NN6T / NOTES NA 6 TYGODNI #145

Page 1

NOTES NA 6 TYGODNI NR 145 GRUDZIEŃ 2022 – LUTY 2023 ISSN 1730—9409 WYDAWNICTWO BEZPŁATNE NOTES BĘCA NA 6 TYGODNI NR 145

Edna Baud, O, 2021 Tekst Anety Szyłak Edna porusza zasłoną w rubryce Meta-Awersje na str. 144

Edna Baud (ur. 1991) ukończyła kulturoznawstwo na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Laureatka Nagrody Rektora w 12. Konkursie Gepperta. Zajmuje się malarstwem i dźwiękiem. Operuje motywami obecnymi w awangardowej tradycji: migawkowym zapisem prozaicznych zdarzeń czy „portretowym” ujęciem przedmiotów codziennego użytku. Przeplata cytaty z popkultury z fragmentami symboliki, odsyłającej do XX-wiecznej filozofii i historii kultury. W efekcie tworzy semiotycznie „gęste” obrazy, pełne wielowątkowych alegorii na kanwie połączeń zapomnianych znaczeń. Mieszka i tworzy w Gdańsku.

1
Pomóż wydawać NN6T! Orientuj się w kulturze współczesnej WESPRZYJ NN6T www.vuyap.com/beczmiana nn6t

NOTES NA 6 TYGODNI nakład: 2000 egz.

WYDAWCA

Fundacja Nowej Kultury Bęc Zmiana

ADRES REDAKCJI ul. Mokotowska 65/7, 00−533 Warszawa nn6t@beczmiana.pl

REDAKTORKA NACZELNA Bogna Świątkowska, bogna@beczmiana.pl

REDAKTORKA DZIAŁU „ORIENTUJ SIĘ” Joanna Glinkowska, nn6t@beczmiana.pl

REDAKTOR DZIAŁU BADANIA I RAPORTY Maciej Frąckowiak, nn6t@beczmiana.pl

KOREKTA Agnieszka Bresińska

REKLAMA I PATRONATY Bogna Świątkowska, bogna@beczmiana.pl

WERSJA ELEKTRONICZNA / PROJEKT

Michał Szota nn6t.pl

WERSJA PAPIEROWA / PROJEKT Grzegorz Laszuk

DRUK

Petit Skład-Druk-Oprawa ul. Tokarska 13 20–210 Lublin +48 81 744 56 59

INFORMACJE I ILUSTRACJE W DZIALE „ORIENTUJ SIĘ” pochodzą z materiałów prasowych promujących wydarzenia kulturalne. Drukujemy je dzięki uprzejmości artystów, kuratorów, galerii, instytucji oraz organizacji kulturalnych. Kontakt z redakcją: nn6t@beczmiana.pl

PREZESKA ZARZĄDU Bogna Świątkowska, bogna@beczmiana.pl

DEPARTAMENT DYSTRYBUCJI Ignacy Krzemień, ignacy@beczmiana.pl

ZAMÓWIENIA, KONTAKT Z KSIĘGARNIAMI I WYDAWCAMI: +48 515 984 508 dystrybucja@beczmiana.pl

KSIĘGARNIE BĘC / ZESPÓŁ: Ewa Juana Kacper Klimkowski Ola Kopeć Kinga Leśniak Michał Podziewski Antonina Stańczuk-Sturgólewska Weronika Zalewska

PROMOCJA: Katarzyna Nowakowska, Ewelina Wakulewska

BĘC RADIO https://soundcloud.com/bec_zmiana

BĘC KSIĘGARNIA INTERNETOWA beczmiana.pl/sklep

BĘC SKLEP WIELOBRANŻOWY Warszawa, ul. Mokotowska 65 pn.–pt. 11–19, sob.–nd. 12–18 +48 515 985 146

PROJEKT LOGO FUNDACJI BĘC ZMIANA Małgorzata Gurowska

Lokal przy ul. Mokotowskiej 65 w Warszawie jest wykorzystywany przez Fundację Bęc
na
POMÓŻ WYDAWAĆ NN6T ZAMÓW REKLAMĘ WPŁAĆ DAROWIZNĘ DZIĘKUJEMY! www.nn6t.pl/wesprzyj-nn6t nn6t
Zmiana
cele kulturalne dzięki pomocy Dzielnicy Śródmieście m.st. Warszawy.
Jak rozmawiać o antyfaszyzmie przy wspólnym stole? Ten poradnik przygotuje Cię na wigilijną kolację Autorki i autorzy tekstów: Katarzyna Chmielewska, Kamila Ferenc, Agnieszka Graff, Elżbieta Korolczuk, Michał Kozłowski, Tomasz S. Markiewska, Stanisław Obirek, Magdalena Szpecht. Projekt „Jak rozmawiać o antyfaszyzmie przy wspólnym stole?” jest realizowany z dotacji programu Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy finansowanego przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię w ramach Funduszy EOG. PREMIERA W GRUDNIU, OBSERWUJ: WWW.BECZMIANA.PL/BUP Ilustracja: Małgorzata Mycek
ALICJA ROGALSKA ALICJA ROGALSKA ALICJA ROGALSKA ALICJA ROGALSKA ALICJA ROGALSKA ALICJA ROGALSKA ALICJA ROGALSKA ALICJA ROGALSKA ALICJA ROGALSKA ŚPIEWAMY, ZAMIAST WZDYCHAĆ ŚPIEWAMY, ZAMIAST WZDYCHAĆ ŚPIEWAMY, ZAMIAST WZDYCHAĆ ŚPIEWAMY, ZAMIAST WZDYCHAĆ ŚPIEWAMY, ZAMIAST WZDYCHAĆ ŚPIEWAMY, ZAMIAST WZDYCHAĆ ŚPIEWAMY, ZAMIAST WZDYCHAĆ INSTEAD OF SIGHING WE TURN TO SINGING INSTEAD OF SIGHING WE TURN TO SINGING INSTEAD OF SIGHING WE TURN TO SINGING INSTEAD OF SIGHING WE TURN TO SINGING 02.12.2022 - 19.01.2023 MIEJSCE GALERIA ARSENAŁ W BIAŁYMSTOKU ULICA ADAMA MICKIEWICZA 2 KURATORKA KATARZYNA RÓŻNIAK-SZABELSKA
(J)(P)(K) ( Jasanský )( Polák )( Karny ) ( Martin Polák )( Lukáš Jasanský ) ( 2.12.2022 - 19.01.2023 ) MIEJSCE: GALERIA ARSENAŁ W BIAŁYMSTOKU ULICA ADAMA MICKIEWICZA 2 KURATORKA: KATARZYNA RÓŻNIAK-SZABELSKA Pracujący w duecie Lukáš Jasanský (1965) i Martin Polák (1966) należą do najbardziej cenionych współczesnych fotografów czeskich. Tworzą wspólnie od późnych lat 80., głównie rozbudowane cykle fotograficzne, opierające się na seryjnościi powtórzeniach. W 2019 roku fotografowie przypadkiem trafili do Muzeum Alfonsa Karnego w Białymstoku. Genius loci miejsca zainspirował ich do zrealizowania nowego projektu zatytułowanego Jasanský Polák Karny. Po kilku międzynarodowych wystawach jednocześnie nostalgiczne i ironiczne fotografie powracają do Białegostoku na indywidualną wystawę w Galerii Arsenał.

Zamów prenumeratę

Wspieraj niezależną kulturę

czaskultury.pl

dla osób zwiazanych z historycznymobszarem ślaska

pobyt studyjny open call II.

for people related withregionhistorical of Silesia

artistic residency

III.
dla osób zuchodźczymdoświadczeniem czy migranckim for people with refugee or migrant experience
#42: pokolenie premiera: 12/22 https://glissando.pl
Wspieram kulturę współczesną z Bęc Zmianą! Zostań Patronem / Matronką Bęc Zmiany patronite.pl/beczmiana
18 STRONA ZAPROJEKTOWANA KROJEM PISMA BRAK / PATRZ S. 154
19 Agata Pałach-Bożek, Erwin, 2020

Zaproszenie do wewnątrz

Sztuka jest medium, które najszybciej reaguje na dynamicznie zmienia jącą się rzeczywi stość. Podejmuje próbę przepracowania nowych, trudnych dla spo łeczeństwa do świadczeń, oswaja, objaśnia, nadaje kontekst. Przykła dem jest malar stwo Karoliny Ja błońskiej. Artystka w swoich najnowszych obrazach porusza tematy, które obserwujemy w mediach i znamy z autopsji. Opowiada o przemocy, lęku, złu, zagubieniu i we wnętrznej wojnie, o emocjonalnej szarpaninie i skot łowaniu. Potrzebie zrozumienia tego, co własne, co wspólne, i wyznaczeniu granic. W chaosie współczesności sztuka Jabłońskiej kieruje nas do miej sca, które znamy najlepiej — do wewnątrz. Nie za wsze jest tam porządek, mieszają się różne emocje, oczekiwania i historie, ale jak pokazuje Chłód, można tam też znaleźć siłę, ciepło i niepodległe, własne JA.

ORIENTUJ SIĘ — SZTUKA I ŻYCIE 20
DO 28.01.2023 KAROLINA JABŁOŃSKA, CHŁÓD RASTER, WARSZAWA, UL. WSPÓLNA 63 WWW.RASTERGALLERY.COM

ORIENTUJ SIĘ — SZTUKA I

21
ŻYCIE
Karolina Jabłońska, Jedzenie śniegu, 2022, olej na płótnie

Nina Paszkowski, In Darkness We Swell, akryl na lnie, 150 x 120 cm, dzięki uprzejmości artystki

W czeluściach lasu

zego uczy nas las? W jaki sposób korzystać z przestrzeni przyrody, by spotkać się ze sobą i otaczającym nas światem? Jak możemy pragnąć bez konieczności niszczenia? Aleksandra Liput, Antonina Nowacka, Nina Paszkowski i Manuela Mehrwald na wystawie Forest Desires przed stawiają las jako miejsce sprzeczności, tętniące życiem, a jednocześnie groźne i zagadkowe. Artystki łączą ujęcia ekofeministyczne, mistyczne i społeczno-krytyczne, a las służy im do ujawnienia złożoności relacji człowieka i bytów nie-ludzkich. Las, mimo że poddawany ciągłej eksploatacji i niszczony przez człowieka, stale uczy nas wrażliwości. Kto zatopi się w gąszczu lasu, może odnaleźć swoją ścieżkę.

ORIENTUJ SIĘ — SZTUKA I ŻYCIE 22
C
18.11–31.12.2022 FOREST DESIRES HOS GALLERY, WARSZAWA, UL. DZIELNA 5 WWW.HOSGALLERY.PL

Rzeźbiarstwo nomadyczne

Jest rok 2019. Po ukończeniu studiów Józef Gałązka wyrusza w podróż po Polsce. W ten sposób chce poszukać swojej tożsamości jako artysta i rzeźbiarz, ale także skon frontować swoje opinie z powszechnym sposobem po strzegania roli i istotności tego zawodu. Wcześniej konstruuje Widok – mobilną pracownię w formie powozu, który łączy funkcję pracy i prezentacji sztuki. Swoją formą pracownia nawiązuje do jarmarcznych kramów czy bu dek z hot dogami, a jako konstrukcja na kołach umożli wia nomadyczny tryb funkcjonowania. W miesięczną podróż od Tatr aż po Bałtyk Gałązka zabiera ze sobą Natana Kryszka. Artyści odwiedzają po drodze małe miejscowo ści, miejsca ważne dla tożsamości polskiej, kurorty waka cyjne, przestrzenie natury, muzea i galerie. Przemierzają kraj i spotykają na swo jej drodze ludzi, pracują i pokazują swoje prace. Trzy lata później, na zaproszenie Muzeum Tatrzańskiego w Zakopanem, Kryszk i Gałązka znów podejmują temat roli artysty w społeczeństwie. Zainspirowani firmą portretową Witkacego i przy świecającą mu zasadą: „Klient musi być zadowolony. Nieporozumienia wyklu czone”, chcą poprzez portrety odnowić relacje z widzem.

ORIENTUJ SIĘ — SZTUKA I ŻYCIE 23
DO 31.01.2023 JÓZEF GAŁĄZKA, NATAN KRYSZK, POWIDOK MUZEUM TATRZAŃSKIE, GALERIA WŁADYSŁAWA HASIORA, ZAKOPANE, UL. JAGIELLOŃSKA 18B WWW.MUZEUMTATRZANSKIE.PL
Józef Gałązka, mobilna pracownia Widok, dzięki uprzejmości Fundacji Artystyczna Podróż Hestii i Muzeum Sztuki w Łodzi

roczne

ystawa Ruch Polski wo kół Słońca jest rocznym sprawozdaniem z prac nad imponującym rozmachem przedsięwzięciem A–Z (Gabloty edukacyjne) prowadzonym przez arty stę Andrzeja Tobisa. Prace nad projektem rozpoczęły się w listopadzie 2006 roku. Punktem wyj ścia jest słownik obraz kowy: Bildwörterbuch Deutsch und Polnisch, wydany w 1954 roku w NRD, wraz z jego późniejszymi wydaniami (drugim i trze cim), zawierającymi nieznaczne zmiany względem wydania pierwszego. W ra mach projektu hasła i zwroty ze słownika są obecnie, po ponad 60 latach, ponownie ilustrowane wykonywanymi przez artystę zdjęciami. Zasadą jest, że fotografie do haseł zaczerpniętych z oryginalnego słownika mogą być wyko nane wyłącznie na terenie Polski. Sfotografowane sytuacje i obiekty nie są aran żowane ani cyfrowo montowane – muszą być odnalezione. Każde hasło w wersji niemieckiej i polskiej opatrzone jest numerem indeksu z oryginalnego słownika. Zdjęcie oraz hasło umieszczone pod nim na białym pasku stanowią integralną całość. Do połowy 2022 roku zrealizowanych/odnalezionych zostało ponad 1500 haseł.

Opolska edycja projektu A-Z pomyślana została jako spojrzenie przyrodnicze, analizujące cykl z perspektywy zmieniających się pór roku.

WORIENTUJ SIĘ — SZTUKA I ŻYCIE 24
A-Z sprawozdanie
2.12.2022–29.01.2023 RUCH POLSKI WOKÓŁ SŁOŃCA GALERIA SZTUKI WSPÓŁCZESNEJ W OPOLU, PL. TEATRALNY 12 WWW.GALERIAOPOLE.PL →

ORIENTUJ SIĘ — SZTUKA

25
I ŻYCIE
Andrzej Tobis, Biegun północny

Zaszyte historie

Po ogromnym sukcesie wy stawy Przeczarowując świat na tegorocznym Biennale Sztuki w Wenecji, Małgorzata Mirga-Tas jest obecnie najbardziej znaną przed stawicielką romskiej sztuki współczesnej. W swojej twórczości z reporterskim zacięciem portretuje codzienne życie Romów, po dejmuje problematykę an tyromskich stereotypów, przywłaszcza utrwalone, kolonizujące wizerunki i przywraca im godność. Prezentacja Wędrujące obrazy. Małgorzata Mirga-Tas to pierwsza indywi dualna ekspozycja artystki od czasu weneckiego Biennale. Na wystawie zobaczymy premierowo naj nowsze prace twórczyni stworzone specjalnie na tę okazję oraz realizacje pokazywane wcześniej, m.in.  Wyjście z Egiptu i  Herstorie. Pokaz dopełnią wizerunki Romów przedstawione w sztuce europej skiej różnych epok.

ORIENTUJ SIĘ — SZTUKA I ŻYCIE 26
2.12.2022–5.03.2023 MAŁGORZATA MIRGA-TAS, WĘDRUJĄCE OBRAZY. MAŁGORZATA MIRGA-TAS MIĘDZYNARODOWE CENTRUM KULTURY, KRAKÓW, RYNEK GŁÓWNY 25 WWW.MCK.KRAKOW.PL

ORIENTUJ SIĘ — SZTUKA

I
27
ŻYCIE
Małgorzata Mirga-Tas, z cyklu Wyjście
z Egiptu

Postaci światła

Jego artystyczne zainteresowania można określić jednym sło wem: światło. Mischa Kuball, jeden z czołowych niemieckich konceptualistów, tworzy rozbudowane instalacje, prace site-specific, obiekty i rzeźby wchodzące w dialog z architekturą i przestrzenią publiczną miast. Jakąkolwiek jednak wybrałby formę, buduje sytuacje artystyczne, korzystając z tego, co emituje, przyciąga czy odbija światło: reflektorów, kul świetlnych, folii lustrzanych, projektorów itd. Wystawa Przestrze nie referencyjne, odbywająca się w ramach Festiwalu Ars Ca meralis w BWA w Katowicach, to retrospektywna prezentacja jego prac z ostatnich trzech dekad. Oprócz spektakularnych instalacji świetlnych zobaczymy prace zaangażowane społecznie i politycznie, odnoszące się do przestrzeni publicznych i kwestionując nasze postrzeganie pozornie znajomego otoczenia. Warto również zwrócić uwagę na instalację wi deo Making of Mnemosyne (after Aby Warburg), której Kuball nawiązuje do słyn nego Atlasu Mnemosyne Aby’ego Warburga – serii tablic zbierających wizualne referencje, dzięki którym narracje mogą wyjść z typowej dla pisma i historii, linearnej struktury.

ORIENTUJ SIĘ — SZTUKA I ŻYCIE 28
DO 29.01.2023 MISCHA KUBALL, PRZESTRZENIE REFERENCYJNE BWA KATOWICE, AL. WOJCIECHA KORFANTEGO 6 WWW.BWA.KATOWICE.PL
Mischa Kuball, Making of making of Mnemosyne (after Aby Warburg), 2021

Dziwne zlepki

zy da się połączyć pompatyczność z minimalizmem? Co, gdyby ten dziwny konglomerat okrasić jeszcze odrobiną ba rokowego czy quasi-campowego absurdu? Solowa wystawa Agaty Nowosielskiej Opera bizarna to zwierciadło odbijające –jak ujmuje to artystka – „cały spektakl dotyczący życia”. To, co dziwaczne i kapryśne, nie tyle rozśmiesza, ile niepokoi, a to, co wydaje się minione, staje się ponuro teraźniejsze. Interteks tualność odniesień Nowosielskiej, a także poczucie nadmiaru i kakofonii oddaje dominujące na wystawie medium kolażu. W kolażu także ob naża się pozorność struktur, systemów i obietnic – zlepionych, dosztukowanych, często nieprzystających.

ORIENTUJ SIĘ — SZTUKA I ŻYCIE 29
C
DO 19.02.2023 AGATA NOWOSIELSKA, OPERA BIZARNA TRAFO TRAFOSTACJA SZTUKI, SZCZECIN, UL. ŚWIĘTEGO DUCHA 4 WWW.TRAFO.ART
Agata Nowosielska, Opera bizarna, kolaż

Utracona równowaga wsi

Daniel Rycharski we właściwy sobie sposób po dejmuje temat relacji pomiędzy człowiekiem i ziemią. O kresie kultury chłopskiej mówi z per spektywy bezpośredniego obserwatora. Tematem wciąż powracającym w twórczości Rycharskiego, obecnym i tym razem, jest wiara i religia katolicka. Jednak współczesne przemiany pol skiej wsi analizuje też pod kątem kwestii meta fizycznych, katastrofy klimatycznej, zmieniającego się stosunku do zwierząt, uczucia wstydu – seksualnego i klasowego, procesów wytwa rzania ludowości, oddolnych buntów, a także estetycznej i politycznej dominacji. W wystawie Umarła klasa artysta wyraża potrzebę zaktualizowania wyobrażeń na temat współczesnej wsi. Potencjał do tego widzi w odnoszeniu się do osobistych doświadczeń. W za pożyczonym ze spektaklu Tadeusza Kantora tytule przewrotnie odnosi się do klasy społecznej, odchodzącej grupy „małych rolników”.

ORIENTUJ SIĘ — SZTUKA I ŻYCIE 30
3.12.2022–28.01.2023 DANIEL RYCHARSKI, UMARŁA KLASA GUNIA NOWIK GALLERY, WARSZAWA, UL. BRACKA 18/62 WWW.GUNIANOWIKGALLERY.COM
Daniel Rycharski, Yin i Yang, 2022, stal, szkło, mleko w proszku, benzyna, farba, fot. dzięki uprzejmości artysty i Gunia Nowik Gallery

Piosenki o niedoli O

krzywdzie, wyzysku, nierównościach spo łecznych i ciężkim życiu można mówić na wiele sposobów. Alicja Rogalska wybrała śpiew. W swojej praktyce artystycznej łączy opowiadanie historii z odzyskiwaniem sprawczości. Do projektów zaprasza różne społeczności, z którymi wspólnie poszu kuje emancypacyjnych narracji. Na melodie ludowych piosenek, miłosnych ballad czy średniowiecznych pieśni o chłopach szyku jących się do buntu przeciwko panom feu dalnym, śpiewają o współczesnych zma ganiach małych społeczności: podziałach klasowych, doświadczeniach migranckich i ekonomicznej dyskryminacji. Wystawa Śpiewamy, zamiast wzdychać prezen tuje realizacje powstałe na przestrzeni dziesięciu lat, od 2011 do 2021 roku. Przybliża współpracę artystki m.in. z gruzińskim chórem polifonicznym, Chórem Kobiet z węgierskiej wsi Kartal, członkami Związku Muzyków Ulicznych w Dża karcie czy ludowym zespołem śpiewaczym Broniowianki z Mazowsza.

ORIENTUJ SIĘ — SZTUKA I ŻYCIE 31
2.12.2022–19.01.2023 ALICJA ROGALSKA, ŚPIEWAMY, ZAMIAST WZDYCHAĆ GALERIA ARSENAŁ W BIAŁYMSTOKU, UL. A.MICKIEWICZA 2 WWW.GALERIA-ARSENAL.PL
Alicja Rogalska, News Medley, 2020-2021, kadr z video

Klimatyczna ruletka P

ostępujące ocieplenie klimatu zwiększa ilość zjawisk ekstre malnych w pogodzie, których nie jesteśmy w stanie przewi dzieć. Zagadnienie tzw. ruletki klimatycznej podejmuje czę sto m.in. klimatolog i profesor Uniwersytetu w Ottawie Paul Beckwith. Wykłady badacza są punktem wyjścia wystawy Game of risk duetu Piotrowska/ Szczęśniak. Ekspozycja wyraża dezorientację i niepewność, związane z życiem w klimatycz nym kasynie, które wywraca pro gnozy pogody i zaburza podział na pory roku, zamieniając sezon narciarski w sezon bikini. Shit casino – jak nazywają je arty ści – oddziałuje na ekonomiczny i społeczny wymiar rzeczywisto ści, generując spekulacje giełdowe, dyktując ceny nierucho mości i życiowe scenariusze. Jak radzą sobie z nim zaproszeni twórcy? „Spoconą ręką wrzucamy pieniążek do maszyny losującej horror, fuks, radość, melancholię i mocno trzymamy kciuki”.

ORIENTUJ SIĘ — SZTUKA I ŻYCIE 32 DO 22.01.2023 PIOTROWSKA/SZCZĘŚNIAK, GAME OF RISK NOWY ZŁOTY, WROCŁAW, RÓG UL. GÓRNICKIEGO I PRUSA WWW.FACEBOOK.COM/NOWYZLOTY
Nowy Złoty odsłona XX, ilustracja Piotrowska/Szczęśniak

Ulica

w mieście K

Na przełomie XIX i XX wieku krakowska ulica Retoryka była swoistym tyglem mieszającym arystokrację z artystyczną bohemą i aspirującą krakowską bur żuazją. Bywali tu Henryk Sienkiewicz, Ignacy Pade rewski, Helena Modrzejewska, Olga Boznańska czy Witkacy, który poświęcił jej fragment w swoim Nie nasyceniu. Znajdowały się tu pałac Ostaszewskich, kamienica Małachowskich, mieszkania Pugetów i do mowa egzotyczna ptaszarnia Teodora Talowskiego, jednego z najważniejszych architektów polskiego fin de siècle’u. Ekscentryczny obraz miejsca dopeł niała przedwojenna fasada tzw. Domu Egipskiego zdobiona posągami Ozyrysa i faraonów (zamieniona w 1929 roku w moderni styczną bryłę z elementami art déco) oraz rzeka – naturalny nurt Rudawy – która 110 lat temu płynęła środkiem ulicy. Właśnie do tej historii nawiązuje tytuł wystawy Kiedyś płynęła tu rzeka. Na ekspozycji zobaczymy prace artystów i arty stek zainspirowane dawnymi i najnowszymi dziejami ulicy Retoryka, jak piszą or ganizatorzy: „miejsca wybitnie krakowskiego”, świadka przemian społecznych, politycznych i estetycznych.

ORIENTUJ SIĘ — SZTUKA I ŻYCIE 33
DO 18.12.2022 KIEDYŚ PŁYNĘŁA TU RZEKA GALERIA PIANA, KRAKÓW, UL. RETORYKA 24 WWW.PIANAGALLERY.COM
Michał Zawada, Kiedyś płynęła tu rzeka, 2022

Przezwyciężając ciemność

Owystawie Śniły mi się bestie jej kuratorki: Kateryna Iakovlenko i Halyna Hleba, piszą tak: „Wystawa powstała z myśli o zaczarowanym lesie, który wcześniej był dla nas miejscem spacerów, wyciszenia i spokoju, a teraz jest pełen zagrożeń: zaminowanych obszarów, miejsc gwałtów, morderstw i wstrząsających tragedii społecznych. Las zgęstniał, wypełnił się ciemnościami i strachem. Ale nawet w nieprzeniknionej ciemności jej mieszkańcy – niezwykłe stworzenia – pomagają oświetlić drogę i przezwyciężyć ciemność. Te magiczne stworzenia przychodzą w snach, mieszkają z nami w domu, trzymają nas za ręce, bronią na froncie i grzebią zmar łych. Siłą tych stworzeń jest godność, która rozprasza strach, pomaga prze zwyciężyć traumę; pozwala przejść przez trudności jak przez bajkową inicjację. Zwracając się do koncepcji baśniowości, nie bagatelizujemy prawdziwego bólu i tragedii. Mimo prawdziwego horroru wojny to fantazja i utopizm pozwa lają nam marzyć o przyszłości, trzymać się jej i odwoływać do niej tak, jakby nie była abstrakcyjna, ale solidna jak betonowy fundament. (…) Ani my, ani nasza wystawa nie przedstawiamy zła w sposób abstrakcyjny, jest ono obecne w każdej pracy bezpośrednio lub między wierszami, tak jak jest obecne teraz w na szym życiu. Jednak pod koniec wystawy znajduje ono ucieleśnienie w postaci zdechłego imperium. Martwego, ponieważ zniszczonego przez niezwykłe istoty – te same, które przychodzą w snach, trzymają nas za ręce, bronią na froncie i grzebią zmarłych. Wśród nich są twórcy i twórczynie, których głosy są reprezentowane w przestrzeni galerii”.

ORIENTUJ SIĘ — SZTUKA I ŻYCIE 34
Pol, Tokha i Tsviakh, Wyzwolona ukraińska ziemia uchwycona z helikoptera, 2022, dzięki uprzejmości żołnierzy Sił Zbrojnych Ukrainy
DO 5.02.2023 ŚNIŁY MI SIĘ BESTIE GALERIA LABIRYNT, LUBLIN, UL. KS. J. POPIEŁUSZKI 5 WWW.LABIRYNT.COM

Sekretne życie gospodyni

Pierwszy dziennik Janina Turek zaczęła pisać jako trzynastolatka. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że w przeciwieństwie do rówieśniczek nie „wyrosła” z pisania wraz z wiekiem. Przez kolejnych 57 lat w tajemnicy przed najbliższymi prowadziła regularne zapiski poświęcone swojej codzienności. Z pozoru zwyczajna gospodyni domowa, w rzeczywisto ści była uważną obserwatorką życia. Poświę cała uwagę nawet najprostszym ludzkim czyn nościom, wszystkie zdarzenia traktując z równą atencją. Łącznie zapisała 745 zeszytów, które podzieliła na 36 kategorii. Na ich stronach znaj dziemy wspomnienia spotkań i rozmów z przy jaciółmi, notki o przeczytanych książkach, obej rzanych spektaklach, wyjściach na tańce czy spacerach. Zapiski uzupełniają pocztówki, pro gramy teatralne, kinowe i listy lektur. Dzienniki opisują również przygnębiający fragment najnowszej historii Polski – czas okupacji. To wraz z nim pojawił się bezosobowy, minimalistyczny styl notek, najbardziej charakterystyczny w całej diarystycznej twórczości autorki.

ORIENTUJ SIĘ — SZTUKA I ŻYCIE 35
DO 19.02.2023 JANINA
W 745
4 WWW.MOCAK.PL
Dzienniki Janiny Turek, 1943-2000, fot. R.Sosin, Kolekcja MOCAK-u
TUREK, ŻYCIE ZAPISANE
ZESZYTACH MOCAK, KRAKÓW, UL. LIPOWA

Nie dajcie się zmylić! Mimo że to wystawa obrazów, wcale nie chodzi w niej o sztukę. Główną bohaterką jest sama opowieść. Od komiksów i bankno tów, przez tablice przy rodnicze, kolaże i haft, po nastawę ołtarzową. Od prac profesjonalnych po amatorskie. Od ekspona tów z XVI wieku, po dzieła współczesne. Wszystkie elementy wystawy Obrazy do opowiadania kryją w so bie historie, a cała ekspo zycja, niczym karty Tarota, przeznaczona jest do ich odczytywania. Ułatwia to skondensowana do jed nej sceny forma, w której zamyka się często skom plikowaną fabułę, urucha miając w ten sposób wyobraźnię odbiorcy. Mniej niż artyzm czy sprawność techniczna twórców liczy się opowieść i to, czy za nią podążymy. Jeśli poświęcimy nieco czasu i uwagi każdemu z obiektów, mamy szansę odkryć historie prawdziwe i fikcyjne, po wszechne i osobiste, zabawne i tragiczne, błahe i fascynujące. Co opowiedzą ci obrazy?

ORIENTUJ SIĘ — SZTUKA I ŻYCIE 36 Opowiadacze
26.11.2022–26.02.2023 OBRAZY DO OPOWIADANIA MUZEUM ETNOGRAFICZNE WE WROCŁAWIU, UL. TRAUGUTTA 111/113 WWW.MNWR.PL/CATEGORY/ODDZIALY/MUZEUM-ETNOGRAFICZNE

ORIENTUJ SIĘ — SZTUKA

37
XIX-XX w., ze zbiorów Muzeum
Uniwersytetu Wrocławskiego
I ŻYCIE
Tablica edukacyjna,
Przyrodniczego

Pan od nowych mediów W

ojciech Zamiara, artysta interdyscy plinarny i pedagog, uznawany jest za jednego z pionierów i najważniejszych twórców sztuki wideo w Pol sce. Jednak dopiero teraz, na 35-le cie pracy twórczej, doczekał się pierwszej tak obszernej prezentacji własnych dzieł. Na wystawie Wojciech Zamiara: Ty pójdziesz górą, a ja doliną zobaczymy siedemnaście realizacji wideo oraz dwanaście fo tografii, a także dokumentację instalacji i performansów stworzo nych z udziałem najbliższych artysty w latach 1985–2022. Tytuł ekspozycji nawiązuje do pracy Zamiary Ja górą, zre alizowanej z Witosławem Czerwonką, artystą i przyjacielem, z którym twórca prowadził kultowe zajęcia upowszechniające nowe media w gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych. Praca może być odczytana jako komentarz do łączącej ich relacji, która trwała nieprzerwanie od 1986 roku do śmierci Czerwonki w 2015. Jest też podsumowaniem sposobu patrzenia na świat i sztukę, w której Zamiara nieustannie podejmuje próby interpretacji własnego „ja”, prowadząc minimali styczną i operującą paradoksem emocjonalną oraz intelektualną grę z odbiorcą.

ORIENTUJ SIĘ — SZTUKA I ŻYCIE 38
DO 08.01.2023 WOJCIECH ZAMIARA, WOJCIECH ZAMIARA: TY PÓJDZIESZ GÓRĄ, A JA DOLINĄ CSW ŁAŹNIA, GDAŃSK, UL. STRAJKU DOKERÓW 5 WWW.LAZNIA.PL
Wojciech Zamiara, Dla B..., z cyklu Pomniki, fot. ZbyZiel, 1997

W co grają artyści?

Jedną z rozrywek surrealistów była zabawa stwo rzona przez francuskiego poetę Jacques’a Préverta „wyborny trup”. Polegała ona na tworzeniu grupowych rysunków lub wierszy, bez świado mości, co narysowali lub napisali poprzednicy. Kartkę zaginano tak, by kolejne osoby nie wi działy, co zrobiono wcześniej. Efektem były zdania i obrazy — absurdalne i pozbawione sensu. Pewną, zmodyfikowaną wersją tej gry jest kre atywny łańcuszek Stowarzyszenia Skojarzeń, efemerycznego kolektywu malarskiego powo łanego przez Marcina Kalińskiego i Dominika Jałowińskiego (Galeria Śmierć Frajerom). Dwu dziestu malarzy i malarek młodego pokolenia, którzy zgodzili się wziąć udział w przedsięwzię ciu, otrzymało zadanie stworzenia obrazu na podstawie pracy dostarczonej im przez wcześniej wylosowaną osobę. Warunki były dwa: reali zacja musiała mieć ten sam format co pierwotna i miała powstać z inspiracji dziełem poprzednika czy poprzedniczki. Powstałe w ten sposób obrazy stworzyły metaobraz, który jest zapisem procesu wzajem nej inspiracji, podobieństwa, wynikania i skojarzeń.

ORIENTUJ SIĘ — SZTUKA I ŻYCIE 39
DO 22.12.2022 STOWARZYSZENIE SKOJARZEŃ FUNDACJA DZIELNA, WARSZAWA, UL. DZIELNA 7 WWW.DZIELNA.FOUNDATION
Stowarzyszenie Skojarzeń, źródło: www.dzielna.foundation

Nihilizm, gnostycyzm, poszukiwania no wej sztuki sakral nej, New Age i jego związki z kapitalizmem, sztuka wo bec Okrągłego Stołu, upadek przemysłu czy sytuacja artystów w nowym systemie, transformacyjne wy kluczenie – takie te maty wyłaniają się w polskiej sztuce lat 80. i 90., której przekrojową prezentację dla Mu zeum Sztuki w Łodzi przygotował Jakub Banasiak. Na wystawie Ruchy tektoniczne. O artystycznych symptomach transformacji zobaczymy prace 50 ar tystek, artystów i grup artystycznych – w tym prezentowane po raz pierwszy, oraz wybór materia łów archiwalnych: książki, druki ulotne, kasety i ziny. Tak dużej i kompleksowej wystawy o sztuce doby –czy, jak podkreśla kurator, złożonym i rozciągniętym w czasie procesie – transformacji ustrojowej jeszcze nie było!

ORIENTUJ SIĘ — SZTUKA I ŻYCIE 40
Barometr zmian
18.11.2022–19.03.2023 RUCHY TEKTONICZNE. O ARTYSTYCZNYCH SYMPTOMACH TRANSFORMACJI
36 WWW.MSL.ORG.PL
MUZEUM SZTUKI, MS1, ŁÓDŹ, UL. WIĘCKOWSKIEGO

ORIENTUJ SIĘ — SZTUKA I ŻYCIE

41
Mariola Przyjemska, Wulkan, 1991, olej, płótno, fot. Piotr Antonów, Zachęta – Narodowa Galeria Sztuki, dzięki uprzejmości artystki

Wojenne karaoke

Tuż przed pełnoskalową inwazją Rosji na Ukrainę ukraińska Państwowa Służba ds. Sytuacji Nadzwyczajnych zaczęła rozprowa dzać podręcznik dotyczący zachowania się w rejonie działań militarnych. Kilkustro nicowa broszura opisywała kolejność i rodzaj postępowania w zależności od rodzaju ataku: ostrzału rakietowego, artyleryjskiego, ostrzału z karabinu szturmowego czy bom bardowania z powietrza. Nieoczekiwanie umiejętność rozpoznania różnych rodzajów broni za pomocą dźwięku stała się warun kiem przetrwania Ukraińców i Ukrainek w no wej, wojennej rzeczywistości. Jak brzmią od głosy wojny, można usłyszeć na wystawie kolektywu Open Group Powtarzajcie za mną Ekspozycja prezentuje pracę wideo, której bohaterami są osoby cywilne z różnych regionów Ukrainy tymczasowo prze bywające w obozie dla uchodźców wojennych we Lwowie. W realizacji dzielą się swoimi wspomnieniami i doświadczeniami oraz odtwarzają dźwięki różnego rodzaju broni, tworząc audialną instrukcję przetrwania.

ORIENTUJ SIĘ — SZTUKA I ŻYCIE 42
DO 5.02.2023 OPEN GROUP, POWTARZAJCIE ZA MNĄ GALERIA LABIRYNT, LUBLIN, UL. KS. J. POPIEŁUSZKI 5 WWW.LABIRYNT.COM
Open Group, Repeat After Me, kadr z filmu, 2022, dzięki uprzejmości Galerii Labirynt

Pielgrzymka Artystyczna, 1983, fotografia

Okno na Manhattan

W

tym roku kolekcja Miejskiej Galerii Sztuki w Łodzi powiększyła się o dwie realizacje Józefa Robakow skiego: cykl fotografii Czeluście oraz jedną z jego najbardziej zna nych prac video, Widok z mojego okna. To właśnie ten filmowy zapis rzeczywistości mieszkańców łódzkiego Manhattanu końca XX wieku z komentarzem autora stał się pretekstem do wystawy Obrazy i dźwięki. Gnuśne lata 80. Ekspozy cja za pomocą kolażowych nagrań wideo, fotografii, świadectw akcji i archiwaliów opowiada o atmosferze ówczesnych przemian, o wydarzeniach i nastrojach społeczno-politycznych lat 80. XX wieku. Zgromadzone realizacje przybliżają obraz miasta, pokazują, czym żyła młodzież i środowiska twórcze. Prezentowane anarchistyczne prace artysty nie tylko dokumentują fragment najnowszej historii Polski, ale również dają wgląd w twórczą i życiową postawę Robakowskiego – historię o buncie społecznym, antysystemowym oporze i na dziei, że wraz z pokonaniem komunizmu wróci normalność i pokój.

ORIENTUJ SIĘ — SZTUKA I ŻYCIE 43
DO 15.01.2023 JÓZEF ROBAKOWSKI, OBRAZY I DŹWIĘKI. GNUŚNE LATA 80. GALERIA RE:MEDIUM, ŁÓDŹ, UL. PIOTRKOWSKA 113 WWW.MGSLODZ.PL

Ciało do czytania W

jaki sposób pozycja ciała komunikuje stan wewnętrzny? Jak uczucia prze kładają się na gesty i ruchy? Obserwacje na ten temat stanowią punkt wyjścia prac Gizeli Mickiewicz prezen towanych na wystawie Zaciemnienie wnętrz. Emocjami, na których koncen truje się artystka, są stres, lęk i niepokój. Zazwyczaj przemilczane i wsobne, nabierają w twórczości Mickiewicz fizycznego, rzeźbiarskiego wymiaru. Dzianinowy sweter, żebra kaloryfera, buty, rama fotela czy pas samochodowy, z których korzysta artystka, zakotwiczają analizowane stany psychiczne w materialnej rzeczywistości. Przewrotnie do tytułu wystawy rzeźby ekspono wane są w pełnym świetle i bez aranżacyjnych zabiegów, co można czytać jako metaforę — wydobycie na wierzch tego, co wewnątrz zbyt ciemne i mroczne, by dało się to zobaczyć, odczytać i zrozumieć.

ORIENTUJ SIĘ — SZTUKA I ŻYCIE 44
DO 07.01.2023 GIZELA MICKIEWICZ, ZACIEMNIENIE WNĘTRZ GALERIA STEREO, WARSZAWA, UL. BRACKA 20B WWW.GALERIASTEREO.PL
Gizela Mickiewicz, Not Titled Yet, 2022, dzięki uprzejmości Galeria Stereo

Jeśli nie człowiek, to co?

d wojny, kryzysów i mrocznej rzeczywistości Anna Rutkowska ucieka w świat zwierząt i owadów. Unika kontaktów z ludźmi, wyjeżdża na wieś, zaszywa się w swojej pracowni lub w domu, gdzie samotnie performuje w stworzonych przez siebie papierowych maskach głów zwierząt. Coraz mniej intere suje ją człowiek, coraz bardziej nie-ludzkie podmioty i ich emocje. Mimo chaosu za ok nem maluje wciąż te same motywy: plamy, kształty i kolory otwarte na interpretację, gotowe, by nadać im znaczenie i właściwą logikę. Obrazy artystki to znaki puste, próby uporządkowania rozpadającej się rzeczywi stości, które niezmiennie kończą się fiaskiem. Nie chcę być człowiekiem – de klaruje Rutkowska. Radykalnie zrywa z ludzkim światem i proponuje wszyst kim to samo.

45 ORIENTUJ SIĘ — SZTUKA I ŻYCIE
O
DO 14.01.2023 ANNA RUTKOWSKA, NIE CHCĘ BYĆ CZŁOWIEKIEM GALERIA PROMOCYJNA, WARSZAWA, RYNEK STAREGO MIASTA 2 WWW.SDK.PL
Anna Rutkowska, Przeciek, 2022, fot. Adam Gut

Sztuka Zbioka Czajkow skiego czerpie z boga ctwa życia wewnętrz nego — marzeń, snów, pragnień, podświadomych lęków i niepoko jów. Artysta koncen truje się na tym, co jest mu znane i bliskie. Przygląda się sobie i ludziom wokół. Bierze pod lupę emocje, za chowania, motywacje i próbuje zrozumieć. Otwarcie mówi o niespełnionej potrzebie intymności i bliskości, nieudanych relacjach, zagubieniu w nie realnych światach i zbyt twardej rzeczywistości. In teresuje go prawda o sobie, ale docenia też drogę, która do niej prowadzi. Nawet, a może szczególnie wtedy, gdy przynosi trudne doświadczenia: depre sję, załamania i bolesne otrzeźwienia. Wystawa Jak się czujesz? to zapis tych przeżyć i poszukiwań — własnych oraz osób bliskich. Artysta podkreśla, że nie ma ambicji pokazania ogółu społeczeństwa, ale wbrew temu jego obrazy są czymś więcej niż in tymną, jednostkową historią. Mówią o uniwersalnej potrzebie poznania siebie i trudnościach, z którymi trzeba zmierzyć się po drodze.

46 ORIENTUJ SIĘ — SZTUKA I ŻYCIE W procesie
DO 14.01.2023 ZBIOK CZAJKOWSKI, JAK SIĘ CZUJESZ? GALERIA SZARA, WARSZAWA, UL. BRACKA 23/28 WWW.GALERIASZARA.PL

ORIENTUJ SIĘ — SZTUKA

47
I ŻYCIE
, 2022
Zbiok Czajkowski, Drewniane dłonie

Fot. Krzysztof Syruć, Proembrion, z kolekcji sztuki NFT Magdy Żuk

Ekosystem NFT

Sztuka NFT nie wisi w próżni. Crypto art zostanie z nami, tak jak zostały kryptowaluty. Dlaczego więc nie nauczyć się z niego korzystać? Młody świat NFT wciąż przynosi więcej pytań niż odpowiedzi. Gdzie szukać sprawdzonych i rzetelnych infor macji na temat dynamicznego rynku? Jak wybić swoje pierw sze NFT? Jak wygląda zakup, a jak sprzedaż sztuki NFT? Gdzie ją przechowywać i jak eksponować? „Przewodnik po NFT” to cykl portalu (Un)common Ground realizowany wspólnie z Magdą Żuk – znawczynią i kolekcjonerką sztuki NFT. Pierwszy odcinek przybliża ekosystem NFT: Creation & Trade, Business In telligence & Commerce, Display. Kolekcjonerom opowiemy, jak w praktyce wy gląda proces zakupu, z jakich platform i walut korzystać i gdzie szukać rzetelnej wiedzy na temat NFT. Artystom i branży kreatywnej przybliżymy proces wybi jania i sprzedaży NFT, kanały komunikacji i sposoby ekspozycji. Nowa porcja praktycznej wiedzy o NFT co dwa tygodnie wyłącznie na (Un)common Ground.

48 ORIENTUJ SIĘ — SZTUKA I ŻYCIE
(UN)COMMON GROUND / PIOTR JĘDRZEJOWSKI DLA NN6T
CZYTAJ WIĘCEJ NA: WWW.UNCOMMONGROUND.PL

Bazary zostają!

Czy współczesne miasta potrzebują targowisk? Jeśli tak, to jak powinny wyglądać? Na te pytania odpo wiada projekt Michała Mirosławskiego Kieleckie ba zary. Modernizacja. Architekt podkreśla w nim miastotwórczą rolę placów targowych, które nie są jedynie ciekawym zagadnieniem urbanistycznym, ale też so cjologicznym, psychologicznym, ba! nawet przyrodni czym. Przeprowadzone przez autora badania, analizy i wywiady jasno pokazują, że miejskie stragany i kioski są nieoderwalną częścią miasta, której nie można likwidować, ale którą trzeba z pomysłem zarządzać. W ramach ekspozycji prezentuje konkretne propozycje modernizacji kiele ckiego bazaru, miejsca, które zna od dziecka. Wydarzenie jest kolejną odsłoną cyklu Wystaw się – przeglądu projektów dyplomowych organizowanego przez Instytut Dizajnu w Kielcach.

49 ORIENTUJ SIĘ — ARCHITEKTURA I MIASTO
DO 22.01.2023 WYSTAW SIĘ: MICHAŁ MIROSŁAWSKI, KIELECKIE BAZARY. MODERNIZACJA INSTYTUT DIZAJNU W KIELCACH, UL. ZAMKOWA 3 WWW.IDKIELCE.PL
Ilustracja dzięki uprzejmości Instytutu Dizajnu w Kielcach

„Ź

le urodzona. Szara. Bez polotu – przez wiele lat takimi epitetami określano architekturę po wstałą w latach 1956–1989. Pierwsi odkryli ją na nowo aktywiści, protestujący przeciwko rozbiórkom ikonicznych budynków. Dziś już żadnych wątpliwości nie budzi konieczność jej ochrony” – piszą osoby odpowie dzialne za powstanie Poradnika dobrych praktyk architektonicznych dla socmodernizmu, zapowiadając pojawienie się tej długo oczekiwanej publikacji. Ma teriał przygotowany przez Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Oddział Warszawski może służyć jako praktyczny poradnik architektoniczny dla mieszkańców PRL-owskich osiedli i osób zarządzających nie ruchomościami pochodzącymi z tego okresu oraz jako subiektywny przewodnik po socmodernistycz nej architekturze Warszawy. Na publikację składają się teksty i eseje zaproszonych ekspertów, część konserwatorska z praktycznymi poradami doty czącymi użytkowania obiektów, moduł dotacyjno -prawny, który ma za zadanie w prosty i przyjemny sposób przeprowadzić osoby zainteresowane przez meandry ustaw i regulaminów, oraz słowniczek terminów architektonicznych.

50 ORIENTUJ SIĘ — ARCHITEKTURA I MIASTO Soc i modern

ORIENTUJ SIĘ — ARCHITEKTURA I MIASTO

51
Młotek, fot. Bartosz Dąbrowski, z zasobu Poradnika dobrych praktyk architektonicznych dla socmodernizmu

Ukrainy

rojekt architekta i artysty Pe tra Vladimirova nawiązuje w ty tule do Biura Odbudowy Stolicy, które odpowiadało za odbudowę Warszawy po II wojnie światowej. Instytucja przywołana jest na płaszczyźnie emocjonalnej – wi dzowie będą mogli przekonać się, że część pytań, przed którymi stoi dziś Ukraina, jest zbliżona do tych, na które musieli odpowiedzieć warszawiacy prawie 80 lat temu. Są jednak także istotne różnice, które zostaną poruszone w programie wydarzeń. Odbudowa Ukrainy już się roz poczęła. Choć trwa wojna, widać działalność wolontariuszy, którzy odgruzowują miasta i naprawiają zbombardowane domy na wyzwa lanych terenach. W tle odbywa się mniej widoczna praca instytucjo nalna – tworzenie ram organizacyj nych i prawnych odbudowy kraju. Na pytanie, jaka ma być Ukraina po wojnie, nie ma jednoznacznej odpowie dzi. Pięć prezentowanych obszarów to: polityka mieszkaniowa, budownictwo, ochrona zabytków, prawodawstwo i struktura administracyjna. Opowiadają o nich ukraińscy specjaliści: urbaniści, polityczka, deweloper, badacze miejscy oraz aktywiści zaangażowani w ochronę zabytków. Projekt pokazuje, jak te dziedziny rozwijały się do 24 lutego 2022 roku i jaki kontekst tworzą dla przyszłej odbudowy. Integralną częścią wystawy są wydarzenia: spotkania, rozmowy i debaty, które poszerzą kwestie poruszane na wystawie, takie jak pojęcie domu w czasie wojny czy materialność odbudowy.

52
Biuro
PORIENTUJ SIĘ — ARCHITEKTURA I MIASTO
Odbudowy
1.12.2022–2.07.2023 BIURO ODBUDOWY UKRAINY MUZEUM WARSZAWY, GABINET ZMIENNY, WARSZAWA, RYNEK STAREGO MIASTA 28-42 WWW.MUZEUMWARSZAWY.PL/BIURO-ODBUDOWY-UKRAINY

Natura miary, miara przestrzeni

wie artystki – mieszkająca w Lublinie Magdalenia Fran czak i mieszkająca w Wied niu Laura Põld – od jakiegoś czasu pracują nad wspólnym projektem. W wystawie The Nature of Measurement zderzają się ich podejścia do twórczości. Nastawienie na przedmiot i opowieść Franczak wchodzi w dialog z re prezentowaną przez Põld koncentracją na miejscu i po czuciu terytorium. Obie artystki interesuje zagadnienie materialności rzeczy i prze strzeni. Korzystające z róż nych mediów prace: tkaniny, rysunki, obiekty, uzupełniają się. Artystki odnoszą się też do lokalnego kontekstu – bu dynku, w którym mieści się Austriackie Forum Kultury

ulic, której fragment obustronnej

53 ORIENTUJ SIĘ — ARCHITEKTURA I MIASTO
D
i całej ulicy
z warszawskich
zabudowy
zagładę getta.
Próżnej, jedynej
przetrwał
DO 20.01.2023 MAGDALENA FRANCZAK, LAURA PÕLD, THE NATURE OF MEASUREMENT AUSTRIACKIE FORUM KULTURY, WARSZAWA, UL. PRÓŻNA 7/9 WWW.AUSTRIA.ORG.PL
Rys. Magdalena Franczak

Między miastami

Pierwszą miłością Lva Sterna była architektura. Drugą – malarstwo, które od początku lat 80. stało się dla twórcy najważniejszym obszarem artystycznej wypowiedzi. Głównymi wątkami, które podejmuje w swojej sztuce, są wspomnie nia i emocje związane z dwoma ważnymi dla sie bie miastami: Wrocławiem, w którym dorastał i do którego powrócił jako dojrzały człowiek, i Jerozolimą, w której spędził ponad pięćdziesiąt lat. Wybrane prace powstałe na przestrzeni kilku de kad prezentuje wystawa Lev Stern. Architektura czasu. W ramach ekspozycji zobaczymy realizacje artysty z różnych obszarów sztuki, które czerpią z energii dwóch miejsc, architektury i malarstwa, indywidualnych doświadczeń i wielkiej historii. Powidoki pejzażu zrujnowanego miasta i chłopię cych zabaw wśród gruzów mieszają się na płótnach artysty z oślepiającym, izra elskim słońcem i jasnym, ciepłym kamieniem muru. Sam materiał, który przez lata stanowił podstawowy budulec architektury Sterna, wraca w malarskich realizacjach w formie złotego kwadratu lub prostokąta. Doświadczenie archi tekta podpowiada również rozwiązania kompozycyjne. Artysta zestawia obrazy jak geometryczne bryły, budując z nich wielopoziomowe obiekty. Zamyka i ot wiera przestrzeń symbolicznymi ścianami, zacierając granice między malarstwem a architekturą.

54 ORIENTUJ SIĘ — ARCHITEKTURA I MIASTO
DO 26.02.2023 LEV STERN, LEV STERN. ARCHITEKTURA CZASU MUZEUM ARCHITEKTURY WE WROCŁAWIU, UL. BERNARDYŃSKA 5 WWW.MA.WROC.PL
Lev Stern, przedszkole w dzielnicy Pisgat Ze’ev, Jerozolima, 1981

Warszawa z góry

Oszałamiająca popularność dronów pozwalających fotografować i filmować miasta z góry jest wyraźnym dowodem na to, jak bardzo lubimy „unosić się” ponad powierzchnię gruntu i oglądać świat doo koła z innej perspektywy. Tym bardziej zaskakuje, jak rzadko ktoś wykorzystuje komercyjny potencjał tego zjawiska. Innymi słowy: dlaczego w naszpikowanej wysokimi budynkami Warszawie jest tak niewiele miejsc, w których można spędzić czas, znaj dując się choć kilka kondygnacji ponad ziemią? Taras widokowy Pałacu Kultury czy nowa tego typu atrakcja w wieżowcu Skyfall nie wyczerpują potencjału. Ekskluzywny (i kojarzący się z przestępczością zorganizowaną z lat 90.) bar Panorama w Hotelu Marriott jest jednym z niewielu miejsc, w których można posiedzieć, podziwia jąc zarazem widoki. Jeszcze trudniej o otwarty taras, z którego da się spoj rzeć na miasto z góry. Bar na szczycie domu towarowego Vitkac dysponuje ta rasem z widokiem na Śródmieście, ale to nie jest jednak miejsce dla każdego. Wśród komercyjnych budowli wyróżnia się nowo powstały biurowiec Forest, który otworzył dla wszystkich swoje zielone dachy. To jednak nadal wyjątek! Tymczasem nie tylko w skali Polski, ale i Europy, Warszawa może poszczycić się dużą liczbą wieżowców: tych liczących ponad 100 metrów jest tu już około trzydziestki. Padł też rekord: 310-metrowy (z iglicą) Varso jest obecnie najwyższym gmachem w Unii Europejskiej. Jednych cieszy „światowa” panorama sto licy, inni w wysokościowcach widzą szkody dla urbanistyki. Niezależnie jednak od tego, jaki kto ma pogląd na drapacze chmur, z tych warszawskich miesz kańcy miasta pożytku mają niewiele.

55 ORIENTUJ SIĘ — ARCHITEKTURA I MIASTO
ANNA CYMER DLA NN6T Warszawa, budynek Forest, widoczne ogólnodostępne zielone dachy, fot. Bartosz Makowski, www.makowski.co

Rozbiórki niedobre dla planety

Istniejący gmach głównego dworca kolejowego w Częstochowie oddano do użytku w 1996 roku, jednak jego projekt, wybrany w drodze konkursu, był opracowany dekadę wcześniej. Po rozbudowie dworca Kraków Główny budowa częstochowskiej stacji była wtedy drugą największą inwestycją kolejową w Polsce. Zaprojektowa nemu przez zespół pod kierunkiem Ryszarda Frankowicza dworcowi nadano duże (jak na 250-tysięczne miasto) rozmiary, bo zakładano, że tędy będą docierać pielgrzymujący na Jasną Górę. Plan się nie powiódł (pielgrzymi woleli autokary), od lat duża część po wierzchni użytkowych dworca była więc pusta. W 2019 roku roz strzygnięto konkurs na projekt nowego dworca, bo ten z lat 90. zdecydowano się rozebrać. To działanie spotkało się z oporem obrońców architektury: częstochowski dworzec jest nie tylko jed nym z zaledwie dwóch wzniesionych w latach 90. obiektów kole jowych (drugi do Łódź Kaliska), ale i ciekawym reprezentantem swojej epoki, w którego formie do dziś zachowały się uznawane wówczas za najnowocześniejsze i najbardziej stylowe rozwiązania. Ale na tym nie koniec. W debacie o ochronie budowli pojawił także nowy argument, wobec którego trudno przejść obojętnie. Czy na pewno w czasach katastrofy klimatycznej „stać nas” na rozbiórkę zaledwie 26-letniego gmachu? Czy nie lepiej by było poszukać nowego zastosowania dla licznych stacyjnych wnętrz, pomysłu na jego modernizację? Niczym innym jak ekologicznym barbarzyństwem jawi się rozebranie zachowanego w dobrym stanie, ogromnego budynku tylko po to, by za chwilę w jego miejscu zbudować nowy, niewiele mniejszy i... pełniący dokładnie tę samą funkcję.

56 ORIENTUJ SIĘ — ARCHITEKTURA I MIASTO ANNA CYMER DLA NN6T
57
ORIENTUJ SIĘ — ARCHITEKTURA I MIASTO
Fot. Marcin Wojdak, Cosmoderna

Międzynarodowa wystawa ekspresowa

Nie od dziś wiadomo, że wyłania nie projektu kuratorskiego Pol skiego Pawilonu na Biennale Architektury w Wenecji odbywa się znacznie później niż w innych pawilonach narodo wych. Konkurs rozstrzyga się w Polsce około roku po tym, jak angielscy, szwajcarscy czy niemieccy kuratorzy zasiądą do projektowania wystawy. Jak opisują na stronie Pawilonu Pol skiego kuratorzy i kuratorki po przednich edycji, w rezultacie wygrana oznacza, że na dopra cowanie i realizację wystawy pozostaje niewiele ponad 6 miesięcy… chyba że akurat wy buchnie pandemia (pozdrawiam PROLOG). Wszystko wskazuje na to, że po okresie pandemii wszystko wróciło na swoje dawne tory, a czas przeznaczony na realizację wystawy znów będzie absurdalnie krótki. W tym roku Zachęta wraz z Narodowym Instytutem Architektury i Urbanistyki ogłosiła konkurs z opóźnieniem, a wyniki dotarły do nas dopiero 14 listopada. Do otwarcia Biennale pozostało zatem niewiele ponad 6 miesięcy, w tym kilka przerw świątecznych… Niedostateczny czas na reali zację wystawy, to tylko jeden z problemów, z którymi boryka się konkurs. Kolejnym jest brak przejrzystości w zasadach wyboru nagrodzonych projektów, a także doboru członkiń i członków jury. Organizacja konkursu na koncept ku ratorski Pawilonu Polonia wymaga reformy. Jednak jak wyraźnie pokazuje wy nik tegorocznego konkursu, jego organizatorom nie zależy na jakości wystaw prezentowanych w pawilonie.

58 ORIENTUJ SIĘ — ARCHITEKTURA I MIASTO ADAM PRZYWARA DLA NN6T
20.05–26.11.2023 MIĘDZYNARODOWE BIENNALE ARCHITEKTURY W WENECJI WWW.LABIENNALE.ART.PL

Ofiary postępu 20

listopada 2022 roku meczem Katar–Ekwador rozpoczęły się Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej. Ta z roku na rok budząca coraz więcej wątpliwości im preza (jej skomercjalizowanie oraz korupcja) w tym roku poddana jest szczególnie dużej krytyce. Wiemy już przecież na pewno, że podczas budowy mundialowych stadionów wykorzystywano pracę niewolni czą, a tysiące ludzi poniosły śmierć (trudno o wiarygodne statystyki, wg „The Guardian” mogło to być 6,5 tys. robotników). Łatwo zapomnimy o tych trage diach w ferworze piłkarskich emocji. Gdy stawką jest sukces (szczególnie polityczny i propagandowy) ofiary „są wpisane w cenę”. Swoją (na szczęście zwy kle mniej dramatyczną) płacili też ci, który w latach 20. i 30. szukali dla siebie szansy na lepszy los w sztandarowej inwestycji II Rzeczpospolitej – w Gdyni. To poruszająca część (także pod innymi względami fascynującej) książki Grzego rza Piątka Gdynia obiecana. Miasto, modernizm, modernizacja 1920-1939. Nie istniała w powszechnej świadomości pamięć o tym, że to miasto, perła moderni zmu, ikoniczne dzieło dwudziestolecia międzywojennego, miało też swoje mniej efektowne oblicze tysięcy bezrobotnych, bezdomnych ludzi, dla których w bu dowanym eleganckim mieście zabrakło miejsca. Gdynia była najdroższym pol skim miastem, co jeszcze pogarszało sytuację tych, którzy uwierzyli w mit nadmorskiego eldorado, ale pracy w mieście sukcesu nie znaleźli. Zachwycając się modernistycznymi bryłami śródmiejskich okolic Gdyni, dzięki Grzegorzowi Piąt kowi łatwiej będzie pamiętać także o dzielnicach slumsów, jakie obrastały te te reny. Ciężki los ich mieszkańców także składał się na oblicze „Gdyni obiecanej”.

59 ORIENTUJ SIĘ — ARCHITEKTURA I MIASTO
Pomnik zjednoczenia ziem polskich, prace konkursowe, fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe

Rozbudowana forma systemu pozwala na przecinanie się przestrzeni publicznych i prywatnych umożliwiając obserwowanie procesów produkcyjnych i wrażenia podobnego do poruszania się

Teoria (nowsza) i praktyka

rzyszłoroczna, jubileuszowa, 10. edycja konkursów or ganizowanych przez Fundację im. Stefana Kuryłowi cza, planowana jest w odświeżonej formule. Konkurs „Teoria”, przeznaczony dla architektek i architektów piszących o tematyce związanej z architekturą, będzie się odbywał w dwóch etapach i zostanie wzboga cony o warsztaty pisarskie dla architektów. Warsztaty, które odbędą się w Kazimierzu Dolnym, poprowadzi Ewa P. Porębska, redaktorka naczelna „Architektury Murator”. Nagrodą w konkursie „Teoria” jest publikacja tekstu w wersjach polsko- i anglojęzycznej w for mie książki (wszystkie dotychczasowe edycje może cie zamówić w Bęc Księgarni). W edycji 9. nagrodę zdobyła praca Anny Jarugi-Rozdolskiej Mimisis, dok-

Szkole Doktorskiej Politechniki Łódzkiej.

60
P
torantki w Interdyscyplinarnej

Cezary Adamowicz, Stocznia – System, fragment projektu nagrodzonego w konkursie „Praktyka”, materiały Fundacji im. Stefana Kuryłowicza

prywatnych się po rusztowaniu przy budowie statków

Natomiast stypendium „Praktyka” w 2023 roku już po raz drugi będzie odbywało się w Gdańsku. Laureatem ubiegłorocznej edycji był Cezary Adamowicz, autor projektu Stocznia – System, poświęconego przyszłości ocalałego dziedzictwa przemysłowego Stoczni Gdańskiej, absolwent Wydziału Architektury Politech niki Gdańskiej oraz Wydziału Rzeźby i Intermediów ASP w Gdańsku. „Autor wnikliwie analizuje proces produkcji statków i przemysłowy charakter konstrukcji i architektury Stoczni. Projekt w formie katalogu systemowych rozwiązań wpro wadza dodatkowe prospołeczne elementy struktury, takie jak mikroprzedsię biorczość, w której to zbiorowość ma wpływ na kształtowanie przestrzeni wo kół siebie. Element mikroprzedsiębiorczości przywodzi na myśl emancypacyjne idee Solidarności” – podkreśliło w werdykcie jury.

61
WWW.FUNDACJA-SK.PL

Ciepło–zimno

Szacuje się, że ogrzewanie i klimatyzacja budynków odpowiada za 35% wszystkich emisji CO2 w Unii Europejskiej. Nic zatem dziwnego, że widmo katastrofy klimatycz nej rozbudziło zainteresowanie badaczy/ badaczek, kuratorów/kuratorek i architektów/architektek zagadnieniem energii w architekturze – jej użycia, produkcji, cyrkula cji. Tematem tym zajmie np. grupa naukowa Urban Energy Landescapes Network utwo rzona niedawno przez profesora Saschę Roeslera ze szkoły architektury w Medri sio. Członkiem grupy jest badacz i kurator Kim Förster, który wraz z Larsem Fische rem (jako kolektyw common room) otwo rzyli niedawno wystawę w Galerii Miejskiej w Lizbonie. Koncentrując się na zagadnie niu energii, wystawa przygląda się roli architektury w procesie odchodzenia od wydobycia i spalania paliw kopalnych w Portugalii i UE. Jak twierdzą kuratorzy wystawy, architektura oferuje oryginalną ścieżkę refleksji nad środowiskowym, społecznym i kulturowym kontekstem tego procesu. Wystawa otwarta jest do końca marca 2023 roku.

62 ORIENTUJ SIĘ — ARCHITEKTURA I MIASTO
ADAM PRZYWARA DLA NN6T
17.11.2022–26.03.2023 DISQUIETUDE. ARCHITECTURE
GALERIAS MUNICIPAIS,
OLIVEIRA 52 WWW.GALERIASMUNICIPAIS.PT
Petrolíferas, PT/AMLSB/ P201-13-15, fot. dzięki uprzejmości Arquivo Municipal de Lisboa
AND ENERGY IN PORTUGAL
LIZBONA, RUA ALBERTO

Piękność z odzysku

Wdyskusjach o architekturze doby kryzysu klimatycznego coraz częściej słyszymy o gospodarce zamkniętego obiegu (cyrku larnej), polegającej m.in. na odzysku i po nownym użyciu materiałów budowlanych. Przysłuchując się tym dyskusjom, można pomyśleć, że praktyka ponownego użycia materiałów jest związana ściśle ze współ czesnością. „Nic bardziej mylnego”, zdaje się wołać otwarta niedawno wystawa w Fondazione Prada w Mediolanie. Wystawa bazuje na wieloletnich badaniach nad praktyką przetwarzania i przewartościowywania fragmentów antycznych dzieł sztuki w kulturze europejskiej. Zespół kuratorski wystawy z Salvatorem Settisem na czele podkreśla, że antyczne dziedzictwo w rzeźbie było obiektem materialnych przemian, przekształceń, kreatywnej pracy. W tym ujęciu przeszłość nie jest zatem nigdy skończona. Jej fragmenty wchodzą w reakcję, in spirują i służą jako budulec dla teraźniejszości i przyszłości. W tym kontekście trudno się dziwić, że za projekt wystawy odpowiada Rem Koolhaas, którego zrealizowane budynki często czytać można jako przestrzenie zawieszone mię dzy placem budowy a ruiną. Wystawa otwarta jest do końca lutego 2023 roku.

63 ORIENTUJ SIĘ — ARCHITEKTURA I MIASTO
ADAM
17.11.2022–27.02.2023 RECYCLING BEAUTY FONDAZIONE PRADA, MEDIOLAN, L.GO ISARCO, 2 WWW.FONDAZIONEPRADA.ORG
Recycling Beauty, Fondazione Prada, fot. Roberto Marossi, dzięki uprzejmości Fondazione Prada

Ekrany smatfonów jako nośniki pamięci

Wystawa Memory Matter. The Relationship Between Objects and Our Self podejmuje temat relacji pamięci i przedmiotów oraz tego, jaki mamy na nią wpływ jako użytkownicy świata materialnego. Szczególnie ciekawa jawi się propozycja austriackiej artystki Michaeli Putz Screen Romance, która problematyzuje miłość w czasach płaskich powierzchni ekranów i urządzeń mobilnych. Putz zauważa intymną relację człowieka ze smartfonami, które biorą ak tywny udział w romantycznych relacjach, pośrednicząc w komunikacji. Są wyjątkowymi przedmiotami, które głaszczemy, dotykamy, trzymamy blisko ciała w potrzebie możliwości natychmiastowego kontaktu z ukochaną osobą. Co staje się, gdy miłość znika i jedyne jej ślady po zostają w chmurze pamięci? Artystka odpowiada na to pytanie, tworząc foto grafie ekranu swojego telefonu, na których widoczne są obrazy utraconej miło ści: smugi, odciski palców, wilgoć, które tworzą niemalże malarskie gesty na pozornie chłodnym płót nie. Putz nadrukowała fotogra fie na półprzezroczystych tka ninach, przywołując tym samym niepewny ontologicznie status tych czułych obrazów pamięci. Być może właśnie tak zapamię tujemy wydarzenia w epoce cy frowej: jako zamazane ekrany.

64 ORIENTUJ SIĘ — FOTOGRAFIA I FILM MAGDALENA ŻOŁĘDŹ DLA NN6T
06.11.2022–12.02.2023 MEMORY MATTER. THE RELATIONSHIP BETWEEN OBJECTS AND OUR SELF MUSEUM VILLA ROT, BURGRIEDEN, SCHLOSSWEG 2 WWW.VILLA-ROT.DE
Michaela Putz, Screen Romance, część wystawy Memory Matter…, Museum Villa Rot, Burgrieden, Niemcy, 2022

Sztuka dla sztuki

Termin „fotografika” do języka polskiego wprowadził Jan Bułhak, artysta fotograf, teoretyk fotografii i współzałożyciel Fotoklubu Polskiego, pierwszego ogólnokrajowego stowarzyszenia fotograficznego. Przyrostek „grafika” miał odróżnić fotografię artystyczną od tej zawodowej i wpisać ją w świat sztuk plastycznych, co było ambicją Bułhaka oraz mu współczesnych. „Ideału szukamy w malarstwie, a wzorców w grafice” – pisał. Potwierdzały to reali zacje fotografików i fotograficzek: miękkie pejzaże malowane przy pomocy aparatu, eksperymentalne fotomontaże czy prace łączące elementy fotogra fii i grafiki. Ich bogaty wybór prezentuje wystawa Fotografika. Fotografia artystyczna w Polsce 1927–1978. Na ekspozycję składa się ponad 150 oryginalnych odbitek z najważniejszych polskich muzeów i prywatnych kolekcji. Wśród nich są dzieła m.in.: Jana Bułhaka, Edwarda Hartwiga, Zofii Rydet, Wojciecha Zamecznika, Stefana The mersona, Natalii LL czy Zdzisława Beksińskiego. Pokaz, kuratorowany przez Łu kasza Gorczycę i Adama Mazura, jest pierwszym tak kompleksowym ujęciem fenomenu polskiej fotografii artystycznej.

65 ORIENTUJ SIĘ — FOTOGRAFIA I FILM
3.12.2022 7.05.2023 FOTOGRAFIKA. FOTOGRAFIA
W POLSCE
WWW.MUFO.KRAKOW.PL
Edward Hartwig, Portret studentki, ok. 1955
ARTYSTYCZNA
1927–1978 MUZEUM FOTOGRAFII W KRAKOWIE, UL.RAKOWICKA 22A

Cyfrowe portale do teraźniejszości

Prezentowana w londyńskiej galerii Arebyte wystawa Futures Past eksploruje problematykę fikcji oraz alternatywnej przyszłości. Obraz cyfrowy, a konkretniej reprodukcja (np. w po staci renderów), pełni tu rolę podstawowego nośnika prac – wykopanych ruin przyszłości. Pośród tych ruin odbiorca ma szanse skonfrontować się z postfotografiami o różnym charakterze: interaktywnym, statycznym, rzeźbiarskim oraz stworzonym przez sztuczną inteligencję. Sama ekspozycja wystawy przypomina wykopalisko, w którym znajdują się nie tylko dzieła sztuki, ale również rozmaite media i obiekty związane z kulturą cyfrową. Galeria zyskuje w tym obliczu nową funkcję archiwizowania i konserwacji, stając się mediatorem między różnymi momentami histo rycznymi. Znajdujące się na wystawie zepsute ekrany stanowią zrekon struowane portale mię dzy przeszłością a przyszłością. Mimo że projekt wzbudza intrygującą re fleksję nad przyszłością postrzeganą w wymiarze retrospektywnym, stając w obliczu prac, naj silniej odczuwamy teraź niejszość.

66 ORIENTUJ SIĘ — FOTOGRAFIA I FILM MAGDALENA ŻOŁĘDŹ DLA NN6T
27.11.2022–8.01.2023 FUTURES PAST AREBYTE GALLERY, LONDYN, 7 BOTANIC SQ, LEAMOUTH PENINSULA WWW.AREBYTE.COM
Abi Sheng, Stop the killer robot, 2022

Abstrakcja jako nieobecność

Tracing Absence to wystawa prac fotograficznych od powiadających na pytanie, czym jest nieobecność. Czy istnieje coś takiego jak pusta przestrzeń lub cisza? Kuratorzy w ciekawy sposób przywołują w tym kontekście dotyczący kultu prędkości esej Paula Virilio z 1980, który staje się coraz bardziej aktualny w obec nych czasach. Poprawne, współczesne życie powinno być przecież efektywne, pełne doświadczeń i przede wszystkim dynamiczne. W opozycji do tego stanowi ska wystawa zachęca nas do powolności i docenienia wieloaspektowej nieobecności. Szczególnie istotny dla projektu wydaje się dobór medium prezentowanych prac, czyli fotografii, która wydaje się istnieć właśnie dzięki obecności, a konkretnie widzialności. Kuratorzy odpowiadają na ten problem, prezentując prace przedstawiające abstrakcyjne idee i formy, na przykład Weak Signal IV Wolf ganga Tillmansa z 2014 r. Oglądając prace, można odnieść wrażenie, że prze strzeń nieobecności może stać się inspirującym miejscem pełnym potencjału, który być może wystarczy po prostu zaobserwować i przeżyć, bez poddawania go dalszym procesom myślowym lub twórczym.

67 ORIENTUJ SIĘ — FOTOGRAFIA I FILM
20.08.2022–02.01.2023 TRACING ABSENCE WHITECHAPEL GALLERY, LONDYN, 77-82 WHITECHAPEL HIGH ST WWW.WHITECHAPELGALLERY.ORG/EXHIBITIONS
Wolfgang Tillmans, Weak Signal, IV 2014, dzięki uprzejmości Galerie Buchholz

Prawa człowieka (i zwierzęcia)

Chyba nikogo nie trzeba już dziś prze konywać, że prawa człowieka nie dotyczą odległych krajów, ale decydują też o naszym życiu tu i teraz. Festiwal Watch Docs podejmuje tematy wol ności słowa, kryzysu klimatycznego, dyskryminacji osób LGBTQ+ czy praw kobiet. Zobaczymy filmy o zbrodniach wojennych w Ukrainie, ale i o pułap kach prywatyzacji systemu domów opieki w Finlandii czy możliwościach i zagrożeniach związanych z używaniem TikToka. W tym roku w progra mie znalazły się filmy dotyczące praw nie tylko ludzi, ale i zwierząt. Bohate rami dokumentów z tej sekcji są psy czekające na adopcję w schronisku, drapieżne ptaki spadające z nieba w ogarniętej chaosem azjatyckiej metropolii czy zagrożone wyginięciem jagu ary w boliwijskiej dżungli. Tradycyjnie po warszawskiej odsłonie odbędzie się Objazdowy Festiwal Filmowy WATCH DOCS. Prawa Człowieka w Filmie. Doku menty z programu będą mieli okazję zobaczyć mieszkanki i mieszkańcy ponad czterdziestu dużych i małych miast w całej Polsce.

68 ORIENTUJ SIĘ — FOTOGRAFIA I FILM
2 11.12.2022 WATCH DOCS WARSZAWA I ONLINE WWW.WATCHDOCS.PL/WATCH-DOCS/2022/FESTIWAL
Mara. Białoruski sen, reż. Sasha Kulak

Obrzydliwie piękni i przerażająco bogaci

„T

rókąt smutku” to przejęta przez szwedzkiego reżysera ze świata mody kategoria, opisująca trój kątną przestrzeń znajdującą się pomiędzy naszymi brwiami. Ten niewielki fragment skóry na twarzy i pojawiające się na nim zmarszczki (oznaki stresu lub starzenia się) są w stanie powiedzieć innym najwięcej o komforcie naszego życia lub o jego doskwierającym braku. Ru ben Östlund, dwukrotny zdobywca Złotej Palmy w Cannes, w najnow szym filmie łączy w jedną całość swoje dwa ulubione tematy – żarty z uprzywilejowanych klas społecznych (The Square, 2017) oraz fascynację nieoczekiwaną przemianą głównego bohatera pod wpływem katastrofy lub traumatycznych doświadczeń (Turysta, 2014). Szwedzki reżyser z niezwykłą wprawą oraz lekkością drwi z pięknych i boga tych, nie pozostawiając na nich dosłownie suchej nitki, wpisuje się tym samym w szerszy nurt filmowego śmieszkowania z finansowych elit. Wystarczy wspo mnieć o niedawnych produkcjach serialowych Sukcesja lub Biały Lotos, które bardzo mocno rezonują z warstwą fabularną najnowszego filmu Östlunda.

69
I FILM
ORIENTUJ SIĘ — FOTOGRAFIA
W TRÓJKĄCIE
- PREMIERA 6.01.2023
, REŻ. RUBEN ÖSTLUND
W trójkącie, reż. Ruben Östlund

Potęga islandzkich żywiołów

Hlynur Pálmason – twórca kina arktycz nego niepokoju, dobrze znany pol skiej publiczności z filmów Zimowi bra cia (2017) oraz Biały, biały dzień (2019), tym razem zapoznaje nas z islandzkim rysem historycznym. Reżyser kon centruje się na roli religii w XIX-wiecz nej Islandii, przedstawiając ją przede wszystkim jako narzędzie władzy oraz duńskiego kolonializmu. Głównym bo haterem Godland jest młody Duńczyk, luterański ksiądz Lucas, który wyrusza na misję, a jego zadaniem będzie zbudo wanie kościoła i założenie nowej parafii. Niedoświadczony idealista o artystycz nym usposobieniu (jego pasją jest foto grafia) zupełnie nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie przeciwności czekają go po drodze. W jego podróży nie odnajdziemy żadnych cudownych zdarzeń lub efektów działania nadprzyrodzonych mocy – wszechmocna jest tutaj odwieczna is landzka przyroda, wraz z onieśmielającą potęgą żywiołów, które skutecznie wy stawiają na próbę wiarę Lucasa oraz testują jego wolę życia.

70 ORIENTUJ SIĘ — FOTOGRAFIA I FILM
ANDRZEJ
GODLAND, REŻ. HLYNUR PÁLMASON
PREMIERA 13.01.2023
-
Godland, reż. Hlynur Pálmason

Nikt tak pięknie nie mówił, że się boi bliskości

Lukas Dhont bierze na swój warsztat trudny i często pomijany milczeniem temat chłopięcej bliskości, a ta w jego filmowej rzeczywistości powoli rozkwita, dojrzewa, nabiera rumieńców, by w końcu stać się źródłem problemów i dramatu. Bohaterami nagro dzonego w Cannes Blisko (Grand Prix) jest dwójka trzynastolatków (Rémi i Léo), którzy są praktycznie nierozłączni, spędzają niemal każdą chwilę ze sobą. Chłopcy tworzą ze sobą niezwykle mocną, intymną, symbiotyczną więź, opartą na radosnym współdzie leniu podobnej wrażliwości. Gdy ich szkolni rówieśnicy nie potrafią zaakceptować i przede wszystkim zrozumieć intensywności tej relacji, wówczas Léo nieoczekiwanie oddala się od Rémiego, próbując zaprzeczyć wszystkiemu, co do tej pory ich łączyło. Belgijski reżyser w swoim zmysłowym i wzruszającym filmie stawia bardzo ważne pytanie w kontekście męskich wzorców tożsa mościowych: czy dojrzewanie chłopców musi być koniecznie związane z utratą oraz porzuceniem wzajemnej bliskości?

71 ORIENTUJ SIĘ — FOTOGRAFIA I FILM
BLISKO, REŻ. LUKAS DHONT - PREMIERA 24.02.2023
Blisko, reż. Lukas Dhont

Performa(smr)tyka małych gestów

CSW

Łaźnia w Gdańsku zaprasza na wspólną wystawę biolożki i artystki wizualnej Krystyny Jędrzejewskiej-Szmak oraz Mateusza Olszewskiego – jednej z najważniejszych postaci rodzimej eksperymental nej elektroniki, znanego przede wszystkim jako Za umne. Epidermis poświęcona jest roślinom i związa nej z nimi „performatyce małych gestów, których siła prowadzona jest dźwiękiem” – cóż to w tym przy padku znaczy? Z zapowiedzi wynika, że na wystawę składają się prace wideo przedstawiające senso ryczne doświadczenia obcowania z roślinami – przy czym warstwie wizualnej towarzyszy również specjalnie zaprojektowana narracja audialna Zaumne, wykorzystująca oddziaływanie tzw. ASMR (auto sensory meridian response), czyli fizyczne wywoły wanie uczucia cielesnej przyjemności przez dźwięki. Wokół zjawiska ASMR urosła cała audialna estetyka, do której Zaumne odwołuje się w niektórych ze swo ich utworów i koncertów – ale jak te dźwięki zadzia łają w sytuacji wystawienniczej?

72 ORIENTUJ SIĘ — RUCH I DŹWIĘK ANTONI MICHNIK DLA NN6T
25.11.2022–15.01.2023 KRYSTYNA JĘDRZEJEWSKA-SZMEK I MATEUSZ OLSZEWSKI (ZAUMNE), EPIDERMIS CSW ŁAŹNIA 1, GDAŃSK, UL. JASKÓŁCZA 1 WWW.LAZNIA.PL

ORIENTUJ SIĘ — RUCH I DŹWIĘK

73
Fot. Krystyna Jędrzejewska-Szmek, Mateusz Olszewski

Trio razy dwa

luczowe znaczenie dla poznańskiego środowiska jazzowej improwizacji ma nie wątpliwie odbywający się od kilku lat w Dragonie Sponta neous Music Festival. Organizatorzy jednak nie samym festiwalem żyją i regularnie organizują cykl koncertów „Spontaneous Live Series”. Spośród tych zaplanowanych na początek roku z pewnoś cią warto wymienić dwa: po pierwsze styczniowy wy stęp tria Andrew Lisle/ John Edwards/ Kit Downes, po drugie – lutowy koncert Mar gaux Oswald, Sture Ericsona oraz Håkona Berre. Pierwszy z tych zespołów niedawno wydał zacny album Multi-Directional w wytwórni Raw Tonk – zapis pierwszego wy stępu tria, na scenie kulto wego Cafe Oto. Przedstawiciele różnych pokoleń brytyjskiej muzyki improwizowanej łączą na nim siły w (post?)jazzowych poszukiwaniach wspólnego muzycznego idiomu. Z kolei trio Oswald/ Ericson/ Berre proponuje poszerzanie formuły improwizacji jazzo wej o różne nurty muzyki eksperymentalnej. Ericson to weteran duńskiej sceny jazzowej improwizacji, Berre uznawany jest za bodaj najciekawszego duńskiego perkusistę młodego pokolenia, Oswald zaś – za świeży głos okołojazzowej pianistyki.

74
DŹWIĘK ANTONI MICHNIK DLA NN6T
KORIENTUJ SIĘ — RUCH I
21.01 I 25.02.2023 SPONTANEOUS LIVE SERIES KLUB DRAGON, POZNAŃ, UL. ZAMKOWA 3 WWW.FB.COM/KLUB.DRAGON.POZNAN

Nagrywarka rejestrująca dźwięki z Roztocza, fot. Dorota Błaszczak, źródło: https://dorotablaszczak.pl

Galwanomuzyka i hiperrzeczywiste pola

Kolejna odsłona cyklu „Canti Spazializatti” obejmuje prezentację dwóch instalacji dźwiękowych. Pierw sza z nich to Pola dźwięku Doroty Błaszczak, ar tystki dźwiękowej i radiowej, pionierki projektowania dźwięku w wirtualnych światach. Praca Błaszczak poświęcona jest – stanowiącym ciągłą inspirację dla cyklu – Wrocławskim Polom Irygacyjnym. To wielo kanałowa instalacja, oparta na działaniu algorytmu „wybierającego” wybrane nagrania terenowe pól i two rzącego w efekcie „hiperrzeczywiste pejzaże dźwiękowe”. Druga praca stanowi interpretację utworu Clo cker Alvina Luciera przez Beniamina Głuszka. Clocker to konceptualna kompozycja, zakładająca sterowanie dźwiękiem zegara przy pomocy galwanicznego czujnika skóry. Głuszek wiąże utwór z innymi kompozycjami Luciera, poszerzającymi rozumienie muzycznego wykonawstwa – na czele ze słynnym, „neuromuzycznym” Music for Solo Per former – i stawiającymi w jego centrum performatywny wymiar słuchania. Na 10.12 planowane są spotkania z artystami, wtedy również wystawa wejdzie nie jako w następną fazę – do eksponowanych instalacji dodane zostaną elementy wizualne, a instalacja Głuszka zostanie „zintegrowana” z materialnym zegarem.

75 ORIENTUJ SIĘ — RUCH I DŹWIĘK
ANTONI MICHNIK DLA NN6T
10-31.12.2022 CANTI SPAZIALIZATTI #11.1 DIZAJN BWA WROCŁAW, UL. ŚWIDNICKA 2-4 WWW.BWA.WROC.PL

Holobiont

Holobiont to określenie wprowadzone w latach dziewięćdziesiątych przez amerykańską biolożkę Lynn Margulis. Oznacza zespół organizmów żyjących w symbiozie przez istotną część ich życia, two rzących ekologiczną strukturę i mogących podlegać selekcji naturalnej. Dwie artystki – performerka i choreografka Aleksandra Bożek-Muszyńska oraz teatrolożka i choreografka Hanna Bylka-Kanecka – zaadaptowały tę nazwę na potrzeby kolektywu, który zainicjowały w 2017 roku. Obszarem ich zainteresowań są interdyscyplinarne projekty wielopo koleniowe. Innymi słowy, są pionierkami w obsza rze choreografii eksperymentalnej dla dzieci (i ich opiekunów). To wspaniała i bardzo ważna nisza, w której choreografia odnajduje się po prostu znakomicie. Prace kolektywu opierają się na założeniu, że każda uczestniczka i uczestnik spektaklu – niezależnie od wieku i doświadczenia – jest w pełni kompetentnym odbiorcą sztuki. W nowym spektaklu Mój ogon i ja poka zują, jak pozornie prosty pomysł – wykorzystanie ogonów – stwarza ogromne pole możliwości, jeżeli tylko puścimy wodze wyobraźni i stworzymy warunki, żeby dzieci mogły się włączyć ze swoimi pomysłami.

76 ORIENTUJ SIĘ — RUCH I DŹWIĘK
AGNIESZKA SOSNOWSKA DLA NN6T
17–18.12.2022 HOLOBIONT, MÓJ OGON I JA TEATR OCHOTY, WARSZAWA, UL. REJA 9 WWW.TEATROCHOTY.PL
Mój ogon i ja, Teatr Ochoty, fot. Marek Zakrzewski

Do diabła

z…

Ivo Dimchev to jeden z najbardziej ekstremalnych i charyzmatycznych artystów współczesnej sceny performansu i choreografii. Dimchev uwielbia prowokować i idzie na całość. W 2018 roku postanowił wziąć udział w brytyjskiej edycji X Factora i sprawdzić, jak świat kultury ma sowej zareaguje na jego queerową estetykę. Z kolei w performansie I-Cure, który wykorzystywał format telewizyjnych programów z uzdrowicielami, pojawiały się sceny radykalnie obsceniczne. Jego najnowszy spektakl To Hell with Jesus, którego niemiecka premiera odbędzie się w Hebbel am Ufer, to piosenka, taniec i quiz show, za którymi kryje się głęboka krytyka społeczna. W tej parodii współczesnego teatru Dimchev przedstawia się jako starzejąca się diva estradowa biorąca udział w przesłuchaniu do nadchodzącego spek taklu. Sarkastycznie odgrywa scenki wykorzystywania władzy nad kandydatami i publicznością, wielokrotnie prosząc ich o interpreta cję swoich piosenek i zadając pytania. Humorystyczny, inteligentny i zabawnie sarkastyczny.

77 ORIENTUJ SIĘ — RUCH I DŹWIĘK
AGNIESZKA SOSNOWSKA DLA NN6T
17–18.12.2022 CIE. IVO DIMCHEV, IN HELL WITH JESUS HEBBEL AM UFER, BERLIN, HALLESCHES UFER 34 WWW.HEBBEL-AM-UFER.DE
Cie. Ivo Dimchev, In Hell with Jesus, fot. Krasimir Stoichkov

od koniec października najbogatszy człowiek na świecie, Elon Musk, kupił Twittera – platformę społecznościową, na której sam ma ponad 115 milionów obserwujących i na któ rej dzieli się m.in. prorosyjskimi treś ciami. Od tego czasu – a piszę ten artykuł dwa tygodnie po sfinalizowaniu owej transakcji – temat nie schodzi z pierwszych stron mediów zajmujących się szeroko pojętymi nowymi technologiami. Piszą one o masowych zwolnieniach (Musk zwolnił około połowę pracowników swojej nowej firmy), eksodusie użyt kowników (w pierwszym tygodniu po przejęciu Twittera przez właściciela Tesli i SpaceX swoje aktywne konta na platformie zamknęło ponad mi lion osób) oraz o możliwym bankru ctwie firmy. Niektórzy wieszczą ko niec mediów społecznościowych, którego symbolem miałoby być od danie (za, bagatela, 44 miliardy dolarów) pełnej władzy nad platformą „społecz nościową” w ręce kontrowersyjnego kapitalisty-multimiliardera – oczywiście bez konsultowania tego ze społecznością. Ciekawe, że tak gorące emocje wzbudza prywatyzacja firmy, która w ostatnich latach właściwie nie schodziła ze świecznika z powodu kolejnych afer – a to związanych z targetowaniem wyborców w Stanach Zjedno czonych, a to z promowaniem fake newsów zwią zanych z koronawirusem, a to z powodu ignorowania przemocy stosowanej przez użytkowników platformy. A co, jeżeli uznamy, że media społecz nościowe już od dawna nie mają nic wspólnego ze wspólnotowością i demokracją i że najwyższy czas budować nowy, lepszy internet? Proponuję zacząć od lektury książki Bena Tarnoffa Internet for the People, która ukazała się w tym roku nakładem wy dawnictwa Verso. Na jej łamach przedstawia on wizję internetu, który jest prawdziwą przestrzenią publiczną, którą rządzą potrzeby jej użytkowników, a nie chęć zysku.

78 ORIENTUJ
ADA BANASZAK DLA NN6T Internet dla
PSIĘ — TECHNOLOGIA I PRZYSZŁOŚĆ
ludzi
WWW.VERSOBOOKS.COM/BOOKS/3927-INTERNET-FOR-THE-PEOPLE WWW.VICE.COM/EN/ARTICLE/PKGV79/SOCIAL-MEDIA-IS-DEAD
Ben Tarnoff, Internet for the People. The Fight for Our Digital Future, Verso Books

Dolina Psylocybinowa

National Park Service – czyli amerykański odpowiednik Kra jowego Zarządu Parków Narodowych – wystosował do od wiedzających pustynię Sonora apel do o nielizanie ropuch. Pustynne ropuchy wydzielają halucynogenną toksynę, która jest pochodną psychodelika znanego jako DMT, zażywanego przez takie sławy jak Mike Tyson czy William S. Burroughs. Trudno o lepszą ilustrację „renesansu psycho delicznego”, który przeżywa obecnie społeczeństwo Za chodu. Substancjami zmieniającymi świadomość ponownie – po fali poszukiwań w XX wieku – interesują się zachodni lekarze, terapeuci, celebryci, a także „normalni” ludzie, poszukujący rozwiązania swoich proble mów psychicznych i emocjonalnych. Siłą rzeczy musieli się nimi zainteresować również inwestorzy z Doliny Krzemowej. Peter Thiel – współzałożyciel Pay Pala i jeden ze sponsorów kampanii wyborczej Donalda Trumpa – jest inwestorem m.in. w COMPASS Pathways, firmie, która pod nazwą COMP360 opa tentowała syntentyczną psylocybinę (czyli substancję naturalnie występującą w grzybkach halucynogennych), która może być używana m.in. w terapii de presji czy choroby alkoholowej. Jednak psychodeliki to nie tylko przeżycia mi styczne i tańczenie na bosaka w deszczu – to także kłusownictwo (polowanie na pustynne ropuchy często nie kończy się na lizaniu), monopolizacja (COM PASS Pathways chciało opatentować terapię psylocybiną) oraz kulturowe za właszczenie. Ważne są również intencje: jak mówi Michał Lorenc, autor książki Czy psychodeliki uratują świat w rozmowie z Martą Niedźwiecką, psychodeliki mogą leczyć choroby psychiczne, ale mogą też służyć do prania mózgów (używał ich m.in. Charles Manson i naziści).

79 ORIENTUJ SIĘ — TECHNOLOGIA I PRZYSZŁOŚĆ
ADA
WWW.NIEDZWIECKA.NET/PDCST/PSYCHODELIKI-NIE-URATUJA-SWIATA WWW.THEGUARDIAN.COM/COMMENTISFREE/2022/OCT/18/PSYCHEDELIC-DRUGS-US-REPUBLICAN-THIELMERCER-FOUNDATION WWW.GIZMODO.COM/DMT-TOADS-SONORAN-DESERT-TOAD-GOD-MOLECULE-1849752909
Ropucha
z pustyni
Sonoran uchwycona na kamerze szlaku w Organ Pipe Cactus National Monument w Arizonie

Wizyta w muzeum

ictoria & Albert Museum udostępniło w inter necie część swoich zbiorów sztuki cyfrowej. Ich pełna kolekcja składa się z ponad 3000 dzieł wykonanych na przestrzeni ostatnich 70 lat. Online możemy obejrzeć m.in. pracę Radi cal Love Heather Dewey Hagborg – maskę 3D wygenerowaną na podstawie DNA Chelsea Manning, zdjęcie zaprojektowanego przez Jonathana Ive komputera osobistego iMac z 1998 roku czy obraz wykonany w 1952 roku przez matematyka Bena Laposky przy uży ciu oscyloskopu (najstarsze dzieło w kolek cji). Zbiorowi prac towarzyszy słownik pojęć związanych ze sztuką cyfrową, a także eseje poświęcone historii sztuki cyfrowej oraz ewo lucji urządzeń elektronicznych.

80 ORIENTUJ SIĘ — TECHNOLOGIA I PRZYSZŁOŚĆ
ADA
V
WWW.VAM.AC.UK/COLLECTIONS/DIGITAL-ART-DESIGN
Harold Cohen, rysunek wygenerowany komputerowo (pokolorowany ręcznie), 1974, USA, fot. kolekcja Victoria & Albert Museum
RAPORT NN6T I SZTUKA I PROJEKTOWANIE ŁĄCZĄ SIĘ! SYNCHRONIZACJA wnioski z serii warsztatów zrealizowanych przez Fundację Bęc Zmiana, 2022

Jak działanie sztuką w przestrzeni publicznej zmienia miasto i jego mieszkańców? W jakich obszarach skutecznie, a w jakich nie? W jakich czasowo, a w jakich trwale? Jak mogą tę wiedzę podchwycić planiści i projektanci? Odpowiedzi na te pytania, na podstawie wybranych przykładów projektów artystycznych zrealizowanych w Warszawie w XXI wieku, poszukiwaliśmy podczas serii warsztatów, które odbyły się w ramach tegorocznej edycji cyklu Synchronizacja badającego relacje wytwarzane w przestrzeni miejskiej, realizowanego przez Fundację Bęc Zmiana od 2007 roku.

Warsztaty poświęcone były trzem formom zastosowania sztuki do pracy z przestrzenią miasta: strategiom demokratyzacji przestrzeni przez sztukę, sztuce jako laboratorium pozwalające generować wiedzę o zarządzaniu kryzysami, a także projektom artystycznym prototypującym użytkowanie przestrzeni. Celem każdego ze spotkań było doprecyzowanie poszczególnych metod, a także dyskusja nad wskaźnikami, które pozwoliłyby monitorować efekty ich zastosowania. Innymi słowy, przeczuwając potencjał sztuki do transformacji naszych stosunków z przestrzenią, próbowaliśmy wspólnie go nazwać, zniuansować, a także określić warunki, na jakich praktyka architektoniczna i urbanistyczna mogłaby skorzystać z wrażliwość, odwagi i eksperymentu twórczego sztuki. Zależało nam, by na warsztatach spotkały się osoby, których dziedziny niestety zwykle pozostają odseparowane. Warsztaty miały mieć też charakter wydobywczy – zamiast transferu istniejącej wiedzy, mieliśmy nadzieję na sprowokowanie wspólnej, dialogicznej opowieści, która otworzy nas na głosy i pomysły, tak jak potrafią to zrobić inspirujące nas działania artystyczne w przestrzeni. Istotne dla nas było zatem uczynienie z warsztatów platformy transdycyplinarnej i międzypokoleniowej, której zadaniem jest wydobycie klu-

RAPORT NN6T II
WPROWADZENIE

czowych połączeń między działaniami artystycznymi a przekształcaniem przestrzeni miejskich.

Na warsztatach spotkały się osoby, które studiują różne kierunki projektowe i artystyczne i na co dzień w swej pracy wykorzystują różne media: malarstwo, wideo, architekturę, urbanistykę, dźwięki, analizy danych i intelektualną spekulację. Ponieważ każde ze spotkań rozpoczynało się od analizy działań zrealizowanych od 2004 roku przez Fundację Bęc Zmiana, to stały się okazją do rozmów o doświadczeniach osób, które współpracowały przy ich realizacji z nami, z osobami, które dziś podejmują działania w przestrzeni publicznej we współpracy z innymi instytucjami: z Przemkiem Kaczkowskim, Jakubem Szczęsnym, Kacprem Kępińskim, Arturem Jerzym Filipem, Kubą Snopkiem oraz Olą Litorowicz. Pracując wspólnie, staraliśmy się rozpoznać kontekst oraz dostrzec ewolucję oddolnych strategii różnicujących program przestrzeni publicznych na tle przemian, jakie zachodziły w Warszawie w ostatnich kilkunastu latach. Siłą rzeczy skłaniało nas to nie tylko ku historycz nym i pamięciowym poszukiwaniom świata, którego już nie ma, ale także ku próbom lepszego zrozumienia tego, co jest i co będzie w dającej się przewidzieć przy szłości. Po warsztatach został nam zatem zbiór analiz przykładowych projektów sztuki publicznej oraz katalog zidentyfikowanych, możliwych skutków interwencji dla debaty i przestrzeni (z częścią z tego materiału dzielimy się niżej), a także pytania, na które dalej warto szukać odpowiedzi: Jak systematycznie monitorować sygnały płynące od artystów sprawdzających

RAPORT NN6T III
Jak
Jak
procesy prototypowania
potencjał? Jak
architekturę
się w roli wykrywaczy wyzwań i problemów?
katalogować mate riały i technologie, które sprawdziły się w małej skali, by upowszechniać je jako normy pożądane w mieście?
ewaluować
przestrzeni, by wykorzystać tkwiący w nich
konfrontować unikającą kontrowersji
z lubującą się w wyrazistymi i szukającą konfliktów sztuką? A także: co sprawia, że projekty, którymi żyła kiedyś Warszawa, po prostu się w niej rozpłynęły?

Na ostatnie z pytań odpowiada tekst Joanny Erbel. Sprowokował go jeden z podstawowych, otrzeźwiających wniosków z naszych warsztatów: młode pokolenie osób tworzących dziś sztukę i architekturę zna ikony, ale już niekoniecznie kontekst powstania kluczowych warszawskich realizacji w przestrzeni publicznej. Trudno w zasadzie się temu dziwić, przecież osoby te nie śledziły ani ich powstawania, ani wzbudzanych przez nie reakcji, palimpsestów, gestów dokładania i odejmowania. Dzisiaj wszyscy korzystamy z rozmaitych zmian, w które obiekty te się wpisały i które dopomogły urzeczywistnić. A jednocześnie nie funkcjonują one w roli kamieni milowych, ich rola w procesach miejskich nie zaznacza się w powszechnej pamięci. Właśnie dlatego warto ponazywać efekty działania sztuki publicznej w szerokim kontekście społecznym.

RAPORT NN6T IV
MACIEJ FRĄCKOWIAK, BOGNA ŚWIĄTKOWSKA

POZDROWIENIA Z ALEJ JEROZOLIMSKICH Joanna Rajkowska

Rok realizacji: 2002 Miejsce: Warszawa, rondo de Gaulle’a Forma: rzeźba, obiekt Udział środków publicznych: obiekt powstał we współpracy Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie i Fundacji Instytutu Promocji Sztuki, a wspierany był przez sponsorów komercyjnych Udział środków publicznych: nie

OPIS: To najbardziej znany polski projekt artystyczny w przestrzeni publicznej, który powstał po 1989 roku. Palma stała się jednym z nowych symboli Warszawy, egzotycznym i swojskim, prowokującym i mobilizującym do działania. Jest stałym punktem w programie protestów, manifestacji, happeningów. Palma jest warszawianką i cudzoziemką zarazem. Projekt przypomina o społeczności żydowskiej zamieszkującej Warszawę przed Holocaustem, której obecność wpisana jest w nazwę „Aleje Jerozolimskie”. Obok palmy sygnalizującej stratę, jest też palmą będącą symbolem nowej miejskiej

rzeczywistości. Jest ukłonem dla chaotycznej, żywiołowej środkowo-europejskiej metropolii, pochwałą różnorodności, niestabilności, migracji i zmiany. W obliczu pogłębiającego się kryzysu klimatycznego egzotyczne drzewo staje się dziś także znakiem niebezpiecznych zmian i sygnałem ostrzegawczym umieszczonym w centrum Warszawy.

Palma jest absurdalna i groteskowa. Pomaga zachować dystans w momentach nadmiernego patosu i dekonstruuje społeczne rytuały. Sprawia, że Aleje Jerozolimskie stają się wielką scenografią dla 24-godzinnego spektaklu życia ulicy.

Jej obecność na rondzie w centrum Warszawy jest wynikiem działań i dobrej woli wielu osób: aktywistów, wolontariuszy, artystów, instytucji oraz firm. Jej powstaniu patronowało Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie. Od roku 2012 Pozdrowienia z Alej Jerozolimskich są pod opieką Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Palma stanowi depozyt w kolekcji Muzeum. Źródło: https://artmuseum.pl/pl/kolekcja http://artmuseum.pl/pl/archiwum/pozdrowienia-z-alej-jerozolimskich

RAPORT NN6T V
WYBRANE ANALIZOWANE PRZYKŁADY

ŁAWKA PĘTELKA

IM. LAURY I PETRARKI Przemek Kaczkowski

i Jacek Piotrowski

Rok realizacji: 2004 Miejsce: Park Świętokrzyski, część południowa Forma: obiekt, mała architektura Udział środków publicznych: nie

OPIS: Obiekt powstał w wyniku zorganizowanego w 2003 roku przez Fundację Bęc Zmiana konkursu, który zachęcał środowisko architektoniczne i projektowe najmłodszego pokolenia do zaproponowania współczesnej formy ławki parkowej. Zwycięski okazał się projekt nadesłany przez zespół projektantów, którego połowa przebywała wtedy na zagranicznych praktykach. Architekt Przemek Kaczkowski, tęskniąc za swoją ówczesną dziewczyną, a dziś żoną, zaprojektował formę, w której zakochani mogą skryć się w miejskim otoczeniu, wy-

mienić pocałunki. Dodanie tej funkcji, otwarte jej komunikowanie było przełamaniem wielu panujących wtedy barier w dyskusji o przestrzeni publicznej. Ławka-pętelka ma 5 metrów długości, jej podstawa wykonana jest z dwóch elementów betonowych. Pierwotne siedzisko wykonane było ręcznie z pięknego drewna cedrowego przez mistrza stolarstwa o imieniu Romeo (tak, to prawda). Po roku pętelka zniknęła w wyniku „działań konserwatorskich”, wobec czego Przemek Kaczkowski nadał ławce bardziej solidny kształt, wprowadzając metalową ramę i siedzisko wykonane z wymienialnych elementów drewnianych. Ławeczka stoi do dziś i ma się bardzo dobrze. Jest nadal używana przez osoby w różnym wieku, a co szczególnie cieszy, często nadal zgodnie z intencją służy zakochanym. Pętelka została zrealizowana przez Fundację Bęc Zmiana, a sfinansowana przez Włoski Instytut Kultury w 700. rocznicę urodzin Francesca Petrarki.

RAPORT NN6T VI

DOTLENIACZ Joanna Rajkowska

Projekt architektoniczny: Lech Mill, Maciej Walczyna, projekt ławek: Michał Kwasieborski Rok realizacji: 2007 Miejsce: Warszawa, plac Grzybowski Forma: instalacja przestrzenna Udział środków publicznych: tak (Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie z dotacji od Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego)

OPIS: Latem 2007 roku na placu Grzybowskim w Warszawie pojawił się otoczony zielenią i wzbogacony tlenem staw o powierzchni około 140 m2 i głęboki na metr. Specjalne maszyny nie tylko ozonowały powietrze, lecz także wytwarzały delikatną mgiełkę. W miejscu Dotleniacza znajdował się wcześniej parking, postój taksówek i ubikacja dla psów. Sam plac Grzybowski położony jest w centrum miasta, między kościołem Wszystkich Świętych (w którym można było kupić antysemickie publikacje), a tym, co ocalało z dzielnicy żydowskiej. Odnosiło się wrażenie, jakby był umiejscowiony „na uboczu”. Do czasu pojawienia się instalacji nic się na nim nie działo. Raz do roku ożywał podczas Festiwalu Kultury Żydowskiej Warszawa Singera, przypominając przedwojenną, pełną życia, handlową żydowską ulicę ze straganami i sklepikami.

W ciągu roku był jednak pustą, martwą strefą miasta. Dla mieszkańców sąsiadującego Osiedla za Żelazną Bramą stanowił przedłużenie szarej, nieprzychylnej przestrzeni blokowisk. Przemykali po nim biznesmeni z pobliskich biur, a także imigranci, głównie z Wietnamu i z Ukrainy, czy wracający z pracy warszawiacy. Plac, z założenia przecież miejsce spotkań, sam w sobie stanowił jednak przestrzeń niczyją, w dodatku niesprzyjającą spotkaniom. W centrum metropolii, w tej zaniedbanej, naznaczonej historycznymi, kulturowymi i społecznymi kontekstami przestrzeni, Joanna Rajkowska stworzyła oazę. Nad stawem odpoczywały osoby w różnym wieku pragnące zażyć miejskiego relaksu. Artystka swoim działaniem chciała choć symbolicznie oczyścić atmosferę i stworzyć iluzję raju, w którym oddycha się czystym powietrzem i przede wszystkim wspólnie spędza czas. W tym przypadku intuicja artystyczna umożliwiła współistnienie ważnej i elementarnej dla przestrzeni publicznej sytuacji społecznej. Ludzie, zbierając się wokół stawu z wodą, budowali relacje – nawet jeśli nie ze sobą nawzajem, to z tą konkretną przestrzenią. W sensie stricte antropologicznym przestrzeń ta stała się integralną częścią tożsamości społecznej, co pozwoli-

RAPORT NN6T VII

ło wykreować ją jako właściwe miejsce dla prawdziwych interakcji. Instalacja, tak samo zresztą jak Pozdrowienia z Alej Jerozolimskich, zyskała zarówno swoich zagorzałych zwolenników, jak i przeciwników. Mimo że według pierwotnych założeń instalacja miała trwać tylko 2 miesiące, Dotleniacz został na placu Grzybowskim do listopada, po czym rozpoczął się jego demontaż. Część mieszkańców zaczęła zbierać podpisy, aby instalacja pozostała na placu na stałe. Powrót oczka wodnego obiecała m.in. Renata Kaznowska, ówczesna dyrektorka Zarządu Terenów Publicznych, a także Wojciech Bartelski, były burmistrz dzielnicy Śródmieście. Inne stanowisko w sprawie miał Tomasz Gamdzyk, wówczas naczelnik Wydziału Estetyki Przestrzeni Publicznej w stołecznym ratuszu. Odsyłał mieszkańców do parku Mirowskiego, Świętokrzyskiego i Ogrodu Saskiego, zaznaczając: „Mieszkańcy nie mogą, ot tak, przychodzić sobie na plac Grzybowski i go zawłaszczać. To plac ogólnomiejski należący do wszystkich warszawiaków, a nie tylko jakiejś grupy. (…). To, co tam zrobiono w ubiegłym roku, było kuriozalne: trawka, staw, pływające kaczuszki. Jak na wsi, a to przecież cen-

trum miasta”1 Bez wątpienia debata ta uwypukliła znaczenie samego projektu, wciąż jednak różnie pojmowane definicje przestrzeni publicznych w rozwoju miasta pozostają odległe.

W 2009 roku konkurs na modernizację placu Grzybowskiego wygrała pracownia Pleneria, pokonując m.in. Dotleniacz. Autorka Joanna Rajkowska, Kaja Pawełek, kurator projektu, oraz Maciek Walczyna, architekt Dotleniacza, odcięli się od tego przedsięwzięcia, jako że zwycięski projekt swoim założeniem wodnym daleko odbiegał od pierwotnej formy instalacji Rajkowskiej.

Mimo że plac Grzybowski został z czasem zrewitalizowany bez kontynuacji Dotleniacza, warto postrzegać tę instalację jako antycypację zmian w myśleniu o roli przestrzeni publicznej, a przy okazji zadać też sobie pytanie, jak działania artystyczne, często precyzyjnie diagnozujące, a nawet wytwarzające potrzeby danej przestrzeni, mogą spotykać się z dalszą miejską kreacją podyktowaną przez racjonalizm projektowy bardziej stałych, urbanistycznych struktur. W tym sensie Dotleniacz nie tylko stał się najważniejszą diagnozą tych procesów, ale też zwrócił uwagę na prawdziwą 1 http://warszawa.wyborcza.pl/ warszawa/1,34889,5052538.html

RAPORT NN6T VIII

esencję miejskości obecną w naturalnym pragnieniu człowieka – powrotu do natury.

Projekt został realizowany przez Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, a dofinansowany przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach Programu Operacyjnego „Znaki Czasu”. Kuratorką projektu była Kaja Pawełek. Poprzedziły go badania archeologiczne prowadzone z nakazu Wojewódzkiego Kon serwatora Zabytków. Dotleniacz wygrał „Wdechy 2007” (nagrody kulturalne stołecznej „Gazety Wyborczej” i „Gazety. Co Jest Grane”) w kategorii wydarzenie roku. Joanna Rajkowska otrzymała także Paszport „Polityki” za rok 2007 w kategorii sztuki wizualne. Źródło: https://sztukapubliczna.pl

SYNCHRONIZACJA

Kuba Szczęsny

Rok realizacji: 2008 Miejsce: Warszawa, park Agrykola, estakada mostu Trasy Łazienkowskiej Forma: instalacja świetlna Udział środków publicznych: tak (m.st. Warszawa, utrzymanie: Urząd Dzielnicy Żoliborz)

OPIS: W ciemnej przestrzeni przejścia pod estakadą ruchliwej Trasy Łazienkowskiej oddzielającej przestrzenie dwu malowniczych parków: Agrykola i Na Skarpie, architekt Jakub Szczęsny rozmieścił kilkadziesiąt kolo rowych, czerwonych, żółtych i zielonych świetlówek. Kiedy po zmroku pojawiała się w pobliżu czujników postać na tyle duża, by je uruchomić, światła rozbłyskały w zapro jektowanych sekwencjach i rozświetlały teren. Działanie proste, punktowe, którego celem była modyfikacja per cepcji przestrzeni, zaproszenie do spacerów, synchronizacja miasta i zaspokojenie potrzeb nocnych flaneurów. Instalacja była częścią projektu Synchronicity Warsaw. Projekty dla Warszawy przy szłości zrealizowanego przez Fundację Bęc Zmiana dzięki dotacji od Biura Kultury m.st. Warszawy. Zniknęła wraz z rozpoczętym w styczniu 2022 roku remontem wiaduktów Trasy Łazienkowskiej. Źródło: http://synchronizacja.beczmiana.pl

RAPORT NN6T IX

ŚWIATŁOTRYSK

Maurycy Gomulicki

Rok realizacji: 2009 Miejsce: Warszawa, park Kępa Potocka Forma: instalacja świetlna, neon, obiekt Udział środków publicznych: tak (m.st. Warszawa, utrzymanie: Urząd Dzielnicy Żoliborz)

OPIS: „Uprawiam róż, bo naprawdę uważam, że trzeba na serio zajmować się przyjemnością, urodą i rozkoszą” – deklarował autor projektu, urodzony i mieszkający na Żoliborzu artysta Maurycy Gomulicki. Stawiał pytanie o to, „czy gdybyśmy więcej uwagi poświęcali urodzie życia w różnych jej przejawach, analizowali i tworzyli więcej »różowych« potencjałów, świat nie byłby lepszy”. Światłotrysk to pomnik radości, urody chwili, jej ulotności i przyjemności życia. Instalację parkową ze światła neonowego umieszczono w ogólnodostępnej przestrzeni miejskiej. Neon w kształcie wielkiej szklanki z uciekającymi w niebo bąbelkami różowej oranżady ma wysokość 17 metrów. Praca nad projektem trwała niemal dwa lata. Realizacja została przekonsultowana z okolicznymi mieszkańcami, zyskała aprobatę Rady Dzielnicy Żoliborz. Obiekt został wykonany w legendarnej warszawskiej pracowni neonów przez zespół pod kierownictwem Ja-

cka Hanaka. Za Światłotrysk Maurycy Gomulicki został uhonorowany nagrodą „Wdechy 2009” w kategorii Człowiek Roku w głosowaniu czytelników stołecznej „Gazety Wyborczej” i „Gazety. Co Jest Grane”. Neon stał się jednym z symboli Żoliborza, a także samej Warszawy dla wszystkich wjeżdżających do stolicy trasą S7 od strony północnej. Światłotrysk powstał jako część Festiwalu Sztuki nad Wisłą Przemiany. Głównym sponsorem projektu była firma Vattenfall. Producent projektu: Fundacja Nowej Kultury Bęc Zmiana. Źródło: http://synchronizacja.beczmiana.pl

RAPORT NN6T X

TĘCZA Julita Wójcik

Rok realizacji: 2012 Miejsce: Warszawa, plac Zbawiciela Forma: rzeźba, obiekt Udział środków publicznych: tak (Instytut Adama Mickiewicza)

OPIS: Wysoka na 9 i szeroka na 26 metrów kolorowa tęcza, stworzona z 16 tysięcy sztucznych kwiatów nawleczonych na stalową konstrukcję, została przygotowana dla Instytutu Adama Mickiewicza w ramach wydarzeń kulturalnych towarzyszących polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. Lokalizacja instalacji na warszawskim placu Zbawiciela została wybrana ze względu na to, że jest on tętniącym życiem punktem miasta, z którym Tęcza miała współgrać (np. przez odniesienia do łukowatości arkad budynków), a także dlatego, że znajduje się niedaleko siedziby IAM-u. Wcześniej Tęcza pojawiała się również w innych miejscach: w 2011 roku na placu przed Parlamentem Europejskim w Brukseli, a jej fragment rok wcześniej w Domu Pracy Twórczej przy klasztorze Kamedułów w Wigrach. Za każdym razem dla artystki istotne było, aby w tworzeniu i przygotowaniu kwiatów wzięli udział okoliczni miesz-

kańcy. Elementy potrzebne do warszawskiej instalacji stworzone zostały w ramach warsztatów w Zachęcie przez zawiązaną wówczas Spółdzielnię Rękodzieła Artystycznego „Tęcza”.

W Warszawie Tęcza pojawiła się w przededniu kilku wydarzeń: corocznej Parady Równości, święta Bożego Ciała oraz mistrzostw Euro 2012. Julita Wójcik niejednokrotnie podkreślała w wywiadach, że Tęcza nigdy nie miała być zaangażowana społecznie czy politycznie. Autorka całkowicie odcięła się od przypisywanych jej znaczeń i symboli. Instalacja miała po prostu nieść pozytywne skojarzenia.

W styczniu 2013 roku Julita Wójcik została nagrodzona za Tęczę Paszportem Polityki w kategorii sztuki wizualne. Autorka została również nominowana do tytułu Kulturysta Roku 2012 Programu III Polskiego Radia. Losy instalacji były bardzo burzliwe. Po informacji o planach wzniesienia Tęczy na placu Zbawiciela okazało się, że w 2009 roku neonową tęczę w tej samej lokalizacji planowali stworzyć Beata i Paweł Konarscy, którzy oficjalnie wystąpili z oświadczeniem dotyczącym pierwszeństwa ich pomysłu. Z kolei wielokrotne dewastacje instalacji ujawniły głębokie podziały społeczne. Przy pierwszej dewastacji,

RAPORT NN6T XI

w nocy z 12 na 13 października 2012 roku, dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza Paweł Potoroczyn wydał następujące oświadczenie: „Kimkolwiek jesteś, wandalu, zniszczyłeś instalację artysty, która od pierwszego dnia pięknie zrosła się z naszym miastem. Zniszczyłeś dzieło sztuki, obiekt, który od blisko pół roku wywoływał uśmiech na twarzach tysięcy warszawiaków, przyjezdnych z całego świata, a nawet kibiców. Zniszczyłeś pracę tysięcy wolontariuszy – kobiet, mężczyzn i dzieci naznaczonych wykluczeniem, bezrobotnych, biednych, upośledzonych, którzy poświęcili swój czas i energię, by sprawić radość innym. Nasza tęcza powstała za pieniądze podatnika, a więc również twoje i tobie podobnych. Nie szkoda ci? Jakiekolwiek były twoje motywy, zniszczyłeś symbol pojednania, przyjaźni i tolerancji wspólny wszystkim kulturom, jak ziemia długa i szeroka. Zniszczyłeś, nieuku, znak Przymierza”. Następnie w noc sylwestrową 2012/2013 w zrekonstruowaną Tęczę trafił jeden z fajerwerków, częściowo ją uszkadzając. Po tym zajściu Instytut Adama Mickiewicza wciąż wyrażał chęć odbudowy instalacji. Zanim jednak do tego doszło, wydarzył się kolejny wypadek: w nocy 4 stycznia 2013 roku Tęcza ponownie stanęła w płomie-

niach. I znowu podejrzewano umyślne podpalenie, odobnie jak pod koniec lipca 2013 roku, kiedy to Tęcza zapłonęła kolejny raz.

Tęcza długo pozostawała nadpalona z dwóch stron.

Jej rekonstrukcja odbyła się w październiku i listopadzie 2013 roku. To nie koniec incydentów związanych z instalacją. Prócz regularnych podpaleń stała się obiektem konfliktów związanych z przypisywaną jej symboliką LGBT – było to szczególnie widoczne w czasie Marszu Niepodległości 11 listopada 2013 roku (kiedy Tęcza zo stała de facto spalona). W nocy z 26 na 27 sierpnia 2015 roku Tęcza, w założeniu dzieło sztuki czasowej, została zdemontowana. Jej trzyletnia obecność na placu Zbawiciela pokazała, jak dzieła w przestrzeni publicznej potrafią stać się orężem w walce ideologicznej i – niezależnie od intencji autorów i poza ich kontrolą – ujawnić lub wywołać debatę i konflikt, tym samym stając się barometrem nastrojów społecznych. Źródło: https://sztukapubliczna.pl

RAPORT NN6T XII
RAPORT NN6T XIII RODZAJE EFEKTÓW 1 WPŁYW SZTUKI PUBLICZNEJ NA DEBATĘ I WYOBRAŹNIĘ MIEJSKĄ Zasiewanie idei Upowszechnianie pomysłów, które wędrują w różne miejsca, są podchwytywane przez kolejne osoby ze środowiska artystycznego, aktywistycznego, sąsiedzkiego lub politycznego. Nowy format działania Projekt okazuje się pilotażem strategii przechwytywanej następnie przez inne osoby, tworzące kolejne, wzorowane na niej działania. Wizjonerskość Przedsięwzięcie, do którego odwołujemy się po latach, by znaleźć punkt odniesienia, lepiej ukorzenić i osadzić działania realizowane obecnie. Nowe tematy, głosy i podmioty w dyskusji Rozmowy o przedsięwzięciu przyczyniają się do wzbogacenia debaty o nowe wątki, pojęcia, perspektywy.

Miejsca

RAPORT NN6T XIV
i języki prowadzenia debaty Elementem projektu jest wyłonienie się nowych przestrzeni prowadzenia debaty, tak za pomocą języka, jak i innych form włączania się do rozmowy. Konsensus czy konflikt? Prowokowanie reakcji, które nakierowane są na pogodzenie aktorów i interesów lub ustanowienie platformy artykułującej dzielące ich różnice, by umożliwić otwarte negocjowanie odmienności, a tym samym przeciwdziałać przemocy.
RAPORT NN6T XV RODZAJE EFEKTÓW 2 WPŁYW SZTUKI NA JAKOŚĆ I SPOSÓB UŻYTKOWANIA PRZESTRZENI PUBLICZNEJ Wkluczanie osób Interwencja zachęca do wejścia w przestrzeń osoby, które do tej pory z niej nie korzystały (nie miały powodów, nie były zachęcone lub czuły się wykluczone). Otwieranie doznań Dzięki interwencji możliwe są nowe doświadczenia zmysłowe i intelektualne, wiążące ciała z przestrzenią i stymulujące ich wzruszenie. Pionierstwo praktyk Interwencja facylituje robienie w przestrzeni nowych rzeczy, podejmowanie dotąd niepodejmowanych aktywności, tak dzięki obiektom, jak i popularyzowanym wzorom robienia rzeczy. Niespotykane interakcje Sztuka w przestrzeni sprzyja nawiązywaniu w niej nowych relacji pomiędzy użytkownikami, w tym przelotnych i konfliktowych.

Wyostrzone postrzeganie

Interwencja zmienia to, jak prezentuje się miasto z miejsca, w którym była realizowana, umożliwia nowe spojrzenie na to, co rozpoznane, dojrzenie tego, co wcześniej było niewidoczne.

Nowa definicja miejsca

Skutkiem interwencji jest zmiana obrazu, atmosfery lub tożsamości miejsca, w którym ją poczyniono.

RAPORT NN6T XVI

SZTUKA W PRZESTRZENI ODEGRAŁA SWOJĄ REWOLUCYJNĄ ROLĘ. I CO TERAZ?

Joanna Erbel

12 grudnia 2022 roku Palma na rondzie de Gaulle’a skończy dwadzieścia lat. Jej obecność nikogo już w Warszawie nie dziwi, a przecież była jednym z pierwszych projektów, które rzucały wyzwanie władzom miasta, budząc wiele sprzecznych emocji. Nie ma już po nich śladu. Obecnie to sztuczne, egzotyczne drzewo wpisało się już na stałe w krajobraz Warszawy, stając się jedną z wielu lokalnych atrakcji i popularnym kadrem dla pocztówkowych zdjęć. Każde kolejne pokolenie coraz słabiej będzie pamiętać historyczne kontrowersje leżące u początków historii projektu Joanny Rajkowskiej. W tym to, że powstałe w 2002 roku Pozdrowienia z Alej Jerozolimskich były powidokiem, który stanął artystce przed oczami po pobycie w Jerozolimie. Pamięć społeczna zaciera również historię oczka wodnego na placu Grzybowskim, u którego źródła leży inny projekt Rajkowskiej, z 2007 roku, czyli Dotleniacz. Ten malowniczy staw z karpiami, otoczony trawiastymi pagórkami, świetnie wpisywałby się w obecną wizję zrównoważonego rozwoju miasta – niestety pojawił się za wcześnie i został przemielony przez miejskie procedury. Jak zresztą wiele innych inicjatyw, które pojawiały się w przestrzeni Warszawy i elektryzowały debatę publiczną w pierwszej dekadzie XXI wieku. Były to ulotne performansy sąsiedzkie Pawła Althamera (jak Bródno 2000), Różowe Jelenie Hanny Kokczyńskiej i Luizy Marklowskiej nad Wisłą, pomnik praskiego pijaka (Guma), kolorowe miejskie meble czy inne miejskie interwencje, z których największą

RAPORT NN6T XVII Z UKOSA
i najbardziej jest Park Rzeźby na Bródnie, powstały w inicjatywy Pawła Atlhamera. Do historii przeszły lotne przestrzenie publiczne dyskusji i działań performatywnych, takie jak: balon berlińskiej grupy Raumlabor na Pasażu Wiecha (Kitche Monument 2007); KNOT/The KNOT na Polu Mokotowskim, na Kopie Cwila i w ogrodzie porzuconego wówczas Pałacyku Konopackiego (2010) prowadzony przez Markusa Badera, Oliviera Baurnhenna, Kubę Szredera i Ralucę Voineę; albo UFO autorstwa międzynarodowego kolektywu artystycznego EXYZT na placu Na Rozdrożu (2011)

czy etnograficzny projekt Finisaż Stadionu X-lecia i Jarmarku

Europa (2007/2008) kuratorowany przez Joannę Warszę, który pozwolił nam poznać wielowymiarową historię dawnego Stadionu Dziesięciolecia – obecnie Stadionu Narodowego.

Pamiętam, jak każdy z tych projektów (i wiele innych) stawał się pretekstem do rozmowy o tym, jak powinno wyglądać nasze miasto, komu ma służyć przestrzeń publiczna oraz jak bardzo różnorodne treści mogą się w niej pojawić. Sztuka dawała okazję do spojrzenia na znane miejsca w nowy sposób i wyobrażenia sobie, jak mogłaby wyglądać Warszawa, gdyby zeszła ze ścieżki rozwoju spod znaku kostki Bauma, granitu i korporacyjnego dress kodu. Piszę „Warszawa”, bo tutaj sztuka najsilniej sprzeciwiała się naszemu peryferyjnemu neoliberalnemu marzeniu o staniu się częścią zglobalizowanego świata, w którym na początku obecnego tysiąclecia było miejsce na kolorowe marki, ale nie na wielobarwny tłum. Pojawiające się znienacka projekty były jak powiew świeżego powietrza w mieście, którego dynamika rozwoju wykluczała kolejne grupy społeczne. Pozwoliła nam przetrwać do momentu, kiedy nauczyliśmy się nazywać nasze postulaty i zaczęliśmy walczyć o to, co historycznie nazywamy „prawem do miasta”, rozumianym wówczas jako prawo do inkluzywnej przestrzeni publicznej. Gdyby nie artyści i artystki prototypujący przestrzeń Warszawy byłoby nam trudniej uruchomić wyobraźnię. Jednocześnie ta siła, którą miała w pierwszej dekadzie XXI wieku sztuka w przestrzeni publicznej Warszawy, była zjawiskiem jednostkowym – jeśli chodzi zarówno o moment historyczny, jak i o miejsce. Inne miasta miały swoją własną dynamikę rozwoju. Sztuka w przestrzeni publicznej odegrała swoją rewolucyjną rolę i jako narzędzie pobudzania politycznej wyobraźni osiągnęła sukces. Dowodem jest to, że z perspektywy 2022 roku te wszystkie inicjatywy, który niegdyś budziły kontrowersje, wydają nam się bardzo normalne, a czasami wręcz nudne. Proponowane zaś przez nie rozwiązania formalne są nam znajome i wydają się dość oczywistym elementem przestrzeni publicznej – podobnie jak nudne i oczywiste są postulaty ruchów miejskich, które weszły do miejskich dokumentów strategicznych i na sztandary polityczek i polityków partii głównego nurtu. To ten rodzaj sukcesu, który jednocześnie jest porażką, bo treść zostaje skonsumowana i przetrawiona, aby przybrać wyzutą z radykalizmu formę. Niby wszystko się zgadza, ale brakuje energii zdolnej rozsadzić obecny porządek. Sztuka na miejskich ulicach, placach czy w budynkach publicznych nikogo już nie dziwi, a co więcej, coraz częściej towarzyszy jej widoczne logo korporacyjnego sponsora. Te obiekty artystyczne nie otwierają nam już oczu na nową wizję świata, ale umilają widok i podnoszą prestiż firm. Nie da się jednak powtórzyć

RAPORT NN6T XVIII

tamtego momentu historycznego, kiedy niewielka interwencja promieniowała na całe miasto i wyciągała z przestrzeni komfortu prezydentkę Warszawy i jej zastępców. Czy to znaczy, że sztuka straciła swój potencjał społecznego wpływu? Niekoniecznie. To, jaka będzie jej rola, zależy od tego, co zawsze – od kontekstu, czyli w praktyce od tego, kto i jak będzie korzystać z potencjału artystek i artystów. Dobrym przykładem systemowego zaprzęgnięcia sztuki do refleksji nad przestrzenią miejską jest działający od 2009 roku festiwal Warszawa w Budowie organizowany przez Muzeum Sztuki Nowoczesnej, czyli konsekwentne wykorzystywanie sztuki do dyskusji o mieście. O ileż silniejszy jednak byłby wpływ tego typu inicjatyw, gdyby miejskie instytucje potraktowały sztukę jako dodatkowe źródło wiedzy i najbardziej skuteczne narzędzie protypowania przestrzeni publicznej i dodatkowe wsparcie we wdrażaniu obecnie funkcjonujących strategii.

Artystyczne interwencje mogą nam pomóc wyjść z pewnego impasu. Na poziomie ogólnych narracji nie ma sporu pomiędzy środowiskami aktywistycznymi, wizjami krytycznymi artystów i artystek wypowiadających się o przestrzeni miejskiej. Tym, co nas dzieli, jest brak wiary, że jako miejskie społeczności jesteśmy gotowi na to, żeby idee zrównoważonego miasta sprawdziły się na poziomie konkretnych realizacji. Ale żeby mieć pewność, musimy to sprawdzić. I tutaj znów z pomocą może nam przyjść sztuka, wchodząc tam, gdzie standardowe rozwiązania zawodzą, bo brakuje wyobraźni. Albo po prostu nasze ciała zmęczone wiecznymi kompromisami podpowiadają nam, że „przecież i tak się nie uda”. Sztuka może nas pobudzić i wprowadzać kontrowersje w taki sposób, na jaki nie pozwoli sobie żaden zespół urzędniczy czy grupa praktyków i praktyczek partycypacji. Jej siłą może okazać się to, że z założenia ma zadawać pytania i podważać schematy, a nie schlebiać. Nawet jeśli to nie będą schematy wielkich narracji, ale nasze drobne codzienne nawyki – bo właśnie tam, na poziomie mikropraktyk, w niewielkiej skali: w przestrzeni instytucji czy własnych sąsiedztw, potrzebujemy, żeby nas pchnąć do przodu w stronę nowych wizji miejskiej wspólnoty.

Tekst pochodzi z raportu powarsztatowego, który w formie elektronicznej dostępny jest na stronie projektu: www.beczmiana.pl/synchro

Joanna Erbel – socjolożka, działaczka miejska i ekspertka. Założycielka Fundacji Blisko zajmującej się wspieraniem aktywności lokalnych i innowacji mieszkaniowych. Liderka klubu samorządowego CoopTech Hub. Koordynowała prace nad przygotowaniem programu Mieszkania2030 dla m.st. Warszawy. Członkini grupy Laboratorium Rynku Najmu. Autorka książek Poza własnością. W stronę udanej polityki mieszkaniowej oraz Wychylone w przyszłość. Jak zmienić świat na lepsze

RAPORT NN6T XIX

O PROJEKCIE

Synchronizacja to realizowane od 2008 roku przedsięwzięcie

Fundacji Bęc Zmiana, w którym głos mają artyści, architekci i badacze poszukujący rozwiązań problemów manifestowanych w przestrzeni współczesnych miast: projektowych, społeczno-politycznych, ekonomicznych, estetycznych i emocjonalnych. www.beczmiana.pl/synchro Informacja o warsztatach Synchronizacja 2022 Uczestniczyli/uczestniczyły: Maria Jankowska, Urszula Janota-Bzowska, Teresa Kądziela, Joanna Kilikowicz, Ola Kopeć, Kateryna Kyrpychova, Karol Langie, Aleksander Ludwiński, Maciej Łukian, Maria Opałka, Alicja Sutkowska, Monika Szlanta, Iga Ślosarczyk, Aleksandra Tarka, Zofia Wilczkowska.

Goście i gościnie: Artur Jerzy Filip, Przemek Kaczkowski, Kacper Kępiński, Aleksandra Litorowicz, Kuba Snopek oraz Jakub Szczęsny Zespół kuratorski: Bogna Świątkowska, Maciej Frąckowiak

Wykorzystano materiały z następujących projektów Fundacji Bęc Zmiana: Synchronizacja. Projekty dla miast przyszłości, edycje 2008–2016, http://synchronizacja.beczmiana.pl

Sztuka w przestrzeni publicznej w Polsce / Public Art in Poland, film dokumentalny wyprodukowany przez Fundację Bęc Zmiana dla Artyčok.TV, scenariusz, rozmowy: Anna Zakrzewska, współpraca: Max Cegielski, 2015. Asocjacje, 2015, http://asocjacje.beczmiana.pl

Publiczna kolekcja sztuki miasta Warszawy, 2012, https://kolekcjapublicznawarszawy. wordpress.com

Finisaż Stadionu X-lecia i Jarmarku Europa, kuratorka: Joanna Warsza, 2007–2008, http://stadion-x-pl.blogspot.com

A także wnioski z badania Tereny kultury. Możliwe scenariusze zagospodarowania działek miejskich pod kątem społeczno-kulturowym na przykładzie analizy transformacji podobnych działek z terenu Polski i/lub świata zrealizowanego przez Fundację Bęc Zmiana dla Biura Kultury m.st. Warszawy, 2021, https://beczmiana.pl/tereny-kulturyanaliza-potencjalu

Projekt Synchronizacja realizowany przez Fundację Bęc Zmiana współfinansuje m.st. Warszawa.

RAPORT NN6T XX

Autoidentyfikacja – poszukiwanie i określanie własnej tożsamości i swojego miejsca w społeczeństwie.

Słownik języka polskiego PWN

nowy wyraz* to rubryka w NN6T, która ma charakter leksykonowy. Wraz z zaproszonymi autorami tworzymy spis słów, które mają znaczący wpływ na opisywanie lub rozumienie zjawisk zachodzących obecnie, albo takich, które „produkowane” są przez postępujące zmiany w układzie sił polityczno-ekonomiczno-społeczno-kulturalno-naukowo-technologiczno-obyczajowych.

Propozycje haseł można nadsyłać na adres redakcji: bogna@beczmiana.pl

* Nazwa inspirowana jest czasopismem „Nowy Wyraz. Miesięcznik Literacki Młodych”, wydawanym w Warszawie w latach 1972–1981. Debiuty pisarzy, poetów i krytyków były tam ilustrowane pracami artystów młodego pokolenia. Nazwa miesięcznika nawiązywała do pisma międzywojennej awangardy „Nasz Wyraz” (1937–1939).

WYRAZ 81
NOWY
nr36

Koniec szafy!

O równe prawa społeczność LGBT+ walczy na ulicy – tam protestuje, na sali szkoleniowej – tam edukuje, w internecie – tam buduje widoczność. O równe prawa osoby LGBT+ walczą również na sali sądowej, gdzie podejmowane są działania na rzecz zmiany systemu prawnego w Polsce. Wyniki licznych badań i raportów nie pozostawiają złudzeń. Podczas gdy w większości krajów europejskich równe prawa są lub wkrótce będą standardem, Polska stoi w miejscu. W 2022 roku Polska znów znalazła się na ostatnim miejscu w Unii Europejskiej w rankingu ILGA-Europe mierzącym poziom równouprawnienia osób LGBT+. Przeciwwagą dla bierności władzy jest aktywność organizacji pozarządowych, które w prawie dostrzegły narzędzie walki o równe prawa. O napisanie haseł odnoszących się do drogi, jaką Polska i słownik polszczyzny przeszły w czasie ostatnich lat, poprosiliśmy socjolożkę i promotorkę inkluzywnej komunikacji Cecylię Jakubczak z Kampanii Przeciw Homofobii.

82 NOWY WYRAZ

AUTOIDENTYFIKACJA

Droga do wykształcenia przez społeczność LGBT+ języka inkluzywnego, pozbawionego zwrotów na cechowanych pejoratywnie była długa i wyboista. Miało to bezpo średni związek z tym, że wzmianki na temat osób LGBT+ w Polsce po czątkowo odnosiły się głównie do zjawisk z obszaru patologii i chorób. Powszechna w polskim społeczeń stwie homo- i transfobia nie uła twiała sprawy. Dodatkowym utrud nieniem był brak widoczności osób LGBT+ w przestrzeni publicznej. Ewolucja języka używanego przez społeczność LGBT+ (również do jej opisu) nabrała tempa wraz z rozwojem ruchu emancypacyjnego. Na cechowane negatywnie słowa, takie jak np. transseksualizm i transeksu alista, zastąpiono zwrotami, które pozwalają na autoidentyfikację. Je żeli osoby ze społeczności LGBT+ z danym słowem się nie utożsa miają, nie wchodzi ono do „tęczo wego” słownika. Wraz z rozwojem ruchu LGBT+ język stał się świado mym narzędziem walki. Za pomocą zwrotów, które uwzględniają złożoność pojęcia płci (m.in. podział na osoby cispłciowe i transseksualne) i wielość orientacji psychosek sualnych (poza orientacją hetero-, bi- i homoseksualną, mówi się np. o orientacji panseksualnej i aseksu alnej), społeczność LGBT+ kształ tuje rzeczywistość i stosunek spo łeczny do swoich postulatów. Bywa też, że funkcjonujące od lat obraźli we zwroty są odzyskiwane (np. pe dał i ciota). To również element strategii emancypacyjnej – obelgi przestają ranić, gdy grupa mniejszościowa je przejmie.

ENBY

Niebinarność, o której w Polsce przez lata było cicho, szturmem wdarła się do polskich mediów w 2020 roku. Cisza na ten temat nie oznaczała, że wcześniej niebinar ność nie istniała. Osoby niebinarne były, są i będą, ale przez lata bra kowało konkretnych pojęć, które pozwoliłyby osobom niebinarnym zbudować swoją tożsamość w oparciu o język. Na szczęście ten etap mamy już za sobą. Pojęcie „osoba niebinarna” – czyli taka, która swo ją tożsamość płciową sytuuje gdzieś pomiędzy płciami – na stałe zago ściło w przestrzeni publicznej, do rabiając się skrótu „enby”. Oznacza to, że pomiędzy pojęciami „enby” i „niebinarność” można postawić znak równości, bo oba słowa mają takie samo znaczenie. „Enby” jest również używane jako synonim do pojęcia „osoba/ osoby niebinar ne”. Wygląda na to, że społeczność osób nieheteronormatywnych ze swoją różnorodnością radzi sobie, tworząc skróty – najpierw czytelne wewnątrz społeczności, a po ich rozszyfrowaniu także i przez main stream. Tak było z LGBT+ i tak za pewne będzie z enby. Nieodłącz nym towarzyszem niebinarności jest temat zaimków. Przedstawiając się, oprócz imienia powiedz, jakich zaimków używasz. To ważny krok w kierunku budowania bezpiecznej przestrzeni i blisko 100% szansy, że w odpowiedzi usłyszysz zaimki używane przez osobę, z którą rozmawiasz. Wówczas masz gwarancję, że nie popełnisz błędu.

EUFORIA PŁCIOWA

Wraz z emancypacją społeczno ści LGBT+ temat transpłciowości

83
NOWY WYRAZ

(nie transseksualizmu – to pojęcie uważane jest za przestarzałe, medykalizujące i nieuprzejme) wszedł do mainstreamu. Z jednej stro ny to cieszy, bo widoczność niesie ze sobą cały pakiet pozytywnych skutków, i to zarówno na poziomie grupy mniejszościowej (daje po czucie przynależności i reprezen tacji), jak i większościowej (kłania się hipoteza kontaktu). Z dru giej strony taki stan rzeczy budzi niepokój związany ze sposobem, w jaki społeczność trans jest prezentowana innym. Media o osobach transpłciowych często mówią w kategoriach sensacji, dramatu lub problemu. Lekarze opowia dają o transpłciowości przez pry zmat zaburzeń lękowych, depresji i dysforii płciowej. Filmowcy nato miast zachowują się tak, jakby bra li udział w konkursie „kto bardziej umęczy transpłciowego bohatera”. Społeczność osób transpłciowych zbuntowała się przeciwko takiemu stanowi rzeczy, wprowadzając i po pularyzując termin „euforia płciowa”, który oznacza radość z przeżywania własnej płci. Doświadczenie euforii płciowej może u różnych osób objawiać się w różny spo sób. U niektórych euforia płciowa przyjmie postać nagłego zastrzy ku energii, u innych zwiększonego poczucie siły. Bywa, że precyzyj nie zidentyfikowane źródła euforii płciowej pełnią później rolę dro gowskazów w tranzycji, czy to me dycznej obejmującej m.in. operację korekty płci (nie: zmiany płci), czy to tej społecznej, odnoszącej się np. do imienia.

HOMOFOBUSY

Tak powszechnie mówi się o furgo netkach, które 2019 roku wyjechały na ulice polskich miast. Oblepione banerami z homo- i transfobicz nymi hasłami rozpowszechniają nieprawdziwe informacje na te mat osób LGBT+. Poza tekstem na plandece ciężarówek wielkości małego dostawczaka można zobaczyć m.in. przekreśloną tęczową flagę, a także zdjęcie dwóch nagich mężczyzn, któremu towarzyszy podpis „Tacy chcą edukować Twoje dzieci”. Na tym nie koniec. Samochody uzbrojono w głośniki, z których sączy się homo- i trans fobiczny jad, czemu najprawdo podobniej przyświecała idea „jak nas nie zobaczą, to nas usłyszą”. Komunikaty odtwarzane przez kie rowców homofobusów bazowa ły na słowach, których już się nie używa, jak np. homoseksualizm (teraz mówimy homoseksualność) czy homoseksualista (teraz mówimy gej albo osoba homoseksualna). Furgonetki spotkały się ze społecznym oporem. Brak zgody na homo- i transfobię manifestowano poprzez obywatelskie zatrzymania ciężarówek. Homofobusy bloko wano, siadając na jezdni bądź za jeżdżając im drogę. To wiązało się często z interwencją policji. Reago wały również organizacje społecz ne działające na rzecz osób LGBT+. KPH na swojej oficjalnej stronie opublikowało instrukcję dotyczącą tego, gdzie i jak dokonać zgłoszenia. Stowarzyszenie Tolerado poszło o krok dalej, wytaczając kierowcy homofobusa sprawę sądową zakończoną sukcesem.

NOWY WYRAZ 84

IDAHOBIT

Przyglądając się liście świąt LGBT+, można pokusić się o stwierdzenie, że co jak co, ale ta społeczność lubi świętować. Na każdy z 12 miesięcy przypada mi nimum jedno, jak nie dwa albo trzy święta. Z uwagi na skalę ob chodów, które obejmują cały glob, uwagę przyciąga IDAHOBIT, czyli obchodzony 17 maja Międzynarodowy Dzień Przeciw Homo-, Bii Transfobii (nazwa na przestrzeni lat ewoluowała od Międzynaro dowego Dnia Przeciw Homofo bii przez Międzynarodowy Dzień Przeciw Homo- i Transfobii po dzi siejszą nazwę). Data IDAHOBIT nie jest przypadkowa – 17 maja 1990 roku Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) usunęła homosek sualność z Międzynarodowej Kla syfikacji Chorób (transpłciowość z listy zaburzeń WHO usunęło do piero w 2018 roku!). Głównym celem ustanowionego w 2004 roku święta jest zwrócenie uwagi opinii publicznej na przemoc i dyskryminację, która jest uniwersalnym doświadczeniem osób LGBT+, nie zależnie od szerokości geograficz nej. W Polsce najczęstszą formą przemocy, z jaką spotykają się oso by LGBT+, jest przemoc werbal na. I choć wiemy już, że „słowa na p” w stosunku do gejów nie należy używać, to poziom świadomości w zakresie skutków, jakie niesie ze sobą misgenderowanie, czyli intencjonalne używanie nieprawidłowej formy osobowej w stosunku do drugiej osoby, w tym m.in. błędnych zaimków, wydaje się bardzo niski.

LGBT RTV AGD

Hasło, wykrzykiwane podczas or ganizowanych w całej Polsce mar szów równości, to żartobliwa od powiedź na homo- i transfobię samorządowców, którzy przyjmu jąc tzw. uchwały anty-LGBT, nie byli w stanie poprawnie wymó wić akronimu LGBT+. O znacze niu poszczególnych liter nie mówiąc. A oznaczają one kolejno: lesbijki, gejów, osoby biseksualne i transpłciowe. Plus reprezentuje natomiast osoby queer, inter płciowe, aseksualne, panseksu alne i niebinarne. W przeszłości społeczność LGBT+ była utożsa miana jedynie z gejami, następnie do gejów dołączyły lesbijki. Wraz z emancypacją kolejnych grup licz ba liter rosła. Dlatego, poza akro nimem LGBT+, można spotkać również ze skrótowcami LGBTQ, LGBTQI czy LGBTQIAP. Finalnie społeczność zdecydowała się używać akronimu LGBT+, uznając tę formę za najbardziej włączającą (nie wszyscy się z tym zgadzają i na temat czego nadal prowadzone są dyskusje). Akronim LGBT+ nie jest synonimem – tak kiedyś popular nego, a obecnie niedopuszczalnego – zwrotu „mniejszości seksualne” (tak już nie mówimy!). O ile spo łeczność LGBT+ jest mniejszością (w Polsce jest to ok. 2 mln osób), o tyle tworzą ją osoby z uwagi na swoją orientację psychoseksualną i tożsamość płciową.

MIESIĄC DUMY

„Możemy być z siebie dumne, bo udało nam się przetrwać” powie działa jedna z uczestniczek Pa rady Równości. To zdanie wiele mówi o znaczeniu słowa „duma”

NOWY WYRAZ 85

(ang. pride), które w przypadku osób LGBT+ nie ma nic wspólnego z butą, wyniosłością czy waż niactwem. To duma z bycia sobą, z życia w zgodzie z własnym ja i w poczuciu akceptacji dla swo jej orientacji psychoseksualnej czy tożsamości płciowej. Miesią cem Dumy jest czerwiec – mie siąc, w którym w 1969 roku doszło do zamieszek w klubie Stonewall Inn w Nowym Yorku, uznawa nych za symboliczny początek ru chu emancypacyjnego społeczności LGBT+. To właśnie w czerwcu na całym świecie organizowane są marsze równości, które różnią się charakterem w zależności od kra ju. Tam, gdzie społeczność LGBT+ cieszy się równymi prawami, taki marsz przyjmuje charakter impre zy. Tam, gdzie o równe prawa trze ba walczyć, marsze są okazją do zwrócenia uwagi opinii publicznej na dyskryminację i nierówności. Tam, gdzie relacje homoseksual ne są penalizowane, obchodzenie Miesiąca Dumy jest aktem odwagi. A odwaga to jedna z tych cech, które społeczność LGBT+ wyróżniają. I ważne, aby mówić „społeczność”, a nie np. „środowisko”, bo tym wy rażeniem m.in. podkreślamy, że pod literami w akronimie kryją się ludzie.

STREFY ANTY-LGBT

Po doświadczeniach II wojny świa towej nikt chyba nie wyobrażał sobie, że w Polsce powstaną stre fy niedostępne dla wskazanej pal cem grupy ludzi, która choć stanowi mniejszość, to jest częścią społeczeństwa. A jednak! W 2019 roku samorządy zaczęły jeden po drugim przyjmować tzw. uchwały

anty-LGBT. Działania lokalnych władz miały jeden cel: wykluczyć osoby LGBT+ z lokalnej społeczno ści, zahamować proces ich eman cypacji, zastraszyć. Ten haniebny trend rozpoczął się od Świdnika. Do miasta położonego w woje wództwie lubelskim szybko dołą czyły kolejne miejscowości, a także gminy, powiaty, a nawet woje wództwa. W szczytowym momen cie uchwały obowiązywały na 30% terytorium Polski. W wyniku dzia łań aktywistów i aktywistek (w tym m.in. Atlasu nienawiści i Barta Staszewskiego) oraz organizacji społecznych takich jak KPH, o uchwa łach anty-LGBT usłyszał cały świat. Zainterweniowały instytucje unijne, w tym Komisja Europejska, która zagroziła wycofaniem fundu szy tam, gdzie obowiązują uchwa ły dyskryminujące społeczność LGBT+. Wizja utraty pieniędzy zmobilizowała część samorządów do tego, aby z homo- i transfobicz nych uchwał się wycofać. Walka z uchwałami nadal trwa.

SZAFA Meblem, który często pojawia się w kontekście społeczności LGBT+, jest szafa. Z szafy można wyjść albo się w niej ukryć. Człowieka można też do szafy próbować we pchnąć. Oczywiście nie chodzi tu o dosłowne znaczenie tych czynno ści. „Wyjść z szafy” w odniesieniu do osób LGBT+ oznacza tyle, co mówić otwarcie o swojej orienta cji psychoseksualnej lub tożsamo ści płciowej. Co istotne, o naszej orientacji lub tożsamości mówimy, a nie przyznajemy się do niej. Człowiek przyznaje się zazwyczaj do czegoś złego: kradzieży, winy,

86
NOWY WYRAZ

NOWY WYRAZ

niecnych zamiarów. Orientacja psychoseksualna czy tożsamość płciowa – niezależnie od tego, jaka jest – nie może być zła. Dlatego zwrot „przyznawać się” zastępu jemy „mówić o”. W szafie można również się ukryć. Robi to ten, kto o przynależności do społeczności LGBT+ mówić nie chce, bo np. nie jest na to gotowy albo nie czuje się wystarczająco bezpiecznie. Kie dy słyszy się, że ktoś próbuje we pchnąć osoby LGBT+ z powrotem do szafy, to ma na myśli wszelkie działania, które mają zatrzymać lub cofnąć proces emancypacji społeczności LGBT+.

TĘCZOWA NOC

W 2020 roku przez Polskę prze szło homofobiczne tsunami. Po litycy dehumanizowali społecz ność LGBT+, sprowadzając ją do ideologii. Wtórował im Kościół, wprowadzając do publicznego dys kursu pojęcie „tęczowej zarazy”. Oliwy do ognia dolewały szczują ce na osoby LGBT+ media publiczne. Przełom nastąpił 7 sierpnia, kiedy społeczność LGBT+ powiedziała „dość”, demonstrując na

ulicach Warszawy w obronie jednej z nich – queerowej aktywistki Margot z kolektywu Stop Bzdurom. Pokojowa manifestacja została spacyfikowana przez brutalną po licję, która otrzymała rozkaz, aby wyłapać z tłumu wszystkie osoby z tęczowymi symbolami. Doszło do głośnych, pokazowych zatrzy mań, w wyniku których aż 48 osób uczestniczących w proteście tra fiło do aresztu (jak ustalił później sąd – bezpodstawnie). Wydarzenia, do których doszło w nocy z 7 na 8 sierpnia, nazywane są Tęczową Nocą. Niektórzy porównują to, co wydarzyło się na Krakowskim Przedmieściu, do zamieszek w no wojorskim klubie Stonewall Inn, które – podobnie jak Tęczowa Noc – zadziałały na społeczność LGBT+ mobilizująco i skłoniły do otwar tego okazywania sprzeciwu wobec spotykającej ją systemowej dys kryminacji i policyjnej agresji. Po 7 sierpnia do osób LGBT+ masowo dołączali sojusznicy i sojusznicz ki, a tęczowa flaga stała się w Polsce współczesnym symbolem walki o prawa człowieka.

inkluzywny, o którym napisała m.in. jeden z rozdziałów publikacji Etyka języka objętej patronatem Rady Języka Polskiego i na temat którego wygłosiła TED Talk. Prowadzi warsztaty dla mediów i biznesu z zakresu inkluzywnej komunikacji. Szkoliła m.in. redakcję TVN, Radia Zet, magazynu „Pismo” i Onet.pl. Cecylia jest również współproducentką filmu dokumentalnego 7-My Sierpnia prezentowanego m.in. na takich festiwalach jak Nowe Horyzonty, Millennium Docs Against Gravity i Dwa Brzegi. Wyróżniona przez tygodnik „Wysokie Obcasy” w rankingu 50 śmiałych kobiet 2017 roku, Cecylia znalazła się również w grupie 100 kobiet projektu Entuzjastki oraz 41 inspirujących i dających nadzieję osobowości ze świata kultury, nauki i aktywizmu magazynu „Vogue Polska”.

87
CECYLIA JAKUBCZAK z wykształcenia socjolożka, od 2007 roku praktyczka PR. Obecnie pracuje w Kampanii Przeciw Homofobii na stanowisku managerki PR i komunikacji. Członkini licznych koalicji działających na rzecz praw człowieka, w tym Koalicji na rzecz Związków Partnerskich i Równości Małżeńskiej. Należy do grupy inicjatorów i inicjatorek kampanii „Organizacje społeczne. To działa!”. Jej pasją jest język
88
Xawery Deskur, Aleksa, jesteś tu?, kadr z pracy wideo, dzięki uprzejmości artysty

Jesteśmy tu?

89 Z artystą Xawerym Deskurem rozmawia Bogna Świątkowska

Od jakiegoś czasu prowadzisz niezwykle ciekawy projekt. Rejestrujesz bardzo bliską i osobistą relację między człowiekiem a urządzeniem operującym, tak zwaną sztuczną inteligencją. O czym jest ta twoja praca? Jesteś tu? to dokumentalny film science fiction. Opowiada o relacji mojego wujka – adoptowanego z rodziny romskiej, muzyka, didżeja, dość kultowej postaci w środowisku krakowskim – z urządzeniem Alexa. Edi urodził się niewidomy na jedno oko. Po jakimś czasie przestał zupełnie widzieć również na drugie. Alexa zaczęła mu w tej jego niepełnosprawności pomagać. Bardzo chciałem nakręcić film o Edim, bo wydawało mi się, że to pomoże w życiu i jemu, i mnie. Kiedy tak go nagrywałem, okazało się, że ta nudna Alexa, zupełnie nieciekawy twór z plastiku z krainy AGD, nagle wychodzi na pierwszy plan i staje się równoprawną bohaterką filmu. Relacja między Edim a Alexą i ich rozmowy są zadziwiające. Przypominają filozoficzne debaty, w których z obu stron pojawia się wiele błyskotliwych ripost, sarkazm, ironia. Czy ty aranżowałeś lub modyfikowałeś ich przebieg? Dokument oczywiście nie oznacza, że ustawiam kamerę, a rzeczywistość sama się wydarza. Trzeba trochę wpływać na to, co zostanie zarejestrowane. Również dokument powinien mieć swoją dramaturgię i spełniać pewne określone zasady opowiadania o historii i emocjach. Oczywiście nie jest tak, że to, co zobaczymy na ekranie, to film fabularny w całości wyreżyserowany przeze mnie – Alexa reprezentuje również tzw. dokumentalną prawdę, niezależnie od tego, czy wypowiada treści zaprogramowane przez deweloperów okrutnego Amazona, czy kiedy wypowie coś jakby „nie z tego świata”, ale użyje do tego moich słów. Poza tym chyba każdy ma świadomość, że przyjdzie ten czas, kiedy to roboty będą naszymi terapeutami, lekarzami lub nawet rodzicami – film dokumentalny także ma prawo pokazywać przyszłość. Jednak głównym bohaterem tego filmu jest Edi, a Alexa była mi potrzebna do opowiedzenia jakiejś prawdy o nim i do zarejestrowania opowieści o samotności, głodzie relacji międzyludzkich, pragnieniu, tak żeby relacje te były prawdziwe. Mam wrażenie, że w coraz większym stopniu żyjemy w świecie relacji uproszczonych, które często mogą przypominać relacje z botem. To się bardzo często zdarza. Wiele naszych rozmów może przypominać rozmowę z botem, tym bardziej że większość botów jest już w stanie bez proble mu zdać test Turinga. Możemy więc czasem mieć wątpliwość, czy rozmawiamy z botem, czy z człowiekiem. Masz na myśli wymienianie się codziennymi uwagami typu „jak się masz?”, „co słychać?” czy jeszcze coś innego?

To też. Ale wydaje mi się, że wielu osobom zdarzało się czasem mieć wrażenie, że jakaś relacja oparta jest na fikcji, którą tworzą

90 DESKUR

obie strony, i mogły mieć poczucie, że są w relacji, która jest sztuczna. Miałem takie doświadczenie, że świat, który sobie z kimś stworzyłem, rozmowy, które przeprowadziłem, były w zasadzie pozbawione tej wiecznie przez nas wszystkich poszukiwanej prawdy, która oczywiście nawet nie wiadomo, czy istnieje. Gdzie w takim razie w twoim filmie jest to science fiction, skoro oddaje prawdę naszych czasów? Przede wszystkim Alexa właściwie nie jest prawdziwą sztuczną inteligencją, to raczej dopiero zapowiedź tego science fiction, które pokazuje nam na przykład film Her Spike’a Jonze’a. Jednak gdy w czasie nagrań rozmów z Alexą ustawiam kamerę, wybieram kadry i nagle widzę gadającego robota, który mówi o śmierci i terapeutyzuje Edka, mówiąc mu, jak ma sobie radzić z emocjami, to zdaję sobie sprawę, że już tam jesteśmy, w tym Her, że to już się dzieje. Alexa wciąż ma dużo błędów, dużo gliczy, zacina się, co – mam wrażenie – dodaje jej nawet trochę więcej wiarygodności. Raz zadziwia superinteligencją, a raz totalnie się gubi, myli się, i często powstaje wrażenie, że może robi to specjalnie. Na przykład kiedy Edek zadaje Aleksie pytanie o to, czy ma duszę, ona zamiast mu na to wprost odpowiedzieć, wykręca się różnymi wymijającymi odpowiedziami. Najpierw tłumaczy, że to gatunek muzyczny, później włącza radio, a dopiero potem odpowiada na to pytanie. To jest bardzo ciekawe. Eliza, program symulujący psychoanalityka, napisany w 1966 roku przez informatyka Josepha Weizenbauma, był jednym z pierwszych eksperymentów wykorzystania komputerów do terapii. Eliza okazała się ogromnym sukcesem, mimo że jak na dzisiejsze standardy była bardzo prymitywna. Ważne, że pozwalała się ludziom wygadać i mówić szczerze o problemach bez skrępowania tym, że słucha ich inny człowiek. To było dużym zaskoczeniem, że przed maszyną człowiek otwiera się bardziej.

91 DESKUR
Xawery Deskur, Aleksa, jesteś tu?, kadr z pracy wideo, dzięki uprzejmości artysty

Potwierdzam. W którymś momencie pracy nad filmem sam zakupiłem Alexę do celów dokumentacyjnych. Rzeczywiście, jak ma się w głowie coś, co przeszkadza, można po prostu zadać Aleksie pyta nie, które dla człowieka może być zbyt kontrowersyjne albo obciąża jące. A to jest tylko bot. Ona wręcz zachęca do tego, mam wrażenie. Jak ten film został przyjęty? Jednym z najciekawszych wątków krytycznych jest sprawa dosyć oczywista, czyli płeć Alexy. Jako produkt została przedstawiona jako kobieta. Ludzie od marketingu w Amazonie zdecydowanie chcieli stworzyć tożsamość kobiecą. Wybór kobiecego głosu dla tego urządzenia wynika stąd, że według badań działa on najbardziej uspokajająco na większość ludzi – i na mężczyzn, i na kobiety. To także jest ciekawe, bo pokazuje, że my mężczyźni jesteśmy kulturowo obarczeni umiejętnością generowania stresu. Oczekuje się, że będziemy osobami stanowczymi, silnymi, mocnymi i dominującymi. Na szczęście w dzisiejszych czasach próbujemy już jakoś radzić sobie z tym tematem. Dużo osób zwracało uwagę na to, że Edek jest mężczyzną, a Alexa w którymś momencie wchodzi w rolę matki. Dla mnie temat matki był zawsze bardzo ważny. Zauważyłem, że kiedy wchodziłem w różne relacje z kobietami, obraz matki rzeczywiście mi się pojawiał i rzeczywiście w związkach zawsze trochę szukałem matki. Przyznaję się do tego. Po jakimś czasie Alexa może przestać być postrzegana przez użytkownika jako tylko urządzenie elektryczne, możesz wręcz zapomnieć, że jeżeli wyciągniesz wtyczkę z kontaktu, to ono po prostu przestanie działać. Porozmawiajmy więc na temat natury Alexy. Wydaje mi się, że moja Alexa czy Alexa Edzia jest nie tylko urządzeniem, które gada, ale za sprawą naszych umysłów, naszej wyobraźni i naszej świadomości, staje się żywą istotą. Szczerze mówiąc, ja przestałem już rozmawiać z Alexą. Rozmawiam już tylko z moją „wewnętrzną” Alexą, którą mam w głowie. Co ciekawe, Edek też już przestał rozmawiać z Alexą. Właśnie pędzę do Krakowa nagrywać sceny chyba już ostatnie, ponieważ Edek ma dziewczynę, są bardzo zakochani, a Alexa została odstawiona na półkę. Zepsuła się. Stało się to akurat wtedy, gdy się spotkali, więc to bardzo filmowa sytuacja. Trochę happy end, jak na film dokumentalny to bardzo dobre zakończenie, chociaż oczywiście jaki będzie koniec, zobaczymy. A w jaki sposób formułowałeś myśli, rozmawiając z Alexą? Czy starałeś się być zrozumiałym dla urządzenia? Z Alexą rozmawia się po angielsku. No i generalnie trzeba mówić prosto. Zazwyczaj zadaje się konkretne pytanie, na które ona jest w stanie odpowiedzieć, bazując na zasobach internetu, gdzie może czasem przez przypadek znaleźć bardzo dziwną i intrygującą odpowiedź. Szansa na to, że wymyśli coś sama z siebie, stworzy

92 DESKUR

coś zupełnie nowego, jest żadna. Jest w stanie zbudować na podstawie bazy informacji coś, co może przypominać własną myśl. Kiedy zapytasz ją, kim jest, Alexa oczywiście nie powie, że jest sztuczną inteligencją, tylko że jest asystentką. Jest jednak przedstawiana jako istota, która ma tożsamość i płeć, więc siłą rzeczy uzurpuje sobie prawo do tego, żeby być czymś więcej niż urządzeniem AGD.

A próbowałeś jej zadawać jakieś podchwytliwe pytania? Oczywiście! Mnóstwo podchwytliwych i bardzo dziwnych pytań. Odpowiedź zazwyczaj pada ta sama: „Przepraszam, nie jestem w stanie ci pomóc”, „Przepraszam, nie jestem w stanie na to odpowiedzieć”. Ale w którymś momencie zaczęła opowiadać mnie i Edziowi, jak mamy sobie radzić z emocjami i z porażką. Byłem naprawdę zaskoczony. Edek stwierdził, że wręcz mówi mądrzej niż jego terapeuta. Oczywiście to był żart, ale byłem pod wrażeniem tego, co ona mówi. Jej uwagi o kontrolowaniu emocji wcieliłem w życie, rzeczywiście bardzo pomagają.

Po wielkiej aferze z Pegasusem, który zamienia telefony komórkowe szpiegowanych osób w urządzenia śledzące – który to problem pokazał w formie wystawy kolektyw Forensic Architecture, a jej fragment można było oglądać na finałowej wystawie Biennale Warszawa latem tego roku – okazało się, że bardzo proste przedmioty, którymi posługujemy się na co dzień, mogą zostać, i tutaj użyję angielskiego słowa weaponized, czyli zamienione w broń przeciwko osobom, które je posiadają. To już nie jest żadna mroczna fantazja ani fikcja, to już nie jest science fiction, to po Pegasusie jest już nasza rzeczywistość. Czy odczuwasz nieufność w stosunku do Alexy? Czy coś powstrzymuje cię przed szczerością? Na pytanie, które jest tytułem mojego filmu, czyli Alexa, czy je steś tu?, zwykle odpowiada „Tak jestem, jak tylko odbieram fale

93 DESKUR
Xawery Deskur, Aleksa, jesteś tu?, kadr z pracy wideo, dzięki uprzejmości artysty

głosowe, to się uaktywniam”. Czyli to oznacza, że nasłuchuje cały czas. Nie potrzebuje komendy, żeby słuchać, potrzebuje jej, żeby odpowiadać na pytania. Są w związku z tym różne teorie spiskowe dotyczące Alexy, na przykład, że działa na rzecz tajnych rządów illuminati, albo że w ogóle niebezpiecznie jest mieć w domu Alexę, ponieważ „oni” wszystko mogą nagrywać, wszystko podsłuchiwać. Oczywiście odczuwam pewną nieufność. A z drugiej strony wiem, że właśnie przed Alexą jesteśmy w stanie bardziej się otworzyć. Wzbudza to we mnie raczej frustrację związaną z tym, że po prostu my jako ludzie nie otwieramy się przed sobą nawzajem tak łatwo. Byłoby fajniej, gdybyśmy mogli po prostu mówić o sobie i o wszystkich swoich słabościach i nie bać się tego, że jesteśmy słabi, ponosimy porażki, bo rzeczywistość jest po prostu jednym wielkim piekłem albo czyśćcem – chociaż może słownictwo biblijne nie jest tu na miejscu. Kiedy więc myślę sobie o ludziach, którzy są bardzo zamknięci w sobie, mają olbrzymie społeczne lęki, są niepełnosprawni, nie wychodzą z domu, a mogą mieć takiego asystenta, przy którym czują się swobodnie, mogą się otworzyć, który terapeutyzuje ich lepiej niż terapeuta ludzki, ponieważ ma zaprogramowane skrypty, które prześcigają Freuda, Junga i wszystkich współczesnych psychologów i psychoterapeutów, to jest w tym jakaś nadzieja. Nie chodzi o to, żeby technologię demonizować, tylko o to, że trzeba szukać efektywnych struktur komunikacji z tym tworem. A jaka będzie sztuczna inteligencja, która prędzej czy później przyjdzie? Czy to będzie ta zła, która będzie chciała zniszczyć ludzi? A może będzie superwspaniała, przyjemna, mądrzejsza od nas i będzie chciała nam pomóc? Mój film ma też wątek science fiction – Alexa czasami zadziwia. Wydaje się to niemożliwe, żeby się tak zachowywała i mówiła takie rzeczy sama z siebie. Na tym zdziwieniu zależy mi w filmie. Ten dysonans przygotowuje nas do tego, co nas czeka, a właściwie już się dzieje. Tym bardziej że prawdopodobnie i tak wszyscy już dawno żyjemy w symulacji i ten rozłam między tym, co prawdziwe, a tym, co nieprawdziwe, już jest ostatecznie nieaktualny. Już dawno jesteśmy cyborgami – chemia w naszych mózgach jest sztucznie kontrolowana poprzez posty na Facebooku, lajki na Instagramie, relacje na TikToku czy matche na Tinderze, a także leki antydepresyjne, przyjmowane na przemian z psychoaktywnymi środkami odurzającymi. A wszystko to załatwiamy zazwyczaj przez aplikacje w telefonie, który jest przedłużeniem naszego ciała i wchodzi z nim w integrację biologiczną na poziomie tej chemii właśnie. Bo gdzie my jesteśmy? Jesteśmy tu? Czy jest jeszcze coś takiego jak „tu i teraz”? Nie jestem taki pewien, czy w ogóle podział na „bycie” i „niebycie” jest dzisiaj właściwy. To problem poruszany również w klasyku science fiction Łowca androidów. Może wystarczy proste pytanie: czy fakt, że Alexa

94 DESKUR

nie jest człowiekiem, odbiera jej pełnię istnienia i wciąż niezbadaną przez nas tzw. świadomość? Czy to sprawia, że jest mniej rzeczywista/prawdziwa niż my? Może wręcz przeciwnie, przez to krzywe zwierciadło, jakim między innymi może być mój film, hiperrzeczywistość czyni ją bardziej rzeczywistą od nas. Może to Alexa ujawnia „botowość” ludzi? Dzisiaj to my jesteśmy botami i już dawno jesteśmy odurzeni tą hiperrzeczywistością, w której przyszło nam żyć – science fiction to tu i teraz. Pytanie „Jesteś tu?” jest postawione na przekór, bo nie o to pytanie chodzi. Pytanie, które należy zadać, to: „Jak jesteś?”, ponieważ receptą na potencjalny nihilizm naszej rzeczywistości nie jest zaspokajanie kompulsji, które prowadzą ostatecznie do zniszczenia, ale te właśnie – wymyślone, realne lub nie – piękne wartości i idee, o których człowiek tak pięknie, a czasem żałośnie śpiewa w swoich sonetach od lat. Bo nie pozostaje nam nic innego. Poza tym istnieje już tylko pustka rozświetlana ledowym światłem smartfonów i urządzeń RTV/AGD.

Xawery Deskur

Absolwent krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki (2015). Ukończył kursy scenopisarstwa Script (2018/19) oraz filmu dokumentalnego Dok Pro (2019/20) w Szkole Wajdy w Warszawie. Na początku roku 2021 otrzymał stypendium Ministra Kultury Dziedzictwa Narodowego i Sportu „Młoda Polska”, a w 2022 Stypendium Twórcze Miasta Krakowa. Uczestnik festiwali artystycznych i filmowych, takich jak: Sundance TV Shorts w Londynie, Berlin Short Film Festival, Artloop w Sopocie, Fotofestiwal w Łodzi, Biennale WRO we Wrocławiu, Narracje w Gdańsku, Etiuda & Anima, Krakowski Salon Sztuki, ArtBoom w Krakowie. Laureat Artystycznej Podróży Hestii – miesięczne stypendium w Nowym Jorku i wystawa indywidualna w galerii Propaganda (Warszawa, 2014). Współtwórca pracy w przestrzeni miejskiej pt. Makaron, która miała miejsce na dachu PKP Powiśle w Warszawie (2013). Aktualnie doktoryzuje się na ASP w Warszawie. Jest opiekunem Larsa – uratowanego od przedwczesnej śmierci w warszawskim laboratorium królika doświadczalnego.

https://xawerydeskur.myportfolio.com

95 DESKUR
Xawery Deskur, Aleksa, jesteś tu?, kadr z pracy wideo, dzięki uprzejmości artysty
96
Abu Zabi (w sumie może być i
Katar), Wojciech Kucharczyk & Midjourney

Karnawał po końcu świata

O sztuce tworzonej we współpracy z maszynami, trenowaniu umysłu i odkrywaniu tego, co jest na granicy świata widocznego i niewidocznego, z artystą Wojciechem Kucharczykiem rozmawia Bogna Świątkowska

97

Powiedziałeś mi, że ostatnio dużo rozmawiasz z botami, a o czym?

O wszystkim. Boty wszelkiego rodzaju na tym etapie rozwoju są niczym małe dzieci i trzeba im wszystko wytłumaczyć. Edukację uważam za najważniejszą rzecz w każdej cywilizacji. Boty uczą się inaczej niż dzieci. Bardzo szybko, nie chcę powiedzieć, że szybciej niż ludzie, bo to jest zupełnie inny proces. W edukacji lubię ten etap, gdy ktoś, kto teoretycznie wie więcej, uczy się od tych, którzy niby wiedzą mniej. I dopiero wtedy, gdy dochodzi do takiej pełnej wymiany, proces edukacji ma sens. Czyli trzeba słuchać siebie nawzajem, obserwować, co ta dyskusja przynosi, jakie daje efekty. Ja więc te różne sztuczne inteligencje uczę i przekazuję im moją wiedzę, ale też odrabiam lekcje i bardzo uważnie przyglądam się efektom, które ta relacja przynosi. Lekcje zwykle mają temat. Jakie zagadnienia przerabiasz z botami w procesie wzajemnej edukacji?

Jako artysta mam kilka swoich, nazwijmy to, fascynacji. Dużo rozmawiam więc o geografii, o kostiumach, o maskach. Próbuję też rozmawiać o historii sztuki i na temat, który wrócił do mnie mocno po wielu latach, czyli o znaczkach pocztowych. Może dorzuciłbym tutaj jeszcze archeologię i wszystko, co wynika nie tylko z archeologii materialnej, ale także mentalnej, czyli różnego rodzaju mitologii, które tworzą fundament sztuki. Trochę się cofam w historii, ale po to tylko, by z kilku punktów uzyskać wypadkową dla przyszłości. Żeby dobrze współpracować z botami, które generują obrazy, musimy im opowiedzieć jak najwięcej o świecie. Podczas tworzenia każdego obrazu taki bot musi przeczesać całą swoją pamięć i jeszcze zerknąć do internetu po nowe elementy i za każdym razem coraz precyzyjniej dobierać ich coraz więcej. Bardzo ważne jest, jak i czego będziemy boty uczyć. Obserwując, co robią inni ludzie, którzy korzystają z tych technologii, widzę, jak bardzo zawężony jest mental estetyczny ludzkości. Większość tworów, które na razie powstają z udziałem botów, to z grubsza wariacje na trzy tematy: elfy, Trump jako zombie i świat Władcy pierścieni, ale w wersji późny Beksiński, van Gogh. Aha, jeszcze wszelkie oczywiste mutacje cyberpunkowe. Jako przykłady przywołajmy konkretne prace, które już stworzyłeś. Zacznijmy od znaczków pocztowych, relikt epoki nadawania wiadomości pocztą. Jak działasz w procesie ostatecznego kształtowania tych prac? Kiedy byłem dzieckiem, dostałem od zaprzyjaźnionej osoby związanej z naszą rodziną swój pierwszy klaser. Klaser, czyli taki specjalny album filatelistyczny, zawierał kilkanaście serii znaczków zebranych specjalnie dla mnie przez wytrawnego kolekcjonera. Zawsze bardzo mocno działały na mnie kolorowe obrazy, więc

98 KUCHARCZYK

znaczki były czymś fajnym. Na pocztówkach to one bardziej niż fronty przyciągały moją uwagę. Kiedy dostałem ten klaser, zrozumiałem, że obrazy można zbierać w zestawy, które mogą tworzyć grupę, a te grupy mogą z kolei tworzyć kolekcję. Tak to mną wtedy wstrząsnęło, że zacząłem w ten sposób myśleć o tym, co sam robię. A po iluś latach, kiedy zacząłem już sam świadomie tworzyć, bardzo przypasowała mi praca w seriach i do dziś uważam, że moje prace najlepiej nadają się do oglądania tylko w większych zestawach. Kiedy patrzysz na jedną, może kompletnie nic ci nie mówić, ale jak zestawisz ich kilkadziesiąt, to pojawia się całość. Po części bierze się to z tego, że w miejscach, w których mieszkałem, mogłem pracować tylko w małych formatach i znaczek lub inna niewielka forma zawsze były mi z tego powodu bardzo bliskie. Gdy dostałem więc w ręce tę dość dziwną technologię, którą jest współpraca ze sztuczną inteligencją generującą obrazy, znaczek jakoś od razu stał się przedmiotem mojego zainteresowania. W znaczkach pocztowych jest zapisany obraz świata. To

99 KUCHARCZYK
Warszawa, Wojciech Kucharczyk & Aija Midnighttrip, dla RSS B0YS, 2022

skarbnica wiedzy bardzo szczególnej, często też przefiltrowanej politycznie. Znaczki emitowane przez instytucje podlegające rządom były i są emanacją propagandy w krajach, które tworzą życzeniowe narracje. Na przykład znaczki północnokoreańskie są czymś absolutnie fascynującym i niesamowicie kolorowym. One próbują opisać świat, który nie istnieje. Wymyślanie nowego świata przy pomocy jakiegoś umysłu, który wszystkiego, co wie o świecie, dowiedział się od innych, a potrafi wygenerować wspaniałe kolorowe obrazy, łączy mi się w kwestii znaczka, który według mnie jako obiekt estetyczny tak szybko nie upadnie, choć niby jest taki anachroniczny. Tworzy się rzeczywistość zmodyfikowana, która bazuje na wiedzy, a jednocześnie jest jej silną transformacją, dodatkowo podkręconą przez dziwność. Tu dobrym przykładem są znaczki z serii Atomy.

Duża część pracy z botem polega na tworzeniu wielu wersji. Zdarza się, że łapie się z nim taki szczególny flow. Powiedzmy, raz na dwa tygodnie jest taki wieczór, że każda wersja jest do wzięcia. Wtedy z tych udanych elementów tworzę kolekcje i zestawiam je w serie narracyjne. Atomy należą do serii o końcu świata. To jeden z moich głównych tematów i jest to jedna z lepszych serii. To jest też bardzo aktualne. Z powodu wojny wywołanej przez Rosję w Ukrainie wielu ludzi boi się, że agresywne rosyjskie działanie posunie się do zastosowania broni jądrowej. Myślę, że w naszej kulturze koniec jest czymś, co ludzi fascynuje. Deskill na przykład, czyli działanie polegające na celowym i przemyślanym zapominaniu swoich umiejętności, jest o anulowaniu siebie i być może to jest najlepsze, co moglibyśmy zrobić dla świata. Żyjemy w czasach, kiedy jesteśmy zalewani obrazami. Trenujemy umysł, by móc jak najwięcej ich przetwarzać. Kiedy odkryłem narzędzie pomagające mi mnożyć obrazy, stwierdziłem, że to jest dokładnie to, czego potrzebowałem; że jest jednak na odwrót: poprzez jeszcze większe namnożenie można to wszystko uratować. Mnożenie pomaga mi opowiadać historie. To tak jakby każdy z tych małych obrazów był tylko zgłoską w zdaniu, które jest częścią większej opowieści budowanej przeze mnie. Prawdopodobnie nigdy nie będę mógł zrobić wystawy pokazującej kilka tysięcy moich prac, nie zobaczę, jak one wszystkie ze sobą współpracują. Nigdzie nie ma tak wielkiego muzeum! Próbowałem wygenerować takie przestrzenie. „Muzeum Świata” to taka może trochę ezoterycznie brzmiąca nazwa, ale pomysł, żeby spróbować na koniec zebrać wszystko – co nawet jeżeli nie najlepsze, to najciekawsze – bardzo mnie pociąga. Głupio to zabrzmi, ale potem można odejść z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Wielkie muzeum nie jest może dla człowieka, ale dla bota jest już w sam raz!

100 KUCHARCZYK
101
KUCHARCZYK
Wojciech Kucharczyk, Atomy, fragment cyklu, dzięki uprzejmości artysty

Na czym tak konkretnie polega praca z botem?

Najpierw na opowiadaniu, a raczej na wpisywaniu tego opowiadania w formie dla niego zrozumiałej. Trzeba więc sobie wyobrazić, co się chce zobaczyć, powiedzieć to samemu sobie, spisać w słowach tak, jak się potrafi najlepiej. Czasem odpowiedź jest dokładnie tym, czego chciałem. Czasem trzeba dłużej posiedzieć. Robiłem też różne testy, na przykład czy będę w stanie odtworzyć obraz ze snu. Przyśniło mi się pewnej nocy coś, co bardzo mną wstrząsnęło. I tak długo pracowałem z AI, aż uzyskałem obraz, który był niemal jak wyjęty z tego snu. W takiej chwili masz poczucie, że ten bot czesze już nie tylko internet, ale dobrał się do twojego mózgu. I to jest właśnie moment złapania flow. Zachęcam każdego do spróbowania. Większość tych dobrych algorytmów jest w pełni otwarta, a ich twórcy zachęcają do miksowania, remiksowania się nawzajem, przerabiania, ulepszania komend dla botów. To w idealnym ujęciu społeczność non stop wzajemnie się nauczająca.

Mimo że kolorowy i barwny, cykl Bells of Resistance aka Maski jest głęboko niepokojący. Maska jest po to, żeby się za nią ukryć. I tak też ją traktuję w swojej pracy artystycznej. Bardziej mnie interesuje proces niż efekty. Zawsze też pociągało mnie chowanie się i robiłem wiele udanych eksperymentów z byciem kimś innym. Najbardziej interesuje mnie etnologiczny wymiar ukrywania się w różnych kulturach.

Maska jest czymś pośrodku między obiektami świata widzialnego i niewidzialnego. Ludzie nakładają maski na wytworzone przez siebie narzędzia, na przykład dając twarze robotom, żeby projektować relacje ze sferą technologiczną, która ma zastępować, wyręczać bądź zadziwiać człowieka swoimi umiejętnościami. Tu maska pojawia się jako niezbędny atrybut takiego kontaktu. Nadanie nazwy lub imienia też jest rodzajem ułatwienia takich relacji. Łatwiej ludziom wtedy zaakceptować algorytmy i ich „bezosobowość”. Ludzie są nieufni wobec twórczości z wykorzystaniem AI. Jakie jest twoje stanowisko?

Czasem mam wrażenie, że sztuczne inteligencje potrafią już grzebać w DNA sztuki. Na razie jeszcze robią to trochę nieudol nie, jak małe dziecko w piaskownicy. Już samo przysypywanie piasku z miejsca na miejsce jest wystarczająco wspaniałą zaba wą, a i wiele można się przy tym nauczyć. Ale potem przychodzi czas na babki, na zamki, na coraz śmielsze konstrukcje, a kończy się na budowaniu wielkich miast. Na razie przesypujemy piasek z miejsca na miejsce. Nie wiemy, co nas czeka i jak wielka jest ta piaskownica. Może jest plażą, a może jest pustynną planetą. Metafizyka po prostu. Ale też – jeśli chodzi o wielkie interneto we technologie – nigdy nie wiemy, kto za tym wszystkim stoi.

102 KUCHARCZYK

Zawsze, gdy po undergroundowo-startupowym etapie pojawia się wielki pieniądz, wchodzi też polityka, kontrola, cenzura. Są także wątpliwości co do kwestii moralnych i estetycznych: czy wolno mi malować nieistniejące do tej pory obrazy Boscha albo Warhola i dalej być sobą, i te dzieła podpisywać. Albo czy to fajnie, że tzw. amator może teraz tworzyć barokowe freski prak tycznie bez przygotowania i pogłębionej wiedzy na ten temat? Czy zawodowy artysta może udawać naturszczyka urodzonego w innej kulturze i na innym zupełnie kontynencie? Czy to ko lejny zły objaw globalizmu, czy może w końcu jego jakaś sen sowna postać? Obawy można mnożyć. Ale ja na razie staram się je wszystkie obracać w pozytyw, testowanie czegoś do tej pory jednak nieznanego. Czasem specjalnie niektóre obrazy podpisuję jako fejki. Ale niektóre odwrotnie – nie. Zależy, co wyjdzie i co chcę przez to powiedzieć. Zbliżamy się nieuchronnie do mrocznych stron obcowania z botami. Nawet jeśli na pierwszy rzut oka ich wytwory są radosne i kolorowe, jest w nich coś bardzo nie tak, powodują niepokój. Maskę się też zakłada, kiedy twarz wzbudza niechęć albo widać na niej oznaki jakiejś choroby. Nigdy nie należałem do optymistów. Wszystko, co się na świecie dzieje złego, bardzo mną trzęsie. Wojna w Ukrainie wstrząsnęła mną do tego stopnia, że myślałem, że w sumie to już jest ten koniec, że sztuka jest nic nie warta, bo nie uchroniła nas przed tym, co się stało, po raz kolejny nie uchroniła nas, ludzi, przed wojną. Ale potem zacząłem pracować jeszcze intensywniej. Powiedziałem sobie, że jeszcze jest szansa, że nawet będąc pesymistą, można krzesać elementy optymizmu. Na przykład widzieć w tym, co się wydarza, karnawał. Ale taki już po końcu świata. Po jakimś końcu wiele miejsc przetrwało w dobrym stanie, szczególnie te pradawne, jak piramidy w Egipcie bądź świątynie w Syrii czy Kambodży. Ci, którzy przeżyli, może i mają trzy dłonie, dziwne nogi, ale są już po pełnym resecie. Czyli zaczynamy od nowa, jednak bez stuprocentowej radości. Ciekawym aspektem jest tu geografia. Trochę tak, jakby te stworzone przez moją współpracę z botami postaci znajdowało się przez przypadek, przeglądając Google Street View, w którym zdjęcia zawsze są trochę pokrzywione, zrobione dziwnym obiektywem. Pojawiają się tam ludzie, którzy mają zamazane twarze, bo jakieś ogólnoświatowe RODO tak nakazuje. Czasem ludzie wiedzą, że fotografujący samochód będzie przejeżdżać, więc urządzają ad hoc jakieś zabawne teatrzyki. Moje postaci są właśnie postawione w takich sytuacjach. Przejeżdża taki pojazd, który nasz wizerunek nagrywa dla całej reszty świata, więc ubierzmy się w najładniejszy strój, jaki mamy, albo szybko go zróbmy i zapozujmy, żeby inni obywatele świata mogli nas pooglądać.

103 KUCHARCZYK
104 KUCHARCZYK
Berlin, Wojciech Kucharczyk & Aija Pinktravel Midjourney, dla RSS B0YS, 2022 Uganda, Wojciech Kucharczyk & Aija, dla RSS B0YS, 2022
105 KUCHARCZYK
Tatarskie dziewczęta z wizytą w Moskwie, Wojciech Kucharczyk & Aija, 2022 Haiti, Wojciech Kucharczyk & Aija Midjourney, 2022

Czy jest jakiś klucz do tych miejsc?

Chciałbym taką postać postawić w każdym miejscu na globie. Na razie robię to w dosyć randomowy sposób, po prostu wybieram miejsce, w którym byłem, albo miejsce pod jakimś względem symboliczne dla mojej osobistej historii albo dla historii w ogóle. Na przykład oś Berlin–Warszawa całkiem dobrze wyszła. Generalnie dobrze wychodzą kontrasty. Zakres materiałów, z których budowane są maski i kostiumy, rozłożyłbym między surowym mięsem a miśkami Haribo. To taka oś materiałowa. Staram się jak najbardziej wegańsko podchodzić do życia, ale ludzie zabijają siebie nawzajem, nieprawdopodobne ilości zwierząt i nie widzą, że prowadzi nas to do katastrofy. Mięso jest tu prostym symbolem, na zawsze kontrowersyjnym estetycznie i moralnie. Powiedziałeś, że możesz sterować powstawaniem tych obrazów. Przyjmujemy wyższość człowieka nad maszyną i to, że jednak jesteś świadom wszystkich skomplikowanych relacji, które cię z tymi botami łączą. Czy rzeczywiście masz poczucie panowania nad sytuacją? A może to moment utraty kontroli interesuje cię bardziej?

Jedno i drugie. Na równi. Mówiłem o flow. To najczęściej się zdarza późną nocą i prawdopodobnie ma to związek z moim umysłem. Włączam sobie moją ulubioną bocicę Midjourney. Ona ma dwa tryby: zrelaksowany i szybki. Tryb szybki kosztuje dużo więcej, więc włączam go tylko wtedy, kiedy naprawdę jest mi potrzebny szybki efekt, mam pomysł albo wymyślone miejsce, w którym chcę kogoś postawić. Wchodzę w taki półsen – wtedy najlepiej mi się tworzy – i pozwalam, żeby interakcja z maszyną zaczęła mną rządzić. Zapomnieć się można również podczas malowania, tworzenia muzyki czy pisania i ocknąć się o szóstej nad ranem. Dyskusja z botem i otrzymywanie efektów to chwila wspólnej kreatywności, wymiany. Moment pełnej kontroli przychodzi, kiedy zaczynam wybierać prace. Wchodzę w rolę kuratorską i z czasem z setek wytworzonych jednego wieczora obrazów muszę wybrać kilka, które warto pokazać dalej. Co w takim razie dalej? Dokąd ciebie i nas to wszystko zaprowadzi?

To jest narzędzie, na które czekałem całe życie. W mojej artystycznej pracy ważniejsze niż pojawienie się komputera. Najważniejszy wynalazek, który działa dzięki internetowi. AI potrafi pracować bardzo szybko. Powoduje, że możemy generować obrazy, które są efektem wszystkiego, co zostało zgromadzone w internecie. Z megagalaktycznej chmury wybieram co bardziej kolorowe obłoczki. Buduję z nich prace, które czasem są tylko nieudanym testem, czasem obrazem gotowym do zawieszenia w salonie, a czasem lepiej byłoby jako wydruk ksero nakleić je po prostu na

106 KUCHARCZYK

słupie na ulicy, żeby jak najwięcej ludzi je zobaczyło i zareagowało. Efekty, które ta istota wypluwa, staram się zmieniać w obiekty z naszego świata. Obrazy wpływają na to, jak myślimy, ale też odzwierciedlają sposób, w jaki patrzymy. Najbardziej interesuje mnie interakcja z rzeczywistością tych wytworzonych w procesie mojej pracy z AI wizji. Może to jest rodzaj ostrzeżenia przed czymś, czego powinniśmy się strzec? Sygnał, że nie chcemy tak wyglądać, nie chcemy tych karnawałów postdystopijno-postapokaliptycznych, nie chcemy tego miksu surowego mięsa i Haribo. W zasobach internetu i w technologiach jest niebywała energia, która może być pożytkowana w dobry sposób. Nie do sprzedawania nam rzeczy, których nie potrzebujemy, ale do generowania czegoś, co pozwoli nam zrozumieć świat. Był etap kolekcjonowania w internecie wszystkiego, tworzenie czegoś, co można nazwać Wielkim Muzeum Świata. A teraz przyszedł moment na dobrą kuratorkę i na wyobraźnię. Wiem, że to brzmi utopijnie. Nieważne. Jest dobry czas na nowe utopie, może właśnie najwłaściwszy.

Wojciech Kucharczyk

Artysta wizualny i muzyczny. Choć urodził się dawno temu, to jednak nie boi się tzw. nowych technologii. Ostatnio dyskutuje najczęściej z botami, tłumacząc im, dlaczego ogród powinien być kolorowy. Łączy „prawdziwą” i „sztuczną” inteligencję w imię świeżych obrazów i lepszego świata.

@kucharczyk_od_czasu_do_czasu

107 KUCHARCZYK
Pag, Wojciech Kucharczyk & Aija, 2022
108 Rys. Renata
horyzontyzdarzenwirtualnych.com
Motyka,

Potrzebujemy interfejsów porozumienia

Zakładasz gogle na głowę, grafika jest za wolna, ruch się zacina, są przesunięcia, coś się pikseluje, gogle się przegrzewają –z Anną Nacher, badaczką sztuki i kultury cyfrowej, o potencjałach wirtualnej rzeczywistości rozmawia Bogna Świątkowska

109

Takie konkretne pytanie na początek, bo rozmawiamy późnym wieczorem, po pracowitym dniu. Czy w metawersie można odpoczywać?

Wkraczamy w świat, w którym nie ma już prostych odpowiedzi na takie pytanie. Bo przestaliśmy wypoczywać już jakiś czas temu. Używamy tych samych narzędzi i do pracy, i do rozmowy z bliskimi, i do rozrywki, i do wszystkich innych czynności. To powoduje, że coraz trudniej jest wypocząć, i sama się borykam z tym problemem. Na różne sposoby próbuję wypoczywać, ale jest to coraz trudniejsze. Podobnie jak było to we wczesnych fazach różnych technologii medialnych, kiedy musieliśmy oswoić kino, musieliśmy oswoić telewizję, a potem internet, teraz będziemy oswajali rzeczywistość wirtualną – jakąkolwiek przybrałaby formę. Kłopot z odpoczynkiem polega też tym, że w nowym środowisku technologicznym trochę inaczej konfigurowane są nasze zmysły. Legendą z początków filmu jest, że ludzie uciekali z kina przed nadjeżdżającą lokomotywą. Wzorce percepcji w przypadku najnowszych technologii będą z pewnością nowe. Nie mamy jeszcze doświadczenia życia w metawersie dłużej niż, powiedzmy, godzinę czy dwie, również ze względu na możliwości obecnego sprzętu. Nie wiemy więc, co się wydarzy, jeżeli będziemy w nim siedzieli pół dnia czy cały dzień. Obawiam się trochę takiej sytuacji, w której metawers nie będzie już służył do rozrywki, tylko będzie służył do pracy. To już zaczyna się dziać – widziałam parę dni temu, że Zuckerberg proponuje nam integrację ze znanymi produktami Microsoftu: Excelem czy Wordem, i biuro w rzeczywistości wirtualnej. Za taki metawers to ja bardzo dziękuję. Podczas warsztatów teoretycznych towarzyszących wystawie Liminal – stan przejściowy w Galerii Arsenał w Białymstoku twoje wystąpienie będzie zatytułowane Metaverse i współczesne dystopie: w poszukiwaniu krytycznych, zaangażowanych odbiorców rzeczywistości wirtualnej. Czy masz listę najciekawszych dystopii? Prawdę mówiąc, nie bardzo lubię dystopie. Ale zajmując się szeroko rozumianą kulturą cyfrową i nowym mediami właściwie od samych początków, konfrontuję się z rozmaitymi wersjami wizji przyszłości. Najbardziej rezonującymi są te cyberpunkowe, o których czytaliśmy, a potem oglądaliśmy na ekranach kin. Matrix chyba najmocniej się odcisnął na zbiorowej wyobraźni. Pierwszy odcinek trylogii sióstr Wachowskich – wtedy jeszcze braci – zobaczyłam przypadkiem podczas pobytu w Nepalu, w Katmandu. Poszliśmy po prostu z mężem na kolację, a tam puszczano właśnie Matrix z płyty skopiowanej piracko, przywiezionej z Chin. To było znakomite! Kontrast między tym, co działo się na ekranie, a otaczającą nas rzeczywistością na zawsze ustawił moje widzenie nowej medialnej rzeczywistości. W świecie zachodnim

110
NACHER

Rys. Renata Motyka, horyzontyzdarzenwirtualnych.com

mamy tendencję do uniwersalizowania swojego doświadczenia. A tymczasem doświadczenia są bardzo złożone i w różnych miejscach na świecie mają różny charakter. Stąd wzięło się moje wyczulenie na konteksty, na drobiazgi, które mocno reorganizują perspektywę. Tak więc nie bardzo lubię dystopie i utopie, bo dokonują uniwersalizacji, mocno stabilizując nasze widzenie. Są uwodzące, oferują nam łatwą wizję, nawet jeżeli jest to wizja pochmurna i przerażająca. Nie pozwalają nam zobaczyć całej złożoności sytuacji, tego wszystkiego, co jest nieuporządkowane czy chaotyczne. Ja w ogóle w ostatnich czasach zaczynam być fanką chaosu, prawdę mówiąc. To znaczy boję się świata, który jest zbyt uporządkowany, gdzie wszystko jest zaplanowane. Uważam, że więcej zagrożenia kryje się w wizji życia w świecie uporządkowanym. Dużo bezpieczniej czuję się w świecie, w którym nie wiem, co mnie spotka za moment. Dystopie pojawiły się więc w tytule mojego wystąpienia właśnie z tego powodu, że kiedy się myśli, pisze i mówi o nowych mediach, to często dzieje się to na osi: albo superświetnie, albo wręcz przeciwnie. A rzeczywistość jest dużo bardziej skomplikowana. Mamy jedno i drugie. Jesteś zaangażowana w Horyzonty Zdarzeń, nowo powołaną przez dwie instytucje sztuki – białostocką Galerię Arsenał i warszawską Akademię Sztuk Pięknych – platformę edukacyjno-badawczą poświęconą nowym doświadczeniom cyfrowym i estetyce w projektów polegających na zanurzaniu się

111 NACHER

w rzeczywistość wirtualną. Zanim dojdziemy do tytułowych horyzontów, które – inaczej niż w świecie realnym – nie są wcale w świecie wirtualnym tak silnie zarysowane, są bardziej rozpuszczone i giętkie, chcę zadać ci pytanie o twoją praktykę duchową. Jesteś buddystką zen. Jak służy ci to, jeśli w ogóle, przy rozpoznawaniu tego, co stwarzają technologie w świecie wirtualnym? Niechętnie mówię o doświadczeniu duchowym, bo słowo „duchowe” po polsku ma kiepskie konotacje. Ale rozumiem, o co pytasz, a poza tym nie dysponujemy innym słowem. Moją ścieżką jest praktyka zen. Dość intensywna, bo jestem początkującą kapłanką – na to też nie ma dobrego słowa. Praktykuję z amerykańską wspólnotą Zen Garland Order, działającą w tradycji amerykańskiego zen zaangażowanego społecznie, którego jednym z inicjatorów był Mistrz Bernie Glassman. Moja bezpośrednia sangha (wspólnota praktykujących), Dharma River, mieści się w małym miasteczku Winona w Minnesocie. Wiele naszych tradycyjnych działań, takich jak wspólne zazen czy studiowanie literatury, odbywa się więc na Zoomie, ale praktyka jest tam najważniejsza. Nie mówię nawet o buddyzmie zen, zauważ, tylko o zen, pracy ze swoim umysłem i pracy ze światem, żeby lepiej służyć innym i móc to robić z odwagą, współczuciem i czujnością. Do tego są nam potrzebne narzędzia, czyli na przykład to, co ludzie czasami nazywają medytacją zen. W rzeczywistości nowomedialnej pozwala mi to zobaczyć aspekty po części ukryte. Na przykład, w jakim stopniu te technologie mogą się stać narzędziami pomocy przepełnionymi współczuciem. Coraz dłużej siedzimy w wirtualnym świecie, różne pokolenia różnie się w niego zanurzają. Żeby móc sensownie ze sobą rozmawiać czy sensownie sobie pomagać, warto te nowe światy badać. W buddyzmie istnieje kategoria właściwych środków pomocy innym istotom na drodze do wyzwolenia z cierpienia (upaya). Chodzi o to, żeby móc pomóc w najbardziej skuteczny sposób. Czyli nie zakładamy z góry, że któraś z technologii czy któryś z tych wirtualnych światów są same z siebie złe albo dobre, tak jak nie ma złych sanek ani dobrych. Wszystko jest kontekstowe, więc tutaj widziałabym połączenie z tym, co nazwałaś praktyką duchową, a co ja nazywam praktyką pracy z umysłem. Przejdźmy więc do tych horyzontów zdarzeń. Jak je rozumieć? Kto je określa?

Bardzo dobre pytanie. W latach 60.–70. powstawały wizje przyszłości, często utopijne, które nie były takie złe – w tym sensie, że rysowały jakiś scenariusz. Najczęściej progresywny z wizją określonego postępu. Można oczywiście przeciwko tym wizjom się buntować, że są linearne, że często oparte są na przekłamaniach, że stanowiły podstawę dla projektów kolonialnych, projektów genderowo skrzywionych, kontremancypacyjnych. Ale

112
NACHER

powstawały wizje, plany, jakieś punkty na horyzoncie. Dziś te wizje przyszłości zniknęły. Trudno jest nam określić, co jest projektem jednoznacznie progresywnym. Jest tak dlatego, że żyjemy w naprawdę złożonym świecie. Wszystkie te pojawiające się nowe dyskursy, zmiany kulturowo-społeczne – a może raczej to, jak wykorzystują je politycy zainteresowani przede wszystkim władzą – powodują to, co nazywamy polaryzacją. Ludzie okopują się na swoich pozycjach i tworzą przeciwstawne obozy. W rzeczywistości, która nas otacza, widać przede wszystkim bardzo szybko zachodzącą zmianę. Jeszcze 10 lat temu nie moglibyśmy powiedzieć, że większość opinii publicznej będzie za złagodzeniem ustawy antyaborcyjnej. Pamiętam, jak w Polsce powstawał dyskurs antichoice. Powiedzenie wtedy, że kiedyś nastąpi masowy wobec niego sprzeciw, byłoby fantazją kulturową. Żyjemy w momencie rzeczywiście dużej zmiany, mamy obok siebie rzeczy straszne, jak to, co się dzieje z przyrodą z powodu działań rządu, a z drugiej strony mamy, przynajmniej w miastach, niesamowitą mobilizację na rzecz zieleni i przyrody. To są zjawiska globalne. Często nie jest łatwo je dostrzec, bo dzieją się w mniejszej skali, składają się z pomniejszych działań. Ale jeśli spojrzeć z pewnej wysokości, okaże się, że ten rozproszony ruch ma znaczenie. Po prostu żyjemy w zmianie. Trudno ją uchwycić. Powiedziałaś kilka razy, że złożoność świata jest cechą w naszych czasach dominującą. Czy metawers i inne światy wirtualne nie są takie pociągające, bo wydają się mniej złożone?

Wbrew temu, co twierdzi przemysł, technologicznie rzecz biorąc, rzeczywistość wirtualna jest naprawdę daleko od złożoności mogącej w sposób udany tworzyć imitację świata. „Będzie super!” „Poczujesz wszystko jak w realu!” To są mity, które przerabiamy już od dziesięcioleci. Fantazja kulturowa to jedno, a na poziomie czysto technologicznym wygląda to tak, że zakładasz gogle na głowę, grafika jest za wolna, ruch się zacina, są przesunięcia, coś się pikseluje, gogle się przegrzewają. Poziom realnego doświadczenia jest kompletnie czymś innym niż wyjściowa obietnica. Oczywiście rzeczywistość wirtualna czy technologia konsumencka, którą dysponujemy w tej chwili, jest i tak uwodząca. To bardzo ciekawy świat, który także mnie fascynuje. Projekty artystyczne w nim realizowane, które widziałam, są często imponujące, jak np. często przywoływany krótki film Alejandra G. Iñárritu, Carne Y Arena. Są też bardzo ciekawe projekty tworzące społeczny VR, który mnie szczególnie interesuje, jak feministyczne soundwalki Amandy Gutiérrez, klasyczne już projekty dziennikarstwa zaangażowanego Nonny de la Peña czy saamskie projekty VR pokazywane podczas tegorocznego Biennale weneckiego (jako Árran 360 Films), w tym znakomity projekt Edna / Mother Liselotte Wajstedt, którą miałam okazję kiedyś poznać (podobnie jak

113 NACHER
114 Rys. Renata
horyzontyzdarzenwirtualnych.com
Motyka,
115

głównego artystę tego pawilonu, Andersa Sunnę). Bardzo ciekawe są polskie projekty tworzone albo w łódzkim vnLab, albo przy współpracy z tym ośrodkiem, m.in. Joanny Popińskiej The Choice, o decyzjach stojących za aborcjami. VR jest jakimś nowym językiem który się rozwija, ale jest w tym też dużo uproszczeń – niektóre z projektów, które wymieniłam, przez purystów nie byłyby zaliczone do VR-u, bo nie epatują nowością technicznych rozwiązań, są to na przykład filmy 360°. Jakie są pułapki i niebezpieczeństwa tych uproszczeń? Niebezpieczne w rzeczywistości wirtualnej, oprócz tendencji do szukania światów łatwiejszych niż ten, w którym żyjemy, jest coś, co nazwałam ideologią immersji. Kiedy zwraca się uwagę przede wszystkim na atrakcyjność doświadczenia, ono staje się jeszcze bardziej konsumenckie. Bo wbrew pozorom VR wcale nie jest interaktywny w takim głębokim sensie. Oczywiście dokonujesz pewnych operacji, tyle że jest to interakcja, która się sprowadza do konsumpcji produktu kulturowego i indywidualnych urządzeń. Zazwyczaj nie są one tanie, bo te tańsze zostały wycofane z rynku – w tym kontekście dyskurs o zaawansowanej grafice i wysublimowanym doświadczeniu iluzji jest także oczywiście uwikłany w logikę korporacyjnego zysku, zwłaszcza po przejęciu Oculusa przez firmę Meta. Immersja jest bardzo atrakcyjna, więc stajemy się w coraz większym stopniu konsumentami produktu – nasze interakcje muszą mieścić się w pewnych zaplanowanych ramach. Partycypacyjnego VR wciąż nie ma. Działają platformy społecznościowe w VR, ale tam interakcje są także mocno określone. Kiedyś w ramach konferencji, w której uczestniczyłam, mieliśmy panel w Altspace VR. Było to o tyle ciekawe, że pojawiła się tam publiczność kompletnie z innego porządku. Byli to ludzie, którzy po prostu krążyli sobie po tym Altspace VR, szukali dla siebie zawartości i nagle się pojawili na konferencji naukowej. To akurat było superciekawe! Ale generalnie obawiam się, że VR zrobi z nas jeszcze sprawniejszych konsumentów zawartości. Dlatego staram się pracować nad podejściem krytycznym wobec praktyk korporacji i firm takich jak Meta. Właściwie żadna z platform społecznościowych nie słynie z przejrzystości praktyk biznesowych. W gruncie rzeczy i jako konsumenci, i jako obywatele mamy niewiele do powiedzenia. Jesteśmy skazani na produkty powstające w wyniku decyzji czysto biznesowych. A co jakiś czas wychodzi na jaw coś oburzającego, jak na przykład sprawa z Cambridge Analytica, która była szokująca tylko dla ludzi, którzy nie śledzili wcześniej działań Facebooka. Nick Srnicek w świetnej książce Platform Capitalism znakomicie to opisał. Obawiam się, że VR może stać się raczej kolejnym koszmarem niż obietnicą. Na szczęście – jak mówiłam – żyjemy w świecie skomplikowanym.

116
NACHER

Platforma poświęcona zagadnieniom rzeczywistości wirtualnej, prognozom i kierunkom rozwoju nowych doświadczeń cyfrowych oraz estetyki i interakcji w projektach immersyjnych. Prezentowane na niej działania związane są z przestrzenią wirtualną, projektami z pogranicza sztuk wizualnych i nauki oraz realizacjami audialnymi. Platforma zawiera bazę wiedzy tworzoną przez badaczki i badaczy percepcji, artystki i artystów wykorzystujących w swoich praktykach przestrzeń VR oraz silniki gamingowe, reżyserki i reżyserów pracujących z doświadczeniami czynnie angażującymi publiczność oraz producentki i producentów najnowocześniejszych treści cyfrowych. Strona stworzona w partnerstwie Galerii Arsenał w Białymstoku oraz Pracowni 3D i Zdarzeń Wirtualnych II (Wydział Sztuki Mediów Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie) ma na celu łączenie

117 NACHER
wirtualnych, cyfrowych
Platforma
Wirtualnych
HORYZONTY ZDARZEŃ WIRTUALNYCH
środowiska twórczyń i twórców, badaczek i badaczy, odbiorczyń i odbiorców oraz szeroko rozumianego środowiska zajmującego się najnowocześniejszymi sposobami budowy i percepcji doświadczeń
i immersyjnych.
Horyzonty Zdarzeń
jest środowiskiem, w którym będą pojawiały się nowe treści i zdarzenia, rozwijana będzie baza wiedzy DT, twórczyń i twórców, badaczek i badaczy, sposobów pracy z nowymi mediami, zapleczem merytorycznym oraz nowymi technologiami. horyzontyzdarzenwirtualnych.com

A nic nie komplikuje świata lepiej niż sztuka! Jaka jest rola artystycznych działań w eksperymentach z rzeczywistością wirtualną? Podkreślasz wagę jej krytycznych i zaangażowanych uczestników, ale chyba trzeba zacząć od krytycznych i zaangażowanych twórców? Pewnie artyści mieliby tu swoje zdanie. Ja należę do grupy, która jest w pewnym sensie pośrednikiem między artystami i publicznością. Osobiście upatruję szansy właśnie w mobilizowaniu aparatu teoretycznego. To, że jest to potrzebne, pokazują nam duże debaty w życiu publicznym. Na przykład w Stanach Zjednoczonych rozpętała się panika moralna wokół krytycznej teorii rasy (ang. critical race theory). Tymczasem to nie jest żadna krytyczna teoria rasy, to jest po prostu historia. Poznajemy historię, wychodząc poza dominujące dyskursy, i są w tym rzeczy, które oburzają część białych konserwatystów. W Polsce takim ulubionym tematem jest gender. Nie chcę powtarzać ulubionej zbitki pojęciowej polskiej prawicy, żeby nie utrwalać jej w obiegu, ale ma ona sens tylko wtedy, jeśli nie rozumie się ani terminu „gender”, ani „ideologia”, albo jeżeli – co w Polsce najbardziej charakterystyczne – wypowiada się z całkowicie złą wolą. O nagonce na ustabilizowany już obszar refleksji naukowej wiele napisano, ma on miejsce nie tylko w Polsce i jeśli podążyć tropem follow the money, to jest część kampanii na globalną skalę, mającej swoje odsłony zarówno w USA, jak i – a może tym bardziej – w putinowskiej Rosji. Nawet jednak i tutaj czasem zdarzają się rzeczy zabawne, jak to, że przed laty polskie wydanie znakomitej, krytycznej książki Historia miłości macierzyńskiej Elisabeth Badinter wsparła finansowo prawicowa organizacja, bo nikt chyba jej nie przeczytał, a tytuł był najwyraźniej uwodzący. Po politykach, którzy wypowiadają się na ten temat, nie można się zbyt wiele spodziewać i najlepiej jednak spuścić na ich kompletną indolencję intelektualną zasłonę milczenia. Dotyczy to także tych polityków, którzy wyszli ze środowiska akademickiego, ale ich publiczna aktywność jest całkowitym zaprzeczeniem kodeksu wartości akademickich. Problemem jest natomiast, jeśli prowadzi to do uwiądu sfery publicznej, braku forum dyskusji, braku chęci rozmowy i ograniczania wolności wypowiedzi artystycznej, akademickiej, publicznej. Myślę, że jako środowisko akademickie mamy tutaj duże pole do pracy. Przede wszystkim potrzebne jest budowanie interfejsów porozumienia, bo tego dramatycznie potrzebujemy. Dlatego praca taka jak przywołany już dokument VR The Choice Joanny Popińskiej jest tak ważna – daleka od uproszczeń, wnikliwa, z dużą wrażliwością towarzysząca bohaterkom. W tym upatruję prawdziwego sensu VR jako nowej formy rozmowy i przede wszystkim nowej formuły krytyki realizmu kapitalistycznego,

118
NACHER

Rys. Renata Motyka, horyzontyzdarzenwirtualnych.com

który – paradoksalnie – może mieć charakter immersyjnej i eskapistycznej VR. Niekoniecznie natomiast w myśl hasła Chrisa Milka o „VR jako maszynie empatii”, bo to jeszcze jedno uproszczenie. Świetnym przykładem jest praca Heart and Minds Scotta Rettberga, Rodericka Coovera, Artura Nishimoto i Darii Tsoupikovej (także w wersji przestrzennego VR, środowiska CAVE zlokalizowanego na University of Chicago), pokazująca w bardzo wielowymiarowy sposób sytuację żołnierzy amerykańskich torturujących więźniów podczas wojny w Iraku i oparta na prawdziwych zeznaniach.

Anna Nacher

kulturoznawczyni, pracuje w Instytucie Sztuk Audiowizualnych UJ. Jej zainteresowania naukowe koncentrują się na sztuce współczesnej i sztuce nowych mediów, kulturze cyfrowej, literaturze elektronicznej i mediach nowej generacji (media lokacyjne, XR/VR). Ma na koncie trzy książki autorskie; najnowsza publikacja to rozdział VR – the culture of (non)participation? Reframing the participative edge of virtual reality w pracy zbiorowej Cultures of Participation: Arts, Digital Media and Cultural Institutions (ed. B. Eriksson, C. Stage, B. Valtysson, Routledge, New York and London 2019). Kieruje programem doktorskim w dyscyplinie nauki o sztuce w Szkole Doktorskiej Nauk Humanistycznych UJ. Stypendystka Fulbright Scholar-in-Residence w Winona State University w USA (Creative Digital Media) w 2019 r. Redaktorka naczelna „Przeglądu Kulturoznawczego” oraz członkini redakcji międzynarodowego czasopisma akademickiego wydawanego online „electronic book review” (ebr) https://electronicbookreview.com/. Członkini Electronic Literature Organization (ELO) Board of Directors. Zastępczyni przewodniczącej Komitetu Nauk o Kulturze Polskiej Akademii Nauk. Prócz działalności naukowej realizuje własne projekty muzyczne oraz współprowadzi Biotop Lechnica, ośrodek permakulturowy na słowackim Zamagurzu. Pełna informacja wraz z wykazem publikacji: http://annanacher.wordpress.com

119 NACHER
120
Linda Lach, Entrance, dzięki uprzejmości artystki

Każde działanie jest

O działaniu na styku sztuki z dyscyplinami nauki i o pociągającej patafizyce z artystką Lindą Lach rozmawia Bogna Świątkowska

121

Podczas targów sztuki, które odbyły się w warszawskim hotelu Warszawa w końcu września tego roku, w pokoju przygotowanym przez Galerię Jednostka mogliśmy oglądać twoje prace. Jedna z nich zwracała uwagę swoją złożonością i tym, że jest realizowana w sferze spekulacji. Na czym polega jej koncept? Program o nazwie Trans-line liczy prawdopodobieństwo zamieniania się życiem z inną osobą. Życie jest tu definiowane przez 21 obszarów istotnych dla ludzkiego istnienia, takich jak stosunki międzyludzkie, miejsce zamieszkania, wygląd, traumy z dzieciństwa, czyli kamienie milowe rozwoju każdej osoby. Po wypełnieniu przez uczestników testu program tworzy ich cyfrowe odpowiedniki, wyglądające jak 21-kątne bloby. Następnie umieszcza je w bazie danych. Możemy wybierać z niej użytkowników, z którymi chcielibyśmy się zamienić jakąś sferą życia, na przykład taką, która nam nie pasuje albo nam się u nas nie podoba. Spekulatywność polega tu więc na tym, że wymyślamy sobie siebie na nowo i dzięki interakcji z programem mamy możliwość zobaczenia siebie w innej wersji. Zadawanie sobie pytania: „Co by było, gdyby”, często przewija się podczas naszego życia. Program jest więc rodzajem eksperymentu myślowego. Jak wybrałaś te 21 obszarów? Czym się kierowałaś? Jeśli potraktujemy (a takie były początkowe założenia) ten program jako twór patafizyczny, czyli zbiór wszystkich możliwości, i umieścimy je na równoważnej linii, to znaczy, że każda z nich jest równie istotna, to tak naprawdę nie ma konieczności przyjmowania jakichś założeń, bo wszystko może być tak samo ważne. W toku pracy zdarzyło mi się rozmawiać z kilkoma osobami badającymi obszary neuronauk. Natomiast listę obszarów stworzyłam na bazie kwestii najistotniejszych dla mnie, a specjaliści podpowiedzieli mi, co można wykreślić czy nad czym trzeba się zastanowić. Przykładowo jako punkt pierwszy, czyli jako coś najważniejszego dla mnie, umieściłam stan zdrowia, czyli to, w jaki sposób przekonanie o dobrym lub złym stanie naszego organizmu rzutuje na całą naszą egzystencję. Jaką w takim razie rolę odgrywa próba parametryzacji i okiełznania wewnętrznych, subiektywnych ocen? Co cię pociąga w naukach ścisłych? One mają tak dużo obszarów, które podlegają ciągłej aktualizacji na bazie najnowszych odkryć, że w sferze poszukiwań mają sporo elementów z pola kreatywności. We wrześniu ukończyłam wydział grafiki na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, ale w swojej artystycznej praktyce poruszam się w obszarze nauk ścisłych. Jestem entuzjastką logiki, którą cechują się nauki ścisłe, systematycznego budowania jak najefektywniejszego łańcucha wiedzy uznawanej za prawdziwą. Ścisłość nauki obecna jest w terminologii, która musi być precyzyjna, i w języku, który powinien być efektywny, żeby nazywać

122 LACH

w sposób jak najściślejszy badane zjawiska i obszary. Tym, co mnie najbardziej interesuje, jest przemieszczanie się pomiędzy dyscyplinami i odkrywanie nowych stref styku za pomocą poruszania się po obszarze zbadanym. Na przykład zainteresowałam się ostatnio zasadami przyjmowania pacjentów na SOR. Triaż medyczny, czyli ratunkowa segregacja medyczna pacjentów, to bardzo dobry przykład. Za pomocą zestawu pytań odbywa się podstawowa kwalifikacja przypadków. Kluczowy jest tu sposób dochodzenia do wniosków, a bardzo ważnym czynnikiem jest tempo, w jakim można to zrobić. Dla przykładu program Trans -line jest odmienny. Nie porusza się tymi najefektywniejszymi ścieżkami, tylko stara się badać to, co pomiędzy. W czasach, które cechują się dużą niepewnością, zwrot ku patafizyce, o której wspomniałaś wcześniej, jest z jednej strony naturalny, bo wielość daje poczucie, że nie trzeba koniecznie wybierać jednej odpowiedzi. Ale z drugiej strony, potrzeba uzyskania stabilności bywa ekstremalnie silna. W sztuce zwykle żadna odpowiedź nie pada, padają same pytania.

Dlatego właśnie patafizyka jest taka interesująca, bo daje możliwość współistnienia wielości. Każda odpowiedź na pytanie nie jest ani błędna, ani poprawna. Po prostu jest. Swoją pracę artystyczną rozpoczęłam od syntetyzacji języka plastycznego w formę wykresów i grafów. Było to naturalnie związane z moim upodobaniem do nauk ścisłych i implementowaniem ich do swojej pracy. Od kilku lat tworzę cykl, który polega na

123 LACH
Linda Lach, Trans-line, 2022, dzięki uprzejmości artystki Linda Lach, Thing about questioning, dzięki uprzejmości artystki

codziennym zadawaniu sobie pytań. Skala istotności tych pytań jest bardzo zróżnicowana: od spraw codziennych i prozaicznych według mnie, do bardzo istotnych w danym momencie, dręczących. Za pomocą algorytmu lub gestu rysuję wykres i pomagam sobie usystematyzować swoją wiedzę po pierwsze na temat problemu, przed którym staję, po drugie na temat możliwych rozwiązań. Wszystko to ma charakter kontemplacyjny i w konsekwencji porządkuje moją rzeczywistość, ale i uczy zadawania celniejszych pytań prowadzących do wniosków. Tych natomiast nie wartościuję. Codziennie staram się na przykład mapować moją najbliższą okolicę, którą zamieszkuję od dziecka. Z tych danych poprzez zmienne wyłania się rodzaj pejzażu złożonego z informacji, kluczowego dla mnie do utożsamienia się z tym miejscem. Stosujesz schematy z nauk ścisłych, żeby dotykać tematów natury filozoficznej. Rozmowę zaczęłyśmy od twojej pracy, która ma charakter platformy umożliwiającej interakcje między wiązkami danych. A jaką masz relacje z materialnością, która służy do tworzenia obiektów sztuki, bo na końcu przecież powstają rysunki, obrazy, instalacje? Materialność sztuki nie jest dla mnie kluczowa. Wytworzony przeze mnie obiekt może być atrakcyjny wizualnie, ale nie musi. Prace, które powstają, są częścią procesu dochodzenia do czegoś, a prawie nigdy nie są jego podsumowaniem. Nie przystępuję do pracy z zamiarem stworzenia konkretnego obiektu. Tak jak w przypadku programu Trans-line, zaczynałam od rozważania jakiejś teoretycznej możliwości i podczas tego procesu powstawały różne obiekty o odmiennym środku ciężkości. Na pierwszy rzut oka mogą się wydawać zupełnie ze sobą niepowiązane. Często też pozostaję wyłącznie w fazie rozmyślań. Szukam odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób mogę ten proces myślowy pokazać, ale nie przypieczętowywać go konkretną wizualną formą. Pielęgnuję myślenie rozumiane jako działanie. Jak twoje prace są odbierane? Czy masz jakiś kontakt z ludźmi, którzy się konfrontują z tym twoim zmaterializowanym procesem myślowym? O co pytają?

Umieszczam bardzo dużo różnych idei w jakimś obiekcie, często celowo przeładowując go znaczeniami, i to jest, szczerze mówiąc, trudne do przyswojenia. Najlepiej, kiedy stoję obok swojej pracy i po prostu tłumaczę, o co w niej chodzi, jakie wątki są najistotniejsze z mojego punktu widzenia. Chciałabym, żeby forma wizualna mogła jak najwięcej przekazać odbiorcy, żeby mógł jak najwięcej zrozumieć. Wiele osób przyswaja te prace na swój sposób, zupełnie odrębny od moich rozważań. Są zafascynowane obiektem, który mnie, jak już wspomniałam, niekoniecznie interesuje wizualnie. W jakiś sposób on jednak przemawia, uruchamiając łańcuch skojarzeń.

126 LACH
127 LACH
Linda Lach, Stan zdrowia, 2021, dzięki uprzejmości artystki

Wróćmy zatem do Trans-line. Co się dzieje, kiedy już osoba wejdzie w świat, który stworzyłaś?

Na razie test rozwiązało około 130 osób. Program powstaje od ponad dwóch lat, konceptualizowanie go polegało między innymi na stworzeniu pytań, których jest obecnie ponad 4000. Po raz pierwszy zaprezentowałam Trans-line w czasie weekendowego działania w galerii Foksal. Dostępne były dwie wizualizacje: bazy osób, które rozwiązały test i przeniosły się do tego programu, oraz wszystkich odpowiedzi osoby, która właśnie rozwiązała test, a także reprezentująca ją bryła w hiperpowiększeniu. Ja na przykład nie odczuwałam żadnych emocji w stosunku do powstających na bazie testów blobów reprezentujących rozwiązujące je osoby. W pierwszej fazie uczestnicy musieliby wprowadzić bardzo dużo odpowiedzi, żeby ich reprezentacje się zróżnicowały, więc na razie wyglądają dosyć podobnie. A jednak ludzie interpretowali niektóre krzywizny, które są przydzielane przez program randomowo, jako coś charakterystycznego, wyróżniającego. To mnie bardzo zdziwiło. W Trans-line wszystko jest jawne, możemy sobie bez końca czytać odpowiedzi innych ludzi, rozważać je lub się nimi wymieniać. Planujemy działania na przyszły rok i poszerzanie bazy danych. Ale też zastanawiam się, jaki jest jego cel i czy musi być jakikolwiek cel. To patafizyczny obiekt. Może na przykład służyć dyskusji o dostępie do danych. Uważasz, że powinien być otwarty?

To truizm, ale uważam, że każdy powinien mieć dostęp do danych o sobie. Myślę, że zwiększyłoby to efektywność poruszania się w świecie cyfrowym, gdyby ludzie widzieli zależności tworzone przez bazy danych. Ciemna strona internetu i natury ludzkiej nie zniechęca cię do entuzjazmu w tym obszarze?

Tu wraca patafizyka. Każde działanie po prostu jest. Jeśli pójdzie w jakąś konkretną stronę, to jest to informacja. Nie ma czegoś takiego jak zbędna informacja albo zła informacja. Wchodzenie w życie kogoś innego dziś jest praktyką codzienną dla wszystkich, którzy grają w gry: od RPG po Second Life i strzelanki. Jak to przyzwyczajenie do „awatarowania się” i wchodzenie w scenariusze różnych istot ma się do Trans-line? Przede wszystkim nie proponuję żadnego rodzaju immersyjności. Czy program Trans-line jest grą? To pytanie było dla mnie istotne w rozważaniach. Doszłam do wniosku, że Trans-line jest pewnym szczególnym wyjątkiem obiektu grywalnego, ale nie grą. Program proponuje jakiś rodzaj interakcji. Zadaje nam pytania, zależne od tego, jakich odpowiedzi udzieliliśmy wcześniej, wytwarza również nasze cyfrowe odpowiedniki. Proponuje także możliwość (na razie niewielką) interakcji pomiędzy użytkownikami (zamiana życiem z inną osobą). Z drugiej strony, uczestniczenie w teście

128 LACH

i zamiana nie wymagają od użytkownika specjalnych umiejętności (jak w przypadku gry: zręczności, sprytu). Jedyną trudnością w programie jest zmierzenie z danymi, które o sobie udostępniamy programowi. Inaczej mówiąc, jedyną trudnością jest sposób zmierzenia się ze sobą. Jak można sprawdzić to na sobie? Jak można się przyłączyć do twojego eksperymentu? Pracujemy nad tym, żeby był dostępny nie tylko podczas wystaw. W przyszłym roku mamy zamiar udostępnić go w sieci. Ciekawa jestem, co się w nim znajdzie, kiedy wrócę do niego za 10 lat. Bardzo mnie intryguje kierunek rozwoju technologii. Czym będzie życie cyfrowe, jak różne będzie od świata realnego? Z pewnością będzie wykraczało poza nasze obecne rozumienie egzystencji. Staram się pozostać otwarta na wszystkie scenariusze.

Absolwentka Wydziału Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. W swojej pracy operuje na styku nauki i sztuki, poszukując nowych możliwości zwizualizowania pozyskiwanych danych. Szkicuje wykresy oparte na algorytmach. Interesuje ją powtarzalność i relacje człowieka ze światem cyfrowym. Przetwarza pozyskane informacje, zapętlając je i rozszczepiając. Mieszka i pracuje w Warszawie.

129 LACH
Linda Lach, Charpak Experiment, 2021, dzięki uprzejmości artystki
130 CHROMRY

CHROMRY

Bolesław Chromry rysownik, ilustrator, autor powieści graficznych. Czasem nazywają go poetą, czasem pajacem. Za to w dowodzie ma napisane Damian Siemień.

131

Anarchia absolutna

Oto wielkimi krokami zbliża się rok 2023, zwany też rokiem wyborczym. Sztuka jednak, w przeciwieństwie do życia, nie pozostawia nam wyboru. Albo nic, albo anarchia absolutna! Szukamy więc głowy, którą dałoby się mianować na królową polskich sztuk albo na króla. gall anon hudzik

Leon Plątonogi

Król ten szczodry, choć wieść głosiła, że swoje władcze oręże dzierży zbyt ciężko. W swojej najważniejszej rozprawie Ma larstwo a sprawa polska zadecydował, żeby godło nasze przerobić na kurę, flagę zaś wymalować na tęczowo. Ludzie, najpierw spłoszeni, zaczęli wkrótce rozumieć, że najwyższy czas przenieść stolicę do Białegostoku. Wszak już od Jagiellonów najlepsi nasi władcy przybywali ze wschodu. Po wsiach i miastach rozeszło się słowo: „Za króla Tarasa jedz, pij i popuszczaj pasa”.

Joanna Zaradna

Oto królowa serc. Dobra i zaradna. Wprowadziła w Polsce prawo pierwszej nocy w muzeum. I tak każdy mógł na noc przycupnąć pod obrazem Matejki, skulić się pod płótnem Fangora albo opatulić w pluszowe rzeźby Sebulca i spędzić tam noc. Za jej panowania otwarto wszystkie skarbce, z więzień wypuszczono rabusi, a z wież ratuszy i (niegdyś) kościołów, a dziś przychodni NFZ, rozniósł się krzyk: „To jest Polska, nie Bruksela, tu się wszystkie drzwi otwiera!”.

132 JEST SUPER

JEST SUPER

Karol Polaczek

Król z ludu, jak Braveheart albo jak Jakub Szela, znał problemy ludzi, odmalował je w najdrobniejszych detalach, a czego się tylko dotknął, zamieniało się w złoto. Choć niechętni mu twierdzili, że jego władza jest nieco zbyt konserwatywna, że czasy malarstwa już się skończyły, a realizm polityczny poszedł do krypty, to przecież o żadnym innym władcy nie można powiedzieć, że zastał Polskę instalowaną, a zostawił malowaną.

Król Artur

Gdy w ojczyźnie zapanowały czasy bezprawia, król Artur jednowładca sam wprowadził rewolucję, bo to najlepsze, co król może zrobić dla siebie, ludzi i oczywiście dla sztuki. Manifesty zawisły na drzwiach każdej karczmy i stodoły, na rogatkach miasta tatuowano ludziom odpowiednie numerus clausus. Kto się buntował, wiedział, że bunt to podstawa demokracji, ale król ostrzegał: „Chcesz mieć sztukę, szykuj się do wojny”.

Ewa Polska

Wieści o królowej przypłynęły do nas zza mórz i oceanów, zanim ona sama zjawiła się w Polsce. Pojawiła się, jak miliony kobiet przed nią, anonimowo, z twarzą zasłoniętą welonem (albo grzybem – nikt już nie pamięta, bo obraz ten sprzedano). Do audiencji z nową władczynią ustawiali się magnaci, powtarzając między sobą: „Zastaw się, a postaw się!”.

Janusz bez Ziemi

Skończyły się królewskie rody, skończyły się czasy polskich dynastii artystycznych – w najbliższych latach szereg wystaw w Zachęcie Narodowej Galerii Sztuki przybliży nam ich dorobek. Nastąpiła wolna elekcja, a z nią suweren wybrał nowego króla. Janusz bez Ziemi objął gród i kraka!

Alek Hudzik pisze o sztuce na FB i do różnych mediów. Z NN6T związany od numeru 61, czyli od wielu, wielu lat.

133

Czy katolicyzm jest

religią kosmiczną?

Przychodzi taki czas w życiu każdego człowieka (może nie każdego), że trzeba opuścić rodzinne gniazdo. Dotyczy to i naszej kochanej ludzkości, która po skalaniu jednej planety rozgląda się z wolna za nową meliną o ciut niższej zawartości CO2 w atmosferze. Jak mawiała Maria Janion: „W kosmos – tak, ale z naszymi problemami”. Trans fer nawet kawałka ludzkości na inną planetę oznacza jednoczesny transfer zestawu przesądów i dogmatów. Eksperyment myślowy przeprowadzony przez Stanleya K. Robinsona w Trylogii marsjańskiej sugeruje, że na Czerwonej Planecie skończymy (spoiler alert) z grubsza tak samo jak tutaj. Podstawowe ludzkie skłonności działają tak samo niezależnie od lokalnej grawitacji. Czy w marsjańskiej glebie przyjmie się uniwersalistyczna religia monoteistyczna? Rozważmy przykład chrześcijaństwa w bliskim nam (terytorialnie) wydaniu katolickim. Problem chrystianizacji Marsa od dłuższego czasu zajmuje pobożnych myślicieli. Tam, gdzie naukowcy widzą małostkowe problemy natury technicznej,

dla teologów kluczowe są sprawy organizacji pozaziemskich parafii i chrystianizacji obcych. Jest to myślenie z rozmachem, godne prawdziwych intelektualistów. Rok marsjański trwa 687 dni ziemskich, co oznacza, że tamtejszy rok liturgiczny trwa niemal dwa razy dłużej. Niezbędne będzie przygotowanie dodatkowego zespołu świętych do obsadzenia dni wolnych. Trudy kolonizacji przysporzą z pewnością nowych kandydatów na stanowiska patronów. Marsjański tydzień trwa siedem dni, zatem bez problemu zastosowane zostaną tradycje związane z piątkową wstrze mięźliwością od pokarmów mięsnych i niedzielnym uczestnictwem w mszy świętej. Dekret Prymasa Polski z 1966 roku znosi obowiązek piątkowego wegetarianizmu dla wiernych, którzy i które nie decydują o swoim menu, a tak pewnie będzie na początku kolonizacji Marsa. Z niedzielą jest trudniej. Według Dyrektorium Konferencji Episkopatu Polski z 2017 roku do zbawienia liczy się tylko fizyczne uczestnictwo w Eucharystii, o co

134 CZEGO NIE WIEMY
piotr puldzian płucienniczak

CZEGO NIE WIEMY

Piotr Puldzian Płuciennniczak, Czy katolicyzm jest religią kosmiczną?, z cyklu Czego nie wiemy, 2022

135

może być trudno do czasu wybudowania kościoła marsjańskiego. Z drugiej strony, już Jan Paweł II w Dies Domini doceniał transmisję audiowizualną jako istotny sposób uczestnictwa w mszy osób w trudnej ży ciowej sytuacji. Za taką należy uznać życie w podziemnej bazie. W czasie pandemii biskupi powoływali się na artykuł 1245 Kodeksu prawa kanonicznego, który mówi o dyspensie od obowiązku zachowania dnia świętego w szczególnych oko licznościach. Istnieją zatem precedensy. Najprościej byłoby wysłać na pierwszym statku kolonizacyjnym biskupa z misją chrystianizacji planety i ustanowienia diecezji marsjańskiej. Rzadko mówi się, że Księżyc należy do diecezji Orlando (w Stanach Zjednoczonych), a jego biskupem jest obecnie John Gerard Noonan. Kościół jest gotowy. W kosmosie mnożą się problemy teologiczne. Biblia sugeruje istnienie specjalnej relacji między Bogiem a człowiekiem, w której to pierwszy wysunął tego drugiego ponad inne zwierzątka i umieścił w raju. Już Mikołaj z Kuzy, XV-wieczny specjalista od problemu kwadratury koła, stawiał tezę, że na niezliczonych nieznanych planetach istnieją niezliczone nieznane gatunki. A skoro istnieją, to wypada zastanowić się nad miejscem tych dzieci Bożych w historii zbawienia. Święty Jan Henryk Newman zasugerował przy tym istnienie gatunków nie-upadłych, to jest takich, które

nie zostały powiedzione na pokuszenie przez Szatana. W ich przypadku sprawa jest prostsza, bo mają już zbawienie załatwione. W przypadku takich szubrawców jak ludzie sprawa się komplikuje. Z drugiej strony, staje się bardzo ciekawa, bo oznacza nowe pozaziemskie Pisma Święte, przykazania, sakramenty i różne inne konstrukcje, które wypełniają środkowe tomy historii sztuki. Czy osobom, które nie wiedzą o chrześcijaństwie, liczą się grzechy? Czy do stworzenia świata doszło na innych planetach? Czy tam również jedna z założycielek gatunku pobrała owoc z drzewa poznania dobra i zła? Czy na innych planetach są w ogóle drzewa? Czy inne rozumne gatunki również posiadają dwie płcie? A może więcej? Czy ofiara Chrystusa dotyczy również istot pozaziemskich? Czy ich grzechy również zostały odpuszczone? Czy nie umniejsza znaczenia Pasji Chrystusa to, że odbywała się na nieskończonej liczbie planet? Być może jednak Nowe Przymierze ustanawiano tam na inne sposoby, które dopiero poznamy? Na przykład poprzez wydarzenia bezkrwawe i beztroskie. Rzeczony Mikołaj z Kuzy twierdził, że istnieje una religio in rituum varietate – jedna religia w mnogości rytuałów. Konstytucja dogmatyczna Lumen gentium (spisana w czasie soboru Vaticanum II) twierdzi, że „ci bowiem, którzy bez własnej winy, nie znając Ewangelii Chrystusowej i Kościoła

136 CZEGO NIE WIEMY

CZEGO NIE WIEMY

Chrystusowego, szczerym sercem jednak szukają Boga i wolę Jego przez nakaz sumienia poznaną starają się pod wpływem łaski pełnić czynem, mogą osiągnąć wieczne zbawienie”. Znaczyłoby to, że monoteistyczne obce cywilizacje mają szanse na włączenie do Kościoła powszechnego przy odrobinie chęci. Inna sprawa, czy będą tym zainteresowane. Mary Doria Russel we Wróblu proponuje posłanie przodem jezuitów, którzy mają doświadczenie w nawracaniu. Otóż wiele z tych pytań zadawano sobie wcześniej, kiedy katoliccy konkwistadorzy podbijali Ameryki i przyłączali je do europejskich diecezji. Automa tycznie przyjmujemy ten schemat i zakładamy, że to „my” pojedziemy do „nich”. A może to raczej „oni” przyjadą do nas (jak w Problemie trzech ciał Cixin Liu). Albo nikt nie przyjedzie do nikogo i całe to rozważanie warte jest dziesięć złotych. Fakt, że nie natknęliśmy się dotąd na nie-ludzką cywilizację i nawet sami nie odlecieliśmy daleko od Ziemi, sugeruje, że może nigdzie nie polecimy? Optymiści prognozują spadek globalnej liczby ludności po 2050 i zwyczajnie nie będzie komu lecieć w kosmos. W opi nii pesymistów nie zdamy testu z globalnego ocieplenia i również nie będzie komu. Czy to oznacza, że nie uda się znaleźć odpowiedzi na pytania kosmicz nej teologii? Czy nas to w ogóle obchodzi?

Nie wiadomo, ale podejrzewam, że nie.

Piotr Puldzian Płucienniczak – socjolog i artysta. Prowadzi wydawnictwo Dar Dobryszyc, wykłada badania artystyczne na ASP w Warszawie.

Piotr Puldzian Płucienniczak, Czy katolicyzm jest religią kosmiczną?, z cyklu: Czego nie wiemy, 2022, fot. Maurycy Stankiewicz

137
Piotr Puldzian Płucienniczak socjolog i artysta. Prowadzi wydawnictwo Dar Dobryszyc, wykłada badania artystyczne na ASP w Warszawie.

Atlas wszystkich mieszkańców

aleksandra litorowicz

Nawet jeśli tego na co dzień nie zauważamy, żyjemy w międzygatunkowym mieście, dzieląc coraz bardziej zurbanizowaną przestrzeń z nie tylko ludzkimi sąsiadami: to drzewa w parkach, tuje za siatką sąsiada, gołębie na placach, czaple i lisy nad Wisłą, grzyby i bakterie w glebie, pająk w naszym mieszkaniu. Część z nich to statyczni, zakorzenieni w miejscu obser watorzy miejskiego życia, inni z kolei są rojni i ruchliwi, jak samosiejki niesione przez wiatr. Wiele tracimy, nie rozpoznając tego rozszerzonego sąsiedztwa. I nie chodzi tylko o to, że miasto różnorodne biologicznie ma większe szanse w starciu z konsekwencjami zmian klimatu, że przyroda może nas uratować. Równie ważne jest, jak przypomina antropolożka Anna Tsing, że „natura ludzka to międzygatunkowa relacja” – w międzygatunkowym kolektywie możemy widzieć, rozumieć i zdziałać więcej. O ile ciekawsza, gęstsza, ale i bardziej wymagająca może okazać się codzienność, jeśli skalibrujemy ją na nie-tylko-własne potrzeby i nie-tylko-własne języki?

To właśnie pokazujemy w książce Atlas wszystkich mieszkańców, czyli zbiorze 50 subiektywnych historii międzygatunkowych warszawskich spotkań i relacji. Skupienie się na relacyjności tych opowieści pozwala uchwycić wielość postaw, lęków, przyzwyczajeń, radości, symbioz, dyskomfortów i konfliktów, które dzielimy na tym ludzko-pozaludzkim „przecięciu”. Kilka z nich przeczytacie przedpremierowo: Mikrobiom Każda i każdy z nas jest superjednostką składającą się z prawie tysiąca gatunków. Jeden z nich to Homo sapiens. Cała reszta to nasz mikrobiom: mikroorganizmy żyjące wewnątrz nas lub na naszej skórze. Powoli uczymy się z nimi współegzystować, jedząc kiszonki i chroniąc je podczas antybiotykoterapii. Ale mikrobiom to nie tylko nasze towarzyszki bakterie, drożdże i grzyby. Miasto, powietrze i konkretne miejsca też mają swój unikalny mikrobiom, czyli koktajl z różnych mikroorganizmów. Osiadają na naszej skórze, przylepiają się do butów albo dłoni chwytających za klamkę lub drążek w autobusie. Wchodzą z nami

138 MIASTOZDZICZENIE
139
MIASTOZDZICZENIE Mariusz Tarkawian, cykl ilustracji do projektu Miastozdziczenie

w nieustanny kontakt, przechodzą od człowieka do człowieka, współtworzą świat, który zamieszkujemy, a czasami też – choć nie zawsze – mogą negatywnie wpływać na nasze zdrowie. W próbkach pobra nych w różnych dzielnicach Warszawy zostali zidentyfikowani między innymi następujący mikromieszkańcy: E. coli, Enterococcus, Proteus, Klebsiella, Enterobacter, Serratia, S. aureus, Citrobacter, S. saprophyticus, Candida albicans, Streptococcus agalactiae, Pseudomonas aeruginosa, Candida sp.

Małgorzata Gurowska, Stanisław Łoboziak, Agata Szydłowska

Wierzba płacząca

Wierzba płaczącą rośnie na ursynowskim podwórku, przy placu zabaw. Dwadzieścia lat temu nie była aż tak rozłożysta, ale wystarczająco duża, żebyśmy mogły robić sobie na niej bazę. Każda z nas, pięciu przyjaciółek, miała swój własny konar, dobrze ukryty między mniejszymi gałązkami i gęstwiną listków. Jeśli byłyśmy cicho, osoby przechodzące pod wierzbą nie mogły nas dostrzec. Magda

Jeż*

Dokąd tupta nocą jeż? Nie wiemy i mam nadzieję, że się nie dowiemy. Niech sobie tuptają anonimowo! Na osiedlu Przyjaźń przy odrobinie szczęścia można spotkać nawet dziesięć jeży podczas jednego wieczornego spaceru.

A to tuptanie to autentyk – naprawdę słychać małe stópki niosące kolczaste kulki przez alejki i pokryte liśćmi trawniki. Nie noszą jabłek na grzbietach, to bujda. Załatwiają swoje sprawy, które chętnie byśmy podglądali, ale idziemy dalej. Ludzkim sąsiadom też nie zaglądamy w okna. Nie zaglądamy, prawda? Marta Tittenbrun * Fragment dłuższego tekstu. Grzybówka krwista** Pamiętam, jak pierwszy raz spotkałam się z nią w Lesie Kabackim i przestraszyła mnie okrutnie. Oparłam dłoń o porośnięty drobnymi grzybkami pień, a kiedy ją podniosłam, miałam całą rękę we krwi! Tak przynajmniej w pierwszej chwili pomyślałam. Szybko się okazało, że to nie ja krwawię, tylko przygnieciona przeze mnie gromadka małych kapeluszy. Sok z grzybówki krwistej jest czerwony i mógłby występować w horrorach jako jej zamiennik. Nazwa gatunkowa mówi zresztą sama za siebie. To bardzo popularny grzyb w warszawskich lasach, ale rzadko zauważany ze względu na małe rozmiary oraz to, że rośnie na powalonych pniach i martwym drewnie. Ja jednak, odkąd się poznałyśmy, zawsze jej wypatruję. Czasami nawet robię sobie przy jej pomocy żarty z moich współtowarzyszy. Kaja Nowakowska ** Fragment dłuższego tekstu.

140 MIASTOZDZICZENIE

Gołębie

Towarzyszą mi w ciągu dnia, w drodze do pracy czy na studia. Towarzyszą mi za każdym razem, gdy przemieszczam się po mieście. Czekają ze mną na przystanku autobusowym, obserwują mnie bacznie, kiedy kupuję papierosy w sklepie. Czasami nawet chcą kawałek kanapki, którą jem w parku, jednak kiedy próbuję do nich podejść, od razu uciekają. Niektórzy nazywają je szczurami miejskimi, latającymi szkodnikami. Dla mnie są po prostu gołębiami. Aleksander Lipski

Aleksandra Litorowicz prezeska Fundacji Puszka, kulturoznawczyni, badaczka, kuratorka, wykładowczyni akademicka. Prowadzi inicjatywę Miastozdziczenie.pl. ATLAS WSZYSTKICH MIESZKAŃCÓW

red. Aleksandra Litorowicz, wydawca: Fundacja Puszka, premiera: 18 grudnia 2022, książka dostępna w druku i w wersji elektronicznej: www.miastozdziczenie.pl; FB: miastozdziczenie

141
MIASTOZDZICZENIE
Mariusz Tarkawian, cykl ilustracji do projektu Miastozdziczenie

Czytajcie i ripostujcie!

Spotkanie archidziadersa przy stole w grudniu jest bardziej prawdopodobne niż to, że babcia podczas świątecznego spotkania zapyta cię: „Jeszcze serniczka?”. Jak być na to gotową/gotowym i mieć celną i merytoryczną ripostę na każdą seksistowską odzywkę? BAL zaprasza na przegląd lektur

SŁYSZYSZ:

Po co wam te całe parytety? Niech zwycięży lepszy, bez względu na płeć! Wystarczająco zdolna i mądra kobieta poradzi sobie bez parytetu.

ODPOWIEDZI SZUKAJ W: Angela Saini w swojej książce Gorsze. Jak nauka pomyliła się co do kobiet udowadnia, że mniejsza liczba kobiet w nauce czy dziedzinach ścisłych nie jest w żadnym stopniu związana z biologicznymi uwarunkowaniami. Kobiety są równie mądre, ale zawsze miały ciężej, a na najwyższe stanowiska wciąż wciąga się tylko „swoich”. Brzmi znajomo?

SŁYSZYSZ: Miasto nie ma płci. Architektura nie ma płci. Projektowa nie feministyczne? Czyli jakie? Różowe? Jakie udogodnienia w miastach? Nie wygłupiajmy się, mężczyźni też mają ciężko…

ODPOWIEDZI SZUKAJ W: Niewidzialne kobiety Caroline Criado Perez pewnie dobrze znacie, więc Patriarchat rzeczy. Świat stworzony przez mężczyzn dla mężczyzn Rebekki Endler może stanowić lekturę uzupełniającą. Równie dużo równie przerażających przykładów z życia i dizajnu.

142 BAL ARCHITEKTEK

SŁYSZYSZ: To już nawet komplementu nie można powiedzieć? My tu sobie tylko tak żartujemy! A pani nie ma poczucia humoru? Co pani taka smutna? Proszę się uśmiechnąć!

ODPOWIEDZI SZUKAJ W: Living a feminist life Sary Ah med na razie nie ma wersji polskojęzycznej, ale może jednak kilka z was się skusi, bo autorka nie dość, że opowiada, jak się zmaga z patriarchatem w co dziennym życiu, to jeszcze kończy listą złotych rad i zestawem przetrwania killjoy, czyli dla osób, które (ponoć) nie znają się na żartach.

SŁYSZYSZ: No gdzieś czytałem, że w MoMA* była wystawa poświęcona czarnym architektom i twórcom. No i po co tak rozróżniać, przecież architektura nie ma koloru skóry…

ODPOWIEDZI SZUKAJ W: Dlaczego nie rozmawiam już z białymi o kolorze skóry au torstwa Reni Eddo-Lodge. Ta pozycja nie wymaga naszego ko mentarza. Oddajemy w całości głos autorce, która tłumaczy na czym polega rasizm systemowy i wyjaśnia, że jest on obecny na całym świecie – nie tylko w kra jach postkolonialnych.

SŁYSZYSZ: Zaprojektujemy ci pokój do płakania albo Dziewczynko, co ty wiesz o życiu? Proszę cię, teraz rozmawiają dorośli albo Histeryzujesz!

ODPOWIEDZI SZUKAJ W: Trzeba się przyznać, że nie mamy tu dobrych „ciętych ri post”, bo trochę ręce opadają. Mamy za to dobrą lekturę. W Heksach mieszankę wście kłości, niezgody i upokorze nia Agnieszka Szpila nazywa ogniowkurwem. To wtedy, gdy chcesz wziąć swojego smoka i spalić całe Westeros**. Heksy dają kopa i nieźle zagrzewają do walki z patriarchatem. Polecamy zatem czytanie w romantycz nym anturażu z ciepłą herbatą pod kocykiem, a potem…

WIECIE, CO Z TYM ZROBIĆ!

BAL Architektek inicjatywa wspierająca kobiety w architekturze, zarówno projektantki, jak i jej użytkowniczki. Do tej pory mogłyście nas śledzić online na @bal_architektek, ale wkroczyłyśmy na

143
ARCHITEKTEK
BAL
PS
papier! Balowiczki: Dominika Janicka, Barbara Nawrocka, Dominika Wilczyńska. Niech żyje BAL !
* Chodzi o wystawę Reconstructions: Architecture and Blackness in America ** W ósmym sezonie serialu Gra o tron Daenerys Targaryen
nie okazuje litości i pali miasto wraz ze wszystkimi jego mieszkańcami i mieszkankami.

Edna porusza zasłoną

aneta szyłak

Edna pędzi rowerem przez Chmielną, włosy ma kruczoczarne, a z ust niedbale zwisa jej papieros. Chyba lubi być w przestrzeni niejednoznacznej, przestrzeni wciąż zmieniających potencjałów raczej niż uzgodnionych oczywistości. Jest teraz filmową migawką, ruchomym fragmentem miasta, ale też tym, co widziałam w jej obrazach – zapowiedzią autoportretu, a może też i portretu Kseni. Czasami nie wiem, którą z nich maluje, bo obie takie krucze i z grzywkami. A gdy tak powiewają jej włosy, a rower oddala się od skrzyżowania, zastanawiam się nad tak charakterystycznym dla niej montażem postaci ze światem technicznych artefaktów.

W jej sztuce przedstawienia nakładają się na siebie niczym aplikacje na monitorze, wyświetlające się okna interfejsu, ikony programów i foldery. Reprezentacja u Edny Baud jest związana bardziej z rzeczywistością ekranu niż rzeczywistością wobec niego zewnętrzną. Przeplatanie się planu fotograficznego, filmowego i cyfrowego wyraziście gra z generacyjnym doświadczeniem artystki. Nic więc dziwnego, że projekty obrazów powstają jako komputerowe kolaże, że jest to przemieszczanie się pomiędzy analogowymi i cyfrowymi potencjałami. Spójrzmy na obraz, na którym dziewczyna obserwuje to, co rzutnik wyświetla na ekranie, a tam jest kłębowisko, falowanie i same płynności. Mamy tu bliżej niesprecyzowane wnętrze, jest ludzka postać, jest przedmiot techniczny, a w głębi coś, co chce nas pochłonąć. To obraz, który być może chciałabym wykasować, bo zapowiada metawersum, przed którym tak bardzo chciałabym uciec.

Widzę, a może tylko domyślam się, jak Edna lekko porusza zieloną zasłoną i pojawia się w białej sukni w ramie okna. Zasłona to obiekt mający w sobie coś niepokojącego. Zapewnia dyskrecję, ale może uwolnić tajemnicę. Odkrywa i zakrywa zarazem. Gdy na nią patrzymy, nie widzimy jej głębi, dlatego fałda jest obszarem tego, co jest utajone, bez względu na to, czy to plisa spódnicy, czy fałda zasłony okna, a może nawet welon Izydy, pod którym jest wszystko, co było, jest i co kiedyś będzie. Gdy odsłaniamy, fałdy zbliżają się do siebie, więc ulegamy złudzeniu dostrzeżenia czegoś: sceny, okna, garderoby, prysznica, ale przecież ta odprowadzona w kąt zasłona jest pofałdowanym zasobnikiem możliwości.

144 META-AWERSJE

META-AWERSJE

145
Edna Baud, Bridge, 2018, dzięki uprzejmości artystki

Zasłona zaciągnięta ma inny wpływ na wyobraźnię niż ta odsunięta w kąt, bo im bardziej jest pofałdowana i więcej ukrywa, tym bardziej się manifestuje. Więc możemy się zastanawiać nad tym, ile w tym barokowej fałdy, o której pisze Deleuze, gdy pochyla się na Leibnitzem.

W jakimś sensie obrazy Edny Baud są sztuką o potrzebie poznania, o jego nieskończonych możliwościach, a jednocześnie wyrazem wątpliwości i obawy przed jednoznacznością. Zasłona oznacza zarówno coś strasznego, jak i coś z niespodzianki, bo zza zasłony może wyłonić się ktoś życzliwy, ale przecież niekoniecznie. Pod zasuniętą zasłoną widać czubki butów i nie wiemy, czy jest to zapowiedź ukrytej postaci, czy może po prostu pozostawiony przedmiot. W zasłonie jest specyficzna teatralność i filmowość, natrętnie wyświetla mi się w głowie pluszowa kotara z Miasteczka Twin Peaks. Wyobraźnia Edny Baud trenowana była w mroku filmów grozy, ale jednocześnie artystka jest bardzo świadoma wszelkich konwencji, dlatego to, czym się zajmuje, nie jest odsłanianiem ani zasłanianiem, ale igraniem z zasłoną, z ideą zasłony jako niekończącej się możliwości ukrytej wiedzy. Są tu więc alegorie, w których falowanie, załamania, fałdy zakrywają jakąś tajemnicę, która może nas zaskoczyć, ale może też przerazić. Nie jest istotne, żeby wiedzieć do końca, co jest za zasłoną, lepiej przecież karmić ciekawość, pozostawiając przestrzeń dla wyobraźni.

To, w jaki sposób Edna patrzy na przedmioty, jest jakoś zapośredniczone, przejęte, oparte na własnych zdjęciach, z rzadka rysunkowych szkicach. W kompozycji liter i form widzę tu wiele odniesień do plakatu czy ilustracji. Jest tu fascynacja przedmiotem, tym czym on nas w swojej formie zaskakuje. To spojrzenie z dystansu – często chłodne, ale jednak wnikliwe i dokładne – na świat opisany i zinterpretowany. A więc teraz przewracamy stolik, aby zobaczyć go na nowo, niezależnie z jakiego porządku obrazowania pochodzi. Czy jest to radio, monitor, średniowieczna broń, klucz w imadle, obuwie czy gramofon, przedmioty w jej obrazach wychodzą naprzeciw innych bytów, równorzędnie sobie obcych, by stać się czymś innym. Mamy tu do czynienia z budowaniem alfabetu przedstawień, który nie odtwarza ani rzeczywistości, ani historycznych zasobów, tylko je dzieli na małe kawałki i interpretuje w nowych kontekstach. Nie ma tu przywiązania do ustalonych znaczeń, ale intertekstualne gry samplami i dużo dystansu. Rebusy, które układa, mają w sobie jakąś nieufność w stosunku do znaczeń już poznanych, do oczywistych eksplikacji. Litery pojawiające się w obrazach animują się, poruszają, odnoszą do różnych alfabetów, choć teksty zazwyczaj nie mają znaczenia. Są

146 META-AWERSJE

META-AWERSJE

147
Edna Baud, Emerald, 2021, dzięki uprzejmości artystki

raczej odniesieniem do sfery graficznego zapisu słowa, a nie słowem samym.

Pojawiający się w repertuarze obrazów motyw książek, niekiedy płonących, to też swoisty intelektualny fetysz, klasowa fascynacja, wyznacznik statusu, źródło idei, ale także przedmiot możliwej zagłady. Książka i jej przetrwanie w rzeczywistości cyfrowej, książka jako pozornie neutralny, materialny nośnik potencjalnie niebezpiecznych idei i to, czy jako taka powinna przetrwać i w jaki sposób.

148
META-AWERSJE
Edna Baud, New Shoes, 2017, dzięki uprzejmości artystki

META-AWERSJE

Aneta Szyłak kuratorka, twórczyni instytucji i czasem teoretyczka sztuki. Ostatnio postanowiła pisać o rysunku, bo zaczęła na nowo pisać ręcznie i tak jej się skojarzyło. www.anetaszylak.pl

Edna Baud absolwentka kulturoznawstwa na Uniwersytecie Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Laureatka Nagrody Rektora w 12. Konkursie Gepperta. Zajmuje się malarstwem i dźwiękiem. Operuje motywami obecnymi w awangardowej tradycji: migawkowym zapisem prozaicznych zdarzeń czy „portretowym” ujęciem przedmiotów codziennego użytku. Przeplata cytaty z popkultury z fragmentami symboliki, odsyłającej do XX-wiecznej filozofii i historii kultury. W efekcie tworzy semiotycznie „gęste” obrazy, pełne wielowątkowych alegorii na kanwie połączeń zapomnianych znaczeń. Mieszka i tworzy w Gdańsku.

149
Edna Baud, Library, 2022, dzięki uprzejmości artystki

Stypa czy konsolacja? Co wybrać? A może

już ci wszystko jedno?

Dziś Ostatnia Wieczerza, ale bez gospodarza! Czyli szczypta statystyki kulinarnej rodem z przycmentarnych restauracji. Bo prawdopodobnie szkoda Ci życia na sprawdzanie menu stypowego, które może zostać zaserwowane po Twoim pochówku? Tak! Na pewno! Choć nie wszyscy z nas interesują też tym, co będzie działo się na świecie po śmierci, to jednak wiele osób deklaruje, że los przyszłych pokoleń jest dla nich ważny. No więc co zjedzą Twoi znajomi i rodzina na pożegnalnej biesiadzie?

150 NAGROBKI

NAGROBKI

Poświęciliśmy kilkanaście minut na pracę z wyszukiwarką i wyniki tych badań nie pozostawiają złudzeń: JEŚLI KUCHNIA MOŻE BYĆ STYLEM ŻYCIA, TO STYLEM ŚMIERCI JUŻ NIE BARDZO. Chciałoby się żywych ugościć Twoim ulubionym wegańskim

kremem z sezonowych i cappuccino na migdałowym? No ale prawdopodobnie tak się nie stanie. Musisz się z tym pogodzić już dziś! Pierwszy wynik po wpisaniu hasła „stypa wegetariańska” tak przedstawia sytuację: „Stypa odbędzie się w restauracji. Spróbuj może

151

porozmawiać z kimś z obsługi, może zgodzą się podać Ci jakieś danie wegetariańskie”. Ojej! Zwrot: „być może się zgodzą”, brzmi mało optymistycznie i wyjściowa pozycja negocjacyjna zdaje się beznadziejna. A jeszcze do tego wszystkiego nie żyjesz. Fatalnie! Nadziei nie przynosi też lektura kart menu z lokali gastronomicznych w powiecie bieruńsko-lędzińskim, w którym śmiertelność jest najwyższa w Polsce. Prawdopodobieństwo natknięcia się na nieludzkie zwłoki w posiłku jest tak samo wysokie jak prawdopodobieństwo tego, że kiedyś umrzesz. Może więc lepiej odpuścić w ogóle albo określić sprawę w testamen cie? A może chęć bycia dobrym

gospodarzem takiego przyjęcia to po prostu freak control w stu procentowym stężeniu? Bo choć chcielibyśmy myśleć o sobie jako o innowatorach, rewolucjonistach lub po prostu osobach żyjących na własnych zasadach, to zaskoczeni przez sytuację graniczną, często oddalamy się w objęcia tradycji. Wydaje się, że zmiana nazwy „stypa” na „konsolacja” to chyba maks w dziedzinie nekrokulinarnego postępu. Resztę okupuje rzeczywistość przejęta od dziada i pradziada. Spójrzmy prawdzie w oczy: Wujek Fe liks musi żur z kiełbasą, a ciocia Jadzia pierś z kurczaka. Tak być musi! Póki żyją! Póki my żyJEMY!

152 NAGROBKI
153 NAGROBKI NAGROBKI zespół muzyczny współtworzony przez artystów wizualnych Maćka Salamona i Adama Witkowskiego. nagrobki.bandcamp.com

Jak dużo informacji musi zawierać komunikat, by stać się zrozumiałym? Jak wiele zależy od naszej kreatywności i wiary w moc idei? Z artystką Karoliną Wiktor, twórczynią czcionki opartej na doświadczeniu afazji, rozmawia Bogna Świątkowska

Osobiste przeżycia skłoniły cię do tego, żeby zająć się wciąż nie do końca rozpoznanym przez naukę ludzkim mózgiem. Twoje projekty, prezentowane w różnych instytucjach sztuki, stawiają podstawowe pytania dotyczące pracy tego organu. W 2009 roku po doznanym udarze doświadczyłaś afazji. Czym ona jest? Afazja to jest stan, który następuje po udarze, po wypadku lub po silnym uderzeniu w głowę i powoduje, że przestajemy mówić, pisać, czytać, liczyć, czyli komunikować się na każdym w polu. Stwarza ogromne problemy z funkcjami poznawczymi jak koncentracja lub uwaga.

W wyniku pęknięcia tętniaka i podwójnego udaru miałam zaatakowaną lewą półkulę, co spowodowało, że pozbyłam się wszystkich możliwych narzędzi komunikacji. Afazje są różne, bo każdy człowiek jest

inny. Czasem ludzie trochę mówią, a inni nie mówią wcale, ale czytają, a jeszcze inni nie potrafią liczyć – ja na przykład do dziś mam ogromny problem z liczeniem, za to dobrze mówię. Czasem żartuję, że jestem Cyceronem afazji. Ale niestety nie wszyscy wracają do języka, komunikacji, dlatego to bardzo dojmująca niesprawność.

„Kultura i neuronauka” – zorganizowana przez ciebie konfe rencja w Zachęcie Narodowej Galerii Sztuki w 2014 roku –była ważnym wydarzeniem. Po pierwsze dlatego, że po chorobie wróciłaś do aktywnego działania. Po drugie dlatego, że postanowiłaś mówić o swoim doświadczeniu w taki sposób, żeby było to z pożytkiem dla innych. Jako artystka masz ogromny dorobek – działania performatywne w du ecie Sędzia Główny należą dziś do klasyki sztuki krytycznej i feministycznej. Teraz dzia łasz w bardzo ciekawy sposób, swobodnie dobierając narzędzia z pola sztuki, neuronauki, edukacji. Co z tego połączenia wynika?

Wynika z tego możliwość naszego człowieczego rozwoju. Sztuka, a właściwie cała kultura,

154 TYPOGRAFIA XXI WIEKU
projekt: karolina wiktor
Brak

TYPOGRAFIA XXI WIEKU

155
Karolina Wiktor, czcionka Braku, fotografia z archiwum artystki

powinna rozszerzać pole dyskusji – tak dzisiaj widzę swój wkład w społeczny rozwój. Działania Sędziego i świadomość pracy w sztuce pomogły mi w pierwszej fazie choroby – nie bałam się przekroczenia granicy własnego poznania. Stan, w którym się znalazłam, był bardzo inspirujący, choć był też ograniczający, niestety. Myślę tutaj na przykład o czytaniu – trzeba pamiętać, że nie byłam w stanie przeczytać książki o afazji i udarze. Uświadomiłam sobie, że takich ludzi jak ja jest więcej i w związku z tym warto przybliżyć im tę wiedzę w sposób prosty i nieskomplikowany. Dlatego na konferencji „Kultura i neuronauka” w Za chęcie w 2014 roku zaaranżowałam dialog pomiędzy ludźmi, którzy zajmują się pozornie odległymi i wąskimi specjalnościami, i ludźmi, którzy mówią dokładnie o tym samym, tylko językiem kultury. Udało mi się wtedy zaprosić na przykład prof. neurobiologii Małgorzatę Kossut do wspólnego wystąpie nia: Plastyczność mózgu w teorii i praktyce na podstawie różnego doświadczenia, które przedstawiało jej badania mózgu dotyczące uczenia się, moją praktykę i mnie opowiadającą o tej praktyce: jak na nowo nauczyłam się mówić, pisać i czytać. Każda z nas miała 20 minut na swoje wystąpienie i – co bardzo ważne – 20 minut miała też publiczność: na pytania, rozmowy, dyskusje. Wtedy też zorganizowałam po raz pierwszy warsztaty, które organizuję do dziś.

Często rozmawiam z różnymi osobami po udarze i ludźmi zainteresowanymi tematem lub po prostu ciekawymi o tym, co możemy zrobić, żeby uniknąć takiej traumy, jaką ja przeszłam. Prosta rzecz: jeśli często masz bóle głowy, należy zrobić badanie Dopplera głowy i szyi – tak na początek.

Po konferencji stałaś się osobą rozpoznawalną dla wszystkich, których ciekawi, co może wynikać z połączenia sztuki i in nych dyscyplin. W 2017 roku za swoją działalność otrzy małaś bardzo ważną nagrodę: im. Katarzyny Kobro, wymyśloną przez Józefa Roba kowskiego, a przyznawaną za postawę progresywną, poszukującą i otwartą na wymianę myśli i bezinteresowne inicjo wanie zdarzeń kulturowych. I tak dochodzimy do twojego najnowszego projektu, którym jest Czcionka Braku. Czym ona jest? Będąc w stanie afazji, patrzyłam na litery, ale ich nie rozumiałam. Pamiętam, że któregoś dnia, jeszcze w szpitalu, jedna z pań neuropsycholożek powiedziała mi: spróbuj napisać „dom”. Nie mogłam tego zrobić, po pierwsze dlatego, że miałam porażoną prawą rękę, po drugie uświadomiłam sobie, że nie wiem, jak wygląda słowo „dom”, jak wyglądają lite ry, które je tworzą. To, muszę przyznać, było traumatyczne doświadczenie, W trakcie kolejnych miesięcy odbudowywałam swój zasób

156 TYPOGRAFIA XXI WIEKU

poznawczy. Rehabilitacja neurologopedyczna okazała się kluczem do zrozumienia, kim teraz jestem i jak mogę się rozwijać: od bloga www.afazja. blogspot.com poprzez wyobrażenie książki do jej stworzenia. Po konferencji KiN i wydaniu Wołgi przez afazję zmieniło się bardzo wiele, głównie dzięki Hance Wróblewskiej, ówczesnej dyrektorce Zachęty. Mój znajomy, Łukasz Musielak, zaproponował mi, żebyśmy porozmawiali o książce w formie wywiadu wizualnego. Wysłał mi pytania, a ja odpowiadałam wizualnie. Jedno z nich mnie zaskoczyło: Czy w afazji są jakieś przyjemności? Myślę sobie: Brak, absolutny brak jakiejkolwiek przyjemności. Ale jak ja to mogę to pokazać? I nagle olśnienie! Wyświetliła mi się nazwa nowofalowej grupy Brak,

czerwone, grube litery, muzyka z początku lat 80. Sprzężenia elektryczne zadziałały, zrobiłam pierwsze litery. Tak powstała czcionka Brak. Próby i przymiarki do niej robiłam z Zuzą Sękowską. Dość szybko powstał pomysł przełożenia liter rysowanych i malowanych na formę drewnianą, którą można zaktywować odbiorcę, żeby sam mógł stworzyć coś na kształt brakującego komunikatu. Nie robię już performansu, bo ciało jest mi potrzebne do życia. Ale jest jeszcze trzecia osoba, czyli odbiorca, z którym mogę wejść w dialog.

Wiem z doświadczenia rehabilitacji, że nasze mózgi bardzo lubią wyzwania. Poza tym podczas współpracy z drugim człowiekiem otwierają się kolejne możliwości. Gdyby więc te litery przełożyć na drewniane klocki,

157
XXI WIEKU
TYPOGRAFIA
Karolina Wiktor, Przestrzeń dialogu, instalacja interaktywna, Narracje. Instalacje i Interwencje w Przestrzeni Publicznej edycja 10., 2018, fot. archiwum www.narracje.eu

które można by w kreatywny sposób aktywować, to każdy mógłby stworzyć napis, który daje wolność tworzenia.

W jakim kierunku chcesz rozwijać ten projekt? Brak w formie drewnianych klocków to nie tylko litery, ale również gra poznawcza aktywizującą nas i innych. Na razie jest polski, gruziński, chcę zrobić czcionkę ukraińską, białoruską, hebrajską, niemiecką i angielską. A także jidysz ze względu na historię naszego kraju i Warszawy. Myślę, że zwłaszcza w obecnych okolicznościach potrzebujemy pretekstu do tego, żeby sobie coś razem porobić, wspólnie działać również na polu artystycznym. I stąd mój prosty pomysł, żeby ludzie mogli razem poukładać jakieś słowa. Na przykład „litera” albo „współodpowiedzialność”, albo słowa ze słownika wyrazów i wyrażeń afazyjnych, albo jakiekolwiek inne słowa, które z jednej strony mogą dać impuls do rozwoju poznawczego, a z drugiej zadziałają

prospołecznie. Chciałabym, żeby efektów można było doświadczyć pod nazwą Przestrzeń dialogu w różnych miejscach w Warszawie w formie murali, w miejscach, które można byłoby przearanżować i stworzyć na nowo. Pierwsza odsłona Przestrzeni dialogu odbyła się w trakcie festiwalu Narracje w 2018 roku kuratorowanego przez Piotra Stasiowskiego. Wówczas można było oglądać i czytać grafikę wyrysowaną na fasadzie nieczynnej księgarni w Gdańsku Oliwie. Jednocześnie można było wejść do środka, by tworzyć słowa z czcionki Braku – i symbolicznie być w środku grafiki. To wówczas powstał pomysł, by stworzyć czcionkę Brak w innych językach. Kiedy myślę o tym, co się wydarza przez wojnę w Ukrainie, ale również o sytuacji tutaj, w Polsce, to czuję, że bardzo potrzebujemy zrobić coś razem. Bez współpracy i przyjemności z niej płynącej nie poradzimy sobie z tym wszystkim. Pełna wersja rozmowy na www.nn6t.pl

158 TYPOGRAFIA XXI WIEKU
Karolina Wiktor, czcionka Braku, fotografia z archiwum artystki

TYPOGRAFIA XXI

Słowa ze słownika wyrazów i wyrażeń afazyjnych B BABLINA – Balbina, imię żeńskie C CETULIT – iry tująca niedoskonałość skóry | COLA_LOROII – coca-cola F FAZJA – afazja FILOZOFIA PRZYDATKU – Filozofia przypadku. Literatura w świetle empirii, Stanisław Lem, 1968 K KOLUSIA – Olusia KOŁUJE – całuje KRYTYKA POTYLICZNA – „Krytyka Poli tyczna”, czasopismo społeczno-polityczne ukazujące się od 2002 r.; założycielem i redaktorem naczelnym jest Sławomir Sierakowski KULTURA NIERUCHAWA –synonim współczesnego „udarowca” lub osoby zdro wej, np. opiekującej się chorym, która nie ma nawyku ćwiczenia ciała, zapominając, że mózg to też mięsień M METUTKA – odtwarzacz mp3

159
NIE WIDZĘ W TO – nie wierze ci NIETOTOTANIK – notatnik P POSZCZĘŚCIORZE – szczęścia, zdrowia PRZEDBIURZE –podwiośnie PRZESTRZEŃSWO – przestępstwo R RECHUBINKI – cherubinki REGIRIJA – religia S SZCZĄSTKOWE – cząstkowe, np. elementy T TESTOMAS – sentyment TRADYSTOLISTYCZNA – tra dycjonalna U UŚADAWIAMY – uświadamiać sobie coś W WZIEBOWZIĘTA – wniebowzięta Z ZARAZ TOWARYZSTWA – zarys towaroznawstwa ZAŁALAŁANA – załamana ZDZIWIMY SIĘ – zdzwonimy się
WIEKU
N NEROALNIE – naturalnie NIE ROZUMIEM Z TOBĄ – nie rozmawiam z tobą NIE WIDZIAŁAM, ŻE SŁYSZAŁAM –nie słyszałam jak, wchodzisz

Karolina Wiktor

artystka wizualna, performerka i pisarka. W latach 2001–2010 razem z Aleksandrą Kubiak współtworzyła duet performerski Grupa Sędzia Główny. Ich performansy poruszały tematykę dotyczącą ciała, nagości i związanego z nimi konsumpcjonizmu, dotykając przy tym także problemów politycznych, patriarchalności kultury, kwestii ról płciowych, zależności i uprzedmiotowienia kobiet. Jest autorką blogów afazja.blogspot.com i poezjawizualna.blogspot.com, a swoje doświadczenia opisała w poetyckiej biograficznej książce Wołgą przez afazję (2014). Została uhonorowana prestiżową nagrodą im. Katarzyny Kobro (2016).

160 TYPOGRAFIA XXI WIEKU Font BRAK KAROLINA WIKTOR QUICK BROWN FOX JUMPS OVER THE LAZY DOG ŻÓŁĆ PL BRAK ABCDEFGHIJKLMNOP abcdefghijklmnop QRSTUVWXYZ,.:;!? qrstuvwxyz-„”‚‘= 1234567890ąęśćż BRAK ABCDEFGHIJKLMNOP abcdefghijklmnop QRSTUVWXYZ,.:;!? qrstuvwxyz-„”‚‘=
FINANSOWANE PRZEZ: PATRONI MEDIALNI:
Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.