Notes.na.6.Tygodni #68

Page 67

miasta stają się coraz bardziej do siebie podobne. Poważniejszym problemem jest to, że prywatne firmy mają dziś większą władzę niż rządy państw, a prawa pracownicze mogą być omijane dzięki możliwości współpracy tych firm z przedsiębiorstwami z krajów, w których nie musisz przestrzegać określonych przepisów (outsourcing). Potraktowaliśmy zjawisko globalizacji jako fakt, przede wszystkim powstrzymując się od oceny. Postanowiliśmy posłużyć się określonymi okolicznościami jako punktem wyjścia. Jesteśmy twórcami teatralnymi i sposób naszej pracy trochę różni się od działania na polu sztuki. Zawsze łatwiej jest stworzyć sytuację w pudełku sceny albo zadziałać w zamkniętym wnętrzu galerii. Uznaliśmy, że bardziej ekscytujące jest to, by spróbować bezpośrednio wpływać na strukturę miasta jako pewnego stanu i obserwować jak miasto się zmienia. Lola: Poprzez nasze projekty nie chcemy walczyć z globalizacją, ale raczej obserwować to zjawisko albo też ujawnić to, co już się dzieje. Jak w projekcie Mariano Pensottiego Dworzec, w którym czterech pisarzy pochodzących z danego kraju, siedząc na stacji kolejowej i patrząc na przechadzających się ludzi, tworzy na żywo różne historie. Te krótkie historyjki to zwykłe projekcje, które przecież już tam były. Dzięki tej instalacji możesz sobie uświadomić, że zawsze tworzysz w głowie różne domysły na temat ludzi, których obserwujesz, że zawsze ich oceniasz. Inny przykład to performance Centrum handlowe Gruppe LIGNA w centrum handlowym, dzięki niemu jeszcze lepiej uzmysławiasz sobie jak architektura kształtuje i wpływa na twoje ciało. Te projekty pozwalają ci dowiedzieć się czegoś więcej na temat świata, w którym funkcjonujemy, uświadomić sobie zasady, według których musimy działać.

Nie obawialiście się, że stosując ten sam scenariusz we wszystkich czterech krajach może wam umknąć wiele aspektów sposobu życia w danym mieście i na temat jego mieszkańców?

Lola: Przede wszystkim pokojówki (w dwóch krajach byli wśród nich także mężczyźni), z którymi pracowałam w każdym z krajów wywodziły/li się z trochę innej grupy, miały/li różną przeszłość i aspiracje, a to miało wpływ na stosunek to ich pracy. W Berlinie to były/li imigranci z krajów borykających się z problemami ekonomicznymi, czasem miały/li za sobą doświadczenie wojny. Pochodzili najczęściej z byłej Jugosławii czy Macedonii. Pokojówki z Argentyny i z Polski stanowiły/li grupę obcych w ramach własnego kraju, czyli byli to ludzie, którzy przybywają z przedmieść wykonywać pracę, której nikt nie chce. W Buenos Aires i w Warszawie praca pokojówki daje całkiem dobrą sytuację – to nie jest najgorszy sposób zarabiania na życie. Pokojówki z tych miast (właściwie tylko kobiety) mieli w sobie dumę i pewną wdzięczność w stosunku do hotelu, w którym pracowały. Pytałam je: „Nie jesteś znudzona tym, że codziennie przez osiem godzin wykonujesz cały czas te same czynności?”. A te kobiety odpowiadały, że są szczęśliwe, że jutro też będą robiły to samo, że jutro też będą miały pracę do wykonania. Stała praca daje stabilizację w życiu i to jest coś cennego – zarówno w Polsce, jak i w Argentynie. Z powodu politycznej i społecznej sytuacji w każdej chwili możesz znaleźć się na marginesie. Kiedy z nimi rozmawiasz, zaczynasz rozumieć, dlaczego tak bardzo angażują się w swoją pracę.

Lola: Taka była podstawowa idea, żeby przenosić konkretny pomysł, koncepcję, a nie odtwarzać ustaloną z góry akcję. Założyliśmy, że realizacja projektu – zarówno forma, jak i treść, będzie się zmieniać w określonej lokalizacji. To było dla nas bardzo interesujące, jak idea może być przenoszona z jednego kontekstu w drugi. Żeby móc to lepiej widzieć, potrzebowaliśmy czegoś stabilnego. Inaczej w każdym z miast mielibyśmy zupełnie inny projekt. Tutaj określone założenia za każdym razem traktowane są w inny sposób i dlatego |w każdym przypadku projekt znaczy coś innego dla mieszkańców danego miasta. Stefan: Architektura w dzisiejszych miastach może wyglądać bardzo podobnie. To pewien fakt i oczywiście nasz projekt jest reakcją na ten stan rzeczy. Jak już wspominaliśmy, zrozumieliśmy, że możemy użyć miejsc jako stanów w ramach konkretnych miast. To interesujące, bo współcześnie wizerunek metropolii czy całych państw budowany jest w zupełnie inny sposób. Tworzy się hasła typu: „Szwajcaria to miejsce, gdzie możesz zjeść pyszny ser” (śmiech), albo „Niemcy to kraj zaawansowanych technologii”. Pracując jako międzynarodowa grupa artystów, pomyśleliśmy, że to by było bardzo interesujące, by nie traktować tych czterech miast jako miejsc jedynych w swoim rodzaju, zupełnie wyjątkowych. Ja i Lola mamy już doświadczenie pracy w bardzo specyficznym środowisku. Przygotowywaliśmy projekt w Sao Paulo, który dotyczył policji w Brazylii. Podczas jego realizacji uświadomiliśmy sobie, że to by mogło okazać się ciekawe, by także w innych

130

notes 68 / 06–07.2011 / czytelnia

W ramach Miast Równoległych zajmujecie się też ludźmi wykluczonymi, ludźmi o których normalnie nie chce się rozmawiać ani ich zauważać. Czy każde społeczeństwo, w ramach którego pracowaliście inaczej definiuje tę grupę, czy to raczej uniwersalna kategoria?

notes 68 / 06–07.2011 / czytelnia

du na osobnicze właściwości Berlina, Buenos Aires czy Warszawy, wynikające z historii, polityki, kultury czy obyczajowości, może wyniknąć niezwykle interesujące pytanie o realne różnice w zglobalizowanej rzeczywistości. Artyści, którzy biorą udział w Miastach równoległych, są zdystansowani, pomimo tego, że znają kontekst, nie znają przecież miasta, a swoim pomysłem chcą skolonizować miejsca, które wcześniej skolonizowały miasto. Czy ten proces opowiadania o mieście, badania jego struktur jest w tym przypadku możliwy?

O mieście będą mówili nie artyści, tylko uczestnicy. Oczywiście masz rację, jeżeli chodzi o rodzaj obcego ciała, które jest wpuszczane w przestrzeń miasta, a zatem artystów rekrutujących się z zupełnie innych przestrzeni kulturowych, którzy nie znają miasta, nie są w nie wtopieni. Jednak są to projekty partycypacyjne – uczestnikami, wykonawcami są mieszkańcy bloku przy ulicy Bagno 3, robotnicy w fabryce, pokojówki w hotelu czy publiczność biorąca udział w niektórych z tych projektów, która sama niejako wykonuje czynności proponowane przez artystów. A zatem odpowiedzi na różnorakie pytania związane ze specyfiką miejskiej performatyki, czyli tego, jak się zachowujemy w mieście i w tych obiektach i czy da się zachowywać inaczej, udzielą ludzie zasiedleni w tej przestrzeni. Artyści proponują tylko jakiś rodzaj scenariusza, który ma być narzędziem pomagającym udzielić odpowiedzi na te pytania. Ale same odpowiedzi będą o tyle zintegrowane z miastem, że będą udzielane przez praktyczne działanie mieszkańców Warszawy. Gdzie w tym procesie znajduje się władza, która w bezpośredni sposób decyduje o kształcie przestrzeni publicznej?

Jako mieszkaniec Warszawy, który jest zainteresowany transferem w kierunku władzy wiedzy na temat różnych aspektów funkcjonowania w mieście, pozostaję po tym festiwalu i moim, czy ogólniej naszym, zadaniem jest przeniesienie tej wiedzy – np. odpowiedzi na pytania, w jaki sposób miasto nas represjonuje, zmusza do różnego rodzaju zachowań, budowania lub rozbijania więzi ze sobą – w kierunku władz Warszawy. Festiwal może

131


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.