6 minute read

Oliwia Biaduń Polka dots

POLKA DOTS Oliwia Biaduń

Jak często wydaje Ci się, że oszalałeś? W świecie, w którym mamy okazję żyć, zapewne nierzadko spotykasz się z takimi refleksjami. Czy wyobrażasz sobie, że za parę lat, te niechciane myśli mogłyby stać się podstawą twojego sukcesu? Czy mogłoby tak się stać? Trudno w to uwierzyć, a jednak, bohaterce dzisiejszego artykułu się to udało. Yayoi Kusama urodziła się 22 marca 1929 roku w mieście Matsumoto w prefekturze Nagano. Należała do niezwykle zamożnej rodziny, która od pokoleń zajmowała się uprawą kwiatów. Jej wyprawy na kwietne pola nie wiązały się jednak z przyjemną i pachnącą chwilą wytchnienia od codzienności, a z przerażającymi wizjami. Wszystko to, co wysnuwała jej wyobraźnia, uwieczniała w swoim szkicowniku. Pewnego dnia mała Yayoi zobaczyła dynię, a na niej czarne kropki. Z zaciekawienia przyglądała się dyni przez miesiąc! Halucynacjom, które wywołane były spoglądaniem na dynię, towarzyszyły rozmaite głosy. Co zrobiła Kusama by odegnać niedające spokoju myśli? Zaczęła malować powtarzalne kształty. Po latach, na swojej obsesji powtarzalności, zbudowała karierę. Niestety, zanim do tego doszło, musiała mierzyć się z ciemną stroną świata… Po II wojnie światowej, malarstwo było źle postrzegane przez społeczeństwo Japonii, zwłaszcza jeśli to kobieta pełniła rolę artysty.Do tych osób zaliczała się także matka Yayoi, która tępiła malowanie i genialne wyczucie córki do sztuki. Pod naciskiem matki ukończyła studia na Akademii Sztuk Pięknych w Kioto, specjalizując się w japońskiej sztuce malarskiej nihonga. Pomimo niechęci do nauki, szybko zaczęła osiągać sukcesy. W niedługim czasie przygotowała aż 280 prac, które przedstawiła na swojej indywidualnej wystawie. Pokaz został przyjęty bardzo pozytywnie, a ona sama została okrzyknięta geniuszem.

Advertisement

Myślę, że te słowa zamieszczone w artykule w „Magazif” doskonale opisują ówczesne poczynania Kusamy: „W latach 50-tych XX

wieku wyjechała do Stanów Zjednoczonych. Szybko poznała innych artystów i reklamowała siebie, mówiąc, że reklama jest częścią jej twórczości. Yayoi Kusama szokowała, urządzała happeningi z nagimi ludźmi, których malowała, angażowała się politycznie –zaproponowała nawet prezydentowi USA Nixonowi seks w zamian za zakończenie wojny w Wietnamie.” Od zawsze marzeniem artystki było ukazanie nieskończoności. Nie udało jej się to jednak na płótnie. Twierdziła bowiem, iż

czuje się przez nie ograniczona. Kusama i tu znalazła kreatywne rozwiązanie –zaczęła otaczać swoje instalacje lustrami, w których odbicie wzoru sprawiało wrażenie nieskończoności. Tak właśnie powstały Infinity Mirror Rooms, czyli lustrzane sale, które tak jak polka dots i multiplikacja, stały się elementem jej twórczości. Obecnie Yayoi Kusama uznawana jest za ikonę sztuki współczesnej. Zyskała ogromne uznanie w świecie sztuki w 1989 roku, kiedy to w Centrum Międzynarodowej Sztuki Współczesnej w Nowym Jorku przedstawiła retrospektywę swych prac.

W 1993 r. miała okazję reprezentować Japonię na Biennale w Wenecji, gdzie pokazała swoją słynną pracę ukazującą nakrapiane dynie w lustrzanej sali. W 2008 r., dzięki sprzedaniu trzy metrowego obrazu Nr 2 za 5,1 miliona dolarów, stała się najdroższą żyjącą artystką na świecie. Od tego czasu, jedne z najbardziej prestiżowych galerii sztuki miały okazję przedstawić jej prace. Mimo tego, że artystka od wielu lat zajmuje się sztuką współczesną, jej dzieła nadal cieszą się popularnością i uznaniem. Instalacja The Souls of Millions of Light Years Away, którą można podziwiać w muzeum The Board, jest tak chętnie odwiedzana, że wprowadzono zasadę, która reguluje czas przebywania zwiedzającego w sali. Czas ten wynosi jedynie 30 sekund!

Pomimo tego, że Kusama stworzyła dla siebie miejsce w świecie sztuki, nie tworzy dla pieniędzy. Odkąd w latach 70. wróciła do Japonii, dobrowolnie mieszka w szpitalu psychiatrycznym, koło którego otworzyła swoją pracownię, w której, w ciągu dnia, może tworzyć arcydzieła. „Każdego dnia walczę z bólem, lękiem i strachem, a jedyną metodą, która pomaga mi w leczeniu choroby, jest ciągłe tworzenie sztuki.” mówi artystka. Pomimo walki z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi, stanami lękowymi oraz halucynacjami Yayoi nie zaniechała pracy ze sztuką. Pracuje nad dwoma, a nawet trzema obrazami jednocześnie. Jak sama mówi, „Jedyną rzeczą w moim życiu, jaka mi pozostała, jest praca, którą muszę wykonać”.

LA NOUVELLE VAGUE – NOWE OBLICZE KINA Alicja Kontkiewicz

Czy nowa fala kina francuskiego mogłaby nie za istnieć? Najprawdopodobniej nie. Sztuka filmowa lat 50-tych i 60-tych obrazowała zmiany społeczne, które gwałtownie zachodziły w krajach. Była głosem młodzieży, która nie zaznała okropności wojny, wychowywała się we względnym dobrobycie i przede wszystkim chciała podkreślić swoją niezależność i zbuntować się przeciwko swoim rodzicom. Jak wyglądał początek Nowej Fali, która rozlała się po cały świecie i zrewolucjonizowała kino? Zacznijmy od końca drugiej wojny światowej, nim ludzie ujrzą produkcję „Do utraty tchu”, do której musi minąć jeszcze kilka dobrych lat. Jak wyglądało kino w szarej, ponurej rzeczywistości lat powojennej Francji? Z pewnością cieszyło

się dużym zainteresowaniem. Pod okupacją niemiecką w kinach repertuar filmów był ograniczony i ściśle kontrolowany przez okupanta. Gdy Francja odzyskała swoją niezależność dostęp do kultury, w tym do filmów, był znów swobodny. Wszyscy Francuzi cieszyli się z wolności i szerokiego repertuaru. Na ekrany powróciły amerykańskie, brytyjskie, czy włoskie produkcje.

Rozpoczęła się prawdziwa fascynacja kinem. Nie tylko w kontekście miłej rozrywki, poprawiającej nastrój. Zmianie uległo całe podejście do filmu. André Bazin był jednym z prekursorów nowego spojrzenia na film jako na sztukę, którą tak samo jak obraz Delacroix bądź powieść Balzaka można poddać głębszej analizie. Pisał na łamach magazynu L'Ecran Française, a ponadto głosił, że zadaniem filmu jest obrazowanie obiektywnej rzeczywistość. Uważał, że miejsce na interpretacje powinno zostać pozostawione widzowi, a zabawa montażem, czy inne zabiegi techniczne, tylko to utrudniają. Inny pasjonata kina -Alexandre Astruc napisał w swoim artykule z roku 1948, iż kamera w ręce reżysera powinna być niczym pióro u pisarza. Pogląd ten trafi w serca reżyserów nowofalowych i zostawi na nich znaczące piętno. Szał na oglądanie filmów objawiał się również w tym, iż na terenie całej Francji powstawały liczne kluby filmowe, które ściągały do siebie kinofili. Właśnie w takich miejsca można było spotkać przyszłych reżyserów Nowej Fali. Nurt ten nie narodziłby, gdyby nie założenie gazety Cashier du cinema. Magazyn został stworzony przez André Bazina, Jacques'a Doniola-Valcrozego i Josepha-Marie Lo Dukę. W swoje progi jako redaktorów zatrudniali młodych entuzjastów kina, tj. François Truffaut, Éric Rohmer, Jacques Rivette, Jean-Luc Godard oraz Claude Chabrol, którzy później przejęli pałeczkę nad redakcją, zdobywając rozgłos wśród czytelników. W 1953 ukazał się słynny esej François Truffaut ,, O pewnej tendencji kina francuskiego'', w którym autor zawarł swoją nieprzychylną opinię na temat francuskich produkcji. Jednak co właściwie uległo krytyce? Truffaut wskazywał dwie główne wady: przede wszystkim tendencję nazywaną realizmem psychologicznym, który w surowy, przejrzysty sposób obrazował daną historię. Brakowało w nim pewnej lirycznej puenty, czy zabiegów technicznych mających pobudzić wyobraźnie widza. Produkcje z tego gatunku były często tworzone na podstawie wielkich dzieł literatury francuskiej z tego samego nurtu realizmu. Niestety scenarzyści nieudalnie starali się przełożyć język powieści na język filmu. Ponadto produkcje zachowywały dystans do współczesności i dla wielu poruszały tematy przestarzałe. Największej krytyce ulegli Jean Aurenche oraz Pierre Bosta, których filmy zostały obwołane mianem kina papy.

Wzorami do naśladowania dla młodych twórców były natomiast produkcję Alfreda Hicoccha i Howarda Hawksa. Byli pierwszymi reżyserami mającymi wstęp do nadzorowania całej produkcji. Trzeba pamiętać, iż w tamtych czasach największy wpływ na kształt filmu mieli producenci i scenarzyści, zaś rola reżysera była drugorzędna. Inną inspiracją było niemieckie kino przedwojenne, gdzie w szczególności zachwycano się scenariuszami, które znakomicie budowały napięcie. Włoski neorealizm inspirował i zachęcał do wyjścia z kamerą na ulice i kręcenia ujęć z ręki, pokazując prawdziwe lokacje z nieprofesjonalnymi aktorami.

W tamtych czasach istniały dwie metody, aby móc nakręcić film. Pierwsza polegała na zatrudnieniu się jako asystent i odbycie długiej praktyki u boku profesjonalnego reżysera, a dopiero po nich zasiąść na krześle kreatora . Drugą metodą było

This article is from: