Łodzianka – gazeta bezpłatna

Page 1

JEDNODNIÓWKA NA 110. ROCZNICĘ ŁÓDŹ 2015

POWSTANIA ŁÓDZKIEGO

GAZETA BEZPŁATNA

Strajk w zakładach Scheiblera. Ze zbioru Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi

OD REDAKCJI

Świat nie stawał się

sprawiedliwy sam z siebie W tym roku mija 110. rocznica wybuchu Rewolucji 1905 roku – masowego zrywu społecznego i narodowego, w którym mieszkańcy i mieszkanki Łodzi odegrali doniosłą rolę. Niestety, Rewolucja nie gości w naszej pamięci, nie jest omawiana na lekcjach historii. W najlepszym razie wspomina się o niej w biografii Józefa Piłsudskiego, uczestnika tych wydarzeń. Nie odbywają się ogólnopolskie uroczystości rocznicowe, nie mówiąc o oficjalnych obchodach łódzkich. Od 2005 roku, kiedy to w setną rocznicę odsłonięto ta-

blicę pamiątkową pod Urzędem Miasta Łodzi, miasto do tematu nie wracało. Próbujemy zmienić ten stan rzeczy. Od dwóch lat oddolnie organizujemy uroczystości upamiętniające Powstanie Łódzkie, prowadzimy spacery śladami Rewolucji i wycieczki na groby rewolucjonistów, tzw. Zaduszki rewolucyjne. Wydaliśmy przewodnik po Rewolucji i okolicznościową gazetę historyczną „Łodzianka”. Chcemy, by pamięć o Rewolucji 1905 roku była żywa. Dlaczego warto pamiętać o Rewolucji? Było to pierwsze wyda-

rzenie w naszej historii, w którym masowo za zmianą świata opowiedziały się grupy obywateli dotąd lekceważonych – chłopów i robotników. Oprócz sporadycznych wystąpień zbrojnych, przede wszystkim demonstrowano i strajkowano, domagając się wolności i sprawiedliwości społecznej, godnych warunków pracy i życia. Do dziś bez odpowiedzi pozostaje pytanie, czy ten zryw był czwartym powstaniem na ziemiach polskich, czy też może pierwszą rewolucją. Nagle przebudzona aktywność obywatelska szła wieloma

nurtami, których nie da się ująć w jednym zdaniu. Mobilizacja polskiego społeczeństwa odbyła się na skalę nieznaną do tej pory: liczba uczestników i uczestniczek ówczesnych wystąpień politycznych przewyższyła liczbę walczących w powstaniach styczniowym i listopadowym razem wziętych. Co prawda nie mieliśmy armii, a pistoletów i bomb było jak na lekarstwo, ale główną bronią stały się tłumne wystąpienia uliczne i strajki. W szczytowych momentach po łódzkich czy warszawskich ulicach kroczyło nawet sto tysię-

cy mieszkanek i mieszkańców. W Łodzi strajkował niemal każdy pracujący. Głównymi postulatami rewolucjonistów były autonomia Królestwa Polskiego – które po upadku powstania styczniowego było pozbawione minimum niezależności – a także zniesienie rusyfikacji, możliwość nauczania w języku polskim, wprowadzenie wolności słowa i wyznania oraz prawo do zakładania spółdzielni i związków zawodowych. (dokończenie na str. 2.)


2

Zapraszamy również na inne wydarzenia poświęcone 110. rocznicy Rewolucji 1905 roku: ● Panel dyskusyjny poświęcony Rewolucji 1905 w Muzeum Tradycji Niepodległościowych — środa 17. 06. g. 17.00, ul. Gdańska 13; W roli prelegentów: dr Paweł Sydor, prof. UŁ dr hab. Krystyna Ratajska, prof. zw. dr hab. Kazimierz Badziak, dr Przemysław Damski, ● Słuchowisko „Lepka purpura łódzkich kwiatów” w ramach Łodzi Czterech Kultur — sobota 20. 06. g. 18.00, ul. Rewolucji 1905 roku 29. Kanwę opowieści stanowi Powstanie Łódzkie. Słuchowisko / widowisko reżyseruje Krzysztof Czeczot. Liczba miejsc ograniczona, ● Rewolucyjny wtorek w Muzeum Kinematografii — wtorek 23.06. g. 18:00, pl. Zwycięstwa 1. Pokaz filmów „Gorączka” i „Czerwone ciernie”, poprzedzony prelekcją dr. Macieja Dowgiela, ● Bezpłatna wycieczka trambusem pt. „Łódzkim Szlakiem Rewolucji 1905 Roku” — sobota 27.06. w godz. 11.00 i 14.00. Przewodnikiem wycieczek jest dr Tadeusz Z. Bogalecki, autor monografii „Łódzkie barykady wolności i godności. Czerwiec 1905 roku”. Liczba miejsc ograniczona. Zgłoszenia na adres: profil.lodz@uml.lodz.pl ______________________

Zachęcamy do śledzenia profilu zaprzyjaźnionej z nami kampanii Historia Czerwona i Czarno-Czerwona: http://facebook.com/HistoriaCzerwona. Strona opowiada o buntach robotniczych i chłopskich, o polskich socjalistach i anarchistach, walce antyfaszystowskiej i samorządności pracowniczej.

Wiele kultur

– ponad podziałami Władysław Kossek

Michał Gauza Łódź w latach Rewolucji w pełni zasłużyła na miano miasta wielokulturowego. Przedstawiciele różnych narodowości – robotnice i robotnicy niemieccy, polscy i żydowscy – szli w pochodach ręka w rękę, ponad podziałami. Razem walczono o wolność i godne życie. Pisał o tym szef tajnych służb caratu, inwigilujący środowisko robotnicze: „Gdy ginie w wyniku rozruchów chrześcijanin, Żydzi przychodzą na jego pogrzeb i niosą sztandary z napisami w języku żydowskim. Agitatorzy wygłaszający przemówienia też w dużej części są Żydami. Gdy ginie Żyd, sytuacja jest odwzajemniona”. W połowie 1905 roku na ulicach Łodzi pojawiła się pogłoska, że władze sprowadziły do miasta tzw. czarną sotnię, bojówkę finansowaną przez carat, która w całym imperium organizowała pogromy ludności żydowskiej, wzniecała konflikty na tle religijnym i narodowościowym, aby odwrócić robotników od strajków i walki z zaborcą. W latach Rewolucji do pogromów doszło m.in.

w Białymstoku i Siedlcach. W Łodzi udało się im zapobiec. Oto relacje działaczy partii rewolucyjnych SDKPiL i PPS:

Józef Madejczyk „Niepokoiło nas, że do Łodzi sprowadzono osławioną czarną sotnię. Równocześnie uaktywniły się wszelkie szumowiny i męty społeczne. Prawdopodobnie powypuszczano z więzień wielu kryminalistów. Któregoś dnia niewątpliwie cała ta hołota zwali się na sklepy żydowskie w dzielnicy Starego Miasta. Za żadną cenę nie można do tego dopuścić. O rozpętanie pogromu władze carskie obwiniłyby nas, klasę robotniczą. Byłoby to pretekstem do zastosowania wzmożonych represji. Po drugie, nie omieszkano by nas oczernić w całej prasie światowej. Toteż partia rzuciła hasło powszechnej samoobrony. W fabryce Wulfsona […] dniem i nocą dyżurowała drużyna, złożona z 50 bojowców, gotowa w każdej chwili do interwencji na wypadek pogromu”.

„Szły słuchy, że w dzień czarnosecińcy chodzą i naznaczają domy, w których będą w nocy mordować. W wielu domach zamieszkałych przez robotników tworzyły się drużyny czuwające na zmianę przez całą noc. Członkowie tych drużyn byli uzbrojeni w siekiery, tasaki i łomy żelazne”. 9 kwietnia 1905 roku w gazecie „Czerwony Sztandar” opublikowano list otwarty Augusta Bebla, przywódcy niemieckiej socjaldemokracji, „Do niemieckich robotników i robotnic w Królestwie Polskim i na Litwie”: „Bez względu na to, czy jesteście polskimi, rosyjskimi czy niemiecki-

mi robotnikami, Wasze położenie jest jednakowe. Cierpicie wspólnie ten sam ucisk, tę samą nędzę, tę samą hańbę. Jesteście tak jak i tamci pozbawieni praw i oddani wszelkiej samowoli. A jeśli jest tak, jeśli Wasz los jest wspólny, Waszym obowiązkiem jest także walczyć wspólnie z Waszymi polskimi braćmi i siostrami. Musicie przyłączyć się do ich usiłowań wywalczenia wolności, sprawiedliwości i egzystencji godnej człowieka i razem z nimi zwyciężyć”. Źródło: Wspomnienia weteranów rewolucji 1905 i 1917 roku, Łódź 1967, s. 36 i 60. Poniżej: grafika z okresu. Ze zbioru Beinecke Rare Book & Manuscript Library

Świat nie stawał się

sprawiedliwy sam z siebie (dokończenie ze str. 1.) Silnie akcentowano hasła socjalne: skrócenie dnia pracy do ośmiu godzin, ustanowienie powszechnego ubezpieczenia od wypadków, emerytury, bezpłatnego leczenia robotników i ich rodzin, a także prawo do czternastu dni urlopu na rok. Robotnicy chcieli współdecydować o losach zakładów pracy, być współgospodarzami w fabrykach: mieć prawo do odwołania „nieludzkich i niesumiennych przełożonych”, wyboru lekarzy, majstrów czy urzędników. Próba urzeczywistnienia tego postulatu w pierwszych miesiącach 1905 roku przebiegała pod hasłem walki o tzw. „konstytucjonalizm fabryczny”. Głównym pragnieniem było stać się podmiotem w miejscu pracy, a nie – jak do tej pory – słabo opłacanym przedmiotem, „maszyną”, „niewolnikiem”, który odrabia fabryczną pańszczyznę od najmłodszych lat, po kilkanaście godzin dziennie, jedząc licho i mieszkając w podłych warunkach.

Pragnienie godności, o którym czytamy w robotniczych wspomnieniach, uderza swoją aktualnością. Dzisiaj wielu z nas jest zatrudnionych na niepewnych warunkach, na niskopłatnych umowach „śmieciowych”, bez perspektyw na własny kąt czy przyzwoite utrzymanie rodziny. Stał się fikcją ośmiogodzinny dzień pracy, za który robotnicy i robotnice przelewali krew w 1905 roku. Wielu z nas nie ma

szans na emeryturę, a szkolnictwo czy służba zdrowia przestają być powszechnie dostępne dla każdego obywatela. „Pieniądz zyskał moc niebywałą, choć zawsze był bogiem...” – jak pisał Andrzej Strug, patron łódzkiej ulicy, uczestnik zrywu lat 1905-1907 i wielki pisarz międzywojnia. Powszechna mobilizacja obywatelska w latach Rewolucji, oparta o postulaty, które znów zyskują aktualność, może stać się dla Grafika z okresu. Ze zbioru Beinecke Rare Book & Manuscript Library

Wydarzenia okolicznościowe:

nas motywacją do starań o lepszy byt. Przede wszystkim może przywrócić sens słowu „wspólnota” i pojęciu solidarności społecznej. Może ukształtować prawdziwą współpracę ludzi, zarówno w zakładach pracy, jak i szerzej – w staraniu o bycie współgospodarzami dzielnicy, miasta czy kraju. Poruszanie tematu Rewolucji 1905 roku jest więc dla nas, klubu Krytyki Politycznej, nie tylko próbą uzupełnienia historii miasta o wątki niesłusznie zapomniane. Jest też wysiłkiem zmierzającym do ukazania wzorców postaw obywatelskich, które różnią się od wszechobecnego indywidualizmu – chęcią ukształtowania wrażliwości społecznej. Wierzymy, że świat nie stawał się nigdy bardziej sprawiedliwy sam z siebie – to ludzie i ich opór czyniły go lepszym. Na koniec słowa Marka Edelmana, działacza społecznego i politycznego, jednego z przywódców powstania w getcie warszawskim: „Walka o godność człowieka pracującego zaczęła się właśnie w 1905 roku i trwa do dziś”.


3

Strajk szkolny

w 1905 roku Ewa Linek W 1905 r. szkoły w Królestwie Polskim były w całości podporządkowane zwierzchnictwu rosyjskiemu. Nauczanie oparte było na programie rosyjskim, nie uczono więc o polskiej historii ani kulturze. Lekcje i wykłady odbywały się niemal wyłącznie po rosyjsku, czasami z wyjątkiem religii oraz nieobowiązkowych zajęć z języka polskiego (często jednak prowadzonych po rosyjsku). Także polskich pedagogów stopniowo zastępowała kadra rosyjska, często o gorszych kwalifikacjach. Uczniowie i studenci podlegali ścisłej kontroli ze strony rosyjskich nauczycieli. Po polsku nie wolno było mówić nie tylko podczas lekcji, ale i w swobodnych, prywatnych rozmowach na przerwie – wszędzie tam, gdzie sięgał wyczulony słuch rosyjskich wychowawców. Ci sprawdzali też, co uczniowie robią w czasie wolnym. Kwitło donosicielstwo. Za nieposłuszeństwo groziły kary – można było nawet zostać wydalonym ze szkoły z wilczym biletem. Uczniowie czuli niechęć do szkół, w których lekceważono ich narodową tradycję i wyznanie oraz uczono ich na niskim poziomie, z rosyjskich, przeinaczających fakty podręczników. Nie istniał wówczas obowiązek szkolny, toteż wielu młodych ludzi – zwłaszcza na wsi, gdzie byli potrzebni do pracy na roli i w gospodarstwie – po prostu do szkoły nie chodziło. Inni z kolei zdobywali wiedzę w licznych kółkach samokształceniowych czy na tajnych kompletach. Atmosfera konspiracji wymagała lojalności i współpracy, sprzyjała też kształtowaniu się postaw społecznych i poczucia narodowej wspólnoty oraz tworzyła dobry punkt wyjścia do działalności politycznej.

„Myśleć o sprawach osobistych nie czas teraz!” 28 stycznia 1905 r., kilka dni po petersburskiej „krwawej niedzieli”, uczniowie niektórych warszawskich szkół średnich spontanicznie opuścili lekcje i wylegli na ulice, by tym samym wyrazić solidarność ze strajkującymi już robotnikami. W ciągu następnych dni, a później tygodni i miesięcy, do strajku do-

łączali uczniowie kolejnych szkół w miastach i na wsiach. Wspierało ich wielu nauczycieli, a także rodziców i zwykłych obywateli. Pisano odezwy, w których wzywano do bojkotu i zamykania szkół państwowych oraz do organizowania tajnego nauczania. W krótkim czasie bunt objął większość placówek w całym Królestwie Polskim. Strajkujący domagali się przywrócenia w szkołach języka polskiego i zniesienia wszechobecnego nadzoru nad uczniami (a także nauczycielami) oraz dyskryminacji ze względu na narodowość, pochodzenie, wyznanie lub płeć. Żądano także wprowadzenia obowiązku kształcenia wszystkich dzieci od określonego wieku oraz przyznania uczniom prawa do stowarzyszania się i decydowania o swoich sprawach we własnym gronie.

Strajkujący domagali się przywrócenia w szkołach języka polskiego i zniesienia wszechobecnego nadzoru nad uczniami (a także nauczycielami) oraz dyskryminacji ze względu na narodowość, pochodzenie, wyznanie lub płeć. Walczono o prawdziwą, wartościową szkołę, o to, by – jak pisał jeden z ówczesnych publicystów – „równolegle do kształcenia intelektu ucznia była kształcona jego strona moralna, jego duch obywatelski, jego indywidualność; by się młodzież uczyła nie dla stopni, nie dla użyteczności praktycznej świadectw z ukończenia szkoły, ale dla zdobycia tych dóbr idealnych, które daje szkoła”. Strajkujący uczniowie ryzykowali bardzo wiele. Część z nich została za karę bezpowrotnie wydalona ze szkół – niektórzy tuż przed maturą, której tym samym nie otrzymali. Część z nich nie mogła później kontynuować nauki w Królestwie Polskim i musiała wyjechać za granicę. Zdarzało się, że rosyjscy nauczyciele próbowali zmusić uczniów do posłuszeństwa, bijąc ich do krwi.

Powyżej: Antoni Kamieński, Wiec dzieci, Źródło: Cyfrowa Biblioteka Narodowa Polona Tym, co motywowało strajkujących do działania i pozwoliło im wytrwać w oporze mimo grożących im konsekwencji, było poczucie solidarności i przekonanie o konieczności walki o wspólną sprawę. „Myśleć o sprawach osobistych nie czas teraz!” – pisali w swojej odezwie studenci Wszechnicy Warszawskiej. „Śmiało, stanowczo, wszyscy razem stańmy w obronie swojej mowy, w obronie dusz naszych dzieci, a zwyciężyć musimy i zwyciężymy!” – zachęcano w ulotce Związku Unarodowienia Szkół. Związek Młodzieży Socjalistycznej nawoływał do wytrwałości i nieulegania obietnicom carskiego rządu, zanim te nie zostaną rzeczywiście spełnione: „Pokażmy, że młodzież w pół drogi stawać nie umie, że pilnem uczeniem się zastąpi brak szkoły, że wytrwałością wszystkie przeszkody pokona. Rząd waha się i ustąpi, jeśli przekona się, że nas niczem nie złamie”.

Efekty strajku Choć znamy dokładną datę rozpoczęcia strajku, trudno jednoznacznie określić jego koniec. Bojkot szkół trwał jeszcze długo, a jego konsekwencje odczuwane były w ciągu kilku następnych lat. 14 października 1905 r. ogłoszono ukaz carski dopusz-

czający kształcenie po polsku (z wyjątkiem lekcji języka rosyjskiego, historii oraz geografii) w szkołach zakładanych przez osoby prywatne i stowarzyszenia oświatowe. Szkoły te zaczęły się więc pojawiać jak grzyby po deszczu. W Łodzi powstało wówczas Męskie Gimnazjum Polskie, dziś I LO im. M. Kopernika (utworzone w 1906 r. przez Towarzystwo „Uczelnia”).

14 października 1905 r. ogłoszono ukaz carski dopuszczający kształcenie po polsku w szkołach zakładanych przez osoby prywatne i stowarzyszenia oświatowe. Niestety, szkoły te były odpłatne. Ten, kogo nie było stać na naukę, mógł jednak liczyć na wsparcie zwykłych obywateli, którzy indywidualnie bądź poprzez specjalne stowarzyszenia (np. Towarzystwo Wpisów Szkolnych) hojnie finansowali kształcenie najuboższych. Otwierano też liczne szkoły elementarne, dzięki czemu w następnych latach gwałtownie spadła liczba analfabetów w polskim społeczeństwie. Choć w wyniku wydarzeń związanych z Rewolucją 1905 r. i strajkiem szkolnym

nie udało się doprowadzić do przywrócenia w całości powszechnego, darmowego nauczania w języku polskim, ich dobroczynny wpływ i tak był ogromny. Atmosfera w polskich szkołach prywatnych była zupełnie inna niż w istniejących wcześniej zrusyfikowanych szkołach państwowych. Stosunki między nauczycielami a uczniami oparte były w dużym stopniu na dialogu i partnerstwie. Tworzono pierwsze samorządy uczniowskie, aby wychowankowie mogli sami decydować o swoich sprawach. Pojawiła się instytucja lekarza szkolnego, położono nacisk na wychowanie fizyczne. Coraz liczniej otwierano szkoły średnie dla dziewcząt, w których nauczano również – rzecz dotąd niespotykana – przedmiotów ścisłych, aby dać uczennicom szansę na podjęcie po szkole studiów uniwersyteckich. Tworzono towarzystwa oświatowe i kulturalne, które m.in. walczyły z analfabetyzmem wśród dorosłych. I choć pewną część instytucji oświatowych wcześniej czy później zlikwidowały władze carskie, zapoczątkowany wówczas ruch oświatowy trwał nadal, a sprawy edukacji nadal traktowane były przez społeczeństwo jako kluczowe w procesie podtrzymywania świadomości narodowej.




6

Łódzkie barykady

– relacje świadków Michał Gauza Najważniejszym dla Łodzi wydarzeniem doby Rewolucji było Powstanie Łódzkie, trwające od 22 do 24 czerwca 1905 roku. To wtedy tysiące mieszkańców spontanicznie rzuciły się do walki z wojskiem i policją. W Śródmieściu zbudowano około stu barykad i mimo przewagi technicznej wroga próbowano stawić mu opór. Walczono o wolność i godność. Impulsem do rozpoczęcia walk była wiadomość o śmierci robotników żydowskich ranionych przez wojsko w trakcie pochodu 18 czerwca. Pojawiła się pogłoska, że władze pochowały ich ciała w tajemnicy, bo obawiały się masowej demonstracji na pogrzebie. Na znak protestu wybuchł w Łodzi strajk generalny. Ulicami Łodzi przeszedł stutysięczny tłum, w którym solidarnie szli robotnicy niemieccy, polscy i żydowscy. Pokojowy protest zaatakowało wojsko, było wielu zabitych i rannych. Następnego dnia robotnicy przystąpili do walki – w mieście stanęły barykady. Barykady wielokulturowej Łodzi. Gazety rewolucjonistów tak opisywały te wydarzenia: „Walczyli robotnicy Łodzi o trochę więcej życia ludzkiego, o trochę więcej chleba i światła dla siebie i rodzin swoich. Walczyli o 8-godzinny dzień roboczy... o godność ludzką”. Najwięcej o Powstaniu Łódzkim mówią zapisy uczestników i świadków wydarzeń. Przygotowaliśmy wybór relacji uporządkowany w kolejności chronologicznej. Opowieści kończą się wraz z momentem upadku powstania. Wśród cytowanych osób znalazły się takie postaci, jak Aleksy Rżewski, pierwszy prezydent Łodzi w II Rzeczypospolitej i członek Organizacji Bojowej PPS; związani z Polską Partią Socjalistyczną: Henryk Bitner, Bolesław Dudziński, Władysław Kossek, Eugeniusz Pieńkowski, Józef Szynkielewski oraz Bronisława Wojciechowska; związani z SDKPiL: Józefa Bariasz, Franciszek Joachimiak, Tomasz Maciejewski oraz Józef Madejczyk. Opowieść uzupełniliśmy o komentarz dotyczący Powstania Łódzkiego z gazety „The New York Times” oraz teksty łódzkich fabrykantów: Juliusza Kunitzera i Alfreda Biedermanna.

Eugeniusz Pieńkowski

Franciszek Joachimiak

Matka moja, pracując w fabryce koronek Geyera przy Górnym Rynku, zajęta była tam od godziny 6 rano do 6 wieczorem, później dostawała pracę do domu, wobec czego i my musieliśmy pomagać matce w niektórych pracach […]. Byłem wychowany w takich warunkach życia, że nie znałem, co to łzy, ból, głód. Na łzy nie było czasu, na ból nie wolno było narzekać, bo nie było komu się użalić. A jeżeli dokuczał głód, to kładłem się na brzuchu i tak zasypiałem, oczekując powrotu z fabryki matki, która zawsze jakąś kolację ugotowała.

Na wieść o „krwawej niedzieli” zaczęła strajkować cała Łódź […]. Jedna z największych wówczas fabryk bawełnianych, słynna spółka Heinzla i Kunitzera, znajdowała się w znacznej odległości od centrum miasta, na Widzewie, który formalnie nie należał do Łodzi, był osobną wsią. Gdy inne zakłady strajkowały już od kilku dni, Heinzel i Kunitzer otoczyli swą fabrykę wojskiem i terroryzując ludzi, zmuszali ich do pracy.

Aleksy Rżewski Od 12. roku pracowałem już w jednej z przędzalni łódzkich i na własnej skórze poznałem dolegliwości ustroju kapitalistycznego, a więc: niska płaca, dwunastogodzinny dzień roboczy, praca ponad siły, niedostatek w domu, ciasne mieszkanie, w którym musiało się pomieścić osiem osób, słowem, życie zwykłe proletariusza łódzkiego, wytwarzającego miliony dla krezusów bawełnianych.

Bronisława Wojciechowska W roku 1904, kiedy wybuchła wojna na Dalekim Wschodzie, taka się bieda w Łodzi zrobiła, że chleb oglądałam już tylko przez szybkę w witrynie. Fabrykanci powystawiali kuchnie na placach i ludzie chodzili tam po zupkę. Ale złość wszystkich brała, że tak muszą cierpieć, gdy burżuje bogacą się na zamówieniach wojskowych.

Józefa Bariasz W dwunastym roku życia zaczęłam pracować w fabryce Steigerta przy ulicy Przędzalnianej […]. Pracowałam 12 godzin na dobę, otrzymywałam 1 rubel i 20 kopiejek wynagrodzenia na tydzień. W styczniu 1905 roku ja pierwsza z całej naszej sali ujrzałam przez okno potężny tłum robotników, gromadzący się przed bramą fabryki. Gdy otworzyłam okno, poprzez huk maszyn dotarły do nas okrzyki: „Precz z wyzyskiem. Nasze hasło – 8 godzin pracy i 20 kopiejek na godzinę”.

Irena Tuwim Nic tak głęboko nie zapadło w pamięć mojego serca, jak wystawa kwiaciarni [Wojciecha] Salwy. Na niewielkim podium pokrytym białym aksamitem, który miał imitować całun śniegu, stał wazon pełen pąsowych róż. Na tle aksamitu leżały rozsypane, niby to nieumyślnie, szkarłatne płatki, a obok – zwykły, kuchenny nóż. Kontrast był tak brutalny, tak uderzający, że nic nie mówiąc, spojrzeliśmy najpierw po sobie, a potem na Matkę. „To symbol rewolucji” – powiedziała matka. Były to dla nas dwa nowe, nieznajome słowa, których znaczenia nie znaliśmy, ale których sens przeczuwaliśmy, gdy w domu mówiono po cichu o tym, jak to kozacy na koniach wjechali do hal fabryki Heinzla i Kunitzera, tratując robotników…

Juliusz Kunitzer

– apel do władz carskich z 12 kwietnia: Około dwustu ludzi już od 24 godzin siedzi nieprzerwanie w tkalni naszego Towarzystwa [Towarzystwa Akcyjnego Heinzel i Kunitzer] i nie chcą jej opuścić. Siedzą bez jedzenia, między nimi jest wielu podżegaczy. Czy nie uważa Pan za możliwe, by […] aresztować ich wszystkich, a przy tym poprzez indywidualne przesłuchania bezwarunkowo zdemaskować wszystkich podżegaczy? Jestem przekonany, że takie stanowcze rozwiązanie nieuchronnie wywrze wpływ odstraszający na pozostałe fabryki Łodzi i uspokoi miasto przed świętami [wielkanocnymi].

Fabrykant Alfred Biedermann – z listu do żony napisanego

Na zdjęciu powyżej: Rok 1905. Powstanie Łódzkie. Wznoszenie barykady. Zdjęcie opublikowane w książce Samuela Sandlera, Andrzej Strug wśród ludzi podziemnych, Warszawa 1959, autor zdjęcia nieznany

w przeddzień powstania czerwcowego:

Józef Szynkielewski

Nasze władze, zamiast wieszać tych morderców [rewolucjonistów] na poczekaniu, bez końca dywagują nad konwenansami, przez co ściągają na siebie coraz większą odpowiedzialność za wszystko, co nastąpi.

Byłem w obstawie manifestacji w Łagiewnikach 18 czerwca 1905 roku. Podczas marszu w stronę miasta, na ulicy Łagiewnickiej, w tym mniej więcej miejscu, gdzie później była rzeźnia, zagrodzili nam drogę kozacy. Dali salwę. My również wyciągnęliśmy browningi. Ostrzeliwaliśmy się, uciekając, aż do Bałuckiego Rynku. Znów padło kilku zabitych.

Władysław Kossek Któregoś dnia dano znać, że w niedzielę 18 czerwca w łagiewnickim lesie odbędzie się pod pozorem majówki zebranie robotników, na którym przemawiać będą towarzysze z PPS, SDKPiL i Bund […]. Był to pogodny dzień i w łagiewnickim lesie, jak zwykle po odpustowym nabożeństwie, zebrało się wiele ludzi. Nigdzie nie było widać kozaków, wojska ani policji, więc towarzysze energicznie zabrali się do rozdawania odezwy […]. Pod wieczór uformował się duży pochód, który ruszył w kierunku miasta.

Tomasz Maciejewski Kiedy przyszliśmy pod szpital Poznańskiego po ciała dwóch robotników żydowskich, okazało się, że zostali oni już pochowani chyłkiem, minionej nocy. Staliśmy pod szpitalem, nie wiedząc, co robić. Nagle ktoś rzucił hasło: „Chodźmy na skargę do policmajstra”. Przez Targową i Cegielnianą [obecna Jaracza] ruszyliśmy do Piotrkowskiej. Po drodze tłum gęstniał […]. Szły całe rodziny, matki niosły dzieci


7 […]. Ulice przypominały pole bitwy. Wejścia do kamienic zabarykadowano deskami i materacami. Przez długie godziny w każdej dzielnicy miasta słyszano huk salw i pojedyncze wystrzały z broni palnej.

Józef Madejczyk

Gdy wojsko rozpoczynało szarżę na którąś barykadę, mieszkańcy okolicznych domów lali wrzącą wodę i ciskali kamieniami z okien, a my z ukrycia strzelaliśmy. Z naszej strony pojedyncze strzały, a z tamtej – salwa za salwą. Tak potężnego naporu nie można było wytrzymać, więc wycofywaliśmy się do następnej przeszkody.

Po raz pierwszy użyłem browninga w dniu 21 czerwca 1905 roku, gdy na spokojną demonstrację robotniczą, złożoną z ponad 100 tysięcy ludzi, natarli dragoni i piechota, wyskakując niespodziewanie z tzw. „Paradyżu” przy ulicy Piotrkowskiej 175. Pod gradem kul tłum rzucił się do ucieczki. Tylko nieliczni uzbrojeni bojowcy stawiali opór. Strzelałem z ukrycia za szerokim postumentem latarni ulicznej […].

Aleksy Rżewski Za napad kozactwa i krwawą masakrę bezbronnego tłumu manifestantów przy ul. Piotrkowskiej zawrzała protestem Łódź robotnicza […]. Do pierwszego starcia z żołdactwem doszło w tak zwanej „republice PPS” na Widzewie. Kilkuset robotników, z żerdziami wyrwanymi z parkanów, ruszyło w brawurowym ataku na oddział kozacki, który, zostawiwszy dwóch ciężko rannych kozaków na miejscu, pierzchnął w panicznym popłochu. Ażeby uchronić się od karnej ekspedycji na Widzew, zbudowano barykady z nabytych pak bawełnianych.

Henryk Bitner 23 czerwca od samego rana rozpoczęła się zażarta walka […]. Stanęły barykady i dwa dni walczył proletariusz łódzki przeciwko despotyzmowi carskiemu, walczył przeciw prowokacji, gwałtom i zbrodniom rządu samowładnego […]. Nieomal wszystkie sklepy państwowe […], tzw. „monopole”, zostały rozbite, często spalone. W wielu miejscach poprzewracano słupy telegraficzne, których użyto do budowania barykad. Zewsząd znoszono urządzenia sklepowe, beczki, wozy, skrzynie […]. W wielu miejscach poprzeciągano druty w poprzek ulicy, chroniąc się w ten sposób od nalotu kawalerii […].

The New York Times O godzinie 11 wszyscy robotnicy fabryczni ogłosili strajk i wyszli na ulice. Kozacy, dragoni i piechota raz po raz nacierali na wzbierające tłumy, oddając salwę za salwą w stronę zwartych szeregów. Tymczasem buntownicy zdobywali broń. Ulice były pełne ludzi uzbrojonych w rewolwery, a do kanonady dołączali ich towarzysze w oknach i na dachach budynków. Niektórzy z wysokości zrzucali kwas siarkowy na oddziały wojska

Józef Madejczyk

Bronisława Wojciechowska Dowiedziałam się od ludzi, że była wielka masakra na Piotrkowskiej, przy rogu Karola [obecna Żwirki] i Pustej [obecna Wigury], i że ludzie w całym mieście stawiają barykady. My przy Młynarskiej też niezwłocznie zaczęliśmy budować przeszkodę. Bruku na naszej ulicy nie było, więc każdy znosił z podwórza, co miał – stare beczki, łóżka, wózki. Nawet furmanki wyciągano z szop. Nie zdobyli naszej barykady szarżą, w walce. Rozebrało ją wojsko dopiero wtedy, gdy bojowcy odeszli.

Bolesław Dudziński Gdy wybuchały gorące dni czerwcowych barykad, ustawionych na skrzyżowaniu Wschodniej i Południowej [obecna Rewolucji 1905 roku], zabroniono mi kategorycznie wychodzenia za próg mieszkania. Zamknięto nawet na klucz drzwi od balkonu. […] Pamięć o tych pobliskich barykadach – to dla mnie wielo-

godzinny zgiełk, hałas, krzyki, strzelanina – akustyczne efekty zaciętych walk, rozchodzące się w szerokim zasięgu. Przygnębiający był wtedy wieczorny widok ciemnej i wyludnionej ulicy Południowej. Latarnie nie paliły się, częściowo były porozbijane […].

Aleksy Rżewski Zbudowaliśmy […] kilka barykad wzorowych, wedle wszelkich zasad saperskich. Wyrwaliśmy na pewnej przestrzeni bruk, kamienie usunęliśmy zupełnie i wykopaliśmy szaniec ze stosownym nasypem, który był doskonałą osłoną. Wyloty barykad znajdowały się ukośnie w bramach, skąd w razie przewagi nieprzyjaciela można się było wycofać bez strat w sąsiednie podwórza. Służbę sanitarną zorganizowaliśmy w okolicznych domach […]. Barykada taka, zbudowana w formie trójkąta na skrzyżowaniu ulic, umożliwiała wygodne ostrzeliwanie atakujących […]. Jedna z najsilniejszych barykad była na Widzewie.

Partie

rewolucyjne W latach 1905–1907 strajkowano pod czerwonymi sztandarami i z pieśnią „Boże, coś Polskę” na ustach. Liderami buntu były partie socjalistyczne: Polska Partia Socjalistyczna (PPS) z Józefem Piłsudskim, Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy (SDKPiL) oraz żydowski Bund. Socjaliści byli jedyną liczącą się grupą od upadku powstania styczniowego konsekwentnie

stawiającą na walkę z zaborcą. Podczas Rewolucji tworzono oddziały zbrojne, takie jak Organizacja Bojowa PPS, początkowo mające osłaniać demonstracje robotnicze, potem służące do walki ze szpiclami i policją oraz zdobywania funduszy na działalność rewolucyjną. Doświadczenie z lat Rewolucji przydało się później w tworzeniu Legionów i Polskiej Organizacji Wojskowej.

Bronisława Wojciechowska Wciąż niezdobyta była barykada przy rogu Długiej i Ogrodowej pod fabryką Poznańskiego i na Wólczańskiej […]. Strzelanina jeszcze wybuchała, to w jednej, to w drugiej ulicy, ale bojowców było mało, nie miał kto bronić tych barykad, których tak wiele zbudowali robotnicy łódzcy w ciągu zaledwie paru godzin. Patrzyłam, jak ginie barykada przy Wólczańskiej. Była tak potężna, że w żaden sposób wojsko nie mogło jej rozebrać. Dopiero ogień ją zmógł.

Józef Madejczyk Walczyłem przez dwa dni bez przerwy, nie śpiąc, nie jedząc

Antoni Kamieński, Brauningi, Źródło: Cyfrowa Biblioteka Narodowa Polona

na rękach, mężczyźni maszerowali z podniesionymi pięściami, rzucając hasła rewolucyjne. Przy rogu Piotrkowskiej i Karola [obecna Żwirki] ze wszystkich stron otoczyło nas wojsko. Z fabryki Silbersteina ruszyła piechota, z ogrodu letniego „Paradyż” wypadli kozacy.

Powyżej: grafika z okresu. Ze zbioru Beinecke Rare Book & Manuscript Library i nie pijąc, bezustannie tylko nasłuchując, z której strony padają strzały i gdzie trzeba spieszyć z pomocą. Mój browning napracował się za więcej, niż był wart. Gdybyśmy wtedy mieli większą ilość broni i amunicji, nie wiadomo, jak potoczyłaby się walka.

The New York Times Miasto przypomina pobojowisko. Makabryczne wydarzenia ostatnich dwóch dni na zawsze pozostaną w pamięci Polaków […]. Wojsko wykazuje się bezsensownym okrucieństwem. Dziś późnym popołudniem żołnierze zastrzelili dwie kobiety – matkę i córkę. Wczoraj strzelali na oślep, nie rozróżniając między bojowcami a pokojowymi demonstrantami, w wyniku czego zginęło wiele kobiet i dzieci. Ofiary czwartkowych i piątkowych zajść pochowano potajemnie w okolicznych wsiach. Ze względu na to, że różne źródła podają sprzeczne informacje, niepodobna ustalić liczbę zabitych i rannych. Z pewnością zginęło ponad sto osób, być może nawet dwieście, a rannych jest pięciokrotnie więcej. Zdaniem niektórych łączna liczba ofiar sięga dwóch tysięcy.

Bronisława Wojciechowska Walka zbrojna była przegrana, bo cóż mogło poradzić niewielu bojowców, zaopatrzonych tylko w browningi, przeciwko tysiącom karabinów. Ale ludzie dalej nie tracili nadziei. Wciąż wybuchały strajki. Źródła: 1. Bolesław Dudziński, Wojenne wędrówki. Ze wspomnień łodzianina 1905-1918, Łódź 1971, 2. Aleksy Rżewski, Za wolność i lud. Wspomnienia, Warszawa 1920, 3. Aleksy Rżewski, W walce z przemocą. Wspomnienia, Łódź 1919, 4. Wspomnienia weteranów rewolucji 1905 i 1917 roku, Łódź 1967, 5. „The New York Times”, Lodz a Shambles; People in Revolt, 25 czerwca 1905, tłum. Marek Jedliński, 6. Eugeniusz Pieńkowski, Wspomnienia „dziecka ulicy” z lat 1905-1907 [w:] „Niepodległość – czasopismo poświęcone dziejom polskich walk wyzwoleńczych w dobie popowstaniowej”, 1932, za: lewicowo.pl, 7. Andreas R. Hofmann, The Biedermanns in the 1905 Revolution: A Case Study in Entrepreneurs’ Responses to Social Turmoil in Łódź [w:] „The Slavonic and East European Review”, Vol. 82, 2004.


8

Gdy naród do boju Gdy naród do boju wystąpił z orężem, Panowie o czynszach radzili, Gdy naród zawołał: umrzem lub zwyciężym! Panowie w stolicy bawili. O, cześć wam panowie, magnaci, Za naszą niewolę, kajdany, O, cześć wam książęta, hrabiowie, prałaci, Za kraj nasz krwią bratnią zbryzgany. Armaty pod Stoczkiem zdobywała wiara Rękami czarnymi od pługa, Panowie w stolicach kurzyli cygara, Radzili o braciach zza Buga. O, cześć wam panowie, magnaci... Wszak waszym był synem ów niecny kunktator, Co wzbudzał przed wrogiem obawę, I wódz ten naczelny, pobożny dyktator, I zdrajca, co sprzedał Warszawę. O, cześć wam panowie, magnaci... Lecz kiedy wybije godzina powstania, Magnatom lud ucztę zgotuje, Muzykę piekielną zaprosi do grania, A szlachta niech wtedy tańcuje. O, cześć wam panowie, magnaci... Powstańcy nie znają wiedeńskich traktatów, Nie wchodzą w układy z carami, Lecz biją Moskali, wieszają magnatów, I mścić się umieją stryczkami.

Joanna Filipczak–Zaród Gustaw Ehrenberg, autor wiersza „Szlachta w roku 1831”, będącego pierwowzorem pieśni „Gdy naród do boju...”, to jeden z setek romantycznych poetów polskich, o których nie uczymy się w szkole. Przyjrzyjmy mu się więc bliżej bez groźby klasówki nad głową. Urodzony w 1818 roku, był Gustaw nieślubnym synem Heleny Rautenstrauchowej i cara Aleksandra I. Usynowiony przez małżeństwo młynarzy Ehrenbergów, wychowywany był w domu sekretarza Komisji Spraw Wewnętrznych Królestwa Polskiego, barona Pawła Mohrenheima. Jego edukację (najpierw Liceum Warszawskie Lindego, a następnie studia w Krakowie) opłacał dwór petersburski. Tymczasem Ehrenberg już na studiach związał się z ruchem konspiracyjnej lewicy patriotycznej. W Stowarzyszeniu Ludu Polskiego działał pod pseudonimem „Wiara”, pisząc wiersze i rozprawy filozoficzne, uświadamiając i zjednując do powstania górali i górników, a także biorąc udział w akcjach konspiracyjnych wymierzonych zarówno przeciw zaborcy, jak i przeciwko idącym na kompromis z władzą rodakom. W roku 1836 wysłany przez organizację spiskową do Warszawy, założył tam warszawską filię Stowarzyszenia Ludu Polskiego, znaną jako Świętokrzyżcy. Wielokrotnie więziony z powodu swojej działalności, został osądzony i skazany na śmierć. W ostatniej chwili ułaskawiony, w roku 1838 został zesłany na Syberię, gdzie spędził ponad 20 lat. Po powrocie z zesłania mieszkał w Warszawie (gdzie był ponownie więziony) i Krakowie. Zmarł w roku 1895. Utwór „Szlachta w roku 1831” pochodzi z czasu najsilniejszego zaangażowania autora w działalność konspiracyjną, z roku 1836. Ehrenberg miał wówczas osiemnaście lat. Swoją popularność wiersz zawdzięcza w dużej mierze muzyce, do której został napisany – pierwszemu utworowi, który rozsławił za granicą młodego Fryderyka Chopina. „Wariacje B–dur na temat La ci darem la mano [z opery Don Giovanni Mozarta] op. 2”, dzięki licznym entuzjastycznym recenzjom, były początkiem kariery siedemnastoletniego Chopi-

Grafika z okresu. Ze zbioru Beinecke Rare Book & Manuscript Library

Zespół redakcyjny „Łodzianki”: Klub Krytyki Politycznej w Łodzi: Michał Gauza (pomysł, teksty, redakcja), Ewa Linek (tekst), Joanna Filipczak-Zaród (tekst), Marek Jedliński (tłumaczenie), Marek Cieślik (korekta), Milena Moździerz (grafika). Współpraca: Marcin Nowicki, Michał Pytlik, Szymon Pytlik, Magdalena Szyburska, Beata B. Nowak (skład).

na. Skomponowane w 1827 roku, do czasu powstania wiersza Ehrenberga stały się już znanym i kojarzonym „przebojem”. Nie dziwi zresztą wybór muzyki Chopina (uwielbianego przez Ehrenberga), zarówno ze względu na osobistą znajomość obydwu (jeszcze z czasów Liceum Lindego, gdzie francuskiego uczył Gustawa ojciec Fryderyka – Mikołaj Chopin), jak i ogromną popularność i rozpoznawalność wybranego utworu. To dzięki muzyce Chopina (a pośrednio Mozarta) wiersz Ehrenberga zyskał nośność. Wiersz „Szlachta w roku 1831” różni się oczywiście znacząco od ostatecznej, znanej współcześnie wersji pieśni „Gdy naród do boju...”, tak jak muzyka tej pieśni różni się od chopinowskiego pierwowzoru. Przez lata śpiewany i kolportowany w formie ręcznie przepisywanych ulotek, był on dopasowywany do bieżącej sytuacji, a nawet zaboru, w którym go wykorzystywano. Strofy Ehrenberga zmieniały się, niektóre znikły całkowicie, inne zostały zmodyfikowane lub zmienione w znany dziś refren („O cześć wam...”). Zgodnie z tymi zmianami ewoluowała również muzyka utworu. Treść i przesłanie pozostawały jednak niezmienne. Przyjrzyjmy się więc krytyce powstania listopadowego pióra Ehrenberga, zwłaszcza że nie wszystkie (oczywiste wówczas) nawiązania są dziś dla nas czytelne. Poza wymienioną wprost bitwą pod Stoczkiem mamy tu aluzje do trzech ważnych w powstaniu postaci: generałów Józefa Chłopickiego, Jana Skrzyneckiego i Jana Krukowieckiego, z których ostatni podpisał kapitulację Warszawy. Radzenie „o braciach zza Buga” odnosi się do sporów o rozszerzenie powstania poza ziemie Królestwa Polskiego. Fragment nawiązujący do „wiedeńskich traktatów” i „układów z carami” dotyczy ówczesnego sporu o to, czy powstanie listopadowe było walką o przestrzeganie przez cara konstytucji uchwalonej przez Kongres Wiedeński (jak głosił manifest sejmu powstańczego), czy zrywem ludu zarówno przeciw zaborcy, jak i przeciwko paktującym z nim i korzystającym z pracy prostych ludzi magnatom.

Odpowiedź Ehrenberga na to pytanie jest oczywista. Tym bardziej, kiedy zobaczymy, że pierwszą strofę poświęcił autor „radzeniu o czynszach”, zjadliwie krytykując przeciągające się obrady sejmu powstańczego nad uwłaszczeniem chłopów. Kazimierz Deczyński, pamiętnikarz, pisał na ten temat tak: „Cóż zrobił sejm rewolucyjny w ciągu dziewięciu miesięcy obrad swoich? Bawił się tylko dyskutowaniem o nadaniu własności chłopom, i to jeszcze tylko w dobrach rządowych. Przecież i tego nie wykonał, bo to przykro usamowolnić chłopa; któż będzie robił pańszczyznę?”. Podkreśla więc autor (a wraz z nim późniejsi adaptatorzy pieśni) ogromną rolę niechęci grupy panującej i posiadającej władzę do dzielenia się przywilejami i wolnościami z prostymi ludźmi, pracującymi na ich dobrobyt. Także refrenową „niewolę” i „kajdany” odczytywać można zarówno jako utratę niepodległości, jak i jako podległość chłopów wobec szlachty. Właśnie ten motyw zapewnił pieśni i wierszowi Ehrenberga aktualność przez prawie 200 lat i to dzięki niemu „Gdy naród do boju...” śpiewano we wszystkich kolejnych zrywach społecznych i narodowowyzwoleńczych, począwszy od powstania styczniowego, przez Rewolucję 1905 roku, obie wojny światowe, aż po współczesne protesty rolnicze. I będzie się śpiewać dalej, jak długo prości ludzie będą się czuli wykorzystywani przez władzę i tych bardziej od nich uprzywilejowanych. Nawet jeśli słowa napisał osiemnastoletni syn cara Rosji.

Dołącz do nas. Jeśli chcesz wspomóc naszą inicjatywę: współtworzyć obchody Rewolucji 1905 roku, prowadzić spacery historyczne czy rewolucyjne Zaduszki oraz zdobywać wiedzę o historii społecznej – dołącz do nas! Odwiedź nas w Świetlicy Krytyki Politycznej na ulicy Piotrkowskiej 101 w godzinach 12-18. Napisz e-mail na adres rewo1905@gmail.com lub zadzwoń: 609 39 39 38. Zajrzyj na stronę http://rewolucja1905.pl


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.