Notes.na.6.tygodni #81

Page 88

zauważeniu, że przeciwdziała to wykluczeniu czytelników. Jeśli zmiana poszłaby w kierunku dotowania treści, być może obecność jakościowych publikacji w Internecie byłaby rzeczą naturalną. Julian Kutyła, „Krytyka Polityczna” Ministerstwo samo sobie stwarza problem, bo decyzja, czy w danym tytule „wiodącą oś problemową” stanowi tematyka kulturalna, będzie w wielu przypadkach mocno uznaniowa i w związku z tym podatna na kontrowersje, odwołania itd. Słyszałem, że zapis wprowadzono po to, by pomóc małym czasopismom kulturalnym. Jeśli to prawda, to choć cel jest szczytny, zabrano się do niego w niezbyt fortunny sposób. Piotr Trudnowski, „Rzeczy Wspólne” Mimo tego, że 1,5 roku temu mieliśmy awanturę związaną z dotowaniem czasopism, nagle dokonano kolejnej zmiany reguł, bez żadnych konsultacji społecznych, bez wcześniejszej informacji. W momencie pojawienia się nowego regulaminu wystąpiliśmy, w trybie ustawy o dostępie do informacji publicznej, z zapytaniem do Ministerstwa Kultury o to, jakie pisma dostały dotacje na lata 2013–2014, czyli otrzymały rok wcześniej dotację 3-letnią. Okazało się, że kilka pism dostało takie dofinansowanie. Wśród nich są m.in. „Znak”, „Więź” i „Res Publica Nowa”, czyli pisma, które według nowego regulaminu powinny zostać wykluczone. Nastąpiło wyłączenie tematyki historycznej, religijnej, narodowościowej i politycznej z zakresu programu dotacyjnego Ministra Kultury. Jest to konkretna decyzja ideologiczna, która pokazuje kierunek rozwoju Ministerstwa Kultury. Jako „Rzeczy Wspólne” nie zgadzamy się z nią. Założenie, że kulturą jest tylko to, co dotyczy wyłącznie sztuki i literatury, jest nieporozumieniem. Nie dostrzega się jej w różnego rozważaniach ze sfery idei, historii, religii. Jest to ignorancja oraz zła wola ze strony Ministra Kultury i nie wiadomo, do czego ma doprowadzić. Dla nas nie jest problemem ubieganie się o dotację, ponieważ nigdy jej nie dostaliśmy. W dodatku nowy regulamin został zdefiniowany w sposób, który wyklucza takie czasopisma jak nasze. Konsekwentnie będziemy funkcjonować bez dotacji. Dzięki temu, że jej nie mamy i wprost to komunikujemy, całkiem nieźle sobie radzimy. Kolejną kwestią jest pytanie, w jaki sposób państwo powinno dotować wydawanie pism i do jakiego poziomu powinna być finansowana kultura. Część środowisk będzie się czuła zawsze wykluczona. Taka polityka jest prowadzona w tej chwili. Konkursy są uznaniowe, nie wiadomo, w jaki sposób weryfikowane są kryteria regulaminu. Warto w tym momencie wrócić do dyskusji, która odbyła się dwa lata temu, kiedy po pierwszym naborze okazało się, że prawie wszystkie konserwatywne tytuły zostały wykluczone. Dyskusja, która się wtedy odbyła, była bardzo ciekawa. Jednym z takich ciekawych postulatów było uzależnienie otrzymania dotacji od publicznego dostępu jego treści w Internecie.

„Christianitas”, „Ha!Art” nie odpowiedziały na naszą prośbę o komentarz. Wypowiedzi zebrał Arek Gruszczyński


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.