Notes.na.6.tygodni 78

Page 64

Gregor Różański: DJ, z serii Ikealism, 2012, dzięki uprzejmości artysty Gregor Różański, Celebrate Summer – wersja z fresh liquidami, dzięki uprzejmości artysty

Bycie radykalnym dziś to skazanie się na bycie śmiesznym?

Ciężko nie być ironicznym, wiele idei dziś można uważać za skompromitowane, dlatego brak ironii może zostać odebrany jako bycie naiwnym. Ale czy bycie ironicznym nie jest łatwe? Atakowany możesz zawsze odpowiedzieć „to był tylko żart”. Gregor Różański: BOSS (fake luxury bastard), 2012, dzięki uprzejmości artysty

Vimeo, które daje ci wideo wysokiej jakości bez burzy odnośników, linków i komentarzy. W sztuce wrzucanej na Tumblr też powstanie selekcja. Żeby pewne rzeczy nie uciekały uwadze. Internet miał być ucieczką w nową rzeczywistość, a uciekliśmy w coś, co jest jeszcze bardziej chaotyczne niż realny świat.

Podejrzewam, że po jednodniowej wycieczce po internecie dostaniesz znacznie więcej wizualnego i treściowego natłoku, niż spacerując w jakiejkolwiek materialnej przestrzeni. Kwasowi marzyciele, hipisi i bitnicy marzyli o tunelu świadomości, autostradzie treści. Wszyscy traktowali ich jak wariatów, a tu proszę. Internet dał nam właśnie to. Ostatnio spotkaliśmy się na koncercie Atari Teenage Riot, legendy berlińskiej techno rebelii. Zabawa była przednia, ale gdy ze sceny padały wywrotowe, radykalnie polityczne hasła, gros publiki wybuchało śmiechem. Bo polityka już nas nie interesuje?

Opcje są dwie: albo ludzie angażują się totalnie w sprawy polityki, albo dochodzi do instrumentalizacji tej politycznej agitki. Ten koncert był właśnie takim oglądaniem idealisty w zoo. Większość ma jakieś poglądowe potrzeby, ale zaspokaja się samym słuchaniem. Ludzie kupują szczere postulaty. Lubimy słuchać, patrzyć i czytać o rzeczach, których nigdy byśmy nie zrobili. Popatrz na harlekiny, które czytają gospodynie domowe. Tak też jest ze sztuką zaangażowaną, trafia do ludzi, którzy sami chyba nigdy by się na polityczny akt nie odważyli. Tu mogą się nią żywić.

Tak było ostatnio z Kubą Wojewódzkim. Zrobił sobie żart, a później musiał długo się z tego tłumaczyć. Nie będę tego oceniał, bo cała dyskusja stała się strasznie nudna. Tak czy inaczej, ludzie nie odróżniają publicystyki od satyry. Ludzie zabierający głos publicznie lubią przybierać pozę stańczyka, jokera. Wtedy nie musisz się tłumaczyć, ponosić konsekwencji. A czy dowcip wpleciony w twoją sztukę nie jest takim właśnie wentylem bezpieczeństwa.

W normalnych warunkach nigdy bym się z tej ironii, dowcipu nie wycofał. Ironii nie traktuję jako usprawiedliwienia, ale jeśli wyobrażę sobie sytuację, że ktoś groziłby mi w sądzie, mógłbym tego argumentu użyć. Twoje prace często odnoszą się do degeneracji języka, na jakich płaszczyznach ta degeneracja następuje?

Interesuje mnie instrumentalizacja cytatów w kulturze. Tak jak w jednej mojej pracy, która jest w zasadzie diagramem powiązań Lacana, Żiżka i kilku innych filozofów. Wykorzystanie ich myśli w postaci cytatów, do których wielu artystów tworzy ilustracje, jest dokładnie tą degeneracją – ciągła eksploatacja prowadzi do zatarcia sensu i celu. Sztuka polityczna, zaangażowana stała się w pewnym momencie bardzo rynkowa, tym samym język jej pierwotnych postulatów się zdegenerował. Dziś prześmiewczo traktuje się sztukę zaangażowaną, chyba właśnie z tego powodu, że w pewnym momencie okazała się bardzo rynkowa?

Że posłużę się gorzkim cytatem za Władysławem Bartoszewskim, który brzmiał mniej więcej tak: „W Polsce nic się nie zmieni, póki nie wymrą pokolenia, które No78 / czytelnia

124—125


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.