Dizaster 16 issuu

Page 1

dizaster—#16

#16

RZEŹBA TOUR / CREATURE W warszawie CZYLI KRONIKI RBS PHOTO / EURO GYPSY TOUR / KAMERUNEK I FECHTUNEK „NATOURALNIE ŻYĆ” / DESIGN OR DIE / RAFAŁ GROTH / DERIN POETRY / KOMIX

1

CENA 9.99 PLN [W TYM 8% VAT] ISSN / ISBN1896-3544


SKATEPARKI.PL

dizaster—#16

SINCE 1995

Skatepark Falkoping, Szwecja / 2015 FOTO: MIŁOSZ rEbEŚ TESTER: PRZEMEK HIPPLER / ROCK TO FAKIE

UL. OKÓLNA 69 95-002 ŁAGIEWNIKI NOWE

TEL: (42) 715 42 12 MPG@MPG.NET.PL

2


dizaster—#16

Zawsze zostawiam sobie na koniec To co czytasz na początku Jak prawilny kucharz Próbuję każdego smaku, Ale to nie „Ugotowani” nie gram o pięć tysi też Prawdziwa pasja do deskorolki Zajebiste zdjęcia Dużo pracy i miłości Czytaj Uśmiechaj się Wspieraj Idź na deskę już. i buduj D.I.Y haha! Piotr Dabov Deska Muzyka Ostra Papryka listopad 2015

3

INTRO #16 NA OKŁADCE i tej stronie też; prawdziwy pool. prawdziwy pion. śmierć nad schodami a nie walka o tron. przemek hippler, 5050 grind, otwarty nowy level w polskim skateboardingu. skatepark malmo, 2015 rzeźba tour, foto: rbs photo

foto: Miłosz rebeś

rbs photo paula dulnik marcin baca duch wojtek pastuszak karol olech fltm / kuba specylak nospr / skatefriends Rafski / rafał wojnowski rafał groth

art director: jakub stępień / hakobo.ART.PL komiks: ŁUKASZ KOWALCZUK. NIENAWIDZELUDZI.PL REDAKCJA: DABOVSKI@GMAIL.COM INSTA: DABOVSKI FB: DIZASTER MAG DIZASTERMAG.PL


4

dizaster—#16


dizaster—#16

Falkoping

Dominik Jaworowski nie musiał wjeżdżać na wulkan. Mega pop i piękne ollie nose bonk!

Txt: Piotr Dabov Foto: Rbs Photo

5

Szwecja to przestrzeń. Porządek. Mistrzostwo designu. Brak reklam na ulicach, przy drogach. Minimalizm i piękno.


dizaster—#16

Nie wiedzieliśmy, czego, a właściwie kogo się spodziewać na imprezie w miasteczku. Okazało się, że Falkoping i okolice mają wielu riderów, którzy naprawdę potrafią jeździć!

Przemek Hippler nie byłby sobą, gdyby nie dołożył takiego frontside lotnika z grabem.

6


dizaster—#16

Minimalizm i piękno. Gdzieś nad Goteborgiem pomiędzy lasami znajduje się Falkoping. Włodarze tego miasteczka zadecydowali, że firmą, która zbuduje tam park, będą MPG Skateparki.pl.

Sebastian Streith, fotograf i lokalny aktywista, dzięki któremu przedsięwzięcie się rozpoczęło!

7

Najbardziej dołożył do pieca, nie tylko switch trikami na polejamie, szwedzki Ave: Mateo Cabreas Bergil

Ogromny sukces i radość aby polska firma mogła zaistnieć w skandynawii. Skateboarding istnieje tam prawie dwie dekady dłużej niż w Polsce, więc budowa parku w kraju z taką tradycją deskorolkową to niewątliwy sukces. Przybyliśmy na park o godzinie 17 tej bo zgodnie ze szwedzkim porządkiem od tego momentu na parku byli tylko skaterzy, począwszy od tych najmłodszych, do czterdziestolatków hulających w bowlu.

Umówione było spontaniczne jam session i naprawdę luźny best trick. Ilość ludzi jaka przybyła na imprezę w tym miasteczku, przerosła nasze oczekiwania. I nie chodziło o nie wiadomo jakich „prosów” probujących nieudacznie podrabiać modne, widziane gdzieś na filmiku w necie tricki, ale o dobrą zabawę. Mimo iż ten kraj słynie z hardkorowych przepisów dotyczących alkoholu, picie lekkiego piwa, częstowanie gości było regułą. Było pięknie. Kapela Fake Fighters przygrywała, pogoda dopisała, a park się podobał. Największy bonusem było jednak przybycie rodzin z dziećmi, które z przyjemnością i zainteresowaniem ogladały jeźdżących na parku. Takiej społecznej świadomości bardzo brakuje na imprezach na polskiej ziemi, kiedy tak u nas będzie?


8

dizaster—#16


dizaster—#16

9

tekst: Piotr Dabov foto: Rbs Photo archiwum dizastermag

Kamerunek i fechtunek na przestrzeni wiekĂłw.


dizaster—#16

Jacek Jakubowski i jego super miękki frontside tailslide na retkińsjich „Cyckach” i Cziken, który prócz talentu do jazdy ma smykałkę do filmowania!

10


dizaster—#16

W naszym społeczeństwie Anno Domini 2015 bez kamery czy aparatu, albo czegokolwiek co robi zdjęcia nie da się przeżyć. Teraz każdy jest fotografem, teraz każdy jest kamerzystą.

N

ie kończące się ustawki na nagrywki. Na miejscówkę i na street. Szukanie konkretnych miejsc, żeby nagrać trik. Coś jak zdobywanie, trochę jak uzależnienie, wyścig. Ten wyścig trwa. Kto pierwszy ten lepszy. Listy trików, jakie „poszły” na danym spocie. Albo jeźdżący tydzień na desce, chwalący się w sieci swoimi próbami flipa. Ale cofnijmy się w czasie, tytuł artykułu zobowiązuje. Cofnijmy się do prehistorii.

11

Nie zapomnę łódzkich Skate party z początku lat dziewięćdziesiątych. Nikt nie myśli o sponsorach. Liczy się tylko jazda na deskorolce. Mam cztery skejtowe video na kasetach. Nowe produkcje docierają do Polski, czasem z rocznym wyprzedzeniem, zresztą filmów skatowych powstaje przez rok mniej niż obecnie w tydzień. Kamera VHS, (wielkie czarne pudło co nagrywa) to magnes. Nie stać na nią każdego, ale taki sprzęt to odpowiednik czerwonego Ferrari. Nikt z jeżdżących specjalnie nie dba o nagrywki,

ale też w obecności kamery nie potrafi zachować się naturalnie. Statyczne ujęcia „na tatusia” to jedyna opcja kręcenia. Kamery na komuniach. Wyobraź sobie, że jeżdżąc prawie codziennie, na nagrywki masz jeden dzień w roku. Jakie triki chciałbyś, aby zostały uwiecznione? Nagrywam cały czas, ale tylko oczami własnej wyobraźni. Wtedy to mi wystarcza. Frontside nosegrab, z sześciu? ośmiu? schodów pod Juventusem. Detali już sobie nigdy nie przypomnę. Nie mogę odżałować zagranicznych studentów filmówki, którzy nakręcili jak jeździliśmy przekładanką z Mikserem w przejściu podziemnym pod Centralem. Gdzie podziały się, i czy w ogóle istniały nagrania z pokazów w dyskotekach dla Big Star? Ale to całkiem inna historia. Mija kilka lat. Mamy 1996-ty, może 98 rok. Podejmuję decyzję o zakupie kamery. Jestem bananowym chłopcem, taplającym

się w drinkach, all-inclusive na Wyspach Kanaryjskich. Wydaje mi się, że umiem się targować. Nie rozumiem dlaczego hinduski sprzedawca śmiejąc się mówi żebym dolepił sobie nalepkę “my first camera” kiedy wręczam mu 800 dolarów. Pierwsza kamera jest w systemie Hi8 i ma ręczny zoom. Poza tym nie ma nic. Nawet ekranika do podglądu. Niezły dil. Nagrywam nią bardzo często, np. Rafała Lejmana i innych do filmu “Wesoło”. Upaplany w tonie imprez, szaleństw nie ogarniam, iż tacy goście jak Tomek Frant, czy właśnie Rafał traktują nagrywki przedmiotowo, maja jakiś cel w tym działaniu, chcą po to pozyskać sponsora. Wtedy mnie to naprawdę wali. Ale powoli kończy się zabawa i pierwotna radość. Powstają pierwsze łódzkie firmy związane z deskorolką a nagrywki stają nośnikiem nie tylko kultury skaterów, ale materiałem promocyjnym, reklamą. Mija kilka lat. Pojawiają się prawdziwi skate kamerzyści. Sony VX to obiekt westchnień.


dizaster—#16

od lewej: 1993 — rok, czyli czas kiedy kamery ma tylko telewizja, albo wujo z ameryki na komunii 2005 — pierwsze toury zagraniczne, pierwsi skate kamerzyści, vx1000 to top sprzęt 2009 — każdy może nagrywać, bo ceny sprzętu są naprawdę przystępne. w bardziej profesjonalnych produkcjach aparaty fotograficzne zaczynają wypierać klasyczne kamery. 2015 — tomtom bandit z pilocikiem i bezpośrednia edycja i sharowanie na social media

12


dizaster—#16

Cziken posiada tajemną moc robienia 36 flipa za każdym. Nie ważne jak, nie ważne gdzie. Kanały, ASP, Łódź

Sprawdźcie też TOMTOM SKATE TEST na vimeo

Usłyszałem wtedy, że ta kamera to podobno standard w branży porno. Mimowolnie staje się faktem iż VX1000, z przykręconym fisheye, czasem ruskim, a czasem Century Foxem staje się standardem również wśród skaterów, to wyznacznik pewnej ery.

Z powodzeniem używam na kilku wyjazdach zamiast wielkiego czołgu VX2000 z szerokokątnym obiektywem. W pierwszych Gopro dźwięk jest słaby, ale i tak jest to rewolucja. Teraz naprawdę każdy może kręcić. Wystarczy nacisnąć przycisk.

remiery filmów skatowych w kinach, czy na płytach DVD stają się coraz popularniejsze. Wrzucanie filmów na youtube jest co prawda dla wybranych, jakość jest tragiczna, ale staje się coraz bardziej popularne.

Kolejne kilka lat. Telefony. A właściwie smartfony. A właściwie social media. Snap. Właściwie teraz.

P

W momencie większej gotówy kupuję jakiś po-weselny sprzęt na Allegro. Sprzedawcą nie jest hindus z Kanarów, więc VX 2000 ma już ekranik, ale bez „rybiego-oka”. Nie nauczony doświadczeniem, znowu staram się cwaniaczyć. W cenie regularnego fisheye’a, kupuję obiektyw szerokokątny, myśląc, że to „to samo”. Na moich pierwszych ujęciach mam ucięte głowy, albo deski i muszę uczyć się kręcić pod ten obiektyw. Sprzęt jest na kasety, więc zgrywanie materiału też trwa chwilę.

13

Mija kolejne kilka lat. Kamerka pudełeczko. Zaskoczenie. Wjeżdża Gopro. Z początku nie traktowana poważnie zabaweczka staje się kolejnym standardem.

Tu i teraz. Trzymam w ręce kolejny sprzęt. To Tomtom Bandit, niezła nazwa co? Wygląd to nie pudełeczko, raczej tubularna konstrukcja podobna trochę do przenośnych kamer Sony. Zrobiona z mega solidnych materiałów. Toż to TOMTOM ta firma od nawigacji, chyba wiedzą co robią?

Z

robiliśmy test tej kamery. Oczywiście w pudełku dostajesz tysiąc pięćset dwa dziewięćset rodzajów mocowań. Ustawienia menu nawet dla takiego laika jak ja, nie są czymś trudnym. Włożenie karty micro Sd też nie. Przyciśnięcie play, czy mały pilocik to niezły bajer. Nie pytajcie mnie o specyfikacje techniczne, od tego są fora dla maniaków i wujek google.

Rozpoczęliśmy nagrywki. Kręcę “z ręki”, znowu nie wiem czy nie utnę głowy i jak “łapie” obiektyw. Moment, moment, ale czy podobnych parametrów nie będzie miała chińska kamerka w Media Markt, albo jakiś lepszy smartfon? Jak to przy tej klasie produktu bywa Bandita sparujesz z telefonem. Jak masz Windowsa, to masz przerąbane, ale jeśli używasz Androida czy IOSa bardzo szybko znajdziesz apkę synchronizującą telefon z kamerą. I tutaj wielki szok! Po pierwsze obraz z kamery jest naprawdę spoko, nawet na wyświetlaczu telefonu, ale to co najbardziej zaskakuje to podgląd i możliwość edycji „na bieżąco” filmików z kamery z bezpośrednim wrzucaniem na social media poprzez... potrząśnięcie telefonem! Jednym słowem Wow! Ale to nie wszystko. Podobno edycję filmów, “najlepszych momentów” można połączyć z tętnem? zmianą wysokości nagrywania? Do takiego levelu jeszcze nie doszedłem. Wiem na pewno że będę używał BANDITA. W erze social media, lajków, taki sprzęt to absolutny kiler! Ciekawe czy przyjmie się jako standard wśród skaterów?


14

dizaster—#16


15

dizaster—#16


dizaster—#16

F

rom the dirt roads of 2004 to the construction sites’ dust of 2014, this decade of (r)evolution fully deserved a new book and a film. We decided to use what we knew, skateboarding, to monitor the transformation from a vernacular angle. And so, ten years later, bags were packed again for an heteroclitic crew of skateboarders, photographers, writers, architects. Mongolia, here we went again‌

16


dizaster—#16

MATERIAŁY: Carhartt Skateboarding Department

FROM DIRT TO DUST

B

ack in 2004, a phalanx of skateboarders decided to go skate a giant skatepark they had seen a photo of, in the heart of Ulaanbaatar, Mongolia. Once they reached, only to discover that the structure had been razed three weeks prior, the real adventure began.

T

he resulting book (Dirt Ollies) and film (Mongolian Tyres) * depicted the trip—an epic rendition of two worlds colliding, and of a country about to go through a drastic change.

T

en years later, Mongolia has become one the quickest growing countries in the world, thanks to its underground treasures (coal, copper, rare metals, uranium, etc.), both blessing and curses with tales of anarchic growth and profound society changes.

17


dizaster—#16

Hipcio na tysiąc pierwszej miejscówce ładował takiego smifcia z wybitki.

18


dizaster—#16

Tekst: Piotr Dabov Foty: rbs photo / Miłosz Rebeś

Wyobraź sobie, że to zdjęcie nie jest w żaden sposób retuszowane. Czerwony bs smith by Domel.

19

rzeźba tour

no i udało się. Po Szwedzkiej podróży z wieloma przygodami, po przejechaniu mostu łączącego Malmo z Kopenhagą, jesteśmy w Danii. Finalny rajd z bagażami po wąskich schodkach na ostatnie piętro starej kamienicy. Mamy zajebiste mieszkanie wynajęte od jakiegoś hipisa. Możemy zjeść wszystko z lodówki, W szufladzie hasz, na półkach książki do jogi. Mają przecież wolne miasto Christianię, nie wiem czemu czuć tutaj wszędzie amsterdam.


dizaster—#16

Dominik Jaworowski. Perfekcyjny nosebonk nad koszem.

20


dizaster—#16

po kilku dniach opanowaliśmy reguły bycia rowerowym skate gangiem.

Uczestnikami przedsięwzięcia jakie odbyło się w ostatni tydzień sierpnia 2015 roku byli: Dominik Jaworowski zajebisty białostocki akcent, nie wiem czemu się go wstydzi, to tak jakby cierpiał z powodu swoich wylatujących w kosmos hardflipów. Superstyl i superpop. Domel to talent. Przemek Hippler 2015rok dla tego śląskiego madafaka był jak objawienie; powinien bez dwóch zdań zostać debiutem roku: ewoluował od niewinnych fafloków na jednej nodze, do pełnoprawnego bowlridera, prawdziwego pływaka! A teraz policz liczbę stron w tym numerze, gdzie możesz zobaczyć tego ry-ry-ryżego (tff,tff skrecz!). Badum tss. Miłosz Rebeś skater, zakopiańczyk, bodajże narciarz z kadry Polski. Kilka lat od dotknięcia aparatu fotograficznego stał się jednym z najbardziej znanych skate fotografów w naszym kraju. Rozpoznawalny nawet w ciężkiej do podbicia stolycy, a przede wszystkim w skate świecie. Woli pracować na kompie zamiast iść w balet. Lubi żelki. Być może to jest właśnie jego klucz do sukcesu? 2015 to też jest jego rok i powinien mieć wreszcie wywiad i dostać co najmniej kilka milionów za swoją ciężką pracę.

21

Mateusz “Usz” Kanownik kamerzysta kręcący dużo BMX. Masło

orzechowe i niespodziewanie objawienie wyjazdu. Świeżość w nagrywaniu wśród trochę zastałych we własnym smrodku ortodoksów Vxa. No i ja. Muzyka gra. Trzydzieści osiem lat, a nie czterdzieści dwa. Wspiera nas przede wszystkim Vans, i Mpg. Carhartt, trochę Nervous. Miłoszek dostał wypasiony sprzęt od Nikona. To nie są zwykłe skejt wakacje. Aby uzyskać sponsorów na taki wyjazd, trzeba kluczyć w meandrach rozmów, maili, negocjacji i kontaktów. To nie trwa jeden dzień. Ale wróćmy do sedna rzeźby. Po schludnym, zajebistym i trochę sterylnym Malmo, którym nie za bardzo zdążyliśmy się nacieszyć, oddychamy powietrzem w Kopenhadze. To miasto, przez przyjazną dla skaterów atmosferę, bardzo bogatą skate historię staje się powoli obowiązkowym skate tour przystankiem! Copenhagen Pro, wizyty amerykanskich teamów, czy Tom Penny w markecie, to codzienność stolicy Danii. Powietrze jest lepsze niż w wielu innych metropoliach., gdyż Kopenhaga zdominowana jest przez rowery. W tym mieście jest ich z pewnością więcej niż aut. Po zrobieniu miliona kilometrów na deskach przez pierwsze dni, dowiadujemy się, że

można “pożyczyć” na “polaczka” jakiś leżący w kupie, niezapięty szmelc. W ostatnich dniach, jesteśmy rowerowym skate gangiem. Spoty. Są wszędzie. Od strit miejscówek, zaprojektowanych tak, że można na nich jeździć, spotykając naprawdę dobre kru, do skateparków przeznaczonych uwaga: tylko dla skaterów! Z mocy prawa, jeśli jakiś zbłąkany hulajmocarz wejdzie na taki park, może dostać mandat od...Policji! I znowu jesteśmy dziesięć lat za murzynami, i nawet nie ma to związku, że PiS wygrał wybory... Każdy skate tour musi mieć lokalnego przewodnika. Wygraliśmy trochę w Lotto. Hubert Brzuchalski ułatwił nam rzeźbienie. Oprowadził po spotach w taki sposób, poświęcił tyle czasu i uśmiechu, że właściwie bez niego, skończylibyśmy gdzieś na Christianii próbując lokalnych smakołyków. Hubert! Dziękujemy Ci! Szacuun! Ludzie. Duńczycy to mulitkultorowe społeczeństwo. Turystów jest stosunkowo dużo. Najbardziej zaskoczeni jesteśmy ludźmi bijącymi brawo, zatrzymującymi się, oglądającymi nasze wyczyny. W Polsce tylko szare myszki uciekają, udając, “niby” nie widząc skaterów, zamiast przebić piątkę. Wracając do spotów. Zmiażdzyły mnie trzy... a właściwie cztery.


dizaster—#16

1

Wyobraź sobie kilka drzew, mały nieużytek na przedmieściach. W tym doskonale zorganizowanym kraju, ku zaskoczeniu podrożników pośród haszczy wyłania się nieoczekiwanie, kilkanaście? kilkadziesiąt ton betonu. Ta miejscówka ma bardzo prostą nazwę: Hulle, po polsku “dziura”. Wielki, głęboki bowl i D.I.Y. kąty, śmierć, pływak spot. Namioty, piwa, jaranie, brudne skarpetki. Coś jak skłot. Skate skłot. Okazuje się że goście mieszkają w namiotach i metr po metrze, budują betonowe przeszkody. wszystko w przerwach pomiędzy imprezą a naprawdę konkretnymi skejt sesjami. To prawdziwe skejt szczury. Skejt króle. Takie prawdziwe skejt punki, ale nie chodzi tu o ubranie, na pewno nie o sponsoring, czy zawody, a raczej podejście do tematu życia w społeczeństwie. Dla wielu kochających skateboarding, taki lifestyle to za wiele. i nie chodzi tutaj o użycie słowa „skejt”.

22


dizaster—#16

Okazało się, że część ziomków jest z Hiszpanii! Z okolic Barcelony! Nie możemy odnaleźć imienia i nazwiska tego rzeźnika. Wiemy natomiast jedno: Jego jazda w bowlu to... ciaryyy po plecach! Hipcio nad browarami ze swoimi faflokami! Pionowy bowl wyrzucał konkretnie w górę!

23


dizaster—#16

Piotr Dabov, ollie, czyli Kilimandżaro 38 letniego skatera.

2

Pamiętasz film “Tron”? Komputerowo wygenerowane, białe trójkąty, jako otoczenie boiska do koszykówki w centrum. Podobno architektem Nansensgade był jakiś skejter. Kilkadzesiąt kamiennych trójkątów i tysiące skate możliwości. Można jeździć do woli. Nikt nie przeszkadza!

Hubert Brzuchalski, nasz przewodnik, również nie próżnował na spotach!

24


dizaster—#16

3

Christiania to taka autonomiczna strefa. Do końca nie wiem, czy chodzi o fakt iż stacjonowali tam kiedyś żołnierze i była to typowa dzielnica portowa (czytaj rozrywkowa). Rządzi się swoimi prawami (wielki napis na bramie: Now you’re entering non Eu zone) oraz możliwościami legalnego zakupu trawki. Akurat to nie jest najważniejsze. Na piętrze jednego z budynków znajduje się kryty drewniany bowl. To Wonderland. Kraina czarów. Spotkasz tam wielu nieprzytomnych turystów, graficiarzy i mega skate-rzeźników, czy czilującego Wesa Kramera.

25

Hipcio w Wonderland, czuł się jak w domu. Bs dizaster pod górkę. Wskoczyłby na rurkę. A że jej nie było, to po footplanta mu się dołożyło!

Spotkaliśmy go na spotach wcześniej. Jonas U Bunger aka Ginger, nie sprawia wrażenia asa i rzeźnika, ale gdy wsiądzie na deskę to zwariujesz! Spontaniczne ollie one foot transfer z pierwszej, jako jeden z kilkudziesięciu trików w sekwie.


dizaster—#16

4

Jeden z ostatnich spotów naszego touru, zaskoczył wszystkich. SEB spot to taki snakerun. Uliczka schodzącą pod niedużym kątem w dół, z murkami po obu stronach, wszystko pomiędzy ładnie zagospodarowaną zielenią. Całkiem jak w grze komputerowej, możesz “pyknąć” gap i znajdziesz się jeden level, uliczkę niżej. Robię zakład że w przyszłości na różnych filmach, zobaczymy tysiąc sekw stamtąd. To ukryty level Tony Hawk Pro Skater 9. Serio.

Domel i jego front flip na disaster na boisku rodem z Terminatora 7.

26


dizaster—#16

Przemek Hippler i NBD na spocie, gdzie wyjaśnione zostało już naprawdę wiele. Jak widać na zdjęciu obok potrafi również flipka zakręcić jak trzeba!

27


dizaster—#16

Rozkoszuj się zdjęciami, a na kolejne skate-wakacje wybierz Kopenhagę!

O

gromne podziękowania: Tomek Vans Polska, Tomek Carhartt Wip, Monika i Paweł Głydowie z MPG Skaterparki.pl, Marek, Krzysiek, jacek i michał z Nervous, oraz Nikon Polska.

Skatepark na którym mogą jeździć tylko skaterzy. A kilkunastoletnie dzieciaki jeżdżą lepiej na kątach nich wielu sponsorowanych Polaków. Można spotkać też wielu riderów z całego świata. Gabriel Vazquez, potężny lipslide. Fælledparken.

28


29

dizaster—#16


30

dizaster—#16


dizaster—#16

Tekst+ Foto: Paula Aschette Dulnik Institute of Design Kielce www.idkielce.pl

design or die! warsztaty

W

szystko zaczęło się od festiwalu Skateboardingu i BMX w Gdańsku. Baltic Games to największe wydarzenie sportów ekstremalnych w Polsce. To było COŚ! W wieku 30 lat zwariowałam na punkcie deski i obiecałam sobie, że zrobię wszystko aby było jej jak najwięcej w moim życiu. Nie wystarczyło mi samo jeżdżenie, chciałam więcej!

T

ak powstał pomysł na Design or Die! pierwsze w Polsce warsztaty projektowania grafik na deskorolkach, które odbyły się w dn. 24/25.10.15 w Kielcach. Event zorganizował Institute of Design – najbardziej kreatywne i nowatorskie miejsce w mieście. Okazją do połączenia projektowania graficznego i skatebordingu była druga edycja barcampu Projektowania komunikacji. Warsztaty prowadził Jakub Stępień z Hakobo Studio. Czekało go trudne zadanie - wybranie uczestników zajęć. Głównym kryterium był poziom nadesłanych przez nich prac, przygotowanych specjalnie na deski. Ostra selekcja, tylko siedem miejsc, a chętnych trzy razy tyle.

31

W

arsztaty rozpoczęły się od części teoretycznej (czyli przeglądu zdjęć i filmów od DizasterMag), która – i tu Was zasko-

czę - była równie ciekawa jak część praktyczna. Dla nas jako organizatorów nie było to wielkim zaskoczeniem, w końcu nie bez powodu zaproponowaliśmy warsztaty Jakubowi, który ogarnia temat od dawna. Pamiętacie jego deskorolki zaprojektowane dla Pogo? Dużą część kolekcji możecie zobaczyć do końca roku w Institute of Design Kielce.

P

o części teoretycznej wesoły team warsztatowy zabrał się do wykonywania projektów. W ruch poszły markery i spray’e. A inspiracją do pracy mogło być wszystko. Edwin z Hulu Longboards wykorzystał motyw orki, która występuje w mitologii Indian plemienia Haida. Orka jest symbolem siły i indywidualności. Tomasz Stasiak z The 12 design od początku zakładał, że na jego desce powstanie wzór komiksowo/cartoonowy,, który najlepiej oddaje styl jego prac. Po sugestiach Jakuba wykorzystał fakturę drewna, aby przedstawić kota spadającego z deskorolki. Na zajęciach były też trzy dziewczyny. Jedna z nich - Amelia Chwałek postawiła w swoim projekcie na kobiety – ryby. Syreny to jeden z jej ulubionych motywów. Dzikie mistyczne piękno o lekkim erotycznym zabarwieniu. Nam też się to podoba!:)


UCZESTNICY WARSZTATÓW: Amelia Chwałek Rafał Głażewski Michał Jaroń Igor Kowalczyk Anna Łukasik Edwin Radzikowski Tomasz Stasiak

dizaster—#16

Najlepsze podsumowanie Design or Die? 12 godzin zajęć, 7 uczestników z całej Polski, dziesięć zjedzonych pizz i 5 litrów wypitej kawy. Świetna atmosfera, dużo pracy twórczej, a w tle filmy od Pogo i wystawa 50 najlepszych zdjęć deskorolkowych magazynu DizasterMag. Efekt końcowy? Zobaczcie sami! Jeśli myślicie, że to koniec naszych działań z deskorolką w roli głównej, to bardzo się mylicie. Od przyszłego roku szykujemy coś jeszcze lepszego, ale o tym następnym razem. Stay tuned!

32


33

dizaster—#16


34

dizaster—#16


dizaster—#16

35

Tekst: Igor Bętlejewski od lewej: Wojtek Pastuszak, Wojtek Mandrysz, Marcin Baca Duch, Igor Bętlejewski Foto: Marcin Baca Duch Miejsce: Mr Wilson DIY, Kassel, Niemcy

EURO GYPSY TOUR

Siedząc teraz w Sopocie, pisząc ten artykuł, cały czas nie mogę uwierzyć w wyjazd na którym byłem. Wojtek Pastuszak, który kończy w tym roku trzydzieści lat stwierdził, że trzeba zacząć spełniać swoje marzenia. jednym z nich był trip wokół Europy po najlepszych bowlach i miejscówkach DIY. Ekipa składała się prawie jak old-schoolowy skład rapowy PCP. Północ reprezentowałem ja i Pastuch, Centrum Marcin „Baca” Duch oraz południe Wojtek Mandrysz. Jechaliśmy przez Niemcy, Holandię, Belgię, Francję, Kraj Basków (część Hiszpanii) oraz Szwajcarię.


dizaster—#16

Foto: Marcin Baca Duch Miejsce: Portland DIY, Bazylea, Szwajcaria strona obok Trick: Wallride - Igor Bętlejewski Foto: Marcin Baca Duch Miejsce: Darwin DIY, Bordeaux, Francja poniżej Trick: Wojtek Pastuszak FS grind Foto: Marcin Baca Duch Miejsce: Mr Wilson DIY, Kassel, Niemcy

36


dizaster—#16

S

37

potkaliśmy się pod Poznaniem, by klasycznie jak na Polaka przystało zrobić mega zakupy kiełbas na grilla i konserw na wyjazd. Nie tracąc czasu wyruszyliśmy do pierwszego checkpoint’u : DIY w Kessel. Przyjechaliśmy koło 18, po pół godzinnym szukaniu miejscówki w końcu znaleźliśmy „eingang”. Niestety powiedzieli nam, że nie możemy dziś pojeździć ponieważ odbywają się koncerty hardcorowe. Jak każdy wie, w rozumieniu skejta nie ma czegoś takiego jak „nie można pojeździć”, poszliśmy zobaczyć miejscówkę i po prostu zaczęliśmy jeździć. Po godzince wpadli budowlańcy spotu oraz właściciele, zajarali się nami i zaproponowali jazdy w zajebistym krytym skateparku obok. Gdy Niemcy się dowiedzieli, że śpimy w namiotach zaoferowali spanie w skateparku, darmowe browarki, kąpiel u jednego z ziomeczków. Dawno nie spotkałem się z taką gościnnością, od razu wiedziałem, że ten tour to będzie coś pięknego. Chłopaki jednak woleli jechać dalej i gdzieś

po drodze do Belgii zatrzymaliśmy się nad tajemniczym jeziorem Mohnesee. Po otwarciu wejścia do namiotu (co na tym wyjeździe było częstym pozytywnym zaskoczeniem) ukazała mi się piękna tafla wody. Po krótkim rozciąganiu mięśni i śniadaniu, ruszyliśmy przez Holandię do Mechelen w Belgii. Niestety zaczęły nas gonić chmury deszczowe. Cała piękna i wielka miejscówka DIY była zalana wodą. Zdecydowaliśmy się zjeść belgijskie frytki z majonezem i ruszyliśmy dalej do Francji. W środku nocy dotarliśmy na wyspę Vassiviere, która jak się okazało słynie z instalacji artystycznych. Oprócz samochodu prosto z Mad Max’a, czy święcącego w nocy domu, znajdował się jeden z ciekawszych bowli na jakich jeździliśmy. Na środku polany przy jeziorze został zaprojektowany przez Koo Jeong-A i wybudowany świecący w ciemności bowl, z rollinem przechodzącym przez tunel, paroma miskami, wielką 4 metrową częścią oraz kopułą. Mieliśmy taką zajawę na znalezienie jeszcze przed wscho-

dem tego bowla, że w deszczu wjechaliśmy pod zakaz wjazdu na wyspę i szukaliśmy go z latarkami! Po wykonaniu paru zdjęć poszliśmy niechętnie spać, by następnego dnia zaliczyć całodniową sesję. Z wyspy otoczonej jeziorami pojechaliśmy prosto do Bordeaux, gdzie z ręką na sercu mogę powiedzieć roznieśliśmy kolejny spot na małe kawałki! Mieliśmy ogromną zajawę, panował klimat polski (nie był gładziutki), a obok znajdował się bowl w kształcie symbolu Ying-Yang. Po kolejnym grillu z mieszkańcami szalonego osiedla Darwin ( na którym był DIY ) ruszyliśmy do półmetka naszego tripu: Getxo w Hiszpanii.

K

lasycznie przyjechaliśmy późnym wieczorem, ogarnęliśmy park i poszliśmy rozłożyć namioty na klifie obok skateparku, w ruinach zabytkowych murów nad oceanem. Następnego dnia poszliśmy surfować. Fale były ogromne, a jako że jesteśmy ciotami w sporcie ojców deskorolki, wzięliśmy lekcję i poszliśmy pływać na falach drugie-


go sortu- wielkiej białej pianie. Dziewczyny, które widzieliśmy na plaży przeszły moje wszelkie oczekiwania, od razu wiedziałem, że jest to miejsce dla mnie, do którego na pewno jeszcze wrócę! Po sesji na falach pojechaliśmy na skatepark i zaliczyliśmy świetną sesje z localsami, którzy mieli piękny surferski styl oraz bandą skejcików z Marsylii. Nazajutrz padało, zaczęliśmy gadać co robią inne ekipy i w końcu skończyło się na tym, że kochani francuzi polecili nam basen w Tuluzie. Oczywiście po 2 godzinach jeżdżenia na parku złapał nas deszcz i z miejscowymi skejcikami poszliśmy do bardzo dobrej knajpy Le Carpaccio. Oprowadzili nas po mieście i ruszyliśmy dalej w naszą cygańską podróż. W Sete spaliśmy wewnątrz bowla. Rano, po zjedzeniu świeżej bagietki z turystyczną konserwą, rozpoczęliśmy jeździć w bowlu i na całym parku. Po paru godzinach ruszyliśmy w poszukiwania DIY, który był w górach schowany w lesie. Na szczęście otrzymaliśmy od localsa z Montpellier, wskazówki jak tam dotrzeć

Foto: Marcin Baca Duch Miejsce: La Cantera Skatepark, Getxo, Basque Country

i trafiliśmy bez problemu. Jako, że każdy z nas jest odpowiedzialny i ogarnięty to oczywiście nikt nie wziął wody, sesja na pełnej lampie w południe pokazała nam jak bardzo człowiek jest uzależniony od tego boskiego napoju. Musieliśmy szybko znaleźć sklep, zrobić duże zakupy składające się z owoców, lodów, słodyczy i baniaków wody. Następnym przystankiem była Marsylia. Po wieczornym przyjeździe od razu zaczęliśmy jeździć. Oczywiście nie obyło się bez przypałów. Jak każdy wie, Marsylia słynie z emigrantów, więc jako „białas” czujesz się tam jak mniejszość. Nic w tym złego, lecz niestety wraz z emigrantami przyjeżdżają tam przestępcy, którzy owej nocy chcieli nam ukraść samochód. Chamsko ogarniali nas i furę, aż w końcu byliśmy zmuszeni pojechać za Marsylię i tam się bezpiecznie przespać. Okazało się, że była to dobra decyzja, ponieważ jak wyszedłem z namiotu zobaczyłem przede mną lazurową wodę, a za mną piękne góry. Od razu poszedłem z Bacą wspinać się i porobić zdjęcia. Przy okazji

zrobiłem najlepszą kupę na świecie, na zboczu góry z widokiem na morze śródziemne (bez potrzeby papieru, yeah!). Potem kupiliśmy świeże owoce, szyneczkę i bagietkę i zjedliśmy to na skałach. Po opalaniu się i skakaniu do wody z klifów pojechaliśmy na bowla. Cały dzień jeździliśmy z miejscowymi, sami nas zagadywali i kazali za sobą jechać, by pokazać linię. Po popołudniowej sesji poszliśmy się ponownie wykąpać w morzu . Bowl sam w sobie jest magiczny, świetnie podzielony na sekcję, zakochałem się w nim. Po nagraniu paru tricków oraz zaliczeniu paru gapów (które były w THPS2) poszliśmy na burgera, piwko i pojechaliśmy dalej w trasę do Szwajcarii. W połowie drogi byliśmy mega styrani, więc postanowiliśmy się przespać nad kolejnym jeziorkiem. Okazało się, że całe jezioro jest zabudowane rezydencjami i w całym amoku rozbiliśmy się na trawie w jakimś Szwajcarskim miasteczku. Rano obudził nas głos mówiący: Polizei, Polizei. Okazało się, że spaliśmy na trawniku przed zam-

dizaster—#16

Foto: Marcin Baca Duch Miejsce: Mechelen DIY, Mechelen, Belgia

38


dizaster—#16

Foto: Wojtek Pastuszak Trick: Upsidedown - Marcin Baca Duch Miejsce: Glowing Bowl, Lac de Vassiviere, Francja

Foto: Marcin Baca Duch Miejsce: 4:00 nad ranem, Glowing Bowl, Lac de Vassiviere, Francja

Foto: Marcin Baca Duch Miejsce: Ying Yang Bowl, Darwin DIY, Bordeaux, Francja

Foto: Jakiś locals Miejsce: Les Ponts Jumeax Skatepark, Tuluza, Francja

39


dizaster—#16

Osoby: Cała Ekipa z localsami Foto: Marcin Baca Duch Miejsce: Bowl du Prado, Marsylia, Francja

Trick: Bs dizaster, Wojtek Pastuszak Foto: Marcin Baca Duch Miejsce: Sète Skatepark, Sète, Francja

Trick: BS grind, Marcin Baca Duch Foto: Wojtek Pastuszak Miejsce: Sète Skatepark, Sète, Francja

Trick: FS grind, Wojtek Pastuszak Foto: Maricin Baca Duch Miejsce: Portland DIY, Bazylea, Szwajcaria

40


dizaster—#16

41

kiem Chateau de Rolle, podobno sporą atrakcją turystyczną. Policja poprosiła nas o opuszczenie terenu, a Pastuch jako fachowiec perswazji poprosił, czy możemy pospać trochę dłużej, a oni po zastanowieniu się powiedzieli „ Ok, but only 1 hour”. Po przyjemnej drzemce pojechaliśmy do Portland DIY w Bazylei. Miejscówka była mokra, złapaliśmy zatem za ściągaczki do wody i wysuszyliśmy cały spot. Zaprzyjaźniliśmy się z przemiłymi lokalesami, którzy poczęstowali nas zimnym piwkiem, pojeździliśmy z nimi do czasu jak zaczęło padać. Posiedzieliśmy trochę i pogadaliśmy o całym spocie. W pierwotnym planie mieliśmy jechać w Alpy do Austrii, ale przez brzydką pogodę zadecydowaliśmy o przejechaniu przez całe Niemcy, żeby pojeździć w Berlinie. Gdy sen ściął nas z nóg, znaleźliśmy pierwsze lepsze jezioro do spania. Poszliśmy ostatkiem sił na zimne piwko,

gdzie dosiadł się do nas kapitan. Wyjaśnił nam, że jesteśmy na terenie Yacht Klubu, i tylko niektórzy mogą tutaj przebywać. Na szczęście, jak usłyszał całą naszą historię, sam zaproponował nam nocleg na posiadłości i zaprosił na rejs łódką. Z braku czasu musieliśmy odmówić rejsu, przespaliśmy się i ruszyliśmy w drogę do Berlina. Udało nam się pojeździć na DIY w Mellowparku parę godzin, poszliśmy po wszystkim na kolację do hinduskiej restauracji na ostatnią wieczerzę i wróciliśmy do Polski.

C

ały trip był niesamowitym przedsięwzięciem, zmienił sposób w jakim patrzę na deskorolkę. Spotkałem na nim wiele deskorolkowców, którzy kochają ten sport najmocniej na świecie, świetnie jeżdżą a jednak nie są nawet sponsorowani. Mają zwykłe prace, rodziny i coś co nikt nie może im zabrać - pasję.

Budują z własnych lub pozyskanych pieniędzy miejscówki DIY. Są aktywni lokalnie, tworzą zawody dla młodych, uczą ich jak jeździć, pokazują co jest dobre, a co nie. Pokazali mi to, co kiedyś powiedział mi Jamie Thomas, „Deskorolka potrzebuję różnych rodzajów inspiracji. Działanie na rzecz naszej społeczności i pokazywanie innym przykładu jest tak samo cenne i satysfakcjonujące jak bycie pro”

C

hciałbym podziękować wszystkim „skejtom” których spotkaliśmy, którzy nam pomogli, oraz których na pewno poznamy na przyszłych tripach, Dzięki Baca, Pastuch i Wojtek za piękny wyjazd. Roll Forever, Igor Bętlejewski


42

dizaster—#16


dizaster—#16

43

Tekst + Foto: RBS photo

CREATURE w warszawie czyli kroniki RBS PHOTO

Cała historia rozpoczęła się podczas pewnych zawodów pod Poznaniem. W przerwie między przejazdami zaglądnąłem do telefonu co tam na instusiu słychać. Znikąd objawił mi się mail od tajemniczego Noah. Pierwsze skojarzenie - Arka Noego, co jak się później okazało było dużym błędem. Był to kamerzysta Creature – firmy, z którą religia ma mało wspólnego. Po krótkim wstępie, spytał czy byłbym zainteresowany pokazaniem chłopakom spotów w stolicy. Zajarany odpisałem, że oczywiście, z miłą chęcią.


dizaster—#16

david gravette, fs 5050 grind, plac grzybowski

44


dizaster—#16

kevin baekkel, nosepick, szaber bowl

Truman też dołożył do pieca i załadował sporego transfer stalefish’a.

F

45

inalnie chłopaki przylecieli do Wawy. Pierwsza ustawka była u nich w apartamencie. Przyszedł po mnie wcześniej wspomniany Noah - super miły typ. Wychodzimy na górę, witam się z całą ekipą (Bingaman [kontuzjowany], Gravette, Hooker, Baekkel, Broach, Martinez, Paartanen). Po szybkim rekonesansie spotów ruszyliśmy na miasto. Niedaleko był Plac Grzybowski, tam rozpoczęliśmy. Gravette miał na niego jakieś parcie. Przyjeżdżamy na miejsce, David sprawdza najazd ale nie na schody...tylko na rurę której nigdy nikt nie zrobił! Porkę cechują dwie rzeczy: znajduję się jakieś 30 cm od ściany, oraz jest cała karbowana (na całej długości są żłobienia) co sprawia, że jest cholernie trudna do zrobienia. Warte przypomnienia jest to, iż był to pierwszy spot, żadnej rozgrzewki, nawet głupiego ollie ze schodów. Inny David (staff photographer Thrasher’a) oraz Noah rozłożyli się ze sprzętem i potem już poszło. Fs 5050 grind w trzeciej próbie. Wszystko spoko kozak trick, ale Gravette pyta czy jesteśmy gotowi dalej, a my, że tak. Podjeżdża

znowu i bang fs 5-0 z pierwszej. Kopara mi opadła i już wiedziałem, że będzie to zajebisty tydzień. I tak leciało po kolei, od Grzybowskiego przez DIY i Szaber Bowl, który Panowie zamknęli z uśmiechami na twarzy. Zwłaszcza norweg mieszkający w Kopenhadze, Kevin Baekkel. Wyjadacz każdego rodzaju spotów, najbardziej aktywny na wyjeździe. Nosepick’a robił chyba w każdej próbie. Później zabrał się za quatery na DIY i transfery podczas których dotykał plecami sufitu.

Al Partanen (43lata) na wallu też nie omieszkał posadzić fs rock’n’rolla (ciekawostką jest, że został on pro w 1992r czyli wtedy kiedy się urodziłem, co świadczy o tym iż chłop trochę się już naoglądał).

Podczas robienia tego zdjęcia zdarzyła się fajna sytuacja. Gdy przyjeżdża jakiś team ze swoim fotografem z to oczywistą rzeczą jest, że jeśli chciałbym robić foty to muszę dostosować się do reguł stosowanych przez gości oraz usuwać się, jeśli o to proszą. Tutaj było jednak inaczej. Zapytałem się Davida (fotografa) czy mogę ustawić lampy i czy nie będą mu przeszkadzać. Odparł iż żaden problem. Potem druga kwestia, trick zdecydowanie pod fisheye’a więc pada kolejne pytanie: Czy mogę robić zdjęcie z tego miejsca (stałem dosłownie pół metra od David’a i miałem wrażenie, że jestem w jego kadrze (też miał zapiętego fish’a), nagle słyszę coś mniej więcej takiego: stary, nie musisz się mnie pytać o to, możesz stać gdzie chcesz.


dizaster—#16

kevin baekkel, olie into bank, stadion narodowy

46


dizaster—#16

47

O

dpowiedziałem, że pierwszy raz się spotykam z czymś takim i do tej pory musiałem się dostosować, na co on, iż ja też ogarniam dobrze foty i nie muszę. Dał mi wolną rękę co było mega miłe w porównaniu np. do touru Bones gdzie nie mogłem nawet wyciągnąć lamp. W następnych dniach bywało różnie z pogodą, która średnio nas rozpieszczała. Jednak udało się na Narodowym, gdzie zobaczyłem na żywo najbardziej chorą rzecz w swoim życiu. Jak to w Poldonie, nie obyło się bez zaczepek z ochroną... ale jakoś się udało! Ollie przez gap na poczwórny bank. Będąc na stadionie naprawdę wiele razy, nie pomyślałem, że znajdzie się jakiś kot, który zjedzie z trzeciego łamania, a tu raz, że zjeżdżał z czterech, to dwa jeszcze do nich wskoczył! Potem dopadł nas deszcz. Niestety jak się później okazało trick był do nagrania jeszcze raz, ponieważ ochroniarz doczepił się do nas, że śmigamy po tych bankach i generalnie OUT. Więc trzeba było do niego podbić, zagadać i odciągnąć (gdyż stał na najeździe i za nic nie chciał się ruszyć). Tak więc znowu misja kolejnego dnia z tym samym trickiem. Gdy dotarliśmy, po dwóch próbach znowu jak na złość zaczęło padać. Kolejnego dnia przed spotami, odwiedziliśmy skatepark na Potockiej, żeby trochę się rozjeździć. Tak się złożyło, iż trochę pokropiło, lecz mimo to ruszyliśmy na lunch, a potem na Narodowy skończyć to co zaczęliśmy 3 dni wcześniej. Kevin wraz z Gravette’em trochę się struli żarciem w Brooklyn Burgers i na stadionie haftowali. Kevin z mordką czerwona jak burak wręcz pobiegł na górę po schodach i bez zastanowienia zaczął ładować ollie, które posadził bardzo szybko. Strzeliłem fotę, nagrywka wyszła „jak ta lala”

i wszyscy skończyli z bananami na japkach. Warto dodać, że przy zjeżdżaniu z tego czegoś, ostatnie łamanie praktycznie się przelatywało! Wraz ze Sfahem z IDOSK8 stwierdziliśmy wspólnie, iż była to najbardziej chora rzecz jaką widzieliśmy na własne oczy, a skoro Maciek tak twierdzi po oglądnięciu dziesiątek tysięcy filmików, to uwierzcie, że musiało tak być. Wymyślił sobie sekwencję oraz pojedyńczy mega niecodzienny triczek na barierce do przypinania rowerów, której krawędź znajdowała poniżej krawędzi schodów, co nie przeszkodziło mu to w zrobieniu tego ślicznego fs noseblunta.

david gravette, noseblunt, stadion narodowy


dizaster—#16

truman hooker, fs wallride, rondo onz

48


49

dizaster—#16


W ramach triumfu po wielominutowej bitwie pił wodę niczym wojownik po walce!

R

ano u chłopaków spotkałem jakieś wcześniej nieznane mi Panie... Jak się okazało nie omieszkali oni odwiedzić paru miłych lokali w nocy i zabrać ze sobą nowe koleżanki.

kevin baekkel, fs 5050 grind, muranów

dizaster—#16

N

astępnie skierowaliśmy się do centrum, odwiedziliśmy rondo ONZ gdzie Truman od początku chciał załadować fs wallride. Dokonał tego po niemałej walce, podczas przelotnego opadu deszczu.

Pierwszy spot to łamana poręcz na Muranowie. Panowie czaili się na nią już wcześniej ale pogoda nie dopisała. Tym razem jednak nic już nie przeszkadzało Kevinowi w odjechaniu 5050 przez całą rurę. Po drodze zaliczyliśmy jeszcze kilka spotów i poszliśmy na starówkę zrobić parę lifestylowych zdjęć, potrzebnych do artykułu Thrashera. Na koniec pamiątkowa focia z chłopakami i kolejny tour dobiegł końca.

Tak zleciał kolejny fajny dzień, a wiadomo, że wszystko co dobre szybko się kończy. Nastał czas na ostatnie spoty. Ostatni dzień zaczęliśmy trochę wcześniej niż zwykle ponieważ, pogoda dopisała i trzeba było to wykorzystać. Poranny stretching z gumą Gravette’a i można jechać.

Podsumowując, super chłopaki, wyluzowane, zgrane. Zero czajenia się na spoty, zero gadania, szukania dziury w całym, że najazd, że coś. Po prostu przychodzi i robi. To właśnie wyróżnia amerykanów od europejczyków. Mało gadają i po prostu robią zamiast zastanawiać się i czekać na zbawienie. Nieważne czy porka jest karbowana czy krzywa czy inna. „Robię i już”. Na pewniaka. Więc teraz idźcie i przestańcie się zastanawiać co się stanie bo tu przerwa, tu dziura. Wszystko się da tylko trzeba chcieć. Peace.

50


51

dizaster—#16


52

dizaster—#16


53

dizaster—#16


dizaster—#16

Damian Nikliński, kickflip, Zakopane Imię i nazwisko Damian Nikliński Data i miejsce urodzenia 19.01.1999 Zakopane Ile lat jeździsz na desce? 21 lipca siadło równe 9 lat. Dlaczego zacząłeś jeździć na desce? Mój sąsiad jeździł na desce, na wiosnę 2006 roku przyszedł do mnie bo dostał nową grę, a mianowicie Tony Hawk American Wasteland, odpaliliśmy u mnie na komputerze, chwile pograliśmy i zajarałem się strasznie, tydzień później poprosiłem go żeby mi pożyczył tą grę, grałem kilka tygodni i stwierdziłem ze fajnie by było spróbować pojeździć na desce i później wszystko się zaczęło... Twoja pierwsza deskorolka. Ile miałeś lat jak zaczynałeś? Gdzie ją kupiłeś/dostaleś? Co wpłynęło na wybór? Miałem wtedy 7 lat. Tata był u znajomych w Wiedniu, wpadłem na pomysł żeby zadzwonić

i poprosić go żeby kupił mi jakąś deskorolke na początek, ale że wtedy ani ja, ani tata nie znaliśmy się na tym wogóle to skończyło się na tym że tata kupił marketową deskę w jakimś sportowym sklepie. Wrócił 21.07.2006 jakoś pod wieczór, dał mi deskę a ja na strasznej zajawie poszedłem pod sklep, który był obok mojego domu i tam uczyłem się jeździć. Pierwsze filmy, magazyny, co utkwiło Ci najbardziej w pamięci, co najbardziej Cie zainspirowało? Pierwszy prawdziwy film deskorolkowy który oglądałem to INFO VIDEO SZCZĘŚLIWA TRZYNASTKA, pierwszy magazyn to też INFO bo kupiłem go razem z filmem. Najbardziej utkwił mi w głowie przejazd Tomka Kotrycha a zainspirowało mnie takie luźne podesjcie do deskorolki. Styl i miejsce jazdy: wraz z rozwojem umiejętności, upodobałeś sobie jakieś określone typy: flat? Murki? Kąty? Street? Park? Gdzie czujesz się

najlepiej? Najlepiej czuje się na dużych schodach, albo na jakichś wysokich murkach z których można pyknąc dobry lot, stylówka taka trochę na Homokiego hehe Emotikon grin Twoje pasje poza deską. Czy w jakikolwiek sposób korelują z jazdą, czy może są odskocznią od deskorolki? Poza deską, razem z moimi dwoma przyjaciółmi Kacprem i Krzyskiem mamy garaż i tunigujemy skuterki, jeździmy gdzieś w tripy i sprawia nam to dużo radości i przez to też się czegoś uczymy. Spotykamy się na codzień w garażu i tam zazwyczaj jest coś d roboty, a jeśli nie to poprostu sobie chilluejmy i to jest właśnie taka odskocznia od deskorolki. Kogo chciałbyś pozdrowić? Chce pozdrowić mamę, tatę, Maćka i cała załogę GRINDBOX, wszystkich skejtów, Kacpra, Krzyśka, Kaśkę, Juriego, Szymira, Pozioma i resztę ziomali z którymi śmigam

54


dizaster—#16

Foto: RBS photo Tekst: Piotr Dabov

Pochodzenie? Wychowanie? Otoczenie? Rodzaj skateparku? Jak to się dzieje, że dany skater wybiera określone tricki? Bardziej lubi kickflipy od heelflipów albo bardziej backside od frontside? Czemu ubiera się w ten sposób?

55

Długoletnia obserwacja sceny. Różne mody, podejścia i inspiracje. Przeprowadziliśmy pseudonaukowy test, aby sprawdzić dlaczego ktoś ma określony

Co Definiuje Skatera 2 Część druga pseudo-psychotestu bez agrestu.

styl, robi takie, a nie inne tricki, lubi zawody, czy też woli sprawdzić się podczas nagrywek. A może chodzi o jedzenie? A może o jaranie? A może o...? Test został przeprowadzony na skaterach w różnym wieku, mieszkających w bardzo różnych miejscach, o różnym pochodzeniu i stażu na desce. W tym odcinku wjechał Bajkowy lotnik, Traszer, oraz pewien Zakopiańczyk.

Zadaliśmy każdemu po 30 pytań. Mamy przyjemność wydrukować tylko wybrane kilka best szotów.


dizaster—#16

Imię i nazwisko Daniel Leśniak. Data i miejsce urodzenia 31.10.1994r. Jastrzębie-Zdrój. Ile lat jeździsz na desce? Zacząłem na wiosnę w 2006 roku, czyli wychodziłoby ponad 9 lat, ale miałem trochę przerw przez bieganie na granicy 2013/14 roku. Zacząłem startować w biegach ulicznych i łącznie przez niecały rok nie jeździłem na desce. Dlaczego zacząłeś jeździć na desce? W 2006 roku po pierwszym zagraniu w THPS4, i obejrzeniu kilku skate video z tej gry, poczułem niesamowitą zajawkę na deskorolkę. Była to w pewnym sensie jakaś tajemnica, magia, która nie pozwalała mi zrozumieć jak moż-

na robić takie ewolucje... a z racji, że koleżanka z bloku w którym mieszkam, miała old-school’ową fishk’ę, to od razu ją pożyczyłem, wyszedłem i zacząłem pomykać aż do późnych noc. Taka zajawka trwa do dzisiaj. Każdego dnia mam ochotę wyjść na deskę i jeździć do późnej nocy, i prawie każdego dnia to robię. Czy uprawiałeś, bądź uprawiasz jakiś sport, albo inną aktywność fizyczną? Byłem biegaczem długodystansowym przez 4 lata począwszy od 2010 roku. Przez to trochę zaniedbywałem deskorolkę, ale jakoś to pogodziłem, bo miałem jednocześnie zajawkę na to i na to. Jednak w 2014 roku nie widziałem już w tym sensu. Biegałem, męczyłem się, nie miałem sił na deskorolkę. Nogi nie dawały

Daniel „Bajkowy” Leśniak Tucknee, Jastrzębie Zdrój Fot: Karol Olech kaaaaarlik.tumblr.com

robić dobrego ollie jakie robiłem kiedyś, więc definitywnie to rzuciłem. Jeżdżę teraz na desce dzień w dzień. Odpycham się po tej krzywej kostce brukowej. Katuje trik za trikiem. Zaliczam maty. Wstaję. Jadę dalej. Proste. Twoja pierwsza deskorolka. Ile miałeś lat jak zaczynałeś? Gdzie ją kupiłeś/ dostałeś? Co wpłynęło na wybór?: Miałem niecałe 12 lat jak zacząłem jeździć na desce fish’ce, którą dostałem od koleżanki z klasy Weroniki. Na takim plastiku po-

56


dizaster—#16

mykałem przez dobre pół roku. Fakt, że deska miała pół metra długości, to i tak dało radę uczyć się na niej trików. Sama frajda odpychania się, jazdy z góry, czy skręcanie na boki. Nowe doświadczenia. Wtedy dawało to ogromną satysfakcję. Nic się nie zmieniło. Zajawa nadal trwa. Satysfakcja jest cały czas. Pierwsze filmy, magazyny, co utkwiło Ci najbardziej w pamięci, co najbardziej Cie zainspirowało?: Miałem zajawkę na wszystko związane z deskorolką. Wszystko co się wokół niej kręciło. Zwracałem na każdy szczegół uwagę. Oglądałem po kilka razy jedne i te same skate video. Blind „What if ?”, czy Almost „Round 3” dawało nieziemską zajawkę jak na tamte czasy. Wpadłem wtedy w jakiś trans i oglądałem nowe filmy z dnia na dzień. Czytałem newsy na deskorolka.pl. Siedziałem 24/7 na andegrand.pl. Prowadziłem swoje strony internetowe, które już niestety nie istnieją. Triki z początków jazdy, z jakiego byłeś najbardziej zadowolony i jak dużo czasu zajęło? Jaki styl preferowałeś? Ollie nauczyłem się jakoś po tygodniu. I była satysfakcja. Jednak trikiem, który sprawił ogromną radość, był kickflip skatowany po 3 miesiącach od rozpoczęcia jazdy na desce. Każdy na osiedlowym skateparku, mówił, że mam bajkowy styl. Przeważnie ubierałem się w jakieś ciuchy z logami znanych kreskówek. Nosiłem czapkę z mickey mouse. I od tego chyba powstała moja ksywa: Bajkowy. Wymyślił ją Adam Peerka Dubiel (pozdro).

57

Pierwsze zawody? Czułeś tremę? Miałeś przemyślany przejazd? Jak to ewoluowało na przestrzeni czasu (obecnie)? Jakie jest Twoje podejście do tego typu imprez? Pszczyna Skate Jam w 2009 roku.

Pierwsze zawody, lekka trema. Nie jakaś mega wielka, ale szczęka trochę drgała. Przejazd zaplanowany, siadło trochę grabów, byłem zadowolony, ale najlepsze było to, że mając 14 lat wylądowałem w kategorii OPEN, zamiast być w JUNIOR’ach. Mimo upomnieniu się o to w biurze zawodów, organizatorzy nic z tym nie zrobili. Obecnie, jeżdżąc po tych zawodach, wszyscy się znają, wszyscy są jednością i nie widzę powodów do spiny. Każdy ogarnięty skater wie na czym polega skateboarding. Na zawodach jeździmy nie tylko dla siebie, ale przede wszystkim dla atmosfery. Wszyscy się integrują, rozmawiają ze sobą. Zjeżdżamy się z różnych miast, żeby razem poodpychać się na sklejce. To daje klimat. Miałeś taki moment podczas jazdy na desce, że czułeś się spełniony?: Kiedy to było?: Zakażdym razem kiedy odjeżdżam nowy trik, który katowałem z klika, kilkanaście, kilkadziesiąt dobrych prób. Kiedy wskakuję na deskę – odpływam. Rodzina. Czy masz dziewczynę, żonę, dzieci? To Ci pomaga, motywuje, czy wręcz przeciwnie? Nie potrzebuję motywacji do jazdy, bo robię to co kocham. Rozumiesz? Jeśli robisz to co kochasz, nie potrzebujesz motywacji. Laski są fajne, ale wszystko w swoim czasie. Twoje pasje poza deską. Czy w jakikolwiek sposób korelują z jazdą, czy może są odskocznią od deskorolki?: Nie mam innych pasji. Poświęciłem się deskorolce. W latach 2010-2014 biegałem długie dystanse, ale to rzuciłem, bo nie miałem sił jeździć na desce. Co najbardziej lubisz jeść? Myślisz, że sposób w jaki się odżywiasz wpływa na

twoją jazdę?: CARB THE FUCK UP! Nagrywki. Lubisz być nagrywanym? Stresujesz się przy tym? Sam wybierasz miejsca? Masz parcie na to aby mieć swój part? W kółko o tym myślisz?: Zawsze chcę mieć jakiś nowy part. Często analizuję swoje triki na nagrywkach, przy których nie stresuję się zbytnio. Zawsze na spontanie się znajdzie jakaś miejscówka, na której poleci kilka triczków. Rozwój. Co chciałbyś osiągnąć jeżdżąc na desce, masz jakiś określony cel, plany? Jak widzisz siebie za 10 lat?: Chcę jeździć. Jestem uzależniony od tego. To działa jak narkotyk. Jak nie wyjdę na deskę, nie jestem spełniony. W ostatnią zimę nie wytrzymałem i poszedłem jeździć po śniegu. Fakt, ciężko było, ale frajda była nieziemska. Co definiuje skatera Twoim zdaniem? Samodyscyplina, samozaparcie. Nikt za Ciebie nie zrobi triku. Sam dochodzisz do wszystkiego krok po kroku. Uczysz się na błędach. Wyciągasz wnioski. Jedziesz dalej. Nie możesz stać w miejscu, musisz się rozwijać. Pozdrawiam osoby z którymi najczęściej jeżdżę: Anię Kulig,Patryka Kucharskiego, Michała Skrędzelewskiego, Przemka Hipplera.


dizaster—#16

Imię i nazwisko Paweł Waśniowski Data i miejsce urodzenia 13.03.1996 Olsztyn Ile lat jeździsz na desce? 7 lat na kawałku drewna Czy uprawiałeś, bądź uprawiasz jakiś sport, albo inną aktywność fizyczną? Trenowałem chyba wszystko od koszykówki,siatkówki czy piłki nożnej po judo i lekkoatletykę Z kim zaczynałeś jeździć, czy byli to jacyś pro, kumple z osiedla, kim jarałeś się najbardziej z Twojego otoczenia? Zaczynałem jeździć z ziomkami z pobliskiego skateparku „NIEBIESKI” raczej były to przeciętne ziomeczki z zajawą niż pro. Najbardziej jarałem się na początku chyba Tomkiem Ziółkowskim i ekipą 3Station którzy zawsze wyjaśniali. Pierwsze zawody? Czułeś tremę? Miałeś przemyślany przejazd? Jak to ewoluowało na przestrzeni czasu (obecnie)?

Jakie jest Twoje podejście do tego typu imprez? Pierwsze zawody to Element „Make it count” które odbyły się w starym skateparku Kamuflage. Były to przejazdy pamiętam że miałem zaplanowany przejazd same ollie jakieś fs ollie i chyba tyle umiałem wtedy. Pamiętam że jak mnie wyczytali od razu miałem pełno w gaciach ale jakoś się udało nie pokazałem za wiele ale pierwsze zawody miałem za sobą . Obecnie staram się mniej więcej zaplanować jakiś przejazd ale nigdy nic nie wiadomo staram sie nie wczuwać. Z zawodów na zawody jakoś cała ta presja zeszła ze mnie. Traktuje zawody bardziej jako zabawę i miejsce gdzie mogę spotkać się z ziomkami z całej Polski. Twoje ulubione triki oraz triki których nie umiesz, bądź nie znosisz. Fs pop i ukochany fs rockNroll!!! Nie umiem latać ale to kwestia czasu . Nienawidzę 50-50 na okrągłej rurce

Wyjazdy, skate tripy. Jak często w roku masz szansę w ten sposób wyjechać? Twoje ulubione miejsca? Który wyjazd uważasz za najlepszy dotychczas? Skate tripy są najlepsze!!!Ulubione miejsca: Malmo, Kopenhaga, Berlin a najlepszy wyjazd to wyjazd z ekipą Couch Raiders do Barcelony!!! Jak będzie wyglądał skateboarding za 10 lat? Deskorolka cały czas sie rozwija za 10 lat boję się co się będzie działo jesli chodzi o tricki.Techniczne kombinacje grube akcje bowlowe wielkie rury i gapy to będzie PIEKŁO!!! Co najbardziej kochasz w skateboardingu? Chyba to że łączy ludzi. Nie ważne czy jesteś młody czy stary, bogaty czy biedny, wydziarany czy nie ważne jest to że jeździsz na desce. Będąc w innym mieście i nie znając nikogo dogadasz się ze skejtem zawsze bo macie tę sama pasje!

58


dizaster—#16

59

Paweł Waśniowski, Faflok rotacja, firmóweczka, którą lepiej zobaczyć na żywo niż na zdjęciu, Warszawa Foto: Rbs Photo


60

dizaster—#16


61

dizaster—#16


62

dizaster—#16


dizaster—#16

63

Od lewej: Jacek „Czapi” Ostaszewski, z browarem Mikołaj Baranowski, Mateusz Okuła, Słowiański przykuc: Szymon „Szaban” Kuś. Brakuje Przemka Hipplera, ale on w tym numerze jest już wszędzie, więc chyba się nie obrazi! Foto: FLTM / Kuba Specylak.

naTOURalnie żyć czyli Localsi oczyma szarej eminencji

Po kilku zimowych miesiącach przerwy znów się spotykamy. Każdy trochę jakby odmieniony. Ja jak zawsze w formie. Po kilku generalnych naprawach jakie wyszły w trakcie ubiegłorocznych wyjazdów ale bez większych zmian wizualnych. Młodzi z kolei jakby trochę podrośli, a starzy wcale się nie zmienili.


dizaster—#16

Szaban ten trik potafi zawsze i wszędzie. FS Boardslide, Katowice Foto: NOSPR - Skatefriends.

64


dizaster—#16

Odpalam i jadę. Wnętrzności pracują jak w zegarku. Jak w starej dobrej maszynie. Jeszcze tylko jeden z Localsów pyta mnie o poziom oleju. Myślę „sam sobie sprawdź smarkaczu, ale w swojej głowie”. Hahaha! Jak na stare lata jedzie mi się całkiem nieźle . Po długiej przerwie, nawet sama jazda sprawia mi przyjemność. Podczas postojów, oglądam i podziwiam energię młodych, jednak zamiast szaleństwa wolę cruzować i gładko wchodzić w zakręty. Kolejny dzień touru, czas płynie coraz szybciej, śmierdzi coraz bardziej. Nie pamiętam, czy wczoraj byliśmy w Pradze, Berlinie czy Kopenhadze. Kto by liczył dni i miejsca, jak i tak jest zajebiście! Wczoraj chłopaki poszli po desce na miasto, zostałem na parkingu pod Lidlem po przejechanym tysiącu kilometrów. Ostro popili, nikt nawet się nie zapytał czy też chciałem. Myślą, że jak zaleją mnie raz na 3 dni to wystarczy. Ja przecież też mam uczucia! Kolejny tour . Tym razem po Poldonie. Tłuczemy się po dziurach. Podsłuchałem, że jedziemy na jakąś ważna imprezę, podobno w stronę Gdańska. Te drogi są nie na moje siły. Bolą kości, a trzeba być na czas.

65

W nocy było grubo. Młodzi coś wygrali i no biba. Znów zapomnieli, że nie jestem autobusem. Zwaliło się ze 20 osób. Wnętrzności wybebeszone i poprzewracane.

Znów stoję z boku i patrzę, szkoda że tak daleko mnie postawili. Nie widzę wszystkiego, ale wiem na co ich stać. W sumie to po wczorajszej bibie jestem na nich wkurwiony, chociaż we wnętrzu czuję dumę, patrząc jak sobie radzą . Podarowałem nawet śmierdzące nogi i wylane piwo. Środek nocy. Jedziemy do Kolonii. Wszyscy śpią. Ja wyśpię się w dzień, jak Localsi pójdą na spoty. Jak zawsze wrócą w środku nocy i będą spać do południa . Któryś wczoraj skręcił kostkę inny zbił pietę itd. Czasem już nie mogę tego słuchać i zastanawia mnie, ile można gadać o deskorolce. Jakbym tylko umiał mówić to krzyknąłbym: „zamknąć japę!”. Ale to tylko chwilowe rozdrażnienie. Wieczorem uspokoiłem się, jak poczułem zapachy indyjskie. Poza kilkoma niedogodnościami czuje się jak członek rodziny i odmłodniałem trochę. Dzięki Localsom zwiedziłem kawał Europy, za co jestem dozgonnie wdzięczny. Localsi chyba też są wdzięczni. Ostatnio wypuścili nawet mój promodel. Jak spotkasz nas gdzieś na drodze, koniecznie zbij pionę! Rozpoznasz mnie po obklejonej jak lodówka dupie! Do zobaczenia w trasie! Wasz wierny Camper Van: fiat Ducato Pilot


66

dizaster—#16


dizaster—#16

Jak na prawilną skate firmę przystało Localsi kręcą swój film. Oczywistym jest, iż z takim teamem będzie grubo. W akcji mistrz kickflipów Jacek Ostaszewski nagrywany przez Mikołaja Baranowskiego, Warszawa. Foto: Rbs Photo.

Nie bylibyśmy sobą, ani Localsi nie byliby Localsami, gdyby nie było foty Hipcia. Tym razem Przemek pozdrawia z Malmo, przy okazji uchylając rąbka tajemnicy, albo pokazując kawałek grafiki, czyli głównego bohatera artykułu. Foto: Rbs Photo.

67


dizaster—#16

Karol Waloszczyk, fs slasher. Zamek, kochany zamek, kiedyś mekka skejtów, od 4 lat plac budowy i miejsce na bifor przed imprezą. Z niecierpliwością czekamy aż wróci do stanu świetności! 68


dizaster—#16

wywiad: Piotr Dabov

Rafał Groth. Urodzony w Szczecinie 09.12.1988 r. Lat na desce:16 Podwórkowy skateboarding zaczął uwieczniać od 2002 roku małym aparatem na klisze. Dzisiaj uzbrojony w Canona 6d i dobre flesze, uwiecznia lokalną scenę. Jakie były Twoje początki fotografowania skateboardingu? Zaczęło się od “tourów” po dzielnicy za małolata. Na każdym takim wypadzie zajawa była niewyobrażalna, więc stwierdziłem że trzeba to jakoś “zatrzymać”. Każda złotówka szła na wywołanie i odbitki, oczekiwanie na efekty było super przeżyciem. Każdy czekał, aż zobaczy swoje triki na papierze. Czasem nie było kolorowo, kiedy np. ktoś zrobił 36flipa, a ja “złapałem” moment wybicia, miałem wtedy przerypane! Dlaczego tak rzadko można spotkać riderów ze Szczecina na zawodach?

69

Może dlatego, że u nas nie ma parcia na karierę. Mamy dwóch zawodników (Paweł grzybek Ratajczak, Mateusz “Kuras” Koszelnik) którzy zgarniają wszystko w regionie, czasami pokażą się w Lesznie czy na Bielawie, i to im chyba wystarcza. Są mega dobrzy i jakby dostali jakieś wsparcie finansowe na każdy wyjazd, to pewnie chętnie by jeździli.

Rafał Groth Pocztówki ze Szczecina Tak czy siak bardzo płaczemy że Alexem Wodzyńskim. Odpuścił trochę deskę bo taki naturalny talent bardzo rzadko się zdarza. Kiedyś na jakimś tourze, bodajże “Pogo Gity”, założylem się o butelkę whisky, że zrobię 36flipa ze schodów w jakiś Waszych podcieniach. Karkołomne “rzuty poświęcenia” zostały przerwane przez atak świeżaków policyjnych, którzy jak naspidowani bardzo niegrzecznie zaczęli sie wypytywać nas “Czy macie jazz?” Osobiście słuchałem jazzu bardzo dawno, ale powiedz mi jak to jest z tą Waszą policją jak jeździcie? Dawno nie miałem zatargów z policją, wydaje mi się, że trochę się uspokoili. Zazwyczaj kończy się to jakąś normalną rozmową i “do widzenia”. Jak “broimy” coś w nocy na ulicach, to zazwyczaj zatrzymują się i pytają z ciekawością co porabiamy albo czemu jak debile stoimy przy plastikowej blokadzie czy murku i na nią patrzymy z każdej strony. Drugą akcja z jaką kojarzy mi się Szczecin, to pierwszy przyjazd Bonesów do Polski. Czy tourowe auto: Mercedes Vito w czarnym macie, z przyciemnianymi szybami stojący pod klubem, mogło wzbudzic tak ogromne podejrzenia tajniaków że znienacka, kazali mi się legitymować? Do dzisiaj zastanawiam się o co chodzi? Dużo

krojonych aut przyjeżdża z Niemiec? Czasy “Młodych Wilków” dawno się skończyły, więc i proceder kradzionych aut i takich tam również. Nie kradnie się już aut w Berlinie, co najwyżej rowery! Macie tak naprawdę 100km to Berlina. Czy bliskość stolicy Niemiec w jakikolwiek sposób wpłynęła na twoją jazdę a w persperktywie Twoje zdjęcia? Kontaktu ze “scena” nie mamy, kilka razy do roku jedzie się na spoty i to tyle. Najwięcej zimą, na krytą Skatehalle, w sezonie ciepłym jakoś mniej. To trochę głupota bo Berlin nazywam Nowym Jorkiem Europy! Za każdym razem jak wracam stamtąd, mam zajawę na uliczną jazdę i przynajmniej wyobrażanie sobie, że jestem dalej w Berlinie i idę na miasto szukać spotów! Jeździmy też tam na demo jak jacyś prosi wpadną. To zawsze daję dobrego kopa zajawy. Jakie najbardziej lubisz skate zdjęcia? Z kim? O jakiej porze? Masz jakiś plan na zdjęcia? Zawsze jak idę na deske to pakuje do samochodu cały sprzęt foto bo a nóż ktoś będzie miał zajawę i będą triki leciały. Najbardziej lubię robić zdjęcia wieczorem, bierzę się wtedy jakis skład chętnych “asów” i idzie atakować spoty. Czasem wymyślę komuś coś


dizaster—#16

Mateusz Koszelnik aka Kuras. Bodajże jesień 2007. Nie pamiętam kto wpadł na odważny pomysł zrobienia zawodów na dziewięciu schodach na zamku. Śmiałków było niewielu, widownia spora, rzucali się dzielnie. W tamtych czasach królem zamku i 9tki był Eryk Gaj, który nie męczył się z jednym trikiem, ale zrobił ich kilka. To były pamiętne zawody, piękne show, godne zapamiętania, zwłaszcza na takiej miejscówce. Radek Stypczyński, ollie up, ollie over. Po wielu wielu latach w końcu zrobili nam w Szczecinie prawdziwe bulwary nad Odrą. Piękna sprawa na wieczorne piwko, czy triczki jak się ktoś nie boi, że deska wpadnie do wody.

70


dizaster—#16

łatwego co wedlug niego nie jest godne uwiecznienia,, byle tylko jakies zdjęcie zrobić, bo po prostu to lubię. Nawet jeśli tylko na 3 próby wyciągam i rozstawiam sprzęt co zajmuję więcej czasu niż zrobienie triku. Bartosz Leonowicz jest super kompanem na sesyjkę i na odpychanie nocne. Bardzo lubię chodzić na foty z Kaczorem bo zazwyczaj ma już cały plan w głowię, “jedziemy tam bo widziałem to i robimy”. Kaczor ma zawsze szalone i ciekawe pomysły i nigdy nie jest nudno. Kiedyś powiedział mi, że żałuje że nie urodziłem sie wcześniej żeby robić zdjęcią w czasach świetności Szczecina kiedy to rządzili razem z Erykiem i innymi. Czasem jak opowiada jakie to triki leciały i co było próbowane to naprawdę szok. Zresztą widać to trochę na starych przejazdach Eryka i Kaczora z info czy “Transmisji”, a to tylko mała próbka tego co sie kiedyś wyczyniało w Szczecinie.

na Pogo tourze, to wygrałem deskę pogo w konkursie na to kto ma najgorszą deske. Dzięki!!! Największe podziękówki za wielkie wsparcie i wiarę we mnie dla Mamuni i Ciociuni! Babci i Dziadka. Duże podziękówki dla mojej kobiety Ady za wsparcie mentalne. Dzięki Żółty, pozdro dla skejtów którym robiłem zdjęcia w Poznaniu, Warszawie, pozdro Sfahu. Pozdro Szczecin, moja ekipa na deskę, stare i młode. Zapraszam do współpracy!

Twoja ulubiona sesja? Najlepsze zdjęcie, najlepszy trik? Ulubiona to każda z Kaczorem, bo nie odpuszcza dopóki może się odpychać. Najlepszego zdjęcia raczej nie mam. Krytycznie podchodzę do swoich pstryków. Jeśli skejter jest zadowolony z triku i zdjęcia, to ja również. Lubisz fotografować zawody skejtowe? A może modę? Samochody? Fotografia ślubna?:

71

Lubię czasem porobić zdjęcia na skateparku. Każde zrobione zdjęcie to nowe doświadczenie i nauka, nawet na skateparku. Ślub tylko dla znajomych bo nie lubię użerać sie z obcymi ludźmi i ich dziwnymi wizjami w tym dniu. Fotografia uliczna zawsze w sercu. Moda? Nie miałem z tym styczności za bardzo ale chętnie bym się spróbował. Sto lat temu jak byliście u nas

Bartek Leonowicz, downhill nosegrind, Plac Solidarności. To nowa, ulubiona miejscówka szczecińskich skejtów, stały punkt ustawek na deskę. Do wyboru murki, downhill, platformy na manuale. Z Bartkiem stwierdziliśmy, że już wszystko było „cyknięte” więc wnieśliśmy blokadę na szczyt górki i poszło.


72

dizaster—#16


dizaster—#16

Bartek Leonowicz, ollie, Plac Żołnierza. Szczecin jest teraz wielkim placem budowy, mamy dobre warunki na takie „nowojorskie spoty”. Miasto bardzo się zmienia pod względem infrastruktury, pewnie powstanie kilka fajnych miejsc na deskę, albo przynajmniej równy chodnik! Mamy nadzieję, że coraz więcej skejtów będzie nas odwiedzać, albo odbędzie się chociaż jakiś dizaster/ nervous tour!

73


Filip, jak to się stało że otworzyłeś sklep? Cała akcja wyszła dość spontanicznie. Dowiedzieliśmy się, że ma zostać zbudowany KBT skatepark, szybka gadka, ogarnięcie lokalu, który szczęśliwym trafem okazał się być naprzeciwko parku, założyłem firmę i sklep stoi. Plaza jest po drugiej stronie ulicy, czy to pomogło w funkcjonowaniu sklepu? Paradoksalnie, to raczej na odwrót. Sklep pomaga skejtom jeżdżącym na parku. Nie ma dnia żebyśmy nie musieli poratować kluczem, montażówką, łożyskiem, nakrętką, deską, czy czymkolwiek innym. Niestety rzadko działa to w drugą stronę. Z reguły ziomek, który przychodzi po jakąś używaną deskę potem zamawia sobie buty w Supersklepie lub innym Andegrandzie. Jak jest zimą? Na razie od otwarcia nie było takiej prawdziwej zimy więc skatepark ma się nawet nieźle. Z kolei skateshop ledwo zipie. Zima jest bardzo trudna do przetrwania. Obroty są bardzo niskie, powiedziałbym nawet, że jest to okres, który można spisać na straty. Jakie brandy macie na sklepie? Takie jakimi się jaramy. Bierzemy też pod uwagę ceny sprzętu na półkach w taki sposób, aby nawet biedny skejt mógł kupić sobie dobry setup. Mamy zarówno polskie marki (np. Youth, Semper, Lando, Nervous no i oczywiście KBT) jak i te zagraniczne. Rozumiem że z Jagodą idziecie na deskę po

sklepie? Jakie to są relacje między Wami? Relacje między nami są jak najbardziej przyjacielskie. Wiesz, praca i kontakt z pieniędzmi często psują relacje nawet najbliższych znajomych więc nie dziwota, że parę razy z Karolem się pokłóciliśmy, ale myślę, że „co nie zabije to wzmocni”. Niestety z wychodzeniem na deskę jest ciężko, o miejscówach nie wspomnę. Karol od rana do wieczora za ladą, a ja praca przed kompem i potem druga połowa dnia na uczelni. Zazwyczaj wychodzimy na KBT rano lub wieczorem bo o gdzie tu pójść na deskę o godzinie 21? Na szczęście park jest oświetlony. Jak wybieraliście pierwsze sprzęty, bo wiem, a właściwie pamiętam, że zatowarowaliście się po sufit? Wybieraliśmy marki, którymi się jaraliśmy i te, których cena jest w zasięgu przeciętnego skejta. Nie znajdziesz u nas butów po 500 zł, ani desek po 300. To nie jest butik – ten sprzęt służy do tego żeby go zakatować i zniszczyć, a nie żeby błyszczeć na parku w najnowszej kolekcji od Armaniego. Towaru na początku faktycznie było sporo. Trzeba było zacząć „z grubej rury” gdyż koszty lokalu i inne nie pozwalały na „powolne rozkręcanie biznesu”. Niestety. Udało się na spontanie zaprosić chłopaków z Bonesa na spontan, spotkanie w sklepie. To jakoś pomogło? Może zaraz po wizycie Bonesów zaczęło się sprzedawać trochę więcej ich kółek. Mega fajna sprawa zorganizować coś takiego dla dzieciaków. Przyszło mnóstwo skejtów, atmosfera była bardzo miła i przyjacielska. Chłopaki okazali się w porządku i myślę, że był to dobry czas na poznanie ich przed demo, które dali w Piasecznie. Daje radę wyżyć z tego? Jak jest obecnie? Wiążesz z tym swoją przyszłość?

Nie. Może jestem nowicjuszem i muszę się jeszcze wiele nauczyć, ale nie widzę opcji wyżycia z tego. Marże na sprzęt są niskie, koszty prowadzenia działalności bardzo duże w przeciwieństwie do przychodów, o dochodach nie mówiąc. Od początku nie wiązałem z tym swojej przyszłości – chodziło mi o stworzenie klimatycznego miejsca, które byłoby swego rodzaju bazą dla skejtów z Warszawy i spoza. Każdy skejt jest u nas mile widziany, nie ważne skąd przyjechał. Gościliśmy już skejtów z każdej strony Polski i zawsze były to miłe spotkania.

dizaster—#16

B

ardzo lubię tych ziomków. I Ty, i właściwie każdy skater powinien polubić każdego innego skatera, który z miłości do deskorolki otwiera prawdziwy skateshop. Kilka strzałów w Filipem, założycielem KBT Skateshop.

Jak wiele skateshopów zrobiliście swoje deski, jako jedyni w Warszawie nie wzięliście kolejnego zamówienia w Jart, ale wzięliście deski od Locals, zgadza się? Jesteście zadowoleni? Tak, deski są dobre, wytrzymałe i finalnie ich cena nie wydaje mi się wysoka. Od początku chciałem wspierać polski skate rynek. Jakościowo deski nie odbiegają od zagranicznych. Każda współpraca ma różne aspekty jednak generalnie rzecz biorąc, deski od Mikołaja są bardzo dobre. Generalnie widać mega czill w tym co robicie, i ta kanapa to prawdziwy klimat skateshopu a nie kolejnego sklepu do mielonki. Jakie macie plany na przyszłość? Nie zbankrutować i dalej krzewić skejt zajawę wśród młodszych! Każdy z nas ogarnia sobie hajs dodatkowo – nie jest to dla nas problem. Chciałbym tylko żeby to miejsce mogło przetrwać bo nie znam drugiego takiego z takim deskorolkowym klimatem. sprawdż ich www.kbtskateshop.pl

74


dizaster—#16

wywiad: Piotr Dabov filip kiełbowicz i karol matej przed sklepem

75

KBT SKATESHOP STRUGGLE


dizaster—#16

Bs dizaster, Madchute park, 5 lipca, urodziny Rafskiego!

76


dizaster—#16

77

Facebook poetry by Derin Chałaśkiewicz Photos of Derin: Rafski / Rafał Wojnowski, London 2015

DERIN POETRY

In skateboarding these days you don’t need real friends.......you just need to rip and be cool like the guys in these edits you watch everyday.....until you do so, everybody will suck your dick....you can take what you want......fuck people that gave you a helping hand..... spit on them and find a new victim.........you can do it...you will be fine man.........you’re cool...


78

dizaster—#16


79

dizaster—#16


80

dizaster—#16


81

dizaster—#16


82

dizaster—#16


dizaster—#16

From Dirt to Dust book and Out of Steppe documentary available now! Photography: Percy Dean and Cyrille Weiner / Writing: Seb Carayol /Cinematography: Stephen Roe / Featured Skateboarders: Joseph Biais, Jerome Campbell, Igor Fardin, Sylvain Tognelli, Yoshihiro “Deshi” Omoto and Phil Zwijsen

Ten years after, skateboarding the urban revolution of Mongolia (2004 –14)

83

www.carhartt-wip.com Jerome Campbell, BS wallride – Photos Percy Dean & Cyrille Weiner


dizaster—#16

BANDIT KAMERA SPORTOWA

84


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.