Łodzianka 2016

Page 1

JEDNODNIÓWKA NA 111. ROCZNICĘ ŁÓDŹ 2016

POWSTANIA ŁÓDZKIEGO

GAZETA BEZPŁATNA

Fot. Milena Moździerz

OD REDAKCJI

Miasto buntu wielu kultur W 2016 roku mija 111. rocznica wybuchu Rewolucji 1905 roku. Wydarzeniu temu poświęcamy w całości jednodniową gazetę historyczną „Łodzianka”. To już trzecia edycja pisma. Ukazuje się ono od 2014 roku i towarzyszy obchodom Powstania Łódzkiego organizowanym przez łódzki Klub Krytyki Politycznej. Tytuł gazety nawiązuje do organu prasowego Polskiej Partii Socjalistycznej „Łodzianin”, wydawanego w trakcie wydarzeń rewolucyjnych w 1905 roku. Redaktorami „Łodzianina” były zasłużone postaci, m.in. Aleksy Rżewski, pierwszy prezydent Łodzi w II RP, Antoni Purtal, radny Rady Miejskiej w Łodzi i wiceprezydent miasta, oraz

Tomasz Arciszewski, minister w rządzie Jędrzeja Moraczewskiego, poseł na Sejm w latach 1919-1935, a w końcu premier RP na uchodźstwie w latach 1944-1947. Dlaczego piszemy o Rewolucji 1905 roku? Bo to jedno z ważniejszych wydarzeń w historii Łodzi – masowy zryw społeczny i narodowy, w którym uczestniczyły dziesiątki tysięcy mieszkańców i mieszkanek. Łódź stała się znana na całym świecie z bojowej postawy robotników i robotnic, walczących z rosyjskim systemem represji oraz o godne warunki życia i pracy. Ponad podziałami stanęli ramię w ramię robotnicy różnych wyznań i narodo-

wości: Niemcy, Polacy i Żydzi. W zrywie lat 1905-1907 wzięło udział trzech późniejszych prezydentów międzywojennej Łodzi: Aleksy Rżewski, Bronisław Ziemięcki i Jan Kwapiński.

Łódź stała się znana na całym świecie z bojowej postawy robotników i robotnic Rewolucja, której podłożem był kryzys ekonomiczny i polityczny w Imperium Rosyjskim, wzmocniony klęskami militarnymi Rosji w walce z Japonią, stanowiła wydarzenie bez pre-

cedensu nie tylko w historii Łodzi, ale szerzej – w historii Polski. Przez trzy lata angażowała setki tysięcy mieszkańców i mieszkanek ziem zaboru rosyjskiego w walkę o prawa polityczne i prawa człowieka, o wolność słowa, zniesienie rusyfikacji, demokratyzację ustroju i szeroką samorządność – o lepszy byt dla siebie i przyszłych pokoleń. Niekiedy była to walka zbrojna, ale przeważnie jako broń służyły wielotysięczne strajki i demonstracje. Bywały chwile, gdy w Łodzi panował strajk powszechny, stały wszystkie fabryki i zamykano sklepy, a ulicami krążył stutysięczny tłum. Grupy społeczne dotychczas lekceważone – robotnicy i chłopi – po raz pierwszy zaangażowały

się tak licznie w ruch polityczny. Ich przedstawiciele poczuli się wreszcie obywatelami zdolnymi do zmiany rzeczywistości. Choć Rewolucja 1905 roku nie osiągnęła wszystkich swoich celów, a na rewolucjonistów spadły srogie represje, był to – cytując Feliksa Tycha – „pierwszy zryw wolnościowy w porozbiorowej Polsce, którego zakończenie nie oznaczało pogorszenia sytuacji Polaków”. Zelżała cenzura, dokonano wyłomu w rusyfikacji – wywalczono możliwość nauczania w języku polskim w prywatnych szkołach – a władze zezwoliły na zakładanie stowarzyszeń i związków zawodowych. (dokończenie na str. 2.)


2

GENEZA REWOLUCJI Michał Gauza Od końca XIX wieku Imperium Rosyjskie, do którego należało pozbawione autonomii Królestwo Polskie, przeżywało kryzys ekonomiczny i polityczny. W kraju narastało niezadowolenie, mnożyły się strajki i demonstracje. Rosja, konkurująca z Japonią o wpływy na Dalekim Wschodzie, dążyła do otwartego konfliktu zbrojnego. Nie tylko po to, by zdobyć nowe rynki zbytu. Chodziło o rozbudzenie u obywateli euforii patriotycznej, jaką przynoszą zwycięstwa militarne nad znienawidzonym wrogiem. Tak planowano uspokoić nastroje w kraju. Jak mówił rosyjski minister spraw wewnętrznych Wiaczesław Plehwe do zwolenników starcia z Japonią: „Znam wewnętrzną sytuację Rosji. Wierzcie mi, że mała zwycięska wojna jest dla nas konieczna, w przeciwnym razie grozi nam klęska w samej Rosji”. Na nieszczęście dla cara Mikołaja II, Rosja w konfrontacji z Japonią ponosiła klęskę za klęską. Niepowodzenia pogłębiły kryzys polityczno ekonomiczny. Obywateli i obywatelki ziem wchodzących w skład Imperium ogarnął nastrój buntu. Na ziemiach polskich odżyły nadzieje na niepodległość. 22 stycznia 1905 roku w Petersburgu miała miejsce tzw. krwawa niedziela. Ponad sto tysięcy robotników na czele z popem Gaponem wyruszyło pod Pałac Zimowy, aby wręczyć carowi apel mówiący o trudnej sytuacji życiowej obywateli. Żądano m.in. wolności słowa i sumienia, demokratyzacji kraju, powszechnej państwowej edukacji, prawnej ochrony pracowników czy wolności tworzenia związków zawodowych. Demonstrację przywitały karabinowe kule. Tak upadł mit „dobrego cara otoczonego złymi doradcami”. Wybuchła rewolucja, która 27 stycznia zawitała do Królestwa Polskiego. W wielu ośrodkach przemysłowych zapanowały strajki powszechne. Tak Józef Kwiatek z Polskiej Partii Socjalistycznej opisywał atmosferę w Warszawie: „Tego, co wi-

działem i słyszałem, nie da się inaczej nazwać, jak rewolucją. Cały dzień odbywały się wszędzie masowe zgromadzenia polityczne, na których przemawiali socjaliści różnych odcieni […]. To była samorzutna, zaledwie zainicjowana przez nas w najogólniejszych zarysach manifestacja rewolucyjna. Myśmy zainicjowali na dziś zaludnienie ulic, a robotnicy zrobili rewolucję […]. Fala nas unosi. Broni nie mamy, a lud się rwie do boju”. W latach 1905-1907 Łódź była jednym z większych ośrodków buntu w całej Rosji. Mieszkańcy i mieszkanki miasta walczyli nie tylko o zmiany polityczne, takie jak ustanowienie republiki demokratycznej, wolność słowa i wyznania czy zaprzestanie rusyfikacji. Demonstrowano i strajkowano, domagając się godnych warunków pracy i życia. A było o co walczyć. W mieście istniała fatalna sytuacja mieszkaniowa – lokale były źle ogrzewane, wilgotne i przeludnione. Przeciętnie na jedną izbę przypadało od czterech do pięciu, a czasem nawet i dziesięciu lokatorów. Mieszkania sąsiadowały z rynsztokami, szerzyły się choroby, które nieraz przeradzały się w epidemie: gruźlica, ospa, tyfus czy cholera.

Nikt tych praw nie chciał darować, trzeba je było wywalczyć na ulicach i w fabrykach Panował analfabetyzm – nawet do 70% robotników łódzkich nie potrafiło czytać. Szczątkowe prawo pracy nie chroniło pracowników przed wyzyskiem ani złym traktowaniem przez majstrów czy dyrektorów. Obowiązywał prawny zakaz zrzeszania się w związkach zawodowych. Dzień pracy wynosił kilkanaście godzin – 12, a czasem nawet 15.

Ilustracja ze zbiorów The University of Wisconsin Collection Nie obowiązywały urlopy czy emerytury. Grozę budzi statystyka mówiąca, że ok. 30% ogółu robotników przemysłowych i rolnych oraz służby domowej w Królestwie Polskim stanowiły osoby poniżej 20 roku życia, w tym 10% ogółu poniżej 14 roku życia. Jak podsumowywał J. Stecki: „Rodzinne życie w rodzinie robotniczej prawie że nie istnieje; praca, warunki niehigieniczne tej pracy, żywienia, mieszkania, zabaw rujnuje jego zdrowie […]. Młode pokolenie wzrasta bez opieki matki i ojca, rodzeństwa starszego; okres dzieciństwa uważany jest jako jakaś kwarantanna, poprzedzająca chwilę zarobkowania – pójścia do fabryki”. Nie dziwią więc żądania rewolucjonistów, dotyczące m.in. skrócenia dnia pracy do 8 godzin, ubezpieczenia pracowników na wypadek starości, choroby, nieszczę-

śliwych wypadków i śmierci, ustanowienia pomocy lekarskiej dla pracowniczek i pracowników oraz ich rodzin, a w końcu – możliwości zrzeszania się w związkach zawodowych, uzyskania prawa do dwutygodniowego urlopu czy założenia bezpłatnych szkół początkowych z wykładowym językiem polskim oraz przytułków i bibliotek dla dzieci. Nikt tych praw nie chciał darować, trzeba je było wywalczyć na ulicach i w fabrykach. Źródła: Rok 1905 w literaturze polskiej, Warszawa 1955, s. 87-90. S. Kalabiński, F. Tych, Czwarte powstanie czy pierwsza rewolucja, Warszawa 1969, s. 78. W. L. Karwacki, Związki zawodowe i stowarzyszenia pracodawców w Łodzi (do roku 1914), Łódź 1972, s. 11.

Miasto buntu wielu kultur (dokończenie ze str. 1.)

Rozkwitła spółdzielczość. Na ziemiach Królestwa Polskiego powstały wyrwy wolności, których zaborcy nie udało się zasypać. Doświadczenia Organizacji Bojowej Polskiej Partii Socjalistycznej, która w trakcie Rewolucji broniła demonstracji robotniczych, walczyła z wojskiem, policją i prowokatorami oraz napadała na instytucje rządowe, pomogły następnie w stworzeniu Związku Walki Czynnej, a potem Legionów i Polskiej Organizacji Wojskowej. Rewolucja była więc ważnym ogniwem walki zbrojnej o niepodległość. Nie tylko w Królestwie Polskim nastąpiły przełomowe zmiany. W innym z krajów

podległych Imperium Rosyjskiemu, autonomicznym Wielkim Księstwie Finlandii, również doszło do aktywizacji szerokich mas społecznych w latach 1905-1907. Główną zdobyczą tego zrywu było uzyskanie pełnego prawa wyborczego przez kobiety w wyborach do fińskiego parlamentu. Był to ewenement na skalę Europy.

Wschodzie wywołał w całym kraju naszym odgłos niezwykły. Ludzie, którzy do niedawna w zupełnej apatii i upadku ducha trawili życie, podnieśli głowy i z pewną otuchą patrzą w przyszłość. Jakby świeży powiew nadchodzącej wiosny przeszedł po kraju naszym i odmłodził dusze: po raz może pierwszy od lat czterdziestu odetchnęliśmy pełną piersią”.

Atmosferę panującą na ziemiach polskich już w 1904 roku – roku kryzysu ekonomicznego i wojny rosyjsko-japońskiej – doskonale opisał Józef Dąbrowski-Grabiec. Był to czas wybudzania się polskiego społeczeństwa z popowstaniowego letargu: „Odgłos zwycięstw japońskich na Dalekim

Pamięć o Rewolucji 1905 roku jest ważna nie tylko dlatego, że bez niej tracimy pełny obraz Łodzi – miasta buntu wielu kultur – i przez to jego tożsamość staje się wyraźnie niedopowiedziana. Nie przywołując Rewolucji w opowieści o Łodzi – i szerzej, pomijając Rewolucję w narracji

o XX-wiecznej Polsce – tracimy wiedzę o tym, jak poprzednie pokolenia zdobywały prawa człowieka i prawa pracy, z których części możemy cieszyć się do dziś. Prawa te nie zjawiały się na pstryknięcie palca, nie były łaskawie darowane przez „dobrodziejów” trzymających władzę czy fabrykantów; ludzie walczyli o nie demonstracjami, strajkami czy okupacją zakładów pracy, często za cenę krwi. Za tę walkę o lepszy byt dla siebie i przyszłych pokoleń uczestnikom i uczestniczkom zrywu lat 1905-1907 winni jesteśmy hołd i szacunek. Klub Krytyki Politycznej pielęgnuje pamięć o Rewolucji 1905 roku i robotniczej tożsa-

mości Łodzi już od wielu lat. Oprócz regularnych publikacji gazety „Łodzianka” i organizacji obchodów rocznicy Powstania Łódzkiego rok temu zrealizowaliśmy mural rewolucyjny na kamienicy przy ul. Rewolucji 1905 r. 58. W tym roku planujemy dodatkowo wydanie gry karcianej poświęconej walce strajkowej rewolucjonistów. Jak zwykle jesienią zorganizujemy spacer na groby rewolucjonistów na Stary Cmentarz w Łodzi – będą to tzw. Zaduszki rewolucyjne. Całość wydarzeń odbywa się pod wspólnym szyldem „Szlakami walki i buntu”, nawiązującym do wspomnień Aleksego Rżewskiego.


3

ŁÓDZKIE

ROK 1905

POWSTANIE ZBROJNE Michał Gauza Lata 1905-1907 obfitowały w strajki, demonstracje, okupacje fabryk czy walki bojowców z carskim wojskiem, policją i agentami ochrany. Najważniejszym wydarzeniem doby rewolucji w Łodzi było z pewnością Powstanie Łódzkie, trwające od 22 do 24 czerwca 1905 roku. W mieście stanęło około stu barykad. W nierównej walce z wojskiem wzięły udział tysiące mieszkańców. Punktem zapalnym, który doprowadził do eskalacji gniewu, była wieść o śmierci robotników żydowskich, rannych w trakcie napaści wojska na pokojowy pochód z 18 czerwca. Pogłoska mówiła, że władze pochowały ciała robotników nocą w bezimiennych grobach, ze strachu przed tłumną manifestacją, do jakiej z pewnością doszłoby na pogrzebie. W Łodzi zawrzało. Wybuchł strajk powszechny i ulicami miasta przeszedł stutysięczny tłum śpiewający pieśni rewolucyjne. Na skrzyżowaniu ulicy Piotrkowskiej z ulicami św. Karola i Pustej (Żwirki i Wigury) demonstrantów zaatakował oddział kozaków. Było wielu zabitych i rannych. Następnego dnia w Łodzi stanęły barykady. Tak powstanie zbrojne opisywał Henryk Bitner, naoczny świadek wydarzeń: „23 czerwca od samego rana rozpoczęła się zażarta walka, pełna ofiarności i męstwa wykazanego przez proletariat łódzki […]. Stanęły barykady i dwa dni walczył proletariusz łódzki przeciwko despotyzmowi carskiemu, walczył przeciw prowokacji, gwałtom i zbrodniom rządu samowładnego. Stanęło wówczas na ulicach Łodzi przeszło 50 barykad [faktycznie ok. 100 – przyp. red.]. Nieomal wszystkie sklepy państwowe sprzedające wódkę państwową, tzw. «monopole», zostały rozbite, często spalone. W wielu miejscach poprzewracano słupy telegraficzne, których użyto do budowania barykad. Zewsząd znoszono urządzenia sklepowe, beczki, wozy, skrzynie. Wszystko, co tylko było pod ręką, stawiano na ulicę i w ten sposób powstawały barykady, sięgające miejscami wysokości 10 metrów. W wielu miejscach poprzeciągano druty w poprzek ulicy, chroniąc się w ten sposób od nalotu kawalerii. Barykady były zbudowane na ulicach: Piotrkowskiej, Dzielnej, Zielonej, Mikołajewskiej, Promenadzie, Rokicińskiej Szosie, Przejeździe, Cegielnianej, Średniej Konstantynowskiej, Rybnej, w Kweli oraz wielu innych miejscach, zwłaszcza Starego Miasta. Rozumie się, że proletariat łódzki nie miał wówczas żadnego doświadczenia ani wyszkolenia, ułatwiającego mu prowadzenie boju

(Fragment poematu)

Borys Pasternak tłum. Władysław Broniewski

ulicznego z regularnymi wojskami rządowymi. Nie umiał stawiać odpowiednio barykad oraz nie wiedział, jak zabezpieczyć się od kul wroga, które gradem się na niego sypały. Robotnicy sami źle byli uzbrojeni, tylko jednostki bowiem miały rewolwery, a jeszcze mniej było brauningów. Barykady nie były bronione w ten sposób, by obrońcy za nie się chowali, co zresztą było słuszną taktyką, gdyż żadna z nich nie chroniła przed kulą karabinową. Kiedy wojsko, krok za krokiem, ostrożnie się zbliżało do barykady, dając do niej salwę za salwą, robotnicy bronili barykady, ostrzeliwując wroga z bram domów.

W walce nierównej, ale pełnej bohaterstwa, walczyli robotnicy z potęgą caratu Powstanie […] miało charakter wybitnie żywiołowy, było wyładowaniem gniewu i energii rewolucyjnej masy robotniczej, doprowadzonej prowokacją rządu do wystąpienia zbrojnego na ulicę. Wierne rządowi oddziały wojska oraz kozacy użyci do stłumienia powstania […] mordowali i w bestialski sposób pastwili się nad ludnością miasta. Ze strzelania do ludzi robili sobie żołnierze i kozacy swojego rodzaju sport. [...] Po południu 23 czerwca musiałem z Lipowej przedostać się na drugi kraniec miasta na Księży Młyn do domów familijnych Szajblera. W mieście trwała nieustanna strzelanina. Oddziały wojska strzelały wzdłuż prostych i długich ulic łódzkich. Ostrzeliwano okna domów mieszkalnych. Na rogu ul. Lipowej i Andrzeja, o kilka kroków ode mnie, pada kobieta przebita kulą. Wydaje ona tylko krótki, bolesny krzyk i trup jej pada na środku ulicy. W kilku wnosimy ją do bramy domu. Idę dalej. Na rogu ul. Andrzeja i Długiej widzę rozbity sklep monopolu wódczanego. Okna wywalone, drzwi tak samo, wewnątrz szafy i półki rozbite i poprzewracane. W sklepie i na ulicy pełno szkła od rozbitych butelek, a zapach rozlanej wódki roznosi się wokoło. Dochodzę do Wólczańskiej. Słychać strzały i świst kul. Kto tylko był na ulicy, chował się w bramach domów; po chwili przechodził tędy oddział żołnierzy, z karabinami gotowymi do strzału, pod dowództwem oficera. Gdy oddział przeszedł, ruszyłem znowu dalej. Na Piotrkowskiej zastaję istne pobojowisko. Jedna z najbardziej ożywionych ulic Łodzi w miejscu

tym prawie że pusta. Nie idą tramwaje i nie widać dorożek. Gdzieniegdzie na środku ulicy leżą porozrzucane poszczególne części umeblowania oraz inne rzeczy, słupy telegraficzne poprzewracane, druty telegraficzne zwisają w bezładzie, latarnie uliczne porozbijane. Od strony Nowego Rynku nieustannie grzmią strzały. Idę dalej, posuwając się wzdłuż ścian domów aż do Pustej. Na Pustej bezludnie, ciszej i bezpieczniej. Idę zatem prędzej. Wtem z Mikołajewskiej skręca czworobok żołnierzy, mając na przedzie dwóch oficerów. W środku czworoboku znajduje się około sześciu aresztowanych. Wpadam do bramy i czekam, aż przejdą. Dochodzę do Widzewskiej, a stamtąd skręcam na Fabryczną. Tu już żywiej na ulicy. Grupki robotników rozbijają latarnie uliczne. Jedną z nich przewrócili i zapalili wydobywający się ze złamanej rury gaz – palił się szerokim snopem ognia. Dochodzę do Przędzalnianej. Widzę: w stronie Szosy Rokicińskiej tłum ludzi. Zbliżam się; budują barykadę; a tuż niedaleko od tego miejsca inni rozbijają sklep monopolowy. „Za pięć rubli!” – wykrzykuje z humorem młody robociarz i podnosząc dużą butelkę wódki rozbija ją o bruk. Urządzenia sklepu: szafy i bufety ciągną robotnicy na barykadę, rąbią słupy telegraficzne oraz zewsząd znoszą wszelkiego rodzaju pudła, skrzynie, taczki, bele i deski. Jeden z młodych robotników wdrapuje się na słup przewodników tramwajowych i tam zawiesza mały sztandar czerwony. Wywołuje to w tłumie radość i poklask, śmieją się oczy i twarze. Lecz niestety jakże krótko! Nadchodzi bowiem od strony Wodnego Rynku oddział żołnierzy. Rozlega się huk salw – jedna, druga, trzecia. Słychać krzyki, sypią się przekleństwa tych, którzy dopiero co z humorem budowali barykadę. W odpowiedzi na salwy karabinowe pada kilka strzałów rewolwerowych. A tu już jęczą ranni… Walka zbrojna proletariatu łódzkiego trwała dwa dni. W walce nierównej, ale pełnej bohaterstwa, poświęcenia i zaparcia się siebie, walczyli robotnicy z potęgą caratu. Męstwo i odwaga ich spowodowały, że tryumf rządu osiągnięty został jedynie za cenę niezwykłego wysiłku i przez zastosowanie nadzwyczajnego okrucieństwa. […] Łódzkie powstanie zbrojne zaostrzyło sytuację rewolucyjną w całym państwie”. Rewolucja trwała dalej. Na przełomie października i listopada 1905 roku wybuchł kolejny strajk generalny.

Lato. Czerwiec lub maj. Kolejowy Wezuwiusz pod Łodzią. Burza wisi w powietrzu. Na torach zapiekłe spuchlizny. Jakiś odgłos, Już cichnąc, Skądś z boku od węzła dochodzi: To brzęk szyb I po strzałach Na ziemię sypiące się gilzy* Na początku – jak zawsze. Tłum z wojskiem się starł Na przedmieściu. To był sygnał do walk: Miały straty w ten dzień obie strony. Ale gniew robotników się wzmógł, Płonąć myślą o zemście, Po pogrzebie, Gdy znów Powtórzono masakrę bezbronnych. Wtedy rozległ się trzask Zamykanych okiennic. I miasto Gniewne, Nagie, Nijakie I bardziej kamienne niż zwykle, Było sobą bez wstydu. Tak samo Z źrenicą wygasłą Dostojnieją posągi. Łódź stała się pracy pomnikiem. Biura wcześnie zamknięto. O piątej zamarły ulice. Po nieżywej już Łodzi Benzyną Rozpłynął się zachód. Obrał gniew robotników Za cele Podjazdy konnicy. Sieć barykad Splątała Ulice Od gmachu do gmachu. W nocy przyszły posiłki. Z barykad Po walce niedługiej Między domy wycofali się, Z dachów salwami grzmiąc na dół. Z każdym kół artylerii obrotem Ktoś padał z obsługi I prestiż Z każdym nowym zaprzęgiem do działa Upadał.

* Gilza – łuska naboju


Wydarzenie artystyczne i przemarsz 18 czerwca, sobota, godz. 19:05 Skrzyżowanie ulic Rewolucji 1905 r. i Wschodniej www.rewolucja1905.pl organizator:

partnerzy:

Wystąpią: Teatr CHOREA, Krakowski Chór Rewolucyjny, Warszawski chór rewolucyjny „warszawianka”

facebook.com/rewolucja1905


patronaty medialne:


6

Łódź kontra czarna sotnia OD REDAKCJI Czarną kartą Rewolucji byłypogromy ludności żydowskiej czy ormiańskiej, dokonywane najczęściej przez nacjonalistów rosyjskich i fanatyków religijnych, tzw. czarną sotnię. Był to ruch polityczny skrajnie prawicowych grup, strojących się w szaty patriotów, który sprzeciwiał się zmianom ustrojowym i chwalił autorytarne rządy Mikołaja II. Bandy czarnej sotni, inspirowane przez policję i agentów ochrany, stały się doskonałą bronią władz do rozbijania ruchu rewolucyjnego i dławienia niepokojów społecznych o podłożu socjalnym. Wzbudzając wśród obywateli wrogość na tle wyznaniowo-etnicznym – przeciwstawiając sobie robotników, którzy do niedawna występowali solidarnie – odwracano ich uwagę od niesprawiedliwości systemu polityczno-ekonomicznego. Wsparciem ideowym dla grup czarnosecinnych był sfabrykowany dokument „Protokoły mędrców Syjonu”, kolportowany od początku XX wieku po Imperium Rosyjskim. Sugerowano w nim, że za przewrotami społecznymi stoją Żydzi, którzy dążą do władzy nad światem. „Protokoły” nieprzypadkowo wydano w formie książki w 1905 roku. W latach 1905-1906 hasło „bij Żyda!” chwyciło – w Rosji doszło do ok. 650 pogromów, w tym do pogromu białostockiego. Ceniony rosyjski pisarz Izaak Babel tak opisał zajścia antyżydowskie w ukraińskim Mikołajowie w opowiadaniu Pierwsza miłość:

„Dwa tygodnie nie podchodziłem do okna i unikałem Haliny, póki przypadek nie zbliżył mnie do niej. Przypadkiem tym był pogrom żydowski, który w dziewięćset piątym roku wybuchł w Mikołajewie i w innych miastach żydowskiej strefy osiedlenia. Gromada najemnych zbirów ograbiła sklepik ojca i zamordowała dziadka mojego Szoela. Wszystko to zdarzyło się pod moją nieobecność, kupowałem tego ranka gołębie u myśliwego Iwana Nikodimycza [...]. U Rubcowów na furtce był narysowany kredą krzyż, nikt ich nie ruszał; schowali u siebie moich rodziców”.

czarną sotnię, która nocami morduje robotników. Jedni mówili, że na Chojnach czarna sotnia zamordowała dwie rodziny, inni, że na Kozinach ofiarą padły trzy rodziny. Całymi dniami mówiono w fabryce tylko o czarnej sotni. Szły słuchy, że w dzień czarnosecińcy chodzą i naznaczają domy, w których będą w nocy mordować. W wielu domach zamieszkałych przez robotników tworzyły się drużyny, czuwające na zmianę przez całą noc. Członkowie tych drużyn byli uzbrojeni w siekiery, tasaki i łomy żelazne”.

W 1906 roku miała miejsca krwawa pacyfikacja Żydów w Siedlcach, jedyna w Królestwie Polskim, zorganizowana przez żołnierzy rosyjskich w odwecie za działania zbrojne Organizacji Bojowej Polskiej Partii Socjalistycznej. Także w Łodzi władze próbowały doprowadzić do zajść antysemickich: „[W grudniu 1905] odnajdowano w mieście dziwne w treści proklamacje wzywające do pogromu Żydów w imię obrony honoru «wielkiej Rosji», cara i prawosławia, nocą jakieś nieznane ręce wymalowały specjalne znaki w kształcie kwadratu z jedynką w środku, którymi znaczono domy żydowskie”. Do awantury jednak nie doszło dzięki bojowej postawie robotników i robotnic. Mówią o tym wspomnienia uczestników Rewolucji 1905 roku:

„Niepokoiło nas to, że do Łodzi sprowadzono osławioną czarną sotnię. Równocześnie uaktywniły się wszelkie szumowiny i męty społeczne. Prawdopodobnie powypuszczano z więzień wielu kryminalistów. Któregoś dnia niewątpliwie cała ta hołota zwali się na sklepy żydowskie w dzielnicy Starego Miasta. Za żadną cenę nie można do tego dopuścić. O rozpętanie pogromu władze carskie obwiniłyby nas, klasę robotniczą. Byłoby to pretekstem do zastosowania wzmożonych represji. Po drugie, nie omieszkano by nas oczernić w całej prasie światowej. Toteż partia rzuciła hasło powszechnej samoobrony. W fabryce Wulfsona [...] dniem i nocą dyżurowała drużyna złożona z 50 bojowców, gotowa w każdej chwili do interwencji na wypadek pogromu. A poza tym, na hasło partii więk-

Władysław Kossek „Rozeszła się wieść, że władze carskie przysłały do Łodzi tzw.

Józef Madejczyk

Źródło: Cyfrowa Biblioteka Narodowa Polona szość robotników uzbroiła się w łomy i drągi żelazne. Chodzili z tymi narzędziami do fabryk, podczas pracy trzymali je w sąsiedztwie warsztatów i wracali z nimi do domów, demonstrując przez obliczem władzy bojowość i nieustępliwość. Równocześnie w domach robotniczych powstały komitety samoobrony”.

ry naszych wrogów, i w ogóle wszystkie występne względem nas zamysły”.

Goniec Łódzki, 14 XII 1905

W Łodzi udało się zapobiec pogromom. W latach 1905-1907 było to miasto buntu wielu kultur, w którym przedstawiciele różnych narodowości nie tylko żyli obok siebie, ale też potrafili ze sobą współpracować ponad podziałami. Działała tu przecież liczna żydowska partia socjalistyczna, Bund. Komórki żydowskie istniały także w obrębie Polskiej Partii Socjalistycznej oraz Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy. W szczytowym okresie działalności do SDKPiL należało ponad 7 tys. Niemców, a do łódzkiej Polskiej Partii Socjalistycznej – ponad 1150.

„O godzinie 3 [13 grudnia] zbrodnicze bandy rozpoczęły robić awantury w okolicach ulic Zarzewskiej, Głównej i innych. Na wieść o tym zaalarmowano samoobronę i robotnicy we wszystkich fabrykach w całym mieście przerwali pracę, z bronią biegnąc w stronę Widzewa. Członkowie czarnej seciny pierzchli […]. Działać więc trzeba ręka w rękę, wtedy zwalczy się na pewno i krwawe zamia-

Źródła: I. Babel, Utwory zebrane, Warszawa 2013, s. 402-403. Wspomnienia weteranów rewolucji 1905 i 1917 roku, Łódź 1967, s. 36, 60-61. W. L. Karwacki, Łódź w latach rewolucji 1905-1907, Łódź 1975, s. 152. J. D. Klier, Sh. Lambroza, Pogroms: Anti-Jewish Violence in Modern Russian History, Cambridge 2004, s. 230.

Zachowane relacje mówią, że „czarna sotnia” miała rozpocząć pogrom 13 grudnia 1905 roku. Łódzkie gazety pisały o sprawnej reakcji samoobrony robotniczej.

Robotnicy i mieszczanie – żywioły niemożliwe do pogodzenia? KaMIl Śmiechowski Pytanie, czy Łódź przełomu wieków XIX i XX była miastem robotników, na pozór wydaje się dziwne. Przecież trudno inaczej traktować miejsce, w którym trzy czwarte mieszkańców stanowili właśnie robotnicy. Wszak było to miasto fabrykanckich willi i pałaców niejako przyklejonych do fabryk oraz wielkomiejskich kamienic, gdzie członkowie różnych warstw społecznych żyli w swego rodzaju mikroświecie, zajmując w nim miejsca wynikające wprost z ich pozycji społecznej: od eleganckich wielopokojowych mieszkań w przypadku przedstawicieli wolnych zawo-

dów czy kupców po oficyny i sutereny zamieszkałe przez robotnice, robotników i liczne gromadki dzieci. Znamienne jednak, że gdy ktoś zada nam pytanie, co rozumiemy pod słowem „mieszczaństwo”, proletariat rzadko będzie naszym pierwszym skojarzeniem. „Mieszczański” najczęściej kojarzy się z „kupieckim”, a bycie „młodym, wykształconym i z wielkiego miasta” do dziś funkcjonuje jako epitet, pod którym kryje się rzekome oderwanie od realnego życia i problemów zwykłych ludzi. Zwykło się również określać mianem „nowego

polskiego mieszczaństwa” klasę średnią, przypisując jej mieszczańskość właśnie jako główny wyróżnik i główny zarzut zarazem. Jeśli więc mieszczanie i robotnicy tak rzadko są ze sobą kojarzeni dziś, to nasuwa się pytanie, jak – mimo codziennego mijania się na ulicach i spotykania na podwórkach – wyglądały wzajemne relacje obu tych grup w 1905 roku. Jeśli spojrzeć na dyskusje toczące się w Łodzi zarówno bezpośrednio przed rewolucją, jak i w jej trakcie, trudno nie dojść do wniosku, że mniejszość, na którą składali się członko-

wie klasy średniej, pozostawała w silnej izolacji od proletariatu, mimo nierzadko okazywanego szczerego współczucia nie potrafiąc zrozumieć proletariackich motywacji, a przede wszystkich sposobów działania. Przedstawiciele inteligencji, nawet ci wrażliwi społecznie, na ogół przyjęli wybuch rewolucji oraz związane z nim strajki i zamieszki z najwyższym niepokojem. Burzyły one ich wizję świata, w której jedynie ład i porządek społeczny mogły doprowadzić do rozwiązania nabrzmiałych przez lata problemów, na czele z powszechnym wyzyskiem, fatalnymi warunkami pracy, wysoką śmiertelnością dzieci, permanentnymi epi-

demiami chorób zakaźnych czy tragicznym stanem miejskiej infrastruktury. Gdy jednak zimą 1905 roku robotnicy zaprzestali pracy i wyszli na ulice, by żądać upragnionej sprawiedliwości, sposób, w jaki wyrażali swe żądania, był daleki od mieszczańskiego wyobrażenia. Klasa średnia doskonale zdawała sobie sprawę ze słuszności robotniczych protestów, przerażała ją jednak ich żywiołowość i nierzadko pojawiająca się przy ich okazji agresja, z czasem przyjmująca fatalną postać walk bratobójczych. Wielotysięczne wiece, podczas których robotnicy podejmowali dokończenie na str. 7


7

Amerykanie

wobec Rewolucji Przemysław Piotr Damski

Przebieg rewolucji, podobnie jak wojny, budził żywe zainteresowanie państw Europy Zachodniej. Ze względu na silne więzi gospodarcze łączące je, zwłaszcza Francję, z imperium Romanowych ciekawość ta była czymś naturalnym. Stany Zjednoczone, choć słabiej związane ekonomicznie z Rosją niż inne mocarstwa, były już wówczas największą obok Niemiec potęgą gospodarczą. Do grona mocarstw dołączyły dopiero niedawno. Prezydent Theodore Roosevelt otwarcie przyznawał się do imperializmu. Nie dziwi zatem, że on także chciał trzymać rękę na pulsie wydarzeń. Ambasador Robert McCormick pisał w styczniu 1905 r. o ożywionej działalności socjalistów wśród robotników Moskwy i Petersburga: „[…] wojna i towarzyszące jej warunki były takie [trudne], że doprowadziły do pełnego urzeczywistnienia” propagandy socjalistycznej. McCormicka zastąpił w kwietniu 1905 r. George von Lengerke dokończenie ze str. 6 decyzje pod wpływem płomiennych mów agitatorów, w y d a wa ł y   s i ę   c h a o t y c z n e i niekulturalne. Bardzo różniły się od wymarzonych przez mieszczan instytucji znanych z państw demokratycznych: parlamentu, legalnych stowarzyszeń i związków zawodowych oraz samorządu. O tym, jak duże było niezrozumienie dla strajkujących, świadczą choćby wspomnienia wziętego łódzkiego adwokata i lidera „postępowców”, Aleksandra Mogilnickiego. Jego zdaniem: „każda rewolucja tym się odznacza, że w swym dalszym rozwoju idzie nie po tej linii, jaką jej inicjatorzy nakreślili. Pierwotne pobudki ideowe toną przeważnie w rozpętaniu najgorszych instynktów mas. […] Skończyło się na tym, że strajki, początkowo ideowe, skierowane przeciwko absolutyzmowi caratu i dlatego dla całego społe-

Meyer. Jego pierwsze wrażenia z Rosji nie zdradzają zaniepokojenia rozwijającymi się protestami, raczej zachwyt przyrodą. Ambasador szybko jednak dostrzegł, że wbrew nadziejom rządu rosyjskiego rozwiązanie problemów imperium Romanowych nie leżało w zwycięskiej wojnie, lecz wewnątrz kraju. To tutaj szerzyła się „agitacja w sprawie reform i rządu przedstawicielskiego”. Jeśli czegoś się nie zrobi – zauważał Meyer – to nastroje będą zmierzać w stronę rewolucji. Zdawał się natomiast doceniać carski ukaz o wolności religijnej. Określił go nawet „największą koncesją [na rzecz] indywidualnej wolności od czasu uwłaszczenia chłopów”.

Rosja „reformy są bardzo trudne, a rewolucja niemożliwa”. Meyer zmienił zdanie po buncie marynarzy„Kniazia Potiomkina Tawriczeskiego” w Odessie. Powstanie łódzkie z czerwca było już dla ambasadora „poważne”. W raporcie do Waszyngtonu donosił o zniszczonych sklepach, starciach protestujących z wojskiem. „Poważne zamieszki w Łodzi pomiędzy 60 000 robotników a czterema regimentami piechoty i dwoma kawalerii – telegrafował. – Wiele ulic zabarykadowanych; żadnych wiarygodnych liczb zabitych i rannych. Alarm w Warszawie; robotnicy strajkują, tłumy się gromadzą”.

Społeczeństwo amerykańskie na ogół sympatyzowało z Rewolucją. Przypominała mu jego własną walkę przeciw Wielkiej Brytanii. Rząd USA był jednak zdania, że najważniejsza jest stabilizacja,

a tę mogą zapewnić głównie reformy. Według Meyera administracja rosyjska celowo opóźniała wprowadzenie reform. Dopiero bunt w Odessie miał przekonać ostatnich opornych. Wydarzenia w Rosji były ważne dla Stanów Zjednoczonych głównie z powodu wojny rosyjsko-japońskiej. Prezydent T. Roosevelt, obawiając się konfliktu globalnego, wystąpił w roli arbitra. Podpisany przy jego udziale w amerykańskim Portsmouth we wrześniu 1905 r. traktat pokojowy zakończył wojnę, a Moskwa mogła się stopniowo skupić na tłumieniu Rewolucji i reformach. Zainteresowanie prasy i dyplomacji amerykańskiej Rewolucją wyraźnie jednak zmalało. Informowano, nieraz szczegółowo, o sytuacji w Moskwie czy pogromie Żydów w Kiszyniowie. Meyer porównał nawet sytuację w Rosji do Rewolucji Francuskiej. Zdarzenia w Polsce nie były jednak już tak zajmujące. Inne wydarzenia międzynarodowe, w tym groźba wojny światowej z powodu Maroka, pochłaniały więcej uwagi obserwatorów.

Krew setek patriotów zalała łódzkie ulice Meyer nie zapominał jednak o innych miastach imperium Romanowych. Jego zainteresowanie budziła również sytuacja w Królestwie Polskim, zwłaszcza Warszawie i Łodzi. Jeszcze na początku maja określał ją jako „niesatysfakcjonującą”. Pewną poprawą były zapowiedzi koncesji na rzecz języka polskiego i litewskiego czy „przywrócenie wyborów wśród szlachty”. Jednak rewolucję uważał Meyer już wtedy za „nieprawdopodobną”. Podobnie uważał dyrektor Associated Press. Melville Stone upierał się, że w kraju takim jak czeństwa sympatyczne, wkrótce straciły charakter narodowy i polityczny; partie pochwyciły je w ręce, robotnicy przez czas dłuższy nie pracujący ze względów ideowych, a potem zadowoleni, że mogą próżnować [sic!], zaczęli tworzyć bojówki, które jakby w obłąkaniu wzajemnie się mordowały”. Trudno o bardziej wyrazisty przykład nieufności i stereotypowego objaśniania rzeczywistości.

W mieście robotników nie wyobrażano sobie, by robotnicy mieli zbyt wiele do powiedzenia W miarę narastania żywiołu rewolucyjnego w kręgach łódzkiego mieszczaństwa pojawiły się nadzieje, że okiełznanie go możliwe będzie dzięki samorządowi miejskiemu, który planowano wówczas wprowadzić w Królestwie Polskim, choć ostatecznie do tego nie doszło. Gazeta

Źródło: The University of Wisconsin Collection

Rok 1905 obfitował w istotne wydarzenia międzynarodowe. W centrum zainteresowania międzynarodowej opinii publicznej pozostawała jednak Rosja. Jeszcze w 1904 r. rozpoczęła się jej wojna z Japonią. Klęski militarne, zły stan finansów państwa, zapóźnienie polityczne i społeczne spowodowały wybuch Rewolucji 1905 r.

Wiele informacji słali do USA korespondenci prasowi. To za ich sprawą „New York Times” był w stanie zamieścić obszerną relację z powstania łódzkiego. Egzotycznie brzmiące dla Amerykanów nazwy takich miejscowości, jak Warszawa, Łódź czy Kowno, gościły na łamach niemal każdego większego tytułu prasowego. „Minneapolis Journal” zauważał: „Wydarzenia w Łodzi, jak się wydaje, przez przypadek przyśpieszyły kryzys, ale władze twierdzą, że nie kryje się za tym dążenie do ogólnokrajowego powstania”. Nagłówek „Cairo Bulletin” informował, że „Krew setek patriotów zalała łódzkie ulice”. „Spokane Press” nazwał ulice Łodzi „rzeźnią człowieka pracy”. Wszyscy zaś powtarzali za „New York Timesem”, że wojska carskie mordowały kobiety i dzieci, okazując „niczym nieuzasadnione okrucieństwo”.

„Rozwój” przeprowadziła nawet ankietę wśród znanych łodzian na temat zadań, jakimi miałaby się zająć rada miejska. Znaleziono ich bez liku, co nie może dziwić w sytuacji miasta tak bardzo jak ówczesna Łódź zaniedbanego. Przemysłowcy i inteligenci nie chcieli jednak licznego udziału robotników w samorządzie. Jeden z uczestników ankiety, fabrykant Juliusz Kunitzer (wkrótce potem zamordowany), nie miał wątpliwości, kto powinien decydować o losach miasta: „Trzeba jedynie zabiegać o to, aby do przyszłej rady weszli w większości ludzie inteligentni, trzeba wybierać lekarzy, adwokatów, abyśmy twardą stanęli stopą” – powiedział, wyrażając poniekąd to, co myśleli również inni. W mieście robotników nie wyobrażano sobie, by robotnicy mieli zbyt wiele do powiedzenia.

O ile przemysłowcy nie chcieliby rozmawiać z robotnikami w ogóle, to z punktu widzenia środowisk mieszczańskich być może mogliby oni znaleźć się w samorządzie w przyszłości, po wyeliminowaniu problemu analfabetyzmu. Dopóki nie umieli pisać i czytać, wydawali się jakby zbyt niedojrzali, by móc samodzielnie decydować o własnym losie. O tym, że część łódzkiej inteligencji gotowa była się poświęcić, by zlikwidować ten problem, skupiając wszystkie siły na walce z niepiśmiennością robotnic i robotników oraz ich dzieci, świadczy zresztą piękna odezwa z grudnia 1905 roku. Wzywała do zakładania uczelni ludowych, z celem ostatecznym – zaprowadzeniem powszechnego, bezpłatnego państwowego nauczania elementarnego. Problem w tym, że wtedy, w do-

bie rewolucji 1905-1907, robotnicy nie chcieli już czekać. Jak zawsze w przypadku wielkich ruchów społecznych, mieszkańcy oficyn i suteren żądali uznania własnej podmiotowości tu i teraz, a do opieki oferowanej im przez sąsiadów z eleganckich mieszkań z wejściem od ulicy podchodzili z największą nieufnością, podobnie jak mieszczanie do ich aspiracji i rewolucyjnej żywiołowości. Historia podpowiada, że realne rozwiązanie problemów pracowniczych możliwe jest tylko tam, gdzie robotnicy i klasa średnia znajdują dla siebie zrozumienie i wchodzą w sojusz. W latach 1905-1907 nieufność i niezrozumienie były jednak zbyt silne, co zaważyło także na dalszej, tragicznej historii naszego miasta.


8

Festiwal Ludzie Łódź stawali się sobą Czterech Kultur: Helena Radlińska

Rewolucja 1905 roku odegrała w moim życiu, podobnie jak w życiu rówieśnych, ogromną rolę. Wydaje mi się, że ludzie tej generacji nie umieją wprost myśleć o dziejach najnowszych, o zagadnieniach współczesnych, o instytucjach, wielu nawet o losach osobistych bez wspominania roku 1905. Dlaczego? [...]. Wstrząs, który nastąpił po przegranej wojnie z Japonią, osłabiając rządy carskie, rozbudził daleko idące nadzieje, ośmielił społeczeństwo. Ludzie stawali się sobą. Wyzwolono się z dokuczliwego, hamującego myśli kłamstwa. Ujawniono dążenia i zamierzenia. Z podziemi wychodziły w słoneczne, choć groźne dni instytucje i urządzenia hodowane od lat skrycie. Rozrastały się niepomiernie szybko, co podsycało marzenia wolnościowe. Wśród nich – budowanie od dołu, siłami społecznymi wszelkich urządzeń, bojkotowanie wrogiego państwa, tworzenie własnym wysiłkiem zrębów nowego ustroju, opartego na ideologii spółdzielczego czynu zbiorowego.

Wyzwolono się z dokuczliwego kłamstwa, hamującego myśli Źródło: Helena Radlińska, Z dziejów pracy społecznej i oświatowej, Wrocław 1964, s. 342, cytowane w: Marta Aleksandra Balińska, Ludwik Rajchman. Życie w służbie ludzkości, Warszawa 2012, s. 61.

Helena Radlińska (1879-1954) – twórczyni polskiej pedagogiki społecznej; profesorka Wolnej Wszechnicy Polskiej i Uniwersytetu Łódzkiego; w latach Rewolucji 1905 roku zaangażowana w niezależny ruch nauczycielski. Związana z PPS, pomagała m.in. Organizacji Bojowej. Jest patronką jednej z łódzkich ulic oraz Szkoły Podstawowej nr 192.

Z przeszłości w przyszłość

Festiwal Łódź Czterech Kultur jest corocznym wydarzeniem artystycznym odwołującym się do mitu założycielskiego Łodzi: miasta stworzonego przez Niemców, Polaków, Rosjan i Żydów. Na festiwal, który w tym roku rozpocznie się 20 maja i potrwa do 5 czerwca, przyjeżdżają artyści niemal z całej Europy. Widzowie festiwalu, który odbędzie się pod hasłem „Obcy nadchodzą”, zobaczą m.in. kilkanaście spektakli teatralnych – od małych form („Piotrkowska 26. Brama” Leszka Mądzika) przez teatr groteski Pas Par Tout i posługujący się językiem cyrku Underclouds Cie („Funambus” na rynku Manufaktury) aż po gigantyczne widowisko teatru Carros de Foc, wykorzystującego kilkunastometrowej wielkości marionety. Podczas koncertów zaprezentują się znani artyści, m.in. Dhafer Youssef (grający na arabskiej lutni oud), Orkiestra NAXOS Milo Kurtisa, Stanisława Celińska, Karol Radziwonowicz i Sinfonia Viva, Piotr Rogucki, Andrzej Bauer i jego kwartet wiolonczelowy, a także orkiestry i kapele uliczne: KermesZ à l’Est, Ruach, Timingeriu i Vratch. Festiwal co roku uczestniczy w rewitalizacji zaniedbanego zabytkowego centrum miasta, próbując powstrzymać degradację społeczną Śródmieścia. Większość pokazów festiwalowych odbywa się w przestrzeni publicznej, na scenach usytuowanych na podwórkach. Głównym terenem działań będą podwórka przy ulicy Piotrkowskiej i Zgierskiej, kościół ewangelicko-augsburski św. Mateusza, kościół Zesłania Ducha Świętego oraz rynek Manufaktury.

Źródło: The University of Wisconsin Collection

Twórcy przedstawień podwórkowych opowiadają historie dawnych miesz-

Zespół redakcyjny „Łodzianki”: Klub Krytyki Politycznej w Łodzi: Michał Gauza (pomysł, teksty, redakcja), Marek Cieślik (korekta), Marek Jedliński (tłumaczenie). Współpraca: Katarzyna Koziara (plakat), Przemysław P. Damski (tekst), Beata B. Nowak (skład), Kamil Śmiechowski (tekst).

kańców kamienic z czasów przedwojennych i obecnych. Za podstawę scenariuszy, obok fikcji literackiej, służą m.in. wywiady z mieszkańcami, wspomnienia, fotografie rodzinne, a nawet korespondencja z urzędami. Co roku tworzone są dwa przedstawienia. Dotąd powstało ich sześć: Teatru Ósmego Dnia, Krzysztofa Garbaczewskiego, Mariusza Grzegorzka, Janusza Opryńskiego, Tomasza Rodowicza (nagrodzonego Złotą Maską za „Derby.Białoczerwoni”) i niemieckiej grupy Grotest Maru. Opowiadały one historię podwórek przy ul. Rewolucji 17 i 29, Piotrowskiej 37, Wschodniej 50, Tymienieckiego 3 i Zgierskiej 38. Tegoroczne przedstawienia projektu „Podwórka” przygotuje Piotr Rogucki, łodzianin, frontman zespołu Coma, aktor i dramaturg. Tematem spektaklu „J.P. Śliwa. Zgierska 38” będzie emigracja młodych łodzian i ich losy w miejscach osiedlenia. Materiał historyczny do drugiego przedstawienia, stworzonego przez Leszka Mądzika, przygotuje Joanna Orzechowska, historyczka i znana przewodniczka łódzka. Inny ważny cykl festiwalowy to „Dźwięki Łodzi”. Jego tytuł pochodzi od nazwy utworu Matthew Herberta, czołowego przedstawiciela microhouse’u. Skomponowane specjalnie na festiwal „Dźwięki Łodzi – Sounds of Łódź” powstały we współpracy z łodzianami, którzy dostarczyli Brytyjczykowi pliki z brzmieniami miasta. Jeden z najwybitniejszych trębaczy jazzowych Steven Bernstein i pianista Marcin Masecki przeprowadzili z młodymi łódzkimi muzykami warsztaty, których efektem był koncert „Muzyka Litzmannstadt Getto”. Muzycy wykonali wariacje na temat utworów Dawida Bajgelmana, Jankiela Herszkowicza i Miriam

Na zdjęciu: Dhafer Youssef

Harel skomponowanych w łódzkim getcie. Koncert „Jidysz wraca do Łodzi” to efekt warsztatów śpiewaczki żydowskiej Sary Tenenberg-Bialas i jej ucznia Karstena Troyke. Ponownie w ramach festiwalu pojawi się projekt skierowany do dzieci i młodzieży z rodzin wykluczonych ekonomicznie. W opuszczonym lokalu sklepowym przy ul. Wschodniej 51 dzieci z okolic mogły w 2014 r. kupować markowe jeansy za przygotowane przez siebie dzieła sztuki, a w 2015 aparaty fotograficzne za zdjęcia, z których przygotowano album pofestiwalowy. Prace młodych artystów powstawały pod opieką zespołu edukatorów z Muzeum Sztuki i fotografików z Łódzkiego Towarzystwa Fotograficznego. Od materialnych nagród, które dzieci otrzymały podczas finisaży projektów, ważniejsze było wzmacnianie samooceny młodych ludzi i wyrwanie ich z dziedziczonego poczucia bezsilności. Festiwal w tym roku powtarza projekt atelier fotograficznego i, we współpracy z wykładowcami Łódzkiej Szkoły Filmowej, przeprowadzi warsztaty Akademii Filmowej - to zajęcia dla dzieci z wykluczonych społecznie środowisk łódzkiego śródmieścia, które realizować będą własne materiały filmowe pod okiem specjalistów. Ich tematy, na przykład „Moja ulica”, „Moja rodzina” czy „Mój dom”, będą skupiać się wokół życia rodzinnego, domu, podwórka. Epizody zebrane przez dzieci mają odnosić się do jasnej strony ich życia. Całość poprowadzi autor pomysłu – Sławomir Kalwinek, prodziekan Wydziału Reżyserii Łódzkiej Szkoły Filmowej. Udział we wszystkich festiwalowych wydarzeniach jest bezpłatny.

Dołącz do nas – organizuj wydarzenia rewolucyjne; twórz gazetę: http://rewolucja1905.pl, https://facebook.com/rewolucja1905, https://twitter.com/rewolucja1905, https://instagram.com/ rewolucja1905


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.