Zeszyty Komiksowe (#11, 2011)

Page 28

estonia

26

the Horrible, i niezbyt zgrabnie przełożone. Należy się cieszyć, jeśli trafi się na choć jeden pasek estońskiego autorstwa: wiele czasopism funkcjonujących na rynku należy do spółek skandynawskich i nie ma zamiaru eksperymentować z nieznanymi współpracownikami krajowymi. W większości gazet nie pojawia się nic poza tłumaczeniami. Warto też zwrócić uwagę na inny problem – mniej więcej od połowy lat dziewięćdziesiątych publikowanie komercyjnych przekładów jest dużo tańsze niż drukowanie oryginalnych prac lokalnych artystów. Od lat dziewięćdziesiątych do tej pory przetrwało niewiele serii – jedną z wyróżniających się, oprócz Pesakonda, jest Kosmosemutid Alara Pikkorainena, która od piętnastu lat bez przerwy ukazuje się w tygodniku Eesti Ekspress. Niestety możliwości niewielu uznanych autorów w tej chwili powoli się wyczerpują, a rynek pozostający w zastoju nie jest zbyt przychylny dla nowych twórców. Chociaż w latach dziewięćdziesią-

tych nastąpiła ciekawa faza rozwoju pasków publikowanych w gazetach, w tym samym okresie można było dostrzec kryzys, jeśli chodzi o dłuższe prace. Wcześniej, w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, publikowano niezwykle popularne komiksy dla dzieci autorstwa twórców krajowych, ale żadna z późniejszych publikacji książkowych nie odniosła podobnego sukcesu. I mimo że w magazynach z lat dziewięćdziesiątych czasami umieszczano komiksy w większym formacie, żaden z nich nie zdobył wystarczającej popularności, żeby przetrwać. Z tego powodu coraz trudniej było przekonać wydawnictwa komercyjne do publikacji albumów krajowych (wyjątkiem były antologie najbardziej znanych pasków z gazet). Z drugiej strony, tłumaczone albumy dla dzieci, przede wszystkim z wydawnictwa Disneya, wydawane tu co miesiąc od 1992 roku, przez wiele lat cieszyły się dość dużym powodzeniem. Pojawiały się również przekłady Asteriksa, a później – Tintina. Ponieważ,

jak już wspomnieliśmy, rynek estoński jest bardzo mały, tłumaczenie komiksów nie jest szczególnie dochodowe, więc ogólna liczba takich publikacji wciąż pozostaje niewielka. Wśród nich jest trochę komiksów dla dorosłych – dopiero w ciągu ostatnich lat pojawiły się pierwsze albumy tego typu, takie jak Persepolis Marjane Satrapi i Sin City Franka Millera. Chociaż w Estonii pewna liczba ludzi jest zainteresowana komiksami – choćby entuzjaści twórczości autorów zachodnich, takich jak Neil Gaiman albo Alan Moore, czy wielbiciele mangi – to czytają oni po angielsku (ten trend zauważyły księgarnie, które sprzedają angielskojęzyczne komiksy i mangę).

Zwrot w stronę alternatywy Pod koniec lat dziewięćdziesiątych sytuacja na rynku wydawniczym coraz mniej sprzyjała komiksowi przeznaczonemu dla szerokiego grona odbiorców. Nic więc dziwnego, że ludzie zajmujący się tym medium kierowali się raczej względami artystycznymi, a nie

Ilustracja Edvin Aedma

Estonii rynek prasy drukowanej jest w niej niewielki. Malejąca liczba czasopism niestety ograniczyła znacząco możliwości wydawania komiksów. Odrębną kwestią jest to, że prasa, która pozostała, nie jest już zainteresowana krajową twórczością w tej dziedzinie. We wczesnych latach dziewięćdziesiątych pojawiły się podejrzanego pochodzenia, często nieautoryzowane przez tłumaczy komiksy zagraniczne, ale rynek przekładów szybko się ustabilizował. Od 1992 estońskie gazety publikowały zagraniczne opowieści komiksowe. Jednym z najpopularniejszych okazał się sarkastyczny Ernie Buda Grace’a, znany potem jako Piranha Club. Jeżeli dodamy do tego fakt, że najbardziej znaną rodzimą pracą był raczej mroczny Pesakond, to możemy na tej podstawie wyrobić sobie pewne wyobrażenie o estońskim poczuciu humoru. Miłość do komiksów nie zgasła w Estonii całkowicie – w większości dzienników wciąż się ukazują, nawet jeśli są niekiedy dość nużące i jednostajne, jak Garfield albo Hagar


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.