Zeszyty Komiksowe (#11, 2011)

Page 1

39 PLN

11

No 2011

Komiks w Europie Ĺšrodkowo-Wschodniej



spis treści

4-7 Czechy

8-11 komiks

12-14 Słowacja

15-17 komiks

18-19 litwa

20-21 łotwa

1

22-23 komiks

24-27 estonia

28-31 komiks

32-36 ukraina

37-43 komiks

44-49 rosja

50-51 komiks

52-54, 59-61 węgry

55-58 komiks

62-65 rumunia

66-69 komiks

70-73 wywiad

74-77 słowenia

78-79 komiks

80-81 serbia

82-87 komiks

88-91 bośnia i hercegowina

92-93 komiks

94-97 macedonia

98-101 grecja

102-105 wywiad

106-109 recenzje

110-112 lista nowości


rysunki

tomasz niewiadomski scenariusz

grzegorz janusz

2

ratman spotyka szwejka


cześć!

Drodzy Czytelnicy,

Macie przed sobą od dawna zapowiadany (i – mamy nadzieję – oczekiwany) numer poświęcony komiksografiom środkowo- i wschodnioeuropejskim, a jednocześnie numer, jakiego się nie spodziewaliście (gdyż – tak jak do pewnego stopnia my – nie mogliście przewidzieć tak nagłej przemiany). Zeszyty Komiksowe, które trzymacie w rękach, są jeszcze bardziej międzynarodowe niż poprzednie z tego względu, że nie da się – naszym zdaniem – pisać w sposób przekonujący o dziejach scen komiksowych poszczególnych krajów, na które składają się nierzadko ciężkie doświadczenia, nie będąc ich bezpośrednim świadkiem i uczestnikiem. Stąd nasza prośba do Przyjaciół z zagranicy (czyż nie brzmi to socjalistycznie?) i ich nieoceniona pomoc w realizacji naszego niełatwego przedsięwzięcia. Dołożyliśmy wszelkich starań, by teksty i komiksy zgromadzone w niniejszym numerze móc nazwać reprezentacyjnymi. Choć przyznajemy szczerze – nie do wszystkich krajów udało nam się dotrzeć, nie wszyscy współpracownicy byli w stanie wywiązać się ze swych zobowiązań, natomiast teksty drukowane przez nas czasami noszą piętno subiektywizmu. Jak to w życiu. Z całości materiału, który udało nam się zgromadzić, wyłania się obraz dynamicznych przemian, dramatycznych zwrotów i tytanicznej pracy niektórych uczestników komiksowych scen z krajów bliskiej nam części Europy. Krople komiksu powoli drążą skały kultury i – co cieszy – Polska na tym tle wcale nie wygląda źle. Za nowy projekt graficzny magazynu odpowiada Dennis Wojda, któremu pragniemy w tym miejscu serdecznie podziękować za włożony w nasz projekt wysiłek i za rezultat, który – naszym zdaniem – po prostu zwala z nóg. Bez smutku żegnamy więc poprzedni, amatorski layout, towarzyszący nam przez siedem lat, ale który zdecydowanie wymagał gruntownej przebudowy (szkoda zresztą, że nie mogło do niej dojść już przy poprzednim numerze naszego pisma...). Po raz kolejny przekonaliśmy się też, że rozwój sztuki w naszym kraju – podobnie zresztą jak w wielu krajach regionu, co można wyczytać tu i ówdzie pomiędzy wierszami w publikowanych tekstach – jest bardzo utrudniony bez mecenatu (to dotacja, zdobyta wysiłkiem naszego Wydawcy, umożliwiła nam ten wizualny „skok do przodu”), co budzi w nas zarówno wdzięczność, jak i niepokój. Tak czy inaczej – mamy nadzieję, że nowe wcielenie Zeszytów będzie się Wam podobało. Życzymy miłej lektury Michał Błażejczyk i Michał Traczyk

3

agazyn o komiksach, numer 11, m czerwiec 2011 kontakt redakcja@zeszytykomiksowe.org www zeszytykomiksowe.org zeszyty komiksowe

Redagują Michał Błażejczyk i Michał Traczyk Projekt graficzny i skład Dennis Wojda (dennissimo.com) Rysunki na okładce Andras Baranyai (Andrasbaranyai.com) Korekta Martyna Pakuła Wydawca Centrala (centrala.org.pl) Fundacja Tranzyt (fundacja-tranzyt.blogspot.pl) Dodatkowe podziękowania dla Centrali, Timofa i Ani Nakład 600 ISSN 1733-3008 Druk MJP Drukarnia (mjp.eu) Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Wszystkie ilustracje są własnością intelektualną ich autorów. Redakcja zastrzega sobie prawo do dokonywania skrótów w nadesłanych materiałach. Przedruki wyłącznie za zgodą redakcji.


czechy

KOMIKSOWE ODRODZENIE na sposób

czeski

Do początku lat czterdziestych XX wieku rozwój komiksu w Czechach przebiegał równolegle w stosunku do reszty Europy. Powstanie wczesnych form komiksowych w połowie XX wieku było ściśle związane z rozwojem twórczości humorystycznej i satyrycznej, a także z pojawieniem się literatury i magazynów dla dzieci. Tomáš Prokůpek Anita Jóźwiak tekst

po zakończeniu wojny w maju 1945 roku nowocześnie rozumiany komiks przeżywał wych, który skodyfikował niemiecki rozkwit. Został on jednak zakończony wraz artysta Wilhelm Busch – czyli z dojściem do władzy komunistów w lutym rysunków opatrzonych krótkimi 1948 roku. W pierwszej połowie lat pięćdzierymowanymi (rzadziej prozatorskisiątych z czeskich czasopism całkowicie znikmi) komentarzami. Pierwsza znana czeska nęły serie, w których wykorzystywano dymki. próba wykorzystania W kolejnych latach nowoczesnej formy ich powrót następoO autorze komiksu z dymkami wał bardzo powoli Ur. w 1975 r., z wykształcenia architekt. Współzałoprzypada na rok i był ściśle związany życiel (razem z Tomášem Kučerovským) magazynu 1906, a pierwsza wy- AARGH! w 2000 r. Od 2010 r. pracuje jako badacz z magazynami dla na Uniwersytecie Palackim w Ołomuńcu. Publicysta raźniejsza fala twodzieci i młodzieży. komiksowy, autor scenariuszy, organizator wystaw, rzonych w Czechach okazjonalnie - rysownik. Jego krótkie formy komik- Do dalszekomiksów tego włago politycznego i sposowe były publikowane w wielu krajach Europy Wschodniej i nagrodzone m.in. pierwszą nagrodą śnie typu pojawiła łecznego poluźnienia na MFKiG w Łodzi w 2008 r., zaś jego teksty teoresię w drugiej połowie tyczno-komiksowe - w Czechach, Polsce (ZK) i USA doszło pod koniec lat dwudziestych XX (International Journal of Comic Art). Współautor lat sześćdziesiątych. antologii wczesnych pasków Ondřeja Sekory, rewieku. W roku 1927 W historii czeskiego daktor antologii współczesnego komiksu czeskiego powstało pierwsze komiksu okres ten (Generace nula), współautor monografii Káji Saudka czeskie czasopismo jest kojarzony przede i Planety Eden. komiksowe pod wszystkim z Káją tytułem Koule Saudkiem (ur. 1935), [Kula], którego celem było przede wszystkim który zasłynął jako twórca kilku nowatorskich, prezentowanie twórczości artystów rodzipopularnych serii dla dorosłych czytelników mych. Jednak jego koncept jawił się jako zbyt i na długi czas stał się ikoną komiksu czeskiego. nowoczesny i wkrótce zaprzestano wydawa W sierpniu 1968 roku Praska nia magazynu. Wiosna została zakończona poprzez wkro Do końca lat trzydziestych czenie do Czechosłowacji wojsk Układu w czeskich obrazkowych historiach przeważał model Buschowski. Rozwój t. Prokůpek bardziej progresywnych prac z dymkami gwałtownie przerwała na Warszawskiego. Komunistyczny reżim w ciąpoczątku lat czterdziestych II wojna światogu trzech lat szybko odzyskał kontrolę nad wa. W krótkim okresie relatywnego spokoju społeczeństwem, którą udało się, co prawda W tym czasie czescy twórcy wyko-

rzystywali model historii obrazko-

z coraz większymi trudnościami, utrzymać aż do końca lat osiemdziesiątych. Obok komiksów wydawanych oficjalnie – przede wszystkim nijakich, nierzadko propagujących oficjalną ideologię serii – w czeskim środowisku od końca lat siedemdziesiątych zaczęły pojawiać się także alternatywne, podziemne publikacje. Część z nich przygotowywano z inicjatywy nowo powstających klubów SF, z ambicją wprowadzenia do Czech nieobecnego wcześniej zachodniego mainstreamu komiksowego. Równolegle próbowano tworzyć komiksy o charakterze eksperymentalnym, pozostające pod wpływem amerykańskiego undergroundu i tematów z obszaru francuskojęzycznego.

le bardziej otwarta. Sporo dotychczasowych autorytetów – ludzi, którzy wcześniej znajdowali się na szczycie (często z niewiadomych przyczyn) – nie mogło się odnaleźć w nowej sytuacji. Na kluczowych pozycjach wkrótce pojawiły się gotowe do działania i zdolne (czasem bez skrupułów) osoby, które w większości nie przekroczyły jeszcze lat czterdziestu. Ten proces zachodził również w sferach twórczych – w sztuce czy w architekturze wspięli się na

Generacja 89 Upadek komunizmu w listopadzie 1989 roku był momentem przełomowym – rozwiązaniu uległo wiele dotychczasowych zależności,

„Kája Saudek (ur. 1935) na długi czas stał się ikoną komiksu czeskiego.” spontanicznie rodziły się nowe, a hierarchia społeczna stała się o wie-

Ilustracja Kája Saudek

4

tłumaczenie


Ilustracja Kája Saudek

czechy szczyt młodzi i drapieżni twórcy, podczas gdy starsi autorzy, skoncentrowani na przemijającym reżimie, nagle stracili grunt pod nogami i uprzywilejowane pozycje. Na początku wydawało się, że rozwój czeskiej sceny komiksowej będzie przebiegał tak, jak rozwój innych rodzajów twórczości, jednak stało się inaczej. Za przełomowy można uznać już rok 1987 – w czasopismach zaczęły pojawiać się wówczas prace twórców komiksowych z pokolenia, które nie zdążyło się załapać na krótki okres swobody końca lat sześćdziesiątych. Pierwsze, tematyczne czasopismo Kometa [Kometa] powstało w kwietniu 1989 roku, a kilka kolejnych tytułów wynurzyło się po przewrocie. Wspólnie z czasopismami dla dzieci stały się one platformą dla młodych twórców komiksów, których określamy mianem Generacji 89. Podobnie jak w innych krajach byłego bloku socjalistycznego w Czechach pojawił się wielki głód komiksu, będącego przez długie lata sztuką zakazaną i ograniczaną. Ponownie wydano starsze dzieła Saudka, które ukazały się w nakładzie ponad 200 000 egzemplarzy (obecnie jest to nakład najlepiej sprzedających się gazet nieplotkarskich), a autorzy z pokolenia urodzonego w okresie od lat pięćdziesiątych do siedemdziesiątych zyskali nagle przestrzeń, w której mogli publikować. Bardzo szybko doszło jednak do ponownego załamania zainteresowania sztuką komiksu. Wynikało to z kilku przyczyn. Pierwsza z nich leżała w szybkim ulatnianiu się po aksamitnej rewolucji uroku zakazanego owocu, którym był niegdyś komiks. Z Zachodu przybyły nie tylko komiksy, ale również inne wytwory popkultury. Wiele z nich (film, muzyka i literatura) spotkało się z większym niż historie obrazkowe zainteresowaniem konsumentów. Druga przyczyna tkwiła w zmieniających się uwarunkowaniach środowiska gospodarczego i kulturalnego. Krajowe czasopisma komiksowe i dla dzieci były najczęściej wydawane albo przez ludzi z wieloletnim doświadczeniem redakcyjnym nabytym za czasów socjalizmu, albo przez nowych przedsiębiorców, których komiks zbytnio nie interesował, widzieli w nim jednak potencjalne źródło dochodów. Wkrótce stało się jasne, że ani jedni, ani drudzy nie są

5

w stanie reagować wystarczająco szybko na spadającą sprzedaż, wprowadzenie cen rynkowych, zmieniające się upodobania czytelnicze itd. Czasopisma zaczęły upadać i około roku 1993 możliwości publikowania, jakie mieli czescy twórcy, okazały się jeszcze bardziej ograniczone niż przed rokiem 1989. Jednocześnie, trzeba przyznać, zaniedbań dopuścili się również sami autorzy komiksów. Ze względu na brak tradycji, która nie byłaby zniekształcona przez naciski reżimu, na bieżąco uczyli się nowoczesnej formy

komiksowej i wielu z nich aż za bardzo korzystało z charakterystycznego stylu Saudka. W Generacji 89 z pewnością nie brakowało wyraźnych talentów, ale ostatecznie okazało się, że tylko niewielu twórców było w stanie zaoferować czytelnikom atrakcyjne tematy, a jednocześnie miało na tyle wytrwałości, aby przetrwać wszystkie komplikacje burzliwego początku lat dziewięćdziesiątych. Z nielicznymi wyjątkami czeski komiks tego okresu miał postać awanturniczych czy humorystycznych opowieści, kopiujących fabuły dobrze znane

z książek lub filmów, i nie oferował czytelnikom nic oryginalnego.

Pierwsze podsumowanie W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych sytuacja czeskiego komiksu przedstawiała się naprawdę niekorzystnie. Za jedynego zwycięzcę z tamtego okresu można uznać komiksowe czasopismo dla dzieci Čtyřlístek [Czterolistna koniczynka]. Pismo zostało założone w 1969 roku, gdy liberalny okres w polityce dobiegał końca. Założycielem i głównym autorem Czte-


czechy

6

riodykiem – rodzice kupowali swoim dzieciom czasopismo, na którym sami się wychowali i do którego mieli wielki sentyment. Wokół Czterolistnej koniczynki zebrała się grupa starszych twórców filmów animowanych, sztuki, która po utracie hojnych dotacji ze strony państwa zaczęła przymierać. W ten sposób magazyn stał się schronieniem dla autorów z dwóch segmentów kultury wizualnej. Pozycję obroniło również czasopismo ABC, inny liczący sobie wiele lat bastion komiksu. Jednak tutaj redakcja czasem bardziej, czasem mniej udanie, próbowała publikować w nowych realiach prace nawiązujące do komiksów przygodowych i science fiction, które służyły czytelnikom tego magazynu nieprzerwanie od końca lat pięćdziesiątych. W grupie przegranych znalazł się niestety Kája Saudek, który ze względów finansowych zrezygnował z tworzenia komiksów i utrzymywał się przede wszystkim z ilustrowania czasopism erotycznych. Nadużywał alkoholu,

przez co jego styl artystyczny pogarszał się – swoje oryginalne pomysły rysownik rozmienił na drobne i popadł w sztuczny manieryzm. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych z twórców Generacji 89 zasłynął przede wszystkim Štěpán Mareš (ur. 1972). Chociaż jako rysownik nie wyróżniał się wyjątkowym talentem artystycznym i w widoczny sposób czerpał ze stylu Saudka, nikt nie mógł podważyć jego pracowitości i faktu, że w wydawanie komiksów wkłada ogromny wysiłek. Kiedy w 1995 roku tygodnik społeczny Reflex poszukiwał kogoś, kto byłby w stanie co tydzień rysować serię Zelený Raoul [Zielony Raoul], przedstawiającą w sposób satyryczny rodzimych polityków i inne znane postacie, wybór padł na Mareša. Był on do takiego zadania świetnie przygotowany i przez lata radził sobie z rutyną tworzenia cotygodniowego komiksu. Seria ta cieszyła się wielką popularnością, doczekała się także kilku wydań książkowych. Mniej popularna, ale bardziej wartościowa

była twórczość Miroslava Schönberga (ur. 1951), być może najbardziej utalentowanego rysownika Generacji 89, który w ciężkich dla komiksu czasach utrzymywał regularną współpracę przede wszystkim z czasopismem Skaut-Junák. Większość pozostałych artystów działających w ramach pierwszej porewolucyjnej fali w sztuce komiksowej zrezygnowało z twórczości, a ich drogi się rozeszły. Najczęściej trafiali do agencji reklamowych.

Generacja Zero Nadszedł jednak czas renesansu dla komiksu. Ważne wydarzenia nastąpiły w roku 1997 – zaczął ukazywać się magazyn Crew [Załoga, ale także Krew], sprofilowany na główny nurt angloamerykańskiego mainstreamu, oraz tłumaczenia na język czeski doczekał się Maus Arta Spiegelmana. Nowa era rozpoczęła się w 2000 roku, kiedy ukazał się podwójny komiksowy album Ruddy / O Kutilce autora Pavla Čecha (ur. 1968) i Tomáša Jirku

Ilustracja Lucie Lomová

rolistnej koniczynki był (i stale jeszcze jest) Jaroslav Němeček (ur. 1944), twórca serii, od której czasopismo wzięło nazwę, a której bohaterowie to czworo zantropomorfizowanych zwierząt – kot, prosię, zając i suka. Oprócz ich przygód magazyn publikował wiele innych komiksów, często związanych z animowanymi serialami telewizyjnymi. Mimo że przez cały okres socjalizmu wydawnictwo narażone było na szykany ze strony władz, redaktorzy nie poddali się presji reżimu i nigdy nie sławili żadnej pionierskiej organizacji ani nie uprawiali innej propagandy. Po roku 1989 Jaroslav Němeček zdecydował się samodzielnie wydawać czasopismo. Przez jakiś czas wydawało się, że przegra z zagranicznymi tytułami, takimi jak Tom&Jerry czy Kačer Donald [Kaczor Donald], jednak po początkowym spadku sprzedaży Czterolistnej koniczynki czytelnicy zaczęli do niej wracać. Kluczową rolę – większą niż faktyczna jakość – w tym procesie odegrała długa tradycja stojąca za pe-


czechy (ur. 1971) i jednocześnie pierwsze wydanie magazynu AARGH!, który stał się pierwszą przestrzenią umożliwiającą druk prac następnemu pokoleniu autorów, określanych mianem Generacji Zero. Różnic pomiędzy Generacją 89 a Generacją Zero można znaleźć wiele. Nowa fala twórców dzięki znajomości języka angielskiego, otwartym granicom i dostępowi do Internetu miała szansę już w dzieciństwie

artystów, którzy pojawiali się kolejno, liczy około pięćdziesięciu osób i wciąż się rozrasta. Ich twórczość jest bardzo zróżnicowana, począwszy od groteskowych i awanturniczych historii, reportażowych form komiksu, poprzez prace autobiograficzne, aż po awangardowe eksperymenty. W 2006 roku z organizowanych przez fanów komiksu spotkań zrodził się profesjonalnie przygotowany festiwal Komik-

„Anna chce skoczyć został pierwszym czeskim albumem, który doczekał się wydania we Francji i w Polsce” t. Prokůpek

Ilustracja Miroslav Schönberg

czy u progu okresu dojrzałości zaznajomić się z medium komiksowym w wielu formach. W przeciwieństwie do poprzedników, w tym młodym pokoleniu przeważali rysownicy, którzy zdobyli wykształcenie akademickie. W ich twórczości mniej było więc niepewności, rzadziej działali po omacku. Paradoksalnie atutem Generacji Zero okazało się to, że jej przedstawiciele nie doświadczyli okresu, gdy tworzenie komiksów było dochodowe. Dla nich naturalne jest to, że przynajmniej do pewnego wieku publikuje się za darmo czy też za symboliczne wynagrodzenie. Na początku nowego tysiąclecia czeska scena komiksowa zaczęła szybko się rozrastać. Wkrótce pojawiło się kilka kolejnych czasopism opartych na koncepcie podobnym do AARGH! Grupa ciekawych

Fest!, który stara się promować komiks jako nowoczesne i uniwersalne medium zdolne do przekazania dowolnej treści. Stopniowy wzrost znaczenia komiksu jest obserwowany na całym świecie, a czeska produkcja jest w kraju ponownie przyjmowana z zainteresowaniem i sympatią. Można to zaobserwować między innymi po zachowaniu większych wydawnictw, odkrywających potencjał komiksów, które w większych księgarniach niekoniecznie zapełniają już wyłącznie dolne półki w dziale literatury dla dzieci. Sukcesywnie rośnie też liczba dobrych komiksów zagranicznych w dobrych przekładach i czescy czytelnicy mogą bez problemu śledzić najbardziej interesujące opowieści, przede wszystkim amerykańskie, ale w ostatnim czasie także belgijskie i francuskie.

Drugie podsumowanie W roku 2011 sytuacja czeskich twórców wygląda następująco: choć nie ma to wpływu na sprzedaż, główny rdzeń grupy twórców skupionych wokół czasopisma Czterolistna koniczynka zaczyna się wyraźnie starzeć i konieczna staje się zmiana pokoleniowa. Kája Saudek od wypadku w 2006 roku pozostaje w śpiączce i najprawdopodobniej już nic więcej nie stworzy. Jego twórczość doczekała się jednak monografii, a w kolejnych wydaniach ukazują się wznowienia kluczowych dzieł z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. W formie zbiorowych wydań publikowane są ponownie również kolejne serie klasyczne innych twórców, co z pewnością pomaga budować wśród czytelników świadomość tradycji rodzimego komiksu. Wywołują przy tym falę nostalgii, która czasami ma konsekwencje negatywne – niektóre fanowskie opracowania podejmujące próbę uporządkowania historii komiksu krajowego celowo bagatelizują ideologiczne obciążenia wielu prac z okresu socjalizmu. Do przetasowania doszło również wśród autorów Generacji 89, chociaż nadal słychać o nich bardzo mało. Štěpán Mareš stał się takim samym celebrytą, jak ci, których chętnie karykaturuje, ale nie rozwija się artystycznie. Zwraca za to uwagę Lucie Lomová (ur. 1964), która przez całe lata dziewięćdziesiąte tworzyła komiksy dla dzieci, potem jednak skierowała uwagę na czytelników dorosłych i jej projekt Anna chce skotit [Anna chce skoczyć] został pierwszym czeskim albumem, który doczekał się wydania we Francji, a następnie w Polsce. Warto wspomnieć także o Vladimírze Tučapským (ur. 1958). Jego twórczość przez lata pozostawała w cieniu prac innych autorów, jednak od początku lat osiemdziesiątych nieustannie kontynuuje rysowanie komiksów eksperymentalnych, które dopiero w ostatnim czasie doczekały się nieco większej (z pewnością zasłużonej) uwagi. Autorzy Generacji Zero również powoli zaczęli podążać w kierunku światła. Jiří Grus (ur. 1978), Branko Jelinek (ur. 1978) i Filip Škoda (ur. 1976) mają już za sobą wydawanie albumów za granicą. W kraju najwięcej słychać o Jaroslavie Rudisie (ur. 1972) i Jaromirze Švejdíku (ur. 1963); ich trylogia

o Aloisie Nebelu została przetłumaczona na język polski, a w najbliższej przyszłości stanie się kanwą filmu pełnometrażowego. W przeciwieństwie do przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, kiedy młodzi artyści mieli tylko pięć burzliwych lat, aby zaistnieć, obecnie rozkwit komiksu następuje powoli i nic nie wskazuje na to, że miałby się zakończyć. Generacja Zero nadal pozostaje jednak odcięta od czytelników. Czasopisma poświęcone komiksom wciąż w niewielkim stopniu opanowały zdolność przyciągania szerszej grupy odbiorców i do dzisiaj młodzi autorzy pojawiają się w tradycyjnych mediach raczej sporadycznie. Przy tym paradoksem jest, że media i różne instytucje coraz częściej sięgają po komiks, postrzegając go jako formę atrakcyjną i komunikatywną. Jednak ludziom na stanowiskach decyzyjnych często brakuje wystarczającego doświadczenia i wiedzy, dlatego wiele zleceń od przedsiębiorstw i organizacji rządowych zdobywają przypadkowi artyści, co gorsza – podrzędni. Obecna fala czeskich autorów stoi przed zadaniem znalezienia tematów, które zainteresują osoby spoza grupy typowych odbiorców komiksów. Zważywszy na to, że z wiekiem coraz trudniej jest ludziom poświęcać się sztuce z prawdziwym entuzjazmem, Generacja Zero nie ma wiele czasu. I chociaż może nie uda im się jeszcze całkowicie zburzyć murów ograniczających sztukę komiksu, nie ma póki co powodu do pesymizmu – solidną pracą utorowali drogę nowej fali autorów, którzy bez wątpienia będą próbowali dokonać przewrotu z nową energią.

7


rysunki & scenariusz

pavel Ĉech

8

hvezdar (czechy)


9


10


11


słowacja

20 lat komiksu

na słowacji Dwadzieścia lat to całkiem długi okres, dlatego niemożliwe jest kompletne przedstawienie dziejów komiksu na Słowacji, mimo że medium to nigdy nie miało tutaj łatwego życia. Doświadczyło zarówno wzlotów, jak i upadków, na samo dno. martin luciak Anita Jóźwiak

12

Po obaleniu komunizmu w roku 1989 przed sztuką komiksu otworzyły się nowe możliwości. Lata 1990-1995

możemy określić mianem złotego okresu w dziejach komiksu słowackiego. Obok prac zagranicznych równolegle ukazywała się twórczość krajowa.

Pierwsza połowa lat 90. XX wieku Pod koniec roku 1990 na rynku słowackim zaistniało wydawnictwo Egmont, nastawione przede wszystkim na czytelników dziecię-

tłumaczenie

cych. W ciągu sześciu lat za jego sprawą ukazywały się takie pozycje, jak w latach 1990-1996 Mickey Mouse [Myszka Miki, w wydaniu słowackim pozostawiono tytuł oryginalny], w latach 1992-1993 Mladé Ninja korytnačky [Przygody młodych żółwi ninja], w latach 1991-1992 Káčer Donald [Kaczor Donald], w latach 1993-1996 Bugs Bunny a spol [Królik Bugs i przyjaciele], w latach 1993-1994 Flintstonovci [Flinstonowie] i w latach 1992-1995 Asterix. Rok po powstaniu Egmontu pojawiło się kolejne wydawnictwo, Semic-Slovart, którego działalność polegała przede wszystkim na wprowadzaniu na rynek słowacki bohaterów stworzonych przez Marvel Comics. W ciągu czterech

także na Słowację Fantomasa (słow. Fantóm, 8 numerów), Garfielda (4 numery), Nilsa Holgerssona (18 numerów), Różową Panterę (słow. Ružový Panter, 9 numerów) czy Tarzana (słow. Tarzan sa vracia, 4 numery). Zielone światło dla komiksów zapaliły także inne wydawnictwa słowackie. Państwowa oficyna Tatran wydała Toma i Jerry’ego (słow. Tom a Jerry, 23 numery), a Smena, w tym samym czasie, Pszczółkę Maję (słow. Včielka Maja, 12 numerów]. Coraz więcej możliwości publikowania uzyskiwali stopniowo również autorzy słowaccy. Fero Mráz i Feďo Fiala stworzyli ilustracje do wielu zeszytów stanowiących komiksowe adaptacje dzieł literackich (Tropiciel śladów, Ostatni Mohikanin, Tarzan, Początek czasów). Samodzielnie Mráz zilustrował wydawane przez wydawnictwo Osveta komiksy na bazie

Dať možnosť mravcom [Dać szansę mrówkom] i Patrol času [Patrol czasu] Juraja Maxona, mimo że ten drugi należy raczej do gorszych prac tego artysty. Jeszcze krócej wytrwały Jupíík i MixComics, adresowane do młodszych czytelników. Nieco lepiej powodziło się magazynowi UFF, którym kierował głównie Viktor Csibu. Pomimo ukazywania się na łamach tego czasopisma całkiem zabawnych opowieści i adresowania pisma do młodych czytelników, również ten periodyk musiał walczyć o przetrwanie. Ciekawy rozdział w dziejach opowieści obrazkowych stanowił Comics Flex, w którym beznadziejne rysunki stanowiły dopełnienie beznadziejnych scenariuszy. W jednym z niewielu numerów pojawił się bohater imieniem Flex, mogący dzięki magicznemu pierścieniowi używać atrybutów sławnych bohaterów filmowych, np. bicza Indiany Jonesa czy siły Batmana. Najlepszym spośród magazynów okazał się Bublinky, za którym stał niestrudzony Fero Mráz, a którego wprowadzenie na rynek poprzedzała kampania reklamowa. Pismo to było poświęcone rodzimej scenie komiksowej i zrobiło dla niej wiele dobrego. Obecnie trudno sobie wyobrazić, że przez ponad dwa lata każdego miesiąca w kioskach pojawiało się czasopismo wypełnione po brzegi twórczością autorów słowackich. Zdecydowanie najlepszym komiksem drukowanym w Bublinkach był Storm dwójki autorów, Fera Mráza i Juraja Takáča. Opowieść o galaktycznym wędrowcu-poszukiwaczu ukazywała się przez cały okres istnienia magazynu. Poza

„Peter Stankovič stworzył pierwszą (i niestety jedyną na Słowacji) ilustrację losów Janosika.” m. luciak lat istnienia słowackiego wydawnictwa w kioskach mogliśmy spotykać takie postacie, jak Spider-Man (tytuł komiksu słow. Záhadný Spider-man, 34 numery), Conan Barbarzyńca (słow. Conan Barbar, 18 numerów), Transformersi (4 numery), grupa G.I.Joe (słow. G.I.Joe – Zvláštne misie, 5 numerów). Oprócz bohaterów z Marvel Comics wspomniane wydawnictwo wprowadziło

scenariuszy Jozefa Repki Gorazdov posol [Poseł Gorazda] i Zbraň pre Svätopluka [Broń dla Świętopełka], których akcja rozgrywała się w okresie Państwa Wielkomorawskiego. Peter Stankovič stworzył z kolei pierwszą (i niestety jedyną na Słowacji) ilustrację losów Janosika. Komiks nawiązuje do tradycji Asteriksa i stawia przede wszystkim na humor. Najwięcej serii komiksowych publikowano w magazynach specjalistycznych. Większość z nich nie istniała zbyt długo. Dwutygodnik K.O.MIX dotrwał jedynie do szóstego numeru, a z opublikowanych na jego łamach historii warte uwagi są przede wszystkim komiksy Mráza

Ilustracja Peter Stankovič

tekst


słowacja

13

Mrázem w Bublinkach publikowała grupa autorów, m.in. Feďo Fiala, Ľudovít Mikula i Martina Pilcerová, która już wkrótce, podobnie jak Juraj Maxon, zaczęła specjalizować się w ilustrowaniu okładek.

Ilustracje Matus Vizar, Fero Mráz

Po rozpadzie Czechosłowacji W roku 1993 doszło do rozpadu Czechosłowacji. Ten rok miał również decydujące znaczenie dla losów komiksu w obu nowych państwach. Po rozpadzie klubu Comics powstały Stowarzyszenie Autorów Komiksowych, skupione wokół Juraja Maxona, oraz Zanota, którą kierował Fero Mráz. To właśnie Zanota

przez trzy lata (1993-1995) organizowała przeglądy konkursowe pod nazwą Dni Komiksu. W roku 1995 oba stowarzyszenia zakończyły działalność i komiksy powoli odchodziły w mrok. W roku 1996 na scenie komiksowej istniał jedynie Egmont z Kaczorem Donaldem. Inne wysiłki wydawców komiksów

miksy przedrukowywane z magazynu Heavy Metal, czyli przygody takich bohaterów, jak Sędzia Dredd (słow. Sudca Dredd), Nemesis, Flash. Jeszcze krócej przetrwał komiks Akty X [ Z archiwum X], ukazujący się w roku 1997. Sukcesu nie odniosło czeskie wydawnictwo Unicorn, które spróbowało zdobyć słowacki

„bublinki przez ponad dwa lata pojawiało się wypełnione po brzegi twórczością autorów słowackich.” m. luciak kończyły się niepowodzeniami. Tylko sześć numerów przetrwał Komix Mix wydawany przez Improst. Wydawnictwo publikowało ko-

rynek, proponując opowieści o przygodach Batmana i Spider-Mana. Komiksy traciły na atrakcyjności przez stosowanie w nich bardzo

nieczytelnej czcionki. Również słowaccy autorzy odchodzili w niepamięć. Pół roku po powstaniu czeskiego magazynu komiksowego Crew (1997) Imrich Rešeta postanowił wstrząsnąć sceną słowackiego komiksu i za pomocą kserokopiarki powielił


słowacja się jednocześnie ostatnim. Podobne losy spotkały czeskie wydawnictwo Mot s.r.o., które spróbowało wprowadzić na rynek słowacką mutację bohatera stworzonego przez Branka Jelínka – Oskara Eda. Ukazały się jedynie dwa numery z całej trylogii. Trzeci numer można było dostać już tylko w czeskiej wersji. Podobnie niepowodzeniem skończyła się próba wydawnictwa Enigma, które w roku 2003 wydało komiks Titeuf a pozadie veci [Titeuf – Z tylnej perspektywy], a dwa lata później Tintinove dobrodružstvá: Žezlo kráľa Otakara [Przygody Tintina: Berło Otokara]. Ciekawostką w przypadku tych dwóch komiksów jest

Przełom nastąpił w roku 2007, w którym stowarzyszenie Anime Crew, które było także współorganizatorem Comics Salonu, wydało swój pierwszy zbiór Comics & Manga Book. Publikacja została zaprezentowana podczas międzynarodowego festiwalu komiksu, anime, literatury fantasy i gier – Comics Salon 2007. Zbiór był podsumowaniem konkursów i wystaw FanART, OriginalART oraz Comics&Manga, odbywających się w ramach festiwalu Comics Salon. Misją redaktorów zbioru było stworzenie słowackim twórcom – rysownikom i scenarzystom komiksowym – przestrzeni do prezentacji swojej

„Niestety, nawet redaktorom Adamantium nie udało się wydać więcej niż jednego numeru czasopisma.” m. luciak

14

Comics nie ukazywał się, Gašparík zdecydował się wydać własny fanzin, Your Mistake. Twórczość Gašparíka cechują typowa, prosta kreska, brutalny humor i pojawianie się drastycznych scen przemocy.

XXI wiek Pomimo że czasy były bardzo niekorzystne dla komiksu, to właśnie w tamtym okresie powstał pierwszy specjalistyczny sklep, oferujący komiksy, literaturę fantasy i gry komputerowe, BRLOH. W momencie powstawania tego artykułu, BRLOH ma na Słowacji już dziewięć oddziałów. Po roku 2000 jedynym regularnie ukazującym się periodykiem komiksowym był Kaczor Donald, a sztuka komiksu na Słowacji przeżywała swój najgorszy okres. Taka sytuacja trwała aż do roku 2003, kiedy po raz pierwszy po długim czasie prób wskrzeszenia słowackiej sceny komiksowej Marek Menke we współpracy z Michalem Nentudomem wydał fanzin X-komiks. Oprócz autorskich komiksów nacisk w fanzinie kładziono na publicystykę (recenzje, zagraniczne nowości, informacje dotyczące mangi oraz filmów anime). Pierwszy numer X-komiksu okazał

to, że przekładali je na słowacki uczniowie Instytutu Francuskiego. Na scenie ponownie pozostał tylko Kaczor Donald. Taka sytuacja utrzymywała się przez następne trzy lata, dopóki nie pojawiła się kolejna próba wskrzeszenia komiksu, tym razem poprzez wydanie antologii Adamantium. Za jej powstaniem stał Martin Plško. W Adamantium na stu ośmiu stronach przedstawiono dwanaście prac dwunastu dobrze zapowiadających się autorów. Niestety, nawet redaktorom Adamantium nie udało się wydać więcej niż jednego numeru czasopisma i nadal jedynym regularnie ukazującym się magazynem komiksowym był Kaczor Donald.

twórczości. Publikacja stanowiła wyraźny krok do przodu dla słowackiej sztuki komiksu. Zbiór Comics & Manga Book stał się częścią każdego Comics Salonu. W momencie, gdy piszę ten artykuł, dostępny jest już czwarty numer. Pierwsza edycja Comics Salonu odbyła się w roku 2004 i najbardziej przypominała wystawę trwającą wiele miesięcy. Podczas dwóch miesięcy zaprezentowano prace autorów komiksów, takich jak Fero Mráz, Mišo Ivan, Martina Pilcerová i Ľudovít Mikula. Rok później wszystko odbyło się już jak należy. Zorganizowano spotkania z autorami, warsztaty, a później także wykłady.

W roku 2007 Comics Salon odbywał się razem z IstorConom (festiwal literatury fantasy i anime) i odwiedziło go ponad dziesięć tysięcy osób. W roku 2009 na słowacki rynek wkroczyło czeskie wydawnictwo Albatros z komiksami zagranicznymi. Nakładem tej oficyny ukazały się m.in.: H.C.Andersen – kreslene rozprávky [H.C. Andersen – Rysowane bajki], Malý Prince [Mały Książę], Gombíková vojna [Wojna guzików] i Malý upírik [Mały wampir]. Ukazują się także przedruki Janosika z roku 1991 i Jožinka – diet’a svojich rodičov. Wydano też liczący trzysta sześćdziesiąt stron zbiór Všetky stripy, ktoré vychádzali v Roháčovi celých 23 rokov [Wszystkie stripy komiksowe z ostatnich dwudziestu trzech lat]. W tym samym roku została założona strona internetowa monitorująca wszystkie okołokomiksowe wydarzenia na Słowacji. Rok później Słowackie Komiksowe Archiwum wydało we współpracy z B&B Komiks swój pierwszy komiksowy zbiór BB Komiks. Na jego łamach nie tylko prezentowano nowych twórców, ale także przypominano autorów starszej generacji, chociażby Fera Mráza czy Dušana Blažeka. Spośród przedstawicieli młodych artystów we wspomnianym zbiorze swoje prace prezentowali m.in. Viliam Slaminka, Andy Wsól, Pavel Keníž (obecnie przebywa we Francji), Peter Nemček i Martin „Cuco” Luciak.

Ilustracja MMM

pierwszy numer fanzinu Pain Comics. W taki sposób zdołał przygotować jedynie dwa numery, w których wydrukowano komiks Andreja Gajdošíka Undertaker oraz recenzje. Martin Gašparík, czyli Komixbastard, przygotował do trzeciego numeru komiks Zombie Force. Ponieważ przez dłuższy czas kolejny numer Pain


rysunki & scenariusz

shooty

Kiss me!

(słowacja)

15


16


17


litwa

komiks

litewski Trudno opowiadać o rzeczach, których istnienie wydaje się bardziej wątpliwe niż koszykówka Pigmejów czy architektura gotycka Eskimosów.

18

Saulis Krusna

Komiks na Litwie nigdy nie istniał w takiej skali, jak w Polsce przedwojennej i późniejszej. Pisząc o komiksie litew-

skim, mam na myśli sam rynek wydawniczy. Przygotowany przeze mnie przegląd nie będzie jednak obiektywny ani obszerny, bo wiele faktów zapomniałem, a w niektórych inicjatywach sam maczałem palce. Z góry więc przepraszam czytelnika za niezbyt udany obraz sytuacji komiksu na Litwie.

Lata dziewięćdziesiąte XX wieku Europa Wschodnia i kraje bałtyckie nareszcie uwalniają się od reżimu komunistycznego,

a niektóre odzyskują niepodległość. Wydawałoby się, że wolność poskutkuje zmianami na rynkach wydawniczych. Niestety na Litwie płody obrodziły w innych dziedzinach sztuki niż komiks. Komiksy pojawiały się, ale nie zapanował na nie boom, taki jak w Polsce, Czechach czy nawet w Rosji. W latach tych pojawił się jednak magazyn Peliukas Mikis [Myszka Miki], który jest wydawany jako dwutygodnik do dzisiaj, chociaż już pod innym tytułem – Donaldas ir kiti [Donald i Inni]. Wydawnictwo Egmont Lietuva próbowało wprowadzić na rynek również periodyki Bugs Bunny i Tom i Jerry, ale niestety

ich żywot był krótki. W omawianych latach powołano do życia także pierwszy i ostatni magazyn poświęcony komiksom litewskim Bus dar [Ciąg Dalszy Nastąpi]. Niestety po pierwszym numerze pismo zbankrutowało. W tym samym czasie zacząłem wydawać fanzin Balionas [Balon], który można obejrzeć również dziś, na stronach <www.issuu.com/ rorkas/docs/balionas_1> oraz <www.issuu. com/rorkas/docs/balionas-2/1>. Niestety i ta inicjatywa nie trwała długo. Było to ciekawe zjawisko, ale bardziej interesowało fanów zagranicznych niż rodzimych. W latach dziewięćdziesiątych pojawiało się oczywiście trochę sporadycznie wydawanych książeczek komiksowych, ale żadna nie przyczyniła się do

kującego humorystyczny parakomiks jeszcze z czasów sowieckich: Anupras Dirvelė. To najdłużej istniejący „komiks litewski”. W połowie lat dziewięćdziesiątych pojawiają się strony internetowe związane z komiksem. Już wcześniej wspomniałem o serwisie Lietuviški komiksai tworzonym przez Audriusa Kaminskasa i elektronicznej wersji fanzinu Balionas przygotowywanej przeze mnie. W pierwszej dekadzie nowego tysiąclecia zjednoczyliśmy siły z innymi fanatykami komiksów i stworzyliśmy stronę <www.komiksai.com>, która chociaż teraz popadła w letarg, to jednak mimo wszystko funkcjonuje, dzięki Audriusowi Kaminskasowi. Lata dziewięćdziesiąte przyniosły wielkie

„humorystyczny parakomiks jeszcze z czasów sowieckich: Anupras Dirvelė. To najdłużej istniejący komiks litewski” s. krusna popularyzacji komiksu w moim kraju. Więcej o nich możecie dowiedzieć się z archiwum strony Lietuviški komiksai <www.komiksai. com/lietuviski/komiksai.php?lt=0>. Chciałbym szczególnie wyróżnić komiks Pabėgimas, który co prawda trochę powielał Thorgala, jednak artysta Juozas Griušys, tworząc go, zaproponował chyba najlepszy komiks litewski w tamtych latach, chociaż wtedy wydawało się, że będzie zupełnie inaczej. W omawianym okresie w dużych gazetach krajowych pojawiały się paski komiksowe (Hagar, Ernie itd.), ale tak szybko, jak się pojawiały, znikały. Obecnie żadna gazeta nie drukuje stripów, oprócz dziennika Valtiečių laikraštis [Gazeta rolnicza], publi-

nadzieje, które jednak pod koniec dekady skończyły się pustkami na półkach.

Pierwsza dekada XXI wieku W tych latach z powodzeniem wychodziło pismo dla dzieci Donaldas ir kiti, które wychowało niewielką, ale jednak znaczącą grupę ludzi żądnych historii obrazkowych. Z myślą o niej wydawnictwa książkowe zaczęły eksperymenty w dziedzinie komiksu. Na początku XXI wieku wydawnictwo Tradintek pod szyldem serii Devintojo meno lobynas [Skarby dziewiątej sztuki] rzuciło na rynek elegancko wydane albumy komiksowe: Jacquesa Loustala Barnis ir žydroji nata [Barni i niebieska nuta], Milo Manary Kelionė į Tu-

Komiks Anupras Dirvelė, autor nieznany

tekst


Ilustracja Juozas Griušys, Marja Björklund

litwa

lumą [Podróż do Tulum] oraz XIII: Juodosios saulės diena [XIII: Dzień czarnego słońca] Jeana Van Hamme’a i Williama Vance’a. Niestety (to słowo często pojawiało się w moim wywodzie i jeszcze będzie pojawiać) wydawnictwo zbyt wysoko oceniło popyt na komiks dla dorosłych na naszym rynku i nigdy więcej nic nie wydało. W połowie dekady pojawiają się zeszyty komiksowe Žmogus voras [Spider-man] i X-men. Chociaż dzisiaj periodyki te na rynku już nie funkcjonują, jako jedyne wydawane były aż do momentu zakończenia serii. Te zeszyty cieszyły się sporą popularnością i nie wiem,

kich, Alma Littera, postanowiło wydawać komiksy. Była to ogromna szansa na promocję tej sztuki i formy rozrywki w naszym kraju. Zostałem redaktorem koordynującym publikacje komiksowe w tym wydawnictwie. Połowę odpowiedzialności za to, że wszystko znowu skończyło się na „niestety”, biorę na siebie. Wydawnictwo miało ambicje i chciało zrobić z komiksu prawdziwy biznes... ale może to ja wybrałem nie te tytuły, a może rynek nie był otwarty na dobry komiks europejski i amerykański. Pojawiły się Tintin, Sin City, Titeuf, Lou! i inne opowieści obrazkowe. Chociaż stanowiły nowość, a ich stylistyka skierowana była do nowej generacji młodzieży i, o ile wiem, były dość popularne i przekazywano je z ręki do ręki, to dzisiaj nikt ich już nie kupuje nawet na przecenach. Zniechęcać mogła ich cena lub wpływ na sytuację miały jakieś cechy dlaczego już nie wychodzą. Może powodem ówczesnego rynku. Jedynym sukcesem wybyło przesycenie rynku innymi zeszytami dawnictwa (wtedy już w nim nie pracowawydawanymi przez konkurencję, jak Naujieji łem) był miesięcznik Dragon Ball, wydawakeršytojai [New Avengers], Hulk i Fantany w zawrotnym nakładzie siedmiu tysięcy stiškasis ketvertas [Fantastic Four], których egzemplarzy. To jak na mój kraj nakład wyszło tylko po dwa numery, ale na małym niesamowity, który w dodatku schodził. Ale rynku to wystarczyło chyba, by doprowadzić kryzys ekonomiczny z lat 2008-2009 zrobił swoje i dobił w końcu również ten ostatni komiks. s. krusna W tym do upadku periodyk Žmogus voras. Wszystkie samym czasie wydawnictwo Obuolys okładki i przykłady stron można obejrzeć również zaczęło wydawać komiksy (mangi) w Internecie: <www.komiksai.com>. amerykańskie i japońskie z wydawnictwa W roku 2007 największe Tokyo pop, ale nie będę opisywał, jak to się wydawnictwo książkowe w krajach bałtycskończyło, sami odgadnijcie...

„Sami widzicie, że komiks na Litwie nie ma szczęścia. Może za jakieś pięćdziesiąt lat... ”

19

Dzisiaj na rynku istnieją tylko Donaldas ir kiti, Mega Giga i Simpsonai [The Simpsons]. Sami widzicie, że komiks na Litwie nie ma szczęścia. Może za jakieś pięćdziesiąt lat...


łotwa

komiks

łotewski

Gdyby ktoś zechciał zgromadzić kolekcję wszystkich komiksów kiedykolwiek publikowanych na Łotwie, wystarczyłaby mu jedna, maksymalnie sześćdziesięciocentymetrowa półka. Nawet wtedy jej większa część byłaby zapchana tanimi, tłumaczonymi komiksami popularnymi, takimi jak Kaczor Donald i Myszka Miki. Jednak wśród nich na pewno znalazłyby się jakieś ciekawe opowieści łotewskie. David Schilter, Zane Zajančkauska Marta Barańska

20

tłumaczenie

Już w latach trzydziestych XX wieku istniało lifestyle’owe czasopismo Atputa, które dwie strony regularnie poświęcało na krótkie amator-

się jej tak płynnie, jak powinno. Strony były przeładowane tekstem, więc miało się wrażenie, że nie jest to komiks, ale zbyt bogato ilustrowana książka tradycyjna.

skie paski komiksowe bądź rysunki.

Od 1944 roku przez kilka lat funkcjonował Zmierzch Ancien Régime’u Pod koniec lat osiemdziesiątych i na początmagazyn Humorists. Było to pismo o profilu ku dziewięćdziesiątych główne łotewskie polityczno-satyrycznym, zawierające przede wydawnictwo opublikowało cztery komiksy wszystkim karykatury, ale prezentujące skierowane do dzieci i nastolatków. Celem również paski. W 1956 roku zastąpił je przyświecającym tym publikacjom było miesięcznik Dadzis, niemal całkowicie budowanie tożsamości narodowej. Do współpoświęcony karykaturze, który z powodu pracy zaproszono artystów łotewskich, którzy kryzysu finansowego po 2009 roku zawiesił mieli rysować komiksy oparte na rodzimym działalność. Dadzis momentami cieszył folklorze albo przedstawiające słynne miejsca się dużą popularnością. Przez to mogło się wydawać, że na Łotwie kultura rysowania jest w Rydze i ich historię. Niesamowite było to, że nakład tych publikacji wahał się od stu do bardzo rozwinięta, ale jakoś nikt nie tworzył stu pięćdziesięciu historii o objętości tysięcy egzemplarzy. przekraczającej jeO autorach den rysunek, a w naj- Stworzyli w 2007 r. antologię komiksową „kuš!” Dlatego też w każi od tej pory aktywnie promują zarówno komiks na dym łotewskim lepszym przypadku Łotwie, jak i łotewski komiks na świecie. Aktualnie domu znalazł się jedną stronę. David jest redaktorem naczelnym „kuša!” i organichoć jeden. Efekty Chociaż zuje imprezy komiksowe, natomiast Zane pomaga przy wydawaniu magazynu, pracuje nad własnymi owej akcji wydawwydano całą gamę projektami artystycznymi i współpracuje z łotewskim niczej są wciąż książek łotewskich Centrum Sztuki Współczesnej. odczuwalne – na poświęconych karywidok tego albumu katurze, to prawie oczy dzisiejszych dwudziesto- i trzydziestolatniemożliwe jest wskazanie jakichkolwiek ków zaczynają lśnić, a ich samych nachodzą komiksów publikowanych na przestrzeni XX nostalgiczne wspomnienia. wieku. Jedyna tego typu książka, która miała Kolejną ważną przesłanką świadwięcej niż dwieście stron i mogła wywrzeć wrażenie na odbiorcy, ukazała się w 1972 roku czącą o symbolicznym znaczeniu komiksu w zbiorowej (pod)świadomości Łotyszy jest pod tytułem Odnowiciel ziemi. Zgromadzono to, że właśnie z niego dowiedzieli się o życiu w niej kilka dłuższych historii opartych na seksualnym człowieka. W 1989 roku Łotwa bohaterskich bajkach ludowych. Chociaż była jeszcze częścią Związku Radzieckiego, wyglądała jak klasyczny komiks, nie czytało

Komiks „Kurbads”

tekst


łotwa

w którym „seks nie istniał”. Znany magazyn dla dzieci Zīlīte opublikował wtedy specjalny numer, w całości komiksowy (z rysunkami Mārisa Putniņša), w którym wyjaśniono biologiczne różnice między chłopcem a dziewczynką oraz to, w jaki sposób mogą one potem zaowocować posiadaniem dziecka. W kraju i w czasach, w których seks był tematem tabu, taki przekaz miał charakter rewolucyjny. Jego wspomnienie dzisiaj wywołuje uśmiech i błysk w oczach już nie tylko wśród dwudziesto- czy trzydziestolatków. W 2009 roku ukazała się reedycja komiksu – sprzedawała się bardzo dobrze, gdyż wielu nabywców, dokonując zakupu, kierowało się sentymentem.

Ilustracja Anete Melece

Nowe realia Wkrótce potem, na początku lat dziewięćdziesiątych, ukazał się pierwszy magazyn poświęcony komiksowi – Klips. Doczekał się czterech wydań, ale nie cieszył się taką popularnością, jak poprzednie publikacje. Treść była bardziej zachodnia w charakterze – bajki ludowe zastąpione zostały statkami kosmicznymi, kosmitami i superbohaterami. Założono, że odbiorcami nie są już głównie dzieci, lecz nastolatki, ale magazyn zawierał także historie skierowane do dorosłej grupy czytelników. Każdy zeszyt miał około trzydziestu stron, a umieszczano w nim prace wyłącznie autorów łotewskich. Po tych wszystkich heroicznych próbach publikowania rodzimego komiksu, podejmowanych w latach osiemdziesiątych i na początku dziewięćdziesiątych, nastąpiła jednak wielka cisza wydawnicza. Pojawiały się jedynie

„Coraz więcej artystów na Łotwie pracuje nad własnymi historiami, które umieszczają w sieci albo wydają na własną rękę.” D. Schilter, Z. Zajančkauska

paski w dziennikach (na przykład Garfield, a przez jakieś czas również prace rodzimych artystów), poza tym wydano łotewskie tłumaczenia dwóch albumów: Asterix i Przygody Tintina. Niezależnie od bezruchu panującego na scenie komiksowej na Łotwie zawsze istniała silna tradycja karykatury – od lat czterdziestych wydawano, o czym już pisaliśmy, specjalne magazyny jej poświęcone, a charakterystyczny styl przetrwał aż do dzisiaj. Nie zachęciło to jednak ludzi do tworzenia komiksów zamiast „tylko” karykatur.

kuš

Dla krajowego środowiska komiksowego nowa era nastąpiła, gdy na łotewskiej ziemi nogę postawił pewien Szwajcar. Ten maniak komiksu (niebędący twórcą, a jedynie czytelnikiem) znalazł się w kraju, w którym jego ulubione medium praktycznie nie istniało. Nic więc dziwnego, że wpadł na pomysł rozpowszechnienia na Łotwie kultury komiksu, szczególnie artystycznego. Latem 2007 roku narodził się więc magazyn kuš! [sza!]. W przeciwieństwie do wcześniejszych łotewskich publikacji poświęconych komiksowi odbiorcami kuš! nie były dzieci. Wychodził mniej więcej cztery razy na rok, a temat edycji każdego numeru był inny. Publikowano alternatywne, zagra-

niczne i krajowe, krótkie komiksy. Już w czasie pierwszego roku istnienia magazynu można było dostrzec postęp na łotewskiej scenie komiksowej. Z każdym wydaniem periodyku pojawiało się coraz więcej dobrych komiksów rodzimych artystów. Podczas gdy w pierwszym numerze łotewscy autorzy właściwie – poza okładką – nie zaistnieli, o tyle latem 2010 roku kuš! opublikował numer, w którym swoje prace zaprezentowało ich dwadzieścioro. Publikowanie periodyku komiksowego na Łotwie nie jest jednak łatwym zadaniem. Mimo że kuš! to w zasadzie monopolista na rynku, ma problem z dotarciem do czytelników, ponieważ popularne sieci handlowe nie są zainteresowane jego dystrybucją ze względu na oferowaną im niską marżę. Na szczęście narodowa fundacja

do spraw kultury poznała się na wartości tej publikacji i od 2009 roku regularnie wspiera magazyn, pokrywając koszty druku. Obok działalności wydawniczej zespół magazynu zajmuje się też organizacją wydarzeń mających propagować kulturę komiksu – warsztatów i wystaw, zarówno w kraju, jak i za granicą. Promuje również łotewskich artystów. Prace niektórych z nich zostały już opublikowane poza krajem – Anete Melece, Oskars Pavslovskis, Kaspars Groševs, Reinis Petersons, Ernests Klavins, Dace Sietiņa, Martinš Zutis i Ingrīda Pičukāne drukowali swoje komiksy w międzynarodowych magazynach, takich jak Stripburger, Strapazin, UZO, Kuti Kuti. Poza kuš! niestety brakuje widocznych sygnałów znaczącego rozwoju łotewskiej sceny komiksowej. Razem z kuš! rozpoczęto internetowy projekt <www.komiksi.lv>. Jego celem było wylansowanie komiksu również wśród szerokiej publiczności, ale po pół roku inicjatywa upadła. Coraz więcej artystów na Łotwie pracuje jednak nad własnymi historiami, które umieszczają w sieci albo wydają na własną rękę w formie albumów, a niektóre księgarnie zaczęły sprzedawać komiksy zagraniczne. Mamy więc podstawy do tego, by mówić, że wielka cisza w łotewskim środowisku się skończyła. Mamy też nadzieję na dalszy rozwój komiksu bez dłuższych przerw, takich jak w przeszłości. Będzie się o to starał kuš!, a być może ktoś podąży śladem monopolisty.

21


rysunki & scenariusz

Ernests Klavinš

hyperion (łotwa)

22


23


estonia

Komiks w Estonii na przełomie XX i XXI wieku

Artykuł dotyczy najnowszego rozdziału w historii komiksu estońskiego. Celem autorki było omówienie współczesnej sceny komiksowej w Estonii, mającej charakter niemal wyłącznie alternatywny. Mari Laaniste Marta Barańska 24

tłumaczenie

z czasów Związku Radzieckiego po jego upadku nie widziało sensu kontynuowania stolecia komiks się nie wyróżniał. pracy. Nie był też w tym okresie szczególnie Odzyskanie przez Estonię nieszanowany. Wciąż są jednak podejmowane podległości w sierpniu 1991 roku oznaczało działania związane z komiksem – niektóre też początek ery wolnej prasy. W ciągu kilku zdecydowanie warte zapamiętania. Zajmę lat w branży medialnej nastąpiła rewolucja. się, między innymi, zmianami w obrębie Zaczęły się ukazywać nowe gazety oraz mamłodej lokalnej „kultury komiksu”, typogazyny. Walczyły o zdobycie pozycji na tym wymi formatami wydawniczymi komiksów małym rynku. Wydawcy próbowali stworzyć i godnymi uwagi publikacjami, liczbą czytelczasopisma podobne do publikowanych ników tego typu wydawnictw, wydarzeniami w krajach Europy Zachodniej; wielu brało związanymi z komiksem oraz poszczególnyprzykład przede wszystkim ze współczesnych mi autorami. gazet fińskich i szwedzkich. Oznaczało to, że dla każdej poważnej gazety estońskiej publiKariera pasków w gazetach kowanie komiksów stało się warunkiem sine Upadek Związku Radzieckiego i nowa qua non. Oczywiście kupienie „prawdziwego” sytuacja społeczna wpłynęły na prawie zachodniego komiksu było w tamtych czasach wszystkie dziedziny życia w Estonii. Komiks, zbyt kosztowne. Sprawiło to, że Estonię dorzecz jasna, nie był wyjątkiem. Chaos, który słownie z dnia na dzień zalała fala komiksów zapanował w gospodarce pod sam koniec lat rodzimych, które wcześniej uchodziły za rzadosiemdziesiątych i na początku lat dziewięćką ciekawostkę, a nie za znaczące zjawisko. dziesiątych XX wie Oczyku, sprawił, że dla wiście ze względu O autorce komiksu, podobnie na niezbyt bogate Ur. w 1977 r. w Tallinie (Estonia). Magister historii jak dla innych drujeszcze tradycję sztuki w Estońskiej Akademii Sztuk Pięknych, w tej chwili pracuje nad pracą doktorską, poświęconą kowanych mediów, i kulturę komiksu twórczości estońskiego rysownika i twórcy filmów był to trudny okres. większość historyjek animowanych Priita Pärna. Badaczka w Estońskim W skrajnych przypowstałych w ciągu Muzeum Literackim. Interesuje się wizualnymi padkach problemem mediami narracyjnymi, takimi jak komiks, ręcznie tamtych lat była rysowana animacja i film. Jest również pisarką i krystawało się nawet raczej nieporadna tykiem filmu, sztuki i popkultury. zdobycie papieru i niekoniecznie czy tuszu. Poza godna uwagi. tym inflacja wpłynęła na obniżenie niegdyś Pomimo tego był to dobry czas dla komiksu przyzwoitych wynagrodzeń rysowników. – artyści chcący poświęcić się tej dziedzinie Z tych powodów wielu najlepszych artystów mogli łatwo opublikować swoje prace. Dzięki Na tle innych estońskich zjawisk

kulturowych ostatniego dwudzie-

Ilustracja Kristel Maamägi

tekst


estonia

25

Ilustracja Madis Ots

Komiks Pesakond powstał z bazgrołów znudzonego licealisty Madisa Otsa i po raz pierwszy został opublikowany w 1994 roku w brukowcu.

temu objawiło się mnóstwo talentów, ludzi tworzących interesujące, czasem niezwykłe wręcz prace. Fakt, że jedynie garstka osób miała jakiekolwiek pojęcie o istocie tradycyjnego paska gazetowego, dodawał całej sytuacji nieco egzotyki. Trudno znaleźć pracę z tamtych czasów, która odpowiadałaby zachodnim standardom ładnej, przyzwoitej i atrakcyjnej dla czytelnika historyjki. Chociaż niektórzy artyści starali się osiągnąć podobny efekt, zawartość większości pasków była chybiona – treść i forma okazywały się często zbyt absurdalne, za ostre w charakterze albo zanadto ambitne dla masowego odbiorcy. Najznakomitszy komiks z okresu boomu prasowego, a może i najlepszy tytuł spośród wydawanych dzisiaj, to Pesakond. Powstał z bazgrołów znudzonego licealisty Madisa Otsa i po raz pierwszy został opubli-

kowany w 1994 roku w brukowcu. Gazeta wkrótce upadła, ale komiks zdążył wcześniej stać się na tyle popularny, że przetrwał. Pesakond wyróżniał się wśród konkurentów przede wszystkim za sprawą charakterystycznego stylu, w jakim był rysowany: dzięki niezwykle prostym, dość niechlujnie wyglądającym bohaterom o zbli-

było je zrozumieć. Zwierzęta – wilk, zając, niedźwiedź, jeż i żmija – to kumple pijacy, jeden głupszy od drugiego. Kłócą się, robią sobie nawzajem chamskie, niekiedy nikczemne żarty albo, kiedy mają lepszy dzień, prowadzą po prostu dziwne pijackie rozmowy. Każdemu, kto ma odpowiednie poczucie humoru, komiks wyda się inteligentny i przezabawny.

„Pesakond stał się zjawiskiem kultowym już w pierwszych miesiącach po premierze.” M. Laaniste żonych do zwierzęcych kształtach (ten, który wygląda jak hamburger, jest w rzeczywistości jeżem), rozrzuconych po nieokreślonej białej powierzchni. Ots włożył wiele wysiłku w to, by osiągnąć ten niechlujny efekt. Treść komiksu była tak samo świeża, jak jego warstwa graficzna. Zawarte w nim żarty oscylowały na granicy absurdu i niewtajemniczonym trudno

Pesakond stał się zjawiskiem kultowym już w pierwszych miesiącach po premierze – gazety walczyły o prawo do jego drukowania, studenci tapetowali ściany zebranymi paskami, kwitł oficjalny handel nimi, wykonywano tatuaże z motywami z Pesakonda etc. Do tej pory opublikowano trzynaście książkowych wydań tego komiksu

– niektóre były bardzo wymyślne. Nawet teraz, po szesnastu latach, seria, której autor jest obecnie dyrektorem kreatywnym w agencji reklamowej, ciągle się ukazuje, choć przez długi czas pojawiała się przede wszystkim w Internecie.

Koniec komiksowej rewolucji i kariera przekładów Niestety większość z pozostałych, nowatorskich i naprawdę świetnych komiksów tamtego czasu zniknęła z rynku. Wielu utalentowanych autorów zrezygnowało z ich tworzenia i zajęło się czymś zupełnie innym. Przyczyną był fakt, że boom na estońskim rynku prasowym trwał krótko, mniej więcej do 1997 roku – w którym kraj został dotknięty przez kryzys ekonomiczny (już wcześniej jednak gazety zaczęły upadać albo łączyć się w spółki). Ze względu na wielkość populacji


estonia

26

the Horrible, i niezbyt zgrabnie przełożone. Należy się cieszyć, jeśli trafi się na choć jeden pasek estońskiego autorstwa: wiele czasopism funkcjonujących na rynku należy do spółek skandynawskich i nie ma zamiaru eksperymentować z nieznanymi współpracownikami krajowymi. W większości gazet nie pojawia się nic poza tłumaczeniami. Warto też zwrócić uwagę na inny problem – mniej więcej od połowy lat dziewięćdziesiątych publikowanie komercyjnych przekładów jest dużo tańsze niż drukowanie oryginalnych prac lokalnych artystów. Od lat dziewięćdziesiątych do tej pory przetrwało niewiele serii – jedną z wyróżniających się, oprócz Pesakonda, jest Kosmosemutid Alara Pikkorainena, która od piętnastu lat bez przerwy ukazuje się w tygodniku Eesti Ekspress. Niestety możliwości niewielu uznanych autorów w tej chwili powoli się wyczerpują, a rynek pozostający w zastoju nie jest zbyt przychylny dla nowych twórców. Chociaż w latach dziewięćdziesią-

tych nastąpiła ciekawa faza rozwoju pasków publikowanych w gazetach, w tym samym okresie można było dostrzec kryzys, jeśli chodzi o dłuższe prace. Wcześniej, w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, publikowano niezwykle popularne komiksy dla dzieci autorstwa twórców krajowych, ale żadna z późniejszych publikacji książkowych nie odniosła podobnego sukcesu. I mimo że w magazynach z lat dziewięćdziesiątych czasami umieszczano komiksy w większym formacie, żaden z nich nie zdobył wystarczającej popularności, żeby przetrwać. Z tego powodu coraz trudniej było przekonać wydawnictwa komercyjne do publikacji albumów krajowych (wyjątkiem były antologie najbardziej znanych pasków z gazet). Z drugiej strony, tłumaczone albumy dla dzieci, przede wszystkim z wydawnictwa Disneya, wydawane tu co miesiąc od 1992 roku, przez wiele lat cieszyły się dość dużym powodzeniem. Pojawiały się również przekłady Asteriksa, a później – Tintina. Ponieważ,

jak już wspomnieliśmy, rynek estoński jest bardzo mały, tłumaczenie komiksów nie jest szczególnie dochodowe, więc ogólna liczba takich publikacji wciąż pozostaje niewielka. Wśród nich jest trochę komiksów dla dorosłych – dopiero w ciągu ostatnich lat pojawiły się pierwsze albumy tego typu, takie jak Persepolis Marjane Satrapi i Sin City Franka Millera. Chociaż w Estonii pewna liczba ludzi jest zainteresowana komiksami – choćby entuzjaści twórczości autorów zachodnich, takich jak Neil Gaiman albo Alan Moore, czy wielbiciele mangi – to czytają oni po angielsku (ten trend zauważyły księgarnie, które sprzedają angielskojęzyczne komiksy i mangę).

Zwrot w stronę alternatywy Pod koniec lat dziewięćdziesiątych sytuacja na rynku wydawniczym coraz mniej sprzyjała komiksowi przeznaczonemu dla szerokiego grona odbiorców. Nic więc dziwnego, że ludzie zajmujący się tym medium kierowali się raczej względami artystycznymi, a nie

Ilustracja Edvin Aedma

Estonii rynek prasy drukowanej jest w niej niewielki. Malejąca liczba czasopism niestety ograniczyła znacząco możliwości wydawania komiksów. Odrębną kwestią jest to, że prasa, która pozostała, nie jest już zainteresowana krajową twórczością w tej dziedzinie. We wczesnych latach dziewięćdziesiątych pojawiły się podejrzanego pochodzenia, często nieautoryzowane przez tłumaczy komiksy zagraniczne, ale rynek przekładów szybko się ustabilizował. Od 1992 estońskie gazety publikowały zagraniczne opowieści komiksowe. Jednym z najpopularniejszych okazał się sarkastyczny Ernie Buda Grace’a, znany potem jako Piranha Club. Jeżeli dodamy do tego fakt, że najbardziej znaną rodzimą pracą był raczej mroczny Pesakond, to możemy na tej podstawie wyrobić sobie pewne wyobrażenie o estońskim poczuciu humoru. Miłość do komiksów nie zgasła w Estonii całkowicie – w większości dzienników wciąż się ukazują, nawet jeśli są niekiedy dość nużące i jednostajne, jak Garfield albo Hagar


estonia finansowymi. W ten sposób mniej więcej od 2000 roku scena komiksowa w Estonii nagle zaczęła się stawać alternatywna. Ktoś mógłby zwrócić uwagę na to, że skoro poza komiksem niezależnym niczego nie ma, to jest on de facto komiksem mainstreamowym. Wraz z nadejściem ery Internetu głównym miejscem publikowania prac, które nie cieszyły się popularnością wśród wydawców krajowej prasy drukowanej, stała się sieć. Najpopularniejszym i darmowym sposobem rozpowszechniania komiksów alternatywnych było zamieszczanie ich na stronie <koomiks.ee> (<www.hot.ee/koomiks>, już od kilku lat nie jest aktualizowana, choć wciąż

na przykład w antologiach Stripburek publikowanych w Słowenii. To jednak oznaczało, że wobec braku dobrego rynku zbytu w kraju artyści zaczęli preferować komiksy pozbawione tekstu albo pisać po angielsku po to, by móc publikować gdzie indziej Poza tym od końca lat dziewięćdziesiątych komiksem zaczęto się interesować w kręgach naukowych. Na uniwersytetach estońskich prowadzono badania na temat rozmaitych problemów z nim związanych. Projekty takie pomogły z kolei włączyć komiks do programów nauczania szkół artystycznych. W ten oto sposób na przestrzeni mniej więcej dziesięciu ostatnich lat

„Edvin Aedma zdobył popularność po tym, jak jego prace pokazane zostały na wystawie Narration in Pictures.” M. Laaniste

Ilustracja ©EFC

można ją oglądać) założona w 2000 roku przez studentów sztuki – Joonasa Sildrego i Andreasa Trosseka. Sieć pomagała też nawiązać kontakt ludziom o podobnych zainteresowaniach. Estończycy wprawdzie nigdy nie chcieli włożyć wysiłku w stworzenie oficjalnej organizacji przeznaczonej dla amatorów komiksu, ale na Yahoo istniała grupa dyskusyjna poświęcona rodzimej produkcji, a obecnie podobna funkcjonuje na Facebooku. Negatywnym skutkiem dominacji Internetu było oczywiście to, że komiks stawał się dla szerokiej rzeszy czytelników jeszcze bardziej niezrozumiały. Jednak niewielkiemu, zamkniętemu kręgowi entuzjastów udało się osiągnąć kilka sukcesów. Pierwszym było to, że komiks estoński zyskiwał coraz większą wiarygodność – artyści pojawiający się na komiks.ee nawiązywali kontakty międzynarodowe. Prace tych twórców zaczęły pojawiać się

alternatywny albo autorski komiks (być może najlepsze byłoby jednak określenie „komiks niedochodowy”) był w Estonii stale obecny, choć nie zawsze widoczny na pierwszy rzut oka. W drugiej połowie pierwszej dekady XXI wieku nastąpił nowy, ważny przełom – twórcy <Komiks.ee>, Sildre i Trossek, uznali, że skoro prace estońskich twórców komiksów nadają się do opublikowania za granicą, to należałoby poświęcić im również więcej uwagi w kraju. Zorganizowali bardzo niskim kosztem małą wystawę komiksu autorskiego i znaleźli środki na wydanie w 2007 roku pierwszej estońskiej antologii sztuki komiksu zatytułowanej Narration in Pictures: Estonian Alternative Comics of the 00s. Pomimo że pozyskiwanie funduszy na podobne cele ciągle jest problemem, publikacja zapoczątkowała tradycję wydawania przynajmniej jednej antologii rocznie. Co ciekawe, w tym

samym czasie na fali nostalgii za komiksem popularnym dla dzieci z lat osiemdziesiątych zaczęły się ukazywać wznowienia tego typu opowieści, bardzo dobrze się sprzedające. Ostatnio można dostrzec coraz większe starania związane z organizowaniem rozmaitych imprez: co roku odbywają się jedna lub dwie wystawy poświęcone sztuce komiksu, konkursy, a w 2010 roku Elisabeth Salmin stworzyła w Tallinie pierwsze estońskie Biennale Komiksu. Rośnie też liczba kontaktów międzynarodowych estońskich artystów; Estończycy biorą udział w wydarzeniach zagranicznych i we wspólnych przedsięwzięciach – na przykład z Finami czy z Łotyszami. Dzięki wszystkim tym inicjatywom i wysiłkowi podejmowanemu po to, by zapewnić im odpowiedni rozgłos w mediach, komiks jako zjawisko kulturowe zaczyna się cieszyć szacunkiem.

Artyści godni uwagi Chcąc scharakteryzować komiks estoński, wypada wspomnieć o tym, że krajowa twórczość jest dość zróżnicowana pod względem artystycznym. Nie istnieją żadne ogólnie podziwiane wzorce. Poza tym, jako że rynek od lat nie jest kształtowany przez potrzeby czy preferencje dotyczące konkretnych publikacji, większość autorów wykorzystuje formaty, na jakie ma ochotę, począwszy od pojedynczych pasków po dwudziesto- lub ponaddwudziestostronicowe historie (choć rzadko dłuższe). Dla większości artystów rysowanie komiksów stanowi po prostu hobby, kilku robi karierę jako graficy lub pracuje w reklamie. Mamy zatem ludzi, którzy jeśli chcą, potrafią dość dobrze narysować komiks, jednak robienie tego za darmo, w zamian za wyłącznie możliwość publikacji, nie zawsze jest dla nich wystarczająco motywujące. W tym artykule wskażę tylko kilkoro z tych, którzy albo zdobyli już uznanie na forum międzynarodowym, albo ich twórczość jest na tyle oryginalna, że na to zasługują: Veiko Tammjärv rozpoczynał w latach dziewięćdziesiątych i zawsze preferował dłuższe komiksy, zwykle rysowane w dramatycznej czarno-białej tonacji. Jego prace są łatwo rozpoznawalne dzięki uderzającej formie; poza tym te filozoficzne historyjki ob-

razkowe wypełnia smutny dowcip, z którego przebija znużenie życiem. Obecnie Tammjärv opowiada w zasadzie bez słów, a jego styl jest dość wymagający w odbiorze. Joonas Sildre, chyba najbardziej płodny artysta komiksowy, słynie z tego, że nie ma jednego, określonego stylu i zawsze eksperymentuje, zarówno z formą, jak i z fabułami. Ostatnie osiągnięcie autora to album, który ukazał się pod koniec 2009 roku – opowieść dla dzieci zatytułowana Maailmanaba [Pępek świata]. Artysta znany jako Endorfin Fractured Communications (EFC) jest z kolei w ostatnich latach coraz mniej płodny, choć jego inteligentne, emocjonalne i niezwykle oryginalne prace, określane nierzadko jako poezja w formie komiksu, cieszą się uznaniem krytyki. W jego specyficznych, dwuczęściowych dziełach zamiast rysunków często wykorzystywane są pozornie przypadkowe kadry filmowe lub zdjęcia połączone z niepokojącym, precyzyjnie sformułowanym komentarzem. Wreszcie najmłodszy z interesujących nas artystów, Edvin Aedma, zdobył popularność po tym, jak jego prace pokazane zostały na pierwszej wystawie Narration in Pictures, a potem opublikowane w antologii. Studiował semiotykę; pisze też dość dobre opowiadania, ale jego komiksy wyglądają tak, jakby rysująca je osoba miała około ośmiu lat. Jeśli do tego dodać przedstawioną uproszczonymi środkami, lecz głęboką fabułę, i żartobliwą, futurystyczną scenerię opowieści, efekt jest rozbrajający – ciepły, uroczy i jedyny w swoim rodzaju.

27


rysunki & scenariusz

edvin aedma

28

last switch (estonia)


29


30


31


ukraina

Krótki wstęp do historii

ukraińskiej sceny komiksowej Przesłanek kształtowania się ukraińskiego komiksu trzeba szukać dużo wcześniej niż we współczesnej Ukrainie, a nawet Związku Radzieckim. Należy sięgnąć do początków XX wieku i rodzącego się wówczas ukraińskiego ruchu narodowego. Paweł Timofiejuk tekst

sowej. Jak wspominają Igor Baranko, Max Bohdanowski i Oleksij Czebykin, głównym uznają V. Hulaka, twórcę humoryimpulsem do zajęcia się komiksem stało się dla stycznych pocztówek z dymkami. nich pojawienie się w kijowskich i dnieproAutor tworzący na początku XX wieku pietrowskich salonach prasowych komiksów poruszał głównie tematykę wiejską, która wydawanych w PRL-u oraz francuskiego była bliska ówczemagazynu komiksnym działaczom sowego Pif Gadget. O autorze narodowościowym, Jak się okazuje, dla Wydawca, twórca, badacz i publicysta komiksowy. gdyż odwołanie się części ukraińskich do posługujących twórców szczególnie się językiem ukraińskim i kultywujących inspirujące były ilustrowane przez Grzegotradycję mieszkańców wsi stanowiło dla nich rza Rosińskiego zeszyty o historii Polski. To jedyny sposób na zbudowanie odrębności właśnie one wywołały u nich potrzebę zajęcia narodowej od Rosjan. Artystyczne pocztówki się komiksem. Dlatego też większość z nich z tekstami w dymkach stały się niezwykle zaczęła naukę w szkole średniej o profilu popularne w całym Carstwie, a potem plastycznym. Tam też się poznali i wspólnie w Związku Radzieckim. Można założyć, że ta zaczęli rozwijać swoje zainteresowania. forma parakomiksowa jest jedną z podwalin Należy wspomnieć, że schemat wydarzeń kształtowania się komiksowej tradycji regionu. przypomina kształtowanie się polskiego W Związku Radzieckim komiks traktowany środowiska komiksowego w Łodzi, które był jako wytwór imperialistycznego Zachodu, wydało wielu twórców odnoszących obecnie przez co rozwój tej dziedziny sztuki został zahamowany na wiele lat. To samo działo się również poza Centrum, w Kijowie. Nie można jednak powiedzieć, że komiks nie istniał i nie miał szans dociesukcesy na polskim rynku. Istotne jest jednak rać do odbiorców. Rysunki i stripy prasowe słowo „przypomina”, gdyż w przypadku pojawiały się w radzieckiej prasie, a nawet ukraińskim mieliśmy do czynienia z kształtodoczekały się specjalnych czasopism, jak waniem się dwóch środowisk – kijowskiego choćby najsłynniejszego Krokodila [Krokodyl] i dniepropietrowskiego, których działania nie – pisma całego ZSRR oraz lokalnej wersji tego zdołały jednak nabrać dynamiki i doprowapisma na Ukrainie – Pieriec [Pieprz]. Pojawiła dzić do stworzenia prężnej sceny komiksowej. się również komiksowa wersja Wilka i zająca. Przyczyn tego należy dopatrywać w uwarunJednak to nie one położyły podwaliny pod kowaniach towarzyszących latom pierestrojki kształtowanie się ukraińskiej sceny komiki rozpadu Związku Radzieckiego. Za jednego z pierwszych twórców

komiksu ukraińscy badacze kultury

Drugim źródłem formowania się świadomości komiksowej na Ukrainie były filmy animowane („multiki”), zrobione z kunsztem, który wpływał na wyobraźnię dzieci i młodzieży w całym ZSRR. Tacy twórcy jak Dmitrij Kojdan i Jewgienij Pronin wspominają, że to właśnie radzieckie filmy animowane wywarły ogromny wpływ na kształtowanie się ich świadomość artystycznej w dzieciństwie – tworząc swoje komiksy, starali się odwzorować to, co widzieli w owych filmach. Dopiero później, wraz z odkrywaniem francuskich i polskich komiksów w salonach prasowych, dowiadywali się, że nie tworzą „multików”, lecz komiksy. Te dwa źródła są bardzo istotne dla kształtowania się stylów rysowania oraz wyboru poruszanych przez twór-

strony, wpływ animacji i francuskie komiksy humorystyczne z magazynu Pif wpłynęły na kształtowanie się cartoonowego stylu i humorystycznych opowieści dla dzieci w komiksach innych rysowników. Tak uformowani twórcy z wczesnych roczników lat siedemdziesiątych spróbują zaistnieć u schyłku ZSRR i w pierwszych latach niepodległości Ukrainy.

kierunek moskwa Pod koniec lat osiemdziesiątych XX wieku młodzi twórcy stanęli przed wyborem: albo

„v. hulaka poruszał głównie tematykę wiejską, która była bliska ówczesnym działaczom narodowościowym.” p.timofjejuk ców z Ukrainy tematów. Dostęp do komiksów o tematyce fantastycznej, rysowanych kreską realistyczną, wpłynął na część rysowników, która zaczęła swobodnie poruszać się w takiej stylistyce i tworzyć komiksy w stylu realistycznym. Z drugiej

Ilustracja V. Hulak

32


Ilustracja Igor Baranko

dalsze kształcenie w sztukach plastycznych, albo zmierzenie się z rzeczywistością, która nie ułatwiała kariery rysownika. Młodzi Baranko i Bogdanowskij trafili do wojska, często daleko od Ukrainy. Uznali, że dysponują już wystarczającą wiedzą, by parać się sztuką komiksu. Czebykin, Aleksiej Lipatow i wielu innych postawiło na kontynuowanie nauki na uczelniach. Wszyscy oni zakładali, że uda im się zaistnieć w sztuce Związku Radzieckiego. Nikt nie mógł przewidzieć, że w ciągu kilku lat państwo to przestanie istnieć, a im przyjdzie budować swoje kariery w nowo powstałej Ukrainie. Dlatego też wśród istotnych czynników wpływających na kształtowanie ukraińskiego środowiska komiksowego szczególną uwagę należy zwrócić na język. Wbrew temu, co mogłoby się nam wydawać, większość twórców ukraińskich tworzy po rosyjsku. Nawet ci, którzy ukraiński znają i swobodnie się nim posługują. Miało i ma to wpływ na kształtowanie się odrębnej sceny komiksowej na Ukrainie. Poprzez bliskość geograficzną i brak bariery językowej ukraińscy twórcy starają się zaistnieć również na rynku rosyjskim. Przykładem na to niech będzie Andrij Tkalenko, twórca z Charkowa, który od wielu lat mieszka w Moskwie i tam tworzy komiksy wspólnie z Jeleną Woronowicz, swoją żoną. Oprócz znanej w Polsce Suki oraz licznych humorystycznych jednoplanszówek stworzyli oni kilka komiksów dziecięcych dla moskiewskiej prasy. Poza powodami osobistymi wpływ na emigrację w przypadku Andrija miało również to, że

Moskwa daje twórcom znacznie większe możliwości rozwoju niż Kijów. Drugim dobrze już znanym w Rosji twórcą, który z Ukrainy wyjechał do Moskwy, jest Aleksiej Pantielejew. Głównym celem jego emigracji była nauka w moskiewskiej szkole filmowej, a później również praca dla słynnego reżysera Andrieja Konczałowskiego. Wspólnie z rosyjskimi rysownikami Pantielejew stworzył komiks Azart [Hazard], który pomimo wydania go pod szyldem kijowskiego wydawnictwa Iskracomics dystrybuowany był głównie w Rosji. Ogromny wpływ na otwarcie się rynku rosyjskiego na ukraińskich twórców miało ożywienie moskiewskiej sceny komiksowej na przełomie wieków. W 1999 roku powstał portal Komiksolot, na którym twórcy i fani komiksu odkryli, że nie są jedynymi fascynatami tej dziedziny sztuki w byłym Związku Radzieckim. Okazało się, że wśród twórców posługujących się językiem rosyj-

skim panuje spore zainteresowanie komiksem. Pod wpływem portalu zaczęło aktywizować się środowisko. Przede wszystkim w Moskwie, gdzie już w 2002 roku odbył się pierwszy festiwal Kommissija. Stał się on istotnym wydarzeniem również dla kształtującego się ukraińskiego środowiska komiksowego,

ale jednocześnie wzmocnił rosyjskojęzyczność w komiksie ukraińskim. Wspomniane wcześniej przykłady dwóch grup twórców doskonale pokazują duży wpływ dwujęzyczności (czy też nawet tylko rosyjskojęzyczności) ukraińskich twórców na kształtowanie się lokalnego rynku oraz to, że o wiele łatwiej


ukraina

kierunek polska

Opowieści gajowego Nikitycza), która od lat ukazuje się na łamach wydawanego przez Fabrykę Słów pisma Science Fiction, obecnie Science Fiction, Fantasy i Horror.

Należy też wspomnieć, że całe lata dziewięćdziesiąte XX wieku to okres prób wprowadzenia komiksu do ukraińskiej kultury. Prób podejmowanych w warunkach bezprecedensowej przemiany ekonomicznej i kształtowania się całkowicie nowego rynku kultury. Czernichowski twórca Dmitrij Kojdan próbował zainteresować swoimi komiksami lokalną prasę, w której pracował jako grafik i poligraf. Ukazały się tam komiksy Szlah do woli, Ochota i Jarytnik (ten ostatni przedrukowany w polskim magazynie Krakers w latach 2002-2003), tworzone do scenariusza Gienadija Klimienki. Wszystkie te komiksy ukazały się w gazecie Gart w połowie lat dziewięćdziesiątych. Później Kojdan podjął współpracę z powstającymi portalami rosyjskimi i przez kilka lat tworzył dla na nich różne krótkie historie komiksowe. Na rynku polskim zaistnieli również inni ukraińscy twórcy. Publikowany był tu Igor Baranko, który z dwoma dłuższymi historiami – Skaggy Zatracony i Pifitiada brylował na łamach AQQ w latach 1999-2002. Za sprawą Krakersa polscy czytelnicy poznali jeszcze Galimonta GrimJima (pseudonim charkowskiego twórcy komiksowego Witalija Hołomogorowa) oraz Kasię i Deada Jewgienija Pronina. Na tym kończy się inwazja Ukraińców na polską scenę komiksową na przełomie wieków, gdyż uwaga redaktorów i czytelników była w owym czasie skierowana głównie na lokalnych artystów i najpopularniejsze dzieła z Zachodu.

Kontakty Ukraińców z polskim rynkiem komiksowym zamarły na kilka lat. Było to związane ze wzr ostem aktywności twórców ukraińskich na moskiewskim festiwalu Kommissija, na którym wielu z nich zdobywało nagrody, oraz – przede wszystkim – z pierwszą próbą zbudowania rynku komiksowego na Ukrainie przez grupę twórców skupionych wokół magazynu komiksowego K9, który zaczął ukazywać się w 2003 roku. Magazyn prowadzony przez młodego redaktora naczelnego Aleksieja Olina zaczął z wolna zdobywać rynek i zwiększać nakład. W pierwszych latach ukazywał się w formacie A5, a liczba stron i jego zawartość ulegała zmianom. W magazynie dominowały komiksy rodzimych twórców, głównie krótkie historie humorystyczne i fantastyczne. Dodatkowo znajdowało się w nim miejsce na artykuły o znanych na świecie komiksach. Powoli magazyn otwierał się na komiksy twórców z Rosji i od czasu do czasu sięgał po polskiego Jeża Jerzego. Twórcy skupieni wokół magazynu zaczynali też wykonywać wiele prac zleconych na rzecz branży reklamowej, przez co ich nazwiska stały się bardziej znane na Ukrainie. W 2005 roku, po wyjeździe redakcji K9 i prezentacji magazynu na festiwalu w Angoulême, w środowisku kijowskim pojawiła się idea zorganizowania festiwalu

jest takim osobom podjąć decyzję o emigracji i karierze na rynku rosyjskim.

zdobyć K9

Znaczącą postacią znającą język polski w środowisku ukraińskich twórców jest Max (Maksim) Bohdanowski, który w latach dziewięćdziesiątych pracował w warszawskich agencjach reklamowych. To on na przełomie wieków próbował skontaktować ukraińskich twórców z polskimi pismami komiksowymi, jak widać z różnym powodzeniem. Ów twórca jako pierwszy na

Ukrainie wydawał swój własny zin komiksowy Galaktika [Galaktyka]. Robił to jeszcze w drugiej połowie lat osiemdziesiątych i początkowo rysował w zeszycie niewprawioną ręką piętnastolatka. W sumie wypuścił trzy numery swojego pisemka, a z czwartego numeru w domowym archiwum pozostała tylko okładka. Bohdanowski jest ojcem komiksowej serii Gajowy Nikitycz (wcześniej pod tytułem

Ilustracja Neptun

34


komiksowego. Opierając się na sprawdzonych już wzorach polskich i moskiewskiej Kommissiji, zorganizowano 9 Mir [9 Świat] – Kijowski Międzynarodowy Festiwal Rysowanych Historii. Festiwal odbywał się w dniach 20-26 listopada, a towarzyszące mu wystawy oraz spotkania propagujące komiks wśród młodzieży odbiły się szerokim echem w mediach ukraińskich. Magazyn K9 zaczął rozkwitać, co jakiś czas pojawiały się wydania specjalne: Dark Warrior, Intercat, Milkygirl, Badcluster, w których zbierano komiksy na jeden temat i z coraz większą częstotliwością drukowano historie na licencji francuskiej. Sam magazyn też coraz częściej skupiał się na prezentacji zagranicznego materiału. Twórcy

strony dlatego, że postawiono na druk całego albumu francuskiego w każdym numerze, z drugiej strony dlatego, że zaczęto zmieniać profil pisma na magazyn skierowany do młodych mężczyzn, w którym komiks stanowi jedynie dodatek do tekstów sponsorowanych i reklam. Wynikało to z coraz większego zaangażowania członków redakcji w działalność reklamową. Rok 2009 zapowiadał się jako rok pełen sukcesów. Obok głównego pisma redakcja uruchomiła K9 Teenager, a na koniec roku zaplanowano drugą edycję festiwalu 9 Mir. Obie te inicjatywy prowadzone wraz ze zwiększaniem nakładu pisma pokazały jednak w efekcie granice możliwości redakcji

agencji 9 World Studio, która od kilkunastu miesięcy funkcjonuje, wykorzystując dawną stronę magazynu. Pozostaje tylko nadzieja, że twórcy powiązani z agencją będą w dalszym ciągu zajmować się również komiksami. Magazyn K9 nie był jednak pierwszą inicjatywą wydawniczą związaną z komiksami na Ukrainie. Rok wcześniej z tematem zmierzyło się wydawnictwo Kompas Publishing, które postanowiło wydawać w zeszytach popularne serie wydawnictwa Dark Horse Comics, m.in. Sin City i Terminator. Niestety inicjatywa ta zakończyła się bardzo szybko, gdyż okazało się, że nie ma masowego odbiorcy komiksów. Nawet wydawcy rosyjscy z Kaczorem Donaldem, Simpsonami i komiksami z wydawnictwa Marvel Comics nie przebili się do szerokiej publiczności, a komiksy w dalszym ciągu można było kupić tylko w największych miastach Ukrainy. Inną próbą podbicia rynku, tym razem z narodowej strony, było wydanie we wrześniu 2008 roku, poświęconego Stepanowi Banderze, zbiorku, w skład którego weszły komiksy Zabójstwo na zlecenie KGB i Młodość Stepana Bandery. Antologia została wydana przez Związek Ukraińskiej Młodzieży i była reedycją publikacji z 1978 roku, z czasopisma Kriłati [Skrzydlaci] wydawanego na Zachodzie przez emigrantów. Komiks wzbudził zainteresowanie mediów, nie zdołał jednak podbić rynku. Wydaje się, że stało się tak nie tylko z powodu przestarzałego stylu rysowania, ale również w wyniku ograniczenia grona odbiorców tylko do osób

Ilustracja Igor Baranko

„Komiks o zabójstwie Stepana Bandery wzbudził zainteresowanie mediów, nie zdołał jednak podbić rynku. ” p.timofjejuk pisma zaczęli intensyfikować również swoją działalność w branży reklamowej, wciąż jednak bazując na komiksowych podstawach. Rok 2008 i wejście Empiku na rynek ukraiński rozbudziło nadzieje na rozwój rynku prasy. Doświadczenia polskich wydawców pokazują, że opieranie strategii rozwoju li tylko na warunkach narzucanych przez Empik może prowadzić raczej do skutków odwrotnych, łącznie z upadkiem czasopisma. Jednak ówcześnie z perspektywy ukraińskiej wydawało się, że jest to duża szansa i redakcja zaczęła też myśleć o ekspansji na rynku albumów. Pismo zmieniło format na A4 i zaczęło zmieniać również profil. Coraz mniej miejsca przeznaczano na komiksy rodzimych twórców. Z jednej

– po festiwalu, który odbył się w dniach 5-7 grudnia 2009 roku, wszelka działalność komiksowa redakcji ustała. Ukazały się zaledwie cztery numery K9 Teenager, osiemdziesiąty siódmy numer K9 okazał się ostatnim, a festiwal odniósł zaledwie umiarkowany sukces. Przestrzelone nakłady i brak jasno sprecyzowanego odbiorcy doprowadziły do upadku inicjatywy, której pomysłodawcy przez kilka lat starali się budować komiksowy rynek na Ukrainie i byli jego głównymi animatorami. Jednak zdaniem wielu twórców redakcja straciła zainteresowanie komiksem i zajęła się przede wszystkim zdobywaniem doświadczenia i budową pozycji firmy na rynku reklamowym, czego dowód może stanowić powołanie

znających język ukraiński, gdyż był to jeden z niewielu komiksów na Ukrainie wydanych w tym języku.

Baranko - człowiek instytucja Brak zainteresowania komiksami na lokalnym rynku prowadził do tego, że ukraińscy twórcy dążyli do publikacji swoich prac za granicą. Największą gwiazdą, a zarazem najlepiej znanym twórcą poza granicami kraju, stał się Igor Baranko, który przez całą swoją dorosłą twórczość stara się trzymać postanowienia, że będzie w stanie utrzymać się ze swojej komiksowej pasji. Duży krok w tym kierunku uczynił w 1999 roku, gdy po wygraniu Zielonej Karty wyemigrował do Stanów Zjednoczonych i tam rozpoczął swoją międzynarodową karierę. Próbując podbić amerykański rynek, nawiązał współpracę z wydawnictwem SLG, które wydało jego komiksy Pifitos i Skaggy the Lost (wspomniane już przeze mnie w kontekście publikacji w polskim AQQ). Rysował również dla pornograficznego pisma koncernu Hustler oraz wykonywał rysunki na koszulki. Zmianę losu przyniósł dopiero Comic-Con w San Diego w 2000 roku, podczas którego Baranko spotkał się z przedstawicielami wydawnictwa Les Humanoïdes Associés. Podjął współpracę, której wynikiem było stworzenie wraz z Jean-Pierrem Dionnetem trylogii Exterminateur 17, kontynuującej wątki z albumu o tym samym tytule, który ponad dwadzieścia pięć lat wcześniej narysował Enki Bilal. Twórczość Baranko na tyle spodobała się frankofońskim czytelnikom, że wydawca zdecydował się na podjęcie dalszej

35


36

współpracy z autorem. W następnych latach ukazały się na rynku francuskim dwie kolejne trylogie tworzone przez Baranko, tym razem już samodzielnie. Pierwsza z nich, l’Empereur-Océan, to historia osadzona w alternatywnej przyszłości Rosji, druga natomiast, La Danse du temps, to opowieść o świecie Indian z Ameryki, do którego nigdy nie dotarli biali odkrywcy. Obecnie autor kończy dylogię Les Princesses égyptiennes, której akcja rozgrywa się w starożytnym Egipcie. W 2008 roku wydał też w wydawnictwie Joker Editions pierwszy tom opowieści o Maksymie Osie (Francuzi podzielili historię na dwa kolorowe tomy po czterdzieści osiem stron). Całą pierwszą opowieść o nim (tj. tomy pierwszy i drugi) poznali w 2009 roku polscy czytelnicy, a pod koniec 2010 albumowe wydanie ukazało się również na rynku ukraińskim.

nowa wspaniała przyszłość Igor Baranko pozostaje najbardziej znanym ukraińskim twórcą komiksu na świecie i jedynym, który do tej pory zdołał odnieść sukces międzynarodowy. Może też dlatego to właśnie od jego albumu kolejną próbę wprowadzenia komiksów na ukraiński (i rosyjski)

rynek podejmuje wydawnictwo Evgenios, założone przez Jewgenija Marika w Odessie. Ten młody człowiek wydał wcześniej trzy numery swojego niewielkiego pisma o komiksach o takim samym tytule, a w roku 2010 postanowił rozpocząć zakrojoną na szerszą skalę działalność wydawniczą. Jeszcze w grudniu tego roku ukazała się rosyjska wersja Maksyma Osy, ukazało się wydanie wersji ukraińskojęzycznej. Jest to nowość na tamtejszym rynku, gdyż jak dotąd mało kto decydował się na wypuszczenie komiksu w tym języku. Wydawca wspiera też fanzin Czernym po biełomu [Czarnym po Białym], którego pierwszy numer ukazał się również pod koniec minionego roku, a kolejne zapowiadane są na ten rok. W planie na rok 2011 są też wydania komiksów twórców ukraińskich, które czytelnicy znają z K9 i publikacji w sieci. Wśród nich znajdują się Opowieści gajowego Nikitycza Maxa Bohdanowskiego, zebrane w albumie No alien. Przygotowywana jest też antologia Megatom, w której na ponad trzystu stronach zebrane zostaną najlepsze historie ukraińskich twórców powstałe w ostatnich latach. Wszystkie albumy mają ukazywać się i po ukraińsku, i po rosyjsku. Jak mówi sam wydawca: „Rynek komiksów na Ukrainie jest dopiero na swoim początku”. Twórcy zwracają wprawdzie uwagę, że komiks w Ukrainie wciąż jest traktowany jako rozrywka dla dzieci albo dla, pardon, zdziecinniałych przygłupów, którzy nie umieją czytać, ale należy zauważyć, że w ukraińskim komiksie zaczyna się coś dziać, powoli bowiem dorasta pokolenie czytelni-

ków, którzy umieją obcować z tą dziedziną sztuki. Młodzi twórcy publikują komiksy w App Store (Stupid Life Maksima Paradna), wydawcy zaczynają interesować się tym gatunkiem (np. wydawnictwo Kozaki [Kozacy] planuje wydać serię komiksową o przygodach kozaka Marka Zaporożca). Twórcy nie są znani wyłącznie w Ukrainie, ale także w Polsce i Rosji, gdzie ukazują się ich komiksy. Mowa tu nie tylko o dorobku znanego na świecie Igora Baranko, który zresztą już pracuje nad strategią zdobycia kolejnego zagranicznego rynku – tym razem azjatyckiego, ale również choćby o pracach: Maxa Bohdanowskiego z jego Gajowym Nikityczem, Aleksieja Lipatowa z nowelami Stalin vs Hitler i Gofman czy Aleksieja Kuźmiczewa z Azazelem na podstawie powieści Borysa Akunina. Ukraiński rynek komiksowy budzi się i na pewno warto obserwować jego rozwój, gdyż jest na nim wielu artystów godnych zainteresowania.

bibliografia

http://www.artukraine.com/postcards/comicpost1. htm [25.03.2011]. http://www.comics.com.ua/node/1393 [25.03.2011]. http://www.comics.com.ua/node/1394 [25.03.2011]. http://www.comics.aha.ru/ [25.03.2011]. http://www.kommissia.ru/ [25.03.2011]. http://www.comics.com.ua/node/1389 [25.03.2011]. http://bo-stitch.livejournal.com/49724.html [25.03.2011]. http://9wa.com.ua/ [25.03.2011]. http://a-v-nord.livejournal.com/ [25.03.2011]. http://tisk.org.ua/?p=13594 [25.03.2011]. http://www.focus.ua/culture/165402 [25.03.2011].

Ilustracja Igor Baranko, Max „Maksim” Bohdanowski

ukraina


rysunki

oleksij czebykin „Shakll” scenariusz

igor baranko

bez tytułu (ukraina)

37


38


39


40


41


42


43


rosja

komiks

w rosji część *

2

* Tekst jest drugą częścią większej całości. Część pierwszą opublikujemy w niedalekiej przyszłości.

Gorbaczow! Głasnost! Wraz z pierestrojką i upowszechnieniem wolności słowa w połowie lat osiemdziesiątych nowe komiksowe kolektywy wykorzystywały możliwości wydawania publikacji finansowanych przez państwo. José Alaniz Marta Barańska

44

tłumaczenie

„Wraz z Gorbaczowem zakończył się monopol wydawniczy i otworzyły się „dziewiątej sztuki” w kulturze rosyjskiej. nowe możliwości. Dolar stał się najważniejszy Wszystko to runęło, gdy w 1991 roku ZSRR i wszystko zależało od pieniędzy. Byliśmy upadł. Brutalna ekonomia rynkowa zniweczy- w stanie produkować dobre komiksy – przez ła wszystkie możliwości publikacji. jakiś czas nawet z tego żyliśmy, oferowaliśmy Aleksandr Lisin, wydawca gazety nasze prace zagranicznym wydawnictwom, Wieczorna Moskwa, w 1990 roku kończy ale nagle sytuacja się pogorszyła. Domy rozdzierający wstęp wydawnicze nie w suplemencie do chcą komiksów. O autorze komiksu moskiewDawniej zdarzały się Profesor języka rosyjskiego i literatury rosyjskiej na skiego KOM Studio edycje w nakładzie Uniwersytecie Waszyngtońskim w Seattle. W lutym 2010 roku opublikował pierwszą książkę: „Komiks: żarliwą deklaracją: miliona egzemplarzy, Comic Art in Russia”. Obecnie pisze monografię „Wydaje się jednak, ale teraz wydawcy komiksu czeskiego. że zostało powiedziauważają za bardziej ne wystarczająco rentowne inne dużo, by móc wreszcie zrehabilitować komiks propozycje – publikacje, które nie wymagają jako formę artystyczną i serdecznie pogratudobrej jakości papieru i mogą być tanio wyprolować tym, którzy promując z miłością ten dukowane. Poza tym pojawiły się zagraniczne gatunek w najlepszym wydaniu, wzbogacili materiały, seriale, przygoda, które wykopały współczesną duchowość i rozumienie świata”. nas z własnego rynku, podczas gdy na zagra Oczywiście nie można było niczny nie udało się nam wejść”. „zrehabilitować” komiksu rosyjskiego samym Impreza, o wiele za wcześnie, artykułem wstępnym. Chociaż restrykcje była skończona. Wielu komiksiarzy zajęło się państwowe odnoszące się do tej formy zelżały, reklamą, animacją, ilustracjami dla dzieci albo a następnie zostały zniesione dzięki pierestroj- odeszło od sztuki. Niektórzy, jak Youri Jigoce, to po podsumowaniu strat i zysków okazało unov, wyjechali i odnieśli sukces za granicą się, że nowe swobody mają słodko-gorzki (w jego przypadku w Belgii). Perspektywa, smak. Komiks nie przykuł uwagi publicznej, jaką miał przed sobą komiks, była jednoznacztak jak wyobrażał sobie Lisin, mimo to relanie pesymistyczna. Przez lata niechętnie tywna łatwość publikowania pod koniec lat widziany przez komunizm, teraz mógł zostać osiemdziesiątych i na początku dziewięćdziepogrzebany raz na zawsze. siątych zapoczątkowała krótki okres prosperi Tak w skrócie przedstawiała się ty. Sytuacja ta jednak szybko się pogorszyła, sytuacja komiksu rosyjskiego w latach dziejak zauważył Władimir Sakow, komiksiarz więćdziesiątych. Reformy rynkowe, tak jak i szef studia Tema: w każdej dziedzinie życia społecznego, powo-

Zimowa śpiączka się skończyła: ko-

miks wrócił. W końcu mógł zająć miejsce

dowały nie tylko otwarcie się społeczeństwa na świat, ale też zapaści finansowe. Mimo to artyści kontynuowali pracę, proponując niezwykle zróżnicowaną twórczość obejmującą wszystkie gatunki, style i rodzaje wrażliwości.

Postsowiecka „druga fala” Wiele zjawisk i postaw nie przetrwało upadku Związku Radzieckiego, ale uprzedzenie Rosjan do komiksu – tak. Dawniej zdecydo-

wanie krytykowany przez władzę, obecnie uważany jest za chłam reprezentujący poziom, do którego nie powinien zniżać się żaden wykształcony człowiek. Podobnie jak początkowe nadzieje na cud gospodarczy z lat dziewięćdziesiątych, które prysnęły za sprawą rozgrywek mafijnych, hiperinflacji i „dekadencji”, komiks był uważany za atak Zachodu na rosyjską kulturę literacką (trudno wyplenić dawne nawyki).

Ilustracja Hihus

tekst


Ilustracja Nikołaj Masłow

rosja

W tych okolicznościach wielu komiksiarzy straciło nadzieję na to, że sytuacja kiedykolwiek się zmieni. Publikacje były rzadkie, rozproszone, źle dystrybuowane i doprowadzały wydawców do bankructwa. Los bankrutów podzieliły czasopisma i ziny, takie jak Komikser, Nowy Komiks, Niesmiejana, Dymicz i Tymicz, Propeller i Mucha z prowincjonalnego miasta Ufa. Tym niemniej niektórzy świetni rysownicy – na przykład Askold Akiszyn – kontynuowali ciężką pracę z miłości do formy. W przeddzień nowego tysiąclecia nastąpił przełom technologiczny. Mówiąc krótko: Internet uratował komiks rosyjski.

Pojawienie się w 1999 roku strony Andrieja Ajoszina (Tzratzk), będącej także dziennikiem i miejscem wymiany informacji, skonsolidowało rosyjski komiks drugiej fali. Obyci z Internetem komiksiarze z całego kraju mieli teraz wspólny adres, pod którym mogli prezentować swoje prace, dyskutować o trendach, umieszczać ogłoszenia o pracę. Ale biada! Internet daje, Internet odbiera. Ze względu na to, że tak wiele treści zamieszczano w sieci, tradycyjni wydawcy zaczęli niechętnym okiem spoglądać na finansowanie dużych projektów lub serii, zastępując rodzimą produkcję tłumaczeniami zagra-

nicznych komiksów Marvela czy Disneya. Oprócz wyjątków (Nitusov Press, BigAnt Comics i Advance Press) rosyjskie wydawnictwa obawiały się komiksu. Wielu artystów publikowało tylko krótkie fragmenty historii w błyszczących magazynach. W 2002 roku pojawił się pierwszy duży festiwal, KomMissia. Współzałożony przez Hihusa, impresaria kolektywu Ludzie Martwej Ryby, co roku przyciąga do Moskwy setki „podłączonych”, przeważnie młodych Rosjan. Galerie sztuki zaakceptowały zaś ikonografię komiksową jako formę pop-artu, na przykład w pracach Georgija Ostriecowa i Aleksandra Sawki. Niedawno dominującym stylem w Rosji stała się manga, a międzynarodowe uznanie zdobyła autobiograficzna praca Nikołaja Masłowa, opublikowana po angielsku i włosku jako Siberia. Chcąc uwolnić komiks od towarzyszących mu dawniej skojarzeń, niektórzy sugerują przemianowanie i rebranding gatunku. Hihus proponuje termin „rysowane historie” [risovannye istorii], który nie ma jednak tego samego znaczenia co neologizm Ludmiły Pietruszewskiej „ristoria” pochodzący od słów „rysować” i „historia”. Hihus w 2006 roku podczas festiwalu KomMissia stwierdził: „Uformowała się pewna subkultura. Autorzy, rozproszeni po kraju i po świecie, spotkali się, zaczęli tworzyć własne studia, stowarzyszenia, a nawet własną prasę. Cieszę się, widząc udane rosyjskie projekty w kraju i za granicą. W sklepach powoli ale sukcesywnie powstają oddzielne półki z »rysowanymi historiami«. Na tych półkach można znaleźć

45

„Uformowała się pewna subkultura. Autorzy, rozproszeni po kraju i po świecie, spotkali się, zaczęli tworzyć własne studia, stowarzyszenia, a nawet własną prasę.” hihus

na razie jeszcze dość chaotycznie poukładane całkiem reprezentatywne wybory komiksu, B[andes] D[essinées] i mangi. Jeśli się to weźmie pod uwagę, można się spodziewać, że za kilka lat te półki rozrosną się do całych działów”. Podobnie optymistyczne wypowiedzi słyszeliśmy już około dwudziestu lat temu, ale istotnie komiks w Rosji przeszedł długą drogę. Jak zobaczymy później, kraj nie cierpi na brak utalentowanych artystów (i nigdy nie cierpiał). Chcąc zatem naprawdę zapewnić komiksowi przyszłość, trzeba wyznaczyć punkt zaczepienia poza królestwem pikseli i elektronów, w namacalnym świecie tuszu i papieru. Może to brzmieć nieco staroświecko, ale marzenie Hihusa – obecność w popularnych księgarniach ciągnących się w nieskończoność półek komiksów, które można dotknąć i przekartkować, spełni się tylko wtedy, gdy ta niesforna forma artystyczna ostatecznie zostanie zaakceptowana w swej ojczyźnie. Tylko wtedy komiks naprawdę wróci do domu.


Poniżej znajdują się sylwetki niektórych najbardziej interesujących komiksiarzy ostatniego dwudziestolecia. Większość z nich jest nadal aktywna. W latach siedemdziesiątych Wiaczesław Sysojew (1937-2006), George Grosz czasów Breżniewa, dał świadectwo prawdziwego nonkonformizmu i pogardy dla sowieckiego systemu w tysiącach nieopublikowanych rysunków, karykatur, ilustracji i komiksów – niektóre z nich zostały wyliczone przez władze w akcie oskarżenia o „szerzenie pornografii”. Co ciekawe, Sysojewowi udawało się unikać aresztowania przez cztery lata, do 1983 roku – w tym czasie przebywał w podmoskiewskich daczach przyjaciół. Został zesłany do łagru w okolicy Archangielska, ale słabnący reżim sowiecki wiele to kosztowało, ponieważ skandaliczne uwięzienie artysty wywołało protest wielu prominentnych osobowości zagranicznych. Ten zatwardziały satyryk, z obsesją na punkcie ludzkiej fizyczności niczym u Rabelais’ego, w swoich skatologicznych pracach pełnych mizantropicznego humoru ostro krytykował między innymi państwową biurokrację, wojnę płci i niezliczone święte krowy rosyjskiej kultury. Sysojew po uwolnieniu wyemigrował do Berlina. Nigdy, zwłaszcza na Zachodzie, nie doświadczył wielkiej sławy czy zaszczytów, na które zasługiwał jako największy podziemny twórca komiksu i karykaturzysta. Być może największym komplementem była dla niego decyzja radzieckiej władzy, która go uwięziła i napiętnowała jego wywrotową twórczość.

Ilustracja Andrij „Drew” Tkalenko

46


Ilustracja Jelena Użinowa

rosja

Georgij „Żora” Liticzewski i Georgij „Gosza” Ostriecow na wielu wspólnych wystawach, podczas performance’ów czy w filmach przedstawiają się jako „George i George”. Tych dwóch głównych przedstawicieli rosyjskiego art komiksu – pojawiającego się częściej na wystawach niż w druku – wypracowało sobie opinię natchnionych adeptów formy z żyłką ironii w stylu pop-art. Liticzewski tworzył komiksy od lat sześćdziesiątych, komponował z nich instalacje i murale, a także publikował je w ważnych pismach poświęconych kulturze i sztuce, a nawet w rosyjskiej wersji Playboya. Prace tego twórcy często odnosiły się do rosyjskiej kultury ludowej (Niedźwiedź Misza) i wysokiej (Lew Tołstoj, Siergiej Jesienin) oraz do zachodniej kultury popularnej (co widać w Muhammadzie Alim w rosyjskim lesie z 2005 roku). Twórczość młodszego Ostriecowa zawdzięcza więcej monumentalnemu, wielkiemu moskiewskiemu konceptualizmowi – chodzi szczególnie o jego parodystyczną syntezę sztuk w The New Government. Projekt jest połączeniem sztuki wideo, performance’u, plakatu propagandowego, graffiti, zapasów, mody, hymnów narodowych, komiksów i innych środków wyrazu. Artysta kreuje alternatywny świat z dziwacznie zamaskowanymi „kosmitami”, którzy przejmują państwo, tyranizując ogłupionych konsumpcją mieszkańców w bezwzględnym, totalitarnym obozie (to oczywiście alegoria prawdziwego zwrotu w stronę autorytaryzmu w Putinowskiej Rosji). Ostriecow często wykorzystuje zachodni komiks w wielkich płótnach à la Lichtenstein (jak na przykład

47

w dziele In Process stworzonym z Liticzewskim w 2005 roku), choć jego re-prezentacje plansz z superbohaterami są bardziej upolitycznione. Tworzone przez niego dymki wypełnione postaciami z kreskówek Disneya możemy odczytywać jako komentarze do korporacyjnej „infiltracji” nowoczesnego myślenia. Artystki drugiej fali, które były jeszcze dziećmi, gdy upadał ZSSR – Lumbricus (Anna Suczkowa), Tatka (Tatiana Pogromowskaja) i Berenica (Jekaterina Bałaszowa) – reprezentują niezwykłą różnorodność postsowieckiego komiksu rosyjskiego tworzonego przez młode kobiety. W przepełnionych gotyckim klimatem pracach Lumbricus dominują czarne i szare tony, mimo że historie często są romantyczne i napędzane fantazją. Gothcha! opowiada o piesku o imieniu Gothic, podobnym do chihuahua, który umiera i idzie do nieba z nudy. Żartobliwie przestrzega przed zostawianiem zwierząt samych w domu (opowieść pojawiła się w Al’manach nr 2: Plemię martwej ryby 2005; można ją przeczy-

„W latach 70. Wiaczesław Sysojew dał świadectwo prawdziwego nonkonformizmu i pogardy dla sowieckiego systemu.” j. alaniz

tać po rosyjsku na <http://annelida.narod.ru/>. Delikatna technika akwarelowa Tatki rozlśniewa na kartach jej czterostronicowego Save my shadow. / Don’t wipe away this inscription. / All the same / I’m never coming back here. W 2005 petersburżanka współtworzyła wraz z SPb. Nouvelle Graphiques graficzną nowelę A Fairy Tale? Berenica (z Jekaterynburga) za Poza deszcz otrzymała podczas festiwalu KomMissia w 2005 roku nagrodę główną i nagrodę za najlepszą mangę.

Delikatne kolory i baśniowe opowieści spodobają się zarówno dzieciom, jak i dorosłym. W kronikach rosyjskiego komiksu zapisane będzie na pewno imię Hihusa (Paweł Suhih). Odgrywał główną rolę w założeniu w 2000 roku kolektywu – studia Ludzie Martwej Ryby i – razem z Nataszą Monastyrową – zorganizowaniu dwa lata później festiwalu KomMissia. Zasłużył się też propagowaniem bardzo potrzebnego w branży pragmatyzmu finansowego. Jest również najbardziej prominentnym entuzjastą komiksu w Rosji. W mediach zwykle to jego twarz promuje komiks (jest otwarty, a jego egzotyczne dredy dobrze wyglądają w telewizji). Jest chodzącym wcieleniem drugiej fali; tak czy owak, jest częścią komiksowego establishmentu. Nie odmawiając oczywiście wartości jego komiksom: Hihus wstrzykuje opętaną psychodeliczną wrażliwość w dziwaczne dzieła inspirowane japońskimi baśniami, mitologiami i własnym doświadczeniem. Częściej niż większość rosyjskich artystów komiksowych zwraca się do odbiorców


rosja

zaznajomionych z amerykańskim komiksem undergroundowym z okolic 1970 roku, szczególnie z twórczością S. Clay Wilsona (Tylko Hihus reprodukuje jego rozbrajające kolorowe prace w wersji elektronicznej). Chociaż autobiografia jest ciągle dość rzadkim gatunkiem w rosyjskim komiksie, Hihus czerpie inspiracje zarówno z własnej historii, jak i z rozwiniętej wyobraźni, często beztrosko je łącząc, jak w Dawno dawno temu miałem muzę. Z drugiej strony, jego skłonność do transcendencji (odczuć o pochodzeniu narkotycznym lub innego rodzaju) przejawia się w Mój ukochany różowy króliczek. Wszystko, co robi, oparte jest na inteligentnej grze słownej, rosyjskiej formie bajki zwodniczym, szorstkim stylu podobnym do stylu Georgija Liticzewskiego. Ostatni projekt, Królik trojański (2006) jest jawnym hołdem ku czci serii Life in Hell Matta Groeninga. Tuż po czterdziestce Hihus przerósł wszystkich sowieckich i postsowieckich twórców. Jego kosmopolityzm (mieszkał w Danii, podróżował między innymi do Indii i Tajlandii) pozwala mu na ogląd świata w perspektywie globalnej. Dzięki doświadczeniu w pracy w magazynach i jako specjalista PR wykształcił trzeźwy zmysł biznesmena. Wszystko to sprawia, że Hihus to impresario i Joker współczesnego komiksu rosyjskiego.

Jelena Użinowa Podczas gdy prace pozostałych przedstawionych tu artystów pozostają w demonstracyjnym związku z nowoczesną kulturą konsumpcyjną, komiksy Jeleny Użinowej odróżniają się tym, że unikają noworosyjskiego fetyszy-

zmu związanego z towarem. Absolwentka moskiewskiej uczelni artystycznej (ukończyła ją w 1987 roku), zajmuje się animacją w studiu Pilot. Zaczęła tworzyć komiksy na początku lat dziewięćdziesiątych. Najstarsza twórczyni wśród wymienionych, należy do pierwszej fali rosyjskiego komiksu, mimo późnego debiutu. Jej styl przypomina nieco styl Kanadyjki Julie Doucet, ale stworzone przez nią chorobliwe postaci można porównać do twórczości Lindy Barry. Krótkie autobiograficzne dzieła Użinowej (których wiele mieści się na jednej stronie) koncentrują się bezlitośnie na temacie lęków wewnętrznych. Pięknie narysowane lub namalowane historie na pierwszy rzut oka wydają się lekkie, łatwo ich nie zauważyć. Ale ich delikatna siła daje przerażający, często nasycony humorem efekt. Przedstawione w autobiograficznych komiksach Użinowej żale, cuda i horrory dzieciństwa – martwe zwierzątka, monstrualni rodzice, terror ciała – wywołują drgawki śmiechu. Użinowa traktuje to jako rodzaj terapii, nadając temu niepokojący powab. Wyjaśnia: „Narysowałam te komiksy o dzieciństwie... z powodu mojego wycofania i introwersji, gdy byłam dzieckiem, z powodu niezrozumienia, kim wtedy byłam. Przenio-

Ilustracja Askold Akiszyn

48

„Narysowałam te komiksy o dzieciństwie... z powodu mojego wycofania i introwersji, gdy byłam dzieckiem, z powodu niezrozumienia, kim wtedy byłam.” j. Użinowa


Ilustracja Youri Jogounov, Aleksiej Łukjanczikow

rosja

słam to na papier, tak bym mogła zobaczyć, co się wtedy stało... W Rosji nie chodzimy do psychiatrów, nie jesteśmy przyzwyczajeni do wyrażania smutku. I tylko raz byłam u spowiedzi – postanowiłam, że już nigdy tego nie zrobię! Więc myślę, że to zostało”. Użinowa wymienia tak różnorodne inspiracje, jak twórczość Antoniego Czechowa, absurdysty Daniiła Charmsa i rosyjsko-ukraińskiej reżyserki Kiry Muratowej; ich wrażliwość w oczywisty sposób wpłynęła na takie prace, jak Ja chcę (2007).

Nikołaj Masłow Ponadpięćdziesięcioletni dziś Nikołaj Masłow urodził się w rodzinie robotniczej (jego ojciec był monterem linii telefonicznych), we wsi

niedaleko Nowosybirska (Syberia). Nieśmiały i bezpretensjonalny, w wieku dziesięciu lat stracił ojca. Jako młody mężczyzna imał się różnych prac, włącznie z budownictwem. Odbył służbę wojskową w Mongolii, przez rok uczęszczał do lokalnego instytutu sztuki i wreszcie w latach siedemdziesiątych wrócił do Moskwy, by pracować w piekarni oraz w galerii (malowano tam portrety Lenina). Po śmierci brata Olega i serii problemów osobistych oraz okresie apatii popadł w alkoholizm i poważną depresję, co skończyło się pobytem w szpitalu dla psychicznie chorych. Wyzdrowiał i wraz z żoną wychował dwie córki, przez kilka lat pracując jako stróż w moskiewskim magazynie. W 1996 roku Masłow zbliżył się do Emmanuela Duranda, francuskiego

emigranta, który opublikował rosyjską wersję Asteriksa, którą sprzedawał w swej obcojęzycznej księgarni Pangloss. Nerwowy Masłow stworzył trzystronicowy pamiętnik w formie komiksu wykonanego w naiwnym stylu ołówkiem. Wahając się, złożył Durandowi propozycję: poprosił o zaliczkę, by móc rzucić pracę i poświęcić się tworzeniu pamiętnika oraz opublikować go, gdy tylko będzie gotowy. Durand zgodził się i trzy lata później Masłow ukończył pracę, która ukazała się w 2004 roku nakładem francuskiego wydawnictwa Denoël pod tytułem Une Jeunesse Sovietique. (Drugi tom, Les Fils d’Octobre, wydano rok później). Soft Skull Press wypuściło angielski przekład zatytułowany Siberia w 2006, a włoską wersję – również o tym tytule – wydał Alet w 2007. W swoich pracach za pośrednictwem medium, które wielu Rosjan do tej pory uważa za głupie, ubogi samouk z prowincji, Masłow, poruszał tak trudne kwestie, jak alkoholizm, nędza wsi i temat tabu – znęcanie się nad ludźmi w Armii Czerwonej. Przy tych ponurych krajobrazach zapełnionych przemysłowymi i ludzkimi odpadami, przedstawieniach bezmyślnego banału, brutalności i desperacji zwykłego człowieka epoki Breżniewa, komiksy amerykańskiego realisty Harveya Pekara wyglądają jak Przygody Tintina Hergégo. Przepełniona dogłębnym smutkiem wizja syberyjskiego miasta i jego okolic, stworzona przez Masłowa, zawdzięcza wiele literackim ujęciom narodu rosyjskiego (Fiodor Dostojewski, Michaił Sałtykow-Szczedrin, Iwan Bunin, proza tzw. szkoły wiejskiej). Jego

49

rysunki dzięki delikatnej, prymitywistycznej kresce zaskakująco przypominają łubok (najwcześniejsza forma komiksowa, drukowana techniką drzeworytniczą – w najprostszej ludowej wersji była to pomalowana tablica drewniana). Prace Masłowa mogą się wydawać zbyt dosadne, zasługują jednak na uwagę ze względu na to, że poruszają tak dojrzałe, ważkie, często depresyjne tematy. Dowodzą, iż rosyjski komiks nie musi być zabawny, błyskotliwy, lekki i fantazyjny, nie musi ustępować innym środkom wyrazu w prezentowaniu poważnych treści i dążyć do poważnych celów za pomocą oszczędnego stylu. Mimo wszelkich niedociągnięć Siberia jest dziełem kogoś, kto potrzebował opowiedzieć konkretną historię i w komiksie dostrzegł jedyną możliwość, by zrobić to szczerze.


rysunki & scenariusz

julia grigorieva

50

fly in the summer (rosja)


51


węgry

Na Węgrzech, jak w większości krajów rządzonych przez reżim komunistyczny, do późnych lat osiemdziesiątych komiksy postrzegane były jako imperialistyczna propaganda i odpady Zachodu – z jednym wyjątkiem, jaki stanowiły tak zwane „adaptacje komiksowe”. Antal bayer Magdalena Rucińska tekst

o naturalnym talencie do karykatury, a Zórád oraz Sebők mieli warsztat akademicki i zwrópowieści publikowane były w forcili się w stronę komiksu jedynie dlatego, że mie komiksowej na łamach wielu zapewniał on stałe zajęcie oraz przychód. Nie węgierskich gazet oraz magazynów, mieli większego dostępu do zagranicznych z dziennikami, magazynami krzykomiksów niż przeciętni czytelnicy – Vaillant, żówkowymi oraz prasą dla młodych a później także Pif Gadget, magazyn komiksopionierów włącznie. Odwołując się wy francuskiej lewicy komunistycznej, przez do przykładu Classics Illustrated, historie te bardzo długi czas były jedynymi dostępnymi uznano za „bezpieczną lekturę” dla młodych tytułami. (Przez parę lat ukazywały się nawet ludzi oraz medium, które miało służyć promowydawane co miesiąc węgierskojęzyczne cji „prawdziwej” literatury. edycje tych komiksów pod nazwą Kockás.) Mimo że wielu artystów oraz Wpływ warstwy plastycznej tych magazynów pisarzy działało na polu komiksu, większość na twórczość rysowników tego okresu jest wiadaptacji tworzona była przez jednego doczny i oczywisty. Mimo że większość z nich człowieka, Tibora wypracowała właCs. Horvátha, który sne, łatwo rozpoznaO autorze występował także walne style, byli oni Ur. w 1955 r. Obronił w Budapeszcie pracę naukową, w roli ich redaktora całkowicie odcięci od poświęconą komiksowi. Tłumacz i edytor wielu komiksów, m.in. Batmana, Asteriksa, The X-Men i Laroraz promotora. Do procesu dojrzewania go Wincha. Założyciel i pierwszy prezes Węgierskiego jego przywilejów komiksu europejskieStowarzyszenia Komiksowego w latach 2005-2009. należało również go i amerykańskiego. Inspirator festiwalu komiksu w Budapeszcie i nagrody Alfabéta, przyznawanej najlepszemu komiksowi wędobieranie rysowW dziejach tej szkoły gierskiemu od roku 2006. Pisze o komiksie na łamach ników do różnych było jednak kilka wywielu czasopism i blogów. typów opowieści bitnych momentów, graficznych: klasyczjej dzieła zdobyły nych, przygodowych oraz komicznych. Miał miliony czytelników, a klasycy są nadal przez on na tyle szczęścia, że znalazł wielu bardzo kolekcjonerów wspominani z sympatią. utalentowanych ludzi, jak Ernő Zórád, Imre Przełom i upadek Sebők, Pál Korcsmáros, Attila Dargay, Sándor Do późnych lat osiemdziesiątych, kiedy Gugi. to nordyckie giganty wydawnicze Semic Żaden z owych artystów, z wyi Egmont rozwinęły swoje firmowe latorośle jątkiem Attili Fazekasa, który przyłączył poprzez przedsięwzięcia łączone i zaczęły się do grupy w latach siedemdziesiątych, rozpowszechniać najsłynniejsze amerykańnie zaczynał kariery z myślą o rysowaniu skie oraz europejskie komiksy, jak Spiderkomiksów. Korcsmáros był dziennikarzem Począwszy od połowy lat pięć-

dziesiątych adaptacje słynnych

Ilustracja Mihály Vass

52

tłumaczenie


Man, Phantom, Astérix, Tintin, Garfield lub tytuły Walta Disneya, Korcsmáros i Sebők zdążyli już umrzeć, Zórád i Gugi – przejść na emeryturę, a Dargay – zająć się na pełen etat animacją. Po roku 1990 ogromne państwowe wydawnictwo uległo likwidacji, a większość pism publikujących węgierskie komiksy albo zniknęła, albo zmieniła wizerunek. Tibor Cs. Horváth i Fazekas nadal dzielnie tworzyli, jednak ich szanse na sukces malały, a próba założenia przez Fazekasa własnego magazynu (Botond) nie udała się z powodu zbyt słabego kolportażu. W związku z tym, że starsza scena niemal całkowicie zanikła, a jej następcy ugrzęźli w miejscu, publikując dla magazynów, których nie interesowała jakość komiksów, i nie mając pojęcia lub wręcz ingnorując to, co działo się na polu międzynarodowym, powstała ogromna luka pomiędzy komiksami zagranicznymi i produktami krajowymi. Co więcej, dzieciaki oczywiście wolały kolorowe, zawierające wyłącznie komiksy albumy oraz magazyny od niewielkiej liczby czarno-białych stron w pismach ogólnotematycznych.

Ilustracja Iván Kemenes

Próby rewitalizacji Pierwsza próba rewitalizacji węgierskiego komiksu i wyjścia naprzeciw międzynarodowym trendom została podjęta dość wcześnie, bo w 1989 roku, przez Sándora Kertésza. Z pomocą pewnego włoskiego partnera zaczął on publikować miesięczniki (Krampusz i Menő Manó), które, obok prac europejskich klasyków, m.in. Pratta, Manary, Moebiusa, Serpieriego, Giardina, zawierały wiele orginalnych komiksów tworzonych przez nową generację węgierskich artystów, takich jak József Sváb, László Róbert Szabó i Csaba Borsi. Niestety, problemy związane z dystrybucją dość szybko położyły kres temu eksperymentalnemu przedsięwzięciu, prac nad wszystkimi magazynami zaprzestano po paru miesiącach. Zdawszy sobie sprawę z tego, że komiks był na Węgrzech nadal postrzegany jako dziecinada oraz że nie był on w stanie konkurować z popularnymi, importowanymi tytułami (a niektóre z nich wspierane były

dodatkowo przez filmy oraz kreskówki emitowane w telewizji), Kertész zmienił taktykę. Uznał, że zapewniając nowicjuszom dostęp do literatury specjalistycznej i szansę spotkań z gośćmi rangi międzynarodowej, można będzie stworzyć bardziej nowoczesny materiał i ostatecznie dostarczyć go czytelnikom. Opublikował historię komiksu własnego autorstwa, przewodnik dla artystów komiksowych, napisany przez Józsefa Svába, oraz zorganizował pierwszy festiwal komiksowy na Węgrzech, który pod nazwą Komisz Comix odbył się w 1992 roku w Tokaju. Taka lokalizacja festiwalu pozwoliła na obniżenie jego kosztów. Nie wpłynęła ona jednak pozytywnie na frekwencję; mimo możliwości spotkania się z włoskimi profesjonalnymi artystami, niewielu ludzi wzięło w nim udział. Przedsięwzięcie to powtórzono rok później, a w 1994 zorganizowano jeszcze mniejsze spotkanie w Oroszlány, ale to był już właściwie koniec festiwalu, przynajmniej na jakiś czas. W tym czasie ruszyły także inne magazyny, lecz wszystkie przepadły. Najbardziej warte zauważenia było pismo zatytułowane Találkozás, którego głównym artystą komiksowym był Tibor Szendrei. W międzyczasie Füles, magazyn krzyżówkowy, który publikował komiksy od pierwszego numeru, datowanego na 1957 rok, stwarzał nowe możliwości wielu młodym atystom. Pod patronatem Ferenca Kissa, który zastąpił T. Cs. Horvátha, ludzie tacy jak Mihály Vass, Imre Fekete, Zoltán Varga, Gábor Matheika, Péter Zsoldos i Dávid Cserkuti mogli tam opublikować swoje pierwsze prace. Żaden jednak, z wyjątkiem Vassa, nie otrzymywał regularnych zleceń. W marcu 1994 Semic, będąc wówczas głównym wydawcą komiksów, mającym na koncie ponad tuzin tytułów, wypuścił nowy magazym pt. Kretén. Ów pełen satyrycznego i absurdalnego humoru dwumiesięcznik kształtowany był na wzór Mad Magazine, a może jeszcze bardziej na wzór jego francuskiego odpowiednika Fluide Glacial. Obok komiksów o klasycznym humorze, w stylu Gotliba, Bineta, Reisera czy Dona Martina, pojawiły się również


węgry

Nowi autorzy, nowe projekty

54

Imre Fekete, Zoltán Varga (Zerge), Gergely Göndöcs, Zsolt Garisa oraz László Róbert Szabó (rysownik tworzący pod pseudonimem Marabu, bardzo już dzisiaj znany) stali się przez lata niezmiernie popularni, m.in. jako twórcy kilku klasycznych, kultowych serii, takich jak paski Dodó (autorstwa Marabu), dwustronnicowe komiksy Dr. Sör Kálmán (Göndöcsa), (niemalże) niekończąca się parodia Dallas, pt. Dállász (stworzona przez Zergego) oraz stylizowany na rysunki dziecięce Kovács Pistike (Feketego). Sprzedający się w 50 000 egzemplarzy w późnych latach dziewięćdziesiątych Kretén stał się kolejną ofiarą ery Internetu. Jego nakład spadł poniżej 5 000 pod koniec pierwszej dekady XXI wieku, a jubileuszowy, setny numer, który ukazał się w grudniu 2009 roku, był jednocześnie ostatnim. Pomimo że liczba gazet publikujących paski komiksowe lub nieco dłuższe

historie nie była nawet bliska tej sprzed 1990 roku, istniało kilka nowych tytułów dających szansę młodym artystom. Przede wszystkim grupa programowo wolnych magazynów, zwana Est Lapok, zaczęła publikować paski autorstwa Balázsa Grófa. Jego pierwsze prace ukazały się w jego rodzinnym miasteczku Pécs w 1996 roku, ale szybko awansował do Pesti Est, gdzie miał możliwość tworzenia dla o wiele szerszej publiczności – setek tysięcy ludzi. Od 1999 roku prace Grófa publikował również Wanted, popularny magazyn rockowy, jednak parę lat później następca wspomnianego periodyku, Wan2, zatrudnił już innego artystę, Dániela Csordása. Kolejną niszę rynkową dla rysowników komiksowych tworzyły magazyny erotyczne (Morbid, Szaft, Kismalac etc.). Pomimo tego, że większość fanów komiksu postrzegała materiały tego rodzaju jako śmieci, niektórzy artyści widzieli w nich możliwość utrzymania stałej pracy. Ludzie tacy jak Barnabás „Geek” Ábrai, Fóka, Giddy, Téjlor, a nawet młodzi rysownicy Attila Futaki i Tomster, publikowali swoje pierwsze komiksowe strony w pismach erotycznych. Jeśli chodzi o przedsięwzięcia eksperymentalne, należałoby wspomnieć o pisarce Verze Filó, która stworzyła kilka własnych komiksów w roku 1998 i później, a także opublikowała album zatytułowany Jákob Kobak.

Komiksy zagraniczne Pomimo faktu, że rodzima twórczość nie zdołała rozwinąć się poza gazetami, tytuły importowane, głównie te amerykańskie, radziły sobie około 2000 roku dość satysfakcjonująco. Bestsellerami były wówczas komiksy Marvela (Spider-Man, X-Men), Superman i Batman, dwumiesięcznik Star Wars, Kaczor Donald, Tom i Jerry oraz Garfield. Kariera kilku nowszych tytułów była krótsza. Wojownicze żółwie ninja sprzedawały się w niesamowitych ilościach

„młodzi rysownicy publikowali swoje pierwsze komiksowe strony w pismach erotycznych.” a. bayer

zaczęli się organizować. W późnych latach dziewięćdziesiątych było kilka prób otwarcia sklepu z komiksami w Budapeszcie. Ten, który utrzymał się najdłużej, nosił nazwę Trollbarlang, jednak nawet w jego przypadku głównego asortymentu nie stanowiły komiksy, ale gry fabularne. Gorliwi czytelnicy musieli jeździć do Wiednia, by zdobyć komiksy anglojęzyczne, zanim realną opcją stały się zamówienia internetowe.

Komiksowe imprezy przez rok lub dwa, zanim zniknęły z rynku. Transformers utrzymywały sprzedaż niską, lecz stałą, a Moomin ukazywał się bardzo krótko. Również tytuły wprowadzone początkowo przez szwedzkiego właściciela Semic zaczęły jeden po drugim znikać. Istotną cechą charakterystyczną dla tej ery było to, że żaden z wydawców komiksów nie odważył się wkroczyć na rynek książkowy. Nawet Egmont, który publikował wiele książek dla dzieci (głównie produkcji Walta Disneya), optował za miękką okładką i kioskową dystrybucją dla serii Asterix, Lucky Luke oraz Tintin. Żadne z tych rozwiązań nie działało i do roku 2000 Egmont zrezygnował z wydawania serii komiksów europejskich (reedycja Tintina nastąpiła w 2008, Asterixa w 2010, a Lucky Luke’a – pod szyldem innej firmy – w 2006 roku). Jedynym europejskim tytułem, który można było określić jako sukces, nawet jeśli tylko skromny, była reedycja Mozaiki, humorystycznego magazynu przygodowego wydawanego pierwotnie we wschodnich Niemczech. Inspirowane francuską szkołą komiksu pismo nadal ma niewielkie, choć wierne grono zwolenników. Japońskie komiksy wchodziły na węgierski rynek powoli. Pierwsze tytuły wydane zostały przez Semic w albumach małego formatu (Sailor Moon w 1999, Dragon Ball oraz Video Girl Ai w 2000 roku). Z powodu źle dobranego formatu, stosunkowo wysokiej ceny oraz słabego kolportażu żaden z nich nie przetrwał jednak do końca 2000 roku, by powrócić na rynek dopiero w 2006. Fani komiksu, którzy dorastali, czytając albumy publikowane po roku 1990,

Wydarzeniem, które przyczyniło się do poprawy sytuacji fanów komiksu, była organizacja pierwszych międzynarodowych targów Képregénybörze, zainspirowanych podobnymi inicjatywami z Wiednia. Rozpoczęły się one w 2001 roku, gdy udział w nich wzięło około stu hardkorowych fanów. Frekwencja jednak szybko wzrosła, co stanowiło zachętę dla organizatorów większych zgromadzeń. Dzisiaj organizowane są zarówno targi wiosenne, jak i jesienne, które za każdym razem odwiedza około sześciuset fanów. W 2002 roku rodzina najbardziej popularnego w czasach reżimu komunistycznego rysownika komiksowego próbowała przygotować nowe wydanie jego najlepszych prac. Az elátkozott part (Przeklęte wybrzeże), adaptacja znanej powieści napisanej przez Jenő Rejtő i narysowanej w czerni i bieli przez Pála Korcsmárosa w 1965 roku została odnowiona oraz pokolorowana przez Zsolta Garisa i Zoltána Vargę, a następnie wydana w formie luksusowej. Co więcej, od czasu nieudanych prób z wczesnych lat dziewięćdziesiątych była ona pierwszym komiksem dostępnym w księgarniach. Zapoczątkowało to nową erę w historii komiksu węgierskiego.

Ilustracja Brazil

całkowicie nowe węgierskie komiksy i rysunki satyryczne. Oryginalny komiks węgierski, nawet jeśli ograniczony jedynie do humoru i nie więcej niż tuzina stron na numer, znalazł swój dom na kolejne piętnaście lat.


rysunki & scenariusz

Andrรกs Baranyai

the factory (wฤ gry)

55


56


57


58


nowa fala komiksu węgierskiego (od 2003 roku do dzisiaj) Po boomie albumów komiksowych z lat dziewięćdziesiątych fani komiksu stali się świadkami szybkiego upadku tej sztuki Magdalena Rucińska na przełomie nowego millenium. Zoltán Ádám Szabó tekst

tłumaczenie

a zamieszczone na nim forum zapewniło fanom oraz profesjonalistom (rysownikom, stu miesięcy wydanych zostało nie redaktorom wcześniejszych serii, sprzedawwięcej niż sto siedemnaście publicom itd.) platformę spotkań i dyskusji nad kacji komiksowych. Większość z nich wieloma kwestiami. Wiele projektów stamtąd stanowiły komiksy dziecięce sprzedawane właśnie wystartowało. Do dziś jest to miejsce na stoiskach prasowych. Do roku 2003 całe rozmów fanów i debat profesjonalistów, pokolenie osiągnęło wiek dojrzewania bez a przede wszystkim główne źródło informacji komiksów, natomiast to, które wyrosło niegdyś dla wszystkich zwolenników komiksu. na historiach o superbohaterach, teraz zostało Rok 2004 może być postrzegany ich niemal całkowicie pozbawione. jako moment przełomowy dla wydawnictw Z dzisiejszej perspektywy komplet- komiksowych. W lutym Ulpius-ház, duże wyny zanik sceny komiksowej na początku XXI dawnictwo literackie, wydało The Complete wieku okazał się oczyszczający, stanowił też Maus (pierwszy album Mausa wydany został dla wielu osób motywację do odbudowania jej już we wczesnych latach dziewięćdziesiątych). fundamentów. PierwUlpius nie tylko szymi, którzy zaczęli opublikował tę O autorze działać, byli zatwarpowieść graficzną, Ur. w 1979 r., z zawodu architekt, z powołania - fan dziali fani; zaczęli oni ale także zorganikomiksu. Mieszka w mieście Szeged, gdzie od 2009 r. organizować się w spozował wystawę, jest współorganizatorem festiwalu komiksowego. Od 2005 jest współredaktorem największego węgierskiełeczności sieciowe na podczas której go portalu, poświęconego komiksowi - kepregeny.net. forach internetowych, plansze z Mausa Redaktor naczelny, wydawca i publicysta Panelu, na podstawie których eksponowane pierwszego węgierskiego czasopisma komiksowego. powstała nowa scena. były w wagonach Ponieważ na rynku budapesztańskiego sprzedawało się bardzo niewiele komiksów, metra przed oczami milionów pasażerów fani zaczęli skanować, tłumaczyć, przepisywać każdego dnia. Projekt ten okazał się sukcesem i udostępniać komiksy w formacie cyfrowym. i przyciągnął ogromną uwagę mediów. ZaplaMimo że istniało wiele różnych stron internowany na pięćdziesiątą rocznicę okupacji netowych, z których każda specjalizowała się niemieckiej 1944 roku, która zaskutkowała w innych gatunkach komiksu (europejskim, deportacją 800 000 węgierskich Żydów oraz superbohaterskim, niezależnym, mandze, przedstawicieli innych mniejszości, wydarzeundergroundowym), <Kepregeny.net> zdołał nie to stało się symbolicznym przełomem dla zjednoczyć wszystkich zwolenników tego węgierskich wydawnictw komiksowych. Ten medium. Serwis <Kepregeny.net> również rok przyniósł jednak jeszcze wiele innych, zaczynał jako strona gromadząca skany, ważnych zmian dla węgierskiego komiksu 2003 rok może być traktowany jako

najgorszy moment: w ciągu dwuna-

Inwazja „small press” Niewielka firma zaczęła publikować serię belgijskich powieści graficznych: XIII; Szigetvár ostroma Endrego Sarlósa (historyczny album o tureckim oblężeniu miasta Szigetvár z 1556 roku) został wydany i sprzedany na stoiskach prasowych; po jedenastoletniej przerwie odżył Botond Attili Fazekasa, a ponadto pojawiła się pierwsza podziemna antologia, PTSD antológia. Od tego czasu wiele małych wydawnictw, prowadzonych zazwyczaj przez grupy fanów, podjęło próby publikowania komiksów. Owe firmy oferują szeroki wachlarz komiksów, specjalizując się w węższej tematyce (np. mandze, amerykańskim mainstreamie, komiksie artystycznym itp.) lub działając na większą skalę. Katalizatorem zmian były konkursy dla artystów komiksowych. Niesamowitym sukcesem okazał się wówczas Vadkelet, który zdobył ogromny rozgłos, mimo że prace zwycięzców nigdy nie były w zasadzie publikowane. Niemniej pomogło to młodym artystom odnaleźć nawzajem swoje prace i skupić wspólne wysiłki pod egidą organizacji Magyar Képregény Akadémia (Węgierska Akademia Komiksu). Dzisiaj konkursy komiksowe nadal odgrywają ważną rolę, a niektórzy entuzjastyczni organizatorzy zdołali znaleźć dla nich sponsorów (niestety nie na stałe). W 2005 roku nowi wydawcy – zjednoczeni przez Semic i Egmont – założyli Magyar Képregénykiadók Szövetsége (Związek Węgierskich Wydawców Komiksowych), oparty w większej mierze na wspólnych interesach i przyjaźni niż twardych regułach. Głównym jego celem była zmiana reputacji komiksu na

Węgrzech, zwiększenie liczby wydawanych albumów oraz organizowanie corocznego festiwalu komiksu. Na początku 2010 roku związek postanowił zreformować się od podstaw: wyłączył ze swojej nazwy słowo „wydawca” i otworzył możliwość członkostwa osobom spośród publiczności. W przyszłości związek chciałby być postrzegany jako stowarzyszenie jednoczące profesjonalistów, artystów i nawet fanów, a swoje wysiłki skupić zarówno na organizacji wydarzeń, kursów tworzenia komiksów, jak i na promowaniu komiksu w ogóle oraz relacjach międzynarodowych. Niewielkie firmy, które pojawiły się po 2004 roku, zaczęły wydawać komiksy w zupełnie innych okolicznościach i warunkach niż ich poprzednicy. Zamiast wypuszczać komiksy w dużych nakładach na rynek stoisk prasowych, celowały raczej w księgarnie z niskonakładowymi albumami w miękkich okładkach i powieściami graficznymi. Do 2009 roku – poza paroma wyjątkami – na stoiskach prasowych znaleźć można było już jedynie zagraniczne komiksy przeznaczone dla dzieci (np. Mozaik, Walt Disney i tytuły Cartoon Network itp.); wszystkie inne publikacje wędrowały do księgarni lub na świeżo powstały rynek alternatywny, bezpośredni. Zjawisko to nadal pozostaje dla wielu Węgrów nowością, gdyż przywykli oni do szukania komiksów w kioskach, na stoiskach prasowych, w sklepach tytoniowych itd.

Przekleństwo niszy Na Węgrzech nie ma periodyków, które dotyczyłyby komiksu jako takiego i które znaleźć

59


Komiksy, które rozchodzą się w księgarniach w liczbie ponad półtora tysiąca egzemplarzy, uważane są za bestsellery – jedynie sprzedaż kilku tytułów przekroczyła trzy tysiące sztuk. Europejskie i rodzime tytuły rzadko kiedy sprzedają się w liczbie większej niż pięćset. Jednak najbardziej poczytna seria, klasyczna reedycja Rejtő-Korcsmáros, została całkowicie – w liczbie ponad siedmiu tysięcy egzemplarzy – wyprzedana po dwóch pierwszych odcinkach. Obecnie istnieją w Budapeszcie dwa sklepy komiksowe (Trillian i Komikon) oraz kilka sklepów wysyłkowych dla fanów wschodniej mangi i anime.

Rodzima twórczość Przeglądając całkiem bogaty wybór komiksów w przyjaznej temu medium księgarni, na konwencie lub targach, można sobie zadać pytanie: dlaczego na rynku jest tak niewiele komiksów tworzonych przez Węgrów? Powód tej sytuacji stanowi odzwierciedlenie złożonego oraz dość przyziemnego problemu, który zajmuje niektórych już od dwóch dekad. Rynek niszowy nie pozwala na publikację rodzimych komiksów, ponieważ wiąże się ona z kosztami wyższymi od tantiem za materiały obce. Nawet jeśli wydawca zawrze umowę z autorem bądź grupą autorów, to musi on ponieść większe ryzyko w porównaniu do tego, jakie podejmuje przy znanym już komiksie zagranicznym, w przypadku którego liczbę odbiorców można oszacować wcześniej. Rysownicy – poza bardzo niewieloma wyjątkami – żyją z innej, komercyjnej działalności, takiej jak reklama czy animacja. W związku z tym ci bardziej komiksowi oddani tworzą swoje historie dopiero w czasie wolnym. Tym sposobem owi artyści nabywają mniej praktyki od tych, którzy zajmują się tym zawodowo, a ich projekty przebywają dłuższą drogę nim osiągną finalny etap. Naturalnie prace te różnią się zasadniczo pod względem tak jakości, jak i gatunku od prac zagranicznych, co skutkuje utratą wiary czytelników w rodzimy komiks. W tym właśnie miejscu błędne koło zamykałoby się, gdyby nie kilku wydawców oddanych węgierskiemu komiksowi. Na szczęście wielu artystów zdecydowało się również wziąć sprawę publikacji swoich prac we własne ręce.

Ilustracja Attila Fazekas

można by było w księgarniach lub kioskach. Jednak istnieją magazyny, które sprzedawane są na rynku bezpośrednim (na festiwalach, w sklepach komiksowych itp.). Przez wzgląd na swoje niskie nakłady (od stu do trzystu pięćdziesięciu egzemplarzy), stanowią one swoiste hybrydy fanzinów i oficjalnych magazynów. Pierwszym pismem tego rodzaju był Panel (pierwszy numer wyszedł w marcu 2006 roku), a kolejnym, który pojawił się na rynku, był Buborékhámozó (pierwszy numer wydano w marcu 2007 roku). Od lat 2004-2005 komiks stał się tematem często poruszanym w prasie i mediach elektronicznych. Uprzedzenia z nim związane w końcu zaczęły blednąć i zanikać. Węgierski Festiwal Komiksu, który co roku odbywa się w Budapeszcie, przyciąga od około półtora do dwóch tysięcy fanów, a oferuje im wiele wystaw, konkursów, prezentacji, występów wokalnych, a także rosnącą liczbę zagranicznych artystów zapraszanych przez wydawców. Natomiast organizowane przed świętami Bożego Narodzenia targi Hungarocomix odwiedza około tysiąca, tysiąca dwustu osób (jest to festiwal z większym naciskiem na sprzedaż i mniejszą na profesjonalne programy). Obydwa wydarzenia miały swoje pierwsze edycje w 2005 roku. Pierwszy wiejski festiwal komiksowy odbył się w Szeged, w 2009 roku, z około siedmiuset zwiedzającymi. Fani mangi i anime również mają swoje konwenty, zwane Animecon. Klasyfikowane są one jako spotkania z kulturą japońską i dwa razy do roku przyciągają ponad trzy tysiące ludzi. Ponadto komiksy obecne są na większych targach książki oraz podczas związanych z nimi wydarzeń kulturalnych. Ogólnie komiks amerykański oraz manga przyciągają największą uwagę czytelników, pomimo tego, że duża liczba niewielkich wydawnictw zapewnia szeroki wybór różnych komiksów. Bestsellerami w księgarniach są mangi (Naruto, Death Note, Nana, Blade of the Phantom Master), albumy o superbohaterach (Strażnicy, Batman, Spider-Man, Avengers), zbiory pasków (Calvin and Hobbes) oraz powieści graficzne, które zyskały ogromny rozgłos, głównie w związku z dobrze rozreklamowanym filmem (Sin City, Persepolis, 300).


Ilustracja Roland Pilcz

W 2006 roku, aby przyciągnąć więcej uwagi do węgierskich dzieł i nagradzać twórców rodzimych, MKSZ ufundowało nagrodę Alfabéta. Na ironię nazwa ta rymuje się z węgierskim słowem „analfabéta”, często używaną niegdyś obelgą wobec czytelników komiksów. Nagroda ta ma trzy stałe kategorie (najlepszy pasek, najlepszy krótki komiks, najlepszy długi komiks) oraz kilka kategorii rokrocznie się zmieniających (np. najlepsza okładka, najlepszy komiks internetowy, najlepsza antologia). Jest ona wręczana każdej wiosny podczas Węgierskiego Festiwalu Komiksu.

Prace tworzone przez węgierskich artystów stanowią (według danych z 2009 roku) jedynie osiem procent albumów sprzedawanych w księgarniach. Proporcja ta jest nawet niższa w przypadku stoisk prasowych, na których rządzą koncesjonowane magazyny dziecięce . Realną sferą dla węgierskich twórców jest rynek alternatywny, gdzie w 2009 roku wydano trzydzieści jeden różnych węgierskich komiksów. Pisma humorystyczne, krzyżówkowe oraz innego rodzaju magazyny nadal publikują pewną liczbę prac komiksowych, jednak ich liczba powoli spada.

W 2009 roku wydano dzieła osiemdziesięciu czterech artystów. Dwudziestu ośmiu z nich opublikowało mniej niż 10 stron, dwudziestu jeden pomiędzy 10 a 19, innych dwudziestu pomiędzy 20 a 49, a czternastu zdołało narysować ponad 50 plansz w ciągu roku. Krótkie formy, poniżej 10 stron, są względnie popularną formą komiksu. Najczęściej publikowane są one w magazynach, antologiach – np. Pinkhell, Nero Blanco Comix, Panel specials, Sushi Strip – lub w indywidualnych zbiorach prac artystów – paski Balázsa Grófa, seria pasków Dodó Marabu, Napirajz [Codzienne Kadry], kultowa seria komiksów internetowych itp. Indywidualne powieści graficzne, albumy komiksowe artystów węgierskich nie są dziś równie popularne, ale na szczęście każdy rok przynosi kilka tego typu prac. Niektóre z bardziej znanych komiksów „domowej roboty” to Kalyber Joe kalandjai [Przygody Kalybera Joe] Rolanda Pilcza, Spirál Attili Futakiego (wydany również we Francji przez Carrabas), Nocturne Dániela Csordása, Gemini-jelentés [Raport Gemini] Attili Fazekasa i Antala Bayera, Rév: a Hívó [Prom: Telefonujący] Róberta Odegnála, Stroboscopa i Bábel verme [Jama Babel] Ivána Kemenesa i Pétera Vargi. Warto zauważyć, że obecnie główną część publikowanych na Węgrzech albumów stanowią dzieła oryginalne, a nie, jak to było wcześniej, adaptacje. Zarówno w warstwie artystycznej, jak i w stylu opowiadania widoczne są w nich wpływy tradycji węgierskich, mainstreamowych, a także alternatywnych komiksów amerykańskich, autorów europejskich oraz, od niedawna, mangi.

W ostatnim dwudziestoleciu zaledwie kilku węgierskich twórców było w stanie zaistnieć na rynku Zachodnim (w Europie lub USA), mimo że wcześniej wiele klasycznych komiksów z naszego kraju (głównie takich artystów, jak Zórád, Sebők, Korcsmáros, Fazekas) przetłumaczono i wydano za granicą (przeważnie w „zaprzyjaźnionych” – czytaj: socjalistycznych – krajach, np. w Jugosławii,

NRD, Polsce, Czechosłowacji, na Kubie, ale również – komiksy Zóráda – w Szwecji i Holandii). Pierwszym z nich był Attila Fazekas, już w 1991 roku jako rysownik kilku odcinków niemieckiego wydania Ghostbusters. Komiks Spiral Attili Futakiego i Gergely’ego Nikolényiego ukazał się we Francji w 2008 roku. Futaki pracuje aktualnie nad komiksową adaptacją cyklu powieści The Lightning Thief Walta Disneya. Erotyczne albumy Leslie Téjlor są wydawane przez holenderskie Sombrero oraz włoskie E.F. Edizioni. Zoltán Korcsok opublikował shorta w Heavy Metal Magazine. Henrik Horváth pracuje od 2006 roku jako inker dla szeregu niezależnych wydawnictw w Stanach Zjednoczonych, kilka jego komiksów ukazało się również w Image Comics. Judit Tondora udziela się jako rysowniczka-freelancerka (ołówek, tusz), jej prace wydawały m.in. takie oficyny, jak Optic Comics, Outlaw Entertainment i Zenescope. Pracuje ona w tej chwili również nad powieścią graficzną pt. Neelakshi (za kolor jest tu odpowiedzialny Roland Pilcz). Niektórzy twórcy skupili się na większych projektach dla dużych wydawców, ale warunki kontraktów nie pozwalają im wypowiadać się szerzej na ich temat. Podsumowując, węgierski komiks jest teraz na bieżąco, bardziej niż kiedykolwiek, z trendami międzynarodowymi. A ponadto, coraz więcej rysowników oraz scenarzystów znajduje odpowiedź na pytanie, czy dbać o szeroki rozgłos (i wybierać pracę za granicą), czy realizować osobiste cele w ojczyźnie, zarabiając na życie i udzielając się w dziedzinach spokrewnionych (ilustracji, reklamie, grach komputerowych).

61


rumunia

historia

komiksu rumuńskiego Gdybyśmy mieli poszukiwać przodka rumuńskiego komiksu, to prawdopodobnie wskazalibyśmy mołdawskie freski w Suczawicy, a w szczególności te pochodzące z klasztoru w Voronet (z XIV wieku). Mogłyby one służyć za rumuński odpowiednik gobelinu z Bayeux (ze względu na wyrazistość i żywy charakter przedstawianych scen oraz chronologiczny rozwój przedstawionej akcji); wyglądają jak komiksy opowiadające o życiu świętych. Dodo Niţă Marcin Ratajczyk tekst

tłumaczenie

ci: Revista Copiilor si Tinerimii (1913-1925), Lumea Copiilor (1922-1925), Amicul Copiilor XIX wieku: w magazynach ilustro(1924-1926), Lumina Copiilor (1936-1938), wanych dla dzieci publikowano Curentul pentru Copii si Tineret (1938-1947), wówczas prace stanowiące zarodki Covorul Fermecat (1944-1945), Dimineata przyszłych komiksów. Towarzyszące Copiilor (1924-1938), Universul Copiilor (1925im teksty dotyczyły bohaterów rumuńskiej 1948). W dwóch ostatnich magazynach zostały mitologii i folkloru. Przyjmuje się, że pierwszy opublikowane przygody najbardziej znanego komiks rumuński został stworzony przez ryz bohaterów rumuńskich komiksów, zwanego sownika Constantina Haplea. Postać tę Jiquidiego i opublistworzył pisarz kowany w 1893 roku Nicolae Batzaria O autorze w magazynie Amicul Opublikował w rumuńskich magazynach (a także we (1874-1952), były Francji, Belgii, Włoszech, Portugalii, Szwecji, Danii, Copiilor [Przyjaciel członek parlamentu Finlandii, Czechach) kilkaset artykułów na temat dzieci]. rumuńskiego, osadzorumuńskich i zagranicznych komiksów. Jest autorem Historii Komiksu Rumuńskiego, Rumuńskiego Lata ny w więzieniu przez Słownika Artystów Komiksowych, Europy Komiktrzydzieste XX wieku sów, Złotego Wieku Komiksu Rumuńskiego oraz partię komunistyczmożna uznać za ną, a komiksy rysował pracy Tintin w Rumunii. W 2001 roku otrzymał tytuł Chevalier dans l’Ordre des Palmes Académiques złoty wiek komiksów Marin Iorda dla Diz rąk francuskiego ambasadora w Rumunii, a w 2006 rumuńskich. Publiko- roku belgijski minister kultury odznaczył go tytułem mineata Copiilor oraz wano w tym okresie Pascal Radulescu dla Chevalier dans l’Ordre Leopold II za wkład w promowanie kultury francuskiej w Rumunii. wiele ilustrowanych Universul Copiilor. magazynów dla dzieHaplea szybko zyskał Moment prawdziwych narodzin

komiksu przypada jednak na początek

Ilustracja Alexandru Ciubotariu

62


rumunia tak szeroki rozgłos, że jego przygody były publikowane w oddzielnych albumach kilka razy (sześć razy między dwiema wojnami, dwa w dobie komunizmu i cztery po upadku komunizmu). Postać stała się też głównym bohaterem kreskówki stworzonej w 1927 roku oraz sztuki teatralnej w 1938 roku. Kolejnym bohaterem komiksowym uwielbianym przez rumuńskich czytelników w tamtych czasach był żołnierz Neatza. Komiks o jego przygodach został stworzony w latach 1939-1943 przez znanego pisarza i rysownika Neagu Radulescu. W dwóch albumach przedstawiona została

„Komiksy, uznawane za typowy produkt kapitalistyczny, były zabronione w czasach wczesnego komunizmu.” d. Niţă

Ilustracje Alexandru Ciubotariu

walka Neatzy z bolszewikami, dlatego też publikacja komiksu została wstrzymana na dziesięć pierwszych lat komunistycznych rządów. W ciągu tych lat w księgarni Hachette w Bukareszcie można było kupić i przeczytać komiksy w języku francuskim, takie jak albumy: Bécassine, Zig et Puce, Bicot czy Professeur Nimbus (którego przygody były publikowane w dzienniku Universul, w latach 1939-1940).

Renesans Komiksy, uznawane za typowy produkt kapitalistyczny, były zabronione w czasach wczesnego komunizmu. Drugie „narodziny” komiksu w Rumunii przypadły na połowę lat pięćdziesiątych XX wieku, czyli okres rządów Nikity Chruszczowa. Był to też czas, w którym zaczęto importować francuskie czasopismo komiksowe Vaillant. Trzeba pamiętać, że wpływ francuskich komiksów na całe pokolenia czytelników oraz prawie wszystkich rumuńskich artystów komiksowych był ogromny. Początek epoki Ceausescu (lata sześćdziesiąte XX wieku) można uznać za raczej dobry dla komiksu. W 1967 roku tygodnik Cravata Rosie [Czerwone Krawaty] zmienił nazwę na Cutezatorii [Odważni; Śmiałkowie] i rozpoczął publikowanie dwóch do trzech stron komiksów w każdym numerze. Miesięczniki, takie jak Luminita i Arici Pogonici (przeznaczone dla dzieci od siedmiu do dziewięciu lat), przedstawiały Mac & Cocofifi – kaczkę i małpę stworzone przez Livię Rusz, najlepszą artystkę kobiecą w Rumunii. W latach siedemdziesiątych (1970-1978) jej historie zostały narysowane od nowa i wydane ponownie w czterech albumach oraz przetłumaczone na języki: niemiecki, węgierski, rosyjski, hiszpański (dla Kuby!) oraz angielski.

Złoty wiek Rok 1970 jest jednym z najważniejszych w procesie ewolucji komiksu w Rumunii. Jest to rok, w którym odbył się pierwszy konkurs komiksowy, zorganizowany przez

63

Cutezatorii oraz francuski magazyn komiksowy Pif Gadget (przewodniczącym jury był Jose Cabrero Arnal, „ojciec” komiksu Pif & Hercule. Do konkursu zgłoszono 4 100 prac, zostało rozdanych dwieście trzydzieści nagród i dyplomów. Prawie dwudziestu zwycięzców tego konkursu publikowało później swoje prace w różnych czasopismach rumuńskich i francuskich (wśród nich Radu Marian, laureat Grand Prix, Traian Marinescu, Feszt Laszlo, Valentin Tanase, Zeno Bogdanescu, Viorel Pirligras, Mircea Arapu, Walter Riess, Calin Stoicanescu).

Rok 1972: pierwszy zbiór komiksów – dziesięć albumów opartych na powieściach pisarzy rumuńskich i zagranicznych (Jules Verne, Ernest Hemingway, Edgar Rice Burroughs). Pięć z nich narysowanych zostało przez Nicu Russu, utalentowanego artystęsamouka, który powiesił się w 1974 roku, ponieważ nie będąc członkiem Komunistycznej Unii Artystów, nie otrzymywał za swoją pracę żadnego wynagrodzenia. Większość z pięćdziesięciu albumów opublikowanych w Rumunii w okresie komunizmu powstało w latach siedemdzie-


rumunia

Po upadku komunizmu Po upadku komunizmu pod koniec 1989 roku w Rumunii zaczęto publikować około dwóch tysięcy nowych magazynów oraz gazet, w tym ponad trzydzieści magazynów komiksowych. Niestety, z powodu problemów gospodarczych (zwłaszcza inflacji: 300% w 1993 roku, 150% w 1997, 20% w 2003) żaden z nich nie przetrwał dłużej niż przez dziesięć numerów (zazwyczaj tylko dwa lub trzy). Dzisiaj komiksy i paski komiksowe najczęściej można znaleźć w gazetach codziennych lub dwóch bądź trzech czasopismach dla dzieci. Ponadto co roku w Rumunii publikowane są trzy do pięciu albumy komiksowe. Najważniejszym wydawnictwem komiksowym w Rumunii jest Egmont, za sprawą którego na rynek trafiały już od 1991

64

siątych. Dziewięć z nich (historyczne, SF, fantasy) stworzył artysta najbardziej płodny: Sandu Florea, który po upadku komunizmu wyemigrował do USA, gdzie mieszka do dziś i pracuje dla Marvel Comics.

Trzecia fala W 1981 roku Ceausescu zdecydował się spłacić dług zagraniczny, w konsekwencji czego trzeba było zaprzestać importowania magazynu Pif Gadget. Popularność zdobyła za to fantastyka naukowa: niektóre fanziny oraz almanach Anticipatia bardzo chętnie publikowały komiksy SF. Była to trzecia fala

(w latach osiemdziesiątych) artystów pasjonatów, pracujących dla przyjemności. W 1983 roku trzech z nich: Valentin Iordache, Marian Mirescu, Viorel Pirligras oraz autor niniejszego artykułu spotkało się w klubie SF w mieście Craiova i założyło nieoficjalne stowarzyszenie, The Comics Craiova, w celu promowania ducha komiksu w Rumunii. To oni publikowali pierwsze fanziny SF, pisali artykuły na temat komiksów, tłumaczyli komiksy amerykańskie i francuskie oraz tworzyli historie komiksowe dla dorosłej publiki. Na rok 1988 przypadł krok milowy: Orion stał się pierwszym prawdzi-

roku takie czasopisma komiksowe, jak Mickey Mouse, Bamse, Bugs Bunny, Tom & Jerry, The Flintstones itp. Do dzisiaj co miesiąc ukazują się Donald Duck oraz bardzo popularny Witch. W latach 1997-2000 komiksy, takie jak Superman, Batman czy Spider-Man, wydawała (po dziesięć, dwanaście numerów) oficyna Erc Press. W 2006 roku trzech różnych wydawców publikowało komiksy o Spider-Manie, a także Supermanie i Wolverinie. Inni sięgnęli po komiksy francusko-belgijskie, takie jak Asterix, Lucky Luke, Rahan, Tintin (dziesięć albumów od 2006 roku), lub włoskie fumetti w rodzaju Diabolik, Nathan Never, Martin Mystere, Zagor czy Tex. Istnieje tylko jedno małe wydawnictwo, Hard Comics, które opublikowało w ciągu ostatnich trzech lat cztery albumy komiksowe oraz cztery międzynarodowe antologie (w nakładach po trzysta do pięciuset egzemplarzy), w których umieszczono dzieła młodych artystów rumuńskich. Najważniejsi z nich to: Alexandru Ciubotariu, Roman Tolici, Matei Branea oraz Irina Dobrescu.

Ilustracje Alexandru Ciubotariu

wym magazynem SF (sygnowanym przez The Comics Craiova). Liczył sobie trzydzieści dwie strony w formacie A3, wydawano go w 150 000 egzemplarzy. Wyszło pięć udanych numerów zawierających sporo komiksów SF.


rumunia

Dzisiejsza sytuacja

Ilustracja Alexandru Ciubotariu

Tak w wielkim skrócie wygląda rumuńska scena komiksu. W celu wspierania i promowania sztuki komiksowej Rumuńskie Stowarzyszenie Przyjaciół Komiksów organizuje od 1991 roku Międzynarodowy Festiwal Komiksu, zapraszając za każdym razem troje lub czworo wielkich artystów komiksowych z zagranicy (Francji, Belgii, Hiszpanii, Włoch, Węgier, Maroka, Kanady, USA, Zairu, Senegalu) oraz siedmioro do dziesięciorga artystów z Rumunii. Organizujemy krajowe konkursy komiksów, nagradzając najlepszych rumuńskich artystów, w czym pomaga nam Sandu Florea z USA. Wydawaliśmy również Argonautę (jedyny rumuński magazyn o komiksach; dziewięć numerów) oraz zbiór albumów komiksowych. Mamy też własną stronę internetową: <www.salonbd.ro>. Sandu Florea jest najważniejszym rumuńskim artystą komiksowym. Od 1991 roku mieszka w Nowym Jorku i do tej pory współtworzył ponad trzysta komiksów dla Marvel Comics, Dark Horse Comics czy Chaos Comics. Najważniejszą twórczynią komiksów jest Livia Rusz, która wydała wiele pięknych komiksów, opublikowanych w latach od 1956 do 1986 w magazynach rumuńskich. Po tym okresie wyjechała na Węgry, gdzie nadal publikuje komiksy i tworzy ilustracje. Kilku innych artystów rumuńskich stale publikuje swoje prace za granicą: Mircea Arapu w francuskim magazynie Pif Gadget, Valentin Tanase w Belgii i Kanadzie; Calin Stoicanescu w Belgii; Marian Mirescu i Adrian Barbu w Stanach Zjednoczonych, Cristian Loghin w Polsce i Czechach, Radu Marian we Francji; Viorel Pirligras we Włoszech; Roman Tolici i Matei Branea w Słowenii; Alexandru Ciubotariu w Belgii, Polsce oraz Czechach.

65


rysunki & scenariusz

Veronica Solomon

66

grandma 13 (rumunia)


67


68


69


wywiad

g r u b p i r t s o Rozmowa z Kateriną Miro

rozmawiał

Michał Błażejczyk tłumaczenie Mar

ta Barańska

Czy od początku planowaliście że Stripburger będzie magazynem międzynarodowym? Co i dlaczego skłoniło was do podjęcia tej decyzji?

wakacje w Berlinie… Jednym słowem, byliśmy częścią nieformalnej, międzynarodowej społeczności hardcore, więc naturalnym katerina mirović Zgadza się, Stripburger od początdziałaniem dla nas było stworzenie magazynu ku miał być magazynem międzynarodowym. międzynarodowego. Zawsze interesowało Chcieliśmy stworzyć magazyn dla fanów nas wyszukiwanie interesujących artystów sztuki alternatywnej. Od muzyki po sztukę z całego świata, dla nas granice nie istniały. wizualną. Pomysł zrodził się wśród członków Stripburger narodził się, gdyż czuliśmy, że Strip Core, hardkonależy zrobić coś, rowych dzieciaków, czego nikt wcześniej katerina mirović skoncentrowanych nie zrobił. Mieliśmy Rocznik 1968. Kuratorka, redaktorka, producentka. głównie na tego typu Członkini założycielka grupy multimedialnej Strip poczucie, że było muzyce, organizowa- Core (1989) oraz magazynu Stripburger (1992), to coś, czego tu organizatorka festiwalu Svetlobna gverila / Lighting niu koncertów, załobrakowało, i chcieliGuerrilla (2007). żeniu zespołu… ale śmy to zmienić. Głód kręciła nas również kreatywnej twórsztuka wizualna. Kilka osób z naszej załogi czości i wydarzeń kulturalnych zmusił nas do było artystami graffiti, rysownikami, projekdziałania. Hasło „zrób to sam” było mottem tantami plakatów. To wszystko złożyło się na sceny hardkorowej i naszym. powstanie Stripburgera. Wokoło niewiele się Co takiego w historii tworzenia komiksów w Jugosławii działo, jeden klub muzyczny, cztery koncerty (lub, ściśle mówiąc, w Słowenii) sprawiło, że Stripburw roku, jedna galeria alternatywna, a nas to ger powstał właśnie tam? nie satysfakcjonowało, chcieliśmy zrobić coś k.M. Jak już powiedziałam, brak pewnych więcej. Już przed powstaniem w roku 1989 Strip Core wszyscy jego członkowie aktywnie elementów w naszym społeczeństwie i pragnienie ich tworzenia. Chęć wyrażania działali na scenie alternatywnej. I gdy pewsiebie, pokazania światu, że nasze poglądy nego dnia dyskutowaliśmy o tym, co chcielisą interesujące, fascynujące – nie tylko dla byśmy zrobić, ktoś poddał pomysł założenia nas, ale także dla ludzi z całego świata… magazynu Stripburger, w którym moglibyśmy Jugosławia była bardziej otwarta na zachodnie opisywać wszystko to, co nas interesuje. Jako trendy niż inne kraje z ówczesnego bloku fani hardcore’u byliśmy niczym obcy we komunistycznego. Dało nam to możliwość własnym kraju, dzieliliśmy natomiast poglądy obserwowania tego, co działo się na scenie i pasję do muzyki z dzieciakami z całego alternatywnej na świecie i podążania za tym. świata, głównie z Europy i Stanów ZjednoAle i tak nie było to łatwe. Zdobywanie pieczonych. Jeździliśmy autostopem na koncerty niędzy na wydanie pierwszego numeru zajęło we Włoszech, w Niemczech, spędzaliśmy

Ilustracja Daniel Bueno

70

zynu stripurger. ga ma go ne ar nd ge le ką iel yc oż vić, współzał


wywiad

e z r e g nam dwa lata. Pomysł zrodził się w Jugosławii, ale zrealizowany został dopiero w Słowenii. Jednak przez to większość starej załogi nie była już zainteresowana pracą nad Stripburgerem. Pozostały tylko dwie osoby z poprzedniej ekipy, a miejsce pozostałych zajął Boris Bačić, który wpadł na pomysł wydania magazynu w formie komiksu. A skoro w krajach byłej Jugosławii nie było wówczas magazynu tego typu (wcześniej wydano kilka komiksów main-streamowych, ale publikacje takie przestały wychodzić), pomyśleliśmy, że to jest właściwy kierunek. Kiedy byliśmy dzieciakami, otaczały nas komiksy i teraz brakowało nam literatury tego typu. jak trudne było wydawanie międzynarodowego czasopisma w słowenii? k.M. Bardzo trudne. Głównie dlatego, że Słowe-

Ilustracja Matej Kocjan

nia jest małym krajem, który liczy zaledwie dwa miliony mieszkańców. Nie możesz nawet zakładać, że sprzedasz wystarczającą liczbę egzemplarzy, by pokryć koszty druku. Byliśmy

„Coraz więcej osób interesuje się tworzeniem i wydawaniem komiksów, możemy zdecydowanie stwierdzić, że to najbardziej bujny okres dla komiksów w Słowenii.” k. mirowić

zmuszeni poprosić o wsparcie różne instytucje. Komiksy miały wówczas bardzo złą opinię. Spędziliśmy sporo czasu na zdobywaniu funduszy, a czasami, gdy magazyny były już wydrukowane, brakowało nam pieniędzy na przesłanie egzemplarzy do artystów. Mieliśmy dużo szczęścia, że George Soros założył Instytut Społeczeństwa Otwartego, który regularnie wspierał nasz magazyn. Pierwszą pomoc od Ministerstwa Kultury otrzymaliśmy przy tworzeniu projektu Stripburek – komiksy zza zardzewiałej żelaznej kurtyny. Była to pierwsza antologia komiksów z Europy Wschodniej, w naszym – szesnastym – numerze. Wydawanie magazynu, mimo otrzymywanej przez nas pomocy, jest nadal bardzo trudne, gdyż drukujemy to, co alternatywne – alternatywnych autorów, alternatywne komiksy, więc mamy ograniczony krąg odbiorców w naszym małym kraju. Musimy walczyć z dwiema przeszkodami. Oglądając magazyn Stripburger, odnosi się wrażenie, że twórczość komiksowa w Słowenii jest bujna. Jeżeli tak jest, to sytuacja ta stanowi duży kontrast do sytuacji w innych krajach byłej Jugosławii. Czy to prawda, a jeśli tak, z czego to wynika? k.M. Myślę, że to mylne wrażenie. Czytając

magazyn, zobaczysz, że do jego powstawania przyczynia się wielu zagranicznych artystów, a ze Słowenii pochodzi tylko kilku. Niewielu artystów w naszym kraju żyje z komiksów, większość utrzymuje się z wielu prac innego typu. Natomiast faktem jest, że dwa lata temu zgromadziliśmy prace sześćdziesięciu artystów ze Słowenii w antologii poświęco-

71

nej kulturze naszego kraju. Antologia nosi tytuł Slovenski klasiki [Słoweńskie klasyki] i zawiera jednostronicowe komiksy satyryczne poświęcone sztuce w kraju. Coraz więcej osób interesuje się tworzeniem i wydawaniem komiksów, możemy zdecydowanie stwierdzić, że to najbardziej bujny okres dla komiksów w Słowenii. W ciągu kilku najbliższych lat zobaczymy, jak rozwinie się ten trend. W Słowenii powieści nawet najbardziej znanych rodzimych pisarzy wydawane są w zaledwie pięciuset egzemplarzach. Patrząc na to, co dzieje się w innych krajach byłej Jugosławii – Serbii i Chorwacji, możemy powiedzieć, że wydaje się tam tony komiksów main-stre-

amowych. W Chorwacji działa interesujący wydawca, publikujący głównie tłumaczenia komiksów zagranicznych. Ponadto bardziej eksperymentalne komiksy ukazują się tam dzięki Kamikaze, w Serbii natomiast dzięki Studio strip. Zresztą w Serbii od zawsze było wielu interesujących twórców komiksów. Jeżeli sprawdzisz oba nasze wydania Stripbureka, zobaczysz, że większość prezentujących się w nim artystów pochodzi z Serbii.


wywiad

Czy redakcja Stripburgera funkcjonuje jak redakcja profesjonalnego czasopisma, z rolami przydzielonymi odpowiednim osobom, czy jest to bardziej magazyn dla fanów wydawany ad hoc? k.M. Jeżeli chodzi o organizację, to działamy

bardziej jak fanzin, chociaż ja redaguję wszystkie publikacje monograficzne (około siedmiu na rok), a reszta załogi zajmuje się magazynem, który wychodzi dwa razy w roku. Ponadto zawsze jedna osoba jest odpowiedzialna za pocztę i koordynowanie prac nad magazynem, ale, dziwnym trafem, za każdym razem opada ona z sił po krótkim czasie. Stripburger często dotykał tematów związanych ze współczesnym życiem społecznym i politycznym. Czy wydaje Ci się, że w jakiś sposób jest to magazyn polityczny? Czy Twoim zdaniem sztuka powinna mieszać się do polityki? k.M. Nie jesteśmy zaangażowani politycznie. Kilka z numerów naszego magazynu dotyczyło tematów społecznych czy tematów, które uważaliśmy za zaniedbane, bo stanowiły coś w rodzaju tabu. Chcieliśmy podzielić się ideami międzynarodowych artystów i pokazać, że to, co powszechnie jest uważane za właściwe, wcale takie być nie musi. Chcieliśmy podkreślić, że na pewne sprawy należy spojrzeć z innej perspektywy. Uważam, że

sztuka może, a czasami nawet powinna być zaangażowana politycznie. Jednakże to nie powinien być jej jedyny cel. Celem sztuki jest przebudzenie ciebie, poszerzenie twoich horyzontów, uruchomienie wyobraźni, jest ona po prostu wartością dodaną w naszym życiu. Na rok 2012 planujemy wydanie numeru poruszającego tematy społeczne. Będą mu towarzyszyły wystawy objazdowe. Sądząc po spisie autorów publikujących w Waszym piśmie, można powiedzieć, że Stripburger stawia raczej na artystów z Europy Zachodniej niż Wschodniej. Czy jest to słuszne spostrzeżenie? k.M. Niezupełnie. Nie koncentrujemy się na

żadnym z krajów. Wydaliśmy nawet pierwszą na świecie antologię komiksów z Europy Wschodniej – Stripburek i poświęciliśmy kilka wydań magazynu komiksom z Czech. Planowaliśmy stworzyć wydanie poświęcone komiksom polskim, jednakże poinformowano nas, że niebawem w Wielkiej Brytanii wydana zostanie antologia komiksów polskich, więc zrezygnowaliśmy. Staramy się śledzić komiksy zewsząd i wydawać świeże, interesujące historie rysowane przez kreatywnych grafików. Czy planujecie rozszerzyć zasięg Stripburgera o inne kraje i rejony, np.: Środkowy Wschód, Daleki Wschód, Afrykę, Amerykę Łacińską? k.M. Nie jestem pewna, czy dobrze zrozumia-

łam pytanie. Już teraz publikujemy prace twórców z Ameryki Łacińskiej, ostatni numer poświęcony był komiksom z Brazylii. Cały czas szukamy artystów z Afryki, Środkowego i Dalekiego Wschodu. Udało się nam już na-

Ilustracja Milan Eric

72

„cudownie jest dostać świetny komiks od artysty, który chce go opublikować w Stripburgerze. Masz wtedy poczucie, że twoja praca nie jest na próżno.” k. mirowić


wywiad

wiązać jakieś kontakty, ale póki co nie okazały się owocne. Wydania specjalne naszego pisma są sprzedawane na całym świecie za pośrednictwem Top Shelf. Jeżeli chodziło ci o to, czy braliśmy pod uwagę założenie w którymś z tych rejonów filii Stripburgera, to chciałabym, żeby to było możliwe. Bardzo trudno jest nam znaleźć redaktorów, a jeśli jest ktoś zainteresowany i ma pomysły, jak przysłużyć się magazynowi Stripburger, to proszę o wiadomość mailową na skrzynkę: burger@mail.ljudmila.org.

cji. Jednocześnie cudownie jest dostać świetny komiks od artysty, który chce go opublikować w Stripburgerze. Masz wtedy poczucie, że twoja praca nie jest na próżno. Tak jak powiedziałam wcześniej, wielu autorów publikowało już w naszym magazynie kilkakrotnie, więc świeża krew jest mu jak najbardziej potrzebna.

Co będzie tematem kolejnego numeru specjalnego?

k.M. Myślę, że książki nie przestaną istnieć,

k.M. Miało to pozostać sekretem, nim oficjal-

jednak e-booki będą bardziej rozpowszechnione. Kiedyś z członkami redakcji rozmawialiśmy krótko o wydaniach elektronicznych, ale musimy to dokładniej przedyskutować. Myślę, że e-booki mają swoje ograniczenia, ale też zalety; wydrukowane czyta się równie przyjemnie.

nie nie poprosimy o współpracę, ale cóż… Planujemy wydanie poświęcone pracy. Interesują nas komiksy poświęcone pracy, pozycji pracowników oraz artystom jako klasie pracującej. Chodzi o materiały prowokacyjne, humorystyczne i przepełnione złością. Jednym słowem, cały wachlarz emocji – chcemy pokazać różne aspekty danego tematu. Komiksy powinny być tworzone w czerni i bieli. Będą one drukowane w formacie B5. Termin nie jest jeszcze wyznaczony, ale najprawdopodobniej będzie to wiosna 2012 roku. W przypadku pytań, piszcie do nas na adres burger@mail.ljudmila.org Stripburger istnieje już od długiego czasu. Zazwyczaj magazyny dotyczące komiksów, a w szczególności ziny, szybko znikają z rynku. Co jest Waszą siłą napędową? k.M. Upór… Myślę, że nie ma na to dobrej

recepty. Tworzenie magazynu czy fanzinu zabiera dużo czasu i potrzeba do tego motywa-

Czy myślisz, że papierowe publikacje, a w szczególności papierowe komiksy, będą nadal odgrywały znaczącą rolę w XXI wieku? Myśleliście o wydaniach elektronicznych?

73


słowenia

część *

1

* Tekst jest pierwszą częścią większej całości. Część drugą opublikujemy już wkrótce.

W 1977 roku w albumie Magna Purga, w charakterystycznym dla siebie wspaniałym graficznym stylu, który oddawał tradycję amerykańskiego undergroundu, Kostja Gatnik odmalował słoweński folklor oraz pozostawiającą wiele do życzenia inteligencję burżuazji. tekst

Iztok Sitar tłumaczenie Aleksandra Boryczka

To w latach siedemdziesiątych pozwoliło Słowenii funkcjonować na równi z resztą Europy i Ameryką na silnej już wówczas scenie komiksowej (nie powtórzyło się to nigdy wcześniej ani nigdy potem).

Legendarny wstęp do tego kultowego dzieła napisał Igor Vidmar (1950), który wyznaczył zasady nowego podejścia do oceny komiksów. Z Kostją Gatnikiem i jego albumem słoweńskie komiksy straciły swoją niewinność i weszły w dorosłość, stając się pełnoprawnym członkiem miejskiej (sub)kultury. Dziesięć lat po wydaniu albumu Magna Purga Ivo Štandeker (1961-1992), student nauk humanistycznych, stworzył w magazynie Mladina kolumnę „XX Stoletje”, na łamach której przemierzał szlaki wyimaginowanego świata komiksów. W tym samym czasie, również na łamach Mladiny, publikował cykl Nowy słoweński komiks. Koncentrował się w nim na komiksach wyzwolonych od przesądów politycznych, religijnych i seksualnych. Autorzy opowieści komiksowych przestali szukać pocieszenia w zmyślonych wątkach i herosach, zaczęli za to czerpać z brutalnych realiów społecznych

i tworzyć opowieści z ludźmi z krwi i kości w rolach bohaterów. Niewątpliwie najbardziej sugestywnym symbolem ówczesnych komiksów jest Diareja (wciąż ciesząca się popularnością), którą stworzył wówczas nieznany, a dziś najlepiej rozpoznawalny autor słoweńskich komiksów, Tomaž Lavrič (1964). Diareja to prosty komiks, pozbawiony zbędnych elementów niezwiązanych z historią. Główny bohater rysowany jest za pomocą wyrazistych linii (za inspirację służyła bajka Linea). Bohater komentuje zawirowania polityczne w Jugosławii, a następnie w Słowenii. Tworzona jest w ten sposób jedyna w swoim rodzaju kronika kryzysu w Jugosławii, zapis rozpadu jednego państwa, a narodzin drugiego oraz problemów ówczesnych nastolatków. Komiks Diareja opisuje niedawną historię w dużo bardziej autentyczny sposób niż wszystkie podręczniki szkolne. W 1996 roku Lavrič wydał swój pierwszy album, Rdeči alarm. Bohater tego komiksu przechodzi kryzys wieku średniego, towarzyszy mu nostalgia za czasami młodości – latami osiemdziesiątymi, z dźwiękami muzyki punkowej, ciepłym piwem i zimnymi dziewczynami w tle. Komiks z jego naturalistycznie ujętymi pejzażami,

doskonale scharakteryzowanymi postaciami, pikantnymi, slangowymi dialogami, dynamizmem akcji oraz mistrzowskimi rysunkami jest hołdem złożonym lublańskiej scenie muzyki punkowej. Dzięki tym elementom Rdeči alarm natychmiast zyskał status komiksu kultowego, podobnie jak legendarny album Magna Purga (w ubiegłym roku dorysowano jego kontynuację – trzydzieści pięć stron, została ona dołączona do nowego wydania albumu w charakterze post scriptum). Rok później Lavrič opublikował poruszający komiks Bosanske basni opowiadający o bratobójczej wojnie w Bośni, w której nie ma wygranych, są jedynie przegrani. Te komiksy otworzyły jugosłowiańskim opowieściom obrazkowym drzwi na Zachód. (Po albumie Bosanske basni, który został wydany również we Francji, we Włoszech, w Hiszpanii i w Chorwacji, Lavrič

opublikował także albumy: Novi časi – we Francji i Włoszech, Glista na begu – we Francji, Włoszech i Chorwacji, Ekstremni športi – w Hiszpanii i Chorwacji, trylogię Lomm – we Francji, oraz Evropa – we Francji, Chorwacji i Hiszpanii). Tak zakończyły się legendy – a rozpoczęła historia.

Wizje rozpadu Jugosławii Rozpad Jugosławii został przedstawiony również w Mladinie przez Zorana Smiljanicia (ur. 1961). Jego pierwszy – nietypowy – komiks 1945 (1986), rodzaj westernu o partyzantach, ukazał się w gazetce studenckiej Katedra. Inne dzieło tego autora, Hardfuckers (1987-1989), w połowie fikcyjne, a w połowie oparte na prawdziwych wątkach przedstawiało warunki panujące w Jugosławii przed wojną domową. W Desei dni, ki so spremenili sveti Smiljanić ukazywał w konwencji opery mydlanej wojnę o niepodległość Słowenii, prowadząc narrację z punktu widzenia dwóch przegranych z Lublany, natomiast w 1991 (1992) starał się na świat patrzeć oczami ostatniego żołnierza-okupanta (tak brzmiał pierwotny tytuł komiksu), który został porzucony w Słowenii przez odchodzącą armię Jugosławii. Owa opowieść w obrazkach była stworzoną przez Smiljanicia odą do człowieka (Everyman), z jego wiarą w równość i braterstwo, Jugosławię pod rządami Tito i socjalizm. Ta gorzka opowieść to niewątpliwie najlepszy komiks autorstwa Smiljanicia. Autor ten jest urodzonym narratorem, który przyjmuje w komiksach technikę opowiadania historii właściwą filmom oraz rysuje w specyficzny, daleki od mistrzo-

Ilustracja Tomo Lavrič

74


Ilustracja Gašper Rus

słowenia

stwa czy perfekcjonizmu sposób. (Obecnie współpracuje z Marijanem Pušavecem nad epopeją historyczną w pięciu częściach pt. Meksikanarji, opowiadającą historię słoweńskiego żołnierza-ochotnika, który wziął udział w wyprawach cesarza Maksymiliana w latach 1862-1867. Do tej pory zostały wydane trzy jej części: Laibach, Miramar i Meksiko). Wątki jugosłowiańskie były również przemycane przez trzeciego z autorów trzeciej generacji – Dušana Kastelica (ur. 1964), którego komiks Afera JBTZ (1991) zadał kłam mitowi Słowiańskiej Wiosny i unaocznił prawdę. Kastelic opisywał wydarzenie z dwuletnim opóźnieniem, Romeo Štrakl (ur. 1962) natomiast, niczym Nostradamus, już w roku 1988 przepowiedział, w swoim dokumentalnym komiksie Točno opolnoči, atak wojska jugosłowiańskiego na Słowenię. Ostatni przedstawiciel trzeciej generacji twórców, Iztok Sitar (ur. 1962), nie opisywał krwawego rozpadu Jugosławii. Poszedł on za radą Levstika, który radził kolegom tworzyć komiksy w taki sposób, by Słoweńcy mogli siebie w nich oglą-

dać niczym w lustrze. W trylogii Svobodna Slovenija odnosi się wyłącznie do społeczno-politycznych zawirowań w Słowenii. W pierwszym albumie, Črni možje, bel ekosti (1999), ujawnia zbrodnie popełnione przez Kościół katolicki. Drugi album jest wolną adaptacją antyutopijnej powieści Ivana Tavčara 4000 (2001) i odzwierciedla nacjonalistyczną, rasistowską politykę skrajnej prawicy w Słowenii. Glave (2006) z kolei w pięćdziesięciu krótkich historyjkach ukazuje różne przejawy nietolerancji w społeczeństwie słoweńskim po odzyskaniu niepodległości.

STRIPBURGER Właśnie po odzyskaniu niepodległości przyszedł czas na nowy magazyn poświęcony komiksom w Słowenii. Kto będzie brał na poważnie naród, który nie ma magazynu tego typu? I tak we wrześniu 1992 roku ukazał się pierwszy numer magazynu Stripburger (do końca 2010 roku wydano pięćdziesiąt cztery numery. Pierwszym redaktorem był Boris Bačić, następnie Igor Prassel, Ivan Mitrevski,

David Krančan oraz wieloletnia członkini redakcji oraz redaktor naczelna wydań specjalnych Katerina Mirović). Na początku magazyn nie wywołał żadnej sensacji na rynku. Twórcy przejęli format albumu Magna Purga. Stripburger składał się z amatorskich, niedokończonych komiksów, dziwnych ilustracji i ciemnych zdjęć – przypominał raczej gazetę średnich lotów typu Snovanja niż specjalistyczny magazyn. Jednak w kolejnych latach ów periodyk komiksowy zyskał uznanie odbiorców. W legendarnym, podwójnym numerze (4/5, 1994), redaktorzy zadeklarowali chęć wydawania wyłącznie niekomercyjnych komiksów z przesłaniem, z kraju i zagranicy. Ta deklaracja stała się fundamentem przyszłego kształtu pisma i zapewniła magazynowi pozycję lidera gatunku. Obecność Stripburgera na zagranicznych festiwalach umocniła jego prestiż również poza granicami kraju. Autorzy pracujący dla tego periodyku nie są zainteresowani tematami z życia społeczno-politycznego, które tak zajmowały trzecią generację twórców komiksów.

Tamci nie byli z kolei zainteresowani bliskim drugiej generacji autorów hasłem „sex, drugs and rock-and-roll” z czasów Magna Purga ani przyrodą. Współcześni autorzy są niezależni, często w swoich pracach przemycają wątki autobiograficzne, a opowieść komiksowa staje się formą ich spowiedzi. Wykorzystują techniki eksperymentalne, przy których pomysł jest bardziej istotny niż wykonanie. Już na pierwszej stronie pierwszego numeru Stripburgera znajdziemy dziwaczne, ponure i zdegenerowane rysunki autorstwa Jaka Klemenčiča (ur. 1968). Kolejny, podwójny numer magazynu (2/3, 1993) zawierał jego opowieść Skrivnost stare ribogojnice (1993), ekspresyjne, czarno-białe rysunki z mistrzowskimi kontrastami. Ów styl stał się znakiem rozpoznawczym Klemenčiča i nie zmienił się istotnie w ciągu kolejnych lat. W numerze 4/5 z 1994 roku zaprezentowano artystę Miloša Radosavljeviča (ur. 1968) oraz jego eksperymentalny komiks muzyczny Ko zaprem oči rysowany zgodnie z tradycją ustanowioną przez Danijela Žeželja, a także pokazano krótkie komiksy Matjaža Bertoncelja (1971) Old Shiterhand and Nimetu. Odnosząc się do imponującej ilości prac Bertoncelja, Max Modic przezwał go Stachanowem komiksów słoweńskich. Autor ten wydał kilka albumów zawierających jedno-, a czasami kilkustronicowe ekspresyjne i autobiograficzne prace, ale tak naprawdę uznanie przyniosły mu komiksy dla dzieci (drukowane w czasopismach Ciciban i Trobentica), w których zamiast surowych obrazków zamieszczał łagodne ilustracje pokolorowane przez swoją żonę Jelenę, mającą wybitne wyczucie koloru. Marko Kociper (ur. 1968) to kolejna osoba, która przyczyniła się do sukcesu magazynu Stripburger. Autor ten w trakcie swojej kariery publikował jednak również w innych gazetach i magazynach. Po udanym starcie w Mladinie osiągnął pełen sukces w gazecie Polet, w której zaprezentował komiksy Erotični almanah (2005) oraz Jazbec (2009). W tym drugim ukazał odbiorcom antropomorficznego borsuka w stylu macho. Każdego autora, który udzielał się na łamach Stripburgera, cechowało indywidualne podejście do medium komiksowego.

75


słowenia

Nie tylko chłopaki rysują komiksy U progu nowego millenium szeregi Stripburgera zasiliły dziewczyny. Gazeta Polet, której redakcja mieściła się w Zagrzebiu, już w latach osiemdziesiątych publikowała prace autorstwa Heleny Klakočar (ur. 1958). Jej artystyczne komiksy uzupełniały autobiograficzne szkice z podróży Passage en douce – zapewniły jej nawet nagrodę. Pojawienie się na scenie komiksowej studentek wydziału sztuk pięknych: Sašy Kerkoš, Miny Žabnikar, Andreji Kocjan i Kaji Avberšek wyznaczyło nowy trend. Spośród wymienionych najbar-

W Stripburgerze publikowali również m.in. Žiga Aljaž, Boris Benko, Nina Bric, Matej de Cecco, Domen Finžgar, Janja Gedrih, Mojca Janželj, Dani Kavaš, Oliver Marčeta, Ivan Mitrevski, Uroš Kotnik, Matej Lavrenčič, Samo Ljubešič, Jure Meden, Olmo Omerzu, Andrej Pavlič, Katarina Peklaj, Jure Perpar, Gorazd Pričič, Rok Siberer, Jernej Slak i Matej Stupica.

Z myślą o dzieciach

dziej godną uwagi artystką jest Saša Kerkoš (ur. 1977), która po raz pierwszy objawiła się w 2001 roku na międzynarodowym festiwalu młodych, niezależnych artystów Break 21. Saša zaprezentowała początkowe strony swojej biograficznej, amerykańskiej opowieści przygodowej Harlem Story. Rok później, jako pierwsza kobieta w kraju, wydała album komiksowy – pod tym samym tytułem. Scenariusz komiksu jest w naturalistyczny sposób dramatyczny, rysunki – przypominające szkice, podejście – niekonwencjonalne, na każdej stronie mieści się tylko jeden kadr, bez nadmiaru tekstu. Kolejną artystką, którą wyróżnia eksperymentalne podejście do medium komiksowego, jest Mina Žabnikar (ur. 1978). Jej komiksy Caffe Time (2001) i Ljubezensko pismo Josipa Ostija (2002) cechują doskonała kompozycja, atrakcyjna szata graficzna oraz

wprowadzone z wyczuciem didaskalia. Po wydaniu wspomnianych albumów Mina Žabnikar porzuciła tworzenie opowieści komiksowych. Andreja Kocjan (ur. 1978) swój pierwszy komiks Svit Drimz wykonany techniką grattage [technika polegająca na zdrapywaniu farby z płótna] wydała w 2001 roku. Następnie eksperymentowała z różnymi stylami graficznymi. Wszystkie prace zostały opublikowane w drugim wydanym przez kobietę Słowenkę albumie zatytułowanym Mikser w 2008 roku. W tym samym roku w magazynie Stripburger swój talent ujawniła Kaja Avberšek (ur. 1983), której minimalistyczne rysunki znalazły się we wszystkich projektach eksperymentalnych ostatnich lat: Pozdravi iz Striponije (2009), Ču ču čaki (2010) oraz w komiksie dla dzieci Pojoči grad (2010).

Komiksy dla dzieci w niepodległej od niedawna Słowenii, poza wymienionymi wyżej osobami, tworzyli także Marjan Manček (ur. 1948) i Matjaž Schmidt. Najbardziej produktywnym autorem prac dla młodych czytelników w epoce powojennej jest niewątpliwie Manček. Nawet pod rządami poprzedniego reżimu publikował opowieści obrazkowe w wielu czasopismach dla dzieci (m.in. Ciciban i Mavrica). Duży sukces odnotowały jego komiksowe adaptacje historii Jurčiča: Kozlovska sodae v Višnji gori (Pil, 1986) oraz cykliczna saga o losach starożytnych Słowian Hribci (Kurirček, 1981-1991), która później została wydana w czterech tomach (1984-1994). Z najnowszych publikacji należy wymienić komiks Modri medvedek (2004-2010), którego bohater stał się tak popularny wśród młodych czytelników, że został wybrany maskotką magazynu Ciciban. W przeciwieństwie do prehistorycznych zainteresowań Mančeka, Matjaž Schmidt (1948-2010) preferował adaptacje bajek słoweńskich – stworzył cykl opowieści Slovenske pravljice (2000-2005), który został wydany pod tym samym tytułem w jednym tomie w roku 2009. Zvonko Čoh (ur. 1956) i Milan Erič (ur. 1956) również publikowali przed uzyskaniem niepodległości przez Słowenię. Obecnie ich centrum zainteresowania stanowią problemy współczesnych

Ilustracja Iztok Sitar

76

Andrej Štular (ur. 1967), artysta multimedialny, w Lustri (2000) pokazał swoją zdumiewającą zdolność projektowania stron oraz tworzenia grafiki. Prace Damjana Soveca (ur. 1970) wyróżniały się groteskowością, Ciril Horjak (ur. 1976) tworzył stylizowane, szkicowane ilustracje do swoich fikcyjnie autobiograficznych komiksów (Ride w 2004, Mostovi w 2007). Primož Krašna (ur. 1976) na potrzeby swoich adaptacji nowel Cankara tworzył pełne ekspresji ilustracje techniką przypominającą drzeworyt. W swoim najbardziej ambitnym projekcie Pagatova izpoved (2005) Matej Kocjan (ur. 1978) zbudował atmosferę niczym u Kafki i przedstawił spowiedź studenta. Izar Lunaček (ur. 1979) w Oklepaj (2007) przyjął manierę amerykańską i opisał filozoficzną biografię antropomorficznego żółwia. Praca Gašpera Rusa (ur. 1983) Omejen rok trajanja (2008), będąca adaptacją biografii Vinka Mőderndorfera, zawiera ozdobne ilustracje, a sam autor wykazuje innowacyjne podejście do kompozycji komiksu. David Krančan (ur. 1984) zademonstrował godną pozazdroszczenia technikę graficzną i w albumie Na prvem tiru (2008) przekształcił w komiks wiersze haiku autorstwa Andraža Poliča.


słowenia miłośników zwierząt. Wydali komiksy Maček Rodrigo (Pil, 1984) i Krokodilske solze Janeza Aligatorja (Pil, 1985). Wśród innych artystów tworzących z myślą o dzieciach należy wymienić następujące osoby: Grega Mastnak (ur. 1969), Damijan Stepančič (ur. 1969) i Peter Škerl (ur. 1973), z których każdą cechowało oryginalne podejście do medium, a także kolejnych twórców: Daniel Demšar, Marko Derganc, Branko Drekonja, Uroš Hrovat, Sašo Jankovič, Svjetlan Junaković, Irena Majcen, Rade Milošević, Izidor Mole, Vladan Nikolić, Lila Prap, Jelka Godec Schmidt, Igor Šinkovec, Janko Testen. Komiksy warte wzmianki to z kolei: Trilogija o Vidku (Pil, 1997-2000) Mastnaka – zawierający atrakcyjne ilustracje i ciekawe teksty, Liza in stvar dogovora (Pil, 2001) Stepančiča – będący liryczną, wykonaną delikatnymi pastelami balladą dla nastolatków oraz Svetopisemske prilike (2006) Škerla – opowieść namalowana akwarelami, rodzącymi poetyckie skojarzenia, zawierająca dwuznaczne ilustracje nawiązujące do katolickiego pisma Mavrica. Gorazd Vahen (ur. 1969) to kolejny autor tworzący dla młodej publiczności, który publikował swoje technicznie dopracowane komiksy w magazynie Mladina w rubryce „Slovenski klasiki v stripu” – w serii zapoczątkowanej przez Tomaža Lavriča i jego satyryczne adaptacje słoweńskich reliktów – od klasycznych powieści po niestarzejące się melodie. Bez pomocy ze strony pozostałych sześćdziesięciorga pięciorga autorów uczynił on pierwsze kroki ku temu, co w przyszłości stać się miało dwustustronicową antologią współczesnych komiksów, i co wkrótce po wydaniu rozeszło się jak świeże bułeczki wśród miłośników kultury.

Ilustracja Jaka Klemenčič

Strip Bumerang Wkrótce po tym, jak szeroka publiczność przywykła do dziwacznych i często niezrozumiałych komiksów publikowanych w Stripburgerze – ni stąd, ni zowąd w grudniu 2006 roku na rynku pojawił się spadkobierca Zabavnika i Zvitorepeca, mainstreamowy magazyn Strip Bumerang (do końca 2010 roku ukazało się czterdzieści pięć numerów – Wydawcą oraz redaktorem jest Vojko Volavšek), który tak jak poprzednicy szukał inspiracji

w Nowym Sadzie, ale już nie w magazynie Panorama, ale w periodyku Stripoteca (publikacja poświęcona komiksom wydawana w środkowej Jugosławii). Strip Bumerang z Panoramą łączyły: pomysł na wydawanie całych albumów, drukowanie – głównie francuskich – komiksów współczesnych, wywiady z twórcami oraz publikacje różnej wielkości komiksów rodzimych autorów (poza pracami sławnych już wówczas artystów, w periodyku ukazały się debiutanckie prace następujących autorów: Tomaž Bobnar, Ajda Erznožnik, Iva Gustinčič, Martin Ramoveš, Simon Sanda, Vojko Volavšek i Jurij Žitek). W pierwszym numerze zamieszczono pełną wersję klasycznego komiksu Thomas Noland, skróconą wersję popularnego w Słowenii oraz we Włoszech komiksu Dylan Dog oraz raczej nieznany detektywistyczny komiks o argentyńskiej mafii, Spaghetii Brothers. Pierwszego wywiadu udzielił weteran słoweńskiej twórczości komiksowej – Miki Kuster. Magazyn Strip Bumerang zachował pierwotny format i jest wydawany co miesiąc na siedemdziesięciu sześciu dopracowanych technicznie stronach. (Warto tu wspomnieć o pełnowymiarowych dodatkach do periodyku – wyśmienitej sadze komiksowej o amerykańskim Indianinie Black Hills 1890 autorstwa Yvesa Swolfsa i Marca Reniera oraz historii średniowiecznej zbrodni Red Master autorstwa Francesca Artibaniego i Ivo Milazzo). W trzydziestym numerze (2009) poznajemy Bernarda Kollego, jedynego po Lavriču autora komiksów, który był w stanie podbić serca francuskich czytelników. Jego thriller Diamnat zyskał we Francji dużą popularność. W ubiegłym roku Strip Bumerang opublikował fikcyjną trylogię o tematyce prehistorycznej Lomm i dramat społeczny Appoline (oba rodem z Francji), w którym autor w błyskotliwy sposób sportretował osobowość porywacza i jego nastoletniej ofiary.

dobre czasy Komiksy w Słowenii nigdy nie miały się lepiej. Poza wymienionymi wcześniej magazynami poświęconymi komiksom alternatywnym i klasycznym, w ostatnim czasie wydano wiele albumów rodzimych artystów oraz tłumaczenia nowatorskich prac z całego

świata. Zdobywca nagrody Pulitzera – Maus, czyli opowieść o holokauście autorstwa Arta Spiegelmana, wstrząsający komiks dokumentalny o wojnie w Bośni Goražde autorstwa Joe Sacco, Persepolis – autobiografia Marjane Satrapi, irańskiej imigrantki we Francji, Blankets – poetycka historia miłosna Craiga Thompsona, Davida B. biograficzna trylogia o epilepsji L’Ascension du Haut Mal, komiks Daniela Clowesa Ghost World o buncie nastolatków, biografia Kafki autorstwa legendarnego Roberta Crumba, Stigme – Lorenza Mattottiego ze wspaniałymi ilustracjami czy chociażby ukłon w stronę klasyki Flauberta – Gemma Bovery autorstwa Possy Simmonds. Ponadto w 2007 roku opublikowano teoretyczną pracą How to read Donald Duck napisaną przez Ariel Dorfman i Armanda Mattelarta, w której autorzy bezlitośnie ujawnili imperialistyczną i rasistowką ideologię bajek Disneya. Co więcej, w tym samym roku w swojej książce Zgodovina slovenskega stripa Sitar proponuje kompletny przegląd słoweńskich twórców komisów od 1927 roku. Kilka lat wcześniej, w roku 2004, na krańcach Lublany został otwarty pierwszy sklep komiksowy Strip.art.nico Buch, prowadzący pierwsze forum internetowe dotyczące komiksów

<Striparna.com>. A w roku ubiegłym w Celje zorganizowano pierwszy festiwal poświęcony komiksom Bumerangov dan – stanowiący kolejny dowód na to, że Słoweńcy stali się pełnoprawnym narodem komiksowym.

bibliografia

Antič, Ivo. Ciril Gale: serija člankov o stripu. Lublana: Revija Srp, 1995-2010. Čerčnik, Irena. Od Tisiglavce do Stripburgerja, Slovenski strip. Celje: Galerija sodobne umetnosti, 1996. Draginčić, Slavko, Zupan, Zdravko. Istorija jugoslovenskog stripa. Nowy Sad: Forum, 1986. Globočnik, Damir. „Začetki slovenskega stripa.” Forum 5/6 (2009). Modic, Max. Po vseh teh letih še zmeraj sam, Slovenski strip. Celje: Galerija sodobne umetnosti, 1996. Sitar, Iztok. Zgodovina slovenskega stripa 19272007. Lublana: Umco, 2007. Štandeker, Ivo. „XX stoletje.” Problemi – Eseji 1/2 (1993). Zupan, France. „Masovna kultura – strip.” Problemi 73/74 (1967).


rysunki & scenariusz

Andrej Stular

78

love love love

(słowenia)


rysunki & scenariusz

kaja avbersek

ÄŒrni zidovi (sĹ‚owenia)

79


serbia

komiks

serbski Pod koniec lat siedemdziesiątych i na początku osiemdziesiątych ubiegłego wieku trwał najlepszy okres dla komiksu serbskiego. Branko Đukić Paweł Dziadul

80

tłumaczenie

łamach prace autorów przedwojennych i powojennych, ale szybko wprowadzono też panował tam komunizm, kraj nie należał do komiksy młodych wówczas twórców, którzy żadnego bloku wojskowego, a kultura Amerywchodzili na scenę. Najpopularniejszym ki i państw zachodnioeuropejskich przenikała komiksem z tego czasu była Kobra Branislava do wszystkich warstw społecznych. Standard Kerca i Svetozara Obradovicia. Filmowy kadr, życia obywateli był wysoki. W rozkwitajądowcipne dialogi i interesujące intrygi sprawicym państwie komiksy zajmowały znaczące ły, że komiks ten stał się znakiem firmowym miejsce. Liczba magazynów, które pojawiały YU-stripa. Branislav Kerac był wyjątkowo się w kioskach, utalentowanym rybyła wyjątkowo sownikiem, a jednoO autorze duża; ich łączny cześnie prawdziwym Urodzony 22 czerwca 1966 w Zrenjaninie. Ukońnakład przewyższał profesjonalistą, który czył Akademię Sztuk Pięknych w Nowym Sadzie, w pracowni profesora J. Rakidzica, oraz studia pody100.000 egzemmógł szybko przyplomowe na Wydziale Sztuk Pięknych w Belgradzie, plarzy tygodniowo. gotować dużą liczbę w pracowni profesora S. Roksandica. Członek U.L.U.S Czytelnicy mogli naszkicowanych (The Association of Fine Arts Artists of Serbia) i U.L.P.U.D.U.S. (The Association of Applied Arts zetknąć się z całą stron dobrej jakości. Artists and Designers of Serbia). Zajmuje się rysowaówczesną światową Entuzjastyczny duch niem komiksów. twórczością nowonowych czasów uwaczesną zarówno typu runkował pojawienie amerykańskiego, jak i ze szkołą francuskosię na scenie serbskiego komiksu w kolejnych -belgijską, a sporadycznie pojawiały się nawet latach również wielu innych nazwisk, do dziś prace z Chin, Filipin, Hiszpanii, Argentyny znanych na świecie. i innych krajów niebędących wielkimi Jednym z nich jest oczywiście centrami komiksu. Najbardziej znaczącymi nazwisko Zorana Janjetova, który zaczynał magazynami o tematyce komiksowej były: od krótkich komiksów, a następnie zainicjoStripoteka (która istnieje do dzisiaj), Strip-Art, wał serię pod tytułem Bernard Panasonik. Eks-almanah, Lunov Magnus Strip, Pegaz… W 1986 roku przy okazji wystawy komiksu jugosłowiańskiego w Paryżu poproszono go, YU-strip aby kontynuował serię o Johnie Difoolu. ReszW tak sprzyjających okolicznościach wydawta jest historią. Aż do dzisiaj sztukę komiksoca tytułu Dečje novine [Gazety Dziecięcej] wą na światowym poziomie tworzy Alejandro z Górnego Milanowca zdecydował, że jedno Jodorowski. Željko Pahek koncentrował się z wydań wyjątkowo poświęci jugosłowiańgłównie na gatunku science fiction. Rysowniskiemu komiksowi. Tak powstał legendarny ka tego wyróżniały oryginalność w rysowaniu YU-strip. Na początku publikowano na jego robotów, kosmicznych pojazdów latających, Ówczesne państwo – Jugosławia

– było u szczytu rozwoju. Chociaż

skafandrów i innych elementów SF. Željko pracuje także dla francuskich wydawców. Rajko Milošević-Gera na początku kariery poświęcał się westernowi, a później pokazał się jako rysownik uniwersalny. Z pokolenia na pokolenie pojawiali się nowi rysownicy i scenarzyści tworzący pod patronatem magazynu. Dragan Bosnić, Zoran Tucić, Vladimir Krstić-Laci… to tylko niektóre z nazwisk, które pojawiły się na łamach YU-stripa. O tym, jak ważnym bodźcem do rozwoju sztuki był YU-strip, świadczy też fakt, że autorzy, tacy jak Dejan Nenadov i Darko Perović, mieli zaledwie po dziewiętnaście lat, gdy opublikowali swoje bardzo profesjonalnie wykonane komiksy ElAzar czy Brek. Dostrzegłszy możliwość dobrego zarobku na komiksach, domy wydawnicze Dnevnik i Marketprint z Nowego Sadu zaprosiły niektórych z wymienionych wyżej rysowników do stałej współpracy. Obok regularnej pensji i świadczeń socjalnych otrzymali oni

mieszkania, które zajmują do dziś. Pracowano nad wprowadzeniem na rynek zagranicznych komiksów na licencji, a najpopularniejszymi bohaterami byli Tarzan i Wielki Blek. Obok najbardziej docenianych rysowników, takich jak Branislav Kerac, Branko Plavšić i Sibin Slavković, w grupie pracującej nad przygotowaniem komiksów na licencji pojawili się również nowi autorzy, wśród których wybili się Petar Meseldžija, Pavel Koza i Goran Đukić.

Krach

Kiedy wszystkim wydawało się, że nic nie może zatrzymać rozwoju komiksu serbskiego w Jugosławii, w 1991 roku wybuchła wojna domowa. Wspólnota międzynarodowa wprowadziła sankcje przeciw Serbii, a standard życia mieszkańców na krótki okres znacznie się obniżył. Wszystkie serie wydawnicze komiksów wygasły lub w najlepszym razie wychodziły sporadycznie. Wydawało się, że Serbię i serbskie komiksy na następne dziesięć lat spowił mrok. Jednakże wielkie talenty

Ilustracja Branislav Kerac, Saša Rakezić-Zograf

tekst


serbia i upór osób zajmujących się komiksem były silniejsze niż wszystkie nieszczęścia, które im się przytrafiły.

powrót W Belgradzie pod przewodnictwem Vlady Vesovicia założono szkołę komiksu Djordje Lobačev, gromadzącą zainteresowane historiami obrazkowymi ówczesne dzieciaki, które wyrosły potem na światowej sławy autorów. Liczba wystaw zwiększała się. W 1995 roku zorganizowano największą wystawę zatytułowaną „Komiks serbski”, którą pokazano w największych miastach kraju. Udowodniono w ten sposób, że komiks w Serbii żyje i wciąż są ludzie, którzy zajmują się tym odłamem sztuki. Na pierwszy plan po 1991 roku wybijają się prace autorskie i undergroundowe na czele z dziełami Aleksandra Zografa. Prace, takie jak Life under sanctions i Psychonaut, publikował pod szyldem znanych wydawców w rodzaju Fantagraphics.

„Z siłą huraganu autorzy, którzy ukończyli akademie artystyczne, zasypują swymi pracami wydawców zagranicznych.”

Ilustracja Željko Pahek

b. Đukić

Wielu autorów wyjeżdża za granicę i tam kontynuuje karierę. Darko Perović zaczyna współpracę z Sánchezem Abulijem w Hiszpanii, Petar Meseldžija rozpoczyna karierę ilustratora w Holandii, a Zoran Tucić i Željko Pahek pracują dla amerykańskiego Heavy Metalu. Pod koniec 2000 roku zostają z Serbii ostatecznie zdjęte sankcje i kraj powraca do świata. Po dziesięcioletniej przerwie Stripoteka znów wychodzi drukiem, a wydawcy Marketprintu zaczynają przygotowywać album. Pojawiają się także prywatni wydawcy komiksów. W wielu miastach organizuje się festiwale. Komiks w Serbii znów zaczyna powoli nabierać sił.

Z siłą huraganu autorzy, którzy ukończyli akademie artystyczne, zasypują swymi pracami wydawców zagranicznych. Największe sukcesy osiągają Aleks Gajić i Dražen Kovačević. Prócz komiksów Aleks nakręcił także długometrażowy film animowany pod tytułem Edit i ja. Dražen Kovačević we współpracy ze scenarzystą Goranem Skrobonją zwycięża w największym wówczas konkursie, zorganizowanym przez francuskiego wydawcę Glénat, z komiksem La Roue. Dzisiaj przypuszcza się, że około czterdziestu autorów serbskich pracuje dla największych wydawców na wybrednych rynkach Francji i Ameryki.

stripolis

Niesiony na skrzydłach nostalgii miałem siłę, aby spełnić swoje sny z dzieciństwa i wydać czasopismo poświęcone komiksowi, o czym ciągle marzyłem. Komiks jako medium odkrył przede mną wiele tajemnic, dał mi satysfakcję, poszerzył horyzonty mojej wyobraźni i wreszcie silnie wpłynął na kształtowanie mojej osobowości i kariery artysty. Emocje, które mi ofiarowywał, chciałem przenieść na innych, ale nie poprzez swoje malarstwo, tak jak to robiłem wcześniej, lecz już za pomocą formy, w jakiej sam doświadczałem komiksowego medium. Tak powstało czasopismo Stripolis. Kiedy ruszyłem z tym przedsięwzięciem, chciałem, żeby czasopismo wyglądało coraz lepiej, było na poziomie światowym. Nie wiem, na ile mi się to udało. Nie w takim stopniu, w jakim myślałem, że mogę to zrobić. Niektórym moim współpracownikom nie brakowało entuzjazmu i przy minimalnych nakładach zrobiono maksymalnie dużo. Okazało się, że niewielkie środowisko może tworzyć rzeczy wyjątkowe. Wydaje mi się, że nostalgia i wyzwanie wywołały po prostu fuzję wszystkich moich dążeń zmierzających do przedstawienia najlepszych rodzimych autorów, na których pracach dorastałem, znanych na całym świecie autorów zagranicznych oraz tych, o których wie się niewiele, ale ich prace są na wysokim poziomie. Stworzyłem publikację, na łamach której przedstawiono dzieła autorów ze wszystkich części świata, z Republiki Czeskiej, Polski, Belgii, Włoch, Hiszpanii, Brazylii, Kanady,

Stanów Zjednoczonych, Argentyny, Francji… i oczywiście z Serbii. Stripolis to czasopismo ukierunkowane na postęp i rozwój komiksu, zarówno w naszym kraju, jak i w szerszej perspektywie. Zostało założone z zamiarem przedstawienia czytelnikom największych osiągnięć tej sztuki. Pojawienie się magazynu umożliwiło zaprezentowanie się autorom z wszystkich pokoleń, zarówno przecierających szlak starszych, których nie można zapomnieć, jak i tych najmłodszych, do których należy przyszłość. Stripolis wzbudził zainteresowanie znawców komiksu również poza Serbią, ponieważ tego rodzaju czasopism jest coraz mniej. Owo posunięcie wydawnicze przyczyniło się również do popularyzacji

naszego kraju i zwiększenia wiedzy o tworzonych w nim komiksach na świecie. Poprzez konkretną politykę wydawniczą redaktorzy czasopisma próbują uniknąć rozpowszechniania negatywnego stereotypu o komiksie oraz przedstawić wyjątkowo dobrej jakości grafikę i artystycznie wartościowe dzieła powstające w ramach tego medium. Ponadto w Stripolis można przeczytać teksty szanowanych profesorów uniwersyteckich, którzy zajmują się teorią komiksu. Jednym z ważnych elementów czasopisma jest oczywiście wygląd. Layout zaprojektowano tak, aby z jednej strony nostalgicznie przypominał czasopisma wcześniejsze, z drugiej zaś – odzwierciedlał kierunki współczesnego, nowoczesnego wzornictwa. Magazyn wyróżnia także bardzo wysoka jakość druku.

81


rysunki & scenariusz

Branko Ä?ukić

82

maska mladosti (serbia)


83


84


85


86


87


Bośnia i Hercegowina

x i m o c j Sa r a Nowa historia komiksu w Bośni i Hercegowinie pisana jest od piętnastu lat, lecz rozwija się on tam bardzo powoli. Nie pozostawia istotnego śladu na scenie światowej. Majo Pavlović Paweł Dziadul

88

Piętnastoletnie dzieci mogą tworzyć dla swojego środowiska.

Mogą uczestniczyć i wygrywać nagrody w konkursach i prezentować swoje prace na wystawach. Prócz tego mają jakieś doświadczenie w miłości. Stworzenie komiksu, który

tłumaczenie

zdobyłby uznanie, wymaga poświęcenia, pracy i oddania sprawie. Uważam, że moi rodacy mogą nie zdawać sobie z tego sprawy. Zajmują ich codzienne problemy i próby zrealizowania fałszywych marzeń, narzucanych przez Zachód i subkulturę MTV. Naprawdę mamy wiele talentów. Jednakże twórcom brakuje wsparcia ze strony Ministerstwa Kultury, nie mamy wydawców specjalizujących się w komiksie, poza tym na inicjatywy komiksowe brakuje pieniędzy. Podczas ostatniej wojny komiks w Bośni zmartwychwstał – pojawiła się postać superbohatera nazywanego Bosman, narysowanego przez Ozrena Pavlovicia, mojego ojca. Pomysł na opowieść był dobry, umożliwiał stworzenie poważnego komiksu, który miałby swój ciąg dalszy. Autor scenariusza, nieznający się na opowieściach rysunkowych spekulant wojenny, przyszedł jednak do naszego domu z pistoletem i zażądał rysowania trzech plansz dziennie. Krótko po tym pojawił się utalentowany młody artysta Dragan Rokvić. Gra on w rockowym zespole,

śpiewa w operze i rysuje komiksy inspirowane pracami amerykańskiego autora Franka Millera. Wydał jeden komiks dla Francuzów i opublikował parę stron komiksowych w różnych magazynach. Było też kilku chłopców z Tuzli tworzących kreskówki wojenne i satyry. Dziesięć lat później młodzi artyści z Sarajewskiej Akademii Sztuk Pięknych powołują do życia szkołę komiksu. Ich inicjatywie patronuje Enki Bilal. Poszukują specyficznej pracy, z której mogliby się utrzymać. Jednak znikają ze sceny. To tu zaczyna się opowieść o powstawaniu nowych fundamentów, które, przez przypadek, wniósł optymistycznie nastawiony do życia artysta, chcący ożywić zdrętwiałą scenę komiksu.

Szkoła Komiksu Kiedy w 2004 roku w Centrum Młodych na Grbawicy [osiedle w Sarajewie] spotkałem, realizującą wtedy projekt pod nazwą Sarajewska Szkoła Komiksu, ekipę młodych ludzi, którzy byli jednocześnie moimi znajomymi z Akademii Sztuk Pięknych, pomyślałem, że owa akcja to wspaniałe

rozwój sceny komiksowej wpływało wiele czynników. Jednym z nich był „wyścig po złote medale”: chęć zajmowania pierwszego miejsca w rywalizacji krótkodystansowej. Wszyscy chcieli być „tymi” pionierami, którzy przypiszą sobie zasługi w tworzeniu podstaw dziewiątej dziedziny sztuki w powojennym kraju. Kolejnym czynnikiem była oczywiście chorobliwa zazdrość o sukcesy innych. Jako wielki miłośnik komiksów z długoletnim doświadczeniem w ich wymyślaniu i tworzeniu byłem szczęśliwy, gdy dowiedziałem się, że opisana wyżej inicjatywa wreszcie uzyskała kształt i zaczęła „żyć” w tym mieście. Przez przypadek, rok po opisanym zdarzeniu, dostałem szansę zapoczątkowania podobnego przedsięwzięcia. W maju 2005 roku poznałem pana Senada Bostandżicia, dyrektora Centrum Kultury „Sarajevo” z siedzibą przy ulicy Jelicieva nr 1. Poszedłem do niego na rozmowę w sprawie pracy w charakterze prowadzącego Sekcję Plastyczną. Ze względu na to, że miejsce było już zajęte, przedstawiłem dyrektorowi propozycję otworzenia Szkoły Komiksu, co

„Podczas ostatniej wojny komiks w Bośni zmartwychwstał – pojawił się superbohater Bosman” m. pavlović posunięcie z ich strony. Nikomu przedtem nie przyszło do głowy, żeby zainicjować coś podobnego. W Sarajewie od zawsze istnieli indywidualiści, którzy rysowali coś dla siebie i ewentualnie publikowali tu i ówdzie. Przyjaźnili się i spotykali, ale rzadko podejmowali wspólne inicjatywy. Przypuszczam, że na

przyjął z wielkim zainteresowaniem, prosząc o napisanie projektu. Na mój podstawowy cel składały się dwa elementy. Po pierwsze – chciałem ożywić scenę komiksową w mieście, a po drugie – pragnąłem stworzyć Szkołę Komiksu, żeby dać młodym ludziom możliwość włączenia

Ilustracja Majo Pavlović

tekst


się w szeroko zakrojone działania z zakresu edukacji, sztuki i kultury oraz umożliwić im lepsze życie, zawieranie nowych znajomości, przyjaźni itd. Metodologia zapoznawania młodzieży ze sztuką (choć kilkoro z moich, wtedy przyszłych, uczniów miało już z nią styczność, a niektórzy dostali się nawet na Akademię) poprzez rysowanie komiksów została wybrana z tego powodu, że dziewiąta dziedzina sztuki była wówczas modna, a ponadto coraz prężniej się rozwijała. Ważne było również, że komiks stanowił jeden z najbardziej interesujących sposobów wyrażania myśli i formułowania komentarzy. Dawał ponadto możliwość wykorzystania zróżnicowanego warsztatu (łączenia technik plastycznych i multimediów), przez co oferował jeszcze więcej możliwości ekspresji.

Ilustracja Amir Hadżic & Majo Pavlovic, Ozren Pavlovic

„Gorica” W tym okresie funkcjonowała już nowa część, czy może lepszym określeniem będzie: odgałęzienie, Centrum Kultury: Centrum Młodych „Gorica” przy ulicy Avde Jabuczice 52. Aktywnie działały w nim m.in. Szkoła Fortepianu, Klub Literacki, Pracowania Plastyczna – sekcje, które miały już za sobą sporo sukcesów. Muszę przyznać, że na początku sceptycznie oceniałem szansę mojej inicjatywy. Martwiłem się, czy zbierze się wystarczająca liczba osób zainteresowanych niezwykłym w gruncie rzeczy, przedsięwzięciem. Jednym z pierwszych kandydatów, który dowiedział się o mojej inicjatywie od swojego przyjaciela, był Edis Veliczanin.

Nigdy nie zapomnę, jak tamtego wieczoru, 11 lutego 2006, wszedłem do Centrum Młodych „Gorica” i przywitał mnie chłopak o bardzo jasnych włosach i jasnej skórze; pomyślałem wtedy: „to tutaj, zupełnie jak w komiksie, pierwszy słuchacz jest albinosem z innej planety”.

Tego dnia poprowadziłem pierwszą lekcję o rysowaniu komiksu dla garstki zainteresowanych studentów nowo powołanej Szkoły Komiksu. Przygotowałem zajęcia, opierając się na moim skromnym doświadczeniu i literaturze, którą kupiłem za pośrednictwem amazon.com. W tamtym czasie nie miałem jeszcze za sobą żadnych wystąpień na temat komiksu, a jedynie wolę i entuzjazm do pracy z uczniami Szkoły oraz pragnienie rozpoczęcia nowego rozdziału w karierze – jako artysta komiksowy. Bardzo szybko zebrałem ekipę, która do chwili obecnej pozostała przy mnie w komplecie, na statku płynącym w nieznane. Takie projekty, jak nasz, wciąż wywołują niepewność i wiem, że tylko wiara w to, co robimy, oraz upór utrzymają nas na właściwym kursie. Centrum „Gorica” zapewniło nam przede wszystkim miejsce, w którym możemy się gromadzić i pracować, materiały potrzebne do pracy, przestrzeń, w której

możemy prezentować swoje prace oraz środki na druk książek. Mnie oraz innym prowadzącym sekcję Centrum zapewniło oczywiście również honorarium. Będę szczery, powyższy akapit jest najmniej istotny w tej opowieści o kolejnych krokach na drodze do wyznaczonego celu. Przez moją Szkołę przeszło dwudziestu młodych ludzi i niektórzy z nich zrezygnowali na samym początku. Nie traciłem nadziei, ponieważ zawsze pojawiał się ktoś, kto był naprawdę zainteresowany tym, co oferowaliśmy. Ciekawe jest, że mężczyźni okazywali większe zainteresowanie uczestnictwem w naszym projekcie niż dziewczyny, których w pierwszym okresie było stosunkowo dużo. W ostatnim czasie, a dokładniej w ostatnich trzech latach, w Sarajewie pojawiły się wyjątkowo utalentowane młode artystki zajmujące się komiksem, Ines Dedović i Hajra Helać. Wykazały się kunsztem i wiedzą. Brały udział w licznych konkursach regionalnych. Okres pracy w Szkole traktuję jako piękne


Bośnia i Hercegowina

doświadczenie, czas, który upłynął mi w doborowym towarzystwie, lata, w których nawiązałem nowe znajomości i dużo podróżowałem. Mam nadzieję, że moje podróże będę mógł kontynuować, działając na rzecz lepszej przyszłości. Będzie to przedsięwzięcie, które pozostawi ślad zarówno w historii rodzimej sceny komiksowej, jak i w historii sztuki naszego kraju.

Póki nas wojna nie rozbiła… Socjalistyczna Federacyjna Republika Jugosławii, niegdyś wielka i silna, została porozrywana na kawałeczki: zbudowane na fałszywych wartościach przez ludzi z gwałtownym charakterem, spływające krwią quasipaństwa. W ich wsiach i miastach ukrywało się wielu utalentowanych autorów. Część z nich zrozumiała, że życie może płynąć normalnym rytmem z dala od górzystych Bałkanów. Jednym z nich był Mirko Ilić, który kupił walizki i wyjechał do Nowego Jorku. Ten wyjątkowy designer i rysownik mógł

przyczynić się do rozwoju jugosłowiańskiej sceny komiksowej. Postanowił jednak poszukać życia pod spokojniejszym niebem, a nasza kraina została pozbawiona kolejnego talentu. Ilić ma studio na Manhattanie. Autorzy – tacy jak Danijel Żeżelj, Igor Kordej, Kreszimir Zimonić, Magda Dulczić czy Goran Parlov – są dziś aktywni, ale pracują dla wydawnictw zagranicznych. W jednym, wspólnym kraju żyli w latach osiemdziesiątych, a teraz są – można by powiedzieć – mieszkańcami państw sąsiadujących. Niektórzy z nich mieszkają i tworzą w Chorwacji lub Serbii. Bośnia i Hercegowina pozostała w rękach nowych twórców, młodych i niedoświadczonych, którzy na pewno będą potrzebowali co najmniej dziesięciu lat, żeby doprowadzić lokalną sztukę komiksu do satysfakcjonującego poziomu. Po tym, jak zorganizowałem kilka wystaw komiksu w Sarajewie, na scenie komiksowej pojawiło się dwóch mężczyzn – Emir Pasanović, tłumacz zeszytów Marvel Comics wydawanych na rynku chorwackim,

i młody artysta Filip Andronik. Powołali oni tzw. Stripotekę, będącą rodzajem stowarzyszenia artystów i czytelników komiksu. Stripoteka zorganizowała kilka wystaw ukrywających się pod pseudonimami i anonimowych autorów rodzimych. Uczestniczyłem w tej inicjatywie wraz z moją Szkołą. Następnie zorganizowałem jeszcze osiem wystaw. Szczególnie warto wspomnieć o dwóch z nich, zaprezentowanych w ramach festiwalu MaFest [Makarski Festiwal Komiksu]. Odbywa się on co roku w maju (od 2006 roku), w chorwackim mieście na wybrzeżu, Makarska. Do tej pory pojawili się na nim i promowali swoje komiksy światowej klasy artyści, tacy jak: Hermann Huppen (Jeremiah), Ferrie (Zagor), Roberto Diso (Mister NO). Podczas pierwszego festiwalu MaFest poznałem sławnego wydawcę Sarajliję Ervina Rustemagicia. Założyciel i redaktor naczelny bardzo popularnego niegdyś czasopisma poświęconego komiksowi Strip Art, nadal żyje i działa w Słowenii, a dokładniej w mieście Celje, z którego pociąga

za sznurki, decydując o kształcie światowego rynku wydawniczego. Pod opieką tego człowieka, albo, inaczej mówiąc, pod opieką jego domu wydawniczego Strip Art Features (SAF Comics) pozostają Dylan Dog i Zagor. Ervin przyjaźnił się z moim ojcem, Ozrenem Pavloviciem, który pomagał mu jako redaktor techniczny Strip Artu dawno temu, w 1973 roku. W 2006 obiecał mi pomoc i wsparcie, gdy tylko będzie mógł, i podarował mojej Szkole imponującą kolekcję komiksów. Dwa lata temu otrzymaliśmy od niego koszulki z logo Ervin Strip Art Features. Obecnie jest zajęty kręceniem w Ameryce filmu na motywach serii Dylan Dog. Czasami, gdy rozmawiam ze swoim ojcem o komiksie i czasach, które dawno minęły, on mówi: „Ale wszystko to, co jest dziś, jest do dupy!” Dawno już zrozumiałem, że jesteśmy zasypywani niskiej jakości wzornictwem, reklamami, muzyką, filmami (mówię o rodzimej produkcji), a teraz także komiksami. Konkursy regionalne

Ilustracja Majo Pavlović

90


Bośnia i Hercegowina

są organizowane w przypadkowych miejscach, a „fachowcy” przyznają tam nagrody „rysownikom” i „scenarzystom”, co mnie naprawdę denerwuje. Twierdzę, że musimy dążyć w rodzimym komiksie do osiągnięcia europejskich i światowych standardów. Sądzę

Sobe [Ciemne pokoje]. Amnezja opowiada o karykaturalnym superbohaterze, który ma problemy z pamięcią. Komiks stworzono z myślą o dzieciach w wieku od dziewięciu do dwunastu lat. Ciemne pokoje, które stworzyłem wspólnie ze swym przyjacielem Amirem

91

„przebudzeniem sarajewskiej sceny komiksowej była publikacja Amnezji Filipa Andronika.” m. pavlović

Ilustracja Filip Andronik

jednak, że przed nami jeszcze długa droga (dwadzieścia lat to jednak za mało, pomyliłem się). Sceny komiksowe w Chorwacji i Serbii (bardziej w Chorwacji) są stosunkowo dobrze rozwinięte. Na terenie Chorwacji działają już wydawnictwa zajmujące się wydawaniem wyłącznie komiksów i to dobrej jakości (pod względem druku, nie mówię tu o wartościach artystycznych). Wspomniane oficyny nie przykładają wagi do tematyki publikacji, ale przynajmniej coś się na chorwackim rynku dzieje. Na Targach Książki lub podczas imprezy wydawniczej Salon Zimowy w Sarajewie obok kilku tłumaczeń komiksów zagranicznych zawsze znajdziecie jakiś dobrze wydany komiks chorwacki. Nie widzę powodu, dlaczego pewnego dnia na tych targach nie miałby się pojawić także jakiś atrakcyjnie wydany album bośniacko-hercegowiński.

Przebudzenie sarajewskiej sceny Pierwszym z dwóch istotnych dowodów przebudzenia sarajewskiej sceny komiksowej była publikacja Amnezji Filipa Andronika, a krótko po tym wydanie komiksu Mračne

Hadżiciem, są zbiorem zawierającym osiem krótkich opowieści z gatunku horroru, urozmaiconych różnymi wątkami socjologicznymi. Udostępniamy tę krótką opowieść przez serwis internetowy Buybook. Wspólnie stworzyliśmy również Deadface. Tym razem przygotowałem scenariusz oparty na krótkim opowiadaniu, które napisałem na studiach, a Amir zilustrował całą historię. Mniejsza o tematykę tego komiksu, ważne, że stworzyliśmy go – podobnie jak poprzedni – w konwencji horroru. Zdecydowaliśmy, że skoro sarajewskie wydawnictwa odrzuciły nasze prośby o wsparcie, sami wydrukujemy publikację w nakładzie pięciuset egzemplarzy. Zrobiliśmy to w dobrej drukarni, po nieco obniżonej cenie – właścicielem przedsiębiorstwa był długoletni współpracownik i znajomy Amira. Innymi słowy, poradziliśmy sobie. Komiks ujrzał światło dzienne w maju 2010 roku i został zaprezentowany na ostatnim MaFeście w Chorwacji, a potem również publice sarajewskiej w sympatycznej kawiarni-galerii. Cenę naszego albumu ustaliliśmy na dziesięć marek transferowych, czyli jakieś pięć euro.

Jest to komiks kolorowy, trzydziestosześciostronicowy, z miękką okładką. Mračne Sobe kosztują dwanaście marek transferowych, czyli około sześciu euro, a chodzi o komiks o takiej samej jak Deadface objętości, również wydany w kolorze, z kolorową okładką. Przykład tych dwóch albumów przytaczam, aby pokazać, na jakie wsparcie może w Bośni i Hercegowinie liczyć twórca produktów rodzimych (to brzmi, jakbym pisał o jajkach i szynce, ale w gruncie rzeczy podobnie mówi się u nas o komiksie). Łącznie przygotowaliśmy tysiąc egzemplarzy komiksów, z czego w ciągu roku sprzedaliśmy dwieście. Myślę, że sytuacja ta stanowi wyrazistą ilustrację sytuacji komiksu w naszym

kraju. Pewnego razu usłyszałem od Filipa Andronika, że udało mu się sprzedać jakieś trzysta egzemplarzy Amnezji. Tak, brzmi to doprawdy zachęcająco!


rysunki & scenariusz

majo Pavlović

92

transmutations (bośnia i hercegowina)


93


macedonia

o komiksie

Kompilacja krótkich wywiadów Ivanki Apostolovej z macedońskimi twórcami komiksu: Atanasem Botevem, Aleksandarem Sotirovskim, Matejem Bogdanovskim i Tome Trajkovem z Comic Centre Veles, Skopje, 2010/2011. tekst

Ivanka Apostolova tłumaczenie Marta Barańska

macedońskim nie kończą się sukcesem. Mam nadzieję, że to się niebawem zmieni. wiska komiksowego w Macedonii. Nie wydaje mi się, żeby istniał Podzielili się ze mną swoimi opiniami na jakiś styl charakteryzujący komiks macedoński. temat realiów towarzyszących tej dziedzinie Współcześnie zagraniczne wzorce czerpie twórczości i potencjału w niej tkwiącego, się przede wszystkim z oferty dostępnej na zwracając uwagę krajowym rynku na okoliczności (chodzi o książki, maO autorce polityczne i nastroje gazyny czy Internet). Macedońsko-słoweńska artystka komiksowa, scenopanujące w kraju. Dawniej, jeszcze za grafka i projektantka kostiumów. Mieszka i pracuje Opowiedzieli mi czasów Jugosławii, w Lublanie w Słowenii i w Skopje w Macedonii. o projektach, nad duży wpływ miały którymi ostatnio na nas włoskie publipracują, i swoich działaniach artystycznych. kacje Sergia Bonellego – były dla nas dostępne. Jedni wypowiadali się dyplomatycznie, a inni Nowa sytuacja i Internet sprawiły, że wszystkie bardziej otwarcie. Oto ich odpowiedzi. drzwi do świata komiksu stanęły otworem i każdy może szukać inspiracji u tych artystów, Aleksandar Sotirovski których twórczość najlepiej odpowiada indywiMacedońska scena komiksowa istnieje dualnej komiksowej wrażliwości. i zawsze będzie istniała. Dawno, dawno temu, Atanas Botev piętnaście do dwudziestu lat, reprezentowały Mamy w Macedonii dobrych artystów, ale ją wspaniałe osobowości, bardzo aktywne krajowa scena komiksowa prawie nie istnie– zarówno na szczeblu lokalnym, jak i międzynarodowym – i tworzące oraz publikujące je. Autorom niezbyt zależy, bo nie istnieją branżowe magazyny czy przeglądy, więc nie wysokiej jakości komiksy. Obecnie nasze śroma możliwości, żeby tu regularnie publikować. dowisko jest reprezentowane przez młodych artystów, którzy prawdopodobnie będą stawać To, co ukazuje się w dziennikach, tworzone jest przez miernych artystów, anachronicznych się coraz lepsi i będą się rozwijać, o ile zdołają autorów, którzy w najbardziej prymitywny sposię utrzymać na polu komiksu oraz ilustracji sób wykorzystują formę komiksu do doraźnych i nie zmienią profesji. Istnienie każdej sceny komiksowej celów politycznych. W tej sytuacji nasi twórcy są zmuszeni do szukania możliwości poza jest zależne od wydawnictw branżowych. Macedonią. Niestety, nie mamy się czym pochwalić. W ciągu ostatnich piętnastu lat Obecnie podejmuje się próby publikowania krajowi twórcy komiksów próbują badać komiksów zagranicznych w języku macedońmożliwości tkwiące w społecznym kontekście skim, ale efekt tych prób raczej rozczarowuje, Zapytałam kolegów o współczesną sytuację komiksu i całego środo-

kultury alternatywnej. Podobnego rodzaju prace niezależne powstają w takich obszarach, jak nasz, w czasach utrzymujących się zawirowań politycznych i społecznych. Undergroundowe komiksy są idealnym narzędziem krytycznego

oglądu danego okresu. W tym kontekście wyróżniają się Goran Dacev i Aleksandar Stankovski, których ogromna wrażliwość przekuwana w gniew dobrze oddaje agresywny charakter współczesności. Zaangażowanie i ostra krytyka

Ilustracja Matej Bogdanovski

94


macedonia

Ilustracja Atanas Botev

społeczna są głównymi wyróżnikami ich komiksów. Trzecią znaczącą reprezentantką tak zwanych alternatywnych artystów komiksowych jest Ivanka Apostolova. Jej fragmentaryczne, jasne rysunki odzwierciedlają czystą poezję. Komiksy tej autorki przywracają wiarę w piękno, (po)etyczność, humor – te strony twórczości, o których pomału zapominamy w czasach szybkiego przepływu informacji i przy błyskawicznym tempie życia. Wspomnianych artystów charakteryzują poświęcenie, wytrwałość i pewna płynność, bez których praca z tym naprawdę trudnym medium byłaby niemożliwa. Chciałbym też wspomnieć o twórczości komiksowej Marjana Kamilovskiego, kiedyś popularnego autora mainstreamowego; choć podział na komiks komercyjny i artystyczny jest dyskusyjny. Najważniejsi autorzy mieli albo wciąż mają najwięcej odbiorców, wydają mnóstwo publikacji, które osiągają duże nakłady i nie prowokuje to pytań ani wątpliwości dotyczących dzieł tych twórców. Głównym wyróżnikiem sztuki komiksu jest element komunikacji masowej z publicznością za pomocą ilustracji, języka wizualnego i tekstu. Istnieje tylko zły i dobry komiks. I pierwszy macedoński artysta, który pracował dla 2000 Anno Domini.

Tome Trajkov (Comic Centre Veles) Jestem animatorem kultury. Nasze Comics Center of Macedonia – Veles powstało w 2002 roku i jest następcą założonego

Mamy partnerów z Kosowa, Grecji, Serbii i Albanii – pracując wspólnie, próbujemy wzmacniać scenę komiksu w regionie.

Aleksandar Sotirovski

w 1995 roku Strip Art Lovers’ Civil Society Organisation “Comic”. Misją organizacji jest popularyzacja i wspieranie rozwoju komiksu i kultury z nim związanej poprzez działalność wydawniczą, edukacyjną i wystawienniczą. Chcemy, żeby komiks stał się częścią różnych dziedzin życia publicznego. Dzięki temu mamy zamiar sprawić, by rodzima twórczość stała się bardziej znana, zarówno w kraju, jak i poza jego granicami. Wspieramy lokalnych autorów i promujemy ich osiągnięcia. Koncentrujemy się na młodych talentach – jesteśmy na takie osoby otwarci. Przykładem niech będzie niewielka grupa Toxic Comics złożona z utalentowanych ludzi. W jej skład wchodzą Ivana Kocevska, Dimitrij Mihajlovski i Danco Jordanovski. Państwo nie zapewnia dobrego

wsparcia, które mogłoby zachęcać artystów do działalności w tej dziedzinie. Nasze centrum stara się dbać o młodych, utrzymuje też kontakt i prowadzi współpracę z mistrzami, takimi jak Mile Topuz, Dar Mar, Dime Ivanov i Tomislav Osmanli, oraz z uznanymi artystami – Aleksandarem Sotirovskim, Igorem Jovcevskim, Mihajlo Dimitrievskim, Nikolą Temkovem, Zdravko Girovem, Smilem Cvetanovskim, Tonim Atanasovskim. Mówiąc o nowych nazwiskach, warto zwrócić uwagę na takie postacie, jak Darko Bogdanov, Vesna Nicevska-Saravinova i Aleksandar Cakovski. Na tyle, na ile jesteśmy w stanie, wytrwale staramy się dbać o sztukę komiksu w Macedonii.

Obecnie przygotowuję kilka albumów komiksowych. Kończę dwa, Captain Nitrate vol. 3&4 – Shortcuts dla Serbian Cinemateque (108 kolorowych plansz) i Warlash dla amerykańskiego wydawnictwa Asylum Press. Pracuję również nad albumem Seawars przeznaczonym na rynek amerykański i przygotowuję się do pracy nad wstępnymi planszami dla Marvela. Co do ilustracji – jestem stałym współpracownikiem dziewiętnastu wydawnictw brytyjskich (Cambridge University Press, Oxford University Press, Barrington Stoke, Rising Stars, Badger Publishing House i in.), dla których ilustruję książki dla dzieci oraz podręczniki. Pracuję też dla kilku firm – niemieckich i amerykańskich – zajmujących się grami wideo. Mogę więc powiedzieć, że mam dużo roboty i zarabiam w ten sposób na życie. Już od sześciu, siedmiu lat pracuję jako freelancer.

Matej Bogdanovski Jestem malarzem i plastykiem, ale kocham komiks, a w 2010 roku wydałem mój pierwszy album zatytułowany KSSZ. W dzieciństwie jako miłośnika komiksu fascynowały mnie sposób wyrazu i estetyka opowieści The Jewel in the Skull Jamesa Cawthorna czy Sandman Neila Gaimana. Koncentruję się głównie na idei; nigdy nie zastanawiałem się nad tym, czy jestem twórcą mainstreamowym, czy alternatywnym.

95


96

Chciałbym móc w przyszłości więcej publikować – mam pomysły, zapał, gotowe szkice, ale wszystko zależy od tego, kiedy i w jaki sposób uda mi się znaleźć środki na następne publikacje. KSSZ to album stworzony wspólnie z Biljaną Stefanovską, moją przyjaciółką, która jest architektem. Razem doszliśmy do tego, że interesuje nas miasto jako zjawisko – na przykład nasze rodzinne Skopje. Ona skupiała się na aspektach architektonicznych i urbanistycznych, a ja patrzyłem na przestrzeń miejską okiem plastyka. Naszymi punktami odniesienia były warsztaty Remapping Skopje i moja idea mentalnego segregowania miasta oparta na licznych fotografiach oraz tekstach związanych z jego rozmaitymi zakątkami. W ten sposób za pośrednictwem

Skype’a (poprzez który komunikujemy się, odkąd Biljana mieszka we Frankfurcie) zdecydowaliśmy, że stworzymy komiks bazujący na naszych doświadczeniach i badaniach. Wymyśliłem scenariusz i narysowałem plansze. Wspierała nas Soros Foundation Open Institute Macedonia, poza tym wykorzystałem własne środki i pomoc przyjaciół. Planowałem pozyskać dodatkowych sponsorów, oferując im reklamę, która mogłaby zostać włączona w ramy komiksu, współtworzyć przestrzeń historii. W Macedonii sponsorzy nie chcą wspierać publikowania komiksów. KSSZ to moja historia o Skopje opowiedziana przez pryzmat kilku niezwykłych postaci, takich jak członkowie zespołu rockowego KSSZ, DJ Mathew i Bibi Blue. Chciałem poprzez nią pokazać inny obraz Skopje, wskazać jego potencjał i usunąć nudny stereotyp stolicy jako typowego miasta bałkańskiego.

Atanas Botev Deus Sex Machina to projekt wyzwalający prowokacyjne i ważne pytania, na przykład: w jaki sposób lokalna kultura współczesna

Po załamaniu się nowoczesności każdy pogląd na świat zostaje podany w wątpliwość. Podmiot jest pozostawiony bez żadnego wsparcia, bez jakiegokolwiek punktu odniesienia. Postmodernizm dodatkowo komplikuje sprawę i przewartościowuje znaczenie

„KSSZ to moja historia o Skopje opowiedziana przez pryzmat kilku niezwykłych postaci.” m. bogdanovski wpływa na psychologię, osobowość i zachowanie jednostki? Jakie są utajone lęki i mechanizmy obronne dzisiejszego człowieka? W nowoczesnej i ponowoczesnej kulturze dawny system wartości i ocen się rozsypuje. Religia i filozofia stają się szczątkami całościowego znaczenia.

doniosłości. Jaka jest granica między sztuką a kiczem? Pojęcia sprawiedliwości, etyki, moralności, godności stają się niejasne, a wręcz cynicznie nas ośmieszają. Człowiek wywyższa się ponad naturę, działa wbrew jej prawom, co obraca się przeciwko niemu. Jednostka staje się w tej

sytuacji odrętwiała, pusta, martwa duchowo. Potrzebuje silnej stymulacji z zewnątrz w postaci seksu, jedzenia, narkotyków, alkoholu; brukowce zarzucają nas szokującymi wiadomościami, a filmy atakują ogromem przemocy, sadyzmu, pornografii itd. Bohaterowie Deus Sex Machina są przykładem takiego stanu. W apatycznych androidach pozbawionych emocji dokonuje się transgresja, ponieważ nie utraciły one witalności i pasji, ciągle tkwią w nich dawne przyzwyczajenia, takie jak miłość, zazdrość, chciwość, poczucie humoru... dopóki żyją, są zdolne do dokonywania zmian, są zdolne do weryfikacji swych norm i żalu...

Ilustracja Matej Bogdanovski

macedonia


Ilustracja Aleksandar Sotirovski

macedonia

97


grecja

Komiks – greckie słowo, ale czy grecki świat?

Etymologia słowa „komiks” pokazuje związek tego medium z grecką myślą filozoficzną. Angielskie słowo „comic” pochodzi z języka greckiego i znaczy: zabawny, groteskowy, żartobliwy (Martinidis: 113). W słowie tym zbiegają się i splatają pojęcia „śmiech” i „humor”. Evangelia Moula Aleksandra Boryczka 98

Komizm może wywoływać odruch

„Prehistoria” komiksów w Grecji

Po raz pierwszy komiksy zaczęły pojawiać się pocieszenie, rozładowuje napięcie w prymitywnej formie w greckich czasoi łagodzi codzienny stres (Panksepp). pismach w pierwszej dekadzie XX wieku Jednakże może on być również źródłem (Kassis: 79-88). W latach sześćdziesiątych humoru, rozumianego jako jedna z intelektuopublikowano dzieło znanego poety Nicka alnych kompetencji Gatsosa Dziecko człowieka, która z komiksami, które O autorce ewoluuje z wiekiem stanowiło oryginalną Ur. w roku 1966. Licencjat z archeologii, magiste(Moula, Komiksy…). krytykę opowierium z pedagogiki i doktorat z literatury dziecięcej. Komizm, Nauczycielka filologii w szkole średniej. Interesuje ści obrazkowych się badaniami literatury, a w szczególności ideologią będący narzędziem i potwierdzało i stereotypami oraz komiksem, albo jako narzędziem humoru, podsycał powszechnie edukacyjnym, albo jako medium artystycznym. i karmił talent Arypanującą opinię, że stofanesa, nestora są one wytworem komedii antycznej, który w swych dziełach kultury masowej („Jestem głupiutkim i mało odzwierciedlał rzeczywistość i odwoływał inteligentnym chłopcem, nazywają mnie się do polityki w sposób prowokacyjny. urwipołeć, a moją najświętszą zasadą jest Jorge z Burgos, mrukliwy i posępny mnich czytać komiksy w każdą sobotę”; zob. Blow z powieści Imię róży, odkrył zaginione dzieło light air...). W latach osiemdziesiątych ukazało Arystotelesa o śmiechu, uważanym za dzieło się zaledwie kilka opowieści obrazkowych, szatana, i mordował wszystkich, którzy byli a wśród nich wyjątkowe i nie mające na tropie tej księgi. Pomimo tego, iż Grecja precedensu adaptacje dzieł Arystofanesa uważana jest za kolebkę komizmu, dużo (Apostolidesa-Akokalidesa), które sprzedały czasu musiało upłynąć, by na nowo zagościł się w nakładzie ponad siedmiuset tysięcy w tym kraju. Dopiero od niedawna komiksy egzemplarzy i zostały przetłumaczone na odzyskały w Grecji zasłużoną popularność, wiele języków. Kolejne znaczące wydarzenie porównywalną do przypadającej w udziale w historii komiksów nastąpiło w roku 1983, greckim klasykom. Do tej pory, przez wzgląd gdy Eugene Trivias (scenariusz) i Nick Marona klasyków właśnie, niesłabnącym zaintereulakis (ilustracje) stworzyli komiks Frutopia, sowaniem cieszyły się tutaj studia filozoficzne, który został sfilmowany i zyskał rzesze fanów. a w kulturze kraju słowo pisane górowało W tym samym czasie powstały pierwsze konad obrazem i podejrzliwie przyglądano się miksy dla dorosłych (m.in. Coloubra, Mamut, nowoczesnym ekspresjom artystycznym. Te Zielony kot, Antidotum), ale prawdziwymi niesprzyjające czynniki przez długi czas nie kamieniami milowymi były kolejne numery pozwalały komiksom w Grecji rozkwitnąć. magazynu Babel, który greckiej publiczności fizjologiczny – śmiech, który daje

tłumaczenie

pozwolił poznać wielu wspaniałych artystów, np. Arkasa, Soloupa, Spyrosa Derveniotisa, Petrosa Zervosa i Syprosa Verykiosa, do dziś obecnych na greckiej scenie artystycznej. W latach dziewięćdziesiątych większość komiksów dostępnych w Grecji publikowały wydawnictwa: Terzopoulos (Disney), Babel, Mamouth i Modern Times; tylko nieliczne prace były autorstwa Greków. W 1994 roku redakcja czasopisma Neo Epipedo [Nowy poziom] zorganizowała pierwszy festiwal komiksów (Panhellenic Comic Festival). Dwa lata później narodził się międzynarodowy festiwal komiksów Babel, najważniejsze wydarzenie cykliczne kolejnych lat. Najważniejsze komiksy, które pojawiły się w Grecji w latach dziewięćdziesiątych, stworzyli Loenardos (Parias, Złomowisko), Soloup (Człowiek-wilk) oraz Kalaitzis i Vanellis (autorzy scenariusza) i Derveniotis (rysownik) (Fanouris Aplas). Niestety zabrakło mediów, w których artyści mogliby prezentować swój dorobek. Festiwal Babel, łamy rzadkich wydań Para Pende [Na

pięć minut przed] i sporadycznie publikowanych kolejnych numerów kiepskiej jakości pisemek dla fanów stanowiły jedyne dostępne dla artystów tworzących komiksy schronienie. Lata dziewięćdziesiąte były okresem dojrzewania komiksów na greckiej scenie artystycznej (Bokis).

Komiksy greckie na początku nowej ery – milenium Każdy, kto usiłuje odtworzyć długą historię jakiegoś zjawiska, bez względu na to, co jest poddane owej retrospekcji, wie, że jego zamierzenie jest prawie niewykonalne, z góry skazane na porażkę. Biorąc pod uwagę fakt, że rozkwit komiksów w Grecji przypada na poprzednią dekadę, próba prześledzenia losów tej sztuki wydaje się bardzo trudna. Wobec tego przedstawiony tutaj zapis dziejów greckich komiksów będzie bardziej wnikliwy i subiektywny niż kompletny i wszechstronny (przepraszam autorów, których tutaj pominę…). W ciągu ostatniego dziesięciolecia, dzięki Internetowi oraz przedsiębiorczym inicjatywom samofinansowania wydań komiksów, które zalały grecki rynek, medium komiksowe odnotowało w Grecji gwałtowny wzrost popularności. Współczesne komiksy greckie poruszają wiele kontrowersyjnych tematów z życia codziennego, społecznego i kulturowego (np. Długotrwały pokój Derveniotisa, Big Brother Soloupa), oraz odkrywają krajobraz kraju i interpretują go w sugestywny sposób (Nie chcę marzyć Verykiosa). W zapomnienie odchodzi przekonanie, że komiksy są młodzieżowym środkiem wyrazu, który bagatelizuje

Ilustracja Kambadais

tekst


Ilustracja Moufa

grecja

sprawy ważne. Przekonanie to sprawiało do tej pory, że opowieści obrazkowe były przez Greków spychane na margines sztuki. Jednakże obecnie komiksy (Versaci: 12-14), zwłaszcza greckie, poprzez łączenie cech właściwych dla innych form ekspresji artystycznej, głównie literatury, malarstwa, fotografii i filmu, stają się coraz bardziej wyszukane, a ich autorzy wykazują coraz większą kreatywność. W Grecji powstaje wiele typów komiksów, od prostych, skierowanych do dzieci, po fotograficznie realistyczne, artystyczne i impresjonistyczne. Treści komiksów również są różnorodne i oscylują między czystym humorem, obrazami życia codziennego a historiami zawierającymi wiele zagmatwanych wątków, łączącymi w sobie różne gatunki literackie. Etykiety rodzajowe, które zgodnie z krytyczną tradycją zwykło się przyczepiać dziełom sztuki celem ich opisania i klasyfikacji, nie sprawdzają się w odniesieniu do współcze-

snych komiksów greckich. Za sprawą oryginalnej poetyki, wyszukanych zabiegów i strategii artystycznych, różnorodności perspektyw i warstw narracyjnych, wielowątkowości oraz wprowadzaniu na ich łamy ważnych tematów stanowią one dowód, że każde dzieło literackie jest inspirowane i samo inspiruje gatunki (Schaeffer), z którymi jest spokrewnione (Fowler: 23), tworząc międzygatunkową, hybrydową całość. Jednym słowem, greckie komiksy osiągają pełnoletniość (Koukoulas, Dojrzewanie…). Znaczącym przełomem w dziejach komiksu greckiego, była premiera magazynu 9 (tytuł inspirowany dziewiątą sztuką), dodanego do gazety Eleftherotypia (wydawnictwo Free Press). Wprowadził on komiksy do życia greckich czytelników i przyczynił się do wymazania z powszechnej świadomości uprzedzeń towarzyszących dotąd historiom obrazkowym. Najpopularniejszymi artystami,

którzy pojawiali się na łamach magazynu byli: K. Aronis, E. Tambakeas, Leandros, S. Derveniotis, E. Kyriazis, T. Papaioannou. Coroczny konkurs, ustanowiony w 2000 roku, dał sztuce komiksowej kolejny impuls do rozwoju, a jej twórcom zapewnił możliwość zaprezentowania swych dzieł. Kilka miesięcy wcześniej, w kwietniu 2000 roku, w Salonikach pod nazwą Anorgani Yli [Materiał Nieorganiczny] powstał nowy zespół, w którego skład weszli Nick Dalambiras, Panos Kritikos i Pavlos Gennitsaris. Stworzyli oni magazyn o tej samej nazwie, co grupa. Przygotowując kolejne numery, współpracowali z licznymi, dobrze rokującymi artystami (Trashman, Stamboulis, Kioutsioukis, Theofanis). W 2001 roku, otwarta została pierwsza wystawa komiksów, która stała się trampoliną dla przyszłych twórców. Została przygotowana z inicjatywy zespołu Ninth Dimension, a odbywała się podczas juwenaliów na Uniwersytecie Arystotelesa w Salonikach. Spośród uczestników wyodrębnił się nowy zespół, Inkorrekt, który do dziś tworzy znaczące dzieła. W owym czasie początkującymi twórcami byli między innymi Kon (Opowieści nieskończenie próżne) i Zenia (Red doT comix). Powstały wówczas interesujące pisma dla fanów,

jak np. Mały Kthoulou Georga Tsoukisa. Stało się ono inspiracją dla samego Tsoukisa i dało początek kolejnym jego komiksom: Śruba, Wewnątrz planu miasta, Icom-messages. Z biegiem czasu wielu znanych artystów zyskało dzięki magazynowi 9 jeszcze większą popularność. Między innymi: George Komiotis (Moufa), Petros Zervos, Spyros Derveniotis (Matka Raver), Leandros (Metropolis – Złomowisko), Konstandinos Papamihalopoulos, Elias Tambakeas. Konkursy organizowane przez magazyn 9 pomogły wielu zdolnym twórcom stać się rozpoznawalnymi, np. Eliasowi Kyriazisowi (Widzę Cię, Krwawa opera, Manifest) i Tasosowi Papaioannou. Wspólnie z twórcami, takimi jak Kon, Vasilis Bibas i Andreas Panagiotopoulus, stworzyli oni później własny magazyn Subart. Powstawały coraz to nowe magazyny dla fanów i nawet znani twórcy publikowali swoje dzieła na ich łamach. Między innymi George Tragakis, który w 2003 roku zaprezentował na CD dołączonym do magazynu Red doT comix opowieść Marzenie kochanków. Spis magazynów dla fanów ciągle się powiększa, większość ukazuje się w Salonikach – The Bing Bang, The Comix Undo, Frogs and Dogs, Red doT comix, Kioutisoukis’ Laloum, Walczący przeciw reżimowi (Andistasiastes) autorstwa E. Armenisa. Główną przyczyną rozkwitu komiksów w Grecji jest powstanie dużej liczby wydawnictw, które podjęły się publikacji tego typu literatury i czasopism komiksowych, np. Psychis ta lambirismata, które publikuje magazyn Ypsilon, Gigantom, które wznowiło magazyn Subart i komiks Generator: Victor

99


100

Van Dread autorstwa Valisisa Lolosa, artysty, cieszącego się międzynarodowym uznaniem. Interesującą antologią, w której zebrano dzieła plejady twórców (Tsoukis, Melissaropoulos, Tsilis, Tomek, Kollias, Karamousketas, Rouboulias, Eleftheriou i in.), jest KA-POW, pozycja uhonorowana najważniejszą grecką nagrodą w dziedzinie komiksów Comicdom Con. Sapilla, Wracając (Me tin opisthen) i E-zines to kolejne interesujące inicjatywy, które dowodzą, że greckie magazyny dla fanów „przeżywają swoją wiosnę, na tle zimowego i nudnego krajobrazu prasy greckiej” (Koukoulas, The small…). W 2003 roku Gavriil Tombalides i Triandafyllos Eleftheriou zapoczątkowali w ateńskiej Szkole Sztuk Pięknych wystawę komiksów En Aithria. Elias Katriztigiannoglou i Dimitris Sakardis zdecydowali się po pięciu latach wznowić magazyn Comicdom. Ich plan został wcielony w życie w październiku 2004 roku, pismo jest publikowane do dzisiaj. W październiku 2005 zaczęto wydawać magazyn Galeriam, na łamach którego swój talent mieli szansę zaprezentować nowi artyści. W tym samym czasie John Rouboulias (uhonorowany nagrodą Comicdom dla najlepszego artysty) rozpoczął publikowanie The Dragonphoenix Chronicles, jednego z najdłużej istniejących komiksów. Na rynku pojawiają się nowe tytuły, jak np. firmowane przez oficynę Giganto: Populart autorstwa T. Papaioannou, A posteriori (opowiadający o greckiej wojnie domowej) autorstwa Malisiovasa, Fotograf

Antonisa Vavaginnisa i Syprosa Derveniotisa. Powstają również kolejne wydawnictwa – Jemma Press, Anubis, Ka Psi Mi, Helm, Zoobus, Cormoranos, In-k situ comix, Tilt Comics. Zespół Ninth Dimension też powrócił jako wydawnictwo. W 2006 roku T. Apostolides, sławny twórca adaptacji Arystofanesa z lat osiemdziesiątych, rozpoczął współpracę z Tragakisem i Aronisem i wspólnie z nimi stworzył adaptacje tragedii greckich Ifigenia w Aulidzie oraz Antygona. Na tyle, na ile to było możliwe, ich prace przypieczętowały zmianę w podejściu do dzieł klasycznych oraz rozpoczęły serię ilustrowanych dzieł klasyków (Moula, Antigone…, Iphigenia…). Postęp na polu wiedzy o komiksie dokonał się dzięki zespołowi naukowców zwanym Iconotopia, w którego skład wchodzili Evi Sambanikou, Avraam Kaoua, Pano Kritiko i Mirto Tselendi z Uniwersytetu Egejskiego w Mitylenie. Centrum ich zainteresowania stanowią badania nad historią i teorią komiksów. Są aktywnymi organizatorami wszelkich konferencji i wydarzeń związanych z tą tematyką. W 2005 roku zorganizowali pierwszą międzynarodową konferencję Comics and Fantasy, po której opublikowano artykuł Tracing the fantasy: Greek comics of fantastic 1978-2004 (Kritikos, Sambanikou). Inne greckie publikacje naukowe dotyczące komiksów świadczą o tym, że opowieści w obrazkach stały się odrębną i samodzielną dziedziną sztuki. W znacznym stopniu przyczynił się do tego John Koukoulas (podsumowanie najważniejszych badań stanowią Women in comics i The ninth art.).

W 2006 roku Comicworld zapoczątkował happening 24 Hour Comics Day Hellas i zaczął wydawać nowe dzieła, jak np. Complex (Syndromo) autorstwa E. Karritzigianoglou (współpracowali z nim C. Martinis i J. Rouboulias), Psofa autorstwa Georga Komiotisa i Kourafelkithra A. Vavagiannisa. W 2009 wydano po raz pierwszy magazyn MOV [Purpura], uznany za potomka magazynu Babel. W związku z tym, że komiksy wreszcie cieszą się niesłabnącą popularnością oraz szacunkiem, wiele koncernów, chcąc zaakcentować swoją troskę o istotne dla współczesnych problemy, np. dbałość o środowisko, zapoczątkowało tematyczne konkursy. Przykładami są grecka Coca Cola, której konkurs nosił nazwę Misja: woda, oraz gazety – np. The Mouse, która ogłosiła konkurs Obcy w tym samym mieście. W Internecie powstało do tej pory wiele greckich stron dla miłośników komiksów, mogą oni również wypowiadać się na licznych forach. Adresy takich stron to np. <www.lollidope.gr> lub <www.soloup.gr/linksgr.html>. W ostatnich latach w Atenach i innych miastach greckich powstało wiele

sklepów tematycznych, np. Solaris, Relax your soul commix, Comicon, Jemma Books & Comics, Tilt, Babel, Underground itp. Od grudnia 2008 roku redakcja magazynu Comicdom prowadzi własnego bloga. Do zespołu dołączyli nowi członkowie, John Kouroubakalis i Leda Tsene, która naucza na Wydziale Komunikacji, Mediów i Kultury na Uniwersytecie Panteion w Atenach. To z jej inicjatywy powstał festiwal Comicdom Con. Od 2006 roku Comicdom Press we współpracy ze związkiem amerykańsko-greckim organizują wystawę Comicdom Con Athens, która stała się najważniejszym wydarzeniem związanym z komiksami w Atenach. Podczas wystawy organizowane są liczne happeningi, warsztaty oraz kursy edukacyjne. Na rynku pojawiły się nowe tytuły, jak np. Common Comics autorstwa P. Pandazisa i Krak Komiks – T. Maragosa, a starsze są ponownie wydawane (Człowiekwilk, Mitos Kyklaminos, Lost Spectrum). Wielu greckich twórców zdobyło uznanie na świecie, między innymi Vasilis Lolos, najbardziej znany grecki autor komiksów, który pracował dla wydawnictw Image,

Ilustracja Malisiovas

grecja


grecja

bibliografia

Marvel, DC oraz stworzył The Last Call dla Oni Press. Chcąc zakończyć artykuł we wzniosłej atmosferze, postanowiłam wspomnieć jeszcze o dziele Apostolosa Doxideasa Uncle Petrod and Goldbach’s conjecture (które stworzył wspólnie z Chrisem Papadimitriou, Alekosem Papadatosem i Annie Di Donna), a które było krokiem w stronę Logicomix, jednego z najbardziej popularnych komiksów na świecie.

Uzupełnienie: Komiksy w edukacji greckiej

Ilustracja Alecos Papadatos

W dzisiejszych czasach, gdy na wielu płaszczyznach życia społecznego i kulturowego dokonują się liczne transformacje, również przed grecką edukacją, do tej pory konserwatywną i skupioną na nauczycielu, a nie uczniu, stoi wiele wyzwań. W związku z tym, że obecnie różne treści są przekazywane na wiele

sposobów, stało się jasnym, że słowo pisane nie jest uprzywilejowanym środkiem przekazu, a system edukacyjny musi rozwijać różne sprawności. I w ten oto sposób, aby uczynić zadość teraźniejszości i przyszłości (Hatzisavides: 39-52), komiksy wkroczyły triumfalnie do greckiego systemu oświaty, przełamując uznany do tej pory kanon lektur oraz podział literatury na wysoką i masową (Pashalides: 327), szczególnie po 2006 roku, kiedy to opublikowano ostatnie wersje szkolnych podręczników (Moula, Teaching…). Komiksy wykorzystywane są w wielu dziedzinach i do usprawniania różnych umiejętności. Można je spotkać głównie w podręcznikach do nauki języków obcych, dzięki czemu nauka staje się bardziej przyjemna i łatwiejsza dla studentów (Missiou). Niedawno wydano książki, których autorzy za przedmiot badania wzięli pedagogiczny aspekt komiksów (Konstandini-

dou-Semoglou; Agrafiotis), pokazują sposoby na wykorzystanie ich do celów edukacyjnych (Moula, Kosegian), a nawet całkowicie nowe podejście do programów zajęć (Milias, Milioris).

Zamiast epilogu Może się wydawać, iż współcześni greccy twórcy komiksów przejęli dryg do komizmu, zapomnianego od wieków, od Arystofanesa. W ten oto sposób na nowo przywracają komizm jego ojczyźnie. Kreatywnie, z poczuciem humoru, autoironią, sprytem, wyobraźnią, wrażliwością i refleksją podkreślają oni szczególne zalety komiksów, a w najbardziej niekorzystnej w dziejach kraju sytuacji społecznej i ekonomicznej oferują Grekom swoisty azyl. Coraz więcej komiksów odzwierciedla obecną sytuację Grecji z poczuciem humoru i to wydaje się jedyną bronią tego kraju w walce z kryzysem. (Przykład stanowi tu komiks Spyrosa Derveniotisa w magazynie 9 z 2001 roku, który w humorystyczny sposób opisuje redukcję płac w Grecji. Dwie mrówki pracujące w biurze prowadzą dialog: – Strategią naszej firmy jest kładzenie nacisku na rzeczywisty obraz obecnej sytuacji. – Co to znaczy? – To znaczy, że nie dostaniemy bonusów świątecznych, żeby nikt nie dał się nabrać, że Święty Mikołaj istnieje).

Agrafiotis, T. Comics as a means of children’s upbringing. Kyriakidis Brothers, 2005. Anorgani Yli <http://www.lollidope.gr/fanzines/anorganh_ylh.htm>. Apostolidou, E. Hondolidou (red.). Literature and Education. Ateny: Typothito, 1999. Blow light air, blow me. Kolekcja piosenek. Ateny: Icarus, 1992. Bokis, D. „A difficult adolescence. Greek Comics in the 90ies”. 3rd Conference of Comics,, Fearful Symmetry: Comics – Politics and New Technologies. Mitylena, 2009. Fowler, A. Kinds of Literature: An introduction to the Theory of Genres and Modes. Cambridge, Massachusetts: Harvard University Press, 1982. Hatzisavides, S., „From the pedagogy of literacy to multiliteracies. New trends, dimensions and perspectives in language teaching”. Language and Literature in Elementary and Secondary Education. Ateny: Metaihmio, 2005. Kassis, K. Greek Para-literature. Comics. Ateny: Ihor, A.L.L.E.A.S, 1998. Konstandinidou-Semoglou, N. Comics, Kid and Fun. Ateny: Exandas, 2001. Koukoulas, J. The coming of age of an art – Greek comics in 21st century. Catalogue of Panorama of Greek Comics and caricature. Belgrad: Centar (9 Festiwal Studentski Kulturni), maj 2005. Koukoulas, J. „The small is beautiful – The Greek comicsfanzines.” Prezentacja podczas spotkania New trends, new voices, new tendencies (współpraca magazynu 9 oraz Instytutu Francuskiego w Atenach), czerwiec 2005. Kritikos, P., Sambanikou, E. Tracing the fantasy: Greek comics of fantastic 1978-2004. Ateny: Futura, 2006. Martinidis, P. Comics. Art and Techniques of Illustration. Ateny: ASE, 1990. Milias G., Milioris G. Biology in comics. Ateny: Kastaniotis, 1997. Missiou, M. Rene Goscinny: The reception of his work in Greece and its integration in Greek education, Thesis (not published), Rodos: Uniwersytet Egejski, 2008. Moula, E. „Antigone in comics. Filmic language and resignification”, New Education (Greek) 131 (2009). Moula, E. „Dialog z tradycją. Komiksowa adaptacja Ifigenii.” Tłum. Magdalena Rucińska. Zeszyty Komiksowe 10 (2010). Moula, E. „Komiksy w nauczaniu poetyki humoru.” Tłum. T. Olszewski. KOntekstowy MIKS. Przez opowieści graficzne do analiz kultury współczesnej. Red. G. Gajewska, R. Wójcik. Poznań: Wydawnictwo Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, 2011. Moula, E. „Teaching Literature in Greek education: From anchoring to obsolete theories and nationalistic aims to interdisciplinary approach and practical innovations”. Tekst wygłoszony podczas konferencji: Theory that matters, Łódź, 2010. Kosegian, C., Moula, E. The use of comic-books in Education. Ateny: Kritiki, 2010. Panksepp, J. „The Riddle of Laughter: Neural and Psychoevolutionary Underpinnings of Joy”. Current Directions on Psychological Science. T. 9, nr 6 (2000). Pashalides, G. „General principles for teaching literature”. Literature and Education. Red. V. Apostolidou, E. Hondolidou. Ateny: Typothito,1999. Schaeffer, J-M. Qu’est-ce qu’un genre littéraire. Paris: Seuil, 1989. Versaci, R. This book contains graphic language. Comics as literature, Nowy Jork-Londyn: Continuum, 2005.

101


wywiad

102

Rozmowa z michałem słomką, inicjatorem Projektu Centrala i organizatorem festiwalu Ligatura. Michał Traczyk Ilustracja Dennis Wojda

rozmawiał


wywiad

Zacznę od komiksów, które są znane w Polsce od mniej więcej trzydziestu lat, od komiksów do scenariuszy Tibora Cs. Horvátha – ukazujących się od pierwszego numeru Relaksu, później w osobnych albumach – będących adaptacjami literatury przygodowej: Biały kieł, Old Shatterhand i Winnetou, Kapitan Blood. Czy to nie jest tak, że polska świadomość komiksu środkowo-europejskiego pozostaje wciąż na tym poziomie? michał słomka Myślę, że nie, że mimo wszyst-

ko – nie tylko nasze, Centrali – kilkuletnie działania zaowocowały tym, że nikt już nie kojarzy komiksów z tego rejonu wyłącznie z Horváthem. Ale żeby to jakoś uporządkować, tamte publikacje – to, co się ukazywało zarówno na łamach prasy, jak i w albumach – i to jest bolączka polskiej komiksografii – nie zostały jeszcze tak naprawdę opracowane, zbadane. Ale nie było właściwie czego badać.

Ilustracja Agnieszka Piksa

M.S. A właśnie ciekawe byłoby to na przykład,

ówczesnego myślenia o komiksie. Że komiks to medium przygodowe, literatura popularna, sprawdzająca się jako towar. Przed 1989 rokiem komiks w tej naszej części, czyli powiedzmy wyszechradzkiej, Europy Środkowej w bardzo wąskim stopniu funkcjonował jako przedmiot eksportu. Znamy Karela Gotta, znamy Szpital na peryferiach, znamy rosyjskie filmy, pokazywane w telewizji, trochę mniej ze Słowacji, znamy wieczorynki z tego okresu, z innymi krajami mamy może już problem. Mimo wszystko to funkcjonowało. Ale komiks nie był przedmiotem takiej wymiany. Wiadomo, komiks nigdy nie znajdował się w głównym kręgu odbiorczych zainteresowań. Ani wówczas, ani teraz. Skąd zatem wziął się pomysł na Centralę? Dlaczego młody, obiecujący historyk rzuca dotychczasowe zainteresowania… i rzuca się w wir bardzo hermetycznego zajęcia?

M.S. Nie wiem, czy nie mniej hermetycznego w jaki sposób redakcja Relaxu zamawiała niż studia nad rozpamiętywaniem przeszłości te komiksy. Czym się kierowano przy ich doborze. Ciekawe jest to, że ukazał się tam Za- w kontaktach polsko-czeskich. A pomysł na Centralę wziął się mach Saudka, który z odkrycia tego, co w Czechach wydano Michał słomka się dzieje w komiksie, dopiero dwadzieścia Ur. 1978 w Tomaszowie Mazowieckim. Historyk kultury, koordynator projektu CENTRALA Cenna początku w Czepięć lat później na tral Europe Comics Art (centrala.org.pl), promuchach i na Słowacji, łamach AARGH! jącego sztukę komiksu Europy środkowej. Razem ze spotkania wielu W tym okresie z Anią Suską koordynator Międzynarodowego Festiwalu Filmów Dokumentalnych Tranzyt (kinoludzi, którzy okazali w komiksie o wiele tranzyt.pl) Koordynator Międzynarodowego Festiwasię bardzo pomocni, ciekawsze rzeczy niż lu Kultury Komisowej LIGATURA (ligatura.eu). a którzy są właściwie w Polsce działy się współautorami tego na Bałkanach, ale nic stamtąd w Polsce się nie ukazywało. To, że projektu. Okazało się, że u nas jest to totalnie nieznany obszar. A tak naprawdę, dla człotrafił się taki, neutralny – jeśli chodzi o przewieka interesującego się historią, jej konstrukaz – Horváth, potwierdzałoby tylko sposób

na spotkania, które organizowaliśmy we współpracy z Meskalem. Miało wtedy miejsce dużo inicjatyw. To był okres, gdy w różnych miastach powstawały lokale, w których obok piwa coraz większą rolę odgrywała kultura alternatywna, coś, czego brakowało na imprezach kulturalnych. Czyli, słowem, wpisaliście się w nurt undergroundowy, wypełniliście lukę w kulturze oficjalnej. M.S. Raczej staraliśmy się pokazać, że komiksy

owaniem, przedstawianiem, propagowaniem, sprzedawaniem – dosłownie – za pomocą filmu, literatury i oczywiście komiksu, naturalne było zachłyśnięcie się tym wszystkim, odkrycie, że te komiksografie zawierają wiele obrazów społecznych. Komiksy rumuńskie, węgierskie, serbskie to sporo obrazów z przeszłości, kierowanych do specyficznego odbiorcy, które powstają w bardzo konkretnych warunkach społecznych, momentach historycznych, i w których widać, jak te społeczeństwa się zmieniały, jak je przedstawiano, jak chciano, żeby wyglądały, co w nich ukrywano, jak bardzo nierealne są oficjalne obrazy tych społeczeństw. To wszystko było fascynujące. I nikt tego nie badał, nikt się tym nie zajmował. Szok. Okazało się, że ta idea u nas się sprawdza. Ludzie przychodzili na wystawy,

mogą być ciekawym źródłem wiedzy o naszych sąsiadach. Od początku przywiązywaliśmy wagę do tego, by z naszymi działaniami trafiać do szerszego, niż miłośnicy komiksu, grona odbiorców. Jednak wtedy, na początku, ciężko było zorganizować wystawę komiksową w galerii, dużo łatwiej było pójść do klubu prowadzonego przez właściciela z żyłką animatora kultury, entuzjastę, powiedzieć, że są potrzebne pieniądze na przejazd gości z Czech czy Chorwacji, zaprosić ludzi, zrobić wystawę. To było możliwe. Do dziś wiele się zmieniło, ale rzeczywistość zawsze wyprzedzała programy kulturalne. I wciąż jest to potrzebne. Komiksografia środkowoeuropejska ma bogatą historię i wiadomo, że tego nie da się załatwić kilkoma wystawami, jednym czy drugim projektem. I przekonać ludzi, że warto dostrzec, iż jest coś więcej niż komiks amerykański, japoński czy francuski. M.S. Właśnie, to druga istotna sprawa. Ideą

tego projektu, od samego początku, nie było pokazywanie komiksu jako takiego, ale właśnie komiksu jako elementu kultury


wywiad

104

m. słomka

wernisaże przychodziło naprawdę sporo osób, projekty prezentowane w ramach Ligatura Pitching zostały wydane w innych krajach, polscy artyści byli publikowani w zagranicznych magazynach – to chyba świadczy o tym, że w Europie Środkowo-Wschodniej warto budować partnerstwa. W trakcie Ligatury odbywają się targi EAST COVER – największa międzynarodowa, komiksowa impreza targowa w Polsce. Czy na podstawie tych kilku lat działalności Centrali dostrzegasz jakiś postęp, zmiany? Czy masz poczucie, że Twoja działalność przynosi rezultaty, że ten komiks zaczyna się zakorzeniać, funkcjonować w świadomości społecznej? Że artyści, których promujecie, dystrybuujecie zaczynają coś znaczyć, że są rozpoznawani?

na przykład w Serbii, w Holandii. W ciągu dwóch ostatnich lat pojawiło się ich sporo w całej Europie. Że możemy współpracować z takimi ludźmi, jak David Schilter z kuš!, że ludzie przychodzą na nasz festiwal, ponieważ interesuje ich ilustracja i kultura wizualna, ich współgranie z rzeczywistością, na ile są one jej świadectwem. Cieszymy się, że nasze publikacje sprzedają się w księgarniach, a nie tylko w sklepach komiksowych. Że robimy z Biblioteką Uniwersytecką projekty, na które przychodzi sporo ludzi, że są pełne wernisaże. Jeśli podejmujesz taką działalność, dopiero po dwóch, trzech latach możesz ocenić, czy jesteś w stanie to robić, czy to, co zamierzyłeś, się udało, jak radzisz sobie z wieloma codziennymi aspektami takich działań, jak umiesz współpracować z ludźmi. To taka naturalna selekcja. A my nie jesteśmy wyjątkiem. Obecnie tego typu działań pojawia się coraz więcej, już na starcie lepiej przemyślanych, zorganizowanych, zrobionych z pasją, ale jednocześnie coraz bardziej profesjonalnych. To cieszy.

M.S. Trudno byłoby mi to ocenić, powiedzieć,

Europy Środkowo-Wschodniej, czyli nasze działania od zawsze były kierowane do ludzi interesujących się tą kulturą. A to grono wciąż się powiększa. Zresztą przez te ponad cztery lata sporo się wydarzyło. Rozwijają się międzynarodowe projekty promujące komiksy, takie jak: Komikaze z Chorwacji, kuš! z Łotwy, Roham

na Węgrzech, wciąż działa Stripburger, ciekawe rzeczy dzieją się w Serbii, na Węgrzech świetnie rozwija się alternatywna scena, powstaje sporo prac o komiksach. Dla nas bardzo ważną decyzją było rozpoczęcie festiwalu Ligatura, nastawionego na międzynarodową promocję inicjatyw i artystów z naszego regionu. Podczas pierwszej edycji Ligatury na

że coś dzieje się dzięki nam, że to my jako Centrala czy Ligatura mamy na coś wpływ, ale to naprawdę nie istnieje w próżni, nikt z nas nie działa sam, jest dużo innych zapaleńców. Działając w niszy komiksu – kiedyś uświadomił mi to Jacek Gdaniec – wybraliśmy sobie jeszcze większą niszę, jaką jest komiks środkowoeuropejski, ale mamy satysfakcję z tego, że są komiksy w Europie Środkowo-Wschodniej warte wydawania, że poznajemy inicjatywy podobne do naszej,

A takie inicjatywy, które nie do końca kojarzą się z komiksem Europy Środkowo-Wschodniej, podejmowane przez Centralę od samego początku, takie jak ostatni komiks o włoskich homoseksualistach z okresu II wojny światowej, wydawanie publikacji w rodzaju Leksykonu polskich bohaterów i serii komiksowych Adama Ruska,

Zeszytów Komiksowych. Czy to nie jest w pewnym sensie ucieczka z tej niszy środkowoeuropejskiej? M.S. Integralnym elementem działalności

Centrali jest wydawanie opracowań komiksów, czyli tego, czego naszym zdaniem cały

Ilustracja Krzystof Gawronkiewicz & Berenika Kołomycka

„staraliśmy się pokazać, że komiksy mogą być ciekawym źródłem wiedzy o naszych sąsiadach.”


wywiad

Ilustracja Martin „Shooty” Shutovec

105

czas brakuje. Jeszcze w tym roku ukaże się książka o komiksie rosyjskim napisana przez José Alaniza. Jeśli chodzi o komiks włoski, to nie jest to tylko komiks o gejach, ale także, a może przede wszystkim, o tym, jak trudno wrócić do przeszłości, zwłaszcza młodym ludziom robiącym film dokumentalny, którzy nie są w stanie wczuć się w temat, nie czują niuansów, traktują swoich bohaterów jak materiał do filmu. Co ciekawe, We Włoszech wszyscy są mężczyznami był pierwszą naszą publikacją, która sprzedała się tak szybko. W tym roku ukazał się również amerykański komiks, Stuck Rubber Baby Howarda Cruse’a. To jest bardzo ważny komiks. Tak się składa, że również o gejach, ale nie to jest w nim najważniejsze. Jest on przede wszystkim opowieścią o obyczajowości, o złożoności ludzkiej natury, o konieczności zrozumieniu

„Centrala ma hasło: mądre komiksy.” m. słomka

siebie, o czym często zapominamy, chcąc jednocześnie poznawać i oceniać cały świat. Takie komiksy interesują nas w Centrali: obyczajowe, ciekawe, a jednocześnie dobrze zrobione. Centrala ma hasło: mądre komiksy. Czyli to, co wydajecie, ma pomóc wam i czytelnikom zrozumieć siebie? Oczywiście nie mówię o odkrywaniu w sobie homoseksualizmu, ale o myśleniu o sobie jako człowieku, próbie poszukiwania tożsamości czy wrażliwości. W końcu publikujecie utwory mówiące, w jakimś sensie, o was, określające wasz stosunek do kultury, wasz sposób myślenia o pewnych ważnych kwestiach.

M.S. Nigdy nie myślałem o tym w ten spo-

sób. Ale tak, Tranzyt (bo Centrala nie jest naszym jedynym projektem) to jest pomysł na promowanie kultury, przede wszystkim kultury wrażliwej na rzeczywistość. Komiksy, ich badanie, szkolenia i warsztaty przez nas prowadzone są konsekwencją naszych zainteresowań, ale też chęci stworzenia alternatywy dla traktowania komiksu jako medium tylko środowiskowego lub po prostu jako czegoś ładnego i przyjemnego. Komiks naszym zdaniem może być przedmiotem integracji naszego regionu, służyć do promowania Europy Środkowo-Wschodniej – i nie tylko w Polsce. Jednak jest to możliwe tylko dzięki śledzeniu tego, co się u nas dzieje, i sieci kontaktów w Europie (inaczej bylibyśmy zmuszeni szukać po omacku, skazani bylibyśmy na przypadkowych twórców). I dzięki naszym współpracownikom

w Polsce. To fascynujące, że młodzi ludzie angażują się w naszą działalność. W dużej mierze właśnie dzięki nim widzimy, że to, co robimy, ma sens. I jest możliwe.


recenzja

106

Radosław Swółł Seryjne oblicza zła. Przemiany w obrazowaniu zła w amerykańskich serialach komiksowych o superbohaterach Gdański Klub Fantastyki, Gdańsk 2010

zwartych albumów (jest też mowa, głównie w rozdziale o historii medium, o paru pozyna temat komiksu powstaje niewiele, cjach w Polsce niewydanych; są to informacje a samo medium wielu ludziom ciągle niezbyt szczegółowe, ale dobrze sfunkcjonakojarzy się z historyjkami dla co lizowane w ramach tej części wywodu). Ten najwyżej licealistów (vide niedawna polonocentryzm nie jest zarzutem, w końcu afera wokół antologii Chopin New Rona podstawie pozycji, które u nas wyszły, mantic), każda tego typu pozycja jest można wysnuć wiele wniosków. Ponadto na wagę złota. miłośnicy komiksów Co nie znaczy, że wychowani na ameO autorze każda zapisze się rykańskiej pulpie, do Urodzony w 1985 roku. Polonista z wykształcenia złotymi zgłoskami. których również się (Uniwersytet im. A. Mickiewicza w Poznaniu), doktorant (Uniwersytet Gdański). Autor pracy magiKsiążka Radosława zaliczam, uronią łezsterskiej o epickości w komiksie, pisał lub pisze o koSwółła Seryjne oblikę, wyruszając wraz miksach i książkach (Lampa, Pro Arte, Głos Wielkocza zła. Przemiany z autorem w tę senpolski, Aleja Komiksu). Mieszka w Gdańsku. w obrazowaniu zła tymentalną podróż. w amerykańskich Ja wzruszyłem się serialach komiksowych o superbohaterach zobardzo. Cieszę się, że ktoś postanowił zgrabnie stała oparta na pracy magisterskiej autora. To i składnie napisać o znanych wszystkim bokonsekwentnie skonstruowany wywód z wyhaterach i historyjkach, w których wystąpili. raźnie uwypukloną myślą przewodnią. Swółł Spięcie rozważań motywem pojawiającego się udanie porządkuje podejmowaną przez siebie na kartach komiksu (zazwyczaj) masowego zła tematykę. Jednak na poziomie wniosków jego i uczynienia z niego dominanty wywodu jest praca nie odbiega zbytnio od tego, co przeciętudaną próbą odnalezienia dla opisywanych ny czytelnik komiksów może sam wyczytać pozycji wspólnego mianownika. z opowieści obrazkowych. Nawiasem mówiąc, Szkoda tylko, że Swółł zbyt często Seryjne oblicza zła to książka niechlujnie zatrzymuje się w połowie drogi do wyciągnięzredagowana, co też trzeba podkreślić. cia interesujących wniosków na temat maso Samodzielne odczytanie analiwej opowieści o superbohaterach. Chociaż zowanych przez Swółła komiksów jest dla autor zarysowuje społeczno-polityczny konczytelników łatwe również dlatego, że w prze- tekst odbioru komiksu (odnosi się głównie do ważającej większości zajmuje się on pozycjasytuacji amerykańskiej), to jego interpretacja mi, które ukazywały się w Polsce na przełomie nie wychodzi ponad poziom fabuły. Dlatego XX i XXI wieku – w formie popularnych najciekawsze wnioski wyciąga, analizując w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych Strażników Alana Moore’a i Dave’a Gibbonsa zeszytów lub często wydawanych później – ponieważ jest to komiks o najlepiej skonstruW sytuacji, gdy opracowań nauko-

wych bądź popularnonaukowych

Ilustracja Przemysław Kłosin

Pociągające fabuły, masowa przemoc – a co jest piętro wyżej?


recenzja owanej i najbardziej wielowątkowej fabule w porównaniu z innymi przywoływanymi w pracy pozycjami, o jego wymowie można by pewnie rozmawiać wiele dni bez przerwy. Swółł chyba nie za bardzo potrafi przejść z poziomu czytelnika na poziom badacza. Wyraźnie ponosi go chęć streszczania fabuł i charakteryzowania bohaterów – całkiem jakby podczas pisania pozostawał pod ich silnym wrażeniem. Długie fragmenty tekstu szczegółowo przybliżające treść analizowanych komiksów tak naprawdę równie dobrze mogłyby zostać wycięte. Niewiele wnoszą do rozważań, a mogą zirytować tych czytelników, dla których to nie fabuła, ale wszystko, co znajduje się powyżej niej, jest najważniejsze przy interpretowaniu fenomenu komiksu masowego. Ponadto autorowi, który zatraca się w streszczeniach, chyba nie starcza sił na wyciągnięcie wartościowych wniosków. Wiele z takich fragmentów kończy się lakonicznym stwierdzeniem o przełamywaniu schematu superherosa lub superzłoczyńcy. Można się o tym przekonać, czytając końcowe fragmenty książki, w których Swółł poddaje analizie zachowanie i psychikę dwóch bohaterów – Magneto z X-Men oraz dowódcy Cobry z G.I.Joe (sic!). Przykłady nie są źle dobrane. Można z powodzeniem analizować kreacje tych postaci. Jednak konkluzja, która da się sprowadzić do stwierdzenia: „są to złoczyńcy, którzy mają wątpliwości dotyczące czynienia przez siebie zła”, poprzedzona drobiazgowym opisem spotkania wspomnianego dowódcy z synem oraz rozmowy Magneto z żołnierzem, który stracił córkę, jest zdecydo-

ściach (a także na czym naprawdę zasadza się dramatyzm w komiksie superbohaterskim i co to jest za dramatyzm?). I nie chodzi tu o banalne, obarczone wartościowaniem ukazanie, że komiks X-Men to coś innego i podlejszego niż na przykład proza Imrego Kertesza, choć i tu, i tu pojawia się motyw holokaustu. Chodzi o uczciwe mówienie o kulturze popularnej i sposobach jej odbioru, a także o zjawiskach na granicy obiegów kultury (jeśli w danym przypadku się da). Takie wnioski byłyby zdecydowanie ciekawsze i pełniejsze. Niestety, próba analizy postawy Magneto przez pryzmat jego przeżyć w Auschwitz i podpieranie się w tym celu tekstami Theodora Adorna czy Zygmunta Baumana wydaje się zbyt prostoduszna, tak samo jak odwoływanie się do koncepcji Jurija Łotmana w kontekście analizy postaci z G.I.Joe. Coś tu zgrzyta, a Swółł zbyt łatwo wierzy autorom fabuł komiksowych i bierze wszystko, o czym mówią, za dobrą monetę. Mówiąc inaczej – nie można w taki sam sposób opisywać zeszytów z serii G.I.Joe i tekstów na przykład Fiodora Dostojewskiego oraz analizować sposobu kreacji przedstawionych w nich postaci – zapominając lub pomijając fakt, że to jednak nie to samo. Co innego uwierzyć na słowo Dostojewskiemu, a co innego uwierzyć, dajmy na to, Larry’emu Hamie. Zestawienie postaci z kiczowatych komiksów z teoriami uznanych badaczy literatury ma w sobie coś pretensjonalnego i sprawia wrażenie rozpaczliwej próby dowartościowania medium komiksowego. Tymczasem w pewnych sytuacjach lepiej przyznać, że część produkcji komiksowej to kicz (wygrywany przez

„najciekawsze wnioski wyciąga, analizując Strażników Alana Moore’a i Dave’a Gibbonsa.” p. zawrotny wanie za płytka i rozczarowująca. Wydaje mi się, że należałoby albo zaniechać jej w ogóle, albo ją rozszerzyć i napisać na przykład o tym, czego od tego typu bohatera oczekuje potencjalny, modelowy odbiorca komiksowych opowieści. Można by konkluzję dotyczącą komiksu zestawić z obrazami przemian bohaterów dzieł kultury niemasowej i pokazać, jakimi mechanizmami rządzi się kultura popularna i jak wyzyskiwane są sytuacje dramatyczne w snutych w jej ramach opowie-

niektórych twórców na korzyść tego medium). Niekiedy lepiej jest zmierzyć się z faktem, że w stereotypach dotyczących opowieści obrazkowych czasami leży ziarno prawdy, nie zawsze krzywdzą one komiksowe medium. W końcu te stereotypy też skądś się biorą. Trzeba umieć przyjąć takie argumenty. Nie w każdym komiksie można odnaleźć wartość dodaną, za to każdy można poddać analizie uwzględniającej jego popkulturowe pochodzenie oraz konsekwencje z tego wynikające.

Odchodząc nieco od pracy Swółła, chciałbym zauważyć, że autorzy piszący dziś o komiksie w sposób poważny wcale nie muszą w swoich wywodach tłumaczyć się z tego, że w ogóle podjęli taką próbę, udowadniać, że autorzy komiksów mają coś ciekawego do opowiedzenia. Dosyć już pisania z przeświadczeniem, że dotyczące komiksu ustalenia i interpretacje należy brać w nawias, ponieważ jest to medium z gruntu głupawe. W moim odczuciu komiksu nie trzeba wciąż rehabilitować i za każdym razem uzasadniać, dlaczego się o nim pisze (a tak odbieram ten wybór Swółła, by w interpretację postaci z G.I.Joe wmieszać Łotmana). Dzisiaj, gdy jest to gatunek coraz częściej pojawiający się w rozważaniach akademickich i doniesieniach medialnych (reprezentujących zazwyczaj dużo wyższy poziom niż uwagi w ramach wspomnianej wcześniej afery z komiksem o Chopinie), można w końcu rozpatrywać tworzone w jego ramach arcydzieła, tak jak analizuje się ważne powieści czy filmy, oraz zderzać ze sobą najważniejsze utwory z różnych rejestrów kultury. Tak rozumiem sens pisania o komiksie dzisiaj – jako pisanie nie tylko o komiksie. Chociaż z drugiej strony, zależy to od tego, do kogo chce się pisać i mówić. Tyle dygresji. Książka Swółła zgrabnie porządkuje wiele kwestii związanych z amerykańskim komiksem superbohaterskim, ale pod pewnymi względami nie wychodzi z komiksowego getta. Jak już wspomniałem, po pierwsze – nadmiernie skupia się na fabułach (czy to ucieczka w fabuły?), a po drugie – proponuje pewne naiwne rozpoznania. Można powiedzieć, że rozprawa Radosława Swółła to dość ciekawa synteza skierowana głównie do fanów komiksu amerykańskiego, ale mało inspirująca jako analiza tego, jakimi środkami komiksy rozrywkowe działają na swojego odbiorcę oraz co autorzy ważnych dzieł chcą wyrazić i jak ich przekaz ma się do podobnych, ale także zupełnie innych myśli wyrażonych w innych dziełach, w tym również stworzonych w ramach innych form artystycznej wypowiedzi. To ostatnie nie jest tak naprawdę poważnym zarzutem wobec Swółła, bo założenie jego pracy było najwy-

raźniej nieco inne – poza małymi wyjątkami nie skupił się na komiksach ambitnych. To raczej uwaga natury ogólnej. tekst

Przemysław Zawrotny

107


recenzja

Rodzina słowem bezsilna Maciej pałka (red.) Sceny z życia murarza. Antologia komiksu polskiego 108

Wbrew temu, co można wyczytać w sieci, komiks Sceny z życia murarza, do którego scenariusz napisał Jerzy Szyłak, nie jest kontynuacją jego Szminki. Sceny... ukazują po części te same

postacie oraz wydarzenia, ale z odmiennej perspektywy, pokazując świat opowieści w szerszej perspektywie. W sumie nawet słowo „prequel” nie do końca tu pasuje. Wydana przed laty Szminka była historią kryminalną, na końcu której nie poznaliśmy mordercy. Ale też nie o jego tożsamość chodziło w komiksie, a o samą jego obecność i jej – dosłowny czy metaforyczny – związek z życiem codziennym niektórych bohaterów. Zamiast wyłożyć kawę na ławę, Jerzy Szyłak i Joanna Karpowicz zaprowadzili czytelnika w ślepą uliczkę (w kontekście tematyki Szminki brzmi to szczególnie groźnie). Wobec otwartego zakończenia odbiorca pozostaje z jeszcze większymi wątpliwościami niż te, które miał na początku. Opowieść nie uspokaja czytelnika – inaczej niż typowe opowieści detektywistyczne (nawet te najbardziej mroczne). Okazało się bowiem, że nieustraszony policjant nie jest nieskazitelny, a czarny charakter aż tak czarny, jak można się było spodziewać. W Scenach z życia murarza nie poznamy oczywiście tożsamości mordercy, tutaj zabójstwo stanowi dalekie tło. Szyłak, tym razem

wspierany przez grupkę znanych skądinąd polskich rysowników, skupia się na życiu codziennym nietypowego polskiego robotnika Janka, domniemanego seryjnego mordercy ze Szminki. O ile głównym bohaterem poprzedniego komiksu był twardy policjant, w samotności przebierający się w damskie ubrania, o tyle w tym postać pierwszoplanowa to budowlaniec, który w wolnych chwilach czyta dzieła klasyków literatury (Williama Szekspira, Michaiła Bułhakowa, Gabriela Garcii Marqueza). To dość zaskakująca konstrukcja postaci, nielicująca ze stereotypem robotnika. Być może bohater nie odczytuje arcydzieł literackich w sposób głęboki, jednak współgrają one w jakiś sposób z jego egzystencjalnym niepokojem. Ponadto stanowią dla niego źródło barwnych historyjek, którymi umila czas kolegom z pracy. Jego zamiłowanie do literatury kontrastuje z zamiłowaniami innych bohaterów przedstawionych na kartach komiksu – żony uwielbiającej telenowele za to, że mówią „prawdę o życiu”, oraz kumpli gadających przy piwie o kobietach. Z takimi zainteresowaniami, jak opisane wcześniej, bohater w rodzaju Janka siłą rzeczy jest antystereotypowy. W Scenach... Szyłak całkiem udanie naśladuje i parodiuje język, jakim posługują się przeciętni Polacy, oraz przywołuje typowe tematy ich rozmów. Czai się za tym spostrzeżenie o bylejakości życia szarego człowieka zapatrzonego w telewizor, wyciągającego prymitywne wnioski, prowadzącego przy stole rytualne rozmowy z rodziną („– Naprawdę pyszne, Grażynko. Czy mogłabyś dać mi przepis?

– Ale ja to zrobiłam według twojego przepisu, mamo”). Szminka mogła przerazić scenami perwersyjnych morderstw i okrucieństwa posuniętego do ekstremum, Sceny... przygniatają ciężarem miałkiej egzystencji bohaterów. W tym kontekście łatwiej zrozumieć postępowanie Janka szukającego silnych wrażeń i rozpustnych kobiet. Jego wymagania w stosunku do życia są nieco wyższe niż wymagania reszty bohaterów, jednak chyba nie na tyle wysokie, by ich niespełnienia nie mogły częściowo zrekompensować proste hedonistyczne (desperackie?) skoki w bok. Mimo że Sceny... to tak naprawdę jedna opowieść, stworzyło ją w sumie aż trzynastu rysowników. Z jednej strony – zróżnicowany styl ilustracji rozbija nieco ciągłość narracji, z drugiej – dostosowany jest do treści poszczególnych rozdziałów. Humorystyczną scenkę przy stole rysują Piotr Nowacki i Sebastian Skrobol, którzy używają cartoonowej kreski. Stworzone przez nich plansze bardzo różnią się od prac pozostałych rysowników. Olaf Ciszak rewelacyjnie operuje czerwonymi rastrami na żółtym tle, dzięki którym uzyskuje wyjątkowo niepokojący efekt i nadaje scenie w burdelu złowieszczy klimat. Sugestywna i melancholijna jest Unka Odya korzystająca z miękkich plam czerni i bladej kolorystyki. Nieźle wygląda też nerwowa kreska Leszka Wicherka, choć akurat ten rysownik miewa problemy z twarzami bohaterów – bywa, że jedna postać wygląda inaczej w różnych kadrach. Wielu autorów wypadło jednak zdecydowanie poniżej oczekiwań i swoich niemałych możliwości. Przede wszystkim myślę tu o Marku Turku i Macieju Pałce, którzy rysując

w kolorze, jakby zatracili ponad połowę kunsztu, oraz nie zawsze radzącym sobie z tłami i kadrowaniem Arturze Chochowskim. Moje wątpliwości budzi też okładka Rafała Szłapy, wyraźnie nawiązująca do propagandowych wizerunków przodowników pracy. Jest ładna i zgrabna, ale niezbyt udanie puentuje treść komiksu – a tego należy oczekiwać od okładki. Wciąga czytelników w jedną z intertekstualnych gier, których w Scenach... znajdziemy sporo. Dotyczą one nie tylko tekstów literackich, lecz także obrazów. Pojawianie się ich jako elementów wzbogacających narrację nie zaburza jej spójności. Nawet jeśli stylistyka tych elementów jest odmienna od stylistyki opowieści, są one tylko małymi punktami w narracji. Okładka rządzi się innymi prawami. Aluzja wyeksponowana na niej każe w określony sposób odczytywać cały komiks i stanowi klamrę spinającą opowieść. W tym przypadku klamrę stylistycznie bardzo odbiegającą od tego, co znajduje się w albumie (nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że Sceny... stanowią dość niejednolity materiał). Dlatego odbieram to jako lekki zgrzyt kompozycyjny, choć rozumiem zamysł – zestawienie i skontrastowanie propagandowej postaci niezłomnego robotnika ze scenami z jego prawdziwego, z różnych powodów nieudanego życia. Z drugiej strony, autorzy i wydawca zawsze mogą bronić się stwierdzeniem, że Sceny... to przecież antologia – tak podali w podtytule komiksu, chyba z przekory. Tak więc treść i styl graficzny okładki wcale nie muszą aż tak ściśle odpowiadać oprawionej w nią opowieści. tekst

Przemysław Zawrotny

Ilustracja Rafał Szłapa

Timof Comics, Warszawa 2010


recenzja

Krótkie komiksy o miłości

Bartosz Sztybor, Piotr Nowacki tainted Mroja Press, Warszawa 2010

Minialbum Tainted Bartosza Sztybora i Piotra Nowackiego to zbiór lapidarnych, kilkuplanszowych historyjek, często trafnie spuentowanych, których głównym motywem są relacje damsko-męskie. Wykorzystu-

jąc pozbawioną słów narrację oraz cartoonowy styl rysowania, autorzy przedstawili różne oblicza miłości. W alegoryczny sposób mówią o tym, że szczęśliwa miłość wymaga doboru odpowiedniego partnera (historyjka o dwóch kolczastych kulkach). Ukazują, jak niebezpieczne i przykre bywa idealizowanie kochanki – dopiero zdjęcie jej z piedestału pozwala dostrzec jej wady, co może być dla niedojrzałego człowieka szokującym doświadczeniem. Jest historyjka o niestałości uczuć i kłótniach kochanków, jeszcze inna traktuje o tym, że miłość może wiązać się z niebezpieczeństwem – nie wszystkie gesty wyglądające na przyjazne są takie w istocie. Czasem uczucie to igranie z ogniem, które nawet mimo szczerych intencji obu zaangażowanych stron nie kończy się dobrze. W zbiorku Sztybora i Nowackiego w rolach głównych występują antropomorficzne kostki lodu i płomienie, kolczaste kulki oraz

33, 8 i 12), angielski tytuł oraz fakt, że komiks jest niemy, a więc wszyscy zrozumieją go bez zbędnego tłumaczenia. To rzecz zrobiona bardzo poprawnie, mimo niekiedy ponurych puent – pogodna, w czym dużą zasługę mają używający radosnych barw koloryści (Sebastian Skrobol, Ewa Juszczuk, Tomasz Pastuszka, Radosław Czyż). Problem jednak w tym, że kontakt z Tainted to raptem pięć minut przeglądania. A potem komiks wypada z pamięci. tekst

Przemysław Zawrotny

Ilustracja Piotr Nowacki

„Autorzy stworzyli sympatyczny albumik, który został bardzo ładnie wydany.” p. zawrotny ludzie i Bóg. Autorzy stworzyli sympatyczny albumik, który został bardzo ładnie wydany i najwyraźniej był przeznaczony na podbój obcych rynków. O tym świadczą cena podana w złotówkach, euro i dolarach (odpowiednio

109


lista nowości

Lista nowości sierpień 2010 – kwiecień 2011

110

tekst

tomasz kontny

ALBUMY I ZESZYTY KOMIKSOWE

Chopin New Romantic, różni

Jeż Jerzy na urwanym filmie,

Jeż Jerzy tom 6: In vitro, Rafał

Komiksowe Hity zeszyt 4:

Między dniem a snem

A gdyby Chopin żył w naszych

autorzy, Kultura Gniewu,

różni autorzy, Egmont Polska,

Skarżycki (sc.), Tomasz Lew

Wiedźmin. Racja stanu, część 1,

w Wilanowie tom 2, Ewa

czasach?, różni autorzy,

XII 10, 148 ss., 160 x 230 mm

III 11, 80 ss., 210 x 297 mm

Leśniak (rys.), Egmont Polska,

Michał Gałek (sc.), Arkadiusz

Karska (sc.), Sławomir Kiełbus

III 11, 56 ss., 210 x 297 mm

Klimek, Łukasz Poller (rys.),

(rys.), MAAR Marzena

Egmont Polska, IV 11, 52 ss.,

J. Bachan, IV kwartał 10,

170 x 260 mm

40 str., 210 x 290 mm

Europejska Fundacja Kultury Chwała zwycięzcom. Nieznani

Jeż Jerzy tom 0: Dokument,

bohaterowie powstania

Rafał Skarżycki (sc.), Tomasz

Jeż Jerzy tom 7: Człowiek

Antologia memoria Janusza

wielkopolskiego, Piotr Wierzba

Lew Leśniak (rys.), Egmont

z blizną, Rafał Skarżycki (sc.),

Christy, różni autorzy,

(sc.),Maciej Klim (rys.), Albus,

Polska, III 11, 56 ss.,

Tomasz Lew Leśniak (rys.),

Konstrukt nr 1, Jakub Kijuc (sc.

Monte Cassino tom 2, Zbigniew

Stowarzyszenie Twórców

IX 10, 32 ss., 210 x 297 mm

210 x 297 mm

Egmont Polska, III 11, 48 ss.,

i rys.), Małgorzata Pomian (rys.),

Tomecki (sc.), Gabriela Becla

210 x 297 mm

Czarna Materia, XI 10, 44 ss.,

(rys.), Stowarzyszenie Pokolenie,

170 x 260 mm

I 11, 128 ss., 210 x 290 mm

Miejskiej, XII 10, 212 ss.

„Contur”, X 10, 44 ss., Cichociemni z „Ospy”,

Jeż Jerzy tom 1: Nie dla dzieci,

Wojciech Birek (sc.), Mikołaj

Rafał Skarżycki (sc.), Tomasz

Kajtek, Koko i inni, Janusz

Biocosmosis: Emnisi. Antologia

Birek (rys.), Instytut Pamięci

Lew Leśniak (rys.), Egmont

Christa (sc. i rys.), Egmont

Konstrukt nr 2, Jakub Kijuc (sc.

Na wypadek wszelki woda,

tom 3, Edvin Voliński (sc.),

Narodowej, 2010, 68 ss.,

Polska, III 11, 48 ss.,

Polska, X 10, 240 ss.,

i rys.), Czarna Materia, I 11,

soda i Bąbelki (oraz Kudłaczki),

Nikodem Cabała (rys.),

210 x 290 mm

210 x 297 mm

170 x 260 mm

44 ss., 170 x 260 mm

Tadeusz Baranowski (sc. i rys.),

City Stories tom 6, różni

Jeż Jerzy tom 2: Wróg publiczny,

Kajtek i Koko w Londynie,

Kroniki epizodów wojennych

autorzy, Studio Mamut, X 10,

Rafał Skarżycki (sc.), Tomasz

Janusz Christa (sc. i rys.),

tom 2: Pierwsi w boju, Mariusz

176 ss., 190 x 240 mm

Lew Leśniak (rys.), Egmont

Egmont Polska, II 11,

Wójtowicz-Podhorski (sc.),

Planeta robotów, Maciej

Polska, III 11, 48 ss.,

192 ss., 170 x 260 mm

Jacek Przybylski (rys.), VIII 10,

Parowski (sc.), Jacek

52 ss., 210 x 297 mm

Skrzydlewski (rys.), Ongrys,

160 x 240 mm

Pro Arte, X 10, 40 ss., 210 x 297 mm Bler tom 1: Lepsza wersja życia,

Ongrys, X 10, 96 ss.,

Rafał Szłapa (sc. i rys.), Blik Studio, X 10, 48 ss.,

Dogmat tom 2: Si Deus pro

210 x 297 mm

nobis..., Łukasz Chmielewski

210 x 297 mm Kamień Przeznaczenia tom 1,

220 x 296 mm

X 10, 48 ss. (wydanie

(sc.), Piotr Białczak (rys.), Studio

Jeż Jerzy tom 4: Ścigany,

Tomasz Kleszcz (sc. i rys.),

Mały Książę, Jurand Pawłowski

ekonomiczne), 72 ss. (wydanie

Chaos w mojej głowie, Paweł

Domino Sp. z o.o., X 10, 64 ss.,

Rafał Skarżycki (sc.), Tomasz

Wydawnictwo Roberta Zaręby,

(sc. i rys.), Ibis, II 11, 64 ss.,

kolekcjonerskie), 220 x 296 mm

Prystupa (sc. i rys.), Caramba,

210 x 297 mm

Lew Leśniak (rys.), Egmont

IV 11, 120 ss., 176 x 250 mm

165 x 245 mm

X 10, 104 ss., 210 x 297 mm

Posłannictwo Rozalii

Polska, III 11, 48 ss., (wydanie Dziewczyny też rysują komiksy!,

rozszerzone: 64 ss.),

Katalog wystawy konkursowej

Miasto Komiksów 2010

Celakówny, Piotr Kaczmarek

Chopin na weselu w Żychlinie,

różni autorzy, Stowarzyszenie

210 x 297 mm

21. Międzynarodowego

Historie bez dymków, różni

(sc. i rys.), Wydawnictwo Sióstr

czyli Fryderyka przygody na

Arteria, IX 10, 42 ss.,

Festiwalu Komiksu i Gier

autorzy, Miejski Dom Kultury

Loretanek, XII 10, 48 ss.,

mniej poważną nutę, Szymon

150 x 210 mm

Jeż Jerzy tom 5: Ziom, Rafał

w Łodzi, różni autorzy,

w Stalowej Woli, IV kwartał

210 x 297 mm

Skarżycki (sc.), Tomasz

Stowarzyszenie Twórców

2010, 80 ss., 176 x 250 mm

Adamus (sc.), Paweł Kędzierski (rys.), Starostwo Powiatowe

Funky Koval tom 1: Bez

Lew Leśniak (rys.), Egmont

„Contur”, X 10, 172 ss.,

Prosiacek 1990-2010, Krzysztof

w Koninie, IX 10, 24 ss.,

oddechu, Maciej Parowski,

Polska, III 11, 48 ss., (wydanie

160 x 240 mm

Owedyk (sc. i rys.), Kultura

210 x 210 mm

Jacek Rodek (sc.), Bogusław

rozszerzone: 64 ss.),

Gniewu, X 10, 262 ss.,

Polch (rys.), Prószyński i S-ka,

210 x 297 mm

200 x 265 mm

III 11, 52 ss., 210 x 290 mm


lista nowości

O autorze Scenarzysta komiksowy i dramatopisarz. Współtwórca i wydawca Opowieści tramwajowych. Komiksy do jego scenariuszy gościły m.in. w antologiach W sąsiednich kadrach i Powstanie ’44, magazynach Karton, Chichot i Maszin a także w Gazecie Wyborczej i Wysokich Obcasach.

Red Dada, Katarzyna Wasylak

Strefa Komiksu nr 17:

Trudne początki, Wojciech

Wykolejeniec, Grzegorz Janusz

Biblioteka Komiksu nr 2:

Biblioteka Komiksu nr 8:

(sc. i rys.), Studio JG, II 11, 256

Triumwirat tom 3, Robert

Streich (sc.),Tomasz

(sc.), Berenika Kołomycka (rys.),

Alex Novak: Ragon cz. 2,

Alex Novak: Katedra cz. 2,

ss., 148 x 210 mm

Zaręba (sc.), Zygmunt Similak

Kwiatkowski (rys.), Forza

Taurus Media, X 10, 64 ss.,

Mirosław Sojnowski (sc. i rys.),

Mirosław Sojnowski (sc. i rys.),

(rys.), Wydawnictwo Roberta

Cuiavia, II 11, 22 ss.,

210 x 297 mm

ArtGraphic, 2010, 32 ss.,

ArtGraphic, 2011, 32 ss.,

Samolot, Daniel Gizicki (sc.),

Zaręby, XII 10, 44 ss.,

247 x 173 mm

148 x 210 mm

148 x 210 mm

Marek Lachowicz (rys.), Timof

210 x 297 mm

Wyzwolenie? 1945, Sławomir Tytus, Romek i A’Tomek

Zajączkowski (sc.), Krzysztof

Biblioteka Komiksu nr 3:

Biceps nr 1, różni autorzy, ATY

Strefa Komiksu nr 18: Mrok

księga 25: Wyprawa po

Wyrzykowski (rys.), Instytut

Alex Novak: Ragon cz. 3,

Wydawnictwo, X 10, 40 ss.,

tom 2: Krwawe żniwo, Robert

owoce chichotu, Henryk

Pamięci Narodowej, XI 10,

Mirosław Sojnowski (sc. i rys.),

160 x 230 mm

Sceny z życia murarza, Jerzy

Zaręba (sc.), Nikodem Cabała,

Jerzy Chmielewski (sc. i rys.),

82 ss., 210 x 297 mm

ArtGraphic, 2010, 32 ss.,

Szyłak (sc.), różni rysownicy,

Artur Chochowski, Zygmunt

Egmont, IV 11, 48 ss.,

Timof Comics, X 10, 80 ss.,

Similak, Tomasz Kleszcz (rys.),

234 x 165 mm

210 x 280 mm

Wydawnictwo Roberta Zaręby,

Comics, IX 10, 8 ss., 148 x 210 mm

IV 11, 52 ss., 210 x 297 mm

148 x 210 mm Zakazany owoc i bracia

Binio Bill – ... i Gwiazdy, różni autorzy, III 11, 16 ss.,

Kowalscy w jednym, Dariusz

Biblioteka Komiksu nr 4:

Tytus, Romek i A’Tomek-

Palinowski (sc. i rys.), Kultura

Alex Novak: Ragon cz. 4,

176 x 250 mm

Księga 80-lecia, Henryk Jerzy

Gniewu, X 10, 134 ss.,

Mirosław Sojnowski (sc. i rys.),

Człowiek bez szyi nr 1, Rafał

Sienicki (sc.), Łukasz Okólski

Sprane dżinsy i sztama,

Chmielewski (sc. i rys.), Egmont

200 x 265 mm

ArtGraphic, 2010, 32 ss.,

Kołsut, Adam Czernatowicz

(rys.), Mroja Press, IV 11,

Jarosław Płóciennik (sc.),Paweł

Polska, X 10, 200 ss.,

148 x 210 mm

(sc.), Biram Ba, Igor Wolski,

124 ss., 220 x 165 mm

Płóciennik (rys.), Timof Comics,

170 x 260 mm

Scientia Occulta, Robert

Kajetan Wykurz (rys.), Dolna

i rys.), Zakład Badań Ssaków

Biblioteka Komiksu nr 5:

Półka, IV 11, 32 ss.,

Wilq Superbohater nr 15:

PAN, X 10, 32 ss.,

Koval Junior i inne historie,

176 x 250 mm

148 x 210 mm

Mirosław Sojnowski (sc. i rys.),

IX 10, 104 ss., 170 x 240 mm Strefa Komiksu nr 15: Laleczki,

Żubr Żorż, Tomasz Samojlik (sc.

Daniel Gizicki, Ireneusz

Tainted, Bartosz Sztybor (sc.),

Siedem dziur dla kominiarza,

Mazurek, Bartosz Sztybor

Piotr Nowacki (rys.), Mroja

Bartosz Minkiewicz, Tomasz

(sc.), Maciej Pałka (sc. i rys.),

Press, IX 10, 60 ss.,

Minkiewicz (sc. i rys.), BM

MAGAZYNY I ZINY

Wydawnictwo Roberta Zaręby,

148 x 210 mm

Vision, IX 10, 40 ss.,

Analna wiosna, Ojciec Rene

210 x 297 mm

(sc. i rys.), X 10, 32 ss.,

Biblioteka Komiksu nr 6:

Kwiecień (rys.), Dolna Półka,

148 x 210 mm

Zimowa opowieść i inne,

IV 11, 32 ss., 176 x 250 mm

X 10, 68 ss., 165 x 240 mm To doprawdy kiepska sprawa,

ArtGraphic, 2010, 32 ss.,

Człowiek bez szyi nr 2, Rafał

148 x 210 mm

Kołsut, Adam Czernatowicz (sc.), Jacek Kuziemski, Tomasz

Strefa Komiksu nr 16: W cieniu

kiedy Bestia się pojawia,

Wilq Superbohater nr 16:

gwiazdy, Zygmunt Similak (sc.

Tadeusz Baranowski (sc. i rys.),

Vendetta Brutto, Bartosz

Biblioteka Komiksu nr 1:

ArtGraphic, 2010, 32 ss.,

Demland tom 1: Brak

i rys.), Wydawnictwo Roberta

Ongrys, X 10, 48 ss (wydanie

Minkiewicz, Tomasz

Alex Novak: Ragon cz. 1,

148 x 210 mm

zrozumienia dla realizmu, Jakub

Zaręby, XII 10, 56 ss.,

ekonomiczne), 64 ss. (wydanie

Minkiewicz (sc. i rys.), BM

Mirosław Sojnowski (sc. i rys.),

210 x 297 mm

kolekcjonerskie), 220 x 296 mm

Vision, XII 10, 40 ss.,

ArtGraphic, 2010, 32 ss.,

Biblioteka Komiksu nr 7:

Demland, X 10, 48 ss.,

210 x 297 mm

148 x 210 mm

Alex Novak: Katedra cz. 1,

176 x 250 mm

Mirosław Sojnowski (sc. i rys.),

Dębski (sc.), różni rysownicy,

Mirosław Sojnowski (sc. i rys.), ArtGraphic, 2011, 32 ss., 148 x 210 mm

111


lista nowości

112

Demland tom 2:

Karton nr 5, różni autorzy,

Och! przygody gentlemańskiego

Wyprawa na Punkt G,

Anatomia Fantastyki tom 15:

Leksykon polskich bohaterów

Niepojmowanie mangi, Jakub

WAP-HR, X 10, 40 ss.,

barbarzyńcy, Jacek Kuziemski

Katarzyna Szaulińska (sc. i rys.),

Seryjne oblicza zła, Radosław

i serii komiksowych, Adam

Dębski (sc.), różni rysownicy,

170 x 240 mm

(sc. i rys.), X 10, 28 ss.,

II 11, 12 ss., 148 x 210 mm

Swółł, Gdański Klub Fantastyki,

Rusek, Centrala, X 10, 320 ss.,

IV kwartał 2010, 120 ss.

216 x 254 mm

Demland, III 11, 48 ss., 176 x 250 mm Giełda komiksów nr 6, Taurus

176 x 250 mm Karton nr 6, różni autorzy, WAP-HR, III 11, 40 ss.,

Oi! Komiks, Lipa (sc. i rys.),

(sc.), Otusiunio (rys.), IX 10,

Antologia tekstów 10.

Mistrzowie polskiego komiksu,

170 x 240 mm

Olifant Records, II 11, 32 ss.,

32 ss., 148 x 210 mm

Sympozjum Komiksologicznego,

Stowarzyszenie Twórców

Stowarzyszenie Twórców

„Contur”, X 10, 24 ss.,

Veronique: Skrzynka Prawdy,

„Contur”, X 10, 136 ss.,

160 x 240 mm

210 x 290 mm

Media, X 10, 56 ss., 148 x 210 mm GTP nr 5, różni autorzy, GTP,

Veronique, Piotr Szreniawski

148 x 210 mm Kolektyw nr 7, różni autorzy, Dolna Półka, X 10, 96 ss.,

Prawda o dzikim zachodzie,

różni scenarzyści, Otusiunio

176 x 250 mm

Sławomir Lewandowski

(rys.), IV 11, 40 ss.,

(sc. i rys.), IV 11, 36 ss.,

148 x 210 mm

X 10, 36 ss., 148 x 210 mm Kolektyw nr 8, różni autorzy, GTP nr 6, różni autorzy, GTP,

Dolna Półka, IV 11, 96 ss.,

III 11, 36 ss., 148 x 210 mm

176 x 250 mm

Hałabała – gazetka

Księżniczka, Edyta Bystroń

z komiksami, różni autorzy,

(sc. i rys.), 18 ss., XI 10,

III 11, 32 ss., 148 x 210 mm

148 x 210 mm

Czas na komiks, Timof i cisi wspólnicy + BWA Jelenia Góra

176 x 250 mm Zeszyty Komiksowe nr 10, różni

+ BWA Zielona Góra + BWA

Pryszcze na cipie i inne historie,

autorzy, Centrala – Fundacja

Studio Wrocław, VIII 10, 96 ss.,

Ojciec Rene (sc. i rys.), X 10,

Tranzyt, X 10, 158 ss.,

230 x 320 mm

32 ss., 148 x 210 mm

210 x 290 mm

Ratman: Terror na wizji,

Ziniol. Kwartalnik kultury

kadrach, Justyna Czaja,

Tomasz Niewiadomski

komiksowej nr 9, różni autorzy,

Wydawnictwo Poznańskiego

Historia Polski w komiksowych

Henryk Kaydan nr 1, Jakub

Lody, Piotr Szreniawski (sc.),

(sc. i rys.), X 10, 16 ss.,

Timof Comics, IX 10, 96 ss.,

Towarzystwa Przyjaciół Nauk,

Martewicz (sc. i rys.), HK, X 10,

Jakub Grochola (rys.), X 10,

148 x 210 mm

170 x 240 mm

XII 10, 268 ss., 170 x 245 mm

28 ss., 176 x 250 mm

56 ss., 210 x 148 mm Rozwolnienie jaźni, Ojciec

Ziniol. Kwartalnik kultury

Jerzy Wróblewski Portfolio,

Henryk Kaydan nr 2, Jakub

Moe, Piotr Nowacki (sc. i rys.),

Rene (sc. i rys.), IV 11, 32 ss.,

komiksowej nr 10, różni autorzy,

Jerzy Wróblewski (sc. i rys.),

Martewicz (sc. i rys.), HK, III

Magazyn Karton, III 11, 24 ss.,

148 x 210 mm

Timof Comics, XII 10, 96 ss.,

BB-Team, X 10

11, 44 ss., 176 x 250 mm

148 x 210 mm

Historia fabryki, Edyta Bystroń

Moja żona jest strasznie

(sc. i rys.), IX 10, 32 ss.,

(sc. i rys.), 40 ss., IV 11,

Paschalska, Ojciec Rene (sc.

148 x 210 mm

148 x 210 mm

i rys.), II 11, 32 ss.,

170 x 240 mm Wątroba pojeba, Ojciec Rene

148 x 210 mm Justice, Michał Arkusiński (sc. i rys.), X 10, 56 ss.,

Napletek nieboszczyka, Ojciec

148 x 210 mm

Rene (sc. i rys.), XII 10, 32 ss., 148 x 210 mm

KSIĄŻKI, ARTBOOKI I OPRACOWANIA

Komiks w „Świecie Młodych”, Leszek Kaczanowski, Stowarzyszenie Twórców

45-89. Comics behind the iron

„Contur”, X 10, 104 ss.,

Wniebowzięta przez wielbłąda,

curtain, Centrala, X 10, 78 ss.,

160 x 240 mm

Ojciec Rene (sc. i rys.), VIII 10,

176 x 250 mm

32 ss., 148 x 210 mm

W trakcie opracowywania listy korzystałem z materiałów zawartych na stronach komiks.polter.pl, komiks.nast.pl, wrak.pl, wak.net.pl i materiałów własnych. t.K.



Już jesienią numer dwunasty, a w nim:

Komiks historyczny

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.