Timothy Garton Ash, Jesień wasza, wiosna nasza

Page 1

Timothy Garton Ash

przełożyli: Małgorzata Dziewulska Anna Husarska Marcin Król

Wydawnictwo Krytyki Politycznej | Warszawa 2009


Timothy Garton Ash, Jesień wasza, wiosna nasza Warszawa 2009 Tytuły oryginałów: The Polish Revolution. Solidarity, We the People. Revolution of ‘89 Witnessed in Warsaw, Budapest, Berlin and Prague Copyright © by Timothy Garton Ash, 2009 Copyright © for this edition by Wydawnictwo Krytyki Politycznej, 2009 Copyright © for Polish translations by Małgorzata Dziewulska, Anna Husarska, Marcin Król, 2009 Wydanie pierwsze w tej edycji ISBN 978-83-61006-67-1 Wydawnictwo KRYTYKI POLITYCZNEJ Seria historyczna | 1


Polska rewolucja

„Solidarność” 1980–1981

Ogromne wojska, bitne generały, Policje – tajne, widne i dwu-płciowe – Przeciwko komuż tak się pojednały? – Przeciwko kilku myślom… co nie nowe! Cyprian K. Norwid

Danusi



Przedmowa (1999)

Szesnaście lat temu, kiedy po raz pierwszy opublikowano tę książkę, napisałem, że udostępnienie archiwów władz komunistycznych jest równie prawdopodobne jak restauracja monarchii w Warszawie lub w Moskwie. Cóż, chociaż ustroju monarchicznego nie przywrócono w żadnej z tych stolic (aczkolwiek w połowie lat dziewięćdziesiątych mieszkający na emigracji w Wielkiej Brytanii Polacy prowadzili przez krótki czas kampanię na rzecz osadzenia na polskim tronie księcia Kentu), to jednak komunizm i Związek Radziecki rozpadły się i wiele z owych dokumentów rzeczywiście upubliczniono. Mamy również więcej bezpośrednich informacji na temat „Solidarności” i możemy oceniać wydarzenia lat 1980–1981 z szerszej perspektywy. Biorąc pod uwagę powyższe fakty, należałoby napisać nową książkę. To z kolei podważyłoby wartość starszego wydania. Kryje się ona bowiem w osobistym opisie i analizie obrazów, dźwięków, zapachów i wrażeń doznawanych przeze mnie w owym czasie. Mój „zapis wrażeń z tego okresu” prowadzony jest głównie z perspektywy osoby z bliska obserwującej wydarzenia i wyraźnie sympatyzującej z „Solidarnością”, zawiera jednak również gorączkowe spekulacje na temat spraw, które znamy teraz lepiej, takich jak intencje Leonida Breżniewa i jego towarzyszy z sowieckiego Politbiura. Z tego względu pozostawiłem główny tekst w niezmienionej formie, korygując jedynie kilka faktograficznych pomyłek. Dla Czytelnika będzie jasne, że moje spekulacje na temat wysokich rangą polityków Układu Warszawskiego straciły na aktualności w związku z pojawieniem się nowych faktów, co zostało szerzej omówione w dołączonym „Posłowiu”.


8

Polska rewolucja W „Posłowiu” zajmuję się trzema głównymi zagadnieniami. Po pierwsze, tym, co wiemy obecnie na temat dramatu, który krył się za reakcją polskich i sowieckich przywódców na „Solidarność”. W szczególności: czy Związek Radziecki przygotowywał się do interwencji i czy w związku z tym generał Jaruzelski, jak z przekonaniem twierdzi, wybrał „mniejsze zło”, wprowadzając 13 grudnia 1981 roku stan wojenny? Po drugie, pojawia się wątek relacji między robotnikami a środowiskiem intelektualistów w ramach „Solidarności”. W latach dziewięćdziesiątych był to główny temat sporów naukowych dotyczących jej dziejów, a debata ta rozpoczęła się od krytyki stanowiska, które przedstawiłem (lub rzekomo przedstawiłem) w tej książce. Wreszcie, analizuję pokrótce, co stało się z „Solidarnością” po 1981 roku i co przetrwało z „Solidarności” (zarówno przez małe jak i duże s) w wolnej, demokratycznej, kapitalistycznej Polsce 1999 roku. Dla potrzeb niniejszego wydania uaktualniłem również kalendarium i dodałem nową bibliografię. T.G.A. Oksford/Stanford, sierpień 1999


Przedmowa (1983)

„Cel podróży do Polski?” – brzmiało pytanie na formularzu wizowym. Wyjaśniłem, że jestem historykiem z Oksfordu, że zbieram w Berlinie materiały na temat antyhitlerowskiego ruchu oporu, obecnie zaś pragnę zapoznać się z polskim ruchem oporu. Wpisałem więc: „Polski ruch oporu”. Urzędnik z uśmiechem przybił pieczątkę. I tak oto w poniedziałek 18 sierpnia, piątego dnia strajku w gdańskiej Stoczni, strajku, z którego narodziła się „Solidarność”, przyleciałem z Berlina do Warszawy z wizą, przy której było odnotowane: „Cel podróży: Polski ruch oporu”. Noc spędziłem w należącym kiedyś do Ignacego Paderewskiego hotelu „Bristol”. Gmach ten wydawał się jakby stawiany z myślą o przyszłych powieściach Grahama Greene’a: okazały, majestatyczny, ulegający już jednak rozsypce. Słowem, wielkopańskość u schyłku. W pokoju dostrzegłem trzy podświetlone guziki: portier, kelner, pucybut. Po kolei nacisnąłem wszystkie trzy – cisza, nikogo. W wannie chrobotały karaluchy, do jadalni przez szklane drzwi wciskał się wynędzniały kot. Nazajutrz wczesnym rankiem wyleciałem samolotem do Gdańska. Podróż odbyłem w towarzystwie wyjątkowo wysokiego dziennikarza brazylijskiego i nieprzeciętnie niskiego dziennikarza austriackiego. Herr Kollege z Wiednia ubrany był w nieskazitelnie biały garnitur i obarczony przepiękną skórzaną walizką oraz przenośną maszyną do pisania. Oba przedmioty wydawały się w dysproporcji do jego wzrostu. Na lotnisku porwaliśmy jedyną widoczną taksówkę. „Stotch-knee-yah!” – odezwał się nieoczekiwanie Herr Kollege. Taksówkarz zrozumiał natychmiast, o co chodzi, i rycząc ze śmiechu, powiózł nas we właściwym kierunku, nie bacząc na czerwone światła.


10

Polska rewolucja Niebawem dotarliśmy na miejsce. Ujrzeliśmy scenę, którą świat miał nieraz oglądać na ekranach telewizyjnych: niebiesko-szare bramy Stoczni ozdobione kwiatami i zdjęciami polskiego papieża, przed bramą rozradowane rzesze ludzkie, chłopi znoszący kosze z żywnością dla strajkujących robotników; nad wszystkim unosił się dźwięk głośników nadających patriotyczne pieśni. Po przeciśnięciu się przez tłum dotarliśmy do bramy, przy której powitał nas obnażony do pasa robotnik z biało-czerwoną opaską straży strajkowej na ramieniu. Obejrzał nasze paszporty i otworzywszy bramę, z godnością poprowadził nas krótkim podjazdem, po którego obu stronach stali stoczniowcy w przybrudzonych niebieskich kombinezonach. „Brazylia! Austria! Anglia! – krzyczeli. – Hurra! Hurra! Hurra!”. Nie zapomnę nigdy ich twarzy pełnych zachwytu i wdzięczności, jakbyśmy osobiście przywozili dyplomatyczne poparcie naszych krajów niczym ów życiodajny chleb dostarczony przed chwilą przez chłopów. Dwie godziny później spotkałem Herr Kollege opuszczającego Stocznię. „Ruhe – Siegesreden – Karnivalstimmung” (spokój – triumfalne przemówienia – nastrój karnawałowy) – rzucił telegraficznym skrótem, mijając mnie żywym krokiem. Dla niego sprawa była „podsumowana”, zgrabnie uchwycona w trzyczłonową formułę, skrzętnie zapewne złożona na dnie jego pięknej walizeczki. Gotowy słowny produkt na czołową stronę gazety. Jutro będzie przecież musiał dostarczyć kolejny kawałek. Nie opuściłem Stoczni z mym wesołym towarzyszem. I po dzień dzisiejszy w pełni jeszcze nie podsumowałem doświadczenia tamtych dni. W pierwszej części tej książki próbuję dać zborny opis tej najbardziej paradoksalnej z europejskich rewolucji, która rozpoczęła się w Stoczni im. Lenina. […] Moja opowieść koncentruje się naturalnie na szybkim rozwoju ruchu „Solidarności” i na stosunkach jej przedstawicieli z komunistyczną władzą. Na temat kluczowych problemów (np. czy „Solidarność” poszła „za daleko” albo od kiedy przygotowywano stan wojenny) staram się przytaczać obszerne materiały, ponieważ zarówno w Polsce jak i na Zachodzie spotykało się mnóstwo dobieranych stronniczo wypowiedzi i sporo dezinformacji. Przyszłość wiele jeszcze odsłoni i pozostaje wiele jeszcze do napisania np. na temat wpływu „Solidarności” na różnorakie grupy ludzkie, na temat kolejnych niezależnych organizacji zrodzonych dzięki


przedmowa (1983) 11 „Solidarności”, na temat rozwoju „Solidarności” w różnych regionach, na temat Kościoła i partii komunistycznej. Co do tej ostatniej, to – nawiasem mówiąc – jakakolwiek próba opisu komunistycznych klik i kamaryli, owej zawiłej sieci protekcji i współuzależnień, wymagałaby dociekliwości i zdolności Lewisa Namiera1. Próbowałem sporządzić wiarygodny szkic sytuacyjny, nie zaś wyczerpującą mapę szczegółową. Korzystałem też szeroko z własnych doświadczeń, aby opowieść tę zilustrować i ożywić. Mam nadzieję, że czytelnik, który nie był w tym czasie w Polsce, zechce – nim przejdzie do chłodnej oceny faktów – zachłysnąć się atmosferą Stoczni im. Lenina czy chłopskiego strajku okupacyjnego w Rzeszowie. W drugiej części książki, wiążąc w całość poszczególne wątki opowieści, zastanawiam się, co „Solidarność” zmieniła w Polsce i w jakim sensie tych szesnaście miesięcy można uznać za rewolucję. W zakończeniu rozważam niektóre zachodnie reakcje na „Solidarność”, politykę rządów zachodnich wobec Polski i kilka spośród nauk, jakie Zachód może wyciągnąć z polskiego doświadczenia. Wędrując po tym czynnym wulkanie historii współczesnej, starałem się łączyć rzemiosło historyka i dziennikarza. Nie podejmowałbym tak lekkomyślnej wyprawy, gdyby istniało prawdopodobieństwo, że – jak to bywa w Wielkiej Brytanii czy w Ameryce – uzyskamy w dającej się przewidzieć przyszłości dostęp do oficjalnych źródeł. Skoro jednak ujawnienie tych źródeł (o ile w ogóle istnieją) jest równie prawdopodobne jak przywrócenie monarchii w Warszawie i w Moskwie, należy ową lukę w materiałach uznać za przeszkodę nieodwodzącą mimo wszystko od podjętych badań. Po stronie rewolucyjnej istnieje wielka obfitość dostępnych dokumentów, ponieważ wolność informacji była jednym z punktów, co do których „Solidarność” w sposób zasadniczy różniła się od władzy komunistycznej. Mam jednak nadzieję, że relację moją wzbogacą z czasem i skorygują świadectwa innych uczestników wydarzeń. 1 Znany także jako Lewis Bernstein-Namierowski, brytyjski historyk konserwatywny, dyplomata i działacz syjonistyczny, jeden z pionierów zastosowania psychoanalizy do interpretacji jednostkowych decyzji politycznych, zajmował się głównie historią Wielkiej Brytanii, szczególnie XVIII-wiecznej monarchii.


12

Polska rewolucja Pisząc tę książkę pamiętałem, o ostrzeżeniu Waltera Raleigha2: „Kto pisząc historię współczesną będzie się starał deptać prawdzie po piętach, ten może dostać w zęby”. Jedną ze smutniejszych cech toczącej się w całym świecie dyskusji wokół „Solidarności” jest tendencja wszystkich biorących w niej udział do zaciekłego atakowania motywów adwersarzy. Zjawisko to często zastępuje rozsądną argumentację. Nie ukrywam zatem, że bardziej mnie cieszą wszelkie rozważania niegrzeszące podobnym zacietrzewieniem. T.G.A. Oksford, kwiecień 1983

2 Angielski żeglarz żyjący na przełomie XVI i XVII wieku, dowódca licznych wypraw kolonizacyjnych do Ameryki Północnej i Południowej, ścięty za rzekomy spisek przeciwko królowi Jakubowi I w roku 1618. Do legendy przeszła jego mowa wygłoszona tuż przed wykonaniem wyroku śmierci.


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.