Fantazja - Magazyn Dla Dzieci i Rodziców Nr 4 (2016)

Page 1

Egzemplarz

bezpłatny n

r

Dużo zabawy dla najmłodszych UK W D Ó POR oradnik p y n z c y t Prak sza w r e i p ć ś ę z c .4

Bieg po zdrowie str. 7

Dzień Dziecka w Southampton str. 11

str

„Zabawki na wakacjach” - kolejna część bajki dla dzieci str. 12

Konk

5 1 . r t s s ur

wa i z d w Pra oria hist . 17 str


Zdając sobie sprawę jak trudne jest wychowanie dziecka, jak wielkie jest to wyzwanie, a zarazem odpowiedzialność, stworzyliśmy magazyn dla dzieci i rodziców - Fantazja. Fantazja, to magazyn dla tych wszystkich rodziców, którzy poprzez poszukiwanie porad i wskazówek odnośnie wychowania czy pielęgnacji, chcą się doskonalić i wspierać rozwój swoich dzieci. Więcej tekstów, poradników i zabaw znajdziecie na naszej stronie www.magazyn-fantazja.co.uk WYDAWCA: Fantazja Fun Time e-mail: info@magazyn-fantazja.co.uk tel. 07824994998 DZIAŁ REKLAMY: e-mail: reklama@magazyn-fantazja.co.uk tel. 07824994998 REDAKTOR NACZELNY: Anna Stępień-Grześ

REPORTERZY: Anna Stępień-Grześ, Gosia Banakowicz, Izabela Zachorska, Viola Kręgowska, Monika Kulczyńska Bank Account: Barclays Southampton FANTAZJA FUN TIME Account Number 23490831 Branch Sort Code 20-79-29

Wszystkie materiały zawarte w serwisie magazyn-fantazja.co.uk mają charakter informacyjny i edukacyjny, nie są równoznaczne z profesjonalną poradą specjalisty. Poglądy zawarte w listach do redakcji i felietonach są osobistymi przekonaniami ich autorów i nie zawsze pokrywają się z przekonaniami redakcji magazynu Fantazja. Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treści reklam i ogłoszeń. Redakcja zastrzega sobie prawo do skracania i przeredagowywania tekstów. Publikowanie zamieszczonych tekstów oraz zdjęć bez uprzedniej zgody redakcji jest niezgodne z prawem.

2


3


Poród w Wielkiej Brytanii

- co zabrać do szpitala

Wybierając się do szpitala w oczekiwaniu na rozwiązanie trzeba być przygotowanym na wszystko. Nie przejmujcie się więc, że zabieracie ze sobą do szpitala dużą torbę podróżną, to całkowicie normalne! Widziałam nawet kobiety z dwoma walizkami osobno dla mamy i maluszka.

Poród - każdy jest inny i każda z nas przeżywa go inaczej. Różna jest też długość pobytu w szpitalu po porodzie. W Wielkiej Brytanii trwa on co najmniej 6 godzin, a najczęściej dobę (w Polsce to 3 doby) - wszystko zależy od samopoczucia mamy i od zdrowia dziecka. Oto kilka cennych wskazówek o tym co należy spakować do szpitala:

Mama:

► pidżamki, o rozmiar luźniejsze od tych sprzed ciąży. Jeśli planujesz karmić piersią, warto kupić rozpinane z przodu do wysokości mostka. ► szlafrok, nie za gruby, w szpitalu zazwyczaj jest bardzo ciepło; ► bielizna, w Polsce zalecane są jednorazowe majtki poporodowe. Jeśli uważacie to za zbędny wydatek, wystarczą luźne, wygodne, przewiewne majtki np. bawełniane, nie wygłupiajmy się ze stringami. Sta-

4

niki według uznania, osobiście polecam te na szerokich ramiączkach; ► klapki, podobnie jak pidżamy, najlepiej o numer większe - nogi po porodzie pod wpływem znieczuleń i wysiłku mogą być opuchnięte do kilku dni, szczególnie po znieczuleniu Epiduralem (jest to znieczulenie podawane bezpośrednio do kręgosłupa); ► kosmetyki, najlepiej użyć tych samych, które zabierzemy dla noworodka, np. płyn do kąpieli i szampon, balsam do ciała. Nie zapomnijcie zabrać pasty do zębów i szczoteczki; ► ręczniki dobrze chłonące wodę, od tej pory drogie mamy, kąpiel tak jak i wszystko inne będziecie musiały robić ekspresowo; dzidzia nie może czekać, zresztą będzie potrafiła o sobie przypomnieć; ► gumka do włosów, grzebień. Maleństwo już od narodzin ma silne rączki, a ciągnięcie mamy za włosy to jego ulubiona zabawa, tyle że nikt nie lubi włosów w obiedzie; ► duże podpaski, najlepiej ze skrzydełkami (radzę unikać tych z plastikową siateczką) lub podkłady porodowe. ► mała poduszka „jasiek”; ► gazety, książka do czytania w wolnej chwili, choć przyda się wam raczej odpoczynek, tak w formie „wyspania się na zapas”; ► woda mineralna, bądź sok jabłkowy (nie wywoła on reakcji alergicznej u maluszka jeśli zamierzacie karmić piersią), lekkostrawna przekąska. W szpitalu


Partner:

► coś do jedzenia oraz drobne do automatu z kawą, poród może trochę potrwać, a szpital napoje i posiłki gwarantuje tylko mamie; ► coś do poczytania, słuchania muzyki; ► aparat, kamera; ► telefon z naładowaną do pełna baterią.

Raczej zbędne:

otrzymamy posiłki (śniadanie, obiad oraz kolację), ale jak to w każdym szpitalu, jedzenie do najsmaczniejszych nie należy; ► luźne ubranie na wyjście ze szpitala – w zależności od pory roku. Swoje ubrania najlepiej wcześniej uprać w proszku dla niemowląt, dzidzia dość sporą cześć swojego życia spędzi na naszych rękach;

► mleko dla dziecka, wszelkie butelki - gwarantuje je szpital. Warto się zastanowić nad wyborem marki; ► laktator, niech czeka w domu, w pierwszych dniach nie mamy ogromnych ilości pokarmu; ► kołderkę typu „różek” czyli becik z możliwością rozłożenia w kwadratowa kołderkę - chyba, że chcemy go użyć jako nakrycie dla dziecka na wyjście ze szpitala. Justyna Markowska Współpraca z www.polkadot.pl

Dziecko:

► fotelik samochodowy; ► pajacyki (bawełniane niemowlęce body z nogawkami oraz długim rękawkiem) - rozpinane przez całą długość, koniecznie z przodu! Najwygodniejsze są te na zatrzaski, bądź zameczek – z suwakiem uwaga na wykończenie pod szyjką. Najlepiej zakładać ubranka wygodne i z jak najłatwiejszym dostępem do pieluszki; ► podkoszulki do zakładania pod pajacyk – cienkie, bawełniane, w zależności od pory roku na długi, bądź krótki rękaw, także rozpinane jak pajacyk; ► ciepłe skarpetki bezuciskowe, możemy podarować sobie wszelkiego rodzaju obuwie, dzidzia jest na nie jeszcze za mała; ► ubranko na wyjście w zależności od pory roku ciepłe lub bardziej przewiewne; ► bawełniany kocyk z dziurami (oczywiście nie o zniszczenia materiału chodzi, a o specjalne szersze szycie, które daje taki efekt). Nie należy używać nakryć nie przepuszczających powietrza, takich jak nasze polskie kołderki czy polarki; ► pieluszki jednorazowe; ► pieluszki tetrowe, super przydatne, po jedzonku jak już dziecku się odbija; ► chusteczki myjące; ► krem przeciw odparzeniom ► oliwka; ► obcinacz bądź nożyczki z zaokrąglanymi końcami, maleństwo może urodzić się z dość długimi paznokietkami.

5


6


Bieganie - 5 kroków by zacząć Krok pierwszy ► MOTYWACJA

Powodów by zacząć biegać jest wiele. Może chcesz schudnąć, wyrzeźbić sylwetkę, poprawić kondycję, zadbać o zdrowie, a może jest to dla Ciebie sposób by dobrze spożytkować czas wolny, zrelaksować się lub odstresować. Najważniejsze by się zmotywować, wstać rano, zagłuszyć głos w głowie, który powtarza Ci, że nie warto. Jak znajdziesz motywację by się ubrać, wyjść z domu i po prostu zacząć biegać – osiągniesz połowę sukcesu. Profity przyjdą szybko.

Krok drugi ► STRÓJ DO BIEGANIA W każdym sklepie sportowym wybór ubrań i gadżetów do biegania przyprawia o zawrót głowy. Nie dajmy się jednak zwariować. Podstawa to wygodne i lekkie buty, legginsy lub spodnie dresowe, koszulka, bluza, a jeśli jest zimno - opaska na głowę. Wystarczy, że przejrzysz swoją szafę i na pewno znajdzie się w niej coś wystarczająco wygodnego, w czym możesz biegać. Z gadżetów, możesz użyć swojego telefonu, aby posłuchać muzyki, która umili Ci czas, jak również ściągnąć darmową aplikację, która zmierzy dystans, spalone kalorie. Nie jest to konieczne, ale dla wielu może być dodatkową motywacją.

Krok trzeci ► KONSEKWENCJA I SYSTEMATYCZNOŚĆ Zawsze na początku jest ciężko, najważniejsze by się nie poddać. Wyznacz sobie dni na bieganie, zakreśl je w kalendarzu, a potem z dumą wykreślaj każdy zaliczony trening. Choć za pierwszym razem braknie sił i przebiegniesz nieduży dystans, z każdym kolejnym będzie

lepiej. Lepsza kondycja i więcej kilometrów każdego dnia sprawi, że bieganie stanie się przyjemnością. Musi tylko na stałe zagościć w codziennym grafiku. Znajdź przyjemność w bieganiu po parku, między okolicznymi uliczkami, doceń uśmiechy mijających Cię ludzi, którzy też robią to, co Ty.

Krok czwarty ► WYZWANIA I CELE By wspomóc swoją motywację, wyznacz sobie cel. Może to być na przykład: Race for life - bieg na rzecz walki z rakiem. 5 i 10 kilometrów - 2 lipca. Wszystko to odbywa sie w Southampton, wystarczy wyszukać wydarzenie w internecie, zapisać się i wziąć do pracy, by przebiec, sprawdzić siebie i jednocześnie wspomóc potrzebujących.

Krok piąty ► ZALETY BIEGANIA Bieganie to jeden z najlepszych sposobów by zrzucić wagę, a następnie utrzymać ją na stałym po-

ziomie. Sylwetka się wysmukla, mięśnie napinają, poprawia się ogólny wygląd ciała. Bieganie to również samo zdrowie. Wzmacnia serce i płuca, usprawnia dopływ krwi do całego ciała, obniżając ryzyko wielu chorób. Podczas biegania kształtują sie także mięśnie całego ciała, jak również usprawnia się funkcjonowanie stawów, co chroni przed kontuzjami i stanami zapalnymi. Poza tym bieganie obniża poziom złego cholesterolu. Biegając dotlenisz swój organizm i mózg, a dobrze dotleniony mózg to lepsza koncentracja, nastrój i większa wydajność przy wysiłku intelektualnym. Dodatkowo bieganie zapobiega bezsenności i dobrze radzi sobie z pierwszymi objawami depresji. Bieganie poprawia także nastrój, regularne zapobiega migrenom, wzmacnia ciało i umysł. ►T eraz tylko wyznacz

sobie cel i w drogę!

Gosia Banakowicz

7


DRUGA CZĘŚĆ CYKLU – SPACERKIEM PO MOIM MIEŚCIE i jego okolicach

Southampton – Najazd Wikingów 1013 roku w Londynie. Zmarł po zaledwie 5 tygodniach panowania, władze po nim przejął jego syn, znany w historii jako Kanut Wielki (prawdopodobnie został koronowany na króla Anglii własnie w Southampton).

Zapewne wiele osób śledziło (lub nadal to robi) znany i popularny serial telewizyjny „VIKINGS”. Ja sama jakoś nie podjęłam się tej misji, ale film podobno uchodzi za jeden z lepszych i może nieco zmienić nasz pogląd o tych wojownikach. Jak w Polsce ciągłym problemem w czasach Średniowiecza było utrzymanie granic państwa i potyczki z Niemcami, czy Prusami tak Brytania zmagała się z konfliktem pomiędzy wikingami i Normanami. Obie strony zdecydowanie widziały potencjał w tym wielkim lądzie i próbowały zagarnąć go sobie siłą. Miasto Southampton zmagało się z najazdami wikingów niemal od 793 roku do końcowych lat IX wieku n.e Miasto przeżywało wzloty i upadki. Raz udawało mu się odeprzeć atak, by w innych latach być miejscem odwetu za niezdobycie Londynu. Biedni mieszkańcy musieli przeżywać najazd niechcianych gości, którzy palili zabudowania, niszczyli i plądrowali. Szczególnie około roku 980 miasto dotkliwie odczuło zapędy północnych sąsiadów, aż do rozgoszczenia się ich na dobre na tych terenach.

SOUTHAMPTON W CZASACH KRÓLA ETHELREDA II Jak głosi legenda król Ethelred nasikał do chrzcielnicy podczas udzialanego mu chrztu, co zostało odczytane jako zapowiedź nieszczęść jakie będą nękać kraj za czasów jego panowania. Gdy tylko objął tron na kraj spadła prawdziwa plaga niszczących napadów

8

WIKINGOWIE POŁĄCZENI Z POLSKIM RODEM PIASTOWSKIM ze strony Norwegów jak i Duńczyków. Będąc bardzo młodym królem (miał 10 lat kiedy został koronowany) nie posiadał w swoim otoczeniu dobrych doradców, jak więc jako wciąż jeszcze mały chłopiec mógł podejmować jakiekolwiek decyzje dotyczące państwa? Kraj był coraz bardziej łupiony. Zwykłe wyprawy łupieżcze stawały się coraz bardziej śmiałe, a administracja króla nie radziła sobie z nimi zupełnie. Ostatecznie sytuację pogorszyło postępowanie samego Ethelreda. 13 listopada 1002 roku, w dzień św. Brycjusza, z rozkazu króla dokonano krwawej masakry setek osadników skandynawskich. Wśród ofiar znalazła się Gunhilda, siostra króla Danii Swena Widłobrodego. W czasie tej masakry zginął również jej mąż i maleńki synek. Duński monarcha poprzysiągł zemstę. W 1003 r. zaatakował Exeter. Rok później uderzył na Anglię Wschodnią i zdobył Norwich. Kolejne lata to coraz groźniejsze najazdy Duńczyków. Nieudolność Ethelreda i zdrady kolejnych dostojników doprowadziły ostatecznie do zajęcia Anglii przez Duńczyków. Ethelred II uciekł do Normandii. Ta ucieczka tylko przypieczętowała pozycję Swena, który ostatecznie został oficjalnie koronowany na króla Anglii 25 grudnia

W całej tej historii znajduje się też mały wątek polskiej historii. Jak się okazuje prawdopodobnie wymieniona wcześniej przeze mnie Gunhilda - siostra króla Danii Swena Widłobrodego była poprzez małżeństwo swojego brata powiązana więzami rodzinnymi z rodziną polskich Piastów.

ŚLADY WIKINGÓW W SOUTHAMPTON Niestety w dzisiejszym Southampton niewiele pozostało z tamtych czasów, jedynie część murów miejskich pamięta czasy grodu z X i XI wieku. Spacerując po starówce przyjrzyjcie się dobrze starym murom miejskim, to one strzegły mieszkańców przed grabieżami i najazdami niechcianych gości. Musiał to być dla mieszkańców niewielkiego jeszcze grodu bardzo trudny okres, ciągła dewastacja i niebezpieczeństwo utraty życia, dodatkowo ciągłe uczucie bezsilności powodowało iż ludzie bardziej uciekali w głąb lądu i nie mięli ochoty osiedlać się w pobliżu wybrzeża. W następnym odcinku naszego cyklu opowiem Wam gdzie w mieście możecie znaleźć ulicę Francuską i skąd tak naprawdę wzięła się ta nazwa. Viola K


KRZYŻÓWKA Z HASŁEM

WITAJCIE W KĄCIKU DLA DZIECI

1. 2. 3. 4. 5. 6.

Kaczor - przyjaciel Myszki Miki Miś z klapniętym uszkiem Czytają je rodzice dzieciom na dobranoc Czarodziej, który nie lubi smerfów Różowy przyjaciel Kubusia Puchatka Mieszkała z nimi królewna śnieżka

1 2 3 4 5 6

9


Krótka relacja z zabawy wielkanocnej dla dzieci

20 marca w Southampton odbyło się kolejne spotkanie z Wielkanocnym Zajączkiem. Zabawę poprowadziła Fantazja Fun Time - Organizacja Zabaw Dla dzieci. Organizatorzy dziękują Barry Motor Trade oraz Transport Na Lotniska - Mirek Guziński za pomoc w przygotowaniu zabawy. Zdjęcia: Anna Pieczkowska

ruchowych, malowaniu twarzy, a także poszaleć np. na dmuchanych zamkach. “Fantazja”, to także możliwość zapoznania dzieci z polskimi piosenkami i tradycyjnymi zabawami z naszego podwórka. „Fantazja Fun Time” powstała rok temu z myślą o rodzinach. Wszystko po to, aby każde dziecko znalazło coś miłego dla siebie i jak najlepiej wykorzystało czas spędzony z rodzicami bez użycia telewizji i gier komputerowych. „Fantazja” jest zespołem uśmiechniętych animatorów, którzy w przygotowanie każdej zabawy wkładają swoje serca. Każ-

10

da impreza “Fantazji” jest inna, ma oryginalny scenariusz tworzony indywidualnie na jej potrzeby. Oprócz zabaw i spotkań tematycznych prowadzonych do tej pory w Southampton i Portsmouth “Fantazja” organizuje także urodziny dla dzieci. Z “Fantazją” nie sposób się nudzić. Podczas imprez dzieci mogą uczestniczyć w grach i zabawach

Już w krótce zabawa z okazji Dnia Dziecka i spotkanie z niesamowitym Teatrem Trip. Powtarzając motto „Fantazji”, że nie ma nic piękniejszego niż widok rodzica bawiącego się ze swoim dzieckiem i aktywnie spędzającego z nim czas, zachęcamy wszystkich, aby skorzystali z uroków „Fantazji”. Do zobaczenia podczas kolejnej zabawy!


11


Niespodzianka dla wszystkich, którzy kochają swoje zabawki! – Co ty taszczysz pod pachą synku? – zapytał Tatuś, kiedy Mi‑ chaś wsiadał do auta. Jednak nie usłyszał odpowiedzi… zagłuszył ją fotelik, a raczej ta jego część, w której powinna znajdować się pupa, a chwilowo znalazła się głowa Michasia. Ruszyli… W drodze Mamusia i Tatuś zapomnieli o bałwanku, pamiętał tylko Michałek, ściskając swojego jedynego zabawkowego towa‑ rzysza podróży. Tymczasem w pokoju Michasia…

T

ymczasem w pokoju Michasia istne zamieszanie. Zabawki nie mogły wyjść ze zdziwienia. Każda czuła się zawiedzio‑ na, że to nie ona została zabrana na wakacje. Misie spoglądały jeden na drugiego. Piesek Kichuś kichnął dwa razy… o przepraszam, szczeknął dwa razy, ale wyglądało to jakby kichał. Wystarczyło nacisnąć mu brzuszek, żeby usłyszeć to jego pcich, pcich… Dlatego zresztą został nazwany Kichusiem. Pinokio podrapał się po swoim długim nosie. Wóz strażacki włą‑ czył swój przeraźliwy sygnał, a konik Karuś, zaprzężony do wozu drabiniastego, zarżał. Nawet wóz drabiniasty zaskrzypiał. Nadmuchana łódka a to wypuszczała, a to nabierała powietrza oddychając głęboko z przejęcia. Po chwili wszystkie zabawki zaczę‑ ły mówić coraz głośniej i głośniej, zadając pytanie jedna drugiej… Dlaczego Michaś zabrał akurat bałwanka? Każda z nich czuła się najbliższym przyjacielem Michała i każda była pewna, że to ona z nim pojedzie. Teraz wszystkie zabawki czuły się bardzo zawiedzione. Pinokio wreszcie przestał drapać się po długim nosie i powiedział:

3 Prezentujemy kolejną część bajki edukacyjnej „Zabawki na wakacjach”. Zachęcamy do wycinania stron z bajkami i zbierania ich w całość. Autor: Joanna Łaczna, Ilustracje: Włodzimierz Kisiel, Wydawnictwo: Psychoskok, sp. z o.o. *wszelkie kopiowanie, przedrukowywanie i rozpowszechnianie całości jak i fragmentów bajki oraz jej ilustracji bez uprzedniej zgody jest niezgodne z prawem.

Bajkę można nabyć między innymi na www.ceneo.pl 12


– Słyszeliśmy wszyscy… Michałek mógł wybrać tylko jedną za‑ bawkę, gdyby wybrał kogokolwiek innego, pozostali również byli‑ by zawiedzeni. Możemy zająć się zabawą sami i poczekać na jego powrót, albo… – Albo co? Albo co? – dopytywały zabawki. – Albo wybierzmy się w podróż za Michałkiem. Zabawki osłupiały. Misie nawet przestały spoglądać na siebie na‑ wzajem, tylko wytrzeszczyły swoje guzikowe oczki i patrzyły zdzi‑ wione, trochę przestraszone, ale bardziej zaciekawione na Pinokia. Wóz strażacki zamilkł, konik Karuś przestał rżeć, wóz drabiniasty ani skrzypnął, łódka wstrzymała oddech… i wszyscy w milczeniu czekali, co usłyszą dalej. Niestety cisza się przedłużała, bo Pinokio nie miał pojęcia, jak to zrobić. Po jakimś czasie, może nawet upły‑ nęło pół godziny, Poldek chrząknął. – Co? – zapytał Hipolit. No nic – odpowiedział Poldek. – Jak to nic? – znowu zapytał Hipolit. Przecież coś powiedziałeś. – Nic nie powiedziałem, tylko chrząknąłem – odburknął Poldek. – No właśnie, chrząka się, gdy się ma coś do powiedzenia – nie poprzestawał Hipolit. – Moooożeeee i maaaam – przeciągał słowa Poldek. – Co masz? Co masz? No mówże wreszcie – niecierpliwiły się zabawki. – Myyyślę… znowu powoli i cichutko powiedział Poldek. My‑ ślę… powtórzył troszkę głośniej… że moglibyśmy pojechać wo‑ zem drabiniastym. – Och! Co to, to nie – przeraził się konik Karuś. Na to zatrąbił wóz strażacki: – Wsiadajcie do mnie – powiedział uprzejmie. Zawiozę was.

4 ► „Zabawki na wakacjach” Joanny Łacznej to zabawna bajka edukacyjna o sile przyjaźni i tęsknocie za najbliższymi. Bohaterem opowiastki jest mały Michałek, który wraz z rodzicami wybrał się na wakacje, ale mógł wziąć ze sobą tylko jedną zabawkę. Wybór padł na małego bałwanka, który nigdy nie widział lata, łódek, jeziora, zielonej trawy i innych pejzaży lata. Kiedy rodzina wyjechała, w pokoju chłopca zapanowało wielkie zamieszanie, któremu towarzyszył smutek i żal. Michałek tęsknił za pozostawionymi przyjaciółmi, a one za nim.

A ponieważ były to zabawki potrafiące mówić i poruszać się – postanowiły odszukać swojego właściciela. Zapakowały się wszystkie na wóz strażacki i ruszyły w drogę. Całym planem dowodził miś Poldek – najmądrzejszy ze wszystkich towarzyszy podróży. Podczas wyprawy pomagały im gwiazdy i księżyc, ale i tak nie obyło się bez licznych przygód. Jakie to niespodziewane historie przytrafiły się małym podróżnikom? Czy zabawkom udało się odnaleźć Michałka? O tym wszystkim dowiedzie się już wkrótce w kolejnych częściach bajki.

13


Wiosenne muffinki Składniki: ► 2 jajka ► 1/3 szklanki cukru ► 100 ml oleju ► 150 ml mleka ► 1 szklanka mąki ► 1/2 tabliczki czeko­lady gorzkiej 80%

►3 łyżki płatków owsianych ► 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia ► 1/2 łyżeczki sody ► szczypta soli ► 2 łyżki kakao

Dekoracja: ► zielona i czerwona masa cukrowa, cukrowe motylki, papilotki, płatki różane Sposób przygotowania: Jajka, mleko i olej połączyć ze sobą, dodać suche składniki tj. mąkę, płatki owsiane, sodę, proszek, kakao, cukier, sól i dokładnie wymieszać na jednolitą masę. Czekoladę posiekać nożem i dodać do ciasta. Do formy na muffinki wyłożyć papilotki i ponakładać do nich ciasto. Piec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni około 25 minut. Wystudzone muffinki dekorujemy masą cukrową i motylkami.

14


Chustotata Noszenie dzieci w chuście jest świetnym pomysłem dla każdego taty. Ma to same korzyści.

Niewiele rzeczy wzbudza tak pozytywne emocje wśród przechodniów, jak tata z dzieckiem w chuście lub nosidle. Mamom, niestety, zdarza się czasem wysłuchać dziwnych rad czy obiegowych opinii o noszeniu – ojcom chyba nigdy. Zapewne wynika to z ogromnej przemiany, jaką tatusiowie przeszli przez ostatnie lata – stali się równorzędnym opiekunem, z niewielkim wyjątkiem na karmienie piersią ;-) Wszystko inne – czas, bliskość, pielęgnacja, zabawa, czułość – a także bujanie, noszenie, pokazywanie świata – są w zasięgu ręki każdego taty. Chusty i nosidła to tylko narzędzia, ale często ojcowie po nie sięgają i mówią, że właśnie dzięki noszeniu uzyskują ze swoimi pociechami taką bliskość, jaka jest biologicznie wpisana w kontakt dziecka z matką. Jeśli tata nosi dziecko od samego początku, ono uczy się rytmu bicia jego serca, zapachu, przyzwyczaja

się do bliskości. Dzięki temu później, gdy dziecko płacze, łatwiej uspokaja się w ramionach taty, a nie tylko mamy. Nawiązana od maleńkości więź procentuje potem w relacji dzieci z ojcem i łatwiej ją rozwijać w czasie wspólnych wieczorów czy wypraw. Ojcowie zwykle bardzo sobie cenią praktyczną stronę noszenia i mobilność, zwłaszcza w trakcie wyjazdów. Z dzieckiem w chuście można wejść na każde schody, na każdą górę, przejść przez dziurawą kładkę i wcisnąć się do zatłoczonej windy. Obserwowanie świata znad ramienia taty to naprawdę świetny pomysł na wspólnie spędzony czas. Dodatkowo wyrabia się zaufanie do ojca i współdziałanie – gdy razem, idąc wspólnym rytmem pokonuje się przeszkody lub po prostu można się rozkoszować widokiem i czuć spokój rodzica.

Może się czasem zdarzyć, że mimo chęci noszenia tata nie jest przekonany jednak do długiej chusty – dobrym pomysłem jest wtedy sięgnięcie na przykład po nosidło ergonomiczne, pod warunkiem, że dziecko osiągnęło etap samodzielnego siedzenia lub raczkowania. Choć być może po przejrzeniu oferty „męskich” wzorów wybór padnie jednak na chustę tkaną – czarną lub grafitową. Magdalena Sendor, Marta Żurek dzielnicarodzica.pl

Konkurs – napisz co o nas myślisz i zgarnij nagrody!

Zasady konkursu:

Napisz w kilku słowach co sądzisz o magazynie Fantazja np. które tematy najbardziej Ci się podobają lub co możemy zmienić i udoskonalić. Dołącz zdjęcie* (swoje lub dziecka) z naszym magazynem i wyslij wszystko na adres fantazja.magazyn@gmail.com Rozwiązanie konkursu w lipcu!

Do wygrania:

Skrzynia Johnson's Baby Skincare Essentials oraz książki i malowanki dla dzieci. * wzięcie udziału w konkursie jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na umieszczenie zdjęcia w magazynie Fantazja.

15


16


Niekoniecznie krótka historia Bartka

Jest czerwiec, upały zalewają całą Anglię. Jesteśmy w trakcie przeprowadzki do naszego pierwszego wspólnego mieszkania. W końcu będziemy razem, po tak długiej rozłące, do której zmusiła nas sytuacja w Polsce. W kilka dni później okazuje się, że jestem w ciąży.

W 10-tym tygodniu ciąży zobaczyłam swoje maleństwo na czarno-białym ekranie. Fikało żwawo i wydawało się jak gdyby chciało powiedzieć „Witaj mamusiu”. Nie mogłam opanować wzruszenia. To było cudowne uczucie. Kolejne, bardzo ważne badanie w 14tym tygodniu ciąży, nie wykazało żadnych nieprawidłowości. Wręcz przeciwnie. Lekarz poinformował nas, że serduszko dziecka jest już prawidłowo wykształcone, mózg, płuca, nerki prawidłowe. Jednym zdaniem - zdrowiutkie dzieciątko. Dobiegł 20-ty tydzień ciąży. Pełni energii i bardzo podekscytowani udajemy się na USG. Bardzo miła położna rozmawia z nami i mówi co widzi na ekranie. My nie możemy się doczekać, kiedy poinformuje nas czy to chłopczyk, czy dziewczynka. Nagle położna zamilkła. Milczenie trwało długo. W końcu mąż pyta „Czy widzi pani czy to chłopak?” Położna odburknęła, że nie teraz. Poprosiła abyśmy wyszli na 10 minut pospacerować, bo dziecko jest źle ułożone i nie widzi wszystkiego. Wyszliśmy z gabinetu. Na zewnątrz siedziało kilka par. Większość uśmiechniętych, ale jedni wyglądali na bardzo zasmuconych. Po 10 minutach wchodzimy do budynku. Przed gabinetem stoi kilkoro lekarzy i położnych. Po gestach i minach widać, że omawiają jakiś ciężki przypadek. „To pewnie o dziecku tej pary co siedziała na zewnątrz” powiedziałam zasmucona do męża. „Boże jaki to musi być cios dla rodziców” pomyślałam.

W końcu radośni weszliśmy do środka. Pani położna poprosiła abym obróciła się na prawy bok, później na lewy. Ciągle milczała. Po kilku minutach poprosiła abym się ubrała i ze smutkiem, nie patrząc mi w oczy powiedziała „Trudno mi przekazywać takie informacje, ale państwa dziecko ma kilka problemów”. W tym momencie myślałam, że spadnę z krzesła. Położna ciągnęła dalej „Dziecko ma nadmiar płynu w mózgu, co znaczy o średnim wodogłowiu, ma niedomykalność zastawek serca, dziwnie rozświetlone jelita, co może świadczyć o ich niewydolności, problemy z nerkami i zdeformowane rączki”. Przez chwilę wydawało mi się, że oglądam jakiś film, że ta kobieta nie mówi wcale do mnie. Mąż ścisnął moją rękę aby jakoś dodać mi otuchy, a ja siedziałam bez ruchu. Nie potrafiłam wydobyć z siebie kompletnie żadnej reakcji i chciałam aby tak pozostało. Ta wiado-

mość nie dochodziła do mnie przez kilka minut. Po kilku minutach przyszła pani doktor, która powtórzyła wszystko jeszcze raz i skierowała na badania specjalistyczne. W drodze do domu, nie rozmawialiśmy ze sobą. Panowała ciągła cisza, z której nie mogliśmy się wydostać. Byłam nieobecna, nic nie czułam - zupełnie nic. Dopiero w domu dotarło do mnie, co się dzieje i wtedy ogarnęło mnie uczucie, którego nie mogę nazwać. Płakałam i prawie biłam głową o ścianę, krzycząc do Boga - „dlaczego!?” Mąż starał się mnie uspokoić i dodać otuchy. Uważał, że powinniśmy zaczekać do kolejnych badań, które będzie wykonywał lekarz, a nie położna i to na lepszej aparaturze. Nadzieja znowu wróciła. Może to jakaś pomyłka? Tej nocy pragnęłam zasnąć i się nie obudzić, ale sen nie chciał przyjść...

Akcja „Mile dla Bartka”

jest zrywem wielu dobrych serc. Pierwszym etapem akcji jest zebranie pieniędzy na rehabilitację Bartka. Druga faza, to sztafeta rowerowa, której dystans będzie zależał od zebranej kwoty - na każde zebrane 10 funtów przypadnie jedna mila trasy! Co ciekawe, organizatorem akcji może stać się każdy z nas udostępniając akcję wśród znajomych, wpłacając pieniądze dla Bartka stajemy się czynnymi organizatorami wspaniałej akcji! Więcej informacji o akcji “Mile dla Bartka” można znaleźć na Facebooku www.facebook.com/miledlabartka lub pod numerem telefonu 07704470069 ► Wpłaty można dokonywać na stronie: https://www.gofundme.com/ miledlabartka

Cała kwota zostanie przekazana na rehabilitację Bartka! 17


Następnego dnia jesteśmy w szpitalu na badaniach, podczas których zobaczyliśmy swoje dziecko w trójwymiarowym obrazie. Takie smutne, nieruchome, jakby wystraszone chowało główkę w swoich małych, troszkę dziwnych rączkach. Niestety wiadomości się potwierdziły, a wodogłowie okazało się większe niż przypuszczała położna. Było nie średnie, ale skrajne… Rozmowa z lekarzami nie skończyła się na przekazaniu nam tych wiadomości. Ich obowiązkiem było uświadomić nas, co wiąże się z posiadaniem „takiego” dziecka. Lekarze na zmianę mówili: „Państwa dziecko ma tyle wad, że nie wiadomo, czy w ogóle doczeka porodu. Jeśli tak, to będzie ono narażone na szereg różnych operacji. Począwszy od operacji mózgu - wszczepienia zastawek, co może bezpośrednio zagrozić jego życiu przez operację jelit, aż do operacji serca, która jest niesamowicie trudna w przypadku tak małych dzieci. Musicie być Państwo świadomi, że dziecko może cierpieć i nie przeżyć. Dlatego naszym obowiązkiem jest zaproponowanie przerwania ciąży. Macie Państwo jeszcze dwa tygodnie czasu na podjęcie decyzji, bo po tym terminie, takich zabiegów się nie wykonuje”. W domu nie potrafiliśmy rozmawiać na ten temat przez kilka dni. Sytuacja nas przerosła, a my nie wiedzieliśmy co mamy zrobić. Jaką decyzję podjąć? Jest wieczór… nazajutrz mamy spotkanie z lekarzami i powinna już zostać podjęta decyzja. W milczeniu trzymamy się za ręce, próbujemy rozmawiać, okiełznać emocje… i decydujemy - to nasze dziecko i urodzi się bez względu na wszystko. To był niesamowity moment w naszym życiu. Kamienie spadły z naszych serc i radość zawitała na nowo w naszym domu. Ponownie padło stwierdzenie - będziemy rodzicami. Teraz najważniejsze było dziecko i musieliśmy wynagrodzić mu czas, kiedy byliśmy zrozpaczeni, a Ono to wszystko czuło. W ten sam wieczór, zostaliśmy wynagrodzeni… Leżeliśmy już w łóż-

18

ku, kiedy to mąż zaczął mówić do naszego maleństwa w moim brzuchu i dostał potężnego kopniaka w nos. Po raz pierwszy nasze dziecko dało namacalnie znać o sobie, jak gdyby chciało powiedzieć – „Dziękuję”. Od tego wieczoru, żyło nam się lżej. Bartek urodził się przez cesarskie cięcie 8-go lutego 2007 roku. Po licznych badaniach okazało się, że dziecko nie będzie potrzebowało zastawek w mózgu; operacja serca też nie będzie potrzebna, bo serduszko pracuje dobrze, a jelitka… cóż, te rozświetlone miejsca to były wody płodowe, które synek łykał jeszcze gdy był w moim brzuchu.

Wiele rzeczy się nie potwierdziło. Co prawda w efekcie wodogłowia nasz synek jest niewidomy i ma padaczkę lekooporną - dziennie miewa 20-30 ataków, które bardzo dewastują jego mózg, ale żyje! Od roku 2008 podjęliśmy intensywną rehabilitację. Każdego dnia ćwiczyliśmy w domu. Patrzyliśmy na postępy Bartka - zaczął podnosić główkę, przewracać się na bok, z czasem siadać. Intensywna rehabilitacja w Polsce podczas 2-3 tygodniowych turnusów kilka razy w roku, dawała niesamowite rezultaty. W grudniu 2010 roku urodził nam się drugi syn - Tomasz. Ten moment to było dopełnienie naszego rodzicielstwa. W końcu mogliśmy powiedzieć, że jesteśmy rodzicami - a nie - rodzicami dziecka niepełnosprawnego. W końcu mogłam z koleżankami wymieniać się doświadczeniami dotyczącymi rozwo-

ju i pielęgnacji dzieci, bo wcześniej tylko słuchałam - Bartuś był bardzo opóźniony w rozwoju psychoruchowym, więc czym miałam się chwalić? Jakimi radami służyć? Nie ustawaliśmy w ćwiczeniach i w sierpniu 2011 roku, Bartuś zaczął chodzić trzymając się za jedną rękę. W marcu 2012 roku, kiedy ataki padaczki nie ustępowały (około 50 dziennie) okazało się, że w mózgu Bartka znajduje się ogromna 5-cio centymetrowa cysta, która może w każdym momencie pęknąć. Zagrożenie życia było ogromne! Tykająca bomba zegarowa w mózgu naszego dziecka. Decyzja lekarzy była błyskawiczna i w kilka dni po otrzymaniu wyników badań, otrzymaliśmy datę operacji. Strach o Jego życie znowu nas paraliżował. Dodatkowo, to okropne uczucie, kiedy idziesz z dzieckiem do sali, w której na twoich kolanach Je usypiają… a Ono z ufnością pozwala na wszystko, bo przecież przy mamie nie może się nic złego stać… Operacja trwała 4 godziny, a dla nas była to wieczność. Na szczęście wszystko się powiodło, choć były komplikacje z wybudzeniem. Operacja okazała się być faktycznie sukcesem bo ataki padaczki zredukowane zostały o połowę, ale cóż za cios, kiedy okazało się, że cały wieloletni trud rehabilitacji trzeba rozpocząć od nowa… Bartuś nie utrzymywał się już na nogach. Jakby stracił poczucie równowagi, a ciężar ciała okazał się dla Niego zbyt wielki do udźwignięcia. Rozpoczęliśmy walkę od nowa! W roku 2014 okazało się, że Bartek ma dyslokację prawego biodra i trzeba Go operować. Nie chcę opisywać bólu z jakim Bartek musiał się zmagać przez kolejne 3 miesiące po operacji… morfina nie pomagała. Był zupełnie leżący i nie chciał współpracować. Musieliśmy ćwiczyć aby nie doszło do zaniku mięśni. Po kilku miesiącach okazało się, że Bartek nie potrafi już samodzielnie usiąść, nie potrafi siedzieć prosto, bo ból mu na to nie pozwala. Mimo to, nie poddawaliśmy się! Dokończenie na str. 21


19


20


Dokończenie ze str. 18 W lutym 2015 roku, urodziła nam się córeczka Milenka, która skradła serca nam wszystkim. Bracia oszaleli na Jej punkcie! Bartuś zmobilizował wszystkie siły i zaczął pięknie się z nami komunikować. Tak bardzo chciał, aby siostra była często blisko Niego, że zaczął mówić! Psychicznie zaczął rozwijać się wspaniale, ale fizycznie… było ciężko. W końcu po 17stu długich miesiącach w bólu przy każdej zmianie pozycji nogi, Bartek miał kolejną operację usunięcia metalowych części z kości biodrowej. Teraz bez tak wielkiego bólu, Bartek, a my razem z Nim, jesteśmy gotowi aby kolejny raz podjąć wyzwanie i zacząć od początku walkę z niepełnosprawnością. Bez regularnej rehabilitacji z terapeutą, skażemy Go na bycie biernym. Nie możemy na to pozwolić! Bartek nie cieszy się życiem tak jak Jego rówieśnicy, nie gra w piłkę, nie chodzi do kina, nie wyjeżdża na wakacje. Niech chociaż, będzie w stanie stanąć na nogach, wyprostować przykurczone ręce aby swobodnie dotknąć naszych twarzy, albo wysoko podnieść ciągle spuszczoną w dół głowę, aby krople deszczu, które tak uwielbia, mogły spaść na Jego nosek i wywołać uśmiech na Jego ślicznej buzi. Bez pomocy innych nie damy rady… Dlatego prosimy o dar serca – pomóżcie…

Fantazja poleca:

21


MOBILNY WARZYWNIAK POLSKIE WARZYWA I OWOCE Z DARMOWĄ DOSTAWĄ DO TWOJEGO DOMU! Mamy Państwu do zaproponowania warzywa i owoce prosto z Polski.Towar jest regularnie przywożony z województwa podkarpackiego dlatego mają Państwo możliwość zaopatrzenia się w świeże jabłka, gruszki, marchew, pietruszkę (nie pasternak), ziemniaki, buraki, kapustę kiszoną bez dodatku „ulepszaczy” typu ocet, ogórki itp. Towar przywozimy do domu klienta.

22

UWAGA: REALIZUJEMY ZAMÓWIENIA NA MIN 10 FUNTÓW. Kontakt: 07445976509 Znajdziesz nasz również na Facebooku Mobilny Warzywniak ŻYCZYMY SMACZNEGO I ZAPRASZAMY DO ZAKUPÓW ZDROWYCH OWOCÓW I WARZYW


23


24


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.