Notes.na.6.tygodni #121

Page 1


U–jazdowski 4

Rezydencje

Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski 0Jazdów 2, Warszawa

www.u–jazdowski.pl

Instytucję finansuje

Rezydencje współfinansuje m.st. Warszawa


diagram: Martina Dandolo


Notes na 6 tygodni

nakład: 3000 egz. Wydawca

Fundacja Nowej Kultury Bęc Zmiana Adres redakcji

ul. Mokotowska 65/7, 00−533 Warszawa nn6t@beczmiana.pl Redaktorka naczelna

Bogna Świątkowska, bogna@beczmiana.pl

Redaktorka działu „Orientuj się”

Aleksandra Litorowicz, ola@beczmiana.pl Reklama i patronaty

Bogna Świątkowska, bogna@beczmiana.pl korekta

Agnieszka Bresińska

Promocja i dystrybucja wersji drukowanej i elektronicznej

Łukasz Bagiński, lukasz@nn6t.pl Damian Makowski, damian@nn6t.pl

Wersja elektroniczna

issuu.com/beczmiana notesna6tygodni.pl nn6t.pl Projekt / skład

Laszukk+s / Hegmank+s Druk

Petit Skład-Druk-Oprawa ul. Tokarska 13 20–210 Lublin +48 81 744 56 59

Informacje i ilustracje w dziale „Orientuj się” pochodzą z materiałów prasowych promujących wydarzenia kulturalne. Drukujemy je dzięki uprzejmości artystów, kuratorów, galerii, instytucji oraz organizacji kulturalnych. Kontakt z redakcją: nn6t@beczmiana.pl

Prezeska Zarządu

Bęc Księgarnia Internetowa

Departament Publikacji

BĘC SKLEP WIELOBRANŻOWY

Bogna Świątkowska, bogna@beczmiana.pl Damian Makowski, damian@beczmiana.pl DEPARTAMENT FINANSÓW

Karolina Drozd, karolina@beczmiana.pl Departament Dystrybucji

Paulina Pytel (członkini zarządu), paula@beczmiana.pl zamówienia, kontakt z wydawcami i księgarniami: +48 516 802 843 dystrybucja@beczmiana.pl Departament Księgarni

Piotr Kuśmirek zamowienia@beczmiana.pl +48 22 629 21 85 (księgarnia) +48 22 827 64 62 (biuro)

beczmiana.pl/sklep

Warszawa, ul. Mokotowska 65 wt.–pt. 11–19, sob. 12–18 +48 22 629 21 85 BĘC: KSIĄŻKI I RZECZY

Warszawa, pl. Żelaznej Bramy 1 pt.–sob. 11–21 niedz. 11–20 Znak FNKBZ

Małgorzata Gurowska

Lokal przy ul. Mokotowskiej 65 w Warszawie jest wykorzystywany przez Fundację Bęc Zmiana na cele kulturalne dzięki pomocy Dzielnicy Śródmieście m.st. Warszawy.


MAŁGORZATA GUROWSKA EKONOMIA DARU OKŁADKA

Rodzaj wymiany, w ramach której dobra nie są sprzedawane, lecz bezinteresownie przekazywane innym. W kulturach daru relacje między członkami społeczności budowane są w oparciu o współpracę i nienastawioną na zysk wymianę dóbr. Jeśli ja coś oddam za darmo lub przyjmę czyjś dar, cała nasza społeczność na tym skorzysta. Grzyby i relacje, w które wchodzą z roślinami oraz zwierzętami ludzkimi i nie-ludzkimi, są modelowym przykładem ekonomii darów. Grzyb wyświadcza roślinie rozliczne przysługi, takie jak umożliwienie komunikacji z innymi osobnikami czy dostarczanie cennych minerałów. Roślina przekazuje mu w darze cukier i witaminy. Czasami grzyb zdecyduje się na wypuszczenie owocnika, który jest niespodziewanym darem dla człowieka lub innego zwierzęcia spacerującego po lesie. Grzyb może ofiarowywać człowiekowi cenne i bezinteresowne dary dlatego, że jest częścią większej sieci polegającej na komunikacji, wymianie i współpracy. Grzyb nie chce zapłaty, lecz potrzebuje stabilnego, życiodajnego środowiska. Cieszmy się ze znajdowanych w różnych miejscach grzybów. Dbajmy o kulturę darów.

MAŁGORZATA GUROWSKA Zajmuje się grafiką, wideo, instalacją, rzeźbą, rysunkiem oraz książką artystyczną. Absolwentka i pracownik naukowy Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. W swoich pracach skupia się na kwestiach społecznych, politycznych, a w szczególności krytycznie opisuje relacje ludzi i nie-ludzi. Jest autorką logo Fundacji Bęc Zmiana, a właściwie nasze logo jest pracą Małgorzaty Gurowskiej, którą zaadoptowaliśmy na nasz znak. Jej grafiki znajdowały się na okładkach NN6T w latach 2006–2010 (#30–61) – przygotowywane w logice ekonomii daru są ważną częścią naszej 15-letniej historii.


Od 15 lat Fundacja Bęc Zmiana wydaje bezpłatny magazyn NN6T. Pokazujemy to, co najciekawsze w najnowszej polskiej sztuce, architekturze, dizajnie, humanistyce, w tworzeniu i korzystaniu z przestrzeni. Po raz pierwszy zwracamy się do Was z prośbą o wsparcie. Każda kwota pomoże wydawać NN6T– za każdą będziemy wdzięczni! Darowizny można nam przekazać na konto NN6T:

Zapraszamy też do naszych księgarń

Rzeczy i ludzie, którzy są fajni jak na Polskę :))) BOLESŁAW CHROMRY Cały dochód ze sprzedaży zaprojektowanych przez Bolesława Chromrego proporczyków i książeczek przeznaczony jest na cele statutowe Fundacji Bęc Zmiana, czyli na wydawanie kolejnych numerów NN6T.


Fundacja Bęc Zmiana poleca nowość Seria z mapą

Wielkie plany w rękach obywateli Na koalicyjnym szlaku ARTUR JERZY FILIP

Zamów online: beczmiana.pl/sklep

Partnerzy wydania


7 G R U D N I A 2 0 1 8 --- 3 1 M A R C A 2 0 1 9

PA L A C - H E R B S TA . O R G . P L





Polish Graphic Design Awards to jedyny w Polsce konkurs poświęcony wszystkim istniejącym rodzajom projektowania Dru g edy a graficznego, od ilustracji i plakatów, c j a kon poprzez książki i branding, a kończąc od g kursu r na webdesignie i motion graphics. 201 udnia 8 ro

Foto: Ania czarnota i Patryk Wiśniewski

ku

Dofinansowano ze środków ministra Kultury i Dziedzictwa narodowego

Partnerzy konkursu

WWW.PolishGrAPhicDesiGn.com



o s T a T n i e

K o m u n a W a r s z a W a

K u s z e n i e

m u s i c a l e ! m u s i c a l e !

patronat

Ś W i Ę T e j b e r n a d e T T y

reż. cezary TomaszeWsKi premiera: 30–31.12.2018


photo: Bartek Warzecha

photo: Kevin de Maria


GRZEGORZ PIĄTEK / JAROSŁAW TRYBUŚ MICHAŁ PSZCZÓŁKOWSKI / DAVID CROWLEY OLGA LINKIEWICZ / ANETA BOROWIK / ARTUR TANIKOWSKI / JOANNA KORDJAK / KATARZYNA UCHOWICZ / ALEKSANDRA KĘDZIOREK I INNI www.autoportret.pl

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego


Rzeczy warszawskie z dreszczem Opowiadania dla młodych dorosłych Czasem przerażające, a czasem po prostu zabawne. Historie zakorzenione w konkretnej, rozpoznawalnej rzeczywistości, lecz traktujące ją z ironicznym dystansem. Grające z konwencją literatury kryminalnej.

więcej pomysłów na warszawskie prezenty: sklep.muzeumwarszawy.pl

Jarosław Klejnocki Hubert Klimko-Dobrzaniecki Joanna Olech Łukasz Orbitowski


FOCUS FEATURES AND INDIGO FILM PRZEDSTAWIAA

INDIGO FILM UNE COPRODUCTION ITALIE-FRANCE COPRODUIT PAR PATHÉ FRANCE 2 CINÉMA AVEC LA PARTICIPATION DE OCS ET FRANCE TÉLÉVISIONS AVEC LA CONTRIBUTION DE MIBACT - DIREZIONE GENERALE CINEMA AVEC LE SOUTIEN DE REGIONE LAZIO ET FONDAZIONE SARDEGNA FILM COMMISSION - PROGETTO COFINANZIATO DALL’UNIONE EUROPEA CASTING ANNAMARIA SAMBUCCO U.I.D.C. SCRIPTE SAMANTHA NATALUCCI 1ER ASSISTANT RÉALISATEUR DAVIDE BERTONI PRODUCTEUR EXÉCUTIF GENNARO FORMISANO CONTRÔLE DE GESTION STEFANO D’AVELLA MAQUILLAGE MAURIZIO SILVI COIFFURE ALDO SIGNORETTI PAOLO SORRENTINO UMBERTO CONTARELLO HISTOIRE PAOLO SORRENTINO MUSIQUE LELE MARCHITELLI MONTAGE CRISTIANO TRAVAGLIOLI A.M.C IMAGE LUCA BIGAZZI COPRODUIT PAR JÉRÔME SEYDOUX ARDAVAN SAFAEE MURIEL SAUZAY RÉALISÉ PAR PAOLO SORRENTINO



Galeria Miejska Arsenał

The Restoration Will / The Place to Belong

www.arsenal.art.pl

Mayumi Suzuki

23.11_30.12.2018 wernisaż: 23.11.2018_g. 17.00 kurator: Michał Sita


TOMASZ DOMAŃSKI POMNIKI CZASU MONUMENTS OF TIME Redakcja: Tomasz Domański Sylwia Świsłocka-Karwot

Wydawca:

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury oraz Samorządu Województwa Dolnośląskiego. Strefa Kultury Wrocław jest Partnerem Wydawniczym Książki w ramach Wrocławskiego Programu Wydawniczego.



WIELCY SArMACI TEGO KRAJU

plakat: Magda Burdzyńska

KAMIL KUKLA JACEK MALCZEWSKI RAFAŁ PIERZYŃSKI KAROL RADZISZEWSKI UTA SIENKIEWICZ MIKOŁAJ SOBCZAK WOJCIECH IRENEUSZ SOBCZYK PIOTR URBANIEC ŁUKASZ WOJTANOWSKI

28/10/2018 13/01/2019

WIELKIE SARMATKI TEGO KRAJU

TOMASZ ARMADA ZUZANNA BARTOSZEK AGATA BOGACKA JULIE CHOVIN ZUZANNA CZEBATUL MARTYNA CZECH ELŻBIETA DRUŻBACKA KUBA FALKOWSKI KRZYSZTOF GIL HYON GYON ZOFIA KRAWIEC KURATOR: MARCIN RÓŻYC

DOFINANSOWANO ZE ŚRODKÓW MINISTRA KULTURY I DZIEDZICTWA NARODOWEGO POCHODZĄCYCH Z FUNDUSZU PROMOCJI KULTURY ORAZ MIASTA TARNOWA.

INSTYTUCJA KULTURY MIASTA TARNOWA UL. SŁOWACKIEGO 1, TARNÓW WWW.BWA.TARNOW.PL

PARTNERZY

MECENAS KULTURY BWA


04 9 770867 214186

Nr 4/2018

4 (199) | rok XXXIV

LEM XXI ProtEzy Alphonso Lingis Hal Foster Jerzy Illg

Lem XXI Uzasadniać potrzebę i chęć ponownych interpretacji twórczości Stanisława Lema chyba nie trzeba, ale oczywiście na wiele sposobów można. To jeden z najchętniej czytanych polskich pisarzy na świecie, przekładany na niezliczone (bo wciąż kolejne) języki, inspirujący twórców różnych mediów, technologii i badaczy dyscyplin nie tylko humanistycznych. Być może ważniejsza nawet od popularności i wirusowego oddziaływania twórczości Lema jest jej otwartość na reinterpretacje, w końcu – zwykła przyjemność czytania. Autorzy „Czasu Kultury” poddają się tej przyjemności z pozycji dzisiejszej, XXI-wiecznej, bo tylko taka jest nam dostępna. Przeważają interpretacje posthumanistyczne, transhumanistyczne, dyskutujące z antropocentryzmem, który zarówno u Lema, jak i we współczesnym myśleniu teoretycznym okazuje się kruchą fantazją. Literacka futurologia Lema zachęca też do weryfikacji jej trafności, w tym zakresie prezentujemy dwa spojrzenia: demitologizujące Lema jako skutecznego futurologa oraz jego pochwałę jako metafuturologa. Proponujemy też odczytanie protetyczne, kategorię solaryzmu, namysł nad problematyką komunikacji oraz skandaliczną demaskację profesora Tarantogi w przedmowie do Pism zebranych Ijona Tichego. W numerze też PROTEZY PROTEZY, a tam Alphonso Lingis oraz jego prowokacyjne i inspirujące rozważania o apotemnofilii i sztuce, a także imponujący Protetyczni bogowie Hala Fostera, czyli futuryzm i protezy.

Pismo dostępne w dobrych księgarniach i salonach EMPiK Księgarnia internetowa: www.czaskultury.pl/sklep Archiwalne i anglojęzyczne wydania czasopisma w wolnym dostępie: www.czaskultury.plpl







22

orien

nn6t

uj siÄ™

Strona zaprojektowana krojem pisma Geller / patrz s. 178.


23

SITE. Prototyp nóg dla Isuzu Space Station Children’s Plaza, ca. 1989. © James Wines. Photograph by Elise Windsor. © CCA. Więcej o wystawie Architecture Itself and Other Postmodernist Myths na s. 52


24

orientuj się / sztuka i życie

JUSTYNA CHMIELEWSKA DLA NN6T:

#POLSKA

Późna jesień to taki czas, kiedy wskutek rozmaitych zewnętrznych i wewnętrznych bodźców – w wyniku społecznej presji grobbingowej, z braku ciekawszych zajęć, z powodu bolesnego kurczenia się dni i wszechobecności znaków świadczących o tym, że oto życie znów przygasa i wychynie dopiero gdzieś na przełomie marca i kwietnia – myśli wielu z nas wędrują ku cichym wodom melancholii i sprawom, rzec by można, ostatecznym. Spacerujemy wśród kamiennych płyt i figur i dumamy. Cogito, memento, a tymczasem tempus fugit. Warszawa w tym roku poszła na przekór trendom: zamiast spokojnie pamiętać, gwałtownie burzy. Zamiast przepracować nieco trudniejsze wątki z przeszłości, zaprzecza i wypiera. Najpierw bluzga czerwoną farbą, a potem rozwala na oślep młotem. Oj, będzie co robić z terapeutą.


orientuj siÄ™ / sztuka i Ĺźycie

25


26

orientuj się / sztuka i życie

Kolekcja

NN6T

Redakcja „Notesu na 6 Tygodni” rozpoczęła cykl prezentacji prac, które powstały na nasze zamówienie z przeznaczeniem na okładki tworzonego przez nas czasopisma, obchodzącego właśnie swoje 15-lecie. Oryginały prac, a także ich wersje drukowane na okładkach, oglądać można w naszej księgarnio-galerii. Cykl otworzył obraz katowickiej malarki Dominiki Kowyni, który powstał w 2017 roku z myślą o okładce numeru listopadowego. Ostatecznie znalazła się na niej inna praca (bez tytułu, 2016), mimo że to właśnie wywołująca emocje Wściekła dziewczyna weszła do kolekcji tworzonej przez naszą redakcję. Inauguracja cyklu zbiegła się z rozproszonymi i spontanicznymi obchodami stulecia uzyskania przez kobiety w Polsce praw wyborczych. Od grudnia zapraszamy do odwiedzin kolejnych miniwystaw.

Warszawa, Sklep Wielobranżowy Fundacji Bęc Zmiana, ul. Mokotowska 65 nn6t.pl


orientuj siÄ™ / sztuka i Ĺźycie

Fot. Justyna Chmielewska

27


28

orientuj się / sztuka i życie

Burzliwe dzieje

awangardy To jedna z największych wystaw w historii łódzkiego Muzeum Sztuki – kuratorowana przez Dorotę Monkiewicz Awangarda i państwo ukazuje ruchy awangardowe w państwie polskim w relacji do szerszych procesów politycznych i państwotwórczych zachodzących w Europie Środkowej i Wschodniej w XX wieku. Zobaczymy ponad 600 prac artystek i artystów należących do kolejnych pokoleń awangardy. Podstawowe wątki, które pozwala prześledzić przyjęty zakres czasowy, to między innymi: Gdzie leżą granice awangardy i czy pokrywają się z granicami państwowymi i podziałami etnicznymi? Jakim celom społecznym i ideologicznym służyła? Jak zmieniał się stosunek jej twórców do pojęć takich jak państwo, zaangażowanie społeczne, wolność sztuki? Gdzie sięgały ich fascynacje? do 27.01.2019 Łódź, ms1, ul. Więckowskiego 36 msl.org.pl


orientuj się / sztuka i życie

Leszek Przyjemski: Mój ulubiony krajobraz, 1971, dzięki uprzejmości artysty

29


30

orientuj się / sztuka i życie

Gładkość

i rozczochranie

Rys. Bolesław Chromry

Przypał nasz codzienny Bolesław Chromry pogodził się z faktem, że życie to nieustające przypały. Postanowił rozłożyć na czynniki pierwsze znane i nielubiane dyskomforty dnia codziennego. Czernią, bielą i czasem wulgarną (jak rzeczywistość) czerwienią. Ujście dla frustracji? Sztuka ze spalonej agencji reklamowej? Być może. Ale jesteśmy Polakami, więc pośmiejmy się przez łzy raz jeszcze. No to chlup w ten głupi dziób! Wystawa Trzydzieści lat przypału to kolejne już wyjście artysty z przestrzeni internetu do galerii. Olsztyn, galeria Dobro, Stare Miasto 24/25 mok.olsztyn.pl, instagram.com/ boleslaw_chromry

Koncepcja wystawy Krzysztofa M. Bednarskiego koncentruje się na dwóch symbolach, pokazując, jak wiele treści można im narzucić i z nich wyciągnąć poprzez odpowiednie zabiegi rzeźbiarskie. Pierwszy to Moby Dick, prosty i gładki obiekt, dla którego inspiracją była łódź znaleziona przez artystę na nadbrzeżu Wisły. Drugi to Karol Marks, który w tym roku obchodziłby 200. rocznicę urodzin. Na bazie łatwo rozpoznawalnej głowy tego filozofa powstało wiele prac Bednarskiego – jest to jednak kształt niespokojny, odpowiadający niepokojowi ideologicznemu ciążącemu nad jego postacią. Wystawa Karol Marks vs Moby Dick. Analiza formy i rozbiórka idei to zbiór dominujących w twórczości artysty symbolicznych tematów, które w ironiczny, ale i pobłażliwy sposób mówią o nas samych. Do 24.03.2019 Kraków, Muzeum Sztuki Współczesnej MOCAK, ul. Lipowa 4 mocak.pl

Krzysztof M. Bednarski: Marks – Profeta, 2010, dzięki uprzejmości K. M. Bednarskiego


orientuj siÄ™ / sztuka i Ĺźycie

31


32

orientuj się / sztuka i życie

Istota

rzeczy Wystawa Retrogradacja Patrycji Orzechowskiej to fantazja o świecie bez ludzi, w którym główną rolę grają przedmioty. Mówią o przyszłości i przeszłości równie dużo co o teraźniejszości, jednocześnie pozostając w wielu swoich wcieleniach jakby poza czasem. Mogą być użyteczne, jak na przykład szkło i ceramika. Mogą też podlegać ciągłej zmianie, niejako reinkarnować, jak resztki ceramiki, zwęglonych owoców i skorupek – nawiązujące do hinduistycznego rytuału ciałopalenia zmarłych – które artystka wykorzystała w instalacjach. Ta długotrwałość życia przedmiotów, zmiana statusu obiektów z użytkowego w niepotrzebny odpad, a następnie w jako wykopane z ziemi źródło archeologiczne, są nie tylko lustrem, ale i pewnego rodzaju wyzwaniem dla ludzkości – szczególnie w kontekście masowej i ciągle produkowanej na nowo materialności. do 19.01.2019 Wrocław, Galeria SIC! BWA Wrocław, pl. Kościuszki 9/10 bwa.wroc.pl


orientuj się / sztuka i życie

Patrycja Orzechowska: Ashes to Ashes, cykl fotografii, 2018

33


34

orientuj się / sztuka i życie

Barometr

codzienności Poznańska wystawa Życie codzienne w Polsce jest spotkaniem socjologicznego archiwum prowadzonego przez naukowców z UAM, pod kierunkiem profesora Marka Krajewskiego, które zbiera prywatne zapisy przeżyć Polaków na przestrzeni ostatnich stu lat, ze współcześnie powstającymi pracami medialnymi dotyczącymi problematyki życia codziennego. Ma odczarować traktowanie codzienności, której przecież stale doświadczamy, jako czegoś banalnego i niewartego refleksji. Zajmowali się nią antropologowie, artyści (Joseph Kosuth i jego słynny manifest Artysta jako antropolog), pisarze i historycy. Kurator Marek Wasilewski zdecydował się na skorzystanie z medium wideo, by – poprzez czujne oko artysty – przyjrzeć się zarejestrowanym, najbardziej symptomatycznym aspektom życia codziennego. Nie sposób pominąć tu wątku politycznego, zwłaszcza w kontekście obchodów 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości. To właśnie codzienność jest praktycznym sprawdzianem jakości rządzenia każdej władzy i ujawnia rozmijanie się górnolotnych deklaracji z realizowaną praktyką. Do 30.12 Poznań, Galeria Miejska Arsenał, Stary Rynek 6 arsenal.art.pl

Hubert Czerepok: kadr z filmu Ekosystem


orientuj się / sztuka i życie

35

Zdjęcie z rezydencji Krzysztofa Maniaka w Nowym Jorku, fot. dzięki uprzejmości artysty

Odwagi!

Artystyczna Podróż Hestii czeka na zgłoszenia studentów IV i V roku wszystkich kierunków artystycznych polskich uczelni. Organizowany po raz 18. konkurs zwraca w tej edycji uwagę na problemy młodych twórców (ale i odbiorców), którzy funkcjonują w warunkach nieustannych akcji i reakcji, krytyki, ryzyka i niepewności. Do tego tematu odnosić się można poprzez malarstwo, grafikę, rzeźbę i instalację, fotografię, sztukę cyfrową i performans, a zgłoszenia konkursowe przesyłać poprzez panel online. To, co wyróżnia konkurs APH spośród innych konkursów artystycznych, to skupienie uwagi na działaniach młodych twórców oraz poddanie ich prac pozaakademickiej, kilkuetapowej ocenie jury. Przed uczestnikami stoi między innymi szansa miesięcznej podróży i rezydencji artystycznej w dwóch prężnych ośrodkach rezydencyjnych: Nowym Jorku i Wilnie. 10.02.2019 – zamknięcie panelu zgłoszeń i rozpoczęcie obrad jury artystycznapodrozhestii.pl/konkurs


36

orientuj się / sztuka i życie

Malarska ciągłość Wystawy kuratorskie Bielskiej Jesieni to cykl organizowany od 2000 roku co dwa lata, na przemian z Biennale Malarstwa Bielska Jesień. Wystawy kuratorskie pokazują zjawiska w polskim malarstwie, z reguły zawężone do wybranych pojęć, nurtów czy postaw artystycznych. Do realizacji jubileuszowej, 10. edycji zaproszony został kurator Stanisław Ruksza z projektem Dzieci światła. Wystawa nawiązuje do twórczości Andrzeja Urbanowicza, charyzmatycznego artysty, od lat 60. XX wieku guru śląskiego niezależnego środowiska artystycznego, oraz pokazuje relacje jego sztuki ze współczesnym malarstwem w Polsce. Tytuł Dzieci światła został zaczerpnięty z wypowiedzi Urbanowicza w tekście Okazanie: „Najdosłowniej jesteśmy dziećmi światła, choć nie zawsze o tym pamiętamy. Nawet gdy jest go całkiem niewiele, ono jest najważniejsze. Posłańcem uczuć światła jest barwa”. do 30.12 Bielsko-Biała, Galeria Bielska BWA, ul. 3 Maja 11 galeriabielska.pl

Martyna Czech: Zrodzona z farb, z cyklu Sztuka, 2018


orientuj siÄ™ / sztuka i Ĺźycie

37


38

orientuj się / sztuka i życie

Świadoma

ekologia

W obliczu nadchodzących na naszej planecie zmian wystawa Najpiękniejsza katastrofa chce wyjść poza prostą dychotomię czystej natury i toksycznej cywilizacji. Przypomina nam również, że współczesny neoliberalizm przerzuca odpowiedzialność za potencjalną katastrofę na barki pojedynczego człowieka, jednocześnie promując „świadomą”, „zieloną” czy „zrównoważoną” konsumpcję. Czym jest i czym może być w tym kontekście aktywizm, indywidualna odpowiedzialność i realny i wyobrażony wpływ na walkę ze zmianami klimatu? Wystawa prezentuje głosy artystów, aktywistów i naukowców z Europy Środkowej, łączące zainteresowanie kryzysem klimatycznym z poszukiwaniem alternatywnych modeli przyszłości. Nawiązując do organizowanego w Katowicach szczytu klimatycznego ONZ (COP24), projekt otwiera przestrzeń do krytycznej dyskusji nad miejscem człowieka w środowisku naturalnym, a także nad końcem znanego nam świata, podając w wątpliwość newage’ową wizję ekologii i dobrej Matki Ziemi. 1.12.2018–04.01.2019 Bytom, CSW Kronika, Rynek 26 kronika.org.pl


orientuj siÄ™ / sztuka i Ĺźycie

Diana Lelonek: Ministry of the Environment Overgrown by Central European Mixed Forest, 2017

39


40

orientuj się / sztuka i życie

Dynamika upamiętnienia

Igor Omulecki: Mikado, 2018

Budowanie obrazu Mikado to nowy projekt Igora Omuleckiego składający się z kilkunastu premierowych prac artysty z obszaru postfotografii. Wystawa obejmuje fotografie, fotoobiekty oraz wirtualne rzeźby. Jej tytuł, czyli nazwa japońskiej gry podobnej do bierek, jest wyrazem poszukiwania w tej analogii mechanizmów budujących obraz. Nawiązań i inspiracji jest tutaj zresztą wiele: od podróży przez obrazy natury i technologii prowadzonej śladami procesu tworzenia do instalacji spontanicznie tworzonych przez 9-letniego syna artysty. Prezentowany cykl to jednak przede wszystkim kolejny etap wieloletniej praktyki fotograficznej Omuleckiego, dla którego technika cyfrowej obróbki obrazu nabrała decydującego znaczenia, a on sam skoncentrował się na samym procesie twórczym i medium. do 30.12 Szczecin, Trafostacja Sztuki, ul. Świętego Ducha 4 trafo.art, omulecki.com

Wystawa Pomnik. Europa Środkowo-Wschodnia 1918–2018 opisuje funkcje, losy oraz procesy, jakim podlegają pomniki w tym regionie Europy. Prezentuje biografie ponad 20 monumentów, począwszy od wyłonienia projektu, poprzez erekcję pomnika i jego użytkowanie, po rozgrywające się wokół pomników spory, ich zniszczenie, zapomnienie i rozkład. Jest na niej również mowa o dziełach, które – pomimo niezaprzeczalnej wartości artystycznej – bywają krytykowane ze względu na wydarzenia i siły polityczne, które upamiętniają. Zestawienie przykładów z różnych krajów ma na celu przede wszystkim ustalenie, czy z perspektywy relatywnej wspólnoty doświadczeń Polski i innych środkowoeuropejskich krajów postsocjalistycznych można mówić o podobieństwach form, logiki i dynamiki losów środkowoeuropejski pomników, czy o regionalnej specyfice lokalnych aktywności związanych z upamiętnieniami. Wystawa nie jest jednak wyłącznie przeglądem historycznym – dotyczy również toczących się współcześnie debat. Program wystawy uzupełnia strona internetowa pomnik.art (także z aktualnościami dotyczącymi polskich monumentów), a także międzynarodowa konferencja.

16.12.2018–10.04.2019 Warszawa, Muzeum Rzeźby im. Xawerego Dunikowskiego w Królikarni, ul. Puławska 113 a krolikarnia.mnw.art.pl


orientuj się / sztuka i życie

Pomnik Wojownika Aleksandra Macedońskiego w Skopije, 2018, fot. Michał Siarek

41


42

orientuj się / sztuka i życie

Kolekcja sztuki ulicy Grupa Vlepvnet uformowała się około 2002 roku i od początku swojego istnienia zajmowała się tworzeniem, ale też krytyczną refleksją na temat jeszcze nie tak bardzo modnego wtedy street artu. Przez te wszystkie lata gromadziła kolekcję. Najpierw były to vlepki i plakaty wymieniane pocztą z innymi artystami, które oprócz tego, że lądowały na ulicy, były też zachowywane w formie pamiątek. Działalność grupy i prowadzone przez nią projekty i wystawy powiększały zbiór i poszerzały coraz bardziej uświadomioną kolekcję. Stała się ona pierwszą na polskim gruncie próbą zbudowania spójnej galeryjnej narracji o sztuce miejskiej. W latach 2012 i 2018 wzbogaciły ją nawet obiekty zakupione. Kolekcję można oglądać w warszawskim „lokalu_30” na wystawie Grafineria – prace na papierze w Kolekcji Vlepvnetu. 19–29.12 Warszawa, lokal_30, ul.Wilcza 29a/12 lokal30.pl, vlepvnet.bzzz.net

Goro: Propcron, spray na papierze, 2015


orientuj się / sztuka i życie

43

Gra-fika

bez/granicznie Jakie reguły obowiązują w kosmosie? Jaka jest wizja młodych uchodźczyń o niezależnym życiu w Polsce? Jak zaprzyjaźnić się z rzeką? Jak działa mechanizm wykluczenia w kontekście subkultur i przestrzeni miejskiej? Wystawa bez/granicznie to wypowiedź dzieci i młodzieży na te i inne aktualne i ważne tematy. Na język sztuki przekładają je poprzez współpracę z artystkami: Pamelą Bożek, Anną Jochymek, Cecylią Malik i Anną Pichurą. Istotą projektu kuratorowanego przez Marcina Polaka jest założenie, że młodzi i najmłodsi mogą aktywnie uczestniczyć w życiu społecznym – dajmy im tylko głos i przestrzeń. 08.12.2018–28.02.2019 Warszawa, galeria Art Walk, pl. Europejski facebook.com/sztukawmiescie


44

orientuj się / sztuka i życie

Środek

ciężkości Każdy ma swoje centrum, ale czym ono jest? Czy to punkt rozpoczęcia wyprawy, przestrzeń rozpatrywana w kategoriach polityki, kultury lub religii? Jak rozległe potrafi być? Czy to wieś, miasto, kontynent, a może marginesy i peryferie? Kuratorka Agata Chinowska zadała te pytania artystom i artystkom biorącym udział w wystawie Wyjście z centrum. Część z nich od wielu lat eksploruje kraje odległe, postrzegane jako egzotyczne. Jak zmienia się ich sposób patrzenia na centrum, a jak wygląda to u tych, którzy za miejsce swoich działań artystycznych obrali konkretny, niewielki punkt na globie? do 10.01.2019 Białystok: Galeria Arsenał, ul. A. Mickiewicza 2 galeria-arsenal.pl


orientuj się / sztuka i życie

Alicja Łukasiak: Pożeracz gatunków, 2015

45


46

orientuj się / sztuka i życie

Deszcz nagród w Poznaniu

Znamy już wyniki 38. edycji Konkursu im. Marii Dokowicz na najlepszy dyplom Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu. W dziedzinie artystycznej Grand Prix otrzymała Marta Wiktorowicz za pracę Paradise Mall, a w dziedzinie projektowej Kordian Mańkowski za Pojazd adaptacyjny. Prócz tego przyznano cztery wyróżnienia, nagrodę Prezydenta Miasta Poznania, cztery nagrody specjalne ufundowane przez sponsorów oraz cztery nagrody patronów medialnych – „Notes na 6 Tygodni” miał przyjemność wyróżnić Paulinę Brelińską i jej projekt kuratorsko-badawczy Voyager’s Record/ Rejestr Podróżnika, który jest dyplomem na Wydziale Edukacji Artystycznej i Kuratorstwa pod kierunkiem dr hab. Izabeli Kowalczyk, prof. nadzw. UAP. To propozycja zbiorowej wystawy łączącej współczesne prace związane z zagadnieniem podróżowania po świecie i kosmosie. Koncept kuratorski bazuje na autorskiej mapie koncepcyjnej przypominającej rysunki Układu Słonecznego. Znajdująca się na niej siatka pojęć, tytuły i nazwiska artystów i artystek są nieodłączną jego częścią. Twórcy natomiast prezentują prace w zróżnicowanych mediach, takich jak fotografia, wideo, obiekt oraz notatki badawcze. Prócz tego przyznano nagrodę główną i wyróżnienia za najlepszą teoretyczną pracę magisterską pod patronatem prof. A. Kępińskiej. Nominowanym i nagrodzonym serdecznie gratulujemy! uap.edu.pl

Paulina Brelińska: internetowa ekspozycja Research Catalogue researchcatalogue.net/view/440006/440007


orientuj się / sztuka i życie

47

Katarzyna Kobro: Akt 1, 1925, fot. Agnieszka Zgirska, dzięki uprzejmości Galerii Starmach

Twórcze fascynacje W 120. rocznicę urodzin Katarzyny Kobro, jednej z najwybitniejszych współczesnych rzeźbiarek, można oglądać wystawę zatytułowaną tajemniczo: Medytacje Fibonacciego + Sztruksowy zając | wobec Katarzyny Kobro (1898–1951). Tytuł ów nawiązuje z jednej strony do fascynacji artystki matematyką, a z drugiej do wykonywanych przez Kobro maskotek dla dzieci, którymi zarabiała na życie od czasów wojny. Tytułowy zając odnosi się również do praktyk twórczych Josepha Beuysa i jego performansu: Jak wytłumaczyć obrazy martwemu zającowi. Intermedialna wystawa prezentuje prace ponad 50 artystów i artystek. Obok sztuki samej Katarzyny Kobro i kluczowych osobowości awangardy pierwszej połowy XX w. (m.in. Marii Jaremy, Henryka Wicińskiego, Wacława Szpakowskiego i Władysława Strzemińskiego) prezentuje twórców kolejnych pokoleń, pozostających pod wpływem jej feno­menu. Znajdziemy tu zarówno prace zaangażowane społecznie, inter­pretujące traumy, jak i realizacje medytacyjne. do 11.02.2019 Wrocław, Muzeum Współczesne, pl. Strzegomski 2a muzeumwspolczesne.pl


48

orientuj się / sztuka i życie

Ćwiczenia

z rzeczywistości

Wystawa Badania terenowe Krzysztofa Garbaczewskiego próbuje uchwycić to, co dzieje się na styku teatru i sztuki w kontekście migrujących motywów, symboli, metod pracy i szeroko pojętej performatywności. Jej warsztatowa i procesualna forma jest komentarzem do aktualnej tendencji przenikania się praktyk teatralnych i artystycznych. Z jeszcze innej strony to intymny dziennik twórczy pozwalający śledzić proces powstawania spektakli artysty. Głównym odniesieniem są tu działania ekologiczne Jerzego Grotowskiego, w których skupiał się na relacji/dialogu aktora i widza. Równoległy komentarz do metody jego działań stanowi film Karola Radziszewskiego Książę. Na wystawie pokazane są też prace Andrzeja Strumiłły i Jana Strumiłły. 18.01–08.03.2019 Białystok: Galeria Arsenał, ul. Adama Mickiewicza 2 galeria-arsenal.pl


orientuj się / sztuka i życie

Fot. dzięki uprzejmości organizatora

49


50

orientuj się / sztuka i życie

DO

EWA DYSZLEWICZ DLA NN6T:

GWIAZD

W 2012 roku, w ramach projektu The Last Pictures amerykańskiego artysty Trevora Paglena, na orbitę okołoziemską trafia mikrodysk z wyborem setki najbardziej reprezentatywnych dla historii ludzkości obrazów. W 2018 roku w Polsce zainicjowana zostaje inna misja. Tymek Bryndal, student warszawskiej ASP, w trakcie obrony swojej pracy magisterskiej odpala rakietę MESSENGER1. Na jej pokładzie umieszcza komunikat dla pozaziemskich cywilizacji – zestaw wizualnych wyobrażeń na temat Obcych, które pochodzą z tekstów kultury popularnej. W trakcie startu wykonana domowymi sposobami rakieta eksploduje. Niezrażony niepowodzeniem artysta decyduje się kontynuować projekt. W ramach MESSENGER2 przez kolejne pół roku będzie można śledzić postępy w pracach przygotowawczych do startu maszyny. do kwietnia 2019 Warszawa, Galeria Komputer, ul. Ząbkowska 5 facebook.com/komputergallery


orientuj się / sztuka i życie

Eksplozja przy starcie, fot. Ada Zielińska

51


52

orientuj się / architektura i miasto

ADAM PRZYWARA DLA NN6T:

Architektura:

We własnej osobie Teoretyczka i historyczka architektury Sylvia Lavin otworzyła z początkiem listopada w kanadyjskim Center for Architecture wystawę zatytułowaną Architecture Itself and Other Postmodernist Myths. Zwraca się ona w stronę materialności i procesów budownictwa, aby zaproponować krytyczne spojrzenie na tradycyjne i dominujące w wystawiennictwie podejście, które zakłada autonomię dziedziny wobec biurokracji, rynku czy prywatnych i publicznych instytucji. Krytyka, która w galeriach i muzeach sztuki (np. Institutional Critique) i w teorii architektonicznej zagościła na dobre już w latach 70. (np. Manfredo Tafuri), ma tym samym szanse wpłynąć na współczesne praktyki kuratorskie i muzealnicze. Mam szczerą nadzieję że Śmierć, która w 1967 roku za sprawą eseju Rolanda Barthesa przyszła po autora, powróci i zabierze ze sobą postać architekta. Do 7 kwietnia Montreal, Canadian Centre for Architecture, 1920 rue Baile cca.qc.ca


orientuj się / architektura i miasto

Jesse Reiser: Kopia kompozycji cmentarza projektu Aldo Rossi, rys. Matter Somerset, 1979 © Eredi Aldo Rossi, dzięki uprzejmości Fondazione Aldo Rossi

53


54

orientuj się / architektura i miasto

ADAM PRZYWARA DLA NN6T:

BAUHAUS 100 W roku 2019 u naszych zachodnich sąsiadów celebrowane będzie stulecie założenia najważniejszej w historii Europy instytucji edukacyjnej działającej na polu sztuk i rzemiosł: Bauhausu, który swoje początki pod kierownictwem architekta Waltera Gropiusa miał w 1919 roku w Weimarze. Z powodu progresywnego programu szkoła musiała wynieść się z tego miasta i już w 1925 roku przeniosła się do Dessau. Tam też wzniesiono szereg ikonicznych budynków, które kojarzymy dziś z Bauhausem. Te projekty to ślady kolejnych dyrektorów szkoły — liberalnego Waltera Gropiusa, radykalnego Hannesa Mayera i wysublimowanego Miesa van der Rohe. Ten ostatni odpowiedzialny był za oficjalne zamknięcie szkoły w latach 30., w cieniu politycznych represji, kiedy to przeniósł się do Berlina, a następnie uciekł za ocean, do Chicago. W okresie swojego istnienia instytucja łączyła najważniejszych artystów i projektantów epoki, wychowując studentów i studentki w duchu modernistycznego przymierza sztuki i technologii. To zatem idealny czas na odwiedzenie miejsc związanych ze szkołą. Fundacje i archiwa w Weimarze, Dessau i Berlinie organizują bogaty program pt. BAUHAUS 100. Jedno z najciekawszych wydarzeń proponuje berliński Haus der Kulturen der Welt, które w ramach programu bauhaus imaginista organizuje wystawy, globalną wymianę wiedzy i badania dotyczące globalnych geografii i wpływów szkoły np. w Indiach czy Japonii. bauhausfestival.de


orientuj się / architektura i miasto

55

Uniwersytet w Ile-Ife, Nigeria, architekci: Arieh Sharon i Eldar Sharon © Arieh Sharon Digital Archive


56

orientuj się / architektura i miasto

ADAM PRZYWARA DLA NN6T:

Góra dla Turynu

W dobie antropocenu powoli zaczynamy akceptować wizję natury, która istnieje zarówno jako coś zewnętrznego wobec społeczeństwa, jak i jako produkt jego działalności. Niektórzy projektanci biorą więc na warsztat naturalne krajobrazy w celu zahamowania oddziaływania negatywnych skutków naszego systemu produkcji i konsumpcji na środowisko. Taką strategię w Turynie przyjęło amsterdamskie biuro Renna, proponując uformowanie 90-metrowej Góry gąbki w samym centrum miasta. Materiał na górę miałby pochodzić z tunelu, który kopany jest pomiędzy Włochami a Francją. Sama góra, jak argumentują projektanci, oprócz oczywistych walorów rekreacyjnych, miałaby posłużyć do walki z dobrze nam znanym w Polsce smogiem. Górska gleba i roślinność wchłonąć ma nadwyżki dwutlenku węgla pochodzenia przemysłowego i transportowego, oczyszczając tym samym powietrze miasta. angelorenna.com

© AngeloRenna and SUCCESS


orientuj się / architektura i miasto

57

BBGK Architekci: Sprzeczna 4, fot. Juliusz Sokołowski

Nominacje

dla najlepszych Znamy już pierwsze nominacje do prestiżowej, przyznawanej co dwa lata Architektonicznej Nagrody Unii Europejskiej im. Miesa van der Rohe. Na liście znalazły się dwa budynki BBGK Architekci: budynek mieszkalny przy ul. Sprzecznej 4 na warszawskiej Pradze oraz ratusz w Konstancinie-Jeziornie. W poprzedniej edycji inny projekt pracowni: warszawskie Muzeum Katyńskie, był nie tylko jedynym nominowanym polskim budynkiem, ale i jednym z pięciu finalistów. W gronie nominowanych znaleźli się też Ultra Architects i ich poznański Biurowiec za Bramką. O nagrodę powalczy również oddolna inicjatywa Scena w ukraińskim mieście Dniepr, za którą stoi wieloosobowy, międzynarodowy zespół pod przewodnictwem polskiego badacza architektury Kuby Snopka i architekta Tomka Świetlika. Pełną listę nominowanych poznamy 11 grudnia. hmiesbcn.com/prize


58

orientuj się / architektura i miasto

Architekt

Wrocławia Muzeum Architektury we Wrocławiu przypomina postać i dorobek Adolfa Radinga, jednego z kluczowych i dotychczas najmniej rozpoznanych architektów modernistycznego Wrocławia. Warto przypomnieć, że to, iż Wrocław w okresie Republiki Weimarskiej uchodził za miasto awangardy, było w dużej mierze jego zasługą. Moment nie jest przypadkowy: dwie jego najważniejsze tutejsze realizacje – dom wspólnotowy i loża Odd Fellow – czekają na rewaloryzację. Wystawa WuWAg płynie do Ameryki: Adolf Rading we Wrocławiu obejmuje projekty architektoniczne, archiwalne fotografie oraz modele najważniejszych wrocławskich realizacji Radinga. Do jego projektów nawiązuje również aranżacja ekspozycji, która cytuje pierwotną kolorystykę wnętrz domu doktora Arnolda Kriebela we Wrocławiu, zaprojektowanego przez architekta w 1927 roku. Tytułowy WuWAg jest w kolei odniesieniem do zaprojektowanego przez Radinga w 1929 roku domu wspólnotowego o formie przypominającej okręt z relingami i tarasami na dachach, który był potem krytykowany podczas wrocławskiej wystawy Werkbundu Mieszkanie i miejsce pracy (Wohnung und Werkraum – WuWA) i porównywany do oceanicznego parowca. Do 3.02.2019 Wrocław, Muzeum Architektury, ul. Bernardyńska 5 ma.wroc.pl


orientuj się / architektura i miasto

Adof Rading: loża Odd Fellow (później kino Lwów) przy alei J. Hallera we Wrocławiu, elewacja frontowa, fot. po 1945, Muzeum Architektury we Wrocławiu

59


60

orientuj się / dizajn

Piękno AGATA KIEDROWICZ DLA NN6T:

jest funkcją

Zasłynął z bezkompromisowych instalacji, które dojrzewają wraz z czasem i uwagą ludzkiej percepcji. Ścianę w nowojorskiej galerii wyłożył bananami; te niedojrzałe, zielone, układały się w napis „Pewność siebie daje znakomite rezultaty”. W miarę upływu czasu i litery, i żółte tło stawały się brązowe. W sześciu miastach Szkocji na zamówienie rządu ulokował wielkie, dmuchane małpy – każda dzierżąca inne słowo. Całość mógł odczytać jedynie ten, kto odwiedził wszystkie lokalizacje lub zobaczył relację w mediach: „Wszyscy zawsze myślą, że mają rację”, czyż nie? Stefan Sag­meister, legenda projektowania, od kilku lat w duecie z równie bezkompromisową Jessicą Walsh, pracuje zarówno dla The Rolling Stones czy Jay-Z, jak i dla muzeów oraz instytucji kultury. W wiedeńskim MAK Sagmeister & Walsh zaprojektowali interaktywną wystawę o pięknie Beauty. Pokazują przykłady budynków, grafik czy produktów, udowadniając, że piękno jest nie tylko przyjemne, ale i efektywne. Polemizując tym samym z ideami modernizmu; według projektantów sama forma jest funkcją, a nie za nią jedynie podąża. Zajrzyjcie na stronę internetową sagmeisterwalsh.com: kamera 24/7 relacjonująca pracę studia dobitnie Was o tym przekona. A może nie?

do 31.03.2019 Wiedeń, MAK – Austrian Museum of Applied Arts / Contemporary Art, Stubenring 5 mak.at


orientuj się / dizajn

Sagmeister & Walsh: Color Room, 2018, we współpracy z Backhausen MAK DESIGN LAB © Aslan Kudrnofsky/MAK

61


62

orientuj się / dizajn

AGATA KIEDROWICZ DLA NN6T:

Luksus nudy

Projekt plakatu: Beata Śliwińska / Barrakuz

Powieś dobrze

Targi plakatu to święto grafików, ilustratorów i galerii plakatu, dzięki którym ta dziedzina przeżywa obecnie w Polsce prawdziwy renesans. Tegoroczna, 6. edycja odbywa się pod honorowym patronatem Andrzeja Pągowskiego. Owo wydarzenie to możliwość spotkania z najzdolniejszymi plakacistami, kolekcjonerami polskiej szkoły plakatu i autorami najpiękniejszych wielkoformatowych prac. W tym roku organizatorzy zapraszają między innymi do strefy innowacji, na sesje mentorskie z ekspertami oraz do Pop Up Poster Shopu z wzorami grafik z kopert Don’t Panic Polska, także w wersji kolekcjonerskiej. 16.12 Warszawa, Dom Towarowy Bracia Jabłkowscy, ul. Bracka 25 targiplakatu.pl

Czy nuda może być atrakcyjna? Twórczo, życiowo, artystycznie? W świecie bodźców i presji quality time nie jest łatwo, by wyłączyć się i usłyszeć własne myśli. Paradoksalnie, galeria Dizajn BWA Wrocław zaprasza, by zrobić to w jej murach na wystawie Aż nuda się uda. „Przyjęło się, że nuda jest czymś złym, a nawet istnieje powiedzenie: inteligentni ludzie się nie nudzą. Tymczasem nuda okazuje się luksusem i momentem na spotkanie ze sobą. Może być także stanem poprzedzającym bądź stymulującym do kreatywnych działań” – mówią kuratorki Magdalena Kreis i Natalia Romaszkan. Razem z projektantami z pracowni k. zaaranżowały przestrzeń galerii tak, by pomóc nam nudę oswoić, pielęgnować stan zawieszenia. To miejsce dla wszystkich: można poleżeć wśród palm, powłóczyć się, pogapić się przez okno. Nudę wspierają zaproszeni goście (m.in. Maja Brzozowska, Dominika Cieślikowska, Małgorzata Goliszewska, Elżbieta Jabłońska, Agata Nowotny, Katarzyna Roj), którzy zaproponują różne formy i możliwości nudzenia się. do 12.01.2019 Wrocław, galeria Dizajn BWA, ul. Świdnicka 2-4 bwa.wroc.pl


orientuj się / dizajn

63

Pudełko po pończochronie, fot. M. Kalina AGATA KIEDROWICZ DLA NN6T:

Rzeczy

nie są

nieme

Przeciwnie, jako uczestnicy życia, wespół z aktorami ludzkimi niosą treść i znaczenia. Te rzeczy, które współcześnie nas otaczają, to dzieci epoki przemysłowej. Kiedy rozpoczęto na masową skalę produkcję przedmiotów wcześniej dostępnych tylko dla zamożnych, narodził się i design, i idea opakowań. Przecież kosmetyki, czekoladki czy papierosy trzeba było w atrakcyjny sposób zaprezentować i wyróżnić na gęstniejącym w błyskawicznym tempie rynku konsumenckich dóbr. Na Gabinet Opakowań Firm Warszawskich w zbiorach Muzeum Warszawy można patrzeć przez pryzmat historii kobiet. Większość zgromadzonych tam kartonowych, szklanych czy atłasowych artefaktów miało z założenia służyć płci pięknej. Po uzyskaniu praw wyborczych sto lat temu kobieta stała się nie tylko obywatelką, ale i atrakcyjną klientką. Jakich produktów używały emancypantki? Czym różniły się linie tańszych produktów od ekskluzywnych wersji? Czy społeczne różnice można odczytać w wyglądzie opakowań? Minimalistycznie zaaranżowana wystawa doskonale pokazuje, że estetyka w kontekście designu zawsze stoi w relacji do ekonomii i społecznych potrzeb czy zjawisk. Zabawa w odkodowywanie przedmiotów może okazać się wielowarstwową lekcją sensów. Muzeum Warszawy, Rynek Starego Miasta 28-42 muzeumwarszawy.pl


64

orientuj się / fotografia i film

ANDRZEJ MARZEC DLA NN6T:

Przekleństwo oddzielenia

Fabuła Granicy, nagrodzonej na festiwalu w Cannes w sekcji Un Certain Regard, została oparta na krótkim opowiadaniu Johna Ajvide Lindqvista, autora znanego polskiej publiczności przede wszystkim z powieści o wampirach: Wpuść mnie. Ali Abbasi pełnymi garściami czerpie ze skandynawskiej mitologii, a jego filmowa opowieść, której bohaterowie nie są tym, kim nam się z początku wydają, utrzymana jest w konwencji realizmu magicznego. Jej główną bohaterką jest celniczka Tina, obdarzona niezwykłym zmysłem, pozwalającym jej na odróżnianie od siebie dobrych i złych ludzi. Reżyser w niezwykły sposób stawia pytanie o przekraczanie granic, które niosą ze sobą poczucie bezpieczeństwa, ale jednocześnie ograniczają. Jedną z najważniejszych granic, które zostają naruszone w filmie, okazuje się destrukcyjny podział na naturę i kulturę. Abbasi zaprasza nas do uczestniczenia w rzeczywistości, w której kultura wreszcie upomina się o wyparte z niej zmysłowość, cielesność, zwierzęcość i materialność. Premiera: 22.02.2019

Fot. Christian Geisnaes © Meta Spark & Kärnfilm AB, 2018


orientuj się / fotografia i film

65

Fot. dzięki uprzejmości organizatorów ANDRZEJ MARZEC DLA NN6T:

Toksyczne związki Dwójka austriackich reżyserów, Christian Krones i Florian Wegensamer, towarzyszy w codziennej egzystencji ludziom, którzy żyją i pracują na prawdopodobnie największym wysypisku elektrośmieci na świecie – Agbogbloshie w Ghanie. Istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że laptop, tablet lub smartfon, na którym w tym momencie odczytujesz ten tekst, zakończy swoje życie właśnie tam. Witajcie w Sodomie to jednak dokument, który nie powstał po to, by budzić w widzach poczucie winy czy też uspokoić reżyserskie sumienie. Jego głównym przesłaniem jest opowieść o nieodłącznej od materialnego życia toksyczności, którą być może da się usunąć sprzed oczu, lecz nie da się od niej oddzielić czy też eksportować za granicę. Austriacki dokument zachęca do świadomego wejścia w toksyczne związki, których zazwyczaj nie dostrzegamy. Pokazuje, że jesteśmy połączonym z sobą światem – oddychamy tym samym skażonym powietrzem, pijemy zanieczyszczoną wodę i zjadamy toksyczne pożywienie. 6–13.12 18. Międzynarodowy Festiwal Filmowy WATCH DOCS. Prawa Człowieka w Filmie Warszawa, Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, kino Muranów oraz kino Luna watchdocs.pl


66

orientuj się / fotografia i film

ANDRZEJ MARZEC DLA NN6T:

Plastyczność Główną bohaterką Fugi jest Alicja, która odnaleziona po dwóch latach od swojego tajemniczego zniknięcia, nie chce wcale powrócić do męża i syna, lecz raczej za wszelką cenę pragnie ponownie uciec od swojej rodziny. Reżyserka Córek dancingu w swoim najnowszym, niespiesznym i refleksyjnym filmie zastanawia się nad plastycznością ludzkiej psychiki, jej zdolnością do radykalnej, nieodwracalnej transformacji. Wybuchowa plastyczność (o której pisze Catherine Malabou) polega na tym, że osoba, która doświadczyła traumy, porzuca swoją poprzednią osobowość i styl życia bez jakiegokolwiek żalu po utracie samej siebie. Agnieszka Smoczyńska, znajdując się w kulturze zdominowanej przez nastroje nostalgii, melancholii oraz pragnienie powrotów, proponuje zupełnie odmienną, świeżą i przede wszystkim emancypującą wizję rozstawania się z własną przeszłością, stawania się radykalnie inną.

EWA DYSZLEWICZ DLA NN6T:

NIE-ŚMIEĆ

Kolektyw ogrodniczo-postartystyczny Spółdzielnia „Krzak” po dwóch latach intensywnych działań animacyjnych w domku na warszawskim Jazdowie wydaje swoją pierwszą publikację. Pierwsza odsłona nieregularnika „krzak papier” poświęcona jest interdyscyplinarnemu badaniu znaczeń, jakich we współczesności nabiera termin „odpad”. W numerze znajdą się wyłonione w otwartym naborze teksty i fragmenty projektów artystycznych, m.in. fotograficzna kolekcja Center for Living Things Diany Lelonek – parainstytucji klasyfikującej nowe formy życia w epoce antropocenu, Historie Antoniny Gugały podejmujące kwestię tożsamościotwórczej roli, jaką odgrywa kultura materialna w życiu społeczeństw, czy dokumentalny cykl Jana Brykczyńskiego o fenomenie miejskiego ogrodnictwa.

Premiera: 7.12

Premiera: grudzień Wydawca: Spółdzielnia „Krzak” facebook.com/spoldzielniakrzak

Fot. Jakub Kijowski


orientuj się / fotografia i film

Jan Brykczyński: The Gardener

67


68

orientuj się / fotografia i film

Osobiste

spotkania

Wystawa Portret osobisty vol. 2 wieńczy projekt, podczas realizacji którego polscy fotografowie: duet Magda Wunsche i Agnieszka Samsel oraz Mikołaj Grynberg, Rafał Milach i Maciek Nabrdalik wraz z bohaterami swych dzieł doświadczali istoty portretu fotograficznego i interpretowali ją w autorski sposób. Jedno pytanie pozostało niezmienne: w jakim stopniu jest to portret autora, a w jakim bohatera. Na wystawie zobaczymy fotografie, które powstały podczas czterech sesji portretowych z udziałem mieszkańców Warszawy. W trakcie prac nad projektem powstały również filmy dotyczące sztuki portretu, których bohaterami byli zaproszeni fotografowie. Zrealizował je Piotr Małecki – fotograf, ale też reżyser filmów dokumentalnych. Premiera filmów odbędzie się 4 grudnia w Teatrze Studio w Warszawie. do 5.01.2019 Warszawa, Galeria Promocyjna, Rynek Starego Miasta 2 wszyscyjestesmyfotografami.pl

Mikołaj Grynberg: Tomek


orientuj się / fotografia i film

69

Fot. Bartek Zalewski, 2018

EWA DYSZLEWICZ DLA NN6T:

ZA MORZE Fotografia w twórczości Przemysława Branasa staje się pretekstem do działania. W pracy I Wanna Be Your Colonizer przygotowywanej dla Gdańskiej Galerii Miejskiej punktem wyjścia jest zestaw dwunastu zdjęć, na które artysta trafił w sklepie ze starociami w rodzinnym Jarosławiu. Ich centralną postacią jest mężczyzna w białym marynarskim mundurze – fotografowany na wyspie Curaçao, gdy ta była jeszcze holenderską kolonią. Branas, posiłkując się strzępkami informacji wypreparowanych ze znaleziska (za pomocą m.in. analizy grafologicznej sygnatur), stara się stworzyć jak najwierniejszy portret bohatera, by w trakcie trwających w czasie wystawy performansów wejść z nim w osobliwy dialog. 25.01–3.03.2019 Gdańsk, Gdańska Galeria Miejska, ul. Szeroka 34/35, ggm.gda.pl


70

orientuj się / fotografia i film

Zwyczajne gesty

Rafał Milach to artysta wizualny, fotograf, autor książek, a także współzałożyciel kolektywu Sputnik Photos. W 2018 roku dołączył do Magnum Photos jako członek nominowany. Polską premierę miała właśnie jego książka Prawie każda róża na barierkach przy Sejmie. Jej koncepcja powstała podczas lipcowych protestów przeciwko reformie sądownictwa proponowanej w 2017, a ostatecznie wprowadzonej w 2018 roku przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. Kolekcja białych róż – będących symbolem pokojowego sprzeciwu, wetkniętych w pilnowane przez policję barierki przed Sejmem RP – jest banalna i przypadkowa. Przypomina o zwyczajnych, nieheroicznych gestach wpisanych w ciąg protestów lata 2017 roku. Warto zaznaczyć, że dochód ze sprzedaży 30 egzemplarzy edycji specjalnej w całości zostanie przeznaczony na jedną z organizacji walczących o prawa człowieka. Wydawca: JEDNOSTKA rafalmilach.com, jednostka.com


orientuj się / fotografia i film

71

Witold Romer: z cyklu Start, 1939, kolekcja rodziny Romerów

Eksperyment bez granic

W aż trzech galeriach Łódzkiego Domu Kultury zobaczymy fotografie klasyków lwowskiej fotografii, polskiej awangardy, a także twórców młodszego pokolenia z obu krajów. Wystawa Eksperyment! Fotografia początku XX wieku we Lwowie oraz jej polscy i ukraińscy kontynuatorzy w XX i XXI wieku ma „odkurzyć” pojęcie „wspólnego dziedzictwa kulturowego”. Pokazuje artystyczną bliskość oraz powiązania twórców po obu stronach – umownej dla nich – granicy. Na ekspozycji zobaczyć można prace między innymi Henryka Mikolascha, Witolda Romera, Jana Neumana, Józefa Robakowskiego, grupy Łódź Kaliska, Maurycego Gomulickiego czy Anastasii Starko. do 15.12 Łódź, Galeria FF, Galeria Imaginarium, Galeria Nowa, ŁDK, ul Traugutta 18, ldk.lodz.pl


72

orientuj się / ruch i dźwięk

AGNIESZKA SOSNOWSKA DLA NN6T:

Czy da się kolekcjonować taniec?

Kiedy ktoś kupuje obraz albo rzeźbę, wszystko jest jasne – wchodzi w posiadanie konkretnego obiektu sztuki. Kiedy zaś kupuje fotografię albo wideo, sprawa już nieco się komplikuje. Często sprzedaje się je bowiem w edycji. To znaczy, że artysta sprzedaje na przykład piętnaście odbitek tego samego zdjęcia, nadając im kolejno numerację. A jeżeli ktoś chce kupić performans taneczny? Czy staje się właścicielem jednego wykonania, czy wszystkich kolejnych? Co tak naprawdę kupił? Dobrze znane są historie sprzedaży prac performatywnych słynnego brytyjskiego artysty Tino Sehgala (który dodatkowo tematyzuje kwestię kolekcjonowania performansu w swojej twórczości). Zazwyczaj sprzedaje on partyturę – czyli zapis działań, instrukcję, jak krok po kroku ktoś inny może wykonać jego dzieło. Ostatnio warszawska Zachęta nabyła do kolekcji pierwszą pracę choreograficzną: spektakl Jumpcore Pawła Sakowicza. Sytuacja jest tutaj szczególna: instytucja powiększyła swoje zbiory nie tylko o pierwszą partyturę choreograficzną, ale też o wykonanie. Praca jest bowiem nierozerwalna z performującym ją artystą. Jeżeli zaś chcemy pokazać ją poza instytucją, należy wypożyczyć ją z kolekcji. typ obiektu: performans rok powstania: 2017 materiał/technika: performans wymiary: ok. 40’ numer inw.: P-1 zacheta.art.pl


orientuj się / ruch i dźwięk

Fot. Weronika Wysocka

73


74

orientuj się / ruch i dźwięk

AGNIESZKA SOSNOWSKA DLA NN6T:

Kobieca sztuka oporu

Podobnie jak w Polsce, w Wielkiej Brytanii rok 2018 to setna rocznica wywalczenia przez kobiety praw wyborczych. Nottingham Contemporary świętuje to wydarzenie hucznie. Do końca stycznia trwa tam duża zbiorowa wystawa, w której udział bierze ponad czterdzieści artystek, akcentując rolę, jaką kobiety odrywają w historii ruchów oporu czy w alternatywnych sferach życia. Wiele z prac prezentowanych w galerii to dokumentacja działań performatywnych i akcji w przestrzeni publicznej. Opór społeczny w globalnym ujęciu staje się punktem wyjścia do przywołania tak istotnych demonstracji czy powstań inicjowanych przez kobiety jak masowe protesty Ni Una Menos w Argentynie przeciwko przemocy wobec kobiet czy światowy strajk kobiet ogłoszony w USA. Kuratorzy sięgają też wstecz, przypominając historię oporu przeciwko dyktaturom w Ameryce Łacińskiej w latach 60. i 70., ruchów niepodległościowych przeciwko rządom kolonialnym w Afryce czy Ruchu Wyzwolenia Kobiet. Still I Rise. Feminism, Gender and Resistance to nie tylko wystawa, ale też cykl performansów i dyskusji, które odbywają się w czasie jej trwania. do 27.01.2019 Nottingham, Nottingham Contemporary, Weekday Cross nottinghamcontemporary.org


orientuj się / ruch i dźwięk

Judy Chicago: Immolation, 1972. Dzięki uprzejmości artystki, Salon 94 w Nowym Jorku i Jessica Silverman Gallery w San Francisco

75


76

orientuj się / ruch i dźwięk

ANTONI MICHNIK DLA NN6T:

dźwiękowe ILuzje

Austriacki festiwal Elevate zmierza w nieco zbliżonym do CTM kierunku, koncentrując się na zaangażowanej muzyce eksperymentalnej, zwłaszcza elektronicznej, obudowanej szerokim programem dyskursywnym. Tegoroczna edycja będzie zogniskowana wokół „prawdy”. W dobie fake­ newsów, postprawdy oraz innych podobnych chwytliwych fraz, program festiwalu ułożony został wokół eksperymentów z wytwarzaniem dźwiękowych iluzji. Występ Kassela Jaegera dotyczyć będzie akuzmatycznych właściwości dźwięku, zaś Stine Janvin zaprezentuje swą Fake Synthetic Music, którą ironicznie odwraca konotacje związane z tym, co znaczy „autentyczność” we współczesnej muzyce, imitując wokalnie brzmienia muzyki klubowej. Eksplorację akuzmatycznego wymiaru dźwięku zapowiada również specjalny urodzinowy wieczór muzyki wytwórni Hyperdub, obchodzącej (podobnie jak sam festiwal) swe piętnastolecie. Organizatorzy zapowiadają specjalne przestrzenne kompozycje stworzone na nowy system nagłośnienia (46 ambisonicznych głośników) w Dom am Berg. Prócz tego w programie m.in. arabic techno Deeny Abdelwahed, nowofalowa elektronika weteranów z DAF, footworkowe brzmienia Traxmana, freejazz austriackiej formacji mopcut. 27.02–03.03.2019 Graz, różne lokalizacje elevate.at/en

AGNIESZKA SOSNOWSKA DLA NN6T:

Tania Bruegera

w Hali Turbin W słynnej Hali Turbin w Tate Modern znajdowały się w kiedyś generatory prądu. Dzisiaj jest to ogromna przestrzeń ekspozycyjna o wysokości siedmiopiętrowego bloku i powierzchni ponad trzech tysięcy metrów. Od początku XXI wieku prezentowane są tu prace współczesnych artystów, które powstają na specjalne zamówienie instytucji. W 2009 roku swoją monumentalną instalację How It Is prezentował w niej Mirosław Bałka. Obecnie w Hali Turbin można oglądać projekt najbardziej znanej kubańskiej artystki, performerki i aktywistki Tani Bruegery. W prasie powtarza się jedno stwierdzenie dotyczące jej pracy: doprowadza do łez. Jej tytuł 10, 145, 001 jest stale aktualizowany – to liczba rosnąca z każdym dniem: suma osób, które w zeszłym roku wyemigrowały z jednego kraju powiększona o liczbę odnotowanych w tym roku zgonów migrantów. Bruegera wskazuje na skalę migracji i związane z nią ryzyko. Jednym z elementów instalacji jest duża podłoga, która reaguje na ciepło ludzkiego ciała. Jeżeli widzowie wykażą się wolą współpracy i w dużej grupie położą obok siebie, odsłonią ukryty portret Yousefa – młodego Syryjczyka, któremu udało się przedostać do Londynu. do 24.02.2019 Londyn, Tate Modern, Bankside tate.org.uk


orientuj się / ruch i dźwięk / technologia

77

ANTONI MICHNIK DLA NN6T:

UPORCZYWOŚĆ TRWANIA

Tegoroczna edycja imprezy otwierającej sezon muzycznych festiwali muzyki eksperymentalnej zatytułowana została Persistence i oczywiście można by zażartować, że tytułowa wytrwałość, czy też uporczywość, przejawia się w powracających w programie nazwiskach. CTM kontynuuje np. współpracę z irańskim SET Festival i po raz kolejny na festiwalu wystąpią przedstawiciele tamtejszej sceny muzyki elektronicznej: 9T Antiope (tym razem we współpracy z Rainerem Kohlbergerem) oraz Rabih Beaini (tym razem we współpracy z Pouya Pour-Amin Ensemble). Z nowymi projektami powracają na festiwal też choćby Actress, Gazelle Twin oraz Thomas Ankersmit. Nowa praca Ankersmita zapowiada się szczególnie ciekawie – dedykowana Maryanne Amacher Perceptual Geography pomyślana została jako przestrzenna kompozycja dźwiękowa, zapraszająca do poszerzenia sposobów słuchania. Hasło festiwalu wyraźnie rozumiane jest również w kontekście współczesnego (post)awangardowego przepracowywania różnych tradycji muzyki dawnej. W tym kontekście ustawiane są m.in. występy bretońskiego dudziarza Erwana Keraveca oraz austriackiego kompozytora Stefana Fraunbergera. Osobiście jednak bodaj najbardziej ciekaw jestem efektu pracy tegorocznej zwyciężczyni konkursu festiwalowego Radio Labu, Aurélie Nyirabikali Lierman, jednej z najciekawszych współczesnych kompozytorek, konsekwentnie tworzącej prace dotyczące radia oraz wykorzystującej je jako środek artystycznego wyrazu. 25.01–03.02.2019 Berlin, różne lokalizacje ctm-festival.de

Ada Banaszak dla NN6T:

WRÓŻBITA SMARTFON

Być może nigdy nie szukaliście aplikacji, która jednocześnie pozwoli wam śledzić życie znajomych, pomoże znaleźć idealną partnerkę lub kochanka i stworzy dla was niezwykle szczegółowy horoskop, a to wszystko w oparciu o dane NASA i algorytmy sztucznej inteligencji – ale właśnie ją znaleźliście. Jak twierdzą użytkownicy apki Co-Star – bo właśnie o niej mowa – w sprawach przyszłości możecie ufać jej bardziej niż prognozie pogody. Być może warto więc posłuchać jej twórców, którzy namawiają do pozwolenia sobie na odrobinę irracjonalności w świecie zdominowanym przez pozornie racjonalną technologię, i spojrzeć na świat oraz na nasze relacje z innymi z kosmicznej perspektywy, nie wychodząc z domu ani z internetu. costarastrology.com


78

orientuj się / ruch i dźwięk

ANTONI MICHNIK DLA NN6T:

ZWROT KONCEPTUALNY Na Początek grudnia w Londynie to święto współczesnej awangardy muzycznej, które w krótkim czasie urosło do miana jednego z najważniejszych festiwali muzyki eksperymentalnej w Europie. London Contemporary Music Festival (LCMF) jest efektem współpracy różnych podmiotów: od Serpentine Gallery, poprzez zespół Apartment House i chór Musarc, aż po (manchesterską!) wytwórnię The Death of Rave. W efekcie program od kilku edycji łączy wątki znane z innych festiwali z wyraźną konceptualną wrażliwością. Edycja kontynuuje niektóre z zeszłorocznych wątków, przede wszystkim głośną serię New Intimacy, w ramach której tym razem zaprezentowane zostaną m.in. kompozycje Maryanne Amacher, Michaela Pisaro i Pascale Critona. Konceptualny wymiar programu widać wyraźnie we włączeniu do niego prezentacji A Sound Map of the Hudson River Annei Lockwood (mapy dźwiękowej prezentowanej jako instalacja soundartowa), interpretacji prac Hanne Darboven (rzadko wykonywany Opus 17a) czy kompozycji Yvonne Rainer (We Shall Run) oraz pokazu kultowego La Région centrale Michaela Snowa. Zresztą jeśli ktoś stanowi w tym roku centralną postać festiwalu, to właśnie Lockwood, której Gone zostanie wykonane po raz pierwszy w Wielkiej Brytanii i która weźmie udział w otwierającym festiwal seminarium. Wszystko to zderzone zostanie z licznymi premierami kompozycji napisanych na zamówienie festiwalu oraz wieczorem muzyki klubowej kuratorowanym przez The Death of Rave. 01–16.12 Londyn, różne lokalizacje lcmf.co.uk

azjatyckich

falach

Festiwal Radio Azja, przedsięwzięcie poświęcone niszowej muzyce z Azji, zagości w Warszawie po raz drugi. Jego historia sięga jednak czterech lat wstecz, kiedy miał on formę koncertowego cyklu. Młody festiwal gościł już trzynastu azjatyckich wykonawców, a w tym roku przedstawi kolejnych ośmiu. To muzycy eksperymentujący, śmiało łamiący muzyczne konwenanse, poszukujący autentyczności out­ siderzy, wykraczający zarówno poza main­stream, jak i związane z muzyką azjatycką stereotypy. Na falach Radia Azja usłyszeć więc można prawie wszystko: kontemplacyjne, minimalistyczne kompozycje, łączące brzmienie instrumentów akustycznych z wysublimowaną elektroniką, rytualne tańce lankijskie obok współczesnych, awangardowych utworów, melancholijno-wybuchowy jazz z Korei i japońskie domowe melodie, przetworzony zestaw nagrań terenowych i taneczny, wysokooktanowy wieczór z indyjską bhangrą. Koncertom towarzyszy Akademia Radia Azja, a w jej ramach spotkania z artystami, warsztaty i prelekcje. 6–9.12 Warszawa, TR Warszawa, ul. Marszałkowska 8 oraz klub Pogłos, ul. Burakowska 12 facebook.com/radioazja


orientuj się / technologia

79

Ada Banaszak dla NN6T:

SPIRALALALA

Kolektyw PanGenerator w ramach festiwalu Music.Design.Form w szczecińskiej filharmonii zmienił schody tego słynnego budynku w instrument muzyczny. Instalacja Spiralalala przetwarza dźwięk nagrany przez uczestnika instalacji na podstawie prędkości i pozycji kulki toczącej się po torze zbudowanym wzdłuż 35-metrowej spiralnej balustrady schodów (cały cykl można prześledzić na filmie dostępnym na stronie grupy). Świetny przykład na to, jak technologia, w tym przypadku system sensorów i głośników, może współgrać z przestrzenią i architekturą, nie przykrywając jej lub co najwyżej używając jako „opakowania”, ale podkreślając jej walory i nadając jej nowe znaczenia. pangenerator.com

Fot. Marcin Zaborowski


80

orientuj się / technologia

Ada Banaszak dla NN6T:

ŚLEDZĄC

WIELKIEGO BRATA Electronic Frontier Foundation – jedna z najstarszych amerykańskich organizacji pozarządowych zajmujących się prawami cyfrowymi i kwestią praw obywatelskich w internecie – stworzyła prostą, ale świetnie spełniającą swoje zadanie grę Spot the Surveillance. Gracz zostaje „wrzucony” do sceny rodem z Google Street View, a jego zadaniem jest odnaleźć i – przy użyciu gogli VR lub nawigacji myszką – wskazać urządzenia służące do inwigilacji w przestrzeni publicznej. To, że na jednym skrzyżowaniu amerykańskiego miasta znalazło się ich aż siedem (nie bez znaczenia jest fakt, że obserwujemy scenę rozgrywającą się przed komisariatem policji), daje do myślenia. Nagrodą za wskazanie śledzącego obywateli urządzenia jest wyświetlana przez grę informacja o jego działaniu i potencjalnych zagrożeniach, jakie za sobą niesie. Nauka i (mało zabawna) zabawa w jednym! W Spot the Surveillance można zagrać bezpłatnie i bez rejestracji na stronie EFF. eff.org/spot-vr


raport nn6t

W dialogu z otoczeniem?

Społeczne postrzeganie przestrzeni publicznej i architektury w Polsce Raport z badania ilościowego

Narodowe Centrum Kultury 2018


A2

Raport / W dialogu z otoczeniem?

WPROWADZENIE Istnieje napięcie pomiędzy wzrastającą liczbą ciekawych inicjatyw na rzecz architektury: wydawnictw, przedsięwzięć edukacyjnych czy dyskusji, a powracającymi w nich diagnozami. Większość z nich jest dojmująca i dotyczy nieładu architektonicznego, bezguścia czy niskiej świadomości przestrzennej rodaków. Ktoś złośliwy mógłby wręcz powiedzieć, że to właśnie narzekania na ogół karmią ekspercki dyskurs. Autorzy badania W dialogu z otoczeniem? Społeczne postrzeganie przestrzeni publicznej i architektury w Polsce zrobili coś, co może pchnąć te rozważania do przodu: sprawdzili, w jakim stopniu krytyka ta znajduje uzasadnienie w danych. Zapytali więc Polki i Polaków, co naprawdę myślą o architekturze i otaczającej ich przestrzeni. Do tej powyżej wymienionej obserwacji autorów raportu dołożyć można także inne, które sprawiają, że z rosnącym zainteresowaniem przyglądamy się badaniom dotyczącym polskiej architektury. W pierwszej kolejności dobrze wpisują się one w przyrost nowych inicjatyw edukacyjnych, programów studiów, słowem: intensyfikowanie debaty o „uczeniu architektury”. Właśnie tak zatytułowany jest jeden z ostatnich numerów kwartalnika „Autoportret”. Otwiera go tekst Reiniera de Graafa, w którym autor argumentuje, że „studiowanie kontekstu architektury powinno poprzedzać studiowanie samej architektury”1. Wyniki badań dotyczących myślenia o architekturze interesują też w kontekście nasilających się dyskusji o granicach i sposobie skodyfikowania zawodu architekta. Ciekawić mogą także osoby wcale nie za1 „Autoportet. Uczenie architektury”, nr 1(60), MIK, Kraków 2018. Reiniera de Graafa będzie można wysłuchać także na żywo: 6 grudnia wygłosi w Krakowie wykład Architektura bez właściwości. Organizatorami wydarzenia są Fundacja Instytut Architektury oraz Goethe-Institut Krakau.


Raport / W dialogu z otoczeniem?

A3

interesowane architekturą, ale przyglądające się i praktykujące życie w polskich miastach, w których coraz więcej problemów ogląda się właśnie w perspektywie przestrzennej: suburbanizacja, grodzenie, gentryfikacja itd. Nic więc dziwnego, że to właśnie w kierunku zmiany myślenia o planowaniu przestrzeni, chcąc nie chcąc, zwracamy się, gdy szukamy rozwiązań na wyjście z pułapek, które czyhają nie tylko na zawodowców, ale i użytkowników architektury. Kontekstem dla raportu W dialogu z otoczeniem? Społeczne postrzeganie przestrzeni publicznej i architektury w Polsce są także inne badania, które dotyczą zbliżonej problematyki. Pierwsze z nich odnoszą się do oddolnych praktyk przestrzennych: codziennego urbanizmu, decyzji planistycznych i ruchów spółdzielczych. Wspomnieć można choćby wspierane wydawniczo przez Fundację Bęc Zmiana badania nad Niewidzialnym Miastem, kierowane przez Marka Krajewskiego i dotyczące różnych form oddolnego dopasowywania miasta do potrzeb mieszkańców, pracę Joanny Kusiak, która w „chaosie” używanym przez wielu do opisu afazji ładu przestrzennego współczesnej Warszawy doszukuje się znamion zinstytucjonalizowanej formy organizacji życia, albo studia Magdaleny Matysek-Imielińskiej nad Warszawską Spółdzielnią Mieszkaniową2. Na projektową aktywność i samodzielność Polek i Polaków wskazują też badania konsumenckie, jak to zlecone przez Leroy Merlin, którego wyniki przedstawialiśmy na łamach 120 NN6T. Raport dotyczący tego, jak mieszkają Polacy, ujawnił m.in. utrzymujące się przywiązanie do posiadania lokum na własność, a także tendencję, by w jego urządzaniu ufać raczej własnej zaradności niż architektom. 2 Niewidzialne miasto, red. M. Krajewski, Bęc Zmiana, Warszawa 2012; J. Kusiak, Chaos Warszawa. Porządki przestrzenne polskiego kapitalizmu, Bęc Zmiana, Warszawa 2017; M. Matysek-Imielińska, Miasto w działaniu. Warszawska spółdzielnia mieszkaniowe – dobro wspólne w epoce nowoczesnej, Bęc Zmiana, Warszawa 2018.


A4

Raport / W dialogu z otoczeniem?

Ostatni nurt badań dotyczy bezpośrednio warunków uprawiania zawodu i sposobów jego rozumienia przez samych architektów. Mieszczą się w nim badania zrealizowane przez kwartalnik „Rzut”, które dotyczą m.in. słabych stron polskiej architektury: młodzi architekci, poza niestabilnymi warunkami zatrudnienia, do minusów zaliczają także brak społecznego zapotrzebowania na dobrą architekturę, świadomych klientów i ambitnych zleceń3. Podobny obraz wyłania się także z raportu Architektem się bywa, który tworzyliśmy razem z Bęcem – pytani o ograniczenia architektury, warszawscy architekci wskazywali na sytuacyjność reguł, negatywną konkurencję, ale także na brak zrozumienia przez klientów ich rol; na bycie często sprowadzanym do roli usługodawcy4. Wnioski z obu projektów badawczych wskazują także, że słabości architekci nie doszukują się jedynie na zewnątrz – dostrzegają także potrzebę zmiany w systemie edukacji architektonicznej, technikach pracy z klientem, widzą też swoje niedostatki w kompetencjach społecznych, konieczność zmiany formuły współpracy z urzędami, dowartościowania lokalnych i oddolnych kultur budowania, potrzebę większej solidarności zawodowej, przemyślenia reguł pracy w biurach czy zaangażowania w publiczny dyskurs architektoniczny. Wszystkie te zmiany byłyby jednak łatwiejsze i w ogóle możliwe, gdyby towarzyszyło im większe zrozumienie dla rzemiosła architektonicznego po stronie klientów czy społeczności, które korzystają z efektów pracy architekta. Samodzielność, zaradność i wiara Polaków we własne talenty projektowe nie muszą tego wcale wykluczać. 3 Zawód, „Rzut”, nr 15, s. 41-73, Warszawa 2017. 4 M. Frąckowiak, Architektem się bywa. Raport z badania jakościowego warszawskich architektów [online], [dostęp:14.11.2018], dostępny: https://issuu.com/beczmiana/docs/raport_architektow_issuu


Raport / W dialogu z otoczeniem?

A5

Przy tak zarysowanym kontekście badanie Narodowego Centrum Kultury wypełnia istotną lukę – pozwala zestawić myślenie architektów z myśleniem ogółu społeczeństwa. Przedmiotem tego zestawienia jest rozumienie architektury (zwłaszcza w jej publicznym wymiarze), a także jej przełożenia na codzienne życie. Autorów badania ciekawiło, „czy utrzymuje się rozdźwięk pomiędzy krytycznymi ocenami środowisk opiniotwórczych a zadowoleniem z wyglądu otoczenia, deklarowanym przez większość społeczeństwa”. By zdobyć wiedzę na ten temat, rozumienie i waloryzowanie architektury badane było w wielu wymiarach. Przywołujemy je poniżej, ale już teraz możemy wskazać, że badania przeprowadzone przez NCK ujawniają, że Polacy zasadniczo zadowoleni są z wyglądu swojej okolicy, pytani o architekturę jako obszar twórczości nie zdradzają wprawdzie zbyt wielkiego nią zainteresowania i kojarzą ją raczej z budynkami niż procesem kształtowania przestrzeni, ale – co ważne i ciekawe – wcale nie idzie to w parze z brakiem świadomości czy jakąś naiwnością przestrzenną. Badani akceptują możliwość wprowadzenia w polską przestrzeń regulacji, wcale nie oglądają architektury wyłącznie przez pryzmat wizualny, nie oczekują też od niej krzykliwości, doceniają za to wpływ architektury i układów przestrzennych na jakość życia. Mówiąc inaczej, Polacy – jak się okazuje – nie interesują się specjalnie architekturą, ale jej skutkami już tak. Wspólnie z redakcją NN6T dane z badania NCK prezentujemy tak, by podkreślić to, jak sądzimy, bardzo ciekawe i potencjalnie brzemienne w skutki napięcie. Maciej Frąckowiak


A6

Raport / W dialogu z otoczeniem?

WIEDZA I ŚWIADOMOŚĆ Z czym kojarzy się słowo architektura? 100%

65%

Budynkami, budownictwem, stylami budownictwa

34%

Projektowaniem i kształtowaniem przestrzeni; krajobrazem, otoczeniem

17%

Kulturą, sztuką, dziedzictwem, zabytkami, estetyką, ładem, pięknem

9%

Inne

5%

Nic/ nie wiem

Zakodowane odpowiedzi na pytania otwarte. Respondenci mogli wskazać więcej, niż jedną odpowiedź.


Raport / W dialogu z otoczeniem?

A7

Czy słyszał(a) P. o obiektach architektonicznych / miejscach w przestrzeni publicznej, które w sposób istotny wpłynęły na historię architektury Polski? 100%

60% Nie

40% Tak

Konkretne obiekty architektoniczne, których nazwy były podawane przez ponad 1% badanych Wawel Pałac Kultury i Nauki Zamek Królewski w Warszawie Łazienki Królewskie Pałac w Wilanowie / Wilanów Kościół Mariacki Zamek w Malborku / Malbork Jasna Góra Sukiennice Stare Miasto w Krakowie Stare Miasto w Warszawie / Starówka Stadion Narodowy Zamek Książ Starówka Gdańska Ratusz w Poznaniu Filharmonia w Szczecinie

w tym

100%

32% Ogólne

określenia (np. pałace, starówki, filharmonie, parki)

28% Pałace/ 30% Wawel

zamki/ zespoły pałacowoparkowe wyszczególnione

24% Inne

budowle i obiekty wyszczególnione

22%

Pałac Kultury i Nauki

* Respondenci mogli wskazać dowolną liczbę obiektów.

12% Miasta

i „stare miasta” wyszczególnione

7% Kościoły

i obiekty sakralne wyszczególnione


A8

Raport / W dialogu z otoczeniem?

Czy pamięta P. nazwisko jakiegoś znanego architekta?

100%

94% Nie

6% Tak

w tym najczęściej (wspominani kilkukrotnie) Antonio Gaudi – barceloński architekt Wojciech Zabłocki – architekt i szermierz-olimpijczyk Canaletto – pejzażysta Warszawy


Raport / W dialogu z otoczeniem?

A9

Czy interesuje się P. tym, jak wyglądają budynki, drogi, ulice, place i jak zabudowane i urządzone są różne miejsca w miejscowości, gdzie P. mieszka albo bywa?

2003

2005

46% Nie interesuję się

18% Nie interesuję się

14% Nie interesuję się

15% Nie interesuję się

49% Interesuję się

82% Interesuję się

85% Interesuję się

100%

86% Interesuję się

Zainteresowanie a rok badania

2010

Zainteresowanie a wiek respondentów (2017r.) 23% 15–19 lat 39% 20–24 lat 47% 25–29 lat

2017

49% 30–49 lat 54% > 50 lat

* Odsetek respondentów zainteresowanych wyglądem budynków, przestrzeni i infrastruktury w ich otoczeniu.


A10

Raport / W dialogu z otoczeniem?

oceny Co decyduje o tym, że dany obiekt architektoniczny się podoba? 100%

42% Jest dobrze utrzymany 32% Jest funkcjonalny 29% Pasuje do otoczenia 26% Ma interesujący kształt 22% Wywołuje emocje, tworzy wyjątkową atmosferę 21% Ma dobrze zaprojektowane detale 20% W sposób czytelny reprezentuje jakiś styl architektoniczny 20% Dobrze się starzeje (ma wartość ponadczasową) 25% Nie zagraża środowisku naturalnemu 10% Wyróżnia się kolorystycznie 8% Jest modny 4% Jest wysoki (w stosunku do innych budynków w swoim otoczeniu)

* Respondenci mogli wskazać trzy czynniki.


Raport / W dialogu z otoczeniem?

A11

Co się podoba w okolicy? 100%

63% Tereny zieleni publicznej

60% Szkoły

i przedszkola

59% Sklepy, punkty usługowe 55% Budynek,

49%

w którym Najbliższe mieszkają otoczenie respondenci zamieszkiwanego budynku (klatka schodowa, podwórze, place osiedlowe, inne budynki mieszkalne Placówki itp.) kultury znajdujące się w sąsiedztwie

46%

* Odsetek respondentów udzielających odpowiedzi pozytywnych (w siedmiostopniowej skali) na pytanie „Jak, ogólnie rzecz biorąc, ocenia P. wygląd…”.


A12

Raport / W dialogu z otoczeniem?

OCZEKIWANIA WOBEC MIEJSCA ZAMIESZKIWANIA Co jest ważne przy wyborze nowego mieszkania/domu? 100%

56% Bezpieczna okolica 52% Czyste chodniki, ulice 48% Dużo zieleni i wolnej przestrzeni w otoczeniu 47% Niski koszt utrzymania 46% Dobra komunikacja 44% Funkcjonalność wnętrz 40% Wygląd zewnętrzny budynku 39% Przestrzeń publiczna w okolicy (rynek, park, place zabaw itp.) 39% Obecność w okolicy obiektów użyteczności publicznej 37% Obecność w okolicy szkoły, przedszkola 36% Wkomponowanie budynku w otaczającą go zabudowę uczestniczenia w życiu społeczności lokalnej 28% Możliwość i współdecydowania o zagospodarowaniu okolicznej przestrzeni 26% Jednolity sposób kształtowania/ styl zabudowy w okolicy 20% Odmienność budynku od innych w okolicy * Odsetek respondentów wskazujących na odpowiedzi „bardzo ważne” na pytanie: „Przypuśćmy, że z różnych powodów decyduje się P. na zmianę dotychczasowego miejsca zamieszkania. Które z przedstawionych elementów uznał(a)by P. za ważne?”. Respondenci mogli wskazać trzy czynniki.


Raport / W dialogu z otoczeniem?

A13

Gdzie wolał(a)by P. mieszkać (hipotetycznie)? w 2015

27% 26% 23% 21% 3%

W wyremontowanym budynku historycznym

20% 29% 20% 30% 2%

W nowej zabudowie, we współcześnie zabudowywanej okolicy bez zabytków

W mieszkaniu w nowej zabudowie, ale w historycznej okolicy

W nowej zabudowie stylizowanej na zabytkową

W budynku zabytkowym, nawet jeżeli nie był remontowany

w 2017

* Odsetki nie sumują się do 100%, ponieważ wartości zostały zaokrąglone.


A14

Raport / W dialogu z otoczeniem?

PRZYWIĄZANIE DO MIEJSCA I STOSUNEK DO DZIEDZICTWA

83% 66%

Dbałość o historyczne budynki i zabudowania to przejaw patriotyzmu

55% 54%

Ważniejsze jest dla mnie, jak mieszkam, niż gdzie mieszkam

Uważam, że w mieście ważniejsza jest wygoda mieszkańców niż dbałość o zabytki

Interesuje mnie historia obiektów architektonicznych w dzielnicy miejscowości, w której mieszkam

51%

Chcę angażować się w sprawy związane z dzielnicą/miejscowością, w której mieszkam

39%

Chciał(a)bym się wyprowadzić z dzielnicy/miejscowości, w której mieszkam * Odsetek osób odpowiadających „zdecydowanie tak” i „raczej tak”.


Raport / W dialogu z otoczeniem?

KSZTAŁTOWANIE PRZESTRZENI Które z poniższych zdań jest P. bliższe? 100%

66%

Mieszkańcy i lokalne władze powinny mieć wpływ na to, co jest budowane w ich okolicy

34%

Właściciel posesji może na niej wybudować, co tylko zechce, niezależnie od tego, co myślą o tym inni

Kto ma największy wpływ na to, jak wyglądają nasze miasta?

39% Władze lokalne 19% Architekci 13% Urzędnicy administracji

i inspekcji budowlanej

12% Inwestorzy/deweloperzy 6% Lokalne społeczeństwo 6% Ludzie budujący swoje domy 5% Trudno powiedzieć

A15


A16

Raport / W dialogu z otoczeniem?

Poparcie dla regulacji 100%

80% 76% Miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego powinny uwzględniać wartości historyczne miejsc i obiektów

Wnętrza budynków instytucji publicznych, placówek oświaty, kultury, służby zdrowia itp. powinny być projektowane w konsultacji z ich użytkownikami

71% 70% Przestrzeń publiczna w centrach historycznych powinna być projektowana z udziałem mieszkańców

* Odsetek osób odpowiadających „zdecydowanie tak” i „raczej tak”.

Ustalenie przez samorządy lokalne zasad dotyczących obecności reklam w przestrzeni publicznej poprawiłoby wygląd polskich miast i wsi


Raport / W dialogu z otoczeniem?

A17

EDUKACJA ARCHITEKTONICZNA Co powinno być celem powszechnej edukacji architektonicznej?

30%

Pogłębienie znajomości lokalnego dziedzictwa kulturowego

24% 24% 24% 19%

Uświadomienie wpływu otoczenia przestrzennego na samopoczucie człowieka Uświadomienie wpływu otoczenia przestrzennego na wspomaganie więzi sąsiedzkich

Przekazanie wiedzy związanej z historią architektury jako jednej ze sztuk

Uświadomienie znaczenia udziału mieszkańców/użytkowników w procesie kształtowania ich najbliższego otoczenia

19% 19% 18%

Rozwój umiejętności urządzania wnętrz mieszkalnych

Poznanie zasad budownictwa (architektury) przyjaznych dla przyrody

Poznanie zasad projektowania przestrzeni publicznych oraz budynków użyteczności publicznej

16% 5%

Nie zastanawiam się nad tym

Trudno powiedzieć * Respondenci mogli wskazać trzy czynniki.


A18

Raport / W dialogu z otoczeniem?

Kto powinien odpowiadać za edukację architektoniczną w Polsce?

34% 14% 33%

20%

Związki/organizacje architektów

Samorząd lokalny

Rodzina

12%

26% Szkoła

Wydziały architektury wyższych uczelni w ramach kształcenia profesjonalistów

23% 23%

Instytucje kultury (domy kultury itp.)

Rząd i instytucje rządowe

* Respondenci mogli wskazać trzy odpowiedzi.

Organizacje pozarządowe (stowarzyszenia, fundacje)

9%

Kościoły, związki wyznaniowe

7%

Przedszkole

4%

Nikt 0%

Ktoś inny, inne instytucje


Raport / W dialogu z otoczeniem?

A19

PODSUMOWANIE: JAK NIE INTERESOWAĆ SIĘ ARCHITEKTURĄ? Architekci dostrzegają problem, który polega na braku społecznego zrozumienia dla architektury. Jak przekonują badania NCK, użytkownicy architekturę w dużym stopniu rozumieją i dostrzegają wagę jej społecznych konsekwencji, ale jednocześnie samą architekturą – architekturą jako taką – za bardzo się po prostu nie interesują, kojarząc ją raczej z budynkami niż z procesem współkształtowania z jej pomocą relacji społecznych. Z tego klinczu wyrwać można się tylko w jeden sposób – nie polega on na usilnym przekonywaniu społeczności, że architektura jest ważna, bo jest sztuką i tworzą ją wspaniali ludzie, ale systematyczne dowodzenie, że jest prozaiczna, stanowi część zwykłego i powszedniego życia. Rozwiązaniem problemów, jakie mamy z Polską przestrzenią i architekturą, nie jest więc wzrost zainteresowania tymi dziedzinami, ale wzrost poziomu ich rozumienia, co nie zawsze idzie w parze. Rozumieniu architektury nie sprzyja dydaktyzm, ale solidarność z jej odbiorcami. Badania NCK i inne przekonują, że myślenie o architekturze należy zastąpić myśleniem architekturą, do którego używa się całego ciała. Może dlatego część ludzi rezygnuje ze współpracy z architektem, bo – poza wydatkiem, na który nie wszystkich oczywiście stać – oznacza ona także trudną konieczność wypowiedzenia tego, co jest trudne do wysłowienia. Lekcje i książki o architekturze są ważne, ale równie ważne i potrzebne są nowe techniki empatyzacji w pracy z klientem, inwestowanie w nowe formy prototypowania (np. zwinna urbanistyka1), dalsza popularyzacja spacerów architektonicznych, renesans makietowania i inne techniki praktykowania myśli architektonicznej.

Więcej wniosków z tego badania i komentarze do raportu znajdziesz na www.nn6t.pl: � Architektura jako przedmiot (braku) zainteresowania � Architektura dopasowana do dzisiaj � Mieszkanie jako projekt? � Związki, nie więzy � „Tak” dla ukorzeniania architektury � Odszkolnić edukację (architektoniczną też) 1 A. Karłowska, P. Jaworski, Zwinna urbanistyka, „Autoportet” [online], [dostęp: 14.11.2018], dostępny: http://autoportret.pl/artykuly/zwinna-urbanistyka/3/


A20

Raport / W dialogu z otoczeniem?

Informacja o badaniu

Badanie zrealizowała firma Ipsos w listopadzie 2017 roku. Wykorzystano w nim technikę ankiety wspomaganej komputerowo. Reprezentatywna próba obejmowała 1003 osoby powyżej piętnastego roku życia. Zastosowano losowo-kwotowy dobór próby, zróżnicowanej wedle płci, wieku, województwa i wielkości miejscowości. Narzędzie badawcze przygotował Dział Badań i Analiz Narodowego Centrum Kultury. Część pytań zawartych w ankiecie wykorzystywano wcześniej w badaniach Narodowego Instytutu Dziedzictwa, CBOS-u i TNS Polska.

Autorzy badania: Zuzanna Maciejczak-Kwiatkowska, dr Małgorzata Retko-Bernatowicz, dr hab. Rafał Wiśniewski, prof. UKSW

Współpraca: Aleksandra Chrzanowska, Dariusz Śmiechowski, Marlena Modzelewska, dr Marcin Zarzecki

Pełna wersja raportu

W dialogu z otoczeniem? Społeczne postrzeganie przestrzeni publicznej i architektury w Polsce dostępna na stronie internetowej Narodowego Centrum Kultury https://www.nck.pl/badania

W redakcji „Notesu na 6 tygodni” utworzyliśmy w ubiegłym roku minizespół badawczy. Pracowaliśmy nad stworzeniem bazy danych i narzędzi analitycznych, które ułatwią zrozumienie tego, od jakich czynników zależy podejmowanie decyzji o uczestniczeniu w kulturze. Naszym partnerem jest Biblioteka Publiczna m.st. Warszawy – Biblioteka Główna Województwa Mazowieckiego. Dzięki tej współpracy i danym pochodzącym z bibliotek działających na terenie Mazowsza przygotowaliśmy mikroopracowania dotyczące zainteresowań czytelników i czytelniczek – w samej Warszawie z ponad 190 bibliotek, czytelni i punktów bibliotecznych korzysta 250 000 osób.


Aktywność twórcza – ogół złożonych zachowań jednostki, które cechuje element nowości wykraczający poza zachowania stereotypowe. wikipedia.org

nowy wyraz* to rubryka w NN6T, która ma charakter leksykonowy. Wraz z zaproszonymi autorami tworzymy spis słów, które mają znaczący wpływ na opisywanie lub rozumienie zjawisk zachodzących obecnie, albo takich, które „produkowane” są przez postępujące zmiany w układzie sił polityczno-ekonomiczno-społeczno-kulturalno-naukowo-technologiczno-obyczajowych. Pracę nad leksykonem pragniemy kontynuować do roku 2019. Propozycje haseł można nadsyłać na adres redakcji: bogna@beczmiana.pl

* Nazwa inspirowana jest czasopismem „Nowy Wyraz. Miesięcznik Literacki Młodych”, wydawanym w Warszawie w latach 1972–1981. Debiuty pisarzy, poetów i krytyków były tam ilustrowane pracami artystów młodego pokolenia. Nazwa miesięcznika nawiązywała do pisma międzywojennej awangardy „Nasz Wyraz” (1937–1939).

nr12


82

nowy wyraz / nr 12

Xeamül to alternatywny słownik projektowania, który powstał jako rezultat pracy grupy w składzie: Danil Danieluk, Fitnat Cimşit Koş, Dilek Öztürk, Agata Skórka i niżej podpisany. Spotkaliśmy się w lipcu w poznańskim School of Form (Wydział Wzornictwa Uniwersytetu SWPS) na kilkudniowym warsztacie przygotowanym przez Fitnat i Dilek – pracujące w Turcji, na Wydziale Architektury Istanbul Bilgi University. Sama nazwa słownika: Xeamül, ma swoje korzenie w połączeniu matematycznego znaku X, określającego to, co niewiadome i potencjalne, z tureckim rzeczownikiem „Temaül” używanym do opisu reakcji chemicznej lub długotrwałego zachowania. Celem warsztatu była krytyczna refleksja nad terminami, których używamy na co dzień w projektowaniu, a jego rdzeniem ćwiczenie polegające na wymyślaniu nowych pojęć. Pojęcia te miały skrywać jakieś napięcia, szczeliny tworzone na skutek zaskakującego zestawienia dwóch różnych terminów, nakładających się brzmień czy dziwacznego zapisu słów. Zabieg ten miał istotny wymiar poznawczy: słowa, którymi posługujemy się w praktyce projektowej, narzucają określony rygor myślenia, a w konsekwencji formatują także przestrzeń, tworzoną przecież na bazie wypowiedzianych i spisanych koncepcji. Przez cztery dni przyglądaliśmy się przestrzeni School of Form i Poznania, starając się szukać nowych słów i spojrzeń, w takich obszarach jak: zachowanie responsywne, zamieszkiwanie za pomocą gestów i mięsność miasta. W sumie wspólnie i kolektywnie wymyśliliśmy ponad tuzin nowych słów, które – jak sądzimy – odzwierciedlają niektóre z kluczowych napięć współczesnego środowiska miejskiego. W tym rozmiarze o pełnym,


nowy wyraz / nr 12

alternatywnym słowniku nie może być oczywiście w żadnym razie mowy. Chodziło zaledwie o wstęp – popularyzację ćwiczenia, które, gdyby się przyjęło, wzmocnić może nurt projektowania i myślenia o architekturze w kategoriach krytycznej geografii czy społecznego tworzenia przestrzeni, a więc tradycji podkreślających cielesny, procesualny, równościowy i kognitywny wymiar wzornictwa. W oryginale słownik powstały jako rezultat poznańskich warsztatów przybrał postać małej, ręcznie zszywanej książeczki, zawierającej piętnaście tablic – każda z nich składała się z definicji nowego terminu, wskazania na jego źródłosłów, przykładowego użycia w zdaniu, a także zdjęcia ilustrującego rzeczone zjawisko. Na użytek publikacji Xeamül na łamach NN6T musiałem terminy opracowane przez Danila Danieluka, Fitnat Cimşit Koş, Dilek Öztürk, Agatę Skórkę i mnie przełożyć z języka angielskiego na polski, zredagować je inaczej i nieco rozwinąć, by pasowały nie tylko do założeń warsztatu, ale i do standardu Nowego Wyrazu. Przez długi czas nie mogłem się do tego zabrać, ale niedawno pojawiła się okazja: słownik stworzony w Poznaniu, rozbudowany dodatkowo w Turcji, 30 października stał się częścią ekspozycji pokazywanej w Salt Galata w ramach czwartego Istambul Design Biennial, odbywającego się tym razem pod hasłem „A School of Schools” i poświęconego nowym strategiom nauczania architektury. Ponieważ temat ten staje się coraz gorętszy także w Polsce, wspólnie z Bogną Świątkowską pomyśleliśmy, że polski przedruk Xeamül zainteresować może także rodzimych dydaktyków, zainteresowanych nieklasycznymi formami uczenia architektury. Maciej Frąckowiak

83


84

nowy wyraz / nr 12

APM Architecture per Minute. Określany w minutach współczynnik określający puls doświadczania przestrzeni – ilość architektury doznawanej w miarę poruszania się w niej. Steve, jaki jest dzisiaj twój APM? Chyba z pięć budynków na minutę, nie mam łatwego dnia. Bytuał Sytuacja, w której jakaś humanoidalna rzecz staje się częścią codziennych interakcji, choć sama bezpośrednio nie reaguje na ludzką obecność, na przykład: bytuały zabawek zaaranżowanych na sklepowej wystawie mogą sprowokować długą kolejką ludzi przypatrujących się im z ulicy. Funkcją takich bytuałów, inaczej rytuałów bytu, jest także, paradoksalnie, podtrzymywanie wiary w określoną formę ludzkiej podmiotowości, wiążącej się z symbolicznym komunikowaniem, w czasach gdy sprawstwo w miejskich techno-społecznych sieciach staje się rzeczą coraz bardziej złożoną i coraz mniej ludzką. Integrak [↗] Rama, zazwyczaj z szynami, prętami, hakami lub kółkami, służąca do trzymania lub przechowywania rzeczy i umieszczona w niewidzialnym na pierwszy rzut oka obszarze, np. schowana za infrastrukturą klimatyzatora (inaczej: zintegrowany wieszak na ubrania). Gdy Chloe weszła na korytarz, Colin zawołał, by zabrała kurtkę, ale Chloe mogła jej znaleźć, bo jesionka wisiała poza zasięgiem wzroku, na integraku wkomponowanym w pustą przestrzeń pod sufitem.

jaXdesign [→] Niezamierzony scenariusz użycia czegoś. W oryginale termin ten brzmiał: „uXperience”, a więc korespondował z rozwijającym się obecnie nurtem projektowania UX, dążącym do pełniejszego wykorzystania w tym procesie doświadczeń użytkownika. Polski „jaXdesign” można czytać tak, że na pierwszy plan wybija się dźwięk przypominający „jakś” czy „jakoś”. Efekt ten, choć niezamierzony, szczęśliwie wydobywa ten wymiar codziennego projektowania, którego dotyczyły chociażby badania zainicjowane przez socjologa Marka Krajewskiego, prowadzone nad zjawiskiem oddolnego przerabiania miasta zgodnie z potrzebami mieszkańców. Badacze określili ten fenomen mianem Niewidzialnego Miasta, by podkreślić wszechobecność, a jednocześnie marginalizowanie w dyskusjach o mieście działań takich jak wydeptywanie ścieżek, przyozdabianie balkonów, tworzenie schronień dla zwierząt itd. jaXdesign upomina się o ten sam, egzystencjalny i emancypacyjny wymiar projektowania, który równie rzadko dostrzegają zarówno projektanci-artyści, jak i projektanci-eksperci od partycypacji. Komuniekacja Kontakt bez tknięcia. Forma spotkania intencjonalnie zapośredniczonego przez jakąś barierę (organizacyjną, cielesną, technologiczną lub architektoniczną). Komuniekacja to akt wiążący w sobie dwa niby znoszące się pragnienia: do podtrzymywania dialogu i utrzymywania dystansu; chęć jednoczesnego zachowania prywatności oraz otwar­ cia się na innych. Komuniekować


nowy wyraz / nr 12

Integrak

jaXdesign

85


86

nowy wyraz / nr 12

można się na przykład z życiowym partnerem, gdy tylko wieczorem zacznie narzekać na związek, który nas łączy. Nośnikiem dystansu, który decyduje o stopniu porowatości na kontakt, a zatem i podatności na jego skutki, może być wówczas gazeta lub smartfon. Metapejzaż [↘] Krajobraz budynków, które mają podobne DNA, choć zaprojektowali je różni architekci. Człon „meta” nawiązuje do greckiego słowa oznaczającego „z, w poprzek lub po”. W tym sensie, powiedzieć można chociażby, że częścią metapejzażu Rotterdamu jest charakterystyczny wzór składający się z kwadratów na różne sposoby wpisanych w elewacje budynków.

ktoś stoi na schodach lub w przejściu jak żołnierz na posterunku – tak jakby cała okoliczna przestrzeń należała tylko do niego – to można wtedy powiedzieć do niego: Odpozuj się albo sobie pójdę. Ewentualne skojarzenia z polskim przekleństwem są przypadkowe. W angielskim oryginale termin ten bowiem brzmiał de-pose, a nie pose off!

Przewrzeć [→] Wyraz powstały z połączenia „prze” konotującego zmianę (jak w słowach prze-konać, prze-mówić, prze-słonić) i „zawrzeć” – odnoszącego do ujmowania czegoś w jakąś formę. Przewrzeć to zmienić sposób patrzenia na jakąś przestrzeń, na skutek pozyskania jakiejś zaskakującej informacji. Dla przykładu: Przewarłam swoje myślenie o tym korytarzu, gdy dowiedziałam się, że za Mnienument Pomnik, który wyłania się dzięki in- tą ścianką znajduje się dziedziniec. Tetuicyjnej interpretacji fragmentów raz myślę o nim raczej jak o balkonie. otoczenia. W odróżnieniu od monumentu, mnienument podtrzymu- Rozkawość je osobiste wspomnienia, czyniąc Po angielsku: bi-curic. Polskie tłuich nośnikiem fizyczne elementy maczenie celowo wzmacnia skojanapotkanego otoczenia. Chodząc rzenia z rozpołowieniem czy rozpo ulicach wyglądałam detali stolar- kawałkowaniem, by podkreślić, że ki okiennej i znalazłam ramę, która chodzi o ciekawość rozpiętą między mnie zachwyciła! To będzie mój po- dwoma budynkami albo zjawiskami. Skutkiem rozkawości jest napięznański mnienument! cie psychiczne w środowisku miejskim – doświadczana przestrzeń Odpozować [→] Inaczej: odwrócić porządek związa- ciekawi jednocześnie z dwóch pony z mimowolnym odgrywaniem ról wodów, z których każdy domaga się kulturowych w przestrzeni miasta, całkowitej uwagi. Zawrót głowy zabudynku, metra czy wiejskiej sali miast skupienia. Opisując w tych kazabaw. Odpozować, czyli zerwać tegoriach swoje doświadczenia, poze stereotypowymi pozami (sposób wiedzieć można na przykład: Nigdy stania, siedzenia, gestykulowania nie zapomnę, jaka byłam rozkawiona, w trakcie konwersacji), które wyra- gdy w Poznaniu z jednej strony moją żają głęboko przechowywane wzor- uwagę przyciągał budynek Bałtyku, ce męskości czy kobiecości. Gdy a z drugiej – drukarnia Concordia.


nowy wyraz / nr 12

Przewrzeć

Metapejzaż

Odpozować

87


88

nowy wyraz / nr 12

Statuatryb Stan ucieczki przed rzeczywistością poprzez zanurzenie się w technologie mobilne. Gdy emocje, uwaga i świadomość pochłonięte są przez teleinformatyczne sieci, na zewnątrz nich pozostaje tylko nieruchome ciało, przypominające rzeźbę, budynek albo inną strukturę nieożywioną. Weszła w statuatryb, gdy tylko wyszedł z pokoju. Spalcer Spacerowanie dłonią to odkrywanie tekstury budynku dla przyjemności, na przykład poprzez stukanie palcem po ścianach albo poręczach miarowym uderzaniem w nie za pomocą obrączki i tym podobne gesty, w których cielesność napotyka materialność. Często spalcerujemy po korytarzach, na przykład gdy są długie i idziemy nimi sami, nasłuchujemy dźwięków, które wydają nasze palce lub paznokcie ocierające się o ściany, tak jakbyśmy – nie mogąc się rozpoznać w reakcjach innych ludzi – chcieli się upewnić, że istniejemy, bo mamy zdolność do tworzenia jakiejś różnicy. Spalcerowanie dużo ma też wspólnego z dziecięcym odruchem, by idąc wzdłuż płotu, sunąć po nim kijem. Szhack Zhackowany szlak. Jedno ze słownikowych wyjaśnień podpowiada, że „hack” znaczy ciąć przy użyciu szorstkich lub ciężkich uderzeń. Szlak zdefiniować można z kolei jako obrany sposób lub kurs prowadzący z jednego miejsca w drugie. Szhack to zatem taki akt ruchu, który zakłóca przestrzeń, a przez to wyswabadza umysł. W zdaniu brzmieć to może w sposób następujący:

Szhackowała budynek, przemierzając jego korytarze na rowerze. Technomans [↓] Częsty typ związku łączącego nas z nowymi technologiami miejskimi. Relacje te są spektakularne, w tym samym stopniu co skazane na krótki żywot. Współcześnie technomansuje się na przykład z koncepcją smart city. Wszyscy o niej mówią, angażujemy w nią wiele pieniędzy, lokujemy w niej przerośnięte nadzieje, choć w sumie – poza przyjemnością czerpaną z pokazywania nowych czujników, stert big data i kolejnych wizualizacji biurowców z zazielenionymi dachami i autonomicznych pojazdów – nikt nie jest pewny, czy wyniknie z tego jakieś konkretne i długotrwałe ulepszenie dla mieszkańców. Termin technomans wiele zawdzięcza książce Brunona Latoura Aramis or the love of technology (1993), w której francuski socjolog porażki we wdrażaniu rozwiązań technicznych tłumaczy właśnie poprzez wypalenie uczuć, które mieli wobec nich inżynierowie, urzędnicy czy inwestorzy (przez wiele lat pracy rozwiązania te po prostu się nudzą, a uczucia przerzucane są na nowsze technologie).

Technomans


nowy wyraz / nr 12

Welgnąć [→] Połączenie przedrostka „w” i czasownika „przylgnąć”, używane, by opisać wrażenie bycia związanym z przestrzenią lub obiektem poprzez subtelne detale tworzone z myślą o uważnym spojrzeniu drugiego człowieka: wzruszające dziecięce rysunki na ścianach, dyskretne zdobienia na fasadach albo pochłaniające dekoracje za oknami parterowych mieszkań. O jakimś mieście powiedzieć można, że sekwencja naszych w nie welgnięć była tak intensywna, że poczuliśmy się prawie jak w domu. Wielgnąć

nowy wyraz nr 12 Danil Danieluk Co noc tworzę tożsamość marek, a w dzień szukam poetyczności w życiu i analizuję percepcję ludzi. Trzynaście lat temu zacząłem pracować w agencji brandingowej w Kijowie, pól życia fotografuję i nadal się uśmiecham, wykładam w School of Form, i tak minęło trzydzieści jeden lat. Pracowałem z Fujitsu Siemens, Wrigley, Ukrainian Center for Cycling Expertise, Norway Embassy, AIDS Alliance, Concordia Design, Schattdecor, Wydziałem Rozwoju Miasta Poznań, tre, Orska, NAP-em, Volkswagenem i innymi. Maciej Frąckowiak socjolog, doktor nauk społecznych, badacz miasta i kultury wizualnej. Autor i redaktor tekstów oraz książek naukowych i popularyzatorskich o tej tematyce, m.in. zbioru Kruche medium. Rozmowy o fotografii. Inicjator i kurator działań animujących miejską przestrzeń publiczną. Członek zespołu koordynującego program Bardzo Młoda Kultura Narodowego Centrum Kultury. Wykładowca School of Form. Fitnat Cimşit Koş doktor nauk technicznych, wykładowczyni architektury na Gebze Technical University i Istambul Bigli University. Dilek Öztürk zainteresowana nowymi zjawiskami na styku sztuki i wzornictwa, zwłaszcza w obszarze communication design. W latach 2009–2011 pracowała jako redaktorka w Arkitera Architecture Centre, do 2014 roku redaktorka naczelna „The Great Indoors Turkey”, w latach 2014–2016 menadżerka w Design Foundation Istambul. Kieruje półrocznikiem „Design Unlimited Magazine”. Wykładowczyni Wydziału Architektury Istambul Bigli University. Od 2016 roku prowadzi blog Istanbul-in-Beetween. Agata Skórka pochodząca z Wielkopolski, studentka V roku na Wydziale Architektury, stypendystka Rektora Politechniki Poznańskiej, członek koła Naukowego Studentów Architektury – KNSA. Uczestnik warsztatów projektowych w Polsce i na świecie – m.in.: „Nowa Wspólna Wilda”, „Success Stories”, oraz „Kotor APSS 2017”. W architekturze najbardziej interesują ją: tymczasowość, oddziaływanie przestrzeni na użytkowników, oraz potrzeby osób starszych.

89


90

myślińska

Małgorzata Myślińska: Zakład fotograficzny, widok wystawy, fot. Krystian Daszkowski


myślińska

Marzenia

z peryferii

Dokumentując tła fotograficzne, byłam ciekawa, czy odnajdę w nich ten sam wzorzec sarmackiej melancholii i przekonanie, że wszyscy pochodzimy od szlachty, o którym pisał Andrzej Leder i inni badacze polskiej tożsamości czasów transformacji – z malarką Ma łgo rz atą Myś l i ń s ką , autorką projektu Zakład fotograficzny, rozmawia Mac i ej F rąckow i a k

91


92

myślińska

Maciej Frąckowiak: W ramach programu Rezydenci w Rezydencji 2018, w poznańskim Centrum Kultury Zamek zajmowałaś się inwentaryzowaniem wyposażenia wielkopolskich zakładów fotograficznych. Efektem tego procesu była wystawa i książka zaprojektowana wspólnie z kolektywem Ostrøv. We wszystkich tych działaniach ciekawiły cię zwłaszcza rekwizyty i tła fotograficzne – dlaczego? Małgorzata Myślińska: Jak zawsze trudno wskazać na jedną inspirację. Kiedyś potrzebowałam zdjęcia portretowego do katalogu jakiejś wystawy. Postanowiłam tę sytuację trochę ograć i udałam się do zakładu fotograficznego w Poznaniu, który ciągle miał atelier na zapleczu – takie osobne studio do charakterystycznych zdjęć z tłami. Zdziwiło mnie wtedy po pierwsze, że te tła ciągle istnieją, choć wcześniej wydawało mi się, że już ich nie ma. Po drugie, zaskoczyło mnie, że te tła zadziałały na mnie nie tylko wzrokowo, ale całościowo. Przez swoją materialność – one są duże, stoisz w tym tle. Mają też charakterystyczny zapach, który przywodzi jakieś wspomnienia. No i właściwie pierwszy raz miałam okazję, by spojrzeć na te tła z od strony technicznej, z perspektywy mojej profesji, czyli malarstwa. Jest to o tyle łatwiejsze, że wiele z tych teł ma swoje lata, przez to przestają być poznawczo transparentne, same przykuwają uwagę, przez tę swoją bezużyteczność trochę. Kiedy mówimy o malarstwie, to myślimy o czymś, co jest oprawione w ramy, a nie o czymś, co ma być zaledwie scenografią, udawać wnętrze czy kawałek łąki. Tła, które mnie zaciekawiły, były rozbudowane – nie mówimy o czymś, co jest po prostu gradientem przejścia z jednego koloru do drugiego albo jakąś przecierką, albo zupełnie gładkim jakimś kolorem, tylko o malowanym tle, którego autor, niewidoczny rzemieślnik, mógł sobie pozwolić na więcej. Wiąże się z tym ciekawa historia, bo złożoność tła była czymś bardzo pożądanym. Zastanawiałam się, z czego to mogło wynikać. Jeden z właścicieli zakładu tłumaczył mi to w sposób następujący. Wiele teł pochodzi z lat 80., z czasów inflacji, gdy pieniądz taniał i nie bardzo było go na co wydawać. W tych czasach powstawały też zakłady fryzjerskie czy inne punkty usługowe, których nie trzeba było zaopatrywać w towar, a jednocześnie wydawane w nich pieniędzy dawały poczucie jakiegoś ich użytecznego spożytkowania. Popularność fotografowania się na skomplikowanych tłach można by więc tłumaczyć potencjalną nieskończonością tej usługi – towar się nie


myślińska

Małgorzata Myślińska: Zakład fotograficzny, dzięki uprzejmości artystki

93


94

myślińska

wyczerpywał, a im więcej elementów w tle, tym większą wartość ma zdjęcie. Skomplikowane tła skutecznie rekompensowały pieniądze wydane na sesję. Wróćmy jednak jeszcze na chwilę do wspominanych przez ciebie zdjęć do katalogu. Jesteś malarką, która otrzymała Nagrodę Artystyczną Miasta Poznania, jest wystawa i katalog, w których masz się zaprezentować, a ty – z tego, co wiem – zamówiłaś sobie sesję biznesową… Tak, na użytek katalogu poproszono mnie o zdjęcie w pracowni, którego nie miałam. Postanowiłam, że wykorzystam honorarium za udział w wystawie na taką pozowaną sesję zdjęciową. Zamiast pokazywać tylko swoje prace, pokażę siebie, a raczej wyniki socjologicznego badania, które ujawnia, jak postrzega się malarkę, bo w tej dziedzinie była przyznana nagroda. Zdecydowałam się na opcję „świat biznesu”, która polegała na zrobieniu szybkiej sesji, wybraniu zdjęcia, na którym wyszło się najlepiej, i wkomponowanie wizerunku w cztery różne tła stockowe. Najczęściej tła przedstawiają jakieś wnętrza korporacji, biur i służą pewnie pracownikom z tych korporacji i banków. Pomyślałam, że poproszenie o tło z pracowni malarskiej będzie wyzwaniem dla samego zakładu fotograficznego. Przy okazji zauważyłam, że w tym studio jest sporo tych malowanych teł. I wtedy, jak wspomniałam, po raz pierwszy zastanowiłam się, czy możliwe, że te tła są wszędzie, we wszystkich zakładach Wielkopolski. I zamiast cierpliwie spędzać czas w zamkowym pokoju dla rezydentów, udałaś się w podróż po województwie. Opowiedz trochę o tych zakładach, które odwiedzałaś. Jak je wybierałaś? Chciałam stworzyć mapę istniejących zakładów fotograficznych w całej Wielkopolsce. Kiedy do nich dzwoniłam, zaznaczałam sobie na mapie, które nadal funkcjonują, a które nie. Założyłam, że ewentualny brak odzewu także jest ważną informacją – mam to wszystko gdzieś zanotowane. Pomyślałam, że najpierw będę odwiedzała miasteczka powiatowe, a później, jak się uda, też mniejsze miejscowości i wioski. Jak wyglądały takie spotkania? Udając się w podróż, miałam świadomość, że zakłady – a przynajmniej zwyczaj, który mnie interesuje – są w kiepskiej kondycji. Te tła istnieją, ale nie są często wykorzystywane. Sesje studyjne też nie są już takie popularne, jak kiedyś. Nie chciałam nikogo prosić o bezinteresowną pracę na rzecz mojego projektu, dlatego


myślińska

95

w budżecie przewidziałam opłaty za usługi, które były mi potrzebne. Moja rola była trudna – płaciłam za usługi, ale też było wiadomo, że potrzebuję ich do czegoś innego. I wtedy też zdarzało się, że padało pytanie o to, czy ta cena nie powinna być podniesiona z uwagi na artystyczny cel projektu, dlatego za każdym razem otwarcie komunikowałam, jaką kwotą dysponuję, aby uniknąć ewentualnych nieporozumień. Jaki był plan tych odwiedzin? Na samym początku ustaliłam sobie taki schemat, aby fotografować jeden rekwizyt na neutralnym tle. I tło w szerszym ujęciu, na którym będzie widać je całe oraz fragment studia, z którego pochodzi. Zawsze miałam ze sobą aparat na wypadek, gdyby fotograf zamiast robić zdjęcia, po prostu zgodził się jakby wynająć studio. Czasami oni decydowali się wykonać zdjęcia swoim aparatem, wtedy podpisywałam z nimi umowy. Innym razem było tak, że użyczali mi sprzęt, którym sama robiłam zdjęcia. To jest o tyle ważne, że te ich urządzenia mają ustalone określone parametry fotografowania tych teł, wypracowany przez lata sposób oświetlenia rekwizytów. Chodziło mi o to, żeby zdjęcia były oświetlone podobnie jak w trakcie rzeczywistych sesji, kiedy biorą w nich udział portretowane osoby, tylko żeby tych osób właśnie nie było. Jak reagowali właściciele zakładów, gdy opowiadałaś im o projekcie? Zastanawiam się, ilu z nich myślało o tym w kategoriach fotografii przedśmiertnej – ktoś przychodzi fotografować działalność, która zanika i z tego powodu stanowi kuriozum. To był w zasadzie najczęstszy powód odmowy – tak jakby przyznanie się do posiadania teł zdradzało, że zakład nie jest w najlepszym stanie. Nie nalegałam. Starałam się być uczciwa, zależało mi na sytuacji, w której właściciele zakładu świadomie udostępniają tło i wchodzą w rolę osoby świadczącej usługę. Gdybym przyszła i chciała zamówić sesję ślubną, to nie byłoby żadnego problemu. Kiedy jednak ujawniałam, że mam inny cel, że nie jestem typową klientką, to jakby spadała jakaś zasłona, mająca ukryć te zakłady przed innym, obcym spojrzeniem. Z jakiegoś powodu jednak oni te tła cały czas trzymają. Zdarzało się, że odwiedzałam studia po remoncie – myślałam, że w takich miejscach nie mam już czego szukać, a okazało się, że w odświeżanych wnętrzach nadal wieszano tła z lat 90. Porozmawiajmy chwilę o tym, co znajduje się na tych tłach – w jaki wzór się układają, do jakich aspiracji odsyłają?


myślińska

96

Cały czas się zastanawiam, kto w tym spektaklu odgrywał najważniejszą rolę. Kto najbardziej dołożył się do tworzenia tych wyimaginowanych tożsamości, które tła pozwalały utrwalać. Czy odpowiedzialność leży po stronie zakładów? Czy to one ukształtowały modę na fotografowanie, które ma podźwignąć nasz status? A może chodzi raczej o klientów, którzy mieli takie właśnie preferencje? Podczas odwiedzin uznałam, że to się rozkłada gdzieś po środku – autorzy teł malowali to, co się najlepiej sprzedawało, bo jakoś spełniało oczekiwania, także zakłady musiały się dostosować do potrzeb klientów, którym schlebiały. Dotarłam do takiej branżowej gazetki, w którą zaopatrywały się zakłady. Jednym z jej redaktorów była osoba, która miała w zasadzie monopol na dystrybucję teł, a co za tym idzie, kreowanie określonej mody na takie fotografowanie w Polsce. Realizując ten projekt, zastanawiałam się, czy potwierdzi się moje przeczucie, że te tła będą utrwalały takie przekonanie, że gdzieś tam wszyscy pochodzimy od szlachty, czy będzie więc w nich widać ten wzorzec sarmackiej melancholii, o którym pisał chociażby Andrzej Leder w Prześnionej rewolucji1. Zapytam więc bezpośrednio, domyślając się odpowiedzi: tła pokazują idylliczne pejzaże wiejskie i wnętrza klasycystycznych dworków? Tak, między innymi. Przy okazji powiem, że moje działania potwierdziły obserwacje osób, które zajmują się klasą średnią czy okresem transformacji. Twierdzą one, że w swoich poszukiwaniach tożsamościowych albo sięgamy po hiperglobalne wzorce, co widać chociażby we wspomnianej przeze mnie gazetce, albo po motywy, które były popularne w Polsce jeszcze przed wojną – właśnie takie pejzaże, bogate wnętrza. Wszystko to filtrowane jest jednak przez stylistykę lokalną, gdzie widać wchodzenie do teł elementów dworków czy wyposażenia typowego dla architektury lokalnej, w tym przypadku wielkopolskiej. I to wydaje mi się szczególnie ciekawe do dalszego śledzenia, dlatego zamierzam włączyć te doświadczenia do pracy doktorskiej, nad którą pracuję w Uniwersytecie Artystycznym w Poznaniu. Chciałabym też swoje ustalenia porównać z działaniami innych osób, które zajmowały się tłami. Jest np. taki projekt Alicji Dobruckiej, która fotografowała tła w Bombaju, gdzie dominują tła bardziej abstrakcyjne, kolorowe. Jest też Shadi Ghadirian, artystka z Teheranu, która fotografowała się ze sprzętami współczesnymi na tle dawnych 1

Andrzej Leder, Prześniona rewolucja, Krytyka Polityczna, Warszawa 2014.


myślińska

Małgorzata Myślińska: Zakład fotograficzny, dzięki uprzejmości artystki

97


98

myślińska

irańskich teł, które też mają taką specyficzną ornamentykę. No i książka Maritna Paara, jego autoportret. Powiedzieliśmy sobie, że tło fotograficzne to scenografia, która więcej mówi o tym, kim chcielibyśmy być, niż kim jesteśmy. Jednocześnie, wspominałaś, że dokumentowane przez ciebie zwyczaje powoli znikają. Czy oznaczałoby to, że czasy romantycznie przyśnionej, fantastycznie dworkowej rzeczywistości, w której chcemy się reprezentować, są policzone? Myślę, że i tak, i nie. Jeśli chodzi o to, czy chcemy się jeszcze pokazywać na tle dworków, zauważyłam, że forma teł się zmieniła, ale temat pozostał. Chodzi o to, że atelier czy studia fotograficzne, w których robiono takie zdjęcia, zostały wyparte przez sesje plenerowe, realizowane w rzeczywistych wnętrzach i krajobrazach. Osoby prowadzące zakłady wskazywały, że gdzieś na początku lat dwutysięcznych pojawiły się niezarejestrowane firmy, czyli osoby, które wyposażyły się w jakiś aparat, ale nie miały pieniędzy na wyposażenie studia. Niektórzy moi rozmówcy zakładali, że to właśnie biedni fotografowie, którzy nie mieli wystarczających pieniędzy, żeby założyć studio, wyparli klasyczne studia fotograficzne. Popularnym motywem były i chyba do teraz są jednak w takich sesjach zamki i pałacyki czy romantyczne zaułki w parkach. Co ciekawe, w trakcie swojej rezydencji w Centrum Kultury Zamek w Poznaniu dowiedziałam się, że sam Zamek jest też częstym tłem do takich sesji, co pracownikom tej instytucji wydaje się dziwne, bo jest to jednak budynek, który miał znaczyć niemiecką dominację nad Poznaniem, dla wielu do dzisiaj kojarzy się z przemocą, a jednak – jak się okazuje – może być tłem dla intymnych, ciepłych rodzinnych sesji. Skoro nasza kolektywna tożsamość sarmacka przeniosła się w plener, także dzięki nowym możliwościom technologicznym, to co się z tymi tłami stanie dalej? Wrócę jeszcze na chwilę do wątku umierania tych zakładów fotograficznych i takiego przekonania, że nie ma już dla nich przyszłości. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że przynajmniej kilka z zakładów, które odwiedziłam, całkiem dobrze sobie radzi. Poszerzają gamę usług – oferują sesje plenerowe, dokupują jakieś tła drukowane. Słowem: idą z duchem czasu. Po drodze dokonuje się też zmiana pokoleniowa wśród osób prowadzących zakłady. Zauważyłam, że osoby, które zachowały te tła i dalej je wykorzystują, potrafią tchnąć w nie nowe życie, reklamują portrety z ich wykorzystaniem jako usługę vintage. Zdarza się też oczywiście,


myślińska

99

że w okolicy zakładu istnieje stała grupa odbiorców, która nie widzi tego, że takie tło jest anachroniczne, i po prostu życzy sobie właśnie takie zdjęcia. Za każdym razem pytałam, kiedy te tła były ostatnio wykorzystywane – czasami było to dziesięć czy piętnaście lat temu, czasami było to miesiąc temu, a czasami w zeszłym tygodniu. Jest bardzo różnie, trudno też uchwycić jakiś trend, posługując się podziałem na zakład ulokowany w dużym mieście i poza nim. Zresztą tła z zakładów w Poznaniu i tych z mniejszym miast właściwie niczym się nie różnią. Kusi mnie, by dostrzec w tych tłach początki fotografii stockowej. Podobieństw jest przynajmniej kilka. Z tego, co mówisz, wynika, że była w zasadzie jedna firma, która zmonopolizowała rynek teł, standaryzując przy okazji marzenia o polskich dworkach i ich zasiedlaniu na zdjęciach. Tła to też taki obszar fotografii, której nikt nie szanuje, bo się nie kojarzy z niczym szczególnym, a przez to właśnie ma ogromny wpływ na kreowanie naszego imaginarium. Wystarczy wyobrazić sobie, ilu z nas, naszych przyjaciół i członków rodziny kuca przy tych wszystkich kolumnach, pozuje na tle dębów i patrzy na nas ze stron naszych albumów. Też wydawało mi się to ciekawe. Cały czas wyobrażam sobie, że istnieje takie duże, rozproszone archiwum. Z jednej strony, to są nasze prywatne zdjęcia. Z drugiej zaś, gdyby właśnie przyjrzeć się tym wszystkim tłom, to zobaczymy absurdalność tej sytuacji, której nie widać, gdy patrzymy na jedno zdjęcie w albumie. Zależało mi, by fotografując ileś tych teł, ale bez ludzi, móc powiedzieć o tych osobach więcej.

Małgorzata Myślińska urodzona w 1988 roku, artystka wizualna, malarka i filozofka. Absolwentka Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu i Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. W 2014 roku obroniła dyplom magisterski z malarstwa, a rok później dyplom licencjacki z filozofii. Odbywała stypendia na w Universitatea de Arta şi Design a także Universitatea Babeș-Bolyai (Kluż-Napoka, Rumunia). Swoje prace pokazywała na wielu wystawach, jest też laureatką wielu nagród i wyróżnień, w tym Stypendium Artystycznego Miasta Poznania (2016). Mieszka i pracuje w Poznaniu, kontynuuje studia doktoranckie na Wydziale Malarstwa i Rysunku Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu. Maciej Frąckowiak socjolog, doktor nauk społecznych, badacz miasta i kultury wizualnej. Autor i redaktor tekstów oraz książek naukowych i popularyzatorskich o tej tematyce, m.in. zbioru Kruche medium. Rozmowy o fotografii. Inicjator i kurator działań animujących miejską przestrzeń publiczną. Członek zespołu koordynującego program Bardzo Młoda Kultura Narodowego Centrum Kultury. Wykładowca School of Form


100

Fot. Damian Makowski

Grupa budapeszt


Grupa budapeszt

101

CIĘCIE Społeczeństwo zaczyna się od podziału, nie od łączenia. Dlaczego cięcie, a nie klejenie, jest dziś tak aktualne docieka G ru pa B u da p e szt


102

Grupa budapeszt

Niełatwo jest zachować dziś równowagę umysłu, jeśli chodzi o teorię trójki, być może najważniejszego z najbardziej aktualnych terminów, którymi od wiosny 2018 roku zajmuje się w „Notesie na 6 Tygodni” Grupa Budapeszt. W dzisiejszych czasach, w XXI wieku, platońskie trójki, które zdaniem filozofa tworzyły cztery żywioły, muszą być wzbogacone o doświadczenia trzeciej fali, trzeciej drogi, trzeciego sensu, trzeciej płci i wielu innych. Gdzie zacząć? Dokąd udać się w drugim kroku, jeśli ma się za zadanie zdefiniowanie trzeciego? I dlaczego to właśnie ten trzeci krok jest najważniejszy, a nie drugi ani tym bardziej pierwszy? Georg Simmel przekonywał niegdyś, że to od trójki – a wówczas jeszcze od trzeciego – zaczyna się społeczeństwo. Naturalnie rozmaite procesy ponadindywidualne mają miejsce już w przypadku interakcji dwóch elementów (ludzi, dajmy na to). Ale dopiero po tym, jak do dwóch dołączy trzeci albo trzecia, albo trójka właśnie, możemy zacząć obserwować zachowania społeczne w pełnym tego słowa znaczeniu. To dlatego, że dopiero wówczas możliwe stają się koalicje, sojusze i spiski. Społeczeństwo zatem, zdaniem niemieckiego socjologa, zaczyna się od podziału, nie od łączenia. Trójka zaś jest pierwszą liczbą, która odpowiada za podział, za cięcie. Dlaczego cięcie, a nie klejenie, jest jednak tak aktualne? Musimy tutaj zostawić na chwilę na boku niemieckiego socjologa urodzonego w połowie XIX wieku.


Grupa budapeszt

103

Aby odpowiedzieć na to pytanie, w pierwszym kroku wyobraźmy sobie 17 obiektów w 6 zbiorach. Albo konkretniej: niech to będzie 17 zdjęć rozmieszczonych na 6 kolejnych stronach periodyku. A nawet jeszcze precyzyjniej: wyobraźmy sobie 17 zdjęć na 6 kolejnych stronach numeru 120 „NN6T”. Na każdej ze stron znajdują się 3 zdjęcia i jak wskazuje prosta matematyka, jest tylko 1 strona będąca wyjątkiem od tej reguły. To pierwsza strona. Na niej znajdują się 2 zdjęcia oraz 7 słów ułożonych w 2 linie. Pierwsza linia zawiera 2 słowa: „Trzecie zdjęcie”. Druga linia z kolei pozostałe 5 słów: „prosimy o oglądanie stron pojedynczo”. Można więc domniemywać, że w naszym wyobrażeniu tych słów i tych zdjęć znajduje się jakaś sugestia dotycząca tego, gdzie można znaleźć ontologiczną wagę trójki. W jaki sposób zatem tekst odnosi się do zdjęć? W jaki sposób tekst zawierający liczbę 3 („Trzecie zdjęcie”) odnosi się do kolejnych liczb, już to do liczby 17 (skoro tyle mamy zdjęć), już to do 6 (tyle mamy stron)? I ponadto jak odnosi się liczba 3 (tyle zdjęć na stronie, a także część tytułu) do liczby 2 (liczba zdjęć na stronie, na której napisane jest „Trzecie zdjęcie”)? To wszystko trudne pytania. W dodatku w chwili obecnej – zakładamy – lekturze nie towarzyszą zdjęcia, na które można byłoby zerknąć i przestać sobie cokolwiek wyobrażać. Mamy tylko tekst. I wyobraźnię. Przynajmniej pod ręką, teraz. Pójdźmy więc dalej w ten las naszej domniemanej teraźniejszości. W drugim kroku wyobraźmy sobie album, cokolwiek bardziej przewidywalny niż wspomniany


104

Grupa budapeszt

periodyk. Niech będzie to album ukradzionych obrazów, minialbum – złożony tylko z 6 stron, zawierający stronę tytułową, jak to zwykle w albumie z reprodukcją jednej z prac, którą znajdziemy później w środku. Po niej następują 2 rozkładówki – po 1 obrazie na stronie. I tylna okładka – zawierająca ostatni obraz. Rozważmy rozkładówki. Każdy z obrazów zajmuje stronę. Zestawienia na rozkładówkach obejmujące 2 obrazy są budowane tak, żeby wyostrzyć dialektyczne spięcie. Podobieństwa, radykalna – wydawałoby się – różnica w postaci przejścia między stronami, rytm lub inne związki, powodują, że jedno zdjęcie zaczyna komentować drugie i całość zaczyna znaczyć więcej niż suma elementów. Oto logika dwójki – równanie montażowe, czyli 1 + 1 ≤ 3. Jednocześnie rozkładówka gwarantuje układ płaski – nic nagle nie wyskoczy ku nam ze stron, ponieważ budowana między dwoma obrazami konstelacja jest dwuwymiarowa. Czy jest zatem różnica między 17 obiektami na 6 stronach a 6 obiektami na 6 stronach? I jaka jest różnica między naszym pierwszym i drugim krokiem? I czy przybliża nas ona do tematu? Dodanie trzeciego zdjęcia wprawia naturalnie cały układ w ruch, który nigdy nie zamiera. Określone dialektycznym stosunkiem znaczenie wyłania się z powierzchni płaskiej w przypadku tradycyjnego montażu 2 zdjęć. Trzecie zdjęcie wprowadza przestrzeń i cyrkulację, która ruchem spiralnym obiega cały stworzony w ten sposób układ. Trzecie zdjęcie to wejście smoka, realnego, czy też małżonka nie spodziewającego się uścisku miłosnego pomiędzy


Grupa budapeszt

105

dwoma zdjęciami. To równanie, które przedstawia się tak: 1 + 1 + 1 ≥ 3. To stała destabilizacja – oto, co wiemy od wspomnianych na samym początku trójek. Czymże innym jest trzecia droga czy trzecia płeć, jeśli nie właśnie spiralą destabilizującą? Przed nami krok trzeci. Nazwijmy ten trzeci krok teorią trzeciego zdjęcia albo krokiem w stronę głębokiej trójki. W kroku tym wróćmy do pierwszego wyobrażenia – periodyku, numeru 120 „NN6T” – i wyobraźmy sobie teraz jedną z jego rozkładówek. Jeśli nie jest to pierwsza strona, mieści ona 3 zdjęcia i wskazówkę, aby patrzeć na nie, nie oglądając się na sąsiadującą stronę. Wyobraźmy sobie więc, że na jednej ze stron widzimy 2 obrazy odnoszące się do zjawiska luminescencji. Na jednym z nich podglądamy ścianę potraktowaną jako ekran dla prezentacji rzucanej z projektora. Przedstawia ona kształty wyglądające na teatr cieni. Cień to także element innego zdjęcia na tej samej stronie. Wyobraźmy sobie, że widzimy na nim 2 cienie, a właściwie cień 2 obiektów. Jeden rzucony jest na ścianę przez człowieka, a drugi przez rzeźbę o kształtach naśladujących człowiecze (dopowiemy, że w rzeczywistości w albumie tym jest jeszcze jeden element – to dość tajemniczy czarny kształt, który płasko okala cień rzucany na ścianę przez rzeźbę). Wyobraźmy sobie wreszcie, że między tymi dwoma zdjęciami znajduje się trzecie. Przedstawia ono dwuskrzydłowe drzwi bez klamki. Pomiędzy ich skrzydła wciśnięty jest kamyczek, który – domyślamy się – pełni funkcję klamki. A teraz wyobraźmy sobie widza, który patrzy na te 3 zdjęcia i buduje sens ich zestawienia.


106

grupa budapeszt

Wyobraźmy sobie, że trzecie zdjęcie naprowadza oglądającego na trop. Trop ten mówi mu: „Oto 2 zdjęcia cieni, a pomiędzy nimi zdjęcie dwuskrzydłowych drzwi otwieranych na kamyczek”. Wyobraźmy sobie, że widz momentalnie odczytuje sens tego złożenia. Oto przed nim wątłe równanie cienia, które opierając się na niestabilnym elemencie (kamyczek), ukazuje równość, jaka zachodzi między dwoma rodzajami cienia. Wszak na trzecim zdjęciu istotny jest element niewypełniony – szczelina, którą przechodzą pozostałe 2 zdjęcia, aby znaleźć się w świecie trójwymiarowym. Szczelina jest łącznikiem między 2 oddzielonymi światami: dwuwymiarowymi reprezentacjami na ścianach i ich odpowiednikami w „życiu prawdziwym”. A teraz – jeśli akurat nie mamy pod ręką tych zdjęć, aby sprawdzić, czy nasze sugestie są zakorzenione w rzeczywistości, a więc nie za bardzo możemy sami wyrobić sobie zdanie na temat tej ostatniej – podążajmy kolejnymi szlakami imaginacji. Wyobraźmy sobie innego widza, który myśli tak: „Jeśli trzecie zdjęcie potraktujemy jako obraz z dwiema głowami, to możemy przejść przez triadę na zasadach kojarzenia kolorów. Barwa włosów osoby z lewej strony drugiego zdjęcia koresponduje wyraźnie z kolorem drzwi, które w tej narracji stanowią bramę do wyższej świadomości wizualnej. A więc od drzwi przez czuprynę (głowę!) ku głowom (dwóm!) na trzecim zdjęciu”. Na ten kierunek wskazywałby również kształt głośnika na drugim zdjęciu, który ewidentnie naśladuje głowy z trzeciego zdjęcia.


grupa budapeszt

107

Wreszcie – wyobraźmy sobie 2 obrazy zestawione razem, już niekoniecznie na stronach periodyku czy albumu. Na każdym z obrazów znajduje się jeden z opisanych powyżej oglądających. Patrzą na te same obrazy. Patrzą i analizują. A właściwie, patrzą i łączą. Uderzające musi się stać w tym porównaniu właśnie to – obaj poruszają się w świecie trójek, tak jakby były one jeszcze dwójkami. Skoro nie możemy spojrzeć na zdjęcia, które oni widzą, zawsze możemy wrócić do Simmla z początków tego tekstu. Obaj nasi widzowie budują sens na zasadzie łączenia. Łączeń może być niezliczona ilość. Nietrudno sobie wyobrazić inne jeszcze interpretacje, coraz bardziej fantastycznie odnoszące się do tego, wydawałoby się, bezsensownego układu, który generuje sensy. A jednak – generuje je nadal na zasadzie łączenia danych, zestawień czy podstawień, budując kolejne spirale destabilizujące. Jak wyprowadzić naszych oglądających ze świata łączenia i dwójek w świat cięć i głębokich trójek? Tylko radykalnym cięciem – cięciem, które w pewnym momencie łańcuchom asocjacyjnym i kolejnym zakrętom spirali destabilizujących mówi „stop” i z tego „stop” nie tłumaczy się w żaden sposób. To nie jest „stop”, którego funkcja i struktura wyjaśnione są w przypisie, pod zdjęciami. To jest „stop”, które odpowiada takiemu rodzajowi cięcia, które z kolei jest istotą montażu, a także podróży międzywymiarowych – procesów, którym poświęcone są wszystkie nasze analizy pojęć najbardziej aktualnych dla „NN6T”. To cięcie, które umyka porównaniom danych elementów i zadośćczyni


108

grupa budapeszt

rzeczywistości, w których porównania są ślepą uliczką, jedną z wielu ślepych uliczek. Rzecz jasna cięcie, które wydaje nam się istotą współczesnych relacji opartych na montażu, jest sześciotygodniowym cięciem pomiędzy kolejnymi notesami. Najważniejsze cięcia to nie cięcia pomiędzy stronami danego periodyku, w którym na jednej stronie coś oglądamy, a na drugiej dowiadujemy się, o czym to było. Nie są nimi również cięcia pomiędzy tekstem a obrazem w obrębie tej samej strony przeglądanego periodyku. Najważniejsze cięcia to nie te, które stanowią przejścia pomiędzy kolejnymi scenami danego odcinka serialu. To nie o taki montaż tutaj chodzi. Najważniejsze cięcia to te pomiędzy kolejnymi numerami periodyku, podobnie jak te pomiędzy kolejnymi odcinkami serialu. Tylko te cięcia wprowadzają inne wymiary – tylko one wprowadzają prawdziwe smoki, realne czy rzeczywistych małżonków niespodziewających się uścisku miłosnego pomiędzy dwoma zdjęciami. Tylko one wypychają nas z dwóch wymiarów (lub trzech, skoro zadrukowane strony mają swoją grubość i zazwyczaj są zrobione z drzew – oto kolejny przykład relatywnej różnicy między drugim a trzecim wymiarem – przyp. aut.). To cięcia cierpliwości, oczekiwania, powrotów, złowieszczego przekonania, że wiemy, przecież możemy zrozumieć, co stało się w ostatnim odcinku, a jednak nie omieszkamy sprawdzić, czy mamy rację – w kolejnym. To cięcia znacznie donioślejsze i znacznie bardziej istotowo powiązane


grupa budapeszt

109

z teorią trójki niż te, które łączą (a nie dzielą!) podpisy pod obrazkami z obrazkami samymi; wydrukowane dialogi na temat wydrukowanych nad nimi zdjęć; tytuły esejów wizualnych z samymi esejami wizualnymi. Trójkowe cięcia, które mamy na myśli (proszę je sobie wyobrazić!) mogą dawać efekty wyłącznie w postaci zmontowanych esejów, które zawierają w sobie radykalne cięcia, rozłączenia. Takie, w których odbiorca musi zostać sam. Te cięcia wypełniane są czymś zasadniczo odmiennym od kolejnych artefaktów – czy to trójwymiarowych czy dwuwymiarowych. Prawdziwe trzecie zdjęcie to nie to, które znajduje się pomiędzy dwoma innymi. Prawdziwe trzecie zdjęcie to zdjęcie „NN6T” numer 120 ze stołu, odłożenie go na półkę; trzecie zdjęcie czy też głębokie cięcie to to, co dzieje się pomiędzy zapomnieniem o numerze 120 a przypomnieniem w numerze 121. To cięcie, w którym dwuwymiarowe treści oddzielają się od trójwymiarowych gestów patrzącego na nie widza, który jest gdzie indziej. Widza, który oddzielony od nich, kiedyś powróci do kolejnego odcinka. Cierpliwego widza.

Grupa Budapeszt zawiązała się w 2016 roku w Budapeszcie. Tworzą ją artyści i kuratorzy: Igor Krenz, Michał Libera i Daniel Muzyczuk. Grupa zajmuje się sztuką i życiem, badaniem marginesowych zagadnień wynikających z technicznej reprodukcji, ograniczeń myślenia abstrakcjami oraz wyciąganiem radykalnych konsekwencji z dematerializacji rzeczywistości.


110

nowakowska

Supergłęboki Odwiert Kolski SG-3, wykres kolejnych warstw wierceń, źródło : darkecology.net


nowakowska

111

DZIURA W ZIEMI Scenariusz niezrealizowanego dokumentu, odpowiednio głęboki, by znaleźć się w numerze nn6t ukazującym się na przełomie lat 2018–2019 K asi a N owa kowska


112

nowakowska

SCENA I

PLENER. OGRÓDEK – DZIEŃ

Zadbany ogródek z krótko przystrzyżonym trawnikiem i białym płotem. Kamera schodzi w dół, przebija się przez trawę. Widzimy kolejne warstwy gleby. LEKTOR (OFF)

Głęboko, głęboko pod ziemią, tuż przy samym jej jądrze, istnieje miejsce, gdzie wszystko się zaczyna – świątynia stworzenia. CIĘCIE DO:

WNĘTRZE. ŚWIĄTYNIA – DZIEŃ

Świątynia wydrążona w skale. Młodzi mnisi, około 30-letni, wiszą głowami w dół, w pozycji lotosu. Są pogrążeni w medytacji. LEKTOR (OFF)

W niej, od zarania dziejów, od początku istnienia, krótko mówiąc, od zawsze, medytuje dziesięciu mnichów. CIĘCIE DO:

Obraz: krążenie energii w ciele w trakcie medytacji. LEKTOR (OFF)

Pogrążeni w głębokiej medytacji, generują w swoich ciałach olbrzymie masy energii, która wychodząc im z głów, przez czakram korony, ogrzewa jądro Matki Ziemi, by nasza planeta mogła istnieć. CIĘCIE DO:

WNĘTRZE. ŚWIĄTYNIA – DZIEŃ

Mnisi medytują w ciszy. LEKTOR (OFF)

Żaden z mnichów nigdy nie przerwał praktyki, bo zmniejszenie poziomu energii wysyłanej do wnętrza oznaczałoby koniec świata. Niejednokrotnie próbowano rozproszyć ich uwagę… PRZEBITKA:

Wybuch bomby atomowej z charakterystycznym grzybkiem. Fragment reportażu telewizyjnego, pokazującego trzęsienie ziemi. Wojenne zdjęcia archiwalne: jadą czołgi, żołnierze oddają strzały. Moment wręczenia Oscara Jaredowi Leto za rolę w filmie Witaj w klubie.


nowakowska

113

LEKTOR (OFF)

...i wytrącić ze stanu samadhi, głębokiej, niezakłóconej koncentracji. Ale umysły medytujących, nieprzywiązane do zjawisk zewnętrznego świata, zawsze pozostawały czyste i skupione. Aż do tamtego dnia. CIĘCIE DO:

WNĘTRZE. SALA SZPITALNA – DZIEŃ

Sala dla chorych w prowincjonalnym szpitalu. Dużo łóżek, wszystkie zajęte. Przy jednym z pacjentów siedzi KSIĄDZ. Surowy kaznodzieja o posępnej twarzy. W rękach trzyma zapisaną kartkę papieru. KSIĄDZ

Co to za brednie? SCENA II

WNĘTRZE. SALON PIENIĄŻKA – DZIEŃ

Salon urządzony na bogato, ale staromodnie i małomiasteczkowo. Ściana nad kanapą zapełniona fotografiami przodków. PIENIĄŻEK, 50-latek z lekką nadwagą, składa plastikowy model samolotu. PIENIĄŻEK

To zdjęcie w złotej ramie pod zegarem, widzi pan? To mój prapradziadek Władysław Pieniążek, założyciel firmy Pieniążek Ener­ dżetik. On pierwszy wpadł na pomysł wykonania tego odwiertu, najgłębszego odwiertu w historii Ziemi! CIĘCIE DO:

PLENER. TEREN ODWIERU – DZIEŃ

Archiwalne zdjęcia: Pieniążek senior przecina wśród tłumu wstęgę zawieszoną na drzwiach wieży wiertniczej; Pieniążek senior z pracownikami stoi przy wiertle. PIENIĄŻEK (OFF)

Tu nie chodziło tylko o nowe źródło energii, wie pan... ropę czy gaz... Prapradziadek był wizjonerem. Zobaczyć, co tam w dole jest, o to chodziło. Trochę jak wyprawa na Księżyc, tylko w drugą stronę... coś tam wiercili, próbowali, ale wie pan, wtedy to oni technologii nie mieli...


114

nowakowska

Supergłęboki Odwiert Kolski SG-3, widok z satelity Google, www.google.com/maps, darkecology.net

Wyścig dołów, czyli o tym, jak ZSRR pokonało USA w drodze na dno (Ziemi)

Siarczano-żółty szkielet wieży wiertniczej wznosi się nad monotonnym, ascetycznym krajobrazem subpolarnej tundry. Kiedyś symbol osiągnięć technologicznych ZSRR, dziś stanowi jedynie relikt potęgi Sowietów z okresu zimnej wojny. Wybudowana na półwyspie Kolskim, na północno-zachodnim krańcu Rosji konstrukcja, kryje w sobie jedno z najdroższych i logistycznie najtrudniejszych przedsięwzięć naukowych tamtych czasów – dziurę w ziemi, jedną z trzech najgłębszych dziur na świecie. SG3 (Supergłęboki Odwiert Kolski) ma 92 cm średnicy u góry, 21,5 cm średnicy u dołu i 12 262 m długości. Pra-

cę nad nim rozpoczęto 24 maja 1970 roku. W projekt zaangażowano elitę naukową ZSRR, która miała zagwarantować sukces przedsięwzięcia, a cel był jasny: pokonać Amerykanów. Zaciekłe współzawodnictwo obu mocarstw, szczególnie na polu działań zbrojnych i eksploracji kosmosu, znalazło dodatkowe ujście w równolegle zapoczątkowanym wyścigu – w głąb Ziemi. Pierwsi podjęli próbę Amerykanie. W 1961 roku zainicjowali projekt Mohole, który zakładał wywiercenie otworu w dnie oceanu aż do nieciągłości Mohorovičicia (Moho), granicy oddzielającej skorupę Ziemi od płaszcza. Pięć odwiertów wykonano na Pacyfiku u wybrzeży meksykańskiej wyspy Guadalupe. Najgłębszy


nowakowska

115

Sample rdzeni z głębokości 12 260 m Odwiertu Kolskiego, źródło: superdeep.pechenga.ru

miał 3600 m. Potem, ze względu na rosnące koszty, projekt zawieszono. Chociaż odwiert nie dotarł do Moho, umożliwił pobranie wartościowych próbek geologicznych – po raz pierwszy dokopano się wtedy do warstwy bazaltowej skorupy ziemskiej – i utorował drogę następnym programom wierceń oceanicznych. Kolejnym rekordem Amerykanów był odwiert Bertha Rogers w Oklahomie, kiedy to w 1972 roku wiertło dotarło na głębokość 9583 m. W przeciwieństwie do projektu Mohole, przedsięwzięcie to nie miało charakteru badawczego, a komercyjny. Niezależni producenci gazu ziemnego zaryzykowali miliony dolarów, by dowiercić się do głębokich rezerw surowca. Ich sukces zwrócił uwagę Rosjan, którzy postanowili dołączyć do wy-

ścigu. W 1979 roku na Półwyspie Kolskim amerykański rekord został pobity, ale robót nie wstrzymano. W 1983 roku odwiert dotarł do 12 km w głąb Ziemi. Niestety, awaria wiertła przerwała prace. Po ich wznowieniu w 1989 roku osiągnięto ostateczną głębokość 12 262 m. Dalsze wiercenie okazało się niemożliwe ze względu na zbyt wysoką temperaturę skał: 180°C zamiast przewidywanych 100°C. Brak funduszy zadecydował o zakończeniu projektu w 1992 roku. Mimo oczywistego propagandowego celu odwiertu Kolskiego, rząd ZSRR utajnił całe przedsięwzięcie, a wyniki wierceń nie zostały opublikowane. W 2008 roku placówka została definitywnie zamknięta. Kasia Nowakowska


nowakowska

116

CIĘCIE DO:

WNĘTRZE. SYPIALNIA – DZIEŃ

Umierający Władysław leży na łóżku. Przy nim stoi jego dorosły syn Leon. Żona płacze w kącie. Władysław przekazuje Leonowi uroczyście mapy i plany i teatralnie umiera. PIENIĄŻEK (OFF)

...no więc prapradziadek kazał to dokończyć swojemu synowi, a mojemu pradziadowi Leonowi Pieniążkowi. CIĘCIE DO:

WNĘTRZE. SALON PIENIĄŻKA – DZIEŃ PIENIĄŻEK

cały czas skleja model samolotu.

PIENIĄŻEK

Mój pradziadek poświęcił odwiertom całe życie, mój dziadek Jerzy też i ojciec, Stanisław mu było. Bo wie pan, u nas jak się mężczyzna czegoś podejmie, to nie ma, że rurka zmiękła – ciągnie do końca. DZIENNIKARZ (OFF)

Pan nie dokończył odwiertu, co pana powstrzymało? PIENIĄŻEK

Co ja mam panu powiedzieć?! Spierdolili wszystko, popaprańcy jedni. Dokopałbym się, gdyby mi tej afery nie zrobili. 12 km w głąb ziemi! Wie pan, co to jest? Nikt na świecie nie wykopał takiej dziury jak ja! A potem klechy się zbiegły, pyskować zaczęli i następnego dnia już nie było komu pracować. Księżulek ich nastraszył i w gacie porobili. DZIENNIKARZ (OFF)

Pan nie miał wątpliwości? PIENIĄŻEK

Wie pan, ja też katolik jestem, w Boga wierzę i co? Biznes is biznes.


nowakowska

117

SCENA III

PLENER. TEREN ODWIERTU – DZIEŃ

Surowy krajobraz, szkielet wieży wiertniczej, wały piachu. Teren ogrodzony siatką. MNICH, młody mężczyzna z nagim torsem, ubrany w robocze spodnie, bawi się sprzączką w zepsutym kasku. MNICH

Coś musiało przeciąć pole i pospadaliśmy na głowy. To nas wybudziło. Długo nie mogłem dojść do siebie, nie wiedziałem, gdzie jestem. Medytowałem, odkąd powstała Ziemia. Gdy przerwałem… ciężko było mi się odnaleźć. CIĘCIE DO:

Widok placu odwiertu. Rozebrane budynki, dawne laboratoria. Sterty zardzewiałego żelastwa. Obraz zapomnienia. MNICH (OFF)

Z początku myśleliśmy, że świat się skończył, ale przerwaliśmy, a Ziemia wokół nie zniknęła. Potem zobaczyliśmy światło i zdecydowaliśmy, że jeden z nas pójdzie i zobaczy, co to jest. DZIENNIKARZ (OFF)

Zgłosił się pan na ochotnika? MNICH

Nie, nie od razu. Nie chciałem wychodzić, nikt nie chciał, ale potem to światło zaczęło mnie ciekawić i zdecydowałem, że to sprawdzę. Chciałem zobaczyć, co jest po drugiej stronie, i wrócić, ale wtedy zaczęła się ta krzątanina, zamknięto przejście i zostałem tu. DZIENNIKARZ (OFF)

Dobrze tu panu? MNICH

Czy mi tu dobrze?... Sam tu jestem... SCENA IV

WNĘTRZE. SALA SZPITALNA – DZIEŃ

Ksiądz siedzi na łóżku chorego pacjenta. W rękach trzyma krzyż i różaniec.


118

nowakowska

KSIĄDZ

Pewien człowiek zgłosił się do mnie z filmem zarejestrowanym głęboko pod ziemią. Było to przy okazji wykopów finansowanych przez pewnego zamożnego przedsiębiorcę. Nie wiedział, jak go zinterpretować, i poprosił o opinię. Wyglądał na mocno poruszonego, wręcz przestraszonego, więc zgodziłem się mu pomóc. DZIENNIKARZ (OFF)

Co było na taśmie? KSIĄDZ

Mogę panu powiedzieć, co ja usłyszałem... Słyszałem krzyki ludzkie, zawodzenia, jęki. DZIENNIKARZ (OFF)

I zdaniem księdza co one oznaczają? KSIĄDZ

No piekło, co innego to mogło być? Ludzie zawodzący, szlochający głęboko, głęboko pod ziemią. Pacjenci intensywnie wpatrują się w KSIĘDZA. Jedni są przestraszeni, inni potakują ze zbolałymi twarzami. KSIĄDZ

Ludzie myślą, że przechytrzą Pana Boga, że mogą grzeszyć i On im te winy daruje... Hulaj dusza, piekła nie ma, prawda... Niewygodnie jest przyjąć, że piekło jednak istnieje, bo człowiek musiałby się powstrzymywać od wielu rzeczy, pilnować. DZIENNIKARZ (OFF)

Gdzie teraz jest to nagranie? KSIĄDZ

Nie wiem, nie mam kontaktu z tym człowiekiem. DZIENNIKARZ (OFF)

A rozmawiał ksiądz z mnichem? Twierdzi, że medytował pod ziemią, od kiedy powstała. Tam, skąd pochodziły głosy...


nowakowska

119

Geolog Yuri Smirnov w magazynie rdzeni, Supergłęboki Odwiert Kolski SG-3, źródło: superdeep.pechenga.ru

KSIĄDZ Biedak... Na pewno zamknięcie tej budowy skrzywdziło wielu ludzi. Naszym chrześcijańskim obowiązkiem jest się za nich modlić.

SCENA V

PLENER. TEREN ODWIERTU – PÓŹNE POPOŁUDNIE

Panorama placu budowy. Rozbebeszone budynki. Brak żywej duszy, tylko MNICH siedzi na hałdzie piachu i z zamkniętymi oczami medytuje w pozycji lotosu. Po chwili unosi się w powietrze i otoczony fosforyzującym zielonkawym światłem zaczyna lewitować.

Kasia Nowakowska (ur. w 1987 r. w Warszawie) jest absolwentką psychologii międzykulturowej w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej i studentką malarstwa na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Kiedy nie maluje, pisze poezję, opowiadania i scenariusze filmowe.


120

pasiecznik

Atonale Musik für alle, dokumentacja akcji Initiative Neue Musik / field notes Berlin na S-Bahnhof Hermannstraße Berlin, 24 sierpnia 2018, źrodło: huflaikhan, www.youtube.com/watch?v=IBNrUdyi40Y


pasiecznik

121

muzyka

Atonalna jest dla wszystkich

Im mniej rozumiemy sztukę, tym bardziej nam się podoba i na odwrót. Czyli garść paradoksów na marginesie projektu (odwołanego) Deutsche Bahn odstraszania narkomanów „muzyką atonalną” przedstawia Mo n i k a Pasi e c z n i k


122

pasiecznik

Muzyka współczesna dla gospodyń domowych! Niech ulice staną się nowymi filharmoniami! Słodki sen awangardy, w którym nowa sztuka splata się z rzeczywistością, w Berlinie prawie zmienił się w koszmar: przedstawiciel Deutsche Bahn zapowiedział, że na jednej ze stacji berlińskiej S-Bahn będzie emitowana „muzyka atonalna”. Nie chodziło jednak o radosną apoteozę awangardy w przestrzeni publicznej, lecz o nagonkę. Deutsche Bahn wyjaśniła w niemieckich mediach, że ma na myśli muzykę, która „podoba się niewielu osobom, resztę zaś odpycha”. Kogo chciała „odepchnąć” Deutsche Bahn? Przesiadujących na Hermannstraße narkomanów i bezdomnych. Broń boże nie pasażerów – zapowiedziano, że „muzyka atonalna” będzie emitowana wyłącznie przy wejściu na stację, czyli nie na peronie, by nie psuć korzystającym z kolejki komfortu oczekiwania na pociąg. Domagali się tego sami pasażerowie, którzy ustami swego przedstawicielstwa poskarżyli się na i tak już zbyt wielki hałas w metrze. Pomysł nie spodobał się jednak przede wszystkim uczestnikom sceny nowej muzyki, w tym berlińskiej Initiative Neue Musik, organizacji promującej i wspierającej koncerty muzyki współczesnej w mieście, również z przestrzeni publicznej. Początkowe niedowierzanie połączone z rozbawieniem, które zaowocowało żartem w postaci wysłania przez wpływowego redaktora muzycznego do Deutsche Bahn listu z pytaniem o „wykaz utworów planowanych do wyemitowania” oraz o to, kto jest „konsultantem merytorycznym” tego „interesującego projektu artystycznego”, który „niewątpliwie wzbogaci scenę muzyczną Berlina”, z czasem zmieniło się w protest. Initiative Neue Musik zorganizowała naprędce koncert-happening przy stacji Hermannstraße, nadając mu tytuł Atonale Musik für Alle (Muzyka atonalna dla


pasiecznik

123

wszystkich). Wydarzenie przyciągnęło uwagę wielu osób (mówiono nawet, że stało się jednym z głośniejszych w Berlinie koncertów w ostatnim czasie). Byli ludzie zainteresowani i przypadkowi przechodnie, pojawił się też pomysłodawca z Deutsche Bahn, który przyznał, że faktycznie „muzyka atonalna” przyciąga słuchaczy – i zapowiedział wycofanie się z projektu. „Sztuka nie powinna być wykorzystywana jako broń przeciwko ludziom. Muzyka atonalna była nazywana przez nazistów »muzyką zdegenerowaną«. Po wojnie młodzi kompozytorzy – wśród nich Stockhausen, Boulez i Nono – za wszelką cenę starali się odciąć od reżymu nazistowskiego, wybierając to, co było przezeń napiętnowane, a więc muzykę atonalną. Świadomość ta sprawia, że używanie muzyki atonalnej do wykluczania ludzi z życia publicznego staje się wysoce problematyczne” – powiedziała rzeczniczka INM Read Benjes dziennikowi „The Guardian”. Sprawa wyciekła poza niemieckie media, była opisywana m.in. przez „The New York Times”, komentowana na antenie BBC i w wielu innych światowych mediach. To oczywiście nie pierwszy przypadek „instrumentalnego” traktowania muzyki w celu „porządkowania” przestrzeni publicznej, choć dotąd funkcję tę pełniła przede wszystkim „muzyka klasyczna”, nie zaś „atonalna”. Bogate doświadczenia w tym zakresie mają na przykład Stany Zjednoczone, gdzie już w latach 80. ubiegłego wieku instalowano głośniki na parkingach i w ciemnych zaułkach. Efekty były ponoć widoczne gołym okiem i słyszalne gołym uchem, w związku z czym metoda się upowszechniała. W 2001 roku policja w West Palm Beach podała, że odtwarzanie muzyki Mozarta i Beethovena w tzw. ciemnych uliczkach redukuje liczbę incydentów. Potwierdziły to doświadczenia londyńskiego metra, które w roku 2005 zaczęło emitować muzykę klasyczną na swoich stacjach,


124

pasiecznik

ograniczając w ten sposób fizyczną 1 Te i inne dane, przytaczane i słowną przemoc o, jak podano, 33%1. przez wysokonakładowe Pytanie o to, dlaczego trudna media, można bez większych problemów znaleźć młodzież i wykolejeńcy stronią od mu- w internecie zyki klasycznej, stawiało sobie wielu naukowców, twierdząc, że nie chodzi o samą muzykę, lecz o jej aurę. Słuchanie muzyki oznacza tu praktykę społeczną, wybór określonego gatunku zaś służy budowaniu tożsamości. Ponieważ muzyka silnie oddziałuje na charakter przestrzeni, w której rozbrzmiewa, ci, przeciw którym jest skierowana, odczuwają dyskomfort na poziomie konfliktu tożsamości, nie zaś czystą niechęć do kompozycji Mozarta czy Bacha. Zresztą używanie muzyki klasycznej w odwrotnym celu – przyciągania ludzi do określonego miejsca – może mieć podobny skutek, co pokazał eksperyment we Wrocławiu w 2009 roku. Tu motywacja była zgoła odmienna od tej w Berlinie czy Londynie: przez pewien czas „umilano” bowiem muzyką klasyczną podróż pasażerom komunikacji miejskiej. Akcja nazywała się Tramwajem do filharmonii i była wspólną inicjatywą MPK i Filharmonii Wrocławskiej. Szybko od niej jednak odstąpiono, gdyż zdenerwowani ludzie nie chcieli słuchać Mozarta w tramwaju. Trwała zaledwie 4 dni – tyle pasażerowie i motorniczy wytrzymali reklamę, która miała zadziałać zapewne poprzez podnoszenie statusu społecznego. Społeczną tożsamość muzyki klasycznej można w miarę łatwo zdefiniować dzięki takim instytucjom jak filharmonia oraz dzięki dystansowi czasowemu (na marginesie: nikt już przecież nie myśli z odrazą o Carlo Gesualdo da Venosie jako o mordercy żony czy o Franzu Schubercie jako o biedaku, który zmarł na syfilis po wizycie w burdelu, a raczej o eleganckim towarzystwie w piątkowy wieczór). Rekonstrukcja tożsamości „muzyki atonalnej” jest jednak nieco bardziej skomplikowana,


pasiecznik

125

a sama muzyka pełna sprzeczności i społecznie nieokrzepła. W programie wspomnianego protestu-happeningu organizowanego przez INM znalazł się m.in. utwór Juliusa Eastmana, afroamerykańskiego kompozytora uzależnionego od narkotyków, który zmarł wskutek przedawkowania po latach bezdomności na ulicach Nowego Jorku. To bardzo mocna odpowiedź środowiska muzycznego na próbę wykluczenia narkomanów i bezdomnych poprzez muzykę. A nawet rodzaj przestrogi przed używkami. Nieco inaczej wybrzmiałaby z pewnością w tym kontekście kultowa kompozycja Fausta Romitellego Profesor Bad Trip Lesson I, II, III, będąca afirmatywną impresją na temat świadomości po zażyciu meskaliny, czy inspirowane kulturą rave narkotykowe utwory Alexandra Schuberta i Marka Nikodijevića, młodych kompozytorów próbujących odnaleźć w „muzyce atonalnej” odrobinę ekstazy znanej im skądinąd. Z zasady współczesna muzyka artystyczna kłóci się z mieszczańską kulturą klasyczną, jej instytucjami i tożsamością. Ale kłóci się też sama ze sobą, co w gruncie rzeczy słychać już w wypowiedziach Arnolda Schönberga, który około 1908 roku napisał swe pierwsze utwory atonalne, i co odbiło się echem w wypowiedziach pomysłodawcy akcji z Deutsche Bahn z jednej, a członków INM z drugiej strony. Schönberg prorokował, że jego „trudne” melodie będą kiedyś (dokładnie za pięćdziesiąt lat) gwizdane na ulicy, ale bronił też tezy, że „sztuka nie jest dla wszystkich, jeśli zaś jest – to nie jest sztuką”. Nowa muzyka ma wpisany w swój koncept dysonans poznawczy polegający na sprzeczności intencji jej twórców. Atonalna muzyka Schönberga jako odmiana ekspresjonizmu, a więc „zwyrodniałego” kłębowiska złych emocji, któremu odpowiadają dysonansowe współbrzmienia


126

pasiecznik

i poszarpane melodie, nie mogła się tak po prostu podobać. Odrzucenie Schönberga przez publiczność mieszczańską, a potem również nazistów, filo­zof Theodor W. Adorno zinterpretował w swej Filozofii nowej muzyki jako nowy status sztuki, która jest negatywem rzeczywistości. Negatyw, opór, odmowa, irytacja urosły do największych cnót nowej muzyki i do dzisiaj w języku krytycznym słychać resztki tego dyskursu. Że mianowicie kompozytor XY irytuje słuchacza, prowokuje jego przyzwyczajenia słuchowe, wytrąca z codziennej rutyny, niepokoi etc. Czy też że muzyka atonalna „podoba się niewielu osobom, resztę zaś odpycha”. Z drugiej strony muzyka atonalna ma być dla wszystkich i ma nikogo nie wykluczać. Ma rozbrzmiewać na ulicach i być gwizdana przez gospodynie domowe. Faktem jest, że globalna publiczność nowej muzyki nie jest już dziś tak skromna, jak sto lat temu. Zmieniły się też warunki jej społecznego odbioru. Przez ten czas nowa muzyka dorobiła się swoich festiwali, instytucji, swojej sceny, na której kompozytorzy pokroju Schönberga robią całkiem niezłe kariery (casus Helmuta Lachenmanna, który tak jak Schönberg „irytuje” dziś milionową publiczność na mainstreamowych festiwalach w rodzaju BBC Proms). Wiele utworów muzyki atonalnej zostało skanonizowanych, a tym samym weszło do obiegu muzyki klasycznej i przyjęło jej tożsamość. Kto jednak sądzi, że przez to cała nowa muzyka ciąży w stronę klasyki, jest w błędzie, zwłaszcza w dobie internetu, który jeśli nie całkiem zdemokratyzował, to przynajmniej znacząco ułatwił do niej dostęp. Coraz trudniej jest obronić tezę, że nowej muzyki nikt nie słucha, o czym świadczą milionowe odtworzenia na YouTubie utworów Johna Cage’a, Karlheinza Stockhausena czy Iannisa Xenakisa. Kompozytor i teoretyk nowych mediów Johannes Kreidler rozgrywa ironicznie postschoenbergowsko-­adornowski dyskurs


pasiecznik

127

„muzyki niesłuchanej”, chwaląc się, że internet zapewnia mu publiczność wielokrotnie większą niż jakakolwiek instytucja, a na jego chętnie odwiedzanej stronie internetowej codziennie odbywa się swego rodzaju mały festiwal muzyki współczesnej. Wyprzedane koncerty Warszawskiej Jesieni też raczej nie świadczą o tym, że mamy do czynienia z muzyką, której słucha „tylko garstka osób”. Temat z Wariacji fortepianowych op. 27 Weberna zagwiżdże dzisiaj tylu Polaków, ilu pamięta telewizyjnego Pegaza. Muzyka atonalna trafia pod strzechy. Ale posmakujmy jeszcze tę aporię: nowa muzyka nie może się podobać, jako że „wzięła na siebie całe ciemności i całą winę świata. Całe swe szczęście widzi w kontemplowaniu nieszczęścia”2. 2 Z drugiej strony ma być dla każdego. Ten i kolejne cytaty pochodzą z książki Theodora W. Adorna „Nowa muzyka jest już skazana na to, Filozofia nowej muzyki, że nie będzie słuchana”, ale ma też rzetłum. Fryderyka Wayda, PIW, szę internetowych followerów. Adorno Warszawa 1974. twierdził, że im mniej rozumiemy sztukę, tym bardziej nam się podoba i na odwrót. Wniosek z tego taki, że obrońcy muzyki atonalnej nic o niej nie wiedzą. W przeciwieństwie do pracownika Deutsche Bahn.

Monika Pasiecznik krytyczka muzyczna i kuratorka. Absolwentka polonistyki na Uniwersytecie Wrocławskim i teorii muzyki na Akademii Muzycznej we Wrocławiu. Publikuje w takich fachowych czasopismach muzycznych, jak „Glissando” (Polska), „Dissonance” (Szwajcaria), „Neue Zeitschrift für Musik” (Niemcy), „MusikTexte” (Niemcy), „Positionen” (Niemcy), „World New Music Magazine” (Belgia), „Spuren” (Austria) i in. Współpacuje z Polskim Radiem (Dwójka), „dwutygodnikiem”, „Didaskaliami”, „Notesem na 6 Tygodni” i in. Autorka książki Rytuał superformuły o Karlheinzu Stockhausenie (Krytyka Polityczna 2011) oraz współautorka (wraz z Tomaszem Biernackim) zbioru esejów o współczesnych operach Po zmierzchu (Krytyka Polityczna 2012). Tłumaczka książki Harry’ego Lehmanna Rewolucja cyfrowa w muzyce. Filozofia muzyki (Bęc Zmiana 2016). W latach 2012–2017 prowadziła seminarium „Muzyka XX i XXI wieku” na podyplomowych studiach Wiedza o kulturze w IBL PAN. Jako kuratorka współpracowała z takimi festiwalami jak m.in. Warszawska Jesień, Huddersfield Contemporary Music Festival i Darmstädter Ferienkurse für Neue Musik, a także z instytucjami takimi jak Muzeum Sztuki Nowoczesnej (Warszawa), Nowy Teatr (Warszawa), Narodowy Instytut Audiowizualny (Warszawa), Europejski Kongres Kultury (Wrocław). Projekty muzyczne realizowała dzięki wsparciu Fundacji Nowej Kultury Bęc Zmiana i Stowarzyszenia Kwadrofonik. Jej najnowsze projekty to Rewolucja cyfrowa w muzyce (Warszawa, 2015), Karkowski/Xenakis (świat, 2016–2018) i SÉRIE ROSE (świat, 2017–). Za swoje działania w 2015 roku była nominowana do prestiżowej międzynarodowej nagrody Classical: NEXT Innovation Avard.


128

kem

Dragana Bar, Fot. Karolina Zajączkowska, dzięki uprzejmości autorki i CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie


kem

Infrastruktura

przyjaźni

Z kolektywem K e m o działaniach rozszczelniających formaty, ale wzmacniających współpracę rozmawia A le k H u dz ik * *Rozmowę i zdjęcia publikujemy dzięki współpracy z Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie.

129


130

kem

Nie przeczytałem jeszcze żadnego wywiadu z wami, więc mogę chyba zadać, jako pierwszy, to pytanie. Czym jest Kem? Kem jest feministyczno-queerowym kolektywem, który pracuje w polu rozszerzonej choreografii, co w praktyce oznacza dla nas łączenie i rozszczelnianie takich formatów jak na przykład: warsztaty, pokazy performance, imprezy, dyskusje oraz inne formy zaangażowanej aktywności. Kem jest środowiskiem powstającym w procesie współpracy i zaangażowania wokół polityki cielesności, afektu i podmiotowości, w relacji do kolektywności i queerowo-feministycznego eksperymentu. W tym momencie osią Kemu są cztery osoby, jednak wciąż współpracujemy z szerszą grupą bliskich nam ludzi. Czy nazwiska tych czterech osób są ważne? Pod naszymi działaniami podpisujemy się jako Kem, ponieważ ważne jest dla nas podkreślanie wspólnotowości naszych działań. Nie jesteśmy jednak grupą anonimowych osób. Bardzo istotne są jednostkowe osobowości i doświadczenia, jakie każde z nas wnosi w tę współpracę. W takim razie Kem to grupa inna niż te, które dotychczas znamy z polskiej sceny, szczególnie sztuk wizualnych. Co jeszcze was wyróżnia? Możliwe, że wyróżnia nas również to, że działamy na styku różnych mediów, ale też środowisk: artystycznego, queerowego, krytycznego, aktywistycznego czy klubowego. Więc czynnikiem wyróżniającym jest pewna hybrydowość oraz płynność. Co was, jako grupę, łączy? Przede wszystkim pewne idee, przekonanie do działania we wspólnym celu, zaangażowanie w wytwarzanie środowiska, eksperymentów i procesów zmysłowych i krytycznych. Chęć szukania odpowiedzi w kontekście obecnej sytuacji społeczno-politycznej. Oraz próba tworzenia alter-instytucji, budowanej na modelu przyjaźni. My nazywamy to infrastrukturą przyjaźni. Co to jest infrastruktura przyjaźni? To jest poszukiwanie alternatywnego modelu współpracy, ale też szerzej: funkcjonowania w rzeczywistości. Staramy się, aby nasza praca przebiegała w warunkach wzajemnej troski. Mamy wrażenie, że tylko w takich warunkach można tworzyć bezpieczną przestrzeń, gdzie różni ludzie mogą się spotkać, pracować, bawić i dzielić się swoją praktyką i zaangażowaniem. To jest świadome tworzenie warunków do zasilania relacji i budowania społeczności. Oczywiście nie jest to proste zadanie – tak naprawdę cały czas


kem

131

Christopher Fullemann: Emotional Landscape, 2018, fot. Karolina Zajączkowska, dzięki uprzejmości autorki i CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie

uczymy się pracy według takiego alternatywnym modelu. Efektem tego jest chociażby Dragana Bar. Powiedzcie coś więcej o projekcie? Dragana Bar to nomadyczny queerowy klub. Dla nas takie miejsca są niezbędną częścią ekologii środowiska queerowego i artystycznego. Choć sporo jest w ostatnich latach interesujących, niezależnych inicjatyw i imprez, to w Warszawie wciąż brakuje queerowych, bezpiecznych przestrzeni klubowych. Dragana jest odpowiedzią na ten brak. Dragana to projekt artystyczny? W naszej praktyce działania artystyczne, kuratorskie czy aktywistyczne przeplatają się ze sobą. Skupiamy się nie tyle na definiowaniu ich, ale na celu, którym jest wzmacnianie środowiska queerowego i tworzenie przestrzeni na eksperymentowanie oraz na queerową przyjemność. Dragana rozpoczęła swoją działalność w ramach naszej rezydencji w Zamku Ujazdowskim, ale chcemy, żeby wyszła poza ten kontekst i funkcjonowała jako nomadyczny bar, np. ostatnio uruchomiłyśmy Draganę podczas festiwalu Pomada.


132

kem

Christopher Fullemann: Emotional Landscape, 2018, fot. Karolina Zajączkowska, dzięki uprzejmości autorki i CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie

Na zdjęciach zamiast waszych twarzy pokazane są schody do Dragana Bar. Schody były naszą architektoniczną interwencją w Zamku, niezbędną, aby stworzyć autonomiczną przestrzeń wewnątrz instytucji. Była to interwencja zarówno symboliczna, jak i czysto praktyczna, pokazująca, jak prosty gest może otworzyć i zmienić przestrzeń w nieoczekiwany sposób. Dragana nie byłaby możliwa bez nich. Niezależne wejście umożliwiło nam też otwieranie tej przestrzeni poza zwyczajowymi godzinami pracy instytucji. Odpowiedzialność to ważny element waszej praktyki. Mam wrażenie, że pracując ze społecznością queer, można o niej przypomnieć. Dla nas odpowiedzialność za społeczność, jaką tworzymy, jest najważniejsza. Dużo energii wkładamy w kolektywną współpracę, choć oczywiście nie jest tak, że na tym polu odnosimy same sukcesy. Wypracowanie systemu pracy w takich warunkach bywa znacznie trudniejsze niż wtedy, gdy masz jasną hierarchię i twarde instytucjonalne relacje.


kem

133

Christopher Fullemann: Emotional Landscape, 2018, fot. Karolina Zajączkowska, dzięki uprzejmości autorki i CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie

Kem jest niezależną grupą zorientowaną na nowe metody i strategie choreografii i performansu; zainteresowania kolektywu oscylują wokół zagadnień queer oraz feministycznych i queerowych ekologii. Podczas rocznej rezydencji w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie realizuje projekt Trzy Wiosny, jedną z jego odsłon był letni bar kłirowy – Dragana Bar.


PALESTYNA / BIENNALE SZTUKI QALANDIYA INTERNATIONAL 2018

Meeting #4 28/7/18

Lets not romanticize or glorify solidarity in the arts and culture sector Lets critique it, and/or exploit it? Solidarity is fluid. Its expressions, forms, and connotations change, with social, economic, political changes Solidarity can bind multiple causes…. Each cause can have multiple manifestations of solidarity Is solidarity propaganda? With a good kind and a bad kind? The Good Kind = Working together for a common cause = ‘Two Way Process’ = Solidarity is for us to do what others have failed to do & to bring about change The Bad Kind = Based on ‘Us and Them’=‘Other’=Victim/Powerless/Discriminated Against/ Oppressed = ’One Way Process’ We need to look at the power dynamics behind solidarityWhat is the link between solidarity and art market? Do we even have an art market based on supply and demand? Is it that the marketing of art works is dependent on political solidarity? and/or is it that artists produce works based on Palestinian symbolism & national references, so that it sells? Palestinian art - viewed as symbolic, iconographic, illustrative expression of our political realitiesIs our art work assessed, judged, or valued because of/out of political solidarity? What does that mean for our artistic value? Isn’t solidarity negative for artistic development if our art work is judged only on the basis of solidarity? Relationship(s) between solidarity, arts, market – doesn’t it depend on a certain kind of art? The economics of film making different from that of visual arts and that of literature. When we talk about tailoring art work to market demand, what we are talking about are the commercial buyers not the general public Our economy is built on solidarity If we say, solidarity sells, we should play the game and exploit it The question is: can you control the market or are you a slave to it? Should the market even enter into discussion on intellectual and cultural production? Is art political or politicized? Is art the guardian of solidarity? Do artists tackle solidarity from a different angle and transform it into an art piece? Or is the meaning of art to leave a legacy?Isn’t solidarity between people more important than solidarity between institutions? But aren’t institutions in turn composed of individuals? Or do institutions institutionalize solidarity? Exploring Palestinian solidarity Does meaningful solidarity between Palestinians even exist? What does it mean for Palestinians in the West Bank to show meaningful solidarity with Gaza?It feels problematic for a Palestinian outside of Gaza to talk about being in solidarity with Gaza. Isn’t this a process of ‘othering’? But can we stand together in solidarity in the absence of a political vision? Do we only talk about solidarity in the cultural sector when we know we aren’t being solitary? How do we mobilize collective action in the arts and culture sector? Can we even talk about collective action, unions, and networks in a context marked by political corruption? In a context where there is a ‘mafia’ of organizations?Artists mainly work individually, what would collective action look like? For collective action to happen, there must be an act or event to spark it? There must be a shared strategy? Isn’t what we are doing now collective action – Engaging in forum & platform of discussion?

Solidarity & economics of the art

Lets critique solidarity and not g lorify it

What is meaningful solidarity?

Is our art valued because of solidarity?

market for solidarity to exploit?

A

Solidarity is my capital

Part of Debt exhibition at Khalil Sakakini Cultural Centre, Ramallah, Palestine. Curated by Reem Shadid & Yazan Khalili. Meetings Facilitator Yara Abdul Hamid. Design Yazan Khalili

Jeden z pięciu plakatów podsumowujących spotkania producentów kultury i sztuki na temat solidarności, 2018, dzięki uprzejmości Khalil Sakakini Cultural Center, Ramallah


PALESTYNA / BIENNALE SZTUKI QALANDIYA INTERNATIONAL 2018

SZTUKA I TERYTORIUM

Z Ramallah o tegorocznym Biennale Sztuki w Palestynie, którego tematem były różne wymiary solidarności, pisze B O GN A ŚW I ĄT KOWS KA


PALESTYNA / BIENNALE SZTUKI QALANDIYA INTERNATIONAL 2018

Qalandiya International to ustanowione w 2012 roku wspólne wydarzenie kilkunastu instytucji sztuki współczesnej, które odbywa się co dwa lata w palestyńskich miastach i wioskach. Zamierzeniem jest umieszczenie Palestyny – wciąż nieuznawanej jako samodzielny podmiot przez wiele państw – na światowej mapie kulturalnej. W programie biennale oprócz wystaw są także spektakle, wykłady, pokazy filmowe, warsztaty i wycieczki. Coś, co wydaje się zupełnie normalnym programem tego rodzaju wydarzenia, w warunkach palestyńskich oznacza wielokrotne zderzenia z realiami ogarniętego od dziesięcioleci konfliktami regionu. Na pytanie, czy kiedykolwiek może się to zmienić, czy Izrael odpuści Gazie, czy mieszkańcy Palestyny będą mogli swobodnie podróżować, a kraj stanie się samodzielny, nikt nie potrafi odpowiedzieć. Do legendy przeszły już usiłowania pewnego artysty europejskiego domagającego się w ramallahańskich kantorach wymiany izraelskich szekli na lokalną walutę. No nie, nie ma lokalnej waluty, płaci się w szeklach, dzięki czemu łatwiej jest Izraelowi kontrolować terytorium palestyńskie nie tylko militarnie, ale też ekonomicznie. Ramallah przeżywa okres megaurbanizacji – ceny mieszkań na turborozkręconym rynku nieruchomości osiągają zawrotne ceny. Zwłaszcza jak na miejsce, którego status bezpieczeństwa każdy przy zdrowych zmysłach określi jako bardzo niski. Ostatnio świetnie się tu sprawdzają kredyty konsumenckie jako narzędzie neutralizacji oporu – stabilizacja materialna znacząco zmienia trajektorię postaw krytycznych. A jednak nie ma co się dziwić młodszym pokoleniom, że szukają rozwiązań na miarę swoich czasów. Co przyniosła walka trwająca przez dziesięciolecia? Jej historię można prześledzić w doskonale zaprojektowanym Muzeum Yassera Arafata tuż obok mauzoleum, gdzie spoczywa ciało przywódcy Organizacji Wyzwolenia Palestyny. A przy okazji kupić arafatkę w muzealnym sklepie z pamiątkami, gdzie wszystkie ceny są oczywiście, honorowo, w jordańskich dinarach. Co z tego, że to Izrael kontroluje dostawy energii elektrycznej. Jest internet, Facebook, Instagram, komórki – to daje swobodę horyzontów. W Ramallah działa niezależna scena muzyczna1, rozwijają się kontrkultury. Przenikanie narkotyków przez granicę na terytorium Palestyny przypisywane jest chęci wyniszczenia ducha młodego pokolenia przez izraelskie służby specjalne, młodzi zawiązują więc nieformalne grupy samoobrony przed dilerami. Organizacje zdrowotne 1 Pokazuje to rewelacyjny dokument Palestine Underground, 2018, https:// boilerroom.tv, [dostęp 20.11.2018]


PALESTYNA / BIENNALE SZTUKI QALANDIYA INTERNATIONAL 2018

alarmują, że depresja młodzieży jest problemem rosnącym w olbrzymim tempie. No bo co będzie dalej? Jak to ogarnąć? Złapani podczas demonstracji Palestyńczycy w wieku nastoletnim są zatrzymywani przez wojsko, stawiani przed wojskowymi sądami i skazywani jak dorośli. Każdy, jeśli nawet sam nie był w izraelskim więzieniu, ma kogoś w rodzinie, kto w nim jest, był lub – jak tu się gorzko żartuje – będzie. W raporcie Human Rights Watch czytamy: W 2017 roku izraelskie siły bezpieczeństwa aresztowały palestyńskie dzieci podejrzewane o przestępstwa – zazwyczaj rzucanie kamieniami – często używając przy tym zbędnej siły, przesłuchiwały je bez obecności członka rodziny i kazały im podpisywać zeznania w języku hebrajskim, dla większości niezrozumiałym. Według stanu na 30.06.2017 r. izraelskie władze przetrzymywały w aresztach wojskowych 315 palestyńskich dzieci2. Palestyna to konglomerat wielu dramatycznych okoliczności, pęknięć, podziałów. Do tego zresztą nawiązuje nazwa biennale. Qalandiya to nie tylko palestyńska wioska położona na Zachodnim Brzegu, pomiędzy Jerozolimą, która jest nominalnie stolicą Palestyny, a Ramallah – stolicą administracyjną i prężnie rozwijającym się ośrodkiem miejskim. Qalandiya checkpoint to niesławny, obsadzony przez izraelskie wojsko główny punkt graniczny służący do kontrolowania dostępu Palestyńczyków do Wschodniej Jerozolimy i terytorium Izraela. Miejsce to było wielokrotnie areną antyokupacyjnych manifestacji przeciwko Izraelowi, którego militarna przewaga jest trudna do przeoczenia. Jedni mają karabiny i czołgi, drudzy mają kamienie i proce. Wszyscy mają marzenie o Swoim Kraju. A między nimi stoi pas betonowych fortyfikacji wzniesiony przez Izrael, który Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w Hadze nazwał murem apartheidu, rzucającym się w oczy naruszeniem prawa międzynarodowego. To, co się dzieje w Palestynie, nie powinno się dziać – a mimo to stało się codziennością, którą wszyscy nauczyli się jakoś obsługiwać. Qalandiya to także nazwa obozu dla uchodźców palestyńskich założonego w 1949 roku przez UNRWA3 na terytorium należącym w tamtym czasie do Jordanii. Wygnanie setek tysięcy Palestyńczyków 2 Raport Human Rights Watch 2017, www.hrw.org/world-report/2018/ country-chapters/israel/palestine [dostęp 20.11.2018] 3 United Nations Relief and Works Agency for Palestine Refugees in the Near East (UNRWA), czyli Agenda Narodów Zjednoczonych dla Pomocy Uchodźcom Palestyńskim na Bliskim Wschodzie, jest organizacją powołaną w dniu 8 grudnia 1949 r. przez Zgromadzenie Ogólne ONZ w celu zapewnienia edukacji, opieki zdrowotnej, opieki społecznej i pomocy w nagłych wypadkach uchodźcom palestyńskim przebywającym na terytorium Libanu, Jordanii, Syrii i Autonomii Palestyńskiej. Jest jedyną agencją ONZ angażującą się w pomoc dla uchodźców z określonego regionu świata i określonego konfliktu zbrojnego.


PALESTYNA / BIENNALE SZTUKI QALANDIYA INTERNATIONAL 2018

w 1948 roku z terytoriów świeżo utworzonego państwa Izrael przeszło do historii jako Nakba, czyli Katastrofa. Jako smutny dzień pamięci obchodzony jest 15 maja, dokładnie nazajutrz po dniu, kiedy Izraelczycy świętują rocznicę powstania państwa Izrael. Dziś w obozie nie ma już na namiotów – na ich miejsce przez lata nabudowywano kolejne warstwy domów. System wzajemnego wsparcia i zaradności praktykowanej przez rodziny i klany, wyprodukował solidną strukturę urbanistyczną opartą na własnej logice i etyce. Fascynującą konsekwencją, uporem, dzielnością. W takiej sytuacji sztuka zamienia się w narzędzie do badania współczesności, a biennale w możliwość naocznego sprawdzenia jak sobie poradzi z wejściem w materię codziennego życia. Dlatego kolektywne ciało kuratorskie tegorocznej edycji biennale postanowiło, że tematem głównym stanie się solidarność, a właściwie kłopoty z ustaleniem, co ona dziś oznacza w wymiarze politycznym, społecznym, artystycznym, ekonomicznym. Temat uniwersalny, bo przecież nie tylko Palestyńczycy mają z solidarnością problem. W tekście ideowym do biennale czytamy: W Palestynie termin „solidarność” był i nadal jest hasłem walki o wyzwolenie spod kolejnych administracji kolonialnych. Formy solidarności i wynikające z niej postawy ideologiczne z upływem czasu ulegały przemianom i rozdrobnionej geografii, wzbierając i tonąc wraz z falami zmian sposobów walki o wolność. Teraz, w momencie zewnętrznych i wewnętrznych walk politycznych i społecznych, na pierwszy plan wysuwają się kwestie społeczne. Jesteśmy w momencie, w którym niepewność jest standardem, a niewłaściwe zarządzanie i upadek państwa, stają się uznanym stylem życia. Nakładające się siły religii i neoliberalnej kultury na nowo definiują kolektywną postawę społeczną i polityczną oraz zmianę etyki indywidualnej i społecznej, zgodnie z którą akceptacja i przyzwolenie stają się jedną z najbardziej przerażających politycznych konsekwencji kapitalizmu. Pojęcie „solidarności” stawia nas na drodze poszukiwania możliwości wyjścia z zastoju. Wspólne myśli, wartości i cele, które nas wiążą, pobudzają do ponownego ożywienia i zbadania znaczeń zarówno solidarności, jak i kolektywizmu – wartości, które pozwoliły społeczeństwu palestyńskiemu stawić opór i pozostać przy życiu przez dziesięciolecia. Na Qalandiya International złożyło się kilkanaście wystaw i prezentacji. Jedna z nich poświęcona była długowi. Czym jest dług w czasach, gdy solidarność została połączona ze wsparciem finansowym – pytali kuratorzy we wprowadzeniu. Badając w jaki sposób dług i jego systemy rynkowe, a w szczególności rynek sztuki, zmieniły rozumienie i rolę solidarności w sztuce i praktykach kulturowych, proponują


PALESTYNA / BIENNALE SZTUKI QALANDIYA INTERNATIONAL 2018

namysł nad tym czy istnieją takie formy solidarności w praktykach artystów i pomysłach na wspólną pracę, które mogłyby wskazać nowe ścieżki. Ten wysiłek pomyślenia nowych form solidarności nie produkuje żadnych odpowiedzi, wręcz wkurza i rozczarowuje. W Ramallah sztuka, artyści, kuratorzy i krytycy są tak samo bezradni wobec tego wszystkiego co nas rozwala, jak w Warszawie. Tu i tam większość, nawet tych najbardziej elokwentnych, żeby jakoś przeżyć musi skądś od czasu do czasu pożyczyć kasę. Odpowiedzią mogą być więc mikropraktyki. Jak mikromuzeum geologiczno-artystyczne mieszające niewielki sklep spożywczy z czymś w rodzaju gabinetu osobliwości. Ta hybrydowa instytucja „odkryta” przez Joannę Rajkowską prowadzona jest przez pasjonata, którego żona otwarcie przyznaje, że bardziej od niej mąż kocha skały i kamienie. Albo zaprezentowane we wspólnej pracy Jaśminy Wójcik, Mohammada Saleha i Kuba Wróblewskiego mikroogrody, tworzone na bazie śmieci, których trzeba przyznać w pejzażu palestyńskim nie brakuje. Zresztą właśnie te śmieci były motywem przewodnim wielu rozmów w czasie biennale – dlaczego Palestyńczycy nie mogą do cholery sprzątać tego swojego kraju, skoro tak bardzo im na nim zależy? Dlaczego wszędzie rozciągają się warstwy antropocenu składającego się głównie z plastikowych opakowań i opon? Czy to wyraz obojętności, depresji, niskiej eko-świadomości, czy zwyczajnie szczere nie radzenie sobie z tym globalnym problemem? Zostajemy więc w poczuciu konfuzji. Rozwiązania problemów nie widać, sprzeczności się mnożą. Dyskomfort produkowany przez krytyczny namysł nie znajduje produktywnego ujścia. Zostaje nadzieją, że może po prostu jakoś się uda. Jak? Na wiadomo, ale może ktoś coś wymyśli. Kiedyś przecież musi. Materiał powstał dzięki współpracy redakcji NN6T z Everyday Forms of Resistance, programem wymiany będącym efektem współpracy pomiędzy warszawskim Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, AIR Antwerpia, Helsińskim Międzynarodowym Programem na Rzecz Artystów (HIAP) oraz Gminą Ramallah.

Everyday Forms of Resistance Międzynarodowy program rezydencyjny dla twórców z krajów reprezentowanych przez instytucje partnerskie – Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski, AIR Antwerpia, Helsińskim Międzynarodowym Programem na Rzecz Artystów (HIAP) oraz Gminą Ramallah. Pierwszy etap rezydencji (wiosna 2019) ma charakter otwartego naboru dla artystów i architektów z Belgii, Finlandii i Polski. Z każdego z tych krajów wyłoniony zostanie jeden twórca, który spędzi trzy miesiące, mieszkając i pracując w mieście Ramallah. Nabór do drugiego etapu rezydencji (jesień 2019) otwarty będzie dla artystów palestyńskich, a wyłonione osoby otrzymają zaproszenie do trzymiesięcznego pobytu rezydencyjnego w Warszawie, Antwerpii lub Helsinkach. Każde z państw partnerskich przyjmie jednego palestyńskiego artystę. Zwieńczeniem programu będzie seria spotkań i działań publicznych, które odbędą się w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w listopadzie 2019 roku.


PALESTYNA / BIENNALE SZTUKI QALANDIYA INTERNATIONAL 2018

Banksy: Palestyna, plakat, 2018, www.banksy.co.uk Banksy od wielu lat tworzy w Palestynie prace, o których informują światowe media. Tak było w przypadku otwartego w 2017 r. The Walled Off Hostel z widokiem na mur i wieżę strażniczą w Betlejem, w którym wraz z dwójką innych artystów: Samim Musą i Dominique Petrin, Banksy zaprojektował wystrój wnętrz. Najtańsze łóżko 60 $. Na Boże Narodzenie będzie pewnie komplet, chociaż pielgrzymi z Polski wybiorą chyba jednak inne miejscówki. Za niespodziewaną pomoc w promocji niezbyt do tej pory chętnie odwiedzanego kraju artysta otrzymał podziękowania od palestyńskiej minister turystyki.


PALESTYNA / BIENNALE SZTUKI QALANDIYA INTERNATIONAL 2018

Widok na obóz uchodźców Qalandiya od strony muru separacyjnego przeciwko któremu protestują nie tylko Palestyńczycy, organizacje międzynarodowe, ale i starające się tworzyć nici porozumienia w wymiarach lokalnych, sąsiedzkich, najbardziej podstawowych, pokojowe organizacje izraelskie, fot. Christian Sterzing, źródło: commons.wikimedia.org

Obóz uchodźców Qalandiya jako przestrzeń zurbanizowana ma wszystkie warstwy tektoniczne kolejnych okazji do zbudowania czegoś solidnego widoczne i niezamaskowane – widać różnorodność materiałów, technologii, umiejętności budowniczych, fot. Bogna Świątkowska


PALESTYNA / BIENNALE SZTUKI QALANDIYA INTERNATIONAL 2018

Wolne działki w szybko gęstniejącej zabudowie miejskiej Ramallah, pokryte są antropocenem – głównie plastik i opony, fot. Bogna Świątkowska


PALESTYNA / BIENNALE SZTUKI QALANDIYA INTERNATIONAL 2018

Jaśmina Wójcik, Mohammad Saleh, Kuba Wróblewski: Refuge Garden, Ramallah 2018, dzięki uprzejmości artystów

Mikro-instytucja: spożywczy i muzeum geologiczne naraz, Ramallah, fot. Bogna Świątkowska Biennale Qualandiya International 2018 odbyło się w październiku w wielu miejscach w Palestynie i na świecie. Komitet sterujący biennale tworzyły następujące instytucje: Al Hoash (Jerozolima), Al Ma’mal (Jerozolima), A. M. Qattan Foundation (Ramallah), Eltiqa Group (Gaza), Khalil Sakakini Cultural Center (Ramallah), Ramallah Municipality , Riwaq (Al Bira), Shababek for Contemporary Art (Gaza), The Palestinian Museum (Bir Zajt) Program i informacje dotyczące poprzednich edycji: www.qalandiyainternational.org


PALESTYNA / BIENNALE SZTUKI QALANDIYA INTERNATIONAL 2018

WYCINANKI POSTTRAUMATYCZNE Z M AHDIM

BA RAGH I TH I M

rozmawia

BO GN A ŚW I ĄTKOWSK A

Mahdi Baraghithi, z cyklu A visionary image of Lydda in my imagination since childhood, praca z wystawy Lydda. A Garden Dis-rememberd, QI 2018


PALESTYNA / BIENNALE SZTUKI QALANDIYA INTERNATIONAL 2018

Temat, którym się zajmujesz to sterotypowe postrzeganie męskości w kulturze arabskiej. Używasz do tego interesującej, czerpiącej z wizerunków popkultury techniki – wycinanek. Jest w nich sporo poczucia humoru, pewna delikatność, dystans do kultury oporu uosabianej przez mężczyzn. Treści, do których się odwołujesz, to nieupiększona rzeczywistość, proza życia w sytuacji trwającego od dziesięcioleci konfliktu. Twoje wycinanki to mikroświaty – nałożone na siebie warstwy komplikują sprawy, które zwykle przedstawiane są w uproszczeniu, na przykład w przekazach medialnych, w narracjach politycznych. Tematy, które prezentuję, to nie tylko to, co widać. Na scenki tworzące obrazek, właściwie scenkę rodzajową, nałożone są na siebie warstwa za warstwą treści i znaczenia, które pochodzą z palestyńskiej historii i teraźniejszości. Na przykład te złote ramki: wybieram je, ponieważ znam je z dzieciństwa – tak oprawia się zdjęcia i obrazki przywołujące miejsca utracone. Pochodzę z trzeciej generacji rodziny, która kiedyś mieszkała w mieście Lydda (dziś Lod na terytorium Izraela – przyp. red.). Tego rodzaju ramy często spotkać można w domach uchodźców (czyli tych, którzy zmuszeni zostali przez Izrael do przesiedlenia się po 1948 roku – przyp. red.). Na przykład moja mama robiła hafty z takimi zdaniami jak „Wrócimy” lub umieszczała zdjęcia z miejsc, z których nasza rodzina pochodzi. Robiła to, jak wiele innych rodzin, aby wyrazić nadzieję na powrót do miasta, z którego pochodzi, by przywołać je w ten sposób. Dorastałem jako uchodźca – nigdy nie byłem w moim rodzinnym mieście. Technika, którą wybrałem, pokazuje dzisiejszą kulturę, dzisiejszy stan umysłu, to wycinanka taka trochę posttraumatyczna. Podstawą są zdjęcia. Złożenie obrazka wymaga selekcji. Jak wybierasz motywy spośród szerokiej gamy elementów? Jak składasz w całość rzeczy, które wydają się pochodzić z bardzo różnych porządków, jak ten, na którym mężczyzna na motocyklu otoczony jest roślinami doniczkowymi. O co w tym wszystkim chodzi? Każda z prac wchodzących w skład cyklu ma inną historię, ma wyrażać różne idee. Pracuję z obrazami znalezionymi, wykorzystuję to, co jest dostępne w internecie. Interesuje mnie autoprezentacja męskiego ciała i męskości oraz to, jak palestyńscy mężczyźni ukształtowali i przeformowali społeczeństwo według religii i statusu politycznego, jaki ma nasz kraj. Zacząłem zbierać zdjęcia


PALESTYNA / BIENNALE SZTUKI QALANDIYA INTERNATIONAL 2018

Mahdi Baraghithi, z cyklu A visionary image of Lydda in my imagination since childhood, praca z wystawy Lydda. A Garden Dis-rememberd, QI 2018

zwykłych ludzi z Lyddy, tych Palestyńczyków, którzy tam wciąż mieszkają. Ja nigdy nie byłem w mieście, z którego pochodzę. Nie mam prawa wjazdu. Wszystko, co wiem, pochodzi z mediów społecznościowych i historii – tego co mogę przeczytać i co zostało mi opowiedziane. Zbieram zdjęcia z Lyddy. Używam ich i dodaję elementy z otaczającego mnie życia tu, w Ramallah, gdzie żyję i pracuję. Ma to oczywiście związek z marzeniem o powrocie do naszych domów – to jest częścią narracji przekazywanej od lat. Symbole powrotu czasami stają się nieco banalne lub nadużywane (na przykład klucze do domów, które Palestyńczycy musieli opuszczać w pośpiechu podczas wysiedleń – do dziś rodziny palestyńskie przechowują te klucze jako symbol łączności z miejscem z którym czują się związani, nawet jeśli wiedzą, że ich dom został zburzony – przyp. red.). Dlatego kwestionuję te symbole: czy są wciąż ważne, czy przemawiają do współczesnej sytuacji i wyzwań, które mamy jako Palestyńczycy, jako uchodźcy? Te sprzeczności są najciekawsze. Jak je konstruujesz? Używam męskich postaci, ponieważ jestem mężczyzną. Męski element jest silnie związany z oczekiwaniami wobec tego, jaki ma być


PALESTYNA / BIENNALE SZTUKI QALANDIYA INTERNATIONAL 2018

Palestyńczyk, bardzo konkretnie wyznaczającymi rolę, w której masz być osadzony. Jako artysta nie mogę swobodnie podejmować krytycznie tego tematu, odnosić się do niego wprost. Właśnie dlatego, mimo że to takie trudne, bo mocno zestereotypizowane, interesuje mnie analiza tożsamości palestyńskiej. Wyraźnie widać, że masz dystans do symboli, których używasz. To sprawia, że ten cały złożony, przepełniony tragicznymi historiami kontekst można przeczytać na nowo. Czasem zbyt wiele powagi to o wiele za dużo, o czym dobrze wiedzieli na przykład surrealiści europejscy. Tak, chcę nadać temu surrealistyczny, marzycielski wymiar. Jak przedstawić wymarzone i wyimaginowane miejsce, które znam tylko z przekazów i jednocześnie nie znam go zupełnie. Wyobraziłem to sobie – jak widać z tytułu pracy – obraz miasta. Będąc uchodźcą, dorastałem, słuchając opowieści o wygnaniu, myśląc o utraconym świecie. W pewnym momencie niesamowite miejsce, z którego pochodzimy, staje się dla nas rajem. Nadal mamy ten obraz w umysłach, choć nie przystaje zupełnie do tego, co się naprawdę tam dzieje. To miasto dziś ma ogromne problemy związane z degradacją przestrzenną i społeczną. Okupacja, przemoc, przestępczość, narkotyki – to wszystko niszczy więzi społeczne. A skąd biorą się na zdjęciach te wszystkie istoty inne niż ludzkie? Królik, ptaki – czy to jest reprezentacja raju jako miejsca utraconego, gdzie wszystkie istoty żyły w pokoju? Nie wiem, czy to pokój. Zobacz, jaka jest relacja królika z orłem – nie jest to naprawdę relacja pokojowa. Królik nie wie, co się dzieje. Obserwują go i są gotowi na polowanie. Na polowanie z helikopterami. Nie jest naprawdę bezpieczny. To tak jak dowiadywać się z mediów społecznościowych o tym, co tu się dzieje. Nigdy nie będzie się bezpiecznym – od okupacji, od Izraelczyków. Zawsze jesteś obserwowany: w mediach społecznościowych, w prawdziwym życiu. Obserwują cię nawet, gdy jesteś na dużej przestrzeni, jak królika. To raj w piekle. Tak. I w twojej głowie. Studiowałeś w Ramallah, ale kilka lat spędziłeś za granicą – w Bejrucie i we Francji. Wróciłeś stosunkowo niedawno. Jak możesz opisać, co się tu teraz dzieje? Masz na myśli artystów czy społeczeństwo? Wielkie tematy (śmiech). Kiedy wyjeżdżasz za granicę, w twojej głowie


PALESTYNA / BIENNALE SZTUKI QALANDIYA INTERNATIONAL 2018

wspomnienia także zaczynają tworzyć rajski obraz. Wierzysz, że wrócisz i dowiesz się, że wszystko jest świetnie. Że znajdziesz tu scenę artystyczną i wspierających ludzi, będziesz robił wystawy marzeń i zostaniesz uznanym artystą. Ale wracasz i widzisz, jak bardzo jest to trudne. Nic nie działa tak naprawdę, więc z czasem czujesz się przytłoczony. Szczególnie kiedy jesteś mężczyzną, który kwestionuje męskość, a ludzie mają stereotypowe oczekiwania wobec artystów, i zaczyna być dziwnie. Na szczęście jest wsparcie ze sceny artystycznej. No i rodziny. Zaczynasz się pilnować, myśleć o tym, czy twoje prace prezentują treści, które mogą sprowokować reakcje, których byś nie chciał. Jesteś nieustannie osądzany – pod różnymi aspektami: poprawności politycznej, religijnej, obyczajowej. Jako artysta potrzebujesz dla siebie miejsca, ale tak naprawdę niewiele go tu jest. W jednym z takich miejsc, w galerii Zawyeh w Ramallah, będzie można w styczniu oglądać twoją wystawę indywidualną. Jakie będą jej główne tematy? Męskość i męskie ciało. Jak to coś, co nazywamy „męskością” powstaje, jakie przybiera formy, jak wpływa na innych mężczyzn, a zwłaszcza na tych, którzy nie przyjmują jednego dominującego wzorca realizacji męskości. Jak się dopasować do oczekiwań społecznych, religijnych, zwłaszcza wobec sytuacji, które określają tutejszą sytuację polityczną. Szczególnie interesuje mnie dekonstrukcja reprezentacji ideału męskości w społeczeństwach arabskich w ogóle, a zwłaszcza w moim własnym kontekście palestyńskim. Badam, jak kształtuje się mężczyznę w dzieciństwie i wieku nastoletnim, jak różne ramy stereotypów społecznych, politycznych i religijnych, które są wpisane w męskie ciało, kształtują definicje męskości i akceptowalne formy męskości w naszym społeczeństwie. Na wystawie będzie można zobaczyć większość moich prac powstałych od 2013 do 2018 roku w trzech różnych miejscach: w Palestynie, Libanie i Francji. Łączy je analiza wzorców arabskiego mężczyzny, które można znaleźć w kulturze popularnej, narodowej i religijnej. Robię to, tworząc nowe sytuacje, używając m.in. własnego ciała. To mój sposób na ujawnianie stereotypów tworzonych przez obrazy popkultury. Jednocześnie interesuje mnie tworzenie alternatywnych wizerunków, ujawniających bardziej wrażliwe i intymne aspekty męskiej tożsamości, podkreślających różnorodność typów męskości. WSPÓŁPRACA: FEDERICA BUETI TRANSKRYPCJA: JULIA ŻABOWSKA


PALESTYNA / BIENNALE SZTUKI QALANDIYA INTERNATIONAL 2018

Mahdi Baraghithi, z cyklu A visionary image of Lydda in my imagination since childhood, praca z wystawy Lydda. A Garden Dis-rememberd, QI 2018

MAHDI BARAGHITHI artysta palestyński ur. 1991 r. w Ramallah. Ukończył Międzynarodową Akademię Sztuki w Ramallah, ENSA Bourges we Francji, był częścią programu badawczego Homework prowadzonego przez Libańskie Stowarzyszenie Sztuk Plastycznych, ma także dyplom Palestyńskiego Instytutu Filmów Dokumentalnych. Brał udział w wielu międzynarodowych wydarzeniach artystycznych, m.in. w maratonie sztuki Truth is Concrete w Grazu (Austria 2012), którego zapis znalazł się w publikacji wydanej na polskim rynku przez Fundację Bęc Zmiana pod tytułem Prawda jest konkretna. Artystyczne strategie w polityce. Podręcznik (Warszawa 2017). http://mahdifayez.portfoliobox.io


PALESTYNA / BIENNALE SZTUKI QALANDIYA INTERNATIONAL 2018

PLANETARNA SOLIDARNOŚĆ

PONAD GRANICAMI

Z R ACHEL DEDM A N z kolektywu Radio Earth Hold rozmawia B O GN A ŚW I ĄTKOWSKA Jak działa radio?, źródło: www.ve6xl.ca/index.htm?propagationinfo.htm


PALESTYNA / BIENNALE SZTUKI QALANDIYA INTERNATIONAL 2018

Jako kuratorka przygotowałaś niezwykle ciekawą wystawę Labour of Love prezentowaną w niedawno otwartym Muzeum Palestyńskim. Oparta na solidnym przeszukaniu źródeł wystawa pokazuje tradycyjną palestyńską sztukę haftu w szerokim kontekście społecznym, politycznym, ekonomicznym. Właściwie jest historią Palestyny z perspektywy kobiet. Ale podczas Qalandiya International zaprezentowałaś także inny, dużo skromniejszy projekt, którego medium jest radio. Czy możesz krótko wyjaśnić, czym jest akusmatyka? Oznacza to pogłos bez przyczyny. To tak, jakbyś nie mówiąc nic, słyszała swój głos mówiący do ciebie jak echo. Zasadniczo jest to dźwięk, który nie ma identyfikowalnego pochodzenia. W naszym projekcie odwołujemy się do bardzo różnych skal. Z jednej strony do intymnej skali ciała doświadczającego podczas życia płodowego w macicy: to słuchanie w ciele, które dzielisz z matką, a jednocześnie słyszenie głosu twojej matki powracającego do ciebie przez ścianki jej brzucha. Poznajesz siebie mówiącego, ale jakoś nie rozumiesz, skąd to się wzięło. To ten bardzo intymny poziom. Z drugiej strony myślimy także o głosie akusmatycznym w kategoriach Boga lub innych biblijnych, autorytarnych, kolonialnych głosów. Mówią z nieznanego miejsca, stanowią władzę i autorytet, są formą kontroli. Nasz projekt Radio Earth Hold próbuje się z tym mierzyć, a w szczególności dotyczy planetarnej solidarności. Podczas wykładu w Khalil Sakakini Center w ramach Qalandiya International 2018 prezentowałaś niezwykle bogaty archiwalny materiał wizualny, zbierany przez was jako część działania Radio Earth Hold. Jakiego rodzaju wiedza was interesuje? Tu szczególnie zajmuje nas zrozumienie solidarności między dwoma specyficznymi ruchami politycznymi i poza nimi: ruch przeciwdziałania okupacji w Palestynie i ruchy antyrasistowskie oraz walka o zachowanie rdzennych kultur w Ameryce Północnej. To, co nas interesuje, to nie tyle specyfika tych zmagań, chociaż estetyczne czy dramaturgiczne strony tych ruchów są niezwykle interesujące. Podstawowe pytanie, które stawiamy, dotyczy tego, czy możliwe jest posiadanie pewnego rodzaju planetarnej solidarności, cokolwiek by to miało znaczyć. Dlatego dźwięk bez źródła był dla nas tak bardzo interesujący. Acousmatic prowadzi nas do tego, że radio jest czymś, co jest jak światło, jest po prostu przez cały czas wokół nas. Radio jest fenomenem, który jest preorganiczny, przedludzki i tym samym jest przed jakimkolwiek rodzajem


PALESTYNA / BIENNALE SZTUKI QALANDIYA INTERNATIONAL 2018

walki politycznej. Pod względem fizyki fale radiowe nieustannie odbijają się od powierzchni Ziemi do jonosfery, mają związek z atmosferą. Możesz używać radioastronomii jako praktyki rozumienia Układu Słonecznego. Możesz użyć radia, aby usłyszeć grzmot po jednej stronie Ziemi, odbijający się echem od drugiej. Chociaż grom z technicznego punktu widzenia ma źródło, staje się w swoim zasięgu planetarny. Zdajemy sobie sprawę, że niektóre z tych fascynujących nas tematów pozostają nieco abstrakcyjne, ale na przykład pomyślmy o falach radiowych przenikających ludzkie ciało. Czujemy, że istnieje interesujący związek pomiędzy jednostką a światem – wciąż do odkrycia. Jesteśmy już wiele lat po erze radiowej, kiedy ludzie byli naprawdę zafascynowani możliwością transmitowania dźwięku na duże odległości. Dziś to informacja wizualna całkowicie dominuje. Nawet muzyka staje się popularniejsza, gdy jest oglądana. W jaki sposób ten potężny środek komunikacji, jakim jest radio, może wrócić do centrum naszej uwagi? To naprawdę dobre pytanie. Myślę, że odnosi się to do „kuratorskiej” lub organizacyjnej strony naszej pracy. W naszej metodyce ważne jest to, że słuchanie jest szczególnym rodzajem uwagi i – jak powiedziałaś – zostało w ostatnich dziesięcioleciach wyparte przez rejestr wizualny. Niedawno w Serpentine Galleries w Londynie zorganizowaliśmy wydarzenie dotyczące Radio Earth Hold i solidarności dźwiękowej. To był dzień kolektywnego słuchania rozmów, odczytów i występów artystów i pisarzy. Zdecydowaliśmy się nie pokazywać żadnego obrazu, nic nie było na ekranie, po prostu chcieliśmy ponownie poczuć, co to znaczy posłuchać czegoś zbiorowo. Nie mam odpowiedzi na pytanie, dlaczego jest to użyteczne, dobre lub produktywne, ale tak właśnie jest. Może dźwięk bardziej angażuje niż reprezentacja wizualna. Ponieważ jesteśmy absolutnie nasyceni obrazami, stajemy się całkowicie na nie znieczuleni. Ale praktyka słuchania, głos, intymność dźwięku, złożoność i bogactwo języka – wszystko to znajduje się w zasięgu słuchu. Znaczenia są przekazywane przez głos i odbierane przez ucho. Jest wielu artystów, którzy obecnie zajmują się tą problematyką. Odwołując się do historii muzyki, etnografii dźwięku, wydobywają znaczenie tego, co to znaczy słuchać, by być earwitness – jeśli użyć terminu Lawrence’a Abu Hamdana – czyli być „słyszącym świadkiem”. Radio Earth Hold jako projekt polega na zamawianiu u artystów specjalnych prac. Kolejne transmisje będą


PALESTYNA / BIENNALE SZTUKI QALANDIYA INTERNATIONAL 2018

nadawane przez sieć partnerskich stacji radiowych. Ludzie szukają bliskiej bliskości z materiałem dzięki aktywnej naturze słuchania. Technologia daje dziś możliwości fałszowania zapisu wszystkiego, co do tej pory miało wartość dokumentalną. Sfabrykowanie zapisu wizualno-dźwiękowego i stworzenie czegoś, co wygląda na rejestrację autentycznych wydarzeń, ale jest kombinacją podrobionych cyfrowo ruchów i wypowiedzi, nie jest już problemem. To ma wpływ na zaufanie, jakim obdarzany jest przekaz. Tak – przekręcić, sfałszować, zneutralizować zapis jest dziś naprawdę łatwo. Ale z drugiej strony fetyszujemy głosy. Specyficzna wymowa, akcent – jako znaki zróżnicowania – stają się pożywką nacjonalizmów, rasizmu. Mieszkam od jakiegoś czasu w Bejrucie, podam więc jako przykład fakt z wojny domowej w Libanie, kiedy to religia i pochodzenie mogły zdecydować o wyroku śmierci w zależności od tego, w którym znalazłaś się miejscu. Otóż żołnierze na punktach kontrolnych zadawali cywilom proste pytanie: co to jest? Wskazywali przy tym na pomidory, które służyły jako swoiste narzędzie selekcji. Jeśli odpowiedź brzmiała bandura żołnierze wiedzieli, że to Palestyńczycy lub Syryjczycy, a nie Libańczycy, którzy w swoim akcencie wymawiają to słowo jako banadura. Ludzie byli aresztowani lub zabijani tylko na tej podstawie. Wspominam o tym, ponieważ uważam, że głos jest niebezpiecznym i potężnym instrumentem. Nie uważam, że głos jest prawdziwszy niż obraz, ale myślę, że jest pełniejszy w znaczenia. Może dlatego, że nie jest namacalny, nie jest widoczny. Instynktownie boimy się tego, czego nie widzimy. Dlatego ludzie boją się ciemności. Słyszenie i słuchanie: złożoność ich wzajemnej relacji, intymność procesów odbioru, mają w sobie coś potężnego. A co z problemami ze zrozumieniem? Interpretacja może stworzyć wiele bardzo różnych i różniących się sposobów odkodowania sygnału. Oczywiście. Teoria lingwistyczna jest pełna tego rodzaju pytań i dociekań. Jednak nie jest to bliska nam perspektywa. Bardziej niż przesłaniem zainteresowani jesteśmy medium. Mniej intryguje nas to, w jaki sposób wiadomość z jednej strony świata może dotrzeć do drugiej, a bardziej czy możemy spojrzeć na istniejące w przeszłości naturalne połączenia w skali planetarnej, co jest możliwe, jeśli rozumie się radio jako narzędzie preorganiczne. Promieniowanie radiowe – podobnie jak światło – po prostu jest, jest przyrodzone planecie, na której żyjemy. Samo w sobie nie znaczy nic.


PALESTYNA / BIENNALE SZTUKI QALANDIYA INTERNATIONAL 2018

Przyjrzyjmy się w takim razie dźwiękom i naszym ciałom. Mam tu taki rysunek ilustrujący, jak nasze ciało rezonuje z różnymi częstotliwościami. Nie mam pojęcia, kto to zrobił! Znalazłam obraz w Google. Mieliśmy pewne kolektywne, zabawne spotkanie w jednej z kawiarni w Londynie, na którym zastanawialiśmy się, czym jest radio?! Pod względem teorii jesteśmy totalnymi pseudonaukowcami! Nasze działanie ma wydobywać znaczenia, szukać nowych możliwości interpretacji, tworzyć połączenia, a takie ćwiczenia umysłowe jak stawianie najprostszych pytań są do tego najlepsze. Do tej pory nasze działania były całkowicie efemeryczne, ale odkąd Serpentine włączyło się ze wsparciem instytucjonalnym, mogliśmy sfinansować zamówienie u artystów czterech pierwszych audycji. Jeśli uda nam się zdobyć większe dofinansowanie, będziemy w stanie prowadzić tego rodzaju badania, wywiady z naukowcami. Jedną z osób zaproszonych do zabrania głosu podczas wydarzenia, które zorganizowaliśmy w tym roku w Gasworks w Londynie, był Julian Henriques, profesor Goldsmiths University, ekspert od systemów dźwiękowych dancehall i reggae oraz ich wpływu na ciało, rezonans w ciele. Eksploruje również to, co on nazywa dźwiękowym łonem i jego związek z różnymi aspektami rozwoju dziecka w łonie matki. Dużo nauczyliśmy się od Juliana, a jego wiedza miała wpływ na nasz projekt. Pamiętam, jaką przyjemnością było dla mnie, kiedy byłam dzieckiem, przełączanie radia na odbiór długich fal i słuchanie świata. To była magia! Nie musiałam słuchać niczego konkretnego, różnorodność dźwięków sprawiała, że czułam, że jest tam coś więcej, jest cały kosmos! Kiedy spojrzeć na przebieg podziałów terytorialnych między krajami, to widać, że mimo usiłowań kontroli częstotliwości na poziomie państw faktyczny dostęp do fal radiowych miał się nijak do decyzji politycznych czy administracyjnych – ani za czasów kolonialnych, ani w czasach zimnej wojny. Radio nie respektuje granic. To samo dotyczy Palestyny. Brytyjczycy kontrolowali terytorium Palestyny w latach 30. i 40. XX wieku, Izraelczycy kontrolują wszystko dzisiaj. Ale radio, jak mówisz, jest jak magia! Jest po prostu w powietrzu. A jeśli dostroisz się do właściwej częstotliwości za pomocą tego bardzo prostego urządzenia, jakim jest odbiornik radiowy, usłyszysz coś, czego nie możesz osiągnąć inaczej – radio zapewnia nieformalny, bo niewidzialny, dostęp do innych terytoriów.


PALESTYNA / BIENNALE SZTUKI QALANDIYA INTERNATIONAL 2018

Częstotliwości rezonansowe ludzkiego ciała, źródło: https://physics.stackexchange.com/ questions/37543/does-the-human-body-have-a-resonant-frequency-if-so-how-strong-is-it TRANSKRYPCJA: JULIA ŻABOWSKA RACHEL DEDMAN kuratorka i pisarka mieszkająca i pracująca w Bejrucie w Libanie. Wraz z artystami Arjuną Neuman i Laure de Selys jest organizatorką wspólnego projektu Earth Hold. racheldedman.com RADIO EARTH HOLD organizowane przez Rachel Dedman, Laure de Selys i Arjunę Neuman – bada potencjał planetarnych form solidarności, wykorzystując dźwięk i radio jako katalizatory i wehikuły ponadnarodowego połączenia. Radio Earth Hold ma postać publicznych wydarzeń i rozproszonej serii audycji radiowych tworzonych przez artystów i pisarzy, wśród których są m.in. Inas Halabi, Ravon i Autumn Chacon, Basma al-Sharif i Sky Hopinka oraz Ma’an Abu Taleb. Instytucjonalnymi partnerami Radio Earth Hold są Qalandiya International (Palestyńskie Biennale Sztuki) oraz Serpentine Galleries w Londynie.


136

współrzędne dizajnu

Nuda Agata Nowotny

IDEA

Przywykliśmy do tego, że jednym z najważniejszych wyzwań, jakie stawia przed nami rzeczywistość dzisiaj, jest bycie oryginalnym, ciekawym, interesującym. Niezależnie, czy dotyczy to ludzi, rzeczy, czy doświadczeń. Wystawy, filmy, wydarzenia artystyczne często lądują w gazecie kolumnie „Atrakcje”. Po atrakcje turystyczne jeździmy do innych miast. Szukamy bodźców, impulsów, przeżyć. Wszystko, co nas otacza, musi być interaktywne i nie może zostawiać ani trochę przestrzeni na… nudę, nicnierobienie. Co robimy, gdy nic nie robimy? Czy umiemy się nudzić? Czy nuda to dobry stan? Jak ją przeżywamy i czy umiemy ją wyzwalać samodzielnie? Do 12.01.2019 we wrocławskiej galerii BWA Dizajn możecie sprawdzić, jak to jest nudzić się, na wystawie przygotowanej specjalnie w tym celu. Kuratorki: Magdalena Kreis i Natalia Romaszkan, zaprosiły do pracy nad nudą twórców naturalnych placów zabaw – Pracownię K. W efekcie w przestrzeni galerii powstał

specyficzny plac zabaw – nastawiony nie na rozrywkę czy rekreację, ale na nudę. Znajdziecie tam hamaki, poduchy i witrynę do nicnierobienia. A jak komuś jeszcze mało, może przejść labirynt, na końcu którego spotka samego siebie – dosłownie i w przenośni. Bo nuda to stan, który w przebodźcowanym świecie pozwala nam spotkać się z sobą samym. Podobno po wernisażu projektanci przyznali, że wystawa okazała się klapą, bo wszyscy dobrze się bawili i nikt się nie nudził, ale i tak warto iść przetestować swoją nudę.


współrzędne dizajnu

Nuda, dokumentacja wystawy, BWA Dizajn we Wrocławiu, fot. Alicja Kielan

137


138

CZŁOWIEK

współrzędne dizajnu

Nuda nas czasem dopada i często nie wiemy, co z nią zrobić. Nudny wykład, długa podróż koleją, nieciekawe spotkanie, fatalna randka… Co wtedy robicie? Każdy ma swój sposób: jedni przeczekują, inni uciekają. Nie bez powodu mówimy o zabijaniu nudy. Wystarczy przyjrzeć się ludziom podróżującym transportem publicznym – w autobusach, tramwajach, w metrze – większość siedzi ze wzrokiem wbitym w telefon. Niektórzy czytają, inni oglądają film albo rozmawiają z bliskimi, ale wielu po prostu się nudzi. Internet, który miał dostarczać bodźców i być źródłem rozrywki, dzisiaj otwiera przed nami nowe wymiary nudy. Co z nią robić? Jedną z artystek zaproszonych do nudnej wystawy jest Małgorzata Goliszewska, która przygotowała zestaw instrukcji do nudzenia się. Nudę można oswajać, poznawać i trenować na co dzień. Nie potrzeba do tego ani narzędzi, ani przygotowania. A w efekcie nuda szybko przestaje być nudna, dowiadujemy się wiele o sobie, uspakajamy umysł i uczymy radzić sobie z trudnymi sytuacjami.


współrzędne dizajnu

Nuda, dokumentacja wystawy, BWA Dizajn we Wrocławiu, fot. Alicja Kielan

139


140

współrzędne dizajnu

RZECZ

W czasach, gdy biblioteki walczą ze stereotypem nudy i starają się wpisać na listę atrakcji danego miasta, powstaje kameralny projekt – z dala od miasta i zgiełku, na łonie natury, we wsi Adelin – zaprojektowany przez pracownię POLE Architekci mikrodom z ogromnym oknem, pięknym widokiem i regałem z książkami. Będzie go można wynająć i rozkoszować się ciszą. Jedni powiedzą: nudą, inni: spokojem. Bookworm Cabin powstanie w 2019 roku. Aktualnie prowadzona jest zbiórka crowdfoundingowa, w której można wesprzeć budowę. W krótkim filmie przedstawiającym projekt jego pomysłodawcy Bartek Kraciuk i Marta Puchalska-Kraciuk opowiadają o wspólnej realizacji, zaczynając słowami: „Wyobraź sobie ukryty w lesie domek (…) stworzony po to, żeby w nim czytać”. Jeśli to wam sprawia trudność, to znaczy, że czas poćwiczyć wyobraźnię. A nic nie pomaga w rozszerzaniu wyobraźni, jak nicnierobienie – wtedy mózg błądzi myślami i jakby znikąd wpadają najlepsze pomysły.

Agata Nowotny socjolożka, badaczka, wykładowczyni. Pisze i czyta o dizajnie. Współpracuje z projektantami, uzupełniając ich działania o badania społeczne i kulturowe. Założycielka Instytutu Działań Projektowych IDEPE i działającej w jego ramach czytelni z książkami o dizajnie i architekturze. Czytelnia IDEPE jest czynna od wtorku do soboty w godzinach 12—18, Fort Mokotów, ul. Racławicka 99, Warszawa.


współrzędne dizajnu

Bookworm Cabin, projekt: Pole Architekci, wizualizacja

141


142

art-terapia

ART TERAPIA Subiektywnie o tym, jak sobie radzić z życiem w ciekawych czasach

MARTA KRÓLAK

W połowie listopada 2018 roku czarna, smolista mgła spłynęła na nas jak biblijny potop. Smog pokarał nas dotkliwie, niby ósma plaga, za to, że pozostaliśmy przeciw i wybraliśmy konformizm. Do tego chmara nacjonalistów jak zwykle zaorała święto niepodległości niczym szarańcza, zapewniając idealne warunki środowiskowe do pielęgnowania depresji, jednym z głównych jej objawów jest przecież poczucie, że zasługujemy na karę. Tymczasem idą święta, na chwilę przestaniemy więc myśleć chociażby o tym, że Ziemia umiera, poświęcimy się raczej kupowaniu prezentów albo mordowaniu ryb w imię christmas spirit. My tu sobie szykujemy czarujące niespodzianki, a za oceanem dziennikarze i myślicielki poważnie biorą się do kwestii (nie)zdrowia psychicznego klasy średniej. Dlatego w tym odcinku mniej będzie artu, a więcej terapii, bo akurat mamy o czym gadać. Wszystko zaczęło się tak naprawdę pod koniec października, kiedy na stronie The Baffler przeczytałam

tekst Miyi Tokomitsu Tell me it’s going to be OK: self-care and social retreat under neoliberalism. Artykuł lawiruje wokół przekonania, że wyścig po sukces, będący do niedawna domeną korposzczurów, nie tylko obejmuje już każdy aspekt naszego życia, także pozapracowego, ale wpływa też znacznie na spadek naszej kondycji psychicznej. Neoliberalizm wymyślono tak, aby po pierwsze szczuł ludzi przeciwko sobie i doprowadzał do wyalienowania, a po drugie w tym systemie zdecydowanie więcej można przegrać, niż wygrać. I tak było do czasu, aż wymyślono nurt samopomocy, jak się okazało, produkt idealny dla rozchwianych emocjonalnie ofiar systemu. Tokomitsu zwraca uwagę na fakt, że akceptacja i poczucie przynależności do jakiejś grupy to naturalne potrzeby człowieka, dlatego płacimy terapeutom i kołczom, dlatego wydajemy kupę kasy na weekend z jogą na Mazurach, jemy według pięciu przemian, medytujemy, kupujemy książki, w których celebryci sprzedają nam receptę na sukces


art-terapia

Bolesław Chromry, ilustracja z „Notesu dla ludzi uczulonych na gluten i laktozę”, Korporacja Ha!Art 2017, dzięki uprzejmości artysty

143


144

art-terapia

i szczęśliwe życie. Dlatego też w XXI wieku rządzi populizm, nacjonalizm czy radykalna prawica – faszyści rozumieją tęsknotę samotnej owieczki do stada, neoliberalizm niekoniecznie. Ponieważ musimy uważnie patrzeć pod nogi, żeby nie zrobić ani pół fałszywego kroku – co zapewne doprowadziłoby do tego, że zrujnowano by nam całe życie – tym bardziej boli świadomość, że na każdy nasz drobniutki sukces ktoś piętro wyżej w hierarchii społecznej za nas popełni milion błędów, a konsekwencji oczywiście nie poniesie żadnych. Receptą na to, że źle się dzieje w USA, wydaje się, serio, chodzenie do SPA. Zresztą w Polsce chyba już też. Tymczasem nauczyciele strajkują, policjanci strajkują, pracownicy linii lotniczych strajkują, a wy co, biedaki, dalej moczycie się w wannie w soli kłodawskiej, jakby jutro miało nigdy nie przyjść? Nic więc dziwnego, że wszyscy mamy depresję. Realia są takie, że świat płonie, a my sobie robimy powitanie słońca. No dobrze, ale co z tego wynika? Czy w złej kondycji psychicznej w ogóle możliwa jest jakaś sensowna interakcja z czymkolwiek, nie mówiąc już o zrzeszaniu się w imię polepszenia warunków egzystencjalnych wspólnoty? I co było pierwsze: neoliberalizm czy depresja? I tutaj zahaczymy o drugą publikację dotyczącą problemów ze zdrowiem psychicznym na zachodzie: książki Lost Connections. Uncove-

ring the Real Causes of Depression – and the Unexpected Solutions. Jej autorem jest Johann Hari, znany w Polsce szerzej z koszmarnie przetłumaczonej książki Ścigając krzyk, dotyczącej wojny narkotykowej. Otóż Hari między swoimi różnymi pomysłkami stawia tezę, że depresji częściej dostają ludzie wykonujący bezsensowną pracę. No i chyba nie istnieje lepszy przykład pracy bezcelowej niż praca artystyczna – do życia powołuje jedynie fikcje, i nie będę pierwszą, która to zauważyła. Teoretycy piszą o tym od lat tak dobitnie, jak np. Rebecca Schneider, która wprost nazwała to martwym kapitałem. Zrozumiecie chyba, że pisanie tej kolumny staje się dla mnie z odcinka na odcinek coraz bardziej już schizofreniczne; mam wrażenie, że w każdym numerze serwuję moim drogim czytelnikom jakieś remedium na bolączki naszego chorego życia, ale im więcej piszę, tym mniej już sama w to wszystko wierzę. Z pewnością jest to kwestia beznadziejnego stanu, do którego ludzkość doprowadziła świat – politycznie i ekologicznie, no ale nie jest łatwo rano wstawać każdego dnia ze świadomością, że już nic się z tym nie da zrobić. I mogę sobie trochę pośmieszkować z książki Johanna Hari, ale jednak prawda jest taka, że dopóki się tej beznadziei nie pozbędziemy, dopóty nie wyleczymy się z depresji. Plus jest taki, że dopóki jest depresja, dopóty ja mam o czym pisać. No a minusem jest, wiadomo,


art-terapia

ten cały koszmar, z którym trzeba się na co dzień mierzyć. I na finał polecam przyjrzeć się twórczości jedynego w Polsce artysty, który ten dwubiegunowy stan rzeczy rozumie, czyli Bolesława Chromrego. Moja ulubiona praca Bolesława to arkusz przypominający plakacik, na którym pędzlem – bo jakie inne narzędzie jest równie godne artysty jak umoczona w farbie czy czymś tam garść włosia pochodzenia odzwierzęcego ew. syntetycznego – napisano coś takiego: PANIE PREZYDENCIE, BARDZO PANA PROSZĘ, JAKO ŻE TAK JAK PAN KOCHAM KRAKÓW, O ZDELEGALIZOWANIE HOT DOGÓW W ŻABKACH, PRAWICOWEJ PRASY NA POCZTACH, TATUOWANIA POWSTANIA WARSZAWSKIEGO, MARATONÓW PRZEZ ŚRODEK MIASTA, RZEMIEŚLNICZYCH LODÓW, ALKOHOLU I KAWY ZA 19 ZŁOTYCH. Na tym obrazku przedstawia się nasze życie bez filtra, kiedy na śniadanie je się kaszę jaglaną ze świeżymi owocami, bo jeszcze trochę nam się chce, a po drodze do wieczora zmierzy się z tyloma przeciwnościami losu, że w drodze z pracy do domu człowiek styrany zamawia w osiedlowym sklepiku dwururkę, tj. hot doga z podwójną parówką. Większość z nas tego stanu nie zrozumie, bo jak

145

mamy doła, to zajmujemy się aktywnością w Konsorcjum Praktyk Postartystycznych albo – cytując inny obrazek Chromrego – modlimy się o silną lewicę. Tymczasem radością dla jednego człowieka będzie lektura książek, które mu właśnie przyszły z Verso, a dla drugiego np. sikanie w morzu. My, ludzie sztuki, uśmiechamy się na widok rysunków Bolesława Chromrego, ale uśmiech jest to gorzki, tak jak moje jajcowanie z dość oczywistych obserwacji Johanna Hari. Okazuje się, że dla jednych bujda to antydepresanty, dla innych aborcja na życzenie, a jeszcze innych picie wody z cytryną przed śniadaniem. Bujdy są więc różnorodne, ale bilans bujd wydaje się równoważny dla każdej strony. Chromry mówi więc: PO CO POLAKOM DEMOKRACJA SKORO JEST KOŚCIÓŁ ŻABKI DO 23 I NIEUSTAJĄCE POCZUCIE WSTYDU I WINY? (pisownia oryginalna). Chciałabym, żebyśmy w końcu przestali się kłócić o to, która bujda jest lepsza, ale nie mogę tego mówić głośno, bo nie wiem jeszcze, czy w przyszłości wolałabym być uznana za szczerą, czy raczej szanowaną.

Marta Królak absolwentka Kolegium Międzyobszarowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych i Społecznych na Uniwersytecie Warszawskim. Współpracowniczka NN6T.


146

artykuły biurowe

Obrazowanie pozabiurowe jakub zgierski

Był ciemny styczniowy wieczór, dobrze po 21, kiedy Kuba i Ania skończyli nanosić poprawki w raporcie rocznym. W biurze panowała doskonała cisza. Ogrzewanie przestało działać, siedzieli więc w kuchni – przy otwartym piekarniku i płonących palnikach. Zbyt zmęczeni, by wstać i wrócić do domu. Kiedyś miałam notesy wypełnione poezją, powiedziała Ania, i w sumie dzisiaj też, tylko inną. Tu na przykład, zobacz – podsunęła Kubie telefon z włączonym Google Keep: Ulotka zmiana? Regulamin treść

chodzić”. Tak właśnie trzy razy. W sensie, że do prawnego, zamiast pisać maile. Albo jak siedzieliśmy przy recepcji i pani Edytka weszła z okrzykiem: „Jaki pani ma kozak jesienny!”. Mam też tu ciebie. Powiedziałeś coś o dziale, „który jest, choć nie istnieje”. Oczywiście częściej niż z poezją mam do czynienia z frazami toksycznymi. Tych nie notuję. Na przykład „zaufany żuczek” – tak pani Edytka nazywa podwykonawców. Śliskie, choć właściwie nieszkodliwe. W przeciwieństwie do – wiadomo – wujowania, rymów „tenis-penis”, komplementów z haczykiem-trujakiem, jak ten pana Grzegorza, że mam „ładną bluzkę i jeszcze ładniejszą rzecz na be pod spodem”.

No i czasami notuję słowa, które padają na zebraniach – na przykład Marzena powiedziała dzisiaj: „Trzeba cho- Wolę więc sumeryjski jędzić. Trzeba chodzić. Trzeba zyk oficjalnych maili od obo-


artykuły biurowe

wiązującego na korytarzach, pełnego wyjątków i ograniczeń przyzwolenia na bycie częściowo człowiekiem. Najbardziej jednak lubię moment, gdy w końcu stąd wychodzę, a słowosfera zmienia się z biurowej na uliczną. Na ulicy pojawiają się na przykład ludzie, którzy używają słowa „człenio”. Nie ma ich w biurze ani w domu – są tylko na ulicy. Albo ostatnio na Emilii Plater widziałam wariata. Podchodził do ludzi, tupał i mówił: „Jestem! Dojechałem! Bóg jest tu. Przywitaj się”. Szorty. Czapeczka do tyłu. Frotka. Prorok i tenisista w jednym. Wszyscy go ignorowali, więc w końcu zaczął przemawiać do witryny antykwariatu: „Książki! Bądźcie archaniołkami. Porwali boga i nas. Dziecko jest z nami. Jestem archaniołem. Jesteś ze mną”. I tak dalej. Odszedł, trzymając się za korzonki. To cudowne, westchnęła, wyjść z biura. Język się roz-

147

luźnia, słownik poszerza. Stajemy się znowu otwarci, bo otwiera się przed nami perspektywa obrazowania intymnego, obrazowania bezinteresownego, obrazowania społecznie bezużytecznego, a wręcz szkodliwego – często zresztą w wykonaniu ludzi, których, tak jak nas, dopiero co wypuszczono z biura. Kuba wstał, przeciągnął się, powiedział, że przesadzają i że się strasznie zasiedzieli. Najwyższy czas wyjść z biura, powiedział, i od jutra konsekwentnie odbierać nadgodziny. Umył kubek, wyłączył palniki, zamknął piekarnik, uśpił laptopa, wyciszył telefon, złożył notatki, zamiótł okruszki, odstawił talerzyk, zgasił światło, zamknął drzwi, wprowadził kod, przemierzył dziedziniec, pożegnał ochronę, założył słuchawki, włączył muzykę, kupił bilety, wsiadł do tramwaju, spojrzał za okno i odetchnął z ulgą.

Jakub Zgierski kulturoznawca. Pisze artykuły o literaturze, redaguje książki o sztuce i organizuje wydarzenia filmowe.


148

będzie tylko gorzej

Kości, ości i wartości

czyli Polska na talerzu

O gastronomicznej koncepcji narodu pisał brytyjski socjolog Anthony D. Smith. Badacz twierdzi, że tożsamość to coś w rodzaju restauracyjnego menu. Czas więc na pytanie, jak wyglądałoby polskie menu degustacyjne, oczywiście przyrządzone przez prawdziwych artystów kuchni. Kolacja, nie tania, ale wysmakowana, kuchnia oczywiście polska. Kartę ułożył szef kuchni Aleksander Hudzik Przystawka

Grzyby

Prawdziwki, maślaki i trójaki! Z lasów zamojskich

Danie pierwsze

Zupa polska

Barszcz czerwony z białymi uszkami. Krzycząc: zupa!

Danie główne

Świeża byczyzna

Dla miłośników pornfood i dla tych, którzy naszymi daniami chcą pochwalić się na Instagramie

Ryba à la polonaise

Z samego Bałtyku, pyszna, choć nieco nadpsuta, wyłowiona i położona na wigilijnym stole


będzie tylko gorzej

149

Tatar

Z mięsa konia, kury, psa, a może i nawet człowieka. Strawne, choć jak powiedzieliby Anglicy, może wzbudzić sensację

Ziemniaki

Rzecz jasna obrane w Zachęcie

Deser

Banan i parówki

Ulubiony deser wszystkich naszych klientów. Polecamy

Bajaderka

Na deser to, co najlepsze. Rzecz jasna z zatkniętą weń flagą o dobrze znanych barwach

Napoje

Krew performera

Świeżo upuszczona, krew po performance, idealna w parze z tatarem

Pot

Po treningu, oczywiście artystycznym

Łzy

Podawane w puszkach. Rozlewnia pod palmą. Satysfakcja gwarantowana

Żółć

Bo to najbardziej polskie słowo

Alek Hudzik pisze o sztuce na FB i o kulturze w „News­w eeku”. Czasem też do innych gazet. Z NN6T związany od numeru 61, czyli od wielu, wielu lat.


150

recenzje lektur nowych i starych

recenzje lektur nowych i starych Kurzojady Historie narysowane

Nakładem Muzeum Polskiego Ruchu Ludowego (mamy takie!) ukazał się naprawdę przyzwoity komiks Nuno Saranty A wszystko to fado! (tłum. Grażyna Jadwiszczak, Jakub Jankowski i Zuzanna Szpura). Rysowany grubym konturem z wyrazistą paletą barw komiks to kilka rysunkowych opowieści o twórcach i twórczyniach fado, jak i jego funkcji w portugalskim społeczeństwie. Nie da się ukryć pewnej przewidywalności tej opowieści, ale chylę czoła przed tłumaczem i tłumaczkami tego komiksu – świetne przekłady tekstów pieśni fado i ładnie zrytmizowany, czasem poetycki, a na pewno śpiewny język wielu fragmentów tego komiksu to jego najmocniejsza część. Autor sam o komiksie mówi, że jest to musica i trzeba przyznać, że dzięki tłumaczom udało się to oddać też po polsku. Skromna, acz urocza pozycja wydana przez muzeum, o którym nigdy wcześniej nie słyszałem. Przerażająco za to złym od strony graficznej komiksem jest Naród wybrany Kristofa Biena, wydany przez Stowarzyszenie im. Jana Karskiego. Brzydkie ilustracje, okropne kolory, do tego drę-

twe dialogi i wstrętny papier. Gdyby wydawcy obej­rzeli chociaż kilka komiksów, które można znaleźć w księgarniach, wiedzieliby, że to, co robią, to jest jakaś próba chyba rekonstrukcji lat 90. Mamy taką teraz w modzie, nie musimy mieć w książkach. Do tego po raz kolejny dostajemy opowieść o Żydach, przez którą próbuje się opowiedzieć historię o Polakach. Oczywiście kończymy w ogrodzie Yad Vashem i informacją o polskich Sprawiedliwych. W samej zaś treści znajdziecie dziesiątki uproszczeń mocno wątpliwych od strony historycznej. Warto też zadać sobie pytanie o etykę ilustrowania ludzi ginących w komorze gazowej. Wydawca w opisie informuje, że: „Prowadzona przez autora oszczędna narracja, obfitująca w zwroty akcji, a także zdecydowana forma ilustracji wywołują u czytelnika emocjonalne napięcie, które powoduje, że czytelnik chce poznać dalsze losy bohaterów, choć przeczuwa, że będą one tragiczne”. Rozumiem, że był projekt i ewaluacja, trzeba było wydać jakąś kasę i tak dalej, ale czemu to jest napisane w tak koszmarnej manierze. Niestety ta forma ilustracji wywołuje u mnie odruch darcia kartek i wyrzucania komiksu na balkon. Ohydna rzecz.


recenzje lektur nowych i starych

WSiP z okazji wiadomej rocznicy wypuścił na rynek antologię komiksów 100 na 100. Antologia komiksu na stulecie odzyskania niepodległości. Jest to rzecz skonstruowana „po bożemu”, a więc ponad trzydziestu facetów opowiada nam historię odzyskania niepodległości. Zaskakującym novum jest pojawienie się tam aż trzech kobiet! Trzech! Łaskawcy, prawda? Komiksy w Antologii są bardzo przeciętne od strony scenariuszowej – gadające głowy opowiadają kolejne epizody polskiej walki o niepodległość, rzadko kiedy odważając się na inną niż klasyczna narrację. Tu największe brawa dla Grzegorza Janusza, który w przeciętnie zilustrowanej przez Andrzeja Łaskiego historii Gra o granice przedstawił wspólną wizję Paderewskiego i Dmowskiego, opowiedzianą przez diabły. I jest to alegoria wyjątkowo smutna, ale jednocześnie cieszy, że ktoś chciał wyjść poza heroiczność czynów polskich mężów stanu. Katarzyna Babis przygotowała do komiksu prostą (i nadmiernie ilustracyjnie uproszczoną) historię uzyskania przez kobiety praw wyborczych, całość zaś zamyka bardzo przewrotna, łotrzykowska opowieść Pawła Zycha i Bartosza Sztybora o problemach gospodarczych nowej Polski. Zawodzą mistrzowie komiksu – Polch, Parowski czy Kasprzak tworzą historyjki proste, które karmią się pozytywi-

151

styczną nowelką, pozbawioną kolorytu. Oczywiście w antologii nie ma ani słowa o tym, jak udało nam się zdobyć Wilno, niewiele uwagi poświęcono Ślązakom czy Żydom, ale przecież wielkie rocznice są od tego, by wykluczać ze wspólnoty narodowej. Niesamowita jest za to okładka tej książki autorstwa Tomasza Piorunowskiego. Jest to autor komiksów erotycznych na poziomie gimbazowej męskiej szatni i uskrzydlona Polonia trzymająca proporzec z polską flagą, a w drugiej ręce szablę, do tego szybująca na mocno zaskoczonym rumaku, ma w sobie coś z intelektualnej pornografii. „Publikacja dostosowana do potrzeb szkolnych” i fundowana przez Lotos i polskie państwo w ramach akcji Niepodległa. Jeśli do czegoś takiego doszliśmy na 100-lecie polskiej niepodległości i w przeddzień 100-lecia polskiego komiksu, to powinniśmy się mocno uderzyć w łeb. Fun fact: w materiałach dla nauczycieli do pracy z tą książką znajdziemy – przy komiksie o sufrażystkach – informacje, że uczeń po lekturze i lekcji „docenia znaczenie zrównoważonego udziału kobiet i mężczyzn w różnych dziedzinach życia”. Czy osoby odpowiedzialne za koncepcję Antologii pójdą na tę lekcję? Mam nadzieję. Razem z połową naszego narodu. Wojtek Szot


152

recenzje lektur nowych i starych

O tych, co brykali

Tylko raz w życiu płakałam po śmierci gwiazdy. Freddie Mercury umarł 24 listopada 1991 roku – jako dziewięciolatka nie miałam pojęcia o HIV, AIDS, homoseksualizmie, wiedziałam za to, że ten przepiękny mężczyzna z aksamitnym wąsem nie będzie już nigdy brykał po scenie. Epidemia AIDS w Stanach Zjednoczonych odcisnęła piętno na kulturze i polityce lat 80. i 90., a teraz zostaje przepracowana w kulturze popularnej. Nie jestem specjalistką od literatury amerykańskiej, najbardziej lubię grzebać w polskich produktach okołoprozatorskich, ale nauczyłam się już czujności. Jeżeli w powieści pojawia się podejrzanie nieobciążony żoną mężczyzna, a akcja oscyluje w okolicy fluorescencyjnych lat 80., możemy się do tego bohatera nie przywiązywać – a w każdym razie nie należy liczyć na happy end. Wesołkowaty ton jest tu w sumie nie na miejscu, przepraszam. Trudno uświadomić sobie, jakim szokiem dla mieszkańców amerykańskich miast były nagłe zachorowania i szybkie zgony młodych mężczyzn. Pierwszy trop literacki: Nazywam się Lucy Elizabeth Strout. Chorzy widoczni są na ulicach Nowego Jorku, stanowią tło doświadczeń bohaterki, która z gejami i służbą medyczną nie ma zbyt wiele wspólnego. Ale nawet dla zwykłej osoby, pogrążonej w swoich sprawach, oczywiste jest, że coś się dzieje. Szczegółowy pejzaż katastrofy opisuje Rebecca Makkai w nominowanej do National Book Award książce The Great Believers. Jest rok 1985, grupa przyjaciół uczestniczy w pogrzebie Nica,

który zmarł zaledwie sześć tygodni po zdiagnozowaniu AIDS. Śmierć pierwszego z kręgu oznacza nie tylko szok i naturalną żałobę, ale też poważne pytania o społeczny i praktyczny wymiar choroby. Niezdolny do samodzielnego funkcjonowania Nico trafia na ostatni okres życia pod kuratelę rodziców, którzy kilka lat wcześniej, po coming oucie, wyrzucili go z domu. Jego partner nie może mu towarzyszyć w ostatnich chwilach, traci prawo do wspólnego mieszkania. Wirus rozwija się u kolejnych znajomych z kręgu, którzy tracą pracę, a z nią ubezpieczenie zdrowotne. Pojawiająca się szansa wykonania testu na HIV dzieli społeczność gejowską: czy to realna szansa na powstrzymanie zakażeń, czy narzędzie do rejestrowania i kontrolowania chorych? Panika rozlewa się coraz szerzej: społeczeństwo boi się zakażonych, zakażeni boją się upokarzającej słabości i samotnej śmierci na szpitalnym oddziale. Maccai tworzy udaną, chociaż momentami ocierającą się o melodramat powieść o straconym pokoleniu – młodych mężczyznach, którzy wyzwolili się z obyczajowych pęt, żeby po krótkim, złotym wieku seksualnej wolności paść ofiarą tajemniczego wirusa. Swoboda seksualna przechodzi do historii, w dodatku geje znowu stają pod pręgierzem, i to podwójnym. AIDS wygląda w oczach purytańskiego społeczeństwa jak aż nazbyt oczywista kara za grzech homoseksualizmu. W dodatku wzajemne kontakty mężczyzn zostają ustawione w kategoriach winy i kary: kto kogo zaraził, po ilu razach, kto wiedział, a kto nie, kto był naiwny, a kto nieodpowiedzialny. Do The Great Believers warto dorzucić pomoce wizualne: zdjęcia


recenzje lektur nowych i starych

153

Łódź, 2018, fot. Bogna Świątkowska

Nan Goldin z portfolio poświęconego Cookie Mueller czy – w szerszym kontekście – album The Ballad of Sexual Dependency. Przeglądając bibliografię Rebekki Maccai, trafiłam też na wzmiankę o komiksie narysowanym przez MK Czerwiec (internet poucza mnie, żeby to dziwaczne nazwisko wymawiać: sir-wick), pielęgniarkę pracującą na oddziale AIDS szpitala w Chicago od roku 1994. W chwili, kiedy Czerwiec zaczyna pracę, oddział 371 jest swego rodzaju centrum, wokół którego skupia się społeczność chorych, rodzin, wolontariuszy. Epidemia jest u szczytu – nikt nie wie natomiast, że po roku 1995 śmiertelność pacjentów zacznie gwałtownie spadać dzięki nowym terapiom. Komiks nie jest wizualnym arcydziełem: gadające główki, żywe kolory, kreska sześciolatka, a jednak stał się ważnym

świadectwem, opublikowanym przez Wydawnictwo Uniwersytetu Pensylwania. Czekam, aż Mikołaj umieści go pod moją choinką, wraz z The House of Impossible Beauties Josepha Cassary (transseksualiści w latach 70. i 80., powieść) i And the Band Played on. Politics, People and the AIDS Epidemic Randy’ego Shiltsa, które podbuduje moją wiedzę teoretyczną. Wesołych Świąt! Olga Wróbel

Kurzojady czyli Olga Wróbel i Wojciech Szot, w każdym numerze NN6T recenzują lektury nowe i stare oraz zamieszczają fragmenty swojego bloga. Więcej: kurzojady.blogspot.com


154

usuń poezję

IMPRERIUM DUCHA przedstawia

łukasz podgórni czarna wektorowa pojedyncza palmy sylwetki ikona odizolowywająca Magia to znaleźć 5 złotych na chodniku albo bitcoina w zipie. Mówią tak ludzie o usposobieniu materialnym, zwykłe groszoroby. Wśród czytelniczek pism kulturalnych dominują osoby, dla których znaleźć pieniądz byłoby potwarzą. Co innego – znaleźć skrawek papieru z naskrobanym tekstem. Taki fant, wyciągnięty z rynsztoka albo wyskrobany z kosza, może zmienić każde muliste popołudnie w karambol intrygujących domysłów, wśród których kawa stygnie nietknięta. Na potrzeby tego tekstu stoję na stanowisku, że napis stanowi formę wyższą niż obraz. Napis to wolność myślenia, podczas gdy obraz to więzienie zmysłu. Przeczytacie o tym więcej u kontynentalnych filozofów. Z powodów, których nie będziemy dociekać, współczesne nam firmy sięgają po tzw. obrazy stockowe, przygotowane przez firmy na potrzeby firm. Obrazy te opisane są zestawem słów kluczowych, które mają ułatwić potencjalnym nabywcom znalezienie adekwatnej dla siebie ryciny. Jest w tym pewna nierównowaga. Powiedzenie „obraz wart jest tysiąc słów” nie aplikuje się do przesyłu danych, większość bowiem plików graficznych zajmuje znacznie więcej pamięci niż proste pliki tekstowe. W tysiącu znaków (nie licząc spacji) można za-

wrzeć doświadczenie urlopu, czego nie odda grubo ciosana z czarnych kropek palma. Oto dowód: Utwór „czarna wektorowa pojedyncza palmy sylwetki ikona odizolowywająca” to kawałek czekolady znaleziony przez Łukasza Podgórniego na dywanie. Niezły skarb! Zarazem jednak niepokojąca sprawa. Podchodzimy doń z ostrożnością tygrysięcia widzącego pierwsze w życiu antylopy. Nie jest to jednak antylopa, lecz palma ulepiona z liter. Tekst zawiera obraz, albo przeciwnie: to obraz zawarł się w tekście. Oczna przebieżka po znakach rozpala wyobraźnię, rozgrzewa lica jakby prażone południowym słońcem. Z czarnego tuszu albo takichże pikseli wyziewa panorama wakacyjnej egzystencji, jakże potrzebna w tych zadusznych, pełnosmożnych dniach. Otwieram okno na oścież – wlatujcie, rajskie ptaki, przynoście sezonowe nuty! Chciałbym wylać w piach plaży zgazowane piwo i wskoczyć do wody! Siedzę jednak w domu, w Warszawie, i piję gorący napój na grypę przed osiwiałym laptopem. Wciąż lepsze to od znalezienia pieniążka. Łukasz Podgórni – użytkownik życia. Interpretował: Piotr Puldzian Płucienniczak

Poezja nie jest już zakuta w tekstowe interfejsy. Dzięki osiągnięciom myśli ludzkiej materiał poetycki może dziś zostać przedstawiony w postaci obrazu, gałęzi, sampla albo ciosu. Chodzi o przybliżenie się do sedna, mniejsza o nośnik. W każdym numerze NN6T IMPRERIUM DUCHA i wskazuje metody (re)produkcji poezji poza poezją.


usuń poezję

dlon dłoń drzewo prawidlo prawidło kokos latwy prostak prosty łatwy czarnoskory czarnoskóry czarny czern czerń murzyn murzynka murzynski murzyński ksztalt kształt ilustracja bialko bialy białko biały biel tropikalny plaza plaża kartka lisc liść wypuszczac liscie wypuszczać liście raj glebia głębia morze turystyka graficzny bemol bezbrawny flak flakowaty monotonny nijaki niski odgazowany plaski plasko płaski płasko sflaczaly sflaczały wyczerpany wygazowany zwietrzaly zwietrzały lato agencja dalszy plan doswiadczenie doświadczenie drugi plan kontekst tapeta tlo tło wzornictwo element odrobina pierwiastek zywiol żywioł ekosystem srodowisko środowisko egzotyczny swieto urlop wakacje święto etykietka etykietowac etykietować label metka nalepka wytwornia wytwornia plytowa wytwórnia wytwórnia płytowa natura przyroda piktogram fabryka roslina rosliny roślina rośliny sadzic sadzić zaklad zakład zasadzic zasadzić piasek pora przyprawiac przyprawiać przyprawic przyprawić sezon znak drogowy podroz podroze podrozowac podróż podróże podróżować przemierzac przemierzać przemieszczac sie przemieszczać się

155


156

nagrobki dla nn6t


nagrobki dla nn6t

157


158

typografia XXI wieku

geller Projekt: Ludka Biniek Tekst: Borys Kosmynka

Pisma tekstowe są marzeniem i wyzwaniem dla każdego projektanta krojów. Doskonaląc światła wewnątrzliterowe, tak by uzyskać jednolitą szarość tekstu, poświęcając niezliczoną liczbę godzin na korekty, pracujemy nad tym, by czytelnik mógł w przyjemny, niezakłócony sposób odebrać treść tekstu. Geller to rodzina typograficzna przeznaczona do projektowania gazet, zbudowana z dwóch odmian optycznych. Pierwsza z nich, już dostępna: Geller Headline, to odmiana typu display – służąca do składu nagłówków, tytułów bądź jako element kompozycji typograficznej. Charakteryzuje się krótkimi wydłużeniami dolnymi i górnymi oraz dużym kontrastem między cienkimi i grubymi elementami liter. Pozwala to na komfortową pracę z większym rozmiarem znaków i uchwycenie subtelniejszych szczegółów. Wersja tytułowa dostępna jest w 6 grubościach z odpowiadającymi wersjami pochyłymi. Geller Text to odmiana przeznaczona do składu treści w mniejszej punktacji. Charakteryzuje się mniejszym kontrastem i większą wysokością x (proporcja małych liter do dużych). Dzięki temu kształt znaków jest łatwiej rozróżniany przez oko i mniej męczy podczas dłuższej lektury. Dodatkowo litery nie tracą swojego charakte-

ru przy druku niższej jakości (jakim jest druk gazetowy). Do dyspozycji użytkowników oddane będą 4 grubości w wersjach pionowych i kursywach. Rodzina Geller została wyposażona w wachlarz funkcji OpenType, które obejmują: kapitaliki, kompletny zestaw cyfr (klasyczne i nautyczne w wersjach proporcjonalnych i tabelarycznych oraz indeks górny i dolny), zautomatyzowane tworzenie ułamków, zestaw ornamentów oraz punktorów i inne. Oprócz obszernego zestawu znaków diakrytycznych pozwalających na skład w wielu językach bazujących na skrypcie łacińskim, krój wzbogacony jest o ligatury, z których mniej typowe to „sp” i „ct”. Geller powstał jako część projektu dyplomowego tworzonego w Typowej Pracowni pod kierunkiem Michała Jarocińskiego, na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Litery charakteryzują się miękkim rysunkiem, lekko zwężonymi proporcjami i klasyczną budową szeryfów. Akcentem definiującym projekt są zadziorne terminale w takich znakach jak „a”, „c” lub „r”. Z pewnością nada eleganckiego, ale zarazem nowoczesnego charakteru w projektach typograficznych. Oba warianty dostępne są w sprzedaży w Capitalics Warsaw Type Foundry i na portalu MyFonts.


spctfj Th☟ ☛☝ ❻↗ typografia XXI wieku

159

W każdym numerze NN6T przedstawiamy inny krój pisma zaprojektowany przez polskich projektantów w XXI wieku. Zbierz wszystkie numery NN6T i posiądź mikroleksykon nowej polskiej typografii.


160

typografia XXI wieku

aąbcćdeęfghijklłmnńoóqprsśtuwvxyzźż aąbcćdeęfghijklłmnńoóqprsśtuwvxyzźż aąbcćdeęfghijklłmnńoóqprsśtuwvxyzźż aąbcćdeęfghijklłmnńoóqprsśtuwvxyzźż aąbcćdeęfghijklłmnńoóqprsśtuwvxyzźż aąbcćdeęfghijklłmnńoóqprsśtuwvxyzźż aąbcćdeęfghijklłmnńoóqprsśtuwvxyzźż aąbcćdeęfghijklłmnńoóqprsśtuwvxyzźż aąbcćdeęfghijklłmnńoóqprsśtuwvxyzźż aąbcćdeęfghijklłmnńoóqprsśtuwvxyzźż aąbcćdeęfghijklłmnńoóqprsśtuwvxyzźż aąbcćdeęfghijklłmnńoóqprsśtuwvxyzźż aąbcćdeęfghijklłmnńoóqprsśtuwvxyzźż aąbcćdeęfghijklłmnńoóqprsśtuwvxyzźż aąbcćdeęfghijklłmnńoóqprsśtuwvxyzźż aąbcćdeęfghijklłmnńoóqprsśtuwvxyzźż aąbcćdeęfghijklłmnńoóqprsśtuwvxyzźż aąbcćdeęfghijklłmnńoóqprsśtuwvxyzźż aąbcćdeęfghijklłmnńoóqprsśtuwvxyzźż aąbcćdeęfghijklłmnńoóqprsśtuwvxyzźż Ludka Biniek Projektantka krojów pisma, grafiki edytorskiej oraz książki artystycznej. Obroniła dyplom z wyróżnieniem dziekańskim w Pracowni Projektowania Książki i Publikacji Cyfrowych prof. Macieja Buszewicza na warszawskiej ASP. Type-geek. www.behance.net/nieludka https://capitalics.wtf/en/font/geller-headline


What do we share in post-communist cities? We take a closer look at the contemporary sharing culture in the region. What forms of sharing from communist times are still in use? What sharing practices do we employ today? What spheres of our urban lives are inuenced by sharing? How much do people care about what they privately own?

magazynmiasta.pl

Co-funded by the Creative Europe Programme of the European Union


U–jazdowski 25/01/2019

Rozdanie nagród

7

{Project Room} 2018 Stefański Toboła Gęsicka Nowak Mełnicka Babińska

3

Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski 1Jazdów

2, Warszawa www.u–jazdowski.pl

Instytucja finansowana przez

Partnerzy medialni


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.