Świecie24 Extra - numer 19

Page 1

n n n gazeta BEZPŁATNA n n ngazeta BEZPŁATNA n n n gazeta BEZPŁATNA n n n gazeta BEZPŁATNA n n n gazeta BEZPŁATNA n n n gazeta BEZPŁATNA n n n

N R 1 9 u R O K I I u 4 l I p c a 2 0 1 3 r. u w w w. s w i e c i e 2 4 . p l u n a k ł a d 3 5 0 0

W NUMERZE n W NUMERZE n W NUMERZE n W NUMERZE

Straż nie tylko od gaszenia pożarów Prezentacja OSP Przechowo

Szybkie pomysły na dobrą zabawę

Strony 12-13

Poznaj Świecie Ulica Wilhelmowska, Wilhelmstrasse, Sądowa

Strona 11

Strona 6

Owce zwiedzały Świecie nocą Stado stu owiec biegało w niedzielę w nocy po ulicach naszego miasta. Przy pomocy młodych ludzi udało się zagnać je zagrody na Diabelcach. To był niecodzienny, szokujący widok. – Siedzimy sobie przy Cafe Kultura a tu przez główne skrzyżowanie (ulic Wojska Polskiego, Mickiewicza i Sienkiewicza) przebiega stado owiec – opowiada Kacper Herba. Owce pobiegły w stronę hali sportowo-widowiskowej, odbiły w prawo między blokami, przeszły przez strumień i zatrzymały się w zagajniku reklama

przy płocie Gimnazjum nr 1, gdzie poczuły się w miarę bezpiecznie i zaczęły skubać trawę i gałązki. W ślad za owcami nadbiegli młodzi ludzie, co rusz przychodzili nowi zobaczyć niecodzienne zjawisko. Na miejsce dotarli policjanci. – Aż dziw, że nie doszło do żadnej kolizji na drodze – mówią mundurowi. Okazuje się, że to owce wrzosówki i świniarki używane do wypasania na zboczach w Zespole Parków Krajobrazowych Nadwiślańskim i Chełmińskim. – Nie

mogą paść się w Grucznie przez cały czas, a tylko przez kilka dni w miesiącu – tłumaczy Jarosław Pająkowski, dyrektor zespołu parków. – W pozostałe dni trzymamy je w sadzie śliwowym w Świeciu – dodaje. Tymczasem do stada dotarł opiekujący się owcami pasterz z psem pasterskim i z grupą młodzieży. Wyprowadzili owce z zarośli, pognali tą samą trasą w stronę hali, pod którą zwierzęta wzbudziły niemałą sensację, ulicą Sienkiewicza, Mickiewicza w stronę rzeki i dalej

Nadbrzeżną w stronę sadu na Diabelcach. – Nie mamy na miejscu samochodu i przyczepy, więc to był najprostszy sposób, żeby owce znalazły się znowu w zagrodzie – mówi Pająkowski. – Chcę tu podziękować młodym ludziom, którzy zgodzili się nam pomóc. Bez nich nie

udałoby się opanować stada i bezpiecznie doprowadzić go do sadu. To Monika Pauka, Katarzyna Somerska, Aleksander Malinowski, Kacper Herba i Jędrzej Kościński. Za waszym pośrednictwem jeszcze raz im dziękuję – dodaje. KRZYSZTOF NOWICKI


2

CZWARTEK, 4 lipca 2013

Survival przed wakacjami Zatrzymani za kradzież W nocy z 23 na24.06 dyżurny komendy policji w Świeciu odebrał zgłoszenie o podejrzanych osobach chodzących po terenie kolejowym w Laskowicach. Kiedy patrol udał się na miejsce, policjanci zatrzymali trzech mężczyzn, którzy ukradli około 150 metrów kabla sterowniczego. 21, 20 i 18–latek usłyszeli zarzut popełnienia przestępstwa kradzieży, za co grozi im kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Zderzenie czołowe Trzy osoby trafiły do szpitala po wypadku do którego doszło 25.06 w Górnym Grucznie. Na krajowej „piątce” zderzyły się dwa samochody osobowe. Około godz. 10 29letni kierowca seata leona z nieustalonej przyczyny zjechał na przeciwny pas ruchu i zderzył się czołowo z jadącym z przeciwka audi A3. Wskutek zderzenia ranni zostali obaj kierowcy oraz 55-letnia pasażerka audi. Wszyscy trafili do szpitala. Zatrzymali samochodowego włamywacza 25.06 policjanci zostali powiadomieni, że w nocy, w Grucznie ktoś włamał się do zaparkowanego na ul. Młyńskiej samochodu honda civic. Sprawca po wybiciu szyby zabrał z wnętrza sprzęt audio oraz pieniądze. Po kilku godzinach mundurowi zatrzymali 27-latka i odzyskali część skradzionego sprzętu, który wrócił do właściciela. – Jeszcze tego samego dnia podejrzany mężczyzna usłyszał zarzut kradzieży z włamaniem – mówi asp. Marek Rydzewski, rzecznik policji w Świeciu. – Za takie przestępstwo grozi kara od roku do 10 lat pozbawienia wolności. Z MATERIAŁÓW KPP W ŚWIECIU OPRAC. NOW

Wydawca: Gedeon Media Na podstawie umowy franchisowej z Extra Media sp. z o.o. Redakcja: ul. Kopernika 6, 86-100 Świecie tel. 52 333 31 27 e-mail: redakcja@swiecie24.pl Redagują: Krzysztof Nowicki – redaktor naczelny (e-mail: nowicki@swiecie24.pl) Michał Biniecki – redaktor i grafika (e-mail: biniecki@swiecie24.pl) Współpraca: Ariel Stawski – dziennikarz (e-mail: ariel@swiecie24.pl) Józef Szydłowski Reklama: Michał Biniecki tel. 52 333 31 27, e-mail: biniecki@swiecie24.pl Krzysztof Nowicki, e-mail: nowicki@swiecie24.pl Wydawca nie odpowiada za treść zamieszczonych ogłoszeń oraz reklam.

Pięć dni spędzili uczniowie Liceum Ogólnokształcącego,, Menedżer” o profilu policyjnym na obozie wojskowo – survivalowym. To był niezapomniany wyjazd. W dniach 17-21 czerwca klasa policyjna stacjonowała w Harcerskim Ośrodku Obozowym w Pólku. Podczas zajęć młodzież ćwiczyła m.in. musztrę i składanie meldunków. Uczniowie chętnie angażowali się w działania z bronią, postawy strzeleckie, patrolowanie terenu w szyku bojowym. Największym zainteresowaniem cieszyła się gra z użyciem ASG oraz środków pirotechnicznych. Licealiści poznawali także zagadnienia z dziedziny samoobrony: ocena zagrożenia, techniki obezwładniania, obrona przed nożem i pistoletem. Poza tym uczniowie spotkali się z technikami przetrwania: budowanie schronienia, pozyskiwanie ognia i wody, tworzenie improwizowanych narzędzi

oraz technikami przetrwania na skażonym polu walki: w maskach przeciwgazowych i odzieży ochronnej.

Z nożem rzuciła się na mężczyznę Pijaną 35-latkę zatrzymali policjanci po tym, jak awantura domowa zakończyła się zranieniem mężczyzny. Najprawdopodobniej jeszcze dziś usłyszy zarzut popełnienie przestępstwa. Policja została wezwana do awantury domowej w Nowem wczoraj około godz. 21. Na miejscu okazało się, że 35-letnia kobieta zraniła nożem 41-letniego mężczyznę. Przecięła mu skórę na przedramieniu. Policjanci nie zdradzają szczegółów zajścia. Pokrzywdzony trafił do szpitala a kobieta do policyjnego aresztu. Badanie trzeźwości wykazało, że była pijana. Miała w organizmie ponad trzy promile alkoholu. – Najprawdopodobniej jeszcze dziś zatrzymana usłyszy zarzut uszkodzenia ciała z art. 157 § 2 kk – mówi asp. Marek Rydzewski, rzecznik KPP w Świeciu. – Za takie przestępstwo grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności – dodaje. NOW

Na zakończenie obozu uczniowie otrzymali certyfikaty ukończenia szkolenia. Pobyt w ośrodku okazał się dobrym

pomysłem na praktyczne zastosowanie teorii poznanej w klasie pierwszej o profilu policyjnym. Wszyscy uczestnicy obozu deklarowali, że za rok chcą wrócić do Harcerskiego Ośrodka Obozowego w Pólku.

Stówa na łapówkę dla policjantów 113 km/h jechał 20-letni mężczyzna przy ograniczeniu do 70. Zatrzymany przez drogówkę próbował przekupić policjantów.

Funkcjonariusze prowadzili pomiar prędkości w piątek wieczorem w Górnym Grucznie w miejscu gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości do 70 km/h. O godz. 19.40 zatrzymali kierowcę, który swoim samochodem znacznie przekroczył dozwoloną prędkość. Jechał o 43 km za szybko. Okazało się jeszcze, że nie ma przy sobie prawa jazdy. Funkcjonariusz poinformował kierowcę, że nakłada na niego mandat w wysokości 350 złotych i na jego

konto dopisane zostanie 8 punktów karnych. Dwudziestolatek włożył policjantowi do notatnika 100 złotych ze słowami, że trzeba być człowiekiem i policjanci mają nie robić sprawy – relacjonuje asp. Marek Rydzewski, rzecznik prasowy świeckiej policji. - Kierowca został poinformowany, że usiłowanie wręczenia policjantowi pieniędzy w zamian za odstąpienie od czynności służbowych jest przestępstwem i został zatrzymany do dyspozycji prokuratora. Za takie przestępstwo grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności – kończy Rydzewski. NOW

Młodzi Niemcy w Świeciu Gimnazjum nr w 1 w Świeciu po raz kolejny gościło szesnastoosobową grupę nastolatków z partnerskiej szkoły w Gernsheim. Spotkanie odbyło się w ramach pro jek tu Pol sko –Nie miec kiej Współpracy Młodzieży. Grupa pozna ła się już wcze śniej, naj pierw drogą wir tualną, a potem podczas pobytu polskich uczniów w Niemczech na prze ło mie paź dzier ni ka i li sto pa da ubie głe go ro ku. Te raz przyszedł czas na sąsiedzką rewizytę, która trwała od 31 maja do 07 czerwca. Te mat prze wod ni te go rocznego spotkania to „Oto Polska właśnie”. Celem organizatorów było po ka za nie nie miec kim uczniom różnorodności naszego kraju i środowiska lokalnego. Stąd też w programie znalazł się tak szeroki wachlarz atrakcji. Młodzież zwiedziła Malbork i Trójmiasto, gdzie gwoździem programu okazała się sopocka plaża, molo i rejs statkiem. Doskonałą lekcją historii, ale i życia była wi zy ta w Mu zeum Stut thof w Sztutowie, które na wszystkich

wywarło wielkie wrażenie i wywołało nutę refleksji. Po tych wojażach przyszedł tak że czas na pro mo cję na szej ma łej, świec kiej oj czy zny. Oprócz wi zy ty w Urzę dzie Miej -

skim i spotka nia z Bur mi strzem Świecia, Tadeuszem Pogodą, uczniowie zwiedzali miasto, jego zabytki i architekturę. Była też możliwość zrelaksowania się na łonie natury.

Uczniowie wzięli udział w spływie ka ja kowym na Wdzie, po któ rym wspól ne pie cze nie kieł ba sek przy ognisku sprzy jało dalszej integracji młodzieży. Po wspomnianych przy jem no ściach uczniowie wzię li udział w za ję ciach lekcyj nych i szkolnych projektach: spor towym, multimedialnym, muzycznym, kulinar nym i ar tystycznym. Usmażone w szkole oponki i drewniana biżuteria ozdo bio na me to dą de co upa ge cieszyły się dużym powodzeniem. To spotkanie po raz kolejny udowodniło, że międzynarodowa współpraca młodzieży to świetna idea promująca państwa i środowiska lokalne, ale przede wszystkim doskonała okazja do rozwijania w uczniach pasji i umiejętności językowych. Partnerstwo szkół to także sposób na pozbywanie się stereotypów, budowanie tolerancji i Europy bez podziałów i ksenofobii. Regular ne spotkania szkół są też doskonałym umocnieniem i kontynuacją współpracy miast Świecie-Gernsheim. MAGDALENA GABRIEL


3

W niedzielny poranek 30 czerwca odszedł z naszego świata Jurek Brążkowski. Jeden z pierwszych strażników i współzałożyciel komendy Straży Miejskiej w Świeciu. W służbie od 1991roku. Miał 54 lata. W pracy Jurek odpowiadał za mało przyjemny dla petentów wydział rozliczania zapisów fotoradaru. Wielu z nas pewnie spotkało go w podobnych okolicznościach… – Jurek niemal zawsze szukał okoliczności, w których można było jakoś temu petentowi pomóc gdy się o taką pomoc zwracał – mówi Roman Witt komendant Straży Miejskiej w Świeciu, przełożony zmarłego. – Niejednokrotnie to wymagało zapoznania się z sytuacją rodzinną czy finansową ukaranego, czyli … – co tu dużo mówić – wejścia w jakieś informacje, które uważa sią za intymne. Tu Jurek był niesamowicie delikatny i dyskretny, a co najważniejsze potrafił być skuteczny. Jeśli tylko widział możliwości pomocy … wykorzystywał to. Mimo że z wymogów proceduralnych ja zatwierdzałem ostatecznie każdy jego werdykt, to w pełni Mu ufa-

Odszedł strażnik łem. Nigdy nie zawiódł. Sprawa rozpoznana przez Jurka była solidnie i rzeczowo uzasadniona. Solidny…, taki był – dodaje. Koledzy podkreślają, że Jurek był świetnym kompan w pracy i poza nią. – Gdy obejmowałem swoje obowiązki po Januszu Dzięciole, Jurek wpierw naturalnie nieufny, z czasem bardzo aktywnie mnie wspierał, wręcz wprowadzał mnie w pewien zakres zadań – opowiada aRoman Witt. – Mimo to czułem zawsze Jego szacunek dla mojej rangi i funkcji. Nigdy tego nie nadużył czy próbował w jakikolwiek sposób wykorzystać. Uczciwy człowiek. Był bardzo rodzinny Żył najbliższymi i mamą, którą bardzo wspierał. Jego śmierć zaskoczyła nas wszystkich, jeszcze w sobotę zabezpieczał przemarsz orkiestr dętych… Szok! – dodaje

– Wspaniały kolega. Otwarty na ludzi człowiek – wspomina Maciej Wyrąbkiewicz, pracujący w administracji Straży Miejskiej. – Był bardzo cierpliwy, wyrozumiały jak ojciec. On mnie wdrażał do służby. Bardzo doświadczony fachowiec. Tworzył formaty dokumentów, całą istniejącą i dobrze działającą dokumentację naszej placówki. Konstruował zasady obiegu dokumentów i zrobił to tak, że dzisiaj naśladujemy Jego pomysły w naszym posterunku i w innych miastach np. w Chełmnie. Poza tym znają Go i szanują jego doświadczenie pracownicy z innych placówek czy z urzędów, powiatu, policji… wszyscy, gdy kontaktował się z nimi Jurek, byli dostępni i chętni do pomocy, do wymiany potrzebnych w służbie informacji. Korzystaliśmy z te-

go wszyscy. Był nieoceniony i pozytywnie rozpoznawalny. – Pomocny i szczerze zainteresowany człowiek – wspomina Artur Kuziemski, jeden z najmłodszych stażem strażników świeckiego posterunku. Jednym z tych, którzy zaczynali z Jurkiem prace w 1991 r. był strażnik – Marek Lipkowski. – Na początku od sierpnia 1991r. byliśmy dwoma zespołami patrolowymi. Jurek był dowódcą mojej zmiany w której i ja służyłem. Nigdy nie wynosił się, zawsze był taki sam. Nigdy nie odmówił pomocy jeśli była taka potrzebna, do tego stopnia, że gdy był problem przyjechał nawet podczas urlopu. Poza tym mimo wielu sytuacji stresowych, nigdy nie dawał poznać, że ma jakiś problem, trzymał to w sobie. Pogodny człowiek… Gdy rozstawaliśmy reklama

Wymyte oko kamery Przynajmniej dwa razy w roku firma serwisowa czyści 17 kamer miejskiego monitoringu. Być może w przyszłym roku będzie ich więcej. Czyszczenie szklanych elementów kamer, wymiana wkładów zapobiegających parowaniu oraz drobne naprawy – to zakres prac serwisowych prowadzonych w tym tygodniu w Świeciu. – Deszcz, kurz, ptaki powodują zabrudzenia urządzeń monitoringu, dlatego trzeba je okresowo czyścić – wyjaśnia Roman Witt, komendant Straży Miejskiej w Świeciu. – W innym wypadku obraz przekazywany z kamer mógłby być zniekształcony, niewyraźny, a użyteczność monitoringu znacznie by spadła – dodaje. Przypomnijmy, że świecki monitoring działa od 2007 roku. Na początku składał się z czterech kamer, ale sukcesywnie był rozbudowywany przy okazji różnych inwestycji, np. Orliki, czy rewitalizacji. Obraz z kamer przekazywany jest do komendy straży i wyświetlany

na trzech monitorach. Obser wuje je pracownik cywilny, a w razie zauważenia jakiegoś zdarzenia może obraz z wybranej kamery wyświetlić w powiększeniu na czwartym monitorze. W przyszłym roku na pewno czekają nas zmiany w systemie monitoringu. – Jeszcze nie wiemy, czy dojdą

nowe kamery – mówi Witt. – Rozbudowa sieci monitoringu wiąże się też z koniecznością rozbudowy systemu urządzeń do odbioru i rejestracji obrazu tłumaczy. Być może skończy się na tej samej ilości kamer, ale w innej lokalizacji. KRZYSZTOF NOWICKI

Chodzisz z kijami? Dołącz do klubu W Świeciu powstaje klub Nordic Walking. Jego członkowie mogą liczyć na fachowy instruktaż i wspólne wyjścia w teren. W naszym mieście i wokół niego coraz częściej można spotkać osoby chodzące z kijami. To forma ruchu, którą stosować może prawie każdy. W dodatku jest chwalona za dobroczynny wpływ na organizm człowieka. Z inicjatywą utworzenia w Świeciu klubu, który by zrzeszał osoby wybierające tę formę aktywności wyszedł Wiesław Bogucki, instruktor Nordic walking. – Po pierwsze, chodzi nam o propagowanie tej formy aktywności – wyjaśnia. – Po drugie, o nasz rozwój, o doskonalenie technik

prawidłowego chodzenia. W dalszej perspektywie o wytyczenie ścieżek i organizowanie imprez tego typu u nas – wylicza. Pan Wiesław jakiś czas nosił się z tym zamiarem, ale nie miał z kim go zrealizować. Aż wreszcie znalazł wsparcie w Spółdzielczym Ośrodku Kultury „Stokrotka”. – Wiemy, że wielu świecian chodzi z kijami, a w klubie oprócz fachowego instruktażu i osób o podobnych zainteresowaniach będą miały możliwość wspólnych wyjazdów na różne zawody, czy inne imprezy nordic walking – mówi Grażyna Styczeń, kierownik SOK „Stokrotka”. – Dlatego chyba warto przyjść do nas i spróbować – dodaje.

We wtorek 16 lipca odbędzie się spotkanie założycielskie w „Stokrotce” o godz. 17. Więcej informacji można uzyskać u Wiesława Boguckiego – tel. 787 045 387 (po godz. 17, oprócz czwartNOW ku i niedzieli).

się w piątek życzyliśmy sobie dobrego weekendu… Nigdy bym nie przypuszczał… Jurek nie uskarżał się na problemy ze zdrowiem. Będzie go bardzo brakowało- dodaje po chwili. Również i nasza redakcja żegna w osobie Jurka Brążkowskiego, nieocenione i bardzo kompetentne źródło informacji. Dziękujemy Panie Jurku. Dobrej służby w Niebie. – Redakcja


4

CZWARTEK, 4 lipca 2013

Wywóz śmieci po nowemu Kontenery spod bloków już są wymienione, ale przy domach jednorodzinnych ciągle stoją stare pojemniki. Jest szansa na to, że świecki ZUK nadal będzie je opróżniał jako podwykonawca. Od pierwszego lipca śmieci od mieszkańców gminy Świecie miało odbierać grudziądzkie Przedsiębiorstwo Usług Miejski (zwycięzca przetargu). I tak już się po części dzieje. Jako pierwsi zmianę zauważyli mieszkańcy bloków należących do Spółdzielni Mieszkaniowej w Świeciu. Przez kilka dni bydgoski Remondis zabierał swoje pojemniki, a w ślad za tym PUM przywoził stalowe, zielone kontenery na śmieci. Nie wszystkim mieszkańcom to się podoba. – Jestem zdruzgotany tym, że zamiast nowoczesnych śmietników, jakie mieliśmy do tej pory, grudziądzki PUM przywiózł swoje kontenery, które wyglądają jak z PRLu i szpecą całe dzielnice Naszego miasta – pisze w liście do redakcji jeden z czytelników. Na szczęście nie wszystkie śmietniki są stare i odrapane.

W domkach co dwa tygodnie W 63 % deklaracji złożonych do urzędu miejskiego zaznaczony był wywóz śmieci co dwa tygodnie, dlatego urzędnicy właśnie taki cykl wpisali do dokumentacji przetargowej. Dzięki temu znacznie zmalały stawki za odbiór śmieci. Gorzej będą

tak restrykcyjnie podchodzić do tego, czy ktoś wyrzuca surowce wtórne do zwykłych śmietników – zapewnia Arczyńska-Lisek.

Trawę chętnie przyjmą

mieli jedynie ci, którzy dotąd co tydzień zapełniali swój śmietnik. – Osoby, które zaznaczyły w deklaracjach opcję cotygodniowego odbioru śmieci otrzymają dodatkowy worek na śmieci – informuje Aleksandra Arczyńska-Lisek, kierownik nowo utworzonego Referatu Gospodarki Odpadami w Urzędzie Miejskim w Świeciu. – Jeśli to nie wystarczy można do nas zwrócić się o zamianę pojemnika na większy 240-litrowy – dodaje.

Nie zabrali śmietników Dziwią się niektórzy mieszkańcy domów jednorodzinnych, bo spodziewali

się, że ZUK zabierze pojemniki na śmieci, a PUM wstawi swoje. – Z tego, co wiemy to na razie są zabrane pojemniki na śmieci tylko tam, gdzie odbierał Remondis lub Wiązar – informuje Arczyńska-Lisek. Jest szansa na to, że tych mieszkańców nadal będzie obsługiwać ZUK, jako podwykonawca. – Potwierdzam, że prowadzimy takie rozmowy i dopracowujemy szczegóły, ale na razie nic nie jest przesądzone – mówi Jacek Kliczykowski, prezes Zakładu Usług Komunalnych w Świeciu. – W związku z tym, nie tylko nie zabraliśmy z posesji naszych pojemników, ale też nadal odbieramy śmieci, bo nie chcemy zostawić mieszkańców z problemem – dodaje. Jeśli firmy się dogadają to prawdopodobnie terminy wywozu śmieci zmieszanych oraz segregowanych pozostaną bez zmian, ale o tym jeszcze poinformujemy.

Dodatkowy dostaniemy brązowe worki na odpady zielone. Mają być odbierane co dwa tygodnie. Jeśli okaże się, że skoszonej trawy mamy więcej – możemy zgłosić to do referatu gospodarki odpadami albo pracownikom wywożącym worki. Wtedy dostaniemy więcej worków na odpady zielone. – Bardzo nam na tym zależy, bo będziemy używać tych odpadów do kompostowania – dodaje Arczyńska-Lisek.

Trzeba zapłacić do 15 lipca Za wywóz śmieci trzeba płacić z góry, do 15 dnia każdego miesiąca. Można to zrobić osobiście w kasie urzędu miejskiego (czynna: Pn, śr, czw 8-14.30, wtorek 815, pt 8-14) lub na konto UM (22 1160 2202 0000 0000 6089 7881) – pamiętajmy, żeby podać imię, nazwisko oraz adres posesji z której śmieci są odbierane. W niedalekiej przyszłości urząd wprowadzi konta indywidualne. Od 1 lipca obowiązują też nowe stawki za wywóz śmieci. 9 zł od osoby w przypadku kiedy segreguje się śmieci i 15 zł od osoby bez segregacji. Rada Gminy przyjęła takie rozwiązanie, że najwyższa opłata to 45 zł (z segregacją śmieci) w gospodarstwie gdzie żyje 5 i więcej osób. KRZYSZTOF NOWICKI

Wszyst kie in forma cje na te mat no wych za sad wy wo zu śmie ci moż na uzyskać w Re fe ra cie Go spo darki Od pa da mi – piw ni ca urzę du miej skie go (na prze ciw stra ży miej skiej), tel. 52 333 23 67 i 52 333 23 68.

Co można zrobić z nakrętkami W ramach edukacji ekologicznej w szkołach prowadzona jest zbiórka plastikowych zakrętek. W SP 1 wpadli na ciekawy pomysł i uświetnili obchody Dni Świecia.

Brakuje worków do segregacji Już w czerwcu część mieszkańców nie otrzymała pustych worków do segregacji śmieci. To wynik nagłego wzrostu zapotrzebowania na tego typu worki. – Większość polskich gmin nie prowadziła segregacji, a teraz muszą wszyscy – wyjaśnia Kliczykowski. Producenci pracują 24 godziny na dobę, a i tak nie nadążają z realizacją zamówień. Dostawa do Świecia miała dotrzeć 1-2 lipca, a więc lada dzień pracownicy ZUK rozwiozą worki. – Na pewno w pierwszym miesiącu nie będziemy reklama

W ramach szkolnych obchodów Dni Świecia zorganizowany został konkurs plastyczny „Świecie oczami dziecka” i pokonkursowa wystawa. Stworzona i pokazana uczniom multimedialna prezentacja przybliżała walory przyrodnicze i turystyczne regionu. Przedstawienie „Świecie w pieśni i legendzie” opowiadające o założeniu naszego miasta i ustanowieniu jego herbu było dobrym wprowadzeniem do szkolnego happeningu ekologicznego. Niepoliczalną ilość plastikowych nakrętek zużyli uczniowie do ułożenia z nich gigantycznego herbu (o wymiarach 5 na 6 metrów), a organizatorzy mają apetyt na jeszcze większy w przyszłym roku. NOW


5

Gdzie bezpiecznie popływać? Główna plaża w Decznie i plaża gminna w Tleniu. To dwa miejsca w powiecie, w których w tym sezonie będzie można bezpiecznie się kąpać.

- W czerwcu pobraliśmy próbki wody na obu kąpieliskach. Wyniki są po zy tyw ne, moż na się ką pać bez stra chu – za pew nia ją pra cow ni cy świeckiego Sanepidu. Zgodnie z ich zapowiedziami, kąpieliska będą również kontrolowane już w czasie sezonu. Niewątpliwie największą popular no ścią wśród pla żowi czów ze Świecia i okolic cieszy się ośrodek wypoczynkowy nad jeziorem Deczno. Jak już pisaliśmy, po dwóch latach bezpłatnego wstępu pojawią się bilety. Będą one kosztowały 4 i 2 złote dla osób dorosłych, młodzież do 18 roku życia wchodzi za darmo. Bez płat ny po zo sta nie też parking. Nadal można kupować karnety na cały, wakacyjny sezon. – Wprowadzamy ratowników od 29 czerwca, pracują do końca sierpnia. Plaża będzie strzeżona od godziny 10 do 18 – mówią zarządcy OW Deczno. Jak zawsze w wakacje, OKSiR przygotował cykl imprez, które będą się odbywały na terenie ośrodka. 7 lipca rusza cykl Grand Prix Siatkówki Plażowej o puchar Burmistrza Świecia, na

10 i 11 sierpnia zaplanowano Ogólnopolski Turniej Siatkówki Plażowej. Dru gim miej scem, gdzie bez piecznie będzie się można popluskać, jest Tleń. – Ra tow ni cy na gminnym kąpielisku pojawią się 28 czerwca i zo sta ną tam do koń ca sierpnia – informuje Wiktor Guber, prezes Wdeckiego WOPRu. Opieka bę dzie za pew nio na co dzien nie od godziny 10 do 18. – Oczywiście, jeśli po godzinach pracy pojawi się jakieś zagrożenie lub nierozsądne zachowanie kąpiących się, to inter weniuje my na tych miast – za pew nia Guber. Wdecki WOPR jak zawsze przygotowuje szereg imprez dla wypoczywających. 20 lipca odbędą się zawo dy pły wac kie o pu char Przewodniczącego Rady Gminy Osie, a 3 sierpnia turniej piłki plażowej o puchar wójta gminy Osie. – Podczas takich wydarzeń zawsze zapewniamy darmową kiełbaskę dla uczestników czy przejażdżki motorówką. Mamy jeszcze kilka pomysłów na imprezy, o wszystkim będziemy informować na bieżąco – zapowiada prezes. UWAGA!

Woda to dla wielu z nas doskonałe miejsce do wypoczynku i dobrej zabawy. Musimy jednak pamiętać o tym, że w każdej chwili ze świetnego

sprzymierzeńca może się zmienić w śmier telnego wroga. O czym więc należy pamiętać, aby zabawa była udana i bezpieczna? - Reaguj na polecenia ratowników. Jeżeli zwracają Ci uwagę to nie dlatego, że są marudni, ale po to, aby jak najlepiej zadbać o Twoje bezpieczeństwo. - Pamiętaj, aby zwracać uwagę na flagi zwieszone przy stanowisku ratownika. Biała oznacza, że kąpiel jest dozwolona. Czer wona lub czarna zakazuje wchodzenia do wody. - Wchodząc do wody zanurzaj się powoli. Nie zgrywaj bohatera. Ochlap oko li ce klat ki pier siowej, ra mio na, głowę i plecy. Pamiętaj – gwałtowna zmiana temperatury ciała może spowodować szok termiczny! - Kąp się tylko i wyłącznie w miejscach strzeżonych! Dzikie plaże może i mają swój urok, ale nikt może nie usłyszeć Twojego wołania o pomoc! Pamiętaj też, że za kąpiel w miej scu nie do zwo lo nym mo żesz otrzymać naganę lub mandat do 250 złotych! - Nie ryzykuj kąpieli w rzece. Możesz nie poradzić sobie z nagle powstałym wirem lub prądem wody. - Nie wchodź do wody po alkoholu! Pamiętaj, że „promile” obniżają zdolność do rozsądnego myślenia i

podejmowania odpowiednich decyzji. Nie zgrywaj bohatera! - Pamiętaj, aby nie wchodzić do wody bezpośrednio po jedzeniu lub dużym wysiłku fizycznym. Daj sobie godzinkę na odpoczynek. - Zgodnie z wierszykiem: „Pływaku stary i młody! Nigdy nie skacz na głowę do nieznanej wody”. Owszem, ta fla mo że wyglą dać za chę ca ją co. Dno może się jednak pojawić nadzwyczaj szybko. Nie ma większej tragedii niż doprowadzenie się na własne życzenie do trwałego kalectwa lub nawet śmierci. - Nie przeceniaj swoich sił. Lepiej pływać w okolicach bojek i mieć się czego złapać, niż wypłynąć na środek jeziora i czekać na pomoc. - Obser wujcie swoje dzieci. Pamiętajcie, że maluchy żyją chwilą i niekoniecznie myślą o konsekwencjach. A niewinne z pozoru podtapianie może się przerodzić w tragedię. Najlepiej idźcie z nimi, uczcie bezpiecznego zachowywania się w wodzie. - Kąpielisko jest dla wszystkich. Agresywne akcje typu „kto pierwszy za linkami” lub chlapanie wodą dookoła nie musi się wszystkim podobać prawda? - Po wyjściu z wody dokładnie się wytrzyj, pamiętaj o stosowaniu kremów do opalania. AST

Oczyszczanie schronu w Świeciu /KaMuH i Przyjaciele/ W sobotnie przedpołudnie 15.06.2013, Klub Miłośników Historii „KaMuH” Świecia przeprowadził akcje sprzątania schronu amunicyjnego dawnej baterii „Schwetz”. Bateria sześciu dział kaliber 100 mm należała do niemieckich umocnień twierdzy Chełmno, które powstały przed I Wojną Światową. W Świeciu zachował się schron i budynek wozowni (budynek z czerwonej cegły, obecnie przepom-pownia ZWiK, za szpitalem przy szosie do Grudziądza). Członkowie klubu z wielka pomocą harcerzy z 9 DW „Sfora” i 1 DW „Cztery Żywioły”, zastępu strażaków z PSP Świecie i pracowników ZUK w Świeciu od godz. 9 do 14 usuwali śmietnisko jakie powstało na terenie i wokół obiektu. W wyniku akcji wypełniono siedmiometrowej długości kontener śmieci! Strażacy wycięli krzaki wokół schronu udrażniając do niego dostęp. Również sam

schron został opróżniony z nieczystości. Teraz bez niesmaku można go obejrzeć pod warunkiem posiadania dobrej latar-

ki. Klub Miłośników Historii „KaMuH” objął opieką to miejsce i zamierza doprowadzić do jego dokładnego oznakowania, zabezpieczenia i opisania w formie tablicy informacyjnej. „KaMuH” dziękuje za wsparcie akcji przewodniczącemu Rady Miejskiej panu Jerzemu Wójcikowi, komendantowi PSP panu Janisławowi Bullerowi i prezesowi ZUK panu Jackowi Kliczykowskiemu. Równie gorąco dziękujemy wszystkim bezpośrednio biorącym udział w sprzątaniu. Jednocześnie w imieniu wszystkich sprzątających wzywam wszystkich sympatyków historii i mieszkańców terenu przy schronie o zwracanie uwagi na osoby, które próbowałyby ponownie zaśmiecać nasz schron. Jako, że nie mamy w Świeciu zbyt wielu zabytków i ciekawych miejsc, warto więc zadbać o to co jest. JÓZEF SZYDŁOWSKI

Przebieg prac możnapodpatrzeć nazmontowanym materiale TV CSW, pod linkiem: http://www.youtube.com/watch?v=5nkaTXdIpRg&feature=youtu.be reklama

Pokazali jak wakacje spędzić bezpiecznie Nad jeziorem Deczno w Sulnówku odbyła się w minioną sobotę kolejna edycja festynu „Bezpieczne wakacje”.

Jego przesłanie co roku jest takie samo – wakacyjny wypoczynek ma być wesoły, ale także bezpieczny. Organizatorzy informowali o zagrożeniach jakie czyhają na wczasowiczów głównie nad wodą i na drodze. Odbyły się specjalne pokazy ratownictwa drogowego i wodnego przygotowane przez straż pożarną i WOPR. W programie nie zabrakło także pokazów przedstawicieli sztuk walki. Swoje umiejętności prezentowali m.in. zawodnicy Świeckiego Stowarzyszenia Aikido, pięściarze Wdy Świecie, zapaśnicy Wisły Świecie. Jak zawsze na tego typu imprezie były również konkursy z nagrodami oraz wiele innych atrakcji dla najmłodszych. (ROGER)


6

CZWARTEK, 4 lipca 2013

Ulica Wilhelmowska, Wilhelmstrasse, Sądowa W poprzednim numerze gazety spacerowaliśmy po ulicy Mickiewicza. Było to jak napisałem lewe ramię przeniesionego na tę stronę Wdy miasta. Prawym ramieniem stała się druga ulica, również odcesarskim imieniu, Wilhelmstrasse, późniejsza Sądowa. Zapraszam na spacer a właściwie podróż w przeszłość tej ulicy. Dla mnie będzie to podróż sentymentalna ponieważ od urodzenia (1967), mieszkałem na ul. Sądowej, najpierw pod numerem 27, a od 1982 pod numerem 3.

Wycieczki na Ostrów, Popławscy i Italiano Ulica Wilhelmowska podobnie jak Fryderykowska zaczęła powstawać w drugiej połowie XIX wieku. Prowadziła w górę, w kierunku kościoła poklasztornego i powstającego szpitala psychiatrycznego. Zaczynała się budynkiem restauracji przy moście na Wdzie (Czarnej Wodzie), przy której istniała przystań stateczku wycieczkowego o nazwie „Schwetz”. Jednostka ta woziła chętnych zwiedzania okolicy na Ostrów Świecki, co polecały jeszcze międzywojenne przewodniki turystyczne. Największa sława restauracji przypadła na okres międzywojenny, pod własnością państwa Popławskich. W lokalu urządzano przedstawienia teatralne, walki bokserskie i koncerty. W czasie II wojny u Popławskich zakwaterowano internowanych żołnierzy włoskich. Zarówno Niemcy jak i mieszkańcy Świecia mówili na nich „Italiano”. Żołnierze ci dobrze wryli się w pamięć świecian ponieważ trudnili się rozwożeniem węgla. Zniknęli w tajemniczych okolicznościach około roku 1944. Prawdopodobnie zostali rozstrzelani w Mniszku.

Dom Polski, Loża Masońska i hotel Dahma Po lewej stronie ulicy Sądowej, na rogu Szkolnej stoi kolejny budynek, bardzo zapomniany a o wielkim kiedyś znaczeniu – Dom Polski. W czasach pruskich nosił on nazwę „Cesarski Dwór”, ale jaki miał związek z cesarzem trudno powiedzieć. Zagadka nadal czeka na odkrywcę. Dom zakupił jeszcze w okresie zaboru Leon Neumann, znany kupiec, późniejszy pierwszy polski burmistrz Świecia i Pierwszy Honorowy Obywatel miasta. Urządzono tam teatr, dokonywano pierwszych pokazów kinowych, organizowano patriotyczne koncerty. Dom odegrał niebagatelną rolę w podtrzymywaniu polskiego ducha pod pruskim panowaniem. Po drugiej stronie ulicy, tam gdzie dziś mieści się Przedszkole nr 1, stał dom, o którym starsi mieszkańcy miasta mówili, że był siedzibą loży masońskiej. Krążyły w latach międzywojennych groźne opowieści o tym miejscu. W starych gazetach świeckich z tamtego okresu można znaleźć wzmianki o kontrolach policji w tym budynku. Według relacji starszych Świecian w roku 1939 rozsadziła go niemiecka bomba, jedna z dwóch kierowanych do zniszczenia mostu na Wdzie. Druga z bomb zniszczyła wspomnianą i pokazaną na zdjęciu, w artykule o ul. Mickiewicza figurę św. Jana Nepomucena. Nieco dalej, po lewej

stronie, stoi do dziś, narożny z ul. Pocztową budynek, którego właścicielem do roku 1941 był Niemiec Dahm. W budynku tym mieścił się jeden z najlepszych hoteli przedwojennego Świecia – hotel Wildt'a. Pan Dahm został pozbawiony przez władze hitlerowskie majątku, praw publicznych i wysłany do obozu koncentracyjnego za „skalanie” niemieckiej rasy. Powodem była żona, która miała żydowskiego pochodzenie a której kochający mąż się nie wyrzekł. Oczywiście również i ona podzieliła los męża. Budynek przejęła III Rzesza i zainstalowano tam Arbeitsamt czyli hitlerowski Urząd Pracy. Stamtąd właśnie wielu mieszkańców Świecia trafiło na przymusowe roboty do Niemiec.

Sąd, restauracja Chełstowskiego, zaginiona Floriana i astronomiczny dom. Idąc dalej ulicą, po prawej stronie góruje swą bryłą budynek Sądu Rejonowego a za nim Zakład Poprawczy dawne Więzienie Miejskie. Przeniesione Świecie już w pierwszym okresie swego istnienia w XIX wieku zadbało o posiadanie wspomnianych instytucji wymiaru sprawiedliwości. Swą funkcję budynki te pełniły w okresie II Rzeczypospolitej, w czasie okupacji i w latach powojennych. Niemcy zaraz po wkroczeniu we wrześniu 1939 roku zaczęli w świeckim więzieniu zamykać osoby, które znalazły się na listach Selbstschutzu za działalność patriotyczną. Większość z nich poniosła męczeńską śmierć w egzekucjach na ul. Polnej, w Mniszku lub w najlepszym przypadku nieliczni trafiali do obozu w Stuthofie. Po wojnie władza ludowa osadziła w murach tego więzienia i osądziła na śmierć niemieckich oprawców ze Świecia takich jak Kusch – morderca i sadysta, Leon Kuchanny, przedwojenny dyrektor gimnazjum (wydał na śmierć wielu swoich uczniów i współpracowników), czy żarliwy faszysta Ernst Papendick właściciel fabryki maszyn w Przechowie. Powieszono ich na dziedzińcu więzienia. Później jednak Sąd w Świeciu zajął się procesami przeciwników władzy ludowej. W miejskim więzieniu osadzono grupę tzw. „Chłopców z HKS-u”. Ośmiu z nich sąd skazał na kary więzienia od 8 do 10 lat. Jeden z osadzonych zmarł wskutek straszliwych tortur nowych oprawców, już polskich z Urzędu Bezpieczeństwa. W późniejszych latach więzienie zlikwidowano a na jego bazie utworzono Specjalny Zakład Poprawczy. Pamiętam takie wydarzenie z początku lat 70 kiedy ojciec zabrał mnie pod bramę „poprawczaka”. Stał tam już wielki tłum gapiów, słychać było huk wystrzałów. Pod „poprawczakiem” zebrane były duże siły MO i straży pożarnej. Kiedy otwierano co jakiś czas bramę widać było leżących na ziemi ludzi, których polewano wodą. Prawdopodobnie byłem świadkiem buntu w „poprawczaku”. Za dawnym więzieniem, tam gdzie dziś mieszczą się warsztaty Zakładu Poprawczego stała ongiś kolejna, również sławna z koncertów i pokazów iluzjonistów, restauracja Władysława Chełstowskiego. Miejsce to było szczególnie atrakcyjne i licznie odwiedzane ze względu też na pobliski park z fontanną i pomnikiem rzymskiej bogini Flory zwanej w Świeciu Florianą. Według relacji starszych mieszkańców miasta, pomnik przetrwał wo-

jenną zawieruchę i zniknął w trakcie urzędowania wojsk sowieckich. Może stoi do dziś, w jakimś w poradzieckim mieście i ozdabia tamtejszy park? Ulica Sądowa skrywa w tym miejscu również inna zagadkę. Prawie vis à vis dawnej kawiarni „Jubilatka”, siedziby ZSMP (też budynek ciekawy, ale to już wątek na oddzielne opracowanie) stoi dom, którego zwieńczeniem jest wieżyczka że nazwę to „kopernikańskimi”, astronomicznymi urządzeniami. Skąd taka forma? Jakie to miało znaczenie? Czy to tylko kaprys budującego czy miało faktyczny związek z astronomią? Zagadka również do rozwiązania dla pasjonatów miasta Świecia.

Krajowy Szpital Psychiatryczny, Kościół poklasztorny i jesion spalony piorunem Przy ulicy Sądowej 18, od roku 1855 mieści się jedna z „wizytówek miasta” szpital psychiatryczny, jeden z pierwszych i największych w Polsce, na pewno pierwszy na Pomorzu Gdańskim. Jego historia sięga podobno czasów krzyżackich i tzw. „dziedzińca nierozumnych”. Jako, że nasz szpital doczekał się mnóstwa opracowań historycznych i medycznych, zainteresowanych jego historia odsyłam do fachowych publikacji. Nadmienię tylko, że teren szpitala to dla mnie, mieszkańca Świecia i pasjonata jego historii zawsze miejsce niezwykłe. Pamiętam, że już jako dziecko traktowałem to miejsce jako cel pasjonujących wypraw. Było niczym egzotyczny i nieznany ląd, oddzielony murem, przez który trzeba było przeleźć bo bramy strzegli srodzy portierzysłużbiści, absolutnie nie do „sforsowania” dla postronnych, a już na pewno dla dzieci. Podobnie rzecz się ma z miejscem wręcz cudownym, jakim jest kościół pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia NMP czyli nasz „klasztorek”. Również nie będę próbował go samodzielnie opisywać, ponieważ istnieje sporo publikacji na temat zespołu pobernardyńskiego. Napisze jednak, zgodnie z wielowiekowym przekazem (od pokoleń), że to właśnie miejsce wskazuje się jako ziarno, początek naszego miasta. Tu pod fundamentami „klasztorka” mają kryć się ślady pierwszego kościoła grodowego konsekrowanego za panowania księcia Grzymisława i wymienionego w dokumencie z 11 listopada 1198 roku, pod wezwaniem Panny Marii. Świątynia za czasów bernardynów była pomorskim Licheniem, sanktuarium słynącym łaskami uzdrowień i cudami. Są to zapiski historyczne, ale przyznaję, że gorąco w to wierzę i osobiście doświadczyłem cudu uzdrowienia, w tej właśnie świątyni. Jak pisałem, od urodzenia, mieszkałem w cieniu „klasztorka”. Tu też, na końcu naszej ulicy Sądowej, rosło drzewo – wypalony przez piorun jesion. Dla nas dzieci bawiących się w tej okolicy ten wypalony pień, to była: siedziba, jaskinia, twierdza. Drzewo na zawsze zapamiętam jako nieodłączny element mojego radosnego dzieciństwa. Tamten świat, mimo PRL-owskiej szarości, był o wiele bardziej kolorowy niż dziś. Tamten świat przeminął jak drzewo ścięte na początku lat 80-tych XX w. I mimo, że tego już ciągle będzie brakowało, to muszę pamiętać, że tak właśnie powstaje moja ukochana historia. -JÓZEF SZYDŁOWSKI


7

Droga do Warszawy prawie gotowa

Pokazy w Pruszczu się ranne osoby oraz jak działa sprzęt do cięcia blach. Uczniowie zobaczyli tez pokaz udzielania pierwszej pomocy oraz umiejętności policjantów motocyklistów.

Na ukończeniu jest 250-metrowy odcinek drogi we Wierzchach (gm. Osie) do tzw. Warszawy Wierzchach. Podbudowa, ułożenie nawierzchni z kostki betonowej wraz z chodnikiem i siecią odwadniajacą kosztują Gminę Osie ponad 220 Policjanci, wspólnie ze strażakami ze Świecia odwiedzili uczniów Szkoły Podstawowej w Pruszczu. Pokaz sprzętu i umiejętności funkcjonariuszy zaprezentowany dzieciom był okazją do rozmów o wakacyjnym bezpieczeństwie.

tys. zł. Przetarg na tę inwestycję wygrał Zakład Brukarski – Eugeniusz Baranowicz z Bydgoszczy.

Zawody pożarnicze w Pruszczu 11 jednostek OSP z gmin Bukowiec, Świekatowo i Pruszcz startowało w Międzygminnych Zawodach Pożarniczych. Druhowie zmagali się m.in. w biegu sztafetowym na 350 metrów, w torze przeszkód oraz w ćwiczeniach bojowych: uruchamianie motopompy, łączenie węży i precyzyjne podawanie prądów wody. reklama

Naj lep szą oka za ła się OSP Przy siersk. Tuż za nią upla sowa li się stra ża cy z Łowin ka. Da lej skla sy fi ko wa ne OSP: Za le sie Kró lew skie, Łowin, Świe ka towo, Brzeź no, Bu ko wiec, Pruszcz, Mi ro wi ce, Wał do wo i Lu ba nia Li pi ny. Wszy scy uczest ni cy

otrzy ma li dy plo my i na gro dy. Trzy pierw sze dru ży ny, czy li OSP Przy siersk, OSP Ło wi nek i OSP Za le sie Kró lew skie po ja dą 14 wrze śnia na zawo dy powia towe do Osia. NOW

Policjanci z drogówki i wydziału prewencji wspólnie ze strażakami zorganizowali festyn promujący bezpieczeństwo w trakcie wakacji. Niektórzy uczniowie zmierzyli się z testem wiedzy z zakresu ruchu drogowego. Pozostali oglądali film o bezpieczeństwie w wakacji. Po trudach testu dzieci udały się na boisko szkolne, gdzie stały policyjne motocykle i ambulans wypadkowy. Kiedy dzieci zapoznały się z motorami, strażacy pokazali jak z samochodu wyciąga

reklama


CZWARTEK, 4 lipca 2013

8

III edycja Festiwalu Blues na Świecie za nami. Mimo, że zdążyliśmy już po festiwalu przeżyć w naszym mieście kilka innych zdarzeń muzycznych, równie ważnych w kalendarzu imprez kulturalnych, to z braku możliwości wcześniejszego wypowiedzenia się pragnę w imieniu naszej redakcji kilka słów podsumowania dla Bluesowego święta w Świeciu poniżej zamieścić… Organizacja

Tak jak uważa się, że dopiero druga czy trzecia płyta wykonawcy na rynku muzycznym stanowi o jego realnej wartości, tak druga, czy trzecia edycja wydarzenia kulturalnego, to dla festiwalowych bywalców dopiero staje się znakiem utrzymania imprezy na stałe. Niestety wiele podobnych wydarzeń – szczególnie, gdy idzie o muzykę niszową, po pierwszej edycji potrafi znikać. Obser wując werwę z jaką organizatorzy działali w trakcie tego wydarzenia stwierdzam, że nasz festiwal ma się bardzo dobrze. Z racji obowiązków reprezentanta partnera medialnego festiwalu, zdarzyło mi się kilkakrotnie być blisko serca organizacyjnego imprezy… To była pouczająca lekcja szybkich decyzji, sprawnych interwencji i wydajnej współpracy organizatorów i samych artystów. Przykład? – W dniu startu festiwalu, manager Jessy Martens zgłosił niedyspozycję zdrowotną wykonawczyni spowodowaną wypadkiem samochodowym, w którym uczestniczyła ar tystka. To oczywiście wykluczało jej udział w świeckim festiwalu. Wielu organizatorów w tej sytuacji załamywałoby ręce, ale nie Tomasz Stanny – dyrektor artystyczny wydarzenia. Wspar ty autorytetem i kontaktami już przybyłego do Świecia dziennikarza muzycznego Andrzeja Jerzyka (który przyjął zadania konferansjera festiwalowego) znalazł rozwiązanie. Obaj panowie „wisząc” przez noc na telefonach uzgodnili zacne zastępstwo sprowadzając krakowsko-włoską formację L’Orange Electique. Użycie słowa zastępstwo nie byłoby tu na miejscu, co zresztą pokazali artyści Elektrycznej Pomarańczy na scenie. To kompletnie inna jakość przepełniona muzyczną spontanicznością i niesamowitą blues-rockową energią. Jeśli chodzi o klimat, swoim image i kompozycjami, zespół przeniósł słuchaczy do nastrojów żywcem wziętych z czasów tego prawdziwego Woodstock, z sierpnia 1969 roku. To było doskonałe wypełnienie luki po nieobecnej Jessy Martens. Inny przykład sprawności organizatorów to ich interwencja na działania dyletantów zakłócających amfiteatralny występ leadera bluesa chicagowskiego – Carlosa Johnsona (ale do tego incydentu wrócę później). Sami artyści chętnie mówili o jakości obsługi sceny i poza nią, o świetnych warunkach noclegowych i doskonałym cateringu. Wyraźnie byli zadowoleni. Pochwalić należy organizatorów także i za wybór firmy nagłośnieniowej i oświetleniowej… Wszystkie produkcje, czy to był momentami grający pianissimo wspomniany Carlos Johnson, czy rockowo, bardzo dynamiczni Bracia… ze sceny wszystko było czyściutko słychać. Pochwalił to również i obecnie uznawany przez fachowców od muzycznych produkcji, wielki specjalista – Marcin Trojanowicz, który nagłaśniał Braci na zastanym u nas sprzęcie. Do tego „słoja miodu” dodam jeszcze jed-

ną kroplę pochwał – dla firmy porządkowej, która z nami, dziennikarzami współpracowała chętnie, z uśmiechem, bez najmniejszego zgrzytu. Super!

szona przez mistrza na scenę ze swadą zaśpiewała kilka standardów (np. Summertime).

Pisaliśmy o nich już niemało w festiwalowych zwiastunach, co podkreślam zdecydowanie, bo promocja na rynku lokalnym też wymaga skomplementowania. Nie dało się jej nie zauważyć, bo tym razem, naprawdę informacji przed festiwalem było sporo: w mediach, na ulicy i w Internecie. Wracając do artystów. Dla melomanów muzyki bluesowej skład zaproszonych wykonawców stanowił nie lada gratkę. Zacznijmy od gości spoza granic Polski. Carlos Johnson – obecnie król chicagowskiej gitary. Bluesman, który miał swój ważny udział w powstaniu, rozwoju gatunku i w jego utrwalaniu. Wspierała go bardzo solidna sekcja rytmiczna w osobach Bartka Niebieleckiego (perkusja) i Andrzeja Stagraczyńskiego (bas). Na co, dzień muzycy ci grają w J. J. Band i HooDoo Band. Niesamowite, idealne współbrzmienie, wyczucie

Listę wykonawców pierwszego dnia otworzyła lokalna formacja ZF (Zydeco Flow). Obecnie zespół pracuje w studiu nad nowym materiałem płytowym i część utworów z tego projektu mogliśmy usłyszeć na wspomnianym koncercie. Zespół wyraźnie jest po znaczącej przemianie. Lifting, którego dokonał, dał się wyraźnie usłyszeć w brzmieniu, nowych kompozycji. Teraz oferuje brzmienie bardziej zadziorne, rockowe, nie ma tu zydecowskiego akordeonu, za to bardziej wyeksponowana jest harmonijka ustana Bartka Iwickiego, który obok Adriana Zasady podjął się zadań frontmanna. Bartek – jak sam o sobie mówi- jest „maskotką”, a dodałbym „iskrą” zespołu. Skupia na sobie mocno uwagę, będąc najbardziej ruchliwą postacią na scenie, śpiewa i akompaniuje na instrumencie. Piątkowa set-lista zespołu w większości zawierała stare kompozycje, znane z – jak dotąd jedynej płyty „To co łączy”. Sły-

punktu i dynamika gry w połączeniu z umiejętnościami na najwyższym poziomie sprawiały, że ich udział w kolejnych oglądanych projektach był poza fundamentalnymi zadaniami sekcji, niezwykle widowiskowy i przyjemny. Póki co, Carlos Johnson grający bardzo dynamicznie: od pianissima, kiedy ledwie muskał struny swojej gitary, aż po bardzo głośne fortissimo, budował nastroje pełne „pieszczonego” i celebrowanego dźwięku. W tym profesjonalnie wtórował mu obecnie jeden z najlepszych gitarzystów bluesowych – Bartek Miarka, który miał za zadanie akompaniować na drugiej gitarze, a tymczasem z wielkim wyczuciem podejmował z mistrzem gitarowe wymiany i dialogi na światowym poziomie. Takie sceniczne zachowania oglądaliśmy zarówno w przypadku piątkowego jam sessions w Cafe Cultura i sobotniego koncertu w amfiteatrze. Była to dla zgromadzonych uczta najwyższego formatu. Na uwagę zasługuje też spontaniczna reakcja obecnej za kulisami Ali Janosz (żona Bartka Niebieleckiego), która zapro-

szałem te kompozycje po ponad roku i muszę przyznać, że tak wykonane wytrzymują próbę czasu porywając widzów z nie mniejszą skutecznością jak przed rokiem. Fundamentalna praca sekcji (T. Stanny i T. Hupa), organowe i hammondowe plany T. Gusta czy wreszcie pełna różnorodności bogactwa dźwięków gitara W. Faziego Radtke to rzeczywiście jakby odświeżony brzmieniowy wizerunek zespołu. Czekamy na nowa płytę. To był dobry, zdynamizowany koncert. Kolejno po ZF, w piątkowy wieczór scenę zajął JJ BAND, który kompletnie zaczarował słuchaczy. To od dziesięciu lat obecnie najbardziej utytułowany zespół bluesowy (z Jeleniej Góry). We wszystkich ogłaszanych w naszym kraju plebiscytach zajmuje wiodące pozycje i to w wielu kategoriach. JJ Band z przyjaciółmi nagrał jakiś czas temu płytę z interpretacjami utworów Tadeusza Nalepy i zespołu Breakout i ten materiał dominował na festiwalowej scenie. Poza nim pojawiły się utwory autorskie z poprzednich płyt grupy. Leader ze-

Artyści

społu, Jacek Jaguś, śpiewający gitarzysta oraz Bartek Łęczycki grający na harmonijce ustnej, to pierwszoplanowi aktorzy tego koncertu. W drugim planie usłyszeliśmy pianistę, organistę (hammond) Piotrka Michalaka i wspomnianą, mistrzowską sekcję rytmiczną: Niebielecki (dr) + Stagraczyński (b). Kompozycje Nalepy zagrane przez wymienionych muzyków wiernie oddawały ducha ich pierwowzorów, jednak były tak nacechowane brzmieniem JJ Band, że śmiało możemy mówić tu o interpretacjach. Świetne, bo precyzyjnie, dobrze zagrane i zaśpiewane „wykony” sprawiły, że była to nie lada przyjemność dla wypełniających po brzegi „przestrzeń kulturalną” OKSiR słuchaczy, którzy w „nalepowych” kawałkach dzielnie wspierała J. Jagusia. W którymś momencie dynamika sceny udzieliła się publiczności, i ta nieoczekiwanie/oczekiwanie (?) zaczęła tańczyć pomiędzy rozstawionymi krzesłami. Przy okazji- po raz kolejny obserwując stłumienie uczestników koncertu, którzy „chcą się poruszać” – myślę co zaproponować organizatorom, bo rozumiem, że widzom trzeba dogodzić, a nie wszyscy chcą tańczyć, dlatego może mniej krzeseł zdałoby egzamin, może wskazane było by bardziej podzielić przestrzeń widowni na siedzącą i stojącą… pewnie ma to jakiś sens.

Po koncercie na krótko jakby „wpadł na jam session” w towarzystwie muzyków z HooDoo Band czarnoskóry Carlos Johnson. Wziął swoja wysłużoną gitarę do rąk (ma ją już w dłoniach na zdjęciach sprzed 30 lat) i kilkoma zagranymi kawałkami wszystkich zaczarował. Dosłownie. W jednej z kompozycji zagrał tak fantastycznie cicho, (a mimo to, wszystko było pięknie słychać- dzięki akustykom: Kamilowi K. i Adamowi J.) – że ledwie muskając opuszkami palców struny, utrzymywał rytm, podporządkowywał się do równie ściszonej sekcji rytmicznej trzymającej time (!) i grał pastelowe solówki. Genialny. Słuchacze zamarli, niektórzy niemalże zapomnieli o obowiązku oddychania, aby nie zagłuszyć mistrza… Rewelacja! Tak cicho i zarazem wyraziście w tej sali jeszcze nikt nie zagrał! Obserwujący tę scenę Andrzej Jerzyk w późniejszej rozmowie świetnie podsumował ją mówiąc, że gdyby przeleciała w tym momencie mucha, narobiłaby niemało hałasu! Ów zaimprowizowany jamowo, króciutki występ, był ledwie zwiastunem następnego dnia i występu Carlosa Johnsona na scenie amfiteatru – ale o tym wspomniałem wyżej. Drugi dzień otworzyli grający własne kompozycje L’Orange Electriqe. Zeszłoroczni laureaci festiwalu „Ku przestrodze” im. Ryszarda Riedla w Tychach


9

zagrali świetny koncert po raz pierwszy w Świeciu z którym trudno im się było rozstać –tak się spodobało. Pochwał i zachwytów nad organizacją nie szczędził festiwalowi także zespół BRACIA. Cugowscy przyjechali będąc po jednym koncercie tego dnia – we Włocławku. Przyjechali z własnym teamem łącznie z akustykiem w osobie Marcina Trojanowicza, o którym było wcześniej. Bracia Cugowscy wystąpili w asyście świetnego, niezwykle energetycznego perkusisty Bartka Pawlusa, basisty Tomasza Gołębia i grającego na drugiej gitarze Jarosława Chilkiewicza. Wojtek imponował skomplikowanymi technicznie solówkami i riffami, a Piotr nie żałował swego gardła w wokalnych popisach. Warto podkreślić, jak świetny miał on kontakt z publicznością, której żeńska część jednak częściej skandowała imię perkusisty. Bracia zagrali materiał pochodzący z ostatniej płyty „Zmienić zdarzeń bieg” wraz z materiałem znanym z singla promocyjnego, piosenką „Wierze w lepszy świat”obecnie gra to każda rozgłośnia radiowa. Jak sygnalizowałem wcześniej, brzmienie powalało swoją krystalicznością i skupieniem torów basowych. W szerokim zakresie słyszalnych dźwięków roznosiły się równie wyraźnie wysokie tony perkusyjnych Czyneli jak i wyraźny, dobitny puls basu. Brzmiało momentami jakbyśmy słuchali płyty CD. A to była solidna rzetelna rockowa sztuka, nie jakiś tam playback – co trzeba z szacunkiem oddać Braciom. W połączeniu ze światłami tak smacznie jakościowo podana muzyka to dla oczu i uszu niezwykła przyjemność mimo momentami ostrych brzmień gitar. Zresztą ta muzyka nosi w sobie wiele ciężkiego, rockowego ataku, co słuchaczom rekompensowały znane z radia inne ballady. Wielu fanów zespołu przyszło tylko na ten konkretny koncert, toteż amfiteatr zaludnił się jeszcze bardziej. Występ trwał ponad dwie godziny kończąc się już po północy. Solidna gra całego zespołu, który niemalże styrany, choć z uśmiechem na twarzy schodził ze sceny po dwóch bisach – to uczciwie wydane pieniądze wykonawcy, który jeden, może dwa kawałki poświęcił bluesowej estetyce, a tak odbiegał rockowo, momentami bardzo… Ale, jeśli przyjmiemy często cytowaną myśl Williego Dicksona, ze „blues to korzenie; reszta muzyki to owoce…”, to musimy przyznać, że wszystko jest na swoim miejscu. Jak chciał sprawca festiwalu T. Stanny – Bracia rzeczywiście przyciągnęli nowych słuchaczy. Publiczność

Tę w większości stanowili mieszkańcy Świecia, choć jak wskazują organizatorzy w tym roku było więcej przy jezdnych fanów bluesa niż w poprzednich edycjach Bluesa na Świecie. Przy jezdni mieli wskazane możliwości noclegów i zdobycia posiłków. Dwie pry wat ne piz ze rie dla uczest ni ków fe sti wa lu ofe rowa ły atrakcyjne rabaty. Miasto na przy jęcie gości było dobrze przygotowane. O ile piątkowy wieczór skupił słucha czy, któ rzy szczel nie wy peł ni li salę OKSiR, to liczba fanów na koncer tach w sobotę wypełniła połowę amfiteatralnej widowni.

To skłania do refleksji. Wiadomo, że blues jest muzyką niszową i słucha jej określona grupa odbiorców. Or ga ni za to rów pod no si ła na duchu obsada widowni szczególnie w piątkowy wieczór. Wtedy widownię stanowili słuchacze, których przekrój wieku mieścił się pomiędzy 12 a 80 latkami. Przeważali melomani w wieku 40-60 lat. Po zaangażowaniu słuchaczy widać było, że to wytrawni odbiorcy tej muzyki i pojawianie się kolejnych gwiazd wzniecało w nich entuzjazm wynikający ze znajomości poszczególnych ar tystów i ich rangi w bluesowym światku. To zresz tą pro fe sjo nal nie i z gra cją anonsował Andrzej Jerzyk, który był nie kwe stio nowa nym go spo da rzem imprezy. Miał świetny kontakt z publicznością i nieudawany szacunek muzyków. Andrzej rzeczywiście jest personą w tym dość her metycznym świecie. Wie le w ni niej szej re la cji za chwytów i głasków dla organizatorów. Cóż, bo – moim zdaniem czepianie się kogokolwiek z nich nie byłoby uczciwe. I nim podważą powyższe myśli malkontenci, którzy ZAWSZE znaj dą sła be stro ny (bo je chcą wi dzieć), to po zwo lę so bie na refleksję natury ogólnej. Z dumą patrzyłem na możliwości lokalnych produkcji. Te możliwości poza osoba mi z na sze go re gio nu, któ re od pracy koncepcyjnej, przez pilnowa nie ja ko ści dźwię ku i ob ra zu na scenie, aż do rzetelnej i na wysokim poziomie wykonanej dokumentacji wydarzenia (brawo M. Saldat!) to także możliwości wynikające z zaangażowania sponsorów oferujących ar tystom i go ściom bardzo god ne wa run ki by towe, że aż nie chcą opuszczać naszego miasta. Przekrój ar tystów, których szansę mieliśmy oglądać to absolutna czołówka dzisiej szych wy ko nawców ga tun ku w Polsce i na świecie. Mówiąc prosto, za pra sza jąc JJ Band, Carlo sa John so na, or ga ni za to rzy na chy li li nam bluesowego nieba i choćby z tego powodu war to się jednak było pojawić, aby to zobaczyć, może przeżyć… Mogło nas (świecian) być więcej, bo to „kawał świa ta zje chał do nas”… Tydzień wcześniej zakład –matka żywicielka naszego regionu zorganizował koncert Per fectu, widownia pękała w szwach… Powód?: Lepsza muzyka?... -być może (kwestia gustu osobistego); Za dar mo?... na pew no; Z wła snym towa rzy stwem?... – praw do po dob nie. Tak jest i trzeba to mocno uszanować, bluesa nie wszyscy muszą lubić i basta! Miej my na dzie ję, że spo śród wszystkich, którzy chcieli być na festiwalu, wszyscy mogli na nim być! Przy jezdni z którymi udało mi się porozmawiać byli zachwyceni i zdziwieni niezbyt wysokim zainteresowa niem lo kal nym. Orga ni za to rom można wobec tego doradzić aby w przyszłych edycjach imprezy z promocją wyszli bardziej w Polskę, a lokal ny ser wis tu rystycz no -ga stro no miczny tylko na tym skorzysta i …w końcu polubi tę imprezę. Włodarzom na sze go Świe cia pod powia dam, że oto mamy gotowy produkt promocyjny na najwyższym pozio-

mie, przygotowany siłą i pracą ludzi (kil ku „wa ria tów”, a resz ta to po rządni, co się uzupełniają z pierwszymi), którzy są z naszego terenu. Śmiało porównam, że tym jest Blues na Świecie dla środowiska muzycznego – bluesowego w Polsce, czym inny nasz wielki produkt – Festiwal Smaku dla rynku zdrowej żywności i pro duk tów eko lo gicz nych. Nie straćmy tego i wspierajmy…bo to dobre jest.

Szkoda... I na zakończenie jeszcze słowo goryczy, którą wywołał zapowiadany w pierwszych zdaniach incydent wywołany zakłócaniem, muzyką, która z odległości słuchaczy sprzed sceny amfiteatru była hałasem. Wobec takiego zachowania trudno być obiektywnym.To było podczas koncertu Carlosa Johnsona. Na scenie mamy pianissimo (bardzo cicho) graną balladę, a z wysokości hali widowiskowo-sportowej hałasował niesamowicie przesterowany przebój organizatorów „Plastikowa biedronko”. Źródłem tego hałasu był festyn organizowany równocześnie na parkingu przed halą… To wzajemne zakłócanie i momentami podgłaśnianie dźwięków dobiegających od strony hali, miało wyraźne znamiona celowego działania. Już mniejsza o to, jakich cech, czy zachowań brakuje pomysłodawcom i organizatorom imprezy przy hali, to należy zastanowić się nad zgodą na imprezę, którą wydał wódz hali, idźmy dalej, ktoś w ratuszu wydał zgodę na tę imprezę wszak miała charakter masowy. A czy masową była? Mniejsza o to. Ludzie! Jak można było wydać zgodę na dwie równolegle dziejące się hałaśliwe imprezy obok siebie? Zabrakło wyobraźni? Toć już grający dla turystów na Krupówkach przypadkowi muzykanci siadają od siebie w odległości zasięgu dźwięku, aby się wzajemnie nie zakłócać… kompletnie zabrakło Państwu - urzędnikom od pozwoleń wyobraźni. A tu „swój swojemu” zakłóca? Proszę nie robić tego w przyszłości, bo to nam uczestnikom strasznie przeszkadza, a miastu w oczach coraz liczniejszej grupy turystów festiwalowych przynosi wieeeeelką ujmę – jak mówi młodzież „obciach”. A z punk tu wi dze nia marke tin gowe go, pod powiem orga ni za to rom impre zy cha ry ta tyw nej sprzed ha li, że agre sja (a ta ką for mą jest na pew no za kłó ca nie) nic nie zbu duje, więc je śli –jak wno szę - po cha rak te rze impre zy chcie li byście Pań stwo być bardziej sku tecz ni w po zyska niu środ ków dla Nad ii, mo gli byście je z pew no ścią uzy skać w jed nej z przerw tech nicz nych po mię dzy wystę pa mi i szyb ką li cy ta cją, czy zbiórką pie nię dzy wśród słu cha czy, uwia rygod nio ną przez prowa dzą cych ze sce ny, a tak zyska li ście tyl ko nie chęć pół to ra tysięcz nej wi dow ni. Nie zyska li ście też ich dat ków na le cze nie dziewczyn ki. Szko da. Pew nie wystarczy ło się do ga dać z orga ni za to ra mi fe sti wa lu i mnie mam, że nie by ło by z tym pro ble mu. Wy dla wi dzów by li byście przy ja ciół mi, a nie prze szka dza ją cy mi, - jak usłyszałem - „pry mi tyw ny mi za głu sza cza mi”. Wi docz nie te go nikt z Was nie chciał. Szko da. MICHAŁ BINIECKI


10

CZWARTEK, 4 lipca 2013

Jak znaleźć pracę na wakacje Nie każdy może latem wyjechać. Czasem trzeba najpierw na wyjazd zarobić, inni chcą popracować i odłożyć na studia. O wakacyjnej pracy rozmawiamy w działającym przy OHP w Świeciu Punkcie Pośrednictwa Pracy.

Wraz ze zbliżającymi się wakacjami do świeckiego Ochotniczego Hufca Pracy przychodzi coraz więcej młodych osób, które chcą latem pracować. Duży ruch trwa tu już od kilku tygodni. O szczegóły wypytał Ariel Stawski. Kto może liczyć na zatrudnienie? ADRIANNA KRZEMIŃSKA (biuro OHP Świecie): – Naszym programem

obejmujemy osoby w wieku od 15 do 25 roku życia. Ci młodsi mogą liczyć na pracę sezonową na przykład przy zbieraniu owoców. Na starszych czekają w naszym biurze oferty związane z wykładaniem towaru w sklepie czy pracą w barze. Tyle od was, a jakie są oczekiwania osób przychodzących do biura? HANNA GROCHOWSKA (biuro OHP Świecie): – Dzielimy je na dwie ka-

tegorie. Pierwsza – gimnazjaliści – nie kręcą nosem i cieszą się z każdej oferty. Druga – absolwenci średnich szkół, którzy są święcie przekonani, że na starcie powinni reklama

dostać co najmniej trzy tysiące złotych na rękę i muszą pracować tylko i wyłącznie przy biurku. Negocjujecie czy puszczacie ich „wolno”? HG: – Pewnie, że negocjujemy. Młody człowiek musi zrozumieć, że podstawa na rynku pracy to doświadczenie i umiejętności, którymi można przekonać potencjalnego pracodawcę. Nie jest też tak, że – mówiąc obrazowo – oferty patrzą na przychodzącego do punktu błagalnym wzrokiem mówiącym „zainteresuj się mną”. Najpierw po prostu trzeba się sprawdzić. Załóżmy, że wpada mi w tym momencie do głowy pomysł na zarobienie nieco pieniędzy w wakacje. Idę do biura OHP…

KALINA KLICZYKOWSKA (biuro OHP Świecie): – Bierzesz ze sobą dowód

lub – w przypadku osób niepełnoletnich – zgodę od rodziców na podjęcie pracy. Jak już wspominaliśmy, w wakacje sezonowo można popracować głównie przy zbiorze owoców, przy wykładaniu towaru lub w barze. Wpisujemy cię do naszej bazy i albo proponujemy od razu jakąś ofertę albo czekasz od kilku do kilkunastu dni na swoją kolej. Jak wygląda kwestia uczciwości i „dojrzałości” młodych osób ubiegających się o pracę? HG: – Z tym bywa różnie. Oczywiście, najwięcej jest takich, którzy nie mogą się doczekać swoich działań. Niestety, zda-

rzają nam się też ludzie nieodpowiedzialni. Podpisują umowę z pracodawcą, a potem – bez żadnego wytłumaczenia – nie przychodzą do pracy. Młody człowiek nic sobie z tego nie robi, a my stajemy na uszach, żeby w piętnaście minut zorganizować kogoś innego. Kwestia chyba najważniejsza. Ile można zarobić na pracach sezonowych? AK: – Od sześciu – siedmiu złotych na godzinę za pracę przy zbiorze owoców do nawet trzydziestu w przypadku zatrudnienia na przykład jako hostessa. W tym przypadku wszystko zależy od rodzaju pracy, od pracodawcy i – co tu dużo mówić – od zaangażowania pracownika. Wśród uczniów szkół ponadgimnazjalnych sporą popularnością cieszą się wyjazdy do pracy na wybrzeżu. Opinie po powrocie są podzielone: od zadowolenia przez porównywanie warunków do obozu pracy… HG: – A wiesz czemu? Bo młodzi ludzie nie czytają umów. Pracodawcy mówią im, że dziennie popracują 7-8 godzin, a wypłata będzie wypłacona na koniec miesiąca. A w umowie nie jest to nigdzie zapisane. Pracodawca ma argument w postaci dokumentu, pracownik

tylko się wkurza i cała letnia przygoda zamienia się w coś bardzo niefajnego. Prosta rada: zanim coś podpiszecie, przeczytajcie to kilkakrotnie. Osobiście znam około trzydziestu osób, które wszystko dobrze załatwiły i co roku wracają do sprawdzonych miejsc w Wejherowie czy Świnoujściu. Z innej beczki. Zbliża się koniec roku szkolnego, młodzież stoi przed wyborem kolejnej szkoły… KK: – I tu pojawia się potężny problem. Coraz częściej są to decyzje kompletnie nieprzemyślane. Osoba z ocenami dopuszczającymi z biologii i chemii chce iść do technikum weterynaryjnego, inna kompletnie nie znająca się na matematyce i czytaniu mapy usilnie obstaje przy geodezji. Apelujemy, aby rodzice rozmawiali ze swoimi dziećmi o dalszej drodze kształcenia bo wydaje nam się, że często stoją oni gdzieś z boku. A czasami warto usiąść i wspólnie zastanowić się, czy dostanę pracę piekąc się w wojskowym lub policyjnym mundurze lub idąc uczyć się o odnawialnych źródłach energii? Cały czas ogromnym wstydem jest pójście do szkoły zawodowej. A my coraz częściej dostajemy dobrze płatne oferty pracy na przykład dla ślusarzy. ROZMAWIAŁ ARIEL STAWSKI


11

Szybkie pomysły na dobrą zabawę Czy wszechobecna elektronika jest potrzebna dzieciom do zabawy? Udowodnimy wam, że można dobrze się bawić bez niej.

Podwórko, jakaś lina, trochę kredy i odrobina chęci. Tak niewiele potrzeba, żeby zorganizować sobie zajęcie na kilka dobrych godzin. Oto nasze pomysły na stare, sprawdzone zabawy: 1. KLASY Co potrzebne:

patyk do rysowania na ziemi lub kreda/kamień do rysowania na chodniku, szkiełko lub kamyk znalezione w pobliżu miejsca gry. Zasady:

Uczestnicy rysują kształt klas – chłopka. Ustalają w drodze wyliczanek kolejność udziału w grze. Gra polega na umiejętnym przejściu przez osiem pól chłopka tj. przez wszystkie osiem klas dawnej szkoły podstawowej, wrzucaniu szkiełka w kolejne pola „chłopka”, na zgrabnym podskakiwaniu i utrzymaniu się przez dłuższy czas na jednej nodze. Każde dziecko prowadzi grę na własny rachunek. Uczestnik wrzuca szkiełko w „pierwszą klasę”, staje na jednej nodze, wskakuje w pole, podnosi szkiełko, przeskakuje resztę pól i wyskakuje na zewnątrz chłopka, w ten sposób stara się zaliczyć wszystkie osiem pól. W ramiona wskakuje się obunóż, zarówno w drodze do celu i w drodze powrotnej. Do głowy wskakuje się obunóż, wykonuje obrót w powietrzu i skacze z powrotem. Jeśli gracz skusi, kolejkę rozpoczyna następna osoba. Następną kolejkę nie zaczynamy od 1 klasy, ale od tej, na której skusiliśmy. Skucha to wrzucenie szkiełka w nieodpowiednie pole lub na jakąkolwiek z linii chłopka, to nieutrzymanie się na jednej nodze lub naskoczenie na linie oddzielające poszczególne pola. Wygrywa uczestnik, który pierwszy ukończy szkołę (8 klas)

ny do bramki przeciwnika to oczywiście punkt na nasze konto. Po udanej akcji wracamy z piłką i graczami do pozycji wyjściowej (środek boiska) i kontynuujemy rozgrywkę. Gramy do ustalonej liczby punktów. 3. KAPSLE Co potrzebne:

Kapsle i piaszczysty teren Zasady:

2. CYMBERGAJ

Na ziemi rysujemy tor: kredą lubi kamieniem na chodniku, patykiem na ubitej ziemi lub wygładzając piasek na obrzeżach piaskownicy. Szerokość toru uzależniona jest od ilości uczestników – im więcej graczy, tym szerszy powinien być tor. Zaznaczamy linię startu i linię mety a pomiędzy nimi może „dziać się” wszystko tzn. tor może zakręcać, można robić nasypy i wyrzutnie z piasku, przeszkody z gałęzi, kamieni lub zbiorniki wodne (dołek w ziemi zabezpieczony folią i wypełniony wodą albo zwykła kałuża). Ustawiamy kapsle na starcie, jeden obok drugiego, wierzchnią stroną na spód i pstryknięciem w falowany bok kapsla przesuwamy się do przodu. Pstrykamy na zmianę i w ten sposób ścigamy się do mety. Wypadnięcie poza linię toru oznacza stratę kolejki. Wygrywa ten gracz, którego kapsel jako pierwszy przekroczy linię mety.

Wymagania terenowe: stół lub płaska, nie szorstka nawierzchnia.

4. PAŃSTWA MIASTA, TZW. WOJNA Co potrzebne:

Co potrzebne:

3 monety, 2 grzebienie/linijki/deseczki, kreda lub miękki kamień do rysowania. Zasady:

Jeśli nie mamy wolnego stołu, rysujemy na podłożu boisko do piłki nożnej w wersji mini – prostokąt o wymiarach mniej więcej 100 cm x 70 cm i zaznaczamy bramki na przeciwległych, krótszych bokach naszego boiska. Przygotowujemy 2 monety jednej wielkości (będą to nasi piłkarze) oraz jedną mniejszą (piłkę). Piłkę ustawiamy na środku boiska a piłkarzy po obu jej stronach. Pierwszy ruch ma osoba wyznaczona w drodze wyliczanki. Jej zadaniem jest, trzymając w ręce grzebień, uderzyć jego grzbietem (nie ostrą stroną z zębami) w swoją monetę-piłkarza w ten sposób, by odbiła ona monetę-piłkę. Po jednym naszym odbiciu, ruch ma nasz współzawodnik i tak na zmianę. W takim cyklu poruszamy się po boisku aż dotrzemy w okolice bramki przeciwnika. Gol strzelo-

patyk na tyle duży, aby łatwo było nim rzucać, kreda lub miękki kamień do narysowania kuli ziemskiej i granic państw, jeśli gramy na betonie (lub patyk jeśli gramy na ziemi), tekst dowolnej wyliczanki. Zasady:

Uczestnicy zabawy rysują na ziemi wielkie koło (co najmniej 3 m średnicy) i dzielą je na tyle równych części, ilu jest uczestników (podział promieniami od środka koła). Promienie koła to granice państw. Każdy zawodnik przyjmuje nazwę wybranego kraju i wpisuje w swoje pole. Zabawę rozpoczyna uczestnik wybrany w drodze wyliczanki. Stojąc w kole i trzymając w ręku patyk mówi głośno tekst: „Lemoniada, oranżada, wywołuję wojnę przeciwko...„(tu wymienia nazwę państwa, które wzywa do walki) np. Chiny. W tym momencie wyrzuca patyk jak najdalej przed siebie i zaczyna uciekać w odwrotnym kierunku. Wszyscy uczestnicy rozbiegają się, ale za patykiem musi pobiec tylko wy-

wołany przeciwnik. Gdy znajdzie i przydepnie lub podniesie patyk krzyczy: „STOP!” – wtedy wszyscy muszą się zatrzymać. Teraz uczestnik wywołany do wojny (Chiny) wybiera państwo, któremu chce wywołać wojnę, mówiąc: „Wywołuję wojnę przeciwko Rosji”. Teraz musi ocenić swoją odległość do wybranego przeciwnika, aby znaleźć się jak najbliżej i dotknąć go patykiem. Odległość wyznaczają kroki: – tzw. słoniowe (jak największe kroki), – normalne, – stópki (przykładamy piętę prawej stopy do czubka palców lewej i tak na zmianę), – parasolki (obrót wokół własnej osi). Uczestnik, który trzyma patyk musi i głośno podać, ile jakich kroków wykona (np. 10 słoniowych, 3 parasolki i 7 stópek) i zaczyna iść w kierunku przeciwnika. W trakcie pozostali gracze liczą razem z nim kroki, pilnując by ten nie oszukiwał i ciągle wykonywał kroki jednego rozmiaru – nie można zmniejszać np. słoniowych im bliżej celu. Oznacza to, że jeśli przeszacował, minie Rosję. Po wykonaniu wszystkich kroków zatrzymuje się. Jeśli z tej odległości dotknie przeciwnika patykiem (przed grą ustalamy, czy patyk można rzucić, czy trzeba stać na prostych nogach), ma prawo zabrać część jego terytorium. Jeśli nie zdoła dotknąć, to przeciwnik zyskuje część terytorium. ZABIERANIE TERYTORIUM: Czynność tę należy wykonać stojąc na swoim terytorium obiema nogami i maksymalnie się wychylając, kolistym ruchem na-

rysować patykiem nowe granice swojego państwa. Po tej czynności zawodnik, któremu „zabrano” ziemię, zaczyna kolejną rozgrywkę. Z gry odpadają uczestnicy, którym nie pozostanie nawet skrawek własnej ziemi. Dopuszczalne jest wspaniałomyślne dzielenie się posiadanym terytorium ale wtedy wyłonienie zwycięzcy trwa dłużej. 5. BABA JAGA PATRZY Zasady:

Spośród graczy wybierana jest Baba Jaga. Staje ona twarzą do ściany, czyli tyłem do pozostałych uczestników gry, którzy ustawiają się w jednym rzędzie, jeden obok drugiego – wzdłuż wyznaczonej linii około 15 metrów od Baby Jagi. Baba Jaga stojąc twarzą do ściany wypowiada formułkę: „raz, dwa, trzy… Baba Jaga patrzy!” i odwraca się przodem do uczestników. W tym czasie, kiedy Baba Jaga była odwrócona tyłem, uczestnicy biegli w jej kierunku – jak tylko skończyła mówić swoją formułkę, musieli stanąć nieruchomo. Jeśli Baba Jaga zobaczy, że ktoś się porusza – to ta osoba musi wrócić na start. Reszta ciągle stoi w bezruchu, aż do momentu, kiedy Baba Jaga znów odwróci się do ściany i wypowie formułkę. Bawimy się w ten sposób, dopóki ktoś nie dobiegnie do Baby Jagi – pierwsza osoba, która to zrobi, w następnej kolejce zostaje Babą Jagą. 6. FLINSTON Co potrzebne:

guma bieliźniana co najmniej 4-metry. Zasady:

Dwóch uczestników stoi w odległości ok. 1,5-2,5 (w zależności od długości gumy) trzymając gumę, skrzyżowaną (na kształt kokardy). W pewnym momencie mówią: „Raz, dwa, trzy, flinston” jednocześnie tworząc z gumy barierę (przydeptując gumę, podnosząc ramię itp.), tak aby pozostałym uczestnikom było jak najtrudniej przez tę ścianę przedostać. Zadaniem pozostałych osób jest przejście przez gumę nad, pod albo dziurą w środku tak, aby nie dotknąć gumy. Aby zabawę utrudnić można ustalić regułę, że danym przejściem może przejść tylko jedna osoba (sprawdza się przy mało licznej grupie graczy). Jeżeli któryś z graczy dotknie gumę, zajmuje miejsce trzymającego. Więcej propozycji zabaw znajdziecie na stronie www.zabawy.zrodla.org/zagraj/. Jeżeli wykorzystacie którąś z nich – napiszcie na redakcja@swiecie24.pl lub zadzwońcie pod numer 52 33 31 27. Chętnie sfotografujemy Waszą grupę podczas zabawy!


12

CZWARTEK, 4 lipca 2013


13


14

CZWARTEK, 4 lipca 2013

II cz. rozmowy z Piotrem Śpica. Organizatorem turystyki, współwłaścicielem Biura podróży „KLUB PODRÓŻNIKA” w Świeciu -MB: Sporo mówiliśmy o sposobach organizacji niekoniecznie drogiego wypoczynku za granicą i możliwościach mądrego uatrakcyjnienia go na miejscu… Porozmawiajmy o niuansach… Na co szczególnie powinniśmy zwracać uwagę w kontaktach z lokalna ludnością, aby nie obrazić panujących tam obyczajów, czy nie wyjść na „europejskiego prostaka”? -Może najpierw ostrzeżenie. W KRAJACH ARABSKICH TRZEBA SZCZEGÓLNĄ UWAGĘ ZWRÓCIĆ NA PIENIĄDZE. Na wszelkie rozliczenia, wszelkie płatności… Oni lubią inaczej wydawać niż powinni. Gdy płacimy w dolarach np. potrafią wydawać w lokalnej walucie, której przelicznik jest absolutnie niekorzystny dla nas i musimy się upominać o resztę. Kombinują. Poza tym portfel należy mieć wciąż przy sobie, bo kradzieże są tam codziennością. Jeszcze uwaga dla podróżujących tam po raz pierwszy. Nawet, jeśli zostawimy portfel np. na toaletce w naszym zamykanym pokoju hotelowym, może się zdarzyć, że sprzątacz, czy sprzątaczka „zwinie” z portfela np. 50 dolarów. Sam jestem tego najlepszym przykładem. A taka kradzież jest nie do udowodnienia, tych pieniędzy już raczej nie odzyskamy. -MB: Tak bywa w krajach arabskich a jak to wygląda gdzie indziej? -No np. w Grecji, możemy zostawić kluczyki w samochodzie, czy dokumenty w pubie, kafanie, tawernie, czy w barze, są szanse, gdy wrócimy po nie następnego dnia, wszystko znajdziemy nietknięte na swoim miejscu. Poza tym jeszcze jedna uwaga, niestety jeśli miałem do czynienia z kradzieżami, co z przykrością musze przyznać, mieli w tym także udział i nasi tam pracujący rodacy lub wczasowicze… Przykre, ale lojalnie uprzedzam, musimy mieć ograniczone zaufanie do wszystkich nacji i niestety do swojej też. -MB: W krajach arabskich z handlu robi się wielki spektakl… - Tak, to jest ich całe życie, przy zakupie czegokolwiek jesteśmy częstowani herbatą, kawą, daktylami…dobry chwyt psychologiczny. To wzmacnia w nas samych poczucie własnej wyjątkowości, naszej rangi dla sprzedawreklama

cy, a tak naprawdę, to w nas przytępia kontrole sytuacji, wyczucie realności cen, łatwiej płacimy wyższe stawki kupcom z którymi negocjujemy… W efekcie kupujemy pewne show sprzedaży i wychodzimy często na naiwnych kupujących, bo czasami kolosalnie przepłacamy. Tak jest na tamtejszych bazarach/rynkach. Gdy wracamy jak triumfatorzy z naszą pamiątką do hotelowego pokoju okazuje się, że w sklepiku w hotelowym pasażu, ta sama pamiątka potrafi kosztować kilkakrotnie mniej. Ale co tam! Nie wie ten, kto nie przeżył; to też urok tego kraju: Egiptu, Maroka, czy Tunezji. MB: Naturalne jest, że będąc w obcych krajach po raz pierwszy, nie znamy panujących tam obyczajów. Jakie zachowania są uniwersalne? Które powinności turysty powinniśmy znać, aby nie popełnić tzw. faux pass? -Jak widzę, najczęściej możemy polec na napiwkach. To kolejna bardzo istotna sprawa. Są kraje (szczególnie arabskie), gdzie nie zostawić napiwku nawet sprzątaczom w pokojach hotelowych (w Egipcie tę czynność w hotelach przejęli tylko mężczyźni), barmanowi, kelnerowi, boyowi niosącemu walizki - to duży afront. Co więcej, jeśli zostawisz napiwek zostaniesz obsłużony dobrze, wzorowo (napiwki są np. źródłem zachwytu nad turystami Niemiec). Oni już dawno nauczyli się płacić napiwki. Polacy, naturalnie wyliczeni, nie są tak skorzy do dawania napiwków jak Niemcy stąd często drażni nas jak wspomniani pra-

cownicy hoteli „skaczą” przy innych, nabogatszych cjach. Właśnie napiwki są źródłem tej postawy. Jeśli Polak wręczy napiwek – można być pewnym – będzie z równą atencją obsługiwany. Niestety- szczególnie w krajach arabskich- zaniechanie dawania napiwku, to policzek dla służby hotelowej. Wyraźnie nie będą się przykładać do swoich zadań i proszę mi wierzyć – w tym nie ma żadnej złośliwości! Jest tylko jakieś takie naturalne wyrachowanie. MB. Z pewnością rozmowa, jak nasza, jest jedną z form podania takiej wiedzy, podobnym źródłem są pisane i mówione opowieści i przestrogi osób, które tam już kilkakrotnie były, no i jeszcze są przewodniki. Które wydawnictwa są Pana zdaniem takim dobrym, przydatnym przewodnikiem po obcym świecie? - Osobiście lubię korzystać z serii „Pascal” – Na rynku jest wiele wydawnictw. Ważna jest jego aktualizacja, czyli kupując oceńmy i sprawdźmy rok jego wydania. Wiadomo im bliższy naszemu tym może być aktualniejszy. Sami do zakupionych wycieczek dodajemy naszym klientom przewodnik Pascala. Ale i w katalogach wycieczek sprzedawanych u nas niektórzy operatorzy dbają o zawarcie informacji pożytecznych dla turystów biura. Wśród tych informacji jest często i sporo z za-

kresu obyczajowości i stylu podróżowania po danym kraju. MB: Pytaliśmy o to w pierwszej części wywiadu, ale powtórzmy. Z jakimi biurami współpracować…? Z biurami- firmami „znikąd” nie działamy. Ich wycieczek nie sprzedajemy. W tym zakresie kontroluję długość działania biura - min 2 lata (młodsze … to duże ryzyko!), jego gwarancje bankowe, to jest podstawa… Klienta powinno obchodzić jedno – jaką realnie kwotę posiada biuro jako zabezpieczenie? Jeśli gwarancja biura jest niższa niż dwa, trzy mln złotych, nie zajmowałbym się kompletnie tym biurem. Gwarancje powinny być na poziomie kilkunastu do kilkudziesięciu mln złotych. MB: Jak? Gdzie takie gwarancje można sprawdzić? - Np. na stronie internetowej każdego biura są w publikowanych dokumentach przedstawiane wysokości takich zabezpieczeń finansowych, które wystawia bank lub firma ubezpieczeniowa. Podane są w takich danych: wysokość kwoty zabezpieczenia, kogo dotyczy…?; w jakim okresie jest ważna…? Wśród moich operatorów jeden ma ok. 150 mln zł zabezpieczenia, to oznacza, że wystarczy mu pieniędzy na

ew. ściągnięcie nas w razie jakiejś katastrofy, etc, … jednym słowem stać go na pomoc. Jeśli biuro legitymuje się przynależnością do organizacji jak np. Polska Izba Turystyki. To są wciąż organizacje, do których przynależność jest absolutnie dobrowolna. Ciekawe, że gdy upada biuro podróży, to wszyscy wkoło wiedzą o tym a Izba Turystyki wyraża zdziwienie, zatem dane o przynależności do wszelkich izb branżowych, towarzystw, czy grup turystycznych to raczej wiadomości dalszoplanowe niekoniecznie istotne dla wybierającego operatora swojego wyjazdu urlopowego. MB: Słowo dla naszych czytelników? - Zachęcam do podróżowania i poznawania świata. Wszystkie jego krańce są w naszym zasięgu. Jeśli nie teraz, to za kilka lat, na co planowo możemy się przygotować i finansowo i merytorycznie. My ze swojej strony chętnie przygotujemy taki wyjazd i pomożemy niezależnie od stopnia zaawansowania podróżnika. Czy to będzie globtroter z wieloletnim stażem czy nowicjusz. Z szacunkiem i kompetencją pomożemy każdemu. Zapraszam na naszą stronę internetową lub do biura przy ul. Jana Pawła II 3. Rozmawiał MICHAŁ BINIECKI FOTO: INTERNET


15

Wakacyjna przezorność! O wariantach zabezpieczenia wakacyjnych wyjazdów, które proponują firmy ubezpieczeniowe,… O możliwych sytuacjach i zdarzeniach, które warto brać pod uwagę z Markiem Krzywańskim agentem UNIQA w Świeciu rozmawia Michał Biniecki.

MB (Świecie24EXTRA): Na jaką ochronę możemy liczyć wykupując polisę ubezpieczeniową przed planowanym wyjazdem wakacyjnym? Co oferujecie? -MK (Ma rek Krzy wań ski – UNI QA): Na wakacje w naszej ofercie proponuje my ubez pie cze nie po dró ży za gra nicznej „Podróż i radość” obejmujące pokrycie kosztów ewentualnego leczenia podczas pobytu za granicą. Ubezpieczeniu temu podlegają wszystkie zachorowania i choroby oraz nieszczęśliwe wypadki, które miały miejsce za granicą. Sumy tych ubezpieczeń można sobie regulować według potrzeby: np. pomiędzy 50 tys a 250 tys złotych na pokrycie kosz tów le cze nia i 10tys do 20 tys na nieszczęśliwe wypadki. -MB: Co oznacza „możliwość regulowania” sumy ubezpieczenia. Od czego to właściwie zależy? -MK: To często zależy od ryzyka zajścia wypadku czy choroby w krajach do których jedziemy. Wyjaśniam, jeśli jedziemy do Europy Zach. wystarczy nam najniższe ubezpieczenie, jednak, gdy jedziemy do kraju azjatyckiego, afrykańskiego czy np. do USA czy Meksyku należy przyjąć większe ryzyko (choćby ze względu na odmienne warunki klimatyczne) i zabezpieczyć wyjazd wyższą kwotą. -MB: Jak działać? Czy planując wyjazd wszystko mogę załatwić w waszym biurze? -MK: Tak oczywiście, i trwa to niedługą chwilę, … otrzymujemy stosowne formularze, które są możliwie uproszczone, wypełniamy je, otrzymujemy karty ubezpieczenia… i to wszystko. -MB: W umowie ubezpieczeniowej używa się sentencji: „pokrycie kosztów leczenia, czy wypadku”… Jak działa w praktyce…?

-MK: Różnie w różnych regionach świata. Nasza firma pochodzi z Austrii i jeśli zdarzenie będzie miało miejsce w którymś z krajów Europy Zachodniej czy Południowej, po podpisaniu umowy otrzymujemy kartę/kwitek , która po okazaniu w miejscu udzielania pomocy wystarcza aby tę pomoc uzyskać, nie robimy nic więcej poza złożeniem podpisów potwierdzających przyjęcie np. świadczeń medycznych, czy innej pomocy. Natomiast, jeśli pojedziemy do Turcji, Afryki (Egipt, Tunezja, Maroko), Azji – powinniśmy liczyć się z tym, że samodzielnie pokrywamy koszty na miejscu, uzyskujemy dokumenty potwierdzające ten fakt i po powrocie towarzystwo ubezpieczeniowe nam wszystkie udokumen-towane wydatki które obejmuje umowa ubezpieczeniowa refunduje.

-MB: Jak szybko możemy liczyć na zwrot tych kosztów? -MK: Ustawowo ubezpieczyciel ma 30 dni na wypłatę świadczenia. Z reguły dzieje się to szybciej, gdyż jest to na podstawie przedstawionych faktur. -MB: Na co szczególnie uważać, nad jakimi sprawami się szczególnie skupić, gdy zawieramy w którymkolwiek towarzystwie ubezpieczeniowym umowę? -MK: Wszystkie umowy są znormalizowane, mówią o podobnych warunkach ubezpieczenia, zwrocie kosztów leczenia, wypadków, zwrocie kosztów za poniesiony uszczerbek na zdrowiu. Jeśli to kwestie utraty zdrowia, to trzeba- jak wszędzie- stanąć przed komisją weryfikującą stopień poniesionego uszczerbku. Znaczy to tyle, że np. nie można sobie w ramach takiego ubezpieczenia regularnie jeździć np. do Niemiec, aby leczyć swoje zęby….to świadczenie nie będzie uwzględnione, bo tu chodzi o ew. usunięcie źródła bólu – tzw. „elementy zdarzeniowego”. Czyli –mówiąc krótko- implantów już sobie nie wstawimy, chyba, że opłacimy to poza ubezpieczeniem. Ale zachorowania, np. „zemsta faraona”, pobyt w szpitalu, kroplówki, jak najbardziej. To obejmują najczęściej polisy towarzystw ubezpieczeniowych. - MB: No ale, gdy deklarowany zakres może okazać się niewystarczający, za

mało świadczeń możemy uzyskać, jak się przed tym zabezpieczyć? -MK: Każde ubezpieczenia można rozszerzyć. Np. koszt leczenia za granicą uznać jako podstawę i podjąć w polisie koszty tzw. „nieoczekiwanej podróży powrotnej”, albo odstąpienia od wycieczki… - MB: No właśnie, czy możliwe jest ubezpieczenie np. wpłaty dokonanej na wycieczkę, gdy od niej musimy z jakichś powodów zrezygnować? -MK: Tak oczywiście jest taki element polisy w rozszerzeniu ubezpieczenia w którym wskazane są niezbędne do udokumentowania powody odstąpienia m.in.: pogrzeb rodzinny, tragedia, wypadek... To się też bierze pod uwagę… - MB: Roztropność w planowaniu każe nam zakładać i taki wariant, że ubezpieczony straci życie za granicą, czy możemy liczyć na przywóz zwłok do kraju? Jak to działa w praktyce? -MK: Polisa taka zakłada i ten wariant, ale to kwestia poruszania się w tej sytuacji w kosztach na poziomie wskazanym wcześniej czyli do sumy ubezpieczenia: od 50 tys do 250 tys złotych. Tu są uwzględnione koszty: przechowania zwłok, trumny metalowej, koszty szybkiego transportu do kraju, lub ewentualnego pochówku za granicą. A w praktyce? …zależy to od odległości,…czasem nawet maksymalna deklarowana kwota (250 tys zł) może nie wystarczyć. To specjalistyczna usługa…

- MB: Dajmy na to, że mamy awarię auta podczas podróży po Chorwacji. Jak taka opieka za granicą wygląda ? Zapewnia to nam wspomniane Assistance? -MK: Tak. My w Uniqa- jak powiedziałem- oferujemy cztery standardy tej opieki. One same różnią się jakością, a właściwie zakresem w jakim chcielibyśmy być obsłużeni w przypadku awarii. Czy ma to być tylko holowanie do serwisu, naprawę, a na czas naprawy zapewnione auto zastępcze, nocleg w hotelu o określonym standardzie, czy wreszcie organizacja powrotu zastępczego do polski… te elementy budują różnicę… Standard podstawowy jest za darmo (działa powyżej 25km do miejsca zamieszkania)… reszta, …to wiele elementów i zainteresowanym proponuję wizytę w biurze…. reklama

- MB: Ok. Proszę jeszcze powiedzieć o ubezpieczeniu majątku turysty- bagażu i auta? -MK: Bagaż podlega ubezpieczeniu od zniszczenia, czy utraty (np. w przypadku kradzieży). Bagaż to najczęściej rzeczy osobiste, biżuteria, sprzęt elektroniczny, sprzęt sportowy. Ubezpieczyciel też i to obejmuje swoim pakiecie. Auto, to osobna polisa ubezpieczeniowa. Poza naszymi standardowymi ubezpieczeniami OC, AC (z zastrzeżeniem na Europę), Assistance (w Uniqa wybieramy jeden z czterech standardów), NW to standard. Dodatkowo poza Unią Europejską wymagana jest Zielona Karta – nota bene dla naszych klientów Zielona Karta jest dostępna bezpłatnie.

Dlaczego rybka jedzona nad samym morzem jest taka droga?

Czy o mechanizmie kształtowania się cen (nie tylko w czasie wakacji) Czy zdarzyło się Wam siedząc w nadmorskiej tawernie; spożywając smaczną flądrę zastanawiać się nad takim o to paradoksem: Jestem w miejscowości nadmorskiej, gdzie jest bliski dostęp do dużej ilości ryb, a jednocześnie ceny tych ryb są zdecydowanie wyższe niż w miejscowości położonej z dala od lądu, a tam dochodzą przecież koszty transportu. Może tak, a może refleksja przyszła dopiero po powrocie z wypoczynku, jak podsumowaliśmy swoje wydatki. Odpo-

wiedź na to pytanie daje sformułowane na gruncie ekonomii prawo popytu, a mianowicie: im wyższy popyt na dany produkt, usługę tym wyższa cena. Innymi słowy, im więcej ludzi jest skłonnych kupować ryby, tym sprzedawcy ustalają wyższe ceny. A z takim zjawiskiem mamy niewątpliwie do czynienia podczas sezonu, gdzie miejscowości turystyczne oblegane są przez spragnionych wypoczynku wczasowiczów. Po sezonie ceny te spadają, mimo, że koszt wytworzenia 100 gram flądry wcale się nie zmienia.

-MB: Czy coś jeszcze powinniśmy wiedzieć z tej dziedziny? -MK: Może na koniec jeszcze podejmę - moim zdaniem bardzo istotną sprawę – ponieważ wielu z nas wyjeżdża już nie tylko turystycznie, aby zwiedzać, ale też aby np. uprawiać ulubione sporty: narciarstwo, kitesurfing, windsurfing, nurkowanie i inne. Tu uczulam! Warto wykupić polisę na tzw. odpowiedzialność cywilną w życiu prywatnym. Ona w przypadku niezamierzonego spowodowania wypadku sportowego np. na quadzie, nartach, podczas nurkowania, etc. zwalnia nas od odpowiedzialności finansowej za niwelowanie skutków tego wypadku – to przejmuje ubezpieczalnia do maksymalnej sumy ubezpieczenia. To cenna ochrona dla uprawiających amatorsko sporty. Gorąco polecam.(mb)

Czy jest zatem jakaś metoda, żeby obniżyć koszty wakacyjnych wojaży. Pewnie tak. Należy poświęcić trochę czasu na porównanie cen. Kolejną prawidłowością ekonomiczną jest następująca zależność: im rynek bardziej konkurencyjny tym cena niższa. Jeżeli na promenadzie nadmorskiej będziemy mieli tylko trzy puby, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że w wyniku zmowy cenowej, w każdym z punktów uzyskamy bardzo zbliżone ceny za upragniony trunek. Natomiast w przypadku kilkunastu ta-

kich punktów to prawdopodobieństwo jest już niższe, ale czy oby na pewno przy temperaturze 40 stopni będzie się nam chciało poszukiwać tańszego lokum? Oszczędności niestety kosztują. Patrząc z drugiej strony można zadać sobie pytanie czy prawo popytu zawsze działa. Okazuje się, że nie. Są takie towary, usługi, gdzie popyt na nie jest tym wyższy im wyższa cena. W teorii ekonomii takie zjawisko nazywamy paradoksem Veblena bądź efektem prestiżowym. Dotyczy to najczęściej dóbr luk-

susowych takich jak: dzieła sztuki, wina. Takie zjawisko może też mieć miejsce na wczasach. Możemy sobie wyobrazić luksusową restaurację, gdzie ceny win zaczynają się powyżej stu złotych, a mimo to są chętni do ich nabywania. Mało tego im wyższa cena takiego wina tym więcej chętnych do skosztowania trunku. A wydawało się, że ekonomia jest taka prosta. W rzeczywistości jest niestety bardziej skomplikowana, bo skomplikowani jesteśmy my i nasza psychika, a na tym opierają się mechanizmy podejmowania decyzji. Nie warto chyba podczas wakacji zaprzątać sobie tym głowy. Wszak jedziemy wypoczywać. -PAN ZŁOTÓWKA


16

CZWARTEK, 4 lipca 2013

Festyn Rodzinny w Szkołach Katolickich Pierwszoklasiści z podstawówki, uczniowie gimnazjum, licealiści, ich rodziny oraz pracownicy bawili się na sobotnim festynie.

Moda na życie bez uzależnień Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych zorganizował na Dużym Rynku happening w ramach Ogólnopolskiej Nocy Profilaktyki. Tegorocznym hasłem imprezy była „Moda na życie bez uzależnień”. W ciągu kilku godzin uczniowie wraz z nauczycielami i zaproszonymi gośćmi przekonywali do życia bez używek. Nie zabrakło wspólnego odtańczenia belgijki, „wspólnego bicia serc” oraz występów uczniów szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych. Impreza spotkała się ze sporym zainteresowaniem przechodniów, którzy chętnie włączyli się do wspólnej zabawy.


17

Festyn na Mariankach Spółdzielczy Ośrodek Kultury Stokrotka oraz Spółdzielnia Mieszkaniowa zorganizowały festyn „Artystyczne Świecie”.

Las zapalił się od podpalonego auta W akcji gaśniczej brało udział kilkadziesiąt wozów strażackich a nawet samolot. Policjanci z psem tropiącym szukali zaginionych w lesie obozowiczów. To była akcja zakrojona na szeroką skalę. Wyglądało naprawdę poważnie. W piątek od rana lasy w okolicach Pięćmórg zaroiły się od strażacki wozów, a mieszkańcy okolicznych miejscowości z niepokojem oglądali się na kolejne pędzące z syrenami samochody gaśnicze. Okazało się, że w środku lasu ktoś podpalił skradziony samochód, a od niego zajął się las. Pożary lasu potrafią szybko się rozprzestrzeniać, więc dowódca akcji zadysponował wezwanie jednostek Ochotniczych Straży Pożarnych prawie z całego powiatu. Przy pasie startowym zorganizowane zostało centrum dowodzenia akcją. Ułatwieniem był specjalny samochód łącznościowy, dzięki któremu możliwa była nieprzerwana łączność ze wszystkimi jednostkami. Część samochodów została skierowana do bezpośredniego gaszenia pożaru, inne dowoziły wodę z pobliskiego jeziora. Ciasne leśne drogi wymagały nie lada umiejętności od kierowców. Na domiar złego do strażaków dotarła wiadomość, że z niedaleko rozbitego obozu pięć osób poszło do lasu na zajęcia z maskowania w terenie i nie wrócili o czasie. Zawiadomiono policję. W takiej sytuacji pomóc mógł tylko pies tropiący, który nie pogubił się w lesie i odnalazł błądzących obozowiczów całych i zdrowych. Tymczasem okazało się, że pożar lasu jest trudny do opanowania. Z Torunia zostaje wezwany samolot gaśniczy. Po czterdziestu pięciu minutach ląduje na leśnym pasie, tankuje wodę i wzbija się w powietrze, by z góry wspomóc walczących z ogniem druhów. To przynosi skutek i pożar udaje się ugasić.

Piątkowa akcja była ćwiczeniami służb ratowniczych i innych odpowiedzialnych za działania kryzysowe zorganizowanymi z inicjatywy starosty powiatu świeckiego. – W lipcu zeszłego roku po przejściu trąby powietrznej w gminie Osie zobaczyliśmy, że nie wszystkie elementy akcji ratowniczej dobrze współgrają – mówi Zbigniew Semrau, kierownik wydziału spraw obywatelskich i zarządzania kryzysowego w Starostwie Powiatowym w Świeciu. – Dlatego starosta zorganizowała te ćwiczenia, żeby sprawdzić kwestie łączności, transportu i współdziałania wszystkich służb – dodaje. Ćwiczeniami bardzo potrzebnymi, bo dopiero wykonywanie rutynowych zadań w zupełnie innym, bardzo trudnym leśnym terenie, pokazuje gdzie trzeba się doszkolić, jakie niedociągnięcia wystąpiły na poziomie organizacyjnym, co trzeba poprawić w oznakowaniu leśnych dróg… W ćwiczeniach oprócz strażaków i policjantów brali udział leśnicy, pracownicy wydziałów kryzysowych starostwa i gminy Jeżewo, starosta powiatu świeckiego i wójt gminy Jeżewo. Przed rozpoczęciem akcji w sali szkoleniowej Nadleśnictwa Dąbrowa odbyło się półgodzinne spotkanie, na którym omówiony był zakres i przebieg ćwiczeń. Poruszono też ważne tematy: jak zabezpieczać teren akcji przed gapiami, co zrobić z quadowcami, jak wyglądają kwestie łączności w leśnym terenie. Dyskutowano też o potrzebie stworzenia jednej wspólnej mapy, z której mogłyby korzystać wszystkie służby (opracowanie takiej mapy zostało zlecone przez starostwo i jest w trakcie realizacji). Ćwiczenia zakończyły się podsumowaniem działań oraz grochówką z kotła. KRZYSZTOF NOWICKI Więcej zdjęć w Fotogalerii na www.swiecie24.pl


18

CZWARTEK, 4 lipca 2013

Jubileusze XX-lecia ZPKChiN i XV-lecia TPDW Najpierw w salach OKSiR później na jubileuszowym pikniku przy gruczeńskim młynie, Zespół Parków Krajobrazowych Chełmińskiego i Nadwiślańskiego oraz Towarzystwo Przyjaciół Dolnej Wisły obchodziły rocznice swojego powołania do życia.

W piątek 14 bm, salę lustrzaną świeckiego OKSiR wypełnili uczestnicy konferencji jubileuszowej zorganizowanej jako zasadniczy punkt obchodów dwudziestej rocznicy powołania Zespołu Parków Krajobrazowych Chełmińskiego i Nadwiślańskiego i piętnastej założenia Towarzystwa Przyjaciół Dolnej Wisły, organizacji powiązanych ze sobą niemalże „organicznie”. Poza pracownikami wspomnianych instytucji i członkami towarzystwa, konferencję zaszczycili swoją obecnością przedstawiciele lokalnych i wojewódzkich władz samorządowych, licznie przybyli sympatycy, a także zaproszeni goście honorowi: Antoinette Hazevoet – [Kierująca projektem „Europejska sieć Mennonitów” – Międzynarodowe Centrum Mennon Simons'a (Holandia)]; Kees Knijnenberg Heiloo [Międzynarodowe Centrum Mennon Simons'a – (Holandia)]; Graf und Gräfin Wilhelm von Schwerin von Schwanenfeld (Niemcy); Wilfryd Strasburger z małżonką [jeden z potomków dawnych właścicieli chaty w Chrystkowie (Niemcy)], Omar Flares Mendez [member of the International Search and Rescue Team „Los To-

pos” ((Krety) www.topos.org.mx (Meksyk)]; Roland Sawatzki [Kustosz Muzeum Mennonitów w Steinbach (Kanada)]. Treści prelekcji konferencyjnych wypełniły wystąpienia: prof. Wojciecha Radeckiego, który przypomniał sytuację prawną parków krajobrazowych w latach 90-tych XX w., prof. Wojciecha Chudziaka, który mówił o początkach państwa polskiego nad Dolną Wisłą, prof. Jarosława Dumanowskiego, który jakby zapowiadając to, co miało później nastąpić w drugiej części dnia, przybliżył w swoim ciekawym wykładzie dziedzictwo kulinarne Po-

Festyn Rodzinny w Szkołach Katolickich W sobotnie przedpołudnie 22.06. boisko szkolne Szkół Katolickich w Świeciu wypełnili uczniowie ich rodziny, pracownicy i sympatycy szkół. To było najprawdziwsze święto rodzin i rodzinności w murach szkoły. Scenę rozstawioną w cieniu wielkiego drzewa na boisku szkolnym kolejno zapełniali uczniowie wszystkich oddziałów szkól katolickich w Świeciu. Z dużą werwą swój program przedstawili pierwszacy Katolickiej Szkoły Podstawowej, których dopingowała wychowawczyni Ewa Smyk. Widownia złożona z uczniów innych oddziałów (także filii w Pniewitem i Topolnie), rodziców, rodzeństwa i dziadków, przyjęła ten występ owacyjnie. Po pierwszakach na scenę weszły uczennice III GK Ania i Marta, które dzień wcześniej wyśpiewały pierwszą nagrodę na Festiwalu Piosenki Chrześcijańskiej w Chojnicach. Drugoklasistka z gimnazjum Weronika Kiełpińska czysto i z lekkością wykonała piosenki Anny Jantar zadziwiając szacunkiem dla oryginału i barwą głosu. Po bloku koncertowym na scenie pojawił się ks. Przemysław Szulc z gitarą wsparty wokalnie przez kilku mężczyzn. Ten spontaniczny kwartet (kleryk, rodzic i nauczyciel) wykonał kilkanaście standardów muzyki biesiadnej. Znane piosenki chętnie wyśpiewywali wszyscy: i ci na scenie i ci przed nią. Znużeni śpiewem, lub zmęczeni upałem uczestnicy, mogli się schłodzić wspaniałą „lemoniadą na mięcie” przygo-

towaną i serwowaną przez siostry i uczennice z Topolna. Rodzice i nauczyciele serwowali kawę, herbatę i własne wypieki. Tzw. konkretne przysmaki na które zapraszali gospodarze festynu to – specjalnie przygotowana na imprezę wykwintna „ZUPA GRZYBOWA PANI DOROTY” lub grillowane kiełbaski ufundowane przez Zakłady Mięsne „SKIBA”. Ciekawi wszechświata mogli też podpatrzeć Słońce dzięki teleskopom i lunecie ustawionym przez rodziców ucznia szkoły – fizykom, państwu Stypulskim. Najmłodsi uczestnicy festynu mogli sie poddać zabiegowi malowania twarzy, dzięki czemu w tłumie uczestników zabaw co jakiś czas można było zauważyć przedzierające się motylki, koty, pumę, czy kilka tygrysów. W innym skrzydle boiska można było podziwiać ekspozycje podsumowujące realizowane w tym roku projekty edukacyjne z języka angielskiego i biologii. Wystawiono także do oglądania istniejące kroniki szkolne. W przerwach między występami wuefista zorganizował – międzypokoleniową próbę sił – konkurs w przeciąganiu liny. Za przeciwległe końce sznura chwycili: mężczyźni (rodzice i nauczyciele) i młodzieńcy (uczniowie) w nieokreślonej, ogromnej liczbie. Z przykrością donoszę, że wygrała młodzież…. Rewanż za rok... MB FOTORELACJA – DWIE STRONY WCZEŚNIEJ I NA STRONIE WWW.SWIECIE24.PL

morza Nadwiślańskiego, zaś duet prelegentów w osobach: Wojciecha Marchlewskiego i Rolanda Sawatzkiego, przedstawił losy Mennonitów nad Dolną Wisłą. Jak widać, przekrój dyscyplin wybranych do zaprezentowania w wykładach, to tematy nieodłącznie kojarzone przez mieszkańców naszego regionu z pracą obu „instytucji-jubilatów”ochrona przyrody, historii i dziedzictwa kulturowego Doliny Dolnej Wisły. Blok wystąpień zakończyła wspólna prezentacja- jak się dowiedzieliśmy- imponującego dorobku obydwu organizacji przedstawiona przez

Sylwię Kuklińską [prezesa TPDW] oraz Jarosława Pająkowskiego [dyrektora ZPKChiN]. Po wystąpieniach prelegentów część pierwszą obchodów zakończono wręczeniem zasłużonym i pomocnym w działalności obydwu instytucji osobom okolicznościowych statuetek i prezentów. Wśród uhonorowanych „Szklaną Podkową” znaleźli się także goście honorowi zaproszeni na uroczystości jubileuszowe do sali OKSIR-u. Druga część święta XX i XV- lecia tych, tak zasłużonych dla naszego regionu organizacji, odbyła się w godzinach popołudnio-

wych i wieczornych w „matni” Towarzystwa Przyjaciół Dolnej Wisły i Zespołu Parków… na terenach przy gruczeńskim młynie. Rozpoczęto od „dynamicznego impulsu kulinarnego”. Stoły gości wypełniły specjały kuchni pomorskiej, by wymienić tu choćby: pieczone króliki, rosół z kapłonów, grochówka gruczeńskich strażaków, chleb pieczony we własnym, polowym piecu, „na liściu”, mięsiwa, sery oraz warzywa serwowane przez zaprzyjaźnione z jubilatami zakłady gastronomiczne i producentów indywidualnych. Piknik jubileuszowy uświetniła muzyką kresową grupa „Slavic Voices”. Zainteresowanym zaprezentowano wiekowe maszyny rolnicze, a najciekawszą z nich był specjalnie tego dnia uruchomiony motor parowy, który ongiś zasilał urządzenia w gospodarskich obejściach. Wszystko było podane ze smakiem i charakterystyczną dla twórców Festiwali Smaku organizacyjną wprawą, co uczestnicy doceniali z apetytem szczerze dziękując. Warto podkreślić, że dopisała też i pogoda, która w ciekawym otoczeniu młyna pozwoliła stworzyć aurę sielskiego spotkania towarzyskiego. Dziękując za zaproszenie… Zespołowi Parków… i członkom TPDW, gospodarzom pikniku, a przede wszystkim bohaterom tego dnia, życzymy dalszych, równie udanych jubileuszy i energii do powoływania kolejnych: zdarzeń, spotkań i imprez, którymi nas, mieszkańców regionu, pewnie jeszcze niejednokrotnie zaskoczą. Sto lat! MB

Siódemka ma 150 lat Najstarsza w Świeciu Szkoła Podstawowa nr 7 obchodzi w tym roku 150lecie swojego istnienia. Z tej okazji odbyła się uroczysta akademia. W sali sportowej zebrali się wszyscy uczniowie, nauczyciele, emerytowani pracownicy szkoły oraz zaproszeni goście. – Przy przenoszeniu miasta na lewą stronę w planach budowniczych nie mogło zabraknąć nowej szkoły – opowiadał dyrektor Wiesław Andrys. Co ciekawe, przez pewien okres w budynku placówki znajdowała się szkoła marynarska. – To niebywałe zważywszy, że do morza mamy jakieś 120 kilometrów – podkreślał Andrys. Oprócz tego, w latach sześćdziesiątych w szkole prężnie działała orkiestra i zespół taneczny a nikt chyba nie wyobraża sobie imprez kociewskich bez udziału Świeckich Gzubów. –

Świętowanie jubileuszu rozpoczęliśmy już w zeszłym roku przy okazji nadania imienia Adama Mickiewicza – wspominał dyrektor. – Oprócz tego odbyły się turnieje scrabble, warcabów, tenisa stołowego, tabliczki mnożenia czy wiedzy ogólnej – wymieniał. Po części wspomnieniowej przyszedł czas na program artystyczny inspirowany twórczością patrona szkoły. AST


19

Krok 1. KUPUJEMY DZIAŁKĘ! Nasz pierwszy bardzo poważny zakup.... działka. Jak ją wybrać? Od razu odpowiem.... nie ma jednej, dobrej, uniwersalnej rady. Wszystko zależy od zasobności naszego portfela, marzeń i odrobiny szczęścia. Zazwyczaj, nasz potencjalny Inwestor (czyli jak tłumaczyłem w I cz.- każdy z Państwa) ma do wyboru kilka działek w podobnej cenie, lokalizacji i może wybierać, stąd kilka sugestii jak wybrać najlepszą opcję. Jednakże uprzedzam; występują wyjątki od niżej opisanych zasad.

Po pierwsze – LOKALIZACJA GLOBALNA DZIAŁKI Jak opisywałem w poprzednim ar tykule należy wybrać ją bardzo starannie. Polskie prawo preferuje bu dowa nie na te re nach obję tych miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego (m. p. z. p), którymi w ostatnich latach objęto znaczne powierzchnie kraju, głównie miast oraz centrów wsi. Takie działki powinny nam gwarantować szybkość realizacji inwestycji, gdyż nie wymagają żmudnej procedury wydawania decyzji o warunkach zabudowy, w planach od razu podane są parametry budynków jakie mogą powstać na konkretnych działkach,. Opisane są kąty spadku dachu, liczba budynków na działce, ich lokalizacje na działce, wielkości i for my za bu dowy. Ta ka dział ki powin na ponadto zapewniać uzbrojenie terenu w sieci zewnętrzne: wodę, prąd, a zazwyczaj także kanalizację. Ponadto jako że tereny objęte m. p. z. p. zlokalizowane są w miastach i centrach wsi mamy pewność odśnieżania, dostępu do szkół i zaplecza spor towego. Jedynym minusem takich działek jest odgór nie narzuco na for ma za bu dowy (któ ra za zwyczaj jest dość luźna – lecz bardzo trud no ją zmie nić). War to przed zakupem sprawdzić w m. p. reklama

z. p. czy wybudujemy na niej wymarzony dom, np. nowoczesny budy nek miesz kal ny z da chem pła skim (co ze względu na dach i kolorystykę nie zawsze jest możliwe). W przypadku pozostałych działek (nie objętych m. p. z. p.) należy pamiętać o sprawdzeniu czy ww. teren w ogóle będzie mógł zostać zabudowany zgodnie z naszymi wyobrażeniami. Najlepiej przejść się do pobliskiego Urzędu Gminy/Miasta i sprawdzić (wypytać) czy dla ww. działki zostanie wydana decyzja o warunkach zabudowy, zwrócić uwagę na klasę gruntu. Jeżeli są jakiekolwiek wątpliwości to lepiej wystąpić o wydanie ww. decyzji na poprzedniego właściciela a po jej uzyskaniu dokonać zakupu działki i przeniesienia decyzji. Urząd oczywiście nie będzie skłonny do wydania decyzji o warunkach zabudowy na działki nie posiadające bezpośredniego sąsiedztwa podobnych budynków (w naszym przypadku mieszkalnych), lub gdy nie są zapewnione podstawowe podłączenia do sieci (woda, prąd).

Po drugie – LOKALIZACJA LOKALNA DZIAŁKI Drugim ważnym zagadnieniem jest lokalizacja lokalna działki. Zalecam aby działka posiadała drogę od strony północnej (ew. północno-wschodniej/zachodniej), tak aby przyszły ogródek zlokalizowany był od strony południowej. Jako że większość z nas chce mieć ogródek połączony z tarasem a taras z salonem, taki układ działki gwarantuje nam iż salon będziemy mieli od południa. Taka lokalizacja salonu ma wiele zalet, przede wszystkim rozjaśnia przestrzenie w domu, pomaga ogrodowi „wejść” przez łagodny taras do domu, a przy okazji pomaga w lokalizacji kuchni od drogi (np. częściowo połączonej z salonem), co również jest dużą zaletą.

Po trzecie – OBSŁUGA KOMUNIKACYJNA DZIAŁKI Za le cam wy bie ra nie dzia łek w za ci szu, przy tzw. się ga czach (krót kie dro gi dojaz dowe). Za pew nią nam one spo koj ne użyt kowa nie dział ki, gdyż na ta kich dro gach wystę puje mi ni mal ne ob cią że nie ru chem, któ ry za zwyczaj od by wa się bardzo spo koj nie, gdyż użyt kow ni ka mi dro gi są są sie dzi. Waż nym aspek tem jest tak że moż li wość lo ka li za cji zjaz du na dro gę utwardzo ną, bądź w jej bez po śred nim są siedz twie. Ob słu ga dział ki z dro gi as fal towej do ce nio na zo sta nie przez Pań stwa na sa mym koń cu, naj czę ściej po dru gim trze cim ro ku użyt kowa nia bu dyn ku. Na le ży pa mię tać, iż dro gi nie utwar dzo ne, szcze gól nie szu trowe i po lne (pro blem za zwyczaj nie dotyczy się ga czy), czę sto wzbija ją tu ma ny ku rzu po przeje cha niu au ta. Ta ki pył na stęp nie osia da na oknach, pa ra petach i elewa cjach wy mu sza jąc ich częst sze mycie/ma lowa nie, co potra fi być bardzo uciąż li we. Do dat kowo za le cam uni ka nie dzia łek na roż nych, któ re z dwóch stron po sia da ją dro gi do jaz dowe. Ta kie dział ki czę sto wy da ją się Inwe sto rom bar dzo atrakcyj ne, z uwa gi na moż li wość lo ka li za cji zjaz du z dowol nej dro gi. Na le ży jed nak zwró cić uwa gę, iż w ta kim przy pad ku ma my dwa fron ty bu dyn ku, a co za tym idzie tra ci my dwie stro ny dział ki, co powo duje trud no ści w uzyska niu za cisz ne go i in tym ne go ogro du. Oczy wi ście za po mo cą od powied nich za bie gów i na kła dów każ dą dział kę mo że my prze kształ cić w „raj ski ogród”, jed nak że ta ka dział ka bę dzie wy ma ga ła od nas du żo wię cej wysił ku (za rów no cza sowe go jak i fi nan sowe go). UWAGA LAS!

Zgodnie z polskim prawem odległość naszego domu od ściany lasu musi wynosić min. 12,0m, co

skutecznie może wymusić niekorzystny układ budynku na działce, lub całkowicie wykluczyć jego budowę (przy czym za ścianę lasu nie uważa się „ściany drzew” które dziś mogą stać, a jutro zostaną wycięte i posadzone na nowo, lecz linię na mapie – zazwyczaj granica działki). Jeżeli nie mamy wyboru to możemy starać się o odstępstwo od przepisów ogólnobudowlanych za pośrednictwem Starostwa w Ministerstwie (Warszawa), lub próbować „odlesić” teren (o ile nie jest Skarbu Państwa), obie opcje wymagają kilku miesięcy czasu i nie gwarantują sukcesu. INNE NIESPODZIANKI

Ostatnim poruszonym dziś problemem będą oczywiste acz często pomijane „drobiazgi” które w trakcie zakupu można przereklama

oczyć. Mimo że trudno w to uwierzyć zdarza się, iż Inwestorzy na skutek natłoku zadań i informacji potrafią przeoczyć np. słupy energetyczne na działce, linie elektryczne, kanalizacyjne, wodociągowe, telekomunikacyjne, gazowe i inne biegnące np. przez środek naszej działki (często nie widoczne w terenie a pokazane na mapach), dlatego też zalecam Państwu aby przed zakupem po wykonaniu wstępnej selekcji działek postarać się o nawiązanie wstępnej współpracy i uzyskanie wstępnej opinii projektanta nt. przedmiotowej działki. Projektant powinien wyłapać ew. niebezpieczeństwa i doradzić w dalszym planowaniu wskazując wszystkie zalety i wady Państwa działki. -DAWID MYK


20

5.07 (piątek) Gitarowe wariacje Próba pobicia „Gitarowego rekordu Świe-

CZWARTEK, 4 lipca 2013

Świecianie ciągle lubią festiwal orkiestr

cia” przy utworze Hey Joe, pod okiem Przemka Drewkowskiego będą poszukiwane gitarowych brzmień, wystąpi też finalisty programu MUST BE THE MUSIC – Maciej Krystkowiaka. miejsce: Duży Rynek, godz. 15-18 5.07 (piątek) Koncert Zwierzaka miejsce: Lucky Luck, godz. 20.30 6.07 (sobota) Rodzinne zabawy z Wyspą Skar bów pod hasłem „Eksplozja Wakacyjnych Przygód”: dmuchany tor przeszkód, park zabaw dla najmłodszych, kule wodne, wspinaczka, konkursy z nagrodami, zabawa z animatorami. Wszystko bezpłatnie. Miejsce: park przy OKSiR, pocz. o godz. 16.30 6-7.07 (sobota – niedziela) Jarmark Jaszczurczy i Międzynarodowe Spotkanie z Folklorem Kiermasze sztuki ludowej i rękodzieła, barwne korowody i koncer ty. Miejsce: Chełmno Rynek. Sb 9-18, koncert godz. 21, ndz. 12-12.30 korowód, później msza św., godz. 17 koncert. Szczegóły na www.chelmno.pl 6.08 (sobota) Finał XIX Dni Osia Od godz. 17.30 na scenie i stadionie występy: The Sesame Street i Młodzieżowego Studia Piosenki, pokazy: sekcji tanecznych IAMOS, Marcina Jagły – kar tingowca i rajdowca, konkurs Wdeckiego Par ku Krajobrazowego oraz mnóstwo atrakcji dla dzieci i dorosłych. Gwiazdą wieczoru będzie Jacek Stachursky – koncert około godz. 21. Miejsce: stadion spor towy w Osiu 12.07 (piątek) Koncert: Thorn (muzyka irlandzka) miejsce: Lucky Luck, godz. 20.30 13.07 (sobota) Koncert „Piosenka francuska” W ramach XI Letniego Festiwalu „Muzyka w zabytkach Chełmna” – wystąpi Antoni Gustowski – śpiew z towarzyszeniem gitary. Miejsce: Chełmno kościół św. Ducha przy ul. Toruńskiej, godz. 18, wstęp wolny

Tłumy wzdłuż trasy parady orkiestr i amfiteatr wypełniony po brzegi – to najlepsze dowody na potwierdzenie tytułowej tezy. Dwudziesty dziewiąty raz Świecie było organizatorem Festiwalu Orkiestr Dętych i nic nie wskazuje na to, że impreza traci na popularności. Z pewnością ogromną w tym rolę odgrywa nasza świecka orkiestra dęta, która w tym roku obchodzi jubileusz 40-lecia działalności. Przewinęły się przez nią rzesze świecian. Część z nich dziś graniem w różnych gatunkach muzycznych zarabia na życie, inni muzykują w orkiestrze, albo pozostali z nią emocjonalnie związani. Do tego pamiętać trzeba o ro dzi nach mu zy ków, zna jo mych, przy ja cio łach… to wier ni sympa tycy naszej orkiestry. Inni nigdy nie mieli nic wspólnego z orkiestrą, ale czerwcowy festiwal zawsze wyciąga ich z domów, bo lubią muzykę, lubią barwne stroje i piękny taniec dziewcząt. Popularność festiwalu pewnie też płynie po trosze z tego, że jest imprezą darmową, nie trzeba kupować biletów. Niewątpliwa w tym zasługa sponsorów, którzy widzą sens w takim wspieraniu kultury. Jaki był tegoroczny festiwal? Wydawałoby się, że nieco skromniejszy niż w poprzednich latach, ale dzięki temu łatwiej było wyeksponować jubileusz Orkiestry Dętej Świecie, której koncert zdominował piątkowy wieczór. Być może nieco mniejszy rozmach ma zrobić pole dla przyszłorocznej - trzydziestej edycji festiwalu. W tym roku publiczność wybierała najlepiej prezentujące się orkiestry podczas Nocnego Show w amfiteatrze. Po podliczeniu głosów klasyfikacja przedstawia się następująco: I miejsce – Wzorowa Orkiestra Dęta Szkoły Muzycznej w Baranowiczach (Białoruś) – orkiestra otrzymała 4 tys. zł (nagroda główna ufundowana przez Burmistrza Świecia) II miejsce – Chmielnicka Municypalna Orkiestra Dęta z Ukrainy – orkiestra otrzymała klarnet „Yamaha” ufundowany przez Salony Muzyczne RIFF III miejsce – Młodzieżowa Orkiestra Dęta Rostarzewo – orkiestra otrzymała wieżę LG, ufundowaną przez INTRO PACKMAN Sp. j. , zestaw kosmetyków do instrumentów dętych oraz zestaw do ćwiczeń „Prohands” ufundowany przez ZM CONCEPT. Dodatkowo orkiestry z Polski otrzymały bony o wartości 400 zł na naprawę instrumentów dętych – nagroda ufundowana przez ACCORD BRASS – Damian Janas. Festiwal miał też wydźwięk charytatywny. W czasie trwania koncer tów przeprowadzona została zbiórka pieniędzy dla Moniki Konopko – uczennicy Gimnazjum nr 1 w Świeciu, cierpiącej na porażenie mózgowe i astmę oskrzelową. Dzięki hojności świecian udał się zebrac 2 tys. 127,24 zł. Pieniądze będą przeznaczona na rehabilitację Moniki, która wraz z rodzicami bardzo dziękuje świecianom za pomoc. KRZYSZTOF NOWICKI


21

Dzień Ojca z biblioteką Plenerowe imprezy dla dzieci z tatusiami organizowane przez Miejską Bibliotekę Publiczną w Świeciu to już tradycja. Bibliotekarze jednak co roku zaskakują czymś nowym. Tym razem zupełnie nowe było miejsce wybrane na spor towe zmagania i wspólną zabawę. To Ośrodek Wypoczynkowy Rusałka nad Jeziorem Deczno, czyli dawny Ośrodek wojskowy, czy jak kto woli plaża wojskowa. To miejsce od niedawna ma nowego zarządcę i od razu widać pozytywną zmianę – zaczyna tętnić życiem. Tatusiowa, blisko trzydziestoosobowa grupa trafiła nad Deczno w połowie czerwca. W trakcie zmagań uczestnicy wzięli udział m.in. w „Regatach”, „Bajkowej sztafecie”, „Wyścigu z książką”, czy „Wyścigu w workach”. Nie zabrakło również zabaw z chustą animacyjną oraz, tradycyjnej już, „Balonowej gonitwy”. Uśmiechy na twarzach tatusiów i ich pociech najlepiej świadczyły o dobrej zabawie. Na zakończenie spotkania organizatorzy zgodnie stwierdzili, że wszyscy ojcowie zasłużyli na tytuł „Super Taty”, czego poświadczeniem były dyplomy wręczane kapitanom drużyn – ojcom. W sportowych potyczkach najlepszymi okazali się: tata Piotr z synem Mikołajem, tata Rafał z córkami Igą i Alicją oraz tata Jarek z Patrycją. W tym dniu nikt nie był przegrany, więc każdy z uczestników pikniku otrzymał upominek. Ostatnim punktem spotkania było ognisko, pieczenie kiełbasek i wymiana wrażeń po wspólnej zabawie. O to, żeby w brzuszkach nam nie burczało zadbała Koordynator Gminnego Programu Profilaktyki i Rozwoju Problemów Alkoholowych.

6 – 7 lipca – sobota, niedziela 10:00 ŻÓŁWIK SAMMY 2 2D, BELGIA 2012, 92' animacja, przygodowy 12:00 ŚWIAT W PŁOMIENIACH, USA 2013, 137' dramat, akcja 14:30 ŻÓŁWIK SAMMY 2 3D, BELGIA 2012, 92' animacja, przygodowy 16:15 POCAŁUJ MNIE, SZWECJA 2013, 105' melodramat 18:10 ŚWIAT W PŁOMIENIACH, USA 2013, 137' dramat, akcja 20:40 ŚWIAT W PŁOMIENIACH, USA 2013, 137' dramat, akcja 8 – 9 lipca – poniedziałek, wtorek 11:00 ŻÓŁWIK SAMMY 2 2D, BELGIA 2012, 92' animacja, przygodowy 14:30 ŻÓŁWIK SAMMY 2 3D, BELGIA 2012, 92' animacja, przygodowy 16:15 POCAŁUJ MNIE, SZWECJA 2013, 105' melodramat 18:10 ŚWIAT W PŁOMIENIACH, USA 2013, 137' dramat, akcja 20:40 ŚWIAT W PŁOMIENIACH, USA 2013, 137' dramat, akcja

Latoś poważ nym 3-to mowym, wy da nym przez PWN, nie ma już wspomnianego wyraz: latoś. Tym bardziej próżno szu-

Sukces młodych plastyczek Barbara Siuda, Iga Szczepańska i Julia Stożek laureatkami konkursu „Mój region w Europie”. Wręczenie nagród odbyło się w Urzędzie Marszałkowskim w Toruniu.

Na konkurs organizowany przez toruńską Galerię i Ośrodek Twórczości Dziecka spłynęło łącznie ponad 1128 prac 32 od młodych artystów pracujących na terenie województwa kujawsko-pomor-

4 lipca – środa, czwartek 11,16 THOR RATUJE PRZYJACIÓŁ 2D, IRL./NIEM. 2013, 85' animacja, przygodowy 13, 17:45, 20:30 CZŁOWIEK ZE STALI 3D, USA/KANADA/WIELKA BRYTANIA 2013, 143' akcja, sci-fi 5 lipca – piątek 11:00 ŻÓŁWIK SAMMY 2 2D, BELGIA 2012, 92' animacja, przygodowy 14:30 POCAŁUJ MNIE, SZWECJA 2013, 105' melodramat 16:30 ŻÓŁWIK SAMMY 2 3D, BELGIA 2012, 92' animacja, przygodowy 18:10 ŚWIAT W PŁOMIENIACH, USA 2013, 137' dramat, akcja 20:40 ŚWIAT W PŁOMIENIACH, USA 2013, 137' dramat, akcja

WIOLETTA DUDA

Latoś obrodziły wiśnie (tak kiedyś mówiono). Latoś znaczy tyle, co „tego roku, tego lata”. Zachowała się w tym wyrazie staropolskość, która – co często się zdarza – dłużej zachowuje się w gwarach. Starsi używają jeszcze tej formy, w języku młodszych chyba już jej nie ma. Słownictwo ma też swoje życie. W „Słowniku języka polskiego”,

KINO WRZOS:

skiego. Jury postanowiło przyznać 13 nagród i 12 wyróżnień indywidualnych, a także jedną nagrodę zbiorową – tablicę interaktywną – dla świeckiego Centrum Działań Plastycznych za wysoki poziom nadesłanych prac. Nagrody trafiły do rąk Barbary Siudy i Igi Szczepańskiej, dodatkowo wyróżniona została Julia Stożek. Młode artystki doskonalą swoje umiejętności pod okiem Hanny Kaweckiej. AST

kać słowa: plachandry, znanego niegdyś na Pomorzu. A może ktoś z czytel ni ków „Świe cie 24” za prze czy, bo zna, a nawet używa tego słowa? Nie chcę podpowiadać kontekstu. Mogę ufundować książkową nagrodę, jeśli redakcja wskaże „tego istego”. Co oznacza „te isty” – to kolejna zagadka, ale na razie ją zostawmy.

Kto z naszych Czytelników zdoła odpowiedzieć na pytanie zadane przez panią profesor i rozszyfruje znaczenie słowa plachandry? Odpowiedzi przesyłajcie mailowo na adres redakcja@swiecie24.pl. Nie zapomnijcie dodać swojego imienia, nazwiska i numeru telefonu. Liczy się kolejność zgłoszeń w sobotę 27 czerwca od godziny 18.00! Zapraszamy…

10 – 11 lipca – środa, czwartek 11:00 ŻÓŁWIK SAMMY 2 2D, BELGIA 2012, 92' animacja, przygodowy 14:30 POCAŁUJ MNIE, SZWECJA 2013, 105' melodramat 16:30 ŻÓŁWIK SAMMY 2 3D, BELGIA 2012, 92' animacja, przygodowy 18:10 ŚWIAT W PŁOMIENIACH, USA 2013, 137' dramat, akcja 20:40 ŚWIAT W PŁOMIENIACH, USA 2013, 137' dramat, akcja 00.01 Nocny seans filmu „World War Z” Minutę po północy rozpocznie się wyświetlanie w świeckim kinie filmu katastroficznego. Świat nigdy nie będzie taki jak dawniej i tylko Brad Pitt może Nas uratować. Jedyny i niepowtarzalny nocny pokaz filmu "World War Z" w wersji 3D w kinie WRZOS. Seans rozpocznie się 12 lipca 2013 r. o godz 00:01 (z czwartku na piątek). W trakcie apokalipsy zombie lepiej trzymać sie razem. Zapewniamy bezpieczne schronienie, jednak nie dajemy gwarancji, że wyjdziecie żywi... Na uczestników mrocznego seansu, czekają dodatkowe atrakcje Organizator nie odpowiada za zmiany w programie. Informacje i rezerwacja biletów pod numerem telefonu 52 562 73 70, 52 562 73 71, www.oksir.com.pl.


22

CZWARTEK, 4 lipca 2013

Grad medali sekcji „Potrafimy”

Tradycyjnie w Świeciu odbył się Kujawsko-Pomorski Mityng Lekkoatletyczny Olimpiad Specjalnych. Zawody odbywają się co dwa lata, zawsze w Świeciu. To już była siódma edycja. Ich organizatorami są Sekcja Olimpiad Specjalnych „Potrafimy” w Świeciu i Zespół Szkół Specjalnych nr 1 w Świeciu. W piątkowym mityngu uczestniczyło ok. 110 zawodników i zawodniczek z 14 sekcji. Rywalizowali oni w konkurencjach biegowych na różnych dystansach, technicznych (skok w dal z rozbiegu, skok w dal z miejsca, skok wzwyż, pchnięcie kulą, rzut piłeczką palantową) i pięcioboju. Najlepsi otrzymywali medale, a pozostali lekkoatleci wstążki uczestnictwa.

W mityngu bardzo dobrze zaprezentowali się reprezentanci gospodarzy, którzy zdobyli 29 medali.

Medaliści z Potrafimy bieg na 50 m – Filip Jarzębski (1. miejsce grupa startowa nr 4); bieg na 100 m – Agnieszka Dzikowska (2., gr. 8), Joanna Świerczyńska (3., gr. 8), Juliusz Wiśniewski (2., gr. 11), Tyberiusz Sokołowski (3., gr. 11), Jakub Benbenek (1., gr. 12), Dawid Niewielski (1., gr. 15), Dawid Wasiołek (3., gr. 15), Wojciech Łepek (1., gr. 16), Janusz Jasiewicz (3., gr. 17), Kamil Stolarski (2., gr. 19); sztafeta 4 x 100 m chłopców (Stolarski, Bączek, Gliniecki, Kucharski – 1. miej-

sce, gr. 59); pchnięcie kulą – Sylwia Gliniecka (1., gr. 34), Katarzyna Galkiewicz (1., gr. 36), Janusz Wietrzykowski (3., gr. 36), Joanna Świerczyńska (1., gr. 37), Mariusz Gackowski (1., gr. 39); skok w dal – Maciej Dzikowski (1., gr. 44), Jakub Benbenek (2., gr. 44), Agnieszka Dzikowska (3., gr. 44), Juliusz Wiśniewski (2., gr. 45), Da-

Sport szkolny wciąż popularny Zarząd Miejsko-Gminnego Szkolnego Związku Sportowego podsumował współzawodnictwo w roku szkolnym 2012/2013. Nie zabrakło nagród i podziękowań. W spotkaniu wziął udział burmistrz Tadeusz Pogoda, zastępca kierownika OKSiR ds. sportu Zbigniew Iwański, specjalista ds. sportu i turystyki Eugeniusz Krzyżanowski oraz zaproszeni nauczyciele i trenerzy. Prezes M-GSZS Jarosław Czapiewski przedstawił ostateczną klasyfikację szkół, które brały udział w zawodach organizowanych w czasie mijającego roku szkolnego: SZKOŁY PODSTAWOWE:

1. Szkoła Podstawowa nr 1 Świecie – 142 pkt 2. Szkoła Podstawowa nr 8 Świecie – 123 pkt 3. Szkoła Podstawowa Gruczno – 118 pkt 4. Szkoła Podstawowa nr 7 Świecie – 108 pkt 5. Szkoła Podstawowa nr 5 Świecie – 107 pkt 6. Szkoła Podstawowa Czaple – 54 pkt 7. Szkoła Podstawowa Wiąg – 35,5 pkt 8. Szkoła Podstawowa Terespol – 16,5 pkt GIMNAZJA:

1. Gimnazjum nr 1 Świecie 82pkt 2. Gimnazjum nr 4 Gruczno 68pkt 3. Gimnazjum nr 2 Świecie 58pkt 4. Gimnazjum nr 3 Świecie 39pkt 5. Gimnazjum Katolickie 3pkt Burmistrz Tadeusz Pogoda dziękował wszystkim za zaangażowanie w krzewienie sportu wśród młodych ludzi i obiecał dalsze wsparcie projektów realizowanych przez związek. AST

wid Wasiołek (1., gr. 47), Dawid Niewielski (2., gr. 44), Miłosz Belka (3., gr. 47), Kamil Stolarski (1., gr. 48), Radosław Bączek (2., gr. 48); skok z miejsca – Kacper Chróściński (2., gr. 50), Tomasz Kliewer (1., gr. 52), Filip Jarzębski (2., gr. 52). (ROGER)


23

Osiem debiutantek w Jokerze Świecie Aż dziesięć nowych siatkarek w nowym sezonie zagra w barwach Jokera Mekro Świecie. Na razie znamy nazwiska dziewięciu z nich.

Do drugoligowca ze Świecia po roku wróciła przyjmująca Izabela Hohn, która ostatnio grała w pierwszoligowej Wieżycy Stężyca. Jednak ten klub już po roku zrezygnował z gry na szczeblu centralnym. To nie jedyny powrót do zespołu Andrzeja Nadolnego. Otóż w przyszłym sezonie w jego barwach zagra ponownie Aleksandra Iwaszko. Przypomnijmy, że była ona w składzie Jokera w debiutanckim sezonie, w którym ten awansował do II ligi. Potem niespodziewanie zrezygnowała z gry. Poza tym Joker wzmocniły: Magdalena Lenz, Alicja Wójcik (obie Wieżyca Stężyca), Alicja Walczak (Pałac Bydgoszcz), Monika Kutyła (Budowlani Toruń, wychowanka Culmena Chełmno). Katarzyna Głuchowska (SMS Police, wychowanka Libero Wałcz), Katarzyna Śmieszek W poniedziałek na stadionie Wdy w Świeciu rozegrano XIII wojewódzki finał turnieju „Z podwórka na stadion o puchar Tymbarku”. To zawo dy dla dzie się cio lat ków. W prze szło ści bra li w nim udział ta cy pol scy pił ka rze jak: Bar tosz Sa la mon (AC Mi lan), Marcin Ka miń ski (Lech Po znań), Adam Ko kosz ka (Śląsk Wro cław), Bar tosz Be re szyń ski (Le gia War szawa), Gra cjan Ho rosz kie wicz (Her tha Berlin), Igor Ła sic ki (Na po li), Ka rol Żwir (Sto mil Olsz tyn), Fi lip Ja gieł ło (Za głę bie Lu bin) i Mi chał Bart kowiak (Gór nik Wał brzych). Do 13. edycji zgło si ła się re kordowa ilość uczest ni ków – bli sko 185 tysię cy dzie ci z ca łej Pol ski, z cze go 7 tysię cy w Kujawsko -Po mor skim. W świec kim fi na le za gra ło 18 dru żyn chłop ców i 12 dru żyn dziewcząt. Wśród nich nie by ło żad nej ze Świe cia, ale za to nasz powiat re pre zen towa li zawod ni cy z UKS „Fa la” Świe ka towo i pił karki z SP Se rock. Le piej spi sa li się mło -

(MKS Skier-Vis Skierniewice) i Marika Doktorska (AZS Politechnika Warszawska, wychowanka Legionovii Siódemki Legionowo). Wkrótce do drużyny dołą-

czy jeszcze jedna doświadczona przyjmująca, z którą finalizowana jest umowa. Natomiast z poprzedniego składu zostały tylko Katarzyna Wenerska (gra

w drużynie od początku), Anna Hohn (5 sezon), Monika Nowak (3 sezon) i Marta Duraj (2 sezon). Niespodzianką, a nawet sensacją, jest odejście świecianki

Hanny Łukasiewicz, która grała w Jokerze Mekro od pierwszego sezonu w II lidze. Była jedną z liderek, a w minionym roku na zmianę z Anną Hohn pełniła funkcję kapitana. Hania nie przedłużyła kontraktu. Podobno prowadzi rozmowy z innymi klubami. KADRA JOKERA NA SEZON 2013/14 Rozgrywające: Katarzyna Wenerska, Marika Doktorska Przyjmujące: Izabela Hohn, Magdalena Lenz, Monika Nowak Atakujące: Anna Hohn, Monika Kutyła. Środkowe: Alicja Wójcik, Katarzyna Głuchowska, Aleksandra Iwaszko, Katarzyna Śmieszek. Libero: Marta Duraj, Alicja Walczak. Poza Hanną Łukasiewicz Jokera opuściły Anna Głowiak, Aleksandra Mirosław, Karolina Szewczyk, Anna Brodacka, Paula Mrówczyńska, Agnieszka Warzecha. Z kolei Agata Asinowicz i Magdalena Froń najprawdopodobniej grać będą w zespole juniorek, który Joker zamierza ponownie zgłosić do rozgrywek wojewódzkich. (ROGER)

Fala dotarła do ćwierćfinału

dzi świe ka towia nie, któ rzy wyszli z gru py z 2. miej sca. Jed nak w ćwierć fi na le prze gra li z póź niej szym trium fa to rem tur nieju – SP 32 To ruń 0:4 i zo sta li skla sy fi kowa ni na 5-8. miej scu. Z ko lei dziewczę ta z Se roc ka za ję ły ostat nie miej sce w swo jej gru pie prze gry wa jąc wszyst kie spotka nia. Koń cowa kla sy fi ka cja – dziewcząt: 1. UKS „Tę cza” Byd goszcz, 2. SP 6 Inowro cław, 3. UKS „Gol” Brod ni ca, 4. ZS 16 To ruń, 5-8: SP Górsk, Tró jecz ki Sę pól no Kra jeń skie, UKS „Orkan” Zła Wieś Wiel ka, SP 15 To ruń. Chłop ców: 1. SP 32 To ruń, 2. SP 7 Brod ni ca, 3. SP Grzyw na, 4. Cis Cekcyn, 5-8. UKS „Fa la” Świe ka towo, UKS „Gol” Brod ni ca, UKS MO SiR Lip no, SP Pa kość. (ROGER)

reklama


KALENDARZ KIBICA

24

NIEDZIELA – 7 lipca

d r u ż y ny z a g r a ł y w memoriale im. Bartka Rybki w Decznie

z Godz. 10.00: Grand Prix Świecia w siatkówce plażowej kobiet i mężczyzn (1. turniej) - Ośrodek Wczasowy „Deczno” w Sulnówku.

Memoriał zainaugurował sezon w Decznie Paweł Stysiał i Michał Głowacki z Gniewkowa wygrali pierwszy turniej siatkówki plażowej w Ośrodku Wczasowym „Deczno” podczas tegorocznych wakacji. W sobotę w Decznie odbył się III memoriał im. Bar tosza Rybki w siatkówce plażowej. Do rywalizacji przystąpiły 24 duety m.in. ze Świecia, Gdańska, Grudziądza, Sopotu, Gniewkowa, Bydgoszczy, Chełmży, Bukowca, Lniana. Wśród grających były jedna para żeńska (kadetki Pałacu Bydgoszcz) i jedna mieszana. One jednak nie odegrały głównych ról szybko odpadając z rywalizacji.

Rządzili goście Memoriał wygrał duet z Gniewkowa Paweł Stysiał/Michał Głowacki, który w finale zwyciężył ekipę z Grudziądza Mateusz Woźniak/Miłosz Jankowski 2:0. Trzecie miejsce zajęli Michał Górecki i Grzegorz Leśniak z Sępólna Krajeńskiego. Ze świeckich siat-

karzy najdalej zaszli Michał Paczkowski i Tomasz Janowski, którzy odpadli w barażu o wejście do pierwszej „czwórki”. I zostali sklasyfikowani na 5-6. miejscu. Końcowa klasyfikacja: 1. Paweł Stysiał/Michał Głowacki (Gniewkowo), 2. Mateusz Woźniak/Miłosz Jankowski (Grudziądz), 3. Michał Górecki/Grzegorz Leśniak (Sępólno Krajeńskie), 4. Michał Jurek/Mateusz Duszyński (Dobrcz), 5-6. Michał Paczkowski/Tomasz Janowski (Świecie), Jan Nowakowski/ Kacper Zieliński (Bydgoszcz), 7-8 Maciej Kot/Paweł Huliński (Sopot), Bartek Nadrakowski/ Krystian Bednarski (Świecie). Miejsca innych par ze Świecia: 912. Kamil Nowak/Łukasz Wiese, 1724. Agata Krajniewska/Maciej Sykuła, Maciej Karolczyk/Kamil Didyk. Cztery najlepsze drużyny otrzymały nagrody rzeczowe i koszulki. Za miejsca na podium OKSiR ufundował dodatkowo statuetki. Nagrody wręczyli ich fundatorzy rodzice i brat

Bartka Rybki. Upominki dla najlepszej pary ze Świecia ufundował Dawid Konarski, reprezentant Polski.

Rusza grand prix Siatkarze w Decznie znów pojawią się w niedzielę, by rozpocząć walkę o Grand Prix w Piłce Siatkowej Kobiet i Mężczyzn o Puchar Burmistrza Świecia. Na cykl złożą sie trzy turnieje (7, 14 i 21 lipca). Wszystkie rozpoczynać się będą o godz. 10. Organizatorzy do gry zapraszają panów i panie. Zapisy par (+ rezerwowy) prowadzone są do 5 lipca w biurze OKSiR-u na stadionie Wdy w Świeciu –

Cracovia, Ruch i Arka grali u nas Na boiskach w Świeciu, Grudziądzu i Nowem wyłoniono mistrza kraju juniorów starszych w piłce nożnej. Główną areną Mistrzostw Polski juniorów starszych był stadion Olimpii Grudziądz, ale po dwa spotkania odbyły się także w Świeciu i Nowem. Na świeckim boisku mogliśmy podziwiać zawodników Cracovii Kraków, UKS „Ruch” Chorzów i Arki Gdynia. Nie zawitała do nas tylko Legia Warszawa, która ostatecznie była w tym

turnieju najlepsza. Jako jedyna nie poniosła porażki. Warszawianie w decydującym meczu w poniedziałek pokonali w Grudziądzu Ruch Chorzów 2:1 (2:1). W tym samym czasie w Nowem skompromitowała się prowadząca w tabeli po dwóch seriach spotkań Cracovia, która uległa Arce aż 1:5 (0:2). Wyniki: Legia Warszawa – Arka Gdynia 5:2 (3:0), UKS „Ruch” Chorzów – Cracovia Kraków 1:5 (1:1) – mecz

w Świeciu, Ruch – Arka 2:2 (2:0) – mecz w Świeciu, Cracovia – Legia 1:1 (0:0), Legia – Ruch 2:1 (2:1), Arka – Cracovia 5:1 (2:0). 1. Legia Warszawa 3 7 8-4 2. Arka Gdynia 3 4 9-8 3. Cracovia Kraków 3 4 7-7 4. UKS Ruch Chorzów 3 1 4-9 Najlepszymi strzelcami turnieju byli Jakub Arak (Legia Warszawa) i Sebastian Bartlewski (Arka Gdynia). Obaj strzelili po 4 gole. (ROGER)

nr tel. 33 304 30 lub 504237141. W dniu zawodów zgłoszenia przyjmowane będą do godz. 9.45 w Decznie. Dla najlepszych drużyn w całym cyklu przewidziane są puchary, dyplomy i nagrody. Wpisowe wynosi: mężczyźni – 50 zł (za trzy turnieje; za jeden – 20 zł), kobiety – 30 zł (za trzy turnieje; za jeden 15 zł). Młodzież szkół średnich oraz studenci po okazaniu legitymacji płacą połowę wpisowego. Szczegółowych informacji udzielają: Zbigniew Iwański (tel. 504 237 140) i Eugeniusz Krzyżanowski (504 237 141). (ROGER)

Jokerki pojadą na olimpiadę Agata Trybuła i Agnieszka Saganowska pod koniec lipca powalczą o medale Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży w siatkówce plażowej.

Zawodniczki Jokera Świecie o olimpijską przepustkę rywalizowały w Masiach k. Moniek (woj. podlaskie), gdzie odbył się półfinał mistrzostw Polski kadetek będący jednocześnie eliminacjami do OOM. Agata Trybuła i Agnieszka Saganowska zajęły 4. miejsce. Lepsze od nich okazały się dwa duety Zrywu Volley Iława i jeden Foto Ola Ostróda. Awans uzyskiwały cztery najlepsze pary. Wyniki: 1. Laura Nowotnik/Iwona Kulińska, 2 Aleksandra Stępień/Marta Pietroczuk (obie Zryw Volley Iława), 3. Marta Kosobucka/Monika Hryniewicka (MLKS Foto Ola Ostróda), 4. Agata Trybuła/Agnieszka Saganowska (Joker Świecie). Finałowy turniej Ogólnopolskiej Olimpiady Młodzieży w siatkówce plażowej odbędzie się w dniach 26-27 lipca w Łodzi na obiektach Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Przypomnijmy, że od września zeszłego roku Agata Trybuła i Agnieszka Saganowska są uczennicami tej szkoły, więc można powiedzieć, że o medale powalczą "w domu". (ROGER)


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.