Modny Krakow nr 29

Page 14

Skąd więc wziął się pomysł na taką nietypową nieco formę recitalu, który jest równocześnie spektaklem, rozpisaną na sceny historią o kobiecie? Co zainspirowało Państwa do stworzenia opowieści, w której piosenki przeplatają się z monologami, wyznaniami bohaterki, dotyczącymi jej życia i przeżyć? Chcieliśmy pokazać, że czasami jedna rysa na życiorysie może zmienić wszystko. Tak, jak napisaliśmy w programie: „Każdemu przychodzi zbierać te rysy. Zdarzają się nawet kolekcjonerzy. Nam chodzi raczej o kolekcjonerki.” I tymi kolekcjonerkami czyli kobietami, które kolekcjonują swoje rysy, się zajmujemy. Roman Dziewoński wyciągnął ze swojego przepastnego archiwum cudowne, niemalże premierowe utwory Wasowskiego i Przybory, które nigdy wcześniej nie były nagrane. Są też piosenki napisane specjalnie dla mnie, jest kilka przepięknych, bardzo ważnych tekstów Wojciecha Młynarskiego, też mało znanych albo w ogóle nie znanych. Wszystkie one złożyły się na opowieść o kobiecie, na fascynującą wędrówkę w świat kobiecej duszy, wrażliwości, przeżyć, emocji. To spektakl o kobiecie i to na pewno jest spektakl dla mężczyzn. Też.

momencie, na scenie, człowiek oddaje się temu cały, bo myśli, że ma do przekazania tak wiele ważnych rzeczy, które w tych tekstach i w niezwykłej muzyce są zapisane. Jest Pani najmłodszą artystką zespołu Piwnicy pod Baranami. Jak Pani do niego trafiła? Pan Piotr Skrzynecki wymyślił kiedyś, że do Piwnicy każdy może przyjść i zaśpiewać przed sobotnim kabaretem. Jeśli spodoba się publiczności i zespołowi - wtedy zostaje. I ta zasada obowiązuje do dziś - dlatego i ja przez kilka tygodni śpiewałam przed kabaretem. A ponieważ jest też tak, że czasem do Piwnicy ktoś kogoś przyprowadza, tak mnie, kiedy prosto po szkole znalazłam się w Krakowie zaangażowana przez dyr. Schoena do Teatru Bagatela, Roman Dziewoński, reżyser „Rys na Życiorysie” o których rozmawiamy, a i mojego dyplomowego recitalu zatytułowanego „W ciało wcielenia”, zarekomendował ówczesnej dyrekcji Piwnicy, że taka to młoda aktorka znalazła się w Krakowie i skoro zawsze ją do Piwnicy ciągnęło, to może by dać jej szansę? Udało się i jestem już 5 rok i wciąż najmłodsza i nie ustając w pracy, cóż... czekam na następnych najmłodszych.

ysa na szkle to skaza, pęknięcie. Rysy na życiorysie to rany zadane nam przez świat i innych ludzi. Czy bolesne, trudne przeżycia są bardziej płodne artystycznie? Bardziej stymulujące? Oczywiście, od wieków wszelkie bóle i cierpienia, nie tylko miłosne, ale zwłaszcza takie, zapładniają wyobraźnię twórców… jest nawet takie powiedzenie, że „artysta płodny to artysta głodny” – w każdym sensie, chodzi przecież nie tylko o bytową stronę tego stwierdzenia. Piosenka poetycka powstaje z wrażliwości. Z tego, że coś nas kiedyś zatrzymało, zabolało, zapiekło. W zależności od talentu, umiejętności, warsztatu powstają z tych przeżyć często dzieła sztuki. Ale obok natchnienia i talentu potrzeba jeszcze dużo ciężkiej pracy. Strona warsztatowa jest bardzo istotna. Dzisiaj się o tym raczej głośno nie mówi, bo wszystko jest tylko błyskiem, zjawiskiem i powinno być takie łatwe, takie proste. Nie wspomina się o ciężkiej pracy artysty, która przecież często wiąże się z różnymi dylematami, wątpliwościami i dotykaniem siebie, trącaniem najczulszych strun duszy i poszukiwaniem odpowiedniego wyrazu. Opowiedzenie historii za pomocą tak skrótowej formy, jaką jest piosenka poetycka, krótka, metaforyczna, niejednoznaczna, to jest niezwykła praca, a przy tym jest to tak wyczerpujące, że potem ciężko ustać na nogach. Ale w tym jednym

Jak Pani się czuje pośród piwnicznych artystów legendarnych i tych aktywnych? Wielu legendarnych artystów piwnicznych jest jednocześnie wciąż bardzo aktywnych. W kabarecie wciąż występują Ci, którzy go tworzyli od samych początków jak Tadeusz Kwinta, Mieczysław Święcicki, Miki Obłoński, a w tym roku to już będzie 55 lat! I wciąż mają siłę i wciąż im się chce - to jest wspaniałe! Mam prawdziwy zaszczyt pracować zawodowo (gramy razem w spektaklu Rafała Kmity „Aj waj czyli historie z cynamonem” w Teatrze Stu) i przyjaźnić się z Tadeuszem Kwintą, który jest nie tylko piwniczną, ale i aktorską legendą. Wciąż jest niebywale twórczy i zaskakujący w tym co robi na scenie, a i poza nią. W Piwnicy generalnie czuję się bardzo dobrze: zaprzyjaźniona i zaopiekowana, co jednak nie zawsze jest łatwe w zespole tylu artystycznych i ludzkich indywidualności. Ale mam poczucie, że w tym właśnie tkwiła i tkwi do dziś największa siła zespołu Piwnicy. Nie wszyscy przecież muszą się kochać. To byłoby zresztą zupełnie nieprawdziwe. Co nie zmienia faktu, że piwniczne kabarety zarówno w Piwnicy jak i na wyjazdach przebiegają w bardzo ekscytującej atmosferze będącej mieszanką emocji od wybuchów wesołości do łez wzruszenia, ale emocji zawsze prawdziwych, co publiczność najczęściej nagradza owacjami na stojąco. I jak wtedy można pytać: komu potrzebna jest dziś jeszcze Piwnica?

R 14 | Modny Kraków

Dziękuję bardzo za rozmowę. Rozmawiała: Magdalena Wróbel


Issuu converts static files into: digital portfolios, online yearbooks, online catalogs, digital photo albums and more. Sign up and create your flipbook.