Notes.na.6.tygodni #74

Page 71

Napisała pani książkę, która powinna być obowiązkowo wysyłana do wszystkich dyrektorów teatrów w Polsce i urzędników odpowiadających za finansowanie kultury. Ekonomika teatru stawia sobie za cel odpowiedź na zasadnicze pytanie: czy urynkowić działalność teatrów, a szerzej – cały sektor kulturalny. Dlaczego zajęła się pani tym tematem?

To jeden z celów, który przyświecał napisaniu tej książki. Warto także podkreślić, że książka stanowi publikację rozprawy doktorskiej, którą obroniłam w 2007 roku i która uzupełnia lukę badawczą w zakresie ekonomiki kultury w Polsce. Tezę, którą stawiam w książce, należy odczytywać znacznie szerzej. Nie chodzi tylko o odpowiedź na pytanie, czy teatry można urynkowić, ale czy mechanizm finansowania w ogóle ma znaczenie dla osiąganego przez teatry poziomu działalności artystycznej, a jeśli tak, to który z nich sprzyja osiąganiu najlepszych efektów artystycznych, zarówno w sensie ilościowym, jak i jakościowym. Rozumiem jednak, że z racji tego, iż komercjalizacja teatrów jest ostatnio tematem bardzo nośnym, wzbudzającym wiele emocji, właśnie ten aspekt publikacji może wydać się dla czytelnika najbardziej interesujący. Ten element książki rzuca się w oczy, ale jest ona ważna z zupełnie innych powodów. Wprowadza pani do obiegu ekonomii kultury wcześniej niefunkcjonujące pojęcia, takie jak dochód niematerialny i dobra merytoryczne w kontekście działalności teatrów.

Tak, myślę, że właściwe umiejscowienie usług świadczonych przez teatry, zarówno w hierarchii potrzeb odbiorów sztuki – usługi wyższego rzędu, jak i w ekonomicznych klasyfikacjach dóbr i usług – dobra merytoryczne, jest niezwykle istotne z punktu widzenia rozmowy o możliwościach zastosowania takiego, a nie innego mechanizmu finansowania teatrów. Mam nadzieję, że dostarczenie takiej naukowej argumentacji wzbogaci dyskusję na temat finansowania teatrów, będzie pewnym wkładem merytorycznym i być może krokiem na przód. O ile zaprezentowane w książce badania empiryczne dotyczą określonej grupy teatrów, działającej w danym czasie i przestrzeni, to fakt, że książka porządkuje pewne pojęcia, sprawia, że ma ona pewne walory ponadczasowe. Jak każdy dobry spektakl.

(śmiech) Zaletą publikacji jest również dokonanie przeglądu literatury zagranicznej. Kiedy zaczynałam badania, na polskim rynku nie było żadnej książki prezentującej ekonomiczne modele zachowania teatru. Zazwyczaj były to rozważania czysto teoretyczne, opisujące istniejący system finansów publicznych w Polsce, a w nielicznych przypadkach prezentujące system finansowania instytucji artystycznych w wybranych krajach za granicą, wydane w latach 80. i na początku lat 90. W żadnej z tych publikacji nie podejmowano próby oceny znaczenia mechanizmu finansowania dla poziomu działalności artystycznej czy też próby skonstruowania ekonometrycznych modeli funkcji popytu, czy funkcji produkcji. Dzisiaj polski czytelnik, między innymi dzięki tej publikacji, może zapoznać się nie tylko z badaniami przeprowadzonymi za granicą, ale również w Polsce. Jeśli chodzi o publikacje w zakresie ekonomiki kultury, jest już trochę lepiej niż kilka lat temu. Nie tylko dzięki temu, że Instytut Teatralny zgodził się na edycję mojego doktoratu. Na uwagę zasługuje również cykl wydawniczy Kultura się liczy Narodowego Centrum Kultury. W ramach tego projektu przetłumaczono na język polski i udostępniono polskiemu czytelnikowi książki dwóch czołowych badaczy światowej ekonomiki kultury D. Throsby’ego i R. Towse.

Cechą dóbr merytorycznych jest również to, że preferencje ogólnospołeczne istnienia teatrów są większe niż suma preferencji indywidualnych. Są one zatem pożądane przez społeczeństwo

systemu finansowania teatrów w Polsce lub/i które podejmując decyzje o skali finansowania poszczególnych teatrów, kształtują mapę teatralną Polski. Mam tutaj na myśli decydentów zarówno na szczeblu centralnym, jak i samorządowym. Książka z pewnością okaże się także przydatna menedżerom kultury, chociażby z punktu widzenia usystematyzowania mierników działalności artystycznej, refleksji nad celami funkcjonowania teatru, którym kierują, a także merytorycznej argumentacji w rozmowach o finansach z organizatorami. Zauważa pani, że wiedza o modelach finansowania teatrów pomaga dyrektorom w swobodnym prowadzeniu instytucji. Czy dyrektorzy mają taką wiedzę?

Nie chcę generalizować. Być może są w Polsce dyrektorzy teatrów, którzy np. zlecili zbadanie popytu na usługi świadczone przez teatr, którym kierują. Wydaje mi się jednak, że w większości przypadków zarządzanie teatrem jest oparte na intuicji, na bacznej obserwacji otoczenia oraz na doświadczeniach prowadzonych metodą prób i błędów. Zresztą trudno się temu dziwić, skoro źródeł, z których można by taką profesjonalną, dogłębną i praktyczną wiedzę w zakresie zarządzania teatrem czerpać, w Polsce w zasadzie nie ma. Ekonomika kultury, w tym ekonomika teatru, jako dziedzina badawcza jest u nas słabo rozwinięta. W zarządzaniu teatrem można się zatem posiłkować teoriami organizacji, zarządzania i marketingu przedsiębiorstwa. Celowo używam słowa posiłkować, gdyż uważam, że naukami tymi w przypadku teatru należy posługiwać się w sposób selektywny i rozsądny, chociażby z tego względu, że większość teatrów po prostu nie spełnia kryterium uznania ich za przedsiębiorstwo. Ani w sensie formalno-prawnym, ani z punktu widzenia celów, które teatry realizują. Ponadto, w takiej sferze jak twórczość teatralna, którą trudno jest wyrazić w liczbach, poddać normom i standardom, postępowanie zgodnie „z matematycznym wzorem”, jedynym słusznym dla wszystkich teatrów, moim zdaniem jest utopią. Innymi słowy, jest to sfera, która wymaga indywidualnego podejścia.

Więc w jaki sposób obronić funkcjonowanie teatrów, które są zmuszone do odwołania premier, uskarżają się ciągle na brak pieniędzy na wynagrodzenia?

Przyczyny odwoływania premier czy braku pieniędzy na wynagrodzenia wcale nie muszą wynikać z błędnych decyzji dyrekcji czy braku umiejętności zarządzania. Pamiętajmy, że teatry w Polsce działają w niepewnych warunkach finansowych. O dotacji podmiotowej na rok następny dowiadują się najczęściej pod koniec danego roku budżetowego. Planowanie finansowe teatru jest bowiem powiązane z procesem planowania budżetu państwa i odbywa się w cyklu corocznym. W takich warunkach bardzo trudno jest planować działalność artystyczną, która nierzadko wymaga podejmowania decyzji z 2-, 3-letnim wyprzedzeniem. O najlepszych twórców czy artystów trzeba zabiegać

Kto jest głównym adresatem Ekonomiki teatru?

Polecam ją naukowcom i studentom zajmującym się tą problematyką. Ponadto myślę, że powinny ją przeczytać osoby, które mają wpływ na kształtowanie

No74 / czytelnia

138—139


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.