redakcjaBB #10

Page 1

#10

BIELSKO-BIAŁA

#poezja #muzyka #edukacja #kabaret #wolontariat #filozofia #psychologia #mindfulness #pasja

#cena:

0.00 zł

wydanie specjalne

2019

#marek_piekarczyk #miasto #larp #wege #urbanizacja #e-sport #film #seriale #ukulele #szczęście

MAGAZYN TWORZONY PRZEZ MŁODYCH LUDZI I ISSN 2449-6952



spis treści 96 – 97 Feminizm znaczy równość

14 - 15 Droga do marzeń

46

– 47

Poza szlakiem

7

Droga

10

Szczęście dla początkujących

12

Priorytety – rzecz (nie)szczególnie ważna

14

Droga do marzeń

16

Duże problemy na małym ekranie

18

Na początku był chaos

20

Pustostan

22

Bunt w punku i feminizmie

24

59

Pusty maszt

60

Make food, not war

62

Wegański boczek

64

Ani jednej zmarszczki

66

Wiedeń na wyciągnięcie ręki

Siksa powstała z miłości

68

5 filmów, które każdy Bielszczanin powinien obejrzeć

26

Nie bójmy się myśleć o sobie

70

Bielski promyk sceniczny

28

Nie każdy bohater nosi pelerynę

72

W świetle reflektorów

32

Home, sweet home

76

Ach, ten Charles!

34

Oświata okiem nauczyciela

78

To ty możesz być manipulowany

36

Nie wiesz? Symuluj!

80

Smuga cienia

38

Nie taka lektura straszna...

82

40

Czy czeka nas zagłada?

Niesamowity świat Larpów

42

Pasja, która stała się życiem

84

Strach ma wielkie oczy Wzburzony umysł

44

E-sport współczesną formą rywalizacji

86 88

Psycholog jednak nie czyta w myślach

46

Poza szlakiem

90

Elektra

48

Świadomi w nieświadomości

92

I dlatego lubię mówić z Tobą

50

Ukulelelele

94

Jak kłócić się dobrze?

52

Bezpardonowy rockman czy wrażliwy erudyta?

96

Feminizm znaczy równość

98

Seksizm zwrotny

54

Najważniejszy jest przekaz

56

Prawnik albo lekarz

58

Bezpłatne szkolnictwo to... fikcja?

84 – 85 Strach ma wielkie oczy

62

– 63

Wegański boczek

2 4 – 25 Siksa powstała z miłości

100

Baba nie będzie mi mówić, co robić!

102

Seriale kontra rzeczywistość

104

Kudłate myśli

106

redakcyjna poezja

108

Wspominki


10 2

Najważniejszy jest przekaz

– 103

54 – 55

Seriale kontra rzeczywistość

projekt okładki:

weronika kucia, jagna antaS, paulina orzeł, zuza koSmowSka, Dagmara DyDuch, zuza michalik, julia rajtor, kamila krupnik, olga then, zuza machynia, balbina fabia, anna flaka, ZUZA MERSTEIN przy wsparciu mentorskim Alicji Jakimów

BB

92 – 93 I dlatego lubię mówić z Tobą

100 – 101 Baba nie będzie mi mówić, co mam robić!

98 - 99 Seksizm zwrotny


Kim jesteśmy?! Projekt redakcjaBB skupia twórczych młodych ludzi z Bielska-Białej i okolic. Zespół redakcyjny to ponad 300 osób z 30 szkół. Działamy w grupach: dziennikarskiej, fotograficznej, wideo, graficznej, audiodeskrypcyjnej i towarzysko-wszechstronnej. Organizujemy spotkania z ciekawymi ludźmi i warsztaty. Nasza siedziba przy ul. Krasińskiego 5A jest otwarta dla wszystkich zainteresowanych, bez wyjątku. Chodźcie porozmawiać, poznać fajnych ludzi lub czegoś nowego się nauczyć. Albo wypić herbatę i poczekać na autobus. Też można :) Do zobaczenia! Maja, Dominik, Ola, Dorotka, Kasia i Mariia. Naszego magazynu można teraz również posłuchać online! Wystarczy wejść na stronę redakcjabb.pl i w zakładce MAGAZYN kliknąć wybrany numer. Artykuły zostały nagrane przez uczestniczki oraz uczestników naszego projektu.

Młody zespół redakcyjny WSPIERAJĄ:

Alicja Jakimów

Kasia tyszecka

Mariia Zhyltsova

treści graficzne i fotograficzne, wsparcie mentorskie, skład

koordynatorka projektu KtoToWie

koordynatorka projektu przed|PRACA

Dorota Łaski

Ola Leszczyńska

Agnieszka Pietrzak

Bartek Tabak

Ula Kóska

asystentka projektu redakcjaBB

dyrektorka Fundacji Zróbmy.To

redakcja i korekta tekstów

treści wideo, wsparcie mentorskie

treści fotograficzne, wsparcie mentorskie

MARZENA KOCUREK

JUSTYNA BRODA

Paweł Mrowiec

Rafał Sakowski

Marcin Szendoł

wsparcie mentorskie

projektowanie graficzne, skład

treści fotograficzne, wsparcie mentorskie

treści wideo, wsparcie mentorskie

treści wideo, wsparcie mentorskie

Michał Lewandowski

Piotr Borowicz

Maciej Kielar

Kacper Greń

Bartek Pasierbek

redakcja tekstów, wsparcie mentorskie

treści fotograficzne, wsparcie mentorskie

projektowanie graficzne, skład

projektowanie graficzne, skład

projektowanie graficzne, skład

Anna Cieśla

Monika Kuczmierczyk

Maja Dębowska

Dominik Kaczmarczyk

ambasadorka projektu

ambasadorka projektu

inicjatorka projektu, strategia

koordynator projektu redakcjaBB

#10

wydanie specjalne 2019

5

magazyn redakcjabb


kontakt:

WYDAWCA:

redakcjaBB ul. Krasińskiego 5A, 1. piętro 43-300 Bielsko-Biała, telefon: 512 656 508, redakcja@redakcjaBB.pl, www.redakcjaBB.pl, facebook.com/redakcjaBB, instagram/redakcjaBB

Towarzystwo Przyjaciół Bielska-Białej i Podbeskidzia ul. Krasińskiego 5A 43-300 Bielsko-Biała

Redaktor Naczelny: Dominik Kaczmarczyk Magazyn bezpłatny wydany 29 sierpnia 2019 w Bielsku-Białej, wydrukowany przez drukarnię REMI-B (www.remib.eu) #10 wydanie specjalne 2019 Nakład: 3000 szt.

Wyrazy wdzięczności za wsparcie przy realizacji tego projektu kierujemy do: Pani Grażyny Staniszewskiej, Pani Grażyny Hernik, Państwa Alicji oraz Piotra Pacewiczów, Pani Ewy Furtak, Pani Olgi Suwaj, Pana Jarka Warzechy, Pani Agaty Smalcerz, Pana Adama Krokowskiego, Pana Krzysztofa Boińskiego, Pana Tomasza Nowińskiego, Pani Magdy Jeż oraz Klubokawiarni Aquarium, Rady Miejskiej i Urzędu Miejskiego w Bielsku-Białej, drukarni REMI-B, Galerii Bielskiej BWA i wszystkich Darczyńców 1%. Szczególne podziękowania dla Livity i Live Magazine za inspirację.

Projekt redakcjaBB realizowany jest przez Towarzystwo Przyjaciół Bielska-Białej i Podbeskidzia oraz Fundację Zróbmy.To.

Miejsce na Twoje logo! Naisz do nas: redakcja@redakcjaBB.pl

#10

wydanie specjalne 2019

6

magazyn redakcjabb


Droga Kim jesteś teraz? Co sprawiło, że postępujesz tak, a nie inaczej? Co Cię tu przywiodło? Pamiętasz te dni sprzed roku, dwóch lub pięciu, które zaważyły na tym, jaką osobą jesteś teraz? tekst:

Kamila Katsu Chrobak Dawid sternal

grafika:

J

ak często wspominasz błędy przeszłości? Słowa niewypowiedziane w odpowiednim momencie albo te wypowiedziane, choć nigdy nie powinny były opuścić ust. Źle postawiony przecinek na maturze z matematyki, o jeden odcinek nowego ulubionego serialu za wiele podczas nocnego maratonu, przespany budzik, jedno piwo za dużo. Pamiętam swoje ważne dni. Mam przynajmniej taką nadzieję. Na pewno pamiętam dzień, dzięki któremu zarywam teraz kolejną noc, rozpaczliwie walcząc z deadline’em, gdy próbuję skończyć artykuł. Kiedy po raz pierwszy usłyszałam o pilotażowym projekcie redakcjaBB, kiedy rozbudzono we mnie pasję, kiedy postawiono przede mną wyzwanie z bardzo wysoko zawieszoną poprzeczką. Nie miałam żadnej ckliwej historii. Nie byłam rozpaczliwie wyciągana za rękę z największego bagna, nie potrzebowałam ramienia, żeby się wypłakać. Nikt nie musiał mnie prosto-

#10

wydanie specjalne 2019

wać ani mną kierować. Szukałam za to swojego miejsca. Takiego, które pozwoli mi się sprawdzić.

uświadomiłam sobie, że nie wszyscy są stworzeni do przestrzegania deadline’ów i ja z pewnością nie jestem taką osobą. Teraz widzę, że żaden z tych tekstów nie jest w połowie tak zły, jak o nim myślałam. Pięć lat to dużo czasu, by poprawić swój warsztat, ale to był dobry początek. Nawet jeśli trochę infantylny i naiwny, mogę być z niego dumna.

Od tamtego dnia minęło już ponad 5 lat i 10 numerów. Opublikowałam łącznie 13 tekstów dłuższych bądź (dużo) krótszych. Każdy jest częścią mnie. Początek: #1 W 80 pocztówek dookoła świata, Pierwszy krok ku dorosłości

Na pewno pamiętam dzień, dzięki któremu zarywam teraz kolejną noc, rozpaczliwie walcząc z deadline’em, gdy próbuję skończyć artykuł.

Zawsze wspominałam pierwszy numer jako moją personalną porażkę. Opowiadając o projekcie, chwaliłam teksty innych ludzi, umyślnie przemilczając mój, wstydząc się go. Mówiłam o szaraku lub wywiadzie z kioskarką, ale moje pocztówki i Młodzieżową Radę Miasta omijałam szerokim łukiem. Wszyscy mamy w zwyczaju gdybać, jesteśmy mądrzy po szkodzie, ale ja przez lata nie mogłam sobie darować braku profesjonalizmu, za który uważałam pisanie tekstu na kilka godzin przed terminem. Z biegiem lat

Rok: #2 Hate a hejt Udało mi się pozbyć dziecięcej infantylności, ale jej miejsce zajęła ta młodzieńcza. Choć tekst na temat hejtu do tej pory zajmuje miejsce bliskie memu sercu, do tej pory nie mogę sobie wybaczyć straconych okazji. Grupowym

7

projektem tego modułu był tekst o ulicy 11 Listopada, którą można przejść w 1000 kroków. Każdy z nas miał wybrać liczbę i opisać ulicę widzianą z tego konkretnego punktu. Opisano krok 33, 160, 224, 350, 415 oraz 613. Ja wybrałam ostatni krok i do tej pory pamiętam swój zamysł. Przez moje lenistwo tekst nigdy nie powstał. I bardzo tego żałuję. Półtora roku: #3 Abecadło z jeża spadło Nie żałuję za to odważnych decyzji. Nie przepadam za wywiadami, choć dużo ich przeprowadzam. Kilka z nich było dla mnie wyjątkowo trudnych i wciąż borykam się ze strachem przed przeprowadzaniem takich rozmów. Ta z trzeciego numeru była wyjątkowa. Razem z Magdą Jeż usiadłyśmy na scenie w Klubokawiarni Aquarium, włączyłam dyktafon, otworzyłam opakowanie borówek amerykańskich i przez godzinę sobie rozmawiałyśmy, próbując zapełnić cały alfabet tym, dla

magazyn redakcjabb



Magdy było ważne. Minęło już blisko 3,5 roku, a to wciąż mój ulubiony wywiad. Dwa lata: #4 Historia pierwszego razu Abecadło było początkiem szukania mojego stylu. Innego stylu. Czegoś, co będzie tak charakterystyczne, że nawet bez podpisu każdy pozna, że tekst jest mój. Chciałam ryzykować, żartować, kpić, ciągnąć za nos i zadziwiać. Seksualny podtekst artykułu był pomysłem, którego nie dałam sobie wyperswadować, i do tej pory uważam, że był to dobry koncept. Widzę teraz, ile błędów logistycznych tam narobiłam, jak źle ułożyłam porady i ile szans na więcej aluzji zmarnowałam. Po części wynika to z mojego uporu i niechęci do słuchania innych – może dlatego nie do końca rozpoznaję w sobie autorkę tego tekstu. Naście lat to okres, kiedy nagle wydaje nam się, że wiemy już wszystko i nikt nas nie może zaskoczyć czy czegoś nauczyć, a dorośli są zbędni. Może i rzeczywiście są – człowiek w końcu najlepiej uczy się na własnych błędach. Dwa i pół roku: #5 Nowy przyjaciel człowieka Ja na pewno się przez ten czas nauczyłam. Piąty numer powstał w połowie mojej redakcyjnej drogi. Mimo to czasami ciężko mi zrozumieć samą siebie sprzed lat. Nie wiem, czy to ja się tak bardzo zmieniłam, czy nie byłam w stanie ubrać myśli w słowa, które po latach wciąż brzmią dobrze i znajomo. Przyjaźń nabrała dla mnie nowego wyrazu, zyskałam i straciłam ich wy-

#10

wydanie specjalne 2019

starczająco wiele, by nauczyć się z nimi delikatnie obchodzić. Dojrzałam też do tego, by przywitać z otwartymi ramionami nowego najlepszego przyjaciela – samą siebie.

nie pozwalając sobie na zmiany. Teraz patrzę na wszystko inaczej i choć brzmi to tandetnie, wiem, jak ważny jest otwarty umysł i serce, zarówno w stosunku do innych, jak i samej siebie.

Trzy lata: #6 Dałam radę, Wstępniak

Cztery lata: #8 Łóżko 2.0 vel nowa, piękna ja

Daję sobie jakoś radę w mojej podróży drogą wspomnień, tak samo jak dałam radę napisać tekst o tym, jak dałam radę przeżyć roczne piekło każdego maturzysty. A skoro ja dałam radę, każdemu się uda. Coraz bardziej odnajduję siebie, którą jestem teraz, w słowach, które przelałam na papier. Poznaję i rozumiem jej/swoje obawy. Ja sprzed 2 lat najbardziej wzbraniała się przed dorosłością, myśląc, że wątpliwa dojrzałość jej wystarczy. Z perspektywy czasu widzę, że dorosłość wcale nie jest czymś strasznym. Jest nowa. Inna. Trudniejsza. Jest satysfakcjonująca, pasjonująca, pełna możliwości oraz bogata w dziecinność i beztroskę, których nie da się pozbyć z dnia na dzień. Nie taki diabeł był straszny, jak go sobie sama wymalowałam.

Zdaję sobie sprawę, że każda moja publikacja, nie tylko te dla „redakcjaBB”, była kolejnym krokiem w stronę miejsca, w którym się teraz znajduję. Nieważne, czy uważam go po latach za dobry, czy słaby. Od pierwszego opublikowanego artykułu minęły ponad 4 lata, a zmiana, która we mnie zaszła, jest niewyobrażalna. I nie chodzi tu o wielkie kroki dla ludzkości, tylko o wielkie kroki dla mnie. Kroki, które codziennie pozwalają mi być nową, piękną mną. Cztery i pół roku: #9 Media 2.0, Póki to masz W końcu dotarłam do miejsca, które jest mi najlepiej znane, w którym czuję się pewnie. Robię to, co lubię, i robię to właśnie dlatego, że to lubię. Nikt mnie do niczego nie zmusza, a wszystkie moje zainteresowania w końcu zaczęły ze sobą współgrać. Choć błędy dalej się wkradają (jak nieprzemyślany tytuł „Póki to masz”), jestem dumna z tego, gdzie się znalazłam. Przeszłam długą drogę, która w retrospekcji wydaję się piękną przygodą. Nie mogę doczekać się jej następnego etapu.

Chciałam ryzykować, żartować, kpić, ciągnąć za nos i zadziwiać. Trzy i pół roku: #7 Ślepcy, którzy widzieli słonia Spoglądałam na dorosłość i przyszłość jak ślepcy na słonia z przypowieści. Nie byłam w stanie pojąć całości i złożoności tego, co nieuchronnie mnie czeka, i zaciekle chciałam bronić tego, kim byłam,

Zdążyłam się zauroczyć, zakochać, odkochać, znienawidzić, a nawet zaprzyjaźnić sama ze sobą. Zdążyłam nawiązać, zakończyć i odzyskać ważne przyjaźnie, a także więzi dalsze i te bardzo bliskie. Zdążyłam zostać ciocią, a nawet matką, choć na szczęście tylko chrzestną. Zdążyłam nabroić, popsuć, naprawić i wydać na świat wizje, projekty, konkursy, festiwale, pokoje, remonty i magazyny. A konkretnie 10 numerów magazynu „redakcjaBB”. Za każdym razem coraz śmielej, sprawniej, dojrzalej i po prostu lepiej.

Znalazłam swoje miejsce, pełne ludzi gotowych mi pomóc w każdej chwili. Nie mam żadnej ckliwej historii. Nie potrzebuję być wyciągana za rękę z żadnego bagna, nie potrzebuję ramienia, żeby się wypłakać. Nikt nie musi mnie prostować ani mną kierować. Ale gdybym tego potrzebowała, wiem, że znalazłam swoje miejsce, pełne ludzi gotowych mi pomóc w każdej chwili. Sama tego świadomość nie pozwoliła mi nigdy upaść. Minęło 5 lat i 10 numerów. Chciałabym odejść na redakcyjną emeryturę, ale nie wiem, czy potrafię.

Pięć lat: #10 Droga Minęło 5 lat i 10 numerów.

9

magazyn redakcjabb


Szczęście dla początkujących Jak być szczęśliwym? Każdy człowiek prędzej czy później próbuje się tego dowiedzieć. Zaczynam od siebie – chyba tak należy. W takim razie jeszcze raz: CZY JA JESTEM SZCZĘŚLIWA? Maria tobiasz Mikołaj Marciniak

tekst: zdjęcie:

C

hyba nie tak szczęśliwa, jak bym chciała. Gdyby się tak zastanowić, to jestem trochę za gruba, mam nijaką fryzurę, oceny takie jakieś kiepskie i na dodatek pogoda nie może wybrać między słońcem, deszczem a śniegiem. Hmm, trzeba to zmienić. Natychmiast!

Na początek optymistyczna wiadomość: jesteśmy kowalami własnego losu! W pierwszej chwili brzmi to dość niepozornie i nikogo nie pociesza. Zwróćmy jednak uwagę na fakt, że w XX wieku naukowcy próbowali udowodnić, że szczęście jest uwarunkowane tylko genetycznie (!), ale bardzo stety im się nie udało. W przeciwnym razie całe pokolenia nasączone depresyjnym jadem patrzyłyby wilkiem na tych, którzy wygrali na loterii genów. Myślę zatem, że mogę się posunąć do stwierdzenia, że jesteśmy kowalami własnego szczęścia, a innymi słowy – to TY (i tylko Ty) możesz sprawić, że będziesz najszczęśliwszą osobą na ziemi. Ale skoro nie geny, to co tak

#10

wydanie specjalne 2019

Dążąc do dopaminy

właściwie warunkuje szczęście? I od czego zacząć?

Zbadano także wpływ celów życiowych i aktywności w życiu na poczucie szczęścia. I okazuje się, że nic tak dobrze nie robi, jak długotrwały w realizacji cel. Gdy już się spełni, wyrzut dopaminy zapewni nam lepszą pamięć i poprawi jakość snu. Czyż nie jest to kusząca wizja?

Ważna waga To, jak wyglądamy, ma bez wątpienia ogromny wpływ na to, jak jesteśmy postrzegani w społeczeństwie. Jest to zatem sprawa dużej wagi, szczególnie że dodatkowe kilogramy obniżają poczucie szczęścia u kobiet bardziej niż brak partnera… I wyobraźcie sobie, że u mężczyzn jest zupełnie odwrotnie, bo ich zasmuca niedowaga.

Rodzina, nie robota A co do pracy, należy odnaleźć złoty środek. Bezrobocie – fatalnie, zresztą nietrudno to sobie wyobrazić. Pracoholizm – niekoniecznie, ale i tak lepiej. Bardzo za to człowiekowi (zarówno kobiecie, jak i mężczyźnie) służy czas spędzony z rodziną.

Perfekcyjny partner No dobrze, a może to właśnie miłość idealna jest kluczowa na drodze do szczęścia. Należałoby wobec tego wybrać idealnego partnera. Tylko... jak? Czy przeciwieństwa się przyciągają? A może lepiej perfekcyjnie się dopasować? Całe szczęście, nie zauważono w tej kwestii żadnej prawidłowości i żadna metoda nie jest gwarantem wiecznej radości. Uff...

cze tylko kawałeczek, dosłownie 5 minut, nie mogę! Stawmy razem czoła smutnej prawdzie: szczęśliwe życie to nie cel, który można osiągnąć w ciągu tygodnia, nawet stosując się do planu. Na pocieszenie przypominam, że to właśnie długoterminowe cele dają nam szczęście. A codzienna pogoń za stanem niezachwianej euforii może trochę potrwać. Warto jednak pamiętać starą prawdę, że jeśli nieustannie staramy się czuć dobrze i sprawiać, by nasz dzień był idealny, to w gruncie rzeczy wcale nie będziemy tacy szczęśliwi. W końcu nie jest to takie proste… Z autopsji wiem, że zawsze działa wtedy niezawodne prawo Murphy’ego. Ponadto bycie szczęśliwym przez cały czas jest fizycznie niemożliwe!

Plan podróży Nieprzystępny neurotyk Każdy kiedyś zadał cieszące się sławą (choć raczej złą niż dobrą) pytanie: „Daleko jeszcze?”. I mimo że z całego serca chciałabym odpowiedzieć, że jesz-

10

W drodze do szczęścia nieustannie napotyka się przeszkody. Jedną z nich jest neurotyzm, czyli inaczej podwyższona niestabil-

magazyn redakcjabb


ność emocjonalna. Osoby neurotyczne wykazują większą skłonność do doświadczania takich uczuć jak lęk, gniew, zazdrość, smutek czy poczucie winy. Dotkliwiej reagują na codzienny stres i słabiej sobie z nim radzą. Okazuje się, że neurotyzm partnera wpływa na nas mniej więcej w połowie tak negatywnie jak własny. Cierpienie i czekolada

wahaniami nastrojów (także infantylnym zachowaniem), a nawet zaburzeniami świadomości. Nikt chyba nie chce doprowadzić się do tak parszywego stanu, zatem czy można by potraktować te fakty jako wymówkę dla codziennej końskiej dawki czekolady? Oczywiście cukier powoduje tylko czasowe uniesienie, którego poziom, malejąc wraz z upływem czasu, zmusza nas do pochłonięcia kolejnej porcji. Więc jeśli tylko nie ucierpi na tym waga, to na zdrowie!

Na szczęście, nawet jeśli jesteście odrobinkę neurotyczni, a na dodatek nieszczęśliwie zakochani Mityczne mrzonki lub macie złamane serce, to wcale nie oznacza, że spędzicie resztę A co Wy na to, żeby obalić kilka życia z ukochanym zwierzakiem, mitów? Niewątpliwie zdarzyło na przemian jedząc i patrząc, jak się Wam powiedzieć na przykład: krople deszczu spływają po szybie „Będę najszczęśliwszą osobą pod niczym łzy po policzkach. Oczy- słońcem, jeśli kupię sobie jeszwiście może tak być – jeśli tego cze dwie płyty!”. Albo: „Nigdy nie właśnie chcecie. Albo (to tylko będę szczęśliwa z takimi ocenataka drobna sugestia) możecie mi z matematyki!”. Okazuje się, zauważyć, że szczęście daje nie że rzeczy, które sądzimy, że nas tylko miłość do tej jednej, wybranej uszczęśliwią, nigdy nie wystarosoby. Można kochać swoich przy- czają na tak długo, jak myśleliśmy. jaciół, szum fal, spadające gwiaz- W ramach pocieszenia dodam, że dy, słońce, zapach ulubionej herba- negatywne wydarzenia i uczucia ty i czasem nawet rodzeństwo. też nigdy nie oddziałują na nas aż Jednym słowem, a tak właściwie tak, jak nam się wydawało, że będą. to trzema: wszystko i wszystkich. I wszystkie te rzeczy potrafią spra- Wyczekując wypłaty wić, że będziemy szczęśliwi. I na koniec – pieniądze. Jak Endorfiny, energia, euforia powszechnie wiadomo, pecunia non olet, ale też szczęścia nie Rada dla niecierpliwych: pomoc- dają na pewno. Potwierdzenie ne są endorfiny, czyli nagroda dla tego faktu znajdziemy w World pracujących nad swoją sylwet- Happiness Report. Szybki rzut oka, ką i kondycją. Wysiłek fizyczny 1. miejsce: Finlandia, która nigdy Was nie zawiedzie w chwi- w rankingu najbogatszych państw lach wszechogarniającej frustra- świata znajduje się na miejscu cji. Uwaga, a teraz najlepsze! Istnie- 61. Dla porównania, wracając do je taka różnorodność dyscyplin, że rankingu szczęścia, na 42. miejnawet najlepsza cukiernia w Polsce scu majaczy Polska, jednocześnie nie oferuje podobnego wyboru. plasując się na 23. pozycji pod względem bogactwa. Bądź co bądź, Strzał słodyczy Polaków uważa się za smutnych ludzi. Może nadszedł czas, by to Niedobór cukru może znacząco zmienić? wpłynąć na pracę mózgu, przejawiając się brakiem koncentracji,


PRIORYTET — RZECZ (NIE)SZCZEGÓLNIE WAŻNA Współczesny wzór do naśladowania. Przykład osoby, która motywuje nas do działania. Człowiek, którego Świat posądza o posiadanie sensu życia. Proszę państwa, oto Ikona XXI wieku, do której ludzkość próbuje się upodobnić! TEKST: ZDJĘCIE:

J

edyną wadą Tego Człowieka jest to, że trudno bliżej go poznać; nie sposób mu się przyjrzeć, ponieważ ciągle się porusza. Zaintrygowana jego postacią, napisałam do niego wiadomość z prośbą o krótki wywiad. Wyświetlił... ale nie odpisał. Zbyt zdeterminowana, by zrezygnować, poprosiłam zaufane osoby o zdobycie jego planu zajęć na najbliższy tydzień. Postanowiłam zmienić strategię: zamiast prosić, by Ten Człowiek się dla mnie zatrzymał, zadecydowałam, że sama przyspieszę i w biegu zadam mu parę pytań. Doinformowana, uzbrojona w dyktafon i podręczny zestaw do pisania, udałam się do miejsca, w którym spodziewałam się go spotkać. Choć nigdy wcześniej nie widziałam Tego Człowieka, rozpoznałam go od razu, gdy pojawił się w miejskim tłumie. Świadoma tego, że nie ma

#10

WYDANIE SPECJALNE 2019

M

PAULINA TYC MAciej Waluś

ilustracja:

zbyt wiele czasu na rozmowę, od razu przedstawiłam mu swoją prośbę.

– Czego w życiu pragniesz najbardziej?

Kiedy poznajesz nową

osobę, ona pyta: „Czym Pytanie sformułowane w ten sposób wydało się poruszyć się zajmujesz?”. Jakby bohatera mojego wywiadu. to, co robimy, było Czekając na windę, znalazł ważniejsze od tego, chwilę i odwagę, by szczerze jacy jesteśmy. na nie odpowiedzieć. Najbardziej chciałby nie dożyć starości spędzonej w poczu- – Wiesz, co jest przyjemne? ciu, że zmarnował swoje Ten moment, kiedy poznajedyne życie. Tego pragnie jesz nową osobę, a ona pyta: najbardziej. Dlatego stara się „Czym się zajmujesz?”. Jakby być zajęty czymkolwiek. Jeśli to, co robimy, było ważniejma wybierać między nierób- sze od tego, jacy jesteśmy – stwem a robieniem czegokol- mówi ze śmiechem. Dodawiek, woli to drugie, ponieważ je, że dla wielu ludzi jest przy pierwszym zawsze towa- autorytetem (jakże zatem rzyszy mu myśl, że marnu- może mieć czas wolny, skoro je czas. A tak przynajmniej obcy człowiek wymaga od kładzie się spać z myślą, że niego więcej niż od samego dobrze spożytkował dzień. siebie?) – w końcu tak wielki Bo go przepracował (a prze- nacisk kładzie na samorealicież przepracowanie jest teraz zację, tyle czasu poświęca na modne) – spędził czas na doskonalenie samego siebie, robieniu czegoś, co przecież na spełnianie marzeń. Warto jest wartościowe (choć dla wspomnieć, że mówi o nich niego samego raczej nużące, jak o zadaniach, które przed niesatysfakcjonujące). końcem życia musi odhaczyć na liście rzeczy do zrobie-

– Jestem dziennikarką. W imieniu całego Świata chciałabym ci zadać parę pytań. Czym się zajmujesz? Skąd bierzesz motywację do działania? Co robisz w wolnym czasie, jeżeli taki masz? A dokąd tak biegniesz? Po co żyjesz? Jaki sens ma wszystko to, co robisz?

Dokąd tak biegniesz? Po co żyjesz? Jaki sens ma wszystko to, co robisz? Ikona XXI wieku spojrzała na mnie ze zdziwieniem i – zamiast odpowiedzieć – weszła do budynku, w którym miała spędzić następną godzinę. Urażona, a właściwie już wściekła, poszłam w ślad za nią, po czym głośno zapytałam:

12

MAGAZYN redakcjaBB


nia. Pomimo tego nie przestaje się uśmiechać. Wspomina, że często w odpowiedzi na pytanie, czym się zajmuje, wymienia swoje liczne osiągnięcia. Wówczas rośnie w oczach słuchacza. Wówczas jest kimś. Definiują go jego sukcesy. Jakby ten, kto nie robi nic, sam był nikim. Jakby w dzisiejszym świecie nie można było po prostu być.

Świat także powinien zatrzasnąć się w windzie, najlepiej z pytaniem, czy na pewno żyje własnym życiem. Zresztą, lubi się tłumaczyć tym, że brak mu czasu. Ma wtedy wrażenie, że faktycznie posiada jakiś cel, za którym bezustannie biegnie. Mówi, że czuje się wtedy lepiej, nawet jeśli z tyłu głowy pojawia się myśl, że oszukuje samego siebie. Że po prostu bezmyślnie podąża za tłumem, który powoli zaczyna gnić od przedawkowanej ilości dodatkowych zajęć i liczby przepracowanych godzin. Od nadmiaru bodźców tłum jest wykończony, od pospiesznego jedzenia czegokolwiek – osłabiony, od ciągłego uciekania od własnych myśli – zagubiony i wybuchowy. Nieszczęśliwy, zadowolony tylko w chwili, kiedy może dopisać kolejny sukces do swojej listy. A teraz przeprasza, ale nie ma czasu – winda już na niego czeka. Pełna nadziei, proszę go o ostatnią odpowiedź. „Jeszcze tylko jedna” – obiecuję, ale on z irytacją mówi, że nie, nie wie, po co żyje, więc lepiej będzie, jeśli przestanę

go zamęczać głupimi pytaniami. Wściekły, wbiega do windy i nie patrząc w moją stronę, czeka, aż ta ruszy do góry. Nim zamkną się jej drzwi, krzyczę: – Masz rację! Może problem tkwi w samym pytaniu. Może zamiast pytać, po co żyję, należy zastanowić się, po co chcę żyć. Odchodzę, niepewna, czy moje słowa zdążyły wślizgnąć się do windy jak spóźniony pasażer, nim ta zamknęła się z cichym trzaskiem. Staję przed automatem. Za 3 złote kupuję czarną kawę. Czekając, aż maszyna wypluje z siebie ostatnią kroplę, spoglądam na telewizor umieszczony w kącie sali. Pozbawiony dźwięku, pokazuje aktora, który próbuje wydostać się z zepsutej windy. Świat także powinien zatrzasnąć się w windzie, najlepiej z pytaniem, czy na pewno żyje własnym życiem. Czekając na pomoc, mógłby sobie przypomnieć, że czas jest wyborem. Każdy rok, każda godzina to jego świadomy wybór, nawet te minuty spędzone na uczelni bądź w pracy są skutkiem jego decyzji. Świat powinien sobie uświadomić, na co i na kogo chce je poświęcić. Odpalić w telefonie notatnik i wypisać drukowanymi literami swoje życiowe priorytety. Na jego marginesie zanotować wszystkie powinności i musy. Plik powinien zatytułować słowami: Wszystko to, dzięki czemu czuję się w życiu spełniony.


Spełnienie

Droga do marzeń

Zofia Koczur swoją literacką podróż rozpoczęła od zabawnych fraszek. Od lat młodzieńczych pragnęła wydać własny tomik poezji. Dziś jest autorką wielu utworów, opublikowała już 3 książki i śpiewa w zespole muzycznym. Szymon Miążek Mikołaj Marciniak

tekst: zdjęcie:

Szymon Miążek: Kiedy i jak zaczęła się Twoja pisarska podróż? Zofia Koczur: Przygoda z pisaniem zaczęła się już dawno temu. W liceum chodziłam do klasy humanistycznej. Zawsze uważałam, że ta dziedzina to moja mocna strona. Pisać zaczęłam w II klasie. Na początku były to fraszki, żartobliwe wiersze. Do dzisiaj jedna z koleżanek ma zeszyt, gdzie wszystko zapisywałam. Później nadeszła pora na młodzieńcze rozterki. Wiadomo, tematy miłosne i egzystencjalne: jak żyć, kim jestem, co ja tu robię. Szukałam odpowiedzi na pytania, które nurtują nastolatków w okresie dojrzewania. Ten etap się skończył. Poznałam męża i mimo że przeżywałam pierwszą wielką miłość, taką prawdziwą, to pisanie zanikło. Kiedy byliśmy już małżeństwem, wróciłam do tworzenia. Pamiętam, jak mąż pewnego dnia przyniósł mi zeszyt w twardej oprawie. Otworzyłam go i na

#10

wydanie specjalne 2019

Brakuje nam czasu na uczucia, chwile zadumy, bieganie boso po trawie. Na kontakt z naturą i drugim człowiekiem. Całe dnie spędzamy w pracy, sklepach, autobusach. Ciągle się gdzieś śpieszymy i ja to poddaję krytyce. Jestem osobą uczuciową, nie pasuję do dzisiejszego świata. Mogłabym się urodzić w innej epoce.

pierwszej stronie zobaczyłam ręcznie malowane ptaki i kwiaty oraz napis: Poezja Zofii Koczur. On ma zmysł artystyczny – zrobił to tak pięknie, że mnie zamurowało. Pisałam do tego zeszytu i tak się zapełniał, zapełniał… Później zaczęłam myśleć, aby może wydać taki tomik we własnym zakresie. Z PDF-a wydrukować, oprawić. W międzyczasie przeprowadziliśmy się do Andrychowa i publikacja tomiku cały czas pozostawała w sferze marzeń.

Brakuje nam czasu na uczucia, chwile zadumy, bieganie boso po trawie. Na kontakt z naturą i drugim człowiekiem.

Co cię inspiruje do tworzenia? Inspirację czerpię z życia. Pierwsze wiersze były związane ze mną, z moimi przemyśleniami, emocjami, doświadczeniami. Później zaczęłam obserwować świat, ten dalszy od mojego wnętrza. Bieżące wydarzenia, moje miasteczko, wszystko, co dzieje się na ulicy. Często zauważam rzeczy, których inni nie dostrzegają. W swoim pisaniu piętnuję dzisiejszy świat. Uważam, że jest taki cyfrowy, plastikowy, zabiegany.

Przykładasz wagę do tego, jak często piszesz? Przyznam szczerze, że to pytanie osobiste, moja bolączka. Nie piszę przez 2 tygodnie i myślę: „Przestałem tworzyć. Coś jest nie tak. Czy już nigdy więcej niczego nie napiszę?”.

14

Nie możesz się martwić. Kochany, ja nieraz nie piszę przez pół roku. Kiedy zajmuję się pracą, natchnienie znika. Nie mam żadnych uczuć, doznań. Do pisania potrzebuję bodźców. Jest mi źle, to będę pisać. Jestem szczęśliwa, to też coś napiszę. Bywa tak, że pół roku nic, a czasami usiądę, przyjdzie natchnienie i w jedną noc stworzę cały tomik. To taka eksplozja emocji. Czasami musi się w Tobie nagromadzić. Nie można założyć, że codziennie napiszesz jeden wiersz. W dzisiejszych czasach jest to bardzo trudne. Wymaga się od nas systematyczności i organizacji. Jak się coś robi, to trzeba to robić i koniec. Tak, ale artysta nie może być tak zorganizowany. Wtedy to nie jest artyzm, pisanie staje się powszednim zajęciem. Przyznam jednak, że niekiedy się zmuszam do pisania

magazyn redakcjabb


wierszy. Na przykład zauważę gdzieś konkurs poetycki, na który nie mogę przecież wysłać utworów już publikowanych. Temat konkursu czasami natchnie mnie do pracy. Rzucam wtedy wszystko, piszę 3 wiersze i mam gotowy zestaw. A jeśli nie ma określonego tematu, zdarza się, że odkładam to na później i termin składania prac mija. Skoro jesteśmy przy tym temacie, to w 2013 i 2014 roku twoje wiersze otrzymały pierwsze nagrody na Ambrożjadzie. Gratuluję! Co sądzisz o takich konkursach? Moim zdaniem konkursy poetyckie to fajna sprawa. Jedno tylko jest przykre. W Ambrożjadzie w Kętach uczestniczyłam 4 razy. Średnia wieku uczestników to 60 lat. W kategorii dorosłych byłam jedyną osobą poniżej 50. roku życia. Były poetki 70-, 80-, 90-letnie… To są wciąż te same osoby, ten sam krąg. Rzadko się zdarza, żeby doszedł ktoś nowy. W Bielsku-Białej również rzuca się to w oczy... Jest oczywiście kategoria dla dzieci i młodzieży. Jednak w wariancie dla ludzi powyżej 21. roku życia jest dziura. Ja mam 41 lat, to jest prawie 20 lat różnicy, poniżej – pustki. Ja również dotkliwie odczuwam ten problem. Kiedy w Bielsku organizowane są wieczorki poetyckie, to młodych ludzi nie ma. Większość gości i twórców ma około 40–50 lat. Zastanawia mnie, dlaczego jest taka przepaść, gdzie są młodzi artyści?

Ludzie w tym wieku nie odczuwają takiej potrzeby. A może coś piszą i chowają do szuflady, bo brakuje im motywacji, aby iść z tym gdzieś dalej. W moim mieście, odkąd tam mieszkam, nie było żadnego konkursu poetyckiego. Naprawdę? To przykre. Sztuka jest dla artysty intymną sferą. Myśl o zaprezentowaniu jej publiczności może budzić strach. Ty również miałaś taką obawę? Miałam, ale już nie mam. Wszyscy się od siebie różnimy, każdy z nas pochodzi z innego domu, ma inne przeżycia, doświadczenia. Cały czas się rozwijamy, kształtujemy nasz światopogląd. Nie możemy nastawiać się, że nasza poezja trafi do każdego, bo nigdy tak nie będzie i trzeba to zaakceptować. Ja docieram do ludzi, którzy mają wrażliwość podobną do mojej.

Nie możemy nastawiać się, że nasza poezja trafi do każdego, bo nigdy tak nie będzie i trzeba to zaakceptować. A co byś poradziła początkującym poetom? Przede wszystkim, aby gromadzili wiersze w jakimś zeszycie, notatniku. I żeby nie pisali do szuflady. Warto poszukać jakichś konkursów i zacząć dzielić się swoją twórczością. Poddać ją dalszej ocenie. Pozytywny odzew może nas zmotywować do dalszego tworzenia.

Zofia Koczur humanistka, poetka, wokalistka i autorka tekstów w autorskim projekcie „Kraina Wolności”. Laureatka ogólnopolskich konkursów poetyckich. jej tomik

„Obserwacje” to trochę inne spojrzenie na świat. Obserwacje na temat codziennego życia w małym miasteczku oraz rzeczywistość kształtowaną niezależnie przez nas samych.


Duże problemy na małym ekranie Korzystanie z mediów społecznościowych jest rytuałem prawie każdego nastolatka. Pierwszą rzeczą po obudzeniu się jest sprawdzenie wiadomości, obejrzenie instastories znajomych czy nowych filmów na YouTubie. Dzień bez dostępu do Internetu to katastrofa. Codziennie pojawiają się kolejne aplikacje ułatwiające nam życie. Nie zawsze jednak informacje, które dzięki nim zdobywamy, są przydatne i prawdziwe. tekst: zdjęcie:

B

Justyna Górka Wiktoria Łukasz

adania przeprowadzone przez firmę badawczo-technologiczną Gemius mówią, że mieszkańcy województwa śląskiego spędzają na przeglądaniu Internetu 2 godziny i 13 minut dziennie. Większość z nas pewnie robi to o wiele dłużej. Dlaczego jesteśmy tak przyzwyczajeni do ciągłego sprawdzania i odświeżania aplikacji, chociaż wiemy, że w ciągu 2 minut raczej nie pojawiło się nic nowego? Wydaje mi się, że nie chcemy, by coś nas ominęło. Przez wirtualne życie zaczynamy zapominać o tym rzeczywistym świecie. Młode osoby zamiast prosić o pomoc, kiedy mają problem, uciekają w świat Internetu i sięgają po radę kogoś, kto nie zawsze jest kompetentny, by jej udzielić.

liczba osób chorych na depresję i zaburzenia odżywiania. Problem ten dotyka coraz częściej ludzi młodych. Według Światowej Organizacji Zdrowia do 2020 roku depresja będzie drugą z najczęstszych chorób. Nadal jednak panuje negatywne nastawienie do szukania pomocy i proszenia o nią. W badaniach przeprowadzonych przez CBOS dotyczących stosunku do osób chorych psychicznie aż 73% ankietowanych odpowiedziało, że uważa takie choroby za coś wstydliwego. Profilaktyka i edukacja na temat zaburzeń psychicznych wciąż jest niewystarczająca. Młodzi ludzie zaczynają sami szukać odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Większość z nich sugeruje się tym, co zobaczy w Internecie.

Depresja epidemią naszych czasów?

Młode osoby zamiast prosić o pomoc, kiedy mają problem, uciekają w świat Internetu.

Interesujący i zarazem straszny jest fakt, że z roku na rok rośnie

#10

wydanie specjalne 2019

Filmowy obraz zaburzeń psychicznych Razem z koleżanką przeprowadziłyśmy badania pilotażowe, chcąc sprawdzić, czy filmy fabularne lub nagrywane przez youtuberów na temat zaburzeń psychicznych są źródłem wiedzy dla młodzieży. Oczywiście większość osób badanych zna popularną Salę samobójców, na którą wiele klas chodziło razem ze szkołą, ale mało kiedy film ten był omawiany przez nauczycieli, a uczniowie pozostawali sami ze swoimi wątpliwościami i przemyśleniami. Głośno zrobiło się także o 13 powodach, które obejrzał prawie każdy. Jest jednak wiele różnych opinii o sposobie przedstawienia w serialu tej tematyki. Popularnością wśród młodzieży cieszy się też film Aż do kości, opowiadający o osobach z zaburzeniami odżywiania. Osoby, które widziały wyżej wymienione filmy, subiektywnie stwierdziły, że dzięki nim lepiej rozumieją zaburzenia psychiczne. Z drugiej

16

strony mamy filmy nagrywane przez youtuberów – jedni mówią o własnych doświadczeniach, a inni tworzą treści profilaktyczne i edukacyjne, jak na przykład Daniel z kanału Reżyser życia. Jedno z pytań w naszym badaniu pilotażowym dotyczyło krótkiego filmu nagranego przez Kat Napiórkowską, w którym przedstawiła dzień z życia osoby z depresją. Większość badanych osób uważała ten film za bardzo wartościowy i wyjaśniający im zachowanie takiego człowieka nieco lepiej niż sucha wiedza z książki. Za pośrednictwem filmów jesteśmy w stanie w ciekawy sposób przekazać wiedzę pokoleniu Z, które od najmłodszych lat zmaga się ze stresem i presją w każdej dziedzinie życia. Czy młodzież zna objawy zaburzeń psychicznych? Z naszych pogłębionych badań dotyczących związku filmów fabularnych z utrwalaniem przekonań na temat chorób

magazyn redakcjabb


psychicznych u młodzieży w wieku 11–13 lat wyszło, że młodsze osoby mają dużo mniejszą wiedzę o zaburzeniach niż ich starsi koledzy lub nie mają jej w ogóle. Dodat -kowo informacje zdobywają z mało wiarygodnych źródeł. Często sugerują się tym, co w Internecie opowiadają ich rówieśnicy. Przez to nadal funkcjonuje wiele mitów i niejasności. Media są głównym źródłem informacji, więc dobrze by było, gdyby przekazywały tylko te sprawdzone, ale jest to bardzo trudne do osiągnięcia. Dlatego warto korzystać z rzetelnych źródeł. Internet stał się miejscem, gdzie można pytać o wszystko i zazwyczaj jakąś odpowiedź się otrzyma. Na plus można odnotować fakt, że zaczyna się coraz więcej mówić o zaburzeniach psychicznych i nie jest to już temat tabu. Dzięki tym badaniom przekonałyśmy się, że choć ludzie wiedzą, gdzie szukać pomocy, zdobyte przez nich informacje o zaburzeniach psychicznych są niewystarczające. W szkołach często puszczane są filmy o wspomnianej tematyce, ale czas na ich omówienie i wysłuchanie opinii uczniów jest zawsze zbyt krótki. Wychodząc z lekcji z niedosytem wiedzy, młodzież ucieka w wirtualny świat i tam szuka odpowiedzi. Na podstawie wniosków wyciągniętych z naszych badań chciałybyśmy przeprowadzić w szkołach warsztaty, na których przedstawiłybyśmy zasady profilaktyki zaburzeń i obaliły krążące mity. Mimo że tematyka jest trudna, młodzi ludzie są nią bardzo zainteresowani. Chętnie dowiadują się, czym tak naprawdę jest

jadłowstręt psychiczny, czyli anoreksja, i jak pomóc tym, którzy się z nim zmagają, czy też jak powinni się zachowywać w stosunku do osób, u których dostrzegają objawy związane z depresją.

W badaniach dotyczących stosunku do osób chorych psychicznie aż 73% ankietowanych odpowiedziało, że uważa takie choroby za coś wstydliwego. Pokażmy, że nam zależy Nadszedł czas, kiedy coraz więcej młodych osób przyznaje się, że potrzebuje pomocy. Ważne, aby miały one poczucie, że mogą ją otrzymać. W świecie, w którym ważna stała się opinia obcych ludzi w Internecie, istotne jest podtrzymywanie tych prawdziwych więzi z rodziną czy przyjaciółmi. Dlatego pokazujmy bliskim osobom, że są dla nas ważne i mogą liczyć na wsparcie. Może nam wydaje się to oczywiste, ale utwierdzenie ich w takim przekonaniu może im pomóc w przełamaniu się i poproszeniu o pomoc.


solidne fundamenty

na początku był chaos

Nowoczesne budynki obok podupadłych kamienic, supermarketów i domków jednorodzinnych – czy tak wygląda polska urbanistyka? Co jest powodem jej stanu? Na te pytania odpowiadają architekci SARP, Maciej Zuber i Andrzej Ptaszkiewicz. tekst:

MARTyna drobczyk JUSTYNA GÓRKA

grafika:

Martyna Drobczyk: Jak tak naprawdę wygląda polska urbanistyka? Andrzej Ptaszkiewicz: Panuje powszechny pogląd, że obraz polskiej przestrzeni zurbanizowanej jest nie za dobry. Jest to poniekąd uzasadnione, widzimy, że dużo rzeczy wypadałoby zmienić kiedyś lub już teraz. Architektura ma to do siebie, że raz popełniony błąd zostaje czasem nawet na setki lat. Taki błąd zaburza ład przestrzenny, który… Maciej Zuber: Niestety praktycznie nie istnieje. AP: ...nie jest w skuteczny sposób prawnie chroniony. Dlaczego w Polsce mamy kłopot z urbanistyką? MZ: Dużym problemem są przede wszystkim przedłużające się procedury formalno-prawne. AP: Co nie znaczy, że są one złe – są konieczne, ponieważ przeprowadza się je w sposób demokratyczny, a przecież o to

#10

wydanie specjalne 2019

niową, szczególnie jednorodzinną. To duży problem i brzemię architektów, którzy powinni to zjawisko okiełznać.

nam chodzi. Zapewniamy w ten sposób między innymi udział obywateli w kształtowaniu przestrzeni obszarów zurbanizowanych oraz jego przejrzystość.

Szkaradnie zaprojektowane domy to wina architekta czy dewelopera?

Więc na czym polega ich ułomność? MZ: Składa się na to wiele czynników, od procesu tworzenia planów miejscowych, po uzyskiwanie decyzji o warunkach zabudowy.

MZ: Świadczy to przede wszystkim o braku kompetencji architekta, bo tak naprawdę to w naszych rękach jest edukowanie inwestora i niedopuszczenie, by wszedł nam na głowę. Często nie docenia się i nie słucha porad specjalisty, bo przecież najlepiej będzie, gdy budynek zostanie zrobiony całkowicie po myśli inwestora. Chociaż trzeba powiedzieć, że jest pod tym względem coraz lepiej. Rada Krajowa Architektów Polskich pracuje nad ustawą o zawodzie architekta, która między innymi ma wzmocnić naszą pozycję jako osoby decyzyjnej, a nie tylko jednego z „trybików w maszynie”…

AP: Należy znaleźć złoty środek, by procedury były przejrzyste i otwarte na obywateli, a jednocześnie nie zajmowały tyle czasu. Nie zawsze jednak musi to być uregulowane prawnie, społeczeństwo samo musi do tego „dorosnąć”. A czy rozdrobnienie własności powoduje problemy urbanistyczne? MZ: Tak, ludzie często patrzą tylko pod kątem swojej małej działeczki. Pokłosiem czasów komunistycznych jest pewnego rodzaju samowolka, jeśli chodzi o zabudowę mieszka-

A co z wspomnianą wcześniej ochroną prawną ładu przestrzennego?

18

AP: Wydaje mi się, że gdzieś się skrzywiło pojęcie urbanistyki w rozumieniu prawnym. Zostało sprowadzone do planowania przestrzennego, czyli ustalania, na co dany teren może być przeznaczony, natomiast mało się mówi o sposobie kształtowania zabudowy. W urbanistyce chodzi o to, by kształtować przestrzeń, nie skupiając się tylko na tym, co będzie się tam znajdowało, ale jak będzie wyglądało. Jak to powinno przebiegać? AP: Kiedyś miasta projektowało się tak, że powstawały duże założenia urbanistyczne ulic, placów czy przestrzeni publicznej. Dzisiaj w Polsce właściwie się tego nie praktykuje. To zła zmiana, bo przez przestrzenie publiczne ocenia się, czy miasto jest ładne, czy dobrze się w nim mieszka. Oceniamy miasto jako całość, a nie poprzez pojedyncze budynki, które powinny wtapiać się w kontekst. A smog? Czy to też po części wina architektów?

magazyn redakcjabb


SARP Stowarzyszenie Architektów Polskich skupia architektów, którzy biorą udział w kreowaniu nowoczesnego oblicza kraju. Jego statutowymi celami są m.in. dbanie o jakość architektury oraz ochrona zawodu architekta. SARP prowadzi także działalność kulturalno-edukacyjną. Instytucja ma oddziały w wielu miastach, również w Bielsku-Białej.

MZ: No właśnie, kolejny problem, o którym rzadko się mówi, to projektowanie miasta pod kątem przewietrzania. Chodzi o to, że przez miasto przechodzą prądy powietrza i gdy jakaś nieruchomość jest źle zaprojektowana, może mieć negatywny wpływ na całe miasto. Mamy „piękny” przykład w Kłodzku, gdzie za czasów słusznie minionych wybudowano półkilometrowy budynek, który „załatwił” przewietrzanie całej doliny. Co już teraz wpływa na poprawę poziomu urbanistyki w Polsce?

#10

wydanie specjalne 2019

MZ: Po pierwsze, technologia i narzędzia są coraz lepsze – mamy oprogramowania pozwalające na dużo większy porządek w projektach. Gdy plan miejscowy jest wydrukowany lub w PDF-ie, nie możemy go zmienić tak szybko jak w specjalnej i coraz popularniejszej bazie danych. W Polsce plusem jest, że postęp technologiczny przebiega bardzo szybko.

ko w tyle za postępem technologicznym.

dzialni za to, by te elementy się w edukacji znalazły.

MZ: Po drugie, możemy obserwować zmiany stanu prawnego. Od kilku lat mówi się o powstaniu KUB, czyli kodeksu urbanistyczno-budowlanego. Ma on zintegrować proces urbanistyczny z fazą realizacji, czyli budową.

Jak wygląda urbanistyka w naszym mieście?

Co może być „lekarstwem” na przyszłość?

AP: Myślę, że technologicznie już nawet jesteśmy na to przygotowani, pozostaje tylko kwestia zebrania informacji i rozbudowania bazy danych. Ja jednak odnoszę wrażenie, że procedury i pewne nawyki myślowe są dale-

AP: Na pewno będzie to kształtowanie poczucia estetyki architektonicznej w szkołach, ale i w mediach. My, architekci, jesteśmy współodpowie-

19

MZ: Na szczęście Bielsko-Biała coraz bardziej dba o tę kwestię. Podejmowane są różne działania mające na celu lepsze zorganizowanie miasta. Zaczęto się też zwracać do nas, do SARP-u, na przykład o przygotowywanie konkursów. Jako dobry przykład można podać plac Chrobrego, którego obecny wygląd jest właśnie rezultatem takiego konkursu.

magazyn redakcjabb


Jestem ludzkim kaprysem. To znaczy – pozostałością po nim. Teraz większość mieszkańców odwraca ode mnie wzrok albo wspomina dawne czasy, kiedy byłem czymś więcej niż ruiną… tekst:

Alicja dobija weronika kucia

Grafika:

Rano wiał wiatr. Kiedyś nie czułem żadnych powiewów w trzewiach, mury i okna musiały przecież ochraniać ludzi. Teraz natomiast otwory zieją pustką na kształt niezagojonej rany. Nic nie widzę, moje poznanie świata ogranicza się jedynie do zmysłów słuchu i dotyku. Zresztą i one nieco otępiały, w końcu buty przestały deptać moje wnętrze. Nie słyszę już tylu głosów, dziecięcych śmiechów. Czasem tylko szeleszczące liście przynoszą mi wieści.

mu… Pośród paplaniny zdołałem zrozumieć prosty komunikat: nachodzą przybysze. Przybysze! Drzewa z daleka przyniosły tę wiadomość, zanim kilka osób podjechało samochodem w moje okolice.

I to właśnie zrobiły dzisiaj. Usłyszałem ich podekscytowanie – próbowały mnie ostrzec. Cóż jednak mogłem zrobić? Nikt mnie od dawna nie pilnuje, przedmioty o jakiejkolwiek wartości zrabowano lata te-

#10

wydanie specjalne 2019

20

magazyn redakcjabb


pustostan

Lubię czasem posłuchać echa kroków człowieka. Kiedy ludzie drapią paznokciami fugi między cegłami, czuję łaskotanie. Ponoć sprayem nadają mojej zmurszałej skórze kolorów.

Jak dobrze, że siebie nie widzę! Podobno mnie oszpecają, tak mówią drzewa. Grupka nastolatków z okrzykami przemierzyła dzielącą ich ode mnie odległość. Jakby nie widzieli czyhającego niebezpieczeństwa! Pomijam fakt, okolica ładna, a dzień słoneczny. Budynki też jednak umierają, jak oni. Ja jestem martwy i nieprzeznaczony do użytku. Przemierzali korytarze, a ja rozpamiętywałem przeszłość.

Wspomniany budynek znajduje się w Porąbce, w przysiółku Kozubnik. Okres jego rozkwitu przypadał na czasy PRL, kiedy do kompleksu wypoczynkowego przybywało wielu turystów. Upadłość firmy ogłoszono w roku 1996, ze względu na zadłużenie właścicieli.

O tam, gdzie stał ten chłopak, z sufitu zwisał pokaźny żyrandol. Lśnił jak słońce; teraz już tylko gwiazda przeszywa mój szkielet. A tam, gdzie zaczyna się ta kondygnacja schodów…

#10

wydanie specjalne 2019

21

magazyn redakcjabb


Bunt w punku i feminizmie Buntem określa się sprzeciw, protest czy też opór grupy ludności przeciwko konkretnej sytuacji. Dlaczego jednak ludzie się buntują? Myślę, że robią to, ponieważ czują potrzebę zmiany. Pragną odnowy, reformacji panującego ustroju lub jego całkowitego odrzucenia. Czy wobec tego bez buntu można by cokolwiek zmienić?

zdjęcie:

D

oskonałym przykładem buntu, który niesie za sobą zmiany, jest feminizm. Jego początki sięgają jeszcze czasów rewolucji francuskiej. W tym okresie Olimpia de Gouges stworzyła Deklarację Praw Kobiety i Obywatelki. W pełni rozkwitł z końcem XIX wieku, kiedy powstał sufrażyzm. Był to ruch aktywistyczny działający w Wielkiej Brytanii oraz Stanach Zjednoczonych, walczący o prawa wyborcze kobiet. Sufrażystki dążyły do zmiany świadomości społeczeństwa poprzez protesty oraz petycje. Pierwsza fala feminizmu zajmowała się przede wszystkim reformą prawa rodzinnego, prawami wyborczymi oraz ekonomicznymi warunkami życia kobiet. Spotkała się z szeroką krytyką także ze strony kobiet, które działały w ruchu antysufrażystowskim. Czy to je jednak powstrzymało? Nie! Starania sufrażystek zostały nagrodzone przyznaniem kobietom praw wyborczych. Tak zwany

#10

wydanie specjalne 2019

tekst: Zuzanna Michalik Weronika Kucia, Grafika: Agnieszka Tolarczyk

feminizm drugiej fali rozwinął się w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku. Do jego postulatów należały równouprawnienie płci między innymi na rynku pracy oraz prawo do aborcji. Jego działalność nie przyniosła jednak oczekiwanych rezultatów, u schyłku drugiej fali reakcja na poczynania aktywistek stała się konserwatywna, a sam feminizm zaczął być postrzegany jako niepotrzebny. Był to pogląd nazywany postfeminizmem, który zakładał, że feminizm osiągnął już sukces i zaczął wręcz szkodzić kobietom. W latach osiemdziesiątych XX wieku rozpoczęła się trzecia fala feminizmu, która trwa do dziś. Działaczki trzeciej fali zwróciły uwagę na to, że cele feminizmu wcale nie zostały osiągnięte. Skupiono się na dotychczas pomijanych tematach jak kwestie rasowe i religijne, podziały ekonomiczne czy teoria queer i gender studies. Kobiety dalej walczą! Teraz jednak zajmują się o wiele

szerszym spektrum niż tylko prawami wyborczymi. Feminizm w XXI wieku jest pełen ruchów solidarnościowych oraz kampanii na rzecz kobiet na całym świecie. Odznacza się on przede wszystkim wiarą w równość obu płci. Kampania HeForShe zainicjowana przez ONZ Kobiety ma na celu osiągnięcie równości poprzez zachęcanie kobiet, a przede wszystkim mężczyzn do działań, dzięki którym możliwe będzie utworzenie społeczeństwa bez podziałów płciowych. Feminizm, dotychczas kojarzony tylko i wyłącznie z kobietami, dzięki akcjom takim jak HeForShe nabiera nowego wymiaru. Równie fascynującą formą sprzeciwu jest punk. To subkultura, która pojawiła się w latach siedemdziesiątych XX wieku w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych oraz Australii. Jej założenia opierały się w głównej mierze na uznaniu wolności człowieka jako

22

jednostki oraz odrzuceniu autorytaryzmu. Słowem najbardziej kojarzonym z punkiem jest anarchia. Ruch ten odznaczał się również nihilizmem. Te dwa nurty były szczególnie widoczne we wczesnym punku brytyjskim. Popularnym sloganem było „No future”, które zostało zapożyczone z piosenki Sex Pistols God Save the Queen. Filozofia punku sprzeciwiała się multum poglądów, ustrojów i zachowań, takich jak konsumpcjonizm, konserwatyzm, liberalizm, rasizm czy seksizm. Jaki był jednak jej cel, skąd to się tak właściwie wzięło? Punk narodził się wśród klasy pracującej oraz młodych ludzi, których dotykał problem nierówności społecznych. Szybko przeistoczył się w bardzo szeroką ideologię obejmującą wiele aspektów. Myślę, że teraz najłatwiej jest określić punk jako grupę ludzi, którzy stwierdzili: „Nie podoba mi się to!” i postanowili owo „to” zmienić. Swoje poglądy wyrażali w głównej mierze poprzez

magazyn redakcjabb


modę, muzykę oraz sztukę, ale nie zabrakło także protestów, demonstracji oraz czystego bojkotu. Co obecnie oznacza punk? Punk dzisiaj nie jest już aż tak wyrazistym i odrębnym ruchem, chociaż nie zaprzeczam istnieniu osób dalej za nim podążających. Także w naszym mieście nie brakuje wymalowanych znaków anarchii oraz koncertów, wydawałoby się, nikomu nieznanych punkowych grup. Bunt współczesnych punków wyraża się na przykład w Food Not Bombs. Jest to międzynarodowy protest przeciwko przeznaczaniu ogromnych sum pieniędzy na zbrojenia i działania wojenne, podczas gdy część społeczeństwa zmaga się z głodem. Aktywiści regularnie rozdają ciepłe wegetariańskie i wegańskie posiłki każdej chętnej osobie. Ruch ten niepodlega żadnej hierarchii, jest dobrowolną inicjatywą ludzi z całego świata, sprzeciwiających się marnotrawstwu oraz

#10

wydanie specjalne 2019

konsumpcjonizmowi – tak jak na prawdziwy punk przystało.

szokowały do tego stopnia, że książka została zakazana przez Watykan. Zyskała ona jednak akceptację uczonych. Simone de Beauvoir wywarła wielki wpływ na rozwój feminizmu i była jedną z jego ikon. Drugą niezwykłą kobietą jest Patti Smith. Jest ona amerykańską piosenkarką oraz poetką. Stała się bardzo wpływową artystką w nowojorskim środowisku punkowym. Przez lata koncertowała wraz z zespołem Patti Smith Group, swoją muzyką wnosząc wiele do ówczesnego świata. Do dziś pozostaje wzorem oraz inspiracją dla wielu artystów. Patti Smith pisała piosenki-protesty: Peacable Kingdom poświęconą Rachel Corrie, Qana oraz Without Chains. Wzięła udział w pierwszej pikiecie przeciwko wojnie w Iraku. Podczas zgromadzenia politycznego Partii Zielonych prowadziła tłum ludzi, śpiewając Over the Rainbow i People Have the Power. Uczestniczyła w wielu wydarzeniach oraz demonstracjach, w subtelny

Feminizm i punk są jednymi z wielu przykładów buntu, może by się wydawać, że kontrastującymi. Co w takim razie je łączy? Oprócz najprostszej rzeczy, czyli chęci i potrzeby zmiany, łączą je ludzie, a właściwie ich nastawienie. Są to osoby skupione na walce o własne prawa i przywileje, o poglądy, które uważają za słuszne. Chciałabym przedstawić dwie kobiety, ponieważ ludzie pociągają bardziej niż same idee przedstawione na papierze. Pierwszą z nich jest Simone de Beauvoir. Była ona jedną z pierwszych działaczek feminizmu drugiej fali oraz autorką Drugiej płci. Esej ten stał się jednym z głównych dzieł feminizmu tego okresu. Autorka analizuje sytuację kobiet w społeczeństwie i bada jej przyczyny. Przedstawia również swoje poglądy na temat macierzyństwa, aborcji oraz małżeństwa, które

23

sposób wyrażając swoje poglądy. Patti Smith nie tylko jest ważną postacią w muzycznym świecie punk rocka, ale również pośród aktywistów stanowi wzór do naśladowania. Zarówno punk, jak i feminizm mają swój początek w kontestowaniu rzeczywistości – gdyby nie to, najprawdopodobniej w ogóle by nie powstały. Rozważanie aktualnie panującej na świecie sytuacji jest niezwykle ważne, choćby i z tego względu, że prowadzi do polepszenia naszej sytuacji jako ludzi. Droga do wymarzonego celu nigdy nie jest prosta, lecz bardzo wyboista i wiąże się z ogromnym zaangażowaniem w walkę o to, co uważa się za słuszne. Na przykładzie wielu osób można stwierdzić, że nie jest to łatwy wyczyn, ja jednak jestem zdania, że buntownicy są jak silnik napędzający zmiany w społeczeństwie. Myślę, że bez nich tkwilibyśmy w ciemności.

magazyn redakcjabb


nie jesteśmy odpowiedzią

Siksa powstała z miłości

„Punk” – undergroundowe kluby, irokezy i szalone ubrania. Nostalgia, ale też potępienie. Jednak punk wciąż żyje, a wśród czołowych artystów współczesnej sceny można wymienić duet Siksa, czyli Alex Freiheit oraz Buriego. tekst:

mateusz merta, ignacy socha małgorzata tomczak

zdjęcie:

redakcjaBB: Skąd się wziął impuls do działania? Alex: Inspiracją dla nas było w zasadzie wszystko, co w życiu przeszliśmy, obejrzeliśmy czy czego wysłuchaliśmy. Obydwoje od zawsze interesowaliśmy się sztuką, więc gdy się poznaliśmy, od razu wiedzieliśmy, że się rozumiemy i że chcemy zrobić coś wspólnie. Śmiejemy się, że Siksa jest właściwie naszym dzieckiem, w końcu powstała z miłości. To Buri ośmielił mnie do tego, żebym wyszła „na zewnątrz” z moimi tekstami – wcześniej mój bezpośredni styl spotykał się raczej z krytyką, a Buri był pierwszym, który go docenił. Jak to się zaczęło? A: Zaczęłam chodzić na slamy poetyckie. Wcześniej byłam na „wieczorku poetyckim”, na którym występowali w większości faceci, grali sobie na gitarach i wykonywali poezję śpiewaną, a tu nagle wyskoczyłam ja z tym swoim stylem… No i wtedy się właściwie to wszystko w dużym skrócie zaczęło. Po paru miesiącach znajomości zagraliśmy z Burim

#10

wydanie specjalne 2019

A: Nie jestem taka jak Siksa, którą pokazuję na scenie, ale z drugiej strony ona jest stworzona ze mnie i gdy wchodzę w tę postać, jestem w stanie powiedzieć więcej, niż tu i teraz mogłabym ci powiedzieć. Na pewno znasz taką sytuację, że ktoś ci coś mówi, a ty po dziesięciu minutach zadręczasz się w myślach: A: Jeżeli chodzi o tę ener- „Przecież ten ktoś powiedział mi gię... Ten materiał [Poskromie- coś chamskiego i ja mogłem mu nie złośnicy – przyp. red.] był odpowiedzieć tak i tak”. Siksa jest robiony na megazmęczeniu, osobą, która to wyprzedza, wywątpliwościach, i był dla nas naj- przedza tę krytykę i w ogóle się trudniejszy, bo w poprzednich tym nie przejmuje, a przynajmówiliśmy o sprawach aktual- mniej takie sprawia wrażenie. nych, które się dzieją na świecie, Jest postacią, która dojrzewa tak, a głównie w Polsce, albo z dru- jak ja chciałam dojrzeć. Ma swój okres buntu, w którym jest niegiej strony spotykałam się na scenie ze swoimi (lub nie swo- znośna i mówi to, co chce, podimi) traumami, które w jakiś spo- czas gdy ja nie mogłam takich rzeczy z różnych powodów mósób sobie przerobiłam. Mówiłam o gwałcie – gwałtach właściwie – wić i robić. W ogóle nie mogłam a ten materiał mówi o stanie, któ- mieć wtedy takiej Siksy, a dlaczery mamy aktualnie w nas, stanie go nie? Bo się przejmowałam – bezsilności i zwątpienia. Ten stan po prostu. I to mnie zamykało. jest w nas i w Siksie – co za róż- Siksa jest nastolatką, za pomonica? cą której odtwarzam swoją młodość. W materiale, który pokazałaś, wchodziłaś w polemikę z Siksą, a może z samą sobą? Kim dla Ciebie jest Siksa?

pierwszy koncert w Gnieźnie, czyli w mieście, w którym mieszkamy i gdzie ja się urodziłam. Trwa to już od czterech lat i będzie trwało do końca życia – chyba.

nie jest to jedyna reakcja. Jest i druga strona medalu – ludzie próbują nas zagłaskać, przejąć, sterroryzować przyjaźnią, zabić miłością, w pewien sposób wysysając z nas kropla po kropli energię. To też jest absolutnie wykańczające, a już nie tak oczywiste.

Nie baliście się wybierać takiej formy? Dziś bezpośrednie przekazy nie są już tak popularne, ludzie nie lubią, gdy się ich krytykuje. Buri: To nie my wybraliśmy formę, tylko forma wybrała nas. Alex czytała swoje teksty na głos, a ja grałem na gitarze basowej. Na początku miałem pewne opory przed występowaniem tylko z gitarą basową i tekstem, ale ta formuła ewoluowała i w pewnym momencie osiągnęliśmy satysfakcjonujący nas artystyczny wymiar. A co ludzie powiedzą... Myślę, że bywa to blokujące, ale radzimy sobie z tym. Jak ludzie odbierają tę bezpośredniość? B: Siksa często wywołuje w ludziach agresję, lecz choć wydaje się to na pierwszy rzut oka najoczywistszą odpowiedzią,

24

magazyn redakcjabb


Każdy powinien mieć swoją Siksę? A: Tego nie wiem. Wczoraj na przykład rozmawiałam z dziewczynami, które były na koncercie, i one czasami czują się tą swoją Siksą. Każdy ma jakąś swoją Siksę. Prowadziliśmy warsztaty z młodzieżą i to, co ją pociąga w Siksie, to właśnie to, o czym mówiłam – oni też potrzebują postaci, w którą mogą się wcielić. Skoro Siksa to środek przekazu czegoś, co siedzi w nas, to znaczy, że w Tobie coś się zmieniło? A: Poskromienie złośnicy jest właśnie o tym, że poskramiamy Siksę. Rozdwajam się na dwie postacie, czyli jestem sobą i jestem Siksą, i trochę się z nią kłócę, trochę podważam jej działania. Wypracowaliśmy coś takiego, że ludzie zaczęli do nas przychodzić po koncertach i mówić różne rzeczy, z którymi nie do końca dawaliśmy sobie radę. Zapadł mi w pamięć chłopak, który podszedł do mnie i powiedział, że jest oskarżony o gwałt. Chyba myślał, że jak mi to powie, będzie usprawiedliwiony, bo przecież ja śpiewam o gwałcie. Wtedy zapaliła się nam czerwona lampka, że trzeba zmienić kierunek, żeby to, co mówi i robi Siksa, nie stało się pomnikiem. Dlatego właśnie powstał ten materiał. Nie jesteśmy odpowiedzią, nie zmieniamy świata. Czy miałaś kiedyś wrażenie, że powiedziałaś za dużo? A: Nie, nigdy, bo uważam, że rzeczy, o których mówiliśmy ze sceny, powinny być dla każdego oczywiste, mimo że zarówno forma, jak i treść tego, co robimy, ewoluuje i skręca w jakimś innym kierunku. To jest właśnie ten brak puli tematów, co znaczy,

że nie wymyślamy sobie, że teraz będziemy mówić więcej o feminizmie, a wcześniej wymyśliliśmy, że będziemy mówić o Polsce. To jest tak bardzo związane z nami, z tym, co aktualnie przeżywamy, że po prostu mówimy o tym głośno. B: To są dla nas oczywiste oczywistości, choć innym ludziom może się wydawać, że tak nie jest. Nie żałujemy i nie wstydzimy się naszych działań z przeszłości. Pomimo że istnieje diametralna różnica doświadczeń, umiejętności i tak dalej, uważam, że wszystko, co zrobiliśmy do tej pory, było bardzo satysfakcjonujące. Czy według was polska scena ma potencjał polityczny i jakie ma w związku z tym cele? A: Znasz piosenkę Pawła Domagały Weź nie pytaj, weź się przytul? To taki obecny szlagier radiowy. On tam śpiewa, że „nie chce żyć polityką, kiedy tłumy na mieście”, tylko „córkom zrobi jeść”. I to zaangażowane środowisko, które wychodziło na ulice, może się na to wkurzać. A z drugiej strony, tam jest taka fraza: „Weź nie młodniej, weź się starzej” i przyszło mi do głowy, że to przecież też jest megaważny wątek. Myślę, że na normalnych ludzi, którzy słuchają radia, takie słowa mogą podziałać. Piosenka może być o antyfaszyzmie, o przemocy, ale musi być z metaforą i ładnie zaśpiewana. Moim zdaniem to jest sposób, żeby dziś docierać do ludzi. My nie docieramy z różnych względów i mamy tego pełną świadomość. Ale zawsze będę uważać, że jeśli choć w jednej osobie coś się zmieni pod naszym wpływem, to było warto.

SIKSA

W 2014 roku Alex Freiheit i Buri założyli zespół grający nowoczesny punk. Za pomocą stworzonej przez siebie postaci – Siksy – przekazują treści antyfaszystowskie, feministyczne i wolnościowe. Sami określają się jako „najgorszą reklamę Gniezna od czasów chrztu Polski w 966 roku".


zdrowy (?) egoizm

nie bójmy się myśleć o sobie

Jest z Tobą od zawsze, mniej lub bardziej widoczny. Wmawiając sobie, że to Cię nie dotyczy i że nie można Cię tak nazwać, tylko się okłamujesz. Pomyśl, jak jest naprawdę? kaczmarczyk krystian sekut

tekst: julia grafika:

K

ażdego dnia zastanawiamy się nad tym, co stanie się w przyszłości. Myślimy o naszych planach, wyjazdach, podróżach. Każdy ma w życiu inne priorytety. Troszczymy się o bliskich, dbamy o środowisko, ofiarowujemy pieniądze na cele charytatywne. Lecz nie oszukujmy się, niosąc pomoc innym, bierzemy też pod uwagę to, jakie korzyści ta pomoc wniesie w nasze życie. Wszyscy patrzymy na swoje dobro i potrzeby, co w jakimś stopniu czyni z nas egoistów.

Postawmy sprawę jasno: jesteś egoist(k)ą i prawdopodobnie na zawsze tak pozostanie. Jak zdefiniować egoizm? Nadmierna miłość do własnej osoby, zagarnianie wszystkiego dla siebie, egocentryzm i samolubność? To wytłumaczenie moim zdaniem nie odzwierciedla postawy i zachowań egoisty, który mieszka w każdym z nas. Postawmy też sprawę jasno:

#10

wydanie specjalne 2019

jesteś egoist(k)ą i prawdopodobnie na zawsze tak pozostanie. Ale spokojnie, nie jest to powód do zmartwień. Angażujesz się w zbiórki, pomagasz starszym lub chorym dzieciom, robisz to z własnej, nieprzymuszonej woli i pomyśl – w każdym Twoim działaniu jest malutka cząsteczka, która podpowiada ci, co dobrego będzie w tym dla Ciebie, w jakim stopniu z tego skorzystasz, co będziesz z tego mieć. Dając coś komuś, automatycznie czujesz satysfakcję i się dowartościowujesz. Każdy z nas urodził się z przekonaniem, że należy walczyć o siebie i troszczyć się o własne dobro. To zresztą nic złego, u każdego ten typ egoizmu jest mniej lub bardziej widoczny. Niepokojące jest dopiero, gdy oprócz siebie nie dostrzegamy nikogo więcej, a poświęcenie lub pomoc drugiej osobie okazują się nie lada wyczynem.

wiadać czyjejś wizji naszego postępowania? Lepiej zmienić swoje cele i pomysły, aby kogoś zadowolić, czy twardo się ich trzymać? Ograniczenia każdego dnia wkradają się do naszego życia, nie zawsze jest tak, jak byśmy chcieli. Spotykamy się z wieloma przeszkodami lub trudnymi do podjęcia decyzjami. Gorzej, kiedy tą metaforyczną przeszkodą jest ktoś nam bliski. To bardzo trudne: wybrać swoje zdanie czy ugodę? Przecież każda taka decyzja ma wpływ na nasze życie i nie da się jej cofnąć. Możemy przez to sprawić przykrość innym ludziom, ale pamiętajmy też, co jest dobre dla nas samych.

Dorastając, podejmujemy wiele decyzji. Kierujemy się radami rodziców, przyjaciół, rodzeństwa. Ale co wtedy, gdy nasze poglądy lub plany nie będą podobać się innym lub odpo-

Twoim marzeniem jest wyjechanie na studia do innego miasta lub kraju. Chcesz się rozwijać, poznać nowe osoby. Wszystko jest już zaplanowane w Twojej głowie, snute od

Czy spełnianie swoich marzeń można nazwać egoizmem?

26

lat marzenia niedługo mogą zamienić się w rzeczywistość. Ale chwila, jedyne, co powstrzymuje Cię od tego kroku, to komentarze twojej rodziny. Czasem demotywujące, czasem zupełnie pozbawiające chęci dalszego planowania. Wiadomo, czasem wypowiedziane nieświadomie lub w dobrej intencji. Dlaczego jednak czujemy się z nimi źle? W czym tkwi problem? Wszystko pewnie wynika z troski, nadopiekuńczości, strachu przed tym, jak sobie poradzimy. Rodzice nie chcą zostać sami, boją się tęsknoty lub nudy we własnym, niezagrożonym od lat gronie. Obawiają się zmian. To zrozumiałe. Jeszcze gorzej, gdy dotyczą ich pociechy, która przez 18 lat była pod ich ochroną, kontrolą i ciągłym nadzorem, aby niczego jej nie brakło. Z naszego punktu widzenia to egoizm, choć w dużej mierze ̶ zwykła miłość i troska. Co zrobić w takiej sytuacji? Zostać pod dachem rodziców i oddalić swoje marzenia, żyjąc w cieplutkim, oswojonym i bezpiecz-

magazyn redakcjabb


nym miejscu? W znajomym już mieście, z zaufanym gronem przyjaciół? Czy może dać sobie szansę, spełnić swoje pragnienia, wyfrunąć z gniazda i powoli zacząć żyć na własną rękę? Czy spełnianie swoich marzeń można nazwać egoizmem? Według mnie jest to egoizm, nie można temu zaprzeczyć, spójrzmy na to jednak pozytywnie i zastanówmy się, czy życie bez zmian miałoby jakikolwiek sens. Bywają one trudne, ale przecież często wnoszą dużo dobrego i choć wiążą się ze stresem, na koniec przynoszą nam mnóstwo satysfakcji z własnej samodzielności. Czy życie bez egoizmu i troski o własne dobro byłoby korzystne i odpowiednie dla wszystkich? Myślę, że nie. Czasem nie warto słuchać innych, nawet gdy są to najbliżsi. Oczywiście nie zawsze, ale musimy brać pod uwagę to, że cudze rady czy podpowiedzi niekoniecznie wyjdą nam na dobre. Nie bójmy się podejmować decyzji ani ryzykować. Zmiany zawsze czegoś nas nauczą. Wiadomo, że nie wszystkie okażą się dobre, nie zawsze będzie tak, jak sobie zaplanowaliśmy, ale z każdego wydarzenia możemy wyciągnąć lekcję na przyszłość. Wszystko dzieje się po coś, każde potknięcie i niepowodzenie również jest nam potrzebne.

radość. Zupełnie niepotrzebnie! Nie czujmy strachu przed brakiem akceptacji lub przed tym, co pomyślą sobie inni. Pamiętajmy, że oprócz tysiąca innych ludzi, obowiązków czy zajęć najważniejsi jesteśmy my. Presja otoczenia często bywa stresująca, ale dobrze jest przezwyciężyć strach. W końcu przechodzi przez to każdy i każda z nas, nawet jeśli aktualnie zdaje się, że wszyscy

inni wiodą spokojne, szczęśliwe życie pozbawione trosk. Powinniśmy częściej słuchać siebie, czasem zdać się na intuicję zamiast tylko dostosowywać się do innych. Nie stójmy w miejscu i nie dajmy wejść sobie na głowę. Wiadomo, nie należy popadać w przesadę, nadmierny egoizm nie jest dobrą cechą, ale czasem to właśnie on pomaga nam

dojść do wyznaczonego celu. Oprócz tego warto też zaufać sobie. Nie walczmy z egoizmem za wszelką cenę, nie próbujmy się go całkowicie wyzbyć – zaakceptujmy go, przekujmy w narzędzie ulepszania naszego życia i wraz z nim spełniajmy swoje marzenia!

Nie stójmy w miejscu i nie dajmy wejść sobie na głowę. Zdrowy egoizm może dotyczyć wszystkiego, nie tylko wyjazdu na studia: naszych zainteresowań, pasji. Często boimy się czy wstydzimy mówić o tym, co lubimy robić, co daje nam

#10

wydanie specjalne 2019

27

magazyn redakcjabb


nie każdy bohater nosi pelerynę O życiu nauczycielki w czasach komunistycznych i o wolontariacie, który może mieć inną formę, jeśli się tylko chce, rozmawiam z Panią Anną Jurczygą, emerytowaną nauczycielką historii i czynną wolontariuszką, od 9 lat działającą w Domu Opieki „Samarytanin”. kasia gęca ola wesołowska

tekst: zdjęcie:

Kasia Gęca: Jak dawała sobie Pani radę jako nauczycielka historii w czasach komunistycznych? Czy musiała się Pani dostosowywać do pewnych zasad, czy istniały tematy, których lepiej było nie poruszać? Pani Ania: Zacznę od tego, że tam, gdzie studiowałam, czyli na Uniwersytecie Jagiellońskim, nasi profesorowie uczyli nas, że mamy zawsze podawać fakty oparte o rzetelną wiedzę. Nie było to łatwe. Ale jeżeli miało się kręgosłup moralny, to możliwe było przekazywanie takiej wiedzy. Nigdy nie miałam problemów z tego tytułu, że podałam uczniom fakty, które były znane w tak zwanym „drugim obiegu”. Może była to kwestia szczęścia? A co z Pani uczniami? Jak ich Pani wspomina? Czy poszli potem w Pani ślady? Z tego, co mi wiadomo, uczyłam na tyle ciekawie, że wielu z nich wybrało później studia historyczne. Umiałam ich zainteresować, nawet chłopców.

#10

wydanie specjalne 2019

Było to nie lada wyzwaniem, gdyż pracowałam z uczniami z różnych środowisk. Może nie każdy z tych, którzy ukończyli studia w tym kierunku, związał swoją przyszłość z historią, ale liczę na to, że wiedza, którą im przekazałam, przydała im się w życiu.

Zależało mi najbardziej właśnie na domu opieki, ponieważ wydawało mi się, że taka placówka to idealne miejsce, aby podzielić się dobrem, które otrzymałam od życia.

Przejdźmy więc do teraźniejszości. Aktualnie jest Pani wolontariuszką. Dlaczego?

Wyobrażałam sobie, że nieważne, czy to ludzie zdrowi, czy chorzy, ja będę chciała wykrzesać z nich jeszcze trochę radości życia. Nie bardzo wiedziałam, z czym się tam spotkam. Więc kiedy przyszłam, postanowiłam przy każdym usiąść, porozmawiać, zapytać, czego oczekuje. Okazało się, że ci ludzie chcieli coś jeszcze z siebie dać, by znów poczuć się potrzebni.

Jaki miała Pani cel, idąc tam po raz pierwszy?

Moje marzenia o tego typu działalności zaczęły się, kiedy wyjechałam na wycieczkę do Francji. Zauważyłam, że hotel, w którym mieszkałam, był oparty o wolontariat. Codziennie przyjeżdżały tam panie z bogatych domów, sprzątały, robiły obiady, a kiedy nastawał wieczór, wracały swoimi drogimi autami do siebie. Wtedy właśnie pomyślałam: „Kiedy będę na emeryturze, zostanę wolontariuszką”. A że dysponuję dużą ilością wolnego czasu, tak się właśnie stało.

Wystawia Pani spektakle, w których grają właśnie mieszkańcy domu opieki. Jak to wszystko się zaczęło? Nie od razu zaczęliśmy od występów teatralnych. Na początku spotykaliśmy się, aby lepiej się zintegrować. Przy okazji odbywały się wykłady o tematyce historycznej,

Dlaczego akurat Dom Opieki „Samarytanin”?

28

podróżniczej, o ciekawych postaciach z naszej literatury. Powstała też „Chwila z poezją”. Czytaliśmy wiersze pisane nie tylko przez znanych poetów, lecz także przez naszych mieszkańców. I tak powoli dojrzewaliśmy do decyzji o występach teatralnych. Aktualnie realizujemy już czwarty projekt. Gdzie się te występy odbywały? Nasz pierwszy zorganizowałam w przedszkolu, z którego dzieci często nas odwiedzały. Kiedy zobaczyliśmy, że widowni spodobał się występ, zaczęliśmy tour po innych przedszkolach. Było to trudne, ale nie niemożliwe, bo, jak widać, chcieć znaczy móc, niezależnie od wieku. Za Wami już trzy sztuki. Na jakie tematy? Jedna na podstawie baśni, którą napisałam, druga o starości, ale na wesoło, a ostatnia z okazji stulecia niepodległości. A w zanadrzu mamy już kolejną propozycję!

magazyn redakcjabb


A czy Pani podopieczni od początku byli chętni na wystawienie takiego spektaklu? Nie. Niektórzy chcieli zrezygnować już po pierwszej próbie, gdyż mieli nieprawdopodobne problemy z dykcją. Trzeba dodać, że są to osoby starsze i mocno schorowane. Nie wywierałam na nich presji, powiedziałam: „Dobrze, jeśli nie chcecie, nie musimy tego robić, ale chociaż spróbujmy”. Na kolejnej próbie pokazałam im ćwiczenia na poprawną wymowę i okazało się, że zaczęli robić ogromne postępy. Cenię sobie ich uwagi i pomysły, a także zaangażowanie, które wkładają w każdą próbę. Najważniejsze, że daje im to radość. Może nawet nie posądzali siebie o taki talent? Jak oni się czują po tych wszystkich występach? Są z siebie bardzo zadowoleni, nigdy nie sądzili, że na starość spotka ich jeszcze „kariera aktorska”. A czy Pani jest dumna ze swoich podopiecznych? Najbardziej na świecie. Angażujemy na rzecz innych i dobra wspólnego. Wzmiacniamy więzi międzypokoleniowe i motywujemy do działania. Dowiedz się więcej na: redakcjaBB.pl/KtoToWie

Anna Jurczyga z wykształcenia historyczka, z zamiłowania pedagożka. Za swoje zaangażowanie i nietypowe formy opieki otrzymała dwukrotnie (2011 i 2017) tytuł Wolontariusza Roku.


dawid sternal


mikołaj marciniak


Poszerzamy granice

Home, sweet home

Podróże, poznawanie świata, innych kultur i przede wszystkim nowych ludzi to marzenie większości z nas. Jednocześnie jest to jednak marzenie, które zazwyczaj wydaje się niemożliwe do spełnienia. O tym, jak pogodzić naukę w szkole średniej z podróżowaniem, gdzie znaleźć fundusze i jak odnaleźć się na drugim krańcu kontynentu, opowiedzą Martyna, Gabriela i Attilio – uczestnicy wymian AFS. tekst:

redakcjaBB: Czym się kierowaliście, wybierając cel swojego wyjazdu? Martyna: Od dzieciństwa jestem małą Francuzką. Od kiedy pamiętam, byłam zakochana w beretach, bagietkach, we francuskich filmach. Dodatkowo cała moja rodzina jest niemieckojęzyczna, a mnie zawsze zależało na byciu oryginalną (śmiech). W szkole trafiłam na cudowną nauczycielkę francuskiego i w końcu podjęłam decyzję, że jeśli mam wyjechać, to tylko do Francji. Attilio: Zdecydowałem się na Polskę, bo jest stosunkowo blisko Włoch, a jednocześnie język i kultura są zupełnie inne. I myślę, że wybrałem dobrze. Gabriela: Tak naprawdę nie wiem, dlaczego wybrałam Włochy. Być może dlatego, że uczyłam się włoskiego w szkole. Marzyły mi się też Stany Zjednoczone, ale zrezygnowałam ze względów finansowych, a poza

#10

wydanie specjalne 2019

Julia Dykla, Oliwia Paciorek zdjęcie: maciek gałuszka

tym zależało mi, żeby nauczyć się drugiego języka. W Bielsku-Białej jest naprawdę sporo możliwości, jeśli chodzi o język włoski.

Włoszech w życiu by to nie przeszło!”, „My, Włosi...” (śmiech). Czasem naprawdę czuję się jak włoska patriotka. Różnice w samym stylu życia są bardzo widoczne?

Na pewno jednym z kryteriów, które trzeba spełnić, by wyjechać, jest dobra znajomość angielskiego. To wystarcza?

A: W Polsce wszystko dzieje się szybciej niż we Włoszech. U nas do wszystkiego podchodzi się na większym luzie. Poza tym we Włoszech w ciągu dnia mamy więcej słońca, co też wpływa na codzienne życie. U was wieczorami szybko zapada zmrok, a w zimie rankiem wciąż jest ciemno. Wydaje mi się, że jako Włoch bez słońca nie jestem w stanie funkcjonować. Pod tym względem jest mi w Polsce trudniej.

M: Nie ma kryteriów takich jak oceny czy wyniki egzaminów i wydaje mi się, że to dzięki temu cały program jest tak ciekawy. Nieważne, czy jest się osobą cichą, czy zwariowaną, geniuszem czy przeciętnym uczniem. Można być po prostu sobą. Chodzi przede wszystkim o to, żeby mieć czas i chęci. Jak wyglądają pierwsze dni na tak długiej wymianie?

Swoje rodziny goszczące traktujecie jak naturalne. Czy trudno jest nazwać obcego człowieka mamą lub tatą?

G: Na początku wiele się porównuje, przynajmniej tak było w moim przypadku. Bez przerwy powtarzałam: „My w Polsce tak nie robimy”. Po powrocie brzmiało to trochę inaczej: „We

dotyczyło właśnie tego, jak chcemy zwracać się do siebie nawzajem. Moi rodzice goszczący powiedzieli, że byłoby im bardzo miło, gdybym zwracała się do nich „mamo” i „tato”, ale jednocześnie zaznaczyli, że nie muszę tego robić. Miałam kilku znajomych, którzy wcześniej brali udział w wymianach i przekonali mnie, żeby rzeczywiście w ten sposób mówić. Teraz nie potrafiłabym inaczej i naprawdę czuję się jak ich córka. M: Niestety we Francji musiałam zmienić rodzinę po trzech miesiącach. Jeśli jednak chodzi o zwracanie się do mojej rodziny, to mówienie „brat” czy „siostra” przychodziło mi bez problemu, natomiast do rodziców nie umiałam powiedzieć „mamo” czy „tato”. Mówiłam do nich po imieniu, ale nikt nie miał z tym żadnego problemu. Dlaczego zmieniałaś rodzinę?

G: We Włoszech dostaliśmy zestaw pytań dla ucznia i rodziny goszczącej. Jedno z pytań

32

M: W pierwszej rodzinie we Francji czułam się jak niepro-

magazyn redakcjabb


szony gość, a to jest zupełnym przeciwieństwem celu AFS. Kiedy jedzie się na wymianę, ma się świadomość, że w dużym stopniu będzie trzeba się dostosować, dlatego w pierwszym momencie wydawało mi się, że to po prostu kwestia różnic kulturowych. Po pewnym czasie zaczęłam rozumieć język, poznawać innych ludzi i okazało się, że niektóre sytuacje w domu wcale nie były normalne. Jak zmiana rodziny wygląda z technicznego punktu widzenia? M: W moim przypadku największym problemem był fakt, że rodzice z pierwszej rodziny goszczącej byli zaangażowanymi działaczami AFS, pracującymi na co dzień z całym zarządem. Kilkukrotnie rozmawiałam z rodziną na temat problemów, które doskwierały mi w życiu codziennym, ale gdy to nie dawało efektu, napisałam do mojej mentorki. Bardzo

#10

wydanie specjalne 2019

się zawiodłam, bo okazało się, że była przyjaciółką tej rodziny i przesłała im mojego maila. Małżeństwo było rozzłoszczone, nie ze względu na to, że czuję się u nich źle, tylko dlatego, że naruszam ich wizerunek w AFS. W końcu przyjechała do nas na rozmowę najwyżej postawiona dyrektorka z mojego regionu, ówcześni rodzice sugerowali odesłanie mnie do kraju, twierdząc, że nie umiem dostosować się do panujących we Francji zwyczajów. W końcu odpuścili...

na. Dodatkowo przed wyjazdem byłam szarą myszką, która nie umiała się odezwać. Miesiąc wykłócania się o własne prawa zupełnie mnie zmienił. Dziś z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że cieszę się, że zaszła taka sytuacja. Zupełnie zmieniła mój sposób patrzenia na świat. Dużo czasu spędziliście za granicą. Czym teraz jest dla Was dom? A: Mój dom jest tam, gdzie mogę znaleźć ludzi, przy których czuję się dobrze, i gdzie mogę odpocząć, zachowywać się swobodnie. To miejsce, w którym spotykam się z przyjaciółmi i po prostu dobrze spędzam czas, będąc z innymi.

Kolejna rodzina też tak uważała? M: Nie, trafiłam do najwspanialszych ludzi pod słońcem! Druga rodzina potraktowała mnie bardzo poważnie i życzliwie. Uczestniczyłam w ich codziennym życiu, łącznie z sobotnim praniem i sprzątaniem. Do dziś utrzymujemy kontakt i uważam, że to wspaniałe uczucie mieć świadomość, że gdzieś na świecie mieszka twoja druga rodzi-

M: Dla mnie dom to przede wszystkim ludzie. To miejsce, w którym czuję się bezpiecznie i do którego chcę wracać. Na początku mojego wyjazdu

33

zaznałam przeciwieństwa domu, ale dzięki temu potrafię teraz dostrzec, że otaczają mnie osoby, którym naprawdę zależy na mnie i na moim dobru. G: Dla mnie dom to miejsce, w którym rano mogę wstać, pokazać się bez makijażu i nikt nie ucieknie. To tak pół żartem, pół serio oczywiście. To miejsce, w którym niekoniecznie najważniejsze są te wielkie, poważne sprawy. W domu można po prostu usiąść razem i poplotkować przy kawie.

AFS jest międzynarodową, pozarządową organizacją non-profit, opartą na wolontariacie, której głównym celem jest tworzenie sprawiedliwszego i pokojowego świata poprzez edukację międzykulturową rozwijającą umiejętności interpersonalne i kompetencje globalne.

magazyn redakcjabb


Kredą pisane

Oświata okiem nauczyciela

Zapewne zastanawialiście się, jak wygląda edukacja z punktu widzenia naszych nauczycieli, którzy starają się o jak najlepsze wykształcenie uczniów i najkorzystniejszy wizerunek swojej szkoły. Postanowiliśmy przybliżyć Wam te kwestie, zadając kilka pytań dyrektorowi najlepszego liceum w województwie śląskim – Markowi Myślińskiemu. tekst:

redakcjaBB: Jak wiemy, V Liceum Ogólnokształcące jest najlepszą szkołą w Bielsku-Białej oraz na Śląsku. Co, Pana zdaniem, na to wpływa? Czy jest to spowodowane zaletami uczniów, czy samej szkoły? Marek Myśliński: Składa się na to praca wszystkich: uczniów, nauczycieli czy nawet obsługi administracyjnej – która, wydawałoby się, ma niewiele wspólnego z osiągnięciami szkoły i uczniów, ale to tylko pozory. To efekt wszystkich czynników, które dają możliwość zdobywania wiedzy, a później dzielenia się nią na konkursach, olimpiadach i przede wszystkim udowadniania, że jest się po prostu primus inter pares, czyli najlepszym spośród równych. Czy wobec tego mógłby Pan wymienić kilka czynników, które wpływają na to szczególnie? Rozumiemy, że jest to kwestia kadry nauczycieli, którzy są ponad normą, ale na

#10

wydanie specjalne 2019

Paweł Niesporek, Julia Marek zdjęcie: Paweł Niesporek

pewno istotny jest także fakt, że do szkoły przyjmowani są uczniowie z największą liczbą punktów w mieście.

W każdej szkole są uczniowie z pasją do uczenia się, zdobywania wiedzy, pokazywania się oraz – przede wszystkim – uczenia innych. To jest na pewno kwestia nauczycieli, na pewno kwestia uczniów i wszystkie „kwestie poboczne”. To są, jak już powiedziałem, czynniki, które muszą zaistnieć równocześnie w pewnym punkcie, w którym wszyscy chcą, aby było jak najlepiej – jak najwygodniej w sensie zdobywania wiedzy. To jest ten punkt, o który nam właśnie chodzi, który należy osiągnąć, aby każdy był zadowolony – nauczyciel, rodzic, uczeń, każdy, kto bierze udział w procesie nauczania.

Uczniowie są świetnie wykształceni, ale wiemy, że oprócz tego mają dość czasu, żeby kształcić się poza szkołą. Czy wie Pan może o masowych inicjatywach, w których społeczność Piątki uczestniczy? Ależ oczywiście! Cały czas wychodzimy naprzeciw dążeniom tych wszystkich, którzy chcą osiągnąć coś więcej. Na przykład tydzień temu [16 marca – przyp. red.] odbyła się Sobota Naukowców, w ramach której można było wziąć udział w różnych wykładach oraz warsztatach prowadzonych przez absolwentów liceum i naszych nauczycieli. Uczestnictwo w tych zajęciach to szansa na zdobycie dodatkowej wiedzy, dostępna dla wszystkich uczniów. Z kolei w tym tygodniu [29–30 marca] organizujemy warsztaty „Zaprzyjaźnij się z Piątką”. Wszystkie te działania prowadzone są przez nauczycieli. Nie chodzi w nich przy

34

tym o ekwiwalent materialny, a o satysfakcję. Dlaczego Pan wybrał akurat zawód nauczyciela? To było tak dawno temu, że trudno jest mi jednoznacznie na to pytanie odpowiedzieć, ale tradycja rodzinna była na pewno jednym z decydujących czynników. Ponadto pierwsze lata w zawodzie spowodowały, że ta profesja po prostu mi się spodobała. Bardzo lubię pracować z młodzieżą i to miało chyba największy wpływ na mój wybór. Rozumiemy, że jest to również Pana inspiracja i motywacja – młodzież, która się kształci. Młodzież, którą kształcimy, która przychodzi do tej czy innej szkoły (bo jak doskonale wiecie, pracowałem w różnych szkołach). W każdej szkole są uczniowie z pasją do tego, co uważam za najważniejsze, czyli do uczenia się, zdobywania wiedzy,

magazyn redakcjabb


Marek Myśliński

Dyrektor V Liceum Ogólnokształcącego w Bielsku-Białej, nauczyciel fizyki w bielskim Zespole Szkół Muzycznych im. Stanisława Moniuszki.

pokazywania się oraz – przede wszystkim – uczenia innych. Takich ludzi zawsze w szkole można znaleźć.

Ogromna większość nauczycieli to ludzie, którzy uczą z pasją i z poświęceniem. Co może Pan powiedzieć o środowisku, w którym Pan uczy? Czy są jakieś wady, które wymagają poprawy nie tylko V LO, ale ogólnie, w całym systemie szkolnictwa?

#10

wydanie specjalne 2019

Systemy, które działają ogólnokrajowo czy ogólnoświatowo, z reguły mają jakieś wady, ale oczywiście mają też zalety. Tutaj nie chciałbym wymieniać wad, bo staram się na nich nie skupiać. Po prostu, jeżeli w systemie jest coś, co trzeba naprawić, doświadczony nauczyciel na pewno będzie to naprawiał tu i teraz. W Piątce mamy bardzo doświadczoną kadrę pedagogiczną, która się tym zajmuje. W Polsce w ogóle jest niezwykle doświadczona kadra pedagogiczna, całkowicie oddana sprawie edukacji, i nie wiem, co wy na ten temat sądzicie, ale ja ze

35

swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że ogromna większość nauczycieli to ludzie, którzy uczą z pasją i z poświęceniem. Jeżeli ktoś się do tego zawodu nie nadaje, bardzo szybko zostaje wyrugowany przez samych uczniów, przez tych, którym przyszedł służyć, którym ma przekazywać wiedzę. Problem polega na tym, jak dalece wy chcecie tę wiedzę zdobywać, bo jeżeli nie wymagacie tego od nauczyciela, to i nauczyciel bez jakiejś większej ochoty zrobi to, co do niego należy i co wynika z programu. Natomiast pozostałe elementy, które by dały asumpt do tego, że uczeń będzie miał tej wiedzy więcej, ta eksplozja

chęci – to jest coś niezwykle motywującego dla nauczyciela. Proszę mi wierzyć, naprawdę tak jest, że jeżeli uczeń chce, prosi o dodatkową wiedzę, to nauczyciel z wielką radością ją daje. Zawsze powtarzam uczniom, że tyle nauczyciel daje, ile uczeń żąda. Żądajcie jak najwięcej! Na pewno temu podołają, bo – jeszcze raz powtarzam – kadra nauczycielska w Polsce jest naprawdę świetnie wykształcona i przygotowana do pełnienia obowiązków. Mówię to bez jakiegokolwiek zająknięcia, z pełną świadomością znaczenia swoich słów.

magazyn redakcjabb


Poznaj wroga

Nie wiesz? Symuluj! Jak zdać każdy egzamin. tekst i ilustracja:

J

ako dzieci wchłaniamy świat wokół nas, interpretujemy go, tworzymy własną rzeczywistość, tożsamość i – co najistotniejsze w kontekście tego artykułu – wzorce działań.

Ludzka zdolność adaptacji do sytuacji i warunków oraz konstruowania na tej podstawie pewnych schematów działań, odtwarzanych później w podobnych sytuacjach, w których występują podobne warunki, jest co najmniej imponująca. Dlatego tak ważna w naszym codziennym życiu, którego nauka jest i będzie nieodłącznym elementem, jest świadomość tego, że te wzorce zachowań istnieją i że bazuje na nich działanie naszego mózgu. Najważniejsze jest jednak to, że możemy wykorzystywać je w celu bardziej efektywnego uczenia się. Co z tego wynika? Ano to, że ucząc się, trzeba używać wszy­ stkich zmysłów. I to nie wszystko – powinniśmy także symulować warunki, w jakich będziemy zdawali dany egzamin czy kolokwium albo prezentowali wprowadzany na rynek produkt.

#10

wydanie specjalne 2019

Bartłomiej pasierbek

1. Dowiedz się więcej na temat formuły i procedur egzaminu.

W połączeniu z angażowaniem pełni zmysłów i koncentracją pozwoli nam to przejść przez wszystkie bazujące na wiedzy życiowe próby bez większych problemów. Od razu trzeba zaznaczyć, że nigdy nie uda nam się w 100 procentach zasymulować okoliczności, w jakich będziemy egzaminowani. Nawet jeśli dysponujemy dostępem do miejsca, dokumentów czy ewentualnie pytań, które będą nam zadawane, nie jesteśmy w stanie przewidzieć naszego samopoczucia, zachowania ludzi, opóźnień, humoru egzaminatorów i miliona innych czynników. Możemy jednak, korzystając z dostępnych środków, spróbować stworzyć warunki jak najbardziej zbliżone do tych, które według naszej wiedzy będą panować na egzaminie. Jak to zrobić?

Może to oczywiste, ale niektórzy o tym zapominają. Świadomość obowiązujących zasad pozwala uniknąć niepotrzebnego stresu i w spokoju powtarzać materiał, czekając na swoją kolej. Ogólnie rzecz biorąc – być wyluzowanym. 2. Zgromadź jak najwięcej informacji – nie tylko o egzaminie, ale również o egzaminatorach. Postaraj się znaleźć informacje o egzaminatorach. Dowiedz się, kim są, jakim językiem mogą się posługiwać oraz jakiej postawy oczekują od egzaminowanego. Podpytaj też osoby, które były egzaminowane przed Tobą lub na przykład w poprzednim roku – mogą mieć wiele cennych wskazówek. Te ustalenia sprawią, że będziesz wiedzieć, czego możesz się spodziewać po egzaminatorach, jakie nastawienie do Ciebie mogą mieć na egzaminie, jak będą się do Ciebie zwracać, jak masz im odpowiadać na pytania. Dzięki temu możesz dostosować swoje odpowiedzi czy ubrać się

Ucząc się, trzeba wykorzystywać wszystkie zmysły, a także symulować warunki, w jakich będziemy zdawali dany egzamin.

36

w dobry sposób, który pozwoli im ocenić Cię jako kogoś, kto zasługuje na dobry wynik. Jeżeli masz z tymi ludźmi do czynienia nie tylko w czasie egzaminu, ale przez dłuższy czas (na przykład uczą Cię danych przedmiotów lub po prostu są obecni w Twoim otoczeniu), spraw, żeby postrzegali Cię jak najlepiej, a wszystkie ewentualne sprzeczki czy poróżnienia wyjaśnij tak, by nie ukazywały Cię w złym świetle w oczach osoby, która ma wydać werdykt na temat Twój i Twojej wiedzy. 3. Zapoznaj się z materiałem, który masz mieć opanowany. Na podstawie materiału wywnioskuj, co powinien wiedzieć dobrze przygotowany kandydat zdający ten konkretny egzamin. Przed nauką posegreguj materiał według hierarchii ważności. Jeżeli jesteś egzaminowany z części materiału, to przecież bardzo dobrze wiesz, co to jest za materiał, czego dotyczy, jacy ludzie uczyli Cię tego przedmiotu, a więc potrafisz też określić, co może im się spodobać, jakie tematy są ich największym konikiem.

magazyn redakcjabb


4. Zadbaj o to, jak się prezentujesz. Pamiętaj, że zazwyczaj ocenie podlega nie tylko Twoja wiedza, jak to jest z góry zakładane przez system. Jesteśmy tylko ludźmi i zawsze przychylnie patrzymy na osoby ubrane odpowiednio do sytuacji oraz umiejące się wypowiadać. Dlatego zastanów się, jaki powinien być Twój styl wypowiedzi i w jaki sposób należy się ubrać, by nie wyróżniać się negatywnie spośród reszty osób biorących udział w egzaminie. Wyprasuj ubrania, oswój się ze swoim wyglądem w lustrze, jeżeli możesz, udaj się w tym stroju na miejsce egzaminu. Jeżeli będziesz przemawiać według przygotowanego wcześniej tekstu – przećwicz go kilkakrotnie na głos z odpowiednią intonacją.

ni. Nawet znalezienie WC może być trudne, kiedy przyjdziemy zdenerwowani w dzień egzaminu, dlatego dobrze jest oswoić się z przestrzenią i poznać mniej więcej rozkład budynku, znaleźć miejsca, gdzie można coś zjeść, przewietrzyć się czy zwyczajnie porozmawiać.

w łóżku czy na kanapie. Usiądź po prostu na najzwyklejszym krześle w postawie przypominającej tę, którą przyjmiesz na egzaminie. 7. Zapoznaj się z pytaniami. Znając pytania, możesz odpowiednio się przygotować i nauczyć się na nie odpowiadać tak, by na egzaminie Twoje odpowiedzi były jak najlepsze. Jeżeli forma egzaminu sprawia, że nie znasz pytań wcześniej, podziel materiał, który masz opanować, i na podstawie każdego fragmentu przygotuj jedno pytanie, które egzaminator może zadać. Spisz te pytania i poproś kogoś z rodziny, by Cię z nich przepytał. Możesz to wykonać po prostu w domu, a jeżeli Ci się uda, zrób to choć raz w miejscu egzaminu.

6. Wyczuj atmosferę. Miejsce, ludzie, pora roku, pogoda, ogólne nastroje, muzyka i dźwięki otoczenia w połączeniu ze sobą tworzą atmosferę, która ma na nas duży wpływ. Jest to kolejny argument za tym, aby odwiedzić miejsce egzaminu i oswoić się z nim. Być może będzie się tam odbywać inne wydarzenie albo egzaminy są tam przeprowadzane częściej – jeśli masz taką możliwość, przyjdź właśnie wtedy, tylko po to, by „poczuć” to miejsce.

5. Poznaj miejsce egzaminu. Jeżeli egzamin będzie się odbywał w miejscu, do którego masz dostęp lub możesz je odwiedzić przy jakiejś okazji – zrób to. Nic tak nie wspomaga wytwarzania kortyzolu (hormonu stresu) jak nowa przestrzeń, w której nie jesteśmy jeszcze zorientowa-

#10

wydanie specjalne 2019

Przy przygotowywaniu się do egzaminów w domu pamiętaj o atmosferze, jaka będzie panowała podczas samego egzaminu, a przede wszystkim o ciszy. Dlatego przy powtarzaniu materiału nie należy słuchać muzyki, siedzieć w superwygodnym fotelu w pozycji półleżącej, uczyć się

37

9. Symuluj w opisany sposób również w domu. Wszystkie opisane powyżej metody w domowym zaciszu trzeba będzie stosować w nieco okrojonej wersji, niektóre z pomocą drugiej osoby, część samodzielnie. Ważne jest przede wszystkim to, żeby wykorzystać choć kilka z nich, a najlepiej wszystkie, a wtedy egzaminy nie będą niczym, czemu nie będziemy w stanie stawić czoła. 10. Praktykuj!

8. Bierz udział w próbnych egzaminach i testach.

Nic się nie dzieje bez aktywnego działania i tak samo jest z nauką. Pamiętaj więc o tym, by nie tylko czytać o tych metodach, ale faktycznie je wykorzystywać. Warto być świadomym, jak otoczenie wpływa na nas i jak nasz umysł radzi sobie z życiowymi sytuacjami. Starajmy się jak najlepiej przygotować do egzaminów, które nas czekają.

Wybieraj te z formułą najbardziej zbliżoną do tego, co czeka Cię na faktycznym egzaminie. Staraj się zawsze wykorzystywać okazje takie jak próbne wersje egzaminów, do których będziesz podchodzić.

Powyższe metody są wynikiem moich doświadczeń (a egzaminów w życiu miałem sporo) oraz podparte rozwiązaniami zaczerpniętymi z książek autorstwa takich autorytetów jak Tony Buzan czy Timothy Ferriss.

magazyn redakcjabb


z pamiętnika czytelnika

NIE TAKA LEKTURA STRASZNA... Zrób herbatę, znajdź ciepły koc, siądź w ulubionym fotelu i sięgnij po przygodę. TEKST:

EMILIA GWÓŹDŹ JUSTYNA GÓRKA

ZDJĘCIE:

Z

aczynając od Sumerów ryjących w glinianych tabliczkach, przez średniowiecznych mnichów, aż do dzisiejszych e-booków... Książki towarzyszą nam od zawsze. Niestety wśród młodzieży coraz częściej słyszy się: „Czytanie jest nudne” czy „Wolę pograć na komputerze”. Z czego wynika ta niechęć do książek? Czy da się coś z tym zrobić?

a stały się codziennością. A co być może najważniejsze, Internet i media społecznościowe, które bez końca zajmują nam czas i rozpraszają, wtedy po prostu nie istniały. To wszystko powoduje, że książki nie zajmują wysokiej pozycji na naszej liście priorytetów.

Gdy czytamy, polegamy na słowach i własnej wyobraźni, podczas gdy na przykład telewizja proponuje szczegółowy obraz i dźwięk.

Czytanie w porównaniu do innych zajęć oferuje o wiele mniej bodźców. Gdy czytamy, polegamy na słowach i własnej wyobraźni, podczas gdy na przykład telewizja proponuje szczegółowy obraz i dźwięk. Dlatego nie ma co się dziwić, że skupienie się, choćby przez parę minut, na najciekawszej nawet książce stanowi duże wyzwanie.

Zacznijmy od tego, że produktów i platform, które konkurują o naszą uwagę, jest teraz nieporównywalnie więcej niż 40 lat temu. Gry komputerowe coraz bardziej zyskują na popularności. Filmy przestały być wielkim wydarzeniem,

Teraz podstawowy kontakt młodzieży z czytelnictwem to szkolne lektury, które uczniowie poznają często jedynie poprzez streszczenia, ewentualnie czytanie fragmentów dzieł. Obowiązkowe lektury to między innymi twórczość

#10

WYDANIE SPECJALNE 2019

Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego czy Jana Kochanowskiego. Na liście znajdują się również Kamienie na szaniec Aleksandra Kamińskiego i Dywizjon 303 Arkadego Fiedlera. Tak, znajomość tych utworów jest istotna, bo definiują one naszą narodową tożsamość oraz ilustrują przeszłość i tradycje Polski, ale taki wybór tekstów jest nieatrakcyjny dla dzisiejszej młodzieży.

Tradycje szlachty litewskiej w XIX wieku, rusyfikacja polskiej młodzieży w Klerykowie i krwawa droga Balladyny do władzy są dla nas odległymi, abstrakcyjnymi konceptami. Przeciętny nastolatek żyje w zupełnie odmiennym rytmie niż ten, jakiego wymagałby od niej obecny kanon lektur. Zrozumienie pogańskich o-

38

brzędów, solidaryzowanie się z ludźmi, którzy umierali za ojczyznę, czy wzruszanie się miłością obywatela Rzymu do pogańskiej zakładniczki jest prawie niemożliwe. Tradycje szlachty litewskiej w XIX wieku, rusyfikacja polskiej młodzieży w Klerykowie i krwawa droga Balladyny do władzy są dla nas tak odległymi, abstrakcyjnymi konceptami, że te wielkie dzieła wydają się nam po prostu nudne. Ich trudny język i pokaźne rozmiary na pewno nie pomagają. Dlatego osoby, których jedynym kontaktem z literaturą są lektury, czują do książek w ogólności wielką niechęć. Kolejnym problemem jest to, że nawet gdy ktoś już zdecyduje się sięgnąć po powieść, nie ma pojęcia, od czego zacząć. Jeżeli nigdy wcześniej się tego nie robiło, nie ma się ukształtowanego gustu czytelniczego. Nie wie się, czy odpowiednią pozycją będzie dla nas utwór fantasy, kryminał, biografia czy też

MAGAZYN redakcjaBB


powieść historyczna. Dylemat ten stanowi sporą trudność, a ponieważ jesteśmy tylko ludźmi, jeśli coś wymaga za dużo wysiłku i inicjatywy, mamy tendencję do poddawania się. Nie zawsze jesteśmy świadomi zysków, jakie przynoszą nam książki. Po pierwsze, pozytywem jest sama rozrywka, której książki mogą nam dostarczyć. Co najlepsze, jeśli udasz się do biblioteki, jest to rozrywka darmowa. Kolejna korzyść, którą czerpiemy z czytania, to poszerzenie naszej wiedzy. To książki pozwalają nam dowiedzieć

#10

WYDANIE SPECJALNE 2019

się więcej o świecie. Dzięki nim możemy poznać ludzi, którzy już dawno nie żyją, kultury odległe od naszej, zwiedzić najdalsze zakątki naszej planety i światy istniejące jedynie w wyobraźni autorów. Czytając, wzbogacamy także swoje słownictwo i łatwiej przychodzi nam wypowiadanie się w dyskusjach. Lektura pomaga w tworzeniu spójnych tekstów, wpływa pozytywnie na znajomość ortografii i interpunkcji, poprawia pamięć i koncentrację oraz rozwija wyobraźnię. Czytanie redukuje również stres. Bez względu na to, ile spraw masz

na głowie, problemy odpływają, gdy zagłębisz się w świetną opowieść.

Dzięki książkom możemy poznać ludzi, którzy już dawno nie żyją, kultury odległe od naszej, zwiedzić najdalsze zakątki naszej planety i światy istniejące jedynie w wyobraźni autorów.

mola książkowego o radę, pójść do biblioteki albo zobaczyć, co proponuje lokalna księgarnia. Zacznij od czegoś krótkiego i przyjemnego. Kiedy już przeczytasz kilka pozycji i zorientujesz się, jaki gatunek najbardziej Ci odpowiada, możesz sięgnąć czy to po klasyki, czy po najnowsze powieści. Czytaj choćby przez 20 minut dziennie. Naprawdę warto.

Co teraz zrobić? Jeśli zdecydowałeś/aś się zacząć czytać, proponuję spytać znajomego

39

MAGAZYN redakcjaBB


+3 do siły

Niesamowity świat larpów

Zapewne zdarzyło Ci się kiedyś marzyć, by zostać szanowanym rycerzem, kapitanem statku kosmicznego bądź przywódcą gangu. Jeśli wydaje Ci się, że tylko za pomocą swojej wyobraźni możesz stać się, kimkolwiek zechcesz, to jak zareagujesz, jeśli powiem, że się mylisz? tekst:

julia marke majcherczyk zuza kosmowska

zdjęcie:

LARP, czyli live action role-playing można przyrównać do teatru improwizowanego. Naszym reżyserem jest Mistrz Gry (zwany skrótowo MG), który jest jedyną osobą znającą cały scenariusz. Aktorami – uczestnicy, wcielający się w uprzednio stworzone postacie, którzy w zależności od larpa wyposażeni są w krótki rys historyczny oraz cel wraz z dążeniami bohaterów. Jeżeli brakuje jakiejś informacji, uczestnicy mogą wymyślić ją sami. To oni kreują relacje między sobą, tworząc włas­ ną, niepowtarzalną historię. Wszystko, co mówi i robi gracz, odbierane jest jako działanie jego postaci. Na czas larpa wchodzimy w skórę danego bohatera. Żyjemy jego życiem, staramy się wczuć w jego sytuację. Przeżywamy emocje i historie, których nie bylibyśmy w stanie doświadczyć w realnym życiu, co tylko sprawia, że chcemy więcej i więcej.

#10

wydanie specjalne 2019

Podział podziałowi nierówny

Prócz powyższych wyróżnia się również larpy nordyckie, anglosaskie, action larpy (nastawione na akcję) czy parlor larpy (nastawione na rozmowę). Do pewnego rodzaju larpów możemy zaliczyć również gry miejskie.

pokazać na przykładzie kłótni. Jeśli dwie osoby się kłócą i jedna z nich stwierdzi, że jest to dla niej zbyt wiele i nie chce kontynuować sporu, może powiedzieć „Red”. W tym momencie drugi z graczy powinien natychmiast przestać, scena staje się nieważna, jakby nigdy się nie wydarzyła, i rozgrywa się ją od nowa. Na czas larpa Nie rozmawiamy o redach wchodzimy w skórę w trakcie, a nawet po lardanego bohatera. pie! Jeśli gracz zechce, sam powie, dlaczego zakończył Przeżywamy emocje scenę. Nie wolno go do niczei historie, których nie go przymuszać. Gdy podczas bylibyśmy w stanie naszej kłótni usłyszymy słowo doświadczyć w realnym „Yellow”, oznacza to, że gracz życiu. chce zostać na takim poziomie nasilenia lub wręcz woli, by Gdy kolory i bezpieczeństwo zrobiono mały kroczek w tył. idą ze sobą w parze... W skrócie – w scenie został osiągnięty maksymalny poSkoro mówimy o larpach, ziom intensywności, który nie warto wspomnieć o bezpie- powinien zostać przekroczoczeństwie podczas gry. Bardzo ny. Słowo „Green” różni się od ważne są tak zwane „słowa dwóch poprzednich, gdyż jest bezpieczeństwa” – trzy kolo- swego rodzaju zaproszeniem ry w języku angielskim: Red, do intensywniejszej gry. Gdy Yellow oraz Green. Użycie podczas kłótni dana osoba pooraz znaczenie słów bezpie- wie „Green”, możemy zaostrzyć czeństwa można bardzo łatwo spór. Tak samo byłoby w przy-

Żeby nie było tak prosto, larpy dzielą się na kilka różnych typów. Jednym z nich jest chamberlarp – przedstawiona historia dotyczy małej liczby osób i odbywa się w zamkniętej przestrzeni. Nacisk stawia się tutaj na relacje między postaciami, a scenografia może być bardzo umowna lub niesamowicie rozbudowana. Ważną rolę mogą też odgrywać stroje. Larp terenowy – odbywa się na otwartej przestrzeni, z dużą liczbą graczy. Może trwać nawet do kilku dni. Bardzo często na tego typu larpach używa się tak zwanej broni bezpiecznej. Jeepform (bądź freeform) – wyróżniającą go cechą jest obecność widowni, która może brać udział w scenach, jakie w danym momencie się rozgrywają. Scenariusz, inaczej niż w przypadku pozostałych typów, jest jawny i służy budowaniu dramaturgii. Scenografia i stroje nie są najważniejszą częścią tej rozgrywki.

40

magazyn redakcjabb


padku szarpaniny. Słowo to jest furtką, którą gracz może przekroczyć, ale nie musi. Warto jednak pamiętać, że nawet jeśli ktoś użył „Green”, może po chwili powiedzieć „Red” bądź „Yellow”. Dlaczego trzeba o tym mówić? Podczas gier najważniejsze jest nasze bezpieczeństwo. Czujesz, że pewna scena Cię wykańcza? Użyj „Red” lub „Yellow”. Chcesz mocniej? „Green!”. Jeśli nie zdarzyła się jeszcze sytuacja, w której użycie tych słów wydało Ci się potrzebne, nic nie szkodzi. Każdy gra inaczej, a one zostały stworzone z uwagi na psychiczny komfort uczestników.

Jedyne, czego potrzebujemy, to paru graczy, jakiś Mistrz Gry i rzecz jasna dobre nastawienie.

#10

wydanie specjalne 2019

Przed wyruszeniem w drogę należy obrać cel podróży!

dze na taki wyjazd, gdyż są to niesamowite przeżycia i można nabrać wiele doświadczenia. Jeśli nie ma się możliwości skorzystania z żadnej z tych ofert, nic nie szkodzi! Na stronie larpbase.pl opublikowane są larpy, w które można zagrać w domowym zaciszu. Jedyne, co jest do tego potrzebne, to paru graczy, jakiś Mistrz Gry i rzecz jasna dobre nastawienie. Zawsze można również poszukać na Facebooku grup z danego miasta i popytać ludzi, czy nie chcieliby zagrać. Jeśli ktoś bardzo chce, to znajdzie sposób, by chociaż spróbować – do czego bardzo zachęcam!

Niestety w Bielsku-Białej jest bardzo trudno o możliwość zagrania w larpa. Większe wydarzenia są czasem organizowane w Katowicach czy Pszczynie. Jeśli kogoś zainteresował ten temat, może śledzić strony czy grupy na Facebooku (jak LARP Poland), na których zamieszczane są informacje o odbywających się larpach. Zazwyczaj są to oferty gry w Warszawie, Poznaniu czy Krakowie, ale jeśli ma się możliwość, warto się na coś takiego przejechać. Szansa na zagranie w larpa pojawia się także na wszelkiego rodzaju konwentach. Jeśli skusimy się na tę opcję, lepiej wcześniej co nieco o tym poczytać, by się nie zrazić. Są też specjalne obozy, które skupiają się na graniu czy nawet tworzeniu larpów i mimo że taka rozrywka jest dosyć droga, warto uzbierać pienią-

odgrywanie poszczególnych historii możemy rozwijać swoją wrażliwość, nauczyć się lepiej rozumieć drugiego człowieka, a przede wszystkim siebie. Dostajemy możliwość wniknięcia w swoje wnętrze, poznania zarówno własnych lęków, jak i rzeczy, które dają nam szczęście. Niektóre larpy poruszają wiele istotnych kwestii dotyczących naszego społeczeństwa. Zmuszają do myślenia, ale robią to w niekonwencjonalny sposób, co sprawia, że aż sami chcemy się nad tym zastanawiać. Za pomocą gry pokazują, jak działa nasz świat, co powinniśmy zmienić i jak do tego dążyć.

Dlaczego warto? Larpy to oczywiście fantastyczna zabawa, dzięki której możemy się oderwać od prozy życia, ale to nie jest jedyne, co można zyskać, zagłębiając się w ten świat. Poprzez wcielanie się w różne postacie czy

41

Warto zapoznać się z tym tematem z uwagi na niesamowite przeżycia i wspomnienia, które zostaną z nami na długo, a my już nigdy nie będziemy takimi samymi ludźmi.

magazyn redakcjabb


pif-paf!

Pasja, która stała się życiem

Wielu z nas spotkało się lub nadal spotyka się ze stwierdzeniami: „Podążaj za głosem serca”, „Oddaj się swojej pasji”, „Staraj się w życiu robić to, co kochasz”. Brzmi znajomo? Zapewne tak.

tekst: ilustracja:

J

eśli udało Ci się tego dokonać, możesz czuć słuszną dumę. Pamiętaj jednak, aby nie zaniedbywać swojego zainteresowania – dalej się rozwijaj, odkrywaj nowe rzeczy (nie tylko związane z Twoim hobby). Gdy natomiast jesteś jeszcze na etapie odnajdywania siebie, nie pozwól sobie na zmarnowanie potencjału, który masz. Niektórzy z nas znaleźli swoją pasję już w dzieciństwie. Dla części był to sport, w którym realizują się do dziś, dla innych mogły to być taniec, śpiew, gotowanie, harcerstwo czy gra w szachy. Są również tacy, którzy mają na pozór niebezpieczne zainteresowania. Wszechstronny rozwój Strzelanie z broni wbrew pozorom jest czymś więcej niż załadowaniem broni, ściągnięciem palca ze spustu czy rozładowaniem uzbrojenia. Im lepiej

#10

wydanie specjalne 2019

patrycja sojka Paweł Sodzawiczny

poznajemy tę dyscyplinę, tym bardziej się o tym przekonujemy. Aby utrzymać poprawną pozycję przy strzelaniu, a przede wszystkim być w stanie unieść cały sprzęt, musimy dbać o swój rozwój fizyczny. Następną rzeczą, którą strzelectwo w nas „ćwiczy”, jest koncentracja oraz umiejętność skupienia się na jednym elemencie. Myślę, że to przydatne w dzisiejszym świecie setek bodźców, a jeszcze więcej rozpraszaczy.

Powiedziałam o rozwoju intelektualnym oraz fizycznym. Teraz chciałabym zwrócić uwagę na rozwój emocjonalny. Przy strzelaniu ważne jest, aby zachowywać spokój oraz „zimną krew”, a to nie należy do łatwych zadań, szczególnie że strzelectwo podnosi nam poziom adrenaliny w organizmie. Dzięki członkostwu w danym klubie mamy okazję rozwinąć się społecznie. Umiejętność posługiwania się bronią pozytywnie oddziałuje na poczucie własnej wartości, a to jeden z kluczowych elementów wpływających na rozwój młodego człowieka.

Umiejętność posługiwania się bronią pozytywnie oddziałuje na poczucie własnej wartości, a to jeden z kluczowych elementów wpływających na rozwój młodego człowieka.

Strzelectwo sportowe Do sportów strzeleckich należą: strzelectwo sportowe, długodystansowe, westernowe, kurkowe, dynamiczne, czarnoprochowe i historyczne. Strzelectwo sportowe, na którym się skupię, jest podzielone na trzy dyscypliny: karabin, pistolet i strzelba. Każda dyscyplina sportowa dzie-

42

li się na konkurencje wiekowe. Są to młodziki (do 15 lat), juniorzy młodsi (16–17 lat), juniorzy (18–20 lat) oraz seniorzy (od 21 lat). Chciałabym podkreślić różnicę między dyscypliną a konkurencją. Dyscyplina odnosi się do broni używanej przez zawodników, a konkurencja oprócz wieku zawodników precyzuje konkretny typ broni, z której strzelamy. Młodzieżowe Ligi Strzeleckie W Bielsku-Białej mamy możliwość rozwijać pasję, jaką jest strzelectwo. Działają u nas dwa kluby strzeleckie, do których można dołączyć. Ponadto szkoły organizują zawody Bielskiej Ligi Strzeleckiej. Pewnie sobie pomyślisz: „A co, jeśli nigdy wcześniej nie miałem broni w ręku?”. Okazuje się, że to NIE problem! Są osoby, dla których te zawody są pierwszym kontaktem z bronią – są jednak zmotywowane do działania i szybko uczą się strzelać.

magazyn redakcjabb


Rekonstrukcje historyczne Oprócz osobistego rozwoju strzelectwo daje nam również możliwość brania czynnego udziału w rekonstrukcjach historycznych. Dzięki uczestniczeniu w takich wydarzeniach na terenie Polski i za granicą mamy szansę spotkać się na żywo z historią oraz poznać sprzęt, którego dawniej używano. W Bielsku-Białej działa

#10

wydanie specjalne 2019

Grupa Rekonstrukcji Historycznej „Breda”.

A co, jeśli nigdy wcześniej nie miało się broni w ręku? Okazuje się, że to NIE problem! Możemy spotkać jej członków na piknikach historycznych

43

w całej Polsce; łatwo zauważyć, że rekonstrukcje to ich wielka pasja. Pasja, która stała się życiem. W tym wszystkim trzeba pamiętać, że sprzęt oraz treningi wymagają nakładów finansowych. Dlatego uważam, że osoby, które w to wchodzą, muszą się tym naprawdę interesować – poświęcają w końcu nie tylko czas, ale również pieniądze. W ostatnich latach popularność strzelectwa wzrosła. Może

właśnie ta dyscyplina sportowa jest tym czymś, co Cię porwie? Jedno jest pewne – nie dowiesz się, jeśli nie spróbujesz! Wiek nie ma znaczenia. Do zobaczenia na strzelnicy!

magazyn redakcjabb


E-SPORT WSPÓŁCZESNĄ FORMĄ RYWALIZACJI „Na czym polega fenomen e-sportu?” – zapytacie. E-sport, czyli sport elektroniczny, to rywalizacja w różnego rodzaju grach komputerowych. Może być formą zabijania nudy czy przyjemnego spędzania wolnego czasu, ale może też prowadzić do uczestnictwa w profesjonalnych turniejach w różnych częściach świata. TEKST I ILUSTRACJA:

K

iedyś ludzie uważali, że granie w gry komputerowe może być tylko jedynie „dodatkiem” do życia codziennego; niektórzy twierdzili nawet, że to dziecinne zajęcie, przez które marnujemy nasz cenny czas. Od kilku lat jednak e-sport coraz bardziej zyskuje na popularności oraz rozwija się w niewyobrażalnym tempie – turnieje, które kiedyś były tworzone w niewielkiej przestrzeni z małym wkładem finansowym, rozrosły się do takiego stopnia, że rozgrywki najlepszych graczy możemy oglądać na wielkich scenach, a także w telewizji oraz na transmisjach w Internecie. Sport inaczej Czy e-sport ma coś wspólnego ze sportem? W samej jego nazwie możemy dostrzec, że zalicza się do sportu, różni się jednak od tradycyjnych form. W piłce nożnej lub siatkówce rozgrywki wyglądają tak, że są dwie drużyny, które starają się rozegrać mecz jak najlepiej, aby pokonać swojego przeciwnika. Turnieje odbywają się na stadio-

#10

WYDANIE SPECJALNE 2019

OLIWIA SZEWCZYK Codzienność profesjonalnego gracza

nach lub boiskach, a na widowni zasiadają fani, którzy starają się dopingować swoich faworytów do jak najlepszej gry. W e-sporcie rozgrywki odbywają się między drużynami, które zasiadają do komputerów, konsoli lub telefonów i walczą, aby wygrać z przeciwnikiem. Także tutaj ludzie z różnych zakątków świata przyjeżdżają specjalnie nawet do najbardziej odległych miejsc, aby zasiąść na widowni i wesprzeć swoich ulubionych graczy. Jednym z podstawowych elementów, które łączą e-sport ze sportami tradycyjnymi, jest to, że w obydwu przypadkach gracze muszą wykazać się umiejętnościami oraz ciężką pracą, aby zaskoczyć swoich przeciwników oraz taktycznie rozegrać mecze. I w obu przypadkach profesjonalni gracze otrzymują wynagrodzenie.

kład na YouTube. Zarobki graczy według wywiadu z Jakubem „Creatonem” Grzegorzewskim Gracze do turniejów przygo- wahają się między 7 a 15 tysiątowują się nawet miesiącami. cami złotych miesięcznie! Życie profesjonalnego gracza skupia się na codziennych tre- W co grają e-sportowcy? ningach. Przez kilka godzin dziennie ćwiczą zagrywki oraz Do najpopularniejszych gier różne taktyki, jak również roz- w świecie e-sportu zaliczają się: pracowują swoich przeciwników • League of Legends (LoL) poprzez oglądanie ich rozgry- oraz Dota 2 – gry typu MOBA wek, stale je analizując. Powsta- (Multiplayer Online Battle Arena ją nawet specjalne miejsca, które – jeden z podgatunków gier strasą tymczasowo zamieszkiwane tegicznych, gdzie ograniczona przez graczy, aby mogli oni łaliczba graczy walczy przeciwtwo się integrować oraz ustalić ko sobie na arenie). Opierają się plan gry. Na świecie rocznie tur- na walce dwóch drużyn, które niejów gier komputerowych jest zmagają się ze sobą za pomocą ogrom – według escharts.com postaci z unikalnymi umiejętnow 2017 roku odbyło się ich około ściami. Wygrywa ten, kto znisz390 – a pula nagród wynosi na- czy bazę przeciwnika. wet kilka milionów dolarów! • Counter Strike: Global OffenOprócz pieniędzy za udział sive (CS:GO) – gra typu FPS w turniejach gracze otrzymują (First Person Shooter – strzelarównież wynagrodzenia od swo- nina widziana oczami bohateich sponsorów – najczęściej są ra gry). Wyróżniamy tutaj dwie to firmy produkujące sprzęt ga- drużyny: terrorystów oraz antymingowy. Indywidualnie gra- terrorystów. Terroryści mają za cze mogą też zarabiać dzięki zadanie podłożenie bomby na transmitowaniu swoich zma- jednym z Bombsite’ów, a antygań na żywo w Internecie oraz terroryści muszą ich powstrzynagrywaniu filmików, na przy- mać lub rozbroić już podłożo-

Zarobki graczy wahają się między 7 a 15 tysiącami złotych miesięcznie! 44

MAGAZYN redakcjaBB


ną bombę. Jest to jedna z opcji wygranej – drugą jest wyeliminowanie przeciwnika. • Starcraft – gra strategiczna; jej podstawowym celem jest wyeliminowanie przeciwników za pomocą utworzonych jednostek. Ważne jest również odpowiednie rozbudowanie swojej bazy, aby odeprzeć atak wroga. • Hearthstone – gra karciana, polegająca na tym, aby za sprawą złożonej talii kart, które posiadają specjalne atrybuty, zniszczyć swojego przeciwnika. • Fortnite Battle Royale – jest to gra, która na rynku gier komputerowych pojawiła się niedawno, ale zyskuje dużą popularność. Na mapie ląduje setka graczy, którzy walczą przeciwko sobie z użyciem przedmiotów, które znajdują w różnych lokalizacjach. Wygrywa ten, kto przeżyje do końca. Możliwe jest granie samemu, z drugą osobą lub drużynowo. Starcie mistrzów Jako że turnieje są popularne na całym świecie, w Polsce również możemy znaleźć eventy poświęcone e-sportowi. Największym z nim jest Intel Extreme Masters, który co roku, od 2013, w okolicach marca odbywa się w Katowicach. Aktualnie rozgrywane są na nim mistrzostwa w CS:GO oraz Starcrafcie. Cały IEM jest podzielony między dwie lokacje: Spodek i Międzynarodowe Centrum Kongresowe. Na głównej scenie Spodka możemy oglądać rozgrywki profesjonalnych graczy. Każdy z nas może zasiąść na widowni, aby kibicować swojej drużynie. Natomiast w MCK znajduje się tak zwane EXPO, czyli targi przemysłowe, gdzie różne firmy mają swoje stoiska, na których można kupić profesjonalny sprzęt do gamingu, pograć w ulubione gry, wziąć

#10

WYDANIE SPECJALNE 2019

udział w konkursach, a nawet posłuchać koncertów. IEM jest ogromnym wydarzeniem i wie o nim każdy mieszkaniec Katowic oraz okolic, nawet jeśli nie interesuje się sceną e-sportową. Podczas jego trwania można zaobserwować wielu ludzi przechadzających się po mieście w koszulkach swoich ulubionych drużyn, kolejki ciągnące się przez nawet kilkaset metrów, duże billboardy reklamujące event. Turniej ten cieszy się taką popularnością, że Spodek pęka w szwach! Nieraz nie jest w stanie pomieścić wszystkich osób, które czekają na wejście. Zawody w Katowicach od początku są jednymi z najczęściej oglądanych mistrzostw, a pula nagród czasem przekraczała nawet milion dolarów!

Turniej Intel Extreme Masters cieszy się taką popularnością, że Spodek pęka w szwach! Nieraz nie jest w stanie pomieścić wszystkich osób, które czekają na wejście. Najpopularniejszym wydarzeniem e-sportowym w historii były Mistrzostwa Sezonu 7 w League of Legends – w niektórych momentach rozgrywki oglądało je ponad 100 milionów osób! Natomiast największa historyczna pieniężna pula nagród została zgromadzona w turnieju The Interna-

45

tional 2018 w grze komputerowej Dota 2 i wynosiła aż ponad 25 milionów dolarów. W dzisiejszych czasach e-sport rozwija się tak szybko, że w Polsce tworzone są specjalne kierunki w szkołach i na uczelniach wyższych. Nawet w Bielsku-Białej w ZDZ-cie powstała klasa o specjalizacji e-sport. Jeżeli gry komputerowe to coś, czym naprawdę się pasjonujesz, możesz spróbować swoich sił w e-sporcie. Każdy z nas może zostać profesjonalistą w tej dziedzinie!

MAGAZYN redakcjaBB


Poza szlakiem O zachodzie słońca nad Jeziorem Międzybrodzkim Sonia Skrzypnik zdradziła szczegóły z życia sportowca, ale przede wszystkim młodej kobiety, która twardo stąpa po ziemi, tak samo jak nie boi się od niej oderwać. tekst:

Kasia Caputa Sandra Szuta

zdjęcie:

Kasia Caputa: Szczęśliwe chwile na podium przyciągają wzrok. Jesteśmy świadkami zwycięskiego zjazdu i wkroczenia na podium, ale co się za tym kryje? Sonia Skrzypnik: Z jednej strony splendor i sława, a z drugiej wypalenie. Bycie na topie w Polsce czy na świecie to wyrzeczenia. Z czasem pojawia się brak akceptacji dla własnego trybu życia. Wszystkim wydaje się, że sportowiec ma high life, a zapominają o ciężkiej pracy, jaką wykonuje. Czasami myślę sobie, co by było, gdybym pracowała na etacie? Odwalić osiem godzin i mieć z głowy zamiast cały czas wyjeżdżać, codziennie trenować, myśleć o regeneracji. Wygrywanie, tak jak medal, ma dwie strony. Jak wygląda trening mistrzyni Polski w downhillu? Jeżdżę jak najwięcej na rowerze. Muszę wytrzymać cztery minuty zjazdu. Z biegiem lat widzę, jak ważny jest czas

#10

wydanie specjalne 2019

Co pomaga latać?

spędzony na siłowni i przede wszystkim jazda na rowerze, nieważne jakim: enduro czy zjazdówce. Musi być „jeżdżone”. Powinnaś czuć się nierozłączna z rowerem i umieć przekazać mu ruch. Najgorzej jest po powrocie z roztrenowania. Można to porównać do powrotu partnera, którego nie widziało się jakiś czas. Uczycie się siebie na nowo.

Wiele czynników sprawia, że ma się predyspozycje do zjazdu. Ale głowa jest najważniejsza. To w niej trzeba wszystko poukładać.

Powinnaś czuć się nierozłączna z rowerem i umieć przekazać mu ruch.

Moja przygoda z kolarstwem grawitacyjnym rozpoczęła się niedawno. A jak wyglądały twoje początki?

Z biegiem czasu na pewno wiele się zmieniło, bo nierentowna pasja, która pochłaniała pieniądze, przeszła w zawodowstwo. Rozterki młodej bikerki przerodziły się w profesję. Chciałam jeździć niezależnie od profitów. Gdybym myślała o nich w tamtym czasie, to zrezygnowałabym. Dosyć niedawno zaczęłam na tym zarabiać, a jeżdżę już czternaście lat. Swój cel potraktowałam zero-jedynkowo. Nie liczyły się dla mnie oryginalne ciuchy, tylko rower.

Rodzice wsadzili mnie na rower, gdy tylko nauczyłam się chodzić, ale od jedenastego roku życia zaczęłam jeździć ekstremalnie. Po drodze były perturbacje, bo nie pochodzę z zamożnego domu. Rozumiałam, że rodzice nie mogą dać mi pieniędzy na sprzęt, więc miałam wymuszone przerwy. Zaczynałam od zera. Podpatrywałam starszych kolegów w bytomskim parku. Uczyłam się od nich jeździć na skoczniach.

46

Kto jest twoim idolem, od którego czerpiesz inspirację? Moja mama, bo to właśnie dzięki niej jeżdżę. Nie miała za wiele, ale dała mi to, co najważniejsze – wsparcie. Niczego mi nie broniła i nie mówiła: „Nie dasz rady, bo nie mamy pieniędzy”, tylko: „Idź i zarób”. To ona nauczyła mnie niezłomnej wiary w siebie. Mówiła, że nieważne jak będzie, zepnę się i dam radę. Ludzie nie są świadomi, ile są w stanie wytrzymać. Podchodzę na zimno do tego, co staje na mojej życiowej drodze. Wystarczy chcieć. Od tego się zaczyna. Zaufaj sobie. Skąd czerpiesz odwagę w życiu i na rowerze? Szybkość podejmowania decyzji na rowerze jest rzeczą wyćwiczoną. Podobnie jak z prawem jazdy. Dopiero po jakimś czasie nabierasz wprawy na drodze, czyli jesteś w stanie przewidzieć, co może się stać. Pracą budujesz swoją

magazyn redakcjabb


Sonia Skrzypnik Rowerowy człowiek-orkiestra. Wielokrotna mistrzyni Polski, jedna z najdynamiczniej rozwijających się zawodniczek downhillu w Polsce. Kiedy akurat nie pędzi po stoku, przekazuje swoją wiedzę pod szyldem Jedziemy Swoje lub spędza czas w serwisie, dopieszczając rowery klientów.

odwagę. Nie jesteśmy wariatami, którzy zjeżdżają na łeb na szyję z trasy. Downhill to sport, który wymaga inteligencji. Zawodnik musi obmyślić taktykę przejazdu i ocenić ryzyko. Widzenie i myślenie na trasie przenosi na swoje ciało. Downhill to dyscyplina, która wymaga nakładów finansowych. Jak sobie z tym poradzić? Po prostu musisz jeździć i pokazać, że jesteś w tym dobra, bo za darmo nic nie dostaniesz. Trzeba mieć predyspozycje i farta, żeby ktoś wyłożył na

#10

wydanie specjalne 2019

ciebie w ciemno. Może być tak, że ktoś widzi w tobie potencjał, chce w ciebie zainwestować mimo braku wyników. Właśnie na takie osoby trafiałam – osoby, które dostrzegły moje możliwości i wierzyły, że to nasionko wykiełkuje, a może nawet zakwitnie. To byli ludzie, którzy mnie znali i wiedzieli, że jestem normalną dziewczyną, przez którą przemawia pasja do jazdy, a nie potrzeba lansu. Jeżeli nie masz warunków, stwórz je sobie sama. Nie masz finansowania – idź do pracy.

47

Jedziemy Swoje – dlaczego chcesz trenować innych?

Jaka jest twoja definicja jazdy?

Kiedyś chciałam zostać wuefistką, ale to tylko jedno z takich marzeń pomiędzy wojskową a policjantką. W końcu za mundurem chłopy sznurem. Szkołę rowerową Jedziemy Swoje założyłam dwa lata temu, dlatego że po prostu chciałam uczyć. Lubię kontakt z ludźmi, którzy chłoną wiedzę. Możliwość pokazania czegoś nowego oraz to, że masz szansę odkryć talent i zająć się kimś tak samo, jak tobą zajęto się kiedyś, daje satysfakcję.

Rower jest dla mnie wszystkim. Gdy sobie z czymś nie radzę, od razu wsiadam na moje dwa kółka i to pomaga mi funkcjonować. W innym przypadku chodzę wściekła. Jeżdżąc, zapominam o bolączkach całego świata. Po śmierci mamy nie schodziłam z roweru. To moje lekarstwo na całe zło i kryzysy mentalne. W szkole mi nie szło, ale na rowerze już byłam doceniana. Tam czułam się akceptowana, a oceny się nie liczyły.

magazyn redakcjabb


Post-Turystyka

Świadomi w nieświadomości

Poznawanie granic swojej wiedzy lub też niewiedzy zazwyczaj kojarzy się głównie z informacjami zdobytymi planowo (w szkole, domu, pracy). Czy potrafimy jednak wyciągać wnioski również z tego, czego uczymy się mimowolnie i nie do końca świadomie? tekst:

Karolina Nalborczyk Bartłomiej pasierbek

ilustracja:

P

odróże to jeden z nieodłącznych elementów życia człowieka. Są powszechnym zjawiskiem już od tysięcy lat. Kiedyś podróże trwały całe życie. Ludzie przemieszczali się w poszukiwaniu najdogodniejszych warunków. Był to koczowniczy tryb życia. Z każdym wiekiem jednak idea podróży i jej cel zmieniały się – tak samo jak podejście do nich. W starożytności często podróżowano dla przyjemności i w celu poznania świata. Podróżnicy spisywali swoje przeżycia i opowiadali o przebytych krainach oraz ludności, jaką tam napotkali. Pierwszymi takimi osobami, zmierzającymi do poznania i opisania świata, byli tak zwani logografowie jońscy. W dobie średniowiecza wyprawy odkrywcze były kontynuowane, między innymi przez ludy Bliskiego Wschodu oraz Europejczyków, na przykład Marco Polo. W tamtych czasach było także

#10

wydanie specjalne 2019

wielu wędrownych poetów czy pieśniarzy, których nazywano trubadurami (we Francji) czy bardami (w krajach celtyckich). Później nastąpiła epoka wielkich odkryć geograficznych. Organizowano wyprawy zbrojne, których celem było podbicie i opanowanie nowych terytoriów lub znalezienie korzystniejszej drogi do danego miejsca. Przykłady są powszechnie znane: Krzysztof Kolumb, Vasco da Gama czy Ferdynand Magellan. Od tamtych czasów do współczesności wiele się jednak zmieniło. Odkrywca zamienił się z czasem w pasażera, a sama chęć poznawania stała się jednym z bodźców rozwoju komunikacji. I tutaj pojawia się pierwsze pytanie: dlaczego ludzie podróżują? Jaki dzisiaj mają w tym cel i co im to daje?

czony dostęp do wielu informacji. Z tego względu teoretycznie powinni mieć więcej czasu dla siebie. W praktyce wygląda to zupełnie inaczej. Ludzie bardzo dużo czasu spędzają, pracując i zajmując się domem. I jak tutaj znaleźć czas na odpoczynek? Marzy się im wakacyjna sielanka: plaża, drinki, palmy, turkusowe morze.... To właśnie jeden z powodów, dla którego ówcześnie ludzie wyjeżdżają – aby oderwać się na chwilę od nudnej, męczącej pracy, od osób, które ich irytują, i wyluzować się z dala od domu, najlepiej w jakimś egzotycznym miejscu. Czasami jednak jest zupełnie na odwrót i to zawód zmusza nas do wyjazdów służbowych, co też jest swego rodzaju małą odskocznią. Idąc dalej, warto wspomnieć osoby, które podróżują z bardziej osobistych powodów. Są to wszelkiego rodzaju poszukiwacze przygód, adrenaliny, wiedzy lub... samych siebie. Otóż to – wielu ludzi wyjeżdża, aby odna-

Dlaczego podróżujemy? W czasach, gdy technologia rozwija się z każdą minutą, ludzie mają niemal nieograni-

48

leźć swoje własne, wewnętrzne „ja”. Świat, w którym żyjemy, jest niesamowicie skomplikowany, niesprawiedliwy i trudny. Często w okresie dorastania nie potrafimy się w nim połapać. Jedni próbują jakoś temu zaradzić rozmową z najbliższymi, medytacją czy imprezami, a inni – spontanicznymi podróżami. Podobnie rzecz ma się w przypadku osób starszych, które wskutek różnych życiowych doświadczeń zagubiły się gdzieś po drodze i chcą się z powrotem odnaleźć. Jaki zatem wpływ mogą mieć na nas podróże? Turyści a podróżnicy Słyszeliście kiedyś o efekcie motyla? To teoria mówiąca o tym, że wszystko, nawet najmniejsza rzecz ma ogromny wpływ na rzeczywistość. Każda osoba, którą spotykamy, nawet na co dzień, każda sytuacja czy miejsce, w jakim się znajdziemy, wszystko, co widzimy,

magazyn redakcjabb


słyszymy i czujemy, nas kształtuje. Często jedna malutka zmiana może wywołać lawinę, której skutki będą o wiele bardziej nieobliczalne, niż się spodziewamy. Podobnie jest z podróżami. Poznając dane miejsce, ludzi czy kulturę, trwale zmieniamy spojrzenie na otaczający nas świat. Przede wszystkim dlatego, że się uczymy: tolerancji, pokory, przełamywania własnych barier i stereotypów. Na tym etapie moglibyśmy zatem rozróżnić trzy typy ludzi podróżujących. Turysta, wyjeżdżając, chce odpocząć, oderwać się od codziennej rutyny, przez

co traktuje ludzi tam poznanych jako część krajobrazu lub wręcz obsługę. Podróżnik wyjeżdża w celu powiększania swojego doświadczenia oraz wiedzy na temat świata i ludzi w nim żyjących. Ale jest jeszcze jeden typ człowieka podróżującego, post-turysta. Czy wiecie, kto to? Jak podróżować etycznie? Czy etyka może odnosić się także do podróży? Otóż tak, co więcej, jest to bardzo ważna kwestia we wszelkiego rodzaju wyjazdach. Mam tutaj na myśli świadomość pewnych globalnych współzależności oraz

świadomość podlegania procesom społeczno-ekonomicznym. Mówiąc prościej, chodzi o innych ludzi i ich świat. To właśnie tutaj tkwi główna różnica pomiędzy turystą czy podróżnikiem a post-turystą.

Poznając dane miejsce, ludzi czy kulturę, trwale zmieniamy spojrzenie na otaczający nas świat. Co zatem trzeba zrobić, by zostać post-turystą? Post-turysta traktuje ludzi, których napotka, jak partnerów, co sprawia,

że ponosi odpowiedzialność za kształt i charakter tego spotkania. To jednak nie wszystko. Post-turysta nie nastawia się w konkretny sposób na podróże, nie idealizuje, ale też nie demonizuje ludzi i środowiska, w którym się znajduje. Przede wszystkim zadaje pytania, jest tolerancyjny, wykorzystuje zdobytą wiedzę w sposób przemyślany i odpowiedzialny, nie stawia samego siebie w centrum i co najważniejsze – wystrzega się stereotypów.


Po jednej nutce

Ukulelelele Kolejne brzękadło podbija serca młodzieży! tekst:

Krzysztof Mazur Emilia Nowak

zdjęcie:

Spoko. Co to ukulele? Jeśli jeszcze nie wiesz, co to ukulele, to nie ukrywam, że jestem zdziwiony, ale i tak śpieszę z wyjaśnieniami. Pewien sławny człowiek powiedział raz, że ukulele to „gitara dla dzieci”. Czy to określenie jest trafne, czy nie, w tym momencie mnie nie interesuje, interesuje mnie za to wtajemniczenie niewtajemniczonych. Zacznijmy od historii tego jakże popularnego instrumentu strunowego szarpanego. Wywodzi się on z grupy niewielkich instr umentów str unow ych pochodzenia p o r t u g a lskiego. Ostateczną formę, nazwę, kształt i popularność zyskał na Wyspach Hawajskich. Mimo tego, że ukulele z Hawajów nie pochodzi, to właśnie z hawajską kulturą jest związane najmocniej. P r o to t y p y instrumentu, o którym artykuł właśnie czytacie, trafił do Honolulu na Hawajach w 1879 roku wraz z imigrantami z Madery, którzy przypłynęli pracować

#10

wydanie specjalne 2019

sach? Wpływa na to kilka bardzo ważnych czynników. Czy nnik pier wszy: cena . Ukulele jest dosyć tanie. Najtańsze można kupić już za 60 złotych. Oczywiście to nie znaczy, że wszystkie ukulele są tanie. Ceny profesjonalnego instrumentu sięgają 1649 złotych polskich (specjalnie sprawdzałem!). Ale na początek zabawy z bohaterem tego tekstu wystarczy wybulić te 6 dych. Czynnik drugi: łatwość grania. Według Internetu ukulele to najprostszy do nauki instrument strunowy szarpany. Mogę to potwierdzić, bo sam się uczę. Nawet człowiek, który z muzyką miał do czynienia tylko przez słuchawki, nie powinien mieć z tym większych problemów. Wystarczy nauczyć się czytać tabulaturę i można grać! Czynnik trzeci…

na plantacjach trzciny cukrowej. Trzech z nich było stolarzami i lutnikami zarazem; po zakończeniu pracy na plantacjach zostało na wyspach i wróciło do wyuczonego zawodu, stając się pierwszymi wytwórcami ukulele. Ukulele szybko zyskało popularność dzięki królowi Hawajów i jego siostrze, którzy znani byli z zamiłowania do muzyki. Rozpropagowali oni nowy instrument i w ten sposób poznał go świat.

Mimo tego, że ukulele z Hawajów nie pochodzi, to właśnie z hawajską kulturą jest związane najmocniej. No fajnie, już wszystko wiem. Co dalej?

No właśnie, ale co grać? To chyba dobra pora, aby wrócić do teraźniejszości. Co sprawia, że ukulele jest popularne w obecnych cza-

W sumie co chcesz! Wiele znanych lub mniej znanych utworów znajdziesz w In-

50

ternecie w formie tabulatur, tabeli chwytów lub tutoriali na YouTubie. Nawet jeśli nie znajdziesz wybranego utworu, to możesz rozpisać go samemu! To takie proste! Na co czekasz? Idź grać rockowe kawałki na ukulele! (Tak, da się. Sprawdzałem). Czynnik czwarty: rozmiar. Ukulele jest bardzo kompaktowym i lekkim instrumentem, co przekłada się na łatwość transportu. Możesz chodzić z nim wszędzie: na miasto, na kebaba, do toalety… Jest tyle możliwości! Przy okazji za bardzo się nie nadźwigasz, bo ukulele waży zaledwie około 2 kilogramów! Gdy nosisz je w pokrowcu przew ieszony m przez ramię, nawet go nie czujesz.

Według Internetu ukulele to najprostszy do nauki instrument strunowy szarpany. Mogę to potwierdzić, bo sam się uczę.

magazyn redakcjabb


Dobra, przekonałeś mnie. Chcę się uczyć. Dobra jest zupa z bobra. Jeszcze lepsza z wieprza. Jeżeli masz zamiar uczyć się grania na ukulele, to mam dla Ciebie dwie opcje. Pierwsza to tutoriale na YouTubie. Wybierz tę opcję, jeżeli masz zamiar po prostu luźno grać. Nauczyć się kilku, kilkunastu lub kilkudziesięciu piosenek i grać. Druga opcja to bulenie za lekcje. Jeżeli celujesz wyżej, chcesz nauczyć się grać nie tylko parę melodii lub po prostu wolisz mieć bezpośredni kontakt z konkretnym nauczycielem, to opcja druga jest właśnie dla Ciebie.

Ukulele jest bardzo kompaktowym i lekkim instrumentem. Możesz chodzić z nim wszędzie: na miasto, na kebaba, do toalety… Dzięki, kapitanie oczywisty. Chyba wiem już wszystko, co trzeba wiedzieć. Żegnaj! Nie ma za co, dziwny głosie w mojej głowie. Fajnie się gawędziło! Do następnego!


BEZPARDONOWY ROCKMAN CZY WRAŻLIWY ERUDYTA? W szczerej rozmowie o PRL-u, Jezusie, emigracji i oryginalności „Piekar” wyjawia, co siedzi w głowie ikony polskiego rocka. ZDJĘCIE:

MATEUSZ ANTCZAK: Proponuję trochę „mistyki” na początek. Chciałbym nawiązać do wróżby, którą usłyszał Pan we wczesnych latach swojego życia od pewnej Romki. MAREK PIEKARCZYK: W młodości spałem raz na ławce na rynku w Bochni. Obudziły mnie Cyganki, które zaproponowały, że za darmo wywróżą mi przyszłość. Bez wahania się zgodziłem. Pochyliły się nad moimi dłońmi i jedna z nich powiedziała, że w wieku trzydziestu lat rozpocznę wielką muzyczną karierę i będę podróżował po świecie. Wydawało mi się to totalnie głupie, bo wówczas niezbyt przejmowałem się swoim wokalem. Lecz dwanaście lat później… …dzień przed trzydziestką stałem na scenie w Sopocie w Operze Leśnej razem z największym odkryciem muzycznym tamtego okresu – zespołem TSA.

TEKST: MATEUSZ ANTCZAK KRZYSZTOF GRABOWSKI, z Archiwum Metrum Jazz Club

A więc jaka jest definicja sukcesu?

pojęcia, przecież całą kasę zgarniali komuniści. Jakby policzyć wszystkie sprzedane bilety, to wyszłaby naprawdę gruba suma liczona w milionach, a my zarabialiśmy stawki amatorskie – równowartość dwóch wejściówek.

Jak śpiewał Czesław Niemen: „Sukces to znaczy zamknąć ciebie w swych ramionach”. Miłość jest sukcesem! Rodzina, przyjaźń, praca, która daje ci przyjemność.

Przenieśmy się za Atlantyk. Na początku lat dziewięćdziesiątych wyemigrował pan do Nowego Jorku. Co dzieje się w duszy człowieka, który postrzegany był jako wielka gwiazda, a naraz zmuszony jest pracować w zapomnieniu nad elektryką w którymś z amerykańskich budynków albo ubierać choinki na Manhattanie?

A pieniądze? Pieniądze to środek umożliwiający realizację celów, ekwiwalent pracy. Są one bardzo potrzebne we współczesnym świecie, ale nie powinny stanowić dla nas najwyższej wartości. Niestety często o tym zapominamy. Zastanawia mnie, jak wysoką cenę płaci artysta, który 13 grudnia 1981 roku – w dniu wprowadzenia stanu wojennego – jest w trasie z zespołem TSA i z racji umówionych koncertów nie może wrócić do domu, a w ciągu następnego roku gra ich około trzystu.

Wyjechałem na koncerty do Stanów i okazało się, że nie mam już po co wracać. Ściągnąłem rodzinę i zamieszkaliśmy w USA. Wszystkie prace, których się tam podjąłem, były moim wyborem. Dostawałem masę propozycji, aby grać po barach mlecznych dla Polonii – jakieś chałtury, często z playbacku. To nie były złe pieniądze, ale na coś takiego nigdy nie pójdę. Mam swoje

Po latach dochodzę do wniosku, że było przerąbane. Po co my wtedy graliśmy? Nie mam

#10

WYDANIE SPECJALNE 2019

52

zasady. Jestem zdrowym mężczyzną, więc poszedłem do roboty. Musiałem utrzymać żonę i dzieci. Nie obchodziła mnie moja przeszłość, liczyła się tylko tamta chwila i nie było przebacz. Zresztą nie płakałem z tego powodu. Lubię pracować. Co czuje Polak wracający z obczyzny? To nie był dla mnie łatwy czas. Musiałem spłacić stare długi, żeby mnie nie zabili. Wszystko oddałem, ale zostałem z marną kasą, bez mieszkania i bez żony, z synem, z którym były problemy… Za to Polska w tamtym czasie zachłysnęła się kapitalizmem. Powstawało pełno rozgłośni radiowych i telewizyjnych. Wszyscy dookoła chlali, bawili się na potęgę. Szastali pieniędzmi na prawo i lewo. Wydawało im się, że Pana Boga za nogi złapali. I jak odnalazł się Pan w tej zwariowanej rzeczywistości? Było to trudne, ale udało mi się przetrwać. Przyjaciele paczkami przysłali mi

MAGAZYN redakcjaBB


Marek Piekarczyk Legenda polskiej muzyki. Były wokalista heavymetalowego zespołu TSA, uważany za jednego z najwybitniejszych twórców tego gatunku w naszym kraju.

w częściach moje studio nagrań z Nowego Jorku. Sprzedałem trochę sprzętu. Czasami też Skaldowie dawali mi zarobić, zapraszając mnie na wspólne koncertowanie. Na płycie TSA Live ’98, podczas wykonywania utworu Wpadka, imituje Pan kobiece jęki w trakcie seksualnych uniesień. Oryginalność artysty uzależniona jest od kontrowersyjności? Wszyscy są oryginalni, ale nie każdy ma odwagę być sobą. To jest największy problem sztuki: naśladowanie innych, niewiara we własną tożsamość. Ludzie chcą się podo-

#10

WYDANIE SPECJALNE 2019

bać. Boją się iść własną drogą, bo uważają ją za ryzykowną. Przyznaję, że jest to trudna ścieżka, wyboista, może nie dawać chleba. Kiedy jednak odnajdziesz właściwy kierunek i pozostaniesz na niej, wtedy dochodzisz do miejsca, w którym już niczego nie musisz udawać.

są samotni, i tych, którzy jeszcze o tym nie wiedzą. Najważniejsze jest zrozumieć siebie i być uczciwym wobec tego, w co się wierzy. To może okazać się naszą jedyną siłą w dorosłym życiu. Ale byłem mądrym chłopakiem i szanuję tamtego gościa. Na końcu chciałbym dowiedzieć się, czy możemy spodziewać się w najbliższym czasie płyty Marka Piekarczyka z jego własnymi utworami.

Jak z perspektywy doświadczonego człowieka ocenia Pan młodość? Gdy byłem małolatem, cierpiałem na samotność. Teraz już wiem, że to uczucie jest nieodłączną częścią człowieczeństwa. Ludzie dzielą się na dwie grupy: tych, którzy wiedzą, że

my nagrania, wśród których pojawi się też kilka perełek klasyków polskiego rocka, jak Wymyśliłem Ciebie Dżambli. Tę piosenkę już niedługo będzie można usłyszeć w radiu. W takim razie nie pozostaje mi nic innego, jak tylko czujnie nasłuchiwać audycji. Dziękuję bardzo za rozmowę. Ja również ci dziękuję.

Jak najbardziej! Mam dużo swoich utworów i ciągle powstają nowe. Wracamy co jakiś czas do studia i robi-

53

MAGAZYN redakcjaBB


Najważniejszy jest przekaz Muzyka jako działalność historyczno-edukacyjna? Rzadko spotykane, ale jednak. Wraz z zespołem Hańba! przenosimy się na pełne społecznych kontrastów ulice II RP. Tamten świat widziany oczami ówczesnych poetów wydaje się momentami bardzo podobny do naszego.

tekst:

Bartłomiej Malec Martyna Szura

zdjęcie:

Bartłomiej Malec: To nie pierwszy koncert Hańby w Bielsku-Białej. Jak oceniasz odbiór Waszej muzyki na południu Polski?

czysto techniczne – można bardziej „poszaleć” na scenie. Ludzie na otwartej przestrzeni także mogą sobie pozwolić na więcej swobody. Generalnie jednak naturalne środowisko Hańby to kluby, gdzie gramy najczęściej. Niekiedy problemem plenerów jest totalnie wymieszana publika.

dzy elitą a niższymi warstwami społecznymi. Na to wszystko jeszcze nałóżmy politykę, która odgrywała ważną rolę wśród Polaków. Wszyscy nią żyli. Dość powiedzieć, że partie miały swoje bojówki… Staramy się więc te wszystkie wydarzenia przywoływać w naszej twórczości.

Adam Sobolewski: Publiczność na pewno dopisała. Zawsze dobrze wspominamy to miasto. To był nasz drugi koncert w Aquarium. Często widać, że publika na naszych Czym zainspirowała Was koncertach dzieli się na dwie II RP? grupy: jedna chce wsłuchać się w teksty piosenek, druga chce Na pewno musimy wsposię po prostu bawić przy muzy- mnieć o tym, że dwudziestoce. W Bielsku-Białej jest zawsze lecie międzywojenne to okres tak pół na pół. „wybuchu” mnóstwa autorów. Oprócz takich dużych nazwisk Wolicie grać w mniejszych jak Tuwim czy Brzechwa wykoklubach czy może w tak rzystujemy teksty autorów, zwanych plenerach? Gdzie można powiedzieć, „wyklęwedług Ciebie lepiej jest tych”. Staramy się pokazać szerodbierana twórczość Hańby? szej publiczności, że oni także istnieli. Dwudziestolecie obfituTo jest dobre pytanie. Zawsze je w wydarzenia, które czasami lepsza energia jest w mniej- ciężko zrozumieć w obecnych szych klubach. Ale na plenerach czasach. Nasz kraj był wówczas też jest bardzo dobrze, choćbardzo podzielony. Panował by biorąc pod uwagę kwestie ogromny dysonans pomię-

#10

wydanie specjalne 2019

Co z tamtych czasów przeniósłbyś na współczesny grunt? Muszę się nad tym zastanowić… Pomimo tego, że śpiewamy cały czas o tym, że międzywojnie nie było kolorowe, to jednak imponuje mi życie towarzysko-kulturalne z tamtego okresu. Bardzo lubię jazz wczesnego XX wieku… Mi z kolei zawsze imponowały wieczory poetyckie z dwudziestolecia międzywojennego… Teraz poezja jest po prostu inna. Może to nostalgia sprawia,

54

że podobają nam się te rzeczy? Jest to dla nas w pewien sposób „egzotyczne” i dlatego chcielibyśmy się znaleźć w tym okresie. W Hańbie staramy się jednak pokazywać, że w dwudziestoleciu nie było wcale tak fajnie i statystycznie każdy z nas miałby raczej... ciężkie życie. Lepiej chyba docenić to, co jest teraz, jakie mamy możliwości.

Publika na naszych koncertach dzieli się na dwie grupy: jedna chce wsłuchać się w teksty piosenek, druga chce się po prostu bawić. Wspomniałeś na początku, że wśród Waszej publiki są ludzie, którzy wsłuchują się w teksty. Poprzez twórczość Hańby chcecie edukować czy po prostu dać ludziom rozrywkę?

magazyn redakcjabb


Zastanawiałem się nad tym, od kiedy pewna znajoma zapytała mnie po koncercie, co ma ze sobą zrobić. Z jednej strony chciała się bawić, a z drugiej wsłuchiwała się w te teksty. Wydaje mi się, że dla nas najważniejszy jest jednak przekaz. Ci, którzy wolą usiąść na krześle, postać, są dla nas tak samo ważnymi odbiorcami jak ten, kto chce poskakać. Słowa są u nas nadrzędne. Warto wspomnieć, że nasz główny kompozytor, Andrzej Zamenhof, kiedy tworzy muzykę, komponuje ją pod konkretny tekst. Do jego rytmiki jest pisany utwór. Teksty poetów dwudziestolecia międzywojennego pozostają aktualne także i dziś. Nie jest to na swój sposób przerażające? Jest, i to bardzo. To smutne, że w XXI wieku mamy wyraźny powrót tendencji nacjonalistycznych. Ten fakt bardzo przypomina tamte czasy „rządów twardej ręki”. Polskę też to dotknęło. Należy jednak pamiętać, że nie odnosimy naszych tekstów do teraźniejszości, nie chcemy tego robić. A to, jaka jest interpretacja odbiorcy... Nie jesteś pierwszym, który zwraca uwagę, że te teksty pasują do dzisiejszych czasów i jest to przykre. Czy jest to też denerwujące? Raczej nie, irytację wzbudza w nas tylko to, że na siłę czasem próbuje się nas „wstrzelić” w obecne realia. Odcinamy się od opinii, że to, co śpiewamy, jest na przykład przeciwko obecnej władzy.

hańba! polski zespół muzyczny grający muzykę punkową, folkową, klezmerską. w swoich utworach opowiada o międzywojennej polsce. wspierają ich w tym poeci (zarówno dobrze – tuwim, broniewski, brzechwa, jak i mniej znani – szenwald, szlengel, ginczanka) oraz podwórkowe instrumentarium (bandżo, bęben, akordeon, tuba i klarnet). muzycy wykorzystują tradycyjne instrumenty do ekspresyjnych, punkowych aranżacji. w 2018 roku zespół został uhonorowany paszportem polityki „za muzyczno-literacko-polityczną rekonstrukcję, która (...) twórczo odświeża formułę folku i punka, a przy tym celnie opisuje dzisiejsze polskie konflikty i zagrożenia". hańba! jest również laureatem nagrody im. grzegorza ciechowskiego (2017) oraz nagrody im. czesława niemena (nowa tradycja 2014).


PRawnik albo lekarz Kiedy mówię starym znajomym, co studiuję, zawsze reagują tym samym zdaniem: „Będziesz uczyła dzieci w szkole?”. To pytanie pokazuje tak naprawdę tylko jedno – że wiele osób nie ma pojęcia, kto czym się zajmuje w danej dziedzinie. tekst:

Zuzanna Kruczek ewa kaleta

grafika:

T

o, że studia na pewnym kierunku są stosunkowo ogólne czy wręcz przeciwnie, skupione wokół odłamka większej całości, nie zobowiązuje nas do pracy stricte na takim polu. Chcę przez to powiedzieć, że wielu młodych ludzi boi się, że po ukończeniu szkoły wyższej nie znajdzie pracy i zostanie „na garnuszku” u mamy. Nie do końca tak jest. Stojąc przed wyborem kierunku studiów, szkół policealnych czy po prostu ścieżki dalszego kształcenia, nie powinniśmy kierować się wyłącznie tym, co jest nam przekazywane przez osoby starsze, rodziców czy kadrę nauczycielską. Pamiętajmy, że nigdy nie mamy gwarancji, że po studiach znajdziemy ofertę pracy odpowiadającą naszym kwalifikacjom. Po co w takim razie jakiekolwiek wyższe wykształcenie w obliczu braku pewności co do wolnego miejsca w danej dziedzinie? Już szybko tłumaczę.

#10

wydanie specjalne 2019

Odkrywamy, co nas ciekawi, w czym chcemy się rozwijać, i co najpiękniejsze – będąc na studiach, możemy to robić.

co nas ciekawi, w czym chcemy się rozwijać, i co najpiękniejsze – będąc na studiach, możemy to robić. Edukacja nie kończy się na suchej wiedzy z wykładów; można należeć do organizacji, zrzeszeń, stowarzyszeń, kół naukowych czy po prostu grup studenckich o podobnych zainteresowaniach. Co za tym idzie? Studiujesz jedno, rozwijasz drugie, trzecie zaczynasz, czwarte planujesz, a piąte już możesz odhaczyć i pochwalić się tym w swoim CV na rozmowie o wymarzoną pracę czy nie patrząc daleko, na rozmowie o pracę wakacyjną. Absolutnie nie bagatelizuję w tym momencie faktu, że ważne jest skupienie się na jednej głównej sprawie, zwanej „planem A” (bo jest szalenie istotne), ale warto jest mieć też w zanadrzu drogi ucieczki, które niekoniecznie będą odtwarzane w momencie porażki, lecz będą biegły równolegle do pierwszorzęd-

Okres studiowania to czas, kiedy w końcu możemy zacząć myśleć o swoim życiu na płaszczyźnie: ja vs moje własne, jedno życie. Zawieramy świeże znajomości, zacieśniamy więzy i tworzymy przyjaźnie, jednym słowem – pochłaniamy miasto. Po kilku miesiącach można stwierdzić, że liczba nowo poznanych dusz jest trzy razy większa niż wszystkich znajomości z wcześniejszych lat edukacji. Studia to codzienne odnajdywanie siebie. Zmiana otoczenia, miasta też w dość dużym stopniu na nas wpływa. Czy dobrze? Tego nie wiem, ale na pewno jest to kolejna forma poznawania samego siebie. Odkrywamy,

56

nego celu. Dzięki temu nie nudzisz się, siedząc cały czas nad jednym tematem (nawet jeśli faktycznie się nie nudzisz). Są to kolejne pozycje, którymi spokojnie można się pochwalić, a kto wie – możliwe, że akurat szycie na maszynie, umiejętność pięknego pisania, podstawowa wiedza z obróbki zdjęć czy znajomość pewnych programów komputerowych przydadzą się, łącząc kiedyś wszystko w spójną całość. Nie jest tak, że idziesz na dany kierunek na uczelnię wyższą i podoba Ci się on w stu procentach. Zawsze jest to jedno zagadnienie, ten jeden procent, który nie sprawia nam satysfakcji, a jest wręcz dla nas uciążliwy. Kto jednak powiedział, że wszystko ma być kolorowe? Na przyswojenie wiedzy trzeba przeznaczyć trochę wysiłku i czasu, ale mimo wszystko przecież robisz to dla siebie! Zdobywasz tę wiedzę po to, aby w niedalekiej przyszłości powiedzieć: „Miałem takie a takie zajęcia i znam podstawy

magazyn redakcjabb


tej a tej terminologii”. I cyk! masz plus u pracodawcy, bo wiesz co nieco na ten temat. Wielu ludzi w Polsce żyje w przekonaniu, że studia mają dać nam w przyszłości pieniądze, które będą oczywiście poparte latami nauki i kwalifikacjami. Według takiej ideologii wybór jest jasny i klarowny – kierunek mniej oblegany bądź bardziej ogólny nie zapewni przyszłościowego zawodu. Istnieje też drugie, zupełnie inne spojrzenie na sprawę kształcenia się po szkole średniej, zgodnie z którym studia z gwarancją dobrej płacy nie mają nic wspólnego. Oba te poglądy są stosunkowo skrajne. Który z nich jest właściwy i co najważniejsze, czy w ogóle któryś z nich jest na tyle słuszny, żeby się nim kierować lub, co gorsza, wpajać go młodym ludziom w jednym z pierwszych trudniejszych momentów w ich życiu, kiedy muszą podjąć ciężką decyzję, co dalej? Moja odpowiedź brzmi tak: nieważne, jaki kierunek wybierzesz – lekarski, inżynierski, a może artystyczny – czy może w ogóle uznasz, że studia do realizacji Twoich marzeń i planów nie są niezbędne, i tak najważniejszy w tym wszystkim jest Twój POMYSŁ i to, jak realny się on Tobie wydaje do realizacji. Na naszej drodze życiowej spotykamy różnych ludzi. Być może będziemy mieli szczęście i złapiemy „haczyk”, który będzie nas ciągnął do kolejnych celów, a ludzie wokół będą nas dopingować i wspierać. A może, niestety, uderzą nas suche fakty, które inni przedstawią nam bez żadnych skrupułów, nie przyjmując jakichkolwiek zażaleń. W ciągu naszego życia przewija się masa różnorakich zdarzeń.

#10

wydanie specjalne 2019

Mogą one mieć mały, wręcz niewidoczny na pierwszy rzut oka wpływ na nasze dalsze losy. Zwykłe codzienne czynności: kupowanie kawy u tego samego baristy czy szybkie śniadanie w ulubionej piekarni, gdzie pani Basia sekundę przed Twoim sprintem na tramwaj życzy Ci miłego dnia i nawet powodzenia na kolokwium, o którym wspomniałeś tydzień temu. Małe, niewinne zdarzenia, niepozorne znajomości – to one składają się na nasz lepszy dzień, nasze lepsze życie, nasze późniejsze wybory. Każdy z nas tworzy swoją własną historię. I to od nas zależy, czy ta historia będzie kompletna, czy może zatrzyma się w jednej trzeciej. Jak w takim razie zdefiniować życie na sto procent? Dla niektórych będzie to ciągła pogoń, życie w biegu, dla innych – jeden wyznaczony, wielki cel, ale... to absolutnie nas nie kategoryzuje. Bo ludzie szukają bądź wiedzą już, czego chcą. Czasem jest tak, że jedna rozmowa z wartościową osobą zmienia Twój dotychczasowy nastrój, podejście do okoliczności, w jakich się znajdujesz. Doszłam ostatnio do wniosku, że może życie nie polega na poznaniu jednej konkretnej osoby, ideału nieidealności, czy wykonywaniu jednej rzeczy przez cały czas. Może jest tak, że my, młodzi, mamy poznawać ludzi i traktować ich jak lekcje, a rozmowy jako samodokształcanie się. Może rozwój kilku hobby ma nas zbliżać do finału, który złączy wszystkie zainteresowania, wszystkich starych i nowych znajomych oraz wszystkie porażki i sukcesy w jedną spójną całość, czyli wymarzoną pracę. Więc jaki jest Twój plan na siebie? Nie masz go

jeszcze? Nie przejmuj się – kto to widział wybierać jedno zainteresowanie dla dobra zawodu, by przez resztę życia się w nim spełniać. Szukaj, próbuj, zmieniaj, wyciągaj wnioski z porażek, świętuj sukcesy, a przede wszystkim nigdy, przenigdy się nie poddawaj i nie dawaj się innym. Łap okazje na nowe doświadczenia, kolekcjonuj wspomnienia i pamiętaj, że to jest właśnie ten czas.

57

Idealna praktyka? Super staż? Mentoring 1:1? Zgłoś się do projektu przed|PRACA, rynek pracy nie musi być strasznym miejscem! Napisz do nas już dziś: przedpraca@zrobmyto.pl Więcej na: przedpraca.pl

magazyn redakcjabb


Bezpłatne szkolnictwo to… fikcja? Rozpoczynając naukę w jednym z czołowych bielskich liceów, wśród doświadczonych uczniów tej szkoły spotkałam się z twierdzeniem, że nie napiszę dobrze matury bez chodzenia na korepetycje. Tekst:

U

stawa o systemie oświaty mówi, że za naukę w szkołach publicznych nie mogą być pobierane opłaty. I faktycznie – nie są. Mimo to coraz częściej korzystamy z płatnych lekcji pozaszkolnych. Kiedyś pobierali je tylko najsłabsi uczniowie. Teraz nawet ci najmądrzejsi uczęszczają na dodatkowe zajęcia. Drodzy Czytelnicy, czy zastanawialiście się kiedyś, dlaczego taki paradoks ma w ogóle miejsce? Nauczyciel to (z założenia) specjalista odpowiednio przygotowany do pracy dydaktyczno-wychowawczej. Osoba ta ukończyła odpowiednie studia. Musiała również wykazać się wiedzą z dziedziny, którą wykłada na lekcjach. Korepetytor to często trochę starszy uczeń lub student. Zdarzają się też przypadki, gdy naszym korepetytorem jest nauczyciel uczący danego przedmiotu.

Jak to jest, że powierzamy pieczę nad swoją wiedzą osobom pobierającym za to opłatę?

#10

wydanie specjalne 2019

Anna Cader

Czemu nie korzystamy z darmowych możliwości?

my, co jest dla nas niejasne. W grupie nastolatków, w której często rywalizuje się o to, kto jest lepszy, niechętnie przyznajemy się do braków w danym temacie.

Wiedza, którą otrzymujemy w szkołach, coraz częściej nam nie wystarcza. Zaczynamy wątpić, czy to, co mamy zapisane w zeszytach, zapewni nam zdanie testu. Chcemy wiedzieć więcej niż nasi rówieśnicy. Nieważne, od kogo i skąd zaczerpnięte są te informacje.

Kiedyś korepetycje pobierali tylko najsłabsi uczniowie. Teraz nawet ci najmądrzejsi uczęszczają na dodatkowe zajęcia.

Uważa się, że korepetytor w porównaniu do nauczyciela ma bardziej indywidualne podejście do ucznia. Podczas spotkań jest w stanie poznać swojego podopiecznego i przygotować spersonalizowany plan nauki. Nauczyciel ma podczas lekcji około trzydzieściorga uczniów na głowie. W dodatku rzadko zdarza się, żeby uczył tylko jedną klasę.

Ponadto każdy przedmiot ma podstawę programową, która zawiera mnóstwo wymagań wobec wiedzy ucznia na maturze. Przez około 2,5 roku (po reformie szkolnictwa przywracającej ośmioletnie szkoły podstawowe: 3,5 roku) pedagodzy mają ogromny problem, aby w ciągu kilku godzin tygodniowo przekazać nam wszystko, co istotne.

Ważną sprawą jest też to, że korepetytor nie wystawia nam ocen, nie gani, gdy czegoś nie wiemy. Dokładnie tłumaczy sprawiający nam problemy bądź ciekawiący nas materiał. Przy nim bez problemu mówi-

Prywatni nauczyciele pobierają około 50–60 złotych za godzinę swojej pracy. Ceny te sięgają 100 czy nawet 200 złotych u tych cieszących się najwięk-

58

szą popularnością. Biorąc pod uwagę, że kształcimy się pozaszkolnie nie z jednego, a kilku przedmiotów, daje to setki złotych miesięcznie. Koszty te wchodzą w konflikt z założeniem, że idąc do publicznej szkoły, nie będziemy płacić za zdobywanie wiedzy. Można stwierdzić, że bez korepetycji nie uda nam się osiągnąć dobrych wyników, a szkoła jest tylko dla bogatych. Jak najbardziej się z tym zgadzam. Aby zdobyć porządną i przydatną nam wiedzę, musimy wydać ogromne kwoty. Niektórzy powiedzą, że przecież możemy uczyć się sami. To prawda, ale potrzebujemy kogoś, kto wskaże, co jest ważne, a co nie. Kogoś, kto będzie tłumaczył nam coś setki razy, dopóki tego nie zrozumiemy. Korepetytorzy, chwała Wam za to, że jesteście. Mam jednak nadzieję, że doczekamy czasu, gdy wiedza zdobyta w szkole w zupełności nam wystarczy do osiągnięcia sukcesu i przede wszystkim posiądziemy ją ZA DARMO.

magazyn redakcjabb


Pusty maszt Bielsko-Biała, miasto pełne symboli i wspaniałej architektury. Zamek Sułkowskich, słynne rysunkowe postacie, charakterystyczne logo miasta, intrygujący herb. No i flaga. No właśnie, czy w ogóle wiesz, jak wygląda flaga Bielska-Białej? Tekst:

J

eśli nie wiesz, jak wygląda bielska flaga, nic nie szkodzi – to herb na białym tle z czerwonym pasem na dole i żółtym na górze. Czy to właśnie ten design jest powodem, dla którego nie widuje się za często naszej dumy na maszcie? Na to pytanie odpowiada wydana w 2006 roku książka Good Flag, Bad Flag autorstwa Teda Kaye’a z NAVA, zawierająca 5 prostych zasad, które pomogą stworzyć świetną flagę. Jak nasze miasto radzi sobie z ich przestrzeganiem? Sprawdźmy.

Jonasz Cecerski

2. Używaj symboli, które coś oznaczają.

4. Żadnych napisów, pieczęci i herbów.

Nie ma wątpliwości co do symboliki poszczególnych elementów herbu. Jednak trudno jest się domyślić, jaka intencja przyświecała wyborowi barw – żółć może oznaczać zarówno majestat, jak i zdradę, a biel to czystość lub pokój. Z kolei za czerwonym może kryć się krew, władza bądź nawet komunizm.

Herby nie nadają się do powielania, są zbyt skomplikowane i trudne do zapamiętania. Oczywiście istnieją wyjątki – na przykład Amsterdam, Hel czy dolnośląska Bielawa. Zastosowane przez te miejscowości rozwiązania są o wiele ciekawsze i kreatywniejsze niż umieszczenie na fladze całego herbu. Wspomniany Amsterdam używa wzoru z tarczy, by stworzyć dobrą i unikalną flagę. Pozbywa się z niej lwów, które tę tarczę podtrzymują.

1. Zachowaj prostotę.

3. Użyj 2 lub 3 kolorów ze standardowego zestawu, które ze sobą kontrastują.

Flaga powinna być na tyle prosta, żeby dziecko potrafiło narysować ją z pamięci. Bielsko-Biała radzi sobie na tym polu całkiem nieźle – połączenie żółci i czerwieni jest proste do zapamiętania i narysowania. Jednak wiadomo, diabeł tkwi w szczegółach, a szczegółowości trudno odmówić herbowi towarzyszącemu naszej fladze. Które dziecko zapamięta liczbę płatków róż w herbie Białej i układ piór bielskiego orła?

Standardowy zestaw to czer- 5. Wyróżniaj się lub bądź wony, niebieski, czarny, żółty powiązany. i biały. W tej kwestii występuje spory przesyt, na naszej fladze Chodzi o to, żeby utrzymać widzimy wszystkie te kolory – równowagę między podobieńwynika to z obecności herbu. stwem do innych flag a wyjątJeśli chodzi o pasy, to czer- kowością. Flaga naszego miasta wony dobrze spełnia przed- została zaprojektowana z wykostawiane kryterium, ale żółty rzystaniem herbu. To schemat słabo kontrastuje z białym bardzo popularny wśród miejtłem. Bardziej pasowałby tam skich flag nie tylko w Polsce. jakiś ciemniejszy kolor lub Ciekawostką jest jednak to, że inny odcień żółtego, zbliżony wynikiem wyszukiwania hasła na przykład do złotego. „flaga miejska” na polskiej Wiki-

#10

wydanie specjalne 2019

59

pedii jest właśnie Bielsko-Biała, opisane jako przykład „typowej flagi miejskiej z herbem”. Czy w takim razie jest jakaś szansa na poprawę? Wydaje się, że flaga miasta to coś, czego zmienić się już nie da. A jednak! Przykładem udanego rebrandingu jest choćby Rybnik – ich herb stał się minimalistyczny, materiały promocyjne miasta zyskały na spójności i odpowiadają współczesnym standardom. Ktoś powie, że to nie ma znaczenia, bo nasze miasto jest przecież niewielkie, a ja stwarzam sztuczny problem. Ale myli się! Nawet mała miejscowość (a przecież Bielsko-Biała nie jest wcale takie małe) może mieć wspaniałą flagę – bierzmy przykład chociażby z Sosnowca. Zmiany mogą być dla miasta kosztowne, za to widok mieszkańców z dumą identyfikujących się z jego symbolami z pewnością jest bezcenny.

magazyn redakcjabb


wspólna sprawa

Make food, Not war

Gdy po raz pierwszy postanowiłem zaangażować się w akcje pomocowe osobom w kryzysie, wydawało mi się, że temat jest raczej prosty. Gotowanie, wyjście na ulice, powrót do domu – nic wielkiego. Mateusz merta małgorzata tomczak

tekst: Zdjęcie:

J

ak się jednak okazuje, pomoc potrzebującym może mieć wiele perspektyw i wiele celów. Tak jest i w naszym mieście, gdzie równolegle działają dwie inicjatywy: Food Not Bombs i Zupa za Ratuszem. Co je łączy? Co różni? Czym może być pomoc drugiemu człowiekowi i czy powinna stanowić przedmiot antagonizmów?

Jedzenie Zamiast Bomb to międzynarodowy ruch społeczny, który za formę protestu obrał sobie pomoc osobom w kryzysie. Jest niedziela, około godziny jedenastej. Spotykamy się w miejscówce „Foodów”, gdzie od razu zaczynamy gotować. Po paru wspólnie spędzonych godzinach i bardzo miłej

#10

wydanie specjalne 2019

rozmowie z uczestnikami wiem już, że pomoc może mieć również wymiar filozoficzny, o czym główne nurty medialne rzadko kiedy wspominają, a szkoda, bo temat jest niezwykle interesujący. Czym w takim razie jest Jedzenie Zamiast Bomb? To międzynarodowy ruch społeczny, który za formę protestu obrał sobie właśnie pomoc osobom w kryzysie. A skoro protestują, to znaczy, że coś ich wkurza. O co więc chodzi? Jak sama nazwa wskazuje, akcja chce nieść przekaz antywojenny, pokazać, że podczas gdy rządy wydają kolejne miliardy na ciągłe dozbrajanie się i demonstrowanie, kto ma potężniejsze zabawki, na ulicach wciąż głodują tysiące ludzi. Ponadto FNB podnosi hasła anarchistyczne, wskazując na problem głodu i ubóstwa w obliczu bardzo rozbudowanej administracji państwowej, która powinna zająć się tym problemem,

a tego – jak widać po liczbie potrzebujących – nie robi. Zupa za Ratuszem gotuje się natomiast w kuchni społecznej św. Brata Alberta. Gdy tam szedłem, już po doświadczeniu Foodów, nie za bardzo wiedziałem, czego się spodziewać.

Zupie za Ratuszem raczej obce są ideologie, a wstęp ma tu każdy bez względu na przekonania. Myślałem, że mój tekst będzie pewnego rodzaju zestawieniem dwóch przeciwstawnych idei, że Zupa będzie reprezentować koncepcję tradycjonalistyczną i katolicką, a Foody – rewolucyjną wizję zmiany świata na lepsze. O ile w tym drugim przypadku to by się sprawdzało, to z Zupą był pewien problem.

60

Moje wątpliwości rozwiały długie rozmowy z organizatorami akcji, dzięki którym zrozumiałem, że nie mogę tu rozróżniać idei i konfrontować ich ze sobą, a rozdzielić płaszczyzny, na których obie grupy działają. Zupie raczej obce są ideologie, a wstęp ma tu każdy bez względu na przekonania. Gdy przyrządzaliśmy zupę, w rozmowach unikaliśmy polityki czy innych tematów spornych, nie było tu miejsca na debaty. Gotowaliśmy, trochę się pośmialiśmy i poszliśmy na „wydawkę”, gdzie częstowaliśmy tradycyjnym polskim krupnikiem na mięsie. Tutaj znów pojawia się pewna różnica – FNB także w wyborze posiłków prezentuje konkretne postawy. Używając produktów wegańskich, sprzeciwiają się cierpieniu zwierząt oraz promują ekologię. Zrozumiałem jednak, że nie oznacza to żadnych antagonizmów, jak sądzą niektórzy i co można

magazyn redakcjabb


by wywnioskować z moich opisów obu tych grup. Jest wręcz przeciwnie, obie inicjatywy się uzupełniają i wcale ze sobą nie kolidują, a przede wszystkim nie konkurują.

Jak się jednak okazuje, pomoc potrzebującym może mieć wiele perspektyw i wiele celów. Jedni myślą globalnie, drudzy lokalnie, ale działania obu grup spotykają się tutaj, w naszym mieście. Jedni rozdają za

#10

wydanie specjalne 2019

ratuszem, drudzy koło dworca. Czy coś ich dzieli? Będąc na „wydawkach” zarówno FNB, jak i Zupy, nie widziałem wielu tych samych twarzy, tak więc inicjatywy wzajemnie się dopełniają, tworząc w przestrzeni miejskiej zwarty ekosystem pomagania, niejednokrotnie wspierając się nawzajem, na przykład przez przekazywanie nadwyżek produktów pozostałych z poprzednich gotowań. To dla osób potrzebujących naprawdę ogromna pomoc, a także często jedyna w tygodniu szansa na rozmowę z drugim człowiekiem i trochę życzliwości. To widać w głosach tych ludzi, w ich twarzach. To się czuje.

Te inicjatywy wzajemnie się dopełniają, tworząc w przestrzeni miejskiej zwarty ekosystem pomagania i niejednokrotnie wspierając się nawzajem.

poszanowanie dla drugiego człowieka, chęć wspierania ludzi w potrzebie i dawania siebie innym. Niezależnie od naszych obaw czy wątpliwości warto poważnie pomyśleć nad zaangażowaniem się w pomoc.

Reasumując, nie ma potrzeby tworzenia sztucznych antagonizmów i stawiania wszystkiego naprzeciwko siebie. Możemy działać wspólnie i razem zmieniać świat w lepsze miejsce. Wszystkich nas łączą przecież te same wartości:

61

magazyn redakcjabb


Wilk syty i owca cała

wegański boczek

Dziwić może, dlaczego weganie sięgają po nazewnictwo, które kojarzymy przede wszystkim z mięsem. Czemu to ma służyć i dlaczego osoby, które rezygnują z jedzenia produktów odzwierzęcych, właśnie w ten sposób chcą określać swoje potrawy? tekst:

Kajetan Woźnikowski Balbina Fabia

Grafika:

J

eszcze kilka lat temu na palcach jednej ręki mogłem zliczyć, ilu znam wegetarian, a każda nowa osoba, która nie jadła nic pochodzenia zwierzęcego, budziła we mnie zaskoczenie i ciekawość. Dzisiaj nie jest to nic zaskakującego – w moim otoczeniu właściwie zawsze znajduje się ktoś oprócz mnie, kto także nie je mięsa. Choć w wielu środowiskach niejedzenie mięsa może wydawać się czymś dziwnym czy też niemożliwym, to badanie Instytutu Badań Opinii Homo Homini potwierdziło, że wśród osób młodych, czyli do 24. roku życia, już w 2013 roku wegetarianie stanowili aż 9,8%! Zawsze myślałem, że główny problem z przechodzeniem na wegetarianizm/ weganizm to czas potrzebny na przygotowanie sobie żarcia. Kojarzycie ten dowcip: „Cześć, co tam? – Nie mam czasu rozmawiać, robię sobie wegesałatkę! – Ale to ty do mnie

#10

wydanie specjalne 2019

zadzwoniłeś!”? Na szczęście trend rezygnowania z pokarmów pochodzenia zwierzęcego nie umknął uwadze producentów żywności. Tak oto w sklepach zaczęły pojawiać się gotowe posiłki wegetariańskie, w tym także totalnie niezdrowe dania instant – w sam raz dla studentów.

rządzenia bez mięsa. Można powiedzieć, że przejście na wegetarianizm nigdy nie było tak proste. Zamiast kurczaka w panierce sklepy proponują nam kotlety sojowe, a na grillu usmażyć możemy kiełbaski z fasoli albo wegetariański boczek. Te produkty są (w większości) naprawdę dobre.

czy ochrony przyrody. Przy produkcji mięsa zużywana jest ogromna ilość pasz, które mogłyby być przeznaczone dla ludzi w biedniejszych regionach; przemysłowa hodowla zwierząt powoduje też większe szkody dla środowiska niż uprawa roślin. Im mniej mięsa jemy, tym mniej się go produkuje.

Dlaczego ludzie ograniczają jedzenie mięsa?

Im mniej mięsa jemy, tym mniej się go produkuje.

Mięso nie wszystkim smakuje, dlatego ograniczają je w swojej diecie i szukają zamienników. Inni muszą to robić ze względu na zdrowie – warto jednak pamiętać, że wegetariańskie dania nie zawsze są zdrowe. Jeżeli jednak zechcemy sięgnąć po bardziej wzniosłe powody przejścia na wegetarianizm, to możemy wymienić: nieprzyczynianie się do zabijania żywych istot, chęć walki z głodem na świecie

Niektóre firmy produkujące tak zwane zupki chińskie w ogóle nie dodają do nich mięsa, co nie przeszkadza im sprzedawać ich pod etykietami: o smaku kurczaka, kaczki, kraba... Są też oczywiście ambitniejsze pozycje – warzywne klopsiki czy szynka sojowa to tylko nieliczne przykłady produktów dla wegan, które wydawałyby się niemożliwe do przy-

62

Przejście na wegetarianizm nigdy nie było tak proste. Ja także – podobnie jak wielu przeciwników wegetarianizmu – długo w to nie wierzyłem, ale na początku roku 2018 gdzieś w Internecie rzucił mi się w oczy mem stworzony na podstawie raportu The Humane Society of the United States. Tekst był mniej więcej taki: „Dzięki temu, że ludzie od 2007 roku ograniczają spoży-

magazyn redakcjabb


cie mięsa, rocznie zabijanych jest 500 milionów zwierząt mniej”. Kilka dni później przestałem jeść mięso.

Być może wegetariański kotlet jest kompromisem pomiędzy wymyślającymi nowy porządek świata wegeświrami a konserwatywnymi fanami niedzielnych schabowych. Nie chodzi tylko o samo zabijanie, ale także o straszne warunki, w jakich żyją zwierzęta w ramach maso-

#10 wydanie specjalne 2019

wej produkcji mięsa i innych produktów zwierzęcych. Sporo osób rezygnuje więc z jedzenia mięsa nieznanego pochodzenia. Znam kilku świrów, którzy chętnie zjedzą jajka podarowane przez wujka, który mieszka na wsi razem ze swoimi „szczęśliwymi” kurkami, ale od tych w sklepach trzymają się z daleka.

sięga po roślinne zamienniki o smaku zbliżonym do „oryginału”. Wegeboczek smakuje podobnie jak boczek, a także ma podobną konsystencję i zastosowanie. Nadaje się zarówno do jajecznicy, jak i na grilla – bo przecież wielu ludziom w lecie brakowałoby bekonu czy wysmażonej karkówki, prawda?

Tylko skoro nie chcesz jeść mięsa, to dlaczego kupujesz wegeboczek?

Znaczenie ma jednak nie tylko smak, ale również kultura. W każdą niedzielę na obiad obowiązkowo musi być rosół, a potem kotlet albo rolada. Jak przestać jeść mięso, skoro jesteśmy przyzwyczajeni do pewnych schematów? Być może to właśnie wegetariań-

Część osób, które rezygnują z jedzenia produktów pochodzenia zwierzęcego, lubi smak mięsa. Nie chce jednak zabijać zwierząt, więc chętnie

63

ski kotlet jest kompromisem pomiędzy wymyślającymi nowy porządek świata wegeświrami a konserwatywnymi fanami niedzielnych schabowych. Zwłaszcza że zwolennicy jednej i drugiej opcji bardzo często siadają przy jednym rodzinnym stole. Nic więc dziwnego, że co roku w grudniu grupy dla wegan pełne są dyskusji wokół bożonarodzeniowych potraw. Wiedzieliście, że z selera można zrobić wegańskiego karpia? Podobno jest bardzo dobry. I nie ma ości!

magazyn redakcjabb


ANI JEDNEJ ZMARSZCZKI

100 lat!

Dziś, po latach, znów weszła na strych. Tam, pod tumanem kurzu, stary kredens wujka wciąż czekał, by otworzyła jego szuflady. Wysypały się wspomnienia... TEKST: ZDJĘCIE:

1949 W tym roku maturę w I Państwowym Gimnazjum i Liceum Męskim im. Józefa Piłsudskiego w Bielsku zdało nas 63. Naukę zaczęliśmy w 1938 roku w trzech klasach: humanistycznej, przyrodniczej i matematyczno-fizycznej, w szkole, która powstała jako manifest polskości na silnie zgermanizowanym terenie, a w 1929 roku zajęła najokazalszy budynek w okolicy przy ul. Parkowej (dziś Lubertowicza). Mogliśmy korzystać z obserwatorium astronomicznego czy fakultetu prawnego. Działaliśmy także w kole języka greckiego, szermierki oraz orkiestrach: dętej i smyczkowej.

Zeszyty robiliśmy z poniemieckich formularzy, a czas lekcji odmierzały stawiane na biurkach budziki.

#10

WYDANIE SPECJALNE 2019

JULIA DWORNIK PRZEMEK ORNICZ

Niestety, wybuchła wojna i musieliśmy przerwać edukację, a budynek szkoły Wehrmacht przekształcił w szpital wojskowy. Po zakończeniu okupacji odzyskaliśmy dostęp do gmachu i przez kilka tygodni przywracaliśmy mu dawną świetność. W głównym holu umieściliśmy tablicę, która ku pamięci przyszłych pokoleń uwieczniła nazwiska poległych kolegów i nauczycieli. W tamtym czasie nie mieliśmy dostępu do żadnych pomocy naukowych. Zeszyty robiliśmy z poniemieckich formularzy, a czas lekcji odmierzały stawiane na biurkach budziki. Zmuszeni do obrania przyśpieszonego trybu nauki, w 5 lat zaliczyliśmy szkołę powszechną, gimnazjum i liceum, co wymagało znacznego wysiłku. Na dodatek niektórzy z nas musieli dojeżdżać z daleka rowerami lub w tak zwanych towozach, czyli pociągach towarowych przekształconych w pasażerskie. Byli też tacy, którzy pokonywali te kilometry pie-

szo. Zawsze jednak mogliśmy liczyć na pomoc naszych szacownych profesorów.

Przez tyle lat czasy zmieniały nas, ale i my zmienialiśmy czasy. Lekcje wielu z nich zapamiętamy na zawsze. Tak jak na przykład obserwacje w terenie u prof. Włodzimierza Woźniczaka, z których pisaliśmy artykuły do „Młodego Przyrodnika”. Nawet metody wychowawcze niektórych belfrów bywały osobliwe. Mowa tu o rękawicach bokserskich przynoszonych przez prof. Czarneckiego, bo przecież „spory trzeba załatwiać honorowo, do pierwszej krwi”. A nade wszystko w sercach zostaną nam chwile z lekcji prof. Zygmunta Lubertowicza. Często na języku polskim prosiliśmy naszego kochanego profesora, by przerwał ciekawy przecież wykład

64

i sięgnął do wysłużonego kajecika, w którym zapisywał przy płonącej watrze wiersze. Zawsze dał się uprosić! A my słuchaliśmy z zapartym tchem. Chyba do tej pory nie zorientował się, że zerżnąłem od Mariana Wolaka dużo wypracowań i zawsze do nowego zeszytu, bo stałego nigdy nie prowadziłem. 1999 Ten nasz trzeci już zjazd koleżeński jest najważniejszym z dotychczasowych. Nie tylko obchodzimy 50-lecie matury, ale osiemdziesiątkę ma także nasza szkoła – obecnie I Liceum Ogólnokształcące im. Mikołaja Kopernika przy ul. Zygmunta Lubertowicza 1. Że też nasz mistrz doczekał się własnej ulicy! Obecnie tworzy je 850 uczniów, a budynek ciągle uchodzi za jeden z najpiękniejszych w Polsce. Kopernik był pierwszą szkołą w województwie bielskim posiadającą bibliotekę z dostępem do sieci Inter-

MAGAZYN redakcjaBB


net. Pojawiły się też nowe inicjatywy, takie jak Giełda Minerałów czy Popisy – odbywające się corocznie święto uczniów, podczas którego klasy przedstawiają autorskie skecze na zadany temat. Wciąż świetnie ma się orkiestra, ale większość dawnych inspirujących kół zainteresowań została w przeszłości wraz z ludźmi, którzy je tworzyli.

Rok 2019 jest szczególny dla bielskiego Kopernika – trwają przygotowania do obchodów 100-lecia szkoły. Dziś spotkało się nas zaledwie 29. Kilkunastu kolegów z naszego rocznika, jak to ładnie powiedział Kazik, już „osiągnęło drugi wiek poborowy”. Poza tym wielu nie mogło dotrzeć na zjazd. Cieszymy się jednak, że swoją obecnością zaszczycił nas prof. Karol Pieczka, nauczyciel biologii. Myślę, że śmiało możemy nazwać się wyjątkowym rocznikiem. Wyrosło z nas 9 profesorów, 6 doktorów, 31 magistrów, a nawet 3 księży. W tym roku wydaliśmy też księgę pamiątkową z naszymi życiorysami. Mamy w swoim gronie wykładowców akademickich, działaczy Polskiej Akademii Nauk, architekta kopalni w Iranie, a także wspaniałych mówców. Przytoczę tutaj słowa Gienka Wiśniowskiego, którymi rozpoczął nasz jubileuszowy zjazd: Kochane Karakony! Tak powiedziałby zapewne profesor Lubertowicz. Minęło 50 lat od chwili, kiedy uznano nas za dojrzałych, wręczając nam świadectwa maturalne. Przez tyle lat czasy zmieniały nas,

#10

WYDANIE SPECJALNE 2019

go im. Stefana Żeromskiego. Każda z teczek została opisana rokiem, w którym odbywały się kolejne zjazdy, i ozdobiona dedykowaną pieczątką. Wewnątrz znajdowały się listy absolwentów wraz z ich adresami i zawodami, świadectwa z niefunkcjonującymi już nazwami przedmiotów (jak ćwiczenia cielesne), a także wiele pojedynczych świstków, do których wówczas pan Zbigniew nie przywiązywał pewnie wagi. A dziś, po latach, możemy cieszyć się, oglądając na przykład liczącą sobie ćwierć wieku prośbę do zakładu LENKO o wypożyczenie autokaru czy prywatne listy, zachwycające kaligrafią, które stały się podstawą tego tekstu. Panowie nie tylko wspominali w nich dawne czasy, ale nawet prosili, by podczas zjazdu umieszczono ich w pokoju hotelowym

ale i my zmienialiśmy czasy, choćby w jakimś niewielkim stopniu. Czy na lepsze? Chyba tak, mimo wszelkich burz i zawirowań. 2019 Rok 2019 jest szczególny dla bielskiego Kopernika. Trwają bowiem przygotowania do obchodów 100-lecia szkoły. Od pewnego czasu do liceum spływają pamiątki pochodzące z prywatnych archiwów absolwentów. Wśród nich znalazło się także coś niezwykłego. Pewna kobieta przyniosła do biblioteki kilkanaście teczek, tłumacząc, że odkryła je w rzeczach swojego ojca. Była to dokumentacja zjazdów koleżeńskich maturzystów z 1949 roku, drobiazgowo sporządzona przez Zbigniewa Mykietyna, byłego dyrektora III Liceum Ogólnokształcące-

65

z danym kolegą, bo w szkole siedzieli razem w ławce, a od matury nie udało im się spotkać. Wśród stosów dokumentów kryły się także perełki: pocztówki z PRL- ow s k i e g o B i e l s ka - B i a ł e j , ulotki reklamowe Kopernika z lat 90. czy wycinki z gazet. Zadziwia mnie przede wszystkim dbałość pana Mykietyna o każdy szczegół tej nostalgicznej podróży w miniony wiek. Wbrew pozorom jednak to wszystko nadal trwa. Może już teraz ktoś uwiecznia nas w swoich teczkach? Może za dziesiątki lat, gdy gazety będą już o nas pisały, znów spotkamy się w mieście młodości? Jedno jest pewne. Liceum Kopernika zastaniemy w tym samym miejscu, choć, jak pokazuje historia, niekoniecznie pod tym samym adresem.

MAGAZYN redakcjaBB


Wiedeń na wyciągnięcie ręki Codziennie chodzimy jego ulicami, nie zastanawiając się nad tym, co nas otacza. Przez skupienie na przyziemnych sprawach nie dostrzegamy piękna naszego miasta. Dlaczego tak się dzieje? Czy potrafimy dostrzec wyjątkowość miejsca, w którym mieszkamy? tekst:

Kajetan Woźnikowski Sandra Szuta

ZDJĘCIE:

N

a co dzień zazwyczaj nie myślimy o budynkach, które mijamy, spiesząc się ze szkoły, aby za wszelką cenę zdążyć na przystanek. Skracamy drogę, przebiegając przez galerię handlową, a kiedy akurat nie gapimy się w telefon, bardziej interesuje nas niespadnięcie z chodnika niż uroki architektury.

Zdarza się jednak taki dzień, kiedy udajemy się na spacer po Bielsku-Białej i mamy okazję podziwiać miasto nazywane czasami Małym Wiedniem. Ta nazwa dotyczy miejscowości, w których architektura budynków (a kiedyś także styl życia mieszkańców) wzorowana była na austriackiej stolicy. Podobnych miast jest więcej: Lwów na Ukrainie, Sofia w Bułgarii czy choćby – mieszczący się w końcu całkiem niedaleko od Bielska -Białej – Cieszyn. Jakie charakterystyczne dla tego stylu budowle możemy odnaleźć w naszym mieście?

#10

wydanie specjalne 2019

Mały Wiedeń w centrum Bielska

Miejski w Bielsku – jak wówczas się nazywał – był w Polsce zawodową sceną niemiecką. Mimo że działała przy nim polska amatorska grupa teatralna i zapraszano polskie przedstawienia z innych teatrów, to dopiero w roku 1934 ustalono, że 3 dni w tygodniu przeznaczone będą na przedstawienia w naszym ojczystym języku.

Plac Chrobrego przez mieszkańców często nazywany jest Pigalem, mimo że pewnie mało osób wie, że nazwa ta jest wulgarna. Na jego szczycie stoi Dom Kałuży, w którym dziś mieści się bank. Spogląda on dumnie z góry. Co widzi po przeciwnej stronie ulicy? Zatłoczone skrzyżowanie, na rogu którego znajduje się majestatyczna Patria. Niegdyś mieściła się w niej restauracja o tej nazwie. Wróćmy jednak na Pigal i wejdźmy po schodach wspinających się koło zamku. Po lewej dostrzeżemy kaplicę św. Anny, w której pochowano Sułkowskich.

A tuż obok Teatru Polskiego znajduje się charakterystyczny budynek, którego projekt przygotował bielszczanin – Karol Korn. Został on oddany do użytku w 1898 roku i od tego czasu ciągle znajduje się w nim poczta. Czy to nie fascynujące, że przez 120 lat ludzie kupują znaczki w tym samym miejscu? Jeśli szukacie architektonicznych ciekawostek, spójrzcie w górę i zwróćcie uwagę na ciekawą kopułę i dwie postacie. To Jowisz i Merkury; nie mam jednak pojęcia, jaką funkcję pełnią, stojąc na dachu poczty.

Z zamkowych murów rozpościera się świetny widok na zaprojektowany przez austriackiego architekta Emila von Förstera gmach teatru wzorowany na wiedeńskim Volkstheater. Bielski teatr przez lata cieszył się znaczną renomą, choć warto podkreślić, że bardzo długo przedstawienia były wystawiane głównie w języku niemieckim. W latach międzywojennych Teatr

Co ciekawe, Karol Korn zaprojektował także mieszczący się

66

kilkaset metrów dalej hotel – bardzo charakterystyczną bielską budowlę, pod którą znajduje się jeden z najpopularniejszych przystanków, na którym codziennie po południu stoją dziesiątki uczniów. Zastanawialiście się, skąd wzięła się nazwa hotelu? Nie była taka od początku! Kiedy zakończono budowę, hotel nazwano Kaiserhof, czyli „dwór cesarski”, na cześć cesarza Franciszka I. Później – w 1922 roku, czyli w dwudziestoleciu międzywojennym – w hołdzie Gabrielowi Narutowiczowi nazwa została zmieniona na Prezydent i właśnie takie miano nosił hotel aż do 2007. A teraz? Wszystko musi być po angielsku, mamy więc Hotel President, który odwiedziła masa sławnych osób, między innymi Lech Wałęsa czy Maria Peszek. Ja niestety nigdy w nim nie spałem, bo jest za drogi, ale zdarzało mi się czekać kilka godzin do pierwszego pociągu na równie pięknym – bo także w wiedeńskim stylu – bielskim dworcu! Zwróćcie uwagę na freski w głównym holu i napis: „K.K. PRIVILEGIRTE KAIS.

magazyn redakcjabb


FERD. NORDBAHN” (z niemieckiego: Uprzywilejowana Cesarsko -Królewska Kolej Północna Cesarza Ferdynanda), który oznacza, że trasa ta była niezwykle ważna. Węzeł drogowy Rosta? A właściwie kto to? Nie możemy także zapominać o neorenesansowym ratuszu znajdującym się w Białej. Mieści się w nim siedziba Prezydenta Miasta, Rady Miejskiej i część wydziałów Urzędu Miejskiego, do którego mieszkańcy często przychodzą załatwiać swoje sprawy. Projektantem ratusza był Emanuel Rost, którego budowli w Bielsku-Białej możemy znaleźć znacznie więcej: słynną kamienicę Pod Żabami czy Pałacyk, o którym nasza redakcja nakręciła film (dostępny na YouTube pod tytułem Willa Rosta – zachęcam do obejrzenia). Co ciekawe, ojciec Emanuela Rosta również był architektem i zaprojektował wiele charakterystycznych dla Bielska-Białej budynków, na przykład gmach szkół średnich w Bielsku, czyli

#10

wydanie specjalne 2019

siedzibę dzisiejszego Zespołu Szkół Elektrycznych, Elektronicznych i Mechanicznych – lub po prostu budynek Słowaka.

mechaniką aplikacji, a wspominam o tej grze dlatego, że wymagała ona ode mnie znajdowania punktów będących zabytkami czy ikonami regionu. To ona zwróciła moją uwagę na to, jak wiele ciekawych obiektów mijam codziennie i prawie ich nie dostrzegam.

Od nazwiska tych wybitnych architektów pochodzi nazwa węzła drogowego i zjazdu z drogi ekspresowej S1. Zastanawialiście się kiedyś nad tym, skąd się wziął węzeł Rosta? Teraz już wiecie!

Uzmysłowiłem sobie, że kiedy wybieram się na wakacje, staram się dobrze poznać miejsce, w którym jestem, jego historię i kulturę. Tymczasem – paradoksalnie – chodząc codziennie po Bielsku-Białej, w ogóle nie odrobiłem zadania.

Piękno, którego nie dostrzegamy Bardzo często nie zwracamy uwagi na nazwy ulic, wygląd budynków czy pomników, które na co dzień mijamy. To chyba oczywiste, a przynajmniej bardzo łatwe do wytłumaczenia. Codziennie otrzymujemy taką porcję informacji, że i tak mamy dość, a podróż, podczas której analizowalibyśmy każdy element otaczającej nas rzeczywistości, byłaby niezwykle męcząca.

Zróbmy sobie wycieczkę Bielsko-Biała to nie tylko Sfera, a piękne zakątki nie sprowadzają się do ulicy Schodowej, na której każda nastolatka rozpoczynająca przygodę z fotomodelingiem musi zrobić sobie zdjęcie. Nasze miasto skrywa wiele takich architektonicznych skarbów – o części wspomniałem wcześniej, ale nie sposób wymienić wszystkich. Warto je jednak zobaczyć!

Pamiętam, jakie było moje zdziwienie, gdy zacząłem grać w Ingress. Jest to gra na smartfona bazująca na wirtualnej rzeczywistości – później na jej podstawie stworzono Pokémon GO. Nie chcę się rozwodzić nad

Jak się do tego zabrać? Nie musimy kupować przewodnika!

67

Zapytajmy znajomych, może osoby starsze od nas, które lepiej znają miasto i pamiętają jego historię. Poprośmy o oprowadzenie, chodźmy na spacer i zastanawiajmy się nad tym, co widzimy. Kiedy jakiś budynek wyda nam się ciekawy, wyguglujmy informacje o nim, aby za uczuciami i zaspokojonymi potrzebami estetycznymi poszła także wiedza. Zadanie to ułatwiają nam brązowe tablice Miejskiego Systemu Informacji. Zwróciliście na nie uwagę? Opisują one historyczne budynki zarówno w języku polskim, jak i angielskim. Natomiast w Miejskim Centrum Informacji Turystycznej (MCIT) przy placu Ratuszowym 4 dostępne są broszury opisujące 9 tematycznych tras po mieście. Na miejscu MCIT oferuje również wygodny w użyciu audioprzewodnik. Może to od nich zacznijmy przygodę? Wycieczka po własnym mieście może być naprawdę ciekawym doświadczeniem. Żeby zwiedzać, nie musimy wcale jechać daleko. Mamy przecież własny Wiedeń na wyciągnięcie ręki.

magazyn redakcjabb


5 filmów, które każdy bielszczanin powinien zobaczyć Nie trzeba nikogo przekonywać, że Bielsko-Biała to miasto niezwykle klimatyczne i urokliwe. Podobnego zdania byli też pewnie twórcy filmów, które zostały nakręcone w naszym mieście. Szczególnie, że nie brakuje tu naprawdę pięknych miejsc. tekst:

Katarzyna Jonkisz Barbara łaski

ilustracja:

J

esteście ciekawi, w których produkcjach można zobaczyć Bielsko-Białą i co urzekło ich twórców? Niektórzy być może się zdziwią, ale trochę tego jest! Dziewczyna szuka miłości

Kiedy w połowie lat 30. twórcy filmu Dziewczyna szuka miłości potrzebowali odpowiedniego lotniska, na terenie którego mogliby nakręcić swoją produkcję, najlepszym okazał się nowoczesny jak na tamte czasy obiekt w Aleksandrowicach. Właśnie to miejsce można oglądać podczas scen niesamowitych podniebnych akrobacji jednego z głównych bohaterów. Film o pilocie amatorze, który w wyniku różnych perypetii postanawia wyruszyć w pionierską podróż lotniczą do Brazylii, to także gratka dla miłośników starych (choć wtedy nowoczesnych) samolotów, które bardzo często przecinają ekranowe niebo.

#10

wydanie specjalne 2019

Jutro Meksyk

cy filmu umiejscowili słynną klasę 7b. Zabytkowe wnętrza pozwoliły na odtworzenie klimatu przedwojennej szkoły. Oprócz gmachu I LO w filmie zagrały bielskie ulice i podcienia przy Rynku. Bielscy uczniowie mogli sprawdzić się w roli statystów, a podczas castingów zorganizowanych między innymi w Domu Kultury w Hałcnowie i Teatrze Polskim wyłoniono odtwórczynię jednej z głównych ról – w postać Wandy wcieliła się ucząca się wtedy w liceum w Buczkowicach Katarzyna Bator.

W latach 60. do Bielska-Białej przyjechała ekipa filmowa z prawdziwego zdarzenia. Do miasta zawitały także ówczesne gwiazdy polskiego kina, między innymi Zbigniew Cybulski i Leon Niemczyk. Wszystko za sprawą kręconego wtedy filmu psychologicznego o trenerze skoków do wody pod tytułem Jutro Meksyk. Zdjęcia odbywały się na terenie kąpieliska „Panorama”, które przeżywało wtedy okres swojej świetności. Produkcja filmu była także dla wielu bielszczan szansą na zasmakowanie aktorskiego fachu. Mieszkańcy Bielska mieli okazję wystąpienia w roli statystów, a znany miejscowy optyk Jan Kulka wcielił się w postać spikera.

Kret Kret to film z 2011 roku opowiadający o przywódcy strajku górników, o którym po latach znów zrobiło się głośno. Zdjęcia powstawały zimą w Bielsku-Białej, na przykład w okolicach Zamku Sułkowskich, Rynku, ratusza czy ulic Orkana, 11 Listopada i Schodowej, a do naszego miasta przyjechali wtedy

Szatan z siódmej klasy Ten film spodoba się na pewno absolwentom bielskiego Kopernika, bo to właśnie tam twór-

68

między innymi Borys Szyc i Marian Dziędziel. Nie means nie Na koniec film egzotyczny jak na polskie warunki. Mowa oczywiście o kręconej w 2018 roku bollywodzkiej produkcji Nie means nie, czyli historii miłości bogatych prawników, Polki i Hindusa, których połączyło narciarstwo. Sceny do filmu powstawały na przykład na bielskim placu Chrobrego oraz w okolicznych górach i na stokach narciarskich, a jedną z głównych ról zagrała Anna Guzik. Ciekawe, w jakich jeszcze produkcjach zobaczymy kiedyś nasze miasto i co docenią w nim twórcy filmowi. Jednego jestem jednak pewna – na pewno jeszcze nie raz zobaczymy Bielsko-Białą na kinowym ekranie.

magazyn redakcjabb



BIELSKI PROMYK SCENICZNY

wywiad z olgą łasak

Świat artystyczny to miejsce bardzo złożone, niepewne, mocno zaskakujące. Spotyka się w nim to, co najlepsze, z tym, czego w życiu nie chcielibyśmy doświadczyć. Olga Łasak należy do tego świata. Jak go widzi? TEKST:

WIOLETTA KOCZWARA JAGNA ANTAS

ZDJĘCIE:

Wioletta  Koczwara: Wszystko i wszyscy mają swój własny, niepowtarzalny początek. Jak to było z Tobą, Olgo? Olga Łasak: Ważną rolę w moim rozwoju odegrała moja mama, która w młodości także chciała zostać aktorką. Miała bardzo duże aspiracje artystyczne i swoje inspiracje przelewała na mnie. Od małego mieszkałam w pobliżu Domu Kultury im. Wiktorii Kubisz i spędzałam tam po szkole wiele godzin. Byłam wszędzie. Począwszy od zajęć z plastyki, tańca po aktorskie. Potem w gimnazjum doszedł chór i gdy zaczęłam reprezentować szkołę, po raz pierwszy usłyszałam, że mam talent. Teraz jesteś aktorką, grasz w kabarecie, dubbingujesz bajki, koncertujesz… A czy na początku tej drogi miałaś jakieś inne plany? Oczywiście! Po maturze stwierdziłam, że zupełnie się do tego świata nie nadaję, więc porzuciłam dotychczasowe

#10

WYDANIE SPECJALNE 2019

zamiary i poszłam na pedagogikę. Równocześnie ze studiami rozpoczęłam pracę jako pomoc nauczyciela, by po trzech latach zdobyć uprawnienia nauczycielki maluszków. Było to jednak ciągłym uciekaniem od świata artystycznego, ponieważ po pracy i tak lądowałam pośród dawnych, przyjemnych zajęć.

dia pedagogiczne, zrobiłam licencjat. Zdawałam do krakowskiej PWST, niestety na najważniejszym etapie sobie nie poradziłam. Myślę, że było to spowodowane moim strachem, kompleksami, myślami, że są lepsi niż ja, ponieważ – jak się okazało później, gdy otrzymałam kartę ocen swoich warunków – miałam od profesorów same plusy. Na szczęście dostałam się do Gliwic, do szkoły wokalno-baletowej przy Teatrze Muzycznym, co pomogło mi rozwijać moje zdolności i zdobyć dyplom aktora sceny muzycznej.

Co spowodowało, że wybrałaś teatr? Pewnego razu zdecydowałam się wziąć udział w konkursie wokalnym „Amor sprawił…” organizowanym w Oświęcimiu, który zupełnie niespodziewanie wygrałam. Zdarzyło się tak, że ktoś napisał o moim małym sukcesie nie tylko w Oświęcimiu, ale i w Bielsku-Białej. Na tę wiadomość natknęła się pani Agnieszka Szulakowska-Bednarczyk, która zaprosiła mnie do udziału w koncercie zaduszkowym. To dzięki temu doświadczeniu ponownie zaczęłam przygotowania do egzaminów na studia aktorskie. W międzyczasie skończyłam stu-

Aktualnie występujesz w kabarecie. Jak do niego trafiłaś? Będąc w Gliwicach, miałam możliwość wracania do Bielska-Białej i dzięki Piotrowi Skusze mogłam występować tutaj, w Teatrze Polskim na Bielskich Scenach Kabaretowych. Dzięki temu przed czterema laty poznałam chłopaków z Kabaretu Czesuaf. Rok

70

później potrzebowali do skeczu kobiety, która odegra rolę żony na festiwalu Rybnicka Jesień Kabaretowa RYJEK, i poprosili o pomoc właśnie mnie. Zgodziłam się, zaprzyjaźniliśmy się, a potem już jakoś poszło. Dołączyłam na stałe do zespołu w 2017 roku. Czym dla Ciebie jest kabaret? Jest on zupełnie inną formą sztuki niż ta, którą zajmowałam się wcześniej. Kiedyś byłam zaangażowana przede wszystkim w śpiewanie poezji, spektakle dramatyczne, spotkania literackie, co było subtelne, duchowe. Ciągle bardzo dobrze się w tym czuję. Kabaret jest niestety dużo bardziej komercyjny i jego odbiór może być mocno zróżnicowany. I z jednej strony natrafiam na sytuacje i ludzi, dzięki którym mogę się rozwijać i iść do przodu, a z drugiej, niestety, zdarza mi się być hejtowaną za to, co robię.

MAGAZYN redakcjaBB


Kabaret dał mi przede wszystkim ogromną naukę dystansu do samej siebie, siłę do walki z kompleksami, do otwarcia się na ludzi… na wszystko. Uważam, że jestem dziś w naprawdę wspaniałym miejscu. Ludzie kabaretu to bardzo dobre dusze, które dzielą się swoją pozytywną energią, motywują, wspierają; nie ma wyścigu szczurów, zazdrości. Jest czysta przyjaźń i współpraca. To właśnie uważam za bezcenne i niesamowite. Masz taką inspirację, która napędza Cię do działania? To chyba energia wychodząca od ludzi, którzy mnie otaczają, daje mi siłę i inspirację. Obserwowanie, co robią inni, oglądanie sztuk teatralnych i innych form artystycznych… To wszystko ma znaczenie. Często zauważam, że boję się wyjść poza moją strefę komfortu. Jeśli jednak otrzymuję propozycję od dobrych ludzi, takich, którzy we mnie wierzą i są chętni pomóc, to ja w to idę. Bo często okazuje się, że ludzie wierzą we mnie bardziej niż ja sama. A wiara czyni cuda. I wtedy wszystko okazuje się możliwe.

nić ją bardziej realną. Ciekawe jest to, że mi osobiście bardziej pomagają nie – jak mogłoby się wydawać – próby, tylko prawdziwe wystąpienia. To wtedy postać we mnie ożywa, zaczynam myśleć jak ona i budzą się intuicyjne ruchy, które czasem trudno wyjaśnić. Czasem mówię sobie: „O kurde, to było ciekawe, a wcześniej nic takiego nie przyszło mi do głowy”. Media społecznościowe są dzisiaj bardzo potrzebne, to one mają funkcję kreacyjną. Jaki masz do nich stosunek?

wsze znajdzie się ktoś, kto po prostu postanowi się na tobie wyżyć. Ciągle powstają kolejne akcje walczące z niesprawiedliwościami – spójrzmy nawet na ostatnią: „Artyści przeciw nienawiści” – zaczęło się na ten temat bardzo dużo rozmawiać, edukować, ale wydaje mi się, że chyba nigdy nie wyeliminujemy szeroko pojętej przemocy. To nie dotyczy nas – osób, które myślą, rozwijają się, działają, czerpią radość z życia, tylko ludzi zgorzkniałych, którzy nie mają co ze sobą zrobić i z nudów całą swoją złość, zazdrość wyładowują w Internecie. Nie jestem osobą, która akceptuje wszystko, ale nie wyżywam się na innych, pisząc na przykład, że coś jest gównem.

To, że teraz każdy ma możliwość powiedzenia w mediach, co myśli, jest czasem bardzo przykre. Często słyszy się bardzo niepochlebne, chamskie i wulgarne opinie na temat kabaretu. Do obie- Rozumiem krytykę i zawsze gu trafiają różne hasła, które pokornie ją przyjmuję. Ale dotyczą bezpośrednio mojej hejt jest dla mnie niezroosoby, na które niestety na- zumiały i nie do przyjęcia. trafiają też i moi bliscy. Choć Nigdy się z nim nie pogostaram się dla swojego dzę. Kiedyś dostałam poradę: własnego zdrowia psychiczne- „Olga, współczuj takim ludziom, go nie czytać tych wiadomo- a zobaczysz, że zaczniesz to ści, to docierają one do mnie inaczej postrzegać”. Dziew różnej formie. Bardzo nie lę się tą radą z tobą, z czytelpodoba mi się w dzisiejszym nikami. Radzę skupić się na świecie fakt, że ludzie mogą sobie. Słuchać swojej intuicji. cię zniszczyć, argumentując Dążyć do realizacji marzeń Na co się składa praca to tym, że im wolno. Wtedy bez względu na wszystko. nad rolą, jak to wygląda przychodzą do głowy myśli: Nie czekajmy na okazje, tylko u Ciebie? „Czy jest sens w tym wszyst- próbujmy codziennie małykim, co robię?…”. mi kroczkami się spełniać Gdy dostaję scenariusz, trochę i na drodze, pewnie z wieloczasu zajmuje mi ogarnięcie Hejt. To jest to, co najbar- ma upadkami, nie poddawajcałego tekstu – niestety nauka dziej Cię dotyka? my się tylko dlatego, że komuś sporej ilości materiału na się to nie spodobało. Nigdy pamięć nie idzie mi tak błyska- To jest coś, co boli chyba wszystkich nie zadowolimy. wicznie, jak bym chciała. każdego. Można próbować W tym wszystkim trzeba się do tego przyzwycza- Istnieje pewna niepisana zasaznaleźć czas na spokojne prze- jać – ja jestem właśnie na ta- da: trzeba iść i robić swoje. By myślenia i zbudowanie postakim etapie – ale nie da się nie żałować, że czegoś w życiu ci: kim jest, jak się zachowu- przejść obok tego obojętnie. się nie zrobiło. Po prostu. je… Przypisuję jej cechy, Hejt dotyczy wszystkich. Czektóre będą w stanie uczy- gokolwiek byś nie robiła, za- Po prostu dziękuję.

Olga Łasak Artystka od najmłodszych lat. Bielszczanka, aktorka, wokalistka, członkini kabaretów Czesuaf oraz TON. Głos wielu bajkowych postaci. Przemierza Polskę w poszukiwaniu możliwości rozwoju i dzielenia się z publiką swoimi pasjami.


gdy zaschnie w gardle

w świetle reflektorów

Jedna para oczu, druga, trzecia… jeden reflektor, drugi, trzeci. W tym wszystkim MY – speszeni, zestresowani, czujący ogarniający nas strach. Mówi się, że lęk przed wystąpieniami publicznymi jest większy niż lęk przed śmiercią. Na szczęście nie jest nie do pokonania. tekst:

zuzanna konior weronika kucia

ilustracja:

W

spółcześnie zdolności retoryczne i sztuka autoprezentacji to podstawowe umiejętności. Wystąpienia publiczne są niezbędne w życiu człowieka, ale tak jak wiele uczą, tak powodują paraliżujący stres. To uczucie może towarzyszyć zarówno uczniom, jak i profesjonalnym aktorom, konferansjerom i dziennikarzom telewizyjnym.

Stres nie musi być jednak tylko i wyłącznie demotywujący, a jego oznaki mogą działać na naszą korzyść! Objawy stresu u każdego mogą wyglądać inaczej – drżenie rąk, załamujący się głos, nogi jak z waty czy ucisk w brzuchu. Obezwładniający stan, który odbiera nam poczucie własnej wartości i pewność siebie, powoli wpędzając nas w rolę introwertyka. Stres nie musi

#10

wydanie specjalne 2019

być jednak tylko i wyłącznie demotywujący, a jego oznaki mogą działać na naszą korzyść! Podniesienie poziomu adrenaliny, a co za tym idzie, szybki oddech sprawia, że do organizmu dostarczana jest większa ilość tlenu. Zjawisko to ma świetny wpływ na naszą emisję głosu i mowę ciała. A co najważniejsze, odwrotna interpretacja, czyli inny, pozytywny sposób odbierania ogarniającego ciało stresu, pomoże w przygotowaniu do wystąpienia przed innymi ludźmi.

chwili i smaku słodkości poprawia mi się humor, a także – wraz ze wzrostem poziomu cukru w organizmie – maleje poziom mojego stresu. Zapanowanie nad przyspieszonym biciem serca, kroplami potu zraszającymi czoło i ogólne wyciszenie nie tylko pozwolą kontrolować mowę i ruchy ciała, ale również mogą pozytywnie wpłynąć na Twoje wystąpienie publiczne.

Grunt to zachowanie profesjonalizmu i odpowiedniej mowy ciała.

W walce z paraliżującym lękiem pomocne okażą się wszystkie działania mające na celu ogólne wyciszenie organizmu. Specjaliści polecają ćwiczenia oddechowe i medytacje. Każda z występujących publicznie osób ma jednak swój sposób na przezwyciężenie obezwładniającej tremy. Jedni polecają relaksacyjny masaż, inni maksymalny wysiłek fizyczny, a jeszcze inni jogę. Ja w stresującym momencie sięgam po kostkę gorzkiej czekolady. Dzięki celebrowaniu

Od najmłodszych lat występuję w teatrze i na różnych konkursach recytatorskich. Stres pojawia się zawsze. Zazwyczaj przed wejściem na scenę mam totalny luz, a kulminacja napięcia nadchodzi, gdy na niej staję. Najczęściej objawia się drżeniem głosu i nagromadzeniem powietrza w płucach. Strasznie tego nie lubię, bo

72

naprawdę trudno jest kontrolować oddech; z drżeniem rąk mimo wszystko łatwiej sobie poradzić. A recepty na stres? W stu procentach nie działa raczej żadna, ale polecam dobre nastawienie oraz ćwiczenia oddechowe przed wejściem na scenę – mówi Julka Dwornik, aktorka Teatru Bez Granic. Dodatkową pomoc stanowi odpowiednie przygotowanie, bo przecież nie każda improwizacja kończy się powodzeniem. Kiedy przyszykujesz sobie potrzebne materiały, w stresującej chwili masz do czego sięgnąć, co więcej – nawet sama świadomość ich posiadania okaże się pomocna. Warto pamiętać też, że odbiorcy nie wiedzą, co chcemy im przekazać, więc przejęzyczenie czy pominięcie danego zdania nie będzie problemem. Grunt to zachowanie profesjonalizmu i odpowiedniej mowy ciała. Czymś, co wspomaga nasz rozwój i na pewno ułatwi zapanowanie nad tremą, jest udział

magazyn redakcjabb


w warsztatach i szkoleniach coachingowych. Pozyskana w ten sposób wiedza i uświadomienie sobie swoich słabości nie tylko są pomocne w wystąpieniach publicznych, ale przede wszystkim ułatwiają relacje na co dzień.

Sukces odniesiemy, gdy staniemy z lękiem twarzą w twarz i znajdziemy w nim motywację do dalszego działania. Warto pamiętać, że autoprezentacja i wystąpienia publiczne stanowią nieodłączną część ludzkiego życia. Nie zdajemy sobie sprawy, że nawet rozmowa ze starszą panią w autobusie może wpłynąć na nasz rozwój. Bądźmy otwarci i pozytywnie nastawieni. Sukces odniesiemy, gdy staniemy z lękiem twarzą w twarz i znajdziemy w nim motywację do dalszego działania. Podstawą jest pewność siebie i świadomość swoich możliwości. Jeśli się ją opanuje, reszta drogi to bułka z masłem. Powodzenia!


Małgorzata Tomczak


weronika kucia


Trochę kultury

Ach, ten Charles! O pijanej poezji gniewnego drania. tekst:

Justyna Kubica Zuzanna Michalik

ILUSTRACJA:

S

eksistowski cham, hobbystyczny alkoholik, zgorzkniały satyr, pisarz z prostym i nieprzekłamanym podejściem do życia, poeta niestroniący od kobiet, a już zwłaszcza tego najgorszego sortu, zaliczany do pokolenia Beat Generation, [awangardowy ruch literacko-kulturowy powstały w erze powojennej – przyp. red.] człowiek prozaicznego marginesu, sceptyczny outsider – ot, Charles Bukowski w pigułce. Poznałem geniusza Poznałem dziś w pociągu geniusza miał 6 lat, usiadł obok mnie i kiedy pociąg wyjechał nad wybrzeże zbliżyliśmy się do oceanu i wtedy spojrzał na mnie i powiedział, to jest brzydkie. to był pierwszy raz kiedy to sobie uświadomiłem *.

#10

wydanie specjalne 2019

Nazwisko „Bukowski” może od razu nasuwać myśl, że znany z braku skrupułów pisarz mógł mieć polskie korzenie, i niewykluczone, że nawet jest w tym jakieś maleńkie ziarno prawdy. Jak to się zaczęło? Prosto i romantycznie – pewien amerykański weteran I wojny światowej poznał niemiecką emigrantkę z Gdańska i to właśnie owocem ich związku był nieprzeciętny Charles Bukowski – lecz to wszystko można przeczytać na Wikipedii, a jego życie i twórczość są dużo ciekawsze.

niczych nonsensach, świecie pełnym zachłanności. Inni natomiast zachwycą się jego bezpośrednim komentarzem w wierszu, gdzie wulgaryzm staje się środkiem stylistycznym, a skrótowość – najszerszym opisem. Wciąż jednak pozostaje pytanie: dlaczego ludzie go czytają? Pijacka literatura Bukowskiego jest spojrzeniem na świat bez cenzury, jest ujrzeniem niezmienionego odbicia w czystej i spokojnej tafli wody. Brak tu zawrotnej kariery, którą osiąga się przed trzydziestką w towarzystwie propagowania swojego idealnego życia na Instagramie. Nie znajdzie się w niej poukładanej, pełnej nieskażonej miłości rodziny, gdzie mąż, jako głowa domu, wraca z pracy, całuje pięknie pachnącą żonę, wita się z dziećmi o pyzatych policzkach, a po pysznym obiedzie kosi i tak idealnie już przyciętą trawę. Czytając, przeżyjemy po prostu życie kogoś, w kim znajdziemy cząstkę samych siebie.

Co więc może być ciekawego, a raczej inspirującego i pociągającego w starym szowiniście, który, jak sam mówił, marzył tylko o tym, aby mieć na kredensie więcej niż jedną butelkę piwa? Być może wszystko. Dla niektórych będzie to fakt, że potrafił ze zwykłej pracy listonosza wynieść tyle przemyśleń i doświadczeń, aby napisać porywającą książkę o sobie samym, a także o biurokratycznym absurdzie instytucji pocztowej, urzęd-

76

Miłość to forma uprzedzenia. Kochasz to, czego potrzebujesz, kochasz to, co poprawia ci samopoczucie, kochasz to, co jest wygodne. Jak możesz twierdzić, że kochasz jednego człowieka, skoro na świecie jest dziesięć tysięcy ludzi, których kochałabyś bardziej, gdybyś ich kiedyś poznała? Ale nigdy ich nie poznasz **. Bukowski był przede wszystkim typem buntownika. Buntował się przeciw światu całym sobą. Choć sam był szarym człowiekiem, buntował się przeciw wszystkiemu, na co narzekali zwyczajni ludzie, którzy nie mieli jednak odwagi się sprzeciwić, a walczył tym, czym potrafił najlepiej władać: słowem. Sceptycznym okiem obserwował świat z punktu widzenia każdego z nas, każdego pojedynczego atomu, który składa się na cały organizm zwany ludzkością – dlatego twórczość Bukowskiego może trafić do serca przypadkowo wyłowionej z tłumu persony. Nie

magazyn redakcjabb


był nikim z daleka czy obok, nie był kimś wyższym czy niższym. Był jednym z nas, widział to samo, co my. Był samotny, jak wielu innych. Cierpiał, jak każdy z nas chociaż raz w życiu. Odczuwał smutek, tak samo jak wszyscy. W obecnych czasach, przy panujących niepisanych zasadach, proza Bukowskiego powinna zostać okrzyknięta wynaturzeniem literatury, obrazą dla wielu osób, grup, ideologii. Poeta jednak nie trudnił się afrontem, a burzeniem murów, które dotychczas tylko rosły. Łamał tabu, którego do teraz jest zbyt dużo. Uświadamiał ludzi – z problemami, nieszczęśliwych, załamanych czy zagubionych – że jest takich osób więcej i że nie ma się czego wstydzić. Charles Bukowski przeżył 74 wiosny. Przez te wszystkie lata z powodzeniem uwodził kobiety i czytelników na całym świecie, niejednokrotnie samemu sobie w tym czasie nie radząc. Jego słowa wciąż słychać, one wciąż żyją. I choć można pamiętać go jedynie jako awanturnika, skandalistę, drania i buntownika, to potrafił on przekonać kolejne pokolenia, że jako pisarz po prostu nie miał sobie równych, bo otwarcie mówił to, o czym wcześniej nawet nie szeptano, wykrzykiwał to, o czym wcześniej nie śmiano nawet pomyśleć. Znajdź to, co kochasz, i pozwól się temu zabić. * Tłum. Jacek Szafranowicz. ** Fragment książki Kłopoty to męska specjalność, tłum. Marek Fedyszak.

#10

wydanie specjalne 2019

77

magazyn redakcjabb


to ty możesz być manipulowany „Stać cię na więcej”, „JUST DO IT”, „Doda ci skrzydeł”, „Bądź sobą”. Chyba każdy z nas przynajmniej raz w swoim życiu usłyszał lub zobaczył któryś z powyższych sloganów, prawda? Co łączy je wszystkie i dlaczego są odzwierciedleniem światopoglądu naszych czasów? tekst:

Karolina kRuźlak paulina orzeł

ilustracja:

R

ozwój człowieka trwa już wiele tysięcy lat. Każdy wiek przynosi ogromne zmiany społeczne, które są albo próbują być odpowiedzią na przemiany cywilizacyjne. Obecnie jednostka ma wielkie możliwości. Gwarantują nam je kraj, społeczeństwo, miejsce do życia i czas, w którym żyjemy. Jesteśmy świadkami ogromnego postępu cywilizacyjnego, technicznego, politycznego. To człowiek jest twórcą tego wszystkiego i to również człowiek atakuje drugiego człowieka we współczesnym społeczeństwie.

Codziennie jesteśmy bombardowani ogromną liczbą reklam. Odizolowanie się od nich i od ich oddziaływania jest niemożliwe.

#10

wydanie specjalne 2019

rodzaju mass mediów słyszymy: „To TY możesz być dzisiaj numerem jeden”, „Świat stoi przed TOBĄ otworem”, „Jesteśmy tu dla CIEBIE”. Kształtuje to nasz sposób myślenia i przekłada się na stosunki międzyludzkie. Skoro to „JA” mam być numerem jeden, gdzie w tym wszystkim znaleźć miejsce na drugiego człowieka?

Największym problemem jest atak, którego nie jesteśmy świadomi. Wszystkie wymienione wyżej slogany odniosły ogromny sukces. Manipulują nami, chociaż my sami nie zdajemy sobie zwykle z tego sprawy. Zastanówmy się, co jest przyczyną ich popularności. Może widzisz już, co je łączy? Od lat media nazywane są czwartą władzą, być może tą najbardziej niebezpieczną. Często nie mamy pojęcia, jak wielki wpływ na nas wywierają. Codziennie jesteśmy bombardowani ogromną liczbą reklam. Odizolowanie się od nich i od ich oddziaływania jest niemożliwe. Nie analizujemy każdej reklamy z osobna i nie zastanawiamy się nad nimi, a mimo to zapadają nam w pamięć. Twórcy używają w tym celu konkretnych konstrukcji językowych, przykładowo trybu oznajmującego lub rozkazującego. Niejednokrotnie godzą szczególnie mocno w nasze ego. Z radia, telewizji, gazet i wszelkiego

78

Z każdej strony słyszymy, że to świat jest dla nas, a nie my dla świata.

si. Nie liczy się nic i nikt poza tym. Wskutek tych działań możemy mówić o swoistym kulcie jednostki. Zaczęliśmy od wolności, które pozwoliły nam na pokazanie tego „ja”, ale z czasem zaniedbaliśmy kilka ważnych spraw. Rozpowszechniający się selfizm przyćmiewa nam to, że człowiek z natury jest istotą społeczną. Potrzeby zrzeszania się, dzielenia samym sobą, swoimi poglądami i myślami z innymi były jeszcze tak niedawno elementami jednoczącymi ludzi. Co dzieje się teraz?

Na przestrzeni wielu lat zyskaliśmy mnóstwo praw, które sami wywalczyliśmy. MY, ludzie. Wolność słowa, opinii, poglądów pozwala nam wyrażać siebie. Czy nie zapomnieliśmy jednak w tym wszystkim o otaczających nas ludziach? Wiele platform w dzisiejszych czasach używa wywalczonych niegdyś wolności, aby wzbudzić w nas poczucie, że to my jesteśmy najważniej-

Utylitaryzm zakłada, że każdy czyn może być użyteczny, kiedy przynosi korzyści i szczęście jak największej liczbie jednostek. Istotne jest również minimalizowanie przykrości. Takie podejście pozwala na traktowanie relacji międzyludzkich jak czegoś w rodzaju usług świadczonych sobie nawzajem. Pozornie wydaje się być to piękną ideą, prawda? Wejdźmy jednak głębiej.

magazyn redakcjabb


Co, kiedy to my jesteśmy jednostką, która miałaby ponieść jakiekolwiek straty na rzecz społeczeństwa? Selfizm coraz bardziej widoczny w naszych czasach sprawia, że poświęcenie niejednokrotnie jest czymś abstrakcyjnym. Boimy się narazić samych siebie. Nie do pomyślenia jest przyznanie komuś racji czy postawienie się w czyjejś obronie. Z każdej strony słyszymy, że to świat jest dla nas, a nie my dla świata. Przecież to JA jestem w centrum. Nie ma tutaj miejsca na cierpienie. Zapomnieliśmy, że jest ono przecież częścią naszego życia. Relacja z drugim człowiekiem ma być teraz traktowana jako coś oficjalnego. W takim razie gdzie w tym wszystkim uczucie?

Zależnie od danej jednostki jedna z przedstawionych tendencji zawsze będzie dominować. Równocześnie możemy zaobserwować sposób, w jaki one się łączą, przenikają i dopełniają. Selfizm może dać bardzo silny fundament dla pragmatyzmu. Będąc z każdej strony zapewnianym, że to JA jestem najważniejszy, trudno jest się pogodzić z myślą, że należałoby w pewnym momencie zrezygnować z korzyści na rzecz innej osoby.

Zaczęło się od walki o wolność. Walki, podczas której stanowiliśmy mniejszą lub większą wspólnotę. Świat, w którym żyjemy, i mechanizmy, które nim rządzą, doprowadziły do sytuacji, kiedy ginie pojęcie wspólnoty. Wspomniane nurty propagują i stawiają na piedestale jednostkę i indywidualność. Mimo że powinny być podstawą do budowania wspólnej tożsamości, coraz częściej są jednak pałeczkami w rękach między innymi mediów, które manipulują naszym postępowaniem i wzbudzają w nas poczucie wyższości.

Z wyższości rodzi się pogarda, z pogardy nienawiść. Zaczęliśmy od wspólnej walki o wolność. Czy chcemy spędzić życie jako pojedyncze i odizolowane jednostki, które wzajemnie się nienawidzą i ulegają manipulacjom? Społeczeństwo zatoczy krąg, początkiem było zjednoczenie, teraz człowiek atakuje człowieka. Jak blisko jest samozagłada?

Świat, w którym żyjemy, i mechanizmy, które nim rządzą, doprowadziły do sytuacji, kiedy ginie pojęcie wspólnoty. Nie jest to jedyny problem. Cały czas walczymy o tolerancję, co jednak w momencie, kiedy chcemy się nią bronić w każdej możliwej sytuacji tylko po to, aby nie narazić swojego „JA”? Pragmatyzm zezwala nam na powiedzenie, że dobre jest wszystko, co stanowi formę samorealizacji. Po raz kolejny zapominamy tutaj o otaczających nas ludziach. Mają oni być tylko tłem, które toleruje i przytakuje. Nie bierzemy pod uwagę, że nasze działanie może mieć niekorzystny wpływ na innych, bo przecież to jest wyraz naszej samorealizacji. Nie zastanawiamy się nad tym, czy my potrafilibyśmy je tolerować.

#10

wydanie specjalne 2019

79

magazyn redakcjabb


strata

Smuga cienia

Każdemu z nas czegoś brakuje. Być może są to wymarzone buty. Może jest to poczucie bezpieczeństwa lub piękna. Całkiem możliwe, że to jakaś osoba, prawda? Tak ciężko jest kogoś przy sobie zatrzymać. A gdy nawet już się to uda, nie jest pewne, że ten ktoś przy nas zostanie. marta soboń zuza kosmowska

tekst: Zdjęcie:

C

zułam, że odejdzie. Wielokrotnie myślałam o tym, jak to będzie bez niej. Zastanawiałam się, czy dam sobie radę. Myślałam tak, gdy jeszcze żyła, i mimo to nigdy nie przypuszczałam, że tak się rzeczywiście stanie. Wiedziałam, że jest chora, wiedziałam, że się męczy. Mogłam tylko przypuszczać, jak wiele przeszła, mogłam tylko sobie wyobrażać, jak bardzo ją bolało. Odeszła... a ja żałuję wszystkiego. Wszystko powinnam zrobić inaczej. Powinnam być lepsza, być dla niej częściej i nigdy jej nie zostawiać. Za dużo złego zrobiłam i nie zdążyłam tego naprawić. Ból, żal, gniew, smutek, lęk i samotność to uczucia, które niemal zawsze dotykają człowieka po śmierci bliskiej mu osoby. Bardzo częste są także poczucie winy, depresja, a nawet myśli samobójcze. Często czujemy się odpowie-

#10

wydanie specjalne 2019

dzialni za tragedię, intensywnie szukamy jej sensu. Każdego dnia na świecie umiera około 148 tysięcy osób. Tak właśnie wygląda życie – ludzie mają bliskich, osoby, które kochają, i pewnego dnia ci kochani i kochający mogą się znaleźć wśród tych 148 tysięcy. Nigdy nie wiemy, czy nasza siostra lub brat, wychodząc z domu do szkoły, wieczorem wrócą cali i bezpieczni. Nie znamy dokładnej daty śmierci ani swojej, ani naszych bliskich. Dlatego jedynym, co możemy robić w całej tej niewiedzy, jest cieszenie się czasem, który jest nam dany spędzić z kochanymi osobami.

mogliśmy poświęcić naszym bliskim, lecz tego nie zrobiliśmy. Dociera to do nas po ich śmierci lub w chwili, gdy dowiadujemy się, że możemy ich stracić. W czasach, gdy każdą informację możemy uzyskać poprzez spojrzenie w telefon, gdy możemy komunikować się w ułamek sekundy z osobami z całego świata, niekiedy ciężko jest dojrzeć tych najbliżej nas. To bardzo ważne, aby osoby, które kochamy, dowiedziały się o tym nie tylko poprzez nasze słowa, ale także gesty.

Co bym zrobiła, gdybym mogła cofnąć czas? Cieszyłabym się każdym jej uśmiechem, każdą chwilą, kiedy była ze mną.

My, ludzie, mamy tendencję do żałowania czegoś dopiero, gdy jest już za późno. Brzmi znajomo? Prawdopodobnie Ty także należysz do osób, które popełniły jakiś błąd, ale zorientowały się, że warto byłoby go naprawić, troszkę za późno. Najczęściej żałujemy czasu, który

Pamiętam ostatniego sylwestra mojej mamy. Razem z siostrą stroiłyśmy się od rana, podczas

80

gdy mama robiła zakupy. Kupowała przekąski na wieczór, ponieważ miał nas odwiedzić mój przyjaciel. Przyniosła owocowego szampana bezalkoholowego dla mojej siostry, tak jak robiła to co roku, a dla mnie i Filipa – wyjątkowo – bezalkoholowe piwo. Pamiętam to jak wczoraj, tę radość, że mama nie widzi już we mnie dziecka. Wieczorem, kiedy Filip się u nas zjawił, trochę porozmawialiśmy z moją mamą i siostrą, a potem poszliśmy na chwilkę do znajomych. Przed północą byliśmy z powrotem w domu, aby wyciągnąć członków mojej rodziny na zewnątrz i tam świętować Nowy Rok. Pamiętam, że mama chciała zostać w domu, bo nie czuła się najlepiej. Poszliśmy bez niej... Nie zdawałam sobie wtedy sprawy z tego, co robię. Zostawiłam mamę samą w ostatniego sylwestra w jej życiu. Gdy wróciliśmy, strasznie płakała i dotarło do mnie, jak źle postąpiłam. Mama czuła, że nie dożyje następnego roku, ja

magazyn redakcjabb


dowiedziałam się o tym dopiero w kwietniu, w dniu jej śmierci. Co bym zrobiła, gdybym mogła cofnąć czas? Cieszyłabym się każdym jej uśmiechem i dobrym słowem, każdą chwilą, kiedy była ze mną. Zapewne wszyscy wyobrażają sobie, że mama będzie z nimi w dniu wkraczania w dorosłość, ukończenia szkoły, zdania prawa jazdy i przy innych ważnych wydarzeniach. Mojej ze mną nie będzie, nie w żywej postaci, ale będzie obok, wiem o tym. Wiem też, że każdy z tych cudownych dni to jej zasługa, bo zrobiła wszystko, żebym była mądra, szczęśliwa i speł-

#10

wydanie specjalne 2019

niała swoje marzenia. Posłała mnie do upragnionej szkoły daleko od domu. Bardzo przeżywała to, że mając 14 lat, pojawiałam się w domu tylko w weekendy (i to też nie wszystkie, bo często grałam mecze).

w rodzinnym mieście, na który przyszła moja mama. Pamiętam jej reakcję, której bardzo się obawiałam. Próbowała udawać, że tego nie widzi, ale gdy już byłam w autobusie w drodze do Bielska-Białej, dostałam od niej SMS-a, w którym napisała, że mam się modlić, żeby włosy szybko odrosły. Miała do mnie ogromny żal. Po jej śmierci ścięłam włosy całkiem na krótko. Dlaczego? Chyba nie chciałam czuć się źle. Wolałam nie pamiętać rzeczy, które robiłam, a które ją raniły.

Pamiętam, jak miałam bardzo długie włosy. Moja mama je kochała – niestety, bardziej niż ja. Jako że byłam tylko głupiutką nastolatką mieszkającą w internacie z równie głupiutkimi nastolatkami, pozwoliłam koleżance podciąć sobie włosy. Oczywiście planowane 5 centymetrów skończyło się na 20. Następnego dnia grałam mecz

Twoich też. Być może masz okazję to jeszcze naprawić? Albo cieszyć się czasem, nie myśląc o przemijaniu. Obiecaj mi jedno.... Tak, Ty. Nieważne, kim jesteś ani jak wielkie znaczenie mają dla Ciebie Twoi bliscy. Zrób wszystko, żeby niczego nie żałować po ich śmierci. Masz mało czasu! Bo on szybko mija, uwierz mi. Zacznij od teraz, odłóż telefon i bądź z nimi. Pokaż im, że są dla Ciebie ważni. Bo przecież są i na to zasługują, prawda?

Te włosy to tylko symbol moich błędów i nie tylko moich –

81

magazyn redakcjabb


czy czeka nas zagłada? Układamy plany, snujemy marzenia. Wieczorem szykujemy się na następny dzień. Jesteśmy przekonani, że nadejdzie. A jeśli wszystko miałoby się zakończyć teraz? Gdybyśmy nagle doznali retrospekcji z przeszłości i przeanalizowali każde nasze zachowanie, co byśmy zobaczyli? Niewykluczone, że i my przyczyniliśmy się do nadejścia apokalipsy. ilustracje:

W

ojna – to jeden z czterech jeźdźców Apokalipsy opisanych w Piśmie Świętym. Każda wojna zaczyna się od konfliktu. Odkładamy błahostki na bok, uznajemy je za nieistotne. Niestety, to nie jest długoterminowe rozwiązanie. Zbiera się tego coraz więcej i więcej, tłumimy negatywne myśli, równocześnie szkodząc sobie samym. Dlaczego tak jest? Nieraz trudno jest się oswoić z krytyką ze strony drugiego człowieka. Nie potrafimy przyjąć do wiadomości, że ktoś może nie zgadzać się z naszym stanowiskiem. Nikt z nas nie jest jednak ze stali i ma indywidualne granice wytrzymałości. Wtedy rozdrapywane są stare rany, prane brudy z przeszłości. Zamiast odkładać błahostki na bok, powinniśmy rozwiązywać problemy już w zalążku. Lepiej przecież zapobiegać niż leczyć. Ile ludzi, tyle poglądów, dlatego sztuka polemiki jest tak ważna. Niestety, coraz częściej zastępuje się ją falą hejtu. To błędne koło prowadzi do gwarantowanego sporu.

#10

wydanie specjalne 2019

tekst: izabela biernat Olga Then (po lewej), Julia Rajtor (po prawej)

komuś pomóc. Nawet zwyczajne „miłego dnia” może faktycznie umilić dzień drugiej osobie. Strach ma wielkie oczy, ale trzeba się mu przeciwstawić i przełamywać własne bariery. Dobrym wyborem jest na przykład zapisanie się do wolontariatu. Później jest już coraz łatwiej, a pomaganie staje się nieodzownym elementem naszego życia.

Nawet zwyczajne „miłego dnia” może faktycznie umilić dzień drugiej osobie. Zaraza według Biblii jest kolejnym zwiastunem cierpienia i nadejścia końca świata. W naszym pokoleniu odnotowujemy coraz większy odsetek chorych na znieczulicę. Brakuje nam empatii, wrażliwości na drugiego człowieka. Nieraz nie widzimy niczego poza czubkiem własnego nosa. Mało kto odważa się wyjść przed szereg i nieść pomoc potrzebującym. Dla niektórych opinia rówieśników to jedna z najważniejszych wartości. Przecież co pomyśli sobie kolega, gdy zobaczy mnie w towarzystwie kogoś z marginesu społecznego? Ciężkim zadaniem jest postawić się w czyjejś sytuacji i zachować w zgodzie z własnym sumieniem, z samym sobą. Tylko nieliczni wrażliwi potrafią się zdobyć na coś takiego. Czasami nie trzeba zbyt wiele, żeby

Powinniśmy być głodni poznawania świata i ludzi. Nie zamykać się w sobie i własnych poglądach. Na samo hasło „Głód” mamy przed oczami obraz wychudzonych dzieci z krańców świata. Co może jednak oznaczać to pojęcie w przenośni? Powinniśmy być głodni poznawania świata i ludzi. Nie zamykać się w sobie i własnych poglądach. Wymiana doświadczeń pozwala nam na poszerzanie horyzontów, zdobywanie

82

wiedzy. Dużo ludzi marzy o podróży dookoła świata. Kto powiedział, że musi to oznaczać ciągłe zmienianie położenia? Czasami to, czego poszukujemy daleko, jest najbliżej nas, ale rzadko zdajemy sobie z tego sprawę. Gdy to odkrywamy, niekiedy jest już za późno. Zmiana zdania podczas rozmowy nie jest niczym strasznym czy poniżającym. Najgorsze jest uparte trwanie przy swoim i nieugięcie się mimo świadomości swojego błędu. Ludzie mają różne wyobrażenia na temat Śmierci. Większość utożsamia ją z niewyobrażalnym bólem. Przekłada się to również na nasze czasy. Często zadajemy ból innym osobom. Niekiedy niechcący, ale są sytuacje, w których świadomie kierujemy ostrze krytyki prosto w serce potencjalnej ofiary. Dlaczego postępujemy w ten sposób? Łatwiej jest wszystko zrzucić na zły dzień i potrzebę wyżycia się na kimś. Czasami rzeczywiście nie trzeba wiele, aby wzbu-

magazyn redakcjabb


dzić niechciane emocje. A jeśli ranimy innych z premedytacją? Jeśli mamy w tym swój ukryty cel? Są ludzie, którym czyjeś nieszczęście sprawia uciechę. Próbują w ten sposób się dowartościować i budować własne ego. To brutalna perspektywa, ale i prawdziwa. Wcale nie trzeba daleko się rozglądać, aby to zauważyć. Osobiście nie potrafię pojąć, jak można być dla drugiego człowieka wilkiem tylko przez „zły dzień”. Młodzież

#10

wydanie specjalne 2019

coraz częściej zapoznawana jest z problemem gnębienia i znęcania się, ale ofiar wcale nie ubywa. Może to my sami dążymy do wyginięcia naszego gatunku i nie potrzebujemy do tego zewnętrznych czynników?

Wojna, Zaraza, Głód i Śmierć to nazwy czterech jeźdźców, o których mowa w Apokalipsie Świętego Jana. Na pierwszy rzut oka żadne z nich nam nie grozi. Ale po głębszym zastanowieniu okazuje się, że od zagłady dzieli nas niewiele. Analizując powyższe przenośnie, możemy dojść do wniosku, że sprowadzamy ją na siebie sami. Co Ty dojrzysz w obrachunku ze sobą sprzed paru lat? Nie mamy wpływu na przeszłość – to fakt. Za to nigdy

Nie mamy wpływu na przeszłość – to fakt. Za to nigdy nie jest za późno, żeby zmienić przyszłość. 83

nie jest za późno, żeby zmienić przyszłość. Możemy naprawić swoje pomyłki, chociaż nie zawsze jest to łatwe zadanie. Kształtuj swoje życie tak, jakby jutro miało już nie nadejść, a za każde przewinienie trzeba było zapłacić jego równowartość. Tylko żyjąc zgodnie z własnym sumieniem, postąpisz właściwie.

magazyn redakcjabb


Katarzyna patykiewicz Psycholog, absolwentka Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, o specjalizacji menadżerskiej i interpersonalnej. Terapeuta integracji sensorycznej.

strach ma wielkie oczy

W niektórych sytuacjach człowiek może bać się za bardzo, a jego strach często umiejscawia się w określonych obiektach, które nie powinny go wywoływać. O zagadnieniach z nim związanych opowiada psycholog Katarzyna Patykiewicz. tekst: ilustracja:

helena chwierut agnieszka tolarczyk

Helena Chwierut: Skąd biorą się fobie?

Kiedy konieczna jest pomoc specjalisty?

Katarzyna Patykiewicz: Nie ma jednoznacznej przyczyny. Ile osób, tyle teorii. Jedne mówią o ewolucji, inne o warunkowaniu klasycznym – kiedy dziecko przestraszyło się czegoś w dzieciństwie i lęk się zgeneralizował. Osobowość i czynniki środowiskowe mogą też razem wytworzyć zespół sprzyjający powstaniu fobii. Badania stwierdzają, że jeśli któreś z rodziców cierpiało na fobię, to zwiększa się prawdopodobieństwo, że u dziecka również wystąpi. Niekoniecznie chodzi tu o geny, ale przekaz transgeneracyjny, który mówi o sposobach reakcji na sytuacje trudne. Można to porównać do przekazywania tradycji. Istnieje również psychoanalityczna koncepcja lęku, która zakłada, że projektujemy nasz wewnętrzny lęk związany z pewnymi nieprzepracowanymi sprawami na zewnątrz i boimy się na przykład pająka, a tak naprawdę nie poradziliśmy sobie z czymś, co wydarzyło się dawno temu.

Wydaje mi się, że granicą jest kliniczne upośledzenie funkcjonowania albo moment, kiedy objawy lękowe w sposób obciążający wpływają na samopoczucie. W fobii to nie jej realny obiekt jest zagrażający, ale lęk nim wywołany. W pewnym momencie dostrzeżemy bardzo duży deficyt jakości życia, możliwe nawet, że szybciej niż sama osoba cierpiąca na fobię. Szczególnie w przypadku fobii społecznej, kiedy dotknięci nią nie biorą udziału w jakichś zebraniach, nie jeżdżą na koncerty, nie chodzą do szkoły i wreszcie przestają w ogóle wychodzić z domu. Lęk społeczny rzeczywiście utrudnia funkcjonowanie, chociaż nasilenie u trzech różnych osób może diametralnie się różnić. Rady typu „10 sposobów, jak radzić sobie z wystąpieniami publicznymi”, „Jak pokonać tremę” niejednokrotnie nie wystarczają.

najczęściej stosuje się metody psychoterapii poznawczo-behawioralnej, z desensytyzacją bodźca. Konstruowane są sytuacje, w których dana osoba może skonfrontować się ze złagodzoną wersją obiektu swojego strachu. Najpierw są pokazywane zdjęcia czy filmy, zanim fizycznie przybliży się go człowiekowi. Powstały już nawet metody pracy oparte o wirtualną rzeczywistość. Ogólnie rzecz biorąc, wytwarza się schematy zachowań, które mają pomóc w przerwaniu tego błędnego koła lękowego. Czy istnieją fobie przypisane określonej grupie społecznej? Niektóre lęki, nie tylko fobie, występują w określonych kulturach. W południowo-wschodniej Azji, na przykład, występuje lęk przed wchłonięciem członka do jamy brzusznej (u kobiet – piersi do klatki piersiowej). Istnieją lęki bardzo specyficzne, zakorzenione na danym obszarze. Niedawno pojawiła się nowa fobia, występująca podobno u 70% nastolatków – lęk przed utratą telefonu komórkowego.

Jak wygląda proces leczenia? W przypadku głębokich fobii

#10

wydanie specjalne 2019

84

W fobii to nie jej realny obiekt jest zagrażający, ale lęk nim wywołany. Czy to nie jest po prostu uzależnienie? W uzależnieniu człowiek odczuwa przymus korzystania, a po utracie obiektu występuje zespół odstawienny. Jest to realna przyczyna silniejszych emocji. W tej fobii osoba ma telefon ciągle przy sobie, ale towarzyszy jej lęk przed jego utratą, bez realnej przyczyny. Nie musi jednocześnie być uzależniona. Innym rodzajem strachu jest trema. Jak sobie radzić z wystąpieniami publicznymi? Trema często występuje jako synonim słowa stres. Można ją minimalizować poprzez ćwiczenia występowania, pewność przygotowania, doświadczenie. Niektórzy mają swoje niezawodne sposoby, na przykład wyobrażanie sobie zawstydzonej publiczności w samej bieliźnie, co ma na celu ich rozśmieszyć i zdy-

magazyn redakcjabb


stansować. Innym występy ułatwiają małe przedmioty, które mogą trzymać w czasie prezentacji. Warto przede wszystkim zdawać sobie sprawę, że podczas stresu naturalnie pojawiają się zakrzywienia myślenia – wydaje nam się, że wszyscy widzą nasze najdrobniejsze błędy, niedoskonałości. Zatrzymywanie tego typu myśli również pomaga.

Sztuką jest nie bronić się przed stresem, ale dobrze go wykorzystać i panować nad sytuacją. A techniki relaksacyjne? Jak najbardziej. Dlatego, że zarówno stres, jak i lęk oraz strach powodują fizjologiczne objawy w organizmie: przyspieszone tętno, suchość w gardle albo ślinotok, czerwone plamy na ciele, trzęsący się głos, ręce, nogi. Uczy się więc pewnych technik, dzięki którym możemy relaksować nasze ciało. Pomaga to przerwać błędne koło lub zmniejszyć siłę jego oddziaływania. Stres, poprzez wydzielanie się adrenaliny, ma z jednej strony wyczulić nas na potencjalne zagrożenie, a z drugiej pobudzić do działania. Sztuką jest nie bronić się przed stresem, ale dobrze go wykorzystać i panować nad sytuacją. Jak wyjaśnić fakt, że niektórych trema rzeczywiście do działania pobudza, a u innych jest wręcz destrukcyjna i obniża jakość wystąpienia? Odpowiada za to optymalna ilość stresu, którą wyznaczają prawa Yerkesa-Dodsona. Jeśli mamy za łatwe zadanie, poziom stresu będzie niewielki, a efekt działania mało spektakularny. Jeśli zadanie jest za trudne, poziom

#10

wydanie specjalne 2019

stresu będzie za wysoki i przez to również marny efekt. Ma tutaj także znaczenie osobowość człowieka. Co ciekawe, osoby z głębokim lękiem społecznym mogą bardzo dobrze występować dzięki wykorzystaniu gry aktorskiej.

ka w głowie, przyspieszone bicie serca, śmiech, syndrom ucieczki. W drugiej zaczyna się optymalny poziom pobudzenia do działania. Stres jednak bardzo męczy organizm i to widać w etapie trzecim. Dużo daje wiedza, że tak jest i że to jest normalne. Warto mieć wyćwiczone pewne schematy działania: powtarzanie sobie haseł, spinanie i rozluźnianie mięśni, głębokie oddechy, podnoszenie języka do zębów w przypadku

Jakie są etapy stresu jako procesu? Są trzy: szok, mobilizacja i wyczerpanie. W pierwszej fazie występują te dobrze znane objawy, jak pust-

85

suchości gardła – czysto techniczne sposoby radzenia sobie ze stresem. Ale przede wszystkim powinniśmy być dobrze przygotowani na przeżycie sytuacji stresowej i nie unikać jej, a w trakcie jej trwania nie dać się wytrącić z równowagi. Dobrze wykorzystany stres jest przydatny.

magazyn redakcjabb


tu i teraz

Wzburzony umysł

W XXI wieku depresja staje się jednym z najpoważniejszych problemów zdrowotnych na świecie. Jesteśmy w ciągłym ruchu – do tego stopnia, że tracimy kontrolę nad tym, co dzieje się wokół nas. W szalonej gonitwie może nam pomóc pewna technika, zwana „mindfulness”. tekst:

KAmil czaderna Alicja dobija

ilustracja:

Niepokojące sygnały

Czym jest mindfulness?

Bywa tak, że czujemy się, jakbyśmy nieustannie pracowali, chcemy udowodnić całemu światu, że podołamy każdemu wyzwaniu,a naszym największym strachem jest strach przed porażką. Na Facebooku zanurzamy się w strumieniu informacji, które pochłaniają nasz cenny czas. Czy odczuwamy absurd otaczającego nas świata? Trudne przeżycia przyciskają nasze umysły do ściany i nie chcą ich wypuścić. Szalona wspinaczka na szczyt ma nam pomóc odnaleźć wewnętrzny spokój i szczęście. Wdzieramy się wzwyż wszystkimi siłami, aby zdobyć jak najwięcej, tracąc przy tym zdrowie psychiczne i fizyczne. Tak naprawdę musimy odnaleźć prawidłowy szlak, bo nigdy nie wejdziemy na górę, jeśli nie będziemy trzymać się odpowiedniej drogi. Ścieżką tą może być mindfulness.

Samo słowo oznacza uważność, świadomość, ale jaki przekaz się za nim kryje? Kiedy jesteśmy uważni, mamy większą świadomość własnych myśli, działań, które podejmujemy, i tego, co dzieje się wokół nas.

#10

wydanie specjalne 2019

emocji, które często biorą nad nami górę i powodują obniżenie nastroju, które odbiera nam ochotę na dalszą pracę. Mindfulness jest po prostu procesem psychologicznym polegającym na czerpaniu z każdej chwili i odczuwaniu radości z niewielkich rzeczy, których człowiek w dzisiejszych czasach nie zauważa. Chodzi o to, by po prostu żyć – tu i teraz. A jak to wygląda na co dzień? Czy musimy poświęcać dużo czasu na ćwiczenia, ograniczyć coś w naszym życiu? Nic z tych rzeczy. Ćwiczenia są krótkie i od razu pozwalają nam się zrelaksować i wyciszyć umysł po ciężkim dniu…

Mindfulness jest procesem psychologicznym polegającym na czerpaniu z każdej chwili i odczuwaniu radości z niewielkich rzeczy.

Dlaczego mindfulness jest popularny i coraz częściej praktykowany?

Możemy pełniej przeżyć daną chwilę, taką jak na przykład zachód słońca, bardziej odczuć pocałunek, dotyk… Lub po prostu lepiej zrozumieć, co bliska osoba do nas mówi. Jesteśmy również bardziej świadomi naszych myśli oraz

Każdy z nas dąży do spokoju ducha i szczęścia. Chwytamy się wszystkiego, żeby znaleźć przepis na spełnienie i wewnętrzną harmonię. Oczy-

86

wiście istnieją inne sposoby umożliwiające osiągnięcie celu. Mindfulness jest o tyle szczególny, że łatwo go praktykować; wiele osób potwierdza jego działanie. Proces ten jest powiązany z filozofią stoicyzmu i epikureizmu.

Czy odczuwamy absurd otaczającego nas świata? Mindfulness może zapobiegać zachorowaniom na depresję, która według szacunków Światowej Organizacji Zdrowia do roku 2020 stanie się drugim najpoważniejszym schorzeniem na świecie. Jak stać się bardziej świadomym? Jest wiele ćwiczeń, które można wykonać, aby zacząć uważać. Jednym z nich jest po prostu zamknięcie oczu

magazyn redakcjabb


i skupienie się na oddechu. Gdy natłok myśli przygniata i pojawia się poczucie braku kontroli nad oddechem (bo myśli wracają), to dobry znak – ponieważ zaczynamy rozumieć, że rozważania rządzą człowiekiem zamiast człowiek nimi. Należy sobie wtedy uświadomić, że to tylko myśli, są jak chmury na niebie, które pojawiają się i znikają. Nie można pozwolić, żeby uczyniły z ludzi swoich niewolników…

Jest wiele ćwiczeń, które można wykonać, aby zacząć uważać. Jednym z nich jest po prostu zamknięcie oczu i skupienie się na oddechu. Inną ciekawą metodą jest świadome jedzenie, które zabezpiecza nas przed „pochłanianiem” posiłków. Smakuj i dokładnie żuj każdy kęs. Spróbuj rozpoznać przyprawy, delektować się potrawą. To jest nie tylko przyjemne, lecz także zdrowe. W treningu uważności ważne jest, żeby się nie poddawać. Zmiany nie będą widoczne od razu… Potrzeba trochę czasu, ale dzięki wykonywaniu ćwiczeń systematycznie wyraźne efekty można uzyskać bardzo szybko – nawet po kilku tygodniach.


PSYCHOLOG JEDNAK NIE CZYTA W MYŚLACH Obawa przed i krytyką czy marginalizowanie swoich problemów to tylko przykładowe powody, dla których niektórzy ludzie nie decydują się na kontakt z psychologiem. Pierwszy krok jest zawsze najtrudniejszy, ale czy słusznie jest rezygnować z prób uporania się ze swoimi emocjami? TEKST: ZDJĘCIE:

P

rzychodzę o 15:50 do gabinetu pod wskazanym adresem. W całym gabinecie znajdują się 3 pokoje, w których trwają sesje. Ostatnie 8 minut przed konsultacją spędzam gapiąc się w białe ściany poczekalni. Lekko znudzony, siedzę na wygodnym krześle i wsłuchuję się w miarowe tykanie zegara. Między kolejnymi stuknięciami wskazówek w mojej głowie rodzą się wątpliwości.

Tik. A co, jeśli on mnie nie zrozumie i pomyśli, że jest ze mną coś nie tak? Tak. Może powtórzy moje słowa innym? Tik. Warto było tu przychodzić? Przecież to moje problemy, po co mam opowiadać o nich komuś innemu? Tak. Te ściany są w sumie bardziej szare niż białe. Tik. Ciekawe, czy w tym gabinecie jest kozetka? Tak. A może zajmuje się też hipnozą? Nigdy nie spotkałem hipnotyzera… Tik. Tik. Tik… Z powolnego strumienia przypadkowych skojarzeń wyciąga mnie głos zza drzwi gabinetu. Patrzę na sympatycznego pana – jest pewnie starszy ode mnie

#10

WYDANIE SPECJALNE 2019

DOMINIK SALA DAGMARA MĘTEL

o jakieś 15 lat, ma na sobie luźną bluzę i szeroko się uśmiecha. Zupełnie nie wygląda jak poważny psychoterapeuta, którego wyobrażałem sobie spotkać. Droga do celu Umówienie się na sesję terapeutyczną nie trwa dużo czasu. Pół godziny przeglądania propozycji terapeutów w Twojej okolicy, 2 minuty wypełniania formularza i szacunkowo godzina na dojazd. Całość przy dobrych wiatrach zajmuje godzinę i 40 minut, oczywiście odliczając czas między umówieniem wizyty a jej datą. Ile czasu potrzebuje natomiast przyszły terapeuta, żeby móc zasiąść po „drugiej stronie kozetki” i prowadzić sesję?

du – mówi Jan Świerszcz, psychoterapeuta Centrum Terapii „Otwarta Przestrzeń” w Warszawie. Można więc szacować, że zostanie psychoterapeutą zajmuje 10 lat nauki, pracy i odkrywania siebie. Niezwykle istotne są też odbyte staże i praktyki, które kształtują dalszą ścieżkę kariery. Sharon Stone inspiruje i motywuje Psychologia w rankingu popularności kierunków studiów w roku akademickim 2018/2019 znalazła się na 3. miejscu. Jak mówią studenci, psychologię wybrali z fascynacji mechanizmami działania mózgu człowieka i chęci zrozumienia ludzkich motywacji, emocji i procesów poznawczych. Powodów jest tyle, ilu jest kandydatów. Gdy miałem13 lat, oglądałem „Nagi instynkt”, w którym Sharon Stone zagrała postać doktor psychologii wykorzystującą swoją wiedzę i umiejętności interpersonalne do manipulowania ludźmi. Na studiach szybko się przekonałem, że psycholodzy nie czyta-

Ukończenie jednolitych studiów magisterskich zajmuje 5 lat, do tego trzeba doliczyć 4-letnią szkołę psychoterapii, odbyć psychoterapię własną i dodatkowe kursy. Niewiele osób decyduje się na szkołę psychoterapii zaraz po studiach i wydaje mi się, że trzeba przeżyć kawałek życia, żeby dojrzeć do tego zawo-

88

ją jednak w myślach i wyrosłem z mrzonek – opowiada Janek i dodaje po chwili: Na ten moment życia największą inspiracją dla mnie jest możliwość obserwowania, jak różni są ludzie, jak inaczej odbierają świat i przeżywają swoje emocje. Psychoterapeuta czy psycholog? Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że psychoterapeuta i psycholog nie są tożsamymi pojęciami. Psychoterapeuta to osoba, która ma wiedzę i kompetencje, żeby wspierać klienta w dłuższym procesie zmiany, poradzić sobie z zaburzeniem lub nawet zmienić osobowość. Psycholog nie ma kompetencji do prowadzenia psychoterapii, może natomiast pracować na przykład w telefonie zaufania, udzielać informacji dotyczących dalszej pomocy osobom, które kontaktują się z nim, będąc w kryzysie – tłumaczy Janek, który po 12 latach pracy jako psycholog został psychoterapeutą.

MAGAZYN redakcjaBB


Jan Świerszcz Psycholog i psychoterapeuta związany z Centrum Terapii „Otwarta Przestrzeń" w Warszawie. Aktywnie współpracuje z organizacjami pozarządowymi działającymi na rzecz grup wykluczonych społecznie i osób doświadczających przemocy.

Wątpliwość po obu stronach Wątpliwości nie dotykają jedynie przychodzących na terapię ludzi. Również psychoterapeuci mają swoje chwile słabości, co wydaje się naturalne w pracy w zawodzie o dużej odpowiedzialności społecznej. Wydaje mi się, że wątpliwości, jakie trapią psychoterapeutów i psychoterapeutki, dotyczą uzmysłowienia sobie, jak ważna jest nasza praca, ile dobrego możemy dzięki niej zrobić. Im więcej nabieramy wiedzy, tym bardziej uświadamiamy sobie odpowiedzialność, jaka na nas ciąży. Taka odpowiedzialność może rodzić lęk. Emocje na wodzy Bycie psychologiem czy psychoterapeutą wiąże się z pracą z ludźmi, którzy zmagają się z dużym cierpieniem psychicznym. W szkołach psychoterapii

#10

WYDANIE SPECJALNE 2019

Psychoterapia dla każdego?

uczy się adeptów zawodu, jak okazywać klientom empatię i wsparcie, jednocześnie dbając o zachowanie własnej integralności emocjonalnej. Carl Rogers, jeden z ojców współczesnej psychologii, mówił, że empatia to poczucie emocji innego człowieka tak, JAKBY się nim było. Kluczowe jest słowo „jakby”, które podkreśla, że empatia nie polega na przenoszeniu emocji innych ludzi na siebie, ale na wyobrażeniu sobie, co czują. Radzenie sobie z cierpieniem klientów i klientek to kwestia doświadczenia i nauki. Gdy zaczynałem pracę w telefonie zaufania, trudno było mi nie przejmować emocji dzwoniących. Chłopak – 16 lat, wyrzucony z domu, pobity przez rodziców – nagle się rozłącza, a ja nie mogę oddzwonić. Takie doświadczenia pozostają długo w pamięci – opowiada Janek o początkach pracy w Kampanii Przeciw Homofobii.

Do psychoterapeuty może zgłosić się każdy, kto odczuwa potrzebę konsultacji ze specjalistą. Jeśli od jakiegoś czasu nie możesz poradzić sobie ze swoimi emocjami, czujesz lęk, niepokój, a w Twoim życiu zachodzą negatywne zmiany, to może być moment, kiedy warto zgłosić się po pomoc. Współpraca z każdym człowiekiem jest indywidualnym procesem i to klient decyduje o zakończeniu współpracy. Można zgłosić się na terapię, jeśli nie odczuwa się cierpienia, lecz chce coś zmienić w swoim życiu i lepiej poznać siebie. Taki moment też jest dobry. Mental Health Awareness Time

obchodzony był Mental Health Awareness Week, który miał na celu uświadamianie, jak istotne jest zachowanie wysokich standardów zdrowia psychicznego pracowników oraz jak otwarte, akceptujące i niedyskryminujące środowisko pracy sprzyja budowaniu dobrych relacji między współpracownikami. Wydaje mi się, że w latach już niemal 20. XXI wieku świadomość społeczna i zrozumienie dla osób borykających się z zaburzeniami psychicznymi powinny być na tyle wysokie, żeby można było tworzyć bezpieczne i dogodne miejsca, w których każdy członek społeczności czuje się akceptowany,potrzebny i ważny. Budujmy takie miejsca i pamiętajmy o zdrowiu psychicznym nie tylko w jeden majowy tydzień.

W maju 2019 roku w wielu miejscach pracy w Wielkiej Brytanii

89

MAGAZYN redakcjaBB


Co na to Jung?

Elektra

Na zegarze wybiła już dwudziesta druga, siedzę w wygodnym fotelu, a obok mnie na stoliku leży notes i stoi filiżanka kawy. Lubię tu przebywać, czuję się bezpiecznie, gdy moje myśli mogą swobodnie krążyć i ślizgać się po gładkich powierzchniach. Mimowolnie zaczynam wyobrażać sobie sytuację… tekst:

Kinga Przeliorz Eliza Grabiec

zdjęcie:

W

racam z pracy, jest pochmurnie i deszczowo. Jedynym pocieszeniem tego dnia jest spotkanie z nią. Nie wiem jeszcze, co mnie czeka. Codziennie wieczorami pisaliśmy i to nie na tematy prozaiczne, błahe. Jest cholernie inteligentna – to trochę mnie przeraża – przenika moje myśli, jest bystra. Nie jestem w stanie nic przed nią ukryć. Wchodzę do kawiarni, w której się umówiliśmy. Ona już tam jest, subtelnie kiwa głową na znak, że mnie widzi. Witamy się i siadam blisko, lecz nie naruszam jej osobistej przestrzeni. Zamawiamy kawę i pogrążamy się w rozmowie. Kolejny raz zaskakują mnie jej elokwencja i oczytanie. Wiem, że mnie kokietuje i stara się powściągliwie flirtować. Ja jednak czuję, że to niewłaściwe. Przez głowę przelatują mi dziesiątki tysięcy pytań. Poddaję ją krótkiej analizie. Jest wyrozumiałą, pewną siebie kobietą. Kiedy będziesz

#10

wydanie specjalne 2019

potrzebował pomocy, wsparcia – otrzymasz je od niej. Okaże się ucieleśnieniem i uosobieniem twoich pragnień, a wasz związek będzie marzeniem. Nigdy jednak nie opowie ci o swoim ojcu, o konsekwencjach z przeszłości, które dziś ponosi. O tym, że szuka oparcia, dojrzałości i stabilności – postaci ojca, w którym widzi mężczyznę, nie rodzica. Podświadomie będzie wybierać u mężczyzn cechy, które on przejawiał. Nie będziesz wiedział, że z powodu złego traktowania ma niskie mniemanie o sobie, które skrywa pod maską silnej kobiety. Że odnalazła niezależność w alkoholu, narkotykach i rozwiązłości. Dla poczucia wyższości i dominacji będzie świadomie uwodzić mężczyzn, by zaspokoić ego oraz potrzebę uwagi, której zabrakło jej z strony ojca.

idealizuję. Spotkanie dobiega końca, bo widzę, że jej nastrój się pogorszył. Żegnamy się, wychodzę z kawiarni, mimo woli wzdychając. Och, Elektro…

Carl Gustaw Jung jako jeden z pierwszych XX wieku opisał kładnie rozwój psychoseksualny dzieci. Kawa już dawno wystygła, zdaję sobie sprawę, że dość długo pogrążałam się w rozmyślaniach. Sięgam po notes, by zapisać ostatki ulotnych myśli. Wciąż zostaje mi nierozwiązany problem Elektry. Poruszył go szwajcarski psycholog i psychiatra Carl Gustaw Jung. To on jako jeden z pierwszych w XX wieku opisał dokładnie rozwój psychoseksualny dzieci. W tym wypadku zainspirował się greckim mitem o Elektrze. Była ona córką króla Myken. Wraz z bratem Orestesem uknuła wyrafinowany plan,

Powracam do rzeczywistości, nie zważam, na czym stanęła. Pytam o jej rodzinę, lecz ona odpowiada mi tylko spuszczeniem wzroku. Już jej nie

90

by pomścić śmierć ojca. Wymagało to zabicia własnej matki i jej kochanka. Jung pierwszy użył tej mitologicznej postaci w kontekście psychologicznym. W 1912 roku koncepcja Elektry służyła do zilustrowania wczesnej obsesji dziewcząt na punkcie ich ojców. Według założeń Junga dziewczynka, w której budzi się seksualność (przeważnie w wieku 3–4 lat), nie ma już aż tak silnej więzi z matką i kieruje swoje zainteresowania na najbliższy, ważny dla niej emocjonalnie obiekt, jakim jest ojciec. Matka staje się wówczas konkurentką w rywalizacji o jego miłość i uwagę. Dziewczynka może czuć wobec niej dystans, zazdrość, a nawet wrogość. Kiedy osiąga wiek 6–7 lat, ponownie powraca do podziwiania matki, zaczyna ją naśladować i przejawia ciekawość wobec kobiecego świata. Są to zupełnie naturalne etapy rozwoju dziewczynek. Syndrom Elektry pojawia się wtedy, kiedy w rodzinie zachodzą dysfunkcje. Dziewczynka w pewnym

magazyn redakcjabb


momencie życia wykazuje większe zainteresowanie ojcem, zaczyna naśladować kobiece ruchy i pragnie wyjść za mąż za tatusia. W tym momencie ojciec powinien postawić sprawę jasno: „Kocham cię. Będę cię wspierał, lecz jestem z mamą”. Bywają jednak sytuacje, gdy ojcowie nie potrafią wyznaczyć granic. Wówczas kompleks nie będzie właściwie rozwiązany, ponieważ w rywalizacji o względy dziewczynka „wygrywa” i jej prawidłowy rozwój zostaje zaburzony. Jako kobieta może notorycznie uwodzić mężczyzn, być wobec nich wyniosła, a nawet odbierać im męską energię, sama pozostając zagubiona i nieświadoma. Zaczęłam się przyglądać despotycznym kobietom, kokietkom, ich relacjom z ojcami. Może sama teoria kompleksu Elektry jest uważana przez większość współczesnych psychologów za przestarzałą, ja jednak dostrzegam pewne zależności opisane przez Junga. Wczesne relacje pomiędzy dziewczynką a ojcem mają ogromny wpływ na późniejsze życie dorosłej już kobiety. Typ rodziny, w jakiej się wychowywałyśmy, oraz światopogląd rodziców mają ogromny wpływ na naszą przyszłość. Postać ojca decyduje o tym, jakie oczekiwania mamy w stosunku do partnera. Posiadanie ojca czułego, wspierającego, ale i stanowczego znacznie podnosi szansę na udany, szczęśliwy związek, a kobiety, które miały dobre relacje z ojcami, łatwiej dochodzą do porozumienia z partnerami.


do przegadania

i dlatego lubię mówić z Tobą

Jesteś tam? – dopytywała się dziewczyna. Tak, jestem. To dlaczego nic nie mówisz? Bo jak zwykle, moja kochana, nie dajesz mi dojść do słowa...

tekst:

KAROLINA RĄCZKA BALBINA FABIA

ILUSTRACJA:

K

oszykówka jest grą. Grą ze s p o ł ową . S ta ł a m w tłumie graczy, obserwując wymianę podań. Każdy ruch był zapowiedzią następnego posunięcia, którą rozumiał tylko zawodnik z określonej drużyny. Nie wyobrażam sobie, ile czasu musieli poświęcić, by nauczyć się tak subtelnej wymiany myśli – bez słów. A także ile wytrwałości i współpracy wymagało opracowanie tego systemu pomiędzy zawodnikami. Nie możesz przebiec całego boiska z piłką, po czym rzucić do kosza… hmm... to znaczy możesz, ale nie na tym to polega. Jeśli chcesz stać się częścią zespołu, musisz pogodzić się z tym, że nie będziesz nieustannie w centrum uwagi. Wielu ludzi uważa, że kiedy mówią, nikt nie chce ich słuchać. Dlaczego tak jest? Zawsze myślałam, że to naturalne, niczym gra zespołowa – mogę swobodnie wyrzucić z siebie, co leży mi na sercu, a później oddaję Ci całą swoją uwagę. Okazuje się jednak, że

#10

wydanie specjalne 2019

ile wybitnych osób powiedziało, że słuchanie jest być może najważniejszą umiejętnością, jaką można nabyć. Dlaczego się nie słuchamy? Steven Covey ujął tę myśl dosadnie: “Większość z nas nie słucha, żeby zrozumieć. Słuchamy, żeby odpowiedzieć”.

nie jest to takie oczywiste. Wrażenie, że nikt nas nie słucha, ma znaczenie i jest dość powszechne w dzisiejszych czasach. Rozmowa wymaga równowagi między mówieniem a słuchaniem, zaangażowania i współpracy między dwiema osobami. Gdzieś po drodze to wszystko straciliśmy.

Po pierwsze: wolimy mówić. Kiedy mówimy, mamy kontrolę. Nie musimy słuchać niczego, co nas nie interesuje. Jesteśmy w centrum uwagi. Możemy umocnić swoją tożsamość. Wypluwamy słowa, które sztucznie wypełniają przestrzeń. Ciasno upchnięte, aby nie dało się dostrzec ich wad, błędów, niedociągnięć i kłamstw. By nie zostawić nawet szczeliny na prawdę – często tak dla nas niewygodną. Bo zbyt łatwo byłoby ją zobaczyć, gdyby się zamilkło, gdyby się zaczęło rozmawiać naprawdę, a nie tylko mówić. Po drugie: rozpraszamy się. Przeciętna osoba wypowiada 225 słów na minutę, ale jesteśmy w stanie wysłuchać nawet do 500 słów

Nie można mówić o porozumieniu, kiedy jedna osoba wie o Tobie wszystko, a Ty o niej zupełnie nic. Każdy z nas ma za sobą świetne rozmowy. Wiemy, jakie to uczucie. Jesteśmy zadowoleni i zainspirowani, mamy poczucie prawdziwego porozumienia lub doskonałego zrozumienia. Tak może wyglądać większość naszych interakcji, jeśli tylko dostrzeżemy w innych ludziach członków naszego zespołu, a nie przeciwników. Trudno zliczyć,

92

na minutę. Co robi nasz umysł? Stara się wypełnić miejsce pozostałych 275 słów. Prowadzi dialog ze sobą. Przepychanki, szarpaninę z naszą koncentracją. Pojedynek na frazy. Wiem, że potrzeba wysiłku i energii, żeby naprawdę poświęcić komuś uwagę, ale jeśli tego nie zrobimy, nigdy nie będziemy w stanie prowadzić rozmowy. Będziemy się spotykać jak dwójka ludzi, z których jeden wykrzykuje swoje myśli i opinie, podczas gdy drugi zderza się z ich znaczeniem, ale ono do niego nie dociera. Więc będziemy jedynie ze sobą obcować. Bez zrozumienia. Tyle że w tym samym miejscu.

Większość z nas nie słucha, żeby zrozumieć. Słuchamy, żeby odpowiedzieć. Osoby umiejące słuchać ludzi zyskują ich sympatię, ponieważ robią to, czego inni potrzebują.

magazyn redakcjabb


Myślę też, że dzięki temu czują się uprzywilejowane, ponieważ są lubiane za to, co robią. Jednocześnie sama jestem tym trochę zawstydzona, bo ciężko mi docenić i zaakceptować to wyróżnienie. Zadaję sobie pytanie: czy powinniśmy tak postępować? Jako słuchacz przyzwalać na zobojętnienie ludzi na potrzeby drugiego człowieka? Może przydałaby się nam wszystkim instrukcja obsługi. Możesz się cieszyć z rozmowy z taką osobą, tak jakby dokładnie rozumiała Twoje smutki i przeżywała je razem z Tobą, ale nie stworzy to między Wami prawdziwej relacji. Nie można mówić o porozumieniu, kiedy jedna osoba wie o Tobie wszystko (choć nawet nie do końca wiesz, co myśli, bo nie miała możliwości się wypowiedzieć), a Ty o niej zupełnie nic. Dobra relacja musi przetrwać i wiatr, i deszcz. Twój rozmówca musi być zainteresowany zarówno Tobą, udzieleniem Ci wsparcia i pomocy, jak i sobą oraz swoimi potrzebami. Musimy nauczyć się słuchać siebie nawzajem. Obcować ze słowami drugiej osoby, mającymi siłę wprawić nas w zakłopotanie, bo nigdy dotąd nie próbowaliśmy spojrzeć na sprawę z tej – innej – perspektywy. Nauczyć się dialogu, który nie będzie tylko recytowany, jak w szkole, byle szybko, byle tylko powiedzieć wszystko i nie zapomnieć po drodze jakiegoś wersu. Dialogu, który będzie pulsował gdzieś w naszej głowie, rósł w myślach, który będzie łączył w pary i tworzył prawdziwe relacje, który będzie mieszał w głowie i skłaniał do refleksji. Takiego, który będzie znaczył. Który nauczy nas być ze sobą, a nie tylko obok siebie. Który sprawi, że zechcemy więcej. Bądźmy sobą zainteresowani.


trudno powiedzieć

jak kłócić się dobrze?

Czy nasze rozmowy nie są przerzucaniem się poglądami? Czy w ogóle słuchamy drugiej strony? Czy przypadkiem nie czekamy tylko na naszą kolej, aż to my, mędrcy tego świata, zabierzemy głos? Przed Wami praktyki dobrej rozmowy! tekst: grafika:

P

rzypomnij sobie… Rozpoczyna się rozmowa. Spokojnie wygłaszasz własne poglądy, gdy nagle słyszysz krótkie: „Nie krzycz”. Pewnie odpowiadasz: „Przecież ja nie krzyczę!”. Nie wiesz, że nie panujesz nad głosem. Rozmówca słyszy krzyk, choć nie takie były Twoje intencje. Powstaje błędny obraz Twojej osoby. Dyskutant w odwecie również będzie atakował słowem. Wtedy uznasz, że to on jest wybuchowy, narwany, ogólnie rzecz biorąc – nieprzyjemny. To właśnie ton głosu może wywoływać konflikt. Pytanie zadane bez złej intencji, ale z niewłaściwą intonacją może rozdrażnić odbiorcę. Nie bój się za to zadawać pytań delikatnych, na granicy przyzwoitości. Jeśli zapanujesz nad głosem, nikt się nie obrazi. A więc jak powinien brzmieć? Zawsze najbezpieczniejsza będzie neutralność, ale z nią również nie wolno przesadzić. Na przykład sucho wypowiedziane, choć szczere „dziękuję” może być interpretowane jako wyraz niezadowolenia. Słowa nie mają aż tak wielkiej mocy.

#10

wydanie specjalne 2019

paulina orzeł krystian sekut

Siłę nadaje im ton. Każda sytuacja wymaga szczególnej uwagi lub po prostu kontroli. „Jak sobie pościelesz, tak się wyśpisz” Jakie zwykle masz nastawienie przed dyskusją? „Być może dowiem się czegoś nowego, a może utwierdzę siebie i innych w swoich przekonaniach” czy raczej: „Swoje obronię, swoje wywalczę”? Otwarte podejście przekłada się na wiele korzyści. Po pierwsze, poznasz smak pozytywnej dyskusji, która nie będzie walką na noże. Z prawdziwej, pokojowej rozmowy wynika więcej przemyśleń. Dzięki otwarciu na drugiego człowieka więcej jego słów jesteś w stanie przyswoić, a nawet zaakceptować. Po drugie, nie masz powodów do nerwów. Nie czujesz presji, że musisz coś komuś wyperswadować. Czujesz za to chęć zdobywania nowych informacji, które nie będą szkodliwe, lecz interesujące, nawet jeśli pozostają wbrew Twojemu myśleniu. Pamiętaj, że dobre nastawienie powinno być obustronne.

Ping-pong

Drugi worek

Nie od dziś wiadomo, że komunikaty niewerbalne mają olbrzymie znaczenie dla naszego przekazu. Dobrze jest więc mieć świadomość, że coś takiego jak mowa ciała w ogóle istnieje. Nie raz pozwoli Ci odczytać emocje drugiej strony, a w konkretnych sytuacjach sprawi, że zaczniesz kontrolować własne ciało.

Powyższe rady można włożyć do worka zatytułowanego Dialog. W worku z napisem Debata dodatkowo znajdą się jeszcze inne wskazówki. Erystyka rozwijana była już w starożytnej Grecji; dopiero w pierwszej połowie XIX wieku została uporządkowana przez Arthura Schopenhauera. Termin ten oznacza sztukę prowadzenia sporów, czyli obalanie argumentów przeciwnika i przekonywanie o słuszności własnych tez. W debacie nie chodzi o dojście do prawdy, a o udowodnienie ludziom swojej racji. Czy zatem erystyka to manipulacja słowem? Warto znać podstawowe erystyczne sztuczki, by dostrzec, że ktoś stosuje je w celu przepchnięcia swojego stanowiska. Przed erystyką można się bronić. Przede wszystkim nie należy reagować sztuczką na sztuczkę. Najważniejszy jest spokój oraz rzeczowa argumentacja zamykająca drogę stosowanej manipulacji.

Ekspresja nadaje tempo rozmowie. Przy rozmówcy nie należy tylko stać lub siedzieć (choć są sytuacje, kiedy to wystarcza). Warto zaangażować się psychicznie. Przecież nikt z nas nie lubi być ignorowany. Chyba to jest najgorsze – brak reakcji. Reakcją nie zawsze muszą być słowa. Może to być uśmiech czy inny, nawet nieprzyjemny grymas. A może machnięcie ręką? To kolejny przykład komunikacji niewerbalnej, i to jak wymowny. Zastanawia mnie ciągle, dlaczego ludzie nie reagują na siebie nawzajem, za to chętnie grają w ping-ponga. Chętnie odpowiedzą na inny lub swój temat, przez co rozmowa nie ma logicznego ciągu. Jest odbijaniem piłeczki.

94

magazyn redakcjabb


Układanka manipulacji Argumentum ad populum polega na odwoływaniu się do ogólnego postępowania. Często bazuje na stereotypach, przesądach, upodobaniach i instynktach. Przykładem może być zdanie: „Większość Polaków bez problemu znajduje pracę, więc bezrobocie musi być wymysłem leniwych ludzi”. Teza ta nie jest logicznie uargumentowana. Bazuje na pojęciu „większości”, która zależnie od środowiska będzie się różnić. Argumentum ad verecundiam z kolei powołuje się na powszechnie uznawany autorytet, którego rozmówca nie odważy się podważyć. Zabieg ten ma na celu wykorzystanie nieśmiałości rozmówcy. Na przykład: „Michael Jackson twierdzi, że taniec to istotny element występu scenicznego”. Przecież w kwestii muzyki mało kto będzie sprzeciwiał się królowi popu. Najmniej przyjemny termin to argumentum ad personam, który polega na obrażaniu oponenta i szukaniu nieścisłości w jego słowach. Stosowany często jako ostatnia deska ratunku, przybiera też niekiedy formę seksistowskiego komentarza (argumentum ad feminam): „Co kobieta może wiedzieć o prawidłowym funkcjonowaniu silnika spalinowego?”. Rzadko ten sposób argumentacji przyjmuje formę pochwały (argumentum ad vanitatem): „My, ludzie inteligentni, powinniśmy wiedzieć…”. I wreszcie ostatni element – argumentum ad auditorem, czyli odwołanie się do gustu publiczności. Im mniej wyspecjalizowany jest tłum, tym

łatwiej przekonać go do swoich racji. Najczęściej formułuje się zarzut co do twierdzenia oponenta, używając przy tym kategorii „chłopskiego rozumu”. Na przykład w odniesieniu do teorii ewolucji: „Kto z państwa ma w domu małpę?”.

Przed erystyką można się bronić. Najważniejszy jest spokój oraz rzeczowa argumentacja zamykająca drogę stosowanej manipulacji. Nowa erystyka Połączenie erystyki z zawartymi w tekście zasadami dobrego dialogu mogłoby nieco ucywilizować sposób debatowania. Być może zatarłby się szlak dyskusji dla dyskusji, a powstałby nowy – dyskusji dla poznania prawdy. Wygrana wiązałaby się nie tylko ze stosowaniem odpowiednich pozamerytorycznych zabiegów. Drugi człowiek stałby się wreszcie istotny w sporze, a wymiana poglądów – bardziej owocna. Zastanów się: ile elementów dobrego dialogu stosujesz na co dzień i jak często korzystasz z sztuczek erystycznych? ,,(…) na stu może i jeden się znajdzie, z którym dyskutować warto” – mówi Arthur Schopenhauer. Gdy wyrówna się poziom rozsądku i wiedzy na temat dyskusji, łatwiej będzie nam rozmawiać. Nie będziemy się denerwować na zamknięte umysły, broniące tylko swoich tez. Nauczymy się wreszcie dyskutować w taki sposób, w jaki definiuje się rozmowę.


Feminizm znaczy równość Jeśli poruszymy ten temat w towarzystwie, może on wywołać mnóstwo reakcji – zarówno pozytywnych, jak i negatywnych, w zależności od wyznawanych poglądów. Czy feminizm naprawdę jest tak straszny, jak go malują? tekst:

kasia bób olga then

ilustracja:

M

ogłoby się wydawać, że feminizm jest dość nowym pojęciem – nic bardziej mylnego! Termin ten został po raz pierwszy użyty w 1837 roku, a jego twórcą jest francuski socjalista utopijny Charles Fourier. Początkowo to słowo oznaczało „ogół działań i zachowań wyrażających wszelkie idee związane z emancypacją kobiet”. Obecnie natomiast feminizm to między innymi „ruch społeczny dążący do rzeczywistej równości kobiet i mężczyzn w społeczeństwach, a także dyscyplina naukowa powstała w relacji do aktywności społecznej feministek (…)”. A czy ja jestem feministką? Oczywiście, że tak! Po prostu uważam, że wszyscy ludzie są równi, że każda i każdy z nas ma prawo do szczęścia. Nie musimy rozumieć drugiej osoby, nie musimy się z nią zgadzać. Myślę jednak, że zawsze warto zdobyć się na uśmiech i odrobinę życzliwości — z pewnością przyniosą więcej korzyści niż niekończące się kłótnie i wyzwiska.

#10

wydanie specjalne 2019

Jednym z moich ulubionych słów jest „siostrzeństwo”. Mam wrażenie, że kobiety często traktują siebie nawzajem jak najgorszych wrogów. Wypominamy sobie wszystko: za krótkie spódniczki, za długie paznokcie, nieogolone nogi, rozstępy i zmarszczki. Od zawsze uczono nas, że wygląd i to, jak jesteśmy postrzegane, ma wielkie znaczenie, więc zdarza się, że w pogoni za byciem najlepszą wersją siebie zapominamy nie tylko o własnym samopoczuciu, ale też o innych kobietach. A przecież wszystkie jesteśmy różne i właśnie to jest cudowne! Pewnie są osoby, z którymi nigdy się nie zaprzyjaźnimy, ale czy naprawdę nie możemy szanować i wspierać się nawzajem?

mie. Nie wystarczy założyć koszulki z modnym sloganem, by stać się prawdziwą feministką. Bycie jedną z nich nie polega tylko na otaczaniu się inspirującymi hasłami czy braniu udziału w różnych manifestacjach.

Czy jestem feministką? Oczywiście, że tak! Po prostu uważam, że wszyscy ludzie są równi, że każda i każdy z nas ma prawo do szczęścia. Feminizm najbardziej kojarzy mi się z empatią i życzliwością. Nauczyłam się (a właściwie cały czas się uczę), że to, co odpowiada mi, niekoniecznie musi być dobre dla kogoś innego. Co ważne, mężczyźni dzięki takiemu podejściu zyskują równie wiele, co kobiety. W XXI wieku nadal bez trudu mogę wymienić mnóstwo rzeczy, które społeczeństwo uznaje za „niekobiece” czy

Wszystkie jesteśmy różne i właśnie to jest cudowne! W końcu feminizm to nie tylko hasztag #grlpwr na Instagra-

96

„niemęskie”. Zapominamy, że wszyscy mamy dokładnie takie samo prawo do bycia czułymi i kochającymi rodzicami, do wzruszania się na filmach, do smutku i do kompleksów. Nazywanie siebie feministką z dumą i pełną świadomością znaczenia tego słowa świadczy o tym, że miałyśmy wystarczająco możliwości i czasu na edukację, czytanie książek i artykułów, dyskusję z innymi. To przywilej, który nie każdemu i nie każdej jest dany. Zanim osądzimy kogokolwiek, kto mówi: „Nie jestem feministką, ale...”, pamiętajmy, by przede wszystkim zachować umysł i serce otwarte dla wszystkich, a nie tylko dla tych, którzy przytakują nam z uśmiechem na twarzy.

magazyn redakcjabb


#10

wydanie specjalne 2019

97

magazyn redakcjabb


Nie-domówienia

Seksizm zwrotny

„Wszystko zostało już powiedziane”, jak stwierdził swego czasu André Gide i jak to się szeroko cytuje we wszelkich możliwych kontekstach. Mało kto jednak uwzględnia dalszą część cytatu: „...ponieważ jednak nikt nie słucha, trzeba wciąż zaczynać od nowa”. Zatem zacznę od nowa w temacie bardzo głośnym – bo seksizmie. Ale tym razem... pomówmy o mężczyznach. tekst:

AGNIESZKA STEFANIAK MARTYNA SZURA

zdjęcie:

S

eksizm, czyli uprzedzenie lub dyskryminacja ze względu na płeć, pogląd o wyższości jednej płci nad drugą. Słowo padające w tysiącach artykułów, badań, ankiet i wywiadów. Tyle jednak mówi się o seksizmie wobec kobiet, a zapomina się, że pojęcie to nie jest zarezerwowane wyłącznie dla nich, a odnosić się może i odnosi również do mężczyzn. Coś w procesie walki o równouprawnienie poszło w nieco złą stronę. Jak to zwykle bywa, idea była szlachetna, ale z czasem okazało się, że przekuta w czyn przyniosła efekt bardzo nieidealny. I nie mówię tu wyłącznie o fakcie, że nawet teraz, w XXI wieku, obecne są przejawy szowinizmu ani nawet o tym, że w którymś smutnym momencie narodziła się paskudna abominacja feminizmu zwana pół żartem, pół serio „feminazizmem”. Mówię o tym, że gdzieś po drodze,

#10

wydanie specjalne 2019

krzycząc głośno, że dziewczynki też mogą nosić spodnie, grać w piłkę, bawić się samochodzikami, ścinać włosy na krótko i ćwiczyć boks, zapomnieliśmy, że równie dobrze chłopcy mogą nosić spódnice, bawić się lalkami, interesować modą, czytać romanse, chodzić na balet czy też nawet, po prostu – płakać. Żaden element garderoby, żadne zainteresowanie, żaden sport nie powinien być zarezerwowany dla konkretnej płci, a już na pewno, przede wszystkim, żaden sposób okazywania emocji nie powinien być zarezerwowany dla konkretnej płci. A przecież… często tak właśnie jest.

nej, czyli w tym przypadku mężczyzn. Bo „mają więcej praw”, bo „mają lepsze warunki”, bo „więcej im wolno” – i o ile w tych trzech stwierdzeniach jest jeszcze sporo prawdy, o tyle powiedzenie, że nie da się dyskryminować grupy podobno uprzywilejowanej, jest wierutną bzdurą. I to bardzo, bardzo krzywdzącą. Mężczyźni również spotykają się z dyskryminacją, zwyczajnie mówi się o tym mniej lub nie mówi się wcale, w ogóle nie uznając danych zjawisk czy zachowań za dyskryminujące, seksistowskie lub przynajmniej krzywdzące, choć takie właśnie są.

Wiele jest osób głoszących pogląd, że nie ma czegoś takiego jak reverse sexism – czyli rzeczony seksizm zwrotny, jak to pozwoliłam sobie na kolanie w tytule artykułu przetłumaczyć. Mówią, że nie da się okazać dyskryminacji względem grupy uprzywilejowa-

Wiele słychać o dyskryminowaniu kobiet, jeśli chodzi o wykonywanie konkretnych prac – że krzywo patrzy się na kobietę chcącą wykonywać zawód budowlańca, hydraulika czy jakikolwiek inny, kojarzony powszechnie jako „męski”.

98

Podobnie jednak krzywo patrzy się na mężczyznę, który pragnie zostać choćby kosmetyczką czy projektantem mody, stwierdzając, że „facetowi nie wypada”; nie wspominając już o profesji przedszkolanki (przedszkolanka?). W tym konkretnym przypadku nie chodzi już wyłącznie o narzucone z góry role płciowe, ale także o pewnego rodzaju społeczne podwójne standardy dotyczące relacji kobieta–dziecko a mężczyzna–dziecko. W kobiecie trzymającej dziecko na kolanach, przebierającej je czy choćby całującej po policzkach nie widzi się nic złego; mężczyzna w tej sytuacji może spotkać się już z nieprzychylnymi spojrzeniami czy werdyktem, że to „niepokojące”, zasadniczo dlatego, że jest… po prostu mężczyzną. Podobnie ojciec ma relatywnie mniejsze szanse do otrzymania praw do opieki nad dzieckiem niż matka. Według danych GUS w roku 2013 sądy w 60% spraw

magazyn redakcjabb


przyznały je matce, a tylko Ogromna większość przypadw 4% – ojcu. Oczywiście wyników to zgłoszenia od kobiet ka to również z faktu, że ojcowie – mężczyźni stanowią tam stosunkowo często dobrowol- jedynie bardzo niewielki odsenie zgadzają się na powierzenie tek. W końcu wciąż bardzo praw rodzicielskich matce, powszechny jest ogromnie zamiast bezpośrednio zabie- krzywdzący pogląd zakładagać o takie prawa dla samych jący, że „mężczyzny nie da siebie. Pozostaje jednak faktem, się zgwałcić”, bo przecież „to że sądy w kwestii powierzania powinna być dla niego przyopieki nad dziećmi przychyl- jemność, a nie zbrodnia” (co niej patrzą na kobiety niż na brzmi absolutnie obrzydliwie, mężczyzn. Mówi o tym kolej- i już samo zacytowanie takiej na statystyka: według GUS wypowiedzi wzmaga we mnie w 2011 roku na około 37,5 tysiąca wewnętrzny bunt). Podobnie orzeczeń ojcu powierzono opie- prześmiewczo wypowiada się kę w 1641 przypadkach. Są to na temat mężczyzn doświadwprawdzie dane już nieco prze- czających przemocy domostarzałe, ale tendencja procento- wej czy przemocy w ogóle: wa w tym wypadku nie zmienia „Dajesz bić się babie?”, „Co to się szczególnie na przestrzeni za facet, jeśli kobieta go leje”, lat. A same liczby dają już do „Nie potrafi się postawić, to ma” myślenia. to tylko niektóre z niewybrednych komentarzy, jakie wciąż W podobnej proporcji rysują padają w reakcji. A to podejście się statystyki dotyczące gwał- wyjątkowo niesprawiedliwe, tów lub przemocy domowej. delikatnie mówiąc. Zachowa-

#10

wydanie specjalne 2019

99

nia toksyczne i amoralne nie są przyporządkowane jednej płci, często jednak się je bagatelizuje, gdy ofiarami padają panowie. Niepokojąco przedstawia się również statystyka dokonywanych samobójstw. W Polsce na rok 2018 zarejestrowano (według danych policyjnych) 11 167 prób samobójczych, z czego aż 8364 z nich dotyczyło mężczyzn. Wynika z tego, że więcej mężczyzn niż kobiet popełnia samobójstwa – i tu mogę już wyłącznie „gdybać”, ale śmiem przypuszczać, że mniejszy wpływ na takie dane ma rzekoma inna konstrukcja męskiej psychiki, a raczej fakt, że problemy natury psychicznej u mężczyzn są bardziej bagatelizowane niż te u kobiet. Ludziom wciąż często ciężko przemóc się, by w razie potrzeby udać się do psychologa, i tym trudniejsze wydaje

się to być dla mężczyzn – od których przecież wymaga się, by byli z żelaza i „po męsku przyjmowali problemy na klatę” zamiast „się nad sobą użalać”. A taka społeczna presja sprawia, że panowie niechętnie zwracają się o pomoc; trudno im nawet uznać, że w ogóle jej potrzebują, by nie spotkać się z powszechnym ostracyzmem i drwiną, że „nie zachowują się po męsku”. W erze rozprzestrzeniającego się feminizmu – który wciąż jest potrzebny! – nie wolno nam zapominać, że feminizm nie jest walką wyłącznie o prawa kobiet; feminizm jest walką o równouprawnienie, a równouprawnienie zakłada równość dla wszystkich. Także dla mężczyzn.

magazyn redakcjabb


chcieć a móc

Baba nie będzie mi mówić, co robić!”

W XXI wieku istnieje mnóstwo możliwości wyboru zawodu, ale w społeczeństwie wciąż funkcjonują pewne stereotypy – na przykład że kobiety częściej mają pracę siedzącą, natomiast mężczyźni wykonują zawody wymagające siły fizycznej. OLA haberny Natalia Łączyńska

tekst: zdjęcie:

T

o kategoryzowanie profesji ze względu na płeć zaczyna się jednak rozmywać i coraz częściej można spotkać osoby, które z tradycyjnego punktu widzenia zajmują się czymś zupełnie „nie dla nich”. I chociaż praca jest ich pasją, spełnieniem marzeń, nie zawsze spotyka się to z przychylnością otoczenia.

Jak to wygląda w praktyce i jak sobie z tym radzić, opowiadają Dorota Czech, która na co dzień jest geodetką, Arkadiusz Stwora – manikiurzysta, Patrycja Mikołajczyk – taksówkarka oraz Andrzej Baran, pracujący w zawodzie położnego. Czy Wasza płeć ma znaczenie dla współpracowników? Czy jakoś reagują? Dorota: Pracuję w małej firmie geodezyjnej i uważam, że płeć nie ma znaczenia w relacjach zawodowych. Każdy ma swoją pracę do wykonania, niezależnie od tego, czy jest kobietą, czy mężczy-

#10

wydanie specjalne 2019

zną. Część pomiarów odbywa się w niesprzyjających warunkach czy ciężko dostępnym terenie i zawsze mogę wtedy liczyć na pomoc kolegów. Jestem jedyną kobietą w biurze i zdarzają się sytuacje, kiedy kobiece podejście rozładowuje napiętą atmosferę. Arkadiusz: Raczej nie. Na początku może się pojawić zdziwienie, ale wszystko jest kwestią przyzwyczajenia i akceptacji. Zostałem bardzo dobrze przyjęty w swoim zespole, w końcu byłem ich „rodzynkiem”. Nie spotkałem się jeszcze z negatywną reakcją ze strony innych pracowników. Patrycja: Początki zawsze są trudne, zanim męska część towarzystwa przyzwyczai się, że ma nową koleżankę zamiast kolegi. Trzeba nadmienić, że taksówkarze to specyficzne środowisko i gdy tylko zaakceptują kobietę jako człowieka, wtedy płeć nie ma dla nich znaczenia. Tutaj rolę nadrzędną odgrywa raczej charakter danej osoby.

100

Andrzej: Obecnie zmienia się obsługę geodezyjną prowadzimentalność Polaków, jeśli chodzi łam, usłyszałam od budowlańca: o parytety w nietypowych dla „Żadna baba nie będzie mi mówić, danej płci zawodach. Położny co mam robić!”. Mnie to rozbawinie powinien być już dla społe- ło, swoją robotę zrobiłam, a ten czeństwa polskiego zaskocze- robotnik musiał wykonać to, co powiedziałam. Zdaję sobie sprawę niem. Myślę, że ten narastający u nas trend jest już czymś normal- z tego, że mężczyznom może być nym w krajach Europy Zachodniej. nie w smak, kiedy kobieta wydaje Każda osoba, niezależnie od płci, im polecenia, ale w pracy trzeba powinna wykonywać swój zawód się do tego przyzwyczaić. z pasją i zaangażowaniem, wtedy i potencjalny klient czy klientka Arkadiusz: Nie, nigdy nie zwątbędą zadowoleni z wykonanej piłem w to, co chcę robić, a już pracy, i sam wykonujący będzie na pewno nie przez komentarze się spełniał zawodowo. lub nieprzychylne spojrzenia – co najwyżej mogłem nie być pewny Czy w którymś momencie swoich umiejętności – ponieswojego życia zwątpiliście w to, waż miałem do siebie ogromny co chcecie robić, przez nieprzy- dystans. Od początku wiedziachylne spojrzenia czy komentałem, na co się piszę, mając świarze (typu „kobieta/mężczyzna się domość, jak postrzegani są facedo tego nie nadaje”)? ci w tym zawodzie. . Dorota: Geodezja jest moją Patrycja: Nigdy nie zwątpiłam pasją, dodatkowo jestem osobą, i nie żałowałam tego, że wybrałam która rzeczowo podchodzi do taki zawód. Początki były ciężkie, pracy, i nieprzychylne komenta- ponieważ za bardzo przejmowarze nie miałyby wpływu na to, co łam się opiniami kolegów z pracy robię. Kiedyś na budowie, której i pasażerów. Z czasem doszłam do

magazyn redakcjabb


wniosku, że nie należy brać tego wszystkiego do siebie, a słuchać innych i wyciągać wnioski. Opinie pasażerów są podzielone, nie mają na nie wpływu pora dnia czy pogoda – po prostu są ludzie pozytywnie i negatywnie nastawieni, tego nie zmienimy. Chociaż pozytywnych ocen jest coraz więcej. Kiedyś usłyszałam, że taksówkarki są jak perełki wśród piasku pustyni – trudno je dostrzec, ale są. Andrzej: Osoby wykonujące jakikolwiek zawód, które są choć trochę ambitne, mogą w pewnym momencie życia zwątpić w to, co robią. Ja także miałem w życiu taki moment. Już w liceum nauczycielom trudno było się pogodzić z moimi planami, które wynikały z chęci niesienia pomocy ludziom, zainteresowania naukami medycznymi i poszukiwania pewnego rodzaju adrenaliny, która towarzyszy takim zawodom. Jeśli chodzi o studia, to tylko na pierwszym roku starano się wmówić mi, że położnictwo nie jest dla mężczyzn, przez następne 5 lat większość odpuściła i mnie wspierała. Problemem było także znalezienie pracy, nikt nie chciał zatrudnić młodego położnego-mężczyzny. Udało się dopiero po paru miesiącach w szpitalu w Pyskowicach, gdzie poznałem wspaniałe położne oraz lekarzy, którzy pomogli mi w rozwijaniu mojej pasji. Co radzicie osobom, które chcą wykonywać zawód, który według społeczeństwa nie pasuje do ich płci, ale boją się reakcji innych? Dorota: Uważam, że należy słuchać wewnętrznego głosu, robić to, co się kocha, nawet jeśli inni uważają inaczej. Przecież to nasze życie i tylko od nas zależy, jak je zagospodarujemy. Nie wyobrażam sobie przychodzić codziennie do pracy, która nie daje mi satysfakcji i zadowolenia.

#10

wydanie specjalne 2019

Arkadiusz: Trzeba się z tym zmierzyć. Myślę, że to siedzi gdzieś w głowie – ta bariera, którą tworzą inni ludzie poprzez szufladkowanie i patrzenie przez pryzmat stereotypów. Oczywiście ludzie będą gadać i krytykować, ale do wszystkiego warto mieć dystans. Najlepiej nie zastanawiać się zbyt długo, tylko pokonać tę barierę. Patrycja: Należy być odważnym i nie patrzeć na stereotypy. W końcu nie żyjemy w średniowieczu, lecz w XXI wieku. Może mężczyźni nigdy nie pogodzą

101

się z faktem, że kobiety mogą być lepsze od nich w wielu dziedzinach, ale przy wyborze posady trzeba pamiętać, aby w życiu robić to, co się kocha i przynosi satysfakcję, bez względu na opinię społeczeństwa. Andrzej: Muszą być cierpliwi i wytrwali w dążeniu do celu. Świat się zmienia, a wraz z nim ludzie i ich profesje. Kiedyś o wszystkim decydowała siła, więc silniejsi z biologicznego punktu widzenia mężczyźni byli przywódcami. W dzisiejszych czasach

równie istotne są logiczne myślenie czy zdolności przywódcze, które posiadają także kobiety. Coraz ważniejsze staje się podążanie za pasją, bez zamartwiania się nieprzychylnymi spojrzeniami innych. I chociaż zapewne dla wielu osób mężczyzna przedszkolanka czy kobieta pracująca na budowie zawsze będzie kontrowersją i czymś dziwnym, to trzeba wierzyć, że stereotypy stopniowo zanikną. Zawód nie określa człowieka ani jego osobowości.

magazyn redakcjabb


musisz to zobaczyć!

Seriale kontra rzeczywistość

Kultura masowa proponuje nam różne wzorce. Lepsze i gorsze. Nie zmienia to jednak faktu, że fabuła zachęca nas do krytyki codzienności, kreując określonych bohaterów i podsuwając wybrane sytuacje społeczne. Jaki ma to na nas wpływ? Większy, niż byśmy się spodziewali. tekst:

Dorota łaski barbara łaski

ilustracja:

C

ofnijmy się o jakieś 100 lat. Młodzi ludzie zaczytani w powieściach. Nowe historie drukuje się hurtowo. Starsze pokolenia wzdychają tęsknie za czasami, kiedy literatura była wyznacznikiem kultury wysokiej. Wieszczą upadek społeczeństwa. A teraz wróćmy do współczesności. Miliony zafrasowanych rodziców próbują przekonać swoje potomstwo do czytelnictwa. Byleby dalej od komputera bądź telewizora. No właśnie. Wygląda na to, że seriale stały się odpowiednikiem XIX-wiecznych powieści i nie są to już tylko spekulacje, a udowodnione wyniki badań naukowców. Co łączy serial z literaturą? Człowiek to istota naśladująca. Niewiele trzeba, żeby zachęcić go do powielania wzorców. Jak niegdyś książki (choć wierzę, że książka jeszcze nie umarła) seriale oddziałują na rzeczywistość. To nie tylko rozrywka, to czysty handel ideami.

#10

wydanie specjalne 2019

ska – Polacy oszaleli na punkcie ekstrawaganckich kreacji z butiku Moniki Ross znanej nam z Klanu. W pewnym momencie seriale stały się bardziej atrakcyjne i dostępne dla przeciętnego Kowalskiego niż wyjście do kina czy teatru. Radio, klasyczny zagłuszacz myśli, musiało ustąpić miejsca na podium telewizyjnej mieszance sitcomów i reklam.

Zaczęło się dużo wcześniej, choć dzisiaj funkcjonuje na wielką skalę. O ironio, choć to pokolenie naszych rodziców wyrzeka na wgapioną w ekrany młodzież, już w PRL-u niejedno mieszkanie było kopią lokum Karwowskich z Czterdziestolatka.

Seriale oddziałują na rzeczywistość. To nie tylko rozrywka, to czysty handel ideami.

Wróćmy do bardziej współczesnych dat. Badania przeprowadzone w 2017 roku wskazują, że co czwarty Polak regularnie ogląda seriale w sieci, co daje blisko 12 milionów widzów rocznie. Nie jest możliwe, by zjawisko o takiej skali nie wywarło wpływu na myślenie społeczeństwa. Serial to świat w miniaturze. Przeglądamy się w nim, doznając swoistego katharsis. Współcześni bohaterowie odgrywają role, jakie niegdyś pełnili ksiądz czy rycerz. Dyktują normy społecznych zachowań, umoralniają. Stają się wzorami do naśladowania.

Niejednemu burkowi było też na imię Szarik albo Cywil. Kiedy w 1981 roku na ekranach zadebiutowała Dynastia, wszyscy chcieli żyć jak Carringtonowie. Dynastia dyktowała modowe trendy, każdy pragnął własnego samochodu, rezydencji z basenem i zagranicznych wakacji (na które koniecznie trzeba wybrać się samolotem). Nie jest to zresztą tendencja tylko amerykań-

102

Najłatwiej dostrzec to na przykładzie dzieci. Dziewczynki marzą o byciu Elsą lub Merridą, chłopcy chcą być jak żółwie ninja albo strażak Sam. Wypraszają od rodziców gadżety, stroje – wszystko, żeby się upodobnić do ulubionego bohatera. Czy z nami, niby dorosłymi i racjonalnie myślącymi, jest inaczej?

Dynastia powoduje większe straty ekologiczne niż setki elektrowni węglowych. Popkultura nachalnie lansuje potrzebę posiadania, otaczania się przedmiotami, które zapewniają fałszywe poczucie kontroli nad życiem i szacunek innych. Nie na darmo wspomniana już Dynastia, zarówno wersja z 1981, jak i ta z 2017 roku, powoduje większe straty ekologiczne niż setki elektrowni węglowych.

magazyn redakcjabb


Wszystko to za sprawą modelu życia, jaki popularyzuje. Masowo importujemy z Chin podrabiany blichtr – dodatki, biżuterię, elementy wystroju wnętrz, stroje. Choć wielu to śmieszy, za sprawą Wspaniałego stulecia mnóstwo osób zaopatrzyło się w szable i złote pierścienie. Oceany pełne są śmieci, eksperci krzyczą, że jesteśmy już tylko o pół stopnia Celsjusza od światowej katastrofy, a produkcja podrób kwitnie i nic nie zwiastuje upadku plastikowego imperium. À propos śmieci – odejdźmy nieco od fatalistycznego tonu – seriale miewają również pozytywny wpływ na społeczeństwo. Kiedy wychodzi Błękitna planeta II, widzowie są zszokowani dokumentem o ilości plastikowych odpadów.

Po emisji Watahy bieszczadzka Straż Graniczna odnotowała rekordową liczbę zgłoszeń. Widok żółwia śmiertelnie zaplątanego w foliówkę i albatrosa z jelitami wypchanymi plastikową masą powoduje masowe protesty. Politycy są bombardowani postulatami, żeby w końcu coś z tym zrobić. I w końcu robią. Błękitna planeta II była najczęściej oglądanym programem telewizyjnym w 2017 roku. Pierwszy odcinek przyciągnął 14 milionów widzów. Za sprawą serialu w ludzkiej świadomości coś drgnęło. Seriale Dr House, Chirurdzy, Ostry dyżur wychowały całe pokolenie współczesnych lekarzy; Ally McBeal, W garniturach, Magda M. zapełniły studia

#10

wydanie specjalne 2019

prawnicze morzem aplikantów. Poemisji Watahy bieszczadzka Straż Graniczna odnotowała rekordową liczbę zgłoszeń. Pozytywny wzorzec zasiany w widzach wydał plon. Bieszczadzki stróż przyrody stał się odpowiednikiem niegdysiejszego rycerza. Kobiety, mniejszości seksualne (ale także wszystkie pozostałe) i te mniej popularne dzieciaki, nerdzi, za sprawą seriali zyskały nową rangę. Na ich problemy spojrzano z innej perspektywy.  Dziewczyny,

103

Orange Is the New Black, Opowieść podręcznej czy nawet Gra o tron poniosły w świat feministyczny manifest. Serial otrzymał misję propagowania społecznej sprawiedliwości, otwartości na odmienność. Zaczęło być niemal wymagane, żeby w każdej historii zawrzeć silne kobiety, homoseksualne pary, inny niż biały kolor skóry. Czasem realizuje się to aż do przesady, lecz czy to nie przesada sprawiła, że problem w realnym świecie nareszcie wyszedł na światło dzienne?

Żyjemy w epoce człowieka – antropocenie. Homo sum, humani nihil a me alienum puto. Nie demonizujmy seriali, wszak każdy z nas ma swój rozum. Wykorzystajmy je najlepiej, jak się da. Uczmy się z nich, wyciągajmy wnioski. Bawmy się, ale też edukujmy. Nie dajmy sobie wmówić nieszczęścia i sztucznych potrzeb. Niech seriale wciąż na nas wpływają, ale zadbajmy, żeby to był dobry wpływ. Tak by wszystkim żyło się szczęśliwie i miło.

magazyn redakcjabb


Jak pies z kotem

kudłate myśli

Zwierzęta, z którymi na co dzień najczęściej mamy kontakt. Najlepsi przyjaciele człowieka od lat, a nawet wieków, coraz bardziej obecni w naszym życiu. Potrafimy rozpływać się nad ich cechami i charakterami niemal godzinami. Nierzadko zaczynamy wręcz myśleć o nich jak o ludziach. Czy słusznie? tekst:

julia rybczyńska eliza grabiec

zdjęcie:

N

a temat przyczyn, dla których to właśnie psy i koty stały się ludzkimi towarzyszami, zostało już powiedziane naprawdę dużo. Niewątpliwie te dwa gatunki odsuwają w cień wiele innych zwierząt, które nie spełniły wymagających kryteriów większości społeczeństwa. I chociaż sporo osób wybiera sobie innych przyjaciół, od gryzoni po konie, w szeroko pojętej kulturze rzadziej opisuje się je z równą sympatią. Uwielbiamy mówić o swoich pupilach jak o naszych dzieciach. Instagram i inne media społecznościowe pełne są piesków w ubrankach i filmików z kotkami w rolach głównych. Ale faktem jest, że często zapominamy o elementarnej próbie zrozumienia tych zwierząt i ich sposobu myślenia. Powszechne jest przekonanie, że posiadanie na przykład psów przez długi czas z automatu czyni nas ich znawcami. Jeśli jednak poświęcić choć trochę czasu na

#10

wydanie specjalne 2019

edukację, może okazać się, że nie zauważamy wielu sygnałów i komunikatów, które wysyła nam nasze zwierzę. Niezrozumienie na linii człowiek–pies i człowiek–kot bardzo często prowadzi później do licznych problematycznych zachowań, których bez pomocy specjalistów nie jesteśmy w stanie opanować. Jednym z podstawowych błędów, które popełniamy jako opiekunowie, jest ignorowanie mowy ciała naszych podopiecznych. Jest ona jednocześnie pełna konkretnych komunikatów, jak i dla wielu trudna do zauważenia. Zwykle reakcja następuje dopiero, gdy sygnały stają się głosowe – pojawia się między innymi warczenie – a jest to już zdecydowanie za późno. To znak, że ominęło nas dużo innych, subtelniejszych komunikatów. Szczególnie u psów niezwykle istotne są tak zwane sygnały uspokajające, które psy wysyłają, by uniknąć konfliktów, zarówno z nami, jak i z innymi zwierzętami. Nale-

104

żą do nich na przykład odwracanie ciała lub głowy, wąchanie podłoża, ale także ziewanie i oblizywanie nosa czy w niektórych przypadkach pozycja, którą najczęściej uznajemy za zapraszającą do zabawy (ukłon – pies opada na przednie łapy). Te i wiele innych sygnałów bywają przez ludzi mylnie odczytywane. Oczywiście, ogromne znaczenie ma kontekst sytuacji, bardzo często jednak zachowania dla nas zabawne czy niepożądane są tak naprawdę próbą komunikacji ze strony psa.

Niezrozumienie na linii człowiek–pies i człowiek–kot prowadzi później do licznych problematycznych zachowań. Niestety nierzadko sami wywołujemy sytuacje stresujące, nie rozumiejąc praw i savoir-vi-

vre’u obowiązującego między zwierzętami. Przykładowo podchodzenie psa do innego po łuku jest przykładem sygnału uspokajającego. Ściąganie psa na smyczy na spacerze, by szedł przy nodze – czyli w linii prostej na innego – jest w psim języku zachowaniem agresywnym, które może pociągnąć za sobą kolejne. Tych i innych błędów możemy uniknąć przez nawet odrobinę chęci nauki i otwartość umysłu. Podobne sytuacje dotyczą także właścicieli każdego innego zwierzęcia. Brak próby pojęcia sposobu komunikacji danego gatunku zawsze skutkować będzie większym lub mniejszym niezrozumieniem. Nawet postrzegane przez nas niemal jako mistyczne stworzenia koty przy całej swojej niezależności mają wiele potrzeb, których uświadomienie sobie przez nas jest kluczowe dla stworzenia dobrej relacji. Znacząca część problemów behawioralnych ma podłoże emocjonal-

magazyn redakcjabb


ne, należy jednak pamiętać, że kota złoszczą, frustrują i stresują zupełnie inne rzeczy niż nas. Jednym z częstych powodów stresowych zachowań, takich jak oddawanie moczu poza kuwetą, są zbyt duże zmiany w naszym mieszkaniu, stanowiącym dla kota jego terytorium, które codziennie obchodzi i obserwuje. Również inne zwierzę przebywające w okolicy, ale odwiedzające nasz balkon, nuda, brak różnego rodzaju zabaw i wiele innych, pozornie nieistotnych elementów jego środowiska będzie źródłem bardzo silnych emocji, których nie zauważymy, jeśli nie wyrazimy wystarczającego zainteresowania.

#10

wydanie specjalne 2019

Problemy, które wynikają z braku komunikacji człowieka z otaczającymi go zwierzętami, obejmują rozmaite płaszczyzny. Zmniejszają bezpieczeństwo obydwu stron, mogą wzmacniać zachowania agresywne u zwierząt, a także utrudniać nauczenie ich wielu rzeczy. Wreszcie – zbudowanie relacji opartej na zaufaniu i przyjaźni jest niemożliwe, jeśli nie wykazujemy chęci głębszej współpracy z drugą istotą.

kusząca i jakże prosta wizja, czy naprawdę nie chcemy spróbować zrozumieć ich na ich własnym, unikalnym poziomie? Tak, ich emocjonalność jest zupełnie inna od naszej, nie znaczy to jednak, że nie jest również na swój sposób złożona. Rzeczy dla nas kompletnie nieistotne dla nich mogą mieć ogromne znaczenie. Może i nasz towarzysz nie ucieszy się z niezwykle drogiej zabawki czy kolorowego ubranka, za to nauczenie się jego mowy ciała czy trening z nim może dać mu dużo, dużo więcej. Wbrew powszechnemu przekonaniu z każdym zwierzę-

Co najważniejsze, patrząc na wszystkie żywe stworzenia, warto spróbować przestać postrzegać je przez pryzmat ludzki. Choć to niezwykle

105

ciem można trenować, a jego rozwój potrafi być naprawdę zaskakujący. Jeśli otwieramy się na jego inność, jednocześnie umożliwiamy sobie utworzenie z nim zdrowej relacji, która będzie zgodna z jego potrzebami i możliwościami. Tyle szczegółów umyka nam, kiedy zamykamy się w ciasnych klatkach przekonań, takich jak to, że kot nigdy niczego się nie nauczy, a gryzonie to szkodniki bez wyższych uczuć. Spróbujmy zrozumieć zwierzęta takimi, jakimi są. Przecież one w stosunku do nas robią to nieustająco.

magazyn redakcjabb


Convergence Istnieją różne rodzaje abstrakcji: ta w sztuce, jak Picasso czy Pollock, i ta prawdziwa, która niczym grom z jasnego nieba uderza cię o piątej minut trzydzieści szumem wiatru, ułożeniem kołdry, smakiem herbaty, które nagle – niby pierwotna więź – mają w sobie tyle z niego… Świadomość wykracza poza zmysły. Przemierzając samotnie drogę, której dotąd nie było, czekasz, aż w jednej chwili, przeradzającej się już teraz w godziny, ktoś przyjdzie i wyjaśni ten wyrafinowany dowcip, z uśmiechem na twarzy wręczając ci kuferek pocieszenia. Istnieją różne rodzaje abstrakcji: jak ta, która o piątej minut czterdzieści i siedem pyta: „I co my bez niego zrobimy?”.

Świat stanął na głowie nastał świat dziwny prześwietlony jakiś nadmiarem braku spełnienia ubytkiem w skarbcu spojrzenia na głowie stanął i śmieje nam się w twarz oczy przyklejone do kolorowych punkcików na szarych mapach bez celu bez skali dłonie pieszczące sterty cichych papierów myśli skłębione we wnętrzu martwej spirali obrani stoimy nadzy jak owoce na głowie stanął nasz świat zaraz czyjaś ręka strąci nas w moczary pasywne milczenie nad głowami bat

dla taty, 19.03.2019, 06:27

gdzie ci pragnący zachłysnąć się życiem? gdzie kochający na wyrost i na wskroś? gdzie ci łowiący w bezdennych stawach płaczące ryby co skaczą o świcie?

Mateusz Gross

Kamila Mazgaj

#10 | wydanie specjalne 2019

106

magazyn redakcjabb


wakacje 2018 all inclusive zawsze, robiąc kawę, widzę czubek własnego nosa bo tylko ja się wtedy liczę

nie lubię piachu, nie lubię, gdy ociera się o moje palce, wyżera dziury w gardle, dziurawi źrenice, nie mówię, nie słyszę, nie widzę

poza nim, na blacie roją się niby chmara mrówek ziarenka soli i cukru

zakochałam się w biurze podróży, bo ładne miało logo, przyjemny głos, myśli, ponętnie ruszało nogą

nie sposób ich rozróżnić tych dobrych i potrzebnych od zbędnych i szkodzących tak ważnej w tej chwili kawie

wycieczkę za darmo dostałam na gorącą, przepiękną pustynię, och, wtedy życie zalane było pocałunkami i czekoladowym budyniem

chyba tak samo jest z ludźmi jedni nam szkodzą drudzy są niezbędni tylko jak tu ich rozpoznać

hotel był brzydki, stary i nie miał klimatyzacji, upajałam się gorącem, które porwało mnie do ostatniej krzyżowej stacji

sposób jest prosty, empiryczny trzeba spróbować każdego ziarenka każdego człowieka po kolei a nie zmiatać ich wszystkich do jednej szuflady w końcu życie jest za krótkie na picie zbyt gorzkiej kawy

mrożący skwar ustał, kiedy zesłano na pustynię deszcz, widzę, słyszę, mówię, przerażenia czuję dreszcz

Maciej Kania

nie lubię piachu, nie lubię, gdy ociera się o moje palce, wyżera dziury w mózgu, morduje zmysły rzeczywistości Wiktoria Król

#10

wydanie specjalne 2019

107

magazyn redakcjabb


tak było!

WSPOMINKI

Na początku było 40 osób. Chodziło o wspólną pracę, wymianę pomysłów, a wszystko to z nadzieją, że projekt „wypali”. Dziś, 5 lat później, to już grupa 350 twórczych młodych ludzi! Panowie i Panie, przed Wami Grupa Inicjatywna. TEKST: GRAFIKA:

JOANNA GLOGAZA Pierwsze spotkanie redakcjiBB – która wtedy jeszcze chyba nawet nie nazywała się redakcją – odbyło się w bielskim Klubie Nauczyciela. Pamiętam, że nie mogłam się pozbyć wrażenia, że jestem w świetlicy szkolnej Hogwartu – przyciemnione światło, grube mury, tajemnicze łuki i zaułki. I tak jak trzymając w rękach pierwszą cienką książkę o Harrym Potterze, nie miałam pojęcia, że zapoczątkuje światowe szaleństwo, tak w życiu bym się nie spodziewała, że redakcja tak niesamowicie się rozwinie. Że przyciągnie do siebie tyle świetnych osób, które stworzą mnóstwo wartościowych treści i zorganizują wiele niezwykłych wydarzeń. A przede wszystkim: że stworzy bezpieczną, przyjazną przestrzeń, w której każdy może się rozwijać w takim kierunku, w jakim czuje. Cieszę się, że mogłam obserwować redakcję od początku. Opowiadam o niej na prawo i lewo. Świadomość, że redak-

#10

WYDANIE SPECJALNE 2019

REDAKCJABB DAWID STERNAL

cja jest i działa, i rośnie, zawsze podnosi mnie na duchu. Jestem bardzo dumna, że to wszystko dzieje się w Bielsku-Białej – choć równie dobrze mogłoby w Nowym Jorku. I naprawdę żałuję, że nie było redakcji, kiedy sama byłam w szkole.

TOMasz PŁOSA Na przełomie 2013 i 2014 r. miałem przyjemność być jednym z czworga „patronów” projektu redakcjaBB. Bardzo się ucieszyłem, gdy w tej pierwotnej grupie roboczej spotkałem moją koleżankę z klasy licealnej Asię Glogazę (już wtedy wziętą – a dzisiaj jeszcze bardziej – blogerkę) oraz Marcina Salachnę, którego zapamiętałem ze znakomitej strony z moich praktyk dydaktycznych w Żeromie. Naszą czwórkę dopełniała Majka Dębowska – osoba o nieprzebranych zasobach optymizmu i pomysłowości. Jako trochę starszy kolega licealistów, któ-

108

rzy mieli tworzyć periodyk, obawiałem się nieco, że będę musiał ponarzekać: „Ach, ta dzisiaj młodzież…”, ale nic z tych rzeczy! Kiedy rekrutowaliśmy uczestników, musieliśmy odrzucić wiele interesujących kandydatur, a entuzjazm tych młodych ludzi sprawił, że na powrót zatęskniłem za szkolnymi czasami. Różne obowiązki nie pozwoliły mi brać udziału w powstawaniu kolejnych numerów czasopisma, ale niezmiennie trzymam mocno kciuki za Waszą inicjatywę!

MAJA DĘBOWSKA Gdy w 2014 roku ruszałam w tę podróż, nie przyszłoby mi do głowy, że będzie pretendować do miana przygody życia. Projekt redakcjaBB szybko przerodził się w szkołę życia, przyjaźni, empatii. Otwartości. Zmiany. Cierpliwości. Zaufania. Siostrzeństwa. Akceptacji. Siebie. Poczucia przynależ-

ności dla setek młodych ludzi, którzy zaangażowali się w nasze działania, dołączyli do społeczności, poczuli się u nas na tyle bezpiecznie, by wyrażać siebie i dzielić się sobą ze światem. Któryś z redakcjonistów powiedział kiedyś, że fajne w redakcji jest to, że nie trzeba zostawiać swojej osobowości za drzwiami. Chyba właśnie TO jest dla mnie tu najważniejsze – że redakcję tworzymy wspólnie naszymi wyjątkowościami. I choć mogą one być czasem trudne do zaakceptowania przez świat i innych, jest w naszej różnorodności moc. I to niezwyciężona! I za każdą tę cząstkę siebie, którą w redakcji zostawiacie, która tworzy nasz wyjątkowy charakter – dziękuję! Wam, młodym oraz mentorom, którzy na przestrzeni lat dali nam ogrom mocy. A w szczególności Ani Cieśli, bez której redakcja pewnie pozostałaby tylko „projektem”. Dziękuję, Aniutko, po stokroć!

MAGAZYN redakcjaBB


#10

WYDANIE SPECJALNE 2019

109

MAGAZYN redakcjaBB


redakcyjny

Anna Flaka

mateusz merta

Przemek Ornicz

Patrycja Szypuła

Martyna Szura

Emilia nowak

bartłomiej pasierbek

Ola Drwal

Natalia łączyńska

Faustyna jasek

Sabina Olma

Weronika Mikłusiak

Łukasz Partyka

Karolina Rączka

Szymon Kania

Kasia Caputa

Paweł Sodzawiczny

Dagmara mętel

Ola Haberny

Ola Kania

julita kwiatkowska

Patrysja Muradyan

Szymon Miążek

zespół

Wioletta Koczwara

Jonasz Cecerski

Julia Dwornik

Zosia

Pietrzykowska

Mateusz Gross

sandra Majewska

joachim strzelecki

julia rybczyńska

klaudia maślińska

karolina kruźlak

krzysztof lach

mery pilarczyk

M

Kasia Bób

Balbina Fabia

Marcin Niedziałek

Kasia Chrząszcz

Ola Wesołowska

Maciej Kania

#10

wydanie specjalne 2019

110

magazyn redakcjabb


Marcelina Klekocińska

Kasia Gęca

Szymon janaczek

Małgorzata Tomczak

Sandra julia kaczmarczyk Szuta

Jędrzej Szymanek

Michał Gąsior

Wojtek Przewoźnik

Justyna Kubica

paweł kamiński

Kasia Jonkisz

wiktoria król

oliwia paciorek

Anita Grodzicka

Dominika Witos

KACPER KAMIŃSKI

Maciek Gałuszka

Krystian Sekut

paulina rusinek

Alicja Dobija

Agnieszka Tolarczyk

zuza konior

Szymon Sporysz

Allan Miarka

Lidia Le Thanh

Julia Dykla

Dominik Sala

Michalina Urbaniec

Olga Then

Kaja Sobczak

justyna górka

Bartłomiej Malec

Zuza Gąsiorek

Adrian Białek

Kajetan Woźnikowski

zuzanna kruczek

Kamila Katsu Chrobak

Dawid Sternal

#10

wydanie specjalne 2019

Ignacy Socha

Ania Cader

111

Hanka Karwowska

magazyn redakcjabb


redakcyjny

kamila mazgaj

sara wojtuś

Paulina tyc

Oliwia Szewczyk

paulina hoffman

mikołaj kmiecik

julia rajtor

Martyna Drobczyk

zuzanna michalik

wiktoria łukasz

tomasz ardziński

emilia gwóźdź

dagmara dyduch

zespół

julia marke majcherczyk

alina giza

marta soboń

Krzysztof mazur

kinga przeliorz

Kamila woźniak

helena chwierut

agnieszka stefaniak

paweł niesporek

patrycja sojka

mikołaj marciniak

zuzia machynia

weronika kucia

zuza kosmowska

julia biesik

izabela biernat

ewa kaleta

eliza grabiec

basia łaski

aleksandra kwiecień

maciej waluś

klaudia kózka

karolina nalborczyk

mateusz antczak

jagna antas

paulina orzeł

julia marek

KAMIL CZADERNA

maria tobiasz

#10 wydanie specjalne 2019

112

magazyn redakcjabb


projekt: Anna Flaka



Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.