Notes.na.6.tygodni #75

Page 55

Nie można opisać stawania się, ono po prostu się dzieje. Ale już sama ta przestrzeń może nam dużo powiedzieć o nas samych jako jednostkach, ale też jako o wspólnocie

placu stanął Pałac, ale czy wiesz, że jego symetryczna struktura, porządek rozmieszczenia pomieszczeń paradoksalnie można pomyśleć jako pionowe odwzorowanie układu przedwojennego? Dla mnie to jest niesamowite zobaczyć w materii sam ruch. Choć nie zdajemy sobie z tego sprawy, przestrzeń generowana przez ruch jest czymś bardziej pierwotnym niż porządek jej przedmiotów i ciała w niej umieszczone. Czy wiesz, że twoje badania wpisują się w liczący sobie ponad 2000 lat filozoficzny dylemat związany z niemożnością pojęciowego ujęcia ruchu? (śmiech) Chodzi o to, że za każdym razem, kiedy usiłujesz objąć myślą ruch, zatrzymujesz go, a tym samym przestaje on być ruchem i staje się jego reprezentacją.

Mam dokładnie taki sam problem, dlatego myślę, że jestem już uzależniona od moich badań. Na początku chciałam wizualnie uchwycić, co czuje osoba znajdująca się wewnątrz ruchu na warszawskiej patelni, ale będąc tam, zawsze jestem w środku tego ruchu i przez to nie mogę objąć go w całości, za każdym razem uchwytuję tylko fragment, a czym mogłaby być ta całość, nie mam pojęcia. Poza tym to jest zawsze przefiltrowane przez moje subiektywne doświadczenie i spojrzenie. Moje rysunki i obiekty odzwierciedlają przestrzeń, jaką kreuje ruch, ale nie odnoszą się do niego samego. Nie można opisać stawania się, ono po prostu się dzieje. Ale już sama ta przestrzeń może nam dużo powiedzieć o nas samych jako jednostkach, ale też jako o wspólnocie. No właśnie, w Warszawie badasz ruch w bardzo konkretnym miejscu, w centrum, tzn. w samym Pałacu Kultury i Nauki i wokół niego, na rondzie Dmowskiego, w Złotych Tarasach i przejściach podziemnych. Czemu właśnie ta okolica tak cię zafascynowała?

Kiedy tu przyjechałam, odwiedzałam naprawdę bardzo różne części miasta, ale zawsze chcąc, nie chcąc, wracałam do centrum, nie mogę powiedzieć, że lubię to miejsce, zresztą jak chyba większość mieszkańców stolicy. Na pewno fascynuje mnie jego niejednoznaczność, w nazwie ma centrum, ale ludzie wcale nie identyfikują się z nim jako z symbolicznym centralnym punktem tkanki miejskiej. Ono, owszem, jest dla nich istotne jako miejsce tranzytu, gdzie przecinają się różne trajektorie — to dla mnie szczególnie ważne — ale z drugiej strony nie przebywają w nim dłużej. Warszawa jest niesamowicie rozproszonym miastem, ma wiele miejsc, które ludzie uznają za centrum, czyli przestrzeń istotną dla życia społeczności. Ale przyznasz, że chyba niewielu z nich wymieni rondo Dmowskiego czy plac Defilad. I tu rodzi się pytanie: to właściwie czym jest ta przestrzeń centrum i nie-centrum? Może dobrym kontrprzykładem dla Warszawy będzie Stuttgart — miasto, w którym kończyłam studia i do którego na 3 lata wróciłam po kilkumiesięcznym pobycie w Polsce. I w którym przez ten krótki czas także eksperymentowałam z ruchem ciał. Dla jego mieszkańców to jest jasne i oczywiste, gdzie znajduje się centrum ich miasta. Od razu wymienią Stare Miasto. Ale ich silna identyfikacja jest konsekwencją jedynej możliwej struktury, jaka mogła się uformować w tym miejscu. Stuttgart leży w dolinie i wyrasta z samego środka

Simone Ruess: Movement Space 1 (Płocka), 2011, ołówek, papier, 29,7 x 42 cm

ku jej krańcom. Choć to miasto było bardzo zniszczone podczas działań wojennych, jego struktura po prostu musiała zostać zrekonstruowana dokładnie w ten sam sposób. To oczywiście ma swoje konsekwencje, ponieważ forma miasta jest zamknięta, ruch jest dość sztywny i przez to mniej ciekawy. Warszawa z kolei — wcale nie z woli swoich mieszkańców, ale raczej w efekcie narzuconych odgórnie decyzji albo przypadkowych zbiegów okoliczności — zachowała formę otwartą. Centrum jest według mnie tego najlepszą ilustracją, to przestrzeń w stanie transformacji, w której z drugiej strony niesamowicie silnie czuć obecność historii. Może właśnie przez ten paradoks konfrontacji przeszłości z przyszłością dużo łatwiej niż gdzie indziej pomyśleć o tym miejscu jako o przestrzeni ruchu. Co więc wynika z twoich eksperymentów, jak zachowują się ciała-w-ruchu w centrum Warszawy?

Trzeba przede wszystkim powiedzieć, że ta przestrzeń w dużej części jest po prostu pusta i ludzie nie za bardzo wiedzą, jak mają tę pustkę wypełnić, jak się wobec niej zachować. Myślę też, że wcale nie uznają jej za swoją przestrzeń. Z moich obserwacji uczestniczących wynika, że ruch jest tu dość chaNo75 / czytelnia

106—107


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.