotny punkcik. Tymczasem czas to jest skondensowany punkt, w którym możliwe jest stworzenie czegoś różnego od tego, co istnieje. To się wydarzy albo teraz, albo nigdy. Dlaczego jednak Sorela nie ma? Został zepchnięty na margines, nie „pracuje”, mówiąc jego językiem.

Wydaje mi się, że on został zjedzony przez faszyzm, który wypaczając jego myśl, jednocześnie lubił się do niego odwoływać. Tymczasem właśnie Sorel pozwala nam zrozumieć istotne zjawisko naszych czasów – recydywę populistycznej prawicy. Dlaczego ona odnosi sukces? Przecież nie dlatego, że ludzie są głupi, tylko dlatego, że prawica przechwyciła i zagospodarowała potrzebę wytworzenia alternatywy. Prawicowa propozycja jest alternatywą fałszywą, z czego Sorel zdał sobie sprawę, niedługo po tym, jak zgłosił do niej akces. Jest bowiem propozycją alternatywnego, lecz całościowego zorganizowania rzeczywistości, zmiany, która nie niesie autonomii i samodzielności, lecz inną formę panowania. Sorel zawierzył obietnicy prawicowej, bo widział w młodzieży nacjonalistycznej ostatnią grupę aktywnie przeciwstawiającą się istniejącemu porządkowi władzy, kiedy już szalenie rozczarował się do lewicy, z którą na początku był. Co go rozczarowało?

Sorel, za Bergsonem, każe nam zdać sobie sprawę, że czas jest rzeczywisty, czyli jest tylko to, co jest teraz. Przeszłość funkcjonuje jedynie w postaci obrazów, które mają znaczenie o tyle, o ile je przywołam i zaktualizuję, zaprzęgnę do pracy. Tak samo jest z przyszłością – przyszłość nie istnieje. Cały błąd utopistów polega na tym, że usiłują siłą zamknąć przyszłość w ramy swoich projektów. Natomiast zbrodnia „realistów” polega na tym, że projektują przyszłość jako konieczną i bezalternatywną, wynikającą mechanicznie z teraźniejszości. Jak zatem żyją ludzie? Z jednej strony są poddani potwornej presji martwej, zmitologizowanej przeszłości, która ich niewoli i wiąże, a z drugiej strony żyją z już wyznaczoną przyszłością. Bo kredyt

W lewicy mejnstrimowej to, jak łatwo stała się establiszmentem, jak łatwo wpisała się w siłowe struktury państwa i ujawniła lękliwą pogardę dla ludzi, których miała wyzwolić. Lewica francuska, silna moralnym dziedzictwem ruchu dreyfusistowskiego, postanowiła pouczać lud i moralnie dyskredytować swoich przeciwników. Z kolei do rewolucyjnego syndykalizmu rozczarował się dlatego, że syndykalizm po prostu dał się złamać. Rząd francuski, skądinąd socjalistyczny, około 1910 roku zastosował na dużą skalę represje i działacze tego ruchu pękli. Wybrali wewnętrzną emigrację albo kariery w ławach rządowych i uznali, że nie warto się dalej bawić w syndykalizm. Sorel uznał, że jedynym ruchem kontestującym jest francuska prawica, która była wtedy zespoleniem najgorszej formy nacjonalizmu, katolickiego integryzmu i antysemityzmu. Pociągał go w niej ten moment straceńczego oporu przegranych. I tak oto jeden z pierwszych obrońców Dreyfusa znalazł się po stronie najpaskudniej jadowitych dziedziców antydreyfusizmu. Tylko przez rok, bo szybko dostrzegł, że stawką prawicy nie jest trwanie w autonomicznym oporze, wytwarzanie „czegoś jeszcze”, lecz przejęcie politycznej władzy, zdobycie narzędzi panowania. Mimo że Sorel zostawił prawicę, prawica nie zostawiła Sorela i składała mu hołdy, zwłaszcza po jego śmierci. Marzy mi się odzyskać myślenie Sorela jako niepoddające się

98

notes 69 / 07–08.2011 / czytelnia

A czy czas nie odgrywa tu pewnej roli?

notes 69 / 07–08.2011 / czytelnia

99


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.