9 minute read

KOLEKCJE PEŁNE SKARBÓW

Dobrze pamiętają pierwszy eksponat – ten wyjątkowy, od którego wszystko się zaczęło. O każdym mogą opowiadać godzinami. Nie żałują miejsca na zbiory, nawet jeśli zajmują dużą część prywatnej przestrzeni. Kolekcjonerzy z Kujaw i Pomorza z dumą prezentują swoje pasje!

Dariusz Subocz w 2004 roku otworzył w Grębocinie Muzeum Piśmiennictwa i Drukarstwa w budynku dawnego kościoła pw. św. Barbary (gdzie przeprowadził również prace remontowo-adaptacyjne, bez naruszania wartości zabytkowych obiektu).

Advertisement

Znajdujące się tu zbiory miały swój początek w jego prywatnej kolekcji dawnych maszyn papierniczych i drukarskich.

Dziś oglądać je można w wyjątkowej, interaktywnej formie, co stanowi unikatową atrakcję dla mieszkańców naszego regionu i odwiedzających go turystów.

Dla wielu osób zgromadzone kolekcje są przedłużeniem długoletnich zainteresowań. Tak jest choćby w przypadku Romana Blei. Mieszkaniec Żnina wychował się w rodzinie z silnymi tradycjami patriotycznymi, w domu pełnym poezji i muzyki. To stąd wzięła się jego pasja do dźwięków.

Już w młodości pokochał grę na akordeonie – był jednym z pierwszych uczniów klasy tego instrumentu w ognisku muzycznym przy lokalnym Domu Kultury. W dorosłym życiu sam prowadził kilka zespołów – w Rogowie, Damasławku czy Janowcu Wielkopolskim – i nadal się tym zajmuje. Zwiedził prawie całą Europę i gdzie tylko mógł, popularyzował pałuckie pieśni ludowe. Za promowanie lokalnego dziedzictwa i nauczanie kolejnego pokolenia muzyków otrzymał wiele laurów – np. odznakę Zasłużony Działacz Kultury czy Brązową Odznakę Polskiego Związku Chórów i Orkiestr. W regionie znany jest również jako właściciel pokaźnej kolekcji akordeonów, które zbiera od 2014 r. – w 2018 r. można było je obejrzeć na wystawie w żnińskim Muzeum Ziemi Pałuckiej. Wśród instrumentów znajdują się eksponaty z różnych krajów, np. Włoch, Rosji i Niemiec, zarówno te bogato zdobione, jak i bardziej klasyczne. Na większości z nich nadal można grać.

Sport to z kolei największa pasja Jacka Filipiaka z Godzięby w gminie Gniewkowo. W młodości grał w piłkę nożną w barwach Zawiszy Bydgoszcz, później udzielał się jako działacz w koszykarskim klubie Harmattan. Od 40 lat zbiera odznaki sportowe, ma ich ponad 4000. Jak przyznaje, do krajowej czołówki jeszcze mu trochę brakuje, ale z pewnością jest najlepszy wśród kujawsko-pomorskich kolekcjonerów takich emblematów. Każda odznaka kryje w sobie ciekawą historię. Jedną z najcenniejszych jest dla niego ta wydana na 50-lecie Zawiszy Bydgoszcz – podarowana przez wdowę po Andrzeju Brończyku, legendzie bydgoskiego klubu. Ważne są też egzemplarze stworzone na specjalne okazje przez gniewkowskie kluby – Unię i Harmattan. Dodatkowo zbiory uzupełniają inne pamiątki związane z historią lokalnego sportu – proporczyki, medale czy kalendarze. Sposobem na powiększanie kolekcji jest dla Jacka Filipiaka szukanie okazji na giełdach pamiątek sportowych i kontakt z innymi działaczami, którzy chętnie opowiadają o okolicznościach powstania danej odznaki. O niektórych dowiaduje

Mieszkająca obecnie w Monachium, a pochodząca z Chełmna

Ingvild Goetz jest właścicielką największej prywatnej kolekcji sztuki w Niemczech (uznanej przez

„The Wall Street

Journal” za jedną z 10 najważniejszych na świecie). Wartość tych zbiorów wycenia się na 40 mln dolarów. się pocztą pantoflową, wówczas dzwoni, wypytuje i nie odpuszcza okazji. Dawniej możliwe były jeszcze wymiany korespondencyjne, ale teraz stało się to zbyt ryzykowne. – W obiegu jest za dużo podróbek – tłumaczy kolekcjoner. Zdarzało mu się już trafiać na niesygnowane egzemplarze, grawerowane poza klubami, wyłącznie z myślą o późniejszej sprzedaży.

RADOSŁAW GAMSZEJ | Pasjonat żużla, znany jest ze swojej kolekcji gadżetów związanych z historią Polonii Bydgoszcz. W swoich zbiorach ma przeróżne przedmioty i sprzęty żużlowe, często podarowane przez samych zawodników lub ich rodziny – osoby, które wiedzą, że dzięki temu uchronią historię sportu od zapomnienia. Marzeniem kolekcjonera jest utworzenie muzeum bydgoskiego klubu, w którym znaleźć mogłyby się również eksponaty związane z innymi dyscyplinami sportu, np. piłką nożną czy hokejem.

PRZEDMIOTY I MASZYNY Z DUSZĄ

W swoim domu w Wielkim

Mędromierzu Zbigniew Brzuchalski prowadzi Izbę Pamięci Zabytków Techniki, Motoryzacji, Eksponatów Lokalnego Rzemiosła, Historii, Sztuki i Obyczajów. Ta wyczerpująca nazwa jego zbiorów bynajmniej nie wprowadza w błąd – oglądając kolekcję, można odbyć ciekawą podróż historyczną. Eksponaty leżą tu uporządkowane – mniejsze w podświetlanych gablotach, większe m.in. w garażu. Są to stare radia, pralki, komputery, żelazka, inne sprzęty codziennego użytku, ale i motory nawiązujące do przeszłości właściciela – lat, gdy brał udział w zawodach motocrossowych. Był też pomysłodawcą i pierwszym organizatorem zlotu zabytkowych samochodów w Tucholi. W jego zbiorach nie brakuje urządzeń związanych z techniką, takich jak aparaty zapłonowe czy silniki. – Pochylam się nad każdą starą rzeczą, kocham je. I opowiadam o tym młodym ludziom. Oni często obejrzą i lecą dalej, ale są wśród nich też tacy, którzy się zainteresują. Może przekażę w ten sposób komuś swoją pasję – tłumaczy. Zgromadzone przez niego przedmioty nadal mają duszę – zegary tykają i biją o pełnych godzinach, projektory nadają się do odtwarzania filmów, radia można włączyć podczas każdej wizyty. Jeśli tylko się da, Zbigniew Brzuchalski naprawia ich wszystkie usterki.

Historyczno-Wojskowe w Toruniu, laureat Nagrody Marszałka Województwa za „żywe lekcje historii”, zachęca młodzież do poznawania dawnych dziejów. W oparciu o swoją prywatną kolekcję stworzył stałe wystawy, przedstawiające przedmioty związane z drugą wojną światową – oryginalne umundurowania, ekwipunek żołnierski, odznaczenia, dokumenty, zdjęcia, listy czy pamiątki osobiste żyjących ówcześnie osób.

Wagi, w tym również zabytkowe, to z kolei pasja Marii i Marka Sandeckich. Przez wiele lat kolekcjonowali je w zaciszu domowym, by ostatecznie przekazać na stałą wystawę do Centrum Kultury Browar B we Włocławku. Wcześniej wyjeżdżali też ze zbiorami na różne pokazy, np. do Muzeum Techniki w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie.

Zaczynali ponad 35 lat temu, gdy Marek Sandecki prowadził warsztat naprawy wag i stykał się z różnymi ciekawymi egzemplarzami. Ich budowa oraz różnorodność zafascynowały go na tyle, że postanowił dawać im drugie życie. Małżeństwo pamięta swój pierwszy eksponat – wagę stołową firmy Sperling z katalogowym

TOMASZ ZDROJEWSKI | Mieszkaniec Lipna od ponad 30 lat kolekcjonuje stare maszyny, takie jak traktory, sieczkarnie, kopaczki, kosiarki, sanie czy motorowery. Wyszukuje je np. na złomowiskach i robi wszystko, by przywrócić im dawny blask. Z wykształcenia jest mechanikiem. Szczególnym sentymentem darzy urządzenia gospodarskie, używane niegdyś do pracy w polu. Udostępnia je do oglądania w założonym przez siebie parku maszynowym.

RADOSŁAW KOSTUCH | Kolekcjoner starych aut i motocykli marzy o dużej hali, w której mógłby nie tylko bezpiecznie garażować swoje eksponaty, ale i prezentować je wszystkim zainteresowanym. Pojazdy stoją w podinowrocławskim Sikorowie, a wśród nich np. strażacki star 25 z pełnym wyposażeniem bojowym, jeden z pierwszych polonezów, czy nawet radziecka pobieda z lat 50. XX wieku. Pierwsza była jednak warszawa M 20 z 1957 roku, przywieziona w 2003 roku, w częściach. – Cztery lata zajęło nam doprowadzenie jej do stanu używalności – wspomina właściciel.

Adam Mańczak (1923–2008) był pierwszą osobą z Kujaw i Pomorza nagrodzoną

„Hetmanem

Kolekcjonerów

Polskich

Jerzego Dunina-Borkowskiego”. Wraz z żoną Ewą zbierał zabytkowe fonografy i płyty, najstarsze eksponaty pochodzą z 1898 roku. Od 2005 roku znajdują się w bydgoskim Muzeum Okręgowym im. Leona Wyczółkowskiego. numerem 1. Maria Sandecka przyznaje, że największą słabość miała zawsze do wag kuchennych, jej mąż zaś do swoich ulubionych zaliczał wagę aptekarską równoramienną z XIX wieku. Oprócz innych – towarowych, kupieckich, sklepowych, pocztowych czy jubilerskich – zgromadzili także wiele odważników, pojemników na płyny czy ziarno oraz literaturę dotyczącą tych przedmiotów.

HISTORIA NA PAPIERZE

Między innymi dzięki pocztówkom zbieranym przez Pawła

KAMIL JURCZENIA | Torunianin kolekcjonuje i remontuje zabytkowe autobusy. Wszystko zaczęło się od gry komputerowej. – Miłośnikiem motoryzacji i transportu jestem od zawsze. Grałem w różne symulatory jazdy, ale przestało mi to wystarczać. Chciałem kupić większy symulator, z kierownicą i skrzynią biegów, ale uznałem, że za tę cenę mogę zrobić prawo jazdy na autobus – wspomina. Po zdanym egzaminie namówił żonę na zakup pierwszego eksponatu, kultowego modelu pojazdu z 1997 roku.

Żuchowskiego, możemy dowiedzieć się, jak niegdyś wyglądał Podgórz. Torunianin posiada ponad 200 egzemplarzy – często unikatowych, przedstawiających dzisiejszą lewobrzeżną dzielnicę miasta, dawniej miejscowość, z którą jego rodzina związana jest od wielu pokoleń. Kolekcję tworzy od kilkudziesięciu lat. W 2019 roku razem z Katarzyną Kluczwajd, ekspertką z dziedziny historii Podgórza i Torunia, kolekcjoner wydał album prezentujący jego zbiór, z dodatkowym komentarzem.

LEONARD PIETRASZAK (1936–2023) | Wybitny aktor i Honorowy Obywatel Bydgoszczy, w 2021 roku przekazał miastu wyjątkową kolekcję obrazów autorstwa Jana Stanisławskiego i uczniów, którą wraz z żoną zbierał niemal przez całe życie. Dzieła wystawiono w Muzeum Okręgowym im. Leona Wyczółkowskiego. – Nas kiedyś zabraknie, a miasto będzie trwać wiecznie. Ta kolekcja to taki mój dowód wdzięczności, spłata wobec Bydgoszczy za lata dziecięce i młodzieńcze – podkreślał kolekcjoner.

Śladami historii niejednokrotnie są też znaczki pocztowe. Janusz

Biegaj dodaje, że dawniej były oknem na świat. Filatelista zbiera je od ponad 20 lat i ma ich kilka tysięcy. Pokazywał je np. na wystawach w Wąbrzeskim Domu Kultury. – Nie jest to zwykłe zbieractwo. Dzięki znaczkom można poszerzyć wiedzę z różnych dziedzin – tłumaczy. Pamięta, jak mając 13 lat, wymieniał się pojedynczymi egzemplarzami z kolegami na klatkach schodowych. Zrywali wówczas znaczki z listów i przechowywali je w kopertach zrobionych z kartek wyrwanych z zeszytu. O prawdziwych klaserach mogli tylko marzyć. Jego pierwszy zagraniczny znaczek pochodził z Polinezji Francuskiej i przedstawiał kobietę grającą na gitarze. Dziś kolekcjoner ma pamiątki z różnych stron świata, np. z Kanady, USA czy Indii, a także tematyczne serie, jak choćby dotyczące Mikołaja Kopernika czy ziemi wąbrzeskiej. Janusz Biegaj jest również szefem koła wąbrzeskich filatelistów, do którego należy od młodości. To tam rozwijał swoje zainteresowania pod opieką fachowców.

PASJA WE DWOJE

Znaczki są też hobby Reginy Korczyńskiej, choć nie jest to jedyna kolekcja w jej domu. Drugą pielęgnuje mąż Franciszek – zbiera wyjątkowe otwieracze do butelek.

Andrzej Szwalbe (1923–2002), dyrektor Filharmonii Pomorskiej w latach 1951–1990, zgromadził wyjątkową, bo jedną z największych w Polsce, kolekcję fortepianów, którą obecnie oglądać można w Pałacu Mostowskich w Ostromecku. Początki zbiorów sięgają 1978 roku. Dziś jest w nich ponad 70 instrumentów zbudowanych w przeciągu ostatnich dwóch stuleci.

Grudziądzkie

Towarzystwo

Kolekcjonerów i Miłośników

Sztuki Dawnej

„Pomorze” w ciągu

20 lat działalności zorganizowało

167 giełd kolekcjonerskich w Grudziądzu i 348 w innych miastach, m.in. w Chełmnie, Chełmży czy Wąbrzeźnie.

MAŁGORZATA BORRATYŃSKA | Torunianka jest właścicielką ponad 500 lalek, w większości egzemplarzy z limitowanych kolekcji, których zdobycie bywa wyzwaniem. Jak wspomina, zawsze chciała je zbierać, ale obawiała się, że takie hobby nie pasuje dorosłej osobie, zwłaszcza prawniczce, pracującej dla ONZ w Szwajcarii. Po powrocie do rodzinnego miasta uznała, że nic już nie ogranicza jej w realizowaniu pasji. Swoim lalkom robi profesjonalne sesje fotograficzne, które oglądać można w mediach społecznościowych.

Ona filatelistyką interesuje się od 2016 roku. To właśnie wtedy dostała list i zwróciła uwagę na znaczek przedstawiający ładną niezapominajkę. Postanowiła dowiedzieć się więcej o powstawaniu takich małych dzieł sztuki. Wspomina, że w tamtym czasie wyszło ich sporo, np. seria przedstawiająca polskie ptaki. Zdobywając kolejne, poznawała przy okazji cały proces projektowania i tworzenia nadruków. Dziś chętnie dzieli się wiedzą i prezentuje ponad 7000 znaczków zagranicznych z 164 krajów oraz prawie 5000 polskich.

Franciszek Korczyński kolekcjonerem został przez przypadek. W 2005 roku, gdy zobaczył u kolegi w garażu 20 różnych otwieraczy, założył się, że w tydzień uzbiera ich więcej. Zdobył 23 sztuki i na tym nie poprzestał. Obecnie eksponaty zajmują wyjątkowe miejsce – w specjalnie zamontowanych gablotach w przedpokoju jego mieszkania. Jest ich 13, każda zrobiona na zamówienie, a w nich od kilkunastu do 100 otwieraczy. Nowe kupuje stacjonarnie lub przez Internet, dostaje od rodziny, przyjaciół i pozyskuje w ramach wymian z innymi kolekcjonerami. Te najbardziej wyjątkowe znajduje np. w sklepikach ze starociami. W swoich zbiorach ma otwieracze z Kanady, Hiszpanii czy Brazylii. Państwo Korczyńscy przyznają zgodnie, że dzięki takim pasjom nie nudzą się na emeryturze, mogą nawiązywać nowe znajomości i uczyć się dodatkowych rzeczy. Klaserów z pewnością nie zabraknie, a gdy w gablotach skończy się miejsce, powieszą kolejną, nawet jeśli zajmie dużo przestrzeni w mieszkaniu.

TO, CO POWINNO NAS ŁĄCZYĆ nie zna nikogo, kto miałby taką pasję. Podobają mu się też wydawane przez nie dźwięki. W zbiorach ma takie, jakimi dawniej ogłaszało się początek i koniec przerwy w szkole, wieszane na drzwiach czy używane podczas kuligów. To jednak nie jedyne kolekcje. U mieszkańca Dąbrowy zobaczyć można też np. klasery ze znaczkami i monetami, medale, płyty oraz książki kucharskie.

Piotr Fiałkowski, emerytowany policjant mieszkający w Szubinie, wykorzystuje swoją kolekcję do krzewienia patriotyzmu, zwłaszcza wśród młodzieży. Zbiera przedmioty związane z symbolem Orła Białego. – Zawsze zatrzymywałem dla siebie drobiazgi, ale kolekcjonowanie symboli narodowych zaszczepił we mnie śp. Janusz Grzejda z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy – wspomina. To właśnie wspólnie z nim organizował pierwsze wystawy – w Muzeum Ziemi Szubińskiej i w szkołach. Potem zajmował się tym już samodzielnie. Posiada przeróżne proporce wojskowe, bandery, flagi i orły – od tych najmniejszych, zdobiących guziki czy czapki, po duże, gabinetowe oraz te wieszane dawniej na wejściach do budynków. Z pasją przedstawia ich historie, np. orła z czasów Księstwa Poznańskiego, z 1912 r. Prośby o egzemplarze do swojej kolekcji wysyłał do ważnych osobistości – w ten sposób otrzymał np. orła haftowanego na aksamicie i grawerton ministra obrony narodowej. Ważne są jednak dla niego zwłaszcza te, które wiążą się z losami jego rodziny – jak choćby medal dziadka „Polska swemu obrońcy”. Kolekcjoner podkreśla, że w politykę się nie angażuje. Nie chce, by symbole narodowe służyły podziałom i podsycały konflikty. Jego misją jest zachowanie dla innych pamięci historycznej oraz przypominanie wszystkim o szacunku do ojczyzny.

MACIEJ FALOWSKI | Bydgoszczanin ma w swojej kolekcji ok. 600 bombek z czasów PRL-u (było ich 800, jednak musiał dokonać selekcji przy przeprowadzce z Radońska w powiecie sępoleńskim). Traktuje je jako sentymentalny powrót do lat dzieciństwa. Pasję dzieli np. z poznanymi za pośrednictwem Internetu osobami, które chętnie opowiadają historie związane z ulubionymi ozdobami choinkowymi ze rodzinnych domów.