"Dziwny dom nad Wisłą" / Zuzanna Fruba, Jakub i Tymek Jezierscy

Page 1



Dziwny dom nad Wisłą


Dla Bruna, Marianny i Heleny


Zuzanna Fruba

Dziwny dom nad Wisłą

Fundacja Bęc Zmiana 2016


4

Tata parzył kawę Pluton – wierny licznym jej atutom. Jego mina zagadkowa poprzedzała ważne słowa. Czując, że coś się tu kroi, upuściłam z dżemem słoik. – Zbudowałem dla nas dom. (Mama z sza�ki wzięła brom). – Dziś jedziemy na budowę, już szalunki są gotowe. Jestem pewien, że powiecie: „To najlepszy dom na świecie!”.

Pluton – kawa z legendarnej warszawskiej palarni rodziny Tarasiewiczów. Brom – krople na uspokojenie. Szalunki – tymczasowa drewniana konstrukcja na budowie – wylewa się do niej beton.


5


6

Dopijając czarną kawę, dodał, kończąc całą sprawę: – Architektów dwóch nieznanych rysowało rzuty, plany. Każdy z nich tradycji zdrajca, tamten Lachert, ten Szanajca. I, nie bacząc na pytania, wstał pospiesznie od śniadania.

Bohdan Lachert, Józef Szanajca – młodzi i odważni architekci (więcej o nich na s. 45, 47 i 48).


Ależ błoto! Ta budowa nie jest w sercu Mokotowa ani nawet na Ochocie – jest w bezkresnym megabłocie, gdzieś na Saskiej Kępy końcu, tam, gdzie Wisła błyska w słońcu.

Mokotów, Ochota, Saska Kępa – dzielnice Warszawy.

7


8

Mama skrobie pantofelki, jej entuzjazm nie jest wielki. Za to tata ma rumieńce: – Wisła, słońce i kaczeńce! Rower, kajak, moc korzyści! A lakierki się doczyści.


9

W błocie stoi biały kwadrat. – Ale pudło! – mruknął brat. – Dom jest w środku spakowany? – TO jest nasz dom! Bez altany, bez ganeczku i dachówek, bez okiennic, podmurówek. Oto dom geometryczny, mówiąc wprost: modernistyczny. Lub, innymi jeszcze słowy, w stylu międzynarodowym!


Pamięci Hali Ostrowskiej


Hanna Faryna-Paszkiewicz

Willa rodziny Szyllerów Maszyna do mieszkania 20 czerwca 1929 – 2 lutego 2002



W czerwcu 1928 roku dwaj młodzi architekci, Bohdan Lachert i Józef Szanajca, wzięli udział w prestiżowym Drugim Dorocznym Salonie Stowarzyszenia Architektów Polskich. Zaprezentowali dom z podpisem „Projekt willi na Saskiej Kępie”. Jej purystyczna, funkcjonalna bryła nie przystawała do otoczenia wystawy – Sal Redutowych Teatru Wielkiego. Wystawę tę postrzegamy dziś jako donośny głos młodego pokolenia architektów, którzy zdominowali pokaz. Należało walczyć o klienta, a jednocześnie wskazać mu, z jaką estetyką powinien się zmierzyć. „Ciągle jeszcze przeciętny inteligent polski odzywa się z przekąsem o «tych nowych domkach-pudełkach» i w ogóle «futurystycznej» architekturze” – pisał jeden z tego pokolenia, Piotr Maria Lubiński1. Architekt Paweł Wędziagolski donosił w relacji z wystawy, że „młodzież hołduje teraz maszynizmowi”, i przestrzegał przed „małpowaniem racjonalizmu rzekomo europejskiego, rzekomo nowoczesnego”2 . Poczytny „Tygodnik Ilustrowany” do recenzji o Salonie dołączył dwie reprodukcje, w tym ową saskokępską willę, w widoku perspektywicznym i rzutach. Wacław Husarski pisał, że oto „strona estetyczna sprowadza się do harmonijnego układu fragmentów przestrzennych, a głównie plastycznych, do rytmiki brył, płaszczyzn i linii”3 . W tamtych latach znaczna część Saskiej Kępy i nieodległego Wawra należała do rodziny Wolframów. Sprzedawali oni działki z obrzeży swych majątków. Emil Wolfram był członkiem Komisji Budowy Wału Miedzeszyńskiego. Już w 1907 roku Komisja opracowała koncepcję trwałego zabezpieczenia wolnych przestrzeni Kępy od wiosennych i letnich wylewów Wisły. Emil Wolfram miał pewność, że zbudowany wał jest solidny. Z czystym sumieniem sprzedawał ziemię położoną bardzo blisko koryta rzeki. Jedną z działek kupił Antoni Julian Szyller. W tym celu już w 1926 roku spieniężył letni dom w Józefowie i skierował uwagę na odkrywaną wtedy Saską Kępę. Ale mimo oznak zabudowy okolic ulicy Francuskiej 1 Piotr Maria Lubiński, Salon Stowarzyszenia Architektów Polskich, „Wiadomości Literackie” 1928, nr 29, s. 3. 2 Paweł Wędziagolski, II Salon doroczny Stowarzyszenia Architektów Polskich w Warszawie, „Architektura i Budownictwo” 1928, nr 5, s. 168–169.

3 Wacław Husarski, Salon Stowarzyszenia Architektów Polskich, „Tygodnik Ilustrowany” 1928, nr 24, s. 450. Julian Podoski, Na Saskiej Kępie, „Kurier Warszawski” 1930, nr 162, s. 6.

45


46


wszędzie dalej „były zupełne pustkowia, bez domów, bez komunikacji. Ulica Paryska wyglądała jak ścieżka, za Ateńską rozciągały się piękne pola. Żeby dotrzeć do centrum, trzeba było mieć samochód. Nasza willa miała być pierwsza w okolicy” – wspominała po latach córka Antoniego, Halina Ostrowska4 . Działka miała numer 58 i stanowiła część tzw. Amandówki – terenu nazwanego tak od imienia Amandy Amelii Wolfram, żony Emila. Antoni Szyller był handlowcem, założycielem związku księgowych i biegłym sądowym. Podobno poznali się z Lachertem na partii brydża. Szyller widocznie zachwycił się oryginalnym kształtem wznoszonej właśnie willi rodziny Lachertów przy ulicy Katowickiej i zamarzył o podobnej siedzibie. Jednak obie realizacje, choć w duchu podobne, faktycznie sporo różniło. Już w fazie projektu Szyller nie zdecydował się na odważną „jednolitość wnętrza”, a więc salon uciekający do góry, przez dwie kondygnacje, z „mieszkalnymi kajutami” zsuniętymi na jego obrzeże. Tak było przy Katowickiej, podobnie w willi Syrkusów przy ulicy Niegolewskiego. Wobec subordynowanego ciągiem ulicznym i zakotwiczonego na trawniku domu-okrętu przy Katowickiej gotowa siedziba Szyllerów wydała się raczej rozkołysanym stateczkiem pośród nadwiślańskich łąk. Wraz z dokumentami willi zachowała się tzw. książka kontroli, czyli dziennik budowy realizującej projekt Bohdana Lacherta i Józefa Szanajcy. Wielka szkoda, że wpisy zakończono już na pierwszej stronicy. Wynika z nich tylko tyle, że w połowie 1928 roku posesja przylegała do ulicy bez nazwy, że książkę tę założono 19 czerwca, 20 czerwca zaczęto wykopy, 2 lipca położono fundamenty, a 13 lipca – „glejchę” piwnic i parteru. „Prace postępowały szybko. Lachert miał podejście do ludzi i umiał ich przekonywać do swoich pomysłów. Najwyraźniej oczarował ojca, który raczej nie ingerował w projekt domu. Był dumny, że zamieszka w czymś tak nowoczesnym. […] Lachert dał dobrą ekipę 4 Wszystkie wypowiedzi Haliny Ostrowskiej pochodzą z: Halina Ostrowska, Mieszkałam na okręcie, rozmawiał Tomasz Urzykowski, „Gazeta Stołeczna”, 12 kwietnia 1999, dodatek do „Gazety Wyborczej” 1999, nr 85, s. 8.

47


48

murarzy, sam też stale nadzorował ich pracę. Dla niego była to inwestycja prestiżowa. Ale i ojciec wyłożył duże pieniądze, żeby wszystko wyglądało solidnie” – to także słowa Haliny. Zauważmy, że data wpisu do dziennika budowy zbiega się w czasie z prezentacją projektu na wystawie. Dom był gotów do zamieszkania w kwietniu 1929 roku. Otrzymał adres: ul. Miedzeszyńska 10, zmieniony w latach powojennych na Wał Miedzeszyński 756. Latem 1929 roku rodzina Szyllerów zamieszkała w swojej willi. Była to jedna ze skrajnie funkcjonalistycznych realizacji Lacherta i Szanajcy, suma pozornie swobodnie zestawionych prostopadłościanów i sześcianów. Przepruto je otworami okiennymi i drzwiowymi tam, gdzie wskazywała na to funkcja, nie symetria. Dom cechowała jednak subtelnie wyważona kompozycja. Piętrzące się kubiki, zwieńczone wysoko wyprowadzonymi ciągami kominowymi z ceramicznymi wylotami, stworzyły zgrabną całość. Nie bez znaczenia pozostaje także para krętych zewnętrznych schodów: te wiodące na taras w fasadzie południowo-zachodniej i drugie, w fasadzie północnej, prowadzące z poziomu gruntu na piętro. Ażur metalowych stopni i wstęgowa linia barierki silnie podkreślały spiralny dukt schodów, uczepionych – na wzór pnącej roślinności – zestawionych sześcianów muru. Ich kręta linia to jedyny ozdobnik, odstępstwo od dominacji kątów prostych. Dodajmy, że z czasem innym takim elementem stały się trzy okrągłe otwory, które pojawiły się w monolicie białej ściany wyciągniętej nad drzwi garażowe w południowo-zachodniej fasadzie. Nie ma ich na wczesnych zdjęciach domu, ale widnieją na ostatnich – rząd trzech okrągłych, jakby perforowanych okrętowych bulajów. Po wojnie pod nimi w ścianie tej pojawiło się okno, niwelując subtelną równowagę przepruć i dużej, biało tynkowanej połaci. Wymóg, by dom był otwarty na zewnętrzną przestrzeń, spełniały trzy tarasy i trzy balkony, powiększające także niedużą powierzchnię pokoi. Tarasy ograniczały gazrurki, których tzw. kolanka służyły do łagodnego pokonywania zakrętów. Delikatne w rysunku, z bliska zaś – surowe elementy techniczne. Widok z tarasów potwierdzał bezmiar otaczającego budynek pustkowia. „Sąsiadów wokół nie było, nasza trójpoziomowa willa była najwyższym domem w okolicy. Można było



wejść na taras i opalać się całkiem nago. Nikt nie widział” – wspominała Halina. Oba wejścia do domu podkreślono podcieniem parteru: wejście główne, od zachodu, poprzedzały trzy słupy podtrzymujące płytę balkonu wyższej kondygnacji oraz wejście służbowe z jednym słupem w elewacji północnej. Geometryczna, nieregularna bryła budynku o różnych wysokościach, podcieniach i nadwieszeniach wskazuje na swobodę projektową, w której efekcie każda z czterech fasad jest skomponowana indywidualnie. To na przykład rząd małych kwadratowych okienek, a gdzieniegdzie szachownicowy układ okien o dowolnej liczbie pionowych szprosów. W konsekwencji nieregularna, uskokowa bryła willi, o pionowej dynamice, potwierdzała inspirację architektów geometryczną abstrakcją, neoplastycznymi kompozycjami, które tu zamiast zestawów barwnych operowały innym walorem. Dosłownym cofnięciem czy wysunięciem, rytmem nadwieszeń i podcięć, a w efekcie konstrukcją nieregularnej, ale tektonicznie zwartej piramidy. Sprzymierzeńcem podkreślającym „ruchliwość” elementów jej architektury było słońce. Przedwojenne czarno-białe fotografie willi zrobione w słonecznym dniu i oglądane w określonej kolejności najlepiej wydobywają „konsekwentną niekonsekwencję” czterech niezależnych fasad. Wnętrza willi przy Wale Miedzeszyńskim podzielono tradycyjnie na wydzielone pomieszczenia. Zaznaczono w niej wyraźny podział na przyziemie gospodarcze, pierwsze piętro, tzw. dzienne, z jadalnią i gabinetem pana domu, oraz drugie, gdzie ulokowano sypialnie. Na półpiętrze mieściły się pralnia i suszarnia. Tak było w założeniu, de facto, według słów córki Antoniego, na parterze znajdowały się garaż, mieszkanie szofera i kuchnia. Nad garażem był pokój gościnny, nad kuchnią – jadalnia (z windą 5 dowożącą z dołu jedzenie), nad mieszkaniem szofera – gabinet pana domu i salonik. Drugie piętro zajmowały trzy sypialnie: rodziców, syna i córki. Szofer wolał jednak codziennie 5 Zob. s. 19. Dodajmy, że identyczna winda („na sznurek”) zachowała się w willi rodziny Lachertów przy ulicy Katowickiej.




dochodzić do pracy, więc w niewykorzystanym lokalu Halina urządziła barek. „Dla mnie i moich przyjaciół ten dom był idealny” – wspominała. Dom Szyllerów wzbudzał zainteresowanie. By go zobaczyć, na skraj Saskiej Kępy przejeżdżali zwykli gapie, architekci, nawet delegacja francuskiego magazynu „Architecture d’aujourd’hui”, ale przede wszystkim – studenci architektury. Podziwiali odwagę inwestora na równi z determinacją właściciela. Ale nie wszyscy wyrażali aprobatę. „Stoi tuż za wałem. Jest architektury modern. Ponieważ styl ów posiada wszelkie cechy «mody», więc stwierdzam, że, mimo całego optymizmu, nie jestem jego zwolennikiem. Mimo wszystko sprawia on wrażenie kurników budowanych za pomocą skrzyń z cegły i betonu, układanych jedna na drugą. Podobno tego rodzaju architektura ma być nader wygodna, choćby ze względu na rozkład pokoi – jeden od Sasa, drugi od Lasa, ale ja wolę nasz modernizowany styl polski, który ma śliczne linie zewnętrzne. Nie wątpię, że «moda» na kubizm w architekturze u nas w Polsce z czasem zmądrzeje” – pisał Julian Podoski po wycieczce na Saską Kępę 6 . Gdy w 1930 roku zakończono budowę sąsiedniego domu – monumentalnej willi rodziny Zalewskich projektu Bohdana Pniewskiego – obie stworzyły rodzaj niewielkiego, czynnego skansenu współczesnej architektury. Skrajnie funkcjonalistyczna willa w zestawieniu z wyważonymi, wręcz wyniosłymi formami tej drugiej w tle jeszcze silniej akcentowała twórczą niezależność Lacherta i Szanajcy. Bardzo bliskie sąsiedztwo obu wybitnych realizacji potwierdzają rodzinne zdjęcia robione z wysokości brukowanego kocimi łbami wału. Rodzina mieszkała w willi dziesięć lat. We wrześniu 1939 roku Antoni Szyller został inspektorem Straży Obywatelskiej. Jego dom 6 Julian Podoski, Na Saskiej Kępie, „Kurier Warszawski” 1930, nr 162, s. 6.

53


54

znalazł się w strefie działań wojennych. Jedna z bomb uderzyła w północną fasadę. Zaświadczenie z 27 października 1939 roku mówi o ewakuacji mieszkańców, o zniszczeniu parteru, zarysowaniu tylnej ściany, wybitych wszystkich szybach, uszkodzeniu przewodów kanalizacyjnych, elektrycznych i centralnego ogrzewania, silnym naruszeniu stropów (systemu Kleina) parteru i piętra. Także meble i urządzenia domowe zostały zniszczone. „Bomba burząca w realność p. A. Zalewskiego, obok, w odległości ok. 20 m, oraz w jeszcze większej mierze podminowanie i wysadzenie w powietrze drugiego budynku sąsiedniego, inż. Tołłoczki, spowodowały spękanie ścian głównych północnoi południowo-wschodniej. Gruzy z tego ostatniego budynku zniszczyły ogrodzenie oraz częściowo elewację”. Ostateczny opis zniszczeń willi sporządził Antoni Szyller, wypełniając ręcznie rubryki „Kwestionariusza A w sprawie szkód wojennych”7. Trzeba dodać, że w 1940 roku willa została sprzedana Adolfowi Gąseckiemu, właścicielowi firmy farmaceutycznej, powszechnie znanej z produkcji proszków od bólu głowy „z kogutkiem”. On jednak szybko sprzedał willę dalej. Szyllerowie zamieszkali w alei Niepodległości. „Rodzice pozbyli się domu z wielkim żalem i nie jeździli na Wał Miedzeszyński, żeby nie ranić serca” – to też słowa Haliny. Powojenna nacjonalizacja, a wraz nią przemiana w kwaterunkowy dom dla pięciu rodzin stały się początkiem upadku funkcjonalistycznej willi. Brutalny podział wnętrz na teoretycznie niezależne mieszkania i władza enigmatycznej „administracji” były dla niej wyrokiem. Nim doszło do ostatecznej degradacji, na początku lat 80. próbowano, raczej formalnie, roztoczyć nad nią opiekę, powierzając ją pieczy wojewódzkiego konserwatora. Dom nie został jednak wpisany do rejestru 7 Wymienione dokumenty w posiadaniu potomków Antoniego i Olimpii Szyllerów. Cytowałam je także w artykule: Hanna Faryna-Paszkiewicz, Saska Kępa, dzielnica przyszłości, [w:] Straty Warszawy 1939–1945. Raport, red. Wojciech Fałkowski, Warszawa 2005, s. 165–180. Panu Krzysztofowi Ostrowskiemu gorąco dziękuję za powierzenie mi rodzinnych pamiątek i zgodę na wykorzystanie ich w tekście.



56

zabytków. Wydawało się, że los będzie łaskawszy, gdy w połowie lat 90. wrócił do rąk spadkobierców, następców rodziny Szyllerów. Jednak nie zdążono niczego zmienić, gdy nadciągnęła ostateczna katastrofa w postaci planów poszerzenia jezdni Wału Miedzeszyńskiego. „Z przykrością informuję, że planowana jezdnia biegnie akurat po domu Lacherta i Szanajcy. Nawet gdyby lekko przesunąć jej bieg, to i tak zahaczy o willę”– argumentował urzędnik ratusza. Wygięcie drogi ku Wiśle oznaczałoby konieczność rozebrania kilku ośrodków sportowych nad samym brzegiem. Willa stała piętnaście metrów od nasypu wału. Gdyby była w linii z sąsiednią willą Zalewskich – przetrwałaby. Wyrok, nagłośniony w „Gazecie Stołecznej”8 , przyniósł sprzeczne opinie. Murem za domem stanęli naukowcy i badacze dawnej Warszawy. „Nie można ot tak wyrywać kartek z historii architektury” – stwierdził Tomasz Markiewicz9. „Niczego nie żałujemy. Nareszcie dostaniemy nowe mieszkania” – deklarowali jedni lokatorzy10, podczas gdy inni trwali w domu do końca, opierając się wyprowadzce i nie godząc na kolejne propozycje lokali zastępczych. Ale, jak mawia klasyk, w życiu są plusy ujemne i plusy dodatnie. Bo wtedy właśnie, na pierwszy interwencyjny artykuł w „Gazecie Stołecznej”, odezwała się do redakcji wspomniana już Halina Ostrowska, z domu Szyller, córka Olimpii i Antoniego. Wzruszył ją nie tylko sam tekst, ale też odzew historyków sztuki i architektury. W opublikowanej rozmowie z red. Tomaszem Urzykowskim wspominała ze szczegółami lata przemieszkane „na okręcie”. I tak, wobec nieuchronnego unicestwienia domu, przypomniała jego początki. „Przed willą powstał ogródek różany, z tyłu rozciągał się trawnik. […] Mama skarżyła się, że dom miał za ciasne pokoje, za mały hol wejściowy, a pomieszczenia rozlokowane na kilku poziomach zmuszały do ciągłego kursowania góra–dół. […] Piwnice zawsze były 8 Zob. Tomasz Urzykowski, Jak umierają zabytki, „Gazeta Stołeczna”, 2 kwietnia 1999, dodatek do „Gazety Wyborczej” 1999, nr 78, s. 9. 9 Tamże. 10 Tamże.



58

suche, nawet w czasie największych wezbrań Wisły. Płaskie dachy nie przeciekały”. Z czułością wspominała detale wyposażenia (windę wożącą dania z kuchni na piętro), swoje eskapady rowerem do wiaduktu mostu Poniatowskiego, kolegów i koleżanki przypływających kajakami i obowiązkowo nocujących w domu, bo była to wyprawa na sam kraniec Saskiej Kępy. Wspomnienia Haliny Ostrowskiej w dwójnasób przybliżyły losy domu w chwili, gdy ten, otoczony zwałami ziemi, zaniedbany i nieszczęsny, bezsilnie czekał na swój wyrok. Jeszcze wtedy, a może raczej już wtedy, córka właścicieli sugerowała, że może choćby „między jezdniami” postawić tablicę: „Tu stał dom Szyllerów”. Tymczasem dziennikarze „Gazety Stołecznej” śledzili ruch wokół willi. Ostatnia opublikowana fotografia ukazuje ją i stojące na wale ciężarówki firm przeprowadzkowych. Nie uchwycono aparatem momentu samej rozbiórki. Emocje wokół willi były tak silne, że zrobiono to szybko, nad ranem. Podobno tylko zachwiał się i złożył. Było to 2 lutego 2002 roku11. Jeszcze po zburzeniu wydawało się, że jest szansa na reanimację. Wojciech Bartoszewski, architekt, który też intensywnie obserwował ostatnie miesiące domu Szyllerów, dwa tygodnie po rozbiórce napisał list do „Gazety Stołecznej”: „Cegły odjechały na zwałkę, stal na złom. By dać wyraz sentymentom, postanowiłem coś zrobić i… uratowałem schody. Zostały rozmontowane na pojedyncze elementy i oddane do renowacji”12 . Dziś kręte schody z północnej fasady, jedyny zachowany artefakt z willi, znajdują się w domu architekta. W swoim liście dzielił się pomysłem: odbudową w innym miejscu. Zobowiązywał się bezinteresownie sporządzić dokumentację z dostosowaniem do obecnego prawa budowlanego. Bo na przykład barierek z gazrurek teraz 11 Zob. Tomasz Urzykowski, Dziura po legendzie, „Gazeta Stołeczna”, 11 lutego 2002, dodatek do „Gazety Wyborczej” 2002, nr 35, s. 7. 12 Wojciech Bartoszewski, Willa do odbudowy. List do redakcji, „Gazeta Stołeczna”, 16 lutego 2002, dodatek do „Gazety Wyborczej” 2002, nr 40, s. 2.


nie dopuszczono by do użytku. Ale pomysłu nikt nie podchwycił. Jeszcze raz, ostatni, dziennikarze „Gazety Stołecznej” przypomnieli o domu przy Wale, porównując go do praskiej willi Müllerów – realizacji Adolfa Loosa, która, odrestaurowana, służy jako małe muzeum13 . Czesi uszanowali zabytek, dostrzegli jego wartość i użyli argumentów, które przekonały urzędników. Trzyletnia prasowa batalia o willę Szyllerów, choć zakończona niepowodzeniem, miała kilka aspektów pozytywnych. To wspomnienia Szyllerówny, Haliny Ostrowskiej, pochodzące z jej domowego archiwum albumy zdjęć i teczki z dokumentami willi. Ja, wówczas jedna z walczących o zachowanie willi, zyskałam w osobie Hali niezwykłą, choć starszą o dwa pokolenia przyjaciółkę. Dołączyła do nas także moja córka – Zuzanna Fruba. Stąd cała ta opowieść14 .

13 Zob. [Tomasz Urzykowski] TU, Co ma Praga, czego

14 Pisząc ten tekst, korzystałam także z własnych książek

nie ma Warszawa?, „Gazeta Stołeczna”, 29 marca 2002,

o Saskiej Kępie oraz z artykułów: Zuzanna Fruba, Dwie

dodatek do „Gazety Wyborczej” 2002, nr 75, s. 2.

wille przy Saskiej Kępie, [w:] Saska Kępa w listach, opisach, wspomnieniach. Antologia, oprac. Hanna Faryna-Paszkiewicz, Warszawa 2004, s. 82–88 i Halina Ostrowska, Miałam dwadzieścia sześć meldunków, tamże, s. 89–92.

59


60

Zuzanna Fruba – architektka wnętrz, warszawianka mieszkająca w Berlinie. W 2013 roku wspólnie z Hanną Faryną-Paszkiewicz opisała i sfotografowała „Warszawskie gorseciki zanikające”. W rymach o modernistycznej willi rodziny Szyllerów pragnęła przekazać jej historię pokoleniu swoich dzieci. Hanna Faryna-Paszkiewicz – historyczka współczesnej architektury. Pisząc prozą o tej samej willi, wybitnej funkcjonalistycznej realizacji projektu Bohdana Lacherta i Józefa Szanajcy, przypomina jej losy od pierwszych stron dziennika budowy z 1929 roku po najazd spychaczy w lutową noc 2002 roku.


Ilustracje: Kolaże wykonane zostały ze zdjęć z archiwum rodziny Szyllerów Źródła: s. 30–31: zbiory Jerzego S. Majewskiego s. 44: „Praesens” 1930, nr 2, s. 47 s. 45: „Tygodnik Ilustrowany” 1929, nr 24 s. 4, 6, 7, 8, 10, 12, 16, 17, 18, 19, 22, 23, 46, 48, 49, 53: archiwum rodziny Szyllerów s. 47, 59: zbiory Hanny Faryny-Paszkiewicz s. 51, 52: Muzeum Architektury we Wrocławiu Autorzy zdjęć: Maciej Zienkiewicz (s. 58) Jacek Marczewski (s. 59) Dziękujemy za udostępnienie materiałów wizualnych na potrzeby książki. Gorąco dziękujemy panu Krzysztofowi Ostrowskiemu za powierzenie nam rodzinnych pamiątek i zgodę na wykorzystanie ich w książce – autorki.

61


Publikacje Fundacji Bęc Zmiana

62

Seria KIESZONKOWA Markus Miessen, Koszmar partycypacji, Warszawa 2013 McKenzie Wark, Spektakl dezintegracji. Sytuacjonistyczne drogi wyjścia z XX wieku, Warszawa 2014 Kuba Snopek, Bielajewo. Zabytek przyszłości, Warszawa 2014 Karolina Ziębińska-Lewandowska, Między dokumentalnością a eksperymentem. Krytyka fotograficzna w Polsce w latach 1946–1989, Warszawa 2014 Deindywiduacja. Socjologia zachowań zbiorowych, red. Marek Krajewski, Warszawa 2014 Błażej Prośniewski, Gust nasz pospolity, Warszawa 2014 Paweł Mościcki, My też mamy już przeszłość. Guy Debord i historia jako pole bitwy, współwydawca: Instytut Badań Literackich, Warszawa 2015 Andrzej Marzec, Widmontologia jako teoria filozoficzna i praktyka artystyczna ponowoczesności, Warszawa 2015 Przewodnik dla dryfujących. Antologia sytuacjonistycznych tekstów o mieście, red. Mateusz Kwaterko, Paweł Krzaczkowski, Warszawa 2015 Koniec kultury – koniec Europy. O fundamentach polityki, red. Pascal Gielen, Warszawa 2015 Kuba Szreder, ABC Projektariatu. O nędzy projektowego życia, Warszawa 2016 Seria WIZUALNA Magda Szcześniak, Normy widzialności. Tożsamość w czasach transformacji, współwydawca: Instytut Kultury Polskiej UW, Warszawa 2016 Seria DESIGN / PROJEKTOWANIE Nerwowa drzemka. O poszerzaniu pola w projektowaniu, red. Sebastian Cichocki, Bogna Świątkowska, Warszawa 2009 Jakub Szczęsny, Wyspa. Synchronizacja, red. Kaja Pawełek, Warszawa 2009

Handmade. Praca rąk w postindustrialnej rzeczywistości, red. Marek Krajewski, Warszawa 2010 Monika Rosińska, Przemyśleć u/życie. Projektanci. Przedmioty. Życie społeczne, Warszawa 2010 Redukcja / Mikroprzestrzenie. Synchronizacja, red. Bogna Świątkowska, Warszawa 2010 Artur Frankowski, Typespotting. Warszawa, Warszawa 2010 Coś, które nadchodzi. Architektura XXI wieku, red. Bogna Świątkowska, Warszawa 2011 Piotr Bujas, Alicja Gzowska, Aleksandra Kędziorek, Łukasz Stanek, Postmodernizm jest prawie w porządku. Polska architektura po socjalistycznej globalizacji, partner: Muzeum Sztuki Nowoczesnej, Warszawa 2012 Natalia Fiedorczuk, Wynajęcie, Warszawa 2012 Maciej Rawluk, Przystanki polskie. Element infrastruktury punktowej systemu transportu zbiorowego, współwydawca: Narodowe Centrum Kultury, Warszawa 2012 Chwała miasta, red. Bogna Świątkowska, Warszawa 2012 Piotr Korduba, Ludowość na sprzedaż, Warszawa 2013 TR Laszuk. Dizajn i rewolucja w teatrze, współwydawca: TR Warszawa, Warszawa 2013 Marek Krajewski, Są w życiu rzeczy… Szkice z socjologii przedmiotów, Warszawa 2013 Miasto-Zdrój. Architektura i programowanie zmysłów, red. Bogna Świątkowska, Joanna Kusiak, Warszawa 2013 TypoPolo. Album typograficzno-fotograficzny, red. Rene Wawrzkiewicz, Warszawa 2014 My i oni. Przestrzenie wspólne / projektowanie dla wspólnoty, red. Bogna Świątkowska, Warszawa 2014 Justin McGuirk, Radykalne miasta: przez Amerykę Łacińską w poszukiwaniu nowej architektury, współwydawca: Res Publica, Warszawa 2015 Claire Bishop, Sztuczne piekła. Sztuka partycypacyjna i polityka widowni, Warszawa 2015


Seria ORIENTUJ SIĘ Piotr Bazylko, Krzysztof Masiewicz, Podręcznik kolekcjonera sztuki najnowszej, Warszawa– Kraków 2008 Stadion X: miejsce, którego nie było, red. Joanna Warsza, Warszawa–Kraków 2008 (książka dostępna również w wersji angielskiej) Piotr Bazylko, Krzysztof Masiewicz, 77 dzieł sztuki z historią. Opowiadania zebrane, Warszawa 2010 Mikołaj Długosz, 1994, Warszawa 2010 Rafał Drozdowski, Marek Krajewski, Za fotografię! W stronę radykalnego programu socjologii wizualnej, Warszawa 2010 Cecylia Malik, 365 drzew, Warszawa 2010 Badania wizualne w działaniu. Antologia tekstów, red. Maciej Frąckowiak, Krzysztof Olechnicki, współpraca wydawnicza: Instytut Socjologii UAM, Narodowy Instytut Audiowizualny, Warszawa 2011 Konrad Pustoła, Widoki władzy, Warszawa 2011 David Harvey, Bunt miast. Prawo do miasta i miejska rewolucja, Warszawa 2012 Niewidzialne miasto, red. Marek Krajewski, współpraca: Instytut Socjologii UAM, Warszawa 2012 Rafał Drozdowski, Maciej Frąckowiak, Marek Krajewski, Łukasz Rogowski, Narzędziownia, czyli jak badaliśmy (Niewidzialne) miasto, Warszawa 2012 Fanny Vaucher, Polskie pigułki / Polish Pills / Pilules polonaises, wydane dzięki wsparciu Szwajcarskiej Fundacji dla Kultury Pro Helvetia oraz Instytutu Polskiego w Paryżu, współwydawca: Noir sur Blanc, Warszawa 2013 Janusz Minkiewicz (tekst), Eryk Lipiński (ilustracje), O piesku dziwaku, Warszawa 2014 Andrzej Tobis, A–Z. Słownik ilustrowany języka niemieckiego i polskiego, współwydawca: Instytut Adama Mickiewicza, Warszawa 2014 Ha Ha Ha-Ga, red. Anna Niesterowicz, Zuzanna Lipińska, Warszawa 2015 Gilles Deleuze, Félix Guattari, Kapitalizm i schizofrenia II: Tysiąc plateau, Warszawa 2015

Harry Lehmann, Rewolucja cyfrowa w muzyce. Filozofia muzyki, Warszawa 2016 (ebook) Fanny Vaucher, Polskie pigułki 2 / Polish Pills 2 / Pilules polonaises 2, współwydawca: Noir sur Blanc, Warszawa 2016 Seria KULTURA NIE DLA ZYSKU Czytanki dla robotników sztuki. Zeszyt 1, red. zbiorowa, Warszawa 2009 Ivan Illich, Odszkolnić społeczeństwo, Warszawa 2010 Dragan Klaić, Mobilność wyobraźni. Międzynarodowa współpraca kulturalna. Przewodnik, współwydawca: Narodowy Instytut Audiowizualny, Warszawa 2011 Wieczna radość. Ekonomia polityczna społecznej kreatywności, red. zbiorowa, Warszawa 2011 Fabryka Sztuki. Podział pracy oraz dystrybucja kapitałów w polu sztuk wizualnych we współczesnej Polsce, raport Wolnego Uniwersytetu Warszawy, Warszawa 2014 (wersja polska i angielska) Seria EKSPERYMENT Znikanie. Instrukcja obsługi, red. zbiorowa, Warszawa 2009 Katarzyna Krakowiak, Andrzej Kłosak, Słuchawy. Projektowanie dla ucha, Warszawa 2009 Magdalena Starska, Dawid Wiener, Komunikacja. Pogłębianie poczucia przestrzeni, Warszawa 2009 Aleksandra Wasilkowska, Andrzej Nowak, Warszawa jako struktura emergentna, Warszawa 2009 Janek Simon, Szymon Wichary, Zmaganie umysłu ze światem. Gry losowe, Warszawa 2009 Grzegorz Piątek, Marek Pieniążek, Jan Dziaczkowski, Góry dla Warszawy!, Warszawa 2009 Kasia Fudakowski, David Álvarez Castillo, Pokonać obiekt. W wypadku rzeźby, Warszawa 2009 Eksperyment. Leksykon. Zbiór tekstów, red. zbiorowa, Warszawa 2012

Formy przestrzenne jako centrum wszystkiego, red. Karolina Breguła, Warszawa 2012 Kwartalnik FORMAT P # 1 Piekło rzeczy, Warszawa 2009 # 2 Bóle fantomowe, Warszawa 2009 # 3 Manifesty, Precz z neutralnością!, Warszawa 2009 # 4 The Future of Art Criticism as Pure Fiction, Warszawa 2011 # 5 Wystawy mówione / Spoken Exhibitions, Warszawa 2011 # 6 Publiczna kolekcja sztuki XXI wieku m.st. Warszawy, Warszawa 2012 # 7 Ziemia pracuje! Wystawa o mauzoleach, ruinach i szlamie, Warszawa 2013 # 8 Nieposłuszeństwo. Teoria i praktyka, Warszawa 2013 # 9 W stronę leksykonu użytkowania, Warszawa 2014 # 10 Subterranea, Warszawa 2014 www.sklep.beczmiana.pl zamówienia: sklep@beczmiana.pl

63


Dziwny dom nad Wisłą Zuzanna Fruba Warszawa 2016 ISBN 978–83–62418–55–8 64

© Zuzanna Fruba, Fundacja Bęc Zmiana Teksty: Hanna Faryna-Paszkiewicz, Zuzanna Fruba Redakcja i korekta: Elżbieta Staśkiewicz, Justyna Chmielewska Ilustracje: Jakub Jezierski, Tymek Jezierski Projekt graficzny i skład: Jakub Jezierski Koordynacja: Ela Petruk Wydawca: Fundacja Nowej Kultury Bęc Zmiana ul. Mokotowska 65/7 00–533 Warszawa www.beczmiana.pl bec@beczmiana.pl zamówienia: www.sklep.beczmiana.pl sklep@beczmiana.pl Druk: Stabil ul. Nabielaka 16 41–310 Kraków



Antoni Szyller

Ta historia zdarzyła się naprawdę. W 1929 roku wybudował nad Wisłą dla swojej żony Olimpii i dzieci awangardową willę, jakiej dotąd w Warszawie nie widziano. Zaprojektowali ją bardzo młodzi i zupełnie szaleni architekci – i . O „dziwnym domu” opowiedziała mi pani , córka Antoniego, która jako mała dziewczynka w nim mieszkała i bardzo go polubiła. Zuzanna Fruba

Bohdan Lachert Józef Szanajca Halina Ostrowska

Fundacja Bęc Zmiana cena 39 pln isbn 978–83–62418–55–8


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.